Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Archipelag
Pon Gru 03, 2012 11:05 pm
First topic message reminder :
Trzy duże wyspy otoczone przez kilka mniejszych. W promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie znajduje się żadna Nameczańska wioska, toteż rzadko ktoś tędy przelatuje. Idealne miejsce na odizolowanie się i samotny trening, lub uknucie jakiegoś spisku....
Trzy duże wyspy otoczone przez kilka mniejszych. W promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie znajduje się żadna Nameczańska wioska, toteż rzadko ktoś tędy przelatuje. Idealne miejsce na odizolowanie się i samotny trening, lub uknucie jakiegoś spisku....
- Wygląd:
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 07, 2015 12:35 am
Lecąc tak ujrzeli walkę w dole. Widać było walczących dwóch nameczan z czwórką saiyan, ale ciężko było ocenić ich stan. Nie mniej jednak, obok leżała dwójka nameczan oraz jeden martwy saiyanin. Byli ewidentnie pochłonięci walką i raczej nie zauważyli wiszacych w powietrzu Fridga i Vana.
Martwy saiyanin leżał tuż za niewielkim wzniesieniem około 200 metrów od walczących. Widać było, że ogoniaści jakby odcinali nameczan od dwójki ich leżących, być może martwych towarzyszy. Jeden z nameczan był wyraźnie szybszy od wszystkich, ale przeciw takiej liczbie wroga i tak to było za mało.
OoC:
Fridge, masz akcept treningu, więc sobie możesz punkty odpowiednio rozdzielić. Van'd dostałeś wcześniej przy akcepcie +4 pkt za fabułę, teraz Fridge otrzymał +4+5 za fabułę, więc Van'd Tobie też wiszę +5 za fabułę w ostatnim czasie, przypomnij przy okazji następnego treningu.
Martwy saiyanin leżał tuż za niewielkim wzniesieniem około 200 metrów od walczących. Widać było, że ogoniaści jakby odcinali nameczan od dwójki ich leżących, być może martwych towarzyszy. Jeden z nameczan był wyraźnie szybszy od wszystkich, ale przeciw takiej liczbie wroga i tak to było za mało.
OoC:
Fridge, masz akcept treningu, więc sobie możesz punkty odpowiednio rozdzielić. Van'd dostałeś wcześniej przy akcepcie +4 pkt za fabułę, teraz Fridge otrzymał +4+5 za fabułę, więc Van'd Tobie też wiszę +5 za fabułę w ostatnim czasie, przypomnij przy okazji następnego treningu.
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 07, 2015 7:10 am
W końcu oczy wojowników dostrzegły pojedynek w dole. Dwóch nameczan ścierało się w nierównej walce z sayianami. Kawałek dalej znajdowały się zwłoki kolejnych dwóch ogoniastych i jednego chloroplastra. Po sposobie walki nasza dzielna kompania wydedukowała, że coś tutaj śmierdzi i sayianie prawdopodobnie odcinają zielonych od swych poległych towarzyszy...A może oni wciąż żyją i istnieje możliwość postawienia ich na nogi tak jak zrobił to z nimi ich poległy ziomek... Fridge nie zwlekał długo, skinął Vanowi i rzekł do niego.
-Wchodzimy Van. Niech nas popamiętają, psie syny.
Wewnętrzny ogień zapłonął wyrzucając aurę na zewnątrz i changeling ruszył do przodu szybko lądując na miejscu starcia tym samym przerywając go. Obydwie strony stanęły ja wryte i spoglądały na dwójkę nowo przybyłych. Jaszczur stanął na szeroko rozstawionych nogach i założył ręce na piersi. Ogon leniwie powiewał, całe "ja" nie mogło doczekać się nadchodzącego starcia i adrenaliny. Na ustach gada pojawił się szyderczy uśmiech. Stał tak przez chwilę pozwalając by napięcie jeszcze odrobinę urosło... W końcu by rozładować atmosferę przemówił jako pierwszy.
-Witam zacni ogoniaści i was zieloni. Sprawa wygląda następująco, na namek z powodu migracji mamy nadmiar małp który zakłóca ekosystem, czas na zasraną rzeź i zmniejszenie waszego nędznego gatunku do wymaganego minimum! Nie wiedziałem, że bycie ekologiem może być tak przyjemne!
Lodówka uśmiechnął się podle i przyjął gardę szacując siły. Zazwyczaj wychodził z ofensywą pierwszy, ale nie znał potencjalnych sił swych oponentów więc musiał być gotowy na wszelkie możliwości. Gdy już przyjął odpowiednią pozycję zwrócił się do jednego z zielonych, ale starając się zrobić to dość dyskretnie i na tyle cicho by pozostała czwórka nic nie dosłyszała. Wiedział, że nameczanie mają dość wyczulony słuch i postanowił to wykorzystać.
-Hej Ty, czy wasi towarzysze żyją? Jeżeli tak to wynocha postawić mi ich na nogi. Skoro Ci tchórze lubią walkę z przewagą liczebną to żaden problem, ale odwrócimy nieco szalę. Ja i mój towarzysz chwilę ich przytrzymamy i kupimy Ci trochę czasu.
OOC:
Więc zaczynamy zabawę! Propozycja skierowana do zielonego by postawił swoich towarzyszy na nogi, zobaczymy co z tego wyniknie.
-Wchodzimy Van. Niech nas popamiętają, psie syny.
Wewnętrzny ogień zapłonął wyrzucając aurę na zewnątrz i changeling ruszył do przodu szybko lądując na miejscu starcia tym samym przerywając go. Obydwie strony stanęły ja wryte i spoglądały na dwójkę nowo przybyłych. Jaszczur stanął na szeroko rozstawionych nogach i założył ręce na piersi. Ogon leniwie powiewał, całe "ja" nie mogło doczekać się nadchodzącego starcia i adrenaliny. Na ustach gada pojawił się szyderczy uśmiech. Stał tak przez chwilę pozwalając by napięcie jeszcze odrobinę urosło... W końcu by rozładować atmosferę przemówił jako pierwszy.
-Witam zacni ogoniaści i was zieloni. Sprawa wygląda następująco, na namek z powodu migracji mamy nadmiar małp który zakłóca ekosystem, czas na zasraną rzeź i zmniejszenie waszego nędznego gatunku do wymaganego minimum! Nie wiedziałem, że bycie ekologiem może być tak przyjemne!
Lodówka uśmiechnął się podle i przyjął gardę szacując siły. Zazwyczaj wychodził z ofensywą pierwszy, ale nie znał potencjalnych sił swych oponentów więc musiał być gotowy na wszelkie możliwości. Gdy już przyjął odpowiednią pozycję zwrócił się do jednego z zielonych, ale starając się zrobić to dość dyskretnie i na tyle cicho by pozostała czwórka nic nie dosłyszała. Wiedział, że nameczanie mają dość wyczulony słuch i postanowił to wykorzystać.
-Hej Ty, czy wasi towarzysze żyją? Jeżeli tak to wynocha postawić mi ich na nogi. Skoro Ci tchórze lubią walkę z przewagą liczebną to żaden problem, ale odwrócimy nieco szalę. Ja i mój towarzysz chwilę ich przytrzymamy i kupimy Ci trochę czasu.
OOC:
Więc zaczynamy zabawę! Propozycja skierowana do zielonego by postawił swoich towarzyszy na nogi, zobaczymy co z tego wyniknie.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 07, 2015 3:13 pm
" Nareszcie są... Ale zaraz przecież to zieloni... Czyżby włączyli się do walki z ogoniastymi, wszystko zaczynało nabierać odpowiedniego tempa... Tym razem nam się poszczęściło jeśli im pomożemy z pewnością tamta dwójka straci życie... Być może tubylcy wiedzą czego chcą tu małpy..."
Dostrzegli walkę gdzieś w dole mimo wszystko do jaszczur zachwycony wieścią że znaleźli trop uderzył nurem na ziemię. Bardziej opanowany demon opadał powoli z skrzyżowanymi rękoma na piersi przyglądając się otoczeniu. Ta potyczka musiała trwać już jakiś czas skoro są trzy ciała rozrzucone wokół teraz należało ocenić jak mocni byli przeciwnicy. Jeśli faktycznie przybyli tu w piątkę to ich siły nie są rewelacyjne żaden dowódca nie wysłałby tylu dobrych wojowników w jednej grupie. Demon założył że są mniej lub więcej ich poziomów.
- Za dużo was tu trochę... Co tu robicie i czego tak naprawdę chcecie od tej planety...? Spotkałem waszego dowódce Nara'e... Odpowiadać...
Jego ton był raczej obojętny, ich odpowiedź nie wpłynie na los jaki podzielą za inwazję na planetę Namek. Jaszczur chciał dać czas zielonym aby uzdrowili swych pobratymców, cóż nie była to zła opcja wtedy siły znacznie przechylą się na korzyść tutejszych. Mroczny całkowicie zgadzał się z planem towarzysza będzie to rozsądne a czas jaki im ofiarują na pewno zwróci im się momentalnie.
- Słyszeliście Changelinga, sprawdźcie czy da się coś zrobić z waszymi braćmi i dobijcie tamtego co leży i udaje...
Białowłosy odwrócił się w stronę czwórki ogoniastych mając mieszane myśli. Ich rasa była mocna w grupie za mocna żeby głupio dać się ponieść walce. Chłopak nie dał po sobie nic poznać czekając na ewentualną odpowiedź któregoś z nich. Mimo to dla pewności okrył ciało aurą przygotowując potężną technikę obronną ofensywną. Gdyby tylko chcieli go zaatakować wyśle wszystkich na bezpieczną odległość uderzeniem Ki.
" Przecież mogę dużo więcej... Hmm Fridge już dawno podniósł swój poziom mocy czemu i ja na to nie wpadłem... To oczywiste... Jeśli wzmogę siły na pewno coś z tego będzie... "
Demon wciąż posiadał wnętrze Kosmicznego wojownika to czyniło go maksymalnie groźnym przeciwnikiem. Teraz jego kolej aby rozpocząć przyrost sił na miarę ogoniastego. Lekki wiatr przeszył ciała wszystkich wokół, najbardziej odczuć mógł to jaszczur stojący tuż obok. w jednej chwili rozległ się krzyk mrocznego spowity dziwną barwo głosu. Podłoże skalne pod nogami zaczynało pękać a jego aura dwukrotnie się powiększyła. Było jasne że szykował się do walki ale wyciągając tyle sił na prawdę zależało mu na wygranej. " Ciało pokryły coraz bardziej widoczne żyły, wędrujące wraz z pompowaną krwią... Nie przybierał na masie lecz jego sylwetka doznała udoskonalenia... Mięśnie były dużo bardziej sprężyste i kształtne a sam Demon czuł przyrost sił... Rozpierał go nadmiar mocy dobrze znał to uczucie ten dawny impuls jaki przecinał ciało tuż przed przemianą... Zaostrzona aura wiła się ku górze dając znak że nie da się od tak poskromić... Strzelały drobiny skalne, wiatr wzmagał efekt a chłopak powoli się uspokajał... "
Był gotów, natychmiastowo rozłożył ręce uwalniając zgromadzone sił które porwały pył roznosząc go po wszystkich walczących. Jeśli miał tutaj przeżyć i odnieść sukces tak właśnie będzie to wyglądać. Zrobił krok przed siebie aż znalazł się w zasięgu z którego będzie wstanie zaatakować, miał obok zmiennokształtnego więc tym bardziej byli godnymi przeciwnikami których małpy nie mogły zignorować. Chęć zemsty dodawała mu sił z każdym napotkanym Saiyaninem a tutaj była ich aż czwórka, nic bardziej pięknego. Ciekawiło go jak zareagują na wieść o ich dowódcy Nara'e wtedy wiadome by było że oddział poległ być może to da im jakąś przewagę. OCC: Damy szansę zielonym. Stoję jako pierwszy Biała Aura?
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 07, 2015 8:39 pm
Zarówno nameczanie i saiyanie zostali zaskoczeni przez nagłe pojawienie się dwójki wojowników. Nameczanie stali w bezruchu, a saiyanie nieco się cofnęli. Na mocnych nie wyglądali. Czuli się niepewnie. Słowa Fridge zmieszały saiyan, którzy cofnęli się o kolejny krok. Nameczanie natomiast popatrzyli po sobie i skinęli głową. Saiyanie dalej stali i blokowali im drogę, ale teraz mogło dojść do sytuacji, że będzie 4 na 4, a więc ogoniaści mają dużo mniejsze szanse niż wcześniej.
Jeden z nich tylko się nie cofnął. Widocznie był przywódcą i to on się odezwał pierwszy w stronę Vana.
- Nara? Niemożliwe. - Głos mu drżał. - Ta suka nie jest moim dowódcą. Ma tą samą rangę co ja. A Ty gnoju zdradziłeś nas dla changelingów? Nie pokazał Ci nikt Twojego miejsca?
Pokaz Van'd nie zaskoczył dowódcy, ale pozostali jeszcze się trochę cofnęli. Nie znali prawdziwej mocy aż do teraz. Scoutery pokazały moc saiyano-podobnego demona. Trójka z nich była słaba, ale dowódca zacisnął dłoń i po chwili pojawiła się kula energii. Wystrzeliła w górę... a następnie... to było oczywiste. Saiyanie zaczęli rosnąć poza jednym, który stracił ogon. Nameczanie to wykorzystali i ruszyli do swoich towarzyszy i wtedy zamiast ich uleczyć... połączyli się dzięki nameczańskiej fuzji. Ich moc urosła na tyle, że zdołali zabić jednego z małpiastych który rósł, ale przez dalszą rzezią zatrzymał ich dowódca. Nameczanie zaczęli walczyć więc z najsilniejszym, a na polu boju pozostał jeden Oozaru i jeden saiyanin.
OoC:
Na razie bez ataków żadnych.
Jeden z nich tylko się nie cofnął. Widocznie był przywódcą i to on się odezwał pierwszy w stronę Vana.
- Nara? Niemożliwe. - Głos mu drżał. - Ta suka nie jest moim dowódcą. Ma tą samą rangę co ja. A Ty gnoju zdradziłeś nas dla changelingów? Nie pokazał Ci nikt Twojego miejsca?
Pokaz Van'd nie zaskoczył dowódcy, ale pozostali jeszcze się trochę cofnęli. Nie znali prawdziwej mocy aż do teraz. Scoutery pokazały moc saiyano-podobnego demona. Trójka z nich była słaba, ale dowódca zacisnął dłoń i po chwili pojawiła się kula energii. Wystrzeliła w górę... a następnie... to było oczywiste. Saiyanie zaczęli rosnąć poza jednym, który stracił ogon. Nameczanie to wykorzystali i ruszyli do swoich towarzyszy i wtedy zamiast ich uleczyć... połączyli się dzięki nameczańskiej fuzji. Ich moc urosła na tyle, że zdołali zabić jednego z małpiastych który rósł, ale przez dalszą rzezią zatrzymał ich dowódca. Nameczanie zaczęli walczyć więc z najsilniejszym, a na polu boju pozostał jeden Oozaru i jeden saiyanin.
OoC:
Na razie bez ataków żadnych.
- Fridge
- Liczba postów : 74
Data rejestracji : 28/10/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 07, 2015 9:32 pm
Stało się dokładnie to co planował osiągnąć swoim oraz Van'a przybyciem. Po jego słowach sayianie postąpili krok do tyłu łamiąc ich wolę walki. Nameczanie wydawali się zyskać na pewności siebie słysząc jego słowa. Jednak jeden z sayian nie poszedł w ślady swoich pobratymców i jego wola walki została niezłamana. Na zdanie wypowiedziane przez niego, jaszczur uśmiechnął się paskudnie i odparł.
-Ta suka niestety zwiała nam z podkulonym ogonem. Jej niebieski pies jest zmasakrowany a dwóch jej przydupasów gryzie glebę, zapewne w piekle mają już dla nich jakieś ciekawe zajęcie.
Małpy ponownie wykonały krok w tył a changeling postanowił zagrać jeszcze bardziej na psychice swych przeciwników i w tym samym momencie wykonał krok do przodu. No i generalnie wtedy się wszystko rozkręciło. Dowódca sayian wystrzelił sztuczny księżyc w niebo powodując ich przemianę w gigantyczne orangutany, poza jedną ciamajdą która swój ogon straciła. Zieloni wykorzystali chwilę zamieszania i ruszyli do swoich towarzyszy...Wchłaniając ich. Gad przyglądał się temu dziwnemu zjawisku z lekkim zaskoczeniem na twarzy i odrobiną zniesmaczenia.
-Można i tak...
Kilka sekund później jedna z małp otrzymała serię potężnych ciosów energetycznych i runęła martwa. Dowódca rozpoczął batalię z tubylcami. W takim układzie sił Van oraz Fridge mieli na wyłączność sayiańskie pionki. Jednego w formie oozaru i jednego w formie podstawowej. Jaszczur mrozu spojrzał na swoich przeciwników i zmierzył ich wzrokiem po czym zwrócił się do swojego towarzysz.
-No to jak Van? Bierzesz tego patałacha bez ogona a ja tego dużego czy losujemy przeciwnika?
Lodówka zerknął ponownie na swoich oponentów i rzucił w ich stronę.
-Kiepski pomysł z tą przemianą. Jeżeli pamięć mnie nie myli spotkałem się z tym na Xenonie. Co z tego, że pierdolnięcie większe jak łatwiej Cię pogruchotać i tracisz znacznie na szybkości... Zresztą co ja Ci będę tłumaczył. Może będę miał zaszczyt wytrzeć Tobą glebę to sam się przekonasz.
Zmiennokształtny wrócił do swojej gardy i obserwował oponentów czekając na rozwój wydarzeń. Najchętniej zacząłby już starcie, ale wiedział, że jest to moment w którym mogą uzyskać informację o celu przybycia małp na tą planetę i nasz bohater nie miał zamiaru tej okazji przepuścić.
-Nim zaczniemy lekcję... W jakim celu tu jesteście? Udzielcie zwięzłej i satysfakcjonującej odpowiedzi a macie moje słowo, że nie będę się nad wami znęcał, zakończę żywot szybko a śmierć będzie godna wojownika... Odmówcie lub skłamcie...
Gad został otoczony ciemną i mroczną aurą a twarz przybrała groźny wyraz. Jego celem było jak najbardziej złamać ich ducha walki i sprawić by zaczęli śpiewać...
-A śmierć będzie dla was cholernym wybawieniem...
-Ta suka niestety zwiała nam z podkulonym ogonem. Jej niebieski pies jest zmasakrowany a dwóch jej przydupasów gryzie glebę, zapewne w piekle mają już dla nich jakieś ciekawe zajęcie.
Małpy ponownie wykonały krok w tył a changeling postanowił zagrać jeszcze bardziej na psychice swych przeciwników i w tym samym momencie wykonał krok do przodu. No i generalnie wtedy się wszystko rozkręciło. Dowódca sayian wystrzelił sztuczny księżyc w niebo powodując ich przemianę w gigantyczne orangutany, poza jedną ciamajdą która swój ogon straciła. Zieloni wykorzystali chwilę zamieszania i ruszyli do swoich towarzyszy...Wchłaniając ich. Gad przyglądał się temu dziwnemu zjawisku z lekkim zaskoczeniem na twarzy i odrobiną zniesmaczenia.
-Można i tak...
Kilka sekund później jedna z małp otrzymała serię potężnych ciosów energetycznych i runęła martwa. Dowódca rozpoczął batalię z tubylcami. W takim układzie sił Van oraz Fridge mieli na wyłączność sayiańskie pionki. Jednego w formie oozaru i jednego w formie podstawowej. Jaszczur mrozu spojrzał na swoich przeciwników i zmierzył ich wzrokiem po czym zwrócił się do swojego towarzysz.
-No to jak Van? Bierzesz tego patałacha bez ogona a ja tego dużego czy losujemy przeciwnika?
Lodówka zerknął ponownie na swoich oponentów i rzucił w ich stronę.
-Kiepski pomysł z tą przemianą. Jeżeli pamięć mnie nie myli spotkałem się z tym na Xenonie. Co z tego, że pierdolnięcie większe jak łatwiej Cię pogruchotać i tracisz znacznie na szybkości... Zresztą co ja Ci będę tłumaczył. Może będę miał zaszczyt wytrzeć Tobą glebę to sam się przekonasz.
Zmiennokształtny wrócił do swojej gardy i obserwował oponentów czekając na rozwój wydarzeń. Najchętniej zacząłby już starcie, ale wiedział, że jest to moment w którym mogą uzyskać informację o celu przybycia małp na tą planetę i nasz bohater nie miał zamiaru tej okazji przepuścić.
-Nim zaczniemy lekcję... W jakim celu tu jesteście? Udzielcie zwięzłej i satysfakcjonującej odpowiedzi a macie moje słowo, że nie będę się nad wami znęcał, zakończę żywot szybko a śmierć będzie godna wojownika... Odmówcie lub skłamcie...
Gad został otoczony ciemną i mroczną aurą a twarz przybrała groźny wyraz. Jego celem było jak najbardziej złamać ich ducha walki i sprawić by zaczęli śpiewać...
-A śmierć będzie dla was cholernym wybawieniem...
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 07, 2015 9:36 pm
" W mrocznym rosła nieoceniona wściekłość... kosmiczny śmiał się odnieś do zdrady, tego nie mógł mu przepuścić... Rasa która wysłała go na śmierć śmie w ten sposób zarzucać mu winę... Sytuacja zaostrzyła się do tego stopnia że uwolniona siła demona rosła wraz z postępującą furią... "
Białowłosy stał opanowany przez własną wściekłość, słowa dowódcy tak go dotknęły że był gotów rozpłatać ich tu i teraz jednak nameczanie zrobili robotę. Połączyli się ze swoimi pobratymcami co wyglądało naprawdę imponująco oraz dodało im mnóstwo sił. Rozpoczęli natarcie które powstrzymał przywódca grupy, tak jak myślał chłopak reszta nie dysponowała olbrzymią mocą. Dlatego też było tu ich aż tylu, marni amatorzy szukający doświadczenia. Osamotnieni kiedy ich mistrz walczy z dwójką zielonych nie będą wstanie poradzić sobie z demonem i zmiennokształtnym.
- I co... Wasz przywódca walczy z Namekami którzy połączyli siły a wy... Dwójka ludzi Nara'y również myślała że nas zatrzyma jednak była to tylko dwójka... jesteście od nich silniejszy? Jeśli nie... Wracając, nikogo nie zdradziłem raczej to wy zdradziliście mnie a teraz za to zapłacicie... Zapewne Nameczański Champion już tu leci na ratunek braciom...
Mroczny grał w grę na granicy paniki reszty oddziału, dobrze wiedział że nie są wstanie zrobić nic więcej. Szalony atak zakończyłby się śmiercią obu ogoniastych tym bardziej że Fridge mógł spokojnie odciąć ogon powolnej bestii. Nie było tu nic co mogli faktycznie zrobić, dysproporcja sił i morale po stronie kosmicznych wskazywały że ta banda prędzej zleje się w zbroje niż ruszy do ataku. Na wieść o tamtej małpie już panikują a zwłaszcza że musiała uciekać a cała jej grupa poległa.
- Decydujcie... Kapitulacja? Czy śmierć... Jeśli wasz przywódca odda życie wy swoje zachowacie, równa wymiana...
Słowa Vana były przesiąknięte powagą, jego aura znów zapłonęła a obszar wokół zaczął nerwowo uginać się pod napływem rwącego wiatru. Wierzył że tamten zielony który poruszał się błyskawicznie nie powinien mieć problemów z takim drewnem jak Oozaru zwłaszcza po wchłonięciu brata. Jaszczur też był gotów by natychmiast zadać potrzebne obrażenia...
- Mnie to obojętne Fridge... Nie są wstanie walczyć... Stracili już na mocy trącając się z tubylcami czyż nie? Wasze siły są już uszczuplone nasze nie... Moja propozycja wciąż jest bez odpowiedzi...
OCC: Uderzmy w ich chęć zachowania życia... Jeśli chcą żyć to zdradzą szefa...
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Wto Wrz 08, 2015 12:54 am
Ich szef ścierał się z nameczanami, którzy nagle również się zwiększyli za pomocą lgendarnej kyodaiki. Ich ruchy zwolniły, ale pierdolnięcie było konkretne. Wyrównali szanse z tamtym i spychali go do defensywy. Ten teraz był odciągnięty od swoich ludzi, którzy to zauważyli.
Ten, który był Oozaru drapał się po głowie i nie reagował, a ten mniejszy skoczył w kierunku Vana. Zamarkował uderzenie. Miał podobną szybkość.
- Niemożliwe, że Nara zwiała. Musiałeś przez scouter usłyszeć to imię psie. Nie mniej mnie interesuje dlaczego Ty pomagasz nameczanon i współpracujesz z changelingiem. I dlaczego u diabła nie przemieniłeś się!? Kapitulacja? Żartujesz? Nie odmówię sobie walki. Jeżeli ten mały wiaterek miał być Twoją najmocniejszą stroną to sądzę, że możemy się nieźle zabawić.
Saiyanin nie zamierzał odpuścić. Jak to nie jeden stanął, a raczej miał zamiar stanąć do walki. Z kolei jego towarzysz ruszył gdzieś w stronę wzgórza ignorując całkowicie wszystko. Ich szef próbował coś powiedzieć, ale nameczanie sprawnie sobie z nim poradzili.
Fridge z kolei tak naprawdę nie miał teraz co robić... w teorii. Zapomnieli o pewnym fakcie.
OoC:
Jak chcesz Van to możesz walczyć. Zdecydowaliście się na konfrontacje zamiast wykorzystania sytuacji, ale czy na pewno? Fridge się ponudzisz teraz. W pewnym sensie będzie to kara za przedstawienie w poprzednich postach smoczych kul. Rozumiem, że jesteście "odmrożonymi" postaciami, ale jednak pewne rzeczy do czasu muszą pozostać TABU...
Ten, który był Oozaru drapał się po głowie i nie reagował, a ten mniejszy skoczył w kierunku Vana. Zamarkował uderzenie. Miał podobną szybkość.
- Niemożliwe, że Nara zwiała. Musiałeś przez scouter usłyszeć to imię psie. Nie mniej mnie interesuje dlaczego Ty pomagasz nameczanon i współpracujesz z changelingiem. I dlaczego u diabła nie przemieniłeś się!? Kapitulacja? Żartujesz? Nie odmówię sobie walki. Jeżeli ten mały wiaterek miał być Twoją najmocniejszą stroną to sądzę, że możemy się nieźle zabawić.
Saiyanin nie zamierzał odpuścić. Jak to nie jeden stanął, a raczej miał zamiar stanąć do walki. Z kolei jego towarzysz ruszył gdzieś w stronę wzgórza ignorując całkowicie wszystko. Ich szef próbował coś powiedzieć, ale nameczanie sprawnie sobie z nim poradzili.
Fridge z kolei tak naprawdę nie miał teraz co robić... w teorii. Zapomnieli o pewnym fakcie.
OoC:
Jak chcesz Van to możesz walczyć. Zdecydowaliście się na konfrontacje zamiast wykorzystania sytuacji, ale czy na pewno? Fridge się ponudzisz teraz. W pewnym sensie będzie to kara za przedstawienie w poprzednich postach smoczych kul. Rozumiem, że jesteście "odmrożonymi" postaciami, ale jednak pewne rzeczy do czasu muszą pozostać TABU...
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Wto Wrz 08, 2015 3:18 pm
" Jego przeciwnik naprawdę zdecydował się na atak... Nic bardziej głupiego przecież to idiotyczne... Jak amator sztuki wojennej może rzucać się na doświadczonego przeciwnika... Głupota kosmicznych przerosła wszystkie wyobrażenia, rasy która dominowała i dawała przykład odwadze święcą teraz błazenadą i nieróbstwem... "
Białowłosy był rozbawiony, ten nieszczęśnik faktycznie chciał się z nim bić jak równy z równym. Jeśli znałby choć połowę dokonań byłego halfa uciekałby gdzie pieprz rośnie. Tym samem skazał się na śmierć każdy kto rzucił wyzwanie mimo propozycji deklarował gotowość na odejście samotną ścieżką. Van ułożył się w pozycji do walki, była to jedna z bardziej zaawansowanych technik jaką wykorzystał podczas turnieju w podziemiach. Mianowicie, rozkład stup pozwalał mu na walkę bez ich odrywania od podłoża, mógł spokojnie walczyć w miejscu jak niejeden mistrz sztuk walk. Do tego był stworzony, ćwiczył całe swoje życie łamiąc sekwencje ciosów wroga i doskonaląc swoją. Okazja była wyśmienita, mroczny gibał się jak łodyga w porywistym wietrze będąc wstanie odbić każdy nadchodzący atak wroga otwartą dłonią. Zwracając uwagę na przygotowanie fizyczne ogoniastego technik idealnie wpasowała się w bitwę. Demon był nie do tknięcia, małpa mogła na własne oczy zobaczyć prawdziwy kunszt precyzji i panowania nad ciałem swoim oraz impetem wroga.
- O to dziedzictwo kosmicznych wojowników... Sztuka bitewna... Zaczęło wam być wygodnie, przestaliście udoskonalać to z czym się urodziliście zawierzając głupim przemianom... Czas żebyście otworzyli oczy... Szykuj się...
Defensywa chłopaka imponowała lecz to tylko początek całego przedstawienia, jeżeli wróg atakował bezmyślnie należało wykorzystać to przeciw niemu. W dawnych czasach dobrze wyszkolony piętnastolatek dałby sobie radę z tym bałwanem, wstyd należeć do takiej rasy co tylko potęgowało irytację mrocznego.
" Precyzja... Jego ruchy były skupione na odruchach wroga... Przechwycenie impulsu i kontrofensywa zaraz gdy ciało dostanie rozkaz do ataku... Schemat był zbyt prosty i łatwy do odczytania aby wyrządzić krzywdę... Płasko ułożona dłoń zbiła zamkniętą w pięść kierując ją ku dołowi wraz z resztą sylwetki przeciwnika... Brak równowagi kosztował kolejne obrażenia w postaci uderzeń na stawy i spięte partie mięśniowe... Mistrz Ćwiczeń Qeran byłby dumny z postępów swego ucznia... Wydawało się że poruszał się niczym Kleryk odprawiając złego ducha... "
Moment w którym wytrącił małpę z panowania nad własnym ciałem był ekscytujący, nie chodziło tu bowiem o złamanie nosa czy ręki tylko rozpracowanie. Stan fizyczny ogoniastego będzie coraz bardziej upośledzony jeśli w porę się nie otrząśnie niedługo jego mięśnie odmówią mu posłuszeństwa. Jeden białowłosy nie przestawał prowadzić kosmicznego po jego ścieżce wojownika pokazując mu w każdym aspekcie że jest do niczego i przynosi Hańbę ludowi. Ostatecznie odepchnął rywala na dystans tak aby ten mógł przemyśleć sytuacje i zaczerpnąć powietrza.- Rozumiesz już ? Czego tu szukacie...?
Nie był pewien czym zajmuję się Fridge ale żeby go otrząsnąć zwrócił się także do towarzysza. Oozaru zaczął się przemieszczać co nie wróżyło dobrze a ktoś się tym musiał zając.
- Fridge otrząśnij się i obetnij mu ogon... I dobij tego co udaje że nie żyje szybko...
Z jego strony wszystko było pod kontrola zawsze będzie mógł skorzystać z technik jakich nauczył się od generała oraz zielonego. Problemem było to że nie chciał się rozleniwić więc użył swoich dawnych możliwości. Musiał udowodnić młodemu amatorowi że już dawno przestał być kosmicznym wojownikiem a stał się pojemnikiem na Ki.
OCC: Trochę bardziej fabularnie. Czysta mechanika jest nudna Statystyki psują zabawę z walki, lecimy z tą .. .;D
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Sro Wrz 09, 2015 10:48 pm
Sayianin, który stał naprzeciw Vana zrozumiał, że dojdzie do walki. Przynajmniej się trochę zabawi w walce jeden na jednego o ile changeling się nie wtrąci, chociaż to by mu tak nie przeszkadzało. Uważał, że jest w stanie nawiązać walkę. Energia KI jego rywala zrobiła na nim wrażenie dopiero teraz, przy bliskim kontakcie.
Będąc w pewnej odległości mógł rozplanować swój atak i pierwszym było zbadanie mocy energetycznej przeciwnika. Odepchnięcie pokazała szybkość i siłę, a zmęczony saiyanin odczuł to dużo bardziej niż gdyby miał pełne siły. Tak więc na początek postanowił poczęstować "wtrącalskiego" ładnym pociskiem. Kula energii na jego dłoni utworzyła się w bardzo szybkim tempie, a następnie została rzucona wprost na Vana, który musiał zareagować odpowiednio. W końcu nie znał dokładnie mocy przeciwnika, a siła i szybkość były nieznacznie lepsze u wroga, ale powód to zmęczenie.
OoC:
Fridge, możesz pisać kiedy Ci pasuje i robić co chcesz teraz, a z Vanem będę prowadzić walkę niezelżnie, więc możesz możesz walczyć z Oozaru, pomóc Vanowi, co tam Ci pasuje.
My Van możemy jak coś pisać, ale do soboty słabo z czasem stoję.
Będąc w pewnej odległości mógł rozplanować swój atak i pierwszym było zbadanie mocy energetycznej przeciwnika. Odepchnięcie pokazała szybkość i siłę, a zmęczony saiyanin odczuł to dużo bardziej niż gdyby miał pełne siły. Tak więc na początek postanowił poczęstować "wtrącalskiego" ładnym pociskiem. Kula energii na jego dłoni utworzyła się w bardzo szybkim tempie, a następnie została rzucona wprost na Vana, który musiał zareagować odpowiednio. W końcu nie znał dokładnie mocy przeciwnika, a siła i szybkość były nieznacznie lepsze u wroga, ale powód to zmęczenie.
OoC:
Fridge, możesz pisać kiedy Ci pasuje i robić co chcesz teraz, a z Vanem będę prowadzić walkę niezelżnie, więc możesz możesz walczyć z Oozaru, pomóc Vanowi, co tam Ci pasuje.
My Van możemy jak coś pisać, ale do soboty słabo z czasem stoję.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Czw Wrz 10, 2015 9:28 pm
" Przeciwnik oczywiście odwołał się do energii skupionej... Nie był to wojownik, tchórz kryjący się za siłą technik, upokarzające że demon należał kiedyś do tej rasy... Nie pozostało mu sic innego jak dać dobra lekcje małpie, bolesną lekcje..."
- Ty cholerna miernoto... Będziesz krył się za technikami zamiast stawić mi czoła na pięści jak wojowniki... Dość czasu przynosiliście wstyd tej rasie...
W myśli chłopaka znów wpełzła wściekłość tak wielka że ujście znajdzie tylko po przez atak na tego gnojka. Gdy pocisk uformował się w dłoni małpy ten natychmiastowo rzucił nim w białowłosego jakby to miało coś zmienić. Demon nie lubił takich rozwiązań gdyż dużo bardziej odpowiadała mu walką w zwarciu. Przyszedł czas żeby zmienić taktykę i dostać się do tego tchórza jak najbliżej wtedy nie będzie wstanie się nawet bronić. Raz już mu się udało uniknąć takiego ataku gdzie przeciwnik był dużo potężniejszy. Tak to było podczas pojedynku z przybocznym Nara'y który identycznie rozpoczął walkę. Coś było w tej rasie że zawsze próbowali tych samych głupich zagrań. Mroczny skupił odpowiednią ilość Ki i powtórzył wyczyn z równin. Odbił na bok przy pomocy fali uderzeniowej która stworzyła przeciw lot dla techniki ogoniastego. Wybuch ukrył jego położenie co tylko pomogło mu na wykonanie kontrataku.
" Wyłonił się ze smugi pyłów jak cień... Jego ciało pokrywała zaostrzona aura która pulsowała z nadmiaru mocy... Wróg był na wyciągnięcie ręki, a żelazny uścisk mrocznego miał zamiar dopaść swą ofiarę... Destrukcyjna kombinacją ataków rozbiła się o kosmicznego wojownika... Demon wsunął swoje ręce między te wroga odbijając je na boki... Po czym zasypał całą odsłoniętą klatkę piersiową gradem ciosów... Jego głos, krzyk niósł się daleko... Godzina zemsty nadchodziła..."
Nawałnica pięści trafiła ma ciało małpy, było by to jeszcze pół biedy gdyby te ciosy leciały byle gdzie. Jednak doświadczony Demon wybrał najodpowiedniejsze punkty, cała brutalność wspierana była Białą Aurą która strzelała przy każdym zetknięci się z wrogiem. - Walcz jak przystało na wojownika!!! Kyōfu tengoku!!! ( Terror Niebios )...
" Obrócił się wokół nadając dynamikę ciału oraz prostującemu się ramieniu zakończonemu otwartą dłonią która skręcając uderzyła o środek klatki piersiowej... Fala uderzeniowa w wersji ofensywnej wręcz wystrzeliła kierując ogoniastego w wzniesienie skalne... "
Wszystko było skończone, Van posłał tego tchórza prosto w grupkę skał żeby go tam pogrzebać. Dobrze wiedział że tamten nie jest już w pełni sił i jeśli demon podniesie poziom mocy będąc ukrytym w smudze pyłu nie da przeciwnikowi czasu na reakcje. Nim ta runda się skończyła mroczny wojownik ustawił się do pozycji bitewnej aby odeprzeć możliwy nadchodzący cios...
OCC: Użyje doświadczenia z walki z tym mniejszym bardziej umięśnionym ogoniastym Nara'y... W cieciu wybuchu włączam białą aurę i atakuję z użyciem ofensywnego Kaiho. Wszystko fabularnie więc nie będę jeszcze nic odejmował cieszmy się odpisem.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Sob Wrz 12, 2015 6:19 pm
OoC: Kiaiho nie służy do obrony przeciw technikom (taka tylko uwaga).
Wybuch techniki tuż przed przeciwnikiem zaskoczył saiyanina, ale fala uderzeniowa i tak miała prawie pełną moc. Demon bez wątpienia odczuł to. Mogło nieco sparzyć jego skórę, ale w ferworze walki nawet nie zwrócił na to uwagi, ponieważ prawie od razu ruszył na swojego przeciwnika. Saiyanin był zmęczony, więc ataki przeciwnika były dla niego bardzo groźne. Ledwie nadążał za jego ruchami, a nawet nie miał siły złapać oddechu, żeby odpowiedzieć na marne zaczepki.
W pewnym jednak momencie odparł swojego wroga i użył mocnego kiaiho. Tak się złożyło, że za Van'dem znalazła skała. Pewnie tego się nie spodziewał. Ataki saiyanina i tak mocne być nie mogły. Ładnie się bawili z nameczanami w przewadze, ale walka jeden na jeden to było wyzwanie. Saiyanin uznał, że to dobry moment na osiągnięcie wyższej mocy. Dopiero teraz odniósł się do wcześniejszych słów demona.
- Przemiany jak super wojownik faktycznie są wygodne i faktycznie wielu z nas zapomniało o sposobie, który dawał prawdziwą moc. Ja dlatego postanowiłem z Tobą walczyć. Walczyć do końca śmieciu. Zapłacisz za zdradę rasy śmiercią. A jeżeli los będzie inny i to Ty staniesz się mocniejszy, to znajdzie się ktoś kto bez poziomu super wojownika Cię załatwi.
W tym momencie podleciał do Van'd i wymierzył cios z kolanka. Wtedy też zrobił ruch palcem i niemal znikąd pojawiła się druga kula, podobna do wcześniejszej. To nie była typowa saiyańska technika. Po pierwszym pocisku, który eksplodował saiyanin wystrzelił drugi, którym mógł manipulować. Technikę tę poznał od ojca, który to z kolei zobaczył ją podobno podczas jednej z wypraw na Ziemii, aby odebrać swego syna "niegodnej jego opieki" ziemiance.
OoC:
Zaskoczenie?
Z kolejnym postem poczekam już na Fridża, co by nie został za dużo w tyle, chyba że nie odpisze przez kilka dni to go oozaru nadepnie...
Jak chcecie to trening zacznijcie.
Wybuch techniki tuż przed przeciwnikiem zaskoczył saiyanina, ale fala uderzeniowa i tak miała prawie pełną moc. Demon bez wątpienia odczuł to. Mogło nieco sparzyć jego skórę, ale w ferworze walki nawet nie zwrócił na to uwagi, ponieważ prawie od razu ruszył na swojego przeciwnika. Saiyanin był zmęczony, więc ataki przeciwnika były dla niego bardzo groźne. Ledwie nadążał za jego ruchami, a nawet nie miał siły złapać oddechu, żeby odpowiedzieć na marne zaczepki.
W pewnym jednak momencie odparł swojego wroga i użył mocnego kiaiho. Tak się złożyło, że za Van'dem znalazła skała. Pewnie tego się nie spodziewał. Ataki saiyanina i tak mocne być nie mogły. Ładnie się bawili z nameczanami w przewadze, ale walka jeden na jeden to było wyzwanie. Saiyanin uznał, że to dobry moment na osiągnięcie wyższej mocy. Dopiero teraz odniósł się do wcześniejszych słów demona.
- Przemiany jak super wojownik faktycznie są wygodne i faktycznie wielu z nas zapomniało o sposobie, który dawał prawdziwą moc. Ja dlatego postanowiłem z Tobą walczyć. Walczyć do końca śmieciu. Zapłacisz za zdradę rasy śmiercią. A jeżeli los będzie inny i to Ty staniesz się mocniejszy, to znajdzie się ktoś kto bez poziomu super wojownika Cię załatwi.
W tym momencie podleciał do Van'd i wymierzył cios z kolanka. Wtedy też zrobił ruch palcem i niemal znikąd pojawiła się druga kula, podobna do wcześniejszej. To nie była typowa saiyańska technika. Po pierwszym pocisku, który eksplodował saiyanin wystrzelił drugi, którym mógł manipulować. Technikę tę poznał od ojca, który to z kolei zobaczył ją podobno podczas jednej z wypraw na Ziemii, aby odebrać swego syna "niegodnej jego opieki" ziemiance.
OoC:
Zaskoczenie?
Z kolejnym postem poczekam już na Fridża, co by nie został za dużo w tyle, chyba że nie odpisze przez kilka dni to go oozaru nadepnie...
Jak chcecie to trening zacznijcie.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Sro Wrz 16, 2015 6:18 pm
" Zaczynało się robić coraz bardziej ciekawie... Kosmiczny nie zamierzał się poddać co więcej dysponował dziwaczną technika kontroli pocisków... Teraz demon musiał się skupić gdyż pierwszy raz walczy przeciw czemuś takiemu... "
Van dostrzegł w końcu że lekko się spiekł ale w sercu walki to nie miało najmniejszego znaczenia. Jeśli walka trwa żadna inna sprawa nie jest ważna, teraz liczył się jego przeciwnik. Jedyne co wpłynęło na ciekawość mrocznego do dziwna technika manipulacji pociskiem. Musiał na szybko opracować odpowiednia kontrofensywę aby nie dać złapać się w pułapkę.
" Hm... Jak się przeciw temu przygotować... Jeśli faktycznie steruje swoim pociskiem to jest tylko jeden sposób aby go zatrzymać... Nic innego teraz mi nie wyjdzie na szybko..."
Demon dotknął plecami pułki skalnej więc dalej już nie mógł się cofnąć, czas aby przejść do planu B. Kosmiczny zdecydował się na atak kolanem który w jego stanie nie był nawet dynamiczny ale technika to co innego. - Dobrze !!! Pokaż na ile Cię stać... Jestem wrogiem nasz rasy, walcz i udowodnij że jesteś coś wart... Dałem Ci wybór mogłeś się przyłączyć...
Białowłosy zablokował uderzenie kolanem łącząc ręce w poziomie i gdy tylko się zetknęli wystrzelił z oczy promień paraliżujący. To był sposób aby wygrać te wymianę na chwilę obecną więc należało z niego skorzystać. Gdy tylko oczy rozbłysły czerwienią Van był pewien że teraz technika ogoniastego jest dezaktywowana a on ma czas na atak.
- Teraz moja kolei... żegnaj...
Demon odepchnął się od ramion wroga i wyskoczył za jego plecy lądując kawałek dalej. Skupił wszystkie posiadane siły i znów wzburzył aurę która na dawała mu dużą przewagę w sile. Rozległ się krzyk i mroczny ruszył do natarcia z otwartą dłonią. Ułożył ją tak aby objąć głowę wroga, impet z jakim wleciał mu na plecy był wystarczający żeby wbić twarz małpy w skałę. Po prostu wbił go w ścianę najmocniej jak potrafił. Zdawał sobie sprawę jak wytrzymali są kosmiczni wojownicy zwłaszcza Ci najbardziej zawzięci, jeśli ma go pokonać musi mu zadać krytyczne obrażenia. Zwykłe ciosy są skuteczne ale nie na tyle żeby złamać w nim ducha walki.
OCC: Paraliż + Krytyczny atak, wbijam kolesia w skałę jego własną głową. Na czas nieobecności fridge'a nie wiem niech go generał zabierze na tajny trening a my lecimy z fabułą.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Czw Wrz 17, 2015 8:38 pm
Oczna technika, która powoduje niesamowite kłucie w mięśniach blokuje wszystko. Od stóp do głowy każdy kawałek mięśni. Wojownik utracił panowanie nad kulą przez to, która minęła o włos Vana, ale niechybnie trafiła w jego towarzysza prosto w jego plecy. Eksplozja była ogromna. Moc tej kuli bez wątpienia niesamowita i dzięki temu demon mógł odkryć jaką naprawdę mocą dysponuje ten saiyanin.
Jednak nie miał teraz czasu na analizowanie, ponieważ szybko przeszedł do ataku i atak przyniósł spodziewany efekt. Czaszka saiyanina lekko trzasnęła. Być może pękła, a może to tylko nos albo szczęka. Krew trysnęła z nosa i ust plamiąc ubranie Vana i pół twarzy oraz rękę. Trochę tego sporo i jego przeciwnik był bliski śmierci. Nie ruszał się. Wtedy demon został zaskoczony przez atak saiyanina, który walczył z nameczanami. Podobna kula uderzyła go prosto w brzuch. Nie mógł tego uniknąć, bo kula była szybsza, ale znacząco słabsza. Odrzuciła demona na około !1 kilometr od miejsca walki, ale jedynie nieznacznie poparzyła skórę na brzuchu.
Przeciwnik Vana, o ile da radę jeszcze walczyć ma czas, krótki, ale ma, na pozbieranie się. Za to Oozaru nagle stanęło i odwróciło głowę w kierunku Fridża. Oblizywanie ust przez tak wielką małpę nie wróży zbyt dobrze.
OoC:
Unikasz kulki swojego przeciwnika i skutecznie zadajesz spore obrażenia. Za to znienacka dostajesz kulką taką samą od ich lidera. Nie ma dużej mocy.
PS. Polecam rozpoczęcie treningu, jeżeli jeszcze nie zacząłeś ^^
Jednak nie miał teraz czasu na analizowanie, ponieważ szybko przeszedł do ataku i atak przyniósł spodziewany efekt. Czaszka saiyanina lekko trzasnęła. Być może pękła, a może to tylko nos albo szczęka. Krew trysnęła z nosa i ust plamiąc ubranie Vana i pół twarzy oraz rękę. Trochę tego sporo i jego przeciwnik był bliski śmierci. Nie ruszał się. Wtedy demon został zaskoczony przez atak saiyanina, który walczył z nameczanami. Podobna kula uderzyła go prosto w brzuch. Nie mógł tego uniknąć, bo kula była szybsza, ale znacząco słabsza. Odrzuciła demona na około !1 kilometr od miejsca walki, ale jedynie nieznacznie poparzyła skórę na brzuchu.
Przeciwnik Vana, o ile da radę jeszcze walczyć ma czas, krótki, ale ma, na pozbieranie się. Za to Oozaru nagle stanęło i odwróciło głowę w kierunku Fridża. Oblizywanie ust przez tak wielką małpę nie wróży zbyt dobrze.
OoC:
Unikasz kulki swojego przeciwnika i skutecznie zadajesz spore obrażenia. Za to znienacka dostajesz kulką taką samą od ich lidera. Nie ma dużej mocy.
PS. Polecam rozpoczęcie treningu, jeżeli jeszcze nie zacząłeś ^^
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Czw Wrz 17, 2015 10:00 pm
" Rozbłysło światło tak jasne że oczy demona przestały odbierać jakikolwiek obraz... Atak sięgnął wojownika wiercąc w nim ranę która zabrała go daleko, daleko poza pole walki... Oszołomiony uderzył o ziemię sunąc prawie po skraj wyspy... Niestety pozostawał w bezruchu... "
"F - Fridge.... Cholera.... Niech was... Zaatakowaliście mojego towarzysza od pleców... Zapłacicie mi za to... W-Wstań... Wstań... Rusz się ty kupo czarnej materii... Zaraz Ci pomogę... "
Wola walki na nowo zaczynała się w nim przebudzać jako że jego towarzysz został niespodziewania trafiony pociskiem Vana ogarnęła wściekłość. Coś czego nie czuł od dawna jakby budziły się w nim dawne siły, tak to był ten czas. Może i nie pojawiała się złota aura ale mrok jaki ogarnął wyspę dowodził że budzi się zło. Zło które przychodzi pod postacią śmierci, zwiastuna niosącego zamęt i zniszczenie. Champion mrocznych władców budził w sobie nowe moce gotów sprowadzić zemstę na lud kosmicznych wojowników. - ZAPŁACICIE MI ZA TOOO!!!!
Zapanowała groza gdy wyspą wstrząsnęło od nagłego wybuchu energii, fale wezbrały uderzając o brzegi. Rana na brzuchu była wciąż widoczna ale energia chłopaka powoli zaczęła minimalizować obrażenia. Powoli z tego powodu że wzrost wydzielanych sił był tak ogromny że sam demon nie mógł nad tym panować. To gniew był teraz sprawcą tego wszystkiego a w odpowiedniej chwili jest o oręż gotów pokonać najsilniejszego wroga. Całe ciało białowłosego zaczęło parować a jego skóra błyszczała jakby pokrywała ją oliwa lub tafla wody. Para nie przestawała się unosić a mięśnie mrocznego nabrały na wielkości. Niesamowite zjawisko, do czego może tak naprawdę doprowadzić wściekłość. Nagle czas przestał mieć znaczenie i wszystko przeniosło się do martwej strefy gdzie panowały zupełnie inne zasady. Puste oczy Vana dostrzegały tylko cele nic poza tym, kierował nim instynkt, zabójcze pierwotne odruchy demonów.
" Oderwał się z transu nie wymawiając ani słowa, wyspę okrył tylko krzyk tak intensywny że bębenki uszy zwłaszcza nameków mogły odczuć zgrozę... Oczy wypełniała smuga światła jakby ciało kierowane było zupełnie czymś innym... Lub kimś... Z każdym krokiem pękała pod nim ziemia a ranna na brzuchu zanikała... Szeroki nienaturalny uśmieszek wstąpił na demona jakby bawiła go ta cała sytuacja... Ruszył do ataku... Był teraz o wiele szybszy niż wcześniej, dużo bardziej zwinny... Może nie tak dokładny ale na pewno stał się drapieżną bestią... "
Białowłosy obrał sobie za cel wielkiego goryla którego ruchy były smoliste i dziecinnie proste. Miał zamiar pomścić atak na towarzysza właśnie w ten sposób. Rozpłynął się w czarnej chmurze dymu i nie dając czasu na reakcje wrogowi zmierzał ku walczącym. Dystans nie był aż tak znaczący aby nie móc zaatakować zwłaszcza przy tak obfitych siłach. Natarł na Oozaru również od pleców, wiedział że ten ograniczony umysłowo olbrzym nie będzie stanowił zagrożenia jeśli odpowiednio go potraktuje. Wyskoczył na wysokość paszczy i wbił mu w powieki dłonie ułożone w szpony, nie mając ani grama litości. Chciał pozbawić go wzroku tak aby po powrocie do normalnej formy był już bezużyteczny. Gdy tylko opadł na ziemię a ciało stwora zaczęło wymachiwać kończynami zdecydował że wyniesie ciało towarzysza. Złapał go gwałtownie i przeniósł ich poza zasięg goryla, korzystał z maksymalnej prędkości starając się być coraz to szybszym. - Teraz Ty... Zapłacisz mi za ten Atak...
Spojrzał na roztrzaskanego ogoniastego który ewidentnie odczuł ostatni atak na swoją głowę. Wyglądało to naprawdę groźnie co dawało tylko nadzieję że to już koniec walki z jego udziałem. Mimo to należało mu się odpłacić więc Van ruszył w jego kierunku unosząc z niemi olbrzymi odłamek skalny cisnął nim we wroga. Zaraz jeszcze jeden i następny nie dając mu szansy na cokolwiek, miał ochotę go zmasakrować.
OCC: Trening Fabularny Start + odpis
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Nie Wrz 20, 2015 11:34 am
Ataki Vana miały w sobie na tyle wściekłości, że wielkie skały bez problemu dobiły saiyana z którym przed momentem walczył Van, a do tego ich przywódca, który walczył z nameczaninem poprzez rzucenie tej kulki rozproszył się i nameczanie zadali mu krytyczne obrażenia. To jednak nie był koniec tego osiłka. W ostatnim tchnieniu skoncentrował bardzo dużą ilość energii i wysadził swoje ciało pochłaniając nameczan w wielkiej kuli ognia. Wielki podmuch odrzucił Vana i przewrócił Oozaru, które wcześniej zostało poważnie zranione przez demona. Miotał się wielki goryl, ponieważ jego wzrok był poważnie osłabiony. Teraz Van mógł dokończyć dzieła zniszczenia, ale saiyanin nagle zaczął się zmniejszać. Kulka, która zmieniła saiyan w oozaru zniknęła przez eksplozję ich szefa, ale ciężko było stwierdzić czy przyczyną był wybuch ki, czy też sama śmierć twórcy.
Po tym jak saiyanin się zmniejszył wyciągnął z kostiumu pilot i nacisnął przyciski. Po chwili znalazła się przed nim kapsuła.
Fridge jeszcze żył, ale był poważnie zraniony.
Po tym jak saiyanin się zmniejszył wyciągnął z kostiumu pilot i nacisnął przyciski. Po chwili znalazła się przed nim kapsuła.
Fridge jeszcze żył, ale był poważnie zraniony.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 21, 2015 9:27 pm
" Wszystko zmierzało ku końcowi, lider poświęcił się aby zabrać ze sobą obu nameczan choć i to nie zmieniło szali zwycięstwa... Został tylko jeden i duża grupa będzie zniszczona... To już drugi oddział odkąd są na tej planecie ale nie to było problemem... Jeżeli ten tu odleci i złoży raport wszystko przepadnie..."
Van był już wyczerpany, ataki jakie zadał kosztowały go mnóstwo sił a jednak jeden z ogoniasty wciąż chwytał się życia. Małpa wezwała sobie kapsułę aby zbiec z pola walki jak tchórz, był prawdopodobnie ślepy więc nic innego mu nie pomoże. Mroczny chciał go zatrzymać ale wysiłek nie pozwolił mu ruszyć na przeciwnika. Trzeba było działać szybko ale leżący obok nieprzytomny jaszczur nie pomagał.
- Nie dam Ci uciec... Nie ma mowy... Fridge przydasz się nawet nieprzytomny....
Demon wpadł na pierwszy lepszy pomysł który na pewno nie spodobałby się gadowi o ile byłby świadomy. Dłoń białowłosego pokryła się białą aurą, nie miał on już wiele Ki ale tyle na pewno wystarczy aby stworzyć sobie zabójczy grot. Wojownik bez namysłu ułamał jeden z rogów Fridge'a u głowy i ściskając go cisnął w bezbronną małpę. Jeśli się uda zabije go bez utraty sił które przeznaczy na utrzymanie towarzysza przy życiu. Van padł na tyłek i spoglądał w stronę kosmicznego czy czasem jego atak zakończy życie ostatniego z oddziału.
- Zaraz Ci pomogę...
Teraz priorytetem było przekazać zmiennokształtnemu odpowiednia ilość energii życiowej tak aby jego organizm odżył i zaczął sam się regenerować. Skupiając to co jeszcze mu zostało zaczął wysyłać dawkę mocy aby tchnąć trochę życia w gada. Być może zjawią się inni zieloni lub generał lodowych, mógłby być to ktokolwiek byle po ich stronie. Osłabiony całą bitwą demon uderzył plecami o ziemię zostawiając swój ostatni atak losowi. Długo się nie ruszał, nie był pewien ile czasu minęło i kto mógłby być w pobliżu. Chciał tylko odzyskać siły...
OCC: Koniec Treningu + Odpis w Fabule.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 21, 2015 9:47 pm
Walka praktycznie dobiegła końca, a ostatni z saiyan został ugodzony rogiem Fridga rzuconym przez Vana. Saiyanin jednak się trzymał na nogach. Dostał w bark, ale wyrwał "broń" i rzucił ją na bok.
- Marna próba. Gdybym chciał to bym was załatwił. Ukrywałem swoją moc, bo liczyłem na taki rozwój wydarzeń. Jeżeli spotkaliście Narę i żyjecie to znaczy, że ona też ma w dupie króla. Nowa piątka jeszcze namiesza.
To, że róg wbił się w ciało saiyanina wskazywało, że nie był aż tak mocny jak Nara, ale swoje zamiary zdradził. Nie wiadomo w jakim celu, ale wszedł do kapsuły, machnął Vanowi ręką i odleciał w przestrzeń kosmiczną.
Pozostali teraz na placu boju sami. Tuż obok Vana znajdował się scouter. Nawet nie zauważył kiedy, ale bez wątpienia taki niespodziewany podarek się przyda.
OoC:
Droga wolna, możecie polatać po lokalizacjach albo może ktoś wam popisze teraz przez tydzień z innych MG/adminów. Mnie do niedzieli nie ma.
- Marna próba. Gdybym chciał to bym was załatwił. Ukrywałem swoją moc, bo liczyłem na taki rozwój wydarzeń. Jeżeli spotkaliście Narę i żyjecie to znaczy, że ona też ma w dupie króla. Nowa piątka jeszcze namiesza.
To, że róg wbił się w ciało saiyanina wskazywało, że nie był aż tak mocny jak Nara, ale swoje zamiary zdradził. Nie wiadomo w jakim celu, ale wszedł do kapsuły, machnął Vanowi ręką i odleciał w przestrzeń kosmiczną.
Pozostali teraz na placu boju sami. Tuż obok Vana znajdował się scouter. Nawet nie zauważył kiedy, ale bez wątpienia taki niespodziewany podarek się przyda.
OoC:
Droga wolna, możecie polatać po lokalizacjach albo może ktoś wam popisze teraz przez tydzień z innych MG/adminów. Mnie do niedzieli nie ma.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 28, 2015 4:14 pm
" Nowa piątka jeszcze namiesza... Takie słowa zaciekawiły ostatecznie demona, nie był pewien o co mogło chodzić ogoniastemu ale niewątpliwie była to cenna informacja... Zgrzyty we wrogich szeregach były tym czego chciał i na co liczył... Teraz gdy pokonali następny oddział małpy mogą obrać sobie za cel nowych wojowników z Namek...."
Wszystko dobiegło końca, kosmiczni wojownicy zostali pokonani a jeden z dezerterów ujawnił rąbek tajemnicy który chodził teraz Van'owi po głowie. Nowa piątka czyli musiało być więcej zdrajców niż mógł sobie wymarzyć. Zastanawiało go tylko jaki mają cel i dlaczego działają w taki sposób, dołączając do oddziałów oczekując na moment. Nim ich przeciwnik odleciał chłopak zdążył mu odpowiedzieć
- Nie boje się śmierci... Odpowiem szczerze, nie boje się przeciwnika jestem na tyle pewny siebie że konieczność walki pozostaje mi obojętna...
Demon odprowadził wzrokiem odlatującego ogoniastego nie mając zamiaru go zatrzymywać, nie był już wart uwagi. Musiał się skupić na następnym posunięciu w grze jaka rozpoczęła się na planecie Namek. Szkoda było tylko że grupa zielonych oddała życie no ale cóż ofiary były skutkiem prowadzenia walk. Jednak były plusy tego wszystkiego bowiem na ziemi leżał sprawny detektor, coś czego potrzebował w tej chwili. Bez namysłu podniósł urządzenie i przyczepił je czekając aż się uruchomi. Teraz należało przestawić zabawkę na wykrywanie poziomu mocy powyżej samego demona aby nie natknął się na kogoś z elity. Została druga sprawa wyłączyć rejestr obrazu, dźwięku oraz zapisu danych aby nikt nie mógł wykryć położenia samego detektora. Van chciał być ostrożny w tym co robi żeby niepotrzebnie nie narazić się na nieprzyjemności. Do tego Fridge wciąż pozostawał nieprzytomny co komplikowało sprawę a wojownik nie mógł go tak zostawić. Wpadł jednak na szatański pomysł.
- No cóż nie mogę Cię tu zostawić więc będę monitorował twoje systemy życiowe wewnątrz mnie... Tak będę miał pewność że żyjesz...
Demon nabrał energii i koncentrując się położył dłoń na ciele zmiennokształtnego. Otoczył go mroczną aurą a zaraz siebie samego również powoli zatapiając ich oby w objęciach martwej przestrzeni. Mechanizm był ten sam wchłonie towarzysza aby ten nie sprawiał mu problemów a gdy tylko odzyska siły i świadomość odzieli ich obu. Na chwilę obecną była to najlepsza możliwa opcja.
OCC: Fridge dał posta w nieobecnościach więc próbuje go wchłonąć aby dalej kontynuować główny wątek fabularny jak wróci po prostu się rozłączymy.
- Rikimaru
- Liczba postów : 1293
Data rejestracji : 20/08/2012
Identification Number
HP:
(1/1)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Sob Paź 03, 2015 5:50 pm
Nim Van mógł ruszyć dalej miał szansę wyczuć coś ciekawego. Smród spalonych zwłok. Coś złapało go za koszulę... Poczuł pociągnięcie, a później uderzenie w głowę.
- Wy wszyscy nam zagrażacie. Trzeba was jednak pozabijać. Nasz wódz się myli.
Teren był nieźle zniszczony, a pozostali tu jedynie Van z wchłoniętym Fridgem oraz ledwie żywy nameczanin... Ale jak on przeżył? Być może Van się niedługo dowie...
OoC:
Wybacz, że tak krótko, ale nie miałem pomysłu jak zacząć ten wątek... Staje przed Tobą, a raczej za Tobą nameczanin. Nie ma ręki i barku oraz ćwierć głowy. Ma zamiar walczyć.
Dostajesz 100 dmg za ten cios.
BTW. jak wchłaniasz to dodajesz połowę stat.
- Wy wszyscy nam zagrażacie. Trzeba was jednak pozabijać. Nasz wódz się myli.
Teren był nieźle zniszczony, a pozostali tu jedynie Van z wchłoniętym Fridgem oraz ledwie żywy nameczanin... Ale jak on przeżył? Być może Van się niedługo dowie...
OoC:
Wybacz, że tak krótko, ale nie miałem pomysłu jak zacząć ten wątek... Staje przed Tobą, a raczej za Tobą nameczanin. Nie ma ręki i barku oraz ćwierć głowy. Ma zamiar walczyć.
Dostajesz 100 dmg za ten cios.
BTW. jak wchłaniasz to dodajesz połowę stat.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Paź 05, 2015 9:08 pm
" Jeden z zielonych przeżył ogromny wybuch jaki zafundował kosmiczny wojownik... Niestety stan tubylca był krytyczny a on sam stracił do reszty zmysły... Rzucił się do otwartej walki z demonem który wchłonął na jakiś czas swojego towarzysza... Poziom mocy jak osiągnął wykraczał poza możliwości nameczanina..."
Zielony wykonał atak z zaskoczenia jednak był tak słaby że demon nawet nie drgnął. Chłopak obrócił się i ujrzał zmasakrowanego tubylca, widok był tak okropny że nic nie mogło skomentować tego co zobaczył.
- Zbyt wielu Nameków dziś poległo... Wróć i wesprzyj szeregi swych braci... Nie jesteście moimi wrogami lecz jeśli ponowisz atak będę musiał zetrzeć Cię na proch...
Mroczny mówił poważnie, nie miał nic do zielonych nawet chcieli im pomóc w walce z kosmicznymi jednak ten tutaj całkowicie postradał rozum. Nie pozostało nic jak dotrzeć do wojownika aby przestał stawiać opór i wycofał się zachowując życie. Czekając na reakcję tubylca chłopak szykował ewentualny kontratak w razie potrzeby. Siły połączone z zmiennokształtnym dały nowe możliwości naszemu bohaterowi więc nie miał się czego bać. Musiał się dobrze zastanowić co teraz począć na tej planecie. Z jednej strony były changelingi z drugiej kosmiczni wojownicy, nie miał zbyt wiele opcji gdyż żadna z nacji nie pałała do niego miłością.
- Słyszysz puszczam Cię wolno... Wracaj do swoich...
Mroczny bacznie obserwował spalone ciało ostatniego z oddziału nameków, wiedział o ich regeneracji ale ten tutaj nie miał już dużo Ki. Był wykończony walka z dowódcą ogoniastych więc nie stanowił zagrożenia.
OCC: Czekam na odpis 8. W skrócie.
- Walczyliśmy z grupką Kosmicznych wojowników pomagając namekom. Jest ich sporo na planecie, nie wiem po co to jakiś główny wątek. Mam detektor i wchłoniętego Fridge'a ( na czas jego nieobecności ).
- Wprowadź co wolisz. Możesz mnie gdzieś zabrać ale odstaw z powrotem xD.
Van + Fridge:
Siła: 162
Szybkość: 175
Wytrzymałość: 146
Energia: 125
Re: Archipelag
Wto Paź 06, 2015 9:56 pm
Poranione ciało z wolna podjęło regeneracje. Nogi stanęły pewniej na gruncie, ubytki w ciele zaczęła wypełniać masa mięśniowa. Niemniej, był wyczerpany i choć pełen dziwnej determinacji, to zmęczenie stępiło jego wzrok. Nieprzytomne oczy wpatrywały się w Vana.
- Do moich… Nie… Nie zaprowadzę Cię do moich… Nie po tym, co widziałem! – pięść wystrzeliła do przodu.
Był to i cios dla Nameka, z którego ust spłynęła kropla fioletowej krwi. Przecenił jednak swoje możliwości i nie dość, że uderzenie nie oszołomiło siłą, to zachwiał się malowniczo. Zdawał się jednak nie zwracać na to uwagi… Tak jakby jego umysł zaciął się na trybie obrony rodzimej planety i bliskich i nie był w stanie rozpoznać kto jest przeciwnikiem a kto tylko na takiego wygląda. Zbyt zdesperowany świadomością, że przeciwnicy dalej są w okolicy. Ruszył do walki… Parodii walki… Co było godne podziwu i jednocześnie wzbudzało współczucie.
OOC
Yestem. Zielony kolega nie odpuszcza. Za drugi cios masz 70 dmg.
Czy Riki podawał wam wcześniej staty tego Nameka? Nie mogę jakoś znaleźć.
- Do moich… Nie… Nie zaprowadzę Cię do moich… Nie po tym, co widziałem! – pięść wystrzeliła do przodu.
Był to i cios dla Nameka, z którego ust spłynęła kropla fioletowej krwi. Przecenił jednak swoje możliwości i nie dość, że uderzenie nie oszołomiło siłą, to zachwiał się malowniczo. Zdawał się jednak nie zwracać na to uwagi… Tak jakby jego umysł zaciął się na trybie obrony rodzimej planety i bliskich i nie był w stanie rozpoznać kto jest przeciwnikiem a kto tylko na takiego wygląda. Zbyt zdesperowany świadomością, że przeciwnicy dalej są w okolicy. Ruszył do walki… Parodii walki… Co było godne podziwu i jednocześnie wzbudzało współczucie.
OOC
Yestem. Zielony kolega nie odpuszcza. Za drugi cios masz 70 dmg.
Czy Riki podawał wam wcześniej staty tego Nameka? Nie mogę jakoś znaleźć.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Sro Paź 07, 2015 5:16 pm
" Namek wybrał drogę śmierci... Teraz demon będzie musiał dotrzymać słowa i skrócić jego cierpienia a mógł zasilić swych braci doświadczeniem w boju... No cóż, mroczny uśmiechał się jakby nie robiło mu to żadnej różnicy..."
- Wybrałeś śmierć...
Styl walki mrocznego odbiegał od każdego innego skupiał się on bowiem na dokładności i precyzji jaka pozwalała mu walczyć z silniejszymi od siebie. Mógł korzystać z ich własnej nierozwagi wykorzystując moc przeciw nim samym. Tutaj jednak wystarczyło parę uderzeń i z nameka nie będzie co zbierać, znudzony chłopak przyjął postawę bojową.
" Przeciwnik miał tylko jedno kompletne ramię... Atak nastąpił nagle, demon ruszył do przodu skracając maksymalnie dystans, jego otwarta dłoń powędrowała na bark wroga blokując jego ostatnia linię obrony... Druga natomiast uderzyła na brzuch skręcając się w pięści tuż przed uderzeniem co nadało jej większej dynamiki... Zielony odbił się potykając z nogi na nogę całkowicie wybity z równowagi... Rozpoczęła się seria morderczych ciosów, zamknięte dłonie wymieniały się w otwarte niszcząc ciało tubylca, ten już dawno stracił kontakt z rzeczywistością... Walka dobiegła końca..."
Van widząc jak grad ciosów wpływa na Nameka postanowił skończyć walkę i udać się w swoją drogę. Nie miał wyboru tamten sam wybrał drogę. Białowłosy uniósł dłoń, korzystając z wiedzy i umiejętności swojego przyjaciela uformował własne ostrze Ki. Energia przecięła chloroplasta po skosie dzieląc jego ciało. Wystarczy aby walka dobiegła końca, po czymś takim nawet regeneracja mu nie pomoże.- To koniec... Odchodzę...
OCC: Zabijam zielonego.
Nie podawał to niedobitek z całej walki no cóż mniejsza z nim i tak już trup. Możemy zaczynać nowy wątek.
Van + Fridge:
Siła: 162
Szybkość: 175
Wytrzymałość: 146
Energia: 125
Re: Archipelag
Sro Paź 07, 2015 6:35 pm
Całemu zajściu ktoś się przyglądał. Nie, nie inny nameczanin czy najeźdźca… Nie nawet changeling. Właściwie to „coś” się przypatrywało szklanymi oczami jak Van rozpłatał na dwoje zielonego wojownika. Trzy metry nad jego głową unosiła się centymetrowa mucha. Niezwykła, bo ciało jej składało się z metalicznego walca zasilanego silniczkiem antygrawitacyjnym, a skrzydła z włókna szklanego pomagały utrzymać w równowadze. Paciorkowate oczy skrywały kamery, które wykadrowały obraz wprost na demona i zeskanowały jego ciało, badając poziom mocy oraz zdolności bojowe. Mucha zniżyła lot, zbliżając się do Vana. Zawisła kilka centymetrów przed jego oczami i zapikała, zaświeciła diodą i dało się słychać bardzo cichy, metaliczny głosik.
- Hejj… Zzzz… Bz… Brzdęk… Powiedz… Co się sstało zzzname-namekami? – mucha pytała go o relacje z walki. To dopiero. – Co zzzz Saiyanaaami? Brzdęk… Zzz… Zz… Ilu ich zostało? Ilu Nameków zginęło… Zzz… Brzdęk… Bzz… Oprócz tego tuuutzaj... Zzz…?
Miniaturowy robocik zapikał, poruszył skrzydłami i obleciał głowę Vana, po czym zawisł jak na nitce przed jego nosem, wyraźnie oczekując odpowiedzi. Co najciekawsze, wziął się jakby znikąd… Ale wiedział do kogo się zwrócić.
OOC
Gadaj z muchą.
- Hejj… Zzzz… Bz… Brzdęk… Powiedz… Co się sstało zzzname-namekami? – mucha pytała go o relacje z walki. To dopiero. – Co zzzz Saiyanaaami? Brzdęk… Zzz… Zz… Ilu ich zostało? Ilu Nameków zginęło… Zzz… Brzdęk… Bzz… Oprócz tego tuuutzaj... Zzz…?
Miniaturowy robocik zapikał, poruszył skrzydłami i obleciał głowę Vana, po czym zawisł jak na nitce przed jego nosem, wyraźnie oczekując odpowiedzi. Co najciekawsze, wziął się jakby znikąd… Ale wiedział do kogo się zwrócić.
OOC
Gadaj z muchą.
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Sro Paź 07, 2015 8:38 pm
" Walka była skończona... teraz na wyspie zrobiło się trochę spokojniej jednak nie na długo... Wszystko zostało zakłócone przez irytującego gadającego owada... Była to jakaś mechaniczna zabawka być może do szpiegowania... Trzeba było to jak najszybciej wyjaśnić..."
- Ujawnij swoją obecność... Kim jesteś i czemu posługujesz się tak tchórzliwym rozwiązaniem...
Białowłosy nie zamierzał ujawnić nic póki nie dowie się co jest grane, informacje są cenne i nie mogą wpaść w nieznane mu łapy. Ktoś musiał się kryć za tym mini robotem i to ktoś nadzwyczaj ciekawski. Wojownik zaczął się rozglądać wzrokiem w poszukiwaniu celu, być może był niedaleko a to ma uchronić go przed kontaktem bezpośrednim. Robiło się dziwnie, wręcz niepokojąco skoro ktoś zadał sobie tyle trudu aby zbierać dane. Tak czy siak ów istota znała położenie demona i częściowy przebieg zdarzeń. Niestety Van musiał przez chwile grać w grę jaką narzucał tajemniczy głos lecz miał nadzieję że zaraz dowie się więcej i będzie mógł zmienić to na swą korzyść. Część odpowiadająca za Fridge'a jest podejrzliwa i nieufna tym bardziej spryt changelingów przyda mu się w tej rozmowie. Nie da się łatwo wyprowadzić w pole...
OCC: Nawiązuje rozmowę z Muchą ^^.
Re: Archipelag
Czw Paź 08, 2015 8:57 pm
Mucha milczała chyba, nie myśląc, że demon wpadnie na pomysł by ją zignorować. To Ci dopiero… Lampki błysnęły oburzone a silniczek zafurczał głośniej.
- Tchóóórzzzzwoskie? Bzzz… Zzz… A czy nie tylko tchórzeee… Eeee… Zzzz… B-biją słaaabszych, huh? Zzzz… Brzdęk. Myślisz… Że gdyyyy-by. Brzdęk. Umiał się obrzzzonić, to bym pooodszszedł? Zzz… Bzzz… Bz.
Mechaniczny owad podleciał i okrążył szybko głowę Vana, jakby badając poziome jego IQ. Wynik chyba nie był zadowalający bo cud techniki zawisł w powietrzu i znów zaczął wnerwiająco bzyczeć.
- Zzz… Zstąd mogę Ozzerwować wszszystko… Zzz. Bz. Zabiłbyś mnie. Zzzzz brzdęk. Jednym r-ruchem… Zzz… Więc zostanę tu-brzdęk. Gdzie jestem. Mimo to musiszsz uwaszszaaać. Brzdęk. – mucha nagle ucichła, jakby kto ją trzasnął. Nawet przestała brzęczeć. Zapadła nerwowa cisza gdy nagle ktoś po drugiej stronie odezwał się bez żadnych zakłóceń. – Uciekaj. Cały oddział Changów leci w twoim kierunku. Skryj się gdzieś i rozgnieć palcami oko tego robota. Zniszczona kamera wywoła zakłócenia fali i ich urządzenia nie namierzą twojej energii. Szybciej!
Owad podleciał do Vana i usiadł mu na dłoni.
W oddali pojawiło się kilka szybko zbliżających punktów…
Prawda to czy amatorska zasadzka?
- Tchóóórzzzzwoskie? Bzzz… Zzz… A czy nie tylko tchórzeee… Eeee… Zzzz… B-biją słaaabszych, huh? Zzzz… Brzdęk. Myślisz… Że gdyyyy-by. Brzdęk. Umiał się obrzzzonić, to bym pooodszszedł? Zzz… Bzzz… Bz.
Mechaniczny owad podleciał i okrążył szybko głowę Vana, jakby badając poziome jego IQ. Wynik chyba nie był zadowalający bo cud techniki zawisł w powietrzu i znów zaczął wnerwiająco bzyczeć.
- Zzz… Zstąd mogę Ozzerwować wszszystko… Zzz. Bz. Zabiłbyś mnie. Zzzzz brzdęk. Jednym r-ruchem… Zzz… Więc zostanę tu-brzdęk. Gdzie jestem. Mimo to musiszsz uwaszszaaać. Brzdęk. – mucha nagle ucichła, jakby kto ją trzasnął. Nawet przestała brzęczeć. Zapadła nerwowa cisza gdy nagle ktoś po drugiej stronie odezwał się bez żadnych zakłóceń. – Uciekaj. Cały oddział Changów leci w twoim kierunku. Skryj się gdzieś i rozgnieć palcami oko tego robota. Zniszczona kamera wywoła zakłócenia fali i ich urządzenia nie namierzą twojej energii. Szybciej!
Owad podleciał do Vana i usiadł mu na dłoni.
W oddali pojawiło się kilka szybko zbliżających punktów…
Prawda to czy amatorska zasadzka?
- Van'D
- Liczba postów : 193
Data rejestracji : 28/06/2015
Identification Number
HP:
(1300/1500)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Sob Paź 17, 2015 9:56 am
" Oddział zmiennokształtnych... Nie brzmiało to zbyt dobrze tym samym że pewnie składa się co najmniej z pięciu wojowników... Wtedy Demon nie miałby szans na podjęcie walki... Musiał działać szybko, robo-mucha stała się jednak przydatna..."
Van dyskutował z urządzeniem za którym krył się tajemniczy jegomość który ostatecznie oznajmił złe wieści. W kierunku demona zbliżała się jednostka jaszczurów jeszcze nie znał dokładnej liczby ale detektor jaki odebrał kosmicznym z pewnością odsłoni ich siły. Nie tracąc czasu krzyknął do robo-muchy.
- Zrobię jak mówisz.... Jeśli zdążysz przestrój mój detektor aby nie dało się go namierzyć przez inne urządzenia i całkowicie go zaszyfruj nie chcę by ktoś wiedział co się dzieje.
Mroczny ruszył z miejsca znajdując sobie dogodną kryjówkę, przeczeka przylot i będzie nasłuchiwał o czym rozmawiają. Wykonał polecenie tajemniczego głosu aby wywołać zakłócenia więc pozostało mu tylko czekać na rozwój sytuacji. Mrocznemu przyszło na myśl ewentualnego ataku na grupkę gadów lecz czy miałby wtedy jakieś szanse. Jeśli wykorzystałby efekt zaskoczenia to być może pozbyłby się jednego już pierwszym natarciem a dalej jakoś by się to rozwinęło. Tak czy siak musiał czekać na odzew tajemniczego.
OCC: Jestem.
Re: Archipelag
Nie Paź 18, 2015 9:06 pm
- Oczzzywiście! Zzz… Brzdęk… Już zrobione! Nikt, oprrr… Zzz… Oprócz mnie, Cię niez zhakuje! BzzzZZZzzzZZZ…
Mucha poleciała za Vanem i przysiadła mu na ramieniu. Tak jak powiedział tajemniczy głos, fale zakłóciły działanie wszelkiego sprzętu w swoim zasięgu. Demon mógł usłyszeć jak kilka osób ląduje na placu boju i rozmawia, dość głośno. Krzyki mieszały się ze sobą i nie można było rozróżnić głosów, lecz bez wątpienia były to przekleństwa na Saiyan, Nameczan, cholerny, psujący się sprzęt, dowódcę, który zlecił misję w terenie oraz masę innych rzeczy. Nic ciekawego nie dało się wyłapać z tej niskich lotów wymiany zdań. Mucha siedziała cicho. Wojownik siedział cicho. Changelingi darły się jak wściekłe. Rozległ się nagły chrzęst i mały wybuch po pocisku i wróg odleciał.
Czekali jakieś dwadzieścia minut nim mucha się włączyła i uniosła w powietrze. Wychodzą z kryjówki Van dojrzał, że Changi rozwalił jakąś skrzynkę na zbroczonej krwią ziemi. Robocik podleciał do stygnącego złomu i z małych głośników dało się słyszeć westchnienie.
- Mój najlepzzzZZzzy jonowy traszzz brzdęk transssfromator… – mucha odwróciła się i spojrzała na Vana. – Zzz…. Mogę Ci zzzauuufać brzdę-ęk? Nnie jesteśzzz z tamtymi ZzzZZZzz… A ja nie jestemz zagrszeniem… Brzdęk trach. Chcę tylko jakoś zatrszzymać Saiyzan! – robot zatrzepotał gniewnie skrzydełkami. – Pomozzesz brzdęk mi?
Mucha poleciała za Vanem i przysiadła mu na ramieniu. Tak jak powiedział tajemniczy głos, fale zakłóciły działanie wszelkiego sprzętu w swoim zasięgu. Demon mógł usłyszeć jak kilka osób ląduje na placu boju i rozmawia, dość głośno. Krzyki mieszały się ze sobą i nie można było rozróżnić głosów, lecz bez wątpienia były to przekleństwa na Saiyan, Nameczan, cholerny, psujący się sprzęt, dowódcę, który zlecił misję w terenie oraz masę innych rzeczy. Nic ciekawego nie dało się wyłapać z tej niskich lotów wymiany zdań. Mucha siedziała cicho. Wojownik siedział cicho. Changelingi darły się jak wściekłe. Rozległ się nagły chrzęst i mały wybuch po pocisku i wróg odleciał.
Czekali jakieś dwadzieścia minut nim mucha się włączyła i uniosła w powietrze. Wychodzą z kryjówki Van dojrzał, że Changi rozwalił jakąś skrzynkę na zbroczonej krwią ziemi. Robocik podleciał do stygnącego złomu i z małych głośników dało się słyszeć westchnienie.
- Mój najlepzzzZZzzy jonowy traszzz brzdęk transssfromator… – mucha odwróciła się i spojrzała na Vana. – Zzz…. Mogę Ci zzzauuufać brzdę-ęk? Nnie jesteśzzz z tamtymi ZzzZZZzz… A ja nie jestemz zagrszeniem… Brzdęk trach. Chcę tylko jakoś zatrszzymać Saiyzan! – robot zatrzepotał gniewnie skrzydełkami. – Pomozzesz brzdęk mi?
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach