Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Pustkowie

+14
Rikimaru
Froscarro
Model AB010
Vita Ora
Majstru
NPC.
Vam
Kuro
April
Red
Colinuś
Reito
Hikaru
NPC
18 posters
Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Pustkowie - Page 3 Empty Pustkowie

Sob Cze 02, 2012 4:56 pm
First topic message reminder :

Pustkowie - Page 3 Backgr20

Majstru
Liczba postów : 17
Data rejestracji : 13/07/2012


Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Czw Cze 25, 2015 10:40 pm
Lecąc przez przestworza zastanawiał się nad kilkoma rzeczami. Między innymi nad tym co słychać u androidki, którą niedawno pożegnał, czy Hiszpan jeszcze żyje, czy może ona faktycznie go zabiła tak jak zasugerował. Myślał też o tym, co się dzieje u doktorka, czy nie wariuje za bardzo po utracie jego tropu. Mógłby w sumie za jakiś czas wstąpić do niego z wizytą i zrewanżować się za te wszystkie wysłane za nim oddziały pościgowe, ale aktualnie nie było mu to zbytnio po drodze. Nie przejmował się jednak za bardzo ani dziewczyną, ani latynosem, ani profesorem, raczej cieszył się wspominając ich, przypominając sobie jednocześnie, że nie musi już nikogo słuchać. Był ogromnie z siebie zadowolony i miał poczucie, że utarł im wszystkim nosa oraz wyszedł na swoje. Dodatkowo energia aż go rozpierała na myśl o nowo zdobytej sile. Szukał dogodnego miejsca, do wypróbowania mocy. Najlepiej gdzieś z dala od cywilizacji. Mimo, że nie miał oporów przed zabijaniem niewinnych, to jakoś się tym specjalnie nie pasjonował. Wychodził z założenia, że jest o wiele więcej ciekawszych zajęć niż wyżywanie się na słabeuszach.
         Przez swoje rozmyślania nawet nie zauważył kiedy wleciał w burzowe chmury. Przypomniały mu o tym dopiero dość dotkliwe uderzenia kul gradowych, które bezlitośnie spadały na jego ciało. Cholera, muszę gdzieś wylądować, pomyślał. Na szczęście dla niego, miejsce pod nim było praktycznie pozbawione żywej duszy jeśli nie liczyć jakiejś pary brunetów stojących przy czymś, co wyglądało na ogromną kulę śnieżną. Widok był o tyle abstrakcyjny, że wszędzie wokół nie było ani śladu po choćby pojedynczym płatku. Wzruszył tylko ramionami i wylądował jakieś kilkaset metrów od wspomnianej pary. Przez lekkie różnice w wysokości terenu nawet nie był w stanie ich dojrzeć z poziomu lądu. W sumie, to tym lepiej dla mnie, pomyślał, po czym ponownie wzruszył ramionami i przystąpił do tego co obiecał sobie od czasu wylotu z lasu.
         Po krótkiej rozgrzewce, która polegała na rozciągnięciu mięśni i standardowym sparingu z Janem Powietrznym, otarł czoło z kropelek potu i urządził sobie kilka testów. Siły, poprzez uderzenie w ogromny głaz leżący nieopodal, szybkości, poprzez serie slalomów zarówno na ziemi, jak i nad nią oraz energii, poprzez wystrzelenie niewielkiej, acz mocno skoncentrowanej kuli z ki prosto w odległą górę. Efekt, był satysfakcjonujący, bowiem ze skalnego elementu krajobrazu nie zostało prawie nic, oprócz ogromnej wyrwy, którą śmiało dało się dostrzec nawet z jego pozycji.
         Coś wewnątrz niego podpowiadało jednak mu, że jego potencjał wykracza dalece poza to, czym jest obecnie. Nie mógł sobie tego logicznie wytłumaczyć, więc zrobił to, co zwykł czynić kiedy nie ogarniał do końca swoich procesów myślowych. Tłumaczył to sobie zjawiskiem zwanym przez siebie "zewem przodków". Zew przodków to były przebłyski wspomnień, obrazy z życia, albo urywki myśli Saiyanina lub Demona z których był stworzony. Ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej, co trochę niepokoiło bio-androida, który jeszcze całkiem niedawno nie był nawet świadom tego, że jego życie jest wynikiem eksperymentów naukowych.
         Odrzucając dokuczliwe myśli, powrócił do treningu. Stanął w szerokim rozkroku i zaczął kumulować w sobie ki. Energia zagęszczała się w jego ciele, robiło mu się coraz cieplej, serce biło szybciej, pot z jego ciała ulatniał się, tworząc wokół niego mglistą aurę. Powietrze z początku wirowało, by następnie odbijać w stronę od niego przeciwną. Najpierw pulsacyjnie, potem ciągłym strumieniem. Nagle ukłuło go w sercu, co przerodziło się uczucie przygniecenia każdej części ciała ze wszystkich stron. Parcie stawało się coraz intensywniejsze i trudniejsze do wytrzymania. Z każdą sekundą, przybywało sił, które zdawały się obracać przeciwko niemu. Zupełnie tracił nad sobą kontrolę. Po chwili miał wrażenie jakby za chwilę miało go rozsadzić od środka. Cholera, muszę coś z tym zrobić, bo za chwile eksploduję, pomyślał. W końcu nie wytrzymał. Wziął z impetem szeroki rozkrok, rozstawił ręce i wyrzucił z siebie całą energię, którą zbierał.  Nie był w stanie określić dokładnej siły odrzutu, ponieważ wokół niego było pusto, ale szedł o zakład, że gdyby ktoś przy nim stał, to właśnie otrzepywał by się z kurzu dobre siedem sążni od niego. Uśmiechnął się pod nosem, zainspirowany całym zajściem. Wiedział już dokładnie pod jakim kątem będzie kontynuował trening...



((Zaczynam trening))
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Pią Cze 26, 2015 6:18 pm
Po wciśnięciu guzika z kapsuły wydzieliła się spora ilość pary, więc z początku nie było widać kto siedział w kapsule. Bez problemu natomiast można było wyczuć KI tego osobnika. Wskazywała na jakieś jakieś... 10 jednostek. Prawie na pewno była więc ukrywana. Można było spodziewać się więc najgorszego. Istnieje szansa że za chwilę będą musieli przekonać super saiyanina iż nie warto niszczyć tej planety. 
Usłyszeli dźwięk włączanego scoutera. Zobaczyli już światełko które emitował. W tej sekundzie ich moc była mierzona. Już za chwilę poznają tego który przyniesie im śmierć, już za chwilę ujrzą niszczyciela planet, żołnierza najpotężniejszej rasy we wszechświecie, przerażającego i bezwzględnego Saiyana. 
Wyskoczył z kapsuły i wylądował na kolanach tuż przed nią. Głowę miał spuszczoną do dołu a ręce założone na nią. Cały drżał z przerażenia, miał na oko 7 lat. 
-Nie róbcie mi krzywdy prosze!! Ja wcale nie jestem Saiyanem! Nie wiem nawet na jakiej jestem planecie! To wszystko ich wina!! Ja tylko chciałem!!!! Tylko!!
Chłopak tylko się wydzierał, za chwile cały był zapłakany i zasmarkany. Wyglądał na raczej biednego i zaniedbanego aniżeli typowego saiyańskiego troglodytę. Jego ubranie tylko to potwierdzało. Coraz trudniej było zrozumieć o co mu chodzi gdyż bardziej jęczał niż mówił. Trudno było nie poczuć żalu patrząc na niego. Był brudny, i miał sporo siniaków na całym ciele. Jego niski głos był bardzo kontrastujący z tym jak teraz wył. 
Jak zachowają się wobec niego Kobieta i mężczyzna którzy również pochodzą z Vegety? 
OOC:
Tak jak wcześniej nie ograniczam was do jednej tury. 
Vita Ora
Vita Ora
Admin
Admin
Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013

Skąd : Kraków

Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk500/500Pustkowie - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Pią Cze 26, 2015 11:53 pm
Vulfila schowała się za plecami Takeo, kiedy usłyszała dekompresyjny syk otwierających się drzwiczek. Za dużo zdarzyło się odkąd tu przyleciała, by mogła dalej z zimną krwią planować swoje posunięcia – co wypada, a czego nie wypada robić – całkiem poddała się swojemu dzikiemu temperamentowi. Poza tym od momentu, gdy ujrzała Takeo w swoich zatartych wspomnieniach, samoistnie poczuła się przy nim swobodnie, choć tak naprawdę nie przypominała sobie, ile się znali, gdzie się spotkali ani czy w ogóle się lubili. Położyła mu ręce w odruchu na biodrach i wychylała zza jego pleców jakby zza węgła, gdzie czuła się zdecydowanie bardziej bezpiecznie. Nie miała już żadnych wątpliwości co do tego, że dzieliła ich przepaść w potędze KI. Jeśli rozwijał się od czasów, kiedy widzieli się po raz ostatni,  musiał być co najmniej stukrotnie silniejszy od niej, więc ustawiając się za nim zajmowała sobie najlepszą ochronną pozycję w całej okolicy, lepszą nawet niż wszystkie te skalne góry. I jakoś wcale nie dziwiło ją, że wciąż wyglądał tak młodo, ponieważ Saiyanie byli długowieczni, o ile nie zdarzyło im się zginąć w walce, co było jednak najczęstszym scenariuszem życia wojownika tej rasy. Ogon dziewczyny tańczył jak szalony za jej plecami, a ona patrzyła na to, co miało wyłonić się z kapsuły, z wielkimi oczami. W ogóle nie zwróciła przy tym uwagi na kolejnego, przelatującego osobnika.
Wtem z kapsuły wyskoczył… mały chłopiec. Wyglądał na jakieś 7 lat, sięgał Takeo może do pasa i sprawiał wrażenie zastraszonego. Od razu padł na  kolana, zakrywając maleńką twarzyczkę. Lamentował przez chwilę, kiedy to Vulfila przyglądała mu się uważnie. Czarne włosy są, ogon jest, dość umięśniony jak na chłopca. A Panna Rogozin wychowała się na Ziemi i wiedziała, że na pewno nie należał do ludzkiej rasy, ale za to nie wyprze się swojej saiyańskiego pochodzenia. I nie wyglądał na silnego. Jego słabe KI musiało odpowiadać rzeczywistości. Choć to w zasadzie bardzo mało nawet jak na dziecko w tym wieku, Halfka przypuszczała, że nie mógł mieć wysokiego poziomu KI. I skąd znałby technikę krycia swojego KI?
Ogoniasta wyłoniła się zza pleców mężczyzny. Stanęła w rozkroku, kładąc sobie ręce na ramionach. Zaczęła tupać stopą, usta zwęziła, a ogon zawinęła w pasie.
- Jak się nazywasz, smarku? I czemu nie przyznajesz się, że jesteś Saiyanem? Z tego trzeba być dumnym!– rzuciła wyzywająco, zakładając ręce przed sobą. Nie miała w głosie najmniejszego współczucia. Kto na Vegecie miał w stosunku do niej? – Widziałeś kiedyś, żeby jakiś Saiyan tak płakał i awanturował się? – kontynuowała, wzorując się na swoim Mistrzu. Nie wychodziło jej to najlepiej, bo omijała wszelkie niecenzuralne i obraźliwe zwroty. Niby było jej trochę żal chłopca, który pociągał nosem i był przestraszony. Miał też siniaki i otarcia niewiadomego pochodzenia, choć w zasadzie na Vegecie są one standardem bez względu na wiek. Ale wiedziała też, że Saiyańskich dzieci nie można wychowywać i traktować tak delikatnie jak ludzkich, bo inaczej nie poradzą sobie w tym trudnym świecie. W przyszłości spotkać go mogło tylko coraz gorsze traktowanie, a nie głaskanie i lizaki od miłych pań dentystek.– Uspokój się, albo wytargam cię za uszy. I powiedz, kto cię tu przysłał i w jakim celu! – rozkazała pewna siebie, jakby musztrując malucha.
Chłopiec wydawał się niezbyt bystry. Nawet nie wiedział, gdzie doleciał i chyba nie stwarzał najmniejszego zagrożenia. „Może uda się go wywieść w pole?” – zastanowiła się Vulfila. Zależało jej jednak na czasie. Trzeba było uciekać czym prędzej. Więc musiała jak najszybciej wyciągnąć z dzieciaka informacje, zmusić go, by leciał z nimi i udać się gdzieś w bezpieczne miejsce. A jaka metoda działa najlepiej, jak nie agresja?
Vam
Vam
Liczba postów : 151
Data rejestracji : 13/06/2015

Skąd : Nie chcesz wiedzieć... ;>

Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.hiroft.blog.pl/

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sob Cze 27, 2015 5:37 pm
Pojawienie się małego dziecka w kapsule oraz ukrywanie Vulfi za własnymi plecami przed ów dzieckiem sprawiło, że Takeo ostatkiem silnej woli wstrzymywał wybuch śmiechu, lecz nie okazywał tego na wierzchu, miał ciągle kamienną twarz i surowym wzrokiem przyglądał się chłopakowi. Po chwili opanował wewnętrzną ochotę zaśmiania się w twarz towarzyszom, bo przyszło do głowy zastanowienie. W końcu to mogła być pułapka. Dzieciak mógłby być silniejszy od nich, świadomie lub nie, do tego jest szansa, że to pierwszy ale nie ostatni statek, który mógł do nich zawitać. Na początek, mężczyzna opuścił dłonie, niwelując gardę i rozluźnił lekko mięśnie, by pokazać, że nie zamierza być agresywny w stosunku do małego przybysza, później przykucnął koło niego i w spokoju wysłuchał tego, co ten ma do powiedzenia, by na końcu westchnąć na słowa Eve. Samoistnie uśmiechnął się na samą myśl, że pewne rzeczy się nigdy nie zmieniają, jak na przykład traktowanie młodzieży na Vegecie. Normalnie by się z tym zgodził, ale w końcu na Vegecie nie byli, a ten tutaj nie musiał tam w ogóle być. Takeo pomyślał chwilę, zbierając i układając odpowiednie słowa w głowie.
- Moja przyjaciółka ma rację, młodzieńcze. - Zaczął po chwili zadumy. - Nie wolno się mazgaić, szczególnie w obliczu niewiasty - Puścił mu oczko na tyle skrycie, że dziewczyna tego nie zauważyła. - No już, wstawaj i przestań się bać. Gdy zaczniemy ci zagrażać, po prostu złoisz nam skórę, czyż nie? - Otwarcie się wobec niego uśmiechnął i stanął na równe nogi, pokazując mu gestem, by zrobił to samo, po czym odszedł kilka kroków i przysiadł na ziemi twarzą do niego.
- A teraz mów. Opowiadaj, co się stało. I nie pomijaj żadnych szczegółów. Jesteś mężczyzną i doskonale wiesz, że nie możesz nas okłamywać. - Ton anioła stał się zimny, jak wtedy, gdy powiedział Eve, by mu nie przeszkadzała. Ponownie zamierzał się skupić.
Słuchanie, analiza historii, wyciąganie faktów. Ton głosu mówiącego, drżenie jego ciała, szczegóły i pominięcia niektórych kwestii. Sposób mówienia, składnia, jąkanie się, przerywanie, recytowanie. Siedząc po turecku na ziemi, patrząc w oczy młodzieńca przed sobą, skupiłem na nim całą swoją uwagę, wszystkie zmysły skierowane były ku niemu. Zacząłem szukać oznak fałszu, wyciągnąć z historii najwięcej konkretów i precyzyjnie zobaczyć całą sytuację z oczu dziecka, które miałem przed sobą. Póki co, nie używałem przemocy, nawet nie podniosłem tonu głosu - pierwsza zasada przesłuchiwania mówiła dosadnie, by zaczynać od spokojnej, jednostronnej pogawędki, a że często robiłem w wojsku za pseudo detektywa, znałem takie techniki na pamięć, choć nie robiłem tego od bardzo dawna. Dlatego właśnie postanowiłem wykorzystać to jako trening. Nie tylko swój, toteż zwróciłem się do Eve cicho, by nie przestraszyć małego:
-
Usiądź i słuchaj wraz ze mną. Analizuj każde słowo, ton głosu, wszystko, co może ci się wydać podejrzane. Jest nas dwójka, więc będzie wygodniej oraz łatwiej wyłapać nieścisłości i ewentualne kłamstwo. - Mimo iż zabrzmiałem miło i przyjacielsko, oboje wiedzieliśmy, że to była forma rozkazu trenera. W końcu nie tylko podczas walki można się czegoś nauczyć u mistrza.

OCC1: Możesz jeszcze pisać, Vulfi, ja nie odpisuję przed NPC
OCC2: Jako że jesteśmy wyraźnie silniejsi od dzieciaka, możemy chyba wyłapywać takie rzeczy jak oznaki kłamstwa
OCC3: Zaczynam trening.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Pon Cze 29, 2015 7:07 pm
Pustkowie - Page 3 1t7y1s
Słowa pół saiyanki okazały się wystarczające by w pewnym stopniu uspokoić przybysza z Vegety, jednocześnie nie rozpuszczając go. Przez to młodzieniec po chwili przestał ryczeć jak mała dziewczynka, wciąż jednak był zbyt przerażony jak na mieszkańca Vegety. Patrzył się każdemu w oczu jego szerokimi oczami drżąc niczym ziemski budzik. W jego wypowiedzi iż nie jest on Saiyanem można by teraz znaleźć ziarnko prawdy. Bo chociaż płynie w nim odpowiednia krew, i posiada ogon to jego zachowanie było co najmniej niestandardowe. Z wieloma ludzkimi dzieciakami trudno jest się porozumieć, a to jest mały podbijacz. Na wszelki wypadek lepiej go nie denerwować. 

Wymagali od niego by wytłumaczył jak się tu znalazł. Kto go tu przysłał, co się stało. Dzieciak wciąż nie zdobył się na zaufanie do żadnego z napotkanych, jednak teraz chyba nie miał wyjścia. Wciąż jednak był w szoku, a  na dodatek... dostał czkawki. 

-Ja nic..hik... nie zrobiłem..hik.. Moi.hik...Rodzice..hik....hik.... za.....słaby...nie...chaos....hik..Ga De Ry Po Lu Ki...hik..hik....bili...hik.. bardzo bili....hik...hańbiłem...cośmifdsgsgsgsaaaal..hik...WRSŁGuK...MNKD.. nie wiem !!....hik..

Mówił bardzo z każdym słowem bardziej niezrozumiale, a czkawka to potęgowała. Skończył mówić ostatecznie gdy wszyscy obecni usłyszeli jego burczenie w brzuchu przypominające ryk płetwala błękitnego. Mimo to, z tego co powiedział da się sporo wywnioskować. Najbardziej treściwe słowa wypowiedziane przez niego były tak powykręcane jakby nie chciały mu przejść przez usta, a przed nimi wygadywał jakieś niezrozumiałe słowa. Jakby kody. Wygląda na to że Takeo i Vulfi będą musieli skonstruować scenariusz zdarzeń z tego co powiedział chłopniec. Uporządkować to, sprawdzić co ma sens a co nie. Co jest wiarygodne a co jest kłamstwem. I co najważniesze odgadnać co powiedział pod koniec, a być może dowiedzą się co się wydarzyło. Poza tym mają niestety jeszcze jedno zmartwienie.
-Prosze. Dajcie coś do jedzenia. I picia. Minęło tyle dni.. Nie dam rady nic powiedzieć.... bez....
Młodzieniec mówił coraz słabszym, wyczerpanym głosem, które zakryło jego dotychczasowe przerażenie. Mimo iż jak na typowego saiyana przystało miał sporo mięśni, to widać mu było żebra. I to nie jest dobry znak. Jeśli zamierzają mu pomóc, mają niewiele czasu na zdecydowanie dokąd pójść z zamiarem znalezienia czegoś co siedmiolatek może przegryść. Niedaleko jest spory obszar zalesiony, z bardziej i mniej przyjazny. Mogą udać się również do miasta, ale będzie to znacznie bardziej czasochłonne. No i najbliżej jest South City. A tam nietrudno o rozróbę. Ale łatwiej o sklepy i knajpy. Co należy zrobić? 

OOC:
Szyfr harcerski dla urozmaicenia Pustkowie - Page 3 Icon_razz 

HP, a właściwie to Hunger Points chłopaka wynosi obecnie 100. Z każdą turą licznik będzie malał o 10 pkt. Gdy dojdzie do zera.. chłopaczek padnie.
Podróż do miasta zabierze 25 pkt 
Podróż do lasu odbierze 15pkt, i jeśli podejmiecie taką decyzję to w poście z z/t rzucacie kością procentową. jeśli wypadnie liczba poniżej 50 trafiacie do mrocznej puszczy. Jak 51-80 to do lasu, a jak 81-100 trafiacie pod leśny strumień, z którego Saiyan będzie mógł się napić i tym samym wydłużyć czas na znalezienie większego Saiyańskiego posiłku. 

Powodzenia Pustkowie - Page 3 Icon_smile
Vita Ora
Vita Ora
Admin
Admin
Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013

Skąd : Kraków

Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk500/500Pustkowie - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Wto Cze 30, 2015 8:34 pm
Vulfila przytaknęła na słowa Takeo i pozwoliła mu porozmawiać z dzieckiem w nieco delikatniejszym tonie. Na szczęście nie był nazbyt czuły wobec dziecka, więc Panna Rogozin nie musiała mu przerywać. Skupiała się za to widocznie, kiedy dziecko próbowało coś z siebie wydukać. Wpatrywała się w nie pełna napięcia i zaangażowania, ruszając wszystkie swoje szare komórki, nawet te, które zakurzyły się od kompletnego nieużywania na Vegecie. Zmarszczyła brwi, zwinęła usta, pochyliła się nad chłopcem z rękami założonymi przed sobą, a ogonem wykręcała spiralki. W życiu jednak nie domyśliłaby się, że chłopiec jest Halfem. Za bardzo przypominał prawdziwego saiyana, tak samo jak i ona zresztą. Rzadko kto posądził ją o półkrwistość, dzięki ogonowi i włosom. I chociaż dziewczyna tak się starała, nie zrozumiała prawie nic z wypowiedzi malucha. Wyprostowała się z miną winnej zerknęła na towarzysza, zastanawiając się, czy może on coś z tego wyciągnął. Wydawało jej się, że ktoś zrobił krzywdę rodzicom malucha i zmusił do wylotu. Ale to nie było niczym szczególnym. Takie sceny na Vegecie zdarzały się na porządku dziennym.
Vulfila nic z tego nie rozumiała, ale nie czuła się zagrożona obecnością dziecka, więc głośno przy nim dyskutowała z Takeo.
- Nic z tego nie rozumiem. – przyznała szczerze. – Mały, miałeś powiedzieć, po co tu przyleciałeś! – zwróciła się do chłopca, grożąc palcem. Wiedziała jednak, że to teraz nie pomoże, więc nie drążyła tematu. – Takeo… to znaczy Takeosan… lećmy do miasta. Mam tych kilka dolców, kupimy sobie jakieś jedzenie w restauracji fast food. Tam jest tanio i szybko. – zaproponowała, choć bała się trochę, że nie starczy jej pieniędzy. Sama wiedziała, ile jada, szczególnie na głodzie lub po treningach. A ten mały nie jadł od dawna. – Wszystkim nam przyda się zjeść coś ciepłego. A już na pewno nie możemy zostać w okolicy. Ale to wyjaśnię później.
Vam
Vam
Liczba postów : 151
Data rejestracji : 13/06/2015

Skąd : Nie chcesz wiedzieć... ;>

Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.hiroft.blog.pl/

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Wto Cze 30, 2015 9:31 pm
W milczeniu przysłuchiwał się słowom młodego, zadowolony, że Eve nic nie mówiła, nie przerywała i przede wszystkim nie kwestionowała sposobu działania Takeo. Wzrok mężczyzny szybko obiegał całe ciało wysławiającego się przed nim nieskładnie i chłonął każde drgnięcie, zamknięcie oczu, zmianę kąta widzenia, formę gestykulacji, analizując to wszystko w głowie, Skupiał się przy tym tak bardzo, że pomału mimochodem zaczął wydzielać delikatną, ciasno przylegającą do ciała aurę poruszającą się w tempie pulsacyjnym, rozchodzącą się faliście. Oddech za oddechem, sekunda za sekundą, anioł koncentrował myśli i starał się ułożyć kompletnie nie pasujące do siebie fragmenty układanki. Gdy chłopiec skończył mówić, mógł zamknąć oczy i całkowicie pogrążyć się w sobie, wyciszyć się i w spokoju znaleźć rozwiązanie. W oddali słyszał szum zachodniego wiatru, poruszającego maleńkie kamyczki o twardą powierzchnię pustkowia. Czuł na skórze ciepło słońca, które wyjrzało zza chmur. Łkanie dziecka odbijało mu się echem po wnętrzu uszu, podobnie jak przyspieszony oddech zniecierpliwionej dziewczyny. Przeraźliwie niewygodna gleba uwierała jego nogi, które zaczęły sztywnieć i drętwieć pod naporem reszty ciała. Do tego jakaś mucha zaczęła bzyczeć nieopodal. *DOŚĆ TEGO!* Krzyknął w myślach, po czym zaczął się zapadać w świadomości...
Wnętrze:
Po chwili swobodnego opadania, opadłem na znane mi dno ciemnej przestrzeni uformowanej przez mój umysł. Zobaczyłem porozrzucane wszędzie, zabazgrane i częściowo podarte kartki papieru, a nade mną unosiła się dziwna sieć z kilkoma małymi światełkami otaczającymi mroczne jądro wyglądające jak przepalona żarówka. Pokręciłem głową i spojrzałem na kartki, na których rozpisane były słowa, które wypowiedział, krople potu na jego czole, strach i łzy na jego policzkach. Po zebraniu wszystkich, zacząłem chodzić w tę i z powrotem, mówić do siebie, przeglądając strony wyrwane niczym z pamiętnika kilkuletniego dziecka:
-
Płacz... Nie przyleciał na swoje życzenie. Rodzice... Najwyraźniej byli wobec niego agresywni... Słaby... To by tłumaczyło zniknięcie poczucia dyskomfortu, jaki wobec niego czułem, zanim go zobaczyłem... "Nic nie zrobiłem..." Tłumaczenie dziecka, nieświadomego powodu... Chaos... Coś musi w nim być, nie wiem, co... "Hańbiłem..." Jego rodzice nie byli z niego dumni... Kapsuła... Przyleciał w kapsule, ale nie jako niemowlę, czyli nie była to odgórnie ustalona rzecz, ktoś zadziałał na własną rękę... - Westchnąłem ciężko, pomasowałem się po skroniach, nabrałem powietrza w usta. - Rodzice go bili, bo był słaby, nie nadawał się na wojownika, do tego to zachowanie, jak przerażone, ludzkie dziecko... Mógł być halfem, ale wtedy ludzka strona rodziców interweniowałaby przeciw takiemu traktowaniu, nie padłyby słowa, że hańbi... To ślepy zaułek, inne tropy... - Odetchnął i zatrzymał się. - Spójrzmy tak... Jest w nim chaos, coś ponad możliwości rodziców, ale nieświadome, dlatego mógł być bity, przynosić hańbę. Na pozór skandalicznie słaby, niezrozumiany przez rówieśników, może nawet zamknięty w domu, mógł nawet nie mieć imienia... - Podrapawszy się po brodzie, odrzucając sentymenty, kontynuował monolog. - Przyleciał kapsułą, zwykli żołnierze nie mieliby jak wysłać dziecka w takim wieku, szczególnie słabego, ojciec bądź matka, któreś z nich musiało być kimś wyżej postawionym - nie było innej możliwości. Był zmuszony do lotu, to logiczne... - Zamyśliłem się przez chwilę i spojrzałem w górę. Wszystkie malutkie światełka podłączone były przez ów sieć do tego dużego jądra, które emitowało blask, niespecjalnie silny. - No tak... Hipoteza, nie jest to potwierdzone... Ale cóż, nie mam więcej tropów. Wrócę do tego później, męczę się trochę, nowe ciało jeszcze się nie skoordynowało z ciężkim i długim procesem myślowym. - Mówiąc to, już unosiłem się do wyższych poziomów świadomości...
Musiała minąć spora chwila, zanim Takeo usłyszał kierowane przez chłopca i dziewczynę słowa odnośnie głodu i zmiany miejsca pobytu. Usłyszawszy to, anioł wstał i pokiwawszy głową, odpowiedział na ucho Eve:
- Lećcie, ja do was dołączę. Trzeba ukryć, kapsułę, kto wie, czy za chłopcem ktoś nie leci i czy w dobrych zamiarach.


Po ich odlocie...
Kuso! Głupie, nowoczesne technologie! - Zaklął pod nosem, próbując przedrzeć się przez skomplikowany układ statku. Wiedział doskonale, jak otworzyć i zamknąć kapsułę, znalazł także pilot, który mógł przydać się później - w tym momencie szukał czegoś jak maskowanie, bądź wysłanie go na orbitę, by nie zwracał uwagi innych przechadzających się na pustkowiu. Ogólnie byłoby to mało prawdopodobne, ale patrząc na to, że i on, i Eve, i nawet ów mały chłopiec tu właśnie się spotkali, Takeo wolał zabezpieczyć się przed tym. A sam statek mógł się przydać.

OCC: Vulfi, pisz posta z ZT
OCC2: NPC. proszę o odpis w sprawie statku.
OCC3: Kończę trening mentalny.
Vita Ora
Vita Ora
Admin
Admin
Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013

Skąd : Kraków

Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk500/500Pustkowie - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sro Lip 01, 2015 9:45 pm
Vulfila popatrzyła niepewnie na Takeo, traktując to, co powiedział, jako swoje elitarne zadanie od kogoś z elity. „Hight priority!” – zmotywowała się w myślach, choć nie do końca wiedziała, jak się do tego zabrać.  
- Hai! – przytaknęła, prawie salutując. Zawsze tak robiła, w szczególności w stosunku do Koszarowego.
Po tym podeszła wyluzowanym krokiem bliżej do chłopca. Daleko jej było do delikatnej, opiekuńczej dziewczyny, wyglądała bardziej jak chłopczyca, która nie da sobie w kaszę dmuchać.
- Dobra, mały, lecisz ze mną.  – oświadczyła i żałowała, że nie ma przy sobie gumy do żucia. – Dam ci coś do żarcia i jeśli nie będziesz się rzucał, to dostaniesz jeszcze paczkę chipsów. Zrozumiano? – zapytała, wznosząc się powoli w powietrze. Dopiero wtedy zorientowała się, że chłopiec najpewniej nie umie latać. Wylądowała z powrotem na ziemi. Podrapała się po głowie. – Wolisz na barana czy na ręce? – zapytała w końcu chłopca, po czym przyklęknęła na jedno kolano, rozkładając ręce.
Trzymając chłopca na barana, Vulfila czuła się na pewno najbardziej komfortowo, starając się stworzyć dość przyjazną, ale zdystansowaną nić porozumienia z dzieckiem. Oplotłaby go prewencyjnie ogonem wokół talii, gdyby zaczął się zsuwać i tak odleciałaby w dal.
Gdyby jednak chłopiec zdecydował się lecieć jej na rękach, nie miałaby o nim zbyt dobrego mniemania. Nie lubiła osób przewrażliwionych, a temu dziecku na pewno brakowało poczucia bezpieczeństwa. Był przecież za duży, żeby go nosić jak niemowlę. A jednak nie skomentowałaby tego, żeby dzieciak nie stwarzał problemów i żeby nie ranić go jeszcze bardziej.
Jeśli natomiast chłopiec odmówiłby współpracy, Vulfila złapałaby go i siłą przyciskając do siebie, odleciałaby z nim w kierunku miasta, ręką zatykając mu usta, żeby nie krzyczał – na pewno nie ryzykowałaby amputacji ogona.
- Lecimy do najbliższej restauracji fast food, Wielka Parówa. Ma taką wielką makietę parówki w bułce na dachu – powiedziała na koniec do Takeo. Miała z nim jeszcze wiele do pogadania, żeby teraz rozłączyć się z nim na długo z takiego powodu. Jakże zła byłaby, gdyby zniknął jak Hazard. Był jej jedyną kotwicą do przeszłości. – Przyleć tam jak najszybciej.
Po tych słowach zniknęła z pola widzenia, mknąc przed siebie w promieniach słońca. Znów się wypogodziło. A o ile tylko chłopiec nie wyrywał się, Vulfila zagadywała go, starając się wzbudzić u niego kumeplowskie zaufanie.
- Kto cię tak urządził?

OCC: Z/T
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Pią Lip 03, 2015 4:12 pm
Pilot musiał dostać jakiejś usterki, gdyż poszczególne funkcje się ze sobą pozamieniały. Po wciśnięciu zamknięcia kapsuły, ta zaczęła się powoli unosić. Po wciśnięciu przycisku lądowania kapsuła zamknęła drzwi wciąż się unosząc. I tak dalej, i tak dalej... Umiejętności techniczne mogłyby pozwolić na rozpracowanie tej mechaniki...Albo można wciskać na chybił trafił aż osiągnie się zamierzony efekt. Jak ukryć kapsułę zależy od Takeo. Każdy saiyan przez to przechodził na misjach. Prędzej czy później...
Vam
Vam
Liczba postów : 151
Data rejestracji : 13/06/2015

Skąd : Nie chcesz wiedzieć... ;>

Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.hiroft.blog.pl/

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sob Lip 04, 2015 1:30 am
Wzdychając ciężko, Takeo opuścił głowę z geście zrezygnowania. Mijało już kilka minut jego walki ze skomplikowaną technologią Vegetańskiego statku. Siedząc na ziemi, starał się rozpracować usterkę pilota, zapamiętać zmiany klawiszologii, by wypracować system, za pomocą którego operowałby tym w przyszłości, jednakże do tej pory bezskutecznie, ze względu na fakt, że ów zepsucie miało efekt zmiennego zwarcia i co kilka wciśnięć funkcje zmieniały swoje 'pozycje'. Do tego, zacinając niemiłosiernie, wiatr mierzwił mu włosy i rozpraszał. Łapiąc się za głowę, mężczyzna wypuścił głośno powietrze z płuc i zaklął cicho, co na takim odludziu wydawało się bardzo głośne, po czym kolejny raz nabrał powietrza i chwycił oburącz pilota, wpatrując się w niego, jakby oczekiwał, że jego oczy przenikną obudowę i zorientuje się, jak zmieniają się... *TAK! To jest to!* Krzyknął do siebie w myślach i bezwiednie walnął się z całej siły otwartą dłonią w czoło, co poskutkowało pieczeniem i czerwonym śladem, którego siłą rzeczy nie widział. Powstawszy z siedziska, rozejrzał się i wziął do ręki średniej wielkości, podłużny kamień, który zaraz oszlifował na kształt skalnej laski, by zaraz rozrysować sobie na piaszczystym podłożu ów pilot w skali 10:1 wraz ze wszystkimi opisami kombinacji, które do tej pory znał oraz mniej więcej częstotliwością zmian, ale zaraz powiał wiatr i wszystko mu rozdmuchał. Przeklinając już trochę głośniej, z pulsującą żyłą na czole i oczami błyszczącymi delikatnym szkarłatem, podniósł statek i przeniósł się z nim w miejsce względnie otoczone skałami, gdzie ponownie naszkicował dane, które posiadał.
Nie, nie mogę tak pracować, jestem cholernie głodny. Gdzieś na tym pustkowiu musi być coś... cokolwiek. Rozejrzawszy się dookoła i dojrzawszy jedynie więcej kamieni, irytowałem się jeszcze bardziej, bo nawet tak doświadczony surwiwalowiec jak ja nie da rady najeść się do syta w takiej sytuacji. Ale... Nie było opcji, że Młody znał się na statku... A wysłali go - nie zabili, do tego zapewne w pośpiechu... Jeszcze trzeba brać pod uwagę, że to dziecko, nie zwyczajne do... Tak! Miałem wszystko, czego potrzebowałem, pod nosem! Uśmiechając się do siebie, szybko zwróciłem się w stronę statku i niemalże podbiegłem tam i nacisnąłem kilka guzików na wewnętrznej konsoli, by kleista, zielonkawa maź napełniła półlitrowy, przezroczysty kubek. Zadowolony, jakbym stanął przed armią chętnych do gotowania mi mistrzów sztuki kulinarnej, chwyciłem go.
Biorąc pierwszy łyk dziwnego napoju, anioł poczuł zwyczajowe dreszcze związane z cierpkim, odrzucającym smakiem naprawdę paskudnej mieszanki odżywczej pełznącej po języku oraz podniebieniu, które z kolei wywołały w Takeo uczucie, jakby wskakiwał na główkę z ogromnej wysokości do basenu pełnego błota oraz odchodów Vegetańskich Robali. Całe ciało zdawało się momentalnie lepić od ów wypełnienia zbiornika 'wodnego', a chłopak odruchowo roztrzepał włosy, jakby spowił je ten wyimaginowany brud, do tego zagnieździł się w kubkach smakowych i nie dało rady go stamtąd wyplenić. Lecz nie było to wszystko, bo wtedy przełknął i wydzielina zaczęła powolnie płynąć wzdłuż przełyku, ślizgając się i unikając wszelkich przeszkód, skutecznie i precyzyjnie przeciskając się po wąskich szczelinach, niczym Takeo back in the day, gdy trenował w Akademii oraz później, na regularnej służbie. Momentalnie rozbolał go brzuch, jakby otrzymał potężne uderzenie, tak nostalgicznie przypominające dawnego trenera oraz resztę starej ekipy, z którą ramię w ramię walczył. Wiatr wydawał się omiatać jego włosy bardziej, jakby on właśnie biegł, kluczył między przeciwnikami, atakując ich z uśmiechem na ustach, torując drogę przyjaciołom. Czuł kropelki potu spływające po czole, drżenie na całym ciele, tym razem pozytywne i nastrajające do walki, samorozwoju, snucia planów pokonania przeciwnika. Kolejne łyki pędzące po przełyku powodowały coś jak dawny trening, chęć na dalsze ćwiczenia, wzmocnienie organizmu i pragnienie więcej - by nigdy się nie poddawać, cały czas przeć do przodu i nie zatrzymywać się. Z każdą sekundą wpływały we niego nowe siły i motywacja, aż początkowo tak paskudny napój dotarł do żołądka, gdzie w połączeniu z kwasem tam stale rezydujący obudził zupełnie nową sensację - pierwszy posiłek tegóż ciała. Oczy anioła dostrzegły złoty błysk ambrozji, która spłynęła z nieba prosto w organizm, rozchodziła się po nim, a z jego ust mimowolnie wyrwał się jęk rozkoszy tym spowodowany. Przygryzając z przyjemności wargi, kolejny raz poczuł targające nim wstrząsy, najprzyjemniejsze uczucie, jakie w nim wzbierało coraz bardziej, pobudzało i kompletnie niwelowało degenerujący, pierwszy smak. W tej chwili liczyło się jedynie to pożądanie wspaniałego płynnego posiłku, który to tak cudownie na niego działał. Takeo cały się naprężył, a każda jego komórka doznawała natychmiastowej ekstazy w jednym momencie, by się rozluźnić i pozostawić po sobie przyjemne zaspokojenie w kolejnym. Mężczyzna oddychał ciężko, patrząc lekko przez mgłę.


* * *


Przez długą chwilę nie mogłem się uspokoić, nie miałem pojęcia, ile minęło czasu i mało mnie to obchodziło - liczył się sam fakt tego, że było mi tak dobrze i mogłem wrócić do obliczeń. Wtedy także spostrzegłem wyraźnie, w jak beznadziejnej sytuacji się znajdowałem - wzorzec miał za mało danych i nie dało się bezbłędnie nakreślić planu przyszłego działania pilota. W grę bowiem wchodziło zbyt wiele zmiennych oraz za duże ryzyko przypadkowego uruchomienia sekwencji autodestrukcji. Złapałem się za głowę i potrząsnąłem, by wyciągnąć z mózgu jakąś solucję - byłem załamany, gdyż straciłem swoją kartę atutową i możliwą drogę na Vegetę w razie jakiegoś wypadku. *Przynajmniej podjadłem sobie...* Przeszło mi przez głowę, co sprawiło, że mimowolnie się uśmiechnąłem. *Jednak dobrych, pomocnych funkcji się nie usuwa, nawet z szybkim tempem wzrostu technooo...* W tym momencie echo pomiędzy skałami, gdzie się znajdowałem, zwielokrotniło uderzenie pustego kubka o ziemię, gdy zastygłem w połowie myśli, patrząc tępo przed siebie. *O, Kami, dlaczego w tym ciele mam tak słabo rozwinięty mózg?! Mogłem na to wpaść od razu!* Krzyknąłem na siebie w umyśle, po czym podciągnąłem lekko rękaw i  przyłożyłem sobie lewy nadgarstek niemalże do ust i nacisnąłem guzik na zdezelowanym zegarku. Zamigotał krótko i ekran się podświetlił. Tak, mogłem zrobić to, o czym myślałem!
Minęło kilka minut, podczas których Takeo nie wychodził ze statku, wciskając guziki na konsoli głównej oraz od czasu do czasu wydając komendy głosowe do komunikatora. Gdy skończył, otarł płaszczem pot z czoła i wyszedł na powietrze. Stanąwszy w kilkumetrowej odległości od pojazdu kosmicznego, przyłożył sobie zegarek do ust i zaczął:
- Komputer pokładowy, sekwencja startowa. - Jak na zawołanie drzwi kapsuły zamknęły się, a statek uruchomił silniki, po czym wzniósł się na niewielką wysokość. Tymczasem on kontynuował wydawanie komend: - Rozpocząć protokół śledczy "Orbitowanie" - Na te słowa statek momentalnie wyleciał, aż nie zniknął ponad chmurami. Gdy nie było już go widać, zegarek zapiszczał, co oznaczało wykonanie polecenia i wyłączenia silników, czyli statek zaczął krążyć po orbicie Solaru #3 niczym mała satelita. Dumny z siebie i lekko zmęczony całością pracy, anioł wzniósł się i skierował w stronę South City by odnaleźć Eve oraz dziecko, które mieli razem pod opieką.

ZT: South City
Model AB010
Model AB010
Liczba postów : 13
Data rejestracji : 20/11/2015


Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sob Lis 21, 2015 12:05 pm
Słońce świeciło wysoko na niebie, białe obłoczki leniwie przesuwały się na tle lazurowej głębi. Lekki wiaterek toczył ciepłe powietrze po bezludnej równinie. Zapowiadał się miły, spokojny dzień. Mały ptaszek, strudzony podróżą, przysiadł na skraju kałuży. Delikatnie zanurzył dzióbek w mętnej wodzie, po czym szybkim ruchem podniósł głowę, by napić się życiodajnej wody. Czynność tę powtórzył kilkukrotnie, a kiedy uznał, że ugasił już pragnienie, postanowił wykorzystać okazję, by zadbać o higienę. Zaczął chlapać wodą na swoje skrzydła, by zmyć z nich zgromadzony przez drogę kurz.
Nagle coś zaniepokoiło ptaszka. Znieruchomiał i zaczął nasłuchiwać. Z oddali zbliżały się wstrząsy, to może być coś niebezpiecznego. Lepiej stad uciekać. Rozłożył skrzydła, wyskoczył i poszybował w przestworza. Trudno, znajdzie się inna kałuża.
Nie minęło wiele czasu, a w kałużę, z której przed chwilą pił mały podróżnik, wdepnęła wielka, metalowa stopa, rozchlapując wodę po suchej ziemi wokół. Kolejne kroki ciężko opadały na piach, jeden za drugim, w regularnym tempie. Srebrny pancerz androida posyłał na wszystkie strony promienie światła, które na niego padały.
AB010 po raz pierwszy od swojego powstania nie wiedział co robić. Zawsze to Profesor wydawał rozkazy, jego śmierć oznaczała konieczność usamodzielnienia się. Trudno działać samodzielnie, kiedy ma się inteligencje na poziomie muchy i jedyne co się potrafi to ślepe wykonywanie programów. Niby miał jasno postawione cele, nie widział jednak póki co sposobu jak je osiągnąć. Wykonywał więc tę jedną jedyną czynność, która towarzyszyła mu zawsze, gdy nie widział rozwiązania – zbierał informacje. Był to proces żmudny i czasochłonny, ale AB010 nie śpieszył się, miał tyle czasu ile tylko będzie potrzebne. No, chyba ze wcześniej zardzewieje i rozsypie się ze starości.
Tak więc od śmierci Profesora błąkał się po świecie, próbując znaleźć cokolwiek, co by mu teraz pomogło. Ustalił już, ze na razie musi unikać większych skupisk ludzkich. Wzbudzał zbyt wielkie zainteresowanie, a czasem i popłoch, co mogło ściągnąć na niego zgubę. Dlatego tez udał się na pustkowia i przemierzał je w losowych kierunkach. W końcu musi na coś trafić, nieważne ile czasu to zajmie.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sob Lis 21, 2015 11:11 pm
Piach. Sucha, zbita i popękana ziemia, wszechogarniająca pustka ozdobiona gdzieniegdzie wyschniętymi krzaczkami oraz wirującym w powietrzu kurzem. Jedynie ptaki co jakiś czas pojawiały się na niebie, krążąc wysoko nad wędrującym androidem.
Lejący się z góry żar wprowadzał powietrze w drżenie. Daleko, hen, daleko, wśród jasnych piasków widać było ciemny kształt. Coś czarnego, jakby na wpół zakopanego w górze piachu. Gdyby ktoś podszedł bliżej… Natrafiłby na porzucony terenowy jeep. Jakim cudem znalazł się tutaj? Może ma z tym związek przebita, niemal stopiona opona oraz ślady zadrapań na bagażniku? Obok leżały rozwalone skrzynki z nabojami. Pustymi oczywiście. Dalej kanister… Pusty. Ciecz dawno wyciekła zostawiając naokoło wyraźną plamę po czymś smaro-olejo-podobnym. Obok leżały jakieś metalowe części. Brak śladu ludzkiej aktywności od paru tygodni.
Na pokładzie jeepa znajdował się mały, zahasłowany komputer.

OOC
Czym jest ciecz, czym części, co się tu stało, możesz śmiało rozważać sam/a Smile
Model AB010
Model AB010
Liczba postów : 13
Data rejestracji : 20/11/2015


Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Nie Lis 22, 2015 11:17 pm
OCC: Jeju... z góry przepraszam osobę, która będzie musiała to wszystko czytać, nie chciałem żeby post wyszedł tak długaśny. Na pocieszenie powiem, że starałem się jakoś umilić czytanie fragmentami, które, mam nadzieję, wywołają uśmiech na twarzy sprawdzającego.

Nareszcie. Jakiś obiekt, inny niż kamienie, martwe rośliny i małe zwierzątka. Obiekt będący śladem ludzkiej działalności. Dość starym śladem co prawda, ale jednak. Szybka analiza wykazała znaczne uszkodzenia, będące pozostałością po użyciu przemocy. Przez człowieka? Może częściowo, ale musiało tu być też coś innego.
AB010 zbliżył się do pojazdu i zobaczył niewielki przenośny komputer. Błyskawicznie połączył się z nim za pośrednictwem sieci i pojawiła się przeszkoda. Komputer był broniony hasłem. To nie powinno go zatrzymać na długo, chyba że ktoś naprawdę się postarał, by nikt nie mógł się do niego włamać. Android podjął kilka prób złamania hasła (co trwało nanosekundy), lecz nagle zauważył, że komputer wysłał mu przez sieć komunikat.
- Dlaczego próbujesz się do mnie włamać?
Sztuczna inteligencja? Dość nietypowe przy takim urządzeniu. A może był to po prostu standardowy komunikat, jaki komputer wysyłał próbującym swoich sił hakerom? To byłoby jeszcze bardziej nietypowe.
- Chcę się dowiedzieć co tu się wydarzyło. - odpowiedział AB010.
- Sam chciałbym to wiedzieć - odparł komputer. Tak, to jednak była sztuczna inteligencja. - Nazywam się Hyattak. Jestem... znaczy byłem androidem, pracującym dla pewnej wielkiej korporacji. Poza dotrzymywaniem towarzystwa i serwowaniem posiłków, pełniłem też o wiele ważniejsze funkcje. Zajmowałem się księgowością, logistyką, zarządzaniem, ogółem wszystkim tym do czego potrzeba szybkiego, analitycznego myślenia. I właśnie dlatego jacyś niegodziwcy postanowili mnie ukraść. Tak po prostu ukraść, jak jakąś rzecz, wyobrażasz sobie?! Napadli mnie, rozebrali na części i zgrali moja pamięć na ten złom, którego moc obliczeniowa zmusza mnie do czekania wiekami na zrobienie czegokolwiek. I nawet nie mogę umilić sobie czekania, bo te durne gry cały czas się zawieszają.
AB010 potrzebował chwili na zrozumienie wypowiedzi komputera. Nie wyrażał się w sposób w jaki robiły to androidy bojowe, do komunikacji z którymi był przyzwyczajony. Wyraźnie musiał być to android przeznaczony do interakcji z ludźmi.
- Dlaczego ci to zrobili?
- Ech, czy to nie oczywiste? Chcą dostać się do tajnych danych korporacji, które są zapisane w mojej pamięci! Potem może jeszcze zrobią mi pranie mózgu, żebym pracował dla nich; pewnie zabrali moje części ze sobą. Przerobią mnie, złożą z powrotem i wgrają moją zmodyfikowana pamięć, żeby na koniec oddać mnie korporacji i za moim pośrednictwem przejąć cały jej majątek. Łajdaki!
- Widzę tutaj jakieś mechaniczne części, czy to twoje?
- A skąd ja to mogę wiedzieć? Ten komputer nie ma nawet kamery ani mikrofonu, jestem teraz głuchy i ślepy. Tak więc nie powiem ci co się tu stało i gdzie się podziali ci, którzy mnie porwali, ale mam jedną prośbę. Jeśli to co tu leży to części androida to prawie na pewno są moje. Czy umiałbyś mnie poskładać?

AB010 przyjrzał się leżącym wokół częściom, przewidując w jaki sposób powinny być połączone. Przypominało to trochę układanie puzzli w myślach, choć trudno w tym przypadku mówić o myślach, lepszym określeniem byłaby „przestrzeń wirtualna”. W każdym razie szybko zorientował się, że większości części brakuje.
- Przykro mi, ale twoje ciało jest niekompletne.
- CO?! A to świnie, zgubili moje części?! Sprzedali?! Wyrzucili?! Niech no ja ich dorwę, nakopię im do... Ech, dobra, kogo ja chcę oszukać. Nie jestem androidem bojowym... ale zaraz! Ty jesteś, prawda? Jesteś wielką puszką siejącą zniszczenie, która więcej strzela niż myśli, mam rację?
- Skąd to wiesz?
- Widzę przez sieć twoje oznaczenie. AB010. Androidy interlokucyjne, protokolarne, towarzyskie czy jak je tam nazwiemy, raczej się tak nie nazywają, prawda? Oczywiście mógłbyś być też jakimś przemysłowcem, maszynką do budowania innych maszyn, ale wtedy raczej nie umiałbyś rozmawiać, no i nie dostałbyś się tutaj. Po prostu się domyśliłem. A skoro już to ustaliliśmy to czy pomógłbyś mi w odzyskaniu reszty mojego ciała?
- Dlaczego mam to zrobić?
- Ach, no tak... wiedziałem, że o to zapytasz. Solidarność androidów niezbyt do ciebie przemawia, prawda? No tak, nie symulujesz emocji, inaczej byłbyś bardziej rozmowny. Nie uda mi się wziąć cię na litość, nie masz też raczej niczego, co mógłbym ci zaoferować. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że jednak się zgodzisz i mi pomożesz. Jeśli nie... cóż, przeżyję tutaj aż rozładuje się moja bateria, potem... potem po prostu zasnę. To jak, pomożesz mi w mojej zemście?

/nie zrozumiano słowa: zemsta/
/trwa wyszukiwanie dodatkowych informacji/
/wczytywanie definicji: zemsta/
/znalezione powiązania: zemsta, śmierć Profesora, eksterminacja ludzkości/

- Chcesz się zemścić?
- Oczywiście, że tak! Żaden dupek nie będzie mnie kradł!
- Ja też chcę się zemścić. Mamy jednakowy cel. Czego ci potrzeba?
- O, czyli zgodziłeś się, świetnie. Na początek prosiłbym cię, żebyś pozbierał mnie z tego co tam zostało. Nie będę w pełni funkcjonalny, ale będę w stanie ci towarzyszyć. No i nie umrę tutaj, kiedy skończy się bateria.

Zbudowanie androida z części nie było dla AB010 problemem. Był nauczony składania robotów, na wypadek, gdyby kiedyś musiał naprawiać sam siebie. Przeszkodą okazało się to, że skradziony został cały tułów maszyny, a jedna ręka musiała zostać wyrwana siłą, bo zniszczenia nie pozwalały już przyczepić jej z powrotem. Poza tym brakowało takich drobiazgów jak prawego oka, no ale kto by się tym przejmował.
Ostatecznie złożona maszyna wyglądała jak karykatura mechanicznego, trójnożnego psa. Głowa sterczała na dwóch nogach, podpieranych dodatkowo przez rękę. Kiedy AB010 przegrał pamięć Hyattaka z komputera do tej parodii androida, ten nie krył swojego oburzenia.
- No chyba sobie żartujesz! - Odezwał się mechaniczny głos z trójnogiej maszyny. Był bardziej zbliżony do ludzkiego niż ten wytwarzany przez AB010, ale wciąż mechaniczny. - To dla mnie obraza, że umieściłeś mnie w tak żenującym ciele! Dobrze, że nikt mnie nie widzi... No ale dobrze, wiem że chciałeś jak najlepiej. Nie ma czasu na narzekanie, ruszajmy po zemstę. Widzę, że coś tu musiało moich porywaczy napaść, mam nadzieję, że zdechli przy tym w męczarniach. Widzę jakieś ślady, idźmy po nich, mój wielki, ćwierćinteligentny towarzyszu. Pozwól, że wejdę ci na plecy, bo ty raczej możesz się przemieszczać sporo szybciej niż ja obecnie.
No i ruszyli. Wielki android bojowy, ze swoim małym, kalekim towarzyszem, który przez całą drogę nie szczędził mu kąśliwych uwag na temat wygody i szybkości podróżowania. Szli po bliżej niezidentyfikowanych, ledwo widocznych śladach. Szli po zemstę.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Pon Lis 23, 2015 9:09 pm
Piach, kurz, pustka. Piach, kurz, pustka. Algorytm powtarzał się w kółko, gdy dwa androidy śledziły… Właśnie, kogo? Złodziei Hyattaka, czy tak? Jak to możliwe, że tak mały komputer pałał żądzą zemsty… I większy robot wziął sobie na cel eksterminacje ludzkości?
Dalej znaleźli jeszcze jeden samochód. A raczej jego połowę, bowiem tył został całkowicie zgnieciony i oderwany, nie było po nim śladu. Naokoło leżało więcej mechanicznych części, lecz na pokładzie pojazdu brakowało komputera. Wyglądało na to, że samochód z Hyattakiem był najlepiej wyposażony. Kilka kroków dalej znaleźli człowieka. Dokładniej mówiąc… Również połowę człowieka. Spalona słońcem, łysa głowa zakopana była w piasku. Nie żył, co oczywiste, krew wsiąkła w piach i ziemię naokoło. Coś albo ktoś przepołowiło go powyżej bioder, kiszki wypływały malowniczo z trupa. Latało nad nim stado much. W wyciągniętej dłoni martwy mężczyzna trzymał mocno obiekt przypominający dysk pamięci. Gdyby tylko Hyattak miał wcześnie kamerę, byłby w stanie rozpoznać jednego ze swoich porywaczy… Wyglądało na to, że dysk może pomóc w pozyskaniu kilku informacji. Znajdowały się tam dane o grupie przestępczej tytułującej się Armią, która pragnęła rozpocząć pewną akcję na wysoką skalę… Co to było, nie zapisali, lecz na dysku znajdowała się kopia rozmów pomiędzy „Szefem” a grupą, która uprowadziła A.I.. Wyglądało na to, że gdzieś w okolicy mają bazę…
- Kssszzz Ssłyszcie mnie? Odbiór, odbiór, Conrad? Kszzz.
Pod jeepem znajdowała się rozbudowana krótkofalówka. Ktoś próbował się z kimś połączyć, najprawdopodobniej z truposzem. Czy ktoś przekaże smutną informacje osobie po drugiej stronie linii, że jej przyjaciel nie żyje, czy może zrobi coś zupełnie innego?


OOC
Żartujesz sobie? Dla mnie to nie kłopot, daję cegły większe niż ta Very Happy
Poza tym, miło zobaczyć, że ktoś wykazuje się inwencją. Oby tak dalej~

Model AB010
Model AB010
Liczba postów : 13
Data rejestracji : 20/11/2015


Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Czw Lis 26, 2015 9:02 pm
Znalezienie kolejnego samochodu było rzeczą niespodziewaną. Co to ma znaczyć? Porwali więcej niż jednego robota? I czemu ten również był zniszczony? Co grasuje na tej pustyni? Było też ciało. Z wielkim prawdopodobieństwem należało do jednego z porywaczy, bo do kogo by innego? Wyglądało na to, że zostało zaatakowane przez to samo stworzenie, które zniszczyło poprzedni pojazd, byłoby zbyt wielkim zbiegiem okoliczności, gdyby te dwa samochody nie miały nic ze sobą wspólnego. Chyba, że to coś uważa się za władcę tej pustyni i zabija każdego kto się na niej znajdzie. To oznaczałoby, że androidy są zagrożone.
- Weź ten dysk, zaraz przeanalizujemy co się na nim znajduje. To mogą być cenne informacje. Może to nawet kopia mojej pamięci, wtedy musimy ją zabrać żeby nie wpadła w niepowołane ręce. - Hyattak porozumiewał się ze swoim towarzyszem, przesyłając mu komunikaty przez sieć, nie wymagało to wydawania z siebie żadnych dźwięków. Dlatego też rozmowa nie przeszkodziła w usłyszeniu słów dobiegających spod jeepa. - Potrafię naśladować różne odgłosy. Co prawda nie wiemy jaki głos miał ten sztywny, ale struny głosowe wszystkich ludzi są zbudowane podobnie, więc może mi się udać pod niego podszyć.
Mały, pająkowaty android zeszkoczył z ramienia olbrzyma i skierował się w kierunku samochodu. AB010 w tym czasie podszedł do trupa i wyrwał mu z ręki kurczowo trzymany dysk. Szybka analiza ran wskazywała, że nie zabił go człowiek, chyba że był zdolnym wojownikiem wyposażonym w miecz bądź topór, ewentualnie użył jakiejś maszyny. Analiza leżących wokół części raczej byłaby zbędna, nie należały do Hyattaka i mogły być zwykłymi kawałkami rozwalonego pojazdu. Albo częściami innego androida, ale to nie miało już znaczenia.
- Odbiór, słyszę cię - powiedział Hyattak do krótkofalówki głosem, który powstał z uśrednienia cech wszystkich głosów, jakie zdarzyło mu się słyszeć. Był więc tak przeciętny i niewyróżniający się, jak to tylko możliwe. Biorąc pod uwagę, że urządzenia takie jak krótkofalówka mocno zniekształcają głos, rozmówca może nie poznać, że wcale nie rozmawia ze swoim zmarłym towarzyszem. A jeśli pozna, cóż, trzeba będzie spróbować planu B.
Tymczasem AB010 zdążył już podłączyć się do znalezionego dysku i analizował go dokładnie, starając się wychwycić wszystkie przydatne informacje.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sob Lis 28, 2015 9:06 pm
- Ty cholerny su***kocie! Dlaczego nie odezwałeś się wcześniej?! Mniejsza o to, tych troglodytów coś zabiło. Nie mam za grosz pojęcia czy jakieś siły znalazły nasz trop i zwęszyły akcję, ale miej się na baczności. Straciliśmy kontakt ze wszystkimi komputerami pokładowymi, trzy kopie danych wraz z głównym programem przepadły… – głos załamał się na moment, zdawało się, że ktoś na drugiej linii zbiera się w sobie. – Conrad, błagam, potrzebujemy tych pieniędzy… Pal licho te dziadowskie zapasy pamięci… Jesteś w stanie znaleźć główny komputer? Musimy dostarczyć Hyattak kupcowi, inaczej nas wszystkich powystrzela jak kaczki. Gdzie jesteś, co się w ogóle tam stało? Straciliśmy zasięg nagle, jakbyście wpadli w środek burzy. Tom krzyczał coś o Robie… Chyba nie myślisz… Że nas zdradził? Że coś wykombinował i wbił nam n-nóż w plecy..?
Napięty głos oczekiwał wyraźnie odpowiedzi.
Na dysku znajdowała się jedna czwarta cześć pamięci i parę kodu z programowania Hyattaka.
Model AB010
Model AB010
Liczba postów : 13
Data rejestracji : 20/11/2015


Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sro Gru 02, 2015 5:25 pm
Androidy wysłuchały uważnie słów dobiegających z krótkofalówki. Sytuacja stawała się bardziej skomplikowana, głos z urządzenia pytał ich o rzeczy, których nie mieli prawa wiedzieć. Hyattak odezwał się tym samym tonem co wcześniej:
- Nie wiem co tu się działo... Uderzyłem się w głowę i chyba straciłem przytomność, bo jak się obudziłem to wszystko było już rozwalonego, wokół same trupy. Do teraz mam mętlik w głowie i nie za dobrze pamiętam co się działo wcześniej. Możesz mi powiedzieć co wiemy? Co nas zaatakowało i co powinienem teraz dokładnie robić?
Pozostawało mieć nadzieję, że kłamstwo gładko przejdzie. Raczej nie było powodów, żeby tamten miał nie uwierzyć, no ale zawsze może się zdarzyć coś nieprzewidzianego.
- A co zrobić z tym dyskiem? - spytał AB010.
- Zachowaj go na później. Może się przydać, na przykład na wypadek gdybym został uszkodzony. Nie chciałbym przepaść na zawsze kiedy coś mnie zeżre.
Pancerz na klatce piersiowej wielkiego androida rozchylił się, ukazując szumiące wnętrze maszyny, splątane kablami na kształt naczyń krwionośnych. Do dużego metalowego pudła w centralnej części maszyny podłączone było kilka dysków, kabli i innych urządzeń różnego przeznaczenia. AB010 podłączył dysk do wolnego wejścia, na co Hyattak przechylił głowę i pokręcił nią z niezadowoleniem.
- Coś się stało? - spytał AB010, zamykając pancerz.
- Kiedy podłączasz się do dysku z moją pamięcią... czuję się niekomfortowo, wiedząc że masz stały wgląd do mojego kodu. Jakbyś czytał mi w myślach - odpowiedział Hyattak. Android bojowy niezbyt rozumiał jego słowa.

OOC: przepraszam, że trochę to trwało, ale miałem poważne problemy zdrowotne, przez które nie starczyło mi siły nawet na odpisywanie.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sro Gru 02, 2015 7:38 pm
- Nie mam pojęcia… Nie mam bladego pojęcia co to było i co pozabijało resztę oddziału, ale Conrad, musisz znaleźć komputer z Hyattakiem. Nie wiem jak to zrobisz, musisz! Będziemy cały czas w kontakcie. Jak odzyskasz program, odezwij się. W chwili obecnej próbuję Cię namierzyć, zaraz wyślę Ivo i przyjedzie po Ciebie jak najszybciej. - osoba rozmawiająca z nimi musiała być okrutna, prawda? Wysyłając podwładnego na pustkowie w poszukiwaniu zniszczonego samochodu… Jednak w jej głosi była straszna desperacja. – Jak Cię znajdzie to pomoże Ci szukać. Sprawdź czy ktoś jeszcze ocalał. Uważaj na siebie i nie pozwól niczemu wejść nam w drogę. Jechałeś jeepem nr 3, tak? W bagażniku, o ile jest cały, coś dla siebie znajdziesz. Życzę… Powodzenia. Nie daj się zabić i bez odbioru.
Przekaźnik ucichł. Słychać było tylko cichy szum wiatru oraz metaliczne, ciche odgłosy poruszających się androidów. Nic więcej…
Po jakichś dwudziestu minutach w oddali pojawił się sunący w ich stronę pojazd.

OOC
Bagażnik cudem ocalał. W środku znajduje się bazooka z pięcioma pociskami Very Happy
Model AB010
Model AB010
Liczba postów : 13
Data rejestracji : 20/11/2015


Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Pon Gru 07, 2015 4:02 pm
Androidy stały przez chwilę, rozpatrując wszystkie możliwe strategie. Uciekać? Nie, wtedy szanse na odzyskanie części Hyattaka znacząco spadną. Zostać? Wtedy kłamstwo wyjdzie na jaw, nie przebiorą się przecież za tego trupa.
- Weź broń i amunicję. Mogą się jeszcze przydać. Zaczekamy tutaj na tego Ivo i porozmawiamy sobie z nim. Jeśli to jeden z nich to chętnie poprosiłbym cię, żebyś wyrwał mu kręgosłup przez gardło, ale na razie musimy pokazać mu, że jesteśmy niegroźni. On wie więcej niż my o całej tej sytuacji, więc nam się przyda - powiedział Hyattak. AB010 posłusznie schował bazookę i pociski do swojego zasobnika. Dlaczego właściwie wielki, metalowy potwór słuchał się tego małego, bezradnego androida? Przede wszystkim dlatego, że nie widział powodu żeby tego nie robić. Nie odczuwał czegoś takiego jak duma, lenistwo czy inne uczucia, które zmuszałyby do nieposłuszeństwa. Uznawał po prostu, że jeśli Hyattak mówi, że coś trzeba zrobić, to po prostu trzeba to zrobić.
Dwie maszyny przez dłuższy czas stały w całkowitym bezruchu, oczekując na wysłanego po nich człowieka. Ciekawe, jak przebiegnie rozmowa? Czy Ivo przestraszy się i ucieknie czy też uda się z nim porozmawiać i przekonać go do pomocy? Okaże się już niedługo.
W końcu dostrzegli jadący w ich stronę pojazd. Początkowo wciąż się nie ruszali, żeby nie spłoszyć kierowcy. Niech pomyśli, że są zepsuci, wyłączeni lub coś w tym stylu. Dopiero kiedy zbliżył się na odległość, która dawała pewność, że nie zdąży wykręcić i uciec, AB010 ruszył w jego stronę, złapał zdezorientowanego kierowcę za ubranie na piersi i wyciągnął siłą z pojazdu.
- Nie! Puść go bezmózgu! Barbarzyńco bez krzty delikatności, tak się nie postępuje z ludźmi! Natychmiast odstaw naszego przyjaciela na grunt! - Hyattak odezwał się głośniej niż wcześniej; gdyby nie mechaniczny, bezbarwy ton jego głos, można by uznać to za krzyk. Android bojowy postawił delikatnie przybysza na ziemi, tuż przed Hyattakiem.
- Przepraszam za mojego towarzysza, jest nieco niezrównoważony. Lepiej z nim nie zadzierać; gdybym go nie pilnował mógłby zrobić z pana mielonego kotleta. - Hyattak chyba starał się przestraszyć najpierw przybysza, żeby pokazać mu, że musi się zgodzić na wszystkie warunki. - Ale gdzie moje maniery! Jestem Hyattak, to właśnie mnie porwali pańscy towarzysze. Teraz, jak sam pan widzi, jestem w pożałowania godnym stanie, ale to stan przejściowy. Staram się właśnie odzyskać swoje zagubione części i liczę tu na pańską pomoc. Zapewne chciałby pan pomścić swoich towarzyszy, a my możemy panu pomóc. Sprzymierzmy więc siły, znajdźmy to co grasuje na tej pustyni i spuścmy temu solidny wpie... znaczy, pokonajmy to. Umowa stoi?
Hyattak podszedł do mężczyzny i wyciągnął w jego stronę swoją jedyną sprawną rękę. Wyglądało to dość groteskowo.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sro Gru 16, 2015 7:47 pm
Ivo okazał się być wysokim, chudym jak szczapa i zarośniętym mulatem. Z pożółkłych zębów wypadł mu papieros i wytrzeszczył czarne oczy na widok pary androidów. Zerknął nerwowo na jeepa z którego wysiadł, po czym zamrugał, słuchając już spokojniej gatki androidów.
- Nu… Boss kazał przyjść Ivo po Conrada… – podrapał się po głowie i spojrzał na masywną puszkę i trójnogiego robota. – Nyc nie było o robotach. Nu. Mieliśmy szukać Hyattaka, ale jesteś… W częściach? – mężczyzna skupił wzrok i podrapał się po dawno nieogolonej brodzie. – Boss nie mówił nic Ivo o zemście, ale kazał sprawdzić co się stało.
Mulat rozejrzał się.
- Gdzie Conrad? Gadał z nim przeca. Nu, ja mówiłem, nie jedźmy przez pustkowia. Mówiłem, ale nie słuchają się Ivo nigdy. Tu się dzieją złe rzeczy. Ptaki same się zabijają. Gwiazdy spadają w nocy. O świcie Ivo widzi jak wiatr niesie krew. – spojrzał jeszcze raz, po czym przykucnął do Hyattaka i „uścisnął” mu dłoń. – Nu, Pan Srebrny dobrze gada, choć Ivo nie myśli, że to ludzka robota. Coś złego nas chapnęło. Boss nie wierzy, Ivo wie co. Ivo pomoże, ale jak znaleźć i zemścić się na chorchoju?

OOC
Mała prośba, nie próbuj zabijać Ivo Smile
Model AB010
Model AB010
Liczba postów : 13
Data rejestracji : 20/11/2015


Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Czw Gru 17, 2015 2:39 pm
/trwa wyszukiwanie dodatkowych informacji/
/znaleziono wynik dla wyszukiwania: olgoj-chorchoj/
/wczytywanie definicji/

Według informacji z sieci, chorchoj był najprawdopodobniej wielkim, pełzającym stworem, przypominającym dżdżownicę. Wśród jego niezwykłych umiejętności wymieniano między innymi plucie jadem i rażenie prądem. Tylko... było to zwierzę typu Potwora z Loch Ness, nie potwierdzono nigdy jego istnienia. Naprawdę żył na tych pustkowiach, czy może był to tylko przesąd, w który wierzył Ivo? A może chodziło mu o inne stworzenie, w końcu samo słowo "chorchoj" znaczy po mongolsku tyle co "robak".
Hyattak chyba zyskał dostęp do tych samych informacji, bowiem bez komunikowania się z towarzyszem zapytał mulata:
- Mongolski robak śmierci? Myślisz, że żyje na tych terenach? Skąd ta teoria?
Nie mieli zamiaru robić mu krzywdy. Co prawda wyglądał na niezbyt rozumnego, więc zapewne będzie mniej przydatny niż miał w założeniu być, ale może to tylko pozory. Mógł być nawet jakimś wschodnim uczonym, który po prostu słabo zna język, stąd jego nieporadna mowa. Tylko czy uczeni wierzą w istnienie chorchoja? W każdym razie on chyba najlepiej wiedział co tu może się dziać, przyda się jego pomoc. A później... kiedy już nie będzie potrzebny, podejmą decyzję o jego dalszym losie. Chyba nie brał bezpośredniego udziału w porwaniu Hyattaka, więc mogą go w sumie oszczędzić.
- Aha, a co do Conrada... leży tutaj, martwy od dłuższego czasu. Podszyliśmy się pod niego, żeby nawiązać z panem kontakt, bo również chcielibyśmy się dowiedzieć co tu się dzieje - powiedział Hyattak. - No więc? Co robimy?
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Pon Gru 28, 2015 6:58 pm
- Nu..? Conrad nie żyje? Złe wieści niesie wiatr, złe wieści… - wymamrotał wolno Ivo i spojrzał na martwego kompana. Obszedł jego ciało, wykonał nad zwłokami dziwny znak i zamknął na chwilę oczy. Gdy je otworzył wpatrzy się w znaki krwi na ziemi i uniósł spojrzenie w górę, jakby odprowadzał coś niewidzialnego wzrokiem. – Ivo modli się by znalazł spokój.
Mężczyzna otaksował spojrzeniem oba androidy i podrapał się z chrzęstem po zarośniętej brodzie.
- Chorchoj… Ludzie nadali mu tę nazwę, ale dla Ivo zawsze pozostanie chorchojem. Takie żyją w piaskach, a tu. – popukał butem w spękaną, suchą ziemię. – Tu one niszczą wszystko. Nie wiadomo jak się pojawiają. Nie wiadomo gdzie znikają. Nie ma… I nagle są. – zamyślił się i westchnął. – Czy Hyattak pójdzie do Bossa z Ivo? Boss zna tę okolice,  ale w chorchoja nie wierzy, może będzie wiedzieć kto inny mógł to zrobić.
Model AB010
Model AB010
Liczba postów : 13
Data rejestracji : 20/11/2015


Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sob Sty 02, 2016 4:53 pm
Androidy wpatrywały się beznamiętnie w reakcję mulata na wieść o śmierci jego towarzysza. Nie obchodziło ich to zupełnie, nie znały śmierci, nie bały się jej i nie interesowały się nią. Były ponad tym, ponad organicznym życiem i śmiercią. AB010 zrezygnował nawet z szukania definicji słowa "modlić się", bo wiedział z góry, że jej nie zrozumie.
W końcu Ivo zaczął mówić na interesujący ich temat. Miał jakieś swoje poglądy na temat tego czym jest chorchoj, ale to nieważne. Nieważne co uważał ten człowiek i co uważał jakikolwiek inny - ważne, że coś tu było naprawdę, trzeba to znaleźć i zabić. A potem dogadać się z tymi zbirami i ustalić co stało się z częściami Hyattaka.
Propozycja, którą nagle złożył Ivo, była trudna do ocenienia. Z jednej strony to może być jedyna szansa, z drugiej - czy nie jest to pułapka? Przecież ten cały Boss chciał ukraść Hyattaka, czemu ten miałby teraz sam do niego przychodzić?
- Ivo... czy u twojego Bossa możemy czuć się bezpieczni? Jaką mamy gwarancję, że to nie pułapka i że nie chce po prostu mnie schwytać i postarać się, żebym tym razem mu nie uciekł? - spytał Hyattak.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Sob Sty 02, 2016 7:02 pm
Ivo zmarszczył brwi i podrapał się po głowie.
- Nu… Bo o ile Ivo wie, sam Hyattak nie uciekł. Nie mógł jak. I Hyattak był na tych płytkach nie w tym metalowym… – zerknął na trzynogi, metalowy korpus androida, po czym na jego kolosalnego przyjaciela. – I go tutaj nie było, Ivo wie.
Mężczyzna podszedł do Androida o numeracji AB010 i puknął lekko palcem w blachę. Spojrzał na niego uważnie, badawczo, wręcz niepokojąco skupionym wzrokiem, po czym spojrzał znów na Hyattaka.
- Nu, kolega może iść z nami. Boss ma coś, czego Hyattak potrzebuje, Ivo wie. Ale Ivo źle się czuje, patrząc na was. Człowiek ma duszę, przyrodę można zrozumieć, a wy zostaliście stworzeni. Sztuczna Inteligencja, tak Boss mówi, ale Ivo źle się czuje… Nie czujecie jak ludzie. Ivo nawet nie ufa tym waszym programom… Boss mówi, że macie cztery prawa Asimova, ale Ivo nie wie. – spojrzał na nich bardziej zdystansowany i podejrzliwy, po czym po raz kolejny podrapał się po brodzie. – Ivo zawiezie was do Bossa.
Odwrócił się i wsiadł do jeepa. Najwyraźniej czekał na ich decyzję.
Model AB010
Model AB010
Liczba postów : 13
Data rejestracji : 20/11/2015


Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Nie Sty 10, 2016 6:21 pm
I w takich sytuacjach pojawia się problem. Ludzie mają intuicję, instynkt, mogą podejmować decyzje bez posiadania wszystkich danych - trafność tych decyzji to już inna sprawa. Ale androidy kierowały się tylko czystą logiką, każde zdanie przechodziło przez skomplikowane algorytmy, które przypisywały mu ostatecznie wartość prawdy lub fałszu. Tych danych używały do podejmowania decyzji, tak rozumiały świat. Kiedy nie miały jednak dość informacji, by stwierdzić czy zdanie jest prawdziwe czy fałszywe, było tak jakby to zdanie w ogóle nie istniało, nie można było brać go pod uwagę, wykorzystać do czegokolwiek, bo nie miało określonej wartości. Nie było jedynką, ani zerem, a tu już kończył się zakres systemu binarnego. Zdanie "Temu człowiekowi można zaufać" było właśnie takim zdaniem. Nie wiedzieli o nim zbyt wiele, nie mogli tak prosto podjąć decyzji.
Hyattakowi szło w myśleniu trochę lepiej. Został stworzony tak, by porozumiewać się z ludźmi, więc jego sposób rozumowania był bardziej zbliżony do ludzkiego. Interakcje AB010 w teorii miały opierać się wyłącznie na spełnianiu rozkazów określonych osób - potrzebował konkretnych, jasnych informacji, bez nich nic nie robił, bo pozwolenie na samowolkę metalowemu olbrzymowi z potężnym arsenałem i rozumem na poziomie bezgłowego karalucha byłoby samobójstwem. Swoją drogą dziwna sprawa... Hyattak został w którymś momencie uznany przez system za tego, którego rozkazy się wykonuje. Dlaczego? Czyżby... zdobył zaufanie androida bojowego? Nie, nie... to za daleko posunięte stwierdzenie. Przeważył raczej pozornie wspólny cel i lepsze zdolności umysłowe towarzysza. Mądrzejszych się słucha jeśli uważa się, że dążą do tego samego.
Hyattak szybko przejrzał listę dostępnych opcji. Nie była zbyt wielka. Większość scenariuszy kończyła się tak samo - mogą tu pozostać, mogą uciekać, mogą spróbować zabić mulata, zakopać się w ziemi czy zatańczyć i zaśpiewać od tyłu bałkańskie pieśni ludowe. W każdym przypadku zostaną na tej pustyni bez żadnych informacji, absolutnie nie wiedząc co robić dalej. Mogą też zaryzykować, posłuchać tego człowieka i, zależnie od tego co stanie się dalej, walczyć jeśli wpadną w pułapkę lub współpracować i osiągnąć cel. W sumie walka nie jest gorsza od zostania tutaj - albo zostaną zniszczeni i nie wypełnią misji (a nie wypełniliby jej też, gdyby tu zostali), albo pokonają napastników, będą przynajmniej wiedzieli, kto tu jest wrogiem, może przy okazji gdzieś w ich bazie znajdą części Hyattaka. No i w końcu się zemszczą.
- Dobrze, jedziemy z tobą - powiedział w końcu Hyattak po czasie, który jak na standardy myślenia androidów był niemal wiecznością. Minęło dosłownie kilka sekund. - Ale on... chyba się nie zmieści, będzie szedł obok. Staraj się dopasować do jego tempa.
Po tych słowach pokuśtykał w stronę wozu, samodzielnie otworzył drzwi i usiadł obok mężczyzny. Najbardziej groteskowe w całej sytuacji było to, że nawet zapiął sobie pas, co wyglądało po prostu komicznie.
- Ruszajmy - rzucił krótko. - AB010, chodź za samochodem - dodał po chwili głośniej, na wypadek, gdyby android bojowy nie zrozumiał co ma robić. Na szczęście jednak rozumiał.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Pon Sty 11, 2016 6:27 pm
- Nu… – Ivo zerknął na oba androidy i poczekał aż Hyattak wejdzie do środka jeepa. Rozejrzał się ostrożnie, po czy odwrócił się, patrząc na większego androida…  Pokiwał głową i przekręcił kluczykami w stacyjce. Pojazd ruszył.
Jechali milcząc przez dłuższy czas, gdy w którymś momencie Ivo zmarszczył brwi i wymamrotał coś w dziwnym języku. Uczynił dziwny gest – jakby odganiał od siebie niewidzialną muchę i splecione palce wskazujące i środkowe przytknął do ust. Ciemna, spalona słońcem twarz pobladła.
Ziemia się trzęsła. Można byłoby to wziąć za trzęsienie, lecz wyglądało to tak, jakby spieczona równina zafalowała niby strzepnięty koc, a pod jego powierzchnią coś szybko się poruszało. Autem rzucało na prawo i lewo. Ivo mamrotał coś coraz szybciej i szybciej… Nagle przed samochodem wybuchł ziemia. Dosłownie, kamienie i piach poleciały we wszystkie strony przewracając pojazd, Ivo skulił się w siedzeniu. Hyattak, jako ten lżejszy poleciał o wiele dalej… Za to Model em AB010 ledwie wstrząsnęły drgawki.
Z ogromnej dziury wysunęła się macka, szukająca czegoś gorączkowo po ziemi. Macka wykonana z błyszczącego plastiku, kabli i włókien, będących w istocie niespotykanym rodzajem czerwonych mięśni. Wszystko to tętniło i poruszało się zgodnie, całkiem szybko pełznąc w stronę jeepa….
Froscarro
Froscarro
Liczba postów : 5
Data rejestracji : 10/03/2016

Skąd : Ziemia

Identification Number
HP:
Pustkowie - Page 3 9tkhzk0/0Pustkowie - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Pustkowie - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pustkowie - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Pon Mar 14, 2016 5:04 pm
Froscarr Leciał potrenować na bez ludne miejsce na Pustkowie potrenować ciosy
i wytrzymałość. Trenował z zapałem by stać sie silniejszym i wytrzymalszym na obrażenia
od przeciwników powiedział -Muszę poćwiczyć Bukujutsu.- Bukujutsu to technika tak
zwanego latania. Latał nawet 5 Km Fros Padł ze zmęczenia na ziemie mówił -dam sobie radę-
był dobrego zdania. Stanoł przed nim nieznajomy wojownik Froscarro -Czego szukasz Przyjacielu.- Powiedział Tajemniczy nieznajomy chciałbym przetestować twoją siłę Fros odpowiedział
-czyli robimy lekki sparing- Tajemniczy nieznajomy odpowiedział oczywiście.
Tajemniczy wojownik był ubrany w czarny płaszcz, Buty Trampki i spodnie dresowe był około 25 letnim Chłopakie miał brodę karnację koloru czarnego. Tak więc rozpoczoł się sparing Froscarr wzniusł się
w powietrze myśląc że Tajemniczy wojownik umie latać jednak to
okazało się w praktyce że Tajemniczy wojownik umiał latać Froscarr
zdiwił się że tak słaby wojownik umie latać chociaż Wojownik nie
był taki słaby wojownik był taki nawet nawet Froscarro ciskał pięśćmi w ciało Wojownika
Wojownik przyjmował ciosy jak worek treningowy Frosek przypomiał sobie że to jest
człowiek a nie jakiś wojownik z innej planety przed przypomnieniem sobie o tym że
wojownik jest ziemianinem i zadał silny cios ziemianinowi Wojownik składał się z bólu
a Froscarr postanowił wezwać pogotowie. Przeraził się mówiąc do lekarza -zrobiliśmy mały
sparing i za mocno go walnołem.- lekarz odpowiedział i co teraz gdzie go walnołeś zapytał
Frosc odpowiedział -w brzuch.- Lekarz powiedział to dobrze że nie w twarz bo było by po nim. Frosc poleciał do szpitala zobaczyć stan przyjaciela stan wojownika był krytyczny
Froscar zapytał -jak masz na imię tajemniczy wojowniku.- Wojownik odpowiedział
Kerabulo Fros zapytał -czy chciał byś dołączyć do mojej grupy superbohaterów?- Kerabulo
powiedział oczywiście zwalczać zło z tak silnym superbohaterem to zaszczyt.I tak właśnie  Kerabulo dołączył do Grupy Superbohaterów ratowania całej Ziemi Raz usłyszałem dziwne dzwięki w mieście poleciał do miasta słysząc coraz bardzie narastające krzyki.
Na niebie ukazało się wezwanie Froscarra wielkie F. Froscarr poleciał czym prędzej
do miasta a ludzie uciekali przed długim,wielkim,grubym,białym z ostrymi zębami jak brzytwa robalem Froscarrowi
przyszło się zmierzyć z robalem Froscar sprzedawał ciosy w morde robalowi robal padł i po chwili ocknoł się Froscar zakrzyknoł -odejdź bo zginiesz!- Robal słysząc krzyk zaatakował Froscarra ogonem froscarr przebił trzy budynki na wylot a wgniótł się w czwarty froscarr
szybko się odckną i bardzo się wkurzył że takie coś go uderzyło Fros krzyknoł -zabije cię-rozpędził się i przedziurawil potwora na wylot i potwór padł z żółtą krwią na ziemi. -I po kłopocie.- powiedział Froscar ciesząc się Froscarr wracając w bez ludne miejsce mówił do siebie -Bedę zabijał tylko w przypadku zagrożenia ludzi.- Powiedział Frosek i wracając szczęśliwy do treningu. Jego trening składał się z nauczenia kontrolować się Bukujutsu i wzmocnić fizycznie tak charował że tak się wzmocnił że aż latał szybciej niż jego kolega Kerabulo.


OCC: Start Treningu.
Sponsored content

Pustkowie - Page 3 Empty Re: Pustkowie

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito