Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
Anonymous
Gość
Gość

"Episode of June" Empty "Episode of June"

Nie Lis 01, 2015 7:01 pm
Wątek prowadzę sama.
Cz.1
"Episode of June" Korzenie__1_by_kisa122-d9c1mk6
  - Shigo! –krzyknęła czerwonowłosa wojowniczka chwytając lecącą małą kulkę za skrawek granatowej bluzy. Dwuletni, czarnowłosy pół-saiyanin-pół-demon zaśmiał się w głos, ubawiony z całej tej sytuacji, co jednak  nie spodobało  się jego matce.  Obrzuciła malucha karcącym, złotym spojrzeniem, który niemal natychmiast wywołał efekt „zaraz się rozpłaczę”. Ten chwyt, to cios poniżej  pasa, zawsze zmiękczał serce demonicy i tym razem stało się tak samo. Westchnęła ciężko, wtulając chłopca w pierś i rozglądnęła się po przestrzeni, pustej przestrzeni. Cholera… gdyby nie te nie działające radio w piekielnym statku, obca jednostka nie zdecydowałaby się zniszczyć pojazdu i teraz by nie sterczała w kosmosie, pośrodku niczego, z  małym dzieckiem. Ciepła aura wokół niej, która chroniła ją i Shigo przed śmiercią, powoli się kończyła. Leciała już bardzo długo, zejdzie z dwa dni. Młody jest coraz bardziej głodny, zaczyna dokazywać matce, ogólnie robi się strasznie nieprzyjemnie. To nie jest zabawne. Ona… potężny demon, ma zginąć tak łatwo?!
  - Kssoooooo! – wrzasnęła na całe gardło, wyrzucając z siebie energię. Wtedy...
PYK
Huh?
Na dźwięk tłuczonego szkła demonica zamarła, widząc przed sobą… popękany kosmos. Dosłownie,  ogromny obszar przed nią zaczął pękać. W pewnym momencie rudowłosa momentalnie odwróciła się plecami do tego dziwactwa oraz mocno skuliła, chowając bardzo dokładnie  swojego syna  w objęciach. Sekundę później rozległ się wybuch, a kawałki czegoś ostrego cięły skórę dziewczyny. Gdy się wyprostowała i odwróciła, Shigo w jej rękach już nie było. Wchłonęła go, by chronić od urazów. Wiedziała, że jeśli ona zginie, on też, ale na tą chwile to było jedyne wyjście. Przynajmniej póki nie wybada sprawy.
Złoto-czarne już oczy demonicy otworzyły się szeroko,  a na jej skórę na szyi, brzuchu, piersiach oraz twarzy wpełzły jak wąż, lawendowe tatuaże, po czym zabłysły krótkim światłem. Nie pomijając również masy samej wojowniczki, która wzrosła wraz z jej mocą, wyraźnie sygnalizując gotowość do ewentualnego starcia. Jednakże wyszczerz oczu nie był przypadkowy. Przed nią… znajdowała się PLANETA. Najwyraźniej skrywała się pod ogromną, lecz niezwykle słabą barierą. Tylko dlaczego ktoś chciał, by ta z pozoru wymarła – szara, bura, bez wody – planeta była ukryta? Zrozumiałaby gdyby była zaludniona, mieszkańcy chcieliby chronić się przed najeźdźcami, lecz ta… ledwie kilka skupisk KI, bardzo słabych, dziwnie złych.
June nie byłaby sobą gdyby nie postanowiła sprawdzić co tam się dzieje. Pomyślała też, że może upolować co-nieco, by nakarmić swojego syna. Także.

  - Jest tu ktoś?! – nagie stopy demonicy powoli stąpały po zimnej, skalistej ziemi. Chmurka dymu wydostała się przez jej gorące usta. Czuła się, jakby była tutaj jedyną ciepłą rzeczą. Chyba nawet cieplejszą niż zwykle, gdyż tatuaże zaczęły ją palić. Przesuwały się, najbardziej te na brzuchu oraz twarzy. Nieprzyjemne uczucie, lecz starała się nie dekoncentrować przez tą błahostkę.

 "Khe."

Usłyszała echem zewsząd dziwny dźwięk. Zaczęła się nerwowo rozglądać, wytężyła zmysły.

"Khehehehe."

Za drugim razem nie dała się już zastraszyć. Wysunęła przed siebie dłoń, z której wystrzeliła ki blast prosto w skały. To tam wyczuła coś dziwnego. Pokrzywiony śmiech umilkł, ustępując panicznemu krzykowi. Ku jej zdziwieniu… jakaś metrowa, blada pokraka, której twarz przypominała rozpuszczoną muffinę z owalnym, ropuszym okiem na boku zaczęła uciekać na chudych jak patyki nóżkach w pośpiechu i strachem w tym ślepiu. Niestety.
  - Dokąd to żabo? – burknęła, pojawiając się na drodze dziwnej istoty. Założyła ręce na piersiach i obrzuciła to coś lodowatym spojrzeniem.
  - N-nome D….! Nome D! Nie chciało! Nie chciało! Wybaczy! – mówiło dziwadło zasłaniając się patyczkami. O czym on bredził?
Anonymous
Gość
Gość

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Sro Lis 11, 2015 4:39 pm
Cz. 1.2

___  - Jakie Nome D? - spytała bardzo głośno, lodowatym głosem. Istota drgnęła, jakby już mniej przerażona przełknęła głośno ślinę i przyjrzała się rudowłosej.
___ - Nie Nome D, szczęście. Myślało, że już umrze. Nie chce umrzeć. - odetchnęło z ulgą, lecz to był błąd. June nie wie czym jest owa osoba, o której ropuch gada, ale wie, że powinien się bać bardziej jej.
___ - CZYM JEST NOME D!? - wrzasnęła głośno, tupiąc nogą w miejscu. Zrobiła dziurę w ziemi, a wtedy wszystko wokół się zatrzęsło i po chwili z podłoża wystrzeliły małe strumienie ognia dodając trochę stopni zimnej planecie. Stworek wystraszył się jeszcze bardziej niż przed chwilą, bo znów zaczął uciekać, jednak i tym razem demonica postanowiła zagrodzić mu drogę ucieczki. Nie ma bata. Wypaplał coś, to niech się teraz tłumaczy.
Dziewczyna stworzyła w dłoni kulkę KI, to chyba odblokowało żabę.
___- Nie, nie! Powie! Ono powie!




___ - A więc Nome D to władca tej planety. - powiedziała po krótkiej rozmowie, a raczej tłumaczeniu żaby. Podrapała się po brodzie w zastanowieniu i starała się ogarnąć informacje - Jest złym władcą, który zabija każdego demona, który mu się nie spodoba i chcecie jego śmierci, tak? - spytała.
___- Ś-śmierci!? Nie mówi o tym głośno! - zawołał ropuch jakby bojąc się, że za chwilę owy król się tutaj pojawi. Czyżby miał tutaj oczy i uszy wszędzie? No to ciekawe. W każdym razie June nie ma niczego lepszego do roboty, chętnie zobaczy kim jest ten Nome D. Ma tylko nadzieję, że nie okaże się, że jest kompletnym słabiakiem nie wartym jej uwagi. No nic.
___  - Gdzie go szukać?
___- Huh? Szukać go chce? Samobójca jest? No dobrze, tam, brama i podziemia. - powiedziała istota wysuwając palec na północ. Same góry, dobra kryjówka dla tchórza. Czy na prawdę ten cały Nome D to jakaś szycha?

Spoiler:

Więc ruszyła w drogę, zostawiając już żabę, która uciekła najszybciej jak tylko potrafiła gdy tylko złotooka się odwróciła. Przed nią długa droga, usłana demonami o zapewne niezbyt przyjaznych stosunkach co do obcych.
Wysunęła dłoń obok siebie, tworząc w niej szeroki miecz o ostrym zakończeniu w kolorach ognia. Widziała przed sobą stado ogromnych na piętnaście metrów dziwnych demonów, więc wolała się przygotować już wcześniej, a najlepiej zaatakować nim ją zauważą. Wyrzuciła z siebie energię w postaci czerwonej aury i wystrzeliła w potwora, który był najbliżej, przecinając go w pół. Jeden z... na oko dwudziestu wyeliminowany. Z resztą nie będzie tak łatwo, bo wszystkie potwory przypominające skrzyżowanie gorylów z drzewami zwróciło swe czerwone ślepia na dziewczynę. Wysunięte wężowe języki zebrały zapachy z powietrza, a następnie wszystkie potwory na raz rzuciły się na rudowłosą, przygniatając ją setkami ton wagą. Gdy chwilę poleżały, rozbłysło się krótkie światło ze środka, a następnie nastąpił wybuch, odrzucając wszystkich przeciwników June na kilkaset metrów do tyłu.
Niech się zacznie.
Anonymous
Gość
Gość

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Sro Sty 06, 2016 6:48 pm
Cz. 1.3
____- Czemu wy nie macie tutaj kieliszków...~~ -  rudowłosa podśpiewywała sobie wesolutko pod nosem w czasie, gdy cięła wszystkich wrogów na malutkie kawałeczki. A cięcie takich wielkich skurwysynów było na prawdę ciężkie, nawet dla niej. Kolejno, raz po raz, ciemne chmury nad planetą zostawały przecięte przez płaskie i jasne półksiężyce wychodzące z jej miecza (o, tak, bleachem wali) przy wykonywaniu zamachu. Jednakże owe obłoki jakby zaczarowane, po sekundzie znów zbijały się w jedno skupisko, ograniczając dość mocno widoczność... wszystkiego. Ta ciemna jak noc planeta nie była dobrym miejscem do walki dla kogoś, kto pochodzi z jasnej okolicy. Świeciły się jedynie oczy oraz tatuaże dziewczyny. Pomagała też sobie aurą, która dodawała trochę więcej światła. Będzie musiała jakoś wytrzymać, albo zacząć polegać na zmyśle wyczuwania energii, zamiast oczom. W sumie...
Będąc w Komnacie Ducha i Czasu, wraz z April, zaskakiwało je wiele. Między innymi z niebywale jasnego pomieszczenia kłującego po oczach, teren wokół stawał się maksymalnie ciemny, gdzie nie było widać nic - nawet własnej ręki tuż przed nosem. Żadne światło nie potrafiło rozejść się w tej pustce. KI blast pozostawał bez poświaty, ogień bez refleksu. Wtedy dziewczyny musiały zdać się na swoje dodatkowe zmysły i tak jakoś trenować przez trzy pełne dni, póki się nie rozjaśniło. To tutaj, to dzień w porównaniu do tamtej sytuacji.

Gdy już wszystkie giganty były pocięte, rudowłosa wylądowała spokojnie na zimnej skalistej ziemi, chowając miecz w płomieniach. Może iść dalej.

Nagle prosto z ciemności rzuciła się na nią ogromna na jakieś pięć metrów, masywna postać. Demonica nie była w stanie wyczuć KI tego czegoś, dlatego była maksymalnie zdziwiona i nieprzygotowana na potężne uderzenie z otwartej ręki w twarz. Ogłuszona dziewczyna przygrzmociła w skały, po czym opadła na ziemię. Choć oczy miała otwarte, to była nieprzytomna, wracając do swojej ludzkiej formy. Przed chwilą czuła w sobie ogromną moc, a teraz...
A teraz potwór podszedł do niej, ustawił szponiastą łapę nad jej ciałem by po chwili jakby telekinezą wyciągnąć z niej wchłoniętego wcześniej Shigo, który sobie smacznie spał jakby nigdy nic. Gdyby mogła... jakoś zareagować.
Stwór odszedł w stronę, gdzie miała zamiar iść June, a sama demonica wciąż leżała. Zwróciła uwagę głodnych stworzeń, które powoli zbliżały się do pysznego ciepłego jeszcze mięska. Dosłownie ciepłego, bo zaczęła się żarzyć, jakby podświadomie się broniąc.



...
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
"Episode of June" 9tkhzk0/0"Episode of June" R0te38  (0/0)
KI:
"Episode of June" Left_bar_bleue0/0"Episode of June" Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Wto Mar 29, 2016 5:44 pm
- Ta Ki… Niemożliwe! – Zaniechał ataku. To była jedyna szansa, by uciec z tej planety. Ale wyczuł coś co było znacznie ważniejsze od ucieczki. A raczej kogoś.
- JUNE! – Otworzył szeroko oczy. To wydawało się jak sen. Może przez ten czas postradał zmysły? Może ma już zwidy i wszędzie widzi ukochaną? Ale on nie należał do osób słabych psychicznie. Nawet w najgorszej sytuacji potrafił nie tracić zimnej krwi. To musiała być ona. Ruszył z pełną mocą w jej stronę.
- Co ona robi w tym miejscu? Szukała mnie? – Zadawał sobie pytania lecąc coraz szybciej. Jej Ki malała. Przyspieszył uwalniając całą swoją moc. Był już blisko. Wszędzie leżały martwe ciała pocięte na kawałki. To pewnie jej sprawka. Zauważył też ją, leżącą na ziemi. Była nieprzytomna. Dodatkowo kręciło się dookoła niej masa wygłodniałych stworzeń. Serce zabiło mu szybciej. Nadal nie mógł uwierzyć, że spotkał ją w tym miejscu, ale musiał zrobić coś szybko, by jej nie stracić.
- Won! – krzyknął próbując przepędzić stworzenia. Dodatkowo wystrzelił kilka pocisków KI uśmiercając przy tym ze dwa osobniki. Większość zaczęła uciekać, lecz kilka zostało i zaczęły na niego warczeć. Standardowe zachowanie zwierząt walczących o swoją zdobycz. Reito zdzielił je mocnymi kopniakami tak, że wbiły się w okoliczne skały. Nie było za wiele do zbierania. Szybko podbiegł do June i lekko uniósł jej głowę podpierając ją swoją dłonią.
- Hej, słyszysz mnie? Proszę Cię obudź się. – Delikatnie nią potrząsnął tak jak gdy chce się kogoś ocucić i choć oczy miała otwarte widać było, że jest pozbawiona przytomności. Jednak nadal wyczuwał w niej życie. Przytulił ją do siebie.
- Przepraszam, że zniknąłem na tak długo. Proszę Cię nie zostawiaj mnie. – Delikatna aura zaczęła wydobywać się z jego ciała. W ten sposób chciał przekazać jej trochę swojej energii. Nie uzdrowi jej to na pewno, ale może pozwoli przynajmniej odzyskać przytomność. Czuł jej ciepło, którego tak bardzo mu brakowało. Próbował przeżyć na tej planecie tylko dla niej. Jeśli teraz by ją stracił, to chyba wysadziłby się w powietrze razem z całą planetą.
Anonymous
Gość
Gość

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Wto Mar 29, 2016 8:33 pm
Duża dawka KI zadziałała na nią jak defibrylator. Życie w jednej chwili wróciło do jej oczu, które znów stały się lśniąco miodowe. Słyszała przez głośny pisk w uszach słowa. Słowa bardzo ciepłe jak na mieszkańców tej planety, słowa znajome przez głos, które je wypowiadały. Mrugnęła parę razy, a wtedy obraz się wyostrzył. Przed swoją twarzą miała...
Oh nie, albo umarła, albo śniła w głębokim śnie. To nie możliwe, by teraz tutaj...
___ - Reito... - uniosła dłoń, którą położyła na policzku ukochanego, jakby chcąc mieć pewność, że jest ona prawdziwa, że demonica nie ma zwidów od zbyt mocnego przywalenia jej w głowę. Otworzyła szerzej oczy po czym... ręka cofnęła się lekko, by po chwili mocno uderzyć saiyana w policzek, który przed chwilą trzymała tak delikatnie. Nawet zostawiła ślad.
Podniosła się powoli, najpierw obróciła na brzuch, by potem unieść na łokciach i w końcu stanąć na lekko chwiejnych nogach. Podeszła do zapewne zszokowanego Reito, stanęła nad nim i spojrzała karcącym wzrokiem. Tak jakby już właśnie opieprzała go za wszystko, bez użycia nawet najmniejszego słówka.
___ - Rei... - mruknęła chłodno, po czym uderzyła ponownie, w drugi policzek - Jak mogłeś... - i znów, znów, znów - Tyle się wydarzyło, tyle wycierpiałam ja i Shigo, twój syn. Pamiętasz chociaż, że masz syna?! - ostatnie słowa wykrzyczała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Gorące, jak jej temperament. Stała tak chwilę, z trzęsącym się całym ciałem i schyloną głową. Chwyciła swoją dłoń w drugą, lekko obolałą po policzkowaniu - Reito, Ty draniu... - wymamrotała, po czym rzuciła się w objęcia ukochanego. Rozbeczała się na dobre. Chyba nigdy w jego obecności nie pozwoliła sobie na coś takiego, nigdy w jej płaczu nie było tyle bólu ile jest go teraz - Nie mogłam ochronić Shigo... ktoś go zabrał... Reito, Rei, przepraszam. - mówiła między łapaniem powietrza w usta. Trzymała go mocno, bojąc się, że za chwilę to wszystko okaże się tylko snem, a jej ukochany zniknie. Długo nie mogła się uspokoić, wyryczała się chyba za wszystkie czasy.
Podniosła głowę i spojrzała na Niego. Uśmiechnęła się lekko przez łzy. Odzyskała Go po tak długim czasie rozłąki, ale szkoda, że w tak okropnych okolicznościach. Muszą ruszyć w pogoń za porywaczem ich syna.
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
"Episode of June" 9tkhzk0/0"Episode of June" R0te38  (0/0)
KI:
"Episode of June" Left_bar_bleue0/0"Episode of June" Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Czw Mar 31, 2016 2:34 pm
June w końcu otworzyła oczy. Reito spadł kamień z serca. Był przygotowany już na najgorsze. Poczuł przyjemne ciepło gdy ta dotknęła dłonią jego policzka. Nie tylko na nim ale także i w środku. Miał już ochotę przytulić ją do siebie z całych sił, gdy wtedy oberwał z otwartej ręki w twarz. Nie żeby się tego nie spodziewał. Ba, nawet mu się należało za to, że ją zostawił. Na początku jednak był nieco zdziwiony ale nie reagował. Spuścił jedynie wzrok. Gdy wstała i podeszła bliżej niego, w jego oczach pojawił się strach. O tak, spojrzenie, którym go poczęstowała bardzo dobrze znał i jednego był pewien. Zawsze oznaczało coś nieprzyjemnego. Instynkt nakazywał uciekać. Szybko się podniósł i cofnął o krok do tyłu.
- P… poczekaj. – Wymamrotał z lekko głupkowatym uśmiechem gdy zwróciła się do niego chłodno. Po pierwszym uderzeniu jego policzek nadal go szczypał, mimo to dostało mu się kolejny raz. Następnie w drugi i znów w pierwszy i jeszcze kilka razy. Czerwone ślady odznaczyły się na jego twarzy i pozostaną tam jeszcze przez jakiś czas. Lecz gdy zobaczył jej łzy szybko zmiękł. Nie miał jej tego za złe. Rzuciła mu się w ramiona. Objął ją mocno.
- Przepraszam. – rzekł ciepło wtulając jej głowę w swoje ramię. – Już nigdy was nie zostawię. -  Lecz gdy usłyszał co się tu przed chwilą stało… -  Kto go zabrał!? W którą stronę poleciał!? – krew się w nim zagotowała gdy dowiedział się, że porwano Shigo – jego syna. Nie był zły na demonicę. Był zły na siebie, że tak późno zareagował. A w szczególności był zły na demona, przez którego ucierpiała June i ich syn.
- Nie martw się. Odzyskamy go! – biła ogromna pewność siebie z jego głosu. Faktem było, że kiedyś był słaby. I już kiedyś o mało nie stracił malca. Wtedy stracił przytomność i gdyby nie Kuro z April, nie wiadomo jakby się to skończyło. Nie zamierzał popełniać tych samych błędów. Ciężko trenował by  móc chronić swoją rodzinę. Odetchnął głęboko, zamknął oczy i maksymalnie wytężył zmysły.
- Jego Ki jest bardzo słaba. – mówił teraz o Shigo. Nie czuł Ki porywacza tak samo jak June. Nawet malca było bardzo ciężko wyczuć. W końcu był jeszcze dzieckiem, a nawet niemowlęciem. W dodatku spał co dodatkowo zmniejszyło poziom wydzielanej przez niego energii. Dla Reito nie było to jednak przeszkodą. Odnalazł by go nawet na dnie piekła. W końcu był to jego syn.
- Przemieszcza się w tamtym kierunku. – spojrzał w jego stronę. – Jak się czujesz? – odwrócił się ponownie do rudowłosej i podniósł ją  powoli. Ocenił wzrokiem jej stan. Była osłabiona. Nie mógł pozwolić by jeszcze bardziej się przemęczała.
– Wskakuj. – przykucnął plecami do niej, dając jej znak by weszła mu na plecy. Wiedział, że to nie czas na dyskusje. Jeśli June będzie protestować to weźmie ją na ręce i siłą zabierze ze sobą. Choć może byłoby dla niej lepiej zostać tu i się bardziej nie narażać, nie mógł zostawić jej samej. Tylko mając ją przy sobie, czuł, że będzie bezpieczna.
Anonymous
Gość
Gość

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Sob Kwi 02, 2016 8:06 pm
___ - Ten ktoś pojawił się znikąd, a potem zniknął. Straciłam przytomność, więc nie wiem nic. - złapała się za głowę, po czym zaczęła wycierać gorące łzy. Wyglądała teraz tak niewinnie, tak jakby przed chwilą nie dzierżyła miecza i nie cięła nimi przeciwników jak prawdziwy badass. Apropo.
Spojrzała na swoje dłonie. Nie była w demonicznej formie, tylko w podstawowej. Faktycznie, inaczej by przecież Rei się jej wystraszył. Wygląda drapieżnie i strasznie gdy jest na tej przemianie.
Jego słowa podniosły ją na duchu, choć ciężko było jej uwierzyć w te, że już jej nigdy nie zostawi. Wtedy, przed tym wszystkim mówił to samo, a wyszło jak wyszło. No trudno, będzie mu musiała zaufać jeszcze raz.
___ - Będziesz mi musiał potem wszystko dokładnie wytłumaczyć... - powiedziała gdy już oboje byli zdeterminowani do tego, by ruszyć w drogę. Każda minuta zwłoki może być dla nich okazać się zgubna. Jeśli chcą uratować syna, muszą to zrobić teraz.
Zerknęła na Reito, gdy pomógł jej wstać. To zabawne. Chciał ją nosić, choć tak na prawdę nic się jej takiego nie stało. Zawsze był taki nadopiekuńczy, a kiedy była w ciąży to przechodził sam siebie sprzed poprzedniego dnia. Cóż, za to go pokochała. Choć wydawał  się zimny i twardy z oczu, to w środku był uczuciowym i kochanym Reiusiem.
___ - Jest ok. Tylko mnie ogłuszył, powoli dochodzę do siebie. A poza tym... - zacisnęła pięści. - Na tej planecie czuję się znacznie silniejsza niż kiedykolwiek i gdziekolwiek. Rei... mam nadzieję, że się nie wystraszysz tego, co zaraz zobaczysz. - jemu nigdy nie było dane zobaczyć tej przemiany. Okiełznała ją dopiero po długim i morderczym treningu w Komnacie Ducha i Czasu.
Spięła mięśnie i stanęła twardo na ziemi. Skumulowała w sobie energię, którą wyrzuciła z siebie w postaci ognia. Objął ją powoli od stóp, aż po samą głowę ujawniając jej prawdziwe, stuprocentowe oblicze. Mamuśkowe - wręcz milfowe - prawie dwumetrowe ciało, fiołkowe tatuaże na skórze oraz te czarno-złote oczy z kocimi źrenicami. Jej niebieskie, poszarpane gdzieniegdzie długie spodnie falowały wraz z jej włosami jak oszalałe, od gorącej aury demonicy. Zimny wzrok spoczął na jej dłoni. Trzymała w niej mały kawałek łańcucha. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że przed chwilą go nie miała. Ozdoba rozleciała się, zamieniając w biały płyn, a oczy skierowały się na Reito.
___ - Uhm... ale na co dzień tak nie będę paradować... - podrapała się w tyle głowy po czym zamachnęła ogonem i odleciała w kierunek wcześniej wskazany przez saiyana.

Potwór, którego ścigali nie przemyślał wszystkiego do końca. Może on nie wydzielał z siebie KI, ale ich syn tak - i to sporą jak na niemowlaka. Poza tym, by wciąż być niewykrywalnym, demon musiał przemierzać drogę na piechotę, co go spowalniało z tym swoim cielskiem. Gdy byli już blisko swojego celu... wręcz nad nim... nie było śladu. Wokół tylko gołe skały, góry oraz nicość. Spoglądali w górę, w dół, ale nic. Wejście musiało znajdować się gdzieś ukryte w skale, bo nie ma innej opcji na to.
___ - Nie możemy użyć siły, możemy zranić Shigo. - warknęła, najwyraźniej zdenerwowana sytuacją. Najchętniej by wleciała tam z impetem, ale no właśnie... młody. - Spotkałam jakąś istotę, mamrotała coś o jakimś Nome D, władcy tej planety. Mówiła, że ukrywa się w górach i w podziemiach. Myślisz, że to tutaj? - spojrzała na Reia.
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
"Episode of June" 9tkhzk0/0"Episode of June" R0te38  (0/0)
KI:
"Episode of June" Left_bar_bleue0/0"Episode of June" Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Nie Kwi 03, 2016 1:51 pm
- Rozumiem – rzekł gdy June skończyła tłumaczyć mu całą sytuację. – Ty też mi opowiesz jak się tu dostałaś. - czuł, że to będzie długa rozmowa. Nie widzieli się masę czasu. Wiele mogło się wydarzyć. Spodziewał się również, że demonica nie zgodzi się być niesiona przez niego. Zawsze stawiała na swoim, a on nie potrafił się jej sprzeciwić. I nie musiała wcale uciekać się do przemocy słownej czy fizycznej. Po prostu wiedziała jak go podejść, czy to robiąc maślane oczka, czy po prostu szybko zmieniając temat, a ostatecznie robiła co chciała. Miała jeszcze masę innych sposobów, których Rei nawet nie był świadomy. Ale kto zrozumie kobiety?

Wyprostował się widząc, że June i tak zamierza lecieć o własnych siłach. Najwidoczniej nic jej nie było ale Rei i tak będzie miał ją na oku. Ponadto oznajmiła mu, że ona również czuje przypływ sił na tej planecie. Również, ponieważ saiyan poczuł to samo pierwszego dnia swojego pobytu tutaj. Jego ukochana się zmieniła. Nie była już taka słodka i ładna (chociaż to z pewnością kwestia gustu). Mimo ostrzeżenia, jej wygląd budził obawy. W końcu była demonem. Można było się spodziewać, że po transformacji jej wygląd zmieni się na bardziej „demoniczny”. Lekko otworzył usta przez moment wpatrując się w jej nowe wcielenie. Przybyło jej ciała tu i tam. Niewątpliwie przykuwało to wzrok, chociaż i tak Rei wolał jej normalną formę. Uspokoiły go jej słowa, gdy powiedziała, że nie będzie paradować tak na co dzień. Odetchnął z ulgą. Ale jeśli nie miałby wyboru, pokochałby ją nawet taką (znał jej technikę zmieniania ciała więc nie miał się tak czy inaczej czym martwić). Nie chciał komentować, że woli ją w normalnej formie. Jeszcze by się obraziła, więc po prostu przemilczał tą kwestię.

Polecieli w pogoni za porywaczem Shigo. By dotrzymać June kroku, Reito cały czas pozostawał w formie super saiyana 2. Praktycznie od początku walki z demonami przebywał w tej formie i już trochę zaczynała go wyczerpywać. Nie dawał jednak tego po sobie poznać. June jednak nie zwróciła na to uwagi. Ostatecznie jego wygląd znacząco się nie zmienił od zwykłego super saiyana.

Gdy byli już tuż nad celem, Reito przyznał rację rudowłosej, że próba odebrania malca siłą, mogłaby się skończyć dla niego tragicznie i lepiej nie ryzykować. Przytaknął jej głową i zaczął rozglądać się po okolicy szukając jakiegoś wejścia do podziemi. Najprawdopodobniej tam się ukrywał demon. Na powierzchni nie było po nim śladu.  
- Nome D.? – zapytał i zaczął zastanawiać się gdzie słyszał podobne imię drapiąc się po brodzie.
- Nigdy wcześniej tu nie byłem, ale coś mi świta. Demony, z którymi miałem styczność chyba wspominały coś o tym osobniku. Ale swoją osadę mieli na drugim końcu planety.  Tak jakby się go bali. Możliwe, że dlatego też budowali statek. Byle uciec od niego jak najdalej... – ostatnie dwa zdania powiedział ciszej, jakby do siebie. Głośno myślał.
- Musimy to sprawdzić. Jeśli to tu to gdzieś na pewno musi być jakieś wejście. – rzekł patrząc na June, po czym wylądował na ziemi. Odetchnął głęboko. Wrócił do swojej podstawowej formy. Będzie lepiej jeśli pozostaną niewyczuwalni, przynajmniej do czasu aż nie uda im się zlokalizować malca i owego Nome D. Rozejrzał się raz jeszcze. Wszędzie skały wydawały się być identyczne jednak jedna przykuła bardziej jego uwagę. Podszedł do niej i przetarł ją ręką.
- Ta skała wydaje się nieco bardziej podrapana od innych. – zaczął przyglądać się jej wnikliwie. – A w tym miejscu jest jakby starta. Jakby ktoś ją intensywnie pocierał albo drapał - nachylił się nieco by dokładniej zbadać miejsce, o którym mówił.
- Hmm. Równie dobrze mógł tu spać jakiś stwór opierając się o ścianę, a te podrapane miejsce ocierać na przykład ogonem. - Stwierdził po dłuższych oględzinach. Nie spowodował żadnej reakcji dotykając tego, pocierając czy nawet uderzając z różnych stron. Wyprostował się i spojrzał na June.

- Chyba musimy szukać dalej. Zauważyłaś coś?– Zaczął iść w jej stronę, obserwując jej poczynania.
Anonymous
Gość
Gość

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Pon Kwi 11, 2016 4:34 pm
Wraz z Reito, szukali sposobu na to, aby wejść do ewentualnych podziemi. On jako pierwszy znalazł jakąś poszlakę, jednakże dotykanie jej, obijanie i walenie nie zdało się na nic. Jednakże mogłoby się wydawać, że sama obecność June wprawiała skałę w lekkie drganie, albo jej się tylko przewiduje ze zmęczenia, albo zwariowała do reszty.  Miała zamiar zrobić coś z tym jeszcze więcej, ale w jej stronę zaczął iść Reito. Zdążyła wzruszyć tylko ramionami, a wtedy dostrzegła za ukochanym cień. Jej reakcja była natychmiastowa. W mig znalazła się tuż za Reito, parując atak olbrzymiej ręki na niego. Zabolały ją przedramiona, którymi blokowała, ale mimo wszystko udało się. Odepchnęła przeciwnika za pomocą kaiho po czym cofnęła się dwa kroki do saiyana.
___ - Znów go nie wyczułam... - masowała obolałe miejsca. - To on, on zabrał Shigo, ale teraz go w nim nie wyczuwam. Ukrył go w podziemiach. - powiedziała do Rei'a ustawiając się w pozycji do ataku. - Trzeba wymusić z niego informacje, a potem rozpruć. - zmarszczyła brwi i wzięła głęboki wdech w płuca. Oboje w jednej sekundzie wystrzelili do przodu, pracując razem w atakowaniu przeciwnika. Szło im nawet całkiem zwinnie, ale przez to, że nie wyczuwali KI potwora, ciężko było z unikaniem jego ciosów. Niektóre można było wyczytać z ruchu mięśni, ale gdy znikał, zazwyczaj obrywali, bo nie wiedzieli, z której strony się pojawi.
Walczyli we dwoje, ale przewaga była po stronie przeciwnika. Oboje wyraźnie zmęczeni, nie byli w pełni swoich sił, chęć uratowania pierworodnego była silniejsza niż chęć odpoczynku. Przypłacili to wieloma sinikami oraz ranami. Zarówno Reito, jak i June próbowali cokolwiek wyciągnąć z demona, jakąkolwiek informację, ale ten palant najwyraźniej nie potrafił wydusić z siebie nic, prócz warknięć i szczeknięć. Niemowa na nic im się nie przyda, ale to potwierdziło ich w fakcie, że to jest tylko pachołek, a z tym wszystkim kryje się ktoś znacznie potężniejszy - Nome D.

___ - Rei! - krzyknęła nagle, ale tym razem nie mogła zainterweniować. Przeciwnik znów zagrał nieczysto, atakując złotowłosego od pleców i posyłając go kopem w skały, a potem zniknął i pojawił się za demonicą. Założył jej nelsona, skutecznie blokując jej jakiekolwiek ruchy i zarechotał przerażająco. Na nic zdały się jej krzyki oraz próby wyswobodzenia. Demon robił dalej swoje. Zza jego pleców wysunęła się... jedna, druga... trzecia... MACKA?! Rudowłosa zbladła na widok ich, oraz widok cieknącej śliny z uzbrojonej w ostre zębiska paszczy przeciwnika - REITOOO! - krzyczała, gdy jedna z oślizgłych macek wciskała się między jej piersi, druga usilnie próbowała napaść na to, co znajdowało się w jej spodniach, a trzecia zaczęła kneblować jej usta. Z przerażenia, ale też i z wycieńczenia, wróciła nawet do swojej normalnej formy.
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
"Episode of June" 9tkhzk0/0"Episode of June" R0te38  (0/0)
KI:
"Episode of June" Left_bar_bleue0/0"Episode of June" Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Pią Maj 13, 2016 9:21 am
Nim się zorientował przeciwnik stał już za nim i planował wcisnąć go w ziemię swoją ogromną łapą. Rozluźniony nie spodziewał się ataku, a tym bardziej, że nastąpi akurat z tej strony. Czyżby wejście do podziemi faktycznie znajdowało się w miejscu, w którym szukał? Z opresji uratowała go June mocno przy tym obrywając. Odwrócił się lekko zdezorientowany. – Skąd on!? – zdążył zapytać gdy rudowłosa oznajmiła, że znów go nie wyczuła, i że to on zabrał ich syna do podziemi. Demon potrafił ukrywać swoją KI po mistrzowsku. Nawet w trakcie walki był nie do wykrycia. Zupełnie jak… robot? Albo android. Było to bardzo prawdopodobne. Nie był to jednak czas na rozmyślanie. Reito szybko przybrał pozycję do walki i ponownie przeszedł do transformacji drugiego poziomu.  Jego włosy zajaśniały złotym blaskiem zupełnie jak oczy demonicy. Ta zdążyła odepchnąć przeciwnika co dało im chwilę na obmyślenie strategii.
- Coś mi się zdaje, że nie będzie skory do rozmowy… - Stwierdził, gdy June przestawiła mu swój plan działania. Doskonale rozumiał jej zdenerwowanie i chęć jak najszybszego odzyskania syna. On również miał ochotę wypruć flaki temu monstrum. Zacisnął mocniej pięści i spiął wszystkie mięśnie. Jakby telepatycznie porozumieli się w jaki sposób zaatakują. Jednoczesne i przemienne ataki nie dawały jednak skutków jakich by oczekiwali, a próby wyciągnięcia informacji na temat Shigo kończyły się nie powiedzeniem i ostatecznie nie miały sensu. Stwór nie potrafił najwidoczniej mówić. Albo był na tyle tępy, że nie rozumiał co się do niego mówi.
Ostatecznie Reito wbił się z impetem w skały. Nie zdążył w porę zareagować na ostrzeżenie June.
- Cholera… - Zaklął zgniatany ciężarem skał. Pokaleczyły i poobijały go nieco. Na moment nawet stracił przytomność rozbijając głową kamienną ścianę. Próbował się wydostać poruszając kończynami. Nie było to łatwe biorąc pod uwagę ich ciężar, Wtem usłyszał z zewnątrz krzyk swojej ukochanej.
- REITOOO!
To zadziałało na niego jak mocne porażenie prądem. Nawet z zewnątrz słychać było jego narastający krzyk. Ziemia zaczęła drżeć coraz intensywniej aż nastąpił wybuch. Jasnozłote światło przebiło się przez skały miażdżąc i rozrzucając je po okolicy. Niczym ogromny płomień unosił się nad ziemią wzniecając kurz. Ilość wyładowań na jego ciele zwiększała się z każdą sekundą.
- June! – zawołał szukając wzrokiem demonicy. Lecz gdy zobaczył w jakim jest stanie…
- Zabiję… - powiedział cicho zaciskając zęby. – Zatłukę, rozszarpię, WYRWĘ GŁOWĘ I NASRAM DO SZYI! - krzyknął i z pełną mocą ruszył w jej stronę. Nie miał planu. Po prostu chciał wsadzić mu te macki w dupę i wyjąc ustami. Lecz gdy był już bardzo blisko, napastnik skrzywił się, poprawił uścisk a jedna z jego macek, ta którą trzymał na ustach, zamieniła się w ostry jak brzytwa miecz, który następnie przyłożył do szyi rudowłosej. Saiyan momentalnie się zatrzymał.
- Ty… - warknął przez zaciśnięte zęby. To jeszcze bardziej go wkurzyło ale jednocześnie poczuł się bezsilny. Demon nie zamierzał jednak zaprzestać swoich „pieszczot”. Lecz im dalej się zapuszczał, tym bardziej Reito nie potrafił nad sobą zapanować. Ale tylko trzeźwe myślenie mogło go wyprowadzić z tej sytuacji. Intensywnie nad tym myślał. Jeśli tylko się ruszy, wykona jakiś podejrzany ruch… Jeśli nic nie zrobi, będzie musiał znosić poniżenia, zarówno dla niej jak i dla niego, a jeśli demon ma zamiar zabić June to zrobi to nawet jeśli Rei nie zrobi niczego.
- Taiyoken! – krzyknął po czym rozbłysło jasne, intensywne i oślepiające światło. Szczególnie rażące na tej ponurej planecie. Nim jego przeciwnik zdążył cokolwiek zrobić, Reito posłał w jego stronę kilka energetycznych pierścieni. Skutecznie sparaliżowały wszystkie jego macki i kończyny. Telepatycznie rozluźnił uścisk na dziewczynie co pozwoliło uwolnić się jej. Momentalnie znalazł się przy niej i złapał ją w swoje objęcia, a stojącego za nią demona odepchnął uwalniając z wyciągniętej ręki pocisk.
- Big Bang Attack! – przytulił June mocniej do siebie by ochronić ją przed ewentualnymi obrażeniami. Jego przeciwnik znalazł się pod gruzami, podobnie jak saiyan wcześniej.
- Nic Ci nie jest? – Spojrzał głęboko w oczy ukochanej obejmując ją w talii. Przytulił ją mocno do siebie. Lecz ta chwila nie mogła trwać wiecznie. Demon nadal żył i nadal stanowił zagrożenie.
- Jeszcze z nim nie skończyłem. – spojrzał w stronę gdzie wylądował oponent nadal jeszcze trzymając ręce wokół ukochanej.
- Odpocznij chwilę. Poradzę sobie. – Dał jej buziaka w czoło i zaczął powoli odchodzić by dokończyć zemstę. Gdy tylko demon stanął na nogi, wystrzelił w jego kierunku niczym uderzenie pioruna. Pech chciał, że ten zdążył schować macki. Już Reito dobrze wiedział co z nimi zrobić. Zaczął od serii szybkich uderzeń we wszystkie części ciała oponenta. Grad ciosów całkowicie go obezwładnił. Saiyan przebijał się przez niezbyt dokładną gardę korzystając z atrybutów swojej szybkości. Zwinie przechodził z ciosów fizycznych do energetycznych. Na koniec wymierzył solidny kopniak w brzuch. Demon zgiął się w pół lecz szybko się ocknął i mając złączone ręce wbił młodzieńca w ziemię. Reiowi udało się uniknąć przygniecenia przez lecącą w wielkim impetem stopę potwora. Znalazł się za nim i wymierzył mu cios a’la karate w kark, co następnie chciał przypieczętować kolankiem w część lędźwiową pleców. Demon w porę jednak się zorientował, złapał go za nogę i cisnął o ziemię kilkakrotnie. Saiyanowi udało się uwolnić posyłając pocisk Ki prosto w twarz oponenta, co następnie jeszcze poprawił mocnym uderzeniem w głowę niczym w piłkę do gry. Odskoczył na bezpieczną odległość.
- Cholera… - zaklął ocierając krew z policzka. – To wcale nie robi na nim wrażenia. Muszę postawić wszystko na jedną kartę. – Pomyślał szykując się do kolejnego ataku. Zaczął kumulować swoją KI. Jego aura rozbłysła jeszcze jaśniejszym i bardziej oślepiającym światłem a wyładowania zwiększyły swą intensywność.
- Ka… me… - Złożył ręce w charakterystyczny sposób. Między nimi zaczęła pojawiać się kula energii. Demon zdążył się otrząsnąć. Przetarł oczy i uśmiechnął się lekko.
- Ha… Me… - rozległo się z echem. W tym momencie oponent saiyana wyciągnął rękę przed siebie.
- Nie bądź taki pewny siebie… HA! – Fala energii wystrzeliła z ogromną mocą. Gdy dotarła do demona zatrzymała się na jego dłoni. Ten z kolei zaczął nieco przesuwać się w tył. Skumulował bardziej energię by zatrzymać pęd lecącego pocisku. Widać było nie mały grymas na jego twarzy.
- Nie możesz po prostu zdechnąć? – rzekł Reito i jeszcze bardziej zwiększył swoją moc. Kamehameha zaczęła mocniej napierać na demona tak iż ten musiał dołożyć drugą rękę by się przed nią obronić. Reito zaczynał opadać z sił.
Anonymous
Gość
Gość

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Pią Maj 13, 2016 4:35 pm
___ - Rei... - obudziła się z lekkiego szoku. Wtedy była już w ramionach Reito. Opuściły ją wszystkie siły, czuła się tak, jakby ktoś wyssał z niej całą energię, zostawiając tylko tyle, by móc oddychać oraz mieć otwarte oczy. Słowa saiyana, oraz wszystkie odgłosy wokół odbijały się głuchym echem w jej głowie. Do siebie doszła w jakimś sensie do siebie dopiero gdy ten ją odstawił. Chwyciła się za głowę oraz przetarła oczy. O nie, nie jest w demonicznej formie. Wygląda na to, że mocą tego potwora jest wysysanie KI, ale... nie wygląda na silniejszego przez to. Po takiej dawce jaką jest jej moc, powinien bez problemu rozprawić się z Rei'em. Może ją...
Spojrzała w górę. Chmury... były czerwonofioletowe, a między nimi rozbłyskiwały pioruny. To tam znalazła się jej moc! On ją tylko wyciąga z ofiary, nie wciąga. Sprytne, ale chyba nie może tak robić w nieskończoność. Każdy musi mieć jakiś słaby punkt i jego to też się tyczy.
Cholera! Nie zdążyła Reito ostrzec o sekretnej mocy potwora, a ten szykuje w jego kierunku falę kamehameha, najwyraźniej traktując to jako ostatnią deskę ratunku. Nie dobrze, nie miała chwili na obmyślenie strategii, a co najgorsze, jej KI wisi sobie w powietrzu, a ona nie wie jak ją ściągnąć z powrotem. Klops.
Mogła już wstać, chwiejnie, ale dało radę. Widziała jak niektóre pioruny trzaskają w ziemię, rozwalając ten brzydki jak noc krajobraz. Wtedy do jej głowy wpadł dość szalony pomysł, ale mógł zadziałać... a jeśli to ją pieprznie błyskawica? Nie! Nie czas się zastanawiać, Rei opada z sił!
Przełknęła ślinę i ruszyła przed siebie. Częstotliwość uderzania piorunów o ziemię była tak częsta, że nawet specjalnie nie musiała się ruszać, by dać się trafić. Nosiła na nadgarstkach metalowe obręcze, to powinno wystarczyć by ściągnąć na siebie uwagę natury. Wystarczyło unieść pięść ku górze, oraz poczekać parę sekund by dostać to co chciała. Artryleria niebieska cisnęła prosto w nią, obejmując całą jej sylwetkę w biel. Trochę bolało... no dobra, bolało jak skurczysyn, ale warto było. Cofnęła się zszokowana o dwa kroki, zgasiła przypalone włosy i spojrzała na swoje dłonie. Jej ciało błyszczało od małych wyładowań elektrycznych i faktycznie, tak jak przewidywała, moc do niej wróciła. Mała cząstka, bo jeszcze nie była w stanie przemienić się w demona, ale zawsze jakaś. Widziała, że Reito nie daje już rady utrzymywać fali, a jego przeciwnik triumfuje, szalonym śmiechem, więc powtórzyła czynność jeszcze trzy razy.

___ - Dasz radę! - krzyknęła, pojawiając się za ukochanym, już w swojej bojowej przemianie. Nie była to pełnia jej mocy, ale musiała wystarczyć. Położyła jedną dłoń na plecach Reito, a drugą na jego zewnętrznej części prawej dłoni. Skumulowała w sobie moc, a potem wystrzeliła, wspomagając kamehamehę. Zmienił się trochę jej kolor, czerwone pasy na zmianę przeplatały się z niebieskimi tworząc coś niezwykle pięknego oraz potężnego. Rozmiary fali zwiększyły się kilkukrotnie, potwór nie mógł sobie z nią poradzić. Najwyraźniej tu był jego słaby punkt. Mógł rozpraszać KI, ale miał pewien limit na ilość. Tutaj ten limit się skończył. Gdy kamehameha dosięgła jego ciała... to był już oficjalny koniec. Spalił się na popiół, nie zostało z niego nic.
Upadła na kolana. To dużo... za dużo. Musi teraz odzyskać resztę mocy.
___ - Nome D jest znacznie silniejszy... nie damy rady... - powiedziała, zaciskając ręce ze złości. Zaczęła się trząść - Musimy się wycofać póki czegoś nie wymyślimy...
Reito
Reito
Liczba postów : 544
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
"Episode of June" 9tkhzk0/0"Episode of June" R0te38  (0/0)
KI:
"Episode of June" Left_bar_bleue0/0"Episode of June" Empty_bar_bleue  (0/0)
http://dragon2326.deviantart.com/

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Czw Maj 19, 2016 8:55 am
Jego siła gwałtownie słabła i chodź demon nie kontratakował, to wiedział, że jeśli teraz zawiedzie to będzie jego koniec. Po tak dużej utracie energii nie będzie miał siły nawet trzymać gardy. Musiał spróbować raz jeszcze zwiększyć swoją moc. Czuł, jakby jego mięśnie płonęły od nadmiaru wysiłku. Ale nie mógł się poddać, bo wtedy straci wszystko. Shigo, June… Na jakiejś zapyziałej planecie na zadupiu kosmosu. Był tak pochłonięty napieraniem na przeciwnika, że nawet nie zauważył co robi June. Dopiero aż poczuł jej dłoń na swoich plecach i bliskość jej twarzy. Czuł wtedy nagły przyrost sił. Mięśnie jakby przestały boleć, a z jego wnętrza wydobyły się ukryte rezerwy mocy. Razem z nią mógł tego dokonać. Ich aura połączyła się ze sobą a fala energii rozbłysnęła nowym i potężniejszym blaskiem. Tego demon nie mógł już wytrzymać. Zaczęło go spychać lecz na kontrę już było za późno. Fala energii powoli spalała jego dłonie, ręce i tak kolejno aż spłonął cały i nie pozostał po nim nawet ślad. Pocisk z resztkami jego ciała przebił się przez chmury, rozjaśniając na chwilę niebo tej pochmurnej i szarej planety.

Również i Reito opadł z sił po czymś takim, padając na ziemię bezwładnie. Zdyszany ostatkami sił przekręcił się na plecy. Przez chwilę nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Dopiero po chwili odpowiedział na słowa rudowłosej.
- Nie mamy czasu na odpoczynek. A co jeśli coś stanie się Shigo? Nie wybaczę sobie tego. – Zaczął powoli podnosić się z ziemi. Oparł się na rękach lekko odchylony do tyłu, podsunął bliżej June, przechylił w przód i położył dłonie na jej ramionach. Spojrzał głęboko w  jej oczy przez chwilę i nachylił się by pocałować ją w usta. Z początku delikatnie, z czasem bardziej namiętnie. Po czym położył głowę na jej barku i przytulił.
- A co jeśli… jeśli byś mnie wchłonęła? – spojrzał ponownie w jej duże miodowe oczy. – Twoja siła znacznie by wzrosła. Mielibyśmy wtedy może większe szanse… - To wydawało się być oczywiste. Jedna osoba mająca moc przewyższającą znacznie dwie osoby, jest od nich razem znacznie trudniejszym przeciwnikiem. Dwie osoby atakujące jednocześnie mogą zacząć wchodzić sobie w drogę, łatwo je rozdzielić a od tego już tylko krok do porażki. Czekał na jej odpowiedź nie odrywając ani na moment od niej wzroku.
Sponsored content

"Episode of June" Empty Re: "Episode of June"

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito