North City
+6
Vita Ora
Burzum
Atarashii Ame
Red
Reito
NPC
10 posters
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
North City
Sro Maj 30, 2012 1:09 am
First topic message reminder :
Kolejne miasto, jedne z niewielu na tej planecie. North City odznacza się wybrzeżem oraz sporą ilością pamiątek. Podobno Burmistrz nie jest człowiekiem, a wścibscy, którzy koniecznie chcieli to sprawdzić, budzili się w rynsztokach z amnezją. Nadzy.
Kolejne miasto, jedne z niewielu na tej planecie. North City odznacza się wybrzeżem oraz sporą ilością pamiątek. Podobno Burmistrz nie jest człowiekiem, a wścibscy, którzy koniecznie chcieli to sprawdzić, budzili się w rynsztokach z amnezją. Nadzy.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: North City
Nie Kwi 06, 2014 7:06 pm
Właściwie główną swoją uwagę skupiał na Hazardzie, ale nie mogło mu ujść koło ucha to co powiedziała Vulfi. Zapraszała go na drinka... cóż Hikaru dawno już nie pił, ale nie miał zamiaru z nimi gdziekolwiek iść. Zignorował więc to co powiedziała. Wyszło na to, że złotowłosy nie wiedział o pokrewieństwie mistica i Kury. A to znaczyło, że mógł się zabawić kosztem niedowiarka. Otworzył oczy i skoncentrował na nim swój wzrok.
- Tak, chce to powiedzieć. Jesteśmy spokrewnieni. Mówił to dalej spokojnie i wyluzowanym tonem, praktycznie nic się nie zmieniło. Dalej lewitował kilka centymetrów nad piaskiem, choć właściwie całe jego ciało było już suche. Dopiero po dłuższej chwili wylądował i usiadł na piasku z podkulonymi nogami. Teraz widać było lepiej jego szamszir na plecach. Przeciągnął się i wstał otrzepując kąpielówki z paru ziarenek krzemu. Popatrzył znów na Hazarda, po czym wybuchł śmiechem. Nie mógł i nie chciał się powstrzymać, a mina wojownika była bezcenna. Istny derp... dla takich chwil człowiek żyje... znaczy mistic... przez te lata życia na różnych planetach chyba narodził się w nim mały Kaio z jego głupkowatymi dowcipami. Oczywiście żartuje. Nie bój się. Nie patrz takim przerażonym wzrokiem. Przetarł łezkę, która pojawiła się od śmiechu i po chwili wyprostował. Rzeczywiście na Ziemi toczyła się walka. Mało tego- walczyli Rei i June z kimś, miał mroczną aurę, ale mistic nie miał pojęcia kim była ta istota. Nie była jednak zbyt silna.
- Reito i June poradzą sobie. Ten przeciwnik nie jest aż tak silny. Nie mogę ingerować w każdą walkę na tej planecie. Walk jest mnóstwo. Całe miliony. A propos walk. Skoro Hazard się uspokoił wypadałoby by zmienił kolor włosów. Hikaru jednak o takie rzeczy nie prosi, tamten jednak mógłby tego nie posłuchać. Strata czasu. Chwycił sayana za czoło otwartą dłonią i wyrzucił z siebie okrzyk napełniony potężną ki. Jego poziom mocy błyskawicznie wzniósł się na wyżyny i przekroczył sto tysięcy PL. Taka fala w postaci wiatru miała na celu zdmuchnąć moc z wojownika. Hikaru już raz tego dokonał, choć teraz było to trudniejsze dużo. Teraz miał przed sobą mimo wszystko bardziej doświadczonego wojownika niż wtedy jak to robił z Kuro. Całe szczęście opuścił trochę swój poziom, inaczej sztuczka mogłaby się nie udać. Na piasku pojawiły się fale w postaci kręgów wychodzące od mistica i Hazarda. Trwało to dłużej niż ostatnio, ale w końcu się powiodło. Ledwo widoczna ki, o lekkim zabarwieniu błękitu przeszyła sayana pozbawiając go złotej fryzury i aury. Vulfila stojąca za nim musiała się lekko cofnąć od podmuchu ki, ale obojgu w gruncie rzeczy nic się nie stało. Tyle ki zmarnować by zaszpanować... cóż.. niby spychologia ma dużo do powiedzenia w walce, ale nie zawsze się sprawdza. teraz Hikaru był bardziej zmęczony niż można było po nim poznać. Westchnął cicho. Poziom jego mocy znów wrócił do poziomu 4 PL
- Tak wyglądasz dużo lepiej, sayanie. SSJ nie będzie Ci potrzebny na tej planecie, jeśli naprawdę jesteś tu w pokojowych zamiarach. Znów się uśmiechnął i odsunął kilka kroków w bok i tył. Przytrzymał lekko sayana telekinezą by ten nie padł na kolana, bo pewnie poczuje lekkie zawroty głowy, albo nawet osłabienie. Na bank czegoś takiego jeszcze nie przeżył.
- Tak, chce to powiedzieć. Jesteśmy spokrewnieni. Mówił to dalej spokojnie i wyluzowanym tonem, praktycznie nic się nie zmieniło. Dalej lewitował kilka centymetrów nad piaskiem, choć właściwie całe jego ciało było już suche. Dopiero po dłuższej chwili wylądował i usiadł na piasku z podkulonymi nogami. Teraz widać było lepiej jego szamszir na plecach. Przeciągnął się i wstał otrzepując kąpielówki z paru ziarenek krzemu. Popatrzył znów na Hazarda, po czym wybuchł śmiechem. Nie mógł i nie chciał się powstrzymać, a mina wojownika była bezcenna. Istny derp... dla takich chwil człowiek żyje... znaczy mistic... przez te lata życia na różnych planetach chyba narodził się w nim mały Kaio z jego głupkowatymi dowcipami. Oczywiście żartuje. Nie bój się. Nie patrz takim przerażonym wzrokiem. Przetarł łezkę, która pojawiła się od śmiechu i po chwili wyprostował. Rzeczywiście na Ziemi toczyła się walka. Mało tego- walczyli Rei i June z kimś, miał mroczną aurę, ale mistic nie miał pojęcia kim była ta istota. Nie była jednak zbyt silna.
- Reito i June poradzą sobie. Ten przeciwnik nie jest aż tak silny. Nie mogę ingerować w każdą walkę na tej planecie. Walk jest mnóstwo. Całe miliony. A propos walk. Skoro Hazard się uspokoił wypadałoby by zmienił kolor włosów. Hikaru jednak o takie rzeczy nie prosi, tamten jednak mógłby tego nie posłuchać. Strata czasu. Chwycił sayana za czoło otwartą dłonią i wyrzucił z siebie okrzyk napełniony potężną ki. Jego poziom mocy błyskawicznie wzniósł się na wyżyny i przekroczył sto tysięcy PL. Taka fala w postaci wiatru miała na celu zdmuchnąć moc z wojownika. Hikaru już raz tego dokonał, choć teraz było to trudniejsze dużo. Teraz miał przed sobą mimo wszystko bardziej doświadczonego wojownika niż wtedy jak to robił z Kuro. Całe szczęście opuścił trochę swój poziom, inaczej sztuczka mogłaby się nie udać. Na piasku pojawiły się fale w postaci kręgów wychodzące od mistica i Hazarda. Trwało to dłużej niż ostatnio, ale w końcu się powiodło. Ledwo widoczna ki, o lekkim zabarwieniu błękitu przeszyła sayana pozbawiając go złotej fryzury i aury. Vulfila stojąca za nim musiała się lekko cofnąć od podmuchu ki, ale obojgu w gruncie rzeczy nic się nie stało. Tyle ki zmarnować by zaszpanować... cóż.. niby spychologia ma dużo do powiedzenia w walce, ale nie zawsze się sprawdza. teraz Hikaru był bardziej zmęczony niż można było po nim poznać. Westchnął cicho. Poziom jego mocy znów wrócił do poziomu 4 PL
- Tak wyglądasz dużo lepiej, sayanie. SSJ nie będzie Ci potrzebny na tej planecie, jeśli naprawdę jesteś tu w pokojowych zamiarach. Znów się uśmiechnął i odsunął kilka kroków w bok i tył. Przytrzymał lekko sayana telekinezą by ten nie padł na kolana, bo pewnie poczuje lekkie zawroty głowy, albo nawet osłabienie. Na bank czegoś takiego jeszcze nie przeżył.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: North City
Pon Kwi 07, 2014 12:00 am
Im dłużej mężczyźni rozmawiali, tym Vulfila robiła coraz bardziej zaskoczoną minę. Hikaru i Hazard byli spokrewnieni? Widać nic nie dzieje się przypadkiem. Co więcej gdzieś w oddali ktoś walczył. Oni to wyczuwali, halfka nie. I nie wiedziała też co dzieje dokładnie dzieje i o kim mowa.
Na ostre spojrzenie Hazarda, Vulfila bezgłośnie zrobiła zdziwioną i lekko obrażoną minę, a potem puściła jego rękę.
"Co on sobie myśli, może będzie mi jeszcze dyktował, co mam robić?" - pomyślała, po czym zamachała ogonem i okręciła go sobie wokół pasa.
Potem Vulfila z zaciekawieniem obserwowała poczynania Hikaru. Podszedł do Hazarda, złapał go za twarz, potem zmanipulował KI tak, że na piasku zaczęły robić się koliste fale. Dziewczyna zaczęła się cofać od podmuchu, zasłoniła ręką twarz i starała sie oprzeć temu zjawisku. Po chwili wszystko się uspokoiło, a kolor włosów i oczy Hazarda powróciły do normalności. Halfka stanęła w rozkroku i popatrzyła na tę scenę z kpiącym uśmieszkiem.
Vulfile zaczęła powoli nudzić ta rozmowa. Hikaru nie chciał iść z nimi, nie wiedziała o czym mowa i w zasadzie nic jej tu nie dotyczyło. Kiedy skończyli, popatrzyła na nich z pożałowaniem, po czym rzekła:
- Nic tu po mnie, panowie. Jeśli chcecie, rozmawiajcie na osobności. Ja idę do miasta. Znajdziecie mnie po moim KI, jeśli chcecie.
Na ostre spojrzenie Hazarda, Vulfila bezgłośnie zrobiła zdziwioną i lekko obrażoną minę, a potem puściła jego rękę.
"Co on sobie myśli, może będzie mi jeszcze dyktował, co mam robić?" - pomyślała, po czym zamachała ogonem i okręciła go sobie wokół pasa.
Potem Vulfila z zaciekawieniem obserwowała poczynania Hikaru. Podszedł do Hazarda, złapał go za twarz, potem zmanipulował KI tak, że na piasku zaczęły robić się koliste fale. Dziewczyna zaczęła się cofać od podmuchu, zasłoniła ręką twarz i starała sie oprzeć temu zjawisku. Po chwili wszystko się uspokoiło, a kolor włosów i oczy Hazarda powróciły do normalności. Halfka stanęła w rozkroku i popatrzyła na tę scenę z kpiącym uśmieszkiem.
Vulfile zaczęła powoli nudzić ta rozmowa. Hikaru nie chciał iść z nimi, nie wiedziała o czym mowa i w zasadzie nic jej tu nie dotyczyło. Kiedy skończyli, popatrzyła na nich z pożałowaniem, po czym rzekła:
- Nic tu po mnie, panowie. Jeśli chcecie, rozmawiajcie na osobności. Ja idę do miasta. Znajdziecie mnie po moim KI, jeśli chcecie.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: North City
Pon Kwi 07, 2014 12:11 pm
Haz cofnął się o krok, wybałuszając oczy. Hikaru jego krewnym? Nie, to niemożliwe. Nikt nigdy mu o nim nie wspominał, a przecież wiele razy pytał Wujka o rodzinę. Ale z drugiej strony o Kuro też nie słyszał. Wpatrywał się w Mistica bez zmrużenia oka. Co ma mu teraz powiedzieć? Miał wiele pytań, począwszy od tego gdzie był przez cały ten czas i czemu ani razu nie nawiązał z nim kontaktu, a skończywszy na szczegółach dotyczących buntu Mukuro, bo przecież białowłosy żył od kilku setek lat, może nawet był świadkiem tamtych wydarzeń. Nie wiedział od czego zacząć, ten natłok myśli spowodował u niego ból głowy. Lecz nagle Hikaru wybuchnął śmiechem i zakomunikował, że żartował. Złotowłosy przez chwilę stał ogłupiały, po czym zaczął trząść się ze złości.
- Bardzo śmieszne - zaczął szeptem - Nawet nie wiesz co ja przed chwilą... Z TAKICH RZECZY SIĘ NIE ŻARTUJE! - wrzasnął na końcu.
Dysząc ciężko, zaciskał pięści, mając ochotę wbić je w roześmianą twarz Mistica. Zwalczył jednak tę chęć. To nie był koniec tego tematu. Bo jeśli nie jest spokrewniony z nim, Hazardem, to jak to wygląda z przypadku jego kuzyna? Pomyślał nad tym chwilę, po czym doszedł do jedynego sensownego wniosku.
- W takim razie jesteś dla Kuro dziadkiem od strony Matki?
Nie był zbyt dobrze rozeznany w tych wszystkich koligacjach rodzinnych, ale to rozwiązanie wydawało mu się pasować do wszystkiego. Ale dobra, koniec tematu. Trzeba się skupić na innych rzeczach. Zdaniem białowłosego Reito i June poradzą sobie z przeciwnikiem. Faktycznie, gdyby zsumować ich Ki z energią przeciwnika, powinni bez problemu dać sobie radę. Tyle że różne rzeczy widział i nie raz nie wszystko szło zgodnie z planem, czy jakąkolwiek logiką. Skupił się jeszcze przez moment na tej walce. Ogoniasty znacząco się polepszył, w formie Super Saiyan'a był silniejszy od niego. Dziewczynę kojarzył ze wspomnień Tsufula, ona także była opanowana przez pasożyta. Emanowała zupełnie inną aurą, pierwszy raz czuł coś takiego. Z pewnością nie była człowiekiem. Chociaż prawie ich nie znał, miał nadzieję, że wyjdą z tego bez szwanku. W razie problemów był gotów iść im z pomocą.
Poczuł dłoń Hikaru na czole. Podniósł wzrok i spojrzał na niego zdziwiony. Co to znaczy? To chyba nie jest żadna forma ataku, chociaż po kimś takim wszystkiego można się spodziewać. Nagle Ki Mistica zaczęła gwałtownie rosnąć. W moment przekroczyła poziom złotowłosego na SSJ2. A więc to była prawdziwa moc Obrońcy Ziemi? Co za potęga. Piasek pod nimi zaczął wirować. Vulfila zepchnęło nieco w tył. Dla niej taka dawka mocy to zdecydowanie za dużo. Dobrze, że nie zna Ki Feeling, inaczej mogłoby to być dla niej nieprzyjemne przeżycie. On sam poczuł, jakby opuszczały go siły. Przestraszył się trochę. Co staruszek planuje? Zaczynał mieć wątpliwości, czy nie ma co do niego wrogich zamiarów. Złota aura Hazard'a zanikła, włosy znowu zmieniły kolor na czarny i opadły. Zakręciło mu się nieco w głowie i pewnie zakołysałby się na bok, gdyby nie przytrzymała go jakaś siła. Przez tę chwilę poczuł się jak marionetka, sterowana przez lalkarza. Gdy doszedł nieco do siebie, usłyszał wyjaśnienia białowłosego. A więc to o to chodziło.
- Rozumiem - odrzekł - jeśli ma to być dla Ciebie gwarancją na moje pokojowe intencje, to zostanę w tej formie podczas pobytu na Ziemi. O ile oczywiście nie zostanę zmuszony do użycia większej mocy.
Vulfile najwyraźniej znudziła ich rozmowa. Zostawiła ich samych i udała się do miasta. Haz odprowadził ją wzrokiem. Zaraz ją dogoni, tylko spyta Hikaru o jedną rzecz.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie znajduje się teraz Kuro? Muszę z nim porozmawiać, zapewne domyślasz się o czym. Sam już dawno bym go znalazł, niestety nie wiem jaką Ki emanuje.
Nigdy nie spotkał się z kuzynem, toteż nie był w stanie namierzyć go w ten sposób. Coś jednak mówiło mu, że może to być jedna z tych osób, które właśnie wylądowały na planecie.
- Bardzo śmieszne - zaczął szeptem - Nawet nie wiesz co ja przed chwilą... Z TAKICH RZECZY SIĘ NIE ŻARTUJE! - wrzasnął na końcu.
Dysząc ciężko, zaciskał pięści, mając ochotę wbić je w roześmianą twarz Mistica. Zwalczył jednak tę chęć. To nie był koniec tego tematu. Bo jeśli nie jest spokrewniony z nim, Hazardem, to jak to wygląda z przypadku jego kuzyna? Pomyślał nad tym chwilę, po czym doszedł do jedynego sensownego wniosku.
- W takim razie jesteś dla Kuro dziadkiem od strony Matki?
Nie był zbyt dobrze rozeznany w tych wszystkich koligacjach rodzinnych, ale to rozwiązanie wydawało mu się pasować do wszystkiego. Ale dobra, koniec tematu. Trzeba się skupić na innych rzeczach. Zdaniem białowłosego Reito i June poradzą sobie z przeciwnikiem. Faktycznie, gdyby zsumować ich Ki z energią przeciwnika, powinni bez problemu dać sobie radę. Tyle że różne rzeczy widział i nie raz nie wszystko szło zgodnie z planem, czy jakąkolwiek logiką. Skupił się jeszcze przez moment na tej walce. Ogoniasty znacząco się polepszył, w formie Super Saiyan'a był silniejszy od niego. Dziewczynę kojarzył ze wspomnień Tsufula, ona także była opanowana przez pasożyta. Emanowała zupełnie inną aurą, pierwszy raz czuł coś takiego. Z pewnością nie była człowiekiem. Chociaż prawie ich nie znał, miał nadzieję, że wyjdą z tego bez szwanku. W razie problemów był gotów iść im z pomocą.
Poczuł dłoń Hikaru na czole. Podniósł wzrok i spojrzał na niego zdziwiony. Co to znaczy? To chyba nie jest żadna forma ataku, chociaż po kimś takim wszystkiego można się spodziewać. Nagle Ki Mistica zaczęła gwałtownie rosnąć. W moment przekroczyła poziom złotowłosego na SSJ2. A więc to była prawdziwa moc Obrońcy Ziemi? Co za potęga. Piasek pod nimi zaczął wirować. Vulfila zepchnęło nieco w tył. Dla niej taka dawka mocy to zdecydowanie za dużo. Dobrze, że nie zna Ki Feeling, inaczej mogłoby to być dla niej nieprzyjemne przeżycie. On sam poczuł, jakby opuszczały go siły. Przestraszył się trochę. Co staruszek planuje? Zaczynał mieć wątpliwości, czy nie ma co do niego wrogich zamiarów. Złota aura Hazard'a zanikła, włosy znowu zmieniły kolor na czarny i opadły. Zakręciło mu się nieco w głowie i pewnie zakołysałby się na bok, gdyby nie przytrzymała go jakaś siła. Przez tę chwilę poczuł się jak marionetka, sterowana przez lalkarza. Gdy doszedł nieco do siebie, usłyszał wyjaśnienia białowłosego. A więc to o to chodziło.
- Rozumiem - odrzekł - jeśli ma to być dla Ciebie gwarancją na moje pokojowe intencje, to zostanę w tej formie podczas pobytu na Ziemi. O ile oczywiście nie zostanę zmuszony do użycia większej mocy.
Vulfile najwyraźniej znudziła ich rozmowa. Zostawiła ich samych i udała się do miasta. Haz odprowadził ją wzrokiem. Zaraz ją dogoni, tylko spyta Hikaru o jedną rzecz.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie znajduje się teraz Kuro? Muszę z nim porozmawiać, zapewne domyślasz się o czym. Sam już dawno bym go znalazł, niestety nie wiem jaką Ki emanuje.
Nigdy nie spotkał się z kuzynem, toteż nie był w stanie namierzyć go w ten sposób. Coś jednak mówiło mu, że może to być jedna z tych osób, które właśnie wylądowały na planecie.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: North City
Wto Kwi 08, 2014 9:56 pm
- Nie muszę być telepatą by widzieć co myślisz. Nie potrafisz chować swoich myśli, dziwi mnie, że potrafisz ukrywać Ki..... Nawet jakby chciał kontynuować wypowiedź to zginęłaby w hałasie jaki wyszedł z otworu gębowego sayana. Dopiero po chwili nastąpiła cisza, względna oczywiście. Mistic mógł kontynuować kiedy Hazard dalej zaczął pytać. Kurokara jest moim synem. A syn mego syna jest mym wnukiem.. Kolejny mały żarcik słowny, choć niezrozumiały pewnie przez kosmitę. Na Ziemi mówiło się "Wasal mego wasala nie jest moim wasalem". Hikaru to mocno zmodyfikował by pasowało do sytuacji. Nawet podczas wymiany zdań białowłosy obserwował walkę Reito i June. Nie znał ich przeciwnika, mógł jedynie stwierdzić, że ma mroczną aurę, może demoniczną. To jednak nie znaczyło wiele. Nie miało też właściwie to znaczenia z kim walczą. Wyczuwał ki pary w tamtym miejscu już od jakiegoś czasu, widocznie się osiedlili. Mało tego, bardzo często pojawiała się tam mniejsza aura bardzo zbliżona do demonicy, jak również do sayana. Nie potrafił ocenić dokładnie, ale domyślał się, że to ich dziecko. Cóż... tego jeszcze nie było. Żeby jego była uczennica stała się matką.... może jednak nie ma w dzisiejszej June aż tak dużo demonicy z czasów jego młodości.
Mistic starał się śledzić jej poczynania, tak na wszelki wypadek. Jednak nie interweniował kiedy naprawdę nie było to konieczne. Przez lata nauczył się oceniać problemy na odległość. Czasami musiał wybierać, gdzie się zjawić i uratować dzień, a gdzie pozwolić komuś zginąć, lub rozwiązać problem na własną rękę. W końcu był sam jeden. Poza tym Hikaru miał bronić Ziemię przed prawdziwym złem potrafiącym zniszczyć planetę, a nie zwykłymi katastrofami. Ludzie mają cywilizację, środki przekazu masowego i tak dalej, tak więc potrafią zmobilizować swoje siły by ochronić lub pomóc danemu zagrożonemu sektorowi. Z początku takie myślenie nie było aż tak łatwe, choć mistic chyba miał to już od samego początku w sobie, musiał tylko dojrzeć do tej myśli. Zajęło to kilka długich lat, ale patrząc na inne cywilizowane światy, inne planety... to bardzo pomogło. Z reszta samo obcowanie z kaioshinami także wywarło wpływ na dzisiejszym wojowniku.
- Mogę Ci jedynie powiedzieć, że jest na Ziemi. Jesteś przecież Złotem, a on Srebrem. Powinieneś potrafić go wyszukać. Nie będę Ci pomagał w tym, wykaż się. Z tego co wiem to Kuro zostanie tu kilka dni, więc masz czas na poszukiwania. Skoro potrafisz ukrywać swoją Ki, to powinieneś umieć wyszukiwać ki innych, znanych Ci osób. Wyślij swoje zmysły w dal i szukaj. W końcu pewnie go znajdziesz. Jesteście spokrewnieni przecież.
Mistic starał się śledzić jej poczynania, tak na wszelki wypadek. Jednak nie interweniował kiedy naprawdę nie było to konieczne. Przez lata nauczył się oceniać problemy na odległość. Czasami musiał wybierać, gdzie się zjawić i uratować dzień, a gdzie pozwolić komuś zginąć, lub rozwiązać problem na własną rękę. W końcu był sam jeden. Poza tym Hikaru miał bronić Ziemię przed prawdziwym złem potrafiącym zniszczyć planetę, a nie zwykłymi katastrofami. Ludzie mają cywilizację, środki przekazu masowego i tak dalej, tak więc potrafią zmobilizować swoje siły by ochronić lub pomóc danemu zagrożonemu sektorowi. Z początku takie myślenie nie było aż tak łatwe, choć mistic chyba miał to już od samego początku w sobie, musiał tylko dojrzeć do tej myśli. Zajęło to kilka długich lat, ale patrząc na inne cywilizowane światy, inne planety... to bardzo pomogło. Z reszta samo obcowanie z kaioshinami także wywarło wpływ na dzisiejszym wojowniku.
- Mogę Ci jedynie powiedzieć, że jest na Ziemi. Jesteś przecież Złotem, a on Srebrem. Powinieneś potrafić go wyszukać. Nie będę Ci pomagał w tym, wykaż się. Z tego co wiem to Kuro zostanie tu kilka dni, więc masz czas na poszukiwania. Skoro potrafisz ukrywać swoją Ki, to powinieneś umieć wyszukiwać ki innych, znanych Ci osób. Wyślij swoje zmysły w dal i szukaj. W końcu pewnie go znajdziesz. Jesteście spokrewnieni przecież.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: North City
Sro Kwi 09, 2014 8:55 pm
Vulfila tymczasem wróciła do miasta. Na ulicach było niemal tyle samo ludzi co za dnia. Wszyscy krążyli gdzie odurzeni alkoholem. Czasem ktoś rzucił na nashi okiem, tym bardziej, że szła samotnie, a nocami jest to dla przeciętnej dziewczyny bardzo niebezpieczne. W jej przypadku było z goła odwrotnie, więc wcale się tym nie przejmowała, a gdyby ktoś próbował zrobić jej krzywdę, postarałaby się uderzyć go ogonem tak mocno jak kiedyś Hikaru.
Właśnie, Hikaru... Popisywał się, był pewny siebie, arogancki. Tak samo jak przed dwoma laty. Vulfila żałowała, że musiała płaszczyć się przed nim. Niewielkie zrobiło to też na nim wrażenie, tak samo jak jego popisy na niej. Gdyby tylko Vulfila znała sposób na wysysanie KI, to by było coś. Zabrałaby mu całą tę moc i wtedy by zobaczyła, czy spuściłby z tonu. Halfka zamiotła ogonem na tę myśl. Podobała jej się, choć była tak bardzo nierealna.
A Haz? Jego pojawienie się tak bardzo uspokoiło jej duszę. Wreszcie pustka zapełniana przez dwa lata mogła zostać zasklepiona. Vulfila teraz już wiedziała, co się z nim stało. Radził sobie całkiem nieźle, choć strata oka musiała mu doskwierać. W tym momencie nikt poza Kuro nie pozostał mu z rodziny. Że też musiał być akurat z nim spokrewniony. A czy Kuro wiedział, w momencie walki z Hazardem, że to jego krewny? I wahał się choć chwilę? Czy bał się, że go zabije? Nic na to nie wskazywało.
Nagle Vulfila zauważyła na jednym budynku wielki szyld z napisem "Karaoke". Z wnętrza dobiegały odgłosy śpiewu pijanych ludzi. Dziewczyna weszła do środka. Tam otumanił ją szybko zapach papierosów. Na przeciwległej ścianie pomieszczenia znajdowała się sporej wielkości scena. Na niej stały dwie nastolatki, śpiewające, a raczej zawodzące znaną piosenkę. Kiedy skończyły, rozległy się brawa, a głos przejął dj.
- Świetne wykonanie, lepsze niż oryginał!- rzucił, puszczając do dziewczyn oczko. - Teraz czas na werdykt Jury, czyli naszej publiczności. Im głośniej zaklaszczecie, tym bliżej dziewczyny będą wygranej w naszym konkursie. A do wygrania! Uwaga! Słodki torcik! Klaszczemy!- zakrzyknął, a publiczność zaczęła bić głośno brawo i tupać nogami. - No, dziewczyny, wygląda na to, że zajmujecie w tym momencie pierwsze miejsce zaraz przed naszym dotychczasowym liderem, Panem Maciejem z Bydgoszczy, wsi pod Westcity, który wykonał dla nas wspaniałą aranżację utworu "I believe I can fly". Kto następny chętny do zaśpiewania losowego utworu?
Kilka osób aż zerwało się z krzeseł, żeby tylko móc zgłosić się do konkursu, który cieszył się widać ogromną popularnością. Vulfila też machała ręką jak tylko mogła, ale ewidentnie nie mogła przebić sie przez tłum, więc wzniosła sie w powietrze i podleciała do DJ.
- Ja, ja chcę!- krzyknęła, a wszyscy zebrani na sali westchnęli zaskoczeni. DJ też zrobił wielkie oczy i zaniemówił na chwilę.
- D... dobrze. - zająknął sie, kiedy Vulfila wyladowała na scenie i zabrała mikrofon zadowolona jak dziecko.
- Wygląda na to, że mamy odważną chętną. Uwaga, puszczam utwór.
Z głośników zaczęły dobiegać dźwięki kolejnej piosenki, a Vulfila przygotowywała się do śpiewu.
Właśnie, Hikaru... Popisywał się, był pewny siebie, arogancki. Tak samo jak przed dwoma laty. Vulfila żałowała, że musiała płaszczyć się przed nim. Niewielkie zrobiło to też na nim wrażenie, tak samo jak jego popisy na niej. Gdyby tylko Vulfila znała sposób na wysysanie KI, to by było coś. Zabrałaby mu całą tę moc i wtedy by zobaczyła, czy spuściłby z tonu. Halfka zamiotła ogonem na tę myśl. Podobała jej się, choć była tak bardzo nierealna.
A Haz? Jego pojawienie się tak bardzo uspokoiło jej duszę. Wreszcie pustka zapełniana przez dwa lata mogła zostać zasklepiona. Vulfila teraz już wiedziała, co się z nim stało. Radził sobie całkiem nieźle, choć strata oka musiała mu doskwierać. W tym momencie nikt poza Kuro nie pozostał mu z rodziny. Że też musiał być akurat z nim spokrewniony. A czy Kuro wiedział, w momencie walki z Hazardem, że to jego krewny? I wahał się choć chwilę? Czy bał się, że go zabije? Nic na to nie wskazywało.
Nagle Vulfila zauważyła na jednym budynku wielki szyld z napisem "Karaoke". Z wnętrza dobiegały odgłosy śpiewu pijanych ludzi. Dziewczyna weszła do środka. Tam otumanił ją szybko zapach papierosów. Na przeciwległej ścianie pomieszczenia znajdowała się sporej wielkości scena. Na niej stały dwie nastolatki, śpiewające, a raczej zawodzące znaną piosenkę. Kiedy skończyły, rozległy się brawa, a głos przejął dj.
- Świetne wykonanie, lepsze niż oryginał!- rzucił, puszczając do dziewczyn oczko. - Teraz czas na werdykt Jury, czyli naszej publiczności. Im głośniej zaklaszczecie, tym bliżej dziewczyny będą wygranej w naszym konkursie. A do wygrania! Uwaga! Słodki torcik! Klaszczemy!- zakrzyknął, a publiczność zaczęła bić głośno brawo i tupać nogami. - No, dziewczyny, wygląda na to, że zajmujecie w tym momencie pierwsze miejsce zaraz przed naszym dotychczasowym liderem, Panem Maciejem z Bydgoszczy, wsi pod Westcity, który wykonał dla nas wspaniałą aranżację utworu "I believe I can fly". Kto następny chętny do zaśpiewania losowego utworu?
Kilka osób aż zerwało się z krzeseł, żeby tylko móc zgłosić się do konkursu, który cieszył się widać ogromną popularnością. Vulfila też machała ręką jak tylko mogła, ale ewidentnie nie mogła przebić sie przez tłum, więc wzniosła sie w powietrze i podleciała do DJ.
- Ja, ja chcę!- krzyknęła, a wszyscy zebrani na sali westchnęli zaskoczeni. DJ też zrobił wielkie oczy i zaniemówił na chwilę.
- D... dobrze. - zająknął sie, kiedy Vulfila wyladowała na scenie i zabrała mikrofon zadowolona jak dziecko.
- Wygląda na to, że mamy odważną chętną. Uwaga, puszczam utwór.
Z głośników zaczęły dobiegać dźwięki kolejnej piosenki, a Vulfila przygotowywała się do śpiewu.
- piosenka:
- skąd słodki torcik?:
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: North City
Czw Kwi 10, 2014 9:05 pm
Haz speszył się nieco, gdy Hikaru ujawnił swą zdolność czytania w myślach. Mózg postanowił sobie zażartować z chłopaka i spowodował nagły wypływ najbardziej zawstydzających momentów z jego życia. Spojrzał przerażony na Mistica, po czym szybko oczyścił umysł. Nie wiedział, że Ki Feeling umożliwia również tego typu umiejętność. Nigdy nie przyszło mu to do głowy, nie wiedział nawet jak miałby się za to zabrać. Jemu łatwo jest mówić, bo ma ponad 300 lat, miał więc masę czasu na trening.
Dalsze tłumaczenia na temat jego pokrewieństwa z Kuro niczego nie wyjaśniły. Taak, Białowłosy jest Ojcem Kurokary, tyle że z tego co wiedział Hazard, czyniło go to też rodzicielem braci tego mężczyzny, a co za tym idzie - jego Dziadkiem. Postanowił odpuścić. Po odejściu Vulfili zaczęło mu się śpieszyć i chciał jak najszybciej skończyć tę rozmowę by do niej dołączyć. Spyta kuzyna o te zależności rodzinne, chociaż zakodował sobie w głowie fakt, iż Mistic może być jego przodkiem. Nastąpiła chwila ciszy, po której Hikaru wyraził swe zdziwienie na temat tego, iż Saiyan nie potrafi wyczuć energii krewnego. Fakt, zapewne między Złotym a Srebrnym była jakaś charakterystyczna więź, która powinna pozwolić im na ułatwiony kontakt. Tyle że nie nigdy nie poznał Kuro. Domyślał się jedynie, że przebywa na Ziemi, co potwierdził jego rozmówca.
- Doskonale wiem jak wyszukiwać KI, nie musisz dawać mi wskazówek - rzekł nieco chłodno - problem w tym, że nigdy nie spotkałem mojego kuzyna, nie znam więc jego aury. Wydaje mi się, iż to jeden z tych osobników który wylądował właśnie na Ziemi, lecz jeszcze to sprawdzę. A teraz wybacz, muszę już iść. Bywaj.
Skinął głową, odwrócił się i ruszył przez plażę w stronę miasta. Vulfila znajdowała się gdzieś w centrum. Idąc ulicą, zastanawiał się nad tym co właśnie się wydarzyło. Był pewien, że białowłosy przyszedł ich "sprawdzić". Miał nadzieję, iż nie będzie przeprowadzał od czasu do czasu kontroli, ob jednak jego towarzystwo niezbyt mu się podobało. Miał dość specyficzny sposób bycia, który jemu jakoś nie przypadł do gustu. Również ze względu na Vulfi wolał unikać jego towarzystwa. Miał wrażenie, że dziewczyna nie czuła się najlepiej gdy Mistic był w pobliżu. Trudno było się jej dziwić po tym co zaszło między nimi przed dwoma laty. Haz kontrolował też sytuację June i Rei'a. Dwójka która niedawno pojawiła się na Ziemi już do nich dołączyła. Miał wielką ochotę również się tam udać, lecz stłumił to w sobie. Przyjdzie na to czas, być może już jutro.
Znalazł wreszcie Saiyan'kę w lokalu, opatrzonym szyldem "Karaoke". Nawet z ulicy słychać było wrzawę dobiegającą wewnątrz. Zaciekawiony wkroczył do środka i zaczął przeciskać się na przód, pod scenę. Załapał się na drugą część wykonu Vulfili. Chociaż nie wiedział o czym śpiewała, podobało mu się i przyłączył się do oklasków. Wodzirej również pochwalił jej występ i zakomunikował, iż objęła prowadzenie w konkursie. Konkursie w którym do wygrania był ogromny, słodki torcik. Brzuch czarnowłosego znów dał o sobie znać. Nagroda prezentowała się naprawdę smakowicie. Wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany.
- Muszę wygrać - pomyślał.
Nie bardzo wiedząc co robi, wepchnął się na sam przód, postawił nogę na scenie i zawołał:
- W porządku, moja kolej!
DJ spojrzał na niego zaskoczony, podobnie jak tłum zgromadzony pod nimi. Rozległy się chichoty. Haz nie zwrócił na to uwagi i podszedł bliżej prowadzącego. Ten zmierzył wzrokiem jego sylwetkę, uśmiechnął się i zwrócił się do widowni:
- A więc mamy kolejnego chętnego! Ciekawe czy pod tymi muskułami kryje się równie imponujący wokal! A teraz zaczynamy!
Dopiero teraz dotarło do niego co zrobił. Spojrzał przerażony na tłum. Odwrócił się w stronę prowadzącego, chcąc powiedzieć że jednak się rozmyślił, lecz nie było czasu. Jego utwór się zaczął, na sali zaległa cisza. Wszyscy wpatrywali się w niego, ciekawi jak wypadnie. Nie miał wyboru. Piosenka która mu się trafiła, była bardzo żywiołowa. Podniósł mikrofon do ust i zaczął śpiewać. Z początku chyba nie szło mu najlepiej, ale rozkręcał się. W refren wszedł dość gładko, na co dziewczyny z pierwszych rzędów zapiszczały z zachwytu. Kontynuował więc, czerpiąc z tego jakąś dziwną radość. Podobało mu się to, wczuwał się jak tylko mógł, poruszał się w rytm muzyki, tańczył. Po wszystkim stał uśmiechnięty na scenie, czekając na werdykt.
Dalsze tłumaczenia na temat jego pokrewieństwa z Kuro niczego nie wyjaśniły. Taak, Białowłosy jest Ojcem Kurokary, tyle że z tego co wiedział Hazard, czyniło go to też rodzicielem braci tego mężczyzny, a co za tym idzie - jego Dziadkiem. Postanowił odpuścić. Po odejściu Vulfili zaczęło mu się śpieszyć i chciał jak najszybciej skończyć tę rozmowę by do niej dołączyć. Spyta kuzyna o te zależności rodzinne, chociaż zakodował sobie w głowie fakt, iż Mistic może być jego przodkiem. Nastąpiła chwila ciszy, po której Hikaru wyraził swe zdziwienie na temat tego, iż Saiyan nie potrafi wyczuć energii krewnego. Fakt, zapewne między Złotym a Srebrnym była jakaś charakterystyczna więź, która powinna pozwolić im na ułatwiony kontakt. Tyle że nie nigdy nie poznał Kuro. Domyślał się jedynie, że przebywa na Ziemi, co potwierdził jego rozmówca.
- Doskonale wiem jak wyszukiwać KI, nie musisz dawać mi wskazówek - rzekł nieco chłodno - problem w tym, że nigdy nie spotkałem mojego kuzyna, nie znam więc jego aury. Wydaje mi się, iż to jeden z tych osobników który wylądował właśnie na Ziemi, lecz jeszcze to sprawdzę. A teraz wybacz, muszę już iść. Bywaj.
Skinął głową, odwrócił się i ruszył przez plażę w stronę miasta. Vulfila znajdowała się gdzieś w centrum. Idąc ulicą, zastanawiał się nad tym co właśnie się wydarzyło. Był pewien, że białowłosy przyszedł ich "sprawdzić". Miał nadzieję, iż nie będzie przeprowadzał od czasu do czasu kontroli, ob jednak jego towarzystwo niezbyt mu się podobało. Miał dość specyficzny sposób bycia, który jemu jakoś nie przypadł do gustu. Również ze względu na Vulfi wolał unikać jego towarzystwa. Miał wrażenie, że dziewczyna nie czuła się najlepiej gdy Mistic był w pobliżu. Trudno było się jej dziwić po tym co zaszło między nimi przed dwoma laty. Haz kontrolował też sytuację June i Rei'a. Dwójka która niedawno pojawiła się na Ziemi już do nich dołączyła. Miał wielką ochotę również się tam udać, lecz stłumił to w sobie. Przyjdzie na to czas, być może już jutro.
Znalazł wreszcie Saiyan'kę w lokalu, opatrzonym szyldem "Karaoke". Nawet z ulicy słychać było wrzawę dobiegającą wewnątrz. Zaciekawiony wkroczył do środka i zaczął przeciskać się na przód, pod scenę. Załapał się na drugą część wykonu Vulfili. Chociaż nie wiedział o czym śpiewała, podobało mu się i przyłączył się do oklasków. Wodzirej również pochwalił jej występ i zakomunikował, iż objęła prowadzenie w konkursie. Konkursie w którym do wygrania był ogromny, słodki torcik. Brzuch czarnowłosego znów dał o sobie znać. Nagroda prezentowała się naprawdę smakowicie. Wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany.
- Muszę wygrać - pomyślał.
Nie bardzo wiedząc co robi, wepchnął się na sam przód, postawił nogę na scenie i zawołał:
- W porządku, moja kolej!
DJ spojrzał na niego zaskoczony, podobnie jak tłum zgromadzony pod nimi. Rozległy się chichoty. Haz nie zwrócił na to uwagi i podszedł bliżej prowadzącego. Ten zmierzył wzrokiem jego sylwetkę, uśmiechnął się i zwrócił się do widowni:
- A więc mamy kolejnego chętnego! Ciekawe czy pod tymi muskułami kryje się równie imponujący wokal! A teraz zaczynamy!
Dopiero teraz dotarło do niego co zrobił. Spojrzał przerażony na tłum. Odwrócił się w stronę prowadzącego, chcąc powiedzieć że jednak się rozmyślił, lecz nie było czasu. Jego utwór się zaczął, na sali zaległa cisza. Wszyscy wpatrywali się w niego, ciekawi jak wypadnie. Nie miał wyboru. Piosenka która mu się trafiła, była bardzo żywiołowa. Podniósł mikrofon do ust i zaczął śpiewać. Z początku chyba nie szło mu najlepiej, ale rozkręcał się. W refren wszedł dość gładko, na co dziewczyny z pierwszych rzędów zapiszczały z zachwytu. Kontynuował więc, czerpiąc z tego jakąś dziwną radość. Podobało mu się to, wczuwał się jak tylko mógł, poruszał się w rytm muzyki, tańczył. Po wszystkim stał uśmiechnięty na scenie, czekając na werdykt.
- Zaczynamy imprezę!:
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: North City
Pią Kwi 11, 2014 8:35 pm
Vulfila zeszła ze sceny, patrząc zaskoczona na Hazarda. On i karaoke? Ciekawe co zaśpiewa. Pewnie nieudolnie wyduka z siebie jakieś dziwne, źle wyartykułowane dźwięki. Uśmiechnęła się pod nosem, oddając mu mikrofon.
Nashi ustawiła się nieco z tyłu przy scenie. Kiedy Hazard zaczął śpiewać, zrobiła wielkie oczy. Chłopak chyba minął się z powołaniem, bo wywołał wśród damskiej części publiczności spore zamieszanie. Dziewczyny zaczęły piszczeć, a Vulfile coś dźgnęło w serce jak ostry sztylet. Popatrzyła nienawistnie na dziewczyny z przodu, zaczęła ciężko oddychać. Nie mogła się powstrzymać, więc wytworzyła w dłoni niewielkiego KI-Blasta i posłała w tę z nastolatek, która posłała Hazardowi całusa w powietrzu. Ta znieruchomiała i zemdlała. Koleżanki podparły ją na rękach nieco zaskoczone. Vulfila uśmiechnęła się do siebie i wycofała nieco w tył, żeby nikt nie skojarzył faktów.
Kiedy Hazard skończył i publiczność zagłosowała, głos przejął DJ:
- Wygląda na to, że mamy remis, a to oznacza, że dwoje finalistów, seksowna czarnula i paker blondyn zaśpiewają dla nas jeszcze raz. Będzie to piosenka wspólna. Kto lepiej zaśpiewa swoją rolę, wygra. Zapraszamy na scenę!
Vulfila wskoczyła na podwyższenie i wręcz wyrwała Hazardowi mikrofon, żeby zaśpiewać kolejną piosenkę.
Nashi ustawiła się nieco z tyłu przy scenie. Kiedy Hazard zaczął śpiewać, zrobiła wielkie oczy. Chłopak chyba minął się z powołaniem, bo wywołał wśród damskiej części publiczności spore zamieszanie. Dziewczyny zaczęły piszczeć, a Vulfile coś dźgnęło w serce jak ostry sztylet. Popatrzyła nienawistnie na dziewczyny z przodu, zaczęła ciężko oddychać. Nie mogła się powstrzymać, więc wytworzyła w dłoni niewielkiego KI-Blasta i posłała w tę z nastolatek, która posłała Hazardowi całusa w powietrzu. Ta znieruchomiała i zemdlała. Koleżanki podparły ją na rękach nieco zaskoczone. Vulfila uśmiechnęła się do siebie i wycofała nieco w tył, żeby nikt nie skojarzył faktów.
Kiedy Hazard skończył i publiczność zagłosowała, głos przejął DJ:
- Wygląda na to, że mamy remis, a to oznacza, że dwoje finalistów, seksowna czarnula i paker blondyn zaśpiewają dla nas jeszcze raz. Będzie to piosenka wspólna. Kto lepiej zaśpiewa swoją rolę, wygra. Zapraszamy na scenę!
Vulfila wskoczyła na podwyższenie i wręcz wyrwała Hazardowi mikrofon, żeby zaśpiewać kolejną piosenkę.
- piosenka:
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: North City
Sob Kwi 12, 2014 2:08 pm
Bawił się doskonale, publiczność najwyraźniej także. Co ciekawe, wzbudził zachwyt dziewcząt, grupka w pierwszym rzędzie piszczała najgłośniej. Haz uśmiechnął się do nich i pomachał ręką, na co jedna z nich wysłała mu w powietrzu całusa. Nie spodziewał się takiego gestu, choć było to całkiem miłe. Po chwili jednak dziewczyna zemdlała, a przed upadkiem na ziemię uratowały ją koleżanki. Saiyan wiedział co jest grane, wyczuł Ki Blasta posłanego zza jego pleców. Miał w sobie naprawdę małą ilość energii, lecz to wystarczyło by znokautować Ziemiankę. Czarnowłosy zastanawiał się czy to to, o czym myśli. Jeśli tak to... Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Po jego występie nastąpiło głosowanie. Okazało się, że padł remis - Vulfila i on będą musieli razem zaśpiewać dodatkową piosenkę, co wyłoni ostatecznego zwycięzce. Hazard podszedł do towarzyszki i wyszczerzył się do niej.
- Ach nagroda wygląda bardzo smakowicie, fajnie byłoby wygrać. Nawiasem mówiąc, jestem okropnie głodny. No to powodzenia.
Vulfi wyrwała mu z rąk mikrofon, co uznał za akceptację jego zaproszenia do pojedynku. Zaraz otrzymał drugi i mogli przygotować się do finału. Kolejne fragmenty piosenki śpiewali na zmianę, refreny wspólnie. Haz był niezwykle żywy na scenie, niczym gwiazda muzyki. Wykonywał niezbyt niestety wprawne układy taneczne, ale publiczności to wystarczało. Momentami śpiewał tylko do rywalki. Chociaż nie wiedział o czym śpiewają, miał dziwne wrażenie, że ta piosenka jakoś łączy się z nimi. Nie wypadł najgorzej, chociaż na minus można było zapisać te wszystkie "U u uuuu!" występujące w refrenie. Zwyczajnie nie był w stanie tego wyciągnąć ze swoim głosem. Co innego Vulfila, jej wychodziło to doskonale. Ogólnie cały jej występ był świetny i gdyby nie to, że walczyli o przepyszny tort, byłby całym sercem za nią. Gdy skończyli, na sali rozbrzmiały oklaski i pokrzykiwania, z tłumu posłany został w jego stronę jakiś przedmiot.
- Wspaniale! Znakomicie! Nie mieliśmy tu chyba jeszcze tak zdolnych uczestników! Spójrz jakie emocje wzbudzasz drwalu - rzucił DJ do Hazard'a, podnosząc z podestu wcześniej rzucony stanik i podając go Saiyan'owi.
- D-drwalu? - odpowiedział speszony, natychmiast odrzucając bieliznę z powrotem w tłum.
- Ano. Przypominasz mi mojego kuzyna, który jest drwalem. A teraz! - rzekł już dużo głośniej do publiczności - czas wybrać zwycięzce! Tak więc - podszedł do Vulfi - czy wygrać powinna seksowna czarnula ze swym anielskim głosem?
Oklaski, tupot stóp i okrzyki męskiej części tłumu było ogłuszające. Faceci stojący nieco z tyłu po lewej stronie przekrzykiwali wszystkich, wyznając Saiyan'ce miłość. Hazard spojrzał w ich stronę, a po chwili kolumna stojąca nieopodal przewróciła się na nich.
- Czy może drwal-dziki tancerz? - kontynuował wodzirej, wskazując na Haz'a.
Chociaż żeńska część publiczności zdzierała sobie gardła i tupała zawzięcie, nie mogła dorównać męskiemu gronu i tak Vulfila została zwyciężczynią konkursu.
- Brawo! Brawo! - ryczał prowadzący, chwytając laureatkę za rękę i podnosząc ją wysoko do góry - Bezkonkurencyjna! Jest piękna, ma talent, czego chcieć więcej? Ale oklaski należą się również naszemu umięśnionemu koledze, który okazał się być czarnym koniem rywalizacji! A teraz czas na nagrodę główną!
Wniesiono olbrzymi, czekoladowy torcik. Hazard rzucił na niego łakomym wzrokiem i mimowolnie się oblizał. Miał nadzieję, że towarzyszka się z nim podzieli. Podszedł do niej i wyciągnął rękę, uśmiechając się szeroko.
- Byłaś świetna, zasłużyłaś na wygraną, moje gratulacje - zrobił krótką pauzę, po której wskazał ręką na tort - Eee to ten, zamierzasz zjeść go sama? Jest naprawdę duży.
Po jego występie nastąpiło głosowanie. Okazało się, że padł remis - Vulfila i on będą musieli razem zaśpiewać dodatkową piosenkę, co wyłoni ostatecznego zwycięzce. Hazard podszedł do towarzyszki i wyszczerzył się do niej.
- Ach nagroda wygląda bardzo smakowicie, fajnie byłoby wygrać. Nawiasem mówiąc, jestem okropnie głodny. No to powodzenia.
Vulfi wyrwała mu z rąk mikrofon, co uznał za akceptację jego zaproszenia do pojedynku. Zaraz otrzymał drugi i mogli przygotować się do finału. Kolejne fragmenty piosenki śpiewali na zmianę, refreny wspólnie. Haz był niezwykle żywy na scenie, niczym gwiazda muzyki. Wykonywał niezbyt niestety wprawne układy taneczne, ale publiczności to wystarczało. Momentami śpiewał tylko do rywalki. Chociaż nie wiedział o czym śpiewają, miał dziwne wrażenie, że ta piosenka jakoś łączy się z nimi. Nie wypadł najgorzej, chociaż na minus można było zapisać te wszystkie "U u uuuu!" występujące w refrenie. Zwyczajnie nie był w stanie tego wyciągnąć ze swoim głosem. Co innego Vulfila, jej wychodziło to doskonale. Ogólnie cały jej występ był świetny i gdyby nie to, że walczyli o przepyszny tort, byłby całym sercem za nią. Gdy skończyli, na sali rozbrzmiały oklaski i pokrzykiwania, z tłumu posłany został w jego stronę jakiś przedmiot.
- Wspaniale! Znakomicie! Nie mieliśmy tu chyba jeszcze tak zdolnych uczestników! Spójrz jakie emocje wzbudzasz drwalu - rzucił DJ do Hazard'a, podnosząc z podestu wcześniej rzucony stanik i podając go Saiyan'owi.
- D-drwalu? - odpowiedział speszony, natychmiast odrzucając bieliznę z powrotem w tłum.
- Ano. Przypominasz mi mojego kuzyna, który jest drwalem. A teraz! - rzekł już dużo głośniej do publiczności - czas wybrać zwycięzce! Tak więc - podszedł do Vulfi - czy wygrać powinna seksowna czarnula ze swym anielskim głosem?
Oklaski, tupot stóp i okrzyki męskiej części tłumu było ogłuszające. Faceci stojący nieco z tyłu po lewej stronie przekrzykiwali wszystkich, wyznając Saiyan'ce miłość. Hazard spojrzał w ich stronę, a po chwili kolumna stojąca nieopodal przewróciła się na nich.
- Czy może drwal-dziki tancerz? - kontynuował wodzirej, wskazując na Haz'a.
Chociaż żeńska część publiczności zdzierała sobie gardła i tupała zawzięcie, nie mogła dorównać męskiemu gronu i tak Vulfila została zwyciężczynią konkursu.
- Brawo! Brawo! - ryczał prowadzący, chwytając laureatkę za rękę i podnosząc ją wysoko do góry - Bezkonkurencyjna! Jest piękna, ma talent, czego chcieć więcej? Ale oklaski należą się również naszemu umięśnionemu koledze, który okazał się być czarnym koniem rywalizacji! A teraz czas na nagrodę główną!
Wniesiono olbrzymi, czekoladowy torcik. Hazard rzucił na niego łakomym wzrokiem i mimowolnie się oblizał. Miał nadzieję, że towarzyszka się z nim podzieli. Podszedł do niej i wyciągnął rękę, uśmiechając się szeroko.
- Byłaś świetna, zasłużyłaś na wygraną, moje gratulacje - zrobił krótką pauzę, po której wskazał ręką na tort - Eee to ten, zamierzasz zjeść go sama? Jest naprawdę duży.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: North City
Nie Kwi 13, 2014 2:03 pm
Także Hazard poszedł do miasta, więc Hikaru został wreszcie sam. Mógł teraz robić co chciał i nikt mu w tym nie przeszkodzi. Tylko czy sayan domyśli się jakie jeszcze ma braki w nawet poznanych technikach ? Niby to nie było zmartwienie mistica. Jednak lubił nawracać gówniarzy na właściwą ścieżkę. Zastanawiające jest to, że wojownik może opanować technikę, ale nie potrafi jej zastosować do każdej możliwej akcji. Coś takiego jak wyczuwanie energii ma naprawdę wiele zastosowań, ktoś kto się teleportuje średnio pięć, sześć razy tygodniowo docenia taką zdolność, bez której byłoby to niemożliwe. No nic, trzeba było zając się własną osobą, a nie młodzikami. Ci sobie jakoś radzili, choć mieli luki w nauce. Ci na Vegecie strasznie nawalali. Z resztą co się dziwić ? Dzisiejsza młodzież była jaka była. Nie każdy zasługiwał na załatanie luk, choć takowe mogły skończyć się śmiercią nieuka. To jednak już nie obchodziło białowłosego, bo niby dlaczego miałoby ? Był obrońcą Ziemi i tylko ta planeta go interesowała. A obrońca musi być w formie.
Wysłał swoje zmysły do June i Reia śledząc ich poczynania. Wyczuwanie energii miało jedną istotną wadę, nie potrafiło powiedzieć dokładnie co się gdzieś dzieje. Można ją łączyć z telepatią, ale to nie była jednak telewizja. Można było się domyślać co kto robi, znając aury wojowników. Warto było śledzić większe wyładowania na planecie, ale przy okazji można było zajmować się własnymi sprawami. Sprawami za jakie chciał się wziąć to trening. Musiał się wzmocnić, skoro Kuro nie specjalnie przepadał za ratowaniem Ziemi, to to zadanie spoczywało nadal na Hikaru. A skoro on był na podobnym poziomie PL to kto wie czy ktoś jeszcze nie dojdzie do takiej potęgi ? To była niebezpieczna myśl. Wyjął swojego szamszira i przyjął pozycję do treningu.
OCC trening start.
Wysłał swoje zmysły do June i Reia śledząc ich poczynania. Wyczuwanie energii miało jedną istotną wadę, nie potrafiło powiedzieć dokładnie co się gdzieś dzieje. Można ją łączyć z telepatią, ale to nie była jednak telewizja. Można było się domyślać co kto robi, znając aury wojowników. Warto było śledzić większe wyładowania na planecie, ale przy okazji można było zajmować się własnymi sprawami. Sprawami za jakie chciał się wziąć to trening. Musiał się wzmocnić, skoro Kuro nie specjalnie przepadał za ratowaniem Ziemi, to to zadanie spoczywało nadal na Hikaru. A skoro on był na podobnym poziomie PL to kto wie czy ktoś jeszcze nie dojdzie do takiej potęgi ? To była niebezpieczna myśl. Wyjął swojego szamszira i przyjął pozycję do treningu.
OCC trening start.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: North City
Nie Kwi 13, 2014 4:03 pm
Tort był zdecydowanie godny. Sponsorem karaoke musiała być niewątpliwie jakaś cukiernia. Postawiono go na stoliku, który Vulfila obeszła, oblizując się. Jej ogon wyprawiał przy tym dzikie harce, wyrażając to, jak bardzo ślinka ciekła jej na myśl o zjedzeniu tej pyszności. Wiśnie! Czekolada! Marmolada! Oh!
Vulfila przejechała palcem po polewie i oblizała, mrucząc do siebie. Tęskniła za Ziemią i jej wspaniałym jedzeniem! Na Vegecie można było o czymś takim zapomnieć! Zasiadła przy stoliku i wykroiła sobie spory kawałek. Zaczęła jeść go szybko, starając się jednak nieco powstrzymać, żeby się nie udławić.
Jedząc popatrzyła na Hazarda jak pies, pilnujący swojego jedzenia. Dzielić się? Chyba żart, Nashi jest taka głodna i ma się jeszcze dzielić? Prawo dżungli, to on powinien starać się, żeby zapewnić jej jedzenie, nie odwrotnie.
Ostatecznie jego smutny wzrok nieco poruszył Vulfilę. Machnęła na niego ręką, żeby sie dosiadł i wziął sobie kawałek, choc prawdę powiedziawszy wcale nie chciała się z nim dzielić.
Kiedy Vulfila już się najadła, popatrzyła znudzona na Hazarda, podpierając ręką twarz. Zaczęła robić się senna i trochę znudzona, a to zawsze wpływało na jej nastrój. Stawała się mniej okiełznana. Nabrała trochę tortu na łyżeczkę i uśmiechnęła się złośliwie. Przez chwilę zawahała się, ale ostatecznie nie mogła się powstrzymać i wystrzeliła jedzenie saiyanowi w zdrowe oko, śmiejąc się do siebie z cicha, kiedy krem rozprysł się na jego twarzy. Zamachała ogonem buńczucznie.
Vulfila przejechała palcem po polewie i oblizała, mrucząc do siebie. Tęskniła za Ziemią i jej wspaniałym jedzeniem! Na Vegecie można było o czymś takim zapomnieć! Zasiadła przy stoliku i wykroiła sobie spory kawałek. Zaczęła jeść go szybko, starając się jednak nieco powstrzymać, żeby się nie udławić.
Jedząc popatrzyła na Hazarda jak pies, pilnujący swojego jedzenia. Dzielić się? Chyba żart, Nashi jest taka głodna i ma się jeszcze dzielić? Prawo dżungli, to on powinien starać się, żeby zapewnić jej jedzenie, nie odwrotnie.
Ostatecznie jego smutny wzrok nieco poruszył Vulfilę. Machnęła na niego ręką, żeby sie dosiadł i wziął sobie kawałek, choc prawdę powiedziawszy wcale nie chciała się z nim dzielić.
Kiedy Vulfila już się najadła, popatrzyła znudzona na Hazarda, podpierając ręką twarz. Zaczęła robić się senna i trochę znudzona, a to zawsze wpływało na jej nastrój. Stawała się mniej okiełznana. Nabrała trochę tortu na łyżeczkę i uśmiechnęła się złośliwie. Przez chwilę zawahała się, ale ostatecznie nie mogła się powstrzymać i wystrzeliła jedzenie saiyanowi w zdrowe oko, śmiejąc się do siebie z cicha, kiedy krem rozprysł się na jego twarzy. Zamachała ogonem buńczucznie.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: North City
Wto Kwi 15, 2014 3:32 pm
Hazard wpatrywał się w tort jak zahipnotyzowany. Jego brzuch stanowczo domagał się pożywienia, co deklarował głośnym burczeniem. Wystarczyło spojrzeć na Vulfile by przekonać się, że i ona est potwornie głodna. Tylko czy wystarczy jedzenia dla dwoje głodnych Saiyan? Zakładając oczywiście, że dziewczyna podzieli się z nim. Stał niedaleko, obserwując jak Vulfi zasiada do stolika i zajada się tymi wszystkimi pysznościami. Wodził wzrokiem za każdym kawałkiem ciasta który lądował w jej ustach. Korciło go żeby przyłączyć się bez pytania o zgodę, lecz to byłoby nie uprzejme. Czekał więc, chociaż z każdą chwilą trudniej było mu się powstrzymać. Na szczęście w końcu się doczekał. Podbiegł do stolika, niemalże przewracając się o własne nogi.
- Dziękuję! Dziękuję - wysapał, siadając naprzeciwko towarzyszki - Jesteś taka wspaniałomyślna! - klasnął dłońmi i oblizał się ze smakiem - Wygląda cudnie!
Nałożył sobie olbrzymi kawałek i zabrał się do jedzenia, starając się robić to z ogładą. Gdyby był sam, z pewnością chwyciłby ciasto w dłonie i zaczął pakować sobie olbrzymie jego kawałki prosto do ust. W tej sytuacji jednak nie mógł tak zrobić, więc spożywał go widelczykiem, kawałek po kawałku. Vulfila natomiast po jakimś czasie się znudziła. Najwyraźniej napełniła już żołądek, co w głębi duszy cieszyło Haz'a, gdyż oznaczało to, iż reszta tortu jest dla niego. Oczywiście nie podzielił się z dziewczyną tym spostrzeżeniem. Tak czy siak Saiyan'ka wpatrywała się teraz w niego, podpierając ręką twarz. Wyglądała jakby zaraz miała uciąć sobie drzemkę. Gdyby nie to, że usta pełne miał czekolady, zajął by towarzyszkę rozmową. Chwilę potem pożałował, że jednak tego nie zrobił, bo ta z nudów trafiła go kawałkiem tortu w zdrowe oko.
- Auuu! - syknął, odrzucając widelec i chwytając się za powiekę.
Gdy już doprowadził się do porządku, spojrzał z wyrzutem na Vulfi. Nie mógł pozostać jej dłużny. Uśmiechnął się do niej przez stolik, jakby uznał jej zachowanie za śmieszny żarcik. Następnie przeniósł wzrok na pozostałości nagrody i spowodował, że część polewy uniosła, a następnie poszybowała do brunetki, ozdabiając jej twarz wdzięcznymi wąsami (tzw. wąsy milorda). Teraz patrzył na nią, całą siłą woli powstrzymując się, by nie wybuchnąć śmiechem, bo wyglądała komicznie.
- Dziękuję! Dziękuję - wysapał, siadając naprzeciwko towarzyszki - Jesteś taka wspaniałomyślna! - klasnął dłońmi i oblizał się ze smakiem - Wygląda cudnie!
Nałożył sobie olbrzymi kawałek i zabrał się do jedzenia, starając się robić to z ogładą. Gdyby był sam, z pewnością chwyciłby ciasto w dłonie i zaczął pakować sobie olbrzymie jego kawałki prosto do ust. W tej sytuacji jednak nie mógł tak zrobić, więc spożywał go widelczykiem, kawałek po kawałku. Vulfila natomiast po jakimś czasie się znudziła. Najwyraźniej napełniła już żołądek, co w głębi duszy cieszyło Haz'a, gdyż oznaczało to, iż reszta tortu jest dla niego. Oczywiście nie podzielił się z dziewczyną tym spostrzeżeniem. Tak czy siak Saiyan'ka wpatrywała się teraz w niego, podpierając ręką twarz. Wyglądała jakby zaraz miała uciąć sobie drzemkę. Gdyby nie to, że usta pełne miał czekolady, zajął by towarzyszkę rozmową. Chwilę potem pożałował, że jednak tego nie zrobił, bo ta z nudów trafiła go kawałkiem tortu w zdrowe oko.
- Auuu! - syknął, odrzucając widelec i chwytając się za powiekę.
Gdy już doprowadził się do porządku, spojrzał z wyrzutem na Vulfi. Nie mógł pozostać jej dłużny. Uśmiechnął się do niej przez stolik, jakby uznał jej zachowanie za śmieszny żarcik. Następnie przeniósł wzrok na pozostałości nagrody i spowodował, że część polewy uniosła, a następnie poszybowała do brunetki, ozdabiając jej twarz wdzięcznymi wąsami (tzw. wąsy milorda). Teraz patrzył na nią, całą siłą woli powstrzymując się, by nie wybuchnąć śmiechem, bo wyglądała komicznie.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: North City
Sro Kwi 16, 2014 12:29 pm
Vulfila poczuła polewę nad górną wargą. Przetarła ją ręką, ale został jej mały, hitlerowski wąsik, którego nie zauważyła. Uśmiechnęła się i oparła łokciami o blat stolika, patrząc na Hazarda lekko śpiącym, ale spokojnym i zadowolonym wzrokiem. Zdecydowanie był to dla niej dobry dzień, jak sen. Ogarnęło ją nawet dziwne uczucie żalu na myśl, że pewnie niebawem obudzi się we własnym łóżku na Vegecie, Hazarda nie będzie, Ziemi też nie. W tej chwili miała nawet ochotę zostać już tutaj i nie wracać na tę dziką planetę saiyan. Zapewne tak też by zrobiła, gdyby tylko była w stanie obronić się przed tym, kogo by po nią prędzej czy później przysłano i gdyby nie to, że chciała kiedyś zostać Imperatorową.
Vulfilę zaczęła ogarniać senność. Podniosła jeszcze raz lekko powieki, żeby zobaczyć, jak Hazard stara się jeść z klasą. Nie wychodziło mu to, ale Halfki to nie obchodziło. W końcu sama była saiyanką i przypominała sobie jak niejednokrotnie pouczał ją w tej kwestii Aleksander.
Halfka wstała od stołu, obeszła go i usiadła na tej samej ławce, na której znajdował się Hazard.
- Nie przeszkadzaj sobie i jedz. - powiedziała, po czym wcisnęła głowę pod jego ręce i ułożyła mu na udzie. - Ja sobie tylko poleżę, aż skończysz...
Leżała sobie tak chwilę. Było miło, ciepło, sennie. Szybko przymknęła oczy i zasnęła.
OCC: Miło by było, jakbyś po pobudce jakoś zaaranżował dalszą fabułę, a nie opisał tylko, jak też idziesz spać xd. BTW, możemy przenieść się na inną lokację, w końcu to wakacje
Vulfilę zaczęła ogarniać senność. Podniosła jeszcze raz lekko powieki, żeby zobaczyć, jak Hazard stara się jeść z klasą. Nie wychodziło mu to, ale Halfki to nie obchodziło. W końcu sama była saiyanką i przypominała sobie jak niejednokrotnie pouczał ją w tej kwestii Aleksander.
Halfka wstała od stołu, obeszła go i usiadła na tej samej ławce, na której znajdował się Hazard.
- Nie przeszkadzaj sobie i jedz. - powiedziała, po czym wcisnęła głowę pod jego ręce i ułożyła mu na udzie. - Ja sobie tylko poleżę, aż skończysz...
Leżała sobie tak chwilę. Było miło, ciepło, sennie. Szybko przymknęła oczy i zasnęła.
OCC: Miło by było, jakbyś po pobudce jakoś zaaranżował dalszą fabułę, a nie opisał tylko, jak też idziesz spać xd. BTW, możemy przenieść się na inną lokację, w końcu to wakacje
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: North City
Czw Kwi 17, 2014 11:40 am
Haz stłumił wybuch śmiechu po nieudanej próbie wytarcia wąsika przez Vulfile. Teraz wyglądała jeszcze zabawniej. Dziewczyna nie prowadziła dalej tej gierki, chyba nie miała już na to sił. Z minuty na minutę robiła się coraz bardziej senna. W końcu wstała, usiadła obok niego, po czym położyła głowę na jego udzie. Hazard spojrzał nieco zaskoczony, lecz nie miał nic przeciwko. Było to nawet przyjemne. Sam dokończył swój posiłek, a w międzyczasie Vulfi usnęła. Wiedział to również po jej Ki. Obserwował ją w milczeniu, a po chwili nieśmiało pogładził Saiyan'kę po policzku. Wyglądała teraz naprawdę ślicznie i słodko. Otarł palcem resztki czekolady, bo to nieco psuło ten piękny obraz. Tymczasem impreza zbliżała się do końca. Coraz więcej ludzi opuszczało lokal, DJ też gdzieś zniknął.
- Chyba nic tu po nas - mruknął Haz - czas się stąd zbierać.
Delikatnie, tak by jej obudzić, wziął Vulfile na ręce i skierował się z nią w stronę wyjścia. Odetchnął przyjemnym nocnym powietrzem, zastanawiając się gdzie się udać. Chyba nie mają co liczyć na normalny nocleg, czeka ich spanie pod gołym niebem. Tylko gdzie najlepiej? To musi być spokojna okolica, z dala od miasta. Chwilę zajęło mu zlokalizowanie takiego miejsca, lecz w końcu wzniósł się w powietrze, uprzednio upewniając się że nikt nie patrzy, po czym poleciał w tamtym kierunku.
Z/T x2 --> https://dbng.forumpl.net/t184-wzgorza
- Chyba nic tu po nas - mruknął Haz - czas się stąd zbierać.
Delikatnie, tak by jej obudzić, wziął Vulfile na ręce i skierował się z nią w stronę wyjścia. Odetchnął przyjemnym nocnym powietrzem, zastanawiając się gdzie się udać. Chyba nie mają co liczyć na normalny nocleg, czeka ich spanie pod gołym niebem. Tylko gdzie najlepiej? To musi być spokojna okolica, z dala od miasta. Chwilę zajęło mu zlokalizowanie takiego miejsca, lecz w końcu wzniósł się w powietrze, uprzednio upewniając się że nikt nie patrzy, po czym poleciał w tamtym kierunku.
Z/T x2 --> https://dbng.forumpl.net/t184-wzgorza
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: North City
Sob Kwi 19, 2014 10:01 am
Hikaru mógł bez większych oporów wykorzystać teraz plażę do swoich treningowych potrzeb. Podzielił koncentrację na wydarzenia w domu June i na szermierkę. Oczywiście dużo ciekawsza byłaby prawdziwa alka, ale póki co chłopak nie miał żadnego sparingpartnera, a nie chciał nadużywać znowu saibamanów. Ciężko było je stworzyć, a cały proces tworzenia był dość praco i energo chłonny. Tak więc musiał korzystać tylko z tego co miał pod ręką. Pracował nad pracą nóg, a także szybkością pchnięć, przechodzących do płytkich cięć. Zależało mu na płynniejszym przejściu do tego, a potem by jeszcze z płytkich cięć przejść większe, głębsze i bardziej bolesne. Powtarzał te ćwiczenia właściwie od paru lat, była to esencja lat walki mieczem i doświadczenia jakie zdobył w tym czasie. Wykorzystywał najbardziej efektywne formy, zmyłki i uniki. No i najważniejsze, jako telekinetyk potrafił korzystać z telekinezy, czyli mógł przenosić dowolnie przedmioty, tworzyć zasłonę z piasku, oślepiać przeciwnika, rzucać kamieniami, albo odepchnąć czy sparaliżować przeciwnika. Te zdolności także wplatał we wszystkie formy jakie opracował przez lata by wszystko to stanowiło całość, a nie poszczególne elementy. Wiedział, że formy musiały być dynamiczne i mieć swój rytm, ale taki który nie pozwalałby zbyt łatwo przewidzieć następnego ruchu.
Tak jak w tańcu można przewidzieć łatwo ruch partnera bo jest wymuszony przez rytm muzyki i kroków, tak w walce nie można było sobie na to pozwolić. Płynność ruchów owszem, ale nie przewidywalna. Nie było to łatwe, ale do opanowania jeśli miało się wystarczająco dużo zawzięcia. Nie zapominał o tym by zerkać kątem umysłu na dom June i Reia, wiedział już, że pojawił się Kuro, a skoro on tam był to i April także pewnie się pojawiła gdzieś tam. Jej aura była dalej słaba, ale silniejsza niż dwa lata temu. Żeby tylko stała się z wiekiem trochę pokorniejsza i bardziej słuchała swojego senseia... jakby nie traktowała go w ogóle poważnie. Cóż zrobić.. Zdaje się, sprawy w tamtym miejscu dobiegały końca i dobrze. Chyba nie będzie to wydarzenie na skalę światową, nie będzie trzeba szukać Smoczych Kul. Hikaru kończąc ostatnią sekwencję stanął przed linią brzegową i wpatrzył się w dal, za horyzont. Zebrał swoją świadomość i znów wysłał ją na przeskanowanie całej planety, a potem dalej, Namek, Vegeta, a nawet Yardat. Tak dla pewności czy nic tam się nie dzieje. Nic istotnego, jakieś słabe potyczki, sparingi, treningi i zwykłe bójki. Dobrze, żadne z tych wydarzeń nie powinny odbić się na wszechświecie. Planeta Kaioshinów nie interesowała go zbytnio. Jeśli coś tam by się działo to raczej mistic zostałby powiadomiony. Kiedy zakończył skan wybrał jedno miejsce na Ziemi by wynieść się stąd. Powoli nastawał dzień, słońce wschodziło i znów zaroi się od opalających się prawie nagich ciał.
occ zt na Konack+ koniec treningu
Tak jak w tańcu można przewidzieć łatwo ruch partnera bo jest wymuszony przez rytm muzyki i kroków, tak w walce nie można było sobie na to pozwolić. Płynność ruchów owszem, ale nie przewidywalna. Nie było to łatwe, ale do opanowania jeśli miało się wystarczająco dużo zawzięcia. Nie zapominał o tym by zerkać kątem umysłu na dom June i Reia, wiedział już, że pojawił się Kuro, a skoro on tam był to i April także pewnie się pojawiła gdzieś tam. Jej aura była dalej słaba, ale silniejsza niż dwa lata temu. Żeby tylko stała się z wiekiem trochę pokorniejsza i bardziej słuchała swojego senseia... jakby nie traktowała go w ogóle poważnie. Cóż zrobić.. Zdaje się, sprawy w tamtym miejscu dobiegały końca i dobrze. Chyba nie będzie to wydarzenie na skalę światową, nie będzie trzeba szukać Smoczych Kul. Hikaru kończąc ostatnią sekwencję stanął przed linią brzegową i wpatrzył się w dal, za horyzont. Zebrał swoją świadomość i znów wysłał ją na przeskanowanie całej planety, a potem dalej, Namek, Vegeta, a nawet Yardat. Tak dla pewności czy nic tam się nie dzieje. Nic istotnego, jakieś słabe potyczki, sparingi, treningi i zwykłe bójki. Dobrze, żadne z tych wydarzeń nie powinny odbić się na wszechświecie. Planeta Kaioshinów nie interesowała go zbytnio. Jeśli coś tam by się działo to raczej mistic zostałby powiadomiony. Kiedy zakończył skan wybrał jedno miejsce na Ziemi by wynieść się stąd. Powoli nastawał dzień, słońce wschodziło i znów zaroi się od opalających się prawie nagich ciał.
occ zt na Konack+ koniec treningu
Re: North City
Nie Mar 26, 2017 8:28 pm
-Chcesz pączka? Ostatnio nie wyglądasz najlepiej. - Dzik odezwał się podstawiając tuż pod nos Ody pudełko pokrytych lukrem oponek paczkowanych w dziesiątkach. Cztery różnokolorowe pychotki trzęsły się w przezroczystej pokrywie spoglądając na wilczura szeroko rozdziawionymi buźkami, jakby krzyczały "zjedz mnie". To był jeden z tych dni, ponury i nie pozwalający wychylić pysk poza szybę bez narażenia się na zmoknięcie. Radio grało chwytliwy kawałek muzyki country, przypominając Dżeku o jego rodzinnych stronach. Ten świniak, niby dzik ledwo stąpał na swoich nogach, a tym bardziej karykaturalnie wyglądał wciśnięty w numer za ciasny mundur policyjny. Dobra i ciepła posadka zawsze mawiał, po co się wychylać, gdy można od czasu do czasu wlepić jakiś mandacik. Papierek do papierka i zmiana w pełni zostanie zapełniona dobrze wykonaną robotą.
-Nudzisz się? - Zapytał chrumkając pod nosem, spoglądając z dołu na swojego masywnego przyjaciela. Radiowóz zaparkowany za przystankiem autobusowym nie był zbytnio widoczny dla przejeżdżających z drugiej strony, gdzie znajdowało się skrzyżowanie. Mogli tu parkować, a także w każdej chwili polecieć ścigając osoby nieprzestrzegające prawa ruchu drogowego.
-Północne miasto jest zimne o każdej porze roku, tylko czekać, aż spadnie śnieg. - Chciał jakoś zaprzątnąć głowę Ody, ale wyraźnie mu to nie wychodziło. Spoglądał przed siebie na nisko lewitujące samochody o różnorakich barwach i modelach. Ktoś nawet się połasił o najnowszy model Polonoska Speedo machnięty czarnym lakierem i o wyjątkowo spiczastej masce. Nawet srebrzysty aniołek jedną nóżką stał na samym czubku symbolizując swoją do zgodną wdzięczność, że może przed sobą prowadzić tak bogatego właściciela samochodu. Nagle zagrzmiało, chyba nie tyle ulewa się zapowiadała, a burza.
-Widziałeś to!? - Zabłysnął właśnie piorun, gdy cień człowieka nagle wskoczył na drogocenny model przejeżdżającego speedo i wgniótł cały dach do wnętrza pojazdu. Przemieszczał się wyjątkowo szybko, niewiele później następny cień wylądował na masce totalnie rujnując karoserie, by odbić się pędem na następny samochód. Ruch się zatrzymał, ludzie zaczęli głośnym trąbieniem sygnalizować swoje niezadowolenie. Mężczyzna nawet zjechał na bok i z łzami w oczach wyszedł spoglądając na uszkodzone zadaszenie oraz maskę. Naprędce dostrzegł głupkowato przyglądających się sytuacji policjantów i z krzykiem zaczął bluzgać w niebo głosy, że banda wnerwiających go typów skacze po samochodach. Dlaczego jeszcze się bezmyślnie gapią, kto w ogóle dał im prace i że jak się nie ruszą to osobiście dopilnuje by media się o tym dowiedziały. W końcu człeczyna w czarnym garniturze z jasnozielonym krawatem i krótko zestrzyżoną szczeciną włosów miał być rzekomo kimś...no niezmiernie ważnym. Większości bełkotu nie byli wstanie zrozumieć między przekleństwami przeplatającymi się z rozpaczą. W końcu facet kleknął w kałuży nie przejmując się, że jego odzienie będzie oczekiwało już wkrótce chemicznego prania i krzyknął na całe gardło.
-Anabell...Nieeeeee! -
-Co robimy? - Spytał Dżeku będąc niższy stopniem policjanta, uznając właściwie za stosowne zostawić tą sprawę. Było ponuro, popołudnie i lało, że świata ledwo dało się dostrzec. No więc, jak i mieli dostrzec podejrzanych typów w szaleńczym tempie przeskakujących po maskach samochodów? To samo w sobie było już nienormalne, pewnie mieli jakieś buty anty grawitacyjne, bądź ostatnio nielegalnie rozprowadzane dopalacze zwane nieszkodliwie "Żółtkiem".
OOC:
Witamy w grze, mam nadzieje, że bawić się będziesz wyśmienicie.
-Nudzisz się? - Zapytał chrumkając pod nosem, spoglądając z dołu na swojego masywnego przyjaciela. Radiowóz zaparkowany za przystankiem autobusowym nie był zbytnio widoczny dla przejeżdżających z drugiej strony, gdzie znajdowało się skrzyżowanie. Mogli tu parkować, a także w każdej chwili polecieć ścigając osoby nieprzestrzegające prawa ruchu drogowego.
-Północne miasto jest zimne o każdej porze roku, tylko czekać, aż spadnie śnieg. - Chciał jakoś zaprzątnąć głowę Ody, ale wyraźnie mu to nie wychodziło. Spoglądał przed siebie na nisko lewitujące samochody o różnorakich barwach i modelach. Ktoś nawet się połasił o najnowszy model Polonoska Speedo machnięty czarnym lakierem i o wyjątkowo spiczastej masce. Nawet srebrzysty aniołek jedną nóżką stał na samym czubku symbolizując swoją do zgodną wdzięczność, że może przed sobą prowadzić tak bogatego właściciela samochodu. Nagle zagrzmiało, chyba nie tyle ulewa się zapowiadała, a burza.
-Widziałeś to!? - Zabłysnął właśnie piorun, gdy cień człowieka nagle wskoczył na drogocenny model przejeżdżającego speedo i wgniótł cały dach do wnętrza pojazdu. Przemieszczał się wyjątkowo szybko, niewiele później następny cień wylądował na masce totalnie rujnując karoserie, by odbić się pędem na następny samochód. Ruch się zatrzymał, ludzie zaczęli głośnym trąbieniem sygnalizować swoje niezadowolenie. Mężczyzna nawet zjechał na bok i z łzami w oczach wyszedł spoglądając na uszkodzone zadaszenie oraz maskę. Naprędce dostrzegł głupkowato przyglądających się sytuacji policjantów i z krzykiem zaczął bluzgać w niebo głosy, że banda wnerwiających go typów skacze po samochodach. Dlaczego jeszcze się bezmyślnie gapią, kto w ogóle dał im prace i że jak się nie ruszą to osobiście dopilnuje by media się o tym dowiedziały. W końcu człeczyna w czarnym garniturze z jasnozielonym krawatem i krótko zestrzyżoną szczeciną włosów miał być rzekomo kimś...no niezmiernie ważnym. Większości bełkotu nie byli wstanie zrozumieć między przekleństwami przeplatającymi się z rozpaczą. W końcu facet kleknął w kałuży nie przejmując się, że jego odzienie będzie oczekiwało już wkrótce chemicznego prania i krzyknął na całe gardło.
-Anabell...Nieeeeee! -
-Co robimy? - Spytał Dżeku będąc niższy stopniem policjanta, uznając właściwie za stosowne zostawić tą sprawę. Było ponuro, popołudnie i lało, że świata ledwo dało się dostrzec. No więc, jak i mieli dostrzec podejrzanych typów w szaleńczym tempie przeskakujących po maskach samochodów? To samo w sobie było już nienormalne, pewnie mieli jakieś buty anty grawitacyjne, bądź ostatnio nielegalnie rozprowadzane dopalacze zwane nieszkodliwie "Żółtkiem".
OOC:
Witamy w grze, mam nadzieje, że bawić się będziesz wyśmienicie.
- Oda
- Liczba postów : 21
Data rejestracji : 24/03/2017
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: North City
Nie Mar 26, 2017 9:20 pm
Pyszne, lukrowane i obtoczone cukrem pączki. Brakuje tylko ciepłej kawy i można to zaliczyć jako dobry początek. Sięgając łapą po pączka, Oda spojrzał kątem oka na Dżeka.
- Ostatnio nie sypiam dobrze, czuję jakby brakowało mi dwóch tygodni snu.
Odpowiedział, tym samym włożył do pyska lukrowanego pączka i zaczął nim ciamkać. Nie przepadał zbytnio za łakociami, chociaż raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Zwłaszcza w takie dni jak te, gdzie pogoda nie poprawia humoru. Na kolejne pytanie, Oda po prostu położył głowę na kierownicy. No jak można się nie nudzić, gdy od kilku godzin stoi się w miejscu.
- Włącz jakiegoś rocka, najlepiej linkin park.
Dodając Oda uniósł trochę głowę i spojrzał przez przednią szybę. Może i było zimno, Oda tego zbytnio nie odczuwał. W końcu był pokryty futrem, lśniącym i zajebiaszczym. Co prawda jeszcze tylko śniegu mu brakowało, tego by nie ścierpiał. Wolałby teraz słońce i drinka oraz wygodny leżak, niestety ma radiowóz.
- Nie kracz, jeszcze śniegu mi tu brakuje.
Chwytając następnego pączka, wrzucił go do paszczy i zaczął pożerać w całości, tym samym przyglądając się jakiemuś autu. Widocznie jakiś bogaty czubek zainwestował, w ciekawy model autka. Co prawda pojazdami Oda się nie interesuje, ale warto ponarzekać jak on mało zarabia.
Jego uwagę odwrócił na chwilę Dżek. Gdy tylko błysnęło, a jakiś nikczemny cień osoby wbił się w bogatą wersję Polonoska speedo i zrobił dziurę w dachu oraz później uszkodził lakier przedniej maski... W tym momencie Oda zaczął wierzyć w karmę, która wraca do bogatych drani którzy nielegalnie zarobili pieniądze. No dobra, ale teraz na serio. To chyba podchodzi pod paragraf, który bełkocze coś o demolowaniu przedmiotów obywateli przy funkcjonariuszu. Dlatego też, Oda wyjął swój notes i zaczął przeglądać jakieś zapiski.
Gdy tylko dotarł do niego krzyk oraz pytanie Dżeka, Oda postanowił zadziałać.
- Ruszamy w trasę, trzeba złapać gnojków... A jako, iż droga zablokowana trzeba będzie się poruszać.
No więc wychodząc z radiowozu, Wilczur nie czekając zbyt długo ruszył na miejsce zdarzenia. Co prawda nie miał daleko.. Podbiegając do poszkodowanego, który płakał nad swoim wózkiem. Oda odwrócił się do Dżeka i krzyknął.
- Dżeku spisz zeznania, ja lecę za podejrzanym!
Jakoż iż padało, co trochę wkurzało Odę. Znów będzie mokre futro, będzie trzeba to sobie jakoś wynagrodzić. Mianowicie jakąś kąpielą.
Rozpoczynając pościg, wilku postanowił skorzystać z samochodów. A raczej dachów, do przemieszczania się za bandytą. W końcu nie będzie biegał jak głupi, żeby omijać obywateli i tracić czas na bieganie. Można też sobie poskakać.
- Ostatnio nie sypiam dobrze, czuję jakby brakowało mi dwóch tygodni snu.
Odpowiedział, tym samym włożył do pyska lukrowanego pączka i zaczął nim ciamkać. Nie przepadał zbytnio za łakociami, chociaż raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Zwłaszcza w takie dni jak te, gdzie pogoda nie poprawia humoru. Na kolejne pytanie, Oda po prostu położył głowę na kierownicy. No jak można się nie nudzić, gdy od kilku godzin stoi się w miejscu.
- Włącz jakiegoś rocka, najlepiej linkin park.
Dodając Oda uniósł trochę głowę i spojrzał przez przednią szybę. Może i było zimno, Oda tego zbytnio nie odczuwał. W końcu był pokryty futrem, lśniącym i zajebiaszczym. Co prawda jeszcze tylko śniegu mu brakowało, tego by nie ścierpiał. Wolałby teraz słońce i drinka oraz wygodny leżak, niestety ma radiowóz.
- Nie kracz, jeszcze śniegu mi tu brakuje.
Chwytając następnego pączka, wrzucił go do paszczy i zaczął pożerać w całości, tym samym przyglądając się jakiemuś autu. Widocznie jakiś bogaty czubek zainwestował, w ciekawy model autka. Co prawda pojazdami Oda się nie interesuje, ale warto ponarzekać jak on mało zarabia.
Jego uwagę odwrócił na chwilę Dżek. Gdy tylko błysnęło, a jakiś nikczemny cień osoby wbił się w bogatą wersję Polonoska speedo i zrobił dziurę w dachu oraz później uszkodził lakier przedniej maski... W tym momencie Oda zaczął wierzyć w karmę, która wraca do bogatych drani którzy nielegalnie zarobili pieniądze. No dobra, ale teraz na serio. To chyba podchodzi pod paragraf, który bełkocze coś o demolowaniu przedmiotów obywateli przy funkcjonariuszu. Dlatego też, Oda wyjął swój notes i zaczął przeglądać jakieś zapiski.
Gdy tylko dotarł do niego krzyk oraz pytanie Dżeka, Oda postanowił zadziałać.
- Ruszamy w trasę, trzeba złapać gnojków... A jako, iż droga zablokowana trzeba będzie się poruszać.
No więc wychodząc z radiowozu, Wilczur nie czekając zbyt długo ruszył na miejsce zdarzenia. Co prawda nie miał daleko.. Podbiegając do poszkodowanego, który płakał nad swoim wózkiem. Oda odwrócił się do Dżeka i krzyknął.
- Dżeku spisz zeznania, ja lecę za podejrzanym!
Jakoż iż padało, co trochę wkurzało Odę. Znów będzie mokre futro, będzie trzeba to sobie jakoś wynagrodzić. Mianowicie jakąś kąpielą.
Rozpoczynając pościg, wilku postanowił skorzystać z samochodów. A raczej dachów, do przemieszczania się za bandytą. W końcu nie będzie biegał jak głupi, żeby omijać obywateli i tracić czas na bieganie. Można też sobie poskakać.
Re: North City
Wto Mar 28, 2017 10:18 pm
-Kyaaaah! Zemsta, zemsta za Anabell, złapcie ich! - Krzyknął już kompletnie przemoczony mężczyzna w garniturze jednocześnie wskazując palcem niechlujnie na dwójkę przybyłych policjantów. Oda już czuł, że gdy nadejdzie koniec zmiany, nie uniknie nieprzyjemnej wizyty u suszarki we własnej łazience. Całe futro po zaledwie paru sekundach było już przemoczone. Dżeku wyszedł tuż za nim, powoli, nie kwapiąc się ni do pracy, ni do pościgu. Dzierżąc parasolkę w jednej ręce wraz z notatnikiem podszedł do poszkodowanego z przyjaznym uśmiechem. W odpowiedzi na rozkaz wyższego stopniem odrzekł pokrzepiającą. -Tak jest! Dorwij tych drani -.
Narastał właśnie korek powietrzny, więc pościg radiowozem w tak fatalnych warunkach faktycznie mógł okazać się nierozsądną decyzją. Dalsze zachowanie policjanta budziło wątpliwości co do skuteczności przeprowadzania pościgu. Zamiast biegać swobodnie poboczem jezdni obserwując uważnie uciekających bandziorów wolał pójść za ich śladem mimikując zachowania przestępców. Samochód za samochodem uginał się pod jego ciężarem, a jego cele wymagające należytego wyegzekwowania nadanych w północnym mieście praw co raz bardziej się oddalały. Zachowanie Ody było wręcz kontrowersyjne i niespotykane wśród policyjnego grona, ale sam w sobie nie należał do zwykłych policjantów. Regularnie trenował i znał pewne możliwości swojego ciała, ale to co jego wilcze oczy dostrzegły to absurdalna precyzja z jaką przestępcy uciekali. Co więcej, najwyraźniej ten bliższy mu wyraźnie gonił tego dalszego, ale z powodu złej pogody oraz szybkości uciekinierów ledwo był w stanie dostrzec większe szczegóły.
[color:e339=##0099ff]-Ktoś za mną podąża? - Zdziwiła się wątła postać odbijając się od dachów kolejnych pojazdów. Deszcz zagłuszył ton zapytania, ale zwierzęce uszy niosącego rzekomą sprawiedliwość wyraźnie wychwyciły pytanie. Dalszy uciekinier zeskoczył by skręcić w boczną alejkę, najwyraźniej świadomy tego, że ucieczka jezdnią mogła jeszcze trwać długie minuty, a nawet godziny. Wszyscy zeskoczyli z samochodów i pognali do owej alejki, no i Haa! Klasyczny przypadek, ścieżka o szerokości do czterech metrów między kwadratowymi budynkami o białej ścianie i brakujących okien była zablokowana przez roboty ziemne. Głęboki dół, wysokie rusztowania, roboty ziemne, a może naprawy jednej z ścian wielomieszkaniowych posesji? Ciężko było określić, ale złom, dziury oraz wielka ściana o wysokości dwunastu metrów łącząca obydwie budowle zatrzymały wszystkich. Zapędzony w kozi róg typ w żółtej kurtce przeciwdeszczowej i ciemnych okularach spojrzał na będącą tuż za nim mniszkę w płóciennym, ciemnoniebieskim stroju Gi.
-Cholera! - pisnął cicho wiedząc, że znalazł się w potrzasku, a nawet antygrawitacyjne buty w owym przypadku mu nie pomogą. Skakać po samochodach to jedno, ale wspinać się po białej, jednolitej i gładkiej ścianie bez możliwości zaczepienia się to zupełnie inna liga. Oda widząc wyłącznie plecy najbliższej osoby był w stanie dostrzec wielki symbol w tłumaczeniu znaczącym Żurawia. Najwyraźniej obydwaj uciekinierzy mieli między sobą jakoś niesnaskę, gdy wysoki ton dziewczyny odezwał się w końcu przerywając monotonnie szumiących kropel deszczu.
-Nie masz dokąd uciec! Oddawaj co sobie niesłusznie przywłaszczyłeś! - Wzburzona krzyknęła na zamaskowanego, potencjalnego złodzieja przyjmując ofensywną postawę charakterystyczną dla jej szkoły walki. Wiatr mocno załomotał jej Gi, ale mimo wszystko spleciony mały warkocz z czarnych włosów był niewzruszony na co raz bardziej niesprzyjającą pogodę.
-*Sorry lala, nie zamierzam tego oddać, ale dla ślicznotek nie szczędzę w środkach. - Łamany ton zachodniego miasta przyszedł na myśl wilczurowi. Facet sięgał ręką pod płaszcz z zamiarem wyciągnięcia czegoś. Najwyraźniej obydwoje nie zauważyli Ody...bądź tak mu instynkt podpowiadał.
OOC:
Btw. jak na szanującego się gliniarza masz ze sobą pistolet oraz paralizator. Używaj owe przedmioty rozsądnie. Nie są one częścią twojego ekwipunku.
-Pistolet [maksimum do 200 obrażeń na strzał] 7/7 magazynek
-Paralizator [zasięg do czterech metrów, paraliż *2 dla postaci o PL niżej niż 2000] (raz na trzy tury strzał)
*Sorry - Przepraszam/Wybacz [wiem, angielski jest powszechny, ale nie wszyscy mogą go znać].
Narastał właśnie korek powietrzny, więc pościg radiowozem w tak fatalnych warunkach faktycznie mógł okazać się nierozsądną decyzją. Dalsze zachowanie policjanta budziło wątpliwości co do skuteczności przeprowadzania pościgu. Zamiast biegać swobodnie poboczem jezdni obserwując uważnie uciekających bandziorów wolał pójść za ich śladem mimikując zachowania przestępców. Samochód za samochodem uginał się pod jego ciężarem, a jego cele wymagające należytego wyegzekwowania nadanych w północnym mieście praw co raz bardziej się oddalały. Zachowanie Ody było wręcz kontrowersyjne i niespotykane wśród policyjnego grona, ale sam w sobie nie należał do zwykłych policjantów. Regularnie trenował i znał pewne możliwości swojego ciała, ale to co jego wilcze oczy dostrzegły to absurdalna precyzja z jaką przestępcy uciekali. Co więcej, najwyraźniej ten bliższy mu wyraźnie gonił tego dalszego, ale z powodu złej pogody oraz szybkości uciekinierów ledwo był w stanie dostrzec większe szczegóły.
[color:e339=##0099ff]-Ktoś za mną podąża? - Zdziwiła się wątła postać odbijając się od dachów kolejnych pojazdów. Deszcz zagłuszył ton zapytania, ale zwierzęce uszy niosącego rzekomą sprawiedliwość wyraźnie wychwyciły pytanie. Dalszy uciekinier zeskoczył by skręcić w boczną alejkę, najwyraźniej świadomy tego, że ucieczka jezdnią mogła jeszcze trwać długie minuty, a nawet godziny. Wszyscy zeskoczyli z samochodów i pognali do owej alejki, no i Haa! Klasyczny przypadek, ścieżka o szerokości do czterech metrów między kwadratowymi budynkami o białej ścianie i brakujących okien była zablokowana przez roboty ziemne. Głęboki dół, wysokie rusztowania, roboty ziemne, a może naprawy jednej z ścian wielomieszkaniowych posesji? Ciężko było określić, ale złom, dziury oraz wielka ściana o wysokości dwunastu metrów łącząca obydwie budowle zatrzymały wszystkich. Zapędzony w kozi róg typ w żółtej kurtce przeciwdeszczowej i ciemnych okularach spojrzał na będącą tuż za nim mniszkę w płóciennym, ciemnoniebieskim stroju Gi.
-Cholera! - pisnął cicho wiedząc, że znalazł się w potrzasku, a nawet antygrawitacyjne buty w owym przypadku mu nie pomogą. Skakać po samochodach to jedno, ale wspinać się po białej, jednolitej i gładkiej ścianie bez możliwości zaczepienia się to zupełnie inna liga. Oda widząc wyłącznie plecy najbliższej osoby był w stanie dostrzec wielki symbol w tłumaczeniu znaczącym Żurawia. Najwyraźniej obydwaj uciekinierzy mieli między sobą jakoś niesnaskę, gdy wysoki ton dziewczyny odezwał się w końcu przerywając monotonnie szumiących kropel deszczu.
-Nie masz dokąd uciec! Oddawaj co sobie niesłusznie przywłaszczyłeś! - Wzburzona krzyknęła na zamaskowanego, potencjalnego złodzieja przyjmując ofensywną postawę charakterystyczną dla jej szkoły walki. Wiatr mocno załomotał jej Gi, ale mimo wszystko spleciony mały warkocz z czarnych włosów był niewzruszony na co raz bardziej niesprzyjającą pogodę.
-*Sorry lala, nie zamierzam tego oddać, ale dla ślicznotek nie szczędzę w środkach. - Łamany ton zachodniego miasta przyszedł na myśl wilczurowi. Facet sięgał ręką pod płaszcz z zamiarem wyciągnięcia czegoś. Najwyraźniej obydwoje nie zauważyli Ody...bądź tak mu instynkt podpowiadał.
OOC:
Btw. jak na szanującego się gliniarza masz ze sobą pistolet oraz paralizator. Używaj owe przedmioty rozsądnie. Nie są one częścią twojego ekwipunku.
-Pistolet [maksimum do 200 obrażeń na strzał] 7/7 magazynek
-Paralizator [zasięg do czterech metrów, paraliż *2 dla postaci o PL niżej niż 2000] (raz na trzy tury strzał)
*Sorry - Przepraszam/Wybacz [wiem, angielski jest powszechny, ale nie wszyscy mogą go znać].
- Oda
- Liczba postów : 21
Data rejestracji : 24/03/2017
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: North City
Sro Mar 29, 2017 5:41 pm
Jedno przychodziło teraz do głowy wilka, czy aby na pewno nie będzie odpowiadał za uszkodzenia innych pojazdów? W sumie teraz mało go to obchodziło, w końcu ścigał podejrzanych. To było ważniejsze niż jakieś dachy małych autek, które tylko zawadzały drogę. No ale cóż, wracając do pościgu, który po krótkiej chwili chyba się zakończył. Jeden z uciekinierów widocznie zauważył Ode, chyba. Tylko czy to ma znaczenie, skoro i tak ich goni. W końcu gdy trasa pościgu się zmieniła, przez chwilę Oda myślał że będzie gorzej. Wąskie uliczki i pełno śmietników, będzie łatwiej im uciec. No ale gdy tylko wkroczył w uliczkę, jego buźka ukazała radosny uśmiech. Szczęście, można powiedzieć. Przyglądając się pierwszej podejrzanej, która była ubrana w sportowy ciuch i widocznie uczęszczała do jakiejś szkoły walki. Żuraw, nie znał tej szkoły.
Chcąc coś powiedzieć, po chwili głos dziewczyny dobiegł jego uszka. Tym samym uświadamiając policjanta o jakiś porachunkach, na tle którym była kradzież. Można w sumie i usiąść, popatrzeć oraz zjeść pączka. Pewnie się będą bili i jedno wygra, całkiem ciekawie. Jednak nie może sobie pozwolić na nielegalne walki, zwłaszcza podczas służby. Jego tok myślenia został przerwany przez kolejny głos, tym razem płci męskiej. Przyglądając się całemu zamieszaniu, Oda zastanawiał się kiedy wtrącić swoje cztery litery.
Szybko i sprawnie, funkcjonariusz sięgnął po pistolet i paralizator. Pistoletem celując w osobnika płci męskiej, a paralizatorem w dziewczynę.
- To nie tak, że chce wam przerwać to spotkanie. No ale łapki w górę obydwoje, zwłaszcza ty żółty.
Jakby nie spojrzeć, jedyna droga ucieczki została zablokowana. Teraz pozostaje kwestia, czy poddadzą się dobrowolnie. Wilk miał złe przeczucia co do tego, w końcu dziewczyna jest z jakiejś szkoły walki. Może się opierać.... A jakby teraz jej strzelić paralizatorem w plecy?! W sumie miałby ją na chwilę z głowy, to by było dobre. Niestety tak nie wypada, zwłaszcza strzelać w plecy.
- Wszystko co powiecie, wykrzyczycie, wyśpiewacie, pokażecie za pomocą języka migowego, przekażecie za pomocą alfabetu morsa i czy nawet użyjecie innego języka. Będzie użyte przeciwko wam, czy się zrozumieliśmy?
Spytał bardzo miłym tonem, najmilszym jakim potrafił. W końcu lepiej uniknąć siły, chociaż to byłoby jakieś umilenie pracy. Cały dzień z Dżekiem na patrolu, jak mogę mu to robić.
Teraz jak na razie pozostał lekki stres, nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Jak będzie następna reakcja, w sumie nie ma trzeciej ręki żeby sięgnąć po kajdanki.
- Przydałoby się wsparcie i parasolka, kocyk oraz gorąca kawa.
Zamyślony przez chwilę funkcjonariusz, wpadł w lekki świat marzeń.
No ale nie myśląc zbyt długo, powoli zaczął się zbliżać do pierwszej podejrzanej. Oczywiście nie chciał podejść zbyt blisko, jeszcze machnie nogą czy coś.
- Łapki na ścianę młoda damo.
A gdyby tak przestało padać i pojawiło się słoneczko? Wtedy można zaliczyć dzień, jako ten udany.
* Spoko znam angielski x3
Chcąc coś powiedzieć, po chwili głos dziewczyny dobiegł jego uszka. Tym samym uświadamiając policjanta o jakiś porachunkach, na tle którym była kradzież. Można w sumie i usiąść, popatrzeć oraz zjeść pączka. Pewnie się będą bili i jedno wygra, całkiem ciekawie. Jednak nie może sobie pozwolić na nielegalne walki, zwłaszcza podczas służby. Jego tok myślenia został przerwany przez kolejny głos, tym razem płci męskiej. Przyglądając się całemu zamieszaniu, Oda zastanawiał się kiedy wtrącić swoje cztery litery.
Szybko i sprawnie, funkcjonariusz sięgnął po pistolet i paralizator. Pistoletem celując w osobnika płci męskiej, a paralizatorem w dziewczynę.
- To nie tak, że chce wam przerwać to spotkanie. No ale łapki w górę obydwoje, zwłaszcza ty żółty.
Jakby nie spojrzeć, jedyna droga ucieczki została zablokowana. Teraz pozostaje kwestia, czy poddadzą się dobrowolnie. Wilk miał złe przeczucia co do tego, w końcu dziewczyna jest z jakiejś szkoły walki. Może się opierać.... A jakby teraz jej strzelić paralizatorem w plecy?! W sumie miałby ją na chwilę z głowy, to by było dobre. Niestety tak nie wypada, zwłaszcza strzelać w plecy.
- Wszystko co powiecie, wykrzyczycie, wyśpiewacie, pokażecie za pomocą języka migowego, przekażecie za pomocą alfabetu morsa i czy nawet użyjecie innego języka. Będzie użyte przeciwko wam, czy się zrozumieliśmy?
Spytał bardzo miłym tonem, najmilszym jakim potrafił. W końcu lepiej uniknąć siły, chociaż to byłoby jakieś umilenie pracy. Cały dzień z Dżekiem na patrolu, jak mogę mu to robić.
Teraz jak na razie pozostał lekki stres, nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Jak będzie następna reakcja, w sumie nie ma trzeciej ręki żeby sięgnąć po kajdanki.
- Przydałoby się wsparcie i parasolka, kocyk oraz gorąca kawa.
Zamyślony przez chwilę funkcjonariusz, wpadł w lekki świat marzeń.
No ale nie myśląc zbyt długo, powoli zaczął się zbliżać do pierwszej podejrzanej. Oczywiście nie chciał podejść zbyt blisko, jeszcze machnie nogą czy coś.
- Łapki na ścianę młoda damo.
A gdyby tak przestało padać i pojawiło się słoneczko? Wtedy można zaliczyć dzień, jako ten udany.
* Spoko znam angielski x3
Re: North City
Sob Kwi 01, 2017 12:57 pm
Nawet nie obróciła się, a do uszu uczennicy żurawia doszły słowa gliniarza. Miała potwierdzenie słów, jak i wyraźnie postawiono jej bliżej nieokreślone zarzuty. Najwyraźniej zapomniał się, że powinien również wyjaśnić powód zatrzymania, aniżeli tylko rozpocząć spotkanie od wymierzania spluwą. Pod żółtym płaszczem jegomościa mogło znajdować się cokolwiek, ale jeśli to również broń...zdecydowanie zrobią trochę hałasu.
-Na święty makaron ciotki klotki, cholera skąd ten kundel się wziął!? - Złodziej wyraźnie zdziwił się na widok Ody. -Hej ziomie u władzy, nie ma powodów do sięgania po broń. Widzisz!? Jestem nieuzbrojony... - Unosi bardzo powoli ręce, wpierw z wolna wyciągając dłoń schowaną za kotarą płaszcza. Faktycznie nic nie miał, a dziewczyna nie była zbytnio kooperacyjna, jakby nie czuła się ani trochę zagrożona. Nadal stała plecami do Ody, skupiając swój wzrok na mężczyźnie. No i słusznie, gdy o kamienistą posadzkę odbiła się mała szara kula wielkości pięści.
-Ups...to tylko moja kapsuła na leki~ mam za wysokie ciśnienie, nie strzelaj kolego proszę, jestem nieuzbrojony! - kula jednakże kliknęła i rozwarła się wystrzeliwując we wszystkich kierunkach ogromne tabuny dymu, nawet ułamek sekundy nie minął, a rozprzestrzeniający się gaz przysłonił widok wszystkim znajdującym się w alejce. Ściany budynków skutecznie zamykały powierzchnie sprawiając, że gaz był jeszcze gęstszy i za prędko nie mógł się ulotnić.
Jedna sylwetka nagle przebiegła z jego lewej strony głośno sygnalizując swoją obecność targanym ubraniem, a następnie druga sylwetka przebiegła z jego prawej strony zupełnie cicho. Mógł ich ledwo dostrzec, uciekające cienie, które narobiły już dość szkód na drodze szybkiego ruchu. Jego instynkty nawet w kłębach dymu mogły pozwolić mu na wymierzenie i oddanie strzałów. Trudno jednak było celować w obydwie osoby jednocześnie.
OOC:
Widoczność jest prawie zerowa, ale pozostałe twoje instynkty pozwalają ci mniej więcej określić, kto gdzie jest. Uciekają ci, no zrób żeś coś albo komendant nie będzie zadowolony, jak o tym się dowie!
-Na święty makaron ciotki klotki, cholera skąd ten kundel się wziął!? - Złodziej wyraźnie zdziwił się na widok Ody. -Hej ziomie u władzy, nie ma powodów do sięgania po broń. Widzisz!? Jestem nieuzbrojony... - Unosi bardzo powoli ręce, wpierw z wolna wyciągając dłoń schowaną za kotarą płaszcza. Faktycznie nic nie miał, a dziewczyna nie była zbytnio kooperacyjna, jakby nie czuła się ani trochę zagrożona. Nadal stała plecami do Ody, skupiając swój wzrok na mężczyźnie. No i słusznie, gdy o kamienistą posadzkę odbiła się mała szara kula wielkości pięści.
-Ups...to tylko moja kapsuła na leki~ mam za wysokie ciśnienie, nie strzelaj kolego proszę, jestem nieuzbrojony! - kula jednakże kliknęła i rozwarła się wystrzeliwując we wszystkich kierunkach ogromne tabuny dymu, nawet ułamek sekundy nie minął, a rozprzestrzeniający się gaz przysłonił widok wszystkim znajdującym się w alejce. Ściany budynków skutecznie zamykały powierzchnie sprawiając, że gaz był jeszcze gęstszy i za prędko nie mógł się ulotnić.
Jedna sylwetka nagle przebiegła z jego lewej strony głośno sygnalizując swoją obecność targanym ubraniem, a następnie druga sylwetka przebiegła z jego prawej strony zupełnie cicho. Mógł ich ledwo dostrzec, uciekające cienie, które narobiły już dość szkód na drodze szybkiego ruchu. Jego instynkty nawet w kłębach dymu mogły pozwolić mu na wymierzenie i oddanie strzałów. Trudno jednak było celować w obydwie osoby jednocześnie.
OOC:
Widoczność jest prawie zerowa, ale pozostałe twoje instynkty pozwalają ci mniej więcej określić, kto gdzie jest. Uciekają ci, no zrób żeś coś albo komendant nie będzie zadowolony, jak o tym się dowie!
- Oda
- Liczba postów : 21
Data rejestracji : 24/03/2017
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: North City
Nie Kwi 02, 2017 7:21 pm
Cała sytuacja powoli zaczęła robić się drastyczna, może tylko z punktu widzenia Ody. W końcu ma ich na muszce i nie mają dokąd uciec. Jednakże nie ma co lekceważyć tych osóbek, nigdy nic nie wiadomo. Jednak wracając do rozmowy, która zaczęła się rozkręcać. Co prawda, nie w taki sposób jaki chciał policjant. Reakcja na słowa kundel, trochę wkurzyła wilka. No ale przecież nie może okazywać emocji podczas takiej pracy, musi zachować stoicki spokój.
- Zaraz ci skopię dupala, czy wyglądam ci na byle jakiego kundla?!
Zmiana na zioma u władzy, raczej nie pomagała żółtemu. Wręcz pogarszała jego sytuację, zwłaszcza że pogoda wystarczająco psuła Odzie humor. No ale nie będziemy strzelać z powodu obrazy, w końcu nie wypada. Kiedy z ręki żółciaka wyleciała kula, która po chwili odbiła się od ziemi. Oda zastanawiał się przez chwilę, skoro ma za wysokie ciśnienie. Co jest pewnie głupotą, bo nie powinien biegać z takim ciśnieniem.. Chociaż cholera wie, nie znał się na rzeczy. Na pewno coś tu śmierdziało.
Po chwili, gdy kula wystrzeliła ogromne ilości dymu. Oda mógł tylko zacząć żałować, że nie strzelił jako pierwszy. Dodatkowo dym zaczął się szybko rozprzestrzeniać, więc był to spory problem. Strzelanie na oślep teraz nie pomoże, z resztą nie ma powodów żeby używać ostrej amunicji. Dlatego też, chowając pistolet do kabury oraz paralizator. Mężczyzna skupił się i zaczął przyglądać w stronę, w której podejrzani stali ostatni raz, nim dym przysłonił mu widoczność.
Nie marnując czasu, którego i tak miał coraz mniej. W końcu kiedyś wybije godzina, która jest przeznaczona na fajrant.
Gdy tylko pierwszy cień przeleciał z lewej strony, a następnie druga z prawej. Oda nie miał zamiaru odpuścić, choćby miał robić nadgodziny. Od razu na jednej łapie, obrócił się w tył i ruszył do przodu. Tym razem nie będzie sięgał po broń, po prostu użyje siły i zatarga tą dwójkę do radiowozu.
- Myślicie, że będziecie wstanie uciec przede mną?!
Warknął, po czym ile sił w łapach ruszył za wandalami.
- Zaraz ci skopię dupala, czy wyglądam ci na byle jakiego kundla?!
Zmiana na zioma u władzy, raczej nie pomagała żółtemu. Wręcz pogarszała jego sytuację, zwłaszcza że pogoda wystarczająco psuła Odzie humor. No ale nie będziemy strzelać z powodu obrazy, w końcu nie wypada. Kiedy z ręki żółciaka wyleciała kula, która po chwili odbiła się od ziemi. Oda zastanawiał się przez chwilę, skoro ma za wysokie ciśnienie. Co jest pewnie głupotą, bo nie powinien biegać z takim ciśnieniem.. Chociaż cholera wie, nie znał się na rzeczy. Na pewno coś tu śmierdziało.
Po chwili, gdy kula wystrzeliła ogromne ilości dymu. Oda mógł tylko zacząć żałować, że nie strzelił jako pierwszy. Dodatkowo dym zaczął się szybko rozprzestrzeniać, więc był to spory problem. Strzelanie na oślep teraz nie pomoże, z resztą nie ma powodów żeby używać ostrej amunicji. Dlatego też, chowając pistolet do kabury oraz paralizator. Mężczyzna skupił się i zaczął przyglądać w stronę, w której podejrzani stali ostatni raz, nim dym przysłonił mu widoczność.
Nie marnując czasu, którego i tak miał coraz mniej. W końcu kiedyś wybije godzina, która jest przeznaczona na fajrant.
Gdy tylko pierwszy cień przeleciał z lewej strony, a następnie druga z prawej. Oda nie miał zamiaru odpuścić, choćby miał robić nadgodziny. Od razu na jednej łapie, obrócił się w tył i ruszył do przodu. Tym razem nie będzie sięgał po broń, po prostu użyje siły i zatarga tą dwójkę do radiowozu.
- Myślicie, że będziecie wstanie uciec przede mną?!
Warknął, po czym ile sił w łapach ruszył za wandalami.
Re: North City
Sro Kwi 05, 2017 10:11 pm
Warknięcie wilka dało jasno do zrozumienia dwójce wandali, że policja nie spocznie, póki ich nie pochwyci. Bliski opuszczenia kotary kłębiastych obłoków dymu jego uszy nastroszyły się na trzy głośne strzały. Pęd pocisku konwencjonalnego okazał się na tyle wielki, że Oda z łatwością mógł zarejestrować, że pocisk właśnie świsnął mu ponad czupryną. Najwyraźniej poza granatem dymnym mieli w zanadrzu prawdziwą kaburę z ostrą amunicją, a to w odruchu zmusiło stróża prawa do ponownego sięgnięcia po broń. Oddane strzały to jasny komunikat, że na uwięzi jest typ zdolny zrobić komuś krzywdę, więc wszelkie środki były już dozwolone. Ledwo wysunął głowę z obłoków by odzyskać upragnione pole widzenia, by następnie zauważyć, że na krańcu zaułka stała mniszka. W postawie szerokiego rozkroku zdolna zapewne wymierzyć cios karate, odwrócona była plecami w kierunku Ody. Trzęsła się, jakby ze strachu tudzież niekontrolowanego cierpienia. Ręce miała złożone niczym szpony do zbierania ziaren grochu z talerza, lecz opuszki palców oraz wewnętrzne strony uchwycić ziarnka grochu z talerza. Cokolwiek chwytała, nie był to przepyszny groszek, a pociski zdolne celnym trafieniem powalić niejednego człowieka. Niestety siła kinetyczna okazała się na tyle silna, że obtarła opuszki palców powodując liczne, choć drobne rany szarpane, a następnie pociski ze zmniejszonym już pędem wbiły się głęboko w otwartą stronę obydwu dłoni. -Miał to być dobry dzień - Jęknęła z bólu nie mogąc uwierzyć, że była w stanie dokonać chociaż połowy tego, co jej mistrz. Opadła na kolana ze chlustem w kałuży i rozluźniła dłonie pozwalając krwi mieszać się z błotnistą cieczą kamiennej posadzki. Typ w żółtej kurtce najwyraźniej zwiał, używając swoich anty grawitacyjnych buciorów.
- Oda
- Liczba postów : 21
Data rejestracji : 24/03/2017
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: North City
Czw Kwi 06, 2017 9:51 pm
Gdy Oda kierował swoje kroki ku ślepemu, mając nadzieję że wydostanie się z dymu. Po chwili usłyszał strzały, które raczej dobrze nie wróżyły. Gdy jeden z pocisków ominął jego główkę, jego uszy natychmiastowo opadły. Tak można powiedzieć, że ze strachu. Nie często unika się pocisków, zwłaszcza tak fartownie. Gdy tylko wilku zdołał opuścić kłęby dymu i uniknąć ciężkich obrażeń, mógł chwilę odetchnąć. Rozglądając się za podejrzanymi, jedynie mógł dostrzec dziewczynę, która nie wyglądała tak energicznie jak wcześniej. Czyżby dostała pociskiem? No cóż, dla bezpieczeństwa lepiej będzie wezwać karetkę. Sięgając po radio, Oda po chwili przystawił je do pyska.
- Dżek wezwij karetkę i poinformuj okoliczne patrole, żeby miały oko na osobnika w żółtej kurtce. W sumie to dużo nie mówi, jest niski... Jest uzbrojony, ma chyba jakąś torbę i dodatkowo jakiś sprzęt, który pozwala mu skakać z dużych wysokości. Cholera wie co.
No więc radio na miejsce i do przodu, kierując się w stronę dziewczyny, Oda miał nadzieję iż nie będzie szalała. Gdy tylko zbliżył się do jej plecków, wyciągnął prawą łapę w celu złapania jej za kołnierz. Tak jak to się robi z kotami, do góry i w stronę radiowozu. Oczywiście gdy mu się uda ją złapać, to wtedy ją zatarga do wozu.
- Taki dzień nie może być dobry, zwłaszcza gdy pada. No cóż. Mam nadzieję, że mi wyśpiewasz teraz wszystko i powiesz trochę na temat twojego uciekiniera oraz mojego.
Z drugiej strony, zrobiło mu się szkoda dziewczyny. Można jej pomóc, według prawa oczywiście. A raczej to i tak nie ma co jej pomagać, w końcu tamten ją zaatakował. Gonitwa, strzelanina i kradzież. Jedyne przestępstwo dziewczyny, to nie słuchanie się wytycznych policjanta. A na to nie ma co patrzeć.
- Dżek wezwij karetkę i poinformuj okoliczne patrole, żeby miały oko na osobnika w żółtej kurtce. W sumie to dużo nie mówi, jest niski... Jest uzbrojony, ma chyba jakąś torbę i dodatkowo jakiś sprzęt, który pozwala mu skakać z dużych wysokości. Cholera wie co.
No więc radio na miejsce i do przodu, kierując się w stronę dziewczyny, Oda miał nadzieję iż nie będzie szalała. Gdy tylko zbliżył się do jej plecków, wyciągnął prawą łapę w celu złapania jej za kołnierz. Tak jak to się robi z kotami, do góry i w stronę radiowozu. Oczywiście gdy mu się uda ją złapać, to wtedy ją zatarga do wozu.
- Taki dzień nie może być dobry, zwłaszcza gdy pada. No cóż. Mam nadzieję, że mi wyśpiewasz teraz wszystko i powiesz trochę na temat twojego uciekiniera oraz mojego.
Z drugiej strony, zrobiło mu się szkoda dziewczyny. Można jej pomóc, według prawa oczywiście. A raczej to i tak nie ma co jej pomagać, w końcu tamten ją zaatakował. Gonitwa, strzelanina i kradzież. Jedyne przestępstwo dziewczyny, to nie słuchanie się wytycznych policjanta. A na to nie ma co patrzeć.
Re: North City
Sob Kwi 08, 2017 8:04 pm
Wilczur poinformował asystenta o zaistniałej sytuacji przez podręczne radio. Zaledwie parę sekund dzieliło go od upragnionej odpowiedzi świniaka.
-Przyjąłem wszystko, przekazuje dalej do informacji, a no i nakieruje oddział medyczny na sygnał twojego identyfikatora, więc proszę zostań na miejscu. -
Czekał, nic innego nie pozostało, a dziewczyna sycząc z bólu ze spokojem przyjęła myśl, że została zatrzymana. Dobrowolnie stanęła, a co więcej nie stawiała żadnego oporu, jednak w związku z tym, że musiał czekać na miejscu. Wyciągnął zapasową kapsułkę i rzucił nią w szeroką alejkę by spod smug dymu uwolnić nowy pojazd policyjny. Takie czasy, wszystko było pod ręką z niezawodnymi kapsułkami Hoi Poi.
Przed wejściem przez drzwi na tylne siedzenie jęknęła - Dzień nadal może się okazać się dobry, kwestia, jak go wykorzystasz do ostatniej minuty. - będąc już w środku zamknęła oczy i cicho syczała nie mogąc zacisnąć dłoni w pięści. Nie mogła chwytać niczego, a rany obficie jej krwawiły.
-Nie mam ci nic do powiedzenia, nie udało mi się złapać złodzieja i splamiłam swój honor tracąc cenny przedmiot należący do mojego Mistrza. - parsknęła cicho wielce zasmucona, zrobiła się wyraźnie blada i obficie krwawiła z dłoni. Mogło minąć do paru minut, nim karetka będzie na miejscu. Dobrze, że mogli chociaż przeczekać tą sytuacje w pojeździe, gdzie ciepła dmuchawa suszyła ich włosy, tudzież futro.
-Przyjąłem wszystko, przekazuje dalej do informacji, a no i nakieruje oddział medyczny na sygnał twojego identyfikatora, więc proszę zostań na miejscu. -
Czekał, nic innego nie pozostało, a dziewczyna sycząc z bólu ze spokojem przyjęła myśl, że została zatrzymana. Dobrowolnie stanęła, a co więcej nie stawiała żadnego oporu, jednak w związku z tym, że musiał czekać na miejscu. Wyciągnął zapasową kapsułkę i rzucił nią w szeroką alejkę by spod smug dymu uwolnić nowy pojazd policyjny. Takie czasy, wszystko było pod ręką z niezawodnymi kapsułkami Hoi Poi.
Przed wejściem przez drzwi na tylne siedzenie jęknęła - Dzień nadal może się okazać się dobry, kwestia, jak go wykorzystasz do ostatniej minuty. - będąc już w środku zamknęła oczy i cicho syczała nie mogąc zacisnąć dłoni w pięści. Nie mogła chwytać niczego, a rany obficie jej krwawiły.
-Nie mam ci nic do powiedzenia, nie udało mi się złapać złodzieja i splamiłam swój honor tracąc cenny przedmiot należący do mojego Mistrza. - parsknęła cicho wielce zasmucona, zrobiła się wyraźnie blada i obficie krwawiła z dłoni. Mogło minąć do paru minut, nim karetka będzie na miejscu. Dobrze, że mogli chociaż przeczekać tą sytuacje w pojeździe, gdzie ciepła dmuchawa suszyła ich włosy, tudzież futro.
- Oda
- Liczba postów : 21
Data rejestracji : 24/03/2017
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: North City
Sob Kwi 08, 2017 8:27 pm
Wiadomość odebrana, więc w sumie pozostało czekać. Gdy tylko udało się wejść do auta i załączyć ogrzewanie. Oda był nadto szczęśliwy, co prawda w kwestii ogrzewania. Drugą kwestią była dziewczyna, która widocznie nie była zadowolona. No co poradzić, zdarza się każdemu. Pozostało pocieszyć jakoś dziewczynę, co innego może zrobić?
- Jeżeli chcesz go dalej ścigać, nie ma problemu. Tylko co w takim stanie możesz zdziałać?
Odpowiedział na jej pierwsze słowa, następnie siadając bokiem, tak żeby się troszkę rozłożyć z przodu. Oda skierował głowę w stronę młodej, oczywiście przy okazji podkręcając ogrzewanie na full. Trochę go zaskoczyło gadanie o honorze, w tych czasach? Może modne, albo coś innego. No cóż, nie będzie wnikał, ani tym bardziej rozkręcał tematu.
- Słuchaj, każdemu się zdarza. Nawet najlepszym. Zobacz na mnie, nie udało mi się złapać złodzieja.... No dobra, nie tak to miało zabrzmieć.
Dodał, następnie zaczął szybko kręcić głową żeby pozbyć się większości wody z futra. Co z tego, że ochlapie dziewczynę i zmoczy auto. Tak czy siak to zrobił.
- W sumie nie powinienem wnikać, ale musisz mi powiedzieć co to za przedmiot. Tak czy siak dalej będę ścigał tego gnojka, więc muszę wiedzieć co ukradł.
Pościg co prawda zostanie opóźniony, zanim znów się namierzy złodziejaszka, to trochę czasu minie. Jak na razie Oda miał zamiar wrócić i pójść sobie na siłownię, trzeba w końcu utrzymać formę i troszkę siły wyrobić. Ostatnio miał dłuższą przerwę od ciężarów, a nie można zaniedbywać ciała.
- Rozchmurz się, porażka tylko wzmacnia. Nie ma co się przejmować jedną porażką, bo może ona tylko ci namącić w głowie.
Nigdy nie był zbytnio dobry w pocieszaniu, bo w końcu nie miał powodu do pocieszania kogoś.
OOC
Start treningu, następny post treningowy.
- Jeżeli chcesz go dalej ścigać, nie ma problemu. Tylko co w takim stanie możesz zdziałać?
Odpowiedział na jej pierwsze słowa, następnie siadając bokiem, tak żeby się troszkę rozłożyć z przodu. Oda skierował głowę w stronę młodej, oczywiście przy okazji podkręcając ogrzewanie na full. Trochę go zaskoczyło gadanie o honorze, w tych czasach? Może modne, albo coś innego. No cóż, nie będzie wnikał, ani tym bardziej rozkręcał tematu.
- Słuchaj, każdemu się zdarza. Nawet najlepszym. Zobacz na mnie, nie udało mi się złapać złodzieja.... No dobra, nie tak to miało zabrzmieć.
Dodał, następnie zaczął szybko kręcić głową żeby pozbyć się większości wody z futra. Co z tego, że ochlapie dziewczynę i zmoczy auto. Tak czy siak to zrobił.
- W sumie nie powinienem wnikać, ale musisz mi powiedzieć co to za przedmiot. Tak czy siak dalej będę ścigał tego gnojka, więc muszę wiedzieć co ukradł.
Pościg co prawda zostanie opóźniony, zanim znów się namierzy złodziejaszka, to trochę czasu minie. Jak na razie Oda miał zamiar wrócić i pójść sobie na siłownię, trzeba w końcu utrzymać formę i troszkę siły wyrobić. Ostatnio miał dłuższą przerwę od ciężarów, a nie można zaniedbywać ciała.
- Rozchmurz się, porażka tylko wzmacnia. Nie ma co się przejmować jedną porażką, bo może ona tylko ci namącić w głowie.
Nigdy nie był zbytnio dobry w pocieszaniu, bo w końcu nie miał powodu do pocieszania kogoś.
OOC
Start treningu, następny post treningowy.
Re: North City
Wto Kwi 11, 2017 12:24 am
Wysłuchiwała go uważnie i faktycznie zdała sobie sprawę, że nie bardzo miał pojęcia o czym właściwie mówił. Pewne próby otuchy wzniosły ją na duchu, ale miała wątpliwości, czy słuszne było cokolwiek wspominać o skradzionym przedmiocie. Zacisnęła pięści czując się bezradna, co spotęgowało ból i krwawienie.
-Proszę Pana, został skradziony święty zwój obecnej szkoły Tao z zapisaną historią przez drugiego Mistrza. To niezmiernie cenny dokument z bogatym spisem historycznym rywalizujących między sobą dwóch szkół, żurawia oraz żółwia na przestrzeni dziejów. - Lekko ukłoniła głowę, jak mógł zauważyć spoglądając w lusterko.
-Nie mam wyjścia, proszę pomóżcie mi odzyskać ten... - krzyknęła błagalnie, ale nagle film urwał się, gdy wyjątkowo blada straciła przytomność od dalszego wykrwawiania się. W oddali dało się słyszeć syrenę karetki, ale trzeba było działać szczególnie szybko. W całej tej sytuacji te rany trzeba było opatrzyć, inaczej mogłaby się wykrwawić. Odruchowo Oda na nią spojrzał, no bo przymknięte oczy i leżakowanie na tylnej kanapie nie wskazywały na cokolwiek dobrego. Zauważył, że we wnętrzu jednej z dłoni miała kartkę, a z ciekawości po jej przeczytaniu pisało złamanym i ledwo czytelnym pismem:
"W razie, gdyby uciekli...widziano ich ostatnio na rubieżach północnego miasta w halach magazynowych, sprawdź to!" z dokładnym dopiskiem adresu. To gdzieś przy opuszczonej faktorii starych konserw rybnych "Magiczna szprotka", które z nieznanego, ale dostatecznie głupiego powodu puszki są poszukiwane przez kolekcjonerów. Karetka właśnie podjechała i zaparkowała tuż przy radiowozie.
OCC:
-Dziewczyna się wykrwawia z poniesionych ran
-Notatka wskazuje adres, gdzie warto zacząć poszukiwania, nie musisz tego robić od razu, ale im szybciej tym zapewne lepiej.
-Bonus, możesz opisać działania "Trauma Team", które przyjechały na miejsce by udzielić pomocy dziewczynie. Nie obowiązkowe, ale daje ci swobodę.
-Jeśli chcesz podążać za tropem z kartki, to napisz pod koniec posta "OCC: Z tematu" co da wyraźny znak, że opuszczasz to miejsce i idziesz do nowej lokacji. Oczekuj na utworzenie lokacji od mnie, jeśli celem ma być magazyn lub udaj się do jakiejkolwiek innej lokacji "może np. wpierw chciałbyś złożyć na prędko raport na komisariacie, droga wolna"
-Proszę Pana, został skradziony święty zwój obecnej szkoły Tao z zapisaną historią przez drugiego Mistrza. To niezmiernie cenny dokument z bogatym spisem historycznym rywalizujących między sobą dwóch szkół, żurawia oraz żółwia na przestrzeni dziejów. - Lekko ukłoniła głowę, jak mógł zauważyć spoglądając w lusterko.
-Nie mam wyjścia, proszę pomóżcie mi odzyskać ten... - krzyknęła błagalnie, ale nagle film urwał się, gdy wyjątkowo blada straciła przytomność od dalszego wykrwawiania się. W oddali dało się słyszeć syrenę karetki, ale trzeba było działać szczególnie szybko. W całej tej sytuacji te rany trzeba było opatrzyć, inaczej mogłaby się wykrwawić. Odruchowo Oda na nią spojrzał, no bo przymknięte oczy i leżakowanie na tylnej kanapie nie wskazywały na cokolwiek dobrego. Zauważył, że we wnętrzu jednej z dłoni miała kartkę, a z ciekawości po jej przeczytaniu pisało złamanym i ledwo czytelnym pismem:
"W razie, gdyby uciekli...widziano ich ostatnio na rubieżach północnego miasta w halach magazynowych, sprawdź to!" z dokładnym dopiskiem adresu. To gdzieś przy opuszczonej faktorii starych konserw rybnych "Magiczna szprotka", które z nieznanego, ale dostatecznie głupiego powodu puszki są poszukiwane przez kolekcjonerów. Karetka właśnie podjechała i zaparkowała tuż przy radiowozie.
OCC:
-Dziewczyna się wykrwawia z poniesionych ran
-Notatka wskazuje adres, gdzie warto zacząć poszukiwania, nie musisz tego robić od razu, ale im szybciej tym zapewne lepiej.
-Bonus, możesz opisać działania "Trauma Team", które przyjechały na miejsce by udzielić pomocy dziewczynie. Nie obowiązkowe, ale daje ci swobodę.
-Jeśli chcesz podążać za tropem z kartki, to napisz pod koniec posta "OCC: Z tematu" co da wyraźny znak, że opuszczasz to miejsce i idziesz do nowej lokacji. Oczekuj na utworzenie lokacji od mnie, jeśli celem ma być magazyn lub udaj się do jakiejkolwiek innej lokacji "może np. wpierw chciałbyś złożyć na prędko raport na komisariacie, droga wolna"
- Oda
- Liczba postów : 21
Data rejestracji : 24/03/2017
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: North City
Wto Kwi 11, 2017 10:03 pm
Suszenie futra przynosiło skutki, można było już powoli odczuwać efekty ciężkiej pracy ogrzewania samochodowego. Nie skupiając się jednak na grzejniku, tylko na rannej dziewczynie. Szkoda, że Oda nie posiada jakiejś apteczki w aucie. W sumie czemu nikt nie pomyślał o tym, żeby do auta wpakować jakieś bandaże i wodę utlenioną. Cóż, sytuacja nie wyglądała na zbyt dobrą. Jeżeli dalej tak pójdzie, będzie musiał ją biegiem zanieść w stronę tych karetek. O ile jakieś będą tutaj jechać. Po chwili dziewczyna opowiedziała o przedmiocie, który był dla niej tak ważny. Nie było co się dziwić, w końcu to jest z jej szkoły walki. Dla nich ma pewnie ogromną wartość, ale dla złodzieja? Może żółw się w to zaangażował i chce wymazać jakieś fakty z historii?
Kiedy dziewczyna ukłoniła głowę i po chwili krzyknęła wręcz błagalnie, Oda aż wprawie zatkał uszy.
- Bądź spokojna obywatelko, możesz liczyć na Odę!
Odpowiedział, przykładając prawą pięść do piersi. Niczym dumny bohater społeczny, który jeszcze się nie wykazał niczym. Po zakończeniu bohaterskiej pozy, policjant spojrzał na dziewczynę. Nie wyglądała już tak żwawo jak wcześniej, wręcz coraz gorzej.
- Hej tylko mnie tu nie zasypiaj.
Powiedział, po czym zaczął ją pyrgać palcem w polik. Jednakże bez skutku.
Oda z jednej strony powinien teraz wpaść w panikę, ale musiał zachować spokój. Wracając do momentu, kiedy przez przypadek zauważył karteczkę w łapce dziewczyny. Która wyglądała bardzo podejrzanie.
Sięgając po nią, wilk spoglądała na buźkę dziewczyny. Widocznie straciła przytomność, trzeba szybko o nią zadbać. Kierując jednak wzrok na kartkę, w której był dość szczegółowe informacje na temat ostatniego położenia zbirów.
- Magiczna szprotka? Jedzie mi nieudanym seksem z Margaritą. Ostatni raz polazłem do wróżbitki.
Przez chwilę się zamyślając, Oda po chwili dostrzegł karetkę. No więc nie pozostało nic innego, jak im trochę pomóc. Chowając kartkę do kieszonki koszuli, po chwili wyszedł z samochodu i tym samym wyciągnął dziewczynę. Biorąc ją delikatnie na łapki, skierował się szybko do karetki, gdzie czekali już ratownicy. Wszystko trwało kilka sekund, mianowicie wręczenie dziewczyny w ręce ratowników.
No więc dobry uczynek zrobiony, życie uratowane. Oda właśnie miał zamiar odejść do radiowozu, kiedy został zatrzymany przez ratownika.
- Nie możesz teraz odejść! Musisz przy niej zostać!
Policjant się odwrócił i wskazał palcem na siebie, zdziwiony że musi zostać. No ale skoro nalegał krzykiem i agresją, to nie mógł powiedzieć ,,NIE''.
Stając obok, w tym cholernym deszczu. Oda spoglądał na poczynania medyków, którzy to opatrywali rączki młodej. Akcja wyglądała na poważną, z jednej strony wystarczyło tylko zatamować krwawienie.
Oda spoglądał na dwójkę ratowników, byli dość dziwni. Ubrani na biało, jak lekarze. Plus te niebieskie czepki i białe rękawiczki, no cóż. Nie wnikał w ubiór.
Po chwili został zaczepiony przez drugiego ratownika, który zaczął go wpychać do karetki.
- Prawa ręka jest już stabilna, proszę ją za nią potrzymać..... Musi ci być ciężko w tej sytuacji.
Kolejne skrzywienie na twarzy policjanta, całkowicie się pogubił. Nie wiedział o co chodzi medykowi, ani trochę. No ale postanowił złapać dziewczynę za rączkę, oczywiście lekko i delikatnie. Obydwaj faceci opatrywali drugą rękę, gdy ten agresywny naglę zaczął płakać. Co tylko pogorszyło całą sytuację dla Ody, bo już nawet nie wiedział czy dziewczyna żyje?!
- Zobacz Marku, jakiego dobrego ma chłopaka. Jest z nią nawet podczas służby, idealny na męża.
Wilkowi opadła szczęka, a po chwili nawet drgnęła noga w stronę medyka, która oczywiście w niego uderzyła i wywaliła na ziemię. On sam wysiadając wściekły, wydarł się na medyków.
- Porąbało was! Ja jestem za młody na związek, tym bardziej na ślub!
Gotowało się normalnie, był wściekły. Medycy tylko spojrzeli na wilka i po chwili obydwaj dodali.
- A to ty nie jesteś jej chłopakiem?
Cała sytuacja skończyła się na tym, że Oda zabrał radiowóz i udał się do Dżeka. Gdzie w końcu mógł wyruszyć do komisariatu, odświeżyć się i przebrać. Oczywiście złożyć krótki raport, plus troszkę poćwiczyć.
OOC:
Z tematu, na komisariat.
Kiedy dziewczyna ukłoniła głowę i po chwili krzyknęła wręcz błagalnie, Oda aż wprawie zatkał uszy.
- Bądź spokojna obywatelko, możesz liczyć na Odę!
Odpowiedział, przykładając prawą pięść do piersi. Niczym dumny bohater społeczny, który jeszcze się nie wykazał niczym. Po zakończeniu bohaterskiej pozy, policjant spojrzał na dziewczynę. Nie wyglądała już tak żwawo jak wcześniej, wręcz coraz gorzej.
- Hej tylko mnie tu nie zasypiaj.
Powiedział, po czym zaczął ją pyrgać palcem w polik. Jednakże bez skutku.
Oda z jednej strony powinien teraz wpaść w panikę, ale musiał zachować spokój. Wracając do momentu, kiedy przez przypadek zauważył karteczkę w łapce dziewczyny. Która wyglądała bardzo podejrzanie.
Sięgając po nią, wilk spoglądała na buźkę dziewczyny. Widocznie straciła przytomność, trzeba szybko o nią zadbać. Kierując jednak wzrok na kartkę, w której był dość szczegółowe informacje na temat ostatniego położenia zbirów.
- Magiczna szprotka? Jedzie mi nieudanym seksem z Margaritą. Ostatni raz polazłem do wróżbitki.
Przez chwilę się zamyślając, Oda po chwili dostrzegł karetkę. No więc nie pozostało nic innego, jak im trochę pomóc. Chowając kartkę do kieszonki koszuli, po chwili wyszedł z samochodu i tym samym wyciągnął dziewczynę. Biorąc ją delikatnie na łapki, skierował się szybko do karetki, gdzie czekali już ratownicy. Wszystko trwało kilka sekund, mianowicie wręczenie dziewczyny w ręce ratowników.
No więc dobry uczynek zrobiony, życie uratowane. Oda właśnie miał zamiar odejść do radiowozu, kiedy został zatrzymany przez ratownika.
- Nie możesz teraz odejść! Musisz przy niej zostać!
Policjant się odwrócił i wskazał palcem na siebie, zdziwiony że musi zostać. No ale skoro nalegał krzykiem i agresją, to nie mógł powiedzieć ,,NIE''.
Stając obok, w tym cholernym deszczu. Oda spoglądał na poczynania medyków, którzy to opatrywali rączki młodej. Akcja wyglądała na poważną, z jednej strony wystarczyło tylko zatamować krwawienie.
Oda spoglądał na dwójkę ratowników, byli dość dziwni. Ubrani na biało, jak lekarze. Plus te niebieskie czepki i białe rękawiczki, no cóż. Nie wnikał w ubiór.
Po chwili został zaczepiony przez drugiego ratownika, który zaczął go wpychać do karetki.
- Prawa ręka jest już stabilna, proszę ją za nią potrzymać..... Musi ci być ciężko w tej sytuacji.
Kolejne skrzywienie na twarzy policjanta, całkowicie się pogubił. Nie wiedział o co chodzi medykowi, ani trochę. No ale postanowił złapać dziewczynę za rączkę, oczywiście lekko i delikatnie. Obydwaj faceci opatrywali drugą rękę, gdy ten agresywny naglę zaczął płakać. Co tylko pogorszyło całą sytuację dla Ody, bo już nawet nie wiedział czy dziewczyna żyje?!
- Zobacz Marku, jakiego dobrego ma chłopaka. Jest z nią nawet podczas służby, idealny na męża.
Wilkowi opadła szczęka, a po chwili nawet drgnęła noga w stronę medyka, która oczywiście w niego uderzyła i wywaliła na ziemię. On sam wysiadając wściekły, wydarł się na medyków.
- Porąbało was! Ja jestem za młody na związek, tym bardziej na ślub!
Gotowało się normalnie, był wściekły. Medycy tylko spojrzeli na wilka i po chwili obydwaj dodali.
- A to ty nie jesteś jej chłopakiem?
Cała sytuacja skończyła się na tym, że Oda zabrał radiowóz i udał się do Dżeka. Gdzie w końcu mógł wyruszyć do komisariatu, odświeżyć się i przebrać. Oczywiście złożyć krótki raport, plus troszkę poćwiczyć.
OOC:
Z tematu, na komisariat.
Re: North City
Pią Kwi 14, 2017 9:36 pm
[Zostajemy w tym temacie Oda, wiem, że prosiłam o opuszczenie lokacji, ale ostatecznie muszę to inaczej rozegrać]
/Komisariat Policji w North City/
Słoniowaty komendant z kozią bródką przyglądał się raportowi Ody. Wezwał go tutaj, gdyż doszły go naprędce słuchy, że zdewastował mienie publiczne w czasie gonitwy za potencjalnymi wandalami. Potencjalnymi, by ostatecznie raport jasno wskazywał, że był to jednak złodziej i ofiara kradzieży z postanowieniem egzekwowania prawa na własną rękę. egzekwować prawo na własną rękę. Jego grube paluchy trzymały kurczliwie delikatny, biały świstek, a jego trąba co raz bardziej naprężała się ze złości. Nie tego spodziewał się po osobie już o takiej randzie i doświadczeni w służbie wojskowej, ale skoro już tutaj był... nie chciał marnować ludzi, a sprawa wydawała się iście nieznacząca w jego mniemaniu.
-Dobra, Oda. Nie możesz niszczyć mienia obywateli przy egzekwowaniu prawa, mamy tych obywateli chronić i spełniać naszą powinność bez konieczności utrudniania, tudzież uprzykrzania im życia. - powoli, donośnie i opanowanie, trójca dobrego mówcy, który miał podejście godne największych mnichów. Niestety, jakże mylne, gdy na końcu raportu zostało jasno określone, że złodziej zwiał.
-Zostałeś przechytrzony przez typa na resorach? Oda masz do dyspozycji wszelkie środki, nie używasz ich...może jesteś źle do nich nastawiony i robić po swojemu. Zapominasz się, że mamy tutaj konkretne procedury, a w tym przypadku zagroziłeś życie nie tylko uczennicy mistrza Tao, ale również własne. Niestety brakuje mi ludzi by kogokolwiek przydzielić do tej sprawy poza Dżekiem. Dowiesz się, dlaczego ukradli zwój i aresztuj ich. Musimy wiedzieć z czym mamy do czynienia szczególnie, kiedy na włosie zwisa reputacja jednej z wspanialszych i bardziej znanych szkół sztuk walki. - Do pomieszczenia wparował młody mężczyzna o zawadiacko podkręconych wąsach.
- Panie komendancie! Otrzymaliśmy informacje, że ofiara postrzałów jest już przytomna i można ją przesłu... uuugh o mały włos fiuu... - uchylił się przed lecącą w jego kierunku ciężką teczką z dokumentacją. Papierkowa robota mogła przytłoczyć każdego, ale w rękach rozwścieczonego komendanta, który jasno wielokrotnie powtarzał "-Pukać, przed wejściem!" stanowiła o nowym obliczu tegoż ciężaru.
-Obydwaj wynocha! Oda wyjaśnić sprawę i złapać złodziei! Gelor wypierdalaj do komputera i znajdź coś na temat tego zwoju bo nie ręczę za siebie! - Wyrzucił ich obydwu za drzwi tak, że za sobą mogli tylko usłyszeć głośny trzask. Rozdzielili się, bez słowa wąsacz postanowił wrócić do pracy, a Oda musiał się zastanowić co teraz poczynić. W końcu wiedział już, że spotkanej dziewczynie nic już nie zagraża.
/Komisariat Policji w North City/
Słoniowaty komendant z kozią bródką przyglądał się raportowi Ody. Wezwał go tutaj, gdyż doszły go naprędce słuchy, że zdewastował mienie publiczne w czasie gonitwy za potencjalnymi wandalami. Potencjalnymi, by ostatecznie raport jasno wskazywał, że był to jednak złodziej i ofiara kradzieży z postanowieniem egzekwowania prawa na własną rękę. egzekwować prawo na własną rękę. Jego grube paluchy trzymały kurczliwie delikatny, biały świstek, a jego trąba co raz bardziej naprężała się ze złości. Nie tego spodziewał się po osobie już o takiej randzie i doświadczeni w służbie wojskowej, ale skoro już tutaj był... nie chciał marnować ludzi, a sprawa wydawała się iście nieznacząca w jego mniemaniu.
-Dobra, Oda. Nie możesz niszczyć mienia obywateli przy egzekwowaniu prawa, mamy tych obywateli chronić i spełniać naszą powinność bez konieczności utrudniania, tudzież uprzykrzania im życia. - powoli, donośnie i opanowanie, trójca dobrego mówcy, który miał podejście godne największych mnichów. Niestety, jakże mylne, gdy na końcu raportu zostało jasno określone, że złodziej zwiał.
-Zostałeś przechytrzony przez typa na resorach? Oda masz do dyspozycji wszelkie środki, nie używasz ich...może jesteś źle do nich nastawiony i robić po swojemu. Zapominasz się, że mamy tutaj konkretne procedury, a w tym przypadku zagroziłeś życie nie tylko uczennicy mistrza Tao, ale również własne. Niestety brakuje mi ludzi by kogokolwiek przydzielić do tej sprawy poza Dżekiem. Dowiesz się, dlaczego ukradli zwój i aresztuj ich. Musimy wiedzieć z czym mamy do czynienia szczególnie, kiedy na włosie zwisa reputacja jednej z wspanialszych i bardziej znanych szkół sztuk walki. - Do pomieszczenia wparował młody mężczyzna o zawadiacko podkręconych wąsach.
- Panie komendancie! Otrzymaliśmy informacje, że ofiara postrzałów jest już przytomna i można ją przesłu... uuugh o mały włos fiuu... - uchylił się przed lecącą w jego kierunku ciężką teczką z dokumentacją. Papierkowa robota mogła przytłoczyć każdego, ale w rękach rozwścieczonego komendanta, który jasno wielokrotnie powtarzał "-Pukać, przed wejściem!" stanowiła o nowym obliczu tegoż ciężaru.
-Obydwaj wynocha! Oda wyjaśnić sprawę i złapać złodziei! Gelor wypierdalaj do komputera i znajdź coś na temat tego zwoju bo nie ręczę za siebie! - Wyrzucił ich obydwu za drzwi tak, że za sobą mogli tylko usłyszeć głośny trzask. Rozdzielili się, bez słowa wąsacz postanowił wrócić do pracy, a Oda musiał się zastanowić co teraz poczynić. W końcu wiedział już, że spotkanej dziewczynie nic już nie zagraża.
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach