Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
Anonymous
Gość
Gość

Karta Qui Jin - Android Empty Karta Qui Jin - Android

Sro Sie 20, 2014 12:43 am
1. Imię i nazwisko Qui Jin

2. Rasa Android

3. Wiek 30

4. Wygląd
Tak jak na avatarze i podpisie, czyli:
- Niska, szczupła, umięśnione nogi po wielu treningach biegowych,
- Jasna, lekko szarawa cera, krótkie szafirowe włosy, z czterema kucykami i jednym długim warkoczem,
- Ciemne, cienkie brwi, bardzo długie rzęsy,
- Oczy nie przedstawiające niczego, niewidoma.
Ubranie:
Wysokie kozaki:
Szorty:
Płaszcz:
Na czole element jak naszyjnik Brolliego:
- Czarne skórzane leginsy,
- Czarna koszulka,

5. Charakter
Otwarta na nowości, Szybko się uczy.
Ukształtowana duma, Ambitna.
Inteligentna, Idealistka.
Jest osobą, która kieruje się według zasad Yin i Yang - stara się trzymać równowagę.
Istotne są dla niej cele, Aktywnie je realizuje.
Nerwowa podczas walki i Nieczuła wobec swojego wroga.

Jej charakter w wielkim skrócie. W poniższej historii przedstawione jest dużo więcej.

6. Historia:
Historia Qui Jin jest znacznie dłuższa i barwna niż wielu osób przed nią. Jej nadzwyczajność polega na tym, że osiągnęła niewiele w skali wielu. Tak jak prawie wszyscy przed nią i mało kto po niej. Przeszłość miesza się z przyszłością, ponieważ to kim się kiedyś stanie ma powiązanie z tym, co już się stało.
Teraźniejszość właśnie nadeszła. Stoi na jednym z wyższych budynków, gdzie siedzibę ma wiele firm. Oszklony budynek ukazujący ludzi krzątających się jak mrówki i pracujące na dobra swoich królów. Rozpościera ręce na boki i zamyka swoje oczy. Nie widzi z tego świata nic, poza jaśniejszymi i mniej jasnymi przestrzeniami. Nie dostrzega szczegółów, a jedynie sam ogół. Jej stwórca i dobroczyńca nie potrafił naprawić tak prostej rzeczy. Prawdę mówiąc pan naukowiec umiejętności ma żadne. Jest partaczem i zepsuł bardzo dużo. Stworzył niesamowicie słabą androidkę, która ledwie sobie radzi w swoich pierwszych dniach nowego życia. Przeszła po kilkuset schodach po to, aby zakończyć głupie życie, ponieważ odebrano jej honor i dumę. Odebrano Qui to, kim była. W dodatku nawet nie potrafili jej przywrócić wzroku. Jeszcze gdyby nie to, to mogła spróbować, ale teraz już nie ma do czego wracać. Stała się słaba, bez godności i możliwości powrotu do domu. Pozostało jej skoczyć kilkaset metrów w dół i skończyć z tym raz, a dobrze. Wcale nie prosiła o litość, ani kolejną szansę. W końcu nie zobaczy już zielonych listków na drzewach, szarych chmur i kropel deszczu. Koniec z widokiem ekspresyjnych twarzy. Uśmiechów, płaczu, smutku, gniewu. Już więcej nie ujrzy koloru włosów i skóry wszystkich innych istot. Koniec z czerwienią, fioletem, burgundem, zielenią świeżej krwi jej celów. Koniec z wiernością i oddaniem władcy, którego twarzy już by więcej nie ujrzała. Odwróciła się plecami do uskoku i odepchnęła się od metalowego gzymsu ogromnego budynku oddalonego nieco od centrum West City. Była taka słaba. Była niemal pewna, że to ją zabije. I tak została pozbawiona wszystkiego. Jej ciało znalazło się metr od krańca biurowca. Teraz przyszedł czas na długie opadanie.
- Pozbawiono mnie godności, więc taka śmierć będzie tego dopełnieniem. Żaden saiyan nie powinien umierać w ten sposób. - Wyszeptała do góry do braci, którzy żyją. Zapomniała nawet gdzie. Prawie wszystkie wspomnienia straciła i to było w tym wszystkim najgorsze. Leciała prosto na twardą, czarną, asfaltową ulicę.

To w tym miejscu zaczyna się fabularna przygoda Qui Jin - tak zwanej projekt Midnight Blue, z powodu koloru jej włosów. Co sprawiło, że dziewczyna rzuciła się z kilkuset metrów z zamiarem popełnienia samobójstwa? Historię moglibyśmy zakończyć w tym miejscu, ale przeszłość dziewczyny będzie miała znaczący wpływ na jej przyszłość.

- Qui! Masz udać się do dowódcy kiui Serebro.
- Tak jest! - Zasalutowała do doświadczonego Natto młoda saiyanka.
Domyślała się, że chodzi o awans. W końcu musiał nadejść ten moment po wielu latach treningów i prostych misji na Vegecie. Była pewna już rok temu, że dostanie ten awans na Nashi, ale nie nalegała i nie prosiła się. Wykonywała wszystko najlepiej jak się dało. Życie kobiety na Vegecie nie jest łatwe.
Awans wcale nie przyniósł wybawienia. Mając wyższą kategorię otrzymywała misje poza planetą, które dawały jej coraz większy prestiż. Zawsze była mocna, a na jednej z misji odkryła, że może stawać się jeszcze lepsza. W jej drużynie dwójka saiyan osiągnęła poziom super wojownika, dzięki czemu przeszli stopień wyżej. Qui po wielu trudach stała się silniejsza od tych co awansowali. Na zwykłym poziomie dysponowała takimi możliwościami, że natto z jej drużyny nie mógł sobie z nią poradzić w walce treningowej mając poziom super wojownika.
Nadszedł dzień w którym została wezwana przed oblicze reishi Urana. Tak jak się spodziewała. Nowa naszywka, nowy strój i własna drużyna. Ranga natto dawała jej prestiż i chwałę. Mogła śmiało spojrzeć ojcu i matce w oczy, którzy również mieli rangę kiui. Jej ojciec od dawna należał do zespołu medycznego ze względu na utratę obu nóg. Matka zasiadała w centrum kontroli lotów. Nadzorowała przyloty i odloty. Dzięki temu Qui dostawała te lepsze, bardziej wymagające misje. Były to bardzo trudne i wymagające warunki, silne rasy i spore zagrożenie życia, ale saiyanka w wieku dwudziestu pięciu lat pragnie by ją w końcu szanowano. Czeka na dni chwały i dozgonnego szacunku.
W końcu nadszedł ten dzień. Zarówno szczęśliwy, chwalebny, ale smutny i ponury. Misja nie wydawała się trudna. Polecieć na planetę Y-145-C-3 i odebrać przesyłkę. Był nim więzień rasy, która podobno potrafiła odbierać zmysły. Rozkaz zawierał również informację: Nie ściągać z jego głowy szmat, a najlepiej utrzymać nieprzytomnym. Na miejscu zadanie okazało się niezwykle trudnym. Wszystkie budynki puste, a na platformie startowej czekało na nich tylko kilku strażników.
- Coś tu nie gra. - Szepnęła do scoutera swoim towarzyszom.
Była gotowa na wszystko, a po swoich ludziach również mogła się wiele spodziewać. Jeden z nich był w stanie momentami nawet przekroczyć jej poziom mocy. Dwójka była bardzo opanowana, ale również mieli wysoki poziom mocy i pewna dziewczyna. Jednoręka pół-saiyanka, która potrafiła w furii przemienić się na poziom super wojownika. Zdarzało się to rzadko, ale wielokrotnie uratowała im tyłki. Do tej pory nie zyskała poziomu natto przez niestabilność mocy.
Pięć pięter niżej więzień czekał na nich. Wydany został im bez przeszkód. Wrócili na platformę na górze, ale statek płonął. Strażnicy biegali z gaśnicami, a dowódca więzienia oznajmił, że inny statek jest w opuszczonej strażnicy 500 metrów dalej. Wystarczyło tylko przelecieć, ale była pewna zasadzki. Nie było wejścia i muszą to zrobić. Najpierw nakazała udać się tam dziewczynie. W razie problemów wścieknie się i z poziomem super saiyana wszystko rozniesie.
Plan się udał. Zaatakowała ją dwójka o szarej skórze, ale jeden rzucił tylko kulą, a drugi zamachnął się ręką. Dziewczyna zaczęła krzyczeć, a po chwili jej włosy zrobiły się złote.
- Ruszamy!
Rozkazała drużynie. To był ogromny błąd. Zauważyła, że jej towarzyszka uderza i strzela na oślep.
- Teriyaki! Masz przestać. To rozkaz!
Super saiyanka nie usłuchała. Jedna z mocniejszych fal zmiotła jej najsilniejszego kompana bez większego problemu. Scouter wskazał po chwili 0.
- Tak łatwo?!
Była niemile zaskoczona, ale to nie wszystko. Teriyaki stała się jeszcze silniejsza. Jej moc była teraz dwukrotnie większa. Ciało wyrzucało pioruny na zewnątrz, a włosy były sztywniejsze i ciemniejsze.
- Nie możliwe! Jakim cudem niepanująca nad swoim ciałem saiyanka jest tyle silniejsza ode mnie! Zabić ją. Musimy ją zabić. Zagraża nam bardziej niż tamta dwójka.
Partnerzy odebrali rozkaz i zgodzili się ze swoim dowódcą. Qui wzięła więźnia i przerzuciła przez ramię. Dla tak drobnej dziewczyny nie był problemem ciężar faceta, a wyłącznie jego rozmiar. Przez to musiała użyć tylko jednej ręki, ale to było wystarczające. Wystrzelili trzy fale, które uderzyły w koleżankę. Przy okazji zabili jednego z oprawców, ale super saiyanka wciąż stała. Chwila nieuwagi spowodowała, że więźniowi spadł materiał z głowy. Wystarczyła tylko sekunda i Qui nagle straciła wzrok. Jej świat zalała nieprzenikniona ciemność, która nie dopuszczała nic światła. Wypuściła więźnia z objęcia i zawisła w powietrzu.
- Straciłam wzrok! Teriyaki pewnie też i może słuch. Cholera. Nie powstrzymamy jej, bo jest za silna! Złapcie więźnia, ale szybko mu coś na głowę załóżcie. Może was oślepić.
Wydała komendę, a następnie zaczęła gorączkowo myśleć. Tak łatwo dała się podejść. Bez niczego odebrano jej tak ważny czynnik, który utrudnia bycie wojownikiem. Przez to może stracić szacunek. Będzie nikim. Nie mogła przeżyć tej myśli. Coś w niej eksplodowało. Miała już zapytać, gdzie powinna polecieć, ale brak wzroku wyostrzył jej zmysły. Do tego wiedziała, gdzie się znajduje każda z osób. Znała ich moc, a do tego zaczęła czuć jak jej energia buzuje. Zaczęła krzyczeć na całe gardło. Mięśnie jej urosły, a scouter wskazywał coraz więcej jednostek. Nie widziała tego, ale czuła. W końcu stała się super wojownikiem, a jej moc tylko nieznacznie odbiegała od Teriyaki. Podleciała do koleżanki. Zaszła ją od tyłu i zaczęła gładzić jej włosy. Tym samym uspokoiła swoją towarzyszkę. Nie miała litości. Zabiła wszystkich na planecie, których moc była niższa od przeciętnego saiyana, czyli jej towarzyszy. Jedynym ocalałym był więzień, którego dostarczyła.
Wielu spisało ją na straty, ale dzięki dostarczonemu więźniowi saiyanie mogli wykryć wszystkich przedstawicieli tej rasy, sposób jak się przed nimi bronić, a następnie wybić. Problem polegał na tym, że mało kto chciał podjąć się misji wybicia tej groźnej rasy. Qui Jin zdecydowała walczyć, skoro ma być niewidoma, nigdy nie zaznać smaku walki i być wyklętą. Zginie, ale w walce. To będzie idealne zakończenie jej życia, a może osiągnie poziom drugi super wojownika. Zależało jej tylko na chwale i godnym odejściu. Do misji pozostał miesiąc, a zgłosiło się tylko osiem osób. Przez ten czas trenowała i stawała do walki z każdym, kto pragnął ją wyśmiać i obedrzeć z godności. Nie dała się. Pokonała wielu Budou i Nashi, którzy byli zbyt zuchwali. Z natto było różnie. Około połowy natto osiągnęło poziom ssj, a ona mimo większej mocy nie zawsze była w stanie wygrać przez swój wzrok. A raczej jego brak. Ten miesiąc dał jej czas na oswojenie się z tym, a do tego ojciec należący do kiui pomógł jej w treningu. W przeddzień misji była w stanie wygrać z każdym natto, który był na poziomie maksymalnie ascended, czyli tak zwanym niedoskonałym poziomie drugim.
Kapsuły wylądowały na planecie. Tylko sześć, bo dwójkę strach obleciał przez co zostali wysłani do kamieniołomu w Rdzawych górach. Dowodził jakiś starszy od niej o 10 lat reishi. Doświadczony wojownik, który chciał wybawić wszechświat od niezwykle groźnej rasy.
- Proszę. Nasza rasa te umiejętności wykorzystuje tylko do własnej obrony. Latamy na inne planety w celach handlowych. Mamy wyjątki jak u was. Dezerterzy. Przestępcy. Oni wszyscy są na naszej czarnej liście. Zawiążmy pakt! - Negocjował jeden z przywódców. Saiyanie zdołali wybić połowę populacji, a stracili tylko jednego wojownika. Qui Jin była gotowa przystać na negocjacje i siąść do stołu, ale Cardo reishi nie. Wystrzelił promień i zabił mężczyznę. To był błąd, ponieważ wokół trójki saiyan pojawiła się cała armia.
- Zostaliście tylko wy.
Generał armii wyszedł przed szereg, a następnie ręką dał znak. Walczyli długo, zabili tysiące, ale wojsko całej planety postanowiło zjednoczyć się i zniszczyć wroga. Qui Jin dzięki wizji śmierci i chęci przeżycia osiągnęła poziom ultra wojownika. Wiedziała, że to nie jest poziom drugi z którego cały czas korzystał reishi.
- Oddal się. Daleko. Załatwię ich.
Dowódca strasznie charczał, a jego poziom mocy spadał. Domyśliła się, że zadano mu śmiertelny cios, ale nim wyzionie ducha to ma zamiar urzyć mocnej techniki. Jak zawsze była posłuszna. Zaczęła odlatywać, a w pościg za nią ruszyło kilkuset wojowników. Drugie tyle zatrzymał reishi, który nagle zwiększył jeszcze bardziej moc. Nie miała wątpliwości, że jest to poziom trzeci lub coś pośredniego, jeżeli istnieje.
Bez problemów zabiła goniących ją, a dowódca wywołał potężną eksplozję. Zabił miliony za jednym razem i siebie. Zginął jak przystało na wojownika. Teraz pozostała tylko ona, ponieważ trzeci saiyan został zabity w czasie walki. Nie miała możliwości ucieczki z planety, a zabicie wszystkich też mogło być trudne. Ucieczka splamić mogła jej honor. Wolała umrzeć. Nie dali jej możliwości. Złapali ją i zamknęli w celi.
- Twoi nie chcą na nic przystać. Z nami nie będą negocjować, ale może Ciebie posłuchają?
- Bardzo chętnie zamienię słowo.
Wcześniej próbowała z nimi ustalić jakieś porozumienie, ale okazało się, że ta rasa wcale nie ma takich dobrych zamiarów. Po cichu próbują ulokować szpiegów na każdej planecie. Po kilkudziesięciu, aby załatwili najlepszych. Długo odzyskiwała siły. Cały czas była podpięta do urządzenia, które ją nieustannie osłabiało, ale było za słabe. Siedziała tu całe pięć lat. Wszyscy spisali na straty misję i nic nie robili dalej. Była tym faktem zniesmaczona. Przez ten czas ta okropna rasa ulokowała wielu swoich szpiegów w całej jednej galaktyce. Nadszedł dzień, gdy dano jej możliwość umrzeć z godnością.
- Włączymy mikrofon. Spróbuj przekonać ich, żeby przysłali króla. Niech negocjuje z naszym władcą pakt. Zawieszenie broni zniszczy obie strony. Możesz mówić.
- Rozwalcie całą planetę! Mają wszędzie szpiegów. Zagrażają wszystkim.
Odcięli łączność nim powiedziała więcej. Zaskoczyła ich tym jak wiele się dowiedziała. Otworzyli celę, a wtedy z pełną wściekłością uwolniła całą moc, którą kumulowała w sobie. Udało jej się. Udało się osiągnąć poziom drugi. Była równie mocna co reishi i w kilka chwil zniszczyła jedno ogromne miasto zabijając kolejne setki tysięcy. Około 75% populacji zniszczono. Musiała stąd uciec.
Doleciała jakoś do miejsca, gdzie wylądowali. Kapsuły były na miejscu, ale kilkaset osób zbliżało się do niej. Wskoczyła do kapsuły, nacisnęła przycisk aby wznieść się na orbitę. Kapsuła wystrzeliła do góry, a planeta szybko zmalała, aż pozostała w oddali tylko mała kula. Znając położenie planety skoncentrowała całą swoją moc i strzeliła potężną falą. Wbiła się w planetę i zaczęła drążyć w warstwie skał, wód podziemnych, kolejnych skał, ziemi, piasku, a następnie przez magmę i do jądra. Zwiększyła promień i moc. Użyła resztek sił. Jądro zostało przebite i promień prawie przeleciał na wylot. To wystarczyło.
Magma zaczęła sama drążył skały i wody między warstwami skał. Ta zaczęła się gotować, a lądy rozwalać na kawałki. Z dwóch stron planety wylatywały odłamki skał, lawy i pyłu. Zaczynały krążyć wokół niej. Po pięciu minutach planeta eksplodowała.
Qui Jin już dawno temu zdążyła poinformować o wyeliminowaniu wroga i zmierzała w kierunku innej planety. Miała to być Vegeta, ale wybuch planety wroga zmienił kurs kapsuły.

Tak kończy się bogate życie saiyanki, której duch ulatniał się z każdą chwilą. Vegeta była blisko, a Ziemia za daleko. Statek dotarł na ziemię, a Qui trafiła w ręce armii Wyzwolenia Świata i Mórz. Pod ręką dowodzących był tylko jeden prosty naukowiec, który zajął się przywróceniem funkcji życiowych. Niektórzy naukowcy słyszeli o saiyanach. Odcięcie ogona to pierwsza sprawa. Na jej nieszczęście naukowiec postanowił użyć mocne ciało saiyan i przerobił ją na robota.
Przebudziła się. Otworzyła oczy i zauważyła kształty. To było dla niej tak zaskakujące i radosne, że zaczęła płakać. Wciąż nie widziała barw, ani szczegółów. Ogół i zarys kształtów uradował ją bardzo. Próbowała wytrzeć łzy, ale nie mogła ruszyć rękami. Były przypięte. Podobnie jak nogi. Nie miała mocy, która pozwoli jej się uwolnić. Praktycznie nic nie czuła. Nie wiedziała kto jest w pobliżu i ile ma jednostek. Została znieważona, zniżona do poziomu robaka. Czy to jej pobratymcy to zrobili?
- Witaj. Jak się nazywasz?
- Qui Jin. Gdzie jestem?
- W szpitalu. Wyleczyliśmy Cię.
Była pewna, że to nie jej dom. Akcent oraz pytanie o to kim jest zdradziły ich. Widziała jedynie cztery sylwetki, które w bezruchu zlewały się ze ścianami. Ślepota. Już prawie przywykła do tego. W końcu wyczuwała innych. Teraz nie czuła i nawet dobrze nie widziała. Wie, że jest bardzo słaba. Będzie udawać. Pozna sytuacje. Dowie się, gdzie jest. Dowie się kim jest. Brakowało wspomnień. Wiedziała kim jest i to wszystko. Pozostała tożsamość i ukształtowany charakter.
- Dziękuje. Jakoś dziwnie się czuje i nic nie widzę. Nie pamiętam nic.
- Całkiem możliwe. Byłaś poturbowana. W ogóle to zmarłaś. Musieliśmy szybko zareagować, więc musieliśmy przerobić Twoje ciało. Tylko tak mogliśmy Cię ocalić.
- Przerobić? Co to znaczy?
- Jesteś androidem. Oczywiście za ratunek wyświadczysz nam kilka przysług. Po każdej dostaniesz pieniądze na życie. Będziemy usprawniać Twoje ciało. Przystajesz na ofertę?
- Mam wybór?
- Nie. Jeżeli nie będziesz nas słuchać to zostaniesz wysadzona w powietrze.
- Jakie będzie zadanie? Przypominam, że jestem niewidoma.
Wiedziała, że nie ma wyjścia. Odebrano jej wolność, moc i odarto z dumy. Teraz musi służyć komuś. Wcześniej służyła królowi, ale miała wybór. Wojownik, prawnik roboczy. Miała więcej możliwości. Teraz miała taką drogę jaką jej wyznaczy ten, kto ją odbudował.
- Projekt Midnight zgodny.
Czwórka mężczyzn wyszła. Następnego dnia uwolniono ją. Zaprowadzono do małego pokoju. Tam przedstawiono informacje o pierwszym zadaniu. Miała wysadzić biurowiec w West City. Wiedziała o miastach na Ziemi, ludziach, władcach, miejscach, urządzeniach. Jej pamięć naruszono. Wgrano dane. Miała również zakodowane pewne zadania. Wiedziała, że ciężko będzie nie słuchać. Po wyjściu z bazy wsiadła do pociągu.
Na miejscu w West City zauważyła lukę. Nie zabezpieczyli jej przed popełnieniem samobójstwa.

Przyszłość, która nadejdzie łączy się w całości z jej przeszłością. Pewne części jej ciała pozostawiono w laboratorium i kto wie, czy ktoś nie postanowi ich ponownie użyć i stworzyć kolejnej androidki? Saiyańskie życie ukształtowało jej charakter i wyryło przeznaczenie i będzie kształtować los.

7. Statystyki:Na start dostajemy 30 pkt do rozdania w statystyki.
Siła: 2
Szybkość : 16
Wytrzymałość: 6
Energia: 6

-HP: 90
-KI: 90
-PL: 208

8. Technika Początkowa - (wybiera Admin)


Ostatnio zmieniony przez Qui Jin dnia Czw Sie 21, 2014 4:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Karta Qui Jin - Android Empty Re: Karta Qui Jin - Android

Sro Sie 20, 2014 10:28 pm
Bardzo solidna karta. Widzę lekkie problemy z formułowaniem zdań, ale nie występują one tak często. No, jest jeszcze za dużo kropek, a zdania są strasznie krótkie.Spróbuj przeczytać tekst na głos, to zauważyłsz błąd.

Mam tylko zastrzeżenie co do  RR - tu jej nie mamy.  Smile
Anonymous
Gość
Gość

Karta Qui Jin - Android Empty Re: Karta Qui Jin - Android

Czw Sie 21, 2014 10:22 am
Nie mówię tak dobrze po polsku. Jestem z chin. Korzystam z autokorekty żeby było dobrze.
Co mogę zastąpić armią czerwonej wstęgi?
Anonymous
Gość
Gość

Karta Qui Jin - Android Empty Re: Karta Qui Jin - Android

Czw Sie 21, 2014 12:22 pm
Możesz zmienić nazwę na inną. Wymyśl coś ciekawego. Smile
Anonymous
Gość
Gość

Karta Qui Jin - Android Empty Re: Karta Qui Jin - Android

Czw Sie 21, 2014 4:50 pm
Zmienilam nazwe, a ze zdaniami mam ciezko. Moze z czasem sie poprawie, a teraz tak nie umiem za dobrze.
Cos jeszcze mam poprawic?
Anonymous
Gość
Gość

Karta Qui Jin - Android Empty Re: Karta Qui Jin - Android

Czw Sie 21, 2014 8:47 pm
W takim razie masz ode mnie pierwszy akcept. Smile
Al
Al
Esper Mod
Esper Mod
Liczba postów : 1541
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Karta Qui Jin - Android 9tkhzk2250/2250Karta Qui Jin - Android R0te38  (2250/2250)
KI:
Karta Qui Jin - Android Left_bar_bleue0/0Karta Qui Jin - Android Empty_bar_bleue  (0/0)

Karta Qui Jin - Android Empty Re: Karta Qui Jin - Android

Czw Sie 21, 2014 10:52 pm
I drugi, powodzenia, szczególnie że Polski to niezły łamacz języka.
Hikaru
Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Karta Qui Jin - Android 9tkhzk0/0Karta Qui Jin - Android R0te38  (0/0)
KI:
Karta Qui Jin - Android Left_bar_bleue0/0Karta Qui Jin - Android Empty_bar_bleue  (0/0)

Karta Qui Jin - Android Empty Re: Karta Qui Jin - Android

Pią Sie 22, 2014 11:00 am
no okej... to ja też mogę dać akcepta... czuję się dziwnie.... to pierwszy gracz z tak daleka ... nasze forum robi się sławne na cały świat.... aż łezka w oku się kręci. No, ale do rzeczy. Zastanów się, czy chcesz mieć w przyszłości jeszcze bardziej robocie ciało, czy może bogatsze w chipy, na początek proponuję technikę HELL'S BEAM.
Anonymous
Gość
Gość

Karta Qui Jin - Android Empty Re: Karta Qui Jin - Android

Pią Sie 22, 2014 3:36 pm
Mieszkam w polsce od 4 lat. Może być taka technika. Mnie mi to obojętne.
Anonymous
Gość
Gość

Karta Qui Jin - Android Empty Re: Karta Qui Jin - Android

Pią Sie 22, 2014 3:44 pm
A więc witamy w szeregach NG! Smile Zamykam temat.
Sponsored content

Karta Qui Jin - Android Empty Re: Karta Qui Jin - Android

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito