Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Makyo Star - Page 3 Empty Makyo Star

Czw Maj 31, 2012 6:54 pm
First topic message reminder :

Spoiler:

Bliźniacza planeta Dark Star. Z tym, że klimat na niej jest znacznie bardziej surowy. Podobno tylko prawdziwy demon jest w stanie tam przebywać. Krążą nawet pogłoski, iż gdy znajduje się w jej pobliżu zyskuje dwukrotną siłę.

> Średnia Temperatura: 50 stopni
> Bardzo niewiele tlenu i pożywienia. Dosłownie jedni zjadają drugich by przeżyć.
> Bonusy dla każdego demona przebywającego na planecie: *1.5 do wszystkich statystyk.
> Dodatkowo można zdobyć tu różnorodny i ciekawy ekwipunek a także uwolnić swój potencjał (tylko demony i bio z komórkami demona).

NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Makyo Star - Page 3 Empty Re: Makyo Star

Wto Lip 16, 2013 12:32 am
Nagle całe pomieszczenie zaczęło się trząść, wszelkie tynki zaczęły się sypać, nagle całe pomieszczenie zaczęło się zawalać, bestie widząc zaistniałą sytuację uciekły pędem do korytarzy, po czym te zaczęły się zawalać. Nim młody sayian się zorientował, otrzymał uderzenie głazem z zawalającego się sufitu. Młodzian runą na glebę niczym szmaciana lalka, gdy odzyskał po kilku minutach świadomość nagle połowa sufitu runęła na chłopaka miażdżąc mu kompletnie nogi na miazgę, można było usłyszeć dźwięk łamiących się kości oraz miażdżonego mięsa, z pod głazów zaczęła toczyć się krew sayiana. Po chwili kolejne części sufitu zawaliły się wraz z wystającymi z niego stalaktytami, które przebiły dłonie, ramiona i przedramiona wojownika, z uszkodzonych miejsc wytrysła krew. Sayian wiercił się i krzyczał z bólu w mękach, ale najgorsze miało właśnie nadejść. Ostatnia część sufitu z największym stalaktytem zwaliła się na chłopaka przygniatając jego unieruchomione i pokiereszowane ciało rozpruwając jego brzuch ujawniając jelito grube i uszkodzone wnętrzności, które wypadły z jego brzucha w kałuży krwi. Sayianin umierał w mękach sam w ciemnym i zapomnianym przez boga miejscu.

OOC:

Basta, kolego przesadziłeś, ja godzinami robię ci zadanie z dobrego serca, a ty zwyczajnie wyczyniasz sobie tutaj kpinę, co więcej jak ci tłumacze jak grać w tego typu przygodach to ty sobie bezczelnie wychodzisz.

OTRZYMUJESZ KARE ZA MARNOWANIE MOJEGO CZASU I POMYSŁÓW. TWOJA POSTAĆ ZOSTAJE UŚMIERCONA I WYSŁANA DO PIEKŁA ORAZ ZA KARĘ TRACISZ PERMANENTNIE PO 100 PUNKTÓW Z KAŻDEJ STATYSTYKI KONIEC QUESTU. A JAK CI NIE PASI TO WYPAD.
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Makyo Star - Page 3 Empty Re: Makyo Star

Pią Sie 09, 2013 12:26 pm
Wewnątrz jaskini makyo gdzie leżało już nieaktywne truchło sayiana przykryte gruzem. Nagle kolejne głazy były usuwane, tak jakby ktoś to robił celowo. Po chwili tajemnicza figura przyjrzała się makabrycznemu widokowi. Po chwili tajemnicza postać przyjrzała się martwemu ciału mamrocząc do siebie:

-Hmm zmiażdżony szkielet od pasa w dół, porozrywane włókna mięśniowe na klatce piersiowej w wyniku czego organy wypłynęły na zewnątrz. Żadnych uszkodzeń organów, zmiażdżone kości rąk od przedramion do palców, utrata całej krwi. Mózg nienaruszony. Ciało świeżo zmarłe...... . I pomyśleć że takie coś miało tak interesujący pozom mocy.

Po chwili figura zwróciła uwagę na nieuszkodzony ogon wystający z tyłu osobnika.

-Interesujące nie jest to człowiek, choć fizjonomią przypomina go, potrzeba przebadania.... ,będzie trzeba przeprowadzić reanimację i zebrać informacje. Wskazania, nowy szkielet, umieszczenie należyte organów, potrzeba zszycia tkanki mięśniowej na torsie, nowa krew, reanimacja komórek. Potrzebna aparatura

Tajemnicza sylwetka przyłożyła dwa palce do skroni, po czym zaczęła czegoś oczekiwać. Nagle nad osobnikiem pojawiło się jaskrawe światło z pośród którego pojawiły się trzy sylwetki, dwóch humanoidów oraz jedna jakiegoś przedmiotu. Na ziemie zstąpiły dwie sylwetki z tajemniczą kapsułą, po chwili obie osoby zebrały uszkodzone martwe ciało wraz z wystającymi organami do kapsuły. Po kilku minutach z światła wyłonił się podnośnik, zaś cała trójka wraz z komorą umieścili się na urządzeniu. Gdy tylko wszyscy zniknęli w świetle, to po kilku minutach zniknęło w ciemnym i nieprzyjaznym niebie Makyo.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Makyo Star - Page 3 9tkhzk500/500Makyo Star - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Makyo Star - Page 3 Left_bar_bleue0/0Makyo Star - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Makyo Star - Page 3 Empty Re: Makyo Star

Pon Lis 04, 2013 3:12 pm
Z Ziemi, pustynia
Tak na dobrą sprawę to po długim, kilkudziesięcio-godzinnym locie naprawdę nie mógł konkretnie namierzyć Długowłosej. Być może w pewnej chwili pomylił kierunki i zamiast skręcić sterem w prawo - odbił w lewo. Eh, tak to jest, kiedy jest się zmęczonym, a dało się na manualne sterowanie. Nie żeby narzekał na brak urozmaicenia, lecz priorytetem było odnalezienie June i wygarnięcie jej "atrakcji" sprzed nosa tylko dla siebie. Teraz mógł liczyć na łut szczęścia, który okazał się dość łaskawy ostatnimi czasy.
Mknął niczym pocisk przez materię kosmiczną podziwiając rozległe galaktyki i gwiazdy. Z tego wszystkiego tak zagnał się w swoim locie, iż znalazł się w coraz czarniejszej części kosmosu. Nie docierało tutaj zbyt wiele światła, ba - wręcz myślał, że jego statek przyciąga niewidzialna czarna dziura, która mogłaby faktycznie pożreć nawet jeden blask Słońca. Co ciekawe, czujniki zamontowane na statku jednocześnie wskazywały podniesioną temperaturę otoczenia. Jak to możliwe, skoro nie było w zasięgu skanerów pokładowych żadnej gorącej kuli gazowej? Czujniki na pojeździe informowały o tym, aby zwolnić pęd maszyny i podchodzić do lądowania. Demon przełknął głośno ślinę i szukał hamulców. Znalazł je, ale nie zdążył zredukować prędkości do pożądanej. Zdecydował się zaryzykować i... dzięki Chocolate Beam (uwielbia tą technikę, hehe) przemienił widoczne szczyty górskie w zieloną galaretkę. Wbił się wraz ze swoim statkiem w sam środek deseru, ale nie uszkodził ani siebie, ani pojazdu. Mógł więc spokojnie wyjść z pułapki, schować statek i wygrzebać się z galaretki na zewnątrz.
Yare, yare... z jednej pustyni trafił na drugą! Nie trzeba było słońca, aby mieć spocone ciało. Było mu gorąco, chociaż zdołał się przygotować (nie celowo) na ekstremalny upał. Parne powietrze słabiej wentylowały płuca, chociaż nie czuł się tak źle jak początkowo przypuszczał. Owszem, warunki były zdecydowanie trudniejsze, ale to kwestia zaklimatyzowania się w nowym środowisku. Przynajmniej nie wyczuwał tutaj obecności żadnej dobrej cząsteczki Ki, a to znaczyło, iż będzie ciekawie. I że trening nie ograniczy się tylko do rozgrzewek. Być może trzeba będzie walczyć o przetrwanie, a taka adrenalina doda mu z pewnością sił. Jeśli przeżyje, będzie szybciej dochodzić do perfekcji od ziemskich "obiboków". I kto wie, być może jeszcze pokaże, że nie warto było mieć w Redzie wroga, tylko sojusznika. Nie to, że starał się o ich względy, ale niech się nie zdziwią, kiedy to demon będzie sprawniej zwalczać szkodników od Obrońców. Z drugiej strony nawet nie planował tak szybko wracać z miejsca, które już dość zwiedził, wkurzył jego mieszkańców i tym podobne.
Ah właśnie!
Zupełnie nie wyczuwał w sobie pasażera na gapę.
>Reito, jeśli chciałbyś coś ode mnie, to mów głośniej - nie słyszę Cię.
Rozejrzał się po okolicy i na górę, którą tymczasowo przekształcił w wielki deser. Już widział, iż góry tracą przeźroczystą, elastyczną konsystencję. No dobra, pora na zabawę w chowanego - skryje się w jakiejś pustej grocie, a gdy tylko dostrzeże istotę żywą, skoczy ku niej i da porządnego łupnia! Ha-ha!
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Makyo Star - Page 3 9tkhzk500/500Makyo Star - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Makyo Star - Page 3 Left_bar_bleue0/0Makyo Star - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Makyo Star - Page 3 Empty Re: Makyo Star

Wto Lis 12, 2013 1:25 pm
Mijały sekundy, minuty, godziny... nikt nie zjawiał się na horyzoncie. Ani jedna drobna Ki, tak jakby albo wszyscy znali umiejętność skrywania swojej energii, albo ta planeta okazała się opustoszałą. A niechby to szlag trafił! Chciał z siebie wyrzucić wszystkie złe emocje, jakie targały mu duszę i czerniały umysł, a tu jak na złość nikogo nie ma! Od tego czekania lepiły mu się powieki, dlatego dość szybko zapadł w objęciach Morfeusza w swojej kryjówce. Skulony i opatulony warkoczem spał jak zabity.
Wtedy usłyszał coś dziwnego. Nucenie, ciche, melodyjne, tuż obok jego ucha. Przewrócił się na prawy bok i otworzył leniwie ślepia. I zaraz zbaraniał. Ewidentnie rozpoznawał w dziewczynie demonicę, która wykopała go z lodowca i poświęciła się dla ocalenia jego zbłąkanej duszy. Tamta lekko uśmiechnęła się. Nie sposób pomylić Tsu z kimś innym - chociażby przez różowe włosy.
-Witaj -skinęła lekko głową na widok młodzieńca- Dawno się nie widzieliśmy, prawda?
>T-tak, ale... dlaczego... tutaj jesteś?
Nie odpowiedziała na pytanie, tylko w rękach przeglądała kilka fotografii, gdzie widniały kadry z życia demona. Patrzyła na nie i kiwała głową na boki w geście niezadowolenia. Aż w końcu powiedziała po chwili niepewności:
-Jak tak patrzę na to co Ty przeżyłeś, i co ja przeżyłam, widzę kilka podobieństw. Ambicja - za wszelką cenę chcesz osiągnąć coś, co Cię przerasta, jednocześnie wpadasz w Błąd - wybierasz złą opcję i wszystko co miałeś przekreśla dotychczasowe starania zmiany wizerunku. Powiedz mi, dlaczego opuściłeś Ziemię?
Nie był zbyt skory do dzielenia się swoimi myślami na głos. Wiedział, że zawdzięcza jej to, że teraz żyje, ale bez przesady. Nie należał do zbyt wylewnych osób, a najwyraźniej Malinowooka obrała sobie za cel wyduszenie z Reda wszystkiego co mu ciąży. Zmarszczył brwi i z ukosa zerknął na byłą Bioandroidkę, która krzyżując ręce na biuście oczekiwała wyjaśnień.
>Szukam June.
Myślał, że spławi dziewczynę takim stwierdzeniem? Ha! Przeliczył się, i to grubo. Rogata także zmarszczyła brwi i odparła:
-No i? Już wiesz, że jej tutaj nie ma. Odleć stąd i szukaj dalej. Sam o tym doskonale wiesz, coś innego trzyma Cię na tym czarnym zadupiu, tylko co? No mów prędko, za niedługo sen się skończy i tyle będziesz mieć ze mnie pożytku.
To głupie - opowiadać komuś kto jest wyobraźnią demona, i to tak od serca. Odwrócił się bokiem do kobiety i zastanawiał się czy coś mówić. Nie widział sensu, nic mu nie przyjdzie na korzyść, jeśli wypowie swoje poglądy. Od tego nie zbawi świata, a chciałby... w pewnym sensie. Tsu tupała rytmicznie stopą tracąc powoli cierpliwość, aż w końcu usłyszała szczerą odpowiedź młodzieńca, który z pozoru obojętnym głosem odrzekł:
>Będąc tutaj nie skrzywdzę tych, na których mi zależy.
Zmierzyli się wzrokiem, tak jakby w jakimś pojedynku spojrzeń, i oboje chwilę milczeli. Dziewczyna była wyraźnie zdruzgotana odpowiedzią - była bardziej przekonana do tego, że usłyszy kolejne wyparcie się od prawdziwych powodów. A tu proszę. Nie zareagowała o wiele lepiej niż przypuszczała.
"Jaki naiwnyyy..." -złapała się za głowę i wywróciła malinowymi oczyma, żeby zaraz skoczyć na demona, przybić go rękoma do podłogi i wydrzeć się wprost na twarz- Chłopie, opamiętaj się! Nie po to Cię uratowałam, żebyś żył w samotności! Wiem jak smakuje pustka - i wiem ile zyskałam przyjaźniąc się z Alestrią, Hazardem, June, Kuro, Erikiem, Hikaru, Braską! Do tej pory żałuję, że nie powiedziałam im ani jednego dobrego słowa, że tylko dogryzałam i dusiłam w sobie zarodek dobroci! Masz do kogo zwrócić się o pomoc, widziałam osoby, z którymi się zadawałeś do tej pory. Chcesz to wszystko zmarnować uciekając na kraniec wszechświata? A gdzie Twoja duma? Gdzie ambicja? Tutaj okazujesz się wielkim tchórzem! Nie możesz zostać zapamiętanym odcinając się od świata-aaa!
Młodzieniec chwycił Tsu za wystające z boku rogi i przyciskał do jej głowy, żeby przestała na chwilę chociaż gadać takie rzeczy. W oczach szalały iskry gniewu, aczkolwiek nie przeszedł do rękoczynów - powoli podnosił się z niewygodnej pozycji wciąż nie puszczając diabelskich atrybutów Rogatej.
>ZAMKNIJ SIĘ W KOŃCU-...!
-...A co powiedziałaby na to wszystko Kaede, która uratowała Cię w West City od śmierci? Co powiedziałaby April, której radziłeś dobrze, a sam tego nie czynisz? Co powiedziałaby June, której zawdzięczasz swój (od)byt? I co powiedziałaby Nova, której obiecałeś wrócić i ją szkolić? O-ho...
Red nie mógł dłużej znieść słów Tsu, ale w tym momencie akurat myślami faktycznie krążył wokół wspomnianych osób. Nawet uwolnił Różowowłosą ze swoich rąk, która to czmychnęła metr od Długowłosego i wpatrywała się z ciekawością. I lekkim współczuciem, bo porządnie trzepnęła jego wspomnienia i uczucia wobec innych, a dał temu upust w postaci kompletnego odcięcia się od towarzyszącej mu dziewczyny i skrycia twarzy w gęstej grzywce. Siedział skulony tyłem do kompanki i milczał jak grób. W tej sytuacji powinien raczej wybuchnąć płaczem, ale nie potrafił tego zrobić. Wolał przemyśleć to wszystko raz jeszcze.
Poczuł nagle na swojej czuprynie dłoń demonicy, która potarmosiła go trochę po fryzurze, jakby chcąc pocieszyć go jakoś po trudnej rozmowie. Dochodziła pora pobudki.
-Zanim odejdę na jakiś czas, zastanów się czy warto było oddawać za Ciebie życie. I serce.
Strzepnęła ręką kurz ze swojego ubrania i rozpłynęła się wraz ze snem, który de facto był koszmarem dla demona. Obudził się z twardej drzemki przez to spotkanie z jaźnią Tsu. Już wiedział, że szybko nie zaśnie, ale potrzebował wcześniej snu, by odreagować pustynię na Ziemi i po prostu odpędzić zmęczenie lotem statkiem kosmicznym tutaj. Przetarł nadgarstkami oczy i na chwilę zatrzymał się myślami przy Różowowłosej i jej słowach. W tym samym momencie wyczuł znajomą Ki, która zjawiła się na mapie energii i jaśniała ciepłym blaskiem. Bogini żyła, przebywała nadal na Ziemi. Poczuł się lżej z tą świadomością, że nic się jej nie stało. Być może wyskoczyła na moment do planety Bogów? A może już zapomniała o tym, by obrażać się na młodzieńca za przytulenie April? Tak czy inaczej, postanowił w tej chwili zająć się treningiem na tej planecie i poszukaniem przeciwników, nawet jakby miał przeorać cały zakątek gołymi rękoma!
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Makyo Star - Page 3 9tkhzk500/500Makyo Star - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Makyo Star - Page 3 Left_bar_bleue0/0Makyo Star - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Makyo Star - Page 3 Empty Re: Makyo Star

Sro Lis 20, 2013 10:23 am
I prawie tak zrobił jak mówił w myślach - zmienił krajobraz nie do poznania. Nie dlatego, że chciał, taki efekt uboczny licznych walk z rywalami. Cóż z tego, iż większość z nich także ciałem Reda przeorało grunt wulkaniczny, ale w większym stopniu to przeciwnicy demona stanowili nowy element krajobrazu. Krwi co nie miara, poodrywane ręce, zdarte skóry, obcięte głowy, no i rzecz jasna kratery powstałe na podłożu od nadmiernych mordobić i wbić do ziemi. Kilka trupów wcisnęło się w galaretową górę stworzoną przez młodzieńca, która jeszcze jakimś cudem nie rozpłynęła się w upale. Naprawdę czuł się niewiarygodnie silny, prawie tak samo silny gdy owładnął nim tsufulski zarodek. Teraz był świadom swoich czynów, nawet jeśli były to brutalne porachunki.
Stał nieruchomo z obytą twarzą, przeciętą skórą, licznymi siniakami i zadrapaniami nad brzegiem wyższego wzniesienia i oglądał pejzaż wzięty z pola bitwy. Miał ochotę wyżyć się za wszystkie popełnione złe uczynki, tak jakby jego pokutą było zgładzenie własnej rasy na tej planecie. Nie, nie od początku wiedział, iż ma do czynienia z demonami. Ostatnia walka, z najbardziej rozumną istotą jaką spotkał na tej planecie otworzyła mu oczy.
Wszystkie stwory wyglądały i zachowywały się podobnie - ulepione z magmy lub ostudzonych skał ciskały się na Reda z pięściami bez opamiętania. Trudno określić ich łapska jako pięści, byli okrutnie zdeformowani, tak jakby ktoś ulepił kilka figurek naraz i zapomniał dokończyć dzieła. Nieregularne rysy ich kształtów, brak rozwiniętej sfery mentalnej i brak komunikatywności spowodowało, iż Red nie patyczkował się z kreaturami. Jedne z nich były słabsze, które mógł jednym celnym uderzeniem rozbić na pył, ale w większości przypadków walczył z prawie niewzruszonymi bólem osobnikami, których pokonywał sposobem niżeli siłą. Nie było lekko, gdy takie góry mięśni atakowały grupowo, lecz to ostatni przeciwnik okazał się najtrudniejszy.
Spotkał go pod koniec wszystkich starć, gdy musiał wyczuć coś niepokojącego na powierzchni planety. Wyglądem znacznie różnił się od pobratymców: miał ubranie, bardziej humanoidalne kształty, umiał mówić i przewidywać, jak również posiadał kilka sztuczek w zapasie. Kiedy skrzyżowały się ich spojrzenia, to nie Red udzielił jako pierwszy głosu, bowiem był święcie przekonany, że i tak nie zrozumieją się.
-Kim jesteś, by dewastować moją ojczyznę?!
Jego ojczyznę? Zdumiał się mową nieznajomego, która po wielu godzinach ciszy napełniła okolicę skargą za zastany skrawek planety. Nie spodziewał się takiej konstruktywnej reakcji ze strony jakiegokolwiek mieszkańca Makyo Star. Musiał coś odpowiedzieć, aczkolwiek powinien także być w tych słowach bezwzględnym, ażeby nie wzbudzać większego zainteresowania ów osobnika.
>Nie ja zacząłem te bijatyki, lecz nie powiem - przydała się taka rozrywka dla demońskiego ciała.
Wolał stwarzać pozory, że jest bezdusznym mordercą, bo w tym przypadku mógł skuteczniej odstraszyć kogoś wartościowego dla tej planety. Niestety, ta postawa przyniosła odwrotny skutek. Nie do końca przemyślał wątek, w którym komuś zależy na bezkształtnych istotach.
-Bijatyki?! Ty ich zabiłeś! Nie wierzę, żeby prawdziwy demon podniósł rękę na swoich rodaków! Nie jesteś demonem! -Wykrzyczał i uderzył nogą o ziemię, która rozstąpiła się na boki, jakby szukając źródła wyrzucenia z siebie frustracji niżeli przez samą walkę- Ja, Typhon, zemszczę się za przelaną krew moich braci przyczyniając się do Twojej śmierci, potworze!
Red nie bez emocji przyjął do wiadomości słowa wojownika, który okazał się być honorowy i posiadać sporą odwagę, skoro widząc co wyczynił demon zechciał z nim walczyć. Długowłosy przewiercał go swoim świdrującym spojrzeniem na wylot i rozważał w ciszy. Aż w końcu powiedział z nutą zawodu za taki obrót spraw:
>Niech tak będzie.
---
Opisywać kolejnego starcia nie ma sensu, ponieważ walka dobiegła końca i była bardzo wyrównana. Nie można określić, że Red wygrał miażdżącą przewagą - wręcz niewiele brakowało do przegranej równej śmierci. Właśnie gdy tak mierzył krajobraz w pozycji stojącej, z obitą twarzą i sumieniem, stał nad nieprzytomnym demonem. Miał teraz szansę uśmiercić go, ale czekał tylko na to, by po przesłaniu odrobiny swojego życia odzyskał świadomość. Typhon z trudem otworzył oczy, i z bojaźnią spoglądał na nachylonego nad nim młodzieńca. Zanim pokonany coś odpowiedział, do słowa doszedł Red:
>Dzięki za walkę. Typhon, ponieważ pokazałeś swoją postawą jak bardzo zależy Ci na tej planecie, zostawię ją w spokoju. Na jakiś czas. Jak wrócę zmierzymy się znowu - tym razem stawką będzie więcej niż życie.
Podźwignął się z trudem i wolnym krokiem oddalał się od rywala, który chyba nie liczył na łaskę ze strony demona. Red podrzucił uruchomioną kapsułkę pach-bach, która w swoim wnętrzu skrywała pojazd kosmiczny. Wgramolił się do środka, i gdy tylko zamknęły się drzwi, od razu młodzieniec przerwał "dobrą minę do złej gry", ponieważ wszystko go bolało. Powinien wybrać jakąś spokojniejszą planetę, na której zregeneruje się po licznych potyczkach.
Ale, ale... ten skok Ki... i ta barwa... June! Nie ma to jak słodkie, wspaniałe Ki Feeling! Od razu wziął ster w ręce i odpalał kapsułę, żeby ruszyć w ślad za energią. Aż prawie zapomniał o swojej kondycji... właściwie to zastosuje technikę regeneracji, lecz w swoim czasie. Najpierw nie chciał zgubić celu, jaki odnalazł! Pojawiła się iskierka radości w jego dziwnych ślepiach, a kącik ust powędrował ku górze. Manualne sterowanie - włączone. 3, 2, 1, START!
Kierunek: podążanie za June. Cel: June. Uwagi: przy lądowaniu posłużyć się metodą galaretki!

[z tematu-> tam gdzie June!]

[post treningowy - pierwszy]
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Makyo Star - Page 3 9tkhzk0/0Makyo Star - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Makyo Star - Page 3 Left_bar_bleue0/0Makyo Star - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

Makyo Star - Page 3 Empty Re: Makyo Star

Sro Lis 20, 2013 12:38 pm
___Przebudził się nagle we wnętrznościach Reda. Nie wiedział gdzie jest i jak się tu znalazł. Jedno było pewnie. Śmierdziało tu okropnie. Jakby… strawionym jedzeniem. Bleh… Od razu zebrało mu się na wymioty. Pospiesznie zakrył napompowane usta. Starał się nie myśleć o tym zapachu. Rozejrzał się. Faktycznie wyglądało to jak czyjeś wnętrzności. Czegoś… ogromnego. Miał masę miejsca. W dodatku był w stanie dostrzec pojedyncze komórki ciała. Coś go zjadło, to było pewne. Dziwnym trafem nie pamiętał co się z nim działo przez ostatnie kilka dni. Być może to demoniczne wydzieliny wewnątrz Reda tak zadziałały na zmysły Saiyana. Od razu stracił przytomność gdy tylko został zaabsorbowany. Przez to też był bardziej narażony na bodźce zewnętrzne. Przeszedł się kawałek. Ciąg niekończących się ciemnych korytarzy na drodze, których można było spotkać pasożyty. Swoją drogą dosyć przyjazne jak na pasożyty.
- Ee… Nie przeszkadzam? – Zapytał robala zajadającego resztki ciastka czy czegoś co już na pewno jak ciastko nie wyglądało.
- Hmm? – Zamruczał z pełnymi ustami pasożyt.
- Wiesz może którędy do wyjścia? – Ewidentnie było widać na jego twarzy zażenowanie całą sytuacją. I nieco zdziwione spojrzenie. W końcu gadał z jakimś owsikiem czy innym glutem, którego równie dobrze może mieć w sobie (jakkolwiek głupio to brzmi).
- Ah… Musisz iść w górę. Stamtąd spada jedzenie. Bądź jak wolisz w dół. Tam wypada też moje gówno jeśli Ci to nie przeszkadza.
- Ee… jednak pójdę w górę. Dzięki, mimo wszystko…
- Spoko.
- I smacznego… - Pożegnał się krzywym uśmiechem spowodowanym zniesmaczeniem.
Zaczął lecieć w stronę jamy gębowej jak mniemał ale w pewnym momencie się wycofał do najbliższego tunelu.
- Bleh… O mały włos a bym został zmieszany ze śliną i jakimś rozdrobnionym żarciem. – Pomyślał.
Postanowił odnaleźć inną drogę ucieczki. Znów zebrało mu się na wymioty i aż w głowie zaczęło kręcić.
- Muszę znaleźć stąd wyjście jak najszybciej… - Osłabiony zakrywał swoje usta rękawem i podpierał się obślizgłej ściany.
Nagle korytarz zaczął się dziwnie kurczyć i rozszerzać. Przez szczeliny między komórkami zaczęły nadlatywać jakieś dziwne obiekty i przylepiać się do Reia jak muchy do lepu. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że TE CHOLERSTWO ZACZĘŁO GO ZJADAĆ! Zaczął się rzucać jak opętany i odganiać rękami krwiożercze dziadostwo. Biegł, skakał… W końcu nie wytrzymał i uwolnił maksymalną ilość Ki. Nastąpił wybuch i wąski korytarz stał się teraz o wiele szerszy i nieco poszarpany. A małe jego mali „przyjaciele” w większości zginęli albo zdążyli uciec. Dostał zadyszki.
- Mam dość tego miejsca…
Mogło się wydawać, że teraz będzie miał spokój ale pasożyty zaczęły powracać i to z podwójną liczebnością! Tym razem zaczął uciekać najszybciej jak się dało. Jednakże to nie wystarczyło. Pojawiały się zewsząd blokując mu drogę.
- Kurwa, Kurwa, Kurwa… SPIERDALAĆ! – Wyraźnie się zdenerwował i zaczął strzelać pociskami dookoła siebie. Nie musiał wkładać w to wiele Ki ale i tak szybko się męczył gdyż zabicie miliona a może nawet miliarda insektów do łatwych nie należało. Również i tym razem przegrywał w tym pojedynku. Mógł zabić 100k a i tak 10k zdążyło się do niego przylepić. Chłopak powoli zaczął odczuwać ból. Instynktownie wyczuwały krwawienie i tam się przylepiały w pierwszej kolejności. Nawet jego zdolność regeneracji mu nie pomoże jak zeżrą go całego. Spowolni to co najwyżej do czasu aż zabraknie mu energii. Chyba czekała go tu śmierć… W dodatku równie żenująca co jego życie… Nie miał zamiaru się z tym pogodzić. Walczył do końca. Choć powoli brakowało mu sił.

W tym momencie zaczęły wracać mu wspomnienia. Jak przez mgłę widział szkołę światła, Hiakru, Kuro i… - JUNE! – Jego wzrok się gwałtownie zmienił. Musiał przeżyć. Musiał się stąd wydostać za wszelką cenę. W napływie złości szybko zmienił się w Super Saiyana. Ale nawet to było niewystarczające. Zatrzymał się i rozłożył ręce, jednocześnie uwolnił skompresowaną ścianę KI otoczoną wyładowaniami i rozszerzającą się coraz bardziej. Niszczyła wszystko na swej drodze i przy okazji oddzieliła insekty od niego. Udało mu się utworzyć barierę. W tym momencie przypomniał sobie jak ktoś ją już kiedyś przy nim stworzył. Ta chwila dobrze zagnieździła mu się w pamięci i ujawniła się w najodpowiedniejszym momencie. Nigdy tego nie próbował a udało mu się za pierwszym razem. W takich chwilach jest się zdolnym do wszystkiego. Zaczął lecieć dalej pozostawiając na sobie cieńszą warstwę Ki by móc więcej energii włożyć w sam lot. Myślał tylko o jednym: Odnaleźć June jak najszybciej. Chyba znalazł się w mózgu gdyż otaczała go istna pajęczyna połączeń. Skoro jest w mózgu to gdzieś musi być aparat słuchowy. Przypomniał sobie że został zjedzony przez Reda. Już on mu się odwdzięczy za to…
- Ty… Jak śmiałeś mnie zeżreć!? WYPUŚĆ MNIE DO CHOLERY ALBO ZAFUNDUJĘ CI ALZHAIMERA!!
Chyba go usłyszał. W końcu darł się do samego ślimaka (w uchu) czy czegoś co tak wyglądało. Był zdenerwowany nie na żarty.

OOC: Koniec treningu.
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Makyo Star - Page 3 9tkhzk0/0Makyo Star - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Makyo Star - Page 3 Left_bar_bleue0/0Makyo Star - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

Makyo Star - Page 3 Empty Re: Makyo Star

Sro Gru 10, 2014 5:51 pm
Znajdował się już na innej planecie. Zupełnie różniącej się od wcześniejszego, co prawda surowego, ale znacznie przyjaźniejszego klimatu. Tu powietrze było ciężkie lekko zajeżdżające siarką. Otoczenie mroczne. Czy to mgła czy też dym, ciężko było określić, ale coś na pewno utrudniało widoczność. Reito zorientował się, że czuje się jakby jeszcze silniejszy niż po wypiciu tej wody. Może to było tylko złudzenie wywołane tym, że jeszcze nie do końca przyzwyczaił się do nowej transformacji. Zmniejszył swoje Ki do poziomu super saiyana. Nie chciał niepotrzebnie nadwyrężać swojego ciała. W tej chwili znajdował się w jakby zagłębieniu skalnym. Tak jakby ktoś specjalnie przeniósł go w miejsce, w którym będzie bezpieczny.



OOC: Trening start
Sponsored content

Makyo Star - Page 3 Empty Re: Makyo Star

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito