Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
KP Hazard'a 9tkhzk800/800KP Hazard'a R0te38  (800/800)
KI:
KP Hazard'a Left_bar_bleue0/0KP Hazard'a Empty_bar_bleue  (0/0)

KP Hazard'a Empty KP Hazard'a

Czw Sie 02, 2012 1:05 am
1. Imię – Hazard (Haz)

2. Rasa - Saiyanie

3. Wiek - 16

4. Wygląd - Posiada typowe dla swej rasy czarne, rozczochrane włosy, czarne oczy, oraz rysy twarzy. Jest dość niski jak na swój wiek, szczupły, średnio zbudowany.
Ubrany w znoszony strój, w którego skład wchodzą: Granatowa koszulka, czarne spodnie, oraz białe, sportowe buty. Od czasu wstąpienia do Akademii - granatowy uniform. Podczas wyprawy na Ziemię - jeans'owe spodnie i granatowa koszulka. Z lewej strony twarzy na policzku, posiada niewielką, podłużną bliznę.

5. Charakter – Skryty, nieśmiały, z racji ciężkiego dzieciństwa trudno mu nawiązać jakiekolwiek relacje interpersonalne. Samotnik i indywidualista, do wszystkiego dąży sam. Posiada jednak drugie oblicze, które ujawnia podczas walki. Staje się wtedy wyluzowany, pewny siebie, momentami nawet nieco arogancki. Walka to jego żywioł. Uczciwy, ma swój honor.

6. Historia – Przyszedł na świat jako jedyne dziecko dwójki Saiyan służących swej planecie jako wojownicy rangi „Nashi”. Od dzieciństwa nie przejawiał wielkich zdolności bojowych, toteż rodzice nieustannie zmuszali go do ciężkich treningów (stąd owa blizna na policzku). Zarówno Matka jak i Ojciec Hazarda nie byli troskliwymi rodzicami, nie zajmowali się szczególnie swoim dzieckiem, nie przejawiali najmniejszej ochoty nauczenia go czegokolwiek innego poza walką wyznając zasadę „Najlepszym nauczycielem jest życie”. Interesowała ich jedynie walka, pojedyncze misje zlecone im przez dowódców były najlepszą rzeczą jak mogła ich spotkać. Byli ludźmi aroganckimi, lubiącymi się przechwalać i wywyższać, a słabszych od siebie traktowali z pogardą. Malec przysiągł sobie, iż nigdy nie będzie taki jak oni. Z tego względu dzieciństwo Saiyana nie należało do szczęśliwych. Mimo to przeżył on ogromny wstrząs, gdy w wieku 11 lat jego rodzice zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach wraz ze sporą grupą innych wojowników podczas wykonywania misji na odległej planecie.

Od tej pory wychowaniem Hazarda zajął się jego wujek – Niko. Był on zupełnie innym człowiekiem aniżeli jego brat i szwagierka. Miły, życzliwy, dobroduszny, spowodował iż przynajmniej część dzieciństwa jego bratanka była szczęśliwa. Niestety, poza wujkiem Haz nie miał bliskich mu osób, nie było osoby, którą mógłby nazwać przyjacielem. Wśród rówieśników uchodził za łamagę, wyśmiewano się z jego ubioru oraz słabej techniki walki.

Pewnego dnia, podczas samotnego spaceru został zaczepiony przez grupkę niewiele starszych chłopaków którzy przodowali w ciągłym dokuczaniu i wyśmiewaniu się z niego. Doszło do przepychanki w trakcie której Hazard wylądował na ziemi. Nękająca go grupa zaczęła kopać leżącego chłopaka. Wtedy wstąpiło w niego uczucie z którym dotąd nie miał do czynienia, a które teraz przepełniło go w całości: Ogromna furia. Nie bardzo wiedząc co tak naprawdę robi po wpływem emocji, z zadziwiającą szybkością i siłą w kilka sekund rozprawił się z „wrogiem”. Grupa uciekła, a Haz po chwili ochłonął. Furia która tak gwałtownie nim zawładnęła, równie gwałtownie odeszła. Po powrocie do domu opowiedział o wszystkim wujkowi, wspominając o czymś jeszcze: Przez tę krótką chwilę, gdy „wymierzał sprawiedliwość” poczuł coś jeszcze: szczęście, uniesienie. Choć nie zdawał sobie z tego sprawy, walka była rzeczą która sprawiała mu ogromną radość i frajdę. Było to jedyne podobieństwo między nim, a Matką i Ojcem. Nie czuł tego podczas „treningu” z Nimi, gdyż za bardzo bał się ich reakcji w razie niepowodzenia, nie był stanie odczuwać niczego poza strachem. Teraz jednak podczas walki po raz pierwszy w życiu przez moment poczuł się pewny siebie. Po tej opowieści Niko zachęcił go do treningu. Z początku Hazardowi nie podobał się ten pomysł (z racji „doświadczeń” z dzieciństwa), lecz po namowach Wujka uległ i od następnego dnia rozpoczął ćwiczenia. Już po godzinie zdał sobie sprawę że to jest to co kocha. Codzienne treningi sprawiały mu ogromną radość, po jakimś czasie zaczął podchodzić do nich poważniej, co raz bardziej rozwijając swoje możliwości. Aż w końcu podjął decyzję:

„Chcę wstąpić się do Akademii Wojowników planety Vegeta. Chcę doskonalić swoje umiejętności. Chcę być najsilniejszy!”.

Tylko w ten sposób może jeszcze efektywniej się rozwijać, oraz robić to co kocha najbardziej: Walczyć!....

Pierwsze dni w Akademii nie należały do udanych. Na dzień dobry dostał solidny łomot od innego, znacznie silniejszego kadeta. Była to kara za nie okazanie szacunku trenerowi. W wyniku tego zdarzenia pierwszą noc spędził w szpitalu. Na skutek tego doświadczenia zobowiązał się w przyszłości okazywać więcej szacunku osobnikom starszym rangą. Kolejne dni mijały mu na ciężkich i wyczerpujących treningach, podczas których znacząco podniósł swój poziom mocy, a także opanował parę przydatnych technik. Przełomowym momentem w jego życiu było włączenie go do misji poszukiwawczej na Planecie Vegeta. Miał asystować Saiyan'owi o imieniu Reito w poszukiwaniu innego kadeta - Kuro. Misja ta zakończyła się fiaskiem. Odnaleźli chłopaka w towarzystwie dwójki nieznajomych. I to za ich sprawą kadet został uprowadzony na planetę o nazwie Ziemia. Już wtedy Haz bardzo zainteresował się tą planetą, po spotkaniu z dużo silniejszymi przeciwnikami zamarzyła mu się podróż na nią. Ku jego zadowoleniu taka okazja pojawiła się bardzo szybko. Zamiast spodziewanej kary za niewykonanie misji zostali wysłani na Ziemię w celu sprowadzenia Kuro, gdyż według ich przełożonego to właśnie tam został on uprowadzony.

Jego pierwsza podróż międzyplanetarna obfitowała w wiele przygód, zarówno przed startem jak i po wylądowaniu. Haz'owi od początku niezbyt zależało na poszukiwaniach. Jego celem numer jeden było doskonalenie się, poznanie technik które dałyby mu przewagę w walce z ziomkami na rodzinnej planecie. Poznał nawet pewnego Saiyan’a o imieniu Saf. Miał nadzieję, iż nauczy go on czegoś. Niestety, nie udało mu się znaleźć na to czasu, nie znalazł się też nikt inny kto zechciałby go trenować. Wręcz przeciwnie, to on musiał po pewnych czasie zając się pewną młodą, zielonowłosą Ziemianką, która nie pamiętała nic, nawet jak się nazywa. Znalazł ją przypadkiem, na pewnej uliczce, a następnie pomógł jej w konfrontacji z niezbyt przyjaźnie nastawionym gangiem. Podczas tego ostatniego wydarzenia dziewczyna zaczęła okazywać zdolności do walki z łatwością zabijając w obronie własnej jednego z napastników. Wydawało mu się to dziwne, lecz nie był w stanie wyciągnąć z niej jak tego dokonała.

Dni mijały, a oni włóczyli się po planecie. Odwiedzali każde napotkane miasto próbując dowiedzieć się czegoś o tożsamości jego towarzyszki. Jednak nikt nie był w stanie udzielić im pomocy Nie miał pojęcia co dalej. Nie miał serca jej zostawić, ale musiał podjąć jakieś kroki. Przy takim obrocie spraw był skazany na jej towarzystwo na bardzo długo. Nie rozmawiali dużo, bo nie mieli o czym. Podróżowali pieszo, gdyż ona nie umiała latać. Nadal jednak zdarzały się momenty gdy dziewczyna wykazywała się niezwykłą siłą i zwinnością, choćby podczas polowań czy pokonywaniu trudnego terenu. Bardzo go to intrygowało, jednak nie był w stanie zaspokoić swojej ciekawości.

Pewnego dnia idąc środkiem ogromnego lasu spostrzegł coś kilka kilometrów od nich. Skierowali swe kroki w tamtym kierunku i po paru minutach stali przed sporych rozmiarów budynkiem. Wyglądał na fabrykę lub wielki magazyn. Po krótkich oględzinach stwierdził że nie ma tam żywej duszy. A więc nic tu po nich. Jednak dziewczyna okazywała nadmierne zainteresowanie wnętrzem budynku. Powoli przechadzała się po szerokich holu, sprawiała wrażenie jakby nie była tu po raz pierwszy. Z zaciekawieniem ruszył za nią. Szli wąskimi korytarzami, po czym zeszli na dół po długich, stromych schodach. Sądząc po pokonanej odległości znajdowali się pod ziemią. Nagle jego towarzyszka stanęła. Podszedł jeszcze kilka kroków, zrównał się z nią i spostrzegł dlaczego. Przed nimi znajdowały się solidnie wyglądające podwójne drzwi, bez klamki lub jakiegokolwiek innego uchwytu. Napierała na nie całym ciałem, lecz nie mogła ich otworzyć. Widać bardzo zależało jej na dostaniu się do następnego pomieszczeniu. Delikatnym ruchem odsunął ją na bok i mocnym kopniakiem wyważył drzwi. Przeszli dalej i znaleźli się w ogromnym, wysokim laboratorium. Znajdowały się tam dziesiątki komputerów, masa próbówek i innych tego typu rzeczy, sterty papierów. Podszedł do najbliższego biurka i zaczął studiować leżące tam zapiski. Znajdowały się na nich jakieś modele, ludzie sylwetki i napisy, które nic mu nie mówiły. Po drugiej stronie jego towarzyszka robiła to samo. Przeszedł do kolejnego biurka i od razu wziął do ręki przedmiot który przykuł jego uwagę – mały pilocik, podobny do tego który miał przy sobie, a który służył do kontrolowania kapsuły kosmicznej którą tu przyleciał. Na powierzchni tego mechanizmu było miejsce tylko na kilka przycisków. Nie miał pojęcia do czego to jest więc postanowił odłożyć na miejsce. Jednak urządzenie wymsknęło mu się z rąk i spadło na ziemię. Zażenowany tym faktem pochylił się aby je podnieść, gdy nagle poczuł potężny ból w plecach i przeleciał przez biurko aby osunąć się na sąsiedniej ścianie.

Wygrzebał się z papierów i masy różnorakich części które pociągnął za sobą z biurka. Błyskawicznie wstał i spojrzał przed siebie. Kilka metrów od niego stała jego towarzyszka. Tyle że to już nie była ta sama dziewczyna. Jej oczy zapłonęły szkarłatem, twarz zastygła w grymasie złości, a ona sama wydawała się jakby większa. Nie miał pojęcia co się dzieje. Stał tak gotowy do obrony jednocześnie kodując w głowie fakty. Dopiero po paru sekundach skojarzył że ten nagły atak mógł mieć związek z upuszczeniem przez niego pilocika. Ale jaki to ma ze sobą związek? Spojrzał jeszcze raz na jej oczy. Wydawały się nieludzkie…. A więc to tak. Dziewczyna najwyraźniej była robotem, a on sam właśnie znalazł się w laboratorium, w którym została stworzona. I teraz obudził w niej demona. Spojrzał na pilot. Skoro ją „przełączył” to może istnieje szansa aby wróciła do poprzedniego stanu? Porwał urządzenie z biurka, lecz w tym samym czasie dziewczyna ponownie rzuciła się na niego. Zrobił kilka uników przed jej ciosami, ale w końcu go trafiła, wytrącając przy okazji pilota z ręki. Natychmiast chwyciła go w dłoń i ścisnęła. Nastąpiła mini eksplozja i z mechanizmu nic nie zostało. Przepadła jego jedyna nadzieja na pokojowe rozwiązanie tej sytuacji. Pozostało mu walczyć. Dziwnie się jednak czuł wyprowadzając ciosy w stronę kogoś, z kim spędził ostatnie kilkanaście dni, kim musiał się opiekować i do kogo chyba się nawet przywiązał. Dziewczyna radziła sobie nieźle, jednak to on przeważał w tym pojedynku. Raz po raz sztuczny człowiek lądował na ziemi. Za każdym razem jednak wstawał i walczył dalej. Trudno się dziwić, zapewne miał niewyczerpalne zapasy energii. Z każdą minutą walki jego przewaga malała. Nie wiedział czy to jemu brakowało sił, czy przeciwnik się rozkręca. W pewnym momencie dał się zaskoczyć i robot chwycił go za szyję. Nie mógł się uwolnić, zaczynało brakować mu tchu. Dusił się. Ostatkiem sił chwycił sztucznego człowieka i przerzucił przez siebie. Dyszał ciężko masując sobie kark. Walka jednak trwała nadal, przeciwnik natychmiast rzucił się do kolejnego ataku.

Musiał z tym skończyć jak najszybciej, zanim zupełnie opadnie z sił. Skoncentrował się i odpalił w dłoni Ki Sword’a. Cienkie ostrze rozświetliło nieco panujący w laboratorium półmrok. Zaatakował ze zdwojoną mocą. Raz, drugi, trzeci, przeciwnik unikał ostrza. Za czwartym razem udało mu się trafić idealnie i na podłogę z głuchym łoskotem opadła ręka. Posadzkę zalała mieszanina krwi i jakiś innych płynów. Robot zawył z wściekłości i rzucił się na niego. Haz tylko na to czekał. Ze stoickim spokojem wbił ostrze w miejsce gdzie powinno się znajdować serce. Sztuczny człowiek zachwiał się odchodząc do tyłu, w miejscu gdzie został trafiony pojawiły się wyładowania elektryczne, nie był w stanie kontynuować walki. Ostrze zanikło, nie miał siły aby nadal utrzymywać je w dłoni. Był wyczerpany, ale dopiął swego, znacząco osłabił rywala. Pozostało jedynie definitywnie go zlikwidować. Spojrzał smutno w znajomą twarz. Podniósł rękę i zaczął kumulować w niej ostatki energii.

Przykro mi – szepnął

Żółta kula skumulowanej energii pomknęła w stronę robota. Rozległ się huk i z przeciwnika nic nie zostało. Kurz i pył opadł po chwili, ale on nadal stał w tej samej pozycji. Żałował tego co się stało, lecz nie miał wyboru. Nagle rozległ się straszny hałas, Rozejrzał się i spostrzegł dlaczego. Jego ostatni atak znacząco naruszył konstrukcję budynku i teraz sufit walił się na podłogę. Znajdowali się pod ziemią, a to oznaczało że najprawdopodobniej zawali się cały, olbrzymi budynek. Nic tu po nim. Wystartował w górę i rozpoczął ewakuację. Torował sobie drogę Ki Blastami i po chwili znalazł się z powrotem na powietrzu. Zawisł nad budynkiem i obserwował jak cały się zawala. Jeszcze chwila i zupełnie zrównał się z ziemią. On sam po chwili wylądował nieopodal. Nadal dyszał, serce biło mu jak młotem. Usiadł pod najbliższym drzewem. W głowie nadal miał wydarzenia sprzed chwili, morderczą walkę z dość bliską mu osobą, moment w którym zmiótł ją z powierzchni ziemi…. Zamknął oczy i niemal natychmiast zasnął.

7 Statystyki –
Siła - 93
Szybkość - 93
Wytrzymałość - 97
Energia – 100
PL - 2656

8. Techniki
- Big Bang Attack
- Bukujutsu
- Kiaiho
- Ki Sword
- Zanzoken

9. Przedmioty
- Kapsuła kosmiczna
- Scouter (Tylko do komunikacji, niezdolny do pomiaru mocy)
Anonymous
Go??
Gość

KP Hazard'a Empty Re: KP Hazard'a

Czw Sie 02, 2012 8:15 pm
Łokej
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
KP Hazard'a 9tkhzk0/0KP Hazard'a R0te38  (0/0)
KI:
KP Hazard'a Left_bar_bleue0/0KP Hazard'a Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

KP Hazard'a Empty Re: KP Hazard'a

Pią Sie 03, 2012 9:47 am
Akcept
Al
Al
Esper Mod
Esper Mod
Liczba postów : 1541
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
KP Hazard'a 9tkhzk2250/2250KP Hazard'a R0te38  (2250/2250)
KI:
KP Hazard'a Left_bar_bleue0/0KP Hazard'a Empty_bar_bleue  (0/0)

KP Hazard'a Empty Re: KP Hazard'a

Sob Sie 04, 2012 12:48 am
Skoro ma już kolor to zamykam.
Sponsored content

KP Hazard'a Empty Re: KP Hazard'a

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito