Strona 1 z 2 • 1, 2
Archipelag
Sro Maj 30, 2012 4:40 pm
Olbrzymie skupisko wielu wysp, z pozoru identycznych, jednakże każda jest jedyna w swoim rodzaju. Raz na jakiś czas całe to miejsce zalewane jest wodami przypływu i ukryte przed resztą świata, więc nie zaleca się budowania tam domu, chyba że ktoś podłapie od Kamiego patent z latającą hacjentą.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Czw Lut 27, 2014 11:26 am
Kiedy Kuro wraz z demonem i April poszli szukać pieniędzy na swój nowy dom i by zacząć nowe życie swojej nowej rodzinie, Hikaru został sam na sam ze swoim synem. Musiał mu wyjaśnić jak to się stało, że nie pojawił się przez całe jego życie. Odpowiedź na to pytanie była prosta. Mistic nic nie wiedział o Kurokarze. Tym bardziej o Kuro. Marika nic mu nie powiedziała, zresztą znali się ledwie parę tygodni. Potem wyszła za innego sayana, który miał być ojcem Kurokary, ale jednak spóźnił się. Tak się ciekawie złożyło. Właściwie nie było chyba aż tak źle. Dziewczyna nie była sama z wychowywaniem dziecka. Mistic po jakimś czasie musiał wracać do swoich spraw i ratowania wszechświata jako gość od brudnej roboty Kaioshinów. Cała rozmowa trwała kilka godzin bo przecież mieli sobie wiele do powiedzenia. Hikaru był dość speszony całym zajściem, choć jak zwykle nie pokazywał tego po sobie. Zdjął jednak swój miecz i okulary, a także rozpiął płaszcz. Postanowił zostać kilka dni, ale potem musiał wrócić na Ziemię.
I rzeczywiście. Mimo spędzenia tygodnia w wiosce swojej rodziny, białowłosy bardzo mało widywał się z mieszkańcami. Pracował nad czymś dla swego syna. Mianowicie chciał usprawnić jego sztuczną rękę by była na dużo lepszym poziomie technologicznym. Podłączenie nerwów kikuta do takiej maszynki nie było problemem dla Hikaru choć nie robił nigdy takich rzeczy. Dzięki jego metodom tworzenia sztucznych kończyn, owa ręka była jak prawdziwa, wyglądała jak żywa, miała normalną biologiczną skórę, która łapała światło słoneczne jak prawdziwa. Dzięki nano technice także siła nie była mniejsza od tej oryginalnej, a nawet można było ją trenować dzięki połączeniom techniki i biologii. Przez cały tydzień mistic był zajęty i często przenosił się na inne planety po różne części, które akurat potrzebował, a nie mógł wyprodukować ich na Vegecie. Mimo wszystko nie posiadał wielu materiałów w swoim przenośnym laboratorium. Z wnukiem widział się kilka razy zaledwie, ale nie rozmawiali za dużo.
Kiedy już mistic zakończył swoje dzieło wraz z podłączeniem go do nerwów syna powiedział, że musi wracać do siebie, ale będzie wpadał kilka razy w miesiącu by zabrać uczniów na sparingi gdzieś na inną planetę, gdzieś gdzie nikt nie ucierpi, a także nie będzie „podsłuchiwał”. Powiedział to tylko Kurokarze z prośbą o tym by przekazał Kurze te słowa. Z samym wnukiem nie widział się. Powrócił na Ziemię akurat wtedy kiedy go nie było w domu. Co prawda na tak zielonej i błękitnej planecie nic się w tej chwili nie działo. Mijały dni, a życie po walce z Tsufulem powracało bez problemu do normy. Miasta zostały wyprzątnięte z gruzów i ciał poległych mieszkańców, a po kilku miesiącach zaczęły się odbudowy pełną parą. Tak jak mistic powiedział, przynajmniej trzy razy w miesiącu odwiedzał Vegetę zabierając April i Kurę na treningi. Dziewczynę uczył kenjutsu i wszelkich podejść nie koniecznie czystych by pokonać przeciwnika. Kuro miał już dużą siłę, ale nie miał tyle doświadczenia, więc Hikaru musiał obmyślać różne gry, które uczyły wykorzystywać swoje umiejętności w praktyce. Raz czy dwa zabrał go także na planetę, gdzie akurat toczyły się konflikty i pokazywał jak rozwiązują mieszkańcy swoje problemy. Zadawał też pytania wnukowi jak on by rozwiązał dany problem poznawszy wcześniej wszelkie potrzebne informacje o zasobach naturalnych, polityce istniejącej i ogólnie gospodarce. Białowłosy uznał, że jako najwyższy w swojej wiosce Kuro powinien wiedzieć jak radzić sobie z różnymi problemami.
Tak właśnie mijały miesiące spokoju. April szkoliła swoje umiejętności w szermierce różnego stylu, Kuro zdobywał doświadczenie jako przywódca wioski, a także w walce tocząc z misticiem różne gry wojenne. Przez ten czas uczniowie zdobywali też informacje o praktycznym zastosowaniu ki feeling, szczególnie młoda halfka wymagała uwagi pod tym względem, jako iż Hikaru nie przyłożył się do uczenia jej tej techniki. Nie zdążył dzięki pewnemu demonowi [który zresztą pozostał na Vegecie tak jak chciał długo, mistic zupełnie nie zwracał na niego uwagi, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Oczywiście zwracał, wiedział gdzie się znajduje tak w razie W.] Czas spędzony na Ziemi był raczej samotny i bardzo spokojny. Łowił ryby lub przechadzał się po różnych częściach planety. Bywał także w miastach, choć nie przepadał za tymi miejscami. Wolał ciszę i spokój. Przez cały ten wolny czas od czasu do czasu także trenował sam szermierkę i inne sztuki walki. Czasami nawet ktoś tak stary jak on musiał się rozruszać. Zdarzyło się raz czy dwa, że spotkał Braskę, ale nie zamienili ani słowa. Właściwie mijali się będąc do siebie zupełnie naturalnie nastawieni. Jako, że mistic miał mnóstwo czasu mógł wytrenować wreszcie te techniki, które podpatrzył na Vegecie. Być może kiedyś się przydadzą, a nawet jeśli nie to kogoś będzie mógł tego nauczyć.
Zaczął od bariery. Postanowił oprzeć ją na swojej aurze, utwardzić ją na tyle by zatrzymywała ataki. Jego Yamarashi był dużo trudniejszy bo przylegał do jego ciała i wyrastały z niego kolce, ale miał wadę-nie chronił od technik typu FF, czy BBA. Bariera natomiast chroniła przed wszystkim i choćby dlatego warto ją znać. Niestety koszt utrzymania jest ogromny. Dobrze, że Hikaru nie potrzebował już zużywać energii na utrzymywanie przemian. Nie śpieszył się z nauką przez co trwało to kilka dni. Testował to klasycznie na ki blastach i BBA, jednak aura dalej nie była taka twarda jak powinna być i choć zatrzymywała atak, to przepuszczała siłę eksplozji jakimś procencie. Zwiększał aurę, zmieniał jej kształt i ćwiczył różne możliwości, najbardziej efektywne, najszybciej pojawiające się i tak dalej. Po prostu chciał wiedzieć na ile stać tą technikę pod każdym względem. Po tygodniu obrona „doskonała” została wykonana bezbłędnie. Mistic wiedział już o niej wszystko i nie będzie popełniał błędów w praktyce.
Kilka miesięcy później zmusił się do opanowania ataku, który nazywał się Pięść Smoka. To był dość prosty, ale skuteczny atak. Nie trzeba było nic tworzyć z ki, jedynie wyzwolić ją, pozwolić jej zawładnąć ciałem i tylko wycelować w przeciwnika. Łączył zarówno walory fizyczne jak energetyczne, w efekcie ciężko było obronić przed taką mocą. Bez wątpienia to był atak, który mógł opanować każdy kto ma tylko wystarczająco silne ciało i wystarczającą dużą moc. Mistic nie miał zbytnich problemów, mimo że czuł jak ciężko kontrolować ciało w samym czasie ataku. Nosiło go na bok, ale zanim trafił gdzieś w ziemię czy drzewo, które nie było celem, zdążył korygować lub przerwać całą zabawę. Nie używał przecież pełnej mocy. Musiał zapamiętać to uczucie jak bardzo go znosi i zawsze korygować to. Najlepiej w ogóle nie atakować zbyt odległego celu. Gromadzenie sił trwa chwilę, dużo mniej niż Genki Damy, czy nawet Final Shine'a. Można ją z siebie po prostu wyrzucić i ukształtować. Następnym krokiem był atak. Owa Pięść Smoka była w stanie przebić pacjenta na wylot, jeśli byłby wystarczająco duży to mógłby nawet ktoś taki jak Kurokara przelecieć cały i zrobić wielką dziurę w cielsku przeciwnika.
Tak mniej więcej wyglądała nauka, analiza i szlifowanie umiejętności, także nowych technik. Mijały dni, a dni zamieniały się w tygodnie. Te z kolei w miesiące, a miesiące w lata. Minęły właściwie dwa lata na beztroskim życiu w spokoju. W wolnym czasie, którego Hikaru miał mnóstwo nauczył się nowych metod robienia sushi, bo przecież nie samą walką małpa żyje. Nie nosił już zbytnio magicznych obciążeń, w sumie nie były mu one potrzebne skoro znów zaczął trenować. Przez stulecia nauczył się efektownego treningu, tak by w krótkim czasie wytrenować wszystkie partie mięśni, a także oczyścić umysł, to pomagało zachować sprawność, a nawet odrobinę polepszyć swe możliwości. Białowłosy zdawał sobie sprawę, że beztroska nigdy nie trwa zbyt długo i właściwie wyczekiwał dnia, w którym zacznie coś się dziać. Wiedział z doświadczenia, że ten dzień nadchodzi wielkimi krokami.
OCC post skipowy. Opanowanie dragon fista i bariery.
Edit by Kuro - punkty za Skip
2 sesje po 30h = 60 * 21 = 1260 + 65 za quest = 1325 - 76*21 (1596) Dragon Fist -9*21(189)
= - 460
I rzeczywiście. Mimo spędzenia tygodnia w wiosce swojej rodziny, białowłosy bardzo mało widywał się z mieszkańcami. Pracował nad czymś dla swego syna. Mianowicie chciał usprawnić jego sztuczną rękę by była na dużo lepszym poziomie technologicznym. Podłączenie nerwów kikuta do takiej maszynki nie było problemem dla Hikaru choć nie robił nigdy takich rzeczy. Dzięki jego metodom tworzenia sztucznych kończyn, owa ręka była jak prawdziwa, wyglądała jak żywa, miała normalną biologiczną skórę, która łapała światło słoneczne jak prawdziwa. Dzięki nano technice także siła nie była mniejsza od tej oryginalnej, a nawet można było ją trenować dzięki połączeniom techniki i biologii. Przez cały tydzień mistic był zajęty i często przenosił się na inne planety po różne części, które akurat potrzebował, a nie mógł wyprodukować ich na Vegecie. Mimo wszystko nie posiadał wielu materiałów w swoim przenośnym laboratorium. Z wnukiem widział się kilka razy zaledwie, ale nie rozmawiali za dużo.
Kiedy już mistic zakończył swoje dzieło wraz z podłączeniem go do nerwów syna powiedział, że musi wracać do siebie, ale będzie wpadał kilka razy w miesiącu by zabrać uczniów na sparingi gdzieś na inną planetę, gdzieś gdzie nikt nie ucierpi, a także nie będzie „podsłuchiwał”. Powiedział to tylko Kurokarze z prośbą o tym by przekazał Kurze te słowa. Z samym wnukiem nie widział się. Powrócił na Ziemię akurat wtedy kiedy go nie było w domu. Co prawda na tak zielonej i błękitnej planecie nic się w tej chwili nie działo. Mijały dni, a życie po walce z Tsufulem powracało bez problemu do normy. Miasta zostały wyprzątnięte z gruzów i ciał poległych mieszkańców, a po kilku miesiącach zaczęły się odbudowy pełną parą. Tak jak mistic powiedział, przynajmniej trzy razy w miesiącu odwiedzał Vegetę zabierając April i Kurę na treningi. Dziewczynę uczył kenjutsu i wszelkich podejść nie koniecznie czystych by pokonać przeciwnika. Kuro miał już dużą siłę, ale nie miał tyle doświadczenia, więc Hikaru musiał obmyślać różne gry, które uczyły wykorzystywać swoje umiejętności w praktyce. Raz czy dwa zabrał go także na planetę, gdzie akurat toczyły się konflikty i pokazywał jak rozwiązują mieszkańcy swoje problemy. Zadawał też pytania wnukowi jak on by rozwiązał dany problem poznawszy wcześniej wszelkie potrzebne informacje o zasobach naturalnych, polityce istniejącej i ogólnie gospodarce. Białowłosy uznał, że jako najwyższy w swojej wiosce Kuro powinien wiedzieć jak radzić sobie z różnymi problemami.
Tak właśnie mijały miesiące spokoju. April szkoliła swoje umiejętności w szermierce różnego stylu, Kuro zdobywał doświadczenie jako przywódca wioski, a także w walce tocząc z misticiem różne gry wojenne. Przez ten czas uczniowie zdobywali też informacje o praktycznym zastosowaniu ki feeling, szczególnie młoda halfka wymagała uwagi pod tym względem, jako iż Hikaru nie przyłożył się do uczenia jej tej techniki. Nie zdążył dzięki pewnemu demonowi [który zresztą pozostał na Vegecie tak jak chciał długo, mistic zupełnie nie zwracał na niego uwagi, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Oczywiście zwracał, wiedział gdzie się znajduje tak w razie W.] Czas spędzony na Ziemi był raczej samotny i bardzo spokojny. Łowił ryby lub przechadzał się po różnych częściach planety. Bywał także w miastach, choć nie przepadał za tymi miejscami. Wolał ciszę i spokój. Przez cały ten wolny czas od czasu do czasu także trenował sam szermierkę i inne sztuki walki. Czasami nawet ktoś tak stary jak on musiał się rozruszać. Zdarzyło się raz czy dwa, że spotkał Braskę, ale nie zamienili ani słowa. Właściwie mijali się będąc do siebie zupełnie naturalnie nastawieni. Jako, że mistic miał mnóstwo czasu mógł wytrenować wreszcie te techniki, które podpatrzył na Vegecie. Być może kiedyś się przydadzą, a nawet jeśli nie to kogoś będzie mógł tego nauczyć.
Zaczął od bariery. Postanowił oprzeć ją na swojej aurze, utwardzić ją na tyle by zatrzymywała ataki. Jego Yamarashi był dużo trudniejszy bo przylegał do jego ciała i wyrastały z niego kolce, ale miał wadę-nie chronił od technik typu FF, czy BBA. Bariera natomiast chroniła przed wszystkim i choćby dlatego warto ją znać. Niestety koszt utrzymania jest ogromny. Dobrze, że Hikaru nie potrzebował już zużywać energii na utrzymywanie przemian. Nie śpieszył się z nauką przez co trwało to kilka dni. Testował to klasycznie na ki blastach i BBA, jednak aura dalej nie była taka twarda jak powinna być i choć zatrzymywała atak, to przepuszczała siłę eksplozji jakimś procencie. Zwiększał aurę, zmieniał jej kształt i ćwiczył różne możliwości, najbardziej efektywne, najszybciej pojawiające się i tak dalej. Po prostu chciał wiedzieć na ile stać tą technikę pod każdym względem. Po tygodniu obrona „doskonała” została wykonana bezbłędnie. Mistic wiedział już o niej wszystko i nie będzie popełniał błędów w praktyce.
Kilka miesięcy później zmusił się do opanowania ataku, który nazywał się Pięść Smoka. To był dość prosty, ale skuteczny atak. Nie trzeba było nic tworzyć z ki, jedynie wyzwolić ją, pozwolić jej zawładnąć ciałem i tylko wycelować w przeciwnika. Łączył zarówno walory fizyczne jak energetyczne, w efekcie ciężko było obronić przed taką mocą. Bez wątpienia to był atak, który mógł opanować każdy kto ma tylko wystarczająco silne ciało i wystarczającą dużą moc. Mistic nie miał zbytnich problemów, mimo że czuł jak ciężko kontrolować ciało w samym czasie ataku. Nosiło go na bok, ale zanim trafił gdzieś w ziemię czy drzewo, które nie było celem, zdążył korygować lub przerwać całą zabawę. Nie używał przecież pełnej mocy. Musiał zapamiętać to uczucie jak bardzo go znosi i zawsze korygować to. Najlepiej w ogóle nie atakować zbyt odległego celu. Gromadzenie sił trwa chwilę, dużo mniej niż Genki Damy, czy nawet Final Shine'a. Można ją z siebie po prostu wyrzucić i ukształtować. Następnym krokiem był atak. Owa Pięść Smoka była w stanie przebić pacjenta na wylot, jeśli byłby wystarczająco duży to mógłby nawet ktoś taki jak Kurokara przelecieć cały i zrobić wielką dziurę w cielsku przeciwnika.
Tak mniej więcej wyglądała nauka, analiza i szlifowanie umiejętności, także nowych technik. Mijały dni, a dni zamieniały się w tygodnie. Te z kolei w miesiące, a miesiące w lata. Minęły właściwie dwa lata na beztroskim życiu w spokoju. W wolnym czasie, którego Hikaru miał mnóstwo nauczył się nowych metod robienia sushi, bo przecież nie samą walką małpa żyje. Nie nosił już zbytnio magicznych obciążeń, w sumie nie były mu one potrzebne skoro znów zaczął trenować. Przez stulecia nauczył się efektownego treningu, tak by w krótkim czasie wytrenować wszystkie partie mięśni, a także oczyścić umysł, to pomagało zachować sprawność, a nawet odrobinę polepszyć swe możliwości. Białowłosy zdawał sobie sprawę, że beztroska nigdy nie trwa zbyt długo i właściwie wyczekiwał dnia, w którym zacznie coś się dziać. Wiedział z doświadczenia, że ten dzień nadchodzi wielkimi krokami.
OCC post skipowy. Opanowanie dragon fista i bariery.
Edit by Kuro - punkty za Skip
2 sesje po 30h = 60 * 21 = 1260 + 65 za quest = 1325 - 76*21 (1596) Dragon Fist -9*21(189)
= - 460
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Mar 17, 2014 9:31 am
Był na archipelagu już kilka dni i jakoś sobie radził z przeżyciem tu.. Bo dlaczego niby nie ? Hikaru zmieniał co jakiś czas jedynie wyspy sprawdzając co na nich jest. Nie pamiętał czy był kiedyś tutaj, być może kiedyś to wyglądało inaczej. To było nie ważne. Miał spokój, nikt go tu nie nachodził. Ludzie nie mieszkali na tych wysepkach. Najwyżej jakiegoś Robinsona Crusoe można by spotkać, albo jego Piętaszka, ale to się jeszcze nie zdarzyło. Przez ostatnie dwa lata czuł, jak ki różnych wojowników w kosmosie rośnie. pokój tych miejsc pozwalał mu wyczuwać podczas medytacji aury istot będących nie tylko na Ziemi, ale też bardzo daleko... nie zmieniało to faktu, że nie skupiał się dokładnie na ich lokalizacji, jednak z doświadczenia potrafił strzelić mniej więcej skąd pochodzi. Szczególnie, że niektóre z tych skupisk ki znał.. Sam też troszkę urósł na silę przez ostatni czas, ale nie skupiał się na treningu. Czuł jednak, że znów musi ostro potrenować bo coraz więcej istot dorównuje mu siłą.
Parę dni temu był na Vegecie by potrenować z wnukiem i April, wtedy już czuł jak bardzo zmienili się. Dziewczyna co prawda jeszcze nie była zbyt dobra i miała dość naiwny styl walki, ale to kwestia jej bojowego doświadczenia po prostu.
Mistic o świcie postanowił potrenować swoje kenjutsu, paręnaście minut trzy razy w tygodniu w zupełności wystarczyło by zachować siłę, a nawet stać się lepszym wojownikiem. Wyciągnął swój miecz i wbił go w ziemię by posadzić genetycznie przerobione nasionko saibamana. Zranił się w palec i kilkoma kroplami własnej krwi podlał je, a dopiero na koniec użył odżywki typowej dla tego gatunku Uprawniaków. Cofnął się kilka kroków i odczekał chwilę. Po nie pełnej minucie ziemia zaczęła się ruszać, a po następnych sekundach wyszedł potworek, ale o wyglądzie zbliżony do Hikaru, choć bardziej zielony i o bardziej ludzkich kształtach. Miał też dziwny ogon, choć bardziej gadzi niż małpi. Gdzie niegdzie był porośnięty meszkiem, takim jak kamienie czy drzewa w lesie. Taka forma Uprawniaka była dużo silniejsza od tego czego używali na Vegecie, ale mistic używał ich tylko do treningu. Mieli ograniczone zdolności bojowe jeśli chodziło o użycie ki, często im wyrastały jakieś ostrza z dłoni czy ramion, których używali do walki jak miecza. Miecz mistica był zaraz obok stworka wbity w ziemię, ale i tak nie mógłby go podnieść. Także cofnął się parę kroków i ustawił w pozycji do walki. Wystarczyło mrugnięcie by ruszyli na siebie. Przelatując białowłosy wyrwał szamszira z ziemi zadając cięcie na odlew, jednak saibaman uniknął.
occ trening start
Parę dni temu był na Vegecie by potrenować z wnukiem i April, wtedy już czuł jak bardzo zmienili się. Dziewczyna co prawda jeszcze nie była zbyt dobra i miała dość naiwny styl walki, ale to kwestia jej bojowego doświadczenia po prostu.
Mistic o świcie postanowił potrenować swoje kenjutsu, paręnaście minut trzy razy w tygodniu w zupełności wystarczyło by zachować siłę, a nawet stać się lepszym wojownikiem. Wyciągnął swój miecz i wbił go w ziemię by posadzić genetycznie przerobione nasionko saibamana. Zranił się w palec i kilkoma kroplami własnej krwi podlał je, a dopiero na koniec użył odżywki typowej dla tego gatunku Uprawniaków. Cofnął się kilka kroków i odczekał chwilę. Po nie pełnej minucie ziemia zaczęła się ruszać, a po następnych sekundach wyszedł potworek, ale o wyglądzie zbliżony do Hikaru, choć bardziej zielony i o bardziej ludzkich kształtach. Miał też dziwny ogon, choć bardziej gadzi niż małpi. Gdzie niegdzie był porośnięty meszkiem, takim jak kamienie czy drzewa w lesie. Taka forma Uprawniaka była dużo silniejsza od tego czego używali na Vegecie, ale mistic używał ich tylko do treningu. Mieli ograniczone zdolności bojowe jeśli chodziło o użycie ki, często im wyrastały jakieś ostrza z dłoni czy ramion, których używali do walki jak miecza. Miecz mistica był zaraz obok stworka wbity w ziemię, ale i tak nie mógłby go podnieść. Także cofnął się parę kroków i ustawił w pozycji do walki. Wystarczyło mrugnięcie by ruszyli na siebie. Przelatując białowłosy wyrwał szamszira z ziemi zadając cięcie na odlew, jednak saibaman uniknął.
occ trening start
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Nie Mar 23, 2014 9:16 pm
Walka nie trwała długo, ale była zacięta. Szamszir ciął powietrze wraz z ciałem przeciwnika, ale ten także potrafił się odgryźć swoimi ostrzami wyrastającymi z kończyn. Całe szczęście saibaman nie potrafił zbytnio wykorzystywać swojej ki, bo gdyby potrafił na pewno zdewastował by cały archipelag i z wysp nic by nie zostało. Hikaru to dobrze wiedział, sam także nie używał nic co mogłoby niszczyć te plami zieleni na mapie planety. Ostrza zderzały się ze sobą wydając metaliczno głuchy odgłos raz za razem. Mistic próbował zadawać markowane ciosy, a atakując zupełnie gdzieś indziej, np markowany zamach na szyję, w ostatniej chwili zmieniając cel atakując w miejsce, gdzie ludzie mają wątrobę. Uprawniak robił podobne zabiegi jednak bardziej przewidywalne.. mimo wszystko niedawno się urodził i choć wiedział co zrobić ze swoim ciałem to jednak brakowało mu sporo doświadczenia. Jego twórca jednak tak zmodyfikował stworka by uczył się całkiem szybko dzięki czemu z minuty na minutę zdobywał doświadczenie tak przecież potrzebne w walce. Coraz rzadziej nabierał się na markowane ciosy szamszira. Po trochu potrafił się leczyć, więc cięcia płytsze zanikały po chwili, a głębsze przestawały krwawić.
Mimo tego Hikaru postanowił to zakończyć. Uruchomił Kaiokena przyspieszając swoje ruchy i zwiększając siłę przez co przeciwnik trochę zgłupiał. Sam nie potrafił zwiększać mocy ani nic z tych rzeczy. Saibaman miał służyć za ruchomą kukłę, a nie experyment, który mógłby uciec spod kontroli szalonemu naukowcowi. Hikaru zawsze starał się być roztropny i zabezpieczyć się na wszelkie możliwe sposoby jeśli była taka możliwość. Teraz walka wyglądała jak odbijanie zielonej piłki paletką. Kiedy mistic po raz pierwszy wybił swojego oponenta w górę, ten już nie wrócił na ziemię w całości. Wykopywał go w bok, w tył, jeszcze bardziej w górę, w dół, po czym znów gdzieś w stronę słońca. Biedny Uprawniak nie wiele mógł zrobić, nawet zablokowany cios wysyłał go kilkanaście metrów w tył. Lub w przód, zależy skąd nadszedł cios. Taki stan rzeczy trwał kilka minut, aż białowłosy nie przełamał całkiem obrony i nie odciął prawej ręki stwora. Zaraz za nią na ziemię oddaloną teraz o jakieś dwadzieścia metrów od walczących spadła druga ręka. Zanim obie upadły biedak stracił głowę dla wojownika i walka się zakończyła. Dla zabezpieczenia mistic jeszcze zwiększył swoją szybkość odrobinę by przegonić spadające resztki Uprawniaka by spiec je w jednym ataku BBA skierowanym w górę. Kawałki przestały istnieć, a trening dobiegł końca. Hikaru nabawił się kilku płytkich cięć na torsie, ale te prawie nie krwawiły. Nieźle jak na pierwszy trening od dłuższego czasu. Będzie trzeba to powtórzyć częściej.
occ koniec trena.
Mimo tego Hikaru postanowił to zakończyć. Uruchomił Kaiokena przyspieszając swoje ruchy i zwiększając siłę przez co przeciwnik trochę zgłupiał. Sam nie potrafił zwiększać mocy ani nic z tych rzeczy. Saibaman miał służyć za ruchomą kukłę, a nie experyment, który mógłby uciec spod kontroli szalonemu naukowcowi. Hikaru zawsze starał się być roztropny i zabezpieczyć się na wszelkie możliwe sposoby jeśli była taka możliwość. Teraz walka wyglądała jak odbijanie zielonej piłki paletką. Kiedy mistic po raz pierwszy wybił swojego oponenta w górę, ten już nie wrócił na ziemię w całości. Wykopywał go w bok, w tył, jeszcze bardziej w górę, w dół, po czym znów gdzieś w stronę słońca. Biedny Uprawniak nie wiele mógł zrobić, nawet zablokowany cios wysyłał go kilkanaście metrów w tył. Lub w przód, zależy skąd nadszedł cios. Taki stan rzeczy trwał kilka minut, aż białowłosy nie przełamał całkiem obrony i nie odciął prawej ręki stwora. Zaraz za nią na ziemię oddaloną teraz o jakieś dwadzieścia metrów od walczących spadła druga ręka. Zanim obie upadły biedak stracił głowę dla wojownika i walka się zakończyła. Dla zabezpieczenia mistic jeszcze zwiększył swoją szybkość odrobinę by przegonić spadające resztki Uprawniaka by spiec je w jednym ataku BBA skierowanym w górę. Kawałki przestały istnieć, a trening dobiegł końca. Hikaru nabawił się kilku płytkich cięć na torsie, ale te prawie nie krwawiły. Nieźle jak na pierwszy trening od dłuższego czasu. Będzie trzeba to powtórzyć częściej.
occ koniec trena.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Sro Kwi 02, 2014 6:45 pm
Na wyspach siedział już koło dwóch tygodni. W przerwach odwiedzał wnuka na Vegecie i jego kobietę trenując ich. Bardzo miło można było tu żyć i trenować, ale miał ochotę teraz na towarzystwo. Dawno nie obcował z ludźmi. Pora się udać na jakąś miejską plaże, gdzie jest mnóstwo ludzi. Najpierw jednak musiał coś zjeść, więc poszedł złowić jakieś ryby. Jako mistic żyjący tyle lat nie potrzebował wędki, a z sayańskim apetytem nie zadowoli się byle płotką. Rozebrał się, zostawiając płaszcz, miecz, spodnie i koszule złożone na brzegu. Wskoczył do morza na główkę z małego klifu, a kiedy zderzył się z taflą wody od razu zaczął szukać żyjątek. Nie wykorzystywał do tego wzroku bo ten był mocno upośledzony na pewnych głębokościach. Rozszerzył świadomość wokół siebie tworząc coś w rodzaju niewidocznej bańki by znaleźć jakąś większą rybę. Może być nawet rekin lub dwa.. w sumie są bardzo smaczne. Po kilku minutach już wiedział, że jest tu mnóstwo rybek mniejszych lub większych. Niestety nic czym mógłby najeść się wojownik pokroju Hikaru. Nie mógł żywić się stadem małych wyrostków bo szybko zniknęło by kilka gatunków, a po nich następne. Musiał wybierać swoje jedzenie ostrożnie.
W końcu udało się wyhaczyć coś dla siebie. Była to naprawdę gruba ryba. Wielki Marlin był wielkości przeciętnego żarłacza białego. Zbliżał się do wojownika, a ten po prostu wyrzucił niewidoczną Ki, która zadziałała jak strzał z armatki wodnej miażdżąc głowę rybki pierwszym atakiem. Humanitarne zabijanie zwierząt, które się zje to ważna sprawa. Pomijając smak mięsa i jego konsystencję to jeszcze jest coś takiego jak etyka. Wyciągnął swój posiłek za ogon i wyrzucił na brzeg po czym sam wyszedł i otrzepał się jak pies. Strzepując także wodę z ogona tak jak najlepszy przyjaciel człowieka. Szybko oprawił rybę i zdarł łuski po czym użył ki blasta by upiec swój obiad. Usiadł w siadzie skrzyżnym i zaczął pałaszować położony na liściu bananowca posiłek. Nie minął nawet kwadrans od rozpoczęcia uczty jak mistic skończył i wstał. Schował swoje ubranie w pach bach, a kapsułkę wsadził do kieszeni w kąpielówkach. Przyłożył dwa palce do czoła i zaczął namierzać cel jego podróży. Rozmyślił się na chwilę i podniósł swój miecz zapinając go sobie na plecach. Dopiero wtedy kontynuował namierzanie. Wybrał miejsce i zniknął z Archipelagu.
ZT Nort City
W końcu udało się wyhaczyć coś dla siebie. Była to naprawdę gruba ryba. Wielki Marlin był wielkości przeciętnego żarłacza białego. Zbliżał się do wojownika, a ten po prostu wyrzucił niewidoczną Ki, która zadziałała jak strzał z armatki wodnej miażdżąc głowę rybki pierwszym atakiem. Humanitarne zabijanie zwierząt, które się zje to ważna sprawa. Pomijając smak mięsa i jego konsystencję to jeszcze jest coś takiego jak etyka. Wyciągnął swój posiłek za ogon i wyrzucił na brzeg po czym sam wyszedł i otrzepał się jak pies. Strzepując także wodę z ogona tak jak najlepszy przyjaciel człowieka. Szybko oprawił rybę i zdarł łuski po czym użył ki blasta by upiec swój obiad. Usiadł w siadzie skrzyżnym i zaczął pałaszować położony na liściu bananowca posiłek. Nie minął nawet kwadrans od rozpoczęcia uczty jak mistic skończył i wstał. Schował swoje ubranie w pach bach, a kapsułkę wsadził do kieszeni w kąpielówkach. Przyłożył dwa palce do czoła i zaczął namierzać cel jego podróży. Rozmyślił się na chwilę i podniósł swój miecz zapinając go sobie na plecach. Dopiero wtedy kontynuował namierzanie. Wybrał miejsce i zniknął z Archipelagu.
ZT Nort City
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 12, 2016 8:55 pm
Prawa syntetyczna dłoń puknęła hełm tuż nad uchem aktywując program badawczy. Radar galaktyczny zagnieżdżony w pętli przewodów między uchem, a oczodołem miał wykrywać wszelkie oznaki życia, jak również służyć komunikacji z użyciem fal pod świetlnych.
"Błąd systemu! Inicjalizacja skanowania w poszukiwaniu form życia niemożliwa, proszę o niezwłoczne udanie się do serwisu naprawczego".
Ruszyła skalistym brzegiem wyspy musząc polegać na podstawowych systemach audiowizualnych. Szeroko rozpościerająca się flora kurczowo trzymająca się z dala od słonawej wody najwyraźniej charakterystyczna była dla sfer równikowych planet *khalarskich. Przetwarzanie bibliotek danych naprędce uzmysłowiło błękitnej maszynie, że prawdopodobieństwo występowania inteligentnej formy życia na tego typu planetach jest stosunkowo wielkie, jak na standardy jej bazy danych.
"Uwaga, wykryto anomalie okolicznych cząsteczek wody, za szesnaście minut nastąpi przypływ"
Nie stanowiło to dla niej żadnego zagrożenia, nie mając możliwości aktywowania modułu bojowego nadal mogła zejść poniżej linii wody i dnem dojść na inny ląd. Znalezienie cywilizacji choć stosunkowo wysokie w sferze galaktycznej, było wyjątkowo niskie na terenach zalewowych. Pod warunkiem, że poszukiwane byty nie są istotami zaadoptowanymi do życia pod wodą. W promieniu setek kilometrów powiększając obraz audiowizualny nie dało się dostrzec jakiejkolwiek, złożonej tkanki organicznej. Do czasu przypływu zostanie na lądzie, aby upewnić się, że mimo wszystko niczego nie przeoczyła. Ruszyła dalej, tym razem wgłąb zalesionej, małej wysepki.
"Błąd systemu! Inicjalizacja skanowania w poszukiwaniu form życia niemożliwa, proszę o niezwłoczne udanie się do serwisu naprawczego".
Ruszyła skalistym brzegiem wyspy musząc polegać na podstawowych systemach audiowizualnych. Szeroko rozpościerająca się flora kurczowo trzymająca się z dala od słonawej wody najwyraźniej charakterystyczna była dla sfer równikowych planet *khalarskich. Przetwarzanie bibliotek danych naprędce uzmysłowiło błękitnej maszynie, że prawdopodobieństwo występowania inteligentnej formy życia na tego typu planetach jest stosunkowo wielkie, jak na standardy jej bazy danych.
"Uwaga, wykryto anomalie okolicznych cząsteczek wody, za szesnaście minut nastąpi przypływ"
Nie stanowiło to dla niej żadnego zagrożenia, nie mając możliwości aktywowania modułu bojowego nadal mogła zejść poniżej linii wody i dnem dojść na inny ląd. Znalezienie cywilizacji choć stosunkowo wysokie w sferze galaktycznej, było wyjątkowo niskie na terenach zalewowych. Pod warunkiem, że poszukiwane byty nie są istotami zaadoptowanymi do życia pod wodą. W promieniu setek kilometrów powiększając obraz audiowizualny nie dało się dostrzec jakiejkolwiek, złożonej tkanki organicznej. Do czasu przypływu zostanie na lądzie, aby upewnić się, że mimo wszystko niczego nie przeoczyła. Ruszyła dalej, tym razem wgłąb zalesionej, małej wysepki.
Re: Archipelag
Czw Wrz 15, 2016 10:02 pm
Wyspa należała do rodzaju opisywanego jako rajski. Prawdopodobnie inne jej podobne były turystycznym rajem, gdzie można było odpocząć od trosk dnia codziennego i zrelaksować się wśród naturalnego piękna wyspy. Jednak androidka trafiła chyba na jedną z tych wysp, które były niezamieszkane, albo znajdowały się w takim położeniu, że biznes był tu nieopłacalny. Dlatego też nasza bohaterka szła powoli po naturalnie stworzonej ścieżce. Słońce padało na jej pancerze, spomiędzy szerokich liści, a co odważniejsze owady przysiadały na niej. Komary próbowały przebić się przez metalowe ciało, lecz nie miały większych szans. Po kilku chwilach spokojnego marszu Vvien wyszła na małą polankę. No i ją można byłoby nazwać małym Edenem, gdyby nie ten wszechobecny wrzask, którego sprawcami były małpy. Cała rzesza małp, które obsiadły drzewa i darły paszcze, ganiając się, iskając, jedząc i diabli jeszcze wiedzą co. Jednakże kiedy zauważyły androidkę to natychmiast umilkły, a ich uwaga skupiła się na przybyszu. Nie wiedziały czego się spodziewać, gdyż pierwszy raz widziały taką istotę.
OOC:
Masz spotkanko z małpeczkami.
OOC:
Masz spotkanko z małpeczkami.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pią Wrz 16, 2016 10:17 am
Dotarła do bezpiecznej lokacji, która mogłaby być zalążkiem bardziej złożonego życia. Przetworzenie wizualizacji ujawniło obecność istot humanoidalnych w bardzo wczesnym rozwoju ewolucyjnym, dając im dostatecznie wiele czasu rasa Khalizarska mogłaby wydobyć z niej jakieś wartości, a w przypadku zastoju intelektualnego, zniewolić.
"Formy życia humanoidalne, bardzo duża tolerancja na zmiany ekosystemu, minimalne zdolności adaptowania się względem otoczenia i zmieniających się warunków środowiskowych". Przyglądała się małpom będąc w bezruchu, ugniatając trawiaste podłoże.
"-Nie są użyteczne dla mnie, ale jeśli planeta wykształciła osobniki z podstawowymi odruchami intelektualnymi, prawdopodobieństwo wystąpienia cząstki intelektualnej kha jest dużo większe. Kha jest stanem umysłu zdolnym do samodoskonalenia się na zaawansowanym poziomie cywilizacyjnym, tak długo, jak warunki dla Kha są sprzyjające i upłynie odpowiednia ilość jednostek czasowych." Włączyła procedure komunikacyjną, aby przejrzeć rozległą bazę danych.
"Wykryto...78 ścieżek sposobności wygenerowania kha, skanowanie... ... ... najtrafniejsze wyniki:
Człowiek, Saiyanin, Golriek, Macheryanin..." Uniosła obydwie ręce swobodnie w górze, z zamkniętymi pięściami, a potem je rozwarła. Pokazując małpom spektakl prędko poruszających się palców wciskających nieistniejącą i niezrozumiałą w pierwszej kolejności, klawiaturę.
"Człowiek; inne określenie, Ziemianin, ukształtowany przez warunki khalarskiego typu planet, nazwa ukształtowanego kha nadana dla planety, Ziemia"
Czy możliwe jest, by android został zesłany na jedną z już zbadanych przez jej twórców planet? W takim razie cel zaznaczałby opuszczenie planety, ze względu na to, że potencjał badawczy został wyczerpany. Spojrzała mechanicznym wzrokiem na grupę zaciekawionych, choć zdecydowanie niepewnych sytuacji małp. Wcześniej uniesione ręce zaczęły gestykulować językiem migowym. Spektakl palców przekazujących komunikaty z wolna szukały reakcji ze strony napotkanych istot żywych. Póki nie zidentyfikowała właściwego języka, nawet tego najbardziej prymitywnego, ciężko było jej określić, czy małpy ją zrozumieją.
Z licznej bazy danych przekazywała tylko dwa komunikaty:
-Bezpiecznie, swój- powtarzając do skutku i zważając by podobieństwo z innych języków nie mogło skończyć się nieporozumieniem bądź przejawem agresji. Nie chciałaby zlikwidować kolebki, być może przyszłej cywilizacji.
"Formy życia humanoidalne, bardzo duża tolerancja na zmiany ekosystemu, minimalne zdolności adaptowania się względem otoczenia i zmieniających się warunków środowiskowych". Przyglądała się małpom będąc w bezruchu, ugniatając trawiaste podłoże.
"-Nie są użyteczne dla mnie, ale jeśli planeta wykształciła osobniki z podstawowymi odruchami intelektualnymi, prawdopodobieństwo wystąpienia cząstki intelektualnej kha jest dużo większe. Kha jest stanem umysłu zdolnym do samodoskonalenia się na zaawansowanym poziomie cywilizacyjnym, tak długo, jak warunki dla Kha są sprzyjające i upłynie odpowiednia ilość jednostek czasowych." Włączyła procedure komunikacyjną, aby przejrzeć rozległą bazę danych.
"Wykryto...78 ścieżek sposobności wygenerowania kha, skanowanie... ... ... najtrafniejsze wyniki:
Człowiek, Saiyanin, Golriek, Macheryanin..." Uniosła obydwie ręce swobodnie w górze, z zamkniętymi pięściami, a potem je rozwarła. Pokazując małpom spektakl prędko poruszających się palców wciskających nieistniejącą i niezrozumiałą w pierwszej kolejności, klawiaturę.
"Człowiek; inne określenie, Ziemianin, ukształtowany przez warunki khalarskiego typu planet, nazwa ukształtowanego kha nadana dla planety, Ziemia"
Czy możliwe jest, by android został zesłany na jedną z już zbadanych przez jej twórców planet? W takim razie cel zaznaczałby opuszczenie planety, ze względu na to, że potencjał badawczy został wyczerpany. Spojrzała mechanicznym wzrokiem na grupę zaciekawionych, choć zdecydowanie niepewnych sytuacji małp. Wcześniej uniesione ręce zaczęły gestykulować językiem migowym. Spektakl palców przekazujących komunikaty z wolna szukały reakcji ze strony napotkanych istot żywych. Póki nie zidentyfikowała właściwego języka, nawet tego najbardziej prymitywnego, ciężko było jej określić, czy małpy ją zrozumieją.
Z licznej bazy danych przekazywała tylko dwa komunikaty:
-Bezpiecznie, swój- powtarzając do skutku i zważając by podobieństwo z innych języków nie mogło skończyć się nieporozumieniem bądź przejawem agresji. Nie chciałaby zlikwidować kolebki, być może przyszłej cywilizacji.
Re: Archipelag
Nie Wrz 18, 2016 9:52 pm
Małpki patrzyły z podejrzliwością na nową istotę, która wtargnęła do ich królestwa. Życie tych istot przebiegało spokojnie, zazwyczaj wedle określonego schematu, a pojawienie się metalowej istoty zaburzyło go. Nie wiedzieli czego się spodziewać, gdyż nie mogły też wyczuć jej zapachu. Kiedy Vvien rozpoczęła spektakl to część małp uciekła w wyższe partie drzew, lecz te odważniejsze zostały, a kilka sztuk nawet podeszło bliżej. Ciekawość wzięła górę nad instynktem nakazującym się cofnąć.
Androidka musiała pokazywać znaki, że nie zrobi krzywdy zwierzętom przez dłuższą chwilę, zanim jedna z małp nie zdecydowała się podejść do androidki. Przez chwilę niepewnie obwąchiwała jej stopy, lecz nie mogła wyczuć zapachu. Instynkt jednak im nie wskazywał w niej zagrożenia. W końcu małpiasty odkrywca wlazł na metalową istotę i krzyknął coś w swoim języku do reszty kompani. Małpy zaczęły piszczeć, a kilka nowych sztuk pojawiło się przy Vvien. Dotykały ją, a nawet próbowały się podzielić pożywieniem. Ta sielanka mogłaby trwać dłużej, gdyby nie głośny ryk. Z buszu wyszedł sporych rozmiarów goryl, który był zapewne szefem innego stada, a panem tego regionu. Patrzył na Vvien jak na rywala, który chce przejąć jego ziemie. Podniósł się na dwie dolne łapy i uderzył kilka razy swoimi wielkimi łapami o masywny tors. Po bliznach na jego ciele można było łatwo wywnioskować, że stoczył wiele walk. Goryl nie znał tego czym była androida, ale instynkt kazał mu bronić stada, terytorium i honoru. Vvien musiała coś zrobić jeśli nie chciała toczyć pojedynku z olbrzymią małpą. Trzeba też pamiętać, że w buszu może czaić się więcej małp, a te które wcześniej się pokazały mogą stanąć za przywódcą. Co zrobi Androidka?
Androidka musiała pokazywać znaki, że nie zrobi krzywdy zwierzętom przez dłuższą chwilę, zanim jedna z małp nie zdecydowała się podejść do androidki. Przez chwilę niepewnie obwąchiwała jej stopy, lecz nie mogła wyczuć zapachu. Instynkt jednak im nie wskazywał w niej zagrożenia. W końcu małpiasty odkrywca wlazł na metalową istotę i krzyknął coś w swoim języku do reszty kompani. Małpy zaczęły piszczeć, a kilka nowych sztuk pojawiło się przy Vvien. Dotykały ją, a nawet próbowały się podzielić pożywieniem. Ta sielanka mogłaby trwać dłużej, gdyby nie głośny ryk. Z buszu wyszedł sporych rozmiarów goryl, który był zapewne szefem innego stada, a panem tego regionu. Patrzył na Vvien jak na rywala, który chce przejąć jego ziemie. Podniósł się na dwie dolne łapy i uderzył kilka razy swoimi wielkimi łapami o masywny tors. Po bliznach na jego ciele można było łatwo wywnioskować, że stoczył wiele walk. Goryl nie znał tego czym była androida, ale instynkt kazał mu bronić stada, terytorium i honoru. Vvien musiała coś zrobić jeśli nie chciała toczyć pojedynku z olbrzymią małpą. Trzeba też pamiętać, że w buszu może czaić się więcej małp, a te które wcześniej się pokazały mogą stanąć za przywódcą. Co zrobi Androidka?
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Wrz 19, 2016 7:25 pm
"Nie wykrywam oznak zagrożenia" program zaalarmował, gdy jedna z małp wspięła jej się na plecy, najwyraźniej te istoty posiadające inteligencje miały nadzieje, na pokojowy rozwój egzystencjalny.
"Nie ma potrzeby badania próbek tych osobników." Uniosła prawą dłoń odsuwając kokosa, jakiego przyniósł jej jeden z osobników tej prześmiewczej namiastki inteligencji.
"Muszę odnaleźć istoty zdolne naprawić moje ciało, szanse wzrastają, wykryłam język migowy adekwatny do ich społecznych norm". Spojrzała na grono zainteresowanych małpek nie wyrażając żadnych emocji, tak jak to na maszynę przystało po czym za gestykulowała im;
-Musze odnaleźć chodzących prosto. - nie mając pewności, ze organizmy będą w stanie zrozumieć, czy domyśleć się. Wzięła pobliski patyczek i na ziemi narysowała humanoidalną sylwetkę ludzką.
-Znaleźć, ważne. - ponownie w ruch poszedł taniec palców i mechanicznych ruchów nadgarstka. Niestety komunikacja została przerwana, gdy obraz audiowizualnych błękitnych oczu przeszedł na masywnego osobnika tej współbraci. Tarczki tęczówek obróciły się o sześćdziesiątych trzech stopnia by poprawić ostrość względem celu i przeanalizować sytuacje.
"To stworzenie jest masywniejsze i bardziej rozbudowane fizycznie." Zrobiła krok naprzód w kierunku goryla, ale zatrzymała się, gdy na swoją mechaniczną obecność odpowiada szeregiem wrzasków o wysokim natężeniu i pokazie siły.
"Klasa wojownik, potencjalne zagrożenie, inicjalizuje moduł walki... błąd podzespołu bojowego. Włączam systemy awaryjne... UWAGA, komunikat. Wykryto anomalie i niezidentyfikowany program." Poczuła silne skoki napięcia przepływające jej ciało, aż zgrzytnęła kurczowo tarczą zębów.
"Analiza poziomu agresji osobnika... ... wykryto bogate źródło czynnika aggro, rozpocząć przejęcie próbek" Zrzuciła z siebie małpę falistym ruchem obydwu barków i z pędem przystąpiła do szarży na osobnika.
"Przerwać działanie...Przerwać działanie...Przerwać...błąd systemu, system empatii awaryjnie wyłączony, zlikwidować cel."
Gotowa do uderzenia, krok za krokiem zamieniał się w skok za skokiem, aż wybiła się w powietrzu na dwa metry zachowując impet biegu, aby wycelować prawy sierpowy w klatkę piersiową goryla.
OOC:
rozpoczynam walkę.
Atak potężny: siła + szybkość = 127 obr.
"Nie ma potrzeby badania próbek tych osobników." Uniosła prawą dłoń odsuwając kokosa, jakiego przyniósł jej jeden z osobników tej prześmiewczej namiastki inteligencji.
"Muszę odnaleźć istoty zdolne naprawić moje ciało, szanse wzrastają, wykryłam język migowy adekwatny do ich społecznych norm". Spojrzała na grono zainteresowanych małpek nie wyrażając żadnych emocji, tak jak to na maszynę przystało po czym za gestykulowała im;
-Musze odnaleźć chodzących prosto. - nie mając pewności, ze organizmy będą w stanie zrozumieć, czy domyśleć się. Wzięła pobliski patyczek i na ziemi narysowała humanoidalną sylwetkę ludzką.
-Znaleźć, ważne. - ponownie w ruch poszedł taniec palców i mechanicznych ruchów nadgarstka. Niestety komunikacja została przerwana, gdy obraz audiowizualnych błękitnych oczu przeszedł na masywnego osobnika tej współbraci. Tarczki tęczówek obróciły się o sześćdziesiątych trzech stopnia by poprawić ostrość względem celu i przeanalizować sytuacje.
"To stworzenie jest masywniejsze i bardziej rozbudowane fizycznie." Zrobiła krok naprzód w kierunku goryla, ale zatrzymała się, gdy na swoją mechaniczną obecność odpowiada szeregiem wrzasków o wysokim natężeniu i pokazie siły.
"Klasa wojownik, potencjalne zagrożenie, inicjalizuje moduł walki... błąd podzespołu bojowego. Włączam systemy awaryjne... UWAGA, komunikat. Wykryto anomalie i niezidentyfikowany program." Poczuła silne skoki napięcia przepływające jej ciało, aż zgrzytnęła kurczowo tarczą zębów.
"Analiza poziomu agresji osobnika... ... wykryto bogate źródło czynnika aggro, rozpocząć przejęcie próbek" Zrzuciła z siebie małpę falistym ruchem obydwu barków i z pędem przystąpiła do szarży na osobnika.
"Przerwać działanie...Przerwać działanie...Przerwać...błąd systemu, system empatii awaryjnie wyłączony, zlikwidować cel."
Gotowa do uderzenia, krok za krokiem zamieniał się w skok za skokiem, aż wybiła się w powietrzu na dwa metry zachowując impet biegu, aby wycelować prawy sierpowy w klatkę piersiową goryla.
OOC:
rozpoczynam walkę.
Atak potężny: siła + szybkość = 127 obr.
Re: Archipelag
Czw Wrz 22, 2016 9:20 pm
Istoty słabiej rozwinięte polubiły nową koleżankę, gdyż instynkt mówił im, że nic im nie grozi z jej strony. No, bo kto by chciał czegoś od tak uroczych stworzeń jak one? Na te obszary ludzie rzadko się zapuszczali, gdyż nie było tutaj żadnych wartościowych rzeczy. Chyba, że ktoś chciałby zabrać ich banany i owoce. Wtedy ogoniaste by się wkurzyły. Małpki za bardzo nie rozumiały o co chodzi androidce. Może i rozumiały, że nie stwarza bezpieczeństwa, ale obrazek ludzkiej istoty nic im nie mówił z prostego powodu. Nigdy nie widziały człowieka. Jednak kiedy na polanie pojawił się goryl, który potrafił jako jeden z nielicznych ustać na dwóch nogach to małpki ucieszone pokazały na olbrzyma. Niestety jego bojowy okrzyk je wystraszył i małe uciekły na drzewo, żeby zobaczyć starcie pomiędzy metalową istotą, a ich przywódcą. Goryl ryknął znacznie głośniej, kiedy metalowa pięść trafiła go pierś. Cofnął się kilka kroków i obnażył znacznie kły. Chwycił starą kłodę drzewa i uderzył za jej pomocą androidkę z całej siły. Miejsce wcześniejszego uderzenia pulsowało bólem, ale ten tylko go napędzał. Im bardziej go rozwścieczy tym w gorszej sytuacji może się potem znaleźć. Małpy na drzewach obserwowały walkę, jakby czekając na odpowiedni moment.
OCC:
Goryl uderza cię za 100 dmg.
OCC:
Goryl uderza cię za 100 dmg.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Wto Wrz 27, 2016 9:31 pm
Głośny metalowy brzęk zadudnił pod uderzeniem zrogowaciałej mieszanki organicznej posyłając androida prawież to na łopatki. Zachwiała się dając do zrozumienia ssakowi, że owa agresja wydzielana przez istotę, działa niczym paliwo dla szwankującego systemu OneOne1.
"Obchodzenie uszkodzeń, zamknąć rezerwy, zakres 56-80 i utrzymać tam stabilny poziom energii", Oczy szeroko się rozwarły w przypływie mechanicznego gniewu, szereg jedynek i zer mknął przez błękitne ślepia łamiąc podstawowe zasady funkcjonowania jednostki.
"Blokada funkcji empatycznych ze względu na warunki zagrażające jednostce. Udostępnianie danych podstawowych informacji bojowych...przesył energii do obydwu rąk... 3...2...1...ognia!". Vv w lekkim rozkroku wystrzeliła dwie potężne rękawicę w kierunku małpiastego brutala. Odczepione kończyny napełnione energią gnały w slalomie kierując się w głowę oraz brzuch oponenta.
OCC:
Uderzam techniką: Hell's Impact za (64*1.2) + 63 = 140 dmg
Koszt 161
"Obchodzenie uszkodzeń, zamknąć rezerwy, zakres 56-80 i utrzymać tam stabilny poziom energii", Oczy szeroko się rozwarły w przypływie mechanicznego gniewu, szereg jedynek i zer mknął przez błękitne ślepia łamiąc podstawowe zasady funkcjonowania jednostki.
"Blokada funkcji empatycznych ze względu na warunki zagrażające jednostce. Udostępnianie danych podstawowych informacji bojowych...przesył energii do obydwu rąk... 3...2...1...ognia!". Vv w lekkim rozkroku wystrzeliła dwie potężne rękawicę w kierunku małpiastego brutala. Odczepione kończyny napełnione energią gnały w slalomie kierując się w głowę oraz brzuch oponenta.
OCC:
Uderzam techniką: Hell's Impact za (64*1.2) + 63 = 140 dmg
Koszt 161
Re: Archipelag
Nie Paź 02, 2016 7:30 pm
Goryl był coraz bardziej wściekły. Instynkt nakazywał mu zmiażdżyć tą istotę, która go zaatakowała. Zagroziła jemu, jego stadu i jego terytorium. Nie mógł odpuścić tej zniewagi. Wygra, albo przegra. W królestwie zwierząt nie ma półśrodków. Kiedy zobaczył reakcję androidki po uderzeniu konarem drzewa ryknął triumfalnie. Dostrzegł szansę na zwycięstwo, lecz chwilę później przeciwniczka wielkiej małpy zrobiła coś co przeczyło prawom natury. Przynajmniej ze strony zwierząt. Goryl był tak zdziwiony, że nawet nie potrafił się obronić przed atakiem. Pierwsza pięść trafiła go w brzuch, co spowodowało, że oczy wyszły mu na wierzch. Dzięki temu druga pięść trafiła go idealnie w nos i posłała na deski. I zapewne byłby to już koniec walki, gdyby nie fakt, że w ciągu swojego życia wielkolud stoczył wiele ciężkich walk i takie ciosy nie były dla niego nowością. Oczywiście sprawiły mu ból i oszołomiły go, ale mógł walczyć dalej. Przyszła też tu pewna pomoc, gdyż Vvien zapomniała o małpach na drzewach. Tym zaś nie spodobało się to jak traktowany jest ich lider. Zaczęły rzucać w androidkę wszystkim co miały pod ręką, aż któraś rzuciła tak celnie, że nadgniły banan trafił ją w twarz oślepiając ją. I ten moment wykorzystał przeciwnik metalowej dziewicy, gdyż zaszarżował na nią i złapał w potężny chwyt. Zamierzał zgnieść ją jak pustą puszkę. Vvien czuła jak jej pancerz powoli zaczyna puszczać.
OOC:
Potężny tulas za 150 dmg. Możesz też opisać w poście jakimi rzeczami rzucały małpki, zanim oberwałaś banankiem.
OOC:
Potężny tulas za 150 dmg. Możesz też opisać w poście jakimi rzeczami rzucały małpki, zanim oberwałaś banankiem.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Czw Paź 06, 2016 10:48 am
Oszołomiony Goryl nie spodziewał się latających pięści, więc idąc cios za ciosem program jednostki OneOne1 wykalkulował konieczność kontynuowania ataku, aż do pozyskanego efektu martwicy tkanki przeciwnika. Ruszając na przeciwnika, niespodziewanie poczuła na sobie grad różnorakich drobnych obiektów, rzucanych w jej fizyczną powłokę. Garście kamyczków świstały w powietrzu obijając się beznamiętnie o technologiczny cud, parę patyków zaświstało tuż nad jej głową, a kilka nawet dosięgło celów lecz i te obiły się z nieznaczącym skutkiem. System VV rejestrował wszystkie drobne ukłucia nie wszczynając stanu zagrożenia dla rdzenia i okalających ją elementów.
" Wykryto prowokacje agresji w związku z dewastacją celu zagrażającego systemowi, czy przerwać walkę i znaleźć pokojowe rozwiązanie? " Komenda Nie impulsem zarejestrowała konieczność kontynuowania walki.
"Na prawej nodze wykryto niearomatyczną dla istot organicznych substancje." Fekalia rzucone przez jedno z pomniejszych i zacofanych ewolucyjnie istot właśnie wylądowały na prawej nodze robota. Miała już przystąpić do ostatecznego uderzenia boostując energie w prawej pięści, gdy nagle sztuczny zmysł wzroku został zasłonięty przez dziwną, żółtawo-bielistą substancje miąższu o lekko brązowawych plamach.
" Błąd rejestracji widzenia, włączam wycieraczki", chwilowe przesłonienie wizualnego ekranu zostało zażegnane dzięki gumiastym łukom, które otoczyły oczy i starły przeszkodę w rejestracji obrazu. Funkcje motoryczne jednostki Oneone1 stanęły, gdy mocarne łapska zaczęły ściskać jej elastyczne ciało pokryte płytami pancerza.
" Uwaga, zbyt duża siła oddziałuje na pancerz, wystąpił błąd przy aktywacji pełni systemów bojowych w celu odparcia tejże siły. Obchodzę, szukam rozwiązania problemu..."
Metaliczna istota odruchowo z całej siły uderzyła swoim hełmem o łeb przeciwnika, nie trudno było się domyślić, że wytrzymały materiał napędzany znaczną siłą motoryczną był w stanie zwalić przeciwnika, jeśli kalkulacje są poprawne.
OCC:
-Silny atak z główki na głowę przeciwnika, siła 64 = 64 obrażeń.
-Start Trening
" Wykryto prowokacje agresji w związku z dewastacją celu zagrażającego systemowi, czy przerwać walkę i znaleźć pokojowe rozwiązanie? " Komenda Nie impulsem zarejestrowała konieczność kontynuowania walki.
"Na prawej nodze wykryto niearomatyczną dla istot organicznych substancje." Fekalia rzucone przez jedno z pomniejszych i zacofanych ewolucyjnie istot właśnie wylądowały na prawej nodze robota. Miała już przystąpić do ostatecznego uderzenia boostując energie w prawej pięści, gdy nagle sztuczny zmysł wzroku został zasłonięty przez dziwną, żółtawo-bielistą substancje miąższu o lekko brązowawych plamach.
" Błąd rejestracji widzenia, włączam wycieraczki", chwilowe przesłonienie wizualnego ekranu zostało zażegnane dzięki gumiastym łukom, które otoczyły oczy i starły przeszkodę w rejestracji obrazu. Funkcje motoryczne jednostki Oneone1 stanęły, gdy mocarne łapska zaczęły ściskać jej elastyczne ciało pokryte płytami pancerza.
" Uwaga, zbyt duża siła oddziałuje na pancerz, wystąpił błąd przy aktywacji pełni systemów bojowych w celu odparcia tejże siły. Obchodzę, szukam rozwiązania problemu..."
Metaliczna istota odruchowo z całej siły uderzyła swoim hełmem o łeb przeciwnika, nie trudno było się domyślić, że wytrzymały materiał napędzany znaczną siłą motoryczną był w stanie zwalić przeciwnika, jeśli kalkulacje są poprawne.
OCC:
-Silny atak z główki na głowę przeciwnika, siła 64 = 64 obrażeń.
-Start Trening
Re: Archipelag
Pon Paź 10, 2016 8:16 pm
Zwierzę chciało zmiażdżyć swojego przeciwnika. Czynił to zawsze, kiedy musiał zabić przeciwnika. Można powiedzieć, że jest to jego atutowy numer. Złapał maszynę z całej siły i nie miał zamiaru puścić. Instynkt podpowiadał mu, że jest blisko wygranej i wystarczyło ścisnąć tylko mocniej. Androidce nie zostało wiele czasu, a ona sama nie miała też zbyt wielu opcji. Jej ręce były zablokowane, a na wykonanie kopnięcia miała zbyt miało miejsca. Więc zrobiła to co jej pozostało. Strzeliła goryla z bańki. Zwierzę tego się nie spodziewało, gdyż w jego gatunku nikt tak nie walczył. Siła ciosu też była o wiele większa niż można by zakładać po takiej istocie, więc nic dziwnego, że goryl puścił maszynę i cofnął się kilka kroków do tyłu. Trzymał się za głowę i był wyraźnie oszołomiony, lecz jego wściekłość stale wzrastała. Już miał ponownie zaszarżować na przeciwnika, kiedy padł na glebę. Nie była to jednak pełna zasługa ciosu androidki, choć na pewno pomógł. Z tyłka wielkiej małpy wystawały trzy puste strzykawki, które zapewne miały w sobie środek usypiający. Kilkanaście metrów za gorylem stał wysoki mężczyzna z karabinem, który aktualnie był wycelowany w mechaniczną istotę. Najwidoczniej nie ufał jej.
- Pani doktor! Chyba powinna pani to zobaczyć! – krzyknął w głąb guszu. Po kilku sekundach wyłoniła się z niego wysoka kobieta w stroju safari, na który miała założony biały płaszcz. Jej brązowe włosy spływały niczym fale po jej plecach.
- Nie mam zielonego pojęcia pani doktor, ale przed chwilą walczyło to z gorylem. Proszę uważaj, gdyż może być niebezpieczne. – powiedział Gus i ponownie wycelował w Vvien. Pomiędzy nowo przybyłymi, a androidką zapanowało milczenie. Ludzie nie chcieli wykonać złego ruchu.
- Pani doktor! Chyba powinna pani to zobaczyć! – krzyknął w głąb guszu. Po kilku sekundach wyłoniła się z niego wysoka kobieta w stroju safari, na który miała założony biały płaszcz. Jej brązowe włosy spływały niczym fale po jej plecach.
- Pani doktor:
- Nie mam zielonego pojęcia pani doktor, ale przed chwilą walczyło to z gorylem. Proszę uważaj, gdyż może być niebezpieczne. – powiedział Gus i ponownie wycelował w Vvien. Pomiędzy nowo przybyłymi, a androidką zapanowało milczenie. Ludzie nie chcieli wykonać złego ruchu.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Wto Paź 11, 2016 9:13 pm
Uwolniła się, ale osłabiony pancerz dalej odczuwał nacisk mocarnego przytulenia.
"Obiekt nadal przejawia dużą dawkę agresji oraz wigoru, kontynuować natarcie? " Rozsądek zaczął przemawiać, jednostka oneone1 zrozumiała, że nie dość, iż została wystrzelona na obce rubieże wszechświata bez dyrektywy celu, to jeszcze najwyraźniej części z których składała się były wyjątkowo kruche i przestarzałe. Zapisała w bazie danych by po trybie walki ustanowić w kolejce dokładny skan całej struktury ciała. Definitywnie nie powinna mieć problemów w zlikwidowaniu tak prymitywnego organizmu. Co więcej większość systemów bojowych szwankuje, moduł empatii nagminnie się wyłącza bez określonej przyczyny, a na dodatek ktoś wgrał jej dyrektywę konsumpcji agresji.
Sensory zarejestrowały czyjąś obecność, gdy zobaczyła jak wielki byt opada nieprzytomnie na glebę. Źrenice przesunęły tarczki tęczówek by poddać powierzchownej analizie całej sytuacji.
"Stwierdzono obecność szkodliwych substancji otumaniających, ich źródłem są prymitywnie zrekonstruowane pociski wstrzykujące", przerwała analizę i zerknęła na dwójkę nowo przybyłych. Dorodne osobniki, samiec i samica, wyraźnie zaniepokojeni jej obecnością, co mogłoby świadczyć, że nie mają dostępu do technologii z pułapu własnych twórców.
"Potwierdzono...inteligentne formy życia, klasa Ziemianin. Odkryta tysiąc dwieście osiemdziesiąt cztery lata temu, na etapie cywilizacyjnego boom, niewykluczone, że po tak długim okresie czasu rozwinięta do fazy dostępu... pierwszych lotów kosmicznych" Po długiej obserwacji w milczeniu uniosła prawą, otwartą dłoń na wysokości swojego oblicza i uśmiechnęła się.
- Witajcie Ziemianie! - Po czym zapożyczając z bazy danych, wystawiła do przodu prawą rękę czekając na uścisk dłoni.
OCC: Koniec treningu.
"Obiekt nadal przejawia dużą dawkę agresji oraz wigoru, kontynuować natarcie? " Rozsądek zaczął przemawiać, jednostka oneone1 zrozumiała, że nie dość, iż została wystrzelona na obce rubieże wszechświata bez dyrektywy celu, to jeszcze najwyraźniej części z których składała się były wyjątkowo kruche i przestarzałe. Zapisała w bazie danych by po trybie walki ustanowić w kolejce dokładny skan całej struktury ciała. Definitywnie nie powinna mieć problemów w zlikwidowaniu tak prymitywnego organizmu. Co więcej większość systemów bojowych szwankuje, moduł empatii nagminnie się wyłącza bez określonej przyczyny, a na dodatek ktoś wgrał jej dyrektywę konsumpcji agresji.
Sensory zarejestrowały czyjąś obecność, gdy zobaczyła jak wielki byt opada nieprzytomnie na glebę. Źrenice przesunęły tarczki tęczówek by poddać powierzchownej analizie całej sytuacji.
"Stwierdzono obecność szkodliwych substancji otumaniających, ich źródłem są prymitywnie zrekonstruowane pociski wstrzykujące", przerwała analizę i zerknęła na dwójkę nowo przybyłych. Dorodne osobniki, samiec i samica, wyraźnie zaniepokojeni jej obecnością, co mogłoby świadczyć, że nie mają dostępu do technologii z pułapu własnych twórców.
"Potwierdzono...inteligentne formy życia, klasa Ziemianin. Odkryta tysiąc dwieście osiemdziesiąt cztery lata temu, na etapie cywilizacyjnego boom, niewykluczone, że po tak długim okresie czasu rozwinięta do fazy dostępu... pierwszych lotów kosmicznych" Po długiej obserwacji w milczeniu uniosła prawą, otwartą dłoń na wysokości swojego oblicza i uśmiechnęła się.
- Witajcie Ziemianie! - Po czym zapożyczając z bazy danych, wystawiła do przodu prawą rękę czekając na uścisk dłoni.
OCC: Koniec treningu.
Re: Archipelag
Nie Paź 16, 2016 9:39 pm
Przybyesze obserwowali metalową istotę ze zdziwieniem, strachem, lecz również ciekawością. Przynajmniej kobieta była zainteresowana, gdyż mężczyzna celował do androidki i był gotowy załatwić ją w chwili kiedy ta wykona zły ruch. W tym miejscu większość rzeczy chciała ich zabić, wiec kolejna rzecz, które nie znali nie była zbyt dobrze przyjęta. Kiedy jednak anroidka ich pozdrowiła to facetowi opadła szczęka. Kobiecie też, lecz u niej trwało to tylko chwilkę. Po krótkim szoku pisnęła głośno i podbiegła do metalowej istoty, żeby dokładnie ją zbadać.
- Widziałeś to Gus? W pełni myśląca jednostka mechaniczna. Samo wystarczalna czy posiada jakiś rdzeń energii? Spójrz tylko na ten pancerz! – piała kobieta skacząc dookoła androidki i dokładnie ją badając. Najwidoczniej była specjalistką w tym zakresie, albo lubiła roboty. Gus raczej nie podzielał entuzjazmu swojej towarzyszki, gdyż w dalszym ciągu miał marsową minę, choć opuścił broń. W dalszym ciągu nie ufał tej androidce czy czym tam była.
- Proszę uważać pani doktor. Nie wiadomo czym to jest. – powiedział mężczyzna, kobieta tylko prychnęła.
- Ja już swoje wiem. Chciałabym ją zabrać do laboratorium. Halo. Rozumiesz nas? Wiesz gdzie jesteś? – zapytała kobieta i pomacha Vvien przed oczami.
- Widziałeś to Gus? W pełni myśląca jednostka mechaniczna. Samo wystarczalna czy posiada jakiś rdzeń energii? Spójrz tylko na ten pancerz! – piała kobieta skacząc dookoła androidki i dokładnie ją badając. Najwidoczniej była specjalistką w tym zakresie, albo lubiła roboty. Gus raczej nie podzielał entuzjazmu swojej towarzyszki, gdyż w dalszym ciągu miał marsową minę, choć opuścił broń. W dalszym ciągu nie ufał tej androidce czy czym tam była.
- Proszę uważać pani doktor. Nie wiadomo czym to jest. – powiedział mężczyzna, kobieta tylko prychnęła.
- Ja już swoje wiem. Chciałabym ją zabrać do laboratorium. Halo. Rozumiesz nas? Wiesz gdzie jesteś? – zapytała kobieta i pomacha Vvien przed oczami.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Paź 17, 2016 12:40 pm
Reakcja istoty ziemskiej na pewno różniła się od tej, jakiej się spodziewała. Uścisku dłoni nie zaznała, ale na pewno wzniosła wrzawę w związku ze swoją obecnością. Badała ją uważnie, najwyraźniej samica była w tym planie kosmicznym wczesno-rozwojowym naukowcem.
"Wykrywam znaczne pokłady zadowolenia u jednostki, która może wspomóc moje naprawy i przybliżyć cel." Zastanawiała się ciągle stojąc w bezruchu, jedynie goniąc kobietę wzrokiem.
"Samiec wydaje się bardzo sceptycznie nastawiony do mojej jednostki. Typowa reakcja na nieznane, zwykle przechodzi z czasem, jeśli będę podążać według instrukcji w celu nawiązania przyjaźni i pozytywnej reakcji". Obydwoje wydawali się mniejszym zagrożeniem, niżeli wcześniej spotykany ich wczesny, prymitywny wizerunek. W końcu przed systemem audiowizualnym wychwyciła nieznany gest. Żeński człowiek zaczął machać ręką, regularnie zasłaniając rejestrowany obraz.
- Tak się witacie? - Pomachała jej prawą ręką przed wzrokiem w odpowiedzi, może przez tak długi okres czasu wykształcili inny znak przywitalny.
- To jest plan ziemski odkryty przez Khalaran tysiąc dwieście osiemdziesiąt cztery lata temu i jesteście dominującym przedstawicielem tego planu z klasyfikacją jako człowiek. -
Uniosła dłoń, jakby w afekcie by powstrzymać jej entuzjazm.
- Zabierz mnie do laboratorium, potrzebuje napraw. Większość moich modułów jest wyłączona, a po walce zmuszona byłam przejść na tryb awaryjny. -
Po czym, jeśli się zgodzi, podąża za nią do laboratorium.
"Wykrywam znaczne pokłady zadowolenia u jednostki, która może wspomóc moje naprawy i przybliżyć cel." Zastanawiała się ciągle stojąc w bezruchu, jedynie goniąc kobietę wzrokiem.
"Samiec wydaje się bardzo sceptycznie nastawiony do mojej jednostki. Typowa reakcja na nieznane, zwykle przechodzi z czasem, jeśli będę podążać według instrukcji w celu nawiązania przyjaźni i pozytywnej reakcji". Obydwoje wydawali się mniejszym zagrożeniem, niżeli wcześniej spotykany ich wczesny, prymitywny wizerunek. W końcu przed systemem audiowizualnym wychwyciła nieznany gest. Żeński człowiek zaczął machać ręką, regularnie zasłaniając rejestrowany obraz.
- Tak się witacie? - Pomachała jej prawą ręką przed wzrokiem w odpowiedzi, może przez tak długi okres czasu wykształcili inny znak przywitalny.
- To jest plan ziemski odkryty przez Khalaran tysiąc dwieście osiemdziesiąt cztery lata temu i jesteście dominującym przedstawicielem tego planu z klasyfikacją jako człowiek. -
Uniosła dłoń, jakby w afekcie by powstrzymać jej entuzjazm.
- Zabierz mnie do laboratorium, potrzebuje napraw. Większość moich modułów jest wyłączona, a po walce zmuszona byłam przejść na tryb awaryjny. -
Po czym, jeśli się zgodzi, podąża za nią do laboratorium.
Re: Archipelag
Czw Paź 20, 2016 10:00 pm
Pani doktor dokładnie obserwowała maszynę, którą napotkali w samym środku dżungli. Gdyby ktoś jej powiedział rano, że coś takiego ją spotka to by nie uwierzyła. No, ale to był jeden z plusów bycia naukowcem. Zawsze trzeba być przygotowanym na nieoczekiwane. Androidka była prawdziwym cudem techniki i trzeba było się nią zająć. Jednak kiedy maszyna zaczęła machać pani doktor ręką to ta odsunęła się lekko.
- Nie. Znaczy chciałam sprawdzić czy reagujesz. – powiedziała zakłopotana kobieta. Nie spodziewała się, że maszyna chociaż nieświadomie, to jej pojedzie. Zrobiła z siebie idiotkę, super.
- Khalaran? Znaczy nie pochodzisz z Ziemi? Interesujące. – powiedziała kobieta. Jednostka z innej planety. Możliwe, że starsza od ich rasy. Musi ją koniecznie zbadać. No proszę. Nawet nasza nowa przyjaciółka chce być zabrana do laboratorium.
- Z wielką chęcią, ale aktualnie jesteśmy oddaleni od niego o jakieś pięćset kilometrów. Przybyliśmy tu na badania, ale mogę cię zabrać do Obozu. – powiedziała kobieta i w tej chwili włączył się do rozmowy mężczyzna.
- Pani doktor. Nie wiem czy to jest właściwe.
- Spokojnie Gus. W razie czego mamy was. – rzekła pani doktor i dała znać androidce by szła za nią. Po pół godzinie marszu przez zarośla i gorący las trójka wędrowców doszła do polowego obozu, gdzie ludzie biegali załatwiając różne sprawy. Obóz pilnowany był przez grupę najemników lub żołnierzy, którzy zdziwili się widząc nową istotę, ale przepuścili ją na prośbę pani doktor. Ta się nie zastanawiała tylko ruszyła prosto do starszego mężczyzny, który pracował na laptopie.
- Panie doktorze. Odkryłam, znaczy znalazłam. Sama nie wiem. Proszę zobaczyć.
- Co Chloe? O mój boże. Czy ona jest prawdziwa? – zapytał doktor widząc Vvien. No tak. Widok takiej osobowości był niesłychany.
- Tak. Podobno pochodzi z Khalaran. Słyszał pan o tym miejscu? – zapytała Chloe. Mężczyzna podrapał się po głowie.
- Możliwe, ale nie jestem pewien. – powiedział, a następnie zwrócił się do maszyny. – Czy możesz coś nam opowiedzieć o tym Khalaran i swoich twórcach?
- Nie. Znaczy chciałam sprawdzić czy reagujesz. – powiedziała zakłopotana kobieta. Nie spodziewała się, że maszyna chociaż nieświadomie, to jej pojedzie. Zrobiła z siebie idiotkę, super.
- Khalaran? Znaczy nie pochodzisz z Ziemi? Interesujące. – powiedziała kobieta. Jednostka z innej planety. Możliwe, że starsza od ich rasy. Musi ją koniecznie zbadać. No proszę. Nawet nasza nowa przyjaciółka chce być zabrana do laboratorium.
- Z wielką chęcią, ale aktualnie jesteśmy oddaleni od niego o jakieś pięćset kilometrów. Przybyliśmy tu na badania, ale mogę cię zabrać do Obozu. – powiedziała kobieta i w tej chwili włączył się do rozmowy mężczyzna.
- Pani doktor. Nie wiem czy to jest właściwe.
- Spokojnie Gus. W razie czego mamy was. – rzekła pani doktor i dała znać androidce by szła za nią. Po pół godzinie marszu przez zarośla i gorący las trójka wędrowców doszła do polowego obozu, gdzie ludzie biegali załatwiając różne sprawy. Obóz pilnowany był przez grupę najemników lub żołnierzy, którzy zdziwili się widząc nową istotę, ale przepuścili ją na prośbę pani doktor. Ta się nie zastanawiała tylko ruszyła prosto do starszego mężczyzny, który pracował na laptopie.
- Panie doktorze. Odkryłam, znaczy znalazłam. Sama nie wiem. Proszę zobaczyć.
- Co Chloe? O mój boże. Czy ona jest prawdziwa? – zapytał doktor widząc Vvien. No tak. Widok takiej osobowości był niesłychany.
- Tak. Podobno pochodzi z Khalaran. Słyszał pan o tym miejscu? – zapytała Chloe. Mężczyzna podrapał się po głowie.
- Możliwe, ale nie jestem pewien. – powiedział, a następnie zwrócił się do maszyny. – Czy możesz coś nam opowiedzieć o tym Khalaran i swoich twórcach?
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pią Paź 21, 2016 3:02 pm
"Może przeceniam zdolności człowieka, ale nawet jeśli, to na tym etapie ewolucyjnym posiadają już narzędzia zdolne do naprawy mej jednostki" tarczki oka w czasie kompilacji danych skanowały okolice, gdy ludzka samica prowadziła ją do swojego naukowego leża. Ciągle system doszukiwał się celu, a zdaniem obecnie zapisanych informacji, na pewno nie groziło tej rasie wyginięcie. Ot dorodna samica i samiec bez ubytków zdrowotnych, która dodatkowo informuje, że jest ich więcej.
"Wykluczam konieczność repopulacji ras pomniejszych jako cel jednostki".
Dało się wykryć skok temperatury wokół ciała oneone1, reaktor wytwarzał nadmiar energii w celu wypełnienia dodatkowych akumulatorów. System uznał za konieczne zabezpieczenie się w razie, jakby jednostka została nadto uszkodzona i byłaby konieczność przejścia z trybu awaryjnego na tryb letargu. Zapewne wtedy mogłaby wytrzymać najbliższe kilka tysięcy lat z nadzieją, że obecnie spotkana cywilizacja wyrobi dwanaście procent potencjału Kha na tle technologicznym. Dotarli do obozu z uzbrojeniem zdolnym poważnie uszkodzić jej jednostkę, dlatego czym prędzej priorytetem jednostki stała się naprawa systemów bojowych. Naturalny strach przed nieznanym ujawniał się w cywilizacjach świata od zawsze, większość cywilizacji przez tak prymitywne uczucie była zdolna nawet wypowiedzieć otwartą wojne Khalarskiemu Imperium. System szukał porzekadła by lepiej zdefiniować tą sytuacje...
"Z motyką, na słońce" znalazła w bazie danych ziemskich stary frazeologizm. Stanęła przed obliczem tego, który przejawiał bagatelnie więcej kha od reszty tutaj obecnych. Dowódca ekipy badawczej, całkiem niewykluczone. Jeśli ktoś był w stanie doprowadzić do porządku jej systemy, to musiał być właśnie on. Nie przerywała mu, jej słowa mogłyby wywrzeć negatywny stosunek, musiała skompilować odpowiednią reakcje do okoliczności bez moduły empatii. Zadanie to wykraczało poza jej możliwości, skorumpowane dane nawet umożliwiły prawidłowe przywitanie się, jak to miało miejsce z pierwszą napotkaną samicą.
-Spróbuje to przeredagować na wasze niskie standardy kha. - rzekła nieczule, odbierający jej dane z pewnością będą się domyślać, czym jest kha, na tym poziomie podejmowania działań.
-Khalaranie, istoty geloidalne żyjące w najmroczniejszych zakamarkach wszechświata. To jedna z dwudziestu-czterech ras narodzonych wraz z początkiem wszechrzeczy, obecnie bazują na trzynastej pozycji rozwoju Kha...- stanęła w bezruchu nagle przerywając monolog, czekała tak z trzy minuty, aż w końcu rozwarła szerzej oczy i przesunęła kilka tarczek w tęczówce oka.
-Potrzebuje napraw, czy wasze leże ma narzędzia? Nie mogę się z waszą rasą poprawnie komunikować, jak również dzielić wiedzą, gdy mój moduł empatii szwankuje. -
"Wykluczam konieczność repopulacji ras pomniejszych jako cel jednostki".
Dało się wykryć skok temperatury wokół ciała oneone1, reaktor wytwarzał nadmiar energii w celu wypełnienia dodatkowych akumulatorów. System uznał za konieczne zabezpieczenie się w razie, jakby jednostka została nadto uszkodzona i byłaby konieczność przejścia z trybu awaryjnego na tryb letargu. Zapewne wtedy mogłaby wytrzymać najbliższe kilka tysięcy lat z nadzieją, że obecnie spotkana cywilizacja wyrobi dwanaście procent potencjału Kha na tle technologicznym. Dotarli do obozu z uzbrojeniem zdolnym poważnie uszkodzić jej jednostkę, dlatego czym prędzej priorytetem jednostki stała się naprawa systemów bojowych. Naturalny strach przed nieznanym ujawniał się w cywilizacjach świata od zawsze, większość cywilizacji przez tak prymitywne uczucie była zdolna nawet wypowiedzieć otwartą wojne Khalarskiemu Imperium. System szukał porzekadła by lepiej zdefiniować tą sytuacje...
"Z motyką, na słońce" znalazła w bazie danych ziemskich stary frazeologizm. Stanęła przed obliczem tego, który przejawiał bagatelnie więcej kha od reszty tutaj obecnych. Dowódca ekipy badawczej, całkiem niewykluczone. Jeśli ktoś był w stanie doprowadzić do porządku jej systemy, to musiał być właśnie on. Nie przerywała mu, jej słowa mogłyby wywrzeć negatywny stosunek, musiała skompilować odpowiednią reakcje do okoliczności bez moduły empatii. Zadanie to wykraczało poza jej możliwości, skorumpowane dane nawet umożliwiły prawidłowe przywitanie się, jak to miało miejsce z pierwszą napotkaną samicą.
-Spróbuje to przeredagować na wasze niskie standardy kha. - rzekła nieczule, odbierający jej dane z pewnością będą się domyślać, czym jest kha, na tym poziomie podejmowania działań.
-Khalaranie, istoty geloidalne żyjące w najmroczniejszych zakamarkach wszechświata. To jedna z dwudziestu-czterech ras narodzonych wraz z początkiem wszechrzeczy, obecnie bazują na trzynastej pozycji rozwoju Kha...- stanęła w bezruchu nagle przerywając monolog, czekała tak z trzy minuty, aż w końcu rozwarła szerzej oczy i przesunęła kilka tarczek w tęczówce oka.
-Potrzebuje napraw, czy wasze leże ma narzędzia? Nie mogę się z waszą rasą poprawnie komunikować, jak również dzielić wiedzą, gdy mój moduł empatii szwankuje. -
Re: Archipelag
Sro Paź 26, 2016 8:06 pm
Wszyscy naukowcy zeszli się, żeby zobaczyć to cudo, które znalazła Chloe. Równocześnie najemnicy też zwrócili uwagę na metalowego gościa. Ich zadaniem było zapewnienie bezpieczeństwa naukowcom, a aktualnie największym mogła się okazać Androidka. Dlatego woleli dmuchać na zimne, niż później czytać w gazetach o tym, że byli winni masakry. Jednak naukowcy nie myśleli o zagrożeniu. Ciekawość i dążenie do zdobycia wiedzy były znacznie ważniejsze. Przecież na tym polegała ich praca. Na przekraczaniu granic i zdobywaniu nowych informacji. Szef ekspedycji dokładnie obserwował ciało androidki i słuchał tego co miała do powiedzenia. Już samo to co mówiła o swoich stwórcach i poziomie Kha. To mogło zrewolucjonizować naukę. Jednakże najpierw trzeba zabrać się za naprawy androidki. Z tego co widział może być to ciężkie, ale wiedza jaką może zdobyć będzie olbrzymia.
- No dobrze. Choć ze mną. Zobaczymy co da się zrobić. – powiedział starszy mężczyzna i zaprowadził Vvien do baraku, gdzie znajdował się stół i sporo sprzętów. Zapewne służyły one do napraw i innych rzeczy, więc mogą być bardzo przydatne.
- Połóż się na tym stole, a ja się zajmę tobą. – powiedział naukowiec i zaczął szukać narzędzi. Zapowiada się naprawdę długa operacja.
Po kilku godzinach mężczyzna wyszedł z pomieszczenia na świeże powietrze. Wytarł pot z czoła, ale na jego twarzy był uśmiech. Wyszło całkiem nieźle, ale rezultaty zostaną teraz sprawdzone. Wszystkiego dowiedzą się po przeprowadzeniu kilku testów.
- Wyjdź kochana i zobacz czy wszystko działa tak jak trzeba. W razie czego możemy poprawić. – powiedział do androidki.
OOC:
Vvien. Opisz sobie naprawy i zrób trening.
- No dobrze. Choć ze mną. Zobaczymy co da się zrobić. – powiedział starszy mężczyzna i zaprowadził Vvien do baraku, gdzie znajdował się stół i sporo sprzętów. Zapewne służyły one do napraw i innych rzeczy, więc mogą być bardzo przydatne.
- Połóż się na tym stole, a ja się zajmę tobą. – powiedział naukowiec i zaczął szukać narzędzi. Zapowiada się naprawdę długa operacja.
Po kilku godzinach mężczyzna wyszedł z pomieszczenia na świeże powietrze. Wytarł pot z czoła, ale na jego twarzy był uśmiech. Wyszło całkiem nieźle, ale rezultaty zostaną teraz sprawdzone. Wszystkiego dowiedzą się po przeprowadzeniu kilku testów.
- Wyjdź kochana i zobacz czy wszystko działa tak jak trzeba. W razie czego możemy poprawić. – powiedział do androidki.
OOC:
Vvien. Opisz sobie naprawy i zrób trening.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Nie Paź 30, 2016 2:20 am
Weszła do środka baraku, gdzie zastała prymitywny zestaw badawczych, jak i inżynieryjnych narzędzi. Całe pomieszczenie wypełnione owym sprzętem laboratoryjnym dawało maszynie poczucie niepokoju, co było dziwne zważywszy, że moduł empatii nie funkcjonował w obecnym stanie. Zerknęła na stół, który zasugerował w celu ulokowania pozycji jej jednostki. Z pewnością osobnika ich rasy byłaby w stanie bez problemu podeprzeć, ale materiał owy nie nadawał się do podtrzymania VV. Profesor najwyraźniej zachował czujność otoczenia skupiając się wyłącznie na niej. Jego fascynacja, aż kipiała co zalutowało koniecznością włączenia modułu agresji. W świecie Khalaran kłamstwo i agresja były ze sobą niezmiernie powiązane, stąd podawanie fałszywych lub niepełnych informacji stanowiło opcje nawet przy zdezaktywowanym module empatii.
"Protokół agresji nakazuje by nie udzielać technologicznych informacji o oneone1, a ewentualny wyciek wiedzy ograniczyć do minimum. Koryguje i przenoszę do bazy celów." System już skompilował cel, a kłamstwo zostało zatwierdzone pomyślnie z chwilą, gdy przekazała, iż nie może dzielić się wiedzą w tym stanie.
-Doktorze, z moich danych wynika, że w pozycji leżącej będzie mi zbyt ciężko utrzymać przeciwwagę sił mojego ciężaru względem oporu stołu w efekcie stół zostanie zlikwidowany. - Zaczęła już stwarzając pierwsze problemy. Na tym się jednak nie skończyło, ponieważ jeśli ma dojść do ingerencji podzespołów jednostki, konieczne było zdjęcie pancerza. Kolejne pancerne elementy krok po kroku odczepiała od galaretowatej struktury obnażając się do pełnej nagości charakterystycznej dla istot stwórców jej gatunków. Niewiele pod tym względem różnili się fizycznie od ludzkich samic. Położyła się na ziemi wywierając znaczny nacisk na podłożu, jednak nie na tyle silny by go odkształcić.
- Doktorze, niestosownie się denerwować podczas napraw jednostki oneone1. - Kobiecy głos przemówił tym samym bezdusznym językiem, jaki posługiwał się ziemianin.
- Niepowodzenie może się zakończyć skutkiem katastroficznym na skale globalną. -
Tym samym zaczęła wymieniać wszystkie narzędzia w pomieszczeniu niezbędne do napraw. Rezultat skanu wykazał, iż między innymi w tej grupie niezbędny będzie skalpel chirurgiczny, jak również palnik. Większość kluczy hydraulicznych, francuskich, śrubokrętów, czy innej maści klasycznych narzędzi ziemskich była niezmiernie bezużyteczna.
- Między piersiami proszę wykonać pionowe cięcie używając skalpela chirurgicznego na pełną głębokość ostrza. Następnie chwytając obydwie półkule proszę przeciągnąć je w przeciwległym od siebie kierunku w celu utworzenia dostępu do szkieletu. -
Zastanawiała się, czy doktor denerwował się z powodów wagi tejże naprawy, czy z powodu hormonalnych bodźców. Zachował jednak pewien spokój, choć z pewnością miał wiele pytań.
- Galareta, która jest w tym procesie rozcinana to moja żywa powłoka...- Tarczki oka rozpoczęły taniec zwielokrotnionych obrotów, gdy skalpel przecinał jej ciało.
"Błąd systemu, podzespół bólu nie jest w stanie przystosować się na czas naprawy, zaleca się obejście problemu poprzez zmniejszenie pełni przepływu energii do wszystkich zespołów". Oczywiście nie mogła na to pozwolić, czuła niewyobrażalny ból, jakby była człowiekiem, którego bez znieczulenia przecinaną klatkę piersiową. Próba obejścia w celu otępienia podzespołu przesyłu bólu uniemożliwiłaby przesył klarownych informacji dla doktora.
- Bardzo dobrze. - Skwitowała nieczule, gdy temperatura otoczenia drastycznie wzrosła, jakby w baraku nagle występował skwar czterdziesto-stopniowy. Wnętrze jednostki oneone1 ukazało rdzeń o magmowej konsystencji obleczony w khalarską, szafirową kolorystycznie stal.
- Proszę unikać wszelkiego kontaktu z rdzeniem, celem napraw są okoliczne podzespoły funkcjonujące pod wpływem jego energii. - Uniosła głowę by bliżej się przyjrzeć własnym wnętrznościom.
- Mój system nie mógł wykryć przyczyny, ten model źródła energii jest wielce niestabilny, ale niezidentyfikowane działanie twórców zdołało naprawić poważną usterkę. - Wyjaśniała nadal przyglądając się uważnie. Rdzeń był stabilny, ale nawet i w dopracowanej wersji nie nadawał się dla tej jednostki. Część okolicznych modułów pod wpływem regularnych wycieków reaktora najwyraźniej stopiła się. Przepływ nadwyżek mocy był kontrolowany i nie miał on podstaw do bycia usterką.
"Analiza sytuacji, moduł empatii zlikwidowany prawdopodobnie z powodu wpływu modułu agresji na wydzielaną energie przez rdzeń. Dokładna przyczyna wprowadzenia kontroli rdzenia przez moduł agresji... ... ... szukanie... ... ... brak danych. Zakłada się, że rdzeń miał mieć dostęp do alternatywnego źródła energii. Jest ono obecnie nieokreślone" Próbowała się powstrzymać od cielesnych spazmów, gdy na bieżąco kompilowała dane w utrudnieniu od przekazywanych informacji bólowych.
- Doktorze, palnik. Trzeba stopić uszkodzone złącza pod pomarańczowym modułem agresji, a stopioną sekcją modułów stabilizujących. W związku z tym, że uformowanie nowych przejść może się okazać zbyt skomplikowane, aktywuje program, który powinien to dokonać automatycznie. - Szeroka baza oprogramowania miała wiele ścieżek zdolnych naprawić jednostkę nawet w ekstremalnych i najbardziej prymitywnych sytuacjach. Jednakże miała dziwne i do tej pory nieznane poczucie szczęścia, że trafiła na dostatecznie zaawansowaną cywilizacje. Zapewne doktor był zawiedziony, że jednostka VV osobiście uporała się z większością problemów. Nic jednak bardziej mylnego, gdyż sama nie była w stanie siebie otworzyć i zainicjalizować podstawowych procederów startowych.
-Następnie... ... ... -
Tak też naprawy trwały, wszyscy wyczekiwali, aż w końcu jednostka oneone1 znowu stanęła przed zgrają organicznych istot. Okłamała Doktora w kwestii naprawy modułu empatii, który został zlikwidowany na czas dalece nieokreślony. Zamiast tego zastąpiła go rozbudowaniem zespołu agresji i bojowych mających przybliżyć maszynie rozumowanie uczuć od strony negatywnej.
- Nic nie eksplodowało, doktorze zapobiegłeś pokazowi wspaniałych fajerwerków, obecna tu samica powinna osobiście ci pogratulować za tak bohaterski wyczyn! - Android aktywował mimikę uśmiechu dając do zrozumienia, że jest zdecydowanie bardziej żywy i grywalny, niż wcześniej.
Przecięcie wywołane skalpelem powoli się zasklepiało, ale ślad w postaci sztucznej blizny pozostanie zapewne jeszcze przez kilka cyklów dni ziemskich.
- Aktywuje moduł bojowy w celu odblokowania funkcji lotu! - Zrobiła lekki rozkrok i zadrżała próbując sforsować szereg terabajtowych błędów. Spektakl szwankującego robota trwał przez kilka minut, aż powątpiewało, czy poza bardziej bezpośrednią w słowach naturą androida, cokolwiek uległo poprawie. W końcu po zewnętrznej stronie bioder, na poziomie ud otworzyły się klapy do tarczowych wgłębień. Zaczęły się rozjaśniać aktywując ogromne pokłady energii przekierowywane ze rdzenia tym samym ze znaczną siłą przeciwstawiając się siłom grawitacyjnym. Wpierw kucnęła na prawe kolano, a następnie wybiła się w podskoku wysoko w górę. Na niespełna dwadzieścia, może do trzydziestu metrów. Systemy rotacyjne świateł po bokach bioder zaczęły wykonywać bardziej stabilne i wolniejsze obroty. Nic bardziej mylnego, większa ilość obrotów świadczyła w głównej mierze o desynchronizacji sił między ki androida, a siłą grawitacyjną. Jakkolwiek wgłębi to działało, było pewne, że z każdym następnym skokiem wybijała się co raz wyżej i... po wylądowaniu robiła w tym samym miejscu co raz głębszy krater od ciężaru własnego ciała.
W końcu zapadła się po kolana w rowie i podrapała się zakłopotana po głowie, jakby wskazując na problem sytuacji.
- Muszę synchronizować systemy do standardów tej planety, to może jeszcze potrwać. - Skwitowała, ale była na dobrej drodze do poznania metalowego bukujutsu.
OCC:
Start Trening
"Protokół agresji nakazuje by nie udzielać technologicznych informacji o oneone1, a ewentualny wyciek wiedzy ograniczyć do minimum. Koryguje i przenoszę do bazy celów." System już skompilował cel, a kłamstwo zostało zatwierdzone pomyślnie z chwilą, gdy przekazała, iż nie może dzielić się wiedzą w tym stanie.
-Doktorze, z moich danych wynika, że w pozycji leżącej będzie mi zbyt ciężko utrzymać przeciwwagę sił mojego ciężaru względem oporu stołu w efekcie stół zostanie zlikwidowany. - Zaczęła już stwarzając pierwsze problemy. Na tym się jednak nie skończyło, ponieważ jeśli ma dojść do ingerencji podzespołów jednostki, konieczne było zdjęcie pancerza. Kolejne pancerne elementy krok po kroku odczepiała od galaretowatej struktury obnażając się do pełnej nagości charakterystycznej dla istot stwórców jej gatunków. Niewiele pod tym względem różnili się fizycznie od ludzkich samic. Położyła się na ziemi wywierając znaczny nacisk na podłożu, jednak nie na tyle silny by go odkształcić.
- Doktorze, niestosownie się denerwować podczas napraw jednostki oneone1. - Kobiecy głos przemówił tym samym bezdusznym językiem, jaki posługiwał się ziemianin.
- Niepowodzenie może się zakończyć skutkiem katastroficznym na skale globalną. -
Tym samym zaczęła wymieniać wszystkie narzędzia w pomieszczeniu niezbędne do napraw. Rezultat skanu wykazał, iż między innymi w tej grupie niezbędny będzie skalpel chirurgiczny, jak również palnik. Większość kluczy hydraulicznych, francuskich, śrubokrętów, czy innej maści klasycznych narzędzi ziemskich była niezmiernie bezużyteczna.
- Między piersiami proszę wykonać pionowe cięcie używając skalpela chirurgicznego na pełną głębokość ostrza. Następnie chwytając obydwie półkule proszę przeciągnąć je w przeciwległym od siebie kierunku w celu utworzenia dostępu do szkieletu. -
Zastanawiała się, czy doktor denerwował się z powodów wagi tejże naprawy, czy z powodu hormonalnych bodźców. Zachował jednak pewien spokój, choć z pewnością miał wiele pytań.
- Galareta, która jest w tym procesie rozcinana to moja żywa powłoka...- Tarczki oka rozpoczęły taniec zwielokrotnionych obrotów, gdy skalpel przecinał jej ciało.
"Błąd systemu, podzespół bólu nie jest w stanie przystosować się na czas naprawy, zaleca się obejście problemu poprzez zmniejszenie pełni przepływu energii do wszystkich zespołów". Oczywiście nie mogła na to pozwolić, czuła niewyobrażalny ból, jakby była człowiekiem, którego bez znieczulenia przecinaną klatkę piersiową. Próba obejścia w celu otępienia podzespołu przesyłu bólu uniemożliwiłaby przesył klarownych informacji dla doktora.
- Bardzo dobrze. - Skwitowała nieczule, gdy temperatura otoczenia drastycznie wzrosła, jakby w baraku nagle występował skwar czterdziesto-stopniowy. Wnętrze jednostki oneone1 ukazało rdzeń o magmowej konsystencji obleczony w khalarską, szafirową kolorystycznie stal.
- Proszę unikać wszelkiego kontaktu z rdzeniem, celem napraw są okoliczne podzespoły funkcjonujące pod wpływem jego energii. - Uniosła głowę by bliżej się przyjrzeć własnym wnętrznościom.
- Mój system nie mógł wykryć przyczyny, ten model źródła energii jest wielce niestabilny, ale niezidentyfikowane działanie twórców zdołało naprawić poważną usterkę. - Wyjaśniała nadal przyglądając się uważnie. Rdzeń był stabilny, ale nawet i w dopracowanej wersji nie nadawał się dla tej jednostki. Część okolicznych modułów pod wpływem regularnych wycieków reaktora najwyraźniej stopiła się. Przepływ nadwyżek mocy był kontrolowany i nie miał on podstaw do bycia usterką.
"Analiza sytuacji, moduł empatii zlikwidowany prawdopodobnie z powodu wpływu modułu agresji na wydzielaną energie przez rdzeń. Dokładna przyczyna wprowadzenia kontroli rdzenia przez moduł agresji... ... ... szukanie... ... ... brak danych. Zakłada się, że rdzeń miał mieć dostęp do alternatywnego źródła energii. Jest ono obecnie nieokreślone" Próbowała się powstrzymać od cielesnych spazmów, gdy na bieżąco kompilowała dane w utrudnieniu od przekazywanych informacji bólowych.
- Doktorze, palnik. Trzeba stopić uszkodzone złącza pod pomarańczowym modułem agresji, a stopioną sekcją modułów stabilizujących. W związku z tym, że uformowanie nowych przejść może się okazać zbyt skomplikowane, aktywuje program, który powinien to dokonać automatycznie. - Szeroka baza oprogramowania miała wiele ścieżek zdolnych naprawić jednostkę nawet w ekstremalnych i najbardziej prymitywnych sytuacjach. Jednakże miała dziwne i do tej pory nieznane poczucie szczęścia, że trafiła na dostatecznie zaawansowaną cywilizacje. Zapewne doktor był zawiedziony, że jednostka VV osobiście uporała się z większością problemów. Nic jednak bardziej mylnego, gdyż sama nie była w stanie siebie otworzyć i zainicjalizować podstawowych procederów startowych.
-Następnie... ... ... -
Tak też naprawy trwały, wszyscy wyczekiwali, aż w końcu jednostka oneone1 znowu stanęła przed zgrają organicznych istot. Okłamała Doktora w kwestii naprawy modułu empatii, który został zlikwidowany na czas dalece nieokreślony. Zamiast tego zastąpiła go rozbudowaniem zespołu agresji i bojowych mających przybliżyć maszynie rozumowanie uczuć od strony negatywnej.
- Nic nie eksplodowało, doktorze zapobiegłeś pokazowi wspaniałych fajerwerków, obecna tu samica powinna osobiście ci pogratulować za tak bohaterski wyczyn! - Android aktywował mimikę uśmiechu dając do zrozumienia, że jest zdecydowanie bardziej żywy i grywalny, niż wcześniej.
Przecięcie wywołane skalpelem powoli się zasklepiało, ale ślad w postaci sztucznej blizny pozostanie zapewne jeszcze przez kilka cyklów dni ziemskich.
- Aktywuje moduł bojowy w celu odblokowania funkcji lotu! - Zrobiła lekki rozkrok i zadrżała próbując sforsować szereg terabajtowych błędów. Spektakl szwankującego robota trwał przez kilka minut, aż powątpiewało, czy poza bardziej bezpośrednią w słowach naturą androida, cokolwiek uległo poprawie. W końcu po zewnętrznej stronie bioder, na poziomie ud otworzyły się klapy do tarczowych wgłębień. Zaczęły się rozjaśniać aktywując ogromne pokłady energii przekierowywane ze rdzenia tym samym ze znaczną siłą przeciwstawiając się siłom grawitacyjnym. Wpierw kucnęła na prawe kolano, a następnie wybiła się w podskoku wysoko w górę. Na niespełna dwadzieścia, może do trzydziestu metrów. Systemy rotacyjne świateł po bokach bioder zaczęły wykonywać bardziej stabilne i wolniejsze obroty. Nic bardziej mylnego, większa ilość obrotów świadczyła w głównej mierze o desynchronizacji sił między ki androida, a siłą grawitacyjną. Jakkolwiek wgłębi to działało, było pewne, że z każdym następnym skokiem wybijała się co raz wyżej i... po wylądowaniu robiła w tym samym miejscu co raz głębszy krater od ciężaru własnego ciała.
W końcu zapadła się po kolana w rowie i podrapała się zakłopotana po głowie, jakby wskazując na problem sytuacji.
- Muszę synchronizować systemy do standardów tej planety, to może jeszcze potrwać. - Skwitowała, ale była na dobrej drodze do poznania metalowego bukujutsu.
OCC:
Start Trening
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pon Paź 31, 2016 1:10 pm
"Kalibracja systemów bojowych, przekierowano trzydzieści procent mocy". Lekko przycupnęła by następnie wybić się z dziury poza obręb otworu. Tarcze zgłębione w biodrach osłabły w generowanym świetle, jak również ilości obrotów wykonywanych na sekundę na tyle, że dało się ostrzec gołym okiem taniec zapalających się tarczek.
"Awaria programów szkoleniowych, dane mogą być skorumpowane bądź uszkodzone. System bojowy nie jest w stanie odblokować większości funkcji bojowych poza podstawową znajomością sztuk walki oraz modułem torpedowym rękawic. Zaleca się stopniowe przeprogramowywanie w celu odwracania skutków zlikwidowanych sektorów." VV niezadowolona z takiego obrotu spraw, musiała trzymać się w ryzach przed rozpoczęciem walki. Mechaniczne ciało przeszedł nienaturalny dreszcz, gdy w sposób automatyczny, moduł agresji aktywował się.
"Zaleca się likwidacje wszystkich istot żywych zamieszkujących tą wyspę, cel został zapisany jako główny o najwyższym stopniu priorytetu". Nie pojmowała dlaczego dyrektywy nakazywały jej zlikwidować wszystkich tu obecnych. Nie wykrywała poczucia zagrożenia, ani owa rasa ludzka nie konfliktowała z naturalnym porządkiem kha.
"Nie mogę zanegować dyrektywy, ani nie mogę skontaktować się z bazą dlaczego mam rozkaz zlikwidowania nowo napotkanych celów. Są dla mnie zbyt użyteczni dopóki nie odkryje właściwego względem oprogramowania celu". Schyliła się w pozycji gotowej do biegu i ruszyła omijając w prędkim tempie najemników, badaczy oraz innych mieszkańców tego obozu. Mogliby sądzić, że zaledwie parę sekund i zniknęła im wszystkim z oczu, lecz wcale tak daleko ich nie opuściła. Kalibrując mobilne systemy przemierzała dżungle na około obozu tworząc długotrwałą pętle. Przeskakiwała wysoko w górę na jedną z wytrzymalszych gałęzi by zaraz wylądować na ziemskiej powierzchni i zniknąć w kolejnych poszyciach rozłożystych krzewów. Niczym czołg wykorzystując własny ciężar odbijała się, ale zarazem likwidowała i łamała to kolejne okazy wspaniałej flory. Systemy mobilności również korygowały jej siły względem ciężaru, a oporem obiektów i grawitacją ziemską tak, by dla rozłożystych i wytrzymałych gałęzi nie było w odczuwaniu wspieranie jej jednostki z natychmiastową autolikwidacją. Nagle Przeturlała się uderzając o masywny kamień całym ciałem, rozłupując go na pół i przeturlawszy się bezwładnie po ziemi szybko stanęła na podłożu nie zatrzymując biegu i dalekosiężnych, kilkudziesięciometrowych podskoków.
-Inicjuje lot. - Rzekła wracając do punktu oznaczonego przez własnoręcznie utworzony otwór, a następnie tuż przed nim wybiła się ostatni raz w górę by poszybować wysoko w nieboskłon. Ledwo wzleciała na dwadzieścia metrów wzwyż z precyzją co do dwóch centymetrów względem punktu nad którym się znajdowała, by odwrócić się i przyjrzeć całemu osobowi. Oto nad grupą rasy ludzkiej szybował android z nieznanych im czeluści galaktyki.
-Sukces! - Krzyknęła w zadowolonym tonie, gdy zeszła na ziemie tuż przed obliczem Doktora.
OOC:
Koniec treningu
"Awaria programów szkoleniowych, dane mogą być skorumpowane bądź uszkodzone. System bojowy nie jest w stanie odblokować większości funkcji bojowych poza podstawową znajomością sztuk walki oraz modułem torpedowym rękawic. Zaleca się stopniowe przeprogramowywanie w celu odwracania skutków zlikwidowanych sektorów." VV niezadowolona z takiego obrotu spraw, musiała trzymać się w ryzach przed rozpoczęciem walki. Mechaniczne ciało przeszedł nienaturalny dreszcz, gdy w sposób automatyczny, moduł agresji aktywował się.
"Zaleca się likwidacje wszystkich istot żywych zamieszkujących tą wyspę, cel został zapisany jako główny o najwyższym stopniu priorytetu". Nie pojmowała dlaczego dyrektywy nakazywały jej zlikwidować wszystkich tu obecnych. Nie wykrywała poczucia zagrożenia, ani owa rasa ludzka nie konfliktowała z naturalnym porządkiem kha.
"Nie mogę zanegować dyrektywy, ani nie mogę skontaktować się z bazą dlaczego mam rozkaz zlikwidowania nowo napotkanych celów. Są dla mnie zbyt użyteczni dopóki nie odkryje właściwego względem oprogramowania celu". Schyliła się w pozycji gotowej do biegu i ruszyła omijając w prędkim tempie najemników, badaczy oraz innych mieszkańców tego obozu. Mogliby sądzić, że zaledwie parę sekund i zniknęła im wszystkim z oczu, lecz wcale tak daleko ich nie opuściła. Kalibrując mobilne systemy przemierzała dżungle na około obozu tworząc długotrwałą pętle. Przeskakiwała wysoko w górę na jedną z wytrzymalszych gałęzi by zaraz wylądować na ziemskiej powierzchni i zniknąć w kolejnych poszyciach rozłożystych krzewów. Niczym czołg wykorzystując własny ciężar odbijała się, ale zarazem likwidowała i łamała to kolejne okazy wspaniałej flory. Systemy mobilności również korygowały jej siły względem ciężaru, a oporem obiektów i grawitacją ziemską tak, by dla rozłożystych i wytrzymałych gałęzi nie było w odczuwaniu wspieranie jej jednostki z natychmiastową autolikwidacją. Nagle Przeturlała się uderzając o masywny kamień całym ciałem, rozłupując go na pół i przeturlawszy się bezwładnie po ziemi szybko stanęła na podłożu nie zatrzymując biegu i dalekosiężnych, kilkudziesięciometrowych podskoków.
-Inicjuje lot. - Rzekła wracając do punktu oznaczonego przez własnoręcznie utworzony otwór, a następnie tuż przed nim wybiła się ostatni raz w górę by poszybować wysoko w nieboskłon. Ledwo wzleciała na dwadzieścia metrów wzwyż z precyzją co do dwóch centymetrów względem punktu nad którym się znajdowała, by odwrócić się i przyjrzeć całemu osobowi. Oto nad grupą rasy ludzkiej szybował android z nieznanych im czeluści galaktyki.
-Sukces! - Krzyknęła w zadowolonym tonie, gdy zeszła na ziemie tuż przed obliczem Doktora.
OOC:
Koniec treningu
Re: Archipelag
Czw Lis 03, 2016 10:04 pm
Doktor postępował ze wskazówkami androidki, lecz nie był przyzwyczajony, by ktoś mu mówił jak ma postępować podczas operacji, a na dodatek zachowywał się tak frywolnie. To cudo było czymś niespotykanym i im dłużej trwała naprawa tym więcej wiedzy zyskiwał mężczyzna, lecz również rodziło się coraz więcej pytań. Jednakże jednostka nie była zbyt rozmowna jeśli chodzi o dzielenie się wiedzą na temat swoich stwórców, lub konstrukcji. Instruowała doktora co ma robić i na tym się kończyła ich współpraca. Po kilku godzinach wreszcie skończyli i Vvien mogła przetestować czy wszystko działa. No zapewne nie wszystko gdyż w tak polowych warunkach nie można było spodziewać się cudów, ale i tak mężczyzna zrobił sporo. Teraz Androidka dostosowywała się do napraw i innych rzeczy, o których tylko ona wiedziała. Kiedy zniknęła zaś z Obozu to najemnikom się to zbytnio nie spodobało. W dalszym ciągu uważali ją za zagrożenie, gdyż nie była wytworem ludzkim, ani nie znali jej wytycznych. Równie dobrze mogła ich oszukać, żeby wysadzić całą wyspę. Dlatego też kiedy pojawiła się ponownie tym razem latając to kilkunastu mężczyzn celowało do niej z broni ręcznej, jak i cięższej. W razie ataku odpowiedzą ogniem. Kiedy wylądowała przed mężczyzną w dalszym ciągu mieli ją na celownikach. Życie nauczyło ich zdrowej paranoi w stosunku do obcego.
- To doskonale. Czy coś mam poprawić, a może dodać. Poza tym chciałbym usłyszeć więcej o rasie twoich stwórców. – powiedział Doktor. Był bardzo zainteresowany tym cudem inżynieryjnym i nie miał zamiaru odpuścić. Tylko co chciała zrobić jednostka oneone1?
- To doskonale. Czy coś mam poprawić, a może dodać. Poza tym chciałbym usłyszeć więcej o rasie twoich stwórców. – powiedział Doktor. Był bardzo zainteresowany tym cudem inżynieryjnym i nie miał zamiaru odpuścić. Tylko co chciała zrobić jednostka oneone1?
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Archipelag
Pią Lis 11, 2016 10:25 pm
"Analiza podzespołów wykazała obecność czterech, ówcześnie nieznanych jednostce funkcji. Stwórcą systemów jest Khalarska spółka promująca re populacje światów wymarłych Ressa'of'Forga'Wor". Zadowolenie zaczęło jej schodzić z oblicza przybierając bardziej agresywny i ostry w rysach wyraz twarzy. Ściskając rękę, spoglądała na nią uważnie w międzyczasie rytmicznie pląsając własnymi palcami o wewnętrzną powierzchnie dłoni.
"Ressa'of'Forga'Wor... by życie wszechświata wypełnione było dobroczynnym Kha." Reaktor zaczął szwankować, nowe złącza naprawione przez jej egzoszkielet po wspomaganiu regeneracyjnym dzięki pomocy profesora zaczęło wykrywać więcej ognisk AI. Uśpione byty w metalowo galaretowatej powłoce jednostki OneOne1 wypełniały ówcześnie wolne miejsca pamięciowe. Mimo inwazyjnego działania nieznanych danych, VV nie była w stanie zidentyfikować ich jako potencjalnego wirusa i choć rozprzestrzeniały się, poza zajmowaniem miejsca nie wpływały w żaden sposób negatywnie na jej osobistość.
"Analiza skończona, latanie fuzjożoroskopowe jest w pełni sprawne, zaleca się dalszą interwencje w fizyczną formę w celu aktywacji kolejnych podzespołów."
Trudno było określić, czy androidem trzaskały emocje, ale mimika zdecydowanie coś zdradzała. Wydawało się, jakby się uspokoiła, mimo, że taki stan emocjonalny nawet w jednym bajcie ją nie wypełniał.
Przyjaznym wzrokiem przeanalizowała postawę oraz zachowanie doktora. Istniało wysokie prawdopodobieństwo, że jeszcze mógł się do czegokolwiek nadać podobnie, jak ówcześnie spotkana samica człowieka.
- Doktorze, mogę pogratulować waszej myśli technicznej, jednakże moje systemy stwierdziły po skończonej analizie uznały, że będę musiała prosić ciebie o jeszcze jedną przysługę. -
Podeszła do niego by rękoma chwycić jego dłoń i unieść ją, jakby w błagalnym geście. Tarczki oka przesunęły się formując przyjazny i stosunkowo miłe dla oka umiejscowienie, gdy wpatrywała się głęboko w jego oblicze.
- Musimy dotrzeć do mojego statku kosmicznego i pozyskać z niego niezbędne informacje. W zamian będę w stanie podzielić się większymi pokładami danych na temat moich stwórców. -
W końcu tego pragnął, wiedzy i odpowiedzi na dręczące go pytania. Oczekiwała na jego odpowiedź i dodała.
- Doktorze, Pańska asystentka zidentyfikowana jako Chloe również musi nam towarzyszyć, będzie niezbędna przy eksploatacji kapsuły. -
"Ressa'of'Forga'Wor... by życie wszechświata wypełnione było dobroczynnym Kha." Reaktor zaczął szwankować, nowe złącza naprawione przez jej egzoszkielet po wspomaganiu regeneracyjnym dzięki pomocy profesora zaczęło wykrywać więcej ognisk AI. Uśpione byty w metalowo galaretowatej powłoce jednostki OneOne1 wypełniały ówcześnie wolne miejsca pamięciowe. Mimo inwazyjnego działania nieznanych danych, VV nie była w stanie zidentyfikować ich jako potencjalnego wirusa i choć rozprzestrzeniały się, poza zajmowaniem miejsca nie wpływały w żaden sposób negatywnie na jej osobistość.
"Analiza skończona, latanie fuzjożoroskopowe jest w pełni sprawne, zaleca się dalszą interwencje w fizyczną formę w celu aktywacji kolejnych podzespołów."
Trudno było określić, czy androidem trzaskały emocje, ale mimika zdecydowanie coś zdradzała. Wydawało się, jakby się uspokoiła, mimo, że taki stan emocjonalny nawet w jednym bajcie ją nie wypełniał.
Przyjaznym wzrokiem przeanalizowała postawę oraz zachowanie doktora. Istniało wysokie prawdopodobieństwo, że jeszcze mógł się do czegokolwiek nadać podobnie, jak ówcześnie spotkana samica człowieka.
- Doktorze, mogę pogratulować waszej myśli technicznej, jednakże moje systemy stwierdziły po skończonej analizie uznały, że będę musiała prosić ciebie o jeszcze jedną przysługę. -
Podeszła do niego by rękoma chwycić jego dłoń i unieść ją, jakby w błagalnym geście. Tarczki oka przesunęły się formując przyjazny i stosunkowo miłe dla oka umiejscowienie, gdy wpatrywała się głęboko w jego oblicze.
- Musimy dotrzeć do mojego statku kosmicznego i pozyskać z niego niezbędne informacje. W zamian będę w stanie podzielić się większymi pokładami danych na temat moich stwórców. -
W końcu tego pragnął, wiedzy i odpowiedzi na dręczące go pytania. Oczekiwała na jego odpowiedź i dodała.
- Doktorze, Pańska asystentka zidentyfikowana jako Chloe również musi nam towarzyszyć, będzie niezbędna przy eksploatacji kapsuły. -
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach