Łąka (pastwiska)
+6
Kanade
Zerb
Khepri
April
Reito
NPC
10 posters
Strona 2 z 2 • 1, 2
Łąka (pastwiska)
Sro Maj 30, 2012 4:49 pm
First topic message reminder :
Najlepsze miejsce na odpoczynek pod słońcem, w upalne dni. Wziąć koc, położyć się i patrzeć na wędrujące obłoczki. No, chyba że komuś wymarzył się pojedynek w samo południe, akurat w tak odludnym miejscu.
Najlepsze miejsce na odpoczynek pod słońcem, w upalne dni. Wziąć koc, położyć się i patrzeć na wędrujące obłoczki. No, chyba że komuś wymarzył się pojedynek w samo południe, akurat w tak odludnym miejscu.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Sro Kwi 30, 2014 12:10 pm
Lecieli wysoko na ziemią, kierując się na południe. Haz wiedział doskonale jakiego miejsca szuka. Chciał by Vulfila miała jak najlepsze warunki do treningu. A dobór odpowiedniego otoczenia może być akurat w tym przypadku kluczowy. Wypatrywał więc czegoś ciekawego, co jakiś czas przeczesując teren, również ten odległy. W pewnym momencie skupił się na walce, toczonej przez Rei'a i June. Wyglądało na to, że dobiegła ona końca. Napastnik odszedł i co ciekawe, zrobiła to również jedna z osób, które dołączyły w trakcie. Towarzysz bądź towarzyszka Kuro, przyjmując, że jedna z tych KI należy właśnie do jego kuzyna, w co gorąco wierzył. Domyślał się z kim przybył na Ziemię, widział tę dziewczynę we wspomnieniach Tsufula. Ciekawiło go dlaczego postanowiła odłączyć się od grupy. Co takiego mogło się tam wydarzyć? Jednego był pewien - nikt nie zginął, chociaż Ki Reito osłabła. Odczuł lekką ulgę. Chociaż praktycznie ich nie znał, martwił się ich losem i cieszył się, że nic złego się nie stało.
Przelatywali właśnie nad łąką. Hazard rzucił tylko okiem i poleciał dalej, lecz po chwili gwałtownie się zatrzymał i obejrzał za siebie. Moment, to miejsce nadaje się idealnie. Cała masa niewielkich Ki, zero cywilizacji, tak więc cisza i spokój. Wymarzone warunki.
- Tu będzie dobrze, lądujemy - rzucił w stronę towarzyszki.
Było tu bardzo kolorowo, miło i przyjemnie. Trawa pod stopami mięciutka, na kwiatkach przysiadały owady, pomiędzy wyższymi roślinami przemykały zwierzęta. Lepiej nie mogli trafić.
- Tutaj potrenujemy - rzekł z uśmiechem.
Usiadł po turecku, zachęcając Vulfi by spoczęła przed nim. Rozejrzał się jeszcze raz, a następnie poświęcił krótką chwilę by pomyśleć nad odpowiednią metodą treningu. Przypomniał sobie jak sam się tego uczył i zachciało mu się parsknąć śmiechem. Tutaj było pięknie, ciepło, wiał lekki wietrzyk, a on ćwiczył pod ziemią w ściekach, gdzie śmierdziało, był hałas i w dodatku znajdował się pod presją czasu. Z drugiej jednak strony takie warunki sprawiły, iż szybciej opanował wyczuwanie Ki, uwinął się w ciągu godziny. Ale przecież teraz sytuacja jest inna, nigdzie im się nie śpieszy. Odetchnął głęboko i rzekł:
- Tak więc tak jak obiecałem, nauczę Cię paru przydatnych zdolności. Zaczniemy od, moim zdaniem, niezwykle ważnej umiejętności, która przyda Ci się niemal na każdym kroku. Nazywa się Ki Feeling i ma 2 poziomy. Pierwszy, którym zajmiemy się teraz, umożliwia wyczuwanie energii jakiejkolwiek żywej istoty, oraz na ocenieniu w przybliżeniu jej mocy. Jak wiesz, Nasza rasa używa w tym celu scouterów, lecz je można z łatwością oszukać, tym jednak zajmiemy się w dalszej części treningu. Jak zapewne zauważyłaś, sporo tu najróżniejszych form życia, co pomoże Ci w treningu. Teraz zamknij oczy i spróbuj oczyścić umysł. Jednocześnie starał się "wyczuć" otoczenie każdym możliwym zmysłem. Słuchem, węchem, dotykiem. Nie możesz polegać wyłącznie na wzroku. Stań się jednością z tym miejscem. Gdy poczujesz, że jesteś gotowa, daj mi znać. Powiem Ci co dalej.
Uśmiechnął się, chcąc dodać jej otuchy. Nie jest to technika trudna do nauczenia, lecz dość specyficzna. Z doświadczenia wiedział również, że jest nieoceniona również przy treningu innych zdolności. Dlatego też zdecydował się zacząć właśnie od niej.
Przelatywali właśnie nad łąką. Hazard rzucił tylko okiem i poleciał dalej, lecz po chwili gwałtownie się zatrzymał i obejrzał za siebie. Moment, to miejsce nadaje się idealnie. Cała masa niewielkich Ki, zero cywilizacji, tak więc cisza i spokój. Wymarzone warunki.
- Tu będzie dobrze, lądujemy - rzucił w stronę towarzyszki.
Było tu bardzo kolorowo, miło i przyjemnie. Trawa pod stopami mięciutka, na kwiatkach przysiadały owady, pomiędzy wyższymi roślinami przemykały zwierzęta. Lepiej nie mogli trafić.
- Tutaj potrenujemy - rzekł z uśmiechem.
Usiadł po turecku, zachęcając Vulfi by spoczęła przed nim. Rozejrzał się jeszcze raz, a następnie poświęcił krótką chwilę by pomyśleć nad odpowiednią metodą treningu. Przypomniał sobie jak sam się tego uczył i zachciało mu się parsknąć śmiechem. Tutaj było pięknie, ciepło, wiał lekki wietrzyk, a on ćwiczył pod ziemią w ściekach, gdzie śmierdziało, był hałas i w dodatku znajdował się pod presją czasu. Z drugiej jednak strony takie warunki sprawiły, iż szybciej opanował wyczuwanie Ki, uwinął się w ciągu godziny. Ale przecież teraz sytuacja jest inna, nigdzie im się nie śpieszy. Odetchnął głęboko i rzekł:
- Tak więc tak jak obiecałem, nauczę Cię paru przydatnych zdolności. Zaczniemy od, moim zdaniem, niezwykle ważnej umiejętności, która przyda Ci się niemal na każdym kroku. Nazywa się Ki Feeling i ma 2 poziomy. Pierwszy, którym zajmiemy się teraz, umożliwia wyczuwanie energii jakiejkolwiek żywej istoty, oraz na ocenieniu w przybliżeniu jej mocy. Jak wiesz, Nasza rasa używa w tym celu scouterów, lecz je można z łatwością oszukać, tym jednak zajmiemy się w dalszej części treningu. Jak zapewne zauważyłaś, sporo tu najróżniejszych form życia, co pomoże Ci w treningu. Teraz zamknij oczy i spróbuj oczyścić umysł. Jednocześnie starał się "wyczuć" otoczenie każdym możliwym zmysłem. Słuchem, węchem, dotykiem. Nie możesz polegać wyłącznie na wzroku. Stań się jednością z tym miejscem. Gdy poczujesz, że jesteś gotowa, daj mi znać. Powiem Ci co dalej.
Uśmiechnął się, chcąc dodać jej otuchy. Nie jest to technika trudna do nauczenia, lecz dość specyficzna. Z doświadczenia wiedział również, że jest nieoceniona również przy treningu innych zdolności. Dlatego też zdecydował się zacząć właśnie od niej.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pią Maj 02, 2014 11:51 am
Vulfila leciała zaraz za Hazardem, ciekawa, gdzie ten też chciał ją zaprowadzić. Powietrze było ciepłe i rześkie. Na niebie leciało kilka chmur, a to wszystko sprzyjało przemyśleniom. A właściwie ich brakowi. Czy nie wspaniale byłoby nie musieć wracać na Vegetę? Móc pozostać tutaj i żyć chwilą? Gonić za chmurkami, opalać się w słońcu i bawić nocami?
Ni z tego ni z owego Hazard zatrzymał się, wybijając Vulfilę z zamyślenia. Ledwie wyhamowała przed nim, żeby na niego nie wpaść. Halfka popatrzyła pod siebie i zobaczyła łąkę. Była wspaniała, kwiecista i pachnąca. Saiyanka zwolniła tempo, zniżyła tor lotu i przelatywała tuż nad kępą dmuchawców. Nie mogła się powstrzymać. Wstrzymała KI i wpadła w kwiaty wślizgiem. W pewnym momencie zniknęła w wysokiej trawie i wystawał jej jedynie czubek ogona, który wyglądał jak peryskop na trawiastym morzu.
W końcu Vulfila wyłoniła się z trawy z szerokim uśmiechem i pyłkami dmuchawców i trawą w gęstych, długich włosach. Z lekko przymkniętymi oczami ruszyła w stronę Hazarda na czworakach. Kiedy w końcu dotarła do niego popatrzyła na niego mętnym wzrokiem. Miała ochotę na igraszki, a nie koniecznie na trening, ale z drugiej strony Koszarowy nauczył ją, że nie dyskutuje się, jeśli chodzi o treningi, więc usiadła grzecznie po turecku na przeciwko blondyna.
- A Ki-Feeling też da się oszukać?- spytała, opierając głowę na ręce i patrząc uważnie wielkimi, migdałowymi oczami na Hazarda.
Vulfila wyprostowała się, wypięła pierś do przodu i zamknęła oczy. Siedziała niewątpliwie wzorowo, ale przez jej głowę krążyły co chwilę przeróżne myśli, które zaburzały skupienie. Nad tym nie mogła zapanować, nigdy nie próbowała.
- Ciężko mi oczyścić umysł. - mówiła z zamkniętymi oczami. - Za dużo ostatnio się wydarzyło. Wiesz, jeszcze wczoraj zajęta byłam życiem codziennym, a tutaj potwór z jeziora, ty, potem twój wuj i wycieczka na plażę... - paplała, ale w końcu zamilkła i próbowała pozbyć się wszystkich krążących po jej głowie myśli. Starała się wyobrazić sobie stworzenia wokoło, ale to wcale nie pomagało jej w ich "wyczuciu". W uszach słyszała cykanie owadów i śpiew okolicznych ptaków. Szelest liści i powiew wiatru. Zapach był intensywny, kwiatowy. Cała ta łąka epatowała aromatem świeżej trawy i zapachem wilgotnej ziemi. Początkowo dotykiem nie odczuwała nic, poza swoimi kolanami, które pokryły się lekką gęsią skórką od powiewu wiatru. Dopiero po chwili skupiła się bardziej i zdała sobie sprawę z tego, że słońce grzeje jej dekolt i ramiona, jakby przygrzewał je mały piekarnik. Na twarzy czuła smaganie wiatru.
- Słyszę serenadę owadów i śpiew ptaków. Trawa szeleści, a wiatr targa koronami drzew. - mówiła, choć nie wiedziała, czy o to chodziło Hazardowi, kiedy stwierdził, że ma dać znać, gdy będzie gotowa. - Łąka pachnie kwiatami, świeżą trawą i wilgocią. Słońce ogrzewa mi skórę, a wiatr lekko smaga mi twarz.
Ni z tego ni z owego Hazard zatrzymał się, wybijając Vulfilę z zamyślenia. Ledwie wyhamowała przed nim, żeby na niego nie wpaść. Halfka popatrzyła pod siebie i zobaczyła łąkę. Była wspaniała, kwiecista i pachnąca. Saiyanka zwolniła tempo, zniżyła tor lotu i przelatywała tuż nad kępą dmuchawców. Nie mogła się powstrzymać. Wstrzymała KI i wpadła w kwiaty wślizgiem. W pewnym momencie zniknęła w wysokiej trawie i wystawał jej jedynie czubek ogona, który wyglądał jak peryskop na trawiastym morzu.
W końcu Vulfila wyłoniła się z trawy z szerokim uśmiechem i pyłkami dmuchawców i trawą w gęstych, długich włosach. Z lekko przymkniętymi oczami ruszyła w stronę Hazarda na czworakach. Kiedy w końcu dotarła do niego popatrzyła na niego mętnym wzrokiem. Miała ochotę na igraszki, a nie koniecznie na trening, ale z drugiej strony Koszarowy nauczył ją, że nie dyskutuje się, jeśli chodzi o treningi, więc usiadła grzecznie po turecku na przeciwko blondyna.
- A Ki-Feeling też da się oszukać?- spytała, opierając głowę na ręce i patrząc uważnie wielkimi, migdałowymi oczami na Hazarda.
Vulfila wyprostowała się, wypięła pierś do przodu i zamknęła oczy. Siedziała niewątpliwie wzorowo, ale przez jej głowę krążyły co chwilę przeróżne myśli, które zaburzały skupienie. Nad tym nie mogła zapanować, nigdy nie próbowała.
- Ciężko mi oczyścić umysł. - mówiła z zamkniętymi oczami. - Za dużo ostatnio się wydarzyło. Wiesz, jeszcze wczoraj zajęta byłam życiem codziennym, a tutaj potwór z jeziora, ty, potem twój wuj i wycieczka na plażę... - paplała, ale w końcu zamilkła i próbowała pozbyć się wszystkich krążących po jej głowie myśli. Starała się wyobrazić sobie stworzenia wokoło, ale to wcale nie pomagało jej w ich "wyczuciu". W uszach słyszała cykanie owadów i śpiew okolicznych ptaków. Szelest liści i powiew wiatru. Zapach był intensywny, kwiatowy. Cała ta łąka epatowała aromatem świeżej trawy i zapachem wilgotnej ziemi. Początkowo dotykiem nie odczuwała nic, poza swoimi kolanami, które pokryły się lekką gęsią skórką od powiewu wiatru. Dopiero po chwili skupiła się bardziej i zdała sobie sprawę z tego, że słońce grzeje jej dekolt i ramiona, jakby przygrzewał je mały piekarnik. Na twarzy czuła smaganie wiatru.
- Słyszę serenadę owadów i śpiew ptaków. Trawa szeleści, a wiatr targa koronami drzew. - mówiła, choć nie wiedziała, czy o to chodziło Hazardowi, kiedy stwierdził, że ma dać znać, gdy będzie gotowa. - Łąka pachnie kwiatami, świeżą trawą i wilgocią. Słońce ogrzewa mi skórę, a wiatr lekko smaga mi twarz.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pon Maj 05, 2014 10:07 pm
Hazard nie mógł powstrzymać uśmiechu na widok Vulfili harcującej w trawie. Najwidoczniej i ją to miejsce wprawiło w zachwyt. Dał jej chwilę by nacieszyć się tym krajobrazem, lecz dziewczyna dość szybko przyczłapała do niego, gotowa do treningu. Bo jego monologu na temat techniki, spytała o dość istotną rzecz.
- Owszem, jest taka możliwość - odrzekł spokojnie, wychylając się i wyciągając z włosów towarzyszki trawę oraz inne pozostałości po zabawie sprzed chwili - i tak się składa, iż umożliwia to drugi poziom tej zdolności. Ale wszystko w swoim czasie.
Następnie obserwował w milczeniu próby Vulfi. Tak jak podejrzewał, nie było to dla niej łatwe zadanie, po tym wszystkim co ich ostatnio spotkało. On sam poczuł lekkie ukłucie w sercu na wzmiankę o Wujku. Ujrzał w myślach ich ostatnie wspólne chwile. Słońce, górujące wysoko nad nimi, stało się nagle bardzo uciążliwe. Tak bardzo, że łzy mimowolnie zaczęły kłębić się w zdrowym oku Saiyan'a. Rad był, iż Vulfila tego nie widzi.
- Rozumiem - szepnął, dłubiąc palcami w kącikach powieki - ale to bardzo ważne, bez tego Ci się nie uda. Nie śpiesz się, jeśli dostatecznie mocno się skupisz z pewnością dasz radę.
Przez kolejne minuty starał się zająć czymś myśli. Zastanawiał się w jakim celu przybył na Ziemię Kuro. Najwyraźniej znali się dobrze z June i Reito, tylko czy była to zwykła wizyta towarzyska, czy też chodzi o coś więcej? Są to jakieś ich prywatne sprawy, a może dotyczy to większej ilości osób, również jego? A może... niee, to nie możliwe. Gdyby tak było, od razu zaczęliby poszukiwania, zamiast pomagać tamtym w walce. Chociaż to zagadkowe oddzielenie się od grupy towarzyszki jego kuzyna ... Może ona zaczęła już przeszukiwać planetę? Ile czasu zajmie jej dotarcie tutaj? Vulfi emanowała mocą na zupełnie innym poziomie niż standardowy mieszkaniec Ziemi, w dodatku można wyczuć jej Saiyan'ską aurę. Musi się śpieszyć. Jak to dobrze, że zaczął trening od tej właśnie techniki. Jeśli w miarę szybko nauczy ją jak ukrywać swoją Ki, nie odnajdą ich tak od razu.
Vulfila miała doskonałe wyczucie czasu, gdyż właśnie w tym momencie podzieliła się z nim swoimi postępami, wyrywając Haz'a z zamyślenia. Była gotowa.
- Świetnie! - zawołał chyba zbyt entuzjastycznie - świetnie, w takim razie...
Nie tracąc czasu, skoncentrował się w duchu. Po chwili w jego dłoni pojawiło się coś, co wyglądało jak mała, złota kulka, promieniująca poświatą o tym samym kolorze. Ostrożnie przyłożył ją do dłoni Vulfi tak, że mogła poczuć emanujące z niej przyjemne ciepło.
- Czujesz? To cząstka mojej energii. Wyostrzyłaś już swoje zmysły na tyle, że możemy przejść do kolejnego etapu treningu. Nie przerywaj stanu w jakim się znajdujesz i spróbuj wyczuć ją całym swoim ciałem. Specjalnie podniosłem nieco poziom mojej mocy byś miała łatwiej. Skoncentruj się tylko na tym jednym punkcie, zostaw na razie wszystko inne.
Naładował kulkę większą ilością Ki, przez co nabrała bardziej wyrazistego koloru, a aura wokół niej zafalowała mocniej. Spojrzał uważnie na towarzyszkę. Musi sama dojść do tego jak to zrobić, nie jest w stanie wytłumaczyć jej tego tak po prostu, jakby uczył kogoś jak posługiwać się narzędziami. Każdy wpada na rozwiązanie inaczej, on naprowadził ją na to jak tylko mógł. Po chwili dodał jeszcze:
- Gdy już Ci się uda, gdy poczujesz ją każdą komórką swego ciała, powoli i ostrożnie rozszerz pole "widzenia" - położył nacisk na ostatni słowie, bo nie chodziło mu oczywiście o to, żeby dziewczyna otworzyła oczy, lecz by skupiła swoją uwagę na tym co dzieje się wokół - W promieniu kilku metrów znajduje się cała masa stworzeń, również emanujących energią, lecz dużo słabszą. Wyczucie ich będzie nieco trudniejsze, zważywszy również na to, że większość z nich jest w ciągłym ruchu. Pamiętaj o wykorzystaniu wszystkich zmysłów.
OCC:
To ja sobie zrobię trening.
- Owszem, jest taka możliwość - odrzekł spokojnie, wychylając się i wyciągając z włosów towarzyszki trawę oraz inne pozostałości po zabawie sprzed chwili - i tak się składa, iż umożliwia to drugi poziom tej zdolności. Ale wszystko w swoim czasie.
Następnie obserwował w milczeniu próby Vulfi. Tak jak podejrzewał, nie było to dla niej łatwe zadanie, po tym wszystkim co ich ostatnio spotkało. On sam poczuł lekkie ukłucie w sercu na wzmiankę o Wujku. Ujrzał w myślach ich ostatnie wspólne chwile. Słońce, górujące wysoko nad nimi, stało się nagle bardzo uciążliwe. Tak bardzo, że łzy mimowolnie zaczęły kłębić się w zdrowym oku Saiyan'a. Rad był, iż Vulfila tego nie widzi.
- Rozumiem - szepnął, dłubiąc palcami w kącikach powieki - ale to bardzo ważne, bez tego Ci się nie uda. Nie śpiesz się, jeśli dostatecznie mocno się skupisz z pewnością dasz radę.
Przez kolejne minuty starał się zająć czymś myśli. Zastanawiał się w jakim celu przybył na Ziemię Kuro. Najwyraźniej znali się dobrze z June i Reito, tylko czy była to zwykła wizyta towarzyska, czy też chodzi o coś więcej? Są to jakieś ich prywatne sprawy, a może dotyczy to większej ilości osób, również jego? A może... niee, to nie możliwe. Gdyby tak było, od razu zaczęliby poszukiwania, zamiast pomagać tamtym w walce. Chociaż to zagadkowe oddzielenie się od grupy towarzyszki jego kuzyna ... Może ona zaczęła już przeszukiwać planetę? Ile czasu zajmie jej dotarcie tutaj? Vulfi emanowała mocą na zupełnie innym poziomie niż standardowy mieszkaniec Ziemi, w dodatku można wyczuć jej Saiyan'ską aurę. Musi się śpieszyć. Jak to dobrze, że zaczął trening od tej właśnie techniki. Jeśli w miarę szybko nauczy ją jak ukrywać swoją Ki, nie odnajdą ich tak od razu.
Vulfila miała doskonałe wyczucie czasu, gdyż właśnie w tym momencie podzieliła się z nim swoimi postępami, wyrywając Haz'a z zamyślenia. Była gotowa.
- Świetnie! - zawołał chyba zbyt entuzjastycznie - świetnie, w takim razie...
Nie tracąc czasu, skoncentrował się w duchu. Po chwili w jego dłoni pojawiło się coś, co wyglądało jak mała, złota kulka, promieniująca poświatą o tym samym kolorze. Ostrożnie przyłożył ją do dłoni Vulfi tak, że mogła poczuć emanujące z niej przyjemne ciepło.
- Czujesz? To cząstka mojej energii. Wyostrzyłaś już swoje zmysły na tyle, że możemy przejść do kolejnego etapu treningu. Nie przerywaj stanu w jakim się znajdujesz i spróbuj wyczuć ją całym swoim ciałem. Specjalnie podniosłem nieco poziom mojej mocy byś miała łatwiej. Skoncentruj się tylko na tym jednym punkcie, zostaw na razie wszystko inne.
Naładował kulkę większą ilością Ki, przez co nabrała bardziej wyrazistego koloru, a aura wokół niej zafalowała mocniej. Spojrzał uważnie na towarzyszkę. Musi sama dojść do tego jak to zrobić, nie jest w stanie wytłumaczyć jej tego tak po prostu, jakby uczył kogoś jak posługiwać się narzędziami. Każdy wpada na rozwiązanie inaczej, on naprowadził ją na to jak tylko mógł. Po chwili dodał jeszcze:
- Gdy już Ci się uda, gdy poczujesz ją każdą komórką swego ciała, powoli i ostrożnie rozszerz pole "widzenia" - położył nacisk na ostatni słowie, bo nie chodziło mu oczywiście o to, żeby dziewczyna otworzyła oczy, lecz by skupiła swoją uwagę na tym co dzieje się wokół - W promieniu kilku metrów znajduje się cała masa stworzeń, również emanujących energią, lecz dużo słabszą. Wyczucie ich będzie nieco trudniejsze, zważywszy również na to, że większość z nich jest w ciągłym ruchu. Pamiętaj o wykorzystaniu wszystkich zmysłów.
OCC:
To ja sobie zrobię trening.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Czw Maj 08, 2014 10:57 am
Vulfila dużymi oczami i szerokim uśmiechem obserwowała, jak Hazard wyciąga jej z włosów paproszki. Zachowywała się jak ugłaskana młodsza siostra, nad którą zawsze czuwa jej starszy brat.
- To bez sensu. - skomentowała niezbyt przekonana co do użyteczności tej umiejętności. - Skoro można to oszukać tak samo jak scouter, to po co tego się w ogóle uczyć?
Potem jednak znowu skupiła się na zadaniu. Skoncentrowała się znów na odczuwaniu wszystkiego wokół, angażując w to wszystkie zmysły, które w całości miały utworzyć w jej umyśle podobną kopię otoczenia. Wtedy poczuła, że Hazard przekazuje jej do dłoni jakiś przedmiot. Otworzyła dłoń i pozwoliła mu na położenia tego czegoś na środku. Było przyjemne, ciepłe, jak małe ognisko i mrowiło. Co więcej zdawało się być znane, trudno powiedzieć w jaki sposób, ale wzbudzało pozytywne emocje.
- W sensie mam wyczuć ciebie czy tę kulkę? Czy ty i ta kulka jesteście jednością? - zapytała zwątpiona. Starała się wyczuć cokolwiek, ale prawda była taka, że nie wychodziło jej to tak, jak pewnie oczekiwał Hazard. Co więcej cały czas myśli rozpraszały jej się, choć próbowała skupić je na zadaniu, więc za każdym razem, kiedy coraz lepiej wyczuwała obecność energii obok siebie, wybijała się z tego stanu i musiała zaczynac od początku, a poniewaz bardzo ją to irytowało, nerwy tylko to potęgowały. - Hazard, wybacz, ale jakoś nie mogę tego zrobić. Chyba jestem na to za głupia. - powiedziała zrezygnowana.
OCC: Trening start. Trochę przedłużyłam, bo wcześniej zapomniałam zacząć trening.
- To bez sensu. - skomentowała niezbyt przekonana co do użyteczności tej umiejętności. - Skoro można to oszukać tak samo jak scouter, to po co tego się w ogóle uczyć?
Potem jednak znowu skupiła się na zadaniu. Skoncentrowała się znów na odczuwaniu wszystkiego wokół, angażując w to wszystkie zmysły, które w całości miały utworzyć w jej umyśle podobną kopię otoczenia. Wtedy poczuła, że Hazard przekazuje jej do dłoni jakiś przedmiot. Otworzyła dłoń i pozwoliła mu na położenia tego czegoś na środku. Było przyjemne, ciepłe, jak małe ognisko i mrowiło. Co więcej zdawało się być znane, trudno powiedzieć w jaki sposób, ale wzbudzało pozytywne emocje.
- W sensie mam wyczuć ciebie czy tę kulkę? Czy ty i ta kulka jesteście jednością? - zapytała zwątpiona. Starała się wyczuć cokolwiek, ale prawda była taka, że nie wychodziło jej to tak, jak pewnie oczekiwał Hazard. Co więcej cały czas myśli rozpraszały jej się, choć próbowała skupić je na zadaniu, więc za każdym razem, kiedy coraz lepiej wyczuwała obecność energii obok siebie, wybijała się z tego stanu i musiała zaczynac od początku, a poniewaz bardzo ją to irytowało, nerwy tylko to potęgowały. - Hazard, wybacz, ale jakoś nie mogę tego zrobić. Chyba jestem na to za głupia. - powiedziała zrezygnowana.
OCC: Trening start. Trochę przedłużyłam, bo wcześniej zapomniałam zacząć trening.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Wto Maj 13, 2014 11:10 am
Hazard spojrzał uważnie a Vufilę. Jej wątpliwości były słuszne. Być może zrobił błąd wspominając o tym na wstępnym etapie nauki. Chyba lepiej było poczekać z tą informacją do czasu, aż opanuje pierwszy poziom Ki Feeling. No ale cóż, stało się i teraz musi to naprawić.
- Nie zapominaj, że ta technika ma dwa stadia - rzekł powoli - gdy opanujesz tylko pierwsze, jest ona niekompletna i nie przynosi takich korzyści jak przy nauczeniu się obydwu. Sądzę, że dojdziesz do podobnego wniosku, gdy wytłumaczę Ci szczegółowo na czym ten drugi polega. Jednak nie będziesz w stanie tego zrobić bez umiejętności wyczuwania Ki, dlatego najpierw zabraliśmy się właśnie za to.
Następnie spojrzał pytająco na Vulfi, oczekując zapewnienia iż to zrozumiała. Prawda jest taka, że dowolne obniżanie i podwyższanie swojej mocy jest sprawą dużo trudniejszą niż nauka tego "szóstego zmysłu". Jednakże muszą to zrobić jak najszybciej, by móc skryć się przed ewentualnymi kłopotami. A wydawało mu się, iż czyhają na nich i są coraz bliżej. Nie mają dużo czasu.
- Najpierw wyczuj kulkę, gdy już Ci się to uda, spróbuj mnie. Różnica jest taka, że to co czujesz przy dłoni jest czystą energią, niczym więcej. Z tego powodu powinno Ci być łatwiej.
Jednakże tak nie było. Dziewczyna miała problemy i nie wiadomo było czy z powodu niewystarczającego skupienia się, czy może wina leżała po jego stronie. Może powinien stworzyć jej jeszcze lepsze warunki? Chyba nie ma wyboru. Sporo ryzykuje, ale najwidoczniej nie ma innego sposobu. Podniósł znacząco swój poziom mocy. Przekraczał teraz kilkukrotnie możliwości ogoniastej siedzącej przed nim. Włosy zafalowały i na moment się rozjaśniły, lecz nie przeszedł transformacji w Super Saiyan'a. Kulka nieznacznie zwiększyła swą objętość, lecz zaczynał mieć problemy z utrzymaniem coraz większej dawki Ki w czymś tak małym. Jej powierzchnia nieco się wyostrzyła, temperatura podniosła się tak, że nie była już ciepła lecz gorąca. Teraz Vulfila nie powinna mieć problemów z wyczuciem, jednak nie będzie to dla niej zbyt przyjemne uczucie. Różnica między nimi jest spora, jej organizm to odczuje. Zawroty głowy, dreszcze, ogólne osłabienie. Minie trochę czasu nim przyzwyczai się do tej zdolności, z nim było tak samo.
- Nie poddawaj się. Jesteś w stanie to zrobić. Skoncentruj się, wyostrz zmysły. Skup całą swoją uwagę na tym małym punkcie w Twoich dłoniach. Teraz powinnaś go wyczuć jeszcze wyraźniej.
A co z otoczeniem? Haz przy pomocy telekinezy spowodował, iż większość zwierząt znajdujących się wokół zbliżyła się do nich. Hazard "sterował" nimi w taki sposób, by pomóc Vulfi. Motyl smagał delikatnie skrzydłami jej ramię, pszczoła bzyczała obok jej ucha. Królik znajdujący się przy jej kolanach, trzymał w pyszczku kwiatek, z którego wydobywała się przyjemna woń. Lepszych warunków już jej nie zapewni.
- Wierzę w Ciebie Vulfila, uda Ci się - szepnął.
- Nie zapominaj, że ta technika ma dwa stadia - rzekł powoli - gdy opanujesz tylko pierwsze, jest ona niekompletna i nie przynosi takich korzyści jak przy nauczeniu się obydwu. Sądzę, że dojdziesz do podobnego wniosku, gdy wytłumaczę Ci szczegółowo na czym ten drugi polega. Jednak nie będziesz w stanie tego zrobić bez umiejętności wyczuwania Ki, dlatego najpierw zabraliśmy się właśnie za to.
Następnie spojrzał pytająco na Vulfi, oczekując zapewnienia iż to zrozumiała. Prawda jest taka, że dowolne obniżanie i podwyższanie swojej mocy jest sprawą dużo trudniejszą niż nauka tego "szóstego zmysłu". Jednakże muszą to zrobić jak najszybciej, by móc skryć się przed ewentualnymi kłopotami. A wydawało mu się, iż czyhają na nich i są coraz bliżej. Nie mają dużo czasu.
- Najpierw wyczuj kulkę, gdy już Ci się to uda, spróbuj mnie. Różnica jest taka, że to co czujesz przy dłoni jest czystą energią, niczym więcej. Z tego powodu powinno Ci być łatwiej.
Jednakże tak nie było. Dziewczyna miała problemy i nie wiadomo było czy z powodu niewystarczającego skupienia się, czy może wina leżała po jego stronie. Może powinien stworzyć jej jeszcze lepsze warunki? Chyba nie ma wyboru. Sporo ryzykuje, ale najwidoczniej nie ma innego sposobu. Podniósł znacząco swój poziom mocy. Przekraczał teraz kilkukrotnie możliwości ogoniastej siedzącej przed nim. Włosy zafalowały i na moment się rozjaśniły, lecz nie przeszedł transformacji w Super Saiyan'a. Kulka nieznacznie zwiększyła swą objętość, lecz zaczynał mieć problemy z utrzymaniem coraz większej dawki Ki w czymś tak małym. Jej powierzchnia nieco się wyostrzyła, temperatura podniosła się tak, że nie była już ciepła lecz gorąca. Teraz Vulfila nie powinna mieć problemów z wyczuciem, jednak nie będzie to dla niej zbyt przyjemne uczucie. Różnica między nimi jest spora, jej organizm to odczuje. Zawroty głowy, dreszcze, ogólne osłabienie. Minie trochę czasu nim przyzwyczai się do tej zdolności, z nim było tak samo.
- Nie poddawaj się. Jesteś w stanie to zrobić. Skoncentruj się, wyostrz zmysły. Skup całą swoją uwagę na tym małym punkcie w Twoich dłoniach. Teraz powinnaś go wyczuć jeszcze wyraźniej.
A co z otoczeniem? Haz przy pomocy telekinezy spowodował, iż większość zwierząt znajdujących się wokół zbliżyła się do nich. Hazard "sterował" nimi w taki sposób, by pomóc Vulfi. Motyl smagał delikatnie skrzydłami jej ramię, pszczoła bzyczała obok jej ucha. Królik znajdujący się przy jej kolanach, trzymał w pyszczku kwiatek, z którego wydobywała się przyjemna woń. Lepszych warunków już jej nie zapewni.
- Wierzę w Ciebie Vulfila, uda Ci się - szepnął.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Sro Maj 14, 2014 6:15 pm
Vulfila zamknęła oczy i spojrzała na Hazarda, otwierając tylko jedno.
"Jaki ten Hazard jest cierpliwy i łagodny." - myślała w duchu. Zamknęła znowu oczy i uśmiechnęła się szeroko - "Koszarowy powiedziałby "Zamknij ryj i skup się", ale Hazard taki nie jest"
- Więc nie powiesz, co to jest to drugie stadium? Czytanie w myślach? - spytała i zachichotała jak mała dziewczynka.
Ale wystarczyło tych pogaduszek. Vulfila zamiotła ogonem i oplotła się nim w pasie. Miała ochotę na coś aktywnego, a nie siedzenie i nic nie robienie, więc skupiła się na zadaniu, żeby szybko skończyć. Musiała ponownie oczyścić umysł. Odepchnęła od siebie wszystkie myśli, które ciągle powracały jak bumerang. Zaczęła skupiać sie na swoich zmysłach, żeby myśli nie mogły do niej napływać. Oczy miała zamknięte, przed nimi tylko żółtawa zasłona przebijającego się słońca. Wokół siebie znów usłyszała roje owadów, szum drzew i śpiew ptaków. Zapach kwiatów i świeżej trawy dawał przyjemne wrażenie, a na skórze czuła znów promienie słońca i podmuchy lekkiego zefirku.
Vulfila pogrążała się w tym wrażeniu, a to stawało się coraz silniejsze, prawie sztucznie silniejsze, jakby ktoś celowo je potęgował. Wtem przed jej oczami zaczęła tworzyć się jakby namacalne odzwierciedlenie tego, co działo się wokoło i to nie tylko tak jak patrzy się oczami. Jej zakres rozszerzał się jak bąbel, w którym jakby się znajdowała. Najpierw wyczuła trawę pod nogami, ale nie taką jak prawdziwa. Jakby była stworzona z włosków czystej KI. Aż w pewnym momencie poczuła coś bardzo silnego. Coś tak mocnego, że mogłoby zrobić jej ogromną krzywdę. I znajdowało się prawie przed jej twarzą. Wzdrygnęła się i westchnęła głośno. Wiedziała, że to kulka stworzona przez Hazarda.
Dopiero po chwili wyczuła to, co znajdowało się za tym silnym ognikiem.
- Oh... - westchnęła głośno. To, co teraz odczuwała nie mogła z niczym innym porównać. To tak, jakby brodziła po ciemku w pustym mieszkaniu... Jakby powoli pokazywał się przed nią nowy wymiar... coś, z czego istnienia nie zdawała sobie nigdy sprawy. I było to fascynujące, pociągające i wszechogarniające.
Im bardziej czuła Hazarda, miała wrażenie, jakby odkrywała jego tajemnice. Jakby wkraczała w jego ciało, wyczuwając to, co w sobie krył. Jakby włożyła rękę w jego ranę. A to, co wyczuła, sprawiło, że gęsia skórka wystąpiła na jej nagich ramionach. Gdzie ten Hazard, którego znała dawniej? Dalikatny, niezbyt silny nashi. Gdy wyczuła go w całej okazałości zaczęła oddychać nieco szybciej. KI, jakie w sobie miał, było jak tykająca bomba. Pot wystąpił jej na czoło, kiedy zdała sobie sprawę, że mógłby jednnym silnym atakiem wprost zmiażdżyć ja. Ba, mógłby ją rozgnieść na drobne kawałki. A ona pozwalała sobie na taką swobodę względem niego... Gdyby wiedziała wcześniej...
- Hazard... - wydusiła z siebie tylko, ale szybko sie poprawiła - Hazardsan
Umysł Vulfili powędrował dalej. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że wszystko co żyje też posiada swoje maleńskie zasoby KI. Każde źdźbło trawy. Drzewa wokoło i ptaki na ich konarach. Każde najdrobniejsze stworzonko, które unosiło się powietrzy, robaki ryjące w ziemi. I co więcej, dzieki KI- Feeling halfka mogła sięgnąć myślą znacznie, znacznie dalej niż pozwalał wzrok czy scounter. Tam gdzieś daleko znajdował się choćby Hikaru i wszyscy ci, o których mówił z Hazardem.
Vulfila otworzyła oczy. Patrzyła na Hazarda pełna podziwu i oczarowana. Na twarzy malował jej się zachwyt.
- Jesteś taki silny. - bąknęła i miała tak nieodpartą ochotę poczuć ten ogrom KI blisko siebie, ale nabrała też dystansu do niego, bo jak to zawsze uczył jej Koszarowy, powinno się darzyc szacunkiem silniejszych i nie zadzierać z nimi. - Mogę? Ostatni raz, obiecuję. - powiedziała, choć Hazard zapewne nie wiedział, co miała na myśli. Poczekała, aż zgasi kulke KI na swojej ręce, a potem podeszła do niego znów na czworakach i dotknęła jego torsu. Popchneła w trawę, licząc na to, że nie będzie się wzbraniał. Potem położyła się obok na boku i przysunęła do niego, prawie przywierając do niego. Zamknęła oczy. Wokoło rosła wysoka twrawa i pachnące kwiaty. - Nie wiedziałam, że jesteś taki silny. - powiedziała spokojnie, znowu starając się wyczuć jego i wszystko wokoło zmysłem KI. - Wybacz. Już nie będę cię traktowała na równi z sobą. - zamachała ogonem. - Powinnam była traktować cię z większym szacunkiem należnym wojownikom.
OCC: Koniec treningu. No i trochę podkręciłam atmosferę, bo jakoś wybiłam się z wątku. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ;p
"Jaki ten Hazard jest cierpliwy i łagodny." - myślała w duchu. Zamknęła znowu oczy i uśmiechnęła się szeroko - "Koszarowy powiedziałby "Zamknij ryj i skup się", ale Hazard taki nie jest"
- Więc nie powiesz, co to jest to drugie stadium? Czytanie w myślach? - spytała i zachichotała jak mała dziewczynka.
Ale wystarczyło tych pogaduszek. Vulfila zamiotła ogonem i oplotła się nim w pasie. Miała ochotę na coś aktywnego, a nie siedzenie i nic nie robienie, więc skupiła się na zadaniu, żeby szybko skończyć. Musiała ponownie oczyścić umysł. Odepchnęła od siebie wszystkie myśli, które ciągle powracały jak bumerang. Zaczęła skupiać sie na swoich zmysłach, żeby myśli nie mogły do niej napływać. Oczy miała zamknięte, przed nimi tylko żółtawa zasłona przebijającego się słońca. Wokół siebie znów usłyszała roje owadów, szum drzew i śpiew ptaków. Zapach kwiatów i świeżej trawy dawał przyjemne wrażenie, a na skórze czuła znów promienie słońca i podmuchy lekkiego zefirku.
Vulfila pogrążała się w tym wrażeniu, a to stawało się coraz silniejsze, prawie sztucznie silniejsze, jakby ktoś celowo je potęgował. Wtem przed jej oczami zaczęła tworzyć się jakby namacalne odzwierciedlenie tego, co działo się wokoło i to nie tylko tak jak patrzy się oczami. Jej zakres rozszerzał się jak bąbel, w którym jakby się znajdowała. Najpierw wyczuła trawę pod nogami, ale nie taką jak prawdziwa. Jakby była stworzona z włosków czystej KI. Aż w pewnym momencie poczuła coś bardzo silnego. Coś tak mocnego, że mogłoby zrobić jej ogromną krzywdę. I znajdowało się prawie przed jej twarzą. Wzdrygnęła się i westchnęła głośno. Wiedziała, że to kulka stworzona przez Hazarda.
- Melodia:
Dopiero po chwili wyczuła to, co znajdowało się za tym silnym ognikiem.
- Oh... - westchnęła głośno. To, co teraz odczuwała nie mogła z niczym innym porównać. To tak, jakby brodziła po ciemku w pustym mieszkaniu... Jakby powoli pokazywał się przed nią nowy wymiar... coś, z czego istnienia nie zdawała sobie nigdy sprawy. I było to fascynujące, pociągające i wszechogarniające.
Im bardziej czuła Hazarda, miała wrażenie, jakby odkrywała jego tajemnice. Jakby wkraczała w jego ciało, wyczuwając to, co w sobie krył. Jakby włożyła rękę w jego ranę. A to, co wyczuła, sprawiło, że gęsia skórka wystąpiła na jej nagich ramionach. Gdzie ten Hazard, którego znała dawniej? Dalikatny, niezbyt silny nashi. Gdy wyczuła go w całej okazałości zaczęła oddychać nieco szybciej. KI, jakie w sobie miał, było jak tykająca bomba. Pot wystąpił jej na czoło, kiedy zdała sobie sprawę, że mógłby jednnym silnym atakiem wprost zmiażdżyć ja. Ba, mógłby ją rozgnieść na drobne kawałki. A ona pozwalała sobie na taką swobodę względem niego... Gdyby wiedziała wcześniej...
- Hazard... - wydusiła z siebie tylko, ale szybko sie poprawiła - Hazardsan
Umysł Vulfili powędrował dalej. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że wszystko co żyje też posiada swoje maleńskie zasoby KI. Każde źdźbło trawy. Drzewa wokoło i ptaki na ich konarach. Każde najdrobniejsze stworzonko, które unosiło się powietrzy, robaki ryjące w ziemi. I co więcej, dzieki KI- Feeling halfka mogła sięgnąć myślą znacznie, znacznie dalej niż pozwalał wzrok czy scounter. Tam gdzieś daleko znajdował się choćby Hikaru i wszyscy ci, o których mówił z Hazardem.
Vulfila otworzyła oczy. Patrzyła na Hazarda pełna podziwu i oczarowana. Na twarzy malował jej się zachwyt.
- Jesteś taki silny. - bąknęła i miała tak nieodpartą ochotę poczuć ten ogrom KI blisko siebie, ale nabrała też dystansu do niego, bo jak to zawsze uczył jej Koszarowy, powinno się darzyc szacunkiem silniejszych i nie zadzierać z nimi. - Mogę? Ostatni raz, obiecuję. - powiedziała, choć Hazard zapewne nie wiedział, co miała na myśli. Poczekała, aż zgasi kulke KI na swojej ręce, a potem podeszła do niego znów na czworakach i dotknęła jego torsu. Popchneła w trawę, licząc na to, że nie będzie się wzbraniał. Potem położyła się obok na boku i przysunęła do niego, prawie przywierając do niego. Zamknęła oczy. Wokoło rosła wysoka twrawa i pachnące kwiaty. - Nie wiedziałam, że jesteś taki silny. - powiedziała spokojnie, znowu starając się wyczuć jego i wszystko wokoło zmysłem KI. - Wybacz. Już nie będę cię traktowała na równi z sobą. - zamachała ogonem. - Powinnam była traktować cię z większym szacunkiem należnym wojownikom.
OCC: Koniec treningu. No i trochę podkręciłam atmosferę, bo jakoś wybiłam się z wątku. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ;p
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pią Maj 16, 2014 2:37 pm
Hazard obserwował z cierpliwością poczynania Vulfili. Chociaż nie mógł wiedzieć co dokładnie dzieje się w jej głowie, dziewczyna powoli łapała o co chodzi w Ki Feeling, było to widać nawet z zewnątrz. Przyśpieszony oddech, gęsia skórka na ramionach. Podejrzewał co się właśnie stało. Powoli, tak by nie zaburzyć całego procesu, zaczął obniżać swą moc. Kulka w jego dłoniach przestała tak mocno falować, nabrała nieco bledszego koloru. Saiyan spojrzał uważnie na swą towarzyszkę. Czy zrobiło to na niej aż tak duże wrażenie? Cóż, on sam kiedyś czuł się podobnie. Zupełnie inne spojrzenie na wszystko co Cię otacza. I to przytłaczające, niezbyt przyjemne uczucie gdy w pobliżu znajduje się ktoś o mocy dużo większej niż Twoja. Pierwsze dni, tygodnie nie należą do łatwych pod tym względem, lecz w końcu organizm przyzwyczaja się do tego. Nawet gdy w pobliżu znajdują się setki, tysiące różnorodnych Ki, ciało nie reaguje na to w taki sposób jak na początku.
Pierwsza część treningu dobiegła końca. Vulfi otworzyła oczy, a Haz uśmiechnął się do niej szeroko. Był z niej dumny, że dotrwała do końca i nie poddała się w chwili słabości.
- Świetnie się spisałaś - pochwalił ją - zróbmy sobie przerwę nim zabierzemy się do nauki czytania w myślach - zażartował.
Mogli sobie pozwolić na chwilę wytchnienia. Hazard cały czas kontrolował sytuację na planecie. Saiyan'ka, która przyleciała z Kuro, nie poruszała się od dłuższej chwili, w dodatku miała towarzystwo w postaci jakiejś nieznanej mu i bardzo dziwnej Ki. Z pewnością nie był to mieszkaniec Ziemi. Nie walczyli, to było pewne. A im nie pozostaje nic innego jak wykorzystać ten moment. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, nauczy Vulfile jak maskować swoją energię, nim ktokolwiek tu przyleci. Oczywiście zakładając, że ktoś ma w ogóle taki zamiar. Istniała przecież możliwość, iż miał paranoję.
Wrócił duchem na łąkę, chcąc wytłumaczyć ogoniastej na czym mniej więcej polega 2 poziom Ki Feeling, lecz ta zrobiła coś nieoczekiwanego. Spytała czy może "coś" zrobić, po czym nie czekając na odpowiedź, przyczłapała bliżej niego, położyła mu dłoń na torsie i pchnęła na trawę. Haz był tak zaskoczony, że nie zareagował, chociaż nawet nie miałby takiego zamiaru. Obserwował jedynie jak dziewczyna kładzie się obok, wysłuchał jej słów. Zmarszczył czoło, a jednocześnie zaczerwienił się lekko. Odwrócił wzrok i wpatrując się w chmury odrzekł:
- Może i jestem silniejszy, ale to nie powód byś miała zmienić swój stosunek do mnie. Proszę, zwracaj się do mnie i traktuj tak jak zawsze.
Chciał dodać coś jeszcze, ale wzmianka o tym jak bardzo podoba mu się gdy mówi do niego zdrobniale, byłaby chyba przesadą. Zamiast tego odwrócił się w jej stronę i przysunął bliżej. Teraz ich nosy dzieliło ledwie kilka centymetrów. Wpatrywał się z lekkim uśmiechem w jej śliczną buzię. Już kiedyś byli w podobnej sytuacji, w parku na Vegecie. Przypomniał sobie tamte chwilę, jak i to co wtedy czuł i co chciał zrobić. Sięgnął ręką i zerwał kwiatek rosnący przy głowie Vulfi, by następnie delikatnie wsunąć go jej za ucho. Cofając dłoń, mimowolnie musnął palcami policzek dziewczyny. Zrobiło mu się nagle bardzo gorąco. To była bardzo intymna chwila. Chciał by trwała jak najdłużej. Przysunął twarz jeszcze bliżej, a serce załomotało mu w piersi. Był pewien, że Vulfila to usłyszała. Wpatrywał się w nią urzeczony, bez zmrużenia oka. Tysiące myśli krążyło mu w głowie, lecz nie wiedział jak ująć je w słowa, toteż milczał. Wysunął przed siebie rękę i chwycił końcami palców dłoń ogoniastej.
Pierwsza część treningu dobiegła końca. Vulfi otworzyła oczy, a Haz uśmiechnął się do niej szeroko. Był z niej dumny, że dotrwała do końca i nie poddała się w chwili słabości.
- Świetnie się spisałaś - pochwalił ją - zróbmy sobie przerwę nim zabierzemy się do nauki czytania w myślach - zażartował.
Mogli sobie pozwolić na chwilę wytchnienia. Hazard cały czas kontrolował sytuację na planecie. Saiyan'ka, która przyleciała z Kuro, nie poruszała się od dłuższej chwili, w dodatku miała towarzystwo w postaci jakiejś nieznanej mu i bardzo dziwnej Ki. Z pewnością nie był to mieszkaniec Ziemi. Nie walczyli, to było pewne. A im nie pozostaje nic innego jak wykorzystać ten moment. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, nauczy Vulfile jak maskować swoją energię, nim ktokolwiek tu przyleci. Oczywiście zakładając, że ktoś ma w ogóle taki zamiar. Istniała przecież możliwość, iż miał paranoję.
Wrócił duchem na łąkę, chcąc wytłumaczyć ogoniastej na czym mniej więcej polega 2 poziom Ki Feeling, lecz ta zrobiła coś nieoczekiwanego. Spytała czy może "coś" zrobić, po czym nie czekając na odpowiedź, przyczłapała bliżej niego, położyła mu dłoń na torsie i pchnęła na trawę. Haz był tak zaskoczony, że nie zareagował, chociaż nawet nie miałby takiego zamiaru. Obserwował jedynie jak dziewczyna kładzie się obok, wysłuchał jej słów. Zmarszczył czoło, a jednocześnie zaczerwienił się lekko. Odwrócił wzrok i wpatrując się w chmury odrzekł:
- Może i jestem silniejszy, ale to nie powód byś miała zmienić swój stosunek do mnie. Proszę, zwracaj się do mnie i traktuj tak jak zawsze.
Chciał dodać coś jeszcze, ale wzmianka o tym jak bardzo podoba mu się gdy mówi do niego zdrobniale, byłaby chyba przesadą. Zamiast tego odwrócił się w jej stronę i przysunął bliżej. Teraz ich nosy dzieliło ledwie kilka centymetrów. Wpatrywał się z lekkim uśmiechem w jej śliczną buzię. Już kiedyś byli w podobnej sytuacji, w parku na Vegecie. Przypomniał sobie tamte chwilę, jak i to co wtedy czuł i co chciał zrobić. Sięgnął ręką i zerwał kwiatek rosnący przy głowie Vulfi, by następnie delikatnie wsunąć go jej za ucho. Cofając dłoń, mimowolnie musnął palcami policzek dziewczyny. Zrobiło mu się nagle bardzo gorąco. To była bardzo intymna chwila. Chciał by trwała jak najdłużej. Przysunął twarz jeszcze bliżej, a serce załomotało mu w piersi. Był pewien, że Vulfila to usłyszała. Wpatrywał się w nią urzeczony, bez zmrużenia oka. Tysiące myśli krążyło mu w głowie, lecz nie wiedział jak ująć je w słowa, toteż milczał. Wysunął przed siebie rękę i chwycił końcami palców dłoń ogoniastej.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Sob Maj 17, 2014 11:18 am
Vulfila otworzyła oczy delikatnie. Rzęsy miała tak gęste i długie, że wydawały się być czarną firanką, a wraz z ładnie wyłuskanymi brwiami tworzyły piękną oprawę. Nie musiała nawet starać się, żeby ładnie wyglądać. Natura sama wyposażyła ją w nieprzeciętną urodę.
Spojrzała na Hazarda wielkimi, ufnymi oczami. Byli tak blisko siebie, że wystarczył jeden ruch do przodu, by paść sobie w ramiona lub złączyć ustami. Zapewne oboje właśnie tego pragnęliby najbardziej. Vulfila czuła się taka maleńka i bezbronna względem niego. Też przypomniała sobie scenę z parku, którą dawniej wspominała tak często w samotności. Serce zabiło jej mocno, po ciele przeszedł dreszcz, gdy blondyn splótł swoją rękę z jej dłonią. Przez chwile była poważna i obserwowała go jak urzeczona. Gdyby tylko nie bała sie tak bardzo, że znowu ją skrzywdzi. I gdyby nie obiecała sobie, że nie pozwoli temu uczuciu zdominować ją całą...
W końcu zarumieniła się, ale żeby to ukryć i zamaskować swoje skrępowanie rozpromieniła się. Miała szeroki uśmiech, ukazujący jej równe, białe ząbki i roześmiane, niemal bezdenne oczy.
- Nie boisz się, że przeczytam ci w myślach? Zrobię to na samym początku. - ostrzegła, a jej ogon z tyłu tańczył jakiś sobie znany taniec.
Vulfila uniosła się nieco na boku, podkladając zgjętą rękę pod tułowie, żeby móc utrzymać tę pozycję. We włosach miała kilka ździebełek trawy. Pomachała palcem.
- Nie, nie, Hazardsan. Od dzisiaj będziesz dla mnie panem Haziem. Mój trener mi mówił, że znacznie silniejszych wojowników trzeba szanować. Bo inaczej można napytać sobie biedy.
Po tych słowach znowu położyła się na boku, przewróciła oczami i przyznała.
- No dobrze, może nie mówił, tylko wbijał do głowy kopniakami, doslownie, ale przesłanie zrozumiałam.
Przewróciła się na plecy i założyła ręce za głowę. Wpatrywała się w chmury zamyślona.
- To uczucie jest takie wszechogarniające. Jak mogłam o tym nie wiedzieć. Ale... to można zwariować od wszystkich tych doznań. Już sam fakt, że leży koło mnie taka bomba KI przyprawia mnie o zawrót głowy... - powiedziała, choć wyczuła jakby, że Hazard zmniejszył swoją moc. - Tam daleko coś czuję... - wyznała, mrużąc powieki. - Jakieś silne jednostki. A co najdziwniejsze, każda jedna istota zdaje się mieć inną KI. Jakby była naznaczona...
Spojrzała na Hazarda wielkimi, ufnymi oczami. Byli tak blisko siebie, że wystarczył jeden ruch do przodu, by paść sobie w ramiona lub złączyć ustami. Zapewne oboje właśnie tego pragnęliby najbardziej. Vulfila czuła się taka maleńka i bezbronna względem niego. Też przypomniała sobie scenę z parku, którą dawniej wspominała tak często w samotności. Serce zabiło jej mocno, po ciele przeszedł dreszcz, gdy blondyn splótł swoją rękę z jej dłonią. Przez chwile była poważna i obserwowała go jak urzeczona. Gdyby tylko nie bała sie tak bardzo, że znowu ją skrzywdzi. I gdyby nie obiecała sobie, że nie pozwoli temu uczuciu zdominować ją całą...
W końcu zarumieniła się, ale żeby to ukryć i zamaskować swoje skrępowanie rozpromieniła się. Miała szeroki uśmiech, ukazujący jej równe, białe ząbki i roześmiane, niemal bezdenne oczy.
- Nie boisz się, że przeczytam ci w myślach? Zrobię to na samym początku. - ostrzegła, a jej ogon z tyłu tańczył jakiś sobie znany taniec.
Vulfila uniosła się nieco na boku, podkladając zgjętą rękę pod tułowie, żeby móc utrzymać tę pozycję. We włosach miała kilka ździebełek trawy. Pomachała palcem.
- Nie, nie, Hazardsan. Od dzisiaj będziesz dla mnie panem Haziem. Mój trener mi mówił, że znacznie silniejszych wojowników trzeba szanować. Bo inaczej można napytać sobie biedy.
Po tych słowach znowu położyła się na boku, przewróciła oczami i przyznała.
- No dobrze, może nie mówił, tylko wbijał do głowy kopniakami, doslownie, ale przesłanie zrozumiałam.
Przewróciła się na plecy i założyła ręce za głowę. Wpatrywała się w chmury zamyślona.
- To uczucie jest takie wszechogarniające. Jak mogłam o tym nie wiedzieć. Ale... to można zwariować od wszystkich tych doznań. Już sam fakt, że leży koło mnie taka bomba KI przyprawia mnie o zawrót głowy... - powiedziała, choć wyczuła jakby, że Hazard zmniejszył swoją moc. - Tam daleko coś czuję... - wyznała, mrużąc powieki. - Jakieś silne jednostki. A co najdziwniejsze, każda jedna istota zdaje się mieć inną KI. Jakby była naznaczona...
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Czw Maj 22, 2014 11:57 am
Nie mógł oderwać wzroku od Vulfili. Była dla niego absolutnym uosobieniem piękna. Chociaż widział wiele ładnych kobiet, zarówno na Vegecie jak i Ziemi, żadna nie mogła konkurować z jej urodą. Gdy ona się uśmiechnęła, on także się wyszczerzył, nie bardzo zdając sobie z tego sprawę. Nie wiedzieć czemu, przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie. To było przed stołówką. Złotowłosy uspokajał wtedy kadeta Vernil'a, którego ogarnęła furia. Udało mu się to chwilę przed przybyciem Vulfi i Altair'a. Czerwonooki przyjaciel Haz'a przedstawił mu swoją koleżankę. Potem zostali sami, zjedli razem obiad, odbyli wspólny trening, spędzili bardzo miłe chwile w parku. Ale ale! Jak to było z ich przywitaniem? Pamiętał że chciał pocałować dłoń ogoniastej na powitanie. Wujek Nico uczył go, że w kontaktach z kobietami należy być szarmanckim, a taki gest to podstawa. Tylko wtedy chyba mu się to nie udało. A gdyby tak... Pochylił się i delikatnie musnął wargami wierzch dłoni towarzyszki. Uśmiechnął się gdy usłyszał jej słowa. Podniósł wzrok i odrzekł:
- Gdybyś zajrzała w moje myśli, to tak, jakbyś przejrzała się w lustrze.
W tej chwili nie myślach o niczym innym, tylko o niej. Gdyby 2 dni temu ktoś powiedział mu, że za 48 godzin będzie leżał tu z nią, trzymając ją za rękę i napawając się jej pięknem - nie uwierzyłby. Ale tak było i Hazard'owi w tej chwili nic więcej do szczęścia nie było potrzebne. Delikatnie przebiegł palcami po nadgarstku Vulfi. Analizował w myślach to co powiedziała na temat okazywania szacunku silniejszym wojownikom. Fakt, taka zasada obowiązywała w Akademii, o czym złotowłosy boleśnie przekonał się już pierwszego dnia. Jednak były to z reguły typowe relacje Trener - uczeń. A w ich przypadku... jest nieco inaczej. Nazywanie go "Panem Haziem" wydawało mu się dziwne i szczerze mówiąc niezbyt mu się podobało.
- Wiesz, to prawda że silniejszym i bardziej doświadczonym wojownikom należy się szacunek i tak dalej, ale ja... - przerwał jednak, bo dotarła do niego kolejna uwaga na temat sposobów nauczania Koszarowego - Że co!? - zawołał, po czym poderwał się do góry i klękając spojrzał z góry na Vulfilę, wpatrując się w nią z niedowierzaniem - Wbijał... kopniakami... do głowy - bełkotał, robiąc się coraz bardziej czerwony na twarzy - Jak on mógł!? - wybuchnął w końcu - Co za... co zaa... - na usta cisnęły mu się najgorsze określenia na temat brodacza. lecz powstrzymał się przed ich wypowiedzeniem w obecności dziewczyny - Jak tylko wrócimy na Vegetę, pójdę do niego i "porozmawiam" sobie z nim na ten temat.
Jeszcze przez kilka minut kręcił głową i zgrzytając zębami ciskał obelgami na Koszarowego, oczywiście w taki sposób, by nie usłyszała tego Vulfi. Położył się z powrotem na plecach, zaplótł dłonie za głową i wyobrażał sobie najróżniejsze sposoby ukarania Trenera za to, że śmiał podnieść rękę czy nogę na ogoniastą. Z tych myśli wyrwała go w końcu analiza towarzyszki na temat Ki Feeling.
- Taak - rzekł nieco ochrypłym głosem - Musisz się do tego przyzwyczaić. Mi też na początku było ciężko, głowa mi pękała za każdym razem gdy znalazłem się w jakimś bardziej zaludnionym miejscu - zmniejszył swą moc do minimum, by nie powodować tego uczucia u Saiyan'ki - Te Ki które czujesz to w większości Saiyan'ie. Znam ich i chciałbym złożyć im wizytę, ale to później, mamy czas. To prawda, każda Ki jest inna, chociaż osoby które łączą więzy krwi, lub coś jeszcze bliższego, mają pewne cechy wspólne, podobieństwa. Tak jak ja i mój kuzyn...
- Gdybyś zajrzała w moje myśli, to tak, jakbyś przejrzała się w lustrze.
W tej chwili nie myślach o niczym innym, tylko o niej. Gdyby 2 dni temu ktoś powiedział mu, że za 48 godzin będzie leżał tu z nią, trzymając ją za rękę i napawając się jej pięknem - nie uwierzyłby. Ale tak było i Hazard'owi w tej chwili nic więcej do szczęścia nie było potrzebne. Delikatnie przebiegł palcami po nadgarstku Vulfi. Analizował w myślach to co powiedziała na temat okazywania szacunku silniejszym wojownikom. Fakt, taka zasada obowiązywała w Akademii, o czym złotowłosy boleśnie przekonał się już pierwszego dnia. Jednak były to z reguły typowe relacje Trener - uczeń. A w ich przypadku... jest nieco inaczej. Nazywanie go "Panem Haziem" wydawało mu się dziwne i szczerze mówiąc niezbyt mu się podobało.
- Wiesz, to prawda że silniejszym i bardziej doświadczonym wojownikom należy się szacunek i tak dalej, ale ja... - przerwał jednak, bo dotarła do niego kolejna uwaga na temat sposobów nauczania Koszarowego - Że co!? - zawołał, po czym poderwał się do góry i klękając spojrzał z góry na Vulfilę, wpatrując się w nią z niedowierzaniem - Wbijał... kopniakami... do głowy - bełkotał, robiąc się coraz bardziej czerwony na twarzy - Jak on mógł!? - wybuchnął w końcu - Co za... co zaa... - na usta cisnęły mu się najgorsze określenia na temat brodacza. lecz powstrzymał się przed ich wypowiedzeniem w obecności dziewczyny - Jak tylko wrócimy na Vegetę, pójdę do niego i "porozmawiam" sobie z nim na ten temat.
Jeszcze przez kilka minut kręcił głową i zgrzytając zębami ciskał obelgami na Koszarowego, oczywiście w taki sposób, by nie usłyszała tego Vulfi. Położył się z powrotem na plecach, zaplótł dłonie za głową i wyobrażał sobie najróżniejsze sposoby ukarania Trenera za to, że śmiał podnieść rękę czy nogę na ogoniastą. Z tych myśli wyrwała go w końcu analiza towarzyszki na temat Ki Feeling.
- Taak - rzekł nieco ochrypłym głosem - Musisz się do tego przyzwyczaić. Mi też na początku było ciężko, głowa mi pękała za każdym razem gdy znalazłem się w jakimś bardziej zaludnionym miejscu - zmniejszył swą moc do minimum, by nie powodować tego uczucia u Saiyan'ki - Te Ki które czujesz to w większości Saiyan'ie. Znam ich i chciałbym złożyć im wizytę, ale to później, mamy czas. To prawda, każda Ki jest inna, chociaż osoby które łączą więzy krwi, lub coś jeszcze bliższego, mają pewne cechy wspólne, podobieństwa. Tak jak ja i mój kuzyn...
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pią Maj 23, 2014 6:52 pm
Vulfila w pewnym momencie odczuła to, że Hazard jej się przygląda. Wciąż pamiętała jego wyznanie przy jeziorze i chociaż nie wydawało jej się wtedy przekonujące, tak w tym momencie nie dało się tego ukryć. Z jednej strony bardzo jej to schlebiało, że taki silny saiyan stracił głowę akurat dla niej. I to też wywołało nieco złośliwy uśmieszek na jej ustach, bo to tak, jakby ujarzmiła dzikie zwierzę. Jednak z drugiej strony miała do niego wciąż ogromny żal za to wszystko, co sie stało. Za wydarzenia sprzed dwóch lat, za to, że nie dał jej nijak znać, że żyje i dlatego, że wrócił, żeby zniszczyć jej spokój ducha. A czasem przechodziło jej przez myśl, czy gdyby z nim była w związku, to nie zostałby znów zarażony jakimś Tsufulem i nie rzuciłby się na nią z rękami.
Kiedy natomiast Hazard wziął w dłonie rękę dziewczyny i delikatnie pocałował, spojrzała na niego wielkimi oczami. Potem cała oblała się rumieńcem.
- Hazardsan... - wyszeptała niby to zawstydzona niby zauroczona.
I wtedy to właśnie Hazard poderwał się i rzucał w Vulfilę rozzłoszczonymi słowami. Ona obserwowała go wielkimi oczami i skuliła się lekko, owijając ogonkiem.
- NIE!- Vulfila też natychmiast się poderwała, jakby Hazard miał już w tym momencie ruszyc na Vegete, żeby rozmówić się z jej trenerem. - Nie, nie, proszę. Nawet nie wiesz, jak byś wszystko pokomplikował, a poza tym on by ci nakopał. - potok słów posypał się z jej ust.
Kiedy oboje się już uspokoili, Vulfila położyła się też z powrotem na trawie.
- Ty i twój kuzyn? Mówisz o Kuro? A co chcesz od niego?- zapytała, bo też wcale nie miała ochoty na rozmowy z Kuro i być może znalazłaby sposób na to, żeby sie z tego wymigać.
Kiedy natomiast Hazard wziął w dłonie rękę dziewczyny i delikatnie pocałował, spojrzała na niego wielkimi oczami. Potem cała oblała się rumieńcem.
- Hazardsan... - wyszeptała niby to zawstydzona niby zauroczona.
I wtedy to właśnie Hazard poderwał się i rzucał w Vulfilę rozzłoszczonymi słowami. Ona obserwowała go wielkimi oczami i skuliła się lekko, owijając ogonkiem.
- NIE!- Vulfila też natychmiast się poderwała, jakby Hazard miał już w tym momencie ruszyc na Vegete, żeby rozmówić się z jej trenerem. - Nie, nie, proszę. Nawet nie wiesz, jak byś wszystko pokomplikował, a poza tym on by ci nakopał. - potok słów posypał się z jej ust.
Kiedy oboje się już uspokoili, Vulfila położyła się też z powrotem na trawie.
- Ty i twój kuzyn? Mówisz o Kuro? A co chcesz od niego?- zapytała, bo też wcale nie miała ochoty na rozmowy z Kuro i być może znalazłaby sposób na to, żeby sie z tego wymigać.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Wto Maj 27, 2014 3:03 pm
Przez moment żałował swojego wybuchu. Gdy zobaczył jej przerażoną twarz, zrobiło mu się głupio. Może zareagował zbyt gwałtownie? Ale jak miał się zachować po tym, gdy dowiedział się że jakiś sadystyczny kretyn wyżywał się na osobie, na której najbardziej mu zależy? Okazało się jednak, iż dziewczynę najbardziej przeraziła jego odważna deklaracja. I ona poderwała się by wyperswadować mu ten pomysł z głowy. Widać było, że bardzo jej zależało na tym by złotowłosy się do tego nie mieszał. Martwiła się o niego, czy może bała się reakcji Mistrza względem jej osoby?
- Nakopał, jasne - mruknął - założę się, że nie miałbym z nim większych problemów.
Oczywiście nie była to prawda. Nie wiedział jaką mocą dysponował Koszarowy, lecz obok "jego" Trenera z czerwoną peleryną, brodacz cieszył się w Akademii największym szacunkiem. Nie wzięło się to znikąd, więc ta dwójka musiała być naprawdę silna. Walka z którymś z nich byłaby niezapomnianym przeżyciem, ale też niezwykle cenną nauką. Cóż, może kiedyś uda mu się stoczyć taki pojedynek.
Haz odwrócił głowę w stronę Vulfi. Ona nie wiedziała o przepowiedni dotyczącej Złotego i Srebrnego, nie miała pojęcia co łączy go z jego kuzynem. Czy to była odpowiednia chwila na podzielenie się z nią tym sekretem? Chyba nie. Nie chciał psuć dobrej atmosfery, która towarzyszy im od przybycia na Ziemię. Kiedyś powie jej o wszystkim.
- Taak, mam na myśli Kuro - odrzekł - O tym, że jest moim kuzynem dowiedziałem się stosunkowo niedawno. Nigdy z nim nie rozmawiałem, ani nie widziałem się z nim. Musimy przedyskutować sprawy Naszej rodziny, poza tym może będzie wiedział coś więcej o tym sztylecie. Wiesz tym, który podarował mi - zrobił krótką pauzę - mój Wujek.
Minie jeszcze trochę czasu nim pogodzi się z tą stratą. Póki co każda wzmianka o Niko powodowała nagły przypływ smutku oraz wspomnień z dzieciństwa. Wpatrując się w bezchmurne niebo, pozwolił sobie na chwilę rozpamiętywania, po czym podniósł się do pozycji siedzącej.
- To jak, gotowa na dalszą część treningu?
- Nakopał, jasne - mruknął - założę się, że nie miałbym z nim większych problemów.
Oczywiście nie była to prawda. Nie wiedział jaką mocą dysponował Koszarowy, lecz obok "jego" Trenera z czerwoną peleryną, brodacz cieszył się w Akademii największym szacunkiem. Nie wzięło się to znikąd, więc ta dwójka musiała być naprawdę silna. Walka z którymś z nich byłaby niezapomnianym przeżyciem, ale też niezwykle cenną nauką. Cóż, może kiedyś uda mu się stoczyć taki pojedynek.
Haz odwrócił głowę w stronę Vulfi. Ona nie wiedziała o przepowiedni dotyczącej Złotego i Srebrnego, nie miała pojęcia co łączy go z jego kuzynem. Czy to była odpowiednia chwila na podzielenie się z nią tym sekretem? Chyba nie. Nie chciał psuć dobrej atmosfery, która towarzyszy im od przybycia na Ziemię. Kiedyś powie jej o wszystkim.
- Taak, mam na myśli Kuro - odrzekł - O tym, że jest moim kuzynem dowiedziałem się stosunkowo niedawno. Nigdy z nim nie rozmawiałem, ani nie widziałem się z nim. Musimy przedyskutować sprawy Naszej rodziny, poza tym może będzie wiedział coś więcej o tym sztylecie. Wiesz tym, który podarował mi - zrobił krótką pauzę - mój Wujek.
Minie jeszcze trochę czasu nim pogodzi się z tą stratą. Póki co każda wzmianka o Niko powodowała nagły przypływ smutku oraz wspomnień z dzieciństwa. Wpatrując się w bezchmurne niebo, pozwolił sobie na chwilę rozpamiętywania, po czym podniósł się do pozycji siedzącej.
- To jak, gotowa na dalszą część treningu?
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pią Cze 13, 2014 9:52 am
Vulfila podniosła się ciężko, trochę zaspana i przytłoczona nową umiejętnością. Wyciągnęła sie jak kotka, wyrzucając ręce do góry i poruszając bokami tak, żeby rozruszać zastane mięśnie. Nawet chrupnęły jej kości przy tej czynności. We włosach wciąż miała kilka ździebeł trawy i pyłki z dmuchawców. Nie wstając przysunęła się do Hazarda, wykręcając typowo dla siebie ogon. Kiedy już znalazła się twarzą w twarz z chłopakiem, uśmiechnęła się lekko i przetarła wielki oczy.
- Szybko się uczymy dzisiaj. - powiedziała, gotowa do kolejnej nauki.
OCC: Wybacz, że tak krótko, ale totalnie wybiłam się z rytmu tą przerwą.
- Szybko się uczymy dzisiaj. - powiedziała, gotowa do kolejnej nauki.
OCC: Wybacz, że tak krótko, ale totalnie wybiłam się z rytmu tą przerwą.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pon Cze 16, 2014 2:46 pm
Wyczuwał to. Na Ziemi pojawiali się kolejni osobnicy nie pochodzący z tej planety. Tłumili swą moc, lecz i tak jasne było, że nie są to pierwsi lepsi wojownicy, tym bardziej, iż skądś ich kojarzył. Wszyscy zlatywali się w jednym miejscu - czyżby szykowało się coś grubszego? Jeśli tak to Hikaru będzie miał niemały kłopot by nad wszystkim zapanować. Jednak w razie czego, złotowłosy był w stanie zaoferować mu swą pomoc.
Przerwa dobiegła końca, czas zabrać się za dalszą część treningu. Teraz jeszcze bardziej zależało mu na tym, żeby Vulfila jak najszybciej opanowała 2 stopień Ki Feeling. Nigdy nie wiadomo kiedy może przydać się umiejętność zamaskowania swojej mocy.
- Chyba nie przeszkadza Ci takie tempo pracy? - spytał z uśmiechem, jednocześnie czując przepływającą przez jego ciało falę gorąca, jak zwykle gdy dziewczyna była tak blisko niego - Dobra, nie traćmy czasu. 2 poziom Ki Feeling, tak jak mówiłem wcześniej, umożliwia oszukanie takich urządzeń jak scouter, oraz w pewnym sensie zmysłu którego dopiero co się nauczyłaś. Poprzez obniżenie swojej Ki do absolutnego minimum, jesteś w stanie ukryć swą obecność. Ponadto ma to parę zastosowań w walce, a także służy jako swego rodzaju element zaskoczenia. Wyobraź sobie sytuację w której mierzysz się z kimś, kto polega na scouterze. Obniżasz swą moc, więc mechanizm przekazuje mu fałszywe informację na temat Twoich możliwości bojowych. Opierając się na tym, lekceważy Cię i nie traktuje poważnie. A wtedy, w ułamku sekundy możesz uwolnić pełną moc i kompletnie go zaskakując, zakończyć walkę jednym ciosem. Osoby znające Ki Feeling, posługujące się nim dłuższy czas są w stanie ocenić czy dana osoba chowa w sobie jakieś rezerwy, lecz nigdy nie będą w stanie określić tego dokładnie. Jak zapewne zauważyłaś, już wcześniej manipulowałem swą Ki by pomóc Ci w treningu. Spróbuj wyczuć mnie teraz.
Hazard obniżył swą moc do minimum. Z tej odległości Vulfila była jeszcze w stanie to zrobić, lecz gdyby odleciał na kilkaset metrów i wmieszał w tłum najróżniejszych żyjątek, najpewniej nie byłaby w stanie go zlokalizować. Odczekał chwilę, aż sobie to uświadomi, po czym kontynuował:
- Musisz nauczyć się manipulować swą Ki. Osoby które tego nie potrafią, mają zawsze ten sam poziom mocy, dlatego z góry wiesz na co ich stać i możesz ocenić czy warto w ogóle angażować się w walkę - spojrzał uważnie na Vulfi, chcąc upewnić się czy na pewno to wszystko jest dla niej jasne - W porządku, przejdźmy do praktyki. Połóż się.
On sam położył się nad nią, lecz do góry nogami, w taki sposób, że ich głowy były obok siebie.
Przerwa dobiegła końca, czas zabrać się za dalszą część treningu. Teraz jeszcze bardziej zależało mu na tym, żeby Vulfila jak najszybciej opanowała 2 stopień Ki Feeling. Nigdy nie wiadomo kiedy może przydać się umiejętność zamaskowania swojej mocy.
- Chyba nie przeszkadza Ci takie tempo pracy? - spytał z uśmiechem, jednocześnie czując przepływającą przez jego ciało falę gorąca, jak zwykle gdy dziewczyna była tak blisko niego - Dobra, nie traćmy czasu. 2 poziom Ki Feeling, tak jak mówiłem wcześniej, umożliwia oszukanie takich urządzeń jak scouter, oraz w pewnym sensie zmysłu którego dopiero co się nauczyłaś. Poprzez obniżenie swojej Ki do absolutnego minimum, jesteś w stanie ukryć swą obecność. Ponadto ma to parę zastosowań w walce, a także służy jako swego rodzaju element zaskoczenia. Wyobraź sobie sytuację w której mierzysz się z kimś, kto polega na scouterze. Obniżasz swą moc, więc mechanizm przekazuje mu fałszywe informację na temat Twoich możliwości bojowych. Opierając się na tym, lekceważy Cię i nie traktuje poważnie. A wtedy, w ułamku sekundy możesz uwolnić pełną moc i kompletnie go zaskakując, zakończyć walkę jednym ciosem. Osoby znające Ki Feeling, posługujące się nim dłuższy czas są w stanie ocenić czy dana osoba chowa w sobie jakieś rezerwy, lecz nigdy nie będą w stanie określić tego dokładnie. Jak zapewne zauważyłaś, już wcześniej manipulowałem swą Ki by pomóc Ci w treningu. Spróbuj wyczuć mnie teraz.
Hazard obniżył swą moc do minimum. Z tej odległości Vulfila była jeszcze w stanie to zrobić, lecz gdyby odleciał na kilkaset metrów i wmieszał w tłum najróżniejszych żyjątek, najpewniej nie byłaby w stanie go zlokalizować. Odczekał chwilę, aż sobie to uświadomi, po czym kontynuował:
- Musisz nauczyć się manipulować swą Ki. Osoby które tego nie potrafią, mają zawsze ten sam poziom mocy, dlatego z góry wiesz na co ich stać i możesz ocenić czy warto w ogóle angażować się w walkę - spojrzał uważnie na Vulfi, chcąc upewnić się czy na pewno to wszystko jest dla niej jasne - W porządku, przejdźmy do praktyki. Połóż się.
On sam położył się nad nią, lecz do góry nogami, w taki sposób, że ich głowy były obok siebie.
- W ten sposób:
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Wto Cze 17, 2014 1:12 pm
Vulfila przewróciła oczami, przekręciła lekko głowę na bok i powiedziała.
- Nieee, chociaż mój Mistrz zwykle mawiał, że nie jestem w stanie pojąć nawet prostego uderzenia, a co dopiero jakieś kombosy. - zaśmiała się z tego stwierdzenia, bo chociaż Koszarowy mówił to zwykle poważnie i w nerwach, to zawsze bawiło ją jego zrzędzenie. - A tobie nie przeszkadza? - zapytała, patrząc na niego z zalotnym uśmiechem. Potem słuchała już Hazarda niezbyt uważnie. Co chwilę coś ją rozpraszało, a to motylek, a to wyczuła gdzies zwierzątko ze stosunkowo wysoką KI, a to zapatrzyła się chłopakowi w oczy. Wybiła się dopiero wtedy z zamyślenia, kiedy Hazard kazał jej cos zrobić. - No... - grała na czas, starając się przypomnieć sobie, o co ją pytał. - Masz teraz KI ... nie większe niż ... - rozejrzała się wokoło - Niż ta dżdżownica, tam daleko w ziemi. - powiedziała, szczerząc się szeroko, zadowolona ze swojego wspaniałego porównania. Po tym położyła się grzecznie, jak jej Hazard kazał. - Co robisz? - spytała, kiedy Hazard położył się w odwrotną stronę.
Po chwili Vulfila zamknęła oczy i podążyła za wskazówkami Hazarda.
OCC: Trening start
- Nieee, chociaż mój Mistrz zwykle mawiał, że nie jestem w stanie pojąć nawet prostego uderzenia, a co dopiero jakieś kombosy. - zaśmiała się z tego stwierdzenia, bo chociaż Koszarowy mówił to zwykle poważnie i w nerwach, to zawsze bawiło ją jego zrzędzenie. - A tobie nie przeszkadza? - zapytała, patrząc na niego z zalotnym uśmiechem. Potem słuchała już Hazarda niezbyt uważnie. Co chwilę coś ją rozpraszało, a to motylek, a to wyczuła gdzies zwierzątko ze stosunkowo wysoką KI, a to zapatrzyła się chłopakowi w oczy. Wybiła się dopiero wtedy z zamyślenia, kiedy Hazard kazał jej cos zrobić. - No... - grała na czas, starając się przypomnieć sobie, o co ją pytał. - Masz teraz KI ... nie większe niż ... - rozejrzała się wokoło - Niż ta dżdżownica, tam daleko w ziemi. - powiedziała, szczerząc się szeroko, zadowolona ze swojego wspaniałego porównania. Po tym położyła się grzecznie, jak jej Hazard kazał. - Co robisz? - spytała, kiedy Hazard położył się w odwrotną stronę.
Po chwili Vulfila zamknęła oczy i podążyła za wskazówkami Hazarda.
OCC: Trening start
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Sob Cze 21, 2014 12:35 am
W złotowłosym ponownie zagotowało się na wzmiankę o Koszarowym. Stłumił w sobie jednak falę gniewu. Odetchnął głęboko i siląc się na spokój odrzekł:
- Najwyraźniej Cię nie doceniał - dodałby coś więcej, lecz nie wypadało w obecności damy - Nie, dla mnie takie tempo jest odpowiednie, zależy mi byś jak najszybciej nauczyła się tej zdolności.
Humor nieco poprawiło mu porównanie jego aktualnego poziomu mocy do dżdżownicy. Zaśmiał się pod nosem. Kto jak to, ale ona potrafiła w moment przywołać uśmiech na jego twarzy. A biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia to było dla niego bardzo ważne... Położył się wygodnie, zastanawiając się nad tym dlaczego nagle wszyscy przylatują na tę planetę, lecz po chwili z zamyślenia wyrwała go Vulfila.
- Hej, hej, hej, nie interesuj się tym co ja robię, skup się na treningu! - skarcił dziewczynę, odwracając głowę w jej stronę - Zrelaksuj się, spraw by Twój poziom mocy stopniowo się obniżył. To ważne - dodał z naciskiem, mając nadzieję, że Vulfi zabierze się za to na poważnie.
- Najwyraźniej Cię nie doceniał - dodałby coś więcej, lecz nie wypadało w obecności damy - Nie, dla mnie takie tempo jest odpowiednie, zależy mi byś jak najszybciej nauczyła się tej zdolności.
Humor nieco poprawiło mu porównanie jego aktualnego poziomu mocy do dżdżownicy. Zaśmiał się pod nosem. Kto jak to, ale ona potrafiła w moment przywołać uśmiech na jego twarzy. A biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia to było dla niego bardzo ważne... Położył się wygodnie, zastanawiając się nad tym dlaczego nagle wszyscy przylatują na tę planetę, lecz po chwili z zamyślenia wyrwała go Vulfila.
- Hej, hej, hej, nie interesuj się tym co ja robię, skup się na treningu! - skarcił dziewczynę, odwracając głowę w jej stronę - Zrelaksuj się, spraw by Twój poziom mocy stopniowo się obniżył. To ważne - dodał z naciskiem, mając nadzieję, że Vulfi zabierze się za to na poważnie.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Nie Lis 16, 2014 10:34 pm
Vulfila czuła się wspaniale. Tak kojący nastrój miała ostatnim razem dawno temu na Ziemi w domu Aleksandra, swoje przybranego ojca, za którym tak tęskniła. Miło zaczęło robić się również w akademii, odkąd miała wreszcie jakichkolwiek sympatycznych sayan u swego boku. Mowa oczywiście o Eve, Ósemce i Razielu. Tak jak choćby tego dnia, gdy tańczyła na scenie popisowy numer. We wszystkim tym jednak wciąż czegoś brakowało. Gdzieś w podświadomości Halfka czuła, że zakleja pewną pustkę w sobie. A brakowało jej tego dokładnie, co miała dziś. Hazarda… Czy mogło być lepiej? Leżała na łące wśród kwiatów, na opuszczonej lata temu Ziemi razem z nim. W miejscu, którego nigdy więcej miała nie zobaczyć i z tym, który zginął na jej oczach w kraterze po ogromnej kuli energii. Sen, inaczej być nie mogło. Bo czy życie mogło być dla niej tak życzliwe, oddając jej jedyne stworzenie we Wszechświecie, dla które wciąż czuła te same nie dające się opanować uczucia?
Vulfila zamknęła oczy i wciągnęła do płuc aromatyczne powietrze, rozkoszując się tą chwilą.
„Muszę się spieszyć, muszę jak najlepiej spędzić ten czas, dopóki Koszarowy po mnie nie przyleci i nie zabierze mnie od Hazarda…” – myślała, będąc pewna jak słońce, że jej Mistrz zaraz ją znajdzie i wtrąci do karceru. Nie miała wprawdzie ochoty na uczenie się, ale wiedziała, że im szybciej posłucha wskazówek Hazarda, tym szybciej będą mogli wrócić do zabawy. Starała się jednak nie zmuszać się do obniżania Kim wręcz przeciwnie. Chciała, żeby to następowało naturalnie. Wyobrażała sobie, że maskuje się wśród wszystkich tych maleńkich istot wokoło. Próbowała wtopić się w tło, tak, żeby nikt jej nie zauważył, choćby i Koszarow, jeśli już dotarł na Ziemię.
Vulfila skupiła się na swoim wnętrzu. Podążając za wskazówkami Mistrza, wstrzymała oddech, rozluźniła każdy mięsień ciała. Dopiero po jakimś czasie wypuściła z siebie powietrze, powoli, jakby siły miały z nim ujść wraz z oddechem.
CC: Trening stop. Mogę liczyć na dodatkowe punkty z racji wyjątkowo długiego treningu? ;D *robi słodką minkę do Kuro*
EDIT: emm... jakby Ci to napisać..... może w kilku podpunktach wyjaśnię swoje argumenty tak chyba będzie prościej- w tym miejscu Tfui-Hikuś
Vulfila zamknęła oczy i wciągnęła do płuc aromatyczne powietrze, rozkoszując się tą chwilą.
„Muszę się spieszyć, muszę jak najlepiej spędzić ten czas, dopóki Koszarowy po mnie nie przyleci i nie zabierze mnie od Hazarda…” – myślała, będąc pewna jak słońce, że jej Mistrz zaraz ją znajdzie i wtrąci do karceru. Nie miała wprawdzie ochoty na uczenie się, ale wiedziała, że im szybciej posłucha wskazówek Hazarda, tym szybciej będą mogli wrócić do zabawy. Starała się jednak nie zmuszać się do obniżania Kim wręcz przeciwnie. Chciała, żeby to następowało naturalnie. Wyobrażała sobie, że maskuje się wśród wszystkich tych maleńkich istot wokoło. Próbowała wtopić się w tło, tak, żeby nikt jej nie zauważył, choćby i Koszarow, jeśli już dotarł na Ziemię.
Vulfila skupiła się na swoim wnętrzu. Podążając za wskazówkami Mistrza, wstrzymała oddech, rozluźniła każdy mięsień ciała. Dopiero po jakimś czasie wypuściła z siebie powietrze, powoli, jakby siły miały z nim ujść wraz z oddechem.
CC: Trening stop. Mogę liczyć na dodatkowe punkty z racji wyjątkowo długiego treningu? ;D *robi słodką minkę do Kuro*
EDIT: emm... jakby Ci to napisać..... może w kilku podpunktach wyjaśnię swoje argumenty tak chyba będzie prościej- w tym miejscu Tfui-Hikuś
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pon Lis 17, 2014 1:12 pm
Stanowczo zbyt wiele działo się na Ziemi. To tu, to tam spotykały się ze sobą najróżniejsze Ki, silniejsze i słabsze, o spokojnej aurze jak i o niepokojąco mrocznej. Co mogło być powodem tego nagłego najazdu planety? Młody Saiyan był tym zaintrygowany i pewnie w normalnych okolicznościach sam by to sprawdził. Lecz nie teraz... Nie gdy po 2 latach spędzonych w samotności, wreszcie był z nią. Zamierzał delektować się tymi chwilami jak najdłużej, nigdy nie wiadomo kiedy ponownie będą mogli spędzić ze sobą tyle czasu.
Leżał w milczeniu, monitorując postępy Vulfili. Wyczuwał jak jej chwiejna Ki to obniża się, to podnosi. Była na dobrej drodze, lecz to jeszcze nie było to. Nie zamierzał póki co dawać jej kolejnych wskazówek, musi sama do tego dojść. Wyglądało też na to, iż wreszcie udało jej się skoncentrować. Trwało to dość długo. Haz uśmiechnął się pod nosem.
- Dooooobrze - rzekł przeciągle po jakimś kwadransie - idzie Ci coraz lepiej - obniżył swój poziom mocy do około 50 jednostek - spróbuj dopasować się do mnie. Pamiętaj o wszystkim czego do tej pory się nauczyłaś. Kurczę, trochę niewygodnie - dodał szeptem, bardziej do siebie - O, tak lepiej.
Powodem tego dyskomfortu był niewielki kamień o ostrych brzegach, przez cały ten czas naciskający mu na lewą łopatkę. Przesunął się bardziej w prawo, bliżej dziewczyny. Teraz ich głowy niemalże stykały się ze sobą. Czuł delikatne łaskotanie, gdy włosy Vulfi muskały jego skroń. Przyjemne uczucie. Wyciągnął ręce ponad głowę, chcąc nieco się rozciągnąć. Serce zabiło mu szybciej, gdy przypadkowo dotknął palcami wierzch dłoni Saiyan'ki. Nie cofnął jednak ręki. Przymknął powiekę, odetchnął głęboko. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Mógł tu leżeć całą wieczność. Tylko z nią.
OCC:
Tak trochę krótko xD. Wkrótce się rozkręcę, daj mi tylko trochę czasu . Koniec treningu
Leżał w milczeniu, monitorując postępy Vulfili. Wyczuwał jak jej chwiejna Ki to obniża się, to podnosi. Była na dobrej drodze, lecz to jeszcze nie było to. Nie zamierzał póki co dawać jej kolejnych wskazówek, musi sama do tego dojść. Wyglądało też na to, iż wreszcie udało jej się skoncentrować. Trwało to dość długo. Haz uśmiechnął się pod nosem.
- Dooooobrze - rzekł przeciągle po jakimś kwadransie - idzie Ci coraz lepiej - obniżył swój poziom mocy do około 50 jednostek - spróbuj dopasować się do mnie. Pamiętaj o wszystkim czego do tej pory się nauczyłaś. Kurczę, trochę niewygodnie - dodał szeptem, bardziej do siebie - O, tak lepiej.
Powodem tego dyskomfortu był niewielki kamień o ostrych brzegach, przez cały ten czas naciskający mu na lewą łopatkę. Przesunął się bardziej w prawo, bliżej dziewczyny. Teraz ich głowy niemalże stykały się ze sobą. Czuł delikatne łaskotanie, gdy włosy Vulfi muskały jego skroń. Przyjemne uczucie. Wyciągnął ręce ponad głowę, chcąc nieco się rozciągnąć. Serce zabiło mu szybciej, gdy przypadkowo dotknął palcami wierzch dłoni Saiyan'ki. Nie cofnął jednak ręki. Przymknął powiekę, odetchnął głęboko. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Mógł tu leżeć całą wieczność. Tylko z nią.
OCC:
Tak trochę krótko xD. Wkrótce się rozkręcę, daj mi tylko trochę czasu . Koniec treningu
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Pon Lis 17, 2014 7:23 pm
Pochwalona przez Hazarda, Vulfila poczuła się przez chwilę dużo pewniej. Podążała za tą myślą, która pozwalała jej wyciszyć się i obniżać swoje niewielkie KI jeszcze bardziej. I szło jej coraz lepiej, zbliżała się powoli do poziomu, jaki wyznaczył jej sayan. Gdy poczuła niewielkie dotyk na swojej dłoni. Zupełnie tego nie kontrolując wybiła się ze skupienia, a przez jej ciało rozlała się gorąca fala. Wzdrygnęła ręką, w pierwszej chwili chcąc ją wyrwać. Wszystko to przez uczucie zawstydzenia z powodu emocjonalnej reakcji na dłoń swojego Mistrza. Na jej twarzy pojawił sie rumieniec, a ogon zawirował w trawie. Hazard niewątpliwie wiedział, że zupełnie wybiła się z rytmu, a jej KI wybuchła wręcz do poprzedniego poziomu.
To tylko przez przypadek, ty głupia... - pomyślała sobie, nie cofając jednak ręki.
- Wybacz, Mistrzu. Całkiem się zdekoncentrowałam. - wytłumaczyła się, spoglądając w stronę Hazarda krótko, obracając głowę. - Wiem, głupia jestem, tylko mnie nie bij - wytłumaczyła, znowu zamykając oczy i oddychając kilka razy głęboko. Starała się przywrócić sobie spokój, choć zupełnie jej to nie wychodziło. Odwróciła głowę w przeciwnym kierunku, żeby blondyn nie widział jej zawstydzenia. - Widzisz, jak łatwo mnie rozproszyć. Wiem, że muszę się bardziej starać. Przecież jeśli mi to będzie konieczne, to nie będę miała szansy na poprawę. Już się z powrotem uspokajam. - powiedziała, choć doskonale wiedziała, że dziś już nic z ćwiczeń nie będzie. A przynajmniej tak długo jak sayan będzie dotykał jej dłoń.
CC: Hik, no ale udało mi się zdać obronę :< Weź na to poprawkę, daj choć 50 punktów bonusowych.
To tylko przez przypadek, ty głupia... - pomyślała sobie, nie cofając jednak ręki.
- Wybacz, Mistrzu. Całkiem się zdekoncentrowałam. - wytłumaczyła się, spoglądając w stronę Hazarda krótko, obracając głowę. - Wiem, głupia jestem, tylko mnie nie bij - wytłumaczyła, znowu zamykając oczy i oddychając kilka razy głęboko. Starała się przywrócić sobie spokój, choć zupełnie jej to nie wychodziło. Odwróciła głowę w przeciwnym kierunku, żeby blondyn nie widział jej zawstydzenia. - Widzisz, jak łatwo mnie rozproszyć. Wiem, że muszę się bardziej starać. Przecież jeśli mi to będzie konieczne, to nie będę miała szansy na poprawę. Już się z powrotem uspokajam. - powiedziała, choć doskonale wiedziała, że dziś już nic z ćwiczeń nie będzie. A przynajmniej tak długo jak sayan będzie dotykał jej dłoń.
CC: Hik, no ale udało mi się zdać obronę :< Weź na to poprawkę, daj choć 50 punktów bonusowych.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Wto Lis 18, 2014 12:59 pm
A szło jej tak dobrze! Haz wyczuł, że gdy tylko musnął dłoń saiyan'ki, jej Ki znów wystrzeliła w górę do stałej wartości. Głupio mu było, bo to jego wina, nawet jeśli zrobił to nieumyślnie. Poczuł jednak coś dziwnego, gdy spostrzegł, że i ona nie cofnęła ręki. Coś przypominającego radosne zawstydzenie. Z jednej strony cieszył go fakt, że Vulfila nie przestraszyła się i nie "uciekła", z drugiej jednak poczuł, że się czerwieni. I natychmiast ogarnęła go panika. Co teraz? Czego ona oczekuje? Jakiegoś sygnału, gestu? Czy powinien pewnie chwycić jej dłoń, czy może jednak się wycofać? Bał się, że jeśli wybierze tę pierwszą opcję, to dziewczyna źle to odbierze, a wtedy zrobiłoby się naprawdę niezręcznie. Z drugiej jednak strony ryzyko czasem się opłaca...
Zdecydował się jednak nie robić nic. Zostawił dłoń w tym samym miejscu, nadal spoczywała ledwie kilkanaście milimetrów od prawego nadgarstka Vulfi. Spojrzał w bok i otworzył szerzej oko. Saiyan'ka obróciła twarz w jego stronę. Chyba jeszcze nigdy nie spoglądali na siebie z tak bliska. A nawet jeśli, to w tej chwili wyleciało mu to z głowy. Zapomniał o wszystkim, o tym dlaczego tu są, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkunastu godzin. Chociaż trwało to ledwie 2, może 3 sekundy, dla niego ten czas wydłużył się do kolosalnych rozmiarów. Gdy spoglądał na jej śliczną buzię, po raz setny, a może tysięczny zadał sobie pytanie "Czy jest na tym świecie piękniejsza istota?" I jak zwykle odpowiedź była taka sama. Miał wielką ochotę przesunąć się jeszcze bliżej, serce niemal wyrwało mu się z piersi, gdy pomyślał, ze gdyby to zrobił, ich usta spotkałyby się ze sobą...
Jednak w końcu ten magiczny moment się skończył. Vulfila odwróciła głowę w drugą stronę. Przestraszył się, bo może domyśliła się o czym myślał. Zaniepokojony spojrzał na niebo.
- Wybacz, to chyba moja wina - mruknął - Szło Ci naprawdę dobrze, a ja...
Zaczerwienił się jeszcze bardziej. To niesamowite, że taki jeden, zupełnie przypadkowy gest, może spowodować takie zmieszanie. I to u obojga z nich, ten nagły skok Ki dziewczyny to potwierdzał. Ona zapewne czuła się podobnie. Dopiero teraz uzmysłowił sobie dlaczego odwróciła twarz w drugą stronę. Odetchnął głęboko. Uspokoił się nieco, a wzmianka o biciu, nawet jeśli wypowiedziana w formie żartu, spowodowała, że poczuł gniew. Pomyślał o Koszarowym i o jego nieludzkich metodach treningu. On nigdy nie śmiałby podnieść ręki na Vulfilę, nigdy.
Podniósł się do siadu. Dalsze ćwiczenia nie są konieczne. Dziewczyna złapała podstawy, musi to tylko udoskonalić, a na to potrzeba czasu. Zresztą po tym co się stało, raczej trudno będzie się jej ponownie skupić.
- Zaczekaj. Myślę że na tym skończymy poranne ćwiczenia. Wiesz już o co w tym wszystkim chodzi, teraz wystarczy że wykorzystasz tę wiedzę w praktyce. Za jakiś czas kompletnie to opanujesz, stanie się to dla Ciebie zupełnie naturalne.
Uśmiechnął się lekko, dając jej do zrozumienia, że jest zadowolony z przebiegu treningu. Wstał i przeciągnął się. Zawiał lekki wietrzyk. Dopiero teraz przypomniał sobie, że nadal mają na sobie kradzione stroje kąpielowe. Spojrzał na Vulfi.
- Co powiesz na wycieczkę do miasta? Powinniśmy znaleźć jakieś nowe ciuchy, nie możemy ciągle paradować w tych plażowych. No i moglibyśmy... nie wiem... pozwiedzać? - zaśmiał się lekko - Chyba, że chcesz zrobić coś innego, wybrać się w jakieś konkretne miejsce?
W końcu Vulfila pochodziła z tej planety, miała tu swoje korzenie. Być może jednym z powodów dla których zdecydowała się tu z nim polecieć, była możliwość odwiedzenia rodziny, znajomych. Byłoby miło, gdyby mógł sprawić jej tego typu radość.
Zdecydował się jednak nie robić nic. Zostawił dłoń w tym samym miejscu, nadal spoczywała ledwie kilkanaście milimetrów od prawego nadgarstka Vulfi. Spojrzał w bok i otworzył szerzej oko. Saiyan'ka obróciła twarz w jego stronę. Chyba jeszcze nigdy nie spoglądali na siebie z tak bliska. A nawet jeśli, to w tej chwili wyleciało mu to z głowy. Zapomniał o wszystkim, o tym dlaczego tu są, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkunastu godzin. Chociaż trwało to ledwie 2, może 3 sekundy, dla niego ten czas wydłużył się do kolosalnych rozmiarów. Gdy spoglądał na jej śliczną buzię, po raz setny, a może tysięczny zadał sobie pytanie "Czy jest na tym świecie piękniejsza istota?" I jak zwykle odpowiedź była taka sama. Miał wielką ochotę przesunąć się jeszcze bliżej, serce niemal wyrwało mu się z piersi, gdy pomyślał, ze gdyby to zrobił, ich usta spotkałyby się ze sobą...
Jednak w końcu ten magiczny moment się skończył. Vulfila odwróciła głowę w drugą stronę. Przestraszył się, bo może domyśliła się o czym myślał. Zaniepokojony spojrzał na niebo.
- Wybacz, to chyba moja wina - mruknął - Szło Ci naprawdę dobrze, a ja...
Zaczerwienił się jeszcze bardziej. To niesamowite, że taki jeden, zupełnie przypadkowy gest, może spowodować takie zmieszanie. I to u obojga z nich, ten nagły skok Ki dziewczyny to potwierdzał. Ona zapewne czuła się podobnie. Dopiero teraz uzmysłowił sobie dlaczego odwróciła twarz w drugą stronę. Odetchnął głęboko. Uspokoił się nieco, a wzmianka o biciu, nawet jeśli wypowiedziana w formie żartu, spowodowała, że poczuł gniew. Pomyślał o Koszarowym i o jego nieludzkich metodach treningu. On nigdy nie śmiałby podnieść ręki na Vulfilę, nigdy.
Podniósł się do siadu. Dalsze ćwiczenia nie są konieczne. Dziewczyna złapała podstawy, musi to tylko udoskonalić, a na to potrzeba czasu. Zresztą po tym co się stało, raczej trudno będzie się jej ponownie skupić.
- Zaczekaj. Myślę że na tym skończymy poranne ćwiczenia. Wiesz już o co w tym wszystkim chodzi, teraz wystarczy że wykorzystasz tę wiedzę w praktyce. Za jakiś czas kompletnie to opanujesz, stanie się to dla Ciebie zupełnie naturalne.
Uśmiechnął się lekko, dając jej do zrozumienia, że jest zadowolony z przebiegu treningu. Wstał i przeciągnął się. Zawiał lekki wietrzyk. Dopiero teraz przypomniał sobie, że nadal mają na sobie kradzione stroje kąpielowe. Spojrzał na Vulfi.
- Co powiesz na wycieczkę do miasta? Powinniśmy znaleźć jakieś nowe ciuchy, nie możemy ciągle paradować w tych plażowych. No i moglibyśmy... nie wiem... pozwiedzać? - zaśmiał się lekko - Chyba, że chcesz zrobić coś innego, wybrać się w jakieś konkretne miejsce?
W końcu Vulfila pochodziła z tej planety, miała tu swoje korzenie. Być może jednym z powodów dla których zdecydowała się tu z nim polecieć, była możliwość odwiedzenia rodziny, znajomych. Byłoby miło, gdyby mógł sprawić jej tego typu radość.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Wto Lis 18, 2014 11:11 pm
Vulfila westchnęła teatralnie naburmuszona na siebie i świat, wciąż mając głowę skierowaną w przeciwnym kierunku. Hazard zaczął ją pocieszać… czy mogło być coś gorszego? Musiał uznać ją za uczniaka, młodą, niezdecydowaną dziewczynę. W końcu był starszy od niej, a przynajmniej na takiego wyglądał. A dorośli ludzie nie zachowują się tak jak ona. Jak się mówi A, to trzeba powiedzieć B. Skoro Vulfila odepchnęła Hazarda przy jeziorze na Vegecie musiało to oznaczać dla niego jedno- odmówiła, więc dał sobie spokój. A tu masz. Wystarczy musnąć jej dłoń, a ona znowu szaleje jak dzika małpka. A blondyn nie wykazał żadnej dalszej inicjatywy. Najwidoczniej jednak się rozmyślił i trudno mu się dziwić. Bo to sayan, który traktuje słowa poważnie. I nie to, że Panna Rogozin by tego chciała… to znaczy… że mogliby ze sobą chodzić. Co to, to nie. W końcu jeśli ktoś znika na kilka lat i nie pozostawia nawet małej notki na ten temat… poza tym jeśli ktoś niszczy pół planety i morduje tylu niewinnych ludzi… Jeśli nie jest w stanie przeciwstawić się złu takiemu jak Katsu, to absolutnie nie nadaje się jako materiał na partnera. I to Halfka akurat doskonale wiedziała. Tylko gdyby jeszcze potrafiła przemówić to sobie do rozumu. Wiedziała to, a mimo tego nie wzbraniałaby się, gdyby tak porwał ją w ramiona… No dobrze, wzbraniałaby się, acz niechętnie. Bo każdy jego najmniejszy dotyk sprawiał, że przechodziły ją te wspaniałe dreszcze…
„A może by go tak po prostu wykorzystać? Może tak zabrać, czego się chce a potem porzucić, tak samo jak on to zrobił wtedy… brzmi wspaniale.”- pomyślała, choć coś podświadomego zabraniało jej dokonania tego kroku.
Miałcząco wyprostowała się, przeciągnęła, a potem stanęła na nogi z rękami założonymi przed sobą.
- Wiesz co, fajnie się z tobą buja, ale już się późno robi…- powiedziała, udając, że zerka na zegarek na ręce. – Jestem pewna, że w ciągu kilku godzin Mój trener zorientuje się, że mnie nie ma. Na Ziemi jest wiele ciekawych miejsc i moglibyśmy tu podróżować bez końca, sęk w tym, że ja tu przyjechałam spotkać się z ojcem, nie pamiętasz?- trzymała Hazarda na dystans najbardziej jak mogła. Zarówno postawą, jak i tonem głosu i słowami. Co innego jej pozostawało? Spojrzała na swój strój.- Ale masz rację, poszukajmy sobie lepszych ubrań. Nie możesz tak wyglądać przez Rogozinem. To jest NAUKOWIEC. Wiesz co to znaczy? On jest przemądry i nie wypada przy nim paradować w slipach. – rzuciła jak niezbyt rozgarnięta sayanka do swojego niezbyt rozgarniętego kolegi sayana. – Kupimy ci garnitur. No i nie możemy iść z pustymi rękami. Może jakieś wino czy coś. Tylko go nie wypij!
„A może by go tak po prostu wykorzystać? Może tak zabrać, czego się chce a potem porzucić, tak samo jak on to zrobił wtedy… brzmi wspaniale.”- pomyślała, choć coś podświadomego zabraniało jej dokonania tego kroku.
Miałcząco wyprostowała się, przeciągnęła, a potem stanęła na nogi z rękami założonymi przed sobą.
- Wiesz co, fajnie się z tobą buja, ale już się późno robi…- powiedziała, udając, że zerka na zegarek na ręce. – Jestem pewna, że w ciągu kilku godzin Mój trener zorientuje się, że mnie nie ma. Na Ziemi jest wiele ciekawych miejsc i moglibyśmy tu podróżować bez końca, sęk w tym, że ja tu przyjechałam spotkać się z ojcem, nie pamiętasz?- trzymała Hazarda na dystans najbardziej jak mogła. Zarówno postawą, jak i tonem głosu i słowami. Co innego jej pozostawało? Spojrzała na swój strój.- Ale masz rację, poszukajmy sobie lepszych ubrań. Nie możesz tak wyglądać przez Rogozinem. To jest NAUKOWIEC. Wiesz co to znaczy? On jest przemądry i nie wypada przy nim paradować w slipach. – rzuciła jak niezbyt rozgarnięta sayanka do swojego niezbyt rozgarniętego kolegi sayana. – Kupimy ci garnitur. No i nie możemy iść z pustymi rękami. Może jakieś wino czy coś. Tylko go nie wypij!
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łąka (pastwiska)
Sro Lis 19, 2014 8:07 pm
Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Vulfila wyraziła zgodę. chociaż sposób w jaki to zrobiła nieco zaintrygował młodego Saiyan'a. Zupełnie jakby do niczego przed chwilą nie doszło. Haz oczywiście nie wyobrażał sobie nie wiadomo czego, ale każdy by przyznał że była to dość intymna sytuacja, która nie wydarzyłaby się pomiędzy osobami których nic nie łączy. Nie zamierzał jednak dociekać, poczeka na rozwój wydarzeń. Spotkanie z Ojcem? Tak, Vulfi wspominała mu kiedyś o tym mężczyźnie. W zasadzie podejrzewał, że prawdopodobnie będzie chciała się z nim spotkać. Do tej pory o tym nie myślał, lecz teraz poczuł lekki uścisk w żołądku. Obawiał się nieco tego spotkania.
- Tak tak, spokojnie, odwiedzimy Twojego Tatę. A Koszarowym się nie przejmuj. Myślisz, że po co nauczyłem Cię jak oszukać scouter'y? - uśmiechnął się do dziewczyny - ta planeta jest duża, znalezienie Cię tutaj zajmie mu sporo czasu. Poza tym nie pozwolę nikomu Cię stąd zabrać, dopóki sama nie będziesz tego chciała.
Taak, obiecał że osobiście odstawi ją na Vegetę, lecz gdyby zależało to tylko od niego, to zostałby na Ziemi, najchętniej w jej towarzystwie. Nie miał jednak wpływu na decyzję Saiyan'ki, więc jeśli ta uzna, że ich "wakacje" dobiegły końca, chcąc nie chcąc będzie musiał odstawić ją do domu. Cóż...
- Naukowiec? - spytał, odrzucając od siebie te ponure myśli - No tak, wiem. To ktoś taki kto... noo... bada różne rzeczy i... siedzi w laboratorium i... oj no zadajesz takie oczywiste pytania. Każdy głupi wie kto to naukowiec.
Zaśmiał się nerwowo, bo domyślał się jak to musiało wyglądać. Znał pytanie na odpowiedź, ale jakoś brakowało mu odpowiednich słów by to wytłumaczyć. Podrapał się w tył głowy, mając nadzieję, że Vulfila potraktuje to jako żart.
- Garnitur? A co to takiego? - tym razem nie miał pojęcia o czym dziewczyna mówi - no ale jeśli uważasz, ze powinniśmy to kupić, to w porządku. A alkoholu nie piję. Znaczy kiedyś mi się zdarzyło, ale to był wypadek. Byłem mały, miałem z 7/8 lat/ Butelka stała na stole, a ja pomyliłem ją z moim ulubionym sokiem i wypiłem całą... a potem spałem cały dzień - wybuchnął śmiechem - A i tym razem nie będziemy nic kraść. Znajdziemy sposób by zarobić trochę pieniędzy i uczciwie wszystko kupimy. W porządku, lećmy już.
Wzbił się w powietrze, gestem dłoni zachęcając Vulfilę by do niego dołączyła. Tym razem obrał kierunek na inne miasto, oddalone o kilkadziesiąt kilometrów od tego, w którym spędzili wczorajsze popołudnie i wieczór.
Z/T x2 --> https://dbng.forumpl.net/t126p60-south-city
Może pisz od razu tam
- Tak tak, spokojnie, odwiedzimy Twojego Tatę. A Koszarowym się nie przejmuj. Myślisz, że po co nauczyłem Cię jak oszukać scouter'y? - uśmiechnął się do dziewczyny - ta planeta jest duża, znalezienie Cię tutaj zajmie mu sporo czasu. Poza tym nie pozwolę nikomu Cię stąd zabrać, dopóki sama nie będziesz tego chciała.
Taak, obiecał że osobiście odstawi ją na Vegetę, lecz gdyby zależało to tylko od niego, to zostałby na Ziemi, najchętniej w jej towarzystwie. Nie miał jednak wpływu na decyzję Saiyan'ki, więc jeśli ta uzna, że ich "wakacje" dobiegły końca, chcąc nie chcąc będzie musiał odstawić ją do domu. Cóż...
- Naukowiec? - spytał, odrzucając od siebie te ponure myśli - No tak, wiem. To ktoś taki kto... noo... bada różne rzeczy i... siedzi w laboratorium i... oj no zadajesz takie oczywiste pytania. Każdy głupi wie kto to naukowiec.
Zaśmiał się nerwowo, bo domyślał się jak to musiało wyglądać. Znał pytanie na odpowiedź, ale jakoś brakowało mu odpowiednich słów by to wytłumaczyć. Podrapał się w tył głowy, mając nadzieję, że Vulfila potraktuje to jako żart.
- Garnitur? A co to takiego? - tym razem nie miał pojęcia o czym dziewczyna mówi - no ale jeśli uważasz, ze powinniśmy to kupić, to w porządku. A alkoholu nie piję. Znaczy kiedyś mi się zdarzyło, ale to był wypadek. Byłem mały, miałem z 7/8 lat/ Butelka stała na stole, a ja pomyliłem ją z moim ulubionym sokiem i wypiłem całą... a potem spałem cały dzień - wybuchnął śmiechem - A i tym razem nie będziemy nic kraść. Znajdziemy sposób by zarobić trochę pieniędzy i uczciwie wszystko kupimy. W porządku, lećmy już.
Wzbił się w powietrze, gestem dłoni zachęcając Vulfilę by do niego dołączyła. Tym razem obrał kierunek na inne miasto, oddalone o kilkadziesiąt kilometrów od tego, w którym spędzili wczorajsze popołudnie i wieczór.
Z/T x2 --> https://dbng.forumpl.net/t126p60-south-city
Może pisz od razu tam
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach