Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Pokoje szpitalne

+6
Red
Raziel
Ósemka
Colinuś
NPC.
NPC
10 posters
Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Pokoje szpitalne Empty Pokoje szpitalne

Sob Cze 02, 2012 1:19 pm
Mnóstwo łóżek i mnóstwo pacjentów. Głównie kadetów i piechoty. Nie ma podziału na męską i żeńską część toteż niekiedy wychodzi stąd więcej osób niż tam trafiło.
Anonymous
Go??
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Paź 16, 2012 10:11 pm
Podtrzymując Haz’a i targając za sobą jakiegoś nieprzytomnego wymoczka zmierzał korytarzami w kierunku miejsca przeznaczenia dla niepokornego kadecika który w końcu nagrabił sobie tak że znajduje się w takim, a nie innym stanie. Jakby nie było to Nat nie chciałby oberwać za brak okazania szacunku, wychowano go jak należy i wolał się tego trzymać w końcu każdy kto wstępuje do akademii powinien mieć już coś wpojone do głowy przez rodziców czy też starsze rodzeństwo, ale najwyraźniej przytrafiają się też takie przygłupy jak ten którego właśnie ciągnie za ogon przypadkowo obijając o ściany. Kiedy już przekroczył próg do pokojów szpitalnych rozmachał nieprzytomnego i cisną nim w kierunku pierwszego lepszego wyrka, na którym wylądował tyłkiem do góry świecąc pośladami. Nat nie zwracając na niego już większej uwagi wymaszerował z pomieszczenia wraz z rannym Hazardem idąc w miarę szybkim tempem w kierunku pomieszczenia regeneracyjnego.

z/t x2 -----> Pomieszczenie regeneracyjne

OOC:
Blade: leżysz na wyrku świecąc pośladami
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Paź 17, 2012 12:15 pm
Młody Saiyan powoli budził się i nie wiedział co dokładnie wokół niego się działo. otwierał powoli ociężałe powieki, żeby dowiedzieć gdzie dokładnie się znajduję, widział iż jest w jakiejś lecznicy dla kadetów i innych wojowników. Nie wiedział za bardzo dlaczego tak został sponiewierany, ale nie obchodziło go to. Czuł palący ból rozchodzący się po całych plecach. Tak go bolało, że położył się z powrotem z trudem na brzuch i podciągnął gacie, bo widział, że też miał je nieco przypalone, ale dało radę zasłonić tyłek. Wiedział, że jest tutaj sam, bowiem miał wrażenie, że wyczuwał on czyjąś obecność, zapewne był to ktoś z lekarzy. Po dłuższym czasie leżenia postanowił spróbować się podnieść z niego, lecz nie miał siły, po tym jak został skatowany przez swojego trenera. Młody Saiyan widział przez okno, jego łóżko znajdowało się przy oknie, zobaczył znowu tego dziwnego saiyana, który sprzątał dziedziniec. Blade sobie przez chwilę pomyślał:

(Kurde, dali mu lepszą robotę od mojej, ale ja się sprzeciwiłem, a on jest za miękki żeby się postawić)

Saiyan przyglądał się jak inny kadet sprząta dziedziniec, ponieważ nic lepszego nie miał do roboty. Podczas oglądania jak inny saiyan sprzątał, Blade zrobił się senny, więc miał zamiar się zdrzemnąć, bo nie chciało mu się za bardzo czekać na lekarza lub pielęgniarkę którzy mieli do niego przyjść i wyleczyć jego rany.
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Paź 22, 2012 6:35 pm
Nim Blade się obudził, sala w której leżał całkowicie opustoszała. Nie wiadomo skąd pojawił się przed nim dość specyficznie wyglądający doktor:
Pokoje szpitalne Doktor
Uśmiechał się dziwnie niczym psychopata. W ręku trzymał strzykawkę z dziwną czerwoną cieczą. - Nim się obejrzysz postawię cię na nogi... hyhyhy... - Mimo zapewnień wydawało się, że Blade wcale nie jest bezpieczny. Doktorek szybkim ruchem wsadził mu igłę w tyłek jakby chciał dźgnąć go nożem. Lekarstwo było na tyle silne że powodowało odrętwienie całego ciała i przy tym niesamowity ból. Kadet szastał się na boki. Po około minucie uczucie zniknęło jak ręką odjął.
- Coś taki zdziwiony? Mówiłem, że postawię cię na nogi nim się obejrzysz... - Całkowicie spoważniał. Rzucił mu nowy uniform. - Ubierz się i spadaj stąd. Mamy masę innych pacjentów. - Po czym wyszedł zostawiając saiyana samego ze sobą.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Paź 22, 2012 7:10 pm
Saiyan po swojej drzemce, gdy obudził się, zobaczył że cała sala opustoszała, widział że jakaś postać w okularach do niego podchodzi. Blade martwił się trochę, że ten doktor może mu zrobić coś złego, ponieważ uśmiechał się do niego jak szaleniec. Kadet widział, że doktor nagle uniósł dłonie w których trzymał wielką strzykawkę. Młody Saiyan wiedział, że to jest jego lekarstwo i powrót na dalsze treningi jakie go czekają. Usłyszał on słowa doktora. Blade nie zauważył, gdy ten odwrócił go i wbił mu w tyłek strzykawkę. Poczuł lekkie mrowienie, a po chwili przeszywający ból, który jakby na chwilę sparaliżował ciało młodego Saiyana. Po minucie, Saiyan zdziwił się, że to dziwne uczucie już zniknęło i czuł się cały i zdrowy. Usłyszał słowa doktora, po czym chciał już iść, gdy ten rzucił mu nowy uniform i kazał mu się ubrać. Blade zaczął się ubierać w swój nowy strój, gdy się już ubrał pomknął szybko do sali treningowej zameldować się, żeby się za bardzo nie martwili. Biegł tak szybko, że nie zwracał uwagi, ale starał się uważać, żeby na nikogo nie wpaść i się nie spóźnić .

z/t- Sala treningowa.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Lis 02, 2012 5:54 pm
Saiyan powoli szedł z niewielkim balastem na plecach, który mu trochę wadził. Nie miał zamiaru na nikogo wpaść, nie miał dobrej widoczności, bo ręka nieprzytomnego saiyana zasłaniała mu twarz. Widział, że jak zwykle nie ma nikogo przy recepcji, bo zazwyczaj przechodziło się obok niej, żeby dojść do skrzydła szpitalnego. Miał ją źle zapamiętaną, ale nie musiał przecież do niej wracać. Widział on już powoli, że zbliżał się już do skrzydła szpitalnego. Mijał on pomieszczenie z kabinami regeneracyjnymi, a także ominął pokój pielęgniarki, której nawet nie było pewnie w pokoju, ale jego za bardzo to nie obchodziło, chciał się pozbyć ciężaru. Musiał on niestety otworzyć z kopa drzwi, ponieważ przytrzymywał rękoma swojego nieprzytomnego przeciwnika. Rzucił nim na łóżka, przez co wylądował jego rywal twarzą w poduszce. Otarł swoje czoło z cieknącego potu. Powiedział głośno, miał nadzieję, że ktoś go usłyszy:

-Zostawiam wam tutaj nieprzytomnego saiyana, niech poczuję jak to jest być leczonym na staroświecki sposób, ja się zmywam.

Po swoich wypowiedzanych słowach, pokierował się od razu w stronę koszar, podobno tam na niego czekała jego nagroda.

Spoiler:
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Nie Lis 11, 2012 4:04 pm
Chłopak łaził przed siebie z pewnym balastem na plecach. Niestety przez to wiele nie widział, więc miał nadzieję, że na nikogo nie wpadnie, nie potrzeba mu znów walki, zważywszy też, że zmęczony nikomu nawet rady by nie dał. Ten gość chyba ważył więcej od niego, ale to Altairowi nie robiło różnicy. Trzeba była jednak uważać by po drodze nie wpaść na tego szalonego doktorka, bo by było krucho z nim. W każdym razie chłopak u niego sobie nieźle nagrabił a jego imię i nazwisko coś wypadło mu z głowy. Pewnie dlatego, że usłyszał je od innych. No cóż sam się nie przedstawił to trudno jego wina. Minął wiele pokoi takich jak pokój pielęgniarki, którego nawet nie widział i w nim nie był, pomieszczenie z kabinami regeneracyjnymi, niestety do niego jako kadet nie miał miejsca, lecz nie zamierzał się poddać. Po odpoczynku trzeba wziąć się za ostry trening, bo nadal jest za słaby, a pragnie więcej, o wiele więcej mocy. Pragnie prawdziwej potęgi dzięki której wszechświat będzie posłuszny jego woli! Cóż marzenia. W każdym razie będzie trzeba potrenować. Trzeba było najpierw pozbyć się tego ciężaru, co sporo nerwów mu popsuł. Był już w okolicach skrzydła szpitalnego więc powinien niedługo dotrzeć na miejsce, a potem sobie wreszcie odpocznie. Po pewnym czasie dotarł na miejsce i otworzył jedną ręką drzwi. Widział wiele saiyanów na łóżek też nieźle pobitych, rzucił saiyana na jedno z nich, a sam wybrał inne. Położył się wygodnie i zasnął, mając nadzieje na spokojny, leczniczy sen.

OOC: Leczenie Start 16:04


Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Sro Maj 01, 2013 8:54 pm, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Nie Lis 11, 2012 4:35 pm
Blade powoli zaczął się wybudzać, czuł że znajduję się na miękkiej pościeli, która był na jednym skrzydeł szpitalnych. Miał on przymrużone oczy i widział wokół siebie innych saiyan, a na wprost widział swojego rywala, który też odpoczywał. Pewnie był z lekka padnięty po walce, nie dziwił się, to była dla niego świetna walka. Odpoczywał i czekał aż przyjdzie do niego doktorek, bo za pewne przyjdzie po niego i użyję tego dziwnego czerwonego środku co ostatnio. Miał nadzieję, że szybko wróci do formy, ponieważ nie mógł zajmować łóżek, ponieważ zawsze nowi ranni saiyanie z jego rasy mogą przyjść.

OCC:
Leczenie start - 16:10



Ostatnio zmieniony przez Blade River dnia Pon Lis 12, 2012 2:25 pm, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Lis 12, 2012 1:50 pm
Mężczyzna obudził się prawie z krzykiem, cały spocony i ciężko oddychający, nie mogąc nawet złapać jednego oddechu, do tego dochodziło te zmęczenie, a przecież był wyspany! Znów miał te koszmary które go męczą odkąd się znalazł w tym świecie, również słyszy głowy które każą mu zabijać...przelewać krew...jak najwięcej krwi. Rozkoszować się śmiercią i zniszczeniem. W koszmarze widział siebie, jak morduje inne żyjące istoty. Nic nie mogło się uchować. Nic nie mogło się ukryć czy też uciec. Wszystko było zagrożone, a światy płonęły, a ich wody były zalane krwią. Iście apokaliptyczny obraz. On był w samym jego centrum. To on zabijał i rozkoszował się krwią, jak jakiś demon. Istota żyjąca tylko dla zabijania i niszczenia, omamiona żądzą władzy. A w tym śnie usłyszał jedno imię...Lethal. Czy tak miał na prawdę na imię? Wyciągnął przed siebie ręce, by się upewnić kim na prawdę jest, gdyż sam siebie już nie poznawał. Oddychał powoli rozkoszując się każdym nabranym oddechem. Ponownie położył się na łóżko oddając się rozmyślaniom. Trzeba jednak było wstać i trenować, nie mógł pozwolić sobie na odpoczynek. Wstał z łóżka praktycznie wypoczęty co było dziwnie, gdyż jeszcze nie dawno tak się nie czuł. Wziął swój czarny scouter i ubranie i poszedł się przebrać w wolne miejsce, z dala od innych. Po przebraniu i włożeniu scoutera na ucho, rozluźnił ramiona i skierował się do wyjścia z pokojów szpitalnych z zamiarem pójścia na sale treningową.

OOC: Leczenie Koniec 13:50, Pokoje Szpitalne -> Sala Treningowa


Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Sro Maj 01, 2013 8:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Lis 12, 2012 2:23 pm
Blade powoli zaczął się wybudzać, czuł przez sen, że dostał on jakiś zastrzyk, pewnie to była sprawka doktora, ale miał szczęście że spał. Powoli czuł, że odzyskuję siłę we wszystkich mięśniach, podniósł się on lekko do góry i zaczął sprawdzać wszystko po kolei. Najpierw zaczął zgniatać swoją dłoń w pięść, potem była prawa dłoń, widział że w obydwu ma czucie. Usiał on na łóżku, bał się, że jak stanie na nogach to upadnie na glebę. Postawił on najpierw lewą nogę, a potem szybko drugą. Zgiął się trochę na nich, widział że odzyskał siły w nogach. Widział on jak czerwonooki już wyszedł. Zobaczył, że jego ciuchy leżą na niewielkim stoliczku obok łóżka. Założył je z powrotem, ruszył od razu w stronę sali treningowych, tam też ruszył jego rywal z którym przegrał, lecz zanim wyszedł, pościelił ładnie łóżko, żeby było gotowe dla kogoś innego. Miał nadzieję, że nie będzie od razu się sparing-ował kolejny raz z kimś nowym.

OCC:
Koniec leczenia 14:22

Spoiler:
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Lis 30, 2012 12:53 pm
Saiyan ponownie nie wiedział gdzie się znajduję. Powoli otwierał oczy, miał je przymrużone, nie miał siły ich do końca otworzyć. Widział przez swoje przymrużone oczy, że kilku innych kadetów też leży, lecz w gorszych stanach. To go za bardzo nie dziwiło, sam fakt, że nie pamięta jak się tu znalazł. Poczuł, że ma coś w swoim tyłku, zaraz szybko to wyjął, zobaczył że są to rozkazy dla dowódcy. Podciągnął z powrotem resztkę swoich spodni, ponieważ były w strasznym stanie tak jak i cały jego ubiór. Przełożył się na plecy, ponieważ ciągle leżał na brzuchu, przez jedną małą rzecz, która wcześniej była włożona w jego zadek. Za dużo to on nie miał do roboty, miał nadzieję, że szybko się wykuruję, ponieważ nie mógł olewać treningów, miał nadzieję, że stanie się silniejszy. Z pewnością tak będzie, lecz musi jeszcze ciężko trenować, by osiągnąć co ta lesbijka z którą walczył. To było naprawdę niesamowite, taka moc w takiej drobnej istocie. Myślał nad tym jak to osiągnąć, miał nadzieję, że kiedyś będzie mógł ją spotkać i porozmawiać o ukrytej mocy drzemiącej w niej.

OCC:
Leczenie Start 12:53
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Gru 05, 2012 8:18 pm
Doktor Ząbbruchen:

Pomieszczenie szpitalne jak zwykle było bardzo przepełnione tłumami rannych. To jedni z siniakami, to drudzy z połamanymi kośćmi, jednak to co strażnicy przynieśli wręcz zaskoczyło doktorka. Saiyanie rzucili mu pod nogi jakieś półnagie truchło, które miało dość rozległą ranę na tyłku i trzymało w dłoni jakiś lekko brązowy list. Doktor Ząbbruchen skrzywił się lekko, gdy to zobaczył. Jakoś nie za specjalnie chciał brać się za leczenie tego kadeta, ale mimo wszystko do jego obowiązków należała pomoc rannym. Wskazał dłonią na łóżko, na którym dwójka strażników posadziła ledwo żywego Blade'a. Chwilę później ci mili panowie odeszli, salutując tym samym okazując szacunek. Wygląda na to, że doktor Ząbbruchen był tutaj ważną osobistością...
- Całkiem rozjebany... - Rzekł mężczyzna, wpatrując się w kadeta, który ostatkami sił próbował założyć na tyłek swoje spodnie. Uśmiechnął się krzywo, a jego złoty ząb wręcz zaczął mienić się pięknym blaskiem. - Pamiętam cię... To tobie nie dawno podawałem to czerwone gówno. Z tego co pamiętam, to od razu postanowiło cię na nogi... - Rozmyślał, w pewnym momencie sięgając do szuflady obok. Wyjął z niej metrową strzykawkę, którą wbił do pojemnika znajdującego się obok otwartego okna. Chwycił za tylny uchwyt, po czym nabrał zawartości, która od teraz kwalifikowała się do końskiej dawki. Zbliżył się do kadeta, uniósł metrowy przedmiot na wysokości rowu, po czym zapakował do środka igłę, przez którą zaczęła wlewać się zawartość beczki...
- Dostałeś zajebiście dużą dawkę, po której będziesz od teraz hasać jak prawdziwy koń, hihi.... - Odparł, wyjmując przedmiot z tyłka kadeta, który chyba będzie od teraz unikał spotkania z tym doktorkiem. Wredny to on jest i widać, że zboczony, skoro wpycha takie grube igły w tyłki nowym, ale mimo wszystko jego sposoby są bardzo skuteczne. Blade po dostaniu końskiej dawki natychmiast wstał z loży i choć dupa go bolała, to pomaszerował sobie gdzieś. Doktorek za to uśmiał się do łez, chwilę później idąc leczyć innych potrzebujących.

OOC:
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Sro Gru 05, 2012 10:59 pm
Blade czekał aż zostanie wyleczony. Trochę to trwało zanim ktoś miał ochotę zwrócić na niego uwagę. Nagle usłyszał on, że ktoś idzie w jego stronę, gdy odchylił głowę, zobaczył że to jest nie kto inny jak doktor. Nie dziwiło go to, że zawsze musiał na niego trafić, wiedział że on tu jest najlepszym doktorem, przez jego specjalny czerwony specifik, który wyglądał jak jakaś galaretka lub po prostu maź. Zobaczył, że razem z doktorkiem, są jacyś strażnicy, trochę kadeta to dziwiło, lecz miał nadzieję, że zaraz stąd pójdzie dzięki specyfikowi lekarza. Nagle poczuł on, że podnoszą go z podłogi, wyjęli mu rozkaz od kadetki, położyli go na łóżko. Doktor podszedł do niego i powiedział jakieś słowa, saiyan dokładnie ich nie usłyszał, ale chyba wiedział co ma na myśli. Kątem oka widział jak doktorek odchodzi od niego i idzie do jakiejś szafki, zobaczył wielką igłę, większą niż te pozostałe. Nie dziwił się jemu, przecież wiadome było jak to się skończy. Podszedł do niego z powrotem, wymierzył i wbił w tyłek kadeta, trochę go to zabolało, ale bez przesady. Ponownie usłyszał słowa doktora, że dostał porządna dawkę, miał taką nadzieję. Zrobił salto nad doktorem i czuł się jak nowo narodzony. Podziękował gestem i pobiegł w stronę sali, musiał porządnie potrenować. Nie chciał wyjść z formy, wiedział że Altair na pewno będzie miał zamiar jeszcze z nim walczyć, więc postanowił wznowić trening, żeby nie być w tyle za nim. Udał się od razu w stronę sali.

z/t - sala treningowa.
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Pon Gru 10, 2012 4:27 pm
Altair ciągnął kadeta za ogon po całych korytarzach wystawiając go na widok publiczny, bo po stołówce miał już jazdę, a teraz pora na cały labirynt. Oczywiście współczuł mu i uważał, że ma jaja postawić się osiłkowi...nie kucharzowi bo powinien to zjeść co mu dano. Kadeci nie mają jakiś wytrawnych rzeczy. Na szczęście Altair jako Nashi dostanie teraz normalne żarcie, a nie jakąś breję. Podobnież dają tam jakąś różową breje, o dziwnym smaku ale dość smaczną(coś jak ziemniaki), pieczone bądź duszone mięso i coś tam jeszcze. Czyli nie tak źle. Po papce którą zjadł omal nie padł, i nie wyrzygał zawartości. Oczywiście takie same odruchy wymiotne miał widząc kadeta będącego w koszu na śmieci. Nie przyjrzał mu się bliżej to teraz było okazja. Trzeba było przyznać, że się nie zdziwił tym kogo widzi. Toż to babka klozetowa. Dostanie on teraz kolejne przezwisko jakim jest śmieciarz. Naprawdę oryginalnie nie ma co, ale każde dla niego jest dobre. Ciągnął go dalej, aż w końcu nie dotarł do pokoi szpitalnych. Po drodze oczywiście minął sporo sal, ale wiedział doskonale która jest która. Scouter spisywał się doskonale, i czarnowłosy sprawdził poziom mocy ogoniastego. Nieźle. Był prawie na równi z poziomem chociaż trochę mu brakowało. Musi się ostro wziąć za trening, by nie dać się przegonić. W końcu dotarł do szpitalnych łóżek i rzucił kadeta na wolne. Nadal miał wbity widelec w zad, ale wolał tego nie ruszać. Doktor go poskłada do kupy. Po zrobieniu tego co miał ruszył do sali treningowej z zamiarem potrenowania.

OCC: Leczenie 10% KI
Pokoje Szpitalne -> Sala Treningowa
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Gru 11, 2012 6:18 pm
Doktor Ząbbruchen:

Doktor, jak w każde popołudnie przesiadywał sobie w swoim gabinecie, zastanawiając nad tym, czy nie zmienić pracy. Mimo wszystko ta wydawała mu się być już trochę nudna, ponieważ ostatnio rzadko miewa naprawdę ciężkie okazy. On lubi składać kupy złamane kości, czy też uśmierzać ból za pomocą swojej wielkiej strzykawki. A zamiast robić, to co by chciał, to tylko opatruje bandażem pojedyncze rany, które Saiyanie sobie robią, albo na treningu pod okiem trenera, albo na jakieś beznadziejnej misji. I coś nagle go ruszyło, gdy dostrzegł dopiero co awansowanego kadeta, który ciągnął coś po ziemi. Mężczyzna kazał mu odejść, po czym przyjrzał się dokładnie osobnikowi. Wygląda na to, że zemdlał...
- Ho... Doskonale cię pamiętam kadeciku. Wygląda na to, że tym razem też coś przeskrobałeś... - Rzekł, dotykając ramion i nóg nieprzytomnego kadeta. Obie te części były jak sflaczałe poduszki, co oznaczałoby, że Blade ma połamane kości. Normalnie zbawienie dla doktora, któremu brakowało wrażeń. Miał nawet szczęście, że Saiyan się jeszcze nie obudził. Szybko uniósł go do góry, kładąc na wielkim łożu, po czym skoczył szybko po jakiś nożyk i dziwną substancję. Obie te rzeczy położył na stoliku, po czym zdjął swoje okulary, zakładając zupełnie inne, grubsze. Musiał się zabezpieczyć, ponieważ będzie teraz robił skomplikowany zabieg. Chwycił za nóż, po czym zaczął robić nacięcia na skórze Blade, majstrując palcami w kościach, które musiał własnoręczne od wewnątrz układać. Denerwowały go te drobinki, które walały się tuż obok grubszych części, więc po prostu je wyrzucił, zaklejając jakimś metalowym ustrojstwem. Jak nastawił ręce, zaczął szybko szyć, polewając nacięcie glutem, który skutecznie zaczął wypalać powstałą bliznę, po której nie było już ani śladu. To samo zresztą zrobił z nogami tylko, że zajęło mu to trochę więcej czasu... Nie mniej jednak zabieg się udał i kadet miał nie małe szczęście. Po wszystko doktor zdjął wielkie gogle, zakładając swoje poprzednie.
- Łuf... Trochę mi to zajęło czasu. - Rzekł, spoglądając na zegarek i ocierając dłonią spocone czoło. No, ale coś zaczęło go niepokoić. Kadet mimo iż zemdlał, to powinien się już dawno wybudzić. A skoro tego nie robi, to będzie mu musiał w tym pomóc. Mężczyzna udał się do łazienki, z której przyniósł wiadro napełnione wodą, z którą stanął nad śpiochem. Uśmiechnął się szyderczo, po czym wylał całą tą zawartość na kadeta, który błyskawicznie stanął na proste już nogi.
- Poskładałem cię, więc możesz odejść. Nie mniej jednak wracaj częściej, ponieważ lubię zajmować się trudnymi przypadkami, haha!!!! - Zaśmiał się, po czym wrócił do papierkowej roboty.

OOC:
Anonymous
Gość
Gość

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Wto Gru 11, 2012 6:45 pm
Saiyan ciągle leżał nieprzytomny, nie wiedział co się z nim dzieję. Czuł przez sen, że ktoś majstruję przy jego całych rękach i nogach, nie czuł bólu co go dziwiło. Czuł się jakby był w pustce, we wnętrzu swojego ciała, wszędzie ciemno, tylko on cały nagi. Myślał dlaczego jemu zawsze przytrafia się coś złego.
Zachowywał się tak jak powinien , jeśli jest za miły to też źle. Blade chciał się wynieść, ale nie mógł się poddać. Po chwili, nagle wszystko zniknęło, poczuł on zimno, które obudziło go. Otworzył on oczy, zobaczył on doktorka, który mógł zabić uśmiechem. Powiedział mu, że go poskładał, kadet się ucieszył, więc starał się poruszyć najpierw wszystkimi kończynami, żeby sprawdzić w to co mówi doktor.
Na początek coś łatwego, ruch dłońmi, poruszał wszystkimi palcami po kolei, po to by sprawdzić czy jest w pełni sprawny. Wszystko się zgadzało, teraz najgorsze przed nim, czy będzie mógł znowu chodzić. Powoli zaczął poruszać palcami u nóg, bo bał się, że nie będzie już biegać i ogólnie chodzić. Palce wszystkie były w normie, podniósł się i siedział na łóżku. Zszedł z łóżka, zrobił pierwszy krok, potem kolejne, wszystko było okej. Podziękował on doktorowi ukłonem, założył na siebie szaty, ciuchy szpitalne włożył do pojemnika na pranie, ruszył w stronę swojej kwatery, ponieważ trenera nie było, więc mógł odpocząć.

z/t - Kwatera Blade'a Rivera
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne 9tkhzk0/0Pokoje szpitalne R0te38  (0/0)
KI:
Pokoje szpitalne Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Sty 18, 2013 12:02 am
Wreszcie po kilkunastu minutach tułaczki z bólem w plecach co jakiś czas się zatrzymując by się przeciągnąć, młody kadet zmaltretowany przez trenera dotarł do celu swojej podróży gdzie miał wypełnić pierwszą swoją misję-skrzydło szpitalne. Po drodze spotkał jakąś pielęgniarkę czy wie o jakieś sali którą trzeba sprzątnąć bo został przydzielony do tego zadania. Miła dziewczyna wskazała mu gdzie ma iść. Nie miał na co czekać. Domyślał się, że zadanie nie będzie miłe i przyjemne a na jego wykonanie ma tylko godzinę. Podszedł do drzwi wzdychnął i otworzył je. Z zamkniętymi oczyma wszedł do pomieszczenia jednak po samym zapachu mógł dużo wywnioskować. Zamknął drzwi od środka i otworzył oczy. Bród, wymiociny, krew... Pierwsze za czym się rozejrzał to jakieś rękawiczki. Szukał po szafach i po pięciu minutach udało mu się znaleźć. Wziął jakiś pierwsze naczynie i umył je pod bieżącą wodą. Odstawił na bok by resztki wody spłynęły z niej. Umył kilka rzeczy po czym wytarł je suchym ręcznikiem leżącym nieopodal. Czynności te powtarzał cyklicznie jednak po dwudziestu minutach pracy plecy na tyle go rozbolały, że musiał na chwile usiąść. Wziął jakieś krzesło oparł się przeciągnął i myślał co ma zrobić teraz. Postanowił, że na dużej szafce poukłada te naczynia które umył. Narzędzia włoży do jakieś skrzynki potem tak ogólnie posprząta i przed wyjściem umyje podłogę. Zrobił jak zaplanował mył narzędzia, naczynia na czym spędził najwięcej czasu. Poukładał je w zależności od kształtu i wielkości. W sumie nie wiedział jak się te naczynia nazywają i do czego służą ale jego zadanie nie brzmiało "dowiedz się do czego co jest" a "posprzątaj k***a!"Potem zaczął myć narzędzia. No cóż oczywiście nie mogło obyć się bez krwi. Uciął się delikatnie jakimś narzędziem w palec. Włożył go do buzi chwile trzymał, myjąc w tym czasie jedną ręką. Po chwili wyjął i pracował na tyle ile mógł. Czas uciekał nieubłaganie zostało dwadzieścia minut. Narzędzia były już poukładane i czyste. Wziął szmatkę przetarł szafki i poukładał meble.

Piętnaście minut? No na dojście te pięć minut trzeba liczyć... Zdążę...-powiedział chłopak po czym znalazł jakiegoś mopa i zaczął myć podłogę. Cały czas pracował na wyprostowanych plecach. Poszłoby mu o wiele szybciej gdyby mógł się z chylić no ale życie nie jest takie proste... Skończył po siedmiu minutach. Odstawił mop przeciągnął się, wyszedł z pomieszczenia i udał się w kierunku sali treningowej.

-Ahhh bogowie sprawcie żeby tym razem obeszło się bez bólu proszę....-Myślał Vernil mijając drzwi przechodząc korytarze by zameldować zakończenie zadania.


z/t
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne 9tkhzk0/0Pokoje szpitalne R0te38  (0/0)
KI:
Pokoje szpitalne Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Mar 29, 2013 8:42 pm
Vernil całą drogę do łazienki uważnie patrzył na partnerkę czy nic się nie dzieje. Co jakiś czas zdarzało się, że Ósemka chciała się z powodu bólu nogi i w tym momencie pomagał jej by ta się nie przewróciła. Wolałby pomóc jej iść służąc, jako podpora albo coś jednak Vivian była zbyt samodzielna na takie coś. Gdy dotarli na miejsce na chwile się rozdzielili. Ubrudzony jedzeniem chłopak wszedł do męskiej toalety by się odświeżyć. Stanął przed lustrem. Spojrzał na swoją twarz. Wyglądał przekomicznie. Jego włosy były posklejane jakąś przezroczystą mazią a twarz była ubrudzona wszystkimi kolorami tęczy. Chłopak udał się w kierunku pryszniców. Rozebrał się i wszedł do jednego.

Po wyjściu wytarł się ręcznikiem, który wisiał na ścianie i spojrzał na swoje ciuchy. Obmył kombinezon z plam. Po tym sięgnął swoją kurtkę, po czym spojrzał na nią z politowaniem

Cholerka będę musiał ją wyprać...-skomentował krótko. Wyjął z jej kieszeni mapkę i znalazł na niej najkrótszą drogę do celu. Schował mapę do kieszeni kurtki a ją przewiesił przez ramię. Powoli szedł w kierunku wyjścia. Włosów do końca nie wysuszył, bo nie było, czym tylko wytarł je na tyle ile mu czas pozwalał. Były lekko mokre, ale ułożył je tak, aby nie opadały mu na oczy. Ósemka już na niego czekała. Ruszyli w kierunku skrzydła szpitalnego wolnym krokiem. Podczas drogi Vivian oczywiście nie pozwoliła sobie pomóc i coraz częściej się chwiejąc szła w kierunku skrzydła szpitalnego. Po którymś razie Vernil wkurzył się na dziewczynę. Chwycił ją pod pachą ze strony obolałej nogi. Nic nie powiedział tylko rzucił zimne spojrzenie, które mówiło "nie denerwuj mnie!" Wolnym krokiem szli w kierunku skrzydła szpitalnego.

Po jakimś czasie trafili wreszcie do celu. Vernil zatrzymał jakąś pielęgniarkę, po czym z lekkim uśmiechem zaczął mówić:

-Dzień dobry jestem Vernil.. Kadet. Moja koleżanka ma problemy z nogą. Czy mogłaby się pani tym zająć ?-chłopak powiedział nieco się jąkając. No cóż swoją nieśmiałość w kierunku Vivian już przełamał jednak nadal miał problemy z tym jak i co, do kogo powiedzieć, tak by się nie zbłaźnić. Miał nadzieje, że tym razem wyszło dobrze.
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne 9tkhzk0/0Pokoje szpitalne R0te38  (0/0)
KI:
Pokoje szpitalne Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Pią Mar 29, 2013 9:24 pm
Nie było mowy, by Ósemka dała się prowadzić jak dziecko. Niestety, chociaż mogła iść prosto, a ból, choć dokuczliwy zdołała opanować i tak się chwiała. Nie zdołała tego ukryć. Zaraz, jak to mówił Axdra? Ból to dzikie zwierzę, które musisz nauczyć się poskramiać. Daleko jej było do tej opcji.
Tak jak zasugerowała, zahaczyli o łazienkę. Vivian weszła do damskiej części i pierwszą rzeczą, jaka rzuciła się jej w oczy był dziwaczny potwór. Maszkara o czerwonej twarzy, plamiastym ciele i sterczących na wszystkie strony fioletowawych włosach. Dopiero po chwili dotarło do niej, że to jej odbicie. Co kompletnie nie pasowało do sytuacji – wybuchła śmiechem, aż złapała się zlewu, by nie upaść. Tak, to wychodziło jej najlepiej. Odreagowywanie śmiechem.
Szybko jednak Vivian powstrzymała chory atak wesołości. Zdjęła kurtkę, tą samą kurtkę którą dostała od przybranego brata. Ledwie kilka płytkich cięć zdobiło jej powierzchnie, a w niej wzbierał dziwny gniew. Gniew i żal. Szmatką starła wszystkie plamy i smugi jedzenia, zyskując całkiem porządny efekt. Cóż, kurtka czysta. Teraz ona.
Rozebrała się i weszła pod prysznic, by zmyć w końcu ten denerwujący sok jagodowy. Najszybciej jak mogła wyszorowała się i wytarła do sucha, obchodząc się delikatniej z obolałą nogą. Jak na złość kończyna zaczęła puchnąć.
Wychodząc z kabiny ujrzała dwie kadetki, poprawiające wygląd przed lustrem i komentujące głośno jej poplamiony strój, wiszący obok kabiny. Na jej widok zanosząc się śmiechem wybiegły z łazienki, toteż nie zauważyły wytkniętego języka Ósemki.
Kadetka szybko wyprała plamy z nowego stroju, zrzędząc w duchu na zdarzenia, które kazały ślizgać się jej po podłodze pełnej jedzenia. Z ulgą jednak stwierdziła, że jej włosy przypominają strzechę słomy, co prawda wilgotnej, ale lepsze to od koloru fiołkowego. Zadrapania piekły, ale zignorowała je i już ubrana, wyglądając w miarę po ludzku, stanęła przed łazienką.
Gdy Vernil wyszedł skinęła bez słowa głową i podążyli do szpitala. Nie wiedziała, czy może uraziła podczas kąpieli nogę, ale powłóczyła nią bardziej niż wcześniej. Do tego stopnia, że w którymś momencie, kadet złapał ją, asekurując. Już otwierała usta, by oświadczyć, że da radę, gdy zgromił ją spojrzeniem. Umilkła i potulnie dała się zaprowadzić.
~Cóż, chyba rzeczywiście przesadzasz. Robisz z siebie ofiarę, która nie chce pojąć, że jest ofiarą.~ Morda w kubeł durny głosie w mojej głowie.
Chwile potem byli już na miejscu, a Vernil już zagadywał pielęgniarkę.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Sob Mar 30, 2013 10:21 pm
W skrzydle szpitalnym panował umiarkowany ruch. Co trzecie łóżko było zajęte. Niektórzy Saiyan'ie obandażowani od stóp do głów patrzyli się tępo w przestrzeń, inni z niewielkimi urazami czytali książki lub zabijali czas w inny sposób. Pielęgniarka zaczepiona przez Vernil'a niosła akurat zestaw jakichś lekarstw.

- Tak tak, już - odrzekła spoglądając na Vivian - koleżanka zaraz przyjdzie - po czym udała się do sąsiedniego pokoju.

Po chwili z tego samego pomieszczenia wyszła inna kobieta. Już miała zająć się nogą Ósemki, gdy nagle leżący na sąsiednim łożu pacjent zaczął obwicie wymiotować krwią. Mało brakowało a kadeci zostali by "trafieni". Lekarka czym prędzej pośpieszyła mu z pomocą. Nie minęła minuta, a na horyzoncie pojawiła się pielęgniarka, z którą rozmawiał Vernil. Skierowała swe kroki w stronę rannej kadetki, gdy nagle z drzwi naprzeciwko wybiegł jakiś Saiyan. Ubrany był w samą koszulę nocną, która nie zakrywała wszystkiego co powinna. Zaczął biegać po całym pokoju i łapać kobiety za pośladki. Zaraz za nim pojawił się cały oddział sanitariuszy. Facet, który właśnie stał przy łóżku jakiejś śpiącej pacjentki i trzymał ręce na jej piersiach, zakwiczał niczym prosie i rzucił się do ucieczki. Na nic się to zdało, w mig został złapany i wyprowadzony z Sali. Siostra mająca zająć się Ósemką wyszła razem z nimi mrucząc pod nosem:

- Czy oni naprawdę nie mogą lepiej pilnować tych z psychiatryka....

Stojąc w progu odwróciła się i ryknęła:

- Zarcy! Zajmij się pacjentką!

Z gabinetu pielęgniarek wyszła dziewczyna, niewiele starsza od kadetów.
Spoiler:

- Ojejku co Ci się stało kotku? - zapiszczała na widok poobijanej Vivian - połóż się na tym łóżku - wskazała najbliższe - co my tu mamy. Ojejusiu zwichnęłaś nóżkę, niedobrze - rzekła głosem ociekającym słodyczą.

Czym prędzej pośpieszyła do zabiegowego. Nie było jej jakiś czas. Wyszła w końcu, dzierżąc w dłoni ogromną strzykawkę.

- Nie bój się kochanieńka, nie będzie boleć - zachichotała, widząc nietęgą minę Ósemki - Ojej, patrzcie! Saiyan z trzema ogonami!

To marne przedstawienie miało zapewne odwrócić uwagę kadetki, bo sekundę później pielęgniarka wbiła igłe w jej kolano. Jak łatwo można było się domyśleć, bolało jak cholera.

- No i po wszystkim, nie było tak źle, prawda? - zamiauczała - Zaraz poczujesz w nodze odrętwienie, nie będzie to przyjemne uczucie. Poleż tu z godzinę, a wszystko powinno być dobrze. Jakby co to mnie zawołaj. Papatki - po czym uśmiechnęła się, pokazując przy okazji śnieżnobiałe zęby i udała się na obchód.

OCC:
Wybaczcie, nie znam się zbytnio na medycynie Very Happy Powiedzmy, że substancja zawarta w strzykawce samoistnie zajmuje się stawem, oraz niweluje opuchliznę. Czekacie godzinkę i jesteście wolni. Vivian - Twoje HP wzrasta do 300, resztę zregenerujecie sobie gdzie indziej Smile
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne 9tkhzk0/0Pokoje szpitalne R0te38  (0/0)
KI:
Pokoje szpitalne Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Sob Mar 30, 2013 11:04 pm
Pielęgniarka na szczęście okazała się na tyle kompetentna, że szybko obejrzała, co dolega Vivian. Udała się do jakiegoś pomieszczenia, a chwile po niej z pokoju wyszła kobieta, która miała się zająć Ósemką. Gdy chciała wziąć się za oglądanie kostki pacjent obok zaczął wymiotować szkarłatną wydzieliną, która coraz bardziej pokrywała swym kolorem całą salę. Chłopak o brązowych włosach cofnął się krok i odwrócił wzrok by nie patrzeć, co zrobią z tym faktem pielęgniarki. Widok krwi unoszącej się niedaleko nie był dla niego czymś przyjemnym. Lekarki na szczęście szybko zapanowały nad całą sytuacją. Wszyscy odetchnęli z ulgą i na chwile nastała cisza, a pielęgniarka znów chciała podejść do kadetka z ranną nogą. I tym razem coś jej przerwało, a właściwie ktoś… Dorosły, łysy mężczyzna, który miał na sobie przy krótkawą koszulę nocną, która przykrywała go tylko do pasa. Vernil panował nad sobą i jego wzrok nie spotkał tego, co wystawało… Łysol zaczął łapać pielęgniarki za pośladki i mocno je ściskał. Gdy skończył z pierwszą pielęgniarką, która ledwo powstrzymała się od uderzenia go w twarz, mężczyzna przerzucił się na śpiącą pacjentkę i położył dłonie na jej piersiach. Nagle do pomieszczenia wbiegł oddział sanitariuszy. Saiyan rzucił się do ucieczki jednak został szybko złapany i wyprowadzony. Vernil był strasznie zdziwiony tym, co się stało. Spojrzał się na swoją partnerkę, której pomagał stać. Była tak samo zaskoczona jak on. Mimowolnie oparł się o ścianę i na chwile „zawiesił”… Ocknął się dopiero, gdy do pomieszczenia weszła jakaś wesoła pielęgniarka. Momentalnie spojrzała, co z Vivian i kazała położyć się na tym łóżku. Chłopak pomógł swojej partnerce dojść do łóżka.

-Ostrożnie…-powiedział chłopak pomagając usiąść dziewczynie na skaju łóżka. Gdy dziewczyna tego dokonała, Vernil od razu odsunął się krok. Wiedział że Ósemce nie uśmiechało się to, że pomagał jej iść więc jeszcze bardziej nie chciał się narzucać. Pielęgniarka opuściła pomieszczenie na chwile. Chłopak cały czas obserwował Vivian która rozłożyła się wygodnie na łóżku. Rozejrzał się po sali i przypomniała mu się jego pierwsza misja jaką dał mu trener… sprzątanie jakiś dziwnych naczyń oraz przyrządów którymi dzisiaj chyba kogoś kroją.. Jego zamyślenia przerwała ta sama pielęgniarka która wparowała do Sali z wielką strzykawką w ręce. Na jej widok chłopaka przeszły ciarki od stóp po czubek włosów, do tego dodała, że nie będzie boleć.

-Taa jasne… Saiyanie są pokojowo nastawieni do świata…-dodał sobie w myślach chłopak. Spojrzał się na pielęgniarkę, która w głupi sposób chciała odwrócić uwagę Ósemki. Potem dodała, że po godzinie powinno być w porządku i wyszła z pomieszczenia. Chłopak uśmiechnął się do pielęgniarki gdy tak przeszła obok niego. Wziął sobie mały taboret który stał w koniec i postawił go obok łóżka Vivian. Ziewnął sobie zdrowo zasłaniając usta ręką, przetarł oczy, uderzył się lekko w twarz dwa razy i spojrzał na Ósemkę.

-Dobra ja proponuje godzinny odpoczynek później, jak dasz rade oczywiście, spacer do sali treningowej i zdanie raportu-powiedział dość zmęczonym głosem i uśmiechnął się do Vivian. Gdy ta mówiła do chłopaka ten oparł się o ścianę. Wysłuchał Kadetki do końca po czym, nawet nie wie kiedy, zasnął….

Vivian obudziła go gdy jej noga doszła do siebie. Chłopak był nieco otępiały przez krótką drzemkę, jednak nic nie powiedział tylko odpłacił uśmiechem. Podszedł do umywalki, przemył sobie twarz, po czym razem z Ósemką ruszył w kierunku sali by zdać raport.

OCC:

Regeneracja HP oraz KI 10%

z/t->sala treningowa
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne 9tkhzk0/0Pokoje szpitalne R0te38  (0/0)
KI:
Pokoje szpitalne Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Sob Mar 30, 2013 11:27 pm
Vivian po raz pierwszy była w wojskowym szpitalu. Wyobrażała sobie to miejsce raczej jako ośrodek leczący osoby wychodzące z poważnych kontuzji i liżące rany po wielkich walkach. Wiadomo, rzeczywistość w konfrontacji z wyobrażeniami niebezpiecznie często wygrywa.
Ruch w szpitalu dawał o sobie znać. Biegali wszyscy, pielęgniarki, lekarze, niektórzy chorzy uciekali przed strzykawkami, czy doktorami z wyraźnie szaleńczym błyskiem w oku. Cóż, Vivian nie mogła spodziewać się normalnego miejsca. Zaczęło do niej docierać, że cała Akademia jest dosyć… Specyficzna.
Pomijając, że niemalże zostanie poplamionym krwią, nie było tak źle. Co prawda kolejnego prania Ósemka nie mogłaby zdzierżyć, ale nie mogła obwiniać biedaka słaniającego się na łóżku. Na wszelki wypadek odsunęła się trochę.
Zaraz otworzyły się drzwi i do sali wbiegł mężczyzna w kolorowej koszuli nocnej. Przykrótkiej. Vivian odwróciła wzrok i cofnęła się, unikając klapsów, jakich hojnie Saiyan rozdawał pielęgniarkom. Nie zdziwiła się, że pacjent całkowicie zasłużenie tkwił w psychiatryku.
Chwilę potem wyszła do niej pielęgniarka, atakująca ją ze wszystkich stron jazgotliwym szczebiotem. W dziwaczny sposób przypominało to Vivian skrobanie styropianem po szybie. Przy tym, że styropian oblano karmelem, tak cukierkowy był ton Zarcy.
Vernil pomógł jej dość do łóżka, a Ósemka nie miała sił się o to spierać. Noga spuchła już znacznie, świniak nie był lekki. Położyła się na lekarskiej kozetce, odsłaniając obolałe kolano. Vivian jakoś nie żałowała. Na zmianę łapał ją pusty śmiech, to dziwne otępienie. Przetarła powieki, myśląc o tym, jak chętnie położyłaby się spać. Oderwać od jakże pokręconej rzeczywistości, na krótki moment.
Pielęgniarka wróciła dzierżąc w dłoniach ogromną strzykawkę. Na widok przyrządu medycznego, znacznie większego niż przewiduje ustawa, dziewczyna w mig zrozumiała strach pacjentów uciekających przed lekarzami. Wytrzeszczyła oczy, patrząc na jej wyjątkowo ostrą i błyszczącą końcówkę. Zarcy miała wprawę w posługiwaniu się pacjentami. Do Vivian nawet nie doszło to co powiedziała, gdy igła nagle wbiła się w jej kolano.
- Argh! – Z jej gardła wydobył się niekontrolowany dźwięk.
~Nie będzie bolało, co?~
Ósemka miała wrażenie, że od kolana nerwami przepływa żrący płyn, palący całą kończynę. A samo ukłucie było supernową czystego bólu.
Tak szybko jak się pojawiła, pielęgniarka znikła, a Vivian czuła jak po pieczenie wewnątrz zwichniętej nogi powoli zamienia się w gorące, niemrawe odczucie, niemal całkowicie pozbawiając ją czucia. Nie minęła chwila, a nie mogła kiwnąć nawet palcem.
Mimo wszystko spróbowała. Duży palec drgnął nieznacznie.
- Auć. – Mruknęła niemarwo.
Spróbowała jakoś ułożyć się na łóżku.
- Dam radę. – Odparła na słowa kadeta, nieświadomie po raz któryś powtarzając tę samą kwestię. – Plan pasuje. – Stwierdziła krótko.
Utkwili w tej sali na godzinę. Gdyby nawet Vivian mogła, nie dałaby rady się ruszyć. Noga ciągnęłaby się za nią jak kawałek gumy i musieliby przynieść ją na noszach. Niby kończyna nie bolała, ale nie mogła zmrużyć oka. Każde drgnięcie powodowało, że niejasne wrażenie palenia pojawiało się w ciele. Vernil siedział obok, pochrapując lekko. Dziewczyna przyglądała mu się w zamyśleniu. Saiyanie, nie dość, że mają ogromne żołądki, to zasypiają w każdych warunkach. No, może nie w takich, w jakich ona się znalazła.
Dokładnie po godzinie noga przestała ją boleć, jak za dotknięciem przełącznika. Na spróbowanie uniosła ją i zgięła delikatnie kilkakrotnie. Niemal jak nowa. Pozostał pewien dyskomfort, ale czuła, że chodzić, nawet biegać może bez przeszkód.
Chciała usiąść na kozetce, gotowa do wstania, gdy trąciła ramieniem tacę z metalowymi przyrządami. Opadła z charakterystycznym brzdękiem na podłogę, a śpiący Vernil poderwał się gwałtownie.
- Przepraszam! – Sama spłoszyła się hałasem. – Nie chciałam cię budzić… Nie w ten sposób oczywiście. – Dodała zakłopotana. Szybko zebrała narzędzia i jakby nic się nigdy nie stało, ułożyła na tacy.
Teraz wystarczyło udać się na salę treningową…

OCC:
[zt]----> Mordownia, tzn sala treningowa
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne 9tkhzk0/0Pokoje szpitalne R0te38  (0/0)
KI:
Pokoje szpitalne Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Nie Maj 05, 2013 11:52 am
Co do szpitala w Akademii Vivian miała mieszane uczucia. Po pierwsze, na oczy rzucał się jej widok ogromnej igły, jaką pielęgniarka wkłuła, a właściwie wbiła i to dość brutalnie w jej kolano. Po drugie, specyficzna aura tego miejsca, pachnąca środkami dezynfekującymi w jakiś sposób odrzucała kadetkę od tego zakątka.
W każdym razie wizyta tu była już koniecznością, bo oko nie przestawało o sobie przypominać. Ósemka zastanawiała się czy zobaczy tu może kadeta z wybitymi jedynkami, ale skwitowała tą myśl wzruszeniem ramion. Gdyby chciał się na nią rzucić, to będzie się bronić. Koniec, kropka, puenty nie ma, nawet gdyby siedział na łóżku obok.
Powinna skupić się na znalezieniu lekarza. Obity nos, wszystkie inne zacięcia i siniaki powinny same niedługo się zagoić. Vivian martwiła się również o stan własnej głowy. Nie w sensie psychicznym – tu już nic nie pomoże. Szumiało jej w uszach od tych uderzeń o podłogę.
Wkroczyła na salę wypełnioną rzędem łóżek. Saiyanie w różnych stanach zdrowia tkwili na posłaniach, szafki i półki zapełniały lekarstwa oraz przyrządy medyczne, których nazwy trudno było wymówić. Wokół tego wszystkiego szamotały się pielęgniarki i lekarze.
Vivian zaczepiła kobietę niosącą tacę ze strzykawkami.
- Przepraszam bardzo, dostało mi się kawałkiem szkła w oko i teraz nie mogę otworzyć powieki. Odłamek pewnie wciąż tam tkwi, boli bardzo i nie wiem co robić. – Wyjaśniła pokrótce. – I oberwałam kilka razy w głowę. Też mocno. – Odruchowo wskazała na czoło, które właściwie przypominało jednego, wielkiego strupa.
Bądźmy szczerzy, nawet jeśli dziewczyna doprowadziła się do porządku to z lewym okiem wyglądającym jak nabrzmiała śliwka i czołem przetartym do krwi nie wyglądała najładniej.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Nie Maj 05, 2013 8:17 pm
Vivian przekroczyła próg sali będąc w opłakanym stanie. Starszawy doktor, mierzący akurat temperaturę jakiemuś pacjentowi, spojrzał na nią załamując ręce.

- Gdzieś Ty się dziewczyno włóczyła? - majaczył, prowadząc ją na wolną kozetkę.

Gdy tylko kadetka położyła się na nią, lekarz zaczął przyglądać się jej ranom. Zatrzymał sie dłużej na zranionej powiece.

- No dobrze, zaczniemy od tej najpaskudniejszej - wyciągnął z szuflady masę medykamentów i przystąpił do opatrywania.

Przyłożył gazę do oka i bez większych ceregieli wyjął niewielki odłamek. Zapewne nie było to zbyt przyjemne, ale przeciąganie tej czynności z pewnością zamieniłoby tę operację w tortury.

- Nie otwieraj oka, uważaj - ostrzegł, polewając zranioną powiekę jakimś płynem.

Vivian mogła odczuć lekkie szczypanie, ale generalnie nie było tak źle, najgorsze miała już chyba za sobą. Jeszcze przez chwilę Doktor majstrował coś przy powiece, aż w końcu zakleił ją plastrem.

- Za godzinę możesz zdjąć ten opatrunek. Masz szczęście, nic poważnego się nie stało, będziesz normalnie na nie widzieć. Połknij to - dodał, podając Vivian 2 pastylki i kubek z wodą na popicie - są dość mocne, zaraz przestanie Cię boleć głowa, ale przez jakiś czas możesz być nieco zamulona.

Następnie zajął się ranami na reszcie jej ciała. Przemywał je, a tam gdzie było to konieczne, smarował nieco cuchnąca maścią i zawijam bandażem.

- No dobra, to może położysz się tam i odpoczniesz chwilę zanim.... - zaczął, lecz zagłuszył go głos wydobywający się z jedynego w tym pomieszczeniu głośnika:

- Wszyscy kadeci mają natychmiast stawić się w Koszarach budynku Akademii! Wszyscy kadeci mają natychmiast stawić się w Koszarach budynku Akademii!.... Wszyscy którzy są w stanie sami się poruszać - dodał nieco inny głos.

Lekarz westchnął, uśmiechnął się lekko i rzekł:

- Potrzymałbym Cię tu dłużej, ale musisz iść. Tylko uważaj na siebie.


avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Pokoje szpitalne 9tkhzk0/0Pokoje szpitalne R0te38  (0/0)
KI:
Pokoje szpitalne Left_bar_bleue0/0Pokoje szpitalne Empty_bar_bleue  (0/0)

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Nie Maj 05, 2013 8:52 pm
Może jednak jej stan nie był tak dobry jak przypuszczała. Widząc starszego Saiyana w białym kitlu, który z ojcowska troską załamał dłonie, poczuła wyrzuty sumienia, że kogoś tak zmartwiła. Dziwne, prawda? Widzi go od chwili, wypowiedział jedno zdanie, a już jest kadetce głupio za każdego sińca.
- Przepraszam... – Odpowiedziała niemrawo, nie chcąc tłumaczyć się z bitki w łazience. Powinna od razu przyjść do skrzydła szpitalnego, ale była zbyt zmęczona. Tak naprawdę, nie pamiętała do końca jak dotarła do kwatery.
Ósemka grzecznie dała się zaprowadzić na kozetkę i bez słowa poddała się zabiegowi. Ku jej uldze, doktor nie wyjął pokaźnej igły, a parę małych szczypców, którymi wyjął odłamek. Zapiekło, ale Vivian nawet się nie skrzywiła. Małą strzykawka lekarz zapodał pod powiekę bura maść, zanim zakleił lewe oko plastrem.
~Nikt nie kazał mi się pchać do bójki. Można byłoby zwiać, ale... Mina tego idioty była warta ujrzenia. Nawet jeśli trzeba było trochę pocierpieć.~ Uśmiechnęła się niezauważalnie halfka.
Szybko przełknęła kolorowe pastylki. Leki rzeczywiście były mocne. Nie minęła chwila, a ćmienie w czaszce znikło i dziewczyna poczuła się znacznie lepiej. Jednocześnie medykamenty otępiały – Ósemka trochę wolno kojarzyła, ale patrząc z boku, mało kto mógł wychwycić różnicę.
Szorstko, ale skutecznie doktor zaopatrzył pozostałe rany. Kadetkę zmęczyło opatrywanie ran i wbrew sobie poczuła senność. Co ma wspólnego z tym fakt, że przespała długi czas, krwawiąc beztrosko na posłanie w kwaterze? W każdym razie ziewnęła, przysłaniając usta dłonią.
Miała ogromna ochotę po prostu poleżeć i zastanowić się nad kilkoma sprawami. Axdra, Oddział Siedemnasty, Akademii i wiele innych rzeczy obijało się po jej mózgownicy. Z wdzięcznością skinęła głowa, gdy lekarz zaproponował chwilę przerwy i zastygła, wsłuchując się w wiadomość wypływającą z głośników.
- Mogę chodzić o własnych siłach. – Odpowiedziała uśmiechem i podniosła się z leżanki. – Będę się zbierać. Dziękuję panu za profesjonalna opiekę lekarską. - Zakończyła życzliwie.
Vivian musnęła palcem opatrunek na oku, przejrzała pozostałe bandaże i uznała, że nie jest z nią tak źle. Przynajmniej mogła iść w linii prostej. Skinęła jeszcze doktorowi i wyszła ze szpitala, pospiesznie kierując się w stronę koszar.

OCC ---> +10% HP
[zt] ---> Koszary
Sponsored content

Pokoje szpitalne Empty Re: Pokoje szpitalne

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito