- Emi
- Liczba postów : 96
Data rejestracji : 06/07/2018
Skąd : Lublin
Identification Number
HP:
(1800/1800)
KI:
(0/0)
LILOU
Wto Lip 17, 2018 10:07 pm
1. Imię i nazwisko: Lilou Jern
2. Rasa: Half Saiyajin
3. Wiek: 21
4. Wygląd: Lilou jest drobnej budowy kobietą o delikatnej urodzie. Ma bujne, długie granatowe włosy sięgające do pasa. Elementem charakterystycznym są kontrastujące z włosami, jasne, piwne i duże oczy. Lilou ma cerę różową, dość często i łatwo się rumieni. Jeśli chodzi o budowę ciała, kobieta jest przeciętnego wzrostu. Ma smukłą, aczkolwiek delikatnie umięśnioną sylwetkę, co zawdzięcza wieloletniemu treningowi. Piersi średniej wielkości, ale zawsze podkreślone i wydobyte poprzez ubiór. Właściwie - ubiór podkreśla wszystkie jej fizyczne zalety (widoczne na zdjęciu podglądowym poniżej). Czasem dla stylizacji i własnego kaprysu maluje sobie cieniutkie kreseczki na policzkach, które niewątpliwie dodają jej uroku.
5. Charakter: Do tej pory uparta, dumna i zawzięta. Była wspaniałą wojowniczką, zawsze walczy do końca. Lojalna temu, którego zlecenie wykonywała. Reszta nie miała znaczenia. Zerwała kontakt z rodziną, czego obecnie bardzo żałuje. Obwinia się o śmierć rodziców. Ostatnie wydarzenia z jej życia pozostawiły piętno na jej psychice i diametralnie zmieniły jej poglady. Lilou stara się zapomnieć o tym, co niedawno się wydarzyło. Zamierza odciąć się od przeszłości i rozpocząć nowe życie. Boi się powrotu na Saladę. Teraz można określić ją jako ostrożną, nieufną, podejrzliwą. Waha się pomiędzy tym, co kocha, a tym - co słuszne. Jej system hierarchiczny wywrócił się do góry nogami. Teraz najważniejszym dla niej jest żyć tak, zasłużyć się, aby rodzice w Zaświatach byli w stanie jej wybaczyć, kiedy w przyszłości do nich dołączy.
6. Główna motywacja: Diametralna zmiana postępowania pomimo zamiłowania do walki. Jej celem jest zasłużyć się społeczeństwu, między innymi na wzór swoich przodków. Obecnie chce nawiązać jak najwięcej pozytywnych znajomości na planecie, na której - jak ma nadzieję - wkrótce wyląduje. W skrócie - postać z ciężką przeszłością, ale z pozytywnym/pokojowym nastawieniem.
7. Historia:
Historia tej rodziny rozpoczęła się ponad pięćdziesiąt lat temu, kiedy to zamieszkujący Saladę mężczyzna – Brussel Jern z rodu najwierniejszych wojowników ostatniego Króla Vegety – związał się z piękną, kruczowłosą Saiyanką Dillą Pahr i spłodził z nią syna imieniem Fenn. Cała trójka dzięki odziedziczonemu bogactwu zamieszkała w nowoczesnym i luksusowym jak na obecne czasy domu, który znajdował się na obrzeżach planety, z dala od zbiegowisk i rozrób – by łatwiej oprzeć się dobrze znanym tej rasie pokusom.
Brussel nie wykorzystywał swojego potencjału do walki, można powiedzieć, że wręcz stronił od kłopotów. Powody tej wstrzemięźliwości pozostawały nieznane. Mężczyzna niewiele mówił o swojej przeszłości. Spadek, który odziedziczył, postanowił zainwestować w pola uprawne i w ten sposób przysłużyć się ukochanej planecie. W swojej wybrance odnalazł całkowite poparcie dla tego pomysłu i odtąd razem zajmowali się uprawą.
Około sześciu lat później, gdy mały Fenn bawił się nieopodal rodziców w polu, coś srebrnego mignęło mu przed oczami. Nigdy nie był w tym miejscu… Rodzice również nie zapuszczali się na ten obcy teren. Zaciekawiony chłopiec zupełnie zapomniał o zakazie oddalania się i sprytnie zakradł się w stronę świecącego obiektu, głęboko osadzonego w ziemi. Był okrągły, srebrny i błyszczący.
Chłopiec nigdy nie widział czegoś podobnego, więc przycupnął na chwilę.
- Dziwne… - pomyślał. – Nie wygląda na kolejną maszynę rolniczą rodziców.
Zadrżały mu dłonie. Długo wpatrywał się w srebrną kulę, a jednocześnie cofał malutkimi kroczkami z tego miejsca. Gdy całkowicie się odwrócił, zobaczył w oddali swoich rodziców. Rozdziawił buzię, żeby ich zawołać i… Zamarł. Zwrócił się w stronę kuli.
- C… co to było?
Przełknął głośno ślinę i podszedł do nieznanego obiektu. Był otwarty. Ostrożnie wychylił się w stronę szczeliny. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. To było dziecko! Nie zdążył się dobrze przyjrzeć, tylko wybiegł z krateru jak poparzony i nawoływał rodziców.
- Mamo! Tato!!! – wołał i biegł ile sił w nogach. – Szybko!!!
***
I tak oto z rodziną Jernów zamieszkała granatowowłosa, piwnooka, około trzyletnia Lilou Jern. Dziewczynka nie posiadała ogona, co jednoznacznie wskazywało na pochodzenie inne niż przybranej rodziny, jednak nie było to problemem. Wszyscy zgodnie pokochali istotkę znalezioną w tajemniczej kapsule. Rodzice nie zauważyli również jakichkolwiek predyspozycji do walki – co oczywiście bardzo ich ucieszyło.
Byli przekonani, że Lilou to dar od samej Salady za godne postępowanie.
Pola uprawne zwiększały swój obszar, małżeństwo się wzbogacało, a dzieci dorastały, pomagały w pracy i uczyły się w domu dzięki matce. Rodzina zacieśniała znajomości z nowymi sąsiadami, ale też współpracownikami – których zatrudnienie było koniecznością ze względu na rozrost działalności.
Tak sielanka trwała do momentu, gdy jeden z młodych pracowników pozwolił sobie nad zbyt wiele. Wyręczał się nastoletnim Fennem, drwiąc z niego przed pozostałymi. Traktował go jak popychadło, próbował sprowokować docinkami o braku umiejętności walki. Jednak Fenn, wychowany w sposób unikania tego typu kłopotów, znosił to z poważną miną, co akurat bardzo drażniło pracownika.
W końcu w ramach ośmieszenia, zaczął zaczepiać młodego. Prowokował go do bójki.
- Co, boisz się mnie?! No pokaż, co umiesz!
Zniknął. Pojawił się tuż za chłopcem, po czym popchnął go i znów zniknął. Bawił się tak przez chwilę, aż w końcu uderzył chłopca z takim impetem, że ten runął na ziemię w błoto.
- HAHAHAHAHAHAHAHH!!! - młody mężczyzna zanosił się śmiechem. – Nawet bronić się nie potrafisz, jesteś zerem!!!
Pracownicy odwracali wzrok od całego zajścia, a mężczyzna miał z tego świetny ubaw. Fenn nie podnosił się z ziemi, nie chciał pokazywać łez. Czerwony policzek puchł i pulsował, a chłopiec czuł wstyd. Za to młody mężczyzna tak bardzo wczuł się w rolę kata, że nie zauważył…
…Pędzącej w jego kierunku Lilou.
TRACH!!! Jej noga wylądowała na policzku delikwenta. BUM, BUM!!! Kolejne dwa ciosy. Mężczyzna sparaliżowany pofrunął kilkanaście metrów dalej. I tak nie miał już po co wracać.
- Lilou, stop! – wrzasnęła matka, powstrzymując dziewczynkę przed zadaniem kolejnego ciosu. – Wystarczy.
***
Od tamtej pory małżeństwo staranniej wybierało pracowników, jednak dalej stronili od walki. Młody Fenn nalegał, żeby rodzice pozwolili mu trenować sztuki walki, aby w podobnych sytuacjach mógł się bronić. Po dłuższym czasie dyskusji i przemyśleń – zgodzili się. Sytuacja nigdy
więcej się nie powtórzyła.
Fenna nie ciągnęło jednak do walki, trenował tylko i wyłącznie dla obrony. Osiągał świetne wyniki w nauce, a jego pasją była technologia. I choć był samoukiem, jego wiedza na temat przeróżnych urządzeń i ich zastosowań stale się powiększała.
Z Lilou było zupełnie inaczej. Dorastając, zauważyła swoją odmienność w stosunku do rodziców i starszego brata. Nie nalegała, aby poznać prawdę, ale czuła się inna. To uczucie narastało w niej coraz mocniej. W pewnym momencie zaczęła jej przeszkadzać ta różnica temperamentów. Słuchając historii na temat pradawnych wojowników, nie mogła pojąć, dlaczego jej ojciec porzucił tradycję swojego rodu. Nie mogła znieść myśli, że mogłaby być kimś równie wielkim co jej przodkowie, a tymczasem jest tylko córką spokojnego i bezkonfliktowego rolnika. Obserwowała rówieśników wiodących inne życie i kipiała w niej zazdrość.
Postawa Lilou skutkowała eskalacją konfliktu pomiędzy nią a rodzicami. Im więcej zakazów dostawała, tym częściej znikała z domu. Załamane małżeństwo rozkładało ręce, ale nie potrafili inaczej. Chcieli przede wszystkim uchronić córkę przed… Tak naprawdę przed nią samą.
Tymczasem rozwścieczona Lilou znajdowała ujście swojej energii i gniewu w Kręgu Wojowników. Nikomu o tym nie wspominała. Uwielbiała walczyć i czuła, że takie jest jej przeznaczenie. Wdrożyła się w walkę na wysokim poziomie, a robiła to do ostatniej kropli krwi i potu.
Zdecydowała. Postanowiła spróbować swoich sił jako najemnik.
***
- Teraz. – szepnął Jacen.
Czwórka ubranych na czarno postaci wbiegła do budynku.
- Ruszać się, ruszać! – poganiał obecnych w biurze korporacji potężny mężczyzna. – Zostawcie nas samych.
Skierował wzrok na cel ich zadania. Osłaniało go dwóch muskularnych wojowników. Kiwnął głową na pozostałą część swojej ekipy, a oni bez problemu rozprawili się z ochroniarzami dyrektora.
Został już tylko on sam.
- Chyba nie myślałeś, że możesz bez konsekwencji okradać Saiyan w biały dzień?
- Nic nie rozumiecie, ja… - jęknął dyrektor.
Ku niemu zbliżała się Lilou. Zatrzymała się tuż przed nim i zmrużyła oczy.
- Teraz za to zapłacisz. – rzucił złowrogo Jacen.
Dziewczyna uniosła ściśniętą dłoń nad głowę. Dyrektor zakrył twarz w panice. A reszta ekipy tylko czekała i obserwowała ich dwoje. Poszło im świetnie, teraz wystarczyło już tylko zrealizować zlecenie.
- Piip, pip pip. – wydał dźwięk komunikator w uchu Lilou.
Cała akcja się zatrzymała. Lilou stała sztywno nad dyrektorem. Powoli opuściła ramię.
- Co jest, Lilou?! – krzyknął Jacen.
Dziewczyna przymknęła oczy i zacisnęła usta w prostą linię. Otworzyła pomarańczowe ślepia i rzuciła chłodno:
- Zmiana planów.
Wyskoczyła w górę i wycelowała granatem w podłogę. Zacisnęła zęby i wypuściła zawleczkę.
Ogromny huk. Całe pomieszczenie wypełniły kłęby dymu. Wszczęto alarm w całym budynku. Do drzwi dobijali się ochroniarze. Dostawszy się w końcu do pomieszczenia, na podłodze ujrzeli cztery leżące postacie. A piąta…
A piąta - Lilou - zniknęła.
***
Po tej nieudanej akcji, dziewczyna dość długo skrywała się z dala od miast, od wszelkiego rodzaju zbiegowisk i zbiorowisk na Saladzie. Siedziała całymi dniami na skałach, rozmyślała o tym, co zrobiła. Co musiała zrobić. Ona tylko wykonała rozkaz.
Sytuacja powoli ją przerastała, więc postanowiła się czymś zająć. Bez chwili zastanowienia wstała i skierowała się w stronę jej starego domu.
***
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! – wrzasnęła przeraźliwie Lilou. – Mamo, nie, nie…
Pobiegła do pokoju obok. Osunęła się na kolana i zaniosła płaczem.
- Tato… Proszę… - łkała. – Proszę, nie…
Zaciskała zęby, trzymała się mocno za włosy, z całych sił zamykała oczy. Modliła się, żeby to był tylko zły sen. Błagała. Niech to się nie dzieje naprawdę.
Na ścianie za Lilou pojawił się ogromny cień. Dziewczyna podniosła zapłakane oczy na drzwi wejściowe.
- To Twoja wina. Prawda? – rzucił wściekły Fenn. Z tym, że nie wyglądał… normalnie. Jego zwykle idealnie czarne włosy były teraz złote i spowijała je żółta poświata.
- F-F-Fenn… Nie, ja tylko...
„Wykonałam swój rozkaz” – dokończyła w myśli.
- Skąd Ty tu… - wydukała.
- Przyleciałem na chwilę przed Tobą! Jak mogłaś! To Twoja wina! ZABIŁAŚ ICH!!!
Lilou otworzyła usta, chciała się wytłumaczyć. Ale nie zdążyła. Rozgniewany Fenn złapał ją za gardło i przybił do ściany. Patrzyła się w jego przerażające, błękitne oczy.
- Khhh… Fenn, ja… - próbowała coś wydusić.
- Wynoś się stąd. – syknął. – Albo ja Ci w tym pomogę.
Złapał ją mocno i wrzucił do kapsuły, w której znalazł ją jako dziecko. Lilou poleciała jak marionetka. Była zdruzgotana. Przed oczami mignął jej mały Fenn, który ją tu odnalazł. Mrugnęła. Teraz Fenn w niczym nie przypominał siebie.
Zamknął pokrywę kapsuły, wprowadził dane lokalizacyjne i bez wahania wysłał ją w kosmos. Ręce drżały mu ze złości. Miał ochotę rozszarpać siostrę, a jednocześnie zawyć jak małe dziecko. Kapsuła odleciała, a Fenn padł na ziemię. Ścisnął w dłoni garść ziemi i załkał. Łzy zalały całą jego twarz. Złapał oddech i wytrzeszczył oczy. Obrócił brudną dłoń, wbił w nią wzrok i szepnął sam do siebie:
- …Co ja zrobiłem.
OCC: Lilou leci na Namek.
8. Tokeny Treningowe [TT]:
Całkowita ilość Tokenów Treningowych: 340
Tokeny Treningowe pozostałe do rozdania: 40
9. Statystyki:
Siła: 60
Zręczność: 80
Wytrzymałość: 120
Energia: 40
- PŻ - 1200
- PL - 2680
10. Techniki:
1 TKI - Wilczy Pikon: Fizyczna(Zwykła), Obrażenia: 2S - Wojownik łączy ręce i rozwiera dłonie niczym paszcza wilka.
11. Przemiany:
Forma Podstawowa
Tokeny Startowe:
Siła 1/ Zręczność 1/ Wytrzymałość 1/ Energia 1/ Ki 1
12. Umiejętności:
Aspekt Retoryki (wybrany)
Uwodzenie Poziom 1 – Ignorowanie fabularnych sytuacji, w których postać jest ignorowana przez dowolną istotę.
Całkowita ilość Tokenów Nauki: 5
Tokeny Nauki pozostałe do rozdania: 1
13. Przedmioty:
- ubranie jedwabne nieposiadające żadnych specjalnych właściwości,
- 300 SO,
- pożywienie 100.
14. Ważne informacje:
Aktualnie porusza się kapsułą kosmiczną, która po wylądowaniu nie będzie nadawała się do dalszej eksploatacji (w ten sposób będzie się zgadzać wyposażenie postaci na start).
2. Rasa: Half Saiyajin
3. Wiek: 21
4. Wygląd: Lilou jest drobnej budowy kobietą o delikatnej urodzie. Ma bujne, długie granatowe włosy sięgające do pasa. Elementem charakterystycznym są kontrastujące z włosami, jasne, piwne i duże oczy. Lilou ma cerę różową, dość często i łatwo się rumieni. Jeśli chodzi o budowę ciała, kobieta jest przeciętnego wzrostu. Ma smukłą, aczkolwiek delikatnie umięśnioną sylwetkę, co zawdzięcza wieloletniemu treningowi. Piersi średniej wielkości, ale zawsze podkreślone i wydobyte poprzez ubiór. Właściwie - ubiór podkreśla wszystkie jej fizyczne zalety (widoczne na zdjęciu podglądowym poniżej). Czasem dla stylizacji i własnego kaprysu maluje sobie cieniutkie kreseczki na policzkach, które niewątpliwie dodają jej uroku.
5. Charakter: Do tej pory uparta, dumna i zawzięta. Była wspaniałą wojowniczką, zawsze walczy do końca. Lojalna temu, którego zlecenie wykonywała. Reszta nie miała znaczenia. Zerwała kontakt z rodziną, czego obecnie bardzo żałuje. Obwinia się o śmierć rodziców. Ostatnie wydarzenia z jej życia pozostawiły piętno na jej psychice i diametralnie zmieniły jej poglady. Lilou stara się zapomnieć o tym, co niedawno się wydarzyło. Zamierza odciąć się od przeszłości i rozpocząć nowe życie. Boi się powrotu na Saladę. Teraz można określić ją jako ostrożną, nieufną, podejrzliwą. Waha się pomiędzy tym, co kocha, a tym - co słuszne. Jej system hierarchiczny wywrócił się do góry nogami. Teraz najważniejszym dla niej jest żyć tak, zasłużyć się, aby rodzice w Zaświatach byli w stanie jej wybaczyć, kiedy w przyszłości do nich dołączy.
6. Główna motywacja: Diametralna zmiana postępowania pomimo zamiłowania do walki. Jej celem jest zasłużyć się społeczeństwu, między innymi na wzór swoich przodków. Obecnie chce nawiązać jak najwięcej pozytywnych znajomości na planecie, na której - jak ma nadzieję - wkrótce wyląduje. W skrócie - postać z ciężką przeszłością, ale z pozytywnym/pokojowym nastawieniem.
7. Historia:
Historia tej rodziny rozpoczęła się ponad pięćdziesiąt lat temu, kiedy to zamieszkujący Saladę mężczyzna – Brussel Jern z rodu najwierniejszych wojowników ostatniego Króla Vegety – związał się z piękną, kruczowłosą Saiyanką Dillą Pahr i spłodził z nią syna imieniem Fenn. Cała trójka dzięki odziedziczonemu bogactwu zamieszkała w nowoczesnym i luksusowym jak na obecne czasy domu, który znajdował się na obrzeżach planety, z dala od zbiegowisk i rozrób – by łatwiej oprzeć się dobrze znanym tej rasie pokusom.
Brussel nie wykorzystywał swojego potencjału do walki, można powiedzieć, że wręcz stronił od kłopotów. Powody tej wstrzemięźliwości pozostawały nieznane. Mężczyzna niewiele mówił o swojej przeszłości. Spadek, który odziedziczył, postanowił zainwestować w pola uprawne i w ten sposób przysłużyć się ukochanej planecie. W swojej wybrance odnalazł całkowite poparcie dla tego pomysłu i odtąd razem zajmowali się uprawą.
Około sześciu lat później, gdy mały Fenn bawił się nieopodal rodziców w polu, coś srebrnego mignęło mu przed oczami. Nigdy nie był w tym miejscu… Rodzice również nie zapuszczali się na ten obcy teren. Zaciekawiony chłopiec zupełnie zapomniał o zakazie oddalania się i sprytnie zakradł się w stronę świecącego obiektu, głęboko osadzonego w ziemi. Był okrągły, srebrny i błyszczący.
Chłopiec nigdy nie widział czegoś podobnego, więc przycupnął na chwilę.
- Dziwne… - pomyślał. – Nie wygląda na kolejną maszynę rolniczą rodziców.
Zadrżały mu dłonie. Długo wpatrywał się w srebrną kulę, a jednocześnie cofał malutkimi kroczkami z tego miejsca. Gdy całkowicie się odwrócił, zobaczył w oddali swoich rodziców. Rozdziawił buzię, żeby ich zawołać i… Zamarł. Zwrócił się w stronę kuli.
- C… co to było?
Przełknął głośno ślinę i podszedł do nieznanego obiektu. Był otwarty. Ostrożnie wychylił się w stronę szczeliny. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. To było dziecko! Nie zdążył się dobrze przyjrzeć, tylko wybiegł z krateru jak poparzony i nawoływał rodziców.
- Mamo! Tato!!! – wołał i biegł ile sił w nogach. – Szybko!!!
***
I tak oto z rodziną Jernów zamieszkała granatowowłosa, piwnooka, około trzyletnia Lilou Jern. Dziewczynka nie posiadała ogona, co jednoznacznie wskazywało na pochodzenie inne niż przybranej rodziny, jednak nie było to problemem. Wszyscy zgodnie pokochali istotkę znalezioną w tajemniczej kapsule. Rodzice nie zauważyli również jakichkolwiek predyspozycji do walki – co oczywiście bardzo ich ucieszyło.
Byli przekonani, że Lilou to dar od samej Salady za godne postępowanie.
Pola uprawne zwiększały swój obszar, małżeństwo się wzbogacało, a dzieci dorastały, pomagały w pracy i uczyły się w domu dzięki matce. Rodzina zacieśniała znajomości z nowymi sąsiadami, ale też współpracownikami – których zatrudnienie było koniecznością ze względu na rozrost działalności.
Tak sielanka trwała do momentu, gdy jeden z młodych pracowników pozwolił sobie nad zbyt wiele. Wyręczał się nastoletnim Fennem, drwiąc z niego przed pozostałymi. Traktował go jak popychadło, próbował sprowokować docinkami o braku umiejętności walki. Jednak Fenn, wychowany w sposób unikania tego typu kłopotów, znosił to z poważną miną, co akurat bardzo drażniło pracownika.
W końcu w ramach ośmieszenia, zaczął zaczepiać młodego. Prowokował go do bójki.
- Co, boisz się mnie?! No pokaż, co umiesz!
Zniknął. Pojawił się tuż za chłopcem, po czym popchnął go i znów zniknął. Bawił się tak przez chwilę, aż w końcu uderzył chłopca z takim impetem, że ten runął na ziemię w błoto.
- HAHAHAHAHAHAHAHH!!! - młody mężczyzna zanosił się śmiechem. – Nawet bronić się nie potrafisz, jesteś zerem!!!
Pracownicy odwracali wzrok od całego zajścia, a mężczyzna miał z tego świetny ubaw. Fenn nie podnosił się z ziemi, nie chciał pokazywać łez. Czerwony policzek puchł i pulsował, a chłopiec czuł wstyd. Za to młody mężczyzna tak bardzo wczuł się w rolę kata, że nie zauważył…
…Pędzącej w jego kierunku Lilou.
TRACH!!! Jej noga wylądowała na policzku delikwenta. BUM, BUM!!! Kolejne dwa ciosy. Mężczyzna sparaliżowany pofrunął kilkanaście metrów dalej. I tak nie miał już po co wracać.
- Lilou, stop! – wrzasnęła matka, powstrzymując dziewczynkę przed zadaniem kolejnego ciosu. – Wystarczy.
***
Od tamtej pory małżeństwo staranniej wybierało pracowników, jednak dalej stronili od walki. Młody Fenn nalegał, żeby rodzice pozwolili mu trenować sztuki walki, aby w podobnych sytuacjach mógł się bronić. Po dłuższym czasie dyskusji i przemyśleń – zgodzili się. Sytuacja nigdy
więcej się nie powtórzyła.
Fenna nie ciągnęło jednak do walki, trenował tylko i wyłącznie dla obrony. Osiągał świetne wyniki w nauce, a jego pasją była technologia. I choć był samoukiem, jego wiedza na temat przeróżnych urządzeń i ich zastosowań stale się powiększała.
Z Lilou było zupełnie inaczej. Dorastając, zauważyła swoją odmienność w stosunku do rodziców i starszego brata. Nie nalegała, aby poznać prawdę, ale czuła się inna. To uczucie narastało w niej coraz mocniej. W pewnym momencie zaczęła jej przeszkadzać ta różnica temperamentów. Słuchając historii na temat pradawnych wojowników, nie mogła pojąć, dlaczego jej ojciec porzucił tradycję swojego rodu. Nie mogła znieść myśli, że mogłaby być kimś równie wielkim co jej przodkowie, a tymczasem jest tylko córką spokojnego i bezkonfliktowego rolnika. Obserwowała rówieśników wiodących inne życie i kipiała w niej zazdrość.
Postawa Lilou skutkowała eskalacją konfliktu pomiędzy nią a rodzicami. Im więcej zakazów dostawała, tym częściej znikała z domu. Załamane małżeństwo rozkładało ręce, ale nie potrafili inaczej. Chcieli przede wszystkim uchronić córkę przed… Tak naprawdę przed nią samą.
Tymczasem rozwścieczona Lilou znajdowała ujście swojej energii i gniewu w Kręgu Wojowników. Nikomu o tym nie wspominała. Uwielbiała walczyć i czuła, że takie jest jej przeznaczenie. Wdrożyła się w walkę na wysokim poziomie, a robiła to do ostatniej kropli krwi i potu.
Zdecydowała. Postanowiła spróbować swoich sił jako najemnik.
***
- Teraz. – szepnął Jacen.
Czwórka ubranych na czarno postaci wbiegła do budynku.
- Ruszać się, ruszać! – poganiał obecnych w biurze korporacji potężny mężczyzna. – Zostawcie nas samych.
Skierował wzrok na cel ich zadania. Osłaniało go dwóch muskularnych wojowników. Kiwnął głową na pozostałą część swojej ekipy, a oni bez problemu rozprawili się z ochroniarzami dyrektora.
Został już tylko on sam.
- Chyba nie myślałeś, że możesz bez konsekwencji okradać Saiyan w biały dzień?
- Nic nie rozumiecie, ja… - jęknął dyrektor.
Ku niemu zbliżała się Lilou. Zatrzymała się tuż przed nim i zmrużyła oczy.
- Teraz za to zapłacisz. – rzucił złowrogo Jacen.
Dziewczyna uniosła ściśniętą dłoń nad głowę. Dyrektor zakrył twarz w panice. A reszta ekipy tylko czekała i obserwowała ich dwoje. Poszło im świetnie, teraz wystarczyło już tylko zrealizować zlecenie.
- Piip, pip pip. – wydał dźwięk komunikator w uchu Lilou.
Cała akcja się zatrzymała. Lilou stała sztywno nad dyrektorem. Powoli opuściła ramię.
- Co jest, Lilou?! – krzyknął Jacen.
Dziewczyna przymknęła oczy i zacisnęła usta w prostą linię. Otworzyła pomarańczowe ślepia i rzuciła chłodno:
- Zmiana planów.
Wyskoczyła w górę i wycelowała granatem w podłogę. Zacisnęła zęby i wypuściła zawleczkę.
Ogromny huk. Całe pomieszczenie wypełniły kłęby dymu. Wszczęto alarm w całym budynku. Do drzwi dobijali się ochroniarze. Dostawszy się w końcu do pomieszczenia, na podłodze ujrzeli cztery leżące postacie. A piąta…
A piąta - Lilou - zniknęła.
***
Po tej nieudanej akcji, dziewczyna dość długo skrywała się z dala od miast, od wszelkiego rodzaju zbiegowisk i zbiorowisk na Saladzie. Siedziała całymi dniami na skałach, rozmyślała o tym, co zrobiła. Co musiała zrobić. Ona tylko wykonała rozkaz.
Sytuacja powoli ją przerastała, więc postanowiła się czymś zająć. Bez chwili zastanowienia wstała i skierowała się w stronę jej starego domu.
***
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! – wrzasnęła przeraźliwie Lilou. – Mamo, nie, nie…
Pobiegła do pokoju obok. Osunęła się na kolana i zaniosła płaczem.
- Tato… Proszę… - łkała. – Proszę, nie…
Zaciskała zęby, trzymała się mocno za włosy, z całych sił zamykała oczy. Modliła się, żeby to był tylko zły sen. Błagała. Niech to się nie dzieje naprawdę.
Na ścianie za Lilou pojawił się ogromny cień. Dziewczyna podniosła zapłakane oczy na drzwi wejściowe.
- To Twoja wina. Prawda? – rzucił wściekły Fenn. Z tym, że nie wyglądał… normalnie. Jego zwykle idealnie czarne włosy były teraz złote i spowijała je żółta poświata.
- F-F-Fenn… Nie, ja tylko...
„Wykonałam swój rozkaz” – dokończyła w myśli.
- Skąd Ty tu… - wydukała.
- Przyleciałem na chwilę przed Tobą! Jak mogłaś! To Twoja wina! ZABIŁAŚ ICH!!!
Lilou otworzyła usta, chciała się wytłumaczyć. Ale nie zdążyła. Rozgniewany Fenn złapał ją za gardło i przybił do ściany. Patrzyła się w jego przerażające, błękitne oczy.
- Khhh… Fenn, ja… - próbowała coś wydusić.
- Wynoś się stąd. – syknął. – Albo ja Ci w tym pomogę.
Złapał ją mocno i wrzucił do kapsuły, w której znalazł ją jako dziecko. Lilou poleciała jak marionetka. Była zdruzgotana. Przed oczami mignął jej mały Fenn, który ją tu odnalazł. Mrugnęła. Teraz Fenn w niczym nie przypominał siebie.
Zamknął pokrywę kapsuły, wprowadził dane lokalizacyjne i bez wahania wysłał ją w kosmos. Ręce drżały mu ze złości. Miał ochotę rozszarpać siostrę, a jednocześnie zawyć jak małe dziecko. Kapsuła odleciała, a Fenn padł na ziemię. Ścisnął w dłoni garść ziemi i załkał. Łzy zalały całą jego twarz. Złapał oddech i wytrzeszczył oczy. Obrócił brudną dłoń, wbił w nią wzrok i szepnął sam do siebie:
- …Co ja zrobiłem.
OCC: Lilou leci na Namek.
8. Tokeny Treningowe [TT]:
Całkowita ilość Tokenów Treningowych: 340
Tokeny Treningowe pozostałe do rozdania: 40
9. Statystyki:
Siła: 60
Zręczność: 80
Wytrzymałość: 120
Energia: 40
- PŻ - 1200
- PL - 2680
10. Techniki:
1 TKI - Wilczy Pikon: Fizyczna(Zwykła), Obrażenia: 2S - Wojownik łączy ręce i rozwiera dłonie niczym paszcza wilka.
11. Przemiany:
Forma Podstawowa
Tokeny Startowe:
Siła 1/ Zręczność 1/ Wytrzymałość 1/ Energia 1/ Ki 1
12. Umiejętności:
Aspekt Retoryki (wybrany)
Uwodzenie Poziom 1 – Ignorowanie fabularnych sytuacji, w których postać jest ignorowana przez dowolną istotę.
Całkowita ilość Tokenów Nauki: 5
Tokeny Nauki pozostałe do rozdania: 1
13. Przedmioty:
- ubranie jedwabne nieposiadające żadnych specjalnych właściwości,
- 300 SO,
- pożywienie 100.
14. Ważne informacje:
Aktualnie porusza się kapsułą kosmiczną, która po wylądowaniu nie będzie nadawała się do dalszej eksploatacji (w ten sposób będzie się zgadzać wyposażenie postaci na start).
- AlEsper Mod
- Liczba postów : 1541
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(2250/2250)
KI:
(0/0)
Re: LILOU
Sro Lip 18, 2018 12:04 am
Więc KP jest spoko, witam kolejną Saladiankę. Cywil, który trenował walkę. i brał udział w amatorskich walkach w tym tych nielegalnych oraz zaciągnęła się do jakiejś tajemniczej grupy z którą coś przeskrobała ciekawe, ciekawe.
W sumie nie mam do czego się przyczepić.
Akcept
W sumie nie mam do czego się przyczepić.
Akcept
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: LILOU
Sro Lip 18, 2018 10:31 pm
Historia ciekawa i z masą różnych wątków. Bardzo dobrze się czytało, a sam wygląd postaci mniam. Witamy na forum.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach