Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Director's Drag  9tkhzk0/0Director's Drag  R0te38  (0/0)
KI:
Director's Drag  Left_bar_bleue0/0Director's Drag  Empty_bar_bleue  (0/0)

Director's Drag  Empty Director's Drag

Czw Lut 11, 2016 12:36 am
Director's Drag

Czyli wątki z przeszłości których nie miałem okazji opisać w fabule, bądź zaniedbałem je i wymagają one nowej wersji.

Mroczna Puszcza

Kilka miesięcy temu

Środek gwieźdźistej i cichej nocy




Post oryginalny(poruszona część - Zemsta)

Wioska Drakonian. Cała zniszczona, choć niegdyś piękna i pełna życia. Teraz była niczym więcej jak puapką na niewygodnego osobnika. Ustawiono tu barierę nie przepuszczającą tlenu, tego jednego składnika powietrza bez którego nie mogę się regenerować.  Słudzy nie wiadomo kogo, z niewiadomo jakiego miejsca. Nazywani przeze mnie Messengerami nie byli silni pojedyńczo. Ale w grupie byli niemal niezniszczalni. Byli.
Messenger:

Były to istoty dzikie niczym zwierzęta, i przez całe te dwa lata gdy ja rosłem w siłę, oni spędzili na bezmyślnym oczekiwaniu aż wyjdę z ukrycia. Tylko do tego zostali powołani, by zabić cel, a cel był nieuchwytny pod wieloma tonami gruzu. Lecz w pewnym momencie z zawalonego wejście do podziemnych korytarzy wioski Drakonian, zaczęły wydobywać się cieniutkie promyki zielonego światła. Z każdą minutą Ziemia trzęsła się coraz bardziej, wszyscy wysłannicy choć głupi jak but to jednak wiedzieli co to oznacza. Czuli moją energię. Małe przedmioty zaczynały się unosić wokół tego miejsca. Można było usłyszeć mój wrzask z pod Ziemi. Zaczynało robić się naprawdę gorąco. Każdy z tych stworów miał około tysiąca jednostek, a najsilniejse około trzech. Przez te dwa lata medytacji i szatańsko trudnych podziemnych warunków podczas których nie mogłem zregenerować ran, i żyłem na krawędzi. W czasie gdy oni bezmyślnie wpatrywali się w ściany ja rosłem w siłę zarówno fizycznie jak i psychicznie. A gdy w końcu znalazłem sposób by się zregenerować, byłem daleko poza swoimi dotychczasowymi granicami na 6 tysiącach jednostek. I miałem dłuugi rachunek do wyrównania.


Z zza głazów zaczynało wyłaniać się coraz więcej światła, aż w końcu kuluminacyjnym momencie mego Power Upu Wszystko zaczęło być wciągane w dół.Gruz, Ziemia, zniszczone budynki, efekt przypominał powstanie czarnej dziury pod Ziemią. I w momencie gdy najbliższe 15 metrów zaczęło być wklęsłe, nastąpiła oślepiająca eksplozja która całą tą wciągniętą materię wystrzeliła wokoło siejąc chaos wśród demonów i otwierając mi wyjście na świeże powietrze. Po kilku minutach napięcia wszystkie kurze zdążyły opaść odsłaniając otoczonego intensywną aurą wkur*wionego demona w zielonym pancerzu.
-Nazywał się Dragot, i TEJ NOCY ZOSTAŁ JEDYNYM ŻYWYM DEMONEM W TEJ PUSZCZY!
Wystrzeliłem przed siebie wpadając pomiędzy nich z włączonym Ki Swordem. W ciągu kilku sekund głowy zaczęły opadać na Ziemie w zawrotnym tempie a moja skóra w całości pokryta krwią tego nasłanego na mnie bydła. Gdy pierwsza setka ciał już leżała bezwładnie na glebie ja miałem na sobie tylko kilka rozcięć pancerza.

Jednak ta taktyka okazała się zbyt ryzykowna, bo nie mogłem unikać ciosów pochodzących z tylu stron jednocześnie. Wyłączyłem więc miecz energetyczny i spróbowałem walki na dystans. Zwiększyłem wysokość i z gniewem w oczach załadowałem R.E.D. I wyciąłem kolejną dawkę ścierw zasypując ich gradem pocisków energetycznych. Oni nie oszczędzili ani jednego z moich pobratymców. Mojej jedynej rodziny. Byli za głupi na litość. A więc na jakiś czas ja również będę.

Kilku z nich pomimo bycia pociętymi na kawałki wciąż miało resztki świadomości, więc znalazłem w nich użytek. Telekinezą przyciągnąłem wszystkich takich inwalidów i absorbowałem je w przeciągu kilku sekund, wracajac do stanu w jakim opuściłem podziemie. Nienawiść jaką czułem do tych zwierząt jest niemożliwa do opisania. W pewnym stopniu zmieniało mnie w jedno z nich i pozbawiało kontroli nad sobą. Ale wtedy właśnie walczę najlepiej. Gdy daję się ponieść szałowi i zwierzęcości. Zamknęli mnie na ponad dwa lata w potrzasku niczym zwierze w klatce, lecz w końcu ją przegryzłem. I teraz ich los jest w moich rękach.  Byłem szybszy od nich wszystkich. I korzystałem ze swojej przewagi siłowej rozrywając gołymi rękoma tych którzy za bardzo się do mnie zbliżyli. Nie korzystałem z technik sztuk walki. Miażdżyłem, ciąłem, rozrywałem, okładałem pięściami aż ich ciała przypominały mięsne dania. Ci którzy niegdyś mogli mnie zabić nie dorastają mi teraz do pięt.

Zostało już tylko kilkudziesięciu sukinsynów. W tym momencie już wiedzieli jakie mają szanse, i spróbowali myślenia. Z tąd wszyscy poza paroma elitarnymi jednostkami zaczęli jednocześnie ładować promienie z paszczy, w celu uderzenia mnie skoncentrowanym strumieniem. Był to całkiem ciekawy plan. Dlatego uprzejmie poczekałem aż to naładują. I gdy w końcu wystrzelili, wystawiłem palec przed siebie i na opuszku palca wytworzyłem Dimension Hole. Ich atak zatrzymał się w tym miejscu i został wessany w całości.
-Niezła technika. Teraz pokażę wam jak użyć ją prawidłowo.
Powiedziałem po czym sam otworzyłem swą paszczę i załadowałem promień porównywalny siłą do tego wystrzelonego przez nich. Mój atak zdołał jednak trafić w jednego z nich spalając go całkowicie oraz dekoncentrując całą resztę. A wtedy wystarczyła jedna potężna ognista technika Honoo by dokończyć dzieło. Na tym etapie wydałem większość swoich pokładów energii, by upewnić się że śmierć tych najeźdźców będzie jak najboleśniejsza. Spłonięcie żywcem powinno być wystarczającą karą. została jeszcze tylko garstka. Zanim podjąłem próbę szukania ich, trzech z najsilniejszych uciekinierów zaatakowało mnie z trzech różnych stron, podczas gdy inny zaczął wystrzeliwać Ki blasty w moją stronę, i dopiero wtedy zrozumieli że atakowali Zanzokena. Dla tego strzelającego było już wtedy za późno na ucieczkę przed moimi szponami.

Została ostatnia trójka. Z tymi będzie już ciężej. Zmachałem się i na wystrzeliwałem. Ten pojedynek mógłby być już bardziej wyrównany. Ich łączna moc przekracza lekko moją, lecz osiągi się nie liczą a taktyka i umiejętności. Oraz techniki.
-Wiecie, mógłbym się teraz z wami bawić, tak jak zapewne wy bawiliście się z moimi braćmi przed wykończeniem ich. Ale nie mam na to czasu, ochoty, a wy nie zasługujecie na to by żyć chociaż minutę dłużej. Wpierd*lę was jak czekoladę. Koniec bajki. Nie pozdrawiam. Chocolate Beam!!!

Powiedziałem po czym całą trójką bez zbędnego pierniczenia zamieniłem w czekoladę, i rozbiłem na milion kawałków, i każdy po kolei wylądował w mojej paszczy. Cały pokryty żyłami, krwią, trochę nawet wnętrznościami i kurzem. Wylądowałem na ziemi i rozejrzałem się po zniszczonej wiosce będącej moim jedynym domem. Pomasowałem się po brzuszku i zacząłem rozkoszować się pięknem nocy i ciszą. Moje ciało po jakimś czasie w końcu wchłonęło ich pozostałości. A ja następne kilka dni celebrowałem wyrżnięcie pogromców mojej rasy medytacją wśród trupów. Nie śpieszyło mi się  opuszczaniem wioski. W końcu tutaj jest moje miejsce. Tu przyszedłem na Świat, i tu chciałbym umrzeć. I tu w tym momencie spoczywam, zanim ponownie wyruszę w świat w poszukiwaniu przygód. Kto wie czy nie odwiedzę wówczas nowych miejsc, albo planet...
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Director's Drag  9tkhzk0/0Director's Drag  R0te38  (0/0)
KI:
Director's Drag  Left_bar_bleue0/0Director's Drag  Empty_bar_bleue  (0/0)

Director's Drag  Empty Re: Director's Drag

Pią Lut 19, 2016 12:24 am
South City

Kilka lat temu

Około godziny 16



-TY JESTEŚ CHORY!!!!!!!!!
Wydarł się jak tylko mógł, już mniej wyraźnie niż poprzednio. Wyrwanie zębów wreszcie daje się we znaki. Przywiązany grubym sznurem do fotela, było już na nim sporo jego własnej krwi. Piwnica mojego znajomego była idealnym miejscem dla tortur. Jego domek jednorodzinny był odludnionej okolicy i nikt nie usłyszałby nawet startu rakiety. Jego grzywa po wyrwaniu sporej ilości włosów nie była już taka imponująca. Koleżanki już na pewno nie wyrwie. Krew lała mu się z czoła i miał obydwa oczy podbite, i powoli tracił umiejętność czytelnej mimiki twarzy. Przypominać zaczął typowego żula, ale siniał z bólu a nie od alkoholu.
-Ja dopiero zaczynam kochasiu.Ciekawe ile jeszcze epitetów wymyślisz. Ah! Już wiem! Za minutę nie będziesz już w ogóle mówił!
Powiedziałem z wybałuszonymi oczami i mocno wyczuwalnym gniewie w głosie po czym podszedłem do stolika po klucz francuski. Ten człowiek nie ma prawa bytu. To nie jest ku*wa człowiek. To jest pieprzone robactwo. Dawanie mi frajdy to jedyna rzecz którą zrobił dobrze w całym jego gówno wartym życiu. Ileż razy wyobrażałem sobie torturowanie go. A teraz wreszcie znalazł się w więzieniu. I kodeks już nic mi nie zabraniał.

-AAAAAAAAAAAAAAAAAARHHHHHHHHHHHHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
-Zamknij mordę larwo! Rozumiem że ci przyjemnie skoro jęczysz. Tym razem będzie mocniej.
-NIEEEEEEEEEE YYYYYYYYAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!
Łamanie kości to jedna z końcowych faz, bo zwykle wkrótce się wykrwawiają. Robiąc duży zamach pięścią uderzyłem w jego przedramie łamiąc uderzoną część w proch i rozkoszując się krzykiem ofiary. Było ci tak do śmiechu, a teraz krzyczysz? Ooh, prawie jest mi Cię szkoda. To chyba wystarczy byś się wykrwawił. Po takich obrażeniach giną zwykle w 20- 40 minut. Mamy jeszcze trochę czasu. A no właśnie, nadal masz narządy płciowe. Całkiem o tym zapomniałem. Na szczęście mam jeszcze parę noży.

Katowałem go jeszcze ponad godzinę, skurczybyk bardzo walczył o życie mimo bólu, ale poległ jak wszyscy inni. Pewnie myślał że jestem takim potworem, zabawne. Bliżej mi do kata który sam nadał sobie to stanowisko na świecie. Znajdę każdą taką szumowinę i z każdym kolejnym coraz dłużej będę to robił. Jeden po drugim zmienię to popier**lone społeczeństwo. Taka jest moja rola. Jestem demonem. Ale ja nie siedzę u Lucyfera. Ja go do niego wysyłam, i to Drago Busem. Mój znajomy wszystko posprząta, i za pare dni powtórzę proces. W sumie bzyknąłbym kogoś. Hmmm, już wiem. Jutro przejdę się po najbardziej zakur**onej okolicy płacąc każdej za noc. W tym wypadku zapłacę też za resztę ich życia. Będą lizały rany siebie nawzajem, w sumie ciekawi mnie czy któraś skusi sie na kanibalizm. Pożyjemy zobaczymy. To nie ludzie. Ich nie ima się kodeks, ani żadne prawo. Ich ima się tylko ból i cierpienie. Żaden z nich nie jest bez kary.
You can't kill me cause I'm already inside you.
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Director's Drag  9tkhzk0/0Director's Drag  R0te38  (0/0)
KI:
Director's Drag  Left_bar_bleue0/0Director's Drag  Empty_bar_bleue  (0/0)

Director's Drag  Empty Re: Director's Drag

Pią Lip 22, 2016 2:39 am
West City

kilka lat temu

Wygląd Dragota: Czarny pancerz, ciemno szara skóra

Wiecie... Nie wyglądam na takiego. Ale sporo we mnie nieśmiałości. Najmniejsze życiowe wydarzenie wywołuje we mnie masę emocji, i bywa że te emocje we mnie zostają. Bo tak wypada. Bo teraz muszę być spokojny. Bo mi nie wolno. Emocje te zwykle są bardzo silne. Gniew, ból, nienawiść, rządza sprawiedliwośći i krwi. I w pewnym momencie to wszystko po prostu nie może się już w tobie skrywać. Wybuchasz. I wtedy nic nie może Cię powstrzymać. Zdarzenie o którym wam teraz opowiem to właśnie taki wybuch. Bywają ciężkie dni, ale wtedy miałem legendarnie ciężki dzień. I postanowiłem tym razem dać upust swoim emocjom. Udałem się tego wieczoru do niewielkiego i mało znanego klubu ze striptizem. Gdybym większości mieszkańcom powiedział nazwę, nie skojarzyli by. W tym klubie dość łatwo też było o przespanie się z dowolną z tancerek. Brudna miejscówka, toteż tania. Idealna dla mnie. Powiedziałem mojemu przyjacielowi że tam idę. To czego mu nie powiedziałem, to to że wcale nie zamierzałem ani patrzeć na tancerki, ani którąś bzyknąć. Moje plany był zupełnie inne.

Był spokojny jesienny wieczór. Niebo robiło się już granatowe a ruch na ulicy coraz zmiejszy. Było już dość chłodno.Postanowiłem ubrać się dość elegandzko, bo włożyłem kapelusz i ciepły czarny płaszcz.Z pozoru nikt by nie powiedział że jestem demonem, tymbardziej z rękawiczkami. Musiałby ktoś się przyjrzeć, ale w tym klubie gówno było widać. Więc i tak można by powiedzieć że przesadziłem ze środkami ostrożności. Zszedłem po schodach i otworzyłem drzwi z charakterystycznym plakatem z figurą panny w bikini. Już stąd słyszałem jakąś lipną muzykę. Jak wspominałem wyżej, nie byłem w dobrym nastroju. Więc i to mnie nie pocieszyło. Wbiłem tam dość agresywnym krokiem. Ale postanowiłem że zanim zrobię to co chciałem, to oddam się obserwacjom, które miały na celu jedynie pozwolić mi na skonstruowanie jakiegoś planu działania. Toteż wyciągnąłem swój portfel z mnóstwem nie moich pieniędzy, i kupiłem sobie piwko. I tak sie przeszedłem po klubie popijając je. Patrząc ludziom w oczy, podczas gdy oni nie wiedzieli gdzie są. Wpadając na mnie, ocierając się, popychając różne cuda odstawiając. Tak więc w pewnym momencie pękłem.

-Wszyscy. Kur**. Zgińcie.

Powiedziałem dokładnie te 3 słowa będąc w epicentrum wkurzenia. Wtedy plastikowy kubek który był w mojej dłoni trafił z ogromną prędkością kinetyczną siłą w czaszkę człowieka na przeciwko pozbawiając go przytomności. W tym momencie kilka osób najbliżej mnie się nieco cofnęło bo ogarnęło że zaczyna się robić goręcej. Choć większość nie ogarnęłaby że obok wybuchła bomba atomowa.Stworzyłem ki blasta o średnicy piłki do koszykówki, a następne rzuciłem go dokładnie w oświetlenie klubu. W jednej chwili dla normalnych ludzi było całkowita ciemność, plus sufit dość mocno ucierpiał i sporo kawałków pospadało bezmyślnym larwom na głowy. Huk i siła wybuchu sprawiła że większość padłą z nóg, włącznie ze striptizerkami które pospadały z rur. Tylko ja stałem niewzruszony, zdjąłem z siebie całe niepotrzebne odzienie. Napiąłem wszystkie mięśnie swego ciałą w nieokiełznanym gniewie, po czym chwyciłem najbliższego skur**syna za kark zanim zdążył wstać i podniosłem wysoko w górę niczym kotka swoje dziecko. Wtedy silnym ruchem skruszyłem jego kręgi na proch. Nie zdążył nawet wydobyć z siebie krzyku. Zrobiłem zamach, i z calutkiej siły rzuciłem nim w ścianę roztrzaskując go na kawałki. Byłem dzisiaj z powrotem na swojej służbie mrocznego kosiarza. Miałem dość tego wszystkiego. Ludzkiej niewdzięczności, korupcji, chciwości i egoizmu.

-Roz**bie was wszystkich na kawałki. Co do jednego.

Mówiąc to wystrzeliwałem jednocześnie pocisk w kierunku jedynego wyjścia z tego klubu. Konkretnie to w ścianę nad nim, zasypując je i blokując ucieczkę tym wszystkim niewinnym owieczkom. W ich snach. Skakałem na jednego po drugim niczym dzikie zwierze. Każdemu robiłem coś innego. Temu przegryzłem tętnicę zębami. Temu zmiażdżyłem czaszkę gołymi rękoma. A jeszcze innym po prostu zadawałemm tak mocny cios że rozbijałem ich na krwawą chmurę. Wkładałem we wszystko całą swoją siłę, wyzwalająć emocje które były we mnie tak długo ukryte. Tu nie było kszty finezji, ani przyjemnośći. To była wściekłość. Czysta wściekłość i nienawiść do wszystkiego co ludzkie. Klub był w stanie pomieścić całkiem sporo osób mimo nie bycia dużym. Gdy żywych było już niewiele, wyżywałem się na martwych ciałach. Rozbijająć je na jeszcze drobniejsze części, miażdząc, mieląc, a w pewnym momencie... Zacząłem ich jeść. Żuć ich flaki, chrupać ich kości, połykać mózgi w całości, pić krew prosto z brudnej podłogi klubu. Gniew doprowadził mnie do takiego aż zdziczenia. To był impuls, nie myślałem nad tym co robiłem. Po prostu dałem się ponieść. I to tak, jak nigdy wcześniej.

Udusiłem jeszcze kilka osób trzymając je za szyję, po czym uznałem że emocje w końcu ze mnie uszły. Byłem calutki we krwi i wnętrznościach. Jednak każdy mięsień był rozluźniony. Poczułem spokój jak jeszcze nigdy. Relaks niczym medytujący. Mógłbym w tym momencie zasnąć z chwili na chwilę. Mogłem uciec z tego miejsca w każdej chwili. Ich wyjście było tak rozwalone, że tych których nie zabiłem ja zabije brak powietrza. I wiecie co jest w tym wszystkim najciekawsze? Że teraz mogę spokojnie powiedzieć, że zabijanie tych ludzki pozbyło się jakiśh 30% gniewu który we mnie siedział. Cała reszta to było pożeranie ich. To to zapewniło mi tak błogi spokój niczym trip narkotykowy. Nigdy wcześniej nie posunąłem się do tego by jeść człowieka niczym zwierze. I nigdy później. Ale ta jesienna noc to był ten kamyczek po którym z pewnością przyjdzie lawina. Czas pokaże kiedy.

Sponsored content

Director's Drag  Empty Re: Director's Drag

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito