Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Zaułki
Sro Maj 30, 2012 12:20 am
First topic message reminder :
Tu lądują wszystkie śmieci, czyli ludzie ze splamioną przeszłością oraz renegaci. Praktycznie jedyne miejsce, nad którym armia nie ma władzy.
Tu lądują wszystkie śmieci, czyli ludzie ze splamioną przeszłością oraz renegaci. Praktycznie jedyne miejsce, nad którym armia nie ma władzy.
- GośćGość
Re: Zaułki
Sob Sty 26, 2013 4:25 pm
Krwistooki szedł przed siebie ze spokojem słuchając Blade'a. Dowiedział się tego, że pomagał jakiejś saiyance i w zamian zdobył te ogony, ale słysząc resztę westchnął i rzekł.
-Nie powiedziałem, że jestem na ciebie zły, no i dodałem, że nie chcę wiedzieć, no ale skoro już mi powiedziałeś to, no to cóż doskonale, że ci się powiodło.
Rzekł czarnowłosy do kadeta, lecz on miał coś jeszcze do dodania. To co od niego usłyszał obudziło w nim nadzieję na to, że zdołają odnaleźć ostatni artefakt. Kasyno...tak to ciałkiem możliwe, albo przynajmniej spotkają tam kogoś kto wie o tym amulecie. Trzeba jednakże pamiętać by nie grać o jakąś fałszywkę. Był dumny z kadeta, że udało mu się uzyskać tak istotną informację. Może nie wszystko jest stracone z a Blade'a będzie jeszcze saiyan. Jednakże wydawał się coś nie obecny. Czyżby chodziło o tą saiyankę której pomagał? Z resztą to nie jego sprawa. Po krótkiej chwili odezwał się do towarzysza.
-To doskonała wiadomość. Kasyno to rzeczywiście doskonały pomysł by tam się rozejrzeć, a więc w drogę! Scouter szybko pomoże nam odnaleźć to miejsce.
Rzekł z uśmiechem do kumpla i dał znak mu przykładając palec do ust, by był cicho i nic nie mówił o artefaktach. Założył scouter na ucho i szukał energii, czy informacji o tym miejscu. Odczyty energii wskazywały gdzie w jednym miejscu jest sporo słabych energii. Ponownie go zdjął i włożył do kieszeni ruszając w stronę szulerni. Po pewnym czasie udało mu się dotrzeć i zauważył jakiś dość okazały budynek z napisem "Kasyno". Nie wiele myśląc przekroczył wejście i się rozejrzał po okolicy. Wiele osób nie wyglądało na saiyan, ale i wielu nimi było. Praktycznie każdy w coś grał, więc może jak podpatrzy jak im idzie to sam się by czegoś nauczył. W każdym razie podszedł do jakiś grających osób i zadał pytanie.
-Czy wiecie może coś o szarawym medalionie w kształcie pyska wilka?
-Nie powiedziałem, że jestem na ciebie zły, no i dodałem, że nie chcę wiedzieć, no ale skoro już mi powiedziałeś to, no to cóż doskonale, że ci się powiodło.
Rzekł czarnowłosy do kadeta, lecz on miał coś jeszcze do dodania. To co od niego usłyszał obudziło w nim nadzieję na to, że zdołają odnaleźć ostatni artefakt. Kasyno...tak to ciałkiem możliwe, albo przynajmniej spotkają tam kogoś kto wie o tym amulecie. Trzeba jednakże pamiętać by nie grać o jakąś fałszywkę. Był dumny z kadeta, że udało mu się uzyskać tak istotną informację. Może nie wszystko jest stracone z a Blade'a będzie jeszcze saiyan. Jednakże wydawał się coś nie obecny. Czyżby chodziło o tą saiyankę której pomagał? Z resztą to nie jego sprawa. Po krótkiej chwili odezwał się do towarzysza.
-To doskonała wiadomość. Kasyno to rzeczywiście doskonały pomysł by tam się rozejrzeć, a więc w drogę! Scouter szybko pomoże nam odnaleźć to miejsce.
Rzekł z uśmiechem do kumpla i dał znak mu przykładając palec do ust, by był cicho i nic nie mówił o artefaktach. Założył scouter na ucho i szukał energii, czy informacji o tym miejscu. Odczyty energii wskazywały gdzie w jednym miejscu jest sporo słabych energii. Ponownie go zdjął i włożył do kieszeni ruszając w stronę szulerni. Po pewnym czasie udało mu się dotrzeć i zauważył jakiś dość okazały budynek z napisem "Kasyno". Nie wiele myśląc przekroczył wejście i się rozejrzał po okolicy. Wiele osób nie wyglądało na saiyan, ale i wielu nimi było. Praktycznie każdy w coś grał, więc może jak podpatrzy jak im idzie to sam się by czegoś nauczył. W każdym razie podszedł do jakiś grających osób i zadał pytanie.
-Czy wiecie może coś o szarawym medalionie w kształcie pyska wilka?
- GośćGość
Re: Zaułki
Sob Sty 26, 2013 5:48 pm
Blade ciągle szedł równym krokiem z Altairem. Miał nadzieję, że to co powiedział swojego kompanowi, czyli to, że ostatni artefakt może być w kasynie, przyda mu się jako dobra informacja.
Kadeta zdziwiło to, że jednak jego krwistooki znajomy nie był na niego zły, po prostu wolał nie wiedzieć o tej sytuacji z saiyanką, lecz nie był zły, pogratulował mu nawet, co go ucieszyło.
Nagle usłyszał, że jednak Kasyno było całkiem dobrym pomysłem, więc czarnowłosy odpowiedział swojemu druhowi:
-Wiedziałem, że to jednak będzie dobry pomysł, hehe.
Zobaczył jak używa scoutera do wykrycia kasyna, przecież ono było niedaleko, bo Blade był w nim niedawno, lecz wolał nie grać w hazardowe gry.
Gdy tak szli, mina Altaira zmieniła się na lepszą, chyba znalazł kasyno, możliwe, sam on tego nie wiedział. Gdy już dotarli, nagle jego kompan zaczął pytać się o medalion, lecz on wolał siedzieć cicho, wie że na pewno niektóre osoby będą go kojarzyć, ale ma nadzieję, że inni nie zdziwią się, że powrócił nie sam, tylko z kimś.
Kadeta zdziwiło to, że jednak jego krwistooki znajomy nie był na niego zły, po prostu wolał nie wiedzieć o tej sytuacji z saiyanką, lecz nie był zły, pogratulował mu nawet, co go ucieszyło.
Nagle usłyszał, że jednak Kasyno było całkiem dobrym pomysłem, więc czarnowłosy odpowiedział swojemu druhowi:
-Wiedziałem, że to jednak będzie dobry pomysł, hehe.
Zobaczył jak używa scoutera do wykrycia kasyna, przecież ono było niedaleko, bo Blade był w nim niedawno, lecz wolał nie grać w hazardowe gry.
Gdy tak szli, mina Altaira zmieniła się na lepszą, chyba znalazł kasyno, możliwe, sam on tego nie wiedział. Gdy już dotarli, nagle jego kompan zaczął pytać się o medalion, lecz on wolał siedzieć cicho, wie że na pewno niektóre osoby będą go kojarzyć, ale ma nadzieję, że inni nie zdziwią się, że powrócił nie sam, tylko z kimś.
Re: Zaułki
Pon Sty 28, 2013 1:54 pm
Krupier obserwował dwójkę Saiyan już od wejścia, być może dlatego, że z jednym z nich nie tak dawno rozmawiał. Na pytanie o medalion uniósł wysoko brwi i rzekł:
- Szarawy w kształcie pyska wilka? Pierwsze słyszę. Niestety chłopaki, nie jestem w stanie Wam pomóc. A teraz wybaczcie, robota.
Po czym wrócił do swoich obowiązków. Jedna z szans na odnalezienie artefaktu przepadła. I nagle dało się słyszeć głos dobiegający z niedaleka:
- Proszę, proszę, kogo ja widzę.
Oczom Altair'a i Blade'a ukazał się znajomy cwaniak. Ten jakby przeczuwając ich zamiary powiedział szybko:
- Dotknijcie mnie tylko, a tamci z tyłu spuszczą Wam łomot - wskazał palcem dwóch rosłych mężczyzn stojących nieopodal - czyli nadal nie udało Wam się go odnaleźć? Tak właśnie myślałem. Próbowali już was wyrolować wciskając podróbki? - roześmiał się głośno - tak czy siak macie szczęście. Mam to czego szukacie i daję Wam szansę na zdobycie tego - wyciągnął zza pazuchy szarawy, wilczy medalion.
Pokazał go z obu stron. Pomimo panującego mroku dało się dostrzec wydrapaną na odwrocie literkę "W". Ostatni z artefaktów poszukiwanych przez Alt'a i Blade'a właśnie znajdował się przed ich oczami. Cwaniak bawił się z nimi najlepsze. Na stoliku przed nim stało kilku pustych już szklanek. Najwidoczniej zanim się pojawili zdążył sporo wypić. Być może to i lepiej.
- Zastanawiacie się pewnie co za niego chce? Tym razem rozwiążemy to inaczej. Zagramy w ruletkę. Obstawiamy parzyste lub nieparzyste. Kto wygra ten zgarnia medalion. Pierwsza rozgrywka będzie darmowa, w razie porażki nie będziecie musieli nic mi dawać, ani nic dla mnie robić. Kolejne rundy będą jednak kosztować. Pasi Wam taki układ?
Spojrzał nieco nieprzytomnym wzrokiem najpierw na jednego, potem na drugiego. Następnie sięgnął po jedyną na stoliku pełną szklankę i wypił do dna.
- Szarawy w kształcie pyska wilka? Pierwsze słyszę. Niestety chłopaki, nie jestem w stanie Wam pomóc. A teraz wybaczcie, robota.
Po czym wrócił do swoich obowiązków. Jedna z szans na odnalezienie artefaktu przepadła. I nagle dało się słyszeć głos dobiegający z niedaleka:
- Proszę, proszę, kogo ja widzę.
Oczom Altair'a i Blade'a ukazał się znajomy cwaniak. Ten jakby przeczuwając ich zamiary powiedział szybko:
- Dotknijcie mnie tylko, a tamci z tyłu spuszczą Wam łomot - wskazał palcem dwóch rosłych mężczyzn stojących nieopodal - czyli nadal nie udało Wam się go odnaleźć? Tak właśnie myślałem. Próbowali już was wyrolować wciskając podróbki? - roześmiał się głośno - tak czy siak macie szczęście. Mam to czego szukacie i daję Wam szansę na zdobycie tego - wyciągnął zza pazuchy szarawy, wilczy medalion.
Pokazał go z obu stron. Pomimo panującego mroku dało się dostrzec wydrapaną na odwrocie literkę "W". Ostatni z artefaktów poszukiwanych przez Alt'a i Blade'a właśnie znajdował się przed ich oczami. Cwaniak bawił się z nimi najlepsze. Na stoliku przed nim stało kilku pustych już szklanek. Najwidoczniej zanim się pojawili zdążył sporo wypić. Być może to i lepiej.
- Zastanawiacie się pewnie co za niego chce? Tym razem rozwiążemy to inaczej. Zagramy w ruletkę. Obstawiamy parzyste lub nieparzyste. Kto wygra ten zgarnia medalion. Pierwsza rozgrywka będzie darmowa, w razie porażki nie będziecie musieli nic mi dawać, ani nic dla mnie robić. Kolejne rundy będą jednak kosztować. Pasi Wam taki układ?
Spojrzał nieco nieprzytomnym wzrokiem najpierw na jednego, potem na drugiego. Następnie sięgnął po jedyną na stoliku pełną szklankę i wypił do dna.
- GośćGość
Re: Zaułki
Pon Sty 28, 2013 4:32 pm
Krwistooki chłopak miał nadzieję, że ktoś może coś o tym artefakcie wiedzieć. Niestety nawet Krupier który ich nie wiedzieć czemu obserwował prawie, że bez przerwy to też nic o tym nie miał pojęcia. Czarnowłosy cicho westchnął, nie wiedząc gdzie też może pozyskać jakieś informacje. Prościej byłoby gdyby odnaleźli tego cwaniaka, ale szanse są na to tak małe jak Poziom Mocy Blade'a. Miał już zamiar wychodzić i szukać dalej, ale usłyszał wkurzający, znajomy głos. Popatrzył się w stronę z którego on dochodził, a tam zobaczył dobrze już mu znanego gościa. Oczy mu prawie uciekły z orbit gdy go ujrzał i już myślał, że zaszkodziło mu to jedzenie w stołówce. Przetarł oczy nadal nie dowierzając w to co widzi. A jednak to był on ten mężczyzna od amuletu. Kto by pomyślał, że on tu jednak będzie. Taka była na to mikroskopijna szansa, a tu niespodzianka. No cóż może to i lepiej. Nic do niego nie miał, ale gość zdołał go wkurzyć. No cóż na razie sobie przeżyje. Położył swoją rękę na ramieniu Blade'a i powiedział cicho.
-Tylko spokojnie.
Rzekł do towarzysza, by następnie spokojnym, pewnym krokiem podążał do cwaniaka. Chyba przeczuwał ich zamiary bo szybko dodał, że tamci im spuszczą łomot, wskazując palcem na swoich ochroniarzy. Co prawda wyglądali na silnych i byli dość wielcy toteż wyjął na chwilę scouter i sprawdził ich poziom mocy, aby pod koniec ponownie schować go do kieszeni. Nie zważając na niego usiadł na przeciw niego a na jego twarzy znalazł się uśmiech nie świadczący o dobrych zamiarach.
-Myślisz, że przestraszysz żołnierza? Masz szczęście, że nic do ciebie nie mam.
Po tym co powiedział, spokojnie już słuchał tego co on mówił. Miał rację nie udało im się tego amuletu odnaleźć, ale nie próbowali ich wyrolować...jeszcze. Co do tego, że to ma to wie, ale czy to jest prawdziwy medalion? Nawet nie zdążył go o to zapytać bo ten facet wyciągnął go i pokazał z obu stron. Mimo, że było ciemno to jednak dało się dojrzeć literkę W. A to ciekawe. Ostatni artefakt był przed jego ręką...wystarczyło by po niego tylko sięgnąć. Ale ma swój honor. Skoro trzeba o niego grać to tak zrobi. W międzyczasie zauważył masę pustych szklanek, a sam właściciel tego przedmiotu był już lekko wstawiony. To nawet dobra okazja....może uda się go spić. Tak to będzie plan B jeśli by coś mu nie wyszło w tym co on planuje. Słuchał go jednakże dalej, a ten mówił o tym co wymyślił. Będą grać w ruletkę. To pięknie, jednym słowem. Plan B jednak się przyda tutaj. Co do rozgrywki to też sporo się dowiedział. Jak coś mu nie wyjdzie to będzie miał jeszcze jedną szansę. Gdy się zapytał czy im to pasuje a następnie wypił ostatnią szklankę, to Altair się tylko na to lekko uśmiechnął i rzekł.
-Doskonale. Ale zanim zaczniemy może czegoś się napijemy?
Odwrócił się następnie w stronę baru i zawołał do kelnera, czy kogoś tam.
-Poprosimy jakieś drinki do picia.
Powiedział i czekał spokojnie aż coś im przyniosą, a następnie podniósł szklankę do góry i powiedział do znajomego Kamaro.
-Twoje zdrowie!
A następnie patrząc czy gość wypija wszystko to i on zrobił to samo.
-No to zaczynamy. Obstawiam nieparzystą.
Powiedział i czekał na to co im ta ruletka wylosuje. Miał nadzieję, że zwycięży już w pierwszym ruchu.
-Tylko spokojnie.
Rzekł do towarzysza, by następnie spokojnym, pewnym krokiem podążał do cwaniaka. Chyba przeczuwał ich zamiary bo szybko dodał, że tamci im spuszczą łomot, wskazując palcem na swoich ochroniarzy. Co prawda wyglądali na silnych i byli dość wielcy toteż wyjął na chwilę scouter i sprawdził ich poziom mocy, aby pod koniec ponownie schować go do kieszeni. Nie zważając na niego usiadł na przeciw niego a na jego twarzy znalazł się uśmiech nie świadczący o dobrych zamiarach.
-Myślisz, że przestraszysz żołnierza? Masz szczęście, że nic do ciebie nie mam.
Po tym co powiedział, spokojnie już słuchał tego co on mówił. Miał rację nie udało im się tego amuletu odnaleźć, ale nie próbowali ich wyrolować...jeszcze. Co do tego, że to ma to wie, ale czy to jest prawdziwy medalion? Nawet nie zdążył go o to zapytać bo ten facet wyciągnął go i pokazał z obu stron. Mimo, że było ciemno to jednak dało się dojrzeć literkę W. A to ciekawe. Ostatni artefakt był przed jego ręką...wystarczyło by po niego tylko sięgnąć. Ale ma swój honor. Skoro trzeba o niego grać to tak zrobi. W międzyczasie zauważył masę pustych szklanek, a sam właściciel tego przedmiotu był już lekko wstawiony. To nawet dobra okazja....może uda się go spić. Tak to będzie plan B jeśli by coś mu nie wyszło w tym co on planuje. Słuchał go jednakże dalej, a ten mówił o tym co wymyślił. Będą grać w ruletkę. To pięknie, jednym słowem. Plan B jednak się przyda tutaj. Co do rozgrywki to też sporo się dowiedział. Jak coś mu nie wyjdzie to będzie miał jeszcze jedną szansę. Gdy się zapytał czy im to pasuje a następnie wypił ostatnią szklankę, to Altair się tylko na to lekko uśmiechnął i rzekł.
-Doskonale. Ale zanim zaczniemy może czegoś się napijemy?
Odwrócił się następnie w stronę baru i zawołał do kelnera, czy kogoś tam.
-Poprosimy jakieś drinki do picia.
Powiedział i czekał spokojnie aż coś im przyniosą, a następnie podniósł szklankę do góry i powiedział do znajomego Kamaro.
-Twoje zdrowie!
A następnie patrząc czy gość wypija wszystko to i on zrobił to samo.
-No to zaczynamy. Obstawiam nieparzystą.
Powiedział i czekał na to co im ta ruletka wylosuje. Miał nadzieję, że zwycięży już w pierwszym ruchu.
Re: Zaułki
Pon Sty 28, 2013 4:32 pm
The member 'Altair Drake' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Procent' : 33
'Procent' : 33
Re: Zaułki
Pon Sty 28, 2013 5:11 pm
Cwaniak obserwował nieprzytomnym wzrokiem Alt'a. Na wzmiankę o wypiciu jeszcze czegoś uśmiechnął się od ucha do ucha, wychylił i poklepał chłopaka po ramieniu. Po chwili na ich stoliku znalazły się drinki. Gość natychmiast chwycił swoją szklankę i jednym haustem opróżnił jej zawartość, wcześniej wznosząc toast:
- Za Vegetę! - krzyknął tak głośno, że usłyszał go cały lokal.
Altair tymczasem przystąpił do gry, obstawiając nieparzyste. Chwilę później mógł się cieszyć z wygranej. Niestety, cwaniak już tego nie widział. Albo miał słabą głowę, albo wypił już naprawdę dużo, bo położył się na stoliku i zasnął. W ręce trzymał nadal wilczy medalion, przedmiot ich rozgrywki. Zauważyli to jego ochroniarze, którzy natychmiast ruszyli w ich kierunku, łypiąc złowrogo na Saiyan. Nadal znajdowali się jednak dobrych parę metrów od stolika....
- Za Vegetę! - krzyknął tak głośno, że usłyszał go cały lokal.
Altair tymczasem przystąpił do gry, obstawiając nieparzyste. Chwilę później mógł się cieszyć z wygranej. Niestety, cwaniak już tego nie widział. Albo miał słabą głowę, albo wypił już naprawdę dużo, bo położył się na stoliku i zasnął. W ręce trzymał nadal wilczy medalion, przedmiot ich rozgrywki. Zauważyli to jego ochroniarze, którzy natychmiast ruszyli w ich kierunku, łypiąc złowrogo na Saiyan. Nadal znajdowali się jednak dobrych parę metrów od stolika....
- GośćGość
Re: Zaułki
Pon Sty 28, 2013 5:36 pm
Zanim chłopak jeszcze zaczął obstawiać i rozmyślał o planie B, to znajomy Kamaro na wieść o możliwym wypiciu czegoś procentowego uśmiechnął się i poklepał czarnowłosego po ramieniu, a niedługo potem obok nich znalazły się napoje. To tego faceta na prawdę nieźle ucieszyło...no cóż. Oby tylko się nie upił. Jego toast był całkiem głośny, ale go to nie wiele obchodziło i zaczął obstawiać. Praktycznie wszyscy to widzieli, więc nie ma mowy o oszustwie. Obstawił nieparzyste i czekał aż zostanie zakręcone koło. Było na prawdę spore, a do nich podszedł jakiś barczysty facet i zakręcił kołem. Kulka poszła w ruch z taką szybkością, że trudno było ją dojrzeć i gdzie może się znaleźć. Zrobiła parę okrążeń i nie miała nadal zamiaru się zatrzymać. W końcu zwalniała coraz bardziej, aż znalazła się na liczbie trzydzieści dwa. Czarnowłosy już myślał, że im się nie uda, gdy nagle kulka z ledwością zatrzymała się na trzydziestce trójce. Altair na to tylko się uśmiechnął i klepnął lekko towarzysza, że na nich pora. Niestety cwaniak zdołał się upić, ale co z tego, reszta w końcu to widziała, a i pewnie kamery tu były wiec o oszustwie nie było mowy. Na domiar złego zaczęli podchodzić do nich jego strażnicy. Krwistooki nie wiele myśląc dużym susem doskoczył do śpiącego i pochwycił szybko wilczy medalion, wydostając go z ręki pijanego faceta, tak by go nawet lekko nie uszkodzić, a następnie zaczął szybko uciekać razem z towarzyszem do wyjścia.
-Gdyby się obudził to powiedzcie, że zwyciężyłem, w końcu dowodów na to jest sporo!
Krzyknął do reszty grających i krupiera, by go o nic nie posądzono, a sam po prostu jak najszybciej oddalał się od tego miejsca.
-Wbiegnijmy w uliczki.
Powiedział do kadeta gdy wybiegali z kasyna, i pobiegł jak najszybciej mógł przed siebie, by wbiegnąć w labirynt zaułków. Blade był od niego szybszy, czyli nie próżnował, ale to nic, bo nadążał za nim. Gdyby jednak ich doganiali to wspomagał siebie aurą starając się zgubić tych drani w labiryncie i znaleźć jakieś bezpieczne miejsce.
-Gdyby się obudził to powiedzcie, że zwyciężyłem, w końcu dowodów na to jest sporo!
Krzyknął do reszty grających i krupiera, by go o nic nie posądzono, a sam po prostu jak najszybciej oddalał się od tego miejsca.
-Wbiegnijmy w uliczki.
Powiedział do kadeta gdy wybiegali z kasyna, i pobiegł jak najszybciej mógł przed siebie, by wbiegnąć w labirynt zaułków. Blade był od niego szybszy, czyli nie próżnował, ale to nic, bo nadążał za nim. Gdyby jednak ich doganiali to wspomagał siebie aurą starając się zgubić tych drani w labiryncie i znaleźć jakieś bezpieczne miejsce.
- GośćGość
Re: Zaułki
Pon Sty 28, 2013 6:02 pm
Blade siedział tak długo, widział że Altair będzie grał, to było pewne, on się nie bał przegranej. Kadet obserwował jak to koło zaczyna się kręcić, widać było że prawie się zatrzymało na 32, lecz nie zatrzymało się na trzydziestu trzech, na takim numerze.
Dziwnym trafem, Altair wygrał z nim, lecz ten już był tak nawalony, że niczego nie pamiętał i po prostu zasnął. Kątem oka, widział jak strażnicy podchodzą do nich, mają zamiar im założyć dźwignie, więc Blade wali jednego w splot, widzi jak Altair wyskakuję z zacisku i bierze medalion, więc on rusza od razu za nim.
Minęła chwila, zaraz znajdowali się między niewielkimi budynkami, niestety kadetowi dopisało szczęście, więc wyprzedził swojego kompana do poszukiwań. Trochę jednak przyhamował, ponieważ wiedział, że ma ciągle podążać za Altairem.
Miał nadzieję, że jego druh, znajdzie jakieś bezpieczne miejsce, ponieważ długo tak nie wyrobi biegać, nawet jak miał dobrą kondycję, to i tak przyda im się odpoczynek, lecz jakoś ten bieg wydawał się dla niego taki fajny.
Po paru minutach, nie wiedział gdzie w ogóle biegną, po prostu miał za nim bieć, pewnie chciał znaleźć jakieś bezpieczne miejsce, gdzie będą mogli odpocząć i obgadać wszystko, czyli co zrobią z tymi wszystkimi przedmiotami, dziwnym trafił, pomyślał sobie, jak jego znajomy saiyan, może biec z 10 tonowymi kulkami, to było dla niego zaskakujące, lecz jakoś się tym nie przejmował, gdy miał tylko przy sobie miałpie ogony.
Dziwnym trafem, Altair wygrał z nim, lecz ten już był tak nawalony, że niczego nie pamiętał i po prostu zasnął. Kątem oka, widział jak strażnicy podchodzą do nich, mają zamiar im założyć dźwignie, więc Blade wali jednego w splot, widzi jak Altair wyskakuję z zacisku i bierze medalion, więc on rusza od razu za nim.
Minęła chwila, zaraz znajdowali się między niewielkimi budynkami, niestety kadetowi dopisało szczęście, więc wyprzedził swojego kompana do poszukiwań. Trochę jednak przyhamował, ponieważ wiedział, że ma ciągle podążać za Altairem.
Miał nadzieję, że jego druh, znajdzie jakieś bezpieczne miejsce, ponieważ długo tak nie wyrobi biegać, nawet jak miał dobrą kondycję, to i tak przyda im się odpoczynek, lecz jakoś ten bieg wydawał się dla niego taki fajny.
Po paru minutach, nie wiedział gdzie w ogóle biegną, po prostu miał za nim bieć, pewnie chciał znaleźć jakieś bezpieczne miejsce, gdzie będą mogli odpocząć i obgadać wszystko, czyli co zrobią z tymi wszystkimi przedmiotami, dziwnym trafił, pomyślał sobie, jak jego znajomy saiyan, może biec z 10 tonowymi kulkami, to było dla niego zaskakujące, lecz jakoś się tym nie przejmował, gdy miał tylko przy sobie miałpie ogony.
Re: Zaułki
Wto Sty 29, 2013 2:56 pm
Strażnicy przyśpieszyli widząc jak Alt wyrywa z rąk cwaniaka medalion, krzyczy coś i rzuca się do ucieczki. Blade tymczasem walnął jednego z nich w splot. Gość zgiął się w pół i wykonał ruch, jakby miał zwymiotować. Drugi natomiast rzucił się na Saiyan'a i zacisnął potężne ramię na jego karku. Drugą ręką chwycił dłoń chłopaka wykręcając ją boleśnie.
- A Ty gdzie się wybierasz? - zacharczał mu przy uchu - Taki odważny jesteś? Zaraz zobaczymy.
Altair bez przeszkód opuścił lokal. Jednak po jakimś czasie musi się zorientować, że jego towarzysz nie miał tyle szczęścia. A przecież ma on przy sobie ogony, które mieli odszukać.
- A Ty gdzie się wybierasz? - zacharczał mu przy uchu - Taki odważny jesteś? Zaraz zobaczymy.
Altair bez przeszkód opuścił lokal. Jednak po jakimś czasie musi się zorientować, że jego towarzysz nie miał tyle szczęścia. A przecież ma on przy sobie ogony, które mieli odszukać.
- GośćGość
Re: Zaułki
Wto Sty 29, 2013 3:26 pm
Blade myślał, że udało mu się uciec, gdy załatwił jednego ze strażników, lecz drugi nagle pochwycił go za kark, a zaraz po chwili za jego dłoń. Nie mógł się przez chwilę wyrwać, lecz to nie był problem dla saiyana.
Skupił swoją energię, dzięki czemu zaraz po tym, aktywował swoją białą aurę, przez co drugi strażnik lekko został odepchnięty od tyłu i puścił mocny zacisk, w jakim znajdował się kadet.
Szybko podleciał do swojego przeciwnika, najpierw złapał go za ramiona i walnął go z dyńki, potem kopnął go w jego klejnoty, wyłączył aurę i zaczął uciekać. Gdy, można było rzec, że wyskoczył z tego kasyna, poleciał on w górę i zaczął lecieć gdzieś na otwarty teren, miał nadzieję, że Altair go znajdzie dzięki swojemu scouterowi.
Gdy tak leciał, wpadł na pomysł, że będzie czekał na swojego towarzysza w parku, zazwyczaj tam jest najspokojniej, ale to zależy od chwili czy nic się nie dzieję na planecie.
Po paru minutach długiego lotu, River już był na miejscu, podszedł on do fontanny i miał zamiar czekać na swojego kompana Altaira, który ma go wyśledzić scouterem, ponieważ inaczej nie mógł go wyczuć, przecież nie było czegoś takiego jak wyczuwanie czyjejś energii. Kadet oparł się o kawałek jakiejś kamiennej rzeźby przy fontannie i czekał na druga od poszukiwań artefaktów.
z/t - Park
Skupił swoją energię, dzięki czemu zaraz po tym, aktywował swoją białą aurę, przez co drugi strażnik lekko został odepchnięty od tyłu i puścił mocny zacisk, w jakim znajdował się kadet.
Szybko podleciał do swojego przeciwnika, najpierw złapał go za ramiona i walnął go z dyńki, potem kopnął go w jego klejnoty, wyłączył aurę i zaczął uciekać. Gdy, można było rzec, że wyskoczył z tego kasyna, poleciał on w górę i zaczął lecieć gdzieś na otwarty teren, miał nadzieję, że Altair go znajdzie dzięki swojemu scouterowi.
Gdy tak leciał, wpadł na pomysł, że będzie czekał na swojego towarzysza w parku, zazwyczaj tam jest najspokojniej, ale to zależy od chwili czy nic się nie dzieję na planecie.
Po paru minutach długiego lotu, River już był na miejscu, podszedł on do fontanny i miał zamiar czekać na swojego kompana Altaira, który ma go wyśledzić scouterem, ponieważ inaczej nie mógł go wyczuć, przecież nie było czegoś takiego jak wyczuwanie czyjejś energii. Kadet oparł się o kawałek jakiejś kamiennej rzeźby przy fontannie i czekał na druga od poszukiwań artefaktów.
z/t - Park
- GośćGość
Re: Zaułki
Wto Sty 29, 2013 3:47 pm
Krwistooki Saiya-jin biegł przed siebie, będąc prawie pewnym, że Blade uciekł razem z nim, lecz gdy nie słyszał nawet drugiego oddechu czy też biegu, bądź wiatru to się w pewnym momencie zatrzymał i rozejrzał wokół siebie. Patrzył się na boki, do przodu i za siebie, ale kadeta nigdzie nie było widać. Chłopak nieźle się wkurzył bo znając tego pacana pewnie się znowu wdał w jakąś bójkę, i zaraz pewnie otrzyma od nich darmowy łomot, czy coś jeszcze gorszego.
-Co za idiota!
Powiedział zdenerwowany, ale nie miał wielkiego wyboru jak tylko się ruszyć w stronę kasyna. Na chwilkę jednakże się zatrzymał i wyjął szarawy medalion wilka. Obejrzał go ze wszystkich stron, a następnie uniósł w górę i założył go sobie na szyję. W końcu jakąś nagrodę za pracę musiał mieć, a Kamaro tych artefaktów nie zamierzał oddawać. Miał tylko nadzieję, że jednak Blade zdoła uciec. Gdyby mu się to nie udało to by musiał niestety po niego wrócić. Tknęło go przeczucie więc wyjął scouter i zaczął szukać energii towarzysza. Przez chwilę znajdowała się ona w kasynie, ale potem zmierzała w stronę parku. Altair cicho westchnął na to bo nie miał innego wyboru jak lecieć i mu pomóc. Uniósł się lekko do góry i poleciał w stronę parku.
OCC: Zaułki -> Park
-Co za idiota!
Powiedział zdenerwowany, ale nie miał wielkiego wyboru jak tylko się ruszyć w stronę kasyna. Na chwilkę jednakże się zatrzymał i wyjął szarawy medalion wilka. Obejrzał go ze wszystkich stron, a następnie uniósł w górę i założył go sobie na szyję. W końcu jakąś nagrodę za pracę musiał mieć, a Kamaro tych artefaktów nie zamierzał oddawać. Miał tylko nadzieję, że jednak Blade zdoła uciec. Gdyby mu się to nie udało to by musiał niestety po niego wrócić. Tknęło go przeczucie więc wyjął scouter i zaczął szukać energii towarzysza. Przez chwilę znajdowała się ona w kasynie, ale potem zmierzała w stronę parku. Altair cicho westchnął na to bo nie miał innego wyboru jak lecieć i mu pomóc. Uniósł się lekko do góry i poleciał w stronę parku.
OCC: Zaułki -> Park
- GośćGość
Re: Zaułki
Pią Lut 01, 2013 6:32 pm
Czarnowłosy wojownik miał zamiar unieść się w powietrze, ale jednak nie miał pewności, że znajomy Kamaro się obudził, więc postanowił sobie po prostu spokojnie iść. W tym czasie rozmyślał nad swoim planem. Ponownie został on prawie całkowicie zmieniony, ale przynajmniej mała szansa jest, teraz wystarczy się tylko dogadać z tym cwaniakiem i będzie dobrze. Ale czy jego strażnicy będą na tyle silni by choć na trochę zatrzymać pościg Kamaro? Raczej wątpił by go pokonali, ale przynajmniej ten zdrajca może nieźle oberwać. Co do ratowania Blade'a...miał nadzieje, że Kamaro będzie na tyle zdziwiony ze swoim przydupasem, że uda mu się tego co trzyma jego towarzysza obezwładnić za pomocą Kiaiho. Jednakże, wtedy by musiał się śpieszyć i uciec do dziadka Yaro...chyba, że pokona swojego wroga wcześniej. Tak to wbrew pozorom był dobry plan, więc ma szanse się udać. Miał nadzieje, że nawet jeśli jego przyjaciela zranią to nie zginie od takiego czegoś, szkoda mu by go było, tym bardziej, że mógłby wziąć udział w jego innym planie. Na to stwierdzenie lekko się uśmiechnął i przyśpieszył swój chód znajdując się w zaułkach. Było chyba jeszcze brudniej niż poprzednio, a na porządku dziennym reszta obijała się po mordach. Saiyan po prostu ich olał i ruszył dalej do kasyna. W końcu znalazł się przy budynku, nie wiedział czy gdzieś stoi Kamaro, czy też nie, ale lepiej by był na widoku. W końcu przekroczył wejście szulerni i starał się odnaleźć znajomego już mu cwaniaka, z zamiarem dogadania się. Na wszelki wypadek jeśli jego strażnicy będą chcieli zaatakować Altaira to chłopak obroni się za pomocą kiaiho, bądź zwieje, starając się wyjaśnić tą całą sytuację. Miał nadzieję, że jednak ich szef da się jakoś przekonać, a sam chłopak wygrał sprawiedliwie i mu to chętnie wyjaśni.
Re: Zaułki
Pią Lut 01, 2013 11:06 pm
Atmosfera w kasynie w ogóle nie zmieniła się od ostatniej wizyty Altair'a. Dziesiątki mniej lub bardziej pijanych graczy okupujących stoły. Jedni cieszący się z wygranej, drudzy liczący straty klnąc pod nosem. Nigdzie nie było widać znajomego cwaniaczka. Albo już się stąd zawinął, albo trudno wyłowić go z tego tłumu. Gdy tylko Alt przekroczył próg budynku, natychmiast znalazła się przed nim dwójka osobników. Byli to ochroniarze, którym uprzednio udało się zwiać. Z założonymi rękami łypali groźnie na Saiyan'a. Dobra strona tej sytuacji była taka, że poszukiwany szuler musi gdzieś tu być.
- GośćGość
Re: Zaułki
Sob Lut 02, 2013 10:51 am
Altair widział mu już dobrze znajomy widok jaki to też panował w szulerni. Nic się nie zmieniło i ciągle tu ktoś grał będąc wkurzonymi przez porażkę czy wprost szalejący ze szczęścia dzięki wygranej, ale oczywiście większość się upiło...i to nieźle. Na szczęście nie czuł tego bijącego smrodu od nich. Oczywiście mógł sobie coś wypić, ale nigdy nie ciągnęło go do szklanki czy kieliszka. Chłopak skrzyżował ręce i rozglądał się po całej sali w poszukiwaniu dobrze już mu znajomej mordy. Niestety na domiar złego nigdzie tego głupca nie było widać.
"-Cholera! Jak jest potrzebny to nigdy go nie ma."
Pokiwał głową ze zdenerwowania. Taka była nieszczęśliwa prawda, ale miał nadzieje, że jednak się stąd nie ulotnił bo może być po jego planie a go samego czeka sromotny koniec zakończony z ręki jego przeciwnika. Nie napawało to go optymizmem, a tym bardziej, że towarzysz z mózgiem pojemności kieliszka był w jeszcze gorszej sytuacji. Oczywiście obaj się w tej sytuacji znaleźli z winy tego idioty Blade'a! Ale i tak było mu go szkoda. Jego znajomy nie był zbyt inteligentny to fakt, ale przynajmniej nie był taki jak reszta tych jaskiniowców, więc jest jeden plus. Jakie to było szczęście, że nie był taki jak ich wróg. Gdy czarnowłosy wojownik ruszył się ze swojego miejsca to nagle przed nim pojawiła się dwójka ochroniarzy, łypiących na niego spod oka.
"-Z deszczu, pod rynnę..."
Chłopak cicho westchnął na tą sytuację, ale nic to! Wciąż istnieje mała szansa, że jego plan się powiedzie, tylko musi ponownie wykazać się zdolnościami oratorskimi jeśli jakieś ma.
-Spokojnie nie przyszedłem walczyć! Chcę tylko porozmawiać.
Podniósł ręce do góry z zamiarem pokazania, że ma dobre intencje.
-Mam dla waszego szefa ważną informację...no i tak po prawdzie umowę, a chodzi mi o...Kamaro.
Imię wypowiedział prawie szeptem, tak by tylko strażnicy to mogli usłyszeć. Sądził, że nawet ich to może zainteresować.
-A więc...czy zaprowadzicie mnie do swojego szefa?
Zapytał z nadzieją w oczach saiyan. Miał nadzieję, że uda mu się jakoś ich przekonać.
"-Cholera! Jak jest potrzebny to nigdy go nie ma."
Pokiwał głową ze zdenerwowania. Taka była nieszczęśliwa prawda, ale miał nadzieje, że jednak się stąd nie ulotnił bo może być po jego planie a go samego czeka sromotny koniec zakończony z ręki jego przeciwnika. Nie napawało to go optymizmem, a tym bardziej, że towarzysz z mózgiem pojemności kieliszka był w jeszcze gorszej sytuacji. Oczywiście obaj się w tej sytuacji znaleźli z winy tego idioty Blade'a! Ale i tak było mu go szkoda. Jego znajomy nie był zbyt inteligentny to fakt, ale przynajmniej nie był taki jak reszta tych jaskiniowców, więc jest jeden plus. Jakie to było szczęście, że nie był taki jak ich wróg. Gdy czarnowłosy wojownik ruszył się ze swojego miejsca to nagle przed nim pojawiła się dwójka ochroniarzy, łypiących na niego spod oka.
"-Z deszczu, pod rynnę..."
Chłopak cicho westchnął na tą sytuację, ale nic to! Wciąż istnieje mała szansa, że jego plan się powiedzie, tylko musi ponownie wykazać się zdolnościami oratorskimi jeśli jakieś ma.
-Spokojnie nie przyszedłem walczyć! Chcę tylko porozmawiać.
Podniósł ręce do góry z zamiarem pokazania, że ma dobre intencje.
-Mam dla waszego szefa ważną informację...no i tak po prawdzie umowę, a chodzi mi o...Kamaro.
Imię wypowiedział prawie szeptem, tak by tylko strażnicy to mogli usłyszeć. Sądził, że nawet ich to może zainteresować.
-A więc...czy zaprowadzicie mnie do swojego szefa?
Zapytał z nadzieją w oczach saiyan. Miał nadzieję, że uda mu się jakoś ich przekonać.
Re: Zaułki
Sob Lut 02, 2013 11:31 pm
Strażnicy na dźwięk słowa "Kamaro" podnieśli brwi i spojrzeli na siebie. Najwyraźniej ta informacja ich zainteresowała. Jeszcze przez chwilę świdrowali wzrokiem Altair'a, po czym bez słowa odwrócili się i zaczęli iść wgłąb sali, uprzednio nakazując Saiyan'owi gestem ręki aby poszedł z nimi. Minęli stoliki i przeszli do niewielkiego pomieszczenia. Po jego wystroju można było wywnioskować, że to coś w rodzaju strefy dla Vip'ów. Siedziało tam kilku mężczyzn, w tym znajomy cwaniaczek. Minę miał nietęgą, najwyraźniej odczuwał skutki nadmiaru alkoholu.
- Aaa to Ty - rzekł zbolałym głosem na widok Alt'a - oskubałeś mnie z tego bezcennego medalionu, czego jeszcze chcesz?
Dwaj ochroniarze ustawili się po obu stronach ogoniastego. Byli gotowi każdej chwili zareagować, w razie gdyby przyszedł mu do głowy jakiś dziwny pomysł.
- Aaa to Ty - rzekł zbolałym głosem na widok Alt'a - oskubałeś mnie z tego bezcennego medalionu, czego jeszcze chcesz?
Dwaj ochroniarze ustawili się po obu stronach ogoniastego. Byli gotowi każdej chwili zareagować, w razie gdyby przyszedł mu do głowy jakiś dziwny pomysł.
- GośćGość
Re: Zaułki
Nie Lut 03, 2013 12:18 am
Czarnowłosy saiyan-jin miał niebywałe szczęście bo informacja ta jednak zainteresowała dwóch ogromnych i barczystych ochroniarzy co było dużym plusem w tej sytuacji w której się niestety przez towarzysza znalazł. Jednakże chyba mu nadal nie do końca ufali, albo mu się tak przynajmniej zdawało, chociaż nie dziwiłby się im. Szczęśliwie tylko przez chwilę jeszcze na niego dziwnie patrzyli, by po pewnym czasie odwrócili się i szli dalej przed siebie dając znak ręką by ten poszedł za nimi. Na twarzy chłopaka znalazł się uśmiech, bo wreszcie jego plan zaczął się powodzić i iść na przód, a jak przekona cwaniaka by mu pomógł, to tym bardziej jego genialny pomysł może się ziścić a przy pewnej dozie szczęścia, mając po swojej stronie fortunę, to nawet Kamaro może zakończyć swój żywot w zaułkach. Oczywiście wolał nie być zbyt pewny siebie, bo zawsze może się zdarzyć to co było z Blade'm, ale trochę wiary w siebie na pewno mu nie zaszkodzi. Oczywiście ruszył za nimi, uważnie obserwując teren czy nie ma gdzieś niedaleko znajomej już mu ohydnej mordy przeciwnika, nic dziwnego, że go wywalili z akademii.
"-Pewnie tego gościa wywalili za twarz...nie dziwie im się."
Westchnął krwistooki nastolatek. Niestety z rywalem nie ma szans, ale jeśli zastawi na niego pułapkę tak jak planuje, to mała szansa jest. Jak to się nie powiedzie, to nie będzie zbyt fajnie dla Altaira i jego przyjaciela. Ale nic to! Nadzieja nadal jest, a sam czarnowłosy nie zamierza tak łatwo się poddać czy odpuścić. W końcu razem ze strażnikami minęli wszystkie stoły docierając tym samym do jakiegoś niewielkiego pokoju. Trochę niechętnie przekroczył jej wejście, nie wiedząc czego w nim może się spodziewać, ale odrzucił na bok lęk i dumnie przeszedł do pomieszczenia. Zaprawdę dziwnie pokoik wyglądał, będąc na prawdę małym, a w nim samym siedzieli jacyś mężczyźni. Czyżby jakaś Vip strefa? Nieważne miał tylko nadzieję, że nie będzie podsłuchiwany, ale ostrożności nigdy za wiele. W końcu dojrzał i znajomego mu cwaniaka. Jego mina była wprost zabawna, ale jednak się z tego nie śmiał, bo miał do niego ważną sprawę. Najwidoczniej miał lekkiego kaca. On go najwidoczniej pamiętał mówiąc do tego niemile, że "oskubał go". Na pytanie czego chce, lekko się uśmiechnął. Widział jak ochroniarze ustawiają się obok Altaira gotowi na działanie, ale raczej do tego nie dojdzie. Nie przejmując się tym usiadł na przeciw cwaniaczka z zamiarem przedstawienia mu dość ciekawej oferty, ale na wszelki wypadek mówił trochę ściszonym głosem, ale na tyle głośno by skacowany mógł go usłyszeć.
-Jakie oskubał...wygrałem go uczciwie, po za tym ja nie w tej sprawie. Odrzućmy na bok nasze niesnaski bo mam dla ciebie ciekawą informacje. Na wszelki wypadek mówmy ciszej, bo nie mam pojęcia czy pewna osoba nas nie podsłuchuje, albo nie ma szpiegów.
Rozejrzał się ponownie po sali by w końcu móc kontynuować, a także chciał wzbudzić w słuchaczu ciekawość.
-A mianowicie chodzi mi o... Kamaro. Tak to on mi kazał zebrać artefakty, ale chyba nie muszę mówić, że nie zamierzałem mu ich oddawać po tym co mi powiedziałeś. Wybacz za tamtą akcję no ale cóż, kazanie oddania scoutera który może się przydać nie był zbyt mądrym pomysłem...z resztą i tak mi go odebrano. Kamaro uprowadził mojego towarzysza, go też znasz, a na dodatek czeka nie daleko tego budynku, a przynajmniej tak powiedział. Nie pałacie chyba do siebie sympatią, a zważywszy, że wiesz gdzie go szukać, mógłbyś pomóc mi go pokonać...no i uwolnić tego idiotę. Nie mam tylko pojęcia czy twoja ochrona da mu radę, a na dodatek, pewien zdrajca jest z nim i pilnuje ogoniastego. Jeśli nawet nie dalibyście mu rady, to chciałbym przynajmniej byś pomógł mi uwolnić Blade'a a także byś go...albo by twoja ochrona go przetrzymała gdy będziemy uciekać. Zapewne rzuci się w pościg za nami, a ja znam pewne miejsce gdzie można urządzić pułapkę. Oczywiście obaj na tym skorzystamy. Ja pozbędę się wroga, a ty odbierzesz swoje pieniądze, albo weźmiesz to co on miał przy sobie...chyba, że byśmy mieli się tym podzielić, ale to później byśmy obgadali. Oczywiście wszystkie pieniądze jakie ma przy sobie nie są mi potrzebne, więc jak ma tylko kasę, to sobie ją możesz spokojnie brać. W każdym razie obaj będziemy mieli wroga z głowy, a ja dotrzymuje danego słowa. Wiec jaka jest twoja odpowiedź?
Teraz się wszystko rozstrzygnie, ale miał nadzieję, że jednak jego plan się powiedzie. To była prawda, jeśli miałby artefakty to by się tym podzielili, a jak tylko kasę to niech sobie ją całą bierze, ale obaj będą mieli Kamaro z głowy.
"-Pewnie tego gościa wywalili za twarz...nie dziwie im się."
Westchnął krwistooki nastolatek. Niestety z rywalem nie ma szans, ale jeśli zastawi na niego pułapkę tak jak planuje, to mała szansa jest. Jak to się nie powiedzie, to nie będzie zbyt fajnie dla Altaira i jego przyjaciela. Ale nic to! Nadzieja nadal jest, a sam czarnowłosy nie zamierza tak łatwo się poddać czy odpuścić. W końcu razem ze strażnikami minęli wszystkie stoły docierając tym samym do jakiegoś niewielkiego pokoju. Trochę niechętnie przekroczył jej wejście, nie wiedząc czego w nim może się spodziewać, ale odrzucił na bok lęk i dumnie przeszedł do pomieszczenia. Zaprawdę dziwnie pokoik wyglądał, będąc na prawdę małym, a w nim samym siedzieli jacyś mężczyźni. Czyżby jakaś Vip strefa? Nieważne miał tylko nadzieję, że nie będzie podsłuchiwany, ale ostrożności nigdy za wiele. W końcu dojrzał i znajomego mu cwaniaka. Jego mina była wprost zabawna, ale jednak się z tego nie śmiał, bo miał do niego ważną sprawę. Najwidoczniej miał lekkiego kaca. On go najwidoczniej pamiętał mówiąc do tego niemile, że "oskubał go". Na pytanie czego chce, lekko się uśmiechnął. Widział jak ochroniarze ustawiają się obok Altaira gotowi na działanie, ale raczej do tego nie dojdzie. Nie przejmując się tym usiadł na przeciw cwaniaczka z zamiarem przedstawienia mu dość ciekawej oferty, ale na wszelki wypadek mówił trochę ściszonym głosem, ale na tyle głośno by skacowany mógł go usłyszeć.
-Jakie oskubał...wygrałem go uczciwie, po za tym ja nie w tej sprawie. Odrzućmy na bok nasze niesnaski bo mam dla ciebie ciekawą informacje. Na wszelki wypadek mówmy ciszej, bo nie mam pojęcia czy pewna osoba nas nie podsłuchuje, albo nie ma szpiegów.
Rozejrzał się ponownie po sali by w końcu móc kontynuować, a także chciał wzbudzić w słuchaczu ciekawość.
-A mianowicie chodzi mi o... Kamaro. Tak to on mi kazał zebrać artefakty, ale chyba nie muszę mówić, że nie zamierzałem mu ich oddawać po tym co mi powiedziałeś. Wybacz za tamtą akcję no ale cóż, kazanie oddania scoutera który może się przydać nie był zbyt mądrym pomysłem...z resztą i tak mi go odebrano. Kamaro uprowadził mojego towarzysza, go też znasz, a na dodatek czeka nie daleko tego budynku, a przynajmniej tak powiedział. Nie pałacie chyba do siebie sympatią, a zważywszy, że wiesz gdzie go szukać, mógłbyś pomóc mi go pokonać...no i uwolnić tego idiotę. Nie mam tylko pojęcia czy twoja ochrona da mu radę, a na dodatek, pewien zdrajca jest z nim i pilnuje ogoniastego. Jeśli nawet nie dalibyście mu rady, to chciałbym przynajmniej byś pomógł mi uwolnić Blade'a a także byś go...albo by twoja ochrona go przetrzymała gdy będziemy uciekać. Zapewne rzuci się w pościg za nami, a ja znam pewne miejsce gdzie można urządzić pułapkę. Oczywiście obaj na tym skorzystamy. Ja pozbędę się wroga, a ty odbierzesz swoje pieniądze, albo weźmiesz to co on miał przy sobie...chyba, że byśmy mieli się tym podzielić, ale to później byśmy obgadali. Oczywiście wszystkie pieniądze jakie ma przy sobie nie są mi potrzebne, więc jak ma tylko kasę, to sobie ją możesz spokojnie brać. W każdym razie obaj będziemy mieli wroga z głowy, a ja dotrzymuje danego słowa. Wiec jaka jest twoja odpowiedź?
Teraz się wszystko rozstrzygnie, ale miał nadzieję, że jednak jego plan się powiedzie. To była prawda, jeśli miałby artefakty to by się tym podzielili, a jak tylko kasę to niech sobie ją całą bierze, ale obaj będą mieli Kamaro z głowy.
Re: Zaułki
Nie Lut 03, 2013 4:44 pm
Cwaniak słuchał Altair'a, z każdym jego słowem oczy otwierały mu się coraz szerzej. Po całej opowieści zagwizdał głośno i rzekł:
- No nieźle. Cały Kamaro, u niego takie akcje są na porządku dziennym. Dlatego nie polecam robić z nim interesów.
Nastała kilkuminutowa cisza podczas której szuler analizował ofertę Saiyan'a. Wpatrywał się to raz w niego, raz w ochroniarzy, a raz w swoje kolana mamrocząc coś do siebie. W końcu uśmiechnął się lekko, wyciągnął rękę i powiedział:
- W porządku, wchodzę w to. Cała forsa dla mnie, innymi rzeczami możemy się podzielić. Masz jakiś plan? Bo ja w obecnej sytuacji nie bardzo potrafię wymyślić coś sensownego - zarechotał cicho - no chyba, że działamy na spontanie.
- No nieźle. Cały Kamaro, u niego takie akcje są na porządku dziennym. Dlatego nie polecam robić z nim interesów.
Nastała kilkuminutowa cisza podczas której szuler analizował ofertę Saiyan'a. Wpatrywał się to raz w niego, raz w ochroniarzy, a raz w swoje kolana mamrocząc coś do siebie. W końcu uśmiechnął się lekko, wyciągnął rękę i powiedział:
- W porządku, wchodzę w to. Cała forsa dla mnie, innymi rzeczami możemy się podzielić. Masz jakiś plan? Bo ja w obecnej sytuacji nie bardzo potrafię wymyślić coś sensownego - zarechotał cicho - no chyba, że działamy na spontanie.
- GośćGość
Re: Zaułki
Nie Lut 03, 2013 5:30 pm
Czarnowłosy najwidoczniej zaciekawił odbiorcę, a widział to po jego minie i po tym jak po każdym jego słowie, jego oczy wprost się rozszerzały coraz szerzej i szerzej. Ze zdziwienia? Czy też z zaciekawienia? W każdym razie świadczyło to o tym, że powinien cwaniaczka przekonać do swoich racji. Gdy skończył swój monolog to gość zagwizdał dość głośno i powiedział, że taki Kamaro jest i lepiej nie robić z nim interesów. Cóż, czyli ta decyzja była chyba najmądrzejszą którą podjął w tej sytuacji, a raczej nie trudno się domyślić co by było gdyby postąpił inaczej. Chciał go wykiwać, ale to mu się odbije jeszcze czkawką. W końcu nastała przez pewien okres czasu cisza, podczas której dziwny typ analizował wspaniałą propozycję krwistookiego. Patrzył się raz na niego, raz w swoich ochroniarzy, a nawet na swoje kolana. Nie wiedział jak długo to wszystko trwało, ale w końcu jego znajomy się uśmiechnął i wyciągnął do wojownika rękę, mówiąc, że się zgadza, ale zapytał się o plan bo sam nie mógł nic sensownego na razie wymyślić. Altair może na takiego nie wyglądał, ale umiał myśleć, toteż parę planów miał gotowych, ale Kamaro to godny przeciwnik. W końcu czarnowłosy powoli wstał i uścisnął rękę szulera, by następnie ponownie usiąść na swoje miejsce.
-Oczywiście, plan mam ale wszystko zależy od wielu sytuacji. Jeden z moich planów opiera się nad tym by mieć fałszywy medalion. Masz go może? W takim wypadku mógłbym od nie chcenia go mu rzucić, chociaż ten by się domyślił prawdy, ale by było za późno. W ręce trzymanej za sobą tworzyłbym ki blasta...chociaż i mógłbym go wypuścić od razu, i walnąłbym naszego przeciwnika w twarz krzycząc "niespodzianka". To go powinno zaskoczyć i wtedy ty byś wkroczył ze swoimi ludźmi. Nie ważne czy to będzie ten znak, czy też odgłos wystrzelonego pocisku. Jak już mówiłem nic mu to nie zrobi, ale na pewno zaskoczy tak samo jak zdziwi zdrajcę, i gdy wy go zaatakujecie, to ja wykorzystam ogólne zamieszanie i zaskoczenie by za pomocą kiaiho odrzucić ochroniarza i uratować Blade'a. Jeśli jednakże twoi ludzie będą za słabi by mu dać radę, będziecie musieli go przetrzymać bym uciekł razem z nim do willi mojego znajomego Lorda Yaro i tam zastawił na Kamaro pułapkę. Oczywiście to ostateczność, bo nie mam pojęcia czy jest silniejszy od was. W każdym razie on ma scouter, więc wyczuje waszą energie. Trzeba znaleźć sposób, byście gdzieś się ukryli i najlepiej jakoś wyciszyli energie lub zagłuszyli scouter...używając elektromagnetyki czy czegoś tam. Gorzej jak on będzie sam, a Blade będzie gdzie indziej, ale wtedy będzie to widoczne i nawet wy byście go widzieli, a jak nie to ja najwyżej udał, że się drapię po głowie czy coś i wtedy drugi oddział czy po prostu jeden z was by go uwolnił. Chyba, że macie jakieś pomysły i propozycje co?
Jak na razie, wszystko szło dobrze, i miał chłopak nadzieję, że to się nie zmieni, ale lepiej zachować ostrożność.
-Oczywiście, plan mam ale wszystko zależy od wielu sytuacji. Jeden z moich planów opiera się nad tym by mieć fałszywy medalion. Masz go może? W takim wypadku mógłbym od nie chcenia go mu rzucić, chociaż ten by się domyślił prawdy, ale by było za późno. W ręce trzymanej za sobą tworzyłbym ki blasta...chociaż i mógłbym go wypuścić od razu, i walnąłbym naszego przeciwnika w twarz krzycząc "niespodzianka". To go powinno zaskoczyć i wtedy ty byś wkroczył ze swoimi ludźmi. Nie ważne czy to będzie ten znak, czy też odgłos wystrzelonego pocisku. Jak już mówiłem nic mu to nie zrobi, ale na pewno zaskoczy tak samo jak zdziwi zdrajcę, i gdy wy go zaatakujecie, to ja wykorzystam ogólne zamieszanie i zaskoczenie by za pomocą kiaiho odrzucić ochroniarza i uratować Blade'a. Jeśli jednakże twoi ludzie będą za słabi by mu dać radę, będziecie musieli go przetrzymać bym uciekł razem z nim do willi mojego znajomego Lorda Yaro i tam zastawił na Kamaro pułapkę. Oczywiście to ostateczność, bo nie mam pojęcia czy jest silniejszy od was. W każdym razie on ma scouter, więc wyczuje waszą energie. Trzeba znaleźć sposób, byście gdzieś się ukryli i najlepiej jakoś wyciszyli energie lub zagłuszyli scouter...używając elektromagnetyki czy czegoś tam. Gorzej jak on będzie sam, a Blade będzie gdzie indziej, ale wtedy będzie to widoczne i nawet wy byście go widzieli, a jak nie to ja najwyżej udał, że się drapię po głowie czy coś i wtedy drugi oddział czy po prostu jeden z was by go uwolnił. Chyba, że macie jakieś pomysły i propozycje co?
Jak na razie, wszystko szło dobrze, i miał chłopak nadzieję, że to się nie zmieni, ale lepiej zachować ostrożność.
Re: Zaułki
Nie Lut 03, 2013 10:33 pm
Szuler z ciekawością słuchał o planach Alt'a na temat wykiwania Kamaro. Sądząc po jego minie był pełen podziwu dla młodego Saiyan'a za wykombinowanie takiej strategii. Po wszystkim wstał i zaczął przechadzać się po pomieszczeniu wte i wewte. W końcu zatrzymał się i z uśmieszkiem na twarzy pogrzebał chwilę w płaszczu, po czym coś z niego wyjął. Rzucił to Altair'owi do rąk. Po bliższych oględzinach można było śmiało stwierdzić, że to replika wilczego medalionu zresztą bardzo dobrze wykonana. Jedyną różnicą był brak literki W na tylnej stronie.
- Dobrych parę sekund minie zanim zorientuje się, że to podróba. Chyba tyle Ci wystarczy co? - rzekł cwaniak - Przy okazji jak udało Ci się ukryć prawdziwy przed Kamaro? Nie zrobił Ci małej rewizji?
Dwójka ochroniarzy spoglądała na siebie radośnie. Najwyraźniej od dawna nie mieli nic ciekawego do roboty, a możliwość obicia komuś mordy wprawiała ich w dobry nastrój.
- Dobrych parę sekund minie zanim zorientuje się, że to podróba. Chyba tyle Ci wystarczy co? - rzekł cwaniak - Przy okazji jak udało Ci się ukryć prawdziwy przed Kamaro? Nie zrobił Ci małej rewizji?
Dwójka ochroniarzy spoglądała na siebie radośnie. Najwyraźniej od dawna nie mieli nic ciekawego do roboty, a możliwość obicia komuś mordy wprawiała ich w dobry nastrój.
- GośćGość
Re: Zaułki
Nie Lut 03, 2013 11:21 pm
Wojownik był pewny swojego planu, ale to pewnie dlatego, że sporo nad nim myślał i był gotowy na wiele zmiennych. Z resztą u samego Yaro wymyśliłby coś jeszcze. Jak to dobrze, że nie jest bezmózgim jaskiniowcem inaczej jego koniec już dawno by nastąpił. Ostatnio same wyzwania go spotykają. Przebranie się za buntownika, infiltracja wrogiej siedziby, udawanie jednego z nich, ciche zabójstwo, walka z uczniem przywódcy no i oczywiście opóźnianie Krakena. Nadal szkoda mu była Siegreina, ale nic nie mógł na to poradzić, a teraz jeszcze to. Ale czy mu te wyzwania przeszkadzały? Oczywiście, że nie! Dzięki nim jeszcze bardziej urośnie w siłę, a kto wie co jeszcze może zdobyć. Najwidoczniej sądząc po minie cwaniaka to ten z dziwną ciekawością słuchał jego pomysłu. Chyba był zadowolony, ale kto go tam wie. W końcu wstał i ruszał się po pomieszczeniu we wszystkich stronach, samemu o czymś myśląc, aż w pewnym momencie zatrzymał się z małym uśmiechem na twarzy i szukał czegoś w płaszczu, by następnie to wyjąć i rzucić w kierunku Drake'a. Chłopak nie miał problemu ze złapaniem tego, a okazało się, że to wilczy amulet. Po dłuższych oględzinach było jasne to, że jest repliką, bo nie ma literki "W", ale jest za to doskonale wykonana.
"-Ciekawe, czy tą replikę chciał mi wepchnąć przy naszym pierwszym spotkaniu."
Altair uśmiechnął się i włożył przedmiot do kieszeni spodni. Będzie miał tylko parę sekund, ale muszą mu one wystarczyć, gdy ten zapytał się jak udało się ukryć amulet, to ten chwilowo się zamyślił.
-Bo ja wiem. Nie miał czasu na rewizje, a wszystko pokazywałem wcześniej strażnikom w akademii mając artefakty na widoku, a wmówiłem mu, że amuletu nie mam, a jest tutaj...z resztą dlatego i ja tu jestem. Wszystko było częścią mojego planu. Oczywiście początkowo był inny no ale przez pewną osobę się nie powiódł. W każdym razie jak myślisz, twoi ludzie są silni tak jak Kamaro i jego podwładny? W każdym razie mam prośbę. Jakby jednak się okazało, że mogę nie zdążyć uratować towarzysza, a będzie zdrajca coś kombinował to niech jeden z twoich ludzi się tym zajmie. Ale uprzedzam, że jak będzie wyraźnie silniejszy, to musicie go przynajmniej na tyle utrzymać bym uciekł do Lorda Yaro i zastawił na niego pułapkę.
Nie było tak źle, ale do głowy Altaira wpadł jeszcze jeden dość ciekawy pomysł, ale zobaczy jak to wszystko się potoczy. Jak Blade przeżyje to już będzie duży plus tej taktyki.
"-Ciekawe, czy tą replikę chciał mi wepchnąć przy naszym pierwszym spotkaniu."
Altair uśmiechnął się i włożył przedmiot do kieszeni spodni. Będzie miał tylko parę sekund, ale muszą mu one wystarczyć, gdy ten zapytał się jak udało się ukryć amulet, to ten chwilowo się zamyślił.
-Bo ja wiem. Nie miał czasu na rewizje, a wszystko pokazywałem wcześniej strażnikom w akademii mając artefakty na widoku, a wmówiłem mu, że amuletu nie mam, a jest tutaj...z resztą dlatego i ja tu jestem. Wszystko było częścią mojego planu. Oczywiście początkowo był inny no ale przez pewną osobę się nie powiódł. W każdym razie jak myślisz, twoi ludzie są silni tak jak Kamaro i jego podwładny? W każdym razie mam prośbę. Jakby jednak się okazało, że mogę nie zdążyć uratować towarzysza, a będzie zdrajca coś kombinował to niech jeden z twoich ludzi się tym zajmie. Ale uprzedzam, że jak będzie wyraźnie silniejszy, to musicie go przynajmniej na tyle utrzymać bym uciekł do Lorda Yaro i zastawił na niego pułapkę.
Nie było tak źle, ale do głowy Altaira wpadł jeszcze jeden dość ciekawy pomysł, ale zobaczy jak to wszystko się potoczy. Jak Blade przeżyje to już będzie duży plus tej taktyki.
Re: Zaułki
Wto Lut 05, 2013 5:06 pm
Po słowach Altair'a cwaniak kiwnął głową na swych ochroniarzy i cała trójka skierowała się do wyjścia. Zanim przekroczyli próg, wspólnik Saiyan'a odwrócił głowę i rzekł:
- Wydaje mi się, że ta dwójka - wskazał na swych strażników - powinna dać sobie radę. Jeśli nie, to musimy polegać na Twoim znajomym. Wyjdziemy pierwsi, poczekaj parę minut i sam opuść lokal. Ukryjemy się gdzieś i będziemy obserwować by w odpowiednim momencie włączyć się do akcji. Mam nadzieję, że niczego nie kombinujesz. Powodzenia.
Po czym wyszedł pozostawiając Alt'a z fałszywką w kieszeni i ciężką misją do wykonania.
- Wydaje mi się, że ta dwójka - wskazał na swych strażników - powinna dać sobie radę. Jeśli nie, to musimy polegać na Twoim znajomym. Wyjdziemy pierwsi, poczekaj parę minut i sam opuść lokal. Ukryjemy się gdzieś i będziemy obserwować by w odpowiednim momencie włączyć się do akcji. Mam nadzieję, że niczego nie kombinujesz. Powodzenia.
Po czym wyszedł pozostawiając Alt'a z fałszywką w kieszeni i ciężką misją do wykonania.
- GośćGość
Re: Zaułki
Wto Lut 05, 2013 5:23 pm
Czarnowłosy długo nie musiał czekać na samego zainteresowanego i też po pewnym czasie kiwnął on głową na swoich strażników by po chwili wszyscy skierowali się do wyjścia, lecz jeszcze za nim poszedł to zwrócił się w kierunku saiyana z pewną informacją. Uważa bowiem, że jego ochroniarze powinni sobie dać radę, a jak nie to wszyscy będą musieli uciekać jak najszybciej się da do pałacu Dziadziusia Yarusia. Oni mają zamiar wyjść pierwsi i się ukryć, a on sam by poczekał jeszcze chwilę zanim i on stąd odejdzie. Oni sami mieli w odpowiedniej chwili zainterweniować. Na koniec życzył chłopakowi powodzenia i razem z resztą wyszedł. Krwistooki westchnął, bo czeka go trudna przeprawa. Miał nadzieję, że wezmą udział w akcji na to co uzgadniali a mianowicie "niespodzianka", oczywiście jak to się nie uda to każdy inny odgłos czy sam wygląd jak to się wszystko dzieje powinien dać im do zrozumienia kiedy powinni pomóc. Altair czekał przez te parę minut myśląc, czy aby o czymś nie zapomniał, a przy okazji stukał sobie palcami o blat. To oczekiwanie na niewiadome go nużyło, a wręcz i denerwowało, ale niedługo wszystko się okaże. Życie jego towarzysza jest w jego rękach a jak na razie nie zamierza nikogo tracić. W końcu i on wstał by następnie udać się do wyjścia. Przeszedł także przez całe kasyno, by następnie zwolnić krok i wolno wychodząc z budynku szukał Kamaro i Blade'a. Miał nadzieję, że jego plan się powiedzie, a więc na wszelki wypadek wyglądał naturalnie, czyli udawał wkurzonego, że musi pracować dla swojego przeciwnika, ale może dzięki temu nie będzie on nic podejrzewał. Już niedługo jego wróg mu za to zapłaci, za wszystko co im zrobił, a jeśli jego plan się nie powiedzie to wtedy...no cóż lepiej o tym nie myśleć. Nie zamierzał jednakże, dać się rywalowi zaskoczyć toteż szedł ostrożnie, uważając na wszystko, bo kto wie, czy nie zostanie zaatakowany. Tak też mogło by być, ale chłopak ma kiaiho a także ki sworda i reszte technik które mogą go ocalić.
Re: Zaułki
Czw Lut 07, 2013 4:06 pm
Altair przechadzał się po zaułkach szukając Kamaro. Okazało się, że ten ukrył się całkiem niedaleko. Saiyan nie zdążył przejść nawet stu metrów, gdy usłyszał znajomy mu głos
- Ej! Tu jesteśmy! Tutaj, szybko!
Łysol machał energicznie rękoma na ogoniastego. Jego pomocnik stał z tyłu trzymając wytworzonego w dłoni Ki Sword'a przy szyi Blade'a. Po tym jak Alt wszedł w tę wąziutką uliczkę, Kamaro wyciągnął przed siebie dłoń i warknął:
- Masz? Jak tak to dawaj! Albo ten z tyłu skończy z poderżniętym gardłem!
Był bardzo nerwowy. Najwyraźniej przebywanie tutaj było dla niego niezbyt komfortowe. Być może bał się, że zlecą się nagle osoby, które kiedyś oszukał.
- Ej! Tu jesteśmy! Tutaj, szybko!
Łysol machał energicznie rękoma na ogoniastego. Jego pomocnik stał z tyłu trzymając wytworzonego w dłoni Ki Sword'a przy szyi Blade'a. Po tym jak Alt wszedł w tę wąziutką uliczkę, Kamaro wyciągnął przed siebie dłoń i warknął:
- Masz? Jak tak to dawaj! Albo ten z tyłu skończy z poderżniętym gardłem!
Był bardzo nerwowy. Najwyraźniej przebywanie tutaj było dla niego niezbyt komfortowe. Być może bał się, że zlecą się nagle osoby, które kiedyś oszukał.
- GośćGość
Re: Zaułki
Czw Lut 07, 2013 6:50 pm
Czarnowłosy wojownik szczęśliwie długo nie musiał szukać toteż szybko znalazł Kamaro i jego wspólnika. Gdy usłyszał jego głos to powoli się obrócił, gdzie też widział jak jego znajomy macha energicznie rękoma.
"-Co oni myślą, że jestem ślepy?"
Westchnął cicho saiyan-jin i ruszył w ich stronę. Zauważył jak zdrajca stał z tyłu trzymając w dłoni miecz z ki tuż przy szyi towarzysza. Biedny Blade, jego życie zależało od krwistookiego i cwaniaczka, a jeśli plan się nie powiedzie to długo sobie nie pożyją. Ulica była wąziutka, ale nadal było na tyle sporo miejsca, żeby sam plan miał szansę się powieść. Chłopak niby planował grać na czas, ale to chyba mu się nie uda. Wróg wyciągnął przed siebie rękę z rozkazem by Altair oddał mu medalion, albo drugi wojownik zginie. Ponownie nastolatek musiał grać, toteż udawał, że robi to powoli i dość niechętnie namyślając się, ale w końcu wyciągnął coś zza zbroi. Specjalnie trzymał to tak by było widać tylko przód i w pewnym momencie podszedł bliżej Kamaro i mu rzucił wilczy amulet.
-Ehh...łap.
Rzekł niechętnie, ale to wszystko była gra. Gdy ten zaczął oglądać artefakt z uwagą to chłopak robił już w dłoni ki blasta. Jak tylko u przeciwnika zobaczy wyraz zdziwienia czy coś podobnego, to nawet nie da mu skończyć rozkazu i też w pewnym momencie z okrzykiem rzuca ki blastem w twarz Kamaro.
-Niespodzianka!
Krzyknął i przywalił rywalowi twarz z ki blasta. Chociaż to nie miało mu nic zrobić, to przynajmniej miało dać znać reszcie, i też zaskoczyć zdrajcę bo w tym samym momencie, chłopak wyprostował drugą dłoń i wytworzył falę wymierzoną w pomocnika by tym samym uwolnić Blade'a.
-Kiaiho!
To był tylko początek i wszystko praktycznie działo się w tym samym czasie, a raczej był taki zamiar. Zrobił mały unik na ziemie, i pochwycił fałszywkę, chowając ją bo może mu się jeszcze przydać, i szybko popędził w stronę towarzysza używając aury z zamiarem uwolnienia go a w tym celu, złapał leżącego saiyana za fraki i poleciał z nim do góry i następnie w bezpieczniejsze miejsce. Miał nadzieję, że cwaniaczek z resztą widzieli i słyszeli znak.
"-Co oni myślą, że jestem ślepy?"
Westchnął cicho saiyan-jin i ruszył w ich stronę. Zauważył jak zdrajca stał z tyłu trzymając w dłoni miecz z ki tuż przy szyi towarzysza. Biedny Blade, jego życie zależało od krwistookiego i cwaniaczka, a jeśli plan się nie powiedzie to długo sobie nie pożyją. Ulica była wąziutka, ale nadal było na tyle sporo miejsca, żeby sam plan miał szansę się powieść. Chłopak niby planował grać na czas, ale to chyba mu się nie uda. Wróg wyciągnął przed siebie rękę z rozkazem by Altair oddał mu medalion, albo drugi wojownik zginie. Ponownie nastolatek musiał grać, toteż udawał, że robi to powoli i dość niechętnie namyślając się, ale w końcu wyciągnął coś zza zbroi. Specjalnie trzymał to tak by było widać tylko przód i w pewnym momencie podszedł bliżej Kamaro i mu rzucił wilczy amulet.
-Ehh...łap.
Rzekł niechętnie, ale to wszystko była gra. Gdy ten zaczął oglądać artefakt z uwagą to chłopak robił już w dłoni ki blasta. Jak tylko u przeciwnika zobaczy wyraz zdziwienia czy coś podobnego, to nawet nie da mu skończyć rozkazu i też w pewnym momencie z okrzykiem rzuca ki blastem w twarz Kamaro.
-Niespodzianka!
Krzyknął i przywalił rywalowi twarz z ki blasta. Chociaż to nie miało mu nic zrobić, to przynajmniej miało dać znać reszcie, i też zaskoczyć zdrajcę bo w tym samym momencie, chłopak wyprostował drugą dłoń i wytworzył falę wymierzoną w pomocnika by tym samym uwolnić Blade'a.
-Kiaiho!
To był tylko początek i wszystko praktycznie działo się w tym samym czasie, a raczej był taki zamiar. Zrobił mały unik na ziemie, i pochwycił fałszywkę, chowając ją bo może mu się jeszcze przydać, i szybko popędził w stronę towarzysza używając aury z zamiarem uwolnienia go a w tym celu, złapał leżącego saiyana za fraki i poleciał z nim do góry i następnie w bezpieczniejsze miejsce. Miał nadzieję, że cwaniaczek z resztą widzieli i słyszeli znak.
Re: Zaułki
Pią Lut 08, 2013 8:44 pm
Kamaro chwycił medalion rzucony mu przez Alt'a i od razu zaczął od oględzin. Już po sekundzie zorientował się, że to fałszywka, lecz było już za późno. Ki Blast trafił go w twarz powodując mały zapłon. Artefakt upadł na ziemię, a łysol zaczął klepać się dłońmi po twarzy gasząc niewielkie płomienie. Tymczasem jego przydupas został odepchnięty za pomocą Kiaiho, w momencie gdy miał wykonać egzekucję na Blade'dzie. Doskonałe wyczucie czasu, nie ma co. Dwójka Saiyan rzuciła się do ucieczki.
- WRACAJ TU SKURWY*YNU - ryknął Kamaro.
Już miał rozpocząć pościg, gdy nagle dwie postacie wyskoczyły znienacka. Jedna chwyciła go w mocny uścisk, podczas gdy druga zajęła się jego pomocnikiem. Tak, to byli ochroniarze wspólnika Altair'a. Sam cwaniaczek natomiast biegł już pod ogoniastymi i krzyczał:
- Szybko! Dalej, prowadź Nas do Twojego znajomego, nie wiem jak długo uda Nam się ich przytrzymać!
- WRACAJ TU SKURWY*YNU - ryknął Kamaro.
Już miał rozpocząć pościg, gdy nagle dwie postacie wyskoczyły znienacka. Jedna chwyciła go w mocny uścisk, podczas gdy druga zajęła się jego pomocnikiem. Tak, to byli ochroniarze wspólnika Altair'a. Sam cwaniaczek natomiast biegł już pod ogoniastymi i krzyczał:
- Szybko! Dalej, prowadź Nas do Twojego znajomego, nie wiem jak długo uda Nam się ich przytrzymać!
- GośćGość
Re: Zaułki
Pią Lut 08, 2013 9:02 pm
Od działań Krwistookiego zależało życie jego towarzysza oraz jego własne. Kamaro nie wyczuwał na razie tego co się szykowało i gdy spostrzegł, że to fałszywka to oberwał w mordę ki blastem, a sam zdrajca został odrzucony za pomocą kiaiho. Wszystko szło jak po maśle, a przeciwnik zaczął klepać się po swojej brzydkiej mordzie. Tą chwilę wykorzystał Altair i susem podniósł tamten medalion tak jak planował, ponownie chowając go za zbroje. Blade nie marnował czasu i tym razem zaczął w końcu uciekać, a nie walczyć. Oczywiście Kamaro miał zamiar ich gonić, ale na szczęście został powstrzymany przez dwóch ochroniarzy cwaniaka, tak samo został złapany jego pomocnik, a dwójka saiyan razem ze znajomym zaczęli uciekać. Musiał szybko coś wymyślić, ale niestety najlepszym planem była ucieczka do pałacu dziadka Yaro. Miał nadzieję, że mu wybaczy za to, ale zawsze można użyć sali treningowej jako miejsca gdzie zastawi się pułapkę. Miał tylko nadzieję, że dowództwo usłyszy wezwanie i sprowadzi pomoc dwóm saiyanom. Jak na razie uniósł się w górę i widząc to, że za nim leci reszta poleciał prosto przed siebie lecąc w stronę placu.
-Za mną!
Powiedział do reszty przyśpieszając swój lot. Na szczęście strażnicy Yaro będą mogli kupić im trochę więcej czasu, a czas im się bardzo przyda. Sam Altair dziwił się, że udało mu się to wszystko wymyślić, a tym bardziej, że ma ten plan szansę się powieść. Taki był oryginalny plan, za nim też głupiutki przyjaciel dostał się do niewoli, no ale jeszcze nie wszystko stracone, a wszystko okaże się na miejscu.
OCC: Zaułki -> Centralny Plac
-Za mną!
Powiedział do reszty przyśpieszając swój lot. Na szczęście strażnicy Yaro będą mogli kupić im trochę więcej czasu, a czas im się bardzo przyda. Sam Altair dziwił się, że udało mu się to wszystko wymyślić, a tym bardziej, że ma ten plan szansę się powieść. Taki był oryginalny plan, za nim też głupiutki przyjaciel dostał się do niewoli, no ale jeszcze nie wszystko stracone, a wszystko okaże się na miejscu.
OCC: Zaułki -> Centralny Plac
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach