Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Wto Lis 27, 2018 4:18 pm
First topic message reminder :
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #32 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Trójka istot ugrzęzła w jednej kwaterze mieszkalnej, ale nie musieli dzielić się zbytecznymi relacjami. Doborowe towarzystwo musiało tolerować siebie wzajemnie na czas podróży, ale ich kontakty ograniczyły się do paru słów przed przygotowaniem się i wejściem do kapsuł hibernacyjnych. Każdy miał własne miejsce do wypoczynku na czas podróży i dopiero koniec wędrówki mógł odmienić obecną sytuacje.
- Systemy witalne w normie, przeprowadzam rozszczelnienie kapsuł w celu przebudzenia drużyny nr. #32 łuskowego szlaku.
Gazy hibernacyjne z sykiem zaczęły się ulatniać z kapsuł by zasygnalizować zmiany ciśnieniowe między miejscem spoczynku, a kwaterą mieszkalną. Każda placówka socjalna dla podróżników dzieliła się kolejno na trzy małe sektory; salon w której znajdowały się kapsuły, kuchnie oraz łazienkę. Wszystko w pełni wyposażone i zrównane do standardów przeciętnego, ziemskiego mieszkańca. Musieli przebrać się i najwyraźniej android zupełnie to nie przeszkadzało, doglądając dla pewności nagie ciała, czy ich stan zdrowia nie jest odchylony od normy. Urządzenia hibernacyjne były bowiem jeszcze w fazie eksperymentalnej, a oni sami mogli czuć nudności i zawroty głowy.
- Panowie, jestem Soka#32, wasza personalna zarządczyni i przewodnik po łuskowym szlaku. - Odezwał się kobiecy android spoglądając na każdy z męskich okazów, już należycie ubranych we własne, wygodne stroje.
- Mamy obecnie temperaturę dwudziestu czterech stopni Celcjusza na statku, a dystans dzielący od pierwszej planety obejmuje trzy godziny czasu ziemskiego. W związku z niebezpiecznymi warunkami na zewnątrz każda ekspedycja dzieli wszystkich członków załogi na drużyny trzy osobowe. Mimo różnic poglądów, wyglądu, czy stref kulturalnych uwłaszcza się o współprace między sobą na czas przebywania na Łuskowym Szlaku.
Stanęła na baczność i rozejrzała się po wszystkich. Od smukłych nóg po oblicze okuta była w ciężki metalowy pancerz, ale wyglądem była niezmiernie zbliżona do typowych przedstawicieli rasy ludzkiej. Krótkie srebrzyste włosy powiewały mimo sztucznej grawitacji, a fragmenty granatowego kombinezonu wskazywały, że również była ubrana w ten sam egzemplarz co trójka zakwaterowanych podczas pobytu w kapsułach.
- Mamy usterkę w bazie i najwyraźniej przed podróżą została już ustalona nazwa waszej drużyny, ale wytyczne zniknęły w skutek awarii. Proszę podać nową lub ówcześnie utraconą nazwę w celu waszej przyszłej identyfikacji.
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwatera mieszkalna #32 ekspedycji na "Łuskowym Szlaku"
Trójka istot ugrzęzła w jednej kwaterze mieszkalnej, ale nie musieli dzielić się zbytecznymi relacjami. Doborowe towarzystwo musiało tolerować siebie wzajemnie na czas podróży, ale ich kontakty ograniczyły się do paru słów przed przygotowaniem się i wejściem do kapsuł hibernacyjnych. Każdy miał własne miejsce do wypoczynku na czas podróży i dopiero koniec wędrówki mógł odmienić obecną sytuacje.
- Systemy witalne w normie, przeprowadzam rozszczelnienie kapsuł w celu przebudzenia drużyny nr. #32 łuskowego szlaku.
Gazy hibernacyjne z sykiem zaczęły się ulatniać z kapsuł by zasygnalizować zmiany ciśnieniowe między miejscem spoczynku, a kwaterą mieszkalną. Każda placówka socjalna dla podróżników dzieliła się kolejno na trzy małe sektory; salon w której znajdowały się kapsuły, kuchnie oraz łazienkę. Wszystko w pełni wyposażone i zrównane do standardów przeciętnego, ziemskiego mieszkańca. Musieli przebrać się i najwyraźniej android zupełnie to nie przeszkadzało, doglądając dla pewności nagie ciała, czy ich stan zdrowia nie jest odchylony od normy. Urządzenia hibernacyjne były bowiem jeszcze w fazie eksperymentalnej, a oni sami mogli czuć nudności i zawroty głowy.
- Panowie, jestem Soka#32, wasza personalna zarządczyni i przewodnik po łuskowym szlaku. - Odezwał się kobiecy android spoglądając na każdy z męskich okazów, już należycie ubranych we własne, wygodne stroje.
- Mamy obecnie temperaturę dwudziestu czterech stopni Celcjusza na statku, a dystans dzielący od pierwszej planety obejmuje trzy godziny czasu ziemskiego. W związku z niebezpiecznymi warunkami na zewnątrz każda ekspedycja dzieli wszystkich członków załogi na drużyny trzy osobowe. Mimo różnic poglądów, wyglądu, czy stref kulturalnych uwłaszcza się o współprace między sobą na czas przebywania na Łuskowym Szlaku.
Stanęła na baczność i rozejrzała się po wszystkich. Od smukłych nóg po oblicze okuta była w ciężki metalowy pancerz, ale wyglądem była niezmiernie zbliżona do typowych przedstawicieli rasy ludzkiej. Krótkie srebrzyste włosy powiewały mimo sztucznej grawitacji, a fragmenty granatowego kombinezonu wskazywały, że również była ubrana w ten sam egzemplarz co trójka zakwaterowanych podczas pobytu w kapsułach.
- Mamy usterkę w bazie i najwyraźniej przed podróżą została już ustalona nazwa waszej drużyny, ale wytyczne zniknęły w skutek awarii. Proszę podać nową lub ówcześnie utraconą nazwę w celu waszej przyszłej identyfikacji.
- GośćGość
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Wto Lut 05, 2019 11:23 pm
Kenzuran kiedy tak atakował na ślepo swojego wroga, wiedział że to już długo nie potrwa. Wreszcie niestety na jego nieszczęście odczuł potężny ucisk na swoim całym ciele, aż zawył z bólu. To nie było bardzo miłe uczucie dla niego, ponieważ nie miał zamiaru tak umrzeć. Po niedługiej chwili, został wreszcie zrzucony na drugą otwartą dłoń tytanicy, a tam zobaczył że znajdowali się tutaj ci dwaj heretycy, którzy chyba mieli nieprzyjemną pogawędkę z wielkim potworem. Kiedy Ogoniasty zaczął się powoli podnosić, masował swój kark i niektóre jego miejsca, bo ścisk który przedtem odczuł od wielkiego łapska Boginki był niesamowicie bolesny. Po podniesieniu głowy, Czarnowłosy dopiero zrozumiał po chwili jak bardzo wielka jest ta bestia, co pobudziło jeszcze bardziej jego krew do działania i do walki z nią. Nie wiedział niestety o czym przedtem rozmawiali, ale przynajmniej nie musiał słuchać głupstw tego skrzydlatego demona. Wojownik zacisnął swoje pięści, był gotowy do działania, lecz tu nagle przemówiła wielka potwora, która chyba kierowała swoje słowa ku mrocznemu gościowi. Niezły pocisk dała rogatemu jegomościowi, który faktycznie, miał wieeeeeeelką manię boskości, to było widoczne dość mocno gołym okiem. Młody Saiyanin jednak nie zwracał na to uwagi, chciał już atakować, lecz był ciekaw co jeszcze wielka jaszczurka powie albo rzuci jakimś toksycznym słowem w jego stronę. Stwierdziła, żeby ten pokazał jej swoją boskość i po krótce przedstawiła im się. Czarnooki odczuł jak za chwilę znika pod nim wielkie łapsko bestii i zaczął wraz z towarzyszami opadać w dół. Kiedy wylądowali na twardym piaszczystym pagórku, brat Klen westchnął pod nosem, a potem dziko ryknął. Stworzył wokół siebie tak jakby krąg powietrza, ponieważ nie miał zamiaru dać za wygraną tej bestii. Gdyby tylko ktoś go nauczył tworzyć power balla i zamienić w wielką bestię OOzaru, może ich szansę byłyby znacznie większe. Zacisnął jeszcze bardziej swoje dłonie, jego kły wyszły na światło dzienne i z przymrużonymi oczami starał się dostrzec coś co mógłby zaatakować.
Największym jego celem chyba będą ślepia Tytanicy, które były najlepiej widoczne, w tej burzy było ciężko dostrzec resztę jej ciała. Wreszcie demon obok niego się odezwał w jej stronę, który stwierdził że on jest bogiem. Dla Kenzurana to była czysta głupota, ponieważ nie wyglądał nawet na takiego, był pieprzonym demonikiem, który zapewne niegdyś mieszkał na Makyo Star, ponieważ tak pamiętał te wszystkie mroczne cienie, które tam były. Czarnowłosy już chciał się rzucać, ale rogacz ciągle gadał do niej i nawijał bez przerwy. Mruknął pod nosem i wreszcie gdy to skrzydlaty jegomość rozkazał zaatakować, Ogoniastemu nie trzeba było dłużej powtarzać. Napinając jak najbardziej swoje stopy, wiedział że jeszcze nie przypomniał sobie jak się lata, ale wiedział że długo będzie mógł zawisnąć w powietrzu, więc gdy już odbił się od piaszczystego podłoża, ruszył w kierunku ślepi bestii. Wojownik podczas swojego lotu, odchylił swoje prawie przedramię jak najbardziej, a gdy zbliżył się już ku jej oczodołowi, wypchnął swoje całe ramię z zaciśnięta pięścią, która miała trafić ją w twarz. Miał nadzieję, że to się uda, ponieważ po wykonaniu tego ciosu, szybko obróci się i prawą stopą, odbijając się od jej policzka wyruszy z powrotem ku ziemi. Nie wiedział zbytnio gdzie ta może być, ale nie może się poddawać. Odczuwał, że uda mu się wylądować a jak nie, to po prostu przyfasoli porządnie swoją twarzą w piach i znowu będzie miał w ustach i w oczach tego sporo.
FAZA OBRONY:
-nic nie robię
FAZA ATAKU:
CIOS POTĘŻNY; [- 1 TS, + 1 TKI]; S + Z DMG; 140 + 150 = 290 DMG; Tinu'Wag Vi!
TOKENY:
SIŁY: 2 - 1 = 1
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 0
ENERGII: 1
KI: 1 + 1 = 2
PUNKTY:
ŻYCIA: 1400
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 290
- Maou
- Liczba postów : 40
Data rejestracji : 21/10/2018
Identification Number
HP:
(595/950)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Sob Lut 09, 2019 5:33 pm
Maou czuł dziwne mrowienie, gdy jego każdy włos stawał na baczność. Jego sprzęt również salutował ku świetlanej przyszłości, jego boskiego flirtowania. To wszystko krzyczało w dziwnej ekscytacji na tak bliski widok tego dziewczęcego oblicza. Jego ciało było totalnie nabuzowane, a jego hormony i takie inne endorfiny robiły defiladę w jego mózgu. Był z siebie dumny, a jego ślina chciała eksplorować jej niezbadane tereny w ustach i wymieszać się florą bakteryjną przy głębokim pocałunku (Chociaż przy tych gabarytach z pewnością wpadłby cały do jej ust przy próbie czułości). Wszystko ku chwale swojej wspaniałości. I nie byłoby w tym wiele sprośności. Maou jest w końcu pełny Godności i nie ma w nim nawet krzty złości. Dałby rosnąć tej miłości Latorośli.
Już niemalże widział te piękne oślo-smocze dzieci... To znaczy Gąsienico-Maouowe dzieci.
Własnie wtedy zobaczył przed oczami tłuczone szkło. Jego wyobrażenie rozpadło się na miliardy kawałków.
Jego nos został zbombardowany zgniłym wyziewem, gorzej niż plaża w czasie lądowania na Normandii.
Ta piękna istota pierwszy raz odetchnęła w jego kierunku. Jeszcze fakt nasilił wiatr wiejący mu prosto w mordę, który zrzucał na niego kubeł zimnej wody.
- O ty kur*%#a, wiesz co to szczoteczka i pasta do zębów?! CZY TO TEŻ WPIERDOLI%$Ś?!
MAou z szewską pasją wyskoczył w powietrze.
- Nie waż się...
Jego pięść niemal zapłonęła zabójczą Aurą.
- ... Oddychać w...
PLASK Jego pięść niemal zagłębiła się w jej twarzy
- Moim Kur%#a kierunku!
Co zostanie wyrzucone w powietrze, musi w końcu spaść.
Jego Ciało powoli, niczym liść na wietrze opadało ku ziemi. Dało się zobaczyć lekka mgiełkę piasku, gdy jego ponętne i umięśnione ciało miało już wylądować. Dodawało to niesamowitą ilość punktów w skali bycia zajebistym.
Jego Błyszczące mięśnie były możliwe do pomylenia z kobiecymi gdy...
Wylądował prosto w ramionach Nihiliusa, będąc trzymanym przez niego jak księżniczka. Jego oczy błyszczały, a jego źrenice jednoznacznie się pomniejszyły. Lekkim ruchem jego dłoń smagała umięśniona klatkę Nihiliusa.
Ty mój bohaterze... Złapałeś mnie! chyba znów się zak...
W tym momencie jego Bóg wyrzucił go z ramion. Już nie był trzymany jak księżniczka, tylko potraktowany jak worek ziemniaków. Nie zdążył zauważyć mimiki Nihiliusa, bo jego głowa znów uderzyła w ciało Bogini-kobiety.
To już chyba ko...
To już chyba koniec małego epizodu o byciu odrzuconym przez Nihiliusa. Byciu zmieszanym z błotem.
FAZA OBRONY:
- Niczym żul spod biedronki. Brak obrony.
FAZA ATAKU:
CIOS POTĘŻNY; [- 1 TS, + 1 TKI]; S + Z DMG; 75 + 75 = 150 DMG; TINU'WAG VI
TOKENY:
SIŁY: 1 - 1 = 0
ZRĘCZNOŚCI: 0
WYTRZYMAŁOŚCI: 2
ENERGII: 1
KI: 1 + 1 = 2
STATYSTYKI:
SIŁA: 75
ZRĘCZNOŚĆ: 75
WYTRZYMAŁOŚĆ: 80
ENERGIA: 75
PUNKTY:
ŻYCIA: 800
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 150
OOC:
NPC VVI - Próba rozśmieszenia Maou[0]
Baza 0 % szans:
+5% za "Maou poczuł dziwne mrowienie na czubku głowy, to każdy włosek na czerepie krzyczał w dziwnej ekscytacji na tak bliski widok dziewczęcego oblicza. "
+120 % za "+10 % Bycie zabawnym i wyluzowanym przy akcie uwodzenia"
Razem: 125 % szans - Sukces
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Nie Lut 10, 2019 7:37 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwadrant OXO537 pustynna planeta - Konfrontacja z Boginią
Kipiąca energia ki podjudzała wszystkich do walki, burza piaskowa stała się tylko wyobrażeniem nowej bitwy, a nie naturalną przeszkodą. Po wypowiedzi Nihiliusa ślepia bestii zabłysnęły, a za tłumiącej dźwięki ściany piaskowej dało się usłyszeć gromkie -Udowodnij.
Soka przyjęła pozycje i złączyła dłonie na kształt dźwigni. Przycupnęła by z całą siłą się wyprostować w momencie, gdy poczuła podeszwę demona na mechanicznych dłoniach. Jedno wybicie i kula mrocznej ki wybiła się w górę w kierunku Tytanicy, inni zaś nie pozostawali w tyle, bowiem Kenzuran i Maou podążali tuż za nim, każdy z własnych powodów, tudzież emocji.
Berło zabłysło przed szerokim rzędem kłów -Ho...że udało ci się sięgnąć tak wysoko - rozwarła szeroko oczy, a oślepiający błysk wytrącił Nihiliusa z równowagi. Najwyraźniej Soka włożyła zbyt wiele siły, bo zamiast trafić w gardło poszybował nieznacznie wyżej w paszcze lwa. Miała zamiar zrobić z boskości demona po obiadową przekąskę, ale nie tylko insekt jej rozmiarów potrafił gryźć i żądlić. Berło zabłysnęło i uwolniło wiązkę, gdy nad głową mógł usłyszeć szereg zamykających się zębów. Atakował już gdziekolwiek, ale zeszły na lewe ramie gigantki niczym wprawiony tatuażysta przyozdobił szyje długą, wypaloną szramą. Tinu'Wag Vi odczuła to i już uniosła ramie by pacnąć go, gdy musiała naprędce uchylić głowę przed kolejnym napastnikiem. To Kenzuran był bliski wymierzenia potężnego ciosu, ale zamiast uderzenia jedynie niezgrabnie wylądował na ramieniu okupowanym przez Nihiliusa. Tracąc powoli równowagę skończy się to kwestią sekund nim poleci w dół za plecy masywnej kobiety. Z uniesioną ręką pewność malowała się na twarzy, ale trzecia paskuda postanowiła uzmysłowić jej, że każdy z nich potrafił w mniejszym lub większym stopniu walczyć. Złociste gały o mało nie wystrzeliły z oczodołów po tym, jak Maou wbił się głęboko w jej prawy policzek.
- Dość! - krzyknęła wypluwając domieszkę śmierdzącej śliny z krwią. Nim Maou się odbił masywne pazury już runęły z zapiaszczonych niebios z zamiarem strącenia go i zmiażdżenia pośród piaskowych pagurków.
- Przypominam, że mimo pewnych zakłóceń jesteśmy w stanie komunikować się między sobą - niewyraźny głos Soki rozbrzmiał w scouterach drużyny, o ile pamiętali o tym, by nadal je mieć na swoich miejscach. Soka nie zamierzała wybijać się w powietrze, zamiast tego przykucnęła i aktywowała modernizacje. Palce otworzyły się jak plastikowe korki ukazując lufy, a nadgarstek w bolesnym dla organicznej istoty oka skręcił się wielokrotnie po pełnej osi by w finalnej formie przekształcić prawą rękę w działo gatlingowe.
- Inicjuje ostrzał - dodała strzelając serią małych pocisków ki po całej wertykalnej osi Bogini. Czarno fioletowe pociski rozbryzgały się od pępka, pomiędzy piersiami, aż do oblicza Tytanicy. Na tyle, że drugą wolną ręką zaczęła zasłaniać twarz, ale było już na to za późno. Masywna kobieta wydała z siebie mrożący krew w żyłach ryk, a jej oczy zabłysły jeszcze jaśniej. Wszyscy poczuli utratę nawierzchni pod stopami i zaczęli się zależnie od pozycji przewracać i opadać prosto w piaskową warstwę. Wszyscy znaleźli się na jednym, piaskowym pagórku, a wokół nich dało się dostrzec cień licznych odnóży. Wszystkie utworzyły krąg, tylko po ślepiach Tinu'Wag Vi nie było śladu i nie wiedzieli już w co, lub gdzie uderzać.
- Ciekawostka bitewna, Tinu'Wag Vi jest w stanie okrążyć siedmiokrotnie górę o średnicy półtora kilometra owadzią połową własnego ciała - walnęła Soka numer dziewięć na rozluźnienie sytuacji.
- Atakowanie na oślep nie wydaje się teraz rozsądną strategią, jakieś sugestie? -
OOC:
3/1/3/1/2 - Tinu'Wag Vi na start walki
[S]Boss[źródło: Tinu'Wag Vi] - Statystyki i Pula punktów życia nie jest widoczna dla graczy, tylko tokeny
[S]Gigant[źródło: Tinu'Wag Vi] - Pula punktów życia jest podwojona
[S]Horror[źródło: Nihilius] - 3 Tokeny zostają spalone z początkiem tury
[startowe tokeny Tinu'Wag Vi 4/1/4/2/2], [Spalone tokeny Tinu'Wag Vi: -1TS, -1TW, -1TE]
[S]Zapiaszczeni[źródło: Tinu'Wag Vi] - Burza piaskowa uniemożliwia ucieczkę. Każdy przebywający w burzy piaskowej może wykonać na początku swojej sekwencji rzut monetą, jeśli się powiedzie to do następnej tury posiada ona status ukryty i nie może być celem ataku. Ta czynność kosztuje 1 TKI niezależnie od wyniku rzutu monetą. Ataki wymierzone z poprzedniej sekwencji nadal są uwzględniane.
Przebieg walki:
FO:
Tinu'Wag Vi ukrywa się w burzy piaskowej(-1TKI) (rzut monetą) - SUKCES! - nie może być celem ataku w następnej turze
Tinu'Wag Vi wykonuje unik (-1TZ, +1TKI), niwelacja cios potężny od Kenzuran
Nihilius zadaje Tinu'Wag Vi 200 obrażeń od cios potężny
Maou zadaje Tinu'Wag Vi 150 obrażeń od cios potężny
Soka#9 zadaje Tinu'Wag Vi 125 obrażeń od techniki Gatling ki
Razem: 475 obrażeń
FA:
Tinu'Wag Vi wykonuje cios potężny (-1TS, +1TKI) na Maou za 355 obrażeń
Tinu'Wag Vi złocista aura jaśnieje w jej oczach
Stan obecny tokenów: 2/1/3/1/2
Aktywny status: Ukryty
OOC2:
- Kolejność akcji jest zależna od kolejności odpisów, Soka#9 zawsze ostatnia wykonuje sekwencje.
- Berło zadaje obrażenia 0.5S + 0.5E, traktuj jako zwykły cios, który możesz bić bezpośrednio lub z dystansu wiązką energii.
- W sytuacjach kiedy nie możecie zadeklarować ataku na przeciwniku, to dobry czas by spróbować innych, przydatnych umiejętności bądź przedyskutować dalszą taktykę, bądź przeczekać...
Miejsce: Kwadrant OXO537 pustynna planeta - Konfrontacja z Boginią
- Podkład muzyczny bez zmian:
Kipiąca energia ki podjudzała wszystkich do walki, burza piaskowa stała się tylko wyobrażeniem nowej bitwy, a nie naturalną przeszkodą. Po wypowiedzi Nihiliusa ślepia bestii zabłysnęły, a za tłumiącej dźwięki ściany piaskowej dało się usłyszeć gromkie -Udowodnij.
Soka przyjęła pozycje i złączyła dłonie na kształt dźwigni. Przycupnęła by z całą siłą się wyprostować w momencie, gdy poczuła podeszwę demona na mechanicznych dłoniach. Jedno wybicie i kula mrocznej ki wybiła się w górę w kierunku Tytanicy, inni zaś nie pozostawali w tyle, bowiem Kenzuran i Maou podążali tuż za nim, każdy z własnych powodów, tudzież emocji.
Berło zabłysło przed szerokim rzędem kłów -Ho...że udało ci się sięgnąć tak wysoko - rozwarła szeroko oczy, a oślepiający błysk wytrącił Nihiliusa z równowagi. Najwyraźniej Soka włożyła zbyt wiele siły, bo zamiast trafić w gardło poszybował nieznacznie wyżej w paszcze lwa. Miała zamiar zrobić z boskości demona po obiadową przekąskę, ale nie tylko insekt jej rozmiarów potrafił gryźć i żądlić. Berło zabłysnęło i uwolniło wiązkę, gdy nad głową mógł usłyszeć szereg zamykających się zębów. Atakował już gdziekolwiek, ale zeszły na lewe ramie gigantki niczym wprawiony tatuażysta przyozdobił szyje długą, wypaloną szramą. Tinu'Wag Vi odczuła to i już uniosła ramie by pacnąć go, gdy musiała naprędce uchylić głowę przed kolejnym napastnikiem. To Kenzuran był bliski wymierzenia potężnego ciosu, ale zamiast uderzenia jedynie niezgrabnie wylądował na ramieniu okupowanym przez Nihiliusa. Tracąc powoli równowagę skończy się to kwestią sekund nim poleci w dół za plecy masywnej kobiety. Z uniesioną ręką pewność malowała się na twarzy, ale trzecia paskuda postanowiła uzmysłowić jej, że każdy z nich potrafił w mniejszym lub większym stopniu walczyć. Złociste gały o mało nie wystrzeliły z oczodołów po tym, jak Maou wbił się głęboko w jej prawy policzek.
- Dość! - krzyknęła wypluwając domieszkę śmierdzącej śliny z krwią. Nim Maou się odbił masywne pazury już runęły z zapiaszczonych niebios z zamiarem strącenia go i zmiażdżenia pośród piaskowych pagurków.
- Przypominam, że mimo pewnych zakłóceń jesteśmy w stanie komunikować się między sobą - niewyraźny głos Soki rozbrzmiał w scouterach drużyny, o ile pamiętali o tym, by nadal je mieć na swoich miejscach. Soka nie zamierzała wybijać się w powietrze, zamiast tego przykucnęła i aktywowała modernizacje. Palce otworzyły się jak plastikowe korki ukazując lufy, a nadgarstek w bolesnym dla organicznej istoty oka skręcił się wielokrotnie po pełnej osi by w finalnej formie przekształcić prawą rękę w działo gatlingowe.
- Inicjuje ostrzał - dodała strzelając serią małych pocisków ki po całej wertykalnej osi Bogini. Czarno fioletowe pociski rozbryzgały się od pępka, pomiędzy piersiami, aż do oblicza Tytanicy. Na tyle, że drugą wolną ręką zaczęła zasłaniać twarz, ale było już na to za późno. Masywna kobieta wydała z siebie mrożący krew w żyłach ryk, a jej oczy zabłysły jeszcze jaśniej. Wszyscy poczuli utratę nawierzchni pod stopami i zaczęli się zależnie od pozycji przewracać i opadać prosto w piaskową warstwę. Wszyscy znaleźli się na jednym, piaskowym pagórku, a wokół nich dało się dostrzec cień licznych odnóży. Wszystkie utworzyły krąg, tylko po ślepiach Tinu'Wag Vi nie było śladu i nie wiedzieli już w co, lub gdzie uderzać.
- Ciekawostka bitewna, Tinu'Wag Vi jest w stanie okrążyć siedmiokrotnie górę o średnicy półtora kilometra owadzią połową własnego ciała - walnęła Soka numer dziewięć na rozluźnienie sytuacji.
- Atakowanie na oślep nie wydaje się teraz rozsądną strategią, jakieś sugestie? -
OOC:
3/1/3/1/2 - Tinu'Wag Vi na start walki
[S]Boss[źródło: Tinu'Wag Vi] - Statystyki i Pula punktów życia nie jest widoczna dla graczy, tylko tokeny
[S]Gigant[źródło: Tinu'Wag Vi] - Pula punktów życia jest podwojona
[S]Horror[źródło: Nihilius] - 3 Tokeny zostają spalone z początkiem tury
[startowe tokeny Tinu'Wag Vi 4/1/4/2/2], [Spalone tokeny Tinu'Wag Vi: -1TS, -1TW, -1TE]
[S]Zapiaszczeni[źródło: Tinu'Wag Vi] - Burza piaskowa uniemożliwia ucieczkę. Każdy przebywający w burzy piaskowej może wykonać na początku swojej sekwencji rzut monetą, jeśli się powiedzie to do następnej tury posiada ona status ukryty i nie może być celem ataku. Ta czynność kosztuje 1 TKI niezależnie od wyniku rzutu monetą. Ataki wymierzone z poprzedniej sekwencji nadal są uwzględniane.
Przebieg walki:
FO:
Tinu'Wag Vi ukrywa się w burzy piaskowej(-1TKI) (rzut monetą) - SUKCES! - nie może być celem ataku w następnej turze
Tinu'Wag Vi wykonuje unik (-1TZ, +1TKI), niwelacja cios potężny od Kenzuran
Nihilius zadaje Tinu'Wag Vi 200 obrażeń od cios potężny
Maou zadaje Tinu'Wag Vi 150 obrażeń od cios potężny
Soka#9 zadaje Tinu'Wag Vi 125 obrażeń od techniki Gatling ki
Razem: 475 obrażeń
FA:
Tinu'Wag Vi wykonuje cios potężny (-1TS, +1TKI) na Maou za 355 obrażeń
Tinu'Wag Vi złocista aura jaśnieje w jej oczach
Stan obecny tokenów: 2/1/3/1/2
Aktywny status: Ukryty
OOC2:
- Kolejność akcji jest zależna od kolejności odpisów, Soka#9 zawsze ostatnia wykonuje sekwencje.
- Berło zadaje obrażenia 0.5S + 0.5E, traktuj jako zwykły cios, który możesz bić bezpośrednio lub z dystansu wiązką energii.
- W sytuacjach kiedy nie możecie zadeklarować ataku na przeciwniku, to dobry czas by spróbować innych, przydatnych umiejętności bądź przedyskutować dalszą taktykę, bądź przeczekać...
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Nie Lut 10, 2019 7:37 pm
The member 'Vvien' has done the following action : Rzut kośćmi
'Rzut Monetą' :
'Rzut Monetą' :
- Nihilius Imperius
- Liczba postów : 330
Data rejestracji : 16/08/2018
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Nie Lut 10, 2019 10:09 pm
Podczas tego całego zdarzenia gigantka mówiła, by udowodnił jej to wszystko. I to też miał zamiar zrobić. Nie planował jej zabijać, chyba, że nie będzie miał wyboru. Jeśli chce walczyć na śmierć i życie, to nie będzie się powstrzymywać. Oczywiście nie miał stu procent szans na zwycięstwo, ale sądził, ze nie może tej okazji zaprzepaścić. Innej takiej nie będzie. Tym bardziej ktoś taki jak Ona przydałaby się w jego frakcji. Musi, więc wygrać jej szacunek i lojalność zapewne siłą i sprytem. W końcu nie od dziś wiadomo, że potężne bestie nie uznają Ciebie za mistrza, jeśli im nie nakopiesz do tyłka. Tak pewnie było i tym razem. Zdziwiła się w każdym razie, że sięgnął tak wysoko i jej ostre jak brzytwa zębiska błysnęły oślepiającym blaskiem, przez co musiał zamknąć oczy i zdać się na słuch. Tak jak się spodziewał, Soka źle wymierzyła siłę, przez co leciał do jej paszczy. Miał nadzieję, przynajmniej przebić się przez jej gębę i zabić ją od środka. W końcu ciekawe co mu zrobi, gdy znajdzie się w niej. Ryzykowne, ale wcale nie mniej ryzykowne dla Niej. Oczywiście musi tylko nie dać się trafić jej zębiskami. Skrzydłami zmienił tor lotu. Co prawda nie nadawały się do lotu nie wiedząc czemu, ale były i tak w miarę przydatne bo dzięki nim mógł coś i tak zdziałać. Postanowił użyć berła i wypuścił wiązkę energii. Przy okazji widział w oddali co robili jego towarzysze w tym samym czasie. Kenzuran bez słowa rzucił się na tytankę, by mu trochę pomóc, lecz na jego nieszczęście uniknęła każdego jego ciosu. To się nazywa nie fart. Tak bardzo starał się coś zrobić i nie trafił. Co gorsze, był prawie najsilniejszy. Nie licząc tego, że Imperius miał w Sobie ogromną energię której nie mógł dobrze i w całości wykorzystać. Jakie nieszczęście. Gdyby tylko mógł wykorzystać, więcej Swojej energii. Na początku wylądował na jej ramieniu. Tak samo Kenzuran, ale uznał, że lepiej będzie zeskoczyć na piasek zanim zostanie pacnięty w łeb. Na dodatek Maou również jej przywalił. Niezbyt mu się spodobał jej oddech, co go wcale nie dziwiło. Co prawda atak Rivera się nie powiódł, a atak Maou lekko ją pewnie zabolał, bo wytrzeszczyła gały niczym jakaś żaba, to mimo wszystko zrobili na tyle dużo, że Nihilius to wykorzystał zadając raz po raz obrażenia, waląc gdziekolwiek mógł, by spowodować jej jak największe straty, po czym wylądował na piasku. Robaczek się lekko zdenerwował bo krzyknęła dosyć i przywaliła pazurami w biednego Maou, który został niestety trafiony i leciał prosto w dół. Nie zamierzał tak łatwo stracić Swojego wyznawcę, więc gdy ten upadał to złapał go zanim ten walnąłby z łoskotem o piasek. Siła uderzenia była na tyle duża, że aż go odrzuciła, o jakiś metr dalej conajmniej. Gdy zobaczył jakie odniósł rany, to widział, że nie było z nim zbyt dobrze. Sądził, że wytrzyma jeszcze jeden atak, lecz trzeci może go znokautować, albo zakończyć jego żywot. Tak ocenił patrząc na to jakie odniósł rany. Nie był medykiem, więc tylko strzelał, ale raczej uderzenie musiało boleć. Najwidoczniej jest minimum parokrotnie silniejsza od niego. Oczywiście jeśli chodzi o samą siłę. Widać, ze była potężnym wyzwaniem, ale to sprawiało, że coraz bardziej zamierzał ją posiąść. Nie ważne, jak to brzmi. Już miał normalnie odstawić drugiego Imperiusa, gdy ten zaczął gadać coś o bohaterze. Już wiedział, że ten zacznie śmieszkować w jego kierunku, więc zanim dokończył to miał zamiar go gdzieś odstawić, ale na jego nieszczęście, w ich kierunku leciała wypluta przez tytankę ślina zmieszana z krwią. Nie miał zamiaru, się ubrudzić przez to, więc wrzucił go prosto w pagórek. Przy odrobinie szczęścia jego głowa nie znajdzie się w piasku, inaczej będzie przypominać strusia. Mimo to nie wiedział jak wyląduje, bo specjalnie mu tego nie zrobił. Ale za to i jego uratował od brudu i śliny przeciwniczki! Jak bardzo się o Swoich troszczy prawda!? Samemu też oczywiście uniknął tego niespodziewanego "ataku". Zastanowił się co się stało. Tyle dobrego, że zrobił jej lekki tatuaż. Można powiedzieć, że już ją oznaczył. Powinna być z tego powodu szczęśliwa.
W końcu odezwała się Soka poprzez scouter, która powiedziała jakże oczywistą rzecz. Przecież to wiedział. Dlatego też powiedział reszcie, by zaatakowali wspólnie z Nim. Jego plan wypalił prawie idealnie, bo niestety uniknęła ciosu Kenzurana, ale to akurat było coś czego również się spodziewał. Miał nadzieję, że jednak trafi, ale no niestety. Nie zawsze jest tak jak tego chcemy.
- Wiem.
Odpowiedział jej krótko i zastanawiał się co powinien zrobić dalej. Nagle jednakże zauważył błysk w tej burzy piaskowej i usłyszał odgłos strzał, a przy okazji jej głos, że inicjuje ostrzał. Widział jak czarnofioletowe pociski ki uderzały w ciało przeciwniczki i wybuchały na niej. No, no. Tego się nie spodziewał. Podobno jej model nie potrafi walczyć, a jednak umie strzelać! Doskonale! Ich szanse właśnie urosły o kolejne procenty, o ile to nie był jedyny raz. Na jego twarzy zjawił się diaboliczny uśmiech, bowiem już rozmyślał o planie.
- Dobra robota Soka!
Pochwalił androidkę, a w tym czasie bestia wydała z Siebie prawie tak głośny ryk jak On. Niestety jej ryk chociaż straszny, to jednak w niczym się nie umywał do tego co On potrafił zrobić. W końcu nawet strach zakiełkował w sercu rywalki. Niestety nagle utracił grunt pod nogami i zaczął spadać. Skrzydłami trochę wyrównał lot i upadek, by następnie wylądować na pobliskim pagórku. Co gorsze po bogini nie było ani widu, ani słychu. Skubana się ukryła. Stchórzyła przed nimi. Fajny z niej przeciwnik. Chyba strach który w niej zasiał, był nawet większy niż sądził, a ich siła większa niż się spodziewała, skoro postanowiła się ukryć. Przy okazji, gdy się rozejrzał to widział, że reszta również tutaj była. Wysłuchał też tego, co mówiła Soka. Gdy ta podobała mu ciekawostkę bitewną, to zastanawiał się jak to wykorzystać. Nawet wpadł mu do głowy pewien diabelski pomysł, tylko nie wiedział, czy da radę go wykorzystać. Na jego twarzy pojawił się demoniczny i mrożący krew w żyłach uśmiech, który dla ich przeciwniczki nie oznaczał niczego dobrego. Soka też dodała coś od Siebie, z czym też się zgodził.
- Zamiast ciekawostki bitewnej lepiej mi podaj ciekawostkę taktyczną i to czy masz jakiś pomysł, a także czy znasz jeszcze jakieś ataki jak tamten który zrobiłaś. Widzę, że nadajesz się do walki, dystansowej. Panowie, wy również. Jeśli macie jakiś pomysł to mówcie. Tymczasem za Mną.
Rozkazał i starał się zejść w miarę możliwości na dół, tak by znaleźć się przed samym dużym pagórkiem, a przy okazji wyciągnął berło.
- Moim pomysłem jest to, by zawalić na nią pagórek. Co o tym sądzicie? Co o tym sądzisz Soka?
Zaśmiał się niczym prawdziwy główny zły. Przy okazji starał się i tak za pomocą własnej energii i berła stworzyć wejście do pagórka, tak jakby tworzył wejście do jaskini. Może to posłużyć za kryjówkę jak i pułapkę.
- Skoro mamy trochę czasu to warto chwilę odpocząć. Przy okazji Soka. Czy jakaś rzecz z tych które kupiliśmy może się nam przydać w walce z Nią?
Ponownie zapytał androidki. W tym czasie postanowił sprowokować przeciwniczkę do tego, by wyszła z ukrycia, i by mógł ją zaatakować, a także zagłuszał tym samym to co robił.
- Tinu Wag'Vi. Nie spodziewałem się, że się Nas tak boisz, że się przed Nami ukryjesz w piasku! Wciąż, nie jest za późno, byś się poddała.
Zaśmiał się specjalnie, by denerwować ją bardziej. Po za tym wolał być zaatakowanym, aniżeli miałby ten cios ponownie być wymierzonym w Maou który wiele nie wytrzyma. W tym samym czasie, wciąż starł się zrobić jakieś wejście. Przy okazji jeśli tylko, by ją zauważył to od razu, by użył strzału z berła, by jej pokazać gdzie jej miejsce.
- Doskonale wiesz, że przegrasz. Dlatego się ukrywasz. Zostałaś zraniona, co Ci tylko to udowodniło.
Dalej ją denerwował krzykiem i dalej pracował, a przy okazji słuchał pomysłów ekipy.
- Wyczuwam Twój strach. Czuję Twoją słabość. Nie ukryjesz się na długo.
Starał się dalej wprowadzać w jej sercu strach i zamęt. Wątpił, by nagle zmieniła zdanie i dołączyła do Niego, ale zawsze można próbować.
- Nie wygrasz ze Mną. Jestem Przyszłym OmniBogiem. Będę dobrym Mistrzem. Popatrz na tę Trójkę. Są dobrze traktowani i z szacunkiem.
Teraz trochę zmienił podejście i starał się ją przekonać pokazując, że Ci co go słuchają mają z nim dobrze. Potrafią walczyć i są dobrze przygotowani do misji.
- Nie jestem rasistą. Nie obchodzi mnie czy jesteś potworem czy osobą humanoidalną. Będziesz tak traktowana jak reszta. Jestem sprawiedliwy w tym wypadku i nie patrzę ani na wygląd, ani na płeć ani na rasę. Dla Mnie najbardziej liczy się lojalność, fanatyzm i poświęcenie oraz wiara we Mnie!
Wątpił, że to coś zmieni, ale skoro i tak się bała i zauważyłaby jego podejście to może jednak się przekona. Przynajmniej trochę. A jak nie to zasieje ziarno które może wykiełkuje.
- Obiecuję, ze będziesz traktowana tak jak reszta Moich popleczników i wyznawców. Nie będę Ciebie traktował gorzej tylko dlatego, że jesteś inna niż My. Nie jestem taki! Tak długo jak będziesz lojalna, to będziesz miała u Nas dobrze.
Oczywiście jeśli Soka podała możliwość, by zawalić na nią pagórek to zamiast robić wejście które nie wiadomo czy zadziała to starał się wtedy niszczyć fundamenty na tyle by zawalić ten cały piasek na Nią. O ile jest to możliwe. To tylko jeden z Jego paru pomysłów.
- Nie nudzisz się tutaj sama? Nie uważasz, że jesteś stworzona do czegoś więcej, aniżeli życia na tych nudnych piaskach? Nie myślałaś nigdy o tym, by dołączyć do kogoś i wspomóc go w Jego Wielkiej Ambicji? Przy okazji samej stając się potężniejszą i rządząc planetą, bądź planetami? Dołącz do Mnie. Jestem Twoją Jedyną nadzieją na lepsze życie. Na lepsze istnienie. Przemyśl to. Nie warto ze Mną walczyć. Nie każdy może dołączyć i nie każdy może otrzymać taką ofertę jaką otrzymałaś Ty.
Tym razem wypowiadał dłuższe słowa i wciąż starał się zrealizować jeden z planów, albo zrobienie tymczasowej kryjówki, albo pułapki, bądź zwyczajnie zawalić ten dziwny piaszczysty pagórek. Zależnie od tego co dało się zrobić.
- Jeśli będziesz chciała Nas zabić, i nie będziesz chciała nigdy w życiu do Mnie dołączyć to niestety nie będę miał innego wyjścia jak złożyć komuś innemu tę ofertę. W głębi serca doskonale wiesz, że mam rację i mówię prawdę. Doskonale wiesz, że to dzięki Mnie możesz stać się kimś. Osobą szanowaną i tą którą będą się bać inni w całym kosmosie! Tej której będą dawali wiele różnych rzeczy, tylko dlatego, by się za Nimi wstawiła. Tyle jedzenia ile tylko zapragniesz. W końcu ktoś musi pożerać moich wrogów. Czy to nie brzmi pięknie?
Jego słowa zapewne były niczym miód na uszy większości osób, ale cholera wie, co Ona o tym sądzi. Mimo to i tak mówił to przy okazji i z pewnością w głosie, ale jak się to nie uda to trudno. W końcu zapytał się tym razem ciszej saiyana.
- Kenzuranie, znasz jakieś przydatne techniki? Słyszałem też, że Twoja rasa potrafi się zamieniać w wielkie małpy. Potrafisz to? Bardzo by to Nam ułatwiło sprawę.
Następnie zwrócił się do demona.
- Maou, zważywszy na to, że jesteś ranny, a nie chcę stracić takiego dobrego wyznawcy i osoby która jest zaraz po mnie w rządzeniu, to proponuje Ci byś zrobił to co Ona i postarał się schować w burzy piaskowej jeśli jest to możliwe, a następnie czekał, na okazję do ataku. Tym bardziej jeśli również masz przydatne techniki, albo cokolwiek innego, co się może przydać.
Dalej robił to co robił i nie przestawał. Miał nadzieję, że jakikolwiek z Jego planów się powiedzie przynajmniej w części.
- Pamiętajmy o rzeczach które kupiliśmy wcześniej!
Dodał pod koniec, ale wątpił, że to się na coś przyda.
W końcu odezwała się Soka poprzez scouter, która powiedziała jakże oczywistą rzecz. Przecież to wiedział. Dlatego też powiedział reszcie, by zaatakowali wspólnie z Nim. Jego plan wypalił prawie idealnie, bo niestety uniknęła ciosu Kenzurana, ale to akurat było coś czego również się spodziewał. Miał nadzieję, że jednak trafi, ale no niestety. Nie zawsze jest tak jak tego chcemy.
- Wiem.
Odpowiedział jej krótko i zastanawiał się co powinien zrobić dalej. Nagle jednakże zauważył błysk w tej burzy piaskowej i usłyszał odgłos strzał, a przy okazji jej głos, że inicjuje ostrzał. Widział jak czarnofioletowe pociski ki uderzały w ciało przeciwniczki i wybuchały na niej. No, no. Tego się nie spodziewał. Podobno jej model nie potrafi walczyć, a jednak umie strzelać! Doskonale! Ich szanse właśnie urosły o kolejne procenty, o ile to nie był jedyny raz. Na jego twarzy zjawił się diaboliczny uśmiech, bowiem już rozmyślał o planie.
- Dobra robota Soka!
Pochwalił androidkę, a w tym czasie bestia wydała z Siebie prawie tak głośny ryk jak On. Niestety jej ryk chociaż straszny, to jednak w niczym się nie umywał do tego co On potrafił zrobić. W końcu nawet strach zakiełkował w sercu rywalki. Niestety nagle utracił grunt pod nogami i zaczął spadać. Skrzydłami trochę wyrównał lot i upadek, by następnie wylądować na pobliskim pagórku. Co gorsze po bogini nie było ani widu, ani słychu. Skubana się ukryła. Stchórzyła przed nimi. Fajny z niej przeciwnik. Chyba strach który w niej zasiał, był nawet większy niż sądził, a ich siła większa niż się spodziewała, skoro postanowiła się ukryć. Przy okazji, gdy się rozejrzał to widział, że reszta również tutaj była. Wysłuchał też tego, co mówiła Soka. Gdy ta podobała mu ciekawostkę bitewną, to zastanawiał się jak to wykorzystać. Nawet wpadł mu do głowy pewien diabelski pomysł, tylko nie wiedział, czy da radę go wykorzystać. Na jego twarzy pojawił się demoniczny i mrożący krew w żyłach uśmiech, który dla ich przeciwniczki nie oznaczał niczego dobrego. Soka też dodała coś od Siebie, z czym też się zgodził.
- Zamiast ciekawostki bitewnej lepiej mi podaj ciekawostkę taktyczną i to czy masz jakiś pomysł, a także czy znasz jeszcze jakieś ataki jak tamten który zrobiłaś. Widzę, że nadajesz się do walki, dystansowej. Panowie, wy również. Jeśli macie jakiś pomysł to mówcie. Tymczasem za Mną.
Rozkazał i starał się zejść w miarę możliwości na dół, tak by znaleźć się przed samym dużym pagórkiem, a przy okazji wyciągnął berło.
- Moim pomysłem jest to, by zawalić na nią pagórek. Co o tym sądzicie? Co o tym sądzisz Soka?
Zaśmiał się niczym prawdziwy główny zły. Przy okazji starał się i tak za pomocą własnej energii i berła stworzyć wejście do pagórka, tak jakby tworzył wejście do jaskini. Może to posłużyć za kryjówkę jak i pułapkę.
- Skoro mamy trochę czasu to warto chwilę odpocząć. Przy okazji Soka. Czy jakaś rzecz z tych które kupiliśmy może się nam przydać w walce z Nią?
Ponownie zapytał androidki. W tym czasie postanowił sprowokować przeciwniczkę do tego, by wyszła z ukrycia, i by mógł ją zaatakować, a także zagłuszał tym samym to co robił.
- Tinu Wag'Vi. Nie spodziewałem się, że się Nas tak boisz, że się przed Nami ukryjesz w piasku! Wciąż, nie jest za późno, byś się poddała.
Zaśmiał się specjalnie, by denerwować ją bardziej. Po za tym wolał być zaatakowanym, aniżeli miałby ten cios ponownie być wymierzonym w Maou który wiele nie wytrzyma. W tym samym czasie, wciąż starł się zrobić jakieś wejście. Przy okazji jeśli tylko, by ją zauważył to od razu, by użył strzału z berła, by jej pokazać gdzie jej miejsce.
- Doskonale wiesz, że przegrasz. Dlatego się ukrywasz. Zostałaś zraniona, co Ci tylko to udowodniło.
Dalej ją denerwował krzykiem i dalej pracował, a przy okazji słuchał pomysłów ekipy.
- Wyczuwam Twój strach. Czuję Twoją słabość. Nie ukryjesz się na długo.
Starał się dalej wprowadzać w jej sercu strach i zamęt. Wątpił, by nagle zmieniła zdanie i dołączyła do Niego, ale zawsze można próbować.
- Nie wygrasz ze Mną. Jestem Przyszłym OmniBogiem. Będę dobrym Mistrzem. Popatrz na tę Trójkę. Są dobrze traktowani i z szacunkiem.
Teraz trochę zmienił podejście i starał się ją przekonać pokazując, że Ci co go słuchają mają z nim dobrze. Potrafią walczyć i są dobrze przygotowani do misji.
- Nie jestem rasistą. Nie obchodzi mnie czy jesteś potworem czy osobą humanoidalną. Będziesz tak traktowana jak reszta. Jestem sprawiedliwy w tym wypadku i nie patrzę ani na wygląd, ani na płeć ani na rasę. Dla Mnie najbardziej liczy się lojalność, fanatyzm i poświęcenie oraz wiara we Mnie!
Wątpił, że to coś zmieni, ale skoro i tak się bała i zauważyłaby jego podejście to może jednak się przekona. Przynajmniej trochę. A jak nie to zasieje ziarno które może wykiełkuje.
- Obiecuję, ze będziesz traktowana tak jak reszta Moich popleczników i wyznawców. Nie będę Ciebie traktował gorzej tylko dlatego, że jesteś inna niż My. Nie jestem taki! Tak długo jak będziesz lojalna, to będziesz miała u Nas dobrze.
Oczywiście jeśli Soka podała możliwość, by zawalić na nią pagórek to zamiast robić wejście które nie wiadomo czy zadziała to starał się wtedy niszczyć fundamenty na tyle by zawalić ten cały piasek na Nią. O ile jest to możliwe. To tylko jeden z Jego paru pomysłów.
- Nie nudzisz się tutaj sama? Nie uważasz, że jesteś stworzona do czegoś więcej, aniżeli życia na tych nudnych piaskach? Nie myślałaś nigdy o tym, by dołączyć do kogoś i wspomóc go w Jego Wielkiej Ambicji? Przy okazji samej stając się potężniejszą i rządząc planetą, bądź planetami? Dołącz do Mnie. Jestem Twoją Jedyną nadzieją na lepsze życie. Na lepsze istnienie. Przemyśl to. Nie warto ze Mną walczyć. Nie każdy może dołączyć i nie każdy może otrzymać taką ofertę jaką otrzymałaś Ty.
Tym razem wypowiadał dłuższe słowa i wciąż starał się zrealizować jeden z planów, albo zrobienie tymczasowej kryjówki, albo pułapki, bądź zwyczajnie zawalić ten dziwny piaszczysty pagórek. Zależnie od tego co dało się zrobić.
- Jeśli będziesz chciała Nas zabić, i nie będziesz chciała nigdy w życiu do Mnie dołączyć to niestety nie będę miał innego wyjścia jak złożyć komuś innemu tę ofertę. W głębi serca doskonale wiesz, że mam rację i mówię prawdę. Doskonale wiesz, że to dzięki Mnie możesz stać się kimś. Osobą szanowaną i tą którą będą się bać inni w całym kosmosie! Tej której będą dawali wiele różnych rzeczy, tylko dlatego, by się za Nimi wstawiła. Tyle jedzenia ile tylko zapragniesz. W końcu ktoś musi pożerać moich wrogów. Czy to nie brzmi pięknie?
Jego słowa zapewne były niczym miód na uszy większości osób, ale cholera wie, co Ona o tym sądzi. Mimo to i tak mówił to przy okazji i z pewnością w głosie, ale jak się to nie uda to trudno. W końcu zapytał się tym razem ciszej saiyana.
- Kenzuranie, znasz jakieś przydatne techniki? Słyszałem też, że Twoja rasa potrafi się zamieniać w wielkie małpy. Potrafisz to? Bardzo by to Nam ułatwiło sprawę.
Następnie zwrócił się do demona.
- Maou, zważywszy na to, że jesteś ranny, a nie chcę stracić takiego dobrego wyznawcy i osoby która jest zaraz po mnie w rządzeniu, to proponuje Ci byś zrobił to co Ona i postarał się schować w burzy piaskowej jeśli jest to możliwe, a następnie czekał, na okazję do ataku. Tym bardziej jeśli również masz przydatne techniki, albo cokolwiek innego, co się może przydać.
Dalej robił to co robił i nie przestawał. Miał nadzieję, że jakikolwiek z Jego planów się powiedzie przynajmniej w części.
- Pamiętajmy o rzeczach które kupiliśmy wcześniej!
Dodał pod koniec, ale wątpił, że to się na coś przyda.
- OOC:
- FAZA OBRONY:
NIHIL
FAZA ATAKU:
NIHIL
TOKENY:
SIŁY: 1
ZRĘCZNOŚCI: 0
WYTRZYMAŁOŚCI: 2
ENERGII: 1
KI: 2
STATYSTYKI:
SIŁA: 100
ZRĘCZNOŚĆ: 100
WYTRZYMAŁOŚĆ: 100
ENERGIA: 180
PUNKTY:
ŻYCIA: 1000
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 0
- GośćGość
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Nie Lut 10, 2019 11:40 pm
Kenzuran po wybiciu się z podłoża, wyruszył praktycznie tak samo jak reszta zebranej tutaj drużyny. Jego celem było świecące oko Tytanicy, które miało spowodować przebicie się przez nie, by ta straciła część swojego patrzenia na świat. Niestety na jego nie fart, jego cios ominął jej twarz, ponieważ ta przesunęła delikatnie głowa i wylądował na jej ramieniu. Po zauważeniu, że cios rogacza się powiódł, choć ledwo co wydział przez tą niewielką już burzę piaskową, nie miał zamiaru długo tutaj sterczeć, dlatego też szybko zeskoczył na piaszczysty pagórek. Bestia znowu się zaczęła z nimi porozumiewać i rzucała swoje docinki, które twierdzą że mogą tak wysoko dotrzeć, aż wreszcie żyłka jej pękła. Czarnowłosy nie wiedział czego się może spodziewać, więc bacznie wszystko obserwował i widział że inni ją normalnie trafili. To on tutaj marnuje swój potencjał, używa swojej połowę swojej siły by jej porządnie przyfasolić, a ta robi unik. Wojownik zacisnął dłonie i dostrzegł, że za chwilę skrzydlaty jegomość wylądował obok niego. Tak samo zaraz jego lizodup znalazł się obok nich, a potem androidka która przedtem zrobiła ostrzał. Ogoniasty zrozumiał to, że puszka jednak się do czegoś przydała i potrafi strzelać, tylko że to nie są dawne blastery, takie jak niegdyś były używane przez osoby, które nie potrafiły kontrolować energii. Po dostaniu sporych obrażeń, wielka jaszczurka zaryczała swoim rykiem, a potem robiąc jakiś bardzo szybki manewr, nie było po niej ani śladu. Syn Kellana zaczął się intensywnie rozglądać na boki, ponieważ nie wiedział co się dokładnie stało. Szybko przybrał pozycje do obrony, gdyż wolał być czujny i nie dostać porządnie Oczywiście heretyk jak zwykle przemawiał raz do robotki, raz do tej dziwnej nazwy tej całej potworzycy, on jednak nie potrafił tego wymówić. Przez dłuższy czas rogacz gadał wpierw do Soki, potem chciał znowu przekonać Tytanice na dołączenie do niego, widać że był uparty i nie poddawał się.
Brat Klen przez chwilę zamknął się w swoim świecie, odcinając się stąd i rozmyślając co teraz będzie, musieli przecież jakoś wygrać, tylko pytanie jak? Wreszcie Kenzuran obudził się, bo usłyszał zapytanie ze strony heretyka czy ten coś potrafi. Czarnooki westchnął pod nosem i odpowiedział mu:
-Niestety, praktycznie nic nie umiem. Potrafię stworzyć podmuch energii samym wypchnięciem pięści prosto na wroga, a jeśli chodzi o coś innego... - tutaj na chwilę zrobił pauzę, zagryzł wargę bo nie wiedział czy o tym mówić. Nie miał innego wyboru, musiał to powiedzieć, dla na jego nieszczęście dobra tych demonów których bardzo nie cierpił:
-Jest taka legenda, mówiona przez naszych uczonych, że każdy Saiyanin potrafi osiągnąć transformacje zwaną legendarnym super saiyaninem. Niestety po moim incydencie z byciem zamrożonym, zostałem osłabiony i nie pamiętam jak to się robi. Na nasze nieszczęście, zamiana w Oozaru nie wchodzi w grę, ta planeta nie ma Księżyca. Nie potrafię także stworzyć power balla, który ma być tak jakby sztucznym Księżycem, ale to by było niebezpieczne. Nigdy nie zamieniłem się w gigantyczną małpę, a jeśli udałoby mi się teraz to zrobić, nie miałbym nad tym kontroli. - powiedział w skrócie i jeszcze bardziej napiął całe swoje ciało, był gotowy na tak ze strony potworzycy. To tylko kwestia czasu kiedy znowu zaatakuje ich grupę i tak naprawdę może ich zawsze pożreć.
OOC:
FAZA OBRONY:
-nic nie robię
FAZA ATAKU:
-Nic nie robię
TOKENY:
SIŁY: 1
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 0
ENERGII: 1
KI: 2
PUNKTY:
ŻYCIA: 1400
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 0
Brat Klen przez chwilę zamknął się w swoim świecie, odcinając się stąd i rozmyślając co teraz będzie, musieli przecież jakoś wygrać, tylko pytanie jak? Wreszcie Kenzuran obudził się, bo usłyszał zapytanie ze strony heretyka czy ten coś potrafi. Czarnooki westchnął pod nosem i odpowiedział mu:
-Niestety, praktycznie nic nie umiem. Potrafię stworzyć podmuch energii samym wypchnięciem pięści prosto na wroga, a jeśli chodzi o coś innego... - tutaj na chwilę zrobił pauzę, zagryzł wargę bo nie wiedział czy o tym mówić. Nie miał innego wyboru, musiał to powiedzieć, dla na jego nieszczęście dobra tych demonów których bardzo nie cierpił:
-Jest taka legenda, mówiona przez naszych uczonych, że każdy Saiyanin potrafi osiągnąć transformacje zwaną legendarnym super saiyaninem. Niestety po moim incydencie z byciem zamrożonym, zostałem osłabiony i nie pamiętam jak to się robi. Na nasze nieszczęście, zamiana w Oozaru nie wchodzi w grę, ta planeta nie ma Księżyca. Nie potrafię także stworzyć power balla, który ma być tak jakby sztucznym Księżycem, ale to by było niebezpieczne. Nigdy nie zamieniłem się w gigantyczną małpę, a jeśli udałoby mi się teraz to zrobić, nie miałbym nad tym kontroli. - powiedział w skrócie i jeszcze bardziej napiął całe swoje ciało, był gotowy na tak ze strony potworzycy. To tylko kwestia czasu kiedy znowu zaatakuje ich grupę i tak naprawdę może ich zawsze pożreć.
OOC:
FAZA OBRONY:
-nic nie robię
FAZA ATAKU:
-Nic nie robię
TOKENY:
SIŁY: 1
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 0
ENERGII: 1
KI: 2
PUNKTY:
ŻYCIA: 1400
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 0
- Maou
- Liczba postów : 40
Data rejestracji : 21/10/2018
Identification Number
HP:
(595/950)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Pon Lut 11, 2019 8:43 pm
Maou dostał cios który go niesamowicie zabolał. Jego ciało niemalże wystrzeliło w kierunku piasku. Bohater odbił się od ziemi kilkukrotnie zostawiając za sobą smugę drobinek. Czuł jak w jego ustach wezbrała się krew. Jego obolałe ciało oznajmiało swoje szkody na 7/10 w skali bólu "cios w krocze". Czyli prawie największy ból który może czuć mężczyzna. Nr. 1 i tak pozostanie ogromna gorączka 37 stopni Celsjusza w której chłopak już majaczy, leży w łóżku i czeka na rychłą śmierć otulony kilkunastoma szalikami. Na taki ból to tylko rosołek zrobiony przez kobietę życia
- MAMO?! GDZIE MÓJ ROSOŁEK?!Maou ledwo powstrzymywał swoje łzy. Nagle potrząsnął głową, bo przypomniał sobie jedną rzecz.
- No tak.. Zdechła, gdy mnie rodziła. Stwierdzam zgon bo umarł.
Bohater przywalił sobie wielkiego facepalma. To co powiedział był bardzo chamskie i nie fair play.
- I nie zrobiła mi nigdy rosołku. Mam nadzieje że nigdy nie będę miał 27 stopni gorączki
Powiedział zwiedzony do siebie.
Maou nagle obudził się z bólem w żebrach. Wszystko to co powiedział okazało się snem w czasie utraty świadomości. Jednak nie wyklucza to tego, ze mógł majaczyć coś po cichu...
Bohater korzystał z tego, ze został wyrzucony trochę dalej i spróbował ukryć się w piaskach(po rozkazie Nihiliusa).
FAZA OBRONY:
-Próba ukrycia się w piaskach
FAZA ATAKU:
-----
TOKENY:
SIŁY: 0
ZRĘCZNOŚCI: 0
WYTRZYMAŁOŚCI: 2
ENERGII: 1
KI: 2-1=1
STATYSTYKI:
SIŁA: 85
ZRĘCZNOŚĆ: 75
WYTRZYMAŁOŚĆ: 95
ENERGIA: 75
PUNKTY:
ŻYCIA: 950-355=595
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 0
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Pon Lut 11, 2019 8:43 pm
The member 'Maou' has done the following action : Rzut kośćmi
'Rzut Monetą' :
'Rzut Monetą' :
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Nie Lut 24, 2019 8:30 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwadrant OXO537 pustynna planeta - Konfrontacja z Boginią
Wszyscy znaleźli się na pagórku, a złocisty blask przywitał śmiałków nad głowami. Para potwornych ślepi o zwężonych źrenicach wydzielała ogromne pokłady energii, a rażące światło mogło w odczuciu przypomnieć o bardzo pospolitym błędzie każdego początkującego obserwatora... nie stercz zbyt długo gapiąc się prosto we słońce, bo oślepniesz.
- Nie jestem w stanie dostrzec strategii w twoim rozumowaniu Nihiliusie - skwitowała krótko Pani robotka - Istota przystosowana do podróży na co dzień po pustyniach nie utraci równowagi, szczególnie kiedy pagórek jest dziewięćkroć niższy od tytana - naprędce dodała z brakiem ekscytacji w głosie.
Mogli chwile odetchnąć, ale Bogini z uwagą przyglądała się małym żyjątkom powoli zwężając krąg odnóży. Musiało to być na rzeczy, bo odnóża zataczały co raz bliższe okręgi, aż to było kwestią kilku sekund nim znajdą się w centrum szatkownicy.
- W plecy mam wmontowaną prymitywną baterie rakiet, ale oferowany przez ładunki wybuchowe poziom destrukcji jest stosunkowo niższy, niż podstawowy ostrzał ki - wyjaśniła Soka, ale gdy zabierali się za pomoc Maou i Kenzuran podzielił się namiastką informacji o Oozaru, ale zawierały one głównie złe wieści...[/color]
Potężny głos przemówił, a zarys zębów dało się dostrzec dzięki świetlistym gałom gigantki.
- Gardzę docinkami takiegoż omni-boga, a strach nie jest czymś obcym. To ekscytujące, jak czuje ogromne pokłady energii wzbudzone wyłącznie przez obecność twojej przerażającej aury. Będę przyglądała się z góry, jak próbujecie się schować w piaskach przed moimi odnóżami! - Tak też skończyła i poza deszczem śliny z wystających kłów, okrąg odnóży co raz bardziej się zacieśniał...jedynie pagórek na którym to stali się jeszcze ostał nienaruszony.
Soka cupnęła nad Maou, który to sprawnymi rękoma próbował pokryć siebie piaskiem, ale okazało się to iście bezcelowe. Wyglądał głupkowato próbując zarazem pływać i kąpać się w piaskach. Więcej drobin krzemu zdmuchnął porywisty wiatr, a niżeli podkopał by w piaskach schować.
- Istnieje ryzyko, że masz złamane żebro - poddała indywidualnej diagnozie drugiego demona i faktycznie, leżąc tak na piaskach z tymże słowami odświeżyła mu się pamięć...na ogromny ból w klatce piersiowej.
- Czym jest Power Ball? Bazy dane świecą pustkami, jeśli chodzi o same okoliczności przemiany Saiyajina w Oozaru... - nie skończyła, bo odnóża ich wszystkich dopadły. Setki długich ostrzy zaczęły przeczesywać pustynie by nadziać się na czwórkę nieszczęśników. Wzrok Tinu'Wag'Vi ponownie umknął im, a to za sprawą serii chitynowych płytek, które to teraz widniały na ich głowami.
OOC:
2/1/3/1/2- Tinu'Wag Vi - tura 2
Całkowicie przyjęła: 475 obrażeń
[S]Boss[źródło: Tinu'Wag Vi] - Statystyki i Pula punktów życia nie jest widoczna dla graczy, tylko tokeny
[S]Gigant[źródło: Tinu'Wag Vi] - Pula punktów życia jest podwojona
[S]Horror[źródło: Nihilius] - 3 Tokeny zostają spalone z początkiem tury
[startowe tokeny Tinu'Wag Vi 4/1/4/2/2], [Spalone tokeny Tinu'Wag Vi: -1TS, -1TW, -1TE]
[S]Zapiaszczeni[źródło: Tinu'Wag Vi] - Burza piaskowa uniemożliwia ucieczkę. Każdy przebywający w burzy piaskowej może wykonać na początku swojej sekwencji rzut monetą, jeśli się powiedzie to do następnej tury posiada ona status ukryty i nie może być celem ataku. Ta czynność kosztuje 1 TKI niezależnie od wyniku rzutu monetą. Ataki wymierzone z poprzedniej sekwencji nadal są uwzględniane.
Przebieg walki:
FO:
Traci status ukrycia
FA:
Tinu'Wag Vi tratuje przeciwników ostrymi odnóżami, - 180 obrażeń, masowy (Atakuje wszystkich)
Tinu'Wag Vi oczy jaśnieją niczym słońce na niewidocznym nieboskłonie
Stan obecny tokenów: 3/1/3/0/3
Aktywny status: brak
OOC2:
- Kolejność akcji jest zależna od kolejności odpisów, Soka#9 zawsze ostatnia wykonuje sekwencje.
- Berło zadaje obrażenia 0.5S + 0.5E, traktuj jako zwykły cios, który możesz bić bezpośrednio lub z dystansu wiązką energii.
- W sytuacjach kiedy nie możecie zadeklarować ataku na przeciwniku, to dobry czas by spróbować innych, przydatnych umiejętności bądź przedyskutować dalszą taktykę, bądź przeczekać...
Miejsce: Kwadrant OXO537 pustynna planeta - Konfrontacja z Boginią
- Podkład muzyczny bez zmian:
Wszyscy znaleźli się na pagórku, a złocisty blask przywitał śmiałków nad głowami. Para potwornych ślepi o zwężonych źrenicach wydzielała ogromne pokłady energii, a rażące światło mogło w odczuciu przypomnieć o bardzo pospolitym błędzie każdego początkującego obserwatora... nie stercz zbyt długo gapiąc się prosto we słońce, bo oślepniesz.
- Nie jestem w stanie dostrzec strategii w twoim rozumowaniu Nihiliusie - skwitowała krótko Pani robotka - Istota przystosowana do podróży na co dzień po pustyniach nie utraci równowagi, szczególnie kiedy pagórek jest dziewięćkroć niższy od tytana - naprędce dodała z brakiem ekscytacji w głosie.
Mogli chwile odetchnąć, ale Bogini z uwagą przyglądała się małym żyjątkom powoli zwężając krąg odnóży. Musiało to być na rzeczy, bo odnóża zataczały co raz bliższe okręgi, aż to było kwestią kilku sekund nim znajdą się w centrum szatkownicy.
- W plecy mam wmontowaną prymitywną baterie rakiet, ale oferowany przez ładunki wybuchowe poziom destrukcji jest stosunkowo niższy, niż podstawowy ostrzał ki - wyjaśniła Soka, ale gdy zabierali się za pomoc Maou i Kenzuran podzielił się namiastką informacji o Oozaru, ale zawierały one głównie złe wieści...[/color]
Potężny głos przemówił, a zarys zębów dało się dostrzec dzięki świetlistym gałom gigantki.
- Gardzę docinkami takiegoż omni-boga, a strach nie jest czymś obcym. To ekscytujące, jak czuje ogromne pokłady energii wzbudzone wyłącznie przez obecność twojej przerażającej aury. Będę przyglądała się z góry, jak próbujecie się schować w piaskach przed moimi odnóżami! - Tak też skończyła i poza deszczem śliny z wystających kłów, okrąg odnóży co raz bardziej się zacieśniał...jedynie pagórek na którym to stali się jeszcze ostał nienaruszony.
Soka cupnęła nad Maou, który to sprawnymi rękoma próbował pokryć siebie piaskiem, ale okazało się to iście bezcelowe. Wyglądał głupkowato próbując zarazem pływać i kąpać się w piaskach. Więcej drobin krzemu zdmuchnął porywisty wiatr, a niżeli podkopał by w piaskach schować.
- Istnieje ryzyko, że masz złamane żebro - poddała indywidualnej diagnozie drugiego demona i faktycznie, leżąc tak na piaskach z tymże słowami odświeżyła mu się pamięć...na ogromny ból w klatce piersiowej.
- Czym jest Power Ball? Bazy dane świecą pustkami, jeśli chodzi o same okoliczności przemiany Saiyajina w Oozaru... - nie skończyła, bo odnóża ich wszystkich dopadły. Setki długich ostrzy zaczęły przeczesywać pustynie by nadziać się na czwórkę nieszczęśników. Wzrok Tinu'Wag'Vi ponownie umknął im, a to za sprawą serii chitynowych płytek, które to teraz widniały na ich głowami.
OOC:
2/1/3/1/2- Tinu'Wag Vi - tura 2
Całkowicie przyjęła: 475 obrażeń
[S]Boss[źródło: Tinu'Wag Vi] - Statystyki i Pula punktów życia nie jest widoczna dla graczy, tylko tokeny
[S]Gigant[źródło: Tinu'Wag Vi] - Pula punktów życia jest podwojona
[S]Horror[źródło: Nihilius] - 3 Tokeny zostają spalone z początkiem tury
[startowe tokeny Tinu'Wag Vi 4/1/4/2/2], [Spalone tokeny Tinu'Wag Vi: -1TS, -1TW, -1TE]
[S]Zapiaszczeni[źródło: Tinu'Wag Vi] - Burza piaskowa uniemożliwia ucieczkę. Każdy przebywający w burzy piaskowej może wykonać na początku swojej sekwencji rzut monetą, jeśli się powiedzie to do następnej tury posiada ona status ukryty i nie może być celem ataku. Ta czynność kosztuje 1 TKI niezależnie od wyniku rzutu monetą. Ataki wymierzone z poprzedniej sekwencji nadal są uwzględniane.
Przebieg walki:
FO:
Traci status ukrycia
FA:
Tinu'Wag Vi tratuje przeciwników ostrymi odnóżami, - 180 obrażeń, masowy (Atakuje wszystkich)
Tinu'Wag Vi oczy jaśnieją niczym słońce na niewidocznym nieboskłonie
Stan obecny tokenów: 3/1/3/0/3
Aktywny status: brak
OOC2:
- Kolejność akcji jest zależna od kolejności odpisów, Soka#9 zawsze ostatnia wykonuje sekwencje.
- Berło zadaje obrażenia 0.5S + 0.5E, traktuj jako zwykły cios, który możesz bić bezpośrednio lub z dystansu wiązką energii.
- W sytuacjach kiedy nie możecie zadeklarować ataku na przeciwniku, to dobry czas by spróbować innych, przydatnych umiejętności bądź przedyskutować dalszą taktykę, bądź przeczekać...
- Nihilius Imperius
- Liczba postów : 330
Data rejestracji : 16/08/2018
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Nie Lut 24, 2019 11:36 pm
Na początek słuchał tego, co małpiasty mówił na temat Swoich umiejętności i możliwości oraz znanych technik. I niestety wiedział, że cała ta sprawa nie wygląda za dobrze. Ba. Wygląda to okropnie! Mimo to nie tracił nadziej na lepsze jutro. W sumie znali tą samą technikę. Tyle wiedział. Chyba, że ogoniastego łeb bolał i zapomniał. Oby tak było. Za to powiedział mu jedną bardzo ciekawą rzecz na temat przemiany w tak zwanego goryla. Gdy usłyszał o legendzie i uczonych saiyan to prawie wybuchł śmiechem. Bowiem od kiedy saiyanie mają uczonych!? Przecież to przeczy prawom fizyki! Uznał to za pomyłkę słowną, albo żart. Dobry żart musiał przyznać. Saiyański uczony. Niezłe.
- Saiyański uczony. To przeczy prawom fizyki! Mimo wszystko zabawny żart.
Powiedział kiwając głową, że Kenzuranowi się to udało. Ale tym razem dowiedział się czegoś dziwnego. Super saiyan? O tym to nie czytał. Bardzo ciekawe. Pierwszy raz się spotyka czymś takim. Myślał, że ta rasa zienia się tylko w wielkie małpy. A jednak nie tylko. Podobno został zamrożony i nie pamięta jak się to robi. Czyli kiedyś to potrafił! Tym bardziej mu się przyda ten wojownik. Też mu powiedział coś o Oozaru. Podobno ta przemiana nie wchodzi w grę, bo planeta nie ma księżyca. Czyli to naturalny satelita planety wpływa na coś takiego. Czyli muszą działać jakieś specjalne siły, moce, fale lub inne ścierwo, że to działa. W sumie czytał o likantropach. Saiyanie to trochę właśnie jak oni.
- Czyli saiyanie, przypominają likantropów. Ciekawe.
Nie potrafił stworzyć też power balla. Nie znał tej techniki. Udawała sztuczny księżyc. Interesujące. Ale co gorsze. Nigdy się nie zamienił w wielką małpę, więc nie będzie miał kontroli nad Sobą. Najgorzej!
Mimo to sądził, że to nie będzie jakiś wielki problem. W końcu będą tacy mali, że będzie i tak widział tylko jednego wroga. Robaczka. Ich oleje. Gorzej jak tamta padnie.
- A jak można zrobić tak, byś czysto hipotetycznie stracił Swoją przemianę. Zniszczyć księżyc lub ten cały power ball? Czy jest coś jeszcze innego co ma wpływ na przemianę lub coś dzięki czemu możecie się przemieniać.
Zapytał, bo uznał, że to ważne jeśli mają spróbować, a jeśli się uda to muszą się jakoś pozbyć goryla.
W końcu zawsze jest możliwość jeśli się chce, a jak się uda to lepiej, by go powstrzymać po udanej walce. Po pewnym czasie odezwał się Maou który najwidoczniej bredził. Chyba oberwał zbyt mocno w główkę, więc jego słowa olał. Nie miał na to nawet jednego komentarza, a sądził, że jeśli będzie chciał wiedzieć co autor tych słów ma na myśli to mu się mózg przegrzeje. Widział też jak ten nieudolnie starał się ukryć w wielkiej górze piaskowej. Nie dość to, że całkowicie nie zrozumiał o co chodzi to jeszcze nawet tego nie potrafił. Westchnął zawiedziony i trzymając nogę na jego tyłku starał się mu pomóc się w to wbić, głównie dlatego, że to był poroniony pomysł.
- Miałeś się schować w burzy piaskowej. Nie w górze piaskowej!
Jeszcze udawał jakby pływał. Chyba faktycznie, zbyt mocno oberwał. Gdy skończył go wpychać w gorę, to złapał go za fraki i wyciągnął z pagórka. Mimo to starał się go jeszcze bardziej nie uszkodzić.
Gdy androidka mówiła, że nie widzi rozumowania w jego planie to wzruszył ramionami.
- Pagórek Mi się wydawał większy od Niej. Głupia burza piaskowa.
Skwitował krótko i zastanawiał się nad dalszym planem. Jego plan zakładał zawalenie piasków na całe jej cielsko. Tylko nie wiedział, że jest znacznie większa, niż przypuszczał. W takim razie to zmienia postać rzeczy, oraz jego plan musi ulec zmianie. Także przestał robić to co robi. Jeszcze usłyszał od androidki coś, że ma ładunki wybuchowe. Mogą się przydać, ale też zwykły ostrzał jest najlepszy na ten moment. Przynajmniej jeśli chodzi o walkę. Przy okazji widział jej wielkie złote ślepia które przypominały dwie małe złote gwiazdy. Wielkie babsko nie ma co. Ale takie zawsze chcą być dominowane. Udają silne, ale tak naprawdę same nie wiedzą czego chcą. Kobieta to dziwna istota. Nawet Bóg jej nie zrozumie. Dlatego nie starał się nawet, bo można oszaleć. Okrąg jej odnóży się zacieśniał coraz bardziej. Będą chyba musieli to przyjąć na klatę. W końcu przemówiła jego rywalka o boskość. Że gardzi jego docinkami, a strach jest normalny. Podobno ekscytowało ją to jak ogromne pokłady energii czuła dzięki jego aurze. Ma farta, że nie ma jak ich wykorzystać. Dodała też, że będzie się patrzeć z góry odnośnie tego co będą robić.
- Masz szczęście, że nie mogę tego wykorzystać. Po za tym jak tak dalej pójdzie to się zakochasz. Ekscytuje Ciebie Moja aura? Jesteś masochistką?
Dodał żartobliwie i się roześmiał. Co prawda to była walka na śmierć i życie, ale jednak zawsze był pewien plan.
Odezwała się też androidka mówiąc, że pewnie Maou ma złamane żebra. Zapomniałą dodać, że miał wstrząśnienie mózgu, co było gorsze. Po za tym, zaraz to będzie miał przebite serce, albo coś innego. Miał jeszcze jeden pomysł. Ostateczna broń. Operacja. Wielki Goryl! Gdy ta zaczęła pytać odnośnie power balla i księżyca, to już miał zamiar odpowiedzieć, gdy nagle dorwały ich odnóża. Starał się zwiać, ale to nie było takie proste i czuł, że właśnie otrzymał wiele ran kłutych, a inni wcale nie mieli lepiej, zapewne. Starał się w miarę możliwości zasłaniać resztę. Najbardziej drugiego demona, bo ten niedługo padnie jak tak dalej pójdzie. Otrzymał wiele uderzeń i czarna boska krew sączyła się z Jego ran, ale nie dawał za wygraną. Przy okazji krzyknął do androidki.
- Już wiem! Fale księżycowe! Power Ball działa jak księżyc. Musi dawać jakieś światło, bądź fale i przez to działa na saiyan, zmieniajac ich w Oozaru! Jeśli masz możliwość stworzenia sztucznego księżyca, albo przynajmniej jego światła i fal księżycowych. Teraz pamiętam! Te fale nazywały się Falami Blutz! Każdy naturalny satelita i planeta czy inne wielkie ciało niebieskie, je wytwarza! Jeśli masz możliwość użycia ich, to zrób to na Kenzuranie, albo cokolwiek co je może zrobić!
Po czym biegł dalej i krzyknął do reszty. Głównie demona.
- Postarajmy się schować w piaskach pustyni jeśli chcecie. Może Nas nie znajdzie. Ale pamiętajcie. To ryzykowne. Nie wiem jak u Ciebie Kenzuranie jest z technikami, bo może po prostu reszty nie pamiętasz, ale staraj się nie marnować Swojej ki w głupi sposób. Maou, postaraj się schować ponownie. Tym razem w burzy piaskowej, a nie w piasku!
Co też sam starał się zrobić właśnie teraz. Na jego szczęście udało mu się i po chwili zniknął z oczu wszystkim innym. Co prawda On sam ich widział, ale Oni raczej go nie widzieli. Cała ta larwa również nie powinna go dostrzegać. Wykorzystał okazję i podczas biegu postanowił użyć Swojego berła i wystrzelił wiązkę ki prosto w Swoja przeciwniczkę starając się rozwalić jej odnóża, a jakby to nie wyszło to po prostu czarnym promieniem rąbnął ją po pancerzu, mając nadzieję na trafienie w łeb. Szukał jej złotych gwiazd, by następnie w nią strzelić. Miał nadzieję, że reszta również będzie atakować i wykorzysta okazję, tak jak zrobił to On. Był co prawda ranny, ale miał W sobie masę siły. I tym razem, Ona mu nic nie zrobi. Postanowił też zaryzykować i skupić się na atakowaniu jej, aniżeli unikaniu. Ryzykowne. Ale nie miał innego wyjścia. Muszą ją pokonać jak najszybciej mogą! Jednak po przemyśleniu wszystkiego uznał, że to niestety wiele nie zmieni, dlatego postanowił zmienić taktykę i postawił na Swoją zręczność. Czarna aura pojawiła się na Jego ciele. Od razu poczuł się zwinniejszy, zręczniejszy i zwrotniejszy. Powinno mu to pomóc, by się uratował przed jej możliwym atakiem jeśli zajdzie taka konieczność.
- Saiyański uczony. To przeczy prawom fizyki! Mimo wszystko zabawny żart.
Powiedział kiwając głową, że Kenzuranowi się to udało. Ale tym razem dowiedział się czegoś dziwnego. Super saiyan? O tym to nie czytał. Bardzo ciekawe. Pierwszy raz się spotyka czymś takim. Myślał, że ta rasa zienia się tylko w wielkie małpy. A jednak nie tylko. Podobno został zamrożony i nie pamięta jak się to robi. Czyli kiedyś to potrafił! Tym bardziej mu się przyda ten wojownik. Też mu powiedział coś o Oozaru. Podobno ta przemiana nie wchodzi w grę, bo planeta nie ma księżyca. Czyli to naturalny satelita planety wpływa na coś takiego. Czyli muszą działać jakieś specjalne siły, moce, fale lub inne ścierwo, że to działa. W sumie czytał o likantropach. Saiyanie to trochę właśnie jak oni.
- Czyli saiyanie, przypominają likantropów. Ciekawe.
Nie potrafił stworzyć też power balla. Nie znał tej techniki. Udawała sztuczny księżyc. Interesujące. Ale co gorsze. Nigdy się nie zamienił w wielką małpę, więc nie będzie miał kontroli nad Sobą. Najgorzej!
Mimo to sądził, że to nie będzie jakiś wielki problem. W końcu będą tacy mali, że będzie i tak widział tylko jednego wroga. Robaczka. Ich oleje. Gorzej jak tamta padnie.
- A jak można zrobić tak, byś czysto hipotetycznie stracił Swoją przemianę. Zniszczyć księżyc lub ten cały power ball? Czy jest coś jeszcze innego co ma wpływ na przemianę lub coś dzięki czemu możecie się przemieniać.
Zapytał, bo uznał, że to ważne jeśli mają spróbować, a jeśli się uda to muszą się jakoś pozbyć goryla.
W końcu zawsze jest możliwość jeśli się chce, a jak się uda to lepiej, by go powstrzymać po udanej walce. Po pewnym czasie odezwał się Maou który najwidoczniej bredził. Chyba oberwał zbyt mocno w główkę, więc jego słowa olał. Nie miał na to nawet jednego komentarza, a sądził, że jeśli będzie chciał wiedzieć co autor tych słów ma na myśli to mu się mózg przegrzeje. Widział też jak ten nieudolnie starał się ukryć w wielkiej górze piaskowej. Nie dość to, że całkowicie nie zrozumiał o co chodzi to jeszcze nawet tego nie potrafił. Westchnął zawiedziony i trzymając nogę na jego tyłku starał się mu pomóc się w to wbić, głównie dlatego, że to był poroniony pomysł.
- Miałeś się schować w burzy piaskowej. Nie w górze piaskowej!
Jeszcze udawał jakby pływał. Chyba faktycznie, zbyt mocno oberwał. Gdy skończył go wpychać w gorę, to złapał go za fraki i wyciągnął z pagórka. Mimo to starał się go jeszcze bardziej nie uszkodzić.
Gdy androidka mówiła, że nie widzi rozumowania w jego planie to wzruszył ramionami.
- Pagórek Mi się wydawał większy od Niej. Głupia burza piaskowa.
Skwitował krótko i zastanawiał się nad dalszym planem. Jego plan zakładał zawalenie piasków na całe jej cielsko. Tylko nie wiedział, że jest znacznie większa, niż przypuszczał. W takim razie to zmienia postać rzeczy, oraz jego plan musi ulec zmianie. Także przestał robić to co robi. Jeszcze usłyszał od androidki coś, że ma ładunki wybuchowe. Mogą się przydać, ale też zwykły ostrzał jest najlepszy na ten moment. Przynajmniej jeśli chodzi o walkę. Przy okazji widział jej wielkie złote ślepia które przypominały dwie małe złote gwiazdy. Wielkie babsko nie ma co. Ale takie zawsze chcą być dominowane. Udają silne, ale tak naprawdę same nie wiedzą czego chcą. Kobieta to dziwna istota. Nawet Bóg jej nie zrozumie. Dlatego nie starał się nawet, bo można oszaleć. Okrąg jej odnóży się zacieśniał coraz bardziej. Będą chyba musieli to przyjąć na klatę. W końcu przemówiła jego rywalka o boskość. Że gardzi jego docinkami, a strach jest normalny. Podobno ekscytowało ją to jak ogromne pokłady energii czuła dzięki jego aurze. Ma farta, że nie ma jak ich wykorzystać. Dodała też, że będzie się patrzeć z góry odnośnie tego co będą robić.
- Masz szczęście, że nie mogę tego wykorzystać. Po za tym jak tak dalej pójdzie to się zakochasz. Ekscytuje Ciebie Moja aura? Jesteś masochistką?
Dodał żartobliwie i się roześmiał. Co prawda to była walka na śmierć i życie, ale jednak zawsze był pewien plan.
Odezwała się też androidka mówiąc, że pewnie Maou ma złamane żebra. Zapomniałą dodać, że miał wstrząśnienie mózgu, co było gorsze. Po za tym, zaraz to będzie miał przebite serce, albo coś innego. Miał jeszcze jeden pomysł. Ostateczna broń. Operacja. Wielki Goryl! Gdy ta zaczęła pytać odnośnie power balla i księżyca, to już miał zamiar odpowiedzieć, gdy nagle dorwały ich odnóża. Starał się zwiać, ale to nie było takie proste i czuł, że właśnie otrzymał wiele ran kłutych, a inni wcale nie mieli lepiej, zapewne. Starał się w miarę możliwości zasłaniać resztę. Najbardziej drugiego demona, bo ten niedługo padnie jak tak dalej pójdzie. Otrzymał wiele uderzeń i czarna boska krew sączyła się z Jego ran, ale nie dawał za wygraną. Przy okazji krzyknął do androidki.
- Już wiem! Fale księżycowe! Power Ball działa jak księżyc. Musi dawać jakieś światło, bądź fale i przez to działa na saiyan, zmieniajac ich w Oozaru! Jeśli masz możliwość stworzenia sztucznego księżyca, albo przynajmniej jego światła i fal księżycowych. Teraz pamiętam! Te fale nazywały się Falami Blutz! Każdy naturalny satelita i planeta czy inne wielkie ciało niebieskie, je wytwarza! Jeśli masz możliwość użycia ich, to zrób to na Kenzuranie, albo cokolwiek co je może zrobić!
Po czym biegł dalej i krzyknął do reszty. Głównie demona.
- Postarajmy się schować w piaskach pustyni jeśli chcecie. Może Nas nie znajdzie. Ale pamiętajcie. To ryzykowne. Nie wiem jak u Ciebie Kenzuranie jest z technikami, bo może po prostu reszty nie pamiętasz, ale staraj się nie marnować Swojej ki w głupi sposób. Maou, postaraj się schować ponownie. Tym razem w burzy piaskowej, a nie w piasku!
Co też sam starał się zrobić właśnie teraz. Na jego szczęście udało mu się i po chwili zniknął z oczu wszystkim innym. Co prawda On sam ich widział, ale Oni raczej go nie widzieli. Cała ta larwa również nie powinna go dostrzegać. Wykorzystał okazję i podczas biegu postanowił użyć Swojego berła i wystrzelił wiązkę ki prosto w Swoja przeciwniczkę starając się rozwalić jej odnóża, a jakby to nie wyszło to po prostu czarnym promieniem rąbnął ją po pancerzu, mając nadzieję na trafienie w łeb. Szukał jej złotych gwiazd, by następnie w nią strzelić. Miał nadzieję, że reszta również będzie atakować i wykorzysta okazję, tak jak zrobił to On. Był co prawda ranny, ale miał W sobie masę siły. I tym razem, Ona mu nic nie zrobi. Postanowił też zaryzykować i skupić się na atakowaniu jej, aniżeli unikaniu. Ryzykowne. Ale nie miał innego wyjścia. Muszą ją pokonać jak najszybciej mogą! Jednak po przemyśleniu wszystkiego uznał, że to niestety wiele nie zmieni, dlatego postanowił zmienić taktykę i postawił na Swoją zręczność. Czarna aura pojawiła się na Jego ciele. Od razu poczuł się zwinniejszy, zręczniejszy i zwrotniejszy. Powinno mu to pomóc, by się uratował przed jej możliwym atakiem jeśli zajdzie taka konieczność.
- OOC:
- FAZA STARTOWA:
ZAPIASZCZENIE [- 1 TKI]; NIE MOŻE ZOSTAĆ WYBRANY JAKO CEL ATAKU
FAZA OBRONY:
NIHIL
FAZA ATAKU:
CIOS ZWYKŁY [BERŁO]; 0.5 S + 0.5 E DMG; 100/2 + 180/2 = 50 + 90 = 140 DMG; TINU'WAG VI
AURA [- 1 TE; + 1 TZ; + 1 TKI]; Combo; NIHILIUS IMPERIUS
TOKENY:
SIŁY: 1
ZRĘCZNOŚCI: 0 + 1 = 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 2
ENERGII: 1 - 1 = 0
KI: 2 - 1 + 1 = 2
STATYSTYKI:
SIŁA: 100
ZRĘCZNOŚĆ: 100
WYTRZYMAŁOŚĆ: 100
ENERGIA: 180
PUNKTY:
ŻYCIA: 1000 - 180 = 820
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 140
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Nie Lut 24, 2019 11:36 pm
The member 'Nihilius Imperius' has done the following action : Rzut kośćmi
'Rzut Monetą' :
'Rzut Monetą' :
- GośćGość
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Pon Lut 25, 2019 12:14 am
Kenzuranowi nie podobała się ta cała sytuacja, ponieważ byli na pagórku i przez dłuższy czas nic się nie działo. Robotka znowu zaczęła coś pieprzyć na różne tematy, ale za cholerę nie wiedział o czym ona znowu gada, był tylko ciekawy gdzie znajduje się wielka tytanica. Przez chwilę maszyna mówiła do Rogacza, potem zrobiło dłuższą przerwę i znowu się odezwała. Tłumaczyła że ma jakieś baterie rakiet, które są słabsze od pocisków energii, czyli to na pewno nie wróżyło nic dobrego. Czarnowłosy warknął i wkurzyło go to, że Xander nigdy nie nauczył go techniki Power Balla i panowaniem nad małpią formą, wtedy na pewno byłby silniejszy. Ćwiczyli tylko zawsze podstawowe rzeczy, które teraz na tak wielkie monstrum, mogą mu nie pomóc ale i tak nie podda się, wywodzi się z rodu najwspanialszych wojowników! Ogoniasty wreszcie usłyszał wraz z resztą jakiś dźwięk, coś się poruszyło po piasku i wykrzyczało w ich stronę, dla niego przynajmniej to tak brzmiało. Widać było, że Boginka miała ten sam gust co Młody Saiyanin, gdyż tak samo gardził demonem i jakoś za nim nie przepadał, nienawidził demonów przez to że prawie mogły go ukatrupić. Czarnooki widział, że piasek tak jakby coraz bardziej szybciej podążał w ich kierunku, tak przynajmniej mu się zdawało, na szczęście pogoda mu nie przeszkadzał, miała taki sami klimat jak na Vegecie. Po chwili oczy Syna Kellana zawędrowały na mechaniczną kukłę, która to przycapnęła sobie przy drugim heretyckim ścierwie, najwyraźniej chyba bardzo mocno oberwał i nie wyglądało to zbyt dobrze. Oczywiście starał się tym nie przejmować i wzdychając pod nosem, chciał już zaatakować, ponieważ wróg zaraz może im zadać potężny cios. Wreszcie z wielkich fal piasku wyłoniły się najwyraźniej inne części ciała tej bestii, która zaatakowała wszystkich na raz, raniąc ich przy tym chociaż troszkę. Brat Klen nie miał nawet okazji by uniknąć, za szybko to wszystko nadciągnęło i z zaskoczenia.
Szybko zbierając się z podłoża, zaczął znowu mówić ten skrzydlaty śmieć, który żartował sobie z jego osoby i rasy. Nie obchodziło go to teraz, nie miał zamiaru się wykłócać z kimś kto miał mózg pojemności kieliszka. Kenzuran napinając mięśnie, otoczył się białą aurą mocy. Oczywiście Heretyk jeszcze dopowiedział kilka słów w stronę swojego pobratymca, który był ciężko ranny i nie wiedział czy wydobrzeje. To było jasne, że swój o swojego musi zadbać, nic nadzwyczajnego dla Saiyanina. Ogoniasty jeszcze mocniej krzycząc, napiął wszystkie swoje mięśnie, tworząc jeszcze większą aurą i krzyknął w stronę Tytanicy:
-PRZESTAŃ Z NAS KPIĆ PIEPRZONY ROBALU I ZDYCHAJ, HYAAAAAAAAAAA!! - wybijając się wysoko ze swojej pięty, poleciał w kierunku jej widocznego ciała. Wypychając bardzo szybko swoje pięści do przodu, oczywiście dodając także swoje kopniaki, miał zamiar zadać jej jak najwięcej obrażeń. Wreszcie po wykonanych ciosach i potężnych atakach, Czarnowłosy na koniec zrobił wybicie się swoją stopą od ciała jego przeciwnika i powrotu do swojej niewielkiej grupki. Twardo lądując, złapał dech i rzekł do wszystkich, jeśli wszyscy byli obok oczywiście:
-Tak, fale Blutza to także coś takiego jak działanie promieni księżycowych. Najlepszym sposobem byłby Power Ball, ale mój Głupi Mentor mnie tego nie nauczył, wolał zadbać o moją tężyznę fizyczną niż potężną transformację, która by uratowała nasze dupska!! - zacisnął obydwie pięści i był gotowy na dalszą walkę z poczwarą. Wiedział, że jeśli jej szybko nie wykończą, to ona zakończy ich i trafią do jej żołądka. Wojownik przez chwilę się zastanawiał i był ciekaw czy mógłby ją zabić tak od środka. Niestety jeszcze nie potrafił kontrolować technik, których się nauczył w szkole Brutusa, ale jeśli sobie wszystko przypomni, może to ich jakoś wykaraska z zagrożenia.
OOC:
FAZA OBRONY:
-nic nie robię
FAZA ATAKU:
-CIOS ZWYKŁY 140 DMG dla TINU'WAG VI
AURA [- 1 TE; + 1 TS, + 1 TKI]; Combo Kenzurana
TOKENY:
SIŁY: 1+1=2
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 0
ENERGII: 1-1=0
KI: 2+1=3
PUNKTY:
ŻYCIA: 1400-180=1220
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 140
Szybko zbierając się z podłoża, zaczął znowu mówić ten skrzydlaty śmieć, który żartował sobie z jego osoby i rasy. Nie obchodziło go to teraz, nie miał zamiaru się wykłócać z kimś kto miał mózg pojemności kieliszka. Kenzuran napinając mięśnie, otoczył się białą aurą mocy. Oczywiście Heretyk jeszcze dopowiedział kilka słów w stronę swojego pobratymca, który był ciężko ranny i nie wiedział czy wydobrzeje. To było jasne, że swój o swojego musi zadbać, nic nadzwyczajnego dla Saiyanina. Ogoniasty jeszcze mocniej krzycząc, napiął wszystkie swoje mięśnie, tworząc jeszcze większą aurą i krzyknął w stronę Tytanicy:
-PRZESTAŃ Z NAS KPIĆ PIEPRZONY ROBALU I ZDYCHAJ, HYAAAAAAAAAAA!! - wybijając się wysoko ze swojej pięty, poleciał w kierunku jej widocznego ciała. Wypychając bardzo szybko swoje pięści do przodu, oczywiście dodając także swoje kopniaki, miał zamiar zadać jej jak najwięcej obrażeń. Wreszcie po wykonanych ciosach i potężnych atakach, Czarnowłosy na koniec zrobił wybicie się swoją stopą od ciała jego przeciwnika i powrotu do swojej niewielkiej grupki. Twardo lądując, złapał dech i rzekł do wszystkich, jeśli wszyscy byli obok oczywiście:
-Tak, fale Blutza to także coś takiego jak działanie promieni księżycowych. Najlepszym sposobem byłby Power Ball, ale mój Głupi Mentor mnie tego nie nauczył, wolał zadbać o moją tężyznę fizyczną niż potężną transformację, która by uratowała nasze dupska!! - zacisnął obydwie pięści i był gotowy na dalszą walkę z poczwarą. Wiedział, że jeśli jej szybko nie wykończą, to ona zakończy ich i trafią do jej żołądka. Wojownik przez chwilę się zastanawiał i był ciekaw czy mógłby ją zabić tak od środka. Niestety jeszcze nie potrafił kontrolować technik, których się nauczył w szkole Brutusa, ale jeśli sobie wszystko przypomni, może to ich jakoś wykaraska z zagrożenia.
OOC:
FAZA OBRONY:
-nic nie robię
FAZA ATAKU:
-CIOS ZWYKŁY 140 DMG dla TINU'WAG VI
AURA [- 1 TE; + 1 TS, + 1 TKI]; Combo Kenzurana
TOKENY:
SIŁY: 1+1=2
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 0
ENERGII: 1-1=0
KI: 2+1=3
PUNKTY:
ŻYCIA: 1400-180=1220
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 140
- Maou
- Liczba postów : 40
Data rejestracji : 21/10/2018
Identification Number
HP:
(595/950)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Sro Lut 27, 2019 8:48 pm
Maou był prawie zakopany w piachu, gdy nagle czyjaś noga wylądowała na jego dupie. Słowa jego Pana niemalże wleciały na jego psychikę. Ze łzami na twarzy krzyczał
- TO TAKTYKA. Ona myśli o schowaniu się w burzy, a ja zakopuję się w piachu. Miałem po chwili epicko wyskoczyć z okrzykiem "Suprise Matherfucker" i zrobić cios z zaskoczenia, aż jej gacie zrobiłyby się mokre!
Maou zobaczył żyłkę na czole swojego Boga. Jego złość była je-butnie wymalowana na twarzy. Potępiony ze strachu pokiwał przecząco głową, bo wiedział co zaraz nastąpi... Nihil użył większej siły aby zakopał się w piasku, ale Maou zamiast w kierunku ziemi, poleciał wzdłuż pagórka. Pech chciał, że przeciwniczka w tym czasie użyła swojego ataku obszarowego. Potępiony pięknie został zdeptany w locie, wypluwając krew i czując ogromny ból swoich żeber. Jego kontuzja znów się odezwała.
Spróbował natychmiast skryć się w burzy piaskowej, ale przed tym powiedział w stronę Nihiliusa
-To się nie uda... Z moim szczęściem...
MAou pobiegł w przeciwnym kierunku do przeciwniczki. chciał jak najszybciej uciec w piździu. Wtedy NAGLE zwiał ostry wiatr nie wiadomo skąd. (Prąd konwekcyjny?) Jego ciało straciło punkt styku z ziemią, a jego cielsko poleciało wprost na jego przeciwniczkę od której chciał uciec.
-DO JASNEJ ANIELKI, JAKA JEST SZANSA, ŻE NAGLE ZAWIEJE WIATR I MNIE ODEPCHNIE Z POWROTEM NA POLE WALKI?! OH GOD VVI(nazwa randomowa)... CZY TY MNIE CHOCIAŻ ODROBINĘ KOCHASZ? TE KŁODY POD NOGI, CZY TO SĄ KOŃSKIE ZALOTY?!?!?!?!?!
MAou w pewnej chwili wspominając o bożku, czuł jakby przełamywał czwartą ścianę. Jeszcze następne cztery bramy czakry i mógłby dojść do Śmierci (死門, Shimon) jak pewien Shinobi. Zapewne po tym dostałby przydomek Might Guy (nie mylić z GEY)
Z tej złości jego cios zwykły wylądował na nodze przeciwniczki. Musiał jakoś wyładować swoją złość na niesprawiedliwe statystyki jego szczęścia. Jego punkty pewnie wyglądałyby tak:
FAZA OBRONY:
ZAPIASZCZENIE [- 1 TKI]; PRÓBA NIEUDANA. PRZYPADEK?
"NIE SONDZE... "
FAZA ATAKU:
CIOS ZWYKŁY [BABSKA PIĘŚĆ BÓLU I WKURWI*NIA]; 1 S = DMG; 85 DMG; TINU'WAG VI
AURA [- 1 TE; + 1 TZ; + 1 TKI]; Combo; MAOU
TOKENY:
SIŁY: 0
ZRĘCZNOŚCI: 0+1=1
WYTRZYMAŁOŚCI: 2
ENERGII: 1-1=0
KI: 1-1+1=1
STATYSTYKI:
SIŁA: 85
ZRĘCZNOŚĆ: 75
WYTRZYMAŁOŚĆ: 95
ENERGIA: 75
SZCZĘŚCIE: -46
PUNKTY:
ŻYCIA: 595-180=415
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 0
- TO TAKTYKA. Ona myśli o schowaniu się w burzy, a ja zakopuję się w piachu. Miałem po chwili epicko wyskoczyć z okrzykiem "Suprise Matherfucker" i zrobić cios z zaskoczenia, aż jej gacie zrobiłyby się mokre!
Maou zobaczył żyłkę na czole swojego Boga. Jego złość była je-butnie wymalowana na twarzy. Potępiony ze strachu pokiwał przecząco głową, bo wiedział co zaraz nastąpi... Nihil użył większej siły aby zakopał się w piasku, ale Maou zamiast w kierunku ziemi, poleciał wzdłuż pagórka. Pech chciał, że przeciwniczka w tym czasie użyła swojego ataku obszarowego. Potępiony pięknie został zdeptany w locie, wypluwając krew i czując ogromny ból swoich żeber. Jego kontuzja znów się odezwała.
Spróbował natychmiast skryć się w burzy piaskowej, ale przed tym powiedział w stronę Nihiliusa
-To się nie uda... Z moim szczęściem...
MAou pobiegł w przeciwnym kierunku do przeciwniczki. chciał jak najszybciej uciec w piździu. Wtedy NAGLE zwiał ostry wiatr nie wiadomo skąd. (Prąd konwekcyjny?) Jego ciało straciło punkt styku z ziemią, a jego cielsko poleciało wprost na jego przeciwniczkę od której chciał uciec.
-DO JASNEJ ANIELKI, JAKA JEST SZANSA, ŻE NAGLE ZAWIEJE WIATR I MNIE ODEPCHNIE Z POWROTEM NA POLE WALKI?! OH GOD VVI(nazwa randomowa)... CZY TY MNIE CHOCIAŻ ODROBINĘ KOCHASZ? TE KŁODY POD NOGI, CZY TO SĄ KOŃSKIE ZALOTY?!?!?!?!?!
MAou w pewnej chwili wspominając o bożku, czuł jakby przełamywał czwartą ścianę. Jeszcze następne cztery bramy czakry i mógłby dojść do Śmierci (死門, Shimon) jak pewien Shinobi. Zapewne po tym dostałby przydomek Might Guy (nie mylić z GEY)
Z tej złości jego cios zwykły wylądował na nodze przeciwniczki. Musiał jakoś wyładować swoją złość na niesprawiedliwe statystyki jego szczęścia. Jego punkty pewnie wyglądałyby tak:
FAZA OBRONY:
ZAPIASZCZENIE [- 1 TKI]; PRÓBA NIEUDANA. PRZYPADEK?
"NIE SONDZE... "
FAZA ATAKU:
CIOS ZWYKŁY [BABSKA PIĘŚĆ BÓLU I WKURWI*NIA]; 1 S = DMG; 85 DMG; TINU'WAG VI
AURA [- 1 TE; + 1 TZ; + 1 TKI]; Combo; MAOU
TOKENY:
SIŁY: 0
ZRĘCZNOŚCI: 0+1=1
WYTRZYMAŁOŚCI: 2
ENERGII: 1-1=0
KI: 1-1+1=1
STATYSTYKI:
SIŁA: 85
ZRĘCZNOŚĆ: 75
WYTRZYMAŁOŚĆ: 95
ENERGIA: 75
SZCZĘŚCIE: -46
PUNKTY:
ŻYCIA: 595-180=415
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 0
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Sro Lut 27, 2019 8:48 pm
The member 'Maou' has done the following action : Rzut kośćmi
'Rzut Monetą' :
'Rzut Monetą' :
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Pią Mar 08, 2019 1:00 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwadrant OXO537 pustynna planeta - Konfrontacja z Boginią
Las ostrzy przeczesywał piaski kalecząc wszystkich, ale chwila nieuwagi co się dzieje pod owadzimi odnóżami pozwoliła Bogini zgubić z pola widzenia Nihiliusa. Wykorzystał to informując o falach Blutza androida, a następnie kryjąc się w gęstych obszarach burzy piaskowej. Soka zastanawiała się nad pojęciem fal księżycowych zwanych falami Blutza, ale czy dałoby się wygenerować taką częstotliwość bez spełnienia odpowiednich kryteriów? Będąc w zadumie zerknęła w górę bo oto nad nimi wszystkimi nastała ciemność. To oblicze Tinu z wyszczerzonymi zębiskami i szeroko rozwartymi oczami ciążyło na całej trójce.
- Gdzie on jest!? Najpierw go usmażę, a potem pożre! - zaczerwieniona i wściekła wykrzyknęła na całe gardło. Krople śliny uderzały o tymczasowo zajęty piaskowy pagórek mieszając krzemowe drobiny w gęstą, błotną papkę.
- Chowasz się!? Znajdę ciebie i stłamszę twoją rzekomą boskość! - wiązka berła zaznaczyła kolejną szramę na prawym policzku gigantki, a niewiele później struga krwi zaczęła z wolna wypływać. Nie mogła dostrzec źródła ataku, bo oto Kenzuran z okrzykiem wojownika wyskoczył między szczelinami jej wielkiego cielska i odnóży, by zadać serie ciosów. Zamiast dosięgnąć jej twarzy, wpadł na pewien opór.
- Zacznę od ciebie! Natarczywy głupcze! - zagrzmiała, gdy pięści i nogi Kenzurana bezpośrednio uderzały o uniesioną dłoń. Kostki w otwartej dłoni chrupały pod siłą kinetyczną saiyajina, ale nie zrobiły znacznego wrażenia na rudowłosej, była już przygotowana. Odbił się od jej dłoni i wtedy dostrzegł, że złociste ślepia wpatrywały się prosto w niego. Ich widoczność nie mogła przesłonić nawet mroczna kotara szalejących piasków.
- Poczuj mój gniew! - Krzyknęła, a następnie dwie wiązki złocistej energii o średnicy jej źrenic uderzyły w nieszczęśnika. Wszelki kontakt ze złocistą energią ki przynosił na myśl trzymanie dłoni przez parę minut na rozgrzanej do czerwoności żelaznej płycie, tylko sięgała ona wszystkich zakątków ciała.
Bogini nawet nie poczuła uderzeń Maou pod wpływem zapadania się w odmętach własnego gniewu. Jego babska pięść złamała odnóże w paru miejscach, ale gdzie jedna krwawiąca noga miała się do setek im podobnych?
- Pokaż się, a twoje pionki może doświadczą mej łaski, tak jak ową łaskę otrzymały odmnie kamienne ludy tegoż świata! - uchyliła się ignorując kompletnie zranionego Kenzurana i jęczącego Maou by tylko skupić się na szukaniu Nihiliusa. Potężne dłonie zaczęły przeczesywać piaski pustyni, tym samym grabiąc i przesuwając tony nagromadzonego piasku z miejsca na miejsce. Z wściekłości zaczęła wręcz uderzać obydwoma rękoma na oślep, byle tylko mieć nadzieje, że zmiażdży bożka, jak na los maleńkich przystało.
W międzyczasie, gdy Bogini wyładowywała swoją złość na piaskach, Soka podeszła do obolałego Kenzurana. W jakimkolwiek był stanie, nie miał szans uniknąć wiązki, ale zdecydowanie mógł to przeżyć.
- Wiem, jak wygenerować fale Blutza, ale czy to aby na pewno jest rozwiązanie? - spytała kucając przy nim, zachowując czujność, ale analizując sytuacje na tyle, by stwierdzić, że chwilowo bogini dała spokój całej trójce. Tylko Nihilius miał już ograniczony czas, bo w końcu go znajdzie i wyładuje na nim wszystkie pokłady gniewu.
- Jeśli mamy to zrobić i się zgadzasz, to musisz to zażyć i zaufać mi - odrzekła z sympatią, jak na kobiecą puszkę przystało. Otworzyła dłoń przed nim pokazując małą, białą pastylkę.
- Pamiętaj, że masz to ssać i zostawić w ustach, nie połykać - odparła dodatkowo, czekając na odpowiedź Kenzurana. Nie znał tegoż specyfiku ze względu na to, że żył o innym miejscu i czasie, ale nawet Maou widząc tą scenę z łatwością mógłby stwierdzić, że to pastylka tlenowa, pozwalająca przez pewien okres czasu przetrwać w absolutnej próżni, tak długo, jak posiadacz trzymał ją w ustach.
OOC:
3/1/3/0/3- Tinu'Wag Vi - tura 3
Całkowicie przyjęła: 475+295=770 obrażeń
[S]Boss[źródło: Tinu'Wag Vi] - Statystyki i Pula punktów życia nie jest widoczna dla graczy, tylko tokeny
[S]Gigant[źródło: Tinu'Wag Vi] - Pula punktów życia jest podwojona
[S]Horror[źródło: Nihilius] - 3 Tokeny zostają spalone z początkiem tury
[startowe tokeny Tinu'Wag Vi 4/1/4/2/2], [Spalone tokeny Tinu'Wag Vi: -1TS, -1TW, -1TE]
[S]Zapiaszczeni[źródło: Tinu'Wag Vi] - Burza piaskowa uniemożliwia ucieczkę. Każdy przebywający w burzy piaskowej może wykonać na początku swojej sekwencji rzut monetą, jeśli się powiedzie to do następnej tury posiada ona status ukryty i nie może być celem ataku. Ta czynność kosztuje 1 TKI niezależnie od wyniku rzutu monetą. Ataki wymierzone z poprzedniej sekwencji nadal są uwzględniane.
Przebieg walki:
Nihilius Imperius - Rzut monetą, sukces, nowy status: Ukryty
Maou - Rzut monetą, porażka, nadal widoczny
FO:
Nihilius zadaje Tinu'Wag Vi 140 obrażeń od cios zwykły - berło
Tinu'Wag Vi wykonuje blok (-1TW, +1TKI), redukcja 50% cios zwykły od Kenzuran
Kenzuran zadaje Tinu'Wag Vi 70 obrażeń od cios zwykły po uwzględnieniu redukcji
Maou zadaje Tinu'Wag Vi 85 obrażeń od cios potężny
Soka#9 analizuje dane - fale Blutza
Razem: 295 obrażeń
FA:
Tinu'Wag Vi wykonuje technikę Ki egzekucja i wystrzeliwuje promień z oczu (-4 TKI) na Kenzuran za 1100 obrażeń!
Tinu'Wag Vi złocista aura zanika, ale zaczyna się budować na nowo
Stan obecny tokenów: 3/1/2/0/0
Aktywny status: brak
OOC2:
- Kolejność akcji jest zależna od kolejności odpisów, Soka#9 zawsze ostatnia wykonuje sekwencje.
- Berło zadaje obrażenia 0.5S + 0.5E, traktuj jako zwykły cios, który możesz bić bezpośrednio lub z dystansu wiązką energii.
- W sytuacjach kiedy nie możecie zadeklarować ataku na przeciwniku, to dobry czas by spróbować innych, przydatnych umiejętności bądź przedyskutować dalszą taktykę, bądź przeczekać...
Miejsce: Kwadrant OXO537 pustynna planeta - Konfrontacja z Boginią
- Podkład muzyczny bez zmian:
Las ostrzy przeczesywał piaski kalecząc wszystkich, ale chwila nieuwagi co się dzieje pod owadzimi odnóżami pozwoliła Bogini zgubić z pola widzenia Nihiliusa. Wykorzystał to informując o falach Blutza androida, a następnie kryjąc się w gęstych obszarach burzy piaskowej. Soka zastanawiała się nad pojęciem fal księżycowych zwanych falami Blutza, ale czy dałoby się wygenerować taką częstotliwość bez spełnienia odpowiednich kryteriów? Będąc w zadumie zerknęła w górę bo oto nad nimi wszystkimi nastała ciemność. To oblicze Tinu z wyszczerzonymi zębiskami i szeroko rozwartymi oczami ciążyło na całej trójce.
- Gdzie on jest!? Najpierw go usmażę, a potem pożre! - zaczerwieniona i wściekła wykrzyknęła na całe gardło. Krople śliny uderzały o tymczasowo zajęty piaskowy pagórek mieszając krzemowe drobiny w gęstą, błotną papkę.
- Chowasz się!? Znajdę ciebie i stłamszę twoją rzekomą boskość! - wiązka berła zaznaczyła kolejną szramę na prawym policzku gigantki, a niewiele później struga krwi zaczęła z wolna wypływać. Nie mogła dostrzec źródła ataku, bo oto Kenzuran z okrzykiem wojownika wyskoczył między szczelinami jej wielkiego cielska i odnóży, by zadać serie ciosów. Zamiast dosięgnąć jej twarzy, wpadł na pewien opór.
- Zacznę od ciebie! Natarczywy głupcze! - zagrzmiała, gdy pięści i nogi Kenzurana bezpośrednio uderzały o uniesioną dłoń. Kostki w otwartej dłoni chrupały pod siłą kinetyczną saiyajina, ale nie zrobiły znacznego wrażenia na rudowłosej, była już przygotowana. Odbił się od jej dłoni i wtedy dostrzegł, że złociste ślepia wpatrywały się prosto w niego. Ich widoczność nie mogła przesłonić nawet mroczna kotara szalejących piasków.
- Poczuj mój gniew! - Krzyknęła, a następnie dwie wiązki złocistej energii o średnicy jej źrenic uderzyły w nieszczęśnika. Wszelki kontakt ze złocistą energią ki przynosił na myśl trzymanie dłoni przez parę minut na rozgrzanej do czerwoności żelaznej płycie, tylko sięgała ona wszystkich zakątków ciała.
Bogini nawet nie poczuła uderzeń Maou pod wpływem zapadania się w odmętach własnego gniewu. Jego babska pięść złamała odnóże w paru miejscach, ale gdzie jedna krwawiąca noga miała się do setek im podobnych?
- Pokaż się, a twoje pionki może doświadczą mej łaski, tak jak ową łaskę otrzymały odmnie kamienne ludy tegoż świata! - uchyliła się ignorując kompletnie zranionego Kenzurana i jęczącego Maou by tylko skupić się na szukaniu Nihiliusa. Potężne dłonie zaczęły przeczesywać piaski pustyni, tym samym grabiąc i przesuwając tony nagromadzonego piasku z miejsca na miejsce. Z wściekłości zaczęła wręcz uderzać obydwoma rękoma na oślep, byle tylko mieć nadzieje, że zmiażdży bożka, jak na los maleńkich przystało.
W międzyczasie, gdy Bogini wyładowywała swoją złość na piaskach, Soka podeszła do obolałego Kenzurana. W jakimkolwiek był stanie, nie miał szans uniknąć wiązki, ale zdecydowanie mógł to przeżyć.
- Wiem, jak wygenerować fale Blutza, ale czy to aby na pewno jest rozwiązanie? - spytała kucając przy nim, zachowując czujność, ale analizując sytuacje na tyle, by stwierdzić, że chwilowo bogini dała spokój całej trójce. Tylko Nihilius miał już ograniczony czas, bo w końcu go znajdzie i wyładuje na nim wszystkie pokłady gniewu.
- Jeśli mamy to zrobić i się zgadzasz, to musisz to zażyć i zaufać mi - odrzekła z sympatią, jak na kobiecą puszkę przystało. Otworzyła dłoń przed nim pokazując małą, białą pastylkę.
- Pamiętaj, że masz to ssać i zostawić w ustach, nie połykać - odparła dodatkowo, czekając na odpowiedź Kenzurana. Nie znał tegoż specyfiku ze względu na to, że żył o innym miejscu i czasie, ale nawet Maou widząc tą scenę z łatwością mógłby stwierdzić, że to pastylka tlenowa, pozwalająca przez pewien okres czasu przetrwać w absolutnej próżni, tak długo, jak posiadacz trzymał ją w ustach.
OOC:
3/1/3/0/3- Tinu'Wag Vi - tura 3
Całkowicie przyjęła: 475+295=770 obrażeń
[S]Boss[źródło: Tinu'Wag Vi] - Statystyki i Pula punktów życia nie jest widoczna dla graczy, tylko tokeny
[S]Gigant[źródło: Tinu'Wag Vi] - Pula punktów życia jest podwojona
[S]Horror[źródło: Nihilius] - 3 Tokeny zostają spalone z początkiem tury
[startowe tokeny Tinu'Wag Vi 4/1/4/2/2], [Spalone tokeny Tinu'Wag Vi: -1TS, -1TW, -1TE]
[S]Zapiaszczeni[źródło: Tinu'Wag Vi] - Burza piaskowa uniemożliwia ucieczkę. Każdy przebywający w burzy piaskowej może wykonać na początku swojej sekwencji rzut monetą, jeśli się powiedzie to do następnej tury posiada ona status ukryty i nie może być celem ataku. Ta czynność kosztuje 1 TKI niezależnie od wyniku rzutu monetą. Ataki wymierzone z poprzedniej sekwencji nadal są uwzględniane.
Przebieg walki:
Nihilius Imperius - Rzut monetą, sukces, nowy status: Ukryty
Maou - Rzut monetą, porażka, nadal widoczny
FO:
Nihilius zadaje Tinu'Wag Vi 140 obrażeń od cios zwykły - berło
Tinu'Wag Vi wykonuje blok (-1TW, +1TKI), redukcja 50% cios zwykły od Kenzuran
Kenzuran zadaje Tinu'Wag Vi 70 obrażeń od cios zwykły po uwzględnieniu redukcji
Maou zadaje Tinu'Wag Vi 85 obrażeń od cios potężny
Soka#9 analizuje dane - fale Blutza
Razem: 295 obrażeń
FA:
Tinu'Wag Vi wykonuje technikę Ki egzekucja i wystrzeliwuje promień z oczu (-4 TKI) na Kenzuran za 1100 obrażeń!
Tinu'Wag Vi złocista aura zanika, ale zaczyna się budować na nowo
Stan obecny tokenów: 3/1/2/0/0
Aktywny status: brak
OOC2:
- Kolejność akcji jest zależna od kolejności odpisów, Soka#9 zawsze ostatnia wykonuje sekwencje.
- Berło zadaje obrażenia 0.5S + 0.5E, traktuj jako zwykły cios, który możesz bić bezpośrednio lub z dystansu wiązką energii.
- W sytuacjach kiedy nie możecie zadeklarować ataku na przeciwniku, to dobry czas by spróbować innych, przydatnych umiejętności bądź przedyskutować dalszą taktykę, bądź przeczekać...
- Nihilius Imperius
- Liczba postów : 330
Data rejestracji : 16/08/2018
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Pią Mar 08, 2019 7:06 pm
Przed ukryciem jeszcze słyszał to co mówił Maou, że to była taktyka, że Ona by myślała, że schował się w burzy, a On po prostu zakopał się jak robak w piasku. Ta jasne. Tak czy inaczej próbował również starać się schować niczym Nihilius i już prawie mu się to udało, gdy nagle zawiał wiatr i znalazł się ponownie na polu walki. Imperius westchnął i słyszał złorzeczenia Maou na Swój los. Większość puścił mimo uszu, ale jednak to był pech. Przynajmniej Jego ukrycie na szczęście się powiodło, dlatego po przekazaniu informacji na razie postanowił obserwować tytanke, by poznać jej ataki, oraz wykorzystać słabe punkty, o ile by takie odnalazł. Aż zrobiło się ciemniej niż zazwyczaj i widział wielką gębę gigantki. Na szczęście Ona nie widziała go. Zauważył jak jej oczy czegoś szukały. Pewnie go. Przy okazji miał rację bowiem krzykiem pytała, gdzie on jest, a tylko jedna osoba jej znikła z pola widzenia. Groziła, że go usmaży i pożre. Co za wredne babsko. Będzie musiał ją nauczyć dobrych manier. Odskoczył, bo prawie spadła na Niego Jej ślina. Odetchnął z ulgą. Zaraz krzyknęła, z pytaniem czy się chowa, co raczej było oczywiste i dodała, że go znajdzie i stłamsi jego boskość. Chyba ją Kenzuran zbyt mocno walnął w główkę, bo miała duże marzenia. Wykorzystał okazję, by dać jej nauczkę i trafił ponownie. Była zła, że nawet nie widziała skąd był atak. Ciekawe jak to się jej podobało, jak zrobił to co Ona wcześniej. Widział jak Kenzuran napiął Swoje mięśnie i uwolnił aurę po czym krzyknął, by tytanica przestałą z nich kpić. Oraz ją zaatakował. Przy okazji powiedział w tym czasie, że to fale księżycowe, ale lepszy byłby power ball, cokolwiek to jest, ale jego mentor, tego go nie nauczył. Może saiyan, był po prostu za ułomny na to, ale tego nie wiedział. Chociaż zaśmiał się, gdy wspomniał, że wolał zadbać o jego tężyznę fizyczną, aniżeli transformację, która uratowałaby ich dupska. Coś w tym jest. Przy okazji również zaatakował ją demon, będąc złym na Swój los. Tytanka wykrzyczała, że najpierw zacznie od natarczywego głupca, i przyjęła atak ogoniastego na otwartą dłoń, po czym krzyknęła, by poczuł jej gniew, i dwie wiązki światła poleciały prosto na biednego małpiastego!
- Kenzuranie padnij!
Wykrzyczał. Co jak, co ale ten atak wyglądał na bardzo groźny i nie chciał stracić przyszłego bardzo potężnego wojownika. Jednakże stało się coś dziwnego, i przed Saiyanem znalazł się Maou który zasłonił go własnym ciałem, a raczej wbił się na ten atak sam z Siebie, krzycząc coś przy okazji, że czemu skoro go najpierw atakowała, to teraz przerzuciła się na kogoś innego. Najwidoczniej włączył się w Nim tryb masochista co nie było takie dobre!
- Maou uważaj!
Mimo to ten przyjął atak na ręce blokując go. Co prawda atak wyglądał tak jakby go spalał, bo demon powoli zaczął wyglądał niczym grzanka. Ale przeżył. Odetchnął z ulgą. Szaleniec. Masochista. Przynajmniej żył. Babka od razu mówiła, by się pokazał, to może jego pionki doświadczą jej łaski, tak jak tamte golemy. Miał na to wyrąbane, ale i tak postanowił, że należy zakończyć tę farsę. Od razu podbiegł do Niego. Co ciekawe żył i się tylko głupkowato uśmiechnął. Ten puknął go w głowę, bo chyba miał coś w niej przestawione, że się rzucił na ten atak.
- Co Ty wyprawiasz bałwanie! Mogłeś stać się upieczonym Maou w sosie własnym i skończyłbyś jako potrawka w brzuchu robaka.
Westchnął i pokiwał głową. Następnie spojrzał się z gniewem w oczach na przeciwniczkę.
- Jak śmiesz atakować Moich podwładnych.
Wycedził przez zęby, a jego aura rosła jeszcze bardziej.
- Zapłacisz za to. Poddaj się i dołącz do Mnie, inaczej będziesz cierpieć!
Nagle Jego energia wystrzeliła prawie, że w górę. Jeśli Tytanica się znała, to mogła nawet zauważyć, że ta energia którą odczuwała wcześniej była błędna, a Imperius zwiększył Swoją energię ponad dwukrotnie. Wyglądało to tak, jakby się wstrzymywał. Popatrzył się na nią groźnie i ruszył prosto na Nią, po czym używając przyśpieszenia, jak i Swojej siły, przywalił ją w tułów całą Swoją fizyczną mocą, nawet nie używając energii. Oznaczało to, że dawał jej szanse na przemyślenie, bowiem jakby walnął w nią Swoją energią z berła, to by cierpiała znacznie bardziej. Dawał jej wybór, a tak samo pokazywał jej, że warto do niego dołączyć, bo widać było, że dobrze traktował Swoich poddanych. Widziała to na przykładzie drugiego Imperiusa. Słyszał przy okazji słowa androidki wypowiedziane do ogoniastego, i widział pastylkę, która mu przypominała takie o, których czytał, że pozwalają na oddychanie. Czyżby chciała go wywalić do próżni czy jak? Nie miał pojęci co planowała, ale go to ciekawiło.
- Tylko jak go potem powstrzymamy, jeśli nie będzie się potrafił kontrolować? Potrzebna nam planu zapasowego, bo inaczej zmienimy jedna bestię na drugą. Ale sądzę, że to nie jest złe wyjście i warto to zrobić. Postaraj się Kenzuranie walczyć o kontrolę nad Sobą. Może dzięki temu opanujesz Swoją wewnętrzną małpę i opanujesz przemianę? Liczę na Ciebie.
Powiedział i położył mu rękę na ramieniu, patrząc się na Niego z powagą. Trwało to krótko, bowiem wciąż był wróg przy nich. Nagle stało się coś nieoczekiwanego. Jego czarna aura strachu, stała się jeszcze potężniejsza i bardziej groźna oraz złowieszcza, tak że wszyscy w okół niego mogli odczuwać do Niego większy szacunek, a sama tytanka, czuła, że Nihilius Imperius, był znacznie straszniejszy niż wcześniej, i jeśli wtedy się bała, to teraz powinna naprawdę się zastanawiać, czy warto mu się przeciwstawiać. Najwidoczniej jego aura grozy, terroru i strachu osiągnęła maksymalny poziom. Każda żywa istota teraz odczuwała zapewne przed nim respekt, strach, jak i czysty terror. Nawet bogini powinna czuć coś więcej niż wcześniej. Prawda?
Patrzył się na nią groźnie, niczym Bóg na zwyczajnego słabego śmiertelnika. Małego owada, którego mógłby zgnieść jednym palcem. Całą Swoja aure grozy skierował właśnie na nią. To co czuła wcześniej, na samym początku, to było nic przy tym jaki strach powinna czuć teraz!
- Padnij na kolana przed Omni Bogiem! Przysięgnij wierność oraz lojalność!
Wykrzyczał w jej stronę i uwolnił całą Swoją ukrywaną energią, jak i aurę na zewnątrz. Teraz jego moc, była dwukrotnie większa niż wcześniej, a razem z mroczną aurą, stał się Awatarem Grozy, wszystko co go widziało, bądź było przy nim, mogło odczuwać tylko jedno. Terror!
- Kenzuranie padnij!
Wykrzyczał. Co jak, co ale ten atak wyglądał na bardzo groźny i nie chciał stracić przyszłego bardzo potężnego wojownika. Jednakże stało się coś dziwnego, i przed Saiyanem znalazł się Maou który zasłonił go własnym ciałem, a raczej wbił się na ten atak sam z Siebie, krzycząc coś przy okazji, że czemu skoro go najpierw atakowała, to teraz przerzuciła się na kogoś innego. Najwidoczniej włączył się w Nim tryb masochista co nie było takie dobre!
- Maou uważaj!
Mimo to ten przyjął atak na ręce blokując go. Co prawda atak wyglądał tak jakby go spalał, bo demon powoli zaczął wyglądał niczym grzanka. Ale przeżył. Odetchnął z ulgą. Szaleniec. Masochista. Przynajmniej żył. Babka od razu mówiła, by się pokazał, to może jego pionki doświadczą jej łaski, tak jak tamte golemy. Miał na to wyrąbane, ale i tak postanowił, że należy zakończyć tę farsę. Od razu podbiegł do Niego. Co ciekawe żył i się tylko głupkowato uśmiechnął. Ten puknął go w głowę, bo chyba miał coś w niej przestawione, że się rzucił na ten atak.
- Co Ty wyprawiasz bałwanie! Mogłeś stać się upieczonym Maou w sosie własnym i skończyłbyś jako potrawka w brzuchu robaka.
Westchnął i pokiwał głową. Następnie spojrzał się z gniewem w oczach na przeciwniczkę.
- Jak śmiesz atakować Moich podwładnych.
Wycedził przez zęby, a jego aura rosła jeszcze bardziej.
- Zapłacisz za to. Poddaj się i dołącz do Mnie, inaczej będziesz cierpieć!
Nagle Jego energia wystrzeliła prawie, że w górę. Jeśli Tytanica się znała, to mogła nawet zauważyć, że ta energia którą odczuwała wcześniej była błędna, a Imperius zwiększył Swoją energię ponad dwukrotnie. Wyglądało to tak, jakby się wstrzymywał. Popatrzył się na nią groźnie i ruszył prosto na Nią, po czym używając przyśpieszenia, jak i Swojej siły, przywalił ją w tułów całą Swoją fizyczną mocą, nawet nie używając energii. Oznaczało to, że dawał jej szanse na przemyślenie, bowiem jakby walnął w nią Swoją energią z berła, to by cierpiała znacznie bardziej. Dawał jej wybór, a tak samo pokazywał jej, że warto do niego dołączyć, bo widać było, że dobrze traktował Swoich poddanych. Widziała to na przykładzie drugiego Imperiusa. Słyszał przy okazji słowa androidki wypowiedziane do ogoniastego, i widział pastylkę, która mu przypominała takie o, których czytał, że pozwalają na oddychanie. Czyżby chciała go wywalić do próżni czy jak? Nie miał pojęci co planowała, ale go to ciekawiło.
- Tylko jak go potem powstrzymamy, jeśli nie będzie się potrafił kontrolować? Potrzebna nam planu zapasowego, bo inaczej zmienimy jedna bestię na drugą. Ale sądzę, że to nie jest złe wyjście i warto to zrobić. Postaraj się Kenzuranie walczyć o kontrolę nad Sobą. Może dzięki temu opanujesz Swoją wewnętrzną małpę i opanujesz przemianę? Liczę na Ciebie.
Powiedział i położył mu rękę na ramieniu, patrząc się na Niego z powagą. Trwało to krótko, bowiem wciąż był wróg przy nich. Nagle stało się coś nieoczekiwanego. Jego czarna aura strachu, stała się jeszcze potężniejsza i bardziej groźna oraz złowieszcza, tak że wszyscy w okół niego mogli odczuwać do Niego większy szacunek, a sama tytanka, czuła, że Nihilius Imperius, był znacznie straszniejszy niż wcześniej, i jeśli wtedy się bała, to teraz powinna naprawdę się zastanawiać, czy warto mu się przeciwstawiać. Najwidoczniej jego aura grozy, terroru i strachu osiągnęła maksymalny poziom. Każda żywa istota teraz odczuwała zapewne przed nim respekt, strach, jak i czysty terror. Nawet bogini powinna czuć coś więcej niż wcześniej. Prawda?
Patrzył się na nią groźnie, niczym Bóg na zwyczajnego słabego śmiertelnika. Małego owada, którego mógłby zgnieść jednym palcem. Całą Swoja aure grozy skierował właśnie na nią. To co czuła wcześniej, na samym początku, to było nic przy tym jaki strach powinna czuć teraz!
- Padnij na kolana przed Omni Bogiem! Przysięgnij wierność oraz lojalność!
Wykrzyczał w jej stronę i uwolnił całą Swoją ukrywaną energią, jak i aurę na zewnątrz. Teraz jego moc, była dwukrotnie większa niż wcześniej, a razem z mroczną aurą, stał się Awatarem Grozy, wszystko co go widziało, bądź było przy nim, mogło odczuwać tylko jedno. Terror!
- OOC:
- FAZA OBRONY:
NIHIL
FAZA ATAKU:
CIOS POTĘŻNY; [- 1 TS; + 1 TKI]; S + Z DMG; 100 + 100 = 200 DMG; TINU'WAG VI
TOKENY:
SIŁY: 1 - 1 = 0
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 2
ENERGII: 0
KI: 2 + 1 = 3
STATYSTYKI:
SIŁA: 100
ZRĘCZNOŚĆ: 100
WYTRZYMAŁOŚĆ: 100
ENERGIA: 280
PUNKTY:
ŻYCIA: 820
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 200
- Maou
- Liczba postów : 40
Data rejestracji : 21/10/2018
Identification Number
HP:
(595/950)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Sob Mar 09, 2019 12:36 pm
Gdy tylko Maou usłyszał słowa przeciwniczki "Zacznę od ciebie! Natarczywy głupcze!", w jego gardle nagle stanęła gula. Na jego czole wyskoczyła też żyłka wkurw
*nia. Jak tak można zmieniać swój cel w trakcie walki?!
Jego oczy zaświeciły się czystą nienawiścią i nie wiedząc kiedy skoczył przed Kenzuranem. Znalazł się w polu rażenia ataku dziewczyny.
- Jakim prawem zmieniasz swój cel?! Jak się bijesz ze mną, to rób to prawidłowo!
Maou dopiero jak skrzyżował swoje ramiona pomyślał o pewnej możliwości...
- O kurła, z moimi obrażeniami mogę zginąć.
Czuł w całym swoim ciele palący ból, jakby miał za chwilę zostać spalony na popiół. Jednak jakimś cudem wytrzymał ten atak i odetchnął z ulgą. W tym samym czasie dostał opierdziel od swojego Boga.
"- Co Ty wyprawiasz bałwanie! Mogłeś stać się upieczonym Maou w sosie własnym i skończyłbyś jako potrawka w brzuchu robaka."
- Kończmy to szybko, bo po tych słowach zgłodniałem...
Mówiąc to natychmiast przyfasolił w facjatę przeciwniczki ciosem zwykłym.
Następnie szybkim ruchem wycofał się w burzę piaskową, chcąc się w niej skryć i pod jej osłoną zaatakować przeciwniczkę. W tym momencie zauważył jedną dziurę i natychmiast spróbował w nią skoczyć. Jednak coś tak prostego i tak go przerosło! Wylądował kilka centymetrów obok dziury, pięknie prześlizgując się z powrotem w kierunku olbrzymki.
- To już trzeci raz! Co to za porypany system ukrywania się w piaskach?
Ze łzami w oczach uderzał w piasek pod sobą. Był pełny nienawiści w kierunku swojego "Szczęścia". Czuł jak jego statystyka pecha znów poszybowała w dół eksplorując nieznane dziewicze tereny bycia wkurzającym ukrytym wskaźnikiem
Zastanawiał się jaka jest szansa, na nieudane trzy próby bycia niewidzialnym.
Czemu Nihilius ukrył się już za pierwszym razem, a on próbuje co chwilę z tak mizernym skutkiem?
- Nihil pożycz mi kilka punktów swojego szczęścia, bo prędzej szczenę niż się ukryje przed tym potworem.
Maou w duszy podjął decyzję. Wykrzyczał ją unosząc głowę ku niebu.
- Następnym razem rzucę kością losu z szansą 99% na sukces!
Zamilkł na chwilę, a wiatr przyjemnie wiał targając jego włosy i ubiór.
- Lecz i tym razem trafię w ten Jeden pierdolo*y procent! Obiecuję ci to świecie! Nie wiem jak się odpłacisz mi w przyszłości za taką porażkę!
Mówiąc to groził swoją ręką ku niebiosom. Wydobyły się jego mieszane uczucia i powędrowały chen daleko.
FAZA OBRONY KENZURANA:
Blok: koszt -1TW,[ redukuje 50 % obrażeń obydwa fizyczne i energetyczne, ale odbija tylko fizyczne 25 % obrażeń (Używane w Fazie Obrony)]
FAZA ATAKU:
CIOS ZWYKŁY w Facjatę; 1 S = DMG; 85 DMG; TINU'WAG VI
ZAPIASZCZENIE [- 1 TKI]; TRZECIA PRÓBA NIEUDANA. PRZYPADEK?
"NIE SONDZE... "
TOKENY:
SIŁY: 0
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 2-1=1
ENERGII: 0
KI: 1-1+1=1
STATYSTYKI dodane za event SO:
SIŁA: 90
ZRĘCZNOŚĆ: 75
WYTRZYMAŁOŚĆ: 135
ENERGIA: 80
SZCZĘŚCIE: -46-14 =---> -60
PUNKTY:
ŻYCIA: 815 -550= 265 (Tinu'Wag Vi- 1100 obrażeń zadanych *50% po wykonaniu Bloku=550DMG)
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 0
*nia. Jak tak można zmieniać swój cel w trakcie walki?!
Jego oczy zaświeciły się czystą nienawiścią i nie wiedząc kiedy skoczył przed Kenzuranem. Znalazł się w polu rażenia ataku dziewczyny.
- Jakim prawem zmieniasz swój cel?! Jak się bijesz ze mną, to rób to prawidłowo!
Maou dopiero jak skrzyżował swoje ramiona pomyślał o pewnej możliwości...
- O kurła, z moimi obrażeniami mogę zginąć.
- Idealna piosenka na ten moment:
Czuł w całym swoim ciele palący ból, jakby miał za chwilę zostać spalony na popiół. Jednak jakimś cudem wytrzymał ten atak i odetchnął z ulgą. W tym samym czasie dostał opierdziel od swojego Boga.
"- Co Ty wyprawiasz bałwanie! Mogłeś stać się upieczonym Maou w sosie własnym i skończyłbyś jako potrawka w brzuchu robaka."
- Kończmy to szybko, bo po tych słowach zgłodniałem...
Mówiąc to natychmiast przyfasolił w facjatę przeciwniczki ciosem zwykłym.
Następnie szybkim ruchem wycofał się w burzę piaskową, chcąc się w niej skryć i pod jej osłoną zaatakować przeciwniczkę. W tym momencie zauważył jedną dziurę i natychmiast spróbował w nią skoczyć. Jednak coś tak prostego i tak go przerosło! Wylądował kilka centymetrów obok dziury, pięknie prześlizgując się z powrotem w kierunku olbrzymki.
- To już trzeci raz! Co to za porypany system ukrywania się w piaskach?
Ze łzami w oczach uderzał w piasek pod sobą. Był pełny nienawiści w kierunku swojego "Szczęścia". Czuł jak jego statystyka pecha znów poszybowała w dół eksplorując nieznane dziewicze tereny bycia wkurzającym ukrytym wskaźnikiem
Zastanawiał się jaka jest szansa, na nieudane trzy próby bycia niewidzialnym.
Czemu Nihilius ukrył się już za pierwszym razem, a on próbuje co chwilę z tak mizernym skutkiem?
- Nihil pożycz mi kilka punktów swojego szczęścia, bo prędzej szczenę niż się ukryje przed tym potworem.
Maou w duszy podjął decyzję. Wykrzyczał ją unosząc głowę ku niebu.
- Następnym razem rzucę kością losu z szansą 99% na sukces!
Zamilkł na chwilę, a wiatr przyjemnie wiał targając jego włosy i ubiór.
- Lecz i tym razem trafię w ten Jeden pierdolo*y procent! Obiecuję ci to świecie! Nie wiem jak się odpłacisz mi w przyszłości za taką porażkę!
Mówiąc to groził swoją ręką ku niebiosom. Wydobyły się jego mieszane uczucia i powędrowały chen daleko.
FAZA OBRONY KENZURANA:
Blok: koszt -1TW,[ redukuje 50 % obrażeń obydwa fizyczne i energetyczne, ale odbija tylko fizyczne 25 % obrażeń (Używane w Fazie Obrony)]
FAZA ATAKU:
CIOS ZWYKŁY w Facjatę; 1 S = DMG; 85 DMG; TINU'WAG VI
ZAPIASZCZENIE [- 1 TKI]; TRZECIA PRÓBA NIEUDANA. PRZYPADEK?
"NIE SONDZE... "
TOKENY:
SIŁY: 0
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 2-1=1
ENERGII: 0
KI: 1-1+1=1
- STATY BAZOWE:
STATYSTYKI:
SIŁA: 85(+5)
ZRĘCZNOŚĆ: 75
WYTRZYMAŁOŚĆ: 95(+40)
ENERGIA: 75(+5)
PUNKTY:
ŻYCIA: 415(+400)
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 0
STATYSTYKI dodane za event SO:
SIŁA: 90
ZRĘCZNOŚĆ: 75
WYTRZYMAŁOŚĆ: 135
ENERGIA: 80
SZCZĘŚCIE: -46-14 =---> -60
PUNKTY:
ŻYCIA: 815 -550= 265 (Tinu'Wag Vi- 1100 obrażeń zadanych *50% po wykonaniu Bloku=550DMG)
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 0
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Sob Mar 09, 2019 12:36 pm
The member 'Maou' has done the following action : Rzut kośćmi
'Rzut Monetą' :
'Rzut Monetą' :
- GośćGość
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Sob Mar 09, 2019 1:17 pm
Kenzuran lecąc na swojego wroga, miał zamiar ponownie porządnie mu przyłożyć i tym razem w twarz. Ostrzeżony bardzo szybko przez skrzydlatego demona, nie dostrzegł że ze ślepi bestii pędziły ku niemu jakieś dwa złote promienie. Nie wiedział jak bardzo szybkie są i czy może je uniknąć, ale za chwilę stało się coś niespodziewanego. Pomniejszy demon i lizodup tego rogatego wskoczył przed niego i odpychając go w tył, zaczął spadać ku dołowi.
-CO TY WYPRAWIASZ GŁUPCZE! NIE PROSIŁEM CIE O POMOC TY PIEPRZONY DEMONIE! - wykrzykując to, szybko zaczął szybować i prostując całe swoje ciało na koniec, zrobił szybki obrót i twardo wylądował przy androidce. Hamując ostro przy tym swoją nogą, zatrzymał się wreszcie na tyle, gdyż chyba puszka zebrała jakieś informacje na temat fal księżycowych i związanymi z nimi falami Blutza. Słyszał także od czasu do czasu wściekłego robala, który najchętniej chciał dopaść tego demonicznego heretyka, ale ten schował się gdzieś pod piaskiem jak tchórz. Usłyszał słowa ze strony mechanicznej lalki, która wreszcie wytłumaczyła, że wie jak stworzyć fale blutza. Czarnowłosy wiedział, że to jest naprawdę ryzykowna decyzja, ale jeśli nie zaryzykują mogą zginąć. Westchnąwszy pod nosem, odpowiedział jej:
-Tak, nie mamy innego wyboru, najwyżej potem będziemy musieli mnie powstrzymać... - odpowiedział i za chwilę znowu robotka się odezwała w jego stronę. Powiedziała, że jeśli się zgadza, to musi zażyć jakąś dziwną tabletkę i jej zaufać.
-Skoro muszę posłuchać się puszki, niech i tak będzie. - pochwycił od niej jakąś dziwną tabletkę, którą chciał na raz już połknąć, lecz powstrzymał się. Ogoniasty dobrze robiąc i nie łykając dziwnej tableteczki na raz, usłyszał ostatnie zdanie ze strony androidki, która powiedziała że ma to sobie włożyć pod język i ssać, nie połykać. Tak też zrobił i gdy ustawił sobie tabletkę pod językiem, zamknął na chwilę oczy. Nie miała smaku, dziwnie to było i nie przyjemne, ale musiał to na jakiś czas znieść. Wychodząc przed szereg, a raczej dokładnie do przodu, stojąc plecami do robota, rzekł jeszcze w jej stronę:
-Kupię nam trochę czasu, zacznij przygotowania tych fal i wyceluj je tylko we mnie. Nie wiadomo co mogłyby zrobić z tymi dwoma demonami... - po tych słowach przeszedł jeszcze kilka kroków i wypuścił powietrze. Wojownik wreszcie spojrzał do góry, w złote ślepia potwora, wykrzyczał:
-MIAŁAŚ SZCZĘŚCIE, ŻE CIE NIE DOSIĘGŁEM PIEPRZONA BESTIA, ALE TYM RAZEM NIE SPUDŁUJE! - wypowiadając to, ułożył dłonie, łącząc je pod kątem w nadgarstkach, zaczął kumulować w nich energię. Wreszcie po dłuższej chwili, energia niebieska wyłoniła się przed rozwarte dłonie Młodego Saiyanina i ten wykrzyknął, wymierzając przy tym w twarz Tytanicy:
-ŻRYJ TO!, BUSTER CAAAAAAAAAAANNON! - Potężny błękitny promień energii pomknął w stronę jej twarzy. Syn Kellana przytrzymując go tak chwilę jeszcze, wreszcie opuścił przedramiona i od razu zamykając dłonie w pięści, wybił się z piaszczystego podłoża. Tym razem nie miał zamiaru lecieć gdzie był pysk potwora, miał zamiar wycelować w tułów bestii, tak by się zapluła własną śliną i krwią. Ryknął głośno, napinając jeszcze mocniej swoje mięśnie i krzyknął ostatni raz do Soki oraz demonów:
-NIE SPIEPRZ TEGO ROBOCIE! A WY DWAJ WIĘCEJ SIĘ NIE WPIEPRZAJCIE W MOJĄ WALKĘ, IM DŁUŻEJ WALCZĘ TYM SILNIEJSZY SIĘ STAJE, HYAAAAAAAAA! - dziko rycząc, wreszcie znalazł się przy tułowiu robala. Wyglądał bardzo dziwnie i odchylając wpierw prawe przedramię, wymierzył wpierw mocny siarczysty cios, a potem przychodziły kolejne. Kopniaki i pięści zapadały się głęboko w cielsko potwora, który miał raz na zawsze zginąć, jeśli tego nie zrobi, będą musieli użyć broni ostatecznej. Brat Klen wiedział, że nie będzie panował nad transformacją, ale gdy postara się zapanować nad swoim zwierzęciem wewnątrz siebie, na pewno mu się to uda. Oczywiście olał wcześniejsze słowa Rogacza, który zastanawiał się czy android nie chcę wywalić jego osoby w próżnie, bo po co mu dawała na przykład tą tabletkę. To była faktycznie prawda, ale Czarnooki to zlał i napierał dalej. Jeśli mu się wszystko uda, ponownie będzie opadał ku dołowi i wyląduje przy dwójce tymczasowych sojuszników.
OOC:
FAZA OBRONY:
-nic nie robię
FAZA ATAKU:
-Buster Cannon + Potężny [- 3 TKI; - 1 TS, + 1 TKI] 110+340=450 DMG dla Robala
TOKENY:
SIŁY: 2=1
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 0
ENERGII: 0
KI: 3-3+1=1
PUNKTY:
ŻYCIA: 1220
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 450
-CO TY WYPRAWIASZ GŁUPCZE! NIE PROSIŁEM CIE O POMOC TY PIEPRZONY DEMONIE! - wykrzykując to, szybko zaczął szybować i prostując całe swoje ciało na koniec, zrobił szybki obrót i twardo wylądował przy androidce. Hamując ostro przy tym swoją nogą, zatrzymał się wreszcie na tyle, gdyż chyba puszka zebrała jakieś informacje na temat fal księżycowych i związanymi z nimi falami Blutza. Słyszał także od czasu do czasu wściekłego robala, który najchętniej chciał dopaść tego demonicznego heretyka, ale ten schował się gdzieś pod piaskiem jak tchórz. Usłyszał słowa ze strony mechanicznej lalki, która wreszcie wytłumaczyła, że wie jak stworzyć fale blutza. Czarnowłosy wiedział, że to jest naprawdę ryzykowna decyzja, ale jeśli nie zaryzykują mogą zginąć. Westchnąwszy pod nosem, odpowiedział jej:
-Tak, nie mamy innego wyboru, najwyżej potem będziemy musieli mnie powstrzymać... - odpowiedział i za chwilę znowu robotka się odezwała w jego stronę. Powiedziała, że jeśli się zgadza, to musi zażyć jakąś dziwną tabletkę i jej zaufać.
-Skoro muszę posłuchać się puszki, niech i tak będzie. - pochwycił od niej jakąś dziwną tabletkę, którą chciał na raz już połknąć, lecz powstrzymał się. Ogoniasty dobrze robiąc i nie łykając dziwnej tableteczki na raz, usłyszał ostatnie zdanie ze strony androidki, która powiedziała że ma to sobie włożyć pod język i ssać, nie połykać. Tak też zrobił i gdy ustawił sobie tabletkę pod językiem, zamknął na chwilę oczy. Nie miała smaku, dziwnie to było i nie przyjemne, ale musiał to na jakiś czas znieść. Wychodząc przed szereg, a raczej dokładnie do przodu, stojąc plecami do robota, rzekł jeszcze w jej stronę:
-Kupię nam trochę czasu, zacznij przygotowania tych fal i wyceluj je tylko we mnie. Nie wiadomo co mogłyby zrobić z tymi dwoma demonami... - po tych słowach przeszedł jeszcze kilka kroków i wypuścił powietrze. Wojownik wreszcie spojrzał do góry, w złote ślepia potwora, wykrzyczał:
-MIAŁAŚ SZCZĘŚCIE, ŻE CIE NIE DOSIĘGŁEM PIEPRZONA BESTIA, ALE TYM RAZEM NIE SPUDŁUJE! - wypowiadając to, ułożył dłonie, łącząc je pod kątem w nadgarstkach, zaczął kumulować w nich energię. Wreszcie po dłuższej chwili, energia niebieska wyłoniła się przed rozwarte dłonie Młodego Saiyanina i ten wykrzyknął, wymierzając przy tym w twarz Tytanicy:
-ŻRYJ TO!, BUSTER CAAAAAAAAAAANNON! - Potężny błękitny promień energii pomknął w stronę jej twarzy. Syn Kellana przytrzymując go tak chwilę jeszcze, wreszcie opuścił przedramiona i od razu zamykając dłonie w pięści, wybił się z piaszczystego podłoża. Tym razem nie miał zamiaru lecieć gdzie był pysk potwora, miał zamiar wycelować w tułów bestii, tak by się zapluła własną śliną i krwią. Ryknął głośno, napinając jeszcze mocniej swoje mięśnie i krzyknął ostatni raz do Soki oraz demonów:
-NIE SPIEPRZ TEGO ROBOCIE! A WY DWAJ WIĘCEJ SIĘ NIE WPIEPRZAJCIE W MOJĄ WALKĘ, IM DŁUŻEJ WALCZĘ TYM SILNIEJSZY SIĘ STAJE, HYAAAAAAAAA! - dziko rycząc, wreszcie znalazł się przy tułowiu robala. Wyglądał bardzo dziwnie i odchylając wpierw prawe przedramię, wymierzył wpierw mocny siarczysty cios, a potem przychodziły kolejne. Kopniaki i pięści zapadały się głęboko w cielsko potwora, który miał raz na zawsze zginąć, jeśli tego nie zrobi, będą musieli użyć broni ostatecznej. Brat Klen wiedział, że nie będzie panował nad transformacją, ale gdy postara się zapanować nad swoim zwierzęciem wewnątrz siebie, na pewno mu się to uda. Oczywiście olał wcześniejsze słowa Rogacza, który zastanawiał się czy android nie chcę wywalić jego osoby w próżnie, bo po co mu dawała na przykład tą tabletkę. To była faktycznie prawda, ale Czarnooki to zlał i napierał dalej. Jeśli mu się wszystko uda, ponownie będzie opadał ku dołowi i wyląduje przy dwójce tymczasowych sojuszników.
OOC:
FAZA OBRONY:
-nic nie robię
FAZA ATAKU:
-Buster Cannon + Potężny [- 3 TKI; - 1 TS, + 1 TKI] 110+340=450 DMG dla Robala
TOKENY:
SIŁY: 2=1
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 0
ENERGII: 0
KI: 3-3+1=1
PUNKTY:
ŻYCIA: 1220
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 450
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Wto Kwi 09, 2019 7:08 pm
Mistrz Gry: VVien
Miejsce: Kwadrant OXO537 pustynna planeta - Konfrontacja z Boginią
Bogini
Soka
Wiązka pełna złocistej energii wgryzała się w demona Maou paląc skórę po całej powierzchni. Czuł się niczym zapiekanka obracająca się we wnętrzu aktywnej mikrofali, ale pozostawała jeszcze szczypta determinacji by przeżyć boską moc. Ostatkiem sił mógł wstać ku uciesze Bogini. Szczerzyła zęby patrząc z góry przy pełnej świadomości, że dobrze upieczone mięso znacznie lepiej obgryzać. Miała sięgnąć po niego łapskiem, ale w tej chwili złociste oczy zwróciły uwagę na znaczny wzrost mocy.
- Tu jesteś! - oblizała wargi zadowolona, że w końcu skończył ze zabawą w chowanego.
- Zapomnij! - krzyknęła unosząc ręce ku górze by uderzyć nimi o piaskowe podłoże w odpowiedzi na propozycje Nihiliusa , ale wtedy poczuła, jak cios Nihiliusa głęboko wbił się w płaskie brzucho.
- Ugh...khe! - cichy głos zdawał się nie oddawać zbytniego przejęcia się wymierzonym ciosem, ale struga śliny zmieszanej z krwią wypluta symultanicznie i wyłupiaste gały mogły usatysfakcjonować niejednego walczącego.
- Grgh... skąd ta siła!? - skrzywiła się mamrocząc do siebie, aż zaczęła mieć wątpliwości, czy słusznie powinna kontynuować walkę.
- Wszyscy przekroczyliście granice! Koniec zabawy z jedze...! - zagrzmiała, ale gniewne wycie przerwał następnie plaskacz w prawy policzek Bogini ze strony Maou. Usmażony demoniczny befsztyk miał jeszcze dość samozaparcia by powiedzieć stanowcze 'zachowuj się przy stole'.
- Nie możecie się ułożyć do stołu, jak należy!? - Ze łzami w oczach zrobiła się czerwona niczym buraczana przystawka, choć raczej nie miała świadomości, czym jest to nietypowe, przepyszne warzywo. Uniosła ręce jak najwyżej i raz jeszcze miała zamiar zrzucić ich ciężar na cielsko mrocznego bożka, póki nie odczuła znacznego skoku mocy.
- Żryj!? Zeżre wa... - rozwarły się Tytanicy szeroko oczy, gdy potężny błękitny promień poszybował w jej oblicze. Szybko ugięła ręce i skrzyżowała je, a żeby jedna ręka miała poparcie w drugiej i przyjęła wiązkę. Przymrużyła złote oczy nie widząc niczego przez oślepiającą poświatę ogromnego źródła energii.
- Coś takiego... mnie nie... pokona! - Zagrzmiała i zaczęła wzbudzać sobie również ukryte pokłady mocy. Sypkie piaski zaczęły trząść się nie tylko od silnych podmuchów wiatru, ale też wzmacniającej się złocistej aury.
- Nic mi swoimi piąstkami nie zrobisz! - krzywiła się z każdym uderzeniem rozwścieczonego Kensurana, pozostała tylko rywalizacja kto miał w sobie dużo więcej gniewu, ale gdy małpiasty wylądował to poczuł zimne, stalowe ręce chwytające go od tyłu.
- Nie spieprzę tego w twoim doborze słów - odparła Soka chwytając Kenzurana w chwycie Nelsona, gdy tylko skończył popisowy numer.
- Niezależnie od okoliczności, patrz prosto na mnie niezależnie, jak wysoko będziesz - dodała uginając nogi i czekając. Nie pozwoliła saiyanowi za nic w świecie wyrwać się z uścisku, jakby to należało do krytycznego punktu jej dziwnego planu.
W międzyczasie Bogini podparła się lewą dłonią o piaszczyste podłoże i zaczęła dyszeć. Zdezorientowana tak wieloma, jakże bolesnymi atakami. Wolną rękę opierała o brzucho na którym zarysowało się parę widocznych sińców i zadrapań w skali należnej gigantowi.
- Co jeszcze macie w zanadrzu, szkodniki!? - spytała Owadzica mając nadzieje, że już nie mieli sił dalej walczyć. Każdy odczuwał już należyte zmęczenie walką poza Soką, bo w końcu nie wyczerpała znacznych źródeł energii. Przyglądała się Nihiliusowi i jego pokazie grozy, ale już i tak się bała, nie miała powodu tego już ukrywać, czy zaprzeczać.
- Gotowy? - spytała, ale nie czekała na odpowiedź, bowiem z zawrotną prędkością wybiła się wysoko w górze, daleko ponad poziom burzy piaskowej.
- Gdzie uciekacie!? - zadrżała Tinu, ale sapiąc głośno ze zmęczenia, zignorowała dwie jednostki uciekające wysoko w przestworza.
- Im mniej was, tym łatwiej was zlikwidować - wyszczerzyła zęby, bowiem Maou i Nihilius zostali skazani wyłącznie na siebie.
Obydwoje Soka z Kenzuranem przecinali powietrze, przekraczając kolejne powietrzne bariery planety. Co raz mniej powietrza mogłoby utrudnić oddychanie, gdyby nie pastylka, jaką to potulnie musiał ssać Kenzuran. Wysoka prędkość mogła wydrzeć z ciasnych zakamarków umysłu nawet najbardziej skryte i zapomnienia wspomnienia o lataniu, bowiem użycie ki w tymże celu nie czyniło ciebie ptakiem, czy rakietą, a bytem będącym jednością z niebem.
- Niedługo przebijemy się do Troposfery planety - zakomunikowała, ale zaczęli znacznie spowalniać i nabierać temperatury. Okryła ich bariera niczym bańka mydlana, która pozwoliła częściowo zmitygować znaczny wzrost temperatury.
- Możliwe, że uda nam się dobić do Stratosfery, ale dalej już będziesz leciał sam - zakomunikowała po tym, jak Kenzuran mógł poczuć, że metaliczne płyty krótkotrwale zaczęły naciskać na jego plecy. To Soka wyzwoliła się z ciężkiego pancerza mając nadzieje, że uda im się dolecieć jeszcze znacznie wyżej.
- Jeszcze kawałek i choć powietrze robi się rzadsze, jest prawdopodobieństwo, że spalisz się nim dotrzesz do wyznaczonego punktu - odparła z pełną, jak na robota sympatią, obwieszczając, że może to skończyć się fatalnie.
- Pomyśl o tym, że jeśli się nie zmienisz, to zginiemy - dodała lekko upuszczając z uścisku Kenzurana, byle tylko wybić go z ogromną siłą ku górze. Gdyby nie regularny trening małpy, prawdopodobnie przy tymże rzucie miałby połamane wszystkie kości rąk i ramion.
- Pamiętaj by patrzeć prosto na mnie, niezależnie jak wysoko polecisz! - zagrzmiała tym samym ustanawiając koniec podróży, dobili się ponad Troposferę i ciężko było powiedzieć, czy ta wysokość mogłaby być wystarczająca.
- Nie będę liczyć prawdopodobieństwa, bo każda Soka i tak zna już wynik. Soka - dodała do siebie, gdy stanęła w przestrzeni rzadkiej atmosfery, w przeciwieństwie do Kenzurana wybijającego się jeszcze wyżej ze zawrotną prędkością. Bariera go już nie chroniła i czuł, jakby powoli płonął żywcem. Soka zaczęła przypominać małą kropkę na ogromnym, złocistym globie. Powierzchnia planety bardzo przypominała Vegetę, choć barwa była nieznacznie jaśniejsza i bardziej krzemowa.
Soka plecami do globu opadała co raz szybciej, a jej ciało zaczęło się żarzyć. Kenzuran zaczął dostrzegać małe tlące się światło, ale Maou i Nihilius nie mogli tego dostrzec ze powierzchni. Nie wiedzieli co się stało z dwójką, która wyskoczyła w niebiosa. Nagle w pobliżu Maou wbiły się dwie płyty pancerza Soki, znacznie nadpalone i potencjalnie nienadające się do użytku. Piasek wystrzelił na wszystkie strony tworząc nieznaczny krater, ale szybko osuwał się by zasłonić nadpalony i rozgrzany do czerwoności metal.
- Soka... - dodała androidka otwierając klapę między piersiami, pod metalicznymi żebrami znajdował się rdzeń ki... Kenzuran tym razem dostrzegł ogromne źródło światła zbliżające się do planety, co więcej miał złudne wrażenie, że cała planeta zaczęła mu się przyglądać, a raczej czuł dziwną i nienaturalną sensacje, jakby saiyańskie, prymitywne instynkty zaczęły się w nim budzić. Czy to planeta, czy Soka odpowiedź była trudna, ale liczyło się, że czuł na sobie działanie fal Blutza. Pozostała kwestia, na jak długo i czy przemiana się uda.
OOC:
3/1/2/0/0- Tinu'Wag Vi - tura 4
Całkowicie przyjęła: 770+200+85+55+340 = 1450 obrażeń
[S]Boss[źródło: Tinu'Wag Vi] - Statystyki i Pula punktów życia nie jest widoczna dla graczy, tylko tokeny
[S]Gigant[źródło: Tinu'Wag Vi] - Pula punktów życia jest podwojona
[S]Horror[źródło: Nihilius] - 3 Tokeny zostają spalone z początkiem tury
[startowe tokeny Tinu'Wag Vi 4/1/4/2/2], [Spalone tokeny Tinu'Wag Vi: -1TS, -1TW, -1TE]
[S]Zapiaszczeni[źródło: Tinu'Wag Vi] - Burza piaskowa uniemożliwia ucieczkę. Każdy przebywający w burzy piaskowej może wykonać na początku swojej sekwencji rzut monetą, jeśli się powiedzie to do następnej tury posiada ona status ukryty i nie może być celem ataku. Ta czynność kosztuje 1 TKI niezależnie od wyniku rzutu monetą. Ataki wymierzone z poprzedniej sekwencji nadal są uwzględniane.
Przebieg walki:
Nihilius Imperius - Nie jest już ukryty
Maou - Rzut monetą, porażka, nadal widoczny
FO:
Nihilius zadaje Tinu'Wag Vi 200 obrażeń od cios potężny
Maou zadaje Tinu'Wag Vi 85 obrażeń od cios zwykły
Tinu'Wag Vi wykonuje blok (-1TW, +1TKI), redukcja 50% Buster Cannon od Kenzuran
Kenzuran zadaje Tinu'Wag Vi 55 obrażeń od Buster Cannon po uwzględnieniu redukcji
Kenzuran zadaje Tinu'Wag Vi 340 obrażeń od cios potężny
Soka#9 wykonuje plan - fale Blutza
Razem: 295 obrażeń
FA:
Stan obecny tokenów: 3/1/1/0/0
Aktywny status: brak?
OOC2:
- Kolejność akcji jest zależna od kolejności odpisów, Soka#9 zawsze ostatnia wykonuje sekwencje.
- Berło zadaje obrażenia 0.5S + 0.5E, traktuj jako zwykły cios, który możesz bić bezpośrednio lub z dystansu wiązką energii.
- W sytuacjach kiedy nie możecie zadeklarować ataku na przeciwniku, to dobry czas by spróbować innych, przydatnych umiejętności bądź przedyskutować dalszą taktykę, bądź przeczekać...
Miejsce: Kwadrant OXO537 pustynna planeta - Konfrontacja z Boginią
- Podkład muzyczny bez zmian:
Bogini
Soka
Wiązka pełna złocistej energii wgryzała się w demona Maou paląc skórę po całej powierzchni. Czuł się niczym zapiekanka obracająca się we wnętrzu aktywnej mikrofali, ale pozostawała jeszcze szczypta determinacji by przeżyć boską moc. Ostatkiem sił mógł wstać ku uciesze Bogini. Szczerzyła zęby patrząc z góry przy pełnej świadomości, że dobrze upieczone mięso znacznie lepiej obgryzać. Miała sięgnąć po niego łapskiem, ale w tej chwili złociste oczy zwróciły uwagę na znaczny wzrost mocy.
- Tu jesteś! - oblizała wargi zadowolona, że w końcu skończył ze zabawą w chowanego.
- Zapomnij! - krzyknęła unosząc ręce ku górze by uderzyć nimi o piaskowe podłoże w odpowiedzi na propozycje Nihiliusa , ale wtedy poczuła, jak cios Nihiliusa głęboko wbił się w płaskie brzucho.
- Ugh...khe! - cichy głos zdawał się nie oddawać zbytniego przejęcia się wymierzonym ciosem, ale struga śliny zmieszanej z krwią wypluta symultanicznie i wyłupiaste gały mogły usatysfakcjonować niejednego walczącego.
- Grgh... skąd ta siła!? - skrzywiła się mamrocząc do siebie, aż zaczęła mieć wątpliwości, czy słusznie powinna kontynuować walkę.
- Wszyscy przekroczyliście granice! Koniec zabawy z jedze...! - zagrzmiała, ale gniewne wycie przerwał następnie plaskacz w prawy policzek Bogini ze strony Maou. Usmażony demoniczny befsztyk miał jeszcze dość samozaparcia by powiedzieć stanowcze 'zachowuj się przy stole'.
- Nie możecie się ułożyć do stołu, jak należy!? - Ze łzami w oczach zrobiła się czerwona niczym buraczana przystawka, choć raczej nie miała świadomości, czym jest to nietypowe, przepyszne warzywo. Uniosła ręce jak najwyżej i raz jeszcze miała zamiar zrzucić ich ciężar na cielsko mrocznego bożka, póki nie odczuła znacznego skoku mocy.
- Żryj!? Zeżre wa... - rozwarły się Tytanicy szeroko oczy, gdy potężny błękitny promień poszybował w jej oblicze. Szybko ugięła ręce i skrzyżowała je, a żeby jedna ręka miała poparcie w drugiej i przyjęła wiązkę. Przymrużyła złote oczy nie widząc niczego przez oślepiającą poświatę ogromnego źródła energii.
- Coś takiego... mnie nie... pokona! - Zagrzmiała i zaczęła wzbudzać sobie również ukryte pokłady mocy. Sypkie piaski zaczęły trząść się nie tylko od silnych podmuchów wiatru, ale też wzmacniającej się złocistej aury.
- Nic mi swoimi piąstkami nie zrobisz! - krzywiła się z każdym uderzeniem rozwścieczonego Kensurana, pozostała tylko rywalizacja kto miał w sobie dużo więcej gniewu, ale gdy małpiasty wylądował to poczuł zimne, stalowe ręce chwytające go od tyłu.
- Nie spieprzę tego w twoim doborze słów - odparła Soka chwytając Kenzurana w chwycie Nelsona, gdy tylko skończył popisowy numer.
- Niezależnie od okoliczności, patrz prosto na mnie niezależnie, jak wysoko będziesz - dodała uginając nogi i czekając. Nie pozwoliła saiyanowi za nic w świecie wyrwać się z uścisku, jakby to należało do krytycznego punktu jej dziwnego planu.
W międzyczasie Bogini podparła się lewą dłonią o piaszczyste podłoże i zaczęła dyszeć. Zdezorientowana tak wieloma, jakże bolesnymi atakami. Wolną rękę opierała o brzucho na którym zarysowało się parę widocznych sińców i zadrapań w skali należnej gigantowi.
- Co jeszcze macie w zanadrzu, szkodniki!? - spytała Owadzica mając nadzieje, że już nie mieli sił dalej walczyć. Każdy odczuwał już należyte zmęczenie walką poza Soką, bo w końcu nie wyczerpała znacznych źródeł energii. Przyglądała się Nihiliusowi i jego pokazie grozy, ale już i tak się bała, nie miała powodu tego już ukrywać, czy zaprzeczać.
- Podkład muzyczny dla wątku Soka i Kenzuran:
- Gotowy? - spytała, ale nie czekała na odpowiedź, bowiem z zawrotną prędkością wybiła się wysoko w górze, daleko ponad poziom burzy piaskowej.
- Gdzie uciekacie!? - zadrżała Tinu, ale sapiąc głośno ze zmęczenia, zignorowała dwie jednostki uciekające wysoko w przestworza.
- Im mniej was, tym łatwiej was zlikwidować - wyszczerzyła zęby, bowiem Maou i Nihilius zostali skazani wyłącznie na siebie.
Obydwoje Soka z Kenzuranem przecinali powietrze, przekraczając kolejne powietrzne bariery planety. Co raz mniej powietrza mogłoby utrudnić oddychanie, gdyby nie pastylka, jaką to potulnie musiał ssać Kenzuran. Wysoka prędkość mogła wydrzeć z ciasnych zakamarków umysłu nawet najbardziej skryte i zapomnienia wspomnienia o lataniu, bowiem użycie ki w tymże celu nie czyniło ciebie ptakiem, czy rakietą, a bytem będącym jednością z niebem.
- Niedługo przebijemy się do Troposfery planety - zakomunikowała, ale zaczęli znacznie spowalniać i nabierać temperatury. Okryła ich bariera niczym bańka mydlana, która pozwoliła częściowo zmitygować znaczny wzrost temperatury.
- Możliwe, że uda nam się dobić do Stratosfery, ale dalej już będziesz leciał sam - zakomunikowała po tym, jak Kenzuran mógł poczuć, że metaliczne płyty krótkotrwale zaczęły naciskać na jego plecy. To Soka wyzwoliła się z ciężkiego pancerza mając nadzieje, że uda im się dolecieć jeszcze znacznie wyżej.
- Jeszcze kawałek i choć powietrze robi się rzadsze, jest prawdopodobieństwo, że spalisz się nim dotrzesz do wyznaczonego punktu - odparła z pełną, jak na robota sympatią, obwieszczając, że może to skończyć się fatalnie.
- Pomyśl o tym, że jeśli się nie zmienisz, to zginiemy - dodała lekko upuszczając z uścisku Kenzurana, byle tylko wybić go z ogromną siłą ku górze. Gdyby nie regularny trening małpy, prawdopodobnie przy tymże rzucie miałby połamane wszystkie kości rąk i ramion.
- Pamiętaj by patrzeć prosto na mnie, niezależnie jak wysoko polecisz! - zagrzmiała tym samym ustanawiając koniec podróży, dobili się ponad Troposferę i ciężko było powiedzieć, czy ta wysokość mogłaby być wystarczająca.
- Nie będę liczyć prawdopodobieństwa, bo każda Soka i tak zna już wynik. Soka - dodała do siebie, gdy stanęła w przestrzeni rzadkiej atmosfery, w przeciwieństwie do Kenzurana wybijającego się jeszcze wyżej ze zawrotną prędkością. Bariera go już nie chroniła i czuł, jakby powoli płonął żywcem. Soka zaczęła przypominać małą kropkę na ogromnym, złocistym globie. Powierzchnia planety bardzo przypominała Vegetę, choć barwa była nieznacznie jaśniejsza i bardziej krzemowa.
Soka plecami do globu opadała co raz szybciej, a jej ciało zaczęło się żarzyć. Kenzuran zaczął dostrzegać małe tlące się światło, ale Maou i Nihilius nie mogli tego dostrzec ze powierzchni. Nie wiedzieli co się stało z dwójką, która wyskoczyła w niebiosa. Nagle w pobliżu Maou wbiły się dwie płyty pancerza Soki, znacznie nadpalone i potencjalnie nienadające się do użytku. Piasek wystrzelił na wszystkie strony tworząc nieznaczny krater, ale szybko osuwał się by zasłonić nadpalony i rozgrzany do czerwoności metal.
- Soka... - dodała androidka otwierając klapę między piersiami, pod metalicznymi żebrami znajdował się rdzeń ki... Kenzuran tym razem dostrzegł ogromne źródło światła zbliżające się do planety, co więcej miał złudne wrażenie, że cała planeta zaczęła mu się przyglądać, a raczej czuł dziwną i nienaturalną sensacje, jakby saiyańskie, prymitywne instynkty zaczęły się w nim budzić. Czy to planeta, czy Soka odpowiedź była trudna, ale liczyło się, że czuł na sobie działanie fal Blutza. Pozostała kwestia, na jak długo i czy przemiana się uda.
OOC:
3/1/2/0/0- Tinu'Wag Vi - tura 4
Całkowicie przyjęła: 770+200+85+55+340 = 1450 obrażeń
[S]Boss[źródło: Tinu'Wag Vi] - Statystyki i Pula punktów życia nie jest widoczna dla graczy, tylko tokeny
[S]Gigant[źródło: Tinu'Wag Vi] - Pula punktów życia jest podwojona
[S]Horror[źródło: Nihilius] - 3 Tokeny zostają spalone z początkiem tury
[startowe tokeny Tinu'Wag Vi 4/1/4/2/2], [Spalone tokeny Tinu'Wag Vi: -1TS, -1TW, -1TE]
[S]Zapiaszczeni[źródło: Tinu'Wag Vi] - Burza piaskowa uniemożliwia ucieczkę. Każdy przebywający w burzy piaskowej może wykonać na początku swojej sekwencji rzut monetą, jeśli się powiedzie to do następnej tury posiada ona status ukryty i nie może być celem ataku. Ta czynność kosztuje 1 TKI niezależnie od wyniku rzutu monetą. Ataki wymierzone z poprzedniej sekwencji nadal są uwzględniane.
Przebieg walki:
Nihilius Imperius - Nie jest już ukryty
Maou - Rzut monetą, porażka, nadal widoczny
FO:
Nihilius zadaje Tinu'Wag Vi 200 obrażeń od cios potężny
Maou zadaje Tinu'Wag Vi 85 obrażeń od cios zwykły
Tinu'Wag Vi wykonuje blok (-1TW, +1TKI), redukcja 50% Buster Cannon od Kenzuran
Kenzuran zadaje Tinu'Wag Vi 55 obrażeń od Buster Cannon po uwzględnieniu redukcji
Kenzuran zadaje Tinu'Wag Vi 340 obrażeń od cios potężny
Soka#9 wykonuje plan - fale Blutza
Razem: 295 obrażeń
FA:
Stan obecny tokenów: 3/1/1/0/0
Aktywny status: brak?
OOC2:
- Kolejność akcji jest zależna od kolejności odpisów, Soka#9 zawsze ostatnia wykonuje sekwencje.
- Berło zadaje obrażenia 0.5S + 0.5E, traktuj jako zwykły cios, który możesz bić bezpośrednio lub z dystansu wiązką energii.
- W sytuacjach kiedy nie możecie zadeklarować ataku na przeciwniku, to dobry czas by spróbować innych, przydatnych umiejętności bądź przedyskutować dalszą taktykę, bądź przeczekać...
- Nihilius Imperius
- Liczba postów : 330
Data rejestracji : 16/08/2018
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Sro Kwi 10, 2019 10:55 am
Nie spodziewał się, że kto jak kto, ale Maou obroni Kenzurana przed ciosem, a do tego dodał, że to przez to bo śmiała zmienić cios na inny. Zaborczy nie ma co. W tym bardziej masochistycznym wydźwięku niestety, albo stety. Dopiero potem dodał, że jednak z tymi obrażeniami, to może niedługo zginąć, no geniusz! Ale na szczęście powinien być w stanie zablokować jakiś atak jeśli ta będzie chciała zaatakować drugiego i słabszego demona. Jak powiedział, by kończyli to szybko bo zgłodniał to nie wiedział, czy się śmiać czy płakać. To ciekawe co ma powiedzieć ten robal. Maou znowu próbował się schować w piaskach. Na Jego nieszczęście, chyba miał ogromnego pecha, bo za trzecim razem Jego próba spaliła na panewce. Nie wyglądało to dla Niego dobrze. Gdy powiedział, żeby Nihilius Mu pożyczył parę punktów szczęścia bo zaraz padnie, aniżeli się ukryje to się cicho zaśmiał. Problem w tym, że Imperius sam nie używał szczęścia i powątpiewał, by go miał. Oczywiście też dodał, że rzuci kością losu z prawie stu procentową szansą na sukces. Dobra metafora. Tego mu życzył. Gdy wydał się, że i tak trafi ten pozostały procent i się światu odwdzięczy, to miał nadzieję, że mimo to mu się i tak uda. Trzeba być dobrej myśli.
Przeciwniczka bardzo się ucieszyła, gdy znalazła Imperiusa i aż oblizała wargi przez co bał się, ze jego cnota jest zagrożona. Niestety odmówiła jego propozycji dlatego też wbił jej Swoją pięść prosto w jej brzuch, albo coś co przypominało brzuch. Nie wiedział czy to zadziałało, ale usłyszał jęk, a przy okazji uniknął śliny zmieszanej z krwią, dodając do tego wyłupiaste gały można rzec, że jednak nie było to za przyjemne uderzenie i coś tam poczuła na co się uśmiechnął. Zdziwiła się po wszystkim skąd ta siła. W sumie tak po prawdzie już się nie czuł na siłach, by robić takie potężne ataki, ale miał jeszcze jednego asa w rękawie, którego nie wykorzystał. Ona sama najwidoczniej nie była pewna tej walki. Może uda mu się ją jakoś jeszcze przekonać, a jeśli nie to trudno. Będzie potrawka z czerwia. O ile sami nie zostaną taką potrawką. Gdy powiedziała, że przekroczyli granicę, chociaż chyba ta granica została przekroczona już dawno i nie będzie się bawić z jedzeniem, to dostała plaskacza od Maou. A to ciekawe. Zapytała się czy nie mogą się ułożyć do stołu jak należy. Po pierwsze. Skąd taki barbarzyńca wie co to jest stół. Nie spodziewał się po niej jakiejkolwiek wiedzy o cywilizacji, ale cholera ją wie. Może widziała to u golemów. Po drugie. Chętnie, by się ułożył, gdyby nie to, że według niej jest pewnie głównym daniem. Na jej nieszczęście, były tu osoby, które mogą ją również zjeść. Przy okazji miała łzy w oczach i była czerwona jak pewne warzywo. Nawet zabawnie to wyglądało. Powoli czas kończyć tę walkę.
W końcu przyszła kolej na Kenzurana, który powiedział, że nie prosił o pomoc pewnego demona używając przy tym obraźliwych słów. Najwidoczniej był tsundere. Ma to sens. Co do tej całej sprawy to nawet On się zgodził, że najwyżej będą musieli go powstrzymać. To prawda, ale miejmy nadzieję, ze się ogarnie. Niestety nie podobało się ogoniastemu, że musi się posłuchać puszki. Typowe. Powiedział też, że kupi im trochę czasu. Chyba będzie niedługo na odwrót, tak czuł. Dodał też, że niewiadomo co te fale mogłyby zrobić z demonami. Pewnie nic, ale cholera to wie. W końcu się rzucił na ich przeciwniczkę uprzednio ją obrażając i dodając, że tym razem nie spudłuje. Ciekawiło go to co planował i w końcu zobaczył. Saiyan zaczął kumulować energię w dłoniach po ułożeniu nadgarstków. Musiał przyznać, że to jak się zachowywała energia ki było niesamowite. Uwielbiał wszelkiej maści techniki, a teraz będzie mu dane jedną z nich zobaczyć. Sama rywalka już podnosiła ręce, by go zapewne uderzyć, a sam Imperius był gotowy do uniku, gdy usłyszał głos. W końcu małpiasty krzyknął, by żarła jego Buster Cannon i jeśli to nie był dwuznaczny żarcik to najwidoczniej była to nazwa tej techniki, bowiem wystrzelił niebieską falę ki prosto w jej twarz. Robal powiedział, że zeżre Ich, ale raczej nie będzie jej to dane. Fala poleciała prosto na nią, ale skrzyżowała ręce i przyjęła całą energię na Siebie. Musiał przyznać, że wyglądało to nieźle, ale chyba nic się jej nie stało. Co za bezużyteczna technika. Co ciekawe podczas tego wszystkiego powiedziała, że takie coś jej nie pokona i wyzwalała jeszcze większą energię, piaski zaczęły się trząść, a przy okazji dziwna złota aura się wzmacniała. Chyba powoli się szykowała do kolejnego uderzenia Swoją techniką. Wojownik krzyknął do robota, by nie spierdzieliła tego wszystkiego i rzucił się na robaka z pięściami, nawalając ją w wielkie cielsko, gadając przy tym, by się nie wpierdzielali w walkę bo się staje silniejszy. Gdyby nie Maou to stałby się pieczonym szympansem. Jednakże te uderzenia jej chyba nie przeszkadzały, o czym sama powiedziała, że piąstkami nic nie zrobi.
W końcu przybyła Soka i chwyciła saiyana odciągając go od walki i mówiła, ze tego nie zepsuje i, że ma ciągle patrzeć na nią niezależnie od tego jak wysoko będzie. Zaborcza, nie ma co. W końcu krzyknął do saiyana.
- Pamiętaj! Musisz za wszelką cenę kontrolować Siebie! Nie daj się pokonać bestii, która w Tobie drzemie. Pamiętaj, że wielu saiyan potrafi Siebie kontrolować. Chyba nie chcesz być gorszy od Nich prawda!?
Uderzył do jego dumy, mając nadzieję, że po pierwsze coś to da, a po drugie tym bardziej, będzie ciągle myślał o kontroli i Sobie poradzi. Jeśli nie to będzie musiał mu odciąć ogon. Akurat o wielkich małpach było głośno, bo kosmiczni wojownicy często się w nie zmieniali. Są z tego dosyć znani, coś jak gady i ich wiele form. W końcu nie raz się je widywało w różnych transformacjach. Tak czy inaczej został Sam razem z Maou.
- Staraj się ponownie ukryć. Postaram się kupić Ci trochę czasu.
Powiedział i popatrzył się groźnie na rywalkę, i gdy usłyszał jej słowa, czy mają coś w zanadrzu to się uśmiechnął.
- Skoro tak bardzo chcesz to wiedzieć to tak! Czas kończyć tę farsę!
Zaśmiał się złowrogo i nagle zaczął formować energię ki wokół dłoni. Czarna energia się zbierała wokół, aż w końcu uformowała złowieszczo wyglądające ostrze stworzone całkowicie z mroku i ciemności, a tak naprawdę w tym wypadku z czarnej energii ki. Jeśli ktoś wyczuwałby energię to musiałby wiedzieć, że jest to nie tylko groźnie wyglądająca broń. Jeszcze jeszcze gorsza w walce i bardziej niebezpieczna podczas walki! Co prawda odczuwał już lekkie zmęczenie, ale tylko lekkie, bowiem nie oberwał tak mocno jak reszta. W jednej ręce trzymał berło, a w drugiej miał uformowany miecz z ki. Usłyszał jeszcze słowa robota, by nie wierzgał bo mają jedną szansę i zapytała czy jest gotowy, po czym tylko usłyszał potwierdzenie i skok, a następnie tylko się domyślał, że są gdzieś bardzo wysoko. Popatrzył się na Swojego wroga. Ta powiedziała, że skoro jest ich mniej to będzie ich łatwiej wykończyć. Zaśmiał się z powodu jej głupoty.
- Naiwna. Nie masz szans. Jesteś zmęczona walką, bardziej niż My. Nas jest czwórka, a Ty tylko jedna. Stoisz przed Bogiem, który może Cie zjeść, a wtedy Twoja siła stanie się częścią Mojej potęgi. Co jest lepsze. Wierna służba i dobre traktowanie, czy może unicestwienie i bycie częścią czyjejś siły i żołądka?
Zapytał po czym wystrzelił jak z procy i uniósł czarny miecz, z zamiarem przebicia jej, a następnie przecięcia niczym materiału, będąc też gotowym do zablokowania ciosu, albo jego uniknięcia. Oprócz tego chciał również i ją sprowokować do uniku, by potem była bardziej zmęczona. Jeśli nie uniknie to oberwie dosyć mocno, a jeśli jednak coś z tym zrobi, to wielka małpa ją zgniecie. Nawet jak zablokuje cios to niewiele to zmieni. Tak długo jak wytrzymają do powrotu wielkiej małpy, a także przetrzymają jej głupią technikę. Będzie ciężko, ale jeśli uda mu się ją pozyskać, to będzie to wszystko warte tego całego wysiłku. Tylko musi się postarać, by Kenzuran jej nie zabił. Tak czy inaczej miał zamiar zadać jej jak największy ból i zmusić do uległości. Po wszystkim nieważne, czy by to wyszło czy też nie to stanął i patrzył się na nią złowrogo po czym wykrzyczał do Niej.
- To jest potęga współpracy. Potęga wyznawców Boga. Ty możesz być jedną z nich. Podobno jesteś boginią. Zacznij myśleć logicznie! Wybór masz prosty, tym bardziej, że nie wygrasz tej walki! Jestem Nihilius Imperius. Przyszły Nieśmiertelny Bóg, dla którego ten padół będzie placem zabaw. Dołącz do Mnie, albo czeka Cie los gorszy od śmierci!
Po czym uwolnił z Siebie jeszcze bardziej złowrogą i niszczycielską aurę, aniżeli wcześniej. Tym razem była ona już tak potężna, że chyba potężniejsza i bardziej zła się już nie stanie. Wręcz stała się czystą energią zła, strachu, śmierci, mroku i innych podobnych rzeczy. Jak tamta znacznie słabsza aura na nią zadziała to i tej się uda! Nawet jeśli od razu do Niego nie dołączy to i tak zakiełkuje kolejne ziarno, albo poprzednie zmieni w Drzewo Posłuszeństwa. W końcu był bowiem wcieleniem zła. Awatarem Strachu! Jego mroczna moc rozeszła się we wszystkich kierunkach, tak że każda żywa istota nie będzie miała innego wyboru jak ugiąć się i paść na kolana przed Jego Majestatem. Przed jego potęgą! Najbardziej odczuwała to bogini. W końcu poprzednio odczuwała jej uboższą wersję, a teraz mogła czuć jej pełną moc. Ostateczny Poziom Aury! Pierwszy w historii i niepowtarzalny! Awatar Strachu! Jej umysł był zapewne wykończony, a jej wola słabła. Teraz powinna osłabnąć jeszcze mocniej, i prędzej czy później się podda. Przy okazji pamiętał, że Soka wybiła się w górę razem z saiyanem i nie miał pojęcia, czy umie wylądować i się nie rozpadnie na części pierwsze, dlatego był gotowy ją w razie potrzeby złapać w Swoje ramiona, by się nie zmieniła w części mechaniczne.
Przeciwniczka bardzo się ucieszyła, gdy znalazła Imperiusa i aż oblizała wargi przez co bał się, ze jego cnota jest zagrożona. Niestety odmówiła jego propozycji dlatego też wbił jej Swoją pięść prosto w jej brzuch, albo coś co przypominało brzuch. Nie wiedział czy to zadziałało, ale usłyszał jęk, a przy okazji uniknął śliny zmieszanej z krwią, dodając do tego wyłupiaste gały można rzec, że jednak nie było to za przyjemne uderzenie i coś tam poczuła na co się uśmiechnął. Zdziwiła się po wszystkim skąd ta siła. W sumie tak po prawdzie już się nie czuł na siłach, by robić takie potężne ataki, ale miał jeszcze jednego asa w rękawie, którego nie wykorzystał. Ona sama najwidoczniej nie była pewna tej walki. Może uda mu się ją jakoś jeszcze przekonać, a jeśli nie to trudno. Będzie potrawka z czerwia. O ile sami nie zostaną taką potrawką. Gdy powiedziała, że przekroczyli granicę, chociaż chyba ta granica została przekroczona już dawno i nie będzie się bawić z jedzeniem, to dostała plaskacza od Maou. A to ciekawe. Zapytała się czy nie mogą się ułożyć do stołu jak należy. Po pierwsze. Skąd taki barbarzyńca wie co to jest stół. Nie spodziewał się po niej jakiejkolwiek wiedzy o cywilizacji, ale cholera ją wie. Może widziała to u golemów. Po drugie. Chętnie, by się ułożył, gdyby nie to, że według niej jest pewnie głównym daniem. Na jej nieszczęście, były tu osoby, które mogą ją również zjeść. Przy okazji miała łzy w oczach i była czerwona jak pewne warzywo. Nawet zabawnie to wyglądało. Powoli czas kończyć tę walkę.
W końcu przyszła kolej na Kenzurana, który powiedział, że nie prosił o pomoc pewnego demona używając przy tym obraźliwych słów. Najwidoczniej był tsundere. Ma to sens. Co do tej całej sprawy to nawet On się zgodził, że najwyżej będą musieli go powstrzymać. To prawda, ale miejmy nadzieję, ze się ogarnie. Niestety nie podobało się ogoniastemu, że musi się posłuchać puszki. Typowe. Powiedział też, że kupi im trochę czasu. Chyba będzie niedługo na odwrót, tak czuł. Dodał też, że niewiadomo co te fale mogłyby zrobić z demonami. Pewnie nic, ale cholera to wie. W końcu się rzucił na ich przeciwniczkę uprzednio ją obrażając i dodając, że tym razem nie spudłuje. Ciekawiło go to co planował i w końcu zobaczył. Saiyan zaczął kumulować energię w dłoniach po ułożeniu nadgarstków. Musiał przyznać, że to jak się zachowywała energia ki było niesamowite. Uwielbiał wszelkiej maści techniki, a teraz będzie mu dane jedną z nich zobaczyć. Sama rywalka już podnosiła ręce, by go zapewne uderzyć, a sam Imperius był gotowy do uniku, gdy usłyszał głos. W końcu małpiasty krzyknął, by żarła jego Buster Cannon i jeśli to nie był dwuznaczny żarcik to najwidoczniej była to nazwa tej techniki, bowiem wystrzelił niebieską falę ki prosto w jej twarz. Robal powiedział, że zeżre Ich, ale raczej nie będzie jej to dane. Fala poleciała prosto na nią, ale skrzyżowała ręce i przyjęła całą energię na Siebie. Musiał przyznać, że wyglądało to nieźle, ale chyba nic się jej nie stało. Co za bezużyteczna technika. Co ciekawe podczas tego wszystkiego powiedziała, że takie coś jej nie pokona i wyzwalała jeszcze większą energię, piaski zaczęły się trząść, a przy okazji dziwna złota aura się wzmacniała. Chyba powoli się szykowała do kolejnego uderzenia Swoją techniką. Wojownik krzyknął do robota, by nie spierdzieliła tego wszystkiego i rzucił się na robaka z pięściami, nawalając ją w wielkie cielsko, gadając przy tym, by się nie wpierdzielali w walkę bo się staje silniejszy. Gdyby nie Maou to stałby się pieczonym szympansem. Jednakże te uderzenia jej chyba nie przeszkadzały, o czym sama powiedziała, że piąstkami nic nie zrobi.
W końcu przybyła Soka i chwyciła saiyana odciągając go od walki i mówiła, ze tego nie zepsuje i, że ma ciągle patrzeć na nią niezależnie od tego jak wysoko będzie. Zaborcza, nie ma co. W końcu krzyknął do saiyana.
- Pamiętaj! Musisz za wszelką cenę kontrolować Siebie! Nie daj się pokonać bestii, która w Tobie drzemie. Pamiętaj, że wielu saiyan potrafi Siebie kontrolować. Chyba nie chcesz być gorszy od Nich prawda!?
Uderzył do jego dumy, mając nadzieję, że po pierwsze coś to da, a po drugie tym bardziej, będzie ciągle myślał o kontroli i Sobie poradzi. Jeśli nie to będzie musiał mu odciąć ogon. Akurat o wielkich małpach było głośno, bo kosmiczni wojownicy często się w nie zmieniali. Są z tego dosyć znani, coś jak gady i ich wiele form. W końcu nie raz się je widywało w różnych transformacjach. Tak czy inaczej został Sam razem z Maou.
- Staraj się ponownie ukryć. Postaram się kupić Ci trochę czasu.
Powiedział i popatrzył się groźnie na rywalkę, i gdy usłyszał jej słowa, czy mają coś w zanadrzu to się uśmiechnął.
- Skoro tak bardzo chcesz to wiedzieć to tak! Czas kończyć tę farsę!
Zaśmiał się złowrogo i nagle zaczął formować energię ki wokół dłoni. Czarna energia się zbierała wokół, aż w końcu uformowała złowieszczo wyglądające ostrze stworzone całkowicie z mroku i ciemności, a tak naprawdę w tym wypadku z czarnej energii ki. Jeśli ktoś wyczuwałby energię to musiałby wiedzieć, że jest to nie tylko groźnie wyglądająca broń. Jeszcze jeszcze gorsza w walce i bardziej niebezpieczna podczas walki! Co prawda odczuwał już lekkie zmęczenie, ale tylko lekkie, bowiem nie oberwał tak mocno jak reszta. W jednej ręce trzymał berło, a w drugiej miał uformowany miecz z ki. Usłyszał jeszcze słowa robota, by nie wierzgał bo mają jedną szansę i zapytała czy jest gotowy, po czym tylko usłyszał potwierdzenie i skok, a następnie tylko się domyślał, że są gdzieś bardzo wysoko. Popatrzył się na Swojego wroga. Ta powiedziała, że skoro jest ich mniej to będzie ich łatwiej wykończyć. Zaśmiał się z powodu jej głupoty.
- Naiwna. Nie masz szans. Jesteś zmęczona walką, bardziej niż My. Nas jest czwórka, a Ty tylko jedna. Stoisz przed Bogiem, który może Cie zjeść, a wtedy Twoja siła stanie się częścią Mojej potęgi. Co jest lepsze. Wierna służba i dobre traktowanie, czy może unicestwienie i bycie częścią czyjejś siły i żołądka?
Zapytał po czym wystrzelił jak z procy i uniósł czarny miecz, z zamiarem przebicia jej, a następnie przecięcia niczym materiału, będąc też gotowym do zablokowania ciosu, albo jego uniknięcia. Oprócz tego chciał również i ją sprowokować do uniku, by potem była bardziej zmęczona. Jeśli nie uniknie to oberwie dosyć mocno, a jeśli jednak coś z tym zrobi, to wielka małpa ją zgniecie. Nawet jak zablokuje cios to niewiele to zmieni. Tak długo jak wytrzymają do powrotu wielkiej małpy, a także przetrzymają jej głupią technikę. Będzie ciężko, ale jeśli uda mu się ją pozyskać, to będzie to wszystko warte tego całego wysiłku. Tylko musi się postarać, by Kenzuran jej nie zabił. Tak czy inaczej miał zamiar zadać jej jak największy ból i zmusić do uległości. Po wszystkim nieważne, czy by to wyszło czy też nie to stanął i patrzył się na nią złowrogo po czym wykrzyczał do Niej.
- To jest potęga współpracy. Potęga wyznawców Boga. Ty możesz być jedną z nich. Podobno jesteś boginią. Zacznij myśleć logicznie! Wybór masz prosty, tym bardziej, że nie wygrasz tej walki! Jestem Nihilius Imperius. Przyszły Nieśmiertelny Bóg, dla którego ten padół będzie placem zabaw. Dołącz do Mnie, albo czeka Cie los gorszy od śmierci!
Po czym uwolnił z Siebie jeszcze bardziej złowrogą i niszczycielską aurę, aniżeli wcześniej. Tym razem była ona już tak potężna, że chyba potężniejsza i bardziej zła się już nie stanie. Wręcz stała się czystą energią zła, strachu, śmierci, mroku i innych podobnych rzeczy. Jak tamta znacznie słabsza aura na nią zadziała to i tej się uda! Nawet jeśli od razu do Niego nie dołączy to i tak zakiełkuje kolejne ziarno, albo poprzednie zmieni w Drzewo Posłuszeństwa. W końcu był bowiem wcieleniem zła. Awatarem Strachu! Jego mroczna moc rozeszła się we wszystkich kierunkach, tak że każda żywa istota nie będzie miała innego wyboru jak ugiąć się i paść na kolana przed Jego Majestatem. Przed jego potęgą! Najbardziej odczuwała to bogini. W końcu poprzednio odczuwała jej uboższą wersję, a teraz mogła czuć jej pełną moc. Ostateczny Poziom Aury! Pierwszy w historii i niepowtarzalny! Awatar Strachu! Jej umysł był zapewne wykończony, a jej wola słabła. Teraz powinna osłabnąć jeszcze mocniej, i prędzej czy później się podda. Przy okazji pamiętał, że Soka wybiła się w górę razem z saiyanem i nie miał pojęcia, czy umie wylądować i się nie rozpadnie na części pierwsze, dlatego był gotowy ją w razie potrzeby złapać w Swoje ramiona, by się nie zmieniła w części mechaniczne.
- OOC:
FAZA OBRONY:
KI SWORD; [-3 TKI]; (Energetyczna; Wspomagacz); cios zwykły, potężny, dodatkowy, +obrażenia: 0.5E do końca walki; NIHILIUS IMPERIUS
FAZA ATAKU:
CIOS ZWYKŁY [KI SWORD]; S + 0.5 E DMG; 100 + 150 = 250 DMG; TINU'WAG VI
TOKENY:
SIŁY: 0
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 2
ENERGII: 0
KI: 3 - 3 = 0
STATYSTYKI:
SIŁA: 100
ZRĘCZNOŚĆ: 100
WYTRZYMAŁOŚĆ: 100
ENERGIA: 300
PUNKTY:
ŻYCIA: 820
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 250
AKCJA KOŃCZĄCA: PRÓBA ZDOMINOWANIA TINU'WAG VI UMIEJĘTNOŚCIĄ ZASTRASZANIE - POZIOM 5
- GośćGość
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Sro Kwi 10, 2019 6:02 pm
Po wylądowaniu na piaszczystej glebie, Kenzuran poczuł na sobie uścisk, był to nikt inny jak android. Czarnowłosy nie wiedział co ta mechaniczna puszka planuję, ale mu się to wcale, a wcale nie podobało. Wojownik wreszcie usłyszał jej głos, która stwierdziła że nie spartoli sprawy, a potem powiedziała mu żeby ten patrzył tylko na nią. Najwyraźniej Ogoniasty tego zbyt dobrze nie zrozumiał, ale skoro nie miał wyboru, to musiał się tego usłuchać. Za chwilę Czarnooki usłyszał głos Demona, który powiedział żeby ten opanował w sobie swoją wewnętrzną bestię, która w nim siedzi. Syn Kellana doskonale pamiętał, że Xander jego mentor nigdy nie miał czasu nauczyć go stworzyć Power Balla czy też kontrolować wielką małpią transformację.
-Ty rogaczu nie musisz się tym tak zamartwiać, ponieważ to moje wnętrze a nie twoje! - odpowiadając mu to, zauważył że pod jego nogami zaczyna się robić spory krater, najwyraźniej Soka coś kombinowała. Brat Klen nie wiedział o co chodzi, ale zaraz usłyszał androidki jej mechaniczny głos, który ma nie wierzgać, a potem jeszcze zapytała czy jest na to gotowy.
-Tak...miejmy już to za sobą, robocie... - powiedział i za chwilę poczuł jak wraz z maszyną wzbijają się do góry. Całkowicie olewając słowa Tytanicy, która uważała że on wraz z robotem uciekają, a tak naprawdę było zupełnie inaczej. Ssąc po drodze pastylkę, która była umiejscowiona pod językiem, dzięki której Młody Saiyanin mógł oddychać w przestrzeni kosmicznej. To było trochę dziwne, bo przez to że sam w sobie mógł oddychać w próżni kosmicznej na niedługo czas, gdyż wywodził się z rasy kosmicznych wojowników. Ciągle lecąc ku górze, usłyszał jak coś od Robota się odczepia i kątem oka zauważył, że to były jakiejś kawałki Soki. Nie rozumiał o co tutaj chodziło, ale ciągle bacznie słuchał jej wszystkich słów, nie odpowiadając na nie przez dłuższy czas. Za chwilę Kenzuran poczuł jak zostaje kopnięty z dwóch nóg i lecąc jeszcze wyżej, próbował się obrócić w przeciwną stronę, aż wreszcie mu się to udało. Tym razem jego oczy spoglądały na mechaniczną puszkę, która to zaczęła opadać w dół.
Czarnowłosemu bardzo przeszkadzało te całe ciepło, które było wokół niego ale musiał się skupić teraz na swoim celu. Ciągle spoglądał na Sokę, ale na chwilę tracąc ją z oczu, podziwiał wielką planetę, która była bardziej kremowa niż czerwona, tak jak jego poprzednia Planeta. Po upływie czasu, potrząsnął głową i znowu się spoglądał na robota, który to po jakimś czasie spadania w dół, otworzył swoją klatkę piersiową i wytworzył tak jakby potężne światło. Odczuwał tak jakby dziwne uczucie w swoim ciele, tak jakby widział przez chwilę swoich rodaków, całą swoją rodzinę i jeszcze jakieś inne wspomnienia. Patrząc w światło, tak jakby zamarł i nie myślał już o niczym innym, odczuwał bowiem wielką chęć silnego instynktu drapieżcy. Wojownik mógł poczuć drgania na swoim ciele, słyszał bicie swojego serca coraz głośniej i głośniej, a za chwilę dokonywała się jego całkowita przemiana. Tęczówki Młodego Saiyanina całkowicie zniknęły, jego zęby zostały bardziej wyostrzone, jak na dzikie zwierzę przystało. Jego szczęka zaczęła rosnąć i wydłużać się, tak samo jego ostre jak noże zęby. Jego całe ciało zaczęło się powiększać, coraz bardziej napisać oraz wreszcie białka jego oczu przeszły z białego koloru na czerwony. Spadając ciągle w dół, nie panował już nad swoimi emocjami, czuł że musi coś rozszarpać i najchętniej rozdeptać jak robaka. Wreszcie cała postura Ogoniastego urosła do olbrzymich rozmiarów, rozciągając także cały kostium który posiadał na sobie wojownik. Syn Kellana osiągnął to co jego cała rodzina oraz inni saiańscy znajomi, wielką transformację OOZARU . Spadając i będąc wielkim ognistym meteorytem, będąc coraz bliżej podłoża planety, widział jakiegoś tam robala z wszystkich osób, które znajdowały się na dole. Dzika bestia nie panując nad sobą, uformowała się tak by wycelować dokładnie w długiego robala i porządnie mu przypieprzyć z całej swojej siły. Wreszcie dolatując do gleby, Olbrzymia Małpa wylądowała na Tytanicy, od razu odchylając swoje wielkie futrzane przedramię i wypychając je bardzo mocno, zadając potężny cios w głowę Tinu'Wag Vi i robiąc potężny podmuch piasku w każdą stronę. Brat Klen przemieniony w Małpią formę, nagle zaczął deptać po długim wężu i kiedy wreszcie skończył, zaczął walić się pięściami po klacie, jak prawowity goryl. Za chwilę przeszedł kilka kroków w przeciwną stronę, nie w stronę gdzie stali jego towarzysze, którzy raczej mogli go teraz nie poznać. Stanął kilka kroków dalej, pozwalając Tytanicy wstać, ale ciągle dziko warczał i charczał, po części w sumie krzycząc i będąc gotowym na staranowanie swojego przeciwnika.
OOC:
STATYSTYKI:
Siła 170*1.5=255
Zręczność 170
Wytrzymałość 170*1,5=255
Energia 110
FAZA OBRONY:
-nic nie robię
FAZA ATAKU:
-Potężny [- 1 TS, + 1 TKI] 255+170=425 DMG dla Robala
TOKENY:
SIŁY: 1+1-1=1
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 0+1=1
ENERGII: 0
KI: 1+1=2
PUNKTY:
ŻYCIA: 1220+850=2070
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 425
-Ty rogaczu nie musisz się tym tak zamartwiać, ponieważ to moje wnętrze a nie twoje! - odpowiadając mu to, zauważył że pod jego nogami zaczyna się robić spory krater, najwyraźniej Soka coś kombinowała. Brat Klen nie wiedział o co chodzi, ale zaraz usłyszał androidki jej mechaniczny głos, który ma nie wierzgać, a potem jeszcze zapytała czy jest na to gotowy.
-Tak...miejmy już to za sobą, robocie... - powiedział i za chwilę poczuł jak wraz z maszyną wzbijają się do góry. Całkowicie olewając słowa Tytanicy, która uważała że on wraz z robotem uciekają, a tak naprawdę było zupełnie inaczej. Ssąc po drodze pastylkę, która była umiejscowiona pod językiem, dzięki której Młody Saiyanin mógł oddychać w przestrzeni kosmicznej. To było trochę dziwne, bo przez to że sam w sobie mógł oddychać w próżni kosmicznej na niedługo czas, gdyż wywodził się z rasy kosmicznych wojowników. Ciągle lecąc ku górze, usłyszał jak coś od Robota się odczepia i kątem oka zauważył, że to były jakiejś kawałki Soki. Nie rozumiał o co tutaj chodziło, ale ciągle bacznie słuchał jej wszystkich słów, nie odpowiadając na nie przez dłuższy czas. Za chwilę Kenzuran poczuł jak zostaje kopnięty z dwóch nóg i lecąc jeszcze wyżej, próbował się obrócić w przeciwną stronę, aż wreszcie mu się to udało. Tym razem jego oczy spoglądały na mechaniczną puszkę, która to zaczęła opadać w dół.
Czarnowłosemu bardzo przeszkadzało te całe ciepło, które było wokół niego ale musiał się skupić teraz na swoim celu. Ciągle spoglądał na Sokę, ale na chwilę tracąc ją z oczu, podziwiał wielką planetę, która była bardziej kremowa niż czerwona, tak jak jego poprzednia Planeta. Po upływie czasu, potrząsnął głową i znowu się spoglądał na robota, który to po jakimś czasie spadania w dół, otworzył swoją klatkę piersiową i wytworzył tak jakby potężne światło. Odczuwał tak jakby dziwne uczucie w swoim ciele, tak jakby widział przez chwilę swoich rodaków, całą swoją rodzinę i jeszcze jakieś inne wspomnienia. Patrząc w światło, tak jakby zamarł i nie myślał już o niczym innym, odczuwał bowiem wielką chęć silnego instynktu drapieżcy. Wojownik mógł poczuć drgania na swoim ciele, słyszał bicie swojego serca coraz głośniej i głośniej, a za chwilę dokonywała się jego całkowita przemiana. Tęczówki Młodego Saiyanina całkowicie zniknęły, jego zęby zostały bardziej wyostrzone, jak na dzikie zwierzę przystało. Jego szczęka zaczęła rosnąć i wydłużać się, tak samo jego ostre jak noże zęby. Jego całe ciało zaczęło się powiększać, coraz bardziej napisać oraz wreszcie białka jego oczu przeszły z białego koloru na czerwony. Spadając ciągle w dół, nie panował już nad swoimi emocjami, czuł że musi coś rozszarpać i najchętniej rozdeptać jak robaka. Wreszcie cała postura Ogoniastego urosła do olbrzymich rozmiarów, rozciągając także cały kostium który posiadał na sobie wojownik. Syn Kellana osiągnął to co jego cała rodzina oraz inni saiańscy znajomi, wielką transformację OOZARU . Spadając i będąc wielkim ognistym meteorytem, będąc coraz bliżej podłoża planety, widział jakiegoś tam robala z wszystkich osób, które znajdowały się na dole. Dzika bestia nie panując nad sobą, uformowała się tak by wycelować dokładnie w długiego robala i porządnie mu przypieprzyć z całej swojej siły. Wreszcie dolatując do gleby, Olbrzymia Małpa wylądowała na Tytanicy, od razu odchylając swoje wielkie futrzane przedramię i wypychając je bardzo mocno, zadając potężny cios w głowę Tinu'Wag Vi i robiąc potężny podmuch piasku w każdą stronę. Brat Klen przemieniony w Małpią formę, nagle zaczął deptać po długim wężu i kiedy wreszcie skończył, zaczął walić się pięściami po klacie, jak prawowity goryl. Za chwilę przeszedł kilka kroków w przeciwną stronę, nie w stronę gdzie stali jego towarzysze, którzy raczej mogli go teraz nie poznać. Stanął kilka kroków dalej, pozwalając Tytanicy wstać, ale ciągle dziko warczał i charczał, po części w sumie krzycząc i będąc gotowym na staranowanie swojego przeciwnika.
OOC:
STATYSTYKI:
Siła 170*1.5=255
Zręczność 170
Wytrzymałość 170*1,5=255
Energia 110
FAZA OBRONY:
-nic nie robię
FAZA ATAKU:
-Potężny [- 1 TS, + 1 TKI] 255+170=425 DMG dla Robala
TOKENY:
SIŁY: 1+1-1=1
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 0+1=1
ENERGII: 0
KI: 1+1=2
PUNKTY:
ŻYCIA: 1220+850=2070
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 425
- Maou
- Liczba postów : 40
Data rejestracji : 21/10/2018
Identification Number
HP:
(595/950)
KI:
(0/0)
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Czw Kwi 11, 2019 8:03 pm
Ciało Maou zaprzeczyło prawom fizyki i po otrzymaniu ciosu przez wiązkę złocistej energii, zaczęło wirować jak w pralce. Towarzyszył temu tajemniczy odgłos wibrującej maszyny odświeżającej ubrania. Pozostała w nim szczypta determinacji, mniej więcej tyle co sypie się proszku Vizir'a.
Jego głowa pulsowała bólem, a jego spadek świadomości zrównał się z pięknym rzygnięciem tęczą. Jego ciało skwierczało, a w powietrzy rozszedł sie zapach świeżo grillowanego mięsa na hamburgery.
Jego ciało opadło na piach i stracił na chwilę przytomność. Leżał na ziemi, a delikatny wiatr zakopywał go pod warstwą świeżo naniesionego pyłu. Jego męśnie nawet nie drgnęły, a jego umysł złapał ogromnego Laga.
Po pewnym czasie, wystrzelił ze swojego "grobowca", gdy tylko wyczuł znajdującą się nad nim istotę. Tinu'Wag Vi była centralnie nad nim, a jego pięść przecinała powietrze i uderzyła prosto w zgięcia nóg. Posłał szybką serie ciosów w te miejsce, co miało dopełnić jego atak.
Lądując na ziemi, udał się w przeciwnym kierunku do potwora, chcąc zniknąć za piaskami.
[...]
Zaskoczył go fakt jebnięcia żarzących się kawałków pancerzy. Na pierwszy rzut oka nie nadawały się do użytku, ale Maou stwierdził, że Soka zrobiła to całkowicie celowo i z premedytacją. Wiedziała zapewne o jego stanie i przyjęciu ciosu od Potworka.
Szybkim i zgrabnym ruchem złapał te kawałki nadpalonego pancerza. Widział w nich małe haczyki od wewnętrznej strony, prawdopodobnie służące za kotwę między płytami opancerzenia. W jego głowie natychmiast zaświtał pomysł i zacisnął dłonie na wystających elementach tworząc dwie prowizoryczne tarcze na jego ramionach. Z daleka można było odnieść mylne wrażenie, że posiada na sobie dwie długie rękawice (jak do lewatywy byka xD) o trzech szerokościach swoich ramion.
Może to tylko złom, ale Maou poczuł się odrobinę pewniej.
Jego głowa pulsowała bólem, a jego spadek świadomości zrównał się z pięknym rzygnięciem tęczą. Jego ciało skwierczało, a w powietrzy rozszedł sie zapach świeżo grillowanego mięsa na hamburgery.
Jego ciało opadło na piach i stracił na chwilę przytomność. Leżał na ziemi, a delikatny wiatr zakopywał go pod warstwą świeżo naniesionego pyłu. Jego męśnie nawet nie drgnęły, a jego umysł złapał ogromnego Laga.
Po pewnym czasie, wystrzelił ze swojego "grobowca", gdy tylko wyczuł znajdującą się nad nim istotę. Tinu'Wag Vi była centralnie nad nim, a jego pięść przecinała powietrze i uderzyła prosto w zgięcia nóg. Posłał szybką serie ciosów w te miejsce, co miało dopełnić jego atak.
Lądując na ziemi, udał się w przeciwnym kierunku do potwora, chcąc zniknąć za piaskami.
[...]
Zaskoczył go fakt jebnięcia żarzących się kawałków pancerzy. Na pierwszy rzut oka nie nadawały się do użytku, ale Maou stwierdził, że Soka zrobiła to całkowicie celowo i z premedytacją. Wiedziała zapewne o jego stanie i przyjęciu ciosu od Potworka.
Szybkim i zgrabnym ruchem złapał te kawałki nadpalonego pancerza. Widział w nich małe haczyki od wewnętrznej strony, prawdopodobnie służące za kotwę między płytami opancerzenia. W jego głowie natychmiast zaświtał pomysł i zacisnął dłonie na wystających elementach tworząc dwie prowizoryczne tarcze na jego ramionach. Z daleka można było odnieść mylne wrażenie, że posiada na sobie dwie długie rękawice (jak do lewatywy byka xD) o trzech szerokościach swoich ramion.
Może to tylko złom, ale Maou poczuł się odrobinę pewniej.
- OOC::
FAZA OBRONY:
Brak
FAZA ATAKU:
CIOS ZWYKŁY; 1 S = DMG; 85 DMG; TINU'WAG VI
ZAPIASZCZENIE [- 1 TKI]; CZWARTA PRÓBA NIEUDANA. PRZYPADEK?
"NIE SONDZE... "
TOKENY:
SIŁY: 0
ZRĘCZNOŚCI: 1
WYTRZYMAŁOŚCI: 1
ENERGII: 0
KI: 1-1=0
STATYSTYKI:
SIŁA: 90
ZRĘCZNOŚĆ: 75
WYTRZYMAŁOŚĆ: 135
ENERGIA: 80
SZCZĘŚCIE: -60
PUNKTY:
ŻYCIA: 265
PANCERZA: 0
OBRAŻEŃ: 0
AKCJA KOŃCZĄCA: Próba wykorzystania odłamków do Obrony.
Re: Łuskowy szlak - drużyna X - Nih, Kenzu, Maou
Czw Kwi 11, 2019 8:03 pm
The member 'Maou' has done the following action : Rzut kośćmi
'Rzut Monetą' :
'Rzut Monetą' :
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach