Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Magazyn  - Page 2 Empty Magazyn

Sob Cze 02, 2012 3:56 pm
First topic message reminder :

Główny magazyn budynku, w którym oprócz jedzenia o większej wartości, składowane są inne towary, a także odpowiednie dokumenty i przedmioty.


Ostatnio zmieniony przez NPC dnia Sob Mar 31, 2018 10:42 pm, w całości zmieniany 1 raz

Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013


Identification Number
HP:
Magazyn  - Page 2 9tkhzk0/0Magazyn  - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Magazyn  - Page 2 Left_bar_bleue0/0Magazyn  - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Nie Mar 10, 2013 7:02 pm
Mimo, że chłopak był dość zwinny to ruchy Vivian zrobiły na nim duże wrażenie. Unikała kolejnych puszek, słoików i innych rzeczy rzucanych przez Maię, z wielką gracją. Ósemka chciała szybkimi unikami w przód zbiły się do Mai, co niestety nie skutkowała za dobrze. Sam plan był genialny jednak mała „snajperka” trafiała, co jakiś czas w dwa ruchome cele, które rzucały się to w lewo to w prawo niczym osy wylatujące z ula po ówczesnym zdenerwowaniu ich.

Chwyt Vernila, mimo, że dość pewny i silny został przełamany a młoda dziewczynka wylądowała na przeciwległej ścianie. Jej aura nie opadała. Taa aura… Half posiadał coś podobnego w swoim repertuarze jednak poświata chłopaka mogła być przez niego kontrolowana i dawała mu dużego „kopa”. I jej kolor nie był czerwony tylko śnieżno biały. Miał jednak wrażenie, że furia, w którą wpadła młodociana dawała jej więcej sił niż transformacja Kadeta. Saiyanka była zła jak byk, którego rozjusza torreador szybkimi ruchami czerwonej płachty. Rozejrzała się dokoła. W jej było widać, ze jeszcze bardziej się denerwuje. Dlaczego? Półki były ogołocone nie było już niczego, czym mogłaby cisnąć w parę wojowników wysłanych tutaj na misje. Jej oczom jednak nie ukryły się drzwi, które były kilka metrów od niej. Ruszyła w ich kierunku niczym szarżujący nosorożec i wyważyła je silnym kopniakiem. Drewniane drzwi wypadły z zawisów i padły na ziemię. Maia przeszła po nich powodując liczne pęknięcia. Przynajmniej to było słychać. Dwójka Kadetów nie widziała poczynań Mai. Zanim zdążyli na siebie spojrzeć dziewczynka pojawiła się na horyzoncie. Uzbrojona w garnki, którymi zaczęła szybko i celnie rzucać w kierunku Halfów. Pierwsze pociski były skierowane w Vernila. Ten ominął je wyskakując w górę. Jednak dziewczynka jakby to przewidziała i posłała rondel nieco wyżej. Ten uderzył młodego wojownika w udo powodując ból zapewne szybkie zasinienie miejsca, w które trafiła wojowniczka. To spowodowało dekoncentracje chłopaka i spowodowało, iż nie przerodził skoku w lot. Upadł na ziemie, na nieszczęście jego nogi znalazły się na śliskiej plamie na posadzce powstałej z grzybków i jakiegoś mięsa. Poślizgnął się i upadł na wznak. Maia cisnęła w jego stronę jakąś filiżankę, która leciała niczym strzała wytrawnego łucznika wykierowana w głowę. Odruch bezwarunkowy zadziałał jednak perfekcyjnie. Vernil uniósł lewą rękę powodując, że to właśnie na niej rozbiła się porcelana i rozpadła na tysiące małych kawałeczków, które leciały na twarz chłopaka nie powodując jednak większych szkód. Gorzej było z ręką, na której część zastawy się zatrzymała. Pękając obiła nieco kość Vernila i pocięła skórę powodując, iż purpurowa ciecz wydostająca się z rany zaczęła kapać na ubrudzony jedzeniem kombinezon. Chłopak wstał najszybciej jak mógł i nim jeszcze stanął na równe nogi był zmuszony do wykonania piruetu gdyż w jego stronę już leciała metalowa pokrywka podkręcona niczym dysk oraz łyżka. Po pełnym obrocie zatrzymał się twarzą w kierunku dziewczynki. Spojrzał szybko na pociski, które leciały w kierunku Vivian. Ta też nie miała czasu na odpoczynek i skakała niczym pajac by unikać różnorakich przyrządów z kuchni. Chłopak w porę się ocknął gdyż w jego stronę leciał metalowy garnuszek. Płynnym ruchem odbił go wewnętrzną częścią dłoni. Chwila odpoczynku na szybki oddech i ku zdziwieniu Vernila dziewczynka zaczęła rzucać ostrymi niczym miecz samurajski nożami. Jeden z nich był szczególnie niebezpieczny, leciał szybko w kierunku chłopca, w którego żyłach płynie purpurowy płyn ziemianki, której nigdy nie poznał. W ręce zaczął tworzyć ki-blasta i rzucił go w kierunku noża, gdy ten był dwa metry od niego. Nie zniszczył części zastawy a zmienił jej tor lotu. Pędzące narzędzie, które miało zabić chłopaka uderzyło i wbiło się w opustoszałą półkę jeszcze niedawno zapełnioną konserwami. Szybki oddech. Młodzieniec pomyślał, że ki blasty będą genialnym pomysłem na odbijanie pocisków. Przypomniał mu się Krwistooki wojownik, który z dużą szybkością wyrzucał ze swoich dłoni masę kul energetycznych. Vernil nie miał czasu by uczyć zastanowić się jak opanować tą technikę jednak wyrzucał ze sowich rąk tyle ki-blastów ile mógł wytworzyć i rzucał je kierunku rzeczy rzucanych przez Maię. Spojrzał na swoją partnerkę. Ósemka unikając rzucanych z dużym impetem w jej stronę sztućców schowała się pod pusty już regał. Przeczołgała się pod półką i wyszła z drugiej strony. Biegła w równoległym korytarzu z szafek w kierunku dziewczynki. Na szczęście Maia była zbyt zajęta rzucaniem w Halfa różnymi rzeczami, które miała pod ręką i nie zauważyła, co robi Vivian. Plan Vernila, mimo, że prosty to działał. Skutecznie zmieniał tor lotu pocisków rzucanych z rąk małolaty swoimi ki-blastami. Używał minimum energii, tylko tyle, żeby zakrzywić kierunek części zastawy. Cało się usłyszeć, że co jakiś czas nóż wbija się w jakąś półkę albo jakaś łyżeczka upada na ziemię rozpuszczając po spiżarni metaliczny dźwięk. Rzut, zderzenie z ki-blatem. Zaczęło się to robić nieco monotonne. Vernil rozglądał się za swoją towarzyszką jednak nie mógł jej dostrzec. To go nieco wybiło z rytmu i prawie doprowadziło do bolesnego spotkania z bardzo ostrym nożem. Na szczęście zdążył odsunąć głowę a rozpędzone narzędzie przycięło tylko centymetr zarzuconych włosów. Chłopak wyobraził sobie, co stałoby się gdyby nie odsunął głowy. Dźwięk był przerażający. Ostro zakończona rzecz przecinała powietrze tworząc świst. Nic to. Chłopak lekko przerażony coraz bardziej i bardziej skupiał się na celnym rzuceniu kulkami z swoich dłoni. Wybuch, odbicie, trzask. Takie dźwięki panowały teraz w głowie chłopca urodzonego na ziemi. Nagle coś się poruszyło i pojawiło się za małą dziewczynką, która na chwile przestała rzucać w chłopaka zastawą, którą wyjęła z pomieszczenia obok. Vernil posłał w wyższą postać dwa ki-blasty zanim przyjrzał się twarzy owej osoby. Był to nikt inny jak Ósemka, jego towarzyszka w dzisiejszej misji, której miał za wszelką cenę bronić. Kulki energetyczne były bardzo słabe. Jedna trafiła w grzywkę Vivian powodując jej osmolenie i lekkie przypalenie końcówek. Druga zaś przeleciała nad prawym ramieniem Mai lekko zahaczając o bluzę Ósemki jednak nie powodując przy tym większych strat. Nim do jego mózgu dotarł impuls z wiadomością, że zranił swoją partnerkę w dłoniach stworzył kolejne ki-blasty jednak nie rzucał ich. Maia zaprzestała rzucać w jego stronę cokolwiek to i nie było, czego odbijać. Jednak ważniejszym pytaniem było, dlaczego przestała… Chłopak spojrzał na Vivian. Właśnie kończyła mówić. Najwidoczniej to lekko zdekoncentrowało małą dziewczynkę lub uspokoiło. Po chwili Halfka z fioletową plamą na włosach odskoczyła w tył. Mimo jej śmiesznego wyglądu Vernil nie uśmiechnął się. Twarz była poważna, nie drgała. Był skoncentrowany na ruchach Mai, która w każdym momencie mogła rzucić w niego czymś. W obu dłoniach cały czas były ki-blasty gotowe do rzutu. Dziewczynka nie ruszała się przez chwile a Vernil w tym czasie otworzył usta, z których wypłynęły słowa, które mimo jego poważnej miny były dość wesoło wypowiedziane.

-Przepraszam za te ki-blasty Ósemko-Po tych słowach jednak nie wytrzymał uśmiechnął się do dziewczyny i spojrzał na nią by po chwili to znów przerodziło się w kamienną twarz skupioną na córce silnego wojownika.

Occ:
Koniec treningu
Jak wyżej też niech będzie -15
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Wto Mar 12, 2013 10:01 pm
Nastąpił moment przerwy. Maia zaatakowała już wszystkim czym mogła. Wpatrywała się teraz to w Vivian, to w Vernil'a. Na słowa tej pierwszej tylko uśmiechnęła się złowieszczo i po raz kolejny już dała upust swej energii. Wszystko w promieniu 5 metrów zostało odepchnięte, w tym również świeży narybek Akademii. Oczy dziewczynki jakby zapaliły się, po czym ruszyła ona na Ósemkę. Odchyliła prawą rękę do tyłu, sposobiąc się do uderzenia. Była szybka, zwykły kadet nie był w stanie uniknąć tego ciosu. Ryknęła z uciechy i wyprowadziła cios....

OCC:
100 dmg. Zakładając oczywiście że trafi Very Happy
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Magazyn  - Page 2 9tkhzk0/0Magazyn  - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Magazyn  - Page 2 Left_bar_bleue0/0Magazyn  - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Sro Mar 13, 2013 9:51 pm
Vivian była zbyt przejęta, by zauważyć, że część jej grzywki została przypalona. Wpatrywała się w Maie usilnie, oczekując jej reakcji. Smarkula albo nie przejmowała się jej pogróżką, nie respektowała ojca, albo tatuś pozwolił jej pochłonąć zawartość spiżarni. Każda z tych opcji była w równym stopniu przerażająca.
Jeszcze gorszy był chochlikowaty uśmiech na wąskich wargach, gdy odwróciła się w jej stronę. W jednej chwili kadetką szarpnęło – poleciała w tył, jakby niewidzialny wiatr runął tajfunem. Lot był krótki, nieszczęśliwie obtłukła sobie kość ogonową, lądując na ziemi. Nie miała zamiaru dłużej zamarudzić na lepkiej podłodze, ale ledwie spróbowała wstać, usłyszała triumfalny ryk.
Ryk, który był tak dotkliwym zlepkiem szyderczego śmiechu Travisa, pogardliwych tonów i chichotów z ofiary, która znów dała się pobić…
Dłonie drgnęły nagle.
Coś się w niej zagotowało i zanim Ósemka zdążyła choćby pomyśleć, prawa ręka wystrzeliła do przodu. Nie wiedziała co zamierza mała, pięść zderzyła się instynktownie z dziecinną piąstką Mai. Nie oceniaj przeciwnika po wyglądzie – nasuwa się na myśl. Dziewczynka była znacznie silniejsza od niej.
Może dla tego kontratak sprawił, że obie wyleciały w przeciwne strony. Oczywiście Vivian poszybowała większym łukiem, turlając się niemal pod ścianę.
~Nawet dzieci mnie biją… Ale, czy ona jest aby dzieckiem? Jakiś potwór, chyba. Może tatuś ją trenował…~ Użaliła się nad sobą krótko dziewczyna.
Tym razem nie zamierzała dać się złapać Mai. Rzuciła ki blastami, które w ruchu poszybowały w najróżniejsze strony. Nie kontrolowała ich dobrze, dlatego, wciąż nieco oszołomiona, nie widziała w co celuje. Miała tylko nadzieję, że odeprą drugi atak.
Niepokojący dźwięk pod sufitem sprawił, że Ósemka, znów pełna złych przeczuć, uniosła głowę.
Pod lampami wsiała udekorowana tusza z narzuconym na łeb ręcznikiem, ta sama, którą zauważyła wchodząc do spiżarni. Ciężki kawał mięsa, udający jakiegoś Saiyana wisiał do tej pory beztrosko. Niewprawnie rzucony ki blast uderzył w nią, nie tylko przypiekając wątpliwego wdzięku ozdobę, ale solidnie obluzowując.
- Nie… – Szepnęła zmartwiałymi wargami.
Pod tuszą tkwiła Maia.
Vivian miała żal do dziewczynki. Za to, że utrudnia im zadanie, obrzuca nożami, definitywnie chcąc ich wykrwawić, oraz tym, że chciała wgnieść jej twarz do wnętrza czaszki. Nie chciała jednak by stała się jej krzywda… Większa, znaczy się, bo solidne lanie by się smarkatej przydało.
Mogłaby zastanawiać się, co sprawiło, że się tak wściekła… Niby odcięcie od jedzenia, ale Ósemka wiedziała, że pod błahymi pretekstami kryją się poważniejsze rzeczy. Mogłaby unieść ręce i przeprosić za wszystko, wyjaśniając sytuację, ba, miała wręcz ochotę to zrobić.
Nie było jednak na to czasu.
Nie widziała co robi mała, czy zbiera się do ataku na Vernila, na nią, jedno było pewne – nie widziała niebezpieczeństwa. Nawet jeśli jest silna, to kawał mięsa wielkości kapsuły Saiyan mógł ją zgnieść, tak jak butem depcze się robaki.
Tusza spadła, niepokojąco cicho, jakby czyhając na czyjeś życie.
Nie wiadomo co się potem stało. Ósemka skoczyła, zrobiło się zamieszanie… W każdym razie dyndające pod sufitem mięso wbiło się w ziemię, tłukąc kafle i zagłębiając do połowy swojej objętości. Girlandy czosnku i cebuli rozsypały się, tak samo jak reszta wiktuałów tworzących mięsnego Saiyana. Ręcznik opadł na brudną ziemię, furkocząc lekko w powietrzu. Na ulotną chwilę zapadła cisza.
Maia, została odepchnięta przez Vivian. Sam dziewczyna zaś utknęła, zgnieciona półkami. Odpychając małą wpadła na bok tuszy i dobiła się od niej boleśnie. Poleciała prosto na szafki, a puste meble posypały się na nią, niby domki z kart.
Spróbowała się poruszyć, półki skrzypnęły protestując i przygniotły ją z powrotem. Ósemka czuła jak jej ciało zamienia się w jednego wielkiego sińca.
Wypuściła z siebie głośno powietrze i spróbowała wydostać się spod atakujących ją mebli, mając nadzieję, że Mai nie przyjdzie fantazja rzucić się na porozwalane regały.
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Magazyn  - Page 2 9tkhzk0/0Magazyn  - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Magazyn  - Page 2 Left_bar_bleue0/0Magazyn  - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Nie Mar 17, 2013 3:54 pm
Ósemka stała za Maią. Chłopak uważnie spoglądał to na nią to na małą dziewczynkę, która nie panowała nad sobą. Nagle coś się stało. Fala powietrza, dużo słabsza niż Kiaiho-uderzyła w Vernila oraz Vivian powodując cofnięcie się o kilka kroków. Chłopak odruchowo zamknął oczy i na wystawił ręce na ich wysokości. Szybko się otrząsnął otworzył oczy a jedyne, co zobaczył to odwracającą się Maię, która już szykowała rękę by zaatakować przygwożdżoną do ściany Ósemkę. Chciał zdążyć. Wszystkie jego zmysły zaczęły działać mocniej. Wybił się z prawej nogi i szybkim lotem ruszył w kierunku Złotowłosej. Jego ciało zaczęła otaczać Biała Aura, którą opanował. Był coraz bliżej. Tak bardzo chciał uratować Vivian jednak z góry był na przegranej pozycji.
Na szczęście nowa kadetka zachowała zimną krew. Przyjęła cios na siebie jednak nie pozostała dłużna. Zaatakowała dziewczynkę w ten sam sposób, co spowodowało, że obie odleciały. Vi trafiła na ścianę i zaczęła rzucać ki-blastami w kierunku Mai. Córeczkę wytrawnego wojownika czekał jednak los dużo gorszy od ściany, o którą można się obić. Wpadła na Halfa, który chciał pomóc Ósemce. Chwycił Maię podobnie jak poprzednio. Jego dłonie ściskały nadgarstki mocniej niż poprzednio za sprawą przezroczystej poświaty otaczającej jego ciało. Mimo wszystko bał się rozkojarzenia i tego, że osoba, która pochłaniała zapasy akademii znów się uwolni. Cały czas trzymając za lewy nadgarstek, prawą rękę siłą ciągnął cała rękę mai tak by dłoń znalazła się na plecach. Pewnie powodowało to ból, jednak tylko taki by po puszczeniu wszystko było dobrze.
-Furio przemiń w końcu !- wykrzyczał chłopak w myślach. Od momentu założenia chwytu na małą dziewczynkę, ta cały czas kopała go po nogach by ją wypuścił. Stopniowo czuł jak stają się coraz to słabsze i słabsze. Ścisnął ręce bardziej. Spojrzał na Vivian, która odsunęła się lekko w tył. Jej oczy były skierowane w górę. Chłopak spojrzał w to samo miejsce i spojrzał jak coś spada. Błyskawicznie odleciał w tył ciągnąc Maię za sobą. Trzask. Coś, co spadało z góry uderzyło w ziemie powodując wielki hałas, wgniecenie w ziemi oraz uniesienie się kurzu z podłogi. Chłopak nie osłabiając uchwytu zamknął oczy i zaczął kaszleć. Chciał uniknąć tego by drobinki śmieci podrażniły jego narząd wzroku. Chciałby także uniknąć kaszlu i psikania jednak jedynym sposobem na to było zatkanie nosa jakaś szmatką albo rękoma. Gdyby to zrobił puściłby Maię a tylko Bogowie wiedzą, co wtedy stałoby się. Może jakiś nóż w plecy. W końcu ostrych narzędzi leży dokoła ich na pęczki. Od szkła powstałego z rozbitych słoików przez metale z konserw na ostrych tasakach z kuchni kończąc. Wolał trzymać ją, kaszleć i psikać.
Kurz opadł. Chłopak błądził wzrokiem po pomieszczeniu szukając swojej towarzyszki.

OCC:

Biała aura -80 Ki


Ostatnio zmieniony przez Colin dnia Sro Mar 27, 2013 5:04 pm, w całości zmieniany 1 raz
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Czw Mar 21, 2013 10:35 pm
Wszystko to działo się bardzo szybko. Maia chyba nie była do końca świadoma co tak w ogóle miało miejsce. Gdy tumany kurzu opadły, dziewczynka omiotła wzrokiem całą scenerię. Od Vivian przygniecioną ogromnym świniakiem, przez cały bajzel w pomieszczeniu, po trzymającego ją Vernil'a. Ogień w jej oczach zgasł, najwyraźniej życzenie chłopaka się spełniło - furia powoli przemijała. Maia miała jednak jeszcze dość siły, by wyswobodzić się z uścisku Saiyan'a. Kilkoma wierzgnięciami i uderzeniami z łokcia posłała go na posadzkę. Następnie wlepiła wzrok w Ósemkę i powoli podeszła do niej. Kucnęła przy jej twarzy i z dziwnym wyrazem twarzy spytała:

- Dlaczego? Czemu to zrobiłaś?

Dość dziwne pytanie, ale wszak było to jeszcze małe dziecko. Delikatna, czerwona aura nadal spowijała jej ciało, cały czas była dla Saiyan poważnym zagrożeniem.
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Magazyn  - Page 2 9tkhzk0/0Magazyn  - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Magazyn  - Page 2 Left_bar_bleue0/0Magazyn  - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Sro Mar 27, 2013 4:52 pm
Na wszystkie okropności świata, światów i zaświatów.
To bolało. Szafka porządnie obiła dziewczynie żebra i wyglądało na to, że noga utkwiła przygnieciona olbrzymią tuszą. Na usta chciały wystąpić słowa, kompletnie nieprzeznaczone dla nieletnich. Mogłaby zacząć bluzgać. Była w tym dobra. Bogactwo słownika sukcesywnie rozszerza o co raz to nowe wyrazy odkąd zaczęła chodzić. Tylko, to nie pozbawi bólu zwichniętej nogi, ani nie odbierze wszystkich sińców i zadrapań.
Gwałtownym ruchem machnęła zasłaniającą ją szafkę, odrzucając w bok głupi mebel. Widać teraz było, jak na łokciu próbuje się podnieść. Miała serdecznie dość wszystkiego. Zmęczona nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, miała ochotę wstać i wyjść. Stęknęła, wciąż półleżąc na brudnej podłodze. Jak na złość nie miała sił by się podnieść. Vivian zaczęła się zastanawiać, na d wypowiedzeniem kilku brzydkich wyrazów, chociażby dla podkreślenia swojej sytuacji.
Nie zdążyła dobrze rozpatrzeć tej myśli, bo usłyszała lekkie kroki i twarz Mai pojawiła się przed jej własną. Chochlikowate oczy dziewczynki straciły morderczy wyraz, ale nie oznaczało to, że na powrót stała się milutka. Coś w jej wzroku diabolicznego wciąż tkwiło, aura nie odpuszczała. Ósemka była unieruchomiona i gdyby dziewczynka chciała, złamałaby jej kark jak zapałkę.
Pytanie.
Dlaczego?
Gorzkie słowo. Czasem nie chce się słyszeć odpowiedzi.
Z reguły źle się to kończy.
Dlaczego jedziesz na tą misję?Kazano mi, oddział ma za zadanie zbadać tamtą planetę. Nie możesz kiedy indziej? Przecież wiesz jak to daleko! Miesiące, nie mniej. Rozkaz to rozkaz. Więc czemu przyszedłeś mnie powiadomić? Nigdy wcześniej tego nie robiłeś. Wiem…
Dlaczego po raz pierwszy przyszedłeś się pożegnać? Dlaczego Axdra?
Wiedziałeś, że umrzesz?
Ósemka spojrzała na Maie. Kadetka umazana była wszelkim świństwem zalegającym podłogę, włosy dalej były fioletowe, a twarz czerwona od zadrapań. Noga nie dawała o sobie zapomnieć. W brązowych oczach jednak miała coś, coś…
Co miała powiedzieć dziecku, które doprowadziło ją do tego stanu? Demonowi o wyglądzie dziewczynki, rozwalającego wszystko wokoło. Mogłaby to samo pytanie zadać sobie. Dlaczego Vivian? To był odruch, sama nie potrafiła tego wytłumaczyć, a tym bardziej wyjaśnić demonicznej smarkuli.
Była w końcu dzieckiem. Wredny, silnym, złośliwym bachorem, ale wciąż dzieckiem. W oczach dziewczyny to był czas, który powinien zostać pozbawiony wielu przykrości. Przyszłość niesie ich wystarczająco dużo, a bycie dzieckiem i dorastanie też jest trudne. Jest trudne i nikt tego nie rozumie.
- Bycie zgniecionym przez kawał mięsa nie jest zbyt bohaterską śmiercią. – Zażartowała niejako, nieudolnie się uśmiechając. Jakby nieświadoma tego, że Maia może ją zabić, uniosła dłoń i lekko położyła na głowie dziewczynki. – Nie wiem czemu. Nie chcę cię zabić, ani nawet atakować. To nie byłoby w porządku gdyby stało ci się coś groźnego. Nawet, jeśli potrafisz miotać nożami na wszystkie strony.
Co Ósemka plecie? Sama nie wiedziała. Język jakby ożył.
- Wszystko co się tu stało, to jakieś wielkie nieporozumienie. Nie wiemy nawet po co nas tu przysłano… Ty nas zdenerwowałaś, my ciebie. Przepraszam za to.
Zapadła dziwna cisza.
Do kadetki dotarło właśnie co powiedziała. Albo skończy ze złamanym karkiem, albo Maia zrzuci na nią całą tuszę. I tak zginie, śmiercią niezbyt bohaterską, bo z rąk wściekłej, morderczej dziewczynki.
Już niemal słyszała owacje za głupotę.
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Magazyn  - Page 2 9tkhzk0/0Magazyn  - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Magazyn  - Page 2 Left_bar_bleue0/0Magazyn  - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Sro Mar 27, 2013 6:58 pm
Kurz opadł. Dało się dostrzec przygniecioną przez brązowe płyty jeszcze niedawno pięknego regału Ósemkę. Chciał do niej podbiec i pomóc jednak partnerka doskonale dała sobie radę sama. Wyrzuciła z siebie zepsuty mebel. Wszystko byłoby dobrze gdyby… Vernil nie nawalił, znowu... Maia, mała dziewczynka, po której nikt nie spodziewałby się, że może tak narozrabiać, po raz kolejny wyrwała się ze stalowych uścisków Saiyanina, którego ciało otaczała biała aura.

- No kurcze jestem aż tak słaby. Dziecko się uwolniło z mojego chwytu… DZIECKO!-pomyślał chłopak jednak ostatnie słowo cicho powiedział tak by obie dziewczyny w zdemolowanym pomieszczeniu nie usłyszały jego słów. To jednak nie był koniec akcji. Silnym uderzeniem z łokcia małej dziewczynki został posłany klika metrów w tył. Nie spodziewał się, nie przygotował do oberwania, co sprawiło, iż na chwile przestał oddychać, gdyż cios w brzuch spowodował ból. Stracił równowagę i upadł jak długi na ziemię. To jednak nie było w tym najgorsze. Upadł na plamę z zmiażdżonych ogórków kiszonych i drobinki szkła, które powstały od rozbitych metr albo dwa dalej słoików. Na szczęście chłopak nic sobie nie zrobił gdyż kombinezon zaabsorbował dziwne ukłucia. Gorzej było z głową, która uderzyła dość solidnie w ziemie. Tam nie było żadnej osłony. Prawa ręka chłopaka poleciała z dużą szybkością w głowę i zaczął ją głaskać. Tak jakby to miało pomóc… Brązowowłosy wstał szybko. Lekko zakręciło mu się w głowie jednak zawładnął nad tym. Miał misję-opiekować się Ósemką i nie pozwolić na to by coś jej się stało. Maia powolnym krokiem szła w kierunku Vivian, która uwolniła się z drewnianego uchwytu mebli. Ruszył powoli w ich kierunku. W obu dłoniach zaczął tworzyć ki-blasty i tym razem władował w nie tyle energii ile mógł.
Był bojowo nastawiony by wreszcie ogłuszyć dziewczynkę. Kulki energetyczne miały służyć tylko do odwrócenia uwagi. Gdy był blisko to dokładnie obejrzał dziewczynkę. Czegoś brakowało. Aura! Cały czas istniała jednak była słabsza niż na początku szału. Mimo całego hałasu, bałaganu i ogólnie mało optymistycznej sytuacji, świeżo upieczonej kadetce udało się w końcu nawiązać kontakt z małą Maią. Vernil schował ki-blasty za plecami by po chwili je zneutralizować. Stał w bezpiecznej odległości trzech może czterech metrów i wtrącił swoje trzy grosze po ostatnich słowach Ósemki:
-Nie chcemy walczyć na dowód mogę zrobić to- i w tym momencie chłopak wyłączył Białą Aurę. Miał nadzieje, że mała Maia zrozumie jego czyn. Jakby nie patrzeć poświata zwiększa zdolności bojowe pół-saiyanina i pomaga mu w..walce, a nie w rozmowie z innymi osobami. Spojrzał jeszcze raz na poświatę. W myślach znów kłębiła mu się myśl o tym, aby wreszcie był koniec. Z tego, co wie to utrzymywanie furii przez długi czas może być niebezpieczne dla organizmu użytkującego…


OCC:
Biała aura -80 i dezaktywacja
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Czw Mar 28, 2013 5:47 pm
Maia wysłuchała co Vivian ma jej do powiedzenia. Z każdym słowem kadetki jej twarz stawała się coraz bardziej łagodna. Aura zanikała, pozostał po niej już tylko cień. Dziewczynka wyglądała jakby się miała za chwilę rozpłakać. Lecz jej bojowy nastrój wrócił, gdy tylko spostrzegła co Vernil jej szykuje. Odskoczyła jak oparzona i przyjęła pozycję obronną. Wpatrywała się w chłopaka ze złością.

- Trzeba było mnie zostawić w spokoju - warknęła - to nie moja wina... że taka jestem... - zajęczała po czym padła na kolana i zaczęła płakać.

Trudno było uwierzyć, że dzieciak, z którym para nastolatków walczyła o życie kompletnie się rozkleił. W niczym nie przypominała tego małego mordercy. Czerwona poświata całkowicie zanikła. Sprawiała teraz wrażenie niewinnej i zupełnie niegroźnej.

OCC:
Vi po całej tej sytuacji zostaje Ci 200 HP. Vernil'owi 500 HP.
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Magazyn  - Page 2 9tkhzk0/0Magazyn  - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Magazyn  - Page 2 Left_bar_bleue0/0Magazyn  - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Czw Mar 28, 2013 7:13 pm
Ulga. Tak tylko można było nazwać świadomość, że Maia się uspokoiła. Twarz dziewczynki złagodniała, a Vivian całkowicie opuściło dziwne przeczucie męczące ją od początku. To niepokojące wrażenie odkąd zobaczyła małą. To już nie był wnerwiony do granic możliwości diablik…
Dlaczego?
Kiedy dziewczynka odskoczyła i płacząc, osunęła się na kolana, Ósemka poczuła się dziwnie. To co mówiła, a to co w tej właśnie chwili poczuła… Zwiesiła na krótki moment głowę, tak by nikt nie widział wyrazu jej twarzy. Szlag. Znów miała ochotę przeklinać. Siebie.
Dlaczego?
Jest halfem, ma w sobie krew wojowników. Jej ojciec podobno był całkiem znanym wojownikiem, pomijając fakt, że jego własna córka nie zna jego imienia. Dziedzictwo Saiyanów. Powinna być twarda, nieugięta, walczyć do samego końca, bez litości. Nie marnować czasu na przejmowanie się chlipiącym dzieckiem, zwłaszcza takim, które przed chwilą chciało ją zabić. Ma być… Wojownikiem.
Tylko czy musi być bez serca? Wojownik nie dał by sobą pomiatać małej dziewczynce. Nie czuł by nic, widząc jak mała się załamuje. Jeśli okazałaby jakąkolwiek agresje – unieszkodliwił.
A Vivian Deryth?
Było jej Mai żal. Tak po postu, po ludzku czuła współczucie. Czy to jej słabsza połowa daje o sobie znać, ta rdzennie pochodząca z błękitnej planety? A może Ósemka już tak ma. Jeśli miała w sobie jeszcze jakąś złość na dziewczynkę, negatywne te uczucia musiały już stopnieć, mimo faktu, że ból pozostał bezsprzecznie rzeczywisty. Wystarczyły cudze łzy.
~Jesteś miękka, jesteś słaba, jesteś beznadziejna…~
Te myśli nie były głośne, nie były wrzaskami w jej głowie. Nie miały nic wspólnego z pogardą, z lekkim smutkiem jedynie stwierdzały fakt.
Bo Ósemka była w gruncie rzeczy miękka. Chowała to wszystko za hardą i bezczelną maską, wiedząc, że tam w środku jest słaba. Wiedziała to od zawsze, ale chciała zostać wojownikiem by udowodnić innym, że jest silna.
Tak naprawdę to chciała udowodnić to sobie.
I pojęła to właśnie w spiżarni, przygnieciona tuszą, zakrwawiona i obolała. Jak ostatnia idiotka pod skorupą pielęgnowała w sobie to, co nazwać można było empatią. Nie potrafiła się tego pozbyć. To były uczucia tępione przez mieszkańców Vegety.
Głupstwo. Chciała być wojownikiem, a wiedząc, jaka ma się stać, uparcie nie zabijała w sobie wrażliwości. Na przekór, ot tak przez kaprys. Ba, fakt, że Vivian czuła współczucie na pewien sposób ją zirytował, sprawił, że zaczęła nad sobą kląć… Jednocześnie się z tego ciesząc.
Nie potrafiłaby komuś tego wytłumaczyć, nie mówiąc o tym, że sama siebie nie mogła zrozumieć. Będzie taka, jaka ma być. Powiedziała sobie dość. Solidnie poplątane, pogmatwane, takie określenia uwłaszczają czci w określeniu jej stanu psychicznego. Wszystko to co działo się w jej głowie można było zobrazować jak ogromne eksplozje i fajerwerki.
Ósemka nie wytrzymała i zaklęła cicho nad sobą. Brzmiało to jak ostre mruczenie pod nosem. Cała sesja i analiza psychologiczna trwała mgnienie oka, ale kto tam wie…
Podniosła głowę wyżej, a twarz, oczy miała znacznie spokojniejsze. Wytężając siły dźwignęła się z podłogi i spróbowała odepchnąć kawał mięsa. Niestety, było to chwilowo ponad jej siły. Stłumiła przy tym syknięcie, bo ból w nodze się nasilił. Nie złamała kończyny, ale kłucie przy każdym ruchu wskazywało na to, że mocno ją zwichnęła, może skręciła. Z pomocą przyszedł jej Vernil, odpychając na bok tuszę i wyciągając dłoń. Zapała go za rękę, kadet pomógł jej wstać. Spojrzała na niego i z wdzięcznością skinęła głową. Po czym, zabawnie kulejąc i podskakując, podeszła do Mai.
Usiadła przed nią, objęła małą rękoma i wtuliła jej głowę w kołnierz wojskowej kurtki. Obie były brudne, więc kilka plam nie zrobi różnicy. Niech się dzieciak wypłacze. Nie pomaga to za wiele, ale przynajmniej lepiej można się po tym poczuć. Vivian to wiedziała. Często po kilkugodzinnym ryczeniu, chociaż sińce nie znikały, na duchu było jakby lżej.
Szeptała cicho uspokajające słowa do dziewczynki.
Jasna grzywka, pełna fioletowych plam opadła na oczy. Spod powiek wyzierały dwa brązowe ognie. Coś było w tym spojrzeniu, obcego i niezwykle niepokojącego. Wzrok mówił, że każdy, kto spróbowałby się teraz śmiać, kpić, czy chociażby uśmiechnąć z pogardą, ryzykował skręcenie karku.
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Magazyn  - Page 2 9tkhzk0/0Magazyn  - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Magazyn  - Page 2 Left_bar_bleue0/0Magazyn  - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Czw Mar 28, 2013 8:25 pm
Wojownik. Saiyan. Bezlitosna napakowana istota, która w swoim życiu powinna zajmować się zabijaniem wrogów Króla, podbijaniem planet, eliminowaniem zdrajców i szpiegów. Osoba ta powinna nie wahać się przed czynem takim jak ludobójstwo. Powinien robić to bez skrupułów i nigdy, ale to nigdy nie czuć wtedy litości. Chłopak urodzony na ziemi był jednak nieco inny od stereotypowego mieszkańca Vegety. Przekonał się o tym nie raz, na przykład, gdy szedł na dziedziniec. Tam „przepakowani” mieszkańcy skalnej planety zaczęli walić się po mordach dla rozluźnienia, by rozładować swoje emocje spowodowane tym, że król się spóźniał. Jeden z tych osiłków natknął się niestety na Vernila. Był większy, silniejszy… uderzył go kilka razy, opluł, ośmieszył… na pewno nie było to miłe jednak młody kadet przekonał się wtedy, jacy są ludzie z tej planety. Jednak czy taki musi być wojownik idealny? Rithul raczej tak nie uważał, wychowując samotnie swojego syna na takiego, jakim jest teraz. Miłego, pogodnego, wesołego chłopca, dla którego ludzkie wartości i uczucia były ważniejsze aniżeli siła fizyczna. Nie zrobił z syna maszyny do zabijania. Jednak doprowadził chyba do tego, iż jego latorośl jest zbyt „miękka”. Nie potrafił nawet zabić Saibamena… potworka do ćwiczeń, zwykłego pomiota, których mają tutaj na pęczki. A może właśnie to chciał osiągnąć? A może to geny matki, która właśnie taka była. Ciekawe, co powiedzieliby teraz widząc stojącego chłopaka nad dwoma dziewczynami. Jedna dość duża, śliczna jednak potrafiąca walczyć, którą mimo wszystko powaliło… dziecko. To samo wyrwało się dwukrotnie z uścisków, Vernila. Ciekawe, co powiedzieliby teraz swojemu dziecku, który nie czuje rządzy zemsty za ośmieszenie tylko, współczucie. Coś, o czym chyba żaden z tych osiłków na placu nigdy nie słyszał. Nie jeden z nich pewnie już dawno ogłuszyłby Maię, dla świętego spokoju.

Emm może źle, że wtedy zabrałem jej to jedzenie? -zaczął wypominać sobie w myślach, Brązowowłosy-Może w domu jest ciężko. Nie zajmują się nią, nie robią jej dobrego jedzenia i dla świętego spokoju przysyłają ją tutaj? Do spiżarni.. Ehhh… Chyba niepotrzebnie wtedy zaczynałem tą akcje. Może wszystko skończyłoby się polubownie…-chłopak cały czas zastanawiał się nad tym, co stało się przed chwilą, jednak po momencie ocknął się. Spojrzał na Ósemkę. Podszedł do niej pochylił się i po raz kolejny tego dnia uśmiechnął się serdecznie do swojej partnerki. Vi wyglądała dość śmiesznie. Poplamione włosy, cały kombinezon i twarz umazana jakimś czerwonym sosem na prawym policzku. Chłopak jednak nie z tego się śmiał. Dałby sobie głowę uciąć, że wygląda równie groteskowo, co partnerka. Zaparł się i odepchnął tuszę z ciała Ósemki, po czym wyprostował się, podał kadetce dłoń by tej było lżej wstać. Vivian skorzystała z oferty. Oboje spojrzeli się na małą dziewczynkę, która padła na ziemię i zaczęła szlochać przed tym mówiąc, że to nie jej wina. To chyba miały być swoiste przeprosiny za to, co zrobiła. Jednak Vernil nie miał jej za złe tego czynu. Miał większy żal do siebie, za to, że ją tak rozgniewał. Wtedy pomysł nie podania słoika wydawał się dość dobry, jednak wyszło jak zwykle. Ósemka nie wytrzymała. Podeszła do klęczącej dziewczynki i przytuliła ją by ta ze spokojem mogła się wypłakać. Brązowooki half, przysiadł na fragmentach rozwalonego regału, przed tym patrząc czy nie ma tam gwoździ, albo czegoś takiego. Przyglądał się całej sytuacji z daleka. Odwrócił głowę w bok by ukryć swoją minę, która nie była poważna. Widniał na niej swoisty uśmiech a jego oczy zaczęły się szklić.

-No już ogarnij się. Chcesz żeby Vivian zobaczyła jak się mażesz? Jesteś słaby. Pokonał się jakiś szkrab chodzący do przedszkola… ponadto teraz jeszcze chcesz beczeć jak Maia? -Vernil znów poczuł rozdarcie wewnątrz siebie. Chciał na siłę być twardym, jak prawdziwy wojownik, jednak nie umiał. Na szczęście po jego policzkach nie spłynęły łzy. To, co się wytworzyło na gałkach wytarł po kryjomu tak by dziewczyny tego nie widziały.

Poczekał chwile aż Maia się wypłacze. Podszedł do Vivian i położył jej rękę na ramieniu. Dotyk był delikatny, ręka była spokojna jak cały chłopak, z którego emocje już uleciały. Miał nadzieje, że to uczucie przekaże swojej partnerce i małej dziewczynce.

-Emm głupio tak .. Zresztą nieważne. Naszym zadaniem było zobaczenie, co się utaj dzieje i chyba posprzątanie. Vi to jak idziemy złożyć raport czy najpierw sprzątamy?-zapytał, po czym zdjął rękę z ramienia Ósemki u uśmiechnął się delikatnie.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Pią Mar 29, 2013 12:14 pm
Maia beczała wtulona w Vivian. Zagrożenie minęło. Nastała cisza przerywana jedynie szlochami dziewczynki. Wtem na korytarzu rozległy się czyjeś głośne kroki i po chwili do spiżarni wkroczył postawny Saiyan.

Spoiler:

- Ku*wa, co za bajzel - warknął na powitanie.

Na dźwięk tych słów Maia podniosła głowę i spojrzała rozpromieniona na mężczyznę.

- Tatuś! - zawołała - w końcu wróciłeś!

Ojciec dziewczynki spojrzał groźnie na swą "pociechę"po czym wyciągnął przed siebie dłoń. Mała natychmiast uniosła się w powietrze i powędrowała prosto do faceta, gdzie została chwycona za ubranie na plecach. Wisząc w niezbyt wygodnej pozycji chciała się chyba przytulić, lecz spotkało się to ze sprzeciwem rodzica.

- Przestań się mazać! - ryknął - wstyd mi za Ciebie. Twoja siła to wielki dar, a Ty nawet nie potrafisz umiejętnie z niej korzystać. Znów straciłaś panowanie nad sobą? I znów po stracie energii nażarłaś się jak świnia?

- Bo ja... bo ja... - jąkała się ze łzami w oczach - bo ja byłam troszkę zła kiedy mnie tu zostawiłeś tatusiu.... A potem przyszli oni i....

- Mówiłem przecież, że niedługo wrócę! Żałosne! Wracamy do domu!

Już miał opuścić pomieszczenie, gdy jego wzrok padł na dwójkę kadetów. Uśmiechnął się lekko gdy spostrzegł w jakim są stanie.

- No przynajmniej dałaś nieźle popalić tym tutaj - w jego głosie dało się wyczuć dumę - Wy! Posprzątajcie ten burdel! I ani słowa o tym co się tu stało, bo znajdę i łby ukręcę!

Razem z Maią wyszedł ze spiżarni. Chwilę potem na korytarzu rozległy się jakieś głosy. Kilka osób gadało przez siebie, przez co ciężko było wychwycić o czym rozmawiają.

- Wszystko w porządku - rzekł Ojciec małej - przysłano dwójkę kadetów po sprzątania. Póki co trzeba będzie brać jedzenie z zapasowej spiżarni. Powinno starczyć do czasu sprowadzenia nowych zapasów. A teraz żegnam.

OCC:
Koniec. Po 30 pkt. dla Waszej dwójki, poproście któregoś z adminów o dodanie. Idźcie gdzie chcecie, jakby co to w szpitalu czy na stołówce Wam odpiszę Smile
Colinuś
Colinuś
Liczba postów : 382
Data rejestracji : 12/01/2013

Skąd : Leszno

Identification Number
HP:
Magazyn  - Page 2 9tkhzk0/0Magazyn  - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Magazyn  - Page 2 Left_bar_bleue0/0Magazyn  - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)
http://www.pl

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Pią Mar 29, 2013 3:17 pm
Miał nadzieję, że obie dziewczyny nie zobaczyły jego zachowania. Wzruszenie nie pasowało do wojownika z Vegety. Jednak Vernil był trochę inny, co już nie raz, nie dwa udowodnił. Po przetarciu oczu znów patrzył z uwagą na obie dziewczyny, które się rozkleiły, w sumie nie dziwiło go to za bardzo. Jednak nagle, usłyszał dźwięk kroków dochodzący z korytarza. Zdenerwował się, wstał. Wiedział, że jeżeli ktoś tutaj wejdzie to będą mieli ostro przerąbane za, walkę w spiżarni oraz cały ten bałagan. Nagle w wejściu pojawił się dorosły wojownik, który powitał ich siarczystym przekleństwem i skomentował bałagan w spiżarni. Mężczyzna miał na sobie zielono-niebieską zbroję o szerokich naramiennikach. Prezentowała się bardzo ładnie a chłopak zaczął sobie wyobrażać jak on by w niej wyglądał. Jego marzenia przerwała jednak Maia która ucieszyła się widząc tatusia. Ten jednak chyba nie był zadowolony z tego, co się tutaj stało. Maia uniosła się w powietrze a gdy była blisko wojownik chwycił ją za ubranie na plecach, co uniemożliwiło Mai przytulenie się do rodziciela. Saiyan nie starał się jej pocieszyć dziewczynki tylko skarcił ją za łzy w oczach i zaczął mówić o jej darze, jakim jest niewyobrażalna siła. W tym momencie chłopak zaczął łączyć wszystko w całość. Dziewczynka była silniejsza od niego nie tylko w stanie furii, ale pewnie i bez niej. Albo to furia dawała jej większe zapasy energii niż jakiemukolwiek innemu wojownikowi? Chciałby się o to zapytać jednak wolał nie ryzykować. Mężczyzna nie był tak surowy jak trener, z którym miał do czynienia chłopak o brązowych oczach jednak czuł przed nim respekt. Vernil spojrzał na Ósemkę. Ta cały czas klęczała na ziemi i podobnie jak on patrzyła na całą sytuacje. Maia zaczęła się w tym czasie żalić, że to, co się tutaj stało to wina taty gdyż nie chciałaby ją tutaj zostawił. Wojownik w pięknej według Vernila zbroi powiedział, że to było żałosne i udał się w kierunku drzwi. Przed opuszczeniem pomieszczenia spojrzał na dwójkę kadetów, którzy byli w opłakanym stanie. Lekko się uśmiechnął, ale nie do nich a do swojej małej córeczki, którą pochwalił za to, iż dała im popalić. Kazał im posprzątać oraz nie mówić nikomu o tym, co się tutaj stało, bo ich zabije. W tym momencie chłopak zląkł się niemiłosiernie, jego czoło zalało się zimnym potem a sam przełknął głośno ślinę. Na korytarzu zaczął robić się hałas. Zgraja głodnych wojowników chciała wejść do spiżarni by poprawić sobie humor. Wiadomo głodny Saiyan to zły Saiyan. Na drodze stanął im ojciec Mai z córeczką przy boku. Chłopak usłyszał tylko, że mają iść do zapasowej spiżarni. Chłopak nie wiedział gdzie się ona się znajduje, więc czym prędzej podbiegł do wyważonych przez Maię drzwi do pomieszczenia skąd dziewczynka wzięła noże. Zobaczył, w jakim stanie są zawiasy, po czym z lekkim trudem podniósł drzwi i wmontował je szybko na miejsce. Jeśli zapasowa spiżarnia miałaby przejście do tego pomieszczenia i ktoś zobaczyłby, w jakim stanie jest wnętrze to pewnie na upomnieniu by się nie skończyło. Potem podleciał do drzwi, przez które wyszła Maia i jej tato i je również zamknął. Podszedł do Ósemki. Przysiadł obok niej na ziemi i zaczął do niej mówić.

-Jak się czujesz? Dasz radę pomóc posprzątać? Tylko nie okłamuj mnie-w tym momencie spojrzał kadetce w oczy by ta powiedziała prawdę- jak cokolwiek cię boli to ja to tak z grubsza ogarnę i pójdziemy do szpitala.-po tych słowach lekko się uśmiechnął wziął dwa głębsze oddechy i wstał na równe nogi i zaczął… sprzątać. Najpierw podszedł do szafek, które chciał jakoś poskładać… Plan jednak skończył się na zamiarach gdyż wszystko było połamane i zniszczone. No cóż postanowił, zatem zanieść je w miejsce gdzie na początku miotłą zgarnął potłuczone słoiki. Gdy z tym się uporał wziął miotłę. Wszedł między regały, w których nie odbywała się walka i wszystko zmiatał na kupki. Akurat tam za dużo tego nie było, same drobinki, trociny z starych regałów, w których zalęgły się termity no i ewentualne błoto z butów osób, które szukały czegoś do zjedzenia. Przejrzał wszystkie swojego rodzaju korytarze i podszedł do tego gdzie toczyła się batalia. Tutaj przysiadł na chwile by odpocząć. Przypomniał sobie po raz kolejny o zbroi tego wojownika.

-Ciekawe czy będę kiedyś w posiadaniu takiej zbroi… prezentuje się mega i chyba tata miał podobną… w sumie nawet nie wiem, jaką on miał rangę, ale bić się umiał i nie raz został wysyłany na jakieś ważne misje. No, ale cóż, on już ma trochę lat na karku i pewnie zasłużył sobie na coś takiego. Ciekawe czy w ogóle dożyje, do takiego momentu, że awansuje chodź poziom wyżej… Kadet brzmi fatalnie.. Ale z drugiej strony pokonała mnie mała dziewczynka … chyba w najbliższym czasie nie miałbym, na co liczyć. Jak to było… Nashi? No tak! To jest ranga wyżej od kadeta i zostali oni wysłani przez króla na podboje… Mmmm to dopiero byłoby coś. Teraz jestem już pewny, że chciałbym wylecieć z tej planety. Jestem zupełnie inny niż mieszkańcy tej planety. Oni są bezlitośni i twardzi a ja rozkleiłem się po byle łzach małej dziewczynki, która Ehhh… dała mi w kość… i chyba przez to awansu nie dostąpię.. pewnie trzeba się ostro wyróżnić, żeby tego dostąpić. W sumie, znam osobę, która mi to dobrze wytłumaczy -w tym momencie chłopak uśmiechnął się pod nosem--I chyba ją odwiedzę w najbliższym czasie. Dobra czas wrócić do roboty.-po rozmowie w myślach chłopak wstał. Wziął do swoich obolałych i zmęczonych rąk miotle i zaczął zmiatać potłuczone słoiki, wgniecione puszki i resztki jedzenia, które się w nich znajdowało. Po tym przystąpił do gorszej roboty. Przenoszenie ostrych narzędzi, garnków i innych rzeczy do pomieszczenia, z którego zostały wyniesione, a właściwie wyrzucone. Najpierw otworzył sobie drzwi i przystąpił do przenoszenia narzędzi do kuchni. Początek był łatwy garnkami nie zrobił sobie krzywdy, jednak, kim byłby Vernil jakby sobie nic nie zrobił. Podnosząc pierwsze kilka noży, leżących w jednym miejscu tym najostrzejszym rozciął sobie, przez przypadek, rękawice w miejscu palca wskazującego i środkowego. Dziura w sumie nie była za duża, wąskie cięcie jednak pewnie po kilku dniach uszkodzenie powiększy się i osłona na dłonie będzie do wyrzucenia. Vernil zdenerwował się lekko no, ale cóż, nie ma, co płakać nad rozlanym mlekiem, chyba, że tym mlekiem jest upokarzające bycie pobitym przez małą dziewczynkę.

-Trzeba wziąć się w garść!-pomyślał chłopak, po czym wrzucił drugi bieg i zaczął szybciej sprzątać wszystkie rzeczy, które wyrzuciła Maia z pomieszczenia obok. Tym razem obyło się bez zbędnych przygód

Po skończeniu podszedł do wiadra, które miał zostawione niedaleko głównego wejścia. Wziął je do ręki i przeszedł się między regałami i zaczął wrzucać do niego stworzone wcześniej kupki śmieci. Gdy wiadro się zapełniło wyszedł z nim na korytarz w poszukiwaniu jakiegoś dużego śmietnika, do którego mógł wyrzucić zawartość pojemnika, który dzierżył w ręce. Znalazł, wyrzucił, wrócił do pomieszczenia. Zostały mu tylko śmieci z regału, w którym toczyła się bitka. Wziął je i ponownie zrobił kurs do śmietnika i wykonał te same czynności, co przed chwilą. Po wejściu z powrotem do spiżarni wziął wszystko, z czego korzystał do rąk i spojrzał na Ósemkę.

-To, co teraz kierunek szpital żeby wylizać rany czy może jakaś wizyta w Sali treningowej ? -czekał na odpowiedź od partnerki. Potem wyszedł z pomieszczenia odstawił wiadra miotły i wszystko, co wziął w ten sam kąt, z którego je wyniósł, po czym oboje wyszli z piwnicy

OCC:
z/t-> jeszcze dopisze gdzie Very Happy
Haz: Dzięki za Quest był, że tak ujmę, przedni xD

avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Magazyn  - Page 2 9tkhzk0/0Magazyn  - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Magazyn  - Page 2 Left_bar_bleue0/0Magazyn  - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Pią Mar 29, 2013 6:51 pm
Drzwi się nagle otworzyły, a twarzyczka Mai, do tej pory załamana rozpromieniła się nagle. Vivian nie powiedziała ani słowa, gdy wojownik wszedł do pomieszczenia. Dziewczyna wyleciała z jej objęć, w towarzystwie szorstkich słów. Spod opuszczonej grzywki przyglądała się całej scenie, ze ściśniętym sercem słuchając rozmowy ojca i córki.
A niech go szlag. Jego własna córka boi się sama siebie, tych ataków złości, a on… W dodatku takim tonem. Czy jej własny ojciec też by się tak do Ósemki odzywał? Nie wiedziała, ale również nie pragnęłaby poznać odpowiedzi. Saiyan odszedł jak gdyby nic się nie stało. I jeszcze ta groźba… Ciekawe jaki mają zdać raport dziewczynie trenera? Cóż, prawdą było, że zastali syf w spiżarni.
Coś dziewczynę zabolało, gdy tamci wyszli. Na końcu języka miała odpowiedź, ale przełknęła ją szybko. Brakowałoby jeszcze kolejnego starcia. Mruknęła za to coś cicho, za cicho, by sama mogła to usłyszeć. Szlag.
Głos Vernila przerwał jej otępienie. Uniosła wzrok, który nie wyrażał absolutnie niczego. Ósemka potrafi dobrze się maskować.
- Dam radę. Chodzić bez przeszkód jeszcze mogę. – Skwitowała z niejakim, pustym uśmiechem.
Wstała i choć poruszała się lekko kulejąc, kroki stawiała pewnie, jakby to nie ona przed chwilą miała nogę przygniecioną kawałem mięsa. Oddychała spokojnie, żeby nie powiedzieć, ze znużeniem.
Już bez słowa podeszła do ściany na której ciągle tkwił obelżywy malunek. Wiadra, jakimś cudem nienaruszone, wciąż tam stały. Zmyła dzieło wątpliwej urody, wytarła ściany z większości plam jakie powstały podczas walki. Trochę zajęło jej poukładanie nielicznych puszek i opakowań, które ocalały w batalii.
Zajęła się czyszczeniem ścian, drzwi, pozbywała się wszystkich rozprysków. O, na przykład pięknie rzucona konserwa, ozdobiła sufit feerią czerwonych kropek. Vivian zatknęła ścierkę na kij i pozbyła się śladów zbrodni. Również podłogę omiotła porządnie szmatą, po tym jak Vernil pozbył się śmieci. Co prawda szło jej to wolniej niż się spodziewała, przez bolącą nogę, ale nie przestawała. Nie miała zamiaru zostawić kadeta z całym tym bałaganem.
Ósemka była zmęczona, ale uparcie nie dawała tego po sobie poznać. Wydawało się, że jest po prostu spokojniejsza i bardziej wycofana, ale… Szlag! Nikt nie mówił, że już pierwszego dnia Akademia zafunduje jej takie rozterki psychiczne! Miało być mordobicie na sali treningowej, a nie… Dość. Zwyczajnie miała dość. Gdyby Axdra żył, pobiegła by do niego i zaczęła tłuc po głowie. Zmaganie się z dziewczynkami w spiżarni nie zrobiłoby z niej wojownika, nie takiego jakim chciała zostać. Ani bezsensowna rąbanina.
Energicznie pocierając szmatą, Vivian zagryzła wargi. Zostanie wojownikiem. Zobaczą. Ale nie będzie szła ścieżką, która będzie sprzeczna z jej sumieniem. Niech ich wszystkich i ją przy okazji szlag trafi, ale nie zrobią z niej bezmyślnego rębajły.
Pozwoliła sobie na lekki westchnienie i kpiący uśmiech.
~I co Vi?~ Nic.
Gdy spiżarnia zostało jako tako ogarnięta, dziewczyna odniosła wiadra i wszelaki sprzęt. Wróciła szybko, po to by spotkać Vernila w drzwiach.
Zamiast odpowiedzieć na pytanie, spojrzała po sobie. Zadrapania na twarzy i dłoniach są do zniesienia, noga nie bolała już tak bardzo, gdy przyzwyczaiła się do kłucia. Chociaż trochę przez to powłóczyła, może powinna zawitać do skrzydła szpitalnego. Jednak kurtka kadetki, tak samo jak ubranie pełne było plam, a czupryna niezmiennie była fioletowawa.
- Do szpitala. Patrząc na nasz stan, wolałabym najpierw zahaczyć o łazienkę. – Pozwoliła sobie na śmiech.
Wyszli ze spiżarni.

OCC:
[zt]-----> Szpital
Haz: Prawda, quest epicki xD

The author of this message was banned from the forum - See the message

NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Czw Lip 20, 2017 8:23 pm
Xalanth miał to szczęście, że ulatniał się szybciej, niż wysocy rangą żołnierze zrozumieli kto na nich wpadł. W tłoku, który czasem się tworzył w korytarzach potrącanie nie było niczym nowym, ale wpadanie na kogoś to co innego. Więc kadet miał pewną dozę szczęścia, że nie dostał ochrzanu. W końcu kadet doszedł do spiżarni, która była dość spora. Jednakże musiała tak być, by wyżywić całą masę głodnych kosmicznych wojowników. Widzieliście rachunek z restauracji za jednego Saiyanina? Nie? To proszę nie oceniać.
Magazyn  - Page 2 1FZ8fihV
- Dobra, dobra. Nie drżyj się. Słyszałem. – powiedział jakiś głos, który dochodził zza półek. Po chwili pojawił się także jego właściciel i jego widok zapewne był niezłym zdziwieniem dla Xalantha. Szefujący tu osobnik był… okrąglutki. To było chyba najlepsze określenie, bez urażania jego uczuć. O ile takowe jeszcze się ostały pod tą warstwą tłuszczu. Kto wie czy ich nie zeżarł.
- Taa. Mam informację, że masz mi pomóc. Dobra. Najpierw rozładuj te pudła. Potem wyłóż to na półki. W razie czego wołaj. – rzekł grubcio wskazując na całą górę wielkich pudełek, a chwilę później zniknął pomiędzy półkami. No to chyba trzeba było się brać do pracy.

OOC:
Możesz napisać, że w paczkach znajdujesz różne składniki, a w kilku te wykwintne, przeznaczone dla oficerów. Kadet takich nie je. Oczywiście ślinka cieknie.

The author of this message was banned from the forum - See the message

NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Pon Lip 24, 2017 9:43 pm
Grubas widział oczywiście całe zajście, ale nie zainterweniował. Po pierwsze to nie była jego sprawa, a po drugie ten kapitan, był tu częstym gościem i wolał nie mieć takiego strupa na głowie. Zaś kiedy Xalanth pracował i układał odpowiednio wszystko na miejsce, to szef zaopatrzenia spisywał określone rzeczy oraz układał listy posiłków i składników. Oficerowie lubili różne rzeczy, a jeszcze musiał pamiętać o członkach rodziny królewskiej na wypadek, gdyby ich królewskie moście postanowiły zrobić kontrolę Akademii. Zdarzało się to rzadko, ale wolał trzymać rękę na pulsie. Tak wiec pomoc w osobie kadeta, była dla niego bardzo dobra. Kto wie. Może go jeszcze kilka razy wykorzysta.
- Dobrze. Bardzo ładnie. Jak się będziesz starać, to cię na stałe tu wezmę. – powiedział Grubcio podpisując jakiś mail na swoim komputerze. – Hmm. Skocz jeszcze do chłodziarki i przynieś mi mięso. Jest oznakowane.


OOC:
No post ci wyszedł spory. Nie powiem uśmiałem się przy kapitanie. Teraz tak. Idziesz do chłodziarki i opisujesz jak wchodzisz do pomieszczenia. Na tym kończysz.

The author of this message was banned from the forum - See the message

NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Sob Lip 29, 2017 9:23 pm
I zobaczył… co zobaczył? Wnętrze wielkiej chłodziarki, gdzie były przetrzymywane artykuły, które musiały znajdować się w odpowiednich warunkach. Xalanth mógł dostrzec kolejne drzwi, a za nimi kolejne. Każde pomieszczenie miało inną temperaturę. Tu gdzie znajdował się Saiyanin była najwyższa temperatura, choć i tak niższa niż w samej spiżarni. Mięso, które miał przynieść znajdowało się w następnym pomieszczeniu i tam miał się udać. Jednakże kiedy tylko złapał za klamkę to zrozumiał, że nie był sam. Usłyszał cichy stukot na jednej z szafek, a następnie coś spadło na niego. Coś wielkiego, owłosionego i niezbyt przyjaznego. Dlaczego? Dlatego, że w szyi Xalantha zostały zatopione bardzo ostre zęby. Fala bólu przeszła przez ciało kadeta, a podczas miotania kilka puszek i toreb spadło na niego, rozsypując się i uwalając go swoją zawartością. Plusem tego wszystkiego było to, że napastnik zeskoczył z niego i teraz Saiyanin mógł zobaczyć, kto go zaatakował.
Monstrum:
Był to olbrzymi czarny szczur, którego zęby czerwone były od krwi Saiyanina. Stał teraz przed kadetem i blokował mu wyjście z chłodziarki. Nie wyglądał przyjaźnie o czym świadczył syk wydobywający się z jego gardła oraz zjeżona sierść. Co zrobi Xalanth?

OOC:
Szczur cię gryzie znienacka za 200 dmg. Co robisz?

The author of this message was banned from the forum - See the message

NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Czw Sie 03, 2017 8:25 pm
Szczur patrzył na Saiyanina, który postanowił go obłaskawić. Xal miał też tego pecha, że chłodnia była oddalona od biura jego tymczasowego szefa oraz odpowiednio wyciszona. Wszystko po to, by mięso się nie psuło. W każdym razie zwierzę zjeżyło się, gdy Saiyanin zaczął do niego mówić. Miły ton głosu jakoś go nie przekonywał, zwłaszcza że jeszcze kilka chwil temu ciemnowłosy krzyczał na niego i próbował nim rzucić. Szczur obnażył zęby i jeszcze bardziej uniósł grzbiet. Prędzej zginie niż da się wziąć temu Saiyaninowi na ręce. Chyba trzeba będzie użyć innych argumentów.

OOC:
W następnej turze szczur atakuje. Zaczynasz walkę z kośćmi.
Szczur :
Siła – 150
Zręczność – 50
Wytrzymałość – 100
Energia – 10

Jeśli wypadnie technika specjalna to zwierzak uderza cię z ogona. Dmg = 2*siła.
Sponsored content

Magazyn  - Page 2 Empty Re: Magazyn

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito