Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Komnata Ducha i Czasu

Sro Maj 30, 2012 12:39 am
First topic message reminder :

Najdziwniejsze miejsce na planecie, a raczej już poza nią, gdyż to inny wymiar. Rok czasu trwa jeden normalny dzień na Ziemi, czyli analogicznie zaproszenie na czterogodzinną randkę może skończyć się dwoma miesiącami spania w tym samym mieszkaniu.

April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 9tkhzk0/0Komnata Ducha i Czasu - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Left_bar_bleue0/0Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Wto Sty 10, 2017 4:13 pm
Gdy drzwi się za nami zamknęły rozejrzałam się. To było zdecydowanie dziwne miejsce, a jeszcze dziwniejsze było to, że ponoć tutaj byłam, ale kompletnie tego nie pamiętałam.

- Próżnia? – spytałam na głos rozglądając się, całkowicie białe pomieszczenie, w których widać było tylko drzwi i w oddali jakiś dom? Nie mogłam wyczuć tutaj kompletnie energii oprócz naszej. Zrobiłam kilka kroków do przodu, chciałam tak naprawdę sprawdzić, czy utonę w tym pomieszczeniu – Klimatycznie tutaj nie ma co.

I to prawda, bo to miało całkowicie inny klimat niż sobie wyobrażałam, tak bardzo chciałam tu zostać, tutaj zupełnie nic innego nie mogło przeszkodzić w treningu, skupienie tylko na tym. W mojej głowie wciąż nie mogło się pomieścić to, jak tutaj będzie rok, to na zewnątrz minie tylko jeden dzień. Za to idąc w stronę niewielkiego domku oglądałam się za siebie, czy na pewno te cholerne drzwi zaraz nam nie zniknął. Zobaczyłam dwie ogromne klepsydry, które chyba odliczały nasz czas. Weszłam do środka jakbym poczuła się jak u siebie w domu, w końcu musimy we trójkę przeżyć tutaj. Pierwsze drzwi, jakie otworzyłam to ogromna spiżarnia.

- Ile tu jedzenia – powiedziałam rozmarzonym głosem zamykając szybko drzwi. Miałam świadomość, że nie możemy się przecież obżerać, bo musimy przetrwać tutaj cały rok. Nawet nie wchodziłam do kuchni, bo już byłam przekonana, że jest ona wyposażona w pełny sprzęt, ruszyłam do jeszcze jednego pokoju i trochę mnie zatkało. Owszem, komnata została wyposażona dla trzech osób, jednak ktoś zapomniał chyba zrobić osobno pokoju na mnie i dla Kisy i dla bossa. Wychyliłam się szybko żeby pozostałe osoby w tym uświadomić – Wiecie, że jesteśmy koedukacyjni?

Nawet nie chciałam dalej przeszukiwać pomieszczeń w przeszukiwaniu jakiejś osobnej łazienki, bo wiedziałam, że nie mamy na co liczyć. Warunki były najwidoczniej dostosowane dla prawdziwych twardzieli, jasne nie mieliśmy tutaj co prawda spędzać wakacji, a tak naprawdę walczyć, ale mimo wszystko byłam tym zdziwiona.

- Kisa, wyrzucamy Raziela z naszego pokoju? – spytałam opierając się o framugę pomieszczenia i uśmiechając się złowieszczo. Podobała mi się perspektywa spędzenia tutaj tyle czasu tylko i wyłącznie na treningu. Tym bardziej, że miałam wrażenie przed samym wyjściem jakbym poczuła energię Kuro. Miałam nadzieję, że mi się wydawało, bo szczerze powiedziawszy nie byłam jeszcze gotowa na tę konfrontację. – Panie i Panowie! Czy są Państwo gotowi na dalszą całoroczną zabawę?
Gość
Gość

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Czw Sty 12, 2017 2:29 pm
No i w  końcu weszli do komnaty. Po takim czasie oczekiwania w końcu dostała to, czego chciała. Przyciągnie było podobne do tego na Vegecie, wspaniale, choć nie pogardziłaby gdyby było ciut większym, bo to zawsze jakieś obciążenie dla ciała. Pozostało jej liczyć tylko, że gdzieś na 'zapleczu' znajdą obciążniki, lub cięższe ubrania do treningu. To stanowczo zwiększy efektywność ich wypocin.
Wszyscy zaczęli się rozglądać po miejscu, w którym przyjdzie im spędzić przyszły rok, oraz okolicy. Co do tego drugiego miejsca to nie mieli za bardzo co liczyć na przepiękne widoki, bo mieli przed sobą jedynie białą pustkę i wysoką temperaturę. Było chyba z lekka trzydzieści stopni, lub coś koło tego. Niezbyt przyjemna i bardzo potliwa pogoda, ale z tego co opowiadał Kami, nie raz się będą dziwić jak się zmienia atmosfera.
__ - Pewnie, niech śpi w wannie. - rzuciła złowieszczo. Raaaczej się nie wstydziła, albo raczej nie miała pojęcia, że trzeba wstydzić się spania w jednym pomieszczeniu z facetem. - Czyyyyyyyyli... - powiedziała przeciągle, zakładając ręce za głowę. Machnęła dwa razy saiyańskim ogonem, po czym ziewnęła. Trzeba przyznać, była bardzo senna po tak obfitym żarełku. Czuła, jak już wszystko usiadło już na jej żołądku i tylko czekało na drzemkę, by to wszystko strawić. Jednak nie... żołądeczku, tak przyjemnie nie będzie. Kisa, aż rwie się do pierwszego treningu tutaj. - To od czego zaczynamy? - zapytała podbiegając do ogromnej szafy, którą odsunęła. W środku znajdowały się jakieś randomowe stroje, przypominające kombinezony saiyańskie, ciężkie frotki, buty i koszule. Idealnie, to jest to czego teraz szukała. Nie chciała zniszczyć stroju, jaki dostała od Red'a. Mógłby się poczuć urażony gdyby zobaczył, że jest poniszczone. Kto wie tego demona!
Jakby nigdy nic zaczęła się przebierać. Nałożyła wszystko co tylko mogła, poczuła się cięższa, ale to nie było jednak to, na co liczyła. Zakładała, że ubrania są dostosowane do "średniej" siły wojowników tu wchodzących. No nic.

OOC
Dopiszę najwyżej coś później, ziewam.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 9tkhzk750/750Komnata Ducha i Czasu - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Left_bar_bleue0/0Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Pią Sty 13, 2017 7:59 pm
Kiedy drzwi się za nimi zamknęły i zapanowała głucha cisza, to można było poczuć ciarki na plecach. W pewnym sensie było to dosyć upiorne i niezbyt rozważne, by wchodzić do jakiegoś pomieszczenia zaginającego prawa fizyki, bez jakichkolwiek faktów. Tylko słowa Kamiego i urywki informacji z dyskusji dziewczyn z Redem. Jednakże ciekawość i perspektywa olbrzymiego skoku mocy była bardzo kusząca dla Zahne’a. Dlatego też robił to samo co April i Kisa, czyli rozglądał się dookoła. No trzeba było przyznać, że Kami nie kłamał. Temperatura była tutaj całkiem wysoka, a grawitacja taka sama jak na Vegecie. Z tego co widział to mieli już urządzone miejsce, gdzie będą odpoczywać i pożywiać się po treningach. Kiedy April poszła robić rozeznanie po pokojach, to Raziel wyszedł trochę bardziej poza bezpieczną przestrzeń. Pustka to było bardzo dobre określenie tego co miał przed sobą. Bezkresna przestrzeń, która praktycznie nie miała końca. Tak przynajmniej się wydawało, choć im dłużej Saiyanin przebywał na tej planecie tym coraz mniej się dziwił niektórym rzeczom, które tutaj napotykał. W sumie to nawet dobrze. Taka olbrzymia przestrzeń będzie bardzo przydatna podczas treningu. Skoro ma tutaj spędzić cały rok, to chce wykorzystać każdą minutą jak najlepiej. Nie będzie musiał się ograniczać i bać, że coś zniszczy. Jedyny warunek to nie rozwalić drzwi. Nic trudnego. Z jego strony, choć diabli wiedzą, czy Kisie coś nie odwali. Tak. To był jeden z planów na ten rok. Nauczyć ją kontrolować się. Sporo rzeczy do zrobienia, a czas już tykał. Przy okazji usłyszał rozmowę dziewczyn o łazience i pokoju.
- Już to widzę. Wy wiecie, że my tu mamy trenować, a nie spać i się opalać. Nie będzie tak łatwo moje panie. – odparł Książę i wrócił do pomieszczenia, czy jak inaczej je nazwać tymczasowej kwatery. Tak samo jak Kisa zmienił strój, ale tylko dlatego, że nie miał zamiaru marnować swoich pancerzy. Tutaj raczej nie dostanie zrzutu. W przeciwieństwie do Kisy, która starała się chyba ubrać co tylko mogła to Zahne postawił na proste, ale ciężkie ubrania. Obciążniki i grawitacja będą dawały mu się w znaki, a nawet nie wspominam o temperaturze. Jednakże efekty jakie może dzięki temu osiągnąć będą o niebo lepsze. Poza tym umówmy się. Raziel nie miał zamiaru iść tutaj na łatwiznę. Założył na dłonie jeszcze rękawiczki bez palców, bardzo podobne do tych które ubierała Vivian czy Eve, lecz w stylu męskim. Sprawdził wszystko jeszcze raz i uśmiechnął się. Mogli zaczynać trening.
- Zawsze i wszędzie. – powiedział wychodząc z kwatery i odchodząc kilka metrów. Dał dziewczynom znak, by do niego podeszły. – Od czego zaczniemy? Cóż. Słyszałyście kiedyś o fuzji? Postaram się was jej nauczyć. Uratowała mi raz życie. Na razie jednak mała rozgrzewka. Wy dwie na mnie jednego. Dajemy z siebie wszystko, gdyż po to tutaj przyszliśmy. Jednakże na razie bez użycia technika energetycznych. Używamy tylko naszych ciał. – rzekł i wszedł na drugi poziom Super Saiyanina. Zabawa się skończyła. Zaczynała się ciężka praca.

OOC:
Trening Start.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 9tkhzk750/750Komnata Ducha i Czasu - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Left_bar_bleue0/0Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Nie Sty 15, 2017 9:29 pm
Pierwsze dni było dość interesujące i spokojne. Poznawali możliwości komnaty i to co mogą w niej zrobić. Było wiele elementów do wypracowania w trakcie tego roku. Zaufanie, kontrola, opanowanie. Ponadto Raziel w dyskusji z Redem wyrzucił mu, że ten nie ma pojęcia jak trenować April i Kisę. Oczywiście mógł im robić jakiś trening, ale one miały w sobie Saiyańską krew. Fakt, że jedna była Halfką, a druga klonem nie miał nic do znaczenia. Obie miały odpowiednio dużo energii i agresji oraz chęci samodoskonalenia, które cechowały ich rasę. Ponadto skoro uważał, że będzie lepszym nauczycielem to trzeba to udowodnić. Na każdą miał pewien plan, ale będzie musiał zobaczyć na co je naprawdę stać. Tutaj mogli dać z siebie wszystko i robić jeszcze więcej. Kisa musiała opanować drugi poziom SSJ, a na dodatek nauczyć się kontrolować swoje emocje. April zaś powinna udoskonalić swoją technikę walki. Miała wysokie umiejętności, ale posiadała też braki, przez które popełniała wiele błędów. Widać było, że szybko odeszła z Akademii, gdyż tam by jej tego nauczyli. Szykował się pracowity rok przed Razielem. Trzeba było przeprowadzić wiele rzeczy, a na dodatek zdawał sobie sprawę z ciężkiego charakteru Kisy. April była bardziej ugodowa i może mu pomóc, lecz mniejsza Saiyanka z czystej wredoty mogłaby nie słuchać jego poleceń. Jeśli jednak przekona się, że jego rady i treningi pomagają jej w zdobywaniu większej mocy, to kto wie. Może będzie bardziej posłuszna? Oh, kogo Raz oszukuje. Przecież wiadomo, że posłuszeństwo i Kisa nie chodzą ze sobą w parze. Trzeba jeszcze pamiętać o sobie. Zahne nie wchodził do Komnaty tylko w roli nauczyciela. Miał zamiar sam się wzmocnić tyle ile mógł.

Minęło raptem kilka dni od wejścia do Komnaty, lecz Raz jeszcze nie mógł się przyzwyczaić do warunków jakie w niej panowały. Dziś akurat było cholernie gorąco, a grawitacja aż ciągnęła go do podłoża. Jednak nie miał powodów do narzekania, gdyż takie warunki były doskonałe podczas jego treningu. Dziewczyny ćwiczyły razem czy osobno, nie wiedział tego. Potrzebował teraz czasu dla siebie i swojego treningu więc poprosił, by łaskawie mu nie przeszkadzały. April raczej się dostosuje, a co do Kisy to nie miał pewności. On nie będzie się patrzył przez ramię czy gdzieś nie ma znanej mu czupryny. Będzie ćwiczył na pełni mocy i jak ktoś oberwie to jego wina. On ostrzegał zawczasu.
Wytarł pot z czoła, lecz nie pomogło mu to zbytnio. Temperatura jaka teraz panowała w miejscu jego treningu powodowała, że w jednej sekundzie był cały mokry. Nie przeszkadzało mu to, ściągnął z siebie tylko koszulkę, by nie ograniczać swoich ruchów. Złota aura otaczała jego ciało, kiedy wyprowadzał ciosy za pomocą swoich pięści i nóg. Setki kombinacji, które powtarzał do znudzenia, ale na tym też polegał trening. Było to cholernie mozolne i nudne, ale to była podstawa każdego wojownika. Dopracowywanie swojego stylu i tworzenie nowych ruchów, których przeciwnik się nie spodziewa. Można też wplatać techniki innych osób, lecz trzeba uważać. Jeśli styl i ruchy nie pasowały do twojego, to można zrobić sobie tylko krzywdę. Zahne nigdy by nie próbował zaadaptować ruchów Vivian, gdyż zwyczajnie nie pasowały do niego. Jednakże styl Reda czy jego ojca już bardziej. Przy okazji rozmyślał o swojej ostatniej walce, którą przeprowadził z Dragotem. Gość stał się naprawdę silny i trzeba mu było to oddać. Saiyanin musi się wziąć za siebie i opanować trzeci poziom Super Wojownika. Bez tego nie da rady konkurować z tym psychopatą czy też Redem. Drugi poziom jest potężny, lecz już nie daje tyle co kiedyś wszyscy poszli naprzód, lecz on został z tyłu. Nie może tak być. To był jeden z celów Raziela w tej Sali. Nauczyć się kontrolować ten stan. Zdołał już wejść na ten poziom, lecz nie miał wystarczająco wiele mocy by go utrzymać. Ma rok na zmienienie tego. Zignorował ciężkość ciała i burczący brzuch. Musiał stać się silniejszy. Musiał.

OOC:
Koniec treningu.
Dziękuję dziewczynom, że pozwoliły mi dać ten pościk.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 9tkhzk0/0Komnata Ducha i Czasu - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Left_bar_bleue0/0Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Wto Sty 17, 2017 9:10 pm
Początki treningu nie były proste, zwłaszcza, że Raziel był ode mnie dużo szybszy. Widziałam, że kiedy atakowałam go razem z Kisą wcale nie było łatwo mu ogarnąć nasze ruchy, tym bardziej, że ja sama miałam drugi stopień wojownika. Nasze początkowe dni mijały na wspólnych treningach, ale też każdy z nas miał chwilę dla siebie, na swój własny trening mentalny oraz siłowy. Dzięki szeryfowi i Kisie poznałam parę przydatnych chwytów, zaś ten pierwszy ciągle uczył mnie refleksu. Oczywiście ja i Kisa byłyśmy też i krnąbrnymi uczennicami, co chyba sam prowadzący wiedział. Dobrze czułam się w ich towarzystwie, oboje również chcieli tak jak rosnąć w sile. Przynajmniej na początku nikt z nas nie żartował tylko każdy dzień poświęcał w stu procentach. Po treningu i odświeżeniu często wybierałam się na krótką medytację. Wtedy próbowałam skupiać swoją energię w różnych formach, zaczynając od początkowej, przechodząc na wyższe stopnia. Nie było to najprostsze, bo energia nie raz chciała wręcz ze mnie wylecieć. Zwłaszcza, gdy myślałam o Kuro, który prawdopodobnie był na Ziemi, a ja wciąż nie byłam gotowa na jakąkolwiek walkę z nim. Skoro mógł mnie zostawić na pastwę losu to równie dobrze jest mnie w stanie zabić. Te myśli ciągle gdzieś mi prześwitywały. Zwłaszcza, gdy część mojego czasu w komnacie to były medytacje. Wtedy musiałam uspokajać najpierw swoje ciało i swoją duszę. Przynosiło mi to w jakimś stopniu ukojenie, zwłaszcza, gdy mój upór zwyciężał. Sama też pozwalałam sobie na obserwację jak Kisa i Raziel ćwiczyli w samotności. W tym momencie to była dla mnie duża próba, aby wyciszyć swój organizm, a jednocześnie móc kontrolować ich energię.

Dni mijały bardzo szybko, a każdy uczył się od drugiej osoby czegoś nowego. Sparingi urządzaliśmy sobie różne czasami dwa na jednego, czasami jeden na jeden. Byłam kompletnie nieświadoma, że istnieje coś takiego jak jeszcze kolejny stopień supe wojownika. W końcu czego się spodziewać, skoro większość swojego czasu przebywałam na Ziemi, z Vegety szybko zostałam zabrana i w sumie nie widziałam nigdy jak to wygląda. Byłam pod wielkim wrażeniem i nie ukrywałam wcale, że pragnęłam tej mocy. Świadomość, że mogę zyskać jeszcze więcej ciągle chodziła mi po głowie. Nie pytałam szeryfa, jak to zrobić, z jednej strony wydawało mi się to oczywiste, ale z drugiej nie mogłam do tego dążyć. Czyżbym była jeszcze na to za słaba? Taka możliwość zirytowała mnie jeszcze bardziej. Przecież ciągle trenowałam, ciągle się samodokosnaliłam, ale też z każdym kolejnym treningiem i sparingiem rozumiałam jak jeszcze wiele potrzebuje. Sama też dawałam z siebie wszystko, co było widocznie chociażby po śladach walki. Co jak co, ale krzepę to mam. Sama też nie pozostawałam nieskalana ranami. Jednak wcale mnie to nie powstrzymywało, z każdym dniem regenerowałam się i powracałam znowu, silniejsza.

- Raziel – zwórciłam się pewnego dnia podczas treningu do szeryfa po imieniu – Jak osiągnąć kolejny poziom?

Spytałam, w końcu odważyłam się na kolejny ruch z mojej strony, liczyłam, że odpowie mi na to pytanie, w końcu był księciem, więc zapewne jego ojciec musi mieć o tym sporo pojęcia i cokolwiek mu powiedział. Byłam po części dumna z siebie, że odważyłam się o pomoc, nawet w tak bezszczelny sposób, ale jednak. Po prostu nie mogłam sama do tego dojść, a chciałam żeby mi powiedział, czy to ze mną jest coś nie tak, czy to po prostu jeszcze nie czas i muszę uzbroić się w cierpliwość.

OOC: Trening start
Anonymous
Gość
Gość

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Sob Sty 21, 2017 1:38 pm
Ciężko mówić o spokojnym i dobrym początku w przypadku Kisy. Gdy tylko Raziel napomknął coś o tym, że młoda wojowniczka musi zacząć nauczyć kontrolować siebie, oraz swoje emocje, szlag ją strzelał. Leciało wtedy parę niezbyt przyjemnych zdań w kierunku mężczyzny, że jest głupi i sobie coś ubzdurał, bo mu się nudzi, po czym uciekała na drugi koniec komnaty. Koniec w tym pomieszczeniu oznaczał punkt, w którym minimalnie było widać już budynek. Nie chcieli się zgubić, więc umownie nie oddalali się dalej. Czucie KI też było z lekka ograniczone w tym pomieszczeniu, więc nie mogli nawet polegać na tym zmyśle znajdując się tutaj.
W każdym razie do Kisy nie mógł dojść fakt, że ma pewien problem z własnym charakterem i to przez bardzo długi czas. Ona uważała, że to wszyscy wokół są porypani, a to w niej szukają czegoś na siłę by to siebie dowartościować. Od tego momentu dziewczyna postanowiła, że będzie grać na nerwach Razielowi tak bardzo, jak tylko potrafi, dla własnej satysfakcji. A to ciśnie w niego avalonem "przypadkiem", a to pośle w jego kierunku KI blasta, bo nie wiedziała, że tam siedział akurat. Chciała mu pokazać, że to ona jest tutaj górą, a On nie ma szans w tym starciu, nie ważne jak bardzo by się starał. Może w końcu da sobie siana i poświęci się bardziej samodoskonaleniu, a ona będzie miała święty spokój.
Ogólnie rzecz mówiąc, praca z Kisą była bardzo trudna, wręcz niemożliwa zarówno dla Raziela, jak i April. Najzwyczajniej w świecie walnęła focha, bo oni byli silniejsi od niej, a ona męczyła się tyle czasu z tym cholernym opanowaniem drugiego poziomu. Nie miała pojęcia jak się do tego zabrać, a skazą na jej honorze byłoby spytać kogokolwiek o wskazówki. Jeszcze czego!
Jednak z dnia na dzień, chyba była coraz bardziej sfrustrowana, zirytowana. Swoje starania przerodziła w czysty gniew, który mógł na myśl przywodzić płacz dziecka, który nie dostał lizaka. Nadal jednak była bardzo uparta. Uparta jak cholera.

Podczas jej medytacji, gdy próbowała usilnie uspokoić swoje nerwowe i chaotyczne myśli, usłyszała przypadkiem pytanie April. Kolejny poziom... czyli trzeci. To te długie włosy, widziała to u Raziela. Pogrążyło to ją w jakiś sposób w swoim mroku, pojawiły się nawet czarne motyle zapożyczone od Red'a, a sylwetka Kisy zdała się trząść z nerwów. Przecież miała być idealnym tworem, więc dlaczego nie jest w stanie osiągnąć kolejnego poziomu tak łatwo?! Czuła jednak, że powinna się uspokoić, bo z tego co jej opowiadał Kami, oraz demon imieniem Red, zły Majin chwyta się właśnie takich ludzi jak młoda saiyanka. Pogrążonych w gniewie i chaosie.
Wzięła więc wtedy głęboki wdech... trzeba znaleźć jakiś klucz, a nie dawać się ponieść nerwom.

Trening Start

Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 9tkhzk750/750Komnata Ducha i Czasu - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Left_bar_bleue0/0Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Sro Sty 25, 2017 10:02 pm
Sam tego chciał. Sam się o to prosił. Nie da się ponieść emocją. Jest spokojny. Jest ułożony. Jest pieprzoną lilią, na pierdolonej tafli jeziora. Nikt tego spokoju nie zmąci. Nikt. A na pewno nie mała gówniara, która za cel swojego treningu postawiła sobie sprawdzenie jaką cierpliwością może wykazać się Raziel. Jednak nie da jej tej satysfakcji. Nie da się wciągnąć, w jej grę, choćby nie wiem jak bardzo by tego chciała. Zahne miał własne plany. Owszem obiecał je czegoś nauczyć, ale skoro Kisa bardziej wolała go wkurwiać niż słuchać, to on nie będzie strzępił języka na próżno. Kiedy widział, że Saiyanka nie przejawia większych chęci do słuchania, to zwyczajnie ją olewał. On nie będzie się starał, póki ona nie zrozumie, że nie jest wcale taka wspaniała. Świat nie kręcił się wokół niej. Niczego nie dostanie, bo ona chce być najsilniejsza. Pompki, brzuszki i soczek nic nie zmienią. A płacz przez godziny też nie pomoże. Najpierw musi sama wziąć się do roboty i zmienić swoje postrzeganie. Na całe szczęście April nie dowalała mu, choć też potrafiła zrobić coś przez co Zahne miał ochotę rozwalić pomieszczenie. Jednakże chciała się ona uczyć i stale starała się poprawiać. I tak się wszystko toczyło, aż Halfka zadała pytanie, które pewnie od dawna jej ciążyło na duszy.

Kolejny stopień? Więc jeszcze sama nie zdołała go opanować, albo miała nadzwyczaj wielkie problemy z tym, skoro się zwróciła do niego. No dobrze. W końcu obiecał im, że je nauczy co i jak trzeba robić.
- No dobra. Pokażę ci co zdołałem osiągnąć. Ale radzę ci się odsunąć i dla pewności przejść na pierwszy poziom. Kiedy moja matka mi to po raz pierwszy pokazała, to fala energii o mało mnie nie zmiotła. Zaczniemy od podstaw, więc ty Kisa też patrz. Może się wreszcie nauczysz. – powiedział Raziel, przy okazji wbijając szpilę młodszej uczennicy. Dziś jeszcze mu nie docięła, ani nie rzuciła żadnym ki blastem, ale Raz już tak miał, że kiedy była okazja to ją wykorzystywał. Skoro atakujesz, to bądź gotowa na kontratak.
Zahne odszedł na kilka metrów i stanął tak, by dziewczyny miały doskonały widok na niego. Na początku zmienił się w Super Wojownika pierwszego poziomu. To nie było nic nowego, gdyż wszyscy tutaj zgromadzeni opanowali ten poziom w stu procentach. Jednakże kolejny już nie był tak popularny. Raziel skupił się bardziej na swojej mocy rozpalając i zwiększając ją coraz bardziej. Wyglądało to, jakby przemieniał się po raz pierwszy, ale po prostu chciał, by Kisa mogła wszystko dokładnie zobaczyć. Jego energia rosła cały czas, aż skoczyła mocno do góry, kiedy w jego aurze pojawiły się pierwsze wyładowania elektryczne. Aura sama w sobie lekko się przyciemniła, lecz nie różniła się tak bardzo od wcześniejszej. Jego włosy stały teraz wszystkie jak na żelu. Podłoże pod nim zdążyło już popękać z powodu nadmiaru mocy w tym miejscu, lecz to był tylko przedsmak.
- Jak widzisz Kisa emocje to nie wszystko. Trzeba też odpowiednio skupić się na swojej mocy i poprowadzić ją odpowiednio. Musisz wiedzieć czy twoje ciało jest gotowe na taką przemianę. Bo pomimo olbrzymiej mocy te przemiany mocno nas obciążają. Zobaczycie to teraz na przykładzie trzeciego poziomu. – rzekł Książę Saiyan i spoważniał.

Jego skupienie się podwoiło, gdyż z tą przemianą nie można było się cackać. Wcześniej trenował już kilka razy, by przygotować swoje ciało i mieć pewność, że utrzyma trzeci poziom. Wymagał on naprawdę wiele pracy, ale chyba udało mu się wreszcie to ogarnąć. Zacisnął zarówno pięści, jak i zęby i zaczął skupiać swoją moc. Jego aura rosła i ciemniała, a wyładowania elektryczne stały się jeszcze częstsze, aż w końcu przestały zanikać. Co chwilka w jego złotej aurze, która go otaczała znajdowało się kilka wyładowań. Podłoże pod nim pękało coraz bardziej, a dziewczyny mogły czuć olbrzymie podmuchy mocy dochodzące z jego strony.
- Hyaaaa – warknął otwierając oczy i cały czas podnosząc swoją energię. Fale energii teraz już nie napływały, a wręcz uderzały w stronę Kisy i April. Powoli też zachodziły zmiany w jego ciele. Brwi zaczynały zanikać równomiernie z rośnięciem włosów. Kiedy te już dochodziły do połowy pleców, to jego brwi całowicie zniknęły. Jednak chyba to nie było najważniejsze w tym co działo się z jego ciałem. Poziom jego energii wskoczył na olbrzymi pułap, kiedy przemiana dobiegła końca. Oddychał ciężko lecz nie tracił kontroli. Włosy sięgały mu teraz do tyłka, a jego spojrzenie mogło przyprawić o ciarki. Wykonał kilka uderzeń i kopnięć i aż sam się zdziwił. Prędkość była olbrzymia. Niezauważalna dla kogoś o niższym poziomie mocy. Chciał sprawdzić jeszcze swoją szybkość. Zahne zrobił krok do przodu i zniknął dziewczynom z oczu. W tym czasie oblatywał cały obszar starając się pozostawać jednak w odpowiedniej odległości. Ta przemiana była doskonała, ale miała swoje wady. Natto czuł jak jego energia jest pożerana, a on sam nie był w pełni sił. Jednakże samo to, że zdołał się przemienić i utrzymać sprawiało, że uśmiechał się sam do siebie. W końcu wrócił do dziewczyn, gdzie dezaktywował trzeci poziom. Matka miała racje. Dość mocno obciążał organizm i trzeba nad tym popracować.
- Mniej więcej tak wygląda trzeci poziom. Z tego co wiem nie da rady go wyzwolić gniewem. Musisz kontrolować swoją moc i przenieść ją na wyższy poziom za pomocą własnej woli. Trzeba być pewnym, że się da radę. Za pierwszym razem nie wytrzymałem pięciu sekund, gdyż zemdlałem. Brakowało mi mocy. Więc. Jakieś pytania? – zapytał Raziel. Nawet nie wiedział, że jego mały pokaz i wyzwolenie tak olbrzymiej mocy sprawiło, że pewien wymiar został rozdarty i ktoś mógł się uwolnić. Tak silne napięcie nie było dobre, a Zahne wyzwolił SSJ3 w dość mocny sposób. Jednakże to nie był ich problem, gdyż byli w błogiej nieświadomości.

OOC:
Start treningu
Trening przemiany
Anonymous
Gość
Gość

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Pią Lut 03, 2017 6:44 pm
___ - Od początku mówiłam, że emocje to gówno dla słabych. Zdobędę super saiyanina drugiego poziomu bez tego. - odburknęła tylko, gdy Raziel zwrócił się do dziewczyny. Przewróciła oczami i nadęła policzki w typową dla niej minę, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła, nie oglądając reszty spektaklu. Postanowiła, że w tym dniu potrenuje sama. I w następnym... kolejnym. W sumie to zaczęła traktować resztę grupy jak powietrze, co dla Raziela pewnie było plusem, bo mu nie przeszkadzała jak to robiła do tej pory. Skupiła się jedynie na samej sobie, oraz tym, jak zwiększyć swoje umiejętności, by ciało było gotowe na kolejną przemianę, bo inaczej mięśnie jej wysiądą na pół roku jeżeli nie będzie uważać.
Robiła masę pompek na jednej ręce, przysiadów, brzuszków, nadając jej nikłym mięśniom jakiś zarys godny saiyańskiej kobiety, jednak jej drobna sylwetka pozostawała bez najmniejszych zmian. Testowała swoją wytrzymałość, nie raz pozbywając się z siebie całej energii jaką miała, parę razy zdarzyło się, że wyrzuciła jej zbyt wiele, w efekcie czego spała długie godziny. Dziwnym sposobem gdy mdlała gdzieś w oddali, na zimnej posadzce, budziła się w swoim łóżku, ale niezbyt specjalnie się tym przejmowała, bo była zbyt podekscytowana swoim treningiem, by zaprzątać swoją głowę czymś takim. Parę razy rzuciła wrednie okiem na April, czy też Raziela, podejrzewając ich o to, że śmią ją dotknąć, kiedy ona jest nieświadoma, ale... nie mogła nic z tym zrobić, więc ostatecznie to olała. Priorytety.

Jednego dnia, młoda saiyanka stała nieruchomo, z zadartą głową do góry. Ubrana była wtedy w jeden z obciążających strojów, ale nie trenowała. Zamknęła oczy i wyciszyła się zupełnie, co do niej nie było wcale podobne. Nie było w niej w tym momencie nic z tej gburowatej, dumnej, aż do bólu Kisy. Wyglądała teraz na niewinną dziewczynę, z lekko falującym ogonem. Nawet... nawet na jej twarzy zawitał delikatny uśmiech, gdy poczuła przejmujący chłód bijący w jej policzki i rozwiewający kruczoczarne włosy. Niestety kolejne dziesięć sekund zmieniło ten cudny widoczek diametralnie. Przed dziewczyną nagle zaczęły wyrastać wysokie na kilka kilometrów lodowe góry. Temperatura sięgała zapewne minus czterdzieści stopni, zwykły człowiek już dawno zamieniłby się w sopel lodu, z gilami po pas, jednak Kisa jako saiyanka mogła pozwolić sobie na małą sztuczkę. Wskoczyła na jeden z piętrzących się ku górze wierzchołków i zamieniła się w super saiyanina. Aura dodawała jej tyle ciepła ile potrzebowała.
To był jeden z jej treningów. Wyliczyła, że co sześć dni i dziesięć godzin te góry wyrastają na wschodzie, dlatego wtedy znikała i szła w tamtą stronę. Przeraźliwe zimnisko powodowało, że młoda chciała się ogrzać, dekoncentrowała się przy tym na samym początku, ale wytrenowała u siebie podzielność uwagi, czego bardzo brakowało w jej stylu walki. Dodatkowo, udało się jej zapanować maksymalnie nad swoją KI. W czasie swojego treningu, ani razy nie skorzystała z mocy Red'a. Nie chciała na niej polegać, miała ona służyć jedynie za ostatnią deskę ratunku w razie, gdyby miała umrzeć w jakiejś potyczce z o wiele silniejszym przeciwnikiem. Nie chciała się podpierać tym  przy osiągnięciu poziomu drugiego.
Wydawałoby się, że posiada już wszystko, co potrzebuje do opanowania kolejnej przemiany, ale dalej nie miała tego kluczu. Stała teraz na samym szczycie lodowca, z zadumaną miną. Aura powiewała jej włosy, a ona marszczyła czoło coraz bardziej, nie mogąc skumać, czego jeszcze potrzebuje, aż... stożek, na którym stała zaczął topnieć pod wpływem jej ciepła, przez co stał się bardzo śliski. Nie trzeba było długo czekać, złotowłosa wywinęła orła, a raczej spadła w wąską przepaść za nią. Chciała już użyć bukujutsu, ale silnie uderzyła się w tył głowy, o wystającą sąsiednią górę i zamroczyło ją zupełnie. Odbijała się o kolejne lodowe formacje, aż ostatecznie skończyła trzy kilometry niżej, wbijając cały swój prawy bark na ostry sopel. Zdało się wtedy usłyszeć jej głośny krzyk bólu. Bolało... jak skurwysyn. Nie dość, że przebiło jej bark, to jeszcze było to tak kurewsko zimne, że dodatkowo i to sprawiało, że miała ochotę teraz umrzeć. W kilka sekund narzędzie zbrodni zmieniło swoją barwę na czerwone, a wiszące ciało saiyanki zaczęło drżeć. Aura zniknęła, minus czterdzieści stopni dało o sobie znać w pełni swojego wdzięku. Cholera, nawet para z jej ust zdawała się zamarzać!
___ - A...agh... kur...wa... mać... - wydukała z siebie, zaciskając zęby najmocniej jak tylko mogła. Im mocniej napinała mięśnie, tym mocniej bolało, dlatego chciała uwolnić się najszybszym możliwym sposobem. Skumulowała w sobie energię i wyrzuciła ją z ogromną mocą. Dopiero kilka sekund później, gdy zobaczyła lodowe głazy lecące w dół, do dziewczyny doszło, że to nie był zbyt dobry pomysł. Na reakcję nie było czasu. Zasłoniła tylko swoją twarz i wtedy ważący dobre kilka ton głaz spadł na nią, wbijając ją w podłoże, które okazało się mieć pod sobą morze lodowatej wody. Nawet nie zdążyła wziąć wdechu przez nagły szok. Dziewczyna leciała na niekończące się dno, mając nad sobą ogromną przeszkodę. Otworzyła szeroko oczy i wypuściła resztki powietrza z płuc, wysuwając rękę ku powierzchni. Widziała coraz większą ciemność i swoją krew. No to co... tak umrzesz, Kisa?
Nie.

Nie,
umrę,
tak,
łatwo!


Powoli zamykające się oczy otworzyły się ponownie, zabłysnął w nich ogień, a ciało wojowniczki przeszyło coś w rodzaju elektrowstrząsu.  Poczuła, jak odblokowały się w niej nowe pokłady mocy, co postanowiła wykorzystać natychmiastowo. Najpierw, siłą woli rozniosła głaz przed sobą na drobne kawałeczki (telekineza), po czym wyrzuciła z siebie energię, jednak tym razem w bardziej efektywny sposób oraz co najważniejsze - na o wiele większą skalę. Kula światła widziana z daleka przypominała wielkością z lekka grzyb atomowy. Cała woda, jaka tu się wytworzyła, została rozniesiona na wszystkie strony oraz w górę, po czym na chwilę zawisła, by stać się przewodnikiem tysiąca błyskawic. Spektakl wyglądał niesamowicie i trwał dobre pół minuty, aż wszystko nagle ucichło.
Po ogromnych górach nie było śladu, a już tym bardziej po wodzie. Pozostał jedynie chłód, oraz delikatna mgła, a w środku tej mgły stała Kisa. Stała... próbowała stać. Oddychała ciężko, trzymając się za krwawiący obficie bark... jednak... jej włosy, jej oczy, jej mięśnie i poziom mocy... aura kipiała wyładowaniami elektrycznymi, najwyraźniej atmosfera próbowała jakoś znieść jej nową moc z takim oto skutkiem.
Spojrzała na swoją zakrwawioną rękę. Udało się... osiągnęła to... całkiem sama! Super Saiyanin drugiego poziomu jest JEJ!
___ - UDAŁO SIĘ! - wrzasnęła uradowana, lecz zaraz poczuła przeszywający ból i jej mina zrzedła. - Auć... cholera... - rozejrzała się, jednak skupienie szlag trafił, nie potrafiła zlokalizować KI April i Raziela, więc przez jakiś czas powrót do domu będzie niemożliwy... a zrobiła się taka głodna.
Nie nacieszyła się długo nową mocą, bo za chwilę opadła zupełnie z sił i zemdlała. Nawet nie wiedziała na jak długo.

Jak spędziła resztę pobytu w sali? Oczywiście, na treningu nowych technik, oraz przyswajaniu nowej przemiany. Starała się wywołać ją na żądanie, a nie tylko pod wpływem emocji. Wstyd było się jej przyznać, że to strach przed śmiercią wywołał u niej 'to  coś', czego jej brakowało. Niestety, chyba saiyanie mają to do siebie, że ich nie należy wkurzać i tylko w taki sposób stają się silniejsi. Pierwsza przemiana.., druga... trzecia chyba odbiega od tej reguły, ale na to jeszcze przyjdzie pora.
Niedługo przyszedł moment na wyjście...

Koniec Treningu
SSJ2
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 9tkhzk750/750Komnata Ducha i Czasu - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Left_bar_bleue0/0Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Nie Lut 05, 2017 9:24 pm
Czas w Komnacie mijał naprawdę szybko. Szczególnie jeśli osoba tam znajdująca skupiła się w stu procentach na treningu, a tak właśnie było z Razielem. Po tym jak udało mu się opanować przemianę w Super Saiyanina trzeciego poziomu to większość dni poświęcał na dokładniejsze poznanie tej przemiany. Musiał znać swoje granice i pełną moc jaką dysponował. W porównaniu do pierwszego czy drugiego poziomu zmiana była olbrzymia. Już wiedział co miała na myśli jego matka kiedy mówiła mu i Vivian o tej przemianie. To co mu dawała to było wspaniałe, lecz SSJ3 miał też swoje wady. Wymagał sporych pokładów energii by móc go utrzymać, a co dopiero walczyć. To nie był drugi poziom, gdzie się nie odczuwało tak bardzo poboru mocy. Poza tym obciążenie, które wychodziło po dezaktywacji przemiany też swoje dokładało. Raziel czuł jak jego mięśnie i kości wołają o miłosierdzie, ale musiał to wycierpieć. Im lepiej opanuje tą przemianę tym mniejsze ryzyko na polu walki, że jego własne ciało nie da rady i zwyczajnie przegra. I nie myślał tu o głupich potyczkach w Akademii, które może przerwać trener. Mowa tu była o prawdziwych pojedynkach na śmierć i życie, których natężenie mogło niszczyć planety. Zahne w dalszym ciągu miał świeżo w pamięci potyczkę z tym szalonym demonem. Gdyby nie pomoc jego siostry to zginałby na tej planecie. Pomimo ogromnego arsenału technik i umiejętności musiał ulec niszczycielskiej sile demona. Różnice między nimi były spore, lecz teraz to się zmieni. Z trzecim poziomem może konkurować z każdym, a ten demonek dostanie następnym razem to na co zasłużył.

Jednakże Saiyanin nie skupiał się tylko na szlifowaniu swojej przemiany. Trenował też swoje ciało oraz uczył się kolejnych ciosów i sposobów zadawania bólu. Jego styl był dobry, ale zawsze może być lepszy. Dlatego też starał się szukać nowych rozwiązań czy ruchów. Łączył kopnięcia i uderzenia w kombinacje, a później analizował wyniki i starał się wybrać te, które mogą siać największe spustoszenie. Oczywiście na pewnym poziomie styl jest równie ważny co techniki, lecz niektórzy często zapominali o tym pierwszym. Sama Komnata pomagała na ile mogła. Odpowiednie stroje i często zmieniający się klimat były tym czego potrzebował przy swoim treningu. Na Vegecie nie było ujemnych temperatur, więc wykorzystywał strefę lodowców ile tylko mógł. Odpowiednie hartowanie i trenowanie wytrzymałości zaprocentuje w przyszłych walkach. Poza tym jeśli przyzwyczai się do takich warunków to nie będzie miał problemów, kiedy przyjdzie mu w takich walczyć. Samo wychowanie na Vegecie sprawiało, że trening w gorętszej strefie klimatycznej był o wiele łatwiejszy, lecz jak już się zdołał dowiedzieć o niezbyt duży procent. Musiał przyznać, że słabsi osobnicy mogli tu nie wytrzymać, jednakże on był zbyt zawzięty i ambitny by się poddać. Dlatego też dzień w dzień zaciskał zęby i przekraczał kolejne granice. I całe szczęście, że lodówka napełniała się sama, bo mieli by przerąbane. Trójka wiecznie głodnych Saiyan to prawdziwa plaga. Każdego dnia pochłaniali olbrzymie ilości jedzenia, by odzyskać kalorie które spalili.

Równocześnie obserwował też swoje podopieczne. Kisa po jego pokazie wolała treningi w samotności, jednakże to nie oznaczało iż Zahne pozostawiał ja samą. Kilka razy trzeba było ją zanosić do łózka, kiedy padała z wycieczenia. Ona myślała, że to magia, a on miał pewność, że nie zamarznie gdzieś. Uparciuch postawił też na swoim, gdyż w końcu udało jej się opanować drugi poziom. W dość brutalnych okolicznościach, ale zawsze. Raz zmył jej głowę za jej zachowanie i to, że mogła skończyć martwa, ale pewnie się tym nie przejęła. I tak mijały kolejne tygodnie, aż nadszedł dzień wyjścia. Dla nich minął cały rok, a dla świata tylko jeden dzień. Raz jednak wiedział, że w ciągu całego dnia wiele może się zmienić. Czas wrócić i sprawdzić co się zmieniło.

OOC:
Koniec treningu.
avatar
April
Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 9tkhzk0/0Komnata Ducha i Czasu - Page 2 R0te38  (0/0)
KI:
Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Left_bar_bleue0/0Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Wto Lut 07, 2017 12:04 pm
Po raz pierwszy przed moimi oczami ukazała się osoba, która osiągnęła poziom trzeci. Było to dla mnie wspaniałe, na początku czuć jak moc Raziela rosła w olbrzymim tępię, jak niemal odpychała mnie, musiałam uważać. Ale to wtedy właśnie zapragnęłam tego tak bardzo. To mogło się udać, to mogła być moja przepustka do wygrania z Kuro. Czułam potworną zazdrość, chciałam być przecież jak on, nie wiele tak naprawdę mi przecież brakowało do tego wszystkiego, wiedziałam o tym, czułam przede wszystkim jak walczyliśmy, że wcale niewiele nas dzieli. Więc dlaczego on miał taką potęgę, którą i ja zapragnęłam mieć dla siebie. Adrenalina mi się zwiększała z każdym wzrostem jego energii. Ja też chcę być taka. Gdy widziałam jak to robił byłam pewna, że jestem gotowa, że moje ciało jest na to gotowe.

Przyszedł czas i na mnie, a przynajmniej tak mi się wydawało. Sporo czasu w zasadzie było już za nami, a ja praktycznie oprócz zwiększenia szybkości nie osiągnęłam swojego upragnionego celu, który stał się w dniu, w którym zobaczyłam Raziela w trzeciej formie. On nawet nie zdawał sobie sprawy, że pewnie czasami go obserwowałam. Tak bardzo chciałam poczuć na sobie to obciążenie, chciałam czuć ból i wcale nie spowodowany jakimkolwiek gniewem tylko własną świadomością do czego zdolne jest moje ciało. Codziennie oddawałam się medytacjom, gdzie zwiększałam swoje progi, uwalniałam energię we własnym ciele, ale ciągle czułam blokadę, której nie mogłam przejść. Od razu napawał mnie gniew, ale przypomniałam sobie o tym, co powiedział do mnie szeryfunio. Tłumiłam w sobie gniew pozwalając na działanie i dalsze skupianie się tylko i wyłącznie na sobie i swoich możliwościach. Nie raz czułam jakby moja własna bariera przekroczyła normę, ale w tym momencie zaczęłam coraz szybciej oddychać, nie mogłam powstrzymać własnego podniecenia, że to już. Codziennie uczyłam się tłumić jakiekolwiek emocje, które były związane z podnoszeniem własnego poziomu. Oprócz tego nie odpuszczałam również treningów siłowych. Przy okazji śledząc energię Kisy i Raziela. Po tym właśnie czasie każdy z nas rozpoczął indywidualne doskonalenie samych siebie.

Moja świadomość z każdym dniem zwiększała się jeszcze bardziej. Potrafiłam utrzymać swoje emocje, a moja energia moja swobodnie zwiększać się. Miałam wrażenie jakbym sama otwierała jej każdą kolejną bramę. Wyzwalałam w sobie ogromne pokłady chcąc w końcu szczytować. Wiem teraz jak wiele się tutaj nauczyłam, przede wszystkim kontrolować swoją własną energię w odpowiednim czasie. Potrafiłam zwiększyć ją do odpowiedniego poziomu i zmniejszyć o tyle jednostek, na ile miałam ochotę i to nawet myśląc o Kuro i nienawiści, która przepełniała całą mnie. Własna stabilizacja wygrała ze mną, a ja sama czułam niejednokrotnie, że moje bariery niedługo zostaną przekroczone. Byłam praktycznie cała mokra, nie dawałam za wygraną. Napinałam i rozkurczałam swoje własne mięśnie, aby dać im w jakiś sposób przyzwyczaić się do bólu, który co chwilę mnie atakował. Nie podniecało mnie to już jak na początku, nauczyłam się kontrolować samą siebie, jednak tego dnia coś we mnie pękło i to dosłownie. Czułam jakbym zaraz miała wyjść sama z siebie, ale równocześnie zdawałam sobie sprawę, że tak ma właśnie być. To ten ból, miałam ochotę się teraz poddać, obciążenie było zbyt dużo, ale wiedziałam, że jeżeli to teraz zrobię to nie wiadomo kiedy nastanie odpowiednia chwila na dalszy krok. Rozsadzało mnie wprost od środka, jakby własna energia chciała ze mnie wybić i nie myliłam się. Przez moment poczułam jakbym stała się kimś, jakby całe moje KI było jednością i ta przemiana wcale na mnie nie oddziaływała.

- Bułka z masłem! – krzyknęłam, ale w tym samym momencie wszystko powróciło ze zdwojoną siłą, na co kompletnie nie byłam przekonana, ostatnie co pamiętałam to tylko to, że spadam, wszystko było jedną wielką mazią. Ale udało się, pierwsza próba kilka sekund, ale czułam to, wiedziałam już jak do tego dojść.

Nie byłam pewna kto mnie w ogóle odnalazł, ale gdy się obudziłam nikogo dookoła mnie nie było i najwyraźniej musiałam przepaść kilka dni. Wyglądałam tragicznie, ale czułam się już zdecydowanie lepiej chociaż musiałam liczyć się jeszcze z dwoma lub trzema dniami regeneracji. Co prawda próbowałam robić treningi chociaż mentalne, ale moja własna KI nie chciała mnie kompletnie słuchać i robiła to, co chciała. Wkurzało mnie to, ale jednocześnie byłam cholernie dumna ze swoich postępów. W którymś z tych dni widziałam jak Raziel przyniósł Kisę. Jej też się udało, osiągnęła to co chciała i wiedzieliśmy o tym wszyscy we trójkę.

Zbliżał się powoli koniec, a ja nie mogłam przecież tutaj wiecznie leżeć. Musiałam spróbować chociaż jeszcze jeden raz żeby zobaczyć, czy to na pewno mi się nie wydawało i czy na pewno będę w stanie przeprowadzić przemianę jeszcze jeden raz. Biorąc pod uwagę to, jak wyglądały nasze treningi każdy robił je oddzielny w dosyć sporej odległości. Kolejny raz znowu nie był taki prosty, jakbym sobie tego życzyła, czy też spodziewała. Musiałam od nowa rozpocząć medytację, co prawda teraz zajęło mi to krócej, ale muszę nad tym poćwiczyć, bo w trakcie walki nie będę miała tyle czasu żeby móc się zamienić, bo chyba druga strona zdąży mnie już spokojnie rozwalić. Odnalezienie spokoju i kontroli samej siebie tym razem przyszło mi już o wiele szybciej, zaś stopniowe zwiększanie mocy było i tym razem dużo bardziej kontrolowane przez samą mnie. Zaczynałam powoli od białej aury, przechodząc do pierwszego stadium i powoli do drugiego przechodząc coraz wyżej. Gdy byłam już na skraju, po prostu pozwoliłam wyzwolić się własnej energii. Żałowałam, że nie mam lusterka żeby się zobaczyć, ale dało się odczuć moją przemianę, czułam też jednak tym razem jak energia szybko ze mnie potrafi uciekać i nie mam jej zbyt wiele. Poza tym ciągle mnie to obciążało, nie było tak łatwo to utrzymać. Oczywiście szybko musiałam zejść do swoich czarnych włosów lądując tym razem na kolanach. Kilka minut, tyle tym razem udało mi się utrzymać. Ale w przeciwieństwie do pierwszego razu ten był zdecydowanie inny. Poczułam wszystkie skutki, możliwości. Czułam, co to przede mną otwiera, ale i wiedziałam, że musiałam szybko zejść do podstawowej przemiany, bo skończę jak ostatnio. Byłam pod sporym wrażeniem, jak w takim razie Raziel mógł utrzymywać swoją przemianę, ale już sama w sobie wiedziałam, że i mi w jakiś sposób nie jest daleko. Mimo tego wiedziałam, że szybko znowu nie będę mogła spróbować przemiany, bo jednak nawet sama próba zabierała ode mnie ogromną ilość energii, również tą psychiczną. Są pewnie bariery, które ciężko przeskoczyć.

Wiedziałam, że czeka mnie sporo pracy, ale też zdawałam sobie sprawę, że jestem bliżej niż kiedykolwiek się w zasadzie dało. Czułam ten ból, gdyż kolejna próba przemiany również na trochę mnie unieruchomiła. Jednak nie czułam wówczas, że w jakikolwiek sposób straciłam czas na regenerację, wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, że zbliżał się już koniec, więc takie zebranie ponownie sił było potrzebne.


OOC: Koniec treningu, ale ten trening będzie już pod następną sesję(poprzednią odpuszczam). No i trening ssj3.
Raz, Kisa, przepraszam was ponownie za moje spóźnienie, jednak nie było ono zależne ode mnie. Smile Dobrze, że mnie ominęliście.
Sponsored content

Komnata Ducha i Czasu - Page 2 Empty Re: Komnata Ducha i Czasu

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito