Zimne Pustkowia
Wto Maj 29, 2012 11:53 pm
Zimne Pustkowia
Zimne Pustkowia to równiny lub lekkie wyżyny. Obrasta je delikatna poszarpana trawa bujająca się na wietrze. Tutaj spotykają się jedni z najpotężniejszych Lodowatych w celu treningu lub własnych porachunków. Tylko w tym miejscu można zabić swojego pobratymca ze swojej kasty.
- Tutaj dochodzi do pojedynków, nie lubisz swojego trenera czy dowódcy? Wyzwij go na pojedynek i zabij by odebrać mu władzę. Kieruj się instynktem
- Sparingi z wielkimi wojownikami, ale pamiętaj że są strasznie zadufani w sobie i rzadko kiedy zdradzają specjalne techniki
- Nauczysz się ze skróconym czasem:
- GośćGość
Re: Zimne Pustkowia
Nie Mar 03, 2013 11:33 am
Krazgel znalazł się w dziwnym miejscu, od przylotu na tą mało znaną planetę poruszał się sam. Teren do o koła był niczym zielona przestrzeń pofalowana jakby ktoś pociągnął ją za koniec i wstrząsnął. Chłodny wiatr ocierał się o ciało changa tym samym powodując u niego delikatne dreszcze. Cisza jaka go otaczała była nad zbyt spokojna; wiedział że jest tylko młodym, nie wyróżniającym się teraz wojownikiem i aby udowodnić swoją wyższość musi zacząć trenować. Z opowiadań wiedział, iż nikt na tej planecie nie jest neutralny, prędzej czy później będzie musiał przyłączyć się do jednej z stron zwaśnionych władców kierujących się własnymi celami. Powracał pamięcią do rodzinnej planety jednak nie wiele pamiętał teraz, minęło sporo czasu i obraz był zamazany...
Nie mogę się tak użalać nad sobą i rozmyślać! Tym nic nie osiągnę!
Głos rozchodził się razem z wiatrem w bezkresnej przestrzeni. Krazgel rozpoczął szlifowanie swoich umiejętności i chociaż nie wiele wiedział o trenowaniu w samotności nic innego mu nie pozostało.
OCC: Następnym post treningowy
Nie mogę się tak użalać nad sobą i rozmyślać! Tym nic nie osiągnę!
Głos rozchodził się razem z wiatrem w bezkresnej przestrzeni. Krazgel rozpoczął szlifowanie swoich umiejętności i chociaż nie wiele wiedział o trenowaniu w samotności nic innego mu nie pozostało.
OCC: Następnym post treningowy
- GośćGość
Re: Zimne Pustkowia
Pon Mar 04, 2013 7:24 pm
Powietrze robiło się coraz bardziej zimne, warunki panujące na tym odludzi utrudniały trening a zarazem zwiększały jego efekty. Słońce chowało się za chmurami, prawie stawało się nie widoczne, Krazgel wiedział, że mimo przeciwności losu i brakiem motywacji musi zabrać się za zwiększenie umiejętności.
W ten sposób mineło kilka dni młodego changa, który miał przed sobą przygodę o jakiej z pewnością nie śnił i która nie raz obdarzy go łzami i cierpieniem oraz smakiem krwi...
- Spoiler:
- Wracał pamięcią do czasów gdy był jeszcze dzieckiem, zawsze zastanawiało go jak to jest że wszyscy wojownicy potrafią utrzymać się w powietrzu a co więcej poruszać się, jednym słowem latać. Obiecał sobie, że gdy osiągnie odpowiedni wiek po prosi o naukę tej jakże ułatwiającej życie techniki...
Teraz był sam i musiał podjąć wszelkie próby aby osiągnąć swój cel. Rozpoczynając od krótkiej rozgrzewki, następnie próbował wzbić się w powietrze samą wolą, zmuszał się do tego emanując przy tym sporą energią KI, mimo, iż jego serce było pełne zapału i nadziei to ni tym nie osiągnął, nawet nie drgnął chociaż ziemia wokół niego wirowała. Musiał istnieć jakiś inny pomysł, widok changelingów poruszających się w przestworzach wprawiał go w zazdrość, iż on tak nie może. Postanowił skakać w górę i tam się utrzymać, każdemu wyskokowi towarzył wybuch energii mający na celu ustabilizować pozycję Krazgela w przestwierzach.
Tak mijały kolejne dni a efektów nie było, jednak wściekłość wzięła górę nad brakiem doświadczenia i instruktora...
Krazgel był już zrezygnowany, zmęczenie dawało się mu we wznaki i już miał się poddać gdy ujrzał w oddali lecącego, małego changa wtedy wszystkie emocje się w nim zebrały a krzyk nienawiści sam cisnął się na usta
On może a ja nie!?!!!!!
Wybuch takiej furii sprawił, iż Krazgel przestał kontrolować KI, dzięki czemu uniósł się w powietrzę lecz to był dopiero mały krok ku efektom do jakich zmierzał. Mimo trudów szybko opanował stabilność i utrzymywał się bez problemów w powietrzu. Teraz przyszedł czas na przemieszczanie się, jak ułożyć ciało? Rozłożyć ręce? takie pytania zadawał siebie młody chang zanim pojął że wystarczy się przechylić by lecieć, jednak nawet świadomość tego nie pomogła w poruszaniu się, szybko spadał a jego energia musiała być często regenerowana jednak po kilku kolejnych dniach doszedł do wprawy...
Przyszedł czas na wytrenowanie sposobu walki, na ziemi sobie jakoś radził ale czy w przestrzeni po wietrznej jest tak samo? Nie dowiedziałby się gdyby nie podjął próby, nie było to trudne jednak uświadamiało o wielu nie doskonałościach jakie było trzeba dopracować. Cios za cios i chociaż walczył z cieniem to jednak osiągał swoje zamierzenia i nie tylko nauczył się latać ale i wzmocnił swoje naturalne zdolności.
W ten sposób mineło kilka dni młodego changa, który miał przed sobą przygodę o jakiej z pewnością nie śnił i która nie raz obdarzy go łzami i cierpieniem oraz smakiem krwi...
- GośćGość
Re: Zimne Pustkowia
Nie Mar 10, 2013 4:09 pm
Changeling mimo zmęczenia nie postanowił odpocząć, był pewny stwierdzenia że lot pozwoli mu na regeneracji sił. Miał wrażenie że nadszedł czas aby wybrać stronę w tym, jak uważał śmiesznym konflikcie. Chcąc nie chcąc musiał się opowiedzieć za jednym z władców inaczej stał by się celem do zgładzenia. Jednocześnie sam chciał przejąć władzę i stanąć na czele wszystkich changów jednak długa droga była przed nim i mało prawdopodobne spełnienie szaleńczego celu...
Wzburzył wokół siebie aurę aby prezentować się doskonale mimo swojej miernej postury a następnie wzbił się w powietrze oglądając krainę z góry, zimny wiatr przecinał go teraz niczym ostrze lodowatego miecza. Nie pozostało mu nic po za ruszeniem w drogę gdyż pozostając mógłbym zamarznąć; na niebie zamigotał błysk po którym była widoczna tylko smuga rozciągająca się na niebie.
z/t Koszary
Wzburzył wokół siebie aurę aby prezentować się doskonale mimo swojej miernej postury a następnie wzbił się w powietrze oglądając krainę z góry, zimny wiatr przecinał go teraz niczym ostrze lodowatego miecza. Nie pozostało mu nic po za ruszeniem w drogę gdyż pozostając mógłbym zamarznąć; na niebie zamigotał błysk po którym była widoczna tylko smuga rozciągająca się na niebie.
z/t Koszary
- GośćGość
Re: Zimne Pustkowia
Pią Sty 31, 2014 10:47 pm
...po czym ciałem Changeling'a wstrząsnęło gwałtowne uderzenie. Kapsuła zaryła o ziemię, zdzierając z wierzchniej powłoki spore połacie trawy. Wreszcie przybył na miejsce. Właz pojazdu otworzył się z charakterystycznym dźwiękiem, a z jego wnętrza wydobył się gwałtownie obłok pary. Changeling sprawnie oswobodził się z metalowej klatki na zewnątrz, wybijając się parą niewielkich, aczkolwiek dobrze umięśnionych kończyn, przed siebie. Mrużąc oczy, rozglądał się po okolicy. Niestety obłok dymu spowodowany uderzeniem przysłaniał większość otoczenia. Powoli przystosowywał swoje źrenice do nowego środowiska. Natężenie światła było tutaj o wiele większe, niż tam, gdzie się wychował. Chociaż logicznie patrząc, nie było to zbytnio niezwykłe, skoro pierwotnie większość życia spędził na zacienionym padole. Zrobił kilka kroków naprzód, wpinając się po stromym kraterze, powstałym kilka sekund temu na skutek jego lądowania. Gdy znalazł się już na szczycie, lekko podskoczył. Orientował się na ile jest tutaj mobilny. Wiadomo, każda planeta odznacza się inną grawitacją. Na swych stopach poczuł delikatne łaskotanie. Spojrzał w dół. Jakieś zielona roślinność pod wpływem wiatru delikatnie muskała jego skórę. Dosyć niecodzienne przeżycie. Przywykł raczej do skutych lodem terenów. Zimna, i lodowatych wichur. Postawił kolejne kilka kroków. Podłoże było stosunkowo miękkie. Przysłonił swe oczy dłonią, by uchronić się przed zgubnym działaniem nadmiaru promieni słonecznych. Znajdował się na lekko pofałdowanej równinie. Obrócił się w koło. Uwagę Foku przykuł duży kompleks budynków. Z informacji jakie posiadał, wynikało, iż prawdopodobnie jest to baza jego pobratymców. Rzucił ostatnie spojrzenie na kapsułę. Miał nadzieję, że nie wzbudzi niczyjej ciekawości swoim przybyciem. Na razie nie zostało mu nic innego, jak pozostawić pojazd i udać się w dalszą podróż. Czego by nie zrobił, to nie zatrze całkowicie śladów po swoim lądowaniu. Lepiej zacząć się przemieszczać, by znaleźć bezpieczne miejsce. I tego planu postanowił się trzymać. Ruszył przed siebie.
[zt]
[zt]
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|