Strona 2 z 2 • 1, 2
Zaułki
Sro Maj 30, 2012 12:51 am
First topic message reminder :
Mroczna strona West City. Kręcą się tu największe oprychy z całego miasta, kobiety nie wychodzą z zaułków takie same, niekiedy mężczyźni także. Z drugiej strony jest to najlepsze miejsce, by zdobyć informację, bądź partnera sparingowego. Honorowych uprzedza się, że nie znajdą tu nikogo uczciwego.
Mroczna strona West City. Kręcą się tu największe oprychy z całego miasta, kobiety nie wychodzą z zaułków takie same, niekiedy mężczyźni także. Z drugiej strony jest to najlepsze miejsce, by zdobyć informację, bądź partnera sparingowego. Honorowych uprzedza się, że nie znajdą tu nikogo uczciwego.
- GośćGość
Re: Zaułki
Wto Sty 22, 2013 4:18 pm
/////Młodzieniec siedział zgięty w pół pod ścianą, bezmyślnie gapiąc się na strugi wody spływające przed nim wzdłuż kanału. W takim stanie przesiedział tutaj dobre dwie godziny - zresztą, półprzytomny prawie zasypiał. Wszystko przez te bezmyślne poszukiwanie wyjścia, jego widocznie tu po prostu nie ma. Teraz jednak już się nie wróci, wtedy wysiłek zmarnowałby się w 100%. Nie ma wyjścia - musi iść dalej. Niechętnie, aczkolwiek gwałtownie zerwał się na równe nogi. Zrezygnowanym spojrzeniem obarczył ściek, nie zobaczył żadnej żywej duszy, nawet szczury przestały panoszyć się po tym odcinku. Nie miał jak zająć czasu, czasu którego potrzebował, aby wyjść z tego mrocznego labiryntu. Zwrócił wzrok przed siebie i tam właśnie pognał; dokładnie, nie tracił czasu na powolny chód i pomimo wielkich niechęci pobiegł w kierunku domniemanego włazu. Wszystko szło bardzo dobrze, nawet zauważył dobrze wyglądające światło, które ewidentnie nie było odblaskiem monety czy komórki. Niestety, na ścianie wisiały dwie strzałki emanujące zielenią. -Kolejne korytarze... można dostać kurwicy. - Mruknął do siebie zdenerwowany. Nie zastanawiał się jednak ani chwili. Licząc na szczęście, skręcił w prawo, co okazało się dobrą decyzję. Po przebyciu kilkunastu metrów, ku jego oczom ukazała się drabinka prowadząca na zewnątrz. Zadowolony wdrapał się po niej jak szalony. Chwilę potem znalazł się znów na ruchliwych ulicach West City. Słońce było już wysoko, a deszcz ustał.
OCC
z/t do Biblioteka
OCC
z/t do Biblioteka
- Go??Gość
Re: Zaułki
Wto Sty 29, 2013 11:31 pm
Smiley właśnie wyszedł z siedziby magnata tylnym wyjściem, specjalnie, aby od razu pojawić się w ciemnych uliczkach tego miasta. Nie lubił gwarnych głównych ulic. Stwarzały więcej okazji by "zarobić", choć równocześnie zwiększały szansę na złapanie. Choć teraz i tak miał zejść z tej ścieżki życia.
{Jeśli chcę zostać przyjęty do Akademii, muszę przestać popełniać przestępstwa. To nie przystoi prawdziwemu obrońcy} pomyślał Smiley.
Właśnie szedł spokojnie uliczką, właśnie skręcał w jedną z jeszcze mniejszych korytarzy tego labiryntu ulic, gdy natknął się na jakichś złodziei. I to nie bylę jakich złodziei - tych samych którzy jeszcze niedawno chcieli go zabić!
Kiedy tylko te wnioski do niego dotarły, zaczął biec w drugą stronę, mając nadzieję, iż nie zauważyli go. Jednak niestety, zauważył go nie kto inny, lecz i herszt.Od razu jak go zobaczył zaczął go gonić, a za nim reszta jego bandy.Smiley biegł tak na oślep prawie pół kilometra, gdy zorientował się, iż wbiegł do ślepego zaułku. Już chciał zawrócić,, gdy spostrzegł, że jego trasa jest zablokowana przez herszta, a reszta jego grupy właśnie dobiegała do końca zaułka
-Nareszcie cię mam!-wykrzyknął herszt-Tym razem nikt cię nie uratuje! Spiorę cię na kwaśne jabłko!
Smiley bardzo chciał być w innym miejscu. Akurat jak zrobił sobie pierwsze prawdziwe postanowienie w życiu, ktoś ma te życie skrócić do 15 minut?
{Jak bardzo chciałbym teraz stąd uciec, w jakikolwiek sposób. Niech moje życie się skończy gdziekolwiek, byle nie tu!}prawie wykrzyczał w myślach Smiley.
I w tym momencie stało się coś co ani Smiley-owi, ani hersztowi, ani jego złodziejaszkom nie przyszło do głowy. Smiley zaczął się unosić w powietrzu! I to nie byle o 5 centymetrów, ale wyleciał na 5 metrów. Smiley-owi na początku wydawało się, że po prostu zemdlał, ale kiedy wciąż widział, i nadal nie tracił przytomności, doszedł do wniosku, że naprawdę lata! Gdy tylko zwietrzył okazję do ucieczki, wleciał na krawędź najbliższego bloku. Gdy tylko wylądował, odetchnął z ulgą. Pierwszy lot był strasznie męczący.
{Jeśli chcę zostać przyjęty do Akademii, muszę przestać popełniać przestępstwa. To nie przystoi prawdziwemu obrońcy} pomyślał Smiley.
Właśnie szedł spokojnie uliczką, właśnie skręcał w jedną z jeszcze mniejszych korytarzy tego labiryntu ulic, gdy natknął się na jakichś złodziei. I to nie bylę jakich złodziei - tych samych którzy jeszcze niedawno chcieli go zabić!
Kiedy tylko te wnioski do niego dotarły, zaczął biec w drugą stronę, mając nadzieję, iż nie zauważyli go. Jednak niestety, zauważył go nie kto inny, lecz i herszt.Od razu jak go zobaczył zaczął go gonić, a za nim reszta jego bandy.Smiley biegł tak na oślep prawie pół kilometra, gdy zorientował się, iż wbiegł do ślepego zaułku. Już chciał zawrócić,, gdy spostrzegł, że jego trasa jest zablokowana przez herszta, a reszta jego grupy właśnie dobiegała do końca zaułka
-Nareszcie cię mam!-wykrzyknął herszt-Tym razem nikt cię nie uratuje! Spiorę cię na kwaśne jabłko!
Smiley bardzo chciał być w innym miejscu. Akurat jak zrobił sobie pierwsze prawdziwe postanowienie w życiu, ktoś ma te życie skrócić do 15 minut?
{Jak bardzo chciałbym teraz stąd uciec, w jakikolwiek sposób. Niech moje życie się skończy gdziekolwiek, byle nie tu!}prawie wykrzyczał w myślach Smiley.
I w tym momencie stało się coś co ani Smiley-owi, ani hersztowi, ani jego złodziejaszkom nie przyszło do głowy. Smiley zaczął się unosić w powietrzu! I to nie byle o 5 centymetrów, ale wyleciał na 5 metrów. Smiley-owi na początku wydawało się, że po prostu zemdlał, ale kiedy wciąż widział, i nadal nie tracił przytomności, doszedł do wniosku, że naprawdę lata! Gdy tylko zwietrzył okazję do ucieczki, wleciał na krawędź najbliższego bloku. Gdy tylko wylądował, odetchnął z ulgą. Pierwszy lot był strasznie męczący.
Re: Zaułki
Sro Sty 30, 2013 3:46 am
Smiley niestety miał kłopoty, lecz uratowałem się dzięki umiejętności latania, gdyby nie ona, na pewno by go spotkały kłopoty, którym właśnie zdołał uciec. Podczas swojego pierwszego lotu, przemęczył się, ponieważ dokładnie go nie opanował. Podczas swojej wędrówki po mieście, mógł z oddali zobaczyć bardzo małą i przerażoną dziewczynkę, która siedziała w kartonie, najwyraźniej nie miała domu
-Pomoże mi pan znaleźć dom ?
patrzyła na niego tak smutno, że na pewno nie odpuści okazji i pomoże tej małej biednej dziewczynce, możliwe że nawet dostanie za to nagrodę, lecz sam o tym jeszcze nie wie.
OCC: Twoja decyzja czy jej pomożesz czy nie.
- Spoiler:
-Pomoże mi pan znaleźć dom ?
patrzyła na niego tak smutno, że na pewno nie odpuści okazji i pomoże tej małej biednej dziewczynce, możliwe że nawet dostanie za to nagrodę, lecz sam o tym jeszcze nie wie.
OCC: Twoja decyzja czy jej pomożesz czy nie.
- Go??Gość
Re: Zaułki
Sro Sty 30, 2013 10:39 am
Smiley powoli podszedł do dziewczynki, uważnie rozglądając się na boki. Spodziewał się jednej z pułapek, tak często zastawianych na przyjezdnych i ze zbyt dobrym sercem.Wielce się zdziwił, gdy okazało się, gdy nic nie nastąpiło. Tylko dziewczynka nadal patrzyła na niego swoimi wielkimi niebieskimi oczyma. Odezwała się ponownie:
-Proszę pana, czy jest mi pan w stanie pomóc?-zapytała
-Ależ oczywiście, że ci pomogę. Ale po kolei-tu Smiley zrobił pauzę-Pewnie jesteś głodna?-
Dziewczynka tylko pokiwała głową.
{Cholera, bóg jeden wie od jakiego ona czasu nic nie jadła. Trzeba szybko coś wykombinować.}pomyślał Smiley{Tylko że ja sam nie mam kasy, a miałem przestać kraść. No, ale to jest w dobrym celu, a cel uświęca środki.}
-Dobrze, poczekaj tu chwilę, pójdę skombinować najpierw coś do jedzenia. Poczekasz tu na mnie, dobrze?-
-Dobrze, proszę pana. Ale wróci pan na pewno, dobrze?-zapytała się dziewczynka, której strach zaczął po prostu bić z jej oczu.
-Ależ oczywiście, że wrócę-powiedział Smiley, i uśmiechnął się do dziewczynki. Ona oddała gest. Zauważył, że ma bardzo piękny uśmiech. Po czym dodał-Ale przestaniesz się do mnie zwracać per "panie", dobrze?
-Dobrze, ale jak w takim razie mam się do ciebie zwracać?-
-Mów mi ......... Smiley, dobrze?
Dziewczynka przytaknęła.Po tej rozmowie Smiley ruszył w stronę gwarniejszych ulic. Czas coś "zarobić".
-Proszę pana, czy jest mi pan w stanie pomóc?-zapytała
-Ależ oczywiście, że ci pomogę. Ale po kolei-tu Smiley zrobił pauzę-Pewnie jesteś głodna?-
Dziewczynka tylko pokiwała głową.
{Cholera, bóg jeden wie od jakiego ona czasu nic nie jadła. Trzeba szybko coś wykombinować.}pomyślał Smiley{Tylko że ja sam nie mam kasy, a miałem przestać kraść. No, ale to jest w dobrym celu, a cel uświęca środki.}
-Dobrze, poczekaj tu chwilę, pójdę skombinować najpierw coś do jedzenia. Poczekasz tu na mnie, dobrze?-
-Dobrze, proszę pana. Ale wróci pan na pewno, dobrze?-zapytała się dziewczynka, której strach zaczął po prostu bić z jej oczu.
-Ależ oczywiście, że wrócę-powiedział Smiley, i uśmiechnął się do dziewczynki. Ona oddała gest. Zauważył, że ma bardzo piękny uśmiech. Po czym dodał-Ale przestaniesz się do mnie zwracać per "panie", dobrze?
-Dobrze, ale jak w takim razie mam się do ciebie zwracać?-
-Mów mi ......... Smiley, dobrze?
Dziewczynka przytaknęła.Po tej rozmowie Smiley ruszył w stronę gwarniejszych ulic. Czas coś "zarobić".
- Go??Gość
Re: Zaułki
Sro Sty 30, 2013 3:52 pm
Smiley powoli zmierzał do głównych ulic.Zaczynał już widzieć łunę świateł tych wszystkich samochodów.Szedł powoli, rozglądając się w poszukiwaniu dogodnego "celu". Szedł tak parę minut, i zanim doszedł do głównej ulic, ujrzał idealny cel. Staruszek pędzący z prędkością maksymalnie 1 km/h, za to z tak wypchanym portfelem, że prawie mu wyskakiwał z kieszeni!
{Właśnie tego szukałem!}pomyślał Smiley{Idealny cel. A teraz, dzięki temu że mogę latać, nawet nikt mu nie będzie mógł mu pomóc! Chociaż i tak prawdopodobnie staruszek niczego się nie zorientuje.}
Młody chłopak zaczął się zbliżać do staruszka. Nie spieszył się, przecież i tak nie mógł mu uciec. Mimo to starał się iść centralnie za nim, tak aby staruszek jakimś cudem nie zobaczył go kontem oka. Miał szczęście, że byli sami w zaułku, bo inaczej ktoś mógłby zauważyć jego podchody, i znając reputację takich miejsc domyślić się, co próbuje zrobić. Jednak okolica była pusta, a Smiley był coraz bliżej starca. Właśnie jego portfel miał "wyskoczyć" z kieszeni na krótki spacer do najbliższego sklepu, gdy staruszek ( z zadziwiającą jak na swój wiek prędkością ) złapał młodzieńca za bluzę i przystawił go do ściany!
-Czego szukasz w moim portfelu?-powiedział ktoś, kto dla Smiley-a właśnie przestał być zwykłym staruszkiem-Może szukasz problemu?-
-N-N-Nieee....Ja nie chciałem....Panu się chyba wydawało....-Smiley zaczął się jąkać, czując się przypartym do muru( dosłownie i w przenośni ).
Zaczął rozpaczliwie myśleć, jak tu by się wydostać z tej pułapki. W pewnym momencie wpadł na genialny pomysł.
{Może jak spróbuje stąd odlecieć, to on ( bo staruszkiem to on na pewno nie jest ) mnie puści}
Niestety plan Smiley-a nie wypalił. W momencie gdy tylko zaczął się unosić, poczuł, że nagle ściana wbija mu się w plecy jeszcze bardziej. Zrozumiał, że w takim razie ma cholernie przechlapane.
-Co to? Umiesz latać? Tego nie umie każdy, kogo można spotkać na ulicy..... Kim ty do cholery jasnej jesteś? I chodzi mi tu o rasę, a nie imię!- praktycznie wykrzyczał do niego facet.
-Jestem Smiley, Bio-Android. Z DNA saiyan-a i demona.Proszę Pana.- praktycznie wyskrzeczał chłopak. Teraz miał tylko nadzieję, że to nie skończy się najgorszym możliwym scenariuszem.
{Właśnie tego szukałem!}pomyślał Smiley{Idealny cel. A teraz, dzięki temu że mogę latać, nawet nikt mu nie będzie mógł mu pomóc! Chociaż i tak prawdopodobnie staruszek niczego się nie zorientuje.}
Młody chłopak zaczął się zbliżać do staruszka. Nie spieszył się, przecież i tak nie mógł mu uciec. Mimo to starał się iść centralnie za nim, tak aby staruszek jakimś cudem nie zobaczył go kontem oka. Miał szczęście, że byli sami w zaułku, bo inaczej ktoś mógłby zauważyć jego podchody, i znając reputację takich miejsc domyślić się, co próbuje zrobić. Jednak okolica była pusta, a Smiley był coraz bliżej starca. Właśnie jego portfel miał "wyskoczyć" z kieszeni na krótki spacer do najbliższego sklepu, gdy staruszek ( z zadziwiającą jak na swój wiek prędkością ) złapał młodzieńca za bluzę i przystawił go do ściany!
-Czego szukasz w moim portfelu?-powiedział ktoś, kto dla Smiley-a właśnie przestał być zwykłym staruszkiem-Może szukasz problemu?-
-N-N-Nieee....Ja nie chciałem....Panu się chyba wydawało....-Smiley zaczął się jąkać, czując się przypartym do muru( dosłownie i w przenośni ).
Zaczął rozpaczliwie myśleć, jak tu by się wydostać z tej pułapki. W pewnym momencie wpadł na genialny pomysł.
{Może jak spróbuje stąd odlecieć, to on ( bo staruszkiem to on na pewno nie jest ) mnie puści}
Niestety plan Smiley-a nie wypalił. W momencie gdy tylko zaczął się unosić, poczuł, że nagle ściana wbija mu się w plecy jeszcze bardziej. Zrozumiał, że w takim razie ma cholernie przechlapane.
-Co to? Umiesz latać? Tego nie umie każdy, kogo można spotkać na ulicy..... Kim ty do cholery jasnej jesteś? I chodzi mi tu o rasę, a nie imię!- praktycznie wykrzyczał do niego facet.
-Jestem Smiley, Bio-Android. Z DNA saiyan-a i demona.Proszę Pana.- praktycznie wyskrzeczał chłopak. Teraz miał tylko nadzieję, że to nie skończy się najgorszym możliwym scenariuszem.
- GośćGość
Re: Zaułki
Pią Lut 01, 2013 6:08 pm
/////Co teraz robić? Wyprawa z góry wydawała się przegrana. Świat jest duży, wręcz ogromny. Z drugiej strony, przecież bardzo dużo osób nadaje się na współtowarzysza w drodze szczyt. Problem tkwił zupełnie gdzie indziej. Kandydatów na pewno znajdzie się bardzo wielu, jednak jak ich przekonać do swojej racji? Aktualnie android postanowił o tym nie myśleć. Zajął się sprawą miejsca, do którego może się udać, aby znaleźć odpowiedniego osobnika. Najlepszym pomysłem wydawało się West City, czyli miasto z którego pochodził. Zresztą, tylko do niego znał drogę, więc nie miał zbytnio innego wyboru. W tym celu opuścił tereny zamieszkiwane przez wróżkę i podobnym sposobem jak się tu dostał, udał się w stronę metropolii. Podróż do Ginger Town nie sprawiła mu tak wielu kłopotów, jak przedtem. Także znalezienie dobrego autobusu, to była zwyczajnie kwestia chwili. Pieniądze fortunnie znalazł gdzieś na chodniku, a chociaż było ich niewiele, to wystarczyło na bilet w jedną stronę. W drodze ciągle myślał nad tym, gdzie może szukać. Czas, w jakim dotarł do stolicy wydawał się naprawdę mały. Toteż nie zdążył nawet obmyślić dobrej strategii. - No cóż. Chyba najlepiej poszukać tam, gdzie wcześniej pokonałem tamtego typka. Skoro kręcą się w uliczkach takie zbiry, to może znajdzie się jakiś wojownik godny do uczestniczenia w tym cyrku. - Zaśmiał się pod nosem, kierując się w stronę ciemniejszej strony miasta. Ku jego zadowoleniu, szukać długo nie musiał. Krótko odwiedzał tajemnicze zakamarki. Gdzieś obok dojrzał dziwnego "mężczyznę", który unosił się w powietrzu. - Hoho, taki to może być mocny. Nigdy jeszcze nie widziałem, jakby ktoś latał. Jeba*y, chyba warto coś się dowiedzieć - mruknął pod nosem, truchtem biegnąc w tym kierunku. Niestety, chłopak szybko opadł na ziemię, a gdy Zero dotarł na miejsce, siłował się z jakimś staruszkiem. Chyba musi mu pomóc, jeśli chce coś zdziałać. - Eeeej, dziadku. Nie krzycz tak, bo zwału dostaniesz - głośno zarechotał, patrząc się z żałością na parę dziwaków. Może będzie mógł powalczyć? Byłoby naprawdę fajnie.
Re: Zaułki
Sro Lut 06, 2013 4:10 pm
Nagle coś chwyciło za ramię androida i pociągnęło w bok w jakiś zupełnie inny, ciemniejszy zaułek.
- Pssst... - mruknęło to coś dziwnym głosem - ... tu nie jest bezpiecznie, chcesz źle skończyć? Czegoś tutaj szukasz? - nawet jakby Raito chciał nie dostrzegłby twarzy tej dziwnej osoby. Jedynie sylwetka wskazywała na kobietę lub na chudego mężczyznę.
OOC
Skoro Smiley nie odpisuje, postanowiłam zagrać tego "dodatkowego" kolegę u Baby Guli.
- Pssst... - mruknęło to coś dziwnym głosem - ... tu nie jest bezpiecznie, chcesz źle skończyć? Czegoś tutaj szukasz? - nawet jakby Raito chciał nie dostrzegłby twarzy tej dziwnej osoby. Jedynie sylwetka wskazywała na kobietę lub na chudego mężczyznę.
OOC
Skoro Smiley nie odpisuje, postanowiłam zagrać tego "dodatkowego" kolegę u Baby Guli.
- GośćGość
Re: Zaułki
Sob Lut 09, 2013 2:17 pm
/////Gapił się na parę idiotów jak głupi. Staruszek nawet nie zwrócił uwagę na niego, a sponiewierany przez dziadka chłopczyk o mało co się nie popłakał. Wydukał mu wszystko jak na spowiedzi. Bio-Android? "Proszę Pana"? Takie lalusiowate teksty tylko utwierdziły młodzieńca w przekonaniu, że Smiley nie nadaje się na sparingpartnera, czy nawet żałosnego lokaja. Ktoś jego pokroju potrzebuje twardych facetów, a nie płaczące dziewczynki, które boją się starucha, który tylko naprężył sflaczałe mięśnie. Z żałością, a jednocześnie śmiechem parsknął coś niezrozumiałego w ich stronę i odwróciwszy się na pięcie, skierował się w stronę ciemniejszej uliczki. W tej samej chwili poczuł dziwny ucisk przy klatce piersiowej, po czym niewidzialna siła pociągnęła go w kąt. Zanim się odwrócił, tajemniczy gość zakrył twarz i pomimo wszelkich starań, nie mógł dostrzec ciemnej twarzy. Jednakże na podstawie sylwetki, mógł wywnioskować, że ma do czynienia z kobietą lub bardzo szczupłym mężczyzną. Oczywiście, niezbyt obchodziło go, kto ośmielił się szarpnąć jego bluzę, a gdy tylko ucisk się zwolnił, chłopak gwałtownie odgarnął rękę tej "istoty" i zdenerwowany warknął :
- Tylko ja wiem, gdzie jest mi bezpiecznie. I jeśli nie powiesz, o co Ci chodzi to... - w tym samym momencie przybysz zadał pytanie. -Czego ja szukam? Bardzo wielu rzeczy, a chociażby odpowiedniej osoby. Radzę Ci... zresztą, chyba sam wiesz najlepiej co. - Uśmiechnął się diabelsko, wyszczerzając naostrzone zęby, a raczej prowizoryczne kły.
- Tylko ja wiem, gdzie jest mi bezpiecznie. I jeśli nie powiesz, o co Ci chodzi to... - w tym samym momencie przybysz zadał pytanie. -Czego ja szukam? Bardzo wielu rzeczy, a chociażby odpowiedniej osoby. Radzę Ci... zresztą, chyba sam wiesz najlepiej co. - Uśmiechnął się diabelsko, wyszczerzając naostrzone zęby, a raczej prowizoryczne kły.
Re: Zaułki
Sob Lut 09, 2013 2:54 pm
Dało się usłyszeć cichutkie podśmiechiwanie co mogło wprowadzić androida w zakłopotanie lub zdenerwowanie. Tajemniczy Gość szybko jednak wytłumaczył co go tak rozśmieszyło:
- Jesteś groźny, hah. - powiedział robiąc małą pauzę - Nie znajdziesz tutaj nikogo ciekawego. Zaś w Parku grasuje koleś, który nie emanuje żadną energią, zupełnie jak Ty. Wysoki blondyn o niezbyt umięśnionym ciele. Siedzi i czyta książkę, może ukrywać duże zasoby energii. Jestem tylko informatorem.- nieznajomy zachichotał jeszcze raz i czekał na odpowiedź.
OOC
Wybacz, że tak Cię rzucam z miejsca na miejsce. Saru - https://dbng.forumpl.net/t119-park#3536 lub wybierz tajemniczego gościa. Twój wybór.
- Jesteś groźny, hah. - powiedział robiąc małą pauzę - Nie znajdziesz tutaj nikogo ciekawego. Zaś w Parku grasuje koleś, który nie emanuje żadną energią, zupełnie jak Ty. Wysoki blondyn o niezbyt umięśnionym ciele. Siedzi i czyta książkę, może ukrywać duże zasoby energii. Jestem tylko informatorem.- nieznajomy zachichotał jeszcze raz i czekał na odpowiedź.
OOC
Wybacz, że tak Cię rzucam z miejsca na miejsce. Saru - https://dbng.forumpl.net/t119-park#3536 lub wybierz tajemniczego gościa. Twój wybór.
- GośćGość
Re: Zaułki
Sob Lut 09, 2013 10:50 pm
/////Czy aby na pewno, ruch tajemniczego gościa z chichotaniem był dla niego najlepszy? Odpowiedź rzecz jasna brzmi - NIE. Jak to przystało na porywczą, niezrównoważoną psychicznie istotę, która nie może przystosować się do otaczającego ją świata i wyżywa się na innych, aby samemu się dostosować, takie zachowanie powoduje więcej niż zdenerwowanie. Więcej niż zamęt w głowie, frustrację czy nawet szał; a tym bardziej obiektem lekkiego pośmiewiska był Raito! To wręcz niedopuszczalne, kategorycznie zabronione dla każdej osoby, która chce przeżyć w jego otoczeniu. Ale na przemyślenia było już za późno, całkiem za późno. I może jeszcze chłopak zdołałby się opanować, gdyby nie słowa prowokatora, tak sarkastycznie brzmiące. Jestem groźny? Czy JA jestem groźny? Pytał siebie, spoglądając z szczerą nienawiścią na "informatora". Wyglądał teraz jak wulkan, który zaraz wybuchnie. Zdołał jednak wysłuchać do końca, co nieznajomy miał do powiedzenia, aczkolwiek większość z tego uważał za bełkot. Wystarczył kolejny irytujący uśmieszek ulicznego, a z Zer'a wprost wyciekła złość. - Jak śmiesz!? Pierdolo*ny brudasie, niemyte ścierwo z ulicznych kanałów. Jak śmiesz tak się do mnie zwracać!? Tykasz mnie, informujesz o jakims byle gównie, wojowniku bez energii? - Ścisnął go za gardło i podniósł do góry. - Bezczelnie śmiejesz mi się w twarz. Uważasz, że to zabawne? Rozsądne!? Dowcipne!!!? Oj, żałuj teraz swojej matki, ojca czy kogokolwiek, kto Cię spłodził!? - Ryknął, ciskając przybyszem o ziemię. W tej samej chwili kopnął go z taką siłą, że ten odleciał na dobre trzy metry. W obłędnych oczach zapłonął gniew, a twarz zmieniła się nie do poznania. - Uważasz, że tak wszystko wiesz najlepiej!? - Wrzeszczał, kopiąc go po żebrach. - Powiem Ci jedno, szukam kogoś, kto będzie gorszy ode mnie. Kim będę gardził, nienawidził. I to chyba jesteś Ty. - Dokończył, odrzucając Go znów na kilka metrów. Gwałtownie złagodniał, aura śmierci opuściła otoczenie. Coś niebywałego, aby w kilka sekund tak się zmieniać. Takie zaburzanie ma chyba tylko ten jeden robot. Tak czy siak, chyba do końca wiedział co robi. Chyba.
Re: Zaułki
Czw Lut 28, 2013 5:22 pm
Nieznany przybysz był chyba wyraźnie zdziwiony nagłym wybuchem agresji androida. Milczał w czasie gdy ten go szarpał i kopał. Gdy mężczyzna rzucił osobnikiem kilka metrów w dal, ofiara spotkała się ze strumieniem światła jaki wdzierał się przez szczelinę zaułków. Dopiero teraz można było dostrzec, że nieznajomy ma na sobie czarny, długi płaszcz z kapturem. Osobnik podniósł się z ziemi i powiedział wyraźnie damskim głosem:
- Wybiorę się z Tobą. - zdjął kaptur i zrzucił płaszcz ukazując...
- Jestem słabsza od Ciebie fizycznie. Gardź i nienawidź, ale wiedz, że mam nad Tobą przewagę. - Powiedziała czarnowłosa wystawiając palec w stronę androida. - Prowadź.
- Wybiorę się z Tobą. - zdjął kaptur i zrzucił płaszcz ukazując...
- Spoiler:
- GośćGość
Re: Zaułki
Czw Maj 23, 2013 5:51 pm
Nieznana postać łagodnie pozwoliła na maltretowanie przez nieznanego przybysza. Ten targany różnymi emocjami, rzadko się ograniczał i w tym przypadku, zresztą jak w wielu innych, dał się ponieść brutalnej naturze. Sam niestety nie posiadał ogromnej siły, więc pomimo tak wielu uderzeń, nieznajomy nie powinien otrzymać znacznych obrażeń fizycznych. Mogłoby się to skończyć o wiele gorzej, ale w swojej naturalnej furii odrzucił ofiarę, co pozwoliło mu na samokontrolę i odkrycie tożsamości... dziewczyny? Spod ciemnego płaszcza chłopak zdążył zobaczyć delikatną twarz, ale dopiero po jego zdjęciu, mógł wreszcie zobaczyć z kim ma do czynienia. Wyraźnie się zdziwił, ale nie czuł żadnej skruchy czy wstydu, że w taki sposób potraktował przedstawicielkę płci żeńskiej. - TY chcesz iść ze MNĄ? - parsknął, uśmiechając się drwiąco. - Przewagę masz nad tymi marnymi ludzikami, którzy ślinią się na widok jakiejś laski. No cóż, chyba nie mam wyboru. Muszę szybko kogoś znaleźć, a skoro chcesz... możesz iść. Uświadom tylko sobie to, że nie szukam towarzystwa. Jeśli nie spodoba mi się Twoje zachowanie, raczej tego pożałujesz. - Oznajmił, groźnie łypiąc na czarnowłosą. Z niesmakiem odwrócił się na pięcie, obrócił gwałtownym ruchem ręki kapelusz na głowie i zwrócił się w kierunku powrotnym. Wymagany cel osiągnął, więc kolejna wizyta u wróżki będzie owocna. Czeka go wreszcie coś nowego.
OCC
z/t
Pałac Uranai Baby
Następny Post - Trening
OCC
z/t
Pałac Uranai Baby
Następny Post - Trening
- Antares Scorpi
- Liczba postów : 20
Data rejestracji : 21/01/2016
Skąd : Łódź
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Zaułki
Sob Sty 30, 2016 11:59 pm
Od morderstwa minął tydzień. W tym czasie Antares oraz Polluks unikali większych zabaw. Samochód, który zgarnęli wczoraj dziś już poszedł u dealera. Nie otrzymali tyle ile oczekiwali, ale woleli nie ryzykować. Zbyt długie oczekiwanie na sprzedaż i działania pasera mogą ściągać czyjąś uwagę na nich. Trzeba się trzymać ubocza i żyć z tego co jest. Na chwilę im starczy, ale za miesiąc lub dwa znów trzeba będzie zebrać dobry łup.
- Pollux. Powinniśmy udać się do innego miasta dla bezpieczeństwa albo zbudować swój gang. Myślę, że w ilości siła, a jak rozszerzymy działalność na inne miasta to zyskamy na tym. Będziemy zaopatrywać w broń i załatwiać dokumenty. Powinniśmy złapać więcej kontaktów. Rozwijamy się zbyt powoli, a taka wtopa jak z G. na taką małą skalę naszej działalności mogła się odbić czkawką. Pomyśl. Będziemy duzi, będzie dużo ludzi. Takie rzeczy to będzie nic w skali całej roboty. A jeszcze będzie tylu pod nami, że wrobienie kogoś to będzie pryszcz.
- Spokojnie. Doskonale wiesz, że póki co rządzą tu inni. Poza tym powinniśmy zyskać jednak wiedzę. Kręgi w których się obracam mogą na to nie wskazywać, ale stawiam na wiedzę. Ona jest siłą. Wiedzę, którą zdobyłem to wiedza z książek. Jak kraść samochody, taktyka wojny, bitew i walki. Bez tego nie nauczyłbym Cię jak dobrze zgarnąć towar. Popatrz ilu wpada za kradzieże. Oni ignorują zalety wiedzy. Będę Ci to powtarzał do upadłego. Poza tym w bibliotece jest niezły towar.
- Masz na myśli laski? Kujonki? Jak je zdobyć?
- Wiedza kolego. Wiedza.
Antares wzruszył ramionami i oparł się o ścianę. Wyciągnął papierosa i zaciągnął się porządnie. Zaczął myśleć nad słowami Polluxa. Jak zazwyczaj po takich rozmowach. Antares do pewnego momentu uczył się, ale od roku ignorował wiedzę. Do szkoły chodził wtedy kiedy jego ziom, a więc bardzo rzadko. Oceny gorsze, nie uczył się nic, ale Pollux dobrze mu zobrazował taktykę kradzieży samochodu. To było mistrzowskie i bezproblemowe posunięcie.
- Taktyka... Pamiętam z historii opis jednej z wojen jak mały oddział zatrzymał armię. Ilość, siła? Taktyka. Ilość jest w miarę łatwa do uzyskania. Siła? Cóż. Pistolet ją ma. Mięśnie też, chociaż czy więcej można zyskać? Taktyka to wiedza, a wiedzę zdobywasz latami. Nie mamy na to czasu.
Pollux pokręcił zniechęcony głową i usiadł na obróconym do góry nogami kuble na śmieci. Wyciągnął bibułkę i zrobił skręta z niedawno zdobytego towaru. To zioło zawsze mu dawało fajną czystość umysłu, ale po paru godzinach czuł się lekko podle. Uniósł lekko do góry zwracając uwagę Antaresa.
- Są rzeczy, które zwiększą Twoje zdolności albo je zmienią. To je zmienia. Rozumiesz pewne rzeczy inaczej, ale szybciej wchodzi wiedza. Refleks trochę spada, więc nie jaram tego przed akcją, ale dla zdobywania wiedzy jest dobre. Wiesz jakie mam oceny? Poza pałami za to czego nie napiszę przez nieobecność same piątki. Średnia wychodzi dobre cztery zero, bo zawsze jestem o krok przed innymi.
Postukał się po głowie pokazując swojemu koledze co ma na myśli.
- Bądź zawsze o krok przed celem.
Antares wyciągnął broń, zwolnił blokadę i wycelował w Polluksa. Ten zaciągnął się swoim towarem i dmuchnął dymem na przyjaciela.
- Cel...ownik. Bądz o krok przed nim.
Po małym pokazie schował broń i zabezpieczył. Zaciągnął się ostatni raz i rzucił peta przed siebie. Przed nimi szykował się kolejny nudny dzień, ponieważ przez dwa tygodnie wstrzymują się z nowymi skokami. Polluks zamierza przez ten czas chodzić na lekcje. Niedługo koniec roku szkolnego. Antares liczy na to, że poprzez zawody w rzucie oszczepem uda mu się przejść do kolejnej klasy. Przestało mu zależeć na szkole, ponieważ nie planuje wielkiej kariery. Tym życiem, które prowadzi osiąga całkiem sporo. Pójdzie jutro na lekcje tylko dlatego, że ma trzy godziny wuefu. Trening dobrze mu zrobi.
- Pollux. Powinniśmy udać się do innego miasta dla bezpieczeństwa albo zbudować swój gang. Myślę, że w ilości siła, a jak rozszerzymy działalność na inne miasta to zyskamy na tym. Będziemy zaopatrywać w broń i załatwiać dokumenty. Powinniśmy złapać więcej kontaktów. Rozwijamy się zbyt powoli, a taka wtopa jak z G. na taką małą skalę naszej działalności mogła się odbić czkawką. Pomyśl. Będziemy duzi, będzie dużo ludzi. Takie rzeczy to będzie nic w skali całej roboty. A jeszcze będzie tylu pod nami, że wrobienie kogoś to będzie pryszcz.
- Spokojnie. Doskonale wiesz, że póki co rządzą tu inni. Poza tym powinniśmy zyskać jednak wiedzę. Kręgi w których się obracam mogą na to nie wskazywać, ale stawiam na wiedzę. Ona jest siłą. Wiedzę, którą zdobyłem to wiedza z książek. Jak kraść samochody, taktyka wojny, bitew i walki. Bez tego nie nauczyłbym Cię jak dobrze zgarnąć towar. Popatrz ilu wpada za kradzieże. Oni ignorują zalety wiedzy. Będę Ci to powtarzał do upadłego. Poza tym w bibliotece jest niezły towar.
- Masz na myśli laski? Kujonki? Jak je zdobyć?
- Wiedza kolego. Wiedza.
Antares wzruszył ramionami i oparł się o ścianę. Wyciągnął papierosa i zaciągnął się porządnie. Zaczął myśleć nad słowami Polluxa. Jak zazwyczaj po takich rozmowach. Antares do pewnego momentu uczył się, ale od roku ignorował wiedzę. Do szkoły chodził wtedy kiedy jego ziom, a więc bardzo rzadko. Oceny gorsze, nie uczył się nic, ale Pollux dobrze mu zobrazował taktykę kradzieży samochodu. To było mistrzowskie i bezproblemowe posunięcie.
- Taktyka... Pamiętam z historii opis jednej z wojen jak mały oddział zatrzymał armię. Ilość, siła? Taktyka. Ilość jest w miarę łatwa do uzyskania. Siła? Cóż. Pistolet ją ma. Mięśnie też, chociaż czy więcej można zyskać? Taktyka to wiedza, a wiedzę zdobywasz latami. Nie mamy na to czasu.
Pollux pokręcił zniechęcony głową i usiadł na obróconym do góry nogami kuble na śmieci. Wyciągnął bibułkę i zrobił skręta z niedawno zdobytego towaru. To zioło zawsze mu dawało fajną czystość umysłu, ale po paru godzinach czuł się lekko podle. Uniósł lekko do góry zwracając uwagę Antaresa.
- Są rzeczy, które zwiększą Twoje zdolności albo je zmienią. To je zmienia. Rozumiesz pewne rzeczy inaczej, ale szybciej wchodzi wiedza. Refleks trochę spada, więc nie jaram tego przed akcją, ale dla zdobywania wiedzy jest dobre. Wiesz jakie mam oceny? Poza pałami za to czego nie napiszę przez nieobecność same piątki. Średnia wychodzi dobre cztery zero, bo zawsze jestem o krok przed innymi.
Postukał się po głowie pokazując swojemu koledze co ma na myśli.
- Bądź zawsze o krok przed celem.
Antares wyciągnął broń, zwolnił blokadę i wycelował w Polluksa. Ten zaciągnął się swoim towarem i dmuchnął dymem na przyjaciela.
- Cel...ownik. Bądz o krok przed nim.
Po małym pokazie schował broń i zabezpieczył. Zaciągnął się ostatni raz i rzucił peta przed siebie. Przed nimi szykował się kolejny nudny dzień, ponieważ przez dwa tygodnie wstrzymują się z nowymi skokami. Polluks zamierza przez ten czas chodzić na lekcje. Niedługo koniec roku szkolnego. Antares liczy na to, że poprzez zawody w rzucie oszczepem uda mu się przejść do kolejnej klasy. Przestało mu zależeć na szkole, ponieważ nie planuje wielkiej kariery. Tym życiem, które prowadzi osiąga całkiem sporo. Pójdzie jutro na lekcje tylko dlatego, że ma trzy godziny wuefu. Trening dobrze mu zrobi.
Re: Zaułki
Czw Lut 04, 2016 11:56 am
Stukanie obcasów głośno dobiegało od strony skrzyżowania Greean Streat z aleją północną. Przynajmniej dzięki szpilkom Jin mogła mieć wrażenie, że jest na równi z twarzami tych porytych opryszków. Niestety ten dzień nie był najszczęśliwszy w jej życiu. Wiatr misternie psuł jej staranne uczesanie rudych włosów, a na domiar złego w rajstopach poszło oczko od kolan, aż do pięty. Miała dwa wybory albo zupełnie zrezygnować z nich i świecić swoją niemalże trupio bladą skórą, albo wciąż znosić kolejne pary popsutych rajstop. Nienawidziła tego. Spojrzenie rzucane przez jej zielone oczy, było jawnym ostrzeżeniem w kierunku każdego, kto się do niej zbliżał. Można było wyczytać wyraźny, niemy przekaz – „nie radzę dotykać”. Mimo piegów, była prawdziwą ślicznotką, nienaganna wysportowana sylwetka, ubiór, który podkreślał jej atuty i zupełnie nie pasująca do całości nadąsana buźka, wydająca się trochę dziecinna. Znów niestety, właśnie przez nią, nie wszyscy traktowali ją poważnie, a to był błąd. Była śmiertelnie poważna, zwłaszcza teraz, w godzinach jej pracy.
Weszła bez strachu do zaułka, gdzie stali obaj młodzieńcy. Zaklęła pod nosem, analizując ich wygląd. Oto kolejni przystojni młodzieńcy schodzą na złą drogę. Coś tam gadali o taktyce i wiedzy, co wywołało ironiczny uśmiech Jin. Jakim cudem taki mądrala nie zauważył, że wokół zrobiło się dziwnie cicho i spokojnie? Wyjęła różową szminkę i zaczęła poprawiać makijaż, zanim zacznie swój występ. Należała do kobiet, której tusz nigdy się nie odbija, tylko te pieprzone rajstopy...
-Dobra, załatwmy to szybko.- przemówiła stanowczym tonem. –Ty spierdalaj.- wskazała na Polluxa. –A ty idziesz ze mną.- wskazała na Anteresa i zaczęła wycofywać się do głównej ulicy. Po paru metrach przystanęła zdenerwowana i odwróciła się do nich ponownie. –No już, na co czekacie?- poklepała się w udo, tak jak przywołuje się pieska i zagwizdała na naszego mistrza zbrodni.
Komentarz:
Jin wygląda mniej więcej tak:
Twoja urocza MG - Kaede. ;*
Weszła bez strachu do zaułka, gdzie stali obaj młodzieńcy. Zaklęła pod nosem, analizując ich wygląd. Oto kolejni przystojni młodzieńcy schodzą na złą drogę. Coś tam gadali o taktyce i wiedzy, co wywołało ironiczny uśmiech Jin. Jakim cudem taki mądrala nie zauważył, że wokół zrobiło się dziwnie cicho i spokojnie? Wyjęła różową szminkę i zaczęła poprawiać makijaż, zanim zacznie swój występ. Należała do kobiet, której tusz nigdy się nie odbija, tylko te pieprzone rajstopy...
-Dobra, załatwmy to szybko.- przemówiła stanowczym tonem. –Ty spierdalaj.- wskazała na Polluxa. –A ty idziesz ze mną.- wskazała na Anteresa i zaczęła wycofywać się do głównej ulicy. Po paru metrach przystanęła zdenerwowana i odwróciła się do nich ponownie. –No już, na co czekacie?- poklepała się w udo, tak jak przywołuje się pieska i zagwizdała na naszego mistrza zbrodni.
Komentarz:
Jin wygląda mniej więcej tak:
- Ona:
Twoja urocza MG - Kaede. ;*
- Antares Scorpi
- Liczba postów : 20
Data rejestracji : 21/01/2016
Skąd : Łódź
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Zaułki
Pią Lut 05, 2016 10:26 pm
Start Treningu
Nie spodziewałem się opieki przez mg, ponieważ miałem trochę inne plany, ale chętnie pójdę w ciemno w tą zabawę. Miałem w planach pisać często, ale trochę mnie przypiliły sprawy i nie będę tak często pisał jak chciałem. Liczę na dobrą zabawę.
Jak zauważyłaś. Mam taki styl pisania, że lubię jak moja postać ma obok siebie drugą stworzoną, takiego npc towarzyszącego w fabule. Mam nadzieję, że to nie będzie jakoś kolidować. Ale na jakiś czas mogę się pozbyć "kolegi".
Trening napisał:
- Antares Scorpi:
Nim pojawiła się przed nimi kobieta to Antares oraz Polluks postanowili zrobić małe ćwiczenia. Gemini od pewnego czasu szkolił się w sztukach walki, a po ich ostatniej rozmowie uznali, że warto będzie trochę poćwiczyć. Najlepiej dla Antaresa będzie przyswoić podstawy sztuk walki. Na początek proste ruchy, czyli jak poprawnie i efektownie uderzać, żeby włożyć w to jak najmniej siły. Ta lekcja trwała kilka minut. Po niej Polluks uczył Scorpiego jak wykonywać przerzuty, ale nie trenował na swoim przyjacielu. Pokazywał jak łapać i mówił co zrobić. Przećwiczą to dokładniej gdzieś, gdzie będzie miękka nawierzchnia. Np. sala w szkole z materacami albo park. Na obecną chwilę taki trening wystarczał.
Przynajmniej tak się Antaresowi wydawało. Polluks wyciągnął berettę z tłumikiem i zaczął strzelać do przechodzących na końcu ulicy kotów. Celował im po ogonach, ale te skubańce ruszały nimi całkiem szybko i bez żadnego schematu. Podał broń z tłumikiem Antaresowi, a ten mierzył trochę dłużej. Pierwszy strzał chybił o milimetry, a koty skoczyły do miejsca, gdzie uderzyła kula. Myślały, że mysz, a tu drugi strzał padł po chwili i tym razem urwało jednemu z trzech kotów prawie cały ogon. Idealny drugi strzał. O ile Polluks miał zmysł taktyczny i szkolił się w walce wręcz i świetnie władał nożami to już nasz bohater coraz lepiej strzelał.
Mieli już się rozchodzić w swoje strony, a Tu z za rogu wyłoniła się dość interesująca i całkiem śliczna kobietka. Była zbyt dobrze ubrana na dziwkę i całkiem niezły makijaż. Nie wyglądał na tani, ale może to tylko wzrok mu się pogarszał. Polluks gwizdnął i się poruszył, a Antares z początku lekko znudzony spojrzał w tym samym kierunku co kompan i wtedy serce zabiło mu mocniej. Obejrzał ją od stóp do głów i zaniemówił. Taka śliczność w tych okolicach. Tak niebezpieczne zaułki i co może w nich szukać taka osóbka? Spojrzeli po sobie zaskoczeni, a zrobili to na szybko. Każdy ręka na boku ustawiona w sposób taki, żeby nasza piękność nie zauważyła co robią. JAN KEN PO! No i wygrał Polluks. Kur**! Zaklął głośno w myślach młodzieniec. Jego pech, bo będzie musiał się połasić do niej, poudawać brutala, a przyjaciel ją uratuje z opresji.
A tu NIC Z TYCH RZECZY. Nawet nie zdążyli się zająknąć, a tu taka dziwna sytuacja. Ona wpadła tam na pewniaka i to ona już zdążyła wybrać tego lepszego dla niej. Tylko o co jej do ch**a chodzi?
- Dziewczyno. Pierwszy raz Cię tu widzę, a te ulice nie są bezpieczne. Spokojnie. - Na luzie do niej podszedł Polluks, a Antares idąc tuż za nim, lekko się wychylił i minął kumpla. Podszedł do niej blisko i złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie.
- Coś Ci się kotku pomieszało. Uważaj, żeby pies czasem nie warknął.
Planował rozegrać to mimo wszystko standardem. Sytuacja była dla obu wyjątkowa, bo pierwszy raz im się zdarza taka pewna siebie kobieta, która zachowuje się w ten interesujący na swój sposób. Polluks złapał za ramię Antaresa.
- Spokojnie kolego. Nie tak ostro z tą damą.
Polluks zacisnął na sekundę mocniej dając znak, że pojął grę. Idą utartym szlakiem, który już im zapewnił w ostatnich miesiącach nie małe podboje. Trochę jak zły i dobry glina, ale to zawsze daje im niezłe rezultaty. Jak na razie Antares miał więcej szczęścia w jan ken po, ale nie zawsze wygrana w taką zwykłą grę dawała mu zwycięstwo w walce o kobietę. Wiele z nich wolało brutala albo po prostu to wyglądający na bardziej wyluzowanego Polluks je brał. Może to ten element bycia znudzonym albo zmulonym przez zielony przypalony susz? To się okaże. Panienka czegoś chce. Może to być podstęp. Już raz ktoś próbował ich wrobić w taki sposób, ale jakoś z tego wybrnęli.
OOC:A tu NIC Z TYCH RZECZY. Nawet nie zdążyli się zająknąć, a tu taka dziwna sytuacja. Ona wpadła tam na pewniaka i to ona już zdążyła wybrać tego lepszego dla niej. Tylko o co jej do ch**a chodzi?
- Dziewczyno. Pierwszy raz Cię tu widzę, a te ulice nie są bezpieczne. Spokojnie. - Na luzie do niej podszedł Polluks, a Antares idąc tuż za nim, lekko się wychylił i minął kumpla. Podszedł do niej blisko i złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie.
- Coś Ci się kotku pomieszało. Uważaj, żeby pies czasem nie warknął.
Planował rozegrać to mimo wszystko standardem. Sytuacja była dla obu wyjątkowa, bo pierwszy raz im się zdarza taka pewna siebie kobieta, która zachowuje się w ten interesujący na swój sposób. Polluks złapał za ramię Antaresa.
- Spokojnie kolego. Nie tak ostro z tą damą.
Polluks zacisnął na sekundę mocniej dając znak, że pojął grę. Idą utartym szlakiem, który już im zapewnił w ostatnich miesiącach nie małe podboje. Trochę jak zły i dobry glina, ale to zawsze daje im niezłe rezultaty. Jak na razie Antares miał więcej szczęścia w jan ken po, ale nie zawsze wygrana w taką zwykłą grę dawała mu zwycięstwo w walce o kobietę. Wiele z nich wolało brutala albo po prostu to wyglądający na bardziej wyluzowanego Polluks je brał. Może to ten element bycia znudzonym albo zmulonym przez zielony przypalony susz? To się okaże. Panienka czegoś chce. Może to być podstęp. Już raz ktoś próbował ich wrobić w taki sposób, ale jakoś z tego wybrnęli.
Nie spodziewałem się opieki przez mg, ponieważ miałem trochę inne plany, ale chętnie pójdę w ciemno w tą zabawę. Miałem w planach pisać często, ale trochę mnie przypiliły sprawy i nie będę tak często pisał jak chciałem. Liczę na dobrą zabawę.
Jak zauważyłaś. Mam taki styl pisania, że lubię jak moja postać ma obok siebie drugą stworzoną, takiego npc towarzyszącego w fabule. Mam nadzieję, że to nie będzie jakoś kolidować. Ale na jakiś czas mogę się pozbyć "kolegi".
- Antares Scorpi
- Liczba postów : 20
Data rejestracji : 21/01/2016
Skąd : Łódź
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Zaułki
Nie Lut 07, 2016 10:06 am
Retrospekcja treningu
OOC:
Koniec treningu
Trening napisał:
- Antares Scorpi:
Do obecnych wydarzeń wrócimy niebawem.
Bardzo ważnym elementem treningu młodego chłopaka był trening celności. Niedawno podczas treningu z Polluksem ćwiczył technikę i umiejętność walki wręcz, ale dla naszego mrocznego chłopca bardzo istotne były ćwiczenia tuż po tym jak pozyskał broń. To było bardzo ważne wydarzenie. Otrzymując gnata z początkiem obawiał się obsługiwać go i w ogóle używać. Przy pierwszych skokach nawet nie myślał o tym, żeby strzelać. Używał broni jak młotka. Siłę to miał zawsze, ponieważ treningi rzutu oszczepem wzmacniał każdy aspekt ciała. Od mięśni łydek, aż po mięśnie karku i ramion. Precyzja zawsze była tu konieczna, ponieważ każdy ruch był ważny. Treningi rzutu oszczepem wpłynęły na precyzję Antaresa.
Zaczął w szkole od pchnięcia kulą w wieku 10 lat. Na początku nie miał dobrze zbudowanej masy mięśniowej i przez to nie szło mu najlepiej, ale od zawsze miał nienaganną technikę. Każdy rzut leciał w lini prostej. Zawsze wychodził z podobną pozycją do rzutu. Przez długie 3 lata chodził na siłownię. Na pierwszy ogień poszły ręce i plecy, które ćwiczył po 2 lub 3 razy w tygodniu. Z każdym tygodniem rzucał coraz dalej, ale coraz mniej celnie. Coś się poprawiało, a coś pogarszało i nie mógł tego jasno pojąć. Dopiero trener uświadomił mu, że nabieg ma taki sam, a siła urosła. Poprawiając siłę na górze, a lekceważąc siłę na dole doprowadzić do dysproporcji i nogi nie współgrają siłowo z resztą, a każdy centymetr ruchu jest ważny.
Kolejne 2 lata nadrabiał nogi i brzuch. Doprowadził do równowagi siły na całym ciele, ale trener dojrzał w nim większy potencjał. Cały ostatni rok do dnia dzisiejszego młodzieniec ćwiczył nie tylko pchnięcie kulą, ale również rzut oszczepem. Pierwsze miesiące były słabe. Rzucana przez niego broń co prawda latała w jednym kierunku, ale brakowało wyczucia w odpowiednim ułożeniu ciała do rzutu. Oszczep musiał nabrać odpowiedniego kąta żeby daleko polecieć. Tutaj Antares wykorzystał wiedzę przed którą się bronił w ostatnim czasie. Wykorzystywał ją intuicyjnie. Geometria i fizyka. Zrozumiał fizykę lotu oszczepu i dzięki temu zaczął nim rzucać mistrzowsko. Cały czas dbał o poprawę siły rzutu, ponieważ wciąż nie mieścił się w najlepszej trójce zawodów, ale był zawsze blisko podium. Precyzję pozyskał dzięki technice. Nie dostrzegał ciągu przyczynowo skutkowego o którym dopiero co rozmawiali z Polluksem. Nie da się zaprzeczyć, że momentami jest równie tępy co genialny w walce Son Goku. Intuicja albo fart głupiego. Ktoś go powinien lepiej nakierować na właściwe tory, ale na to przyjdzie czas. Antares jest jeszcze młody i na trening ma czas.
A jak wyglądał trening strzelania i w jaki sposób Antares stał się tak dobry w strzelaniu? To jest temat równie długi i wyczerpujący co ten z rzucaniem oszczepu. Jest to hisoria bardziej krwawa i przykra. Jeszcze nie nadeszła odpowiednia chwila na przypomnienie tego.
Może akurat nie pojawił się odpowiedni moment, ponieważ Antares myślami był niedawno przy treningu szkolnym w rzucaniu oszczepem, ale ja - narrator nie pominę tego krwawego rozdziału, ponieważ trzeba poznać jakim naprawdę człowiekiem jest Antares.
Trening celności: Krwawa jadka u pana Tadka
Przed przeczytaniem retrospekcji zapoznaj się z opinią narratora lub po przeczytaniu na własną odpowiedzialność skonsultuj się z lekarzem lub psychologiem.
Po jednym ze skoków, gdzie sklepikarz miał własną dubeltówkę Antares zrozumiał, że pistolet nie służy tylko do walenia po łbie. Jest twardy i się nadaje do tego doskonale, ale mierzący do Ciebie wielki spasiony i spocony facet powinien kipnąć. Po pierwsze jego wielkie tłuste plamy nie będą straszyć więcej kupujących, a po drugie krew zmieszana z tłuszczem będzie pasowało do śmiesznie krótkiej strzelby, która prawie mu z rąk wypadła przez trzęsące się ręce. W dodatku mógł wystrzelić z nerwów i kogoś przypadkiem zabić.
Ucieczka to było to na co wtedy zdecydował się chłopak, a następnego dnia w lesie zużył z 10 magazynków. Na cel poszły ptaszki. Różnej maści. Od głupich gołębi po małe wróbelki. Najpierw te pierwsze, bo większe. Do tego wolniejsze i głupsze. Pierwsze 2 magazynki to strzelanie do tych dziobiących od niechcenia ziarno zasrańców, które fajdają każdy skrawek miasta. Nawet nie miał wyrzutów strzelając im prosto w pieprzone łby. Pierwsze strzały trafiały gdzieś obok, ale głęboki wdech, koncentracja i ułożenie pistoletu poprawiły tor lotu kuli i zamiast trafiać nad nimi lub przed nimi kule trafiały w tułów albo gdzieś w nogi. Tułów rozpadał się na kilkadziesiąt kawałków. Dziura wlotowa jak po kuli, ale z drugiej strony kula wylatując rozrywała mięso i kości. Pół metra kwadratowego krwawego pola ze szczątkami rozpieprzonego ptaszka. Nogi urywało od razu jak w nie dostawał. Potem się skurkowaniec trochę męczył. Wcale nie był łatwiejszym celem, bo miotał się, a dwa nawet odleciały bez nóg. Po tych kilkunastu strzałach trafiał prosto w głowy. Były znacząco mniejsze, ale intuicyjnie nauczył się ustawiać i odpowiednio trzymać broń. Nawet nie spodziewał się, że pójdzie mu to tak łatwo, ale te 5 lat mocnego treningu siłowego i rzucania kulą albo oszczepem przełożyły się na umiejętność trzymania i strzelania z broni. Wróbelki później szans nie miały. Tu strzały były efektowniejsze, bo tak mała kula urywała cały łeb, że tylko dziób i tułów zostawały w miejscu. Polluks wtedy mu towarzyszył i przyglądał się tej krwawej rzezi ze znudzeniem. Jego broń to był automat z większym magazynkiem i tłumikiem. Na 30 naboi przerobiony glock. Jak już decydował się na strzelanie to walił po 5 kul naraz, więc po prostu celował w tułów. Tyle kul na raz to rozwali każdego. Młody Scorpi niczym prawdziwy skorpion nastawiał się na jedno precyzyjne ukłucie. Celność w tym przypadku to podstawa, a podstawą zabicia jednym strzałem to kula prosto w głowę lub serce. W głowę w 99% przypadkach zabija od razu, a w sercę w połowie przypadków cel umiera dopiero po minucie. Trucizna skorpiona też działa w ciągu minuty albo kilkudziesięciu minut. W zależności gdzie ukłuje.
OOC:
Koniec treningu
Re: Zaułki
Nie Lut 07, 2016 12:47 pm
Jin się wkurzyła. Może gdyby młodzieńcy byli po dobrej stronie, to zdecydowanie samca by się jej podobało. To dobrze gdy mężczyzna umie być twardy, ale przed sobą miała chłopców, a nie mężczyzn. Westchnęła i przewróciła oczami, kopiąc śmiałka, który ją objął w jaja. Gdy uścisk utracił na sile, wyślizgnęła się i spojrzała hardo na Polluxa.
-To jak, odejdziesz z własnej woli, czy ci pomóc?- jej głos był stanowczy, ale spokojny, a na czubku palca zaczął ładować się jakiś ładunek energetyczny. Nie czekając na odpowiedź wzięła Anteresa za dłoń i pociągnęła w stronę ulicy.
W drugim końcu zaułka pojawił się zupełnie znikąd inny, tajemniczy jegomość. Posiadał bardzo przystojną twarz i brązowe, bujne włosy w lekkim nieładzie. Jego płaszcz przysłaniał marynarkę i białą koszulę z lekko poluzowanym krawatem. Ten z kolei wyglądał na bardzo zadowolonego z życia, uśmiechał się pogodnie i patrzył w kierunku Jin jakby był jej zatroskanym opiekunem.
-Za długo się grzebiesz Jin, znów muszę cię pilnować…- westchnął ciężko, ale jego ton ani trochę nie wydawał się karcący.
-To przez ich niesubordynację. Ale już zabieram przesyłkę.- mówiąc to ścisnęła mocniej dłoń Anteresa i pociągnęła do auta zaparkowanego na końcu zaułka. Jej towarzysz patrzył przyjaźnie na Polluxa i wyraźnie pilnował, żeby ten nie uczynił nic głupiego.
-Spokojnie, oddamy ci przyjaciela.- powiedział uspokajająco. –Zapalisz?- wyciągnął paczkę papierosów, częstując opryszka. Anteresem nikt się nie przejmował, po prostu Jin prowadziła go do auta.
Komentarz:
Obcy wygląda tak:
-To jak, odejdziesz z własnej woli, czy ci pomóc?- jej głos był stanowczy, ale spokojny, a na czubku palca zaczął ładować się jakiś ładunek energetyczny. Nie czekając na odpowiedź wzięła Anteresa za dłoń i pociągnęła w stronę ulicy.
W drugim końcu zaułka pojawił się zupełnie znikąd inny, tajemniczy jegomość. Posiadał bardzo przystojną twarz i brązowe, bujne włosy w lekkim nieładzie. Jego płaszcz przysłaniał marynarkę i białą koszulę z lekko poluzowanym krawatem. Ten z kolei wyglądał na bardzo zadowolonego z życia, uśmiechał się pogodnie i patrzył w kierunku Jin jakby był jej zatroskanym opiekunem.
-Za długo się grzebiesz Jin, znów muszę cię pilnować…- westchnął ciężko, ale jego ton ani trochę nie wydawał się karcący.
-To przez ich niesubordynację. Ale już zabieram przesyłkę.- mówiąc to ścisnęła mocniej dłoń Anteresa i pociągnęła do auta zaparkowanego na końcu zaułka. Jej towarzysz patrzył przyjaźnie na Polluxa i wyraźnie pilnował, żeby ten nie uczynił nic głupiego.
-Spokojnie, oddamy ci przyjaciela.- powiedział uspokajająco. –Zapalisz?- wyciągnął paczkę papierosów, częstując opryszka. Anteresem nikt się nie przejmował, po prostu Jin prowadziła go do auta.
Komentarz:
Obcy wygląda tak:
- Obcy:
- Antares Scorpi
- Liczba postów : 20
Data rejestracji : 21/01/2016
Skąd : Łódź
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Zaułki
Wto Lut 16, 2016 10:19 pm
Polluks cofnął się. Zachowanie i umiejętności kobiety zdecydowanie okazały się być powyżej poziomu obu chłopaków. Kolega Antaresa uniósł ręce odruchowo do góry i cofnął się. Z kolei mister Scorpi trzymając się za jajka jedną ręką lekko pojękiwał. Objęcia zwolnił z dziewczyny już dawno, ale panienka trzymała go za rękę i zaraz pociągnęła. Kąśliwie zdołał zwrócić uwagę, która mogłaby się źle skończyć, ale przestało go to interesować.
- A więc buzi nie będzie?
Najbliższe chwile nie zapowiadały się ciekawie. A już zbierali się z Polluksem do domu, a tu on(!) zostaje porwany na środku ciemnej uliczki i wyciągnięty jak piesek. Przeliczył się ze słowami. Akcja działa się szybko. Widział mężczyznę, który zwraca się do kobiety Jin. Nie był pewien czy słyszy Jin, Dżin, Jyn albo Dżyn. Polluks podążał za nimi, ale zwłok tego faceta jak zokładki gazety dla kobiet sprawił, że pozostał z tyłu. Z kolei naszego bohatera ciągnięto do samochodu. Okazał się być jakąś przesyłką, ale zupełnie nie miał pomysłu komu tak podpadł. Usłyszał propozycję do papierosa na co ochoczo syknął:
- Chętnie na koniec coś zapalę., ale zauważył, że to Polluks jest częstowany i sięga po fajkę. Taki przyjaciel. Nawet się nie kwapi pomóc, a wyglądało to teraz tak jakby im pomagał. Antares za cholerę nie wiedział już co o tym myśleć, a tej kobiecie nie był w stanie się wyrwać. Do tego używała jakiejś cholernej magii. Czuł ciepło z tamtego ładunku. To było prawdziwe i podświadomie wyczuł zagrożenie. Polluks musiał mieć to samo wrażenie, a może ten stary s****l był z nimi w zmowie.
OOC:
Tu się wyspowiadałem za nieobecność
- A więc buzi nie będzie?
Najbliższe chwile nie zapowiadały się ciekawie. A już zbierali się z Polluksem do domu, a tu on(!) zostaje porwany na środku ciemnej uliczki i wyciągnięty jak piesek. Przeliczył się ze słowami. Akcja działa się szybko. Widział mężczyznę, który zwraca się do kobiety Jin. Nie był pewien czy słyszy Jin, Dżin, Jyn albo Dżyn. Polluks podążał za nimi, ale zwłok tego faceta jak zokładki gazety dla kobiet sprawił, że pozostał z tyłu. Z kolei naszego bohatera ciągnięto do samochodu. Okazał się być jakąś przesyłką, ale zupełnie nie miał pomysłu komu tak podpadł. Usłyszał propozycję do papierosa na co ochoczo syknął:
- Chętnie na koniec coś zapalę., ale zauważył, że to Polluks jest częstowany i sięga po fajkę. Taki przyjaciel. Nawet się nie kwapi pomóc, a wyglądało to teraz tak jakby im pomagał. Antares za cholerę nie wiedział już co o tym myśleć, a tej kobiecie nie był w stanie się wyrwać. Do tego używała jakiejś cholernej magii. Czuł ciepło z tamtego ładunku. To było prawdziwe i podświadomie wyczuł zagrożenie. Polluks musiał mieć to samo wrażenie, a może ten stary s****l był z nimi w zmowie.
OOC:
Tu się wyspowiadałem za nieobecność
Re: Zaułki
Pią Lut 19, 2016 11:44 pm
Gdy młodzieniec został już zaprowadzony do auta, kierowca pozamykał zamki uniemożliwiając otworzenie ich od środka. Nie ulegało wątpliwości, że wszystko wygląda jak w radiowozie. Tylna kanapa oddzielona była plastikową szybą. Koło młodzieńca usiadła Jin, ponownie podirytowana stanem rajstop. Przez chwilę zdawała się nie zwracać uwagi na swoją ofiarę, jadąc z nim w ciszy. Kierowca jechał statecznie, nie czyniąc żadnej brawury, ale przecież nie zabrali zbira na zwykłą wycieczkę. Minęli kolejne skrzyżowania, obserwując przez okna monotonnie codzienności. Zabiegani ludzie czynili to, co do nich należy, odwiedzali potrzebne im urzędy, kupowali coś w sklepikach, pili tanią kawę tak naprawdę nie mając czasu delektować się jej właściwym smakiem. Wszystko to spowodowało lekki smutek pani inspektor Jin. Chciała, aby świat był lepszym miejscem, gdzie każdy doceni dobro i walory zdrowej integracji w oparciu o przepisy prawa. W tym celu zaciągnęła się do akademii policyjnej, a po dopuszczeniu do służby szybko awansowała, zdobywając tytuł inspektora. Teraz trudziła się z takimi jak Antares, a świat wcale nie stawał się lepszy.
-Jin, mów mi pani inspektor, panie Antares.- przedstawiła się oficjalnie, oddając szacunek również jemu. –Trochę się nabroiło w życiu prawda? Przyglądamy się panu już jakiś czas i bardzo nam się to nie podoba. Mamy nawet swoją kartotekę z mniejszymi i większymi przewinieniami. Pokaż mu Ben.- kierowca uniósł w górę akta podpisane Antares Scorpi, w różowej okładce i z parafką Jin. –Nawet jeśli to nie wystarczy na to, żeby miał pan spore kłopoty, to zawsze mogę coś dopisać.- zamilkła na chwilę, czekając na jego reakcję. –Uprzedzając pytanie i głupie bunty… Owszem nie mogę w kwestii prawa postępować w ten sposób, ale jestem przekonana, że to mi uwierzy prokuratura. Chyba nie sądzi pan, że skarga wniesiona na słodką panią inspektor, która uprowadziła pana w jednym z zaułków, będzie potraktowana poważnie?- uśmiechnęła się uroczo. Gdyby nie jej profesja, byłaby słodziutką panią dom, taką jak z programów śniadaniowej TV, z idealnymi wypiekami, uśmiechem na ustach i nienaganną fryzurą. Teraz jednak, ktoś musi ratować praworządność w tym mieście.
-Przechodząc do meritum, mam dla pana ofertę nie do odrzucenia. Będzie pan dla mnie szpiegował, wsypie każdego kogo zna z podziemnego świata. Dalej będzie pan prowadził swoje zafajdane życie, ale o wszystkim proszę nas poinformować.- z torebki wyjęła telefon komórkowy i położyła go koło Antaresa. –To panu z pewnością pomoże w komunikowaniu nam wizji. Teraz jest czas na pańskie pytania.- widać było po niej, że robi to z grzeczności i widać było po niej gdzie ma owe potencjalne pytania, ale kto mu broni spróbować.
-Jin, mów mi pani inspektor, panie Antares.- przedstawiła się oficjalnie, oddając szacunek również jemu. –Trochę się nabroiło w życiu prawda? Przyglądamy się panu już jakiś czas i bardzo nam się to nie podoba. Mamy nawet swoją kartotekę z mniejszymi i większymi przewinieniami. Pokaż mu Ben.- kierowca uniósł w górę akta podpisane Antares Scorpi, w różowej okładce i z parafką Jin. –Nawet jeśli to nie wystarczy na to, żeby miał pan spore kłopoty, to zawsze mogę coś dopisać.- zamilkła na chwilę, czekając na jego reakcję. –Uprzedzając pytanie i głupie bunty… Owszem nie mogę w kwestii prawa postępować w ten sposób, ale jestem przekonana, że to mi uwierzy prokuratura. Chyba nie sądzi pan, że skarga wniesiona na słodką panią inspektor, która uprowadziła pana w jednym z zaułków, będzie potraktowana poważnie?- uśmiechnęła się uroczo. Gdyby nie jej profesja, byłaby słodziutką panią dom, taką jak z programów śniadaniowej TV, z idealnymi wypiekami, uśmiechem na ustach i nienaganną fryzurą. Teraz jednak, ktoś musi ratować praworządność w tym mieście.
-Przechodząc do meritum, mam dla pana ofertę nie do odrzucenia. Będzie pan dla mnie szpiegował, wsypie każdego kogo zna z podziemnego świata. Dalej będzie pan prowadził swoje zafajdane życie, ale o wszystkim proszę nas poinformować.- z torebki wyjęła telefon komórkowy i położyła go koło Antaresa. –To panu z pewnością pomoże w komunikowaniu nam wizji. Teraz jest czas na pańskie pytania.- widać było po niej, że robi to z grzeczności i widać było po niej gdzie ma owe potencjalne pytania, ale kto mu broni spróbować.
- Antares Scorpi
- Liczba postów : 20
Data rejestracji : 21/01/2016
Skąd : Łódź
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Zaułki
Sob Lut 20, 2016 8:46 pm
Wejściem do samochodu nie można było tego nazwać. Został tam zapakowany niczym prezent gwiazdkowy dla szefa mafii. Wszystko śmierdziało mu od początku i przeczuwał problemy, a mogły to być jakieś porachunki z innym gangiem, które wyniknęły z pobicia członka takiego. Zamki się zatrzasnęły, a panienka usiadła obok niego. Jechali długo w ciszy, a on spoglądał przez szybę nie zwracając teraz zbytnio uwagi. Postanowił przyjąć taktykę zignorowania jej oraz tego co się dzieje. Antares nie był aż tak cierpliwy jak mu się wydawało, a każda sekunda wydawała się ciągnąć. Pamiętacie sytuację z pierwszych randek? Nagle zapada milczenie, a Ty się tym cholernie przejmujesz i pieprzysz głupoty, żeby zapchać ten czas. Spokojnie. Mija tylko sekunda albo pięć. Popatrz w oczy i będzie git. Temat jakiś zaraz się nawinie. Tutaj dla Antaresa sytuacja była nieco inna. Siedział z piękną kobietą, która była silniejsza od niego, a wcale na to nie wyglądała i do tego jeszcze była w jakiejś szajce. Tak. To było dobre podsumowanie do czasu, aż się odezwała i wtedy odwrócił wzrok w jej kierunku. Szczena mu opadła do podłogi, niemal robiąc dziurę w podwoziu i drąc o asfalt. Tak mogłoby to wyglądać, a naprawdę to pojawiło się przerażenie. Przedstawiała kolejne fakty ze spokojem, a on z coraz większym niepokojem zaglądał w to co tam trzymała. Wiedzieli o prawie każdej jego akcji, gdzie większość była z Polluksem. Nie dawała mu nawet szans na jakąkolwiek obronę, ale szybko zgasiła jego myśli dotyczące bezprawnego zatrzymania, a z drugiej strony nie został oficjalnie zatrzymany jak przez policję.
W końcu okazało się po co ta cała szopka. Wtyką? Kretem? On?! Dlaczego akurat on, czyli ten który w tym światku był nieco krócej od Polluksa, który znał trochę więcej ludzi. Cała ta akcja i propozycja niszczyła jego plany zbudowania prawdziwego gangu, armii, która rządzić mogła w każdym mieście. Nagle okazuje się, że jest pod nadzorem i nie ma tak naprawdę wyjścia, bo mają na niego haka, a kilka lat w pierdlu za te przewinienia zburzy wszystko.
- Okej. Widzę, że i tak nie mam zasranego wyjścia. Jest malutki problem. Polluks wszystko widział, a on mnie wprowadził do tego świata. Dlaczego więc ja, a nie on. Drugim problemem znów jest Polluks, ponieważ widział wszystko i jak ja sobie tak wolno wyjdę będzie to podejrzane do cholery. Musiałbym teraz pójśc do paki na jakiś czas, żeby to wszystko można z sensem ułożyć, a parę miesięcy w pierdlu to dla was problem, bo nie będzie miał kto wam sypać. Jakiś inny pomysł ślicznotko?
Nie zdążył ugryźć się w język z tym ostatnim stwierdzeniem, ale był dla nich teraz cennym towarem, ponieważ przystaje na tę propozycję niechętnie, ale jak nie on to kto? Najwyżej dostanie w nos. Nie wiedział nic o jej działaniach, więc ciężko mu było wymyśleć inne sensowne wyjaśnienie, żeby mieć dla Polluksa i ewentualnie innych osób z tego małego przestępczego światka.
Antares znalazł się między młotek, a kowadłem, ponieważ młoda pani inspektor może być przez kogoś znana jako glina, a do tego jej osiłek, który pewnie jest również gliną. Polluks jej nie znał, ani tamtego gościa. To zawsze jakiś sposób, ale niech się coś wydarzy i przyjaciel Scorpiego dowie się z kim ten miał do czynienia?
- Działasz też pod przykrywką? Ktoś wie, widział Cię jako glinę? Jak tak to jest problem, bo wtedy pójdą podejrzenia, że z wami współpracuję. Może wyjść przypadkiem. Stracicie szybko wtykę, ja życie, a Tobie pewnie będzie przykro, bo nie zdążymy się przespać.
Poszedł grubą rurą, ponieważ był w naprawdę patowej sytuacji. Może brał pod uwagę za mało możliwości dla rozwiązania tej sytuacji. Zadał pytań sporo, może za dużo i pewnie też za dużo powiedział. Teraz czas na rozwiązanie tego po ludzki dla Pani inspektor, na którą mimo wszystko leciał ze względu na wygląd.
W końcu okazało się po co ta cała szopka. Wtyką? Kretem? On?! Dlaczego akurat on, czyli ten który w tym światku był nieco krócej od Polluksa, który znał trochę więcej ludzi. Cała ta akcja i propozycja niszczyła jego plany zbudowania prawdziwego gangu, armii, która rządzić mogła w każdym mieście. Nagle okazuje się, że jest pod nadzorem i nie ma tak naprawdę wyjścia, bo mają na niego haka, a kilka lat w pierdlu za te przewinienia zburzy wszystko.
- Okej. Widzę, że i tak nie mam zasranego wyjścia. Jest malutki problem. Polluks wszystko widział, a on mnie wprowadził do tego świata. Dlaczego więc ja, a nie on. Drugim problemem znów jest Polluks, ponieważ widział wszystko i jak ja sobie tak wolno wyjdę będzie to podejrzane do cholery. Musiałbym teraz pójśc do paki na jakiś czas, żeby to wszystko można z sensem ułożyć, a parę miesięcy w pierdlu to dla was problem, bo nie będzie miał kto wam sypać. Jakiś inny pomysł ślicznotko?
Nie zdążył ugryźć się w język z tym ostatnim stwierdzeniem, ale był dla nich teraz cennym towarem, ponieważ przystaje na tę propozycję niechętnie, ale jak nie on to kto? Najwyżej dostanie w nos. Nie wiedział nic o jej działaniach, więc ciężko mu było wymyśleć inne sensowne wyjaśnienie, żeby mieć dla Polluksa i ewentualnie innych osób z tego małego przestępczego światka.
Antares znalazł się między młotek, a kowadłem, ponieważ młoda pani inspektor może być przez kogoś znana jako glina, a do tego jej osiłek, który pewnie jest również gliną. Polluks jej nie znał, ani tamtego gościa. To zawsze jakiś sposób, ale niech się coś wydarzy i przyjaciel Scorpiego dowie się z kim ten miał do czynienia?
- Działasz też pod przykrywką? Ktoś wie, widział Cię jako glinę? Jak tak to jest problem, bo wtedy pójdą podejrzenia, że z wami współpracuję. Może wyjść przypadkiem. Stracicie szybko wtykę, ja życie, a Tobie pewnie będzie przykro, bo nie zdążymy się przespać.
Poszedł grubą rurą, ponieważ był w naprawdę patowej sytuacji. Może brał pod uwagę za mało możliwości dla rozwiązania tej sytuacji. Zadał pytań sporo, może za dużo i pewnie też za dużo powiedział. Teraz czas na rozwiązanie tego po ludzki dla Pani inspektor, na którą mimo wszystko leciał ze względu na wygląd.
Re: Zaułki
Czw Lut 25, 2016 4:51 pm
Sprawiała wrażenie jakby oglądała swoje paznokcie zamiast słuchać co ma jej do powiedzenia. Sprawa była jasna jak słońce, a jej migdałowe paznokcie wymagały natychmiastowego zainteresowania. Może nie powinna w ten sposób ich piłować i zostawić prostokątne? Syknęła dostrzegając zadzior.
-Ej słuchaj, przecież sytuacja jest łatwa.- przeniosła swoje zirytowanie na naszego bohatera. –Rzucisz jakąś ściemę, robisz to całe życie. Jak się sprawdzisz będziesz miał dwa wybory. Będziesz mógł dalej toczyć swoje parszywe hobby przestępcze, a my zniszczymy wszystko co na ciebie mamy. Kto wie może zostaniesz mafiozem, czy inną karykaturą człowieka sukcesu. Drugą opcją jest zostanie naszym agentem. Tak czy siak teczka zostanie zniszczona i nikt nie będzie miał nic za co mógłbyś siedzieć, a to czy znów zejdziesz do rynsztoka to twój wybór.- gdyby miała coś pod ręką to by go trzasnęła w łeb za zgrywanie cwaniaka w chwili tak opresyjnej, że niejeden srał by w gacie. –Co cię tak ciągnie do paki? Lubisz chłopców?- chłopak może i nie kombinował źle, ale nie mogą go teraz wsadzić do pierdla, tu trzeba działać, a nie wylegiwać się w ciepłej celi. Jeszcze bardziej zdziwiło ją i rozdrażniło, że naiwnie sądził, iż mogła działać jawnie w wielu środowiskach. No oczywiście… Wszystkim mówi, że jest panią inspektor, głupek jeden…
Mijali w milczeniu kolejne przecznice, aż Ben zajechał w jakąś ciemną ulicę, gdzie upewnił się, że są sami.
-Tu wysiadasz. Pamiętaj, że jak nawalisz, to paru mięśniaków będzie cię traktowało jak damę w ośrodku z zaostrzonym rygorem. Tam nikt nie będzie słuchał żałosnego skomlenia. Wszyscy co widzieli mnie na służbie wąchają kwiatki od spodu, albo znajdują się tam gdzie najlepsze miejsce dla takich szumowin. Gdy spotkamy się następnym razem chce wiedzieć wszystko o twoich koleżkach.- zamki w drzwiach się zwolniły, umożliwiając samodzielne opuszczenie pojazdu. Niestety Jin nie wyrobiła, otworzyła je sama i wypchnęła bandziora na chodnik. Ben nie czekał dłużej, docisnął gaz i oboje zniknęli w kłębie kurzu.
-Ej słuchaj, przecież sytuacja jest łatwa.- przeniosła swoje zirytowanie na naszego bohatera. –Rzucisz jakąś ściemę, robisz to całe życie. Jak się sprawdzisz będziesz miał dwa wybory. Będziesz mógł dalej toczyć swoje parszywe hobby przestępcze, a my zniszczymy wszystko co na ciebie mamy. Kto wie może zostaniesz mafiozem, czy inną karykaturą człowieka sukcesu. Drugą opcją jest zostanie naszym agentem. Tak czy siak teczka zostanie zniszczona i nikt nie będzie miał nic za co mógłbyś siedzieć, a to czy znów zejdziesz do rynsztoka to twój wybór.- gdyby miała coś pod ręką to by go trzasnęła w łeb za zgrywanie cwaniaka w chwili tak opresyjnej, że niejeden srał by w gacie. –Co cię tak ciągnie do paki? Lubisz chłopców?- chłopak może i nie kombinował źle, ale nie mogą go teraz wsadzić do pierdla, tu trzeba działać, a nie wylegiwać się w ciepłej celi. Jeszcze bardziej zdziwiło ją i rozdrażniło, że naiwnie sądził, iż mogła działać jawnie w wielu środowiskach. No oczywiście… Wszystkim mówi, że jest panią inspektor, głupek jeden…
Mijali w milczeniu kolejne przecznice, aż Ben zajechał w jakąś ciemną ulicę, gdzie upewnił się, że są sami.
-Tu wysiadasz. Pamiętaj, że jak nawalisz, to paru mięśniaków będzie cię traktowało jak damę w ośrodku z zaostrzonym rygorem. Tam nikt nie będzie słuchał żałosnego skomlenia. Wszyscy co widzieli mnie na służbie wąchają kwiatki od spodu, albo znajdują się tam gdzie najlepsze miejsce dla takich szumowin. Gdy spotkamy się następnym razem chce wiedzieć wszystko o twoich koleżkach.- zamki w drzwiach się zwolniły, umożliwiając samodzielne opuszczenie pojazdu. Niestety Jin nie wyrobiła, otworzyła je sama i wypchnęła bandziora na chodnik. Ben nie czekał dłużej, docisnął gaz i oboje zniknęli w kłębie kurzu.
- Antares Scorpi
- Liczba postów : 20
Data rejestracji : 21/01/2016
Skąd : Łódź
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Zaułki
Pon Lut 29, 2016 10:07 pm
Gadka szmatka. Nie kleiło się jak on sądził. Liczył na trochę lepsze rozwiązanie całej sprawy, ale jawnie postawiła go pod ścianą i nie miał za bardzo wyboru. Jedyny słuszny to robić na dwa fronty, ale to mogło pójśc zupełnie dalej niż na początku to widział. Nie miał okazji na dalsze pytania albo spokojne przemyślenia. Został po prostu wypierdolony z pojazdu i pozostawiony wilkom na pożarcie. Dla zwykłej szmaty takie akcje to mogłby wprowadzić bebechy w stan rewolucji i zwieraczy puszczają, ale Antares już miał kilka gorszych sytuacji od tych. Odkąd kipnął z Polluksem swojego przybranego ojczyma to jego życie ciągle jest w niebezpieczeństwie. Taki światek. Dlatego straszenie gnojami z więzienia dla niego nie było czymś szczególnym. Już raz mówiono mu o betonowych butach, miał też lufę przy łbie. To historia na inną okazję, ponieważ teraz klimat przeminął. Romans się nie nakręca, akcja ucichła, a on pozostaje sam. Ciemna uliczka w której kiedyś ukradł pewnej blondynce portfel. Znał dobrze okolicę. Tereny Zagora. Lepiej tu nie siedzieć długo, ponieważ może się to źle skończyć. Sięgnął po komórę i szybko wystukał numer do przyjaciela.
- Siema Polluks. Ta suczka to jakaś agentka z innego miasta. Ktoś się pcha łpami do naszego miasta. Trzeba działać. Musimy trochę zjednoczyć ekipę i trzeba będzie po gangach zrobić rewizję i połączyć drużyny. Czas nasz plan wprowadzać w życie. Ta panienka chciała mnie brać na swoją stronę.
- Odmówiłeś? Stary!!! Jak rozeznasz się co planują to mamy przewgę!
- Spokojnie Polluks. Myślisz, że stąpałbym po ziemii gdybym do cholery odmówił. Problem jest taki, że potrzebuję informacji, żeby im coś dać, żeby pokazać lojalność. Wtedy trochę z tego szajsu wyciągniemy.
- Świetnie. Zobaczę co da się zrobić. Widzimy się jutro?
- Nie. Jutro trening. Dopiero za dwa dni, ale w innym miejscu. Tamto jest spallone.
Schował telefon do kieszeni i upewnił się, że gnat jest na swoim miejscu. Miał wrażenie, że jest obserwowany. Jakiś ruch za ścianą, ale to było zbyt gładkie. To był jakiś zwierzak. Najlepiej by było, żeby kot. Potrenowłby celność. Jeden strzał. W malutką główkę.
Było już zbyt późno, żeby miał po kątach węszyć, więc musiał udać się do swej chaty. Tam odpocznie i pomyśli jak poukładać lepiej sprawę z panią inspektor. Musi sobie to w miarę rozpisać, żeby wszystko potem dobrze prowadzić i brnąć w to kłamstwo. To będzie dobry trening aktorstwa, lekcja życia i być może szansa na naprawdę wielki rozwój. Wpadł nawet na iście szatański pomysł, który może zrealizować po zakończeniu nauki. Czyżby intelekt trzeba było wykorzystać na maksimum? Pewnie tak. Nikt nie wie co mu w głowie siedzi i to będzie zaskakujące.
z/t założę sobie temat ze swoim mieszkaniem i tam npiszę kolejnego posta.
- Siema Polluks. Ta suczka to jakaś agentka z innego miasta. Ktoś się pcha łpami do naszego miasta. Trzeba działać. Musimy trochę zjednoczyć ekipę i trzeba będzie po gangach zrobić rewizję i połączyć drużyny. Czas nasz plan wprowadzać w życie. Ta panienka chciała mnie brać na swoją stronę.
- Odmówiłeś? Stary!!! Jak rozeznasz się co planują to mamy przewgę!
- Spokojnie Polluks. Myślisz, że stąpałbym po ziemii gdybym do cholery odmówił. Problem jest taki, że potrzebuję informacji, żeby im coś dać, żeby pokazać lojalność. Wtedy trochę z tego szajsu wyciągniemy.
- Świetnie. Zobaczę co da się zrobić. Widzimy się jutro?
- Nie. Jutro trening. Dopiero za dwa dni, ale w innym miejscu. Tamto jest spallone.
Schował telefon do kieszeni i upewnił się, że gnat jest na swoim miejscu. Miał wrażenie, że jest obserwowany. Jakiś ruch za ścianą, ale to było zbyt gładkie. To był jakiś zwierzak. Najlepiej by było, żeby kot. Potrenowłby celność. Jeden strzał. W malutką główkę.
Było już zbyt późno, żeby miał po kątach węszyć, więc musiał udać się do swej chaty. Tam odpocznie i pomyśli jak poukładać lepiej sprawę z panią inspektor. Musi sobie to w miarę rozpisać, żeby wszystko potem dobrze prowadzić i brnąć w to kłamstwo. To będzie dobry trening aktorstwa, lekcja życia i być może szansa na naprawdę wielki rozwój. Wpadł nawet na iście szatański pomysł, który może zrealizować po zakończeniu nauki. Czyżby intelekt trzeba było wykorzystać na maksimum? Pewnie tak. Nikt nie wie co mu w głowie siedzi i to będzie zaskakujące.
z/t założę sobie temat ze swoim mieszkaniem i tam npiszę kolejnego posta.
- Froscarro
- Liczba postów : 5
Data rejestracji : 10/03/2016
Skąd : Ziemia
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Zaułki
Nie Mar 13, 2016 10:09 pm
Froscarr Był w mieście opisywany jako mały bohater ale jego koledzy tak nie uwarzali.
Tak więc Frosc tak na niego mówili kumple był w swojej kwaterze, która była stworzona przez pomoc jego przyjaciół
siedziba Froscarra była nie wielka ponieważ nie starczyło funduszy dlatego Froscarrek postanowił zostać superbohaterem wyszedł na świeże powietrze pobiegać -Muszę Pobiegać.
trzeba trzymać kondycie.- Powiedział Froscarr pomyślał Zrobię sobie plan codziennych ćwiczeń. Wypowiedział zostanę narazie superbohaterem Frosko poszedł do super marketu mówiąc
-Trzeba by coś kupić do jedzenia- Na górnej półce leżały
brokuły,jabłka. Na dolnej półce leżały płatki śniadaniowe
więc Frosek wzioł 1kg brokułów, 3kg jabłek i 10kg Karczku.
To wszystko wsadził do koszyka idzie do kasy i tu nagle przypomniał
sobie o piciu pobiegł szybko po wodę niegazowaną i wrócił do kasy. Frosec
Mówi do kasierki -Dzień dobry.- Kasierka odpowiedziała to samo
i zaczeła wszystko liczyć 1Kg brokułów kosztował 4,20zł 3Kg jabłek 9,99żł
i 10Kg karczku kosztował 25,50zł woda kosztowała 1,50zł Froscar powiedział -Kurde mam mało pieniędzy.- Ale Froscarrowi starczyło na jego zakupy Froscarr lecąc do domu przyuważył bandę złoczyńców jarających blanty Froscarr szybko
poleciał do domu odłożył zakupy i od razu przyleciał skopać tyłki jaraczom jaracze mieli na imie Karofollo,Legionapo i Wiorcki jaracze
przestraszyli się Froscarra powiedzieli podśmiewającym się głosem
co to za dziwadło powiedział Karofollo Król bandy jaracze nie mieli szans
na walke z Froscarrem. Wiorcki zaatakował Froscarra nożem ale Froscarr był za szybki i robił uniki na lewo i prawo aż Wiorcki stracił z pola widzenia Froscarra dwaj koledzy z bandy krzyczeli uważaj za tobą
FrrCar zadał cios Wiorickiemu, który padł na ziemie z krwią na ustach
Wioricki zakrzyknoł z ostatnich swoich sił bierzcie go Legionapo dostał kopniaka w morde
i był nie przytomny i wreście król bandy Karofollo Froscarr pobawił sie z nim udajać że uderzenia Karofalla go bolą a po chwili Karofallo padł ze zmęczenia Froscarr walnoł go z całej siły w twarz Karofallo wbił się w ściane. Froscarr zadzwonił po policję -Poproszę policje na Ulicę Zaułki 17.- policja przyjechała a Froscarr cieszył sie pochwałą przez policjantów. I tak dzięń z życia Froscarra sie skończył.
ZT - Do Pustkowii.
Tak więc Frosc tak na niego mówili kumple był w swojej kwaterze, która była stworzona przez pomoc jego przyjaciół
siedziba Froscarra była nie wielka ponieważ nie starczyło funduszy dlatego Froscarrek postanowił zostać superbohaterem wyszedł na świeże powietrze pobiegać -Muszę Pobiegać.
trzeba trzymać kondycie.- Powiedział Froscarr pomyślał Zrobię sobie plan codziennych ćwiczeń. Wypowiedział zostanę narazie superbohaterem Frosko poszedł do super marketu mówiąc
-Trzeba by coś kupić do jedzenia- Na górnej półce leżały
brokuły,jabłka. Na dolnej półce leżały płatki śniadaniowe
więc Frosek wzioł 1kg brokułów, 3kg jabłek i 10kg Karczku.
To wszystko wsadził do koszyka idzie do kasy i tu nagle przypomniał
sobie o piciu pobiegł szybko po wodę niegazowaną i wrócił do kasy. Frosec
Mówi do kasierki -Dzień dobry.- Kasierka odpowiedziała to samo
i zaczeła wszystko liczyć 1Kg brokułów kosztował 4,20zł 3Kg jabłek 9,99żł
i 10Kg karczku kosztował 25,50zł woda kosztowała 1,50zł Froscar powiedział -Kurde mam mało pieniędzy.- Ale Froscarrowi starczyło na jego zakupy Froscarr lecąc do domu przyuważył bandę złoczyńców jarających blanty Froscarr szybko
poleciał do domu odłożył zakupy i od razu przyleciał skopać tyłki jaraczom jaracze mieli na imie Karofollo,Legionapo i Wiorcki jaracze
przestraszyli się Froscarra powiedzieli podśmiewającym się głosem
co to za dziwadło powiedział Karofollo Król bandy jaracze nie mieli szans
na walke z Froscarrem. Wiorcki zaatakował Froscarra nożem ale Froscarr był za szybki i robił uniki na lewo i prawo aż Wiorcki stracił z pola widzenia Froscarra dwaj koledzy z bandy krzyczeli uważaj za tobą
FrrCar zadał cios Wiorickiemu, który padł na ziemie z krwią na ustach
Wioricki zakrzyknoł z ostatnich swoich sił bierzcie go Legionapo dostał kopniaka w morde
i był nie przytomny i wreście król bandy Karofollo Froscarr pobawił sie z nim udajać że uderzenia Karofalla go bolą a po chwili Karofallo padł ze zmęczenia Froscarr walnoł go z całej siły w twarz Karofallo wbił się w ściane. Froscarr zadzwonił po policję -Poproszę policje na Ulicę Zaułki 17.- policja przyjechała a Froscarr cieszył sie pochwałą przez policjantów. I tak dzięń z życia Froscarra sie skończył.
ZT - Do Pustkowii.
- Zero
- Liczba postów : 4
Data rejestracji : 09/09/2016
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Zaułki
Sob Wrz 10, 2016 11:44 pm
Przybyła tu, miała na sobie płaszcz który komuś podwędziła. Była to ciemna uliczka. Kaptur nałożyła, że zakrywał jej włosy i większą cześć twarzy. To tutaj miała się z pewną osobą spotkać... Aby wykonać pewną i niewielką pracę. Cóż, miała już za sobą wiele takich zadań, wiec nie spodziewała się jakiś ogromnych wymogów. Była zabójczynią. Płatną morderczynią...
- Na prawdę stoczyliśmy się na dno... - mruknęła cicho, gdyż bardzo często, mówiąc o sobie używała liczby mnogiej, oraz używała bardzo wysokiego tonu podczas rozmów, jakby krzyczała na kogoś. - Uważamy, że jest tutaj straszny bałagan... Lecz niezłe miejsce na spotkanie.... - po czym przystanęła, rozglądając się. Ciemno i ponuro... Trochę przypominało jej to miejsce z dawnych czasów, kiedy szkolona była na to, kim teraz jest. Delikatnie dotknęła swej bladej twarz. Czuła pod palcami bliznę. Czasami ją otwierała, aby to poczuć, że żyje. Od ostatniego razu.. Minęło może z parę miesięcy? Straciła rachubę czasu, nawet nie znała swego wieku. Od czasów tamtego szkolenia, robiła tylko to, na czym się najlepiej znała. Zwiedziła wiele planet, wykonując morderstwa, a teraz trafiła tutaj, po raz pierwszy. Może dostanie informacje o tej osobie od swego pracodawcy? Kto wie, jaką nagrodę otrzyma... Cóż, na chwilę obecną czekała na tego mężczyznę, bądź kobietę, od której dostanie pracę. Nie interesował ją, kogo ma usunąć. To po prostu czysty interes... Taka jest właśnie prawda. Szukaj. Znajdź. Zabij. Kasa. I to tylko tyle. Nic złego. A jeżeli ta osoba nie przyjdzie, to trudno, jej strata.
- Na prawdę stoczyliśmy się na dno... - mruknęła cicho, gdyż bardzo często, mówiąc o sobie używała liczby mnogiej, oraz używała bardzo wysokiego tonu podczas rozmów, jakby krzyczała na kogoś. - Uważamy, że jest tutaj straszny bałagan... Lecz niezłe miejsce na spotkanie.... - po czym przystanęła, rozglądając się. Ciemno i ponuro... Trochę przypominało jej to miejsce z dawnych czasów, kiedy szkolona była na to, kim teraz jest. Delikatnie dotknęła swej bladej twarz. Czuła pod palcami bliznę. Czasami ją otwierała, aby to poczuć, że żyje. Od ostatniego razu.. Minęło może z parę miesięcy? Straciła rachubę czasu, nawet nie znała swego wieku. Od czasów tamtego szkolenia, robiła tylko to, na czym się najlepiej znała. Zwiedziła wiele planet, wykonując morderstwa, a teraz trafiła tutaj, po raz pierwszy. Może dostanie informacje o tej osobie od swego pracodawcy? Kto wie, jaką nagrodę otrzyma... Cóż, na chwilę obecną czekała na tego mężczyznę, bądź kobietę, od której dostanie pracę. Nie interesował ją, kogo ma usunąć. To po prostu czysty interes... Taka jest właśnie prawda. Szukaj. Znajdź. Zabij. Kasa. I to tylko tyle. Nic złego. A jeżeli ta osoba nie przyjdzie, to trudno, jej strata.
Re: Zaułki
Nie Wrz 11, 2016 1:03 am
Uliczka była ciemna i wilgotna, pomimo panującej bezchmurnej oraz słonecznej pogody. Nie było tutaj żywej duszy, natomiast ulice rozwidlały się miejscami i ciągnęły w nieskończoność niczym labirynt. Ściany budynków miały zdarte farby, aż było widać pustaki, na innych murach widniały obrazy sztuki ulicznej. Gdzieniegdzie spali bezdomni, a w innych miejscach walały się śmieci i biegały prusaki w towarzystwie szczurów.
Zero czekała na kontakt przez co najmniej trzydzieści minut. Po kolejnych dziesięciu minutach usłyszała powolne kroki, a z ciemności wynurzyła się sylwetka odziana w czarny jak smoła prochowiec, natomiast jej twarz zakrywała równie ciemna fedora i wysoki kołnierz. Osobnik lekko uniósł głowę, można było dostrzec błyszczące się zielone oko i kocią źrenicę. Po chwili osoba opuściła głowę i przemówiła cichym tonem:
-Hmm... spodziewałem się innego zwierzoczłeka, widywałem pterodaktyle, ale krukopodobną hybrydę twojego pokroju widzę po raz pierwszy... nie wyglądasz na profesjonalistkę, nie mniej jednak zapewniono mnie, że znasz się na rzeczy w związku z tym.....
Po głosie można było poznać, że był to na pewno mężczyzna. W momencie gdy przerwał wypowiedź sięgnął ręką pod pazuchę, wyciągając z niej kopertę. Po chwili wręczył ją Zero kontynuując.
-Idź z tym do parku, usiądź na jednej z ławek, spójrz w górę, potem za siebie, następnie na lewo, w dół i na prawo. Powinien ktoś obok ciebie usiąść i zacząć konwersację o pogodzie. Jeżeli powie, że jest piękna, odpowiadasz iż jest paskudna. Jeśli powie, że jest brzydka odpowiadasz iż jest piękna etc. Od niego dowiesz się co masz zrobić i nie zapomnij dać mu tej koperty.
Skończywszy wypowiedz, osobnik odwrócił się plecami do demona po czym ruszył powolnym krokiem znikając w gęstwinie ciemności spowijającej czarną jak noc uliczkę.......
OOC:
Otrzymujesz zapieczętowaną kopertę.
Zero czekała na kontakt przez co najmniej trzydzieści minut. Po kolejnych dziesięciu minutach usłyszała powolne kroki, a z ciemności wynurzyła się sylwetka odziana w czarny jak smoła prochowiec, natomiast jej twarz zakrywała równie ciemna fedora i wysoki kołnierz. Osobnik lekko uniósł głowę, można było dostrzec błyszczące się zielone oko i kocią źrenicę. Po chwili osoba opuściła głowę i przemówiła cichym tonem:
-Hmm... spodziewałem się innego zwierzoczłeka, widywałem pterodaktyle, ale krukopodobną hybrydę twojego pokroju widzę po raz pierwszy... nie wyglądasz na profesjonalistkę, nie mniej jednak zapewniono mnie, że znasz się na rzeczy w związku z tym.....
Po głosie można było poznać, że był to na pewno mężczyzna. W momencie gdy przerwał wypowiedź sięgnął ręką pod pazuchę, wyciągając z niej kopertę. Po chwili wręczył ją Zero kontynuując.
-Idź z tym do parku, usiądź na jednej z ławek, spójrz w górę, potem za siebie, następnie na lewo, w dół i na prawo. Powinien ktoś obok ciebie usiąść i zacząć konwersację o pogodzie. Jeżeli powie, że jest piękna, odpowiadasz iż jest paskudna. Jeśli powie, że jest brzydka odpowiadasz iż jest piękna etc. Od niego dowiesz się co masz zrobić i nie zapomnij dać mu tej koperty.
Skończywszy wypowiedz, osobnik odwrócił się plecami do demona po czym ruszył powolnym krokiem znikając w gęstwinie ciemności spowijającej czarną jak noc uliczkę.......
OOC:
Otrzymujesz zapieczętowaną kopertę.
- Zero
- Liczba postów : 4
Data rejestracji : 09/09/2016
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Zaułki
Nie Wrz 11, 2016 11:00 am
Nawet nie odpowiedziała, biorąc kopertę, którą ukryła za pazuchą. Kiedy osoba odeszła, odwróciła się i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Po prostu to czysty interes. Zabicie kogoś, nie było ważne kogo. To po prostu taka praca, jak każda inna. Tam, w parku, dowie się reszty z swego zlecenia....
Nadszedł czas na zabawę... pomyślała, idąc powoli przed siebie.
z/t
Nadszedł czas na zabawę... pomyślała, idąc powoli przed siebie.
z/t
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach