Strona 1 z 2 • 1, 2
Re: Wioska Sześciogwiezdnej kuli
Wto Kwi 01, 2014 1:48 pm
Najstarszy w milczeniu wysłuchał Kaede. To wszystko mogło mu się wydawać nieco zagmatwane. Podejrzewał, że takie istoty mogą istnieć, lecz i tak spotkanie z jedną z nich było dla niego dużym zaskoczeniem. W końcu jednak wstał.
- Rozumiem. Wyczuwam Twoje pozytywne uczucia, nie ma w nich ani krzty zła. Na naszej planecie źle się dzieje i każda pomoc się przyda. Myślę jednak, iż więcej na ten temat powie Ci nasz Guru.
Położył dłoń na głowie Boginki. W jej umyśle natychmiast zaczęły pojawiać się jakieś obrazy. Była to droga do miejsca, gdzie znajduje się Saichoro-sama. Teraz Kaede bez problemu mogła tam trafić.
- Wiesz już gdzie się udać. Mam nadzieję, że Twoja misja okaże się sukcesem. My wszyscy bardzo tego potrzebujemy.
OCC:
Masz zgodę na wizytę u Wodza Nameczan
- Rozumiem. Wyczuwam Twoje pozytywne uczucia, nie ma w nich ani krzty zła. Na naszej planecie źle się dzieje i każda pomoc się przyda. Myślę jednak, iż więcej na ten temat powie Ci nasz Guru.
Położył dłoń na głowie Boginki. W jej umyśle natychmiast zaczęły pojawiać się jakieś obrazy. Była to droga do miejsca, gdzie znajduje się Saichoro-sama. Teraz Kaede bez problemu mogła tam trafić.
- Wiesz już gdzie się udać. Mam nadzieję, że Twoja misja okaże się sukcesem. My wszyscy bardzo tego potrzebujemy.
OCC:
Masz zgodę na wizytę u Wodza Nameczan
- Druid
- Liczba postów : 142
Data rejestracji : 05/07/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wioska Sześciogwiezdnej kuli
Sob Lut 07, 2015 12:15 am
Siedział wysoki nameczanin na wzgórzu na niewielkiej skale. Wpatrywał się w grupkę braci, która krzątała się wokół osoby, która pojawiła się znikąd i przekonała ich niemal w mgnieniu oka do siebie. Nie słyszał dokładnie całej tej gadki, ponieważ podczas jednej z walk osłabił nieco swój słuch. Dzięki temu był mniej nastawiony na negatywne działanie poddźwięków niż cała reszta jego ludu. Zabezpieczył się w pewien sposób na najazd lub wrogość ze strony changelingów. Wiedział, że spotka ich zagłada jeżeli te odkryją mroczny sekret zielonej rasy.
Jakaś bogini, ciasteczka i miła gadka. To wcale nie było podobne do typowego nameczańskiego zachowania. Zaburzyła ich mentalność, odwróciła kulturę i zachowanie do góry nogami. Z oddali ciężko mu było ocenić postać, ale to jak jego bracia się zaczęli zachowywać przeraziło go. Okazali niesamowitą słabość psychiczną. Ta osoba mogła ich podejść i zniszczyć, gdyby tylko była zła.
Druid wstał powoli, lekko obolały po treningu i odwrócił się od wioski. Jego niedawny pomocnik w treningu spojrzał na niego pytająco.
- Jak sam widzisz idą zmiany, które mogą przynieść nam zagładę.
- Wezmę sprawy w swoje ręce.
- Możesz próbować.
- A Ty co zrobisz Druidzie?
- Przemyślę pewne rzeczy, trochę potrenuję.
Rok później.
Nameczanin z drobnymi bliźniami wkroczył między budynki. Zadrapania, zakrwawiona skóra, podarte ubranie. Oznaka walki i to wcale nie łatwej. Druid wyglądał nieciekawie i lekko kuśtykał, ale pojawiło się pytanie:
- Co z tym drugim?
- Wyszedł na tym dużo gorzej Traiu. - powiedział do młodego nameczanina, który jako pierwszy pojawił się przed niebieskookim nameczaninem. To z nim ostatni raz zamienił słowo i on jako pierwszy rozpoznał od razu towarzysza, który nieco się zmienił przez swoją nieobecność w wiosce.
- Może opowiesz mi co się stało?
- Jak widzę to Ty nie masz za wiele do opowiadania.
Rzekł Druid spoglądając na tego samego wodza co ostatnio i widząc w większości tych samych braci. Wrócił tu raczej na krótko. Uważał, że nameczanie zmiękli. Większość. I lepiej będzie mu w samotności. Inaczej nie zostanie dobrym wojownikiem pomiędzy tymi słabeuszami.
1. Trening Start w formie relacji zdarzeń z roku nieobecności w wiosce.
Jakaś bogini, ciasteczka i miła gadka. To wcale nie było podobne do typowego nameczańskiego zachowania. Zaburzyła ich mentalność, odwróciła kulturę i zachowanie do góry nogami. Z oddali ciężko mu było ocenić postać, ale to jak jego bracia się zaczęli zachowywać przeraziło go. Okazali niesamowitą słabość psychiczną. Ta osoba mogła ich podejść i zniszczyć, gdyby tylko była zła.
Druid wstał powoli, lekko obolały po treningu i odwrócił się od wioski. Jego niedawny pomocnik w treningu spojrzał na niego pytająco.
- Jak sam widzisz idą zmiany, które mogą przynieść nam zagładę.
- Wezmę sprawy w swoje ręce.
- Możesz próbować.
- A Ty co zrobisz Druidzie?
- Przemyślę pewne rzeczy, trochę potrenuję.
Rok później.
Nameczanin z drobnymi bliźniami wkroczył między budynki. Zadrapania, zakrwawiona skóra, podarte ubranie. Oznaka walki i to wcale nie łatwej. Druid wyglądał nieciekawie i lekko kuśtykał, ale pojawiło się pytanie:
- Co z tym drugim?
- Wyszedł na tym dużo gorzej Traiu. - powiedział do młodego nameczanina, który jako pierwszy pojawił się przed niebieskookim nameczaninem. To z nim ostatni raz zamienił słowo i on jako pierwszy rozpoznał od razu towarzysza, który nieco się zmienił przez swoją nieobecność w wiosce.
- Może opowiesz mi co się stało?
- Jak widzę to Ty nie masz za wiele do opowiadania.
Rzekł Druid spoglądając na tego samego wodza co ostatnio i widząc w większości tych samych braci. Wrócił tu raczej na krótko. Uważał, że nameczanie zmiękli. Większość. I lepiej będzie mu w samotności. Inaczej nie zostanie dobrym wojownikiem pomiędzy tymi słabeuszami.
1. Trening Start w formie relacji zdarzeń z roku nieobecności w wiosce.
Re: Wioska Sześciogwiezdnej kuli
Sob Lut 07, 2015 8:16 pm
Wejście Druida do wioski bacznie obserwował jeden z wojowników i strażników planety, który wyczuł zbliżającą się do wioski całkiem silną jednostkę. Najpierw podszedł do wodza i coś szepnął mu na ucho. Druid mógł usłyszeć jedynie skrawek: ... zbrukany krwią... śmierć... wydalić... Następnie wszedł do domku na skraju wioski, a w kierunku Druida ruszył wódz wioski, który miał nieco posępną minę. - Długo Cię nie było przyjacielu. Opowiedz nam wszystkim co się stało. Od tego zależy czy będziesz mógł zostać. Na namek od dawna nie jest dobrze, a obecność changelingów nie pomaga poprawić sytuacji. Nikt od dawna nie miał wieści o młodym wojowniku, a jego ciało było w złym stanie. Efekt bitwy czy treningu? Wódz miał wątpliwości w stosunku do kogoś, kto nie daje znaku życia, znika bez słowa. |
- Druid
- Liczba postów : 142
Data rejestracji : 05/07/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wioska Sześciogwiezdnej kuli
Nie Lut 08, 2015 5:16 pm
Pospiesznie ocenił swoją sytuację. Myślał, że w milczeniu przejdzie obok wszystkich i będzie mógł porozmawiać z innym wojownikiem w spokoju. Rozmowa ze wszystkimi nie będzie zbyt przyjemna, ponieważ starszyzna nie przepada za przemocą, a Druid spędził swój czas na walce. Co też powiedział inny wojownik wodzowi i jaki miał w tym cel? Teraz musiał się trochę wytłumaczyć ze wszystkiego. Podszedł do kamienia i usiadł na nim. Pozwolił, aby młodszy nameczanin popraktykował na nim trochę techniki leczącej.
- Zacznę od wyruszenia z wioski. Jak wszyscy wiecie oddaliłem się bez słowa. Jedynie ten oto przyjaciel wiedział, że na jakiś czas odchodzę.
Postanowiłem udać się na pogranicze ziem naszych i wroga. Tak. Wroga. Nie uznaję obecności innej rasy niż nameczanie na naszej planecie. To zaburza nasz spokój. Stacjonowałem w górzystym miejscu, gdzie żyje dużo ryb. Przeczuwałem, że ich brak w jeziorze nieopodal jest spowodowany działalnością changelingów. Nie musiałem długo czekać. Już drugiego dnia trafiłem na grupę dwóch demonów pod rozkazami władców mrozu. Spokojnie czekałem na ich reakcje. Wiedzieli, że nie mogą tak trzebić wód, bo szybko zniknie z nich życie, ale nie krępowali się przy mnie zabić pięciu wielkich sztuk. Zwróciłem im delikatnie uwagę, ale zaczęli się śmiać. Dałem im ostrzeżenie.
Sytuacja powtórzyła się cztery dni później. Nie wiem ile te zakały kosmosu żrą, ale przesadzają. Zorientowali się, że jestem sam i zaatakowali mnie. Najpierw dwójka, która mnie nieco zlekceważyła. Pozwoliłem im na pierwszy atak. Kilka ciosów, kilka strzałów. Odwrócili się i ruszyli na polowanie. Strzeliłem ostrzegawczo ki-blasta i zaczęło się. Nie zdąrzyli mrugnąć okiem, a już został z nich popiół. Tym razem było ich tylko trzech, więc ten ostatni zaczął uciekać. Nie mogłem już pozwolić mu uciec. Zdałby raport w bazie. Musiałem to załatwić, żeby uniknąć sporów.
Tydzień później przybyła dwójka na patrol. Patrzyłem z ukrycia na nich. Zawrócili. Tydzień później przybyło ich sześciu. Trójka demonów i dwa changelingi. Najpierw walczyłem z trójką. Zabiłem dwóch i wzięli mnie w niewolę. Nie wyjawiłem z której wioski pochodzę. Powiedziałem im tylko tyle, że zdezerterowałem i nie chcę mieć z nikim do czynienia.
Większość tego czasu spędziłem w ich więzieniu. Miałem mechanizm, który nie pozwalał się skoncentrować, ani porządnie trenować. Wypuszczali mnie na walki treningowe na swojej arenie. Nieustannie trenowali na mnie, aby poznać nasze techniki. Na szczęście dla nas byłem słabeuszem. Pewnego razu udało mi się wymknąć. Oszczędzałem się w walce i strażnika zabiłem. Nie chronili mnie tak dokładnie. Jedyne co zdobyłem to wytrzymałość podczas tej wyprawy.
Przez parę tygodni pozostawałem ponownie na granicy. Nie polują już na ryby w tym samym miejscu, ani mnie nikt nie ścigał.
Nameczanin patrzył się przez cały czas w ziemię. Był słabeuszem wbrew wszelkim pozorom. Powinien był dać się zabić, ale changelingi też nie chcą igrać z resztą nameczan. Pozostał przy życiu, więc teraz zrobi wszystko podczas treningu. Odzyska dobre imię.
1. Trening Koniec
- Zacznę od wyruszenia z wioski. Jak wszyscy wiecie oddaliłem się bez słowa. Jedynie ten oto przyjaciel wiedział, że na jakiś czas odchodzę.
Postanowiłem udać się na pogranicze ziem naszych i wroga. Tak. Wroga. Nie uznaję obecności innej rasy niż nameczanie na naszej planecie. To zaburza nasz spokój. Stacjonowałem w górzystym miejscu, gdzie żyje dużo ryb. Przeczuwałem, że ich brak w jeziorze nieopodal jest spowodowany działalnością changelingów. Nie musiałem długo czekać. Już drugiego dnia trafiłem na grupę dwóch demonów pod rozkazami władców mrozu. Spokojnie czekałem na ich reakcje. Wiedzieli, że nie mogą tak trzebić wód, bo szybko zniknie z nich życie, ale nie krępowali się przy mnie zabić pięciu wielkich sztuk. Zwróciłem im delikatnie uwagę, ale zaczęli się śmiać. Dałem im ostrzeżenie.
Sytuacja powtórzyła się cztery dni później. Nie wiem ile te zakały kosmosu żrą, ale przesadzają. Zorientowali się, że jestem sam i zaatakowali mnie. Najpierw dwójka, która mnie nieco zlekceważyła. Pozwoliłem im na pierwszy atak. Kilka ciosów, kilka strzałów. Odwrócili się i ruszyli na polowanie. Strzeliłem ostrzegawczo ki-blasta i zaczęło się. Nie zdąrzyli mrugnąć okiem, a już został z nich popiół. Tym razem było ich tylko trzech, więc ten ostatni zaczął uciekać. Nie mogłem już pozwolić mu uciec. Zdałby raport w bazie. Musiałem to załatwić, żeby uniknąć sporów.
Tydzień później przybyła dwójka na patrol. Patrzyłem z ukrycia na nich. Zawrócili. Tydzień później przybyło ich sześciu. Trójka demonów i dwa changelingi. Najpierw walczyłem z trójką. Zabiłem dwóch i wzięli mnie w niewolę. Nie wyjawiłem z której wioski pochodzę. Powiedziałem im tylko tyle, że zdezerterowałem i nie chcę mieć z nikim do czynienia.
Większość tego czasu spędziłem w ich więzieniu. Miałem mechanizm, który nie pozwalał się skoncentrować, ani porządnie trenować. Wypuszczali mnie na walki treningowe na swojej arenie. Nieustannie trenowali na mnie, aby poznać nasze techniki. Na szczęście dla nas byłem słabeuszem. Pewnego razu udało mi się wymknąć. Oszczędzałem się w walce i strażnika zabiłem. Nie chronili mnie tak dokładnie. Jedyne co zdobyłem to wytrzymałość podczas tej wyprawy.
Przez parę tygodni pozostawałem ponownie na granicy. Nie polują już na ryby w tym samym miejscu, ani mnie nikt nie ścigał.
Nameczanin patrzył się przez cały czas w ziemię. Był słabeuszem wbrew wszelkim pozorom. Powinien był dać się zabić, ale changelingi też nie chcą igrać z resztą nameczan. Pozostał przy życiu, więc teraz zrobi wszystko podczas treningu. Odzyska dobre imię.
1. Trening Koniec
Re: Wioska Sześciogwiezdnej kuli
Nie Lut 08, 2015 10:55 pm
Wódz wyglądał na zatroskanego i ręka lekko mu drżała. Mieszkańcy wioski to kiwali głowami, to spoglądali po sobie, to również z zatroskaną miną spoglądali na Druida. Wódz mocno się teraz zastanawiał, a ta chwila ciszy i niepewności przerywana była od czasu do czasu szelestem liści. Dziś pogoda była całkiem niezła na trochę kopania w ogródku lub popijania wody. W końcu nadeszła ta chwila. Wódz spojrzał na wojownika, który wyszedł z domku i miał zaciśnięte pięści. Wiedział, że musi to zrobić. Skinęli w swoim kierunku głowami.
- Chłopcze. Twoja obecność będzie zagrożeniem. Zakazuje Ci wchodzenia do jakiejkolwiek wioski aż do odwołania. - rzekł wódz i zrobił pauzę. Chciał wyczekać na reakcję Druida. Mieszkańcy zareagowali niejednoznacznie. Część była zaszokowana, część wyglądała na ucieszoną, a część zasmuconą. Wojownicy chcieli coś powiedzieć, ale wojownik przy domku przystawił palec do ust. Druid tego nie widział.
OoC:
Dostajesz nowy strój dzięki technice TSUKURIKAESU HITOKASANE. Nameczański bez obciążenia. Oczywiście nie możesz się jej teraz nauczyć, bo nikt Cię nie trenuje w tym.
- Chłopcze. Twoja obecność będzie zagrożeniem. Zakazuje Ci wchodzenia do jakiejkolwiek wioski aż do odwołania. - rzekł wódz i zrobił pauzę. Chciał wyczekać na reakcję Druida. Mieszkańcy zareagowali niejednoznacznie. Część była zaszokowana, część wyglądała na ucieszoną, a część zasmuconą. Wojownicy chcieli coś powiedzieć, ale wojownik przy domku przystawił palec do ust. Druid tego nie widział.
OoC:
Dostajesz nowy strój dzięki technice TSUKURIKAESU HITOKASANE. Nameczański bez obciążenia. Oczywiście nie możesz się jej teraz nauczyć, bo nikt Cię nie trenuje w tym.
- Druid
- Liczba postów : 142
Data rejestracji : 05/07/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wioska Sześciogwiezdnej kuli
Pią Lut 13, 2015 8:34 pm
Dla nameczanina przekaz był jasny, że musi odejść. Pewnym jest, że prędzej czy później changelingi zgłoszą się po kogoś, kto zabił paru z nich. Będą domagać się sprawiedliwości, a Druid nie chce narażać swoich. Nameczanie zawsze trzymają się razem i nie wątpi, że uzyska pomoc w tej chwili. Raczej nie puszczą go z pustymi rękoma, dlatego nie zawahał się po prostu zapytać.
- Rozumiem Wodzu. To dla bezpieczeństwa. Proszę, przekaz mi wiedzę albo technikę. Powiedz jak mogę stać się silniejszy abym nie zginął bardzo szybko.
Mało kiedy owijał w bawełne. Taka była większość nameczan. Szczera i prostolinijna. Nie starali się manipulować, bo szczere intencje zawsze lub bardzo często są odwzajamniane. Wstał i poprawił odświeżone ubranie. Na jego twarzy malował się lekki niepokój, ponieważ opuszczenie wioski ostatnim razem i samotna próba powstrzymania changelingów na granicy skończyły się dla niego bardzo źle. Tym razem może skończyć się tragicznie, bo już na pewno jest na czarnej liście, a wódz go wydala, więc nikt nie wesprze go, jeżeli changelingi przyjdą. On może się poświęcić dla dobra wioski. Woli uniknąć przelewu nameczańskiej krwi lub wszczęcia wojny.
Spojrzał po otaczających go nameczanach, a z tyłu stał wojownik. On rozmawiał z wodzem i może ma plan.
- Rozumiem Wodzu. To dla bezpieczeństwa. Proszę, przekaz mi wiedzę albo technikę. Powiedz jak mogę stać się silniejszy abym nie zginął bardzo szybko.
Mało kiedy owijał w bawełne. Taka była większość nameczan. Szczera i prostolinijna. Nie starali się manipulować, bo szczere intencje zawsze lub bardzo często są odwzajamniane. Wstał i poprawił odświeżone ubranie. Na jego twarzy malował się lekki niepokój, ponieważ opuszczenie wioski ostatnim razem i samotna próba powstrzymania changelingów na granicy skończyły się dla niego bardzo źle. Tym razem może skończyć się tragicznie, bo już na pewno jest na czarnej liście, a wódz go wydala, więc nikt nie wesprze go, jeżeli changelingi przyjdą. On może się poświęcić dla dobra wioski. Woli uniknąć przelewu nameczańskiej krwi lub wszczęcia wojny.
Spojrzał po otaczających go nameczanach, a z tyłu stał wojownik. On rozmawiał z wodzem i może ma plan.
Re: Wioska Sześciogwiezdnej kuli
Sob Lut 14, 2015 8:34 pm
Wódz odetchnął głęboko, bo wiedział, że Druid ma rację. Technika regeneracji stroju bez wątpienia mu się nie przyda, a z początku tę chciał przekazać młodemu nieopierzonemu wojownikowi. Spojrzał na wojownika z tyłu.
OoC:
Zabierasz dupę w troki do tego miejsca:
Wzgórza
Pożegnaj się ładnie z wioską.
Możesz też zacząć trening po wyjściu z wiochy.
Wojownik szedł w stronę Druida, ale nie zatrzymał się. Mijając "brata" przekazał mu pewną informację bezpośrednio do jego głowy. = Chodź za mną. Nie oglądaj się. Pożegnaj ze wszystkimi. Czekam za wzgórzem. = Druida mogło to zaskoczyć, ale to był jedyny sposób, aby tylko wódz, on i Druid wiedzieli, że teraz tajemniczy wojownik z tatuażem będzie przez jakiś czas towarzyszyć młodemu wojownikowi z dużym talentem. |
Zabierasz dupę w troki do tego miejsca:
Wzgórza
Pożegnaj się ładnie z wioską.
Możesz też zacząć trening po wyjściu z wiochy.
- Druid
- Liczba postów : 142
Data rejestracji : 05/07/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wioska Sześciogwiezdnej kuli
Czw Lut 19, 2015 5:55 pm
Słowa nameczanina z tatuażem były jednoznaczne. To naprawdę się działo i nikt tutaj nie żartował, ani nie brał pod uwagę powrotu Druida do wioski. Kilkanaście chat, gdzie mieszkała starszyzna i młodsi. Kilkoro z którymi zamienił słowo, a z resztą tylko na skinienie głowy i tylko jeden przyjaciel. Odkąd stracił swojego starego mistrza nie było już tak samo. Bez żalu opuszczał wioskę i nikt też nie próbował przeciwstawiać się dłużej decyzji. Nameczanie byli ludem, który przestrzegał zasad. Od bardzo dawna nie było żadnego buntownika, poza Druidem, bo jego wyskok był pewną oznaką buntu i musiał ponieść tego konsekwencje.
- Żegnajcie. Będę w pobliżu, gdyby kiedyś potrzebna była pomoc przeciw changelingom. Nie ufam im i nigdy tak się nie stanie.
Nie pomachał ręką, ani nie ukazywał zbytniej skruchy. Pozostał dumny do końca, mimo popełnionego błędu, jakim była lekkomyślność w działaniu przeciw obcej rasie. Trudno. Teraz dowie się co go czeka. A raczej kto...
z/t na Wzgórza
- Żegnajcie. Będę w pobliżu, gdyby kiedyś potrzebna była pomoc przeciw changelingom. Nie ufam im i nigdy tak się nie stanie.
Nie pomachał ręką, ani nie ukazywał zbytniej skruchy. Pozostał dumny do końca, mimo popełnionego błędu, jakim była lekkomyślność w działaniu przeciw obcej rasie. Trudno. Teraz dowie się co go czeka. A raczej kto...
z/t na Wzgórza
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach