Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Korytarz

+5
NPC.
Hazard
Keruru
Ósemka
NPC
9 posters
Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Korytarz - Page 2 Empty Korytarz

Sro Maj 30, 2012 12:29 am
First topic message reminder :

Pomieszczenie komunikacyjne, dzięki któremu jednostki przebywające w tym budynku, mogą przemieścić się z jednej lokacji do drugiej. Ważny punkt we wszystkich nowoczesnych budynkach.


Ostatnio zmieniony przez NPC dnia Sob Mar 31, 2018 10:40 pm, w całości zmieniany 1 raz

NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Pią Mar 13, 2015 11:53 pm
Po korytarzu spokojnie szło trzech mężczyzn. Znany dwójce Natto trener w czerwieni niosący niewielkie pudełko, Kurokara oraz bliżej nieznany napakowany jegomość z przesłoniętym opaską okiem i miną wściekłego byka. Na jego widok z głębi klatki piersiowej Falcona wyrwało się głuche warczenie. Kurokara w nowym modelu zbroi trzymał w ręku mapę prezentującą holograficzny obraz jakiegoś terenu. Omawiali go szczegółowo.

Gdzieś dwa metry za nimi podążało dwóch Saiyn z symbolami Gwardii Królewskiej na zbrojach, świdrowali niemalże wzrokiem plecy Reda. Gdy pierwsza trójka nieco zbliżyła się do dwójki młodych wojowników mapka została wyłączona. Wymieniwszy grzecznościowe saluty odezwał się Red:

- To jest właśnie Raziel Zahne, jego szukałeś.

Mężczyzna obrzucił Raziela nieprzyjemnym spojrzeniem jednego oka i ryknął na cały korytarz:

- Co jest do kurwy nędzy gówniarzu! Miałeś być w laboratorium! To był rozkaz! Miałeś tylko siedzieć na dupie, a nawet tego nie potrafisz zrobić do cholery! Wystarczyło pół godziny i masz w gaciach pełno ze strachu. Rachunek pójdzie do Twojego ojca. Same miernoty mi się trafiają.

- Zapewniam Cię, że Natto Zahne to wojownik z potencjałem. Jeszcze Cię zaskoczy.

Dowórdca Klytos:
- Pieprzenie jest wybrakowany. Już ja zrobię z Ciebie wojownika ze stali i wybije Ci z głowy takie chuderlawe laski – tu wskazał podbródkiem na Vivian, albowiem był przekonany, że to dziewczyna Raziela.

Red westchnął i przewrócił oczami, tak żeby tylko Raz i Vi to widzieli. Kurokara stał gdzieś z boku udając część pejzażu.

- Raziel mam dla ciebie ostatnią radę, nim oddam Cię w ręce nowego dowódcy. Jeżeli będziesz poszukiwał odpowiedzi na jakieś pytania moje drzwi stoją otworem. Red uśmiechną się tylko półgębkiem. Rada to raczej nie była ale wskazówka, której nie mógł publicznie wyrazić w oczywisty sposób. Trener zastanawiał się, jak szybko Raziel wpadnie na to, że oddanie go pod rozkazy takiego troglodyty kryje w sobie głębszy sens. Jak zwykle w każdym przeznaczonym od niego zadaniu było drugie dno. Przecież ojciec Raziela jest na tyle szanowaną personą, że byle kto nie zajmowałby się jego synem. Rad doszedł do wniosku, .że Raziel zapewne kiedy ochłonie instynktownie wykona zadanie, a kiedy osiągnie sukces wówczas wszystko zrozumie.

- Zaraz rzygnę tęczą. Idziemy, przedstawię Ci Twój nowy oddział. Sama elita.

Raziel odszedł w swoją stronę podążając za zapewne znienawidzonym już przez niego dowódcą. Gwardziści w oddaleniu bombardowali Trenera wzrokiem.

- Vivian, Folcon migiem do kwater i przekażcie, że zarządzam zbiórkę.

Red i Kurokara powrócili do rozmowy nad mapką, a za nimi podążali Gwardziści.

OOC: Szczegóły dogadamy.
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk0/0Korytarz - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Sob Mar 14, 2015 8:10 pm
Przepraszam.
- Nie ucieknę. Zostaję Raziel. Większość odleci, reszta zatraci się w bratobójczej walce, ktoś będzie udawał bohatera. Nie ja. – głos wyprany z emocji, słowa jak wyuczone. - Zginę czy też nie, wolę już paść broniąc kogoś niż pluć sobie w brodę za bycie tchórzem... Jeśli ja więc nie zostanę, to kto?
Dlaczego? Dlaczego ona martwiła się o innych a nienawidziła wprost myśli o tym, że ktoś i ją może się przejmować? Chepri, April, Kaede, Raziel… To jej wina, to ona była za słaba. Za słaba by ich od siebie odtrącić, by się nie bać iść w bój, nie obawiać się cudzych łez zadedykowanych jej osobie.
Trzask, trzask.
Odsunęła się krok od chłopaka, sięgając po starą maskę beznamiętności. Spokojne, zdystansowane spojrzenie, postawa prosta, nie zdradzająca tego, że w każdej chwili może poderwać się do ostatniej walki. W brązowych tęczówkach iskrzyła czujność wraz z jeszcze nie do końca usuniętym przejęciem. Przywiązanie i uczucia niedługo zostaną zakneblowane jednym węzłem i zepchnięte głęboko, bardzo głęboko. Jeśli się uda i przeżyje… To może je odkopie i przypomni sobie czym są. Wracała do swojej skorupy, którą świat niemalże uznawał za jej prawdziwą twarz.
Oparcie? Wataha..? …Tęskniła za spokojem. Za komfortem pewności i bezpieczeństwa, którego poczuła przedsmak, a którego tak jej brakowało. Rwała się do tego stanu, gdzie choć nie wszystko układało się jak miało, było dobrze… Było dziwnie dobrze.
Przepraszam.
- Nigdzie. Nie ma jej Raziel. – szepnęła cicho.
Nie miała zamiaru mówić już nic więcej, nawet gdyby zapytał. Sytuację uratowały kroki, zza rogu wychyliły się trzy postacie. Trener, Kurokara… Prawie by zapomniała, że wysyłają go na Namek. Odruchowo Ósemka zasalutowała. Nieznany jej wojownik z zaklejonym okiem miał minę jakby papka kadetów ciążyła mu na żołądku. Prychnął jak wściekły zwierz, aż Falcon się zjeżył. Vivian pogłaskała psa po grzbiecie, przyglądając się całej sytuacji. Saiyan wyglądał i zachowywał się jak przedstawiciel elity w czym tylko utwierdziły ją jego słowa. Zaraz… Chuderlawa? Nie to, że halfka przejmowałaby się tak swoim wyglądem, ale odkąd straciła chłopięcą sylwetkę na rzecz bardziej zaokrąglonych kształtów nikt jej tak nie nazywał. Wręcz odwrotnie, a kto ośmielił się tak rzec przy niej, lądował z wybitymi zębami. Widocznie Dowódca woli wyraźniej krągłe panie…
Nim Raziel Zahne odszedł z nowym Przełożonym Vivian zdążyła na pół sekundy złapać jeszcze z nim kontakt wzrokowy. Spojrzenie było teraz inne. Mocne, stanowcze, z cieniem stalowego blasku, który był tak charakterystyczny dla pewnej Kiui. Wytrzymasz bracie, jesteś silny, przeżyjesz. Masz dla kogo.
Przepraszam Cię Raziel, ja wiem, że strasznie kłamię.
Odwróciła głowę w kierunku Trenera. Napięcie było łatwo wyczuwalne na korytarzu, wręczy wylewało się oknem. Nie umknęły jej uwadze twarde spojrzenia wbite w Czerwonego, które gdyby mogły, przewierciłyby go na wylot. Co tu robi Gwardia Królewska? Red jest pod nadzorem? Przeczuwają coś czy mają za zadanie go pilnować, eskortować, jakby to on miał być celem buntu? Źle, bardzo źle to wróżyło. Vivian wiadomość o powstaniu postanowiła zachować dla siebie, by nie przysparzać zmartwień Trenerowi i zrehabilitować się pozbywając tytułu marnego szpiega. Z drugiej jednak strony… Kurokara mógł mu powiedzieć o jej wizycie w wiosce, lub, choć cały czas miała energię równą zeru, wyczuć tam Ki Falcona.
Wioska… Co się tam działo? Zacisnęła pięści rejestrując mnóstwo aktywnej mocy. Była tam April z energią zabarwioną specyficzną nienawiścią, był Kuro, nieco demonicznej Ki oraz Chepri… Trwało to może chwilę, bo zaraz potem jakby ktoś narzucił na nich gruby welon. Energie znikły. Wyciszyli je czy coś się stało..?
Trener coś do nie powiedział. Dopiero po pięciu sekundach dotarł do dziewczyny sens słów, skinęła głową wolno, jasne kosmyki zatrzepotały.
- Tak jest, Sir. - postawiła kołnierz kurtki, skłoniła głowę i wymijając zajętą czwórkę ruszyła korytarzem w kierunku kwater. Falcon dreptał przy jej boku, wyraźnie przejęty.
Przepraszam. Wybaczcie mi bo ja tak strasznie kłamię… Nawet przed sobą.

OOC
[zt] --> Kwatery Oddziału Specjalnego
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk750/750Korytarz - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Nie Mar 15, 2015 9:16 pm
Chciał usłyszeć od niej te kilka słów. Że nie będzie się mieszać. Że będzie bezpieczna. Lecz jak zwykle były to płonne nadzieje. Vivian była uparta bardziej od niego i nic tego nie zmieni. Już sobie wbiła coś do głowy i będzie się tego trzymała, nawet jeśli zaprowadzi ją to na skraj śmierci. Raz czasami nie rozumiał tej dziewczyny. Niby nie chciała się przyznać do tego przed sobą, że jest jednak częścią jego rodzinny to jej zachowanie ukazywało co innego. Aryene byłaby z niej dumna, zanim zlałaby jej tyłek za szukanie śmierci.
Popatrzył na nią spokojnie, a w jego zielonych oczach przez chwilę nie było tego znanego chłodu. Była tam za to troska o nią i strach by nie zrobiła niczego głupiego. Zależało mu na niej.
-No właśnie. - odrzekł cicho. Przynajmniej tyle wiedziała. Że samotność jest ciężką rzeczą. Czekał, mając nadzieję iż powie coś więcej, lecz panna Deryth zacięła się. Chyba już nic więcej z niej nie wydusi, a nawet jakby chciał to nie miał już czasu. Kątem oka dostrzegł trzy postacie, które się do nich zbliżały. Jedną z nich był Red, za którego plecami szła dwójka z Gwardii. Ciekawe co oni tu robili. Oprócz Trenera i jego przydupasów, była jeszcze dwójka Saiyan, której Raziel nie znał. Zahne odszedł od blondynki na dwa metry i profilaktycznie zasalutował. Spojrzał na mężczyznę w opasce do którego zwracał się jego były przełożony. Czyżby to był jego nowy szef? Jeśli tak to trafił na prawdziwego przyjemniaczka.
-Rozkaz brzmiał bym się udał do Laboratorium po wpisy do statystyk. Zrobiłem co do mnie należało. Nic nie było o tym by tam został. - odrzekł chłodnym tonem ciemnowłosy, a jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk. Koleś myślał, że go wystraszy gadką o rachunku dla jego ojca. Wybacz koleś, ale daleko ci do tego by Zidarock Zahne się wkurwił na syna za zniszczenie kilku zabawek. Prędzej by mu się nie spodobało eksperymentowanie na jego pierworodnym. Ale to inną drogą.
-Mój gust pozostanie w mojej kwestii sir. - odrzekł Saiyanin i znów spojrzał krzywo na gościa. Serio? Tak bardzo się chciał popisać? Syn Aryenne sprawdził w międzyczasie poziom jego mocy by wiedzieć z kim będzie miał nieprzyjemność współpracować. Bycie elitą i Natto niosło ze sobą kilka przywilejów. Młody wojownik olał pirata i spojrzał na Trenera w czerwieni słuchając jego słów.
-Oczywiście sir. Może kilka razy wpadnę by uzyskać satysfakcjonującą mnie odpowiedź, jak wszystkie inne źródła zawiodą. - powiedział spokojnym tonem ogoniasty, lecz oczami wskazał na swojego dowódcę, tak by tylko Red to zauważył.
-Czyli córeczki i synusie. Będzie ciekawie. - mruknął cicho młodzieniec i zasalutował na pożegnanie Trenerowi i nieznanemu Saiyaninowi. Kiwnął głową Vivian na pożegnanie i udał się za przygłupem. Czemu on zawsze trafia na takich debili? Wsadził dłonie w kieszenie po tym jak uruchomił scouter. Zapowiadał się ciekawy dzień, a on nie zamierzał niczego ułatwiać. Był zbyt zaprawiony i bogaty by dać sobą pomiatać. Zahne znaczy władza i szacunek. I tyle wymagał od ludzi, których nie znał. A szczególnie od elity. Był lepszy od prawie wszystkich i lepiej niech o tym nie zapominają.
-Więc ilu członków liczy oddział? I ilu dostało się poprzez protekcję? - powiedział mimochodem. Trzeb zacząć zdobywać informacje.

z/t za jaskiniowcem Very Happy
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk600/600Korytarz - Page 2 R0te38  (600/600)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Pon Kwi 06, 2015 1:36 pm
Wypełnianie papierów było całkiem przyjemne i samo pomieszczenie recepcji inne od wszystkiego. Natomiast wkroczenie w korytarze akademii dawało całkiem inne wrażenie, które przywracało niekoniecznie przyjemne wspomnienia, ale one dawały jej niesamowitych sił do przebywania w tym miejscu i dawania z siebie wszystkiego, aby zrewanżować się za cały ból z przeszłości i przykre odczucia. Widziała te wygłodniałe i zboczone spojrzenia facetów, którzy ledwie mieli stopień kadeta i wiedzieli, że na zbyt wiele sobie pozwolić nie mogą, ponieważ sayanki też szukają bezpieczeństwa w postaci wyższego rangą wojownika, który zapewni odpowiedniej jakości kwaterę i warunki dla przyszłego potomstwa. Ona tego w planach nie miała, choć zostawiła sobie taką ewentualność. Nie planowała tylko wiązać się z żadnym sayanem, ponieważ z powodu pewnej dwójki miała traumę i obrzydzenie do końca swego życia, a ono pewnie będzie dość długie, dzięki wspaniałemu odkryciu jakiego dokonała przemieniając własne ciało w cyborga. Dzięki temu ma bardzo dużo czasu na znalezienie odpowiedniego wybranka, a do tego czasu powinna przejść już kilka szczebli w vegetańskiej chierarchii i stanąć bardzo wysoko. Jej marzenia sięgały teraz bardzo wysoko.
Poprzez tę pewność siebie nie reagowała na te dzikie spojrzenia, a zamiast tego kroczyła pewnie trącając innych sayan i mając w dupie to czy ktoś ją złapie za ramie i rzuci na ścianę, ponieważ jest "wyżej" rangą. Poprzez wyzywający obcisły ubiór będzie liczyła na to, że będą patrzeć na nią właśnie jak na potencjalny obiekt seksualny i raczej rzadziej spotka się z atakiem.
- Uuuu. Młodziutka, ale słodziutka. Ile masz lat? - Krzyknął jeden z sayan, którego trąciła.
- Szesnaście. - Burknęła.
- Kurde. Taka szesnastka, a nie można jej ruszyć.
Pewne zasady zabraniały kontaktów z tak młodymi dziewczętami, a przynajmniej ponoć Ci ambitniejsi woleli unikać kontaktów z młodymi. Podobno jeżeli dzieciak takiego kadeta lub wyższego rangą miałby mało jednostek to wtedy taki wojownik mógłby przestać marzyć o wyższej randze, bo skoro tak słabe pokolenie wydaje na świat to sam nadaje się na mięso armatnie. Niektórzy wierzyli w miejskie legendy, że lepiej mieć dziecko z dojrzałą i silniejszą sayanką, bo wtedy będzie miało więcej jednostek i może to pomóc w awansie nawet do rangi kapitańskiej. Może tylko dzięki temu wiele sayanek było w stanie dotrenować do 25 albo 30 i uzyskać jeszcze rangę nashi, a rzadziej natto.
Podczas przechadzki przez korytarze odniosła wrażenie, że coś się przez lata pozmieniało, bo mężczyzn wcale tak dużo nie było. Mijała również wiele dziewczyn i kobiet. Vegeta wyraźnie miała inne podejście, a może to po prostu dużo dziewczyn się rodziło po jej pokoleniu.
Mój nieszczęsny ojciec miał pecha, bo urodziły mu się dwie córki. Moja siostra, która zostanie lekarzem mówiła, że jest tylko jeden mężczyzna, a teraz na korytarzach 1/3 to kobiety.
Przypomniała sobie na jednej z lekcji, że jeszcze 100 lat temu ze wszystkich urodzonych dzieci 1/5 to były dziewczynki, a już 15 lat temu mówili, że obecnie jest to 1/3 i ta tendencja będzie się bardzo długo utrzymywać. Struktura osób na korytarzu wyraźnie pokazywała prawdziwość zmian.
Przez to Vegeta się szybko zapełni. Więcej wojowników, więcej podbitych planet. Zakończę to kiedyś.
W końcu skręciła w długą prostą, która prowadziła wprost do zbrojowni. Teraz już będzie mniej czasu na przemyślenia.

z Punkt informacyjny
z/t zbrojownia
Zerb
Zerb
Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013


Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk0/0Korytarz - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Wto Sie 18, 2015 7:45 pm
Szli w trójkę przez korytarz, na przodzie najwyższy rangą Natto, za nim dziewczyna i najsłabszy ze wszystkich Jin.
Nie wiedział czy dobrze postępuje idąc na saiyajinem, ale nie było wątpliwości że był jego przełożonym i wiedział co robi, zważając na jego wygląd i zachowanie, więc Jin automatycznie wiedział powinien się go słuchać niezależnie od własnej woli. Niestety takie były zasady na Vegecie, Butou byli nic nie warci, i gdyby Natto chciał to mógłby walić Jinem o ścianę dla zabawy i nic mu nie groziło.
Trzęsienie już ustało więc mogli się spokojnie poruszać bez potrzeby latania. Mimo to nie wszystko wróciło do normy, na zewnątrz słychać było krzyki i wybuchy oraz w sali treningowej stało się nadzwyczajnie głośno.
"Wspaniały pierwszy dzień" - pomyślał Jin, ledwo przyszedł do akademii i już zaczęło się dziać coś niepokojącego, saiyajin zaczął się zastanawiać czy nie powinien się wycofać z tamtego miejsca, nie czuł się bezpiecznie nawet obok kogoś wyższego stopniem. Nie chciał jednak okazywać niesubordynacji wobec saiyajina przed nim oraz nie zamierzał się zachować jak tchórz.
- Em, przepraszam, ale dokąd idziemy? - Zapytał najgrzeczniej jak potrafił Jin, starał się okazywać szacunek, chciał się dowiedzieć co zamierza przełożony, gdyż mimo wszystko mu nie ufał, pytanie tylko czy powinien?
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk750/750Korytarz - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Pią Sie 21, 2015 10:05 pm
Wyszedł ze stołówki i ruszył przed siebie z wiedzą, że za sobą ma dwójkę kadetów, których będzie musiał ochraniać. Nie było z nim Vivian, która potrafiła o siebie zadbać i z którą łączyła go więź bitewna. Z tymi dzieciakami musiał uważać. Kisa pomimo swoich umiejętności była całkiem zielona w walce na śmierć i życie, a ten chłopak raczej nie wyglądał na zabijakę, który z nudów chodzi w stroju kadeta. Krótko mówiąc szykuje się dość paskudny okres. Oczywiście Raziel mógłby ich zostawić, lecz to nie było zgodne z jego zasadami. Wiedział, że jeśli ta dwójka wpadnie w łapy rebeliantów lub ludzi króla to mają przewalone. Nie stanowili żadnej wartości, więc najpewniej się ich zabije, zaś dziewczynę pewnie spróbują zgwałcić. Wojna nie była piękna i nigdy nie będzie. Zaś to co się tutaj właśnie zaczynało było najgorszym możliwym posunięciem. Idioci ruszyli na Zella i zupełnie się nie liczą z ofiarami. Saiyanin wyczuwał zwiększoną aktywność KI na całej planecie jak również setki gasnących. Śmierć zaczynała swoje żniwa. Natto wyczuwał delikatne drgania, których epicentrum znajdowało się w Sali Treningowej. Ktoś musiał się przemienić w Oozaru, gdyż moc tej osoby zwiększyła się, ale nie aż tak jak przy Super Wojowniku. Niedobrze. Rebelia to jedno, lecz rozszalałe małpy to drugie. Zahne nie miał zamiaru walczyć z durnymi gorylami, ani samemu się nim stać. Na szczęście miał swoje gogle, a w razie czego może posłużyć się Ki Feelingiem.
Dotychczas było dość spokojnie. Wszelkie energie, które wyczuwał nie zbliżały się do nich. Dobrze. Nie będzie musiał walczyć przy tych kadetach. Walka w korytarzu nigdy nie kończy się dobrze, choć jego siostra miała w tym pewną wprawę. Z zamyślenia wyrwało go nieśmiałe pytanie kadeta. Przynajmniej nie był bezczelny, choć czasami taka mała arogancja potrafiła być bardzo przydatna, szczególnie kiedy jest się członkiem rasy wojowników.
- Dobre pytanie. Na razie chcę was zaprowadzić tam, gdzie nie będziecie przeszkadzać i nie oberwiecie. – powiedział chłodno wojownik. Lecz kiedy skończył swoje zdanie, to jego scouter zapiszczał. Trzy energie zmierzające tuż na nich. Zaraz miały wyjść zza rogu. Pięknie, po prostu świetnie.
- Kurwa. – mruknął cicho Zahne, kiedy trzy postacie pojawiły się w ich polu widzenia. Bachory elity. Świetnie sobie trafił. Będzie musiał się użerać z idiotami.
- Kogo my tu mamy?  - zaczął najwyższy z grupki i zapewne jej przywódca. Raziel wiedział, że ma na nazwisko Khagat, a jego matka jest jedną z Reishi. – Zgubiłeś się Zahne? Nie wiesz, że już po dobranocce?
Wojownik spojrzał chłodno na matoła i jego dwóch półgłupków. Pięści zaczynały go świerzbić, lecz nie może się wdawać w bójki.
- Spieprzaj gnojku. Chyba nie wiesz do kogo mówisz. Masz pięć sekund, zanim zmasakruje ci ryja. – odparł Saiyanin, na co trójka zarechotała. Opóźnieni czy jak?
- Tak się składa, że teraz panuje chaos. Rebelia czy inny wybryk tych ścierw Halfów. Więc postanowiliśmy się troszkę zabawić. Miałem ochotę spotkać tą Vivian lecz ty też się nadasz. – powiedział Khagat i przyjął postawę bitewną. Zapowiadała się długa noc.

Occ:
Wasze postacie opisują to co widzą i co robicie. Inicjatywa Zerb. Możecie próbować pertraktować, uciec, zdradzić, pomóc. Dowolnie. Kisa może wyczuć moc kolesi. Najsilniejszy na 6 tysiącach jednostek.

Start mojego treningu
Anonymous
Gość
Gość

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Pią Sie 21, 2015 10:57 pm
____To do Kisy nie było podobne, wcale. Dziewczyna od samego wyjścia ze stołówki nie odezwała się, ani słowem, nie parsknęła, nie prychnęła, nawet nie zatupała bezczelnie. Najwyraźniej coś już knuła, czego wyraźnym dowodem było właśnie jej milczenie i brak reakcji na hasło, że nie jest potrzebna i powinna się schować. Co takiego miała w głowie mała buntowniczka?
Cóż. Na pewno nie miała najmniejszego, najtyciuszeńszego zamiaru siedzieć z założonymi rękoma na dupie w czasie, gdy ściany się sypią, a wokół szaleje tyle dziwnych wibracji. Tych mniej i bardziej pozytywnych. Na głowie miała te dziwne okulary, które dostała od Raziel'a. Miała je założyć gdy tylko wyjdzie na powierzchnię by zapobiec zamiany w jakiegoś tam Oozaru. Nie ma sprawy, zna ki feeling, więc walka na ślepo to bułka z masłem nawet dla kogoś takiego jak ona. Raziel o niej nic nie wie, a ona w laboratorium przeżywała znacznie gorsze rzeczy niż tu. Eksperymentowano na niej, a jak. To było na początku jej życia, gdy jeszcze nie była na tyle silna by pobić wszystkich naukowców. Zaprzestano dopiero wtedy gdy doszło do tragedii. Bawiono się jej agresją. Resztę proszę sobie dopowiedzieć.
Nikt nigdy nie był w stanie uspokoić szału Kisy bez nokautowania jej czy usypiania. Sama z siebie nie przestawała. Jej napad zawsze... zawsze uprzedzało milczenie oraz dziwne zachowanie. Zupełnie tak jak teraz.  Lekka nerwówka, chowanie rąk w kieszenie i szybkie wodzenie wzrokiem po wszystkim. Byleby znaleźć zaczepkę, byleby wywołać awanturę i bijatykę. Byleby poczuć... ból. O tak, ból.
Huh? Coś ją ukłuło. Nieprzyjemny ścisk w sercu. Poczuła się tak, jakby ktoś o niej wspominał. Ktoś ważny, ale... to przecież głupie. Ona nie ma rodziny, nie ma bliskich. Jest tylko repliką zdaną jedynie na siebie i swoje umiejętności. NIKOGO.
Trójka samobójców nagle wyskoczyła zza rogu tak jakby na zawołanie Kisy. Przystanęła po czym spojrzała na cwaniaczków. Zmierzyła po kolei ich energie. Śmigali coś koło 5, a najsilniejszy 6 tysięcy jednostek mocy. Płotki. I co oni chcieli od kogoś takiego jak Raziel? Nie wiedzą jaki jest silny czy chcą sobie wybić wszystkie zęby by wstawić protezy? Cóż. Kisa im to załatwi.
Szyderczy uśmieszek wpełzł na usta dziewczyny, której źrenice wydawały się być teraz jakieś puste, bez wyrazu. Wyglądała jak szaleniec, który wyrywa powoli łapki bezbronnemu zwierzęciu, czerpiąc przy tym nie lada przyjemność. Nie minęła chwila od ich ostatnich słów jak świeżo upieczona kadetka wystartowała prosto w stronę najsilniejszego, wymierzając mu potężny cios z glana prosto w ramię, które chyba z resztą coś dziwnie głośno strzeliło. Zrobiła fikołek w powietrzu do tyłu,  a do reszty zgrai wystrzeliła galaktyczne obręcze by jej czasem nie wchodzili w drogę. Diaboliczny uśmieszek nawet na chwilę nie chciał zejść z jej słodkiej buźki. Nadal nie wydusiła z siebie nawet słówka.
Zerb
Zerb
Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013


Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk0/0Korytarz - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Sob Sie 22, 2015 4:06 pm
Jin zacisnął pięści gdy usłyszał słowa przełożonego, mieli z dziewczyną zostać zaprowadzeni gdzieś gdzie będą bezpieczni, nie podobało się to kadetowi, dookoła trwała wojna a on ma się ukrywać? Był świadomy swojej siły, i wiedział że na nie wiele by się przydał nawet jako mięso armatnie, ale mimo to nie chciał się ukrywać niczym tchórz. Już miał coś powiedzieć gdy podeszło do nich trzech saiyan, sposób w jaki odzywali się do Natto był nadzwyczaj lekceważący, musieli mieć albo bardzo wielkie  jaja albo jakiś rodzaj ochrony, może byli silniejsi od saiyajina lub może ktoś ich chronił, w każdym razie byli bardzo pewni swego. Jeden z nich wspomniał o rebelii, a wiec o to chodziło, halfy rozpętały wojnę? Nie dobrze, źle się działo na Vegecie, teraz nigdzie nie będzie się bezpiecznym, Saiyanowi na samą myśl o tym poleciała kropla potu po czole, co miał teraz zrobić? Posłuchać Natto i się ukryć? A może walczyć i umrzeć za ojczyznę? Nie, nigdy nie był patriotą i nie będzie, nie zależało mu na tej planecie, i jedynym powodem dla którego tam jeszcze żył było to że nie miał wyboru, nie mógł sobie po prostu polecieć na inną planetę bez pozwolenia przełożonych, a teraz naprawdę chciałby to zrobić, jeżeli już nawet w akademii zaczynają się walki to co musiało się dziać na zewnątrz...
Nagle dotychczas cicha dziewczyna zaatakowała saiyan którzy ich zaczepili, Jin patrzył jak z niezwykłą szybkością czarnowłosa wyskakuje w ich stronę, od razu było widać że jest on niego o wiele silniejsza. Wymierzyła przywódcy kopniak w ramię które strasznie głośno strzeliło, musiało boleć. Po tym unieruchomiła pozostałych jakąś dziwna techniką. Jina zamurowało, przez chwilę nie mógł oderwać od niej wzroku, tym razem nie ze względu na jej wygląd a jej siłę.
Saiyajin zacisnął pięści po czym pobiegł w stronę dziewczyny i grupki wojowników. Miał czas żeby się zastanowić, nie chciał walczyć, nie z własną rasą, widział śmierć własnego ojca i najlepszego przyjaciela, jeśli mógł to chciał powstrzymać rozlew krwi.
Jin stanął pomiędzy dziewczyną i trzema saiyajinami i zasłonił ich własnym ciałem.
- Wystarczy! To nie jest dobry czas na bezsensowne walki! Na zewnątrz umierają! Nie rozlewajmy niepotrzebnej krwi! - To prawdopodobnie było bardzo głupie posunięcie, Kadet nie zwrócił uwagi na oczy dziewczyny, które teraz były zupełnie puste, zaczął się obawiać że dziewczyna zaatakuje też jego, mimo to nadal stał, oczywiście bał się, ale dokonał wyboru i nie zamierzał patrzeć na rozlew krwi wiedząc że mógł mu zapobiec. Nawet jeżeli ludzie których ochraniał to banda idiotów...
Jin zastanawiał czemu w ogóle znalazł się w takiej sytuacji, miał już pot na całym ciele. Przyszedł do akademii żeby stać się silniejszym i dowiedzieć się czegoś na temat klątwy którą otrzymał od kosmity, a zamiast tego wylądował w akademii próbując powstrzymać bijatykę, w międzyczasie na zewnątrz trwała wojna, chyba jego główny cel będzie musiał poczekać...
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk750/750Korytarz - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Wto Sie 25, 2015 8:44 pm
Raziel spokojnie czekał na rozwój wydarzeń. Nie miał zamiaru bawić się tutaj w jakieś walki, skoro na całej Vegecie panował chaos. Że też ci idioci musieli sobie wybrać akuratnie ten moment na pokazanie jakich to nie mają jaj. Zaczynało go to powali irytować, lecz musiał grać swoją rolę. Gdyby nie ta gównarzeria to już by załatwił sprawę. Mały uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy przywódca grupki przechwalał się. Może i coś podsłuchał, lecz w dalszym ciągu był daleko z informacjami. Zahne wyczuwał energię swojej siostry w Akademii, zaś Kuro z tym Ziemianiem, Demonem i jeszcze kilkoma osobami znajdował się przy pałacu. Na dodatek w Sali Treningowej szalała wielka małpa, więc krótko mówiąc wszystko się waliło i paliło. Nawet dosłownie, gdyż właśnie w tej chwili kawałek sufitu odpadł i upadł przed Saiyaninem. Ten jednak zignorował to wydarzenie. Regulował swój oddech oraz energię, równocześnie zastanawiając się jak szybko załatwić tych tumanów. Jednak zanim zdążył wykonać jakikolwiek ruch, to mignęły mu czarne włosy. Kisa chyba nie miała zamiaru się kryć za plecami Raza, gdyż sama ruszyła do ataku. Mogło to być imponujące, lecz Zahne wściekł się na młodą za głupotę. Przecież nie miała bladego pojęcia o przeciwnikach. Przecież ten kolo mógł ukrywać energię i teraz właśnie dziewczyna skazała się na łomot. Jednak po trzasku jaki wydała łamana kość ręki to ciemnowłosy szybko zweryfikował swoje przekonanie. Zielonooki westchnął widząc jak ta łajza, która jeszcze kilka chwil temu się przechwalała to teraz leżała na ziemi całkowicie zasmarkana. Jego kumple zaś mocowali się z energetycznymi obręczami dziewczyny. Kisa wyglądała jakby chciała im jeszcze bardziej dokopać i Raz nie miał nic przeciwko temu, lecz nagle chłopaczek stanął przed agresorami i zasłonił ich własną pięścią. Znalazł się dobry samarytanin. Zahne już chciał machnąć ręką, kiedy nagle wyczuł skok energii i dostrzegł błysk.
- Uważaj idioto! – warknął Saiyanin wykonując mini skok do przodu i odpychając kadeta, który oczywiście myślał, że jak się wstawi za swoimi przeciwnikami to go nie skrzywdzą. Idiota się wystawił, co mogło kosztować go życie, gdyż jeden z unieruchomionych właśnie przełamał obręcz i chciał przebić dzieciaka mieczem KI. Na szczęście trafił tylko w ramię Raza. Rozciął mu lekko zbroję, lecz nie zranił go. Zahne odepchnął pacana do tyłu, a sam się cofnął do tyłu.
- Pierwsza zasada walki. Nigdy, ale to nigdy nie odwracaj się plecami do przeciwnika. No chyba, że ci życie nie miłe. – warknął w stronę kadeta, który zrobił oczy jak ziemskie monety. Serio myślał, że nie zaatakują go?
- Patrzcie no. Zmiękłeś Zahne? Kiedyś byś takiego gnojka olał, a teraz ratujesz go i narażasz własną skórę? Mniej w tobie elity, niż mi się wydawało. – powiedział pomagier Khagata. Widocznie miał jakiegoś asa w rękawie, gdyż wydawał się dość pewny.
- Zamknij się już Varg. Nudzicie mnie. – warknął Zahne i zanim jego oponent wykonał ruch, to syn Aryenne znokautował tego co jeszcze się szarpał z obrożą, a Khogata rzucił w stronę kadeta.
- Jak chcesz tak bardzo się za kimś wstawiać to dopilnuj, żeby nie stracił przytomności. Kisa ty się dowiedz ilu jeszcze takich debili lata po Akademii. Nie zabijaj.
Wojownik chciał się szybko rozprawić z tymi tutaj i zająć poważniejszymi sprawami, lecz znów mu to uniemożliwiono. Varg uśmiechnął się nieprzyjemnie i zaczął zwiększać swój poziom energii. Jego włosy podniosły się do góry, a oczy stały się lazurowe. Proszę, proszę. Czyli czegoś się nauczyli.
- Nie wychylać się dzieciaki. – mruknął do tyłu, równocześnie przygotowując się do starcia. Nie wyczuwał żadnej energii w pobliżu, więc mógł spokojnie rozkwasić tego idiotę.

Occ:
Trening kontynuacja.
Dzieci. Opisujecie przesłuchania. To co wam koleś powie, zależy od wasz inwencji i jak ją ładnie przedstawicie. Zerb możesz też przesłuchiwać lub stopować Kisę.
Anonymous
Gość
Gość

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Sob Sie 29, 2015 5:29 pm
Nagle coś stanęło przed jej celem, któremu miała zaraz wymierzyć siarczystą bułę w pysk.
___ - Goń się, albo i Ciebie rozkwaszę. - warknęła przez zęby. Mówiła śmiertelnie poważnie, z naciskiem na 'śmiertelnie'. Wysunęła rękę do boku i stworzyła w niej kulkę KI, którą miała zamiar cisnąć prosto w kundla przed nią, ale... Raziel był szybszy i odciągnął go, przyjmując na siebie dodatkowo cios saiyana. Kisa spuściła z tonu. Prychnęła zdenerwowana zarzucając głową na bok oraz zaciskając zęby. Nie dadzą się dziecku pobawić, tylko zabierają zabawkę.  Jakie to podłe.
Nie bardzo się wsłuchiwała w konwersację. Obrzuciła jeszcze kadeta-kolegę srogim, zimnym spojrzeniem mówiącym wyraźnie: "a Ciebie to jeszcze dorwę glisto". Po czym podniosła zdziwione oczy widząc nagły skok energii u jednego z przeciwników. Z tego co wywnioskowała to nazywał się Varg, lecz to nie ten był tutaj przywódcą. Kisa rzuciła się na przywódcę bo myślała, że ten będzie najsilniejszy... a tu proszę. Cholera.
Dostała wraz z Jin'em ochłap pod nogi. Nie była zbyt zadowolona, ale jak to się mówi - jak się nie ma co się lubi to... no wszyscy to zapewne znają.
___ - Dzieciaki? Jesteś ledwo rok starszy...  nie schlebiaj sobie. - nie mogła sobie odmówić tego komentarza. Odepchnęła wzrokowo kadeta obok niej. Nie chciała by teraz jej się wtrącał, ma zamiar wykorzystać te mięso najlepiej jak może, sprawić mu duuuuużo bólu, aż powie wszystko co trzeba. - No to jak? Słyszałeś rozkaz, odpowiedz grzecznie. - stanęła na wysokości kolan saiyana, spoglądając na niego z góry. Gdy ten nawet nie pomyślał, żeby się posłuchać... postanowiła użyć siły jak to przystało na małpkę z krwi i kości. Cofnęła swoją prawą nogę po czym z szerokim i diabelskim uśmieszkiem  na twarzy kopnęła chłopaka ciężkim jak cholera butem prosto, w to co miał najcenniejszego. Jakby tego było mało nachyliła się, chwytając go za włosy i przysunęła jego twarz do swojej - Więc? Następnym razem Ci to zabiorę na stałe. - cofnęła lekko głowę po czym mocno uderzyła swojego przeciwnika czołem w nos. Adrenalina sprawiła, że Kisa prawie nic nie poczuła. Cofnęła się lekko.

Trening Start
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk600/600Korytarz - Page 2 R0te38  (600/600)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Sob Sie 29, 2015 10:48 pm
Ame dopiero co zakończyła trudny i pierwszy trening po powrocie na Vegecie z długiej wyprawy, można nazwać delegacji. Tam nauczyła się nieco technologii, ale tutaj zaczyna w końcu rozumieć sztukę walki i efektywnego treningu. Dowiedziała się również, że instynkt sayański nie wygasł z przerobieniem swojego ciała. Zaczynała podejrzewać, że to nie do końca ciało tej rasy jest jej najważniejszym czynnikiem, ale mózg i instynkt. Na pewno ogon i pewne warunki genetyczne pozwalały im zmieniać się w wielkie oozaru jak jej niedawna przeciwniczka. Nie miała pewności co do zasłyszanych historii o super wojownikach jakoby to tylko sayanie mogli osiągać nadzwyczajny poziom. Tutaj może ciało nie grało takiej roli, ale czynnik genetyczny i instykt, a jedno postanowiła zostawić na wszelki wypadek mając połowę części, wnętrzności, niektóre mięśnie, mózg, serce. Drugie pozostaje zawsze z osobowością, która tkwi w mózgu i w duszy. Ta ostatnia cząsta powinna zawsze przechodzić nawet do ciała robota, o ile odpowiednie części ciała zostaną przeniesienione. Chociaż kto wie, czy w przedmioty też da się tknąć dusze. W ten sposób w trakcie krótkiej drogi przyszedł jej do głowy pewien pomysł, który pewnie zrealizuje w jakimś nieokreślonym czasie.
Tak więc zmierzała teraz do kwatery, żeby zmienić nieco zniszczony granatowy stary kombinezon dla kadetów na swój nieco przetarty, ale w ciut lepszym stanie oraz lepszym kolorze niż ten który miała teraz. Nie współgrał z kolorem jej skóry. Przynajmniej tak uważała. Po drodze musiała siłą rzeczy natrafić na jakieś efekty wydarzeń, które miały miejsce, ale nie była ich do końca świadoma.
Już na sali trenerzy wydawali instrukcje, które mogły wskazywać na trzy scenariusze. Nie była tylko pewna który z nich się spełnia. Minęła kilku sayan biegnących w te i we wte. Inni rozmawiali przez scoutery z innymi, aż tu nagle natrafiła na grupkę i nieco zwolniła, żeby się przysłuchać. Była jeszcze kilka metrów od nich, ale dzięki podkręconemu androidowemu słuchowi z odległości 10 metrów słyszała tyle, co sayanie z odległości 2 metrów. Przynajmniej tak mogła podkręcić słuch. Pięciokrotność to było maksimum jakie udało jej się ustawić. Obawiała się, że większa moc może źle działać na inne zmysły. Mózg też ma ograniczone możliwości. Pierwszy raz używała polepszenia słuchu, ale momentalnie odczuła efekt. Słabszy wzrok, mniejsze czucie powierzchni po której stąpa oraz jakby węch się zmniejszył, ponieważ nie czuła charakterystycznego zapachu potu zmieszanego z rdzewiejącą stalą lub przemytymi starą wodą płytkami w niektórych korytarzach.
Liczyła na to, że tutaj się czegoś dowie.

OC Z Kisą gadałam i powiedziała, żebym pisała. Jin po mnie? Na razie moja obecność nie ma wpływu, bo dopiero się pojawię bliżej. Na razie jestem gdzieś na horyzoncie Very Happy Czyli potem może być inna kolejność jakby co.
Zerb
Zerb
Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013


Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk0/0Korytarz - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Nie Sie 30, 2015 1:30 pm
Saiyajin nie miał wiele czasu aby zrozumieć swój błąd, był zdecydowanie zbyt naiwny aby wierzyć że czarnowłosa go nie skrzywdzi, mimo to zrobił to co uważał za słuszne, nawet jeżeli był o krok od śmierci. Nagle coś go brutalnie szarpnęło, przez chwilę pomyślał że oberwał od saiyanki, ale na szczęście był to Natto który go uratował przed ciosem po czym przez niego oberwał od ki sworda jednego z kolesi z mini gangu który się uwolnił.
Jin poczuł wyrzuty sumienia, myślał że technika dziewczyny skutecznie ich unieruchomi, nie spodziewał się że przez niego Natto oberwie, nawet jeżeli zniszczona została tylko zbroja.
-P-przepraszam, nie pomyślałem... - Odpowiedział Jin przełożonemu, nie powinien działać na własną rękę...
Nagle saiyajin który się uwolnił stworzył dookoła siebie aurę która zmieniła kolor na złoty razem z jego włosami, jego oczy także się zmieniły.
-Co to jest!? - Powiedział Jin zafascynowany, nigdy nie słyszał o czymś takim, chyba właśnie miał być świadkiem czegoś niesamowitego.
Natto rzucił pod stopy Kadeta szefa mini gangu, Jin miał przypilnować aby nie stracił przytomności, Khagat mocno oberwał od dziewczyny, która w tym momencie okaleczała drugiego, kadet już miał spróbować ją powstrzymać, ale przypomniał sobie jej groźby, z resztą to było jej zadanie, nawet jeżeli przesadzała, Jin po prostu odwrócił wzrok i przykucnął przy ledwo przytomnym Khagacie. Jego zdanie o dziewczynie szybko się uformowało po ostatnich wydarzeniach, była nieokiełznaną, szaloną sadystką-wariatką, a przynajmniej tak ja widział Jin.
Klepnał kilka razy całkiem mocno pół przytomnego Khagata po twarzy aby go pobudzić. Po czym spytał
- Dlaczego w ogóle próbowaliście z nim walczyć? Przecież to oczywiste że nie macie z nim szans. - Nie znał dokładnie siły saiyajina ale na pierwszy rzut oka było widać kto by wygrał, Natto był wstanie jednocześnie uratować Jina i obezwładnić resztę napastników.
- Nie chcę cię oddawać w ręce tej dziewczyny, bo wiesz co ci zrobi, powiedz po prostu ilu was jeszcze jest w akademii. Wolisz nie wiedzieć co się dzieje teraz z twoim kolegą... Nie chciał pozwolić dziewczynie zadać mu ból, nie chciał sam tego robić, co nie znaczy że nie dałby rady jeżeli to konieczne. Bezpodstawna agresja to jedno, ale teraz potrzebowali informacji, więc każde środki były dobre, w końcu zaczeła sie wojna nie?
Powiedział to do Khagata kątem oka patrząc na złotowłosego wojownika, co mogła oznaczać ta przemiana? I co ważniejsze - jak ją osiągnąć? I czy Natto też to potrafił?


OOC;
trening start
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk750/750Korytarz - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Czw Wrz 03, 2015 8:07 pm
On naprawdę nie chciał się denerwować. Przecież chciał zachować spokój. Chciał być miły dla tych idiotów i kretynów. Był przecież pierdoloną lilią na pieprzonej tafli jeziora. Jednak to jezioro zaraz zapłonie, gdyż ten dzień stawał się coraz bardziej popaprany. Najpierw jakiś dzieciak o mało się nie daje zadźgać, Vegeta dostała pierdolca, a teraz te matoły zajmują mu czas. Mógłby ich wysłać w cholerę, lecz w ten sposób zabiłby też postronne osoby. Trzeba to zrobić bardziej dyplomatycznie. Co by zrobiła jego siostra, po za strzeleniem buraka i wybiciem zębów? A tak, próbowałaby szybko obezwładnić gościa, żeby nie zranił innych. Jednak on nie był Vivian i nie miał zamiaru być miłym. Skoro kolo chce sprawdzić z nim swoją siłę to proszę bardzo.
- W twoim wieku miałem o wiele większą moc. Więc coś z tobą nie tak mała. – rzucił do tyłu Raziel. Kisa może i była zdolna lecz była też diabelnie upierdliwa. Jeśli chciała go rozproszyć to jej się nie udało. Do jego uszu dochodziły przekleństwa dziewczyny i krzyki przesłuchiwania, lecz teraz zrzucił je dość głęboko. Mały sparing mu nie zaszkodzi. Zmierzył moc swojego przeciwnika i uśmiechnął się. Dalej za nisko.

Khagat chyba powoli dochodził do siebie, gdyż zaczął jęczeć z bólu i wodzić jeszcze lekko przymulonym wzrokiem po dwójce Saiyan. Jednak kiedy usłyszał pytanie i poczuł lekkie trzęsienie, które spowodował jego kolega to otrzeźwiał do końca. Próbował wstać, lecz ciężki but ciemnowłosej i złamana ręka za bardzo mu nie pomagały. W końcu zrezygnował z tych prób i spojrzał z nienawiścią na dziewczynę.
- Pieprz się. Nie jesteś godna, żeby czyścić mój kibel, a co dopiero ze mną rozmawiać. – powiedział potomek elity z wyższością siebie w głosie. Jednak dziewczyn stwierdziła, że nie podoba jej się ton chłopaka, więc postanowiła go trochę podwyższyć. Kopniak trafił dokładnie tam gdzie miał trafić o koleś zapiszczał tak wysoko, że szkło mogłoby pęknąć.
- Wariatka. Moi rodzice się dowiedzą o tym. Jesteś martwa. – jęczał koleś trzymając się jedną ręką za rodowe klejnoty, z których chyba mało co zostało. – Nie wiem gnojku.
Chłopak był w taki stanie, że mało co można było wyciągnąć. Lecz kiedy Kisa wykonała kolejny cios, to otworzył oczy i złapał ja za kark, a następnie przystawił do jej gardła ostrze z KI.
- Zapłacisz za to mała szmato.

W tym czasie Zahne bawił się ze swoim przeciwnikiem starając się nie zbliżać za bardzo do czwórki z tyłu. Wolał nie wpadać tam, gdyż wtedy jego uwaga byłaby rozproszona. Walka w ciasnym korytarzu nie była zbyt przyjemna, lecz już się nauczył, że trzeba umieć wykorzystać teren. Po za tym Katsu też go zaatakował w tak ciasnym pomieszczeniu.
Ciemnowłosy nawet się nie wysilał. Jego oponent pomimo bycia na poziomie SSJ to i tak był daleko w tyle jeśli chodzi o umiejętności i styl walki. Uderzał na ślepo myśląc, że trafi Raza w twarz, lub zmusi go do bloku. Niestety, ale syn Aryenne preferował szybszy styl walki i teraz praktycznie trzymał ręce w kieszeniach.
- Jak się zmęczysz i będziesz chciał odsapnąć to daj znać. – powiedział zielonooki uśmiechając się sarkastycznie. Jego przeciwnik ponownie zaatakował i w momencie kiedy Saiyanin chciał wykonać efektowny przeskok, to usłyszał krzyk z tyłu. Rzucił szybko okiem do tyłu, zaś jego oponent wykorzystał okazję i trafił go prosto w policzek.
- I co cwaniaku? – rzucił Varg uśmiechając się zwycięsko. Już wygrał. Jednak jego oczy rozszerzyły się gwałtowanie, kiedy zobaczył iż jego oponent nie pada. Odskoczył szybko do tyłu gotując się na kolejną turę.
- Nieźle. Chyba skończę zabawę. Minuta. Tyle mi to zajmie. – powiedział Natto wypluwając krew z ust. Musiał to zrobić dość szybko.

Occ:
Koniec treningu
Anonymous
Gość
Gość

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Pią Wrz 04, 2015 8:46 pm
___ - W moim wieku gryzłeś smoczek... - odpyskowała jedynie na ostatnie słowa Raziela skierowane do niej. Nie było sensu tłumaczyć. I tak za dużo już wypaplała. Może narazić się na zdemaskowanie swoim zbyt długim językiem. Przecież nikt tutaj nie musi wiedzieć, że nie jest w pełni saiyanem. Znaczy w sensie biologicznym jest, jednakże nie urodziła się jak wszyscy tutaj. Jest klonem, który fizycznie ma dwa lata, lecz biologicznie 18. Saiyan z próbówki ulepszony genetycznie... trochę smutne. Ale to nie zmienia faktu, że w ciągu dwóch lat osiągnęła znacznie więcej niż wszyscy tutaj na tej zapyziałej, wymarłej z roślinności planecie.

Wracając do sytuacji obecnej.
___ - Twoi rodzice? A wiesz gdzie mam twoich rodziców, dzieciaku, który coś osiągnął tylko dzięki pracy swoich staruszków? Brzyyyyydkie skróty, brzydkie. Bez nich to Ty byś czyścił kible. Byłbyś nikim. Zerem. A tak to jesteś Zerem w elicie. - jej ton głosu był wężowaty, mówiła jak diabeł, który chce podstępem zniszczyć swoją ofiarę psychicznie, uderzyć w najczulsze punkty by wykruszyć duszę, a potem zabić ciało.
Oho, chwila nieuwagi i pod jej gardłem znalazło się coś niebezpiecznego w postaci ręki  z wygenerowanym czymś w rodzaju ostrza. Swoją drogą bardzo ciekawa ta technika, będzie musiała się tego kiedyś nauczyć. Ręka saiyana napotkała dziwny opór...
___ - Coś Ci powiem... - zniżyła swój ton głosu, a poszerzyła diabelny uśmieszek. - Nie jestem zwykłą małpą. Jestem czymś więcej, więc nie fikaj. Chcesz mieć połamaną i drugą rękę, śmieciu? - ta blokada z wcześniej powoli się nasilała. Ręka przeciwnika zaczęła się cofać wraz z drugą, która spoczywała na jej karku. Telekineza. Kisa bardzo się cieszy, że się ją kiedyś przypadkiem wytrenowała. I pomyśleć, że tylko po to by wylać na opiekuna wiadro zimnej wody... a teraz używa jej w zupełnie innym celu.
Gdy ręka przeciwnika była już na tyle daleko by czarnowłosa była bezpieczna, postanowiła użyć jeszcze raz siły, by zmusić pajaca do gadania. Wzięła głęboki wdech w płuca po czym wyrzuciła wszystko z siebie w postaci ogromnego podmuchu wiatru, zwanego też kiaho. Podniosła się z ziemi, otrzepując bojówki z brudu. Spojrzała w tuman kurzu, zastanawiając się czy ten jeszcze żyje. Jeśli nie... cóż, wypadki się zdarzają.

Koniec treningu
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk600/600Korytarz - Page 2 R0te38  (600/600)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Sob Wrz 05, 2015 11:26 pm
Ame zbliżała się coraz bardziej do grupki osób i ewidentnie doszło tam do jakiejś sprzeczki, ale z ich słów nie wynikało nic, co się dzieje. Może przyszła za późno, a może w samą porę. Ciężko jej było ocenić moc, więc lepiej się było nie mieszać, ale tym jak niektórzy się poruszali oceniła, że lepiej nie ryzykować potyczki. W dodatku jeden z nich miał złote włosy. Tylko raz miała okazję zobaczyć na swojej misji jak jeden z nich wrócił z ciężkiej wyprawy, bez połowy ręki i bez ucha, ale śmiał się. Reszta z niedowierzaniem i jak na wariata patrzyła. Wnet się okazało, że jego humor był podparty czymś co dla nich było odległe. Przemienił się na parę sekund. Najpierw ubranie mu zaczęło falować, a potem zauważyła ten tajemniczy poblask w oczach i zieleń. Potem jego włosy stanęły do góry i zaczęły migotać. W końcu stały się złote. Scouter wtedy wybuchł, bo jego moc drastycznie skoczyła. Była świadoma, że po Vegecie stąpa wielu takich i żeby wykonać swój plan ona musi stać się taka sama albo lepsza, jeżeli to możliwe. Teraz na własne oczy widziała kolejnego, który miał większą moc dzięki tej super sile. Gdyby sytuacja inna to mogłaby w jakiś sposób dowiedzieć się co zrobić żeby to osiągnąć. Jednak nagle okazało się, że ten ozłocony chłopak wcale nie jest taki dobry. Ledwie dorównywał, a może nawet nie. Może brakowało mu sporo do tego przeciw któremu walczył. Ame nie zwalniała kroku, ale też się nie spieszyła.
Zaczęła myśleć nad tym czy kogoś z tego towarzystwa spytać co się dzieje. Dziewczyna była brutalna wobec swojego rywala albo po prostu ucznia, a jeszcze nie była pewna stopnia czarnowłosej. Jeden z nich wydawał się zachowywać bardzo uprzejmie. Przystanęła więc przed nim, ponieważ stwierdziła, że jak ich tak po prostu minie to i tak ktoś może jej zwrócić uwagę na to, że gdzie tak ucieka, skoro może być świadkiem albo coś w tym stylu.
- Czy księżyc ma jakiś dziwny wpływ na wszystkich?
Zadała niewinne pytanie sayanowi, który pytał o ilość osób w akademii, z której to teoretycznie wracała. W końcu sala treningowa jest jakby jej częścią. Może będzie w stanie odpowiedzieć temu dryblasowi. Taką miał posturę. Niewiele chyba lepiej od niej. Ale postura to nie wszystko. W końcu tamten chłoptaś na sali treningowej którego zdmuchnęła za pomocą kiaiho miał mięśnie jak ten ze złotymi włosami tutaj na korytarzu.
Ame stała czekając na odpowiedź i prawą ręką bawiła się końcówką swojego ogona.

OC: zwracam się do Ciebie Zerbix zżby nie było.
Zerb
Zerb
Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013


Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk0/0Korytarz - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Nie Wrz 06, 2015 5:07 pm
Cały korytarz był pogrążony w chaosie, Natto walczył ze złotowłosym przeciwnikiem, dziewczyna brutalnie skrzywdziła Khagata któremu udało się ją złapać i zamierzał się zemścić odcinając jej głowę za pomocą ki sworda. Jin już miał się rzucić jej na pomoc jednak coś unieruchomiło Khagata, była to technika dziewczyny, potem wyszeptała coś do saiyajina z okrutnym uśmieszkiem i posłała go inną techniką kilka metrów w przód przez co uderzył mocno w ścianę tworząc tuman kurzu, mógł być martwy.
Jin zacisnął pięści, nie miał już pojęcia co zrobić, wszyscy dookoła chcieli się pozabijać, a on miał już dość patrzenia na śmierć, widział jej już za dużo jak na swój wiek, dziewczyna mogła się czuć swobodnie pośród wojny, ale dla niego to było piekło. Złapał się za głowę
- cholera... - Nie mógł już wytrzymać, na początku chciał zapobiec rozlewowi krwi, ale teraz widział że prawdopodobnie nie da się go uniknąć, nie potrafił znieść tej myśli, przypomniał sobie martwe ciała leżące na ziemi, ciała jego ojca i jego najlepszego przyjaciela, zaczęła go boleć głowa, zakrył uszy dłońmi, znak na jego lewym ramieniu zaczął leciutko pobłyskiwać na fioletowo, musiał jakoś wyładować frustrację. Skupił całą swoją energię w dłoni i stworzył kulę energi, po czym gwałtownie wystrzelił ki blasta w stronę przeciwnika z którym walczył Natto, zapewne na nic nie zda się ten atak, ale przynajmniej mógłby odwrócić uwagę saiyajina. Z resztą to nie miało znaczenia dla Jina, miał dość siedzenia na dupie i nic nie robienia. Ki blast spowodował niewielki wybuch w korytarzu.
Nagle do saiyajina podeszła dziewczyna o ciemniej karnacji i spytała o księżyc, Jin był zdezorientowany, gapił się przez chwilę na nią jak idiota po jakimś czasie się opamiętał
-Eee, to ty nie wiesz? Każdy kto ma ogon zamieni się w wielką małpę, nie jesteś stąd czy co? - znak na jego ramieniu wrócił do normalności. Ta sytuacja wydawała mu się strasznie absurdalna, kim była ta dziewczyna? I jak mogła nie wiedzieć czegoś tak podstawowego o saiyjanach? Przynajmniej dzięki niej Jin wrócił do siebie.
Odwrócił jednak wzrok od dziewczyny i przyglądał się Natto, i reszcie saiyan, w każdym momencie mógł zostać zaatakowany i nie mógł tracić czujności.
OOC:
koniec treningu
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk750/750Korytarz - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Nie Wrz 13, 2015 9:34 pm
Raziel usłyszał ostatnią odpowiedź Kisy, lecz teraz nie zawracał sobie głowy bezczelną kadetką. Krzyki Khogata też jakoś nie pomagały mu w zakończeniu tej małej walki. W sumie Saiyanin mógł zabić swojego oponenta już na samym początku, lecz przyda mu się odrobina zabawy. Ostatnio jego życie było dość ciężkie i pogmatwane, więc odpuszczenie sobie możliwości, żeby stłuc nadętego gnojka było niedomyślenia. Dlatego syn Aryenne ze stoickim spokojem unikał ciosów Super Saiyanina, aż w końcu krzyk tych z tyłu sprawił, że na chwilę stracił koncentrację. Cios może i był silny, lecz zielonooki otrzymywał o wiele gorsze i silniejsze, zaś ten koleś pomimo przemiany w dalszym ciągu był słaby. Już nawet jego młodsza siostra potrafiła przywalić o wiele mocniej. Coś nie tak z tymi dzieciakami od elity. Chyba krzyżowanie genów zbyt kiepsko na nich działa, tudzież zwyczajnie są leniami. Cóż, nie do Zahne’a należało nauczanie bachorów więc ze spokojem wytarł krew, która spływała mu po wardze i uśmiechnął się do swojego oponenta. W jego uśmiechu jednak nie było ani krztyny ciepła. Była tylko zapowiedź cierpienia. Kiedy Vivian go nie kontrolowała, to mógł trochę spuścić pary i stłuc gości.
- Teraz się zabawimy. – powiedział Natto i zniknął z pola widzenia wszystkich tu obecnych. Tylko Kisa ledwo mogła wyczuć jego energię. Ciemnowłosy przyspieszył swoje ruchy i teraz był prawie niewidzialny dla gościa na SSJ
W tym samym czasie Kisa i Jin delikatnie starali się przekonać potomka elity do swoich racji. Jednak nie byli w tym chyba zbyt dobrzy, gdyż koleś darł się jakby był u dentysty. Chyba dlatego podjął tak głupią próbę, że zaatakował dziewczynę która odrzuciła jego końskie zaloty. Na szczęście ciemnowłosa potrafiła o siebie zadbać i nie musiała wzywać pomocy. W pewnym sensie to jej adoratorowi przydałaby się pomoc, a właściwie już lekarz, gdyż w takim tempie to połamią mu wszystkie kończyny.
- Ty mała szmato. – warknął Khagat, zanim potężny podmuch mocy posłał go na ścianę. I to byłoby chyba na tyle, jeśli chodzi o przesłuchiwanie więźniów. Jednak to co zrobił młody kadet było czymś naprawdę głupim. Nawet nie wiedział w kogo celował.
Na całe szczęście jego moc była na tak niskim poziomie, że wybuch nie zrobił żadnych szkód. Jednak Raz się wściekł trochę bardziej, zaś poziom jego mocy podskoczył niebezpiecznie.
- Czy was do reszty powaliło?! – warknął w stronę dzieciaków. Jego oponent chciał wykorzystać po raz kolejny chwilę nieuwagi, lecz tym razem Saiyanin nie chciał się bawić. Syn Zidarocka złapał pięść przeciwnika i bezceremonialnie ją zmiażdżył. Następnie złapał drugą rękę i ją złamał, a na koniec znokautował przeciwnika ciosem w szczękę, który ją na dodatek połamał. W korytarzu było teraz czuć krwią i moczem, który wydalili z siebie Khagat i Varg. Zahne prychnął tylko.
- Słabeusze. – warknął i ruszył do swojej gromadki, która się powiększyła o kolejną kadetkę.
- Imię, stopień i nazwisko przełożonego. – powiedział Raz do nowo przybyłej. Chciał szybko to skończyć i sprawdzić co się dzieje z jego siostrą. Z tego co wyczuwał to jej energia wciąż znajdowała się w Akademii.

Occ:
Krótka pogawędka Very Happy
Anonymous
Gość
Gość

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Wto Wrz 15, 2015 4:20 pm
Rzuciła jedynie leniwe spojrzenie na Raziela po czym na spokojnie poszła kilka kroków na bok, z założonymi na piersiach rękoma. Zupełnie zignorowała obecność nowo przybyłej kadetki oraz kadeta. Oparła się o ścianę plecami oraz podniosła jedną nogę po czym zamknęła oczy. Pieprzy to. Poczeka sobie.
Znów zaczęła być na siebie zła, że posłuchała się swojego opiekuna. Powinna wtedy tam zostać i walczyć, obronić wszystkich, skopać im tyłki. I cholera gdyby tak zrobiła, to teraz by nie kisiła się w tym durnym pałacyku między stadem pajaców, gadów i wywyższających się kretynów. KSO!
Czarnowłosa saiyanka uderzyła pięścią w ścianę, o którą się właśnie opierała. Powstało lekkie wgniecenie, a białe kawałki sufitu posypały się na jej czuprynę. Otworzyła oczy i z zażenowaniem na twarzy strzepała nieproszonych gości z głowy.  Wzięła głęboki wdech. No nic nie poradzi. Skoro już tu jest, musi to jakoś znieść, nie może zdezerterować bo to by mocno uszkodziło jej dumę. A tego nie chce. Chociaż z drugiej strony inna część dumy tutaj też mocno cierpi. Na przykład musi wypełniać jakieś rozkazy... obcych osób.
Podniosła głowę gdy tylko Raziel pojawił się zaraz obok całej trójki. Kisa wciąż milczała, nie widziała sensu w udzielaniu się, woli pozostać cichym obserwatorem.
___ - "A było teraz uciekać, poleciałabym tam, gdzie dzieje się największa rozpierducha." - przeskanowała swoim dodatkowym zmysłem wyczuwania KI okolice. Parę jednostek walczyło, ale to nie było nic nadzwyczajnego, nie to, czego szukała.  Eh, zostanie tutaj i poczeka na może ciekawszy rozwój sytuacji.
Jej czarny niczym węgielki wzrok spoczął na nowej osobie, która ich tutaj nawiedziła. Jakże ogromne zdziwienie pojawiło się  na twarzy czarnulki gdy okazało się, że nie może wyczuć jej KI. Nic, zupełnie. Ukryła ją? Przecież wygląda tak niewinnie, tak zielono... słabo... O co chodzi? Znów pozory mylą? Może to ktoś silny, ukrywający swoją moc w jakimś celu?
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk600/600Korytarz - Page 2 R0te38  (600/600)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Sro Wrz 16, 2015 10:56 pm
Chcąc, nie chcąc trafiła w sam środek jakiejś niezłej awantury, gdzie znajdował się mężczyzna na poziomie super sayana. Będąc bliżej mogła jasno stwierdzić, że mimo większego poziomu jest słabszy od swojego przeciwnika. Czarnowłosego mężczyzny w zielonym uniformie. Chłopak szczuplejszy, którego wcześniej zagadała odpowiedział jej tak, że się nic nie dowiedziała poza tym co sama już wiedziała, więc w pewnym sensie zgasił ją swoją głupią odpowiedzią. IQ sayan widocznie też leciało na łeb i na szyję.
- Właśnie taką jedną małpicę musiałam utemperować na sali, więc ameryki przede mną nie odkryłeś. Nie o to pytałam. O co chodzi w tej bitwie? - Zapytała na koniec, skoro już nawiązała jakiś kontakt. Mówiła trochę w próżnię. Stała bokiem do chłopaka kątem oka obserwując złotowłosego przeciw czarnowłosemu oraz żeby mieć na widoku również czarnowłosą dziewczynę. Obrała dla siebie odpowiednio taktyczną pozycję. W razie potrzeby obrony albo ewentualnej ucieczki. Mogła za pomocą kiaiho zatrzymać wszystkich. Czuła, że wkraczając w tak gorący teren może być taka konieczność, ale bardzo szybko okazało się, że jednak póki co nie będzie musiała używać swojej siły, a raczej wzroku. Nagle ten, który bez problemu radził sobie z super wojownikiem po prostu zniknął. Wytężyła wzrok. Słyszała szum powietrza, ale nie była w stanie zlokalizować. W tak wąskim korytarzu akustyka była do dupy i ktoś mógłby nawet chodzić po suficie, a mogłaby uznać, że idzie po ścianie. Nadal uważała, że dłuży postój na korytarzu jest dość niebezpieczny i prędzej czy później można dostać wpier*** od kogoś wyższym stopniem za zwykłe gapienie się albo torowanie ruchu. Tak można było nazwać czynność jaką teraz uprawiała. Na szczęście nie była jedyną, która to robiła. Żeby takie akcje w takim miejscu odstawiać? Na Vegecie raczej zawsze trzeba zapierniczać. Bez względu na powód, cel i miejsce. Tak jej się wbiło do głowy lata temu i tak pozostawało.
Wytężała wzrok, aby dostrzec cokolwiek, le tylko świst i smugi i to dziwne odczucie, że coś się dzieje. Tylko dźwięku łamania, kruszenia i obijania. Sylwetki dwójki sayan dziwnie się wyginały i miotały w przestrzeni. Niczym szarpane ze wszystkich stron przez ducha. Mogła jedynie się domyślić, czyja to sprawka i jaką potęgę w sobie skrywa. Być może jest trenerem. Przypatrywanie, wytężanie słuchu nic nie dały. Dopiero po paru sekundach, a może kilku, a może mniej niż jednej sekundzie poczuła smród. Fekalia i krew. Niczym kible w szatniach za dawnych czasów. Zdarzało się, że to ona była powodem takich ekstremów. Po tym niewidocznym dla przeciętniaka przedstawieniu pojawił się znów i tym razem zwrócił do niej. Była mimo wszystko trochę speszona, bo była blisko wydarzeń dość tragicznych, które dla początkującego lub kogoś kto nie chce się wiązać z walką były brutalne. Mogła równie dobrze oczekiwać podobnego postępowania wobec niej, jeżeli nie zareaguje poprawnie.
- Marin. Tzn. Tak mój przełożony się nazywa. Przynajmniej on mnie na salę odsyłał i wydawał pierwsze rozkazy. Jestem kadetka Atarashii Ame.
Spięcie syntetycznych mięśni, a do tego wytężona czujność i skupienie sprawiały, że jej ki kształtowała w mózgu oraz w komórkach jeszcze żywych pewne nowe połączenia i starała się połączyć z tymi syntetycznymi. Czuła uciążliwe napięcie w głowie. Czyżby to był początek? - Zapytała siebie, ledwie utrzymując prawie pionową postawę. Zasalutowała tak mocno, że zderzenie ręki z głową prawie ją ogłuszyło. Self-knockout. To by zasługiwało na podwójnego facepalma. Na szczęście lekko się gibnęła na boki. Przynajmniej na moment uczucie ustało, ale ki nadal kształtowała nowe złącza. Oczywiście dziwne skoki i wahania jej mocy nie mógł wykryć nikt. Zapomniała o szczególe, którym powinno być uwalnianie ki na zewnątrz, a ta zamiast tego się tylko gromadziła. Nawet nie znała jeszcze dobrze tajemnic dotyczących wykrywania, znajdowania lub ukrywania mocy. Słyszała gdzieś, kiedyś.
Dziewczyna, która stała obok wpatrywała się w Ame chyba ze zdziwieniem albo z podejrzliwą miną. Androidka zauważyła pewne zainteresowanie, ale ciężko jej było odczytać faktyczne odczucia tamtej sayanki. Jej ogon zaczął się kręcić jak kot, który zaczyna się czymś interesować.


OC: Startuje z treningiem - mechanizmy w ciele tworzą nowe wiązania : D
Zerb
Zerb
Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013


Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk0/0Korytarz - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Sob Wrz 19, 2015 6:42 pm
Jin złapał się za głowę, znowu zrobił coś głupiego, jak tak dalej będzie to Natto naprawdę się na niego wkurzy. Cholera, a Jin chciał być wzorem posłusznego kadeta, najwyraźniej jego charakter na to nie pozwalał, w końcu nawet własnego ojca doprowadzał do szału...
saiyajin z zieloną zbroją był niesamowity, w normalnej formie bez problemu radził sobie ze złotowłosym wojownikiem, kadet wpatrywał się w niego z podziwem zapominając na chwilę o dziewczynie o ciemniej karnacji, usłyszał jednak jej odpowiedź, jeżeli nie o to pytała to trudno, powinna się nauczyć lepiej konstruować pytania, już nie mówiąc o tym jak absurdalne ono było zważając na to że byli w środku walki oraz brutalnych tortur co najwyraźniej dziewczynie nie przeszkadzało. Chociaż z drugiej strony na tej planecie takie rzeczy to chyba norma.
Jin zastanawiał się czy odpowiedzieć ciemnowłosej i czy w ogóle warto, nie chciał odrywać wzroku od walczącego Natto, ale coś sprawiło że jednak zdołał. Nagle sadystyczna saiyanka uderzyła w ścianę z tylko sobie wiadomych powodów, siła uderzenia sprawiła że kawałki sufitu posypały się jej na głowę, co wyglądało komicznie, saiyajin z trudem powstrzymał śmiech, nie chciał mimo wszystko od niej dostać. Uśmiechnął się tylko patrząc rozbawionym wzrokiem na czarnowłosą.
Nie minęło wiele czasu gdy Natto pokonał resztę gangu, w powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach moczu i krwi, Jin starał się go jednak ignorować. W jednej chwili saiyajin w zielonej zbroi znalazł się przy nich i zaczął wypytywać dziewczynę o przełożonego, Jin siedział cicho i słuchał, nie zamierzał się wtrącać, jeżeli ma wyjść cało z tego syfu to tylko z obecnym przy nich saiyajinie, wiec wolał mu nie utrudniać zadania. Nagle nowo przybyła dziewczyna chciała zasalutować, w efekcie uderzyła się dłonią w głowę, tym razem kadet musiał odwrócić głowę żeby ukryć chichot. Szybko sie opanował i przyjrzał dziewczynie, albo była bardzo dziwna albo coś było z nią nie tak. Jej zachowanie było co najmniej podejrzane.
Znak na jego lewym ramienu zaczynał coraz bardziej piec, zakrył go dłonią, nie chciał zwracać na siebie uwagi.

OOC:

start treningu
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Czw Wrz 24, 2015 6:10 pm
Post dla Raziela.

Całą scenę w oddali obserwował nowy przełożony Raziela. Poszukiwał swoich podwładnych aby wykonać powierzony mu rozkaz. Nie wtrącał się w wymianę zdań, zresztą z jednego zmasakrowanego przez grupkę żołnierza nie będzie już pożytku. Ot zwykły odpadek. Trener przez chwilę klikał na swoim holo-notesie.

Dowórdca Klytos:

- No to zobaczymy pieseczku, czy umiesz ładnie warować – wredny uśmieszek nie schodził mu z twarzy. Wpisał kod i włączył program. W Raziela jakby grom strzelił. W żyłach Saiyana swobodnie pływały wstrzyknięte nanoboty, po odpaleniu programu otrzymały rozkaz i zaczęły działać. Do mózgu dotarła informacja o rozkazie.

OOC:
Raz, widzisz i słyszysz ale tak jakby rzeczywistość zewnętrzna do Ciebie nie docierała, masz zadanie do wykonania i tylko to Cię interesuje. Jesteś niczym robot.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk750/750Korytarz - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Czw Wrz 24, 2015 9:12 pm
Gniew zaczynał wzbierać w nim. Wszystko co tu się działo sprawiało, że miał ochotę rozwalić kilka osób. Energie na tej planecie wzrastały i gasły co chwila. Eksplozje z pałacu i miasta, były doskonale słyszalne, a transmisje przychodzące na jego scouter dokańczały sprawę. Krótko mówiąc znalazł się w środku piekła i na dodatek musiał niańczyć grupkę dzieciaków. Energia jego siostry w dalszym ciągu była w budynku Akademii, lecz wszystko się mogło zmienić. Sytuacja była bardzo płynna i na pewno więcej żołnierzy dostanie rozkaz wymarszu, jeśli sprawy przybiorą nieprzyjemny obraz dla królewskich. Po za tym Raziel nie wiedział ilu buntowników może się znajdować w Akademii, którą zechcą przejąć. Bo, że zechcą to było tak jasne jak to, że dwa plus dwa daje cztery. Był to jeden z ważniejszych budynków na planecie i kontrola go dałaby na pewno dość duże profity. Raziel wiedział, że ten cały bunt przysporzy wszystkim problemów i nie miał najmniejszej ochoty brać w tym udziału. Ani po jednej, ani po drugiej stronie. Jednak wiedział, że chcąc czy nie chcąc wciągnąć go w swoje pieprzone zabawy, a on będzie musiał zabić ludzi, których nie chciał. Co innego połamać komuś kończyny, a co innego odebrać życie. Zahne nie chciał się w to bawić, ale chyba nie będzie miał wyboru. Miał tylko nadzieję, że jego siostra go posłucha i się gdzieś ukryje. Nie chciał, żeby coś się jej stało. Gdyby ją stracił to byłby cios. W dalszym ciągu jeszcze się nie przyzwyczaił do tego, że ma młodsze rodzeństwo, lecz chyba powoli stawał się typowym starszym bratem. Trochę się tego nauczył ochraniając ją przez ostatnie lata. Może to natura podpowiadała mu, żeby się troszczyć o tą blondynkę. Coś w podświadomości mówiło mu, że jest ona dla niego ważna, ale bardziej niż przyjaciółka. Teraz jednak bał się, żeby przez tą głupią rebelię jej nie stracić. Zachciało się matołom atakować. Mówił tej bogince jakie będą wyniki ich zabawy, lecz pewnie go nie posłuchała.
Lecz musiał na początek ogarnąć tą grupkę, która się wokół niego zebrała. Czy on wyglądał na opiekunkę dla kadetów? Jak on był najniższy stopniem to nie zawracał dupy innym, tylko trenował. No i prawie zginął podczas walki z tsufulem, lecz to mały szczególik.
Popatrzył się na ciemnoskórą kadetkę, próbując określić poziom jej energii, lecz ku jego zdziwieniu nie było jej. Zwyczajnie nie dał rady wyczuć energii kadetki. Czyżby ją ukrywała? Co się do diabła tutaj dzieje?
- No to trochę za daleko się wypuściłaś. Jestem Raziel Zahne. Trwa teraz tutaj niezły burdel, więc radzę wam agh. – nie dokończył zdania, gdyż nagle potężny ból głowy uderzył w niego. Zahne złapał się za głowę i zrobił kilka kroków do tyłu. Czuł się jakby jego głowa miała zaraz mu pęknąć na dwoje. Nagle jego ciało otoczyła biała aura, w której pojawiły się złote przebłyski. Próbował z tym walczyć, ale nie miał szans z nanobotami, które mu wstrzyknięto, gdy jego kochana dziewczyna go zajmowała. Czuł jak jego ciało zaczyna być przejmowane, a on nie mógł nic z tym zrobić. W końcu aura zanikła, a wzrok Saiyanina stał się pusty. Miał tylko jedno zadanie. Zniszczyć wszystkich zdrajców korony. A najlepiej zacząć od tych w Akademii i w wiosce tego Kuro. Musiał ich wybić wszystkich. Dla króla.
- Mała zmiana planów. – powiedział wojownik zaciskając swoją dłoń na ramieniu dziewczyny niczym imadło. – Idziesz ze mną. Wy wszyscy. Robaki wylazły z nor i zaatakowały naszego władcę. Wszyscy zdrajcy mają zostać zabici. Najpierw trzeba oczyścić Akademię, a następnie miasto. Ruszać się.
Teraz jeszcze brakowało słów, kto nie skacze ten z rebelii, lecz Natto był śmiertelnie poważny, a przynajmniej tak mu kazano. Ciemnowłosy ruszył przed siebie, lecz przed tym jeszcze wystrzelił dwie kule ki, które dobiły leżącą dwójkę. Nie obejrzał się nawet, tylko ruszył przed siebie, zaś jego skaner prowadził go prosto do skupiska energii, gdzie zapewne toczyły się walki.

Occ:
z/t na Koszary.
Rozkaz wydany. Idziecie z Razem albo uciekacie. Lecz zostanie to potraktowane jako zdrada.
Jeśli idziecie za szefem to widzicie walki, śmierć, raz czy dwa ktoś zginął z ręki Raza. W koszarach jest walka i duże starcia. Akademią trzęsą zmiany w Oozaru i wybuchy.
Anonymous
Gość
Gość

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Pią Wrz 25, 2015 10:28 pm
Puls dziewczyny o czarnych jak smoła włosach powoli się uspokajał. Zaczęło jej szumieć w głowie z bliżej nieznanego jej powodu. Wie, że ma chore serce, co zostało jej przekazane wraz z genami jej klonów, lecz wątpi by to było następstwem po podniesieniu ciśnienia, a poza tym nie to ją bolało w tej chwili. No nic, pewnie zaraz przestanie, nie ma co się zbytnio przez to jakoś specjalnie martwić.
Uniosła wzrok i głowę w niemałym zdziwieniu, gdy nagle jej przełożony zaczął dziwnie się zwijać z bólu. Zmarszczyła brwi po czym zrobiła krok w jego stronę. Nie, nie martwiła się, ani nic z tych rzeczy. Kisa się nie martwi o nikogo prócz siebie. Tak przynajmniej sobie to tłumaczy, albo raczej kłamczy. Nikt tak nie potrafi oszukiwać samego siebie tak jak Kisa.
Zdała sobie nagle sprawę z tego, że jest tutaj ktoś jeszcze. Podejrzana energia umiejscowiona była w korytarzu obok, albo zaraz na wejściu do tego, na którym się znajdowała cała czwórka oraz półmartwe śmiecie na ziemi. Już miała skierować się w tamtą stronę gdy Raziel do siebie doszedł tak nagle. Zachowywał się od razu tak, jakby nic się nie stało przed chwila, co od razu wzbudziło dziwne podejrzenia czarnowłosej. Przymrużyła lekko oczy, ale postanowiła, że na razie nic z tym nie będzie robić, tylko zobaczy jak się sprawy potoczą. Z westchnięciem oraz lekkim zażenowaniem na twarzy powiedziała:
____ - Jasne, rozumiem. Już się robi. - w czasie gdy Raziel zaczął iść przed siebie likwidując do końca płotki, Kisa odwróciła się by pójść w zupełnie odwrotną stronę, a raczej teleportować się tam. Stanęła dokładnie w miejscu, gdzie wyczuwała przed chwilą tą obcą energię, która ich obserwowała. Była po prostu ciekawa kim on jest oraz jak wygląda. Jeżeli się okaże, że już sobie poszedł, po prostu pójdzie dalej za swoim 'przewodnikiem'.
Nie bardzo interesuje ją obecny władca, ale w końcu zdecydowała się tutaj przybyć i być kadetem, więc... nie ma wyboru. Musi robić co jej każą, a przy okazji takie mordobicie może być okazją do niezłego wkurzenia się. Kto wie, może też będzie złotym wojownikiem gdy trochę powalczy?

Gdyby nie trening, nie pisałabym tego postaaa....

Trening start

zt


Ostatnio zmieniony przez Kisa dnia Sro Wrz 30, 2015 6:52 pm, w całości zmieniany 1 raz
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk500/500Korytarz - Page 2 R0te38  (500/500)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Sob Wrz 26, 2015 11:02 pm
Bardzo trudno określić, skąd się właściwie znalazł tutaj czarny kot. Od kilkunastu godzin demon nie mógł zapanować nad kocim ciałem, które robiło sobie z właściciela pośmiewisko i wywlekało go w różne zakątki Vegety i miasta ów planety. Jako, że nie rzucał się w oczy, ani tym bardziej w scoutery saiyańskich wojowników, przemierzał trasy niezgodne z założeniami Kury i reszty ekipy Jasnej Strony Mocy. Dlatego odłączył się od nich w najbardziej decydującym momencie. W ataku. Przeklęta klątwa tego Egipcjanina! Jak się kiedyś spotkają w zaświatach - zabije go jeszcze raz!
Miało to też swoje dobre strony, gdyż przez przypadek natknął się na energię, którą kojarzył, i która wybudziła demona z transu. Raziel, był gdzieś blisko. Chwila moment, ale jego nie było we wiosce Kuro. Dobrze pamiętał? Już niczego nie był pewny, ale ten trop mógł go zaprowadzić do pozostałych wojowników, których najzwyklej w świecie zgubił. Będąc w kociej formie nie potrafił wyczuwać bardzo odległych jednostek mocy, tylko te najbliższe. I to średnio precyzyjnie. Omyłka sięgała kilkudziesięciu metrów, gdyż zanim namierzył znajomą aurę wyminął się z Razielem dwukrotnie. Aż wreszcie go zobaczył. Nie był sam, z tęgą miną zabrał ze sobą drużynę, która przypominała vegetańskich żołnierzy niżeli ruch partyzancki. Czyżby coś poszło nie tak?
Przyczajony za kubłem na śmieci postawionym w korytarzu patrzył się ślepiami jak oddalają się w marszu z Razielem jako dowódcą paczki, tak więc ruszył za nimi. Skradał się jak kot, w sumie nim był, nie wydawał się być odbiegającym od normy czworonogiem, gdyby nie fakt, że... jego ogon miał ozdobną wstążkę. Szedł tak za nimi spory kawałek, gdy w pewnym momencie pewna dziewczyna z bujnymi, kruczoczarnymi włosami, z węglowymi oczyma oraz błękitnym uniformie odwróciła się. W ostatniej chwili zaszył się w cieniu, lecz chyba miała na uwadze jego obecność. Cóż, zaraz dookoła ścieliło się od trupów rebeliantów i poległych żołnierzy, nawet znany mu Saiyanin zabił kilku po drodze. Tak z zimną krwią, jakby pozbywał się robactwa. Skądś pamiętał ten stan. Chyba z orbity nad Ziemią, kiedy wojownicy z Vegety niczym zombie za wszelką cenę chcieli pozbyć się dwóch demońskich obrońców. O niedobrze. Bardzo niedobrze. Dlaczego Raziel stał po tej stronie barykady, gdzie nie powinien?!
Wśród lekkiego zamieszania i ścielących się trupów ciężko nie zauważyć wreszcie, że kot podążał za nimi. W sensie - samego procesu przemieszczania się nie dało się dostrzec, ale to, jak ktoś na chwilę ujrzał kota wśród nieboszczyków... to już rzucało pewne podejrzenia. Oby nie, lecz to dość naiwne myślenie. Dlatego zmienił nieco strategię. Bardziej z planu A chciał przejść do planu B, a z powodu kocich instynktów wyniknął plan C. Wszystko przez ogony Saiyan! Majdały się na lewo i prawo, a to sprawiało, że chciało się je złapać w futrzaste łapki. Nie minęło więc więcej niż kilkadziesiąt sekund, a to jeden z ogonów załogi pod patronatem Raziela padł "ofiarą" kocich łapek. Padło akurat na tę samą dziewczynę, która odwracała się co jakiś czas do tyłu. Podskakiwał za nią próbując pochwycić ruchową zdobycz w kiełki lub pazurki. I zamiast działać potajemnie, zdekonspirował się sam, przez kocie odruchy. Oby tylko nie wydało się więcej niż powinno...

Z tematu! Za Razielem i resztą

Ooc: z powrotem w grze.


Ostatnio zmieniony przez Red dnia Sro Wrz 30, 2015 7:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk600/600Korytarz - Page 2 R0te38  (600/600)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Nie Wrz 27, 2015 11:19 pm
Zatrzymanie się w korytarzu przy grupce sayan było dobrą decyzją, ponieważ w końcu przyszedł czas, że dowiedziała się co nieco na temat wydarzeń, poznała nowych wojowników o znacznie wyższej mocy i zobaczyła konkretną walkę z bliska. Do tego poznała pewne nowe sposoby walki, a także miała okazję NIEzobaczyć jak walczy super silny wojownik. Niestety to jeszcze nie jej poziom, a z pewnością sporo jej brakuje do tego. Nim dowiedziała się, co się dzieje na planecie to miała chwilę grozy. Najpierw zaczął mówić tak, że pomyślała o czekających ją kłopotach, ale szybko jakoś ochłonęła. Na całe szczęście jej mózg potrafił szybko opanować emocje. Oczywiście zaskakująco świetnie działał program ochrony świadectw, czyli jej zabezpieczenie przed pewnymi emocjami. Np. zdenerwowaniem, czyli nie drżała ze strachu, choć tego akurat nie czuła. Może lekka obawa, że zbyt szybko ktoś odkryje kim naprawdę jest i może to zostać wykorzystane przeciw niej. To jeszcze bardziej motywowało jej organizm do dalszej ewolucji. Nim się spostrzegła jej mózg już sam zaczął kodować nowe rozwiązania pewnych starych problemów. Patrzyła się pewniej niczym doświadczony sayanin, utrzymywała wyprostowaną pozycję, a jej oczy lekko podświetlone dziwnym seledynowym światłem, niebieski poblask niczym u super wojownika. Mechaniczne ciało miało swoje ogromne zalety. Właśnie sobie to uzmysłowiła, że mogłaby równie dobrze, sprawić żeby wyglądała jak super wojownik. Mogła za pomocą ki która coraz lepiej współgrała z ciałem zrobić rozświetlenie włosów albo gałek ocznych. Dopiero mocny uścisk ręki Raziela trochę ją naprostował. Taka sztuczka nie zadziała na kogoś tak mocnego. Nie przeraził go wcześniej super wojownik, którego jeszcze na wszelki wypadek dobił to przestraszy go jakaś mała dziewczynka? Przypomniała sobie, że zostawiając swój młody wygląd i posturę ciała nie zrobi na nikim szoku, a póki nie znajdzie sposobu na super wzmocnienie to na nic się jej zdadzą marne próby oszustwa. Na razie może jedynie dalej gromadzić w sobie energię, żeby kiedyś użyj jej do wystrzelenia z mocą jak torpeda z super działa przeciw wrogom.
- Tak jest. Wedle rozkazu. - Powiedziała krótko na jego rozkazy, wiedząc że lepiej mu nie podskakiwać. Zawsze miała przeczucie do pewnych rzeczy, a szczególnie do intencji mężczyzn, a Raziela Zahne zmieniły się gwałtownie. Ruszył korytarzem i w tym czasie wykończył kilku gnojków, kości się łamały, krew tryskała, a ona obserwowała bacznie te ruchy. Zauważyła ataki w pewne specyficzne punkty. Domyśliła się, że w ten sposób najłatwiej złamać kości. Parę ciekawych ruchów podpatrzyła i zaczynała powoli wyczuwać powagę sytuację. Jakiś zmysł powoli się w niej przebudzał i niczym radar zbierał dźwięki, echo. Mózg odbierał fale, niczym te radiowe, ale nie potrafił ich do końca przetworzyć. Nagłe olśnienie.
Muszę znaleźć czas, żeby dokonać modyfikacji! Muszę też znaleźć odpowiedni sprzęt, ale nie wiem czy na Vegecie go znajdę. Po tej rebelii muszę gdzieś polecieć. Misja na zaawansowanych technologicznie planetach. Może walka przy ramieniu tego gościa i walka dla króla przez pewien czas coś mi da.
Trochę to się gryzło z jej przekonaniami, ale dla zyskania większej mocy, która kiedyś pozwoli jej... Może nie czas teraz na to. Szła za potężnym wojownikiem chłonąc jego czyny. Rejestrowała każdy ruch, który mogła zobaczyć. Gdzieś obracając głowę dojrzała również kroki czarnowłosej sayanki. Też się dziwnie zachowywała, a do tego przyczepił się do tej grupki jakiś czarny zwierzak. Pierwszy raz widziała takiego małego kota. W podręczniku widziała pustynne koty, które miały być większe od sayan. Nawet młode były wielkości połowy kosmicznego wojownika.
Coraz więcej dziwnych rzeczy się działo. Podczas przemarszu zdarzyło się, że i jeden zaatakował ją. Był silniejszy. To było widać po jego szybkości, ale nieodkryty, a raczej nieopanowany zmysł pozwolił jej nagle wykorzystać zdobytą dotychczas wiedzę i opanować bardzo intyicyjną i prawdopodobnie jednorazowego użytku na przeciwnika technice. Kiaiho być może ostatniej lub jedynej szansy, desperackie, idealne na super silnego przeciwnika. Może nawet zdoła się obronić przeciw Razielowi, jeżeli temu znowu się zmieni nastrój. Otóż tuż przed uderzeniem z łokcia odepchnęła za pomocą niedużej ilości ki tego gościa. Zatrzymał się dosłownie na te kilka centymetrów przed nią. Dzięki temu zyskała możliwość uderzenia go, ale wiedziała i wyczuła, że cios nic nie da. Jest za szybki, ale potężne uderzenie z jej niezwykłej fali zmiecie go. Pokaże się dzięki temu z lepszej strony. Potrafiła już to robić niezwykle sprawnie, więc złapała trochę swoich włosów na długość maksymalnie centymetra i nasączyła je za pomocą ki. Technikę poznała niedawno, ale musiała ją jak najwięcej razy użyć, żeby jej to wychodziło sprawnie i nie musiała się długo koncentrować. Teraz dała sobie czas dzięki temu intuicyjnemu kiaiho desperatów w walce przeciwko mocniejszym. Tak więc za pomocą ki odcięła ten centymetr włosów i rzuciła wprost na sayanina. PIEKIELNE UDERZENIE w nowoczesnym wydaniu. Cieniutkie niczym igły włosy z dodatkową ki wbiły się w twarz, która momentalnie zrobiła się czerwona. W dodatku miała na tyle farta, że wbiły się w oczy i gość wpadł sam w ścianę i chyba się ogłuszył. Nadepnęła z całej sily na jego głowę, płytka pod głową pękła, ale nie była pewna czy jej siła była wystarczająca do zabicia go. Zostawiła przeciwnika, ponieważ Raziel Zahne parł przed siebie. Nie chciała pozostać w tyle. Czuła się przynajmniej bezpiecznie za nim.

OC: Koniec Treningu (fizyczny plus kiaiho desperackie)
Na przeciwniku użyte Hell's Impact w moim wydaniu jako część treningu umiejętności :3
z/t za Razielem do Koszar
Zerb
Zerb
Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013


Identification Number
HP:
Korytarz - Page 2 9tkhzk0/0Korytarz - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Korytarz - Page 2 Left_bar_bleue0/0Korytarz - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Wto Wrz 29, 2015 9:09 pm
Jin wciąż był nieoswojony z obecną sytuacją, na szczęście towarzystwo wyższego stopniem saiyajina podnosiło go na duchu, widać było że jest silny i wie co robi, Jin był jednak zbyt naiwny i za bardzo polegał na innych, ale bał się, nie widział innej opcji niż iść za grupką.
Nagle Zahne złapał się za głowę i cofnął się parę kroków, po chwili jednak wrócił do siebie jakby nigdy nic, wyglądało to strasznie dziwnie, ale dziwniejsze były jego dalsze działania, kazał wszystkim obecnym iść za nim aby zabijać zdrajców Vegety. Jinowi od razu się ten pomysł nie podobał, ale nie dyskutował, musiał się dostosować do warunków, planeta działała teraz zasadą "zabij lub zgiń" a Jin mimo wszystko nie chciał zabijac, ale nie chciał też umierać...
Raziel w jednej chwili wykończył dwóch saiyajinów których przed chwilą pokonał, Jin odwrócił wzrok i zacisnął zęby, nie musiał ich zabijać a mimo to to zrobił, kadet nie dyskutował, musiał się przyzwyczaić do tego widoku, to wojna...
-tak jest... - powiedział cicho saiyajin, był kompletnie zdołowany, ale to był tylko początek.
Szedł za Razielem, po drodze skoczyło na nich paru saiyajinów których Zahne szybko zlikwidował. Wszędzie dookoła były walki, ziemia trzęsła sie przez cały czas, śmierć była wszechobecna. Pewnie większość małp czuła sie jak w swoim żywiole, ale nie Jin który patrzył na wszystko z lekkim przerażeniem które starał się ukryć, ale nie do końca mu się udawało.
Za każdym razem gdy ktoś umierał na jego oczach jego znak na ramieniu coraz bardziej go piekł, w końcu doszło do tego że Jin upadł na kolana, jego lewe oko zaczęło zachodzić czernią, w jego głowie zaczeły się pojawiać dziwne obrazy przedstawiające martwe ciała i żadza mordu. Ścisnął swoje lewe ramię
- nie tym razem... Nie poddam się tak łatwo. - szeptał do siebie. Po kilku sekundach jego oko wróciło do normalności, wstał i podążył dalej za Razielem jakby nigdy nic. Zaczął się zastanawiać czy nie zapytać obecnych czy nie wiedzą czegoś o klątwach, ale bał się że mogłoby się to dla niego źle skończyć, więc postanowił zatrzymać to dla siebie, przynajmniej na razie.

OOC:
koniec treningu
Sponsored content

Korytarz - Page 2 Empty Re: Korytarz

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito