Pomieszczenie Regeneracji
+7
NPC.
Red
Atarashii Ame
Vita Ora
Colinuś
Hazard
NPC
11 posters
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Pomieszczenie Regeneracji
Sob Cze 02, 2012 1:04 pm
First topic message reminder :
Miejsce zarezerwowane szczególnie dla elity i weteranów. Lądują tu zazwyczaj pacjenci z bardzo ciężkimi obrażeniami. Znajduje się tu dość duża ilość maszyn regeneracyjnych potrafiących postawić na nogi każdego w przeciągu zaledwie kilku godzin.
Miejsce zarezerwowane szczególnie dla elity i weteranów. Lądują tu zazwyczaj pacjenci z bardzo ciężkimi obrażeniami. Znajduje się tu dość duża ilość maszyn regeneracyjnych potrafiących postawić na nogi każdego w przeciągu zaledwie kilku godzin.
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Nie Lis 29, 2015 9:33 am
The member 'Atarashii Ame' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Nie Lis 29, 2015 10:31 am
Po tym jak powaliła jednego z nich drugi zaczął się wahać. To robił krok naprzód, to krok do tyłu. Nie był już pewny co powinien robić i wyglądał na mocno zdezorientowanego, a Ame zmierzała w jego kierunku. W końcu zaczął się cofać. Powoli zmierzał pod ścianę, aż w końcu androidka przyparła go do muru. Dosłownie i w przenośni. Teraz już nie miał wyjścia i spróbował ją zaatakować z całych dostępnych sił, ale jego ruchy znacząco zwolniły i bez problemu odsunęła się, ale on nie przestawał. Krzycząc uderzał w powietrze, a ona zwiewnie skakała na prawo i lewo. W końcu bez chwili wahania odcięła kilka kolejnych końcówek włosów i rzuciła nimi na swojego wroga. Wszystkie wycelowała w klatkę piersiową. Te dłuższe wbiły się głęboko. Następnie złapała go za włosy i zadała jeszcze raz pytanie.
- Czy nie słyszałeś? Powiedz mi kim jest ten Ursa i gdzie go znajdę. Jest silniejszy od was? Jest waszym liderem, czy takim samym śmieciem jak wy? Jeżeli mi nie powiesz to Ciebie zabiję! - Ostatnie zdanie być może nie brzmiało przekonująco, ponieważ sama androidka nie była pewna czy będzie w stanie się do tego posunąć, ale z drugiej strony jeżeli on będzie usilnie kryć winnego ran jej siostry to może i się nie zawaha. Kto wie czy nie ocuci tego drugiego, żeby wydusić to z niego, a nie uzyskawszy odpowiedzi nie zabije i jego. Na razie Ame jest opanowana, ale ta złowroga aura mocno zaburza jej psychikę i może być w stanie posunąć się do najgorszego.
Szarpnęła przeciwnikim, żeby dać mu do zrozumienia, że wciąż czeka.
- Czy nie słyszałeś? Powiedz mi kim jest ten Ursa i gdzie go znajdę. Jest silniejszy od was? Jest waszym liderem, czy takim samym śmieciem jak wy? Jeżeli mi nie powiesz to Ciebie zabiję! - Ostatnie zdanie być może nie brzmiało przekonująco, ponieważ sama androidka nie była pewna czy będzie w stanie się do tego posunąć, ale z drugiej strony jeżeli on będzie usilnie kryć winnego ran jej siostry to może i się nie zawaha. Kto wie czy nie ocuci tego drugiego, żeby wydusić to z niego, a nie uzyskawszy odpowiedzi nie zabije i jego. Na razie Ame jest opanowana, ale ta złowroga aura mocno zaburza jej psychikę i może być w stanie posunąć się do najgorszego.
Szarpnęła przeciwnikim, żeby dać mu do zrozumienia, że wciąż czeka.
- Moi przeciwnicy:
Siła - 200
Szybkość - 100
Wytrzymałość - 300
Energia - 50
HP - 4500
KI - 750
Power-up: biała aura - po 25 do siły i szybkości
Bez ataków energetycznych
1.HP = 3447-680=2767
2.HP = 0
- OC:
Evil aura -20 za turę
Unikam atak.
Hells Impact = 680dmg; -330KI
HP = 5200
KI = 2838-20-330=2488
OC trening koniec
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Nie Lis 29, 2015 10:31 am
The member 'Atarashii Ame' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Pią Gru 04, 2015 11:32 pm
Facet nagle szarpnął, wykręcił rękę i płaską dłonią uderzył ją w tors tuż nad piersiami, zamiast jakoś ją udobruchać albo próbować negocjować widząc na jakiej jest pozycji. Jego atak był niczym w porównaniu do tego, jak mocno już oberwał i jak mocno jeszcze mu się dostanie. Była gotowa do rozmów, ale podejście wrogo nastawionego sayanina od razu zdecydowało, że połamie mu nogi i ręce, i jakoś wyciśnie informacje których potrzebuje. Zachowa się trochę jak Raziel Zahne, który był lub jest czymś sterowany, który nie panuje nad sobą i jest nadmiernie brutalny. Do zabicia kogoś być może Ame się nie posunie, ale niczego nie może być pewna. Rozsunięcie się drzwi, trzask i kilka kroków, a później głuchy trzask, nim zaczęła kontynuować swoje marne próby wymuszenia odpwiedzi na Gruzie, jak prawdopodobnie zwał się ów przeciwnik. Odwróciła lekko głowę i kątem oka zobaczyła swoją matkę, której dłoń otoczona poświatą była wbita w ciało leżącego.
- GADAJ SMRODZIE NIM CIĘ WYKOŃCZĘ. KTO TAK POBIŁ MOJĄ CÓRKĘ. SPÓJRZ K*O NA MNIE. NA PEWNO POZNAJESZ. GDZIE ON JEST?! GDZIE ON DO CHOLERY JEST!?
Tak rozdrażnionej i poważnej matki androidka jeszcze nigdy nie widziała. To co ona sama nie była w stanie zrobić, wykona jej własna rodzicielka. Atarashii była niemal pewna, że Ksero Oven zaraz przejdzie do wyroku śmierci, który ona odstawiła. Zerknęła na Gruza, który trochę zbladł, ale wcale nie wyglądał na takiego, który chce uciec.
- Nie pofiemy nicz. Osiołgne to! Wujem, że to złobię i was zahepę szukij.
Ciężki oddech i cieknąca krew z ust oraz inne spore rany ciała. Ten człowiek już długo nie wytrzyma, o czym Ame była przekonana i musi być bezwględna jak matka. Po dobroci nie dało rady, ugody nie wchodzą teraz w grę, a więc pozostaje jej tortura. Tak królewska świta wyciąga informacje i jest gotowa zniżyć się nawet do tego poziomu. Zrobiła krok i zacisnęła pięść. Stała w pół kroku myśląc nad tym.
Przecież nie chciałam być jak oni, ani podążać ich czynami, a już napewno im pomagać. Wykańczam dla nich rebeliantów i bronię pałacu, który powinien spłonąć, a rebelia wygrać, żeby władca został obalony. Dlaczego?
Nie! To wcale nie tak. Raishi! Ten kto to zrobił jest rebeliantem i nie cofnął się przed skrzywdzeniem kogoś, kto bronił leżącego. Oni nie są inni. Przyjdzie nowy i się pewnie nic nie zmieni albo zanim się zmieni to minie dużo czasu. Wystarczająco dużo, żeby pojawiła się nowa opozycja i ona zaczęła działać. Jeżeli władca rebeliantów będzie miękki to szybko straci władzę. Jest na tej planecie zbyt wielu silnych, złych i niebezpiecznych wojowników dążących do zajmowania najwyższych pozycji. Słaby król doprowadzi do prawdziwej wojny. Ta rebelia już nią od dawna chyba nie jest. Czy w ogóle kiedykolwiek tą chołotą rządziła kobieta?
- Czy w ogóle kiedykolwiek taką chołotą rządziła kobieta? - Zadała na głos to pytanie i skapnęła się dopiero po chwili, że o to zapytała, ale nikt nie odpowiedział. Matka niepewnie na nią zerknęła, leżący zaśmiał się plując równocześnie krwią, a stojący przed nią zaczął się niepewnie przesuwać wzdłuż ściany i macać z tyłu co się za nim znajduje. To był jego błąd. Ona już mu nie pozwoli uciec. Podbiegła do niego, a w jej oczach było widać rządzę krwi i masakry. Już jakiś czas temu ustaliła, że musi być bardziej pewna siebie i udawadniać to czynami i taki powinien być przyszły władca Vegety. Tuż przed przeciwnikiem cofnęła rękę i zaświeciła wokół niej zielonkawa energia, a po chwili tylko mignięcie i powietrzu przez moment niczym neon świeciła się płaszczyzna. Bardzo energiczne cięcie, a zanim Gruz się zorientował co się stało, jego ręka leżała już obok niego. Idealnie odcięta na wysokości łokcia. Są rany które da się uleczyć, ale są też takie, których nie wyleczy nic. Nawet zemsta.
- GADAJ SMRODZIE NIM CIĘ WYKOŃCZĘ. KTO TAK POBIŁ MOJĄ CÓRKĘ. SPÓJRZ K*O NA MNIE. NA PEWNO POZNAJESZ. GDZIE ON JEST?! GDZIE ON DO CHOLERY JEST!?
Tak rozdrażnionej i poważnej matki androidka jeszcze nigdy nie widziała. To co ona sama nie była w stanie zrobić, wykona jej własna rodzicielka. Atarashii była niemal pewna, że Ksero Oven zaraz przejdzie do wyroku śmierci, który ona odstawiła. Zerknęła na Gruza, który trochę zbladł, ale wcale nie wyglądał na takiego, który chce uciec.
- Nie pofiemy nicz. Osiołgne to! Wujem, że to złobię i was zahepę szukij.
Ciężki oddech i cieknąca krew z ust oraz inne spore rany ciała. Ten człowiek już długo nie wytrzyma, o czym Ame była przekonana i musi być bezwględna jak matka. Po dobroci nie dało rady, ugody nie wchodzą teraz w grę, a więc pozostaje jej tortura. Tak królewska świta wyciąga informacje i jest gotowa zniżyć się nawet do tego poziomu. Zrobiła krok i zacisnęła pięść. Stała w pół kroku myśląc nad tym.
Przecież nie chciałam być jak oni, ani podążać ich czynami, a już napewno im pomagać. Wykańczam dla nich rebeliantów i bronię pałacu, który powinien spłonąć, a rebelia wygrać, żeby władca został obalony. Dlaczego?
Nie! To wcale nie tak. Raishi! Ten kto to zrobił jest rebeliantem i nie cofnął się przed skrzywdzeniem kogoś, kto bronił leżącego. Oni nie są inni. Przyjdzie nowy i się pewnie nic nie zmieni albo zanim się zmieni to minie dużo czasu. Wystarczająco dużo, żeby pojawiła się nowa opozycja i ona zaczęła działać. Jeżeli władca rebeliantów będzie miękki to szybko straci władzę. Jest na tej planecie zbyt wielu silnych, złych i niebezpiecznych wojowników dążących do zajmowania najwyższych pozycji. Słaby król doprowadzi do prawdziwej wojny. Ta rebelia już nią od dawna chyba nie jest. Czy w ogóle kiedykolwiek tą chołotą rządziła kobieta?
- Czy w ogóle kiedykolwiek taką chołotą rządziła kobieta? - Zadała na głos to pytanie i skapnęła się dopiero po chwili, że o to zapytała, ale nikt nie odpowiedział. Matka niepewnie na nią zerknęła, leżący zaśmiał się plując równocześnie krwią, a stojący przed nią zaczął się niepewnie przesuwać wzdłuż ściany i macać z tyłu co się za nim znajduje. To był jego błąd. Ona już mu nie pozwoli uciec. Podbiegła do niego, a w jej oczach było widać rządzę krwi i masakry. Już jakiś czas temu ustaliła, że musi być bardziej pewna siebie i udawadniać to czynami i taki powinien być przyszły władca Vegety. Tuż przed przeciwnikiem cofnęła rękę i zaświeciła wokół niej zielonkawa energia, a po chwili tylko mignięcie i powietrzu przez moment niczym neon świeciła się płaszczyzna. Bardzo energiczne cięcie, a zanim Gruz się zorientował co się stało, jego ręka leżała już obok niego. Idealnie odcięta na wysokości łokcia. Są rany które da się uleczyć, ale są też takie, których nie wyleczy nic. Nawet zemsta.
- Moi przeciwnicy:
Siła - 200
Szybkość - 100
Wytrzymałość - 300
Energia - 50
HP - 4500
KI - 750
Power-up: biała aura - po 25 do siły i szybkości
Bez ataków energetycznych
1.HP = 3447-680=2767
2.HP = 0
- OC:
Evil aura -20 za turę
Przyjmuję atak 100dmg
Ki-sword = 704dmg; -704KI
HP = 5200-100=5100
KI = 2488-724=1764
OC trening start
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Pią Gru 04, 2015 11:32 pm
The member 'Atarashii Ame' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Pon Gru 07, 2015 12:04 am
Jej przeciwnik krzyknął i przez moment miała nawet wrażenie, że faktycznie zaraz się może zmienić w super wojownika, ale to tylko wrzask cierpienia jakie teraz przechodził po utracie kończyny. Nie potrafiła ocenić mocy, nie czuła tego, ani nawet nie miała urządzenia, które by jej na to pozwalało. Jedynie jej przeczucie mówiło, że jest on słabszy od niej oraz nie jest w stanie osiągnąć wyższej mocy. Być może dzięki Kisie udało jej się pokonać dwóch przeciwników. Wiedziała, że to wygra. Skoncentrowała się mocno i wyrzuciła z siebie ki dociskając swojego wroga do ściany. Nie był w stanie nawet jej uderzyć do czego robił podchody, ale wyczuła to. Jej zmysły się wyostrzały i coraz lepiej współgrały z jej ciałem. Właśnie to zrozumiała. Tak naprawdę dysponuje niezmierzonymi pokładami witalnymi i energii, ale jej ciało nie potrafi nad tym panować. Prawdopodobnie pozostając stuprocentową sayanką teraz byłaby na poziomie Kisy, a może i lepszym. Mogła mieć poziom prawdziwego super wojownika, a może i ten ponad nim. Przez swoje widzimisie była androidem, imitacją saiyanki i nawet jej poziom super wojownika był inny. Bardziej mroczny, ponieważ znikały jej pewne zahamowania. Nawet by jej normalnie przez myśl nie przeszło odcinanie komuś kończyn albo masakrowanie do reszty. Co prawda walczyła z tym pociągiem do mordu, a raczej brakiem hamulców. Nie wychodziło to najlepiej. Płyny w jej organiźmie były na niskim poziomie. Hamulcowy, chłodzący na pewno. Rozgrzana do czerwoności, wściekła i bez skrępowania dociskała kolejne śruby do cierpienia jej wrogów.
Po raz kolejny podładowała swoje pięści za pomocą ki i w bardzo podobny sposób zaatakowała tego drugiego. Ki blasty dawały większe obrażenia, a szczególnie w jej przypadku moc takiego ataku była na zupełnie innym poziomie. Ściana się już trzęsła i zaczynała pękać. Musiała przestać, ponieważ jeżeli zniszczy dwie ściany nośne to wszystko tu runie i sama zagrozi swojej siostrze. Szczególnie, że jeden z nich już coś wcześniej wysadził. Złapała go za uniform i przysunęła jego twarz na centymetr od swojej.
- Gadaj śmieciu, gdzie znajdę tego idiotę. Jeżeli będzie trzeba, to z własnej zemsty zatrzymam tę rebelię, każdego po kolei, aż dotrę do tego waszego przyjaciela. Na każdym waszym poległym towarzyszu będę budować swoją moc. Żaden z was nie osiągnie tego, do czego ja zamierzam dążyć. Żaden. Jeżeli mi odpowiesz, to Ci daruję życie. Zabiję tego parszywca za zranienie mojej siostry, a potem mogę mi wszystko jedno czy wygracie. I tak król kiedyś upadnie. Teraz widzę, że pewnie nie z mojej ręki.
- Pha, ha. Ty zamieszała go skłacić? Taka maleńka pszemodrzaua sayanka.
Splunął jej na koniec w twarz i tym sobie przegrabił na dobre. Złapała go za szyję, walnęła mocno w brzuch, następnie złapała za nogę i zaczęła się obracać w miejscu nabierając niezłego tempa. Gruz w końcu wymiotował i zarzygał całą podlogę dookoła. Teraz tu już warunki były nie gorsze niż w poczekalni kilka pięter niżej. W pewnym momencie go puściła. Tak, żeby jego ciało znalazło się na linii Ame - dziura którą wcześniej zrobiła atakując towarzysza Gruza. Szybko skumulowała ki, ale zorientowała się, że nieco przecholowała. Była na minimalnym poziomie, ale czuła, że ta resztka mocy przesądzi o tej walce. Jej przeciwnik zawisł w powietrzu, nim wypadł przez otwór. No tak. Przecież też potrafią latać. Świetnie. Doskonale. Tak dobrze mi się wystawiłeś Gruz. A teraz zdychaj. Jej myśli, jej sprawa, ale życie drugiego z rebeliantów dobiega końca. Na moment zapadła dziwna cisza, a potem szybki ruch rąk przed siebie i szybki strzał. Zielono-złota fala resztki ki Ame podążyła w przód i z całą swoją siłą uderzyła w saiyanina wiszącego w powietrzu. Dziwny odgłos gromu, trzeszczenia, jakby spięć. Trwał zaledwie trzy, cztery sekundy, aż nagle wszystko ucichło. Ciszę przerwało głuche uderzenie ciała o podłogę. Ame opuściła ręce wzdłuż ciała. Przez chwilę nie była w stanie nimi ruszać. Przekroczyła swój limit zużycia ki i zaczęła powoli odczuwać, że ją siły opuszczają. Włosy zaczęły falować, a mięśnie rąk wróciły do normalnego stanu. Jeszcze trochę masy mięśniowej pozostało w nogach, a więc idealnie na zadanie kończących ataków. Widać było, że się jeszcze rusza. Jęczy i mocno krwawi. Albo ona go dobije albo on sam się wykrwawi. A może powinna go potorturować i liczyć, że się wygada widząc śmierć w oczach. Ruszyła wolnym krokiem w jego stronę. Musiała też ostrożnie stawiać kroki, żeby nie wdepnąć w jego wymiociny.
- Ame. Już odpuść.
- Nie matko. Dokończę to co zaczęłam. Kiedyś mi brakowało pewności siebie, co było widać i wykorzystywali to. Dobiję go i się upewnie, że nie zagrozi mi, Tobie, Raishi, ani ojcu. Nie dam mu okazji do zemsty. Może jeszcze coś powie o swoim przyjacielu przed śmiercią. Zasłużył na nią bez względu na cokolwiek.
Po raz kolejny podładowała swoje pięści za pomocą ki i w bardzo podobny sposób zaatakowała tego drugiego. Ki blasty dawały większe obrażenia, a szczególnie w jej przypadku moc takiego ataku była na zupełnie innym poziomie. Ściana się już trzęsła i zaczynała pękać. Musiała przestać, ponieważ jeżeli zniszczy dwie ściany nośne to wszystko tu runie i sama zagrozi swojej siostrze. Szczególnie, że jeden z nich już coś wcześniej wysadził. Złapała go za uniform i przysunęła jego twarz na centymetr od swojej.
- Gadaj śmieciu, gdzie znajdę tego idiotę. Jeżeli będzie trzeba, to z własnej zemsty zatrzymam tę rebelię, każdego po kolei, aż dotrę do tego waszego przyjaciela. Na każdym waszym poległym towarzyszu będę budować swoją moc. Żaden z was nie osiągnie tego, do czego ja zamierzam dążyć. Żaden. Jeżeli mi odpowiesz, to Ci daruję życie. Zabiję tego parszywca za zranienie mojej siostry, a potem mogę mi wszystko jedno czy wygracie. I tak król kiedyś upadnie. Teraz widzę, że pewnie nie z mojej ręki.
- Pha, ha. Ty zamieszała go skłacić? Taka maleńka pszemodrzaua sayanka.
Splunął jej na koniec w twarz i tym sobie przegrabił na dobre. Złapała go za szyję, walnęła mocno w brzuch, następnie złapała za nogę i zaczęła się obracać w miejscu nabierając niezłego tempa. Gruz w końcu wymiotował i zarzygał całą podlogę dookoła. Teraz tu już warunki były nie gorsze niż w poczekalni kilka pięter niżej. W pewnym momencie go puściła. Tak, żeby jego ciało znalazło się na linii Ame - dziura którą wcześniej zrobiła atakując towarzysza Gruza. Szybko skumulowała ki, ale zorientowała się, że nieco przecholowała. Była na minimalnym poziomie, ale czuła, że ta resztka mocy przesądzi o tej walce. Jej przeciwnik zawisł w powietrzu, nim wypadł przez otwór. No tak. Przecież też potrafią latać. Świetnie. Doskonale. Tak dobrze mi się wystawiłeś Gruz. A teraz zdychaj. Jej myśli, jej sprawa, ale życie drugiego z rebeliantów dobiega końca. Na moment zapadła dziwna cisza, a potem szybki ruch rąk przed siebie i szybki strzał. Zielono-złota fala resztki ki Ame podążyła w przód i z całą swoją siłą uderzyła w saiyanina wiszącego w powietrzu. Dziwny odgłos gromu, trzeszczenia, jakby spięć. Trwał zaledwie trzy, cztery sekundy, aż nagle wszystko ucichło. Ciszę przerwało głuche uderzenie ciała o podłogę. Ame opuściła ręce wzdłuż ciała. Przez chwilę nie była w stanie nimi ruszać. Przekroczyła swój limit zużycia ki i zaczęła powoli odczuwać, że ją siły opuszczają. Włosy zaczęły falować, a mięśnie rąk wróciły do normalnego stanu. Jeszcze trochę masy mięśniowej pozostało w nogach, a więc idealnie na zadanie kończących ataków. Widać było, że się jeszcze rusza. Jęczy i mocno krwawi. Albo ona go dobije albo on sam się wykrwawi. A może powinna go potorturować i liczyć, że się wygada widząc śmierć w oczach. Ruszyła wolnym krokiem w jego stronę. Musiała też ostrożnie stawiać kroki, żeby nie wdepnąć w jego wymiociny.
- Ame. Już odpuść.
- Nie matko. Dokończę to co zaczęłam. Kiedyś mi brakowało pewności siebie, co było widać i wykorzystywali to. Dobiję go i się upewnie, że nie zagrozi mi, Tobie, Raishi, ani ojcu. Nie dam mu okazji do zemsty. Może jeszcze coś powie o swoim przyjacielu przed śmiercią. Zasłużył na nią bez względu na cokolwiek.
- Moi przeciwnicy:
Siła - 200
Szybkość - 100
Wytrzymałość - 300
Energia - 50
HP - 4500
KI - 750
Power-up: biała aura - po 25 do siły i szybkości
Bez ataków energetycznych
źle w poprzednim obliczyłam 704 zgubiłam.
1.HP = 2767-704-440-308-384-720=211
2.HP = 0
- OC:
Tura 0
Evil aura -20 za turę
Kiaiho ulepszone 440dmg i -248ki
Galactic Donut -120ki, paraliżuje na 2 tury
Dodatkowe Ki-Blasty 44*7=308dmg i -431ki
Tura 1
Evil Aura -20 za turę
Atak potężny 384dmg
Tura 2
Evil Aura -20 za turę
Hells Beam 720dmg i -791ki
HP = 5100
KI = 1764-20-248-120-431-20-791-20=93
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Pon Gru 07, 2015 12:04 am
The member 'Atarashii Ame' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Walka automat ' :
Result :
'Walka automat ' :
Result :
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Pon Gru 07, 2015 12:22 am
Była już metr, może dwa od niego i w jednej chwili zerwał się na równe nogi. Widać było, że ledwo stoi. Musiał chyba wspomagać się mocno swoją ki. Całe ciało się trzęsło i ciekła mocno krew. Już był martwy. W jego oczach nie było widać życia. Pusto wpatrywał się w przestrzeń, ale zaciągnął jeszcze powietrze i przez moment nawet było widać tęczówki. Obrócił głowę i spojrzał na nią. Tego się nie spodziewała. W swoich ostatnich sekundach życia złapał ją za biust i mocno ścisnął. Mimo wszystko trochę to zabolało. Swoje ostatnie siły przeznaczył na zaspokojenie męskiej zachcianki. Zaczerwieniła się momentalnie na twarzy. Nie było tego widać z racji jej karnacji, ale zawstydził ją. Mimo, że przez całą walkę to ona dyktowała warunki. Ale na sam koniec w pewien sposób ją upokorzył. Takie potraktowanie jej osoby nie mogło się inaczej skończyć.
Bardzo szybko złapała jego rękę, wyrzuciła nogę do góry i oparła na jego karku, wykręciłą rękę i mocno szarpnęła łamiąc ją i skręcając stawy. Docisnęła go do podłogi i zadała ostatni raz pytanie.
- W której części pałacu go znajdę?!
Nie odpowiedział. Już nie mógł. Prawdopodobnie wyzionął ducha, gdy większa struga krwi poleciała mu z nosa. Być może jej wykręcenie jego ręki już nie miało żadnego efektu w postaci bólu na jego ciele. To była teraz drobnostka. Puściła jego rękę i obeszła ciało. Ruszyła prosto do pokoju w którym była jej siostra. Po drodze schyliła się po pewien przedmiot, który bez wątpienia będzie jej potrzebny w najbliższym czasie. Minęła swoją matkę bez słowa, przekroczyła próg i znalazła się w tej samej sali co siostra.
Rozglądnęła się czy ściany i struktura są stabilne. Nie nadwerężyła na szczęście kontrukcji tej części budynku. Podeszła do szyby i sprawdziła czy jej siostra się jakoś trzyma. W tym momencie odetchnęła ciężko, a jej włosy i oczy wróciły do normalnej postaci, a z mięśni zeszło nieco krzepy. Ruszyła powoli w stronę drugiej maszyny. Potrzebuje trochę czasu na regenerację własnych sił, żeby przygotować się do możliwej kolejnej walki. Teraz nawet nie byłaby w stanie pomóc Kisie, acz zerkając przez dziurę tuż po wejściu do tego pokoju widziała, że jej przyjaciółka sobie nieźle radzi i chyba nawet dużo lepiej wyjdzie ze swojej walki niż Ame. Ta nacisnęła przyciski na aparaturze leczniczej, nagle zaczął się wlewać tam płyn. Drzwi otworzyły się i wskoczyła do środka. Sięgnęła po maskę i nałożyła na usta. Po paru sekundach płyn wypełnił całą kapsułę i znalazła się w całości w płynie regeneracyjnym. Zastanawiała się czy będzie on w stanie jej pomóc tak jak normalnemu saiyanowi. W końcu jej tkanki w większości były syntetyczne.
Już po minucie poczuła, że jej zapas ki się zaczyna ładować. Płyn miał dobre właściwości elektrostatyczne. Powinien jej pomóc szybko podładować baterie.
Bardzo szybko złapała jego rękę, wyrzuciła nogę do góry i oparła na jego karku, wykręciłą rękę i mocno szarpnęła łamiąc ją i skręcając stawy. Docisnęła go do podłogi i zadała ostatni raz pytanie.
- W której części pałacu go znajdę?!
Nie odpowiedział. Już nie mógł. Prawdopodobnie wyzionął ducha, gdy większa struga krwi poleciała mu z nosa. Być może jej wykręcenie jego ręki już nie miało żadnego efektu w postaci bólu na jego ciele. To była teraz drobnostka. Puściła jego rękę i obeszła ciało. Ruszyła prosto do pokoju w którym była jej siostra. Po drodze schyliła się po pewien przedmiot, który bez wątpienia będzie jej potrzebny w najbliższym czasie. Minęła swoją matkę bez słowa, przekroczyła próg i znalazła się w tej samej sali co siostra.
Rozglądnęła się czy ściany i struktura są stabilne. Nie nadwerężyła na szczęście kontrukcji tej części budynku. Podeszła do szyby i sprawdziła czy jej siostra się jakoś trzyma. W tym momencie odetchnęła ciężko, a jej włosy i oczy wróciły do normalnej postaci, a z mięśni zeszło nieco krzepy. Ruszyła powoli w stronę drugiej maszyny. Potrzebuje trochę czasu na regenerację własnych sił, żeby przygotować się do możliwej kolejnej walki. Teraz nawet nie byłaby w stanie pomóc Kisie, acz zerkając przez dziurę tuż po wejściu do tego pokoju widziała, że jej przyjaciółka sobie nieźle radzi i chyba nawet dużo lepiej wyjdzie ze swojej walki niż Ame. Ta nacisnęła przyciski na aparaturze leczniczej, nagle zaczął się wlewać tam płyn. Drzwi otworzyły się i wskoczyła do środka. Sięgnęła po maskę i nałożyła na usta. Po paru sekundach płyn wypełnił całą kapsułę i znalazła się w całości w płynie regeneracyjnym. Zastanawiała się czy będzie on w stanie jej pomóc tak jak normalnemu saiyanowi. W końcu jej tkanki w większości były syntetyczne.
Już po minucie poczuła, że jej zapas ki się zaczyna ładować. Płyn miał dobre właściwości elektrostatyczne. Powinien jej pomóc szybko podładować baterie.
- Moi przeciwnicy:
Siła - 200
Szybkość - 100
Wytrzymałość - 300
Energia - 50
HP - 4500
KI - 750
Power-up: biała aura - po 25 do siły i szybkości
Bez ataków energetycznych
źle w poprzednim obliczyłam 704 zgubiłam.
1.HP = 211-220 - zabijam go.
2.HP = 0
- OC:
Evil Aura
Dostaję podstawowym za połowę -100
Atakuję szybkim 220dmg
HP = 5100-100=5000
KI = 93-20=73
OC Trening koniec
OC wchodzę do kapsuły regeneracyjnej godzina 00:22
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Sro Gru 09, 2015 7:18 pm
Nikt nie śmiał oddychać, nie mówiąc już o mówieniu, czy czymkolwiek bardziej zwracającym na siebie uwagę, gdy Ame wchodziła do maszyny regenerującej - każdy bał się, że spotka go taki sam los (albo o wiele gorszy), niż tych, co stanęli jej wcześniej na drodze. Nawet gdy schylała się po odbijający światło pomieszczenia przedmiot, którym okazał się scouter, nikt nie śmiał nawet zerknąć na nią, w obawie przed reakcją podobną do tej w odpowiedzi na złapanie za biust. Atmosfera zrobiła się tak gęsta, że siekierę można by powiesić, albo nawet postawić w powietrzu. Co jak co, ale szacunek wśród obecnych w kompleksie wojowników, to ta niewiasta zdobyła.
OCC: Jak widzisz, masz scouter. Póki co fajrancik, przynajmniej dopóki Kisa nie skończy walki. Poza tym, regeneracja w ciągu ładnego posta, bądź dwóch krótszych.
OCC: Jak widzisz, masz scouter. Póki co fajrancik, przynajmniej dopóki Kisa nie skończy walki. Poza tym, regeneracja w ciągu ładnego posta, bądź dwóch krótszych.
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Pią Gru 11, 2015 11:20 pm
Siedząc w kapsule rozmyślała nad planem na kolejne godziny. Rebelia trwa i się szybko nie skończy. Pewnie spędzi tu jedną, dwie, a może trzy godziny podczas których Kisa na pewno skończy walkę i kto wie co będzie robić dalej. Zastanawiała się również nad kotkiem, który gdzieś wsiąkł. Najbardziej jednak bolało ją cierpienie jakie musiała przeżywać Raishi. Znajdowała się w innej kapsule, ale w takim samym płynie, lecząc się i pewnie walcząc o życie. Teraz nie powinno być nawet zagrożone, bo już długo się tam znajduje i może nawet niedługo się obudzi, ale jak ona zniesie swój stan? Ame nie wiedziała nawet jak zareagować, co jej powiedzieć oraz czy będzie w stanie wesprzeć swoją siostrę w jakikolwiek sposób. Na razie ma ogromną chęć zemsty i jest przekonana, że spotykając oprawcę ukochanej Raishi wzniesie się na wyżyny. Musi przekroczyć kolejny poziom, żeby tego drania zniszczyć.
Nie powinnam tak myśleć. To mnie zniszczy i przez to doprowadzi do opłakanego stanu. Muszę być silna i zachować swoje zmysły, ponieważ Raishi mnie będzie potrzebować. Po uleczeniu znajdę tego Ursę. Nie będę się nad nim znęcać. Po prostu go zabiję najszybciej jak się da. Tylko nędzni sayanie się bawią ze słabszymi przeciwnikami. Bawią się nawet z silnymi. Cholera. Ja też liczę, że nagle przejdę półkę wyżej. O czym ja do cholery myślałam Raishi?
Zamknęła oczy i skoncentrowała się na wydarzeniach z ostatnich godzin. Korytarze, sala treningowa, kwatera. Miała wrócić do kwatery i dokonać kilku poprawek swojego ciała. Raziel, dezercja? Szpital, Raishi, przemiana, walka i leczenie. Tajemnicza i pewna siebie. Zachowująca czujność, a potem traci ją przez durnia, który dał się opanować przez jakąś chorobę, cokolwiek co król wymyślił. Z jakim przystajesz takim się stajesz. Ame na chwilę tylko straciła czujność, a już mogą ją uznawać za dezerterkę, ale z drugiej strony pokonała dwóch rebeliantów, a jednego z nich zabiła. Do tego ma zamiar zabić jeszcze jednego z przeciwników króla, a więc poprzez czynny jej bilans wychodzi na zero. W teorii. Walczący przeciw królowi nie wiedzą, że sprzeciwiła się Razielowi Zahne, a tamten z kolei pewnie nie wie, że ona zabiła przed chwilą jednego z tych przeciw którym walczy tamten mocny sayanin, który nie jest sobą. Przynajmniej tak uważa Kisa. Tylko jaki naprawdę jest Raziel Zahne, gdy jest sobą? Czy to co widziała na początku to część jego prawdziwej osobowiści? Czy ona poprzez swoje dalsze czyny może się upodobnić do maszynki jaką się stał ów wojownik?
Miała w tej chwili mętlik w głowie, a sił coraz więcej. Ciało wracało do kondycji. Rany zniknęły, a część z siniaków wyblakła. Do tego jej baterie prawie w całości były naładowane. Teraz każda kolejna minuta w której odzyskuje siły przybliża ją do walki z tym całym Ursą. Pojawiło się bulgotanie, a więc zaczął się etap dotleniania komórek skóry. Nie wiedziała jak się zachowa jej ciało podczas tego leczenia, ale zauważyła, że bycie androidem ma bardzo dużo pozytywów. Modyfikacje, które przewidziała powinny usprawnić ją, a tym samym zwiększyć skuteczność, wytrzymałość i pozwolić lepiej wykorzystywać energię. W końcu zmęczenie wzięło górę i te intensywne kilka godzin przyciągnęło sen. Włączył się więc tryb czujności sennej. Polegało to rozpoznawaniu charakterystycznych dźwięków. Występienie takiego ma ją obudzić żeby mogła się bronić przed zagrożeniem. Jedna mała drobna rzecz, ale pozwala jej to na zaśnięcie w każdym miejscu, żeby się zregenerować, ponieważ wie, że się obudzi, kiedy będzie t potrzebne.
OC: Dalej się leczę. W kolejnym poście wyjdę z kapsuły.
Nie powinnam tak myśleć. To mnie zniszczy i przez to doprowadzi do opłakanego stanu. Muszę być silna i zachować swoje zmysły, ponieważ Raishi mnie będzie potrzebować. Po uleczeniu znajdę tego Ursę. Nie będę się nad nim znęcać. Po prostu go zabiję najszybciej jak się da. Tylko nędzni sayanie się bawią ze słabszymi przeciwnikami. Bawią się nawet z silnymi. Cholera. Ja też liczę, że nagle przejdę półkę wyżej. O czym ja do cholery myślałam Raishi?
Zamknęła oczy i skoncentrowała się na wydarzeniach z ostatnich godzin. Korytarze, sala treningowa, kwatera. Miała wrócić do kwatery i dokonać kilku poprawek swojego ciała. Raziel, dezercja? Szpital, Raishi, przemiana, walka i leczenie. Tajemnicza i pewna siebie. Zachowująca czujność, a potem traci ją przez durnia, który dał się opanować przez jakąś chorobę, cokolwiek co król wymyślił. Z jakim przystajesz takim się stajesz. Ame na chwilę tylko straciła czujność, a już mogą ją uznawać za dezerterkę, ale z drugiej strony pokonała dwóch rebeliantów, a jednego z nich zabiła. Do tego ma zamiar zabić jeszcze jednego z przeciwników króla, a więc poprzez czynny jej bilans wychodzi na zero. W teorii. Walczący przeciw królowi nie wiedzą, że sprzeciwiła się Razielowi Zahne, a tamten z kolei pewnie nie wie, że ona zabiła przed chwilą jednego z tych przeciw którym walczy tamten mocny sayanin, który nie jest sobą. Przynajmniej tak uważa Kisa. Tylko jaki naprawdę jest Raziel Zahne, gdy jest sobą? Czy to co widziała na początku to część jego prawdziwej osobowiści? Czy ona poprzez swoje dalsze czyny może się upodobnić do maszynki jaką się stał ów wojownik?
Miała w tej chwili mętlik w głowie, a sił coraz więcej. Ciało wracało do kondycji. Rany zniknęły, a część z siniaków wyblakła. Do tego jej baterie prawie w całości były naładowane. Teraz każda kolejna minuta w której odzyskuje siły przybliża ją do walki z tym całym Ursą. Pojawiło się bulgotanie, a więc zaczął się etap dotleniania komórek skóry. Nie wiedziała jak się zachowa jej ciało podczas tego leczenia, ale zauważyła, że bycie androidem ma bardzo dużo pozytywów. Modyfikacje, które przewidziała powinny usprawnić ją, a tym samym zwiększyć skuteczność, wytrzymałość i pozwolić lepiej wykorzystywać energię. W końcu zmęczenie wzięło górę i te intensywne kilka godzin przyciągnęło sen. Włączył się więc tryb czujności sennej. Polegało to rozpoznawaniu charakterystycznych dźwięków. Występienie takiego ma ją obudzić żeby mogła się bronić przed zagrożeniem. Jedna mała drobna rzecz, ale pozwala jej to na zaśnięcie w każdym miejscu, żeby się zregenerować, ponieważ wie, że się obudzi, kiedy będzie t potrzebne.
OC: Dalej się leczę. W kolejnym poście wyjdę z kapsuły.
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Wto Gru 15, 2015 9:50 pm
Leczenie dobiegało końca. Jej siły witalne były pełne, a energia promieniowała w środku jak przed walką. Teraz może stawać ponownie do bitwy, ale nie zamierza pojedynkować się z byle kim, ponieważ najpierw zamierza zniszczyć tego, który mocno uszkodził Raishi. Wszystko się teraz kręciło wokół niej niczym byłaby pępkiem świata, ale to pokazywało jak wiele dla Ame znaczy przyrodnia siostra. Do matki lub ojca nie czuła tego samego. Miała teraz drugi cel. Za wszelką cenę bronić siostre i zapewnić spokojne miejsce na tym świecie, a póki na Vegecie będą panowały niepokoje, tak długo jej się to nie uda. Chyba, że stanie się mocniejsza. Znacznie mocniejsza, a to może zapewnić wyłącznie usprawnienie ciała. Musi udać się gdzieś gdzie będzie spokojnie i dokonać kolejnej modyfikacji własnego ciała albo poszukać możliwości usprawnienia siebie w inny sposób. Może jakiś specjalny program, który wgra do swojej dodatkowej pamięci i wzmocni pracę procesora, który już prawie całkowicie zintegrował się z jej mózgiem?
Poczuła, że jej baterie są całkowicie naładowane. Baterie tak naprawdę nawiasem mówiąc, bo w tej chwili przyszedł jej do głowy inny pomysł, ale żeby go wykonać musi znaleźć czas i miejsce. Baterie, które da się ciągle ładować. Drugie źródło mocy, które pozwoli jej działać w krytycznych momentach. To by było coś niezwykłego, ale nie wie jak jeszcze to stworzy i jak to ma działać. Musi wpierw zapewnić spokój myśli w swojej głowie, a więc zabić tego Ursę.
Maszyna zaczęła pikać, co oznaczało, że proces leczenia i regeneracji został zakończony. Woda zaczęła powoli opadać i po paru sekundach rozsunęły się szklane drzwi. Wyszła powoli rozglądając się po pomieszczeniu. Było dalej spokojnie, ale nie potrafiła ocenić ile czasu minęło. Raczej niewiele, ponieważ nie było tu ruchu, ani żadnych wojowników poza jej matką, która siedziała pod ścianą i w milczeniu wpatrywała się w Ame.
- Wiesz kim jest Ursa?
Ta nadal milczała, a to milczenie coś znaczyło. Coś bardzo niepokojącego, o czym matka bała się powiedzieć. Widać było po niej, że coś jest nie tak. Jej skóra była blada. Wyglądała jak kamień, jakby zeszło z niej życie. Podeszła do niej żeby się upewnić, że jeszcze żyje. Tętno miała bardzo słabe i niestabilne, ale nie wskazujące na zagrożenie życia. Androidka założyłą scouter i nacisnęła na przycisk. Moc jej matki była dość duża.
- Mamo. Czy znasz tego Ursę?
- To były podwładny Twojego ojca. Pod jego rozkazami nie dostałby awansu, a był mocniejszy od Tatara. Jednak nie dostał awansu, ponieważ zbyt długo służył ojcu. Był burzliwy.
- A więc go znałaś! Jak on wygląda?
- Niski i chudy. Jest bardzo szybki. Szybszy od Ciebie, chyba, że nie pokazałaś całej swojej mocy. Nie wiem czy jest super wojownikiem, ale jest groźny i szalony. Takich ludzi rebelianci wysłali na pierwszy ogień. Kamikaze, którzy idą po trupach.
- Niczym nie różniący się od wojowników króla! Śmierdzące psy! - Podłoga pękła pod jej stopami przez nagłe zdenerwowanie, ale scouter zapikał. Jakieś silne źródło mocy, mniej więcej na jej poziomie znajdowało się tuż za nią. Odwróciła się i spojrzała na kapsułę swojej siostry. To źródło było właśnie tam. Podskoczyła do urządzenia leczniczego i spojrzała przez szybę. Reishi miała na wpół otware oko, a gdy ujrzała Ame uśmiechnęła się.
- Siostrzyczko. - Wypowiedziały w tym samym momencie. Oven zerwała się na równe nogi i popędziła do kapsuły. Stały tak przez chwilę, Ame i jej matka trzymając ręce na szybie z jednej strony, a Reishi z drugiej.
- Nie rób nic pochopnie siostrzycko. - Wydukała z siebie młoda sayanka.
- Tylko załatwię tego drania, który Ci to zrobił.
- Nie zbliżaj się do niego. Jest bardzo silny. Razem go załatwimy. - I się szerzej uśmiechnęła co wyraźnie sprawiało jej ból. Ame skinęła głową i uznała, że może faktycznie powinna się wzmocnić. Najpierw sprawdzi co z Kisą, ale zaraz potem uda się do swojego pokoju. Musi zmienić strój i pomyśleć jak wzmocnić ciało.
- Mama się Tobą zaopiekuje. Ja muszę coś zmienić. Ubranie i inne. Wiesz co mam na myśli.
OC: Zakończone leczenie. Dużo godzin, dwa trzy posty. Wszystko na maksa.
z/t do Plac przed akademią.
Poczuła, że jej baterie są całkowicie naładowane. Baterie tak naprawdę nawiasem mówiąc, bo w tej chwili przyszedł jej do głowy inny pomysł, ale żeby go wykonać musi znaleźć czas i miejsce. Baterie, które da się ciągle ładować. Drugie źródło mocy, które pozwoli jej działać w krytycznych momentach. To by było coś niezwykłego, ale nie wie jak jeszcze to stworzy i jak to ma działać. Musi wpierw zapewnić spokój myśli w swojej głowie, a więc zabić tego Ursę.
Maszyna zaczęła pikać, co oznaczało, że proces leczenia i regeneracji został zakończony. Woda zaczęła powoli opadać i po paru sekundach rozsunęły się szklane drzwi. Wyszła powoli rozglądając się po pomieszczeniu. Było dalej spokojnie, ale nie potrafiła ocenić ile czasu minęło. Raczej niewiele, ponieważ nie było tu ruchu, ani żadnych wojowników poza jej matką, która siedziała pod ścianą i w milczeniu wpatrywała się w Ame.
- Wiesz kim jest Ursa?
Ta nadal milczała, a to milczenie coś znaczyło. Coś bardzo niepokojącego, o czym matka bała się powiedzieć. Widać było po niej, że coś jest nie tak. Jej skóra była blada. Wyglądała jak kamień, jakby zeszło z niej życie. Podeszła do niej żeby się upewnić, że jeszcze żyje. Tętno miała bardzo słabe i niestabilne, ale nie wskazujące na zagrożenie życia. Androidka założyłą scouter i nacisnęła na przycisk. Moc jej matki była dość duża.
- Mamo. Czy znasz tego Ursę?
- To były podwładny Twojego ojca. Pod jego rozkazami nie dostałby awansu, a był mocniejszy od Tatara. Jednak nie dostał awansu, ponieważ zbyt długo służył ojcu. Był burzliwy.
- A więc go znałaś! Jak on wygląda?
- Niski i chudy. Jest bardzo szybki. Szybszy od Ciebie, chyba, że nie pokazałaś całej swojej mocy. Nie wiem czy jest super wojownikiem, ale jest groźny i szalony. Takich ludzi rebelianci wysłali na pierwszy ogień. Kamikaze, którzy idą po trupach.
- Niczym nie różniący się od wojowników króla! Śmierdzące psy! - Podłoga pękła pod jej stopami przez nagłe zdenerwowanie, ale scouter zapikał. Jakieś silne źródło mocy, mniej więcej na jej poziomie znajdowało się tuż za nią. Odwróciła się i spojrzała na kapsułę swojej siostry. To źródło było właśnie tam. Podskoczyła do urządzenia leczniczego i spojrzała przez szybę. Reishi miała na wpół otware oko, a gdy ujrzała Ame uśmiechnęła się.
- Siostrzyczko. - Wypowiedziały w tym samym momencie. Oven zerwała się na równe nogi i popędziła do kapsuły. Stały tak przez chwilę, Ame i jej matka trzymając ręce na szybie z jednej strony, a Reishi z drugiej.
- Nie rób nic pochopnie siostrzycko. - Wydukała z siebie młoda sayanka.
- Tylko załatwię tego drania, który Ci to zrobił.
- Nie zbliżaj się do niego. Jest bardzo silny. Razem go załatwimy. - I się szerzej uśmiechnęła co wyraźnie sprawiało jej ból. Ame skinęła głową i uznała, że może faktycznie powinna się wzmocnić. Najpierw sprawdzi co z Kisą, ale zaraz potem uda się do swojego pokoju. Musi zmienić strój i pomyśleć jak wzmocnić ciało.
- Mama się Tobą zaopiekuje. Ja muszę coś zmienić. Ubranie i inne. Wiesz co mam na myśli.
OC: Zakończone leczenie. Dużo godzin, dwa trzy posty. Wszystko na maksa.
z/t do Plac przed akademią.
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Pią Lut 05, 2016 10:24 pm
Ame wykorzystała tą samą dziurę co poprzednio. Po drodze do akademii wiele się działo i było naprawdę sporo zamieszania. Wszędzie walka, ranni i rzadnego przebaczenia. Ktokolwiek zatrzymywał się aby komuś pomóc od razu był atakowany przez kogoś innego. Wielu wykrzystywało rannych do robienia zasadzki i tak w kółko. A jak gdzieś było pusto i nic się nie działo to był to tylko chwilowy moment. Androidka biegła alejkami i zmierzała prosto do celu. Nie oglądała się nawet za siebie i nie zastanawiała czy obcy za nią biegnie czy nie. Powinien nadążyć, bo jego moc jest większa od Ame, która teraz już się nie martwiła jego atakiem, ponieważ nie odważy się tego zrobić w mieście pełnym saiyan. Dotarła do okolic placu i ujrzała dziurę w ścianie. Poleciała prosto do niej. Nie oglądała się. Postój lub niepewność mogły wpłynąć na wdanie się w kolejną potyczkę jak Kisa.
W końcu na miejscu. Na korytarzu było parę osób. Powoli przynosili rannych, a niektórzy najwidoczniej sami tu dotarli. Nie zastanawiała się nad wszystkim. Zobaczyła kontem oka, że tamta dwójka którą zabiła leży na białym płótnie. Gotowi do pochówku.
- Nędzne śmieci. - Mruknęła pod nosem przechodząc obok nich. - Gdybym się nie pozbyła was to byście wszystko zniszczyli.
Dotarła do pokoju, gdzie wcześniej była jej siostra, a tam grupka lekarzy i w kapsułach jacyś mężczyźni. Wyglądali na elitę. Przez nerwy jej włosy się lekko najeżyły a oczy zabłysły czerwienią. Tego się nie spodziewała. Matki nigdzie nie było, ani żadnej notatki lub kartki. Nie było jej kilka albo kilkanaście godzin. Jej siostra powinna była być w kapsule jeszcze conajmniej kilka dni.
- Gdzie są Ksero Oven oraz Ksero Raishi?! - Krzyknęła zmartwiona Ame do lekarzy. Miała nadzieję, że wskażą jej aktualne miejsce pobytu jej siostry i matki.
O ile poszedłeś za mną to pisz co chcesz Xanas. Pociągniemy jakoś fabułę dalej. Nie wiem czy ktoś nam odpisze cokolwiek *-*
Nie będzie mnie do wtorku, znów mam szkolenie, więc bez pośpiechu.
W końcu na miejscu. Na korytarzu było parę osób. Powoli przynosili rannych, a niektórzy najwidoczniej sami tu dotarli. Nie zastanawiała się nad wszystkim. Zobaczyła kontem oka, że tamta dwójka którą zabiła leży na białym płótnie. Gotowi do pochówku.
- Nędzne śmieci. - Mruknęła pod nosem przechodząc obok nich. - Gdybym się nie pozbyła was to byście wszystko zniszczyli.
Dotarła do pokoju, gdzie wcześniej była jej siostra, a tam grupka lekarzy i w kapsułach jacyś mężczyźni. Wyglądali na elitę. Przez nerwy jej włosy się lekko najeżyły a oczy zabłysły czerwienią. Tego się nie spodziewała. Matki nigdzie nie było, ani żadnej notatki lub kartki. Nie było jej kilka albo kilkanaście godzin. Jej siostra powinna była być w kapsule jeszcze conajmniej kilka dni.
- Gdzie są Ksero Oven oraz Ksero Raishi?! - Krzyknęła zmartwiona Ame do lekarzy. Miała nadzieję, że wskażą jej aktualne miejsce pobytu jej siostry i matki.
O ile poszedłeś za mną to pisz co chcesz Xanas. Pociągniemy jakoś fabułę dalej. Nie wiem czy ktoś nam odpisze cokolwiek *-*
Nie będzie mnie do wtorku, znów mam szkolenie, więc bez pośpiechu.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Pon Lut 08, 2016 1:16 pm
parę dziwnych rzeczy działo się na raz. Frost czekał na rozwój wydarzeń gdy coś lodowatego dotkneło jaszczura. Nie wiedział co się dzieje, ale dostał polecenie nie ruszania się. Na tą chwilę pozostał w bezruchu. Nie wiedział, co mogło się stać gdyby wykonał gwałtowny ruch. Czyżby ktoś odkrył kim on jest? Jeśli tak to ten ktoś mógł nagłośnić to i byłby to nie lada problem.
Kątem oka wywinął zeza i zobaczył... małe zwierzątko. Nie miał pojęcia kim jest ta istota, ale skoro gadało to raczej mógł to być kosmita. Nie dość że nie potrafił wyczuwać KI, to jeszcze miał amnezje więc skojarzenie kota z demonem raczej nie wchodziło w grę, nawet kiedy stał z nim twarzą w twarz.
Mimo wszystko nagle poczył przypływ enerii. Nie zaleczyło to jego ran, ale na pewno przestało mu się kręcić w głowie. A więc ten alien był po ich stronie.
Po chwili jednak wszystko się spieprzyło. Kisa weszła w swój Rage Mode i zaczęła się kłócić z Ame. Widać była rozpieszczana w dzieciństwie i nikt jej porządnego klapsa nie dał. Zaczeła go świerzbić ręka, ale powstrzymał się. Mimo wszystko był wojskowym, więc dla niego dyscyplina była ważna, a dziewczyna tutaj przedstawiała całkowitą samowolkę. Nie miał zamiaru z nią walczyć, a zdzielić po głowie by się uspokoiła, ale nie był to ani czas, ani miejsce.
Chang wzruszył ramionami i ruszył za Ame, oglądając się jeszcze na chwilę na kota. Miał wrażenie że jego głosik był mu znajomy, ale nie mógł sobie teraz przypomnieć skąd mógłby go znać. Zresztą nie było to ważne teraz. Chciał w końcu wyzdrowieć, bo mimo iż czułsię lepiej dzięki atencji kota, to rany dalej krwawiły.
W końcu dotarli do szpitala gdzie Ame poprowadziła ich przez dziurę która została najwyraźniej tam zrobiona jakiś czas temu. W sumie to Frost nie przejmował się walkami i tym całym chaosem. Jego rasa była podzielona na dwie nacje które nieustannie ze sobą walczyły. Dla niego taki stan, był naturalnym. Nie lubił gdy jego pobratymcy się zabijali, ale przyzwyczaił się już do śmierci przyjaciół i swoich ludzi. Jego serce było nie wzruszone mimo wszystko.
W szpitalu było sporo osób, więc Frost nie wiedział jak ma się uleczyć niezauważenie. Jak tylko zdejmie płaszcz to od razu przyleci straż i wybuchnie panika, a tego nie chciał na ten moment.
Skorzystał z tego że Ame zaczeła wydzierać się na lekarzy i wybrał sobie wolną kapsułę jak najbardziej na uboczu.
Wszystkie kapsuły regenracyjne były podobne więc wiedział jak tu wszystko uruchomić.
- Pilnuj mnie dobra? A potem poszukamy twoich krewnych. - rzekł do Ame.
Wszedł do kapsuły w płaszczu. Wolał mieć mały dyskomfort niż żeby od razu lekarze podnieśli jazgot. Nie czekając na jej odpowiedź wszedł do kapsuły i odpalił proces regeneracji z środka.
Kątem oka wywinął zeza i zobaczył... małe zwierzątko. Nie miał pojęcia kim jest ta istota, ale skoro gadało to raczej mógł to być kosmita. Nie dość że nie potrafił wyczuwać KI, to jeszcze miał amnezje więc skojarzenie kota z demonem raczej nie wchodziło w grę, nawet kiedy stał z nim twarzą w twarz.
Mimo wszystko nagle poczył przypływ enerii. Nie zaleczyło to jego ran, ale na pewno przestało mu się kręcić w głowie. A więc ten alien był po ich stronie.
Po chwili jednak wszystko się spieprzyło. Kisa weszła w swój Rage Mode i zaczęła się kłócić z Ame. Widać była rozpieszczana w dzieciństwie i nikt jej porządnego klapsa nie dał. Zaczeła go świerzbić ręka, ale powstrzymał się. Mimo wszystko był wojskowym, więc dla niego dyscyplina była ważna, a dziewczyna tutaj przedstawiała całkowitą samowolkę. Nie miał zamiaru z nią walczyć, a zdzielić po głowie by się uspokoiła, ale nie był to ani czas, ani miejsce.
Chang wzruszył ramionami i ruszył za Ame, oglądając się jeszcze na chwilę na kota. Miał wrażenie że jego głosik był mu znajomy, ale nie mógł sobie teraz przypomnieć skąd mógłby go znać. Zresztą nie było to ważne teraz. Chciał w końcu wyzdrowieć, bo mimo iż czułsię lepiej dzięki atencji kota, to rany dalej krwawiły.
W końcu dotarli do szpitala gdzie Ame poprowadziła ich przez dziurę która została najwyraźniej tam zrobiona jakiś czas temu. W sumie to Frost nie przejmował się walkami i tym całym chaosem. Jego rasa była podzielona na dwie nacje które nieustannie ze sobą walczyły. Dla niego taki stan, był naturalnym. Nie lubił gdy jego pobratymcy się zabijali, ale przyzwyczaił się już do śmierci przyjaciół i swoich ludzi. Jego serce było nie wzruszone mimo wszystko.
W szpitalu było sporo osób, więc Frost nie wiedział jak ma się uleczyć niezauważenie. Jak tylko zdejmie płaszcz to od razu przyleci straż i wybuchnie panika, a tego nie chciał na ten moment.
Skorzystał z tego że Ame zaczeła wydzierać się na lekarzy i wybrał sobie wolną kapsułę jak najbardziej na uboczu.
Wszystkie kapsuły regenracyjne były podobne więc wiedział jak tu wszystko uruchomić.
- Pilnuj mnie dobra? A potem poszukamy twoich krewnych. - rzekł do Ame.
Wszedł do kapsuły w płaszczu. Wolał mieć mały dyskomfort niż żeby od razu lekarze podnieśli jazgot. Nie czekając na jej odpowiedź wszedł do kapsuły i odpalił proces regeneracji z środka.
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Wto Lut 09, 2016 10:41 pm
Ame nie tylko zwróciła na siebie uwagę lekarzy, aby dowiedzieć się, gdzie jest jej rodzina, ale również odwróciła uwagę od Frosta, który niepostrzeżenie wszedł do jednej z ostatnich wolnych kapsuł. Lekarze z początku milczeli, ale szybko zauważyli podobieństwo kobiet.
- Ksero Oven i Raishi. Żona i córka zdrajcy. Twój tatuś nieźle sobie przeskrobał. Oven jest przesłuchiwana, a Raishi zniknęła. Prawdopobnie wasz ojczulek dotarł tu i ją ukrył, bo wie co czeka zdrajców.
- O czym Ty do cholery mówisz?!
- Nie kojarzę, żeby Ksero Tatar miał drugą córkę, ale podobieństwo do matki jest widoczne.
- Jestem ich krewną. Jestem siostrzenicą Tatara. - Ame powiedziała do lekarza wykrzystując to, że przez to zamieszanie nie sprawdzi informacji. Natomiast słowa lekarzy mocno ją zaskoczyły i zaniepokoiły. Dziewczyna niepewnie pociągnęła temat obawiając się swojej reakcji. - Również jestem za tym, żeby zdrajców eliminować, ale ciotka i kuzynka wiernie służą saiyanom. Tatarowi się należy. W końcu głoszenie złych słów o królu to też zbrodnia, ale po co od razu przesłuchiwać Ksero? To takie błache wobec tych gnoi co tam leżą, których zabiłam własnymi rękami, żeby nie zniszczyli szpitala!
- Złe słowa? Wybicie całego, wiernego oddziału na planecie Gatta oraz zorganizowanie planów miasta w celu wsparcia rebelii są Twoim zdaniem czymś błachym?
W jej głowie pojawiła się panika. Ojciec pomagał rebeliantom? Jaki miał udział w tym i co czeka jej rodzinę? Gdzie on w ogóle jest w takiej chwili?
- Rozpieprzę tą budę. Kto zabił moich ludzi?!?!
Lekarze podbiegli do drzwi i spojrzeli na osobnika, który wydzierał się na cały głos.
- To ten psiarz Ursa! Jeden z rebeliantów, zdradził swoich ludzi z Ksero!
Ame zaczęły kotłować się myśli w głowie. Nagle pojawiły się dziesiątki scenariuszy, w którym jeden z nich kieruje ją ku bardzo złemu przeczuciu. Podbiega do kapsuły z Frostem i mówi mu pospiesznie:
- Możesz się spokojnie leczy, bo najbliższe kilka chwil będę mordowała jednego bydlaka.
Następnie weszła na swój mocarny poziom. Była wściekła. Była naprawdę wściekła, a jej złość aż kipiała. Poleciała przed siebie, prosto przez drzwi i od razu ruszyła do ataku na swojego przeciwnika. Jeden z rebeliantów, który zranił poważnie jej siostrę, omal jej nie zabijając. Znał doskonale jej ojca i wiedział gdzie on jest. I był skazany na wyrok śmierci. Ame właśnie zamierzać zrównać z ziemią wroga królestwa na oczach światków i dokonać zemsty. Jej emocji już nic nie ostudzi.
Oc:
Zaczynam trening. Będę sobie walczyła. Jak chcesz Xan to możesz sobie pisać co chcesz, próbować dołączyć do walki albo dalej się leczyć w kapsule lub zrobić sobie swojego przeciwnika. Mój wróg:
- Ksero Oven i Raishi. Żona i córka zdrajcy. Twój tatuś nieźle sobie przeskrobał. Oven jest przesłuchiwana, a Raishi zniknęła. Prawdopobnie wasz ojczulek dotarł tu i ją ukrył, bo wie co czeka zdrajców.
- O czym Ty do cholery mówisz?!
- Nie kojarzę, żeby Ksero Tatar miał drugą córkę, ale podobieństwo do matki jest widoczne.
- Jestem ich krewną. Jestem siostrzenicą Tatara. - Ame powiedziała do lekarza wykrzystując to, że przez to zamieszanie nie sprawdzi informacji. Natomiast słowa lekarzy mocno ją zaskoczyły i zaniepokoiły. Dziewczyna niepewnie pociągnęła temat obawiając się swojej reakcji. - Również jestem za tym, żeby zdrajców eliminować, ale ciotka i kuzynka wiernie służą saiyanom. Tatarowi się należy. W końcu głoszenie złych słów o królu to też zbrodnia, ale po co od razu przesłuchiwać Ksero? To takie błache wobec tych gnoi co tam leżą, których zabiłam własnymi rękami, żeby nie zniszczyli szpitala!
- Złe słowa? Wybicie całego, wiernego oddziału na planecie Gatta oraz zorganizowanie planów miasta w celu wsparcia rebelii są Twoim zdaniem czymś błachym?
W jej głowie pojawiła się panika. Ojciec pomagał rebeliantom? Jaki miał udział w tym i co czeka jej rodzinę? Gdzie on w ogóle jest w takiej chwili?
- Rozpieprzę tą budę. Kto zabił moich ludzi?!?!
Lekarze podbiegli do drzwi i spojrzeli na osobnika, który wydzierał się na cały głos.
- To ten psiarz Ursa! Jeden z rebeliantów, zdradził swoich ludzi z Ksero!
Ame zaczęły kotłować się myśli w głowie. Nagle pojawiły się dziesiątki scenariuszy, w którym jeden z nich kieruje ją ku bardzo złemu przeczuciu. Podbiega do kapsuły z Frostem i mówi mu pospiesznie:
- Możesz się spokojnie leczy, bo najbliższe kilka chwil będę mordowała jednego bydlaka.
Następnie weszła na swój mocarny poziom. Była wściekła. Była naprawdę wściekła, a jej złość aż kipiała. Poleciała przed siebie, prosto przez drzwi i od razu ruszyła do ataku na swojego przeciwnika. Jeden z rebeliantów, który zranił poważnie jej siostrę, omal jej nie zabijając. Znał doskonale jej ojca i wiedział gdzie on jest. I był skazany na wyrok śmierci. Ame właśnie zamierzać zrównać z ziemią wroga królestwa na oczach światków i dokonać zemsty. Jej emocji już nic nie ostudzi.
Oc:
Zaczynam trening. Będę sobie walczyła. Jak chcesz Xan to możesz sobie pisać co chcesz, próbować dołączyć do walki albo dalej się leczyć w kapsule lub zrobić sobie swojego przeciwnika. Mój wróg:
- Przeciwnik:
Siła: 500
Szybkość: 500
Wytrzymałość: 500
Energia: 500
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Czw Lut 11, 2016 6:35 pm
Frost wszedł do środka maszyny i włączył ją od środka.
Po chwili watrze zalało się leczniczą substancją i zaczął się powolny proces leczenia. Nie zamierał opuszczać tej kapsuły póki nie uleczy się całkowicie. Nawet gdyby dziewczyny miały kłopoty to i tak nie byłby wstanie tego wyczuć. Wiedzał od dawna że mógłby się nauczyć tej techniki wykrywania, ale od zawsze był jej przeciwnikiem. Dla niego ukrywanie swojej mocy jest przejawem słabości i próby ucieczki. Skoro ktoś posiada siłę, to nie ma potrzeby by ją ukrywać. Dla niego to tylko broń tchórzy.
W sumie nie miał za bardzo nic do roboty podczas leczenia. Słyszał jak inni rozmawiają ze sobą, a potem jakieś krzyki. Mimo wszystko usłyszał zapewnienie Ame że sobie poradzi, tak więc nie miał zamiaru przerywać procesu.
Wiedział że leczenie nie przywróci mu ogona, ale rany przestaną krwawić, a wszystkie procesy życiowe odetchną pełną mocą.
Skupił się tak więc na tym czego nie pamiętał. Nie mógł przypomnieć sobie z jakiej planety pochodzi. Wiedział że są tam dwie bazy ich ludzi, a także zielonoskórzy których imion też nie pamiętał. Te luki w pamięci były strasznie irytujące.
Nie mógł też przypomnieć sobie jak się unosić w powietrzu. Może jak przypomni sobie tą jedną rzecz to cała reszta też wróci? Postanowił że jak wrócą do siebie, to spyta dziewczyny o sztukę latania. Na razie jednak czekał, aż kapsuła zasygnalizuje koniec leczenia. Powoli czuł się lepiej, ale musiał jeszcze poczekać.
Po chwili watrze zalało się leczniczą substancją i zaczął się powolny proces leczenia. Nie zamierał opuszczać tej kapsuły póki nie uleczy się całkowicie. Nawet gdyby dziewczyny miały kłopoty to i tak nie byłby wstanie tego wyczuć. Wiedzał od dawna że mógłby się nauczyć tej techniki wykrywania, ale od zawsze był jej przeciwnikiem. Dla niego ukrywanie swojej mocy jest przejawem słabości i próby ucieczki. Skoro ktoś posiada siłę, to nie ma potrzeby by ją ukrywać. Dla niego to tylko broń tchórzy.
W sumie nie miał za bardzo nic do roboty podczas leczenia. Słyszał jak inni rozmawiają ze sobą, a potem jakieś krzyki. Mimo wszystko usłyszał zapewnienie Ame że sobie poradzi, tak więc nie miał zamiaru przerywać procesu.
Wiedział że leczenie nie przywróci mu ogona, ale rany przestaną krwawić, a wszystkie procesy życiowe odetchną pełną mocą.
Skupił się tak więc na tym czego nie pamiętał. Nie mógł przypomnieć sobie z jakiej planety pochodzi. Wiedział że są tam dwie bazy ich ludzi, a także zielonoskórzy których imion też nie pamiętał. Te luki w pamięci były strasznie irytujące.
Nie mógł też przypomnieć sobie jak się unosić w powietrzu. Może jak przypomni sobie tą jedną rzecz to cała reszta też wróci? Postanowił że jak wrócą do siebie, to spyta dziewczyny o sztukę latania. Na razie jednak czekał, aż kapsuła zasygnalizuje koniec leczenia. Powoli czuł się lepiej, ale musiał jeszcze poczekać.
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Pią Lut 12, 2016 9:08 pm
Nasi bohaterowie nawet nie pomyśleli o tym, ze takie pomieszczenie będzie monitorowane, choć to przecież oczywiste. Changeling z pewnością to wyczuł ale było za późno, był uwięziony w kapsule regeneracyjnej. Do pomieszczenia wparowało sześciu SSJ, góra mięśni.
- Co Ty odpierdalasz kadecie?! – ryknął dowódca do Ame. Bratasz się z Changelingiem? Jak tak nisko można upaść. To już bym zrozumiał, że jesteś przeciw królowi ale nie Ty musiałaś pomagać najgorszemu kosmicznemu ścierwu!!!!!
Dwóch żołnierzy chwyciło młodą kadetkę za ręce a dowódca wymierzył silny cios w szczękę, aż dziewczyna zobaczyła gwiazdy. Rozłączyli maszynę i wyszarpnęli z niej Frosta. Dowódca przykładał mu kulę z Ki do twarzy uśmiechając się perfidnie.
- Po wszystkim upieczemy Cię na ogniu jaszczurze.
Ame nie była wyzwaniem dla żadnego z nich, wystarczył jeden, aby się nią zająć i unieruchomić. Pozostali szarpali się przez chwilę z Frostem, aż go obezwładnili.
- Do karceru z nimi i wracamy do roboty, potem pobawicie się z nimi. A Ty lepiej pożegnaj się z Akademią gówniaro, chyba że król będzie w dobrym nastroju i łaskawie pozwoli Ci jeszcze egzystować. - odwrócił się do wrzeszczącego rebelianta i jednym ruchem wykręcił mu rękę. - Cicho psie! Powiesz nam wszystko co wiesz, a może zginiesz w miarę bezboleśnie. Już. - uderzył go w kark i nieprzytomnego przerzucił przez ramię niby puchową poduszkę. - A wy, ścierwa żyjące na nasz rachunek, macie raportować kto się tutaj kręci! - lekarze zadrżeli mamrocząc i odprowadzając ich wzrokiem.
OOC: Xan po szarpaninie pozostajesz z 60% statystykami. Ame dla Ciebie cios za 1 000 dmg - facet na SSJ am ciężką rękę. Razem z wami został zabrany rebeliant i dzieli z Ame celę. Xan osobno.
Oboje lądujecie od razu Tu --> https://dbng.forumpl.net/t766-karcer Możecie uciec, za ładne posty będzie nagroda.
- Co Ty odpierdalasz kadecie?! – ryknął dowódca do Ame. Bratasz się z Changelingiem? Jak tak nisko można upaść. To już bym zrozumiał, że jesteś przeciw królowi ale nie Ty musiałaś pomagać najgorszemu kosmicznemu ścierwu!!!!!
Dwóch żołnierzy chwyciło młodą kadetkę za ręce a dowódca wymierzył silny cios w szczękę, aż dziewczyna zobaczyła gwiazdy. Rozłączyli maszynę i wyszarpnęli z niej Frosta. Dowódca przykładał mu kulę z Ki do twarzy uśmiechając się perfidnie.
- Po wszystkim upieczemy Cię na ogniu jaszczurze.
Ame nie była wyzwaniem dla żadnego z nich, wystarczył jeden, aby się nią zająć i unieruchomić. Pozostali szarpali się przez chwilę z Frostem, aż go obezwładnili.
- Do karceru z nimi i wracamy do roboty, potem pobawicie się z nimi. A Ty lepiej pożegnaj się z Akademią gówniaro, chyba że król będzie w dobrym nastroju i łaskawie pozwoli Ci jeszcze egzystować. - odwrócił się do wrzeszczącego rebelianta i jednym ruchem wykręcił mu rękę. - Cicho psie! Powiesz nam wszystko co wiesz, a może zginiesz w miarę bezboleśnie. Już. - uderzył go w kark i nieprzytomnego przerzucił przez ramię niby puchową poduszkę. - A wy, ścierwa żyjące na nasz rachunek, macie raportować kto się tutaj kręci! - lekarze zadrżeli mamrocząc i odprowadzając ich wzrokiem.
OOC: Xan po szarpaninie pozostajesz z 60% statystykami. Ame dla Ciebie cios za 1 000 dmg - facet na SSJ am ciężką rękę. Razem z wami został zabrany rebeliant i dzieli z Ame celę. Xan osobno.
Oboje lądujecie od razu Tu --> https://dbng.forumpl.net/t766-karcer Możecie uciec, za ładne posty będzie nagroda.
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Sob Maj 21, 2016 5:34 pm
Xalanth już tego nie usłyszał, ale chwilę po tym jak zemdlał ktoś wszedł do pomieszczenia. Wieści o pojawieniu się w Akademii nieco wyróżniającego się osobnika rozeszły się zaskakująco szybko i trafiły do uszu, które potrafiły wyłapać z tego co mówiono ważne informacje.
Te zaś zostały ułożone w pewien obraz Saiyanina, znany jej obraz. Jej, bo to właśnie Sime znalazła Xalantha na podłodze pomieszczenia regeneracyjnego. I mógł się z tego powodu cieszyć, bo niejeden mieszkaniec Vegety by zignorował go, albo co gorsza, użył do wytarcia plam z krwi, które zrobił.
Saiyanka wytarła go z krwi i prowizorycznie opatrzyła. Później nie traktowała go już tak przyjaźnie. Przerzuciła przez ramię niczym worek ziemniaków i wyniosła.
-Lepiej żebyś miał dosyć siły na gadanie, bo trochę będziemy sobie musieli pogadać, coś czuje...
-powiedziała, mimo pełnej świadomości, że on jej nie usłyszy.
Jak miała wyglądać ta rozmowa, to już zależało znacząco od tego co powie Xalanth i jak to wpłynie na, już nieco nadszarpniętą cierpliwość Saiyanki
OOC:
Zregeneruj sobie HP do 2000 i piszesz jak się budzisz tutaj
Te zaś zostały ułożone w pewien obraz Saiyanina, znany jej obraz. Jej, bo to właśnie Sime znalazła Xalantha na podłodze pomieszczenia regeneracyjnego. I mógł się z tego powodu cieszyć, bo niejeden mieszkaniec Vegety by zignorował go, albo co gorsza, użył do wytarcia plam z krwi, które zrobił.
Saiyanka wytarła go z krwi i prowizorycznie opatrzyła. Później nie traktowała go już tak przyjaźnie. Przerzuciła przez ramię niczym worek ziemniaków i wyniosła.
-Lepiej żebyś miał dosyć siły na gadanie, bo trochę będziemy sobie musieli pogadać, coś czuje...
-powiedziała, mimo pełnej świadomości, że on jej nie usłyszy.
Jak miała wyglądać ta rozmowa, to już zależało znacząco od tego co powie Xalanth i jak to wpłynie na, już nieco nadszarpniętą cierpliwość Saiyanki
OOC:
Zregeneruj sobie HP do 2000 i piszesz jak się budzisz tutaj
- Tarrip
- Liczba postów : 35
Data rejestracji : 04/08/2016
Identification Number
HP:
(300/300)
KI:
(375/375)
Re: Pomieszczenie Regeneracji
Wto Maj 30, 2017 4:31 pm
Walka. Pojedynek. Silny ból. Rany. Czy to już koniec? Jedyne co dopływa do mózgu to piekący ból z każdej części ciała. Upadek na czerwony piach Vegety. Odgłosy walki. Wygrana? Przegrana? Cóż to za znaczenie gdy zaraz zginie. Otoż nie. Przegrał. I to z kretesem. Już nigdy nie zasmakuje smaku zwycięstwa, nigdy nie pomści rodziny, nigdy się nie dowie czy jego matka się wybudzi. Nigdy. Dlaczego? Bo przeciwnik był za silny? Bo zabrakło mu techniki? Bo nie czuł się na siłach? Może miał gorszy dzień? Nie! Był zbyt słaby. Już od urodzenia był słaby. W końcu przyszedł na świat w najniższej klasie. To nie było wytłumaczenie! Wszystko da się osiągnąć. Mistrzowie trenują latami. On musi zrobić to samo. Jeśli tylko uda mu się to przeżyć. Błysk, złota poświata, sterczące włosy. Wojownik w pełni sił. Czy to jest sekret potęgi Sayian? Kto wie. Nie było już nic poza mrokiem łapiącym go w swe obięcia.
Oczy demona świeciły się szaleńczo gdy ten stał nad powalonym Tarripem. Pancerz już dawno odmówił współpracy przy takiej sile ciosów. Jego ubranie było w strzępach. Silny przeciwnik triumfuje! Sayianin raz go uderzył. Raz. Może się założyć, że jego ten cios bardziej bolał od przeciwnika. Ale czemu to zrobił? By pokazać wyższość? By złamać w nim ducha? To było nie istotne. Istotna była wielka czerwona kula energii która zmierzała ku niemu.
Chłopak panicznie otworzył oczy i poczuł jak zielony płyn zalewa go. Szybko je zamknął lecz pierwsze nieprzyjemne pieczenie nie minęło. Odczekał chwilę i ponownie zaryzykował. Był zanurzony cały w dziwnym specyfiku którym Sayianie leczyli swoje rany. Był wewnątrz maszyny. Dokładnie obejrzał swoje ciało i zauważył, że nie ma ran ani nie czuje bólu. Co gorsza siły też nie. Zacisnął mocno pięść patrząc na nią. Czuł jak siły go opuściły. Ile czasu tu spędził? Zawsze myślał, że gdy Sayian wraca z łoża śmierci będzie dwukrotnie silniejszy. On się czuł nienaturalnie słabo. Musiał się szybko stąd wydostać. Po chwili wszedł do pomieszczenia medyk i od razu ujrzał przebudzonego Tarripa. Podszedł do panelu i powoli zaczął odsysać ciecz. Po chwili chłopak się wynurzył z niej i dostał sygnał, że może zdiąż maskę. Uczynił to i przeczesał włosy do tyłu z których dwa niesforne kosmyki szybko wróciły na przód. Gdy młodzieniec wyszedł i odebrał ręcznik od faceta, zaczął się wypytywać co się stało. Po walce z tamtym czymś Shadow przyniósł go tutaj i zostawił w sali medycznej. Leczenie zajęło długo czasu i czeka go jeszcze krótka seria badań. Chłopak nie mógł uwierzyć, że tak długo to zajęło. Widać najlepsze metody są zarezerwowane dla Elity i wyższych rangą. Po serii badań medyk stwierdził, że wszystko jest w normie i chłopak może odejść. Tarripowi nie trzeba było dalej powtarzać. Odziany w stary podarty strój ruszył do swojej kwatery a następnie do sali treningowej.
OOC:
z/t do Sali Treningowej
Tydzień później.
Oczy demona świeciły się szaleńczo gdy ten stał nad powalonym Tarripem. Pancerz już dawno odmówił współpracy przy takiej sile ciosów. Jego ubranie było w strzępach. Silny przeciwnik triumfuje! Sayianin raz go uderzył. Raz. Może się założyć, że jego ten cios bardziej bolał od przeciwnika. Ale czemu to zrobił? By pokazać wyższość? By złamać w nim ducha? To było nie istotne. Istotna była wielka czerwona kula energii która zmierzała ku niemu.
Chłopak panicznie otworzył oczy i poczuł jak zielony płyn zalewa go. Szybko je zamknął lecz pierwsze nieprzyjemne pieczenie nie minęło. Odczekał chwilę i ponownie zaryzykował. Był zanurzony cały w dziwnym specyfiku którym Sayianie leczyli swoje rany. Był wewnątrz maszyny. Dokładnie obejrzał swoje ciało i zauważył, że nie ma ran ani nie czuje bólu. Co gorsza siły też nie. Zacisnął mocno pięść patrząc na nią. Czuł jak siły go opuściły. Ile czasu tu spędził? Zawsze myślał, że gdy Sayian wraca z łoża śmierci będzie dwukrotnie silniejszy. On się czuł nienaturalnie słabo. Musiał się szybko stąd wydostać. Po chwili wszedł do pomieszczenia medyk i od razu ujrzał przebudzonego Tarripa. Podszedł do panelu i powoli zaczął odsysać ciecz. Po chwili chłopak się wynurzył z niej i dostał sygnał, że może zdiąż maskę. Uczynił to i przeczesał włosy do tyłu z których dwa niesforne kosmyki szybko wróciły na przód. Gdy młodzieniec wyszedł i odebrał ręcznik od faceta, zaczął się wypytywać co się stało. Po walce z tamtym czymś Shadow przyniósł go tutaj i zostawił w sali medycznej. Leczenie zajęło długo czasu i czeka go jeszcze krótka seria badań. Chłopak nie mógł uwierzyć, że tak długo to zajęło. Widać najlepsze metody są zarezerwowane dla Elity i wyższych rangą. Po serii badań medyk stwierdził, że wszystko jest w normie i chłopak może odejść. Tarripowi nie trzeba było dalej powtarzać. Odziany w stary podarty strój ruszył do swojej kwatery a następnie do sali treningowej.
OOC:
z/t do Sali Treningowej
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach