Strona 1 z 2 • 1, 2
Wesołe Miasteczko
Sro Maj 30, 2012 12:51 am
Największa uczta dla Pedobeara znajduje się właśnie tutaj, w wesołym miasteczku. Cięzko przepchać się przez niekończące się tłumy dzieciaków, które wręcz marzą o tym, by spróbować wszystko po miliardy razy. Chcesz, by twoje dziecko było normalne? Nie przyprowadzaj go tu.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Paź 09, 2013 6:55 pm
Leciałem byle gdzie, nie przejmowałem się gdzie się znajdę. Nadal wypominałem sobie wydarzenia w Puszczy. Co zrobiłem, czego nie zrobiłem, co mogłem zrobić ale spaprałem... to będzie mnie prześladowało. Po około 20 minutach lotu postanowiłem obniżyć wysokość. Jednak to co widziałem wyjątkowo mnie zaskoczyło... Miasto West City. Widziałem je całkiem zrujnowane. Budynki które widziałem były spalone, a część z nich była w kawałkach. W sumie wszystkie były w kawałkach. Postanowiłem że ocenię sytuacje. To wyglądało jakby to wszystko stało się niedawno! Przykuł moją uwage park rozrywki, czy tam wesołe miasteczko. Jak zwał tak zwał. Wylądowałem na wielkim okręgu z małymi pomieszczeniami. To chyba.....huśtawka. Ustanąłem na dachu jednego ze spalonych i zdemolowanych pomieszczeń na okręgu i rozejrzałem się dookoła. Widziałem dom strachów, niczym strych po wielu latach. Popękane, pogniecione niczym puszka. Widziałem jeszcze jedną huśtawkę, a na to przynajmniej wyglądała. Urwała się całkiem, i potłukła niczym talerz. W dodatku widziałem szkielety dzieci bawiących się tutaj jeszcze kiedy akcja miała miejsce... Były tutaj dla zabawy, a co zastały? spalenie żywcem jakby nastał dzień sądu. I być może właśnie to się zdarzyło. Szkielety sięgające mi do bioder, a niektóre do kolan....Widziałem nieliczne szkielety wielkości ludzkich. Czułem się dziwnie, bo sam kiedyś o tym marzyłem....
Spacerowałem po mieście w ciemnym płaszczu, ukrywającym jakiekolwiek znaki demonizmu. To miasto się mnie boi, widziałem jego prawdziwe oblicze. Mijałem karaluchy tonące w pieniądzach i pornografii. Mijałem morderców, i zwykłe szkodniki. Nocą to miasto pokazywało na co je stać. Czułem że całe zło z tego miasta zgromadzi się w kanałach. Będzie coraz wyżej, aż w końcu kraty pękną i całe ścieki które oni sami stworzyli zaczną ich topić. Wtedy ci wszyscy złodzieje, mordercy, karaluchy i gwałciciele krzykną do mnie bym ich uratował. A ja wtedy do nich podejdę i wyszeptam:
-Nie...
To wspomnienie bardzo pokrywało się z tym co tutaj widziałem. Jednak tutaj wszyscy zapłacili... Nie jestem dobry, w przeciwieństwie do tego co większość myślała. Jestem sprawiedliwy. Jeśli zamordujesz niewinną dziewczynkę, spalisz ją i nakarmisz nią twoje psy, zginiesz z mojej ręki. Te słowa mówiłem podczas mojej przysięgi Krwawego Berła. Wciąż nikogo nie zebrałem, wciąż mijałem złych ludzi. Kiedy to się wreszcie zmieni...
OOC:
Stoję na dachu kabiny okrężnej karuzeli. Spalonej i częściowo zniszczonej, jak reszta miasteczka.
West City, 1 rok ery Drakonian, 28 października
Spacerowałem po mieście w ciemnym płaszczu, ukrywającym jakiekolwiek znaki demonizmu. To miasto się mnie boi, widziałem jego prawdziwe oblicze. Mijałem karaluchy tonące w pieniądzach i pornografii. Mijałem morderców, i zwykłe szkodniki. Nocą to miasto pokazywało na co je stać. Czułem że całe zło z tego miasta zgromadzi się w kanałach. Będzie coraz wyżej, aż w końcu kraty pękną i całe ścieki które oni sami stworzyli zaczną ich topić. Wtedy ci wszyscy złodzieje, mordercy, karaluchy i gwałciciele krzykną do mnie bym ich uratował. A ja wtedy do nich podejdę i wyszeptam:
-Nie...
To wspomnienie bardzo pokrywało się z tym co tutaj widziałem. Jednak tutaj wszyscy zapłacili... Nie jestem dobry, w przeciwieństwie do tego co większość myślała. Jestem sprawiedliwy. Jeśli zamordujesz niewinną dziewczynkę, spalisz ją i nakarmisz nią twoje psy, zginiesz z mojej ręki. Te słowa mówiłem podczas mojej przysięgi Krwawego Berła. Wciąż nikogo nie zebrałem, wciąż mijałem złych ludzi. Kiedy to się wreszcie zmieni...
OOC:
Stoję na dachu kabiny okrężnej karuzeli. Spalonej i częściowo zniszczonej, jak reszta miasteczka.
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Paź 09, 2013 7:25 pm
Nova kierowała się w stronę Zachodniej Stolicy. Podświadomie, jakaś część jej DNA znała tą okolicę, choć młoda świadomie szła po prostu naprzód usiłując przypomnieć sobie co się u diabła stało. W mijanej po drodze wiosce cichaczem zawinęła ubranie, bo na golasa biegać nie może, a z jakiegoś powodu własnie naga się obudziła! Ubrana więc w prosty strój dotarła do miasta. Z daleka widziała już, że coś jest nie tak, a gdy jej oczom ukazały sie zniszczenia nie mogła uwierzyć. - Co jest... - jęknęła do siebie wchodząc w miasto... a raczej bardziej ruiny niż stolicę. Po plecach przeszły jej ciarki, gdy dotarła do wesołego miasteczka i jedyne co zobaczyła to zniszczenia, gruzy i ciała. -Co tu się stało? - Mruknęła do siebie choć na chwilę zapominając o tym, że ona nawet nie wie co się z nią stało! Ogonem podrapała się po potylicy i powoli ruszyła naprzód mijając karuzele i huśtawki. Jej czarne oczy były ogromne z szoku i niedowierzania. - Przespałam apokalipsę czy jaki czort!? Niech to... - warczała pod nosem przechodząc nad gruzami. Po tym jak obudziła się jakiś czas temu nie pamiętając co ona robi na Ziemi i jak się tu znalazła, myślała, że nic jej bardziej nie zadziwi, nie przestraszy i nie skonsternuje... widać pomyliła się! Widok zniszczonego miasta i martwych ludzi wprawił ją w jeszcze większe osłupienie, poczuła się jeszcze bardziej zagubiona i samotna niż dotąd... o ile w ogóle to było możliwe. -Jest tu kto?! Halo!? - Krzyknęła wreszcie nie mogąc wytrzymać ciszy w uszach. Może ktoś jednak przeżył i się chował gdzieś, albo był w pobliżu sprawca tego wszystkiego. To czy to, może uda jej się czegoś dowiedzieć.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Paź 09, 2013 8:07 pm
Nadal miałem monologi, czy moja przysięga oznacza bycie dobrym? Czy Krwawe Berło już kompletnie znikło? Co ono teraz robi? Stałem w bezruchu, moja ciemna sylwetka była ledwie widoczna. Z tego co widziałem, w okolicy zaczęła się unosić mgła, kurde. Zupełnie jakby ona mnie prześlado......
Usłyszałem krzyk...kobiety. Niedaleko. Czyżby jedna z ocalałych, a może kolejny demon? Trzeba to sprawdzić. Jednak tym razem będe zabezpieczony. Stworzę Zankoken. Po krótkiej chwili dojrzałem sylwetkę kobiety, która krzyczała. Byłem zaciekawiony tą sytuacją, jednak gdy na nią spojrzałem, pomyślałem że ta technika jest zbędna. No i zawsze pozostaje promień paraliżujący. Ale to na 90% tylko cywil. By przyciągnąć jej uwagę zeskoczyłem na niższe (drugie od ziemi) piętro karuzeli okrężnej. Dźwięk dwumetrowego demona który spada na rozkładającą się stacyjkę był głośny, więc nie było opcji by umknęło uwadze tej kobiecie. Z racji mgły i odległości jedyne co mogłaby dojrzeć to ciemną sylwetkę Demona, całkiem nieruchomą. Zanim zdążyła mnie znaleźć wzrokiem, dodałem słownie:
-Widziałaś, co się tu stało?
Głosu użyłem demonicznego, brzmiał jak ludzki szept, z domieszką harczenia, tyle że głośny jak zwykłe mówienie. Mówiłem niezwykle płynnie i spokojnie.
OOC:
Powodzenia, w miasteczku panuje mgiełka więc puki nie podejdziesz do karuzeli nie zobaczysz nic więcej niż moją sylwetkę
https://www.youtube.com/watch?v=iYhqTQPZTvo <--- mój głos.
Usłyszałem krzyk...kobiety. Niedaleko. Czyżby jedna z ocalałych, a może kolejny demon? Trzeba to sprawdzić. Jednak tym razem będe zabezpieczony. Stworzę Zankoken. Po krótkiej chwili dojrzałem sylwetkę kobiety, która krzyczała. Byłem zaciekawiony tą sytuacją, jednak gdy na nią spojrzałem, pomyślałem że ta technika jest zbędna. No i zawsze pozostaje promień paraliżujący. Ale to na 90% tylko cywil. By przyciągnąć jej uwagę zeskoczyłem na niższe (drugie od ziemi) piętro karuzeli okrężnej. Dźwięk dwumetrowego demona który spada na rozkładającą się stacyjkę był głośny, więc nie było opcji by umknęło uwadze tej kobiecie. Z racji mgły i odległości jedyne co mogłaby dojrzeć to ciemną sylwetkę Demona, całkiem nieruchomą. Zanim zdążyła mnie znaleźć wzrokiem, dodałem słownie:
-Widziałaś, co się tu stało?
Głosu użyłem demonicznego, brzmiał jak ludzki szept, z domieszką harczenia, tyle że głośny jak zwykłe mówienie. Mówiłem niezwykle płynnie i spokojnie.
- poza w której stoję na piętrze karuzeli(Janemba):
OOC:
Powodzenia, w miasteczku panuje mgiełka więc puki nie podejdziesz do karuzeli nie zobaczysz nic więcej niż moją sylwetkę
https://www.youtube.com/watch?v=iYhqTQPZTvo <--- mój głos.
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Paź 09, 2013 8:18 pm
Jakby wszystkiego było mało, w okolicy zaczęła unosić się mgła. No pięknie, wręcz cudownie! Na jej zawołanie nikt nie odpowiedział, przynajmniej nie od razu, krzyknęła drugi raz i wtedy usłyszała z boku jakiś hałas. W oddali dostrzegła... kogoś... trudno powiedzieć kogo, stał na jakimś podwyższeniu, a mgła spowijała jego ciało zostawiając widoczną z tej odległości tylko sylwetkę. Reakcja dziewczyny była natychmiastowa. Gdy tylko zobaczyła obcą jej sylwetkę i usłyszała ten straszny głos, odskoczył do tyłu zwracając się przodem do nieznajomego. Rozstawiła nogi uginając je lekko i uniosła ręce z dłońmi zaciśniętymi w pięści. Pozycja gotowa do ewentualnej reakcji na atak.
Dreszcz przebiegł młodej po plecach. Kto to był, ta cholerna mgła nie dała nic zobaczyć dokładniej, ale jego głos był niepokojący! - Nic nie widziałam! Dopiero trafiłam do miasta! - Zawołała w jego stronę nie opuszczając gardy. rozejrzała się czy gość przypadkiem nie jest sam, a gdy nikogo nie dostrzegła, wróciła całą uwagą do obcego. -Kim jesteś!? - Zapytała, ale jeszcze nie postanowiła ruszyć się z miejsca. To, że nie wiedziała co się tu dzieje, co się dzieje z nią i że nic nie pamiętała, wyprowadzało ja z równowagi. Czuła jakiś niewytłumaczalny strach, podczas, gdy normalnie czułaby jedynie podekscytowanie i już biegła w stronę nieznajomego by go zobaczyć. Teraz ostrożność brała górę... -Co tu robisz?!
Dreszcz przebiegł młodej po plecach. Kto to był, ta cholerna mgła nie dała nic zobaczyć dokładniej, ale jego głos był niepokojący! - Nic nie widziałam! Dopiero trafiłam do miasta! - Zawołała w jego stronę nie opuszczając gardy. rozejrzała się czy gość przypadkiem nie jest sam, a gdy nikogo nie dostrzegła, wróciła całą uwagą do obcego. -Kim jesteś!? - Zapytała, ale jeszcze nie postanowiła ruszyć się z miejsca. To, że nie wiedziała co się tu dzieje, co się dzieje z nią i że nic nie pamiętała, wyprowadzało ja z równowagi. Czuła jakiś niewytłumaczalny strach, podczas, gdy normalnie czułaby jedynie podekscytowanie i już biegła w stronę nieznajomego by go zobaczyć. Teraz ostrożność brała górę... -Co tu robisz?!
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Paź 09, 2013 8:53 pm
Takiej reakcji się spodziewałem, czyli bezbronnego cywila mogę skreślić z listy osób którymi jest ta kobieta. Nawet nie drgnąłem, uwielbiam wzbudzać strach w ludziach. Oni odczuwają to uczucie o wiele łatwiej niż my. Byle przechodzień nie postawił by gardy, i nie mówił w taki sposób. A więc to bardzo silny człowiek bądź demon. Więc dopiero przybyła do miasta... ciekawe. Raczej nie na piechotę, West City jest ogromne i podróż tutaj trwałaby tygodnie...chyba że się tutaj obudziła. Tak samo jak ja w puszczy. Jeśli tak, to wiem co czuje... Zapytała kim jestem, wtedy nie dałem rady szybko odpowiedzieć.Opuściłem głowę, powoli. Zastanawiałem się chwile. Bo kim ja jestem? słabeuszem, pokraką, demonem. Teraz nie mam niczego. Czułem nadzieję, i ciekawość kim jest ta kobieta. Mój zmysł jednak nie wyczuwał by była demonem, wszystko wskazywało na człowieka. Podniosłem głowę z powrotem w jej kierunku i odpowiedziałem.
-To kim jestem nie ma już znaczenia, odwiedzam miasto po raz pierwszy od roku. Nie pamiętam by było ruiną...
Mówiłam dalej w ten sam, demoniczny sposób. Czułem się wtedy tak naturalnie, swobodnie. Zaraz potem dodałem:
-Chcesz wiedzieć kim jestem? podejdź...
Zaczekałem aż to zrobi. Jeśli zaczęła się zbliżać zaczęła dostrzegać że moja sylwetka jest coraz gorzej widoczna, a gdy podszedła pod karuzelę kompletnie znikła. Gdy już pewnie zastanawiała się co się stało, odezwałem się trzy metry za nią.
-Jestem tutaj.
Niepostrzeżenie użyłem Zankokena, zostawiłem moją iluzje w tej samej pozycji. Po czym bezszelestnie znalazłem się na pozycji za nią, i sprawiłem by iluzja zniknęła. To musiało jej dodać stracha. To samo stało się jeśli nie podeszła do karuzeli, po prostu zacząłem znikać i pojawiłem się trzy metry za nią. Robiąc to miałem nadzieję, że mnie zaatakuje i będe mógł sprawdzić czy na pewno jest człowiekiem. Miałem na sobie wtedy figlarski uśmiech, takiego numeru jeszcze nigdy nie robiłem. Mgła sprawiała że wciąż nie było widać szczegółów mojej postaci, jednak można było się mnie już przyjrzeć. Czekałem co zrobi...
OOC:
Rzuć okiem na mój scouter, tam mam prawdziwe kolory mojej postaci. Na avatarze uwzględniłem sylwetkę i przybliżone barwy.
-To kim jestem nie ma już znaczenia, odwiedzam miasto po raz pierwszy od roku. Nie pamiętam by było ruiną...
Mówiłam dalej w ten sam, demoniczny sposób. Czułem się wtedy tak naturalnie, swobodnie. Zaraz potem dodałem:
-Chcesz wiedzieć kim jestem? podejdź...
Zaczekałem aż to zrobi. Jeśli zaczęła się zbliżać zaczęła dostrzegać że moja sylwetka jest coraz gorzej widoczna, a gdy podszedła pod karuzelę kompletnie znikła. Gdy już pewnie zastanawiała się co się stało, odezwałem się trzy metry za nią.
-Jestem tutaj.
Niepostrzeżenie użyłem Zankokena, zostawiłem moją iluzje w tej samej pozycji. Po czym bezszelestnie znalazłem się na pozycji za nią, i sprawiłem by iluzja zniknęła. To musiało jej dodać stracha. To samo stało się jeśli nie podeszła do karuzeli, po prostu zacząłem znikać i pojawiłem się trzy metry za nią. Robiąc to miałem nadzieję, że mnie zaatakuje i będe mógł sprawdzić czy na pewno jest człowiekiem. Miałem na sobie wtedy figlarski uśmiech, takiego numeru jeszcze nigdy nie robiłem. Mgła sprawiała że wciąż nie było widać szczegółów mojej postaci, jednak można było się mnie już przyjrzeć. Czekałem co zrobi...
OOC:
Rzuć okiem na mój scouter, tam mam prawdziwe kolory mojej postaci. Na avatarze uwzględniłem sylwetkę i przybliżone barwy.
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Paź 09, 2013 9:59 pm
Nie wyczuwał w niej demona? Jego zmysły chyba więc go zawodziły. Androidka była tak samo demonem jak Saiyanką (choć sama nie zdawała sobie z tego sprawy, myśląc oczywiście, że jest wojowniczką z zanikiem pamięci po uderzeniu w głowę). Do tego od zwykłego człowieka odróżniał ją długi, futrzasty ogon merdający delikatnie za placami dziewczyny. Nova niestety nie posiadała takich zmysłów by wyczuć na turę obcego, ba nawet nie potrafiła wyczuć jego KI! Musiała polegać na wzroku i słuchu, a te chyba ją zawodziły.
Gdy kazał jej podejść mocniej zacisnęła pięści i zazgrzytała zębami, ale kilkoma susami zbliżyła się do... no własnie... koleś zniknął! Jak to możliwe?! Niech to szlag! - Wyłaź! _ Krzyknęła sfrustrowana rozglądając się. Gdy odezwał się za nią, znieruchomiała. Oczy jej się rozszerzyły i na chwilę wstrzymała oddech. Atak w plecy jednak nie nadszedł więc powoli się odwróciła uginając jeszcze bardziej nogi. To co zobaczyła też nie mogło jej w niczym pomóc, nie stał przed nią Saiyanin, nawet człekiem to coś nie było!
Jej oczy na kilka uderzeń serca stały się nieobecne, jakby patrzyły na inne sceny.
Krew... krzyki. Ból, płacz, rozpacz! Śmiech kobiety. Szara cera, ogon, srebrne oczy, pazury zamiast palców. Poczucie dziwnego jestestwa. Obietnica śmierci wychodząca z ust demonicy, skierowana do jej kolejnej ofiary...
Gdy potrząsnęła głową wróciła do siebie. Dlaczego ten sen wracał?! Zobaczyła tą dziwną postać i znowu wrócił! Co to miało znaczyć!? Nova była już tym zmęczona, miała poczucie, że te cholerne koszmary dręczą ją od bardzo długiego czasu, teraz nawet prześladując ją na jawie! -Ty nie jesteś... - Zaczęła, ale nie dokończyła. To jasne, że nie był człowiekiem do cholery! - Czym Ty jesteś!? Co tu się stało!? - Krzyknęła. Ostatnie pytanie też było głupie, ale cóż... była tylko nastolatką i to bardzo zagubioną w sytuacji. - Gadaj wreszcie! Słyszysz! I żadnych sztuczek, jeszcze jedna taka akcja i oberwiesz! - Dodała na koniec. O tak groźna była! Saiyanką była! Musiała być groźna! Musiała być waleczna! Zacisnęła zęby czekając na upragnione odpowiedzi.
Gdy kazał jej podejść mocniej zacisnęła pięści i zazgrzytała zębami, ale kilkoma susami zbliżyła się do... no własnie... koleś zniknął! Jak to możliwe?! Niech to szlag! - Wyłaź! _ Krzyknęła sfrustrowana rozglądając się. Gdy odezwał się za nią, znieruchomiała. Oczy jej się rozszerzyły i na chwilę wstrzymała oddech. Atak w plecy jednak nie nadszedł więc powoli się odwróciła uginając jeszcze bardziej nogi. To co zobaczyła też nie mogło jej w niczym pomóc, nie stał przed nią Saiyanin, nawet człekiem to coś nie było!
Jej oczy na kilka uderzeń serca stały się nieobecne, jakby patrzyły na inne sceny.
Krew... krzyki. Ból, płacz, rozpacz! Śmiech kobiety. Szara cera, ogon, srebrne oczy, pazury zamiast palców. Poczucie dziwnego jestestwa. Obietnica śmierci wychodząca z ust demonicy, skierowana do jej kolejnej ofiary...
Gdy potrząsnęła głową wróciła do siebie. Dlaczego ten sen wracał?! Zobaczyła tą dziwną postać i znowu wrócił! Co to miało znaczyć!? Nova była już tym zmęczona, miała poczucie, że te cholerne koszmary dręczą ją od bardzo długiego czasu, teraz nawet prześladując ją na jawie! -Ty nie jesteś... - Zaczęła, ale nie dokończyła. To jasne, że nie był człowiekiem do cholery! - Czym Ty jesteś!? Co tu się stało!? - Krzyknęła. Ostatnie pytanie też było głupie, ale cóż... była tylko nastolatką i to bardzo zagubioną w sytuacji. - Gadaj wreszcie! Słyszysz! I żadnych sztuczek, jeszcze jedna taka akcja i oberwiesz! - Dodała na koniec. O tak groźna była! Saiyanką była! Musiała być groźna! Musiała być waleczna! Zacisnęła zęby czekając na upragnione odpowiedzi.
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Paź 09, 2013 10:20 pm
Uwielbiam to uczucie. Gdy Zasiewam strach w sercu innej osoby, gdy pokazuje jej, że nie ma ze mną szans. Najlepsze jest to, że prawie wcale się nie ruszałem. Tylko się przemieszczałem, i prawie wcale nie mówiłem. A jak już, to głosem demona. Przeraziłem ją, to było widać. Jednak jej ogon przykuł moją uwagę, człowiek z ogonem? TO nie zwykły człowiek, to może być jednak demon. Albo... coś w rodzaju mutanta lub cyborga. Była trochę nieogarnięta, mówiła oczywiste rzeczy, zadawała oczywiste pytania... Jak na kogoś kto się dopiero obudził, normalne. Przez pewien moment zdawała się nie kontaktować, zupełnie jak ja! Czyżbyśmy mieli coś wspólnego? amnezja, potem czapy. Za chwile się okaże że jest moją córką...nie, nie mam aż tak wybujałej wyobraźni. Na jej ostatnie słowa jednak zareagowałem uśmiechem oraz odpowiedzią.
-Śmiało, niech oberwę. Chyba że tchórzysz...
To był cios w honor, żadna osoba nie odmówiłaby pojedynku po takich słowach. Wystarczy pierwszy cios, a ja dowiem się czy uciekać, czy walczyć, czy i to i to. Nadal się nie ruszałem. Czekałem na jej kontrę... Nie mogłem się doczekać wrażeń. Obym się tylko nie przeliczył.
OOC:
Zaczynasz.
-Śmiało, niech oberwę. Chyba że tchórzysz...
To był cios w honor, żadna osoba nie odmówiłaby pojedynku po takich słowach. Wystarczy pierwszy cios, a ja dowiem się czy uciekać, czy walczyć, czy i to i to. Nadal się nie ruszałem. Czekałem na jej kontrę... Nie mogłem się doczekać wrażeń. Obym się tylko nie przeliczył.
OOC:
Zaczynasz.
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Paź 09, 2013 10:37 pm
Ona była Saiyanką! Młodą wojowniczką, która dopiero ruszała do akademii na szkolenie... problemem była czarna dziura w pamięci do momentu obudzenia się na Ziemi, ale nie zmieniało to faktu! Nie mogła dać sobie w kasze dmuchać choćby nie wiem co! Na jej słowa koleś zaśmiał się i nie udzielił żadnej interesującej jej odpowiedzi! Co za tupet! Chyba nie wiedział z kim ma do czynienia! Saiyan się nie lekceważyło! Mało tego, sprowokował ją! Zasugerował, że jest tchórzem! O nie nie nie! Tak to my się bawić nie będziemy. Dziewczyna zazgrzytała zębami. Czuła, że to starcie będzie różniło się od treningów z kolegami w sierocińcu, że będzie też inne od mordobicia ze starszakami. Najdziwniejsze było to, że w tym wszystkim miała też poczucie jakiejś dziwnej pewności siebie, dokładnego rozeznania w swoich możliwościach i swojej wartości, choć na dobrą sprawę to nie mogło dać zbyt wiele. - Osz Ty... - warknęła przez zaciśnięte zęby owijając się ciasno w pasie ogonem. Dotąd trzymała go swobodnie, nigdy jednak podczas walki. -Jestem Saiyanką! Zaraz się przekonasz, że my nie jesteśmy tchórzami! - Zawołała już pełną piersią uśmiechając się szeroko. Zdenerwowanie jej przeszło, ukazując jej charyzmatyczną naturę. Strach też zmalał ustępując miejsca podekscytowaniu. Walka! Tak, to było to! Tego było jej trzeba, żeby wziąć się w garść! -Broń się! - Krzyknęła, ugięła minimalnie nogi i wystartowała. Jeśli się nie ruszył, przed nim wyskoczy w górę, nie wysoko, na tyle by być w stanie zadać mu cios jej prawą pięścią z góry na jego głowę, korzystając z całego impetu rozpędu i wagi swojego ciała dołożonej do siły jaką włożyła w cios... marnej, bo marnej, ale całej.
OOC: trening start! <3
1. Atak pięścią:
Atak potężny = 15 dmg
No zabójcze mam obrażenia! Bójcie się!
OOC: trening start! <3
1. Atak pięścią:
Atak potężny = 15 dmg
No zabójcze mam obrażenia! Bójcie się!
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wesołe Miasteczko
Czw Paź 10, 2013 7:11 pm
Moje słowa zadziałały, ale nie o tym teraz myślałem. Powiedziała że jest Saiyanką... co to znaczy? mój zmysł reagował na nią identycznie jak na Alice i Basa, może oni też nimi są? Będe musiał wymienić Się z nią informacjami, zaraz po tym jak...
Dostałem w twarz akurat jak się zamyślałem. Poruszałem się już jak każda istota, ogon mi lekko falował, nieco się zatrząsłem a głowę zawróciłem w stronę boku na skutek uderzenia. Nie stałem już jak posąg, a lekko się miotałem jak każdy człowiek. Nikt w końcu nie jest figurą. Cios był identycznej siły, jaką miałem po wydostaniu z jaskini. Moje przypuszczenia okazały się słuszne. mamy mnóstwo wspólnego. Nie mogę okazywać pychy, bo obudziłem się wcześniej. Jestem na równi z nią. Odwróciłem powoli głowę po czym powiedziałem:
-Nieźle, taką samą siłę miałem gdy ja sam, obudziłem się osłabiony. Jednak wciąż mi nie zaimponowałaś..
Zaraz po powiedzeniu tego uniosłem dłoń ze szponami na wysokość klatki piersiowej, naładowałem ją energią po czym zrobiłem poziomy zamach. Wywowałem tym mocną falę wiatru, która nieustannie odpychała tą kobietę w tył. W końcu, po kilkunastu sekundach walki z wiatrem, kiaiho uderzyło nią o żelazne barierki przed karuzelą okrężną. Wiatr ustał sekundę po tym, słabnąc z każdą chwilą. Użyłem co prawda 1/3 maksymalnej siły kiaiho, ale to powinno jej pokazać z kim ma do czynienia. W razie czego użyje zaklęcia i wyleczę ją ze wszystkich szkód. Gdy się zbierała, dopowiedziałem zakładając ręke na ręke.
-Powiem ci wszystko co wiem, o ile zrobisz na mnie wrażenie twoimi umiejętnościami. Czekam...
Powiedziałem to tak samo spokojnie, lecz wyraziłem uczucia w tym zdaniu. A dokładnie ciekawość i ekscytację. Nie uważam się za lepszego, ona ma potencjał. Chce go wydobyć, i kto wie. Może czegoś jej nauczę...
OOC:
Ciśnięcie o stalowe barierki potężną falą kiaiho
Kiaiho defens.ofens osłabione - 33dmg
Moje HP: 1500 - 15 = 1485
Twoja kolej :)wybacz że musiałaś czekać.
Jak ją skrzywdzisz to ja skrzywdzę ciebie ~ June
Dostałem w twarz akurat jak się zamyślałem. Poruszałem się już jak każda istota, ogon mi lekko falował, nieco się zatrząsłem a głowę zawróciłem w stronę boku na skutek uderzenia. Nie stałem już jak posąg, a lekko się miotałem jak każdy człowiek. Nikt w końcu nie jest figurą. Cios był identycznej siły, jaką miałem po wydostaniu z jaskini. Moje przypuszczenia okazały się słuszne. mamy mnóstwo wspólnego. Nie mogę okazywać pychy, bo obudziłem się wcześniej. Jestem na równi z nią. Odwróciłem powoli głowę po czym powiedziałem:
-Nieźle, taką samą siłę miałem gdy ja sam, obudziłem się osłabiony. Jednak wciąż mi nie zaimponowałaś..
Zaraz po powiedzeniu tego uniosłem dłoń ze szponami na wysokość klatki piersiowej, naładowałem ją energią po czym zrobiłem poziomy zamach. Wywowałem tym mocną falę wiatru, która nieustannie odpychała tą kobietę w tył. W końcu, po kilkunastu sekundach walki z wiatrem, kiaiho uderzyło nią o żelazne barierki przed karuzelą okrężną. Wiatr ustał sekundę po tym, słabnąc z każdą chwilą. Użyłem co prawda 1/3 maksymalnej siły kiaiho, ale to powinno jej pokazać z kim ma do czynienia. W razie czego użyje zaklęcia i wyleczę ją ze wszystkich szkód. Gdy się zbierała, dopowiedziałem zakładając ręke na ręke.
-Powiem ci wszystko co wiem, o ile zrobisz na mnie wrażenie twoimi umiejętnościami. Czekam...
Powiedziałem to tak samo spokojnie, lecz wyraziłem uczucia w tym zdaniu. A dokładnie ciekawość i ekscytację. Nie uważam się za lepszego, ona ma potencjał. Chce go wydobyć, i kto wie. Może czegoś jej nauczę...
OOC:
Ciśnięcie o stalowe barierki potężną falą kiaiho
Kiaiho defens.ofens osłabione - 33dmg
Moje HP: 1500 - 15 = 1485
Twoja kolej :)wybacz że musiałaś czekać.
Jak ją skrzywdzisz to ja skrzywdzę ciebie ~ June
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Czw Paź 10, 2013 11:20 pm
Tak jest! Nie uniknął jej ciosu! Choć właściwie to pewnie wcale go nie unikał... nie próbował nawet, przyjmując na twarz cały impet uderzenia! Wstrząs, tak znajomy i przyjemny, rozszedł się po ramieniu dziewczyny po trafieniu w szczękę oponenta, jednak ta nie zdążyła się nawet uśmiechnąć. Od razu zdała sobie sprawę, że jest źle. Gdyby ten cios przyjęła osoba na jej poziomie, przeryłaby buziuńką po asfalcie, a ten alby odwrócił głowę. No to bigos. - Co Ty insynuujesz?... - Warknęła pytanie prostując się po zadanym ciosie. Nie odpowiedział, stwierdził, że mu nie zaimponowała, podnosząc jej ciśnienie. Kim on był do cholery!? Żarty sobie urządza?! Gdy uniósł rękę, zmrużyła oczy i uniosła lekko gardę. Nie zaatakował... nie wręcz. Gdy uwolnił KI od razu poznała technikę, sama miała ją opanowaną w jakimś tam stopniu, ale ona korzystała z niej do obrony, nie do ataku. Nie była w stanie zablowoać techniki, gdzieś podświadomie wiedziała czego by potrzebowała, ale niestety nie znała jeszcze żadnych innych technik. Wspominałam już, że jej wspomnienia urywają się jak ruszyła zapisać się do Akademii na Vegecie? To co osiągnęła dotąd i czego się nauczyła zrobiła sama. Samouk, no co poradzić, nie miała dotąd nauczyciela czy mistrza. Zostało jej, przetrwać atak. Zacisnęła więc zęby, ramiona skrzyżowała przed twarzą, ugięła i zaparła się nogami. Uderzenie mocy chłostało ją po ciele i wciąż cofało w tył. Ostatni podmuch zbił ją wreszcie z nóg i rzucił na barierkę karuzeli. Moc się rozproszyła, a dziewczyna jęknęła i padła na czworaka. Dyszała ciężko, zaciskając zęby. Była poobijana, a ta cholerna barierka mało co nie przetrąciła jej kręgosłupa.
Koleś był niewzruszony. Przyłożyła mu z całej siły, a on tego nie odczuł, do tego tak ją obił defensywną techniką! Jakby tego było mało wciąż gadał jakieś bzdury, z których Nova nic nie potrafiła do siebie dopasować. Znowu ją prowokował, stał kawałek dalej z założonymi na pierś rękoma i faktycznie czekał. Zaatakuję go... i co... może śmiało uniknąć mojego ataku. Jeśli nie zaatakuje energią to obronie się Kiaiho, ale to by było na tyle. Jeszcze raz mi przyłoży i nie wstanę. Skąd się wziął i kim on jest?... Myślała intensywnie podnosząc się na nogi. Odrzuciła włosy z oczu i ponownie przyjęła postawę. - Za dużo oczekujesz. Nie trafiłeś na godnego siebie przeciwnika. Przyłożyłam Ci najsilniej jak potrafiłam... musiałbyś dać mi czas bym była w stanie Ci zaimponować. - Odpowiedziała wycierając cienką stróżkę krwi z kącika ust. -Ale... - Rzuciła sekundę później... nie dokończyła jednak myśli, ponownie wystrzeliła na przeciwnika. Ręce miała uniesione jak do kolejnego ataku na głowę. Nie wykonała jednak go. Usiłując zmylić demona uniesionymi rękoma, tuż przed nim zmieni taktykę. Spróbuje podciąć mu nogi z obrotu, a potem wyprowadzić szybki cios pięścią na splot słoneczny, gdy ten będzie upadał.
OOC:
Szybki atak = 10 dmg (szaleję)
Moje HP: 75 - 33 = 42
Koleś był niewzruszony. Przyłożyła mu z całej siły, a on tego nie odczuł, do tego tak ją obił defensywną techniką! Jakby tego było mało wciąż gadał jakieś bzdury, z których Nova nic nie potrafiła do siebie dopasować. Znowu ją prowokował, stał kawałek dalej z założonymi na pierś rękoma i faktycznie czekał. Zaatakuję go... i co... może śmiało uniknąć mojego ataku. Jeśli nie zaatakuje energią to obronie się Kiaiho, ale to by było na tyle. Jeszcze raz mi przyłoży i nie wstanę. Skąd się wziął i kim on jest?... Myślała intensywnie podnosząc się na nogi. Odrzuciła włosy z oczu i ponownie przyjęła postawę. - Za dużo oczekujesz. Nie trafiłeś na godnego siebie przeciwnika. Przyłożyłam Ci najsilniej jak potrafiłam... musiałbyś dać mi czas bym była w stanie Ci zaimponować. - Odpowiedziała wycierając cienką stróżkę krwi z kącika ust. -Ale... - Rzuciła sekundę później... nie dokończyła jednak myśli, ponownie wystrzeliła na przeciwnika. Ręce miała uniesione jak do kolejnego ataku na głowę. Nie wykonała jednak go. Usiłując zmylić demona uniesionymi rękoma, tuż przed nim zmieni taktykę. Spróbuje podciąć mu nogi z obrotu, a potem wyprowadzić szybki cios pięścią na splot słoneczny, gdy ten będzie upadał.
OOC:
Szybki atak = 10 dmg (szaleję)
Moje HP: 75 - 33 = 42
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Paź 11, 2013 3:08 pm
Mam to do siebię, że mówie bardzo skomplikowanie i ludzie mnie często nie rozumieją. Być może ja sam bym się nie zrozumiał...
-Mnie nie imponuje siła, a technika walki. Jeśli to nią się wykażesz, Powiem ci wszystko co chcesz wiedzieć. Może nawet Cię czegoś naucze...
Powiedziałem zaraz po tym jak Kobieta wyraziła wątpliwości. Ludzie podobno nie biją żeńskich przedstawicieli ale u demonów nie ma tej zasady. Każdy musi umieć się bronić. Jej taktyka jak narazie mi się podobała. Moja taktyka często ogranicza się do brutalnej siły. U niej było inaczej, stawiała na taktykę. Zaraz po tym ruszyła na mnie, więc rozłożyłem ręce i nieco przykucnąłem, by przygotować się na uniki. Najpierw wykonała podcięcie, którego uniknąłem podskakując lekko i unosząc ogon do góry niczym skorpion. Jednak cios w splot był dla mnie niespodziewany, jej taktyka sprawiła że nie dałem rady tego uniknąć. Dostałem tam gdzie ludzie mają splot, jednak ja miałem naturalny pancerz więc nie bolało mnie to specjalnie. Trochę się zatrząsłem uginając wszystko.
-O tym mówiłem.
Po powiedzeniu tego w sposób gratulujący nieoczekiwanie....wszedłem na nią! (tak, wiem jak to brzmi) używając pół lotu postawiłem nogę na jej barku po czym odepchnąłem się od niej wyskakując w górę. Najpewniej położyło ją to na glebę. Wyskoczyłem dość wysoko, by oszołomiona nie mogła mnie zobaczyć. Wtedy użyłem Zankokena. Stworzyłem swoją iluzję która pędziła z dużą prędkością w dół z ręką przygotowaną na cios. Chciałem by tego uniknęła. Zaraz po tym jak wylądował na miejscu z którego się ruszyła by go uniknąć, zaczął ją atakować. Robił to z małą prędkością by unikała wszystkiego. W końcu nie może się zorientować że to iluzja. Robił to tak szybko by nie mogła zaatakować, a jednak tak wolno by była w stanie uniknąć.
W tym samym czasie stałem za nią, znowu. Mgła już prawie zniknęła, i tylko bardzo oddalone rzeczy były mało widoczne. Iluzja atakowała w biegu zmuszając ją do cofania się. W końcu znowu zniknęła. Uwielbiam to robić!
Zaraz po tym jak się zatrzymała by chwilę odetchnąć chwyciłem ogonem jej prawą nogę poniżej kolana i pociągnąłem do góry jednocześnie obracając. Po zaledwie dwóch - trzech sekundach wisiała do góry nogami przede mną. Jednak nie uderzyłem jej ani nie chwyciłem. Po prostu uniosłem ją swoim ogonem, przez kilka sekund trwała cisza.
-Podoba mi się twoja taktyka, jesteś na dobrej drodze. Gratuluję ci.Ale zanim odpowiem ci na twoje pytania musisz wyjść z tego uchwytu.
Nie ściskałem jej wcale mocno, przy jej sile mogła się z tego wydostać. Miałem nadzieję że nie znienawidzi mnie za to. Gdybym chciał, mógłbym połamać jej wszystkie kończyny, albo absorbować.Ale chciałem tylko jej pomóc. Pomóc rozwinąć się w dziedzinie walki. Mam nadzieję że to doceni...
OOC:
Zankoken neutralny
Moje KI: 1500 - 60 = 1440
Moje HP: 1485 - 10 = 1475 (krytyczne straty, śmierć mam przed oczami...)
Z ucieczką trochę pokombinuj, jeszcze troche i dostajesz co chcesz
-Mnie nie imponuje siła, a technika walki. Jeśli to nią się wykażesz, Powiem ci wszystko co chcesz wiedzieć. Może nawet Cię czegoś naucze...
Powiedziałem zaraz po tym jak Kobieta wyraziła wątpliwości. Ludzie podobno nie biją żeńskich przedstawicieli ale u demonów nie ma tej zasady. Każdy musi umieć się bronić. Jej taktyka jak narazie mi się podobała. Moja taktyka często ogranicza się do brutalnej siły. U niej było inaczej, stawiała na taktykę. Zaraz po tym ruszyła na mnie, więc rozłożyłem ręce i nieco przykucnąłem, by przygotować się na uniki. Najpierw wykonała podcięcie, którego uniknąłem podskakując lekko i unosząc ogon do góry niczym skorpion. Jednak cios w splot był dla mnie niespodziewany, jej taktyka sprawiła że nie dałem rady tego uniknąć. Dostałem tam gdzie ludzie mają splot, jednak ja miałem naturalny pancerz więc nie bolało mnie to specjalnie. Trochę się zatrząsłem uginając wszystko.
-O tym mówiłem.
Po powiedzeniu tego w sposób gratulujący nieoczekiwanie....wszedłem na nią! (tak, wiem jak to brzmi) używając pół lotu postawiłem nogę na jej barku po czym odepchnąłem się od niej wyskakując w górę. Najpewniej położyło ją to na glebę. Wyskoczyłem dość wysoko, by oszołomiona nie mogła mnie zobaczyć. Wtedy użyłem Zankokena. Stworzyłem swoją iluzję która pędziła z dużą prędkością w dół z ręką przygotowaną na cios. Chciałem by tego uniknęła. Zaraz po tym jak wylądował na miejscu z którego się ruszyła by go uniknąć, zaczął ją atakować. Robił to z małą prędkością by unikała wszystkiego. W końcu nie może się zorientować że to iluzja. Robił to tak szybko by nie mogła zaatakować, a jednak tak wolno by była w stanie uniknąć.
W tym samym czasie stałem za nią, znowu. Mgła już prawie zniknęła, i tylko bardzo oddalone rzeczy były mało widoczne. Iluzja atakowała w biegu zmuszając ją do cofania się. W końcu znowu zniknęła. Uwielbiam to robić!
Zaraz po tym jak się zatrzymała by chwilę odetchnąć chwyciłem ogonem jej prawą nogę poniżej kolana i pociągnąłem do góry jednocześnie obracając. Po zaledwie dwóch - trzech sekundach wisiała do góry nogami przede mną. Jednak nie uderzyłem jej ani nie chwyciłem. Po prostu uniosłem ją swoim ogonem, przez kilka sekund trwała cisza.
-Podoba mi się twoja taktyka, jesteś na dobrej drodze. Gratuluję ci.Ale zanim odpowiem ci na twoje pytania musisz wyjść z tego uchwytu.
Nie ściskałem jej wcale mocno, przy jej sile mogła się z tego wydostać. Miałem nadzieję że nie znienawidzi mnie za to. Gdybym chciał, mógłbym połamać jej wszystkie kończyny, albo absorbować.Ale chciałem tylko jej pomóc. Pomóc rozwinąć się w dziedzinie walki. Mam nadzieję że to doceni...
OOC:
Zankoken neutralny
Moje KI: 1500 - 60 = 1440
Moje HP: 1485 - 10 = 1475 (krytyczne straty, śmierć mam przed oczami...)
Z ucieczką trochę pokombinuj, jeszcze troche i dostajesz co chcesz
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Paź 11, 2013 3:38 pm
Ona nigdy nie stawiała na siłę. Od zawsze odstawała nieco w tym aspekcie. Może dlatego, że była dziewczyną? No nie ważne, wolała w walce stawiać na swoją szybkość i spryt. Czasami można było wygrać jedynie fortelem. doskonale to wiedziała, w sierocińcu, starszaki, które dręczyły młodzików, były od nich znacznie silniejsze.
Wiedziała też po pierwszej wymianie ciosów, że jej przeciwnik też ja przewyższa... i to nie lekko, a kosmicznie! By do dotknąć, musiał jej na to pozwolić, albo musiała go zaskoczyć. W pierwszej turze, pozwolił jej wyprowadzić celny cios, teraz go przechytrzyła i skupiony unikiem podcięcia, oberwał w splot słoneczny... a w zasadzie tam, gdzie normalnie jest on u ludzi.
Uśmiechnął się... no wariat jakiś! Nova zaczynała już przypuszczać, że chce ją po prostu sprawdzić, gdyby chciał ja zabić, zrobiłby to przy pierwszym jej ciosie. Nie miała jednak pojęcia dlaczego. Nie znała typa, on jej zapewne też nie, więc jego motywacje zostawały tajemnicą.
Gdy niespodziewanie ruszył na nią, była gotowa odepchnąć go, ale ten nie atakował, tylko zrobił sobie z niej trampolinę! Postawił na jej barku łapę i wyskoczył w górę ją powalając na czworaki. Stęknęła i zazgrzytała zębami podrywając się na nogi i patrząc gdzie ten zwiał. Wracał już pikując prosto na nią. Ugięła nogi, bała się, że nie da rady tego uniknąć fizycznie, skubaniec był szybki, wyciągnęła więc w jego stronę obie ręce. -Kiaiho!! - Krzyknęła wyzwalając falę uderzeniową, która miała walnąć w napastnika i odrzucić go od niej, albo przynajmniej zbić go z toru lotu, by wyrypał w ziemię, nie w nią. Nie miała pojęcia, że to tylko iluzja stworzona techniką demona.
Jeśli ta została zniszczona uderzeniem kiaiho, to Nova stanie szczerze zadziwiona i podrapie się po głowie... o co w tym kurde wszystkim chodzi. Jeśli, odepchnięty klon ponowi atak wejdzie z nim w walkę nie mając wyboru, prze jego szybkość nie było mowy o kontrze, ale była w stanie blokować i unikać ciosy, co robiła dopóki tan nie zniknął. Po tym stanie jak słupek... - Co jest... - Mruknęła do siebie, drapiąc się po potylicy. Domyślała się, że to może być jakiś trik, ale pewności nie miała, do momentu, w którym, owinął jej nogę ogonem i uniósł w górę, głową w dół.
- Co Ty sobie wyobrażasz? - Zapytała dyndając sobie swobodnie. Oddychała szybko, a sińce zaczęły wyłazić na jej ciele całą paletą barw. - Mógłbyś mnie połamać i załatwić jednym ciosem. Dziwny jesteś. - Zaśmiała się, a potem lekko skrzywiła, plecy bolały jak zaraza. -Mam się uwolnić? Dyndam do góry nogami. - Zachichotała. -Jak chcesz. - Dodała poważniejąc i biorąc się w garść. Zacisnęła ponownie pięści, spięła wszystkie mięśnie, ale nie zaatakowała w żaden sposób. Zwyczajnie zgięła się jak przy robieniu brzuszków na barierce, po czym podciągnęła się do swojej nogi, za którą trzymał ją ogonem. Tego co zrobiła raczej się nie spodziewał. Dziewczyna z szerokim uśmiechem ugryzła go dotkliwie w sam koniec ogona! HA!
OOC:
Kiaiho defensywne, ale nie wiem jaki koszt, przeciwko atakowi iluzji, jak ktoś mnie oświeci to odejmę sobie.
Ugryzienie w ogon. Tu chyba dmg też sobie darujemy A jak nie to atak podstawowy = 5 dmg
Wiedziała też po pierwszej wymianie ciosów, że jej przeciwnik też ja przewyższa... i to nie lekko, a kosmicznie! By do dotknąć, musiał jej na to pozwolić, albo musiała go zaskoczyć. W pierwszej turze, pozwolił jej wyprowadzić celny cios, teraz go przechytrzyła i skupiony unikiem podcięcia, oberwał w splot słoneczny... a w zasadzie tam, gdzie normalnie jest on u ludzi.
Uśmiechnął się... no wariat jakiś! Nova zaczynała już przypuszczać, że chce ją po prostu sprawdzić, gdyby chciał ja zabić, zrobiłby to przy pierwszym jej ciosie. Nie miała jednak pojęcia dlaczego. Nie znała typa, on jej zapewne też nie, więc jego motywacje zostawały tajemnicą.
Gdy niespodziewanie ruszył na nią, była gotowa odepchnąć go, ale ten nie atakował, tylko zrobił sobie z niej trampolinę! Postawił na jej barku łapę i wyskoczył w górę ją powalając na czworaki. Stęknęła i zazgrzytała zębami podrywając się na nogi i patrząc gdzie ten zwiał. Wracał już pikując prosto na nią. Ugięła nogi, bała się, że nie da rady tego uniknąć fizycznie, skubaniec był szybki, wyciągnęła więc w jego stronę obie ręce. -Kiaiho!! - Krzyknęła wyzwalając falę uderzeniową, która miała walnąć w napastnika i odrzucić go od niej, albo przynajmniej zbić go z toru lotu, by wyrypał w ziemię, nie w nią. Nie miała pojęcia, że to tylko iluzja stworzona techniką demona.
Jeśli ta została zniszczona uderzeniem kiaiho, to Nova stanie szczerze zadziwiona i podrapie się po głowie... o co w tym kurde wszystkim chodzi. Jeśli, odepchnięty klon ponowi atak wejdzie z nim w walkę nie mając wyboru, prze jego szybkość nie było mowy o kontrze, ale była w stanie blokować i unikać ciosy, co robiła dopóki tan nie zniknął. Po tym stanie jak słupek... - Co jest... - Mruknęła do siebie, drapiąc się po potylicy. Domyślała się, że to może być jakiś trik, ale pewności nie miała, do momentu, w którym, owinął jej nogę ogonem i uniósł w górę, głową w dół.
- Co Ty sobie wyobrażasz? - Zapytała dyndając sobie swobodnie. Oddychała szybko, a sińce zaczęły wyłazić na jej ciele całą paletą barw. - Mógłbyś mnie połamać i załatwić jednym ciosem. Dziwny jesteś. - Zaśmiała się, a potem lekko skrzywiła, plecy bolały jak zaraza. -Mam się uwolnić? Dyndam do góry nogami. - Zachichotała. -Jak chcesz. - Dodała poważniejąc i biorąc się w garść. Zacisnęła ponownie pięści, spięła wszystkie mięśnie, ale nie zaatakowała w żaden sposób. Zwyczajnie zgięła się jak przy robieniu brzuszków na barierce, po czym podciągnęła się do swojej nogi, za którą trzymał ją ogonem. Tego co zrobiła raczej się nie spodziewał. Dziewczyna z szerokim uśmiechem ugryzła go dotkliwie w sam koniec ogona! HA!
OOC:
Kiaiho defensywne, ale nie wiem jaki koszt, przeciwko atakowi iluzji, jak ktoś mnie oświeci to odejmę sobie.
Ugryzienie w ogon. Tu chyba dmg też sobie darujemy A jak nie to atak podstawowy = 5 dmg
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Paź 11, 2013 4:28 pm
Polubiłem ją trochę, nie bulwersowało ją byle co. A to jest najbardziej wychwalana przeze mnie cecha. Ale gdy ugryzła mnie w ogon...
-Zaimponowałaś mi, powiedz mi co chcesz wiedzieć. Odpowiem na twoje pytania.
Mówiąc to założyłem ręke na ręke. Sam będe musiał ją o coś zapytać...
OOC:
Koniec walki. Chyba że ty ją kontynuujesz. Zadawaj pytania Dragotowi :DW razie czego wyniose cię stąd.
- reakcja Dragota(pierwsze 4 sekundy):
-Zaimponowałaś mi, powiedz mi co chcesz wiedzieć. Odpowiem na twoje pytania.
Mówiąc to założyłem ręke na ręke. Sam będe musiał ją o coś zapytać...
OOC:
Koniec walki. Chyba że ty ją kontynuujesz. Zadawaj pytania Dragotowi :DW razie czego wyniose cię stąd.
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Paź 11, 2013 4:51 pm
HA! To było to! Siłą mogłaby się nie uwolnić, a tak? Zacisnęła zęby na jego ogonie i już po chwili walnęła plecami o ziemię. Leżała przez chwilę jak długa łapiąc oddech. Gdy ten schował ślad po ugryzieniu na ogonie usiadła podpierając się z tyłu rękoma i uginając nogi prawie jak do pajączka. -Hahaha wygrałam. - Zaśmiała się, gdy powiedział wreszcie to co chciała usłyszeć. Mimo, że wszystko ją bolało, to czuła się świetnie! I humor wrócił! Nie było już strachu czy niepokoju, została ciekawość. -Nie spodziewałeś się, że Cię dziabnę. - Stwierdziła patrząc z dołu na rozmówcę. Chciała trochę odpocząć, solidnie dostała. -Co chcę wiedzieć? Co ja chce wiedzieć? Ale mnie wybiłeś z tropu ta walką. No na początek to chyba kim właściwie jesteś. Wydajesz się jakiś dziwnie znajomy, ale nigdy na oczy nie widziałam nikogo kto tak wygląda. Skąd się tu wziąłeś? - Nie pytała już czy widział co się stało w mieście, albo czy to on je zniszczył, odpowiedział na to wcześniej. -A no... i czy jesteś w okolicy od jakiegoś czasu? Nie widziałeś może kraksy statku kosmicznego? - Dodała jeszcze jedno po chwili. Może dziwne pytanie, ale dla niej ważne.
OOC:
Koniec treningu!
OOC:
Koniec treningu!
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Paź 11, 2013 5:36 pm
to pierwsze kiaiho nieco ją pokiereszowało, nie chciałem na to patrzeć. Zaraz po tym jak mówiła, że nie spodziewałem się ugryzienia, skierowałem ręke w jej stronę. Pewnie ją przeraziłem, lecz zamiast śmiertelnego pocisku objęła ją srebrzysta aura z morską poświatą. Strumień energii wypływał z mojej dłoni. Po 5 sekundach zniknął. Wyleczyłem jej obrażenia.
-To jako przeprosiny za tamte kiaiho.
Podałem jej ręke, i pomogłem wstać.Złożyłem ręce z powrotem i słuchałem jej pytań. Zapytała kim jestem.
-Nazywam się Dragot, jestem demonem z rasy Drakonian. Przybyłem tu przez przypadek, jak już mówiłem.
Odpowiedziałem spokojnie, i demonicznie jak zawsze. Ostatnio używam tego głosu cały czas.
Potem zapytała o statek kosmiczny. nie przypominam sobię żadnego, od razu byłem tutaj.
-Niestety, dopiero tutaj przybyłem. Nie widziałem żadnego statku.
Jednak wciąż nie znałem odpowiedzi na własne pytania. Muszę wiedzieć, kim jest i czym są Saiyanie. To ma ogromny związek z osobami które widziałem.
-A kim ty jesteś? i kim są Saiyanie?
Byłem strasznie tego ciekawy, Alice i Bas wywoływały takie samo uczucie. Ta Saiyanka silna nie była, i dzięki temu koszt jej leczenia był marny. Z korzyścią dla mnie.
Niedługo zabieram się stąd, może wezmę ją ze sobą.Potrafię latać, a ona raczej nie. Szykuje się nieźle...
OOC:
healing na Nova
33 *3 = 99KI
Moje KI:1440 - 99 = 1339
-To jako przeprosiny za tamte kiaiho.
Podałem jej ręke, i pomogłem wstać.Złożyłem ręce z powrotem i słuchałem jej pytań. Zapytała kim jestem.
-Nazywam się Dragot, jestem demonem z rasy Drakonian. Przybyłem tu przez przypadek, jak już mówiłem.
Odpowiedziałem spokojnie, i demonicznie jak zawsze. Ostatnio używam tego głosu cały czas.
Potem zapytała o statek kosmiczny. nie przypominam sobię żadnego, od razu byłem tutaj.
-Niestety, dopiero tutaj przybyłem. Nie widziałem żadnego statku.
Jednak wciąż nie znałem odpowiedzi na własne pytania. Muszę wiedzieć, kim jest i czym są Saiyanie. To ma ogromny związek z osobami które widziałem.
-A kim ty jesteś? i kim są Saiyanie?
Byłem strasznie tego ciekawy, Alice i Bas wywoływały takie samo uczucie. Ta Saiyanka silna nie była, i dzięki temu koszt jej leczenia był marny. Z korzyścią dla mnie.
Niedługo zabieram się stąd, może wezmę ją ze sobą.Potrafię latać, a ona raczej nie. Szykuje się nieźle...
OOC:
healing na Nova
33 *3 = 99KI
Moje KI:1440 - 99 = 1339
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Paź 11, 2013 6:26 pm
Gdy wystawił rękę w jej kierunku, wytrzeszczyła oczy chciała wiać, ale nie poraził jej pociskiem, a objął jakąś dziwną manifestacją KI. -Osz Ty! - Zawołała podając mu rękę i wstając. Nic jej nie bolało! Obmacała się dla pewności, podskoczyła dwa razy, po czym wyprowadziła serię ciosów pięścią i kopniaka w powietrze, tak dla sprawdzenia. -Potrafisz zmieniać KI na leczącą moc!? NIESAMOWITE!! - zawołała zachwycona, aż przyklasnęła. Niezwykła technika... leczenie! Kto by się spodziewał. -Naucz mnie tego!! - zawołała nim zdążyła się opamiętać. Potem zaśmiała się i pokręciła głową z rozbawioną rezygnacją dla własnego niepohamowanego entuzjazmu. -Demonem?... Brzmi źle, ale na dobrą sprawę nic mi to nie mówi. - Przyznała szczerze. Kiedy stwierdził, że nie widział statku westchnęła niepocieszona. Ciekawe czy w ogóle są szansę na dowiedzenie się jak się tu znalazła. Nova nawet nie wiedziała gdzie znajduje się Ziemia, tyle tylko, że podświadomie zdawała sobie sprawę z tego, że tak właśnie nazywa się ta planeta. -Jestem Nova. Nie wiem jak się tu znalazłam i ile czasu temu przybyłam. Przypuszczam, że moja kapsuła musiała się rozbić, a ja oberwałam w głowę... - Odpowiedziała. Dlatego pytała o statek. Obudziła się nieszczególnie daleko stąd, może ktoś widział spadający statek, który mógł wziąć za kometę albo coś... -Jak to kim są Siyanie!? - Żachnęła się kładąc ręce na biodra. -Jesteśmy wojownikami z planety Vegeta! Najwspanialszymi wojownikami! Nie oceniaj nas po mnie! Ja się dopiero zaczynam uczyć, mam 16 lat. - Dodała uzupełniając odpowiedź. -Hej... czekaj czekaj... demonem... co Ty tu robisz tak właściwie, po co przybyłeś? Chyba nie chcesz wszystkiego wysadzić w powietrze?
OOC:
HP: 42+33 = 75
OOC:
HP: 42+33 = 75
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Paź 11, 2013 7:13 pm
Wojownicy z planety Vegeta... Ciekawe. Najwspanialsi wojownicy. Coś o tym słyszałem, ale nie mogę sobie dokładnie przypomnieć...
Hornis, jeden z członków krwawego berła. Akurat mówiłem mu o tym, by zajął się sprawą uciekiniera. Trzymaliśmy więźniów o mocy ponadprzeciętnej w opuszczonym więzieniu, zmodyfikowanym by nie uciekli. Jednak nie wszyscy byli takimi debilami.
-Dobra, zajmę się tą pałą.Nie po to ją tam zamykałem by teraz spier****ła.
-Dokładnie, W razie czego wyślij sygnał świetlny. Będe niedaleko.
-Spoko, Saiyan nie da się pokonać byle człowiekowi.
-.....Saiyan?
Poruszałem głową na boki zastanawiając się nad znaczeniem tego słowa.Odpowiedzi nie dostałem. Aż do teraz.
-Jasne, planuje wy****ć w kosmos całą tą planetę, a zacząłem od tego miasta.
Mówiłem to takim ironicznym tonem, że wiadomo było że nie mówię poważnie.Potem podszedłem do niej, lewą ręke położyłem jej na barku, blisko szyi a prawą celowałem w miasto.
-Widzisz te zniszczenia? zrobiłem to jednym piardnięciem, taką demoniczną potęgę skrywam w sobie! To jest nasza ostateczna broń masowej zagłady!
Tkwiłem chwile w ciszy, po czym puściłem Nova'ę i wybuchłem śmiechem. Po tym jak skończyłem się śmiać, co trwało jakieś 30sek powiedziałem poważnie:
-Nie, jestem demonem ale nie jestem zły. Co więcej, kiedyś chroniłem tą planetę. Ale moja moc została wyssana przez innego Demona, który teraz buszuje poza galatyką zamknięty w klatce z energii KI. Drużyna która pomagała mi to robić teraz jest Bóg jeden wie gdzie, kompletnie mnie opuścili. Spędziłem rok leżąc pod lodem. jakiś czas temu na skutek trzęsienia ziemi lodowiec pękł a ja wydostałem się na powierzchnie. Minął miesiąc odkąd wyszedłem z jaskini w której się skrywałem.
Mówiłem to poważnie i ze spokojem, na który żaden człowiek nie zdobył by się zaraz po śmiechu.
-Wyprowadzić Cię stąd? potrafię latać więc mogę szybko się stąd ulotnić. Mogę Cię zabrać ze sobą.
OOC:
Masz chęć na walkę kośćmi? Pomyślałem o walce 2 vs 2 lub 2 vs 1oparta na tym mechanizmie. W razie czego mógłbym ci pomóc. To jak?
Ziemia, 1 rok ery Drakonian, 5 lipca.
Hornis, jeden z członków krwawego berła. Akurat mówiłem mu o tym, by zajął się sprawą uciekiniera. Trzymaliśmy więźniów o mocy ponadprzeciętnej w opuszczonym więzieniu, zmodyfikowanym by nie uciekli. Jednak nie wszyscy byli takimi debilami.
-Dobra, zajmę się tą pałą.Nie po to ją tam zamykałem by teraz spier****ła.
-Dokładnie, W razie czego wyślij sygnał świetlny. Będe niedaleko.
-Spoko, Saiyan nie da się pokonać byle człowiekowi.
-.....Saiyan?
Poruszałem głową na boki zastanawiając się nad znaczeniem tego słowa.Odpowiedzi nie dostałem. Aż do teraz.
***
Wróciłem myślami do rzeczywistości. Nova zapytała się czy aby nie chce wysadzać wszystkiego w powietrze. postanowiłem zrobić żart. Pokiwałem energicznie głową po czym powiedziałem:-Jasne, planuje wy****ć w kosmos całą tą planetę, a zacząłem od tego miasta.
Mówiłem to takim ironicznym tonem, że wiadomo było że nie mówię poważnie.Potem podszedłem do niej, lewą ręke położyłem jej na barku, blisko szyi a prawą celowałem w miasto.
-Widzisz te zniszczenia? zrobiłem to jednym piardnięciem, taką demoniczną potęgę skrywam w sobie! To jest nasza ostateczna broń masowej zagłady!
Tkwiłem chwile w ciszy, po czym puściłem Nova'ę i wybuchłem śmiechem. Po tym jak skończyłem się śmiać, co trwało jakieś 30sek powiedziałem poważnie:
-Nie, jestem demonem ale nie jestem zły. Co więcej, kiedyś chroniłem tą planetę. Ale moja moc została wyssana przez innego Demona, który teraz buszuje poza galatyką zamknięty w klatce z energii KI. Drużyna która pomagała mi to robić teraz jest Bóg jeden wie gdzie, kompletnie mnie opuścili. Spędziłem rok leżąc pod lodem. jakiś czas temu na skutek trzęsienia ziemi lodowiec pękł a ja wydostałem się na powierzchnie. Minął miesiąc odkąd wyszedłem z jaskini w której się skrywałem.
Mówiłem to poważnie i ze spokojem, na który żaden człowiek nie zdobył by się zaraz po śmiechu.
-Wyprowadzić Cię stąd? potrafię latać więc mogę szybko się stąd ulotnić. Mogę Cię zabrać ze sobą.
OOC:
Masz chęć na walkę kośćmi? Pomyślałem o walce 2 vs 2 lub 2 vs 1oparta na tym mechanizmie. W razie czego mógłbym ci pomóc. To jak?
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Paź 11, 2013 8:06 pm
Stał chwilę w ciszy, a potem podszedł do dziewczyny opowiadając jak wysadził miasto w powietrze. Uniosła jedną brew w górę, słuchając wypowiedzi,a potem razem z nim buchnęła gromkim śmiechem. Musiała złapać się za brzuch i zgiąć w pół, żeby nie zacząć turlać się po kamieniach. To było dobre. - Żarty się Ciebie trzymają. - jęknęła ocierając łzy z oczu. Ubawiła się! Gdy wyprostowała się by wysłuchać odpowiedzi odwinęła też ogon, znowu puszczając go luźno by majtał się za jej plecami. -No to fajną miałeś tą drużynkę, nie ma co. Przyjaciół się nie porzuca. - Powiedziała z przekonaniem. Taka prawda! Co to za przyjaciel, który Cię zostawi, gdy go potrzebujesz, który nie wysłucha żalu, który nie ukoi bólu? Dupa a nie przyjaciel! -Miesiąc? Kurka, demony musza być potężne, skoro tamten wyssał z Ciebie moc, a Ty i tak mnie sprałeś na kwaśne jabłko bez najmniejszego trudu. - Zauważyła z zaciekawieniem. Ona będzie musiała sporo trenować, żeby osiągnąć taki poziom, jeśli w ogóle to możliwe! -Wyprowadzić? Nie wiem. Obudziłam się niedaleko, chciałam poszukać odpowiedzi, ale chyba nic z tego nie będzie... - mruknęła rozglądając się. Pusto... poza nimi, trupami i gruzami nie było tu nic. Kamienie nie odpowiedzą jej na pytania. Może warto jednak udać się dalej? -Latać... latać... do tego wykorzystujesz KI prawda? - Zawołała po kilku chwilach zamyślenia po swojej wcześniejszej wypowiedzi. - Też potrafię kształtować i wykorzystywać swoje KI. Mogę nauczyć się latać prawda? - Nie czekała jednak na odpowiedź. Odbiegła kawałek dalej i stanęła znowu jakby w pozie gotowej do walki. -Skoro mogę odepchnąć kogoś odpowiednio manipulując swoją energią, to mogę ją tak wykorzystać by unieść się w powietrze! - Zawołała bardziej do siebie niż do Dragota. To było to, musiała tylko zrobić tak jak mówiła i będzie grało! Trudniej się jednak robi. Stała tak chwilę z zamkniętymi oczami skupiając się na własnej energii. Ta, po którą sięgnęła, delikatnie buzowała odsuwając z pod jej nóg kurz i drobne kamyki, ale to nie było to. -Cholera! - Zawołała, gdy nawet nie drgnęła. Rozejrzała się, a wypatrzywszy swój cel, ruszyła. Podbiegła do tego miejsca, gdzie stał na początku demon i wskoczyła na sam szczyt karuzeli, daszek pod daszku. Okej... Nova skup się! Zbierz swoją energię i nie daj sobie przyrżnąć w ziemię! Dasz radę! Kto jak kto, ale Ty na pewno dasz radę! Mówiła sobie w myślach, ale widok kilku metrów w dół nie polepszał jej humoru, za to motywował. Jak zaryje w ziemię to się obije, lepiej więc nie. Wzięła dwa oddechy, skupiła się ponownie na energii po czym skoczyła na szczupaka. W pierwszej chwili krzyknęła, ale zacisnęła zęby i uwolniła energię. W rezultacie zatrzymała się 10 cm nad ziemią leżąc w poziomie twarzą w dół. -HA! Widziałeś! Udało się!! - Wrzasnęła i od razu zaryła w ziemię, bo straciła koncentrację. Zanosząc się jednak śmiechem wstała, otrzepała się i spojrzała na Dragota. -Jeszcze raz! - Zakrzyknęła, po czym wyprostowała się, złączyła nogi i stanęła jak struna. Ręce miała przy bokach z dłońmi rozłożonymi w stronę ziemi. -Patrz jak szybko uczą się Saiyanie! - Zaśmiała się uwalniając kolejną dawkę energii. Poszło lepiej. Znowu kurz zwiał jej spod nóg, ale ona uniosła się w górę. Nie dużo, na jakieś pół metra. Zaśmiała się zadowolona, ale kiedy ponownie się zachwiała, od razu wróciła do koncentracji energii na locie. Gdy mogła już bez problemu utrzymać się w powietrzu w pionie, wyszczerzyła białe zęby do demona. -Tak to się robi! - Podleciała do niego, co prawda rozkładając ręce i nogi na boki jak żaba i korzystając z ogona jako steru, ale udało się. -Ej! To jest łatwe, jeszcze kilka minut i będzie to naturalne jak chodzenie! - Powiedziała robiąc dwa kółka wokół towarzysza. Potem opadła na nogi, zrobiła dwa przysiady by oswoić się ze zmienionym poczuciem przestrzeni. Dotąd nie latała, doszedł więc jej trzeci wymiar jakby nie patrzeć, ale to było świetne uczucie! -Dlaczego wcześniej nie pomyślałam, żeby tak przekształcić energię. Ale i tak bardzie fascynuje mnie to, że można leczyć KI! - Mówiła. Tak, była gdułą, charyzmatyczną, przyjacielską gadułą, której nie dało się nie lubić! Chwilę potem podskoczyła, ale nie wylądowała już zostając w górze. Śmiała się szczerze i z chwili na chwilę w powietrzu czuła się swobodnie! Okrążyła karuzelę, z której wcześniej skakał, zrobiła dwie beczki i fikołaka w powietrzu nim wyhamowała przed Dragotem. Wylądowała.
-Gdzie chcesz lecieć? W jakieś konkretne miejsce?
OOC:
Trening latania!
Nie wiem o co chodzi z tymi kośćmi. Zajmijmy się fabułą póki co
-Gdzie chcesz lecieć? W jakieś konkretne miejsce?
OOC:
Trening latania!
Nie wiem o co chodzi z tymi kośćmi. Zajmijmy się fabułą póki co
- BurzumGoat
- Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013
Skąd : Warszawa
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Wesołe Miasteczko
Pią Paź 11, 2013 9:34 pm
Fajna jest ta Nova, coś mi się zdaje że dłużej będę jej towarzyszyć. Jednak znowu coś źle wyjaśniłem.
-Nie zupełnie tak to wygląda. Od miesiąca trenuję, gdy wyszedłem z jaskini byłem doładnie tak silny jak ty teraz.
Co jak co, ale z tą drużyną mi dopiekła. Czułem się naprawdę zmieszany, utraciłem wszystko. "Przyjaciół", siłę, bezpieczeństwo, honor... byłem całkiem sam. Zaraz potem zauważyłem, że Saiyanka próbuje nauczyć się latać. Dobry pomysł, byłoby niewygodnie...chociaż kto wie?
Na jej pytania kiwałem jedynie głową, była naprawdę gadatliwa. Ja czasem tak mam, ale głównie jestem spokojny i mówię krótko i na temat. Czasami przynajmniej...
Trochę rozkojarzyło mnie że leciała wokoło mnie, to dziwne uczucie. Wciąż miałem na sobię pewien niekontrolowany uśmiech, nie wyrażający jednak szczęścia. Bardziej "ekstra". Fascynowało ją to, że potrafie leczyć innych. Uwielbiałem to robić, tak samo jak pomagać bliźniemu. Ale od czasów Death beamu Frosta, nie myślałem o tym w ten sposób. W końcu zapytała gdzie lecimy.
-Lećm!
Powiedziałem to niedokończone słowo po czym chwyciłem się ręką za głowę zaciskając zęby z bólu. To nie było normalne... Nie wiem czemu ale miałem uczucie że zbliża się ktoś... lub coś. Nie wiem w jakiej odległości, ale czułem że to ktoś mi bliski.
-Musimy stąd lecieć, natychmiast!
Po czym coraz szybciej szedłem w stronę wyjścia z parku. W końcu wystrzeliłem w powietrze z prędkością dość niską, by Nova mogła za mną nadążyć. Ból głowy był nieustępliwy, był jedynie słabszy. Leciałem na wysokości około 80M. Czułem że coś złego się święci...
OOC:
Z/t x2 do Centrum Handlowe
Z/t podwójne, więc piszesz od razu tam. To sporo oszczędzi. Szykuje się zadyma
-Nie zupełnie tak to wygląda. Od miesiąca trenuję, gdy wyszedłem z jaskini byłem doładnie tak silny jak ty teraz.
Co jak co, ale z tą drużyną mi dopiekła. Czułem się naprawdę zmieszany, utraciłem wszystko. "Przyjaciół", siłę, bezpieczeństwo, honor... byłem całkiem sam. Zaraz potem zauważyłem, że Saiyanka próbuje nauczyć się latać. Dobry pomysł, byłoby niewygodnie...chociaż kto wie?
Na jej pytania kiwałem jedynie głową, była naprawdę gadatliwa. Ja czasem tak mam, ale głównie jestem spokojny i mówię krótko i na temat. Czasami przynajmniej...
Trochę rozkojarzyło mnie że leciała wokoło mnie, to dziwne uczucie. Wciąż miałem na sobię pewien niekontrolowany uśmiech, nie wyrażający jednak szczęścia. Bardziej "ekstra". Fascynowało ją to, że potrafie leczyć innych. Uwielbiałem to robić, tak samo jak pomagać bliźniemu. Ale od czasów Death beamu Frosta, nie myślałem o tym w ten sposób. W końcu zapytała gdzie lecimy.
-Lećm!
Powiedziałem to niedokończone słowo po czym chwyciłem się ręką za głowę zaciskając zęby z bólu. To nie było normalne... Nie wiem czemu ale miałem uczucie że zbliża się ktoś... lub coś. Nie wiem w jakiej odległości, ale czułem że to ktoś mi bliski.
-Musimy stąd lecieć, natychmiast!
Po czym coraz szybciej szedłem w stronę wyjścia z parku. W końcu wystrzeliłem w powietrze z prędkością dość niską, by Nova mogła za mną nadążyć. Ból głowy był nieustępliwy, był jedynie słabszy. Leciałem na wysokości około 80M. Czułem że coś złego się święci...
OOC:
Z/t x2 do Centrum Handlowe
Z/t podwójne, więc piszesz od razu tam. To sporo oszczędzi. Szykuje się zadyma
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Wto Mar 25, 2014 9:00 pm
Tam gdzie skończyła się historia zaczyna się przygoda...
Widok ukazujący się oczom Sael'a był wprost niewyobrażalny. Całe West City zostało zrównane z ziemią. Młodzieniec kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, zastanawiał się co takie spowodowało tą rzeź...
Parę dni wcześniej demon wybrał się samotnie w pobliskie góry, aby trochę potrenować. Ogromne wypiętrzenia skalne sięgające niebios były najwyraźniej idealną zaporą między chłopakiem, a miastem. Niestety po pewnym czasie i to nie dało sobie rady. Parę godzin wcześniej młodzieniec zobaczył na niebie ogromną smugę czarnego dymu, która wędrowała niesiona przez wiatr. Zaniepokoił go to, wykorzystując więc swoją sztukę lewitacji w jak najszybszym czasie znalazł się w miejskim Wesołym Miasteczku, a raczej tam gdzie się on znajdować. Teraz to miejsce przypominało swoim wyglądem bardziej wysypisko niżeli miejsce zabaw dla całej rodziny. Wszędzie walały się fragmenty stelażu diabelskiego młyna, samochodzików oraz wszelkiej maści huśtawek. Po rollercoasterze także nie pozostało za wiele, a tak naprawdę to prawie nic. Jedyna rzecz, która wskazywała na to, że taki sprzęcik się tu znajdował to fragment pionowego słupa, którego docelowym celem było przytrzymywanie torów. Teraz jednak bardziej nadałby się jako średniowieczny pal, na który nabijano rzezimieszków.
Taki plan przewidywał zastosować również Sael na sprawcach tego całego pogorzeliska. W chłopaku aż się gotowało. Jedyne co w tym momencie czuł to ogromna wściekłość, która mieszała się z frustracją. Ta druga była spowodowana tym, że młodzieniec przeklinał siebie za to, że nie było go tutaj kiedy mógłby się przydać. Tyle lat spędził w tym mieście i nagle całe legło w gruzach... Wszystkie przeżycia zostały już tylko nic niewartymi wspomnieniami. Wściekłość zalewała ciało Sael'a. Czuł on nieposkromioną rządzę mordu. Pragnął dorwać tych, którzy odpowiadali za taki stan miejscowości... Pragnął ich cierpienia, błagalnego okrzyku. Marzył o tym, aby błagali go o przebaczenie kiedy będzie im wyłamywał ręce ze stawów barkowych... Ledwo mogąc utrzymać swoje nerwy na wodzy postanowił znaleźć kogoś kto mógłby mu powiedzieć więcej o całym zajściu... Krocząc powoli, ale pewnie ruszył przed siebie w stronę centrum miasta (chyba nie będziemy zmieniać tematu)... Co chwile na swojej drodze widział resztki jedzenia, fragmenty metalowych stelaży oraz fragmenty ludzkich ubrań...
Widok ukazujący się oczom Sael'a był wprost niewyobrażalny. Całe West City zostało zrównane z ziemią. Młodzieniec kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, zastanawiał się co takie spowodowało tą rzeź...
Parę dni wcześniej demon wybrał się samotnie w pobliskie góry, aby trochę potrenować. Ogromne wypiętrzenia skalne sięgające niebios były najwyraźniej idealną zaporą między chłopakiem, a miastem. Niestety po pewnym czasie i to nie dało sobie rady. Parę godzin wcześniej młodzieniec zobaczył na niebie ogromną smugę czarnego dymu, która wędrowała niesiona przez wiatr. Zaniepokoił go to, wykorzystując więc swoją sztukę lewitacji w jak najszybszym czasie znalazł się w miejskim Wesołym Miasteczku, a raczej tam gdzie się on znajdować. Teraz to miejsce przypominało swoim wyglądem bardziej wysypisko niżeli miejsce zabaw dla całej rodziny. Wszędzie walały się fragmenty stelażu diabelskiego młyna, samochodzików oraz wszelkiej maści huśtawek. Po rollercoasterze także nie pozostało za wiele, a tak naprawdę to prawie nic. Jedyna rzecz, która wskazywała na to, że taki sprzęcik się tu znajdował to fragment pionowego słupa, którego docelowym celem było przytrzymywanie torów. Teraz jednak bardziej nadałby się jako średniowieczny pal, na który nabijano rzezimieszków.
Taki plan przewidywał zastosować również Sael na sprawcach tego całego pogorzeliska. W chłopaku aż się gotowało. Jedyne co w tym momencie czuł to ogromna wściekłość, która mieszała się z frustracją. Ta druga była spowodowana tym, że młodzieniec przeklinał siebie za to, że nie było go tutaj kiedy mógłby się przydać. Tyle lat spędził w tym mieście i nagle całe legło w gruzach... Wszystkie przeżycia zostały już tylko nic niewartymi wspomnieniami. Wściekłość zalewała ciało Sael'a. Czuł on nieposkromioną rządzę mordu. Pragnął dorwać tych, którzy odpowiadali za taki stan miejscowości... Pragnął ich cierpienia, błagalnego okrzyku. Marzył o tym, aby błagali go o przebaczenie kiedy będzie im wyłamywał ręce ze stawów barkowych... Ledwo mogąc utrzymać swoje nerwy na wodzy postanowił znaleźć kogoś kto mógłby mu powiedzieć więcej o całym zajściu... Krocząc powoli, ale pewnie ruszył przed siebie w stronę centrum miasta (chyba nie będziemy zmieniać tematu)... Co chwile na swojej drodze widział resztki jedzenia, fragmenty metalowych stelaży oraz fragmenty ludzkich ubrań...
Re: Wesołe Miasteczko
Wto Mar 25, 2014 9:19 pm
Młody demon rozglądał się po Wesołym Miasteczku, które było ledwie cieniem tego, co znajdowało się tu dwa lata temu. Dwa lata od straszliwego dnia, gdy jedno z większych miast Ziemi uległo zagładzie, a wraz z nim wiele tysięcy istnień. Wprawdzie jakimś dziwnym cudem martwi powrócili, lecz miasto dalej było w gruzach. Lecz co jak co ludzie to ciekawa rasa. Nie użalali się nad swoimi losem tylko zakasali rękawy i wzięli się do roboty. Inne miasta wysłały im pomoc, dzięki czemu po roku pracy prawie połowa miasta była odbudowana. Lecz wróćmy do naszego gościa. Sael idąc przez wyludnianą ulicę słyszał tylko dźwięk swoich kroków. Znajdował się w tej części miasta, do której odbudowa jeszcze nie dotarła. Lecz co to? Do uszu młodziaka doszedł krzyk. Krzyk cierpienia i strachu, który dobiegał zza rogu. Czy demon ruszy na pomoc?
Occ:
Twój ruch. Prosiłbym cię też o wklejenie do profilu linków do tematów z twoją KP, Technikami i Przemianami.
Occ:
Twój ruch. Prosiłbym cię też o wklejenie do profilu linków do tematów z twoją KP, Technikami i Przemianami.
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Wto Mar 25, 2014 10:45 pm
Sael przechadzał się po mieście, a jego wściekłość nawet na moment nie przygasła. Dudnienie kroków, które roznosiło się echem po tej pięknej "metropolii" stawało się nie do zniesienia. Cała ta pustka przyprawiała chłopaka o jeszcze większą frustracje... Gdyby nie poświęcił tyle czasu na trening to może udałoby mu się uratować tą piękną mieścinę... Tyle wspomnień, to tutaj w końcu młodzieniec zaczął żyć normalnie, bez ciągłych walk o przeżycie. Czasem brakowało mu jednak piekła, miało ono bowiem swój urok. W tamtym miejscu Sael mógł zawsze dać upust swojej demonicznej duszy i odprawiać istne rzeźnie na swoich przeciwnikach.
Takie właśnie wspomnienia nachodziły chłopaka podczas podróży przez miasto i wyszukiwanie jakieś żywej duszy, której za cholerę nie mógł odnaleźć. Nagle do jego demonicznych uszu dobiegł krzyk, krzyk pełen cierpienia, krzyk wołający o pomoc. Momentalnie chłopak wrócił myślami z powrotem do zachodniej stolicy... Znów stał się żądnym krwi demonem. Nie zastanawiając się długo jak najszybciej zaczął biec w stronę miejsca, z którego dochodziły krzyki.
Takie właśnie wspomnienia nachodziły chłopaka podczas podróży przez miasto i wyszukiwanie jakieś żywej duszy, której za cholerę nie mógł odnaleźć. Nagle do jego demonicznych uszu dobiegł krzyk, krzyk pełen cierpienia, krzyk wołający o pomoc. Momentalnie chłopak wrócił myślami z powrotem do zachodniej stolicy... Znów stał się żądnym krwi demonem. Nie zastanawiając się długo jak najszybciej zaczął biec w stronę miejsca, z którego dochodziły krzyki.
Re: Wesołe Miasteczko
Sro Mar 26, 2014 8:07 pm
Kiedy młody demon wreszcie dotarł do przyczyny tego zamieszania mógł się lekko zdziwić. Otóż krzyk wydawała z siebie mała dziewczynka, która mogła mieć nie więcej niż siedem lat. Miała ciemne blond włosy spięte w kucyk. Na jej buzi malował się ból i strach. Siedziała na ziemi, przed jakąś kamienicą, która z niewyjaśnionych przyczyn się ostała. Dziecko trzymało się za nogę, która była dość mocno poharatana. Na jej buzi widniały łzy. Kiedy tylko dostrzegła Saela próbowała wstać, lecz natychmiast upadła. Ograniczyła się więc tylko do krzyku i wymachu rękoma.
- Plose pana! Plose pana! Niech pan tu psyjdzie! – krzyczała swoim dziecięcym głosikiem.
- Plose pana! Plose pana! Niech pan tu psyjdzie! – krzyczała swoim dziecięcym głosikiem.
- GośćGość
Re: Wesołe Miasteczko
Sob Mar 29, 2014 8:51 pm
Wściekłość demona utrzymywała się do momentu spotkania źródła całego tego zdarzenia. Była nim mała dziewczynka. Sądząc po jej sposobie mówienia i wyglądzie nie miała więcej niż parę lat. W jej mowie wyraźnie można było wyczuć brak wykształcenia się zdolności mówienia "r".
W momencie zobaczenia istotki złość ulotniła się niemalże natychmiastowo. Sael poczuł wyraźnie jak jego mięśnia zaczynają się rozluźniać. W takim stanie ukojenie zaczął iść w stronę dziewczynki. Kiedy ta niezwykle trudna czynność została przez niego zakończona pomyślnie, to klękając na prawym kolanie i podpierając się na drugim mówi do dziewczynki:
-Hej. Co się stało maluchu? I co stało się w tym całym mieście?
Chłopak liczył na jakąś sensowną odpowiedź.
W momencie zobaczenia istotki złość ulotniła się niemalże natychmiastowo. Sael poczuł wyraźnie jak jego mięśnia zaczynają się rozluźniać. W takim stanie ukojenie zaczął iść w stronę dziewczynki. Kiedy ta niezwykle trudna czynność została przez niego zakończona pomyślnie, to klękając na prawym kolanie i podpierając się na drugim mówi do dziewczynki:
-Hej. Co się stało maluchu? I co stało się w tym całym mieście?
Chłopak liczył na jakąś sensowną odpowiedź.
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach