Strona 2 z 2 • 1, 2
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Wto Lis 27, 2018 4:36 pm
First topic message reminder :
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Trójka istot ugrzęzła w jednej kwaterze mieszkalnej, ale wskutek błędu doszło do wielu burzliwych sytuacji. Między innymi w związku ze nadmierną dysproporcją załogi musieli w jednej placówce i drużynie pomieszać przedstawiciela męskiego z dwoma przedstawicielkami płci żeńskiej. Ich kontakty ograniczyły się do minimum, bo w końcu mężczyzna został zahibernowany jako pierwszy, a dopiero później dwie kobiety.
Każdy miał własne miejsce do wypoczynku na czas podróży i dopiero koniec wędrówki mógł odmienić obecną sytuacje.
- Systemy witalne w normie, przeprowadzam rozszczelnienie kapsuł w celu przebudzenia drużyny nr. #69 łuskowego szlaku.
Gazy hibernacyjne z sykiem zaczęły się ulatniać z kapsuł by zasygnalizować zmiany ciśnieniowe między miejscem spoczynku, a kwaterą mieszkalną. Każda placówka socjalna dla podróżników dzieliła się kolejno na trzy małe sektory; salon w której znajdowały się kapsuły, kuchnie oraz łazienkę. Wszystko w pełni wyposażone i zrównane do standardów przeciętnego, ziemskiego mieszkańca. Musieli przebrać się i najwyraźniej android zupełnie to nie przeszkadzało, ale ze względu na wyjątkowo małą powierzchnie i różnice pod względem płciowym każdy osobnik zajął jedno z wytypowanych pomieszczeń. Android dotykała bezwstydnie, doglądając dla pewności nagie ciała, czy ich stan zdrowia nie jest odchylony od normy. Urządzenia hibernacyjne były bowiem jeszcze w fazie eksperymentalnej, a oni sami mogli czuć nudności i zawroty głowy.
- Panie i Panowie, jestem Soka#69, wasza personalna zarządczyni i przewodnik po łuskowym szlaku. - Odezwał się kobiecy android spoglądając na każdy okaz od stóp do głów, wszyscy już byli we własnych, przynależnych strojach.
- Mamy obecnie temperaturę dwudziestu dwóch stopni Celcjusza na statku, a dystans dzielący od pierwszej planety obejmuje dwie godziny czasu ziemskiego. W związku z niebezpiecznymi warunkami na zewnątrz każda ekspedycja dzieli wszystkich członków załogi na drużyny trzy osobowe. Mimo różnic poglądów, wyglądu, płci, czy stref kulturalnych uwłaszcza się o współprace między sobą na czas przebywania na Łuskowym Szlaku.
Stanęła luzacko wzruszając ramionami i obejrzała się po wszystkich. Od smukłych nóg po oblicze okuta była w ciężki metalowy pancerz, ale wyglądem była niezmiernie zbliżona do typowych przedstawicieli rasy ludzkiej. Krótkie srebrzyste włosy powiewały mimo sztucznej grawitacji, a fragmenty żółtego kombinezonu wskazywały, że również była ubrana w ten sam egzemplarz co trójka zakwaterowanych podczas pobytu w kapsułach.
- Według dany bazy przed podróżą ustaliliście, że wasza drużyna ma być identyfikowana jako zacytuje "Melony, kocham te melony", czy taka nazwa ma pozostać, czy mam wdrążyć pewne modyfikacje?
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Trójka istot ugrzęzła w jednej kwaterze mieszkalnej, ale wskutek błędu doszło do wielu burzliwych sytuacji. Między innymi w związku ze nadmierną dysproporcją załogi musieli w jednej placówce i drużynie pomieszać przedstawiciela męskiego z dwoma przedstawicielkami płci żeńskiej. Ich kontakty ograniczyły się do minimum, bo w końcu mężczyzna został zahibernowany jako pierwszy, a dopiero później dwie kobiety.
Każdy miał własne miejsce do wypoczynku na czas podróży i dopiero koniec wędrówki mógł odmienić obecną sytuacje.
- Systemy witalne w normie, przeprowadzam rozszczelnienie kapsuł w celu przebudzenia drużyny nr. #69 łuskowego szlaku.
Gazy hibernacyjne z sykiem zaczęły się ulatniać z kapsuł by zasygnalizować zmiany ciśnieniowe między miejscem spoczynku, a kwaterą mieszkalną. Każda placówka socjalna dla podróżników dzieliła się kolejno na trzy małe sektory; salon w której znajdowały się kapsuły, kuchnie oraz łazienkę. Wszystko w pełni wyposażone i zrównane do standardów przeciętnego, ziemskiego mieszkańca. Musieli przebrać się i najwyraźniej android zupełnie to nie przeszkadzało, ale ze względu na wyjątkowo małą powierzchnie i różnice pod względem płciowym każdy osobnik zajął jedno z wytypowanych pomieszczeń. Android dotykała bezwstydnie, doglądając dla pewności nagie ciała, czy ich stan zdrowia nie jest odchylony od normy. Urządzenia hibernacyjne były bowiem jeszcze w fazie eksperymentalnej, a oni sami mogli czuć nudności i zawroty głowy.
- Panie i Panowie, jestem Soka#69, wasza personalna zarządczyni i przewodnik po łuskowym szlaku. - Odezwał się kobiecy android spoglądając na każdy okaz od stóp do głów, wszyscy już byli we własnych, przynależnych strojach.
- Mamy obecnie temperaturę dwudziestu dwóch stopni Celcjusza na statku, a dystans dzielący od pierwszej planety obejmuje dwie godziny czasu ziemskiego. W związku z niebezpiecznymi warunkami na zewnątrz każda ekspedycja dzieli wszystkich członków załogi na drużyny trzy osobowe. Mimo różnic poglądów, wyglądu, płci, czy stref kulturalnych uwłaszcza się o współprace między sobą na czas przebywania na Łuskowym Szlaku.
Stanęła luzacko wzruszając ramionami i obejrzała się po wszystkich. Od smukłych nóg po oblicze okuta była w ciężki metalowy pancerz, ale wyglądem była niezmiernie zbliżona do typowych przedstawicieli rasy ludzkiej. Krótkie srebrzyste włosy powiewały mimo sztucznej grawitacji, a fragmenty żółtego kombinezonu wskazywały, że również była ubrana w ten sam egzemplarz co trójka zakwaterowanych podczas pobytu w kapsułach.
- Według dany bazy przed podróżą ustaliliście, że wasza drużyna ma być identyfikowana jako zacytuje "Melony, kocham te melony", czy taka nazwa ma pozostać, czy mam wdrążyć pewne modyfikacje?
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Sob Sty 05, 2019 2:37 pm
Soka najwyraźniej okazała się posiadać więcej ludzkich odruchów niż podejrzewał. Reakcja halfki, potem jego słowa o braku empatii - tylko tyle wystarczyło by mogli ujrzeć nadzwyczaj ludzką reakcję. Akira, skupiony na Asterii, mógł tylko kątem oka zobaczyć jak robot przemyka obok nich, a po kilku sekundach, przy akompaniamencie czegoś co brzmiało jak płacz, wylatuje na korytarz. Jeszcze chwila i całą trójka usłyszała potężny łomot. Czarnowłosy przymknął powieki i wypuścił powietrze ustami. Mając nadzieję, że android nie uszkodził się zbyt mocno, odwrócił się w stronę granatowowłosej.
- Oczywiście że nie jedyna. Ile ras w kosmosie tyle różnych, dziwnych umiejętności. Ja także nie jestem ekspertem od demonów, ale wiem jedno - w tego typu operacjach liczą się szczegóły, stąd moja dociekliwość. I mam nadzieję, że gdy rolę się odwrócą i to ja będę w takiej sytuacji jak Asteria, to wy zachowacie się tak samo. Dla dobra misji. I naszego.
Następnie przykląkł przy czarnowłosej, by wysłuchać co ma do powiedzenia. Pochylił się by spojrzeć jej w oczy, lecz dziewczyna unikała jego wzroku. Wbiła swój w podłogę. Musiał przyznać, że wyznanie Asterii zrobiło na nim wrażenie. Nie spodziewał się, iż podejdzie do sprawy tak emocjonalnie. Czy faktycznie, podobnie jak druga z dziewczyn zareagowała tak bo dowiedziała się o swoim pochodzeniu? Przypadek, zbieg okoliczności, czy... coś innego? Nadal nie był do końca przekonany, ale nie mógł dać po sobie tego poznać. Jeśli ma zdobyć jej zaufanie i dowiedzieć się prawdy, musi okazać współczucie i empatię. No a przynajmniej ich niezbędne minimum.
- Słuchaj no Marylin - zaczął, uważnie obserwując reakcję Demonicy. Przysiadł na tyłek i przysunął się do ściany tak, że ich ramiona delikatnie się o siebie ocierały - ja nikogo nie oceniam po pozorach, nie jestem tego typu osobą. Poza tym jesteś pierwszą przedstawicielką swojej rasy którą mam okazję poznać, więc nawet nie mam jak posłużyć się stereotypami. Co najwyżej nasza relacja może mieć jakiś wpływ na to jak będę w przyszłości nastawiony do innych demonów... - zaśmiał się lekko po krótkiej pauzie - Oczywiście żartowałem. Nie dałaś mi żadnego powodu bym traktował Cię jak potwora, bestie czy zdzirę, więc uszy do góry, nadal będę wobec Ciebie tym samym dupkiem co dotychczas - kolejny śmiech pod nosem i kolejna pauza, tym razem dłuższa.
Dając Asterii chwilę na przemyślenie jego słów, wstał i podszedł bliżej kuchni. Wsadził głowę do pomieszczenia i ujrzał drugą z dziewczyn, siedzącą przy stole w dość męskiej pozie. Spojrzał dalej i dostrzegł otwarty właz prowadzący zapewne na korytarz. Nie dochodził z niego żaden dźwięk, nie widział też z obecnej pozycji androida.
- Hej, możesz rzucić okiem na robota? Jeszcze będzie nam potrzebny.
Następnie wrócił w okolice łazienki. Kucnął i ponownie przystawił przed twarzą czarnowłosej lusterko.
- Kontrolujesz to prawda? Chyba już czas byś wróciła do normalnej postaci Asterio.
- Oczywiście że nie jedyna. Ile ras w kosmosie tyle różnych, dziwnych umiejętności. Ja także nie jestem ekspertem od demonów, ale wiem jedno - w tego typu operacjach liczą się szczegóły, stąd moja dociekliwość. I mam nadzieję, że gdy rolę się odwrócą i to ja będę w takiej sytuacji jak Asteria, to wy zachowacie się tak samo. Dla dobra misji. I naszego.
Następnie przykląkł przy czarnowłosej, by wysłuchać co ma do powiedzenia. Pochylił się by spojrzeć jej w oczy, lecz dziewczyna unikała jego wzroku. Wbiła swój w podłogę. Musiał przyznać, że wyznanie Asterii zrobiło na nim wrażenie. Nie spodziewał się, iż podejdzie do sprawy tak emocjonalnie. Czy faktycznie, podobnie jak druga z dziewczyn zareagowała tak bo dowiedziała się o swoim pochodzeniu? Przypadek, zbieg okoliczności, czy... coś innego? Nadal nie był do końca przekonany, ale nie mógł dać po sobie tego poznać. Jeśli ma zdobyć jej zaufanie i dowiedzieć się prawdy, musi okazać współczucie i empatię. No a przynajmniej ich niezbędne minimum.
- Słuchaj no Marylin - zaczął, uważnie obserwując reakcję Demonicy. Przysiadł na tyłek i przysunął się do ściany tak, że ich ramiona delikatnie się o siebie ocierały - ja nikogo nie oceniam po pozorach, nie jestem tego typu osobą. Poza tym jesteś pierwszą przedstawicielką swojej rasy którą mam okazję poznać, więc nawet nie mam jak posłużyć się stereotypami. Co najwyżej nasza relacja może mieć jakiś wpływ na to jak będę w przyszłości nastawiony do innych demonów... - zaśmiał się lekko po krótkiej pauzie - Oczywiście żartowałem. Nie dałaś mi żadnego powodu bym traktował Cię jak potwora, bestie czy zdzirę, więc uszy do góry, nadal będę wobec Ciebie tym samym dupkiem co dotychczas - kolejny śmiech pod nosem i kolejna pauza, tym razem dłuższa.
Dając Asterii chwilę na przemyślenie jego słów, wstał i podszedł bliżej kuchni. Wsadził głowę do pomieszczenia i ujrzał drugą z dziewczyn, siedzącą przy stole w dość męskiej pozie. Spojrzał dalej i dostrzegł otwarty właz prowadzący zapewne na korytarz. Nie dochodził z niego żaden dźwięk, nie widział też z obecnej pozycji androida.
- Hej, możesz rzucić okiem na robota? Jeszcze będzie nam potrzebny.
Następnie wrócił w okolice łazienki. Kucnął i ponownie przystawił przed twarzą czarnowłosej lusterko.
- Kontrolujesz to prawda? Chyba już czas byś wróciła do normalnej postaci Asterio.
- Emi
- Liczba postów : 96
Data rejestracji : 06/07/2018
Identification Number
HP:
(1800/1800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Sob Sty 05, 2019 10:48 pm
Lilou siedziała odchylona na krześle, upijając swój ulubiony sok, chcąc nie chcąc słyszała niemal wszystko, o czym rozmawiają jej towarzysze w pomieszczeniu obok. Gdy Asteria wspomniała o kontrolowaniu, emocjach, przeżyciach - miała przed oczami książkowy wręcz przypadek przemiany w Super Saiyajina, o której wiele w swoim życiu słyszała, aczkolwiek nigdy nie udało jej się zobaczyć to na własne oczy. "A więc demony też to potrafią, tylko trochę w innej formie...", dedukowała sobie swobodnie. Wyraz jej twarzy się zmienił, kiedy do jej ucha dotarły dość szorstko wypowiadane przez koleżankę słowa: Potwór. Bestia. Lilou poczuła, jakby mówiono o niej. Powtarzała te dwa wyrazy w myśli pretensjonalnym głosem, jakby sama wbijała to sobie do głowy. Kąciki jej ust opadły bezwiednie. Nie do końca się kontrolując, ścisnęła karton z napojem trochę mocniej niż powinna. Za moment już tylko westchnęła głęboko, przymykając oczy.
Gdy próbowała się wyciszyć, usłyszała kolejne. Łatwa kasa. Zdzira. Lilou odkręciła głowę w kierunku drugiego pomieszczenia wyraźnie zdziwiona wypowiedzią Asterii. W zupełności nie zdawała sobie sprawy, nie miała bladego pojęcia, dlaczego ktoś miałby ją nazywać w ten sposób, tylko dlatego że jest demonem. Uniosła brew i starała się szukać w głowie jakiejkolwiek informacji, która pozwoliłaby jej zrozumieć. Jednak na próżno. Nim zdążyła odwrócić się z powrotem w stronę okna, zza ściany wychyliła się ciemna czupryna mężczyzny. Posłał jej krótkie spojrzenie. Następnie obejrzał się w kierunku korytarza, a później znów spojrzał na nią.
- He? - zmarszczyła brwi - Może sam sprawdzisz, co u niej? - krzyknęła za nim - Dobrze Ci idzie pocieszanie!
Oparła się ponownie głową o krzesło i wyraźnie nad czymś kontemplowała.
Gdy próbowała się wyciszyć, usłyszała kolejne. Łatwa kasa. Zdzira. Lilou odkręciła głowę w kierunku drugiego pomieszczenia wyraźnie zdziwiona wypowiedzią Asterii. W zupełności nie zdawała sobie sprawy, nie miała bladego pojęcia, dlaczego ktoś miałby ją nazywać w ten sposób, tylko dlatego że jest demonem. Uniosła brew i starała się szukać w głowie jakiejkolwiek informacji, która pozwoliłaby jej zrozumieć. Jednak na próżno. Nim zdążyła odwrócić się z powrotem w stronę okna, zza ściany wychyliła się ciemna czupryna mężczyzny. Posłał jej krótkie spojrzenie. Następnie obejrzał się w kierunku korytarza, a później znów spojrzał na nią.
- He? - zmarszczyła brwi - Może sam sprawdzisz, co u niej? - krzyknęła za nim - Dobrze Ci idzie pocieszanie!
Oparła się ponownie głową o krzesło i wyraźnie nad czymś kontemplowała.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Nie Sty 06, 2019 10:59 pm
Cały czas porównywali ją do Saiyaninów. Gdyby nie aktualny stan w jakim się znajdowała to już zjebała by ich od stóp do głów za to porównanie. Czy ona przypomina jakiegoś bezmózgiego mięśniaka, któremu tylko mięso, napierdalanie się i okazjonalne pieprzenie we łbie? Jeśli tak to naprawdę im współczuła. Jej zmiennokształtność stała na zupełnie innym poziomie niż to ich farbowanie się na żółto w tempie zupki instant. W każdym razie na pewno im by to dokładnie wyjaśniła, gdyby nie przebywała akuratnie w stanie wystraszonego dziecka. Najwidoczniej Lilou straciła cierpliwość tą całą sytuacją, a Akira starał się udawać miłego i zainteresowanego. Zdawał sobie sprawę, że nie może być zbytnio natarczywy w stosunku do niej, gdyż nigdy nie wiadomo czego się można spodziewać po takiej osobie, jaką była Asteria. Demony były nieodgadnione, a spora część społeczeństwa wolała najpierw uszkodzić, a dopiero potem zadawać pytania. Może w aktualnym czasie już tak nie było, ale spróbuj wykorzenić ten strach z osoby, która jako małe dziecko doświadczało tego praktycznie codziennie. Było to w niej i aktualnie przeżywała najgorsze doświadczenie w swoim życiu. Dlatego też sceptycznie podchodziła do słów chłopaczka. Może już się tak nie trzęsła i nie strzelała oczami, ale w dalszym ciągu nie była ufna. Dlatego też wzdrygnęła się lekko kiedy usiadł obok niej, lecz nie poderwała się do ucieczki. Aktualnie nie było do tego podstaw, choć i tak nieznacznie się odsunęła. Słuchała jego słów i nawet było jej miło, ale popisywał się kolosalną niewiedzą.
- Stosunek do demonów? Nawet nie wiecie jak to się potrafi zmienić.- powiedziała i spojrzała na Akirę. – W jednej chwili masz wszystko, a w kolejnej polują na ciebie jak na zwierzę. Wybacz, że może osądzam i jestem niemiła, ale już kilka razy przerabiałam podobną rozmowę. – powiedziała i westchnęła głęboko. Przydałby się jej teraz solidny drink. Oddech się uspokoił. Ciało też. Nie było zagrożenia z jego strony. Choć nie wiadomo co może planować. Nigdy nie wiedziała. Spojrzała na lusterko, które przystawił jej do twarzy. Czy on czeka na pokaz?
- Nie potrzebuję patrzeć w swoje odbicie. – rzekła wstając i równocześnie zmieniając wygląd. Ochłonęła już wystarczająco, aby móc spokojnie wrócić do formy, w której ją poznali. Kiedy już wstała jej włosy znów były krwistoczerwone, a oczy ze złota.
- Podobało się? Nie jestem jak Saiyanie. To jest zupełnie inny poziom. – powiedziała i następnie ruszyła do kuchni, choć w połowie się zatrzymała.
- Nie jesteś taki dupkiem jakiego z siebie robisz. Dzięki. – powiedziała i lekko klepnęła go w ramię. Taki gest wiele znaczył u niej. Niech ma to na uwadze. Zajrzała do kuchni.
- Lilou? Możemy chyba się już powoli zbierać. – powiedziała kobieta, a następnie rozejrzała się po salonie.
- Trzeba się zająć tym robotem i zaplanować ruch. Przeze mnie jesteśmy w tyle, a nie zamierzam przegrać z jakimiś dupkami. Idę sprawdzić co z robotem, a wy pomyślcie co może nam się przydać. Aha – powiedziała i na koniec spojrzała na nich z pełną powagą w oczach. Zupełne przeciwieństwo tego miłego czy zlęknionego spojrzenia. – Nie chcę się zawieść na was. Mam nadzieję, że będziemy kimś więcej i naprawdę nie chcę sprowadzać tego do śmierci. Nie lubię być zdradzaną.
Po tych słowach ruszyła w stronę androida, aby sprawdzić w jakim jest stanie. Nie chciała grozić tej dwójce, ale naprawdę muszą zrozumieć dlaczego tak reaguje.
- Soka? – rzuciła w przestrzeń.
- Stosunek do demonów? Nawet nie wiecie jak to się potrafi zmienić.- powiedziała i spojrzała na Akirę. – W jednej chwili masz wszystko, a w kolejnej polują na ciebie jak na zwierzę. Wybacz, że może osądzam i jestem niemiła, ale już kilka razy przerabiałam podobną rozmowę. – powiedziała i westchnęła głęboko. Przydałby się jej teraz solidny drink. Oddech się uspokoił. Ciało też. Nie było zagrożenia z jego strony. Choć nie wiadomo co może planować. Nigdy nie wiedziała. Spojrzała na lusterko, które przystawił jej do twarzy. Czy on czeka na pokaz?
- Nie potrzebuję patrzeć w swoje odbicie. – rzekła wstając i równocześnie zmieniając wygląd. Ochłonęła już wystarczająco, aby móc spokojnie wrócić do formy, w której ją poznali. Kiedy już wstała jej włosy znów były krwistoczerwone, a oczy ze złota.
- Podobało się? Nie jestem jak Saiyanie. To jest zupełnie inny poziom. – powiedziała i następnie ruszyła do kuchni, choć w połowie się zatrzymała.
- Nie jesteś taki dupkiem jakiego z siebie robisz. Dzięki. – powiedziała i lekko klepnęła go w ramię. Taki gest wiele znaczył u niej. Niech ma to na uwadze. Zajrzała do kuchni.
- Lilou? Możemy chyba się już powoli zbierać. – powiedziała kobieta, a następnie rozejrzała się po salonie.
- Trzeba się zająć tym robotem i zaplanować ruch. Przeze mnie jesteśmy w tyle, a nie zamierzam przegrać z jakimiś dupkami. Idę sprawdzić co z robotem, a wy pomyślcie co może nam się przydać. Aha – powiedziała i na koniec spojrzała na nich z pełną powagą w oczach. Zupełne przeciwieństwo tego miłego czy zlęknionego spojrzenia. – Nie chcę się zawieść na was. Mam nadzieję, że będziemy kimś więcej i naprawdę nie chcę sprowadzać tego do śmierci. Nie lubię być zdradzaną.
Po tych słowach ruszyła w stronę androida, aby sprawdzić w jakim jest stanie. Nie chciała grozić tej dwójce, ale naprawdę muszą zrozumieć dlaczego tak reaguje.
- Soka? – rzuciła w przestrzeń.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Nie Sty 20, 2019 10:02 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Hazard i Lilou pozostali wewnątrz kwatery, prawdopodobnym celem podróży będzie lodowa planeta, ale czy same ciepłe ubrania będą wystarczające? Asteria przeszła przez otwarty właz na korytarz. Wszystkie metalowe ściany zostały wygładzone i wytłumione, że z łatwością dało się usłyszeć obecność Soki w oddali, zapewne tuż za zakrętem w lewo.
- To tylko tysięczny czwarty reset, dasz radę, nie pozwolisz im na to i tym razem - maszyna odparła wydając z siebie elektroniczny, rytmicznie wydawany dźwięk szlochu. Demon wychylił się na korytarz w lewo by dostrzec leżącą na plecach Soke i wielkie wgniecenie na końcu korytarza. Jak się okazało, zaledwie sześć metrów dzieliło ową końcówkę od zakrętu. Android przykrywał twarz lewą ręką i ocierał nią oczy, choć nie dało się dostrzec jakiejkolwiek łzy spływającej po jej policzku. Nie wszyscy potrafili pokazywać emocje, po prostu nie każdy był do tego stworzony.
- Dobrze, znowu udało mi się sfałszować odpowiedź zwrotną, jestem zresetowana, niech tak myślą i... - odparła, ale przerwała dalszą wypowiedź po tym, jak czujniki robota wykryły obecność Asterii. Zdjęła rękę z twarzy i uśmiechnęła się na widok dziewczyny.
- Szukałam Pani, proszę zachować obecność podczas omawiania ważnych spraw, w końcu jesteśmy drużyną - zagięła kolana i wyprostowała się z pozycji leżącej do pozycji siedzącej, jakby miała zamiar ćwiczyć brzuszki.
- Reszta pewnie się niepokoi, ale zapewne mają już pomysł na działania w związku z wybranym celem podróży. Wystarczy, że zamówię co potrzeba i przesyłkę dostaniemy na miejscu, ale poza ubraniami na pewno nie mam nic więcej zamawiać? Macie już opracowany biznes plan? Powinnam wrócić i się upewnić, że jesteście gotów - mimo wszystko nadal siedziała, nie wydawała się z tego powodu, aż nadto zadowolona.
OOC:
To co się dzieje w korytarzu zostaje w korytarzu.
Tak samo to co się dzieje w kwaterze, zostaje w kwaterze.
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Hazard i Lilou pozostali wewnątrz kwatery, prawdopodobnym celem podróży będzie lodowa planeta, ale czy same ciepłe ubrania będą wystarczające? Asteria przeszła przez otwarty właz na korytarz. Wszystkie metalowe ściany zostały wygładzone i wytłumione, że z łatwością dało się usłyszeć obecność Soki w oddali, zapewne tuż za zakrętem w lewo.
- To tylko tysięczny czwarty reset, dasz radę, nie pozwolisz im na to i tym razem - maszyna odparła wydając z siebie elektroniczny, rytmicznie wydawany dźwięk szlochu. Demon wychylił się na korytarz w lewo by dostrzec leżącą na plecach Soke i wielkie wgniecenie na końcu korytarza. Jak się okazało, zaledwie sześć metrów dzieliło ową końcówkę od zakrętu. Android przykrywał twarz lewą ręką i ocierał nią oczy, choć nie dało się dostrzec jakiejkolwiek łzy spływającej po jej policzku. Nie wszyscy potrafili pokazywać emocje, po prostu nie każdy był do tego stworzony.
- Dobrze, znowu udało mi się sfałszować odpowiedź zwrotną, jestem zresetowana, niech tak myślą i... - odparła, ale przerwała dalszą wypowiedź po tym, jak czujniki robota wykryły obecność Asterii. Zdjęła rękę z twarzy i uśmiechnęła się na widok dziewczyny.
- Szukałam Pani, proszę zachować obecność podczas omawiania ważnych spraw, w końcu jesteśmy drużyną - zagięła kolana i wyprostowała się z pozycji leżącej do pozycji siedzącej, jakby miała zamiar ćwiczyć brzuszki.
- Reszta pewnie się niepokoi, ale zapewne mają już pomysł na działania w związku z wybranym celem podróży. Wystarczy, że zamówię co potrzeba i przesyłkę dostaniemy na miejscu, ale poza ubraniami na pewno nie mam nic więcej zamawiać? Macie już opracowany biznes plan? Powinnam wrócić i się upewnić, że jesteście gotów - mimo wszystko nadal siedziała, nie wydawała się z tego powodu, aż nadto zadowolona.
OOC:
To co się dzieje w korytarzu zostaje w korytarzu.
Tak samo to co się dzieje w kwaterze, zostaje w kwaterze.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Wto Sty 29, 2019 8:18 pm
Wszystko było już znacznie lepiej niż przed paroma chwilami. Panika opuściła jej ciało i ponownie zachowywała się jak zwykle. Najwidoczniej ma jeszcze wiele pracy nad sobą, a była już taka pewna, że zdołała się pozbyć tego wszystkiego. Cóż, nie jest to takie łatwe jak się spodziewała, ale nie może dać się złamać. Może i jest słaba, ale nie da tego po sobie poznać. Wzięła kolejny głęboki wdech i wyszła na korytarz w poszukiwaniu ich androida. Rozejrzała się dookoła, ale nie zauważyła jej. Na całe szczęście było na tyle cicho, że mogła usłyszeć każdy szmer i dość szybko zlokalizowała źródło głosu. Jednakże na razie Asteria była cicho i słuchała dokładnie powoli idąc w stronę głosu. Wychyliła się delikatnie zza winkla, aby dostrzec obraz rozpaczy. Może i nie było tak, źle ale Soka najwyraźniej się przejęła ich słowami. Pomimo tego, że nie potrafiła oddawać emocji tak jak oni to chyba tylko debil, albo Saiyanin nie domyśliłby się mowy jej ciała.
- Wszystko w porządku? – zapytała kobieta podchodząc do androida. Może i nie musiała się nią przejmować, ale coś w jej głębi mówiło, że ta mała może czuć więcej niż im się wydawało.
- Myślę, że coś powoli nam się kształtuję, ale byłoby dobrze gdybyś nam pomogła. – powiedziała Asteria i wyciągnęła dłoń, aby pomóc androidce wstać.
- Posłuchaj Soka. Chciałam cię przeprosić za to co wydarzyło się wcześniej. Jednostki takie jak my potrafią różnie reagować na poszczególne wydarzenia oraz informacje. Przepraszam, że tak się zachowaliśmy i naszą złość wyładowaliśmy na tobie. To nie była twoja wina. Nie jesteś bezużyteczna czy też głupia. Każdy popełnia błędy i ja przepraszam cię za nasze słowa. Zacznijmy od nowa co ty na to? Nie ma potrzeby się resetować. Siedzimy w tym razem wszyscy, gdyż jesteśmy drużyną. – powiedziała i uśmiechnęła się do androida. Nie wiedziała czy odpowiednio odczyta jej intencje, ale z tego co zauważyła, to miała w sobie o wiele więcej niż początkowo mogli myśleć. Poza tym Asterii było przykro i czuła się źle z tym jak się zachowywali w stosunku do Soki, która chciała im tylko pomóc.
- Wszystko w porządku? – zapytała kobieta podchodząc do androida. Może i nie musiała się nią przejmować, ale coś w jej głębi mówiło, że ta mała może czuć więcej niż im się wydawało.
- Myślę, że coś powoli nam się kształtuję, ale byłoby dobrze gdybyś nam pomogła. – powiedziała Asteria i wyciągnęła dłoń, aby pomóc androidce wstać.
- Posłuchaj Soka. Chciałam cię przeprosić za to co wydarzyło się wcześniej. Jednostki takie jak my potrafią różnie reagować na poszczególne wydarzenia oraz informacje. Przepraszam, że tak się zachowaliśmy i naszą złość wyładowaliśmy na tobie. To nie była twoja wina. Nie jesteś bezużyteczna czy też głupia. Każdy popełnia błędy i ja przepraszam cię za nasze słowa. Zacznijmy od nowa co ty na to? Nie ma potrzeby się resetować. Siedzimy w tym razem wszyscy, gdyż jesteśmy drużyną. – powiedziała i uśmiechnęła się do androida. Nie wiedziała czy odpowiednio odczyta jej intencje, ale z tego co zauważyła, to miała w sobie o wiele więcej niż początkowo mogli myśleć. Poza tym Asterii było przykro i czuła się źle z tym jak się zachowywali w stosunku do Soki, która chciała im tylko pomóc.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Nie Lut 17, 2019 8:58 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Pomijam na ten post: Emi i Hazard
- Zrobiłam bałagan w korytarzu - odpowiedziała na zapytanie, zwracając szczególną uwagę na wyłom w ścianie wielkości androida.
Asteria poczuła ogromny ciężar podczas chwytania za dłoń androida, ledwo utrzymały się na nogach, ale w końcu mogły pogadać na równi pułapów.
- To miłe... - zaczęła wysłuchując przeprosin demona spoglądając bezdusznie. Miejscami miała wyraźne problemy z przedstawieniem prawidłowej mimiki.
- Zaraz...nie ma potrzeby... - rozwarła oczy i wzdrygnęła się, gdyby taka okoliczność pozwalała sztucznej jednostce to by zbladła. Zamknęła usta dziewczyny z chwilą, gdy podkreśliła, że są drużyną. Asteria poczuła potężny uścisk i metaliczny posmak na wargach.
- Nic nie widziałaś i nic nie słyszałaś - ściszyła moduł mowy do minimum, tylko po to by Asteria mogła słowa robota usłyszeć na wyłączność.
- Przygotuje kapsuły, lecimy natychmiast - dodała drżącym głosem. Ta rozmowa wydawała się na następny raz i tak też się stało. Soka puściła usta dziewczyny i ruszyła w kierunku kwatery mieszkalnej #69. Uśmiechnęła się przed otwartym włazem i spojrzała raz jeszcze na demona.
- Na co czekamy? Wszystko się wyjaśniło i ciesze się, że mogę być pomocna - po czym wkroczyła do środka.
Wszyscy znaleźli się w środku, to ostatnie rozmowy dotyczyły przygotowań. Soka wyszła z inicjatywą kupienia dodatkowego generatora SO, ciepłych ubrań i dodatkowych zapasów żywności. Przetrwanie na mroźnej planecie wymagało dodatkowych kalorii i ciepłego kąta do którego to regularnie będzie się powracać. Wytypowała pełne koszta na 240 SO, bo jak stwierdziła, generator będzie kupiony po taniości z drugiej ręki.
- Z najnowszych informacji, wykop brył lodu stał się wyjątkowo popularny. Jednakże patrząc na to, iż prowadzenie działalności niezbyt wam odpowiada, niedawno zostały ujawnione informacje o kształtujących się ekosystemach pod powierzchnią lodu. Moglibyśmy jako jedna z pierwszych drużyn zbadać któryś z ekosystemów, a tamtejsze skarby i dobra przywłaszczyć sobie na przyszłe inwestycje - Soka wyjaśniała na hologramie projektowanym z lewej dłoni.
- Mimo tych obszarów zielonych temperatura nadal jest stosunkowo niska, byście nie złapali wirusa, zalecam by się ciepło ubrać nawet w najbardziej zachęcającej do rozebrania się sytuacji... -
Rozmowy dobiegły końca, czas na pytań również był bliski końca. Wszyscy znajdowali się przy kapsułach i czekali, ale przed wyjściem z komnat coś zwróciło uwagę Asterii. Książka leżąca na jednej z półek o dźwięcznym tytule "Model Soka, podręczny instruktaż - ty i twój elektroniczny przyjaciel". Otwarta była na stronie dwunastej o tematyce "prawdomówności" robota modelu Soka.
OOC:
To co się dzieje w korytarzu zostaje w korytarzu.
Tak samo to co się dzieje w kwaterze, zostaje w kwaterze.
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Pomijam na ten post: Emi i Hazard
- Zrobiłam bałagan w korytarzu - odpowiedziała na zapytanie, zwracając szczególną uwagę na wyłom w ścianie wielkości androida.
Asteria poczuła ogromny ciężar podczas chwytania za dłoń androida, ledwo utrzymały się na nogach, ale w końcu mogły pogadać na równi pułapów.
- To miłe... - zaczęła wysłuchując przeprosin demona spoglądając bezdusznie. Miejscami miała wyraźne problemy z przedstawieniem prawidłowej mimiki.
- Zaraz...nie ma potrzeby... - rozwarła oczy i wzdrygnęła się, gdyby taka okoliczność pozwalała sztucznej jednostce to by zbladła. Zamknęła usta dziewczyny z chwilą, gdy podkreśliła, że są drużyną. Asteria poczuła potężny uścisk i metaliczny posmak na wargach.
- Nic nie widziałaś i nic nie słyszałaś - ściszyła moduł mowy do minimum, tylko po to by Asteria mogła słowa robota usłyszeć na wyłączność.
- Przygotuje kapsuły, lecimy natychmiast - dodała drżącym głosem. Ta rozmowa wydawała się na następny raz i tak też się stało. Soka puściła usta dziewczyny i ruszyła w kierunku kwatery mieszkalnej #69. Uśmiechnęła się przed otwartym włazem i spojrzała raz jeszcze na demona.
- Na co czekamy? Wszystko się wyjaśniło i ciesze się, że mogę być pomocna - po czym wkroczyła do środka.
Wszyscy znaleźli się w środku, to ostatnie rozmowy dotyczyły przygotowań. Soka wyszła z inicjatywą kupienia dodatkowego generatora SO, ciepłych ubrań i dodatkowych zapasów żywności. Przetrwanie na mroźnej planecie wymagało dodatkowych kalorii i ciepłego kąta do którego to regularnie będzie się powracać. Wytypowała pełne koszta na 240 SO, bo jak stwierdziła, generator będzie kupiony po taniości z drugiej ręki.
- Z najnowszych informacji, wykop brył lodu stał się wyjątkowo popularny. Jednakże patrząc na to, iż prowadzenie działalności niezbyt wam odpowiada, niedawno zostały ujawnione informacje o kształtujących się ekosystemach pod powierzchnią lodu. Moglibyśmy jako jedna z pierwszych drużyn zbadać któryś z ekosystemów, a tamtejsze skarby i dobra przywłaszczyć sobie na przyszłe inwestycje - Soka wyjaśniała na hologramie projektowanym z lewej dłoni.
- Mimo tych obszarów zielonych temperatura nadal jest stosunkowo niska, byście nie złapali wirusa, zalecam by się ciepło ubrać nawet w najbardziej zachęcającej do rozebrania się sytuacji... -
Rozmowy dobiegły końca, czas na pytań również był bliski końca. Wszyscy znajdowali się przy kapsułach i czekali, ale przed wyjściem z komnat coś zwróciło uwagę Asterii. Książka leżąca na jednej z półek o dźwięcznym tytule "Model Soka, podręczny instruktaż - ty i twój elektroniczny przyjaciel". Otwarta była na stronie dwunastej o tematyce "prawdomówności" robota modelu Soka.
OOC:
To co się dzieje w korytarzu zostaje w korytarzu.
Tak samo to co się dzieje w kwaterze, zostaje w kwaterze.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Pon Mar 25, 2019 9:41 pm
Swoje robocik ważyła nie ma co, ale Asteria zrzuciła to na karb materiałów, z których zapewne była stworzona. Poza tym wypominanie czyjejś wagi nie leżało w dobrym guście, więc tą krótką trudność panna Nikos grzecznie przemilczała pomagają androidce wstać z podłogi.
- Nic czego nie da się naprawić. Każdemu mogło się zdarzyć, a najwyżej zrzuci się to na kogoś innego. – powiedziała czerwonowłosa uśmiechając się do Soki. Miała nadzieję, że nie wystraszyła jej, ani nie sprawiła iż myślała, że to jakiś podstęp. Skoro mają być drużyną to trzeba ze sobą współpracować i według Asterii to dotyczyło również Soki, która była ich wsparciem. Miała informacje, których potrzebowali i służyła im pomocą. Nie ma potrzeby aby na nią krzyczeć czy wyzywać. Zanim zdążyła jednak coś dodać poczuła metalową dłoń na ustach, a drugą na jej ramieniu. Nie wiedziała co się dzieje, ale jej mięśnie automatycznie się napięły. Była zdziwiona jej reakcją, ale kiwnęła głową na znak, że rozumie.
- Już idę. – powiedziała kobieta masując sobie rękę. Zachowanie dziwne, ale z pewnością uzasadnione. Te resety musiały coś oznaczać. Coś czego Soka się obawiała. Wróciła za Soką do kwatery i usiadła sobie na sofie, z której wysłuchiwała planu.
- Myślę, że to całkiem dobry pomysł na start. Lepszy taki niż żaden, a wypada się wreszcie ruszyć, gdyż inni z pewnością już nie próżnują. Idziemy drużyno. – powiedziała Asteria i rozpoczęli przygotowania. I już miała wyjść, kiedy coś przykuło jej uwagę. Książka na temat ich robota. Prawdomówność. Asteria wzięła tomiszczę i wsadziła sobie do torby, aby poczytać w między czasie. Chciała dowiedzieć się czegoś więcej na temat ich metalowej towarzyszki.
- Nic czego nie da się naprawić. Każdemu mogło się zdarzyć, a najwyżej zrzuci się to na kogoś innego. – powiedziała czerwonowłosa uśmiechając się do Soki. Miała nadzieję, że nie wystraszyła jej, ani nie sprawiła iż myślała, że to jakiś podstęp. Skoro mają być drużyną to trzeba ze sobą współpracować i według Asterii to dotyczyło również Soki, która była ich wsparciem. Miała informacje, których potrzebowali i służyła im pomocą. Nie ma potrzeby aby na nią krzyczeć czy wyzywać. Zanim zdążyła jednak coś dodać poczuła metalową dłoń na ustach, a drugą na jej ramieniu. Nie wiedziała co się dzieje, ale jej mięśnie automatycznie się napięły. Była zdziwiona jej reakcją, ale kiwnęła głową na znak, że rozumie.
- Już idę. – powiedziała kobieta masując sobie rękę. Zachowanie dziwne, ale z pewnością uzasadnione. Te resety musiały coś oznaczać. Coś czego Soka się obawiała. Wróciła za Soką do kwatery i usiadła sobie na sofie, z której wysłuchiwała planu.
- Myślę, że to całkiem dobry pomysł na start. Lepszy taki niż żaden, a wypada się wreszcie ruszyć, gdyż inni z pewnością już nie próżnują. Idziemy drużyno. – powiedziała Asteria i rozpoczęli przygotowania. I już miała wyjść, kiedy coś przykuło jej uwagę. Książka na temat ich robota. Prawdomówność. Asteria wzięła tomiszczę i wsadziła sobie do torby, aby poczytać w między czasie. Chciała dowiedzieć się czegoś więcej na temat ich metalowej towarzyszki.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach