Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Pią Lis 22, 2013 5:43 pm
Nie wiele zostało z dawnej aglomeracji. Istne pogorzelisko z wystającymi prętami i kawałkami zniszczonych budynków. Masa kurzu, brudu i porozrzucanych ciał zabitych.
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Sob Lis 23, 2013 8:46 pm
Zezłościła go. Mówiła co przyszło jej do głowy, bez znaczenia mając to, czy wyprowadzi go z równowagi czy nie. Igrała z ogniem, bowiem rozzłoszczony Chang mógł okazać się niebezpieczniejszym przeciwnikiem. Nie powinna narzekać, to walka na śmierć i życie. Pancerz na przedramionach Changa był w stanie zatrzymać jej cios. Możliwe, że się trochę skruszył, ale nie osiągnęła efektu. Będzie trudniej niż się Vivian spodziewała.
- Naprawdę myślisz, że obchodzi mnie to czy uraziłam majestat? – Parsknęła, mocując się z mieczem. – I żeby było jasne. Ja też nie mam nic do stracenia.
Tym bardziej, że wielka łapa zacisnęła się na jej nadgarstku. Otworzyła szerzej oczy gdy napotkała białe spojrzenie Changa i usłyszała syknięcie. Kula energii utworzyła się wprost przed nią. Odruchowo chciała odskoczyć, zasłaniając się mieczem, ale różowy pocisk uderzył w Ósemkę z całą swoją mocą. Błysnęło. Jak marionetka poleciała w dół, słysząc jak wiatr świszczy jej w uszach.
Wpadła w zwaloną betonową płytę, przebijając się przez nią jakby była z piany. Przez drugą przeleciała już z mniejszym impetem i zatrzymała się dopiero na trzeciej. Jęknęła, gramoląc się z dziury. Kaszląc i parskając Vivian powstała, oceniając ogół zniszczeń. Oberwała zdrowo, już przy pierwszej próbie.
- Czyli kwestię porozumienia mamy już z głowy. – Wymamrotała, wspierając się na mieczu.
Rzuciła okiem na otoczenie. Zwalone budynki, gruzowisko. Pod resztkami wehikułów leżały chyba dwa ciała. Coś ją zabolało w środku i to bynajmniej nie od uderzenia Tsufula. Powietrze chrapliwie opuściło obolałą klatkę piersiową dziewczyny. Odrzuciła na bok kilka głazów i prętów, starając wydostać z zawalonego budynku.
Jakoś wyszła. Wzięła głęboki wdech gdy spostrzegła, że Changeling stał nieopodal. Aż zaklęła. Pewnie podziwia dzieło swoich zniszczeń. Skoczyła. Miecz z metalicznym chrzęstem zatoczył koło po zapadniętej ulicy, kiedy dziewczyna szła wolno w kierunku wroga. Splunęła na bok czerwoną śliną.
- Konsekwencje, konsekwencjami. Powiedz, broniłeś swoich towarzyszy prawda? Może mało kto jest mi tutaj bliski, ale powiedz… Czy nie robię tego samego? – Opuściła głowę, tak, że złota grzywka przykryła jej oczy. Niezmiennie parła w stronę wroga. – Jeśli Cię nie zabiję, będziesz dalej mordował. Proste i logiczne. – Dokończyła ciszej i bardziej gorzko.
Więc czemu było jej go żal? Czuła coś na kształt współczucia dla Tsufula, który wyobcowany, pozbawiony wszystkiego co kochał, marzył tylko o zemście. Ta historia skończyć się może tylko śmiercią. Pytanie tylko… Czyją?
Obok postaci halfki pojawiła się druga, będąca jej wierną kopią. Następnie kolejna i jeszcze jedna. Pięć Vivian z mieczami nagle stanęło twarzą w twarz z wrogiem i jakby na sygnał, rzuciły się na niego. Dziewczyna użyła Zanzokena, by mieć pewność, że tym razem uda się jej trafić. Hologramy otoczyła Changa, wyimaginowanymi mieczami celując w różne części ciała. Gdy zostały przez niego uderzone lub gdy udało się im wyprowadzić cios rozpływały się. To tylko projekcja…
Prawdziwa Ósemka wykonała ładny zwód i uniosła miecz. Światło błysnęło na klindze. Ostrze rozmyło się, opadając na bok Changelinga. Kadetka uchyliła się pod potężnym ramieniem, wymierzając cios. Włożyła w ten atak całą swoją siłę, starając się zadać jak największe obrażenia. Tak, jak pokazywał jej Detektyw. Posługiwała się białą bronią od niedawna, ale trafiła, chociaż nie bezbłędnie, to zawsze. Tańczyła, bo dobrze znała ten rytm.
Po wyprowadzeniu cięcia odskoczyła, schodząc z drogi przeciwnika i momentalnie ustawiając gardę. Nie mogła pozwolić sobie na brak czujności. Tsuful wykorzystał ten moment i dlatego przebiła się przez zwalony budynek, odrapując sobie plecy. Jeśli chcę przeżyć, musi się skupić, wczuć w ten rytm.
- Czy kto żywy, czy umiera, wszyscy tańczą, makabrela~ – Zanuciła pod nosem. Źrenice miała niebezpiecznie rozszerzone.
Zamrugała gwałtownie. Wizja zamgliła się znacznie, jakby ktoś przed jej oczami ustawił zaparowane szkło. Przymknięcie powiek załatwiło sprawę, ale Vivian poczuła coś na kształt bólu, ukłucia gdzieś w środku. Szlag, jak już teoretycznie uporała się z problemami z głową, to teraz coś nowego musi wepchnąć się w rozkład zajęć. Że też ona nigdy nie może do końca być normalna!

OOC
Xanas
Cios potężny ---> 2370
Ja
Punishing Blaster ---> 1706
Zanzoken ---> 60
SSJ ---> 75
Xanas
Xanas
Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk1127/1500Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (1127/1500)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Sob Lis 23, 2013 10:29 pm
Changeling pomknął za swoja ofiarą wiedząc że tak łatwo jej nie zabije. Musiał się bardziej postarać, bo ta złota aura widać dawała dość mocną wytrzymałość. Ciekawe czy ta powłoka mogłaby też ją opanować i czy by to coś dało. Tak naprawdę w głowie Frosta nie znalazł nic o żadnych aurach które by posiadało to ciało. Widać była to prosta, niszczycielska siła.
Bestia wylądowała niedaleko Ósemki i spokojnie czekała aż ta się wygrzebie spod sterty kamlotów pod którymi się teraz znajdowała.
Gdy ta się pojawiła uśmiechnął się szerzej i słuchał jej gdy szła w jego stronę. Jego białe oczy obserwowały każdy jej ruch. Nie mógł sobie pozwolić na błąd bo czuł że ta kobieta jest silna jak ciało tego jaszczura. Ciekawe jak ten by zareagował wiedząc co ten wyczynia z jego powłoką.
- Mój cel nigdy nie ulegnie zmianie słoneczko. Nie bronię ci niczego, broń tych morderców, ja jestem mścicielem! I pokonam każdego kto wejdzie mi w drogę.
Zrobił krok w jej stronę gdy ta się rozmnożyła. Teraz zamiast jednej było pięć.
- Szlag... która jest prawdziwa... cholerny trik... - warknął patrząc to na jedną to na drugą.
Te nagle rzuciły się na niego, a ten zasłonił się ramieniem wypuszczając swoje Ki na powierzchnie ciała.
- Mówiłem byś mnie ..... - zachwiał się od natłoku ciosów. Wszystkie zostawiły mu krwawe ślady w miejscach które nie były osłonięte, a jedna wbiła mu miecz w bok powodując że usta zalały mu się krwią.
Na szczęście udało mu się aktywować technikę która obłożyła ciało elektryczną siecią o sile piorunów. Gdy tylko prawdziwa Ósemka oraz jej klony dotknęły jego ciała przez miecze przeszła fala energii i z wielka siłą odrzuciła je na wszystkie strony przy okazji wyciągając mu miecz z boku który zaczął obficie krwawić. przez chwile klony wyblakły i zlokalizował prawdziwą przeciwniczkę.(na czas ataku)
- Pierwszy raz ktoś zadał temu ciału... takie rany.. -sapał upadłszy na jedno kolano. - Zapłacisz mi za to...
Z trudem wstał na obie nogi i strzelił w nią promieniem paraliżującym z oczu mając nadzieję że trafił właściwą.
Następnie wystrzelił w jej kierunku, złapał ją za gardło i przejechał jej po ciele pazurami drugiej ręki zostawiając na nim krwawe ślady oraz rozrywając ubranie. Następnie cisnął nią o gruz jaki był na ziemi.

OOC:
Akcja Defensywna :Death Web I =
Dla mnie: 2370 dmg
Dla Ciebie: 1137+2370 dmg

Akcja Ofensywna Eye Beam - paraliż na jedna turę
Tura paraliżu:
Potężny atak: 1549

Całościowy dmg: 1137+2370+1549= 5056 dmg

KI:
Eye beam = -333 ki
Death Web = - 1327 ki
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Nie Lis 24, 2013 5:29 pm
___Mknął szybko przed siebie. Z tego co udało mu się zaobserwować był nadal jedyną osobą, która tam zmierzała od strony akademii. Pewnie było to kwestią czasu. Powoli zbliżał się do granicy oddzielającej miasto centralne od północnego. Niedaleko za nią było już widać ogromny krater. Typowy dla potężnej eksplozji. Ktoś wycelował atakiem w idealne miejsce. Wyglądało na to, że został zniszczony główny reaktor. Można się spodziewać w tej okolicy mocnego stężenia szkodliwego promieniowania. Choć to co dla ludzi mogło być zabójcze, na saiyan raczej nie będzie miało większego wpływu.

Był już blisko. Dookoła ruiny. Masa porozrzucanych szczątków ciał i budynków. Istne postapokaliptyczne miasto. Nad niektórymi miejscami nadal unosił się dym. Powoli dogasały palące się obiekty.  Zapach spalenizny i rozszarpanych wnętrzności przyprawiał o wymioty. Ten kto to zrobił, słono za to zapłaci.

Wtem zauważył swój cel, jak mniemał. Jeszcze z oddali patrząc wydawało mu się, że była tam więcej niż jedna osoba. Z bliska co do tego już nie było wątpliwości. Toczyła się tam walka.
- Ta poczwara…
Powiedział sam do siebie widząc Xanasa.
- Changeling…
Rozpoznał tą rasę. Od najmłodszych lat wpajali mu nienawiść do obojnaczych jaszczurów. Tym bardziej teraz wzrosła widząc skutki jego działań. Zaciśnięte dłonie w pięści i mięśnie gotowe to walki… Zatrzymał się nagle. Zdał sobie sprawę, że to już nie jego problem. A zdaje się, że ktoś już zajął się changelingiem. Dziewczyna o złotych włosach. Rzadki widok. Super saiyanka. Całkiem nieźle sobie radziła. Postanowił wpatrywać się uważnie. Jeśli zajdzie taka konieczność, wtedy pomoże jej unicestwić gada. Póki co zdawało się, że go nie zauważyli. Tym lepiej. Ważniejsze jednak dla niego było spotkanie z Kuro.
- Spóźnia się…
Stał z założonymi rękami i zaciśniętymi zębami. Nie ukrywał swojego zdenerwowania. Co też June mogło się stać? Nie przypominał sobie by widział w niej aż taką nienawiść do pupila Hikaru. Nie mógł uwierzyć, że pozwoliła tak łatwo zawładnąć swoim ciałem jakiemuś robakowi. Zrobi wszystko by ją uzdrowić a wtedy policzy się z tymi tsufulami. Złość budziła w nim ukryte zasoby energii i niewielkie wyładowania pojawiały się co jakiś czas na jego ciele mimo, iż nawet nie przybrał postaci super saiyana.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Nie Lis 24, 2013 8:10 pm
Rei już doleciał na miejsce. Za to Kuro szlag trafiał, że nie zdążył ich uratować i nadal nie pojmował jak to się stało. Od kilku miesięcy nie był przepełniony takim gniewem. Miał ochotę rozerwać Changelinga na kawałki, nie przejmując się czy to jego wina, czy Tsufula. Niby Saiyanie nie byli niewinni ale takie masowe morderstwo.... Krew się w nim burzyła. Przynajmniej jakaś dziewczynka podjęła z nim walkę. Na razie niech będzie, muszę się z Reiem zająć June, a jak będzie źle to wkroczą do akcji. Jaszczur nie był przeciwnikiem dla żadnego z nich.
Saiyana trochę zaskoczyło, że szatyn nie pomyślał, że to Hikaru sprowadził go na Vegetę. Cóż widzieli się zaledwie wczoraj po południu. Natomiast Mistik najwyraźniej porządnie minimalizował swój poziom Ki i odpoczywając na skale obserwował sytuację. Pewnie przegryzki mu brakuje, czasami nie rozumiał nauczyciela. Relaksował się w takiej sytuacji ale z pewnością nie omieszka mu wypomnieć, ze przez opieszałość młodzika łubudneło w powietrze miasto.

Kiedy doleciał na miejsce obraz zniszczeń by nie do opisania. Serce mu się zacisnęło. Przeszedł ponownie do stanu SSJ. I wylądował obok szatyna.

- Mam ochotę roznieść tego changa na kawałki, a potem jeszcze je spalić. Masz jakiś pomysł? Myślałem, że nie żyjesz i nierozważnie powiedziałem to June w tym stanie. Nie mam podejścia do kobiet. Ech zastanawiam się, co April we mnie widzi. Mam przy sobie fiolkę ze świętą wodą usuwa Tsufula z organizmu, tylko trzeba ją najpierw jakoś zmęczyć. Ta woda zabezpiecza też przed opanowaniem ciała przez Tsufula. Mam tego na 3 łyki ale lepiej żebyś się napił.

Kuro podrzucił kompanowi wodę. Miał nadzieję, że Rei coś wykombinuje, a sama jego obecność w jakiś cudowny sposób wpłynie na June. Po za opcją, bawimy się z June, aż się zmeczy, a potem damy jej Wodę nie miał innych pomysłów.Zresztą był umysłem gdzie indziej, tam gdzie była April.
Anonymous
Gość
Gość

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Nie Lis 24, 2013 8:49 pm
______Roztargnienie Kuro było dla niego bardzo zgubne. Przez to, że był myślami przy swojej ukochanej nie dostrzegł tego, że pchła na ogonie była coraz bliżej. Chwila pogawędki między nimi była marną stratą czasu, a w momencie rzucenia fiolki ze świętą wodą Rei'owi między saiyanami przemknął KI Blast wycelowany właśnie w rzucany przedmiot. Rozległ się wybuch, który rozniósł zarówno fiolkę jak i jej zawartość w nicość.
___ - Wiedziałam, że coś złego tu knujecie, HAHAHAHAHA. Od samego początku coś mnie blokowało przed zajęciem twojego ciała, a teraz wiem co to było. - demonica pojawiła się w powietrzu. Jej oblicze przyzodobione było szerokim, wrednym uśmiechem godne prawdziwego demona prosto z piekielnych czeluści. - To teraz wystarczy, że zranię tego oto tutaj kolegę i tamtą dziewczynę. - tu wskazała na saiyankę dzierżącą miecz - Potem przejmę ich ciała, a ty, saiyaniku będziesz na przegranej pozycji i największe utrapienie tej planety zostanie zażegnane! - zaśmiała się głośno będąc pewna swojej wygranej. A to się szczęście do niej zwróciło! Ich jedyna broń, dzięki, której mogli wygonić tsufula z ciała demonicy została zniszczona!
Gdy rudowłosa przestała się śmiać spojrzała podekscytowana na Reito. O ile to było możliwe uśmiechnęła się jeszcze szerzej wpadając chyba na jeszcze gorszy plan niż wcześniej.
___ - Ty jesteś Reito, he? Przynoszę Ci złe wieści, twoja June mentalnie już nie żyje. Ten oto Kuro ją zabił mówiąc, że nie żyjesz! Bidulka się tak załamała, że nawet ja już nie wiem gdzie jest! - znowu wpadła w niekontrolowany wybuch śmiechu. Gdy się trochę uspokoiła na jej twarz zawitała śmiertelna powaga. Wybuchła czerwoną aurą, a za chwilę całe jej ciało zajęło się ogniem. Buchnęła kilka razy płomieniami w górę, a następnie ruszyła wprost na... nie, nie Kuro, a Reito. Tamta halfka była zbyt daleko i próba jej zaatakowania na pewno skończyłaby się blokiem Kuro, dlatego od razu sobie darowała tą akcję.
Zacisnęła płonącą dłoń w pięść i zaatakowała...

OOC
Fire Torch na Reito 1/3 tury
Efekt: DMG = 2070*1,5=3105
Koszt: -2970 KI
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Nie Lis 24, 2013 10:31 pm
Waga tej potyczki była wielka, ale o powinnościach Vivian nie miała czasu myśleć. Zbliżając się do przeciwnika ujrzała jak elektryczna sieć, coś co wyglądało jak lśniące energią kable oplatają jego ciało. Niestety, było już za późno. Trafiła, ale gdy tylko miecz zadał cios, poczuła jak piorun wędruje wzdłuż metalu i odrzuca ją w powietrze.
Z ust trysnęła krew i Ósemka zrobiła malowniczy łuk w powietrzu, wbijając się w pękniętą ścianę. Znowu? Świat oszalał, albo lubił schematy, więc na jedno wychodzi. Kadetce dzwoniło w uszach, metaliczny smak krwi drażnił język a kości boleśnie odczuły lądowanie. Nigdy nie widziała takiej techniki, ale pewne było to, że musi się jej wystrzegać.
Nie zdążyła nawet wstać, gdy przed oczyma błysnął Vivian czerwony promień. Zamrugała gwałtownie, ale znów się spóźniła. Jak na złość. Miała walczyć, a daje sobą tak pomiatać… Nic tylko ją wyśmiać i skopać. Ciało przestało słuchać dziewczyny i zastygła w miejscu jak woskowy posąg. Mogła tylko zagryzać wargi, gdy na obolałej szyi zakleszczyło się wielkie łapsko. Druga ręka uzbrojona w ostre pazury przejechała po jej lewym ramieniu, schodząc aż na plecy. Mało zęby jej nie pękły, tak mocno je zaciskała, byleby nie wrzasnąć, nawet nie pisnąć, by nie dać mu tej satysfakcji.
Tsuful rzucił ją w gruz, gdzie odzyskała władzę nad koniczynami. Przeciął ramiączko stroju kadetki i rozszarpał materiał na łopatce. Krew wsiąkła w ubranie, przebarwiając część z granatu na szkarłat. Vivian splunęła, gramoląc się na nogi. Dobrze znała ból, upokorzeniami się nie przejmowała, ale cierpiała najbardziej z innego powodu. Z tego, że jej zaufano, a ona daje sobą pomiatać.
Koniec z tym!
Wskoczyła na stos kamieni, stojąc wyprostowana jak struna. W lewej dłoni trzymała miecz, którego czubek wycelowała we Frosta, uśmiechając się drapieżnie kącikiem warg. Druga ręka była skierowana ku górze, nad nią formowała się kula jasnej energii.
- Nie zrozum mnie źle. Nie chcę zabijać Changelinga. Chcę wypędzić tylko Ciebie i zmieść z tego wszechświata choć tę małą cząstkę, która jest zdolna do bezdusznej masakry.
Pora zobaczyć, jak sprawdzi się technika od Trenera. Dysk szybko rósł w jej dłoni, obracając się prędko i błyszcząc ostrymi zębami. Jak go Vivian nazwała? Śmiercionośna elegancja. Było coś malowniczego w morderczym kręgu energii, mknącym w kierunku celu z melodyjnym świstem.
- Kienzan!
Nie zawahała się ani sekundę. Rzuciła nim w stronę Tsufula, a dysk pomknął z oszałamiającą prędkością w stronę przeciwnika.
Czas nie był sprzymierzeńcem Vivian, dlatego ledwie wypuściła krąg, zacisnęła dłonie na rękojeści miecza i skoczyła do przodu. Miała szansę, jeśli wróg skupi się na ataku energetycznym może udać się jej znów zaatakować, bez obawy, że zostanie odparta.
Krew zalała jej plecy, ściekała po ramieniu i uchwyt broni był już od niej śliski. Ból działał jak narkotyk. Był szkodliwy, ale zmuszał do koncentracji i na dziwny sposób ożywiał. Oczy Vivian, jasnozielone, płonęły nieprzerwanie tym samym ogniem, przywodzącym na myśl niespokojny żar.
Tak na wszelki wypadek, jeszcze raz użyła Zanzokena, jednak w oszczędniejszej formie. Kilkusekundowe iluzje pojawiły się naokoło Changelinga. Nie wiedziała gdzie dokładnie trafił dysk, ale i tak zamierzała zaatakować pełną siłą. Tym razem celowała w pierś i brzuch.
Pchnięcie, mające za zadanie wyrządzić poważne urazy wewnętrzne. Można by niemal oczekiwać, by fioletowy glut wyskoczył z usta Jaszczura. Uderzyła mocno, odskakując natychmiast po zadaniu ciosu. Co się teraz stanie?
Strach się bać. Nie była świadoma obecności trzech nowych wojowników, zbyt skupiła się na własnej walce. Determinacja, strach, gniew, nienawiść…
Gdy rozpoczął się taniec, nic nie miało znaczenia.

OOC ---> Wykorzystany dodatkowy atak
Xanas
Kienzan ---> 1299
Cios potężny ---> 2370
In total ---> 3669
Ja
Kienzan ---> 1429
Zanzoken ---> 60
SSJ ---> 75
In total ---> 1564
Xanas
Xanas
Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk1127/1500Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (1127/1500)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Pon Lis 25, 2013 11:47 am
Kombinacja ciosów powinna zabić kadetkę, a tak się jednak nie stało. Ta pomimo obrażeń skoczyła na równe nogi. Krew sączyła się z głębokiej rany changlinga, a ten czuł jak powoli zaczyna to odczuwać. Cholerny miecz, umiała się nim posługiwać i to był problem. Miała przez to też przewagę zasięgu.
Mimo wszystko Tsuful się uśmiechnął i oblizał stając pewniej na nogach.
- Nie sądziłem że będziesz miała jeszcze siłę wstać złotko. Widać jeszcze ci mało. Nie wypędzisz mnie z tego ciała. Nie ma szans byś mnie pokonała! - krzyknął szczerząc się w bezpiecznej odległości.
Dysk rósł w ręce złotowłosej dziewczyny, ale Katsu obserwował go dokładnie. Na pewno będzie wstanie zrobić unik. Przecież widzi to doskonale.
W końcu kobieta rzuciła swoim nim, a ten pomknął z wielka szybkością w stronę potwora. Ten nie spodziewał się takiego pędu.
- Cholera... nie uniknę.... - syknął - Muszę to odbić....
Szybko zgiął rękę przed sobą i czekał na zabójczy cios który zmierzał w jego stronę.
Nastąpiło zderzenie lśniącego dysku z ręką changelinga, lecz ten wbił się w pancerz i przeciął go jak masło wraz ze skórą i kośćmi które były pod nim. Ręka na wysokości zgięcia spadła na gruz, a z powstałej rany zaczęła się wylewać krew w wielkich ilościach. Wrzasnął, po czym opadł na kolana próbując odciąć się od bólu, ale ten przepełniał całe jego ciało. W ostatnich chwili zatamował krwawienie swoją energią, ale ból pozostał.
Gdy odzyskał cześć opanowania zobaczył że kobieta znów naciera atakując wszystkimi klonami od frontu w jego tors. Pierwszy miecz wbił się w pancerz, lecz nie przebił go całkowicie. Chang poczuł ukłucie pod nim, ale nie było na tyle głębokie by zagrażało jego życiu. Co innego ramię, nie będzie wstanie w nieskończoność tamować krwawienia.
Gdy tej udało się wyszarpnąć miecz, tsuful wskoczył na najbliższe ruiny które mierzyły około pięć metrów i spojrzał jeszcze raz na swoje obcięte ramię, po czym na tą która zadała mu tę ranę.
Sapiąc głośno syknął.
- Ty....suko.... jak śmiałaś! - Jeszcze nie przegrał. Wystarczy że ją pokona i znajdzie sobie inne ciało. - Zakończę to teraz!
Podniósł ocalałą rękę i wycelował palec prosto w Ósemkę. Na końcu palca zaczął gromadzić malutką kulkę energii. Tą technikę łatwo było zlekceważyć ale jej atut nie tkwił w jakości, ale w ilości.
- Barrage...Death... Beam.. - sapnął i zaczął wystrzeliwać pociski w stronę sayianki.
Pierwszy, drugi, oraz trzeci promień pomknął z oszałamiającą prędkością. Chciał już wystrzelić kolejny gdy nagle dostał bólu głowy i brak koncentracji sprawił że ostatni strzał poleciał gdzieś w górę.
- Niemożliwe.. straciłem koncentrację? Przestań walczyć Frost... jesteś mój! - krzyknął głośno.
Mimo iż trzy pociski pewnie trafiły celu to Tsuful teraz zajął się próbą okiełznania ciała Changa które najwyraźniej próbuje wrócić do prawowitego właściciela.

OOC:
Baarage death beam = 3 pocisk po 5% = 15% = 2133 dmg - 2986 ki
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Pon Lis 25, 2013 9:27 pm
Podziałało. Dziewczyna musiała mieć przy sobie swojego Ducha Stróża, jeśli oczywiście coś takiego istniało, albo braciszek obserwował ją bacznie z czeluści piekieł. Bo nawiasem mówiąc była pewna, że Axdra do nieba nie trafił…
Ryk wściekłości i bólu sprawił, że zacisnęła usta. Udało się jej uderzyć Changelinga mocno w pierś, a Kienzan odciął wielką łapę, tę samą, która rozdarła jej żywe ciało na ramieniu i plecach. Oko za oko, ząb za ząb. Gdyby miała takie pazury odpłaciłaby pięknym za nadobne, ale Vivian jest tylko halfką, w dodatku mocno poranioną. Wiedziała, że jest na skraju przepaści i niewiele brakuje… I to ją niezmiernie irytowało.
Po ataku odskoczyła oddychając chrapliwie, niemniej, nie wypuściła z dłoni miecza. Tsuful złorzeczył na nią aż miło, po czym wskoczył na kupę gruzu i spojrzał na nią z góry. Ten sam wzrok. Pogarda, nienawiść, wściekłość. Czemu ostatnio na nią tak patrzą? Czemu?!
- O nie… Ja muszę mieć ostatnie słowo. To nie widzimisię, albo… Tak. Robię to z egoistycznej pobudki, bo jeśli przegram, nie będę mogła spojrzeć sobie w twarz. – Ciałem Vivian wstrząsnęły dreszcze.
Napięcie buzowało zbierając swoje żniwo. Aura dziewczyny zmieniała barwę, stanowczo i nieubłaganie ozdabiając złoto czerwonymi smugami. Iskry były barwy krwi, tego samego szkarłatu który obficie wypływał z ran. Jasnozielone tęczówki ściemniały. Kadetka dobrze wiedziała, że opada z sił i zostało jej mało czasu. Przegrywała. Wróg mimo pozbawienia ręki miał się świetnie i kwestią czasu było kiedy ją zgniecie. Zmiażdży. Rozwali.
Drażniła ją własna słabość, niemoc doprowadzała do szału. Tak łatwo jest nienawidzić… Palce zaciskające się na rękojeści miecze ścisnęły go tak mocno, że pękły dwa paznokcie. Moc pulsowała w szalonym, wściekłym tańcu. Tak zła na siebie, na Tsufula i świat jeszcze nie była. Przemiana SSJ wymagała zmanipulowania tą negatywną emocją. Teraz pozwoliła temu wypłynąć na wierzch. A raczej wybuchnąć.
Krwista aura swoim kolorem dorównywała wyłącznie spojrzeniu. Źrenice Vivian zwęziły się do dwóch małych punkcików, zostawiając rolę główną intensywnie czerwonym ślepiom.
- Jak ja niby im spojrzę w twarz, co?! NO JAK?! AAARGH!!! – Ryknęła. Naokoło dziewczyny zapadła się ziemia, odpychając walający się blisko gruz. Zatańczył kurz.
Pędziła w stronę Changa, nie słysząc jego słów, nie rozumiejąc co do niej mówi. Nawet wizja zaczynała mieć odcień czerwieni – znak, że straciła nad sobą kontrolę, albo jest na skraju wyczerpania. A w prawdzie, oba na raz. Nie czuła bólu pocisków posłanych w swoją stronę, zlekceważyła je całkowicie. Blasty dwukrotnie przebiły udo i prawy bok Ósemki. Dla równowagi teraz druga część stroju zalała się posoką, ale kto w takich chwilach dba o ubiór?
Zamachnęła się, znów mierząc w pancerz na piersi zainfekowanego. Niewiele pozostało jej siła, ale Furia dawała kopa. Jak za wszystko przyjdzie Vivian potem za to odpłacić. To dopiero potem, teraz liczy się teraz.
Ponieważ nagle przed oczyma jej pociemniało, nierozważnie dała chwilę na to by Chang ją odepchnął. By nie zaliczyć kolejnego domu wbiła miecz w ulicę, hamując lot, aż wylądowała stopami na ziemi. Z ust spłynęła krew, wypluła ją z trudem. Pocisk energetyczny przebijający ciało powyżej biodra musiał zrobić jakieś spustoszenie wewnętrzne. W końcu przeleciał na wylot. Vivian drżało, walcząc pomiędzy słabością a silnym przedawkowaniem adrenaliny. Furia nie ustępowała, przełączając ją na tryb hiperaktywny. Tylko ile wytrzyma w tym stanie?
- Mój znajomy… Hazard… Czegoś mnie nauczył. – Wysapała z trudem mordując go spojrzeniem. Przytrzymywała się miecza by nie upaść. – Tak zwana Telekineza. Pozwól… Że zademonstruję.
Prawa ręka wystrzeliła do przodu. Vivian wyobraziła sobie falę Ki, płynącą w stronę Tsufula i zaciskającą wokół niego. Po chwili uniosła trzęsącą się dłoń i Chang zrobił to samo – wbrew sobie wzleciał w powietrze jak balonik. Kącik warg Ósemki drgnął drapieżnie.
Gwałtownie opuściła dłoń i wróg uderzył z impetem w podłożę. Ale wściekłość i strach nie pozwalały przestać. Gestem rzuciła go w bok, jeden, drugi, rozwalając kolejne i tak zniszczone budowle, a potem zamachnęła się silnie posyłając go w dół. Kolejny krater do kolekcji…
Ręka opadła jej apatycznie, ale zmusiła się by ją podnieść. Kontrola Ki wymagała jasnego i trzeźwego umysłu, a w chwili obecnej obu tych przymiotów brakowało dziewczynie. Zaślepiła ją Furia i nie zważała na nic.

OOC ---> Furia Mode On + 120 do statów
Wykorzystany dodatkowy atak
Xanas
Cios silny ---> 810
Telekineza ---> 2646
In total ---> 3456
Ja
Cios silny ---> 810
Telekineza ---> 2858
SSJ ---> 75
In total ---> 3743
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Pon Lis 25, 2013 10:10 pm
___W końcu się doczekał. Saiyan o czarnych włosach z kitką pojawił się obok niego. Już kolejny raz go uśmiercił nim ten zdążył umrzeć. Ale tym razem użył tego w nieodpowiedniej chwili.
- Myślisz, że tak łatwo mnie zabić? Jestem niezniszczalny. Nie zapominaj o tym.
Uśmiechnął się sugerując tym gestem, iż jego słowa miały formę żartu a także nawiązywały do niedawno nabytej przez Reia umiejętności samoregeneracji. Zdając sobie sprawę, że to June usłyszała o tym dodał.
- Jak mogłeś jej coś takiego powiedzieć!?
Tym razem ostro zareagował.
- Nie miałeś co do tego pewności. Trzeba było skłamać albo przynajmniej powiedzieć prawdę, że co do tego nie jesteś pewien…
Zmierzył go ostro wzrokiem. Czasem miał ochotę mu mocno przywalić za tą niewyparzoną gębę. W sumie Kuro dodał, że zrobił to nierozważnie ale to mało go usprawiedliwiało. Wspomniał także o świętej wodzie, która mogła uratować demonicę. Od razu poprawił się humor szatynowi. Wiedział, że jeszcze nie wszystko stracone. Sytuacja diametralnie się zmieniła gdy ta została zniszczona. Wyciągnął rękę by złapać fiolkę ze święta wodą a tu nagle „bach!”. Ki-blast roztrzaskał ją na wszystkie strony. Nadzieja jak się pojawiła tak też szybko rozprysła się, wraz z kawałkami pokruszonego szkła i kropli wody. Wszelkie plany wzięły w łeb. A najgorsze było to, że June straciła jakiekolwiek panowanie nad swoim ciałem.
 
Przejrzała ich. Kuro… jakże on był nierozważny w swoim postępowaniu. Kolejny raz dał ciała po całości. Reito milczał. Przyjął te wszystkie gorzkie słowa bez wdawania się w potyczki słowne. Dobrze znał ten stan. Sam pozwolił by shadow opanował jego ciało. To było nie do zniesienia a utrzymanie swojej świadomości wewnątrz należało do nie lada wyczynu. Nie miał tego za złe June. Nie winił jej, że pozwoliła się opętać. Z zamkniętymi oczami wisiał w powietrzu. Głowę swą miał schyloną ku dołowi tak że włosy przysłoniły je całkowicie i spowiły cieniem. Łza pociekła mu po policzku i spadła na ziemię.
- Kuro… - Powiedział spokojnym tonem nie zmieniając pozycji swego ciała.
- Pomóż tej walczącej dziewczynie… June zajmę się sam…
Zacisnął mocno dłonie w pięść. Tak iż wyładowania na jego ciele pojawiły się ponownie. Widać było, że nie warto teraz mu się sprzeciwiać. Ogarniała go złość a jednocześnie bezradność. Wiedział, że będzie musiał walczyć z demonicą opanowaną przez Tsufula. Mimo wszystko nadal wyglądała jak June. To jak połączenie chęci zemsty z wyrzutami sumienia spowodowanymi skutkami swoich działań. Jednakże nie miał zamiaru pozostawić tego tak jak jest. Uratuje June. Nie wierzył w to, że mogła umrzeć. Zrobi wszystko by wypędzić z jej ciała tsufula.
- Spróbuj jeśli uważasz, że jesteś w stanie mi coś zrobić.
Uniósł głowę wysoko i spojrzał na nią oczami pełnymi nienawiści w odcieniu bladej zieleni. W tym samym momencie jego włosy przybrały złoty kolor. Tak jak się spodziewał zaatakowała z pełną mocą. Tą technikę widział pierwszy raz w życiu. Jej ciało spowiły płomienie. Zamierzała się z atakiem rozżarzoną dłonią. Nie ruszył się nawet z miejsca. Przybrał tylko pozycję obroną i gdy była odpowiednio blisko zacisnął mocno mięśnie i z okrzykiem złości wydobył z siebie pokłady skoncentrowanej Ki, które skutecznie odepchnęły ją i zniwelowały obrażenia jej ataku.
- Ka… me…
Złączył dłonie ze sobą odchylone w bok ciała.
HA…MEEE!
Jego krzyk narastał wraz z kulą energii utworzoną w dłoniach. Błękitna poświata wystrzeliła na wszystkie strony niczym energetyczne miecze.
-HAAA!!
Wystrzelił pocisk mknący z zawrotną prędkością. Nie był zbyt silny. Dobrze wiedział, że jest to niedopracowana forma techniki. Chyba te przywiązanie do June nie pozwalało mu jej zbytnio zranić. Wiedział, że ona nadal gdzieś tam w środku jest. Nawet jeśli straciła kontrolę nad ciałem to nadal jest to jej ciało.
 
OOC:
Kiaho.
Kamehameha: 3000dmg
HP: bz
KI: -3000
Xanas
Xanas
Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk1127/1500Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (1127/1500)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Pon Lis 25, 2013 10:57 pm
Powinna upaść, lecz nie zrobiła tego i parła dalej. Katsu nie wiedział skąd jej ciało jest tak wytrzymałe i dlaczego była tak zawzięta. Jego ciało już pulsowało bólem i wiedział że będzie musiał je szybko zmienić. Na tą kobietę nie było sensu, bo była równie obita co on. Teraz ważne było ją zabić i przejąć kogoś innego by terroryzować dalej.
Chang spojrzał na swoja oponentkę przez zwężone oczy po czym znów zaatakował go spazm bólu wychodzący z jego głowy. Złapał się za nią i zaczął przepychać się ponownie z Frostem który za wszelką cenę chciał przejąć kontrolę z powrotem.
Nie słyszał co Ósemka do niego krzyczy i nie zwracał na to uwagi póki ta nie podeszła, a wtedy instynktownie ja po prostu odepchnął zdrową ręką.
Wtedy tez poderwała go z ziemi tą samą techniką którą oberwał wcześniej od Kuro w tej wiosce w której wybijali słabych sayian.
Katsu został uniesiony w powietrze i kobieta zaczęła walić nim o wszystkie ruiny jakie były naokoło. W końcu rzuciła nim o ziemię robiąc dodatkowy krater w kraterze który on wykonał.
Został przysypany gruzem, a z pod nich dobywały się jęki. Zaklął i kaszlnął krwią. Powoli zaczął się podnosi opierając się na zdrowej ręce. Całe jego ciało zdobiły teraz liczne rany z których sączyła się krew. Nie mógł tu przegrać. Jego umysł chwilowo się uspokoił, musiał skończyć tę walke zanim Frost znów zechce mu popsuć szyki.
- Zabiję cię! - krzyknął i wystrzelił w jej kierunku zadając cios zdrową ręką. To była jednak tylko podpucha ponieważ główny cios nadleciał ze strony ogona. Owinął się wokół Ósemkowej piersi niczym wąż i zaczął ściskać coraz mocniej chcąc łamać kości.
- Teraz już się nie wyrwiesz, zmiażdżę ci wszystkie kości.


OOC:
Szybki atak za 861
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Wto Lis 26, 2013 4:00 pm
No i zaczęli się kłócić.

- Niespełna dwie godziny temu Hikaru powiedział mi, że zżarł Cię Red, Twojej Ki nigdzie nie dało się wyczuć. Co miałem niby pomyśleć? Nie jestem profesorem demonologii. Cholera.

Fakt popełnił błąd, nie spodziewał się June tak zareaguje. On sam, jeśli chodziłoby o April zawalczyłby z całym światem, żeby wydostać jej duszę z zaświatów, niezależnie czy to możliwe, czy nie. Tak mocno ją kochał, wychodziło na to, że szatyn był tylko dla June zabawką Nie chciała się dla niego postarać, ratować, wyrwać ze szponów śmierci. Z drugiej strony nie znała tych wszystkich uczuć, miłości, poświęcenia dla ukochanego i czasem poproszenia o pomoc, aby razem przejść przez trudności. Uważała, ze sama wie lepiej, nie zwracając uwagi na drugą stronę. Sama odganiała wszystkich od siebie. Ale było już za późno. Rozpoczęła się między nimi walka.
Kuro szczerze nie spodziewał się, że Reito zaatakuje, choć atak do silnych nie należał. Atakował ostrożnie, aby zbyt mocno jej nie skrzywdzić. Natomiast Saiyan brakiem świętej wody się nie przejął. Zresztą wcześniej telepatycznie powiedział Reiowi, kto ją ma. Trzeba tu będzie sprowadzić April. Nie był zachwycony takim obrotem sprawy ale nie było wyboru.

Wycofał się nieznacznie na bok, aby w razie co asekurować Saiyana. Skupił się na Ki halfki. Znowu wisi redowi na szyi. Niech piekło pochłonie tego demona! Za chwilę będzie częściej wtulać się w niego niż w Kuro. Był zazdrosny, tak troszeczkę, no raczej było mu przykro ale trzeba to odłożyć na później. Skoncentrował się i wysłał jej kolejną mentalną wiadomość.

Spojrzał na kadetkę walcząca z Jaszczurem. Ledwo trzymała się na nogach ale dawała radę. Miał na nich oko, nie musiał się wtrącać. Niemniej walka dobiegała końca.

Przypomniało mu się coś jeszcze. Sięgnął do swojego tobołka z pamiątkami z Ziemi przywiązanego do szary i wyciągnął deseczkę. Deseczkę, która podarowała mu June z wypalonymi twarzami: Tsu, Raza, jej samej, Hikaru i Kuro. Pozostało jeszcze miejsce na April, Reia iw sumie Reda też nie może zabraknąć. Chłopak uważał to za skarb i najlepszą pamiątkę. Postanowił pokazać to June, może to pomoże.

- June spójrz! Pamiętasz? Wiemy, że tam jesteś i tęsknimy za Tobą! Juneeeeee!

OOC:
June proszę nie zniszcz mi tego obrazka Very Happy
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Wto Lis 26, 2013 5:14 pm
Licznik tykał ostrzegawczo, w miarę jak czas upływał. Vivian uparcie ignorowała pulsowanie w głowie i mroczki przed oczyma. Osłabła bardziej niż myślała, chociaż jej świadomość odpychała ból i zmęczenie. Nie dać się. W końcu jest mistrzynią w wypruwaniu sobie żył. Wytrwać. Tak łatwo powiedzieć, cholernie trudno zrobić.
Changowi nie spodobał się sposób w jaki potraktowała go i podłoże. Cóż, wszystkie chwyty dozwolone. I przeciwnik musiał dobrze znać tę zasadę, bo gdy Ósemka walczyła z grawitacją, wyskoczył tuż przed nią. Przeżył, a ona nie była tym faktem bynajmniej zdziwiona. To przecież nie mogło być, o ironio, tak łatwe.
Brakowało jej siły by zablokować cios, nie miała czasu by uskoczyć. Zdążyła jedynie unieść broń w stronę pięści Changa, gdy okazało się, że to zwykły zwód, a długi ogon zacisnął się wokół Ósemki. Jęknęła, gdy coś strzeliła w jej ciele, może kość, chrząstka, biolog jeden wie. Scouter, który jakimś cudem tyle przetrwał, a o którym dziewczyna kompletnie zapomniała został definitywnie zmiażdżony i zdawało się, że sama pójdzie w jego ślady. Nie pomna swojej sytuacji wierzgnęła wściekle. Prawa ręka pozostała wolna, uniosła ją wcześniej w górę wraz z mieczem. Teraz wściekle skierowała ostrze w dół, wbijając je w sploty ogona Jaszczura.
Jakiś ruch, wizja rozmyła się. Musiał nią rzucić, bo dziewczyna nagle zdała sobie sprawę, że półleży na najbliższej ścianie. Pięty zaryła w ziemię, utrzymując postawę we względnym pionie. Miecz zastygł w zmęczonej dłoni, ale to już był koniec. Nie miała nawet odrobiny siły by ustać na nogach, w pełni opierała się na betonowym bloku. Oddech chrapliwy padał z jej ust, pierś unosiła się z trudem.
Musi coś jeszcze zrobić. Musi pozbyć się Tsufula. Musi wygrać, bo jak inaczej pokaże się na oczy innym? No jak? Na ostatni moment oczy zalśniły krwistą czerwienią, gdy rozpaczliwą resztką sił wysunęła przed siebie dłoń. Błysk zbieranej energii, zauważalnie słabszy niż wcześniej, rzucił grę światła i cienia na pokrytą kurzem twarz. Vivian uformowała ostatni mały dysk.
- Kienzan. – W spektaklu gryzł się ostry ton ze słabym głosem.
Tarcza poszybowała w stronę Changelinga, gdy ten był tuż-tuż i wbiła się w pierś. Poleciała krew, wrzask, ciało zostało uszkodzone… Dysk nagle znikł. Rozmył się w powietrzu, gdy Ósemce nie starczyło przytomności umysłu ani mocy by utrzymać technikę. Niemniej, zadała sporą ranę, ale nie przecięła nikogo na pół. I co o tym myśleć?
Vivian patrzyła. Zmusiła się by nie odwrócić zamglonego wzroku, gdy przeciwnik padł na ziemię. Przeżył? Zab-zabiła go? Co teraz? Co z Tsufulem?
Jak na zawołanie, z ran ciała Changelinga wypływały gluty. Bardzo obrazowe określenie dla ucieczki Tsufula, ale fioletowej mazi inaczej nie można było nazwać. Gęsta krople zbierały się na wyciągnięcie ręki, tworząc małą kałużę, która w panice próbowała odpełznąć jak najdalej.
- Nie… Tak szybko… – Wychrypiała dziewczyna, osuwając się pod ścianę. Poranione plecy zostawiły krwawy ślad na pękniętym bloku, gdy dotknęła ziemi.

Pokonanie Tsufula nie jest łatwe, trzeba go doszczętnie zniszczyć, spalić energią jego ciało, a potem dla pewności jeszcze raz jego prochy.

Słowa Trenera rozbrzmiały w jej uszach tak wyraźnie, jakby stał obok.
Tak blisko. Została jedna, jedyna rzec i Ósemka może zemdleć w spokoju. Poruszanie ciałem było ponad jej możliwość, mieczy wypadł z dłoni i nie potrafiła kiwnąć palcem. Krwawiła i walczyła z mackami ciemności, nieustannie starającymi pozbawić ją przytomności. Nie miała jak się ruszyć, krzyknąć, zaciśnięcie pięści nie wchodziło w grę. Pieczenie ran i ból powoli, ale skutecznie przebijały się przez adrenalinę i tryb wściekłości. Jeśli spróbuje wstać, albo co gorsza walczyć, będzie skończona. Koniec, kropka.
Tsuful klnąc pod nosem uciekał, a gdyby tylko miała siły wstałby i zdeptała gluta. Została dziewczynie ostatnia opcja. Mogła wciąż, w mniejszym lub większym stopniu, kontrolować aurę, która na przemian tętniła złotem i czerwienią. Zacisnęła zęby i powieki.
Moc wystrzeliła w stronę Tsufula, a energia spaliła draństwo. Proch wzleciał w powietrze, ale i on przestał istnieć gdy spotkał się z aurą kadetki. Wszystko ucichło nagle, wycieńczenie zakręciło kurek do dopływu mocy. Vivian rozchyliła niepewnie powieki.
Gruzowisko. Nieprzytomny Chang. Tsufula ani śladu.
- Pomylił kroki. – Poruszyła niemo wargami.
Czerwień znikła. Zmęczone, brązowe oczy kadetki, patrzące gdzieś w dal otaczały sine obwódki. Gdy Furia minęła czuła dotkliwie każdą ranę i bynajmniej nie było jej to na rękę. Walczyła z ogarniającą ją sennością i przegrywała z kretesem. Była w końcu tylko zbitą kadetką, której ciało oblepiał podarty strój, krew i brud. Zakończenie żywota w ten sposób nie umywa się nawet do śmierci godnej bohaterów.
Mimo to… Po raz pierwszy w życiu cieszyła się, że sprostała powierzonemu zadaniu.
Ósemka pozwoliła sobie na ciche westchnienie, wywołując krople krwi, które leniwie wypłynęły z warg. Jasnowłosa głowa dziewczyny opadła jej na pierś. Na ustach zastygł niewielki, ale bolesny i szczery uśmiech. Dwie wielkie łzy wypłynęły spod powiek znacząc swoją drogę na pokrytych brudem policzkach. Nie chciała i umrzeć i nie zamierzała dać nikomu tej satysfakcji. Ale jeśli nie było wyboru, miała nadzieję, że zrozumieją. I nie będą po niej płakać.
Przegrała tę walkę, resztki przytomności odeszły w niebyt. Halfka padła jak nieżywa.
Czasem tak bywa.

OOC ---> Koniec walki
Xanas
Cios silny ---> 810
Kienzan ---> 1299
In total ---> 2109
Poniżej 10%HP więc Tsuful został wygoniony, a następnie spopielony~
Ja
Wykorzystany dodatkowy atak
Cios silny ---> 810
Kienzan ---> 2858
SSJ ---> 75
In total ---> 3743
SSJ Mode Off
Furia Mode Off
KO ---> 5%HP, wykrwawiam się i z mojej strony nie ma już na co liczyć
Anonymous
Gość
Gość

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Wto Lis 26, 2013 6:00 pm
_____Demonica nie miała pojęcia, że ktoś taki jak Reito postanowi walczyć przeciwko June. Przecież, zgodnie z jej wspomnieniami łączy ich bardzo wiele - wręcz silne uczucie, więc dlaczego postanowił atakować? Cholerny saiyan, czy oni nie mają ograniczeń, albo chociaż słabych punktów? Przez chwilę tsuful myślał, że taki znalazł, lecz plan spalił na panewce. Będzie musiał wymyślić coś innego bo jeśli tak dalej pójdzie to przegra.
___ - Khh...! - atak nie doszedł do skutku, a demonica została odepchnięta przez niewidzialną siłę kiaiho. Zakręciła się jak odbita piłeczka do palanta po czym zatrzymała w powietrzu wisząc do góry nogami. Wróciła do pionu, na twarzy malowała się nieciekawa mina. Wyraźnie tsuful czuł, że jest na przegranej pozycji. Płomienie, otaczające jej ciało na chwilę zniknęły. Wtedy, poczuła nagły wzrost energii, a gdy podniosła wzrok na przeciwnika dostrzegła błękitną falę lecącą w jej stronę. Nie miała jak uciekać, dlatego tak jak w przypadku fali Kuro, zasłoniła łokciami twarz, a kolanami brzuch. Palący ból był nie do wytrzymania, a szczególnie dlatego, że całkiem niedawno czymś takim już oberwała. Zagojone rany otworzyły się ponownie, jej ciało stało się jeszcze bardziej podrapane, a z nosa poleciała stróżka krwi, którą wytarła nadgarstkiem. Taki widok mógł oglądać Reito gdy wszelki kurz opadł.
___- CO TO MA BYĆ?! Co Ty sobie myślisz głupia małpo!? Jak śmiesz niszczyć to ciało, czy ono nic dla Ciebie nie znaczy!? - wrzasnął tsuful wymachując ręką. Zacisnęła pięści wraz zębami myśląc w popłochu co zrobić. Wtem usłyszała wołanie Kuro. Spojrzała na obrazek, który wystawił w jej stronę. Przez chwilę mogło by się wydawać, że to nie robi wrażenia na June, lecz po chwili tsuful złapał się za głowę czując nagły, przeszywający ból. Zgięła się w pół walcząc przez chwilę...

Wewnątrz, w obrazie duszy June niewiele się zmieniło. Dziewczyna leżała bez życia na marmurowej, zimnej posadzce z szeroko otwartymi oczami wpatrując się w pustkę. Wyczekiwała tego momentu, wyczekiwała swojego kresu. Nie mogła się pogodzić z myślą, że przyczyniła się do czyjejś śmierci, a już tym bardziej do śmierci Reito. Żadne bodźce z zewnątrz nie dochodziły do niej, z rozpaczy zupełnie zapomniała o możliwości wskrzeszenia, o której kiedyś opowiadał Szatyn. Niewiele o tym wie, bo przez dłuższy czas pobytu w wieży Kamiego była nieprzytomna.
Nagle... usłyszała jakiś dźwięk, nawoływanie. Mrugnęła nawilżając oczy po czym podniosła lekko głowę rozglądając się. Czyżby miała omamy? Dla pewności postanowiła na chwilę spojrzeć co dzieje się poza ciałem lecz tutaj pojawiła się jakaś bariera. Odbiła się od czegoś niewidzialnego i upadła na ziemię. Szybko się podniosła po czym zaczęła to macać. Znajdowała się w ciasnej klatce, jakby ze szkła. Uwięziono ją!
Zacisnęła pięść i uderzyła...


___ - Khha! - wrzasnął tsuful trzymając się za głowę. Trwało to kilka sekund, najwyraźniej uspokoił właścicielkę ciała bo wrócił ten wredny uśmiech i spokój. - Nawoływania nic nie dadzą! - krzyknęła, co oczywiście było blefem. Lepiej, żeby ta demonica nie dowiedziała się, że Reito żyje, bo wtedy jej nie utrzyma w klatce zbyt długo.
Nie tracąc czasu na głupie pogawędki zaczęła atakować znowu. Wrócił ogień otaczający jej ciało, a ona sama pomknęła w stronę saiyana. Nie chciała dać złapać się znów na tą samą technikę dlatego będąc tuż przed nim rozmyła się w powietrzu po czym pojawiła tuż za nim. Owinęła ogon wokół jego szyi, a następnie kopnęła go silnie ognistą nogą w prawy bark. Nie oszczędzała Go tak jak on to robił z nią! Tu nie ma czasu na zabawę.

OOC
Fire Torch na Reito 2/3 tury
Efekt: DMG = 2070*1,5=3105
Koszt: -2970 KI

HP I KI obok
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Wto Lis 26, 2013 7:30 pm
___Atak trafił w cel bezbłędnie. Mimo, iż nadal było to ciało June, Rei nie zamierzał stać bezczynnie i pozwolić się atakować. Nie miał też zamiaru jej zabić. Co najwyżej pozbawić przytomności. Znał sposoby na szybkie uleczenie ran. Ale najpierw będzie musiał jakoś wydobyć z jej ciała Tsufula. Nie miał jednak ochoty jej krzywdzić, nawet jeśli nie była sobą. Cały czas rozmyślał nad alternatywą. A takowa mogła się pojawić o ile upewni się w swoich przypuszczeniach.  
 
Gdy kurz opadł zauważył jej poharatane ciało. Widok ten ranił go niezmiernie ale zacisnął zęby by to przeboleć. Musiał. Nie mógł teraz pozwolić by emocje wzięły górę. Może gdyby nie to, że sam kiedyś był opętany, teraz zachowywał by się pewnie inaczej. Prawdopodobnie starałby się przemówić jej do rozsądku tak jak Kuro w tym czasie. Spojrzał na niego trzymającego jakiś obrazek. Rozpoznał na nim kilka osób. Brunet starał się zadziałać na jej podświadomość, przywołując dobre wspomnienia. Choć wyglądało to nieco żenująco efekt jakiś przyniosło. Zdawało się, że tsuful cierpiał przez moment. Chwycił się za głowę jakby przeszywał ją ból. Jednakże szybkie pozbycie się tego stanu przez nią, utwierdziło Reia w przekonaniu, że ta metoda donikąd nie prowadzi. Choć może był jakiś cień szansy, to jednak zbyt mały by ryzykować zranienie. A wracając do niego…
 
Opętana demonica ponowiła próbę zadania saiyanowi obrażeń. Mimo zmyłki, Rei przejrzał ją od samego początku. Atak od tyłu. Jedna z typowych zagrywek. Ale co dalej? Zdradziło ją owinięcie ogona dookoła jego szyi. Był zbyt cienki i słaby by go nim udusić, dlatego zaatakować mogła najpewniej kopnięciem. W tej sytuacji osłabienie jego dłoni byłoby najlepszym wyjściem. Złapał jej nogę nim zdążyła uderzyć go w bark. Pociągnął mocno i uwolnił się drugą dłonią z uścisku jej ogona. Zamachnął nią wprawiając w ruch po okręgu po czym trzymając sam ogon w oby dłoniach zaczął się kręcić wokół własnej osi coraz szybciej. W końcu puszczając go, posłał ją w najbliższe gruzowisko.
 
Minęła chwila nim kurz opadł ponownie. Nie czekając aż się podniesie uprzedził ją.
- Chciałbym zadać Ci jedno pytanie.
Krzyknął odpowiednio głośno by go usłyszała.
- Jeśli uda Ci się mnie zranić i przejmiesz moje ciało, w takim razie co stanie się z ciałem dziewczyny?
Odpowiedź na to była dla niego dość kluczowa. Zależnie od niej będzie wiedział jak dalej posunąć swe kroki. Gdy czekał na nią zagadał do Kuro dość cicho. A że stał blisko, tylko on powinien to usłyszeć.
- Masz ze sobą jakieś fasolki senzu?
Spojrzał jedynie kątem oka na niego, by nie budzić podejrzeć tsufula stąpającego po ziemi i jeszcze nieco okrytego kurzem. Mocno w duchu wierzył, że nie będzie musiał się posuwać do drugiej opcji…
 
OOC:
Blok
Silny: 1260dmg
HP: bz
KI: bz
Xanas
Xanas
Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk1127/1500Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (1127/1500)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Wto Lis 26, 2013 9:24 pm
Już myślał ze ją ma, już słyszał jak jej kości pękają gdy ta jakimś cudem się uwolniła. Nie miał pojęcia jak, ale udało jej się i teraz jaszczur został odrzucony. Zaczął się szybko podnosić, ale ponownie dojrzał w ręce dziewczyny dysk który ostatnio przeciął mu kości. Zaklął.
Nie zdążył wykonać ani jednego posunięcia gdy ten zagłębił się w jego klatce piersiowej, a z jego ust popłynęła mu nowa porcja krwi. Już pogodził się z losem gdy dysk zniknął zostawiając kolejna ranę w piersi changa.
Tsuful wyczuł okazje i uciekł z jego ciała, a ten upadł na ziemię mimo wszystko odzyskawszy wreszcie kontrolę. Leżąc na bruku nie miał przez chwile siły by się podnieść, wodził oczami po zniszczonej ziemi i po kobiecie. Pamiętał tylko ostatnią walkę gdy tsuful walczył z tą dziewczyną która teraz padła nieprzytomna.
Czuł się jak po długim paraliżu, nie dość że rany bolały jak diabli, to jeszcze krwawił ,a wszystkie mięśnie miał zastałe, tak jakby był nie w swoim ciele. Musiał się jednak śpieszyć, jeśli wierzyć w to co mówiła ta kobieta to ta glizda uczyniła tu wiele chaosu w jego ciele.
Zgiął zdrową rękę i starał się podnieść ale zakręciło mu się w głowie i dysząc opadł ponownie na na ziemię. Musiał stąd spadać zanim przyleci więcej tych małp.
Nie miał pojęcia jak stąd odleci, ale musiał odzyskać chociaż część sił. Resztkę Ki skupił by powstrzymać krwotok z największych ran, ale wiedział że musi otrzymać profesjonalna pomoc albo się wykrwawi,
Gnany tym uczuciem ponownie spróbował się podnieść i tym razem, krzywiąc sie z bólu stanął chwiejnie na nogach.
Podszedł do zemdlałej Ósemki i spojrzał na jej twarz. Mógłby ją teraz dobić za to co zrobiła z jego ciałem, ale tak naprawdę to uratowała go. Ma wobec niej dług chociaż ta o tym nie wie.
- Zapamiętam cię złota. Jeszcze się spotkamy. - wymruczał innym głosem i złapał kawałek metalu i pazurem wydrapał na nim numer swojego komunikatora. Każdy chang z baz ma swój numer, jak będzie chciała to go znajdzie. Następnie wsadził metal w jej rękę i pogładził po głowie.
Wykonawszy te akcję uniósł się lekko w powietrze i zaczął bardzo powoli lecieć w kierunku skalnego lasu chcąc zniknąć wszystkim z oczu.

z/t -> Skalny Las
koniec treningu
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Wto Lis 26, 2013 11:42 pm
Zatrzymała się tuż przed miastem, a raczej przed tym, co się z nim stało. Była w szoku, wyglądało to jak pobojowisko, a jeszcze niedawno mieszkało tutaj mnóstwo ludzi, teraz został popiół i mnóstwo trupów. Zacisnęła pięści ze złości- a co gdyby tutaj właśnie mieszkał jej brat, co prawda był silny, pamiętała o tym i pewnie starałby się odeprzeć atak, ale jednak mogło być za późno. Zrobiła parę kroków do przodu. Wiedziała, że tam teraz rozgrywa się walka, ale nie mogła się powstrzymać. Czuła jakby zatrzymała się w czasie. Wiał delikatny wiatr, który rozwiewał wszystko. Jej wzrok przykuty był jednak do jakiejś lalki, która leżała. Podeszła do niej i ją wzięła, nie wyglądała jakoś specjalnie, była szmaciana, ale na pewno należała do jakiejś małej dziewczynki. Ścisnęła ją mocno do klatki piersiowej. Cholerny Tsuful! Wyrządził tyle krzywdy niewinnym osobom, złość aż w niej kipiała. Rozejrzała się, nikogo nie było dookoła, czuła jednak, że w pobliżu toczy się pojedynek. Uklęknęła i zaczęła wygrzebywać ziemię. Zrobiła dołek, do którego starannie schowała wodę, jedną fiolkę zostawiła przy sobie. Nie zamierzała nikomu mówić, gdzie ją ukryła, to tak na wszelki wypadek. Czuła się wtedy bezpiecznie. Na miejsce oznaczenia położyła lalkę pod drzewem, gdzie zakopała. Jeszcze raz zaczęła się rozglądać i gdy była pewna, że ciągle jest sama biegiem ruszyła na miejsce zdarzenia. Musiała się śpieszyć, po pierwsze Kuro ją o to prosił, a po drugie czuła jak energia pewnej dziewczyny maleje. Nie była pewna, czy chce zobaczyć June w takim stanie, ale nie było już odwrotu. Dotarła na miejsce i zobaczyła całą trójkę. Normalnie rzuciłaby się na nich w euforii radości, ale tym razem to nie była taka sytuacja. Ukryła fiolkę i rozejrzała się, zobaczyła niedaleko dziewczynę, która leżała nieprzytomna, długo się nie zastanawiając pobiegła do niej. Nie była w zbyt dobrym stanie, ona jej nie znała, ale jako jedna z nielicznych osób tutaj na Vegecie ukazała w stosunku do niej swoją dobroć i ją przytuliła. Uklękła nad krótkowłosą i wzięła ją w objęcia.

- Wszystko będzie dobrze, dzielna dziewczyna, prawie go załatwiłaś, zazdroszczę odwagi. Jesteś w moich rękach, nic Ci już się nie stanie. – wyszeptała jej do ucha odgarniając włosy z czoła. To była w stu procentach racja, jej przeciwnik gdzieś się oddalił, trudno było go jej namierzyć ze względu na to, że zbyt dużo KI plątało się w jej głowie, a jego nie spotkała, co tym bardziej utrudniało sprawę. Wstała, nie zamierzała zostawić tak tej dzielnej wojowniczki, musiała zabrać ją do szpitala jak najszybciej to możliwe, póki co odsunęła ją trochę na bok, nie spuszczając jej z zasięgu swoich dłoni.

- Jestem już! Musiałam zająć się dziewczyną! Zrobiłam to co kazałeś, myślę, że wszyscy są już prawie zdrowi! Jakiś wojownik, który nazywa się Rave walczy teraz z tym... od tej ogromnej energii. – wykrzyknęła do chłopaka zerkając na obecną sytuację, nie wydawała się być przychylna dla nich. June, a raczej To coś przejęło nad nią kontrolę, dało się to wyczuć od razu. Rudowłosa miała specyficzny, ironiczny uśmiech i nie mówiła jak dziewczyna. – Jesteś taki słaby, że musisz przyjmować ciało innych osób... taki słaby. Biedna June. Gorszego pasożyta niż Ty, nie widziałam. Niesiesz tylko śmierć i zniszczenie, nawet nie masz swojej własnej energii tylko musisz używać cudzej. Tchórz!

Warknęła spoglądając na całą sytuację z dołu, nie bała się, nie mogła, zresztą miała całkowitą rację. Najchętniej rozszarpałaby tego stwora, zabierał ciała niewinnych osób i wykorzystał je robiąc złe rzeczy, na dodatek to była June, ta, która nauczyła ją wielu rzeczy, ta która zawsze tryskała entuzjazmem i uśmiechem. Pamiętała doskonale jak ją poznała, ta schowała się za drzewem, a April podeszła do niej. Tym bardziej nie mogła znieść, że to padło na nią.

- Wychodź z tego ciała, Ty śmieciu... - syknęła w przypływie złości. Może i nie była silna, ale Ona była dla niej przyjaciółką, a o przyjaciół walczy się za wszelką cenę, taka była jej zasada.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Sro Lis 27, 2013 4:07 pm
Pomysł okazał się mało efektowny ale dawał nadzieję, June gdzieś tam była. Dobrze by było pociągnąć tą nic, chłopak wierzył w demonicę. Jednak walka trwała dalej.
Pytanie o senzu zbiło go z tropu, co Rei kombinował. Żeby nie było kolejnej wpadki odpowiedział mu w myślach.

Spoiler:

A propos młodej, kiedy Saiyan próbował przemówić do June, jej walka dobiegała końca, a halfka była na skraju wyczerpania. Chang uciekał ja zwykle, pieprzony jaszczur. Na szczęście zjawiła się April i szybko odciągnęła dziewczynę poza zasięg June. Poczym podeszła do niego. Sierść na ogonie mu się zjeżyła po słowach halfki. Natychmiast ją złapał i obróciła w przeciwna stronę. Zasłaniając jej ciało swoim, aby w razie co przyjąć atak na siebie. szepnął jej do ucha:

- Nie prowokuj jej, bo oboje skończymy jak dwa karmelki.

Szli w stronę nieprzytomnej dziewczyny. Dopiero teraz Kuro spojrzał na miasto, właściwie na to, co po nim pozostało. Było upiornie. Wszędzie pełno gruzu, który kilka minut temu był tętniącym życiem miastem. Wszystko było pokryte pyłem po wybuchu. Dopiero teraz to zauważył, nawet on był siwy i zaschło mu w gardle. Jednym z głównych na tej planecie. Elektrownie, główny targ, wodociągi, fabryki, wszystko zniszczone, a wraz z tym mieszkańcy. I ta upiorna, przerażająca cisza. Śmierć.
Podeszli do dziewczyny i młody Saiyan przyklęknął obok. Z włosów posypało mu się trochę pyłu. Zdjął swoja zakurzoną bluzę od stroju Szkoły Światła i okrył nim tors dziewczyny. Z jej uniformu kadeta niewiele pozostało. Biedna, taka młoda. Poprosił April o nóż i wyjął z kieszeni małą fasolkę. Przekroił ja nożem na pół. Odgarnął jej grzywkę z czoła. Przemówił ciepłym głosem:

- Nie wiem, czy mnie słyszysz ale muszę wsadzić Ci to do gardła, to lekarstwo.

Jak powiedział, tak zrobił, po czym pogładził samo gardło aby zmusić ciało do wywołania odruchu przełknięcia, zaraz dojdzie do siebie. Równie spokojnie odezwał się do April.

- Myślałem, że przylecisz z Redem, przydałby tu się. Jak ta mała dojdzie do siebie postarajcie się razem uratować chociaż kilka osób. Ty potrafisz ich znaleźć, a razem powinniście dać radę wyciągnąć z gruzów. Każde życie jest cenne. W gruzach dało się wyczuć jeszcze sporo Ki, ale kilka właśnie gasło.

Jeszcze nieprzytomną halfkę wziął na ręce i poszedł w stronę demonicy.

- June widzisz to. Czym to dziecko zasłużyło sobie na takie cierpienie? Wiem .... my tutaj wszyscy to wiemy June, że tego nie chcesz. Ty nie chcesz krzywdzić. Wiem, że to cię boli ale posłuchaj. Nie ważne jest to skąd się bierzemy ale kim się staliśmy!

Jego aura zmieniła się. Srebrzyste włosy stały się na powrót czarne, a jego aura zajaśniała czerwienią Foxowej aury. Jego tatuaż lisa z płonącą grzywą  świecił, a aura otaczająca także kadetkę emanowała przyjemnym ciepłem. Obok stała April. Nie ważna była walka, oni byli tu wszyscy dla June, chcieli ją ocalić. Wierzy w nią i tęsknili za tą żywą jak płomień ognia demonicą.

OOC:
- 8 regeneracja 50%, główne obrażenia masz zagojone i nie zapomnij pisząc o mojej sexownej czarnej bródce. Very Happy
Anonymous
Gość
Gość

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Sro Lis 27, 2013 4:49 pm
_____ Za wiele! TEGO BYŁO ZA WIELE! Znowu jej cios jakimś cudem został zablokowany, a sama demonica skończyła w skale przysypana gruzem. Ogon rwał jak oszalały, zapewne jeszcze chwila takiej zabawy nią jak lassem i zostałby urwany, ale to i tak nie zmieniłoby złej pozycji tsufula. Był w kropce, a w dodatku changeling, który był po jej stronie przegrał i dał nogę. Bezużyteczny głupek, od razu wiedziała, że nie będzie z niego zbyt dużego pożytku. Miał być zajęciem dla tych małp i niczym więcej.
Przez kilka sekund gruzy były nieruchome. Dopiero na głos Reito demonica poruszyła się. Zebrała w sobie resztki energii po czym wyrzuciła ją z siebie w postaci wybuchu, który porozrzucał na wszystkie strony skały przyciskające jej ciało. Aura zniknęła wraz z ogniem. Dziewczyna oddychając ciężko wpatrywała się w przeciwnika. Teraz także z ust sączyła się krew, a lewe oko zostało naruszone przez pyłki przez co łzawiło, nie mogła go otworzyć więc pozostało zamknięte. Jednakże był i lepszy scenariusz tej marnej sytuacji:
___ - Co się stanie z jej ciałem? Zostawię ją w spokoju. Czyżbyś się chciał wymienić? - rudowłosa wyprostowała się z lekkim uśmiechem. Tak jak myślała, ten saiyan dla June jest w stanie zamienić się miejscami i sam zostać zainfekowany. W sumie wydaje się być słabszy, ale posiada bardzo ciekawe umiejętności, które nadrabiają lekki brak siły. Demonica jest ograniczona w przeciwieństwie do niego! Taka zamianka mogłaby wpłynąć bardzo korzystnie dla tsufula.

Na horyzoncie pojawiła się nowa osoba. Była to ciemnowłosa April, nie była silna więc tsuful nie robił sobie nic z jej obecności, a już tym bardziej z jej  ględzenia. Jej i słowa Kuro podsumowała głośnym, niekontrolowanym wybuchem śmiechu. Byli przezabawni myśląc, że dotrą do June!
___ - Mała, tak nas stworzono. Natura, wiesz czym to jest? Powinnaś, bo naturą was, małp jest zabijanie niewinnych, a my... PADLIŚMY WASZĄ OFIARĄ. TU CHODZI O ZEMSTĘ! - tu pojawił się obłęd na twarzy demonicy, który za chwilę zamienił się w kolejną falę śmiechu - Ona was nie słyszy! - na darmo próbowano dotrzeć do uwięzionej demonicy. W klatce dochodziły do niej jedynie półsłówka, niedokończone zdania z przekształconym i pogrubionym głosem. Za wszelką cenę starała się przebić przez szklane więzienie, ale to nie było wcale takie proste. Efekty widać było co jakiś czas na twarzy June, wyglądała tak, jakby na chwilę tsuful przestawał mieć władzę nad ciałem. Wielki wkład w to miała energia Fox'a wydzielana przez Kuro:
___ - Rei-to... - wydukała z siebie z trudem wystawiając drżącą rękę w stronę ukochanego. Szybko jednak tsuful opamiętał się potrząsając głową po czym uaktywnił po raz ostatni ognistą aurę, która spowiła ciało rudowłosej. Wystrzeliła jak z procy lecąc prosto na swą ofiarę wykonując ten sam manewr co wcześniej lecz z lekko zmienioną techniką. Gdy była już za Rei'em zniknęła ponownie po czym powtórzyła tą czynność kilka razy starając się go zmylić jak najbardziej. Ostatecznie zaprzestała zabawy w berka gdy znalazła się przed Nim. Ukucnęła po czym stając na prawej ręce kopnęła mężczyznę z wyprostowanej nogi w podbródek po czym poprawiła w brzuch.


OOC
Fire Torch na Reito 3/3 tury
Efekt: DMG = 2070*1,5=3105
Koszt: -2970 KI

HP I KI obok


Ostatnio zmieniony przez June dnia Sro Lis 27, 2013 11:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Sro Lis 27, 2013 10:57 pm
Dobrze znana melodyjka płynęła spokojnym tonem, sprawiając, że Vivian gubiła się jeszcze bardziej. Tkwiła w ciemności, ale nie była to ciemność mroczna i zła, jaka towarzyszyła wizycie Tsufula. To był raczej przytulny, ciepły mrok, kroki odbijały się tu echem. Dziewczyna szła wolno przed siebie, rozglądając.
I raptownie zastygła. Przed nią świeciły dwie kule – biała i czarna. Biała emanowała chłodnym blaskiem. Co do czarnej, ta roztaczała ona specyficzną ciepłą aurę, jakby pochłaniała światło. Tym wyróżniała się we wszechobecnej ciemności. Kadetka nie bała się, a tym bardziej nie zaskoczyło Ósemki to, że kule przemówiły.
- Rozsądek ponad sercem.
Białe światło rozrosło się w damską sylwetkę. Przypominało to odcisk albo odlew postaci wykonany z blasku, w którym płonęły zimno błękitne oczy.
- Serce ponad rozsądkiem.
Czarny duch, niby siostra bliźniaczka, stanął obok białej postaci. Czerń zdawała się ciepła, a czerwone oczy płonęły gorącem płynnej lawy.
Oba widma wyciągnęły dłonie w kierunku dziewczyny. Vivian wolno, ale stanowczo pokręciła głową.
Na ten znak wysunięte ręce cofnęły się i zespoliły w jedno. Czerń z bielą, chłód z ciepłem. Tuż przed jej nosem dwie sylwetki zlały się w jedno. Nie był to obraz monochromatyczny, postać przed Ósemką była wysoką, chudą dziewczyną z potarganą jasną szopą na głowie. Brązowe oczy patrzyły śmiało, gdy jeszcze raz wyciągnęła rękę. Bezczelny uśmieszek pojawił się w kąciku warg.
Vivian odwzajemniła uśmiech swojego klona i ostrożnie wyciągnęła dłoń. Połączenie sprzeczności, kontrast tkwiący w jednej osobie… Tym właśnie była. I nie należało się tego wypierać.
Ledwie musnęły się opuszkami palców, wszystko…
Pękło:

***

Dziewczyna kaszlnęła krótko, gdy fasolka wpadła do jej gardła. Momentalnie ciało ozdrowiało – oczywiście nie całkowicie. Krew nie lała się z ran tak dramatycznie, na ramionach została na wpół zagojona blizna. Drobniejsze rany znikły, najgorsze nie zagrażały już życiu. A jeszcze trochę i może nie było by i kogo ratować…
Mnie się tak łatwo nie pozbędziecie.
Z trudem Vivian rozchyliła powieki. Przez ulotny moment wzrok miała zamglony, głosy dobiegały z oddali i ból nie był tak wyraźny. Następnie mrugnęła ospale i delikatnie przekręciła głowę. Brwi uniosły się lekko do góry w zdziwieniu. W ramionach trzymał ją ciemnowłosy chłopak, jarzący się czerwienią… Zaraz, skąd to niby? Czuła wyraźne ciepło roztaczane przez tę Aurę i najważniejsze jednak było to, że Vivian żyje i nie ma zamiaru umierać. A przysięgłaby, że gdy zamykała powieki nie było z nią tak dobrze.
Chcąc, nie chcąc słyszała wypowiedź chłopaka. Spróbowała przesunąć głowę na bok, ale skończyło się na tym, że bezwiednie opadła jej na ramię. Była jeszcze słaba, choć siły wracały zaskakująco szybko. Ujrzała walczącą parę, chłopaka i czerwonowłosą dziewczynę. June. To musiała być ona i wystarczyło jedno spojrzenie na malujący się na twarzy obłęd by zrozumieć, co pomieszało jej zmysły.
- Ona wciąż tam jest. – Odezwała się trzęsącym głosem Vivian, wpatrując usilnie w nieznajomą. Poruszyła wargami i odkaszlnęła, pozbywając osłabłego tonu. – Nawet jeśli Tsuful kogoś zdominuje, to nie może zabić opanowywanej osoby. Gdzieś tam wciąż jest. Skrępowana, zepchnięta w zakamarki swojej głowy i odcięta od świata zewnętrznego. Czasem nie pozwala o sobie zapomnieć, czasem wie co się dzieje i próbuje walczyć, czasem niczego nie pamięta. To chyba zależy od osoby, którą opanuję. Tsuful rozdrapuje najgorsze rany. Coś… Coś o tym wiem. – Wymamrotała końcówkę.
Z trudem uniosła głowę, biorąc głęboki wdech. Z kadetką było już lepiej. Rzuciła oszczędnym spojrzeniem, zauważając więcej niż za pierwszym razem. Obok stała kruczowłosa dziewczyna, ta sama, która przyniosła im wodę przed walką. April, jeśli dobrze pamiętała. Uśmiechnęła się lekko na jej widok, po czym poruszyła niepewnie na rękach chłopaka. Musiał być o dobre parę lat starszy, wyższy, postawniejszy no i zapuścił przystojną bródkę*. Gdyby miał jeszcze kolczyki na twarzy mogłaby pomyśleć, że Axdra wstał z grobu.
- Możesz mnie postawić. Obiecuję, że się nie przewrócę. – Starała się ukryć drżenie, ale konsekwencje walki nawet po magicznej fasolce dawały o sobie znać.
Dotknęła stopami ziemi, zataczając się odrobinę, ale udało się jej zachować równowagę. Szybko zbadała swoje ciało. Żyła, i nie było najgorzej. Dziewczyna miała na nogach dokładnie jedną trzecią pary butów – na lewej nodze jakimś cudem utrzymała się cholewka. Za to czarna bluza z błękitnymi akcentami była nowością i zasłaniała obity korpus Vivian. Jakby nie patrząc, kilka obecnych tu osób miało podobne stroje.
- Może to nie pora, ale nie wiem jak mnie uzdrowiliście, a chciałam tylko powiedzieć… Dziękuję. – Potarła w lekkim zakłopotaniu kosmyki na głowie.
Nie czas jednak na wylewne podziękowania. Musiała się skupić, musi być czujna. Przed chwilą walczyła na śmierć i życie, niemal umierała i została cudem odratowana. Changa nie było w pobliżu, czyli jednak go nie zabiła. Za to pozbyła się Tsufula, a przynajmniej tej małej cząstki zajmującej Jaszczura. Nie wiedzieć czemu, coś ją zabolało w środku. Zabiła. Zabiła żywą, rozumną istotę i to taką, która wycierpiała wystarczająco dużo z ręki jej ludu. Żałosne. Mogła mieć tylko nadzieję, że po drugiej stronie znajdzie nieco ukojenia.
Trzeba być naprawdę beznadziejnym by żałować swojego wroga po wygranej walce.
- April… Potrafisz wyczuwać Ki, prawda? – Zwróciła się do dziewczyny. – Czy jest ktoś jeszcze zarażony oprócz… June, tak… I Hazarda, tego chłopaka, z którym walczy Rave?
Na coś się przydać, coś jeszcze móc zrobić… Rave sobie poradzi. Nie zginie. W tej chwili Vivian usilnie zastanawiała się czy jest jeszcze coś w czym może pomóc. Ma siły, nie stoi jedną nogą w grobie, więc do dzieła. Gdzie ten miecz się zapodział…

OOC ---> Połknięta połówka senzu
Mamy zlot rodzinny Kokoko
* Przystojna bródka… O to chodziło? Very Happy
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Czw Lis 28, 2013 5:38 pm
___Nie mógł oczekiwać lepszej odpowiedzi ze strony Tsufula. Uśmiechnął się nieco. Jednocześnie pot spłynął mu ze skroni.
- Ale czy to się uda…?
Pomyślał nieco zestresowany. Przybyła April ze świętą wodą. Plan układał się doskonale. Dzięki temu był spokojny, iż w razie niepowodzenia zdążą go uratować. Wtem doczekał się także odpowiedzi Kuro. Był o tyle domyślny, że przekazał ją mu telepatycznie. Dzięki temu i Rei mógł mu bez problemu odpowiedzieć w ten sposób.
Do Kuro:

Wydawało się, że plan jest idealny ale czy Tsuful da się złapać w pułapkę? W tej sytuacji był przyparty do muru. Innej możliwości nie miał jak tylko przejąć ciało silniejszej osoby. W innym wypadku szatyn będzie musiał bić ją do nieprzytomności, czego wolałby uniknąć.
 
Nagle jakby coś w niej pękło. Czyżby udało jej się odzyskać ciało? Nieco wyciągnęła dłoń w jego stronę. Cichy szept, który wydobyła ze swych ust, zdawał się nawoływać imię saiyana. Lecz nie trwało to długo. Tsuful szybko opanował sytuację. Zaatakowała. Jak się spodziewał ponownie jej ciało zapłonęło. Interesujący rodzaj aury. Znacznie zwiększał jej siłę. Tym razem go przechytrzyła. Skutecznie zmyliła go przemieszczając się w błyskawicznym tempie. Dostał ciosem podbródkowym. A następnie w brzuch. Na początku się wyprostował a potem zgiął w pół. Wypluł nieco krwi. Następnie szybko oddalił się. Musiał wyglądać na przejętego swoim zranieniem. Nawet jeśli blefował i pozwolił się uderzyć celowo, to z tak bliskiej odległości tsuful mógł go bez problemu przejąć a Kuro nawet nie zdążył by zareagować. Przetarł nerwowo krew z policzka.
- Khh… Jednak udało Ci się mnie zranić. Myślałem, że potrwa to nieco dłużej…
Spojrzał w dół ukazując swoje przygnębienie. Następnie zacisnął zęby i wykrzyczał w stronę rudowłosej.
- Na co czekasz!? Miejmy to już za sobą.
Odsłonił rękami swoje ciało podając się jak na tacy. Czekał teraz na reakcję tsufula. O ile pochwyci przynętę będzie za chwilę martwy.
 

OOC: Kuro, pozwól teraz pisać June a potem mi.  Zrobimy to szybko. Potem będzie znów Twoja kolej, April i 8.
Anonymous
Gość
Gość

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Czw Lis 28, 2013 7:13 pm
_____Reito dobrze myślał. Tsuful należał do istot, które jak pasożyty polegają na innych żywych organizmach bo bez nich nie mają prawa bytu. Im lepszy był wojownik tym lepiej, bo zapewniało to jakieś przetrwanie. Skakał z kwiatka na kwiatek, stopniowo szukając coraz to silniejszego przeciwnika. Propozycja zamiany ciał była dla niego jak błogosławieństwo. Pobite i sponiewierane ciało demonicy nie było już mu do niczego potrzebne, więc połknął haczyk zgodnie z pomysłem Szatyna.
Oczywiście tsuful chciał przejąć ciało Reia tuż po uderzeniu go i zranieniu, lecz ten umknął demonicy. Wisiała przez jakiś czas w powietrzu przyglądając się mężczyźnie z uwagą. Tutaj Tsuful zaczął się zastanawiać czy to nie jest jakaś wredna podpucha z jego strony lecz po dłuższym zastanowieniu się doszedł do wniosku, że takie istoty jak ten tutaj saiyan dla drugiej osoby są w stanie zrobić niemal wszystko byleby ich uratować. Tak działał przynajmniej mózg June, więc potwór z góry zakładał, że cała reszta też.
___ - Uczucia są dla was zgubą! - krzyknęła głośno po czym zaśmiała się w głos. Był gotów, jednak nie byłby sobą gdyby nie zagrał nieczysto. W ostatniej, tej decydującej chwili postanowił, że pozostawi po sobie pamiątkę. Ręka demonicy poruszyła się, po czym... szybkim ruchem przeleciała obok szyi nacinając ją w tym miejscu. Szeroki uśmiech rudowłosej przedostał się przez grymas ogromnego bólu, chwilę czekała, by spora ilość krwi wylała się na jej klatkę piersiową. Chciała dać nikłą szansę na przeżycie dziewczyny. Gdy już zaczęła tracić przytomność z powodu ubytków posoki tsuful postanowił wyjść z półmartwego już ciała. Żylasta i glutowata ciecz o zimno-fioletowym kolorze wypełzła z rozciętej szyi mknąc szybko w stronę Reito. Szczęście się uśmiechnęło do pasożyta, wygrana jest jego!

Kolejne uderzenia o szklane więzienie zaczęły przynosić coraz większe skutki w postaci widocznych zarysowań. Do dziewczyny wróciła nadzieja oraz pewność siebie jaką miała dawniej. Gdy powłoka zaczęła pękać cała zła i przygnębiająca aura znikała powoli co było właśnie powodem wzrostu paska pozytywnego myślenia u June. Widząc, że klatka jest już wystarczająco mocno obtłuczona w ostatnie uderzenie postanowiła dać maksimum z siebie. Skoncentrowała się, a następnie wybuchając aurą...


Gdy tsuful już całkowicie opuścił ciało June, dziewczyna odzyskała świadomość. Chwyciła się momentalnie za krwawiące gardło nie mogąc wykrztusić z siebie nawet słowa. Zszokowana opadła na kolana dławiąc się własną krwią. Nie mdlała, twardo trzymała się przy realnym świecie patrząc na Reito.

Start Treningu
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Czw Lis 28, 2013 8:26 pm
___Wszystko zdawało się iść zgodnie z planem. Tsuful połknął haczyk i wystarczyłoby teraz by się odsłonił. Jednakże jego złowroga natura sprawiła, iż nie mógł tak po prostu zostawić June w spokoju. Rei widząc jak jej dłoń rozcina własną szyję chciał już ruszyć by się zemścić. A przynajmniej zdążyć ją uratować. Powstrzymał się w ostatniej chwili. Zdał sobie sprawę, że jeśli teraz emocje wezmą górę to Tsuful zatriumfuje. Ani nie pozwoli się zniszczyć ani też nie uratują June. Czekał. Widok ten był dla niego największą torturą. Zdawało się to trwać wieczność. Pasożyt zbyt długo się guzdrał. Jeszcze chwila i June umrze… Chciał już krzyknąć do Kuro by ją ratował pozostałą połówką fasolki lecz w tej samej chwili ona opadła bezwładnie na ziemię. Cała we krwi. Ledwo żywa ale nadal wpatrywała się w ukochaną osobę. Rei nie spuszczał przez moment z niej oka ale musiał teraz być czujny jak nigdy przedtem. Tsuful nadlatywał. Był coraz bliżej. Jeśli szatyn za wcześnie zareaguje to ten się wycofa. Miał nadzieję, że Kuro był w pogotowiu. Powodzenie zależało od setnych sekundy. Czas zdawał się spowolnił.
- Jeszcze trochę. Jeszcze za wcześnie…
Powtarzał sobie w myślach widząc zbliżającego się gluta. Gdy był już kilka centymetrów od niego, Reito błyskawicznie odpalił Barierę.  Tsuful zderzył się z nią i odbił od niej.
- TERAZ!
Zawołał do kompana by ten zadał śmiercionośny cios parszywemu pasożytowi.

OOC: Krótko ale na temat. Piszcie beze mnie jakby co. Nie będzie mnie do niedzieli.
Kuro
Kuro
Drobik
Drobik
Liczba postów : 1091
Data rejestracji : 29/05/2012


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.db4evwer.com

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Wto Gru 03, 2013 6:09 pm
- Próbujemy ją z stamtąd wyciągnąć. A ten już proszę.

Wyrwany z zamyślenia postawił młodą halfkę na ziemi. Niemniej zaskoczyło go to, że Tsuful opanował ciało Hazarda. Pamiętał chłopaka, jeszcze gdy był świeżo upieczonym kadetem i towarzyszył Reito. Nie było ich kilka tygodni, a tyle się pozmieniało. Najwidoczniej młody przybrał na sile i podskoczył o dwie rangi.
Teraz nie zajmował się za bardzo dziewczyną, musiał być skupiony. Utrzymywał kontakt telepatyczny z Reiem. Saiyan miał plan, w sumie nie taki zły, chociaż z drugiej strony nie był w 100% do niego przekonany. Sam próbował podobnej taktyki i niestety nic z tego nie wyszło. Zaniepokoił się jeszcze bardziej, gdy zobaczył, co Tsuful wyprawie z June. Aż mu się ścisnęło serce. Ledwo zmuszał się do tego, aby stać i biernie obserwować czekają na dogodny moment. Z pewnością nie tylko nie tylko on miał takie odczucia. Niepokoił się, że dziewczyny mogą szybciej zareagować. Ścisnął stojącą obok April za rękę, w tym czasie przekazując jej wiadomość.

Do April
Spoiler:

Żadne z nich nie mogło zrobić ruchu, aby nie wydało się, że coś kombinują. Dobrze, że tu była W tej chwili obaj pełni obaw byli dla siebie nawzajem wsparciem. Napięcie było nie do zniesienia. Saiyan powoli przenosił ciężar ciała na prawą nogę, aby się wybić. Poczuł, że April robi podobnie. Czekali na sygnał obserwując rozwój wypadków.

Wystarczyło jedno słowo, a wyskoczyli jak na komendę w stronę June. Kuro obawiał się, czy nie szarpnął ręką halfki zbyt mocno, a gdy znaleźli się przy umierającej demonicy chłopak zaczął tamować jej krew na szyi czarną chustką. Tą samą, którą ona kiedyś przykładała mu czasem do ran, kiedy trenowali lub budowali dom w Szkole Światła.

- Ani mi się waż tu umierać! Juneee!!!!

Obrócił odpowiednio głowę, tak żeby April mogła wygodnie najpierw podać Wodę. Trzeba było oczyścić organizm June, nim dostanie Senzu. Następnie z zaciśniętej pięści wypuścił pozostałą połówkę senzu. April miała drobniejsze i szczuplejsze palce, aby wepchnąć ją głęboko w gardło demonicy. Zrozumieli się z April bez słów.

Wolał, żeby to April podała senzu, on sam się wahał. Nie był pewnie, czy chce uratować June na prawdę. Wolał pozostawić sobie tą polówkę fasolki dla halfki. Życie April było dla niego priorytetem nadrzędnym. Zbyt dużo żalu w stosunku do demonów tkwiło w jego sercu. Dlatego tak postąpił, zrobił to z żalem, ale wiedział, że ukochana nie zawaha się i uratuje June. Poza tym ona obiema rękami tamował krwotok i jednocześnie obserwował poczynania szatyna, jeszcze to musiał załatwić. Do ratowania June potrzebne były dwie pary rąk. Kiedy April podała June fasolkę, mogła go zmienić. Saiyan z zakrwawionymi rękoma w mgnieniu oka przeszedł do drugiego poziomu Super Saiyanina. Obrzucił tsufula chłodnym spojrzeniem swoich zimno - srebrzystych oczu. Nie wahał się w tym, co miał zrobić. Wykonał bez drgnięcia rękami znajome tylko dla Reito ruchy. Wystrzelił z maksymalną mocą i promień pochłonął ciało pasożyta.

OOC:
Trening Start.
UWAGA dopisany ostatni akapit.
FF na SSJ 2 - 40702 dmg dla Tsufula i dla mnie 32058 dmg
June regeneracja 50%
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) 9tkhzk0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) R0te38  (0/0)
KI:
Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Left_bar_bleue0/0Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty_bar_bleue  (0/0)

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Sro Gru 04, 2013 11:05 pm
Najchętniej rozgniotłaby tego wstrętnego robaka, który opanował June i śmiał używać jej mocy. Przeklęte nasienie… jeszcze na dodatek wyczuła jak energia Reda słabnie! Cholera! I to o dosyć sporo jednostek, pomógł innym. Zacisnęła pięści, potrzebował jej, a ona była daleko. Vivan zadała jej pytanie, próbowała się skupić na maxa, nie wyczuwała innej jednostki. Wszystkich, którzy byli zakażeni podała już wodę.

- Nie zostali już tylko oni. – powiedziała poważnym tonem starając się monitorować wszystko co działo się dookoła nich. – Red jest w potrzebie. Jego energia słabnie, wiem, że teraz Tsuful jest ważniejszy, ale nim też musimy się zająć.

Słowa te skierowała do dziewczyny jak i Kuro, jednak na razie nawet nie zareagowali, bo Tsuful miał przejść od rudowłosej do Rei’a! Patrzyła na to wszystko, dlaczego na to pozwolili?! Na szczęście poczuła jak chłopak ujął jej dłoń. Poczuła ciepło, które powoli rozchodziło się do każdego zakamarka jej ciała. Poczuła się od razu pewniej, zwłaszcza, gdy dostała wiadomość. Nie chciała puszczać tej dłoni i nawet nie musiała. Ciekawe jaki plan miał szatyn. Rozumiała co chciał Kuro i również się na to szykowała, odbiła się dosłownie w tym samym momencie idealnie łącząc się z chłopakiem w ruchach. Jak patrzyło się na to z boku, wydawać się mogło, jakby pracowali ze sobą całe życie.

- June! Już wszystko dobrze, zaraz do nas wrócić, to my Kuro i April! – wykrzyknęła, gdy tylko tam dotarli, a chłopak zaczął zajmować się jej raną. Bardzo szybko zajęła się podaniem napoju dziewczynie, a następnie fasolki. Szło to bardzo sprawnie i zgodnie z planem. Zaczęła tamować krew i obserwowała co się dzieje. – Już dobrze, zaraz dojdziesz do siebie. Pomóż mi!

Krzyknęła do Vivan i w tym czasie Kuro przeszedł swoje najśmielsze oczekiwania, przemienił się i niemalże go zmasakrował, brunetka miała nadzieję, że to już koniec, przynajmniej tego tutaj. Ciągle obserwowała Katsu w myślach.


Occ: Wybaczcie za długość i jakość, ale jakoś nie mam weny. Sad
Sponsored content

Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście) Empty Re: Ulice (zgliszcza pozostałe po zniszczonym mieście)

Powrót do góry
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito