Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Dolina między wzgórzami
Sro Maj 30, 2012 4:52 pm
Płynie tędy mała rzeczka z dosyć smaczną wodą, o ile nie pływał w niej ktoś na tyle niekulturalny i mający słabą wolę, że nie wytrzymał i zrobił tą fizjologiczną rzecz. Główny przystanek każdej wyprawy, idealne miejsce na zastawienie pułapki.
Wizyta Generała Ognia spowodowała pożar w Dolinie między wzgórzami. Ogień się rozpowszechnia, pogoda i silny wiatr temu sprzyjają i bez specjalnych służb gaśniczych może tak trawić lokalną roślinność oraz zwierzęta przez większość dnia. W końcu znaczne połacie wypaliły się, zostawiając zwęgloną flore i faune
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Pią Maj 24, 2013 5:51 pm
Saiyajin niestety był szybszy niż demon, Zaczynał znikać Ichiemu z oczu, powodem było też to że saiyajin wystartował jako pierwszy. Na szczęscie aura małpy pozostawiała po nim ślad a mianowicie jej "ogonek".
Demon zaczynał się zastanawiać co było tak ważnego że małpiszon postanowił zostawić Ichiego, może miał się z kimś spotkać? Oby nie, wtedy demon by nie miał szans, w takim razie musiałby go dopaść jak najszybciej, a może saiyajin po prostu czegoś szukał na Ziemii? Pytanie tylko czego, bo skoro nie tylko on był powodem to co jeszcze mogłoby być? Demon przyśpieszył, nie mógł go spuścić z oczu, nie po porażce z jego rodem, nie po tym wszystkim co stracił i przez co przeszedł, obawiał się o cel podróży saiyajina.
OOC:
krótko bo wiele do napisania nie miałem xdd
Demon zaczynał się zastanawiać co było tak ważnego że małpiszon postanowił zostawić Ichiego, może miał się z kimś spotkać? Oby nie, wtedy demon by nie miał szans, w takim razie musiałby go dopaść jak najszybciej, a może saiyajin po prostu czegoś szukał na Ziemii? Pytanie tylko czego, bo skoro nie tylko on był powodem to co jeszcze mogłoby być? Demon przyśpieszył, nie mógł go spuścić z oczu, nie po porażce z jego rodem, nie po tym wszystkim co stracił i przez co przeszedł, obawiał się o cel podróży saiyajina.
OOC:
krótko bo wiele do napisania nie miałem xdd
Re: Dolina między wzgórzami
Nie Maj 26, 2013 3:09 pm
Demon późno wystartował dlatego małpi wojownik miał przewagę w odległości. Na szczęście wygląda na to że ich prędkość była prawie identyczna ponieważ sayian nie oddalał się dalej. odległość była jednak znaczna i żaden blast wystrzelony nie miałby szansę na dolecenie do przeciwnika, a co dopiero na trafienie.
Mężczyzna leciał ponad chmurami dość długo, pewnie był świadomy ogona ponieważ miał to dziwne urządzenie na oku, jednakże na razie stara się je ignorować. Możliwe jest zbyt pewny siebie, albo uważa że go zgubi.
Uciekinier przez długi czas leciał w jednym kierunku po czym zaczął opadać nie tracąc prędkości. W końcu był na poziomie z różnego rodzaju górami i zaczął między nimi manewrować.
chłopak leciał takim slalomem że Ichiro miał problemy z utrzymaniem go przed oczami. W końcu demon skręcił tam gdzie sayian i odkrył że go tam już nie ma.
Rozejrzał się w prawo i lewo i nie mógł dojrzeć swojego celu. Wygląda na to że mała go wykiwała. Przez chwilę jeszcze latał w poszukiwaniu swojego znienawidzonego wroga ale ten przepadł jak kamień w wodę.
Już miał się poddać gdy niedaleko można było usłyszeć wielką eksplozję.
Mężczyzna leciał ponad chmurami dość długo, pewnie był świadomy ogona ponieważ miał to dziwne urządzenie na oku, jednakże na razie stara się je ignorować. Możliwe jest zbyt pewny siebie, albo uważa że go zgubi.
Uciekinier przez długi czas leciał w jednym kierunku po czym zaczął opadać nie tracąc prędkości. W końcu był na poziomie z różnego rodzaju górami i zaczął między nimi manewrować.
chłopak leciał takim slalomem że Ichiro miał problemy z utrzymaniem go przed oczami. W końcu demon skręcił tam gdzie sayian i odkrył że go tam już nie ma.
Rozejrzał się w prawo i lewo i nie mógł dojrzeć swojego celu. Wygląda na to że mała go wykiwała. Przez chwilę jeszcze latał w poszukiwaniu swojego znienawidzonego wroga ale ten przepadł jak kamień w wodę.
Już miał się poddać gdy niedaleko można było usłyszeć wielką eksplozję.
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Nie Maj 26, 2013 5:43 pm
Saiyajin zaczął manewrować pomiędzy różnorodnymi górami, było to dosyć kłopotliwe zważając na to że demon niedawno nauczył się latać, mimo to jakoś starał się nie stracić z oczu. Niestety nie udało się ponieważ na którymś z kolei zakręcie saiyajin zniknął. Było to dosyć dziwne, no bo serio, przed chwilą demon mógł bez większego problemu siedzieć mu na ogonie a potem saiyajin tak po prostu znika? Przecież nie był aż tak szybki nie? A może po prostu ukrywał swoją prawdziwą moc? Wiadomo przynajmniej że ten pościg sprawi mu wiele problemów. Demon zaczął tracić wiarę że będzie miał jeszcze szanse na zabicie dupka gdy nagle usłyszał wielki wybuch. Cóż to mogło być? Jakie były możliwości wybuchów? Ataki KI, może jakieś bronie ludzi a może, i najgorsze - znów ktoś wylądował kapsułą. Jeżeli pojawili się nowi saiyanie to będzie źle...
Demon szybko poleciał w stronę gdzie usłyszał wybuch
OOC:
mam nadzieję że w następnym poście będę miał coś więcej do napisania
Demon szybko poleciał w stronę gdzie usłyszał wybuch
OOC:
mam nadzieję że w następnym poście będę miał coś więcej do napisania
Re: Dolina między wzgórzami
Nie Maj 26, 2013 9:03 pm
Demon jak strzała pomknął w kierunku z którego dobiegł go wybuch. Był to wyraźny huk eksplozji który niósł się na kilometry. Już po chwili uderzyły go kolejne odłamki kurzu i ziemi. Młody nie wiedział co się wyczynia i tylko przyśpieszył po chwili docierając do epicentrum tego wybuchu. Ichiro szybko zlokalizował w powietrzu przeciwnika który wisiał wysoko nad kraterem który musiał przed chwilą stworzyć.
Małpi wojownik sapał lekko, widać zużył trochę Ki by stworzyć wielką dziurę w ziemi. Mimo wszystko jednak uśmiechał się patrząc na coś w dole. Zaczął opadać na ziemię, a demon podążył za nim wzrokiem.
Od razu jego uwagę przykuła kolejna kapsuła która wystawała teraz z ziemi. Krater był dość głęboki przez co można mniemać że pojazd był bardzo stary i wcześniej przykryty wieloma warstwami ziemi. Możliwe iż rozbiła się tu wiele lat wcześniej. Najwyraźniej ona była celem Beyana. Mężczyzna nie wiedział czy była ona zdatna do użytku jednakże to było głupie lądować swoja kapsuła by przejść do innej i nią wystartować.
Nogi Sayina dotknęły właśnie ziemi, a naszego bohatera dzieliło od niego jakieś sto metrów.
Małpi wojownik sapał lekko, widać zużył trochę Ki by stworzyć wielką dziurę w ziemi. Mimo wszystko jednak uśmiechał się patrząc na coś w dole. Zaczął opadać na ziemię, a demon podążył za nim wzrokiem.
Od razu jego uwagę przykuła kolejna kapsuła która wystawała teraz z ziemi. Krater był dość głęboki przez co można mniemać że pojazd był bardzo stary i wcześniej przykryty wieloma warstwami ziemi. Możliwe iż rozbiła się tu wiele lat wcześniej. Najwyraźniej ona była celem Beyana. Mężczyzna nie wiedział czy była ona zdatna do użytku jednakże to było głupie lądować swoja kapsuła by przejść do innej i nią wystartować.
Nogi Sayina dotknęły właśnie ziemi, a naszego bohatera dzieliło od niego jakieś sto metrów.
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Nie Maj 26, 2013 9:21 pm
Ichiro szybko zauważył z daleka saiyajina, widział że był zmęczony, do tego krater był dość duży, przeciwnik jednak miał trochę mocy... Jednakże był teraz wyczerpany. Po chwili demon zauważył kapsułę. Czyżby kolejny przyleciał? Nie tamta była już stara, pytanie tylko co chciał zrobić z nią małpiszon? Cóż dowie się tego od niego używając- jak zwykle siły. Z resztą nawet jeżeli nie ciekawiłoby go to i tak chciałby go zabić więc nie robiło mu to różnicy.
Saiyajin był na wyczerpaniu po tak silnej technice, to najlepsza szansa na atak! Demon jak najszybciej poleciał z pełną mocą w stronę saiyajina, leciał patrząc szaleńczym wzrokiem na saiyajina, zamachnął się przygotowując się do ataku jak tylko będzie blisko. Zastanawiało go jednak co będzie w owej kapsule...
OOC:
emmm próba potężnego?
Saiyajin był na wyczerpaniu po tak silnej technice, to najlepsza szansa na atak! Demon jak najszybciej poleciał z pełną mocą w stronę saiyajina, leciał patrząc szaleńczym wzrokiem na saiyajina, zamachnął się przygotowując się do ataku jak tylko będzie blisko. Zastanawiało go jednak co będzie w owej kapsule...
OOC:
emmm próba potężnego?
Re: Dolina między wzgórzami
Pon Maj 27, 2013 2:32 pm
Najgorsze było to że przeciwnik miał cały czas to urządzenie. Najwyraźniej wskazywało mu gdzie demon się znajduje. Teraz jednak był skupiony i gdy zauważył mężczyznę to było już za późno na unik lub się przeliczył.
Pięść trafiła przeciwnika prosto w brzuch, a on zgiął się i odleciał na parę metrów. Przełknął jednak ból i stanął szybko na nogach. Już nie był tak zadowolony.
- Nie chcesz odpuścić co demonie? Dałem ci szansę na ucieczkę by łowy były potem ciekawsze. Widzę jednak że chcesz oberwać od razu.
Stanął mocniejsza ziemi i napiął mięśnie. Demon poczuł jak ziemia pod jego stopami zaczyna drżeć, następnie kawałki skały zaczęły wystrzeliwać w górę jakby noszone jakąś niewidzialną ręką. Po chwili z ziemi pomiędzy przeciwnikami wystrzelił kawał skały która była ogromna.
Obiekt zawisł w powietrzu gdy wojownik podniósł rękę. Wyszczerzył się demonicznie i krzyknął.
- Giń! - po chwili opuścił rękę i pocisk ruszył na spotkanie z chłopakiem.
Skała zbliżała się z astronomiczną z zamiarem wgniecenia młodego w ziemię.
OOC:
Telekinesis = 60 + 40 = 100 dmg
Zgodnie z mechaniką przez ten czas jak leciałeś za nim wszystko zregenerowało się tobie i jemu. Dodatkowo traktujemy to jak druga walka.
Staty przeciwnika
Siła: 60
Szybkość: 67
Wytrzymałość: 30
Energia: 40
HP: 374/450
KI: 450/500
Pięść trafiła przeciwnika prosto w brzuch, a on zgiął się i odleciał na parę metrów. Przełknął jednak ból i stanął szybko na nogach. Już nie był tak zadowolony.
- Nie chcesz odpuścić co demonie? Dałem ci szansę na ucieczkę by łowy były potem ciekawsze. Widzę jednak że chcesz oberwać od razu.
Stanął mocniejsza ziemi i napiął mięśnie. Demon poczuł jak ziemia pod jego stopami zaczyna drżeć, następnie kawałki skały zaczęły wystrzeliwać w górę jakby noszone jakąś niewidzialną ręką. Po chwili z ziemi pomiędzy przeciwnikami wystrzelił kawał skały która była ogromna.
Obiekt zawisł w powietrzu gdy wojownik podniósł rękę. Wyszczerzył się demonicznie i krzyknął.
- Giń! - po chwili opuścił rękę i pocisk ruszył na spotkanie z chłopakiem.
Skała zbliżała się z astronomiczną z zamiarem wgniecenia młodego w ziemię.
OOC:
Telekinesis = 60 + 40 = 100 dmg
Zgodnie z mechaniką przez ten czas jak leciałeś za nim wszystko zregenerowało się tobie i jemu. Dodatkowo traktujemy to jak druga walka.
Staty przeciwnika
Siła: 60
Szybkość: 67
Wytrzymałość: 30
Energia: 40
HP: 374/450
KI: 450/500
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Wto Maj 28, 2013 4:45 pm
Saiyajin użył telekinezy żeby podnieść kawał ziemii i uderzyć nim w Ichiego. Demon nie miał czasu na reakcję, tym bardziej że nigdy wcześniej nie zdażyła mu się taka sytuacja. Była to jednak bardzo ciekawa technika która została wpisana na listę demona.
Ichiro oberwał skałą prosto na klatkę piersiową a ona rozwaliła się na kilkadziesiąt kawałków z których większość przykryła jego ciało. Plunął krwią. Bolało jak cholera, bo jak miałoby nie boleć? Normalny człowiek od razu by zginął od czegoś takiego, na szczęście demon nie był człowiekiem.
Zepchnął z siebie części skały po czym wstał jak najszybciej. Był wściekły, miał już zdecydowanie dość tych sztuczek saiyajina, najpierw chciał zawalić na niego całą górę a teraz znów używa ziemi, niech zacznie walczyć jak mężczyzna.
Ichiro stanął w rozkroku, zebrał energię i uśmiechnął się szeroko
- Chciałbyś może powtórkę? Pewnie poprzednie ci się spodobało. - z jego ust zaczęło dochodzić malutkie czerwone światełko, po chwili stało się większe i większe aż w końcu stało się wielką kulą prawie nie mieszczącą się w ustach Ichiego. Tak to znowu była ta technika, mouth wave i znów saiyajin będzie musiał ją przyjąć.
Kula wystrzeliła prosto na sayiajina, była dość duża, podczas lotu nabrała wielkości.
Demon starał się nie mierzyć w kapsułę, nie wiadomo co w niej jest i czy warto to niszczyć.
OOC:
mouth wave 52 dmg -70 ki
moje ki i hp w scouterze
jego hp 315/450
Ichiro oberwał skałą prosto na klatkę piersiową a ona rozwaliła się na kilkadziesiąt kawałków z których większość przykryła jego ciało. Plunął krwią. Bolało jak cholera, bo jak miałoby nie boleć? Normalny człowiek od razu by zginął od czegoś takiego, na szczęście demon nie był człowiekiem.
Zepchnął z siebie części skały po czym wstał jak najszybciej. Był wściekły, miał już zdecydowanie dość tych sztuczek saiyajina, najpierw chciał zawalić na niego całą górę a teraz znów używa ziemi, niech zacznie walczyć jak mężczyzna.
Ichiro stanął w rozkroku, zebrał energię i uśmiechnął się szeroko
- Chciałbyś może powtórkę? Pewnie poprzednie ci się spodobało. - z jego ust zaczęło dochodzić malutkie czerwone światełko, po chwili stało się większe i większe aż w końcu stało się wielką kulą prawie nie mieszczącą się w ustach Ichiego. Tak to znowu była ta technika, mouth wave i znów saiyajin będzie musiał ją przyjąć.
Kula wystrzeliła prosto na sayiajina, była dość duża, podczas lotu nabrała wielkości.
Demon starał się nie mierzyć w kapsułę, nie wiadomo co w niej jest i czy warto to niszczyć.
OOC:
mouth wave 52 dmg -70 ki
moje ki i hp w scouterze
jego hp 315/450
Re: Dolina między wzgórzami
Wto Maj 28, 2013 5:54 pm
Przeciwnik znał tę technikę na pewno. To ona ostatnio wypchnęła go z jaskini i posłała z bólem na zewnątrz. Wiedział na co się gotować gdyż najwyraźniej zapamiętał ten promień. Notabene ohydnie to wygląda, lecz nie o piękno tutaj chodzi.
Pocisk wystrzelił z ust demona, a małpi wojownik przybrał pozycję defensywną wystawiając przed siebie ręce. Wtedy nie udało mu się odbić jej, jednakże nie był wtedy też przygotowany na atak. teraz był i całą siłą nóg zaparł się o podłoże.
Tak samo jak ostatnio kula uderzyła w ręce ogoniastego i dwie siły zaczęły walczyć ze sobą. Siła energi była jednak silniejsza niż dłonie sayiana i w końcu przełamała jego obronę raniąc go dotkliwie. Nie widać było krwii jednakże ciało przeciwnika zostało mocno osmalone.
Opuścił ramiona sapiąc i uśmiechnął się złowieszczo.
Zacznijmy na poważnie. Wkurzasz mnie tym. - szybko odbił się od ziemi i pomknął w stronę demona.
Widać że to nie był styl walki jego ojca, lecz trzeba było przyznać że walczyć umiał. Gdy był blisko chłopaka zrobił obrót w powietrzu i noga już leciała w stronę twarzy przeciwnika.
- Żryj! - widocznie bardzo lubił wznosić okrzyki.
OOC:
potężny atak :126
Siła: 60
Szybkość: 67
Wytrzymałość: 30
Energia: 40
HP: 315/450
KI: 450/500
Pocisk wystrzelił z ust demona, a małpi wojownik przybrał pozycję defensywną wystawiając przed siebie ręce. Wtedy nie udało mu się odbić jej, jednakże nie był wtedy też przygotowany na atak. teraz był i całą siłą nóg zaparł się o podłoże.
Tak samo jak ostatnio kula uderzyła w ręce ogoniastego i dwie siły zaczęły walczyć ze sobą. Siła energi była jednak silniejsza niż dłonie sayiana i w końcu przełamała jego obronę raniąc go dotkliwie. Nie widać było krwii jednakże ciało przeciwnika zostało mocno osmalone.
Opuścił ramiona sapiąc i uśmiechnął się złowieszczo.
Zacznijmy na poważnie. Wkurzasz mnie tym. - szybko odbił się od ziemi i pomknął w stronę demona.
Widać że to nie był styl walki jego ojca, lecz trzeba było przyznać że walczyć umiał. Gdy był blisko chłopaka zrobił obrót w powietrzu i noga już leciała w stronę twarzy przeciwnika.
- Żryj! - widocznie bardzo lubił wznosić okrzyki.
OOC:
potężny atak :126
Siła: 60
Szybkość: 67
Wytrzymałość: 30
Energia: 40
HP: 315/450
KI: 450/500
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Sro Maj 29, 2013 4:59 pm
Saiyajin próbował znów próbował odbić kulę Ichiego, na początku demon miał obawy że małpie się to uda, na szczęście pocisk po raz drugi zranił dotkliwie przeciwnika. Wkurzyło go to i to nawet bardzo, na tyle że stracił nad sobą panowanie i wykonał dość przewidywalny cios a mianowicie kopniak w powietrzu. Na szczęście demon był przygotowany, zebrał potrzebną mu ki i wyprostował ręce w stronę przeciwnika. Niewidzialny gołym okiem strumień energii odepchnął saiyajina na kilka metrów, był teraz podatny na ataki, a przynajmniej tak się demonowi wydawało. Szybko odbił się od ziemi i poleciał w stronę saiyajina. najpierw zamachnął się celując w skroń wroga, następnie kopniak w żebro i finiszowy prawy sierpowy w brzuch. Po tej kombinacji znów odbił się od ziemi w tył wycofując się.
Ichiro chciał o coś zapytać
- Co jest w tej kapsule!? Dlaczego jest to dla ciebie takie ważne że zniżyłeś się do tego żeby uciekać!? - Strasznie go ciekawiło co tam może być. Jeżeli saiyajin nie odpowie to..
- Gadaj albo wysadzę to cholerstwo! - Demon wystawił otwartą dłoń w stronę kapsuły, a w ręce pojawiła się czerwona kula energii.
OOC:
kiaiho - negacja twojego ataku - 12 ki
atak szybki - 45 dmg
moje hp w scouterze
jego hp 315 - 45 = 270
Ichiro chciał o coś zapytać
- Co jest w tej kapsule!? Dlaczego jest to dla ciebie takie ważne że zniżyłeś się do tego żeby uciekać!? - Strasznie go ciekawiło co tam może być. Jeżeli saiyajin nie odpowie to..
- Gadaj albo wysadzę to cholerstwo! - Demon wystawił otwartą dłoń w stronę kapsuły, a w ręce pojawiła się czerwona kula energii.
OOC:
kiaiho - negacja twojego ataku - 12 ki
atak szybki - 45 dmg
moje hp w scouterze
jego hp 315 - 45 = 270
Re: Dolina między wzgórzami
Sro Maj 29, 2013 9:09 pm
Przeciwnik nie spodziewał się odepchnięcia energią i zanim wykonał swój cios został odepchnięty na nieznaczną odległość. Z trudem odzyskał równowagę, lecz demon był wtedy przy nim i wyprowadził swój grad szybkich ciosów. Krew popłynęła mu z ust , a on padł na ziemię.
Był jednak wyszkolonym wojownikiem i szybko się podniósł. Otarł krew z twarzy sapiąc ciężko.
- Jesteś strasznie uparty... Ale techniki masz niezłe... Nie uciekałem, po prostu priorytety... Cokolwiek tam jest to ci się nie przyda...
Szybko stanął w pozycji gotowej do ataku i skupił swoją Ki. Nagle przed demonem pojawiło się pięć klonów małpiego wojownika.
Jego pokrwawiona twarz wykrzywił uśmiech, a wszystkie klony zrobiły to samo.
- Jesteś godnym przeciwnikiem. Walczmy ze wszystkich sił. Jeśli ja wygram nie zabiję cię. Chętnie zmierzę się z tobą kiedyś raz jeszcze! - krzyknął w uniesieniu i wszystkie klony zaatakowały pędząc w stronę chłopaka.
OOC:
Siła: 60
Szybkość: 67
Wytrzymałość: 30
Energia: 40
HP: 270/450
KI: 390/500
ZANZOKEN - wer neutralna. - 60 KI co turę (będzie działało przez 3 tury, teraz leci 1)
Efekt: Nie możesz unikać jego ciosów
Szybki Atak: 67 dmg
Dodatkowe : kiaho zabiera ci 12 Ki, nie 6. Popraw.
Był jednak wyszkolonym wojownikiem i szybko się podniósł. Otarł krew z twarzy sapiąc ciężko.
- Jesteś strasznie uparty... Ale techniki masz niezłe... Nie uciekałem, po prostu priorytety... Cokolwiek tam jest to ci się nie przyda...
Szybko stanął w pozycji gotowej do ataku i skupił swoją Ki. Nagle przed demonem pojawiło się pięć klonów małpiego wojownika.
Jego pokrwawiona twarz wykrzywił uśmiech, a wszystkie klony zrobiły to samo.
- Jesteś godnym przeciwnikiem. Walczmy ze wszystkich sił. Jeśli ja wygram nie zabiję cię. Chętnie zmierzę się z tobą kiedyś raz jeszcze! - krzyknął w uniesieniu i wszystkie klony zaatakowały pędząc w stronę chłopaka.
OOC:
Siła: 60
Szybkość: 67
Wytrzymałość: 30
Energia: 40
HP: 270/450
KI: 390/500
ZANZOKEN - wer neutralna. - 60 KI co turę (będzie działało przez 3 tury, teraz leci 1)
Efekt: Nie możesz unikać jego ciosów
Szybki Atak: 67 dmg
Dodatkowe : kiaho zabiera ci 12 Ki, nie 6. Popraw.
- GośćGość
Re: Dolina między wzgórzami
Nie Gru 21, 2014 1:29 pm
Szedłem doliną, po chwili było widać wzgórza, które z każdą chwilą wędrówki były coraz bliżej. Doliną płynęła spokojna rzeka z krystalicznie czystą wodą, promienie słońca odbijały się od jej tafli, a wzgórzami przemierzał asfalt. Kiedy przemieszczałem się doliną, postanowiłem chwilę się zatrzymać przy strumyku. Byłem wyczerpany i głodny. Kiedy byłem już przy strumyku, nogi się pode mną ugięły i upadłem twarzą w wodę. Leżałem tak kilka sekund, przy czym trochę wypiłem trochę nektaru ze świeżego strumienia, po czym po woli wstałem i zacząłem się rozglądać po wzgórzach. Po chwili dostrzegłem coś niepokojącego, z jednego miejsca wydobywał się dym. Postanowiłem to sprawdzić, choć było to wysoko, ale i tak musiałbym się tam wdrapać, ponieważ droga na pewno prowadzi do miasta, a właśnie tam chcę się dostać. Mimo tego, że było mi strasznie słabo, zacząłem się powoli wspinać na szczyt. Był on wysoko, lecz nie zamierzałem się poddawać. Kilka razy podczas wspinaczki skały się osunęły, ale nie upadłem. Po jakimś czasie dotarłem na górę.
Przeskoczyłem barierkę ochronną, która miała zapewne ochraniać przed upadkiem w dół. Spojrzałem natychmiast na tym, co tu się wydarzyło. Był to wypadek drogowy, czołowe zderzenie dwóch pojazdów. Z jednego pojazdu kierowca wypadł przez przednią szybę i leżał zakrwawiony na masce drugiego samochodu. Moje ciało zaczęło drżeć, lecz nie ze strachu ani z przerażenia. To na widok krwi oraz ludzkiego ciała poczułem większy głód. Nie umyślnie zacząłem powoli iść do przodu, po czym się zatrzymałem. Co jest ze mną? Nie panuję nad sobą... Czyżby poczucie głodu brało nade mną górę? Moje oczy zaczęły szaleć, język skakać a całe moje ciało przebiło na wylot dreszcze. Moje czerwone oko dostrzegło coś więcej, w samochodzie, na którym leżał bodajże już martwy facet, siedziała jeszcze dwójka osób. Nie widziałem tego normalnie, tak jak bym spojrzał na kogoś na ulicy, lecz widziałem skupisko czerwonych żył i transportującą w ich ciele krew. Zacząłem po woli podchodzić do mężczyzny, leżącego na masce, na rękach miał pełno powbijanych szkieł. Złapałem go za kark i podniosłem go do góry. Po chwili zacząłem słyszeć dziwny głos...
-...zjedz go...poczujesz się lepiej...zobacz, jaki apetyczny kąsek... Rozejrzałem się, nikogo wokół nie było, ten głos wydobywał się spod mojej psychiki, zresztą już dosyć kruchej psychiki.
-...zjedz go...spójrz, czekał specjalnie na ciebie... Upuściłem mężczyznę na asfalt, upadłem na kolana, czołem dotykałem ziemi, zakryłem rękoma uszy i zapłakany zacząłem krzyczeć ;
-Zamknij się! Dlaczego mi to robisz?! Lekko szlochałem, gdy czekałem na odpowiedź.
-Dlaczego go nie zjesz? Przecież jesteś głodny, wiem, że tego pragniesz... Nie mam pojęcia, dlaczego słyszałem te głosy, czy siedzi we mnie ktoś inny?...
-Nie zamierzam zjadać ludzi, nie zrobię tego, nie potrafię... Po czym zacząłem znowu krzyczeć -Prędzej umrę z głodu, niż kogoś zjem!... Wyprostowałem się i zacząłem się bić w brzuch z całych sił.
-Nie będę...czyjąś...marionetką! Po chwili przestałem, kiedy z ust zaczęła wyciekać mi krew.
-Zrobisz to...ale nie teraz... Głos zamilkł, a ja z wyczerpania padłem na asfalt. Leżałem kilka minut patrząc się na zakrwawionego mężczyznę. Co jest ze mną nie tak?... Przyczołgałem się do mężczyzny i zacząłem szperać mu po kieszeniach. Wyjąłem jego telefon, otworzyłem klapkę i wybrałem numer. Zadzwoniłem po karetkę. Czekałem dwa sygnały, zanim ktoś odebrał, w tym czasie zdążyłem wstać.
-Halo?... Nie zamierzałem nic mówić do słuchawki, kobieta w słuchawce powtórzyła pytanie ;
-Halo? Jest tam kto... Delikatnie rzuciłem telefon na mężczyznę, złapałem się za brzuch i cały wyczerpany, obolały i zmęczony zacząłem po woli iść asfaltem w kierunku miasta. Musiałem się jak najszybciej dowiedzieć, co się stało podczas mojej nie obecności.
Nikt tędy nie przejeżdżał, więc nie mogłem zatrzymać się na stopa. Szedłem dosyć długo, jedyne, co tędy przejeżdżało, to karetka jadąca w kierunku wypadku. Kierowca dziwnie się na mnie spojrzał...
Zt>do Dodom!!!
Przeskoczyłem barierkę ochronną, która miała zapewne ochraniać przed upadkiem w dół. Spojrzałem natychmiast na tym, co tu się wydarzyło. Był to wypadek drogowy, czołowe zderzenie dwóch pojazdów. Z jednego pojazdu kierowca wypadł przez przednią szybę i leżał zakrwawiony na masce drugiego samochodu. Moje ciało zaczęło drżeć, lecz nie ze strachu ani z przerażenia. To na widok krwi oraz ludzkiego ciała poczułem większy głód. Nie umyślnie zacząłem powoli iść do przodu, po czym się zatrzymałem. Co jest ze mną? Nie panuję nad sobą... Czyżby poczucie głodu brało nade mną górę? Moje oczy zaczęły szaleć, język skakać a całe moje ciało przebiło na wylot dreszcze. Moje czerwone oko dostrzegło coś więcej, w samochodzie, na którym leżał bodajże już martwy facet, siedziała jeszcze dwójka osób. Nie widziałem tego normalnie, tak jak bym spojrzał na kogoś na ulicy, lecz widziałem skupisko czerwonych żył i transportującą w ich ciele krew. Zacząłem po woli podchodzić do mężczyzny, leżącego na masce, na rękach miał pełno powbijanych szkieł. Złapałem go za kark i podniosłem go do góry. Po chwili zacząłem słyszeć dziwny głos...
-...zjedz go...poczujesz się lepiej...zobacz, jaki apetyczny kąsek... Rozejrzałem się, nikogo wokół nie było, ten głos wydobywał się spod mojej psychiki, zresztą już dosyć kruchej psychiki.
-...zjedz go...spójrz, czekał specjalnie na ciebie... Upuściłem mężczyznę na asfalt, upadłem na kolana, czołem dotykałem ziemi, zakryłem rękoma uszy i zapłakany zacząłem krzyczeć ;
-Zamknij się! Dlaczego mi to robisz?! Lekko szlochałem, gdy czekałem na odpowiedź.
-Dlaczego go nie zjesz? Przecież jesteś głodny, wiem, że tego pragniesz... Nie mam pojęcia, dlaczego słyszałem te głosy, czy siedzi we mnie ktoś inny?...
-Nie zamierzam zjadać ludzi, nie zrobię tego, nie potrafię... Po czym zacząłem znowu krzyczeć -Prędzej umrę z głodu, niż kogoś zjem!... Wyprostowałem się i zacząłem się bić w brzuch z całych sił.
-Nie będę...czyjąś...marionetką! Po chwili przestałem, kiedy z ust zaczęła wyciekać mi krew.
-Zrobisz to...ale nie teraz... Głos zamilkł, a ja z wyczerpania padłem na asfalt. Leżałem kilka minut patrząc się na zakrwawionego mężczyznę. Co jest ze mną nie tak?... Przyczołgałem się do mężczyzny i zacząłem szperać mu po kieszeniach. Wyjąłem jego telefon, otworzyłem klapkę i wybrałem numer. Zadzwoniłem po karetkę. Czekałem dwa sygnały, zanim ktoś odebrał, w tym czasie zdążyłem wstać.
-Halo?... Nie zamierzałem nic mówić do słuchawki, kobieta w słuchawce powtórzyła pytanie ;
-Halo? Jest tam kto... Delikatnie rzuciłem telefon na mężczyznę, złapałem się za brzuch i cały wyczerpany, obolały i zmęczony zacząłem po woli iść asfaltem w kierunku miasta. Musiałem się jak najszybciej dowiedzieć, co się stało podczas mojej nie obecności.
Nikt tędy nie przejeżdżał, więc nie mogłem zatrzymać się na stopa. Szedłem dosyć długo, jedyne, co tędy przejeżdżało, to karetka jadąca w kierunku wypadku. Kierowca dziwnie się na mnie spojrzał...
Zt>do Dodom!!!
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Nie Lut 08, 2015 2:36 pm
Ostatni atak Ichira sprawił że przeciwnik przestał go lekceważyć, ucieszyło to demona gdyż nie lubił on być znieważany. Nagle sayiajin użył jakiejś nieznanej Ichirowi techniki która sprawiła że nagle zamiast jednego przeciwnika było ich pięciu, świetnie więcej głów do rozbicia.
W jednej chwili z niezwykłą prędkością pięć postaci ruszyło na demona, saiyajin był szybki, zbyt szybki.
Ichiro próbował uniknąć ataków, jednakże ledwo zauważył gdy dostał uderzony w brzuch, padł na ziemię, zwalczył jednak ból i po chwili wstał gotowy do dalszej walki.
- Zanim cię zabiję, mam pytanie. Gdzie jest twój kochany tatuś? Z chęcią bym się z nim ponownie spotkał.
Po chwili odbił się od ziemi, poleciał w stronę prawdziwego wroga, po poprzednik ataku delikwenta wiedział który był prawdziwy. Wylądował tuż przed nim po czym odbił się ponownie uderzając z łokcia w twarz przeciwnika. Następnie oddalił się na bezpieczna odległość czekając na reakcje znienawidzonego wroga. Zastanawiał się jaki cel ma jego wizyta. Nie było to tylko zlikwidowanie demona, co do cholery znajdowało się w tej kapsule!? Niestety nie miał teraz czasu na zastanawianie się nad tym. W końcu musiał najpierw zlikwidować przeciwnika. Tylko w jaki sposób? Wykorzystał już wszystkie techniki a walka na pieści nie skończyłaby się dobrze dla demona. Nagle wpadł mu do głowy pomysł. Jeżeli osłabi sayiajina do pewnego stopnia będzie w stanie go pochłonąć! Perfekcyjne rozwiązanie, może nie tak satysfakcjonujące lecz to lepsze niż śmierć z ręki małpy. Teraz zostało tylko wytrzymać.
OOC:
szybki atak : 45 dmg
rozpoczęcie treningu
W jednej chwili z niezwykłą prędkością pięć postaci ruszyło na demona, saiyajin był szybki, zbyt szybki.
Ichiro próbował uniknąć ataków, jednakże ledwo zauważył gdy dostał uderzony w brzuch, padł na ziemię, zwalczył jednak ból i po chwili wstał gotowy do dalszej walki.
- Zanim cię zabiję, mam pytanie. Gdzie jest twój kochany tatuś? Z chęcią bym się z nim ponownie spotkał.
Po chwili odbił się od ziemi, poleciał w stronę prawdziwego wroga, po poprzednik ataku delikwenta wiedział który był prawdziwy. Wylądował tuż przed nim po czym odbił się ponownie uderzając z łokcia w twarz przeciwnika. Następnie oddalił się na bezpieczna odległość czekając na reakcje znienawidzonego wroga. Zastanawiał się jaki cel ma jego wizyta. Nie było to tylko zlikwidowanie demona, co do cholery znajdowało się w tej kapsule!? Niestety nie miał teraz czasu na zastanawianie się nad tym. W końcu musiał najpierw zlikwidować przeciwnika. Tylko w jaki sposób? Wykorzystał już wszystkie techniki a walka na pieści nie skończyłaby się dobrze dla demona. Nagle wpadł mu do głowy pomysł. Jeżeli osłabi sayiajina do pewnego stopnia będzie w stanie go pochłonąć! Perfekcyjne rozwiązanie, może nie tak satysfakcjonujące lecz to lepsze niż śmierć z ręki małpy. Teraz zostało tylko wytrzymać.
OOC:
szybki atak : 45 dmg
rozpoczęcie treningu
Re: Dolina między wzgórzami
Czw Lut 12, 2015 7:35 pm
Łokieć w twarz był dość udaną zagrywką. Wbił się w szczękę Saiyana i odrzucił go w tył na dobre trzy metry. Wojownik zatrzymał się, wydął lewy policzek po czym splunął czerwienią na trawę. Wśród zielonych źdźbeł w plamie krwi bieliły się dwa zęby. Przeciwnik demonstracyjnie przejechał jęzorem po zębach i uśmiechnął się prowokująco.
- Ma się dobrze, przekażę mu Twoje pozdrowienia demonie.
W tej samej chwili ponownie skupił energię i zastosował tę samą techniką. Znikł Ichigo z oczu, po chwili przed jasnowłosym pojawiło się pięć sylwetek małpiego wojownika. W mgnieniu oka otoczył demona, nie omieszkując się do niego szczerzyć z wyraźnym zadowoleniem. Pierwsza postać rzuciła się z prawej, kopiąc w mostek… Rozpłynęła się szybko w powietrzu, gdy na wprost mknął prawy sierpowy… I ten Saiyan znikł.
Dopiero silny cios złączonych dłoni uderzył w kark Ichigo dosłownie wbijając go w glebę.
OOC
Siła 60
Szybkość 67
Wytrzymałość 30
Energia 40
HP 225/450
KI 330/500
Zanzoken– Wer. Neutralna ---> 60KI (Druga tura)
Atak silny ---> 60dmg
- Ma się dobrze, przekażę mu Twoje pozdrowienia demonie.
W tej samej chwili ponownie skupił energię i zastosował tę samą techniką. Znikł Ichigo z oczu, po chwili przed jasnowłosym pojawiło się pięć sylwetek małpiego wojownika. W mgnieniu oka otoczył demona, nie omieszkując się do niego szczerzyć z wyraźnym zadowoleniem. Pierwsza postać rzuciła się z prawej, kopiąc w mostek… Rozpłynęła się szybko w powietrzu, gdy na wprost mknął prawy sierpowy… I ten Saiyan znikł.
Dopiero silny cios złączonych dłoni uderzył w kark Ichigo dosłownie wbijając go w glebę.
OOC
Siła 60
Szybkość 67
Wytrzymałość 30
Energia 40
HP 225/450
KI 330/500
Zanzoken– Wer. Neutralna ---> 60KI (Druga tura)
Atak silny ---> 60dmg
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Czw Lut 12, 2015 10:13 pm
Cios odniósł spodziewany skutek, udało się zranić przeciwnika i odrzucić go na wystarczającą odległość aby mieć chwilę na ocenę sytuacji, niestety na nie na tyle jak Ichiro się spodziewał, saiyajin szybko się pozbierał, nawet gorzej można by nawet powiedzieć że cios w pewien dziwny, odrażający sposób zachęcił saiyajina do dalszej walki, kto tu był demonem? Ciężko stwierdzić, te małpy to naprawdę przerażająca rasa, nie różnili się oni niczym od demonów, dążyli tylko do zniszczenia, a może byli nawet gorsi?
Przeciwnik dalej używał tej swojej techniki przez co nie było szansy aby białowłosy uniknął ataku, a w tym momencie bardzo by tego chciał... Wpierw saiyajin wykonał kopniak w mostek demona , potem sierpowy a na koniec brutalny cios z młota w tył głowy. Demon został dosłownie wbity w ziemię, bolało, nawet bardzo. Ichiro leżał półprzytomny przez dłuższą chwilę, całe jego ciało zdrętwiało, odmawiało posłuszeństwa, czuł jak w ustach zbiera mu się krew, kręciło mu się w głowie, dostał tak mocno że wydawało mu się że to był koniec chociaż tak naprawdę do niego było jeszcze daleko aby umrzeć, w końcu demony są znane ze swojej żywotności, co nie znaczy że nie czują bólu. Mimo to obecne,ludzkie ciało białowłosego z pewnością było słabe. Demon nie miał w ogóle ochoty ani siły aby wstać, brak chęci na cokolwiek, chciał po prostu zasnąć, zapomnieć o wszystkim. Po chwili w jego głowie pojawił się rozmazany obraz, na początku nie wiedział co to. Po kilku sekundach nabrał on kontrastów. To był on sam niegdyś potężny, dumny i niezwyciężony. Wyciągnął rękę w stronę tej wizji jakby chciał ją złapać, uchwycić, odzyskać. Chciałby wrócić do tamtych, lepszych czasów, wtedy nikt nie mógł go ignorować, nie był tylko marnym robakiem otoczonym przez potężniejszych od siebie. W jednej chwili obraz się rozwiał a zastąpił go kolejny, o wiele boleśniejszy. Przedstawiał on znów Ichira, ale tym razem był on słaby i zakrwawiony, to była scena z końca walki z saiyajinem ze świecącymi włosami który był właśnie w trakcie masakrowania demona. Był to straszny widok, oglądać samego siebie w agonii, a potem było tylko gorzej... Małpolud wyciągnął rękę, zaświeciła się ona i niedługo po tym z jego dłoni wystrzeliła kula energii. W tym momencie obraz zniknął a pojawił się kolejny. Była to tylko pozostała po poprzednim ataku malutka komórka lecąca w stronę ziemi, to czym był teraz. Uderzył zaciśniętą pięścią w ziemię robiąc w niej dziurę, nagle oprzytomniał. Ichiro zacisnął zęby, w jego oczach widać było wściekłość, czystą nienawiść. Podparł się na rękach i powoli podniósł się z ziemi na której zostało trochę jego krwi. Coś się zmieniło. Dookoła demona pojawiła się pulsująca ciemno-czerwona aura a jego oczy zabłysły. Demon stanął pewniej na ziemi po czym rozłożył ręce na boki i krzyknął:
- Nie przegram ponownie z cholernym saiyajinem! NIGDY!
Nagle dotąd pulsująca aura Powiększyła się kilkakrotnie i jakby wybuchła, kawałki ziemi zaczęły się unosić dookoła białowłosego i natychmiastowo poczuł on przypływ energii. Jego mięśnie powiększyły się, było to dziwne uczucie, jakby jego energia wysadzała jego ciało.Nie bolało go to, wręcz przeciwnie, czuł się lepiej niż kiedykolwiek, a przynajmniej od bardzo dawna nie było tak wspaniale. Rzucił się na przeciwnika pozostawiając za sobą czerwoną smugę energii. Pojawił się za saiyajinem, zamachnął się i wycelował sierpowym między łopatki, następnie podciął mu nogi z kopniaka aby przeciwnik stracił równowagę po czym wepchnął go używając obu dłoni w ziemię. Po tym wszystkim poczuł lekkie osłabienie, stracił trochę KI, a więc ta aura ma swoją cenę. Dobrze to wiedzieć, lepiej nie przedłużać tej walki, skończy to najszybciej jak się da. Nie wycofywał się jednak, chciał nacieszyć się widokiem wbitego w podłoże przeciwnika. Chciał zapamiętać ten moment, aby tak samo potraktować ojczulka a przy okazji zemścić się za poprzedni atak saiyajina. Może był arogancki, ale teraz czuł że może bez problemu pokonać wroga, zresztą nie mógł się powstrzymać, widok był zbyt piękny
OOC:
przemiana "biała" aura?
siła + 20
szybkość + 30
koniec treningu
potężny cios: 133 dps
- 80 KI
moje hp i ki w scouterze
Przeciwnik dalej używał tej swojej techniki przez co nie było szansy aby białowłosy uniknął ataku, a w tym momencie bardzo by tego chciał... Wpierw saiyajin wykonał kopniak w mostek demona , potem sierpowy a na koniec brutalny cios z młota w tył głowy. Demon został dosłownie wbity w ziemię, bolało, nawet bardzo. Ichiro leżał półprzytomny przez dłuższą chwilę, całe jego ciało zdrętwiało, odmawiało posłuszeństwa, czuł jak w ustach zbiera mu się krew, kręciło mu się w głowie, dostał tak mocno że wydawało mu się że to był koniec chociaż tak naprawdę do niego było jeszcze daleko aby umrzeć, w końcu demony są znane ze swojej żywotności, co nie znaczy że nie czują bólu. Mimo to obecne,ludzkie ciało białowłosego z pewnością było słabe. Demon nie miał w ogóle ochoty ani siły aby wstać, brak chęci na cokolwiek, chciał po prostu zasnąć, zapomnieć o wszystkim. Po chwili w jego głowie pojawił się rozmazany obraz, na początku nie wiedział co to. Po kilku sekundach nabrał on kontrastów. To był on sam niegdyś potężny, dumny i niezwyciężony. Wyciągnął rękę w stronę tej wizji jakby chciał ją złapać, uchwycić, odzyskać. Chciałby wrócić do tamtych, lepszych czasów, wtedy nikt nie mógł go ignorować, nie był tylko marnym robakiem otoczonym przez potężniejszych od siebie. W jednej chwili obraz się rozwiał a zastąpił go kolejny, o wiele boleśniejszy. Przedstawiał on znów Ichira, ale tym razem był on słaby i zakrwawiony, to była scena z końca walki z saiyajinem ze świecącymi włosami który był właśnie w trakcie masakrowania demona. Był to straszny widok, oglądać samego siebie w agonii, a potem było tylko gorzej... Małpolud wyciągnął rękę, zaświeciła się ona i niedługo po tym z jego dłoni wystrzeliła kula energii. W tym momencie obraz zniknął a pojawił się kolejny. Była to tylko pozostała po poprzednim ataku malutka komórka lecąca w stronę ziemi, to czym był teraz. Uderzył zaciśniętą pięścią w ziemię robiąc w niej dziurę, nagle oprzytomniał. Ichiro zacisnął zęby, w jego oczach widać było wściekłość, czystą nienawiść. Podparł się na rękach i powoli podniósł się z ziemi na której zostało trochę jego krwi. Coś się zmieniło. Dookoła demona pojawiła się pulsująca ciemno-czerwona aura a jego oczy zabłysły. Demon stanął pewniej na ziemi po czym rozłożył ręce na boki i krzyknął:
- Nie przegram ponownie z cholernym saiyajinem! NIGDY!
Nagle dotąd pulsująca aura Powiększyła się kilkakrotnie i jakby wybuchła, kawałki ziemi zaczęły się unosić dookoła białowłosego i natychmiastowo poczuł on przypływ energii. Jego mięśnie powiększyły się, było to dziwne uczucie, jakby jego energia wysadzała jego ciało.Nie bolało go to, wręcz przeciwnie, czuł się lepiej niż kiedykolwiek, a przynajmniej od bardzo dawna nie było tak wspaniale. Rzucił się na przeciwnika pozostawiając za sobą czerwoną smugę energii. Pojawił się za saiyajinem, zamachnął się i wycelował sierpowym między łopatki, następnie podciął mu nogi z kopniaka aby przeciwnik stracił równowagę po czym wepchnął go używając obu dłoni w ziemię. Po tym wszystkim poczuł lekkie osłabienie, stracił trochę KI, a więc ta aura ma swoją cenę. Dobrze to wiedzieć, lepiej nie przedłużać tej walki, skończy to najszybciej jak się da. Nie wycofywał się jednak, chciał nacieszyć się widokiem wbitego w podłoże przeciwnika. Chciał zapamiętać ten moment, aby tak samo potraktować ojczulka a przy okazji zemścić się za poprzedni atak saiyajina. Może był arogancki, ale teraz czuł że może bez problemu pokonać wroga, zresztą nie mógł się powstrzymać, widok był zbyt piękny
OOC:
przemiana "biała" aura?
siła + 20
szybkość + 30
koniec treningu
potężny cios: 133 dps
- 80 KI
moje hp i ki w scouterze
Re: Dolina między wzgórzami
Pon Lut 16, 2015 5:40 pm
Saiyana najpierw zamurowało gdy ciemna aura wybuchła naokoło demona. Wytrzeszczył oczy i zrobił odruchowo krok w tył, unosząc ramiona w obronnym geście i ustawiając gardę. Zły grymas pojawił się na twarzy chłopaka. Nie zdążył zareagować, gdy Ichiro rzucił się na niego z żądzą mordu w oczach. Demon obił go i wgniótł w ziemię. Gryząc glebę i trawę próbował unieść się na łokciu… Wściekłość dodała mu sił. Odepchnął się gwałtownie, plując krwią i odskoczył za raz na bezpieczną odległość, oddychając szybko. Otarł posokę z twarzy i zmrużył podejrzliwie oczy.
- Nie doceniłem Cię… Nigdy więcej. Jednak muszę Cię rozczarować. Przegrasz dziś, tutaj, ze mną. Kogo już raz splamiła przegrana z trudem się jej pozbył… Boli, prawda? – uśmiechnął się wrednie. – Zaboli Cię jeszcze nie raz. Po co zabijać przeciwnika, gdy jest martwy i nie zdaje sobie sprawy z tego, że przegrał? O wiele lepszy jest przeciwnik, który żyje, któremu można wypominać upadek przy każdym kroku…
Uniósł drżącą dłoń i ziemia zadrżała. Wieli głaz runął na demona przygwożdżając go boleśnie do podłoża. Saiyan skierował gwałtownie dłoń w dół i kamień wbił się mocniej w ciało. Zachrupotały kości.
OOC
Siła 60
Szybkość 67
Wytrzymałość 30
Energia 40
HP 92/450
KI 280/500
Telekineza ---> 50KI
Telekineza ---> 100dmg
- Nie doceniłem Cię… Nigdy więcej. Jednak muszę Cię rozczarować. Przegrasz dziś, tutaj, ze mną. Kogo już raz splamiła przegrana z trudem się jej pozbył… Boli, prawda? – uśmiechnął się wrednie. – Zaboli Cię jeszcze nie raz. Po co zabijać przeciwnika, gdy jest martwy i nie zdaje sobie sprawy z tego, że przegrał? O wiele lepszy jest przeciwnik, który żyje, któremu można wypominać upadek przy każdym kroku…
Uniósł drżącą dłoń i ziemia zadrżała. Wieli głaz runął na demona przygwożdżając go boleśnie do podłoża. Saiyan skierował gwałtownie dłoń w dół i kamień wbił się mocniej w ciało. Zachrupotały kości.
OOC
Siła 60
Szybkość 67
Wytrzymałość 30
Energia 40
HP 92/450
KI 280/500
Telekineza ---> 50KI
Telekineza ---> 100dmg
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Pon Lut 16, 2015 8:54 pm
Saiyajin nie spodziewał się tak silnego ataku demona, jednakże szybko się pozbierał i wycofał na bezpieczną, według niego odległość. To co powiedział nie ruszyło zbytnio demona, nie widział on w małpie już dłużej przeciwnika, a raczej przekąskę...
-Dużo szczekasz, ale dobrze wiesz że nie masz już ze mną szans. To ciekawe skąd u półmartwego osobnika takie przemyślenia, ale wierz mi, zaraz uwolnię cię do bólu. Nie musisz mówić gdzie znajduje się twój tatuś, sam go znajdę, a potem się z nim spotkasz.
Jednak wróg nie skończył jeszcze walczyć, wyciągnął rękę i po chwili zanim demon mógł zareagować runął na niego dosyć sporej wielkości głaz. Ichiro poczuł niezwykle silne uderzenie w klatkę piersiową a razem z tym ogromy ból, splunął krwią na kamień, następnie został ponownie wciśnięty w ziemię robiąc w niej odbicie swojej sylwetki. Leżał przez krótką chwilę przy miażdżony. Jednak aura dalej dawała mu siłę, na tyle aby nie był wstanie zasnąć, ciągła strata Ki go osłabiała ale jednocześnie dawała mu siłę i pobudzała go. Czarno-czerwona aura rozpaliła się ponownie lecz silniej niż wcześniej. Saiyajin ze swojej perspektywy mógł zobaczyć jak głaz powoli się unosi, a pod nim mógł ujrzeć wypychającą go aurę. W rzeczywistości Ichiro użył czystej siły mięśni, które nadal były powiększone po przemianie. Na początku podniósł lekko głaz używając samych rąk, potem zgiął nogi i zaczął na nich powoli wstawać w rezultacie podnosząc głaz całym swoim ciałem. Gdy już stał prosto na nogach zrzucił głaz na bok. Wytrzepał swoje ubranie jakby był w kuchni i się ubrudził, nie traktował już osoby stojącej przed nim za przeciwnika, teraz już nic nie mógł demonowi zrobić.
- To bolało wiesz? Teraz moja kolej
Rzucił się na przeciwnika, uderzył go mocno w brzuch aby go oszołomić, aby móc zjeść obiad bez przeszkód. Po chwili otworzył usta szeroko jakby chciał użyć mouth blasta i zmienić przeciwnika w pył, ale to nie było to. W jednej chwili wgryzł się w ramię saiyajina odgryzając spory kawałek jego ciała. Krew trysnęła naokoło, musiało go to boleć, ale to nie był koniec. Następnie złapał go za rękę i odgryzł mu kawałek bicepsa, krew trysnęła powtórnie a Ichiro oblizał się szyderczo, po czym wyszeptał mu do ucha cały czas się uśmiechając.
- Jak ci się podoba? Spokojnie niedługo spotkasz się z tatkiem, to tylko kwestia czasu.
Po tych słowach wgryzł się w jego czoło, ale tym razem było inaczej, z ciała Ichira zaczęły wychodzić czerwono-czarne macki które zaczęły oplatać przeciwnika i tu zaczynała się właściwa absorbcja. Po niedługiej chwili macki oplotły całkowicie delikwenta i zmieniły jego wygląd w ciemną masę. Owa masa zaczęła się łączyć z demonem a gdy było po wszystkim Ichi poczuł przypływ mocy, jego mięśnie na nowo się zwiększyły a aura rozbłysła jeszcze bardziej. Mógł zmienić wygląd, ale nie chciał wyglądać jak te małpy. Zgasił aurę, poczuł lekkie osłabienie ale i ulgę że nie musiał dalej płacić Ki
- Dobra to co ja teraz zrobię? A no tak kapsuła
Zupełnie o niej zapomniał, na szczęście pamięć go nie zawiodła. Powoli podszedł do kapsuły zastanawiając się co w niej jest.
OOC:
atak szybki 75 dmg
absorbcja
.
.
.
meh
podchodzę do kapsuły a tam...?
-Dużo szczekasz, ale dobrze wiesz że nie masz już ze mną szans. To ciekawe skąd u półmartwego osobnika takie przemyślenia, ale wierz mi, zaraz uwolnię cię do bólu. Nie musisz mówić gdzie znajduje się twój tatuś, sam go znajdę, a potem się z nim spotkasz.
Jednak wróg nie skończył jeszcze walczyć, wyciągnął rękę i po chwili zanim demon mógł zareagować runął na niego dosyć sporej wielkości głaz. Ichiro poczuł niezwykle silne uderzenie w klatkę piersiową a razem z tym ogromy ból, splunął krwią na kamień, następnie został ponownie wciśnięty w ziemię robiąc w niej odbicie swojej sylwetki. Leżał przez krótką chwilę przy miażdżony. Jednak aura dalej dawała mu siłę, na tyle aby nie był wstanie zasnąć, ciągła strata Ki go osłabiała ale jednocześnie dawała mu siłę i pobudzała go. Czarno-czerwona aura rozpaliła się ponownie lecz silniej niż wcześniej. Saiyajin ze swojej perspektywy mógł zobaczyć jak głaz powoli się unosi, a pod nim mógł ujrzeć wypychającą go aurę. W rzeczywistości Ichiro użył czystej siły mięśni, które nadal były powiększone po przemianie. Na początku podniósł lekko głaz używając samych rąk, potem zgiął nogi i zaczął na nich powoli wstawać w rezultacie podnosząc głaz całym swoim ciałem. Gdy już stał prosto na nogach zrzucił głaz na bok. Wytrzepał swoje ubranie jakby był w kuchni i się ubrudził, nie traktował już osoby stojącej przed nim za przeciwnika, teraz już nic nie mógł demonowi zrobić.
- To bolało wiesz? Teraz moja kolej
Rzucił się na przeciwnika, uderzył go mocno w brzuch aby go oszołomić, aby móc zjeść obiad bez przeszkód. Po chwili otworzył usta szeroko jakby chciał użyć mouth blasta i zmienić przeciwnika w pył, ale to nie było to. W jednej chwili wgryzł się w ramię saiyajina odgryzając spory kawałek jego ciała. Krew trysnęła naokoło, musiało go to boleć, ale to nie był koniec. Następnie złapał go za rękę i odgryzł mu kawałek bicepsa, krew trysnęła powtórnie a Ichiro oblizał się szyderczo, po czym wyszeptał mu do ucha cały czas się uśmiechając.
- Jak ci się podoba? Spokojnie niedługo spotkasz się z tatkiem, to tylko kwestia czasu.
Po tych słowach wgryzł się w jego czoło, ale tym razem było inaczej, z ciała Ichira zaczęły wychodzić czerwono-czarne macki które zaczęły oplatać przeciwnika i tu zaczynała się właściwa absorbcja. Po niedługiej chwili macki oplotły całkowicie delikwenta i zmieniły jego wygląd w ciemną masę. Owa masa zaczęła się łączyć z demonem a gdy było po wszystkim Ichi poczuł przypływ mocy, jego mięśnie na nowo się zwiększyły a aura rozbłysła jeszcze bardziej. Mógł zmienić wygląd, ale nie chciał wyglądać jak te małpy. Zgasił aurę, poczuł lekkie osłabienie ale i ulgę że nie musiał dalej płacić Ki
- Dobra to co ja teraz zrobię? A no tak kapsuła
Zupełnie o niej zapomniał, na szczęście pamięć go nie zawiodła. Powoli podszedł do kapsuły zastanawiając się co w niej jest.
OOC:
atak szybki 75 dmg
absorbcja
.
.
.
meh
podchodzę do kapsuły a tam...?
Re: Dolina między wzgórzami
Wto Lut 17, 2015 4:17 pm
Przeciwnik nie zdążył skontemplować sposobu traktowania siebie jak pokonanego, głównie przez to, że zajęty był traceniem krwi i wrzeszczeniem w agonii. Chwila, dwie, już go nie było, a jego energię przejął demon. Przyroda zamarła na moment, ptaki zamilkły, drzewa nie szumiały, jakby wszystko przypatrywało się plamie posoki wsiąkającej z wolna w glebę. Zielone źdźbła znaczyła czerwień.
Kapsuła pokonanego znajdowała się nieopodal. Była wyraźnie odrapana i sfatygowana, miała za sobą mnóstwo podróży w przestrzeni kosmicznej. Na blasze widać było znaczek armii Vegety, a po odgięciu w środku ukazała się… Pustka. Wytarty skórzany fotel, migoczące kontrolki oraz stary kombinezon nie wydawały się przykuwać uwagi. Dopiero po dłuższych poszukiwaniach pod siedzeniem demon znalazł niepozorną paczkę z szarego papieru.
Z szeleszczącego opakowania wypadł… Scouter z wściekle różowym szkiełkiem. O wiele bardziej zaawansowany niż jak dla żołnierza niskiej rangi, błyszczący nowością oraz brakiem zarysowań. Prawdopodobnie pokonany musiał go komuś zwinąć…
OOC
Scouter ---> Wytrzymałość, do 8k Power Level’u
Kapsuła pokonanego znajdowała się nieopodal. Była wyraźnie odrapana i sfatygowana, miała za sobą mnóstwo podróży w przestrzeni kosmicznej. Na blasze widać było znaczek armii Vegety, a po odgięciu w środku ukazała się… Pustka. Wytarty skórzany fotel, migoczące kontrolki oraz stary kombinezon nie wydawały się przykuwać uwagi. Dopiero po dłuższych poszukiwaniach pod siedzeniem demon znalazł niepozorną paczkę z szarego papieru.
Z szeleszczącego opakowania wypadł… Scouter z wściekle różowym szkiełkiem. O wiele bardziej zaawansowany niż jak dla żołnierza niskiej rangi, błyszczący nowością oraz brakiem zarysowań. Prawdopodobnie pokonany musiał go komuś zwinąć…
OOC
Scouter ---> Wytrzymałość, do 8k Power Level’u
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Sro Lut 18, 2015 7:10 pm
Saiyajin nie był wstanie wytrzymać takiego bólu, krzyczał jak każdy poprzedni konsumowany przez Ichiego, w sumie to nic dziwnego. Białowłosy podszedł do uchylonej kapsuły w której na początku nie znalazł nic specjalnego, nagle zauważył końcem oka zauważył paczkę z szarego papieru w którym znalazł scoutera. Znał ten sprzęt, nawet kiedyś go używał gdy udało mu się splądrować pewną wioskę, ale nigdy nie widział tak zaawansowanego, na pewno nie należał do saiyajina przed chwilą, musiała to być własność kogoś wyższego rangą, czyżby tatulka? To mogłaby być poszlaka aby go odnaleźć. Tylko że na razie nie był dla saiyajina wyzwaniem. Odłożył scouter na bok, rzucił się na ziemię i zaczął powoli robić pompki. Ichiro musi stać się silniejszy, choćby miał pochłonąć całą tą planetę. Zemści się, za siebie, za swoją rasę, za swoją planetę! Saiyanie odebrali mu wszystko, a więc on odbierze wszystko im. Tylko jak zdobędzie ową moc? Same pompki mu nic nie dadzą, miał scouter, znajdzie kogoś silnego i poprosi go o trening, przecież ktoś się musi na tej planecie znaleźć nie?
OOC:
start treningu
OOC:
start treningu
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Sob Lut 21, 2015 2:54 pm
Demon wykonywał jak najwięcej ćwiczeń możliwych, zaczął od pompek których zrobił pokaźną ilość pocąc się przy tym niemiłosiernie, jednak to nie był koniec. Następne były brzuszki, w końcu musiał też poćwiczyć mięśnie brzucha. Ich także wykonał dużo, o wiele za więcej niż normalny człowiek dałby radę. Przez cały czas podczas owych ćwiczeń rozmyślał jak może nabrać siły, coś takiego to o wiele za mało, nie odzyska w ten sposób dawnej siły. Wstał, spojrzał na scouter leżący nieopodal, podszedł do niego i podniósł go. Spojrzał na różowy kolor szkiełka, nawet pasowało do jego aury, choć nie był to jego kolor... Mimo wszystko cieszył się ze znalazł owy przedmiot, plan był taki że użyje go aby znaleźć kogoś silnego, kogoś kto będzie w stanie choć trochę wzmocnić Ichira, albo chociażby nauczyć go kilku sztuczek, w końcu na tej planecie jest pełno cholernie silnych osobników. Jednak do kogo należał scouter? Tego demon będzie musiał się dowiedzieć. Założył przedmiot na ucho, jednym okiem wszystko widział na różowo, w lewym kącie był mały złoty kwadracik a u ucha białowłosego znajdował się przycisk który odpowiadał za szukanie najbliższego poziomu mocy. Na razie Ichi nie zamierzał go użyć, musiał przemyśleć wszystkie możliwe opcje. Może spotkałby się z tą demonicą która kiedyś chciała go zmusić do wypuszczenia ludzi których pochłonął, a może z Cheprim? Przed każdym z nich musiałby udawać że się nawrócił czy coś, z czym prawdopodobnie nie miałby problemu, pytanie tylko czy gra jest warta świeczki i ryzyka? To się okaże.
OOC:
koniec treningu
OOC:
koniec treningu
Re: Dolina między wzgórzami
Nie Lut 22, 2015 2:43 pm
Przyrząd na uchu demona zamigotał i zapiszczał, żółta strzałeczka na ekranie przesunęła się w lewo, kilka cyferek pokazało całkiem sporą moc. Musiał uaktywnić się sam, co było dość podejrzane… Cyfra ledwie mignęła i znikła, nim scouter ocenił cały poziom energii. Znikła zupełnie…? Nie, po chwili na szkiełku ukazała się cyferka czterech jednostek mocy. Z lewej, spomiędzy dolin dobiegały ciche, lecz beztroskie kroki - dało się również słyszeć… Beztroskie nucenie.
Spomiędzy drzew wyszła mała, jasnowłosa dziewczynka z piegowatym noskiem i dużymi, błyszczącymi oczami. Na sobie miała śliczny, czerwony płaszczyk z naciągniętym na czoło kapturem, w jednej ręce koszyczek, w drugiej dłoni bukiet kolorowych polnych kwiatów. Rozglądała się naokoło zdumiona, po czym zauważyła zmachanego treningiem demona. Uśmiechnęła się szeroko i podbiegła wprost do niego, ignorując plamę krwi po niedawnej ofierze.
Uniosła główkę patrząc na białowłosego ufnie.
- Proszę Pana, proszę Pana! Zgubiłam się! – dziecko nie wydawało się przerażone tym faktem. – Zeszłam ze ścieżki do babci, a potem widziałam wilka i uciekałam, o jejku, ale on był straszny! – uniosła wysoko obie rączki. – Wie Pan, gdzie jest domek mojej babci?
OOC
Postaraj się nie zjeść dzieciaka w pierwszym poście…
Spomiędzy drzew wyszła mała, jasnowłosa dziewczynka z piegowatym noskiem i dużymi, błyszczącymi oczami. Na sobie miała śliczny, czerwony płaszczyk z naciągniętym na czoło kapturem, w jednej ręce koszyczek, w drugiej dłoni bukiet kolorowych polnych kwiatów. Rozglądała się naokoło zdumiona, po czym zauważyła zmachanego treningiem demona. Uśmiechnęła się szeroko i podbiegła wprost do niego, ignorując plamę krwi po niedawnej ofierze.
Uniosła główkę patrząc na białowłosego ufnie.
- Proszę Pana, proszę Pana! Zgubiłam się! – dziecko nie wydawało się przerażone tym faktem. – Zeszłam ze ścieżki do babci, a potem widziałam wilka i uciekałam, o jejku, ale on był straszny! – uniosła wysoko obie rączki. – Wie Pan, gdzie jest domek mojej babci?
OOC
Postaraj się nie zjeść dzieciaka w pierwszym poście…
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Nie Lut 22, 2015 7:21 pm
Demon nie odczuwał już zmęczenia, jego ciało szybko się regenerowało a więc prędko odzyskał siły, tym bardziej że był "najedzony" po absorbcji. Nagle scouter wydał swój specyficzny dźwięk i strzałka wskazała lewy kierunek a razem z nim na ekranie pokazał się dość wysoki power lvl, wyższy niż demona.Ichiro na początku się przestraszył, zareagował instynktownie, stanął szerzej i pewniej na nogach, ustawił gardę, napiął mięśnie przygotowując się na odparcie ataku. Ciężko opisać jego zdziwienie gdy power level nagle zniknął a zamiast niego pojawił się znacznie mniejszy a mianowicie poziom o mocy 4, przeciętny człowiek tyle mógł wyciągnąć bez większego wysiłku. "manipulacja poziomem mocy? Czy to w ogóle możliwe?" Pomyślał demon, nigdy nie spotkał się z taką umiejętnością. Jednak nie zdziwiło go to tak bardzo jak to że z pomiędzy drzew wyszła mała dziewczynka, co więcej nie zwróciła ona nawet uwagi na pozostałości po saiyajinie ani na wielką kapsułę wbitą w ziemię. Podbiegła tylko do białowłosego po czym opowiedziała swoją małą, mało wiarygodną historyjkę i poprosiła o pomoc. "Wilk huh? W takim razie jak ty jeszcze żyjesz? Coś tu śmierdzi, no i ten poziom mocy, ktoś się ze mną bawi." pomyślał demon. Coś tu było zdecydowanie nie tak. Nienaturalnie zachowująca się dziewczynka, wielki poziom mocy, jest niebezpiecznie, Ichi nie wiedział z czym ma do czynienia ale nie podobało mu się to.
W każdym razie nie był tak naiwny aby uwierzyć w bajeczkę dziecka z tak wysokim poziomem mocy. Wyciągnął rękę w stronę dziecka i wystawił jej przed twarz otwartą dłoń po czym powiedział
-Przestań udawać bo inaczej pożegnasz się z tą ładną buźką. Wiedział że to niebezpieczne ale najbardziej ze wszystkiego nienawidził jak ktoś się z nim bawił. Tym bardziej jeżeli wyglądał jak mała dziewczynka, z resztą tak czy siak jeżeli ma ona co do niego złe plany to nie uniknąłby walki. Nie zamierzał bawić się w jakąś niańkę, był w końcu cholernym demonem... Tylko czy poprzedni power lvl należał do tej dziewczynki? Jeżeli nie to trudno, jeden bachor mniej na ziemi nie robił demonowi różnicy
W każdym razie nie był tak naiwny aby uwierzyć w bajeczkę dziecka z tak wysokim poziomem mocy. Wyciągnął rękę w stronę dziecka i wystawił jej przed twarz otwartą dłoń po czym powiedział
-Przestań udawać bo inaczej pożegnasz się z tą ładną buźką. Wiedział że to niebezpieczne ale najbardziej ze wszystkiego nienawidził jak ktoś się z nim bawił. Tym bardziej jeżeli wyglądał jak mała dziewczynka, z resztą tak czy siak jeżeli ma ona co do niego złe plany to nie uniknąłby walki. Nie zamierzał bawić się w jakąś niańkę, był w końcu cholernym demonem... Tylko czy poprzedni power lvl należał do tej dziewczynki? Jeżeli nie to trudno, jeden bachor mniej na ziemi nie robił demonowi różnicy
Re: Dolina między wzgórzami
Pon Lut 23, 2015 5:28 pm
Dziewczynka umilkła nagle słysząc pełne pretensji słowa demona. Włożyła paluszek do ust i wielkie ślepia wlepiła w niego, zaskoczona tym wybuchem. W jasnych tęczówkach coś błysnęło i mignęło czerwono, źrenice zwęziły się w dwie czarne igiełki, płonąc niebezpiecznym blaskiem… Gdy naraz mała mrugnęła i jakby wróciła do poprzedniej myśli, rozważając to, co powiedział Ichiro. Rozejrzała się jakby stropiona i rzuciła spojrzeniem w kierunku plamy krwi i ułożyła usta w okrągłe O.
- Ooo… Ktoś przeciekał. To się ma w środku, prawda, takie to czerwone? - tym samym zaaferowanym głosem podjęła swój trel. – Przed wilkiem uciekłam, ledwo mi się udało! Rzuciłam kamieniem i blup! oderwało mu głowę! Też przeciekał, ale jeszcze za mną biegł! Myśli Pan, że poszedł do mojej babci? – złapała go za rękę, którą wystawił jej przed twarzą i ciągnąc z siłą… Kilkuletniego dziecka poprowadziła w stronę lasu. – Wie Pan, zgubiłam tę ścieżkę, ale szłam do babci, mam w koszyku ciasto i sok i zebrałam babci kwiatki. Stokrotki takie białe jak włosy Pana i fiołki, o, takie jak ta bluzka!
Podetknęła bukiet kwiatów pod nos demona. Co prawda nie udało się jej przeciągnąć go bliżej lasu, lecz trafiła fiołkiem w lewą dziurkę nosa. Słodki, bardzo słodki zapach dotarł do jego receptorów węchu… Coś obok zamigotało kolorowo…
Dziewczynka zniknęła, Ichiro został sam w dolinie. Nie do końca sam… Po niebieskawej trawie przechadzał się zielony łoś, nadzwyczajnej wielkości. Bezgłowa wiewiórka przebiegła pośród drzew. Stado różowych flamingów wylądowało obok, wyjęło skrzypce i zaczęło grać cudną melodię.
Robiło się coraz dziwniej.
OOC
Ichi, jesteś, że się delikatnie tak wyrażę, na haju. Budzisz się po dwóch godzinach najdziwniejszych halucynacji, pisz, co Ci do głowy wpadnie.
Opisuj ładnie jak Ci odwala, wlecą punkty, jeśli mi się spodoba~
- Ooo… Ktoś przeciekał. To się ma w środku, prawda, takie to czerwone? - tym samym zaaferowanym głosem podjęła swój trel. – Przed wilkiem uciekłam, ledwo mi się udało! Rzuciłam kamieniem i blup! oderwało mu głowę! Też przeciekał, ale jeszcze za mną biegł! Myśli Pan, że poszedł do mojej babci? – złapała go za rękę, którą wystawił jej przed twarzą i ciągnąc z siłą… Kilkuletniego dziecka poprowadziła w stronę lasu. – Wie Pan, zgubiłam tę ścieżkę, ale szłam do babci, mam w koszyku ciasto i sok i zebrałam babci kwiatki. Stokrotki takie białe jak włosy Pana i fiołki, o, takie jak ta bluzka!
Podetknęła bukiet kwiatów pod nos demona. Co prawda nie udało się jej przeciągnąć go bliżej lasu, lecz trafiła fiołkiem w lewą dziurkę nosa. Słodki, bardzo słodki zapach dotarł do jego receptorów węchu… Coś obok zamigotało kolorowo…
Dziewczynka zniknęła, Ichiro został sam w dolinie. Nie do końca sam… Po niebieskawej trawie przechadzał się zielony łoś, nadzwyczajnej wielkości. Bezgłowa wiewiórka przebiegła pośród drzew. Stado różowych flamingów wylądowało obok, wyjęło skrzypce i zaczęło grać cudną melodię.
Robiło się coraz dziwniej.
OOC
Ichi, jesteś, że się delikatnie tak wyrażę, na haju. Budzisz się po dwóch godzinach najdziwniejszych halucynacji, pisz, co Ci do głowy wpadnie.
Opisuj ładnie jak Ci odwala, wlecą punkty, jeśli mi się spodoba~
- Zerb
- Liczba postów : 132
Data rejestracji : 01/04/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Dolina między wzgórzami
Pon Lut 23, 2015 8:40 pm
Dziewczynka nie zareagowała jak normalne kilkuletnie dziecko, czego Ichiro się spodziewał, potwierdziła tylko jego podejrzenia. Nagle w jej oczach coś niebezpiecznie błysnęło a jej źrenice zmieniły się na bardziej... demoniczne.
Białowłosy na początku przeraził się i już gotował na przyjęcie na siebie ataku jednak dziewczynka znowu go zadziwiła, w jedną chwilę powróciła do poprzedniej formy "co do cholery!? O co tu chodzi, dalej zamierza udawać mimo iż pokazała prawdziwe kolory?" Pomyślał demon. Nagle dziewczynka zmieniła temat, jakby chciała uniknąć sprzeczki, mianowicie w końcu zauważyła plamę krwi po saiyajinie, ciężko było ją przegapić, tylko czy już wcześniej o niej wiedziała tylko teraz użyła jej jako wymówki?
Wilkowi oderwało głowę? A więc miała w sobie jakąś siłę, zaraz dalej za nią biegł? O co tu chodzi robi się coraz dziwniej. Ichiro miał już tego dość. Definitywnie robiła sobie z niego jaja -Skończ już pier... Co ty robisz - w tym momencie dziewczynka niespodziewanie pociągnęła za sobą demona, nie użyła siły której Ichi nie mógł się oprzeć, jednak zaskoczony białowłosy nie spodziewał się takiej akcji z jej strony mimo to nie zaciągnęła go dalej niż kilka kroków, po tym zaczęła gadać o swoich zdobyczach znajdujących się w koszyku, za nic nie obchodziło to białowłosego a tylko irytowało wykrzyczał więc: - Kogo obchodzą twoje cholerne kwia... Co do... - Dziewczynka podetknęła mu bukiet kwiatów pod nos, nagle poczuł słodki zapach owych roślin, w jednej chwili osłabł i poczuł się strasznie śpiący.
Nagle znalazł się w środku lasu, nadal osłabiony spoglądał dookoła siebie, zauważył ogromnego zielonego łosia, bezgłową wiewiórkę oraz stado flamingów grających na skrzypcach. Nie zdziwił demona ten widok a raczej rozśmieszył. Nigdy nie czuł się tak dziwnie acz wesoło, co to były za kwiaty? Z resztą to teraz nie miało znaczenia. Nieobecnym wzrokiem wpatrywał się i wysłuchiwał pięknej muzyki flamingów, ruszał głową w lewo i prawo w rytm muzyki i wydawało mu się że lata.
Nagle zniknęły ptaki, łoś i wiewiórka. Z ziemi wyrosła nagle przerażająco wyglądająca dłoń podobna do gałęzi drzewa i złapała demona za kostkę, po chwili wyrosło ich znacznie więcej i zaczęły łapać białowłosego z każdej możliwej strony, normalnie coś takiego nie byłoby problemem dla demona, ale teraz on nie był sobą, nie czuł się kompletnie na siłach. Zaczął się szarpać ale bez skutku, ręce trzymały go mocno. Po jakimś czasie opierania dłoniom z ziemi także i one zniknęły, a zamiast nich znikąd pojawiła się naga panna o pięknych kształtach i długich włosach zakrywających większość ciała. Nie miała ona tylko twarzy więc demon nie miał pojęcia kim była. W jednej chwili niewiasta uciekła za drzewa nucąc beztrosko oraz śmiejąc się na zmianę.
-Zaczekaj! Ichiro spróbował ją gonić, za każdym razem gdy wydawało mu się że jest blisko ona mu po prostu znikała i pojawiała dalej, w końcu udało mu się do niej dobiec na tyle aby złapać ją za ramię. -Poczekaj! - nagle zniknęła ona ponownie ale tym razem nie pojawiła się na nowo także całe otoczenie zmieniło się. Nie było żadnej fauny a z drzew pozostało tylko jedno. Demon odwrócił się w stronę wspomnianego wyżej drzewa. Na samym środku miało ono normalnej wielkości oko, takie same jak miał demon, czerwone. Demon uśmiechnął się do niego i powiedział dźwięcznie i beztrosko- Witaj! - był tak wyluzowany jakby całe poprzednie wydarzenia go nie obchodziły. Drzewo o dziwo odpowiedziało - Co ty wyprawiasz? Nie masz za grosz dumy? Miało ono taki głos jak normalnie miał Ichiro, tylko bardziej głęboki. - O czym mówisz? Nie rozumiem. Jest tu tak miło. Jednak rozmówca kontynuował - Zapomniałeś już o swoim celu? Do reszty zgłupiałeś? - Ichiro był już do reszty zdezorientowany. O czym to coś mówiło? Przecież białowłosy czuł się lepiej niż kiedykolwiek. - Nie rozumiem. Jaki cel? Dziwny jesteś... to była dla niego jedyna zadziwiająca rzecz, nie flamingi grające na skrzypcach, nie ręce wyrastające z ziemi, ani nawet nie kobieta bez twarzy, tylko drzewo wydało mu się dziwnym ale chyba zaczynało mu przemawiać do rozsądku. - Obudź się. - Nagle demon stracił przytomność.
Demon wstał z twardej ziemi, znów był, tak jak na początku w środku lasu, ale tym razem był to normalny las. Wyprostował się, otrzepał się z liści i brudu i złapał za głowę obiema rękami. Co to do cholery było? Halucynacje? Czy może to działo się naprawdę? Niech tylko znajdzie tą dziewczynkę to nie będzie się powstrzymywał, wykręci jej obie cholerne rączki razem z nogami i będzie patrzeć na jej agonię! Nikt nie będzie z niego robił idioty! Niech tylko ją znajdzie...
OOC:
mam nadzieję że rozegrałem to tak jak miałem... więcej nie wycisnę z siebie, ani z moich oczu xd
Białowłosy na początku przeraził się i już gotował na przyjęcie na siebie ataku jednak dziewczynka znowu go zadziwiła, w jedną chwilę powróciła do poprzedniej formy "co do cholery!? O co tu chodzi, dalej zamierza udawać mimo iż pokazała prawdziwe kolory?" Pomyślał demon. Nagle dziewczynka zmieniła temat, jakby chciała uniknąć sprzeczki, mianowicie w końcu zauważyła plamę krwi po saiyajinie, ciężko było ją przegapić, tylko czy już wcześniej o niej wiedziała tylko teraz użyła jej jako wymówki?
Wilkowi oderwało głowę? A więc miała w sobie jakąś siłę, zaraz dalej za nią biegł? O co tu chodzi robi się coraz dziwniej. Ichiro miał już tego dość. Definitywnie robiła sobie z niego jaja -Skończ już pier... Co ty robisz - w tym momencie dziewczynka niespodziewanie pociągnęła za sobą demona, nie użyła siły której Ichi nie mógł się oprzeć, jednak zaskoczony białowłosy nie spodziewał się takiej akcji z jej strony mimo to nie zaciągnęła go dalej niż kilka kroków, po tym zaczęła gadać o swoich zdobyczach znajdujących się w koszyku, za nic nie obchodziło to białowłosego a tylko irytowało wykrzyczał więc: - Kogo obchodzą twoje cholerne kwia... Co do... - Dziewczynka podetknęła mu bukiet kwiatów pod nos, nagle poczuł słodki zapach owych roślin, w jednej chwili osłabł i poczuł się strasznie śpiący.
Nagle znalazł się w środku lasu, nadal osłabiony spoglądał dookoła siebie, zauważył ogromnego zielonego łosia, bezgłową wiewiórkę oraz stado flamingów grających na skrzypcach. Nie zdziwił demona ten widok a raczej rozśmieszył. Nigdy nie czuł się tak dziwnie acz wesoło, co to były za kwiaty? Z resztą to teraz nie miało znaczenia. Nieobecnym wzrokiem wpatrywał się i wysłuchiwał pięknej muzyki flamingów, ruszał głową w lewo i prawo w rytm muzyki i wydawało mu się że lata.
Nagle zniknęły ptaki, łoś i wiewiórka. Z ziemi wyrosła nagle przerażająco wyglądająca dłoń podobna do gałęzi drzewa i złapała demona za kostkę, po chwili wyrosło ich znacznie więcej i zaczęły łapać białowłosego z każdej możliwej strony, normalnie coś takiego nie byłoby problemem dla demona, ale teraz on nie był sobą, nie czuł się kompletnie na siłach. Zaczął się szarpać ale bez skutku, ręce trzymały go mocno. Po jakimś czasie opierania dłoniom z ziemi także i one zniknęły, a zamiast nich znikąd pojawiła się naga panna o pięknych kształtach i długich włosach zakrywających większość ciała. Nie miała ona tylko twarzy więc demon nie miał pojęcia kim była. W jednej chwili niewiasta uciekła za drzewa nucąc beztrosko oraz śmiejąc się na zmianę.
-Zaczekaj! Ichiro spróbował ją gonić, za każdym razem gdy wydawało mu się że jest blisko ona mu po prostu znikała i pojawiała dalej, w końcu udało mu się do niej dobiec na tyle aby złapać ją za ramię. -Poczekaj! - nagle zniknęła ona ponownie ale tym razem nie pojawiła się na nowo także całe otoczenie zmieniło się. Nie było żadnej fauny a z drzew pozostało tylko jedno. Demon odwrócił się w stronę wspomnianego wyżej drzewa. Na samym środku miało ono normalnej wielkości oko, takie same jak miał demon, czerwone. Demon uśmiechnął się do niego i powiedział dźwięcznie i beztrosko- Witaj! - był tak wyluzowany jakby całe poprzednie wydarzenia go nie obchodziły. Drzewo o dziwo odpowiedziało - Co ty wyprawiasz? Nie masz za grosz dumy? Miało ono taki głos jak normalnie miał Ichiro, tylko bardziej głęboki. - O czym mówisz? Nie rozumiem. Jest tu tak miło. Jednak rozmówca kontynuował - Zapomniałeś już o swoim celu? Do reszty zgłupiałeś? - Ichiro był już do reszty zdezorientowany. O czym to coś mówiło? Przecież białowłosy czuł się lepiej niż kiedykolwiek. - Nie rozumiem. Jaki cel? Dziwny jesteś... to była dla niego jedyna zadziwiająca rzecz, nie flamingi grające na skrzypcach, nie ręce wyrastające z ziemi, ani nawet nie kobieta bez twarzy, tylko drzewo wydało mu się dziwnym ale chyba zaczynało mu przemawiać do rozsądku. - Obudź się. - Nagle demon stracił przytomność.
Demon wstał z twardej ziemi, znów był, tak jak na początku w środku lasu, ale tym razem był to normalny las. Wyprostował się, otrzepał się z liści i brudu i złapał za głowę obiema rękami. Co to do cholery było? Halucynacje? Czy może to działo się naprawdę? Niech tylko znajdzie tą dziewczynkę to nie będzie się powstrzymywał, wykręci jej obie cholerne rączki razem z nogami i będzie patrzeć na jej agonię! Nikt nie będzie z niego robił idioty! Niech tylko ją znajdzie...
OOC:
mam nadzieję że rozegrałem to tak jak miałem... więcej nie wycisnę z siebie, ani z moich oczu xd
Re: Dolina między wzgórzami
Pon Lut 23, 2015 10:08 pm
- O, tu Pan jest! – ledwie Ichi się podniósł spomiędzy drzew wyleciał Czerwony Kapturek, z nieodłącznym płaszczykiem, koszyczkiem i bukietem narkotyzujących kwiatów. – Nagle Pan tak uciekł, nieładnie… Zaczął Pan nagle się śmiać i machać rękami, potem zaczął biegać naokoło drzew. W krzaki wpadł i przecieka, o! – wskazała czerwone rozdarcia na spodniach, najprawdopodobniej za sprawką jakichś kolczastych krzewów. – A skoro się Pan już znalazł, może Pan pójść ze mną do babci! – wyszczerzyła się radośnie dziewczynka i nim demon zdążył zareagować, wbiegła znów między drzewa.
Nie minęła chwila, gdy wypadła za nich z cienkim krzykiem i pobiegła w kierunku chłopaka, kryjąc się za jego plecami. Z gęstwiny bowiem wyszedł, a raczej wytoczył się… Wilk. Wielgachny stwór, dwumetrowy w kłębie, odznaczający się brakiem łba. Z czerwonej dziury skąd powinny wystawać mięśnie i kręgi szczerzył się czarny otwór pełen ostrych, wirujących jak u piły łańcuchowej zębów. Warknął coś bulgocząc i skierował w stronę dwójki z wyraźnie złym zamiarem…
- Leżeć Burek! Spokój! Idź sobie! – krzyczała dziewczynka, ale co zrozumiałe, potwór całkowicie ją zignorował.
OOC
Ponieważ jesteś już po walce mechaniką, pobawimy się fabularnie. Co zrobisz z pseudo-wilkiem?
Nie minęła chwila, gdy wypadła za nich z cienkim krzykiem i pobiegła w kierunku chłopaka, kryjąc się za jego plecami. Z gęstwiny bowiem wyszedł, a raczej wytoczył się… Wilk. Wielgachny stwór, dwumetrowy w kłębie, odznaczający się brakiem łba. Z czerwonej dziury skąd powinny wystawać mięśnie i kręgi szczerzył się czarny otwór pełen ostrych, wirujących jak u piły łańcuchowej zębów. Warknął coś bulgocząc i skierował w stronę dwójki z wyraźnie złym zamiarem…
- Leżeć Burek! Spokój! Idź sobie! – krzyczała dziewczynka, ale co zrozumiałe, potwór całkowicie ją zignorował.
OOC
Ponieważ jesteś już po walce mechaniką, pobawimy się fabularnie. Co zrobisz z pseudo-wilkiem?
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach