Księżyc
Pon Lip 29, 2013 8:15 pm
Jedyny naturalny satelita Ziemi wiszący nad głowami jej mieszkańców od miliardów lat. Prawie co noc jest jedyną latarnią w miejscach pozbawionych całkowicie światła. Jedynie wojownicy, których moc jest ponad przeciętna mogą tutaj przebywać przez jakiś czas bez pomocy skafandrów oraz tlenu. 10.000 PL - 2 posty 20.000 PL - 4 posty 30.000 PL - 6 postów itd. |
- GośćGość
Re: Księżyc
Pią Wrz 19, 2014 3:47 pm
No. Cóż.
Mogła się tego spodziewać. Trochę... BARDZO to było nie fair. June przecież nie atakowała go od tyłu, więc ona też tego chciała w zamian. Czysta, uprzejma walka. Najwyraźniej Rikimaru był trochę innego zdania niż demonica. No, ale dobra, nie ma już co się nad tym rozwodzić. Stało się, teraz trzeba komuś za to skopać dupsko za niehonorowe zagrywki.
Zobaczyła tylko jak fala kamehameha mknie w jej stronę. Wypowiedziała pod nosem jakieś niecenzuralne słowa, których dzieci nie powinny powtarzać i chwilę później była już poza granicami planety Ziemi. Siłowała się z gorącymi (choć jak dla niej nie), językami fali uderzeniowej. Na całe szczęście nim się z nią spotkała, przemieniła się w swoją prawdziwą formę. Inaczej mogłaby mieć trochę więcej problemów. Przeklinała tą technikę. Gdy używał jej Reito, zawsze przegrywała. To było jak ostateczna technika, coś, co ma zakończyć pojedynek, a nie go zaczynać! Ag!
W każdym bądź razie po niecałych pięciu minutach zauważyła, że niedługo w coś uderzy. Fala była już po takim czasie mocno osłabiona, więc mogła ją odepchnąć na drugą stronę nim uderzyła o srebrny glob. Zrobiła fikołka w powie... przestrzeni i bardzo łagodnie wylądowała na skalistym podłożu, odkrywając, że grawitacja tutaj jest strasznie mała. Może to być małą przeszkodą w walce, choć jakby nie spojrzeć, nie raz i tak miała w Komnacie Ducha i Czasu, więc powinna być do tego lepiej przystosowana niż jej ziemny przeciwnik.
Spojrzała na swoją bluzkę. Ramiączko było rozerwane, zapłaci za to! Na szczęście reszta materiału bardzo dobrze trzymała się na jej ciele, więc nie musiała się zamartwiać, że coś przypadkiem jej spadnie w czasie potyczki.
Otrzepała swoje ubranie z kurzu, a następnie zamarła w bezruchu. Lekko zszokowana odkryła, że... że to KSIĘŻYC! Dopiero po lekkim ochłonięciu była w stanie ogarnąć otaczający ją świat i to, że ma przed sobą Ziemię, którą tak kocha. Pomyśleć, że prawie co noc obserwowała księżyc tak jak teraz Zieloną Planetę. Cóż. Chciała go odciągnąć trochę od terenów zabudowanych, ale nie sądziła, że skutek będzie, aż tak odległy. No, nie ma na co czekać i co podziwiać piękne widoki. Trzeba teraz wziąć się do roboty nim ten drętwy drań tutaj przyleci.
Demonica odcięła pęczek włosów ze swojej fryzury, która zaraz odrosła i rozrzuciła je po okolicy, starając się by wszystkie były niewidoczne. Kto wie, czy się one czasem nie przydadzą. Taka pułapka powinna być wystarczająca. Teraz trzeba się przygotować na mały welcome prank.
Czuła, że przeciwnik jest już blisko, więc wysunęła palec wskazujący przed siebie. Nakreśliła wiązką KI małą krechę, która po chwili rozpadła się na tysiące małych igieł. Niczym deszcz meteorytów pomknęła prosto w stronę, z której nadlatywał Rikimaru. Jeśli tego jakimś cudem nie uniknie, to efekt powinien być całkiem ciekawy. Jeżeli czymś nie trafi, to na pewno spali się nim dotrze na Ziemię, więc nie ma się co martwić na zapas o mieszkańców Ziemi.
OOC
HP: 93000 - 36800= 56200 + 10% = 65500
LIGHTNING SHOWER RAIN - używam 20% z KI, czyli 12600 dmg
KI: 63000 - 14490 = 48510
Mogła się tego spodziewać. Trochę... BARDZO to było nie fair. June przecież nie atakowała go od tyłu, więc ona też tego chciała w zamian. Czysta, uprzejma walka. Najwyraźniej Rikimaru był trochę innego zdania niż demonica. No, ale dobra, nie ma już co się nad tym rozwodzić. Stało się, teraz trzeba komuś za to skopać dupsko za niehonorowe zagrywki.
Zobaczyła tylko jak fala kamehameha mknie w jej stronę. Wypowiedziała pod nosem jakieś niecenzuralne słowa, których dzieci nie powinny powtarzać i chwilę później była już poza granicami planety Ziemi. Siłowała się z gorącymi (choć jak dla niej nie), językami fali uderzeniowej. Na całe szczęście nim się z nią spotkała, przemieniła się w swoją prawdziwą formę. Inaczej mogłaby mieć trochę więcej problemów. Przeklinała tą technikę. Gdy używał jej Reito, zawsze przegrywała. To było jak ostateczna technika, coś, co ma zakończyć pojedynek, a nie go zaczynać! Ag!
W każdym bądź razie po niecałych pięciu minutach zauważyła, że niedługo w coś uderzy. Fala była już po takim czasie mocno osłabiona, więc mogła ją odepchnąć na drugą stronę nim uderzyła o srebrny glob. Zrobiła fikołka w powie... przestrzeni i bardzo łagodnie wylądowała na skalistym podłożu, odkrywając, że grawitacja tutaj jest strasznie mała. Może to być małą przeszkodą w walce, choć jakby nie spojrzeć, nie raz i tak miała w Komnacie Ducha i Czasu, więc powinna być do tego lepiej przystosowana niż jej ziemny przeciwnik.
Spojrzała na swoją bluzkę. Ramiączko było rozerwane, zapłaci za to! Na szczęście reszta materiału bardzo dobrze trzymała się na jej ciele, więc nie musiała się zamartwiać, że coś przypadkiem jej spadnie w czasie potyczki.
Otrzepała swoje ubranie z kurzu, a następnie zamarła w bezruchu. Lekko zszokowana odkryła, że... że to KSIĘŻYC! Dopiero po lekkim ochłonięciu była w stanie ogarnąć otaczający ją świat i to, że ma przed sobą Ziemię, którą tak kocha. Pomyśleć, że prawie co noc obserwowała księżyc tak jak teraz Zieloną Planetę. Cóż. Chciała go odciągnąć trochę od terenów zabudowanych, ale nie sądziła, że skutek będzie, aż tak odległy. No, nie ma na co czekać i co podziwiać piękne widoki. Trzeba teraz wziąć się do roboty nim ten drętwy drań tutaj przyleci.
Demonica odcięła pęczek włosów ze swojej fryzury, która zaraz odrosła i rozrzuciła je po okolicy, starając się by wszystkie były niewidoczne. Kto wie, czy się one czasem nie przydadzą. Taka pułapka powinna być wystarczająca. Teraz trzeba się przygotować na mały welcome prank.
Czuła, że przeciwnik jest już blisko, więc wysunęła palec wskazujący przed siebie. Nakreśliła wiązką KI małą krechę, która po chwili rozpadła się na tysiące małych igieł. Niczym deszcz meteorytów pomknęła prosto w stronę, z której nadlatywał Rikimaru. Jeśli tego jakimś cudem nie uniknie, to efekt powinien być całkiem ciekawy. Jeżeli czymś nie trafi, to na pewno spali się nim dotrze na Ziemię, więc nie ma się co martwić na zapas o mieszkańców Ziemi.
OOC
HP: 93000 - 36800= 56200 + 10% = 65500
LIGHTNING SHOWER RAIN - używam 20% z KI, czyli 12600 dmg
KI: 63000 - 14490 = 48510
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Księżyc
Sob Wrz 20, 2014 1:11 pm
Tak naprawdę posyłając ją na Księżyc kupił jej trochę czasu na zaplanowanie walki lub też ataku. Znalazła się tam dużo szybciej niż on, a więc miała czas na przystosowanie się do warunków księżycowych. Rikimaru miał zamiar pobawić się tym razem nieco dłużej niż wcześniej, ponieważ liczył na to, żeby zużyć mniej mocy - to po pierwsze.
Po drugie ktoś, kto będzie chciał pomóc June lub powalczyć z nim później będzie miał długą podróż do przebycia. W sam raz, żeby zdążył się ogarnąć. Ostatnio nie stracił zbyt wiele sił witalnych, ale zużył na tyle dużo KI, że walka z demonem, który go pokonał była dla niego niemal gwoździem do trumny. Istotną sprawą są również zamiary. Wcześniej ich nie znał, a teraz miał wrażenie, że chodzi tylko i wyłącznie o rewanż. Czystą walkę, a więc to co lubi najbardziej. Poza tym na księżycu będą mogli dać z siebie wszystko. Przynajmniej on tak zrobi. Kto wie, czy June zależy na srebrzystej kuli, która kręci się wokół Ziemi.
Był coraz bliżej, a mimo to widać było wyraźnie tylko połowę kuli. Ciemna strona księżyca lekko rozmazana. Zastanawiał się nad tym zjawiskiem, ale nie mógł znaleźć odpowiedzi. Nawet ze szkoły nie pamiętał czym to jest spowodowane. Nagle coś błysnęło. Dokładnie na tej niewidzianej z Ziemi części, a po chwili w jego stronę zaczęły lecieć cienkie jak igły promienie ki. Wyglądało to niczym deszcz spadający z księżyca w kierunku planety. Bez wątpienia ogarnęła się i wyrzuciła pierwszy atak.
Jest to zmasowana technika walki, która jest trudna do zablokowania przez kiai. Nie dałby rady się tym obronić, ponieważ nie jest to pojedynczy atak. Trochę to przypominało Rezoku Energy Dan, ale tutaj wszystko było wyrzucone na jeden akord. Nie może sobie pozwolić szybko na duże straty ki, ale tak cienkie igły mogą go przebić. Wolał nie ryzykować i skoncentrował wokół siebie potężną barierę, która zablokowała to co leciało w jego kierunku. Następnie pomknął dalej w kierunku srebrzystego globu. Najważniejsze to przemyślany atak. O ile głównie skupiał się na walce ki z dystansu to teraz miał zamiar maksymalnie zbliżyć się do przeciwniczki.
Najpierw wyczuje grunt pod nogami, ale będąc już bardzo blisko zauważył, że grawitacja jest za niska. Z trudem wyhamował uderzając o powierzchnię i robiąc potężny krater. Nie mniej dzięki temu odbił się z dużą szybkością i ruszył do przodu. Skoncentrował ki na ręce.
- Wiedziałem, że będziesz chciała rewanżu i do tego jesteś silniejsza. Zobaczmy czego się nauczyłaś! - Ryknął. Wciąż zachowywał się wywyższająco i gburowato. Widocznie to była już domena złych i mocnych, którzy mają aspiracje do uzyskania siły najwyższej. Nie bardzo chciał władać galaktykami i tego typu, więc też nie był do końca zaślepiony tym. Nie marnował czasu na logistykę i zarządzanie. Mógł się skupić na ciągłej walce, zdobywaniu umiejętności, a teraz szukał drogi do mocy przekraczającej wszystko. Wątpił, że kiedykolwiek się to uda, ale będzie próbował.
Miecz KI skierował ku klatce piersiowej. Jeżeli nie przebije, to chociaż przetnie skórę, może trochę ubrania. Jeżeli choć trochę zachowuje się jak ludzka kobieta to zniszczenie ubrania powinno ją rozwścieczyć. Z drugiej strony może też i zawstydzić co by mógł wykorzystać, ale nie spodziewa się, że sam by się tak zaczerwienił i zawstydził, że moc by mu mogła spać nawet o 10% i byłby podatny być może nie tylko na ataki.
Zderzenie tak równych mocy zaczęło mieć wpływ na powierzchnię księżyca. Pył i skały uniosły się od powierzchni i zawisły w powietrzu, a każde zderzenie pewnie będzie je wyrzucać poza niskie pole grawitacyjne księżyca. Część z nich może dotrzeć do planety, a niektóre mogą kogoś nawet zranić, jeżeli nie zdążą się spalić.
OoC:
Bariere (zatrzymuje atak) -(60%*12600)= -7560KI
Ki-Sword 15720dmg; -15720KI
HP: 81000
KI: 95560-15720= 79840
LIGHTNING SHOWER RAIN zadaje obrażenia każdemu w jej zasięgu. Z księżyca teoretycznie każdy jest w zasięgu. Szczególnie np. Dragot i Raz na równinie, gdzie nie ma drzew itp. xD
Po drugie ktoś, kto będzie chciał pomóc June lub powalczyć z nim później będzie miał długą podróż do przebycia. W sam raz, żeby zdążył się ogarnąć. Ostatnio nie stracił zbyt wiele sił witalnych, ale zużył na tyle dużo KI, że walka z demonem, który go pokonał była dla niego niemal gwoździem do trumny. Istotną sprawą są również zamiary. Wcześniej ich nie znał, a teraz miał wrażenie, że chodzi tylko i wyłącznie o rewanż. Czystą walkę, a więc to co lubi najbardziej. Poza tym na księżycu będą mogli dać z siebie wszystko. Przynajmniej on tak zrobi. Kto wie, czy June zależy na srebrzystej kuli, która kręci się wokół Ziemi.
Był coraz bliżej, a mimo to widać było wyraźnie tylko połowę kuli. Ciemna strona księżyca lekko rozmazana. Zastanawiał się nad tym zjawiskiem, ale nie mógł znaleźć odpowiedzi. Nawet ze szkoły nie pamiętał czym to jest spowodowane. Nagle coś błysnęło. Dokładnie na tej niewidzianej z Ziemi części, a po chwili w jego stronę zaczęły lecieć cienkie jak igły promienie ki. Wyglądało to niczym deszcz spadający z księżyca w kierunku planety. Bez wątpienia ogarnęła się i wyrzuciła pierwszy atak.
Jest to zmasowana technika walki, która jest trudna do zablokowania przez kiai. Nie dałby rady się tym obronić, ponieważ nie jest to pojedynczy atak. Trochę to przypominało Rezoku Energy Dan, ale tutaj wszystko było wyrzucone na jeden akord. Nie może sobie pozwolić szybko na duże straty ki, ale tak cienkie igły mogą go przebić. Wolał nie ryzykować i skoncentrował wokół siebie potężną barierę, która zablokowała to co leciało w jego kierunku. Następnie pomknął dalej w kierunku srebrzystego globu. Najważniejsze to przemyślany atak. O ile głównie skupiał się na walce ki z dystansu to teraz miał zamiar maksymalnie zbliżyć się do przeciwniczki.
Najpierw wyczuje grunt pod nogami, ale będąc już bardzo blisko zauważył, że grawitacja jest za niska. Z trudem wyhamował uderzając o powierzchnię i robiąc potężny krater. Nie mniej dzięki temu odbił się z dużą szybkością i ruszył do przodu. Skoncentrował ki na ręce.
- Wiedziałem, że będziesz chciała rewanżu i do tego jesteś silniejsza. Zobaczmy czego się nauczyłaś! - Ryknął. Wciąż zachowywał się wywyższająco i gburowato. Widocznie to była już domena złych i mocnych, którzy mają aspiracje do uzyskania siły najwyższej. Nie bardzo chciał władać galaktykami i tego typu, więc też nie był do końca zaślepiony tym. Nie marnował czasu na logistykę i zarządzanie. Mógł się skupić na ciągłej walce, zdobywaniu umiejętności, a teraz szukał drogi do mocy przekraczającej wszystko. Wątpił, że kiedykolwiek się to uda, ale będzie próbował.
Miecz KI skierował ku klatce piersiowej. Jeżeli nie przebije, to chociaż przetnie skórę, może trochę ubrania. Jeżeli choć trochę zachowuje się jak ludzka kobieta to zniszczenie ubrania powinno ją rozwścieczyć. Z drugiej strony może też i zawstydzić co by mógł wykorzystać, ale nie spodziewa się, że sam by się tak zaczerwienił i zawstydził, że moc by mu mogła spać nawet o 10% i byłby podatny być może nie tylko na ataki.
Zderzenie tak równych mocy zaczęło mieć wpływ na powierzchnię księżyca. Pył i skały uniosły się od powierzchni i zawisły w powietrzu, a każde zderzenie pewnie będzie je wyrzucać poza niskie pole grawitacyjne księżyca. Część z nich może dotrzeć do planety, a niektóre mogą kogoś nawet zranić, jeżeli nie zdążą się spalić.
OoC:
Bariere (zatrzymuje atak) -(60%*12600)= -7560KI
Ki-Sword 15720dmg; -15720KI
HP: 81000
KI: 95560-15720= 79840
LIGHTNING SHOWER RAIN zadaje obrażenia każdemu w jej zasięgu. Z księżyca teoretycznie każdy jest w zasięgu. Szczególnie np. Dragot i Raz na równinie, gdzie nie ma drzew itp. xD
- GośćGość
Re: Księżyc
Sob Wrz 20, 2014 4:39 pm
Uśmiechnęła się pod nosem, widząc, jak jej przeciwnik w dość sprytny sposób unika jej ataku. Bariera skutecznie ochroniła go przed igłami, lecz właśnie tego się spodziewała, dlatego nie zużyła do tego zbyt wiele KI. Będzie jej teraz bardzo potrzebna jeśli chce wygrać. On gra na techniki i dystans. Demonica musi być cały czas blisko niego. W końcu inaczej nie ciachnie go mieczem. A propo miecza.
___ - Duma nakazuje mi by się odegrać. - odpowiedziała na jego słowa po czym zacisnęła prawą pięść. Po chwili, pojawił się w niej dwukolorowy miecz. Przez pewien czas był tak gorący, że aż biały. Najwyraźniej gniew June oddziaływał na twory jej KI. Bardzo dobrze, będzie bardziej bolało.
Uniosła delikatnie jedną brew ku górze. Z tym mężczyzną działo się coś bardzo dziwnego. O tyle ile kiedyś był w miarę normalny, wliczając w to ostatnie spotkanie, to teraz jest... szaleńcem. Jego ton, jego barwa głosu wyraźnie sugerują, że ktoś go chyba mocno uderzył w głowę i ma teraz tam niezły bajzel, którego nie potrafi sobie poukładać sam. Dziwny człowiek... człowieko-demon. Kala tą rasę swoją osobą.
Ku jej wielkiemu zdziwieniu, tym razem przeciwnik nie starał się trzymać dystansu, tylko od razu podleciał blisko niej, szykując na jej ubranie i skórę miecz z własnej KI. Rudowłosa widząc, że ten się zbliża z niebywałą szybkością, skupiła w sobie energię, którą następnie wyrzuciła w postaci kiaiho by nie pozwolić sobie na jeszcze gorsze zniszczenie jej ubrania. Nie tracąc dalej cennego czasu, odbiła się od powierzchni księżyca i wycelowała w Rikimaru serię cięć, wciąż białym od gorąca mieczem. Jeśli trafi, to swąd palonego mięsa będzie tutaj bardzo wyraźny i zbyt szybko nie opuści tego miejsca.
Demonica robiąc fikołek w przestrzeni, wylądowała gładko na szarej skale. Tak jak się spodziewała, grawitacja nie jest dla niej żadną przeszkodą. Przeciwnikowi zaś może zejść trochę czasu nim przyzwyczai się do tych nieziemskich klimatów. Dobra jej.
Usłyszała pęknięcie. Spojrzała w dół z szeroko otwartymi oczami. TRAFIŁ! Trafił w sam środek jej koszulki i teraz.... teraz! Koszulka spadła, lecz nie dla psa kiełbasa. Miała pod spodem zawiązane ciasno białe bandaże. Może nie lubiła staników i innych damskich pierdzielników, ale z rozmiarem jej piersi musiała mieć coś, co będzie je jej podtrzymywało, bo inaczej by podbijała sobie nimi oczy. (xD) Jak widać bandaże mają i inne zastosowanie. Hehe.
Miecz ostygł, a dziewczyna ustawiła się w pozycji obronnej, przygotowana na kolejne starcie. Małe wyładowania elektryczne co jakiś czas obejmowały ciało demonicy.
OOC
Nie jestem pewna co do tego kiaiho, ale ktoś już chyba kiedyś pytał, czy można używać tego by uchronić się przed Ki-Swordem. I wyszło, że można. Chyba.
Kiaiho na MS
KI: -1572
Magic Sword I tura
(x*energia) 1/2siły (brak znaku oznacza mnożenie, nie? Przydałoby się to poprawić bo ktoś faktycznie pomnoży.)
(3*4200)+3650=16250DMG
KI: -80%dmg czyli -13000
HP: bz
KI: 48510-13000-1572=33938
___ - Duma nakazuje mi by się odegrać. - odpowiedziała na jego słowa po czym zacisnęła prawą pięść. Po chwili, pojawił się w niej dwukolorowy miecz. Przez pewien czas był tak gorący, że aż biały. Najwyraźniej gniew June oddziaływał na twory jej KI. Bardzo dobrze, będzie bardziej bolało.
Uniosła delikatnie jedną brew ku górze. Z tym mężczyzną działo się coś bardzo dziwnego. O tyle ile kiedyś był w miarę normalny, wliczając w to ostatnie spotkanie, to teraz jest... szaleńcem. Jego ton, jego barwa głosu wyraźnie sugerują, że ktoś go chyba mocno uderzył w głowę i ma teraz tam niezły bajzel, którego nie potrafi sobie poukładać sam. Dziwny człowiek... człowieko-demon. Kala tą rasę swoją osobą.
Ku jej wielkiemu zdziwieniu, tym razem przeciwnik nie starał się trzymać dystansu, tylko od razu podleciał blisko niej, szykując na jej ubranie i skórę miecz z własnej KI. Rudowłosa widząc, że ten się zbliża z niebywałą szybkością, skupiła w sobie energię, którą następnie wyrzuciła w postaci kiaiho by nie pozwolić sobie na jeszcze gorsze zniszczenie jej ubrania. Nie tracąc dalej cennego czasu, odbiła się od powierzchni księżyca i wycelowała w Rikimaru serię cięć, wciąż białym od gorąca mieczem. Jeśli trafi, to swąd palonego mięsa będzie tutaj bardzo wyraźny i zbyt szybko nie opuści tego miejsca.
Demonica robiąc fikołek w przestrzeni, wylądowała gładko na szarej skale. Tak jak się spodziewała, grawitacja nie jest dla niej żadną przeszkodą. Przeciwnikowi zaś może zejść trochę czasu nim przyzwyczai się do tych nieziemskich klimatów. Dobra jej.
Usłyszała pęknięcie. Spojrzała w dół z szeroko otwartymi oczami. TRAFIŁ! Trafił w sam środek jej koszulki i teraz.... teraz! Koszulka spadła, lecz nie dla psa kiełbasa. Miała pod spodem zawiązane ciasno białe bandaże. Może nie lubiła staników i innych damskich pierdzielników, ale z rozmiarem jej piersi musiała mieć coś, co będzie je jej podtrzymywało, bo inaczej by podbijała sobie nimi oczy. (xD) Jak widać bandaże mają i inne zastosowanie. Hehe.
Miecz ostygł, a dziewczyna ustawiła się w pozycji obronnej, przygotowana na kolejne starcie. Małe wyładowania elektryczne co jakiś czas obejmowały ciało demonicy.
OOC
Nie jestem pewna co do tego kiaiho, ale ktoś już chyba kiedyś pytał, czy można używać tego by uchronić się przed Ki-Swordem. I wyszło, że można. Chyba.
Kiaiho na MS
KI: -1572
Magic Sword I tura
(x*energia) 1/2siły (brak znaku oznacza mnożenie, nie? Przydałoby się to poprawić bo ktoś faktycznie pomnoży.)
(3*4200)+3650=16250DMG
KI: -80%dmg czyli -13000
HP: bz
KI: 48510-13000-1572=33938
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Księżyc
Nie Wrz 21, 2014 8:58 pm
Co do technik to strasznie zostało namieszane... kiedyś Magic Sword dodawał tylko siły i wtedy robiło się ataki podstawowy/potężny szybki z wykonaniem miecza, a teraz jest to jako energetyczny atak... 100% OP. Brak znaku to raczej + powinien być tam - nikomu się nie chciało dopracować czego trzeba? A co do Ki-Sworda to też nie wiem, ale wydaje mi się, że miał to być atak fizyczny teoretycznie, a nie jest ta informacja dodana... Mniejsza o to. BTW. Jestem głupi... Oddałem Ci jedną rundę xD Bankoku Bikkuri, paraliż na 1 turę. Ja zaczynałem. 1 tura, paraliżuje. 2 tura mój atak Kameha, Ty sparaliżowana, 3 tura (mój atak - nie zrobiłem bo Cię wywaliłem na księżyc) Twój atak xD Watashi wa Baka desu
Cios nie wyszedł mu. Odbiła go sprawnie za pomocą Kiaiho, a następnie tworząc miecz z własnej ki zaczęła robić cięcia. Taką serię trochę ciężko zablokować. Był pewien, że tego akurat nie uniknie. Ostre jak brzytwa promienie ki trafiły go w ramiona i przedramiona, którymi starał się zasłonić ciało, a także podcięły dwa kosmyki włosów. Ślady poparzeń będą widoczne przez długi czas. Trzymając tę pozycję skoncentrował się na przeciwniczce nie spoglądając na nią, a tuż przed użyciem tej mocy zwiększył swoje siły za pomocą techniki Shiyoken, powiększając i powielając nie ręce, a połączenia nerwowe w mózgu i ściągnął ją telekinetyczną potężną siłą prosto na powierzchnię księżyca. Upadek bez wątpienia będzie bolesny, a takie wykorzystanie tej nietypowej ludzkiej techniki bez wątpienia bardzo oryginalne.
Ta walka nie będzie taka prosta jak sądził. Jak nic ich moce są na tyle wyrównane, że pojedynek może trochę zająć. W dodatku będzie być może do ostatniej kropli krwi i nie wiadomo jeszcze czyja krew zaleje cały obszar wokół nich.
Inne pytanie mogli sobie zadać ludzie na Ziemi. Bez wątpienia spoglądając na niebo, na wiszącą nad nimi połówkę księżyca mogli ujrzeć na ciemnej, ledwie widocznej stronie rozbłyski. Tamta dwójka od Żurawiego Pustelnika nie doleci tu tak szybko, ale pewnie obserwują w jakiś sposób pojedynek. Może polecieli do jakiegoś obserwatorium?
OoC:
Shiyoken -300KI, siła +(*2), czyli 6975.
Telekinesis ofensywna 16175dmg; -4200KI.
HP: 81000-16250= 64750
KI: 79840-300-4200= 75340
CD: 3/4
Trening Start
Cios nie wyszedł mu. Odbiła go sprawnie za pomocą Kiaiho, a następnie tworząc miecz z własnej ki zaczęła robić cięcia. Taką serię trochę ciężko zablokować. Był pewien, że tego akurat nie uniknie. Ostre jak brzytwa promienie ki trafiły go w ramiona i przedramiona, którymi starał się zasłonić ciało, a także podcięły dwa kosmyki włosów. Ślady poparzeń będą widoczne przez długi czas. Trzymając tę pozycję skoncentrował się na przeciwniczce nie spoglądając na nią, a tuż przed użyciem tej mocy zwiększył swoje siły za pomocą techniki Shiyoken, powiększając i powielając nie ręce, a połączenia nerwowe w mózgu i ściągnął ją telekinetyczną potężną siłą prosto na powierzchnię księżyca. Upadek bez wątpienia będzie bolesny, a takie wykorzystanie tej nietypowej ludzkiej techniki bez wątpienia bardzo oryginalne.
Ta walka nie będzie taka prosta jak sądził. Jak nic ich moce są na tyle wyrównane, że pojedynek może trochę zająć. W dodatku będzie być może do ostatniej kropli krwi i nie wiadomo jeszcze czyja krew zaleje cały obszar wokół nich.
Inne pytanie mogli sobie zadać ludzie na Ziemi. Bez wątpienia spoglądając na niebo, na wiszącą nad nimi połówkę księżyca mogli ujrzeć na ciemnej, ledwie widocznej stronie rozbłyski. Tamta dwójka od Żurawiego Pustelnika nie doleci tu tak szybko, ale pewnie obserwują w jakiś sposób pojedynek. Może polecieli do jakiegoś obserwatorium?
OoC:
Shiyoken -300KI, siła +(*2), czyli 6975.
Telekinesis ofensywna 16175dmg; -4200KI.
HP: 81000-16250= 64750
KI: 79840-300-4200= 75340
CD: 3/4
Trening Start
- GośćGość
Re: Księżyc
Pon Wrz 22, 2014 5:28 pm
Kyaaaaaa!
To było dopiero osuwari. Moc naszyjnika, którego chowa pod skórą jest niczym w porównaniu do siły umysłu Rikimaru. W dodatku, June w dość dziwny sposób zareagowała na nagłe wyrośnięcie dodatkowych rąk u swojego przeciwnika. Wydawała się zzielenieć na twarzy i być baaardzo zniesmaczona. To było okropne, przypominało pająka, a demonica nie cierpi pająków. Gotowa jest spalić budynek jak zobaczy sporą sztukę gdzieś w kącie. No, a chwilę później była już wbita twarzą w księżycowe skały, w niemałym leju.
___ - Krwa, dlaczego jaaa... - wymamrotała pod nosem i zaczęła się mozolnie podnosić. Usiadła tyłkiem na podłożu, a lewą ręką wycierała sobie twarz z brudu i krwi. A to drań, roztrzaskał jej nos. Spojrzała nienawistnie na Rikimaru - Powiedz mi coś. - mruknęła, a następnie zaczęła podnosić się na równe nogi - Kim jesteś Shin D. i gdzie jest Rikimaru, którego znałam? Nie mieliśmy okazji ostatnio sobie tego wyjaśnić. Dlaczego stałeś się taki zły? - powaga wpełzła na twarz rudowłosej demonicy. Machnęła ona ogonem, a mieczem przecięła przestrzeń i cofnęła go do tyłu. Wzięła lekki wdech w płuca, a następnie ruszyła do kolejnego ataku. Biegła wprost na niego, lecz nagle zmieniła zupełnie kierunek. Zniknęła i zaczęła pojawiać się w różnych miejscach wokół swojego przeciwnika. Uderzała w skały, które zaczęły odrywać się oraz unosić w przestrzeni. Większe kawałki od razu opadały na powierzchnię księżyca, a mniejsze spełniały rolę pierścieni satelity.
Zaczął używać technik, które wymagają bliskich kontaktów, co oznacza, że zrezygnował na chwilę z ataków na odległość. Nie zna jeszcze go od tej strony, więc musi być bardzo ostrożna. Zrobiła sobie taką jakby osłonę ze skał, latała z miejsca na miejsce, by znaleźć sobie odpowiedni moment do ataku. Frontalny atak na pewno by zblokował, więc musi go czymś zaskoczyć. Niestety nic jej nie przychodziło na myśl. Cholera, jej zasób technik jest ubogi.
Spróbowała ataku.
Jej ofensywa polegała na tym, by pojawić się nad mężczyzną i usiąść mu na barkach, a nogi zapleść wokół szyi. Mieczem chciała narobić mu trochę dziur w ciele. Celowała w ścięgna, szczególnie przy nadgarstkach i przy zgięciu łokciowym. Przydałoby się trochę mu unieszkodliwić dodatkowe ręce. Za dużo przez nie ma siły.
OOC
Magic Sword II tura
(3*4200)+3650=16250DMG
KI: -80%dmg czyli -13000
HP: 65500-16175=49325
KI: 33938-13000=20938 (O nie, tylko 1 tura MS! :c)
Trening start też.
To było dopiero osuwari. Moc naszyjnika, którego chowa pod skórą jest niczym w porównaniu do siły umysłu Rikimaru. W dodatku, June w dość dziwny sposób zareagowała na nagłe wyrośnięcie dodatkowych rąk u swojego przeciwnika. Wydawała się zzielenieć na twarzy i być baaardzo zniesmaczona. To było okropne, przypominało pająka, a demonica nie cierpi pająków. Gotowa jest spalić budynek jak zobaczy sporą sztukę gdzieś w kącie. No, a chwilę później była już wbita twarzą w księżycowe skały, w niemałym leju.
___ - Krwa, dlaczego jaaa... - wymamrotała pod nosem i zaczęła się mozolnie podnosić. Usiadła tyłkiem na podłożu, a lewą ręką wycierała sobie twarz z brudu i krwi. A to drań, roztrzaskał jej nos. Spojrzała nienawistnie na Rikimaru - Powiedz mi coś. - mruknęła, a następnie zaczęła podnosić się na równe nogi - Kim jesteś Shin D. i gdzie jest Rikimaru, którego znałam? Nie mieliśmy okazji ostatnio sobie tego wyjaśnić. Dlaczego stałeś się taki zły? - powaga wpełzła na twarz rudowłosej demonicy. Machnęła ona ogonem, a mieczem przecięła przestrzeń i cofnęła go do tyłu. Wzięła lekki wdech w płuca, a następnie ruszyła do kolejnego ataku. Biegła wprost na niego, lecz nagle zmieniła zupełnie kierunek. Zniknęła i zaczęła pojawiać się w różnych miejscach wokół swojego przeciwnika. Uderzała w skały, które zaczęły odrywać się oraz unosić w przestrzeni. Większe kawałki od razu opadały na powierzchnię księżyca, a mniejsze spełniały rolę pierścieni satelity.
Zaczął używać technik, które wymagają bliskich kontaktów, co oznacza, że zrezygnował na chwilę z ataków na odległość. Nie zna jeszcze go od tej strony, więc musi być bardzo ostrożna. Zrobiła sobie taką jakby osłonę ze skał, latała z miejsca na miejsce, by znaleźć sobie odpowiedni moment do ataku. Frontalny atak na pewno by zblokował, więc musi go czymś zaskoczyć. Niestety nic jej nie przychodziło na myśl. Cholera, jej zasób technik jest ubogi.
Spróbowała ataku.
Jej ofensywa polegała na tym, by pojawić się nad mężczyzną i usiąść mu na barkach, a nogi zapleść wokół szyi. Mieczem chciała narobić mu trochę dziur w ciele. Celowała w ścięgna, szczególnie przy nadgarstkach i przy zgięciu łokciowym. Przydałoby się trochę mu unieszkodliwić dodatkowe ręce. Za dużo przez nie ma siły.
OOC
Magic Sword II tura
(3*4200)+3650=16250DMG
KI: -80%dmg czyli -13000
HP: 65500-16175=49325
KI: 33938-13000=20938 (O nie, tylko 1 tura MS! :c)
Trening start też.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Księżyc
Pon Wrz 22, 2014 10:56 pm
Dopiero gdy się podniosła z krateru i zaczęła do niego przemawiać zauważył, że jej ubranie stało się jeszcze bardziej skąpe. Nie spodziewał się, że demonice mogą być tak powabne toteż zaczerwienił się na twarzy. Przez to stał się bardziej wylewny i otwarty na odpowiedź, ale został zaatakowany nim zdołał się odezwać. Jej sztuka walki mieczem była dość niezwykła i imponująca. W dodatku sam miecz był tak niewyobrażalnie trudny do powstrzymania. Musiała to być jedna z demonich technik, a przynajmniej umiejętność wyłącznie skomponowana dla pełnej krwi demona. Nie to co on.
Pozycja, którą przyjęła do ataku zaskoczyła go jeszcze bardziej. Zastanawiał się czy ona go przypadkiem do czegoś nie kusi, ale w momencie, gdy poczuł pierwsze ukłucie na jednej z rąk to od razu go nieco ostudziło i zasłonił się nieco dodatkowymi kończynami, które zostały całe pocięte przez co na jego twarzy, włosach, ramionach oraz na nogach i biodrach June pojawiło się mnóstwo krwi. Wtedy skoncentrował ki w rękach i wymierzył dużą ilość uderzeń w tyłek rywalki, ponieważ jej pozycja uniemożliwiła wykonanie innych ciosów. Dzięki temu mogło się udać ją strącił, a gdy leżała przed nim odpowiedział w końcu na jej pytanie:
- Shin D. jest przydomkiem. Shin oznacza bóg, a raczej główny bóg. Pewien dziwny wojownik kiedyś powiedział mi o Kaioshinach, oni są chyba najważniejsi, a ja stałem się najważniejszy dla pewnych ludów wieki temu. D. to skrót od słowa oznaczające świt, oznacza nową erę. Ironia, nie? Shin D. Nowa era albo świt bogów? Osoba, która doprowadziła do tej fuzji być może pragnęła, aby bogowie powstali na nowo przeciw wrogowi? Może to głupie, ale czy w takim razie nie warto być złym, aby bogowie naprawdę ruszyli prawych za karki, potrzęśli nimi, aby w końcu stali się na tyle silni, żeby bez problemu sprostać wszystkiemu? Być złym, żeby inni mieli powód do stania się silniejszym i pokonania Ciebie? Skazanie siebie specjalnie na piekło, żeby nastała nowa era walecznych bohaterów? Zostałem poniekąd do tego przymuszony, z czego sprawę sobie niedawno zdałem. Dlatego byłem na wyspie, gdzie był Twój dzieciak.
Co chwila również odkrywam pewne sprawy. Shin znaczy również prawda, a D. mogło by być rozwinięciem Doro (道路), czyli droga prawdy. To jej teraz staram się poszukiwać. Tak sobie to teraz tłumaczę. - Gdy objaśniał June kim jest, jego... białka jaśniały i naprawdę stały się prawie białe, a tęczówki niemal niebieskie i nawet mięśnie jakby mniej napęczniałe. Po długiej przemowie spojrzał w dół i w sekundę ciało wróciło do normy, a oczy znów czerwone. Z przyjemnego przez moment tonu głosu pojawił się głęboki , drwiący i złowrogi. - Nie zapomniałaś tamponu księżniczko? - Być może to widok krwi sprawił, że wrócił instynkt walki i chęci rozwścieczenia przeciwnika.
OoC:
Shiyoken -300KI, siła +(*2), czyli 6975.
Rogafufuken (oh jak dobrze, że Kiaiho zużyłaś xD) 6975+5600+9200= 21775dmg; -23953KI
HP: 64750-16250= 48 500
KI: 75340-24253= 51 087
CD: 4/4
Trening Kontynuacja.
Pozycja, którą przyjęła do ataku zaskoczyła go jeszcze bardziej. Zastanawiał się czy ona go przypadkiem do czegoś nie kusi, ale w momencie, gdy poczuł pierwsze ukłucie na jednej z rąk to od razu go nieco ostudziło i zasłonił się nieco dodatkowymi kończynami, które zostały całe pocięte przez co na jego twarzy, włosach, ramionach oraz na nogach i biodrach June pojawiło się mnóstwo krwi. Wtedy skoncentrował ki w rękach i wymierzył dużą ilość uderzeń w tyłek rywalki, ponieważ jej pozycja uniemożliwiła wykonanie innych ciosów. Dzięki temu mogło się udać ją strącił, a gdy leżała przed nim odpowiedział w końcu na jej pytanie:
- Shin D. jest przydomkiem. Shin oznacza bóg, a raczej główny bóg. Pewien dziwny wojownik kiedyś powiedział mi o Kaioshinach, oni są chyba najważniejsi, a ja stałem się najważniejszy dla pewnych ludów wieki temu. D. to skrót od słowa oznaczające świt, oznacza nową erę. Ironia, nie? Shin D. Nowa era albo świt bogów? Osoba, która doprowadziła do tej fuzji być może pragnęła, aby bogowie powstali na nowo przeciw wrogowi? Może to głupie, ale czy w takim razie nie warto być złym, aby bogowie naprawdę ruszyli prawych za karki, potrzęśli nimi, aby w końcu stali się na tyle silni, żeby bez problemu sprostać wszystkiemu? Być złym, żeby inni mieli powód do stania się silniejszym i pokonania Ciebie? Skazanie siebie specjalnie na piekło, żeby nastała nowa era walecznych bohaterów? Zostałem poniekąd do tego przymuszony, z czego sprawę sobie niedawno zdałem. Dlatego byłem na wyspie, gdzie był Twój dzieciak.
Co chwila również odkrywam pewne sprawy. Shin znaczy również prawda, a D. mogło by być rozwinięciem Doro (道路), czyli droga prawdy. To jej teraz staram się poszukiwać. Tak sobie to teraz tłumaczę. - Gdy objaśniał June kim jest, jego... białka jaśniały i naprawdę stały się prawie białe, a tęczówki niemal niebieskie i nawet mięśnie jakby mniej napęczniałe. Po długiej przemowie spojrzał w dół i w sekundę ciało wróciło do normy, a oczy znów czerwone. Z przyjemnego przez moment tonu głosu pojawił się głęboki , drwiący i złowrogi. - Nie zapomniałaś tamponu księżniczko? - Być może to widok krwi sprawił, że wrócił instynkt walki i chęci rozwścieczenia przeciwnika.
OoC:
Shiyoken -300KI, siła +(*2), czyli 6975.
Rogafufuken (oh jak dobrze, że Kiaiho zużyłaś xD) 6975+5600+9200= 21775dmg; -23953KI
HP: 64750-16250= 48 500
KI: 75340-24253= 51 087
CD: 4/4
Trening Kontynuacja.
- GośćGość
Re: Księżyc
Wto Wrz 23, 2014 3:57 pm
No, kolejne uderzenie o glebę nawiedziło demonicę. Rikimaru bronił się niezwykle dobrze, więc trudno jej było trafić w jakiekolwiek ścięgno. Choć o tyle dobrze, że udało się jej w ogóle go zranić. To był już jakiś sukces. W każdym bądź razie uderzając plecami o podłoże poczuła się, jakby jej wnętrzności zostały przemieszane. Chwilowa niemożność złapania oddechu minęła, gdy rudowłosa przewróciła się na brzuch i wypluła sporą ilość krwi z ust. Przymknęła jedno oko, na które zaczęła nalatywać krew cieknąca z łuku brwiowego, a drugim bacznie obserwowała swojego przeciwnika. Łapczywie łapała powietrze mogąc już normalnie oddychać. Cholera, tak jej tyłek nigdy jeszcze nie bolał!
Miała chwilę odpoczynku. Jak zwykle zagadywała swoich przeciwników chcąc dowiedzieć się o nich jak najwięcej. To był dobry sposób na ich dezorientację, przez co mogła knuć swoje sukkubystyczne plany w główce.
___ - Więc to tak. - odpowiedziała tylko gdy ten skończył mówić. Połączył się z demonem, a w ramach tego poświęcił swój umysł. Jak można tak bardzo pożądać potęgi? Widziała w jego oczach zmianę. Złote tęczówki uważnie przyglądały się jak wzrok Rikimaru zaczyna wracać do normalności. Właśnie na takie oczy spoglądała dwa lata temu, jak go spotkała wraz z Reito. - Nie graj mesjasza wojowników. Nie musisz być ich celem by wymusić na nich chęci wzmocnienia się. Lepiej dać im coś co pokochają i coś, czego będą musieli bronić w ramach tej miłości. Ja mam syna, dlatego chcę być silniejsza i silniejsza by go bronić. - podniosła się powoli, a wtedy spostrzegła, że oczy Rikimaru znów stały się złowrogie i pełne chęci rozlewu krwi. Na tekst o tamponie przechyliła jedynie lekko głowę na bok, mówiąc mimiką twarzy "a co to kurde jest tampon?" Cóż. June nie musiała takich wynalazków używać. Jest demonem, a nie człowiekiem.
Palcem wskazującym lewej ręki zebrała trochę krwi ze swojego uda. Przysunęła do ust i... po prostu to zlizała. Poczuła gorzki smak. To dopiero zła krew. No, ale teraz do rzeczy.
Demonica napięła momentalnie wszystkie mięśnie, a następnie wyrzuciła z siebie ogrom energii w postaci kilkumetrowej, czerwonej aury. Zatrzęsła całym księżycem, który zaczął się powoli rozpadać. Kratery za kraterami pojawiały się na powierzchni satelity, niszcząc go. Trudno, najwyżej się go przywróci za pomocą Smoczych Kul.
Źrenice demonicy zwęziły się do kocich rozmiarów, a wtedy wszystkie rozrzucone na początku jej włosy zaświeciły się złotym światłem i niczym igły wbiły się w ciało przeciwnika, paraliżując go (Nie, nie robię Ci dziur, to taki prąd : D). Nie miała za wiele czasu, jej moc słabła, dlatego rzuciła się wprost na niego, wykonując kolejne, ostatnie cięcia mieczem, który w pewnym momencie po prostu się rozpadł, jakby był wykonany ze szkła.
OOC
GALACTIC DONUT/ KINOTSURUGI - 1 tura paraliżu.
Magic Sword III tura
(3*4200)+3650=16250DMG
KI: -80%dmg czyli -13000
HP: 49325-21775=27550
KI: 20938-13000-60=7878
Kontynuacja treningu
Miała chwilę odpoczynku. Jak zwykle zagadywała swoich przeciwników chcąc dowiedzieć się o nich jak najwięcej. To był dobry sposób na ich dezorientację, przez co mogła knuć swoje sukkubystyczne plany w główce.
___ - Więc to tak. - odpowiedziała tylko gdy ten skończył mówić. Połączył się z demonem, a w ramach tego poświęcił swój umysł. Jak można tak bardzo pożądać potęgi? Widziała w jego oczach zmianę. Złote tęczówki uważnie przyglądały się jak wzrok Rikimaru zaczyna wracać do normalności. Właśnie na takie oczy spoglądała dwa lata temu, jak go spotkała wraz z Reito. - Nie graj mesjasza wojowników. Nie musisz być ich celem by wymusić na nich chęci wzmocnienia się. Lepiej dać im coś co pokochają i coś, czego będą musieli bronić w ramach tej miłości. Ja mam syna, dlatego chcę być silniejsza i silniejsza by go bronić. - podniosła się powoli, a wtedy spostrzegła, że oczy Rikimaru znów stały się złowrogie i pełne chęci rozlewu krwi. Na tekst o tamponie przechyliła jedynie lekko głowę na bok, mówiąc mimiką twarzy "a co to kurde jest tampon?" Cóż. June nie musiała takich wynalazków używać. Jest demonem, a nie człowiekiem.
Palcem wskazującym lewej ręki zebrała trochę krwi ze swojego uda. Przysunęła do ust i... po prostu to zlizała. Poczuła gorzki smak. To dopiero zła krew. No, ale teraz do rzeczy.
Demonica napięła momentalnie wszystkie mięśnie, a następnie wyrzuciła z siebie ogrom energii w postaci kilkumetrowej, czerwonej aury. Zatrzęsła całym księżycem, który zaczął się powoli rozpadać. Kratery za kraterami pojawiały się na powierzchni satelity, niszcząc go. Trudno, najwyżej się go przywróci za pomocą Smoczych Kul.
Źrenice demonicy zwęziły się do kocich rozmiarów, a wtedy wszystkie rozrzucone na początku jej włosy zaświeciły się złotym światłem i niczym igły wbiły się w ciało przeciwnika, paraliżując go (Nie, nie robię Ci dziur, to taki prąd : D). Nie miała za wiele czasu, jej moc słabła, dlatego rzuciła się wprost na niego, wykonując kolejne, ostatnie cięcia mieczem, który w pewnym momencie po prostu się rozpadł, jakby był wykonany ze szkła.
OOC
GALACTIC DONUT/ KINOTSURUGI - 1 tura paraliżu.
Magic Sword III tura
(3*4200)+3650=16250DMG
KI: -80%dmg czyli -13000
HP: 49325-21775=27550
KI: 20938-13000-60=7878
Kontynuacja treningu
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Księżyc
Sro Wrz 24, 2014 10:36 pm
Ziemski wojownik bez wątpienia miał mętlik w głowie. Z jednej strony tkwiło w nim głęboko to kim był jako człowiek, a z drugiej za sprawą demonicznej części znalazł sobie wymówkę do czynienia zła. Swoją drogą jeszcze nic strasznego nie zrobił. Nie zabił żadnego Konacka, ani człowieka po fuzji. Szukał jedynie mocnych celów, czyli postępował identycznie jak Shin D.Ragon. W istocie jego przemiana nie sprawiła, żeby stał się potworem. Może i gorzej traktuje swoich przeciwników w walce i po niej. Stał się bardziej bezwzględny i okrutny, ale jeszcze wiele brakuje, żeby można go było nazwać diabłem w ludzkiej skórze.
W tej walce jeszcze nie pokazał okrucieństwa. Trochę się bawił od samego początku, ponieważ nie widział nadal zagrożenia, aż do tej chwili. June zaskoczyła go, gdy energetyczne nicie spowiły jego ciało i nie mógł się ruszyć (yy ogólnie to stosunek energia/energia, siła/energia nie pozwala Ci na użycie tej techniki, ale niech Ci będzie xP). To była świetna zasadzka. Być może miała taką samą gotową na Ziemi, a on jej dał czas, aby to zrobiła jeszcze tutaj. To mu dało pomysł na wykorzystanie Ki No Tsurugi w przyszłości w podobny sposób, ale teraz musiał wrócić do walki.
Wiele nie mógł zrobić i to demonica miała asa w rękawie. Kolejne cięcie mieczem, które wbiło się w jego bark i zatrzymało na obojczyku, a jej magiczny oręż rozpadł się. Przeszywający, rozdzierający ból. Był tak potężny, że Rikimaru aż nie był w stanie wydobyć z siebie dźwięku przez chwilę. Jedynie ukazał się niewielki grymas na twarzy. Całą energię skupił na dość sporej ranie, aby powstrzymać krwawienie, ale teraz była szansa dla niego. Był na tyle blisko June, że mógł wykonać potężny atak.
- Ksoo! To bolało. Pożałujesz tego! - wybuchnął. Ból i niekontrolowana złość usunęły blokady, które powstrzymywały go przed zrobieniem rzezi. Ona miała zamiar zabić go pewnie od samego początku. Tym razem to on wykona cios, który może być śmiertelny. - Ki no tsurugi! - Robiąc zamach wystrzelił promień z ręki, a po chwili przemienił go w wirujący dysk. - Kienzan!
Ten przewiercił się przez klatkę piersiową Junę, rozciął jej pukle włosów i powędrował dalej zwiększając swoje rozmiary i wędrując w kierunku powierzchni srebrnego globu. Wylatując z drugiej strony miał średnicę większą niż ta Księżyca i eksplodował z drugiej strony naruszając strukturę powierzchni, a dodatkowo sprawiając, że spory kawał oderwał się w pewnym momencie.
Zaczęły pojawiać się dodatkowe kratery, a cały ziemski satelita zaczął się trząść. Z Ziemi bez wątpienia widoczny teraz był rozpadający się Księżyc, zostawiający za sobą pas skał, rozsypujący się z każdą chwilą.
Nie pozostało im zbyt wiele czasu. Nie tylko z powodu rozpadającego się pola walki, ale również ze względu na rany, które sobie wzajemnie pozostawili. Na koniec postanowił uderzyć prosto w brzuch, aby przebić się przez osłabione ciało i zakończyć żywot wojowniczki. Stała się sporym wyzwaniem, a nie może być pewien czy nie będzie go gnębiła po kres życia, dlatego lepiej by było skończyć to tu i teraz. Demony są nieprzewidywalne. Widzi to po sobie. Coś w jej słowach nim wstrząsnęło od środka, ale jeszcze nie był pewien czy wyjdzie większe zło czy dobro na wierzch.
Grunt pod nim zaczął się rozpadać. Niedługo cały Księżyc pozostanie jedynie skałami i pyłem. Większe być może utworzą mini satelity, a inne ściągnięte przez grawitację Ziemi spadną i zniszczą pewne obszary. Widok bez wątpienia nieziemski. Niedługo nieksiężycowy, ponieważ coś takiego przestanie istnieć.
OoC:
HP: 48500-16250= 32 250 (40%)
Ki No Tsurugi. Paraliż na turę. (BTW... koszt tej techniki nie bierzemy stąd? Upgrade paraliżów? 20% Twojej siły*1% mojej KI, czyli 1460+1290= 2350KI
CD: 3 tury
Kienzan 17940dmg; -19734KI
i tura po paraliżu: Atak potężny 11450dmg
Razem: 17940+11450= 29390dmg; -22084ki
KI: 51087-22084= 33 703
W tej walce jeszcze nie pokazał okrucieństwa. Trochę się bawił od samego początku, ponieważ nie widział nadal zagrożenia, aż do tej chwili. June zaskoczyła go, gdy energetyczne nicie spowiły jego ciało i nie mógł się ruszyć (yy ogólnie to stosunek energia/energia, siła/energia nie pozwala Ci na użycie tej techniki, ale niech Ci będzie xP). To była świetna zasadzka. Być może miała taką samą gotową na Ziemi, a on jej dał czas, aby to zrobiła jeszcze tutaj. To mu dało pomysł na wykorzystanie Ki No Tsurugi w przyszłości w podobny sposób, ale teraz musiał wrócić do walki.
Wiele nie mógł zrobić i to demonica miała asa w rękawie. Kolejne cięcie mieczem, które wbiło się w jego bark i zatrzymało na obojczyku, a jej magiczny oręż rozpadł się. Przeszywający, rozdzierający ból. Był tak potężny, że Rikimaru aż nie był w stanie wydobyć z siebie dźwięku przez chwilę. Jedynie ukazał się niewielki grymas na twarzy. Całą energię skupił na dość sporej ranie, aby powstrzymać krwawienie, ale teraz była szansa dla niego. Był na tyle blisko June, że mógł wykonać potężny atak.
- Ksoo! To bolało. Pożałujesz tego! - wybuchnął. Ból i niekontrolowana złość usunęły blokady, które powstrzymywały go przed zrobieniem rzezi. Ona miała zamiar zabić go pewnie od samego początku. Tym razem to on wykona cios, który może być śmiertelny. - Ki no tsurugi! - Robiąc zamach wystrzelił promień z ręki, a po chwili przemienił go w wirujący dysk. - Kienzan!
Ten przewiercił się przez klatkę piersiową Junę, rozciął jej pukle włosów i powędrował dalej zwiększając swoje rozmiary i wędrując w kierunku powierzchni srebrnego globu. Wylatując z drugiej strony miał średnicę większą niż ta Księżyca i eksplodował z drugiej strony naruszając strukturę powierzchni, a dodatkowo sprawiając, że spory kawał oderwał się w pewnym momencie.
Zaczęły pojawiać się dodatkowe kratery, a cały ziemski satelita zaczął się trząść. Z Ziemi bez wątpienia widoczny teraz był rozpadający się Księżyc, zostawiający za sobą pas skał, rozsypujący się z każdą chwilą.
Nie pozostało im zbyt wiele czasu. Nie tylko z powodu rozpadającego się pola walki, ale również ze względu na rany, które sobie wzajemnie pozostawili. Na koniec postanowił uderzyć prosto w brzuch, aby przebić się przez osłabione ciało i zakończyć żywot wojowniczki. Stała się sporym wyzwaniem, a nie może być pewien czy nie będzie go gnębiła po kres życia, dlatego lepiej by było skończyć to tu i teraz. Demony są nieprzewidywalne. Widzi to po sobie. Coś w jej słowach nim wstrząsnęło od środka, ale jeszcze nie był pewien czy wyjdzie większe zło czy dobro na wierzch.
Grunt pod nim zaczął się rozpadać. Niedługo cały Księżyc pozostanie jedynie skałami i pyłem. Większe być może utworzą mini satelity, a inne ściągnięte przez grawitację Ziemi spadną i zniszczą pewne obszary. Widok bez wątpienia nieziemski. Niedługo nieksiężycowy, ponieważ coś takiego przestanie istnieć.
- Manga lol xD Ale chała... Strona 1:
- Manga lol xD Ale chała... Strona 2:
OoC:
HP: 48500-16250= 32 250 (40%)
Ki No Tsurugi. Paraliż na turę. (BTW... koszt tej techniki nie bierzemy stąd? Upgrade paraliżów? 20% Twojej siły*1% mojej KI, czyli 1460+1290= 2350KI
CD: 3 tury
Kienzan 17940dmg; -19734KI
i tura po paraliżu: Atak potężny 11450dmg
Razem: 17940+11450= 29390dmg; -22084ki
KI: 51087-22084= 33 703
- GośćGość
Re: Księżyc
Pią Wrz 26, 2014 4:33 pm
Udało się. Jej miecz przebił się na wylot, przez bark przeciwnika. Dzięki specjalnemu zagięciu na jego końcu, Rikimaru nie miał szans na to, by cofnąć się. Hak wbiłby się w jego skórę, powodując jeszcze większy niż teraz ból. No, gdyby taki atak zastosowała wcześniej, może by to było pomocne, lecz chwilę później jej oręż rozleciał się. Nie miała siły. Trzęsąca się ręka trzymała rozlatującą się powoli klingę miecza, a przerażone czarnozłote oczy wpatrywały się w ślepia oponenta. Wkurzyła go. Odczuła strach, przeceniła swoje możliwości. Ten cios miał być ciosem ostatecznym do czorta! Znów zawiodła samą siebie.
Reszta działa się strasznie szybko. Paraliż, dysk, który przebił jej bok oraz zmienił uczesanie rudowłosej, a na końcu wbicie bestialsko ręki w jej brzuch. Gdyby była człowiekiem, nie byłaby w stanie przeżyć ze zmiażdżonymi wnętrznościami, lecz na szczęście należała do rasy demonów. W momencie przebijania się ręki przeciwnika, demonica otworzyła szeroko oczy, a z ust wypluła czarną jak smoła krew, która uleciała gdzieś, z powodu braku grawitacji. Naruszyli ją, niszcząc księżyc. Nie mogła krzyczeć, choć ból, który w tym momencie czuła był nieziemsko ogromny. Choć nie wrzucała w to swojej KI, to wygląd dziewczyny zaczął się zmieniać. Wrzosowe tatuaże na jej ciele zniknęły, a czerń z białek całkowicie wybieliła się. Skóra dziewczyny zbladła do mącznego odcienia, a jej bujne, rude włosy wyprały się z intensywnego koloru (nie mylić z siwym proszę). Wyglądała teraz całkowicie niewinnie - jak zwykła dziewczyna, a nie wojowniczka, która przed chwilą stoczyła morderczy pojedynek...
Gdy się już wydawało, że wyzionie ducha, drgnęła. Uniosła powoli zimną dłoń, kierując ją na twarz Rikimaru. Nie, nie chciała strzelać kulami, czy coś podobnego. Nawet nie miała do tego siły. Uchyliła wargi, wbijając przygaszony wzrok w półdemona:
___ - Ri-Riki...maru... nie daj sobą kierować. - wyszeptała, a następnie jej ręka wolno opadła wraz z głową. Lekko przymknęła oczy, do których naleciały słono-krwawe łzy. Nie żałowała tego. Nie miała dla kogo... żyć...
Kiedyś sama June dała kierować swoim ciałem komuś obcemu. Był to okrutny demon, Shadow, zwany Juvette. Aktualna demonica nie pamięta tej mrocznej części swojej przeszłości, lecz czuła gdzieś w głębi siebie, że to jest jej znajome, dlatego chciała w jakiś sposób dotrzeć do Rikimaru, który przechodzi coś podobnego. Okrutna bestia siedzi w nim i szepcze na ucho co ma robić, narzuca swoje chore ambicje, kieruje jego umysłem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, żę ten człowiek mu ulega. Nie wie co się z nim działo, ale pamięta, że był kiedyś zupełnie inny.
Oczy dziewczyny powoli się zamykały...
OOC
Koniec Treningu
HP: 27550-29390=0/1
KI: 7878
Hm. Jeszcze nie zgonuję.
Reszta działa się strasznie szybko. Paraliż, dysk, który przebił jej bok oraz zmienił uczesanie rudowłosej, a na końcu wbicie bestialsko ręki w jej brzuch. Gdyby była człowiekiem, nie byłaby w stanie przeżyć ze zmiażdżonymi wnętrznościami, lecz na szczęście należała do rasy demonów. W momencie przebijania się ręki przeciwnika, demonica otworzyła szeroko oczy, a z ust wypluła czarną jak smoła krew, która uleciała gdzieś, z powodu braku grawitacji. Naruszyli ją, niszcząc księżyc. Nie mogła krzyczeć, choć ból, który w tym momencie czuła był nieziemsko ogromny. Choć nie wrzucała w to swojej KI, to wygląd dziewczyny zaczął się zmieniać. Wrzosowe tatuaże na jej ciele zniknęły, a czerń z białek całkowicie wybieliła się. Skóra dziewczyny zbladła do mącznego odcienia, a jej bujne, rude włosy wyprały się z intensywnego koloru (nie mylić z siwym proszę). Wyglądała teraz całkowicie niewinnie - jak zwykła dziewczyna, a nie wojowniczka, która przed chwilą stoczyła morderczy pojedynek...
Gdy się już wydawało, że wyzionie ducha, drgnęła. Uniosła powoli zimną dłoń, kierując ją na twarz Rikimaru. Nie, nie chciała strzelać kulami, czy coś podobnego. Nawet nie miała do tego siły. Uchyliła wargi, wbijając przygaszony wzrok w półdemona:
___ - Ri-Riki...maru... nie daj sobą kierować. - wyszeptała, a następnie jej ręka wolno opadła wraz z głową. Lekko przymknęła oczy, do których naleciały słono-krwawe łzy. Nie żałowała tego. Nie miała dla kogo... żyć...
Kiedyś sama June dała kierować swoim ciałem komuś obcemu. Był to okrutny demon, Shadow, zwany Juvette. Aktualna demonica nie pamięta tej mrocznej części swojej przeszłości, lecz czuła gdzieś w głębi siebie, że to jest jej znajome, dlatego chciała w jakiś sposób dotrzeć do Rikimaru, który przechodzi coś podobnego. Okrutna bestia siedzi w nim i szepcze na ucho co ma robić, narzuca swoje chore ambicje, kieruje jego umysłem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, żę ten człowiek mu ulega. Nie wie co się z nim działo, ale pamięta, że był kiedyś zupełnie inny.
Oczy dziewczyny powoli się zamykały...
OOC
Koniec Treningu
HP: 27550-29390=0/1
KI: 7878
Hm. Jeszcze nie zgonuję.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Księżyc
Nie Wrz 28, 2014 5:35 pm
Nagle coś nim wstrząsnęło. Poczuł niesamowicie silny impuls, który przechodzi jego ciało i nie mógł tego zatrzymał choć bardzo próbował. Był osłabiony po walce, ale nie aż tak bardzo! "Nie powinno się to dziać, co jest!?" - Krzyczał wewnętrznie, ale to nie ustępowało. Jej dotyk coś spowodował, a może to te słowa... "Kso!"
Czuł jak w głowie mu krew pulsuje, ale poza tym jeszcze jakaś dziwna obecność. June już upadła, a on cofnął się od niej, ponieważ bał się, że pozostając blisko tego ciała będzie podatny na tę dziwną moc. To nie pomagało, bo tkwiło tak głęboko w jego jaźni, że nie był w stanie... tego... dłużej... zatrzymać. Wokół jego ciała pojawiły się wyładowania, a jego ciało jakby się rozpadało lub próbowało rozdzielić i faktycznie czuł przez moment jak jego moc nagle zaczyna opadać. Coś niedobrego się działo nie tylko z ciałem i moc, ale i z tożsamością. "Weź... w końcu... odpuść!!!"
- NIE! NIE POZWOLĘ!!! - Darł się niebogłosy Shin D. Rikimaru, a z boku mogło to bez wątpienia dziwnie wyglądać. Jakby faktycznie oszalał, lecz po chwili jego ubranie pękło, a zamiast dodatkowych rąk, z ramion wystrzelił korpusy z głowami. Jeden z seledynowo-czarnymi włosami, a drugi zamaskowany, zakapturzony jegomość.
Moc Rikimaru obniżyła się wtedy o połowę, ale nie tylko to mogła między innymi June. Ta wyrastająca osobowość przelała jej część mocy pół-demona. - Tak! To... - Wrzasnęły obie głowy. To nie do końca było ciało, a raczej coś w rodzaju duszy. Ciężko było stwierdził, ale po kimś, kto połączył się z demonem można się było spodziewać dziwnych i nietypowych rzeczy, ale czy czegoś takiego? Nagle ciało rozbłysło i rozświetliło całą powierzchnię jednego z wielu kawałków księżyca. Czy było widoczne z Ziemi? Czy do kogoś w ogóle docierało to co się tu dzieje? Rozbłysk światła był spowodowany...
- ... koniec! - Z dużą dozą pewności i potępiającym wzrokiem rzekł zakapturzony i równie potężny co Rikimaru wojownik, który odchodził od pół-demona, który teraz klęczał na jednym kolanie i podpierał się ciężko dysząc. Był cały spocony, włosy mu poczerniały całkowicie, a skóra stała się jakby bardziej szara. Uszy były lekko zaostrzone, a mięśnie... nieco mniejsze. W dodatku ich moc była sumą potęgi Shina D. Rikimaru... Została rozdzielona na dwie, lecz nie na długo.
Osobnik idąc przed siebie zaczął koncentrować duże ilości energii, aż w końcu stanął i odwrócił się, rzucił wzrokiem na... swoje drugie ja.
- Ojczulek był demonem, a raczej pół-demonem jak wielu... tych ziemskich. Miał dobre serce. Wtedy... na lodowych pustkowiach (link do posta) poświęcił swoje życie, aby wzmocnić moją moc. Moja iluzja się udała. Zmyliła Cię i mogłem zaczekać... na odpowiedni moment... Mafuba!
Wojownik wystawił ręce i zielony promień pomknął na przeciwnika. Fala zaczęła wciągać Rikimaru, który był zbyt zmęczony, aby oprzeć się temu. Normalnie użyłby bariery, ale... Ten knypek wyssał część sił i przesłał jej do przeszłej ofiary pół-demona. Był jeden szkopuł...
- Nie masz mnie w czym zamknąć! - Ryknął Rikimaru, który nabrał pewności siebie i zaczął się śmiać. Był bezczelny, jak to miał w zwyczaju. Rozłożył ręce i nogi uspokajając się. Pozwolił, żeby siła fali go niosła, ponieważ był przekonany, że najwyżej zderzy się z twardym skalnym podłożem, co go najwyżej nieco ogłuszy.
Jednak nagle zza zamaskowanego wojownika wyłoniły się dwa kije, a raczej laski z dziwnymi kryształami, gdzie jeden z nich błyszczał na zielono.
- Tego również nie zauważyłeś. To będzie Twoje przekleństwo. Twoje zło całkowicie się rozbudziło, ale na szczęście zdążyłem się uwolnić. Oddzielić od Ciebie i Cię powstrzymać. Teraz to Ty... będziesz moim więźniem!
Fala wleciała wprost do kryształu, a po chwili na jego powierzchni pojawiło się oko. Shin D. Rikimaru został zamknięty w specjalnym pojemniku. "D.? Di... Divided? Double?" - Rozmyślał w ostatnich chwilach swojej wolności Shin D... Rikimaru. Stoczył walkę z nieodpowiednim przeciwnikiem, który zaskoczył go w najmniej spodziewanym momencie...
Pojawił się wojownik z dawnych czasów. Ten sprzed wypadku, którego spowiła mgła zła, która rozbudziła w nim relikt przeszłego wcielenia Shina D.Ragona. Ragon... Raion... Niewielka różnica, a jak wiele zmieniała.
Po zamknięciu Rikimaru... nowy gość odzyskał drugą połowę mocy i znów dysponował sporą potęgą, ale była znaczna różnica w aurze, którą wiele osób mogłoby zauważyć. Coś w tym było z Rikimaru, te wibracje, ta siła, ale zło jakby ulotniło się. Odetchnął głęboko i spojrzał w kierunku June.
- Dzięki za walkę i wybacz za rany. Chyba czas się stąd zbierać, bo nie wiem ile z tego Księżyca zostanie. Jestem... Raion, a przynajmniej kiedyś byłem, bo Rikimaru chyba się nie będzie dobrze kojarzyć już nikomu...
Wyciągnął do niej rękę, żeby zabrać ją na Ziemię.
OoC:
Mafuba fabularnie -900KI-30% mojej szybkości (w trakcie starcia 1/2 mocy, czyli 2800)=-900-840=-1740KI; -200HP
Regeneracja 10% HP i KI.
HP: 32 250-200= 32050+10%= 32050+8100= 40 150
KI: 51087-22084= 33 703+10%= 33703+12900= 46 603
z/t na Ziemię... jak chcesz to pisz, gdzie Ci pasuje.
sorry za poślizg problemy z neostradą...
Czuł jak w głowie mu krew pulsuje, ale poza tym jeszcze jakaś dziwna obecność. June już upadła, a on cofnął się od niej, ponieważ bał się, że pozostając blisko tego ciała będzie podatny na tę dziwną moc. To nie pomagało, bo tkwiło tak głęboko w jego jaźni, że nie był w stanie... tego... dłużej... zatrzymać. Wokół jego ciała pojawiły się wyładowania, a jego ciało jakby się rozpadało lub próbowało rozdzielić i faktycznie czuł przez moment jak jego moc nagle zaczyna opadać. Coś niedobrego się działo nie tylko z ciałem i moc, ale i z tożsamością. "Weź... w końcu... odpuść!!!"
- NIE! NIE POZWOLĘ!!! - Darł się niebogłosy Shin D. Rikimaru, a z boku mogło to bez wątpienia dziwnie wyglądać. Jakby faktycznie oszalał, lecz po chwili jego ubranie pękło, a zamiast dodatkowych rąk, z ramion wystrzelił korpusy z głowami. Jeden z seledynowo-czarnymi włosami, a drugi zamaskowany, zakapturzony jegomość.
Moc Rikimaru obniżyła się wtedy o połowę, ale nie tylko to mogła między innymi June. Ta wyrastająca osobowość przelała jej część mocy pół-demona. - Tak! To... - Wrzasnęły obie głowy. To nie do końca było ciało, a raczej coś w rodzaju duszy. Ciężko było stwierdził, ale po kimś, kto połączył się z demonem można się było spodziewać dziwnych i nietypowych rzeczy, ale czy czegoś takiego? Nagle ciało rozbłysło i rozświetliło całą powierzchnię jednego z wielu kawałków księżyca. Czy było widoczne z Ziemi? Czy do kogoś w ogóle docierało to co się tu dzieje? Rozbłysk światła był spowodowany...
- ... koniec! - Z dużą dozą pewności i potępiającym wzrokiem rzekł zakapturzony i równie potężny co Rikimaru wojownik, który odchodził od pół-demona, który teraz klęczał na jednym kolanie i podpierał się ciężko dysząc. Był cały spocony, włosy mu poczerniały całkowicie, a skóra stała się jakby bardziej szara. Uszy były lekko zaostrzone, a mięśnie... nieco mniejsze. W dodatku ich moc była sumą potęgi Shina D. Rikimaru... Została rozdzielona na dwie, lecz nie na długo.
Osobnik idąc przed siebie zaczął koncentrować duże ilości energii, aż w końcu stanął i odwrócił się, rzucił wzrokiem na... swoje drugie ja.
- Ojczulek był demonem, a raczej pół-demonem jak wielu... tych ziemskich. Miał dobre serce. Wtedy... na lodowych pustkowiach (link do posta) poświęcił swoje życie, aby wzmocnić moją moc. Moja iluzja się udała. Zmyliła Cię i mogłem zaczekać... na odpowiedni moment... Mafuba!
Wojownik wystawił ręce i zielony promień pomknął na przeciwnika. Fala zaczęła wciągać Rikimaru, który był zbyt zmęczony, aby oprzeć się temu. Normalnie użyłby bariery, ale... Ten knypek wyssał część sił i przesłał jej do przeszłej ofiary pół-demona. Był jeden szkopuł...
- Nie masz mnie w czym zamknąć! - Ryknął Rikimaru, który nabrał pewności siebie i zaczął się śmiać. Był bezczelny, jak to miał w zwyczaju. Rozłożył ręce i nogi uspokajając się. Pozwolił, żeby siła fali go niosła, ponieważ był przekonany, że najwyżej zderzy się z twardym skalnym podłożem, co go najwyżej nieco ogłuszy.
Jednak nagle zza zamaskowanego wojownika wyłoniły się dwa kije, a raczej laski z dziwnymi kryształami, gdzie jeden z nich błyszczał na zielono.
- Tego również nie zauważyłeś. To będzie Twoje przekleństwo. Twoje zło całkowicie się rozbudziło, ale na szczęście zdążyłem się uwolnić. Oddzielić od Ciebie i Cię powstrzymać. Teraz to Ty... będziesz moim więźniem!
Fala wleciała wprost do kryształu, a po chwili na jego powierzchni pojawiło się oko. Shin D. Rikimaru został zamknięty w specjalnym pojemniku. "D.? Di... Divided? Double?" - Rozmyślał w ostatnich chwilach swojej wolności Shin D... Rikimaru. Stoczył walkę z nieodpowiednim przeciwnikiem, który zaskoczył go w najmniej spodziewanym momencie...
Pojawił się wojownik z dawnych czasów. Ten sprzed wypadku, którego spowiła mgła zła, która rozbudziła w nim relikt przeszłego wcielenia Shina D.Ragona. Ragon... Raion... Niewielka różnica, a jak wiele zmieniała.
Po zamknięciu Rikimaru... nowy gość odzyskał drugą połowę mocy i znów dysponował sporą potęgą, ale była znaczna różnica w aurze, którą wiele osób mogłoby zauważyć. Coś w tym było z Rikimaru, te wibracje, ta siła, ale zło jakby ulotniło się. Odetchnął głęboko i spojrzał w kierunku June.
- Dzięki za walkę i wybacz za rany. Chyba czas się stąd zbierać, bo nie wiem ile z tego Księżyca zostanie. Jestem... Raion, a przynajmniej kiedyś byłem, bo Rikimaru chyba się nie będzie dobrze kojarzyć już nikomu...
Wyciągnął do niej rękę, żeby zabrać ją na Ziemię.
- Strona 1:
- Strona 2:
OoC:
Mafuba fabularnie -900KI-30% mojej szybkości (w trakcie starcia 1/2 mocy, czyli 2800)=-900-840=-1740KI; -200HP
Regeneracja 10% HP i KI.
HP: 32 250-200= 32050+10%= 32050+8100= 40 150
KI: 51087-22084= 33 703+10%= 33703+12900= 46 603
z/t na Ziemię... jak chcesz to pisz, gdzie Ci pasuje.
sorry za poślizg problemy z neostradą...
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach