Strona 2 z 2 • 1, 2
Fregata Bounty
Sro Maj 03, 2017 4:20 pm
First topic message reminder :
Bounty to średniej wielkości fregata wyprodukowana na Vegecie. Jest to model już nieco przestarzały, ale dzięki licznym modyfikacjom nadal pozostaje w całkiem niezłej klasie średniej wśród statków tego typu. Właściciel widocznie dbał o niego i wiele inwestował, by komponenty były wciąż sprawne, a wyposażenie dostosowane do potrzeb. Obecnie kapitanem statku jest Jennis, dowodząca tajemniczej grupie o nieznanych celach.
Bounty to średniej wielkości fregata wyprodukowana na Vegecie. Jest to model już nieco przestarzały, ale dzięki licznym modyfikacjom nadal pozostaje w całkiem niezłej klasie średniej wśród statków tego typu. Właściciel widocznie dbał o niego i wiele inwestował, by komponenty były wciąż sprawne, a wyposażenie dostosowane do potrzeb. Obecnie kapitanem statku jest Jennis, dowodząca tajemniczej grupie o nieznanych celach.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Nie Maj 14, 2017 7:45 pm
Kto nie próbuje ten nie nie przeżywa. Tak więc frost nie przejął się kilkoma meteorytami których nie trafił. W końcu nie wiedział czy to był problem jego, czy może działa który przez chwilę chyba się zaciął. To jednak nie był czas na smutki, tylko trzeba było wziąć się mocniej do roboty. Statek oberwał ale jeszcze się trzymał więc jeszcze była szansa.
Kolejne minuty decydowały o losach ich pojazdu. On w sumie nawet znów by przeżył, ale nie wiedział jak reszta załogi, a głupio by było wystawić ich bez powodu. Nawet nie wiedział czy blisko jest jakaś planeta. Lepiej było zachować statek, a dodatkowo ten dług wdzięczności.
Na słowa Jenni tylko uśmiechnął się pod nosem. W sumie nigdy nie miał partner, ani partnerki. Ciekawe jak to jest gdy możesz polegać na kimś innym.
- Zobaczymy jak przeżyjemy. Mimo wszystko ten statek do najlepszych nie należy. - odpowiedział po czym skupił się na nadlatujących kamykach.
Nadlatywały trzy. Problemem było to że jeśli dobrze ich nie zlikwidują to może być problem. Ostatni mógł nawet zagrozić życiu pilota, a tego by nie chciał. Nie to żeby darzył dziewoję jakimś uczuciem, no przecież. Chodziło o to, że jeśli trafiłoby w kokpit to mógłby zniszczyć sterowanie i by musieli dryfować. A to by była lipa straszna.
- Jenni, wymiń ten pierwszy. Ja postaram się zniszczyć te dwa ostatnie. - rzekł szybko do mikrofonu który również widział chyba wieki. Przecież normalne, cywilizowane istoty używały scouterów.
Tak więc poczekał, aż pilot wyminie pierwszy kamień który leciał w stronę kadłuba, po czym sam wziął na cel najpierw pierwszy kamień który też tam leciał. Gdy się z nim rozprawi celuje w ostatni kamień który leciał prosto na Jenni i jego też próbuje odstrzelić.
//
Trening koniec.
Kolejne minuty decydowały o losach ich pojazdu. On w sumie nawet znów by przeżył, ale nie wiedział jak reszta załogi, a głupio by było wystawić ich bez powodu. Nawet nie wiedział czy blisko jest jakaś planeta. Lepiej było zachować statek, a dodatkowo ten dług wdzięczności.
Na słowa Jenni tylko uśmiechnął się pod nosem. W sumie nigdy nie miał partner, ani partnerki. Ciekawe jak to jest gdy możesz polegać na kimś innym.
- Zobaczymy jak przeżyjemy. Mimo wszystko ten statek do najlepszych nie należy. - odpowiedział po czym skupił się na nadlatujących kamykach.
Nadlatywały trzy. Problemem było to że jeśli dobrze ich nie zlikwidują to może być problem. Ostatni mógł nawet zagrozić życiu pilota, a tego by nie chciał. Nie to żeby darzył dziewoję jakimś uczuciem, no przecież. Chodziło o to, że jeśli trafiłoby w kokpit to mógłby zniszczyć sterowanie i by musieli dryfować. A to by była lipa straszna.
- Jenni, wymiń ten pierwszy. Ja postaram się zniszczyć te dwa ostatnie. - rzekł szybko do mikrofonu który również widział chyba wieki. Przecież normalne, cywilizowane istoty używały scouterów.
Tak więc poczekał, aż pilot wyminie pierwszy kamień który leciał w stronę kadłuba, po czym sam wziął na cel najpierw pierwszy kamień który też tam leciał. Gdy się z nim rozprawi celuje w ostatni kamień który leciał prosto na Jenni i jego też próbuje odstrzelić.
//
Trening koniec.
Re: Fregata Bounty
Czw Maj 18, 2017 2:17 pm
Wszystko działo się w ułamkach sekundy. Frost widział ze swojej pozycji, jak statek robi zgrabne gibnięcie na bok, podobne do płynnego ruchu bioder tancerki i w ten sposób wymija lecący meteoryt. Czasu było niewiele. Changeling wymierzył w jeden z nadlatujących kamieni i udało mu się go rozbić. Z jego szczątków posypał się gęsty żwir, całkiem zasłaniający widoczność. Krótko po tym fregatą wstrząsnęło, co oznaczało, że było już za późno, nie udało się uniknąć zderzenia z kolejnym ciałem kosmicznym. Wkrótce Bounty przeleciał przez pył, stworzony w wyniku zniszczenia meteorytu, a oczom Frosta ukazała się czysta i nieskalana przestrzeń kosmiczne.
- Uff, udało się. Dobra robota, Frost. – usłyszał przez głośnik. Głos Jennis był spokojny, pełen ulgi. – Załoga, spotykamy się na głównym pokładzie.
Główny pokład okazał się być niewielką salką. Zebrała się tam cała załoga. Dopiero teraz Frost miał okazję poznać wszystkich. Nieco przy ścianie w rzędzie stała Jennis, wąsacz i inny mężczyzna o smukłym, umięśnionym ciele i czarnych włosach, zwieńczonych kępą siwej grzywki.
Natomiast na środku tłoczyła się reszta ekipy. Było to siedem osób, z czego pięciu mężczyzn, jeden znany mu już nastolatek z kocimi uszami i... jedna kobieta. Nosiła wygodne, skórzane ubranie, dobrane buty. Włosy splotła w warkoczyki.
Wkrótce głos zabrała Jennis.
- Załogo. Udało nam się przebić przez pasmo meteorytów. Jestem wam wszystkim wdzięczna za zaangażowanie, dzięki Wam udało nam się z tego wyjść. Po tym spotkaniu zapraszam was wszystkich na trunki, jedzenie i zabawę, żebyśmy mogli trochę odreagować stres. – zaczęła, choć jej głos był niezwykle poważny. Kilka osób z małego tłumiku wyraziło głośno swoją aprobatę. – Zanim do tego jednak przejdziemy, chciałam coś wam jasno powiedzieć. – zapadła cisza na Sali. – Lecimy razem tym statkiem, mamy wspólne cele do zrealizowania. Nigdy nie udałoby nam się osiągnąć tyle, co do tej pory, gdyby nie żelazna dyscyplina na pokładzie. – dziewczyna zaczęła krążyć nieco po Sali, patrząc każdemu w oczy. – To ważne, ponieważ nie mam zamiaru ryzykować swojego lub czyjegoś życia, ponieważ nie będę pewna, że każdy z was skoczy w ogień, jeśli mu to każę zrobić. Z tego, czy innego powodu. Dyskusje i sprzeciwy nigdy nie były i nie będą tolerowane. – zatrzymała się przy uszatym chłopcu. Popatrzyła na niego chłodno. – [color=#cc6666]Kolra nie wypełnił dzisiaj mojego rozkazu. Kazałam mu udać się do ładowni, a on zlekceważył to i poszedł na kadłub. – Frost obserwował, jak wszyscy członkowie załogi stali zmrożeni. A czoło samego nastolatka pokryło się kropelkami potu. – Za tego rodzaju niesubordynację należy mu się dwadzieścia batów. Eres, wykonać! – rozkazała krótko, znów nie czekając na odpowiedzi lub protesty, po czym powróciła na miejsce, gdzie wcześniej stała.
Tłumek pozostawał milczący. Nikt nie wyłamywał się ani słowem ani gestem. Wyszedł z niego wysportowanej sylwetki mężczyzna w wieku około trzydziestu lat. Miał długie włosy, sięgające do pasa.
Strzepnął ręką. A miejsce dłoni pojawił się bicz stworzony z KI. Natomiast Kolra stał jak wryty. Wyłupił oczy i spoglądał na ludzi wokół siebie, czekając na słowo protestu. W końcu jego błagalny wzrok padł na Frosta...
- Uff, udało się. Dobra robota, Frost. – usłyszał przez głośnik. Głos Jennis był spokojny, pełen ulgi. – Załoga, spotykamy się na głównym pokładzie.
***
Główny pokład okazał się być niewielką salką. Zebrała się tam cała załoga. Dopiero teraz Frost miał okazję poznać wszystkich. Nieco przy ścianie w rzędzie stała Jennis, wąsacz i inny mężczyzna o smukłym, umięśnionym ciele i czarnych włosach, zwieńczonych kępą siwej grzywki.
Natomiast na środku tłoczyła się reszta ekipy. Było to siedem osób, z czego pięciu mężczyzn, jeden znany mu już nastolatek z kocimi uszami i... jedna kobieta. Nosiła wygodne, skórzane ubranie, dobrane buty. Włosy splotła w warkoczyki.
Wkrótce głos zabrała Jennis.
- Załogo. Udało nam się przebić przez pasmo meteorytów. Jestem wam wszystkim wdzięczna za zaangażowanie, dzięki Wam udało nam się z tego wyjść. Po tym spotkaniu zapraszam was wszystkich na trunki, jedzenie i zabawę, żebyśmy mogli trochę odreagować stres. – zaczęła, choć jej głos był niezwykle poważny. Kilka osób z małego tłumiku wyraziło głośno swoją aprobatę. – Zanim do tego jednak przejdziemy, chciałam coś wam jasno powiedzieć. – zapadła cisza na Sali. – Lecimy razem tym statkiem, mamy wspólne cele do zrealizowania. Nigdy nie udałoby nam się osiągnąć tyle, co do tej pory, gdyby nie żelazna dyscyplina na pokładzie. – dziewczyna zaczęła krążyć nieco po Sali, patrząc każdemu w oczy. – To ważne, ponieważ nie mam zamiaru ryzykować swojego lub czyjegoś życia, ponieważ nie będę pewna, że każdy z was skoczy w ogień, jeśli mu to każę zrobić. Z tego, czy innego powodu. Dyskusje i sprzeciwy nigdy nie były i nie będą tolerowane. – zatrzymała się przy uszatym chłopcu. Popatrzyła na niego chłodno. – [color=#cc6666]Kolra nie wypełnił dzisiaj mojego rozkazu. Kazałam mu udać się do ładowni, a on zlekceważył to i poszedł na kadłub. – Frost obserwował, jak wszyscy członkowie załogi stali zmrożeni. A czoło samego nastolatka pokryło się kropelkami potu. – Za tego rodzaju niesubordynację należy mu się dwadzieścia batów. Eres, wykonać! – rozkazała krótko, znów nie czekając na odpowiedzi lub protesty, po czym powróciła na miejsce, gdzie wcześniej stała.
Tłumek pozostawał milczący. Nikt nie wyłamywał się ani słowem ani gestem. Wyszedł z niego wysportowanej sylwetki mężczyzna w wieku około trzydziestu lat. Miał długie włosy, sięgające do pasa.
Strzepnął ręką. A miejsce dłoni pojawił się bicz stworzony z KI. Natomiast Kolra stał jak wryty. Wyłupił oczy i spoglądał na ludzi wokół siebie, czekając na słowo protestu. W końcu jego błagalny wzrok padł na Frosta...
Re: Fregata Bounty
Czw Maj 18, 2017 2:17 pm
The member 'NPC.' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Procent' : 50, 19, 97
'Procent' : 50, 19, 97
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Pią Maj 19, 2017 8:27 pm
Mimo wszystko statek pozostał cały. Dużo meteorytów udało im się zneutralizować, a te które jednak trafiły w nich, nie zagroziło ich życiom. Mija wykonana żołnierzu, a to dobrze rokuje na przyszłość. Frost ze spokojem odłożył urządzenie do sterowania działem i przeciągnął się. Nie to żeby się zdenerwował. W końcu to nie był przeciwnik który jakkolwiek myślał. Mimo wszystko był to dobry trening do zaznajomienia się protezą ręki. Ciekawe jak będzie z nogą.
Na pochlebne stwierdzenie jennis uśmiechnął się jedynie.
- Ty też dobrze się spisałaś, pani kapitan. - rzekł w odpowiedzi i zszedł ze stanowiska dowodzenia działem. Mieli się spotkać na głównym pokładzie, a już tam był więc nie było ciężko w znalezieniu drogi.
Gdy wszedł do środka, zastał tam całą załogę. Zlustrował ich uważnie. Nowa osoba płci męskiej stałą obok Jennis i wąsacza. Był dobrze umięśniony ale nie wiedział jak sobie wszyscy zebrani tu radzą w boju. Czy to zaledwie garstka pozerów czy faktycznie znają się na swoim fachu. Może trzeba będzie kilku z nich sprawdzić.
Patrzył na faceta i nie wiedział czemu, ale zaczynał go nie lubić.
Następną osobą była samica z włosami splecionymi w warkoczyki. Nic o niej nie wiedział więc ja też trzeba będzie poznać lepiej.
Na razie przerwał, ponieważ Jennis podniosła głos. Ah mowa motywacyjna. W jego oddziale też takie były po każdej udanej lub nawet nieudanej misji. Nic tak nie buduje jak morale.
Gdy doszła do sprawy kociaka z dużymi uszami Frost przekrzywił głowę. Zastanawiał się czy Jennis ukarze młodego za niesubordynację i tu nie zawiodła go. Młody musi poznać życia, a im wcześniej tym lepiej. Ludzie na takim statku polegają na sobie. Jak nie można na tobie polegać... tylko zawadzasz.
Momentem wspomniał swoje dzieciństwo. Gdy tylko dołączył do wojska myślał że jest lepszy od innych bo miał lepszą klasę i lepszą blokadę założoną przy narodzinach. Nauczyciele szybko postawili go do pionu i siłą wbijali dyscyplinę do głupiego łba. Na początku płakał, potem nienawidził swoich nauczycieli, a potem zrozumiał że oni nie robili tego bo to było śmieszne. No może niektórzy tak, ale nie większość. Dzięki tym zabiegom siłowym Frost nie jest teraz dupkiem który ma w dupie rozkazy i robi wszystko po swojemu.
Wrócił teraz myślami do Kolry i jego problemu. Chłopak myślał pewnie że weźmie udział w super przygodzie gdzie na końcu czeka na niego wielki skarb. No niestety marzenia i wyobraźnia musi się boleśnie spotkać z rzeczywistością. Bez gadania. Szczególnie na takim małym statku jak ten, na takie rzeczy nie można przymykać oczu.
A więc karą będzie batowanie...
Kolra spojrzał mu w oczy, ale frost tylko pokręcił głową. Dzieciak musiał się nauczyć.Te blizny nie pozwolą mu zapomnieć, ale też go nie zabiją. W końcu nie wykonał rozkazu. Co innego nie wykonać rozkazu, a co innego gdy nie uda ci się go wykonać, bo byłeś za słaby. Wtedy jeszcze można wybaczyć bo się starałeś. Kociak po prostu uznał że może mieć wszystko w ogonie i tyle.
Ciekawym było że załoga patrzy na to w strachu. Czy nigdy tutaj nie było niesubordynacji? To pierwsza kara jaką widzą? To wszystko zaczęło uświadamiać go w tym że ci ludzie są bandą zebraną na szybko. Może sie mylił, ale o to będzie musiał potem spytać Jennis.
Frost nie pomógł chłopakowi, nie jest to coś co zagrażałoby jego życiu. Kiedyś od rozkazu może zależeć nawet życie Frosta. I co wtedy? Ten Kolra który stoi tu zlekceważyłby rozkaz znowu. Frost by umarł i to nie byłoby w porządku. Jednak bezstresowe wychowanie nie wchodzi tu w grę.
Gdy człowiek zabrał się za batowanie chłopaka Frost podszedł do dziewczyny z warkoczykami. Stanął obok niej i patrząc na wyrok zagadał.
- Cześć, jestem Frost. Czemu wszyscy są tak zdziwieni decyzją kapitana? Nie było tu wcześniej takich zabiegów za sprzeciwienie się rozkazom?
Jedno o czym pomyślał dodatkowo to czy przypadkiem wąsacz nie podważył jej autorytetu wcześniej? Jego kara nie dotknie? Ciekawe.
Na pochlebne stwierdzenie jennis uśmiechnął się jedynie.
- Ty też dobrze się spisałaś, pani kapitan. - rzekł w odpowiedzi i zszedł ze stanowiska dowodzenia działem. Mieli się spotkać na głównym pokładzie, a już tam był więc nie było ciężko w znalezieniu drogi.
Gdy wszedł do środka, zastał tam całą załogę. Zlustrował ich uważnie. Nowa osoba płci męskiej stałą obok Jennis i wąsacza. Był dobrze umięśniony ale nie wiedział jak sobie wszyscy zebrani tu radzą w boju. Czy to zaledwie garstka pozerów czy faktycznie znają się na swoim fachu. Może trzeba będzie kilku z nich sprawdzić.
Patrzył na faceta i nie wiedział czemu, ale zaczynał go nie lubić.
Następną osobą była samica z włosami splecionymi w warkoczyki. Nic o niej nie wiedział więc ja też trzeba będzie poznać lepiej.
Na razie przerwał, ponieważ Jennis podniosła głos. Ah mowa motywacyjna. W jego oddziale też takie były po każdej udanej lub nawet nieudanej misji. Nic tak nie buduje jak morale.
Gdy doszła do sprawy kociaka z dużymi uszami Frost przekrzywił głowę. Zastanawiał się czy Jennis ukarze młodego za niesubordynację i tu nie zawiodła go. Młody musi poznać życia, a im wcześniej tym lepiej. Ludzie na takim statku polegają na sobie. Jak nie można na tobie polegać... tylko zawadzasz.
Momentem wspomniał swoje dzieciństwo. Gdy tylko dołączył do wojska myślał że jest lepszy od innych bo miał lepszą klasę i lepszą blokadę założoną przy narodzinach. Nauczyciele szybko postawili go do pionu i siłą wbijali dyscyplinę do głupiego łba. Na początku płakał, potem nienawidził swoich nauczycieli, a potem zrozumiał że oni nie robili tego bo to było śmieszne. No może niektórzy tak, ale nie większość. Dzięki tym zabiegom siłowym Frost nie jest teraz dupkiem który ma w dupie rozkazy i robi wszystko po swojemu.
Wrócił teraz myślami do Kolry i jego problemu. Chłopak myślał pewnie że weźmie udział w super przygodzie gdzie na końcu czeka na niego wielki skarb. No niestety marzenia i wyobraźnia musi się boleśnie spotkać z rzeczywistością. Bez gadania. Szczególnie na takim małym statku jak ten, na takie rzeczy nie można przymykać oczu.
A więc karą będzie batowanie...
Kolra spojrzał mu w oczy, ale frost tylko pokręcił głową. Dzieciak musiał się nauczyć.Te blizny nie pozwolą mu zapomnieć, ale też go nie zabiją. W końcu nie wykonał rozkazu. Co innego nie wykonać rozkazu, a co innego gdy nie uda ci się go wykonać, bo byłeś za słaby. Wtedy jeszcze można wybaczyć bo się starałeś. Kociak po prostu uznał że może mieć wszystko w ogonie i tyle.
Ciekawym było że załoga patrzy na to w strachu. Czy nigdy tutaj nie było niesubordynacji? To pierwsza kara jaką widzą? To wszystko zaczęło uświadamiać go w tym że ci ludzie są bandą zebraną na szybko. Może sie mylił, ale o to będzie musiał potem spytać Jennis.
Frost nie pomógł chłopakowi, nie jest to coś co zagrażałoby jego życiu. Kiedyś od rozkazu może zależeć nawet życie Frosta. I co wtedy? Ten Kolra który stoi tu zlekceważyłby rozkaz znowu. Frost by umarł i to nie byłoby w porządku. Jednak bezstresowe wychowanie nie wchodzi tu w grę.
Gdy człowiek zabrał się za batowanie chłopaka Frost podszedł do dziewczyny z warkoczykami. Stanął obok niej i patrząc na wyrok zagadał.
- Cześć, jestem Frost. Czemu wszyscy są tak zdziwieni decyzją kapitana? Nie było tu wcześniej takich zabiegów za sprzeciwienie się rozkazom?
Jedno o czym pomyślał dodatkowo to czy przypadkiem wąsacz nie podważył jej autorytetu wcześniej? Jego kara nie dotknie? Ciekawe.
Re: Fregata Bounty
Sob Maj 20, 2017 12:34 pm
Całą załoga obserwowała, jak Kolra został doprowadzony do ściany. Tam zdjął koszulkę, pokazując chude, nastoletnie ciało. Drżąco pozwolił przypiąć się do kajdan. Skulił się, na ile mógł. Zacisnął zęby...
Tymczasem Eres odszedł trzy kroki do tyłu. Pokręcił batem nieco i zarzucił sobie trochę do tyłu. Miał poważną, spokojną minę. Zamknął oczy, odetchnął głęboko, po czym otworzył je i zrobił pierwszy zamach. Bicz trafił w skórę chłopca, zostawiając przypalony, czerwony ślad.
- Aaaa! – krzyknął Kolra. Zacisnął dłonie.
- Jeden!
Jennis patrzyła na to z założonymi rękami i poważną miną. Mężczyzna z białą grzywką przechylił do niej głowę i szepnął jej coś na ucho.
Kobieta w warkoczach popatrzyła na Frosta. Miała ręce założone przed sobą i poważną, zobojętniałą minę.
- Jestem Hirn. – przedstawiła się, patrząc również na rozgrywającą się scenę. – Ty jesteś ten nowy, nie? – potaknęła sama sobie głową.
- Siedem!
- Zdziwieni raczej nie. – ciągnęła – Nie sądzisz, ze dwadzieścia batów to surowa kara za sprzeciw? Według mnie wystarczyłoby zamknięcie chłopaka na jakiś czas w ładowni albo coś w tym stylu.
- Dziesięć!
- Jennis to suka... – Hirn przysunęła się bliżej do Frosta i szeptała mu na ucho, żeby nikt inny nie słyszał – Za wszelką cenę chce pokazać, że tu dowodzi. A tak naprawdę gówno się na tym zna, bo od niedawna się tym zajmuje. Wcześniej dowodził nam Bane, ale zginął na jednej z misji. On był doskonałym przywódcą. Uwierz mi, nie potrzebował nas biczować, żeby mieć posłuch.
- Piętnaście!
- Aaaaaa! AAAaaaaAA!! – zakrzyknął Kolra. Łzy płynęły mu po policzkach. Zawisł na kajdanach.
Tymczasem Frost mógł przyjrzeć się reszcie załogi. Jeden z mężczyzn był blondynem o niebieskich oczach i doskonałej, umięśnionej sylwetce. Ewidentnie saiyanin, o czym świadczył także ogon. Gdy mu się bliżej przyjrzeć, od razu zauważało się podobieństwo do Hirn:
Obok niego stał raczej szczupły brunet. Wokół jego wytatuowanego ciała co jakiś czas przemykała niebieska błyskawica. Również saiyanin. Albo Half.
Ostatni mężczyzna miał brodę i stał z boku oparty o ścianę. Przez jego twarz przebiegała szpecąca blizna. Oczy zdawały się ślepe, całe białe.
- Dwadzieścia!
- Rozejść się. – zadyrygowała natychmiast Jennis.
Razem z wąsaczem i mężczyzną z grzywką usiadła przy jednym stole. Wzięli sobie kufle i sączyli jakiś napój, dyskutując. Blondyn podobny do Hirn wraz z kolegą poszli po trunki. Postawili na jednym ze stołów dużą beczkę. Nalali sobie i usiedli przy stole wraz z chłopakiem, który musiał biczować. Kolra, już odpięty od kajdan, padł na kolana. Pochlipując cicho masował swoje nadgarstki. Natomiast Hirn popatrzyła na Frosta pytająco.
- Idziesz napić się z nami, czy masz inne plany? – zapytała.
Tymczasem Eres odszedł trzy kroki do tyłu. Pokręcił batem nieco i zarzucił sobie trochę do tyłu. Miał poważną, spokojną minę. Zamknął oczy, odetchnął głęboko, po czym otworzył je i zrobił pierwszy zamach. Bicz trafił w skórę chłopca, zostawiając przypalony, czerwony ślad.
- Aaaa! – krzyknął Kolra. Zacisnął dłonie.
- Jeden!
Jennis patrzyła na to z założonymi rękami i poważną miną. Mężczyzna z białą grzywką przechylił do niej głowę i szepnął jej coś na ucho.
Kobieta w warkoczach popatrzyła na Frosta. Miała ręce założone przed sobą i poważną, zobojętniałą minę.
- Jestem Hirn. – przedstawiła się, patrząc również na rozgrywającą się scenę. – Ty jesteś ten nowy, nie? – potaknęła sama sobie głową.
- Siedem!
- Zdziwieni raczej nie. – ciągnęła – Nie sądzisz, ze dwadzieścia batów to surowa kara za sprzeciw? Według mnie wystarczyłoby zamknięcie chłopaka na jakiś czas w ładowni albo coś w tym stylu.
- Dziesięć!
- Jennis to suka... – Hirn przysunęła się bliżej do Frosta i szeptała mu na ucho, żeby nikt inny nie słyszał – Za wszelką cenę chce pokazać, że tu dowodzi. A tak naprawdę gówno się na tym zna, bo od niedawna się tym zajmuje. Wcześniej dowodził nam Bane, ale zginął na jednej z misji. On był doskonałym przywódcą. Uwierz mi, nie potrzebował nas biczować, żeby mieć posłuch.
- Piętnaście!
- Aaaaaa! AAAaaaaAA!! – zakrzyknął Kolra. Łzy płynęły mu po policzkach. Zawisł na kajdanach.
Tymczasem Frost mógł przyjrzeć się reszcie załogi. Jeden z mężczyzn był blondynem o niebieskich oczach i doskonałej, umięśnionej sylwetce. Ewidentnie saiyanin, o czym świadczył także ogon. Gdy mu się bliżej przyjrzeć, od razu zauważało się podobieństwo do Hirn:
Obok niego stał raczej szczupły brunet. Wokół jego wytatuowanego ciała co jakiś czas przemykała niebieska błyskawica. Również saiyanin. Albo Half.
Ostatni mężczyzna miał brodę i stał z boku oparty o ścianę. Przez jego twarz przebiegała szpecąca blizna. Oczy zdawały się ślepe, całe białe.
- Dwadzieścia!
- Rozejść się. – zadyrygowała natychmiast Jennis.
Razem z wąsaczem i mężczyzną z grzywką usiadła przy jednym stole. Wzięli sobie kufle i sączyli jakiś napój, dyskutując. Blondyn podobny do Hirn wraz z kolegą poszli po trunki. Postawili na jednym ze stołów dużą beczkę. Nalali sobie i usiedli przy stole wraz z chłopakiem, który musiał biczować. Kolra, już odpięty od kajdan, padł na kolana. Pochlipując cicho masował swoje nadgarstki. Natomiast Hirn popatrzyła na Frosta pytająco.
- Idziesz napić się z nami, czy masz inne plany? – zapytała.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Nie Maj 21, 2017 8:07 pm
Scena która rozgrywała sie przed jego oczami nie robiła na Froscie większego wrażenia. Jeśli obrywanie biczem sprawia że chłopak się łamie to co by zrobił jakby oderwano m rękę? Frost nie miał wyboru. Dzieci z dużym potencjałem odsyłało się do wojska i nie pytano go o zdanie. Na innych planetach bywało inaczej. Pewnie nie musiał tu być, mógł pójść do szkoły i pracować w normalnym zawodzie. Praca jako najemnik to nie zabawa.
Mężczyzna spojrzał na Hirn. Gdyby ją spotkał jeszcze kilka dni temu to pewnie by chciał ją rozszarpać za samo posiadanie ogona i złotych włosów. Teraz już ochłonął lekko i taka ilość małp na statku nie wzbudzała w nim agresji do nich. Mimo to nie zapomniał o chęci zemsty, ale lepiej nie obnosić się ze swoimi poglądami przed każdym sayianinem.
Skoro ten cały Bane był taki doskonały to nie powinien był zginąć.
- Działałem w swoim życiu pod wieloma dowódcami. Jeśli chcemy gdzieś zajść to nie możemy pozwolić sobie na samowolkę jaką wykazał się ten mały. Rozumiem twój punkt widzenia, ale nie wykonanie rozkazu jest gorsze niż wykonanie go źle. Kiedyś może kwestia twojego życia będzie zależała od tego czy młody wykona rozkaz Jennis czy nie. W wojsku nikogo nie obchodzi twoje zdanie. Jest hierarchia dowodzenia i musi być przestrzegana jeśli nie ma być chaosu. Kapitana nie trzeba lubić, możesz uważać go za gnoja i człowieka bez serca ale tak długo jak dzięki niemu wszyscy wracają cali i zdrowi do domu, tak jest to osoba za którą załoga może iść. Za mało tu jestem by was oceniać Hirn. Jeśli Jennis nie nadaje się do dowodzenia, wyjdzie to prędzej czy później.
Kiedy biczowanie dokonało się Frost strzyknął karkiem. Widać na tej placówce jest rozłam. Skoro Jennis jest nowa na swoim stołku to musi się umocnić na tej pozycji. Oczywiście załoga nie lubi zmian ale skoro ten cały Bane dał się zabić to ktoś musiał go zastąpić.
- No ale na takim statku chyba kapitan jest wybierany w demokratyczny sposób nie? Nie jesteście wojskiem i chyba każdy z was może opuścić ten statek jak mu się coś nie spodoba? Mnie Jennis uratowała więc dla mnie nie jest suką, a nawet mam wobec niej dług. A mogę się napić. Potem pogadam z naszą panią Kapitan. I tak widzę że jest otoczona swoim kółkiem adoracji.
Mówiąc to przysiadł się do stołu razem z Hirn.
- Od dawna jesteś w załodze?
Mężczyzna spojrzał na Hirn. Gdyby ją spotkał jeszcze kilka dni temu to pewnie by chciał ją rozszarpać za samo posiadanie ogona i złotych włosów. Teraz już ochłonął lekko i taka ilość małp na statku nie wzbudzała w nim agresji do nich. Mimo to nie zapomniał o chęci zemsty, ale lepiej nie obnosić się ze swoimi poglądami przed każdym sayianinem.
Skoro ten cały Bane był taki doskonały to nie powinien był zginąć.
- Działałem w swoim życiu pod wieloma dowódcami. Jeśli chcemy gdzieś zajść to nie możemy pozwolić sobie na samowolkę jaką wykazał się ten mały. Rozumiem twój punkt widzenia, ale nie wykonanie rozkazu jest gorsze niż wykonanie go źle. Kiedyś może kwestia twojego życia będzie zależała od tego czy młody wykona rozkaz Jennis czy nie. W wojsku nikogo nie obchodzi twoje zdanie. Jest hierarchia dowodzenia i musi być przestrzegana jeśli nie ma być chaosu. Kapitana nie trzeba lubić, możesz uważać go za gnoja i człowieka bez serca ale tak długo jak dzięki niemu wszyscy wracają cali i zdrowi do domu, tak jest to osoba za którą załoga może iść. Za mało tu jestem by was oceniać Hirn. Jeśli Jennis nie nadaje się do dowodzenia, wyjdzie to prędzej czy później.
Kiedy biczowanie dokonało się Frost strzyknął karkiem. Widać na tej placówce jest rozłam. Skoro Jennis jest nowa na swoim stołku to musi się umocnić na tej pozycji. Oczywiście załoga nie lubi zmian ale skoro ten cały Bane dał się zabić to ktoś musiał go zastąpić.
- No ale na takim statku chyba kapitan jest wybierany w demokratyczny sposób nie? Nie jesteście wojskiem i chyba każdy z was może opuścić ten statek jak mu się coś nie spodoba? Mnie Jennis uratowała więc dla mnie nie jest suką, a nawet mam wobec niej dług. A mogę się napić. Potem pogadam z naszą panią Kapitan. I tak widzę że jest otoczona swoim kółkiem adoracji.
Mówiąc to przysiadł się do stołu razem z Hirn.
- Od dawna jesteś w załodze?
Re: Fregata Bounty
Pon Maj 22, 2017 2:14 pm
- Ty nic nie wiesz, prawda? - Hirn uśmiechnęła się krzywo i kpiąco, słysząc pytania Frosta.
Odgarnęła włosy do tyłu, siadając przy jednym stoliku z innymi mężczyznami.
- Poznajcie Frosta, dołączył do zespołu. – powiedziała, pokazując na jaszczura ręką. – To jest mój brat, Asger i jego kolega, Reiner. – Obaj podali changelingowy rękę na powitanie. – Frost nie wie, czym się zajmujemy. – dodała, wymieniając się spojrzeniami z resztą. – Ale odpowiadając na twoje pytania. Nie, nie wybieramy dowódcy demokratycznie. Nie mamy struktury wojskowej, ale jest coś w rodzaju, ekhm, hierarchii. Im dłużej do nas należysz, tym większa szansa na otrzymanie funkcji dowodzenia, chociaż... no raczej rzadko dochodzi do zmian... i... – opuściła wzrok i zatknęła się na chwilę. Inni mężczyźni też milczeli z poważnymi minami. – Wszyscy jesteśmy bardzo oddani sprawie, więc... mamy sporą... rotację w zespole, że tak powiem. – mówiła, przełykając ślinę i przycinając się co kilka słów.
- A co, kolega Frost chce od razu zostac dowódcą? Hehe! – zaśmiał się brat Hirn, popijając z kufla. Uderzył też łokciem kolegę obok, jakby chciał go trochę rozruszać.
- Nie, nie, tylko pytał o Jennis... – wyjaśniła Hirn.
- A Jennis! Jest długo, no. Ona chyba od dziecka nawet. Bane ją chyba przygarnął, jakoś tak to było. – dodał Asger.
- Wiesz, nikomu tu nie zależy na władzy, nie o to tutaj chodzi. – głos przejął Reiner, widząc, że słowa ciężko przychodzą Hirn. - Choć może Jennis sądzi inaczej. Ale... nie zazdroszczę jej tej roli. To duże obciążenie. Każda decyzja mogłaby być ciężka w skutkach.
- A co do zespołu... każdy może odejść oczywiście. Ale raczej nikt nie chce. – wyjaśniła krótko Hirn, spoglądając na uszatego kolegę, który powoli zaczął zbierać się z ziemi. – Kolra też by nie chciał. Jestem przekonana. -jej głos był matowy - Ja i Asger należymy do zespołu już jakieś pięć lat?
- No coś koło tego. – dodał Asger. – A ty czemu dołączyłeś? – zapytał Frosta.
Do stolika dosiadł się roztrzęsiony Kolra. Hirn popatrzyła na jego przeorane plecy.
- Chodź, opatrzę cię. – rzekła, po czym oboje wstali i wyszli z pomieszczenia.
Tymczasem Jennis dyskutowała na jakiś temat z Wąsaczem i Grzywaczem.
Odgarnęła włosy do tyłu, siadając przy jednym stoliku z innymi mężczyznami.
- Poznajcie Frosta, dołączył do zespołu. – powiedziała, pokazując na jaszczura ręką. – To jest mój brat, Asger i jego kolega, Reiner. – Obaj podali changelingowy rękę na powitanie. – Frost nie wie, czym się zajmujemy. – dodała, wymieniając się spojrzeniami z resztą. – Ale odpowiadając na twoje pytania. Nie, nie wybieramy dowódcy demokratycznie. Nie mamy struktury wojskowej, ale jest coś w rodzaju, ekhm, hierarchii. Im dłużej do nas należysz, tym większa szansa na otrzymanie funkcji dowodzenia, chociaż... no raczej rzadko dochodzi do zmian... i... – opuściła wzrok i zatknęła się na chwilę. Inni mężczyźni też milczeli z poważnymi minami. – Wszyscy jesteśmy bardzo oddani sprawie, więc... mamy sporą... rotację w zespole, że tak powiem. – mówiła, przełykając ślinę i przycinając się co kilka słów.
- A co, kolega Frost chce od razu zostac dowódcą? Hehe! – zaśmiał się brat Hirn, popijając z kufla. Uderzył też łokciem kolegę obok, jakby chciał go trochę rozruszać.
- Nie, nie, tylko pytał o Jennis... – wyjaśniła Hirn.
- A Jennis! Jest długo, no. Ona chyba od dziecka nawet. Bane ją chyba przygarnął, jakoś tak to było. – dodał Asger.
- Wiesz, nikomu tu nie zależy na władzy, nie o to tutaj chodzi. – głos przejął Reiner, widząc, że słowa ciężko przychodzą Hirn. - Choć może Jennis sądzi inaczej. Ale... nie zazdroszczę jej tej roli. To duże obciążenie. Każda decyzja mogłaby być ciężka w skutkach.
- A co do zespołu... każdy może odejść oczywiście. Ale raczej nikt nie chce. – wyjaśniła krótko Hirn, spoglądając na uszatego kolegę, który powoli zaczął zbierać się z ziemi. – Kolra też by nie chciał. Jestem przekonana. -jej głos był matowy - Ja i Asger należymy do zespołu już jakieś pięć lat?
- No coś koło tego. – dodał Asger. – A ty czemu dołączyłeś? – zapytał Frosta.
Do stolika dosiadł się roztrzęsiony Kolra. Hirn popatrzyła na jego przeorane plecy.
- Chodź, opatrzę cię. – rzekła, po czym oboje wstali i wyszli z pomieszczenia.
Tymczasem Jennis dyskutowała na jakiś temat z Wąsaczem i Grzywaczem.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Pon Maj 22, 2017 3:51 pm
Czyli nic się w sumie nie dowiedział. Okazuje się jednak że nie jest to zwykła banda najemników. Coś tu dziwnego się kroi. Ciekawe kiedy mu powiedzą o co chodzi. Co do takiej polityki obejmowania dowodzenia to miał pewne wątpliwości. Czyli to że ktoś jest długo w załodze jest wyznacznikiem tego czy się nadaje na ten stołek? Nawet jakby się nie nadawał lub nie chciał to i tak go tam posadzą? No cóż, ich prawo.
Frost podał zdrową dłoń każdemu z najemników. Hirn dziwnie się zachowywała opowiadając o zespole. Nie wiedział czemu się zająkiwała i czemu starała się ukrywać część informacji. Już zaniepokoiło go to że nie chcieli by Frost zajrzał do magazynu, a teraz dziewczyna dziwnie odpowiadała na pytania.
Może to łowcy niewolników? Fach strasznie ryzykowny i takimi osobnikami na pewno interesuje się straż galaktyczna czy jak oni mieli.
- Czyli Jennins nie objęła dowodzenia z własnej woli? No to ciekawie. Tak czy inaczej uważam że Kolra dostał odpowiednią karę. Nie umrze od tego. - powiedział frost kiedy Hirn odeszła z młodzieńcem. - A ja? Mnie Jennis wyciągnęła z próżni kilka dni temu. Dryfowałem po walce na Vegecie nie mając siły się ruszyć dopóki nie wpadłem wprost na wasz statek. Także nie wiem o co chodzi z waszą bandą. Wiem tylko że ludzie tutaj nie chcą mi wyjaśnić kim wy jesteście do końca. Może wy dwaj oświecicie mnie czarno na białym czy muszę spytać Jennis?
Frost podał zdrową dłoń każdemu z najemników. Hirn dziwnie się zachowywała opowiadając o zespole. Nie wiedział czemu się zająkiwała i czemu starała się ukrywać część informacji. Już zaniepokoiło go to że nie chcieli by Frost zajrzał do magazynu, a teraz dziewczyna dziwnie odpowiadała na pytania.
Może to łowcy niewolników? Fach strasznie ryzykowny i takimi osobnikami na pewno interesuje się straż galaktyczna czy jak oni mieli.
- Czyli Jennins nie objęła dowodzenia z własnej woli? No to ciekawie. Tak czy inaczej uważam że Kolra dostał odpowiednią karę. Nie umrze od tego. - powiedział frost kiedy Hirn odeszła z młodzieńcem. - A ja? Mnie Jennis wyciągnęła z próżni kilka dni temu. Dryfowałem po walce na Vegecie nie mając siły się ruszyć dopóki nie wpadłem wprost na wasz statek. Także nie wiem o co chodzi z waszą bandą. Wiem tylko że ludzie tutaj nie chcą mi wyjaśnić kim wy jesteście do końca. Może wy dwaj oświecicie mnie czarno na białym czy muszę spytać Jennis?
Re: Fregata Bounty
Wto Maj 23, 2017 8:12 pm
Obaj mężczyźni, którzy pozostali przy stoliku, rzucili na siebie krótko wzrokiem. Było to spojrzenie, które mówiło jednak o ich wątpliwości. Reiner podrapał się po szyi, Asger pociagnął dużego łyka ze swojego kufla, wyraźnie się zastanawiając.
- Jeśli Jennis ci nie powiedziała, to ... widać miała w tym jakiś cel. – odparł w końcu.
Na tym rozmowa zakończyła się. Siedzący przy stole mężczyźni nie patrzyli już zbyt chętnie na nowego i nie zadawali mu więcej pytań. Być może ze względu na poglądy Frosta względem chłosty.
Changeling odszedł więc od stołu i skierował się prosto to miejsca, gdzie siedziała Jennis. Dziewczyna dyskutowała z mężczyzną z grzywką, przechylając się do niego przy stoliku. Wąsach popijał piwko i przysłuchiwał się jednym uchem, siedząc wygodnie rozłożony na kanapie.
- A co, jeśli tubylcy będą przeciwko nam? Albo będą stawać w obronie? – mówiła Jennis z zaangażowaniem.
- No to jest... – grzywacz zaczął odpowiadać, gdy zauważył stojącego nad nim Frosta. – Ach! Ty jesteś Frost, prawda? – wstał i podał rękę changelingowi. Uśmiechnął się przyjaźnie. – Ja jestem Sven. Miło cię poznać. Siadaj z nami. – po tych słowach wskazał ręką na wolne miejsce obok Jennis. Dziewczyna przesunęła się nawet lekko, żeby zwiększyć miejsce, i przewróciła oczami z niezbyt zadowoloną miną.- Muszę przyznać, że pełen podziwu obserwowałem twoje zmagania na Vegecie i potęgę, jaką dał ci Majin. – przyznał otwarcie, na co Jennis mruknęła coś do siebie. – A mimo tego niestety nie dałeś rady Koszarowemu. Wielka szkoda i zawód dla nas, muszę przyznać.
- Sven, zamknij się już. – burknęła Jennis, na co Wąsacz zaśmiał się gromko. Sven spojrzał na nią zaskoczony i zmarszczył czoło. Dopiero po chwili jego spojrzenie rozjaśniło się, gdy widać zrozumiał, o co chodzi.
- Jeśli Jennis ci nie powiedziała, to ... widać miała w tym jakiś cel. – odparł w końcu.
Na tym rozmowa zakończyła się. Siedzący przy stole mężczyźni nie patrzyli już zbyt chętnie na nowego i nie zadawali mu więcej pytań. Być może ze względu na poglądy Frosta względem chłosty.
Changeling odszedł więc od stołu i skierował się prosto to miejsca, gdzie siedziała Jennis. Dziewczyna dyskutowała z mężczyzną z grzywką, przechylając się do niego przy stoliku. Wąsach popijał piwko i przysłuchiwał się jednym uchem, siedząc wygodnie rozłożony na kanapie.
- A co, jeśli tubylcy będą przeciwko nam? Albo będą stawać w obronie? – mówiła Jennis z zaangażowaniem.
- No to jest... – grzywacz zaczął odpowiadać, gdy zauważył stojącego nad nim Frosta. – Ach! Ty jesteś Frost, prawda? – wstał i podał rękę changelingowi. Uśmiechnął się przyjaźnie. – Ja jestem Sven. Miło cię poznać. Siadaj z nami. – po tych słowach wskazał ręką na wolne miejsce obok Jennis. Dziewczyna przesunęła się nawet lekko, żeby zwiększyć miejsce, i przewróciła oczami z niezbyt zadowoloną miną.- Muszę przyznać, że pełen podziwu obserwowałem twoje zmagania na Vegecie i potęgę, jaką dał ci Majin. – przyznał otwarcie, na co Jennis mruknęła coś do siebie. – A mimo tego niestety nie dałeś rady Koszarowemu. Wielka szkoda i zawód dla nas, muszę przyznać.
- Sven, zamknij się już. – burknęła Jennis, na co Wąsacz zaśmiał się gromko. Sven spojrzał na nią zaskoczony i zmarszczył czoło. Dopiero po chwili jego spojrzenie rozjaśniło się, gdy widać zrozumiał, o co chodzi.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Pią Maj 26, 2017 3:12 pm
Czyli wszyscy tutaj wszystko wiedzą ale Świeżakowi nie powiedzą. Ciekawe jak długo będą zamierzali ciągnąć tą farsę? Pytanie brzmiało czy Frost jest zagrożony? Bo to wszystko mogło być grą aktorską, ale w jakim celu? W sumie może chcieli go sprzedać na targu niewolników? To by miało sens czemu go uratowali. Pytanie tylko czy jest tu zagrożony. Nie miał swojego scoutera to nie mógł obliczyć ich mocy bojowej, bo równie dobrze mogli to być słabeusze co ich jedna ręką poskłada w razie czego.
Frost wypił jednym haustem zawartość swojego kufla i odszedł od stolika ludzi którzy nie chcieli mu nic powiedzieć.
Najlepiej wypytać samą panią kapitan. Chociaż ona też pewnie mu nie powie. Co za dziwna banda. Frost miał coraz więcej wątpliwości bo mimo iż Jennis uratowała mu zycie to nie ma zamiaru dać się sprzedać w razie czego. Aż tak lojalny nie jest.
Frost nie był zbyt emocjonalny. Nie zważał na to czy ktoś go polubi czy znienawidzi przez jego poglądy. On sam nie miał problemów z tym by czegoś nie mówić. Często walił prosto z mostu. To że ktoś miał odmienne zdanie na pewne tematy nie przeszkadzały mu np tej osoby lubić.
Jaszczur podszedł do stolika Jennis i uśmiechnął się do siedzących tam. Na pozwolenie Svena usiadł obok Jennis. Słuchał uważnie co mężczyzna mówił.
No tak skoro to oni zaaplikowali mu Majina to musiało im się spodobać to co wyczyniał na Vegecie. Może więc są rewolucjonistami? W końcu na statku większa część załogi to małpy. Zmarszczył brew.
- Przez rok cierpiałem wielkie katusze w więzieniu na Vegecie. Nikt się nie zdziwił że chciałem stamtąd zwiać, bo podczas ich eksperymentów prędzej czy później wyzionąłbym ducha. - odpowiedział Svenowi. - Koszarowy? To ten z którym walczyłem ostatnio? Tak... Nawet po ostatecznej transformacji, zdjęciu wszystkich blokad i waszej pomocy nie mogłem go pokonać. Ale wrócę tam po niego i zrobię mu to co on zrobił mi. Choćby to była ostatnia rzecz jakiej dokonam. Zacisnął metalową dłoń.
Po czym zwrócił się do Jennis.
- Całkiem nieźle sprawujesz się za sterami. Nigdy nie widziałem tak dobrego pilota. - powiedział szczerze komplementując ją.
To że załoga statku miała zatarg z władzami statku to udało mu się wydedukować.
- To jakie są teraz plany ? Bo słyszałem od ciebie wcześniej że mamy kogoś złapać, ale wolałbym wiedzieć więcej jeśli mam być użyteczny. Szczerze mówiąc czuję się lekko zagubiony bo nie wiem co mam robić na tym statku.
Frost wypił jednym haustem zawartość swojego kufla i odszedł od stolika ludzi którzy nie chcieli mu nic powiedzieć.
Najlepiej wypytać samą panią kapitan. Chociaż ona też pewnie mu nie powie. Co za dziwna banda. Frost miał coraz więcej wątpliwości bo mimo iż Jennis uratowała mu zycie to nie ma zamiaru dać się sprzedać w razie czego. Aż tak lojalny nie jest.
Frost nie był zbyt emocjonalny. Nie zważał na to czy ktoś go polubi czy znienawidzi przez jego poglądy. On sam nie miał problemów z tym by czegoś nie mówić. Często walił prosto z mostu. To że ktoś miał odmienne zdanie na pewne tematy nie przeszkadzały mu np tej osoby lubić.
Jaszczur podszedł do stolika Jennis i uśmiechnął się do siedzących tam. Na pozwolenie Svena usiadł obok Jennis. Słuchał uważnie co mężczyzna mówił.
No tak skoro to oni zaaplikowali mu Majina to musiało im się spodobać to co wyczyniał na Vegecie. Może więc są rewolucjonistami? W końcu na statku większa część załogi to małpy. Zmarszczył brew.
- Przez rok cierpiałem wielkie katusze w więzieniu na Vegecie. Nikt się nie zdziwił że chciałem stamtąd zwiać, bo podczas ich eksperymentów prędzej czy później wyzionąłbym ducha. - odpowiedział Svenowi. - Koszarowy? To ten z którym walczyłem ostatnio? Tak... Nawet po ostatecznej transformacji, zdjęciu wszystkich blokad i waszej pomocy nie mogłem go pokonać. Ale wrócę tam po niego i zrobię mu to co on zrobił mi. Choćby to była ostatnia rzecz jakiej dokonam. Zacisnął metalową dłoń.
Po czym zwrócił się do Jennis.
- Całkiem nieźle sprawujesz się za sterami. Nigdy nie widziałem tak dobrego pilota. - powiedział szczerze komplementując ją.
To że załoga statku miała zatarg z władzami statku to udało mu się wydedukować.
- To jakie są teraz plany ? Bo słyszałem od ciebie wcześniej że mamy kogoś złapać, ale wolałbym wiedzieć więcej jeśli mam być użyteczny. Szczerze mówiąc czuję się lekko zagubiony bo nie wiem co mam robić na tym statku.
Re: Fregata Bounty
Pon Maj 29, 2017 1:34 pm
Na słowa Frosta odnośnie krwawej zemsty na Koszarowym, Swen, Wąsacz i Jennis powymieniali się spojrzeniami. Chłopak z grzywą nawet uśmiechnął się kącikiem ust.
- Dzięki. – odparła Jennis, wyluzowując się nieco. – Uczyłam się od małego. Ale nie jestem perfekcyjna. Dobry pilot pewnie wyleciałby bez pomocy działa. – dodała krytycznie wobec siebie. – W każdym razie dobrze się z tobą współpracowało. Może jeszcze będziesz miał okazję strzelać z działa, zobaczymy.
- Widzisz, Frost, trudno coś planować. Wiele jest znaków zapytania. – rzekł Swen, tak, jakby to on tutaj był strategiem. – Wiemy na pewno, że planetę zasiedlają jakieś istoty. Najpewniej rozumne. Mamy translatory, więc powinniśmy być w stanie się z nimi porozumieć. Mamy zamiar jakoś przekonać ich do tego, by wyjawiły miejsce przebywania poszukiwanego przez nas osobnika.
- Trzeba uważać, to może być niezły skurwysyn. – dodał wąsacz, odpalając cygaro.
Obaj mężczyźni spojrzeli na Jennis, poszukując jej zgody na to, by wyjawić nieco więcej. Kobieta bawiła się w rękach zapalniczką wąsatego.
- No dobra... – westchnęła przeciągle i wyprostowała się na krześle, patrząc na Frosta – Słuchaj, robimy to dla ciebie, Frost. Rozumiesz? – jej ton był bardzo natarczywy. – Chcesz zemsty na Koszarowym, powiedziałeś. Ja ... my ci to umożliwimy. Ale do tego potrzeba duuuuużo hajsu. Za te pieniądze postawimy cię na nogi. Zrobimy ci takie protezy, że zaczną śmieszyć cię te gówniane złomy, jakie robią Changelingi. – jej głos pełny był zjadliwości i nerwów. – Ale żeby zdobyć takie pieniądze, musimy coś zrobić. Mam zamiar wypełnić zlecenie z więzienia międzyplanetarnego. Dostarczyć kogo trzeba, skasować pieniądze i zrobić ci protezy. Ale nie myśl sobie, że to łatwe. Wszyscy będziemy dla ciebie ryzykować, więc szanuj każdą osobę na tym statku za to, co robi dla ciebie, zrozumiano?
- Dzięki. – odparła Jennis, wyluzowując się nieco. – Uczyłam się od małego. Ale nie jestem perfekcyjna. Dobry pilot pewnie wyleciałby bez pomocy działa. – dodała krytycznie wobec siebie. – W każdym razie dobrze się z tobą współpracowało. Może jeszcze będziesz miał okazję strzelać z działa, zobaczymy.
- Widzisz, Frost, trudno coś planować. Wiele jest znaków zapytania. – rzekł Swen, tak, jakby to on tutaj był strategiem. – Wiemy na pewno, że planetę zasiedlają jakieś istoty. Najpewniej rozumne. Mamy translatory, więc powinniśmy być w stanie się z nimi porozumieć. Mamy zamiar jakoś przekonać ich do tego, by wyjawiły miejsce przebywania poszukiwanego przez nas osobnika.
- Trzeba uważać, to może być niezły skurwysyn. – dodał wąsacz, odpalając cygaro.
Obaj mężczyźni spojrzeli na Jennis, poszukując jej zgody na to, by wyjawić nieco więcej. Kobieta bawiła się w rękach zapalniczką wąsatego.
- No dobra... – westchnęła przeciągle i wyprostowała się na krześle, patrząc na Frosta – Słuchaj, robimy to dla ciebie, Frost. Rozumiesz? – jej ton był bardzo natarczywy. – Chcesz zemsty na Koszarowym, powiedziałeś. Ja ... my ci to umożliwimy. Ale do tego potrzeba duuuuużo hajsu. Za te pieniądze postawimy cię na nogi. Zrobimy ci takie protezy, że zaczną śmieszyć cię te gówniane złomy, jakie robią Changelingi. – jej głos pełny był zjadliwości i nerwów. – Ale żeby zdobyć takie pieniądze, musimy coś zrobić. Mam zamiar wypełnić zlecenie z więzienia międzyplanetarnego. Dostarczyć kogo trzeba, skasować pieniądze i zrobić ci protezy. Ale nie myśl sobie, że to łatwe. Wszyscy będziemy dla ciebie ryzykować, więc szanuj każdą osobę na tym statku za to, co robi dla ciebie, zrozumiano?
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Czw Cze 01, 2017 12:52 pm
Frost wziął sobie kolejny kufel piwa. Widać że Jennis jest krytyczna wobec siebie. Dobrze że nie jest zapatrzona w swoją zajebistość jak w obrazek, ale też bycie zbyt krytycznym nie jest rozwiązaniem. Krytyczne podejście do samego siebie może doprowadzić nawet do depresji. Frost też w głębi jest wkurzony że dał się pomiatać małpom którym nic nie zrobił. No na końcu zabił kilkunastu słabych sayian ale było to spowodowane furią jaką wywołali na nim poprzez eksperymenty. W normalnych warunkach tak jak teraz umiał się opanować i nie zaczynał awantur z byle powodu. Opanowany podczas normalnego życia, furiat podczas walk.
- Nie bądź wobec siebie zbyt krytyczna Jennis. Każdy z nas odwalił kawał dobrej roboty. Również mam nadzieję że będzie więcej możliwości współpracy. - uśmiechnął się do niej, co przy jednym oku mogło wyglądać dziwnie.
Więc chodziło o wykonanie misji dla jakiegoś więzienia. W sumie za międzygalaktycznych łotrów płacili całkiem sporo więc nie było to dziwne. Zdziwiło go jednak cała reszta przemowy Jennis. Uniósł brew zdziwiony. A zatem oni także nie lubią swoich ziomków z Vegety. Może są odrzutkami, ale skoro robią to dla niego to znaczy że wszyscy stąd są słabi od jaszczura jeśli ten byłby w szczytowej kondycji. A więc robią to dla niego, ale poniekąd dla siebie. W końcu ma być zabawką w ich rękach.
Frost wziął duży wdech i rzekł spokojnie.
- W końcu zaczynam rozumieć o co tu chodzi. Mam każdego szanować ale wiele osób stąd nic nie chce mi powiedzieć. Z tego wszystkiego zrozumiałem że wasze plany pokrywają się z moimi i jesteście zadowoleni że chcę zemsty. A zatem nie lubicie Sayian z Vegety mimo iż w większości sami nimi jesteście. Dążycie do rewolucji? Obalenia władcy? Zniszczenia Planety? Jestem wam winien dług życia więc mimo wszystko wolałbym wiedzieć jaką dokładnie jednostką jesteście. Jestem żołnierzem więc wykonam każde polecenie jakie mi zlecisz Jenn, ale wolałbym się też czegoś dowiedzieć o jednostce na której mam służyć.
Po swojej odpowiedzi wypił jednym haustem całą zawartość szklanicy z alkoholem. Jennis jest zdenerwowana. To znaczy że coś dalej przed nim ukrywała. Nie są zbyt dobrymi aktorami ale jeśli mówi mu prawdę to tylko częściową.
- Nie bądź wobec siebie zbyt krytyczna Jennis. Każdy z nas odwalił kawał dobrej roboty. Również mam nadzieję że będzie więcej możliwości współpracy. - uśmiechnął się do niej, co przy jednym oku mogło wyglądać dziwnie.
Więc chodziło o wykonanie misji dla jakiegoś więzienia. W sumie za międzygalaktycznych łotrów płacili całkiem sporo więc nie było to dziwne. Zdziwiło go jednak cała reszta przemowy Jennis. Uniósł brew zdziwiony. A zatem oni także nie lubią swoich ziomków z Vegety. Może są odrzutkami, ale skoro robią to dla niego to znaczy że wszyscy stąd są słabi od jaszczura jeśli ten byłby w szczytowej kondycji. A więc robią to dla niego, ale poniekąd dla siebie. W końcu ma być zabawką w ich rękach.
Frost wziął duży wdech i rzekł spokojnie.
- W końcu zaczynam rozumieć o co tu chodzi. Mam każdego szanować ale wiele osób stąd nic nie chce mi powiedzieć. Z tego wszystkiego zrozumiałem że wasze plany pokrywają się z moimi i jesteście zadowoleni że chcę zemsty. A zatem nie lubicie Sayian z Vegety mimo iż w większości sami nimi jesteście. Dążycie do rewolucji? Obalenia władcy? Zniszczenia Planety? Jestem wam winien dług życia więc mimo wszystko wolałbym wiedzieć jaką dokładnie jednostką jesteście. Jestem żołnierzem więc wykonam każde polecenie jakie mi zlecisz Jenn, ale wolałbym się też czegoś dowiedzieć o jednostce na której mam służyć.
Po swojej odpowiedzi wypił jednym haustem całą zawartość szklanicy z alkoholem. Jennis jest zdenerwowana. To znaczy że coś dalej przed nim ukrywała. Nie są zbyt dobrymi aktorami ale jeśli mówi mu prawdę to tylko częściową.
Re: Fregata Bounty
Czw Cze 01, 2017 2:18 pm
Atmosfera momentalnie zgęstniała. Sven i Wąsacz opuścili wzrok i nie odzywali się. Jennis zagryzła zęby i zaczęła stukać pięścią o stolik. Trwało to jakąś chwilkę, po czym w końcu przechyliła się w stronę Frosta.
- Im mniej wiesz, tym będziesz szczęśliwszy. – syknęła, strzelając palcami. – Każda informacja może nas i ciebie wiele kosztować, dlatego chciałam ci ich oszczędzić. Za mało ci ufamy, żeby ci zaraz wszystko sprzedać jak na tacy. – warknęła i przeczesała włosy ręką. – Mam nadzieję, że nie będziemy musieli kiedyś zabić cię za zdradę. Chcesz znać naszą misję... dobrze, powiem ci, co chcemy i robimy od wielu lat. – dodała, wyraźnie walcząc ze sobą. – Rewolucja? Obalenie władcy? – prychnęła - Nie. Rewolucje i obalenia to dla Vegety chleb powszedni. Nic nie daje. Zniszczenia Planety? Szkoda zasobów. Chcesz wiedzieć, co chcemy zrobić? – Jennis zacisnęła pięści gniewnie i zagryzła wargi. – Chcemy zemsty i eksterminacji całej tej pierdolonej rasy morderców, żeby uwolnić Wszechświat. Dorwać każdego jednego skurwysyna i zadać mu poniżającą śmierć. I zaspokoić tak swoje sumienia. – Patrzyła Frostowi prosto w oczy tak głęboko i szczerze, że nie było najmniejszych wątpliwości w szczerość jej słów. – Nie jest to proste, nie jesteśmy w stanie zrobić tego dziś na skalę, jaką byśmy sobie wyobrażali. I dlatego tak w napięciu obserwowaliśmy, co zrobi majin. I dlatego tak szkoda nam było, że Koszarowy cię pokonał. Mamy w zanadrzu wiele innych pomysłów i możliwości. – Dziewczyna aż trzęsła się z nerwów, gdy o tym mówiła. Zerwała się z miejsca i chwyciła Frosta za szyję swoją mechaniczną ręką. W widniejących na niej niewielkich otworkach przelewała się jakaś ... ni to ciecz ni to gaz... Jej uchwyt był tak niesamowicie silny, że gad nawet dwoma rękami i ogonem na raz nie byłby w stanie teraz uwolnić się. Oczy kobiety błyszczały determinacją i nienawiścią. – Gówno mnie teraz obchodzi, czy się z nami zgadzasz czy nie i czy chcesz do nas dołączyć czy spierdolić. Chciałeś poznać prawdę, to wydałeś na siebie wyrok. Zdradzisz nas lub piśniesz choć słowem na ten temat komukolwiek, a wyrwę ci serce i zjem na twoich oczach, zrozumiano? ZROZUMIANO?- wszyscy na statku zamilkli, ale absolutnie nie przerywali, a Jennis czekała, aż Changeling przytaknie. Dopiero po tym zwolniła uścisk. – Mam dość na dzisiaj. – warknęła, po czym udała się do wyjścia, zapewne do swojej kajuty.
- Im mniej wiesz, tym będziesz szczęśliwszy. – syknęła, strzelając palcami. – Każda informacja może nas i ciebie wiele kosztować, dlatego chciałam ci ich oszczędzić. Za mało ci ufamy, żeby ci zaraz wszystko sprzedać jak na tacy. – warknęła i przeczesała włosy ręką. – Mam nadzieję, że nie będziemy musieli kiedyś zabić cię za zdradę. Chcesz znać naszą misję... dobrze, powiem ci, co chcemy i robimy od wielu lat. – dodała, wyraźnie walcząc ze sobą. – Rewolucja? Obalenie władcy? – prychnęła - Nie. Rewolucje i obalenia to dla Vegety chleb powszedni. Nic nie daje. Zniszczenia Planety? Szkoda zasobów. Chcesz wiedzieć, co chcemy zrobić? – Jennis zacisnęła pięści gniewnie i zagryzła wargi. – Chcemy zemsty i eksterminacji całej tej pierdolonej rasy morderców, żeby uwolnić Wszechświat. Dorwać każdego jednego skurwysyna i zadać mu poniżającą śmierć. I zaspokoić tak swoje sumienia. – Patrzyła Frostowi prosto w oczy tak głęboko i szczerze, że nie było najmniejszych wątpliwości w szczerość jej słów. – Nie jest to proste, nie jesteśmy w stanie zrobić tego dziś na skalę, jaką byśmy sobie wyobrażali. I dlatego tak w napięciu obserwowaliśmy, co zrobi majin. I dlatego tak szkoda nam było, że Koszarowy cię pokonał. Mamy w zanadrzu wiele innych pomysłów i możliwości. – Dziewczyna aż trzęsła się z nerwów, gdy o tym mówiła. Zerwała się z miejsca i chwyciła Frosta za szyję swoją mechaniczną ręką. W widniejących na niej niewielkich otworkach przelewała się jakaś ... ni to ciecz ni to gaz... Jej uchwyt był tak niesamowicie silny, że gad nawet dwoma rękami i ogonem na raz nie byłby w stanie teraz uwolnić się. Oczy kobiety błyszczały determinacją i nienawiścią. – Gówno mnie teraz obchodzi, czy się z nami zgadzasz czy nie i czy chcesz do nas dołączyć czy spierdolić. Chciałeś poznać prawdę, to wydałeś na siebie wyrok. Zdradzisz nas lub piśniesz choć słowem na ten temat komukolwiek, a wyrwę ci serce i zjem na twoich oczach, zrozumiano? ZROZUMIANO?- wszyscy na statku zamilkli, ale absolutnie nie przerywali, a Jennis czekała, aż Changeling przytaknie. Dopiero po tym zwolniła uścisk. – Mam dość na dzisiaj. – warknęła, po czym udała się do wyjścia, zapewne do swojej kajuty.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Czw Cze 01, 2017 3:46 pm
- A taka tam muzyczka do zachowania Jennis xd :
Oho. Widać że Frost trafił w czuły punkt. Po prostu chciał wiedzieć na czym stoi, a wyszło na to że daleko nie mijał się z prawdą. Frost siedział spokojnie gdy Jennis ukazywała falę emocji. W końcu widać było że się denerwuje. Strasznie emocjonalna z niej dziewucha, ale miało to swój urok. Wiedział że mu nie ufają. Zresztą kto zaufa nowo poznanej osobie, a czasem nawet stary znajomy może wbić ci nóż w plecy. Życie jest niebezpieczne i faktycznie nie ma tu miejsca na zaufanie.
Słuchał jej uważnie i skanował jednym, zdrowym okiem.
A więc eksterminacja rasy. To może być trudne do wykonania mając do dyspozycji tylko jeden statek chyba że wszyscy tutaj o wiele potężniejsi niż się wydaje.
A zatem tutejsza banda to są ludzie którzy wycierpieli lub stracili coś na rzecz mieszkańców Vegety. Odpady które nie są rządowi do niczego potrzebne. Frost chciał zemsty za to co mu zrobili, ale sytuacja była troszkę inna. Na niego nie wypiął się jego własny kraj. Nie ważne co się stanie on będzie na Namek zawsze witany przez swoich z otwartymi ramionami. W końcu Changów mało zostało, a rozmnażają się dosyć powoli. Dodatkowo mają dużą śmiertelność wśród noworodków, ponieważ nie mają wystarczająco materiałów by robić blokady dla dzieci najwyższej jakości przez co dziecko po prostu umiera z powodu braku kontroli nad energią.
Małpy są inne. Mają swoja planetę, kraj, a dodatkowo rozmnażają się jak króliki. Także niepotrzebne gówna można wyrzucić.
Frost spojrzał po twarzach obecnych przy stole. Jennis trzęsła się jak osika. Czy obawiała się zdrady Frosta? Czy uważała go za zagrożenie? On nie znał jej mocy, ona jego tak. Z tego co mówiła wyszło że jest on jedną z ich kart atutowych, a więc jego siła jest im potrzebna.
Nim zdążył coś powiedzieć dziewczyna złapała go za gardło i ścisnęła tą metalową ręką z wielką siłą. Zabolało dosyć mocno, ale nie zaczął się dusić. Changelingi nie potrzebują niczego do oddychania. Skrzywił się z bólu i spojrzał jej w oczy mimowolnie łapiąc jej rękę swoją. Taki odruch. Jednak ogon zadrżał pod stołem i Frost był gotowy wystrzelić ogon w stronę jej serca jeśli ta by chciała rozszarpać mu gardło. Frost przeżyłby pewnie taką ranę, ale wolał nie ryzykować. Miał dosyć bólu jak na ostatni raz.
Frost skinął głową, ale ogon cały czas był w pogotowiu. Gdy go puściła ogon opadł też normalnie na podłogę.
Gdy jennis zaczęła się oddalać frost rozmasował obolałe miejsce.
- Ma charakterek laseczka. Ale przynajmniej wiem na czym stoję. - zwrócił się do innych. - Mamy coś jeszcze tu do roboty czy też mogę pójść? mam tu jakąś kajutę czy mam sobie sam znaleźć miejsce?
Re: Fregata Bounty
Czw Cze 01, 2017 9:54 pm
Nikt nic już więcej nie mówił. Powoli i cała załoga zaczęła rozchodzić się do kajut...
Z/T: https://dbng.forumpl.net/t1310-planeta-tihai#22642
Z/T: https://dbng.forumpl.net/t1310-planeta-tihai#22642
Re: Fregata Bounty
Pią Paź 20, 2017 4:22 pm
Załoga zebrała się przy oknie, wychodzącym na właz do statku. Na ekranie monitora wyświetlał się szczelnie zamknięty przedsionek, prowadzący do głębi statku, a w nim ciało owinięte w szmaty, leżące na ziemi. Obok niego Swen na kolanach. Ręce opierał na ziemi i płakał rzewnie.
- Swen... – ciągnęła Jennis, której głos załamywał się mimo pewności, z jaką wypowiadała swoje słowa. – Ogłaszam cię winnym śmierci Hirn oraz wzniecenia buntu wśród załogi statku. Skazuję cię na karę śmierci. Masz prawo do ostatniego życzenia. Czy chciałbyś coś powiedzieć?
- Tak... – wycedził, ocierając łzy z policzków. – Asger... wybacz mi, ja... nie chciałem, nie sądziłem, że to się tak skończy. – jęczał, przełykając łzy. – Ja... nie mam nic na swoje wytłumaczenie. Byłem omamiony... Nic z tego nie rozumiem, ale... znam zasady. – westchnął głęboko. – Chciałbym, żebyście zaopiekowali się Kristal... Wplątałem ją w to wszystko. Powiedzcie jej, że ją kocham.
Po tych słowach zapadło krótkie milczenie.
- Swen, wybaczam ci. Byłeś mi jak brat. Dla nas wszystkich. – powiedział Asger, ocierając łzy. – Hirn też cię kochała jak brata. Zginęła za nas wszystkich i dla nas wszystkich. Wierzę w to, że jej śmierć nie była bezpodstawna...
- A ja wierzę, że dopełnimy naszej misji. To ci obiecuję. – uzupełniła Jennis.
Po tych słowach zapadło milczenie, po którym wyrok dokonał się. Jennis otworzyła śluzę, która momentalnie wyssała zarówno Hirn jak i Swena. Kto chciał, mógł oglądać przez szyby, jak saiyanin się dusi. Rudowłosa najwyraźniej nie zamierzała. Odwróciła się przodem do załogi i przemawiała dalej.
- Misja zakończyła się sukcesem suma summarum. Mam zbiega i zaraz lecimy odstawić go do domu. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Buzz, który jest naszym wieloletnim członkiem załogi. Należy mu się więc nagroda. Zgłoś się do mnie, jak już coś wybierzesz.
- Spoko, wiesz, ze lubię komuś zajebać, a Levellan był doskonały do tego. – skomentował Buzz.
- Frost natomiast okazał się być bardzo lojalny. Już wcześniej deklarował chęć dołączenia do zespołu i od dzisiaj otrzymuje status równoprawnego członka zespołu. Gratuluję. Ponadto pieniądze zarobione na misji spożytkujemy na zakup odpowiednich protez dla niego. Po odwiedzin więzienia skierujemy się prosto po zakup. – skinęła głową Changelingowi – Zachowanie pozostałej części załogi na tej misji pozostawia wiele do życzenia. Faktem jest jednak, że część z Was okazała się lokalna, a część dołączyła do Swena.
- Ale! – zaczął Kolra, obawiając się batożenia.
- Nie ma żadnych ale. Zdrada jest zdradą bez względu na okoliczności. – ucięła krótko Jennis. – Uznałam, że kara was nie minie. Ale formę wybierzemy w czasie następnej misji. Natomiast Ci, którzy nie dołączyli do Swena mają wychodne na kilka dni. Wybierzcie sobie planetę, na której chcecie zrobić sobie wakacje. Tyle ogłoszeń. Możecie się rozejść.
Załoga rozeszła się po statku, a Jennis zmierzała do swojego pokoju.
---
Jeśli chcesz z kimś pogadać, to dawaj znać. Jak nie, to lecimy po nagrodę
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Pon Paź 23, 2017 10:23 am
Jeszcze gdy Frost wgniatał Levellana w ziemię jego żądza mordu wzrastała. Gdy kolega położył mu rękę na ramieniu to ten zwrócił ku niemu swoją twarz, która wtedy była twarzą dzikiej bestii. Zaczerwienione oczy i wykrzywiona twarz nie była zbyt sympatyczna. Taki grymas pojawiał sie u niego tylko wtedy gdy wchodził na sto procent. Jeszcze parę minut w tym stanie i nie odróżniałby sojusznika od wroga. Wtedy chciałby juz tylko zabijać. Ale na szczęście przeciwnik padł szybko więc gdy Frost mógł się jeszcze kontrolować, odłączył dodatkową moc. Jego mięśnie szybko zmniejszyły się, a krew odpłynęła z oczu. Wziął głęboki oddech i uspokoił się całkowicie. Następnie z jeńcem powrócili na statek.
---------------------------------------------------------------------
Na statku jednak nie było miło. Koniec końców odbyła się egzekucja Swena. Może i Frostowi byłoby go żal, gdyby nie to że jednak był zdrajcą. A dla zdrajców nie ma litości. Najwyraźniej resztę Jennis potraktuje łagodniej, ale to już ich decyzja. Zaciekawiła go jedna rzecz, że wcześniej mówił że kocha Jennis, a teraz Kristal. Facet nie mógł się zdecydować do ostatniej minuty swojego życia. Widać tak typ jak ma.
Ze stoickim spokojem oglądał egzekucję, a ogon leniwie pełzał mu po podłodze. Mimo wszystko był zmęczony, ale takie kary były czeste u changów. Najczęściej jak ktoś zdezerterował. W sumie kara śmierci była głównie za takie przewinienie. Perspektywa wakacji też nie była zła, ale chang miał świadomość że to co im teraz potrzebne to trening. Niestety, ale podczas misji odkrył że cała ta załoga... była słaba. Nikt z nich się nie umywał do małpiaka którego spotkał na Vegecie, a oni chcą robić rewoltę. Nie podobało mu się to, ale wiedział że teraz najważniejsze dla niego to wrócić do pełni sił.
Był zadowolony że w końcu jego sprawa posuwa się do przodu.
Gdy Jennis ruszyła do swojego pokoju, Frost podszedł do niej.
- Nie wiem czy to wciąż aktualne Jen, ale wcześniej powiedziałaś, że po wszystkim mieliśmy porozmawiać w twojej kajucie. Mam się zgłosić teraz? I z chęcią porozmawiał bym o naszej przyszłości jeśli jesteś na siłach.
---------------------------------------------------------------------
Na statku jednak nie było miło. Koniec końców odbyła się egzekucja Swena. Może i Frostowi byłoby go żal, gdyby nie to że jednak był zdrajcą. A dla zdrajców nie ma litości. Najwyraźniej resztę Jennis potraktuje łagodniej, ale to już ich decyzja. Zaciekawiła go jedna rzecz, że wcześniej mówił że kocha Jennis, a teraz Kristal. Facet nie mógł się zdecydować do ostatniej minuty swojego życia. Widać tak typ jak ma.
Ze stoickim spokojem oglądał egzekucję, a ogon leniwie pełzał mu po podłodze. Mimo wszystko był zmęczony, ale takie kary były czeste u changów. Najczęściej jak ktoś zdezerterował. W sumie kara śmierci była głównie za takie przewinienie. Perspektywa wakacji też nie była zła, ale chang miał świadomość że to co im teraz potrzebne to trening. Niestety, ale podczas misji odkrył że cała ta załoga... była słaba. Nikt z nich się nie umywał do małpiaka którego spotkał na Vegecie, a oni chcą robić rewoltę. Nie podobało mu się to, ale wiedział że teraz najważniejsze dla niego to wrócić do pełni sił.
Był zadowolony że w końcu jego sprawa posuwa się do przodu.
Gdy Jennis ruszyła do swojego pokoju, Frost podszedł do niej.
- Nie wiem czy to wciąż aktualne Jen, ale wcześniej powiedziałaś, że po wszystkim mieliśmy porozmawiać w twojej kajucie. Mam się zgłosić teraz? I z chęcią porozmawiał bym o naszej przyszłości jeśli jesteś na siłach.
Re: Fregata Bounty
Czw Paź 26, 2017 4:51 pm
Jennis zatrzymała się i obróciła na pięcie w stronę Frosta. W pierwszej chwili nie spojrzała mu w oczy i zacisnęła usta mocniej, podobnie jak pięści. Po krótkim odetchnięciu rzuciła mu pewne siebie spojrzenie i odetchnęła.
- Dobrze, chodź. – rzekła, znów odwracając się tyłem i prowadząc go do jednej z kajut.
Pokój Jennis nie wyglądał wcale zbyt imponująco. Była to niewielka kajuta z podwójnym łóżkiem, gdzie ciężko było nawet postawić nogę. W pomieszczeni panował względny porządek, tylko niektóre rzeczy sprawiały wrażenie nieładu, takie jak poplamiona ściany czy mrygająca, stara świetlówka. W jednym rogu stało biurko, a przy nim komputer. Poza tym w jednej wnęce znajdowała się wąska szafa i przejście do odrębnego, klaustrofobicznego prysznica.
Jennis usiadła na maleńkim krzesełku przy maleńkim biurku. Założyła nogę na nogę, rękę oparła o blat biurka, a na niej policzek. Ze zmęczonym i jakby zniecierpliwionym wzrokiem spojrzała na swojego gościa.
- No tak, Frost. Generalnie jestem bardzo zadowolona z twojej postawy, serio. – rzekła, machając stopą w powietrzu – Wielu z członków załogi z większym stażem nie zachowała się tak lojalnie jak ty. Dziękuję za twoje wsparcie i rozsadek. – chrząknęła. – O czym chciałeś porozmawiać?
- Dobrze, chodź. – rzekła, znów odwracając się tyłem i prowadząc go do jednej z kajut.
Pokój Jennis nie wyglądał wcale zbyt imponująco. Była to niewielka kajuta z podwójnym łóżkiem, gdzie ciężko było nawet postawić nogę. W pomieszczeni panował względny porządek, tylko niektóre rzeczy sprawiały wrażenie nieładu, takie jak poplamiona ściany czy mrygająca, stara świetlówka. W jednym rogu stało biurko, a przy nim komputer. Poza tym w jednej wnęce znajdowała się wąska szafa i przejście do odrębnego, klaustrofobicznego prysznica.
Jennis usiadła na maleńkim krzesełku przy maleńkim biurku. Założyła nogę na nogę, rękę oparła o blat biurka, a na niej policzek. Ze zmęczonym i jakby zniecierpliwionym wzrokiem spojrzała na swojego gościa.
- No tak, Frost. Generalnie jestem bardzo zadowolona z twojej postawy, serio. – rzekła, machając stopą w powietrzu – Wielu z członków załogi z większym stażem nie zachowała się tak lojalnie jak ty. Dziękuję za twoje wsparcie i rozsadek. – chrząknęła. – O czym chciałeś porozmawiać?
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Pon Paź 30, 2017 9:14 am
Frost patrzył przez chwilę jak Jennis zbiera się w sobie. Możliwe że nie przywykła by ktoś ją ratował, a może przeżywała śmierć Swena. Tego Frost nie wiedział, ale to ona tak zdecydowała. On ją tylko ochronił przed śmiercią. W innym wypadku to ona zajęłaby miejsce zdrajcy,a tego Frost nie chciał.
W końcu przeszli do jej kajuty. Frost rozejrzał się z ciekawością i jego wzrok padł na wielkie łóżko. No, no. Ma rozmach, ciekawe czy często sobie kogoś bierze do tego łóżka. W końcu mówiła że nikogo nie pokocha, ale sex w sumie nie musiał się wiązać z miłością.
Ruszył wzrokiem dalej, ale nie dojrzał nic ciekawego. W sumie sam nie pogardziłby takim pokojem.
W końcu Jenn usiadła przy biurku i spojrzała na niego zmęczona. W końcu to był długi dzień. Chociaż chang oprócz lekkich ran i utraty energii nie został nawet ranny mocniej niż wcześniej.
- Ja również dziękuję Jenni. Dzięki tobie będę mógł stanąć na nogi. Czyli rozumiem że oficjalnie należę do załogi tak? A co do sytuacji, zrobiłem to co trzeba. Możesz mi niedługo drinka postawić za to. - rzekł z uśmiechem po czym spojrzał na nią uważnie. - Tak, chciałem porozmawiać ponieważ przez całą tą akcję obserwowałem was uważnie. Mówię tu o całości. Nie mam scoutera, ale chciałem mieć wyobrażenie o waszej sile skoro chcemy zniszczyć Sayian. Niestety muszę to powiedzieć... Jesteście słabi. Ani Levellan, anie dziewczyny nie były wstanie mnie zadrasnąć. A w walce Hirn pożegnała się z życiem, a Buzz został powalony od takiego słabiaka. To nie powinno mieć miejsca. - mówi poważnie kręcąc głową. - Znasz moją prawdziwą siłę gdy byłem u szczytu formy podczas walki na Vegecie. Powiedz mi szczerze, mamy tu kogoś kto dysponowałby chociaż podobną siłą do mojej? Nie mówię tego by się wywyższać, ale żeby pomóc. Jeśli chcemy pokonać małpy na Vegecie, nasza załoga musi przejść zmordowany trening. Żeby to co niedawno się stało, nie miało miejsca. Zatem chciałbym zgłosić się na stanowisko Svena który chyba był od taktyki jako takiej i na stanowisko Trenera. Mniej picia w kantynie, więcej treningów dla wszystkich, ciebie też by się to tyczyło. Potraficie zmienić włosy, ale widząc po Buzzie i Svenie, bez treningu podstawy ciała, te złote włosy prawie nic nie dają. - następnie zamilkł patrząc na nią z góry, a jego ogon leniwie wił się po podłodze.
W końcu przeszli do jej kajuty. Frost rozejrzał się z ciekawością i jego wzrok padł na wielkie łóżko. No, no. Ma rozmach, ciekawe czy często sobie kogoś bierze do tego łóżka. W końcu mówiła że nikogo nie pokocha, ale sex w sumie nie musiał się wiązać z miłością.
Ruszył wzrokiem dalej, ale nie dojrzał nic ciekawego. W sumie sam nie pogardziłby takim pokojem.
W końcu Jenn usiadła przy biurku i spojrzała na niego zmęczona. W końcu to był długi dzień. Chociaż chang oprócz lekkich ran i utraty energii nie został nawet ranny mocniej niż wcześniej.
- Ja również dziękuję Jenni. Dzięki tobie będę mógł stanąć na nogi. Czyli rozumiem że oficjalnie należę do załogi tak? A co do sytuacji, zrobiłem to co trzeba. Możesz mi niedługo drinka postawić za to. - rzekł z uśmiechem po czym spojrzał na nią uważnie. - Tak, chciałem porozmawiać ponieważ przez całą tą akcję obserwowałem was uważnie. Mówię tu o całości. Nie mam scoutera, ale chciałem mieć wyobrażenie o waszej sile skoro chcemy zniszczyć Sayian. Niestety muszę to powiedzieć... Jesteście słabi. Ani Levellan, anie dziewczyny nie były wstanie mnie zadrasnąć. A w walce Hirn pożegnała się z życiem, a Buzz został powalony od takiego słabiaka. To nie powinno mieć miejsca. - mówi poważnie kręcąc głową. - Znasz moją prawdziwą siłę gdy byłem u szczytu formy podczas walki na Vegecie. Powiedz mi szczerze, mamy tu kogoś kto dysponowałby chociaż podobną siłą do mojej? Nie mówię tego by się wywyższać, ale żeby pomóc. Jeśli chcemy pokonać małpy na Vegecie, nasza załoga musi przejść zmordowany trening. Żeby to co niedawno się stało, nie miało miejsca. Zatem chciałbym zgłosić się na stanowisko Svena który chyba był od taktyki jako takiej i na stanowisko Trenera. Mniej picia w kantynie, więcej treningów dla wszystkich, ciebie też by się to tyczyło. Potraficie zmienić włosy, ale widząc po Buzzie i Svenie, bez treningu podstawy ciała, te złote włosy prawie nic nie dają. - następnie zamilkł patrząc na nią z góry, a jego ogon leniwie wił się po podłodze.
Re: Fregata Bounty
Czw Lis 02, 2017 11:49 am
Jennis zerwała się z miejsca. Sapnęła lekko. Złapała się biurka i wyglądała, jakby oglądała materiały na nim leżące. Ale tak naprawdę myślała. Trwało to dłuższą chwilę. W końcu westchnęła i rzekła.
- Wiem, Frost. – powiedziała w końcu z rezygnacją. – Jesteś spostrzegawczy i waleczny, cieszę się, że dołączyłeś do zespołu. I muszę przyznać, że pokładam w tobie dziś wielkie nadzieje. Większe niż na początku. – obróciła się znów przodem do Changelinga, ale nie patrzyła mu w oczy. – To jest pierwszy raz, gdy zwątpiłam. Nasz zespół na wiele problemów. Niska moc to jeden z nich. Ale ten bunt... był dla mnie ciosem w samo serce. Nigdy nie spodziewałam się czegoś takiego. A już w szczególności ze strony Swena. – przetarła oko palcem. – Hirn była dzielna i ważna. Jej strata zatrzęsła naszym zespołem w posadach. Nie wiem... nie wiem, czy to ma jeszcze sens. – wzięła głęboki oddech. – Nasi najmocniejsi wojownicy zginęli, zanim ich poznałeś. Uznaliśmy ze Swenem, że musimy pozyskać nowych. Tak wyszukaliśmy ciebie. Reszta potrzebuje treningu, są jeszcze młodzi i niedoświadczeni. Zresztą ja też. – popatrzyła lekko szklistymi oczami na mężczyznę. – Chciałabym ci zaufać, Frost. W tym momencie jeszcze nie mogę. Mam nadzieję, że to rozumiesz... Może... może spróbujesz wykazać się w następnej misji? Jeśli zyskasz podziw zespołu, oni sami wybiorą sobie ciebie na trenera. Powierzanie takiej roli tobie w tym momencie mogłoby spotkać się ze sprzeciwem, poczuciem niesprawiedliwości. – wzięła do rąk kostkę Rubika z biurka i zaczęła się nią bawić. – Teraz zajmuje się tym Buzz. Powiem mu... on zrozumie. Razem zacznijcie planować treningi i jeśli uda ci się zyskać posłuch u zespołu, nie będę miała nic przeciwko.
- Wiem, Frost. – powiedziała w końcu z rezygnacją. – Jesteś spostrzegawczy i waleczny, cieszę się, że dołączyłeś do zespołu. I muszę przyznać, że pokładam w tobie dziś wielkie nadzieje. Większe niż na początku. – obróciła się znów przodem do Changelinga, ale nie patrzyła mu w oczy. – To jest pierwszy raz, gdy zwątpiłam. Nasz zespół na wiele problemów. Niska moc to jeden z nich. Ale ten bunt... był dla mnie ciosem w samo serce. Nigdy nie spodziewałam się czegoś takiego. A już w szczególności ze strony Swena. – przetarła oko palcem. – Hirn była dzielna i ważna. Jej strata zatrzęsła naszym zespołem w posadach. Nie wiem... nie wiem, czy to ma jeszcze sens. – wzięła głęboki oddech. – Nasi najmocniejsi wojownicy zginęli, zanim ich poznałeś. Uznaliśmy ze Swenem, że musimy pozyskać nowych. Tak wyszukaliśmy ciebie. Reszta potrzebuje treningu, są jeszcze młodzi i niedoświadczeni. Zresztą ja też. – popatrzyła lekko szklistymi oczami na mężczyznę. – Chciałabym ci zaufać, Frost. W tym momencie jeszcze nie mogę. Mam nadzieję, że to rozumiesz... Może... może spróbujesz wykazać się w następnej misji? Jeśli zyskasz podziw zespołu, oni sami wybiorą sobie ciebie na trenera. Powierzanie takiej roli tobie w tym momencie mogłoby spotkać się ze sprzeciwem, poczuciem niesprawiedliwości. – wzięła do rąk kostkę Rubika z biurka i zaczęła się nią bawić. – Teraz zajmuje się tym Buzz. Powiem mu... on zrozumie. Razem zacznijcie planować treningi i jeśli uda ci się zyskać posłuch u zespołu, nie będę miała nic przeciwko.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Pon Lis 06, 2017 9:14 am
Frost przyglądał się jak Jennis zapowietrza się. Widać nikt jej tego nie mówił nigdy prosto z mostu, a ona sama oszukiwała się że jakoś to będzie. Jeśli chcą do czegoś dojść tą ekipą muszą się wzmocnić. I to bardzo. Muszą osiągnąć wszyscy przynajmniej poziom Jaszczura, bo inaczej lipa będzie po całości. Wpadnie taki jeden Koszarowy i całą załogę wybije w minutę i nie będzie niczego zbierać. Frost sam był słabszy od koszarowego, a ci na statku? Za grosz siły. Szpanują swoimi złotymi włoskami, ale nic z tego nie wynika. Nie tak powinno być.
- Przecież cię ostrzegałem przed buntem, ale to zignorowałaś. Jeśli się wkurzysz za te słowa, to sory, ale mam zwyczaj mówić prosto z mostu. Zrobisz co uznasz za słuszne. Tak czy inaczej po tym całym urlopie, Buzz powinien podwoić treningi, chyba że chcecie kolejnych strat. Nie wiem jaka będzie następna misja, ale musisz uświadomić sobie że taka praca jaką wykonujemy to nie spacer po parku. Co się stanie jak następny przeciwnik będzie silniejszy ode mnie? Wtedy całą naszą załogę szlag trafi. - Gdy to mówił, patrzył na nią spokojnie. Nie wyrażał emocji. Kalkulował wszystko na chłodno, jak zimnokrwisty gad. - Jeśli mamy do czegoś dojść, to potrzebujemy zmian. Chcesz się mścić to musimy pozyskać nowych rekrutów, a obecnych przetrenować tak że będą padali na pysk ze zmęczenia. Musisz postanowić czy dalej będziemy żyć w obłudzie że jakoś to będzie czy zaczniemy się przygotowywać. - westchnął i podrapał się po głowie.
- I dajcie mi jakąś kajutę, bo nie chce mi się spać w ładowni. - ostatnie słowa powiedział, by trochę rozładować atmosferę.
- Przecież cię ostrzegałem przed buntem, ale to zignorowałaś. Jeśli się wkurzysz za te słowa, to sory, ale mam zwyczaj mówić prosto z mostu. Zrobisz co uznasz za słuszne. Tak czy inaczej po tym całym urlopie, Buzz powinien podwoić treningi, chyba że chcecie kolejnych strat. Nie wiem jaka będzie następna misja, ale musisz uświadomić sobie że taka praca jaką wykonujemy to nie spacer po parku. Co się stanie jak następny przeciwnik będzie silniejszy ode mnie? Wtedy całą naszą załogę szlag trafi. - Gdy to mówił, patrzył na nią spokojnie. Nie wyrażał emocji. Kalkulował wszystko na chłodno, jak zimnokrwisty gad. - Jeśli mamy do czegoś dojść, to potrzebujemy zmian. Chcesz się mścić to musimy pozyskać nowych rekrutów, a obecnych przetrenować tak że będą padali na pysk ze zmęczenia. Musisz postanowić czy dalej będziemy żyć w obłudzie że jakoś to będzie czy zaczniemy się przygotowywać. - westchnął i podrapał się po głowie.
- I dajcie mi jakąś kajutę, bo nie chce mi się spać w ładowni. - ostatnie słowa powiedział, by trochę rozładować atmosferę.
Re: Fregata Bounty
Wto Lis 07, 2017 3:51 pm
- Wrrr – Jennis zawarczała groźnie i podskoczyła do Frosta. Złapała go za protezę ręki swoją protezą. Uścisk sprawił, że metalowa, sztuczka ręka Changelinga natychmiast złamała się pod naporem. Dziewczyna odrzuciła ją w kąt. Jej oczy płonęły wściekłością, a żyłki w protezie świeciły się mocniej.- Nie pozwalaj sobie, dobrze? Może i jesteś silny, ale nie wiesz, jakie mam asy w rękawie. Będziesz spał w kajutach z resztą załogi, nie będziesz traktowany lepiej od innych. – prychnęła i znów cofnęła się o krok. – Jest jeszcze coś, o czym ci nie mówiłam, Frost. – powiedziała już spokojniej. - Nie robię sobie złudzeń, że ktokolwiek z nas mógłby być silniejszy niż Koszarowy i jemu podobni. Nie zamierzam nikogo zakatowywać treningami. Zniszczę Saiyan sposobem. – rozbłyski na protezie znów przygasły.– Pamiętasz Majina? Jaka to potęga. Co potrafi czynić? To jest właśnie mój pomysł. Chcę zdobyć kontrolę nad takimi istotami jak Majin. Tak by nie mogły dyktować swojej woli lecz stały się niewolnikami. Eksperymentem w tej dziedzinie jest to. – podniosła protezę do góry. – Mówiłam ci, że to ma duszę i tak naprawdę jest. – rzuciła okiem na Frosta w obawie, jak zareaguje na jej słowa. – w tym zaklęty jest demon. Nie jest najmocniejszy jakie istnieją, ale stabilny. Jego moc wzrasta, gdy pochłania inne istoty. – usiadła ciężko na swoim krzesełku. – Mam w ładowni jeńców. Ale tylko saiyan, wojowników. Gdy potrzebuję zwiększyć swój potencjał mocy, wtedy pochłaniam ich dusze tą protezą. I staję się silniejsza. Ma to jednak swoje wady. Jeśli pochłonę kogoś zbyt mocnego, wtedy mogę stracić kontrolę. Demon zaklęty w protezie będzie na tyle potężny, by pokonać mój umysł. Więc treningi – tak, trzeba się szkolić, by móc pochłaniać jeszcze więcej. Teraz rozumiesz? – popatrzyła znów z obawą na jaszczura. – Docelowo chcę, aby każdy z nas takie protezy miał. Nawet na całym ciele. Pierwszego wybrałam ciebie, bo i tak ich potrzebujesz i jesteś silny. U innych będzie to się wiązało z nieodwracalną utratą prawdziwych kończyn. Nie wiem, czy będziesz chciał je założyć?
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Wto Lis 07, 2017 4:29 pm
Jennis wkurzyła się na słowa Changa. Nic w tym złego. Znał charakter swojej szefowej i wiedział że ją łatwo wyprowadzić z równowagi. Złapała jego protezę, a ta rozleciała się w drobny mak. Frost za to stał jak stał, studząc jej temperament swoim zimnym i spokojnym wzrokiem. W sumie taka woda i ogień. Jednak przeciwieństwa, a się przyciągają. Trochę zapiekło gdy nerwy straciły kontakt z protezą, ale nie dał nic po sobie poznać. Gdy ich wzrok się spotkał, gdy z jej oczu bił ogień, to z jego oczu bił łagodny chłód. Nie chciał jej denerwować, ale ja wszystko denerwuje.
Słuchał uważnie o demonach w protezach i o Majinie. Fakt to może pomóc, ale jeśli Majin zwiększa bazową siłę użytkownika to bez treningów nic to nie zmieni. Wiedział że i ona to wie, więc nic więcej nie powiedział. Demon czy nie demon, to pożyczona moc. Nie może być podstawą, a jedynie dodatkiem do jego własnej mocy. Jasne, że przygarnie taką rzecz, jednakże nie będzie stawiał wszystkiego na tą jedną kartę.
Frost obserwował uważnie jej furie. Słuchał o jeńcach, którzy w ogóle go nie obchodzili. Może sobie ich wykorzystać jak jej się podoba. Co do demona, to uratował jej życie przez chwilę, ale to coś miało za dużo słabości by zawierzyć temu życie. Fajnie że miała pomysły, ale nie wiedział czemu woli poświęcać własnych ludzi niż zwiększyć ich efektywność w normalny sposób. Czyżby znów uczucia?
- Rozumiem. - rzekł pierwsze słowa spokojnie, niczym tafla wody. Były to pierwsze słowa które wypowiedział od utraty protezy parę chwil temu. Mogło to wkurzać Jennis jeszcze bardziej że nie próbował walczyć i się odgryzać. - Wolę polegać na własnej sile, ale nie jestem tak głupi by nie korzystać z pomocy innych środków gdy nie ma wyjścia. Oczywiście że założę te protezy i ucałowałbym ci stopy gdybym mógł w podzięce bo na pewno się to przyda. Co do jeńców, rób sobie z nimi co chcesz. Nie interesują mnie, jestem wierny tobie i tak pozostanie Jenn. Wybacz że cię rozzłościłem. Jeśli masz dla mnie na teraz inny rozkaz, oczywiście go wykonam. Jeśli nie, to nie będę ci już przeszkadzał.
Następnie lekko się uśmiechnął czule i czekał na jej słowa. Jeśli to wszystko i oznajmi mu koniec rozmowy to wychodzi do kantyny. W końcu z jedną reką to tak lipa iść do sali treningowej teraz.
Słuchał uważnie o demonach w protezach i o Majinie. Fakt to może pomóc, ale jeśli Majin zwiększa bazową siłę użytkownika to bez treningów nic to nie zmieni. Wiedział że i ona to wie, więc nic więcej nie powiedział. Demon czy nie demon, to pożyczona moc. Nie może być podstawą, a jedynie dodatkiem do jego własnej mocy. Jasne, że przygarnie taką rzecz, jednakże nie będzie stawiał wszystkiego na tą jedną kartę.
Frost obserwował uważnie jej furie. Słuchał o jeńcach, którzy w ogóle go nie obchodzili. Może sobie ich wykorzystać jak jej się podoba. Co do demona, to uratował jej życie przez chwilę, ale to coś miało za dużo słabości by zawierzyć temu życie. Fajnie że miała pomysły, ale nie wiedział czemu woli poświęcać własnych ludzi niż zwiększyć ich efektywność w normalny sposób. Czyżby znów uczucia?
- Rozumiem. - rzekł pierwsze słowa spokojnie, niczym tafla wody. Były to pierwsze słowa które wypowiedział od utraty protezy parę chwil temu. Mogło to wkurzać Jennis jeszcze bardziej że nie próbował walczyć i się odgryzać. - Wolę polegać na własnej sile, ale nie jestem tak głupi by nie korzystać z pomocy innych środków gdy nie ma wyjścia. Oczywiście że założę te protezy i ucałowałbym ci stopy gdybym mógł w podzięce bo na pewno się to przyda. Co do jeńców, rób sobie z nimi co chcesz. Nie interesują mnie, jestem wierny tobie i tak pozostanie Jenn. Wybacz że cię rozzłościłem. Jeśli masz dla mnie na teraz inny rozkaz, oczywiście go wykonam. Jeśli nie, to nie będę ci już przeszkadzał.
Następnie lekko się uśmiechnął czule i czekał na jej słowa. Jeśli to wszystko i oznajmi mu koniec rozmowy to wychodzi do kantyny. W końcu z jedną reką to tak lipa iść do sali treningowej teraz.
Re: Fregata Bounty
Sro Lis 08, 2017 2:51 pm
***
Po rozmowie z Jennis, na kurs statku została obrana pewna planeta w nieznanych Frostowi do tej pory rejonach. Była jednak zasiedlona przez pewną dość dobrze rozwiniętą cywilizację. Wylądowali na jednej z platform lądowniczych i skierowali się wgłąb wielkiego miasta. Gdzieś w dolnych rejonach mieściła się niepozorna chata, zamieszkana przez stworzenie podobne do wiekowego szczura. Tam zaprowadzono changelinga do piwnicy i podano środki usypiające. Gdy się obudził, był już znów na pokładzie statku, miał już zamontowane piękne, nowe protezy. Wcześniejsza wyprawa i wizyta u dziwnego jegomościa zdawała mu się tylko snem.
- I jesteś jak nowy – powiedziała mu na powitanie Jennis, pochylając się nad nim z uśmiechem. – Teraz poszukamy ci demona, który znajdzie w nich swój nowy domek.
KONIEC
Podsumowanie
Dziękuję ci Xanas za świetną sesję i doskonałą grę. Jesteś moim graczem- perełką i doskonale prowadziło mi się sesję dla ciebie. Wybacz, że ostatni post taki skrótowy, ale obecnie cierpię na wyssanie weny - lepiej go opiszę jak nieco dojdę do siebie. Chciałabym wziąć sobie wolne na jakiś czas od sesji kompletnie, żeby zebrać motywację do dalszego prowadzenia przygód. Potem chętnie poprowadzę ci dalej przygody w załodze Bounty czy jakąś inną sesję. W tym momencie możesz napisać na dowolnej lokacji z dopiskiem, że Bounty ma cię odebrać za jakiś czas w celu kolejnej wyprawy.
Twoja nagroda za sesję to zasłużone maksymalne 30 pkt do rozdania w statystyki. Nie mam żadnych zastrzeżeń, sesja była długa i wymagająca. Mam nadzieję, że podobała ci się tak bardzo jak i mnie.
Dodatkowo otrzymujesz protezy, ale są one jeszcze puste i nie mogą być boostowane dopóki nie pochłoną demona. Ale przynajmniej masz 100% HP.
Gratulacje i dziękuję za mile spędzony czas
Re: Fregata Bounty
Wto Sty 02, 2018 3:39 pm
Już następnego dnia po założeniu Frostowi protez, fregata Bounty wylądowała krótko na jednej z planet pobliskiego układu, na której de facto nie było nic więcej poza wielkimi magazynami, skąd załadowała do ładowni jakieś wielkie cysterny. Potem obrała kurs na inną, odległą planetę. W czasie lotu Jennis zwołała kilka osób do niewielkiej salki taktycznej, a konkretnie Buzza i Frosta.
- Dostaliśmy proste zleconko. – wyjaśniła Jennis, zasiadając wygodnie na jednym z foteli. – Lecimy na planetę Labos. Tam wyładowujemy cysterny i czekamy na przylot odbiorców. Oni pokazują glejt, my dajemy do podpisu dokument i wracamy po pieniądze. Do cystern nie zaglądamy, udajemy, że nic nie wiemy. – powiedziała w skrócie. – Chcemy się jakoś przygotować?
- Ja tam bym zobaczył, co jest w tych cysternach. Zawsze lepiej wiedzieć, co się przewozi. – zaproponował Buzz.
- Dostaliśmy proste zleconko. – wyjaśniła Jennis, zasiadając wygodnie na jednym z foteli. – Lecimy na planetę Labos. Tam wyładowujemy cysterny i czekamy na przylot odbiorców. Oni pokazują glejt, my dajemy do podpisu dokument i wracamy po pieniądze. Do cystern nie zaglądamy, udajemy, że nic nie wiemy. – powiedziała w skrócie. – Chcemy się jakoś przygotować?
- Ja tam bym zobaczył, co jest w tych cysternach. Zawsze lepiej wiedzieć, co się przewozi. – zaproponował Buzz.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Fregata Bounty
Pią Sty 05, 2018 10:26 pm
Po wielu dniach ciężkiego życia, dzięki wzmocnionym protezom Frost w końcu stanął na nogi. Mimo wszystko wiedział że nie zastąpią mu normalnych kończyn nie ważne ile by tam demonów zamieszkało. Jednak był pewien że w końcu się przyzwyczai. Musi.
Rozprostował kończyny i przeciągnął się, a ogon naprężył mu się jak struna. Mimo wszystko jego ciało w końcu odpoczęło na tyle by nie czuć żadnych ran. To było zdecydowanie na plus. Frost nie potrzebował wakacji. Postanowił że na razie zostanie na okręcie blisko Jennis. Cholera wie czy ktoś nie będzie chciał pomścić Svena. Nie ufał tym ludziom, tej zgrai. No ale jak sie nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
Mimo wszystko Jenn chyba postanowiła wycofać się z postanowienia wakacji, bo już następnego dnia fregata przyjęła nowy ładunek. A więc kolejna robota, by przybliżyć ich zespół do zniszczenia Vegety. W sumie Frost i tak nie wiedział jakby chciał spędzić wakacje. Życie żołnierza wypełniało całe jego życie. Ktoś mógłby mu powiedzieć że jest zbyt sztywny, no ale cóż. Takie życie.
W trakcie lotu Frost został wezwany do sali taktycznej. Przynajmniej jakieś szybkie wyróżnienie. Wchodząc do środka jaszczur rozejrzał się szybko i zobaczywszy Buzza i Jennis stanął pod ścianą i się o nią oparł, bo raczej nie został wezwany bez powodu.
Czyli jednak zleconko, tak jak przypuszczał. No nic. Pieniądze się przydadzą, ale nie spodziewał się że Jennis będzie brała towary od jakichś nieznanych typów. Jaszczur uczy się całe życie. Oczywiście że lepiej byłoby gdyby wiedzieli co jest w kontenerach, ale niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Skoro już się Jenn umówiła to teraz nie ma co kombinować.
- Zlecenie zostało przyjęte więc lepiej jakbyśmy się z niego wywiązali, a nie kombinowali już na starcie. Fucha wygląda na prostą, a lepiej nie wkurzać każdego możliwego pracodawcy. Ja jestem gotów, a wydaje mi się że jak nie będziemy ściągać na siebie uwagi to raczej nie powinno być problemów. A wiesz kto jest zleceniodawcą Jenn, czy to też tajne? - jeśli wyjdzie że to jacyś szefowie maffi to tym bardziej lepiej nie zaglądać.
Rozprostował kończyny i przeciągnął się, a ogon naprężył mu się jak struna. Mimo wszystko jego ciało w końcu odpoczęło na tyle by nie czuć żadnych ran. To było zdecydowanie na plus. Frost nie potrzebował wakacji. Postanowił że na razie zostanie na okręcie blisko Jennis. Cholera wie czy ktoś nie będzie chciał pomścić Svena. Nie ufał tym ludziom, tej zgrai. No ale jak sie nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
Mimo wszystko Jenn chyba postanowiła wycofać się z postanowienia wakacji, bo już następnego dnia fregata przyjęła nowy ładunek. A więc kolejna robota, by przybliżyć ich zespół do zniszczenia Vegety. W sumie Frost i tak nie wiedział jakby chciał spędzić wakacje. Życie żołnierza wypełniało całe jego życie. Ktoś mógłby mu powiedzieć że jest zbyt sztywny, no ale cóż. Takie życie.
W trakcie lotu Frost został wezwany do sali taktycznej. Przynajmniej jakieś szybkie wyróżnienie. Wchodząc do środka jaszczur rozejrzał się szybko i zobaczywszy Buzza i Jennis stanął pod ścianą i się o nią oparł, bo raczej nie został wezwany bez powodu.
Czyli jednak zleconko, tak jak przypuszczał. No nic. Pieniądze się przydadzą, ale nie spodziewał się że Jennis będzie brała towary od jakichś nieznanych typów. Jaszczur uczy się całe życie. Oczywiście że lepiej byłoby gdyby wiedzieli co jest w kontenerach, ale niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Skoro już się Jenn umówiła to teraz nie ma co kombinować.
- Zlecenie zostało przyjęte więc lepiej jakbyśmy się z niego wywiązali, a nie kombinowali już na starcie. Fucha wygląda na prostą, a lepiej nie wkurzać każdego możliwego pracodawcy. Ja jestem gotów, a wydaje mi się że jak nie będziemy ściągać na siebie uwagi to raczej nie powinno być problemów. A wiesz kto jest zleceniodawcą Jenn, czy to też tajne? - jeśli wyjdzie że to jacyś szefowie maffi to tym bardziej lepiej nie zaglądać.
Re: Fregata Bounty
Sob Sty 06, 2018 2:52 pm
- Zleceniodawcą był pewien Changeling, z którym od dawna współpracuję. – wyjaśniła Jennis, patrząc w ekran komputera pokładowego i pisząc coś na klawiaturze. – On jest pośrednikiem. Zbiera zlecenia i potem szuka najlepszego wykonawcy. Zrobiliśmy dla niego kilka robótek, polubiliśmy się, więc dał nam to do wykonania.
Wkrótce oczom zebranych w kokpicie ukazała się zbliżająca ze sporą prędkością powierzchnia jakiejś planety. Jennis skierowała się od razu na orbitę.
z/t na Labos
Wkrótce oczom zebranych w kokpicie ukazała się zbliżająca ze sporą prędkością powierzchnia jakiejś planety. Jennis skierowała się od razu na orbitę.
z/t na Labos
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach