- GośćGość
Karta Yukikuri.
Czw Sie 29, 2013 12:52 am
Imię i nazwisko-Oficjalnie to Hairetsu Huberuto a po przyjacielsku-Yukikuri.
Rasa: Changeling
Wiek:20
Wygląd:
W pierwszej formie:
W reszcie form wygląda Podobnie tylko z oczywistymi zmianami w posturze. Czwartą formę trudniej sobie wyobrazić więc wstawiam (Skóra jest specjalnie ciemniejsza)
Charakter-Yukikuri jest zawsze pewny siebie. Nie boi się śmierci. Nigdy nie obraża innych. Choć mściwy i kocha mordować, nigdy nie skłamie, nie obrazi innego a co więcej, nie podniesie ręki na kogoś kto mu pomógł. Nawet jeśli to rasa której nie lubi. Walczy z honorem i nie oszukuje. Zawsze szanuje wroga, nawet gdy go nie nawidzi. Wolałby zginąć, niż przestać obdarzać szacunkiem innych.
Historia-Jako najsłabszy członek swojej rodziny byłem wyśmiewany i wyszydzany. Mój brat próbował mnie nawet zabić. I to 15 razy! Od moich pierwszych urodzin. Gdy skończyłem 16 lat, uciekłem z domu. Każdy kto mnie spotkał, śmiał się ze mnie. A trzeba wam powiedzieć że było się z czego śmiać. Każdy miał scouter i każdy widział TO. Mówiąc TO mam na myśli marne 5 omców. Tyle miałem. Ten kto mnie zobaczył miał ubaw przez dobry tydzień. Już wtedy miałem nikłą posturę. "Changelingiem to on nie jest!", "Wracaj do domu, mały bo cię chrząszcz zeżre.", "Pusta maso." To tylko przedsmak prawdziwych wyzwisk. Jednak nie bolało to mnie. Bolało to całą moją rodzinę a nawet-rasę. Trzeba wam bowiem wiedzieć że mieszkałem na malutkiej planecie-Homubi. Sąsiadowała z Vegetą. Na Homubi Changelingów traktowano jak bogów. Do czasu kiedy uciekłem z domu... W końcu znalazłem jakąś kapsułę i odleciałem na jakąś planetę. W czasie podróży widziałem jak mój wściekły ojciec niszczył Homubi. Wtedy odwrócił się. Jego oczy zdawały się mówić wściekłym tonem
-Huberuto! Zamorduję cię!
Wtedy mój ojciec wystrzelił jakiś energetyczny pocisk w moją stronę. Nie miałem przez chwilę kontroli nad statkiem. I tak nie wiedziałem dokąd lecę. Zemdlałem.
Obudziłem się. Zobaczyłem dziwnie znajomy widok.
Rozejrzałem się. Za mną leżała kapsuła. Byłem wycieńczony. Przypomniałem sobie skąd znam ten widok. Kiedyś byłem tu kiedyś z dziadkiem. On jeden mnie nie wyśmiewał. To był Namek. Teraz to nie miało znaczenia. Nie ruszałem się. Nie miałem siły. Zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem, nade mną stał Namecjanin. Nic nie mówiąc, dał mi wody. Napiłem się patrząc na niego. On patrzał w dal.
-Schowaj się.
-Eee.. Ale dlaczego?
-Zabiją cię...
Chciałem otworzyć usta by coś powiedzieć ale Namecjanin mnie w nie uderzył.
-Jestem Fagh jakbyś chciał wiedzieć. A teraz Cii...
-Jestem Hairetsu Huberuto-wyszeptałem bez zastanowienia. Fagh się nie odezwał. Nagle przewalił mnie na ziemię. Jakieś 3 sekundy później ujrzałem dwóch namecjan lecących nad nami.
Chyba nas nie zauważyli. Zauważyli jednak kapsułę. Przystanęli obok niej. Jeden z nich odwrócił głowę
-Szlag! -wykrzyknął Fagh.
Namecjanie powalili go w mgnieniu oka i skręcili kark. Fagh nie przeżył tego. Rzuciłem się na Namecjan bezmyślnie. Nie potrafiłem walczyć ale i tak to zrobiłem. Niestety, na darmo. Już mieli mi skręcić kark jak Faghowi a tu bęc! Co najmniej dziesiątka Changelingów przyleciała i zabiła Nameczan.
-Yukikuri, tak?-spytał jeden.
-Właściwie to nazywam się Huberuto ale możecie mówić Yukikuri...-rzekłem-Skąd wiecie jak się nazywam?
-Nie czas na wyjaśnienia...
Dwójka z nich niosła mnie a reszta leciała przodem.
Nieznajomi tuż przed jakimś budynkiem rzucili mną o ziemię. Z budynku wyleciała spora grupa changelingów. Jeden z nich wyleciał na przód. Rozpoznałem w nim mojego ojca. Któryś z changelingów rozpoczął przemówienie.
-Namecjanie nie są nikomu potrzebni... Po co więc do ku nędzy istnieją? Ci cho Namecjanie powinni zniknąć z tej pie planety. Trzeba ich za ! Są nic nie wartymi ku i śmieciami by my, Changelindzy, mogli zająć te ziemie!
Tłum zaczął chwalić słowa nieokrzesanego Changelinga.
-A dziś-zaczął znów nieokrzesaniec-te k postanowiły nas zaatakować! Ale czy my, najwięksi ku wojownicy we wszechświecie, damy się za i przegramy?
-Nie!-odpowiedział tłum
-No właśnie ku ! Uwaga! Zbliżają się! Za ich!
Wtedy Changelindzy zaczęli walczyć z Nameczanami, którzy pojawili się chwilę później. Jednak nie było mi dane choćby podbiec trochę bliżej, bo jakiś Namekianin ogłuszył mnie.
Po walce dowiedziałem się, że Changelindzy wygrali choć wszyscy Nameczanie przeżyli i uciekli, a także że mój ojciec specjalnie rzucił pociskiem w kapsułę, bym poleciał na Namek i bym stał się silniejszy w bazie Changelingów na Nameku. Tydzień po walce, mój ojciec popełnił samobójstwo. A przynajmniej tak mówił jego asystent...
Statystyki-
Siła: 5
Szybkość: 6
Wytrzymałość: 9
Energia: 10
Hp:135
Ki: 150
Pl:142
Rasa: Changeling
Wiek:20
Wygląd:
W pierwszej formie:
- Pierwsza forma:
W reszcie form wygląda Podobnie tylko z oczywistymi zmianami w posturze. Czwartą formę trudniej sobie wyobrazić więc wstawiam (Skóra jest specjalnie ciemniejsza)
- Czwarta forma:
Charakter-Yukikuri jest zawsze pewny siebie. Nie boi się śmierci. Nigdy nie obraża innych. Choć mściwy i kocha mordować, nigdy nie skłamie, nie obrazi innego a co więcej, nie podniesie ręki na kogoś kto mu pomógł. Nawet jeśli to rasa której nie lubi. Walczy z honorem i nie oszukuje. Zawsze szanuje wroga, nawet gdy go nie nawidzi. Wolałby zginąć, niż przestać obdarzać szacunkiem innych.
Historia-Jako najsłabszy członek swojej rodziny byłem wyśmiewany i wyszydzany. Mój brat próbował mnie nawet zabić. I to 15 razy! Od moich pierwszych urodzin. Gdy skończyłem 16 lat, uciekłem z domu. Każdy kto mnie spotkał, śmiał się ze mnie. A trzeba wam powiedzieć że było się z czego śmiać. Każdy miał scouter i każdy widział TO. Mówiąc TO mam na myśli marne 5 omców. Tyle miałem. Ten kto mnie zobaczył miał ubaw przez dobry tydzień. Już wtedy miałem nikłą posturę. "Changelingiem to on nie jest!", "Wracaj do domu, mały bo cię chrząszcz zeżre.", "Pusta maso." To tylko przedsmak prawdziwych wyzwisk. Jednak nie bolało to mnie. Bolało to całą moją rodzinę a nawet-rasę. Trzeba wam bowiem wiedzieć że mieszkałem na malutkiej planecie-Homubi. Sąsiadowała z Vegetą. Na Homubi Changelingów traktowano jak bogów. Do czasu kiedy uciekłem z domu... W końcu znalazłem jakąś kapsułę i odleciałem na jakąś planetę. W czasie podróży widziałem jak mój wściekły ojciec niszczył Homubi. Wtedy odwrócił się. Jego oczy zdawały się mówić wściekłym tonem
-Huberuto! Zamorduję cię!
Wtedy mój ojciec wystrzelił jakiś energetyczny pocisk w moją stronę. Nie miałem przez chwilę kontroli nad statkiem. I tak nie wiedziałem dokąd lecę. Zemdlałem.
Obudziłem się. Zobaczyłem dziwnie znajomy widok.
- Spoiler:
Rozejrzałem się. Za mną leżała kapsuła. Byłem wycieńczony. Przypomniałem sobie skąd znam ten widok. Kiedyś byłem tu kiedyś z dziadkiem. On jeden mnie nie wyśmiewał. To był Namek. Teraz to nie miało znaczenia. Nie ruszałem się. Nie miałem siły. Zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem, nade mną stał Namecjanin. Nic nie mówiąc, dał mi wody. Napiłem się patrząc na niego. On patrzał w dal.
-Schowaj się.
-Eee.. Ale dlaczego?
-Zabiją cię...
Chciałem otworzyć usta by coś powiedzieć ale Namecjanin mnie w nie uderzył.
-Jestem Fagh jakbyś chciał wiedzieć. A teraz Cii...
-Jestem Hairetsu Huberuto-wyszeptałem bez zastanowienia. Fagh się nie odezwał. Nagle przewalił mnie na ziemię. Jakieś 3 sekundy później ujrzałem dwóch namecjan lecących nad nami.
Chyba nas nie zauważyli. Zauważyli jednak kapsułę. Przystanęli obok niej. Jeden z nich odwrócił głowę
-Szlag! -wykrzyknął Fagh.
Namecjanie powalili go w mgnieniu oka i skręcili kark. Fagh nie przeżył tego. Rzuciłem się na Namecjan bezmyślnie. Nie potrafiłem walczyć ale i tak to zrobiłem. Niestety, na darmo. Już mieli mi skręcić kark jak Faghowi a tu bęc! Co najmniej dziesiątka Changelingów przyleciała i zabiła Nameczan.
-Yukikuri, tak?-spytał jeden.
-Właściwie to nazywam się Huberuto ale możecie mówić Yukikuri...-rzekłem-Skąd wiecie jak się nazywam?
-Nie czas na wyjaśnienia...
Dwójka z nich niosła mnie a reszta leciała przodem.
Nieznajomi tuż przed jakimś budynkiem rzucili mną o ziemię. Z budynku wyleciała spora grupa changelingów. Jeden z nich wyleciał na przód. Rozpoznałem w nim mojego ojca. Któryś z changelingów rozpoczął przemówienie.
-Namecjanie nie są nikomu potrzebni... Po co więc do ku nędzy istnieją? Ci cho Namecjanie powinni zniknąć z tej pie planety. Trzeba ich za ! Są nic nie wartymi ku i śmieciami by my, Changelindzy, mogli zająć te ziemie!
Tłum zaczął chwalić słowa nieokrzesanego Changelinga.
-A dziś-zaczął znów nieokrzesaniec-te k postanowiły nas zaatakować! Ale czy my, najwięksi ku wojownicy we wszechświecie, damy się za i przegramy?
-Nie!-odpowiedział tłum
-No właśnie ku ! Uwaga! Zbliżają się! Za ich!
Wtedy Changelindzy zaczęli walczyć z Nameczanami, którzy pojawili się chwilę później. Jednak nie było mi dane choćby podbiec trochę bliżej, bo jakiś Namekianin ogłuszył mnie.
Po walce dowiedziałem się, że Changelindzy wygrali choć wszyscy Nameczanie przeżyli i uciekli, a także że mój ojciec specjalnie rzucił pociskiem w kapsułę, bym poleciał na Namek i bym stał się silniejszy w bazie Changelingów na Nameku. Tydzień po walce, mój ojciec popełnił samobójstwo. A przynajmniej tak mówił jego asystent...
Statystyki-
Siła: 5
Szybkość: 6
Wytrzymałość: 9
Energia: 10
Hp:135
Ki: 150
Pl:142
- AlEsper Mod
- Liczba postów : 1541
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(2250/2250)
KI:
(0/0)
Re: Karta Yukikuri.
Czw Sie 29, 2013 3:14 am
Przykro mi, ale nie zapoznałeś się z regulaminem. W związku z tym karta zostaje zamknięta do momentu przeczytania i zapoznania się z zasadami panującymi na forum.
- GośćGość
Re: Karta Yukikuri.
Czw Sie 29, 2013 12:25 pm
Ja proszę o umieszczenie obrazka w spoilerze by nie rozszerzał nam strony. No i zapoznaj się z regulaminem i poprawnie go zaakceptuj.
- GośćGość
Re: Karta Yukikuri.
Pią Sie 30, 2013 6:18 pm
Dobra... Obrazki mi się nie wstawiają...
Dobra, pozwoliłem sobie "editnąć" Twojego posta i ... teraz obrazki działają ^^ -Colin
Dobra, pozwoliłem sobie "editnąć" Twojego posta i ... teraz obrazki działają ^^ -Colin
- GośćGość
Re: Karta Yukikuri.
Sob Sie 31, 2013 10:56 am
Nie podoba mi się motyw z planetą Changelingów. Tutaj była taka, nazywała się No. 79 ale została zniszczona.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Karta Yukikuri.
Sob Sie 31, 2013 12:34 pm
Cóż, właściwie to changi wg DB miały mnóstwo planet, my mieliśmy jedną bo była stolicą całego "gadziego imperium. " Mnie do końca nie podobają się te cenzury.. Przypomina mi się komuna i cenzura w książkach.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach