Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Mroczna Puszcza
Sob Cze 02, 2012 5:01 pm
First topic message reminder :
Puszcza tak gęsta, że nie dopuszcza prawie w ogóle światła słonecznego przez co pod koronami drzew panuje przez cały dzień półmrok, pełen mrok nastaje bardzo szybko. Zwierzęta, które tu żyją przyzwyczaiły się do warunków, ale ludzie zwykle omijają to miejsce.
Puszcza tak gęsta, że nie dopuszcza prawie w ogóle światła słonecznego przez co pod koronami drzew panuje przez cały dzień półmrok, pełen mrok nastaje bardzo szybko. Zwierzęta, które tu żyją przyzwyczaiły się do warunków, ale ludzie zwykle omijają to miejsce.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Sob Sie 10, 2013 5:40 pm
Stalem w miejscu przy okazji sluchajac rozmowy basa z kims obcym. Ta akcja mnie wyczerpala psychicznie. Koniec konców sie zlamalem. To wszystko dlatego ze chcialem uratowac dziewczynke! Zamierzam ja uratowac, cokolwiek ma sie stac nie uciekne stad! nie jestem tchórzem! Wreszcie ruszylem sie z miejsca, odwrócilem sie i zobaczylem z kim rozmawial Bas. Okazuje sie ze jestem najnormalniej wygladajacym Demonem w tej puszczy. Wciaz mialem ten swój bezplciowy wyraz twarzy. Zwrócilem na siebie ich uwage po czym zlamalem sie. Podnioslem piesci na wysokosc klatki piersiowej,Aktywowalem swa fioletowa aure i uwolnilem najsilniejszy kiai jaki potrafilem. Uwolnilem caly swój obecny potencjal silowy. Moc która wytworzylem rozwiala mgle w obrebie 10M jednak ta wciaz nie znikala. Wydobylem z siebie glosny ryk furii, ziemia drzala, grunt pekal pode mna a jego kawalki unosily sie w góre. Ja wciaz krzyczalem, demonstrowalem jednoczesnie swa prawdziwa sile. Aura która mnie otaczala zmienila ksztalt, byla wieksza, ciagnela sie az do nieba a wokól mnie przelatywaly z duza predkoscia fioletowe smugi KI. Nie zdziwilbym sie gdyby zbilo to z nóg reszte grupy. Dosc tego strachu, jestem dosc silny by odeprzec zagrozenie które czycha w tej puszczy. Mgla próbowaa sie przedostac blizej nas, jednak moc która uwalnialem nie pozwalala sie jej zblizyc.
-Przybylem tu by cie ocalic.... I nie mam zamiaru odpuscic!
Po wypowiedzeniu tych slów skierowanych do dziewczynki której polozenia nie znamy z wielka sila skierowalem swymi rekoma w dól i powstal oslepiajacy blysk fioletowej KI. Gdy wszyscy otworzyli oczy mogli dostrzec mnie, otoczonego przez fioletowa aure o regularnym, niechaotycznym ruchu. Nie odpychala ona mgly tak bardzo jak wczesniej, ale mielismy conajmniej czterometrowa widocznosc. Barwila równiez moja skóre na barwe bardzo ciemnego fioletu. Teraz Bas i ten rózowy demon wiedza z kim maja do czynienia. Poskromilem strach który sparalizowal mnie w mojej wizji, teraz jestem gotowy by przyjac na klate wszystko co to miejsce we mnie rzuci.Patrzylem z pelna powaga na tych dwojga, Aura wytwarzala swiatlo, a nigdzie indziej go nie bylo. Teraz poznalem co znaczy miec odwage. To nie brak strachu ale zdolnosc by mu sie przeciwstawic. I to wlasnie zrobilem. Pokazalem Dziewczynce, Basowi i wszystkim innym ze strach nie powstrzyma mnie od dzialania.
OOC:
Regeneracja 10% KI
Moje KI: 1052 + 135 = 1187
-Przybylem tu by cie ocalic.... I nie mam zamiaru odpuscic!
Po wypowiedzeniu tych slów skierowanych do dziewczynki której polozenia nie znamy z wielka sila skierowalem swymi rekoma w dól i powstal oslepiajacy blysk fioletowej KI. Gdy wszyscy otworzyli oczy mogli dostrzec mnie, otoczonego przez fioletowa aure o regularnym, niechaotycznym ruchu. Nie odpychala ona mgly tak bardzo jak wczesniej, ale mielismy conajmniej czterometrowa widocznosc. Barwila równiez moja skóre na barwe bardzo ciemnego fioletu. Teraz Bas i ten rózowy demon wiedza z kim maja do czynienia. Poskromilem strach który sparalizowal mnie w mojej wizji, teraz jestem gotowy by przyjac na klate wszystko co to miejsce we mnie rzuci.Patrzylem z pelna powaga na tych dwojga, Aura wytwarzala swiatlo, a nigdzie indziej go nie bylo. Teraz poznalem co znaczy miec odwage. To nie brak strachu ale zdolnosc by mu sie przeciwstawic. I to wlasnie zrobilem. Pokazalem Dziewczynce, Basowi i wszystkim innym ze strach nie powstrzyma mnie od dzialania.
OOC:
Regeneracja 10% KI
Moje KI: 1052 + 135 = 1187
Re: Mroczna Puszcza
Sob Sie 10, 2013 6:59 pm
Jeden z wojowników zdenerwował się.. Właściwie o nic. Jego fioletowa aura eksplodowała, rozrzedzając na moment mgłę. Ta jednak po chwili znów ich otoczyła. Gdy energia wydobywająca się z ciała Dragota opadła...
-To był błąd!-Usłyszeli wszyscy. Znów to samo, głos znikąd. Aura podniosła gałęzie i liście do góry. Po zmniejszeniu gabarytów fioletowej energii, na trójkę bohaterów, zaczęły spadać szyszki, igły i różne inne paskudztwa. Krakanie. Zaczęło się by po chwili przyleciała mała grupka tych stworzeń. Zaczęły atakować całą Trójkę. Za nimi przyleciała cała reszta. Dziobaniu nie było końca. Właściwie to nie było miejsca, na którym nie siedziałby jakiś czarny ptak. Kilka kruków zaczęło krążyć nad wiercącymi się wojownikami. Po chwili ujrzały Bazyla i rzuciły się na niego.
Poza licznymi ranami największą stratą był... Pasek! Pazury kruków wbiły się w pasek Hudiniego i przerwały go. Zaraz potem zdało się usłyszeć dźwięk tłuczonego szkła. Dragot upadł na ziemię. Silny kopniak w plecy. To samo co w przypadku Hudiniego. Gdy Demon odwrócił się, nikogo za nim nie było. Basi'Jan natomiast został dwa razy boleśnie poraniony. Padł na ziemię. Obficie krwawił z.. oczu! Dwa kruki. Dwa celne ugryzienia w gałki oczne... Bio-android już nic nie widział.. I to nie z powodu mgły...
OCC:
Hudini-rozwalona flaszka, 30 DMG spowodowane dziobaniem.
Dragot- w Ciebie 70 DMG z powodu kopniaka, oraz 45 spowodowane dziobaniem. Nie możesz użyć Kiai-ho, w najbliższym poście.
Basi'jan- 135 DMG spowodowane dziobaniem, no i jesteś obecnie niewidomy.
Kruki nadal was atakują. Ich "szarża" jest nie do uniknięcia. Jesteście traktowani jakbyście byli w walce.
Po użyciu techniki rzucam dwa razy kością.
I wynik- jesli wynik jest mniejszy bądź równy 51 to kruki były na oczach używającego technikę.
II wynik - brany pod uwagę tylko gdy technika "rzucana na ślepo" wtedy wynik oznacza kto/co oberwało.
1-30- Basi'Jan
31-60- Hudini
61-65-Bazyl
66-100-nie obrywa żaden user. Technika w otoczenie.
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Sob Sie 10, 2013 8:12 pm
Gdy tylko szary demon uniósł się w górę i błysnął fioletowym światłem, z lasu dobiegł głos który wcześniej wszyscy słyszeli, i poinformował ich o błędzie, Gasparin zdążył tylko pomyśleć że w***ał się jak ślepy do kina gdy z lasu wyleciały na nich czarne ptaszyska. Atak kruków był dla Hudiniego niespodziewany. Nie tylko dlatego że nie spodziewał się że te malutkie stworzenia mogą być zagrożeniem, tylko dlatego że MAJĄ TAK Z****ŚCIE OSTRE SZPONY.Gdy Hudini odruchowo zamknął oczy to, do jego uszu dotarło najstraszliwszy dźwięk jaki mógł usłyszeć, z pod swoich stóp, był to dźwięk tłuczonej flaszki. Oczy Hudiniego zaszły łzami, ta flaszka była jego jedyną rodziną od czasów gdy, wrócił do tego przeklętego świata, a w dodatku była bardziej użyteczna od Bazyla.
Zwiedził z nią kawał świata i nie raz sączył z niej swoje ulubione drinki takie jak ,,Ryj Oozaru,, z dodatkiem kokosa, albo ,,Pierd Majina,, które dosłownie wypalało podniebienie. Lecz teraz leżała w kawałkach na ziemi unicestwiona przez ptaki. Nie zwrócił uwagi na to że jego rozmówca zaraz potem stracił oczy, gdyż inne były jego priorytety.
Poczuł w sobie moc która wyzwoliła się w nim tylko z samej jego wściekłość.
W tym samym czasie, Bazyl zajadając się jagodami został napadnięty przez stado kruków, gdy pierwszy ptak go dziobnął, ten doznał ze strachu skurczów żołądka, a jako że jagody które zjadł były rzadkimi jagodami ognistymi, w jego żołądku doszło do prawdziwej rewolucji, gdy bóle minęły Bazyl wypuścił z siebie cały gaz, a że jagody były jakie były to Bazyl został pierwszym smokiem który wypuszcza ogień z drugiej strony, Kruki nie przeżyły tego spotkania.
00C
BA wytrzymałość + 50
silny w kruki 74 dmg
Prośba do MG NIE ATAKUJEMY BAZYLA, To TYLKO NIEWINNE SMOCZĄTKO I MASKOTKA dziękuje.
Zwiedził z nią kawał świata i nie raz sączył z niej swoje ulubione drinki takie jak ,,Ryj Oozaru,, z dodatkiem kokosa, albo ,,Pierd Majina,, które dosłownie wypalało podniebienie. Lecz teraz leżała w kawałkach na ziemi unicestwiona przez ptaki. Nie zwrócił uwagi na to że jego rozmówca zaraz potem stracił oczy, gdyż inne były jego priorytety.
Poczuł w sobie moc która wyzwoliła się w nim tylko z samej jego wściekłość.
- Biała Aura:
- Poczuł w sobie moc która wyzwoliła się w nim tylko z samej jego wściekłość. Tak jak stał wokół jego sylwetki zaczęły pojawiać się białe wyładowania, lecz Hudini nawet nie zwrócił na nie uwagi, gdyż jego oczy na chwilę przysłoniła krwawa mgiełka jak przy ogromnym wysiłku,gdy człowiek a w tym przypadku demon osiąga swoje maksymalne możliwość, był wściekły za to że za każdym razem gdy chciał pomóc kończyło się to dla niego źle, albo był pobity albo tracił to na czym mu najbardziej zależało, w prawdzie dusił to w sobie lecz teraz nie mógł się powstrzymać przed gniewem, to uczucie straty było zbyt wielkie, nie wiedział co działo się z jego ciałem lecz czół jego mięśnie napinają się, a żyły wychodzą na wierzch,przez chwilę wyglądał jak dres który przedawkował anaboliki, lecz jego ciało wróciło do normy,, lecz to nie był koniec gdy jego ciało w końcu ustaliło jaki ma kształt natychmiast zaczęło znowu wydalanie białej mgiełki tak jakby jego złość dawała mu siłę do dalszej walki,energia czół jak energia nie może pomieścić się w jego ciele dlatego postanowił ją wypuścić. I dopiero wtedy zamiast białej mgiełki błysnęły wręcz białe płomienie z charakterystycznym dźwiękiem buzującej mocy. Jego ciało napięło się, i poczuł mocny wzrost energii czół że teraz wygra tą walkę, i zemści się za swoją stratę. Wiedział także że to dopiero początek jego możliwość.
W tym samym czasie, Bazyl zajadając się jagodami został napadnięty przez stado kruków, gdy pierwszy ptak go dziobnął, ten doznał ze strachu skurczów żołądka, a jako że jagody które zjadł były rzadkimi jagodami ognistymi, w jego żołądku doszło do prawdziwej rewolucji, gdy bóle minęły Bazyl wypuścił z siebie cały gaz, a że jagody były jakie były to Bazyl został pierwszym smokiem który wypuszcza ogień z drugiej strony, Kruki nie przeżyły tego spotkania.
00C
BA wytrzymałość + 50
silny w kruki 74 dmg
Prośba do MG NIE ATAKUJEMY BAZYLA, To TYLKO NIEWINNE SMOCZĄTKO I MASKOTKA dziękuje.
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Nie Sie 11, 2013 1:47 pm
Podczas gdy jeszcze widział cokolwiek a sam nie został pozbawiony wzroku, rozglądał się jedynie oceniając liczbę przeciwników. Jego oczy jednak przykuła inna sprawa, Dragot który stał tuż za nim nagle eksplodował energią co mocno zdziwiło Bas'a. - Ciesze się, że go wtedy nie zaatakowałem.. - pomyślał przyglądając się sile swojego kompana. Niestety trwało to tylko kilka sekund dopóki jego oczy nie zostały rozszarpane przez ostrze szpony kruków. Czuł się tak jakby kilkanaście skalpeli rozdzierało mu powieki, w ostatnich chwilach gdy miał jeszcze swój wzrok chciał użyć Eye Beam i spetryfikować kruki siedzące na jego twarzy, mimo iż wiedział, że niewiele to da. Wierzgał się jęcząc z bólu, krew przez jakiś czas tryskała z jego oczy a rany po dziobaniu i rozszarpywaniu były rozległe i dość paskudnie wyglądały. Bas czuł jak ucieka z niego życie. Oczy. Uwielbiał patrzeć na świat i obserwować tętniącą życiem.. pustynie. Tak, to było jego ulubione zajęcie przez dekadę i nie pogardziłby kolejną. Lecz jakimś cholernym trafem zachciało mu się bawić w podróżnika i porzucić dawne, spokojne życie.
OCC:
Moje HP 285 - 135 = 150
FURIA:
Siła = 20 + 60 = 80
Szybkość = 17 + 60 = 77
Wytrzymałość - 19(Bez zmian)
Energia = 26 + 60 = 86
KI po Uaktywnieniu furii - 1290
Atak Fizyczny (Potężny w kruki) - 157 DMG w przypadku trafienia
KI Po ataku - 1290 - 157 = 1133
- Furia:
- - Idiota - powiedział do siebie po cichu, smutek to uczucie przeważające w tym momencie. Smutek przed tym, że już nigdy nie spojrzy na spokój otaczający go na co dzień. Smutek przed tym, że piasek pustyni nigdy nie wleci mu w oczy, których teraz już nie miał. Które wypłynęły z oczodołów niczym białko ze skorupki zniszczonego jajka. Smutek przed tym, że zginie nie zostawiając po sobie nic po czym można by go było rozpoznać, zapamiętać. Najważniejsze w tym momencie było przetrwanie, tylko o tym myślał. Ptaki nie przestawały dziobać jego ciała lecz to nie przeszkadzało mu w skupianiu się. Potrzebował siły potrzebnej do pokonania sfory. Pomyślał o Dragocie tak bardzo pewnym siebie, że zdoła stawić czoła niebezpieczeństwu, jak zwykle się przeliczył. Ostrzegał go przed tym, że to może być pułapka, lecz ten nie słuchał - mogłem iść sam! - krzyknął w swoim umyśle rozpaczliwym tonem. Smutek szybko przerodził się w złość którą skierował wprost w sforę kruków, obwiniał szarego demona o ich los i to on wzbudził złość chowającą się w jego umyślę. Żeby przeżyć musiał stać się silniejszy, silniejszy w bardzo krótkim czasie. Bas skupił swoje KI i użył tajemniczych pokładów energii do wzmocnienia swojego ciała. Poczuł jakby przez jego żyły płynął żywy ogień, krzyknął przeciągle głosem pełnym złości.
OCC:
Moje HP 285 - 135 = 150
FURIA:
Siła = 20 + 60 = 80
Szybkość = 17 + 60 = 77
Wytrzymałość - 19(Bez zmian)
Energia = 26 + 60 = 86
KI po Uaktywnieniu furii - 1290
Atak Fizyczny (Potężny w kruki) - 157 DMG w przypadku trafienia
KI Po ataku - 1290 - 157 = 1133
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Nie Sie 11, 2013 10:23 pm
Aura zwiększała moją siłę i szybkość zadawanych ciosów, jednak czy to wystarczy? Głos ponownie się rozległ i rzekł że popełniłem błąd. Jeszcze zobaczymy, ta aura dodała mi pewności siebie, chociaż przyznam że po tym jak kruki zaczeły nas atakować to zaczynałem żałować. Wróć! nie żałuje że chciałem ocalić dziewczynke! Chciałem dobrze, aura sprawiała że dawałem sobie rade najlepiej ze wszystkich. Nie potrafiłem co prawda ich odeprzeć ale poruszałem się na tyle szybko że oddzielałem je od ust i twarzy dzięki czemu wciąż wiedziałem co się dzieje wokół mnie. Po chwili dostałem od kogoś z kopa, co średnio mnie zachwyciło że tak powiem. Odwróciłem się i używając zmiany kształtu chciałem go potraktować pazurami ale nie zdążyłem.Nikogo nie widziałem, te kruki zaczynały mnie WKUR**** a szczególnie gdy widzialem że te czarne pteranodony wyjadły oczy Basowi. miałem moc by go uleczyć ale obecnie byłem zbyt zdekoncentrowany! Zdołałem zabić zaledwie kilka z tych kruków.Basa za to widać poniosło, musiało go to wpienić że wplątałem go w takie kłopoty przez zwyczajną głupote. Ale co poradzić, taki już jestem. Koniec końców trzeba było to zakończyć, kolejne dziobania coraz bardziej mnie frustrowały. Zbliżyły się właśnie do mojego limitu cierpliwości. Myślałem tylko nad tym jakiej techniki użyć, ale po namyśle nie było to dobrym rozwiązaniem. Mógłbym kogoś trafić a mało co widziałem. Wzniosłem się razem ze swą aurą w powietrze i problem był mniejszy. Miałem więcej miejsca na działania. Postanowiłem że tym razem załatwie je z bliska, musze oszczędzać KI. zmieniłem swe dłonie w szpony i zrobiłem z nich użytek sprowadzając kilkanaście kruków do parteru, jednak chodźbym się poruszał z nie wiem jaką prędkością te ptaki cały czas na mnie siedziały. Tym razem zaplanowałem podstęp. Zwinąłem się w kulke i czekałem aż całkowicie mnie otoczą. gdy byłem już całkiem otoczony przez czarno pióra ponownie włączyłem aure i z całą szybkością ruszyłem w stronę gruntu zderzając się z nim. Huk musiał ogłuszyć większość ptaków a reszta zostałą zgnieciona. powstał spory krater lecz kilka tych kruków wciąż latało pomiędzy mną a Basem i różowym Mario-Demonem. Jednak to zderzenie było wyjątkowo bolesne. Aura chwilowo ze mnie zeszła z racji może nie zmęczenia ale byłemomdlony podobnie jak większość ptakó które wciąż latały blisko mnie, może nie atakowały ale zaraz zaczną. A ja z powrotem w czapie...
OOC:
Biała Aura - 80KI
Atak potężny - 113 dmg
Moje HP:795 - 110 = 685
Moje KI: 1187 - 80 =1107
OOC:
Biała Aura - 80KI
Atak potężny - 113 dmg
Moje HP:795 - 110 = 685
Moje KI: 1187 - 80 =1107
Re: Mroczna Puszcza
Wto Sie 13, 2013 6:47 pm
Było ich trzech. Zostali zaatakowani przez kruki. Wydawałoby się to śmieszne... Może dla obserwatora, oni, przeżywali katusze.
Następstwa były straszne. Ślepy Basi'Jan wpadł w furie. Bio-android w furii, nieciekawy widok. To samo Hudini, który załamał się po stracie swojej flaszki. To pozwoliło mu jednak przejść na wyższy stopień bojowy. Jego ciało zaczęła otaczać biała aura.
Wszyscy zaczęli atakować kruki. Znaczna grupka upadła na ziemię, bądź odleciała ze strachu. Cała reszta zaczęła kąsać jeszcze bardziej. Niektóre ptaki, zmieniły cel z poranionego Basiego, na Dragota.
Na niebie pojawiły się liczne chmury. Były ciemne. Zaczął z nich padać rzęsisty deszcz, a w oddali było słychać grzmoty.
-NIEEEEE!-głos dziewczynki, po chwili groźny, męski śmiech, który dobiegał zewsząd.
OCC:
Kruków jest mniej i możecie używać technik normalnie, jednak nadal jesteście traktowani jakbyście znajdowali się w walce.
Hudini - 60 DMG od kruków.
Basi'jan - 50 DMG od kruków.
Dragot - 85 DMG od kruków.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Wto Sie 13, 2013 9:41 pm
W czasie gdy ja bylem w czapie kilka kruków które wczesniej atakowaly Bas'a przerzucily sie na mnie. zaatakowaly moja glowe. Bylo ich tyle ze mnie przewrócily. lezalem niczym zwloki, dziobany przez blisko 10 - 15 kruków. Potem cala reszta która byla omdlona przerzucila sie na mnie, okrywajac wiekszosc mojego ciala. Moje cialo oczywiscie poruszalo sie od dzioban, zadrapan zupelnie jakbym dostawal lekkie ciosy.A co dzialo sie ze mna? otóz:
Zanim otworzylem oczy czulem co sie dzialo, kruki niemal calkiem mnie przykryly. Wiekszosc skoncentrowala sie na mnie, az otworzylem oczy które rozpromienily sie na fioletowo. Zza okrywajacych mnie kruków mozna bylo zobaczyc dlugie strumienie fioletowego swiatla, po chwili nastapil huczny wybuch który spowodowal ze kazdy ptak blisko mnie zostal odepchniety wysoko nad ziemie. Oczy wciaz mi sie swiecily na fioletowo i po chwili plynnie unioslem sie z krateru do którego wpadlem. Unosilem sie jakiis metr nad wlasciwa ziemia i choc mogloby sie wydawac inaczej, wszystko widzialem. Czekalem az kruki znowu do mnie podleca by móc jednym strzalem wykonczyc ich na dobre. Jeszcze tylko chwila...
OOC:
Kiaiho defensywne
wybaczcie takie zawieszenie akcji ale pisze od kogos i niestety wena mi sie skonczyla... A nie bede na tyle okrótny by kazac wam czekac.
- Muzyka nastrojowa :
Zanim otworzylem oczy czulem co sie dzialo, kruki niemal calkiem mnie przykryly. Wiekszosc skoncentrowala sie na mnie, az otworzylem oczy które rozpromienily sie na fioletowo. Zza okrywajacych mnie kruków mozna bylo zobaczyc dlugie strumienie fioletowego swiatla, po chwili nastapil huczny wybuch który spowodowal ze kazdy ptak blisko mnie zostal odepchniety wysoko nad ziemie. Oczy wciaz mi sie swiecily na fioletowo i po chwili plynnie unioslem sie z krateru do którego wpadlem. Unosilem sie jakiis metr nad wlasciwa ziemia i choc mogloby sie wydawac inaczej, wszystko widzialem. Czekalem az kruki znowu do mnie podleca by móc jednym strzalem wykonczyc ich na dobre. Jeszcze tylko chwila...
OOC:
Kiaiho defensywne
wybaczcie takie zawieszenie akcji ale pisze od kogos i niestety wena mi sie skonczyla... A nie bede na tyle okrótny by kazac wam czekac.
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Sro Sie 14, 2013 6:37 am
Różowy zaczynał mieć dość tych czarnych pierzastych sk***ysynów, cały był w zadrapaniach i siniakach i to w dodatku załatwił go tak, niedorozwinięty drób już nie mówiąc o utracie jego ukochanej flaszeczki. Nawet ta biała otoczka którą udało mu się wyzwolić nie łagodziła tej utraty. Ilicz rozejrzał się po okolicy ale nie mógł poznać skąd dochodzą okrzyki dziewczynki i tego psychola. Hudini był dobrym człowiekiem ale tej dobroci starczyło tylko na tyle na ile pozwalała mu sytuacja, fajnie by było ją uratować ale w tej chwili był zajęty czymś innym, sorry mała ale show must go on.
Po tych myślach Gasparin postarał się odepchnąć je rękoma lecz nie dało to zamierzonego efektu, kruków było za dużo i atakowały z każdej strony, wtedy jeden z nich wyjątkowo okrutnie drasnął go w nogę wyrywając spory kawałek gumy. Gdy odlatywał Hudini na prawie zwierzęcym wk****niu posłał w jego stronę Ki-blasta. Z ptaka pozostał tylko mały kadłubek z upieczoną na złoto skórką.
Wąs ilicza wykrzywił się w diabelskim uśmiechu, w końcu znalazł sposób na ubicie tych paskud.
Wyciągnął ręce przed siebie i zaczął strzelać w kierunku ptaków ki-blastami, w tej zadymie zaczynał się naprawdę dobrze bawić.
00C
24 dmg
ki-36
Wiem że słabo ale chciałem postrzelać
Po tych myślach Gasparin postarał się odepchnąć je rękoma lecz nie dało to zamierzonego efektu, kruków było za dużo i atakowały z każdej strony, wtedy jeden z nich wyjątkowo okrutnie drasnął go w nogę wyrywając spory kawałek gumy. Gdy odlatywał Hudini na prawie zwierzęcym wk****niu posłał w jego stronę Ki-blasta. Z ptaka pozostał tylko mały kadłubek z upieczoną na złoto skórką.
Wąs ilicza wykrzywił się w diabelskim uśmiechu, w końcu znalazł sposób na ubicie tych paskud.
Wyciągnął ręce przed siebie i zaczął strzelać w kierunku ptaków ki-blastami, w tej zadymie zaczynał się naprawdę dobrze bawić.
00C
24 dmg
ki-36
Wiem że słabo ale chciałem postrzelać
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Sro Sie 14, 2013 11:24 am
Bas nie zaprzestawał na jednym ataku, kruki pozbawiły go wzroku, jedynej rzeczy na której naprawdę mu zależało, prócz oczywiście znalezienie celu w życiu. Jednak wpadając w furię skierowaną i w kruki i w nowych kompanów.. chyba lepiej, że nie miał teraz wzroku. Błądząc myślami w swoim własnym świecie, próbował się opanować wyłączając furię. Lecz ptaki zadecydowały inaczej. Nie przestawały dziobać i rozdzierać jego skóry, nie skończyło się na wydłubaniu oczu. Chciały więcej, Bas wiedział, że nie może się poddać bo inaczej zginie.
Po chwili zrobił to samo co ostatnio, wierzgnął się mocno z zamiarem zrzucenia ptaków, lecz te przeczuły co ma zamiar zrobić i na chwilę odleciały unikając podstępu. Bas również przeczuł. Podskoczył i robiąc piruet w powietrzu usiłował trafić ptaki ogonem, bądź nogą która również była wyciągnięta. Poczuł, że nikogo nie trafił więc zmienił taktykę. Chodząc po martwych ciałach kruków nasłuchiwał z której strony leci ich największa chmara. Gdy te były wystarczająco blisko by pikować wprost na Bas'a, on wyskoczył do góry i wystawił naprzeciw nim ugięte nogi, by po chwili je wyprostować napierając wprost na kruki. Po fakcie uderzył plecami o ziemię spadając na martwe ptaszyska.
Zwlekł się z niej tak szybko, jak szybko upadł. Atakował na oślep próbując trafiać w rozszalałe ptaki, czasem uderzył w otoczenie. Drzewo które zmiótł z powierzchni ziemi bądź głaz który popękał zostawiając niemałą dziurę. Za każdym razem gdy Bas nie trafił, wpadał w coraz większą złość i furię. Z jego oczu wydostawała się poświata fioletu która emanowała dość intensywnie, by było go widać z daleka w całkowitej ciemności. Jeśli ktoś stanąłby naprzeciw Basowi teraz, mógłby widzieć żywy płomień migoczący w jego oczach. Płomień szaleństwa.
OCC:
FURIA - zmana statów
Siła = 20 + 80 = 100
Szybkość = 17 + 80 = 97
Wytrzymałość - 19(Bez zmian)
Energia = 26 + 80 = 106
Akcja ofensywna(Silny) - 100dmg w przypadku trafienia.
KI - 1133 - 100 = 1033
Po chwili zrobił to samo co ostatnio, wierzgnął się mocno z zamiarem zrzucenia ptaków, lecz te przeczuły co ma zamiar zrobić i na chwilę odleciały unikając podstępu. Bas również przeczuł. Podskoczył i robiąc piruet w powietrzu usiłował trafić ptaki ogonem, bądź nogą która również była wyciągnięta. Poczuł, że nikogo nie trafił więc zmienił taktykę. Chodząc po martwych ciałach kruków nasłuchiwał z której strony leci ich największa chmara. Gdy te były wystarczająco blisko by pikować wprost na Bas'a, on wyskoczył do góry i wystawił naprzeciw nim ugięte nogi, by po chwili je wyprostować napierając wprost na kruki. Po fakcie uderzył plecami o ziemię spadając na martwe ptaszyska.
Zwlekł się z niej tak szybko, jak szybko upadł. Atakował na oślep próbując trafiać w rozszalałe ptaki, czasem uderzył w otoczenie. Drzewo które zmiótł z powierzchni ziemi bądź głaz który popękał zostawiając niemałą dziurę. Za każdym razem gdy Bas nie trafił, wpadał w coraz większą złość i furię. Z jego oczu wydostawała się poświata fioletu która emanowała dość intensywnie, by było go widać z daleka w całkowitej ciemności. Jeśli ktoś stanąłby naprzeciw Basowi teraz, mógłby widzieć żywy płomień migoczący w jego oczach. Płomień szaleństwa.
OCC:
FURIA - zmana statów
Siła = 20 + 80 = 100
Szybkość = 17 + 80 = 97
Wytrzymałość - 19(Bez zmian)
Energia = 26 + 80 = 106
Akcja ofensywna(Silny) - 100dmg w przypadku trafienia.
KI - 1133 - 100 = 1033
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 15, 2013 2:08 pm
Błysk. Jeden...dwa.. Grzmot. Burza była bardzo blisko. Deszcz zaczął padać jeszcze mocniej. Mgła zagęściła się, bardziej ograniczając pole widzenia. Pierwszy był Dragot. Użył swojej techniki. Skupił energię i stworzył powietrzną falę, która odgoniła wszystkie kruki z jego ciała. Dalej poszło jak domino. Kruki z Hudiniego, oraz Basiego ujrzawszy ucieczkę swoich pobratymców z ciała demona, także odleciały w popłochu. Hudini cisnął ki-blastami. Kilka Czarnych ptaków oberwało i przysmażone, spadły na ziemie. Basi uderzył w powietrze...
Dźwięk napinającej się liny. Po chwili krzyk, bio-androida.
-Uciekajcie!-Głos znikąd- bo wasz kolega zginie-dodał po chwili. Basi został złapany w pułapkę. Wisiał pięć bądź sześć metrów nad ziemią złapany w sieć. Niewidomy wojownik w pułapce. Ale nie był sam. Hudini, robiąc krok w przód wpadł w głęboki na kilka metrów dół. Był on przykryty jakimś płótnem oraz liśćmi. W takiej mgle pułapki są nie do wykrycia. Chwile później upadek Dragota. Kolejne uderzenie w plecy, mocniejsze niż poprzednio.
Minęło kilka sekund. Kilkanaście metrów dalej zdało się usłyszeć głos. Nie ten sam, który dochodził do nich znikąd. Nieco bardziej łagodny i spokojniejszy.
-choleeeraa! -krzyknął i po chwili usłyszeli dźwięk napinającej się liny…
OCC:
Dragot-120 DMG z powodu uderzenia.
Traktowani jesteście jakbyście byli w walce z powodu pułapek dokoła.
Dźwięk napinającej się liny. Po chwili krzyk, bio-androida.
-Uciekajcie!-Głos znikąd- bo wasz kolega zginie-dodał po chwili. Basi został złapany w pułapkę. Wisiał pięć bądź sześć metrów nad ziemią złapany w sieć. Niewidomy wojownik w pułapce. Ale nie był sam. Hudini, robiąc krok w przód wpadł w głęboki na kilka metrów dół. Był on przykryty jakimś płótnem oraz liśćmi. W takiej mgle pułapki są nie do wykrycia. Chwile później upadek Dragota. Kolejne uderzenie w plecy, mocniejsze niż poprzednio.
Minęło kilka sekund. Kilkanaście metrów dalej zdało się usłyszeć głos. Nie ten sam, który dochodził do nich znikąd. Nieco bardziej łagodny i spokojniejszy.
-choleeeraa! -krzyknął i po chwili usłyszeli dźwięk napinającej się liny…
OCC:
Dragot-120 DMG z powodu uderzenia.
Traktowani jesteście jakbyście byli w walce z powodu pułapek dokoła.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Pon Sie 19, 2013 3:34 pm
Te wizje/przywidzenia/czapy zaczynają mnie doprowadzać do hydraulicznej pasji! Pojawiają sie w najgorszych momentach. Nie znałem tego miejsca od tej strony. znowu byłem w tym kościele, znowu nie wiedziałem co o tym myśleć, znowu chce sie wydostać! Koniec końców głos znikąd przywrócił mnie do porządku. Ale on chyba sobie żartuje. Nie po to przylecieliśmy tu by nikogo nie uratować, nie po to rozrywały nas kruki rodem z piekła byśmy teraz sobie poszli, nie po to Bas stracił wzrok byśmy sobie TAK PO PROSTU ODESZLI! Bas był w puapce pare metrów nad ziemią, Niemiec gdzieśnwpadł, a ja stałem w miejscu jak skończony debil. Krótko mówiąc udany poniedziałek. Do tego zaraz po tym rozmyśleniu dostałem kopa, i jak zwykle nie byłem na tyle szybki by zrobić kontre. Chwile potem kolejny okrzyk, tym razem zupełnie inny.Z zaciśniętymi zębami wmawiałem sobie że to puapka, ale koniec końców zdecydowałem że lece tam i pzypatrze sie sytuacji z góry. Przedtem jednak ostrzegłem Basa słowami:
-Przygotuj sie, spadasz!
rzuciłem ki blasta w kształcie przerośniętego shurikena w strone liny podtrzymującej siatke.
Wszystko powinno sie udać, wiem że to może być gwóźdź do mojej trumny ale miałem w planach zaryzykować.
-Lece sprawdzić czyj był ten okrzyk, zaraz wracam!
Po powiedzeniu tego po ludzku, wzleciałem nad drzewa i próbowałem zidentyfikować kolejną ofiare puapek. Miejmy nadzieje że to nie kolejna puapka, ale na wszelki wypadek byłem tak czujny jak to możliwe. Nie włączałem aury by nie dać o sobie znac zbyt prędko, wpierw musiałem ocenić sytuacje.
OOC:
Wybaczcie marną jakość posta ale pisze go trzeci raz z rzędu i człowieka szlag trafia... Mam nadzieje że nie było tak źle.
Moje HP:600 - 120 = 480
-Przygotuj sie, spadasz!
rzuciłem ki blasta w kształcie przerośniętego shurikena w strone liny podtrzymującej siatke.
Wszystko powinno sie udać, wiem że to może być gwóźdź do mojej trumny ale miałem w planach zaryzykować.
-Lece sprawdzić czyj był ten okrzyk, zaraz wracam!
Po powiedzeniu tego po ludzku, wzleciałem nad drzewa i próbowałem zidentyfikować kolejną ofiare puapek. Miejmy nadzieje że to nie kolejna puapka, ale na wszelki wypadek byłem tak czujny jak to możliwe. Nie włączałem aury by nie dać o sobie znac zbyt prędko, wpierw musiałem ocenić sytuacje.
OOC:
Wybaczcie marną jakość posta ale pisze go trzeci raz z rzędu i człowieka szlag trafia... Mam nadzieje że nie było tak źle.
Moje HP:600 - 120 = 480
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pon Sie 19, 2013 4:35 pm
Hudini ruszył za ptakami z radością zestrzeliwując je jeden po drugim czół się jak w jakiejś grze rodem z automatów tak licznie stawianych w nadmorskich kurortach. Bang +50pkt Bang i kolejne +50pkt, . Już prawie nabił pełen pasek COMBO które sobie sam naliczał gdy niczym prawdziwy n00b w***ał się do dziury ukrytej pod kilkoma gałązkami. Fiknął kozła do przodu i wylądował na twarzy lecz jak zdał sobie sprawę nie odniósł dotkliwszych obrażeń. Wokół niego wystawało pełno kolców zrobionych z palików i jedynie za sprawą szczęścia nie przybił sobie głowy do ziemi, z racji że nie był w stanie odwrócić się tak jak chciał musiał improwizować. Chwycił dwa najbliższe kolce obrócił się, następnie przełożył nogę nad głową jak rasowy jogin, potem jeszcze tylko wystarczyło drugą nogę wyjąć i w ten sposób mógł wyciągnąć się z tego dołku. Gdy stał już u góry to klepnął się w czoło gdyż dopiero teraz przypomniało mu się że jest zrobiony z czegoś podobnego do gumy. Rozejrzał się po pobojowisku i zobaczył tylko jak niebieski cudak spada w siatce na ziemię, było OCZYwiste że to się dla niego źle skończy, Hudini nie widział dla niego perspektyw aby miękko wylądował, oczywiśće jego szary kolega gdzieś już uciekał. Ilicz podbiegł do niebieskiego i pomógł mu się wydostać z siatki i zapytał-Twój szary kolega właśnie ruszył za kimś w pogoni, ja biegną za nim, nie mogę opuścić takiej imprezy, idziesz ze mną, mogę cię poprowadzić?
Dokładnie w tym samym czasie Bazyl oglądał co się dzieje na polance i jak dwójka z trójki demonów wpada w pułapki, specjalnie się tym nie przejął i tylko obserwował, i pewnie dalej by tylko patrzał gdyby nie to że usłyszał całkiem niedaleko inny okrzyk, -Choleeeera!.
Bazyl ruszył w tym kierunku ponieważ być może działo się tam coś ciekawszego niż kolejna impreza z udziałem jego różowego kompana.
Dokładnie w tym samym czasie Bazyl oglądał co się dzieje na polance i jak dwójka z trójki demonów wpada w pułapki, specjalnie się tym nie przejął i tylko obserwował, i pewnie dalej by tylko patrzał gdyby nie to że usłyszał całkiem niedaleko inny okrzyk, -Choleeeera!.
Bazyl ruszył w tym kierunku ponieważ być może działo się tam coś ciekawszego niż kolejna impreza z udziałem jego różowego kompana.
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 22, 2013 1:31 am
Błądził niczym ślepiec. Był, ślepcem. Lecz zanim wpadł w pułapkę to zachowywał się całkiem jak sprawny wojownik, uderzał na oślep dość celnie. Szkoda, że tak naprawdę toczył bitwę używając pięści przeciwko krzakom i różnym gałęziom zwisającym z drzew. Roślinność w lesie na długo zapamięta walkę z mocarnym Basi'Janem i jego niezwykłej taktyce. Jednak coś się zmieniło, nagle Bas wpadł w pułapkę która przygwoździła go uniemożliwiając ruchy. Czuł się trochę jak żuk w probówce, nie mogący się okręcić robak w potrzasku. Próbował rozprostować skrzydła i zwyczajnie zerwać siatkę lecz splot był zbyt dobry, by od tak puścił. Zastanawiając się w jakie sidła złapał go przeciwnik, Bas siedział poplątany w linach i kołysał się. Wciąż ślepy. Po lekkiej frustracji i dłuższym czekaniu krzyknął w stronę odgłosów walki.
- Ej! Pomóżcie trochę, utknąłem!
Czekał. Dalej zdenerwowany lecz nie na tyle, by utrzymać furię. Jego moce zanikły a on znów był jedynie spokojnym Bas'em. Nagle spadł na tyłek obijając się o ziemię, jego różowy przyjaciel pomógł mu wyzwolić się z siatki. Bas nie wiedział na początku kto tak naprawdę go uwalnia i już miał uderzać na oślep w losową przestrzeń wokół niego, lecz usłyszał głos, który go nieco uspokoił. Szybko odpowiedział.
- Prowadź mnie do tego idioty. Musze go skarcić, bo mówiłem mu i nie posłuchał!
Wskazał palcem w odwrotną stronę niż Dragot poleciał i ruszył marszem. Po kilku krokach zatrzymał się i rozejrzał, jakby to naprawdę miało jakieś znaczenie. Oczy piekły go niemiłosiernie lecz przyzwyczajony do bólu nie odczuwał go w aż takim stopniu. Czekał jedynie zmartwiony, aż w końcu uda mu się odzyskać wzrok. Tylko tego chciał na chwile obecną, i tylko po to szukał Dragota. Demona, którego potęga mogła mu to dać. Nie wiedział wtedy, że to jemu zawdzięcza uwolnienie z sieci. Lecz to raczej mała przysługa, bo równie dobrze mógł to zrobić uwalniający się z pułapki Hudini.
- Chyba jednak zdam się na ciebie, tak będzie lepiej
Czekał aż Hudini podejdzie do niego i zacznie prowadzić.
OCC:
Koniec Furii, staty wracają do normalnej ilości
KI : 390 - 257 = 133
- Ej! Pomóżcie trochę, utknąłem!
Czekał. Dalej zdenerwowany lecz nie na tyle, by utrzymać furię. Jego moce zanikły a on znów był jedynie spokojnym Bas'em. Nagle spadł na tyłek obijając się o ziemię, jego różowy przyjaciel pomógł mu wyzwolić się z siatki. Bas nie wiedział na początku kto tak naprawdę go uwalnia i już miał uderzać na oślep w losową przestrzeń wokół niego, lecz usłyszał głos, który go nieco uspokoił. Szybko odpowiedział.
- Prowadź mnie do tego idioty. Musze go skarcić, bo mówiłem mu i nie posłuchał!
Wskazał palcem w odwrotną stronę niż Dragot poleciał i ruszył marszem. Po kilku krokach zatrzymał się i rozejrzał, jakby to naprawdę miało jakieś znaczenie. Oczy piekły go niemiłosiernie lecz przyzwyczajony do bólu nie odczuwał go w aż takim stopniu. Czekał jedynie zmartwiony, aż w końcu uda mu się odzyskać wzrok. Tylko tego chciał na chwile obecną, i tylko po to szukał Dragota. Demona, którego potęga mogła mu to dać. Nie wiedział wtedy, że to jemu zawdzięcza uwolnienie z sieci. Lecz to raczej mała przysługa, bo równie dobrze mógł to zrobić uwalniający się z pułapki Hudini.
- Chyba jednak zdam się na ciebie, tak będzie lepiej
Czekał aż Hudini podejdzie do niego i zacznie prowadzić.
OCC:
Koniec Furii, staty wracają do normalnej ilości
KI : 390 - 257 = 133
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 22, 2013 10:20 pm
Cała trójka uwolniła się. Co był zadaniem pułapek? Uwiezienie czy spowolnienie? A może zabawa...
Pierwszy był Dragot. Zobaczył małego chłopca o czerwonych włosach. Był w potrzasku. Takim samym jak Basi. Siatka na wysokości.
Z jego oczu wystrzeliły cienkie i gorące promienie, które przebiły siatkę. Spadł kilka kroków przed Dragotem. Reszta już do niego dotarła. Chłopak zaczął przepraszać i szlochać.
-Wybaczcie, ja... -Zasłonił twarz dłońmi-chciałem się tylko pobawić z wami. Nie chciałem zrobić nikomu krzywdy-dopowiedział. Mówił prawdę. Nie było w tym krzty udawania.
-Możecie zrobić ze mną, co chcecie, jednak, jeśli darujecie mi życie, to opowiem wam wszystko o sobie i nauczę was przydatnej techniki, dzięki której chciałem was przestraszyć -mówił cały czas smutnym głosem. Po tym wstał i czekał na reakcję całej reszty.
-Pewnie potrzebujecie czasu...-Wyciągnął palec w górę i wskazał na dom na drzewie, kilka, może nawet kilkanaście metrów nad nimi -będę tam czekał-powiedział, po czym poleciał do swojego domku. Po drodze otarł łzy z czoła.
Pierwszy był Dragot. Zobaczył małego chłopca o czerwonych włosach. Był w potrzasku. Takim samym jak Basi. Siatka na wysokości.
- chłopiec:
Z jego oczu wystrzeliły cienkie i gorące promienie, które przebiły siatkę. Spadł kilka kroków przed Dragotem. Reszta już do niego dotarła. Chłopak zaczął przepraszać i szlochać.
-Wybaczcie, ja... -Zasłonił twarz dłońmi-chciałem się tylko pobawić z wami. Nie chciałem zrobić nikomu krzywdy-dopowiedział. Mówił prawdę. Nie było w tym krzty udawania.
-Możecie zrobić ze mną, co chcecie, jednak, jeśli darujecie mi życie, to opowiem wam wszystko o sobie i nauczę was przydatnej techniki, dzięki której chciałem was przestraszyć -mówił cały czas smutnym głosem. Po tym wstał i czekał na reakcję całej reszty.
-Pewnie potrzebujecie czasu...-Wyciągnął palec w górę i wskazał na dom na drzewie, kilka, może nawet kilkanaście metrów nad nimi -będę tam czekał-powiedział, po czym poleciał do swojego domku. Po drodze otarł łzy z czoła.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 22, 2013 11:10 pm
Z góry wypatrzyłem że ktoś wbił sie we włąsną puapke, na to przynajmniej wszystko wskazywało. Mgła była już nieco mniej uciążliwa, widoczność była wystarczająca. Na wszelki wypadek załadowałem Eye Beam a co za tym szło moje oczy stały się całkiem czarne. Wylądowałem na ziemi przyglądając mu sie z góry, i wtedy zrozumiałem że to nie mógł być człowiek. Nie znam żadnego który mógłby się nauczyć Promieni z oczu. Zanim chłopak spadł reszta mnie dogoniła, Bas nie wyglądał najlepiej. Nie ma się co dziwić, gdybym ja dostał jeszcze jednego kopa chyba zrównałbym to miejsce z ziemią. Gdy ten już spadł musiał sie nieźle przerazić zastanawiałem się co on ma z tym wszystkim wspólnego...jeżeli cokolwiek ma. Kucnąłem na jedno kolano i wysłuchiwałem co mówi. Widocznie to on stoi za tym wszystkim, to było dla mnie niewiarygodne. Mówił że możemy zrobić z nim co chcemy, lecz ja dostatecznie sie wyżyłem na tych ptakach. Tymbardziej że zainteresowała mnie jego propozycja nauczenia nas techniki którą nas straszył. Patrzyłem się na niego z już normalnymi oczami, zaczynałem rozumieć tego chłopaka. Apropo potrzeby czasu, skoro wszystko sie wyjaśniło mogłem nareszcie uleczyć oczy Basi'Jana. Gdy chłopak odleciał do domku na drzewie ja wstałem i podchodząc do owada mówiłem:
-Dobra Bas, nie ruszaj się. Zrekompensuje moją głupotę
Po czył zakryłem jego oczy moimi dłońmi stykając je kciukami i w niemal niewidoczny sposób użyłem zaklęcia uleczającego.
-Przejrzyj!
Powiedziałem po czym odkryłem jego oczy, w pełni uleczone. Zaklęcie uleczyło również jego pozostałe obrażenia po krukach. Zrekompensowałem mój wybór. Teraz musialem nadrobic moje braki w treningu. Tamci chyba maja podobne zamiary.
-Sluchajcie, dano nam troche czasu. Ja wykorzystam to na wzmocnienie sie w razie gdyby to byl podstep. Wam radze zrobic to samo.
Po powiedzeniu tego w sposób demoniczny* Usiadlem po turecku po uprzednim oddaleniu sie na jakies 10M od reszty i zaczalem sie koncentrowac. Pokryla mnie ciemna aura o dymnej strukturze...
OOC
TRENING START
Kaifuku/healing - 185 hp uleczone graczowi Basi'Jan
Moje KI: 1107 - 555 = 552
-Dobra Bas, nie ruszaj się. Zrekompensuje moją głupotę
Po czył zakryłem jego oczy moimi dłońmi stykając je kciukami i w niemal niewidoczny sposób użyłem zaklęcia uleczającego.
-Przejrzyj!
Powiedziałem po czym odkryłem jego oczy, w pełni uleczone. Zaklęcie uleczyło również jego pozostałe obrażenia po krukach. Zrekompensowałem mój wybór. Teraz musialem nadrobic moje braki w treningu. Tamci chyba maja podobne zamiary.
-Sluchajcie, dano nam troche czasu. Ja wykorzystam to na wzmocnienie sie w razie gdyby to byl podstep. Wam radze zrobic to samo.
Po powiedzeniu tego w sposób demoniczny* Usiadlem po turecku po uprzednim oddaleniu sie na jakies 10M od reszty i zaczalem sie koncentrowac. Pokryla mnie ciemna aura o dymnej strukturze...
OOC
TRENING START
Kaifuku/healing - 185 hp uleczone graczowi Basi'Jan
Moje KI: 1107 - 555 = 552
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pią Sie 23, 2013 6:15 pm
Bas, chętnie zgodził się aby Hudini go poprowadził, ten udzielił mu swego ramienia i razem ruszyli za Dragotem. Pędzili przez las omijając wystające korzenie, i inne krzaczki. Ilicz wlókł co i rusz potykającego się Basa przez leśną drogę. Parli tak raźno przez las goniąc Dragota który zniknął im z oczu, (A przynajmniej Hudiniemu.) gdyż był od nich dużo szybszy. Wiedział że go nie dogoni dlatego wpadł na genialny plan.
-Wskakuj mi na plecy! Lecąc szybciej go dogonię!
Jak powiedział tak zrobili, bas wygodnie się usadowił na plecach Różowego, a ten wystartował z całą prędkością. Gdy dogonili Dragota ten stał nad jakimś małym rudzielcem, w pozie ewidentnie wskazującej na to iż mały błaga go o litość, w pierwszej chwili Hudini był pewien że pomylił się co do szarego demona i że ten chce zrobić dziecku krzywdę. Momentalnie zapominając o Basie który siedział u niego na plecach ruszył w kierunku dzieciaka by go ratować, na szczęście mały zdążył uciec zanim Dragot wykonał ruch. Ten nie ruszył za dzieciakiem tylko podszedł do Żuczka którego odstawiłem na ziemię i rzekł.
-Dobra Bas, nie ruszaj się. Zrekompensuje moją głupotę!
A następnie przejechał kciukami po oczach owadziądka i wyleczył je. Hudini na początku nie mógł uwierzyć w to co widział, prawdopodobnie miał przed sobą reinkarnację ojca Pio, co mogło być niewyobrażalnym fartem.Już sam chciał poprosić go o uleczenie gdy tamten się odwrócił i powiedział.
-Dobra, nie wiem jak wy ale ja mam zamiar nauczyć się tej jego techniki. Nie po to tyle wycierpieliśmy by teraz odejść z pustymi rękoma.
Mówiąc to ruszył w kierunku małego domku który stał, niedaleko cały pokryty mchem i innym paskudztwem, ukryty pośród liści i drzew. Ilicz ruszył za nim w końcu nie mógł odpuścić okazji na poznanie nowych czarów, i wolał także mieć na uwadze czy Dragot nie będzie krzywdził chłopca, lecz ten nie wszedł do mieszkania tylko zaczął medytować. Hudini postanowił do niego dołączyć, gdyż nie wiedział czy szary demon ma znowu odlot czy naprawdę wziął się za trening duchowy, dlatego wolał mieć go na oku.
Popatrzał jeszcze na owada który cieszył się właśnie nowymi oczami i powiedział.
-Nie wiem jak ty ale ja idę za nim. Acha, a tak w ogóle to jestem Ilicz Gasparin Hudinow, dla przyjaciół Hudini, miło mi cię poznać, żuczku.
Całą tą scenę oglądał Bazyl, on nie kierował się do chaty, jego zwierzęce instynkty wskazywały na to że dzieje się w niej coś w co on woli się nie mieszać, różowy niech sam sobie radzi, ma na razie po swojej stronie dwóch wojowników, w prawdzie jeden ma wyjątkowo owadzią aparycję a drugiemu co jakiś czas odwala, ale razem powinni dać radę.
OoC;
Rozpoczęcie treningu
-Wskakuj mi na plecy! Lecąc szybciej go dogonię!
Jak powiedział tak zrobili, bas wygodnie się usadowił na plecach Różowego, a ten wystartował z całą prędkością. Gdy dogonili Dragota ten stał nad jakimś małym rudzielcem, w pozie ewidentnie wskazującej na to iż mały błaga go o litość, w pierwszej chwili Hudini był pewien że pomylił się co do szarego demona i że ten chce zrobić dziecku krzywdę. Momentalnie zapominając o Basie który siedział u niego na plecach ruszył w kierunku dzieciaka by go ratować, na szczęście mały zdążył uciec zanim Dragot wykonał ruch. Ten nie ruszył za dzieciakiem tylko podszedł do Żuczka którego odstawiłem na ziemię i rzekł.
-Dobra Bas, nie ruszaj się. Zrekompensuje moją głupotę!
A następnie przejechał kciukami po oczach owadziądka i wyleczył je. Hudini na początku nie mógł uwierzyć w to co widział, prawdopodobnie miał przed sobą reinkarnację ojca Pio, co mogło być niewyobrażalnym fartem.Już sam chciał poprosić go o uleczenie gdy tamten się odwrócił i powiedział.
-Dobra, nie wiem jak wy ale ja mam zamiar nauczyć się tej jego techniki. Nie po to tyle wycierpieliśmy by teraz odejść z pustymi rękoma.
Mówiąc to ruszył w kierunku małego domku który stał, niedaleko cały pokryty mchem i innym paskudztwem, ukryty pośród liści i drzew. Ilicz ruszył za nim w końcu nie mógł odpuścić okazji na poznanie nowych czarów, i wolał także mieć na uwadze czy Dragot nie będzie krzywdził chłopca, lecz ten nie wszedł do mieszkania tylko zaczął medytować. Hudini postanowił do niego dołączyć, gdyż nie wiedział czy szary demon ma znowu odlot czy naprawdę wziął się za trening duchowy, dlatego wolał mieć go na oku.
Popatrzał jeszcze na owada który cieszył się właśnie nowymi oczami i powiedział.
-Nie wiem jak ty ale ja idę za nim. Acha, a tak w ogóle to jestem Ilicz Gasparin Hudinow, dla przyjaciół Hudini, miło mi cię poznać, żuczku.
Całą tą scenę oglądał Bazyl, on nie kierował się do chaty, jego zwierzęce instynkty wskazywały na to że dzieje się w niej coś w co on woli się nie mieszać, różowy niech sam sobie radzi, ma na razie po swojej stronie dwóch wojowników, w prawdzie jeden ma wyjątkowo owadzią aparycję a drugiemu co jakiś czas odwala, ale razem powinni dać radę.
OoC;
Rozpoczęcie treningu
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pią Sie 23, 2013 10:46 pm
Bas parł przez krzaki i chaszcze razem z Hudinim. Szło im to dość wolno, zbyt wolno by dogonić Dragota który jak opętany przedzierał się przez las. Hudini wpadł na pomysł, by ponieść rogacza na plecach. W sumie wydało mu się to trochę bezsensowne. Szybciej by dotarli gdyby to różowy przyjaciel Bas'a wskoczył mu na plecy. Jest szybszy, lecz pewnie potknąłby się niezliczoną ilość razy. Po kilku chwilach pościgu nagle się zatrzymali. Bas usłyszał Dragota i zaciskając mocniej oczy czekał aż ten podejdzie. Zamiast go pobić machając bezwładnie rękoma, poczekał. Usłyszał to, co chciał usłyszeć już po krótkiej chwili i nagle poczuł rękę na swojej twarzy. Otworzył oczy, widząc. Widząc wszystko co go otacza. Ogarnęła go ulga, jak grom z jasnego nieba uderzyła w niego a z wrażenia tego, że odzyskał wzrok prawie stracił przytomność. Normalny człowiek upadł by na kolana, lecz Bas'a nigdy nie ciągnęło do uczuć takich jak "wdzięczność". Mrugnął kilka razy rozglądając się i fuknął jednym słowem.
- Dzięki.. pas..przyjacielu
Powstrzymał się od nazwania go paskudą, nic osobistego, podobało mu się to przezwisko. Uśmiechnął się szeroko mimo, że nie było tego widać, lecz nagle jego umysł spenetrowały słowa, które usłyszał od rudego młodzieńca. Stał tak chwilę zastanawiając się co ten gnojek musiał ćpać żeby rzucić się na życie trzech.. potworów. Uznał, że to on rzuci się na jego życie. Wystrzelił w jego stronę z pięściami i gdyby Hudini i Dragot go nie trzymali prawdopodobnie zamordowałby chłopca, albo przynajmniej zginął próbując. Po szamotaninie i chwilowym uspokojeniu Bas'a. Spojrzał na Hudiniego i na Dragota.
- Muszę przemyśleć kilka spraw.. możecie?
Zasygnalizował im lekko by odeszli, lecz dom rudzielca był nieopodal więc sam był zmuszony to zrobić. Po drodze w głąb lasu kopał kępki traw, ze szczęścia bądź smutku. To już wiedział tylko on.
W życiu każdego wojownika jest moment, w którym zadajesz sobie pewne pytanie.. co tak naprawdę chcesz osiągnąć. Jakie korzyści będą tobą kierować podczas dążeniu do celu. Niektórzy przez siłę dążą do potęgi i władzy. Inni chcą się udoskonalić na tyle, by nie było we wszechświecie nikogo kto mógłby stawić im czoła. Bas należał do innej grupy. Grupy samodoskonalenia się, nie chciał podbijać świata czy ciągłej walki o to, kto jest silniejszy. Chciał jedynie być silnym, dla siebie. Uznał, że najlepszym dążeniem do doskonałości jest trening. Siłę energetyczną stawiał jednak wyżej niż siłę fizyczną. Zaczął medytować, otoczyła go lekka poświata w kolorze purpury którą przełamywały niebieskie wyładowania. Bas może odzyskał wzrok, lecz nie pozbył się blizn które szpeciły jego powieki wraz z oczami. Ostre szpony zostawiły ślady, które dotkliwie zranił jego dumę. Dać się pokonać przez bandę kruków. Rogacz przez długi czas będzie musiał jeszcze nosić brzemię porażki. Siedział wyprostowany i mimo, że dotykał ziemi, głowami błądził w chmurach..
OCC:
Początek treningu
HP = 100 + 185 = 285
Regeneracja KI
KI = 133 + 39 = 172
Wiem, że Healing uzdrowiłoby również ślady (albo i nie uzdrowiło) ale chcę by Bas je miał, doda to smaczku do jego designu.
- Dzięki.. pas..przyjacielu
Powstrzymał się od nazwania go paskudą, nic osobistego, podobało mu się to przezwisko. Uśmiechnął się szeroko mimo, że nie było tego widać, lecz nagle jego umysł spenetrowały słowa, które usłyszał od rudego młodzieńca. Stał tak chwilę zastanawiając się co ten gnojek musiał ćpać żeby rzucić się na życie trzech.. potworów. Uznał, że to on rzuci się na jego życie. Wystrzelił w jego stronę z pięściami i gdyby Hudini i Dragot go nie trzymali prawdopodobnie zamordowałby chłopca, albo przynajmniej zginął próbując. Po szamotaninie i chwilowym uspokojeniu Bas'a. Spojrzał na Hudiniego i na Dragota.
- Muszę przemyśleć kilka spraw.. możecie?
Zasygnalizował im lekko by odeszli, lecz dom rudzielca był nieopodal więc sam był zmuszony to zrobić. Po drodze w głąb lasu kopał kępki traw, ze szczęścia bądź smutku. To już wiedział tylko on.
Przemyślenia
W życiu każdego wojownika jest moment, w którym zadajesz sobie pewne pytanie.. co tak naprawdę chcesz osiągnąć. Jakie korzyści będą tobą kierować podczas dążeniu do celu. Niektórzy przez siłę dążą do potęgi i władzy. Inni chcą się udoskonalić na tyle, by nie było we wszechświecie nikogo kto mógłby stawić im czoła. Bas należał do innej grupy. Grupy samodoskonalenia się, nie chciał podbijać świata czy ciągłej walki o to, kto jest silniejszy. Chciał jedynie być silnym, dla siebie. Uznał, że najlepszym dążeniem do doskonałości jest trening. Siłę energetyczną stawiał jednak wyżej niż siłę fizyczną. Zaczął medytować, otoczyła go lekka poświata w kolorze purpury którą przełamywały niebieskie wyładowania. Bas może odzyskał wzrok, lecz nie pozbył się blizn które szpeciły jego powieki wraz z oczami. Ostre szpony zostawiły ślady, które dotkliwie zranił jego dumę. Dać się pokonać przez bandę kruków. Rogacz przez długi czas będzie musiał jeszcze nosić brzemię porażki. Siedział wyprostowany i mimo, że dotykał ziemi, głowami błądził w chmurach..
OCC:
Początek treningu
HP = 100 + 185 = 285
Regeneracja KI
KI = 133 + 39 = 172
Wiem, że Healing uzdrowiłoby również ślady (albo i nie uzdrowiło) ale chcę by Bas je miał, doda to smaczku do jego designu.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Nie Sie 25, 2013 5:39 am
Aura wciąż mnie otaczała, całość wyglądała jakbym medytował. I tak właściwie było, ale to miał być wstęp a koniec końców... znowu straciłem nad sobą kontrolę. Kurde, tak sie dzieje tylko w tym miejscu co jest grane?
-Wybaczyłem ci i daruje życie. A teraz prosze, powiedz mi kim jesteś i jakiej techniki możesz nas nauczyć.
Mówiłem to po ludzku by go nie wystraszyć bądź zniechęcić do rozmowy. Jednocześnie nieco podlatywałem by przypadkiem nie spowodować zawalenia się tego domku. W końcu nigdy sie nie ważyłem.
OOC:
KONIEC TRENINGU
Nauka techniki Kiaiho defensywno - ofensywne
- Wydarzenia w podświadomości oraz trening:
- Tym razem podczas medytacji przeniosło mnie do tego samego miejsca co wtedy gdy osiągnąłem Aure równowagi jak to ją nazywam. Kosmos, w którym górują barwy fioletu i komety czy też smugi o barwie błękitnej. Majestatyczna lokacja. Stałem na czymś w rodzaju szkła którego jednak nie sposób było dojrzeć, ponownie widziałem pod sobą ogromną błękitną planetę którą niegdyś chroniłem. Na szczęście nie byłem sparaliżowany ani nie miałem czapy jak w tych zza czasów mgły. Po kilku chwilach w pełni ogarniałem. W tym samym czasie pojawiła się ta sama postać. Czyli Demon który wyglądał zupełnie jak ja, jednak był o barwie błękitu symbolizującego według tradycji mojej rasy - czyste dobro. Tym razem już byłem przyzwyczajony do tej rozkminy i nie czułem się jakby anioł się przede mną objawił. Ten zaś odezwał się jako pierwszy, ponownie.
-Witaj Dragot, widze że sytuacja się u ciebie uspokoiła. I uprzedzając twoje pytanie to poprzednich wizji nie spowodowałem ja, sam znasz ich powód.
Przytaknąłem, moja psychika godna seryjnego mordercy jest powodem wielu problemów. Wizje były jedną z nich, ale nigdy wcześniej się tak nie nasilały. Po chwili Demon kontynuował:
-Możesz mi mówić "Archanioł", właśnie zaczynałeś trening. I dlatego tu jesteś, to nie zwykła zwida. Tutaj czas płynie dużo wolniej, i 30 godzin spędzonych tutaj jest odpowiednikiem minuty w świecie rzeczywistej. Trening w tym obszarze da się we znaki twemu ciału w rzeczywistości. Jednak tylko w obrębie puszczy jestem w stanie przenieść cię tutaj.
TO wyjaśniało jego kolor, wyglądał jak Demon - Renegat. Jakby wyrzekł się swej rasy, sam nie posunąłem się aż tak daleko. Ale sam również nie zachowuje się jak reszta. Jednak moje przemyślenia przerwał błękitny, rzucając się na mnie z wcześniej wytworzonej przez niego mieczem. Ledwo zdołałem go uniknąć, zdołał zrobić spory ślad na mojej szyi. Trening się zaczął, pomyślałem.
Wielką trudność sprawiał mi unik każdego ruchu, a on wyglądał jakby używał garstki swojej mocy! Pewnie jest tak silny jak ja przed transformacją w fioletową forme. próbowałem zatrzymać ten miecz bądź go złamać lecz nigdy nie wyczułem dobrego momentu. Kończyło się to coraz to głębszą raną w dłoni, która strasznie mnie dekoncentrowała. Przy około 300 machnięciach w moją strone w jego wykonaniu jakieś 150 zdołało mnie drasnąć a 70 poważnie zranić. Mało które machnięcie udało mi się w pełni uniknąć. I wtedy mnie olśniło: musze użyć kiaiho! Jak pomyślałem tak zrobiłem wykorzystałem moment pomiędzy moim unikiem a kolejnym ciosem wystrzeliłem ładunek sprężonej KI. Na próżno, zdołałem jedynie spowolnić cios, a milisekundy dzieliły go od odcięcia mi ręki. Zdołałem się nieco oddalić i złapałem pare oddechów. Demoniczny odpowiednik adrenaliny podskoczył mi do ogromnego poziomu.
-TO wszystko? rozczarowałeś mnie Dragot...
-Kim ty jesteś do jasnej cholery!? I skąd właściwie znasz moje imie?
-To bez znaczenia, twoje imie miałem okazje poznać długi czas temu, za czasów twojej utraty pamięci. A teraz orientuj sie!
Kontynuował zadawanie ciosów mieczem, dawałem sobie coraz lepiej rade. Skoro to trening to nie mogłem sobie pozwolić na użycie Aury, musiałem wzmocnić swą domyślną szybkość. Godziny czasu tego zadupia mijały, zaś w rzeczywistym świecie mijały zaledwie sekundy. Unikanie ciosów mieczem było po namyśle świetnym treningiem, w końcu ciężej zablokować miecz aniżeli cios ręką lub nogą. Ten tutaj miał konkretny egzemplarz, był szybki jak błyskawica i super wytrzymały o czym przekonałem sie próbując się go pozbyć. Co jakąś godzine ponawiałem próbe zatrzymacia ciosu kiaiho, za każdym razem porażka! CIężko było mi się skupić gdy musiałem unikać ciosów czy używać całej swej siły do zablokowania ich. Po jakiś 29 godzinach zrobiliśmy kolejną krótką przerwe. Byłem bardzo zmęczony, ale nawet na takim zmęczeniu byłem szybszy niż podczas swej pełnej kondycji przed treningiem. ZNowu zdołałem wymienić kilka zdań z tym osobnikiem, zdołałem sie dowiedzieć kilku rzeczy.
-Mówiłeś że pamiętasz co było przed moją utratą wspomnien?
-Wiem co się wydarzyło, ale musze utrzymać cie w niewiedzy do czasu..
-Jakiego czasu!?
-Nieważne, jedyne co chce ci przekazać to to być po skończeniu z tym chłopakiem i resztą odszukał w tej puszczy pewną wioskę. A ich przywódcy przekaż słowa:"Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko."Zrozumią kto cie przysłał.
-Rozumiem, możemy kontynuować. Ale ostatnią godzine.
Po czym gwałtownie zaatakowałem Archanioła, tym razem byłem pierwszy. Unikałem prawie każdego machnięcia, tylko nieliczne zdołały mnie drasnąć. I wtedy uświadomiłem sobie że być może w kiaiho trzeba włożyć coś więcej? Więcej mocy by poza samym odepchnięciem zadało obrażenia! Świetny pomysł, teraz muszę tylko znaleść okazje by go ziścić. W końcu wykorzystałem jego nieuwage i unikając ciosu posłałem w jego strone kiaiho o takiej sile, że aż nabrało fioletowej barwy i wyglądało jak nieregularny atak energetyczny. W efekcie Archanioł został odepchnięty i na tyle że miecz wyleciał mu z ręki. WYkorzystałem tą okazje i zaatakowałem go całym swoim arsenałem energii. Moja nowa szybkość była niemalże dwukrotnie większa od poprzedniej, teraz to powoli on musiał rzucać uniki przede mną. Jednak sam nie zdołałem go trafić ani razu. TO jest daleko poza moimi możliwościami. Minęła 30-sta godzina. Wracałem do rzeczywistości, wszystko było rozmazane, jak ekran telewizora przy zakłuceniach. Po chwili powróciłem do rzeczywistości.
-Wybaczyłem ci i daruje życie. A teraz prosze, powiedz mi kim jesteś i jakiej techniki możesz nas nauczyć.
Mówiłem to po ludzku by go nie wystraszyć bądź zniechęcić do rozmowy. Jednocześnie nieco podlatywałem by przypadkiem nie spowodować zawalenia się tego domku. W końcu nigdy sie nie ważyłem.
OOC:
KONIEC TRENINGU
Nauka techniki Kiaiho defensywno - ofensywne
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Wto Sie 27, 2013 1:53 am
Witaj..
Głos.. za ciężki i zbyt zniekształcony jak na człowieka, Bas otworzył oczy rozglądając się niespokojnie, był sam w lesie pełnym demo..
- Przestań kombinować chłopcze.. jestem w tobie, wchłonąłeś mnie. Powinienem cię właśnie obrażać ale skoro moje ciało zostało unicestwione.. jestem w tobie duszą i świadomością. Twoi panowie schwytali mnie podczas gdy szanse nie były do końca wyrównane.. a teraz jestem tutaj. W miernym ciele jakiegoś rob..
- Ej zamknij się już! Daj mi pomyśleć!
Uciszył go burzą mózgu myśląc o różnych głupotach jak np.. kaktusy i piasek. Bo w sumie to widział przez większość czasu podczas przebywania na ziemi. "Gdzie ja w ogóle jestem?" wiele razy zadawał sobie to pytanie, tak jak i teraz błądziło mu to w myślach. "Znam różowego gościa, jest dość dziwny i chyba to małe stworzenie o ognistych bebechach należy do niego.. No i jeszcze Dragot, ja pie*dole, gorzej już być nie mogło".
- Nie jest tak źle.. zawsze mogłeś trafić na kogoś gorszego.
Demon widocznie próbował pocieszyć Bas'a, albo przygotować na poznanie innych, równie dziwnych istot.
- Z kimś gorszym od nich bym nie podróżował.. ale masz rację, nie jest tak źle.
Usiadł ociężale na tyłku. Nie wiedział czemu lecz po ledwo minucie rozmowy odnosił się do Demona w swoim umyślę jak do osób które znałby od lat. Przyzwyczaił się w tak krótkim czasie.
- Powinieneś zająć się treningiem, jesteś nędznym wojownikiem. Robalu.
- Jeśli ja zginę. To ty też, lepiej powiedz co powinienem trenować, na nikim nie robisz wrażenia wyzy..
- Okej, cicho już. Nie umiesz NIC, więc trenuj cokolwiek.. zacznij od latania. Tak, dobrze słyszałeś. LATANIA. Masz wszystkie predyspozycje, więc wystarczy się skupić.
"Latanie" to słowo dudniło mu w umyśle przez kilka kolejnych chwil. Widział już jak Dragot używał tej umiejętności, wznosząc się nad ziemię.
- Uda mi się..
Powtarzał sobie często pod nosem, raczej utwierdzając się w przekonaniu, że tak właśnie będzie niż żywiąc jakieś nadzieję. Umiejętność pozwoli mu manewrować sprawniej na polu bitwy i przemieszczać się dużo, dużo szybciej. Bas nie był głupi, potrafił sobie wyobrazić co tak naprawdę musi zrobić by nauczyć się jakiejś techniki. Skupienie, spokój, silna koncentracja. To były wymogi które musiał spełnić Bas by technika się udała. Nieco nie docenił swoich umiejętności, po krótkiej koncentracji rozłożył KI po ciele by ta po chwili uniosła go w powietrze, lekki niczym płatek unosił się spokojnie nad ziemię. Stopniowo używał więcej KI by wdać ciało w większy ruch który silniej porwałby go do góry. Jak chciał, tak się stało. Po chwili latał już nad lasem zastanawiając się, czy innym równie długo zajęło uczenie się tej umiejętności. KI równomiernie krążyło po jego ciele wywołując lekkie mrowienie, do którego dość szybko zdążył się przyzwyczaić.
- Dobrze! Lepiej niż się spodziewałem, może nie jesteś taki mierny za jakiego cie miałem..
Bas usłyszał zdanie w swojej głowie, nie odpowiedział. Chełpił się własnym sukcesem, wylądował w miejscu z którego wyleciał ciesząc się z nowych umiejętności. Latanie, przyda mu się, bez wątpienia wiedział, że tak będzie.
- Może teraz coś innego.. Nie masz obronnych technik. Nie znasz Barriere, Zanzoken..
- Czego?
- Nieważne! Nawet Kiaiho! Musisz umieć się bronić! To prosta technika, nauczę cię jej nawet nie musząc się zbytnio wysilać. Uważaj, będę mówił powoli.
- Ale!
- Cicho! Teraz ja mówię! Wiesz, kiedy przeciwnik nie może zaatakować cię wręcz?
- No kiedy nie ma go obok cie..
- ŹLE! Wtedy, kiedy nie ma go obok ciebie! Nie możesz dopuścić by znalazł się na tyle blisko, by zadać cios który mógłby cię powalić. Rozumiesz o czym mówię?
- Raczej tak..
- To tylko wskazówki, robaku. Radź sobie sam.
Jego umysł ucichł, nie słyszał już głosów tajemniczego demona, rozmawiali już długo a on nawet nie znał jego imienia. Chwila zastanowienia, Bas wyprostował się i spojrzał do góry. Szczerze powiedziawszy kompletnie nie wiedział co ma robić.. wskazówki, długo się nad nimi zastanawiał. Technika przyda mu się do unikania ciosów, bez wątpienia. Ale jak odepchnąć od siebie przeciwnika? Podmuchem? To wydawało się najbardziej logicznym wyjściem. Bas usiadł głowiąc się. Po chwili wstał, ociężale i leniwie stanął próbując utrzymać znikającą równowagę. Nie przywykł do latania i lekko kręciło się mu w głowie gdy tak szybko zmieniał pozycję.
- No nic, raz kozie śmierć.. czy coś, tak słyszałem
Skupił się tak, jak w przypadku próby latania i przykucnął lekko. Zaczął koncentrować energię w całym swoim ciele, uznał, że wystarczy jedynie trochę koncentracji by osiągnąć sukces. KI krążyło po jego mieśniach i stopniowo wzrastało, na jego czole wyszła mała żyłka która oznaczała skupienie, obruszył się. Po chwili krzyknął i szybko machnął rękoma wokół siebie. Nic się nie wydarzyło a on wyglądał dość.. dziwnie. Krzyczący robak w samym środku lasu, machający rękoma jakby najadł się grzybków. No nic, różne kreatury chodzą po świecie. Dwie techniki pod rząd to było jednak zbyt dużo jak na Bas'a, uznał, że lepsze będzie rozpoczęcie ćwiczeń wytrzymałościowych. Zerknął na w miarę prostą drogę i wystrzelił w jej stronę w biegu co jakiś czas uchylając się lub podskakując podczas unikania gałęzi. Co jakiś czas łapał się jednej z nich wystrzelając przez konary drzew nad niego, podczas oglądania mrocznej aury jaką emanuje to miejsce, lekki dreszcz przechodził mu po pancerzu. Zatrzymał się w lesie, chciał spróbować raz jeszcze czując, że technika jest bardziej chaotyczna niż mogło mu się wydawać. Odpoczął dłuższą chwilę siedząc pośrodku dwóch dużych, ściętych pni. Zamknął oczy, próbował przywołać na myśl wydarzenia z kilku godzin wstecz. Gdy jego oczy były jeszcze niesprawne a on sam bezradny. Gdyby tylko umiał wtedy odpędzić kruki w jakiś sposób.. na pewno ochroniłby się od strasznych konsekwencji. Bas wstał. Ugiął kolana i szybko skupił energię KI w swoim ciele - "Musi znaleźć ujścię, jeśli chce wytworzyć podmuch" - pomyślał krótko. Obruszył się przygotowywując do rozpostarcia ramion i wystrzelenia zgromadzonej energii. Na jego czole ponownie pojawiła się żyłka koncentracji a chwilę później mocnym ruchem rąk wytworzył Kiaiho. Technike obronną. Gałęzie drzew pouginały się pod wpływem podmuchu, ptaki odleciały spłoszone a trawa wyglądała jakby za chwilę miała odlecieć wraz z kupkami ziemi. Bas wrócił do treningu, zaczął biec. Potknął się o gałąź robiąc przewrót po ziemi, wyprostował się szybko lecz ani na chwilę nie zmniejszył prędkości biegu. Zatrzymał się na małej polance wyczerpany, oparł ręce o kolana i schylił się wypluwając spomiędzy szpar w masce ciecz, przypominającą ślinę. Gdy trochę odpoczął, wstał. Nie wiedząc, że jest obserwowany przystąpił do gromadzenia w sobie energii potrzebnej do ponownego użycia Kiaiho. Podczas gdy nagromadzał nawet nadwyżkę KI, był otaczany. Wszedł on na polanę wilków i te bez ostrzeżenia wyskoczyły na niego ze wszystkich stron. Chciał powtórzyć na polanie technikę, którą udało mu się wytworzyć w lesie. Energia pulsowała w nim równomiernie lecz najwięcej było jej w dłoniach. To one były kluczem do ujścia podmuchu. Czas jakby płynął wolniej, niebieski potrzebował więcej czasu na skupienie energii, niż poprzednim razem.. niestety go nie miał. Nie zdawał sobie sprawy z obecności wilków. Jeden z wilków zawył. Bas otworzył oczy słysząc wycie i warkot, spanikowany wystrzelił energią ze wszystkich stron. Zwiał wszystkie pyłki z polanki wraz z wilkami, które poleciały w las bądź w drzewa i z piskiem uciekły od Bas'a. On stał dalej patrząc na swoje ciało. Po chwili jednak odtańczył taniec zwycięstwa. Szybko ulotnił się z polanki odnajdując po śladach drogę do domku chłopca. Po drodze próbował jakoś przywołać myślami demonią świadomość komórek które posiadał, lecz te nie dawały odzewu. Czuł się usatysfakcjonowany. Wracając również biegł ile sił w nogach omijając wszystkie przeszkody i twardo stąpając po nierównościach. Po drodze zauważył głaz, był zmęczony, lecz jego mięśnie mogły jeszcze pracować. Podszedł do głazu i spróbował go podnieść, niestety był za ciężki więc poszukał nieco mniejszego, po znalezieniu takowego położył go sobie na karku lekko podtrzymując opancerzonymi skrzydłami. Zaczął robić przysiady. Po wyczerpującym treningu zdecydował się wrócić do obozowiska powietrzną drogą. Należy mu się odpoczynek
to był długi dzień..
OCC:
Koniec treningu
Trening Kiaiho i Bukujutsu(Latanie)
Wrócił w pobliże chatki, lecz poszedł spać.
Re: Mroczna Puszcza
Sro Sie 28, 2013 9:32 pm
Było ich trzech. Jeden medytował, drugi z niecierpliwością, czekał na odzew chłopaka o czerwonych włosach. „Dzieciak”, który robił sobie żarty z trójki wojowników, wyszedł przed dom. Czekał aż poleci do niego ten "Żuczek" by przekazać informacje im obu na raz. Chwila… SPAŁ?! Czerwonowłosy zerwał szyszkę z drzewa i cisnął ją w kierunku Basiego trafiając w brzuch. Poczekał aż ten podleci do Dragota. Różowy chyba za bardzo wciągnął się w medytacje... Gdy Basi dotarł przed domek, Chłopak zaczął mówić.
- Jeszce raz przepraszam was za moje uczynki. To miały być niewinne żarty... -Powiedział, po czym przymknął oczy. Skoncentrował się, najpierw na mocy Dragota, później Basiego.
- Dobrze, już wam pokazuję technikę-powiedział, po czym uśmiechnął się i pomachał wojownikom. Tamci z kolei zostali otoczeni, przez wierne kopie chłopaka o czerwonych włosach. Każda miała inny wyraz twarzy. Na jednej był wesoły, na innej smutny. Ten, który stał naprzeciwko nich, nadal machał do nich z uśmiechem na twarzy. Po chwili zaczął śmiać się. Głos dobiegał od każdej kopii. Było ich bardzo dużo, jedna z nich, pstryknęła w czułki Dragota. Kolejna klepnęła szybko dwa razy Basiego w czubek głowy. Śmiech nie był przerażający, a wesoły. Jak po dobrym dowcipie. Sobowtóry zaczęły znikać. Chłopak pojawił się przed demonami. Z wielką szybkością poleciał na dół, na polanę. Był zdumiewająco szybki. Zaczął krzyczeć w ich kierunku.
- Uuuu, tuaaaaj! -Zawołał do nowych znajomych . Usiadł na kamieniu i poprawił sobie grzywkę, która zaczęła opadać mu na oczy.
- Ta technika to Zazn.. Zaznz.. Cholera, kto wymyślił tę nazwę? -Powiedział chłopak i nieco się naburmuszył powtórzył sobie nazwę kilka razy w głowie, po czym wykrzyczał - ZANZOKEN! -I zaczął śmiać się.
- Dobra sorki. Musicie tak jakby, skopiować swoją energię, i stworzyć swoje kopie, które będą otaczały przeciwnika... -Popadł w zamyślenie. Zaczął drapać się w tył głowy - nigdy nie byłem dobrym nauczycielem, czekajcie chwilę... -Powiedział i cały czas w pozycji siedzącej, poleciał w górę. Zatrzymał się na wysokości drzwi do domku. Wyciągnął przed siebie dwie ręce. Po chwili z pokoju zaczął wylatywać jakiś szkicownik i ołówek. Gdy rzeczy doleciały do czerwonowłosego, ten poklepał się po brzuszku. Zaczął machać prawą ręką i po chwili podobnie jak przyrządy do rysowania, zaczął lewitować do niego kawałek jakiegoś mięsa, który momentalnie włożył do buzi. Zaczął lecieć z powrotem na kamień. Usiadł "po turecku". Na kolanie położył sobie szkicownik, w prawej ręce trzymał ołówek, w lewą chwycił jedzonko.
- Nio... Słuchajcie mnie teraz.. -Mówił strasznie niewyraźnie, w buzi cały czas miał kawałki mięsa. Gdy zjadł, co miał, wziął kolejnego gryza. Ołówkiem zaczął rysować postać. Bez twarzy i szczegółów to miał być przykład
- No i to jesteście wy. Teraz z was wycieka energia.. –-Dorysował od postaci kilka łukowych kresek, które wyrażały energię.- I z niej formujecie, iluzje–- przełknął mięso i wziął ostatniego gryza. Kością rzucił za siebie. Narysował identyczne taką samą osobę - teraz musicie, energię skupić w innym miejscu i zrobić kolejną iluzję –-mówił to rysując trzecią postać. Połknął, co miał w buzi.
- I robicie tych iluzji ile wlezie. Jakieś pytania? – -Powiedział wkładając ołówek za prawe ucho.
- Jak nie to do dzieła! –powiedział głośno, wesołym głosem.
- Chłopak:
- Jeszce raz przepraszam was za moje uczynki. To miały być niewinne żarty... -Powiedział, po czym przymknął oczy. Skoncentrował się, najpierw na mocy Dragota, później Basiego.
- Dobrze, już wam pokazuję technikę-powiedział, po czym uśmiechnął się i pomachał wojownikom. Tamci z kolei zostali otoczeni, przez wierne kopie chłopaka o czerwonych włosach. Każda miała inny wyraz twarzy. Na jednej był wesoły, na innej smutny. Ten, który stał naprzeciwko nich, nadal machał do nich z uśmiechem na twarzy. Po chwili zaczął śmiać się. Głos dobiegał od każdej kopii. Było ich bardzo dużo, jedna z nich, pstryknęła w czułki Dragota. Kolejna klepnęła szybko dwa razy Basiego w czubek głowy. Śmiech nie był przerażający, a wesoły. Jak po dobrym dowcipie. Sobowtóry zaczęły znikać. Chłopak pojawił się przed demonami. Z wielką szybkością poleciał na dół, na polanę. Był zdumiewająco szybki. Zaczął krzyczeć w ich kierunku.
- Uuuu, tuaaaaj! -Zawołał do nowych znajomych . Usiadł na kamieniu i poprawił sobie grzywkę, która zaczęła opadać mu na oczy.
- Ta technika to Zazn.. Zaznz.. Cholera, kto wymyślił tę nazwę? -Powiedział chłopak i nieco się naburmuszył powtórzył sobie nazwę kilka razy w głowie, po czym wykrzyczał - ZANZOKEN! -I zaczął śmiać się.
- Dobra sorki. Musicie tak jakby, skopiować swoją energię, i stworzyć swoje kopie, które będą otaczały przeciwnika... -Popadł w zamyślenie. Zaczął drapać się w tył głowy - nigdy nie byłem dobrym nauczycielem, czekajcie chwilę... -Powiedział i cały czas w pozycji siedzącej, poleciał w górę. Zatrzymał się na wysokości drzwi do domku. Wyciągnął przed siebie dwie ręce. Po chwili z pokoju zaczął wylatywać jakiś szkicownik i ołówek. Gdy rzeczy doleciały do czerwonowłosego, ten poklepał się po brzuszku. Zaczął machać prawą ręką i po chwili podobnie jak przyrządy do rysowania, zaczął lewitować do niego kawałek jakiegoś mięsa, który momentalnie włożył do buzi. Zaczął lecieć z powrotem na kamień. Usiadł "po turecku". Na kolanie położył sobie szkicownik, w prawej ręce trzymał ołówek, w lewą chwycił jedzonko.
- Nio... Słuchajcie mnie teraz.. -Mówił strasznie niewyraźnie, w buzi cały czas miał kawałki mięsa. Gdy zjadł, co miał, wziął kolejnego gryza. Ołówkiem zaczął rysować postać. Bez twarzy i szczegółów to miał być przykład
- No i to jesteście wy. Teraz z was wycieka energia.. –-Dorysował od postaci kilka łukowych kresek, które wyrażały energię.- I z niej formujecie, iluzje–- przełknął mięso i wziął ostatniego gryza. Kością rzucił za siebie. Narysował identyczne taką samą osobę - teraz musicie, energię skupić w innym miejscu i zrobić kolejną iluzję –-mówił to rysując trzecią postać. Połknął, co miał w buzi.
- I robicie tych iluzji ile wlezie. Jakieś pytania? – -Powiedział wkładając ołówek za prawe ucho.
- Jak nie to do dzieła! –powiedział głośno, wesołym głosem.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 29, 2013 4:00 pm
Usiadłem tam gdzie reszta, poza domkiem. Wybaczyłem tego młodzikowi, miałem nadzieje że kruki to nie wyłącznie moja wina... Jedyne co robiłem to obserwowałem jego ruchy i słuchałem. Czułem na sobie niesmak poczucia winy, przesadziłem z tym power-Upem. Ale jedna rzecz przykuła moją uwage, ten demon przyciąga przedmioty siłą woli! Kurde, jak mogłem zapomnieć o tak przydatnej umiejętności zarówno w walce jak i poza nią. Musze to zapamiętać, ale póki co mam ważniejsze techniki do przećwiczenia. Ten zankoken to technika której też niegdyż używałem, jednak to nie było w celach zabawy czy stworzenia pierdyliarda klonów. Używałem tego do markowania ataków, gdy ten starał się uniknąć ataku którego nie ma, wykorzystywałem okazje i wykonywałem cios nie do uniknięcia. Tak samo będe robił po opanowaniu jej ponownie. Jeśli nikt nie miał do mnie żadnej sprawy to po tym jak chłopak pokazał nam w szkicu działanie techniki o którym wiedziałem, przeszedłem do działania. Oddaliłem sie o 3 metry od reszty po czym zacząłem koncentrować ki w swoim ciele, jednocześnie obmyślałem działanie mojej własnej, obronnej techniki. Swoją drogą, rany od kruków i kopnięć powoli się goiły. Czułem się prawie na pełni sił.
OOC:
Trening start
Regeneracja HP i KI 30% za poprzednie posty
Moje HP:482 +240 = 722
Moje KI: 615 + 450 = 1065
Wybaczcie krótkość posta ale Dragot nie miał tutaj dużo do roboty. A nie chciałem was zanudzać przesadnie długim pisaniem o niczym.
OOC:
Trening start
Regeneracja HP i KI 30% za poprzednie posty
Moje HP:482 +240 = 722
Moje KI: 615 + 450 = 1065
Wybaczcie krótkość posta ale Dragot nie miał tutaj dużo do roboty. A nie chciałem was zanudzać przesadnie długim pisaniem o niczym.
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 29, 2013 4:53 pm
Hudini patrzał ja pozostali rozchodzą się po polanie i sam usiadł pod drzewem obserwując Dragota. Ten tylko wypuścił z siebie jakąś białą energię, i medytował w spokoju. Hudiniego szybko zaczęło to nudzić więc postanowił on troszkę odpocząć na polanie, w czasie gdy pozostali rozmyślali co robić dalej on oparł się o drzewo i zasnął.
Gdy wstał popatrzał na demonów razem z małym i postanowił dokładnie przyjrzeć się jego technice gdyż w połączeniu z innymi mogła mu dać szansę na dotarcie do rodziny.
OoC
Nauka Kiaiho def
-3pkt
- Sen:
- Na początku śniły mu się tylko typowe majaki senne których każdy podczas snu ma kilkanaście i żadnych nie pamięta, lecz cały czas gdy śnił kątem oka, dosłownie na granicy obrazu stała jakaś osoba. Za każdym razem gdy się Ilicz próbował we śnie na nią spojrzeć, ta znikała z jego pola widzenia, lecz po jakimś czasie pojawiała się znowu, zawsze na granicy wzroku, zawsze sama, zawsze obserwując każdy jego ruch, mimo to nie odczuwał, od niej wrogość lecz też nie była ona mu zbyt przychylna. Niesamowitości tego snu dodawało to iż Gasparin był w jakiś nietypowy sposób jego świadomy, tak jakby nie zasnął tylko pojawił się w innym miejscu. Mimo że postać nie atakowała Hudiniego ani nie starała się mu w jakiś sposób zagrozić, samą tylko swoją osobą przerażała go. Gdy ujrzenie napastnika , bo mimo braku konkretnych ataków tak nazywał go Hudini, okazało się niemożliwe więc Ilicz postanowił przednim uciec. Ruszył przed siebie omijając skały, drzewa i jakieś dziwaczne rzeczy które były tylko wytworem jego wyobraźni. Gdy po wielu kilometrach, Hudini dalej nie czuł zmęczenia, lecz zjawa dalej go śledziła. Wtedy do jago umysłu dotarło coś co mogło mu dać przewagę w tym pojedynku nerwów a mianowicie, skoro to jego sen to może mógł by wyśnić coś co mogło by powstrzymać zjawę. Zatrzymał się i intensywnie marzył o urządzeniu które pozwoliło by mu schwytać to stworzenie, lecz sam nie potrafił wymyślić jak ono wygląda lub działa. Uczucie rezygnacji powielało to że nie mógł się obudzić z tego strasznego snu. Gdy stał tak pośrodku mar sennych, usłyszał coś jak szept, który dochodził prawdopodobnie od zjawy.
-Mam dla ciebie prezent, TATO!
Ostatnie słowo było okrzykiem na dźwięk którego Hudini obudził się. Był zupełnie zdezorientowany w pierwszej chwili nie wiedział gdzie jest lecz potem wspomnienia uderzyły w niego z siłą Kamaza pędzącego po polach Nowosybirska, walka w lesie, dwa dziwne demony,(heh żeby on był normalny) i mały rudzielec, oraz dziwny sen, jedyne czego nie pamiętał to to aby przed snem trzymał coś w dłoni a teraz ewidentnie czół w dłoni kawałek papieru, wziął go do ręki i obejrzał. Była to koperta z dziwną pieczęcią na której wygrawerowane była wielka litera G, gdy otworzył kopertę zobaczył jakieś wijące się znaki które błyszczały. W jego pamięć pojawiły się wspomnienia, pamiętał o mocy którą kiedyś posiadał, jeśli nie on to demon który go nawiedza, wiedział jak za pomocą samej tylko mocy odepchnąć przeciwnika. Nie był pewien kto był tym ofiarodawcą i czy był synem Ilicza czy raczej demona ale nie mógł odmówić takiego prezentu.
Gdy wstał popatrzał na demonów razem z małym i postanowił dokładnie przyjrzeć się jego technice gdyż w połączeniu z innymi mogła mu dać szansę na dotarcie do rodziny.
OoC
Nauka Kiaiho def
-3pkt
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Mroczna Puszcza
Czw Sie 29, 2013 9:24 pm
Po chwili koncentracji moja sylwetka zaczela migac jak przy zakluceniach telewizyjnych, moje cialo wydawalo sie drzec, iluzja tworzyla sie tuz przy mnie. Przypominalo to projekcje astralna, jednak jest to zbyt zbedna umiejetnosc by ja trenowac. Jednak stworzenie plynnej iluzji to nie byle zadanie, co prawda praktykowalem je wczesniej ale pamietalem zaledwie 40% tego co trzeba wykonac. Plus byl taki ze po minucie udalo sie stworzyc pierwsza iluzje. Jednak byla ona gównianej jakosci. Kazdy zrozumie ze to iluzja. Po chwili projekcja znikla, a byla ona calkiem bezuzyteczna. Trzeba to rozegrac tak by nie dalo sie znalesc pierwowzoru! Przystapilem do ponownej próby. Po skoncentrowaniu w sobie KI, skopiowaniu jej i wytworzenia iluzji samego ciala. Tym razem bylo tylko troche lepiej, iluzja miala moje kolory, nie trzesla sie jak poprzednio lecz byly widoczne zaklucenia, biale kropki jak w filmach z lat osiemdziesiatych. To sie nie uda. Przystepowalem do kolejnych prób i kolejnych kolejnych Kolejnych KOLEJNYCH KOLEJNYCH KOLEJNYCH KOLEJNYCH KURDE ILE MUSZE SIE NAPRACOWAC BY USUNAC TE CHOLERNE KROPKI Z MOJEJ ILUZJI!? ....uspokójmy sie, na szczescie panuje nad soba i nie powiedzialem tego na glos. Ok, spróbujmy znowu. Krok po kroku: SKoncentrowac KI:jest. Skopiowac ja:jest. Stworzyc iluzje samego siebie: jest.....udalo sie! Iluzja jest identyczna! W najmniej spodziewanym momencie! Dobra, to teraz zobaczmy czy damy rade to powtórzyc. Spróbowalem i.....DUPA. Nie udalo sie, kropki znowu atakuja. Nie moge byc dziurawy! Dobra, ostatnia próba. Skoncentrowac, skopiowac, stworzyc iluzje. Nie udalo sie.... Dobra, ta bedzie ostatniejsza......znowu sie nie udalo. Az w koncu sie uspokoilem, wzialem gleboki oddech..... skocentrowalem sie.....skopiowalem ki.....stworzylem iluzje...udalo sie. Nareszcie.Gdy jestem wzburzony iluzja jest niewyrazna, teraz rozumiem. Podszedlem z powrotem do demona.
-Dziekuje ze nam to pokazales, w pelni zrekompensowales swoje zarty. Moze jeszcze sie kiedys spotkamy?
Potem podszedlem do Basa po tym jak skonczyl trening.
-Dobra, wyprowadzic cie stad? mam ci "towarzyszyc"? Jesli tak to gdzie sie kierujemy?
Zadalem to pytanie demonicznym glosem gdyz nie rozmawialem z czlowiekiem. Siedziala mi w glowie wizja stworzenia czarnej dziury która wchlania ataki energetyczne. Bylem troche rozkojarzony ale bylem dosc ogarniety by zrozumiec co sie do mnie mówi i odpowiedziec.
OOC:
TRENING KONIEC
nauka techniki Zankoken neutralny
Do tego posta odnieście sie dopiero w postach kończących trening, a unikniemy braku kolejności.
-Dziekuje ze nam to pokazales, w pelni zrekompensowales swoje zarty. Moze jeszcze sie kiedys spotkamy?
Potem podszedlem do Basa po tym jak skonczyl trening.
-Dobra, wyprowadzic cie stad? mam ci "towarzyszyc"? Jesli tak to gdzie sie kierujemy?
Zadalem to pytanie demonicznym glosem gdyz nie rozmawialem z czlowiekiem. Siedziala mi w glowie wizja stworzenia czarnej dziury która wchlania ataki energetyczne. Bylem troche rozkojarzony ale bylem dosc ogarniety by zrozumiec co sie do mnie mówi i odpowiedziec.
OOC:
TRENING KONIEC
nauka techniki Zankoken neutralny
Do tego posta odnieście sie dopiero w postach kończących trening, a unikniemy braku kolejności.
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pią Sie 30, 2013 2:11 pm
Został trafiony szyszką, rozejrzał się szybko przyjmując pozycję do walki, lecz wstając zahaczył o gałąź która sprytnie miała go zasłonić przed deszczem. Cała konstrukcja zwaliła mu się na głowę. Po wyjściu z niej z lekkimi trudnościami Bas spojrzał kto był na tyle mądry by rzucać szyszkami.. bolało. Pomasował brzuch i lekkim krokiem spojrzał na trzy takie same postacie, różniły się one jednak emocjami.
- Rudy! - wykrzyczał - nie rzucaj szyszkami! - krzyknął ponownie rozbawiony widząc entuzjazm chłopca.
- Jestem Bas, ale mówcie mi Rogacz (Notka od autora: może teraz ma małe różki, lecz sporo urosną wraz z kolejnymi przemianami) - Stanął przy nich oglądając niezwykłe umiejętności chłopca, gdy wszystkie kopie zniknęły a on dopiero zauważył, że chłopak zbiegł w dół zbocza. Pobiegł za nim. Prawie od razu, przystanął naprzeciwko słuchając wszystkich potrzebnych wytycznych. Przerwał mu.
- Załóżmy.. że wybaczam ci utratę wzroku, nauczysz nas Zanzoken - chwilę dumał nad nazwą techniki. Przypomniał sobie, że podświadomość demona siedząca głęboko w jego umyślę, mówiła mu o niej. Ciekawe.. technika obronna, czy ofensywna. Zastanawiał się przez dłuższą chwilę lecz z zamyślenia wyrwały go słowa dzieciaka. "Faktycznie niezbyt dobry z ciebie nauczyciel" pomyślał Bas, a z mimiki jego oczu można było wywnioskować, że się uśmiecha. Obserwował notatki które ten dla nich narysował.
- Skopiować energię.. okej, to chyba nie jest aż takie trudne - powiedział po czym od razu chciał uciec od nich ćwicząc gdzieś w odosobnieniu, lecz zastanowił się chwilę. Jednak wolał widzieć technikę na przykładzie, jak trenują jego koledzy. Stanął obok Hudiniego i Dragota.
- Nie zawiedź mnie.. - głos w jego umyślę znów się odezwał, Bas zrobił nieco spanikowany wyraz twarzy i spojrzał to na szaraka, po chwili przenosząc wzrok na różowego. Przełknął ślinę, rozpoczynając trening.
OOC:
Rozpoczęcie treningu Zanzoken
Dragot, daj odpisać Hudiniemu jeszcze i mi, dopiero napiszesz swojego posta
- Rudy! - wykrzyczał - nie rzucaj szyszkami! - krzyknął ponownie rozbawiony widząc entuzjazm chłopca.
- Jestem Bas, ale mówcie mi Rogacz (Notka od autora: może teraz ma małe różki, lecz sporo urosną wraz z kolejnymi przemianami) - Stanął przy nich oglądając niezwykłe umiejętności chłopca, gdy wszystkie kopie zniknęły a on dopiero zauważył, że chłopak zbiegł w dół zbocza. Pobiegł za nim. Prawie od razu, przystanął naprzeciwko słuchając wszystkich potrzebnych wytycznych. Przerwał mu.
- Załóżmy.. że wybaczam ci utratę wzroku, nauczysz nas Zanzoken - chwilę dumał nad nazwą techniki. Przypomniał sobie, że podświadomość demona siedząca głęboko w jego umyślę, mówiła mu o niej. Ciekawe.. technika obronna, czy ofensywna. Zastanawiał się przez dłuższą chwilę lecz z zamyślenia wyrwały go słowa dzieciaka. "Faktycznie niezbyt dobry z ciebie nauczyciel" pomyślał Bas, a z mimiki jego oczu można było wywnioskować, że się uśmiecha. Obserwował notatki które ten dla nich narysował.
- Skopiować energię.. okej, to chyba nie jest aż takie trudne - powiedział po czym od razu chciał uciec od nich ćwicząc gdzieś w odosobnieniu, lecz zastanowił się chwilę. Jednak wolał widzieć technikę na przykładzie, jak trenują jego koledzy. Stanął obok Hudiniego i Dragota.
- Nie zawiedź mnie.. - głos w jego umyślę znów się odezwał, Bas zrobił nieco spanikowany wyraz twarzy i spojrzał to na szaraka, po chwili przenosząc wzrok na różowego. Przełknął ślinę, rozpoczynając trening.
OOC:
Rozpoczęcie treningu Zanzoken
Dragot, daj odpisać Hudiniemu jeszcze i mi, dopiero napiszesz swojego posta
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Pon Wrz 02, 2013 10:11 pm
Hudini postanowił także nauczyć się tej techniki, którą pokazał im mały rudzielec, widząc że pozostali dalej trenują on postanowił im nie przeszkadzać. Stanął niedaleko drzewa pod którym spał i spojrzał na kartkę którą miał wcześniej w dłoni. Po przeczytaniu jej upuścił ją na ziemię a teraz zauważył że
zaczęła ona płonąć. Na oczach hudiniego karteczka zwęgliła się, i a jej popioły rozsypały się w mały stosik.
-No nic, trudno. Pora się wziąć za trening.Mruknął Hudini i uniósł się lekko nad ziemię, gdyż w ten sposób łatwiej mu było się skupić. Tak jak mówił mały dzikus, skoncentrował swoje myśli i skupił w sobie moc, aby móc utworzyć klona. Na razie tylko jednego tak na próbę.
Pierwsza próba była niezbyt udana. Zamiast Hudiniego pojawiło się coś co wyglądało, jakby kot to przetrawił co najmniej kilkakrotnie i wydalił na ziemię. Hudini w prawdzie wiedział że nie wygląda jak model z wybiegu lecz na pewno nie przypominał, tej niekształtnej masy.
Drugie podejście było bardziej udane, masa która powstała była różowa co znaczyło że udało mu się przynajmniej ruszyć w dobrym kierunku.
Przy trzeciej próbie, niestety Hudini stracił wiarę w siebie, zamiast różowej masy powstało coś jeszcze brzydszego niż za pierwszym razem, Ilicz prawdopodobnie był za słaby aby móc wykonać tę technikę. Strasznie go to frustrowało, pewnie mógł by to zrobić gdyby miał jeszcze na sobie tą śmieszną mgiełkę którą udało mu się wywołać podczas walki w lesie, lecz tamto to była tylko spontaniczne wyzwolenie energii którego Hudini nie mógł powtórzyć. Zdenerwowany usiadł na ziemi i ponownie spróbował wytworzyć klona lecz i tym razem nic z tego nie wyszło.
Teraz już nie był zdenerwowany tylko porządnie wk***ony, z przyzwyczajenia sięgnął za pasek u spodni by wyjąc flaszkę, i właśnie w tym momencie przelała się czara goryczy. Wspomnienie stłuczonej ukochanej butelki doprowadziło Ilicza do niekontrolowanego wybuchu agresji. Zerwał się on i z całej siły uderzył w drzewo, które ku jego zdumieniu i wielkiemu niezadowoleniu, Bazyla wywaliło się.
-Noooo! Tego to się nie spodziewałem. Powiedział i dopiero wtedy zdał sobię sprawę że znów emanuje Białą Energią. Wiedział już jak ją znów wywołać. Jedyne co mu pozostało to nauka tej techniki, lecz gdy był pod wpływem białej aury, to nyło dla niego tylko formalnością.
Piąta próba była wyjątkowo udana, Hudiniemu udało się za pierwszym razem, wywołać idealnego klona, a niedługo potem jeszcze kilka kolejnych. Teraz wystarczyło jeszcze tylko opanować to w ten sposób aby przywoływać je od razu i mógł ruszać dalej.
OOC:
Trening Start
Zanzoken
BA
Sorry panowie że mnie troszkę nie było ale, praca, wesele i odcięty internet nie pozwalały spełnić mi mojego obowiązku
zaczęła ona płonąć. Na oczach hudiniego karteczka zwęgliła się, i a jej popioły rozsypały się w mały stosik.
-No nic, trudno. Pora się wziąć za trening.Mruknął Hudini i uniósł się lekko nad ziemię, gdyż w ten sposób łatwiej mu było się skupić. Tak jak mówił mały dzikus, skoncentrował swoje myśli i skupił w sobie moc, aby móc utworzyć klona. Na razie tylko jednego tak na próbę.
Pierwsza próba była niezbyt udana. Zamiast Hudiniego pojawiło się coś co wyglądało, jakby kot to przetrawił co najmniej kilkakrotnie i wydalił na ziemię. Hudini w prawdzie wiedział że nie wygląda jak model z wybiegu lecz na pewno nie przypominał, tej niekształtnej masy.
Drugie podejście było bardziej udane, masa która powstała była różowa co znaczyło że udało mu się przynajmniej ruszyć w dobrym kierunku.
Przy trzeciej próbie, niestety Hudini stracił wiarę w siebie, zamiast różowej masy powstało coś jeszcze brzydszego niż za pierwszym razem, Ilicz prawdopodobnie był za słaby aby móc wykonać tę technikę. Strasznie go to frustrowało, pewnie mógł by to zrobić gdyby miał jeszcze na sobie tą śmieszną mgiełkę którą udało mu się wywołać podczas walki w lesie, lecz tamto to była tylko spontaniczne wyzwolenie energii którego Hudini nie mógł powtórzyć. Zdenerwowany usiadł na ziemi i ponownie spróbował wytworzyć klona lecz i tym razem nic z tego nie wyszło.
Teraz już nie był zdenerwowany tylko porządnie wk***ony, z przyzwyczajenia sięgnął za pasek u spodni by wyjąc flaszkę, i właśnie w tym momencie przelała się czara goryczy. Wspomnienie stłuczonej ukochanej butelki doprowadziło Ilicza do niekontrolowanego wybuchu agresji. Zerwał się on i z całej siły uderzył w drzewo, które ku jego zdumieniu i wielkiemu niezadowoleniu, Bazyla wywaliło się.
-Noooo! Tego to się nie spodziewałem. Powiedział i dopiero wtedy zdał sobię sprawę że znów emanuje Białą Energią. Wiedział już jak ją znów wywołać. Jedyne co mu pozostało to nauka tej techniki, lecz gdy był pod wpływem białej aury, to nyło dla niego tylko formalnością.
Piąta próba była wyjątkowo udana, Hudiniemu udało się za pierwszym razem, wywołać idealnego klona, a niedługo potem jeszcze kilka kolejnych. Teraz wystarczyło jeszcze tylko opanować to w ten sposób aby przywoływać je od razu i mógł ruszać dalej.
OOC:
Trening Start
Zanzoken
BA
Sorry panowie że mnie troszkę nie było ale, praca, wesele i odcięty internet nie pozwalały spełnić mi mojego obowiązku
- GośćGość
Re: Mroczna Puszcza
Czw Wrz 05, 2013 6:38 pm
Basi'Jan rozpoczął trening. Zanzoken, jak dźwięcznie nazwał to chłopiec, była techniką uniwersalną co wywnioskował Bas. Można było jej używać do iluzji ataku, jak i unikania, zastanowił się czy nie jest to przypadkiem technika nie do pokonania, lecz prawdopodobnie on jest po prostu zbyt słaby by móc skontrować tą technikę. Uznał, że warto się jej nauczyć. Przystanął w lekkim rozkroku jak to miał w zwyczaju podczas skupiania się, przez jego żyły zaczęła płynąc energia. Tworzenie kopii, nigdy nie praktykował takich dziwów, nie pamiętał nawet czy widział coś takiego wcześniej, przed wejściem do lasu. Zastanawiając się nad znaczeniem słów wypowiedzianych przez chłopca zaczął działać, po chwili odlepiła się od niego kopia która wyglądała jak bańka mydlana w kształcie karalucha. Pierwsza próba była naprawdę beznadziejna, po chwili bańka pękła a z niej wydostał się okropny zapach który obrzydził resztę drużyny. Bas miał filtry więc jedynie się uśmiechał widząc grymasy wywołane smrodem.
Druga próba nie była najgorsza, gdyby nie fakt, że odlepiony klon zaczął unosić się w powietrzu i dryfował nad grupą ćwiczących wyglądając jakby dostał epilepsji, wielki robak z drgawkami. Po chwili uniósł się niestety za wysoko, po czym spadł znikając zanim uderzył o ziemię. Bas był już nieco zniecierpliwiony, podczas gdy Dragotowi się już udało on dalej był w kropce. Skupił się porządnie.
Spróbował trzeci raz, od razu stworzył dwie iluzje przenosząc się z jednego punktu do drugiego, nikt prócz chłopca nie widział nawet jak się porusza. Zafascynowany nabytą umiejętnością Bas przystanął i spojrzał na Dragota, wyśmiewając go i jego iluzje. Po usłyszeniu propozycji zerknął na Hudiniego.
- Szarak wyprowadzi nas z Puszczy, twoja gumowa struktura może mi się przydać, chcesz iść ze mną? - odwrócił się w stronę drogi do której miał go zaprowadzić Dragot.
- Jeśli tak, to chodź - poszedł w tamtą stronę, odchodząc krzyknął do chłopca - Dziękujemy za pokazanie techniki! Załóżmy, że ci wybaczam twoje przewinienia, materio organiczna!
OoC:
Nauka zanzoken, koniec
z/t prowadzony przez Dragota
Druga próba nie była najgorsza, gdyby nie fakt, że odlepiony klon zaczął unosić się w powietrzu i dryfował nad grupą ćwiczących wyglądając jakby dostał epilepsji, wielki robak z drgawkami. Po chwili uniósł się niestety za wysoko, po czym spadł znikając zanim uderzył o ziemię. Bas był już nieco zniecierpliwiony, podczas gdy Dragotowi się już udało on dalej był w kropce. Skupił się porządnie.
Spróbował trzeci raz, od razu stworzył dwie iluzje przenosząc się z jednego punktu do drugiego, nikt prócz chłopca nie widział nawet jak się porusza. Zafascynowany nabytą umiejętnością Bas przystanął i spojrzał na Dragota, wyśmiewając go i jego iluzje. Po usłyszeniu propozycji zerknął na Hudiniego.
- Szarak wyprowadzi nas z Puszczy, twoja gumowa struktura może mi się przydać, chcesz iść ze mną? - odwrócił się w stronę drogi do której miał go zaprowadzić Dragot.
- Jeśli tak, to chodź - poszedł w tamtą stronę, odchodząc krzyknął do chłopca - Dziękujemy za pokazanie techniki! Załóżmy, że ci wybaczam twoje przewinienia, materio organiczna!
OoC:
Nauka zanzoken, koniec
z/t prowadzony przez Dragota
Re: Mroczna Puszcza
Czw Wrz 05, 2013 7:31 pm
Chłopak zdenerwował się, gdy nazwano go "Rudym".
-JA CI DAM "RUDY"!! -Wykrzyczał w kierunku Basiego. Skoncentrował Ki w prawej ręce, następnie cisnął Ki-Blastem w rogacza. -Nigdy tak do mnie nie mów dobrze? -Powiedział, przechylił głowę i uśmiechnął się. Potrafił być groźny, ale wszystko robił dla śmiechu. Czasem tylko swojego, czasami udało mu się rozbawić wszystkich.
-Dobra, jak chcecie iść to bywajcie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mnie odwiedzicie -pokiwał Rogaczowi i Dragotowi. Spojrzał, na Hudiniego. Ten cały czas męczył się z techniką. Wyczuł jego energię.
-Emm, różowy pan nie uważa, że nie jest za słaby na tę technikę? -Spytał uprzejmie.
OCC:
200 DMG drogi Baśku.
AA jak uciekacie to przydałaby się nagroda (Hudini, Ciebie też się tyczy, mimo ze nie wiem czy zostajesz czy idziesz z nimi ^^)
Wszyscy dostajecie po 5 punktów w samą wytrzymałość, kruki podziobały ^^.
Drag- dobra decyzja żeby gonić tego ziomalka, gdy lina się naprężyła -10 punkcików do rozdania.
Basiek- straciłeś wzrok, ale udało Ci się "wczuć" w postać ślepca -10 punktów
Hudini- Twoje wczuwanie w postać jest epickie ^^ 10 punktów.
-JA CI DAM "RUDY"!! -Wykrzyczał w kierunku Basiego. Skoncentrował Ki w prawej ręce, następnie cisnął Ki-Blastem w rogacza. -Nigdy tak do mnie nie mów dobrze? -Powiedział, przechylił głowę i uśmiechnął się. Potrafił być groźny, ale wszystko robił dla śmiechu. Czasem tylko swojego, czasami udało mu się rozbawić wszystkich.
-Dobra, jak chcecie iść to bywajcie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mnie odwiedzicie -pokiwał Rogaczowi i Dragotowi. Spojrzał, na Hudiniego. Ten cały czas męczył się z techniką. Wyczuł jego energię.
-Emm, różowy pan nie uważa, że nie jest za słaby na tę technikę? -Spytał uprzejmie.
OCC:
200 DMG drogi Baśku.
AA jak uciekacie to przydałaby się nagroda (Hudini, Ciebie też się tyczy, mimo ze nie wiem czy zostajesz czy idziesz z nimi ^^)
Wszyscy dostajecie po 5 punktów w samą wytrzymałość, kruki podziobały ^^.
Drag- dobra decyzja żeby gonić tego ziomalka, gdy lina się naprężyła -10 punkcików do rozdania.
Basiek- straciłeś wzrok, ale udało Ci się "wczuć" w postać ślepca -10 punktów
Hudini- Twoje wczuwanie w postać jest epickie ^^ 10 punktów.
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach