Strona 1 z 2 • 1, 2
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Wto Lis 27, 2018 4:36 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Trójka istot ugrzęzła w jednej kwaterze mieszkalnej, ale wskutek błędu doszło do wielu burzliwych sytuacji. Między innymi w związku ze nadmierną dysproporcją załogi musieli w jednej placówce i drużynie pomieszać przedstawiciela męskiego z dwoma przedstawicielkami płci żeńskiej. Ich kontakty ograniczyły się do minimum, bo w końcu mężczyzna został zahibernowany jako pierwszy, a dopiero później dwie kobiety.
Każdy miał własne miejsce do wypoczynku na czas podróży i dopiero koniec wędrówki mógł odmienić obecną sytuacje.
- Systemy witalne w normie, przeprowadzam rozszczelnienie kapsuł w celu przebudzenia drużyny nr. #69 łuskowego szlaku.
Gazy hibernacyjne z sykiem zaczęły się ulatniać z kapsuł by zasygnalizować zmiany ciśnieniowe między miejscem spoczynku, a kwaterą mieszkalną. Każda placówka socjalna dla podróżników dzieliła się kolejno na trzy małe sektory; salon w której znajdowały się kapsuły, kuchnie oraz łazienkę. Wszystko w pełni wyposażone i zrównane do standardów przeciętnego, ziemskiego mieszkańca. Musieli przebrać się i najwyraźniej android zupełnie to nie przeszkadzało, ale ze względu na wyjątkowo małą powierzchnie i różnice pod względem płciowym każdy osobnik zajął jedno z wytypowanych pomieszczeń. Android dotykała bezwstydnie, doglądając dla pewności nagie ciała, czy ich stan zdrowia nie jest odchylony od normy. Urządzenia hibernacyjne były bowiem jeszcze w fazie eksperymentalnej, a oni sami mogli czuć nudności i zawroty głowy.
- Panie i Panowie, jestem Soka#69, wasza personalna zarządczyni i przewodnik po łuskowym szlaku. - Odezwał się kobiecy android spoglądając na każdy okaz od stóp do głów, wszyscy już byli we własnych, przynależnych strojach.
- Mamy obecnie temperaturę dwudziestu dwóch stopni Celcjusza na statku, a dystans dzielący od pierwszej planety obejmuje dwie godziny czasu ziemskiego. W związku z niebezpiecznymi warunkami na zewnątrz każda ekspedycja dzieli wszystkich członków załogi na drużyny trzy osobowe. Mimo różnic poglądów, wyglądu, płci, czy stref kulturalnych uwłaszcza się o współprace między sobą na czas przebywania na Łuskowym Szlaku.
Stanęła luzacko wzruszając ramionami i obejrzała się po wszystkich. Od smukłych nóg po oblicze okuta była w ciężki metalowy pancerz, ale wyglądem była niezmiernie zbliżona do typowych przedstawicieli rasy ludzkiej. Krótkie srebrzyste włosy powiewały mimo sztucznej grawitacji, a fragmenty żółtego kombinezonu wskazywały, że również była ubrana w ten sam egzemplarz co trójka zakwaterowanych podczas pobytu w kapsułach.
- Według dany bazy przed podróżą ustaliliście, że wasza drużyna ma być identyfikowana jako zacytuje "Melony, kocham te melony", czy taka nazwa ma pozostać, czy mam wdrążyć pewne modyfikacje?
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Trójka istot ugrzęzła w jednej kwaterze mieszkalnej, ale wskutek błędu doszło do wielu burzliwych sytuacji. Między innymi w związku ze nadmierną dysproporcją załogi musieli w jednej placówce i drużynie pomieszać przedstawiciela męskiego z dwoma przedstawicielkami płci żeńskiej. Ich kontakty ograniczyły się do minimum, bo w końcu mężczyzna został zahibernowany jako pierwszy, a dopiero później dwie kobiety.
Każdy miał własne miejsce do wypoczynku na czas podróży i dopiero koniec wędrówki mógł odmienić obecną sytuacje.
- Systemy witalne w normie, przeprowadzam rozszczelnienie kapsuł w celu przebudzenia drużyny nr. #69 łuskowego szlaku.
Gazy hibernacyjne z sykiem zaczęły się ulatniać z kapsuł by zasygnalizować zmiany ciśnieniowe między miejscem spoczynku, a kwaterą mieszkalną. Każda placówka socjalna dla podróżników dzieliła się kolejno na trzy małe sektory; salon w której znajdowały się kapsuły, kuchnie oraz łazienkę. Wszystko w pełni wyposażone i zrównane do standardów przeciętnego, ziemskiego mieszkańca. Musieli przebrać się i najwyraźniej android zupełnie to nie przeszkadzało, ale ze względu na wyjątkowo małą powierzchnie i różnice pod względem płciowym każdy osobnik zajął jedno z wytypowanych pomieszczeń. Android dotykała bezwstydnie, doglądając dla pewności nagie ciała, czy ich stan zdrowia nie jest odchylony od normy. Urządzenia hibernacyjne były bowiem jeszcze w fazie eksperymentalnej, a oni sami mogli czuć nudności i zawroty głowy.
- Panie i Panowie, jestem Soka#69, wasza personalna zarządczyni i przewodnik po łuskowym szlaku. - Odezwał się kobiecy android spoglądając na każdy okaz od stóp do głów, wszyscy już byli we własnych, przynależnych strojach.
- Mamy obecnie temperaturę dwudziestu dwóch stopni Celcjusza na statku, a dystans dzielący od pierwszej planety obejmuje dwie godziny czasu ziemskiego. W związku z niebezpiecznymi warunkami na zewnątrz każda ekspedycja dzieli wszystkich członków załogi na drużyny trzy osobowe. Mimo różnic poglądów, wyglądu, płci, czy stref kulturalnych uwłaszcza się o współprace między sobą na czas przebywania na Łuskowym Szlaku.
Stanęła luzacko wzruszając ramionami i obejrzała się po wszystkich. Od smukłych nóg po oblicze okuta była w ciężki metalowy pancerz, ale wyglądem była niezmiernie zbliżona do typowych przedstawicieli rasy ludzkiej. Krótkie srebrzyste włosy powiewały mimo sztucznej grawitacji, a fragmenty żółtego kombinezonu wskazywały, że również była ubrana w ten sam egzemplarz co trójka zakwaterowanych podczas pobytu w kapsułach.
- Według dany bazy przed podróżą ustaliliście, że wasza drużyna ma być identyfikowana jako zacytuje "Melony, kocham te melony", czy taka nazwa ma pozostać, czy mam wdrążyć pewne modyfikacje?
- Emi
- Liczba postów : 96
Data rejestracji : 06/07/2018
Skąd : Lublin
Identification Number
HP:
(1800/1800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Wto Lis 27, 2018 5:44 pm
Syk. I para w dziwnym, szarawym kolorze. To pierwsze, co zobaczyła.
Zamrugała oczami. Ciemna plama, którą widziała, jaśniała z każdą mijającą chwilą. Żadnych kształtów, krawędzi, zarysu. Dopiero po kilku minutach powoli odzyskiwała wzrok. Mrużyła oczy, patrzyła przed siebie z ciekawością. Nieco kręciło jej się w głowie, a brzuch co jakiś czas burczał.
Poszła się przebrać, jeszcze nie do końca przytomna i świadoma, do wyznaczonego pokoju. Dopiero podczas naciągania na siebie nogawek kombinezonu zaczęła się zastanawiać, czy gdzieś za ścianą wybudziła się już jej towarzyszka, którą zdążyła poznać przed procesem hibernacji. Asteria.
Odgarnęła włosy do tyłu, przeczesała palcami grzywkę i dopięła pod samą szyję mocno przylegający do ciała strój. Trochę uwierał ją zamek. Rozpięła więc go do wysokości biustu i tak pozostawiła.
***
- Panie i Panowie, jestem Soka#69, wasza personalna zarządczyni i przewodnik po łuskowym szlaku. - odezwał się kobiecy android spoglądając na każdy okaz od stóp do głów, wszyscy już byli we własnych, przynależnych strojach.
Ku zdziwieniu Lilou, w ich drużynie znajdował się ktoś jeszcze, a dokładniej czarnowłosy, wysoki mężczyzna. Przyglądała mu się z zaciekawieniem, dopóki android odezwała się ponownie.
Lilou kiwnęła głową, gdy wspomniała o współpracy. Stała wyprostowana z zamyśloną miną i przyglądała się ich zarządczyni, która wydawała się specjalnie nie stresować obecnością tutaj. Kiedy ta wspomniała o nazwie drużyny, mimowolnie spojrzała na jedynego przebywającego tu mężczyznę, uniosła brew i cicho parsknęła śmiechem, po czym przeniosła wzrok na androidkę, przymknęła powieki i pokręciła głową z dezaprobatą, ale nadal uśmiechnięta.
- Wydaje mi się - rzuciła, wyraźnie rozbawiona - Że nazwa drużyny miała brzmieć T-JIN.
Zamrugała oczami. Ciemna plama, którą widziała, jaśniała z każdą mijającą chwilą. Żadnych kształtów, krawędzi, zarysu. Dopiero po kilku minutach powoli odzyskiwała wzrok. Mrużyła oczy, patrzyła przed siebie z ciekawością. Nieco kręciło jej się w głowie, a brzuch co jakiś czas burczał.
Poszła się przebrać, jeszcze nie do końca przytomna i świadoma, do wyznaczonego pokoju. Dopiero podczas naciągania na siebie nogawek kombinezonu zaczęła się zastanawiać, czy gdzieś za ścianą wybudziła się już jej towarzyszka, którą zdążyła poznać przed procesem hibernacji. Asteria.
Odgarnęła włosy do tyłu, przeczesała palcami grzywkę i dopięła pod samą szyję mocno przylegający do ciała strój. Trochę uwierał ją zamek. Rozpięła więc go do wysokości biustu i tak pozostawiła.
***
- Panie i Panowie, jestem Soka#69, wasza personalna zarządczyni i przewodnik po łuskowym szlaku. - odezwał się kobiecy android spoglądając na każdy okaz od stóp do głów, wszyscy już byli we własnych, przynależnych strojach.
Ku zdziwieniu Lilou, w ich drużynie znajdował się ktoś jeszcze, a dokładniej czarnowłosy, wysoki mężczyzna. Przyglądała mu się z zaciekawieniem, dopóki android odezwała się ponownie.
Lilou kiwnęła głową, gdy wspomniała o współpracy. Stała wyprostowana z zamyśloną miną i przyglądała się ich zarządczyni, która wydawała się specjalnie nie stresować obecnością tutaj. Kiedy ta wspomniała o nazwie drużyny, mimowolnie spojrzała na jedynego przebywającego tu mężczyznę, uniosła brew i cicho parsknęła śmiechem, po czym przeniosła wzrok na androidkę, przymknęła powieki i pokręciła głową z dezaprobatą, ale nadal uśmiechnięta.
- Wydaje mi się - rzuciła, wyraźnie rozbawiona - Że nazwa drużyny miała brzmieć T-JIN.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Sro Lis 28, 2018 5:49 pm
Zbudził się z głębokiego i długiego snu. Przez pierwsze kilka chwil nie poruszał się, dopiero po stosownym komunikacie, podparł się rękoma o krawędzie kapsuły i powoli podniósł do pozycji siedzącej. Otworzył oczy, lecz gdy dotarło do nich ostre światło, natychmiast przymrużył je z cichym jęknięciem. Potrzebują kilku minut, żeby po takim czasie znowu przyzwyczaić się do jasnego pomieszczenia. Poza tym skutki uboczne hibernacji także mogą spowodować chwilowe problemy ze wzrokiem. Czekał więc spokojnie, słysząc po obu stronach gramolenie się pozostałych członków ekspedycji. Ciekawiło go z kim będzie mieć okazję współpracować tym razem. Wiedział tylko, iż mają utworzyć 3 - osobowe ekipy, jednak nie znał żadnych szczegółów na temat swoich towarzyszy.
Wreszcie, po kilku minutach był w stanie otworzyć oczy i dojrzeć co znajduje się wokół. Znajdowali się w pomieszczeniu łudząco przypominającym salon typowego, ziemskiego mieszkania. Jedyną niezwykłą rzeczą były 3 kapsuły stojące w samym jego centrum. Spojrzał w prawo i lewo. Pozostałe dwie także były otwarte, lecz osób które w nich podróżowały już nie było. Dopiero gdy ujrzał na stoliku komplet przygotowanych dla niego ubrań, zrozumiał że poszli po prostu się przebrać. To wydawało się sensowne zważywszy na to, iż po przebudzeniu byli całkiem nadzy. Tak więc Akirze pozostało doprowadzenie się do porządku tutaj, w salonie. Niezgrabnie opuścił swoje "łóżko" i stanął na nieco chwiejących się nogach. Miał okropne zawroty głowy i czuł jakby zaraz miał zwymiotować.
- Szieeet, jak na potężnym kacu.... - skomentował, masując skroń dłonią.
Schylił się po przydzielony mu uniform i zaczął się ubierać. W międzyczasie do pomieszczenia weszła srebrnowłosa kobieta. Obserwował z zaciekawieniem, jak bez słowa zaczęła obmacywać jego nie do końca odziane jeszcze ciało, lecz podejrzewał że to ktoś w rodzaju lekarza, który ma sprawdzić czy wszystko z nimi w porządku. Nie przeszkadzało mu to. Dopiero potem dowiedział się, że to robot. Lecz najpierw...
- Kurwa, bardziej obcisłych łachów nie mogli dać? - warknął, próbując przeciągnąć przez łydki obcisłe spodnie. Przysiadł sobie na jakiejś skrzynce z zapasami, bo nadal ciężko było mu ustać w pionie. Gdy wreszcie udało mu się ubrać, podszedł do zlewu i sięgnąwszy szklankę, nalał sobie wodę i wypił. Podparł się rękoma o blat i wypuścił głośno powietrze ustami. Powoli dochodził do siebie, jeszcze chwila i wszystkie objawy ustaną. Obejrzał się, gdy usłyszał za sobą jakiś hałas. Do salonu wkroczyła filigranowej budowy kobieta, odziana w identyczny jak jego zestaw ubrań. Miała długie, granatowe włosy, szczupłą i wysportowaną sylwetkę. Ślicznotka, ogólnie rzecz biorąc. Chciał się przywitać, lecz w tym momencie z pomieszczenia z drugiej strony wyszła kolejna kobieta. Sięgające pasa, krwistoczerwone włosy przykuwały uwagę, lecz nie tak jak jej cudne krągłości. A więc ma w ekipie dwie gorące laseczki - lepiej nie mógł trafić. I tym razem nie dane mu było zagaić, bo głos zabrała srebrnowłosa, zdradzając przy okazji kim jest i jaką ma tu spełniać rolę. Nie pozostało im nic innego jak ustawić się w szeregu.
Stanął najbardziej na prawo, splótł ręce za plecami i kiwając się na boki wysłuchał krótkiej odprawy. Gdy android z beznamiętnym wyrazem twarzy wypowiedział nazwę "Melony, kocham te melony" nie mogąc się powstrzymać, wybuchnął śmiechem. Chichocząc spojrzał w bok i napotkał wzrok brunetki. Ona także się uśmiechała, chociaż z jej spojrzenia i uniesionej wysoko brwi wyczytał delikatną nutkę pretensji. A może mu się przywidziało... Tak czy siak, podniósł dłonie na wysokość ramion, okazując swoją niewinność.
- Ej no, nie patrz tak na mnie, nie mam z tym nic wspólnego - powiedział, nadal walcząc z rozbawieniem. Po chwili dziewczyna zaproponowała inną nazwę, która podobno została ustalona już wcześniej. Nic o tym nie wiedział, lecz może to dlatego, że został zahibernowany jako pierwszy. W sumie podobało mu się to T-JIN, więc nie oponował. Kusiło go by podsunąć pomysł "Aniołki Akiry", lecz spasował. Nagle rozległo się głośne burczenie. Żołądek Akiry dał o sobie znać, a jakżeby inaczej.
- Dobra, czyli jesteśmy T-JIN, spoko. To wszystko? Bo umieram z głodu - po czym nie czekając na jakąkolwiek reakcję udał się w stronę lodówki. Otworzył ją i kucnął, przeglądając dokładnie jej zawartość. Tak się się spodziewał, samo puszkowane żarcie o długim terminie przydatności.
- Fasola, płatki owsiane, suszone pomidory...? Bleee, zaraz to wyrzucę. Co by tutaj... - grzebał przez chwilę po półkach, po czym wyprostował się i obejrzał do tyłu - A dla was co dziewczyny? Suszone mięsko? Jakiś dżemik? Sucharka, masła orzechowego? A no i przy okazji, jestem Akira, miło mi was poznać, sorki że dopiero teraz -przywołał na twarz zawadiacki uśmieszek, po czym czekając na ich odpowiedź, sam sięgnął sobie kilka kabanosów, paczkę sucharków, płatki kukurydziane i mleko w proszku i zaczął przygotowywać sobie posiłek.
Wreszcie, po kilku minutach był w stanie otworzyć oczy i dojrzeć co znajduje się wokół. Znajdowali się w pomieszczeniu łudząco przypominającym salon typowego, ziemskiego mieszkania. Jedyną niezwykłą rzeczą były 3 kapsuły stojące w samym jego centrum. Spojrzał w prawo i lewo. Pozostałe dwie także były otwarte, lecz osób które w nich podróżowały już nie było. Dopiero gdy ujrzał na stoliku komplet przygotowanych dla niego ubrań, zrozumiał że poszli po prostu się przebrać. To wydawało się sensowne zważywszy na to, iż po przebudzeniu byli całkiem nadzy. Tak więc Akirze pozostało doprowadzenie się do porządku tutaj, w salonie. Niezgrabnie opuścił swoje "łóżko" i stanął na nieco chwiejących się nogach. Miał okropne zawroty głowy i czuł jakby zaraz miał zwymiotować.
- Szieeet, jak na potężnym kacu.... - skomentował, masując skroń dłonią.
Schylił się po przydzielony mu uniform i zaczął się ubierać. W międzyczasie do pomieszczenia weszła srebrnowłosa kobieta. Obserwował z zaciekawieniem, jak bez słowa zaczęła obmacywać jego nie do końca odziane jeszcze ciało, lecz podejrzewał że to ktoś w rodzaju lekarza, który ma sprawdzić czy wszystko z nimi w porządku. Nie przeszkadzało mu to. Dopiero potem dowiedział się, że to robot. Lecz najpierw...
- Kurwa, bardziej obcisłych łachów nie mogli dać? - warknął, próbując przeciągnąć przez łydki obcisłe spodnie. Przysiadł sobie na jakiejś skrzynce z zapasami, bo nadal ciężko było mu ustać w pionie. Gdy wreszcie udało mu się ubrać, podszedł do zlewu i sięgnąwszy szklankę, nalał sobie wodę i wypił. Podparł się rękoma o blat i wypuścił głośno powietrze ustami. Powoli dochodził do siebie, jeszcze chwila i wszystkie objawy ustaną. Obejrzał się, gdy usłyszał za sobą jakiś hałas. Do salonu wkroczyła filigranowej budowy kobieta, odziana w identyczny jak jego zestaw ubrań. Miała długie, granatowe włosy, szczupłą i wysportowaną sylwetkę. Ślicznotka, ogólnie rzecz biorąc. Chciał się przywitać, lecz w tym momencie z pomieszczenia z drugiej strony wyszła kolejna kobieta. Sięgające pasa, krwistoczerwone włosy przykuwały uwagę, lecz nie tak jak jej cudne krągłości. A więc ma w ekipie dwie gorące laseczki - lepiej nie mógł trafić. I tym razem nie dane mu było zagaić, bo głos zabrała srebrnowłosa, zdradzając przy okazji kim jest i jaką ma tu spełniać rolę. Nie pozostało im nic innego jak ustawić się w szeregu.
Stanął najbardziej na prawo, splótł ręce za plecami i kiwając się na boki wysłuchał krótkiej odprawy. Gdy android z beznamiętnym wyrazem twarzy wypowiedział nazwę "Melony, kocham te melony" nie mogąc się powstrzymać, wybuchnął śmiechem. Chichocząc spojrzał w bok i napotkał wzrok brunetki. Ona także się uśmiechała, chociaż z jej spojrzenia i uniesionej wysoko brwi wyczytał delikatną nutkę pretensji. A może mu się przywidziało... Tak czy siak, podniósł dłonie na wysokość ramion, okazując swoją niewinność.
- Ej no, nie patrz tak na mnie, nie mam z tym nic wspólnego - powiedział, nadal walcząc z rozbawieniem. Po chwili dziewczyna zaproponowała inną nazwę, która podobno została ustalona już wcześniej. Nic o tym nie wiedział, lecz może to dlatego, że został zahibernowany jako pierwszy. W sumie podobało mu się to T-JIN, więc nie oponował. Kusiło go by podsunąć pomysł "Aniołki Akiry", lecz spasował. Nagle rozległo się głośne burczenie. Żołądek Akiry dał o sobie znać, a jakżeby inaczej.
- Dobra, czyli jesteśmy T-JIN, spoko. To wszystko? Bo umieram z głodu - po czym nie czekając na jakąkolwiek reakcję udał się w stronę lodówki. Otworzył ją i kucnął, przeglądając dokładnie jej zawartość. Tak się się spodziewał, samo puszkowane żarcie o długim terminie przydatności.
- Fasola, płatki owsiane, suszone pomidory...? Bleee, zaraz to wyrzucę. Co by tutaj... - grzebał przez chwilę po półkach, po czym wyprostował się i obejrzał do tyłu - A dla was co dziewczyny? Suszone mięsko? Jakiś dżemik? Sucharka, masła orzechowego? A no i przy okazji, jestem Akira, miło mi was poznać, sorki że dopiero teraz -przywołał na twarz zawadiacki uśmieszek, po czym czekając na ich odpowiedź, sam sięgnął sobie kilka kabanosów, paczkę sucharków, płatki kukurydziane i mleko w proszku i zaczął przygotowywać sobie posiłek.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Sro Lis 28, 2018 10:38 pm
- Jeszcze pięć minut. – mruknęła dziewczyna, kiedy procedura wybudzania się zakończyła i pokrywa kapsuły otworzyła się. Naprawdę nie lubiła wstawać, szczególnie kiedy miała tak przyjemny sen, ale trzeba ruszyć tyłeczek i wziąć się do roboty. I tak ktoś mógłby powiedzieć, że spała za długo, lecz czym jest dla demona kilka miesięcy? Niczym, a można nawet rzec, że zwykłym mignięciem. W końcu udało jej się zdobyć na to, aby wreszcie wyjść z kapsuły choć musiała się złapać krawędzi, aby nie upaść. Taki szmat czasu sprawił, że jej mięśnie lekko odmawiały posłuszeństwa, ale wystarczyła odrobina chwili, aby mogła już stać bez strachu, że się przewróci i wybije sobie zęby. Zaczęła się nawet odrobinę rozciągać, lecz w tym momencie do pomieszczenia weszła jakaś srebrnowłosa ślicznotka, która zaczęła ją molestować. I to tak bez zaproszenia na kawę czy postawienia drinka. Jednakże musiała to być jakaś służba zdrowia, która sprawdzała ich stan po wybudzeniu. Asti przyjęła wszystkie zabiegi z klasą, choć kilka razy zachichotała gdy została dotknięta w odpowiednie miejsce. No co? Każdy ma łaskotki. W końcu badanie się zakończyło i Asteria mogła pójść się przebrać i odświeżyć. Zauważyła, że wyszła z kapsuły jako pierwsza, ale pewnie taka była procedura.
- No i to rozumiem. – powiedziała rudowłosa, kiedy wreszcie wyglądała odpowiednio. Uczesane włosy, umyta twarz i ząbki, a na ciele kombinezon. Jednakże zrezygnowała z ubierania go w całości. Górę zawiązała sobie w pasie, a tors zasłoniła biały topem. Wyglądała jak niegrzeczna pani mechanik z kalendarza dla dużych chłopców. No, a skoro mowa o chłopcach to właśnie takiego jednego mieli w zespole. Koleś, którego zamrożono jako pierwszego więc jeszcze nie zdążyła go poznać. Inaczej sprawa miała się z Lilou, z którą zdążyła się już zapoznać. Teraz zaś cała trójka wreszcie mogła się połączyć i panna Nikos musiała przyznać, że całkiem nieźle się prezentowali. Choć ten kto wpadł na pomysł z tą nazwą musiał mieć całkiem nieźle nasrane w głowie. Spojrzała na chłopaczka, ale najwidoczniej to nie on był autorem tego pomysłu, gdyż o mało nie tarzał się po podłodze.
- Chyba taka nazwa miała być, jednakże ktoś tutaj mógł mieć inną wizję. – powiedziała Asteria i uśmiechnęła się delikatnie. Skoro już wszystko mieli ustalone to mogli się lepiej poznać. Facet jak to facet. Poleciał do kuchni i od razu rozpoczął przeszukanie lodówki. No przynajmniej nie patrzył się im na start w biust.
- Chodź. – powiedziała łapiąc swoją towarzyszkę za dłoń i ciągnąc ją w stronę Akiry, który już zdążył wyciągnąć pół zawartości.
- Dla mnie jajecznica z pięciu jajek na boczku. Możesz dodać cebulki i jakichś pomidorów. Do tego tosty z masłem i kawa. Dziękuję skarbeńku. – powiedziała panna Nikos siadając przy stole. Skoro się pyta, to składa zamówienie.
- Więc. Jak stawiacie. Co nas czeka?
- No i to rozumiem. – powiedziała rudowłosa, kiedy wreszcie wyglądała odpowiednio. Uczesane włosy, umyta twarz i ząbki, a na ciele kombinezon. Jednakże zrezygnowała z ubierania go w całości. Górę zawiązała sobie w pasie, a tors zasłoniła biały topem. Wyglądała jak niegrzeczna pani mechanik z kalendarza dla dużych chłopców. No, a skoro mowa o chłopcach to właśnie takiego jednego mieli w zespole. Koleś, którego zamrożono jako pierwszego więc jeszcze nie zdążyła go poznać. Inaczej sprawa miała się z Lilou, z którą zdążyła się już zapoznać. Teraz zaś cała trójka wreszcie mogła się połączyć i panna Nikos musiała przyznać, że całkiem nieźle się prezentowali. Choć ten kto wpadł na pomysł z tą nazwą musiał mieć całkiem nieźle nasrane w głowie. Spojrzała na chłopaczka, ale najwidoczniej to nie on był autorem tego pomysłu, gdyż o mało nie tarzał się po podłodze.
- Chyba taka nazwa miała być, jednakże ktoś tutaj mógł mieć inną wizję. – powiedziała Asteria i uśmiechnęła się delikatnie. Skoro już wszystko mieli ustalone to mogli się lepiej poznać. Facet jak to facet. Poleciał do kuchni i od razu rozpoczął przeszukanie lodówki. No przynajmniej nie patrzył się im na start w biust.
- Chodź. – powiedziała łapiąc swoją towarzyszkę za dłoń i ciągnąc ją w stronę Akiry, który już zdążył wyciągnąć pół zawartości.
- Dla mnie jajecznica z pięciu jajek na boczku. Możesz dodać cebulki i jakichś pomidorów. Do tego tosty z masłem i kawa. Dziękuję skarbeńku. – powiedziała panna Nikos siadając przy stole. Skoro się pyta, to składa zamówienie.
- Więc. Jak stawiacie. Co nas czeka?
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Wto Gru 04, 2018 10:33 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
- Szkoda, bardzo lubię melony, to taki piękny i pożywny owoc. Arbuz na przykład to taki wodnisty melon - uśmiechnęła się błyszcząc we własnym pomarańczowo-brązowym pancerzu.
- T-Jin brzmi... chwytliwie, wręcz cool! Zarejestrowałam nową nazwę - przytaknęła wszystkim, szczególnie gdy już nikt nie miał obiekcji co do nazwy drużyny.
- Pragnę podkreślić, że znajdujemy się na łuskowym szlaku, a tutaj obowiązują tylko dwie zasady... - rozejrzała się po wszystkich i poprawiła srebrzyste czuprynę opadającą na prawe oko.
- ...dwadzieścia procent wszystkich zysków przechodzi w ręce organizatorów ekspedycji oraz druga zasada. Będąc w galaktyce południowej nie ma ustalonego systemu zasad. Co o tym świadczy, zasady są takie, jakie zdefiniujecie podczas własnej podróży. Nikt nie będzie was oceniać pod względem moralnym, czy etycznym. Obce cywilizacje mają własne zasady i warto z nimi się zapoznać, ale dla otwartości w działaniach odkrywczych nie ogranicza się członków ekspedycji jakimikolwiek zasadami - podrapała się po tyłku i machnęła lewą ręką by odsłonić na nadgarstku prawej ręki ekran.
- Do pakietu ubrań każda osoba otrzymała holo-scouter, tak możecie ze mną się kontaktować i postaram się wspomóc was radą.
Lodówki zawierały towar długoterminowy, ale większość członków ekspedycji mogła odczuć wrażenie, że z chwilą zejścia w niezbadane odmęty łuskowego szlaku nie odnajdą się bez nowych smakołyków do skosztowania.
- Wszystko zostało przygotowane byście mogli przetrwać pierwsze dni samodzielnie, niestety potem będziecie skazani wyłącznie na siebie, ale postaram się pomóc. W końcu do takich celów mnie zaprogramowano.
Mrugnęła parokrotnie oczkami, jakby pragnęła kogoś zauroczyć, a następnie dodała - Czy macie jakieś pytania? -
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
- Szkoda, bardzo lubię melony, to taki piękny i pożywny owoc. Arbuz na przykład to taki wodnisty melon - uśmiechnęła się błyszcząc we własnym pomarańczowo-brązowym pancerzu.
- T-Jin brzmi... chwytliwie, wręcz cool! Zarejestrowałam nową nazwę - przytaknęła wszystkim, szczególnie gdy już nikt nie miał obiekcji co do nazwy drużyny.
- Pragnę podkreślić, że znajdujemy się na łuskowym szlaku, a tutaj obowiązują tylko dwie zasady... - rozejrzała się po wszystkich i poprawiła srebrzyste czuprynę opadającą na prawe oko.
- ...dwadzieścia procent wszystkich zysków przechodzi w ręce organizatorów ekspedycji oraz druga zasada. Będąc w galaktyce południowej nie ma ustalonego systemu zasad. Co o tym świadczy, zasady są takie, jakie zdefiniujecie podczas własnej podróży. Nikt nie będzie was oceniać pod względem moralnym, czy etycznym. Obce cywilizacje mają własne zasady i warto z nimi się zapoznać, ale dla otwartości w działaniach odkrywczych nie ogranicza się członków ekspedycji jakimikolwiek zasadami - podrapała się po tyłku i machnęła lewą ręką by odsłonić na nadgarstku prawej ręki ekran.
- Do pakietu ubrań każda osoba otrzymała holo-scouter, tak możecie ze mną się kontaktować i postaram się wspomóc was radą.
Lodówki zawierały towar długoterminowy, ale większość członków ekspedycji mogła odczuć wrażenie, że z chwilą zejścia w niezbadane odmęty łuskowego szlaku nie odnajdą się bez nowych smakołyków do skosztowania.
- Wszystko zostało przygotowane byście mogli przetrwać pierwsze dni samodzielnie, niestety potem będziecie skazani wyłącznie na siebie, ale postaram się pomóc. W końcu do takich celów mnie zaprogramowano.
Mrugnęła parokrotnie oczkami, jakby pragnęła kogoś zauroczyć, a następnie dodała - Czy macie jakieś pytania? -
- Emi
- Liczba postów : 96
Data rejestracji : 06/07/2018
Skąd : Lublin
Identification Number
HP:
(1800/1800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Wto Gru 04, 2018 11:22 pm
Przewróciła oczami, gdy mężczyzna w - można powiedzieć - ignorancki sposób odszedł od nich po tym jak ustalili nazwę i czmychnął do lodówki. "Typowe", pomyślała w duchu z ciężkim westchnieniem. Odprowadziła go wzrokiem, po czym skierowała spojrzenie z powrotem na androidkę. Ledwo zdążyła się do niej uśmiechnąć, a już za rękę pociągnęła ją Asteria, prowadząc niemal biegiem do kuchni. Posłusznie niczym młodsza siostra dała się poprowadzić i obserwowała rudowłosą z półuśmiechem.
Gdy Akira raczył odsunąć się od lodówki i dopiero przedstawić, bez słowa wyciągnęła sobie schłodzony grejpfrutowy sok i szklankę. Trzymając karton w jednej dłoni, a szklankę w drugiej, poszła do stołu bez słowa. Usiadła, wlała napój do szklanki. Odrobinę upiła, wlepiając wzrok w stół, wyraźnie zamyślona.
Android przyszła za nimi do kuchni, by wytłumaczyć jeszcze kilka spraw. Lilou wysłuchała jej ze skupieniem i kiedy usłyszała o holo-scouterze, jej usta drgnęły w uśmiechu, podobnie jak w reakcji na złożone przez Asterię zamówienie. W końcu jej scouter uległ zniszczeniu podczas podróży na Namek, a raczej podczas nieprzyjemnego lądowania. Obmacała się szybko po kieszeniach i znalazła go w jednej z nich. Wyjęła, odgarnęła włosy, założyła za ucho i przeglądała jego funkcje, przejeżdżając palcem po wyświetlonym przed sobą hologramie.
Skończywszy zabawę, podniosła wzrok znów na androidkę.
- W takim razie czekamy teraz na polecenia, dobrze zrozumiałam? - dopytała dla pewności.
Z całej trójki wydawała się najbardziej opanowana, a wręcz... sztywna. Jakby momentalnie straciła humor lub zbyt dużo w tym momencie analizowała. Ale zupełnie nie zdawała sobie z tego sprawy, z tego jak właśnie teraz wygląda w oczach swoich towarzyszy. Z konsternacji wyrwało ją pytanie demonicy.
- Cóż... - uśmiechnęła się pokrzepiająco - Na pewno będzie ciekawie. Tak właściwie... To skąd pochodzicie?
Gdy Akira raczył odsunąć się od lodówki i dopiero przedstawić, bez słowa wyciągnęła sobie schłodzony grejpfrutowy sok i szklankę. Trzymając karton w jednej dłoni, a szklankę w drugiej, poszła do stołu bez słowa. Usiadła, wlała napój do szklanki. Odrobinę upiła, wlepiając wzrok w stół, wyraźnie zamyślona.
Android przyszła za nimi do kuchni, by wytłumaczyć jeszcze kilka spraw. Lilou wysłuchała jej ze skupieniem i kiedy usłyszała o holo-scouterze, jej usta drgnęły w uśmiechu, podobnie jak w reakcji na złożone przez Asterię zamówienie. W końcu jej scouter uległ zniszczeniu podczas podróży na Namek, a raczej podczas nieprzyjemnego lądowania. Obmacała się szybko po kieszeniach i znalazła go w jednej z nich. Wyjęła, odgarnęła włosy, założyła za ucho i przeglądała jego funkcje, przejeżdżając palcem po wyświetlonym przed sobą hologramie.
Skończywszy zabawę, podniosła wzrok znów na androidkę.
- W takim razie czekamy teraz na polecenia, dobrze zrozumiałam? - dopytała dla pewności.
Z całej trójki wydawała się najbardziej opanowana, a wręcz... sztywna. Jakby momentalnie straciła humor lub zbyt dużo w tym momencie analizowała. Ale zupełnie nie zdawała sobie z tego sprawy, z tego jak właśnie teraz wygląda w oczach swoich towarzyszy. Z konsternacji wyrwało ją pytanie demonicy.
- Cóż... - uśmiechnęła się pokrzepiająco - Na pewno będzie ciekawie. Tak właściwie... To skąd pochodzicie?
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Sob Gru 08, 2018 10:28 pm
Facet jak to facet. Jeśli nie interesują go tyłki lub cycki, to z pewnością można go znaleźć albo przy lodówce, albo w barze. Innych opcji nie ma. To są proste konstrukcje i tam nie ma co się zepsuć. Co najwyżej poklepać, pogłaskać, dać po dotykać i od razu jak nowy. Prawie jak psy, tylko trzeba się nimi więcej opiekować, a szczególnie w okresie choroby i strasznego osłabienia jakim jest przeziębienie. W każdym razie ich zwierzaczek na chwilę olał dwie damy i poleciał żreć. Serio? Taka była jego skala wartości? Słabo, ale Asti zaraz coś zadziała. Na początek zaciągnęła Lilou do komnaty żarcia, skąd dochodziły odgłosy mlaskania. Lodówka została przejęta i jedyne co to miała nadzieję, że koleś nie opróżni ich zapasów w ciągu kilku minut. Równocześnie jednak słuchała tego co ich androidka miała do powiedzenia. Informacje zawsze były w cenie, a zwłaszcza w takiej sytuacji, kiedy się praktycznie niczego nie wie.
- Dwadzieścia procent. Trochę sobie liczą. Da radę zbić to do piętnastu? - zapytała Asteria uruchamiając swój holo-scouter i sprawdzając wszelkie informacje. Cóż przyda im się to, a szczególnie do komunikacji i zapisywania ważnych danych. Czy miały jakieś pytania? No to było doskonałe pytanie. Asteria zastanawiała się trochę, lecz zanim coś konkretnego wykrystalizowało się w jej umyśle to do głosu doszła jej partnerka.
- Masz jakieś godne polecenia cele? Jakieś rady specjalne? – rzuciła do ich pomocnicy. Od tego zaczną, a potem pójdą dalej. Temat się rozwinie, lecz najpierw należałoby go rozpocząć. Przy okazji skupiła się na pytaniu Lilou. Koleżka dalej wcinał, więc na niego nawet nie zwracała uwagi.
- Z jednej takiej kolonii. Nie urodziłam się na Ziemi, ale wiele razy tam bywałam. Ogólnie jednak czuję się obywatelką Wszechświata. A ty moja droga? Skąd cię przywiało? Bo zakładam, że naszego kolegę z jakiejś dziury, gdzie się je, a potem dopiero rozmawia. – odpowiedziała Asteria i puściła oczko do koleżanki.
- Dwadzieścia procent. Trochę sobie liczą. Da radę zbić to do piętnastu? - zapytała Asteria uruchamiając swój holo-scouter i sprawdzając wszelkie informacje. Cóż przyda im się to, a szczególnie do komunikacji i zapisywania ważnych danych. Czy miały jakieś pytania? No to było doskonałe pytanie. Asteria zastanawiała się trochę, lecz zanim coś konkretnego wykrystalizowało się w jej umyśle to do głosu doszła jej partnerka.
- Masz jakieś godne polecenia cele? Jakieś rady specjalne? – rzuciła do ich pomocnicy. Od tego zaczną, a potem pójdą dalej. Temat się rozwinie, lecz najpierw należałoby go rozpocząć. Przy okazji skupiła się na pytaniu Lilou. Koleżka dalej wcinał, więc na niego nawet nie zwracała uwagi.
- Z jednej takiej kolonii. Nie urodziłam się na Ziemi, ale wiele razy tam bywałam. Ogólnie jednak czuję się obywatelką Wszechświata. A ty moja droga? Skąd cię przywiało? Bo zakładam, że naszego kolegę z jakiejś dziury, gdzie się je, a potem dopiero rozmawia. – odpowiedziała Asteria i puściła oczko do koleżanki.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Nie Gru 09, 2018 12:09 am
Czym prędzej zabrał się za rozrabianie mleka w proszku by zalać nim płatki. W międzyczasie skubał sobie kabanosika, oczekując na reakcję towarzyszek. A te były... dość osobliwe. Pierwsza zachowała się jakby był powietrzem. Bez słowa minęła go gdy odszedł do lodówki, sięgnęła sobie soku i usiadła przy stole. Akira uniósł wysoko brwi, lecz po chwili wzruszył ramionami i odwrócił się z powrotem w stronę blatu. Może dziewczyna nie doszła jeszcze do siebie po podróży i potrzebowała chwili nim zacznie w miarę normalnie funkcjonować. Druga natomiast postanowiła od razu zacieśniać więzy towarzyskie, może nawet trochę zbyt bardzo. Po wyliczeniu składników na śniadanie, którym najadł by się potężnej postury chłop (gdzie ona to wszystko magazynuje? Ach tak wszystko idzie jej w te dwa kontenery na klacie), dosiadła się do koleżanki. Akira zachichotał pod nosem.
- Chyba mnie z kim pomyliłaś kochana - odrzekł, imitując ten sam słodki głosik, którym posługiwała się krwistowłosa - nie jestem tu by wam gotować, zaoferowałem jedynie swoje silne ramię by wyciągnąć coś z lodówki, jeśli chodzi o przygotowanie jedzenia to musisz obsłużyć się sama - posłał jej złośliwy uśmieszek, po czym skierował się z gotowym już posiłkiem w stronę stołu. Usiadł na przeciwko dziewczyn, rozwalając się na dwóch miejscach i zaczął zajadać się smakołykami, słuchając co mają do powiedzenia jego towarzyszki i androidka.
Niezbyt podobało mu się oddawanie 20% zysków na rzecz organizatorów, więc w duchu zgodził się z czerwonowłosą gdy próbowała utargować zmniejszenie procentu. Co do reszty nie miał zastrzeżeń, wszystko wydawało mu się jasne i klarowne. Nie miał pytań, brał na klatę wszystko jak leci. Co by to nie było to i tak da radę, jak zawsze. Po chwili padły pytania o ich pochodzenie. Akurat usta miał pełne jedzenia, więc tylko słuchał co do powiedzenia ma czerwonowłosa. Skrzywił się lekko gdy usłyszał uszczypliwą uwagę na swój temat. Przełknął to co miał w buzi i odrzekł:
- Nie rób takiej miny Marylin, bo Ci zostanie ta zmarszczka między oczami. Wybacz taką ksywkę, ale nic nie poradzę, w przeciwieństwie do mnie nie przedstawiłaś się - ze spokojem, przegryzł na szybko sucharka, po czym kontynuował - ja pochodzę z Ziemi, wychowywałem się w bardzo biednej dzielnicy, więc musiałem się nauczyć tego i owego by przeżyć. A teraz wykorzystuje tę wiedzę przy tego typu robótkach.
Zmiął opakowania po jedzeniu i rzucił do kosza stojącego w rogu. Rozsiadł się wygodniej i czekał. Do końca podróży zostały jeszcze prawie dwie godziny, co by tu porobić? Co nieco już podjadł, przydałoby się teraz nieco rozruszać, mięśnie ma pewnie dość zastane po takim długim spoczynku. Chociaż miał małego leeenia.... No dobra 15 minut i startuje. No może nieco dłużej.
- Chyba mnie z kim pomyliłaś kochana - odrzekł, imitując ten sam słodki głosik, którym posługiwała się krwistowłosa - nie jestem tu by wam gotować, zaoferowałem jedynie swoje silne ramię by wyciągnąć coś z lodówki, jeśli chodzi o przygotowanie jedzenia to musisz obsłużyć się sama - posłał jej złośliwy uśmieszek, po czym skierował się z gotowym już posiłkiem w stronę stołu. Usiadł na przeciwko dziewczyn, rozwalając się na dwóch miejscach i zaczął zajadać się smakołykami, słuchając co mają do powiedzenia jego towarzyszki i androidka.
Niezbyt podobało mu się oddawanie 20% zysków na rzecz organizatorów, więc w duchu zgodził się z czerwonowłosą gdy próbowała utargować zmniejszenie procentu. Co do reszty nie miał zastrzeżeń, wszystko wydawało mu się jasne i klarowne. Nie miał pytań, brał na klatę wszystko jak leci. Co by to nie było to i tak da radę, jak zawsze. Po chwili padły pytania o ich pochodzenie. Akurat usta miał pełne jedzenia, więc tylko słuchał co do powiedzenia ma czerwonowłosa. Skrzywił się lekko gdy usłyszał uszczypliwą uwagę na swój temat. Przełknął to co miał w buzi i odrzekł:
- Nie rób takiej miny Marylin, bo Ci zostanie ta zmarszczka między oczami. Wybacz taką ksywkę, ale nic nie poradzę, w przeciwieństwie do mnie nie przedstawiłaś się - ze spokojem, przegryzł na szybko sucharka, po czym kontynuował - ja pochodzę z Ziemi, wychowywałem się w bardzo biednej dzielnicy, więc musiałem się nauczyć tego i owego by przeżyć. A teraz wykorzystuje tę wiedzę przy tego typu robótkach.
Zmiął opakowania po jedzeniu i rzucił do kosza stojącego w rogu. Rozsiadł się wygodniej i czekał. Do końca podróży zostały jeszcze prawie dwie godziny, co by tu porobić? Co nieco już podjadł, przydałoby się teraz nieco rozruszać, mięśnie ma pewnie dość zastane po takim długim spoczynku. Chociaż miał małego leeenia.... No dobra 15 minut i startuje. No może nieco dłużej.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Nie Gru 09, 2018 5:42 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Nie spodziewała się, że tak prędko nie dojdą do porozumienia. Każdy rozwarstwił się na pryzmat innego świata i próba chłodnej kalkulacji co najwyżej spełzła na wyniku, że jest otoczona przez dziwne byty. Wszyscy pałaszowali z lodówki, często nawet nie dbając o to by należycie sobie przygotować posiłek. Jedno dziewczę zamierzało przejść w stań oczekiwania, ale nie pojmowała właściwie na co.
- Polecenia? - powiedziała zdziwiona - zbijanie do piętnastu procent? - dodała słysząc rudowłosą, przecież mieli jedyną okazje jako pierwsi wpłynąć na historie i na tym się wzbogacić, a tu zaniżona kwota i tak niektórym osobnikom nie odpowiadała. Znalazła się najwyraźniej w drużynie szarlatanów i zdzierców na co android zareagował wytrzeszczem oczu i idealnie poziomą miną.
- Robótki? Znaczy, że na drutach? - obwody zaskwierczały -bardzo dziwni jesteście, ale mamy nietypowy miks... Ziemianin - Hazard poczuł na sobie mechaniczny wzrok - Demon - rudowłosa także poczuła ciężar bycia obserwowaną - ...oraz Half-Saiyajin.
Weszła do kuchni w której robiło się tłoczno - to może przejdę do konkretów, gdy przygotowujecie lub spożywacie posiłki? - zapytał robot siebie i szybko zignorowała w tym momencie jakiekolwiek uwagi.
- Jesteśmy w galaktyce południowej - z komputera na nadgarstku wystrzeliła smuga światła, a kontrastująca ze ścianą barwa przedstawiła obraz trzech planet.
- Na łuskowym szlaku obecnie odkryto trzy planety, są to;
* Lodowa planeta kwadrant OXO393 znajdująca się najbliżej, no i radzę tam się ciepło ubrać
* Pustynna planeta kwadrant OXO537 znajdująca się najdalej, ale poza piaskiem są tam też ładne tropiki
* Kolonia, planeta ziemska kwadrant OXO141 znajdująca się pomiędzy dwoma wspomnianymi punktami zrzutu
- Na każdej z nich mamy kolejno:
* 14 drużyn na lodowej planecie
* 16 drużyn na pustynnej planecie
* 25 drużyn na ziemskiej planecie
- Jakieś pytania? - rozejrzała się po wszystkich
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Nie spodziewała się, że tak prędko nie dojdą do porozumienia. Każdy rozwarstwił się na pryzmat innego świata i próba chłodnej kalkulacji co najwyżej spełzła na wyniku, że jest otoczona przez dziwne byty. Wszyscy pałaszowali z lodówki, często nawet nie dbając o to by należycie sobie przygotować posiłek. Jedno dziewczę zamierzało przejść w stań oczekiwania, ale nie pojmowała właściwie na co.
- Polecenia? - powiedziała zdziwiona - zbijanie do piętnastu procent? - dodała słysząc rudowłosą, przecież mieli jedyną okazje jako pierwsi wpłynąć na historie i na tym się wzbogacić, a tu zaniżona kwota i tak niektórym osobnikom nie odpowiadała. Znalazła się najwyraźniej w drużynie szarlatanów i zdzierców na co android zareagował wytrzeszczem oczu i idealnie poziomą miną.
- Robótki? Znaczy, że na drutach? - obwody zaskwierczały -bardzo dziwni jesteście, ale mamy nietypowy miks... Ziemianin - Hazard poczuł na sobie mechaniczny wzrok - Demon - rudowłosa także poczuła ciężar bycia obserwowaną - ...oraz Half-Saiyajin.
Weszła do kuchni w której robiło się tłoczno - to może przejdę do konkretów, gdy przygotowujecie lub spożywacie posiłki? - zapytał robot siebie i szybko zignorowała w tym momencie jakiekolwiek uwagi.
- Jesteśmy w galaktyce południowej - z komputera na nadgarstku wystrzeliła smuga światła, a kontrastująca ze ścianą barwa przedstawiła obraz trzech planet.
- Na łuskowym szlaku obecnie odkryto trzy planety, są to;
* Lodowa planeta kwadrant OXO393 znajdująca się najbliżej, no i radzę tam się ciepło ubrać
* Pustynna planeta kwadrant OXO537 znajdująca się najdalej, ale poza piaskiem są tam też ładne tropiki
* Kolonia, planeta ziemska kwadrant OXO141 znajdująca się pomiędzy dwoma wspomnianymi punktami zrzutu
- Na każdej z nich mamy kolejno:
* 14 drużyn na lodowej planecie
* 16 drużyn na pustynnej planecie
* 25 drużyn na ziemskiej planecie
- Jakieś pytania? - rozejrzała się po wszystkich
- Emi
- Liczba postów : 96
Data rejestracji : 06/07/2018
Skąd : Lublin
Identification Number
HP:
(1800/1800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Nie Gru 09, 2018 9:17 pm
- Mhm - odparła, wysłuchawszy obojga i zwróciła się do rudowłosej - Ja pochodzę z Salady, Asterio.
Nachyliła się po karton by nalać sobie soku, a w międzyczasie android odezwała się. Wydawała się mało rozgarnięta jak na ich przewodniczkę. Lilou słuchała jej ze skrzywioną miną. Potrzebowała pieniędzy, ale nie na tyle, by się targować. Robiła już znacznie gorsze rzeczy za, powiedzmy - półdarmo - w porównaniu do 80% zysków. Oprogramowanie androidki nie potrafiło ogarnąć ich trójki, co niezbyt dobrze wróżyło na start. Jednak po pewnej jej wypowiedzi... czas jakby zwolnił. Niemal do zera.
- Ziemianin... - usłyszała z jej ust, kiedy patrzyła na mężczyznę - ...Demon... - i tu Lilou starała się jak najmocniej stłumić w sobie reakcję. Nie sądziła, że demon może przybierać niemal ludzką postać. I o ile rasą faceta nie była specjalnie zaskoczona, to wiadomość o rasie Asterii otworzyła jej oczy szeroko. Będąc pewną, co zaraz usłyszy na swój temat, sięgnęła po kolejny łyk soku grejpfrutowego... - Oraz Half-Saiyajin.
Ppppppffff! Wypluła wszystko, czego przed chwilą się napiła w stronę Ziemianina. Strumień soku dosięgnął jego twarzy oraz stroju. Gałki oczne niemal wyskoczyły jej z oczodołów, a ona sama zachłysnęła się.
- Ekhe, ekhe - kasłała, stukając się pięścią w mostek - Half... Saiyajin? To na pewno jakaś pomyłka, jestem Saiyanką. Moi rodzice byli czystej krwi Saiyanami - tłumaczyła nerwowo. Gdzieś to już słyszała i z każdym kolejnym razem ta informacja dawała jej więcej trwożnych myśli - Ykhm, ykhm - dochodziła jeszcze do siebie i spojrzała na Akirę, po czym rzuciła szybko: - Wybacz.
Odeszła od stołu jak poparzona i przejechała dłonią po twarzy. Kolejny raz ktoś pomylił ją w taki sposób. Czy to może być przypadek? A może po prostu reszta świata nie jest jakoś specjalnie wykształcona pod tym kątem i snują domysły? Na pewno tak było. Równie dobrze mogłaby zgadywać, że Half-Saiyajinem jest ten Akira, a to po prostu Ziemianin. Albo Asteria... Tak tłumaczyła sobie przez dłuższą chwilę owe zajście, podpierając podbródek o dłoń i zatapiając spojrzenie w losowo wybranym przedmiocie. Nie mniej jednak otrzymanie kolejny raz takiej informacji w pewien sposób ją zabolało. Zasiało ziarno wątpliwości.
Chrząknęła i odwróciła się w stronę pozostałych. Skrzyżowała przedramiona na klatce piersiowej lekko zgarbiona, jakby straciła pewność siebie. Bez słowa obserwowała androidkę, umyślnie unikając kontaktu wzrokowego ze swoimi partnerami, była zawstydzona i zmieszana, ale udawała po prostu bardzo skupioną i poważną. Poprawiła opuszkami palców grzywkę i zapytała cicho, jednocześnie wyrażając w tym swoją propozycję:
- A... Mamy jakieś ciepłe ubrania do dyspozycji?
Nachyliła się po karton by nalać sobie soku, a w międzyczasie android odezwała się. Wydawała się mało rozgarnięta jak na ich przewodniczkę. Lilou słuchała jej ze skrzywioną miną. Potrzebowała pieniędzy, ale nie na tyle, by się targować. Robiła już znacznie gorsze rzeczy za, powiedzmy - półdarmo - w porównaniu do 80% zysków. Oprogramowanie androidki nie potrafiło ogarnąć ich trójki, co niezbyt dobrze wróżyło na start. Jednak po pewnej jej wypowiedzi... czas jakby zwolnił. Niemal do zera.
- Ziemianin... - usłyszała z jej ust, kiedy patrzyła na mężczyznę - ...Demon... - i tu Lilou starała się jak najmocniej stłumić w sobie reakcję. Nie sądziła, że demon może przybierać niemal ludzką postać. I o ile rasą faceta nie była specjalnie zaskoczona, to wiadomość o rasie Asterii otworzyła jej oczy szeroko. Będąc pewną, co zaraz usłyszy na swój temat, sięgnęła po kolejny łyk soku grejpfrutowego... - Oraz Half-Saiyajin.
Ppppppffff! Wypluła wszystko, czego przed chwilą się napiła w stronę Ziemianina. Strumień soku dosięgnął jego twarzy oraz stroju. Gałki oczne niemal wyskoczyły jej z oczodołów, a ona sama zachłysnęła się.
- Ekhe, ekhe - kasłała, stukając się pięścią w mostek - Half... Saiyajin? To na pewno jakaś pomyłka, jestem Saiyanką. Moi rodzice byli czystej krwi Saiyanami - tłumaczyła nerwowo. Gdzieś to już słyszała i z każdym kolejnym razem ta informacja dawała jej więcej trwożnych myśli - Ykhm, ykhm - dochodziła jeszcze do siebie i spojrzała na Akirę, po czym rzuciła szybko: - Wybacz.
Odeszła od stołu jak poparzona i przejechała dłonią po twarzy. Kolejny raz ktoś pomylił ją w taki sposób. Czy to może być przypadek? A może po prostu reszta świata nie jest jakoś specjalnie wykształcona pod tym kątem i snują domysły? Na pewno tak było. Równie dobrze mogłaby zgadywać, że Half-Saiyajinem jest ten Akira, a to po prostu Ziemianin. Albo Asteria... Tak tłumaczyła sobie przez dłuższą chwilę owe zajście, podpierając podbródek o dłoń i zatapiając spojrzenie w losowo wybranym przedmiocie. Nie mniej jednak otrzymanie kolejny raz takiej informacji w pewien sposób ją zabolało. Zasiało ziarno wątpliwości.
Chrząknęła i odwróciła się w stronę pozostałych. Skrzyżowała przedramiona na klatce piersiowej lekko zgarbiona, jakby straciła pewność siebie. Bez słowa obserwowała androidkę, umyślnie unikając kontaktu wzrokowego ze swoimi partnerami, była zawstydzona i zmieszana, ale udawała po prostu bardzo skupioną i poważną. Poprawiła opuszkami palców grzywkę i zapytała cicho, jednocześnie wyrażając w tym swoją propozycję:
- A... Mamy jakieś ciepłe ubrania do dyspozycji?
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Pon Gru 10, 2018 6:56 pm
Odchylił się nieco na krześle i bujając się na jego tylnych nogach, wpatrywał się nieco rozbawiony w androidkę Robocik najwyraźniej nie potrafił ogarnąć ich towarzystwa, ani tego o czym rozmawiali przez ostatnie kilka minut. Ze spokojem wytrzymał jej krótkie spojrzenie, gdy wymieniła go z rasy. Usłyszawszy słowo "demon" obrócił się natychmiast w stronę czerwonowłosej, nazwanej chwilę wcześniej przez drugą z dziewczyn Asterią. Zmarszczył lekko brwi. Ona jest demonem? Ciężko mu było w to uwierzyć. Zawsze inaczej wyobrażał sobie przedstawicieli tej rasy, ale to pewnie przez to jaki obraz kreowała Ziemska popkultura. Niewykluczone, iż Asteria potrafiła zmieniać swój wygląd zewnętrzny. Skrzywił się nieco gdy wyobraził sobie, jak ta seksowna i kształtna laseczka zamienia się w jakiegoś dziwnego stwora z odnóżami wychodzącymi z różnych miejsc i wielgachnym lepkim jęzorem... Odwrócił od niej wzrok by przenieść go z powrotem na androidkę, lecz w tym momencie usłyszał głośne "Ppppppfffffff". Nim zdążył zareagować, zalała go mieszanina soku i śliny.
- Co do....!
Próbował zasłonić się rękoma, lecz był to daremny wysiłek. Na dodatek przez ten gwałtowny ruch stracił równowagę i poleciał na krześle do tyłu. Upadł z głośnym hukiem na podłogę, uderzając potylicą o szafkę. Przez chwilę leżał nieruchomo na ziemi, dopiero gdy poczuł ostry ból z tyłu głowy, zaczął trzeć dłonią to miejsce.
- Kurwa mać - syknął i podniósł się do pozycji siedzącej. Przetarł oczy i rzucił z pod stołu wściekłe spojrzenie na dziewczynę która była temu wszystkiemu winna. Nadal krztusiła się sokiem, lecz po chwili doszła do siebie. Napotkawszy jego spojrzenie, rzuciła krótkie "wybacz". Akira prychnął niczym rozjuszony kot i wstał, nadal trzymając się za potylicę. Wyczuwał już sporej wielkości, pulsującego wściekle guza. Sprawdził zapobiegawczo czy nie doszło do rozcięcia skóry, lecz na dłoni nie było ani kropli krwi. Pokręcił głową i ruszył szybko z powrotem w stronę aneksu kuchennego. Szybkim ruchem niemal zerwał z siebie mokrą od soku i śliny górę uniformu i rzucił ją na oparcie wolnego krzesła. Podszedł do zlewu, odkręcił wodę i zaczął przemywać sobie twarz i włosy. Chwilę zajęło mu doprowadzenie się do porządku. Wytarł buzię w papierowe ręczniki, włosy pozostawiając mokre. Same wyschną. Przeczesał je dłońmi, sprawdzając czy nie kleją się od gęstego soku. Pozostawiając je w artystycznym nieładzie, wrócił do reszty kompani i androidki. Nadal pozostając w samych spodniach, stanął niedaleko plujki i ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej ramionami wysłuchał końcówki jej wykładu na temat planet.
Po przekazaniu im tych informacji, zapadła krótka cisza. Cała trójka najwyraźniej analizowała to co usłyszała. Jako pierwsza odezwała się granatowowłosa, pytając cichutko czy mają jakieś cieplejsze ubrania na zmianę. A więc myślała o pierwszej opcji, lodowej planecie. W zasadzie miało to sens z dwóch powodów. Po pierwsze znajdowało się tam obecnie najmniej innych drużyn, tak więc teoretycznie istniał tam najmniejszy % szans na ewentualną konfrontację. A tego, biorąc pod uwagę, że miał w drużynie dwie dziewczyny, wolałby uniknąć. Po drugie, mieli do tej planety najbliżej, co oznaczało szybsze rozpoczęcie operacji, a co za tym idzie, szybsze jej zakończenie.
- Też jestem za tym żeby spróbować swoich sił na tym piździsku - rzucił spokojnie - o ile oczywiście znajdą się te cieplejsze łachy, bo inaczej sutkami będę mógł rysować wzorki na lodowcach - spojrzał z góry na androidkę i kontynuował - No ale skoro proponujesz nam coś takiego, to rozumiem, że jesteście przygotowani i na taką ewentualność prawda?
- Co do....!
Próbował zasłonić się rękoma, lecz był to daremny wysiłek. Na dodatek przez ten gwałtowny ruch stracił równowagę i poleciał na krześle do tyłu. Upadł z głośnym hukiem na podłogę, uderzając potylicą o szafkę. Przez chwilę leżał nieruchomo na ziemi, dopiero gdy poczuł ostry ból z tyłu głowy, zaczął trzeć dłonią to miejsce.
- Kurwa mać - syknął i podniósł się do pozycji siedzącej. Przetarł oczy i rzucił z pod stołu wściekłe spojrzenie na dziewczynę która była temu wszystkiemu winna. Nadal krztusiła się sokiem, lecz po chwili doszła do siebie. Napotkawszy jego spojrzenie, rzuciła krótkie "wybacz". Akira prychnął niczym rozjuszony kot i wstał, nadal trzymając się za potylicę. Wyczuwał już sporej wielkości, pulsującego wściekle guza. Sprawdził zapobiegawczo czy nie doszło do rozcięcia skóry, lecz na dłoni nie było ani kropli krwi. Pokręcił głową i ruszył szybko z powrotem w stronę aneksu kuchennego. Szybkim ruchem niemal zerwał z siebie mokrą od soku i śliny górę uniformu i rzucił ją na oparcie wolnego krzesła. Podszedł do zlewu, odkręcił wodę i zaczął przemywać sobie twarz i włosy. Chwilę zajęło mu doprowadzenie się do porządku. Wytarł buzię w papierowe ręczniki, włosy pozostawiając mokre. Same wyschną. Przeczesał je dłońmi, sprawdzając czy nie kleją się od gęstego soku. Pozostawiając je w artystycznym nieładzie, wrócił do reszty kompani i androidki. Nadal pozostając w samych spodniach, stanął niedaleko plujki i ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej ramionami wysłuchał końcówki jej wykładu na temat planet.
Po przekazaniu im tych informacji, zapadła krótka cisza. Cała trójka najwyraźniej analizowała to co usłyszała. Jako pierwsza odezwała się granatowowłosa, pytając cichutko czy mają jakieś cieplejsze ubrania na zmianę. A więc myślała o pierwszej opcji, lodowej planecie. W zasadzie miało to sens z dwóch powodów. Po pierwsze znajdowało się tam obecnie najmniej innych drużyn, tak więc teoretycznie istniał tam najmniejszy % szans na ewentualną konfrontację. A tego, biorąc pod uwagę, że miał w drużynie dwie dziewczyny, wolałby uniknąć. Po drugie, mieli do tej planety najbliżej, co oznaczało szybsze rozpoczęcie operacji, a co za tym idzie, szybsze jej zakończenie.
- Też jestem za tym żeby spróbować swoich sił na tym piździsku - rzucił spokojnie - o ile oczywiście znajdą się te cieplejsze łachy, bo inaczej sutkami będę mógł rysować wzorki na lodowcach - spojrzał z góry na androidkę i kontynuował - No ale skoro proponujesz nam coś takiego, to rozumiem, że jesteście przygotowani i na taką ewentualność prawda?
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Pon Gru 10, 2018 9:29 pm
Oddawanie dwudziestu procent zysku nie było czymś strasznym, ale Asteria nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała zbić ceny. W końcu od dawna już wiedziała, że zawsze istnieje pewna granica zbicia, choćby o te kilka jednostek, a w tym przypadku zaproponowała piętnaście procent. Jednak ich android był chyba jakąś wypaczoną wersją, albo zwyczajnie coś na zwojach się jej przegrzało. Najwidoczniej nie dawała sobie rady z ich trójką, gdzie zmieniali tematy i gadali naprawdę dziwne rzeczy. Nawet najlepszy procesor dupa, gdy głupoty kupa. Na dodatek kolega żarłoczek nie był zbytnio uprzejmy.
- Straciłeś szansę na kilka punktów kochanie. I sama sobie poradzę z wyciąganiem jedzenia. – powiedziała i podwędziła mu kabanoska z talerza, a następnie z bezczelnym uśmiechem na twarzy zaczęła jeść. Po tak długim śnie chyba należy jej się odrobina przyjemności, choć miłym masażem by nie pogardziła. Skrzywiła się lekko słysząc ksywę. Miała nadzieję, że tylko się przejęzyczył, gdyż nie lubiła jak ktoś ją przezywał. To była jedna z tych rzeczy, których nie tolerowała jeśli nie były przez nią zaakceptowane. Inaczej można skończyć bez języka. Jednakże pierwszą osobą, która powinna stracić język, a przy okazji głowę była androidka, która sprzedała wszystkie dane na temat ich ras. No i tyle jeśli można myśleć o byciu anonimowym. Atmosfera w kuchni momentalnie zgęstniała i nic nie pozostało po tym zabawnym wydarzeniu, którym było oplucie Akiry i upadek mężnego Ziemianina. Doskonale wiedziała co się za niedługo rozpocznie. Widziała już te spojrzenia kierowane w jej stronę. Zacisnęła delikatnie szczękę, ale nie dawała sobie poznać, że ją to poruszyło. Na całe szczęście większość show skradło niedowierzanie Lilou o pochodzeniu z rasy połówek. Najwidoczniej ktoś tutaj nie znał swoich korzeni.
- Ten android najpewniej ma jakieś przegrzanie na złączach, gdyż zaczyna bredzić. Przepraszam was na chwilę. – powiedziała czerwonowłosa i wstała od stołu, a następnie udała się do łazienki, gdzie się zamknęła. Nie słuchała ich jak mówili o wyborze planety. Przed oczami miała wszystkie sceny ze swojego życia, kiedy ludzie dowiadywali się o niej i zmieniali swoje nastawienie w jednej sekundzie. Jedno słowo i wszystko się waliło niczym domek z kart. Asteria starała się oddychać spokojnie, ale bardziej przypominało to hiperwentylację. Dłonie jej się trzęsły i nie mogła tego opanować. Czuła strach i pomimo tego, że była dumna z tego kim jest to czuła obawę. Strach przed odrzuceniem właśnie z tego, że była demonem. Tym razem nie było szans na ucieczkę w razie ataku. Potrafiła się bronić, ale zawsze miała plan ucieczki w razie czego. Puściła wodę i usiadła na toalecie. Musiała coś wymyślić. W tym całym zamieszaniu nawet nie spostrzegła, że jej włosy stały się czarne jak smoła, a złote oczy przybrało kolor szkarłatu. Nie kontrolowała tego. Nie miała do tego głowy. Wszystko diabli wzięli przez tego pieprzonego robota. Powinna urwać jej łeb i wyrzucić w najbliższą gwiazdę.
- Co mam zrobić? – zapytała samą siebie.
OOC:
Pozwoliłem sobie na taki mały myk. Tylko na chwilę. Utrata kontroli.
- Straciłeś szansę na kilka punktów kochanie. I sama sobie poradzę z wyciąganiem jedzenia. – powiedziała i podwędziła mu kabanoska z talerza, a następnie z bezczelnym uśmiechem na twarzy zaczęła jeść. Po tak długim śnie chyba należy jej się odrobina przyjemności, choć miłym masażem by nie pogardziła. Skrzywiła się lekko słysząc ksywę. Miała nadzieję, że tylko się przejęzyczył, gdyż nie lubiła jak ktoś ją przezywał. To była jedna z tych rzeczy, których nie tolerowała jeśli nie były przez nią zaakceptowane. Inaczej można skończyć bez języka. Jednakże pierwszą osobą, która powinna stracić język, a przy okazji głowę była androidka, która sprzedała wszystkie dane na temat ich ras. No i tyle jeśli można myśleć o byciu anonimowym. Atmosfera w kuchni momentalnie zgęstniała i nic nie pozostało po tym zabawnym wydarzeniu, którym było oplucie Akiry i upadek mężnego Ziemianina. Doskonale wiedziała co się za niedługo rozpocznie. Widziała już te spojrzenia kierowane w jej stronę. Zacisnęła delikatnie szczękę, ale nie dawała sobie poznać, że ją to poruszyło. Na całe szczęście większość show skradło niedowierzanie Lilou o pochodzeniu z rasy połówek. Najwidoczniej ktoś tutaj nie znał swoich korzeni.
- Ten android najpewniej ma jakieś przegrzanie na złączach, gdyż zaczyna bredzić. Przepraszam was na chwilę. – powiedziała czerwonowłosa i wstała od stołu, a następnie udała się do łazienki, gdzie się zamknęła. Nie słuchała ich jak mówili o wyborze planety. Przed oczami miała wszystkie sceny ze swojego życia, kiedy ludzie dowiadywali się o niej i zmieniali swoje nastawienie w jednej sekundzie. Jedno słowo i wszystko się waliło niczym domek z kart. Asteria starała się oddychać spokojnie, ale bardziej przypominało to hiperwentylację. Dłonie jej się trzęsły i nie mogła tego opanować. Czuła strach i pomimo tego, że była dumna z tego kim jest to czuła obawę. Strach przed odrzuceniem właśnie z tego, że była demonem. Tym razem nie było szans na ucieczkę w razie ataku. Potrafiła się bronić, ale zawsze miała plan ucieczki w razie czego. Puściła wodę i usiadła na toalecie. Musiała coś wymyślić. W tym całym zamieszaniu nawet nie spostrzegła, że jej włosy stały się czarne jak smoła, a złote oczy przybrało kolor szkarłatu. Nie kontrolowała tego. Nie miała do tego głowy. Wszystko diabli wzięli przez tego pieprzonego robota. Powinna urwać jej łeb i wyrzucić w najbliższą gwiazdę.
- Co mam zrobić? – zapytała samą siebie.
OOC:
Pozwoliłem sobie na taki mały myk. Tylko na chwilę. Utrata kontroli.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Nie Gru 16, 2018 9:00 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
- Nie powiedziałam przecież nic złego! - skrzywiła się słodka kupa skrętek, gdy wszystko zaczęło runąć i dzielić się w drużynie #69. Istoty organiczne naprawdę bywały pod tym względem skomplikowane, a mnogość sytuacji wymagała zastosowania trybu multi-robótki.
- Pomogę wytrzeć... - Android została zignorowana, gdy Akira dostatecznie dobrze sam uporał się z problemem. Parę kroków w bok i maszyna zniknęła z kuchni rozumiejąc, że ziemianin we własnym zakresie się obmyje oraz wytrze.
- Gdzie się podziała Pani Asteria!? - zaniepokoiła się przy okazji nie zauważając, że w tym chaosie udała się do łazienki. Uwagę Soki przykuła jedna osoba, która najgorzej zdzierżyła tak podstawową informacje, jak galaktyczna przynależność etniczna. Lilou wydzierając się ze stanu potencjalnego załamania nerwowego nabrała powagi, a to właśnie w tym momencie odwróciła się na widok kobiecej maszyny z frontu. Zaledwie pół metra dzieliło żeńskiego robota wyraźnie naruszając towarzyską strefę bezpieczeństwa.
- Pani Lilou! Proszę się nie martwić, jest no... - zaczęła patrzeć na wszystkie strony szukając odpowiedniego słowa, tak naprawdę aktywowała moduł kłamania w celu zmniejszenia poziomu stresu załogi -...no... - położyła ciepłe dłonie na ramionach dziewczyny i zbliżyła się jeszcze bardziej, wręcz jakby miało dojść za moment do pocałunku.
-...no moje kalkulacje mogły zostać sfałszowane z powodu braku obecności Pani ogona. Proszę wybaczyć, że dokonałam tak karygodnej pomyłki i nie zdałam sobie sprawy, że jest Pani saiyańskim inwalidą! - uśmiechnęła się głupkowato, lekko mrużąc oczka. Puściła ją, ale robot zrobił zaledwie parę kroków by poślizgnąć się na kroplach soku rozlanych na podłodze. Potężne uderzenie zatrzęsło całą kwaterą, a to mogło świadczyć o jednym...nawet roboty lubią pałaszować i mieć odrobinę ciałka, bo ciężar Soki z łatwością zrobił lekką wyrwę w podłodze.
- Ow ow ow... mój program nie przewiduje, by w tym miejscu mogło być tak brudno! Zaraz posprzątam, a tak... - siedząc na robocim tyłku uniosła dłoń ku górze.
- Możemy zamówić ciepły ubiór na eksploracje mroźnej planety, to będzie z pewnością kosztowało 20 SO na osobę! Czy mimo wszystko nie warto by było także zainwestować w przyszłość? Powinniście ustalić, jak zamierzacie się wzbogacić na łuskowym szlaku! No i proszę się nie martwić o jedzenie i kąt do spania przy eksploracji - zaczęła wstawać z podłogi masując potencjalnie silikonowe poślady.
- Każdy z was otrzyma również małe mieszkanie w kapsułce oraz 100 JE na drogę by przetrwać pierwsze dni.
Tym samym kończąc, podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła mop. Zaczęła wycierać nim podłogę.
- Może ktoś zawołać Pani Asterie? Chciałabym, a żeby nikt nie był stratny przy omawianiu tak ważnych rozpraw.
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
- Nie powiedziałam przecież nic złego! - skrzywiła się słodka kupa skrętek, gdy wszystko zaczęło runąć i dzielić się w drużynie #69. Istoty organiczne naprawdę bywały pod tym względem skomplikowane, a mnogość sytuacji wymagała zastosowania trybu multi-robótki.
- Pomogę wytrzeć... - Android została zignorowana, gdy Akira dostatecznie dobrze sam uporał się z problemem. Parę kroków w bok i maszyna zniknęła z kuchni rozumiejąc, że ziemianin we własnym zakresie się obmyje oraz wytrze.
- Gdzie się podziała Pani Asteria!? - zaniepokoiła się przy okazji nie zauważając, że w tym chaosie udała się do łazienki. Uwagę Soki przykuła jedna osoba, która najgorzej zdzierżyła tak podstawową informacje, jak galaktyczna przynależność etniczna. Lilou wydzierając się ze stanu potencjalnego załamania nerwowego nabrała powagi, a to właśnie w tym momencie odwróciła się na widok kobiecej maszyny z frontu. Zaledwie pół metra dzieliło żeńskiego robota wyraźnie naruszając towarzyską strefę bezpieczeństwa.
- Pani Lilou! Proszę się nie martwić, jest no... - zaczęła patrzeć na wszystkie strony szukając odpowiedniego słowa, tak naprawdę aktywowała moduł kłamania w celu zmniejszenia poziomu stresu załogi -...no... - położyła ciepłe dłonie na ramionach dziewczyny i zbliżyła się jeszcze bardziej, wręcz jakby miało dojść za moment do pocałunku.
-...no moje kalkulacje mogły zostać sfałszowane z powodu braku obecności Pani ogona. Proszę wybaczyć, że dokonałam tak karygodnej pomyłki i nie zdałam sobie sprawy, że jest Pani saiyańskim inwalidą! - uśmiechnęła się głupkowato, lekko mrużąc oczka. Puściła ją, ale robot zrobił zaledwie parę kroków by poślizgnąć się na kroplach soku rozlanych na podłodze. Potężne uderzenie zatrzęsło całą kwaterą, a to mogło świadczyć o jednym...nawet roboty lubią pałaszować i mieć odrobinę ciałka, bo ciężar Soki z łatwością zrobił lekką wyrwę w podłodze.
- Ow ow ow... mój program nie przewiduje, by w tym miejscu mogło być tak brudno! Zaraz posprzątam, a tak... - siedząc na robocim tyłku uniosła dłoń ku górze.
- Możemy zamówić ciepły ubiór na eksploracje mroźnej planety, to będzie z pewnością kosztowało 20 SO na osobę! Czy mimo wszystko nie warto by było także zainwestować w przyszłość? Powinniście ustalić, jak zamierzacie się wzbogacić na łuskowym szlaku! No i proszę się nie martwić o jedzenie i kąt do spania przy eksploracji - zaczęła wstawać z podłogi masując potencjalnie silikonowe poślady.
- Każdy z was otrzyma również małe mieszkanie w kapsułce oraz 100 JE na drogę by przetrwać pierwsze dni.
Tym samym kończąc, podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła mop. Zaczęła wycierać nim podłogę.
- Może ktoś zawołać Pani Asterie? Chciałabym, a żeby nikt nie był stratny przy omawianiu tak ważnych rozpraw.
- Emi
- Liczba postów : 96
Data rejestracji : 06/07/2018
Skąd : Lublin
Identification Number
HP:
(1800/1800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Pon Gru 17, 2018 12:24 am
Lilou poczuła na swoich ramionach ciężar dłoni androidki, które o dziwo były dość... ciepłe. Nie należało to do tych nieprzyjemnych uczuć, po których ma się ochotę wzdrygnąć w niechęci i uprzedzeniu, a raczej było całkiem miłe. Lecz gdy emocje kobiety zdążyły opaść, do jej uszu doszło kolejne, niezbyt pochlebne w jej mniemaniu określenie z ust przewodniczki. Lilou oblała się rumieńcem, ciężko powiedzieć czy w nerwach, czy ze wstydu, że komukolwiek mogłoby przyjść coś takiego na myśl.
- To długa historia - rzuciła na odczepnego - I na pewno nie mamy na nią teraz czasu. W każdym razie nie gniewam się, każdy może się pomylić.
Uśmiechnęła się krzywo, jednak wcale nie była zadowolona. Na domiar złego facet stanął tuż obok niej, w tej samej pozie. Kiedy stał tak blisko po tym co zaszło, czuła się skrępowana i unikała jego spojrzeń, rumieniąc się delikatnie na buzi, a zamiast żołądka miała w brzuchu wielki supeł.
Niemal identyczne wrażenie, względem swoich odczuć po słowach androidki, wyczytała właśnie z reakcji Asterii, co w przypadku jej osobowości, jej charakteru było czymś ewidentnie niespodziewanym. Odprowadziła demonicę wzrokiem do łazienki, po czym odwróciła się szybko w stronę Hazarda i posłała mu pytające spojrzenie. Jej kobieca intuicja podpowiadała, że nie tylko Lilou w jednej chwili straciła humor. Zastanawiało ją, co zatem było powodem do zmartwienia się przez koleżankę z drużyny. Nie spodziewała się jednak wiele po mężczyźnie, prawdopodobnie zrobi głupią minę, ewentualnie uśmieszek i nawet do głowy mu nie wpadnie, że coś jest nie tak. Lilou wetchnęła.
Za chwilkę androidka, powracając na swoje poprzednie miejsce, runęła na ziemię podobnie jak przed chwilą ich towarzysz płci męskiej. Lilou w ostatnich chwilach próbowała ją łapać, aczkolwiek na marne. Wykrzywiła się w bólu, jakby jej również dotyczył i syknęła pod nosem w reakcji na huk. Mimo wszystko natychmiast pochyliła się i podała jej dłoń, by pomóc jej wstać i słuchała z uwagą tego, co mówi, by później móc przekazać to Asterii.
A skoro o niej mowa, to Lilou nie czekając na reakcję Hazarda, przytaknęła androidce i bez słowa podeszła pod drzwi łazienki. Odetchnęła głęboko i zaczęła spokojnym, wręcz relaksującym tonem:
- Asterio, wszystko w porządku? - pauza - Przeszliśmy do istotnych informacji i... decyzji... więc muszę Cię na chwilkę pożyczyć, zgoda?
- To długa historia - rzuciła na odczepnego - I na pewno nie mamy na nią teraz czasu. W każdym razie nie gniewam się, każdy może się pomylić.
Uśmiechnęła się krzywo, jednak wcale nie była zadowolona. Na domiar złego facet stanął tuż obok niej, w tej samej pozie. Kiedy stał tak blisko po tym co zaszło, czuła się skrępowana i unikała jego spojrzeń, rumieniąc się delikatnie na buzi, a zamiast żołądka miała w brzuchu wielki supeł.
Niemal identyczne wrażenie, względem swoich odczuć po słowach androidki, wyczytała właśnie z reakcji Asterii, co w przypadku jej osobowości, jej charakteru było czymś ewidentnie niespodziewanym. Odprowadziła demonicę wzrokiem do łazienki, po czym odwróciła się szybko w stronę Hazarda i posłała mu pytające spojrzenie. Jej kobieca intuicja podpowiadała, że nie tylko Lilou w jednej chwili straciła humor. Zastanawiało ją, co zatem było powodem do zmartwienia się przez koleżankę z drużyny. Nie spodziewała się jednak wiele po mężczyźnie, prawdopodobnie zrobi głupią minę, ewentualnie uśmieszek i nawet do głowy mu nie wpadnie, że coś jest nie tak. Lilou wetchnęła.
Za chwilkę androidka, powracając na swoje poprzednie miejsce, runęła na ziemię podobnie jak przed chwilą ich towarzysz płci męskiej. Lilou w ostatnich chwilach próbowała ją łapać, aczkolwiek na marne. Wykrzywiła się w bólu, jakby jej również dotyczył i syknęła pod nosem w reakcji na huk. Mimo wszystko natychmiast pochyliła się i podała jej dłoń, by pomóc jej wstać i słuchała z uwagą tego, co mówi, by później móc przekazać to Asterii.
A skoro o niej mowa, to Lilou nie czekając na reakcję Hazarda, przytaknęła androidce i bez słowa podeszła pod drzwi łazienki. Odetchnęła głęboko i zaczęła spokojnym, wręcz relaksującym tonem:
- Asterio, wszystko w porządku? - pauza - Przeszliśmy do istotnych informacji i... decyzji... więc muszę Cię na chwilkę pożyczyć, zgoda?
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Pon Gru 17, 2018 6:46 pm
Beznamiętnym wzrokiem obserwował tę jakże wzruszającą scenę gdy androidka próbowała jakoś "pocieszyć" domniemaną halfkę. Robią z tego wielkie halo, co za różnica czy jest tym halfem, czy demonem albo człowiekiem. Nie liczy się pochodzenie, to kim się staniesz zależy tylko i wyłącznie od Twoich własnych wyborów. On był tego najlepszym przykładem - mimo dorastania we wszechobecnej patologii, udało mu się jakoś wyjść na prostą i wiedzie obecnie całkiem znośne życie. Inna sprawa, że najwyraźniej ktoś cały czas wmawiał jej, iż jest kimś innym. Dziwna sprawa.
Gdy zdali sobie sprawę z nieobecności Asterii, Akira dostrzegł kierowane w jego stronę pytające spojrzenie drugiej towarzyszki. Wzruszył tylko ramionami. Co w tym dziwnego, że dziewczyna poszła do łazienki. Może musiała za potrzebą, albo poprawić swój nieskazitelny wydawać się mogło look. Nie mając za bardzo nic do roboty, przysiadł z powrotem przy stole, akurat w momencie gdy robot wypierdzielił się na ziemię. Skwitował to ledwo słyszalnym śmiechem, obserwując z rozbawieniem jak granatowowłosa próbuje pomóc jej wstać. Gdy już androidka doszła do siebie, podzieliła się z nimi kolejnymi informacjami. 20 SO za komplet ciepłych ubrań nie było jakąś wygórowaną ceną. Ponadto mieli otrzymać kwatery mieszalne w kapsułce i 100 JE na start. Porządna organizacja, to mu się podobało. Natomiast co się tyczy sposobów wzbogacania się...
- No właśnie, jak już przy tym jesteśmy, to na czym będzie polegać cała ta operacja? Eksplorujemy planetę ale w jakim celu? Szukamy czegoś konkretnego? Skarbu? Złota? Artefaktów? - świdrował robota wzrokiem, wręcz żądając udzielenia szczegółowych informacji. Ta jednak wstrzymywała się z tym, póki nie staną przed nią w komplecie. Plujka natychmiast ruszyła w stronę łazienki i chwilę później dało się słyszeć jej delikatny i nieco nerwowy głos gdy próbowała przekonać Asterię do wyjścia. Akira westchnął. Przekręcił się na krześle, wyciągnął szyję i krzyknął na tyle głośno, że słychać go było w całym "mieszkaniu"
- Oj, długo jeszcze będziesz okupować ten kibel?! Przechodzimy do konkretów, miło by było gdybyś raczyła do nas wrócić!
Gdy zdali sobie sprawę z nieobecności Asterii, Akira dostrzegł kierowane w jego stronę pytające spojrzenie drugiej towarzyszki. Wzruszył tylko ramionami. Co w tym dziwnego, że dziewczyna poszła do łazienki. Może musiała za potrzebą, albo poprawić swój nieskazitelny wydawać się mogło look. Nie mając za bardzo nic do roboty, przysiadł z powrotem przy stole, akurat w momencie gdy robot wypierdzielił się na ziemię. Skwitował to ledwo słyszalnym śmiechem, obserwując z rozbawieniem jak granatowowłosa próbuje pomóc jej wstać. Gdy już androidka doszła do siebie, podzieliła się z nimi kolejnymi informacjami. 20 SO za komplet ciepłych ubrań nie było jakąś wygórowaną ceną. Ponadto mieli otrzymać kwatery mieszalne w kapsułce i 100 JE na start. Porządna organizacja, to mu się podobało. Natomiast co się tyczy sposobów wzbogacania się...
- No właśnie, jak już przy tym jesteśmy, to na czym będzie polegać cała ta operacja? Eksplorujemy planetę ale w jakim celu? Szukamy czegoś konkretnego? Skarbu? Złota? Artefaktów? - świdrował robota wzrokiem, wręcz żądając udzielenia szczegółowych informacji. Ta jednak wstrzymywała się z tym, póki nie staną przed nią w komplecie. Plujka natychmiast ruszyła w stronę łazienki i chwilę później dało się słyszeć jej delikatny i nieco nerwowy głos gdy próbowała przekonać Asterię do wyjścia. Akira westchnął. Przekręcił się na krześle, wyciągnął szyję i krzyknął na tyle głośno, że słychać go było w całym "mieszkaniu"
- Oj, długo jeszcze będziesz okupować ten kibel?! Przechodzimy do konkretów, miło by było gdybyś raczyła do nas wrócić!
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Wto Gru 18, 2018 10:18 pm
Może i robot nie chciała powiedzieć niczego przykrego, ale jej się udało. Przynajmniej dla Lilou, gdyż Asteria inaczej odebrała zdradzenie jej pochodzenia. Nie było jej przykro. Nie była zła na robota. No, może początkowo, ale teraz złość jej przeszła, a nadeszła panika. Asteria zawsze starała się być opanowana i cwańsza od innych, ale w środku niej znajdował się strach. Pomimo tego, że pozbyła się pierwotnego strachu i znalazła swój cel w życiu to w dalszym ciągu posiadała blizny na psychice. Wydarzenia z przeszłości, próba gwałtu, jej głupota, te wszystkie wydarzenia. Uderzyły w nią z całą mocą. Udawanie twardej sprawdzało się na otwartym terenie, ale nie w tak hermetycznej grupie, na dodatek w zamkniętym terenie. Mogła jeszcze mieć szansę, gdyby wszystko wyszło na powierzchni planety, ale nie w takim miejscu. Zacisnęła dłonie na umywalce i spojrzała w lustro. Widziała w swoim wzroku panikę i krople potu pojawiające się na czole. Nie wiedziała czego może się spodziewać. Jakiej reakcji oczekiwać. Zdołała odejść od stołu odpowiednio szybko, ale nie może wiecznie ukrywać się w toalecie. Walka też nie wchodziła w rachubę. Było dwa do jednego, a na dodatek nie wiedziała dokładnie jakimi umiejętnościami mogą dysponować. Jej umysł pracował na pełnych obrotach, ale wszystko co wymyśliła miało masę dziur i błędów. Była demonem i bała się wykrycia. Zmagała się z tym od dziecka. Uciekała, kryla się, walczyła. Teraz pomimo bycia starszą i doświadczoną w dalszym ciągu miała swoje demony przeszłości. Śmieszne. Demon miał demony. W każdym razie nie wiedziała co ma począć. Ukryła twarz w dłoniach i najchętniej chciałaby znów wrócić do bezpiecznego domu, albo na Namek gdzie mogła się wycofać i zniknąć w tłumie. Z myśli wyrwał ją głos Lilou, która stała pod drzwiami. O mało nie podskoczyła na kiblu, ale z pewnością wzrost zanotowało jej ciśnienie.
- Chwilkę. – powiedziała starając się nadać swojemu głosowi pewny ton, ale nawet największy kretyn po przysłuchaniu się powinien wyczuć w nim drżenie i niepewność. Pomimo tego, że dziewczyna była miła, to już ten Ziemianin okazywał zupełny brak ogłady. Gdyby nie jej aktualny stan to z pewnością, by coś mu odpyskowała, ale teraz nie miała wyjścia. Musiała wyjść i miała nadzieję, że w razie ataku da sobie radę. Wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi łazienki w taki sposób, by w razie natarcia mogła je wykorzystać do odparcia ataku. Następnie powoli wyszła i spojrzała na Lilou z niepewnością. Wyglądała jak małe zastraszone zwierzątko. Na pewno nie ujdzie im uwadze jej nowy wygląd, którego nie potrafiła zmienić w aktualnym stanie. Czarne włosy i szkarłatne oczy. Kolejny dowód, że nie jest normalna i należy się jej obawiać.
- Tak? – zapytała niby spokojnie, choć jej całe ciało było napięte.
OOC:
- Chwilkę. – powiedziała starając się nadać swojemu głosowi pewny ton, ale nawet największy kretyn po przysłuchaniu się powinien wyczuć w nim drżenie i niepewność. Pomimo tego, że dziewczyna była miła, to już ten Ziemianin okazywał zupełny brak ogłady. Gdyby nie jej aktualny stan to z pewnością, by coś mu odpyskowała, ale teraz nie miała wyjścia. Musiała wyjść i miała nadzieję, że w razie ataku da sobie radę. Wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi łazienki w taki sposób, by w razie natarcia mogła je wykorzystać do odparcia ataku. Następnie powoli wyszła i spojrzała na Lilou z niepewnością. Wyglądała jak małe zastraszone zwierzątko. Na pewno nie ujdzie im uwadze jej nowy wygląd, którego nie potrafiła zmienić w aktualnym stanie. Czarne włosy i szkarłatne oczy. Kolejny dowód, że nie jest normalna i należy się jej obawiać.
- Tak? – zapytała niby spokojnie, choć jej całe ciało było napięte.
OOC:
- Nowy kolor włosów i oczu, obrazek poglądowy:
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Nie Gru 23, 2018 12:14 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
- Szukamy wszelkich metod wzbogacenia się. Skarby, złoto, artefakty to dobry przykład, jeśli zamierzamy eksplorować potencjalne siedliska dawnych cywilizacji. Główną ideą łuskowego szlaku są podwaliny na potencjalny zysk. Dla was, jak i dla potencjalnych konsumentów... - Stuknęła w słuchawkę, gdy zerojedynkowy kod przeleciał przez źrenice.
- Model biznesowy to podstawa, nikt nie wodzi kogokolwiek za rączkę, ale daje predyspozycje do zostania wartościowym członkiem galaktyki. Upubliczniono jeszcze godzinę temu dane, że jedna z drużyn postanowiła założyć firmę wydobywczą lodu w OXO393. Co więcej zainwestowali już w metody transportu tegoż towaru do Galaktyki Północnej. Z pewnością znajdzie się na to popyt, a zastosowań dla tak czystych brył lodu jest mnóstwo! -
Lilou najwyraźniej znalazła Asterie, a więc robot musiał na to stosownie zareagować. Maszyna zaszła wpierw do mniemaną saiyankę, a następnie z wielkim zastanowieniem przyjrzała się nowej osobie. Dziwne mruczenie wydobyło się z rozklekotanej kobiety, aż w jeszcze większym zastanowieniu musiała pomasować własną bródkę.
- Kim Pani jest? -
wygląd Asterii zupełnie nie zgadzał się z poprzednią wizualizacją w bazie danych.
- Pomyliła Pani łazienki, czy podsłuchujemy? To prywatna kwatera, proszę natychmiast wyjść -
wskazała na drzwi, ale dłonią uderzyła w twarz Lilou przez nieuwagę.
- Naruszyła Pani protokoły bezpieczeństwa, drużyny przed pierwszym lotem mają absolutny zakaz kontaktu w zakresie sześciu zmysłów, Proszę iść ze mną, muszę wyegzekwować czynności na tego typu okoliczności -
po czym chwyciła Asterie za rękę, nie była to prośba, a wyraźna groźba. Zamierzała wyprowadzić ją z pokoju.
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
- Szukamy wszelkich metod wzbogacenia się. Skarby, złoto, artefakty to dobry przykład, jeśli zamierzamy eksplorować potencjalne siedliska dawnych cywilizacji. Główną ideą łuskowego szlaku są podwaliny na potencjalny zysk. Dla was, jak i dla potencjalnych konsumentów... - Stuknęła w słuchawkę, gdy zerojedynkowy kod przeleciał przez źrenice.
- Model biznesowy to podstawa, nikt nie wodzi kogokolwiek za rączkę, ale daje predyspozycje do zostania wartościowym członkiem galaktyki. Upubliczniono jeszcze godzinę temu dane, że jedna z drużyn postanowiła założyć firmę wydobywczą lodu w OXO393. Co więcej zainwestowali już w metody transportu tegoż towaru do Galaktyki Północnej. Z pewnością znajdzie się na to popyt, a zastosowań dla tak czystych brył lodu jest mnóstwo! -
Lilou najwyraźniej znalazła Asterie, a więc robot musiał na to stosownie zareagować. Maszyna zaszła wpierw do mniemaną saiyankę, a następnie z wielkim zastanowieniem przyjrzała się nowej osobie. Dziwne mruczenie wydobyło się z rozklekotanej kobiety, aż w jeszcze większym zastanowieniu musiała pomasować własną bródkę.
- Kim Pani jest? -
wygląd Asterii zupełnie nie zgadzał się z poprzednią wizualizacją w bazie danych.
- Pomyliła Pani łazienki, czy podsłuchujemy? To prywatna kwatera, proszę natychmiast wyjść -
wskazała na drzwi, ale dłonią uderzyła w twarz Lilou przez nieuwagę.
- Naruszyła Pani protokoły bezpieczeństwa, drużyny przed pierwszym lotem mają absolutny zakaz kontaktu w zakresie sześciu zmysłów, Proszę iść ze mną, muszę wyegzekwować czynności na tego typu okoliczności -
po czym chwyciła Asterie za rękę, nie była to prośba, a wyraźna groźba. Zamierzała wyprowadzić ją z pokoju.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Wto Gru 25, 2018 11:09 pm
Wyjście z toalety w takim stanie w jakim aktualnie się znajdowała, było dla niej niezmiernie ciężkim wyzwaniem, więc należałoby ją pochwalić za ten akt odwagi. Pewnie nikt go nie doceni, ale może to zbudować pewne podwaliny na przyszłość. Na razie jednak była niepewna wszystkiego i wolała nie ryzykować. Maska pewności siebie runęła i na powrót była tą samą małą, przestraszoną dziewczynką, która musi uciekać z mamą z powodu ich odmienności. Jej jedynym grzechem było to, że urodziła się w tej rasie, lecz dla niektórych był już to powód, aby na nią zapolować i sprzedać z zyskiem. Pomimo tego, że ten proceder nie był tak potężny jak setki lat temu, to w dalszym ciągu nie należało ufać innym rasom. Kto wie jakie mają plany, a demony były popularne jak i inne rasy. Asteria zaś dzięki swoim zdolnościom nie musiała się obawiać pierwszego kontaktu, ale aktualnie jej cała przykrywka została rozwalona przez jednego durnego androida. Było to tak irytujące, że na moment mogła zapomnieć o całym swoim zdenerwowaniu i panice. Jednakże to wszystko wróciło chwila moment, gdy tylko opuściła bezpieczną przystań i znalazła się w polu rażenia. Spojrzała na Lilou gotowa do jakiejkolwiek akcji zaczepnej, ale zupełnie nie spodziewała się ataku ze strony androida. Zgłupiała na dobrą chwilę przez co nie odpowiedziała na pytania, a oprzytomniała dopiero w momencie, kiedy robot złapał ją brutalnie za rękę i zagroził. Wspomnienia uderzyły w zszokowaną kobietę niczym fala tsunami. Znów poczuła się młodą dziewczyną, która zaraz może zostać zgwałcona. Znów widziała tego śmierdziela. Jej aura otoczyła jej ciało bezwiednie. Nie chciała dać mu tej satysfakcji. Musiała jakoś z tego wybrnąć.
- Zostaw mnie. Nie dotykaj mnie. Puść mnie! – krzyknęła i uderzyła swoją energią, a może dziką magią w androida. Chciała ją odepchnąć, ale w tym momencie nie kontrolowała się. Zadziałał jej instynkt. Zupełnie jak u malutkiego demona. Aktualnie była w taki stanie. Czuła się jak zastraszona dziewczyna, która zderzyła się z brutalnym światem. Przeszłość wróciła po nią.
Occ:
Atak paniki i próba odepchnięcia androida. Czysto fabularnie. Decyduj jak uważasz Vvi
- Zostaw mnie. Nie dotykaj mnie. Puść mnie! – krzyknęła i uderzyła swoją energią, a może dziką magią w androida. Chciała ją odepchnąć, ale w tym momencie nie kontrolowała się. Zadziałał jej instynkt. Zupełnie jak u malutkiego demona. Aktualnie była w taki stanie. Czuła się jak zastraszona dziewczyna, która zderzyła się z brutalnym światem. Przeszłość wróciła po nią.
Occ:
Atak paniki i próba odepchnięcia androida. Czysto fabularnie. Decyduj jak uważasz Vvi
- Wygląd aury:
- Emi
- Liczba postów : 96
Data rejestracji : 06/07/2018
Skąd : Lublin
Identification Number
HP:
(1800/1800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Sob Gru 29, 2018 1:04 pm
Lilou posłała Akirze pogardliwe spojrzenie, usłyszawszy jego tekst o "okupowaniu kibla". Westchnęła ciężko i pokręciła lekko głową jakby do siebie, on nie miał tego zauważyć. "Co za typ", pomyślała. Za chwilę jednak usłyszała cichy głos Asterii, który - nie dało się ukryć - trząsł się w nerwach. Zmarszczyła brwi. Myślała, co takiego zaniepokoiło dziewczynę. Pierwsze co przyszło jej na myśl - czyżby nie była świadoma swojej rasy tak samo jak Lilou? Nie, to głupie. Mało prawdopodobne. Druga myśl - a może jest jej świadoma i tego się wstydzi? Lilou nie znalazła jednak żadnego realnego powodu do wstydu z powodu bycia demonem. Wiedziała o nich zbyt mało, właściwie nic. Szukała w myślach potwierdzenia tej tezy, lecz jej dywagacje nie trwały długo. Zaraz z łazienki wyłoniła się Asteria. Tyle że... Nie wyglądała normalnie.
Światło pochodzące z pomieszczenia, z którego wychodziła demonica, oświetliło twarz Lilou, która ze zdziwieniem przyglądała się Asterii. Stała tak bez słowa, póki niezręcznej ciszy nie przerwał android.
- Kim Pani jest? - usłyszała jeszcze za swoimi plecami, po czym androidka przeszła tuż obok niej. Już otworzyła buzię by zaprotestować, ale ich przewodnik ciągnęła dalej: - Pomyliła Pani łazienki, czy podsłuchujemy? To prywatna kwatera, proszę natychmiast wyjść - w tym momencie machnęła ręką w kierunku drzwi, uderzając Lilou w twarz.
Saiyanka poczerwieniała od uderzenia, ale też złości. O ile zniosła pomylenie jej rasy i uszczypliwe przezwiska, to teraz gotowała się cała w środku. Zacisnęła lewą dłoń w pięść. Jednak Soka kontynuowała swój teatrzyk.
- Naruszyła Pani protokoły bezpieczeństwa, drużyny przed pierwszym lotem mają absolutny zakaz kontaktu w zakresie sześciu zmysłów, Proszę iść ze mną, muszę wyegzekwować czynności na tego typu okoliczności - po czym chwyciła Asterię i próbowała wyprowadzić ją z bazy.
- Zostaw mnie. Nie dotykaj mnie. Puść mnie! - demonica wyglądała, jakby miała atak paniki i chcąc lub nie, wytworzyła falę uderzeniową za pomocą energii, która odepchnęła androidkę. Prosto na zapartą o ścianę Lilou.
Ta chwyciła Sokę za rękę stanowczo i wykręciła ją na plecy androidki, drugą dłonią przytrzymując jej głowę. Androidka stała tak pochylona przed dziewczyną, była chwilowo unieruchomiona, ponieważ Lilou dociskała założoną jej "dźwignię" do swojego i jej ciała jednocześnie. Spojrzała gniewnie na przewodniczkę.
- Ty durny, tępy robocie - syknęła, popychając ciężarem swojego ciała Sokę by obie mogły podejść do przerażonej Asterii - To ta sama osoba. Nie masz funkcji rozpoznawania głosu? Nawet tego Ci oszczędzili, nie licząc już braku obycia z istotami żywymi i łączenia faktów, jakiejkolwiek logiki! Do cholery, jesteś maszyną, wszystko co robisz powinno być logiczne!
Wypuściła powietrze nosem i puściła Sokę, odpychając ją od siebie, jakby się jej brzydziła. Przeszywała ją spojrzeniem i mruknęła pod nosem:
- Zabierzmy się już za konkrety, bo nie ścierpię dłużej Twojej niezdarności. Lodowa planeta. Przydaj się do czegoś i załatw nam te ubrania, prowiant, wszystko. JASNE? - podniosła głos w ostatnim zdaniu, jakby wierzyła że mocniej dotrze to do łba androida. Rozejrzała się po pozostałych, oczekując na słowo sprzeciwu lub zgody - Wszystkim pasuje? Miejmy to już za sobą.
Światło pochodzące z pomieszczenia, z którego wychodziła demonica, oświetliło twarz Lilou, która ze zdziwieniem przyglądała się Asterii. Stała tak bez słowa, póki niezręcznej ciszy nie przerwał android.
- Kim Pani jest? - usłyszała jeszcze za swoimi plecami, po czym androidka przeszła tuż obok niej. Już otworzyła buzię by zaprotestować, ale ich przewodnik ciągnęła dalej: - Pomyliła Pani łazienki, czy podsłuchujemy? To prywatna kwatera, proszę natychmiast wyjść - w tym momencie machnęła ręką w kierunku drzwi, uderzając Lilou w twarz.
Saiyanka poczerwieniała od uderzenia, ale też złości. O ile zniosła pomylenie jej rasy i uszczypliwe przezwiska, to teraz gotowała się cała w środku. Zacisnęła lewą dłoń w pięść. Jednak Soka kontynuowała swój teatrzyk.
- Naruszyła Pani protokoły bezpieczeństwa, drużyny przed pierwszym lotem mają absolutny zakaz kontaktu w zakresie sześciu zmysłów, Proszę iść ze mną, muszę wyegzekwować czynności na tego typu okoliczności - po czym chwyciła Asterię i próbowała wyprowadzić ją z bazy.
- Zostaw mnie. Nie dotykaj mnie. Puść mnie! - demonica wyglądała, jakby miała atak paniki i chcąc lub nie, wytworzyła falę uderzeniową za pomocą energii, która odepchnęła androidkę. Prosto na zapartą o ścianę Lilou.
Ta chwyciła Sokę za rękę stanowczo i wykręciła ją na plecy androidki, drugą dłonią przytrzymując jej głowę. Androidka stała tak pochylona przed dziewczyną, była chwilowo unieruchomiona, ponieważ Lilou dociskała założoną jej "dźwignię" do swojego i jej ciała jednocześnie. Spojrzała gniewnie na przewodniczkę.
- Ty durny, tępy robocie - syknęła, popychając ciężarem swojego ciała Sokę by obie mogły podejść do przerażonej Asterii - To ta sama osoba. Nie masz funkcji rozpoznawania głosu? Nawet tego Ci oszczędzili, nie licząc już braku obycia z istotami żywymi i łączenia faktów, jakiejkolwiek logiki! Do cholery, jesteś maszyną, wszystko co robisz powinno być logiczne!
Wypuściła powietrze nosem i puściła Sokę, odpychając ją od siebie, jakby się jej brzydziła. Przeszywała ją spojrzeniem i mruknęła pod nosem:
- Zabierzmy się już za konkrety, bo nie ścierpię dłużej Twojej niezdarności. Lodowa planeta. Przydaj się do czegoś i załatw nam te ubrania, prowiant, wszystko. JASNE? - podniosła głos w ostatnim zdaniu, jakby wierzyła że mocniej dotrze to do łba androida. Rozejrzała się po pozostałych, oczekując na słowo sprzeciwu lub zgody - Wszystkim pasuje? Miejmy to już za sobą.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Nie Gru 30, 2018 10:25 pm
- Noo nareszcie, nasza księżniczka raczyła opuścić swoją komn... - Akira miał "ukąsić" kolejną zgryźliwą uwagą, lecz przerwał w połowie, gdy dostrzegł kto wyszedł z łazienki. Z całą pewnością nie była to osoba wyglądająca jak Asteria. Przypatrywał się jej z lekkim niepokojem. Co jest grane? Czarne włosy, oczy o barwie purpury - gdzie te krwistoczerwona grzywka, gdzie złotawe spojrzenie? Wszyscy wpatrywali się w nieznajomą, która spytała niewinnie o co chodzi. Głos należał co prawda do ich kompanki, lecz przecież łatwo takie rzeczy podrobić. Dlatego zupełnie nie dziwił się reakcji androida, który natychmiast zabrał się za "wyegzekwowanie czynności". Soka chwyciła czarnowłosą za rękę z zamiarem natychmiastowego wyprowadzenia jej z pomieszczenia. Rozpętała się krótka szamotanina, w wyniku której domniemana "Asteria" wypuściła ze swojego ciała gwałtowny podmuch energii, który odsunął robota prosto na ścianę, przy której znajdowała się już druga z dziewczyn. Plujka, działając najwyraźniej pod wpływem emocji, chwyciła biedną Sokę, wykręcając jej rękę i racząc ją wykładem na temat obycia z żywymi istotami. Akira pokręcił zrezygnowany głową. Co on ma z tymi kobitami? Nie minęło 15 minut, a jedna wpadła w histerię, podczas gdy druga, kierując się najwyraźniej solidarnością jajników rzuciła się wściekła na jej "oprawcę". Podniósł z krzesła swoje cztery litery i ruszył w stronę korytarza przy łazience. Czas wkroczyć do akcji.
- Uspokójcie się, obydwie - rzucił, przechodząc obok dziewczyn i zaglądając do łazienki. Obszedł pomieszczenie trzy razy, szukając jakichś śladów świadczących o obecności osób trzecich, lub jakiejś szamotaniny wynikiem której ktoś mógłby dokonać zamiany Asterii na szpiega. Nic takiego jednak nie odnalazł, więc wrócił do przedpokoju, zabierając jeszcze z jednej z szafek małe lusterko. Stanął przed halfką, która nadal trzymała Sokę w uścisku. Spojrzał na nią z góry.
- Nie oczekuj od niej jakichkolwiek ludzkich uczuć typu empatii. To tylko zaprogramowany robot, który reaguje w konkretny sposób na daną sytuację. Wcale mu się nie dziwię, wykrył możliwość pojawienia się szpiega. Co z tego, że mówi głosem Asterii, Ty nie potrafiłabyś go podrobić? Musimy brać pod uwagę wszystkie scenariusze, włącznie z faktyczną podmianą na szpiega. Na szczęście jest sposób by to ustalić...
Odwrócił się w kierunku czarnowłosej. Ostrożnie pochylił się nad nią i delikatnie chwycił ją rękoma za ramiona. Nigdy nie radził sobie zbyt dobrze w tego typu sytuacjach, jednak teraz ważne było by uspokoić dziewczynę i spróbować ustalić jej tożsamość. Na udawanie miłego i ciepłego było pewnie trochę za późno, jednak sytuacja wymagała takiego a nie innego podejścia.
- Spokojnie Asterio. Sytuacja trochę wymknęła się z pod kontroli, ale nikt Cie nie wini, to zwykłe nieporozumienie. Wyjaśnij nam jednak jedną kwestię - podniósł zabrane wcześniej z łazienki lusterko i zatrzymał je na wysokości twarzy brunetki - skąd u Ciebie ta nagła zmiana wyglądu?
Domyślał się odpowiedzi - to zapewne jedna z jej demonicznych zdolności. Dlaczego użyła jej akurat w tym momencie? Przypadek czy celowe działanie?
- Uspokójcie się, obydwie - rzucił, przechodząc obok dziewczyn i zaglądając do łazienki. Obszedł pomieszczenie trzy razy, szukając jakichś śladów świadczących o obecności osób trzecich, lub jakiejś szamotaniny wynikiem której ktoś mógłby dokonać zamiany Asterii na szpiega. Nic takiego jednak nie odnalazł, więc wrócił do przedpokoju, zabierając jeszcze z jednej z szafek małe lusterko. Stanął przed halfką, która nadal trzymała Sokę w uścisku. Spojrzał na nią z góry.
- Nie oczekuj od niej jakichkolwiek ludzkich uczuć typu empatii. To tylko zaprogramowany robot, który reaguje w konkretny sposób na daną sytuację. Wcale mu się nie dziwię, wykrył możliwość pojawienia się szpiega. Co z tego, że mówi głosem Asterii, Ty nie potrafiłabyś go podrobić? Musimy brać pod uwagę wszystkie scenariusze, włącznie z faktyczną podmianą na szpiega. Na szczęście jest sposób by to ustalić...
Odwrócił się w kierunku czarnowłosej. Ostrożnie pochylił się nad nią i delikatnie chwycił ją rękoma za ramiona. Nigdy nie radził sobie zbyt dobrze w tego typu sytuacjach, jednak teraz ważne było by uspokoić dziewczynę i spróbować ustalić jej tożsamość. Na udawanie miłego i ciepłego było pewnie trochę za późno, jednak sytuacja wymagała takiego a nie innego podejścia.
- Spokojnie Asterio. Sytuacja trochę wymknęła się z pod kontroli, ale nikt Cie nie wini, to zwykłe nieporozumienie. Wyjaśnij nam jednak jedną kwestię - podniósł zabrane wcześniej z łazienki lusterko i zatrzymał je na wysokości twarzy brunetki - skąd u Ciebie ta nagła zmiana wyglądu?
Domyślał się odpowiedzi - to zapewne jedna z jej demonicznych zdolności. Dlaczego użyła jej akurat w tym momencie? Przypadek czy celowe działanie?
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Nie Gru 30, 2018 11:06 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
- Dlaczego jesteś taka nie miła!? - szamotała się próbując wyrwać z potężnego uścisku rozwścieczonej Lilou, o dziwo robot nie stanowił nawet największego wyzwania w kwestiach siłowych, ale coś ruszyło biedną Soke do podjęcia jeszcze drastycznych czynów... które nigdy nie nadeszły.
- Trzymam się tylko wytycznych, staram się jak mogę! - jęknęła, ale gdy została puszczona to zdruzgotana siedziała przez dłuższą chwile, nim się wtrącił Hazard do sytuacji. Na moment się uspokoiła, ale gdy pierwsze słowa dotyczyły braku oczekiwania na jakąkolwiek empatie nagle coś w maszynie wybuchło. Tępa, durna, nielogiczna, bez empatii, no i niezdarna, lista powoli się wydłużała, jakby gdzieś to znała. Szkoda, że cała drużyna o tym nie miała bladego pojęcia, ale na pewno dostrzegli załamaną mimikę pod pokrywą sztywnych włókien węglowych twarzy.
- Wszystko rozumiem, to jest w moim imieniu! Czemu wszyscy muszą być tacy podli!? Wuaaaah~ - nie dało się dostrzec łez, ale zasłaniając ręką wzrok, wybiegła w stronę włazu wyjściowego, wstukała sekwencje i wybiegła na korytarz. Przez parę sekund dało się słyszeć udawany płacz z korytarza, ale nagle zakończył się głośnym metalicznym łomotem, potencjalnie gdy dwa metalowe obiekty ze znaczną siłą wpadną na siebie. Soka leżała w bezruchu na korytarzu brzuchem do góry, a na jednej ze ścian pojawił się pełen odcisk jej ciała. Ktokolwiek by wyszedł na korytarz, prędko by zrozumiał, że jest niesamowicie cichy. Pozostałe kwatery były szczelnie zamknięte, a sam korytarz donikąd nie prowadził bez odpowiedniego klucza dostępu. Echo rozbrzmiewało z każdym dostatecznie wyraźnym odgłosem, jakby korytarz, a raczej wszystkie kwatery były wytłumione i wyciszone.
Miejsce: Kwatera mieszkalna #69 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
- Dlaczego jesteś taka nie miła!? - szamotała się próbując wyrwać z potężnego uścisku rozwścieczonej Lilou, o dziwo robot nie stanowił nawet największego wyzwania w kwestiach siłowych, ale coś ruszyło biedną Soke do podjęcia jeszcze drastycznych czynów... które nigdy nie nadeszły.
- Trzymam się tylko wytycznych, staram się jak mogę! - jęknęła, ale gdy została puszczona to zdruzgotana siedziała przez dłuższą chwile, nim się wtrącił Hazard do sytuacji. Na moment się uspokoiła, ale gdy pierwsze słowa dotyczyły braku oczekiwania na jakąkolwiek empatie nagle coś w maszynie wybuchło. Tępa, durna, nielogiczna, bez empatii, no i niezdarna, lista powoli się wydłużała, jakby gdzieś to znała. Szkoda, że cała drużyna o tym nie miała bladego pojęcia, ale na pewno dostrzegli załamaną mimikę pod pokrywą sztywnych włókien węglowych twarzy.
- Wszystko rozumiem, to jest w moim imieniu! Czemu wszyscy muszą być tacy podli!? Wuaaaah~ - nie dało się dostrzec łez, ale zasłaniając ręką wzrok, wybiegła w stronę włazu wyjściowego, wstukała sekwencje i wybiegła na korytarz. Przez parę sekund dało się słyszeć udawany płacz z korytarza, ale nagle zakończył się głośnym metalicznym łomotem, potencjalnie gdy dwa metalowe obiekty ze znaczną siłą wpadną na siebie. Soka leżała w bezruchu na korytarzu brzuchem do góry, a na jednej ze ścian pojawił się pełen odcisk jej ciała. Ktokolwiek by wyszedł na korytarz, prędko by zrozumiał, że jest niesamowicie cichy. Pozostałe kwatery były szczelnie zamknięte, a sam korytarz donikąd nie prowadził bez odpowiedniego klucza dostępu. Echo rozbrzmiewało z każdym dostatecznie wyraźnym odgłosem, jakby korytarz, a raczej wszystkie kwatery były wytłumione i wyciszone.
- Emi
- Liczba postów : 96
Data rejestracji : 06/07/2018
Skąd : Lublin
Identification Number
HP:
(1800/1800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Pon Gru 31, 2018 1:24 pm
Gdy Lilou już puściła z uchwytu Sokę, skrzyżowała przedramiona na klatce piersiowej patrząc na Akirę, po czym przymknęła powieki i z kpiącym uśmieszkiem na ustach burknęła ironicznie:
- No jasne, w końcu to banalne, nieprawdaż? - otworzyła oczy i patrząc znów na niego wzruszyła ramionami, a uśmiech z jej twarzy znikł całkowicie. Dodała spokojnym tonem: - Saiyanie podczas przemiany są w stanie zmienić tak samo kolor włosów, oczu, a nawet wygląd swojej postury. Nie znam się na demonach, ale Saiyanie to z pewnością nie jedyna rasa w galaktyce, która ma w zanadrzu coś takiego. Ja - pauza - Jestem pewna.
Za moment w histerię wpadła androidka. Gdy usłyszała, że jest niemiła, natychmiast otworzyła usta by zaprotestować, jednak ponownie odezwała się Soka, a zaraz Akira. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, androidka wybiegła z pokoju jak mała, zakrzyczana dziewczynka i Saiyanka tylko odprowadziła ją wzrokiem. Następnie wszyscy usłyszeli płacz i wielki huk, jakby zamykających się drzwi, a potem... Cisza. Czuła jak wszystko się w niej gotowało, nie znosiła takich sytuacji. Tracili czas, nic jeszcze nie ustalili, a na domiar złego trafił im się kapryśny robot, na którym między innymi mają polegać podczas swojej wyprawy. W dodatku wyszła na swego rodzaju oprawcę. "Co za...", odezwała się w myśli do siebie i dokończyła wulgarnie tę wypowiedź. By nie wybuchnąć za chwilę niczym wulkan, zacisnęła pięści i zęby tak, że pokazały się jej kości policzkowe. Spojrzała na pozostałą dwójkę. Rozluźniła dłonie i wzięła cichy, głęboki oddech. Bez słowa odwróciła się i powolnym krokiem odeszła w stronę kuchni.
- Daj znać, kiedy już ustalisz, czy Asteria to Asteria - rzuciła chłodno.
Opadła na krzesło w typowo męskim rozkroku i chwyciła za wcześniej wyjęty z lodówki sok, piła prosto z kartonu jakby była mocno spragniona. Zaraz podniosła nogi i ułożyła je sobie na drugim krześle, Oparła głowę o krzesło i czekała. Popijając od czasu do czasu swój sok.
- No jasne, w końcu to banalne, nieprawdaż? - otworzyła oczy i patrząc znów na niego wzruszyła ramionami, a uśmiech z jej twarzy znikł całkowicie. Dodała spokojnym tonem: - Saiyanie podczas przemiany są w stanie zmienić tak samo kolor włosów, oczu, a nawet wygląd swojej postury. Nie znam się na demonach, ale Saiyanie to z pewnością nie jedyna rasa w galaktyce, która ma w zanadrzu coś takiego. Ja - pauza - Jestem pewna.
Za moment w histerię wpadła androidka. Gdy usłyszała, że jest niemiła, natychmiast otworzyła usta by zaprotestować, jednak ponownie odezwała się Soka, a zaraz Akira. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, androidka wybiegła z pokoju jak mała, zakrzyczana dziewczynka i Saiyanka tylko odprowadziła ją wzrokiem. Następnie wszyscy usłyszeli płacz i wielki huk, jakby zamykających się drzwi, a potem... Cisza. Czuła jak wszystko się w niej gotowało, nie znosiła takich sytuacji. Tracili czas, nic jeszcze nie ustalili, a na domiar złego trafił im się kapryśny robot, na którym między innymi mają polegać podczas swojej wyprawy. W dodatku wyszła na swego rodzaju oprawcę. "Co za...", odezwała się w myśli do siebie i dokończyła wulgarnie tę wypowiedź. By nie wybuchnąć za chwilę niczym wulkan, zacisnęła pięści i zęby tak, że pokazały się jej kości policzkowe. Spojrzała na pozostałą dwójkę. Rozluźniła dłonie i wzięła cichy, głęboki oddech. Bez słowa odwróciła się i powolnym krokiem odeszła w stronę kuchni.
- Daj znać, kiedy już ustalisz, czy Asteria to Asteria - rzuciła chłodno.
Opadła na krzesło w typowo męskim rozkroku i chwyciła za wcześniej wyjęty z lodówki sok, piła prosto z kartonu jakby była mocno spragniona. Zaraz podniosła nogi i ułożyła je sobie na drugim krześle, Oparła głowę o krzesło i czekała. Popijając od czasu do czasu swój sok.
- RazielSuccub Admin
- Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013
Skąd : Rzeszów
Identification Number
HP:
(750/750)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Sro Sty 02, 2019 11:37 pm
Asteria była aktualnie w takim stanie, że trzeba było się z nią obchodzić jak z przerażonym kociakiem w składzie porcelany, który dziwnym trafem jest podłączony do bomby. Jeden nieostrożny ruch i cała konstrukcja pieprznie jak domek z kart. Jej aktualny stan emocjonalny nie pozwalał na zbyt ekstrawaganckie ruchy w stosunku do jej przerażonej osoby. Dlatego też jej współpracownicy musieli wykazać się niezwykłym polotem jeśli nie chcieli doprowadzić do czegoś złego. Niestety, ale android nie wiedział tego i działał zgodnie z procedurami. A że trafiła jak trafiła to wszystko potoczyło się w niezbyt przyjemnym kierunku. Asterię zdziwiło zachowanie Lilou, która stanęła po jej stronie obezwładniając androida i pozwalając kruczowłosej na wycofanie się pod ścianę.
Panna Nikos olbrzymimi oczami obserwowała tą scenę, równocześnie masując miejsce gdzie została złapana przez mechaniczne ramię. W dalszym ciągu była przestraszona całą sytuacją i obserwowała zachowanie Saiyanki oraz Ziemianina. Już widziała, że nie obawiali się skrzywdzić kogoś innego i kto wie czy nie zrobią tego samego jej. Aktualnie Lilou nie przypominała tej grzecznej dziewczyny, którą poznała Asteria. Zupełnie jakby zamieniły się osobowościami. Nikos oddychała głęboko starając się uspokoić co po trochu się jej udawało, a wtapianie w ścianę pomagało na zniknięcie z widoku. Przynajmniej nikt nie wbije jej noża w plecy, albo złapie za gardło od tyłu.
Jednakże całe to zamieszanie nie mogło się zakończyć, gdyż wreszcie Ziemianin się obudził i dorzucił swoje trzy grosze. Spowodował załamanie się ich androidki i szybki wypad za drzwi. Coś huknęło, ale z tego co Asteria wnioskowała wyjście było otwarte. To mogła być jej szansa na bezpieczne wycofanie się. Jednakże zanim wykonała jakikolwiek ruch to jej skromna osoba znów stała się centrum zainteresowania. Akira ruszył do szukania wskazówek świadczących, że demonica to demonica, a nie jakiś podstawiony przez wrogi zespół szpieg. Asteria patrzyła na to co robi Ziemianin lecz nic nie powiedziała. Już miała przedsmak braku zaufania, gdyż nikt nawet nie zainteresował się nią i nie zapytał wprost. Stwierdzili, że musiało do czegoś dojść. Spuściła nos na kwintę i bezwładnie osunęła się na podłogę. Siedziała teraz i wbijała wzrok z parkiet. Zdenerwowanie powoli opuszczało jej ciało i pojawiła się rezygnacja. Doskonale wiedziała, że w aktualnym stanie nie ma szans w walce. Znała swoje możliwości, a także słabości. Borykała się z tym i choć potrafiła ukrywać, to jednak teraz padła ofiarą własnej przeszłości. Odcięła się od otoczenia i zatopiła w swoich myślach, więc kiedy poczuła dotyk na swoich ramionach to prawie podskoczyła. Dobrze jednak, że pozostała w pozycji siedzącej. Szczególnie dla zębów Akiry, który pochylał się nad nią. Popatrzyła na niego.
Słuchała jego słów i choć chciała w to wierzyć to coś w jej wnętrzu mówiło, aby nie dać się nabrać. Oni wszyscy kłamali. Zawsze kłamali. Matka jej to mówiła, a ona nie wierzyła.
- Huh? – rzuciła nie wiedząc zbytnio co mu odpowiedzieć? Ma mu opisać całą zawiłość jej zdolności, które ma od urodzenia? Czy zwyczajnie uśmiechnąć się jak słodka idiotka i stwierdzić, że nie ma zielonego pojęcia co też właśnie się tu stało. Czy on naprawdę uważał, że ona chciała tej sytuacji? Że nie zdaje sobie z niczego sprawy? Chciała powiedzieć, że nie ma pojęcia i żeby zostawił ją w spokoju, ale coś w spojrzeniu mężczyzny kazało jej zachować twarz. Patrzył na nią z góry. Przesłuchiwał. Jak zwykłego przestępcę. Może i nim była dla świata. Jednakże był też inny głos. Głos, który kazał jej spojrzeć na całą sytuację z innej perspektywy. Lilou ją obroniła. Akira grzecznie pytał. Nie krzyczeli. Nie atakowali. Chcieli tylko wiedzieć. Też chciała wiedzieć. Pragnęła wiedzy o świecie i wolności.
- Zazwyczaj to kontroluję. – powiedziała cicho, lecz wystarczająco wyraźnie, aby ją zrozumiał. – Emocje mają duży wpływ na to, a tych doświadczyłam za wiele. Nie jestem żadnym szpiegiem, a poza tym szpieg nie zachowywałby się w taki sposób. Przybierać godną pożałowania kreację? Wolne sobie. – powiedziała kobieta i ponownie spojrzała w dół. Naprawdę chciała dobrze.
- Poza tym wiem co sobie już o mnie myślicie. - dodała po chwili ciszy. - Potwór. Bestia. Łatwa kasa. Zdzira. Tak nas nazywacie. Tacy jesteście. - może i oni tacy nie byli, ale Asteria doskonale pamiętała swoje dzieciństwo i nie spotkała się wtedy z tolerancją. Praktycznie rzadko do niej dochodziło, kiedy dowiadywali się o jej pochodzeniu. A było coś w tym złego? Dla innych ras chyba tak.
Panna Nikos olbrzymimi oczami obserwowała tą scenę, równocześnie masując miejsce gdzie została złapana przez mechaniczne ramię. W dalszym ciągu była przestraszona całą sytuacją i obserwowała zachowanie Saiyanki oraz Ziemianina. Już widziała, że nie obawiali się skrzywdzić kogoś innego i kto wie czy nie zrobią tego samego jej. Aktualnie Lilou nie przypominała tej grzecznej dziewczyny, którą poznała Asteria. Zupełnie jakby zamieniły się osobowościami. Nikos oddychała głęboko starając się uspokoić co po trochu się jej udawało, a wtapianie w ścianę pomagało na zniknięcie z widoku. Przynajmniej nikt nie wbije jej noża w plecy, albo złapie za gardło od tyłu.
Jednakże całe to zamieszanie nie mogło się zakończyć, gdyż wreszcie Ziemianin się obudził i dorzucił swoje trzy grosze. Spowodował załamanie się ich androidki i szybki wypad za drzwi. Coś huknęło, ale z tego co Asteria wnioskowała wyjście było otwarte. To mogła być jej szansa na bezpieczne wycofanie się. Jednakże zanim wykonała jakikolwiek ruch to jej skromna osoba znów stała się centrum zainteresowania. Akira ruszył do szukania wskazówek świadczących, że demonica to demonica, a nie jakiś podstawiony przez wrogi zespół szpieg. Asteria patrzyła na to co robi Ziemianin lecz nic nie powiedziała. Już miała przedsmak braku zaufania, gdyż nikt nawet nie zainteresował się nią i nie zapytał wprost. Stwierdzili, że musiało do czegoś dojść. Spuściła nos na kwintę i bezwładnie osunęła się na podłogę. Siedziała teraz i wbijała wzrok z parkiet. Zdenerwowanie powoli opuszczało jej ciało i pojawiła się rezygnacja. Doskonale wiedziała, że w aktualnym stanie nie ma szans w walce. Znała swoje możliwości, a także słabości. Borykała się z tym i choć potrafiła ukrywać, to jednak teraz padła ofiarą własnej przeszłości. Odcięła się od otoczenia i zatopiła w swoich myślach, więc kiedy poczuła dotyk na swoich ramionach to prawie podskoczyła. Dobrze jednak, że pozostała w pozycji siedzącej. Szczególnie dla zębów Akiry, który pochylał się nad nią. Popatrzyła na niego.
Słuchała jego słów i choć chciała w to wierzyć to coś w jej wnętrzu mówiło, aby nie dać się nabrać. Oni wszyscy kłamali. Zawsze kłamali. Matka jej to mówiła, a ona nie wierzyła.
- Huh? – rzuciła nie wiedząc zbytnio co mu odpowiedzieć? Ma mu opisać całą zawiłość jej zdolności, które ma od urodzenia? Czy zwyczajnie uśmiechnąć się jak słodka idiotka i stwierdzić, że nie ma zielonego pojęcia co też właśnie się tu stało. Czy on naprawdę uważał, że ona chciała tej sytuacji? Że nie zdaje sobie z niczego sprawy? Chciała powiedzieć, że nie ma pojęcia i żeby zostawił ją w spokoju, ale coś w spojrzeniu mężczyzny kazało jej zachować twarz. Patrzył na nią z góry. Przesłuchiwał. Jak zwykłego przestępcę. Może i nim była dla świata. Jednakże był też inny głos. Głos, który kazał jej spojrzeć na całą sytuację z innej perspektywy. Lilou ją obroniła. Akira grzecznie pytał. Nie krzyczeli. Nie atakowali. Chcieli tylko wiedzieć. Też chciała wiedzieć. Pragnęła wiedzy o świecie i wolności.
- Zazwyczaj to kontroluję. – powiedziała cicho, lecz wystarczająco wyraźnie, aby ją zrozumiał. – Emocje mają duży wpływ na to, a tych doświadczyłam za wiele. Nie jestem żadnym szpiegiem, a poza tym szpieg nie zachowywałby się w taki sposób. Przybierać godną pożałowania kreację? Wolne sobie. – powiedziała kobieta i ponownie spojrzała w dół. Naprawdę chciała dobrze.
- Poza tym wiem co sobie już o mnie myślicie. - dodała po chwili ciszy. - Potwór. Bestia. Łatwa kasa. Zdzira. Tak nas nazywacie. Tacy jesteście. - może i oni tacy nie byli, ale Asteria doskonale pamiętała swoje dzieciństwo i nie spotkała się wtedy z tolerancją. Praktycznie rzadko do niej dochodziło, kiedy dowiadywali się o jej pochodzeniu. A było coś w tym złego? Dla innych ras chyba tak.
- HazardDon Hazardo
- Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012
Skąd : Bydgoszcz
Identification Number
HP:
(800/800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Sob Sty 05, 2019 2:37 pm
Soka najwyraźniej okazała się posiadać więcej ludzkich odruchów niż podejrzewał. Reakcja halfki, potem jego słowa o braku empatii - tylko tyle wystarczyło by mogli ujrzeć nadzwyczaj ludzką reakcję. Akira, skupiony na Asterii, mógł tylko kątem oka zobaczyć jak robot przemyka obok nich, a po kilku sekundach, przy akompaniamencie czegoś co brzmiało jak płacz, wylatuje na korytarz. Jeszcze chwila i całą trójka usłyszała potężny łomot. Czarnowłosy przymknął powieki i wypuścił powietrze ustami. Mając nadzieję, że android nie uszkodził się zbyt mocno, odwrócił się w stronę granatowowłosej.
- Oczywiście że nie jedyna. Ile ras w kosmosie tyle różnych, dziwnych umiejętności. Ja także nie jestem ekspertem od demonów, ale wiem jedno - w tego typu operacjach liczą się szczegóły, stąd moja dociekliwość. I mam nadzieję, że gdy rolę się odwrócą i to ja będę w takiej sytuacji jak Asteria, to wy zachowacie się tak samo. Dla dobra misji. I naszego.
Następnie przykląkł przy czarnowłosej, by wysłuchać co ma do powiedzenia. Pochylił się by spojrzeć jej w oczy, lecz dziewczyna unikała jego wzroku. Wbiła swój w podłogę. Musiał przyznać, że wyznanie Asterii zrobiło na nim wrażenie. Nie spodziewał się, iż podejdzie do sprawy tak emocjonalnie. Czy faktycznie, podobnie jak druga z dziewczyn zareagowała tak bo dowiedziała się o swoim pochodzeniu? Przypadek, zbieg okoliczności, czy... coś innego? Nadal nie był do końca przekonany, ale nie mógł dać po sobie tego poznać. Jeśli ma zdobyć jej zaufanie i dowiedzieć się prawdy, musi okazać współczucie i empatię. No a przynajmniej ich niezbędne minimum.
- Słuchaj no Marylin - zaczął, uważnie obserwując reakcję Demonicy. Przysiadł na tyłek i przysunął się do ściany tak, że ich ramiona delikatnie się o siebie ocierały - ja nikogo nie oceniam po pozorach, nie jestem tego typu osobą. Poza tym jesteś pierwszą przedstawicielką swojej rasy którą mam okazję poznać, więc nawet nie mam jak posłużyć się stereotypami. Co najwyżej nasza relacja może mieć jakiś wpływ na to jak będę w przyszłości nastawiony do innych demonów... - zaśmiał się lekko po krótkiej pauzie - Oczywiście żartowałem. Nie dałaś mi żadnego powodu bym traktował Cię jak potwora, bestie czy zdzirę, więc uszy do góry, nadal będę wobec Ciebie tym samym dupkiem co dotychczas - kolejny śmiech pod nosem i kolejna pauza, tym razem dłuższa.
Dając Asterii chwilę na przemyślenie jego słów, wstał i podszedł bliżej kuchni. Wsadził głowę do pomieszczenia i ujrzał drugą z dziewczyn, siedzącą przy stole w dość męskiej pozie. Spojrzał dalej i dostrzegł otwarty właz prowadzący zapewne na korytarz. Nie dochodził z niego żaden dźwięk, nie widział też z obecnej pozycji androida.
- Hej, możesz rzucić okiem na robota? Jeszcze będzie nam potrzebny.
Następnie wrócił w okolice łazienki. Kucnął i ponownie przystawił przed twarzą czarnowłosej lusterko.
- Kontrolujesz to prawda? Chyba już czas byś wróciła do normalnej postaci Asterio.
- Oczywiście że nie jedyna. Ile ras w kosmosie tyle różnych, dziwnych umiejętności. Ja także nie jestem ekspertem od demonów, ale wiem jedno - w tego typu operacjach liczą się szczegóły, stąd moja dociekliwość. I mam nadzieję, że gdy rolę się odwrócą i to ja będę w takiej sytuacji jak Asteria, to wy zachowacie się tak samo. Dla dobra misji. I naszego.
Następnie przykląkł przy czarnowłosej, by wysłuchać co ma do powiedzenia. Pochylił się by spojrzeć jej w oczy, lecz dziewczyna unikała jego wzroku. Wbiła swój w podłogę. Musiał przyznać, że wyznanie Asterii zrobiło na nim wrażenie. Nie spodziewał się, iż podejdzie do sprawy tak emocjonalnie. Czy faktycznie, podobnie jak druga z dziewczyn zareagowała tak bo dowiedziała się o swoim pochodzeniu? Przypadek, zbieg okoliczności, czy... coś innego? Nadal nie był do końca przekonany, ale nie mógł dać po sobie tego poznać. Jeśli ma zdobyć jej zaufanie i dowiedzieć się prawdy, musi okazać współczucie i empatię. No a przynajmniej ich niezbędne minimum.
- Słuchaj no Marylin - zaczął, uważnie obserwując reakcję Demonicy. Przysiadł na tyłek i przysunął się do ściany tak, że ich ramiona delikatnie się o siebie ocierały - ja nikogo nie oceniam po pozorach, nie jestem tego typu osobą. Poza tym jesteś pierwszą przedstawicielką swojej rasy którą mam okazję poznać, więc nawet nie mam jak posłużyć się stereotypami. Co najwyżej nasza relacja może mieć jakiś wpływ na to jak będę w przyszłości nastawiony do innych demonów... - zaśmiał się lekko po krótkiej pauzie - Oczywiście żartowałem. Nie dałaś mi żadnego powodu bym traktował Cię jak potwora, bestie czy zdzirę, więc uszy do góry, nadal będę wobec Ciebie tym samym dupkiem co dotychczas - kolejny śmiech pod nosem i kolejna pauza, tym razem dłuższa.
Dając Asterii chwilę na przemyślenie jego słów, wstał i podszedł bliżej kuchni. Wsadził głowę do pomieszczenia i ujrzał drugą z dziewczyn, siedzącą przy stole w dość męskiej pozie. Spojrzał dalej i dostrzegł otwarty właz prowadzący zapewne na korytarz. Nie dochodził z niego żaden dźwięk, nie widział też z obecnej pozycji androida.
- Hej, możesz rzucić okiem na robota? Jeszcze będzie nam potrzebny.
Następnie wrócił w okolice łazienki. Kucnął i ponownie przystawił przed twarzą czarnowłosej lusterko.
- Kontrolujesz to prawda? Chyba już czas byś wróciła do normalnej postaci Asterio.
- Emi
- Liczba postów : 96
Data rejestracji : 06/07/2018
Skąd : Lublin
Identification Number
HP:
(1800/1800)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna Y - Aste, Lilou, Haz
Sob Sty 05, 2019 10:48 pm
Lilou siedziała odchylona na krześle, upijając swój ulubiony sok, chcąc nie chcąc słyszała niemal wszystko, o czym rozmawiają jej towarzysze w pomieszczeniu obok. Gdy Asteria wspomniała o kontrolowaniu, emocjach, przeżyciach - miała przed oczami książkowy wręcz przypadek przemiany w Super Saiyajina, o której wiele w swoim życiu słyszała, aczkolwiek nigdy nie udało jej się zobaczyć to na własne oczy. "A więc demony też to potrafią, tylko trochę w innej formie...", dedukowała sobie swobodnie. Wyraz jej twarzy się zmienił, kiedy do jej ucha dotarły dość szorstko wypowiadane przez koleżankę słowa: Potwór. Bestia. Lilou poczuła, jakby mówiono o niej. Powtarzała te dwa wyrazy w myśli pretensjonalnym głosem, jakby sama wbijała to sobie do głowy. Kąciki jej ust opadły bezwiednie. Nie do końca się kontrolując, ścisnęła karton z napojem trochę mocniej niż powinna. Za moment już tylko westchnęła głęboko, przymykając oczy.
Gdy próbowała się wyciszyć, usłyszała kolejne. Łatwa kasa. Zdzira. Lilou odkręciła głowę w kierunku drugiego pomieszczenia wyraźnie zdziwiona wypowiedzią Asterii. W zupełności nie zdawała sobie sprawy, nie miała bladego pojęcia, dlaczego ktoś miałby ją nazywać w ten sposób, tylko dlatego że jest demonem. Uniosła brew i starała się szukać w głowie jakiejkolwiek informacji, która pozwoliłaby jej zrozumieć. Jednak na próżno. Nim zdążyła odwrócić się z powrotem w stronę okna, zza ściany wychyliła się ciemna czupryna mężczyzny. Posłał jej krótkie spojrzenie. Następnie obejrzał się w kierunku korytarza, a później znów spojrzał na nią.
- He? - zmarszczyła brwi - Może sam sprawdzisz, co u niej? - krzyknęła za nim - Dobrze Ci idzie pocieszanie!
Oparła się ponownie głową o krzesło i wyraźnie nad czymś kontemplowała.
Gdy próbowała się wyciszyć, usłyszała kolejne. Łatwa kasa. Zdzira. Lilou odkręciła głowę w kierunku drugiego pomieszczenia wyraźnie zdziwiona wypowiedzią Asterii. W zupełności nie zdawała sobie sprawy, nie miała bladego pojęcia, dlaczego ktoś miałby ją nazywać w ten sposób, tylko dlatego że jest demonem. Uniosła brew i starała się szukać w głowie jakiejkolwiek informacji, która pozwoliłaby jej zrozumieć. Jednak na próżno. Nim zdążyła odwrócić się z powrotem w stronę okna, zza ściany wychyliła się ciemna czupryna mężczyzny. Posłał jej krótkie spojrzenie. Następnie obejrzał się w kierunku korytarza, a później znów spojrzał na nią.
- He? - zmarszczyła brwi - Może sam sprawdzisz, co u niej? - krzyknęła za nim - Dobrze Ci idzie pocieszanie!
Oparła się ponownie głową o krzesło i wyraźnie nad czymś kontemplowała.
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach