Foku

1. Imię i nazwisko – Foku, po prostu.
2. Rasa - Changeling.

3. Wiek – 20 lat, przynajmniej fenotypowo (wygląd zewnętrzny), u kosmitów procesy starzenia raczej zachodzą w odmiennym tempie, niż u ludzi.

4. Wygląd – Niepozorna, mała kreatura wielkości około stu trzydziestu centymetrów. Odbiega dosyć znacznie od wyglądu typowego Changeling'a. Po pierwsze, nie posiada demonicznych i ostrych, niczym włócznia rogów. Najwidoczniej, ewolucja zdecydowała za niego, by nigdy nie doświadczył gnojenia przez kolegów, którzy będą próbowali zorganizować sobie szaszłyki na jego głowie. Po drugie, brak zarysowanej i dobrze widocznej segmentacji pancerza. Na jego ciele dominuje niczym nie wyróżniająca się biel oraz śladowe ilości stwardniałych segmentów o barwie stonowanej zielenie. Wspomniane segmenty znajdują się głównie na głowie, barkach, potrójnych palcach kończyn górnych oraz kończynach dolnych z uwzględnieniem piszczeli. Tą samą, głęboką zielenią charakteryzuje się ogon, zakończony łagodnym zaokrągleniem, a nie szpikulcem, jak to u tego gatunku zwykle bywa. Pionowe, podłużne źrenice o tęczówkach, których barwie nie trzeba chyba ponownie wspominać, łatwo się domyślić, która z dwóch je zdobi. Chłodne, przeszywające spojrzenie. Spokojny, zrównoważony ton głosu, ani skrzekliwy, ani głęboki.

5. Charakter – Stwór odznaczający się dużym wyrachowaniem, przebiegłością, kłamliwością, a przede wszystkim dwulicowością. Nie można określić go, jako złego sensu stricto. To, co odróżnia go od większości jego barbarzyńskiej, rządnej krwi rasy, która rzekomo uważa się za bardziej ucywilizowaną od choćby Sayian, jest inteligencja. W przeciwieństwie do swoich pobratymców nie łaknie unicestwienia wszystkiego, raczej chce być pewien bezpieczeństwa swojej pozycji. Spostrzegawczość, to główna cecha, jaką można mu przypisać. Zwraca szczególną uwagę nawet na najdrobniejsze szczegóły. Np. zdaje sobie sprawę z tego, iż pomiatanie podwładnymi i rządzenie nimi  przy pomocy strachu do niczego nie prowadzi, wręcz przeciwnie, może zrodzić bunt. Do tego czynnik ten, jest raczej słabo motywujący do dalszej walki za swojego przełożonego. Jest realistą, jednak ma raczej optymistyczne podejście do swoich planów i zapatrywań na przyszłość. Na pierwszy rzut oka wydaje się być personą milczącą, trzymającą się z boku, która jest bierna na wydarzenia dziejące się w okół niego. Jest to błędne założenie. To po prostu chłodna kalkulacja, która umożliwia mu udzielanie się w najwłaściwszym momencie. Chociaż, podczas luźnych rozmów czy na przykład walk może odznaczać się nadmierną gadatliwością. Jakby nie patrzeć, jest to również sposób, by uśpić czyjąś czujność odnośnie jego osoby. Kolejne dominujące cechy, to złośliwość, ironia i sarkazm. Często trzyma się go cięty dowcip. Przez większość czasu bywa leniwy, zaspany. Ożywia się dopiero w momencie, gdy jakaś sytuacja naprawdę go zaintryguje. Pewny siebie, lecz nie zadufany w sobie.

6. Historia:

Foku wychowywał się na swojej rodzimej planecie Xenon. Na półkuli, która była pozbawiona życiodajnych promieni słonecznych. Żył w chłodzie, niedostatku i zimnie. Już od urodzenia walcząc o przetrwanie. Jednakże zawsze trzymał się na uboczu. Nie wplątywał się w większe potyczki, zawsze zajmując się swoimi sprawami, troszcząc się jedynie o swoje dobro. Skupiał się na przeżyciu i budowaniu coraz większych wpływów. Swoich pobratymców uważał za skończonych idiotów, którzy zamiast się skupić na odbudowie prawdziwej cywilizacji toczyli swoje małe i duże wojenki. Zapędzili się o wiele za daleko w kolonizowaniu obcych galaktyk, nie umiejąc utrzymać spokoju na własnej planecie. Żądza władzy, która zatruła ich umysły, zaślepiła również ich trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość.

Przyszedł na świat w trakcie trwającej już od dekad wojny. O dziwo, pierwotnie jego "rodzice" (para gejowskich changeling'ów) pochodzili ze skraju planety, gdzie chłód i słońce mieszały się ze sobą. Braki w pożywieniu i niepewność dnia jutrzejszego sprawiły, że został porzucony przez swoich biologicznych stwórców na jednym z pustkowi, gdy po kolejnym ataku miasto, w którym żyli razem zostało zmiecione z powierzchni ziemi. Można by sądzić, iż decyzja o pozostawieniu Foku należała do trudnych, lecz tak nie było. Wygrało czyste wyrachowanie. W normalnych warunkach zielonobarwny obcy zginąłby z głodu, zimna czy zwyczajnie zostałby wysadzony przez przypadkowy atak energetyczny. Jednakże tak się nie stało. W tamtym czasie "mroczni" Changeling'owie odnosili chwilową porażkę na skutek drastycznie zmniejszającej się liczebności ich rodzaju. Dwójka z nich, która pełniła rolę szpiegów wybrała się właśnie na zwiady. Zauważyli dziecko swoich antagonistów. Zamiast bezmyślnie je zabić, postanowili je przygarnąć, by wzmocnić szeregi i wychować na swoje podobieństwo, wpajając swoją ideologię. Przybrani ojcowie ze względu na swój fach wiecznie otoczeni byli intrygami i kłamstwami. Jednakże, oddzielali od tego swojego syna. Zawsze mówili mu, by wierzył tylko w to, co sam usłyszy i zobaczy. Miał wierzyć jedynie sobie, martwić się jedynie o siebie. Bez względu na to, co kto mu mówił, powinie sam najpierw zweryfikować prawdę. Każda moneta ma dwie strony. Przekonany o tych prawdach wykształciły w nim się konkretne cechy, definiujące w znacznym stopniu jego przyszłość i to, kim się stał. Orientował się dobrze w sytuacji politycznej, militarnej oraz społecznej swojej rasy. Niestety, wychowankowie prowadzili niebezpieczne życie na krawędzi. Bycie szpiegiem, a nie rzadko nawet podwójnym szpiegiem, wiązało się z wysokim ryzykiem zdemaskowania. Już od maleńkości Foku uświadamiany był o możliwości straty rodzicieli. Co więcej, został też poinformowany o tym, iż został przygarnięty, a pierwotnie pochodzi z drugiej strony planety. Dzięki temu zrozumiał, że żadne więzy krwi nie są na tyle cenne, co własny osąd. Doszedł też do wniosku, że każdym kierują jakieś motywy. Czysta kalkulacja. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ostatecznie nadszedł dzień, w którym po raz kolejny stracił swoich rodziców. Nie cierpiał. Przyjął to spokojnie. Niektórzy byli wręcz zaskoczeni. Sądzili, iż wpadnie w szał, pałając rządzą zemsty do przeciwnej frakcji. Foku postanowił nie żywić urazy. Nie dlatego, iż był miłosierny. Wiedział, że zemsta sama w sobie nie ma większego znaczenia, nie przywróci to życia zmarłym, a jemu zamie resztę żywota, by się dopełniła. Poza tym nikt nie gwarantował mu, iż w trakcie także nie straci życia, a wtedy cały jego trud poszedłby na marne. Postanowił dalej poszerzać swoją wiedzę, moc, a przede wszystkim wpływy.

I wszystko szłoby zgodnie z planem, gdyby nie dwójka skończonych kretynów, która rozpoczęła niszczycielską walkę na Xenon, powoli doprowadzając jego rasę do skraju wymarcia. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, iż siły, które właśnie pojedynkowały się na powierzchni, było o lata świetlne przed nim pod względem mocy. Zamiast uciekać w panice, jak reszta swojego marnego gatunku postanowił zbadać źródło inwazji. Dzięki dostępnej technologii udało mu się zlokalizować obcy statek, który przybył zaledwie kilka godzin wcześniej. Jednakże znajdowało się na nim kolejne nieznane źródło energii. Postanowił zbliżyć się na bezpieczną odległość, by to zbadać. Chciał poznać miejsce, z którego przybyły tak silne istoty. Tylko dzięki obecności takich bytów byłby zdolny drastycznie zwiększyć swoją siłę. Ustawił wcześniej swoją kapsułę w stanie gotowości, sam natomiast udał się w pobliże namierzonego kosmicznego pojazdu. Czekał do momentu, gdy zyskał pewność, że drugi pasażer, który wcześniej się znajdował się wewnątrz opuścił kokpit. Wkradł się do maszyny i przeskanował bazę danych w poszukiwaniu celu podróży. Zorientował się, iż droga powrotna ustawiona jest na niejaką "Ziemię". Zeskanował odpowiednie dane, by udać się czym prędzej do swojej kapsuły. W międzyczasie całą planetą wstrząsały gigantyczne eksplozje, wstrząsy. Naturalny ekosystem został praktycznie doszczętnie zniszczony. Będąc realistą zorientował się, iż rokowania dla tej planety nie są najlepsze. W najlepszym wypadku zostanie tutaj pusta skorupa, a w najgorszym zakładał implozję jądra. Dlatego też wolał nie ryzykować. Rzucany falami energii, wyciekami  magmy i gigantycznymi falami dotarł wreszcie do celu. Wszedł do wnętrza kapsuły. Wprowadził odpowiednie parametry i współrzędne podróży. Jako cel obrał Ziemię. Podróż zajęła sporo czasu, jednakże wiązał z tą podróżą spore nadzieje. Nie śnił o żadnym galaktycznym podboju. Wydarzenia na jego planecie uświadomiły mu aż zbyt dobrze, że podnoszenie ręki na mieszkańców tamtej planety doprowadzi tylko do szybkiej anihilacji. Po tym, jak rozbił się na jakimś odludziu zaczął zgłębiać tajniki obcej planety i praw rządzących nią. Zaszył się w pewnym głęboki lesie. Posiadał dumę swojej rasy, jednak również intelekt swoich rodziców. Żywiąc się naturalnymi zasobami starał się nie zmieniać ekosystemu, który go otaczał, by nie zdradzić swojej pozycji. W przekazach ludzkich, nie wiadomo dlaczego zapisał się jako jakieś dziwne mistyczne stworzenie. Unikał tych słabych istot. Zorientował się, iż jest to dominujący gatunek, lecz zbyt pochłonięty swym codziennym życiem, by dostrzegać cóż dzieje się dookoła nich. Dlatego też nie chciał ich uświadamiać bardziej niż było to potrzebne. Dwa lata zajęło mu zgłębianie prawideł Ziemi, by móc się odnaleźć.

7. Statystyki
Siła: 1
Szybkość : 1
Wytrzymałość: 1
Energia: 27

-HP: 15
-KI: 405
-PL: 108

Nie toleruję żeńskiej wersji changelingów. Chyba że jego rodzice byli homo...
Póki co brak akcepta

Reito, nie tolerujesz a jednak Haruka jest na forum xd

Ja jej akcepta nie dałem xd Dla mnie żeńskie changi nie powinny istnieć. Nigdzie w anime ani żadnej mandze nie było o nich mowy. A w multiverse nawet pokazali, że changi mają tylko ojców.

Historia jak najbardziej ok ale ...... problem jest taki, że changelingi zaczynają na Namek, chociaż piszesz tak dobrze, że wyjątek można by zrobić. To zależy od MG Ziemi i Namek.

Jednak przemyśl: albo zostawiasz rasę i zmieniasz planetę albo zmieniasz rasę i lądujesz na Ziemi. Zawsze możesz być bio-androidem z komórkami changelingów.

Po rozwiązaniu powyższej kwestii ode mnie skrzydełko na TAK.

Jeśli chodzi o Ziemię to nie mam nic przeciwko, na Namek i tak się nic nie dzieje.

Ale będzie się dziać! Chyba że wszyscy spierdzielą z Namek, bo dla 2 osób eventu nie ma sensu robić ~ Haz

Za KP - Akcept. Co do planety startowej - jako opiekun Namek, oczywiście wolałbym żebyś na niej pozostał, no ale jeśli admini wyrażą zgodę na start na Ziemi, to ja nie będę robił problemów. ~ Haz

Ta na ziemi co jeszcze? Może od razu wszystkich tam wpuśćmy, nie ma takiej opcji jeżeli chodzi o mnie. (Namek potrzebuje populacji)

Reszta jest okej, tzn spoko.

Więc Akcept na KP i Nie-Akcept na ziemie jako planetę startową.

Chociaż nie ukrywam że nie podoba mi się avatar, na którym jest Mewtwo w formie Mega.

Powiem tak. Albo zdecydujecie i postawicie w jasnej sytuacji, co ma być zmienione, albo będziecie sobie jęczeć przez następne kilka dni, co każdemu z was nie odpowiada w mojej KP, tylko wtedy pomogę sam rozwiązać ten problem.

Wyluzuj troszkę okej? Masz jasno napisane że planetą startową rasy Changeling jest NAMEK, więc nie dziwi fakt, iż Twoja "prośba" o rozpoczęcie przygody na innej planecie wywołała taką burzę. Cierpliwości, coś się w tej kwestii ustali. ~ Haz

Jestem "wyluzowany". Proszę jedynie o poważne traktowanie, a nie szczeniackie przepychanki o moją KP. Po prostu każdy ma sprzeczne spojrzenie na fabułę, z tego co widzę.

Fanatyzm fabularny, co do rasy changeling'ów w związku z płcią, bo tak było w mandzie, ale nie widzę, żeby w mandze czy anime było powiedziane, że changeling'i występowały tylko na Namek. Osobiście wcale się nie upieram przy Ziemi, po prostu wykorzystałem fakt fabularny, że "ktoś" zniszczył ich rodzimą planetę, więc równie dobrze nie widzę uzasadnienia, by wszyscy, jak jeden mąż mieli teraz zlatywać się na Namek. ACZKOLWIEK, jest mi to obojętne, mogę zaczynać i na Namek, jeśli to jest jakiś problem. Po prostu denerwują mnie przepychanki tego typu.

Namek, Punishing Blaster (a co mi tam) i zamykam.