Strona 1 z 2 • 1, 2
Pole Bitewne
Wto Maj 29, 2012 11:54 pm
First topic message reminder :
Pole Bitewne
Nad tym terenem wisi chmura płaczu, krwi i spopielonych ciał które szeptają do walczących wojowników tu na dole. Martwe dusze changelingów: Lodowatych i Słonecznych nie powędrowały do piekła czy nieba a zostały tu, by pewnego dnia zobaczyć rozstrzygający wynik między skłóconym rodem. Teren górzysty, tutaj dochodzi do małych trzęsień ziemi i wydobywaniu się magmy. To tutaj walczą miedzy sobą bracia.
Nad tym terenem wisi chmura płaczu, krwi i spopielonych ciał które szeptają do walczących wojowników tu na dole. Martwe dusze changelingów: Lodowatych i Słonecznych nie powędrowały do piekła czy nieba a zostały tu, by pewnego dnia zobaczyć rozstrzygający wynik między skłóconym rodem. Teren górzysty, tutaj dochodzi do małych trzęsień ziemi i wydobywaniu się magmy. To tutaj walczą miedzy sobą bracia.
- Druid
- Liczba postów : 142
Data rejestracji : 05/07/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Sro Sty 13, 2016 2:53 pm
Tak oto zaczęła się szybka i efektywna walka dwóch niezwykle silnych wojowników. Spowity niezwykłą aurą z wyładowaniami mężczyzna w kruczoczarnych włosach oraz zielony nameczanin z dość intrygującymi tatuażami i niebieskimi oczami. Oryginalny jak na swoją rasę i stający naprzeciw jednemu z ostatnich agresywnie nastawionych wrogów. Zabijając jego przyczyni się do spokoju planety, a umierając zapewni sobie choć malutką chwałę ku wolności swoich braci. Saiyanin nagle się nieco zmienił. Jego aura stała się gęstsza, a szczątki i grudy ziemi były przez nią zdzierane.
- Dobrze nameczaninie. Druidzie. Imponujesz mi nastawieniem i swoją ambicją. My uwielbiamy walkę, a Ty uwielbiasz niszczenie. Dziwnie to brzmi. Prawda? Widziałem to. Zabijałeś changelingi w ekspresowym tempie. Nie lubisz tak bardzo walki jak my. Po prostu uwielbiasz niszczyć. Twój plan otoczenia ich bazy. Jak na przedstawiciela swojej rasy jesteś dość oryginalny. Pokażę Ci więc pełną moc.
Saiyanin cofnął lekko zgięte ręce, a następnie wystawił je do przodu. Musiała to być jedna z technik jego ludu. Jasnoniebieska fala wystrzeliła z jego dłoni w jednej chwili, a nameczanin nawet nie miał wiele czasu na reakcje. Czuł, że to będzie piekielnie mocne uderzenie i jeżeli jakoś z tego wyjdzie to pozostanie mu niewiele mocy. Spróbował więc odbić tę falę. W chwili kiedy ta znalazła się tuż przed nim złączył ręce i uderzył od spodu kierują całą moc uderzenia ku górze, ale ki była gorąca. Czuł, że palą albo wręcz topią mu się ręce. Po paru sekundach saiyanin osłabł i uderzenie się zakończyło. Druid z każdą kolejną sekundą czuł przeraźliwy ból palonych rąk. Najpierw dłonie, później przedramiona i gdyby przeciwnik nie przestał to cała fala pochłonęłaby nameczanina, ale zakończyło się na spalonych aż do połowy ramion rąk. Stał z tymi kikutami przed wrogiem, który był chyba już pewien zwycięstwa. Podbiegł do nameczanina i zaczął go zawalać serią ciosów w twarz i tors. Ataki w bezbronnego przeciwnika były miażdżące. Życie przygasało w nameczaninie z każdą kolejną sekundą. W końcu upadł na ziemię, ale przeciwnik dalej próbował kontynuować. W tym momencie nameczanin skoncentrował całą swoją silną wolę i odepchnął wroga wprost na ruiny budynku do ognia. Saiyanin po krótkiej chwili wyskoczył z płomieni i zawisł w górze. Wyglądało na to, że zbierał właśnie energię na kolejny atak.
- Prawie spaliłeś mi ubranie! Dokończę dzieła zniszczenia.
- Tak łatwo nie polegnę.
Nie miał już chwili do stracenia. Wóz albo przewóz. Wykorzystał prawie całą wolną ki w swoim ciele i przeniósł ją do nóg. Skulił się i wyrzuceniem ciała w górę udało mu się wstać. Był pełen gniewu do siebie, że nie przyłożył się dotychczas lepiej do treningu. Tym razem jego aura nie była niebieska, a raczej biała, ale bardzo gęsta. Prawie tak gęsta jak jego wroga. Czuł jak krew pulsuje mu intensywnie w żyłach. Pragnął jeszcze osiągnąć coś. Czuł wątpliwości i ból, że nie zrobił wszystkiego w zakresie swoich możliwości. To był niesamowicie mocny zryw. Cały czas się koncentrował, a jego moc rosła i rosła. Jego gniew na siebie narastał i przypomniał sobie, że nie tylko jest zły na siebie, ale i na tego saiyana. Ich atak zmienił wiele, zabili wielu i powinni się smażyć w piekle i tam zamierza posłać tego drania. Nameczanin sam nie pójdzie na drugą stronę, jeżeli nie pozbędzie się kogoś, kto może jeszcze wielu jego braciom zagrozić. Ból duszy, który pojawił się był tak olbrzymi, że wzmocnił jego moc. KI aż kipiała z niego i dalej rosła. Ogień w ruinach urósł od podmuchów powietrza, a aura między dwoma wojownikami stała się niezwykle ciężka. Jeden syzkował atak niezwykle mocnej techniki, a drugi koncentrował się do wykonania ostatecznego ciosu, a conajmniej taką miał nadzieję. To będzie ostatni nameczański zryw, a co najmniej pokaże co ten lud potrafi i jak wielcy mogą się stać zieloni wojownicy. W pewnym momencie aura Druida przybrała odcień zieleni. Był teraz niezwykle potężny jak na swoje możliwości, ponieważ dodatkowo sięgnął po te pokłady mocy, które odkrył jakiś czas temu. Mięśnie jeszcze urosły, a ciało już niemal świeciło. Puls musiał mieć na poziomie 500 lub więcej, jeżeli to możliwe, a tętno jakieś 300/150. Już więcej nie był w stanie wycisnąć ze swojego ciała. To będzie ostateczny cios! Mając tak niskie możliwości według każdego innego. Mając tak niedużą moc wchodzi na wyższy poziom. Ten atak saiyanin zapamięta na pewno na długo i będzie mu się śnił po nocach. Żaden inny nameczanin jeszcze nie osiągnął mocy uderzenia na poziomie jednej piątek swojej mocy. Żaden nawet nie mógł śnić o posiadaniu tak czystej i potężnej mocy fizycznej. Ból który przechodził przez jego ciało był czymś niewyobrażalnym. Ledwo stał, ledwo oddychał i już ledwo czuł własne ciało, ale jeszcze chwilę musi wytrzymać. Strzelił do góry, a jego wróg nie zdążył z reakcją. Szybkość nameczanina wzrosła na taki poziom, że saiyanin nawet nie zdążył mrugnąć. Siła fizyczna Druida była dużo mniejsza, ale połączona z szybkością i wzmocniona mistyczną nameczańską magią dawała mieszankę równie efektywną co bomba atomowa. Właśnie tylko tak może odczuć ten cios ten, który zadarł z niewłaściwym nameczaninem. Saiyanin nie wiedział co się szykuje. Noga Druida znajdowała się z tyłu, jeszcze na ziemii. Idealnie ją zasłonił torsem. Rozcięgnięta na kilkanaście metrów zwijając się nabrała takiego impetu, że wbijając się w brzuch saiyanina wprawiła w wibracje wszystkie narządy wewnętrzne i miażdząc kilka z nich. Ciśnienie wewnątrz ciała tak wzrosło, że na te kilka sekund dostał wytrzeszczu oczu, krew poszła nie tylko z ust, ale również z uszu i nosa, a opuchnięty język na chwilę sam wyskoczył. Jego ciało strzeliło z miejsca jak z prosty i rozdzielało powietrze niczym rakieta. Jego płuca dopiero po kilku sekundach mogły zareagować i dopompować potrzebne powietrze.
0. 85%HP. 1517/1785. 57%KI. 2095/3675. Jego techniki mają moc 16%KI. 588DMG.
0. Wcześniejsza tura=technika. Technika=588dmg.-588KI. KI Saiyan=2095-588=1507.
0. HP Druid=1500-588=912
1. Kontra=Podstawowy, bo nie atakowałem. Za pierwszy -594. Za drugi Kiaiho = blokuję i dmg = 80. Koszt=184ki. Druid KI=944-184=760. HP Druid=912-594=318. 21%
2. Furia. +120 do siły, szybkości i energii. Ki Druid = 1900. Biała aura -80ki +50 siły
3. Atakuję Mystic Attackiem (240+120+50)*1,5+(290+120)=1025dmg; na furii -50%*2 z dmg= 1025KI
4. KI Druid=1900-80-1025=795
5. HP wroga=1517-80-1025=412. 23%HP
- Dobrze nameczaninie. Druidzie. Imponujesz mi nastawieniem i swoją ambicją. My uwielbiamy walkę, a Ty uwielbiasz niszczenie. Dziwnie to brzmi. Prawda? Widziałem to. Zabijałeś changelingi w ekspresowym tempie. Nie lubisz tak bardzo walki jak my. Po prostu uwielbiasz niszczyć. Twój plan otoczenia ich bazy. Jak na przedstawiciela swojej rasy jesteś dość oryginalny. Pokażę Ci więc pełną moc.
Saiyanin cofnął lekko zgięte ręce, a następnie wystawił je do przodu. Musiała to być jedna z technik jego ludu. Jasnoniebieska fala wystrzeliła z jego dłoni w jednej chwili, a nameczanin nawet nie miał wiele czasu na reakcje. Czuł, że to będzie piekielnie mocne uderzenie i jeżeli jakoś z tego wyjdzie to pozostanie mu niewiele mocy. Spróbował więc odbić tę falę. W chwili kiedy ta znalazła się tuż przed nim złączył ręce i uderzył od spodu kierują całą moc uderzenia ku górze, ale ki była gorąca. Czuł, że palą albo wręcz topią mu się ręce. Po paru sekundach saiyanin osłabł i uderzenie się zakończyło. Druid z każdą kolejną sekundą czuł przeraźliwy ból palonych rąk. Najpierw dłonie, później przedramiona i gdyby przeciwnik nie przestał to cała fala pochłonęłaby nameczanina, ale zakończyło się na spalonych aż do połowy ramion rąk. Stał z tymi kikutami przed wrogiem, który był chyba już pewien zwycięstwa. Podbiegł do nameczanina i zaczął go zawalać serią ciosów w twarz i tors. Ataki w bezbronnego przeciwnika były miażdżące. Życie przygasało w nameczaninie z każdą kolejną sekundą. W końcu upadł na ziemię, ale przeciwnik dalej próbował kontynuować. W tym momencie nameczanin skoncentrował całą swoją silną wolę i odepchnął wroga wprost na ruiny budynku do ognia. Saiyanin po krótkiej chwili wyskoczył z płomieni i zawisł w górze. Wyglądało na to, że zbierał właśnie energię na kolejny atak.
- Prawie spaliłeś mi ubranie! Dokończę dzieła zniszczenia.
- Tak łatwo nie polegnę.
Nie miał już chwili do stracenia. Wóz albo przewóz. Wykorzystał prawie całą wolną ki w swoim ciele i przeniósł ją do nóg. Skulił się i wyrzuceniem ciała w górę udało mu się wstać. Był pełen gniewu do siebie, że nie przyłożył się dotychczas lepiej do treningu. Tym razem jego aura nie była niebieska, a raczej biała, ale bardzo gęsta. Prawie tak gęsta jak jego wroga. Czuł jak krew pulsuje mu intensywnie w żyłach. Pragnął jeszcze osiągnąć coś. Czuł wątpliwości i ból, że nie zrobił wszystkiego w zakresie swoich możliwości. To był niesamowicie mocny zryw. Cały czas się koncentrował, a jego moc rosła i rosła. Jego gniew na siebie narastał i przypomniał sobie, że nie tylko jest zły na siebie, ale i na tego saiyana. Ich atak zmienił wiele, zabili wielu i powinni się smażyć w piekle i tam zamierza posłać tego drania. Nameczanin sam nie pójdzie na drugą stronę, jeżeli nie pozbędzie się kogoś, kto może jeszcze wielu jego braciom zagrozić. Ból duszy, który pojawił się był tak olbrzymi, że wzmocnił jego moc. KI aż kipiała z niego i dalej rosła. Ogień w ruinach urósł od podmuchów powietrza, a aura między dwoma wojownikami stała się niezwykle ciężka. Jeden syzkował atak niezwykle mocnej techniki, a drugi koncentrował się do wykonania ostatecznego ciosu, a conajmniej taką miał nadzieję. To będzie ostatni nameczański zryw, a co najmniej pokaże co ten lud potrafi i jak wielcy mogą się stać zieloni wojownicy. W pewnym momencie aura Druida przybrała odcień zieleni. Był teraz niezwykle potężny jak na swoje możliwości, ponieważ dodatkowo sięgnął po te pokłady mocy, które odkrył jakiś czas temu. Mięśnie jeszcze urosły, a ciało już niemal świeciło. Puls musiał mieć na poziomie 500 lub więcej, jeżeli to możliwe, a tętno jakieś 300/150. Już więcej nie był w stanie wycisnąć ze swojego ciała. To będzie ostateczny cios! Mając tak niskie możliwości według każdego innego. Mając tak niedużą moc wchodzi na wyższy poziom. Ten atak saiyanin zapamięta na pewno na długo i będzie mu się śnił po nocach. Żaden inny nameczanin jeszcze nie osiągnął mocy uderzenia na poziomie jednej piątek swojej mocy. Żaden nawet nie mógł śnić o posiadaniu tak czystej i potężnej mocy fizycznej. Ból który przechodził przez jego ciało był czymś niewyobrażalnym. Ledwo stał, ledwo oddychał i już ledwo czuł własne ciało, ale jeszcze chwilę musi wytrzymać. Strzelił do góry, a jego wróg nie zdążył z reakcją. Szybkość nameczanina wzrosła na taki poziom, że saiyanin nawet nie zdążył mrugnąć. Siła fizyczna Druida była dużo mniejsza, ale połączona z szybkością i wzmocniona mistyczną nameczańską magią dawała mieszankę równie efektywną co bomba atomowa. Właśnie tylko tak może odczuć ten cios ten, który zadarł z niewłaściwym nameczaninem. Saiyanin nie wiedział co się szykuje. Noga Druida znajdowała się z tyłu, jeszcze na ziemii. Idealnie ją zasłonił torsem. Rozcięgnięta na kilkanaście metrów zwijając się nabrała takiego impetu, że wbijając się w brzuch saiyanina wprawiła w wibracje wszystkie narządy wewnętrzne i miażdząc kilka z nich. Ciśnienie wewnątrz ciała tak wzrosło, że na te kilka sekund dostał wytrzeszczu oczu, krew poszła nie tylko z ust, ale również z uszu i nosa, a opuchnięty język na chwilę sam wyskoczył. Jego ciało strzeliło z miejsca jak z prosty i rozdzielało powietrze niczym rakieta. Jego płuca dopiero po kilku sekundach mogły zareagować i dopompować potrzebne powietrze.
0. 85%HP. 1517/1785. 57%KI. 2095/3675. Jego techniki mają moc 16%KI. 588DMG.
0. Wcześniejsza tura=technika. Technika=588dmg.-588KI. KI Saiyan=2095-588=1507.
0. HP Druid=1500-588=912
1. Kontra=Podstawowy, bo nie atakowałem. Za pierwszy -594. Za drugi Kiaiho = blokuję i dmg = 80. Koszt=184ki. Druid KI=944-184=760. HP Druid=912-594=318. 21%
2. Furia. +120 do siły, szybkości i energii. Ki Druid = 1900. Biała aura -80ki +50 siły
3. Atakuję Mystic Attackiem (240+120+50)*1,5+(290+120)=1025dmg; na furii -50%*2 z dmg= 1025KI
4. KI Druid=1900-80-1025=795
5. HP wroga=1517-80-1025=412. 23%HP
Re: Pole Bitewne
Sro Sty 13, 2016 2:53 pm
The member 'Druid' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Druid
- Liczba postów : 142
Data rejestracji : 05/07/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Sro Sty 13, 2016 10:18 pm
Atak Druida był niemalże perfekcyjny. Naprawdę zabrakło niewiele, żeby zabił wroga, ale ten był naprawdę wytrzymały. Być może nie tylko to utrzymywało go przy życiu. Jego ki była teraz na maksymalnym poziomie po tamtym ataku, a gniew w jaki wprawił Druid wroga był nie do opisania. Aura teraz kipiała z saiyanina. Wylewała się spod nóg i unosiła do góry wysoko ponad nim. Wyglądał jak pochodnia, która spali zaraz cały obszar. Przy jego rękach pojawiło się światło. Nameczanin przełknął głośno ślinę. Już wcześniej był wyczerpany, a teraz?
- Teraz Cię załatwię. Zniszczę wszystko dookoła. Choćbym miał wysadzić kawałek planety w powietrze. Zginiesz nameczaninie! Zginiesz Druidzie tu i teraz.
Przez chwilę Druidowi wydawało się, że jego przeciwnik ma złote włosy, ale zauważył to tuż przed wystrzeleniem wielkiej kuli skumulowanej energii. Szybko skoncentrował całą dostępną ki. Jego życiu zagrażało śmiertelne niebezpieczeństwo, ale w ostatniej chwili z wcześniej spalonych ramion wystrzeliły nowe, spowite w mazi i krwi. Tym razem nie da rady odbić. Już wie, że to nie zadziała, więc jedyne co może zrobić w takim przypadku jest próba użycia ki, ale ma jej również zbyt mało. Nie był pewien co powinien zrobić. Musiał ryzykować. Tym razem pozwolił, żeby ki przepływała swobodnie przez jego ciało i wystawił ręce przed siebie. Kula zderzyła się z dłońmi i eksplodowała z pełną mocą. Nameczanin przez ułamki sekund był już prawie martwy, ale jego serce jeszcze próbowało wznowić rytm. Całe ciało poparzone, komórki nerwowe doszczętnie zniszczone, a myśli uciekały, dusza próbowała się ewakuować. Prawdziwa agonia. Ciało zaczęło drżeć, ale ból nagle jakby ustał. Przestał cokolwiek odczuwać, widzieć, słyszeć. To było dziwne, ale coś nienamacalnego pozwalało sterować mu ciałem. Odczuł prawdziwą chęć wykorzystania tego ciała do ostatniego uderzenia. Zaczął po prostu lecieć przed siebie w kierunku swojego wroga. Aura nameczanina urosła, a on próbował coś powiedzieć, ale nie był w stanie. Nie wiedział już czy to on sam się porusza, czy to może ktoś zawładnął nad jego ciałem. Znalazł się przed wrogiem. Był od niego teraz jeszcze szybszy. Obleciał dookoła, przeleciał nad nim i zrobił zamach. Wymierzył kopniaka prosto w głowę. Gdyby tylko to mogło zaszkodzić saiyaninowi. Czy to już będzie ostatni atak?
- KSO!!! Żyjcie nameczanie. To walka za was bracia! Jeżeli ja tego nie zrobię, zrobi to ktoś inny. Zawsze znajdzie się silniejszy od Ciebie, ale masz możliwość stać się kimś lepszym. Niech te słowa wibrują Ci po wsze czasy.
0. Sai Sei. Ki=795-382=413. +191HP. HP Druid=398+191=589
1. Technika wroga=588dmg.-588KI. KI Saiyan=1507-588=919. HP Druid=589-588=1
2. Furia +150 do siły, szybkości i energii. KI Druid=474-80=394 Biała aura +50siły -80ki.
3. Atakuję podstawowy. 470/2=235dmg. HP wroga=412-235=177
- Teraz Cię załatwię. Zniszczę wszystko dookoła. Choćbym miał wysadzić kawałek planety w powietrze. Zginiesz nameczaninie! Zginiesz Druidzie tu i teraz.
Przez chwilę Druidowi wydawało się, że jego przeciwnik ma złote włosy, ale zauważył to tuż przed wystrzeleniem wielkiej kuli skumulowanej energii. Szybko skoncentrował całą dostępną ki. Jego życiu zagrażało śmiertelne niebezpieczeństwo, ale w ostatniej chwili z wcześniej spalonych ramion wystrzeliły nowe, spowite w mazi i krwi. Tym razem nie da rady odbić. Już wie, że to nie zadziała, więc jedyne co może zrobić w takim przypadku jest próba użycia ki, ale ma jej również zbyt mało. Nie był pewien co powinien zrobić. Musiał ryzykować. Tym razem pozwolił, żeby ki przepływała swobodnie przez jego ciało i wystawił ręce przed siebie. Kula zderzyła się z dłońmi i eksplodowała z pełną mocą. Nameczanin przez ułamki sekund był już prawie martwy, ale jego serce jeszcze próbowało wznowić rytm. Całe ciało poparzone, komórki nerwowe doszczętnie zniszczone, a myśli uciekały, dusza próbowała się ewakuować. Prawdziwa agonia. Ciało zaczęło drżeć, ale ból nagle jakby ustał. Przestał cokolwiek odczuwać, widzieć, słyszeć. To było dziwne, ale coś nienamacalnego pozwalało sterować mu ciałem. Odczuł prawdziwą chęć wykorzystania tego ciała do ostatniego uderzenia. Zaczął po prostu lecieć przed siebie w kierunku swojego wroga. Aura nameczanina urosła, a on próbował coś powiedzieć, ale nie był w stanie. Nie wiedział już czy to on sam się porusza, czy to może ktoś zawładnął nad jego ciałem. Znalazł się przed wrogiem. Był od niego teraz jeszcze szybszy. Obleciał dookoła, przeleciał nad nim i zrobił zamach. Wymierzył kopniaka prosto w głowę. Gdyby tylko to mogło zaszkodzić saiyaninowi. Czy to już będzie ostatni atak?
- KSO!!! Żyjcie nameczanie. To walka za was bracia! Jeżeli ja tego nie zrobię, zrobi to ktoś inny. Zawsze znajdzie się silniejszy od Ciebie, ale masz możliwość stać się kimś lepszym. Niech te słowa wibrują Ci po wsze czasy.
0. Sai Sei. Ki=795-382=413. +191HP. HP Druid=398+191=589
1. Technika wroga=588dmg.-588KI. KI Saiyan=1507-588=919. HP Druid=589-588=1
2. Furia +150 do siły, szybkości i energii. KI Druid=474-80=394 Biała aura +50siły -80ki.
3. Atakuję podstawowy. 470/2=235dmg. HP wroga=412-235=177
Re: Pole Bitewne
Sro Sty 13, 2016 10:18 pm
The member 'Druid' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Druid
- Liczba postów : 142
Data rejestracji : 05/07/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Czw Sty 14, 2016 10:11 pm
Cios w głowę posłał jego wroga z powrotem na ziemię. Wbił się w nią na głębokość pół metra. Powstał niewielki krater. Nameczanin nadal nie mógł złapać oddechu, ani ruszyć ciałem. Ledwo widział. Wszystko było zamazane jak przez mgłę. Uśmiechnął się, ponieważ wyczuł energię tamtego. Uśmiechnął się, ponieważ energia przeciwnika była dużo słabsza. Właściwie już niewiele większa od mocy samego Druida, który wiedział jak blisko był. Był w stanie porównać swoją moc sprzed kilku dni i z obecnej chwili. To była znacząca różnica, ale wciąż zbyt mała. Był wojownik, którego mógł zabić, bo był słabszy, a teraz to ten saiyanin zabije nameczanina. Uśmiechał się, bo wiedział, że był lekko lekkomyślny. Nie przemyślał dobrze wszystkiego i źle część rzeczy zaplanował. Do tego nie posłuchał do końca swojego mistrza. Uśmiechał się, ponieważ wiedział, że jeżeli dane im będzie spotkać się w zaświatach to dostanie za to burę, o ile cokolwiek jest po drugiej stronie. To właśnie jest ostatnia chwila. Ujrzał mignięcie. Ledwo, ledwo. Jego przeciwnik znalazł się tuż przed nimi.
- Teraz to już na pewno Cię ubiję! Nie wiem jakim cudem Ci się to udało zrobić i gdzie jest Twoja siła, ale przewyższyłem Cię.
Tuż przed uderzeniem wyczuł, że jego wróg jest słaby. Tak niewiele zabrakło. Tylko jeden cios, a mógł zmienić tak wiele. Niestety tym razem się nie udało. Wróg okazał się za silny. Zdecydować niechybnie mogły wcześniejsze potyczki nameczanina. Przecież on też walczył przeciw changelingom i zużył nieco ki i być może w ten sposób niechybnie przegrał.
Cios w brzuch był tak mocny, że przebił się przez niego. Dziura tak duża, że szybko się wykrwawiał. Opadał swobodnie na ziemię. Nie był w stanie już zatrzymać upadku. W końcu nastąpiło zderzenie z twardą rzeczywistością. Cały w ziemii i własnej krwi pełni świadom, że to ostatnie sekundy. Krew sączyła się z jego ust, a światło w oczach gasło. Ciemność nadciągała szybciej niż się spodziewał, ale nie bolało. Już przestało. Po wcześniejszym ataku przestał odczuwać ten przeraźliwy ból. Czy jest coś po drugiej stronie? Czy tam już nie będzie boleć?
Nagle przestał się martwić tym co się dalej zdarzy. Przestał się bać o namek i o siłę. Uciekły zmartwienia o tym, że czegoś nie wykonał. Zostawia za sobą szansę dla innych. Saiyanin jest tak osłabiony, że albo ucieknie albo dopadną go sępy lub spotka sprawiedliwość. Druid go nie powalił, ale przetarł szlak i pokazał moc wroga. To już nie jego zmartwienie.
Podsumowanie historii nameczaninie Druida nie będzie długie. Narodził się i trenował jak wielu nameczańskich przyszłych wojowników, ale wyróżniał się. Uwielbiał kończyć pojedynki szybko i używał bardzo mało technik. Korzystanie z ki to nie była jego domena. Stawiał na potężne uderzenia i dobrą, szybką technikę. Jeden z mistrzów zauważył jego wyjątkowość i trenował go przez pewien czas. Druid próbując szukać czegoś nowego wpadł do niewoli changelingów i był przez nich traktowany jako worek treningowy. Cudem się oswobodził, ale po powrocie do wioski dowiedział się, że jego mistrz zginął. Niedługo później trafił pod skrzydła innego silnego wojownika, który przeprowadził z nim krótki acz morderczy trening i tu Druid poznał nieco lepiej tajniki ki. Niewystarczająco, ponieważ podczas obrony planety przed nowym najeźdźcą walczył gołymi pięściami z różnym skutkiem, ale wygrywał. Do czasu, aż niechybnie pozwolił sobie sprzymierzyć się ze swoim późniejszym katem.
Czy to zbyt niska energia sprawiła, że historia życia Druida się kończy w tym momencie?
Nieudolna próba ratowania planety zakończy się fiaskiem? Zarzucić sobie wiele nie może, ponieważ umiera po trudnej walce i zostawia wroga bardzo rannego. Ktoś może dokończyć dzieła i uratować Namek. On już powstrzymał wielu wrogów planety. Bezmyślny atak na bazę po sprzymierzeniu się z najeźdźcą planety? Koniec końców zniszczona została baza, która spuszczała do wód jeziora nieczystości. Zatruwali planetę i zostali powstrzymani.
Kilka małych czynów na koniec żywota. Tak oto Druid żegna się ze swoją ojczystą planetą.
1. Przeciwnik atakuje podstawowym=297dmg.
END. Śmierć?! (W mechanice jest, że potrzebuję pozwolenia?)
END2. Zaświaty?
PS. Mam przynajmniej nadzieję, że mój opis i walką zasługują na to, żeby moja postać umarła. Obrona planety przed saiyanami i takie tam poświęcenie.
- Teraz to już na pewno Cię ubiję! Nie wiem jakim cudem Ci się to udało zrobić i gdzie jest Twoja siła, ale przewyższyłem Cię.
Tuż przed uderzeniem wyczuł, że jego wróg jest słaby. Tak niewiele zabrakło. Tylko jeden cios, a mógł zmienić tak wiele. Niestety tym razem się nie udało. Wróg okazał się za silny. Zdecydować niechybnie mogły wcześniejsze potyczki nameczanina. Przecież on też walczył przeciw changelingom i zużył nieco ki i być może w ten sposób niechybnie przegrał.
Cios w brzuch był tak mocny, że przebił się przez niego. Dziura tak duża, że szybko się wykrwawiał. Opadał swobodnie na ziemię. Nie był w stanie już zatrzymać upadku. W końcu nastąpiło zderzenie z twardą rzeczywistością. Cały w ziemii i własnej krwi pełni świadom, że to ostatnie sekundy. Krew sączyła się z jego ust, a światło w oczach gasło. Ciemność nadciągała szybciej niż się spodziewał, ale nie bolało. Już przestało. Po wcześniejszym ataku przestał odczuwać ten przeraźliwy ból. Czy jest coś po drugiej stronie? Czy tam już nie będzie boleć?
Nagle przestał się martwić tym co się dalej zdarzy. Przestał się bać o namek i o siłę. Uciekły zmartwienia o tym, że czegoś nie wykonał. Zostawia za sobą szansę dla innych. Saiyanin jest tak osłabiony, że albo ucieknie albo dopadną go sępy lub spotka sprawiedliwość. Druid go nie powalił, ale przetarł szlak i pokazał moc wroga. To już nie jego zmartwienie.
Podsumowanie historii nameczaninie Druida nie będzie długie. Narodził się i trenował jak wielu nameczańskich przyszłych wojowników, ale wyróżniał się. Uwielbiał kończyć pojedynki szybko i używał bardzo mało technik. Korzystanie z ki to nie była jego domena. Stawiał na potężne uderzenia i dobrą, szybką technikę. Jeden z mistrzów zauważył jego wyjątkowość i trenował go przez pewien czas. Druid próbując szukać czegoś nowego wpadł do niewoli changelingów i był przez nich traktowany jako worek treningowy. Cudem się oswobodził, ale po powrocie do wioski dowiedział się, że jego mistrz zginął. Niedługo później trafił pod skrzydła innego silnego wojownika, który przeprowadził z nim krótki acz morderczy trening i tu Druid poznał nieco lepiej tajniki ki. Niewystarczająco, ponieważ podczas obrony planety przed nowym najeźdźcą walczył gołymi pięściami z różnym skutkiem, ale wygrywał. Do czasu, aż niechybnie pozwolił sobie sprzymierzyć się ze swoim późniejszym katem.
Czy to zbyt niska energia sprawiła, że historia życia Druida się kończy w tym momencie?
Nieudolna próba ratowania planety zakończy się fiaskiem? Zarzucić sobie wiele nie może, ponieważ umiera po trudnej walce i zostawia wroga bardzo rannego. Ktoś może dokończyć dzieła i uratować Namek. On już powstrzymał wielu wrogów planety. Bezmyślny atak na bazę po sprzymierzeniu się z najeźdźcą planety? Koniec końców zniszczona została baza, która spuszczała do wód jeziora nieczystości. Zatruwali planetę i zostali powstrzymani.
Kilka małych czynów na koniec żywota. Tak oto Druid żegna się ze swoją ojczystą planetą.
1. Przeciwnik atakuje podstawowym=297dmg.
END. Śmierć?! (W mechanice jest, że potrzebuję pozwolenia?)
END2. Zaświaty?
PS. Mam przynajmniej nadzieję, że mój opis i walką zasługują na to, żeby moja postać umarła. Obrona planety przed saiyanami i takie tam poświęcenie.
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Pon Sty 02, 2017 1:38 pm
Na polach bitewnych deszcz powoli ustępował zaś na jego miejsce pchały się księżyce czy kolejne słońca. Wiatr delikatnie szalał przy czym uderzał w grzywę naszego bohatera, która czesała się na zawirowaniach energii powietrznej. Wilk spoglądał jeszcze przez krótką chwilę w stronę swoich stwórców po czym na tyle ile mógł obejrzał samego siebie czerwono pomarańczowymi ślepiami. Przycupnął przez dłuższy czas zakrywając się kudłatym ogonem i rozmyślał. Magiczna burza powoli dobiegała do końca, kamyczki razem z pyłem osiadły już na swoich nowych miejscach ciesząc się, że wszystko już ucichło. Szare mleko mgły spowijało trupie gadzie podziemne groby, lecz i ona wytracała swoją energię życiową. Dzikie oczy powstały i biegły przed siebie wyczuwając nadchodzący smród obcych ras z dwóch różnych stron. Mijał kolejne wąskie alejki, skakał w nie jakby je już znał, umiejętności nosa okazały się wspaniałe ponieważ chwilę potem usłyszał z miejsca z którego uciekł odgłosy krzyków i walki. Schował się daleko i wysoko na odległym wzniesieniu. Przyglądał się o co tak walczą między sobą krzykliwe kreatury.
OCC: Wilkowsky przygląda się walce. Możliwe, że znów doszło do starcia Lodowatych i Słonecznych. Aaa może to co innego... Who know...
OCC: Wilkowsky przygląda się walce. Możliwe, że znów doszło do starcia Lodowatych i Słonecznych. Aaa może to co innego... Who know...
- klik:
- Po czasie będę pisać lepiej... skill musi wrócić.
- MG
- Liczba postów : 97
Data rejestracji : 07/11/2016
Re: Pole Bitewne
Sro Sty 04, 2017 8:37 pm
Wilkowi w samą porę udało się uciec, ledwo co zdołał się ewakuować w bezpieczne miejsce a już zaczęła się bitwa. Na szczęście Sztyletowi udało się umknąć. Walczyły dwie frakcje, Słoneczni i lodowi, zawsze toczyli spory, nie tylko pomiędzy sobą, a także z innymi rasami. Mijał czas a wciąż pozostawali jacyś żywi żołnierze którzy rzucali się sobie do gardeł. W końcu ostatni z żyjących zmarli... Nie pozostał już żaden wojownik, wszyscy wzajemnie się wymordowali. Zostały tylko same stygnące ciała. Niedługo pewnie pojawią się jacyś padlinożercy. Tymczasem możliwe że przyda się rozejrzeć a może nawet i przeszukać tych najemników. Ale trzeba też uważnie obserwować okolice. Kto wie czy czasem nie pojawią się tutaj następni chętni do urządzenia bitki. Ale czy znaleźliby chętnych poza nimi samymi? możliwe, tymczasem okolica jakby się uspokoiła, przestał wiać wiatr i zrobiło się cicho, jakby cisza przed burzą. Dzięki znajomości terenu który przemierzał wilkołaty bez problemu dotarł z powrotem na pole bitwy. Co teraz?
Occ:
Witam, poprowadzę cię zgodnie z tym co mówiłem na SB, twoim celem jest rozejrzenie się po okolicy/ przeszukanie walczących itp. Co ci przyjdzie do głowy
Occ:
Witam, poprowadzę cię zgodnie z tym co mówiłem na SB, twoim celem jest rozejrzenie się po okolicy/ przeszukanie walczących itp. Co ci przyjdzie do głowy
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Czw Sty 05, 2017 1:49 am
Nasz bohater obserwował wszystko ze skalnej półki ukrytej gdzieś wysoko. Walki dwóch frakcji trwały nie tak długo jak można było się tego spodziewać, krzyki i wyzwiska byłych braci nagle zamilkły jakby na zawsze. Burza ostatkiem sił już odeszła ale na jej miejsce pojawiła się grupa martwych zwłok. Wymordowali swe oblicza wzajemnie, cóż to za rasa która walczy na śmierć i życie. To przecież jakaś klęska... zaraz zaraz! A niech robią co chcą, to ich wybory chociaż głupie. Jakieś zarysy wilk widział odnośnie ich stylu pięści oraz czego używają, lecz okiem demonicznym nie byli to elitarni wojownicy. Czerwone oczy postanowiły zejść i rozejrzeć się, obwąchać czy też poznać nowych osobników z bliższa. Dwoma dość sporymi skokami zleciał na dół raniąc przednie łapy które uderzyły jakieś nieznajome chwasty, o dziwo nie pojawiła się krew ani żadna posoka. Biegł systematycznie, co paręnaście kroków zatrzymywał swoje ja i nasłuchiwał. Nic. Gnał dalej przed siebie aż jego krwistym oczom ukazały się trupy. Było ich około dwudziestu może dwudziestu pięciu. Twarze niektórych z nich były zmiażdżone a nawet ponadgryzane, gdzieniegdzie leżała jakaś wyrwana ręka czy przebite ciało na wylot jakąś energią. Trzeba zaryzykować i powęszyć trochę, demon prześlizgiwał się między nimi obwąchując martwicę braci czasem też ugryzł but jednego z nich by sprawdzić czy ten jeszcze żyje. Nic. Ich ciała pokryte niby pancerzem ni to łuską twarde cholerstwa. Dzikus wpadł na szatanski plan by tutaj zrobić zasadzkę na swoją ofiarę. Wykopał dość sporą dziurę w kształcie lejka zawlókł jedno ciało, które przykryło połowę szczeliny zaś drugim tak jakby się nakrył i zamknął ją. Czekał na dalszy rozwój sytuacji. Przecież po trupy ktoś się prędzej czy później zgłosi.
OCC: 'szukanie czegoś' + inwencja swoja -zasadzka, może się coś uda!
OCC: 'szukanie czegoś' + inwencja swoja -zasadzka, może się coś uda!
- MG
- Liczba postów : 97
Data rejestracji : 07/11/2016
Re: Pole Bitewne
Czw Sty 05, 2017 5:13 pm
W zasadzie podczas przeszukiwania zmarłych to Sztylet nie znalazł zbyt ciekawych rzeczy. Głównie jakieś kartki z napisanymi słowami, listy, naszyjniki, pierścionki, scyzoryki, klucze itp. Wilkowaty postanowił się ukryć i zastawić zasadzkę. I dobrze zrobił, gdyż po dosłownie chwili kiedy wykopał dziurę i przykrył się w niej za pomocą trupa pojawił się jakiś typek. Zaczął chodzić i oglądać ciała. Ewidentnie sprawdzał czy ktoś przeżył. Pewnie to jakiś zwiadowca albo coś w tym stylu, który miał sprawdzić dlaczego nikt się nie zgłasza. Wilk miał trochę czasu gdyż gość niezbyt się kręcił blisko kryjówki. Wyglądał jakby szukał jakiś z wyższych rangą albowiem patrzał na sygnety na pancerzach albo pierścieniach i szedł dalej. Nie wyglądał na zbyt silnego, prawdopodobnie demon spokojnie da sobie radę z przeciwnikiem, choć nigdy nie powinno się kogoś oceniać po wyglądzie, albowiem można tego bardzo pożałować. Tymczasem posłaniec niebezpiecznie zaczął zbliżać swój teren przeszukiwania w stronę kryjówki czerwono-pomarańczowo ocznego potworka
Occ:
Typek:
Occ:
Typek:
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Czw Sty 05, 2017 11:26 pm
Trupy mimo iż padły jakiś czas temu grzały dobrze a dodatkowo nasz bohater miał futro. Wszystko przebiegało zgodnie z zaplanowanym planem zasadzki, owity w śmiertelny skafander ciał leżał przygotowany. Kiedy tak czekał zastanawiał się nad swym życiem, wiedźmą co go stworzyły czy przywołały. Nie wiedział po co tak naprawdę tu jest. Bezimienna dzika bestia. Wie jedno... musi przeżyć niczym survivalowiec na bezkresach zimowych, samotnie czy nie wie, że i tak da sobie radę. Czas mijał. Węszył delikatnie by nie zdradzić swej ukrytej pozycji, maskowanie to podstawa na polu bitwy jeśli chodzi o zaskoczenie i szybkie uśmiercenie ofiary czy pożywienia. Kontem swych ślepi dostrzegł dyndający nieśmiertelnik jednego z ofiar braterskiej wyniszczającej wojny. Jedna twarda czarno szara blacha świstała delikatnie obracając się, widniały na nich jedynie inicjały imienia, reszta była delikatnie poszarpana zaś cyfry i inne hieroglify były wilkowi nieznane. Zainteresowało go imię, które momentalnie przybrał...
Coś zbliżało się już jakiś czas, lecz bestyja wiedziała, że zanim dojdzie do ataku trochę piasku z klepsydry minie. Wojownik szukał czegoś, zapewne informacji albo inny ważnych lub mniej informacji. Znajdował się w polu rażenia futrzastego dzikusa, czekał... mięśnie były spięte cały czas. Kroki chyliły się ku końcowi czasu. Tak to jest ten moment, ten czas. Pierwsza ofiara na planecie o której nie miał pojęcia. Wybił się z całych sił tylnymi łapami, niczym strzała z łuku wyskakując ubrał nieśmiertelnik byłego poległego woja, gdzie widniała ksywa: SZTYLET.
Pęd, wyskok oraz kąt był dość dobry jak na pierwszy atak. Ślepia zabłysły, zaskoczenie oraz maskowanie - perfekto manifiko. Otworzył swą paszczę pełnych kłów, nie zważał co będzie dalej. Wiedział, że priorytet to wyszarpanie szyi, wtedy ofiara musi paść po takim morderczym ataku a nawet jeśli nie to wystarczy parę chwil by się wykrwawiła. Zębiska dosięgły zwiadowcy, przygryzł, szarpnął...
OCC: bez wyliczeń - atak śmiertelny na szyję wroga/przyjaciela/nieznajomego.
Lecim!
Coś zbliżało się już jakiś czas, lecz bestyja wiedziała, że zanim dojdzie do ataku trochę piasku z klepsydry minie. Wojownik szukał czegoś, zapewne informacji albo inny ważnych lub mniej informacji. Znajdował się w polu rażenia futrzastego dzikusa, czekał... mięśnie były spięte cały czas. Kroki chyliły się ku końcowi czasu. Tak to jest ten moment, ten czas. Pierwsza ofiara na planecie o której nie miał pojęcia. Wybił się z całych sił tylnymi łapami, niczym strzała z łuku wyskakując ubrał nieśmiertelnik byłego poległego woja, gdzie widniała ksywa: SZTYLET.
Pęd, wyskok oraz kąt był dość dobry jak na pierwszy atak. Ślepia zabłysły, zaskoczenie oraz maskowanie - perfekto manifiko. Otworzył swą paszczę pełnych kłów, nie zważał co będzie dalej. Wiedział, że priorytet to wyszarpanie szyi, wtedy ofiara musi paść po takim morderczym ataku a nawet jeśli nie to wystarczy parę chwil by się wykrwawiła. Zębiska dosięgły zwiadowcy, przygryzł, szarpnął...
OCC: bez wyliczeń - atak śmiertelny na szyję wroga/przyjaciela/nieznajomego.
Lecim!
- MG
- Liczba postów : 97
Data rejestracji : 07/11/2016
Re: Pole Bitewne
Pią Sty 06, 2017 5:14 pm
Wilk natychmiast wyskoczył ze swej kryjówki. Zatąpił swe ostre zęby i kły w szyi niczego nie spodziewającego się przybysza. Atak ten był na tyle szybki, że gość nie miał żadnych szans się obronić. W mig Sztylet rozerwał gardło ofiary, posoka poleciała na wszystkie strony a pomiędzy zębami demona zaczęły się gnieździć kawałki mięsa. Zwłoki opadły bezwładnie na ziemię, krew wypływała i znikała wsiąkana bardzo powoli przez podłoże. Tymczasem z zwłok wypadła jakaś kartka, było na niej napisane: ,, Ochotnicy ! nadszedł czas próby, dołączcie do nas, do najpotężniejszych najemników we Wszechświecie, przybądźcie do naszej fortecy i pokażcie co potraficie''. Intrygujące, kartka ta dawała informacje o możliwości zaciągnięcia się do jakiejś armii Najemników. Były tam informacje jak dotrzeć do ich siedziby. Pisało tam że każdy bez względu na wygląd, rasę i płeć jest mile widziany, ale liczą się umiejętności. Z pewnością pojawią się inni chętni, a prawdopodobnie przejdą przez to miejsce, jak postąpi Wilk?
Occ:
Szukasz tej fortecy, albo zasadzasz się na następnych ,,chętnych''
Occ:
Szukasz tej fortecy, albo zasadzasz się na następnych ,,chętnych''
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Pią Sty 06, 2017 6:09 pm
Szybki chwyt zębiskami oraz szarpnięcie spowodowało idealne rozerwanie oraz odgryzienie znacznego kawałku mięsa ze szyi nieznajomego. Jego ciało zadygotało a otwarta paszcza próbowała coś powiedzieć. Niestety na marne, sikło tylko krwią w koło bryzgając okolicę oraz naszego bohatera po ryju i czarnym futrze. Wypluł tętniące mięsiwo i rzucił się ponownie do ataku na kosmitę, ścisk demonicznych szczęk zazgrzytał a noga martwego już zaskoczenca została oddzielona od korpusu i rzucona zgniliźnie na pożarcie. Wilkowsky przyglądał się bacznie czy dalej żyje, padł, zdechł. Nowe zwłoki odkryły kolejną tajemnice odnośnie najemników. Ciekawa propozycja lecz trochę dziwna. Jeśli bracia walczą ze sobą to kim są Ci niby najemnicy wszechświata... Bardzo pociągająca myśl, możliwe że można się czegoś od nich nauczyć albo otworzą furtkę do kolejnych przygód spod czarnej gwiazdy. Dzika bestyja obwąchała ciało martwego rekrutanta po czym uniosła krwisty pysk w górę by złapać trop. Spojrzał tylko raz na mapę by się upewnić, zębami pochwycił ją i schował tajemniczą kartkę zza obrożę z ćwiekami. Północny zachód oraz dwie smutne skały. Ruszył niczym stwórca na spotkanie z nową zabawką. Gnał przed siebie ostro i pewnie, futro układało się idealnie tak jak wiatr tego chciał. Czarna futrzasta strzała mknęła przez planetę. Pierwszy zwinny skręt w prawo. Ukrycie przed dziwnymi larwami oraz patrolem. Czerwonooki nie miał czasu i chęci na walkę czy inne zajęcia, zainspirowała go ta kartka. Przemierzając dolinę skalną lawina padła za jego plecami jakby zamykając pewien etap w jego życiu... Pierwsze morderstwo. Nos ponownie dał sygnał. To musi być tu. Mały kanion, gdzieniegdzie kępy traw patrzyły na słońca i księżyce. Podszedł bliżej do głazu, gdzie trop się urywał. Tam może być wejście ale... nie musi.
OCC: stwierdziłem, że warto spróbować zaciągnąć się do najemników.
OCC: stwierdziłem, że warto spróbować zaciągnąć się do najemników.
- MG
- Liczba postów : 97
Data rejestracji : 07/11/2016
Re: Pole Bitewne
Sob Sty 07, 2017 8:34 pm
Demon ruszył do rzekomej kryjówki najemników do których chciałby dołączyć. Jednak kiedy był coraz bliżej zaczęły go nachodzić wątpliwości. Postanowił że zanim wparuję do obozowiska tych rekruterów przyjrzy się im z odległości. I dobrze zrobił, albowiem po paru minutach pojawił się inny chętny. Wszedł on do środka i został zaszlachtowany przez tych typków. Wszystko wydawało się być jasne. Wygląda na to że to rzekome ogłoszenie o najemnikach było tylko przykrywką aby bandyci mogli spokojnie napadać na ludzi którzy tutaj przybędą. Zaskoczeni nie mają żadnych szans. Ale co zrobi z tym faktem Sztylet? czy postanowi zakończyć niecny precedens tych przestępców? czy zignoruję to i pójdzie w swoją drogę? Czas leciał a dróg było kilka. Z drugiej strony taka okazja może się już nie pojawić, zwłaszcza jeśli wilk spotka ich znowu, a tym razem nie będzie miał plusa z racji zaskoczenia. Czas aby podjąć decyzję która będzie miała swoje konsekwencje w przyszłości, ale kto wie jakie one będą, to wie tylko bóg. Przeciwników było pięciu, ale tylko ich szef wydawał się być groźny, reszta to jakieś cieniasy.
Occ:
Atakujesz, albo odchodzisz, jak to pierwsze to możesz napisać jak likwidujesz wszystkich poza przywódcą z którym stoczysz normalną walkę.
Occ:
Atakujesz, albo odchodzisz, jak to pierwsze to możesz napisać jak likwidujesz wszystkich poza przywódcą z którym stoczysz normalną walkę.
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Nie Sty 08, 2017 7:54 pm
Stał skryty niedaleko wejścia bacznie przyglądając się wejściu do tajemnego wejścia spotkań. Cisza niczym grobowe wieka, które nie mówiły nic. Jedynie co jakiś czas jakiś mały kamyczek spadł nieopodal krypty. Węch go nie zawiódł po raz kolejny. Łapami zahaczył się o tylny strop i wyczekiwał jak kleszcz na ofiarę. Słychać było kroki, ktoś nadchodzi. Szczupły mieszaniec o gadzich oczach przybliżał się coraz bardziej, szedł pewnie jak w jakiś triumfie chwały i zadowolenia. Nasz bohater miał co do niego wątpliwości, bardzo możliwe że posłaniec którego wcześniej zabił dostarczył już informacje innym grupą albo jednostką, które podłapały temat albo chciały zacząć nową drogę pod nowym sztandarem władzy. Coś wisiało w powietrzu, mgła śmierci. Gadziniec puknął parę razy w kamienne zakamuflowane drzwi. O dziwo otworzyły się po chwili, wyłoniły się cienie zapraszające do środka. Parę sekund prysło a ze środka dźwięki wydobywały się ochrypłe i męczące dla normalnego ucha. Wilk mając wyczulony słuch usłyszał tępe ostrza wbijające się prosto w nowego przybyłego gościa. Parsknął dwukrotnie po czym przeklął mocno swych oprawców. Ciche chichoty wyłoniły się z ciemnej pieczary po czym ciało znikło, gdzieś w głębi. Oddechów naliczył około pięciu z czego cztery wyszły na zewnątrz by złapać świeży oddech po przyjemnościach zatajonych w cieniu. Wilk już wiedział, że to pułapka a za kłamstwo trzeba zapłacić krwią. Pazury wbiły się w kamienną półkę, mknął teraz po prawie prostopadłej płaszczyźnie. Dotarł na dość wysoki pułap, gdzie spore głazy utknęły w swej egzystencji. Odwrócił się tyłem do nich a przednimi łapami zaparł się, szybkie i mocne kopnięcie spowodowało, że kamienie zaczęły spadać prosto na morderców. Odczepił się od kamienistej ściany naskakując na spadające zagrożenie. Pierwsza ogromna masa zwaliła się wprost na jednego z cieni wtapiając go dosłownie w ziemię. Głaz pękł rozpadając się na poważne części raniąc śmiertelnie kolejnych dwóch. Demon wybił się dziko ze spadającej śmierci i pomknął momentalnie na czwartą ofiarę. Oprawca a teraz ofiara nim zorientowała się co się dzieje, jej gardło należało już do Sztyletu i ostrych zębów. Robiąc dwa kęsy wypluł je. Został piąty ostatni czekający w środku. Wilk zawył głośno i wyraźnie oczekując na powitanie ich szefa.
OCC: inwencja twórcza. Spadające głazy zabiły trzech, czwarty został uśmiercony wyrwaniem gardła. Czekamy co wyjdzie z tajemnej bazy? Któż to będzie...
OCC: inwencja twórcza. Spadające głazy zabiły trzech, czwarty został uśmiercony wyrwaniem gardła. Czekamy co wyjdzie z tajemnej bazy? Któż to będzie...
- MG
- Liczba postów : 97
Data rejestracji : 07/11/2016
Re: Pole Bitewne
Pon Sty 09, 2017 2:19 pm
Z środka bazy grupy przestępczej wyszedł typek. Spokojnie rozejrzał się po okolicy a kiedy dostrzegł wilka spokojnie powiedział do siebie. - No proszę, wygląda na to że jakieś zwykłe zwierzę zabiło tych idiotów. No nic, przynajmniej będę miał czyj łeb zawiesić przy kominku. Gość jakby nigdy nic uśmiechając się zaczął iść w stronę Sztyleta. Walka z nim nie będzie taka prosta jak się może wydawać, skoro ci jego kompani tak szybko padli to jak on silny będzie. Nie wiedzieć czemu, wilkołaty miał dziwne przeczucie że ktoś go obserwuję, i to bynajmniej nie był ten ludź który stał przed nim. Ktoś inny z nie wiadomo skąd przyglądał się stojącym naprzeciw przeciwnikom. Ale czy tak było naprawdę? Przeciwnik nie wyglądał jakoś zbyt silnie, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie, ale to jak potoczy się walka, zależy już od walczących, i od tego jak bardzo będą chcieli wygrać i zabić przeciwnika. Czas zacząć walkę ku ucieszy widzów sponsorów a walkę o przetrwanie
Occ:
Gość:
Oponent ma takie same staty co ty, walczysz do czasu kiedy sam nie napiszę posta. Walczysz kośćmi, jak wypadnie technika atakuję za 20 DMG. Powodzenia
Occ:
Gość:
Oponent ma takie same staty co ty, walczysz do czasu kiedy sam nie napiszę posta. Walczysz kośćmi, jak wypadnie technika atakuję za 20 DMG. Powodzenia
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Wto Sty 10, 2017 7:47 am
Stało się, z tajemniczej jaskini wygramolił się ich szef. To co zobaczyły jego oczy było normalne a nawet i błahe. Kompania kłamców oraz morderców znalazła się w rozsypce, lecz został on, szczupły z obojętnym wyrazem twarzy, chęcią wyprucia flaków naszemu bohaterowi by zrobić z jego głowy trofeum. Okolica była nadzwyczaj spokojna ale nie do końca, pewne oczy ciążyły całej sytuacji. Wilkowsky poczuł nowy zapach, niestety nie miał czas aby sprawdzić na własne oczy kto to może być albo co to może być. Jego celem jest ten kto stoi przed nim niczym pyszny samozwańczy faraon. Czerwone ślepia bacznie przyglądały się nowemu zagrożeniu, musi mieć na uwadze również tajemniczego obserwatora, możliwością jest, że to kolejny wróg czyhający na atak z zaskoczenia jak to robi zwykle Sztylet. Dwóch na jednego? Też może być, dla tej bestii to bez różnicy o ile chodzi o życie albo śmierć. Chuderlak ze smutną miną kroczył pewnie w naszą stronę a jego ręce nawet nie drżały, prawdopodobnie umysł już był w jakimś stopniu zaprawiony w boju czy podobnych sytuacjach. Niestety na jego niekorzyść przed nim czeka trudne zadanie i małe zdziwienie bo jesteśmy demonem a nie zwykłą dziką bestią z lasu. Krok nieznajomego przyspieszył, więc włochacz zaczął się cofać jakby się bał. Chwile trwało gdy wilk zahaczył swoim dupskiem o ścianę znajdującą się za nim. Psycho koleś rzucił swe oblicze pięści w pysk czarnej duszy, szybki unik oraz wybicie wymijające pozwoliło na prześlizgnięcie się między nogami przeciwnika oraz rozszarpanie jego spodni w kroku raniąc przy tym jego spocone pośladki. Szarowłosy kwiknął z przerażenie, ponieważ parę centymetrów dalej a pożegnałby się ze swoimi jajami i falusem raz na zawsze. Nim się obejrzał w stronę futrzastego ten naskoczył na jego plecy zaś on sam przez naskok i ciężar runął prosto swoją twarzą o skalistą ścianę znajdującą się przed nim. Coś delikatnie chrupnęło a krew ciekła mu z nosa. Czerwonooki czekał z szyderczą mordą, która wypluła szkrawek jego rozerwanych portek.
OCC: Atak potężny 20dmg
Wilk: 150HP
Szary: 150-20=130HP
Trening start!
OCC: Atak potężny 20dmg
Wilk: 150HP
Szary: 150-20=130HP
Trening start!
Re: Pole Bitewne
Wto Sty 10, 2017 7:47 am
The member 'Snake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Czw Sty 12, 2017 5:08 pm
Stało się! Krew sączyła się z nosa przeciwnika a jego potargane spodnie falowały na wietrze, cóż za przeklęcie śmieszny widok oby ten kto obserwuje walkę śmiał się aż do łez. Nie chce walczyć tylko patrzeć? Proszę bardzo. Wilk mknął po skalnej ścianie znów, gdzie jego pazury mieliły twardą nawierzchnię. Niczym wolf man, tyle że bez sieci. Przeciwnik niewzruszony przyglądał się akrobacją dzikiego zwierza, coś kombinował uśmiechając się szyderczo. Znał teren lepiej niż Sztylet co dawało mu lekką przewagę. Siwowłosy wiedział co zrobić, jednym uderzeniem nogi w skałę spowodował małą lawinę która osunęła się na naszego bohatera. Próbując ominąć spadające przeszkody wczuł się w to i zaangażował... nie mógł przegrać, nie tym razem więc przeistoczył walkę na śmierć i życie w czysty trening w omijanie przeszkód. Pierw łapami odbił na lewą stronę spinając swe mięśnie w mocnym zrywie, odskoczył po chwili ponownie w lewo aby wybić się w powietrze. Niestety kamienie spadające z półki dosięgły jego nogi. Spadł z głośnym hukiem a parę głazów uderzyły w futrzaste ciało. Szybko otrzepał się z pyłu i przystąpił do ataku. Wilkowksy lekko zamroczony swym cielskiem wpadł na swojego oponenta ciskając nim ponownie o twardą ścianę. Stali twardzi jak skała, ale który pęknie pierwszy?
OCC: Atak szybki 10dmg
Wilk:150HP- 10 = 140HP
Wróg: 130HP - 10 - 120HP
Koniec Treningu +30h
OCC: Atak szybki 10dmg
Wilk:150HP- 10 = 140HP
Wróg: 130HP - 10 - 120HP
Koniec Treningu +30h
Re: Pole Bitewne
Czw Sty 12, 2017 5:08 pm
The member 'Snake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Pon Sty 16, 2017 3:38 pm
Bard grał dalej pieść walczących a ptaki słuchały uderzeń serc które biły szaleńczo w ich sercach. Kłaki kurzu piasku nasilały się a nasz bohater nie cofał się przed niczym, jeśli by mógł to porozmawiałby nawet i z samą śmiercią o gry w kości, które turlały się po polach bitewnych. Ataki tych dwóch wojowników o ile ich można tak nazwać nie przestawały zasypywać miejsc gdzie niegdyś bracia przelewali swą krew w imię czego? W imię zbędnych podziałów i pychy. Nowe miejsce wydawało się dość dziwne ale jakże zrozumiałe dla wilka. Szybko adaptował się w nowej sytuacji, mknął na swego rywala ciskając swymi szponami po torsie oponenta. Zaś dziwak rzucał swoje uderzenia wprost na mordę demona. Pazur za kopniak, ugryzienie za uderzenie pięści. Człowiek przeciwko zwierzęciu ale nie z tego wymiaru jeśli możemy tak go nazwać. Plamy krwi powoli pojawiały się na ubraniu szefa tajemniczej pseudo szajki zaś po wilku nie było nic widać a powinno. Bardzo możliwe, że to przez przeklętą krew i brzemię które w sobie nosił nic nie wiedząc o tym... jeszcze. Mknęli łeb w głowę uderzając się prawie w równoczesnym czasie. Odskakiwały im tylko obijające się ryje. Jeden upadł, drugi doskoczył. Walka toczy się dalej jak Syzyfa kamień, ale który go wyniesie pierwszy? Trzecia par oczu patrzy na nich, odczuć można wielki ciężar ich. Powoli bestii zaczynało to przeszkadzać i co jakiś czas rozglądał się po okolicy o ile pozwolił mu na to jego przeciwniki. Wskakiwał na półki zachowując się nierozważnie, ponieważ nie skupiał się aż tak na walce. Niech ten tajemniczy nieznajomy ukaże się i obejrzy walkę z bliska albo do niej dołączy.
OCC:
Atak: szybki za dychę.
Wilk: 140-10=130hp
Wróg: 130-10=120HP
OCC:
Atak: szybki za dychę.
Wilk: 140-10=130hp
Wróg: 130-10=120HP
Re: Pole Bitewne
Pon Sty 16, 2017 3:38 pm
The member 'Snake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Pon Sty 16, 2017 4:32 pm
Starcie pseudo tytanów uderzało o ziemię suchym dudnieniem powodującym zawirowania w powietrzu. Cierpka posoka wrogiego przedstawiciela kapała wolno z ust oraz roztarganego ramienia. Delikatne krople posoki jak dupeczka niemowlaka wydobywały się z ciała, dzika bestia wariowała czując krew dziwnowłosego. Jeżył swoje czarne futro jak oczy studniowego demona, jeśli raz je ujrzysz to wiesz, że po raz ostatni w swoim marnym życiu. Wyjąc i chłapiąc ostrymi zębiskami w szczęce pokazywał swoje oblicze, chciał człeka najzwyczajniej zabić albo oderwać mu nogę by patrzeć jak prosi a nawet lepiej! Jak błaga o darowanie życia, ale pierw by wyćwierkał wszystkie swoje grzeszki i tajemnice przez nadchodzącym złem. Cenne informację zawszę są mile widziane w uszach Sztyletu, zachowa je dla siebie by wykorzystać w późniejszym czasie i tak nikomu ich nie zdradzi, ponieważ nie ma tak wyszczekanej mordy jak inne rasy obdarowane darem mowy... mowy pieprzenia głupot i zbędnych fraz rzucanych na niewidoczny wiatr. Czas mijał niczym pęknięta klepsydra a oni stali. Jeden lekko dyszący, drugi wyczekujący co się stanie. Ruszyli na siebie taranując wszystko wokoło, czyli nic tylko pustkę i myśli o przeżyciu. Cała walka zdawała się dłużyć a paskudne oczy obserwatora tryskały przeraźliwie na całą sytuację znajdującą się na zgliszczach dawnych braci changelingów. Każdy z nich zaczerpnął łyk świeżego powietrza i ponownie zwierz z człowiekiem zaczęli bój niczym neandertalczyk z pradawnym stworzeniem. Czerwonooki doskoczył do gardła, ale nieskutecznie. Jedynie co udało się mu zdziałać to przerysować swoim kłem już roztarganą starą ranę boss'a, która otworzyła się jeszcze bardziej. Przeciwnik nie pozostał dłużny ani tyci tyci i lewym kolanem wbił się pod żeberka bestii.
OCC:
Atak podstawowy za dychę.
Wilk: 130-20=110HP
Wróg: 120-10=110HP
OCC:
Atak podstawowy za dychę.
Wilk: 130-20=110HP
Wróg: 120-10=110HP
Re: Pole Bitewne
Pon Sty 16, 2017 4:32 pm
The member 'Snake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Wto Sty 17, 2017 7:29 pm
Żebra delikatnie wgięły się do środka na moment by po chwili odetchnąć i złapać oddech. Wilk przeturlał się po kamienistym terenie, ale na szczęście nic mu się poważnego nie stało. Wstając na szybkości poderwał się, lecz kolejne uderzenie nogą dosięgnęło jego mordy, która ponownie odskoczyła delikatnie w lewą stronę. Oczy czerwone błyszczały na przeciwnika, kolejny atak ręką został sparowany. Celny kontratak wymigując się swojemu oponentowi i konkretne dziabnięcie w ramię dziwnego przybysza. Sztylet zaciskał swoje zęby na pochwyconej ofierze niczym pies chcący rozłupać kość jednym kłapnięciem. Krzyki i przeszywający ból tętnił i rozrywał echo niesione po stromych pagórkach nieznanej dalej planety na której aktualnie znajduje się nasz dziki bohater. Lekki wiatr gwizdał im w uszach a nozdrza przecinał gęsty pot walki. Chwila uniesienia boss'a oraz jego pewność powoli go gubiły a było coraz gorzej. Kły sięgały coraz bardziej w głąb mięsa aż doszły do kości ramienia, zgrzytanie zębisk po częściach szkieletu dawało się we znaki. Przeciwnik powoli uginał swoje nogi pod naporem uciekającej krwi z ciała oraz pięknej kostuchy zacierającej swoje łapska na możliwe nowym przybyszu. Wilkowsky zaparł się tylnymi łapami o ziemię i... i zaczął swój taniec. Szarpanie tak głębokiej rany mogło oznaczać jedno. Krash! Ręka powoli oddzielała się od korpusu pseudo bandyty, tego zuchwalca, który tak pewnie wspominał coś o trofeum z wilka. Mresh! Kolejny świst oznajmiał, że całe ramie było już innego właściciela.... O tak dokładnie w pysku wilka! Wypluwając ze wzgardą ochrypłą rękę rozpędził się ponownie i swym kudłatym cielskiem wpadł na swojego oponenta ciskając nim o skałę. Przeciwnik mimowolnie osuwał się po niej zostawiając ogromne ślady na niej. To był już jego koniec. Futrzasty podbiegł do nowej zdobyczy i przycupnął obok na kamieniu skoncentrowany na kolejne zdarzenie. Trzecie oczy patrzyły ale jak jeszcze długo będzie ten obserwator patrzył?
OCC: Atak normalny (nowe rozdane staty) 100dmg.
Wilk: 110-20=90HP
Wróg: 110-100=10HP
Przeciwnik żyje, może mówić itd ale jest bez jednej ręki. Leży jego ramię koło mnie
Zobaczymy co dalej. Kości stop.
OCC: Atak normalny (nowe rozdane staty) 100dmg.
Wilk: 110-20=90HP
Wróg: 110-100=10HP
Przeciwnik żyje, może mówić itd ale jest bez jednej ręki. Leży jego ramię koło mnie
Zobaczymy co dalej. Kości stop.
Re: Pole Bitewne
Sro Sty 18, 2017 8:50 pm
Zwierzęce instynkty przeczuwały czyjąś obecność, choć naturalna kolej rzeczy nie miała z tym za wiele wspólnego. Obserwator najwyraźniej nawet się nie krył z tym, że znajdował się w najbliższej okolicy, szczególnie gdy szmery i syki odbijały się po ścianach jaskini. Znaczny wzrost siły zwierzęcia to kwestia, którą najmniej spodziewał się lider bandziorów. Z rozwartymi oczami poczuł, jak fale bólu przeszyły jego ciało, a sam w agonii opadł w okoliczny kąt. Krew wypływająca z rozszarpanych otworów dawała do zrozumienia, że tylko zaawansowana technologia medyczna mogłaby go uratować. Wilczur wstrzymał się, najwyraźniej miał dość mieszaniny zapachów otulających jego nozdrza. Za jednej z kolumn wysunęło się ostrze włóczni, które rozwarło się i wystrzeliło różową wiązkę energii. Wiązka nikogo nie trafiła, lecz skutecznie smuga palącego światła przemknęła między niedoszłą ofiarą, a polującym zwierzem.
Pokryte łuską odnóża wkroczyły do wnętrza za nic mając naturalny porządek walki o przetrwanie. Każda dzika istota musiała liczyć się z tym, że w naturze nie jest samotna i potencjalny konkurent może pojawić się w najmniej spodziewanym momencie.
Tym kimś było w ówczesnej chwili było, a raczej była...
"- Zostaw! Jest mój! Odpuść to krzywdy nie zrobię!- " źrenice jaszczurzycy zwęziły się budząc jeszcze większą grozę i zdecydowanie w podjęciu drastycznych kroków. Nieznana siła osobnika, kolejny kandydat do walki, ale czy teraz łowca nie stał się osobiście ofiarą? Nawet, jeśli mógł okazać się silniejszy w swojej demonicznej naturze był zraniony przed potyczką, która jeszcze przed chwilą miała miejsce.
Złotooka nie spuszczała wzroku ze czerwonych ślepi nieznanej jej naturze wilka, powoli zaczęła się zbliżać ciągle mierząc krótką włócznią w jego futrzaste cielsko.
Co gorsza okazało się, że nie była sama, za ścian i kolumn wysunęły się cztery ostrza podobnych do jej broni. Kryli się w cieniu, ona zaś z wolnym krokiem zbliżała się do niego, jakby w obawie przed konfrontacją. W końcu zbliżyła się do niego, jeśli ten pozwolił, schyliła się do przodu całym ciałem mocniej opierając się o podłoże. Bez otwierania paszczy, kompozycja łagodnych warknięć wydobyła się z nozdrzy, gdy jej twarz była zaledwie dziesięć centymetrów przed pyskiem wilka.
"-Odpuść powtarzam, jest nas więcej, a nie chce zrobić ci krzywdy. Potrzebuje ten materiał na padlinę żyw. -" dodała najwyraźniej przejawiając pewne zdolności telepatyczne, może to było tylko kwestią przypadku, ale przedstawiciele tajemniczych, skrzydlatych jaszczuroludzi byli na tyle dzicy, że byli bliżej związani z królestwem zwierząt, niżeli istot posługujących się klasyczną mową.
OCC:
Tak, jak było wspomniane, w związku z nagłą nieobecnością twojego Mistrza Gry, przejmuje stołek do odwołania lub twojej własnej prośby.
Pokryte łuską odnóża wkroczyły do wnętrza za nic mając naturalny porządek walki o przetrwanie. Każda dzika istota musiała liczyć się z tym, że w naturze nie jest samotna i potencjalny konkurent może pojawić się w najmniej spodziewanym momencie.
Tym kimś było w ówczesnej chwili było, a raczej była...
- Różowa Gadzina:
"- Zostaw! Jest mój! Odpuść to krzywdy nie zrobię!- " źrenice jaszczurzycy zwęziły się budząc jeszcze większą grozę i zdecydowanie w podjęciu drastycznych kroków. Nieznana siła osobnika, kolejny kandydat do walki, ale czy teraz łowca nie stał się osobiście ofiarą? Nawet, jeśli mógł okazać się silniejszy w swojej demonicznej naturze był zraniony przed potyczką, która jeszcze przed chwilą miała miejsce.
Złotooka nie spuszczała wzroku ze czerwonych ślepi nieznanej jej naturze wilka, powoli zaczęła się zbliżać ciągle mierząc krótką włócznią w jego futrzaste cielsko.
Co gorsza okazało się, że nie była sama, za ścian i kolumn wysunęły się cztery ostrza podobnych do jej broni. Kryli się w cieniu, ona zaś z wolnym krokiem zbliżała się do niego, jakby w obawie przed konfrontacją. W końcu zbliżyła się do niego, jeśli ten pozwolił, schyliła się do przodu całym ciałem mocniej opierając się o podłoże. Bez otwierania paszczy, kompozycja łagodnych warknięć wydobyła się z nozdrzy, gdy jej twarz była zaledwie dziesięć centymetrów przed pyskiem wilka.
"-Odpuść powtarzam, jest nas więcej, a nie chce zrobić ci krzywdy. Potrzebuje ten materiał na padlinę żyw. -" dodała najwyraźniej przejawiając pewne zdolności telepatyczne, może to było tylko kwestią przypadku, ale przedstawiciele tajemniczych, skrzydlatych jaszczuroludzi byli na tyle dzicy, że byli bliżej związani z królestwem zwierząt, niżeli istot posługujących się klasyczną mową.
OCC:
Tak, jak było wspomniane, w związku z nagłą nieobecnością twojego Mistrza Gry, przejmuje stołek do odwołania lub twojej własnej prośby.
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Pole Bitewne
Nie Sty 22, 2017 3:20 am
Kolejna wygrana mimo iż walka nie była aż tak trudna to wilk musiał napracować się ciężej niż zwykle, poszło mu dość dobrze dzięki dodatkowej mocy którą zyskał podczas potyczki. Rozwój jego prawdopodobnie zależał od rozwijania wiedzy, działań oraz pojedynkach. Siedział delikatnie spięty wyczekując na obserwatora. Pierw wystrzelił pocisk energetyczny, śmignął on między demonem a wrogiem bez ręki. Chwilę potem rozgruchotał on swą mocą potężny kamień. Nasz bohater siedział dalej, niewzruszony. Wyczekiwał na postać która powoli wyłaniała się zza rogu. Jak się okazało tajemniczy podglądacz był naprawdę blisko i mógł wyskoczyć kiedy tylko chciał atakując z zaskoczenia jednego czy drugiego. Ostra dzida ukazała się jako pierwsza a za nią bujała się różowa istota. Gadzina o pewnym spojrzeniu i ciekawym uśmieszku oraz skrzydła dodające pociągającego wyglądu, ale nie tylko to przykuło oczy demona. Jej skąpe ubrania ukazujące jej walory smakowe podnosiły w dzikiej bestii szybszy przepływ krwi po ciele z podniecenia. Swoim łopotaniem skrzydeł oraz sykiem chciała ukazać swoją wyższość oraz dominację. Zrobiło to pozytywne wrażenie na Sztylecie. Kobieta z pazurem, to jest to. W jego głowie dobiegała teraz wypowiedź od seksowniej piękności by zostawić niby jej zdobycz. Widocznie znała jakiś magiczny język albo sama była dość dzika by porozumiewać się z futrzastym. Czerwonooki nie odezwał się ani nie poruszył, siedział dalej na swym siedzisku i czekał. Różowa dzika nie wytrzymała i podchodziła coraz bliżej z wyciągniętą dzidą wprost na futro wilka. Oczy oraz uszy czerwonokiego wertowały i kodowały coraz to więcej pojawiających się przybyszów w cieniu. Czekali oni na rozkaz jej albo na niebezpieczeństwo by wkroczyć. Dzida poszła w bok, zaś gadzinka podeszła na tyle blisko by się ugiąć i spotkać pysk w pysk z demonem. Sztylet pierw patrzył w sam środek jej piersi, ten rowek skrywał zapewne wiele słodkości. Następnie ponownie dotarła do niego wiadomość by odejść i oddać swojego pół martwego wroga w jej łapska. Wilczy syn pomału podniósł swój kudłaty ogon, który powędrował w stronę jej dłoni w której trzymała ostre narzędzie. Delikatnie je odsunął i zaczął ją smyrać ogonem po tej łapie. Zbliżył tym razem on swoją mordę w jej stronę. Wysunął swój język którym lekko maznął ją po ustach. W jego wilczym języku padło:
-Wooff! To moja zdobycz. Nie odstąpię Ci jej od tak bo was jest więcej. Umrę w walce o swoje jeśli trzeba będzie... Widzę, że nie chcesz walczyć... macie coś interesującego na wymianę? Informację? Jakieś rzeczy? Te dranie oszukiwały i zabijały, nie wiem co im to dawało prócz satysfakcji. Chciałem dołączyć do jakiejś frakcji... Większe skupisko to większe profity... Woof!
Szczerze mówiąc miał cichą nadzieję, że go zrozumie chociaż ona. Wiedział w głębi, że i tak da sobie radę. Po przemówieniu ponownie ją oblizał po różowych i smacznych ustach a kudłatym ogonem tym razem smyrał ją po brzuchu z dzikim uśmiechem.
OCC: sexy... umm ten. Rozmowa.
-Wooff! To moja zdobycz. Nie odstąpię Ci jej od tak bo was jest więcej. Umrę w walce o swoje jeśli trzeba będzie... Widzę, że nie chcesz walczyć... macie coś interesującego na wymianę? Informację? Jakieś rzeczy? Te dranie oszukiwały i zabijały, nie wiem co im to dawało prócz satysfakcji. Chciałem dołączyć do jakiejś frakcji... Większe skupisko to większe profity... Woof!
Szczerze mówiąc miał cichą nadzieję, że go zrozumie chociaż ona. Wiedział w głębi, że i tak da sobie radę. Po przemówieniu ponownie ją oblizał po różowych i smacznych ustach a kudłatym ogonem tym razem smyrał ją po brzuchu z dzikim uśmiechem.
OCC: sexy... umm ten. Rozmowa.
Re: Pole Bitewne
Pon Sty 23, 2017 2:17 am
Nie ukrywała irytacji, gdy tajemnicza bestia tak pewnie siebie reagowała na jej groźby. W niekorzystnej sytuacji, odważnie zadeklarował, iż nie odda jej zdobyczy, a drapieżne dziewczę nie zamierzało nawet zastanawiać się nad odmową. Drugie liźnięcie było decydujące, żyłka pękła, a Sztylet poczuł, jak szereg ostrych zębów smoka wtapia się w wystawiony przez niego jęzor. Nawet nie zdążył go schować, a rozszarpujące żółtawe brzytwy wypuściły krew z ran kłutych. Nie szarpała go na szczęście czarnego futrzaka, niewiele brakowało, a by mu owy jęzor odgryzła. Zanim nawet mógł pomyśleć o kontrataku, drewniany trzonek ruszył pędem na jego cielsko i z rozmachem uderzył tuż po lewą przednią nogą, by w następstwie obalić go o okoliczną ścianę.
Wstała na równe nogi, za chrząkała gulgoczącą ze śliną w ustach i wypluła paskudną, rubinową krew sierściucha. Zasyczała już mniej agresywnie, ale stanowczo dając do zrozumienia, że zapomina się, jak tragicznej sytuacji właśnie się znalazł. Ciągle czuł pulsujący ból na jęzorze, gdy do jego głowy napływały myśli.
"-Ostrzegałam! Zapominasz się nieznajomy, że nie jesteś w pozycji do negocjacji! Obowiązuje tu wyłącznie prawo natury, prawo silniejszego. -"Następnie machnęła ręką do swoich towarzyszy, oto z cienia wyłoniły się dwie bardziej muskularne, wyraźnie męskie sylwetki. Smoczyska o podobnej zbroi co kobieta, lecz zakrywającą więcej połaci ciała w okolicy bioder, pierwszy o barwie łuski seledynowej, zaś drugi zbliżonej do trawiastej. Najwyraźniej obydwoje nie mieli żadnego owłosienia na czerepach, co mogłoby zdradzać, że cechą charakterystyczną wojów tej kompanii najemniczej są właśnie zgolone głowy, bądź to naturalna kolej rzeczy dla samców owej rasy.
Zabezpieczyli teren, dwóch pozostało w cieniu przed wejściem, dwóch weszło do środka, jak wcześniej było wspomniane, razem możliwe było ich pięcioro. Wyższy wzrostem seledyniak zaczął się komunikować podobną gadzią gwarą, zbliżając do samicy łeb i rozdziewając szeroko paszcze.
"-Siostro co robimy z tym dziwnym zwierzem!? Wydaje się, iż to nieznany gatunek w tej przestrzeni planetarnej, może za niego też zapłacą!? -" Obydwoje zerknęli w stronę futrzaka, ten już pozbierał się na nogi po uderzeniu o ścianę. Jaskinia głębiej skrywała bazę, a wyjście skrywało pośród pilarów jeszcze dwójkę łuskowatych jegomości.
Odpowiedziała mu z bardziej rozdrażnionym sykiem.
"- Może będzie coś wart do badan laboratoryjnych, odpalaj sieci i zabierajcie mi tu te mięcha! -" Tak też na owy komunikat, każdy mężczyzna z osobna obrał swój cel. Jeden wystrzelił z naramiennika sieć, która oplotła ciężko rannego bandytę. Drugi zaś gotów był wystrzelić ją w kierunku wilczura, czy naprawdę nic nie dało się zrobić?
OCC:
Łącznie 40 obrażeń dostajesz, najwyraźniej nie chciała ciebie zbytnio zranić.
Wstała na równe nogi, za chrząkała gulgoczącą ze śliną w ustach i wypluła paskudną, rubinową krew sierściucha. Zasyczała już mniej agresywnie, ale stanowczo dając do zrozumienia, że zapomina się, jak tragicznej sytuacji właśnie się znalazł. Ciągle czuł pulsujący ból na jęzorze, gdy do jego głowy napływały myśli.
"-Ostrzegałam! Zapominasz się nieznajomy, że nie jesteś w pozycji do negocjacji! Obowiązuje tu wyłącznie prawo natury, prawo silniejszego. -"Następnie machnęła ręką do swoich towarzyszy, oto z cienia wyłoniły się dwie bardziej muskularne, wyraźnie męskie sylwetki. Smoczyska o podobnej zbroi co kobieta, lecz zakrywającą więcej połaci ciała w okolicy bioder, pierwszy o barwie łuski seledynowej, zaś drugi zbliżonej do trawiastej. Najwyraźniej obydwoje nie mieli żadnego owłosienia na czerepach, co mogłoby zdradzać, że cechą charakterystyczną wojów tej kompanii najemniczej są właśnie zgolone głowy, bądź to naturalna kolej rzeczy dla samców owej rasy.
Zabezpieczyli teren, dwóch pozostało w cieniu przed wejściem, dwóch weszło do środka, jak wcześniej było wspomniane, razem możliwe było ich pięcioro. Wyższy wzrostem seledyniak zaczął się komunikować podobną gadzią gwarą, zbliżając do samicy łeb i rozdziewając szeroko paszcze.
"-Siostro co robimy z tym dziwnym zwierzem!? Wydaje się, iż to nieznany gatunek w tej przestrzeni planetarnej, może za niego też zapłacą!? -" Obydwoje zerknęli w stronę futrzaka, ten już pozbierał się na nogi po uderzeniu o ścianę. Jaskinia głębiej skrywała bazę, a wyjście skrywało pośród pilarów jeszcze dwójkę łuskowatych jegomości.
Odpowiedziała mu z bardziej rozdrażnionym sykiem.
"- Może będzie coś wart do badan laboratoryjnych, odpalaj sieci i zabierajcie mi tu te mięcha! -" Tak też na owy komunikat, każdy mężczyzna z osobna obrał swój cel. Jeden wystrzelił z naramiennika sieć, która oplotła ciężko rannego bandytę. Drugi zaś gotów był wystrzelić ją w kierunku wilczura, czy naprawdę nic nie dało się zrobić?
OCC:
Łącznie 40 obrażeń dostajesz, najwyraźniej nie chciała ciebie zbytnio zranić.
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach