Cmentarz (Zniszczony)
+2
Reito
NPC
6 posters
Strona 2 z 2 • 1, 2
Cmentarz (Zniszczony)
Nie Lis 04, 2012 5:36 pm
First topic message reminder :
Bardzo ponure miejsce. Na kilku hektarach ziemi wszędzie dookoła można się natknąć na kamienie nagrobne, kapliczki i tym podobne rzeczy. Sporadycznie zdarza się, że ktoś w ogóle tu jest. Ogółem się sądzi iż na tym cmentarzu straszy albo to pewnie wymysły zwykłych tchórzy.
Po ostatnich wydarzeniach pozostał tam jedynie wielki krater.
Bardzo ponure miejsce. Na kilku hektarach ziemi wszędzie dookoła można się natknąć na kamienie nagrobne, kapliczki i tym podobne rzeczy. Sporadycznie zdarza się, że ktoś w ogóle tu jest. Ogółem się sądzi iż na tym cmentarzu straszy albo to pewnie wymysły zwykłych tchórzy.
Po ostatnich wydarzeniach pozostał tam jedynie wielki krater.
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Sob Sty 19, 2013 2:43 pm
___Reito całkowicie odpłynął. Był praktycznie półmartwy. W głowie zaś widział dziwne obrazy. Z początku kilka wizji jakby wcześniejszego życia Greeneza. Krótkie fragmenty bez ładu i składu, które z czasem wymieszały się z jego własnymi wspomnieniami. Nie było w tym sensu tak jak zwykle nie ma go w snach. Choć dopóki się nie obudzimy, to wydaje nam się to normalne i oczywiste. I gdyby ktoś puścił nam nagranie naszego snu to wiele jego fragmentów było by dla nas tak niezrozumiałych i bezsensownych, że nie dałoby się tego ogarnąć. Rei widział siebie jako wielką małpę. Raz będąc nią, raz obok niej a potem znikąd pojawił się Super Saiyan i znów stał naprzeciw niego, choć tak naprawdę to był on… A może nie do końca? I znów jakaś umoralniająca gadka bez większego sensu. Bełkot i nie wiadomo skąd przebity na wylot tors. Choć teraz zamiast bólu, czuł ukojenie… Nagle się przebudził i jeszcze zamglonymi oczyma starał się dostrzec kogoś kto nad nim wisiał. Szum i dzwonienie w uszach i w końcu udało mu się poznać kto to był. Hikaru – mistyczny wojownik. Coś do niego mówił ale jedyne co usłyszał to: „umierasz. Jak śmiesz?”. Zrobił głupią minę jakby nie wiedział o co chodzi. W jakiś cudowny sposób wyzdrowiał. Czuł jedynie nieco dziwny smak w ustach, jakby przed chwilą coś zjadł. Spojrzał na swoją rękę i zacisnął ją w pięść. Miał przeczucie, że stał się nawet silniejszy niż przed walką. Oszołomiony rozglądał się na boki. Nadal spoczywał w tym samym miejscu. Wiele pytań chciałby zadać Misticowi. Skąd się wziął? W jaki sposób go uleczył? I inne tym podobne. Ten znów się do niego odezwał. Był to raczej monolog. Szukał scoutera i kul, które saiyan sprytnie ukrył nim zaczęła się walka. Znalazł to czego szukał. Przeskanował okolicę. Nawet się długo nie męczył ze znalezieniem kuli. Po skończonej robocie rzucił Reiowi opróżniony plecak wraz z radarem smoczych kul. Znów wygłosił mu jakieś kazanie. Był całkiem zarozumiały ale widać taką ma naturę. W końcu przeżył ponad 300 lat. Reito nie wiedział co powiedzieć. Nawet jeśli by chciał się wtrącić to chyba nie bardzo miałby ku temu okazję. Mistic nawijał praktycznie bez chwili wytchnienia. Wspomniał o jakiejś nagrodzie. Wzbudziło to lekkie zaciekawienie saiyana. Coś co przerośnie jego najśmielsze marzenia. Czy to w ogóle było możliwe? Bądź co bądź warto było zaryzykować nawet życiem. Drugiego takiego błędu jak ten nie popełni. Hikaru oczekiwał, że w ciągu jednego dnia uda mu się zebrać kule. Nie był pewien czy to będzie takie proste. Nie mniej jednak nie zamierzał się obijać. Chciał coś powiedzieć ale Mistic już gdzieś zniknął. Znów ta sama technika. Zastanawiał się jak to działa. Z boku wydawało się to proste. Przytknął dwa palce do swojego czoła tak samo jak Hik. Starał się skupić ale nic mu z tego nie wychodziło. Widać takie proste to jedndak nie było jak się wydawało. Zaniechał dalszych prób. Bezczynne siedzenie w tym miejscu na nic mu się nie zda. Zauważył, że jest praktycznie nagi. W tym stanie się stąd nie ruszy. Przypomniał sobie, że gdzieś powinien mieć jeszcze Vegetański uniform Nashi. Był całkiem wygodny i lekki a w dodatku dawał dodatkową obronę przed atakami ale nie bardzo pasował do Ziemskich klimatów i jej mieszkańców. Musiał sprawić sobie coś lepszego. Lecz nim to nastąpi będzie zmuszony nosić na sobie to co ma. Przeszukał plecak a właściwie to wysypał z niego wszystko wraz z piachem, który się tam dostał. Udało mu się odnaleźć swoje dwie kapsuły. Były by trzy gdyby nie pewien kaszalot… no ale nie będzie się teraz nad tym rozwodził. Otworzył czarną. W niej miał schowane swoje rzeczy. Jak zwykle statek kosmiczny w niej ukryty prezentował się znakomicie. Nie miał jeszcze okazji go wypróbować ale prędzej czy później taka się nadarzy. Zajrzał do środka. Wyciągnął swoje stare, nowe łachy. Mimo, iż ma je od dawna to założył je zaledwie jeden raz. Pasowały jak ulał. W końcu stworzone były z niesamowicie rozciągliwego materiału. Mocno naciągnął rękawice i buty. Był gotowy by wyruszyć na poszukiwania kolejnej kuli. Schował swoje zabawki. Dla pewności umieścił wszystko w kapsule i schował pod uniformem. Może trudniej będzie ją znaleźć niż plecak ale z kolei ten był w na Tyle opłakanym stanie, że musiał go wyrzucić. Trudno. Kupi sobie nowy… O ile znajdzie jakieś pieniądze. Chyba nie będzie to takie trudne znając jego zdolności.
___Spojrzał na scouter. Położenie kolejnej kuli znajdowało się kilka kilometrów na południowy zachód. Nie tracąc czasu zamierzał udać się w tamtą stronę. Ale nim to nastąpiło chciał jeszcze coś sprawdzić. Skumulował całą swoją energię i uwolnił ją tym samym znów stając się Super Saiyaninem. Czuł, że jest zdolny osiągnąć o wiele więcej ale by się o tym przekonać, postanowił pozostać w tej formie najdłużej jak to tylko możliwe. By się na początku zbytnio nie nadwyrężać, ograniczył moc na tym poziomie do minimum. Gdy już wszystko było gotowe wyruszył z zawrotną prędkością do wyznaczonego celu.
ZT--> Przed siebie
___Spojrzał na scouter. Położenie kolejnej kuli znajdowało się kilka kilometrów na południowy zachód. Nie tracąc czasu zamierzał udać się w tamtą stronę. Ale nim to nastąpiło chciał jeszcze coś sprawdzić. Skumulował całą swoją energię i uwolnił ją tym samym znów stając się Super Saiyaninem. Czuł, że jest zdolny osiągnąć o wiele więcej ale by się o tym przekonać, postanowił pozostać w tej formie najdłużej jak to tylko możliwe. By się na początku zbytnio nie nadwyrężać, ograniczył moc na tym poziomie do minimum. Gdy już wszystko było gotowe wyruszył z zawrotną prędkością do wyznaczonego celu.
ZT--> Przed siebie
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Nie Cze 04, 2017 1:28 pm
Trening start
Przed pałacem Kamiego
Murzyn jak to Murzyn, małpiasta jak to małpiasta. Kaede próbowała zrozumieć coś nieoczywistego, przełamać granicę zdziwienia i poznać to, co ukryte. Jednak nie działo się nic. Przenikliwa pustka w głowie zazębiała się z chaotycznymi myślami, które zmierzały do nikąd, a czasu nie było. Patrzyli się na siebie, niby wszystko było jasne, ale w praktyce jedynie czarnuch znał realne zastosowanie. Co jest z nim nie tak, że nie może udzielić jasnej wskazówki? Zastanawiała się obserwując co dalej uczyni asystent Wszechmogącego. Westchnęła ciężko przenosząc spojrzenie na Vulfi.
Obywatelka Vegety przeszła do pirackiej gry, również chcąc mieć taryfę przetargową w osiągnięciu swojego celu. Pochwyciła medalion z małpią zwinnością, zawłaszczając talizman w swoich dłoniach. Nie to, że nie można było zabrać go jej siłą, ale jeśli chce, to niech ma. Kaede i tak zamierzała jej pomóc.
-Proszę bardzo Vulfi, zgodnie z obietnicą pomogę ci gdy tylko zakończę swoją misję. Dowiesz się więcej o Atlantis, obiecuję.- w jej głosie znów gościło opanowanie i ta melodyjna słodycz, która nakazywała mieć do niej zaufanie, nawet gdy cały świat poza nią toczył jakąś grę w wymianę barterową.
Zmysły młodej kaio nagle zawibrowały, aż w nozdrzach poczuła specyficzny zapach. Z całą pewnością poczuła demony. Już wcześniej była przygotowana na wyczucie sił wszechświata, a zespolona w jedno z naturą chłonęła wydarzenia z całej planety. Głosy modlitw, sygnały umierania z różnych stron, a teraz demony…
-Spadamy stąd!- znów chwyciła Vulfi i zniknęła wiedziona odczuwanym sygnałem.
Na cmentarzu
Wylądowały pomiędzy nagrobkami, tablicami upamiętniającymi zmarłych, których dziś nikt nie pamiętał. W perspektywie jej zawodu dobrze wiedziała co się z takimi dzieje. Idą do lepszej rzeczywistości, gdzie nie ma już głodu, cierpienia, problemów. Na swój sposób każdy dostaje to czego chciał. Dlatego też uważała, że powinno się zlikwidować wszystkie możliwości wskrzeszania zmarłych, łącznie z kryształowymi kulami. Mimo to nie podobało jej się tutaj. Czy demony znów knując coś, co otworzy im piekło i przysporzy więcej sił? Teraz musiała im ufać i doprowadzić do sojuszu. Ma szansę, o której zawsze marzyła.
-To tutaj, użyj tego medalionu.- poleciła Vulfi, wciąż czując te demoniczne sygnały.
Przed pałacem Kamiego
Murzyn jak to Murzyn, małpiasta jak to małpiasta. Kaede próbowała zrozumieć coś nieoczywistego, przełamać granicę zdziwienia i poznać to, co ukryte. Jednak nie działo się nic. Przenikliwa pustka w głowie zazębiała się z chaotycznymi myślami, które zmierzały do nikąd, a czasu nie było. Patrzyli się na siebie, niby wszystko było jasne, ale w praktyce jedynie czarnuch znał realne zastosowanie. Co jest z nim nie tak, że nie może udzielić jasnej wskazówki? Zastanawiała się obserwując co dalej uczyni asystent Wszechmogącego. Westchnęła ciężko przenosząc spojrzenie na Vulfi.
Obywatelka Vegety przeszła do pirackiej gry, również chcąc mieć taryfę przetargową w osiągnięciu swojego celu. Pochwyciła medalion z małpią zwinnością, zawłaszczając talizman w swoich dłoniach. Nie to, że nie można było zabrać go jej siłą, ale jeśli chce, to niech ma. Kaede i tak zamierzała jej pomóc.
-Proszę bardzo Vulfi, zgodnie z obietnicą pomogę ci gdy tylko zakończę swoją misję. Dowiesz się więcej o Atlantis, obiecuję.- w jej głosie znów gościło opanowanie i ta melodyjna słodycz, która nakazywała mieć do niej zaufanie, nawet gdy cały świat poza nią toczył jakąś grę w wymianę barterową.
Zmysły młodej kaio nagle zawibrowały, aż w nozdrzach poczuła specyficzny zapach. Z całą pewnością poczuła demony. Już wcześniej była przygotowana na wyczucie sił wszechświata, a zespolona w jedno z naturą chłonęła wydarzenia z całej planety. Głosy modlitw, sygnały umierania z różnych stron, a teraz demony…
-Spadamy stąd!- znów chwyciła Vulfi i zniknęła wiedziona odczuwanym sygnałem.
Na cmentarzu
Wylądowały pomiędzy nagrobkami, tablicami upamiętniającymi zmarłych, których dziś nikt nie pamiętał. W perspektywie jej zawodu dobrze wiedziała co się z takimi dzieje. Idą do lepszej rzeczywistości, gdzie nie ma już głodu, cierpienia, problemów. Na swój sposób każdy dostaje to czego chciał. Dlatego też uważała, że powinno się zlikwidować wszystkie możliwości wskrzeszania zmarłych, łącznie z kryształowymi kulami. Mimo to nie podobało jej się tutaj. Czy demony znów knując coś, co otworzy im piekło i przysporzy więcej sił? Teraz musiała im ufać i doprowadzić do sojuszu. Ma szansę, o której zawsze marzyła.
-To tutaj, użyj tego medalionu.- poleciła Vulfi, wciąż czując te demoniczne sygnały.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Wto Cze 06, 2017 2:33 pm
- Coooo, nieeee... – krzyknęła znów Vulfila, gdy Kaede ponownie porwała ją bez konsultacji. Po wylądowaniu otrzepała się lekko, nastroszyła włosy na ogonie i burknęła pod nosem. Nie lubiła takich niespodzianek.
Dopiero po chwili dotarło do Vulfili, gdzie się znalazła. Popatrzyła niepewnie po okolicy. Przeszły ją ciarki.
- Jesteś pewna, że tutaaaaj? – jęknęła.
Kiedyś widziała w telewizji film, którego Aleksander absolutnie zabronił jej włączyć. Zrobiła to jednak mimo braku zgody z jego strony, potajemnie w nocy. Przykryła się wtedy cała kocem i z wielkimi oczami oglądała, jak z grobów wyłaniały się żywe trupy... Gdy jeden z nich porwał młodą, blondwłosą kobietę (zdzierając z niej górną część ubrania), Vulfila krzyknęła na cały głos i rozsypała popcorn... Wtedy wszystko wyszło na jaw...
– Meh, no dobra... – powiedziała, podnosząc m medalion do góry tak samo, jak robił to Mr. Popo...
Trening start
Dopiero po chwili dotarło do Vulfili, gdzie się znalazła. Popatrzyła niepewnie po okolicy. Przeszły ją ciarki.
- Jesteś pewna, że tutaaaaj? – jęknęła.
Kiedyś widziała w telewizji film, którego Aleksander absolutnie zabronił jej włączyć. Zrobiła to jednak mimo braku zgody z jego strony, potajemnie w nocy. Przykryła się wtedy cała kocem i z wielkimi oczami oglądała, jak z grobów wyłaniały się żywe trupy... Gdy jeden z nich porwał młodą, blondwłosą kobietę (zdzierając z niej górną część ubrania), Vulfila krzyknęła na cały głos i rozsypała popcorn... Wtedy wszystko wyszło na jaw...
– Meh, no dobra... – powiedziała, podnosząc m medalion do góry tak samo, jak robił to Mr. Popo...
Trening start
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Wto Cze 06, 2017 3:44 pm
Medalion znowu zajaśniał już wieczorną porą. Parę nagrobków wypalonych pośród wielkiego krateru błysnęło światłem kamienia, lecz łatwo było się domyśleć, że nie odczuwały żadnego rezonansu z magicznym przedmiotem. Parę minut minęło, a dłoń saiyańskiej wojowniczki zaczęła drętwieć od ciągłego trzymania ręki w górze. Już mogłyby pomyśleć o podaniu się, to zdecydowanie nie było miejsce sugerowane przez Pana Popo, ale nagle zerwał się wyjątkowo porywisty wiatr. Energia chaosu przesiąknęła ziemie i okoliczną florę, a wszystkie żyjątka, nawet najdrobniejsze robale toczące zwęglone zwłoki zaczęły uciekać. Za pstryknięciem palca ujawniła im się niezbyt niska dziewczyna w pidżamie czarnego króliczka z białym brzuszkiem. Białe włosy miała schowane pod puchowym materiałem, a blade lica i obojętny wzrok świdrowały całą okolice, jakby czegoś tudzież kogoś poszukiwała. Metalowe rękawice zacisnęły się na kosturze, po kontakcie końcówki artefaktu pokrytego grafikami oczu nastąpił zapłon. Fala ognia o dziesięciocentymetrowej wysokości roztoczyła się w szeregu czterech pierścieni na wszystkie strony, spopielając trawy, żyjątka i stopy tudzież strój dwojga dziewczyn. Żar nie był na tyle wysoki, by oparzyć je, ale skrawki kombinezonu bądź spódnicy tliły się po takiej dawce mocy.
-Wy! - Uniosła dłoń w kierunku Kaede oraz Vulfili, jej wzrok oczu o bladych tęczówkach, jak własne lica padł na nie karcąco. Ledwo co w sumie widziała, jej oczy tak kleiły się od snu, że przerwała dalszą wypowiedź głośnym ziewnięciem. Na tyle mocarnym w senności, że aż poszukiwaczki Cesarza Demonów mogłyby się bezproblemowo zarazić.
Wysunęła dłoń do przodu i wszystkimi palcami zamknęła parokrotnie każąc im, jak nie trudno się domyśleć coś oddać.
-Oddawać, nie ma zabawy medalionem. - aura chaosu nasilała się, Kaede mogła rozpoznać tą energie wcześniej na wzgórzach, tam gdzie nie domyśliła się by zajrzeć. Jej moc nawarstwiała się, a w powietrzu dało się poczuć wszystkimi sześcioma zmysłami korupcje najbardziej nieokiełznanej energii wszechświata.
OOC:
Czujecie się niedobrze pod wpływem aury chaosu emanującej od kobiety, jakby radioaktywne promieniowanie siekało wasze wnętrzności i skłaniało ku mdłościom.
-Wy! - Uniosła dłoń w kierunku Kaede oraz Vulfili, jej wzrok oczu o bladych tęczówkach, jak własne lica padł na nie karcąco. Ledwo co w sumie widziała, jej oczy tak kleiły się od snu, że przerwała dalszą wypowiedź głośnym ziewnięciem. Na tyle mocarnym w senności, że aż poszukiwaczki Cesarza Demonów mogłyby się bezproblemowo zarazić.
Wysunęła dłoń do przodu i wszystkimi palcami zamknęła parokrotnie każąc im, jak nie trudno się domyśleć coś oddać.
-Oddawać, nie ma zabawy medalionem. - aura chaosu nasilała się, Kaede mogła rozpoznać tą energie wcześniej na wzgórzach, tam gdzie nie domyśliła się by zajrzeć. Jej moc nawarstwiała się, a w powietrzu dało się poczuć wszystkimi sześcioma zmysłami korupcje najbardziej nieokiełznanej energii wszechświata.
OOC:
Czujecie się niedobrze pod wpływem aury chaosu emanującej od kobiety, jakby radioaktywne promieniowanie siekało wasze wnętrzności i skłaniało ku mdłościom.
- Generał Ognia:
- https://i.gyazo.com/97eed4a00afd8a34c1db12f93b746584.png UWAGA: Obecnie ubrana w strój czarnego króliczka pidżamę z białym brzuszkiem. Kostur i rękawice są niezmienne.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Wto Cze 06, 2017 9:54 pm
Koniec treningu
-Nie!- zawołała stanowczo, lecz wciąż grzecznie, pokazując że nie zgadza się na oddanie medalionu.
-Vulfi trzymaj się za moimi plecami i bardzo mocno trzymaj świecidełko. Gdy będzie trzeba ochronię cię, więc nic się nie martw.- starała się telepatycznie zabrzmieć jak książę z bajki, o ile było to możliwe telepatycznie.
-Zwrócimy go tylko wtedy gdy powiesz nam jak się spotkać z Cesarzem Demonów. Oczekuje mnie, takie dostałam wytyczne od Elder Kaio.- powiedziała z dumą, prezentując swą godność, mimo fatalnego uczucia w brzuchu. Czuła demoniczną aurę, której ślady posmakowała już wcześniej po pojawieniu się w Syfie. Starała się być dyplomatyczna, nie zrazić do siebie osoby, którą musiała wybudzić ze snu. Nie emanowała dobrocią, ani boskością, na którą demony mają alergię.
-Najmocniej przepraszam Grd’er, Jestem Kaede, Wschodnia Kaio. Z rasą demonów dzieje się coś negatywnego, a moi przełożeni doszli do porozumienia z Cesarzem Demonów, aby wesprzeć waszą trudniejszą sytuację. Chciałabym wam pomóc, ale muszę się spotkać z czcigodnym Cesarzem, a wiem że możesz mi pomóc.- mówiła spokojnym i ciepłym głosem, patrząc pogodnie na twarz wystającą z kostiumu króliczka.
Nagle przyszło jej do głowy coś szalonego, ale po zobaczeniu w co jest ubrana tak potężna osoba, pomyślała, że ma to sens… Czujnie wpatrywała się w rozmówczynię, chroniąc całą sobą dostęp do Vulfi.
-Vulfi myślisz, że ona jest wrogo nastawiona? Wygląda jakby ten powiew był dziecięcym odbiciem się, a nie wyrazem złości. Do tego tak słodko wygląda i ziewa. Może powinnam ją traktować bardziej jak dziecko, które da się przekupić?- znów przekazała telepatycznie, kryjąc swoją konspirację. –Być może nie umiesz telepatii, jeśli się zgadzasz zapukaj dwa razy w moje plecy.- kto wie, może miała racje. A może to wcale nie jest owa demonicą, o której mówił Popo, dopiero teraz dotarło do niej, że w instrukcji chodziło o przeniesienie się do doliny między wzgórzami, gdzie niedawno było tyle osobników z tej dziwnej rasy. Ale one wszystkie zniknęły dlatego wybrała inne miejsce. Chociaż, czy i tego króliczka nie było w tamtej dolinie? Był z pewnością…
-Nie!- zawołała stanowczo, lecz wciąż grzecznie, pokazując że nie zgadza się na oddanie medalionu.
-Vulfi trzymaj się za moimi plecami i bardzo mocno trzymaj świecidełko. Gdy będzie trzeba ochronię cię, więc nic się nie martw.- starała się telepatycznie zabrzmieć jak książę z bajki, o ile było to możliwe telepatycznie.
-Zwrócimy go tylko wtedy gdy powiesz nam jak się spotkać z Cesarzem Demonów. Oczekuje mnie, takie dostałam wytyczne od Elder Kaio.- powiedziała z dumą, prezentując swą godność, mimo fatalnego uczucia w brzuchu. Czuła demoniczną aurę, której ślady posmakowała już wcześniej po pojawieniu się w Syfie. Starała się być dyplomatyczna, nie zrazić do siebie osoby, którą musiała wybudzić ze snu. Nie emanowała dobrocią, ani boskością, na którą demony mają alergię.
-Najmocniej przepraszam Grd’er, Jestem Kaede, Wschodnia Kaio. Z rasą demonów dzieje się coś negatywnego, a moi przełożeni doszli do porozumienia z Cesarzem Demonów, aby wesprzeć waszą trudniejszą sytuację. Chciałabym wam pomóc, ale muszę się spotkać z czcigodnym Cesarzem, a wiem że możesz mi pomóc.- mówiła spokojnym i ciepłym głosem, patrząc pogodnie na twarz wystającą z kostiumu króliczka.
Nagle przyszło jej do głowy coś szalonego, ale po zobaczeniu w co jest ubrana tak potężna osoba, pomyślała, że ma to sens… Czujnie wpatrywała się w rozmówczynię, chroniąc całą sobą dostęp do Vulfi.
-Vulfi myślisz, że ona jest wrogo nastawiona? Wygląda jakby ten powiew był dziecięcym odbiciem się, a nie wyrazem złości. Do tego tak słodko wygląda i ziewa. Może powinnam ją traktować bardziej jak dziecko, które da się przekupić?- znów przekazała telepatycznie, kryjąc swoją konspirację. –Być może nie umiesz telepatii, jeśli się zgadzasz zapukaj dwa razy w moje plecy.- kto wie, może miała racje. A może to wcale nie jest owa demonicą, o której mówił Popo, dopiero teraz dotarło do niej, że w instrukcji chodziło o przeniesienie się do doliny między wzgórzami, gdzie niedawno było tyle osobników z tej dziwnej rasy. Ale one wszystkie zniknęły dlatego wybrała inne miejsce. Chociaż, czy i tego króliczka nie było w tamtej dolinie? Był z pewnością…
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Sro Cze 07, 2017 2:50 pm
Postać, która pojawiła się na cmentarzu było co najmniej dziwna. Nie wzbudzała w Vulfili obaw chociaż całkiem niepasujący do niej strój sprawił, że Halfka wolała być ostrożna. Nikt normalny w wieku tej pani nie nosi takiego ubrania, wzbudzało to pewne wątpliwości. Tym bardziej, że Saiyanka czuła się w jej obecności okropnie. Sensacje żołądkowe to dla każdego saiyanina trudny temat, tym bardziej, że wszyscy przedstawiciele tej rasy lubili dobrze pojeść...
Vulfila skryła się grzecznie za plecami Kaede i ziewnęła jak kotek. W jednej ręce ściskała amulet, a drugą trzymała rąbek szaty koleżanki. W tym momencie zastanawiała się, czemu Raziel mógł tak niesprawiedliwą ocenę przekazać jej w stosunku do tej dziewczyny. Choć Halfka nie obawiała się tej dziwnej wiedźmy wiedziała, że lepiej chuchać na zimne.
Za to Kaede wydawała jej się tak silna, że mogłaby ją ochronić przed każdym. Troszkę jak kokosza chroniąca swoje młode. Więc czy było czego się obawiać? Stwarzała poczucie bezpieczeństwa i beztroski znacznie większe niż każdy wojownik saiyański, jakiego Rogozin w ciągu swojego życia zdążyła poznać. I co więcej zdawała się nie oczekiwać niczego w zamian. Chłopcy działali inaczej, nigdy nie robili nic całkiem bezinteresownie. Chyba, że zasłaniała swoim ciałem Halfkę tylko dlatego, że ta posiadała medalion...
Co natomiast myślała Vulfila o tej kobiecie? Czy była źle nastawiona? Prędzej wstawiona... Najchętniej zobaczyłaby jednak, jak Kaede skopuje tę dziwną kobietę i wyciąga informacje z niej siłą... To by było takie saiyańskie. Takie zrozumiałe! Ale z drugiej strony... Kaede chyba się nie myliła. Więc Vulfila puknęła ją dwa razy w plecy.
OCC: Trening dalej
Vulfila skryła się grzecznie za plecami Kaede i ziewnęła jak kotek. W jednej ręce ściskała amulet, a drugą trzymała rąbek szaty koleżanki. W tym momencie zastanawiała się, czemu Raziel mógł tak niesprawiedliwą ocenę przekazać jej w stosunku do tej dziewczyny. Choć Halfka nie obawiała się tej dziwnej wiedźmy wiedziała, że lepiej chuchać na zimne.
Za to Kaede wydawała jej się tak silna, że mogłaby ją ochronić przed każdym. Troszkę jak kokosza chroniąca swoje młode. Więc czy było czego się obawiać? Stwarzała poczucie bezpieczeństwa i beztroski znacznie większe niż każdy wojownik saiyański, jakiego Rogozin w ciągu swojego życia zdążyła poznać. I co więcej zdawała się nie oczekiwać niczego w zamian. Chłopcy działali inaczej, nigdy nie robili nic całkiem bezinteresownie. Chyba, że zasłaniała swoim ciałem Halfkę tylko dlatego, że ta posiadała medalion...
Co natomiast myślała Vulfila o tej kobiecie? Czy była źle nastawiona? Prędzej wstawiona... Najchętniej zobaczyłaby jednak, jak Kaede skopuje tę dziwną kobietę i wyciąga informacje z niej siłą... To by było takie saiyańskie. Takie zrozumiałe! Ale z drugiej strony... Kaede chyba się nie myliła. Więc Vulfila puknęła ją dwa razy w plecy.
OCC: Trening dalej
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Sro Cze 07, 2017 3:52 pm
-Tak dobrze mi się spało - mówiła do siebie ledwo co zwracając uwagę na pierwsze tłumaczenia się. - Ciekawe, czy jak się skule, to ten sen zostanie kontynuowany, podobno to działa... - nie skończyła bo usłyszała jak Kaishin postanowiła do niej się zwrócić.
-Jak mnie nazwałaś!? - Głos się uniósł, ale nie dało się w nim wyczuć złości.
-Grd'er to nazewnictwo niewolnika, nikt nie zwrócił się do mnie tym przydomkiem od kiedy stałam się opiekunką stanu nieprzewidywalnego. Nie masz prawa tak się do mnie zwracać, nawet we własnej nieświadomości która z resztą... - spojrzała gdzieś na bok, a uśmiech zagościł na jej drobnych ustach. -...nie przystoi tobie, co się określasz jako Wschodnia Kaio. Stała uspokajając chaotyczną aurę, wiedziała, że jej plugawa obecność wpływała negatywnie na wszystko co żywe, jak tylko miała zły humor. Przyglądała się im tak uważnie, jakby zastanawiała się na jaki wyrok zasługują za pobudkę, ale może nie tym razem.
-Na Helisticonie żyło siedmiu przedstawicieli twojej rasy, wymordowałam ich wszystkich bez wyjątku bo choć inteligentni, niestety nie należycie do zbyt walecznych ras. Nie potrzebuje też pomocy, jestem istotą chaosu, choć pokrewieństwo mam z demonami. Cóż...medalion pozwoli ci się dostać na Helisticon, ale musisz być w dogodnym miejscu by nawiązać połączenie teleportacji. - Podchodziła do nich co raz bliżej, a jej oczy od początku pobytu nie zamrugały ani razu. Ten przenikliwy wzrok nie wzbudzał emocji, a kłuł po duszy. Wyciągnęła kostur w ich kierunku, a wszystkie oczy z magicznego artefaktu zwróciły się na nie. Czuły obecność czegoś nieznanego, o jakich żadne zapiski z ksiąg, czy nawet Bogowie nie mogliby wyjaśnić.
-Zrobimy to po staroświecku, przerobie medalion by przeniósł was bezpośrednio do Cesarza Demonów tym samym zatracicie dostęp do Helisticonu, raju wszechświata. Co jesteście w stanie mi zaoferować za tą usługę? -
Zajrzała za Kaede by przyjrzeć się chowającej dziewczynie z małpim ogonem.
-Byłaś na wyspie, sprzymierzyłaś się z łowcami demonów, a teraz jesteś tu po co? By naprawiać własne błędy? Typowe, możliwe, że prawdziwe. Nie chowaj się, jakbym chciała dawno byście nie żyły, a wole mieć z wami kontakt wzrokowy. Tak mnie tylko drażnisz, a Kaishin nie da rady raczej ciebie obronić. -
OOC:
Handel! Co oferujecie w zamian za przerobienie medalionu by teleportował was do Cesarza Demonów? Im cenniejsza rzecz tym lepiej oczywiście [niekoniecznie materialnie]
-Jak mnie nazwałaś!? - Głos się uniósł, ale nie dało się w nim wyczuć złości.
-Grd'er to nazewnictwo niewolnika, nikt nie zwrócił się do mnie tym przydomkiem od kiedy stałam się opiekunką stanu nieprzewidywalnego. Nie masz prawa tak się do mnie zwracać, nawet we własnej nieświadomości która z resztą... - spojrzała gdzieś na bok, a uśmiech zagościł na jej drobnych ustach. -...nie przystoi tobie, co się określasz jako Wschodnia Kaio. Stała uspokajając chaotyczną aurę, wiedziała, że jej plugawa obecność wpływała negatywnie na wszystko co żywe, jak tylko miała zły humor. Przyglądała się im tak uważnie, jakby zastanawiała się na jaki wyrok zasługują za pobudkę, ale może nie tym razem.
-Na Helisticonie żyło siedmiu przedstawicieli twojej rasy, wymordowałam ich wszystkich bez wyjątku bo choć inteligentni, niestety nie należycie do zbyt walecznych ras. Nie potrzebuje też pomocy, jestem istotą chaosu, choć pokrewieństwo mam z demonami. Cóż...medalion pozwoli ci się dostać na Helisticon, ale musisz być w dogodnym miejscu by nawiązać połączenie teleportacji. - Podchodziła do nich co raz bliżej, a jej oczy od początku pobytu nie zamrugały ani razu. Ten przenikliwy wzrok nie wzbudzał emocji, a kłuł po duszy. Wyciągnęła kostur w ich kierunku, a wszystkie oczy z magicznego artefaktu zwróciły się na nie. Czuły obecność czegoś nieznanego, o jakich żadne zapiski z ksiąg, czy nawet Bogowie nie mogliby wyjaśnić.
-Zrobimy to po staroświecku, przerobie medalion by przeniósł was bezpośrednio do Cesarza Demonów tym samym zatracicie dostęp do Helisticonu, raju wszechświata. Co jesteście w stanie mi zaoferować za tą usługę? -
Zajrzała za Kaede by przyjrzeć się chowającej dziewczynie z małpim ogonem.
-Byłaś na wyspie, sprzymierzyłaś się z łowcami demonów, a teraz jesteś tu po co? By naprawiać własne błędy? Typowe, możliwe, że prawdziwe. Nie chowaj się, jakbym chciała dawno byście nie żyły, a wole mieć z wami kontakt wzrokowy. Tak mnie tylko drażnisz, a Kaishin nie da rady raczej ciebie obronić. -
OOC:
Handel! Co oferujecie w zamian za przerobienie medalionu by teleportował was do Cesarza Demonów? Im cenniejsza rzecz tym lepiej oczywiście [niekoniecznie materialnie]
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Sro Cze 07, 2017 11:54 pm
Wyglądało na to, że Popo zrobił ją w konia i przekazał celowo błędne informacje. Co on sobie myśli? Uważa że to zabawne? Następnym razem niech sam się zaangażuje w jakąś misję. Kaede była już przygotowana na najgorsze, w myślach przygotowała zmysły do wyczucia nadchodzącego ataku rozwścieczonego demona. Takie są najgorsze, chociaż być może przydałoby się jej samej rozruszać kości?
W Kaede coś pękło do tego stopnia, że sama się dziwiła nagłym decyzjom, tym jak bardzo balansuje na krawędzi, bezpośrednim zachowaniem objawiającym się w każdym kolejnym kroku. Czy to efekt demonów i ich siły? Było prawdopodobne, że wpływają na jej naturę sprowadzając ją na dzikie zakamarki jej umysłu. Tak długo jak przybliżało ją to do celu wcale nie było to takie złe.
Oczy z kostura przyglądały się jej i Vulfi, a kaio zastanawiała się czy są one magicznym artefaktem, czy raczej kolejną żywą istotą. W tej drugiej sytuacji mogłyby chronić demonicę przed dziecinnymi zachowaniami.
-Również zdarzyło mi się zabić kilka demonów, wiec możemy uznać, że jesteśmy kwita.- wzruszyła ramionami z obojętną miną na wzmiankę o tym, że ma przed sobą seryjną morderczynię. Kaede nawet nie mrugnęła, czym zaimponowała sama sobie. –Teraz jednak interesują mnie wytyczne, które dostałam, a według nich Cesarz mnie oczekuje. Swoją drogą zawsze chciałam zaprzyjaźnić się z demonami.
Wpływ tych negatywnych aur był dotkliwy .Zastanawiała się czy tak właśnie mają kobiety w ciąży, bo brzuch płatał niezłe figle. Gorsze jednak było psychiczne poczucie, że coś nie gra. W tym wszystkim dysponowała jednak wewnętrzną siłą, której dawno nie czuła. A może po prostu nie musiała, będąc inspiratorką innych i pchając bohaterów do działań? Czas było wziąć sprawy we własne ręce.
-Masz uroczą piżamkę, z pewnością musisz bardzo lubić kakaowe ciastka. W zamian za pomoc zorganizuję tobie codzienną dostawę najlepszych ziemskich słodkości, których nie wyczarujesz żadną magią. Nie ma nic lepszego niż drzemka w ciepłej piżamce po wypiciu gorącego kakao i zjedzeniu czegoś pysznego prawda?- zatrzymała się obserwując reakcję. -Dorzucę również informacje na temat tego kto kazał się do ciebie zwracać w tak obraźliwym nazewnictwie. Mamy chyba wspólnego wroga, bo i mnie wiele razy nacisnął na odcisk.-
Mimo złożenia ciekawej oferty, jedna rzecz nie dawała jej spokoju. Rzeczywiście medalion miał przenieść je, a nie wywołać pojawienie się kogoś z demonów. Przenieść do tego Helisticonu? Skąd Popo miał taką rzecz i co to za miejsce?
-Nie wystarczyłoby przenieść się do doliny między wzgórzami i tam użyć medalionu żeby pojawić się w Helisticonie i stamtąd postarać się o rozmowę z cesarzem? Tam was czułam wcześniej, a nie jestem tam dlatego, że i was tam nie ma. Skąd mam pewność, że po przyjęciu mojej oferty odpowiednio zestroisz medalion i wyląduję tam, a nie gdzie indziej?- nieco chaotycznie lecz wyjaśniła swoje obawy. –Dlatego nie wyślę słodyczy jeśli nie pojawię się przed samym cesarzem i nie udzielę informacji o osobie, która kazała mi zwracać się do ciebie w niegodziwy sposób. Płatność po usłudze.
W Kaede coś pękło do tego stopnia, że sama się dziwiła nagłym decyzjom, tym jak bardzo balansuje na krawędzi, bezpośrednim zachowaniem objawiającym się w każdym kolejnym kroku. Czy to efekt demonów i ich siły? Było prawdopodobne, że wpływają na jej naturę sprowadzając ją na dzikie zakamarki jej umysłu. Tak długo jak przybliżało ją to do celu wcale nie było to takie złe.
Oczy z kostura przyglądały się jej i Vulfi, a kaio zastanawiała się czy są one magicznym artefaktem, czy raczej kolejną żywą istotą. W tej drugiej sytuacji mogłyby chronić demonicę przed dziecinnymi zachowaniami.
-Również zdarzyło mi się zabić kilka demonów, wiec możemy uznać, że jesteśmy kwita.- wzruszyła ramionami z obojętną miną na wzmiankę o tym, że ma przed sobą seryjną morderczynię. Kaede nawet nie mrugnęła, czym zaimponowała sama sobie. –Teraz jednak interesują mnie wytyczne, które dostałam, a według nich Cesarz mnie oczekuje. Swoją drogą zawsze chciałam zaprzyjaźnić się z demonami.
Wpływ tych negatywnych aur był dotkliwy .Zastanawiała się czy tak właśnie mają kobiety w ciąży, bo brzuch płatał niezłe figle. Gorsze jednak było psychiczne poczucie, że coś nie gra. W tym wszystkim dysponowała jednak wewnętrzną siłą, której dawno nie czuła. A może po prostu nie musiała, będąc inspiratorką innych i pchając bohaterów do działań? Czas było wziąć sprawy we własne ręce.
-Masz uroczą piżamkę, z pewnością musisz bardzo lubić kakaowe ciastka. W zamian za pomoc zorganizuję tobie codzienną dostawę najlepszych ziemskich słodkości, których nie wyczarujesz żadną magią. Nie ma nic lepszego niż drzemka w ciepłej piżamce po wypiciu gorącego kakao i zjedzeniu czegoś pysznego prawda?- zatrzymała się obserwując reakcję. -Dorzucę również informacje na temat tego kto kazał się do ciebie zwracać w tak obraźliwym nazewnictwie. Mamy chyba wspólnego wroga, bo i mnie wiele razy nacisnął na odcisk.-
Mimo złożenia ciekawej oferty, jedna rzecz nie dawała jej spokoju. Rzeczywiście medalion miał przenieść je, a nie wywołać pojawienie się kogoś z demonów. Przenieść do tego Helisticonu? Skąd Popo miał taką rzecz i co to za miejsce?
-Nie wystarczyłoby przenieść się do doliny między wzgórzami i tam użyć medalionu żeby pojawić się w Helisticonie i stamtąd postarać się o rozmowę z cesarzem? Tam was czułam wcześniej, a nie jestem tam dlatego, że i was tam nie ma. Skąd mam pewność, że po przyjęciu mojej oferty odpowiednio zestroisz medalion i wyląduję tam, a nie gdzie indziej?- nieco chaotycznie lecz wyjaśniła swoje obawy. –Dlatego nie wyślę słodyczy jeśli nie pojawię się przed samym cesarzem i nie udzielę informacji o osobie, która kazała mi zwracać się do ciebie w niegodziwy sposób. Płatność po usłudze.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Czw Cze 08, 2017 1:35 pm
Vulfila przysłuchiwała się rozmowie pomiędzy wiedźmą a Kaede. Notowała w umyśle skrzętne każdą informację. Szczególnie zainteresowały ją fakty o tym, że obie kogoś w życiu zamordowały. Nie to, żeby Halfka je oceniała na podstawie tych stwierdzeń, choć osobiście trudno było jej wyobrazić sobie sytuację, w której mogłaby posunąć się do takiego czynu. Chyba tylko w ostateczności lub rozpaczy...
Gdy spojrzenie Halfki spotkało się z wiedźma, poczuła się dziwnie. Niepewnie. To bardzo niekorzystne dla saiyanina. Dla jego psychiki. Musiała więc odpowiedzieć na to spojrzenie nawet, jeśli bała się i nie stanowiła najmniejszego zagrożenia. Zawinęła ogon wokół pasa.
- Tyle Pani wie, a nic Pani nie wie. – odpowiedziała, nie chcąc wchodzić w dyskusję na temat demonów, bo ani nie była ich sprzymierzeńcem ani wrogiem. Po tym wyszła zza pleców koleżanki i położyła ręce znudzona przed sobą. Jednocześnie głośno zaburczał jej w brzuchu na myśl o ciasteczkach. Chętnie by takich pojadła i razem z tą wiedźmą ucięła komara...
Trening dalej
Gdy spojrzenie Halfki spotkało się z wiedźma, poczuła się dziwnie. Niepewnie. To bardzo niekorzystne dla saiyanina. Dla jego psychiki. Musiała więc odpowiedzieć na to spojrzenie nawet, jeśli bała się i nie stanowiła najmniejszego zagrożenia. Zawinęła ogon wokół pasa.
- Tyle Pani wie, a nic Pani nie wie. – odpowiedziała, nie chcąc wchodzić w dyskusję na temat demonów, bo ani nie była ich sprzymierzeńcem ani wrogiem. Po tym wyszła zza pleców koleżanki i położyła ręce znudzona przed sobą. Jednocześnie głośno zaburczał jej w brzuchu na myśl o ciasteczkach. Chętnie by takich pojadła i razem z tą wiedźmą ucięła komara...
Trening dalej
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Czw Cze 08, 2017 4:34 pm
Zrobiła usta w dzióbek i spojrzała na nią z wyraźną kpiną na samą myśl, że zabiła kilka demonów. Demony zawsze stanowiły niż w porównaniu do czystych istot chaosu, ale tej świadomości młoda opiekunka planet nie miała, kaishin zaś znajdowali się pomiędzy tymi warstwami społecznymi.
-Już zaproponowałaś mi coś cenniejszego, niżeli jedzenie. Mam całą przyboczną gwardie kucharzy ze wszystkich stron wszechświata, a jestem istotą dbającą o linie. - Odwróciła się do nich plecami i spojrzała na wyrwę w cmentarzu. Faktycznie tragiczny to widok, że ktoś nie umiał powstrzymać się od zbezczeszczenia tegoż miejsca.
-Jest różnica między złymi, a kierowanymi chaosem. Ci pierwsi trzymają się zasad ciemnej strony, ci drudzy nie znają pojęcia zasad bo zaginają wszystko co wokół nich się dzieje, naturę, fizykę, umysły, duszę. Jestem Grd'ed i to jest moje prawdziwe imię. Nie uznawaj za wroga kogoś, kto uratował ciebie przed moim gniewem. - Zwróciła się z powrotem na nich i uśmiechnęła się szeroko, chyba po raz pierwszy przymykając na moment oczy.
-Dziękować za komplement, spałam sobie w najlepsze póki nie zaczęłyście wydzwanianie medalionem. Powiem ci czego chce, a w zamian dorzucę by medalion teleportował i na Helisticon, i do Cesarza Demonów. -
Mimo uśmiechu, skrzywiła twarz w bólu, gdy zaczęła rozluźniać uścisk lewej ręki na kosturze. Potężna wiązka energii o rubinowej barwie przepływała między otwartą stroną opancerzonej ręki, a kosturem i najwyraźniej to powodowało u niej ogromny ból. Zakrwawiona dłoń wyprostowała się w jej kierunku.
-Masz okazje zaprzyjaźnić się z demonem, tego od ciebie oczekuje. Będziesz mnie odwiedzać na Helisticonie, jak na przyjaciółkę przystało. Moje sługi ciebie ugoszczą i będziesz pierwszą Kaishin, która to powróci do prawdziwego raju. Nie tego co nazywacie koncepcją nieba i piekła. Wystarczy, że uściśniesz mi dłoń no i nie przejmuj się brakiem manier, nie mogę zdjąć tych rękawic.- Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, ale nie na tyle by sprawić wrażenie dziwaczki łaknącej czyjegoś cierpienia.
-Przyjaciele się nie zdradzają, więc masz wtedy absolutną pewność, że medalion będzie działał prawidłowo. - Kątem oka zerknęła na saiyanke.
-A co z tobą? Masz coś do zaoferowania? Nie sądzisz przecież, że ona wykupiła u ciebie tą sposobność? Ona pragnie przyjaźni z demonem, więc niech tak będzie i tym płaci, ale kobieta twojego pokroju...To jak będzie? -
OOC:
-Jeśli się zgadzasz Kaede, transakcja będzie skończona jak tylko uściśniesz jej dłoń.
-Vulfila musisz również coś zaoferować, Generałowa ułatwiła Kaede kwestie czego pragnie, u ciebie sytuacja jest ciut inna.
-Już zaproponowałaś mi coś cenniejszego, niżeli jedzenie. Mam całą przyboczną gwardie kucharzy ze wszystkich stron wszechświata, a jestem istotą dbającą o linie. - Odwróciła się do nich plecami i spojrzała na wyrwę w cmentarzu. Faktycznie tragiczny to widok, że ktoś nie umiał powstrzymać się od zbezczeszczenia tegoż miejsca.
-Jest różnica między złymi, a kierowanymi chaosem. Ci pierwsi trzymają się zasad ciemnej strony, ci drudzy nie znają pojęcia zasad bo zaginają wszystko co wokół nich się dzieje, naturę, fizykę, umysły, duszę. Jestem Grd'ed i to jest moje prawdziwe imię. Nie uznawaj za wroga kogoś, kto uratował ciebie przed moim gniewem. - Zwróciła się z powrotem na nich i uśmiechnęła się szeroko, chyba po raz pierwszy przymykając na moment oczy.
-Dziękować za komplement, spałam sobie w najlepsze póki nie zaczęłyście wydzwanianie medalionem. Powiem ci czego chce, a w zamian dorzucę by medalion teleportował i na Helisticon, i do Cesarza Demonów. -
Mimo uśmiechu, skrzywiła twarz w bólu, gdy zaczęła rozluźniać uścisk lewej ręki na kosturze. Potężna wiązka energii o rubinowej barwie przepływała między otwartą stroną opancerzonej ręki, a kosturem i najwyraźniej to powodowało u niej ogromny ból. Zakrwawiona dłoń wyprostowała się w jej kierunku.
-Masz okazje zaprzyjaźnić się z demonem, tego od ciebie oczekuje. Będziesz mnie odwiedzać na Helisticonie, jak na przyjaciółkę przystało. Moje sługi ciebie ugoszczą i będziesz pierwszą Kaishin, która to powróci do prawdziwego raju. Nie tego co nazywacie koncepcją nieba i piekła. Wystarczy, że uściśniesz mi dłoń no i nie przejmuj się brakiem manier, nie mogę zdjąć tych rękawic.- Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, ale nie na tyle by sprawić wrażenie dziwaczki łaknącej czyjegoś cierpienia.
-Przyjaciele się nie zdradzają, więc masz wtedy absolutną pewność, że medalion będzie działał prawidłowo. - Kątem oka zerknęła na saiyanke.
-A co z tobą? Masz coś do zaoferowania? Nie sądzisz przecież, że ona wykupiła u ciebie tą sposobność? Ona pragnie przyjaźni z demonem, więc niech tak będzie i tym płaci, ale kobieta twojego pokroju...To jak będzie? -
OOC:
-Jeśli się zgadzasz Kaede, transakcja będzie skończona jak tylko uściśniesz jej dłoń.
-Vulfila musisz również coś zaoferować, Generałowa ułatwiła Kaede kwestie czego pragnie, u ciebie sytuacja jest ciut inna.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Pon Cze 12, 2017 1:53 pm
Vulfila przysłuchiwała się dobrze wiedźmie i bacznie obserwowała każdy jej ruch. Szczególnie przyglądała się mimice i temu dziwnemu kosturowi. Zastanawiała się przez chwilę, czy siebie określiłaby chaotyczną czy złą. Rajska Sala wypluła ją ze swych trzewi z powodu nieczystości, czy to oznacza bycie złym jednocześnie? Potem nagle przestąpiła przed Kaede i osłoniła ją przed zakrwawioną dłonią Wiedźmy. Przymrużyła przy tym oczy nieufnie. Właściwie sama nie wiedziała, czemu to zrobiła i wcale nie zastanawiała się nad konsekwencjami tego czynu. Czuła, że coś tu jest nie tak.
- Pani Grd’ed, z całym szacunkiem, ale nie mogę zgodzić się z tym, co Pani opowiada. To, co Pani by sobie życzyła to nie przyjaźń lecz niewolnictwo. Czy naprawdę życzyłaby Pani sobie złudzenia bycia lubianą i posiadania przyjaciół? Zmuszanie Kaede do odwiedzin i robienie z tego układu wyklucza możliwość, by szczerze pragnęła przyjaźni z Panią a Pani nigdy nie mogłaby być pewna, że Kaede szczerze Panią kocha, jak na przyjaciółkę przystało. – Zaparła się i nawet, jeśli Kaede chciałaby ją odsunąć, nie pozwalała na to. – Mam przyjaciółkę na Vegecie, nazywa się Eve. Nigdy, ale to nigdy nie oczekiwałaby zapłaty za cokolwiek, co dla mnie robi. Spotykamy się, ponieważ lubimy swoje towarzystwo i doskonale się rozumiemy. Z pełną pewnością i odpowiedzialnością za te słowa mogę powiedzieć, że kocham Eve jak siostrę, tak samo jak i na przykład mojego przyjaciela Raziela. I skoczyłabym w ogień, byle ich tylko uratować, jeśli taka byłaby potrzeba. – jej ogon zatańczył za plecami, bezwiednie smyrając Kaede do dłoniach. – Jeśli chce Pani przyjaźni z Kaede czy ze mną, musi Pani pokazać, że na nią zasługuje. Nie natomiast stawiać warunki. Jeśli nam Pani pomoże bezinteresownie, wtedy na pewno połączy nas nić przyjaźni i z własnej, nieprzymuszonej woli będziemy Panią odwiedzały. Taka jest moja propozycja.
- Pani Grd’ed, z całym szacunkiem, ale nie mogę zgodzić się z tym, co Pani opowiada. To, co Pani by sobie życzyła to nie przyjaźń lecz niewolnictwo. Czy naprawdę życzyłaby Pani sobie złudzenia bycia lubianą i posiadania przyjaciół? Zmuszanie Kaede do odwiedzin i robienie z tego układu wyklucza możliwość, by szczerze pragnęła przyjaźni z Panią a Pani nigdy nie mogłaby być pewna, że Kaede szczerze Panią kocha, jak na przyjaciółkę przystało. – Zaparła się i nawet, jeśli Kaede chciałaby ją odsunąć, nie pozwalała na to. – Mam przyjaciółkę na Vegecie, nazywa się Eve. Nigdy, ale to nigdy nie oczekiwałaby zapłaty za cokolwiek, co dla mnie robi. Spotykamy się, ponieważ lubimy swoje towarzystwo i doskonale się rozumiemy. Z pełną pewnością i odpowiedzialnością za te słowa mogę powiedzieć, że kocham Eve jak siostrę, tak samo jak i na przykład mojego przyjaciela Raziela. I skoczyłabym w ogień, byle ich tylko uratować, jeśli taka byłaby potrzeba. – jej ogon zatańczył za plecami, bezwiednie smyrając Kaede do dłoniach. – Jeśli chce Pani przyjaźni z Kaede czy ze mną, musi Pani pokazać, że na nią zasługuje. Nie natomiast stawiać warunki. Jeśli nam Pani pomoże bezinteresownie, wtedy na pewno połączy nas nić przyjaźni i z własnej, nieprzymuszonej woli będziemy Panią odwiedzały. Taka jest moja propozycja.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Sro Cze 14, 2017 12:01 am
Wydawało się oczywiste, że najlepsze co ma do zaoferowania, to ona sama. Jednak było to zadziwiające, że również demon to zaakceptował. Gdy patrzyła w głębie oczu króliczej dziewczyny miała wrażenie kogoś zagubionego, pozbawionego obdarowania głębokimi odczuciami. To wszystko budziło u Kaede szczere współczucie, zamieniające się momentami w żal.
Z drugiej strony stanęła przed szansą, która mogłaby się powtórzyć. Bycie blisko z demonem to fenomen na skalę dziejów, nie pierwszy którego dokonała, ale w pełni oddający to w jaki sposób chce prowadzić swoją misję jako przyszły kaioshin. Ilu osobom mogłaby pomóc i uchronić przed deprawacją. Może nie popełniłaby już błędu, który spowodował że Red jest jaki jest. Nawet gdy należy przypuszczać, że jest w tym podstęp i pułapka, czy może nie zaryzykować i stracić szansę dziejów?
Vulfi była bardziej nieufna i nie można się temu dziwić. Kaio patrzyła na nią oczarowana. Halfka właśnie wyszła przed nią i stając naprzeciwko ryzyka staje w jej obronie, zupełnie wyzbywając się swojego egoizmu. Jak duży postęp zrobiła będąc tak krótki czas razem z Kaede. Różowa shinka uśmiechnęła się ze wzruszeniem.
-Dziękuję Vulfi, masz racje.- jej głos był pojednawczy, pełen ciepła i łagodności. –Grd’ed może nie pojmować przyjaźni w taki sposób, w jakim go znamy. Ale to tylko powoduje, że tym bardziej chcę ją tego nauczyć.- wyciągnęła dłoń i uścisnęła rękawiczkę demonicy na znak zgody. –Jeśli mogę pomóc czyjemuś zranionemu wnętrzu chętnie to zrobię, nawet jeśli to oznacza ryzyko własnego życia, po to istnieję.- ciepło i determinacja w dawaniu innym siebie wręcz z niej promieniowały, błysk w oczach zdradzał szczerą ekscytację wywołaną poznaniem nowej osoby i otarciem kolejnych drzwi. Wbrew wszystkiemu to Urnai Baba zachowała się gorzej niż Grd’ed.
-Więc miło mi nowa przyjaciółko, chętnie poznam twój świat.- w demonie mogła dostrzec coś łudząco podobnego do samej Kaede. Czyżby u niej to też była pierwsza przyjaźń? -Grd'ed muszę przejść dalej z Vulfi. Jako przyjaciółka zrozum to proszę.- rzuciła się Vulfi na szyję pokazując, że nie zostawi jej, a przyjaźń zobowiązuje. Kaede naprawdę sprawiała wrażenie, że w pełni zaufała demonowi i rzeczywiście tak było.
Z drugiej strony stanęła przed szansą, która mogłaby się powtórzyć. Bycie blisko z demonem to fenomen na skalę dziejów, nie pierwszy którego dokonała, ale w pełni oddający to w jaki sposób chce prowadzić swoją misję jako przyszły kaioshin. Ilu osobom mogłaby pomóc i uchronić przed deprawacją. Może nie popełniłaby już błędu, który spowodował że Red jest jaki jest. Nawet gdy należy przypuszczać, że jest w tym podstęp i pułapka, czy może nie zaryzykować i stracić szansę dziejów?
Vulfi była bardziej nieufna i nie można się temu dziwić. Kaio patrzyła na nią oczarowana. Halfka właśnie wyszła przed nią i stając naprzeciwko ryzyka staje w jej obronie, zupełnie wyzbywając się swojego egoizmu. Jak duży postęp zrobiła będąc tak krótki czas razem z Kaede. Różowa shinka uśmiechnęła się ze wzruszeniem.
-Dziękuję Vulfi, masz racje.- jej głos był pojednawczy, pełen ciepła i łagodności. –Grd’ed może nie pojmować przyjaźni w taki sposób, w jakim go znamy. Ale to tylko powoduje, że tym bardziej chcę ją tego nauczyć.- wyciągnęła dłoń i uścisnęła rękawiczkę demonicy na znak zgody. –Jeśli mogę pomóc czyjemuś zranionemu wnętrzu chętnie to zrobię, nawet jeśli to oznacza ryzyko własnego życia, po to istnieję.- ciepło i determinacja w dawaniu innym siebie wręcz z niej promieniowały, błysk w oczach zdradzał szczerą ekscytację wywołaną poznaniem nowej osoby i otarciem kolejnych drzwi. Wbrew wszystkiemu to Urnai Baba zachowała się gorzej niż Grd’ed.
-Więc miło mi nowa przyjaciółko, chętnie poznam twój świat.- w demonie mogła dostrzec coś łudząco podobnego do samej Kaede. Czyżby u niej to też była pierwsza przyjaźń? -Grd'ed muszę przejść dalej z Vulfi. Jako przyjaciółka zrozum to proszę.- rzuciła się Vulfi na szyję pokazując, że nie zostawi jej, a przyjaźń zobowiązuje. Kaede naprawdę sprawiała wrażenie, że w pełni zaufała demonowi i rzeczywiście tak było.
Re: Cmentarz (Zniszczony)
Sro Cze 14, 2017 6:50 pm
Co rzekły tak się też mogłoby stać, choć definicja przyjaźni czarnego króliczka była inna i słodsza bo nie miała w zwyczaju trzymać się standardów empatii. Lepka substancja przesiąknęła dłoń Kaede przez najbliższe parę sekund zmieniając barwę naskórka na bardziej zaczerwienioną. Cokolwiek się stało, poczuła się słabo jak wtedy, gdy szatkowała ich nieustannie aura chaosu. Zjawisko niezidentyfikowanej energii słabło, to niestety uczucia nadal pod tym względem pozostały niezmienne. Jakby doświadczyły paskudnej choroby popromiennej, a co za tym szło według naukowych diagramów ludzkich, czekała ich powolna śmierć. Dobrze, że pozostało to jedynie w kwestii czucia ciała.
-Obydwie zapominacie się, żem istotą chaosu, a nie podrzędnym demonem. - Zwróciła oczy ku jakiemuś nagrobkowi, przedstawiał on ostatni dziej mężczyzny znanego jako Bokuda, ale ni daty, ni żadnej szczególnej pamiątki nie dało się wyczytać z jego kamiennej płyty. Mogłoby się wydawać, że machina napędzająca chaos wszechświata nie zdawała się baczyć na słowa saiyanki przez ten cały czas.
-Potrzebuje towarzystwa, nie zaś miłości bo tej mam pod dostatkiem. - Puściła dłoń Kaede, a lepka maź odrywała się od opuszek palców samozwańczej w mniemaniu Grd'er boginki. Vulfila tego nie odczuła, ale Kaishin owszem iż rękawica demona pokryta była kwasem, a patrząc na własne opuszki palców dostrzegła iż straciła wszelkie linie papilarne tudzież cechy mogące świadczyć, że ta dłoń faktycznie należała do niej.
-Czas więc ruszać, w końcu śpieszy wam się. - tym samym rozwarła spore oko na czole, które tylko do od połowy w dół było widoczne z powodu kaptura i następnie wyparowały we trójkę ze zbezczeszczonej cmentarnej ziemi. Ich sygnatura energetyczna zniknęła całkowicie z planu ziemskiego.
[Z tematu: Kaede, Vulfila, Grd'ed] do Helisticon
OOC:
-Kontynuacja na Helisticon.
-Kaede i Vulfila jest niewykrywalna na ziemskim planie.
-Obydwie zapominacie się, żem istotą chaosu, a nie podrzędnym demonem. - Zwróciła oczy ku jakiemuś nagrobkowi, przedstawiał on ostatni dziej mężczyzny znanego jako Bokuda, ale ni daty, ni żadnej szczególnej pamiątki nie dało się wyczytać z jego kamiennej płyty. Mogłoby się wydawać, że machina napędzająca chaos wszechświata nie zdawała się baczyć na słowa saiyanki przez ten cały czas.
-Potrzebuje towarzystwa, nie zaś miłości bo tej mam pod dostatkiem. - Puściła dłoń Kaede, a lepka maź odrywała się od opuszek palców samozwańczej w mniemaniu Grd'er boginki. Vulfila tego nie odczuła, ale Kaishin owszem iż rękawica demona pokryta była kwasem, a patrząc na własne opuszki palców dostrzegła iż straciła wszelkie linie papilarne tudzież cechy mogące świadczyć, że ta dłoń faktycznie należała do niej.
-Czas więc ruszać, w końcu śpieszy wam się. - tym samym rozwarła spore oko na czole, które tylko do od połowy w dół było widoczne z powodu kaptura i następnie wyparowały we trójkę ze zbezczeszczonej cmentarnej ziemi. Ich sygnatura energetyczna zniknęła całkowicie z planu ziemskiego.
[Z tematu: Kaede, Vulfila, Grd'ed] do Helisticon
OOC:
-Kontynuacja na Helisticon.
-Kaede i Vulfila jest niewykrywalna na ziemskim planie.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach