Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Pokoje szpitalne

+6
Red
Raziel
Ósemka
Colinuś
NPC.
NPC
10 posters
Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Pokoje szpitalne

Sob Cze 02, 2012 1:19 pm
First topic message reminder :

Mnóstwo łóżek i mnóstwo pacjentów. Głównie kadetów i piechoty. Nie ma podziału na męską i żeńską część toteż niekiedy wychodzi stąd więcej osób niż tam trafiło.

Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk500/500Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Paź 12, 2015 4:36 pm
z Koszar

Prowadzenie z rozmysłem powinno przypisywać się strategom, a Red w jakiejkolwiek postaci miał mało wspólnego z logiką. To było bardziej impulsywne zagranie - odciągnąć dziewczyny od zagrożenia, jednocześnie sugerując się wyrazem powinności Ame w sprawie odwiedzin szpitala właśnie tutaj zaprowadził obie wojowniczki. Muszą stanąć po tej dobrej stronie frontu, tylko że jego przyjaciele musieli znajdować się zbyt daleko, gdyż miał problem z dokładnym wykryciem Chepriego, Kuro, Hikaru, Kaede czy Dragota. Dawno też nie mógł natknąć się na energię Vivian i April, chociaż akurat wiedział, że Czarnowłosa wojowniczka została pochłonięta przez Arcydemona. Eh, kiepsko to wyglądało.
Nie mniej jednak gestem ponaglenia dziewcząt ucieczką od Raziela może wkupi się w ich łaski, albo przynajmniej zaczną się zastanawiać o co temu kotu chodzi. Ewidentnie bowiem stało się jasne, że zrozumiał słowa Saiyanek, bo zaprowadził je do skrzydła szpitalnego. Nie mógł nawiązać z nimi większego kontaktu. Jego możliwości są ograniczone, co chwilę próbował wydostać się z futrzastej powłoki, ale guzik. Tylko osłabiał się niepotrzebnymi podejściami do transformacji. Musiał skupić się na obniżeniu wyczuwalności swojej aury, żeby przypadkiem nie zwrócić uwagi na siebie niezainteresowanych.
Tak więc mogli wszyscy zwolnić tempo i wtopić się w tłum. Na korytarzach panował chaos, gdyż donoszono coraz więcej rannych a zasoby kadrowe nie obsługiwały z wymaganym czasem wszystkich jednocześnie. Wielu żołnierzy wręcz było opartych o ściany korytarza z prowizorycznymi opatrunkami, pokoje przeludnione pękały w szwach od jęków i zapachem jodyny. Niekiedy także dało się zauważyć wynoszonych, nieżywych Saiyan. Walka zbierała grube żniwo i najbardziej cierpieli na tym ci najniżej w hierarchii społecznej. Oczywiście, do szpitala trafiały osoby z przyjaznego obozu Króla, więc to było bardzo ryzykowne podejście. Oby tylko Ame szybko uzyskała informacje lub załatwiła swoje sprawy związane ze szpitalem. Później będą musieli ewakuować się w inną stronę - Pałacu Króla. Tylko... czy aby na pewno to dobre rozwiązanie? Mało znał ów wojowniczki, nie był zaznajomiony z ich priorytetami, ani nic z tych rzeczy. Sytuacja komplikowała się, może chociaż na spokojnie koleżanki porozmawiają sobie co do przyszłości. Omówią to i owo, a kot będzie im się przysłuchiwać, i jak da radę - pomoże im przetrwać.
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk600/600Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (600/600)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Paź 16, 2015 8:42 pm
Przez korytarze przewalały się tłumy, a każda z osób albo wiedziała co się dzieje i co ma robić albo nie wiedzieli kompletnie nic. Ta cała rebelia była nieogarnięta, totalny chaos i Ame odniosła wrażenie, że ani rebelianci nie panują nad tym, ani sam król. Wojownicy najwyższych rang chyba sami nie wiedzieli czego chcą, czego się od nich oczekuje i chyba również nie wszyscy chcieli wykonać stawiane im rozkazy. Dziewczyny idąc za kotem gdzieś zmierzały, aż w końcu w tym samym kierunku zmierzali ranni, saiyanie na noszach, a inni z bandażami biegli w przeciwnym kierunku. Teraz była pewna, że zmierzają we właściwym dla androidki kierunku. Im były bliżej tym serce jej mocniej waliło. To prawdziwe oczywiście, a mechaniczne próbowało regulować. Pewnie gdyby nie to, że jest androidką to już dawno zeszłaby na zawał albo dostała większego typowo saiyańskiego kopa mocy. Chociaż ten kop bardzo szybko męczył, więc dzięki technologii trochę zapanowała nad własnym ciałem. Trochę. Wciąż konieczne były modyfikacje, które usprawnią jej ciało albo pozwolą wykorzystać jego większy potencjał.
Jej niepokój wzbudził fakt, że większość z sayan to byli w dopasowanych uniformach, a często nawet z pancerzami wojownicy, którzy byli kadetami, natto itd. i wyraźnie umięśnieni i często ze scouterami co równoznacznie przemawiało za tym, że szpital to ul popleczników króla, którzy mogli odnieść rany między innymi w walce z przeciwnikami władcy, a tym samym, jeżeli Raziel Zahne zaraportował już o całym wydarzeniu to ktoś może zwrócić uwagę na nie. W każdym bądź razie wpierw chce zobaczyć swoją siostrę w pełnym zdrowiu. Przekroczyła próg korytarza szpitalnego i teraz już nie patrzyła na swoje towarzyszki. Szła między łóżkami i zaglądała do każdej z większych sal. Przypatrywała się osobom z kitlami, aby znaleźć swoją siostrę. Powinna pomagać tu jako pielęgniarka lub asystentka lekarza, ale nie mogła jej nigdzie wypatrzyć. W końcu nie trudno byłoby wypatrzyć mulatkę z ciemnogranatowymi włosami, czyli mniej więcej koloru nocnego rozgwieżdżonego ziemskiego nieba. Ame miała włosy bardziej koloru nocnego Vegetańskiego nieba, jak jej ojciec. Raishi miała włosy po mamie, ale ze skórą było odwrotnie. To androidka miała ciemniejszą karnację, bardziej jak jej mama, a Raishi była mieszanką cery ojca i matki. Przeszła już niemal wszystkie sale i cały korytarz, i nic. Powinna była wypatrzyć tak charakterystyczną osóbkę już dawno temu. Jej siostra wyróżniałaby się znacząco w białym lub też jasnoniebieskim kitlu. W końcu podeszła do niby prowizorycznej recepcji, gdzie się nieźle tłoczyło, ale prostą informację ktoś powinien jej udzielić.
- Szukam Tatar Raishi. Nie w celu leczenia, ale w celach służbowych. - Dodała na koniec, ponieważ miała świadomość, że pacjent musiałby czekać, a jeżeli chodzi o sprawy inne niż cywilne to już powinna uzyskać odpowiedź.
- Przepraszam złotko, ale musisz dalej pytać i szukać. Sama widzisz jaką tu mamy masakrę!
Faktycznie salowa ledwie nadążała z wypisywaniem kart, a więc tutaj nie uzyskała informacji, ale brak jej siostry tutaj wskazywał, że może być w miejscu, które jest zarezerwowane dla wyższym rangą osobnikom. Była gotowa spróbować chociaż tam pójść zapytać. Jej serce coraz mocniej zaczynało bić z troski i przerażenia. Dalej nie wiedziała co z jej siostrą.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Paź 19, 2015 8:34 pm
W szpitalu działo się nieciekawie. Z każdej strony można było słyszeć agonalne jęki, zapach krwi był tak silny, że niemalże można go było zobaczyć, a na sam widok obrażeń, które posiadały osoby stojące w kolejce, zbierało się na wymioty.
W pewnej chwili dziewczyny (oraz kiciuś) dostrzegły dziwną scenę. Osobnik w masce - prawdopodobnie lekarz - rozmawiał podniesionym głosem z mocno rannym mężczyzną, podtrzymującym na ramieniu koleżankę wyglądającą jakby zderzyła się z olbrzymią asteroidą. Wielokrotnie.
- Pomóż nam, proszę! Ona... Ona już prawie nie oddycha... - Załkał.
- Proszę zrozumieć, gówno mnie obchodzi wasza sytuacja! Jesteśmy przepełnieni obecnie, więc przyjmowanie kolejnych rannych, szczególnie takich, co stoją po drugiej stronie tej bitwy, jest nielogiczne! Idź poszukać sobie waszego punktu medycznego, 'jebani patrioci'! - Zakrzyknął doktor, spluwając z niesmakiem przy ostatnim słowie, po czym przywalił krwawiącemu mężczyźnie w twarz tak mocno, że ten obalił się na ziemię. Nikt nie raczył na to w żaden sposób zareagować.

OCC: Co robicie?
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Paź 20, 2015 5:28 pm
Podążała długi czas za czarnym przewodnikiem w futrze. Nie wiedziała dlaczego słucha się nieznanego jej pochodzenia zwierzaka, ale czuła, że jest znacznie bardziej inteligentny niż się jej może wydawać. Jego oczy były... mądre. Tak po prostu.
Gdy wszyscy zaczęli zbliżać się do terenów szpitala, zauważyła, że Ame zaczyna przyspieszać, aż w końcu całkowicie wyprzedziła niską saiyankę i poszła swoimi ścieżkami. Kisa oczywiście zainteresowana podążała za nią, ta zaglądała do niemal każdego pokoju, choć w tym momencie to wszystko wyglądało jak jedna wielka umieralnia, nic więcej. Zdarzało się  nawet, że dziewczyna musiała zrobić duży krok, by nie wdepnąć w kałużę krwi. Przerażał ją ten widok. Z tego co widziała, nie oszczędzano nawet kobiet, ani najmłodszych kadetów. Niektórzy nawet ledwo oderwali się od cycka mamusi.
Czarnowłosa zacisnęła dłonie w pięści i w milczeniu szła dalej. Przecież to ją nie interesowało, nie zna tych ludzi, by zaraz się denerwować za ich krzywdy nie wiadomo jak bardzo. Cóż, przynajmniej tak próbowała sobie wmówić. W głębi duszy miała ochotę rozszarpać osoby, które podniosły rękę na tych tutaj. Zwątpiła. Kto tutaj jest po dobrej, a kto po złej stronie? O co walczą rebelianci? Jak wyglądało życie tutaj przed tym wszystkim? Nie miała pojęcia, była od tego wszystkiego odizolowana, trzymana w podziemiach. Czuje się tutaj obco, nie tak wyjątkowo jak w laboratorium, związana i spięta kajdanami. Ptak w klatce, który chciałby się wydostać. W sumie... czy doznała kiedykolwiek wolności?

Z tego co udało się jej usłyszeć, Ame szukała jakiejś osoby, sądząc po nazwisku to rodziny. Nie dziwiła się, w takim zamieszaniu zapewne sama bałaby się o swoich bliskich gdyby takowych miała. Brata czy nawet... dziadka. Kogokolwiek. Jednakże.
Oczy ogoniastej stały się nad wyraz chłodne, bez wyrazu, bez uczuć.
___ - "Ja nie mam i nie będę mieć bliskich." - pomyślała surowo, odwracając głowę w bok. Stali na dużej hali, przy recepcji. Wokół wszystko było usłane ledwo żywymi wojownikami oraz pielęgniarkami. Zauważyła w oddali parkę, która snuła się bardzo chwiejnym krokiem w stronę jednego z ludzi w białym kitlu oraz masce. W sumie to tylko facet szedł, kobieta była wręcz ciągnięta po ziemi. Jej KI było tak słabo wyczuwalne, że laik w tej technice pomyślałby, że ta już nie żyje. Z tego co udało jej się wywnioskować... byli wojownikami Króla. Spojrzała na doktorka, który najwyraźniej był po przeciwnej stronie płotu:
___ - "Co próbujecie osiągnąć?" - chciała spytać, ale nawet się nie ruszyła z miejsca, postanowiła na razie pozostać widzem i się nie mieszać. Jednak... cholernie irytujące zachowanie doktorka sprawiało, że krew w Kisie zawrzała. Co z tego, że stali po drugiej stronie?! To nadal mieszkańcy Vegety.
___ - Oy! - krzyknęła w końcu gdy tylko zauważyła jak doktorek ucieka się do przemocy fizycznej. Ogoniasta rozmyła się w powietrzu i znalazła tuż zaraz za saiyanką, chroniąc ją przed spotkaniem z podłogą, tylko ją. Niestety musiała wybierać, albo jeszcze trochę żywy facet, albo ta, która upadku mogłaby już nie przeżyć - Tyyy... - podniosła płonący wręcz wzrok na pajaca w kitlu. Wyrzuciła z siebie trochę energii w postaci niebieskiej poświaty. Przekazała małą część swojej KI dziewczynie, którą trzymała. Powinno to jej choć trochę pomóc, jakoś przeżyć póki się nią nikt nie zajmie. Ostrożnie ułożyła ją na podłodze po czym wstała, nie spuszczając wciąż wzroku z ewentualnego przeciwnika - Jeszcze raz coś takiego zrobisz i będą Ci na operacyjnej wyciągać zużytą strzykawę z dupy. - powiedziała spokojnie po czym przyjrzała się  bardziej twarzy doktora, a raczej temu, co było odsłonięte. Czy...


Ostatnio zmieniony przez Kisa dnia Czw Paź 22, 2015 9:31 pm, w całości zmieniany 1 raz
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk500/500Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 21, 2015 8:48 pm
Mieli nie rzucać się w oczy. Mieli przebywać tutaj dosłownie chwilę, żeby Ame załatwiła swoje sprawy, ale jakże mylne i naiwne było czarne kocię myśląc, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Pierwsza rzecz, która potrzebowała zwłoki w czasie, to odszukanie osoby bliskiej dla Ciemnoskórej wojowniczki. Z zapałem i nadzieją w oczach szukała istoty, której los prawdopodobnie znaczył o wiele więcej niż tysiące istnień cierpiących w szpitalu. Miała rozbiegane spojrzenie, najwyraźniej na nic bieganie po wszystkich salach i korytarzach. Ani śladu swojej zguby. Nawet zaczepiła zupełnie obcą osobę, aby dowiedzieć się o losie kogoś, kto miał na imię Tatar Raishi. Na nic, wielka niewiadoma jak ta dotycząca setki umierających żołnierzy za króla, który nie postarał się o lepszą służbę zdrowia dla rannych. Tak jakby skreślił ich z pola bitwy, z pola życia i służenia Jego Wysokości. Musiało być ciężko Ame znieść nowinę, że musi zaczepiać kolejnych, by pozyskać informację o kimś dla niej bliskim. Czy warto pytać dalej? Oczywiście, nigdy nie wolno tracić wiary. I jak tu być stanowczym i kazać iść dalej, nie oglądając się za rodziną czy znajomymi?
A co miał zrobić ten facet trzymającą w swoich umęczonych ramionach ukochaną osobę, która dogorywała, której dni, jak nie godziny były dokładnie policzone? Czasami wystarczy sama dobra wola, odrobina chęci i ukazania pragnienia, że nie tylko temu mężczyźnie zależy na losie dziewczyny, która mogła również w imię Króla poświęcić swoje życie. Jak można podupaść na duchu, gdy osoba, której obowiązkiem jest ratowanie istot jeszcze żywych, odsyła z kwitkiem? Bardzo mocno. Kisa nie mogła zdzierżyć tego widoku, więc zainterweniowała jak tylko potrafiła. Pochwyciła ranną kobietę przekazując troszkę swojej energii, a po doktorze nie zostawiła suchej nitki po komentarzu. Cechowała ją odwaga i nieco szaleństwo, skoro zdecydowała się ujawnić swoją moc w obozie przeciwników buntowników, i to w szpitalu, gdzie mogą znaleźć się potencjalni zabójcy.
Te dwie wojowniczki łączyło więcej niż mogły wiedzieć. Działały pod prąd, byleby zaprowadzić porządek, aby dotrzeć do prawdy i kierować się najważniejszym - emocjami. I co z tego, że niektóre są zbyt gwałtowne? I co z tego, że przez nie można wpaść w tarapaty? Jakie byłoby życie bez nich? Bardzo samotne, bezcelowe, bo nie miałoby się po co żyć, gdyby nie miałoby się baterii wprost z serca.
Zazdrościł im życia, które może w tej chwili było zagrożone, ale ktoś ich w najgorszym przypadku wspomni, zapamięta, doceni. A kto będzie płakać po mordercy? Kto będzie chcieć mieć coś wspólnego z istotą, która we szpitalu nie widziała umierających istot z duszami i sumieniami, tylko coraz częściej sposobność na zaspokojenie głodu krwi? Aż tak nisko upadł. Zamknęły się wszelkie jego uczucia po tym, jak nie potrafił ochronić osoby jemu bliskie. Nie chciał już nigdy cierpieć, ale to samolubne podejście, prawda? Co z pozostałymi? Miał ich gdzieś? Nie, tylko... nabrał bardzo wielkiego dystansu przez pryzmat tego, czym się stał. I nie oczekiwał wielkich cudów po wygraniu walki z Królem. Owszem, jego znajomi będą rad, będą wolni, szczęśliwi, ale dla niego nic się nie zmieni.
Wskoczył na wyższy mebel, by z tego pułapu dobrze przyjrzeć się sytuacji, lecz nic nie interweniował. Miał wrażenie, że lepiej byłoby iść stąd, żeby nie zwracać na siebie uwagi, ale jak to powie na głos? Musiałby wrócić do swojego pierwotnego wizerunku, a w tych okolicznościach - to raczej nie było wskazane.

[Ooc: trening, post pierwszy]
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk600/600Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (600/600)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sob Paź 24, 2015 7:49 am
Na pewno tu jej siostry nie było, a to by oznaczało, że została odesłana w teren i może jej grozić niebezpieczeństwo, ale nie wie, kto może wiedzieć w takim razie gdzie jest jej siostra. Pozostawała jeszcze ta jedna opcja, że jest tam, gdzie leczy się elita, ponieważ weszła na taki poziom medyczny, że dano jej szansę. Być może tu nazwisko ambitnego wojownika coś dało. Ich ojciec daleko nie zaszedł w hierarchi, ale jako waleczny sayanin zasłynął z dołożenia swoich małych cegiełek do podbicia kilku planet albo stłumienia paru rewolucji na planetach pod władzą kosmicznych wojowników. Koło się lekko zamyka, ponieważ Raishi z powodu swojego nazwiska może paść ofiarą ataku rebeliantów.
Tymczasem tuż przed nią przeleciała dziewczyna, a Kisa sprawnie ją złapała. Dopiero teraz doszły do niej dźwięki z całości, z całego otoczenia, na które wybitnie nie zwracała uwagi przez ostatnie kilka sekund, może minut. Wpadła do swojego świata, ale nagle się z niego wybiła. Przecież sama musi być teraz ostrożna, bo jak wpadnie w niepowołane ręce albo zostanie zniszczona to nie pomoże siostrze. Poza tym to ta druga może opłakiwać tą pierwszą.
Chwyt Kisy niczego sobie i potwierdziła tylko tym swoją prędkość. Teraz zaczęła grozić jakiemuś doktorkowi, czym pewnie zwróci na siebie uwagę personelu i rannych. Spojrzała na Kisę z lekko uniesiononymi brwiami i miną wyrażającą coś w stylu: "Are you sure?"
Sama oczywiście chętnie dokopałaby temu lekarzowi, ale sytuacja, która panuje na planecie nie zachęcia do jakichkolwiek ruchów, które mogą świadczyć o rebelii, a tak może to zostać odebrane. Zacisnęła pięści, odwróciła się do doktora i zapytała z uśmiechem:
- Nie wie pan, gdzie znajdę Ksero Raishi? - ledwie udawało jej się nie zaciskać zębów, bo była równie zdenerwowana co Kisa, ale wymusiła to z siebie, a poza tym lepiej żeby jej odpowiedział zanim go czarnowłosa znokautuje i nic nie będzie w stanie powiedzieć. Swoją drogą śmiesznie wyglądało to pytanie. Uśmiech, wyszczerzone, prawie zaciśnięte zęby, a do tego jeszcze coś tam mówiła. Można by pomyśleć, że ma przestawioną szczękę albo coś.
Powaga tej sytuacji zupełnie nie odpowiadała temu co się działo w okół. Każdy kto mógł szukał pomocy. Każdy próbował zatamować krwawienie albo powstrzymać wymioty na widok ran innego osobnika. Nie zwracając uwagi na Kisę, Ame i doktorka, i trącając każde z osobna przeszedł jakiś gostek, który trzymał w jednej ręcę, pół drugiej, a z kikuta ściekała krew. Powłuczył nogą, która ewidentnie była złamana. Kość wystawała na trzy centymetry. Jedna z wielu scen jakie tu się działy, a tu jakiemuś doktorkowi zachciewa się kopać rannych. Krew mogłaby zalać każdego w takim przypadku.
Powstrzymywanie gniewu wprawiało w ruch jej mechanizmy zabezpieczające. Ki narastała w dalszym ciągu, a jej syntetyczne mięśnie dalej stawały się mocniejsze. Nawet nie miała czasu na trening siłowy albo zręcznościowy. Jedynie tam na sali udało jej się nieco nadgonić, ale wciąż była w lesie za sayanami, którzy latają na misje poza Vegetę. Nie była jeszcze tego świadoma, że od tamtej walki z oozaru jej ki nieustannie powiększało się i synchronizowało z zarówno żywymi jak i sztucznymi częściami ciała. Jej wytrzymałość i energia przekraczały kolejne granice. A ten kumulowany gniew zatrzymywały pewne receptory, ale w końcu i one puszczą. Co wtedy? Na szczęście sytuacja z chwili obecnej nie była jeszcze dla niej tak bardzo stresowa, bo nie dotyczyła bezpośrednie jej. Przez wydarzenia z przeszłości nieco się uodporniła na widok krwi, wymiocin oraz nieziemski smród. Tutaj go nie brakowało. Wymiociny, krew, zapach medykamentów, potu. Automatycznie węch się przyblokował kilka sekund temu. Odczuwała to na pewno dużo mniej niż Kisa albo mały czarny kotek, który wskoczył na jakiś mebel i z góry patrzył na okolicę. Wyglądał niczym dumny lew, patrzący z wielkiej skały na całą okolicę, pilnujący jej i sprawujący nad nią władzę. Podświadomie wyczuła w nim jakąś tajemniczą siłę, ale nie była pewna co to.
Zacisnęła jeszcze mocniej pięść, bo całe to wydarzenie na Vegecie ją dobijało ze względu na lekko pokrzyżowane plany, dużą niepewność co do tego jak będą się kształtować przyszłe losy planety, kto będzie u władzy i jak potem to będzie wyglądać oraz nie wiedziała już kompletnie co powinna robić. Najpierw miała wrócić do kwatery, a potem przyjęła rozkazy od Raziela, żeby później się mu przeciwstawić. Czy będzie traktowana jak dezerterka albo rebeliantka? Cholerna rebelia. Ledwie się zaczęła, a już by wolała żeby się skończyła.

OC: Trening start.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Nie Paź 25, 2015 2:55 pm
Młody chłopak wziął koleżankę pod ramię i lekko jęcząc z bólu, odrzekł doktorowi:
- A żebyście spłonęli w ogniu naszego władcy. - Splunął mu pod nogi i opuścił teren szpitala.
Zachowanie dziewczyn trochę wybiło lekarza z rytmu, jednak już po kilku chwilach otrząsnął się, poprawił kitel i odpowiedział, spoglądając spode łba na potencjalne agresorki:
- Nic ci do tego dziewczyno, kogo tu leczymy. To nasza sprawa, że nie mamy zamiaru leczyć tu sługusów Zella. Lepiej już sobie stąd pójdźcie. A Ksero nas opuściła... - Zwiesił wzrok i zamilknął na moment. - Powiedziała, że to wiernych żołnierzy trzeba leczyć, więc wywaliliśmy ją na zbity pysk. - Jego spokojny do znużenia ton był jeszcze bardziej dobitny, aniżeliby krzyczał.
Po tych słowach, w ciszy wziął kota na ręce i wystawił za próg, po czym wskazał dziewczynom korytarz, ze słowami:
- A teraz stąd idźcie, nie będziecie mi tu narażać dzielnych rebeliantów na dodatkowe rany. I nie przychodźcie już więcej, szczególnie z futrzakiem!


OCC: Słyszałyście, doktorka - decydujcie.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Nie Paź 25, 2015 9:55 pm
No nie, no ku*wa no nie!
Kisa nie należy do osób, które ukrywają w sobie emocje. Jest burzą, sztormem, huraganem. Nie uspokoi się dopóty dopóki nie wyżyje się do końca, albo nie dopnie swego.
__ - Sługus Zella czy nie... nadal mieszkaniec tej zaplutej planety. A gdyby Twoja córka, brat, ojciec czy matka byli na ich miejscu? Też byś ich opluł i skazał na śmierć?! - tupnęła nogą, robiąc dziurę w kafelkach pod sobą. Zacisnęła pieści, które uniosła następnie lekko w górę, schylając się lekko. Obserwowała jak doktorek zaczyna się panoszyć i śmie wyrzucać jej kota za drzwi pomieszczenia. Dziewczyna nie wytrzymała, wysunęła rękę przed siebie by za chwilę wystrzelić z  niej pojedynczy, ale dość spory promień. Trafiła w recepcję, która się rozwaliła na kawałeczki, a przerażone pielęgniary siedzące przy niej odrzuciło na boki. Celowo strzelała akurat tam, nie wyczuwała żadnej KI, więc na bank nikt nie ucierpiał, a nastraszyła trochę wariatów.
__ - Odtrutka. - warknęła powoli spuszczając dłoń w dół, lecz nie wzrok z doktora. Skrzywiła się na twarzy po czym mignęła szybko, znajdując się tuż przy swojej ofierze, którą przycisnęła łokciem w brzuch do ściany. Musiało to boleć, nie oszczędzała się teraz w sile. Jeśli być stanowczym to być stanowczym na sto dziesięć procent. Spojrzała w oczy faceta, jej wzrok bił ogniem i determinacją - Coś kontroluje ludzi na korzyść Króla, wy macie odtrutkę i ja chcę ją mieć by uleczyć swojego przełożonego. JUŻ! - docisnęła łokieć, czując, że napina dolne żebra. Jeśli jeszcze raz pchnie, zapewne coś mu tam złamie.
Nie była pewna tego co mówi, nawet w 10%, ale warto w tej chwili próbować wszystkiego. Jest w kropce, a jeśli nie podejmie żadnych działań, w tej kropce pozostanie. Pomyślała, że szpital to jakiś dobry start. Kto wie, może coś ukrywają? Trzeba tylko dobrze to odkryć, sposobem.
__ - Jeśli nie pomożesz mi, zamienię ten burdel na kółkach w stertę pyłu. - by jakoś nadać swoim słowom prawdziwości uniosła ponownie dłoń tak jak poprzednio, tym razem w stronę jakiejś sali. Po chwili pojawił się w niej promień, którego jak na razie nie wystrzeliwała - ODTRUTKA! - ona, obiekt K2.0, który znany jest też jako Kisa - nikogo nie zabił, ale może to zrobić po raz pierwszy by zdobyć to, czego chce.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk500/500Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Paź 26, 2015 9:54 pm
Aaa... to ten tego... wszystko się skomplikowało. W sumie dopiero po słowach uratowanych rannych mógł wywnioskować, że lekarz nie popierał Króla, tylko należał do przeciwnego obozu. Nie mniej jednak Kisa miała odruchy, które potrafiła odpowiednio zaargumentować. Użyła nawet siły, by wywrzeć presję na doktorku i na jego wiedzy na temat odtrutki. Ejże, jakiej odtrutki? A co z Ksero? Ten lekarz swoim postępowaniem mógł wzburzyć krew kolejnej wojowniczki Ame, która uparcie do tej pory szukała swojej bliskiej. Cóż, nie mógł tego zobaczyć, gdyż...
...ordynarnie został wyrzucony za próg! Nawet drzwi zamknięto przed jego czarnym pyszczkiem! No dobra, nie tyle wyrzucony, co wystawiony, nie mniej nie był w centrum akcji, którą rozkręciła zdenerwowana Saiyanka. Szczerze to i tak cud, iż nie rozwaliła na kawałki tego miejsca. Ranni nie byliby zachwyceni, ani reszta ekipy. Ani Red, gdyby ten pocisk, którym walnęła, nie minął o milimetry jego uszka. A tylko nim mógł wyłapać, co działo się w środku, bo pomimo wypalonej we drzwiach dziury poniekąd miał obawy, by wychylić kocią mordkę.
Tak więc wsłuchiwał się i starał się zrozumieć. Kisa miała podejrzenie, że ci po stronie Króla nie są mu lojalni z chęci, lecz z przymusu. To by zgadzało się z atakiem zombie na orbicie Ziemi... żołnierze zachowywali się tak desperacko, jakby stracili wszelkie bodźce i odruchy zbliżone do ludzi. Za to nie słyszał nic ze strony Ame, chyba, że łamała w tym czasie karki tamtejszym osobnikom i wolała nie włączać się do dyskusji. Albo to przez jego rosnącą chęć wyjścia z kociej skórki i dołączenia do chaosu. Krzyki po uderzeniu, jęki rannych, krwisty fetor, wycieńczeni wojownicy... wszystko, całe szpitalne zaplecze przesiąknęło najgorszymi cechami. Gdzieniegdzie tliła się nadzieja. Kot pochłaniał widok nieszczęścia przed sobą i niczym zahipnotyzowany żywił się negatywnymi emocjami. Wypiłby trochę krwi, która przelewała się z kikuta przechodzącego mężczyzny, ah! Aż go zaswędziały kiełki. Musiał otrząsnąć się, jakoś wytrwać. Tylko co teraz? Nie mogą tutaj zostać, chociaż żądanie Kisy były całkiem słuszne. Tym serum mogliby uratować tych, którym dałoby się jeszcze przelać do gardła. Pytanie czy siłą da się przekonać kogoś, kto sam nie szczędził bólu innym? Skomplikowane, dlatego nigdy nie potrafił dobrze wybrać. Jedynie opieka nad Shigo była trafną decyzją, i nigdy jej nie żałował. A teraz co może? Nic. Musiałby wyjść z futerka, ale co dalej? Bezpośrednio zaatakować Króla? Na pewno nie - jego znajomi mieli plan, nie mógłby od tak zniszczyć wszystkiego co układali.
Jak na jego gust, jeśli nic nie uda się wycisnąć z lekarza, powinni stąd wiać za sianie terroru. W szpitalu, jakimkolwiek i komukolwiek służącym, nie dochodzi do aktów przemocy. Ale... to przecież Vegeta. Wszystko było możliwe. Machnął ogonkiem i zaczął pałętać się między pacjentami, by spijać kałuże krwi, które pod niektórymi rosły i rosły.

[Ooc: koniec treningu]
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk600/600Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (600/600)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Paź 27, 2015 10:20 pm
Zaciskała coraz mocniej pięść, aż w końcu była gotowa odpuścić w tym miejscu i pójść dalej, a kolejnym celem miały być eksluzywne nazwijmy to lecznice. Nie wahałaby się w takim rozgardiaszu tam pójść. Jednak chwila cierpliwości opłaciła się, ponieważ doktorek z przekąsem odpowiedział na jej pytanie.
- Raishi? - Zapytała z lekką ulgą. To by wskazywało, że jej siostra jest bezpieczna wśród elity, a to że tam odeszła oznaczało, że dostała awans. Pięła się w górę w hierarchii i swych umiejętnościach i serce jej urosło. Siostra się tym nie pochwaliła, ale może stało się to całkiem niedawno. Ame by to nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że nie wiedziała co jej siostra planuje. Tym bardziej ma teraz powód żeby udać się do pomieszczeń z komorami regenarycyjnymi. Kto przy takim zamieszaniu zwróci uwagę, na przypadkową osobę? Zawsze znajdzie się wymówka. Przy okazji może wkręci się z tymi rannymi, którzy okazali się być poplecznikami króla. W przeciwieństwie do wielu osób, które znajdowały się tutaj. Mogła się wcześniej tego domyślić, że w takich warunkach pozostawieni zostaną jedynie Ci, którzy nie w pełni wyrażają poparcie wobec obecnie panującego. Zakończenie zdania przez doktorka było zbędnym dodatkiem, który niepotrzebnie zdenerwował androidkę. Ame walnęła w ścianę tak mocno, że pękła niemal na pół i początkowo spadło trochę tynku z sufitu, a po chwili pęknięcie poszło dalej na metr od ściany przez sufit. Odpadła lampa, która walnęła jakiegoś siedzącego na łóżku rannego sayanina. Ten jęknął cicho i padł ogłuszony. Wokół jej ciała pojawiła się ciemnoczerwona aura, ale zaraz przygasła. W międzyczasie Kisa zdążyła zrobić swoje. Ame podeszła, a podłoga pod nią pękała. Złość nieco się wylewała z jej ciała, a ta ilość ki miażdżyła posadzke szpitalną. - Co Ty o niej wiesz pieprzony smrodzie?! Nic! Sam nie byłeś na tyle dobry i swoją przegraną przerzuciłeś jako wrogość wobec władzy, ale tkwisz w tym gównianym miejscu i uważasz się za wielkiego przeciwnika. - Wykrzyczała po słowach Kisy do doktorka o odtrutce dla przełożonego. Domyśliła się, że chodzi o Raziela i wyczuła, że czarnowłosa wie coś więcej niż powinna i to był trafny wybór pozostać przy niej. Teraz mogła zagrać dalej kartą w kierunku doktorka, a wiedząc, że tutaj siedzą głównie przeciwnicy króla to z pełną świadomością i gniewem wobec tak słabej rebelii szepnęła:
- Nawet nie zrobiliście infiltracji, nie zapewniliście by w tym miejscu, w tak gorącym okresie móc zapewnić odpowiednie wsparcie. - Ale to nie było wszystko. Chciała zagrać na uczuciach doktorka, ale też powiedzieć to w taki sposób jakby nie do wszystkich, ale żeby jednak wszyscy to usłyszeli. - Teraz sam widzisz, że wszyscy tu leżą i nie są w stanie walczyć. Gdzie są w takim momencie Ci niby sławni super wojownicy. Wy śmiecie rzucać rękawice?
Ton miała poważny, minę również, a często się to nie zdarzało. Wcześniejsze uderzenie Kisy uciszyło nieco sale, a jej szept, coraz głośniejszy mogli pewnie usłyszeć wszyscy, ponieważ panowała nieludzka cisza. Cisza dusz, które w wyczekiwaniu spoglądały na tworzący się w rękach czarnowłosej sayanki pocisk gotowy niszczyć dalej. Tym samym mogli usłyszeć jej głos. Hańbiący ich, uderzający w dumę. Ilu z nich podniesie się jeszcze i pójdzie dalej walczyć? W ilu z nich obudzi się prawdziwy duch saiyanina, który bliski śmierci staje się jeszcze mocniejszy? Miała w tych słowach osobisty cel. Ci wszyscy trafili tu przez brak siły, zorganizowania i odpowiedniego podejścia do sprawy o którą walczyli. Jak w przyszłości mogłaby współpracować z kimś takim? Lepiej niech się wszyscy pozabijają i trafią do piekła.
Nie była pewna tylko tego, czy Kisa naprawdę chce wystrzelić pocisk, ale wolała ją powstrzymać. Starała się tu bardzo skoncentrować i zmobilizować ciało do ewentualnej potyczki, do której mogło dojść pod wpływem Raziela, ale wtedy połączyły siły. Teraz nie wiedziała co sie stanie i czy przypadkiem nie oberwie solidnie od jakiegoś mocnego pocisku ki, ale z każdym krokiem mobilizowała każdą komórkę ciała. Podeszła bliżej stając na lini strzału i pewnie sporo ryzykując, a następnie złapała ją za rękę, odsunęła ją nieco na bok, zbliżyła się jeszcze bardziej i szepnęła do ucha:
- Nie sądzę, że wiedzą o czym mówisz, ale jeżeli wierni królowi ludzie mają coś takiego, to w części skrzydła szpitalnego, gdzie leczą się wyżsi rangą niż Ci tutaj powinni mieć lekarstwo. Jeżeli oczywiście jest to prawdą o czym mówisz to być może moja siostra coś może na ten temat wiedzieć.
Dziewczyna, która nie wydziala ani krzty ki odsunęła się kawałek od twarzy Kisy i spojrzała w jej oczy. Próbowała przeanalizować jej reakcję, która do tej pory mówiła, że nie popiera króla skoro chce wyleczyć ludzi, którzy potencjalnie mogą być przez niego zniewoleni jakimś środkiem. Ale robiąc taki rozgardiasz w sali w której roiło się od przeciwników króla wskazywało, że albo jest gdzieś po środku albo kieruje się jakimś własnym motywem. Próbowała ją rozgryźć i nie była w stanie.
Nasuwało się jeszcze jedno pytanie. Jaka będzie rola kota, który im cały czas towarzyszył, a teraz znalazł się na uboczu. Wygląda na odważnego kotka, który chyba nie jest świadom co się wyprawia na tej przeklętej planecie.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 28, 2015 2:54 pm
- Jaka odtrutka? Coś kontroluje żołnierzy? Hm, dobrze wiedzieć. - Doktorek kompletnie nie przestał reagować na jakiekolwiek bodźce zewnętrzne po tych słowach, dosłownie olał dziewczyny i poszedł sobie do gabinetu, pogrzebać w notatkach. W tym samym czasie podszedł do nich rosły wojownik, złapał obie za koszulki i odrzekł głosem, który do złudzenia przypominał szczekanie groźnego psa:
- Słyszeliście pana doktora, prawda? Wypierdalać, albo każdy zdolny do walki wojownik, który się tu znajduje, nakopie wam do waszych krągłych tyłeczków. Ze mną na czele. - Wypuścił je i otworzył szeroko drzwi. - WON!

OCC: Możecie iść, szukać gdzie indziej, bądź zrobić tu rozwałkę. Your call.
PS: Sorry, że tak krótko, ale nie spodziewałem się, że przegadacie tę turę.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 28, 2015 5:52 pm
Pomińmy już fakt, że przygnieciony jej łokciem doktorek jakby nigdy nic sobie odszedł. Pomińmy.
Cofnęła swoją dłoń gdy tylko Ame szepnęła jej do ucha parę słówek. Faktycznie, sądząc po reakcji, na pewno nie wiedzą o co jej chodziło, a wręcz sypnęła informacjami rebeliantom. No nic, pewnie i tak by sami na to wpadli, bo jak można się nie skapnąć, że coś jest nie tak gdy zazwyczaj spokojni ludzie nagle dostają jakiegoś kota? Na pewno nikt tutaj nie jest w tanie dostać szajby na punkcie Króla, nie takiej jaką widziała przed chwilą u Raziel'a.
Na szczęście mogły mieć asa w rękawie. Siostra jej towarzyszki poruszała się prawdopodobnie w gronie elity, więc tam, gdzie przewijało się o  wiele więcej informacji. Nawet cenniejszych. Powinny się więc tam udać, a te cholery zostawić w spokoju, bo tutaj już nic więcej nie zwojują.
Przytaknęła dziewczynie, sygnalizując jej tym, że zgadza się za nią podążyć. Chwilę później jej wzrok zamienił się na mocno zdziwiony, czując jak coś chwyta ją za ubranie, a ona sama traci grunt pod nogami. Zwróciła głowę na to coś. O kurde, jaki brzydki bezmózgi mięśniak. Jeszcze śmie na nią bezczelnie szczekać.
___ - Każdy zdolny? - powtórzyła po czym się rozejrzała nie tylko oczami, ale też swoim dodatkowym zmysłem wyniuchania KI - Czyli... tylko ty? - uśmiechnęła się szatańsko. Jeśli tutaj by znalazł się ktoś zdolny do walki, to tylko na sekundę, większość jest prawie martwa. No, chyba, że ktoś się tutaj ukrywa, to inna rozmowa. W każdym razie. Pozwoliła sobie jeszcze na odchodne, że pożegna się w swoim stylu. Gdy wraz z Ame były już za drzwiami, dziewczyna wystrzeliła falę kaiho prosto na mięśniaka, posyłając go na ścianę za nim. Wyszczerzyła ząbki po czym odwróciła się, chwytając puchatą istotę w obie ręce i pobiegły razem przed siebie.
___ - No to prowadź. Musimy znaleźć Twoją siostrę. - rzuciła jeszcze do niej po czym zamilkła na jakiś czas. Po chwili, gdy miała czas na rozmyślanie naszły ją dziwne myśli, którymi zaraz postanowiła się podzielić z dziewczyną - Powiedz... dlaczego za mną podążasz? Nie zmuszam Cię do niczego, ani też nie narzucam swoich myśli... - prawda, miały podobny cel. Ame - znaleźć siostrę by dowiedzieć się, czy wszystko z nią w porządku, Kisa - znaleźć jej siostrę by dowiedzieć się, czy jest jakaś odtrutka na ten szał małp, jednakże Ame bardzo wyraźnie z jakiegoś powodu trzyma się czarnowłosej. Chętnie się dowie dlaczego, skoro już mają chwilę - I kim Ty jesteś, Czarno-czerwony kolego? Zacznijże gadać, bo mnie bardzo intrygujesz. - zwróciła swoje czarne jak węgle oczy na ich kolegę po czym podrapała go za uchem. Słodki.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk500/500Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 28, 2015 8:51 pm
No i jednak milczenie Ame nie trwało długo. Cały korytarz aż trząsł się od jej reprymendy dla doktora, który stwierdził, że nie było dla takich jak Ksero Raishi miejsca w tym skrzydle szpitala. Kisa i tak zrobiła porządek, także Brązowooka mogła nie krępować się i wygarnąć jak leci, co o nim i całym tym systemie myśli. Najciekawsze, że ta kłótnia zjednoczyła jeszcze bardziej dziewczęta do współpracy, na co kotek był rad. Przyda się mieć wsparcie między sobą, coś o tym wiedział, dopóki nie utracił June. O wiele raźniej siać zamęt we wspaniałym towarzystwie niż iść samotnie. Chociaż w tym przypadku do większych rękoczynów nie doszło, co do postraszenia personelu do tego stopnia, że przybyły goryle. To i informacja o siostrze Ame zdecydowało o tym, iż zmienią miejsce pobytu. Obie były zdeterminowane, by odnaleźć Ksero Raishi, więc współpraca wydawała się być jak najbardziej na miejscu. Tak jak najbardziej na miejscu było posłanie przywódcy i reszty strażników na ścianę. No, może nie do końca rozsądne, lecz przynajmniej podkulili swoje małpie ogonki i zdawały się odpuścić Nietypowemu Trio.
Ta grupa bez oficjalnej nazwy ruszyła korytarzem na dalsze poszukiwania, i wtedy też tknęło Czarnowłosą wojowniczkę, że nie znała przyczyny przyłączenia się pozostałej dwójki do jej osoby. Cóż, demon starał się odsiać od pospólstwa osobniki, które muszą przetrwać za wszelką cenę, by dopomogły w obaleniu Króla. A nawet na to, by (jeśli dopisze Redowi szczęście i cierpliwość) mógł je czegoś nauczyć. Stracił wszak także ucznia, o którym słuch zaginął. Tak, to o Tobie, Ichiro.
>Purrr~!
Zamruczał i połasił się łebkiem do ręki Kisy, gdy dostawał kolejne pieszczoty za uszkiem. Aww i jak tu trzymać gębę na kłódkę? Czy w tym przypadku pyszczek? Widać, że dziewczyny zaczynały inaczej spoglądać na swoje towarzystwo, bardziej je klarować i szukać cech wspólnych ich znajomości. Dał wpierw wypowiedzieć się Ame, która albo bardzo dobrze skrywała swoją energię, albo nie była tą, za kogo się podaje. Czyli coś mniej więcej jak demon w ciele kota. Konspiracja zewsząd, bo w pewnym sensie nawet Kisa nie była w pełni tą samą Saiyanką, co większość istot tej planety. Tak więc byli ciekawą grupą, która powinna zacieśniać swoje więzy, żeby lepiej komunikować się. Kiedy Ciemnoskóra koleżanka odpowiedziała na pytanie Saiyanki (bądź je wyminęła - nie umiem przewidzieć jak odpowie Ame), i nastała chwila ciszy, kotek zmrużył na chwilę powieki i koncentrował się. Dawno nie odzywał się do kogokolwiek, a w kocim ciele tym bardziej nie potrafił przemówić ludzkim językiem. Także pozostawała niedawno poznana technika telepatii. Ostrożnie uchylił powieki i ujawnił się delikatny, rubinowy poblask w kocich ślepiach.
Przebudzenie mocy rozpoczęte.
>>>Nieważne kim jestem, ale jestem po Waszej stronie.<<<
Usłyszały obie wojowniczki słowa demona w umysłach. Nie wiedział czy to było dobre rozwiązanie odezwać się w trakcie bycia szpiegiem. W sumie nie robił za tajniaka dla kogoś, tylko dla swojej wygody. Mimo, że nie poznał aż tak dobrze jak powinien obie wojowniczki, zdecydował się im zaufać, tak jak i one zaufały jemu podczas ucieczki od Raziela. Takie serum mogłoby mu przywrócić poprawne funkcjonowanie, bo rzeczywiście - nie zachowywał się tak, jak jeszcze dwa lata temu przeciwko Tsufulowi. Jakby znaleźli antidotum, mogliby osłabić szeregi Króla bez zabijania, a przynajmniej nie w takich ilościach jak do tej pory. Tylko obie strony konfliktu, poza elitą, cierpiały. A to właśnie ten bunt miał dotyczyć tych najwyższej rangą. Woleli w zamian posłużyć się pionkami, które wykrwawiały się bądź umierały dla idei jednej z dwóch stron konfliktu.
Tchórze.
Więc... może to i lepiej, że chociaż trochę zdradził swoją tożsamość, bo już nie tchórzył? Nie to, że nie miał odwagi przybrać prawdziwe oblicze, tylko rzucałby się w oczy, a to mogłoby przekreślić szansę na dotarcie i wydobycie od Ksero Raishi cennych informacji. Jeśli będzie taka potrzeba - ujawni się, lecz póki co zarówno Ame jak i Kisa świetnie sobie radziły bez niego. Nie mniej, widział w nich potencjał. I nie pozwoli, by ktokolwiek śmiał zabić wojowniczki.
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk600/600Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (600/600)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Czw Paź 29, 2015 11:39 pm
Kisa na odchodne jeszcze zrobiła nieco zamieszania i może dzięki niemu nie będą miały ogona, ponieważ zachowanie doktorka do samego końca było dziwne, a pojawienie się przerośniętego saiyanina zwiastowały kłopoty. Jego rany wskazywały, że stoczył poważną walkę i może stanowić dla nich zagrożenie, ale czarnowłosa przystała na propozycję Ame, która chciała w końcu zobaczyć swoją siostrę i zamienić z nią parę słów.
Akcja działa się coraz szybciej i zdarzały się momenty, że androidka nie do końca nadążała za wydarzeniami obok niej. Wyczuwała coś dziwnego w powietrzu, w aurze obok niej, w niej samej. Coś tajemniczego i potężnego, ale nie potrafiła tego zobaczyć, usłyszeć, dotknąć. To jakby się zbliżało i oddalało, bawiło z nią w kotka i myszkę. Apropo kotka. Tuż po przekroczeniu progu przystanął obok nich i znów ruszył do przodu w nieznane. Milczenie tylko na początku znajomości mogło wynikać z braku zaufania, ale ta mała grupka poprzez współpracę zacieśniała więzi i czuła się w swoim gronie bezpieczniej, to i rozmowa się rozwijała. Pierwsza odezwała się Kisa, a jej słowa były efektem wcześniejszej propozycji Ame. Samo skinienie głową i zachowanie saiyanki dawały odpowiedź.
- Pokoje regeneracyjne są przeznaczone dla wyższym rangom. Przynajmniej głównie tacy się tam leczą. Dziwi mnie, że aż tyle osób z tak ciężkimi ranami było w pokojach szpitalnych, gdzie nie mają odpowiedniego sprzętu. Ciekawi mnie co się dzieje w pomieszczeniach regeneracyjnych. Są na pewno niedaleko, bo pamiętam jak dawno temu siostra mi opowiadała nieco o strukturze szpitala. Zawsze chciała być lekarką. - Odpowiedziała na słowa Prowadź Kisy. Korytarz nieco skręcił, a po drodze mijały kolejne sale bez specjalistycznego sprzętu, a służące głównie do badań kondycji i ogólnie zdolności motorycznych.
- Podążam? Myślę, że to trochę przez przypadek. Wracałam z akademii, natknęłam się na was. To znaczy tego Raziela, Ciebie i ... EJ! Gdzie się podział ten chudzielec co był z nami przez jakiś czas? - Nagle zorientowała się, że kogoś brakuje. Nie kontynuowała jednak tego wątku. Zamiast tego dokończyła powód dla którego podąża, a raczej nie, za Kisą. - Raziel Zahne wydał rozkaz, więc nie sprzeciwiłam się i podążyłam do koszar podobnie jak i Ty, ale sytuacja wydawała mi się strasznie dziwna. Wyglądasz na dość mocną, więc postanowiłam Ci pomóc, ponieważ pewnie miałam takie same wątpliwości jak Ty. I od tamtej pory do teraz trzymałam się blisko, bo w grupie raźniej, a szpital to mój pomysł, więc mogłabym pomyśleć, że to Ty podążasz za mną, czyż nie? - Uśmiechnęła się szeroko na koniec, ale był to krótki uśmiech, ponieważ zaraz usłyszała tajemniczy głos w głowie. Rozglądnęła się dookoła. Przewijały się pojedyncze osoby, co oznaczało, że zmierzają w dobrym kierunku, ale nikt nic nie powiedział. Był jeszcze kotek, który cały czas im towarzyszył. Kisa zwróciła się wcześniej do niego, ale czy to było możliwe? Nie była w stanie w to teraz uwierzyć.

OC: Z tematu do Pomieszczenie regeneracji (x3?). Może tam piszcie już?
Trchę ubogo, ciężki tydzień ; /
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk2100/2100Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (2100/2100)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Lut 08, 2016 5:25 pm
Shadow wszedł do pomieszczenia z dwójką towarzyszy. Oboje przez całą drogę szli powoli asekurując mocno zranionego i ledwo poruszającego się Halfa. Kiedy oboje dotarli do celu, weszli i zamknęli drzwi. Virax poszedł poszukać pielęgniarkę albo lekarza aby zbadał i pomógł pół- Sayianinowi z ranami które odniósł od serii ki-blastów o raz przygniecenia przez 3 Sayian którzy zostali zabici przez swojego przeciwnika. Najmłodsza z całej trójki Róża oparła się o ścianę i założyła ręce na piersi. Oboje czekali aż Virax się pojawi z kimś odpowiednim. Przez ten czas Shad mógł pomyśleć Hmmm.... Jestem silniejszy niż wcześniej, to dobrze. Następnym razem wybiorę lepsze miejsce do treningu. Przydałoby się też awansować z kadeta na wyższą rangę. Niedługo zrobię sobie kolejny trening tym razem trudniejszy. Dobrze że nauczyłem się latać. Wypadałoby poćwiczyć też znane mi style walki i umiejętności. Half oparł się lekką o najbliższą ścianę. Zimno kafelków zmniejszało nieco ból który czerwono-czarno włosy odczuwał.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Mar 04, 2016 9:49 pm
Po chwili czekania do pomieszczenia, w którym znajdowali się Shadow i Róża weszły dwie osoby. Viraxowi udało się znaleźć kogoś z personelu medycznego, kto miał czas, gdzie w obecnej sytuacji planety mało kto go miał. Kobieta, choć młoda, to wyglądała na uzdolnioną w swoim fachu i zapowiadało się na to, że uda jej się poskładać i załatać pokiereszowanego Halfa.
Lekarka:
-...To mówisz, że trenowaliście? - zaczęła z pewnym niedowierzaniem, spojrzawszy na przyszłego pacjenta. -A on robił za przyrząd treningowy? Bo właśnie tak wygląda - zwęziła oczy na dwójkę lepiej się trzymających kadetów, po ich minach i zażenowaniu jednak odgadła, że to musiała być sprawka kogoś innego.
-Zresztą nieważne - mruknęła. -Pomóż mi z nim - powiedziała do Viraxa, biorąc Shadowa pod ramię. W tym też momencie młody wojownik stracił przytomność, zapewne z utraty krwi i wycieńczenia, co zmusiło pomagającym mu do nieco większego wysiłku położenia go na stole operacyjnym.
-W sumie dobrze, nie będzie jęczał, jak zacznę go szyć, rany... - zapaliła papierosa, złapała igły, nić, bandaże, środki dezynfekujące, gazę i inne takie. Wskazała towarzyszom Halfa, by zaczekali, sama udał się z pacjentem do sąsiedniego pomieszczenia.

OOC:
Trochę już nie pisałeś, więc na rozgrzewkę małe wyzwanie.
Jesteś nieprzytomny. Proponowałbym teraz opisać mentalny trening. Od jakości postów zależy ile procent HP będziesz miał zregenerowane, także liczę na coś dobrego
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk2100/2100Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (2100/2100)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Mar 08, 2016 4:58 pm
Shadow czekał na przyjście lekarza. W pewnym momencie jednak wszystkie stacje zaczęły nadawać jedno i to samo. Rozkaz wycofania się do koszar. Wszyscy żołnierze mieli zaprzestać walk i stawić się na Placu przed Akademią, gdzie będzie wydane oświadczenie. Shadow jak i inni w pomieszczeniu natychmiast ruszyli na plac przed Akademią. Dotarłszy tam wszyscy ustawili się w dwuszeregu na baczność z podziałem na rangi. Shadow stanął za Różą a Virax obok nich pokrywając jakiegoś nieznajomego Halfa. Kiedy wreszcie żołnierze wykonali rozkaz i wszyscy się ustawili to na Placu zauważyli wielki telebim. Mogło to przypominać sytuację sprzed dwóch lat, kiedy Zell nakazał atakowanie innych planet o której Shad słyszał. Na wielkim ekranie pojawiła się informacja. Żołnierze mogli być zdumieni tym z jaką łatwością Zell został pokonany. Jednak wszystko odbyło się w oficjalnej formie i nie było pretekstów do podważania przejęcia władzy. Po kilku minutach podniósł się krzyk. Był to krzyk radości z powodu nowego króla. Skoro Zell został pokonany, oznaczało że był za słaby na pełnienie tej funkcji. Shad nigdy go nawet na oczy nie widział więc wzruszył ramionami na tą wieść. Nowy król równocześnie wydał rozkaz zaprzestania walk i równocześnie ułaskawił rebeliantów. Jednakże wszyscy żołnierze powyżej stopnia Natto i elita miała się stawić na złożenie przysięgi wierności. Na tym skończył się przekaz. Całe towarzystwo zaczęło się rozchodzić, a Shad z znajomymi wrócił do pokoi szpitalnych. Kiedy tam dotarli Vir wrócił do szukania doktora a po kilku minutach wrócił z odpowiednią osobą. Lekarka powiedziała kilka słów jednak rubinowooki nie słuchał. Zaczął mieć mroczki przed oczami. Kiedy jego kolega i pani doktor złapali go za ramiona half od wycieńczenia i utraty krwi stracił przytomność. Nie wiedział co się z nim działo dalej. Trafił gdzieś na wielką białą pustynie a na jej środku były ogromne wrota z napisem: ,,Mózg'' - czyli jestem w swojej głowie.- powiedział sam do siebie. czerwono włosy zaczął się przemieszczać do wrót wejściowych jednocześnie ćwicząc swój intelekt. Zadawał sobie proste pytania matematyczne, językowe coraz bardziej zwiększając poziom trudności. Po kilku minutach doszedł do bramy. Otworzyła się ona jednak w środku nic nie było widać. Wszystko było jakby przysłonięte mgłą. Shadow wszedł do środka, wrota zamknęły się po jego wejściu a tam zobaczył...

Occ: Trening start. Proszę też Chepri abyś odpisał dopiero po moim drugim poście kończącym trening a zarazem moje przeżycia w swojej głowie. Z góry dziękuję

Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk2100/2100Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (2100/2100)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Mar 14, 2016 8:13 pm
nic, nie zobaczył nic. Mur i wrota nagle zniknęły pozostawiając wielką pustkę. Nagle pomyślał że mógłby porysować sobie. I nagle obok niego pojawił się ołówek i kartka. Rozumiem, więc to co pomyślę się tutaj pojawi. Ciekawe  Po kilku minutach rysowania Half wpadł na pomysł aby przywołać swoje wspomnienia i powspominać. Wtedy całe miejsce otoczyło się obrazami z jego przeszłości. Były tam min wspomnienia: ognisko z rodzicami [widział ich wtedy po raz ostatni] walka z jednym z morderców jego rodziny, Wstąpienie do akademii, dom przyjaciela jego rodziców, jego przyjaciele. Na osobnym obrazie była dziewczyna z jego dzieciństwa- Folie.  Uśmiechnął się na chwilę. Nagle za nim pojawił się jakiś koleś. Wyglądał prawie identycznie jak Shad. Miał jednak czarno-szare włosy i granatowe oczy oraz nieco inne rysy twarzy. Czerwono włosy odwrócił się do niego i powiedział -Kim jesteś? i skąd się wziąłeś w mojej głowie?- Szaro włosy przyjrzał się halfowi i powiedział - Nie  pamiętasz mnie? to nawet lepiej. Nazywam się Mephiles i jestem twoim byłym rywalem. Ale potem zostaliśmy przyjaciółmi... Powiedział szaro włosy jednak  Shadow mu przerwał - Nie myśl że mnie oszukasz. Ja nie mam przyjaciół prawie wcale. A ty nie byłbyś nim na pewno. Wynoś się z mojej głowy!. Nie namieszasz mi w umyśle  Krzyknął na koniec groźnie Half i przyjął pozę bojową. Jego ,,gość'' powiedział - skoro tak sprawiasz sprawę to walczmy. Ale sporo ćwiczyłem i jestem silniejszy. Powiedział i ruszył na przeciwnika. Zaczął atakować Shada serią ciosów z pieści. Jednak ten bezproblemowo się bronił. Po chwili oponent odskoczył kilka metrów i przyjął pozycję obronną. Tym razem Shad ruszył do ataku. Jednak on nie rzucił się bezmyślnie tylko miał plan. Biegnąc podskoczył i przygotował się. W locie obrócił się głową w dół. Będąc nad głową złapał rękami go za głowę i i pociągnął. Mephiles się tego nie spodziewał i wylądował na ziemi. Shad bardzo szybko wstał i skoczył na przeciwnika uderzając go łokciem w brzuch. Jego przeciwnik stęknął a Half szybko wykonał kilka salt do tyłu. Przybrał pozycję obronną i czekał na atak. Jego przeciwnik wstał i nie czekając ruszył do ataku. Shadow wpadł na pewien pomysł - Skoro to mój umysł mogę przywoływać przedmioty Pomyślał i przywołał sobie krzesło. Złapał je i kiedy jego przeciwnik był w zasięgu walnął go z nimi z całej siły aż się zniszczyły. Mephiles poleciał daleko ale jakoś udało mu się wstać i ponownie ruszyć do ataku. Widać było na nim już poważne obrażenia. Co ciekawe w ostatniej chwili zamiast atakować odskoczył i wzbił się w powietrze. Shad też to zrobił i zaczęli walkę. Tym razem obaj walczyli z całych sił. Obaj bili się zawzięcie. Po kilku godzinach obaj opadli na ziemię ale dalej walczyli. Obaj byli równi więc ciężko było stwierdzić kto wygra. W końcu czerwono-włosy wpadł na pomysł. Kiedy unikał ciosów przeciwnika nagle zniknął. Na twarzy oponenta pojawiło się zdziwienie. Wtedy oberwał bardzo potężnym kopnięciem od dołu. Shad kopnął go z całej siły lewą nogą trzymając lewą rękę w górze. Podpierał się tylko prawą ręką i nogą. Jego przeciwnik wyleciał wysoko do góry. Shadow kucnął i z całej siły odbił się od ziemi. Skoczył aż do swojego przeciwnika ustawiając się w tej samej pozycji co on ale pod nim. - Przegrałeś Powiedział krótką i przyłożył dwa palce prawej ręki, środkowy i wskazujący do boku przeciwnika. Lewą ręką obrócił się o niego wytwarzając tarcie jego dłoni sprawiając że znalazł się obok niego. Zrobił krótki obrót i uderzył go bardzo mocno z prawej pięści. Cios był tak potężny że Mephiles nie mógł utrzymać lotu. Zaczął spadać na ziemię, a rubinowooki wykorzystał to. Spadając obok niego zrobił w powietrzu szybką przewrotkę uderzając z całej siły swoją nogą w brzuch przeciwnika. Potęga ciosu była  tak silna że szarowłosy z mocą wbił się w podłogę doznając poważnych ran. Shad odbił się jedną nogą od przeciwnika i lecąc kilka centymetrów nad ziemią wykonał obrót i stanął na ziemi. Jego przeciwnik leżał na ziemi ciężko ranny. Czerwono włosy Half odezwał się do przeciwnika - To koniec. Jego przeciwnik miał inne zdanie. Wykorzystał fakt że Shadow patrzył na obraz swoich nowych kolegów. Wstał z niemałym trudem i zaczął ładować energię w ręce. Po chwili krzyknął  -Dark Lance Wystrzelił pocisk jednak nie trafił gdyż Half uniknął go. Ale niestety ładunek energii wystrzelony przez Mephilesa trafił w jedno wspomnienie Shada. Po chwili obraz w chmurze został zniszczony a pocisk na wskutek efektu lustra wystrzelił dalej. Zanim Shad powstrzymał niesforny pocisk zniszczył on większą część wspomnień z przeszłości poza tymi od chwili przyjścia do Akademii i o jego przyjaciółce z  przeszłości. Zapomniał min: o swoich rodzicach, kim jest, i o swojej przeszłości. Poczuł nagle wielką pustkę w jego głowię  Jego przeciwnik ledwo się trzymał na nogach - Do zobaczenia, Jeszcze się zobaczymy Shadow. po tych słowach zniknął w rozbłysku światła. Cholera, nie pamiętam prawie nic ze swojej przeszłości. Muszę jakoś odzyskać wspomnienia. Od teraz Shad postanowił stać się jeszcze silniejszy i obiecał sobie że znajdzie kiedyś tego gościa, załatwi go i zmusi aby powiedział mu skąd go zna. Tym czasem Half kontynuował rozmyślanie o różnych rzeczach i zadania umysłowe na bardzo wysokim poziomie. Jednym z takich pytań z natury filozoficznych było : Czym jest życie i śmierć? do czego zostaliśmy stworzeni? itd. Musiał stawać się coraz silniejszy i przetrwać aby osiągnąć ten cel który postanowił wykonać. Miał nadzieję że prędko dojdzie do zdrowia.  Nie mógł się poddać ponieważ musiał odzyskać wspomnienia i dowiedzieć się kim był i jaką miał przeszłość. Mogło to zaważyć o jego losie ale i o życiu innych osób które znał. Ale Shad nie wiedział że od chwili straty wspomnień zyskał coś  a raczej kogoś innego. Nowego towarzysza... nowego siebie. Kompletnie odmiennego niż dotychczas był.



Occ: Trening zakończony
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Mar 16, 2016 5:49 pm
Liczne, mniejsze lub większe zabiegi przeprowadzane na młodym wojowniku, podobnie jak i kilka badań sprawdzających stan niektórych jego części ciała trwały dłużej, niż młoda lekarka początkowo sądziła, że potrwają. Zdążyła spalić już pół paczki swoich cennych papierosów, które jeszcze dwa dni temu były w drodze z Ziemi na Vegetę.
Otarła chusteczką antybakteryjną czoło, uprzednio pozbywając się zakrwawionych rękawiczek. Shadow stracił trochę krwi, ale szczęśliwie nie aż tyle by koniecznością stała się transfuzja. W duchu ucieszyła się, że nie musiała specjalnie biegać lub latać w celu znalezienia odpowiedniej grupy krwi. Westchnęła.
Udało jej się. Poskładała go jak trzeba. Co prawda, zagrożenia śmiercią nie było, ale do szczytowej formy miał daleko, bardzo daleko.
Spojrzała na niego jeszcze raz, poklepała go po ramieniu.
-Namęczyłam się z tobą... Mam tylko nadzieję, że więcej w takim, lub gorszym, stanie tutaj nie trafisz. - lekarka stwierdziła, że powtórzy mu te słowa, kiedy się obudzi.
Młody wojownik leżał teraz na jednym ze szpitalnych łóżek, zabandażowany i powoli zmierzający ku zdrowiu.

OOC:
Posty ładne, więc zregeneruj sobie 70% HP i Ki w następnym poście, później regeneracja normalnie, jak w regu. Opisz jak się budzisz i jak reagujesz na słowa lekarki, później idź na plan przed pałacem.
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk2100/2100Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (2100/2100)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Mar 18, 2016 3:17 pm
Shadow trenował w swoim umyśle, aż nagle jego ciało zaczęło zanikać. - Co jest? czyżbym się budził?. Zanim zdążył się nad tym zastanowić zniknął. Otworzył oczy i usiadł na łóżku. Rozejrzał się wokoło. Zobaczył dwójkę kolegów oraz lekarkę która się nim zajęła i mówiła coś do niego. Jej słowa były takie. -Namęczyłam się z tobą... Mam tylko nadzieję, że więcej w takim, lub gorszym, stanie tutaj nie trafisz.- Shadow wstał z łóżka. Czuł się o wiele lepiej niż wcześniej ale nie wyzdrowiał w zupełności. Spojrzał na lekarkę -Dziękuję za pomoc i opiekę. Postaram się aby już tutaj nie trafić za szybko. Half ukłonił się z szacunkiem pani Doktor a potem poszedł w stronę wyjścia. Szedł powoli acz stanowczo aby nie forsować tak od razu swojego ciała. Idąc ruszał rękoma i palcami aby odzyskać pełne czucie. Idąc zastanawiał się gdzie teraz ma iść i co w obecnej chwili zamierza robić w Akademii. Jego towarzysze podziękowali lekarce i poszli za czerwonowłosym  Halfem  

Odzyskane HP:24= 520

Odzyskane KI: 0=315

z/w: Plac przed Akademią
avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk800/800Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Gru 09, 2016 8:29 pm
Dzięki nawigacji poprzez mapę, którą dostałem wcześniej udało mi się trafić do skrzydła szpitalnego. To tutaj trafiają wszyscy poszkodowani. Udałem się długim korytarzem w stronę jednej z pielęgniarek mijając po bokach pokoje szpitalne. - Ej, ty! Mam tutaj rannego! - Zawołałem do niej, wtedy do mnie podbiegła i wskazała jeden z wolnych pokoi. Zaniosłem nieprzytomnego do pokoju, zabrałem jego rękę z barków i rzuciłem go na łóżko szpitalne. Odwróciłem go tak, aby leżał plecami i poprawiłem jeszcze jego nogi, żeby również leżały na łóżku równo, a nie zwisały gdzieś po boku. Pielęgniarka zaczęła zadawać podstawowe pytania co się stało.
- Nie wiem jak się nazywa, nie znam go, jestem tutaj nowy. Stracił przytomność na treningu, może zasłabł, to już wasza sprawa. - Pielęgniarka podłączyła go pod kroplówkę i zaczęła robić swoje, gdy skończyła - opuściła pokój. Mam tutaj czekać na trenera czy jednak wrócić na salę i kontynuować trening? Nic nie mówił, więc chyba mam tutaj czekać. Trzymajmy się poleceń, tak, to będzie łatwa i szybka podróż do awansu. W między czasie tego muszę również postarać się o swoje, wzmocnić się, dlatego też bezczynne czekanie odpłaca się na moją niekorzyść. Tak naprawdę to wszystko jest jeszcze przede mną, dlatego tak się niecierpliwię, aby to wszystko zdobyć, co mi się należy. Podszedłem do okna pod ścianą i zacząłem się przez nie wpatrywać w widoki budynków miasta i piaszczyste krajobrazy horyzontu planety w oczekiwaniu na przybycie trenera bądź kogokolwiek innego, kogo również muszę się słuchać. Tak mijał mi czas w bezczynności i oczekiwaniu, straciłem poczucie czasu i nawet nie wiem już, ile tutaj stoję. Może ten słabeusz zdąży do tego czasu oprzytomnieć, zanim nastanie cokolwiek.

OOC:
KONIEC TRENINGU
Regeneracja HP 10%
MG
MG
Liczba postów : 97
Data rejestracji : 07/11/2016

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Gru 12, 2016 7:40 pm
Pielęgniarka natychmiast  podbiegła do nowego kadeta który przyszedł tutaj aby dostarczyć nieprzytomnego ,,kolegę''i z twoją pomocą położyła nieprzytomnego na łóżku. Zbadała go i powiedziała - Nie jest z nim tak źle, parę chwil i wszystko powinno być w porządku. A wiesz może skąd są te świeże ślady? a może to ty je zrobiłeś? Pani Doktor spojrzała na ciebie przenikliwym spojrzeniem. Nie mogłeś tego wiedzieć, ale tak się składa że większa cześć dziewczyn znajdująca się na planecie nie lubi takich samolubnych zachowań i znęcania się nad słabszymi. Machnięciem ręki pokazała że masz już sobie pójść i łaskawie zostawić ją samą. Mogłeś z powrotem wrócić do sali i kontynuować ćwiczenia z trenerem Blackiem. Ciekawe co też w międzyczasie dzieję się w miejscach gdzie cie nie było. Ale może się tego niedługo dowiesz, może dostaniesz swoje pierwsze zadanie? A może ktoś postanowi cię trochę pomęczyć? Odpowiedzi jest wiele, ale czy Mistrz... znaczy nieprzekupny Wszechmogący  przyczyni się do lepszej rzeczywistości dla ciebie?

Occ:
Post tutaj a potem w Sali, Pani doktor pyta czy to ty uszkodziłeś tego gościa którego przyniosłeś. Będą konsekwencje Razz
avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk800/800Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Gru 12, 2016 8:21 pm
Gdy pielęgniarka zobaczyła świeże ślady od razu domyśliła się, że to moja sprawka. Podejrzliwa zaczęła zadawać mi natrętne pytania.
- Cholera. Nie, nie wiem skąd te ślady. Przecież przed chwilą trenowaliśmy, mógł toczyć z kimś sparing i nabić sobie guza. - Odpowiedziałem z agresją na twarzy, ale pielęgniarka i tak nie chciała mnie dalej słuchać. Już chyba sobie wmówiła, że to ja go okopałem. Machnęła ręką w stronę wyjścia patrząc się na mnie oburzona. Czy ona uważa się za zbawcę słabszych? Słabi powinni wiedzieć, gdzie jest ich miejsce. Żałosne, nic tu po mnie. Udałem się w stronę wyjścia, następnie długim korytarzem zmierzałem ku wyjściu ze skrzydła szpitalnego. Kiedy szedłem spoglądałem po pokojach obok i na rannych leżących na łóżkach. Leżeli tam cali w bandażach, niektórzy byli cali w gipsie. Masakra. Przez co oni musieli przejść, że znaleźli się tutaj w takim stanie? Czy to samo piekło do przejścia czeka również mnie? Muszę być przyszykowany na najgorsze, dlatego nie powinienem myśleć teraz o dobrych rzeczach, a uniknę w ten sposób późniejszego rozczarowania. Dalej zmierzałem ku sali treningowej. Trener zapewne czeka na mnie z kolejnym zleceniem, nie powinienem się zbytnio ociągać, ponieważ może być zły na mnie za spóźnienie, choć przeczuwałem coś, że i tak mam już przechlapane za mój wybryk... No nic, mówi się trudno. Kiedy przemieszczałem się po budynku akademii rozglądałem się jeszcze po innych pomieszczeniach w nim, ale nie na tyle długo, żeby spóźnić się na salę.

OOC:
Regeneracja 10% HP
Zt>do Sala treningowa
avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk800/800Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Sob Sty 21, 2017 1:45 pm
Z tematu Czerwona pustynia

Podróż do akademii trwała długo. Zważywszy na to, że byłem ranny i nie potrafiłem latać droga była wyczerpująca. Wiatry na pustyni również mnie męczyły i spowalniały, ale w końcu udało mi się dotarć do miasta centralnego, a potem do akademii. Wchodząc frontowymi drzwiami oparłem się o nie całym swoim ciężarem, aby je otworzyć. Gdy pociągnąłem za klamkę drzwi się otworzyły, a ja upadłem na ziemię. Zacząłem zbierać się z ziemi i iść dalej. Nikogo wokół nie było, ponieważ panowała późna noc, albo chyba już miał nastawać niedługo wschód słońca. Ciężko było mi się w tej chwili skupić nawet nad tym, ponieważ ból przez przepołowienie mnie pociskiem KI w klatce piersiowej powodował wielki dyskomfort. Potworny ból głowy również nie ustępował, cały czas słyszałem tajemnicze głosy w głowie.
Uwolnij mnie! Musisz mnie wypuścić!... Musisz to zrobić! Aaaaaa!
Krzyczała dosyć głośno w mojej głowie, wtedy ból był najbardziej odczuwalny. To coś we mnie siedzi, cierpi i chce wyjść, ale w tej chwili najbardziej zależało mi na samym sobie. Egoistyczne podejście sprawiało, że byłem coraz bliżej tego, do czego właśnie zmierzałem. Idąc korytarzami akademii chwiałem się na obie strony odbijając się od ścian i zostawiając na nich ślady swojej krwi. Nie mogłem się skupić, nie wiedziałem, gdzie jestem. Wtedy dostrzegł mnie jakiś inny saiyanin również przebywający na korytarzu.
- Sanitariusz! - Krzyknął od razu po krótkim spoglądnięciu na mnie. Podbiegł do mnie i przeciągnął moją rękę nad jego barki, wtedy niósł mnie prosto do skrzydła szpitalnego. Trzymałem się za dziurę w klatce i za bolącą głowę na przemian.
Słyszysz mnie?! Musisz mnie uwolnić... Wiesz, co musisz zrobić!
Chciałem mieć chociaż przez chwilę spokój od nękania w mojej głowie, ale nie można było raczej na to liczyć. Po chwili cały ból wszystkich ran odniesionych podczas walki jak i ten głowy sprawił, że dostałem drgawek, przez które nie mogłem się opanować i cały drżałem. Saiyanin zaniósł mnie do jednego z pokoi szpitalnych i położył mnie na łóżko. Wtedy przybiegł lekarz i pielęgniarki, ale byłem wtedy tak skupiony na swoim bólu, że nawet nie zważałem już na to, co robią i o czym mówią. Ból głowy był coraz silniejszy, aż zacząłem przez niego krzyczeć.
- Aaaaa! Wrrrrr! AAAAAAA! - Wydzierałem się na całe skrzydło szpitalne. Możliwe, że pobudziłem innych pacjentów będących tutaj pod obserwacją, jeśli jeszcze spali. Rzucałem się po cały łóżku, odchodziłem już od zmysłów, nie mogłem nad sobą zapanować kompletnie, aż po chwili moje ruchy się uspokoiły, przestałem się już rzucać, odetchnąłem z ulgą i straciłem przytomność. Nie mam pojęcia, czy to z powodu tak potwornego bólu, czy po prostu lekarz podał mi jakieś leki. Nie wiedziałem ani nie słyszałem wtedy niczego, co się dzieje na sali.


***W głowie Kuriego***

Nagle poczułem ulgę, nic mnie nie bolało, już nic nie czułem. Czy... czy ja umarłem? - To była pierwsza myśl, która nasunęła mi się do głowy. Po woli otworzyłem swoje oczy, ukazał mi się obraz nigdy dotychczas nie spotkanego przeze mnie pomieszczenia. Było to ciemne pomieszczenie, nie było widać ścian ani sufitu, ponieważ daleko było widać tylko mgłę. Gdy spojrzałem pod siebie zobaczyłem, jakbym stał na tafli wody, która spokojnie i lekko dryfuje sobie przez dotknięcie jej stopami. Rozglądałem się wokół siebie, ale nic oprócz tego, co wypisałem nie było widać niczego innego. Po chwili usłyszałem głos, ten sam, który słyszałem w głowie wcześniej, ale o wiele bardziej czysty i wyraźniejszy. Spokojny, kobiecy ton usłyszałem zza pleców.
- Nie, Kuri, nie umarłeś. Jesteśmy w twojej głowie. - Obejrzałem się za siebie, wtedy dojrzałem kobiecą postać o demonicznym wyglądzie, długich, czarnych włosach, pięknych a zarazem przerażająco demonicznych oczach pomalowanych, jakby właśnie przed chwilą płakała, dosyć pokaźnych, kobiecych kształtach i ubraną w skąpą, czarno-czerwoną szatę. Stała dalej ode mnie, tak więc zacząłem wolnym krokiem podchodzić do niej. Kiedy byłem coraz bliżej znowu poczułem te dziwne uczucie motyli w sercu. Poczułem się mocno spokrewniony z tą osobą, choć tak naprawdę nigdy w życiu jej nie widziałem na oczy. Chciałem ją dotknąć za ramię, ale kiedy to zrobiłem moja ręka przeleciała przez nią jak przez ducha. Co to ma wszystko znaczyć? Kompletnie nie rozumiem, co się dzieje... Byłem bardzo zdziwiony, kiedy przemachiwałem przez nią ręką jak przez powietrze, wtedy lekko zaśmiała się zakrywając swój uśmiech ręką.
- Wszystko ci wyjaśnię. Nie dotkniesz mnie, ponieważ mnie tutaj tak naprawdę nie ma, tak samo, jak ciebie. - Zacząłem zastanawiać się nad tym wszystkim, ale dalej nic nie rozumiałem. Sytuacja robiła się coraz bardziej skomplikowana. Wtedy znowu się tak samo zaśmiała.
- Oj, Kuriś, Kuriś. Wszystko ci opowiem, ale nie wiem, ile mamy jeszcze czasu. - Spojrzałem się na nią ze zdziwieniem.
- Czy ty... czytasz mi w myślach? - Zapytałem niepewnie, ponieważ odpowiadała cały czas na moje pytania w myślach.
- Pewnie, że tak. W końcu jesteśmy przecież w twojej głowie, mogę czytać ci w myślach jak z książki. - Demonica wydawała się dla mnie przyjazna, miła i pogodna. Uśmiech z jej twarzy nie znikał ani na chwilę. Po chwili położyła swoją rękę na mojej klatce, ale nie mogłem poczuć wtedy jej dotyku, no bo przecież ''jej tutaj tak naprawdę nie ma''. Wtedy zaczęła odchodzić wolno odwracając się ode mnie. Spojrzałem na swoją klatkę piersiową, tam, gdzie mnie dotknęła, wtedy zauważyłem, że mam na sobie jakiś nowy czarno-czerwony strój. Czy to są jakieś czary? Odeszła kawałek na bok, wtedy nad taflą wody, po której chodziliśmy, wyciągnęła rękę. Woda pod jej ręką zaczęła unosić się do góry, a następnie formować w jakiś przedmiot. Po chwili zobaczyłem, że zrobiła z wody dwa krzesła, po czym usiadła na jeden z nich.
- Tak. Posługuję się lekką magią. Usiądź. - Wskazała wtedy miejsce na krzesło z wody naprzeciwko. Podszedłem do krzesła niepewnie i dotknąłem je ręką. Mimo, że jest zrobione z wody i wydawałoby się, że będę mokry po siedzeniu na niej, to jednak okazało się, że jest właśnie suche. Niepewnie usiadłem na nie, następnie po woli oparłem swoje plecy o oparcie i założyłem swoje ręce na klatce piersiowej, a swoją nogę położyłem na drugą nogę. Czuję, że za chwilę nastąpi ciekawa rozmowa.

***


OOC:
Czekam na odpis MG.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Sty 23, 2017 3:18 am
Młody Saiyanin rozsiadł się wygodnie w wodnistym siedzisku, ktoś do niego przemawiał od niedawnego czasu, liczył zdecydowanie na jakieś wydarzenia, gdy nagle poczuł nasilające się mrowienie w kończynach. Wpierw prawe ramie, później to była wyłącznie kwestia czasu, kiedy zamarł w bezruchu i właśnie wtedy zrozumiał, że rozmowa musiała poczekać. Rozwarł oczy i pierwsze co dostrzegł to pielęgniarkę, która to właśnie skończyła wtłaczać dużą strzykawką pewne ilości nieznanej substancji. Czując pewne ukojenie, domyślił się, że zapewne był to środek uspokajający. Nie mógł z siebie wykrzesać nawet szczypty złości, co było sprzeczne z jego naturalnym habitatem, zapewne dostał wysoką dawkę. Lekko odchylając głowę w prawą stronę dało się dostrzec drugą pielęgniarkę oraz lekarza, który bandażował jej rozcięcie na skroni tuż przy lewej brwi.
-Doktorze pacjent wrócił do świadomości - grzecznie poinformowała znajdująca się najbliżej kobieta. Typowa przedstawicielka saiyańskiej społeczności dorabiającej pośród akademickich murów w skrzydle szpitalnym. Z pewnym po wątpieniem, przyglądała się pacjentowi, który nie zdawał sobie sprawy, że zrobił więcej zamieszania, niż na pierwszy rzut oka się wydawało.
-Dobrze, to tylko draśnięcie. Czy pacjent się uspokoił? O tej porze nie możemy pozwolić sobie na dogłębne badania, tudzież skan, za to widać wyraźnie... - Podszedł do Kurisu i szczypcami rozwarł jego prawe oko.
-...źrenice ma wyjątkowo rozszerzone, oczy zakrwawione, niezidentyfikowane drgawki, podejrzewam zażycie jakichś środków wzmacniających obcego pochodzenia. Już parę przypadków zdarzyło się pośród młodych pokoleniem, przenieście go na oddział odkażania, tam z rana zdecydujemy o dalszym toku leczenia. - Dwóch mężczyzn najwyraźniej już w okolicy czekało, gdy ich ręce objęły jego ramiona oraz nogi i przerzuciły na mobilny wózek szpitalny.
-Dostał wysoką dawkę, nie powinien sprawiać kłopotów, ale dla pewności, na miejscu podłączyć do aparatury w celu dalszej obserwacji. Siostro rozumiem, że wszystko jasne? - Jak Doktor przemawiał, tak pielęgniarka kiwnęła w odpowiedzi.
-Co do Pani, proszę się udać do komory regeneracyjnej i sprawdzić co u pacjenta. Po tym co Pani pacjent zrobił, nie będę narażał na dalsze niedogodności. Rozejść się, wykonać. -
Tym samym wszyscy udali się w przynależnym dla nich kierunku. Dwóch mężczyzn z mobilnym wózkiem w którym leżał to Kurisu, wyszło z sali i skierowało się do wydziału toksykologii.
-To jak splunąć sobie w twarz, zero honoru i samodoskonalenia, już raz mieliśmy incydent z kontrolującymi umysł substancjami, a teraz jeszcze zaczęli się panoszyć w porcie handlarze sprzedający łatwe sposoby na rozwój potencjału. Akademia schodzi na psy! - Rzekł pierwszy, ale pielęgniarka, jak ten drugi zupełnie go zignorowali, tylko przytaknęli nieznacznie, ale nie zamierzali robić niepotrzebnych awantur w okolicy pacjenta. Młodziak mógł lepiej się przyjrzeć sobie, najwyraźniej substancje uspokajające to nie wyłączne substancje przepływające obecnie w jego żyłach. Prowizorycznie obandażowany większość fragmentu ciała od klatki piersiowej do stóp, szczególnie wyraźne szwy w okolicy najcięższej z ran zadanych przez jaszczura. Nawet nie kojarzył, by aż tak tragiczny był jego stan, ale może w ferworze walki po prostu nie zdawał sobie z tego jeszcze sprawy. Na zewnątrz było jeszcze ciemno, ale niewiele brakowało do świtu. Chłopak czuł się wyraźnie osłabiony, a tajemnicza istota gnieżdżąca się w jego głowie najwyraźniej potrzebowała jego wyraźnej pomocy. Właśnie przebili się przez obrotowe drzwi prowadzące do wy sal z wydziału toksykologii, parę pacjentów zajmowało łóżka w milczeniu oddając się błogiemu snu. Dwójka z nich wyraźnie i uporczywie chrapała, ale nie wydawało się, by to przeszkadzało reszcie. Jakby leżeli niczym kłody, czekające tylko na żar ze strony kolejnej wstrzykniętej dożylnie substancji.
-Dziękuje - Pielęgniarka odparła z chwilą, gdy mężczyźni przerzucili go na wygodne łoże ze świeżym posłaniem. Było tak przytulnie, że ostatnią rzeczą, którą zobaczył to służka zdrowia lokująca się przy pobliskim biurku. Powieki zrobiły się wyraźnie ciężkie, usłyszał jedno słowo, które zaciągnęło go z powrotem na wodniste siedzisko.
- - Wracaj. - -
avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne - Page 3 9tkhzk800/800Pokoje szpitalne - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Pokoje szpitalne - Page 3 Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Sty 24, 2017 7:21 pm
***W głowie***

Właśnie miała rozpocząć się rozmowa, kiedy nagle w ciemnym pomieszczeniu pojawiło się wszędzie wokół oślepiające światło. Było tak silne, że aż poczułem przez nie ból w głowie, który rozszedł się po całym ciele, aż po chwili nie było nic widać.

***


Kiedy światło zaczęło znikać, a jasność zaczęła wracać do normy pojawiłem się ponownie w sali. Ku moim oczom ukazał się widok wielkiej strzykawki z nieznanym dla mnie w tamtej chwili płynem, który był właśnie wstrzykiwany mi prosto w kanał. Nie przeszkadzałem lekarzom w swojej robocie, ponieważ ufałem im jako nielicznym i nie miałem zamiaru utrudniać im pracy. Zdenerwowało mnie to, że własnie miałem rozmawiać z demonicą, która siedzi w moim ciele przez ten dziwny stan wejścia do swojej głowy, a oni właśnie wybudzili mnie ze snu. Kiedy pielęgniarka skończyła robić zastrzyk i zaczęła odnosić wielką igłę złapałem ją za fartuch, aby nie odeszła. Spojrzałem się na nią agresywnym wzrokiem i spokojnym, aczkolwiek złowrogim tonem zwróciłem się do niej.
- Dlaczego mnie obudziliście?... - Po chwili zacząłem czuć ukojenie oraz drętwienie w kończynach, przez które nieumyślnie puściłem pielęgniarkę, a ona bez odpowiedzi poszła robić swoje. Drętwota zaczęła po woli łapać coraz większą część mojego ciała, aż praktycznie nie mogłem się później ruszać. Moje machnięcia rękoma były sztywne, nie mogłem zgiąć palców u rąk, a moje nerwy jakby nagle zniknęły, wyluzowałem się kompletnie, czas płynął wolno. Nie potrafiłem wtedy już złościć się na nic, byłem bardzo spokojny. Nie mogłem nawet nic wypowiedzieć z ust, a jeśli mi się udało, to było to bardzo niewyraźne. Lekarze dalej robili swoje, aż w końcu doszli do błędnego wniosku, że brałem jakieś substancje wzmacniające.
- Nic nie brałem... - Powiedziałem do lekarza niewyraźnie zaciskając zęby, ale wątpię, aby to usłyszał bądź zrozumiał, co powiedziałem. Lekarze dalej zaczęli robić swoje. Przeniesiono mnie na dziwny, szpitalny pojazd, którym zawieziono mnie do sali toksykologii. Prowadzono mnie przez długi korytarz, kiedy słuchałem dialogu lekarzy na temat dopingów. Idioci... detoks nic nie da... kiedy postawicie mnie już na nogi to je wam z dupy powyrywam... - Mówiłem w myślach spokojnie, nie mogłem się na nic denerwować. To było bardzo dziwne uczucie, niby miałem świadomość tego, co się dzieje, a byłem nadzwyczaj spokojny i nie mogłem nic zrobić. Poczułem się w pewnej chwili jak warzywo. Czekałem wtedy tylko na ten moment, kiedy coś ze mną zrobią, bo odchodziłem już od zmysłów. W pewnym momencie już nawet nie myślałem o niczym, wyłączyłem się kompletnie. Byłem obecny tylko ciałem, a jeśli patrzeć na ten drugi element, to jakby mnie kompletnie tu nie było, jak bym był obecny gdzie indziej. Zanieśli mnie już tam, gdzie zanieść chcieli, dalej robili swoje. Już nawet nie wiem co, nie myślałem kompletnie o niczym, w głowie panowała kompletna pustka, kiedy nagle znowu usłyszałem głos w głowie.
Wracaj.
Zacząłem widzieć coraz jaśniej, aż blask jasności kompletnie mnie oślepił, znowu przestałem odczuwać ból.


***W głowie***

Kiedy jasność stopniowo znowu wracała do normalności znowu pojawiłem się w swojej głowie. Byłem wtedy w pozycji siedzącej, dalej na krześle stworzonym z wody. Siedziałem rozparty szeroko nogami, a rękoma trzymałem się mocno za rączki krzesła. Demonica stała schylona nade mną ''trzymając'' mnie swoją ręką na moim czole, choć pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to zwisające przed moimi oczyma jej kobiecy atut. Całą sytuacja wyglądała na taką, jakby ona znowu przywołała mnie tutaj. Po chwili zabrała swoją rękę i ponownie usiadła na krześle, jej wyraz twarzy zmienił się na poważny i nieco przemęczony. Ugiąłem się w brzuchu lekko uchylając się w dół, głowę oparłem o rękę. To było zbyt wiele jak na tak krótkim czasie, dlatego potrzebowałem chwili, aby zrozumieć, co się dzieje i gdzie jestem. Chwilę tak posiedziałem, po czym przetarłem zmęczone oczy nadgarstkiem i usiadłem znowu w tej samej pozycji, kiedy usiadłem na te krzesło pierwszy raz.
- Już? - Zapytała z troską o mnie, po czym kontynuowała swoją wypowiedź. - Nie spodziewałam się, że tak szybko będą próbowali ciebie obudzić. Nie mam pojęcia, ile mamy jeszcze czasu dla siebie, dlatego przejdę od razu do szczegółów. Zostałam uwięziona w twoim ciele, byłam w nim uśpiona przez kilka lat. Zła aura grzechu, który popełniłeś sprawiła, że się obudziłam. Jest mi bardzo ciasno w twoim ciele. Nie mogę się w nim odnaleźć, dlatego musisz mi pomóc. Musisz popełnić jeszcze więcej złych rzeczy. Musisz sprawić, aby zła przepełniała mnie coraz bardziej, wtedy będę miała dostatecznie dużo sił, aby wydostać się z twojego ciała. - To wszystko było bardzo interesujące. Miałem do niej kilka pytań, które mogłyby rozwinąć moje wątpliwości co do niektórych spraw, których nie rozumiem. Ona może być odpowiedzią na moje wszystkie pytania. Jako, że nigdy nie byłem nastawiany na pozytyw, ani nie potrafiłem łatwo komuś zaufać, nasunęła mi się wątpliwość.
- A czy wtedy twoja ucieczka z mojego ciała mnie nie zabije? Nie rozerwie mojego ciała na strzępy? A może ty chcesz w ten sposób przejąć kontrolę nad moim ciałem? Przecież wcześniej już to zrobiłaś, wtedy podczas walki, więc dlaczego nie miałabyś znowu tego zrobić, tyle, żeby zabrać mi całkowitą władzę nad ciałem?
- Możesz mi ufać, w końcu jestem cząstką ciebie. Jeśli zginiesz to i ja umrę, a na to ci nie pozwolę. Moje wyjście z twojego ciała nie spowoduje u ciebie śmierci, nie musisz się o to bać. Nie pragnę również odebrać ci całkowitej władzy nad ciałem. Mówiłam już, że czuję się tutaj ciasno, co przyprawia mnie o okropny ból. Wolę swoje ciało. - Rozmawiając z nią czułem, że mogę jej stuprocentowo zaufać. Czułem się, jak bym rozmawiał z kimś mocno spokrewnionym. To uczucie powstaje może dlatego właśnie, że ona jest cząstką mnie. To by oznaczało, że jestem po części demonem?
- Jeśli chodzi o spełnienie kilku złych uczynków to raczej nie będzie z tym problemu. To będzie dla mnie błahostka. Jeśli to najważniejsza kwestia, to ja mam parę pytań. Mam nadzieję, że udzielisz mi na nie odpowiedzi w zamian za to, co robię dla ciebie? - Przytaknęła z pogodnym uśmiechem na twarzy, wtedy zacząłem mówić dalej. - Jak to się stało, że pojawiłaś się w moim ciele?
- To dosyć... fantastyczna historia... możesz mi w nią nie uwierzyć, ani ja nie chcę w tej chwili zbytnio tracić czasu na mówienie o pierdołach, więc tylko powiem, jak głównie się tutaj znalazłam. Próbowałam uciec z piekła. Znalazłam pewien sposób, ale był bardzo niepewny... W świecie żywych moi przyjaciele mieli znaleźć odpowiednie ciało i pozbyć się z niego duszy, aby było puste. Wtedy moja dusza miała opuścić swoje ciało, a wejść do nowego, tylko że... nie mam pojęcia, dlaczego pojawiłam się w twoim ciele. Coś musiało pójść nie tak, ale nie teraz o tym. Nie jestem pewna, czy to rozumiesz, bo to trudne. Nie przesiaduję u ciebie długo, ale też nie mogę stwierdzić, ile już czasu tutaj jestem. Popadłam w sen. Może zauważyłeś, że nagle coś się zmieniło w twoim życiu albo wyglądzie? - Zacząłem głęboko zastanawiać się łapiąc się za głowę i uchylając ją w dół. Siedziałem tak i myślałem, myślałem, myślałem. Cofałem się w przeszłość myślami coraz dalej, aż w końcu natrafiłem na pewne zdarzenie.
- Tak. W sumie to nawet całkiem niedawno zacząłem się o tym zastanawiać. Pojawiły się u mnie wystające, wilcze kły. Pamiętam, że nie były one od zawsze, ale też nie pamiętam, w którym momencie to się zmieniło, ponieważ to było dawno... no i jakby mój charakter się zmienił, na bardziej zły, mroczny.
- Tak... to całkiem możliwe. - Zaczęliśmy razem zastanawiać się nad tym wszystkim. Ja bardziej na zdarzeniach, które miały ostatnio miejsce w moim życiu, natomiast ona zapewne rozmyślała o swoich sprawach. Pomyślałem, że pomogę demonicy, chociażby ze względu na to, że cholernie czuję się z nią powiązany i coś w środku nie mogło mi pozwolić na to, aby cierpiała.
Wciąż pozostawało kilka pytań, ale czas chyba właśnie się już skończył. W pomieszczeniu znowu zaczęło robić się coraz jaśniej, aż światło ponownie zaczęło mnie oślepiać. Wzrastało szybko, ale w pewnej chwili stopniowo jasność opadła tak, że widziałem, jak ''trzyma'' mnie znowu ręką na czole i przytrzymuje mnie tutaj jeszcze przez chwilę. Najwyraźniej było jeszcze coś pilnego, co chciała powiedzieć.
- Nie mam już mocy, aby rozmawiać z tobą w głowie, ani żeby przemawiać do ciebie. Osłabłam! Musisz szybko napełnić mnie złą aurą, która da mi siłę! Wtedy znowu się spotkamy!... - Nie dokończyła dalej. Białe światło znowu się nasiliło do takiego stopnia, że nie był nic widać, a głos krzyczącej demonicy jakby oddalał się ode mnie echem. Znowu wracam do realiów...

***
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Sty 24, 2017 9:47 pm
Gdy Kurisu otworzył lekko oczy, oślepiło go poranne światło bijące z okna na przeciwległej ścianie. Z tego miejsca miał widok na cały pokój - niewielką salę, w której jakimś cudem zmieszczono biurko i aż cztery łóżka.
Szybko zauważył, że jest podpięty do szpitalnych aparatur i kroplówki. Jego rany były świeżo zabandażowane. Odczuwał lekki ból po ostatniej walce. Kręciło mu się też w głowie i miał mdłości, być może spowodowane silnymi lekami, jakie zaaplikowano mu w nocy.
Na sali panowało poruszenie. Młoda pielęgniarka oraz saiyański dryblas w stroju salowego, wisieli nad łóżkiem jednego z pacjentów - dwudziestoparoletniego halfa. Na drugim łóżku leżał inny chłopak, ogoniasty z bandażem na głowie.

- Nie idę, nie chcę, nie zmusicie mnie! - krzyczał half. Jego metalowe łóżko, które widziało już chyba niejedną wojnę na Vegecie, uderzało rytmicznie o ścianę od jego podrygiwania. Salowy przyciskał go do materaca.
- Zamknij ryj! - krzyknął zniecierpliwiony.
- Arni, proszę się tak nie wyrażać! - zganiła go pielęgniarka, pograżając palcem. - a Pan, Panie Lont, proszę się nie awanturować. Być może to już ostatni raz, kiedy aplikujemy Panu Palixados. Ale o tym musi zdecydować lekarz.
- Wiecie, gdzie to mam? WIECIE? I tak będę brał! I tak... blumumumum.

Pokoje szpitalne - Page 3 15176a53

Salowy wetknął chłopakowi w usta gumową kulkę i z pomocą pielęgniarki przypiął do łóżka. Po tym bez słowa wyprowadził łóżko przez główne wejście na korytarz.
Pielęgniarka przetarła czoło i zapisała coś w swoim notatniku. Po chwili podeszła do drugiego pacjenta.
- Pan Lux... Widzę, że czuje się Pan już dużo lepiej.
Chłopak miał na twarzy wymalowany szeroki uśmiech od ucha do ucha.

Pokoje szpitalne - Page 3 Db5c119eb8f3b1849442760052f84c9d

- Tak, widzi Pani? Nie stawiam oporu.
- Tak, jest Pan tez dużo grzeczniejszy niż wczoraj. Leki uspokajające zadziałały?
- Czuję się bardzo dobrze. Nie wiem, jak to opisać. - zastanowił się przez krótką chwilę - Po prostu świat wydaje się taki piękny i dobry! - powiedział, a Pielęgniarka czule pogłaskała go po głowie.
- To wspaniale.

Nikt nie zauważył do tej pory, że Kurisu się obudził.

Wygląd pielęgniarki:
Sponsored content

Pokoje szpitalne - Page 3 Empty Re: Pokoje szpitalne

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito