Stołówka
+7
Vita Ora
Raziel
Ósemka
Colinuś
NPC.
Hazard
NPC
11 posters
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Stołówka
Sro Maj 30, 2012 1:38 am
Miejsce, w którym jest wydawane jedzenie i gdzie można się posilić. Jakość podanego jedzenia zależy od pozycji tego kto zamawia, ale można powiedzieć, że jest znacznie lepsze niż tysiąc lat temu. Jeśli się nie chce korzystać z menu tygodniowego, to zawsze można wybrać coś z karty.
- Spoiler:
- Go??Gość
Re: Stołówka
Sob Wrz 22, 2012 10:20 pm
Śpieszył się bardzo by jak najszybciej dotrzeć do akademii a potem biegiem do stołówki by cokolwiek zjeść, żołądek przyrósł mu już do krzyża! Nat przez chwilę zastanawiał się czy Haz w ogóle poleci za nim, ale w końcu przestało go to interesować w końcu miał go tylko sprowadzić na Vegetę a nie niańczyć na każdym kroku. Najwyżej, jeśli kadet zgubi się na rodzinnej planecie to Nat będzie musiał pewnie znów go szukać, ale nie sądziłby Haz był aż tak nierozgarnięty.
Wylądował przed akademią i pobiegł korytarzami w kierunku stołówki, był w skrócie mówiąc cholernie głodny i nie miał ochoty czekać aż Hazard pofatyguje tu swoje cztery litery, w biegu omijał kolejnych to Saiyan czy Halfów oczywiście tylko tych wyżej od siebie, bo kadecików zwyczajnie tratował, po co miał sobie zawracać głowę jakąś pokraką, co nie umie chodzić i staje mu na drodze? Nie widział w tym sensu w końcu kiedyś każdy kadet jest jak szmata do podłogi a jeśli się nie wybije wyżej to ginie podczas wykonywania jakiegoś nędznego zadania. Nat wiedząc, iż za bardzo się rozpędził zwolnił nieco i z biegu przeszedł w szybki krok, będąc już przy drzwiach stołówki spokojnie je otworzył i podszedł do lady.
-Witam, znajdzie się coś do jedzenia?
Oparł się o ladę i czekał na wydanie jakiegokolwiek zjadliwego posiłku, miał tylko nadzieję, iż nie otrzyma tej obrzydliwej papki smakującej i cuchnącej jak trzytygodniowe przepocone skarpety, na samą myśl o tym „specjale” zrobiło mu się niedobrze aczkolwiek wciąż miał maleńką nadzieję na to, że otrzyma normalny posiłek. Uderzał lekko palcami o ladę w oczekiwaniu na wydanie jakiegoś żarełka.
Wylądował przed akademią i pobiegł korytarzami w kierunku stołówki, był w skrócie mówiąc cholernie głodny i nie miał ochoty czekać aż Hazard pofatyguje tu swoje cztery litery, w biegu omijał kolejnych to Saiyan czy Halfów oczywiście tylko tych wyżej od siebie, bo kadecików zwyczajnie tratował, po co miał sobie zawracać głowę jakąś pokraką, co nie umie chodzić i staje mu na drodze? Nie widział w tym sensu w końcu kiedyś każdy kadet jest jak szmata do podłogi a jeśli się nie wybije wyżej to ginie podczas wykonywania jakiegoś nędznego zadania. Nat wiedząc, iż za bardzo się rozpędził zwolnił nieco i z biegu przeszedł w szybki krok, będąc już przy drzwiach stołówki spokojnie je otworzył i podszedł do lady.
-Witam, znajdzie się coś do jedzenia?
Oparł się o ladę i czekał na wydanie jakiegokolwiek zjadliwego posiłku, miał tylko nadzieję, iż nie otrzyma tej obrzydliwej papki smakującej i cuchnącej jak trzytygodniowe przepocone skarpety, na samą myśl o tym „specjale” zrobiło mu się niedobrze aczkolwiek wciąż miał maleńką nadzieję na to, że otrzyma normalny posiłek. Uderzał lekko palcami o ladę w oczekiwaniu na wydanie jakiegoś żarełka.
Re: Stołówka
Nie Wrz 23, 2012 9:32 am
____Bordowowłosa saiyanka spojrzała na mężczyznę trochę dziwnie, jakby miała za chwilę wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem, ale się powstrzymywała. ___ - Przecież to stołówka kochaniutki. Tu zazwyczaj jedzenie się dostaje. - Uśmiechnęła się filuternie i zrobiła obrót w tył by wziąć do ręki tackę oraz talerz i ponakładać 'pyszności'. Postawiła to przed mężczyzną i zaczęła tłumaczyć co będzie musiał zjeść: ___ - To są jakieś Ziemskie pyszności. To jest hamburger, to ... frytki, a to cola. Podwójna porcja dla podwójnego saiyańskiego żołądka. Smacznego. - Skłoniła się lekko czekając, aż saiyan uda się do stolika. |
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Stołówka
Pon Wrz 24, 2012 3:22 pm
Leciał szybko, trzymając się blisko Nat'a. Teraz kiedy pora posiłku zbliżała się wielkimi korkami zrobił się jeszcze bardziej głodny. Zacisnął zęby i przyśpieszył jak tylko mógł, będąc pewny, iż jego towarzysz przed chwilą zrobił dokładnie to samo. Jeden po drugim wylądowali przed Akademią, po czym przekroczyli jej próg i udali się w kierunku stołówki. Nat puścił się biegiem, więc zrobił to samo. Co jakiś czas przeskakiwał nad kadetami którzy brutalnie zostali sprowadzani do parteru. No cóż lepiej nie wchodzić w drogę głodnemu Saiyan'owi który właśnie zmierza po posiłek. Dopiero, gdy zauważył jak na ziemi ląduje przedstawicielka płci pięknej (trzeba przyznać, że całkiem urodziwa), zatrzymał się i pomógł jej wstać. Przyzwoity stosunek do kobiet - jedna z wielu dobrych rzeczy, których nauczył go Wujek. Niestety, większość przedstawicieli jego rasy miała to w głębokim poważaniu. Również jego towarzysz, chociaż mógł po prostu nie zauważyć. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech, przy okazji czując iż jego policzki płoną, po czym ruszył dalej. Przez tę krótką przerwę stracił partnera z oczu. Na szczęście dobrze wiedział w której części budynku znajduje się stołówka, więc udał się tak truchtem. Przekroczył jej próg w momencie, gdy Nat właśnie otrzymywał swoją porcję. Spojrzał ze smakiem na jego tackę. Trzeba przyznać, że jej zawartość prezentowała się przepysznie. Stanął przed ladą, za którą znajdowała się kobieta wydająca posiłki. "Całkiem niezła" - mimowolnie przeszło mu przez myśl. Otrząsnął się z tych myśli po czym powiedział:
- Znalazło by się i dla mnie.... coś - dodał po chwili, gdyż nie był pewny, czy przysługuje mu ta sama racja żywnościowa co Nat'owi.
Czekał na reakcję Saiyan'ki, przy okazji rozmyślając nad tym jak śliczne potrafią być przedstawicielki jego rasy. Wszak spotkał już taką drugą w bardzo krótkim odstępie czasu. A przecież biegnąć korytarzem skupiał swój wzrok na celu, nie rozglądał się na boki, więc nie mógł dostrzec ile jeszcze takich dziewcząt tam było. Może by tak zakręcić się wokół którejś? Życie członka Akademii nie należało do prostych, nie było zbyt wiele wolnego czasu. Ale może znalazła by się chwila na trochę przyjemności.... Z rozmarzonym wzrokiem czekał na wydanie ewentualnego posiłku.
- Znalazło by się i dla mnie.... coś - dodał po chwili, gdyż nie był pewny, czy przysługuje mu ta sama racja żywnościowa co Nat'owi.
Czekał na reakcję Saiyan'ki, przy okazji rozmyślając nad tym jak śliczne potrafią być przedstawicielki jego rasy. Wszak spotkał już taką drugą w bardzo krótkim odstępie czasu. A przecież biegnąć korytarzem skupiał swój wzrok na celu, nie rozglądał się na boki, więc nie mógł dostrzec ile jeszcze takich dziewcząt tam było. Może by tak zakręcić się wokół którejś? Życie członka Akademii nie należało do prostych, nie było zbyt wiele wolnego czasu. Ale może znalazła by się chwila na trochę przyjemności.... Z rozmarzonym wzrokiem czekał na wydanie ewentualnego posiłku.
Re: Stołówka
Pon Wrz 24, 2012 3:41 pm
____Saiyanka widząc jak nadchodzi drugi głodomór uśmiechnęła się szeroko. Gdy spytał czy i dla niego by się coś znalazło bordowowłosa zaśmiała się gardłowo: ___ - No pewnie, że coś się znajdzie... - Odwróciła się i zrobiła ten sam manewr co przed chwilą po czym gotową tackę położyła na blacie przed Hazardem mówiąc: ___ - Kolega wyjaśni czym są te frykasy. Smacznego. - Skłoniła się ponownie. |
- Go??Gość
Re: Stołówka
Pon Wrz 24, 2012 7:37 pm
Oczekiwał chwilkę aż saiyanka za ladą poda mu coś do jedzenia, fakt jego wcześniejsza wypowiedź była dziwna, w końcu przyszedł tu by coś zjeść a wygadywał jakieś bzdury. Bądź, co bądź, ale był już tak zmęczony, iż nie za bardzo myślał nad tym, co w ogóle mówi. Kiedy taca z jedzeniem stała przed nim wysłuchał jedynie tego, co będzie zmuszony zjeść, w prawdzie nie obchodziło go to, co dostał, ale że w ogóle mógł zapchać czymś żołądek. Podziękował grzecznie i chwycił tacę, po czym wymijając Hazarda pomaszerował do jakiegoś wolnego stolika by móc w spokoju spożyć posiłek, siadł przy stole stawiając tacę na blacie. Zdjął rękawice z dłoni i położył na stole, dopiero teraz mógł zabrać się za jedzenie, sięgną po coś, co tamta saiyanka nazwała frytkami wprawdzie nie jadał takich rzeczy nawet podczas pobytu na Ziemi, ale co tam ryzyk fizyk najwyżej wyląduje w kibelku.
Po zwykłej próbie czy jedzenie jest przynajmniej w niewielkim stopniu zjadliwie zabrał się za pochłanianie całego posiłku, w prawdzie nie śpieszył się, ale musiał zapchać czymś żołądek, a jak się okazało jedzenie było całkiem smaczne. Jako iż jeszcze mógł przy okazji odpocząć to wcale mu się nie śpieszyło kończyć z jedzeniem wręcz przeciwnie nawet zrobił sobie przerwę sprawdzając cóż za napój otrzymał, ale zaraz po pierwszym łyku poczuł dość nieprzyjemne drapanie w gardle, szczerze wolałby już zwykłą wodę niż to słodkie coś, ale niestety nie miał wyboru i musiał pić to, no cóż będzie musiał przyzwyczaić się do takich niespodzianek miłych bądź nie, ale takie jest życie niestety.
Siedział przy stoliku leniwie przeżuwając kolejne frytki, nie śpieszyło mu się ani trochę w końcu musiał jeszcze poczekać aż Haz raczy się tu zjawić, bądź, co bądź musi go odstawić do trenera by wytłumaczył się, dlaczego tak długo nie wracał na Vegetę. Nie śpieszył się zbytnio ze skończeniem posiłku, jakoś tak nie przemawiało do niego to jedzenie, mimo iż było całkiem dobre, szczerze wolałby zjeść zwykłego upieczonego na ogniu ziemskiego zwierzaka, jakiego miał okazję jeść podczas pobytu na Ziemi. Niestety nie miał innego wyjścia jak zabrać się za skończenie posiłku
Po zwykłej próbie czy jedzenie jest przynajmniej w niewielkim stopniu zjadliwie zabrał się za pochłanianie całego posiłku, w prawdzie nie śpieszył się, ale musiał zapchać czymś żołądek, a jak się okazało jedzenie było całkiem smaczne. Jako iż jeszcze mógł przy okazji odpocząć to wcale mu się nie śpieszyło kończyć z jedzeniem wręcz przeciwnie nawet zrobił sobie przerwę sprawdzając cóż za napój otrzymał, ale zaraz po pierwszym łyku poczuł dość nieprzyjemne drapanie w gardle, szczerze wolałby już zwykłą wodę niż to słodkie coś, ale niestety nie miał wyboru i musiał pić to, no cóż będzie musiał przyzwyczaić się do takich niespodzianek miłych bądź nie, ale takie jest życie niestety.
Siedział przy stoliku leniwie przeżuwając kolejne frytki, nie śpieszyło mu się ani trochę w końcu musiał jeszcze poczekać aż Haz raczy się tu zjawić, bądź, co bądź musi go odstawić do trenera by wytłumaczył się, dlaczego tak długo nie wracał na Vegetę. Nie śpieszył się zbytnio ze skończeniem posiłku, jakoś tak nie przemawiało do niego to jedzenie, mimo iż było całkiem dobre, szczerze wolałby zjeść zwykłego upieczonego na ogniu ziemskiego zwierzaka, jakiego miał okazję jeść podczas pobytu na Ziemi. Niestety nie miał innego wyjścia jak zabrać się za skończenie posiłku
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Stołówka
Pon Wrz 24, 2012 10:26 pm
Po chwili pojawiła się przed Nim tacka, a na niej ten sam zestaw który przed momentem dostał Nat. Podziękował, skłonił się i odwrócił w stronę stolików, by zlokalizować swego towarzysza. Siedział niedaleko, tak więc obszedł paru Saiyan, którzy właśnie skończyli posiłek i kierowali się do wyjścia, po czym usiadł naprzeciwko niego. Z zaciekawieniem przyglądał się jedzeniu. Miał wrażenie że nie pochodzi ono z Vegety, pierwszy raz widział coś takiego na oczy.
- Ciekawe skąd oni to wytrzasnęli? - Rzucił na głos.
Spojrzał na Nat'a. Przypomniało mu się co przed chwilą powiedziała kobieta która wydała mu ten posiłek: że od niego dowie się co to jest. Czekając na odpowiedź chwycił jedną z wielu podłużnych rzeczy która znajdowała się na jego talerzu i zaczął obserwować ją pod wieloma kątami. Następnie powąchał, po czym włożył do ust. Nie było złe, nawet musiał przyznać iż było smaczne. Wziął tego jeszcze kilka sztuk by zaraz potem zabrać się za "bardziej okrągłą" część posiłku. To smakowało mu dużo bardziej. Był tam sporej wielkości, okrągły kawałek mięsa i mnóstwo warzyw, które jadł po raz pierwszy. Teraz przyszła kolej na napój. Ostrożnie wziął dużego łyka. Nie był zły, chociaż sam napój powodował drapanie w gardle, poza tym odbijało mu się gdy wypił go za dużo. Zajadał się tymi pysznościami przy okazji rozglądając się ukradkiem dookoła. Dawno tu nie był. Pamiętał jak ostatnim razem musiał sprzątać posadzkę, gdyż jakiś bezmózgi Saiyan wyższej klasy "przypadkowo" potrącił go gdy szedł z tacką do stolika. Zapewne niemiło wspominałby tamten dzień, gdyby nie fakt, iż zaraz po tym wydarzeniu został poczęstowany przez kucharza potrawami z najwyższej półki. Cóż to była za uczta. To co jadł teraz było smaczne, jednak nie mogło się równać z tamtymi smakołykami. Wyżej postawieni członkowie Wojska pewnie co dzień jedzą takie rarytasy. No cóż, kolejna rzecz która motywowała go do jak najszybszego otrzymania awansu. Ale do tego pewnie jeszcze długa droga.
- Ciekawe skąd oni to wytrzasnęli? - Rzucił na głos.
Spojrzał na Nat'a. Przypomniało mu się co przed chwilą powiedziała kobieta która wydała mu ten posiłek: że od niego dowie się co to jest. Czekając na odpowiedź chwycił jedną z wielu podłużnych rzeczy która znajdowała się na jego talerzu i zaczął obserwować ją pod wieloma kątami. Następnie powąchał, po czym włożył do ust. Nie było złe, nawet musiał przyznać iż było smaczne. Wziął tego jeszcze kilka sztuk by zaraz potem zabrać się za "bardziej okrągłą" część posiłku. To smakowało mu dużo bardziej. Był tam sporej wielkości, okrągły kawałek mięsa i mnóstwo warzyw, które jadł po raz pierwszy. Teraz przyszła kolej na napój. Ostrożnie wziął dużego łyka. Nie był zły, chociaż sam napój powodował drapanie w gardle, poza tym odbijało mu się gdy wypił go za dużo. Zajadał się tymi pysznościami przy okazji rozglądając się ukradkiem dookoła. Dawno tu nie był. Pamiętał jak ostatnim razem musiał sprzątać posadzkę, gdyż jakiś bezmózgi Saiyan wyższej klasy "przypadkowo" potrącił go gdy szedł z tacką do stolika. Zapewne niemiło wspominałby tamten dzień, gdyby nie fakt, iż zaraz po tym wydarzeniu został poczęstowany przez kucharza potrawami z najwyższej półki. Cóż to była za uczta. To co jadł teraz było smaczne, jednak nie mogło się równać z tamtymi smakołykami. Wyżej postawieni członkowie Wojska pewnie co dzień jedzą takie rarytasy. No cóż, kolejna rzecz która motywowała go do jak najszybszego otrzymania awansu. Ale do tego pewnie jeszcze długa droga.
- Go??Gość
Re: Stołówka
Czw Wrz 27, 2012 12:39 pm
Siedział w spokoju spożywając posiłek, fakt faktem nie śpieszył się aczkolwiek nie miał najmniejszej ochoty marnować energii na tcze gadanie, nauczono go siedzieć cicho, jeśli ma się zapchane jedzeniem usta, jakby to wyglądało? No na pewno nie zbyt dobrze, tylko jakiś wieśniak nie potrafi zachować manier przy stole, ale skoro już Hazard był taki rozgadany to wypadało mu w ogóle coś odpowiedzieć na zadane pytanie, chociaż nie za bardzo podobało się Saiyanowi, iż akurat musiał siadać przy tym samym stole, co on. Wolałby zjeść w samotności niż odpowiadać na jakieś bezsensowne pytania, co za różnica skąd to wzięli jedzenie skoro i tak za chwilę wszystko znajdzie się w saiyańskich brzuchach. Nat przełkną ostatni kęs kanapki o nazwie hamburger i zapił to niezbyt smacznym napojem, po czym spojrzał na Haz’a.
-Jedzenie jest z Ziemi, mniejsza o to jak się, co nazywa. I nie oglądaj żarcia jakby to była wystawa w muzeum…żarcie to żarcie bierze się i je. Nie każ mi jeszcze uczyć cię ja prawidłowo skonsumować posiłek.
Warkną do Hazarda, który upierdliwie gapił się na frytkę, którą dopiero później raczył mozolnie skonsumować, a potem łaskawie wziął się za spożywanie okrągłej kanapki z okrągłym kawałkiem mięsa jakimś sosem i zieleniną wszelakiego rodzaju. Nat skrzywił się widząc jak ten bawi się jedzeniem. Postanowił po prostu tego nie komentować tylko zjeść w spokoju drugą połowę swojego posiłku i pójść złożyć raport trenerowi, miał tylko malutką nadzieję, że nie oberwie mu się za wykorzystanie resztek czasu, jakie przysługiwały do wykonania zadania na zupełnie inne czynności, ale szczerze miał w nosie to, co zrobi trener, Nat wypełnił swoje zadanie i guzik go obchodziło czy oberwie za korzystanie z reszty czasu, odstawił Hazarda na Vegetę w ciągu dwóch dni reszta go zupełnie nie obchodzi. Kiedy skończył już jeść i uporał się z drażniącym gardło napojem czekał jedynie na Haz’a któremu się jeszcze bardziej nie śpieszyło niż Nathanielowi, ale cóż poradzić? Saiyan miał szczerze głęboko w poważaniu stawianie kadeta do pionu od tego są trenerzy a nie zwykły żołnierz posyłany na pierwszy ogień.
//coś tam w końcu zmęczyłem //
-Jedzenie jest z Ziemi, mniejsza o to jak się, co nazywa. I nie oglądaj żarcia jakby to była wystawa w muzeum…żarcie to żarcie bierze się i je. Nie każ mi jeszcze uczyć cię ja prawidłowo skonsumować posiłek.
Warkną do Hazarda, który upierdliwie gapił się na frytkę, którą dopiero później raczył mozolnie skonsumować, a potem łaskawie wziął się za spożywanie okrągłej kanapki z okrągłym kawałkiem mięsa jakimś sosem i zieleniną wszelakiego rodzaju. Nat skrzywił się widząc jak ten bawi się jedzeniem. Postanowił po prostu tego nie komentować tylko zjeść w spokoju drugą połowę swojego posiłku i pójść złożyć raport trenerowi, miał tylko malutką nadzieję, że nie oberwie mu się za wykorzystanie resztek czasu, jakie przysługiwały do wykonania zadania na zupełnie inne czynności, ale szczerze miał w nosie to, co zrobi trener, Nat wypełnił swoje zadanie i guzik go obchodziło czy oberwie za korzystanie z reszty czasu, odstawił Hazarda na Vegetę w ciągu dwóch dni reszta go zupełnie nie obchodzi. Kiedy skończył już jeść i uporał się z drażniącym gardło napojem czekał jedynie na Haz’a któremu się jeszcze bardziej nie śpieszyło niż Nathanielowi, ale cóż poradzić? Saiyan miał szczerze głęboko w poważaniu stawianie kadeta do pionu od tego są trenerzy a nie zwykły żołnierz posyłany na pierwszy ogień.
//coś tam w końcu zmęczyłem //
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Stołówka
Czw Wrz 27, 2012 9:58 pm
Zdziwiła go niezbyt uprzejma odpowiedź Nat'a. Zadał to pytanie aby jakoś rozpocząć pogadankę, nie chciał siedzieć w milczeniu. No cóż, jeśli mu to nie pasowało to mógł powiedzieć mu to wprost, te uwagi nie były potrzebne. Spojrzał przymrużonymi oczami na towarzysza, po czym łaskawie wrócił do konsumowania posiłku, nie odzywając się ani słowem. W myślach jednak przewijało mu się kilka nieprzyjemnych słów, którymi mógł się zrewanżować, lecz nie zrobił tego. Nie ma sensu wszczynać awantury, tym bardziej tu, w stołówce. W trakcie gdy on nie był nawet w połowie posiłku, Nat właśnie swój kończył. Po chwili siedział już przed nim w pustą tacką i czekał. Tutaj Haz'owi przyszedł do głowy pomysł jak nieco wkurzyć Saiyan'a. Zaczął jeść ociągając się jak tylko mógł. Zanim włożył cokolwiek z tego Ziemskiego zestawu do ust, przyglądał się temu, obwąchiwał z każdej strony i dopiero wtedy łaskawie konsumował. To musiało go wkurzyć, niezależnie od tego czy mu się śpieszyło, czy też miał czas. Gdy znudziły mu się te czynności, zaczął ubarwiać swój "teatrzyk" komentując od czasu do czasu jakość jedzenia, czy poziom napełnienia swojego żołądka.
- Ale to jest dobre, po prostu przepyszne - rzucał co jakiś czas - Ciekawe czy się tym najem, może pójdę i poproszę o dokładkę? No nie wiem, nie wiem....
Nie spoglądał w ogóle na Nat'a, część uwag głosił szeptem, żeby nie było wątpliwości że wszystko to mówi sam do siebie. Przedłużał wszystko jak tylko się dało. Posiłek, który normalnie zjadł by w parę minut teraz męczył prawie godzinę. Zastanawiał się, czy czasem Saiyan'owi nie puszczą w końcu nerwy i nie wyprowadzi go ze stołówki. Miał to jednak gdzieś, należało mu się za wcześniejsze słowa. Oraz za kilka innych rzeczy. Kiedy wreszcie skończył, rozsiadł się na krześle, założył ręce za szyję, wyszczerzył zęby powiedział do Nat'a:
- A jednak się najadłem, myślałem że to mi nie wystarczy. Nie ma to jak zjeść dobry posiłek w miłym towarzystwie. To co robimy teraz?
- Ale to jest dobre, po prostu przepyszne - rzucał co jakiś czas - Ciekawe czy się tym najem, może pójdę i poproszę o dokładkę? No nie wiem, nie wiem....
Nie spoglądał w ogóle na Nat'a, część uwag głosił szeptem, żeby nie było wątpliwości że wszystko to mówi sam do siebie. Przedłużał wszystko jak tylko się dało. Posiłek, który normalnie zjadł by w parę minut teraz męczył prawie godzinę. Zastanawiał się, czy czasem Saiyan'owi nie puszczą w końcu nerwy i nie wyprowadzi go ze stołówki. Miał to jednak gdzieś, należało mu się za wcześniejsze słowa. Oraz za kilka innych rzeczy. Kiedy wreszcie skończył, rozsiadł się na krześle, założył ręce za szyję, wyszczerzył zęby powiedział do Nat'a:
- A jednak się najadłem, myślałem że to mi nie wystarczy. Nie ma to jak zjeść dobry posiłek w miłym towarzystwie. To co robimy teraz?
- Go??Gość
Re: Stołówka
Nie Wrz 30, 2012 12:19 pm
Nathaniel po skończonym posiłku czekał aż Haz skończy w końcu jeść, ale ten się specjalnie ociągał i jeszcze rzucał jakieś durne komentarze, saiyan nie miał zamiaru czekać tak w nieskończoność. W między czasie jak ten tu kadet próbował wyprowadzić go z równowagi ten nałożył spokojnie rękawiczki na dłonie i czekał dalej uderzając palcami o blat, nie słuchał nawet tego głupiego gadania Hazard’a wolał sobie porozmyślać nad tym, co będzie robił, gdy będzie mógł mieć, chociaż chwilę, którą będzie mógł przeznaczyć jedynie na swoje potrzeby. Kiedy miał już dość tego jego gadania do siebie podniósł się i odniósł brudne naczynia razem z tacą tam gdzie należało, po czym wrócił do stolika i chwycił Hazarda za kłaki ciągnąc go do wyjścia, nie miał zamiaru czekać i czekać wolał załatwić to, co musiał i mieć, chociaż chwilę spokoju.
-Koniec wolnego.
Warkną do Haz’a i wymaszerował ze stołówki ciągnąc za sobą kadeta za kłaki, cóż mógł być bardziej wredny i ciągnąć go do trenera za ogon, ale w tej chwili był zbyt leniwy. Maszerował korytarzem w kierunku sali treningowej i nie miał zamiaru dłużej zwlekać z wizytą tam.
z/t x2 ---> Sala treningowa
//Haz pisz w treningowej pierwszy jak chcesz//
-Koniec wolnego.
Warkną do Haz’a i wymaszerował ze stołówki ciągnąc za sobą kadeta za kłaki, cóż mógł być bardziej wredny i ciągnąć go do trenera za ogon, ale w tej chwili był zbyt leniwy. Maszerował korytarzem w kierunku sali treningowej i nie miał zamiaru dłużej zwlekać z wizytą tam.
z/t x2 ---> Sala treningowa
//Haz pisz w treningowej pierwszy jak chcesz//
- GośćGość
Re: Stołówka
Sob Paź 27, 2012 2:46 pm
Chłopak biegł przez całe długie korytarze śpiesząc się do stołówki i uważając by się nie zgubić w tym labiryncie. Starał się także nie wpaść na nikogo po drodze co nie było jakieś trudne, ale trochę ostrożności nie zaszkodzi. Sądząc po liczbie osób zmierzających do stołówki, wyglądało na to że zbliża się pora obiadowa, co tylko bardziej pobudziło Saiyana. W końcu był nowy w tym świecie, czy wymiarze lecz trochę nabrał ogłady z powodu przebywania w pewnej bibliotece, dzięki czemu zyskał pewną wiedzę o tej planecie i zamieszkiwanej na niej rasie. Młodzieniec w pewnym czasie dotarł do stołówki i zwolnił trochę. Otworzył drzwi a jego oczom ukazała się dość duże pomieszczenie i masa stołów i krzeseł oraz ludzi jedzących różne jedzenie. Czarnowłosy stanął w kolejce, czekając na jego kolej. Gdy jego kolej nadeszła to stanął przed pewną kobietą ze stołówki.
-Witam. Mógłbym dostać coś do jedzenia?
Zapytał się krwistooki z czarnym scouterem, czekając spokojnie na odpowiedź. Trochę manier nie zaszkodzi w tym miejscu. Musiał także przyznać że przedstawicielki tej rasy Saiyan są całkiem ładne. Ciekawiło go też jak to jest z innymi rasami, trochę o nich czytał ale co innego jest czytanie, a co innego jej poznanie na ich planecie.
-Witam. Mógłbym dostać coś do jedzenia?
Zapytał się krwistooki z czarnym scouterem, czekając spokojnie na odpowiedź. Trochę manier nie zaszkodzi w tym miejscu. Musiał także przyznać że przedstawicielki tej rasy Saiyan są całkiem ładne. Ciekawiło go też jak to jest z innymi rasami, trochę o nich czytał ale co innego jest czytanie, a co innego jej poznanie na ich planecie.
Re: Stołówka
Pią Lis 02, 2012 7:13 pm
Kucharz przecierał ladę białą szmatką bo ktoś zdążył ją już zaświnić. Widząc Altaira zmarszczył nieco brwi. - Ehh... kolejny kadet. - westchnął. Wyciągnął jeden talerz i nałożył na niego dużą porcję papki o dziwnym wyglądzie i zapachu. Typowe żarcie dla kadetów.
- Smacznego... - Odrzekł z pogardą.
- GośćGość
Re: Stołówka
Pią Lis 02, 2012 7:36 pm
Saiyan za ladą widział jakiegoś dość grubego gościa przecierającego ladę. Nałożył mu jakieś żarcie wyglądająca jak jakaś papka, a zapach nie zachęcał do jedzenia. Spodziewał się tego, że dostanie jakieś pomyje a nie porządne żarcie no ale co zrobić. Podziękował i poszedł do najbliższego wolnego miejsca. Usiadł przy stole i zastanawiał się jak to można zjeść. Wszystko w tym czymś co wygląda jak glut go odrzucało, już wolałby krew pić niż jeść to świństwo....Sam chłopak nie wiedział czemu pomyślał o czymś tak okropnym jak picie krwi, ale uznał, że to wina zapachu i wyglądu tego czegoś. Jakoś się przemógł i powoli zaczął to jeść. Smak miało jeszcze gorszy niż myślał, ale dzięki mocnemu żołądkowi udało mu się te świństwo zjeść. Jedzenie szło mu coraz trudniej i musiał powstrzymywać odruchy wymiotne,a tego czegoś było na prawdę sporo. Po pewnej chwili udało mu się wszystko zjeść, ale wiele się tym nie najadł. Niestety nie zamierzał prosić o dokładkę tej papki. Wstał i odniósł tace z talerzem tam gdzie należało i postanowił ruszać dalej. Cóż trzeba było wrócić do koszar i przemóc jakoś te treningi z nim, no niestety nie miał innego wyboru. Sama droga do koszar nie zajęła mu zbyt wiele a po drodze minął wiele innych kadetów co też szli do stołówki.
OOC: Stołówka -> Koszary
OOC: Stołówka -> Koszary
- GośćGość
Re: Stołówka
Czw Gru 06, 2012 8:23 pm
Saiyan ponownie błądził po korytarzach, ale tym razem trwało to o wiele krócej, gdyż scouter sprawdzał się znakomicie jako radar i mapa. Jak na razie była to jego najprzydatniejsza i najfajniejsza rzecz w jego arsenale, którą wiele kadetów mogło mu pozazdrościć. Cóż na prawdę opłacało się sprzątać ten plac po ogromnych zniszczeniach, ale gdyby kazali mu sprzątać kibel to by na pewno także się zbuntował i przez to oberwał jeszcze bardziej, no ale cóż...to w końcu saiyan. Na szczęście zwykłe sprzątanie mu nie przeszkadzało bo i tak kadeci są wykorzystywani jako zwyczajne ścierki...dosłownie i w przenośni. W każdym razie po pewnym czasie przekroczył drzwi do stołówki i widział też jak wiele osób mówiąc inaczej... po prostu żre a nie je. Cóż wiele osobników z jego rasy to po prostu bestie, ale znajdą się wyjątki, bądź jacyś wybitni przedstawiciele. Podszedł pod ladę i poprosił o jakieś jedzenie. Spodziewał się tym razem, że znowu dostanie papkę, ale cóż walka z saibamenami go wykończyła więc zje wszystko co zjeść się da. Przynajmniej ma nadzieję, że nie przesadzą i nie dostanie jakiegoś tak obrzydliwego jedzenia, że go się po prostu zjeść nie da. Cóż trzeba mieć po prostu nadzieję, na coś w miarę zjadliwego.
-Poproszę coś do jedzenia.
Powiedział krótko, no ale cóż prośba to prośba, a poprosić zawsze warto.
OCC: Leczenie 10% HP i 10% KI.
-Poproszę coś do jedzenia.
Powiedział krótko, no ale cóż prośba to prośba, a poprosić zawsze warto.
OCC: Leczenie 10% HP i 10% KI.
Re: Stołówka
Czw Gru 06, 2012 10:39 pm
Młody Saiyan przemierzał korytarze, aż w końcu dotarł do miejsca, w którym przebywało z natury najwięcej ludu. To stołówka, lecz wydawała się być jakaś "pusta". Wygląda na to, że klientów było brak, a to oznacza, że każdy musiał mieć jakieś zajęcia. Tym lepiej dla Altaira, ponieważ może spodziewać się czegoś miłego... - Widzę, że mamy tutaj głodomora... - Rzekła cichutkim głosikiem bordowo-włosa, spoglądając na kadeta. Dziewczyna do tej pory przebywała za blatem, więc ciężko ją było dostrzec. No, ale humor miała dzisiaj wyjątkowo dobry, więc na prędko przyszykowała coś, po czym podstawiła kadetowi pod nos, lekko pochylając się przy tym. Lecz czy Saiyan miał wystarczająco dobre oko, żeby dostrzec te dwa duże sprzęty? Tego nikt nie wie. - Ostatnio dostajemy tylko takie frykasy, które przywożą nam pracownicy z innych planet. Ta zaś pochodzi z ziemi i chyba nazywa się schabowy. - Rzekła, zastanawiając się przez chwilę, a później kontynuując mowę. - Oprócz tego porcja kartofli i jakaś kapucha. Smacznego ci życzę. - Skończyła, pochylając się nad uchem kadeta, do którego szepnęła mu kilka miłych słówek. - Dostałeś podwójną porcję, ponieważ jesteś słodziutki, hihi... - Zachichotała, po czym zostawiła głodnego kadeta i poszła na zaplecze, aby zająć się tam czymś... |
- OOC:
- Kotlet w 100% jadalny, a co za tym idzie, że regeneruje do pełności Twoją HP i KI.
- GośćGość
Re: Stołówka
Czw Gru 06, 2012 11:07 pm
Altair po dotarciu na miejsce bardzo się zdziwił gdy okazało się, że stołówka jest pusta. To było prawie tak nie możliwe jak to, że kadet z którym walczy osiąga białą aurę...no a tu proszę. Dwa zdziwienia jednego dnia. Może o i lepiej, że jest pusto w końcu cisza i spokój, a do tego nikt mu przeszkadzać nie będzie. Lecz doszła do jego głowy myśl, że skoro pusto to jedzenia też brak, na co on opuścił głowę ze zrezygnowania. Na wszelki wypadek rozejrzał się po okolicy by zobaczyć tego grubego nie miłego kucharza, niestety co najwyżej to może dostać papkę połączoną z glutami i Bóg wie co jeszcze, albo także wielkie nic. Jeszcze bardziej się zdziwił gdy zamiast tego kucharza zauważył całkiem ponętną bordowowłosą saiyanke. Musiał przyznać, że była całkiem piękna i miała dość duże sprzęty, Pokręcił głową by wywalić z siebie te dziwne obrazy. Pierwszy raz miał coś takiego odkąd znalazł się w tym wymiarze. Jej cichutki głos wwiercał się w uszy chłopaka. W pierwszej chwili jej po prostu nie zauważył, co było dla niego dziwne. Tym jeszcze było dziwniejsze, że zrobiła mu coś innego od tych papek którą całkiem niedawno jadł. Schabowy...całkiem to była dziwna nazwa dla mięsa, no ale cóż to będzie ciekawe, ale kartofle i kapucha? Co to za żarcie. Planeta z której pochodziły te frykasy to Ziemia...gdzieś o niej słyszał ale to było nieważne. Gdy ta się schyliła to chłopak przez pewien czas wpatrywał się w jej wielkie sprzęty...cóż był w końcu mężczyzną więc to normalne, ale udawał, że nic nie widział. Gdy otrzymał talerz z jedzeniem z jego ust wydobyło się krótki...
-Dziękuję..
Gdy chciał podziękować za tą drugą porcję, usłyszał że jest słodziutki na co on spalił buraka na twarzy i jeszcze przez pewien czas stał patrząc jak ta kobieta odchodzi.
"-Słodziutki? Czy wojownik nie powinien być silny i męski? To ja już nic nie rozumiem..."
Pomyślał krwistooki ale miał zamiar skorzystać z okazji i też usiadł przy stole i zaczął się zajadać tym wspaniałym jedzeniem. Po pierwszym kęsie na jego twarzy pojawił się uśmiech. To było na prawdę wspaniałe! Nie tak jak ten glut podawany przez grubasa. Zaczął coraz szybciej jeść nie mogąc się wciąż nacieszyć smakiem. Przez pewien czas po skończeniu posiłku miał zamiar poprosić o dokładkę, ale nie chciał robić jej problemów. W końcu okazała się dla niego taka miła. Tyle zdziwień jednego dnia, to było nie do pomyślenia lecz....spotkało go w tym pare dość dobrych rzeczy. Wypoczęty i najedzony był gotowy do misji w centrum więc wstał i odniósł jedzenie krzycząc raz jeszcze dziękuje. Nie krzyczał za głośno bo nie było potrzeby by go inni słyszeli. Po tym wspaniałym posiłku udał się wykonać zadanie do centrum.
OCC: 100% HP i 100% KI
Stołówka -> Centralny Plac
-Dziękuję..
Gdy chciał podziękować za tą drugą porcję, usłyszał że jest słodziutki na co on spalił buraka na twarzy i jeszcze przez pewien czas stał patrząc jak ta kobieta odchodzi.
"-Słodziutki? Czy wojownik nie powinien być silny i męski? To ja już nic nie rozumiem..."
Pomyślał krwistooki ale miał zamiar skorzystać z okazji i też usiadł przy stole i zaczął się zajadać tym wspaniałym jedzeniem. Po pierwszym kęsie na jego twarzy pojawił się uśmiech. To było na prawdę wspaniałe! Nie tak jak ten glut podawany przez grubasa. Zaczął coraz szybciej jeść nie mogąc się wciąż nacieszyć smakiem. Przez pewien czas po skończeniu posiłku miał zamiar poprosić o dokładkę, ale nie chciał robić jej problemów. W końcu okazała się dla niego taka miła. Tyle zdziwień jednego dnia, to było nie do pomyślenia lecz....spotkało go w tym pare dość dobrych rzeczy. Wypoczęty i najedzony był gotowy do misji w centrum więc wstał i odniósł jedzenie krzycząc raz jeszcze dziękuje. Nie krzyczał za głośno bo nie było potrzeby by go inni słyszeli. Po tym wspaniałym posiłku udał się wykonać zadanie do centrum.
OCC: 100% HP i 100% KI
Stołówka -> Centralny Plac
- GośćGość
Re: Stołówka
Nie Gru 09, 2012 12:26 pm
Po wejściu do stołówki, od razu pokierował się w stronę lady, po to by zamówić sobie jakieś dobre jedzenie, ponieważ nie chciał paść z głodu. Niestety musiał czekać w kolejce, ale nie była aż taka duża, tylko parę osób przed nim, za bardzo mu się nie śpieszyło, więc mógł poczekać, kiedy będzie jego kolej na dostanie posiłku i odebranie go.
Po kilku długich minutach, wreszcie nadeszła jego kolej, nikogo nie widział, ani kucharki, ani kucharza, lecz wiedział, że go usłyszą, gdy coś będzie miał zamiar zamówić. Podszedł tam, gdzie było miejsce odbioru tac z jedzeniem i powiedział:
-Witam, czy dostanę coś do jedzenia, od paru dni nic nie jadłem, najlepiej jak by była duża porcja. Byłbym bardzo wdzięczny.
Musiał niestety on poczekać na odpowiedzieć, bo nie widział żywego ducha za ladą. Rozglądał się i patrzył, że mnóstwo osób tutaj spożywa jedzenie, kiedy słyszał różne plotki, że jedzenie smakuję ohydnie, obawiał się w ogóle tutaj przychodzić, lecz nie może nic nie jeść, ponieważ by był bardzo wychudzony i osłabiony, a jedzenie doda mu sił, po to by pokonywać swoich przeciwników.
Spojrzał się z powrotem na wprost lady i oczekiwał, aż ktoś się wychyli, bo widział bokiem swojej twarzy, że nadchodzą kolejne głodomory i głodomorki, które będą chciały coś zjeść dobrego w bufecie.
Po kilku długich minutach, wreszcie nadeszła jego kolej, nikogo nie widział, ani kucharki, ani kucharza, lecz wiedział, że go usłyszą, gdy coś będzie miał zamiar zamówić. Podszedł tam, gdzie było miejsce odbioru tac z jedzeniem i powiedział:
-Witam, czy dostanę coś do jedzenia, od paru dni nic nie jadłem, najlepiej jak by była duża porcja. Byłbym bardzo wdzięczny.
Musiał niestety on poczekać na odpowiedzieć, bo nie widział żywego ducha za ladą. Rozglądał się i patrzył, że mnóstwo osób tutaj spożywa jedzenie, kiedy słyszał różne plotki, że jedzenie smakuję ohydnie, obawiał się w ogóle tutaj przychodzić, lecz nie może nic nie jeść, ponieważ by był bardzo wychudzony i osłabiony, a jedzenie doda mu sił, po to by pokonywać swoich przeciwników.
Spojrzał się z powrotem na wprost lady i oczekiwał, aż ktoś się wychyli, bo widział bokiem swojej twarzy, że nadchodzą kolejne głodomory i głodomorki, które będą chciały coś zjeść dobrego w bufecie.
Re: Stołówka
Nie Gru 09, 2012 4:39 pm
Pewien gruby kucharzyna mył stoliki w stołówce, gdy w pewnym momencie ktoś wszedł. Nie przypominał sobie twarzy tego kadeta, ale mimo wszystko klient, to klient. Tylko, że biedny Blade zapomniał o tym, że tutaj nie ma podwójnych porcji i proszenie o to będzie karane.... I tak też ma się stać. Gruby kucharz uśmiechnął się szyderczo, wskazując palcem na krzesło, na którym kadet miał spocząć, a sam później poszedł w stronę kuchni. Nie było go raptem kilka minut, a już po chwili wrócił z wielką tacą, na której znajdowała się jakaś ruszająca się zielona galareta. Swąd unoszący się z dania wręcz zabijał... Położył to "coś" przed twarzą Saiyana, po rzekł.
- Smacznego... - Wbił widelca w tą galaretę, a po chwili sztućca wessała ta gęsta konsystencja. I kadet ma nie mały problem, ponieważ nie ma teraz czym zjeść tego paskudztwa...
- OOC:
- Galareta z Planety GUMIAK.
ITADAKIMASU
- GośćGość
Re: Stołówka
Nie Gru 09, 2012 5:02 pm
Blade po chwili zauważył jakiegoś kucharzynę, który mył stoliki, kiedy usłyszał jego słowa, kazał mu usiąść na krześle, ponieważ powiedział mu, dokładnie uświadomił mu, że przyniesie mu żarcie. Kadet poczekał parę minut, przez ten czas patrzył, że inni dostają jakieś pyszności, więc spodziewał się tego samego, już nie mógł się doczekać, tak mu bardzo burczało w brzuchu.
Ślinka mu ciekła, lecz po kilku minutach, wreszcie grubasek przyszedł, gdy Saiyan zobaczył co było na tacy, od razu skrzywił twarz. Grubas się wrednie uśmiechnął i życzył kadetowi "smacznego" , co bardziej go obrzydziło. Gdy patrzył się na to żarcie, nawet nie miał ochoty tego tknąć. Podszedł do niego z tą tacą, rzucił mu ją prosto w twarz i powiedział:
-Sam sobie to zjedź ty glucie, a teraz dawaj mi prawdziwe żarcie, albo zrobię ci niezły Sajgon w twojej knajpie, chyba nie chcesz kłopotów, prawda ?
Blade wrednie się uśmiechnął, jeszcze chichotał pod nosem, gdy widział grubasa w zielonym glucie, który miał zostać skonsumowany przez kadeta. Miał nadzieję, że dostanie żarcie godne saiyana, a nie jakąś zielonkawą breję, która jeszcze miała bardzo dziwny zapach, który wywoływał mdłości. Położył jedną rękę na drugą i czekał na przeprosiny i na porządny posiłek, nie będzie się traktował jak nie wiadomo co.
Ślinka mu ciekła, lecz po kilku minutach, wreszcie grubasek przyszedł, gdy Saiyan zobaczył co było na tacy, od razu skrzywił twarz. Grubas się wrednie uśmiechnął i życzył kadetowi "smacznego" , co bardziej go obrzydziło. Gdy patrzył się na to żarcie, nawet nie miał ochoty tego tknąć. Podszedł do niego z tą tacą, rzucił mu ją prosto w twarz i powiedział:
-Sam sobie to zjedź ty glucie, a teraz dawaj mi prawdziwe żarcie, albo zrobię ci niezły Sajgon w twojej knajpie, chyba nie chcesz kłopotów, prawda ?
Blade wrednie się uśmiechnął, jeszcze chichotał pod nosem, gdy widział grubasa w zielonym glucie, który miał zostać skonsumowany przez kadeta. Miał nadzieję, że dostanie żarcie godne saiyana, a nie jakąś zielonkawą breję, która jeszcze miała bardzo dziwny zapach, który wywoływał mdłości. Położył jedną rękę na drugą i czekał na przeprosiny i na porządny posiłek, nie będzie się traktował jak nie wiadomo co.
Re: Stołówka
Nie Gru 09, 2012 5:26 pm
Wszelkie robienie zamieszek w tym miejscu może się odbijać na kadetach, którzy nie słuchają wyższych sobą rangą. Wygląda na to, że jeden z nich się nie dostosował do tej zasady, bo zamiast grzecznie spożyć posiłek, to jeszcze potrafił rzucić galaretą w kucharza, który dopiero co się oddalał. Konsekwencje tego czynu będą bolesnym przeżyciem dla Blade'a, który zamiast przeprosin, poczuł na swojej szyi czyjąś masywną dłoń. Jakiś zdenerwowany Saiyan chwycił kadeta, zaciskając uścisk i ostatecznie rzucając wojownikiem o jedną ze ścian stołówki.
- Dostajesz żarcie i jeszcze ci nie pasuje? Oj chyba zapomniałeś już, jak to było pięknie myć z gówna kible. Ale nie... Skoro tak bardzo ci nie spasowało jedzonko kucharza, to teraz będziesz musiał wszystko wylizać do czysta. Nic ma się nie zmarnować... - Rzekł, podchodząc do leżącego Saiyana, którego złapał za kostium i wgniótł dokładnie w paćkę, którą udekorował na jego twarzy. - ŻRYJ TO!!! - Wykrzyczał, plując na jego kostium i nie zwalniając uścisku. Niestety, ale z tym przeciwnikiem kadet nie mógł konkurować i jeśli nie chciał skończyć w lochu, albo mieć obitą twarzyczkę, to musiał wylizać wszyściutko...
- Dostajesz żarcie i jeszcze ci nie pasuje? Oj chyba zapomniałeś już, jak to było pięknie myć z gówna kible. Ale nie... Skoro tak bardzo ci nie spasowało jedzonko kucharza, to teraz będziesz musiał wszystko wylizać do czysta. Nic ma się nie zmarnować... - Rzekł, podchodząc do leżącego Saiyana, którego złapał za kostium i wgniótł dokładnie w paćkę, którą udekorował na jego twarzy. - ŻRYJ TO!!! - Wykrzyczał, plując na jego kostium i nie zwalniając uścisku. Niestety, ale z tym przeciwnikiem kadet nie mógł konkurować i jeśli nie chciał skończyć w lochu, albo mieć obitą twarzyczkę, to musiał wylizać wszyściutko...
- OOC:
- Nie pasowało z talerza, to teraz z podłogi wylizuj.
- GośćGość
Re: Stołówka
Nie Gru 09, 2012 5:50 pm
Blade czekał na kondolencje od kucharzyny, który był cały ufajdany w zielonym glucie. Oczywiście komuś musiało się to nie spodobać. Gdy kadet tak czekał, poczuł on nagle na szyi jakiś potężny uścisk na szyi, gdy odchylił kawałek głowę do tyłu, zobaczył iż to jest ten sam saiyan, który go pilnował przy czyszczeniu kibli, nie mógł zapomnieć tej brzydkiej mordy.
Usłyszał on od niego parę słów na temat jedzenia, że mu coś nie pasowało, lecz on miał to gdzieś co mówił dręczyciel.
Poczuł on, że nagle zostaję unoszony i zostaję rzucony w stronę ścianę, przez co wbił się w nią swoją twarzą. Gdy już ją wyjął, nie zdążył nawet się odwrócić w stronę swojego kata, gdy ten wbił jego twarz w resztę zielonego gluta, który był przez to bardziej rozmazany na podłodze, przez to że Blade wylądował w nią głową. Miał szczęście, ponieważ był tylko trzymany za szyję, więc mógł swobodnie ruszać całym ciałem. Saiyan udawał, że je tą breję, by ten się nabrał, ale kadet powolutku skulił nogi, po to by zaskoczyć dręczyciela.
Nagle wyprostował swoje nogi, przez co trafił go w brzuch i ten poleciał do tyłu, Blade odwrócił się w jego stronę i powiedział, przy okazyjnie krzycząc:
-I co teraz ?? Teraz odwrócą się rolę i ty będziesz zlizywać tą papkę ty nędzny ochłapie. Widzę, że mnie nie doceniasz, więc pokażę ci, że nie warto ZE MNĄ ZACZYNAĆ ŚMIECIU !
Aktywował on białą aurę, poleciał w jego stronę tak szybko, że ten nawet nie zauważył, kiedy ten był już za nim, złączył obydwie dłonie w młot i wbił dręczyciela w podłogę stołówki, przez co zrobił niewielki krater. Wylądował zanim, gdy ten miał wypiętą dupę w stronę wszystkich, którzy jedli, pewnie większość była obrzydzona, a większość go wyśmiewała, Blade walnął pięść w otwartą dłoń i powiedział:
-Więc jak będzie ? Idziesz czyścić kible czy wolisz dokończyć papkę ? Chyba że zapomnimy o wszystkim i wrócimy do zajęć, co miernoto ?
Kadet zrobił wredny uśmiech, położył jedną rękę na drugą i czekał aż ten zrobi ruch, nie wyłączał aury, ponieważ wiedział, że teraz gdy zaatakował przeciwnika, ten na pewno będzie chciał walki.
OCC:
Biała aura -80 ki
Szybki - 70 dmg
Usłyszał on od niego parę słów na temat jedzenia, że mu coś nie pasowało, lecz on miał to gdzieś co mówił dręczyciel.
Poczuł on, że nagle zostaję unoszony i zostaję rzucony w stronę ścianę, przez co wbił się w nią swoją twarzą. Gdy już ją wyjął, nie zdążył nawet się odwrócić w stronę swojego kata, gdy ten wbił jego twarz w resztę zielonego gluta, który był przez to bardziej rozmazany na podłodze, przez to że Blade wylądował w nią głową. Miał szczęście, ponieważ był tylko trzymany za szyję, więc mógł swobodnie ruszać całym ciałem. Saiyan udawał, że je tą breję, by ten się nabrał, ale kadet powolutku skulił nogi, po to by zaskoczyć dręczyciela.
Nagle wyprostował swoje nogi, przez co trafił go w brzuch i ten poleciał do tyłu, Blade odwrócił się w jego stronę i powiedział, przy okazyjnie krzycząc:
-I co teraz ?? Teraz odwrócą się rolę i ty będziesz zlizywać tą papkę ty nędzny ochłapie. Widzę, że mnie nie doceniasz, więc pokażę ci, że nie warto ZE MNĄ ZACZYNAĆ ŚMIECIU !
Aktywował on białą aurę, poleciał w jego stronę tak szybko, że ten nawet nie zauważył, kiedy ten był już za nim, złączył obydwie dłonie w młot i wbił dręczyciela w podłogę stołówki, przez co zrobił niewielki krater. Wylądował zanim, gdy ten miał wypiętą dupę w stronę wszystkich, którzy jedli, pewnie większość była obrzydzona, a większość go wyśmiewała, Blade walnął pięść w otwartą dłoń i powiedział:
-Więc jak będzie ? Idziesz czyścić kible czy wolisz dokończyć papkę ? Chyba że zapomnimy o wszystkim i wrócimy do zajęć, co miernoto ?
Kadet zrobił wredny uśmiech, położył jedną rękę na drugą i czekał aż ten zrobi ruch, nie wyłączał aury, ponieważ wiedział, że teraz gdy zaatakował przeciwnika, ten na pewno będzie chciał walki.
OCC:
Biała aura -80 ki
Szybki - 70 dmg
Re: Stołówka
Nie Gru 09, 2012 6:13 pm
Choć Blade myślał, że zdoła zaskoczyć Saiyana, to ten mimo wszystko spodziewał się tego. Wyczuł intencje kadeta, i gdy ten spróbował trafić go w brzuch, to on tylko lekko wzniósł się do góry, chwilę później wgniatając się nogami w jego, przy okazji łamiąc mu wszystkie kości i dostatecznie blokując Blade'owi ruch. On sam ucieszony stał na połamanych nogach przeciwnika i spoglądał na resztę klienteli, która albo biła brawo, albo wróciła do konsumowania posiłku.
- Wydawało mi się, że coś tam mamrotałeś, hmm... - Rzekł, w pewnym momencie, łapiąc za ręce przeciwnika, którymi zaczął się bawić w pewnym momencie wykrzywiając, i łamiąc mu je. Nikt nie chciałby znaleźć się w takich kłopotach, w jakich znalazł się kadet. I choć myślał, że to już koniec, to grubo się mylił. Saiyan, który pilnował jego roboty w kiblach miał już dosyć użerania się z tym kmiotem, ale nie kucharz. O nie... On szczególnie był zdenerwowany. Jego cierpliwość została wystawiona na próbę.
- Bierz tą kupę gówna i na zaplecze idziemy. - Rzekł, a Saiyan potulny jak baranek wziął Blade'a na bary i razem z kucharzem poszli do wyznaczonej sali. I gdy tam doszli, to właściciel tego miejsca wskazał na zasyfiony kubeł na śmieci, do którego wsadzili kadeta.
- RĄK I NÓG NIE MASZ, ALE JĘZYK DALEJ CAŁY, WIĘC WYLIZUJ DO CZYSTA JEŚLI CHCESZ, ŻEBY KTOŚ CI NAPROSTOWAŁ ZŁAMANIA!!! - Wręcz wykrzyczał zdenerwowany kucharz, wbijając kadetowi widelca w zadek i odchodząc wraz z Saiyanem do stołówki, aby obsługiwać resztę gości...
- Wydawało mi się, że coś tam mamrotałeś, hmm... - Rzekł, w pewnym momencie, łapiąc za ręce przeciwnika, którymi zaczął się bawić w pewnym momencie wykrzywiając, i łamiąc mu je. Nikt nie chciałby znaleźć się w takich kłopotach, w jakich znalazł się kadet. I choć myślał, że to już koniec, to grubo się mylił. Saiyan, który pilnował jego roboty w kiblach miał już dosyć użerania się z tym kmiotem, ale nie kucharz. O nie... On szczególnie był zdenerwowany. Jego cierpliwość została wystawiona na próbę.
- Bierz tą kupę gówna i na zaplecze idziemy. - Rzekł, a Saiyan potulny jak baranek wziął Blade'a na bary i razem z kucharzem poszli do wyznaczonej sali. I gdy tam doszli, to właściciel tego miejsca wskazał na zasyfiony kubeł na śmieci, do którego wsadzili kadeta.
- RĄK I NÓG NIE MASZ, ALE JĘZYK DALEJ CAŁY, WIĘC WYLIZUJ DO CZYSTA JEŚLI CHCESZ, ŻEBY KTOŚ CI NAPROSTOWAŁ ZŁAMANIA!!! - Wręcz wykrzyczał zdenerwowany kucharz, wbijając kadetowi widelca w zadek i odchodząc wraz z Saiyanem do stołówki, aby obsługiwać resztę gości...
- OOC:
- Połamane nogi i ręce. Latać nie możesz, walczyć nie możesz i po co ci to było? Teraz wylizujesz śmietnik do czysta, albo czekasz na ratunek, który pewnie i tak się nie pojawi, hmm.. Pech.
- GośćGość
Re: Stołówka
Nie Gru 09, 2012 6:28 pm
Blade zdziwił się, że nie trafił swojego przeciwnika, przecież był pewien, że już go ma na widelcu, lecz nagle poczuł on, że jego kości zaczęły się łamać. Spadł na ziemię, razem na swoim ciele miał ciężkiego saiyana, który zaczął się rozglądać po sali, ponieważ większość biła brawa, a większość siedziała cicho jak myszy pod miotłami i tylko zajadali. Nagle poczuł on, że saiyan podnosi jego ręce i zaczyna jego machać, po prostu je połamał.
Bawił się nim jak zabawką, jak nieżywą istotą. Blade widział tylko minę kucharza, który był bardzo rozzłoszczony, chyba naprawdę wpienił go młody kadet, powiedział do tego dręczyciela, że ma go zabrać na zaplecze. Podeszli oni do kubła na śmieci, po czym upchnęli tam kadeta jak śmiecia, mieli szczęście, że nikt ich nie widział, bo by mieli za pewne kłopoty.
Nagle on usłyszał głos kucharza, że ma niby wylizać ten kubeł, lecz nie miał nawet ochoty tego robić. Przez to, że miał połamane ręce i nogi, a niektóre rany były otwarte i polało się trochę krwi, powoli zamknął oczy i zemdlał. Bał się, że mogą go gdzieś wywalić, lecz miał nadzieję, że znowu będzie musiał trafić do skrzydła szpitalnego, on miał taką nadzieję.
OCC:
Nieprzytomny(Rób co chcesz Fen).
Bawił się nim jak zabawką, jak nieżywą istotą. Blade widział tylko minę kucharza, który był bardzo rozzłoszczony, chyba naprawdę wpienił go młody kadet, powiedział do tego dręczyciela, że ma go zabrać na zaplecze. Podeszli oni do kubła na śmieci, po czym upchnęli tam kadeta jak śmiecia, mieli szczęście, że nikt ich nie widział, bo by mieli za pewne kłopoty.
Nagle on usłyszał głos kucharza, że ma niby wylizać ten kubeł, lecz nie miał nawet ochoty tego robić. Przez to, że miał połamane ręce i nogi, a niektóre rany były otwarte i polało się trochę krwi, powoli zamknął oczy i zemdlał. Bał się, że mogą go gdzieś wywalić, lecz miał nadzieję, że znowu będzie musiał trafić do skrzydła szpitalnego, on miał taką nadzieję.
OCC:
Nieprzytomny(Rób co chcesz Fen).
- GośćGość
Re: Stołówka
Pon Gru 10, 2012 4:13 pm
Krwistooki z całkiem nowym uniformem i scouterkiem podążał korytarzami w stronę stołówki aby zabrać stamtąd gościa sprawiającego kłopoty. Domyślał się nawet czemu tak było. Zapewne wybrednemu kadetowi jedzonko prosto od kucharzyny nie smakowało i teraz takie są tego skutki. Warto jednak zaczerpać informacji o tym co się wydarzyło, a saiyanie podczas żarcia zazwyczaj plotkują...albo opowiadają sobie słabe i nieśmiesznego suchary, które dziwnym trafem ich akurat śmieszą. W każdym razie tego wolał uniknąć, a potrzebne mu były tylko informacje o tym co się stało, a pewnie było na prawdę ciekawie. Po pewnym czasie dotarł do stołówki, gdzie większość ogoniastych siedziało przy stołach i rozmawiało ze sobą. Podszedł trochę bliżej i jego ucho wyłapało pewne dość ciekawe głosy...otóż pewien wojownik poprosił o podwójną porcję co było słowem zakazanym tutaj. Za to grubasek dał mu ogromnego gluta. To było w pewnej mierze śmieszne ale słuchał dalej. Oczywiście przez ich śmiechy z tej sytuacji nie wiele usłyszał, ale coś mu się udało. Tamten rzucił w kucharza tym glutem trafiając go w twarz, a tamten siny ze złości kazał zająć się tym jakiemuś osiłkowi. Sprowadzając go do parteru kazali mu to zlizywać z ziemi. Saiyan najwidoczniej nie zamierzał się poddać i starał się walczyć, ale jego przeciwnik za to coś całkowicie go połamał a potem razem poszli niosąc go do jakiegoś składzika czy tam zaplecza. Tego nie usłyszał, ale dość szybko dojrzał zapewne właściwe drzwi, a przynajmniej miał taką nadzieję, że były one dobre. Na szczęście nie mylił się ale wchodząc do pomieszczenia, ten widok go praktycznie wdeptał w ziemię. Jakiś gość leżał z widelcem wbitym w tyłek w kuble na śmieci. Był nieźle połamany, a do tego cuchnął. Niestety musiał on go wziąć ze sobą, a więc wyjął śmieciarza z kubła i trzymając za ogon woził po całej powierzchni wychodząc tym samym z sali i udając się w kierunku szpitali. Miał nadzieję, że smród dzięki temu na niego nie przejdzie.
OCC: Leczenie 10% KI
Stołówka -> Pokoje Szpitalne
OCC: Leczenie 10% KI
Stołówka -> Pokoje Szpitalne
Re: Stołówka
Nie Lut 03, 2013 12:22 pm
Zmęczenie towarzyszyło mu cały czas. Było jak cień, który jest tam gdzie i on. Po krótki spacerze z mapą w ręku ujrzał na końcu korytarza sale, w której stali już pojedynczy wojownicy. Schował mapę tam gdzie zawsze- kieszeń w kurtce. Wszedł do środka. Dużo miejsca, krzeseł, ławek. Bardzo dobre warunki, a temu wszystkiemu towarzyszył przyjemny zapach wydobywający się z kuchni gdzie przygotowany dania dla wszystkich. Saiyanie, którzy tam byli siedzieli spojrzeli na niego, gdy wszedł do środka i wrócili do rozmowy i konsumpcji. Powolnym krokiem szedł w kierunku okienka, z którego wydają jedzenie. Nagle zatrzymał się. Spojrzał się na wojowników, którzy nagle zaczęli się bardzo głośno śmiać. I mówili „Dobry kawał”. To dało chłopakowi trochę odwagi. Myślał, że może tutaj będzie trochę przyjemniej. Bez mordobicia, bez zbędnych zaczepek. Nie wiedział jak bardzo się mylił. Po chwili znów się ruszył. Jego oczy coraz częściej opadały a w tym czasie jego usta otwierały się pobierając i oddając więcej tlenu niż normalnie. Podszedł wreszcie do okienka. Na jego twarzy widać było zmęczenie, jednak mimo to jego usta wygięły się w górę tworząc lekki uśmiech. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie brzuch, który po raz wtóry tego dnia wydał z siebie dźwięk. Vernil lekko się zaczerwienił ze wstydu.
- Dzień dobry. Czy mógłbym dostać coś do jedzenia ?-powiedział, po czym czekał na jedzenie, na które czekał od czasu wyjścia z sali treningowej.
- Dzień dobry. Czy mógłbym dostać coś do jedzenia ?-powiedział, po czym czekał na jedzenie, na które czekał od czasu wyjścia z sali treningowej.
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach