Łąka (pastwiska)
+6
Kanade
Zerb
Khepri
April
Reito
NPC
10 posters
Strona 1 z 2 • 1, 2
Łąka (pastwiska)
Sro Maj 30, 2012 4:49 pm
Najlepsze miejsce na odpoczynek pod słońcem, w upalne dni. Wziąć koc, położyć się i patrzeć na wędrujące obłoczki. No, chyba że komuś wymarzył się pojedynek w samo południe, akurat w tak odludnym miejscu.
- GośćGość
Re: Łąka (pastwiska)
Pią Paź 12, 2012 1:58 pm
Łąka była odpowiednim miejscem do trenowania swoich umiejętności bitewnych, wokoło brak żywej duszy tylko pełno kwiatów, dzika trawa i słaby wiatr. Razer położył się w cieniu pod pojedynczym drzewem na niewielkim pagórku, zastanawiając się nad swoim dalszym losem. Mógł zacząć wszystko od zera rozpocząć życie nie interesując się tym co kiedyś było jednak czuł że nie może tego tak zostawić. Być może ktoś go poszukuje np. ten rudowłosy jegomość pojawiający się w każdej wizji? Jednak jest to robota na przyszłość, ważniejsza jest teraźniejszość, musi trenować aby doszlifować swój dar. Nagle wizje przeszłości wróciły. Znajdował się na jakiejś ponurej planecie którą spowijała ciemność, był ubrany w strój pomarańczowej barwy, pod spodem czarna obcisła koszulka idealnie na nim leżąca, jedyne co było takie same w jego wyglądzie był jego brązowy małpi ogon oraz czarne rękawice które nosił.
Trzymał obie ręce nad głową, po chwili pojawiło się jasne światło wydobywające się z kuli tuż nad jego głową i stawało się coraz większe, w końcu po kilku sekundach wyprostował dłonie przed siebie wraz z kulą światła wykrzykując -MASENKO! i wystrzelił duży strumień energii która zniszczyła znajdującą się kilkanaście metrów przed nim skałę. Nagle jakaś istota pojawiła się za jego plecami jednak w tym momencie wizje zostały przerwane ponieważ stracił kontakt z rzeczywistym światem, tracąc przytomność. Odzyskał ją kilka minut później. Szybko otworzył oczy rozpoznając teren. Nadal było tak samo jak wcześniej z tą różnicą że słońce zbliżało się coraz bliżej zachodowi. Musiał nauczyć się jeszcze raz tej czynności mogła się przydać na wypadek gdyby został zaatakowany przez kogoś podobnego do siebie. Nie wiedział jednak jak za to się zabrać. Uniósł swoje ręce ponad głowę jak w wizji, odczekał kilka sekund jednak kula światła tak jak w wizji nie pojawiła się jednak mimo tego wyprostował ręce krzycząc –MASENKO! Nic się nie stało, z innej perspektywy wyglądałby głupio machając rękami w powietrzu. Powtórzył całą sekwencję jeszcze raz i znowu nic
-MASENKO!Masenkoooo!Masełko!Ehh
Wykrzykiwał coraz inaczej słowo myśląc że problemem jest zła wymowa.
Minęła druga godzina odkąd zaczął trenować technikę jednak nadal był w martwym punkcie. Padł w kwiatki rosnące w tym miejscu z zmęczenia jak i znużenia.
-Do cholery czemu to nadal nie działa!
Powiedział lekko zdenerwowany poczym uderzył z całej siły lewą ręką w ziemię. Nie potrafił zrobić tego tak jak kiedyś, być może brakuje jeszcze jakiegoś czynnika potrzebnego do opanowania tego strumienia energii? Sam nie wiedział leżał zastanawiając się co dalej zrobić.
Trzymał obie ręce nad głową, po chwili pojawiło się jasne światło wydobywające się z kuli tuż nad jego głową i stawało się coraz większe, w końcu po kilku sekundach wyprostował dłonie przed siebie wraz z kulą światła wykrzykując -MASENKO! i wystrzelił duży strumień energii która zniszczyła znajdującą się kilkanaście metrów przed nim skałę. Nagle jakaś istota pojawiła się za jego plecami jednak w tym momencie wizje zostały przerwane ponieważ stracił kontakt z rzeczywistym światem, tracąc przytomność. Odzyskał ją kilka minut później. Szybko otworzył oczy rozpoznając teren. Nadal było tak samo jak wcześniej z tą różnicą że słońce zbliżało się coraz bliżej zachodowi. Musiał nauczyć się jeszcze raz tej czynności mogła się przydać na wypadek gdyby został zaatakowany przez kogoś podobnego do siebie. Nie wiedział jednak jak za to się zabrać. Uniósł swoje ręce ponad głowę jak w wizji, odczekał kilka sekund jednak kula światła tak jak w wizji nie pojawiła się jednak mimo tego wyprostował ręce krzycząc –MASENKO! Nic się nie stało, z innej perspektywy wyglądałby głupio machając rękami w powietrzu. Powtórzył całą sekwencję jeszcze raz i znowu nic
-MASENKO!Masenkoooo!Masełko!Ehh
Wykrzykiwał coraz inaczej słowo myśląc że problemem jest zła wymowa.
Minęła druga godzina odkąd zaczął trenować technikę jednak nadal był w martwym punkcie. Padł w kwiatki rosnące w tym miejscu z zmęczenia jak i znużenia.
-Do cholery czemu to nadal nie działa!
Powiedział lekko zdenerwowany poczym uderzył z całej siły lewą ręką w ziemię. Nie potrafił zrobić tego tak jak kiedyś, być może brakuje jeszcze jakiegoś czynnika potrzebnego do opanowania tego strumienia energii? Sam nie wiedział leżał zastanawiając się co dalej zrobić.
- Spoiler:
- TRENING
- GośćGość
Re: Łąka (pastwiska)
Pon Paź 15, 2012 7:44 pm
Nagle coś go olśniło, wstał i jakby w transie ponownie podniósł ręce w górę. Poczuł jak coś wewnątrz jego ciała próbuje wydostać się na powierzchnię, postarał się aby wydostać to z siebie. W jego dłoniach pojawiła się nagle świetlista kula która coraz bardziej rosła. Krzyknął
-Masenko!
Po czym prostując ręce wystrzelił strumień energii w powietrze. Padł z braku zapasów sił i zaraz zdrzemnął się. Opanował tylko jedną z technik na świecie pewnie istnieje ich jeszcze wiele. Odpoczął jakiś czas po czym wstał rozglądając się za czymś do jedzenia. Kilkanaście metrów od niego znajdowała się dużych rozmiarów jabłoń, podleciał do drzewa zrywając kilka jabłek. Gdy najadł się postanowił potrenować jeszcze wykonywanie tego tak zwanego Masenko. Wzbił się w powietrze rozglądając się za jakimś celem do rozwalenia. Kilkadziesiąt metrów od niego było kilka większych kamieni. Zleciał obok nich i zaczął wykonywać ruchy. Uniósł ponownie ręce, skupił się na wyzwoleniu z siebie energii, znowu poczuł jak coś wewnątrz niego zbiera się i leci w stronę dłoni. Wyzwoliła się ona w dłoniach w formie jasnej kuli, po czym będąc gotowym, wycelował i prostując ręce wystrzelił promień w stronę kamieni. Utrzymywał nadal wyzwalaną energię przez jakieś dwadzieścia sekund i odpuścił czując już braki KI w swym ciele. W miejscu gdzie znajdowały się kilka chwil wcześniej kamienie, pojawił się głęboki rów rozciągający się na dobry km. Zauważył że z okolicznego lasu wyłania się jakaś postać. Musiał stąd szybko znikać, inaczej może zostać ukarany za zniszczenie łąki. Wzbił się w powietrze i odleciał w przeciwną stronę, znikając za kilka sekund z widoku.
-Masenko!
Po czym prostując ręce wystrzelił strumień energii w powietrze. Padł z braku zapasów sił i zaraz zdrzemnął się. Opanował tylko jedną z technik na świecie pewnie istnieje ich jeszcze wiele. Odpoczął jakiś czas po czym wstał rozglądając się za czymś do jedzenia. Kilkanaście metrów od niego znajdowała się dużych rozmiarów jabłoń, podleciał do drzewa zrywając kilka jabłek. Gdy najadł się postanowił potrenować jeszcze wykonywanie tego tak zwanego Masenko. Wzbił się w powietrze rozglądając się za jakimś celem do rozwalenia. Kilkadziesiąt metrów od niego było kilka większych kamieni. Zleciał obok nich i zaczął wykonywać ruchy. Uniósł ponownie ręce, skupił się na wyzwoleniu z siebie energii, znowu poczuł jak coś wewnątrz niego zbiera się i leci w stronę dłoni. Wyzwoliła się ona w dłoniach w formie jasnej kuli, po czym będąc gotowym, wycelował i prostując ręce wystrzelił promień w stronę kamieni. Utrzymywał nadal wyzwalaną energię przez jakieś dwadzieścia sekund i odpuścił czując już braki KI w swym ciele. W miejscu gdzie znajdowały się kilka chwil wcześniej kamienie, pojawił się głęboki rów rozciągający się na dobry km. Zauważył że z okolicznego lasu wyłania się jakaś postać. Musiał stąd szybko znikać, inaczej może zostać ukarany za zniszczenie łąki. Wzbił się w powietrze i odleciał w przeciwną stronę, znikając za kilka sekund z widoku.
- Spoiler:
- KONIEC TRENA
Re: Łąka (pastwiska)
Wto Lis 06, 2012 8:55 pm
___Kierując się instynktem Rei rozpoczął poszukiwania łąki, na której niegdyś wylądował wraz z Hazem i jakąś half - saiyanką, której imienia nie mógł sobie przypomnieć. Nie było to proste zadanie ale po części wiedział jak tam trafić. Niedawno był koło wulkanu. Miejsca gdzie wraz z Destanem szukali Kuro i gdzie też pojawił się znikąd shadow. Stamtąd wiedział już mniej więcej jak trafić do wspomnianego wyżej pastwiska. Chwilę błąkał się jeszcze po okolicy. Wszak teren ten był bardzo rozległy. To pasące się krowy, to jakieś wielkie kamienie… Trudno było trafić w odpowiednie miejsce.
___Przeszukał jeszcze raz teren wzdłuż i wszerz zważając na każdy drobny szczegół, choć kapsuła raczej do małych nie należała i powinien bez trudu dostrzec ją z lotu ptaka. W końcu z daleka zauważył wielki dąb stojący na niewielkim wzgórzu i nieco obdrapany. To z pewnością był ten, w który uderzył swoim statkiem. Niedaleko powinno być też miejsce rozbicia się pojazdu pół-saiyanki. Przez ten miniony miesiąc trawa znacznie podrosła i tym samym utrudniała poszukiwania jednakże coś o tak nietypowym kształcie trudno jest przeoczyć. Lądując koło dębu przyjrzał mu się jeszcze przez moment powracając tym samym do tamtych wydarzeń. Jak tylko o tym pomyślał to od razu zebrało mu się na wymioty. Wszak nie co dzień zdarza się zostać odwirowanym jak w pralce. Powstrzymał to tamując usta dłonią. Rozejrzał się wkoło. Mniej więcej poznawał te tereny. Podszedł kilka kroków w dół zbocza pagórka. Wnet ukazało mu się nieco połamane drzewo. Z pewnością na nim wylądowała halfka. Gdzieś niedaleko powinien być też statek. Minął badyla i ponownie rozejrzał się po okolicy. Trawa ograniczała mu widoczność więc postanowił rozejrzeć się z powietrza. Chwilę jeszcze błąkał się wzrokiem po okolicy aż w końcu coś błysnęło pod wpływem odbijającego się światła słonecznego. Podleciał by sprawdzić co to jest. Bez wątpienia była to kapsuła kosmiczna. Nieco obdrapana i porośnięta mchem ale wydawało się, że nadal sprawna. Otworzył właz co świadczyło o tym, iż działała elektronika. Rozsiadł się wygodnie i włączył pozostałe pulpity. Wszystko wydawało się być w normie. Ustawione koordynaty pozostałych planet w tym i dokładne położenie planety Vegeta wraz z portem lotniczym. Stan silnika i poziom energii również nie budziły zastrzeżeń. Brakowało jedynie pilota zdalnego sterowania. Zdaje się, że Hazard oddał go dziewczynie no ale to nie było teraz już ważne. Może tak poprzestawiać ustawienia by nie było możliwości przywołania kapsuły pilotem. Uruchomił na moment silnik by dokładniej zbadać jego stan. Wszystkie wskaźniki nie wskazywały niczego niepokojącego. Teraz był już pewien, że statek jest w pełni sprawny. Gdy skończył oględziny zapakował go w pach-bach i schował.
___Przez chwilę się zdrzemnął ale wnet głód dał o sobie znać. Tylko skąd na tym pustkowiu wziąć jedzenie? Zabrał swoje rzeczy i wyruszył na poszukiwania czegoś zjadliwego. Długo nie musiał szukać. Nim minął drugi pagórek przed jego oczami pasło się całe stado krów. Zabicie jednej lub dwóch raczej nie powinno zwrócić niczyjej uwagi a i mleka prosto z cycka można się napić (xD) Podszedł spokojnie to bydła. Ten gatunek nie należał do płochliwych szczególnie dlatego, iż z człowiekiem przebywał prawie non stop. Nie chcąc płoszyć pozostałej gromadki wybrał sobie jednego z okazów i zaciągnął nieco dalej. Wydoił a następnie za pomocą Ki-sworda pozbawił głowy. Zrobił to na tyle szybko by zwierze nie musiało cierpieć. Rozpalił ognisko wiązką energii w miejscu wcześniej przygotowanych suchych gałęzi i rozpoczął przyrządzać mięso. Zeszło mu się około 2 godzin nim zdołał oblizać ostatnią kość ale co to jest dla prawdziwego saiyana? Przeciągnął się i chwile jeszcze poleżał na ziemi by to co skonsumował poukładało się w środku tak jak trzeba. Wypoczęty i najedzony założył swój scouter i znów wyruszył na poszukiwania smoczych kul.
ZT--> Cmentarz
___Przeszukał jeszcze raz teren wzdłuż i wszerz zważając na każdy drobny szczegół, choć kapsuła raczej do małych nie należała i powinien bez trudu dostrzec ją z lotu ptaka. W końcu z daleka zauważył wielki dąb stojący na niewielkim wzgórzu i nieco obdrapany. To z pewnością był ten, w który uderzył swoim statkiem. Niedaleko powinno być też miejsce rozbicia się pojazdu pół-saiyanki. Przez ten miniony miesiąc trawa znacznie podrosła i tym samym utrudniała poszukiwania jednakże coś o tak nietypowym kształcie trudno jest przeoczyć. Lądując koło dębu przyjrzał mu się jeszcze przez moment powracając tym samym do tamtych wydarzeń. Jak tylko o tym pomyślał to od razu zebrało mu się na wymioty. Wszak nie co dzień zdarza się zostać odwirowanym jak w pralce. Powstrzymał to tamując usta dłonią. Rozejrzał się wkoło. Mniej więcej poznawał te tereny. Podszedł kilka kroków w dół zbocza pagórka. Wnet ukazało mu się nieco połamane drzewo. Z pewnością na nim wylądowała halfka. Gdzieś niedaleko powinien być też statek. Minął badyla i ponownie rozejrzał się po okolicy. Trawa ograniczała mu widoczność więc postanowił rozejrzeć się z powietrza. Chwilę jeszcze błąkał się wzrokiem po okolicy aż w końcu coś błysnęło pod wpływem odbijającego się światła słonecznego. Podleciał by sprawdzić co to jest. Bez wątpienia była to kapsuła kosmiczna. Nieco obdrapana i porośnięta mchem ale wydawało się, że nadal sprawna. Otworzył właz co świadczyło o tym, iż działała elektronika. Rozsiadł się wygodnie i włączył pozostałe pulpity. Wszystko wydawało się być w normie. Ustawione koordynaty pozostałych planet w tym i dokładne położenie planety Vegeta wraz z portem lotniczym. Stan silnika i poziom energii również nie budziły zastrzeżeń. Brakowało jedynie pilota zdalnego sterowania. Zdaje się, że Hazard oddał go dziewczynie no ale to nie było teraz już ważne. Może tak poprzestawiać ustawienia by nie było możliwości przywołania kapsuły pilotem. Uruchomił na moment silnik by dokładniej zbadać jego stan. Wszystkie wskaźniki nie wskazywały niczego niepokojącego. Teraz był już pewien, że statek jest w pełni sprawny. Gdy skończył oględziny zapakował go w pach-bach i schował.
- Trening:
Potyczka z tą dziewczynką nieco rozruszała jego kości ale nadal czuł niedosyt. Wzmagała w nim potrzeba samodoskonalenia się. Mało było już saiyan, którzy z własnej woli garnęli się do morderczego treningu. Większość, szczególnie tych „mieszańców” to rozpieszczone bachory, którym tylko kopulowanie było w głowie. Zatracili całkowicie swój instynkt. Rei nie miał zamiaru być tacy jak oni. Przyświecał mu całkowicie inny cel. Ale by do niego dotrzeć musiał stać się silny, dużo silniejszy niż teraz. Nie tracąc czasu rozpoczął rozgrzewkę pozostawiając swoje rzeczy w bezpiecznym miejscu. Nie musiał się zbytnio wysilać. Rozruszał się już nieco podczas spotkania z tą lisicą. Parę skłonów i innych ćwiczeń dogrzewających stawy z pewnością wystarczyło. Rozpoczął zatem trening właściwy. Na początku kilka pompek z wieloma kombinacjami. Od tych klasycznych poprzez skomplikowane związane ze staniem na rękach, aż po robione na samych palcach. Potem podciągnięcia w tym przypadku na gałęzi. Również robione z wieloma kombinacjami. Brzuszki z nogami zawieszonymi w górze i tym podobne ćwiczenia typowo siłowe. Ciągle czuł niedosyt więc postanowił przećwiczyć ciosy i techniki tworząc wiele kombinacji uderzeń i strzałów. W końcu wycieńczony odpoczął chwilę pod dębem.
___Przez chwilę się zdrzemnął ale wnet głód dał o sobie znać. Tylko skąd na tym pustkowiu wziąć jedzenie? Zabrał swoje rzeczy i wyruszył na poszukiwania czegoś zjadliwego. Długo nie musiał szukać. Nim minął drugi pagórek przed jego oczami pasło się całe stado krów. Zabicie jednej lub dwóch raczej nie powinno zwrócić niczyjej uwagi a i mleka prosto z cycka można się napić (xD) Podszedł spokojnie to bydła. Ten gatunek nie należał do płochliwych szczególnie dlatego, iż z człowiekiem przebywał prawie non stop. Nie chcąc płoszyć pozostałej gromadki wybrał sobie jednego z okazów i zaciągnął nieco dalej. Wydoił a następnie za pomocą Ki-sworda pozbawił głowy. Zrobił to na tyle szybko by zwierze nie musiało cierpieć. Rozpalił ognisko wiązką energii w miejscu wcześniej przygotowanych suchych gałęzi i rozpoczął przyrządzać mięso. Zeszło mu się około 2 godzin nim zdołał oblizać ostatnią kość ale co to jest dla prawdziwego saiyana? Przeciągnął się i chwile jeszcze poleżał na ziemi by to co skonsumował poukładało się w środku tak jak trzeba. Wypoczęty i najedzony założył swój scouter i znów wyruszył na poszukiwania smoczych kul.
ZT--> Cmentarz
- GośćGość
Re: Łąka (pastwiska)
Nie Lis 25, 2012 1:48 pm
Nad pastwiskami słońce chyliło się ku zachodowi, nadając jeszcze więcej urokowi temu miejscu. Po środku pastwiska wypasały się jeszcze krowy od czasu do czasu wydając swojskie odgłosy. Nie były świadome tego co się zbliżało.
Od zachodu niebieskawe "coś" sunęło ospale przez pastwisko, jednak gdy usłyszało odgłosy wydawane przez krowy zatrzymało się, by po chwili pomknąć w ich kierunku. Dystans skracał się pomiędzy tym czymś, a krowami.
W oddali zamajaczył samochód, który mknął po ubitej drodze, która znajdowała się na tuż przy pastwisku. Z twarzy kierowcy można było bezbłędnie wyczytać znudzenie oraz zmęczenie. Po chwili bez namysłu włączył muzykę. Co pozwoliło mu się nieco ożywić. Jednak po chwili wdusił hamulec i zatrzymał się. Wysiadł z samochodu i z otwartą gębą obserwował ciemny i spory kształt na niebie, który coraz szybciej opadał. W pierwszej chwili przyszło mu na myśl, że widzi pegaza jednak wiedział, że jest to stworzenie mityczne. Latające coś spadło tuż obok niego ku swojemu zdziwieniu stwierdził, że jest to krowa. Stojąc i patrząc na to co z niej zostało zauważył sunący niebieski śluz, który zaczął ją pokrywać. Nie czekając wsiadł do samochodu i ruszył przed siebie wciskając gaz do dechy...
Niebieska maź natomiast zaczęła pokrywać swoją pierwszą zdobycz, gdzie tylko się zetknęła z ciałem krowy można było zaobserwować rozkład jak w przypadku trawienia... Bardzo szybkiego trawienia. Krowa w ciągu paru chwil została cała pokryta tą niebieską substancja, która aktywnie ją zaczęła rozkładać. Dało się zaobserwować jak następne "warstwy" są trawione, skóra ścięgna, mięśnie. W ostatnim etapie, zostały jedynie kości, a szlam ruszył z powrotem na pastwisko szukając kolejnej samotnej zdobyczy.
OCC :
Technika Telekinezy - 50 KI
Od zachodu niebieskawe "coś" sunęło ospale przez pastwisko, jednak gdy usłyszało odgłosy wydawane przez krowy zatrzymało się, by po chwili pomknąć w ich kierunku. Dystans skracał się pomiędzy tym czymś, a krowami.
W oddali zamajaczył samochód, który mknął po ubitej drodze, która znajdowała się na tuż przy pastwisku. Z twarzy kierowcy można było bezbłędnie wyczytać znudzenie oraz zmęczenie. Po chwili bez namysłu włączył muzykę. Co pozwoliło mu się nieco ożywić. Jednak po chwili wdusił hamulec i zatrzymał się. Wysiadł z samochodu i z otwartą gębą obserwował ciemny i spory kształt na niebie, który coraz szybciej opadał. W pierwszej chwili przyszło mu na myśl, że widzi pegaza jednak wiedział, że jest to stworzenie mityczne. Latające coś spadło tuż obok niego ku swojemu zdziwieniu stwierdził, że jest to krowa. Stojąc i patrząc na to co z niej zostało zauważył sunący niebieski śluz, który zaczął ją pokrywać. Nie czekając wsiadł do samochodu i ruszył przed siebie wciskając gaz do dechy...
Niebieska maź natomiast zaczęła pokrywać swoją pierwszą zdobycz, gdzie tylko się zetknęła z ciałem krowy można było zaobserwować rozkład jak w przypadku trawienia... Bardzo szybkiego trawienia. Krowa w ciągu paru chwil została cała pokryta tą niebieską substancja, która aktywnie ją zaczęła rozkładać. Dało się zaobserwować jak następne "warstwy" są trawione, skóra ścięgna, mięśnie. W ostatnim etapie, zostały jedynie kości, a szlam ruszył z powrotem na pastwisko szukając kolejnej samotnej zdobyczy.
OCC :
Technika Telekinezy - 50 KI
- GośćGość
Re: Łąka (pastwiska)
Nie Lis 25, 2012 5:27 pm
Następnego dnia nie było słychać żadnych krów, czy śpiewu ptaków. Jedynymi dźwiękami jakie dało się słyszeć był hałas pracujących silników samochodów oraz głos prezentera telewizyjnego, który przygotowywał się do porannych wiadomości. Za nim natomiast pokaźnie się prezentowało góra kości oraz lokalna policja, która zabezpieczała cały teren. Po chwili przygotowań zaczął się reportaż - Dzień dobry państwu jak, możemy zaobserwować rozciąga się za mną morze kości, które było jeszcze wczoraj krowami. Policja oraz właściciel pastwiska nie wiedzą co tutaj mogło się wydarzyć. Jednak pozostawione ślady wskazują, cokolwiek zrobiło tą masakrę zmierza w kierunku zachodnim. Będziemy informować państwa na bieżąco -...
W tym samym czasie, gdy reporter zdawał sprawodzanie z sytuacji na pastwisku niebieskawa ciecz mknęła przed siebie. Zmierzając wzdłuż drogi na zachód. Z mijanych tabliczek, można było spokojnie wyczytać, że owy szlam kieruje się do West City.
OCC :
ZT - West City - > Zaułki
- Zwiększenie objętości przez szlam
W tym samym czasie, gdy reporter zdawał sprawodzanie z sytuacji na pastwisku niebieskawa ciecz mknęła przed siebie. Zmierzając wzdłuż drogi na zachód. Z mijanych tabliczek, można było spokojnie wyczytać, że owy szlam kieruje się do West City.
OCC :
ZT - West City - > Zaułki
- Zwiększenie objętości przez szlam
- Go??Gość
Re: Łąka (pastwiska)
Pon Mar 25, 2013 8:17 pm
Przychodząc na łąkę miał określony zamiar, ktorego nic nie mogło powstrzymać. Każda dziewczyna na widok tych wszystkich pięknych kwiatów dostała by porażenie. Prawdopodobnie zachowywała by się jak stado emerytów na otwarciu nowej biedronki ale Kony nie była ani dziewczyną ani emerytem. Co prawda coś z tego pierwszego w niej można było znaleźć ale cała reszta ta materia nieorganiczna. Android rozglądnął się do o koła w celu sprawdzenia czy ktoś jeszcze mógł się tutaj zaszyć. Po za skromną ilością szlamu Kony nie dostrzegała żywej duszy.
Tak właściwie jak ludzie przygotowują się do treningu? W telewizji rozciągali się, biegali i wyczyniali wiele innych głupot ale czy ja muszę robić podobnie? - pomyślała dziewczyna po czym niepewnie zaczęła wymachiwać rękami do tyłu. Po dłużej chwili zaprzestała ponieważ nie poczuła niczego co wskazywało by na to że się rozgrzewa. Był to oczywisty znak do tego aby rozpocząć trening.
OCC: następny post treningowy
Tak właściwie jak ludzie przygotowują się do treningu? W telewizji rozciągali się, biegali i wyczyniali wiele innych głupot ale czy ja muszę robić podobnie? - pomyślała dziewczyna po czym niepewnie zaczęła wymachiwać rękami do tyłu. Po dłużej chwili zaprzestała ponieważ nie poczuła niczego co wskazywało by na to że się rozgrzewa. Był to oczywisty znak do tego aby rozpocząć trening.
OCC: następny post treningowy
- Go??Gość
Re: Łąka (pastwiska)
Sro Mar 27, 2013 2:31 pm
Kończąc ostatnią serię brzuszków w planach miała już tylko krótką przebieżkę dzięki, której będzie mogła zakończyć trening. Co prawda nie czuła się wyczerpana, a na jej ciele nie pojawił się pot lecz sądziła że czas, który poświęciła na trening będzie optymalny. Swoją drogą bycie androidem jest całkiem wygodne. Kony nei czuła zmęczenia, nie bolały jej mięśnie, właściwie to chyba ich nawet nie miała. Wykonała ostatni brzuszek, wstała i otrzepała się z wszelakich brudów takich jak źdźbła trawy czy ślady po ziemi. Rozglądnęła się do o koła lecz nie zauważyła nikogo. Było to trochę przygnębiające bo z chęcią zrobiła by sobie, krótką przerwę i porozmawiała z kimkolwiek. No cóż jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Kony przyklęknęła i mocniej zasznurowała buty tak by nie mieć żadnego luzu w kostkach. Po tej, krótkiej ale jak że ważnej czynności wystartowała. Mijała liczne skupiska kwiatów, jakieś polne zwierzątka. Widoki w sumie nie przyprawiały o zawroty głowy ale nie było aż tak źle. Kony w trakcie biegu doszła do wniosku że nie będzie wracać na miejsce gdzie trenowała, a pobiegnie bezpośrednio do domu. Jak zaplanowała, tak zrobiła...
OCC: z/t = naszła mnie chęć na plaże https://dbng.forumpl.net/t182-dzika-plaza#4241
OCC: z/t = naszła mnie chęć na plaże https://dbng.forumpl.net/t182-dzika-plaza#4241
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pią Mar 29, 2013 6:41 pm
Poczuła przyjemne, niezidentyfikowane ciepło na buźce. Była przekonana, że właśnie umarła, a wszystko dookoła było po prostu zjawą. Przeciągnęła się leniwie jak kotka, źrenice samoistnie chowają się za firanką rzęs... Nie chciała otwierać oczu, ale w końcu to był jeden, wieki sen. Jednak stało się inaczej, bardzo powoli odchyliła jedną powiekę, a następnie drugą. Było tak jak myślała- umarła i zapewne jest w Niebie, na pewno jest w Niebie. W końcu nigdy czegoś takiego nie widziała. Chmurki, które bardzo powoli tańczyły nad nią, bardzo wygodna trawa, która rozkłada się pod nią niczym koc i do tego wszędzie dookoła kwiaty, które wyraźnie drażniły jej nozdrza bardzo przyjemnym zapachem. Podniosła się na kolana i spojrzała najpierw zagadkowo na swoje dłonie. Była ubrana tak jak zapamiętała, ale czuła się jakoś dziwnie, słabo. Próbowała ustać na dwóch nogach, ale o dziwo przewróciła się. Zareagowała tylko głośnym i wesołym śmiechem, w końcu wydawało jej się, że jest w całkiem innej rzeczywistości, a to wszystko jest tylko bańką mydlaną, która zaraz pęknie. Spróbowała ponownie i tym razem się utrzymała, bardzo powoli zrobiła krok do przodu. Czuła się jakby miała się od nowa uczyć wszystkiego, ciągle była w jakimś szoki i niewytłumaczalnym amoku. Rozejrzała się dookoła, nie miała zielonego pojęcia gdzie jest, ale według jej uznania to Niebo. Wszystko było tutaj bardzo kolorowe i barwne. Zauważyła niewielkie jeziorko, do którego podeszła powolnym krokiem. Uklękła i zanurzyła ręce w wodzie, po czym opłukała twarz. Spodobało jej się to, postanowiła ściągnąć z siebie całe ubranie chociaż na chwilę. Zaczęła się rozbierać, po czym weszła i zamruczała. Było jej dobrze, a nawet bardzo pomimo tego, że jeziorko było stosunkowo chłodne, to ożywiło ją. Nasączona czekaniem obmyła swoje ciało zanurzając się w strumieniu. Erotyczny rytuał kropli spływających wzdłuż szyi, piersi, brzucha i uda spisuje na spragnionej skórze treści pełne namiętności. Ponownie się zaśmiała, dla obserwatora musiało to wyglądać co najmniej zabawnie. Zaczęła się zanurzać i pływać, jednak po krótkim czasie znudziło jej się. Chciała znaleźć kogokolwiek i zapytać o parę spraw. W końcu była w tak niesamowitym miejscu jak to. Ubrała się posuwiście, przecież nigdzie jej się nie śpieszyło. Usiadła na trawie i zaczęła się kołysać. Dosyć już było tej zabawy, wyprostowała się, aby wznieść się do góry. W końcu trzeba się za coś wziąć i znaleźć odpowiedzialną osobę za to wszystko. Stała i nie mogła się skupić... nie miała pojęcia co się dzieje, po prostu nie mogła się wznieść! Przecież to nie było nic trudnego, tylko najprostsza czynność. Zaczęła się stresować, czuła wcześniej się słaba i w ogóle, ale była przekonana, że to czyste zmęczenie, no, ale przecież już odpoczęła już jakiś czas. Spróbowała ponownie z tym samym wynikiem, czy to możliwe, że tam na górze wszystkie siły maleją? Nie! To nie było możliwe, a na pewno nienormalne, przecież ona straciła wszystkie swoje możliwości, które do tej pory wypracowała. Zaczęła się denerwować i złościć, jak to było możliwe, no jak?!
- Co jest do jasnej ciasnej! - mruknęła sama do siebie próbując wytworzyć w dłoniach KI. Udało się, ale... była słaba, to nie była jej dotychczasowa energia! Nie potrafiła odpowiedzieć co się stało, ani tym bardziej dlaczego, aczkolwiek starała się uspokoić. Pomyślała, że przecież może tutaj nie można tego stosować. Na pewno jak kogoś odnajdzie, to wszystkiego się dowie, tylko jak tutaj odnaleźć kogokolwiek skoro nie ma tutaj nawet żywej duszy?
- Co jest do jasnej ciasnej! - mruknęła sama do siebie próbując wytworzyć w dłoniach KI. Udało się, ale... była słaba, to nie była jej dotychczasowa energia! Nie potrafiła odpowiedzieć co się stało, ani tym bardziej dlaczego, aczkolwiek starała się uspokoić. Pomyślała, że przecież może tutaj nie można tego stosować. Na pewno jak kogoś odnajdzie, to wszystkiego się dowie, tylko jak tutaj odnaleźć kogokolwiek skoro nie ma tutaj nawet żywej duszy?
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pią Mar 29, 2013 10:59 pm
Miała ochotę po prostu usiąść i się rozryczeć jak mała dziewczynka, nie wiedziała gdzie jest, to na pewno nie była jej Vegeta. Było tutaj niesamowicie, świeże powietrze, przepiękna natura, ale to nie była planeta, na której spędziła całe swoje życie. Te dziwne stwory ją oszukały, miała wrócić do swojego, a na dodatek ku jej większej rozpaczy nie miała żadnych mocy. Teraz już nie wiedziała, gdzie się znajduje. Zaczęła powoli wykluczając Niebo, wtedy byłby tutaj ktokolwiek, a tak jest sama. Pomyślała przez moment o swoich wcześniej poznanych towarzyszach- Rei'u i Kuro, zastanawiała się co mogło się takiego z nimi stać przez taki okres czasu. Właśnie, nawet nie miała pojęcia ile jej nie było... To kolejny składnik, którą ją dobijał. Zagryzła dolną wargę, która po chwili zaczęła delikatnie krwawić, ale jakoś ją to nawet nie ruszyło. Nie wiedziała co zrobić ze sobą dalej, ciągle nie mogła w to wszystko uwierzyć, było to dla niej snem, chociaż teraz już miała pewność, że to żaden sen tylko realia. Obawiała się tego co się teraz stanie, o dziwo jej oczy zrobiły się zaszklone z bezradności, ale natychmiast zatarła łzy rękawem i zrobiła parę głębszych wdechów i wydechów. Cieszyła się, że nikt nie musiał oglądać tego jak właśnie przed chwilą się prawie rozbeczała. Napiła się ze strumienia i ruszyła pieszo dalej mając nadzieję, że spotka kogoś, kto udzieli jej odpowiedzi na nurtujące ją ciągle pytania. Najbardziej bolało ją jednak to, że będzie musiała uczyć się wszystkiego na nowo, poznawać to co jeszcze tak niedawno wiedziała. Było to pewnego rodzaju upokorzenie dla niej. Nie zdając sobie sprawę, kruczoczarna kierowała się w stronę lasu.
OCC: z/t Las(https://dbng.forumpl.net/t223-las)
OCC: z/t Las(https://dbng.forumpl.net/t223-las)
Re: Łąka (pastwiska)
Pon Kwi 01, 2013 9:44 pm
Minęły dwa dni, odkąd Chepri opuścił dom, pierwszy dzień spędził w West City. Pewnie został by tam dłużej, gdyby nie fakt, że spotkał tam wujka, a ten go ochrzanił, jak nigdy dotąd. Chłopak czym prędzej zniknął z miasta i to w takim tempie, że policja chciała go nawet złapać. Drugiego dnia wędrówki zawędrował na pastwisko. Widok był nieporównywalny z niczym innym. Wielka otwarta przestrzeń usiana kwiatami i ziołami, a ponad nią, rozległe błękitne niebo. Ach... Aż by się chciało zostać tutaj i nic nie robić do końca życia, tylko spoglądać na niego. Niestety młodzian nie mógł tego zrobić, chociaż bardzo by chciał.
W takich sytuacjach zawsze przypominał sobie o Satrze i o jej docinkach... Tak samo o tym, że zawsze była o krok przed nim. Tak, to była dobra motywacja do dalszej wędrówki, ale co ważniejsze, do treningów.
-"Dobra, biorę się w garść i idę dalej!" -pomyślał piętnastolatek.
Wstał z trawy, na której to chwilowo sobie przysiadł i ruszył dalej.
Zza horyzontu wyłaniała się jakaś skalna struktura, do której postanowił się udać.
z/t do skalny las
W takich sytuacjach zawsze przypominał sobie o Satrze i o jej docinkach... Tak samo o tym, że zawsze była o krok przed nim. Tak, to była dobra motywacja do dalszej wędrówki, ale co ważniejsze, do treningów.
-"Dobra, biorę się w garść i idę dalej!" -pomyślał piętnastolatek.
Wstał z trawy, na której to chwilowo sobie przysiadł i ruszył dalej.
Zza horyzontu wyłaniała się jakaś skalna struktura, do której postanowił się udać.
z/t do skalny las
Re: Łąka (pastwiska)
Sob Kwi 06, 2013 8:23 pm
Po dokładnym przemyśleniu tego, gdzie mogliby zrobić ten sparing, wybrał łąkę, którą to mijał po drodze do "skalnego lasu". Uwzględnił przy tym takie czynniki, jak przestrzeń, której tam nie brakowało, przeszkody i obiekty, jakich tam nie było, oraz liczbę ludzi, których nie dało się zauważyć. Nikt ich nie widział, nikt by nie zakłócił ich spokoju. Proste i zarazem genialne.
Z początkowej myśli, by walczyć wśród skał zrezygnował z powodu wizji kamieni spadających na niego i Ichiro, po niefortunnym ciosie któregoś z nich. Nie była to miła wizja.
A tak, tutaj nic na nich nie spadnie, nawet deszcz, bo niebo było prawie bezchmurne.
Szkarłatnowłosy wziął bardzo głęboki oddech, napełniając płuca do granic ich objętości świeżym powietrzem, jednocześnie dobrze natleniając mięśnie. To już było przygotowanie do walki, choć przyszły przeciwnik mógł nie być tego świadomy. Przymknął oczy i oczyścił swój umysł, składając ręce, jakby do modlitwy. Trwał tak sekundę.
Białowłosy wyglądał na nieco zdziwionego jego zachowaniem, jednak nie mówił nic.
Chepri kątem oka spojrzał jeszcze raz na niego, próbując ocenić jego siłę, co średnio mu się udało. Nigdy nie była to jego najsilniejsza strona, aczkolwiek zgadywał, że czerwonooki jest na zbliżonym do jego poziomie. Widząc jego narastające zniecierpliwienie, stanął naprzeciw niego i zrzucił z siebie czarny bezrękawnik, który nosił. Zrobił to raczej po to, by ciuch mu nie przeszkadzał, niż żeby go nie zniszczyć, co mogło się stać. Jeszcze raz zmierzył wzrokiem rywala, analizował wszystkie zebrane dane i starał się wymyślić jak je wykorzystać na swoją korzyść.
Cofnął się o kilka kroków tak, żeby dzieliły ich jakieś dwa metry.
Przyjął pozycję do walki.
-Zaczynajmy! -krzyknął zielonooki.
Z początkowej myśli, by walczyć wśród skał zrezygnował z powodu wizji kamieni spadających na niego i Ichiro, po niefortunnym ciosie któregoś z nich. Nie była to miła wizja.
A tak, tutaj nic na nich nie spadnie, nawet deszcz, bo niebo było prawie bezchmurne.
Szkarłatnowłosy wziął bardzo głęboki oddech, napełniając płuca do granic ich objętości świeżym powietrzem, jednocześnie dobrze natleniając mięśnie. To już było przygotowanie do walki, choć przyszły przeciwnik mógł nie być tego świadomy. Przymknął oczy i oczyścił swój umysł, składając ręce, jakby do modlitwy. Trwał tak sekundę.
Białowłosy wyglądał na nieco zdziwionego jego zachowaniem, jednak nie mówił nic.
Chepri kątem oka spojrzał jeszcze raz na niego, próbując ocenić jego siłę, co średnio mu się udało. Nigdy nie była to jego najsilniejsza strona, aczkolwiek zgadywał, że czerwonooki jest na zbliżonym do jego poziomie. Widząc jego narastające zniecierpliwienie, stanął naprzeciw niego i zrzucił z siebie czarny bezrękawnik, który nosił. Zrobił to raczej po to, by ciuch mu nie przeszkadzał, niż żeby go nie zniszczyć, co mogło się stać. Jeszcze raz zmierzył wzrokiem rywala, analizował wszystkie zebrane dane i starał się wymyślić jak je wykorzystać na swoją korzyść.
Cofnął się o kilka kroków tak, żeby dzieliły ich jakieś dwa metry.
Przyjął pozycję do walki.
-Zaczynajmy! -krzyknął zielonooki.
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Sob Kwi 06, 2013 8:46 pm
Przez jakiś czas szli do miejsca w którym miała odbyć się walka. Ichira zastanawiało wiele rzeczy, np. kim był ten cały wuj? Albo gdzie odbędzie się walka? Lub chociażby jak silny był przeciwnik. W końcu pojawili się na ich polu bitwy a mianowicie na łące. Na początku demon był ździwiony, bo szkoda zniszczyć takie miejsce ale z drugiej strony było to rozsądne rozwiązanie, zero ludzi ani drzew które by przeszkadzały... tylko oni sami.
- Nie zapomnij żeby opowiedzieć mi o tym wuju... O ile wcześnej nie stracisz przytomnośći...- Napalił się na tą walkę, to nie tak że lekceważył pzeciwnika po prostu chciał go rozwścieczyć, wkurzony wróg działa pochopnie i nie panuje nad sobą.
- Dawaj! - ustawił się w pozycji obronnej i czekał na atak przeciwnika
OOC:
dooo sparringów!
- Nie zapomnij żeby opowiedzieć mi o tym wuju... O ile wcześnej nie stracisz przytomnośći...- Napalił się na tą walkę, to nie tak że lekceważył pzeciwnika po prostu chciał go rozwścieczyć, wkurzony wróg działa pochopnie i nie panuje nad sobą.
- Dawaj! - ustawił się w pozycji obronnej i czekał na atak przeciwnika
OOC:
dooo sparringów!
Re: Łąka (pastwiska)
Sob Kwi 13, 2013 6:32 pm
Gdy się już całkiem pozbierał, szkarłatnowłosy wstał i zebrał swoje rzeczy. Emocje i adrenalina w nim opadły, ale gdyby tylko miał taką możliwość, to by zgniótł głowę Demona jak pomidora. One podobno potrafią się regenerować, więc przyjemność byłaby tym większa. Mimowolnie uniósł kącik ust.
Spojrzał na swoje dłonie i zacisnął je w pięści, sparing zmęczył go. Nie przejmował się jednak tym, wkrótce przecież odzyska siły, i to nawet więcej, niż miał. Ale wcale nie zamierzał skończyć na tym, o nie, teraz chciał się jak najszybciej znaleźć wśród tamtych nagich skał i katować się ile trzeba. Nigdy więcej nie chciał zostać tak poniżony, nigdy...
Zacisnął pięści mocniej i zmarszczył brwi. Miał wszystko, co mu było potrzebne - cel, determinację i czas.
-"Ichiro..."
To imię, jak blizna, wypaliło się w jego pamięci, gwarantując, że już z niej nie zniknie. Tak, jak to, co robiła jego przybrana siostra go denerwowało, tak to doprowadzało go do szału. Ale tamto i tak się nie liczyło, teraz jego celem było zgniecenie tego czarciego pomiotu, na który miał niefart natrafić. Przed oczami miał jego twarz, kiedy się ujawnił jako Demon... Te błyszczące oczy i ten wredny uśmieszek...
Następnym razem będzie bardziej przygotowany, co do tego nie ma wątpliwości. Wiedział, że białowłosy też się wzmocni, ale to go tylko zagrzewało bardziej.
Było coś jeszcze...
Na własne oczy zobaczył jak działa Ki, o której udało mu się niegdyś usłyszeć. Nie wiedział nadal, jak ją kontrolować, ale dojdzie do tego, prędzej czy później. Nie wiedział jeszcze czy od razu wziąć się za Ki, czy też najpierw wzmocnić ciało...
-"Zdecyduje po drodze" -stwierdził w myślach.
z/t -> Skalny Las
Spojrzał na swoje dłonie i zacisnął je w pięści, sparing zmęczył go. Nie przejmował się jednak tym, wkrótce przecież odzyska siły, i to nawet więcej, niż miał. Ale wcale nie zamierzał skończyć na tym, o nie, teraz chciał się jak najszybciej znaleźć wśród tamtych nagich skał i katować się ile trzeba. Nigdy więcej nie chciał zostać tak poniżony, nigdy...
Zacisnął pięści mocniej i zmarszczył brwi. Miał wszystko, co mu było potrzebne - cel, determinację i czas.
-"Ichiro..."
To imię, jak blizna, wypaliło się w jego pamięci, gwarantując, że już z niej nie zniknie. Tak, jak to, co robiła jego przybrana siostra go denerwowało, tak to doprowadzało go do szału. Ale tamto i tak się nie liczyło, teraz jego celem było zgniecenie tego czarciego pomiotu, na który miał niefart natrafić. Przed oczami miał jego twarz, kiedy się ujawnił jako Demon... Te błyszczące oczy i ten wredny uśmieszek...
Następnym razem będzie bardziej przygotowany, co do tego nie ma wątpliwości. Wiedział, że białowłosy też się wzmocni, ale to go tylko zagrzewało bardziej.
Było coś jeszcze...
Na własne oczy zobaczył jak działa Ki, o której udało mu się niegdyś usłyszeć. Nie wiedział nadal, jak ją kontrolować, ale dojdzie do tego, prędzej czy później. Nie wiedział jeszcze czy od razu wziąć się za Ki, czy też najpierw wzmocnić ciało...
-"Zdecyduje po drodze" -stwierdził w myślach.
z/t -> Skalny Las
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Sob Kwi 13, 2013 8:46 pm
Demon był trochę zawstydzony po tym co zrobił, po tym czego nigdy nie chciał zrobić... Ale zrobił i nie było już odwrotu, nie panował nad samym sobą i swoimi popędami, wiedział tylko że musi się nauczyć jak to robić.
Po walce był wykończony ale dawał po sobie tego poznać, za to Chepri dał, jego chęć zemsty za upokorzenie dało się wyczuć na kilometr. Wiele miejsc go bolało, człowiek wiedział gdzie uderzać... Demon wiedział że człowiek będzie chciał go prawdopodobnie kiedyś zabić.
- Dobrze, stań się silniejszy i wróć do mnie. Wtedy będziesz godną zdobyczą - Demon był arogancki, ale mówił prawdę, gdyby teraz pochłonął to prawie nic by mu to nie dało, ale jak pochłonie go gdy będzie silniejszy to wtedy będzie to warte zachodu.
Demon wyprostował się, powyciągał kończyny i poszedł szukać dobrego miejsa na trening.
Z/T -->Lodowiec
Po walce był wykończony ale dawał po sobie tego poznać, za to Chepri dał, jego chęć zemsty za upokorzenie dało się wyczuć na kilometr. Wiele miejsc go bolało, człowiek wiedział gdzie uderzać... Demon wiedział że człowiek będzie chciał go prawdopodobnie kiedyś zabić.
- Dobrze, stań się silniejszy i wróć do mnie. Wtedy będziesz godną zdobyczą - Demon był arogancki, ale mówił prawdę, gdyby teraz pochłonął to prawie nic by mu to nie dało, ale jak pochłonie go gdy będzie silniejszy to wtedy będzie to warte zachodu.
Demon wyprostował się, powyciągał kończyny i poszedł szukać dobrego miejsa na trening.
Z/T -->Lodowiec
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Nie Kwi 21, 2013 6:47 pm
Gdy ręka nowego szefa pojawia się na jej głowie, dostała limonkowy, jednolity mundur swojej rasy i turkusowy kombinezonem pod spodem. Do tego jasno pomarańczową chustę i kozaki, a na uszach duże kolczyki tego samego koloru. Całość idealnie pasowała do sylwetki i podkreślała kształty, dając do zrozumienia Kaede, dlaczego niektórzy uwielbiają panie w mundurach.
Kolejne wydarzenia były tak szybkie, że nie była w stanie do końca zorientować się w sytuacji, Kaioshin pożegnał się z Kaio i przeteleportował ją ze sobą.
Bardzo dziwne uczucie taki przelot, rozejrzała się nerwowo i zamrugała zdziwiona oczkami. To co ukazało się przed nią było większe, niż kiedykolwiek w życiu miała okazje oglądać, chociaż może piekło dorównywało temu? Piekło nie było tak ślicznie cudownie urocze. Uniosła się lekko w górę, z entuzjazmem robiąc spirale w powietrzu, aby dokładnie przeanalizować cały krajobraz. Zakochała się w tym miejscu na poczekaniu, jej serce zabiło głośniej z radości, a entuzjazm wypełniał jej serce. Szczerze to nie widok nie był tak cudowny, raj był stokroć piękniejszy, ale było tu coś niepowtarzalnego, jeszcze nie wiedziała, że to tak naprawdę tylko przeczucie wolności i nowego świata.
-Co będziemy tutaj robić?- podpłynęła w powietrzu do swojego szefa, udając że płynie po niebie. Była podekscytowana jak nigdy w życiu, gdy kazali jej szwendać się wokół zaświatów, była jak na wygnaniu, jednak wciąż na smyczy i pod kontrola, teraz pierwszy raz zaczyna funkcjonować jako ktoś prawie niezależny i reprezentant najwyższej władzy wszechświata. „Życie jest piękne…”
Kolejne wydarzenia były tak szybkie, że nie była w stanie do końca zorientować się w sytuacji, Kaioshin pożegnał się z Kaio i przeteleportował ją ze sobą.
Bardzo dziwne uczucie taki przelot, rozejrzała się nerwowo i zamrugała zdziwiona oczkami. To co ukazało się przed nią było większe, niż kiedykolwiek w życiu miała okazje oglądać, chociaż może piekło dorównywało temu? Piekło nie było tak ślicznie cudownie urocze. Uniosła się lekko w górę, z entuzjazmem robiąc spirale w powietrzu, aby dokładnie przeanalizować cały krajobraz. Zakochała się w tym miejscu na poczekaniu, jej serce zabiło głośniej z radości, a entuzjazm wypełniał jej serce. Szczerze to nie widok nie był tak cudowny, raj był stokroć piękniejszy, ale było tu coś niepowtarzalnego, jeszcze nie wiedziała, że to tak naprawdę tylko przeczucie wolności i nowego świata.
-Co będziemy tutaj robić?- podpłynęła w powietrzu do swojego szefa, udając że płynie po niebie. Była podekscytowana jak nigdy w życiu, gdy kazali jej szwendać się wokół zaświatów, była jak na wygnaniu, jednak wciąż na smyczy i pod kontrola, teraz pierwszy raz zaczyna funkcjonować jako ktoś prawie niezależny i reprezentant najwyższej władzy wszechświata. „Życie jest piękne…”
Re: Łąka (pastwiska)
Nie Kwi 21, 2013 9:46 pm
Pojawili się w samym środku malowniczej łąki. Chyba cała paleta kolorów rozciągała się po horyzoncie. Gdzieniegdzie motyl przysiadł na jakimś kwiatku. Cudowny widok. Kaioshin z rozmarzoną miną zaciągnął się powietrzem.
- Aachhh jak dawno tu nie byłem - rzekł z zamkniętymi oczami.
Jego przyboczna także była zachwycona widokiem. Pływała w powietrzu niczym obłok. Zwierzchnik Boginki spojrzał na nią z uśmiechem.
- Nie będziemy, a Ty będziesz - odpowiedział na zadane pytanie - znajdujemy się na planecie o nazwie Ziemia. Jest to jedno z piękniejszych miejsc w Północnej Galaktyce, nad którą jak już zapewne wiesz czuwa Kaio-sama, ten sam od którego dopiero co uciekliśmy. Widzę, że bardzo Ci się tu podoba. Niech Cię to jednak nie zmyli. Wbrew pozorom jest tu wiele zła. Masa nikczemników pałęta się po tym globie. I tu zaczyna się Twoje zadanie. Chciałbym sprawdzić do czego jesteś zdolna. Postaraj się wyplenić zło, nie całe, ale chociaż jakąś jego część. Każda nawrócona istota, każde uratowane życie zaprocentuje w przyszłości. Ja sam muszę wracać do siebie, mam tam parę spraw do załatwienia. Jednak będę monitorował Twoje poczynania.
Uśmiechnął się do Kaede, jakby chciał dodać jej otuchy i powiedzieć, że da sobie radę. Westchnął, omiótł wzrokiem otaczający go krajobraz, po czym dodał:
- Masz może jakieś pytania? Jeśli nie, to na razie się pożegnamy.
OCC:
Masz jakieś pytania to wal. Jeśli nie, to opisujesz jak Kaioshin znika i... rozpoczynasz swoją misję
- Aachhh jak dawno tu nie byłem - rzekł z zamkniętymi oczami.
Jego przyboczna także była zachwycona widokiem. Pływała w powietrzu niczym obłok. Zwierzchnik Boginki spojrzał na nią z uśmiechem.
- Nie będziemy, a Ty będziesz - odpowiedział na zadane pytanie - znajdujemy się na planecie o nazwie Ziemia. Jest to jedno z piękniejszych miejsc w Północnej Galaktyce, nad którą jak już zapewne wiesz czuwa Kaio-sama, ten sam od którego dopiero co uciekliśmy. Widzę, że bardzo Ci się tu podoba. Niech Cię to jednak nie zmyli. Wbrew pozorom jest tu wiele zła. Masa nikczemników pałęta się po tym globie. I tu zaczyna się Twoje zadanie. Chciałbym sprawdzić do czego jesteś zdolna. Postaraj się wyplenić zło, nie całe, ale chociaż jakąś jego część. Każda nawrócona istota, każde uratowane życie zaprocentuje w przyszłości. Ja sam muszę wracać do siebie, mam tam parę spraw do załatwienia. Jednak będę monitorował Twoje poczynania.
Uśmiechnął się do Kaede, jakby chciał dodać jej otuchy i powiedzieć, że da sobie radę. Westchnął, omiótł wzrokiem otaczający go krajobraz, po czym dodał:
- Masz może jakieś pytania? Jeśli nie, to na razie się pożegnamy.
OCC:
Masz jakieś pytania to wal. Jeśli nie, to opisujesz jak Kaioshin znika i... rozpoczynasz swoją misję
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pon Kwi 22, 2013 2:09 pm
-Nie mam… Raczej nie…- odpowiedziała niepewnie, zastanawiając się gdzie schroni głowę i co będzie jadła, bo przecież ma tylko paczkę ciastek, a przecież kraść nie może, skoro ma siać wokół dobro. Szef zniknął, a ona została sama, bez jakiejkolwiek wiedzy co należy zrobić. Szczerze to poczuła się zupełnie zagubiona, sama, z daleka od domu, bez umiejętności przetrwania poza niebem. Mogłaby polować, ale przecież byłoby jej żal zwierzątek obalonych jej piąstkami. Usiadła z wrażenia na ziemi, myśląc co powinna zrobić. W krótkim czasie jej życie wywróciło się do góry nogami, a nikt nie dał jej możliwości i czasu przystosowania się do tego.
Refleksja przyszła nagle, zalewając ją oczywistymi wnioskami. Po pierwsze nie może tu zostać, bo sama nic nie zdziała. Zarobi na swoje życie pomagając innym, musi tylko znaleźć mieszkańców tego świata. Drapiąc się z zakłopotaniem z tyłu głowy, wybiła się od ziemi i poleciała rozejrzeć się za jakąś osadą. Tam gdzie budynki, tam też stworzonka, prosta zasada. Wygląda na to, że spędzi tu dużo czasu, nie ma co się zastanawiać w samotności, nie napełni Ziemi dobrem, jeśli nie zacznie działać, a jedzenie samo się znajdzie. Wygląda na to, że można tutaj spać pod gołym niebem, spokojnie da sobie radę i z tym.
Szczerze mówiąc miała dość sporą wiedzę teoretyczną o tej planecie, przeczytała pełno książek i dobrze wiedziała co należy zrobić, aby zachowywać się tak, jak tutejsi mieszkańcy. Wiedziała co to auta, znała obyczaje, umiała się odnaleźć gdy już znajdzie ludzi, ale tak naprawdę nie wiedziała od czego zacząć swoją misję.
Leciała wprost do największego miasta, o jakim słyszała, West City.
ZT--> Ulice
Refleksja przyszła nagle, zalewając ją oczywistymi wnioskami. Po pierwsze nie może tu zostać, bo sama nic nie zdziała. Zarobi na swoje życie pomagając innym, musi tylko znaleźć mieszkańców tego świata. Drapiąc się z zakłopotaniem z tyłu głowy, wybiła się od ziemi i poleciała rozejrzeć się za jakąś osadą. Tam gdzie budynki, tam też stworzonka, prosta zasada. Wygląda na to, że spędzi tu dużo czasu, nie ma co się zastanawiać w samotności, nie napełni Ziemi dobrem, jeśli nie zacznie działać, a jedzenie samo się znajdzie. Wygląda na to, że można tutaj spać pod gołym niebem, spokojnie da sobie radę i z tym.
Szczerze mówiąc miała dość sporą wiedzę teoretyczną o tej planecie, przeczytała pełno książek i dobrze wiedziała co należy zrobić, aby zachowywać się tak, jak tutejsi mieszkańcy. Wiedziała co to auta, znała obyczaje, umiała się odnaleźć gdy już znajdzie ludzi, ale tak naprawdę nie wiedziała od czego zacząć swoją misję.
Leciała wprost do największego miasta, o jakim słyszała, West City.
ZT--> Ulice
Re: Łąka (pastwiska)
Sro Maj 01, 2013 2:01 am
Podsumowując, szkarłatnowłosy miał przyswojoną teorię dwóch technik, które może niedługo opanować i wykorzystać, oraz jednej, z którą musi poczekać.
Niestety tylko ta trzecia naprawdę wzmocni jego ofensywę, a to było dla niego istotne. Posiadał w prawdzie jednego asa w rękawie, ale miał pewne wątpliwości i obawy przed użyciem go. Nie robił tego nigdy, bo "nie był na to gotowy", ale czy teraz jest? Czy jest dosyć silny? A jeśli nie, to kiedy będzie? Bardzo chciałby znać odpowiedź na te pytania, szkoda tylko, że nikt nie jest w stanie mu odpowiedzieć teraz. Byłoby dobrze, gdyby mógł sprawdzić swoją siłę, ale jak? Tego też nie wiedział. Pierwszym co przyszło mu na myśl, była walka z kimś, problem w tym, że nie wiedział z kim, ani skąd tego kogoś wziąć. Przez głowę nawet przeszła mu szalona myśl poszukania Ichiro, szybko jednak z tego zrezygnował. Był ciekawy jaki demon był silny, ale nie do tego stopnia. Westchnął.
-"Przez kilka dni stałem się silniejszy, niż po jakimkolwiek treningu w domu. Jak widać to kwestia motywacji i skrupulatności" -zamyślił się, siadając na trawie- "Muszę robić tak dalej, tego jednego jestem pewien... Ciekawe na jakim poziomie był mój ojciec, wuj nie mówił o nim właściwie nic, ale nie mógł być taki słaby, pewnie panował nad Ki. Tak, pewnie tak było, to by tłumaczyło taką niechęć ze strony jego brata, w końcu jemu się to nie udało. Jak więc z jego córką? Ona też ma w sobie "to coś"? Mogę mieć tylko taką nadzieję... Wcale by mnie to nie zdziwiło, w końcu zawsze była o krok przede mną, więc czemu i nie w tym?"
On o tym nie wiedział, ale spotkanie z demonem wywarło na niego większy wpływ, niż sądził. Gdzieś w środku tego chłopaka z zamiłowaniem do sztuk walki, obudził się prawdziwy wojownik. Na razie jeszcze nie oddziaływał tak na niego, ale im dalej będzie iść na przód Chepri, tym większą moc będzie miał owy wojownik. W końcu przejmie władzę nad nim... Ale jeszcze dużo czasu upłynie do tego.
OOC:
Poprosiłbym o jakieś zadanie, muszę trochę czasu zabić.
Niestety tylko ta trzecia naprawdę wzmocni jego ofensywę, a to było dla niego istotne. Posiadał w prawdzie jednego asa w rękawie, ale miał pewne wątpliwości i obawy przed użyciem go. Nie robił tego nigdy, bo "nie był na to gotowy", ale czy teraz jest? Czy jest dosyć silny? A jeśli nie, to kiedy będzie? Bardzo chciałby znać odpowiedź na te pytania, szkoda tylko, że nikt nie jest w stanie mu odpowiedzieć teraz. Byłoby dobrze, gdyby mógł sprawdzić swoją siłę, ale jak? Tego też nie wiedział. Pierwszym co przyszło mu na myśl, była walka z kimś, problem w tym, że nie wiedział z kim, ani skąd tego kogoś wziąć. Przez głowę nawet przeszła mu szalona myśl poszukania Ichiro, szybko jednak z tego zrezygnował. Był ciekawy jaki demon był silny, ale nie do tego stopnia. Westchnął.
-"Przez kilka dni stałem się silniejszy, niż po jakimkolwiek treningu w domu. Jak widać to kwestia motywacji i skrupulatności" -zamyślił się, siadając na trawie- "Muszę robić tak dalej, tego jednego jestem pewien... Ciekawe na jakim poziomie był mój ojciec, wuj nie mówił o nim właściwie nic, ale nie mógł być taki słaby, pewnie panował nad Ki. Tak, pewnie tak było, to by tłumaczyło taką niechęć ze strony jego brata, w końcu jemu się to nie udało. Jak więc z jego córką? Ona też ma w sobie "to coś"? Mogę mieć tylko taką nadzieję... Wcale by mnie to nie zdziwiło, w końcu zawsze była o krok przede mną, więc czemu i nie w tym?"
On o tym nie wiedział, ale spotkanie z demonem wywarło na niego większy wpływ, niż sądził. Gdzieś w środku tego chłopaka z zamiłowaniem do sztuk walki, obudził się prawdziwy wojownik. Na razie jeszcze nie oddziaływał tak na niego, ale im dalej będzie iść na przód Chepri, tym większą moc będzie miał owy wojownik. W końcu przejmie władzę nad nim... Ale jeszcze dużo czasu upłynie do tego.
OOC:
Poprosiłbym o jakieś zadanie, muszę trochę czasu zabić.
Re: Łąka (pastwiska)
Sob Maj 04, 2013 10:19 pm
Otwarł ospale oczy. Rozejrzał się po usianej kwiatami i ziołami okolicy.
-Huh? -zdziwił się.
-"Widocznie musiałem się zdrzemnąć... Ehh... To nie jest moja pora snu..."
Wstał, otrzepał się z niewielkiej ilości piasku i pyłku roślin.
-"Niby miałem ćwiczyć to latanie, ale... Jak raz, nie mam ochoty. Powędruje sobie trochę, może mi ochota wróci"
Długie wędrówki nie należały do ulubionych czynności chłopaka, ale siedzenia w miejscu wprost nie znosił. Gdyby mógł, nie spał by nawet, mimo, iż tego potrzebował. Jedynym sposobem dla niego na spanie w nocy, to stracić tyle energii w ciągu dnia, żeby nie mieć nawet sił by stać. Działa zawsze. Wziął swoje manatki i ruszył przed siebie. Mimo niechęci do wędrówek, miał w sobie coś z odkrywcy, konkretniej wielką ciekawość świata. To sprawia, że nawet gdyby nie chciał, to i tak będzie szedł w zaparte. Taka już z niego nabuzowana silami witalnymi dusza. Można wnioskować, że ma w sobie duże pokłady Ki, nie będą to pewnie tylko spekulacje, choć to pokaże czas. Źródło jego sił ducha i woli znajdowało się głęboko w nim, chociaż nie było ono w pełni jego... Lepszym stwierdzeniem będzie chyba, że jego siły i postępy nie są w pełni jego zasługami... W zdecydowanej większości są, to fakt, ale za ten drobny pozostający ułamek odpowiada ktoś inny... I wie o tym chyba tylko on, ale to też do czasu.
Tak czy inaczej, szkarłatnowłosy zmierzał ku mniej, lub bardziej nieznanemu otoczeniu. Towarzyszyła mu jedna myśl "Gdzie nogi poniosą".
zt -> wulkan
-Huh? -zdziwił się.
-"Widocznie musiałem się zdrzemnąć... Ehh... To nie jest moja pora snu..."
Wstał, otrzepał się z niewielkiej ilości piasku i pyłku roślin.
-"Niby miałem ćwiczyć to latanie, ale... Jak raz, nie mam ochoty. Powędruje sobie trochę, może mi ochota wróci"
Długie wędrówki nie należały do ulubionych czynności chłopaka, ale siedzenia w miejscu wprost nie znosił. Gdyby mógł, nie spał by nawet, mimo, iż tego potrzebował. Jedynym sposobem dla niego na spanie w nocy, to stracić tyle energii w ciągu dnia, żeby nie mieć nawet sił by stać. Działa zawsze. Wziął swoje manatki i ruszył przed siebie. Mimo niechęci do wędrówek, miał w sobie coś z odkrywcy, konkretniej wielką ciekawość świata. To sprawia, że nawet gdyby nie chciał, to i tak będzie szedł w zaparte. Taka już z niego nabuzowana silami witalnymi dusza. Można wnioskować, że ma w sobie duże pokłady Ki, nie będą to pewnie tylko spekulacje, choć to pokaże czas. Źródło jego sił ducha i woli znajdowało się głęboko w nim, chociaż nie było ono w pełni jego... Lepszym stwierdzeniem będzie chyba, że jego siły i postępy nie są w pełni jego zasługami... W zdecydowanej większości są, to fakt, ale za ten drobny pozostający ułamek odpowiada ktoś inny... I wie o tym chyba tylko on, ale to też do czasu.
Tak czy inaczej, szkarłatnowłosy zmierzał ku mniej, lub bardziej nieznanemu otoczeniu. Towarzyszyła mu jedna myśl "Gdzie nogi poniosą".
zt -> wulkan
- Akron
- Liczba postów : 25
Data rejestracji : 27/01/2013
Skąd : ... i po co?
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Czw Maj 30, 2013 9:06 pm
- You told meeeeee, youuuu were leaviiiiiiiiiiiiiin, after aaall we've beeeen thoruuuuuuugh...
Akron szedł ze słuchawkami w uszach rozglądając się dookoła i podziwiając widoki. Świeżo skoszona łąka wydobywała z siebie nieziemski aromat, przy którym można było zapomnieć dosłownie o wszystkim i rzucić się w objęcia natury. W oddali na końcu pola majaczył ciemny las gęstych liściastych drzew, wyglądający zupełnie niegroźnie z tej odległości.
W plecaku miał parę najpotrzebniejszych rzeczy, zaczynając od koca, na którym miał zamiar rozłożyć się z prowiantem, na śrubokręcie kończąc, gdyż ostatnio metaliczne końcówki palców dawały mu się we znaki nieprzyjemnym skrzypieniem w najmniej oczekiwanych momentach.
Fajnie byłoby mieć psa, pomyślał, wyobrażając sobie wesołe zwierzątko skaczące pośród trawy i uciekające z jakimś patykiem w pyszczku podczas zabawy. Zaraz potem cybernetycznym okiem dostrzegł mnóstwo kleszczy w źdźbłach, co skutecznie odebrało mu marzenia o psie.
- Guess i'm a foooooool, faaaalin in looooooooooove with youuuuuuuuu!!!!!
Wybrał miejsce, aby mieć widok na las i część łąki. Otworzył plecak i rozłożył kocyk, po czym pomijając czynność rozkładania jedzenia po prostu położył się na plecach. Obserwowanie chmur to jedno z jego ulubionych zajęć. Akronowi przypominało to trochę jego przeszłość, wszystkie kosmiczne loty. Poza tym chmury po prostu miały ciekawe kształty, w kazdej można się było czegoś dopatrzeć.
Dawno już nie miałem takiej sielanki. Od kiedy przyjechałem tutaj nie zaznałem takiego spokoju. Ciekawe, czy poznam w końcu jakichś fajnych ludzi. Dopiero tu przybyłem, ale na pewno będzie tu ktoś ciekawy. Jak tylko skończę tutaj, może pójdę sobie do miasta...
Akron szedł ze słuchawkami w uszach rozglądając się dookoła i podziwiając widoki. Świeżo skoszona łąka wydobywała z siebie nieziemski aromat, przy którym można było zapomnieć dosłownie o wszystkim i rzucić się w objęcia natury. W oddali na końcu pola majaczył ciemny las gęstych liściastych drzew, wyglądający zupełnie niegroźnie z tej odległości.
W plecaku miał parę najpotrzebniejszych rzeczy, zaczynając od koca, na którym miał zamiar rozłożyć się z prowiantem, na śrubokręcie kończąc, gdyż ostatnio metaliczne końcówki palców dawały mu się we znaki nieprzyjemnym skrzypieniem w najmniej oczekiwanych momentach.
Fajnie byłoby mieć psa, pomyślał, wyobrażając sobie wesołe zwierzątko skaczące pośród trawy i uciekające z jakimś patykiem w pyszczku podczas zabawy. Zaraz potem cybernetycznym okiem dostrzegł mnóstwo kleszczy w źdźbłach, co skutecznie odebrało mu marzenia o psie.
- Guess i'm a foooooool, faaaalin in looooooooooove with youuuuuuuuu!!!!!
Wybrał miejsce, aby mieć widok na las i część łąki. Otworzył plecak i rozłożył kocyk, po czym pomijając czynność rozkładania jedzenia po prostu położył się na plecach. Obserwowanie chmur to jedno z jego ulubionych zajęć. Akronowi przypominało to trochę jego przeszłość, wszystkie kosmiczne loty. Poza tym chmury po prostu miały ciekawe kształty, w kazdej można się było czegoś dopatrzeć.
Dawno już nie miałem takiej sielanki. Od kiedy przyjechałem tutaj nie zaznałem takiego spokoju. Ciekawe, czy poznam w końcu jakichś fajnych ludzi. Dopiero tu przybyłem, ale na pewno będzie tu ktoś ciekawy. Jak tylko skończę tutaj, może pójdę sobie do miasta...
- Akron
- Liczba postów : 25
Data rejestracji : 27/01/2013
Skąd : ... i po co?
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Sro Cze 19, 2013 7:35 pm
Kiedy podeszła do niego nieznajoma był w trakcie oglądania przezabawnej chmury, formującej się w kształt słonia zjadającego pucharek lodów. Akron zażerał słodycze przyniesione przez siebie i świetnie się przy tym bawił, gdyż słońce przygrzewało mu czubek głowy, a wiaterek wiał przyjemnie, chłodząc wspomniany czubek swoim delikatnym dotykiem. Usiadł szybko słysząc głos nieznajomej stojącej nad nim i patrzącej się na niego wzrokiem wyrażającym mieszane uczucia. Śmiesznie musiał wyglądać spoglądając na nią z głupawym wyrazem twarzy, bo nie spodziewał się nikogo na takim odludziu.
No ale cóż.
Wstał, poprawił koc i usiadł na jednym jego końcu, wskazując nieznajomej miejsce przez niego zrobione. Sięgnął po plecak i rzucił jej piwo.
- Jeśli lubienie natury polega na przychodzeniu tutaj i wylegiwaniu się patrząc w niebo, to tak, lubię - odpowiedział z zakłopotanym uśmiechem.
Hmm... to nie jest dobry sposób na rozpoczęcie znajomości...
- Jestem Akron - przedstawił się spoglądając z uśmiechem na wiewiórkę - Co tutaj robisz? - zwrócił się do nieznajomej
No ale cóż.
Wstał, poprawił koc i usiadł na jednym jego końcu, wskazując nieznajomej miejsce przez niego zrobione. Sięgnął po plecak i rzucił jej piwo.
- Jeśli lubienie natury polega na przychodzeniu tutaj i wylegiwaniu się patrząc w niebo, to tak, lubię - odpowiedział z zakłopotanym uśmiechem.
Hmm... to nie jest dobry sposób na rozpoczęcie znajomości...
- Jestem Akron - przedstawił się spoglądając z uśmiechem na wiewiórkę - Co tutaj robisz? - zwrócił się do nieznajomej
- Akron
- Liczba postów : 25
Data rejestracji : 27/01/2013
Skąd : ... i po co?
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Wto Lip 16, 2013 8:06 pm
Obfitująca w niezwykłe zwroty akcji konwersacja zaczęła się ostro rozkręcać, więc Akron zaczął powoli zbierać manatki nad którymi stała nieznajoma, nieobecnym wzrokiem patrząc się w niego. Pomyślał, że musiało zdarzyć się ostre spięcie, bo po takim czasie to nawet wiewiórka siedząca na jej ramieniu odpowiedziałaby COŚ. Ale nie ona, nieznajoma stała jak wryta, nie mając zamiaru pisnąć ani słóweczka. Kiedy już koc i słodycze były spakowane do plecaczka, rzucił ostatnie spojrzenie na nią, lecz nic się nie zmieniło. Obszedł ją parę razy dookoła, ale jej to najwyraźniej nie przeszkadzało.
Ściemnia się, pomyślał. Ciekawe ile jeszcze tak wytrzyma. No cóż, ciężko się zakończyła moja pierwsza próba zawarcia jakiejkolwiek znajomości w tym życiu. Czas na mnie, niech sobie radzi sama. Mam nadzieję, że następne nie będą już tak "nieśmiałe"...
Zaczął się powoli wycofywać twarzą wciąż zwrócony do nieznajomej, ale nie nastąpiło kompletnie nic.
Z TEMATU, nie wiem dokąd, na pewno zostanę w "pozostałych miejscach.." sorki, ale ile można czekać
Ściemnia się, pomyślał. Ciekawe ile jeszcze tak wytrzyma. No cóż, ciężko się zakończyła moja pierwsza próba zawarcia jakiejkolwiek znajomości w tym życiu. Czas na mnie, niech sobie radzi sama. Mam nadzieję, że następne nie będą już tak "nieśmiałe"...
Zaczął się powoli wycofywać twarzą wciąż zwrócony do nieznajomej, ale nie nastąpiło kompletnie nic.
Z TEMATU, nie wiem dokąd, na pewno zostanę w "pozostałych miejscach.." sorki, ale ile można czekać
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Sro Kwi 30, 2014 12:10 pm
Lecieli wysoko na ziemią, kierując się na południe. Haz wiedział doskonale jakiego miejsca szuka. Chciał by Vulfila miała jak najlepsze warunki do treningu. A dobór odpowiedniego otoczenia może być akurat w tym przypadku kluczowy. Wypatrywał więc czegoś ciekawego, co jakiś czas przeczesując teren, również ten odległy. W pewnym momencie skupił się na walce, toczonej przez Rei'a i June. Wyglądało na to, że dobiegła ona końca. Napastnik odszedł i co ciekawe, zrobiła to również jedna z osób, które dołączyły w trakcie. Towarzysz bądź towarzyszka Kuro, przyjmując, że jedna z tych KI należy właśnie do jego kuzyna, w co gorąco wierzył. Domyślał się z kim przybył na Ziemię, widział tę dziewczynę we wspomnieniach Tsufula. Ciekawiło go dlaczego postanowiła odłączyć się od grupy. Co takiego mogło się tam wydarzyć? Jednego był pewien - nikt nie zginął, chociaż Ki Reito osłabła. Odczuł lekką ulgę. Chociaż praktycznie ich nie znał, martwił się ich losem i cieszył się, że nic złego się nie stało.
Przelatywali właśnie nad łąką. Hazard rzucił tylko okiem i poleciał dalej, lecz po chwili gwałtownie się zatrzymał i obejrzał za siebie. Moment, to miejsce nadaje się idealnie. Cała masa niewielkich Ki, zero cywilizacji, tak więc cisza i spokój. Wymarzone warunki.
- Tu będzie dobrze, lądujemy - rzucił w stronę towarzyszki.
Było tu bardzo kolorowo, miło i przyjemnie. Trawa pod stopami mięciutka, na kwiatkach przysiadały owady, pomiędzy wyższymi roślinami przemykały zwierzęta. Lepiej nie mogli trafić.
- Tutaj potrenujemy - rzekł z uśmiechem.
Usiadł po turecku, zachęcając Vulfi by spoczęła przed nim. Rozejrzał się jeszcze raz, a następnie poświęcił krótką chwilę by pomyśleć nad odpowiednią metodą treningu. Przypomniał sobie jak sam się tego uczył i zachciało mu się parsknąć śmiechem. Tutaj było pięknie, ciepło, wiał lekki wietrzyk, a on ćwiczył pod ziemią w ściekach, gdzie śmierdziało, był hałas i w dodatku znajdował się pod presją czasu. Z drugiej jednak strony takie warunki sprawiły, iż szybciej opanował wyczuwanie Ki, uwinął się w ciągu godziny. Ale przecież teraz sytuacja jest inna, nigdzie im się nie śpieszy. Odetchnął głęboko i rzekł:
- Tak więc tak jak obiecałem, nauczę Cię paru przydatnych zdolności. Zaczniemy od, moim zdaniem, niezwykle ważnej umiejętności, która przyda Ci się niemal na każdym kroku. Nazywa się Ki Feeling i ma 2 poziomy. Pierwszy, którym zajmiemy się teraz, umożliwia wyczuwanie energii jakiejkolwiek żywej istoty, oraz na ocenieniu w przybliżeniu jej mocy. Jak wiesz, Nasza rasa używa w tym celu scouterów, lecz je można z łatwością oszukać, tym jednak zajmiemy się w dalszej części treningu. Jak zapewne zauważyłaś, sporo tu najróżniejszych form życia, co pomoże Ci w treningu. Teraz zamknij oczy i spróbuj oczyścić umysł. Jednocześnie starał się "wyczuć" otoczenie każdym możliwym zmysłem. Słuchem, węchem, dotykiem. Nie możesz polegać wyłącznie na wzroku. Stań się jednością z tym miejscem. Gdy poczujesz, że jesteś gotowa, daj mi znać. Powiem Ci co dalej.
Uśmiechnął się, chcąc dodać jej otuchy. Nie jest to technika trudna do nauczenia, lecz dość specyficzna. Z doświadczenia wiedział również, że jest nieoceniona również przy treningu innych zdolności. Dlatego też zdecydował się zacząć właśnie od niej.
Przelatywali właśnie nad łąką. Hazard rzucił tylko okiem i poleciał dalej, lecz po chwili gwałtownie się zatrzymał i obejrzał za siebie. Moment, to miejsce nadaje się idealnie. Cała masa niewielkich Ki, zero cywilizacji, tak więc cisza i spokój. Wymarzone warunki.
- Tu będzie dobrze, lądujemy - rzucił w stronę towarzyszki.
Było tu bardzo kolorowo, miło i przyjemnie. Trawa pod stopami mięciutka, na kwiatkach przysiadały owady, pomiędzy wyższymi roślinami przemykały zwierzęta. Lepiej nie mogli trafić.
- Tutaj potrenujemy - rzekł z uśmiechem.
Usiadł po turecku, zachęcając Vulfi by spoczęła przed nim. Rozejrzał się jeszcze raz, a następnie poświęcił krótką chwilę by pomyśleć nad odpowiednią metodą treningu. Przypomniał sobie jak sam się tego uczył i zachciało mu się parsknąć śmiechem. Tutaj było pięknie, ciepło, wiał lekki wietrzyk, a on ćwiczył pod ziemią w ściekach, gdzie śmierdziało, był hałas i w dodatku znajdował się pod presją czasu. Z drugiej jednak strony takie warunki sprawiły, iż szybciej opanował wyczuwanie Ki, uwinął się w ciągu godziny. Ale przecież teraz sytuacja jest inna, nigdzie im się nie śpieszy. Odetchnął głęboko i rzekł:
- Tak więc tak jak obiecałem, nauczę Cię paru przydatnych zdolności. Zaczniemy od, moim zdaniem, niezwykle ważnej umiejętności, która przyda Ci się niemal na każdym kroku. Nazywa się Ki Feeling i ma 2 poziomy. Pierwszy, którym zajmiemy się teraz, umożliwia wyczuwanie energii jakiejkolwiek żywej istoty, oraz na ocenieniu w przybliżeniu jej mocy. Jak wiesz, Nasza rasa używa w tym celu scouterów, lecz je można z łatwością oszukać, tym jednak zajmiemy się w dalszej części treningu. Jak zapewne zauważyłaś, sporo tu najróżniejszych form życia, co pomoże Ci w treningu. Teraz zamknij oczy i spróbuj oczyścić umysł. Jednocześnie starał się "wyczuć" otoczenie każdym możliwym zmysłem. Słuchem, węchem, dotykiem. Nie możesz polegać wyłącznie na wzroku. Stań się jednością z tym miejscem. Gdy poczujesz, że jesteś gotowa, daj mi znać. Powiem Ci co dalej.
Uśmiechnął się, chcąc dodać jej otuchy. Nie jest to technika trudna do nauczenia, lecz dość specyficzna. Z doświadczenia wiedział również, że jest nieoceniona również przy treningu innych zdolności. Dlatego też zdecydował się zacząć właśnie od niej.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pią Maj 02, 2014 11:51 am
Vulfila leciała zaraz za Hazardem, ciekawa, gdzie ten też chciał ją zaprowadzić. Powietrze było ciepłe i rześkie. Na niebie leciało kilka chmur, a to wszystko sprzyjało przemyśleniom. A właściwie ich brakowi. Czy nie wspaniale byłoby nie musieć wracać na Vegetę? Móc pozostać tutaj i żyć chwilą? Gonić za chmurkami, opalać się w słońcu i bawić nocami?
Ni z tego ni z owego Hazard zatrzymał się, wybijając Vulfilę z zamyślenia. Ledwie wyhamowała przed nim, żeby na niego nie wpaść. Halfka popatrzyła pod siebie i zobaczyła łąkę. Była wspaniała, kwiecista i pachnąca. Saiyanka zwolniła tempo, zniżyła tor lotu i przelatywała tuż nad kępą dmuchawców. Nie mogła się powstrzymać. Wstrzymała KI i wpadła w kwiaty wślizgiem. W pewnym momencie zniknęła w wysokiej trawie i wystawał jej jedynie czubek ogona, który wyglądał jak peryskop na trawiastym morzu.
W końcu Vulfila wyłoniła się z trawy z szerokim uśmiechem i pyłkami dmuchawców i trawą w gęstych, długich włosach. Z lekko przymkniętymi oczami ruszyła w stronę Hazarda na czworakach. Kiedy w końcu dotarła do niego popatrzyła na niego mętnym wzrokiem. Miała ochotę na igraszki, a nie koniecznie na trening, ale z drugiej strony Koszarowy nauczył ją, że nie dyskutuje się, jeśli chodzi o treningi, więc usiadła grzecznie po turecku na przeciwko blondyna.
- A Ki-Feeling też da się oszukać?- spytała, opierając głowę na ręce i patrząc uważnie wielkimi, migdałowymi oczami na Hazarda.
Vulfila wyprostowała się, wypięła pierś do przodu i zamknęła oczy. Siedziała niewątpliwie wzorowo, ale przez jej głowę krążyły co chwilę przeróżne myśli, które zaburzały skupienie. Nad tym nie mogła zapanować, nigdy nie próbowała.
- Ciężko mi oczyścić umysł. - mówiła z zamkniętymi oczami. - Za dużo ostatnio się wydarzyło. Wiesz, jeszcze wczoraj zajęta byłam życiem codziennym, a tutaj potwór z jeziora, ty, potem twój wuj i wycieczka na plażę... - paplała, ale w końcu zamilkła i próbowała pozbyć się wszystkich krążących po jej głowie myśli. Starała się wyobrazić sobie stworzenia wokoło, ale to wcale nie pomagało jej w ich "wyczuciu". W uszach słyszała cykanie owadów i śpiew okolicznych ptaków. Szelest liści i powiew wiatru. Zapach był intensywny, kwiatowy. Cała ta łąka epatowała aromatem świeżej trawy i zapachem wilgotnej ziemi. Początkowo dotykiem nie odczuwała nic, poza swoimi kolanami, które pokryły się lekką gęsią skórką od powiewu wiatru. Dopiero po chwili skupiła się bardziej i zdała sobie sprawę z tego, że słońce grzeje jej dekolt i ramiona, jakby przygrzewał je mały piekarnik. Na twarzy czuła smaganie wiatru.
- Słyszę serenadę owadów i śpiew ptaków. Trawa szeleści, a wiatr targa koronami drzew. - mówiła, choć nie wiedziała, czy o to chodziło Hazardowi, kiedy stwierdził, że ma dać znać, gdy będzie gotowa. - Łąka pachnie kwiatami, świeżą trawą i wilgocią. Słońce ogrzewa mi skórę, a wiatr lekko smaga mi twarz.
Ni z tego ni z owego Hazard zatrzymał się, wybijając Vulfilę z zamyślenia. Ledwie wyhamowała przed nim, żeby na niego nie wpaść. Halfka popatrzyła pod siebie i zobaczyła łąkę. Była wspaniała, kwiecista i pachnąca. Saiyanka zwolniła tempo, zniżyła tor lotu i przelatywała tuż nad kępą dmuchawców. Nie mogła się powstrzymać. Wstrzymała KI i wpadła w kwiaty wślizgiem. W pewnym momencie zniknęła w wysokiej trawie i wystawał jej jedynie czubek ogona, który wyglądał jak peryskop na trawiastym morzu.
W końcu Vulfila wyłoniła się z trawy z szerokim uśmiechem i pyłkami dmuchawców i trawą w gęstych, długich włosach. Z lekko przymkniętymi oczami ruszyła w stronę Hazarda na czworakach. Kiedy w końcu dotarła do niego popatrzyła na niego mętnym wzrokiem. Miała ochotę na igraszki, a nie koniecznie na trening, ale z drugiej strony Koszarowy nauczył ją, że nie dyskutuje się, jeśli chodzi o treningi, więc usiadła grzecznie po turecku na przeciwko blondyna.
- A Ki-Feeling też da się oszukać?- spytała, opierając głowę na ręce i patrząc uważnie wielkimi, migdałowymi oczami na Hazarda.
Vulfila wyprostowała się, wypięła pierś do przodu i zamknęła oczy. Siedziała niewątpliwie wzorowo, ale przez jej głowę krążyły co chwilę przeróżne myśli, które zaburzały skupienie. Nad tym nie mogła zapanować, nigdy nie próbowała.
- Ciężko mi oczyścić umysł. - mówiła z zamkniętymi oczami. - Za dużo ostatnio się wydarzyło. Wiesz, jeszcze wczoraj zajęta byłam życiem codziennym, a tutaj potwór z jeziora, ty, potem twój wuj i wycieczka na plażę... - paplała, ale w końcu zamilkła i próbowała pozbyć się wszystkich krążących po jej głowie myśli. Starała się wyobrazić sobie stworzenia wokoło, ale to wcale nie pomagało jej w ich "wyczuciu". W uszach słyszała cykanie owadów i śpiew okolicznych ptaków. Szelest liści i powiew wiatru. Zapach był intensywny, kwiatowy. Cała ta łąka epatowała aromatem świeżej trawy i zapachem wilgotnej ziemi. Początkowo dotykiem nie odczuwała nic, poza swoimi kolanami, które pokryły się lekką gęsią skórką od powiewu wiatru. Dopiero po chwili skupiła się bardziej i zdała sobie sprawę z tego, że słońce grzeje jej dekolt i ramiona, jakby przygrzewał je mały piekarnik. Na twarzy czuła smaganie wiatru.
- Słyszę serenadę owadów i śpiew ptaków. Trawa szeleści, a wiatr targa koronami drzew. - mówiła, choć nie wiedziała, czy o to chodziło Hazardowi, kiedy stwierdził, że ma dać znać, gdy będzie gotowa. - Łąka pachnie kwiatami, świeżą trawą i wilgocią. Słońce ogrzewa mi skórę, a wiatr lekko smaga mi twarz.
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach