Ogród
Czw Maj 31, 2012 6:16 pm
Przepiękny ogród na zewnątrz budynku, pełen kwiatów, stwarza pozory normalnego domostwa, w którym nic się nie dzieje. Jednakże prawda jest taka, że... Ćśśś, faceci w garniakach.
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Ogród
Czw Gru 01, 2016 7:32 pm
Niekoniecznie miał wiele czasu, aby przeczesać całą Ziemię w poszukiwaniu Smoczych Kul. Musiał istnieć prostszy sposób na znalezienie magicznych artefaktów, które z pewnością wykorzysta w swoim, dobrym celu. Znał pewną osobę*, która niegdyś zaskoczyła demona dając mu prezent, i to wysokiej technologii. To za jej sprawą i jej Ki przybył aż tutaj, bo może Dr Briefs nie emanował wielką mocą, to jego intelekt i zdolności na pewno przydadzą się w rozwiązaniu problemu z szukaniem Smoczych Kul.
Nie było problemu włamać się do ogrodu, który nie był specjalnie zabezpieczony, a w formie czarnego kotka nie rzucał się w oczy. Oczywiście do czasu, gdy ponownie przybrał kształt bliższy ludziom. Ślepiami badał ogród, który przypomniał mu o szklarni na Vegecie. To tam, wraz z April i Kuro, dbali o grządki i uprawy. Dziewczyna nie pamiętała nic z tego okresu, w dodatku Kuro okazał się być nieobliczalnym wojownikiem, który zdołał skrzywdzić najbliższą mu istotę. Nie był Aniołem, lecz nie spodziewał się czegoś takiego po Saiyanie. Nie mniej uwierzył Halfce i trzymał jej stronę. Musiałyby zjawić się nieoczekiwane dowody, aby zmienił zdanie. Tak czy siak przebywanie wśród zieleni i kwiecia koiło nerwy demona, który mógł chociaż przez chwilę nie myśleć o niczym konkretnym, a przynajmniej do czasu przybycia właściciela. Sylwetka młodzieńca z warkoczem hasała sobie po ogrodzie niespiesznym spacerkiem, jakby był zaproszonym gościem, a gospodarz domu lada chwila miał zawitać do niego.
Wtedy zatrzymał się dłużej przy krzewie róż. Jeden okaz kwitł niezwykle dostojnie i przykuwał oko. O tyle był niecodzienny, że wydzielał bardzo niewielką Ki łudząco przypominającą geny demona. Czyżby doktorek pofatygował się i wybrał się do Podnóży Gór, w ślad za nietypową Ki? A że zastał tylko róże - wyhodował z przyniesionego okazu? Co dziwniejsze, Red miał wrażenie, że ów energia należała do June. Chyba, że całkiem postradał zmysły. Bardzo możliwe. Nie spał odkąd przybył na Ziemię, chociaż prawdziwego snu nie zaznał od wielu miesięcy. Czarne cienie pod oczyma potwierdzały tezę, że Red potrzebował odpoczynku, mimo wszystko nie chciał dać sobie luzu - chociażby takiego jak jego Sojuszniczki w Gorących Źródłach.
W oczekiwaniu na posiadacza znanej mu Ki przyglądał się kwieciu, a z ciekawości musnął też palcem jeden z delikatnych płatków róży. Odsunął się jednak zaraz jak poparzony, gdy dotknięty płatek przybrał czarny kolor i z dotyku wydawał się być zamarznięty na amen. Jego Ki wzburzyła się, odkąd Icey dał pokaz, że umiał korzystać z mocy, lecz zrobił to w nieprzemyślany sposób. Zabijając i rozrywając na kawałki człowieka, z którego polało się sporo drażniącej zmysły posoki. Na samą myśl oblizał lodowate wargi, jednak poprzestał wnet, gdy zdawało mu się, że ktoś się zbliża. Czy to prawda, czy omamy słuchowe?
* Kliknąć tutaj - temat i post, w którym Red po raz pierwszy skontaktował się z osobą Dr Briefs'a.
Nie było problemu włamać się do ogrodu, który nie był specjalnie zabezpieczony, a w formie czarnego kotka nie rzucał się w oczy. Oczywiście do czasu, gdy ponownie przybrał kształt bliższy ludziom. Ślepiami badał ogród, który przypomniał mu o szklarni na Vegecie. To tam, wraz z April i Kuro, dbali o grządki i uprawy. Dziewczyna nie pamiętała nic z tego okresu, w dodatku Kuro okazał się być nieobliczalnym wojownikiem, który zdołał skrzywdzić najbliższą mu istotę. Nie był Aniołem, lecz nie spodziewał się czegoś takiego po Saiyanie. Nie mniej uwierzył Halfce i trzymał jej stronę. Musiałyby zjawić się nieoczekiwane dowody, aby zmienił zdanie. Tak czy siak przebywanie wśród zieleni i kwiecia koiło nerwy demona, który mógł chociaż przez chwilę nie myśleć o niczym konkretnym, a przynajmniej do czasu przybycia właściciela. Sylwetka młodzieńca z warkoczem hasała sobie po ogrodzie niespiesznym spacerkiem, jakby był zaproszonym gościem, a gospodarz domu lada chwila miał zawitać do niego.
Wtedy zatrzymał się dłużej przy krzewie róż. Jeden okaz kwitł niezwykle dostojnie i przykuwał oko. O tyle był niecodzienny, że wydzielał bardzo niewielką Ki łudząco przypominającą geny demona. Czyżby doktorek pofatygował się i wybrał się do Podnóży Gór, w ślad za nietypową Ki? A że zastał tylko róże - wyhodował z przyniesionego okazu? Co dziwniejsze, Red miał wrażenie, że ów energia należała do June. Chyba, że całkiem postradał zmysły. Bardzo możliwe. Nie spał odkąd przybył na Ziemię, chociaż prawdziwego snu nie zaznał od wielu miesięcy. Czarne cienie pod oczyma potwierdzały tezę, że Red potrzebował odpoczynku, mimo wszystko nie chciał dać sobie luzu - chociażby takiego jak jego Sojuszniczki w Gorących Źródłach.
W oczekiwaniu na posiadacza znanej mu Ki przyglądał się kwieciu, a z ciekawości musnął też palcem jeden z delikatnych płatków róży. Odsunął się jednak zaraz jak poparzony, gdy dotknięty płatek przybrał czarny kolor i z dotyku wydawał się być zamarznięty na amen. Jego Ki wzburzyła się, odkąd Icey dał pokaz, że umiał korzystać z mocy, lecz zrobił to w nieprzemyślany sposób. Zabijając i rozrywając na kawałki człowieka, z którego polało się sporo drażniącej zmysły posoki. Na samą myśl oblizał lodowate wargi, jednak poprzestał wnet, gdy zdawało mu się, że ktoś się zbliża. Czy to prawda, czy omamy słuchowe?
* Kliknąć tutaj - temat i post, w którym Red po raz pierwszy skontaktował się z osobą Dr Briefs'a.
Re: Ogród
Pią Gru 02, 2016 7:35 pm
- Ojojojoj, kochanieee, spodziewałeś się kogoś? - z dala dało się usłyszeć dość wysoki, kobiecy, beztroski głosik - Bardzo uroczy młodzieniec nas odwiedził! - zachwyciła się kobieta, uśmiechając elegancko. Zaraz obok niej stał już dobrze znany Redowi Dr. Briefs, z małą czarną kulką na ramieniu. Jak zwykle palił fajkę.
- Nikogo się nie spodziewałem, ale ten wydaje mi się być dziwnie znajomy. - powiedział staruszek - Widzę, że podobają Ci się moje róże. To niezwykle wspaniały okaz, jedyny w swoim rodzaju. Kwitną cały rok, są najpiękniejsze ze wszystkich jakie dotąd widziałem. Znalazłem je w górach, emanowały interesującą aurą. Przebadałem je, ale zupełnie nie wiem dlaczego są takie wspaniałe.
- To ja zaparzę herbaty i przygotuję ciasto! - powiedziała kobieta i pomknęła do drzwi.
- Nikogo się nie spodziewałem, ale ten wydaje mi się być dziwnie znajomy. - powiedział staruszek - Widzę, że podobają Ci się moje róże. To niezwykle wspaniały okaz, jedyny w swoim rodzaju. Kwitną cały rok, są najpiękniejsze ze wszystkich jakie dotąd widziałem. Znalazłem je w górach, emanowały interesującą aurą. Przebadałem je, ale zupełnie nie wiem dlaczego są takie wspaniałe.
- To ja zaparzę herbaty i przygotuję ciasto! - powiedziała kobieta i pomknęła do drzwi.
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Ogród
Sob Gru 03, 2016 7:24 pm
Spoglądałby dalej w róże, gdyby nie żeński głos, na co poruszył uchem i przekręcił się w stronę dobiegającego głosu. Właścicielką była bardzo piękna kobieta o blond włosach, która skomplementowała Reda na przywitanie, aż demon nieco speszył się uciekając wzrokiem na bok od jej ładnej buźki. Nie uważał się za uroczego, ale nie na co dzień słyszy się coś takiego z ust obcych. Za to już nieco śmielej utkwił ślepia w jej... męża? Partnera? Ojca? Załóżmy, że towarzysza, bo nie mógł odgadnąć jaka relacja łączyła ów dwójkę. Dr Briefs z kolegą na ramieniu dość ciepło przywitał intruza, którego intuicyjnie wydawał się kojarzyć. Tak sugerowały jego słowa, chociaż zaraz skupił się na roślinach, przy których stał demon. Opowiedział o ich niezwykłych właściwościach, co utwierdzało Reda, że nie myliły go przeczucia. Miał już coś powiedzieć, lecz ponownie zawstydziła go ludzka kobieta. Chciała dla niego zrobić herbatę i poczęstować ciastem? Nigdy, przenigdy od obcych istot nie zaznał takiej gościnności (prócz ojca Kuro, ale to inna historia), więc z lekkim rumieńcem próbował dać znać, że nie było takiej potrzeby.
>T-to nie będzie koniecz...
Marnie wyszło, skoro kobieta uśmiechnięta pomaszerowała z powrotem do domu, i chyba nie usłyszała cichego protestu Reda. Zadziwiające - jedna z najsłabszych istot na Ziemi, a potrafiła onieśmielić doświadczonego wojaka. Eh, wstyd, wstyd. Tak to jest, jak unikało się kontaktów z innymi.
Westchnął cicho i próbował ogarnąć się, żeby pozbyć się głupich wypieków na twarzy.
>Mogę uchylić rąbka tajemnicy co do tych róż -oznajmił niebawem demon odwracając się na chwilę od doktora w kierunku kwiatów z kolcami, strzygąc lekko kocimi uszami- Swą niezwykłość uzyskały od właścicielki, która wyhodowała je około trzysta lat temu.
Zdradził odrobinkę informacji o roślinności, którą najwyraźniej nawet wielkie wynalazki Fioletowowłosego nie zdołały wszystkiego ustalić. I dobrze, może to zachęci uczonego do wsparcia. Taki handel wymienny informacjami a wynalazkami, chociaż to i tak zbyt mała karta przetargowa. Red nie miał interesu kłamać, wręcz przeciwnie - liczył na wsparcie niezwykłego Ziemianina. Niby nie generował z siebie wiele Ki, ale wiedzę miał potężną. Widać to było po statku, jaki sprezentował Czarnowłosemu. Intuicyjne sterowanie, silna obudowa, możliwość upchania do kapsułki - same zalety.
No, ale do rzeczy. Odszedł kawałek od róż i przystanął przed mężczyzną z fajką, jakieś dwa metry od niego. Mimo groźnej aparycji nie miał złych intencji. Prawdopodobnie to jedyna osoba, jaka może mu pomóc.
>Nazywam się Red. Rzeczywiście, znamy się. Jakieś trzy lata temu pomogłem Ci na pustyni, a w zamian przekazałeś mi kapsułkę ze statkiem kosmicznym. Służył mi bardzo dobrze. Chociaż niedawno go rozbiłem na innej planecie, ale nie w tej sprawie tu jestem.
Nakreślił sytuację, w jakiej mieli okazję spotkać się po raz pierwszy i ostatni. Zaraz potem pokazał doktorowi jedną ze Smoczych Kul wydobywając ją z torsu do ręki, jakby zerwał jabłko mocno zespojone z gałęzi jabłoni.
>Potrzebuję wynalazku do poszukiwaniu takich kul. Emanują, podobnie jak róże, swoją aurą. Niestety są tak nikłe, że nie da się ich zlokalizować, a są porozsiewane po całej planecie. Pytanie tylko co chciałbyś w zamian, jeśli byłbyś w stanie wykonać dla mnie taki przedmiot?
Poważna mina zdradzała, że naprawdę zależało demonowi na odnalezieniu wszystkich Smoczych Kul. Póki co miał jedną, a jeśli ów artefakt jest taki sam jak na Namek - potrzebuje jeszcze sześciu egzemplarzy. Mimo wezwanych posiłków w postaci sojuszu - nie zdołają sami przeczesać planety. Mając wskazówki co do położenia, mogliby skuteczniej uzyskać przedmioty i zrobić z nich pożytek. Nie wiedział jakiej odpowiedzi oczekiwać od staruszka, i tak spróbował i to też liczyło się. A nawet jeśli zgodzi się na zbudowanie urządzenia czy innej technologii, to także nie znał ceny za usługę. Wątpił, by suche informacje na temat róży czy planety Vegety były wystarczające, ale jako wojownik na niczym innym nie znał się.
Skierował na moment ślepia na czarną kulkę na ramieniu doktora, która przypatrywała się Redowi dość intensywnie. Rogaty przekręcił głowę na bok, a kot zrobił to samo. I w drugą stronę również. Gdyby miał ogon, to wiłby się za młodzieńcem w tym samym rytmie co ogon zwierzątka doktora. Ale, ale! Skupił się ponownie na naukowcu i czekał na odpowiedź.
>T-to nie będzie koniecz...
Marnie wyszło, skoro kobieta uśmiechnięta pomaszerowała z powrotem do domu, i chyba nie usłyszała cichego protestu Reda. Zadziwiające - jedna z najsłabszych istot na Ziemi, a potrafiła onieśmielić doświadczonego wojaka. Eh, wstyd, wstyd. Tak to jest, jak unikało się kontaktów z innymi.
Westchnął cicho i próbował ogarnąć się, żeby pozbyć się głupich wypieków na twarzy.
>Mogę uchylić rąbka tajemnicy co do tych róż -oznajmił niebawem demon odwracając się na chwilę od doktora w kierunku kwiatów z kolcami, strzygąc lekko kocimi uszami- Swą niezwykłość uzyskały od właścicielki, która wyhodowała je około trzysta lat temu.
Zdradził odrobinkę informacji o roślinności, którą najwyraźniej nawet wielkie wynalazki Fioletowowłosego nie zdołały wszystkiego ustalić. I dobrze, może to zachęci uczonego do wsparcia. Taki handel wymienny informacjami a wynalazkami, chociaż to i tak zbyt mała karta przetargowa. Red nie miał interesu kłamać, wręcz przeciwnie - liczył na wsparcie niezwykłego Ziemianina. Niby nie generował z siebie wiele Ki, ale wiedzę miał potężną. Widać to było po statku, jaki sprezentował Czarnowłosemu. Intuicyjne sterowanie, silna obudowa, możliwość upchania do kapsułki - same zalety.
No, ale do rzeczy. Odszedł kawałek od róż i przystanął przed mężczyzną z fajką, jakieś dwa metry od niego. Mimo groźnej aparycji nie miał złych intencji. Prawdopodobnie to jedyna osoba, jaka może mu pomóc.
>Nazywam się Red. Rzeczywiście, znamy się. Jakieś trzy lata temu pomogłem Ci na pustyni, a w zamian przekazałeś mi kapsułkę ze statkiem kosmicznym. Służył mi bardzo dobrze. Chociaż niedawno go rozbiłem na innej planecie, ale nie w tej sprawie tu jestem.
Nakreślił sytuację, w jakiej mieli okazję spotkać się po raz pierwszy i ostatni. Zaraz potem pokazał doktorowi jedną ze Smoczych Kul wydobywając ją z torsu do ręki, jakby zerwał jabłko mocno zespojone z gałęzi jabłoni.
>Potrzebuję wynalazku do poszukiwaniu takich kul. Emanują, podobnie jak róże, swoją aurą. Niestety są tak nikłe, że nie da się ich zlokalizować, a są porozsiewane po całej planecie. Pytanie tylko co chciałbyś w zamian, jeśli byłbyś w stanie wykonać dla mnie taki przedmiot?
Poważna mina zdradzała, że naprawdę zależało demonowi na odnalezieniu wszystkich Smoczych Kul. Póki co miał jedną, a jeśli ów artefakt jest taki sam jak na Namek - potrzebuje jeszcze sześciu egzemplarzy. Mimo wezwanych posiłków w postaci sojuszu - nie zdołają sami przeczesać planety. Mając wskazówki co do położenia, mogliby skuteczniej uzyskać przedmioty i zrobić z nich pożytek. Nie wiedział jakiej odpowiedzi oczekiwać od staruszka, i tak spróbował i to też liczyło się. A nawet jeśli zgodzi się na zbudowanie urządzenia czy innej technologii, to także nie znał ceny za usługę. Wątpił, by suche informacje na temat róży czy planety Vegety były wystarczające, ale jako wojownik na niczym innym nie znał się.
Skierował na moment ślepia na czarną kulkę na ramieniu doktora, która przypatrywała się Redowi dość intensywnie. Rogaty przekręcił głowę na bok, a kot zrobił to samo. I w drugą stronę również. Gdyby miał ogon, to wiłby się za młodzieńcem w tym samym rytmie co ogon zwierzątka doktora. Ale, ale! Skupił się ponownie na naukowcu i czekał na odpowiedź.
Re: Ogród
Pon Gru 05, 2016 3:09 pm
Staruszka najwyraźniej zaintrygował fakt, że tajemniczy demon może coś wiedzieć o różach, nad którymi swojego czasu siedział dzień i noc, by rozwikłać ich tajemnicę. No proszę, jego robota może być taka prosta, odpowiedź przyszła mu pod sam nos. Oczywiście Dr. Briefs był bardzo chętny poznania tej tajemnicy.
- Musisz mi wszystko opowiedzieć o nich. - powiedział wesoło doktorek, a potem zaczął się temat smoczych kul. Naukowiec przytaknął głową, przypominając sobie, dlaczego młodzieniec był dla niego taki znajomy. Choć przez ten czas się zmienił bardzo, to nadal pozostawało w nim coś "Redowego", co może być znakiem rozpoznawczym dla demona. Wspaniale.
Dr. Briefs spojrzał na świecącą kulę.
- Mówisz, że potrzebujesz lokalizatora. Podobnego użyłem w górach, kiedy zaprowadziły mnie do tych róż. To nie będzie problemem wystarczy tylko zmienić parę ustawień w moim radarze, ale w zamian chcę poznać całą historię tych kwiatów, jeśli możesz. Jeśli uda mi się stworzyć takie same, to będzie przełomem! Wyobraź sobie, nigdy nie podlewać kwiatów, nie pielęgnować ich, a one będą piękne całe swoje wieczne życie! - wyniuchał dobry biznes, ale kto bogatemu zabroni, co?
- Musisz mi wszystko opowiedzieć o nich. - powiedział wesoło doktorek, a potem zaczął się temat smoczych kul. Naukowiec przytaknął głową, przypominając sobie, dlaczego młodzieniec był dla niego taki znajomy. Choć przez ten czas się zmienił bardzo, to nadal pozostawało w nim coś "Redowego", co może być znakiem rozpoznawczym dla demona. Wspaniale.
Dr. Briefs spojrzał na świecącą kulę.
- Mówisz, że potrzebujesz lokalizatora. Podobnego użyłem w górach, kiedy zaprowadziły mnie do tych róż. To nie będzie problemem wystarczy tylko zmienić parę ustawień w moim radarze, ale w zamian chcę poznać całą historię tych kwiatów, jeśli możesz. Jeśli uda mi się stworzyć takie same, to będzie przełomem! Wyobraź sobie, nigdy nie podlewać kwiatów, nie pielęgnować ich, a one będą piękne całe swoje wieczne życie! - wyniuchał dobry biznes, ale kto bogatemu zabroni, co?
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Ogród
Pon Gru 05, 2016 7:19 pm
Mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Rogata postać przypominać mogła diabła, który przybył po pakt za duszę staruszka, ale na szczęście Reda interesowała bardziej przyziemna rzecz. Jak to określił fachowo doktor Briefs - lokalizator. Tak, dokładnie o taki przyrząd mu chodziło. I mógł mu uwierzyć na słowo, że byłby w stanie wykonać coś takiego, skoro natrafił na jedyne w swoim rodzaju róże. A one emanowały aurą na tyle specyficzną, że wyróżniały się z otoczenia, ale na tyle drobną, że do ich lokalizacji trzeba było mieć bardzo dokładny radar - przystosowany tylko do tej czynności. I nierozproszony innymi bodźcami. Tak, to mogło rozwiązać problem Reda.
Czego w zamian oczekiwał naukowiec? Jak się okazało - niewiele, a jednocześnie wiele. Niewiele dlatego, iż mowa sama w sobie nie jest najgorsza, ale wiele, ponieważ trzeba było przekonać doktora co do autentyczności opowieści. Zresztą Fioletowowłosego interesowały właściwości kwiecia, które będą trudne do jednoznacznego wskazania. Mimo wszystko spróbuje, po to tu przybył i zawracał głowę doktorowi. Demon nie był pewny, czy uzyskanie takich samych kwiatów było możliwe dzięki naukowym eksperymentom, lecz nie miał zamiaru pozbawiać nadziei miłego doktora. Rzeczywiście - to byłby wielki wyczyn móc odtworzyć Ki rośliny, ale czy aby przypadkiem nie odkryłby przy tym DNA pewnej osoby?
>Dobrze, powiem wszystko, co wiem. -odpowiedział niby bez nuty wesołości, ale sam właściwie był ciekaw, czy zdoła wszystko wyłożyć na temat róż, i osób z nią związanych z tamtego okresu- Tak jak mówiłem, trzeba cofnąć się około trzysta lat wstecz - do wydarzenia, które zapoczątkowało istnienie niezwykłej róży. Wtedy to również u Podnóża Gór zagościła para istot: demonica June i demon Fox. Byli wielkimi wojownikami, którzy po zniszczeniu ich rodzimej planety zdecydowali się zamieszkać na Ziemi. Dokładnie w tym miejscu, gdzie znalazłeś krzak róż, wybudowali własnymi rękoma dom, i pielęgnowali go równie mocno, co swoje relacje. Pewnego razu demon wręczył swojej partnerce różę, na dowód ich miłości. Ten gest sprawił, że June i Fox dbali o nowy nabytek w ogrodzie, zwłaszcza że prócz róży rosły same chwasty i musieli dołożyć wielu starań, aby uchować kwiecie przy życiu. Najwięcej czasu spędzała z różą June, dzięki czemu roślina wchłaniała jej aurę i wzmacniała się.
Tu wystawił rękę w kierunku róż, aby wytworzyć swego rodzaju promieniowanie w celu dostrzeżenia przez doktora delikatnych cząsteczek ulatujących z kwiecia. I to na własne oczy zza okularów. Wraz z widokiem na błyszczące drobinki wydobywające się z róż, Red kontynuował opowiadanie:
>Mijały dni, tygodnie i miesiące. Róża rosła wraz z rozterkami jej właścicieli, z ich gorszymi i lepszymi dniami. Cokolwiek się działo - zawsze któryś z demonów miał nad nią pieczę, a czasem żalił się jak najlepszej przyjaciółce z problemów lub chwalił się postępami. Ale pewnego razu ścieżki demonów rozdzieliły się. Trudno mi powiedzieć dlaczego, lecz June nie zapomniała o róży i wkładała wiele wysiłku, aby utrzymać je przy życiu. Jak widzisz - dochowała obietnicy i wyhodowała wspaniałą różę, która do dnia dzisiejszego może cieszyć oczy.
Usiadł po turecku przed omawianą rośliną i przyglądał się jej z bliska. Milczał tak gdzieś z minutę lub dwie, a palcem drapał się po policzku dumając nad czymś związanym z różą. Zauważył ciekawe czerwone kropeczki na kolcach, jakby krwawiły na koniuszkach. Czy to możliwe, że prócz ukształtowanych właściwości, June nadała im także osobliwy wygląd? Na pewno potwierdził najistotniejszą rzecz, o której wspomniał słowami:
>Przypuszczam, że demonica June niejednokrotnie kalecząc się kolcami róży poiła ją swoją krwią, jednocześnie absorbowała jej energię niczym tlen. Wskazuje na to szkarłatna barwa płatków. I niewątpliwie emanująca Ki pasuje do struktury Ki June. Wiem to, ponieważ znałem ją osobiście...
Tu uniósł ślepia ku niebu i zamyślił się na krótką chwilę. Miał nadzieję, że nie zbezcześcił jej imię opowiadając o historii z różą, której był jedynie obserwatorem. Ale jak widać - dość pamiętliwym. Może dlatego, że miała ta opowieść wiele natchnienia w sobie? Mogła posłużyć też jako przestroga, w zależności na co kładłoby się nacisk. Red starał się mówić jedynie o roślinie, chociaż wiele innych drobiazgów wplątał w opowieść, przez co brzmiała trochę jak legenda. Czy doktor uwierzy w opowieść czy nie - Red więcej detali nie mógł sobie przypomnieć. Nie pamiętał na przykład, skąd Fox wytrzasnął to kwiecie, bo to mogło też być kluczem do rozwiązania zagadki pana Briefsa.
Zszedł z obłoków na ziemię, i wstał z siadu tureckiego na równe nogi. Dość dużo czasu spędził u człowieka, ale czego nie robi się dla osiągnięcia celu. Przynajmniej nikogo nie zabijał, a to sukces. Tylko czy to co rzekł wystarczy, aby przekonać naukowca do zmodyfikowania radaru?
[Ooc: trening, bo długa mowa męczy i uczy]
Czego w zamian oczekiwał naukowiec? Jak się okazało - niewiele, a jednocześnie wiele. Niewiele dlatego, iż mowa sama w sobie nie jest najgorsza, ale wiele, ponieważ trzeba było przekonać doktora co do autentyczności opowieści. Zresztą Fioletowowłosego interesowały właściwości kwiecia, które będą trudne do jednoznacznego wskazania. Mimo wszystko spróbuje, po to tu przybył i zawracał głowę doktorowi. Demon nie był pewny, czy uzyskanie takich samych kwiatów było możliwe dzięki naukowym eksperymentom, lecz nie miał zamiaru pozbawiać nadziei miłego doktora. Rzeczywiście - to byłby wielki wyczyn móc odtworzyć Ki rośliny, ale czy aby przypadkiem nie odkryłby przy tym DNA pewnej osoby?
>Dobrze, powiem wszystko, co wiem. -odpowiedział niby bez nuty wesołości, ale sam właściwie był ciekaw, czy zdoła wszystko wyłożyć na temat róż, i osób z nią związanych z tamtego okresu- Tak jak mówiłem, trzeba cofnąć się około trzysta lat wstecz - do wydarzenia, które zapoczątkowało istnienie niezwykłej róży. Wtedy to również u Podnóża Gór zagościła para istot: demonica June i demon Fox. Byli wielkimi wojownikami, którzy po zniszczeniu ich rodzimej planety zdecydowali się zamieszkać na Ziemi. Dokładnie w tym miejscu, gdzie znalazłeś krzak róż, wybudowali własnymi rękoma dom, i pielęgnowali go równie mocno, co swoje relacje. Pewnego razu demon wręczył swojej partnerce różę, na dowód ich miłości. Ten gest sprawił, że June i Fox dbali o nowy nabytek w ogrodzie, zwłaszcza że prócz róży rosły same chwasty i musieli dołożyć wielu starań, aby uchować kwiecie przy życiu. Najwięcej czasu spędzała z różą June, dzięki czemu roślina wchłaniała jej aurę i wzmacniała się.
Tu wystawił rękę w kierunku róż, aby wytworzyć swego rodzaju promieniowanie w celu dostrzeżenia przez doktora delikatnych cząsteczek ulatujących z kwiecia. I to na własne oczy zza okularów. Wraz z widokiem na błyszczące drobinki wydobywające się z róż, Red kontynuował opowiadanie:
>Mijały dni, tygodnie i miesiące. Róża rosła wraz z rozterkami jej właścicieli, z ich gorszymi i lepszymi dniami. Cokolwiek się działo - zawsze któryś z demonów miał nad nią pieczę, a czasem żalił się jak najlepszej przyjaciółce z problemów lub chwalił się postępami. Ale pewnego razu ścieżki demonów rozdzieliły się. Trudno mi powiedzieć dlaczego, lecz June nie zapomniała o róży i wkładała wiele wysiłku, aby utrzymać je przy życiu. Jak widzisz - dochowała obietnicy i wyhodowała wspaniałą różę, która do dnia dzisiejszego może cieszyć oczy.
Usiadł po turecku przed omawianą rośliną i przyglądał się jej z bliska. Milczał tak gdzieś z minutę lub dwie, a palcem drapał się po policzku dumając nad czymś związanym z różą. Zauważył ciekawe czerwone kropeczki na kolcach, jakby krwawiły na koniuszkach. Czy to możliwe, że prócz ukształtowanych właściwości, June nadała im także osobliwy wygląd? Na pewno potwierdził najistotniejszą rzecz, o której wspomniał słowami:
>Przypuszczam, że demonica June niejednokrotnie kalecząc się kolcami róży poiła ją swoją krwią, jednocześnie absorbowała jej energię niczym tlen. Wskazuje na to szkarłatna barwa płatków. I niewątpliwie emanująca Ki pasuje do struktury Ki June. Wiem to, ponieważ znałem ją osobiście...
Tu uniósł ślepia ku niebu i zamyślił się na krótką chwilę. Miał nadzieję, że nie zbezcześcił jej imię opowiadając o historii z różą, której był jedynie obserwatorem. Ale jak widać - dość pamiętliwym. Może dlatego, że miała ta opowieść wiele natchnienia w sobie? Mogła posłużyć też jako przestroga, w zależności na co kładłoby się nacisk. Red starał się mówić jedynie o roślinie, chociaż wiele innych drobiazgów wplątał w opowieść, przez co brzmiała trochę jak legenda. Czy doktor uwierzy w opowieść czy nie - Red więcej detali nie mógł sobie przypomnieć. Nie pamiętał na przykład, skąd Fox wytrzasnął to kwiecie, bo to mogło też być kluczem do rozwiązania zagadki pana Briefsa.
Zszedł z obłoków na ziemię, i wstał z siadu tureckiego na równe nogi. Dość dużo czasu spędził u człowieka, ale czego nie robi się dla osiągnięcia celu. Przynajmniej nikogo nie zabijał, a to sukces. Tylko czy to co rzekł wystarczy, aby przekonać naukowca do zmodyfikowania radaru?
[Ooc: trening, bo długa mowa męczy i uczy]
Re: Ogród
Pią Gru 09, 2016 7:02 pm
Na czas rozmowy, doktor Briefs zaprosił młodo wyglądającego gościa do swojej pracowni, by tam, w czasie, gdy Red będzie mówił, mógłby zacząć pracować nad radarem. Poprosił demona, aby podał mu jedną z tych kul, aby móc w jakiś sposób zaprogramować urządzenie na nią. Czynność ta, nie należała do najtrudniejszych, było to wręcz odpoczynkiem dla najsłynniejszego naukowca na świecie.
- Rozumiem. Więc nauka tutaj nic nie zdziała. Myślisz, że Ty byś był w stanie powtórzyć ten wyczyn? Ewentualnie musiałbym wynająć kogoś silnego, kto by był w stanie poświęcić tyle czasu na opiekę nad kwiatami. Jeżeli to nie wypali, pozostaje mi tylko poświęcić się rozwojowi jedynie róż, a resztę gatunków pozostawić taką, jakie są. - zaczął głośno dumać naukowiec. W tym czasie zdążyła wrócić jego żonka, z obiecanymi wypiekami, oraz herbatą, którą gorąco częstowała gościa. Para najwyraźniej już nie raz miała do czynienia z dziwnymi istotami, niekoniecznie z tej planety, skoro wygląd nieznanego mężczyzny nie był dla nich niczym zadziwiającym i zareagowali na niego dość... naturalnie. - No! To proszę, powinno teraz działać. Wystarczy, że klikniesz w ten oto przycisk i kule powinny się pojawić na ekranie. Jeżeli klikniesz kilka razy, obraz będzie się przybliżał i oddalał. Na pewno to rozgryziesz, to proste urządzenie. - staruszek wręczył małe urządzenie do szponiastych rąk demona. - Dziękuję Ci bardzo za informacje. Dzięki Tobie wiem, jak powstały te cuda.
OOC
Otrzymujesz radar, działa z dokładnością co do metra. Najbliższa kula od Ciebie znajduje się na samym środku oceanu, druga w wulkanie. Tyle na razie.
- Rozumiem. Więc nauka tutaj nic nie zdziała. Myślisz, że Ty byś był w stanie powtórzyć ten wyczyn? Ewentualnie musiałbym wynająć kogoś silnego, kto by był w stanie poświęcić tyle czasu na opiekę nad kwiatami. Jeżeli to nie wypali, pozostaje mi tylko poświęcić się rozwojowi jedynie róż, a resztę gatunków pozostawić taką, jakie są. - zaczął głośno dumać naukowiec. W tym czasie zdążyła wrócić jego żonka, z obiecanymi wypiekami, oraz herbatą, którą gorąco częstowała gościa. Para najwyraźniej już nie raz miała do czynienia z dziwnymi istotami, niekoniecznie z tej planety, skoro wygląd nieznanego mężczyzny nie był dla nich niczym zadziwiającym i zareagowali na niego dość... naturalnie. - No! To proszę, powinno teraz działać. Wystarczy, że klikniesz w ten oto przycisk i kule powinny się pojawić na ekranie. Jeżeli klikniesz kilka razy, obraz będzie się przybliżał i oddalał. Na pewno to rozgryziesz, to proste urządzenie. - staruszek wręczył małe urządzenie do szponiastych rąk demona. - Dziękuję Ci bardzo za informacje. Dzięki Tobie wiem, jak powstały te cuda.
OOC
Otrzymujesz radar, działa z dokładnością co do metra. Najbliższa kula od Ciebie znajduje się na samym środku oceanu, druga w wulkanie. Tyle na razie.
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Ogród
Sob Gru 10, 2016 10:32 pm
Byli w laboratorium, w którym niczego nie dotykał, oprócz ścian, o którą opierał się przez większość czasu przebywając tu. Niestety przez chwilę zgasił zapał doktora, ale znalazł inne rozwiązanie. Czy aby na pewno prawdziwe?
>Nie mam pojęcia.
Westchnął cicho demon, po czym odebrał swoją własność, kiedy naukowiec zdołał odczytać z niej dane. Za wiele znaczył dla niego ten przedmiot, aby zostawić go pod okiem Dr Briefsa. Dla jego dobra powinien tuż po zdobyciu urządzenia oddalić się, żeby nie ściągnąć innych poszukiwaczy. Nie wiedział, czy ktoś jeszcze miał chrapkę na te cacuczka, młodzieniec zaś nie będzie się cackać.
Niebawem wszystko było gotowe, chociaż Red zdawał się być przez chwilę nieobecny. Jeśli padły w jego stronę jakieś pytania - albo niedosłyszał, albo niemrawo reagował kiwnięciem głowy czy coś w tym stylu. Oczekiwanie na koniec ciążyło na jego bestialskiej, krwiożerczej duszy i z trudem zachowywał dobrą minę. Wlepił wzrok w podłogę i starał się nie myśleć o głodzie. Aż wreszcie Fioletowowłosy z okularami podał Czarnowłosemu przedmiot, który został przebadany czujnymi oczyma demona. Solidny materiał, a funkcjonalność sprawdzi w terenie. Biada jak chciał zadrwić sobie z Reda.
Nie umiał dziękować jednym, prostym słowem. Nie przywykł do tego, chociaż często ratowałoby mu to skórę, albo chociaż spostrzeganie na jego osobę. Bez kulturalnego słownictwa wydawał się być oschły, i być może taki był naprawdę, ale przed tą dwójką zdecydował się zachowywać jak najmilej. Albo chociaż ze spokojem - to też powinno wystarczyć.
>Cieszę się, że poświęciłeś mi czas i umiejętności. Jeśli chcesz, mogę podjąć się hodowli róż - przynajmniej na próbę - ale to dopiero po "uregulowaniu" pewnych spraw. Póki co możesz spróbować z tym.
Dopił bezsmakową herbatę i do pustego naczynia, poprzez mocniejsze przejechanie pazurem po skórze, przelał trochę czarnej jak smoła posoki. Może próbka nie była sterylna, ale było jej na tyle dużo, że mogła stanowić pokaźny arsenał badawczy. Wierzył, że ludzki człowiek nie wykorzysta tej krwi do czegoś innego. Pewnie przez swoją wręcz dziecinną naiwność, ale co tam.
>Jeśli róża nie zareaguje w ogóle na krew, nie będę właściwą osobą. Mimo to pozwolę sobie odwiedzić Was w stosownym czasie.
Czemu użył liczby mnogiej? Bo cały czas towarzyszyła im Blondynka, która raczyła poczęstować demona słodkościami. Pulchne i miękkie ciasta wskazywały, że były świeże. Co prawda zjadł je gołymi rękoma, lecz kto by na to zwrócił uwagę? Bywały o wiele dziwniejsze wydarzenia lub osoby od Reda? Ciekawe...
>Bardzo dobre ciasto.
Można powiedzieć, że to była forma podziękowania dla partnerki Dr Briefsa, a na dodatek jak odchodził już od stolika - podwędził kilka kawałków. Krocząc wolno ku wyjściu wcinał kawałek delektując się, albo próbując dojść do prawdziwego smaku posiłku. Przez swoje zaburzenie z głodem krwi normalne jedzenie nie miało jasnego, indywidualnego smaku, tylko wpadało do jednego worka pod hasłem: "Zjem bo muszę". Zero walorów smakowych pokrywało się też z powonieniem, chociaż tutaj nozdrza wychwytywały sporo nut zapachowych.
Będąc w korytarzu przyjrzał się dokładniej radarowi. Wskazywał dwa punkciki, pulsujące i nawołujące do odkrycia. Nie wydawało się to urządzenie być falsyfikatem, bo wskazywało ewidentnie również kulę w jego ciele. Dla pewności, że nikt nie ukradnie mu przedmiotu (a przynajmniej tak łatwo) wtopił sobie urządzenie do nadgarstka, co przypominało powiększony zegarek na rękę.
>>>Przylećcie do mnie.<<<
Krótki komunikat do dziewcząt miał sprawdzić, czy będą opory czy wysłuchały jego wcześniejszej mowy, bowiem żadna z nich nie odezwała się z powrotem z wiadomością.
Miał już odlatywać z West City, kiedy zatrzymała go Ki należąca do jego rasy. Ale... to nie był ani Dragot, ani June, ani Shigo. Ktoś nowy pojawił się na Ziemi? Cóż, jeśli nie zginie podczas potyczki (wnioskował to po skokach Ki) - odwiedzi go niebawem. Trzeba przyjrzeć się demonowi, skoro Braska nie czuwa już nad swoimi rodakami.
z tematu - wulkan
[Ooc: Koniec treningu.]
>Nie mam pojęcia.
Westchnął cicho demon, po czym odebrał swoją własność, kiedy naukowiec zdołał odczytać z niej dane. Za wiele znaczył dla niego ten przedmiot, aby zostawić go pod okiem Dr Briefsa. Dla jego dobra powinien tuż po zdobyciu urządzenia oddalić się, żeby nie ściągnąć innych poszukiwaczy. Nie wiedział, czy ktoś jeszcze miał chrapkę na te cacuczka, młodzieniec zaś nie będzie się cackać.
Niebawem wszystko było gotowe, chociaż Red zdawał się być przez chwilę nieobecny. Jeśli padły w jego stronę jakieś pytania - albo niedosłyszał, albo niemrawo reagował kiwnięciem głowy czy coś w tym stylu. Oczekiwanie na koniec ciążyło na jego bestialskiej, krwiożerczej duszy i z trudem zachowywał dobrą minę. Wlepił wzrok w podłogę i starał się nie myśleć o głodzie. Aż wreszcie Fioletowowłosy z okularami podał Czarnowłosemu przedmiot, który został przebadany czujnymi oczyma demona. Solidny materiał, a funkcjonalność sprawdzi w terenie. Biada jak chciał zadrwić sobie z Reda.
Nie umiał dziękować jednym, prostym słowem. Nie przywykł do tego, chociaż często ratowałoby mu to skórę, albo chociaż spostrzeganie na jego osobę. Bez kulturalnego słownictwa wydawał się być oschły, i być może taki był naprawdę, ale przed tą dwójką zdecydował się zachowywać jak najmilej. Albo chociaż ze spokojem - to też powinno wystarczyć.
>Cieszę się, że poświęciłeś mi czas i umiejętności. Jeśli chcesz, mogę podjąć się hodowli róż - przynajmniej na próbę - ale to dopiero po "uregulowaniu" pewnych spraw. Póki co możesz spróbować z tym.
Dopił bezsmakową herbatę i do pustego naczynia, poprzez mocniejsze przejechanie pazurem po skórze, przelał trochę czarnej jak smoła posoki. Może próbka nie była sterylna, ale było jej na tyle dużo, że mogła stanowić pokaźny arsenał badawczy. Wierzył, że ludzki człowiek nie wykorzysta tej krwi do czegoś innego. Pewnie przez swoją wręcz dziecinną naiwność, ale co tam.
>Jeśli róża nie zareaguje w ogóle na krew, nie będę właściwą osobą. Mimo to pozwolę sobie odwiedzić Was w stosownym czasie.
Czemu użył liczby mnogiej? Bo cały czas towarzyszyła im Blondynka, która raczyła poczęstować demona słodkościami. Pulchne i miękkie ciasta wskazywały, że były świeże. Co prawda zjadł je gołymi rękoma, lecz kto by na to zwrócił uwagę? Bywały o wiele dziwniejsze wydarzenia lub osoby od Reda? Ciekawe...
>Bardzo dobre ciasto.
Można powiedzieć, że to była forma podziękowania dla partnerki Dr Briefsa, a na dodatek jak odchodził już od stolika - podwędził kilka kawałków. Krocząc wolno ku wyjściu wcinał kawałek delektując się, albo próbując dojść do prawdziwego smaku posiłku. Przez swoje zaburzenie z głodem krwi normalne jedzenie nie miało jasnego, indywidualnego smaku, tylko wpadało do jednego worka pod hasłem: "Zjem bo muszę". Zero walorów smakowych pokrywało się też z powonieniem, chociaż tutaj nozdrza wychwytywały sporo nut zapachowych.
Będąc w korytarzu przyjrzał się dokładniej radarowi. Wskazywał dwa punkciki, pulsujące i nawołujące do odkrycia. Nie wydawało się to urządzenie być falsyfikatem, bo wskazywało ewidentnie również kulę w jego ciele. Dla pewności, że nikt nie ukradnie mu przedmiotu (a przynajmniej tak łatwo) wtopił sobie urządzenie do nadgarstka, co przypominało powiększony zegarek na rękę.
>>>Przylećcie do mnie.<<<
Krótki komunikat do dziewcząt miał sprawdzić, czy będą opory czy wysłuchały jego wcześniejszej mowy, bowiem żadna z nich nie odezwała się z powrotem z wiadomością.
Miał już odlatywać z West City, kiedy zatrzymała go Ki należąca do jego rasy. Ale... to nie był ani Dragot, ani June, ani Shigo. Ktoś nowy pojawił się na Ziemi? Cóż, jeśli nie zginie podczas potyczki (wnioskował to po skokach Ki) - odwiedzi go niebawem. Trzeba przyjrzeć się demonowi, skoro Braska nie czuwa już nad swoimi rodakami.
z tematu - wulkan
[Ooc: Koniec treningu.]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach