Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pałac Urunai Baby
Czw Sty 24, 2013 5:44 pm
First topic message reminder :
Miejsce to znajduje się na całkowitym odludziu - sam środek ogromnej pustyni przy oazie. Z pozoru pałac wygląda jak zwykły awangardowy domek z małą areną po środku. Jednak podobno wnętrze to czysty labirynt pełen niebezpieczeństw i pułapek. Nikt do końca nie wie co kryje dom Baby Guli |
Uranai Baba Jest ona jasnowidzącą wróżką zajmującą się odnajdywaniem zaginionych przedmiotów. Jednakże żeby odszukała daną rzecz należy być bogatym lub bardzo silnym. Można u niej zapisać się na specjalny trening, posiada bardzo ciekawą szkołę różniącą się znacznie od tych normalnych. Cóż, w końcu to wróżka. |
- GośćGość
Re: Pałac Urunai Baby
Pon Sty 19, 2015 11:37 pm
Te słowa. Znał je. Ba! Doskonale pamiętał, w jakich okolicznościach ich użył. Zmienić się? Coś się tej wróżce poprzewracało. On nigdy nie chciał się zmieniać. Wszystkie działania, kłamstwa, były jedynie niezbędnymi środkami, którymi musiał się posłużyć, by osiągać własne cele. Kiedy był w bibliotece, przeczytał o trzech nauczycielach sztuk walki, którzy poszukiwali uczniów. Wybrał czarodziejkę tylko dlatego, że nie miał zamiaru poświęcać lat na ćwiczenie ciała i ducha. Potrzebował mocy od zaraz, pragnął jej niczym głodny wilk ciepłej zwierzyny. Chciał sprzedać bajeczkę Uranai, o zaginionej rodzinie itd. To jednak nie przeszło, ten chwyt był zbyt prosty, zważając na telepatyczne umiejętności staruszki. Jednakże nie mogła wykryć kłamstwa, w którym znajdowało się ziarno prawdy. Może i jakaś część chłopaka chciała wieść inne życie, ale to ta mniejsza, nie mająca już żadnego głosu. Teraz ciałem przejęła gorsza połowa, żądna władzy i siły.
Słysząc wspomniany cytat, głośno się zaśmiał. Nie, on wręcz zarechotał, jak psychopatyczny morderca goniący ofiarę. Więc ta naprawdę się nabrała na jego słodkie oczka? Oh dammit. Nie przerywał jednak wywodu wróżki, gdyż ta zaczęła mówić o jego możliwych przemianach. Super Form? Brzmi naprawdę groźnie. Święta woda? To musi być coś naprawdę mocnego. Skoro ten kocurek ma ponad tysiąc lat, to zna tajniki magii lepiej od tej zrzędliwej baby. W sumie nie miał co tu więcej szukać. Z tamtą smarkulą jeszcze się policzy.
- Zabawki bywają też stare, prawda? Gadający kotek jest śmieszny. Zrobię jak mówisz. Nie myśl tylko, że widzisz mnie tutaj ostatni raz. Jeszcze z Tobą nie skończyłem - odpowiedział, starając się zachować groźną minę. Gdy odlatywał, Uranai mogła zobaczyć w jego oczach szaleństwo. Takie, którego jeszcze nigdy nie widziała. Majin nie znikł. Został wyłącznie uśpiony...
z/t
Święte Ziemie u podnóża Góry
Słysząc wspomniany cytat, głośno się zaśmiał. Nie, on wręcz zarechotał, jak psychopatyczny morderca goniący ofiarę. Więc ta naprawdę się nabrała na jego słodkie oczka? Oh dammit. Nie przerywał jednak wywodu wróżki, gdyż ta zaczęła mówić o jego możliwych przemianach. Super Form? Brzmi naprawdę groźnie. Święta woda? To musi być coś naprawdę mocnego. Skoro ten kocurek ma ponad tysiąc lat, to zna tajniki magii lepiej od tej zrzędliwej baby. W sumie nie miał co tu więcej szukać. Z tamtą smarkulą jeszcze się policzy.
- Zabawki bywają też stare, prawda? Gadający kotek jest śmieszny. Zrobię jak mówisz. Nie myśl tylko, że widzisz mnie tutaj ostatni raz. Jeszcze z Tobą nie skończyłem - odpowiedział, starając się zachować groźną minę. Gdy odlatywał, Uranai mogła zobaczyć w jego oczach szaleństwo. Takie, którego jeszcze nigdy nie widziała. Majin nie znikł. Został wyłącznie uśpiony...
z/t
Święte Ziemie u podnóża Góry
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Pałac Urunai Baby
Pon Maj 15, 2017 10:14 pm
- Hum, jasne... Wszyscy mówią na mnie Vulfi. – odparła. – „A niektórzy nawet inaczej... „ – dodała w myślach, przypominając sobie różne wyzwiska Koszarowego... z których milszym można by nazwać słowo „Dupcia”.
Co jakiś czas spoglądała na towarzyszkę w locie. Nie chciała, by to wyglądało nachalnie, ale ... nie mogła oderwać od niej wzroku. Była taka delikatna i piękna, że Halfce aż zapierało dech. Gdyby tylko mogła... gdyby tylko nie musiała przejmować się konwenansami, pewnie chciałaby sprawdzić, jak miękka jest jej skóra, jak w palcach układają się jej włosy i jak zareagowałaby na pewne gesty... Saiyanka czasem tak miewała. Szczególnie intrygowały ją ogony. Nie mogła oprzeć się i czasem kogoś za ogon złapała. Tylko po to, by poczuć jego fakturę.
– Wiesz co, jak dla mnie to oni wcale nie wyglądali na kłusowników. – powiedziała odnośnie Łowców Demonów - Mieli zaaaaajebis... eee to znaczy, no mieli świetne spluwy. – podrapała się po głowie speszona. W męskim towarzystwie takie słowa jak ‘zajebisty’ pewnie nikogo by nie zdziwiły. Ale dziewczynę taką jak Kaede mogłyby urazić. - I bojowe roboty i samoloty... Wydaje mi się, że mają wsparcie rządowe... mnóstwo kasy i wielkie zaangażowanie. Trochę jak sekta. Chcieli mnie nawet w swoje szeregi, ale jakoś tak rozeszło się po kościach. Może i lepiej, bo jakoś nie interesują mnie demony zbytnio. Poznałam ich w życiu dwoje. Jeden z nich był okropny, zjadał ptaki w locie, był zimny jak lód... I... wcale pomocny. No ale nie jest to powodem, by na nie polować. Przynajmniej narazie. – wyjaśniła chaotycznie i szybko zmieniła temat, odnosząc się znów do swojego ojca – Emm... no... tak naprawdę to on ... nie jest moim prawdziwym ojcem. Ale jest bardzo spoko. – powiedziała, również nie wdając się w szczegóły. Nie chciała za dużo mówić o swojej rodzinie, nie znając zamiarów Kaede. Ostatnią rzeczą, jakiej by chciała, to sprawić Aleksandrowi problemy. – Inny wymiar? - Vulfila zatrzymała się w powietrzu nieopodal chaty czarownicy. Serce zabiło jej nieco mocniej, słysząc słowa nowej koleżanki. Może skrywa ona więcej tajemnic niż Halfka sądziła.- Emm... Czy... Słyszałaś kiedyś o czymś takim jak... Rajska Sala? Czy to tego rodzaju wymiar, skąd pochodzisz? – zapytała, patrząc dziewczynie prosto w oczy. To, co wydarzyło się w Rajskiej Sali było dla Vulfili niezrozumiałe. Gdyby znalazła kogoś, kto mógłby znać jej sekrety...
„Vulfi uważaj na tą osobę. Może i wydaje się miła i przyjazna, ale to sprytna manipulantka."- zabrzmiało znów w głowie Halfki. Za każdym razem, gdy wydawało jej się, że zaczyna czuć większe zainteresowanie dziewczyną.
Dopiero po chwili dotarło do Vulfili, co Kaede powiedziała. Halfka podleciała do niej bliżej. Oblatywała ją wokoło z lekko złośliwym uśmieszkiem. Podnosiła jej ręce lekko do góry i niuchała z daleka włosy.
- Jak na wyrośniętą z drzewa wcale nie wyglądasz na owoc, haha! – zaśmiała się głośno, kładąc ręce na biodrach, zadowolona ze swojego dowcipu. – Chociaż przyznam, że pachniesz naprawdę ładnie. Tak czy inaczej, na twoim miejscu nie wierzyłabym w takie bajki z rośnięciem na drzewie. Mój ojciec kiedyś mi wtryniał, że dzieci się biorą z kapusty, ale to była ściema. Haha! – znów zaśmiała się gromko.
Co jakiś czas spoglądała na towarzyszkę w locie. Nie chciała, by to wyglądało nachalnie, ale ... nie mogła oderwać od niej wzroku. Była taka delikatna i piękna, że Halfce aż zapierało dech. Gdyby tylko mogła... gdyby tylko nie musiała przejmować się konwenansami, pewnie chciałaby sprawdzić, jak miękka jest jej skóra, jak w palcach układają się jej włosy i jak zareagowałaby na pewne gesty... Saiyanka czasem tak miewała. Szczególnie intrygowały ją ogony. Nie mogła oprzeć się i czasem kogoś za ogon złapała. Tylko po to, by poczuć jego fakturę.
– Wiesz co, jak dla mnie to oni wcale nie wyglądali na kłusowników. – powiedziała odnośnie Łowców Demonów - Mieli zaaaaajebis... eee to znaczy, no mieli świetne spluwy. – podrapała się po głowie speszona. W męskim towarzystwie takie słowa jak ‘zajebisty’ pewnie nikogo by nie zdziwiły. Ale dziewczynę taką jak Kaede mogłyby urazić. - I bojowe roboty i samoloty... Wydaje mi się, że mają wsparcie rządowe... mnóstwo kasy i wielkie zaangażowanie. Trochę jak sekta. Chcieli mnie nawet w swoje szeregi, ale jakoś tak rozeszło się po kościach. Może i lepiej, bo jakoś nie interesują mnie demony zbytnio. Poznałam ich w życiu dwoje. Jeden z nich był okropny, zjadał ptaki w locie, był zimny jak lód... I... wcale pomocny. No ale nie jest to powodem, by na nie polować. Przynajmniej narazie. – wyjaśniła chaotycznie i szybko zmieniła temat, odnosząc się znów do swojego ojca – Emm... no... tak naprawdę to on ... nie jest moim prawdziwym ojcem. Ale jest bardzo spoko. – powiedziała, również nie wdając się w szczegóły. Nie chciała za dużo mówić o swojej rodzinie, nie znając zamiarów Kaede. Ostatnią rzeczą, jakiej by chciała, to sprawić Aleksandrowi problemy. – Inny wymiar? - Vulfila zatrzymała się w powietrzu nieopodal chaty czarownicy. Serce zabiło jej nieco mocniej, słysząc słowa nowej koleżanki. Może skrywa ona więcej tajemnic niż Halfka sądziła.- Emm... Czy... Słyszałaś kiedyś o czymś takim jak... Rajska Sala? Czy to tego rodzaju wymiar, skąd pochodzisz? – zapytała, patrząc dziewczynie prosto w oczy. To, co wydarzyło się w Rajskiej Sali było dla Vulfili niezrozumiałe. Gdyby znalazła kogoś, kto mógłby znać jej sekrety...
„Vulfi uważaj na tą osobę. Może i wydaje się miła i przyjazna, ale to sprytna manipulantka."- zabrzmiało znów w głowie Halfki. Za każdym razem, gdy wydawało jej się, że zaczyna czuć większe zainteresowanie dziewczyną.
Dopiero po chwili dotarło do Vulfili, co Kaede powiedziała. Halfka podleciała do niej bliżej. Oblatywała ją wokoło z lekko złośliwym uśmieszkiem. Podnosiła jej ręce lekko do góry i niuchała z daleka włosy.
- Jak na wyrośniętą z drzewa wcale nie wyglądasz na owoc, haha! – zaśmiała się głośno, kładąc ręce na biodrach, zadowolona ze swojego dowcipu. – Chociaż przyznam, że pachniesz naprawdę ładnie. Tak czy inaczej, na twoim miejscu nie wierzyłabym w takie bajki z rośnięciem na drzewie. Mój ojciec kiedyś mi wtryniał, że dzieci się biorą z kapusty, ale to była ściema. Haha! – znów zaśmiała się gromko.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Pałac Urunai Baby
Wto Maj 16, 2017 10:26 pm
Słuchała z zainteresowaniem o łowcach demonów, rozmyślając ile może być słuszności w myśleniu koleżanki. Jeśli mają wsparcie rządu, dowie się o tym od króla, chociaż możliwe, że ktoś z opozycji próbuje działać na niekorzyść.
Inny wymiar wyraźnie zainteresował halfkę. Czyżby miała jakieś doświadczenia?
-Nie, mój świat jest inny od komnaty ducha i czasu. Raczej nie ma pomiędzy tymi miejscami powiązania, komnata została stworzona z czystej ki. Mój wymiar nie jest tworem, który mógłby zostać tak wyczarowany.-
Coś podobnego? Vulfi zarzucała jej, że dała się nabrać na mit wciskany małym dzieciom. Że niby ona, początkująca bogini, która o stworzeniu wie wszystko, miałaby nie wiedzieć jak rodzą się dzieci? Zaśmiała się szczerze i głośno, kuląc ze śmiechu w locie.
-Ale jesteś zabawna.- otarła łezkę, która popłynęła z oczu. –Widzę, że nie wierzysz mi za bardzo, więc popatrz sama.- wysłała telepatycznie obraz swoich wspomnień. Vulfi mogła zobaczyć jak wygląda świat shinów, jak prezentuje się święte drzewo, na którym z owoców wyrastają różne istotki. Nie mogła jednak przypuszczać, że jest to część zaświatów. Niedługo wizja ustała, a Kaede wpatrywała się w nią rozbawiona.
-Dlatego właśnie tak dobrze współpracujemy z naturą, jesteśmy w pewnym sensie jednością.- chwyciła otwartą dłoń Vulfi i wyczarowała na niej mały kwiatek lotosu. –Pasuje do ciebie.- skwitowała podarunek i podleciała do placu przed pałacem Urnai Baby. Swoim zwyczajem cały czas lewitowała parę centymetrów nad ziemią nie stykając stóp z podłożem, jakby obawiała się skalania swojego ciała, bądź też tego, że świat pęknie z zachwytu. Choć tak naprawdę była bardzo skromna i delikatna i po prostu nie chciała poranić sobie stóp, czy też dostać odcisków.
-Tutaj musimy poczekać. Gospodyni na pewno wie, że już jesteśmy. Musisz być bardzo uprzejma i nie zagłębiać się nigdzie bez wyraźnego pozwolenia. Kto wie, co znajduje się wewnątrz tego budynku?- ostrzegła o zagrożeniu i czekała cierpliwie, aż Baba Gula pojawi się i ujawni cóż to za nowe wyzwanie.
Inny wymiar wyraźnie zainteresował halfkę. Czyżby miała jakieś doświadczenia?
-Nie, mój świat jest inny od komnaty ducha i czasu. Raczej nie ma pomiędzy tymi miejscami powiązania, komnata została stworzona z czystej ki. Mój wymiar nie jest tworem, który mógłby zostać tak wyczarowany.-
Coś podobnego? Vulfi zarzucała jej, że dała się nabrać na mit wciskany małym dzieciom. Że niby ona, początkująca bogini, która o stworzeniu wie wszystko, miałaby nie wiedzieć jak rodzą się dzieci? Zaśmiała się szczerze i głośno, kuląc ze śmiechu w locie.
-Ale jesteś zabawna.- otarła łezkę, która popłynęła z oczu. –Widzę, że nie wierzysz mi za bardzo, więc popatrz sama.- wysłała telepatycznie obraz swoich wspomnień. Vulfi mogła zobaczyć jak wygląda świat shinów, jak prezentuje się święte drzewo, na którym z owoców wyrastają różne istotki. Nie mogła jednak przypuszczać, że jest to część zaświatów. Niedługo wizja ustała, a Kaede wpatrywała się w nią rozbawiona.
-Dlatego właśnie tak dobrze współpracujemy z naturą, jesteśmy w pewnym sensie jednością.- chwyciła otwartą dłoń Vulfi i wyczarowała na niej mały kwiatek lotosu. –Pasuje do ciebie.- skwitowała podarunek i podleciała do placu przed pałacem Urnai Baby. Swoim zwyczajem cały czas lewitowała parę centymetrów nad ziemią nie stykając stóp z podłożem, jakby obawiała się skalania swojego ciała, bądź też tego, że świat pęknie z zachwytu. Choć tak naprawdę była bardzo skromna i delikatna i po prostu nie chciała poranić sobie stóp, czy też dostać odcisków.
-Tutaj musimy poczekać. Gospodyni na pewno wie, że już jesteśmy. Musisz być bardzo uprzejma i nie zagłębiać się nigdzie bez wyraźnego pozwolenia. Kto wie, co znajduje się wewnątrz tego budynku?- ostrzegła o zagrożeniu i czekała cierpliwie, aż Baba Gula pojawi się i ujawni cóż to za nowe wyzwanie.
Re: Pałac Urunai Baby
Czw Maj 18, 2017 8:39 pm
Bogini miała rację. Nie musiały długo czekać, gdyż z pałacu wyszła wysoka postać. Z wyglądu przypominał demona albo jakiegoś ogra. Szara skóra, długie kły oraz dwa rogi wystające z głowy. Jego oczy płonęły niczym dwa słońca, kiedy spoglądał na dziewczęta. Przez chwilę nad czymś się zastanawiał i potrząsał głową, ale ostatecznie doszedł do jakiegoś rezultatu.
- Pani was oczekuje. Proszę za mną. – rzekł, a następnie obrócił się i ruszył do środka pałacu. Raczej nie interesował się czy dziewczyny za nim podążą czy też się zgubią. Nie interesowało go to. Miał po nie wyjść, a skoro nie dadzą rady podążać za nim to niewielka strata. Widać było, że słudzy Uranai Baby mało przejmowali się gośćmi. W każdym razie marsz przez pałac zabrał trochę czasu. Trudno było określić ile, bo zegarka nie miały, a cały czas musiały dotrzymywać kroku ich przewodnikowi. W końcu jednak doszły do celu, a była to olbrzymia komnata oświetlona pochodniami. W jej środku znajdowała się jedna postać. Mała babcia siedząca na lewitującej kryształowej kuli. Wyglądała jakby drzemała, ale gdy tylko obie Saiyanka i Kaio zbliżyły się, to otworzyła swoje oczy. W międzyczasie ich przewodnik gdzieś zniknął.
- Witam was. Spodziewałam się ciebie młoda Kaio. Ciebie Saiyanko już mniej, ale także widziałam cię w swojej kuli. Zapewne chcesz wiedzieć Kaede dlaczego cię tu skierowano. Cóż. Cesarz Demonów postanowił poprosić o pomoc bogów, gdyż naturalny porządek został zaburzony. Demony są wybijane, a to może doprowadzić do naprawdę złych rzeczy, hihihi Demony są nie tylko zabijane, ale grozi im los gorszy od śmierci. Dlatego postanowiono połączyć siły. Twoim zadaniem dziewczyno jest dotarcie do Cesarza Demonów i podjęcie rozmów z nim. Tylko dlatego, że bogowie obiecali mu pomóc i wysłać swojego przedstawiciela nie zaczął szaleć po świecie. Mogę wam również udzielić dodatkowych informacji, ale to będzie kosztować. Słono kosztować, heheh. – powiedziała Uranai Baba, a przy ostatnim zdaniu jej oczy na chwilę zmieniły się w symbol dolara. Jej śmiech też nie był zbytnio zachęcający.
OOC:
Kolejka dowolna
- Pani was oczekuje. Proszę za mną. – rzekł, a następnie obrócił się i ruszył do środka pałacu. Raczej nie interesował się czy dziewczyny za nim podążą czy też się zgubią. Nie interesowało go to. Miał po nie wyjść, a skoro nie dadzą rady podążać za nim to niewielka strata. Widać było, że słudzy Uranai Baby mało przejmowali się gośćmi. W każdym razie marsz przez pałac zabrał trochę czasu. Trudno było określić ile, bo zegarka nie miały, a cały czas musiały dotrzymywać kroku ich przewodnikowi. W końcu jednak doszły do celu, a była to olbrzymia komnata oświetlona pochodniami. W jej środku znajdowała się jedna postać. Mała babcia siedząca na lewitującej kryształowej kuli. Wyglądała jakby drzemała, ale gdy tylko obie Saiyanka i Kaio zbliżyły się, to otworzyła swoje oczy. W międzyczasie ich przewodnik gdzieś zniknął.
- Witam was. Spodziewałam się ciebie młoda Kaio. Ciebie Saiyanko już mniej, ale także widziałam cię w swojej kuli. Zapewne chcesz wiedzieć Kaede dlaczego cię tu skierowano. Cóż. Cesarz Demonów postanowił poprosić o pomoc bogów, gdyż naturalny porządek został zaburzony. Demony są wybijane, a to może doprowadzić do naprawdę złych rzeczy, hihihi Demony są nie tylko zabijane, ale grozi im los gorszy od śmierci. Dlatego postanowiono połączyć siły. Twoim zadaniem dziewczyno jest dotarcie do Cesarza Demonów i podjęcie rozmów z nim. Tylko dlatego, że bogowie obiecali mu pomóc i wysłać swojego przedstawiciela nie zaczął szaleć po świecie. Mogę wam również udzielić dodatkowych informacji, ale to będzie kosztować. Słono kosztować, heheh. – powiedziała Uranai Baba, a przy ostatnim zdaniu jej oczy na chwilę zmieniły się w symbol dolara. Jej śmiech też nie był zbytnio zachęcający.
OOC:
Kolejka dowolna
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Pałac Urunai Baby
Pią Maj 19, 2017 3:14 pm
Vulfila wsłuchiwała się w słowa swojej nowej towarzyszki z nieukrywanym zainteresowaniem. Gdyby miała zwierzęce uszy, pewnie zastrzygłaby teraz nimi. Nie odzywała się tylko pozwoliła ‘prowadzić za rękę’, mieląc w głowie wszystkie te przedziwne informacje, jakimi białowłosa zechciała się podzielić.
"Zatem komnata ducha i czasu była tylko wyczarowana, a ktokolwiek ją stworzył musiał wiedzieć wiele na temat Wszechświata i zasad nim dyrygujących. O samej strukturze przestrzeni, czasu itd... A jednak są jeszcze naturalnie wytworzone inne wymiary, gdzie nawet istoty mogą rosnąć na drzewach jak owoce." - myślała
Halfka popatrzyła nieobecnym wzrokiem na kwiat lotosu w swojej dłoni. Szybko doszła do wniosku, że Kaede wie wiele i pewnie mogłaby odpowiedzieć jej na niezliczone pytania, jakie zrodziły się w jej głowie przez ostatnich kilka tygodni. Pytaniem pozostawało dla Halfki tylko, jak ją do tego skłonić?
„Czy to nie cudowne, że ją spotkałam?” – przeszło jej przez myśl, gdy skierowała wzrok z kwiatu znów na swoją towarzyszkę– „Kim jesteś, cudowna istoto? Kto zesłał cię do mnie? Los postawił mi ja na drodze akurat teraz, kiedy tyle mam pytań i wydawało mi się, że tylko Red zna na nie odpowiedz...” – włożyła sobie kwiatek we włosy. Umiejscowił się dobrze tak, że nie spadał przy chodzeniu.
Wkrótce z budynku wyłoniła się dziwna, podobna do ogra istota. Vulfila nie komentowała go, chociaż wydawał jej się śmieszny. Starała się dostosować do prośby Kaede. Ostatnią rzeczą w tym momencie, jakiej by chciała, to obrazić ją lub zniechęcić do siebie. Wręcz przeciwnie, planowała zachowywać się tak miło, jak to tylko możliwe, by wkupić się trochę w jej łaski. Dlatego bez słowa podążała za swego rodzaju ‘kamerdynerem’, podskakując sobie dziecinnie co kilka kroków. W końcu szli dość długo, a Vulfila nie potrafiła utrzymać na jednej rzeczy zbyt długo uwagi. Obserwowała sobie za to ściany, ozdoby o drodze i starała się zapamiętać drogę powrotną. Całkiem za to straciła z myśli słowa Raziela, które przez dłuższy czas świeciły się w jej głowie jak żółta żarówka. Teraz liczyło się tylko to, aby wyciągnąć z Kaede jak najwięcej informacji. A żeby to zrobić, musiała Vulfilę polubić - Halfka zdawała sobie z tego sprawę.
W końcu dotarli do głównej Sali, gdzie siedziała mała, pomarszczona kobieta. Vulfila uwielbiała takie staruszki. Wyobrażała sobie, że jej babcia też tak właśnie wyglądała i ona sama w starości też zamieni się w taką małą purchawkę. Takie kobiety wzbudzały w niej wiele zaufania - były takie naturalne i trochę zdziwaczałe. Miała poczucie, że sensem ich życia jest obdarowywanie ciastkami. Do pęknięcia.
„O czym ona w ogóle gada?” – przeszło jej przez myśl, gdy słuchała wypowiedzi staruszki. – „Cesarz demonów? Bogowie?”
- A co wiesz, babciu? – zapytała, choć nie sądziła, by ta staruszka miała jej coś ciekawego do zaoferowania. Demony jej nie interesowały. - Wygodnie Pani na tej kuli? Nie jest twarda? Osoba w Pani wieku powinna siedzieć w wygodnym, bujanym fotelu. Mogę przynieść, jeśli trzeba. – zaoferowała.
"Zatem komnata ducha i czasu była tylko wyczarowana, a ktokolwiek ją stworzył musiał wiedzieć wiele na temat Wszechświata i zasad nim dyrygujących. O samej strukturze przestrzeni, czasu itd... A jednak są jeszcze naturalnie wytworzone inne wymiary, gdzie nawet istoty mogą rosnąć na drzewach jak owoce." - myślała
Halfka popatrzyła nieobecnym wzrokiem na kwiat lotosu w swojej dłoni. Szybko doszła do wniosku, że Kaede wie wiele i pewnie mogłaby odpowiedzieć jej na niezliczone pytania, jakie zrodziły się w jej głowie przez ostatnich kilka tygodni. Pytaniem pozostawało dla Halfki tylko, jak ją do tego skłonić?
„Czy to nie cudowne, że ją spotkałam?” – przeszło jej przez myśl, gdy skierowała wzrok z kwiatu znów na swoją towarzyszkę– „Kim jesteś, cudowna istoto? Kto zesłał cię do mnie? Los postawił mi ja na drodze akurat teraz, kiedy tyle mam pytań i wydawało mi się, że tylko Red zna na nie odpowiedz...” – włożyła sobie kwiatek we włosy. Umiejscowił się dobrze tak, że nie spadał przy chodzeniu.
Wkrótce z budynku wyłoniła się dziwna, podobna do ogra istota. Vulfila nie komentowała go, chociaż wydawał jej się śmieszny. Starała się dostosować do prośby Kaede. Ostatnią rzeczą w tym momencie, jakiej by chciała, to obrazić ją lub zniechęcić do siebie. Wręcz przeciwnie, planowała zachowywać się tak miło, jak to tylko możliwe, by wkupić się trochę w jej łaski. Dlatego bez słowa podążała za swego rodzaju ‘kamerdynerem’, podskakując sobie dziecinnie co kilka kroków. W końcu szli dość długo, a Vulfila nie potrafiła utrzymać na jednej rzeczy zbyt długo uwagi. Obserwowała sobie za to ściany, ozdoby o drodze i starała się zapamiętać drogę powrotną. Całkiem za to straciła z myśli słowa Raziela, które przez dłuższy czas świeciły się w jej głowie jak żółta żarówka. Teraz liczyło się tylko to, aby wyciągnąć z Kaede jak najwięcej informacji. A żeby to zrobić, musiała Vulfilę polubić - Halfka zdawała sobie z tego sprawę.
W końcu dotarli do głównej Sali, gdzie siedziała mała, pomarszczona kobieta. Vulfila uwielbiała takie staruszki. Wyobrażała sobie, że jej babcia też tak właśnie wyglądała i ona sama w starości też zamieni się w taką małą purchawkę. Takie kobiety wzbudzały w niej wiele zaufania - były takie naturalne i trochę zdziwaczałe. Miała poczucie, że sensem ich życia jest obdarowywanie ciastkami. Do pęknięcia.
„O czym ona w ogóle gada?” – przeszło jej przez myśl, gdy słuchała wypowiedzi staruszki. – „Cesarz demonów? Bogowie?”
- A co wiesz, babciu? – zapytała, choć nie sądziła, by ta staruszka miała jej coś ciekawego do zaoferowania. Demony jej nie interesowały. - Wygodnie Pani na tej kuli? Nie jest twarda? Osoba w Pani wieku powinna siedzieć w wygodnym, bujanym fotelu. Mogę przynieść, jeśli trzeba. – zaoferowała.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Pałac Urunai Baby
Sob Maj 20, 2017 1:49 pm
Kaede nie zwracała uwagi na reakcje Vulfi. Widać było po niej, że dobrze się bawi wszystkim co robi. Przypominała trochę turystę, który cały czas zachwyca się obiektem zwiedzania, a z drugiej strony przewodnika, który pewnie obiera konkretne ścieżki. Uśmiech nie schodził z jej buzi, gdy pokonywała kolejne metry, lewitując tuż nad podłożem.
Zgodnie z jej przypuszczeniami, ktoś po nie wyszedł, a młoda kaio przywitała go pogodnym machaniem dłoni. Jej entuzjazm nie został oddany tym samym, lecz jej to zupełnie nie przeszkadzało.
-Cześć, jestem Kaede, a ty?- spróbowała zagadać bez skutecznie. Nie zrażona zachowaniem ogra obserwowała go z uwagą i poleciała za jego krokami. Ciemne mury zdawały się ją zupełnie nie obchodzić. Całą uwagę poświęcała ogrowi, tak jakby on był najważniejszą osobą, a nie zwykłym porządkowym.
W końcu dotarli do miejsca, gdzie przebywała Urnai Baba.
-Witaj Wróżko.- ukłoniła się elegancko, ciesząc z kolejnej wizyty. –Słyszałam, że potrzebujesz wsparcia.- nie szczędząc czasu na dyplomację postanowiła od razu przejść do konkretu. W zamian usłyszała historię o problemach demonów, o tym że ma być ambasadorem swojej rasy po stronie wiecznych wrogów i wspomóc ich dla dobra wszechświata. Gdyby miała ogon machałby jej teraz w ekscytacji. Marzyła o takiej okazji. Osobiście nigdy nie pałała wrogością do demonów, a bardziej współczuciem i chęcią pomocy. Teraz miała idealną okazję żeby pojednać zwaśnione frakcje i być może utrzymać stale efekt sojuszu i współpracy. Zaprzyjaźnienie się z demonami budziło w niej szczerą radość i entuzjazm.
-To wspaniale!- zawołała i klasnęła w dłonie. Niestety małpiasta dodała w typowo małpiastym stylu parę swoich tekstów.
-Vulfi! To bardzo niebezpieczne i niegrzeczne wypominać wiek czy kpić z czcigodnej wróżki!- zganiła ją telepatycznie i natychmiast zajęła się uspokajaniem Urnai Baby.
-Proszę jej wybaczyć, małpiaste tak już mają.- uśmiechnęła się pojednawczo, dłonią drapała z zakłopotaniem z tyłu głowy, a drugą ręka machała jakby chciała zmazać plamę z szyby. –Cesarz demonów znajduje się w dolinie między wzgórzami prawda? Odkąd jestem na Ziemi czuję stamtąd przebijającą energię.- znała niestety realia Baby Guli i to, że niechętnie zdradzi jej dodatkowe szczegóły. Wyciągnęła więc z munduru książeczkę czekową i machnęła nią niby przypadkiem, ale tak aby została odnotowana w oczach wiedźmy i zaczęła wypisywać ładną sumkę dotacji z konta Melodyjnych Ciasteczek. Chciała, żeby gospodyni wiedziała, że suma zależy tylko od tego ile jej zdradzi informacji.
-Potrzebuję więc wiedzieć czy dotrę do Cesarza bezpiecznie, czy dobrze oceniam jego miejsce przebywania oraz wszystko inne co mogłoby być przydatne, aby nie zobić wpadki już na początku misji. Przypuszczam, że twój pałac potrzebuje nieco remontu i mogłabym w tym pomóc…- zawiesiła głos niby zastanawiając się nad tym ile zer napisać po jedynce, ale tak naprawdę czekała na informacje z pierwszej ręki.
Zgodnie z jej przypuszczeniami, ktoś po nie wyszedł, a młoda kaio przywitała go pogodnym machaniem dłoni. Jej entuzjazm nie został oddany tym samym, lecz jej to zupełnie nie przeszkadzało.
-Cześć, jestem Kaede, a ty?- spróbowała zagadać bez skutecznie. Nie zrażona zachowaniem ogra obserwowała go z uwagą i poleciała za jego krokami. Ciemne mury zdawały się ją zupełnie nie obchodzić. Całą uwagę poświęcała ogrowi, tak jakby on był najważniejszą osobą, a nie zwykłym porządkowym.
W końcu dotarli do miejsca, gdzie przebywała Urnai Baba.
-Witaj Wróżko.- ukłoniła się elegancko, ciesząc z kolejnej wizyty. –Słyszałam, że potrzebujesz wsparcia.- nie szczędząc czasu na dyplomację postanowiła od razu przejść do konkretu. W zamian usłyszała historię o problemach demonów, o tym że ma być ambasadorem swojej rasy po stronie wiecznych wrogów i wspomóc ich dla dobra wszechświata. Gdyby miała ogon machałby jej teraz w ekscytacji. Marzyła o takiej okazji. Osobiście nigdy nie pałała wrogością do demonów, a bardziej współczuciem i chęcią pomocy. Teraz miała idealną okazję żeby pojednać zwaśnione frakcje i być może utrzymać stale efekt sojuszu i współpracy. Zaprzyjaźnienie się z demonami budziło w niej szczerą radość i entuzjazm.
-To wspaniale!- zawołała i klasnęła w dłonie. Niestety małpiasta dodała w typowo małpiastym stylu parę swoich tekstów.
-Vulfi! To bardzo niebezpieczne i niegrzeczne wypominać wiek czy kpić z czcigodnej wróżki!- zganiła ją telepatycznie i natychmiast zajęła się uspokajaniem Urnai Baby.
-Proszę jej wybaczyć, małpiaste tak już mają.- uśmiechnęła się pojednawczo, dłonią drapała z zakłopotaniem z tyłu głowy, a drugą ręka machała jakby chciała zmazać plamę z szyby. –Cesarz demonów znajduje się w dolinie między wzgórzami prawda? Odkąd jestem na Ziemi czuję stamtąd przebijającą energię.- znała niestety realia Baby Guli i to, że niechętnie zdradzi jej dodatkowe szczegóły. Wyciągnęła więc z munduru książeczkę czekową i machnęła nią niby przypadkiem, ale tak aby została odnotowana w oczach wiedźmy i zaczęła wypisywać ładną sumkę dotacji z konta Melodyjnych Ciasteczek. Chciała, żeby gospodyni wiedziała, że suma zależy tylko od tego ile jej zdradzi informacji.
-Potrzebuję więc wiedzieć czy dotrę do Cesarza bezpiecznie, czy dobrze oceniam jego miejsce przebywania oraz wszystko inne co mogłoby być przydatne, aby nie zobić wpadki już na początku misji. Przypuszczam, że twój pałac potrzebuje nieco remontu i mogłabym w tym pomóc…- zawiesiła głos niby zastanawiając się nad tym ile zer napisać po jedynce, ale tak naprawdę czekała na informacje z pierwszej ręki.
Re: Pałac Urunai Baby
Nie Maj 21, 2017 9:24 pm
Uranai Baba nie wiele zrobiła sobie ze słów Saiyanki. Mówiono już do niej i zachowywano się gorzej, niż ta małpiatka. Brakowało jej ogłady, ale intencje miała czyste. Stara babcia prawdę ci powie.
- Nic się nie stało. – powiedziała stara wiedźma, a nawet uśmiechnęła się, choć ten uśmiech mógł bardziej przyprawić o ciary niż dodać pokrzepienia.
- W odpowiedzi na to pytanie Vulfilo wiem naprawdę wiele. Wszystko ma jednak swoją cenę. Im ważniejsze dla ciebie informacje tym więcej musisz od siebie dać by je zdobyć. I nie mówię dziś o pieniądzach młoda kaio. – powiedziała Baba, gdy zobaczyła, że Kaede wyciąga książeczkę czekową. Duże pieniądze były kuszące, ale w związku z tym, że przybyły do niej takie dwie interesujące osobowości to postanowiła to jakoś wykorzystać.
- W innych okolicznościach pieniądze byłyby naprawdę miłe, choć nie wiem czy miałabyś wystarczająco, by zapłacić za wszelkie informacje, a sztucznej waluty nie przyjmuję. W każdym razie sprawa jest prosta. Zbliżają się urodziny mojego brata, który ma dość wysublimowany gust. Obie jesteście bardzo ładne więc proponuję wam układ. Zrobimy sobie małą sesję zdjęciową. Jeśli się przyłożycie i będę zadowolona z wyników waszej pracy to dam wam więcej informacji. Co wy na to? – powiedziała wiedźma, a na jej twarzy znów pojawił się uśmiech. Coś kombinowała, ale co?
- Nic się nie stało. – powiedziała stara wiedźma, a nawet uśmiechnęła się, choć ten uśmiech mógł bardziej przyprawić o ciary niż dodać pokrzepienia.
- W odpowiedzi na to pytanie Vulfilo wiem naprawdę wiele. Wszystko ma jednak swoją cenę. Im ważniejsze dla ciebie informacje tym więcej musisz od siebie dać by je zdobyć. I nie mówię dziś o pieniądzach młoda kaio. – powiedziała Baba, gdy zobaczyła, że Kaede wyciąga książeczkę czekową. Duże pieniądze były kuszące, ale w związku z tym, że przybyły do niej takie dwie interesujące osobowości to postanowiła to jakoś wykorzystać.
- W innych okolicznościach pieniądze byłyby naprawdę miłe, choć nie wiem czy miałabyś wystarczająco, by zapłacić za wszelkie informacje, a sztucznej waluty nie przyjmuję. W każdym razie sprawa jest prosta. Zbliżają się urodziny mojego brata, który ma dość wysublimowany gust. Obie jesteście bardzo ładne więc proponuję wam układ. Zrobimy sobie małą sesję zdjęciową. Jeśli się przyłożycie i będę zadowolona z wyników waszej pracy to dam wam więcej informacji. Co wy na to? – powiedziała wiedźma, a na jej twarzy znów pojawił się uśmiech. Coś kombinowała, ale co?
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Pałac Urunai Baby
Nie Maj 21, 2017 10:17 pm
Skarcona Vulfila nastroszyła futro na ogonie i złapała się za głowę. Chciała przypodobać się Kaede swoją empatią w stosunku do starych purchaw, a wyszło całkiem odwrotnie. Na szczęście sama wiedźma odebrała to nawet jako uprzejmość. Dziewczynie często dopisywało szczęście w podobnych sytuacjach. Choć uśmiech staruszki zdawał się Halfce niepokojący.
Postać jej nowej koleżanki nabrała dla Vulfi jeszcze większych rumieńców, gdy zorientowała się, że Kaede dysponowała dużą gotówką. Pytaniem pozostawało: skąd ją miała? No bo w końcu podobno pochodziła z innego wymiaru. Może wyczarowała te pieniądze? Raczej nie ukradła. Może kogoś omamiła urodą? Czy to zresztą miało jakiekolwiek znaczenie? Halfka znała moc pieniądza i wzbudzał w niej niemałą ekscytację. Ile razy wyobrażała sobie, jak skacze do basenu wypełnionego banknotami, jak wozi się drogimi samochodami i ludzie zgłaszają się do niej jak do Matki Chrzestnej, całując w grubo przesadzony sygnet, ah! Do spełnienia takich marzeń oczywiście daleko. Był też kiedyś jeden epizod w jej ziemskim życiu związany z pieniędzmi. Rozwaliła kopniakiem bankomat, bo brakło jej na lody. Oj, jaki Aleksander był na nią wtedy zły...! Co więcej kazał jej iść na policję i oddać skradzioną kwotę, przeprosić itd. Według Saiyanki było to skrajnie głupie, ale...
Z zamyślenia wybiła Halfkę Urunai Baba. Sesja zdjęciowa? Dla Vulfi miodzio pomysł. Nie raz oglądała w telewizji programy na temat sesji zdjęciowych gwiazd albo super tip top models. Uważała, że byłaby od nich wszystkich dużo lepsza, tylko nikt jeszcze nie odkrył jej talentu. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że w tej propozycji mogłoby być coś niemoralnego. Nie chodzi przecież... chyba... o jakieś takie sesje... złe.
Jednak! Vulfila wbrew pozorom do głupich nie należała. Osobiście sądziła, że jest bardzo cwana (nawet, jeśli tak nie było) i na pewno uda jej się prędzej czy później przechytrzyć wiedźmę. Chodziło tylko o dobre negocjacje.
- Pani Wiedźmo, - zaczęła, zerkając oczkiem na Kaede i sprawdzając, czy dziewczyna nie bulwersuje się na któreś słowo. – Sesja zdjęciowa? Dla mnie spoko. Chciałabym tylko wiedzieć z wyprzedzeniem, jakie są wytyczne. Żebyś była zadowolona ze zdjęć. Tak, żeby można było ocenić nasz występ. Natomiast tematy demonów, jeśli interesują Kaede, niech pozostaną jej nagrodą. Ja wolałabym dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości. Konkretnie, chciałabym dowiedzieć się, kim była kobieta imieniem Atlantis i czy nadal żyje i gdzie mogłabym ją spotkać. Jeśli wiesz cokolwiek na jej temat.
OCC: O Atlantis napiszę ci na PW, jeśli będzie potrzeba.
Postać jej nowej koleżanki nabrała dla Vulfi jeszcze większych rumieńców, gdy zorientowała się, że Kaede dysponowała dużą gotówką. Pytaniem pozostawało: skąd ją miała? No bo w końcu podobno pochodziła z innego wymiaru. Może wyczarowała te pieniądze? Raczej nie ukradła. Może kogoś omamiła urodą? Czy to zresztą miało jakiekolwiek znaczenie? Halfka znała moc pieniądza i wzbudzał w niej niemałą ekscytację. Ile razy wyobrażała sobie, jak skacze do basenu wypełnionego banknotami, jak wozi się drogimi samochodami i ludzie zgłaszają się do niej jak do Matki Chrzestnej, całując w grubo przesadzony sygnet, ah! Do spełnienia takich marzeń oczywiście daleko. Był też kiedyś jeden epizod w jej ziemskim życiu związany z pieniędzmi. Rozwaliła kopniakiem bankomat, bo brakło jej na lody. Oj, jaki Aleksander był na nią wtedy zły...! Co więcej kazał jej iść na policję i oddać skradzioną kwotę, przeprosić itd. Według Saiyanki było to skrajnie głupie, ale...
Z zamyślenia wybiła Halfkę Urunai Baba. Sesja zdjęciowa? Dla Vulfi miodzio pomysł. Nie raz oglądała w telewizji programy na temat sesji zdjęciowych gwiazd albo super tip top models. Uważała, że byłaby od nich wszystkich dużo lepsza, tylko nikt jeszcze nie odkrył jej talentu. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że w tej propozycji mogłoby być coś niemoralnego. Nie chodzi przecież... chyba... o jakieś takie sesje... złe.
Jednak! Vulfila wbrew pozorom do głupich nie należała. Osobiście sądziła, że jest bardzo cwana (nawet, jeśli tak nie było) i na pewno uda jej się prędzej czy później przechytrzyć wiedźmę. Chodziło tylko o dobre negocjacje.
- Pani Wiedźmo, - zaczęła, zerkając oczkiem na Kaede i sprawdzając, czy dziewczyna nie bulwersuje się na któreś słowo. – Sesja zdjęciowa? Dla mnie spoko. Chciałabym tylko wiedzieć z wyprzedzeniem, jakie są wytyczne. Żebyś była zadowolona ze zdjęć. Tak, żeby można było ocenić nasz występ. Natomiast tematy demonów, jeśli interesują Kaede, niech pozostaną jej nagrodą. Ja wolałabym dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości. Konkretnie, chciałabym dowiedzieć się, kim była kobieta imieniem Atlantis i czy nadal żyje i gdzie mogłabym ją spotkać. Jeśli wiesz cokolwiek na jej temat.
OCC: O Atlantis napiszę ci na PW, jeśli będzie potrzeba.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Pałac Urunai Baby
Nie Maj 21, 2017 10:59 pm
Sprawy przybrały dziwny obrót. Zbita z tropu schowała książeczkę czekową i spojrzała speszona na Urnai Babę. Nie jest tu pierwszy raz i wiedziała, że niezła z niej pazera, a jednak dała się podejść w taki sposób. Na szczęście Vulfi zadała bardzo mądre pytania.
-Właśnie, co to niby mają być za fotki?- zapytała ostrożnie przeczuwając coś okropnego. Kim był jej brat? To ktoś z równie dużą wiedzą? Może dla odmiany jakiś mistrz walki? Musiała go poznać w jakiś sposób.
-O ile zdjęcia nie przekroczą mojego dobrego smaku, zgodzę się ale chce też dostarczyć je osobiście pani bratu.- czy mogła sobie pozwolić na to, że nie pozna tak cennej lokalizacji? Nie wiedziała nic o takowym jegomościu ani o jego gustach.
-Elder Kaio mówił mi o tej dolinie i że to tam dowiem się więcej.- skłamała żeby obserwować mimikę Urnai Baby. –Skoro tyle już wiem to czy rzeczywiście możesz mi powiedzieć coś więcej? Dużo ryzykuję, a nagroda niepewna…- zawiesiła głos i wzruszyła ramionami. –Może od razu ustalmy sensowny przelicznik. Jedno zdjęcie za pięć konkretnych odpowiedzi na nasze pytania. Jeśli jednak dobry smak zostanie naruszony, będę mogła podstawić dublerkę. Co ty na to?- wyszczerzyła się cwaniacko. Miała trochę doświadczenia w pozowaniu, a internet widział wiele jej odważnych fotek. Układy marketingowe i umowy wyznaczały to w czym chodziła po ulicy w godzinach pracy, czy jakie fotografie wrzucała na portale społecznościowe. Ale miała swoje granice...
-Właśnie, co to niby mają być za fotki?- zapytała ostrożnie przeczuwając coś okropnego. Kim był jej brat? To ktoś z równie dużą wiedzą? Może dla odmiany jakiś mistrz walki? Musiała go poznać w jakiś sposób.
-O ile zdjęcia nie przekroczą mojego dobrego smaku, zgodzę się ale chce też dostarczyć je osobiście pani bratu.- czy mogła sobie pozwolić na to, że nie pozna tak cennej lokalizacji? Nie wiedziała nic o takowym jegomościu ani o jego gustach.
-Elder Kaio mówił mi o tej dolinie i że to tam dowiem się więcej.- skłamała żeby obserwować mimikę Urnai Baby. –Skoro tyle już wiem to czy rzeczywiście możesz mi powiedzieć coś więcej? Dużo ryzykuję, a nagroda niepewna…- zawiesiła głos i wzruszyła ramionami. –Może od razu ustalmy sensowny przelicznik. Jedno zdjęcie za pięć konkretnych odpowiedzi na nasze pytania. Jeśli jednak dobry smak zostanie naruszony, będę mogła podstawić dublerkę. Co ty na to?- wyszczerzyła się cwaniacko. Miała trochę doświadczenia w pozowaniu, a internet widział wiele jej odważnych fotek. Układy marketingowe i umowy wyznaczały to w czym chodziła po ulicy w godzinach pracy, czy jakie fotografie wrzucała na portale społecznościowe. Ale miała swoje granice...
Re: Pałac Urunai Baby
Sro Maj 24, 2017 8:30 pm
Uranai Baba żyła na tym świecie już naprawdę długo i doskonale wiedziała, że jeśli ktoś przychodził tu do niej, to czegoś potrzebował. A ona miała zasadę. Nie ma niczego za darmo. W tym wypadku przekazała dziewczynie informację o tym spotkaniu, ale nikt nie mówił, że resztę informacji ma dać z dobrego serca. Kobiecina była chciwa i cholernie cwana. Wiedziała czego potrzebuje w danej chwili i co może dostać. Zawsze dziewczynki mogą zrezygnować z jej usług. Dziewczynki też były całkiem sprytne, ale sporo im brakowało.
- Ja wam daję propozycję, a od was zależy czy z niej skorzystacie. Mogę obiecać, że nie będziecie musiały robić jakichś niestworzonych rzeczy, ale pozowanie nago może, a nawet się pojawi. – powiedziała i kiedy usłyszała dalszą część wypowiedzi dziewczyn to uśmiechnęła się pod nosem. Uroczo. – Oj skarbeńku, skarbeńku. Prezent sama dam mojemu braciszkowi. Cóż byłaby ze mnie za siostra, gdybym wysługiwała się kimś innym (jakby tego nie robiła) O żadnych przelicznikach nie ma mowy. Mogę wam obiecać, że po sesji powiem wam dość, ale jeśli chcecie wiedzieć naprawdę wiele, to musicie zasłużyć. I bez dublerek młoda Kaio. Mój brat zna się na kobiecym pięknie i będzie widział oszustwo. Oczywiście w trakcie możecie się nie zgodzić na jakieś zdjęcie, ale im ciekawsze ujęcia będą tym lepiej dla was.
Uśmiechała się od ucha do ucha, ale wcale nie wyglądała na dobrotliwą staruszkę. Teraz prędzej przypominała babę jagę, która miała je wsadzić do piekarnika. No, ale przecież nie zrobi im krzywdy. Prawda?
- Co do twojego pytania młoda Saiyanko to znam tą osobę, ale wszystko ma swoją cenę. Ja wam podałam swoje warunki. Pomagacie mi albo idziecie sobie stąd. Nie mam całego dnia. Jeśli nie chcecie pomocy to ja was do niczego nie zmuszam. To uczciwa propozycja. – powiedziała Wiedźma. Oczywiście, że uczciwa. Dla niej.
OOC:
No dziewczynki. Decydować mi się.
- Ja wam daję propozycję, a od was zależy czy z niej skorzystacie. Mogę obiecać, że nie będziecie musiały robić jakichś niestworzonych rzeczy, ale pozowanie nago może, a nawet się pojawi. – powiedziała i kiedy usłyszała dalszą część wypowiedzi dziewczyn to uśmiechnęła się pod nosem. Uroczo. – Oj skarbeńku, skarbeńku. Prezent sama dam mojemu braciszkowi. Cóż byłaby ze mnie za siostra, gdybym wysługiwała się kimś innym (jakby tego nie robiła) O żadnych przelicznikach nie ma mowy. Mogę wam obiecać, że po sesji powiem wam dość, ale jeśli chcecie wiedzieć naprawdę wiele, to musicie zasłużyć. I bez dublerek młoda Kaio. Mój brat zna się na kobiecym pięknie i będzie widział oszustwo. Oczywiście w trakcie możecie się nie zgodzić na jakieś zdjęcie, ale im ciekawsze ujęcia będą tym lepiej dla was.
Uśmiechała się od ucha do ucha, ale wcale nie wyglądała na dobrotliwą staruszkę. Teraz prędzej przypominała babę jagę, która miała je wsadzić do piekarnika. No, ale przecież nie zrobi im krzywdy. Prawda?
- Co do twojego pytania młoda Saiyanko to znam tą osobę, ale wszystko ma swoją cenę. Ja wam podałam swoje warunki. Pomagacie mi albo idziecie sobie stąd. Nie mam całego dnia. Jeśli nie chcecie pomocy to ja was do niczego nie zmuszam. To uczciwa propozycja. – powiedziała Wiedźma. Oczywiście, że uczciwa. Dla niej.
OOC:
No dziewczynki. Decydować mi się.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Pałac Urunai Baby
Czw Maj 25, 2017 12:08 pm
Na myśl o pozowaniu nago włos zjeżył się Vulfili na ogonie. To nie mogło wchodzić w grę... nie mogło. Gdyby takie fotki trafiły do obiegu i jakimś dziwnym cudem trafiły do Aleksandra, Halfka mogłaby więcej nie pokazywać się w domu. Chociaż... w sumie... niby skąd Rogozin miałby wiedzieć o takiej sesji zdjęciowej... Chyba nie przegląda tego typu magazynów? Ach, nigdy nie wiadomo.
Halfka aż otworzyła oczy i usta szeroko, słysząc o tym, że Baba ma informacje odnośnie Atlantis. Serce zabiło jej mocno, tętno przyśpieszyło. Logika odpływała w siną dal... TAK! TAK! Musi przekonać staruchę do wyjawienia informacji. Za wszelką cenę.
Vulfila rzuciła okiem na swoją nową koleżankę. Ona ewidentnie nie chciała tego typu sesji. Halfka też nie, ale najważniejsze na świecie było teraz przekonać ją, by tego zechciała. Podeszła więc do niej, złapała za rękę, splatając palce z jej palcami. Pociągnęła ją delikatnie na bok.
- Pani Wiedźmo, doskonale zdaje Pani sobie z tego sprawę, że cena jest wygórowana. Musimy się naradzić. Zaraz wrócimy! – krzyknęła, śmiejąc się głupkowato z zażenowania sytuacją. Poprowadziła Kaede w ustronne miejsce. Tam chwyciła ją za druga dłoń, przechyliła się w jej stronę i popatrzyła głęboko w oczy. – Kaede... wiem, że ta propozycja jest grubo niemoralna, wiem! Nie wiem, jak bardzo potrzebne ci twoje informacje, ale ja bardzo, bardzo ale to bardzo chciałabym dowiedzieć się czegokolwiek o tej Atlantis. Nawet najmniejszy, najdrobniejszy ślad po niej wiele mi da. To dla mnie najważniejsze na świecie! – zaangażowanie aż buchało z jej słów. Kaede czuła to przez lekkie ściskanie jej delikatnych dłoni. – Proszę cię, zgódź się! Może po drodze uda nam się jakoś oszukać tę wiedźmę. Albo możemy wymyślić jakiś plan teraz? Może zaproponujemy, że osobiście odwiedzimy jej brata i zrobimy dla niego pokaz na żywo? Co o tym myślisz? Przećwiczyłybyśmy jakiś układ, udałybyśmy, że coś pokazujemy. Bo to nie chodzi o te zdjęcia, tylko żeby zadowolić tego jej brata. Jak on da nam pozytywne recenzje, to na pewno ta staruszka wyjawi nam swoje sekrety! – Halfka obserwowała każde drgnięcie twarzy Kaio, które zdradziłoby to, że się waha. – Proszę, proszę! Jakoś ci to potem wynagrodzę. Zrobię, co tylko będziesz chciała. Mogę nawet ... nie wiem... powalczyć o te twoje demony, jeśli chcesz. Obiecuję! A moje słowo na wagę złota! – Saiyanka odgarnęła kosmyk z czoła koleżanki i zahaczyła go za ucho. – To jak? Zgodzisz się?
Halfka aż otworzyła oczy i usta szeroko, słysząc o tym, że Baba ma informacje odnośnie Atlantis. Serce zabiło jej mocno, tętno przyśpieszyło. Logika odpływała w siną dal... TAK! TAK! Musi przekonać staruchę do wyjawienia informacji. Za wszelką cenę.
Vulfila rzuciła okiem na swoją nową koleżankę. Ona ewidentnie nie chciała tego typu sesji. Halfka też nie, ale najważniejsze na świecie było teraz przekonać ją, by tego zechciała. Podeszła więc do niej, złapała za rękę, splatając palce z jej palcami. Pociągnęła ją delikatnie na bok.
- Pani Wiedźmo, doskonale zdaje Pani sobie z tego sprawę, że cena jest wygórowana. Musimy się naradzić. Zaraz wrócimy! – krzyknęła, śmiejąc się głupkowato z zażenowania sytuacją. Poprowadziła Kaede w ustronne miejsce. Tam chwyciła ją za druga dłoń, przechyliła się w jej stronę i popatrzyła głęboko w oczy. – Kaede... wiem, że ta propozycja jest grubo niemoralna, wiem! Nie wiem, jak bardzo potrzebne ci twoje informacje, ale ja bardzo, bardzo ale to bardzo chciałabym dowiedzieć się czegokolwiek o tej Atlantis. Nawet najmniejszy, najdrobniejszy ślad po niej wiele mi da. To dla mnie najważniejsze na świecie! – zaangażowanie aż buchało z jej słów. Kaede czuła to przez lekkie ściskanie jej delikatnych dłoni. – Proszę cię, zgódź się! Może po drodze uda nam się jakoś oszukać tę wiedźmę. Albo możemy wymyślić jakiś plan teraz? Może zaproponujemy, że osobiście odwiedzimy jej brata i zrobimy dla niego pokaz na żywo? Co o tym myślisz? Przećwiczyłybyśmy jakiś układ, udałybyśmy, że coś pokazujemy. Bo to nie chodzi o te zdjęcia, tylko żeby zadowolić tego jej brata. Jak on da nam pozytywne recenzje, to na pewno ta staruszka wyjawi nam swoje sekrety! – Halfka obserwowała każde drgnięcie twarzy Kaio, które zdradziłoby to, że się waha. – Proszę, proszę! Jakoś ci to potem wynagrodzę. Zrobię, co tylko będziesz chciała. Mogę nawet ... nie wiem... powalczyć o te twoje demony, jeśli chcesz. Obiecuję! A moje słowo na wagę złota! – Saiyanka odgarnęła kosmyk z czoła koleżanki i zahaczyła go za ucho. – To jak? Zgodzisz się?
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Pałac Urunai Baby
Czw Maj 25, 2017 7:14 pm
Niewinność i nieskalanie, to słowa które najlepiej opisywały Kaede. Była nietknięta, zupełnie czysta jak potrafią być tylko aniołeczki. Teraz błądziła wzrokiem, szukając ratunku. Jej ciało aż drżało ze stresu, a żołądek przewracał się w wnętrznościach. Różowe poliki stały się blade jak ściana. Przebierała dłońmi, przeczesując białą kitkę. Czuła się okropnie i chyba nawet pojedyncze łzy zagościły w jej oczach.
Ona nago? Pierwszy raz zobaczyć ma ją nago jakiś stary zboczuch, a nie… A nie Red… Wspomniała w myślach swojego księcia z odległej Vegety. Co on by powiedział o wybrance serca, wiedząc, że zgodziła się na coś takiego? Czy nie to ją wyróżniało, że była jak kryształ? W tęczówkach pojawiły się iskry gniewu i lęku przed nieznanym. Nie… Nie może… Nie w taki sposób!
Jej myśli były całkowicie skołowane, wewnętrznie cierpiała katusze i święte oburzenie, że ktokolwiek ośmielił się rzucić taką propozycję i to jej, wschodniej kaio. Nagle na plecach poczuła dłoń Vulfi, która jednak była mniej oporna i już po chwili ją namawiała do wyrażenia zgody.
-Wiesz… Atlantis…- otumaniona powtarzała niektóre wyrazy i odnotowywała w myślach pobudki saiyanki. –Ale…- próbowała zaoponować. Jej twarz była już pokryta łzami bezradności. Chciała pomóc wszystkim. Walczy o awans, co gdy bogowie zobaczą jak splugawiła świętą rasę? Wtedy na pewno nie będą skłonni dać jej awansu. -…Vulfi…- wiedziała, że wiedźma jest nie do oszukania, zawsze coś wymyśli, a mając taką rzecz mogłaby szantażować ją do końca kariery. Czego dalej może zażądać? Kaede drżała rozdarta i przerażona, zapłakana z poczucia wstydu i możliwej utraty niewinności. W głowie wciąż pytała się dlaczego. Czemu ktoś jest zdolny do tak niemoralnych i krzywdzących rzeczy jak zdradzenie świątyni ciała? Taki widok powinien być dla ukochanych, to zbyt intymne, zbyt rozwiązłe…
-Nie!- zawołała płaczliwie i buchnęła aurą energii. Powiew jej ki niósł w sobie całą świętość i chwalebność jej czystego serca. Zawsze kierowała się miłością i wiarą w innych, a teraz plugastwo chce zdjąć z niej skrzydła i ściągnąć z nieboskłonu.
-Pomogę ci w inny sposób, idziemy stąd.- powiedziała z determinacją i złapała Vulfi za ogon. Czuła tę mroczną siłę, daleko stąd, to powinno wystarczyć. Bogowie nie będą wykorzystani przez tak nikczemne intencje.
ZT--> Teren przed pałacem * 2 https://dbng.forumpl.net/t198p150-teren-przed-palacem
Ona nago? Pierwszy raz zobaczyć ma ją nago jakiś stary zboczuch, a nie… A nie Red… Wspomniała w myślach swojego księcia z odległej Vegety. Co on by powiedział o wybrance serca, wiedząc, że zgodziła się na coś takiego? Czy nie to ją wyróżniało, że była jak kryształ? W tęczówkach pojawiły się iskry gniewu i lęku przed nieznanym. Nie… Nie może… Nie w taki sposób!
Jej myśli były całkowicie skołowane, wewnętrznie cierpiała katusze i święte oburzenie, że ktokolwiek ośmielił się rzucić taką propozycję i to jej, wschodniej kaio. Nagle na plecach poczuła dłoń Vulfi, która jednak była mniej oporna i już po chwili ją namawiała do wyrażenia zgody.
-Wiesz… Atlantis…- otumaniona powtarzała niektóre wyrazy i odnotowywała w myślach pobudki saiyanki. –Ale…- próbowała zaoponować. Jej twarz była już pokryta łzami bezradności. Chciała pomóc wszystkim. Walczy o awans, co gdy bogowie zobaczą jak splugawiła świętą rasę? Wtedy na pewno nie będą skłonni dać jej awansu. -…Vulfi…- wiedziała, że wiedźma jest nie do oszukania, zawsze coś wymyśli, a mając taką rzecz mogłaby szantażować ją do końca kariery. Czego dalej może zażądać? Kaede drżała rozdarta i przerażona, zapłakana z poczucia wstydu i możliwej utraty niewinności. W głowie wciąż pytała się dlaczego. Czemu ktoś jest zdolny do tak niemoralnych i krzywdzących rzeczy jak zdradzenie świątyni ciała? Taki widok powinien być dla ukochanych, to zbyt intymne, zbyt rozwiązłe…
-Nie!- zawołała płaczliwie i buchnęła aurą energii. Powiew jej ki niósł w sobie całą świętość i chwalebność jej czystego serca. Zawsze kierowała się miłością i wiarą w innych, a teraz plugastwo chce zdjąć z niej skrzydła i ściągnąć z nieboskłonu.
-Pomogę ci w inny sposób, idziemy stąd.- powiedziała z determinacją i złapała Vulfi za ogon. Czuła tę mroczną siłę, daleko stąd, to powinno wystarczyć. Bogowie nie będą wykorzystani przez tak nikczemne intencje.
ZT--> Teren przed pałacem * 2 https://dbng.forumpl.net/t198p150-teren-przed-palacem
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach