Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Vernil KP 9tkhzk0/0Vernil KP R0te38  (0/0)
KI:
Vernil KP Left_bar_bleue0/0Vernil KP Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Vernil KP Empty Vernil KP

Nie Sty 13, 2013 11:18 pm
1. Imię i nazwisko – Vernil a nazwisko zapomniane.

2. Rasa – Half-Saiyan

3. Wiek – 18

4. Wygląd – Vernil jest dość przystojną osobą. Ma brązowe włosy, które sięgają mu do ramion. Jest szczupły i średnio umięśniony. Przeważnie chodzi w luźnych szarych spodniach, czarnym t-shirt'cie, granatowej koszuli a na to zakłada lekką czarną kurtę. Chodzi czarnych butach z czerwonymi dodatkami. Na szyi, który jest pamiątką z Ziemi. Ma go ciasno zawiązanego na szyi. Jest to kieł zwierzęcia, niestety Vernil nie wie dokładnie, jakiego. Ma brązowe oczy, które podkreśla jego jasna karnacja.

5. Charakter –
Vernil jest na pierwszy rzut oka osobą dość skromną spokojną nie rzuca się w oczy. Jest bardzo wesoły z dobrym poczuciem humoru, co sprawia, że bardzo łatwo go rozśmieszyć. Ma on bardzo przyjazne nastawie na otaczający go świat. Jest nieśmiały w towarzystwie nieznajomych kobiet, które mu się podobają i musi się przyzwyczaić do ich towarzystwa zanim zacznie zachowywać się naturalnie. Vernil to osoba, którą trudno obrazić, lecz gdy się tego dokona potrafi być mściwy. Jego największym lekiem są robaki a zwłaszcza pająki, jednak, jeśli musiałby przez zabicie robaka pomóc komuś bliskiemu na pewno by to zrobił. Jest też osobą bardzo otwartą na nowe znajomości. Jeśli chodzi o agresje no cóż płynie w nim krew Saiyańska także bić się lubi, jednak robi to po to by sprawdzić samego siebie lub uratować coś bliskie jemu sercu. Przypadkowe „bójki” z powodu „nie lubię cię, więc cię pobije” miały miejsce w jego życiu i to nie raz jednak Vernil nigdy nie rozpoczynał wymiany ciosów. Ma też bardzo dobry umysł strategiczny i potrafi szybko wymyślić rozwiązanie z kłopotliwej sytuacji.

6. Historia:
Historia pół-saiyanina o imieniu Vernil zaczęła się w roku 1993. Zbliżał się koniec roku, na Ziemi panowała tego roku sroga zima i śniegu było, co nie miara. Wojownik z planety Vegeta został wysłany na błękitną planetę by zobaczyć jak silni są ludzie zamieszkujący owe ciało niebieskie. Przyleciało ich dwóch. Jeden miał na imię Ritchul. Był umięśniony i miał na sobie założony pancerz, jaki nosili Natto. Jego czarne włosy nie były w ogóle ułożone. Sterczały w różne strony, przez co na głowie panował nieład. Miał brązowe oczy. Kapsuły wylądowały na pustkowiu. Saiyanin wyszedł z niej i zdziwił się widząc biały puch na ziemi, jednak przez buty nie czół zimna bijącego od niego. Nagle otworzyła się druga kapsuła. Wyszedł z niej bardzo wysoki, łysy mężczyzna. Miał na sobie taki sam strój jak jego towarzysz. Podniósł lewą rękę kliknął coś na scouter i bez słowa uniósł się nad ziemie i poleciał na zachód. To samo zrobił jego kolega. Lecieli około pół godziny aż wreszcie ujrzeli jakąś wioskę. Wylądowali na wzgórzu i rozglądając się ujrzeli cieszących się ludzi rzucających śniegiem. Ten łysy machnął stanowczo głową w kierunku wioski. –Nie zniszczymy tej wioski. Wiem, że ci się tutaj nie podoba, ale mamy wybadać teren. Mogę sam to zrobić ty możesz iść do kapsuły i przespać cały ten czas… Misja ma zająć rok-powiedział Ritchul. Jego towarzysz splunął przez lewe ramię i poleciał w kierunku kapsuły. Saiyanin, który został zszedł z wzgórza i zaczął szukać miejsca gdzie będzie mógł obserwować ludzi tak by ci jego nie dostrzegli. Idąc parkiem znalazł wysokie drzewo. Wleciał na nie i miał piękny widok na okolice. Zaczął coś ustawiać w scouterze …- Co to za dziwna maszynka? Jakiś nowy rodzaj okularów? Ale dlaczego tylko na jedno oko??- obok niego pojawiła się jakaś śliczna ziemianka. Była wysoka, brązowowłosa, ubrana w jakieś brudne ciuchy i była biała od śniegu. Ritchul przez chwile nic nie mówił gdyż utonął w jej prześlicznych brązowych oczach. Po chwili otrząsnął się i zdjął scouter- a takie tam… Kim jesteś?-powiedział lekko zakłopotany. – Mieszkam tutaj a mam na imię Verita a ty? Co to za dziwny kostium?-powiedziała dziewczyna. ”Musze udawać tutejszego żeby się nie zdemaskować…”-pomyślał wojownik i po chwili odparł – jestem Ritchul. A to? Emm taki kombinezon kupiłem ostatnio…. Bleee wyglądasz w nim ohydnie chodź do mnie do domu tam się ubierzesz w cos normalnego.-powiedziała ziemianka i zaczęła schodzić z drzewa. Saiyan domyślił się, że spodobał się ziemiance. Na początku nie za bardzo chciał iść za nią, ale w głowie zapaliła mu się lampka. – ” w sumie to dobry pomysł aby poznać tę rasę. Idę za nią. No i nie da się ukryć do najbrzydszych istot ona nie należy…”.

Chodziło tylko o zbadanie terenu, poznanie przeciwnika a Saiyanin bardzo zżył się z ziemianami z wioski. W sumie cały czas spędzał z Veritą i po dwóch miesiącach okazało się, że śliczna kobieta jest w ciąży. Ritchul dowiadując się o tym miał mętlik w głowie. Z jednej strony został ojcem, jednak nie taki był plan. Ziemianka była w gorszym humorze. Kochała Saiyanina jednak nie chciała tego dziecka. Uważała ze była za młoda. Kosmiczny wojownik postanowił opowiedzieć jej o swojej rasie. Kim tak na prawdę jest i po co tu przyleciał. Powiedział jej tez ze za dziesięć miesięcy musi odlecieć i poprosił ją o to żeby nikomu nie mówiła o rasie Saiyan. Szybko oboje wpadli na pomysł co zrobić z dzieckiem. Ritchul chciał czekać aż dziecko się urodzi i wziąć je ze sobą na Vegetę gdzie wyszkoli je….

Minęło dziewięć miesięcy. Na świat przyszło dziecko z ogonkiem. W jego żyłach płynęła krew Saiyańska ale i Ziemska. Verita nie zżywała się z dzieckiem. Jej instynkt macierzyński nie był zbyt mocno wyczulony gdyż widziała ze malec za miesiąc ją opuści. Dziecko nazwali Vernil. Przez ten miesiąc kobieta karmiła niemowlę lecz ukrywała je. Mieszkała sama, zakupy robił Ritchul. Nikt z wioski nie dowiedział się o dziecku.

Nadszedł czas rozstania. Tego dnia małego Venila położyli i cały czas rozmawiali ze sobą. Byli w sobie bardzo zakochani jednak Saiyan nie mógł sobie pozwolić na to, żeby zostać. Przyrzekł, że gdy Vernil będzie miał osiemnaście lat to przyleci z nim na ziemie na kolejne „wybadanie terenu” i pokaże co wyrosło z ich dziecka. Verita włożyła na szyję dziecka swój wisiorek z kłem. Powiedziała wojownikowi z Vegety by pamiętał jaką obietnice złożył. Po dłuższym czasie Ritchul wziął dziecko i jego jedzenie, ucałował wybrankę swojego serca, uronił łzę i odleciał w kierunku kapsuły. Gdy tam doleciał statku łysego kolegi nie było. Ritchul wszedł do swojej wraz z dzieckiem i odleciał w kierunku Vegety…

Na miejscu Ritchul zdał raport dotyczący planety. Powiedział, że ludzie nie powinni nam zagrażać i nie ma sensu ich likwidować. Jego zwierzchnik przytaknął. Byli dobrymi kolegami więc postanowił porozmawiać z nim w cztery oczy. W tej rozmowie przyznał się, że ma dziecko z ziemianką. Przywiózł je tutaj i chce je wychować na silnego wojownika. Zwierzchnik poparł jego pomysł. Vernil mieszkał wraz z ojcem który opiekował się nim najlepiej jak umiał. Na początku miał lekkie problemy z karmieniem przewijaniem no ale wreszcie się nauczył.

Mały Vernil rósł jak na drożdżach. Gdy miał sześć lat umiał już dobrze walczyć. Gdy sparingował się z kolegami w swoim wieku zawsze wygrywał a jego ojciec mówił, że w jego wieku nie miał nawet połowy jego obecnej energii. Był z niego strasznie dumny. Pół-Saiyanin nie wiedział nic o swoim pochodzeniu myślał, że jest stuprocentowym kosmicznym wojownikiem. Jedyne co go dziwiło to jego włosy. Ojciec dbał o to by chłopiec miał cały czas włosy w tej samej długości i często mu je skracał sam nie dbając o swoje w ogóle. Ale Vernil był jeszcze młody i nie myślał, że jak będzie dorosły to nie będzie musiał ścinać włosów tylko jak u taty przestaną rosnąć.

Pewnego dnia dwunastoletni Vernil udał się na trening. Szedł kilka kilometrów aż wreszcie znalazł w miarę równy teren. Zaczął robić pompki biegać na długie dystanse. Chciał zwiększyć swoją szybkość i siłę. Co jakiś czas skupiał energię i rzucał ki-blasty. Była to najsilniejsza jego technika lecz jak na jego możliwości mogła być co najmniej dwa razy mocniejsza. Nie odkrył jeszcze potencjału drzemiącego w tej technice. Po godzinie treningu postanowił odpocząć. Usiadł się niedaleko wzgórza i zamknął oczy. Zaczął myśleć o swojej przyszłości. Wszyscy mówili mu, że jest bardzo silny i przyszłość ma zapewnioną, w armii. Będzie latał po galaktyce i podbijał planety. Taki przynajmniej plan miał w swojej głowie zwierzchnik i przyjaciel Ritchul’a. Po jakimś czasie Vernil usłyszał głośne kroki. Gdzieś niedaleko. Postanowił iść w tamtą stronę. Dźwięk dobiegał z miejsca gdzie niedawno biegał. Idąc w tamtą stronę zobaczył postać. Nie wiedział czego się spodziewać więc prawą rękę schował za plecy i zaczął tworzyć w niej ki-blasta. Postać przyśpieszyła. Biegła w stronę chłopaka. Młodzieniec zaczął poznawać sylwetkę tej osoby i puścił całą energię gromadzoną za plecami. Był to Arthil, jego kolega. A właściwie przyjaciel. Znali się od najmłodszych lat, trenowali razem, dorastali.. Miał on długie czarne włosy czesane w gore. Na policzku miał cienką bliznę jakby po jakimś udrapnięciu. Był ubrany w luźne ciuchy. – Ahhh tu jesteś wreszcie cie znalazłem… Twój tata powiedział że poszedłeś trenować to domyśliłem się, że cie tu znajdę. Mam ci cos do pokazania !- powiedział lekko zdyszany Arthil.- Cześć-powiedział Vernil- Co chcesz mi pokazać ?. Nagle młody lekko zmęczony biegiem chłopiec wyciągnął rękę przed siebie. Na ręce zaczęła gromadzić się energia i po jakimś czasie uformował się ki-blast. Był on dość mały lecz przyjaciel Vernila nie był tak uzdolniony jak on- No a teraz rzuć go w tamtą stronę-powiedział pół-saiyanin wskazując ręką dość duży kamień. Arthil zrobił jak kazał mu kolega i rzucił energią. Nagle wybuch i z kamienia powstał pył. Dla Venila była to drobnostka jednak dla jego kolegi było to jak szczyt marzeń. Osiągnął cel. Trenował , trenował aż wreszcie udało mu się rzucić ki-blast’a. Nagle obaj chłopcy usłyszeli klaskanie. Jakby z nieba. Spojrzeli w górę i ujrzeli Ritchul’a. Mężczyzna latał nad nimi po chwili wylądował obok syna i położył mu rękę na głowie. – Dobra robota chłopaki-powiedział Saiyanin- Arthil wreszcie opanowałeś ki-blasty gratuluje. Co powiecie na mały sparing. Z chęcią zobaczyłbym jakie postępy zrobiliście. Ostatnią waszą walkę oglądałem jakiś miesiąc temu. Chłopcy spojrzeli na siebie. Uśmiechnęli się jeden do drugiego odskoczyli kawałek w tył. To samo zrobił Ritchul. Bez żadnego słowa zaczęli walczyć. Arthil z trudnością parował ciosy silniejszego kolegi. Vernil był od niego silniejszy i szybszy. Po trzydziestu pięciu sekundach mały Saiyanin został uderzony w brzuch i padł na ziemie. Kolega podszedł do niego podał mu rękę i pomógł wstać. Ile?-zapytał przegrany patrząc na ojca swojego kolegi. – Albo ty zrobiłeś postępy albo Vernil się ostatnio trochę obija-wojownik wybuchnął śmiechem- licząc od odskoku to trzydzieści osiem sekund. Gratuluje wytrzymałeś aż pięć sekund dłużej!Po tych słowach przyjaciele przybili sobie piątkę. Dorosły Saiyanin chwycił chłopaków za ręce i poleciał w kierunku domu.

Vernil i Arthil byli umówieni na trening. Pół-saiyanin wstał wcześnie rano uszykował sobie jedzenie na cały dzień, włożył je do plecaka i wyszedł z domu. Udał się w kierunku domu swojego przyjaciela. Gdy tam doszedł zapukał do drzwi. Czekał chwile na Arthila który kończył się ubierać. Przywitali się i pobiegli na jakieś odludzie. Trucht trwał około pół godziny. Na miejscu zjedli plecaki i zaczęli się bić. Walki były krótkie. Najdłuższa trwała trzydzieści sekund i kończyła się zwycięstwem chłopaka w którego żyłach płynie ziemska krew. Po któreś walce z kolei Arthil poprosił o chwile przerwy. Udał się do miejsca gdzie leżały plecaki zaczął jeść to co sobie uszykował w domu. Vernil także zaczął jeść. Rozmawiali śmiali się. Odpoczynek przydał im się. Po dłuższym czasie pół-saiyanin wstał i wyzwał kolegę na kolejny pojedynek. Młody Saiyanin przytaknął ucieszył się, wstał i rzucił się na silniejszego kolegę . Biegł w jego stronę i gdy był przy nim wykonał jedno mocne uderzenie w głowę, jednak przeciwnik zrobił unik. Potem wykonał dwa szybkie uderzenie z czego pierwszy padł z prawej strony drugi z lewej. Oba były nietrafione. Po chwili Arthil chciał uderzyć kolegę w brzuch jednak Vernil wyskoczył w górę i wylądował za swoim przyjacielem. Chwycił go w talii i przerzucił za siebie. Kosmiczny wojownik upadł na ziemie. Cicho zajęczał jednak chciał kontynuować walkę. W zasięgu jego rąk był tylko ogon kolegi. Postanowił chwycić za ogon i przyciągnąć się do przeciwnika i kopnąć go w nogi tak by się przewrócił. Plan był dobry jednak chłopiec nie spodziewał się, że chwyceniu ogona jego kolega padnie zmęczony na ziemię. Tak jakby jego siły z niego uszły, Arthil wstał cały czas trzymając za ogon kolegę. Podszedł do przodu. Vernil leżał wyczerpany i powiedział tylko- puść … proszę…. Kolega go wysłuchał i puścił. Po tym zmęczony przed chwilą młodzieniec wstał i zaczął się zastanawiać dlaczego tak się stało. Chwycił swój ogon dość mocno i siły także go opuściły. Jego przyjaciel też ścisnął swój i efekt był taki sam. Postanowili wrócić do domu i zapytać Ritchul’a o co chodzi. Wzięli swoje plecaki i pobiegli do domu.
Po przybyciu na miejsce Vernil zaprosił kolegę do domu i zaczął wołać swojego tatę. Jednak ojciec nie przychodził. W kuchni znalazł kartkę na której było napisane ze Ritchul obecnie jest a akademii i jak będą go szukać to mają tam przyjść. Chłopcy bez zastanowienia udali się tam. Gdy tam dotarli ujrzeli wielki, kilku-piętrowy budynek. Przed wejściem stał jakiś wojownik w pancerzu. Chciał ich zatrzymać, lecz gdy usłyszeli ze idą do Ritchul’a wpuścił ich bez problemów i powiedział, że mają czekać na niego na parterze. Udali się gdzie kazał im mężczyzna sprzed drzwi. Ujrzeli tam bardzo dużo wojowników którzy z góry na nich patrzeli. Znaleźli sobie jakieś krzesła pod ścianą i czekali na ojca Vernila. Po pięciu minutach pojawił się przed nimi wojownik w bardzo dobrze wykonanej zbroi. Był to Ritchul. Z uśmiechem na ustach przywitał chłopaków. Arthil chciał od razu zapytać o ogon lecz pierwszy odezwał się wojownik- No to skoro tu już jesteście może chcielibyście coś zjeść ? Pewnie chcielibyście zapisać się do akademii ? Nie ma problemu ale dopiero jak będziecie mieć szesnaście lat. Młodzieńcy przytaknęli mężczyźnie. Udali się do jakiegoś pomieszczenia gdzie jedzenie było już dla niech uszykowane. Razem usiedli przy stole. W końcu Vernil zapytał o ogon. Dlaczego tak jest, że jak się go dotknie to opuszczają go siły. Ojciec powiedział dzieciom, że jest to słabość Saiyan, lecz gdy go wytrenują nie będą odczuwali bólu gdy ktoś go ściśnie. Ritchul nic nie powiedział o przemianach w Ôzaru gdyż nie był pewien czy jego syn będzie mógł osiągnąć ten poziom. Chłopcy chwile jeszcze porozmawiali z wojownikiem i wyruszyli do domu wymyślając po drodze ćwiczenia które wzmocnią ogon. Szli do domu Vernila tam chwile jeszcze porozmawiali i udali się na zasłużoną drzemkę.

Obudził ich Ritchul. Uszykował dla nich jedzenie i przekazał im wesołą dla nich informacje- Od dzisiaj ja was będę trenował aż nie osiągniecie tak wysokiego poziomu jak ja mam teraz. . Vernil ucieszył się a ta radość wpłynęła na jego przyjaciela. Trening zaczął się od razu. Udali się na zewnątrz gdzie zaczął się ciężki trening pod okiem Natto. Na początku było wiele ćwiczeń na to by ogon nie był już ich słabym punktem a był pomocny w walce.

Vernil ma teraz osiemnaście lat. Jest dość silnym wojownikiem. Jego przyjaciel w końcu dorównał mu siłą walki już nie trwają kilkadziesiąt sekund jednak jedna rzecz się nie zmieniła. Pół-saiyanin cały czas wygrywa. Gdy Ritchul znajdzie trochę czasu udaje się ze swoimi podopiecznymi na trening. Jednak póki co nie dotrzymał swojej prośby. Jego syn nic nie wie o swoim pochodzeniu. Ma już osiemnaście lat i w tym roku powinien wylecieć na ziemie wraz z ojcem by poznać swoją matkę…


7. Statystyki:
Siła: 9
Szybkość : 7
Wytrzymałość: 6
Energia: 8

-HP : 90
-KI: 120
-PL: 242

8. Technika Początkowa - (wybiera Admin)

OCC:



Ostatnio zmieniony przez Vernil dnia Pon Sty 14, 2013 8:34 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Vernil KP 9tkhzk800/800Vernil KP R0te38  (800/800)
KI:
Vernil KP Left_bar_bleue0/0Vernil KP Empty_bar_bleue  (0/0)

Vernil KP Empty Re: Vernil KP

Nie Sty 13, 2013 11:49 pm
No więc tak:
- Twoja postać wstępuje do Akademii dopiero po rozpoczęciu gry, tak więc należałoby zmienić końcówkę
- By zasilić szeregi wojska należy mieć minimum 16 lat, nie jak w przypadku Twojej postaci - 12.
- Dialogi wyróżniamy kolorem
Do tego kilka błędów ortograficznych: "czół", "nalerzy", oraz powtórzenia. I w wielu miejscach brakowało mi przecinka.

Generalnie historia dość ciekawa, chociaż mam nadzieję, że "Nasze" dziewczyny nie są tak łatwe jak Verita Very Happy. Jeśli poprawisz to, o czym napisałem wyżej to ode mnie będzie Akcept.

Al
Al
Esper Mod
Esper Mod
Liczba postów : 1541
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Vernil KP 9tkhzk2250/2250Vernil KP R0te38  (2250/2250)
KI:
Vernil KP Left_bar_bleue0/0Vernil KP Empty_bar_bleue  (0/0)

Vernil KP Empty Re: Vernil KP

Pon Sty 14, 2013 5:39 pm
Popierwam wsyzstkie wymogi haza oprócz dwóch ostatnich bo to jest dyrdymał.

-Ortów poprawiać nie musisz choć jest to zalecane bo niektórzy admini są mało wyrozumiali

-Ja dialogów nigdy nie podkreślałem kolorem i tego nie robie do dziś i jest git, również nie jest to wymagane, ale z zalecenie sugeruje wykożystanie kodu html[b.][/.b] (bez kropek w nawiasach) który wytłuszcza tekst zawarty pomiędzy symbolami.
Anonymous
Gość
Gość

Vernil KP Empty Re: Vernil KP

Pon Sty 14, 2013 5:46 pm
Al, Twoje orty biją w oczy i są wkurzające. Poprawna ortografia i wyróżnienie dialogów JEST OBOWIĄZKOWE. Ty po prostu olewasz nasze prośby o zainstalowanie chroma/firefox'a...


Popieram wypowiedź Haza.

NIE BYŁA, NIE JEST I NIE BĘDZIE
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Vernil KP 9tkhzk0/0Vernil KP R0te38  (0/0)
KI:
Vernil KP Left_bar_bleue0/0Vernil KP Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Vernil KP Empty Re: Vernil KP

Pon Sty 14, 2013 8:35 pm
Ok poprawiłem co miałem Smile
Anonymous
Gość
Gość

Vernil KP Empty Re: Vernil KP

Pon Sty 14, 2013 8:36 pm
Dla mnie bomba. Akcept.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Vernil KP 9tkhzk800/800Vernil KP R0te38  (800/800)
KI:
Vernil KP Left_bar_bleue0/0Vernil KP Empty_bar_bleue  (0/0)

Vernil KP Empty Re: Vernil KP

Pon Sty 14, 2013 8:39 pm
No i jest git Smile Akcept
Anonymous
Gość
Gość

Vernil KP Empty Re: Vernil KP

Pon Sty 14, 2013 8:40 pm
Kiaiho na start, zamykam.
Sponsored content

Vernil KP Empty Re: Vernil KP

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito