Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Iceberg - Page 3 Empty Iceberg

Czw Mar 07, 2013 3:52 pm
First topic message reminder :



Średnia temperatura:
-40 stopni

Planeta Widmo. Trudno jest ją odnaleźć ze względu na jej ogromną orbitę i niewielkie rozmiary. Praktycznie nie ma tam życia (choć kto wie co może spotkać zbłąkanego wędrowca). Minimalna temperatura to nawet - 150 stopni a wiatr niekiedy przekracza nawet 200km/h.

Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 04, 2013 8:01 pm
Krwistooki spokojnie słuchał słów dziewczyny, i nie uszło jego uwadze to jak się ona trzęsła ze strachu przed nimi. Cóż nic dziwnego. Pewnie takie rzeczy o nich jej naopowiadali, że nie ma co się dziwić, chociaż w tych opowieściach jest sporo prawdy. Na szczęście oni obaj są inni, niż ci którzy byli opisywani. To co sama dziewczynka opowiadała było interesujące. Miała na imię Aurora i ma trzynaście lat, więc jest o parę lat od nich młodsza. Ale zdziwiło go to, że na tej planecie nie ma tylko mrozu, a jest na dodatek las! Dojście tam nawet przez góry nie byłoby problemem, jeśli nie będzie zamieci, bo można w każdej chwili tam polecieć. Niestety ta rodzina u której była najpewniej była martwa, jeśli nie byli wojownikami, a wszystkie stworzenia są tak silne. Nie dziwiło go to, że saiyanie podobno tu nie wytrzymują, ale oni na pewno będą inni. Altair nie zamierza skończyć tak jak oni. Węgiel...tak znany surowiec. Z tego co mu wiadomo surowce naturalne i wszelkie pierwiastki chemiczne są w całym kosmosie takie same, chociaż mogą być też i inne. To że był tu ten czarny kamień tylko ratowało im skórę. Jego towarzysz podziękował za informację, podszedł do niej i okrył ją kocem. Z resztą on sam zamierzał zrobić to samo, no ale nieważne. Tak jak się spodziewał złotooki nie jest taki jak reszta. Hazard mu gdzieś zniknął, gdy tamten udał się do wyjścia. Altair wstał i podszedł powoli do małej a następnie ukucnął przy niej lekko i delikatnie ją obejmując i próbując uspokoić mówił.
-Ciii. Wiem, że się nas boisz. Ale nie martw się. Nikt nie zamierza ciebie skrzywdzić. Mam nadzieję, że nam zaufasz.
Powiedział i zostawiając ją uśmiechnął się do niej, chociaż on chyba jeszcze bardziej ją mógł przestraszyć. No nic korzystając z okazji usiadł gdzieś pod ścianą i wyjął holo komputer, mając zamiar napisać raport do dowódcy. Sporo się zastanawiał, nie wiedząc co ma napisać o drugiej misji, ale w końcu zaczął coś pisać.

Zgodnie z Pańskimi zaleceniami zbadaliśmy teren i natrafiliśmy na mało przyjazną osadę zamieszkałą przez tubylców. Nie mieli oni co prawda żadnej technologii i wyglądali barbarzyńsko. Interesującym do odnotowania faktem było to, że nasze scoutery nic nie wykrywały zanim nie byliśmy dostatecznie blisko ich. Nasuwa mi się na myśl, że to wina pola elektromagnetycznego planety, bądź jest to właściwość jakiegoś pierwiastka ukrytego w pobliskich górach. W każdym razie zostaliśmy zaatakowani przez ogromne trzy lodowe bestie, wiec chcąc, czy nie chcąc z przyczyn niezależnych nawiązaliśmy kontakt z mieszkańcami. Jak już wyżej pisałem, okazali się oni nie przyjaźni. Nie byli silni. Najsilniejszy posiadał poziom mocy 2000 a pięciu najpotężniejszych ich wojowników po 1000. Było ich też nie wielu. Około pięćdziesięciu. Zdołaliśmy się dowiedzieć o tym, że byli tu zsyłani saiyanie, którzy nie radzili sobie w tych warunkach, a także znajdowała się tu jakaś baza. Mamy jej lokalizacje. Natrafiliśmy także na węgiel, ale całkiem możliwe, że znajdują się tu inne surowce takie jak drewno. Przesyłam zebrane zdjęcia i resztę informacji. Co do drugiej misji. Prosiłbym o potwierdzenie tego, że złotooki jest demonem, ponieważ wywiad może się mylić. W każdym razie, misja jest w toku.

Z wyrazami szacunku Nashi Altair Drake.


Niedługo potem wysłał wiadomość, a także wrócił jego towarzysz, trzymając za pomocą telekinezy czarny głaz który był chyba węglem. Większość zostawił w wolnym miejscu, a następnie ki blastem zrobił dół i cześć oderwanego węgla tam wsypał by następnie wsadzić tam swój dawny uniform uprzednio go podpalając za pomocą ki blasta. Tak jak rzekł złotowłosy zaczął doglądać ognia, uważając przy tym by nie zgasł. Gestem ręki zaprosił Aurorę, by usiadła przy ognisku to będzie jej cieplej. Jego towarzysz ponownie wrócił tym razem będąc ubabranym we krwi, ale za to z mięsem, znajdującym się na okrągłym głazie, który był następnie ogrzewany. Całkiem sprytny wymysł. Zamierzał pomóc towarzyszowi, ale on chyba nie potrzebował jego pomocy. W każdym razie podziękował za jedzenie.
-Smacznego!
Rzekł i zabrał się za jedzenie swojej porcji. Dawno się tak dobrze nie najadł i w porównaniu do papki którą kiedyś jadł to było wspaniałe pożywienie. Chociaż oczywiście jako Nashi ma o wiele lepsze jedzenie. Po zjedzeniu porozglądał się i chwilę porozmyślał o tym co teraz będą musieli zrobić. W końcu ruszył do złotowłosego widząc, że ten nic nie robił.
-Jak potrzebowałeś pomocy to wystarczyłoby powiedzieć. Nie musisz wszystkiego robić sam.
Uśmiechnął się, a następnie zastanowił się chwilkę i kontynuował.
-Co teraz robimy? Coś trzeba zrobić z tą dziewczyną. Nie możemy jej tutaj zostawić. Ale też by się przydało ruszyć do bazy jak dostaniemy taki rozkaz, ale wtedy ona by musiała iść z nami. Wątpię by jej rodzina przeżyła, chociaż moglibyśmy spróbować pomóc jej wrócić do tej krainy lasu, do rodziców. Chyba, że masz może jakiś inny pomysł?

OCC:
Regeneracja 15% HP i 15% KI + Regeneracja 50% HP i 50% KI za zjedzenie mięsa, stworka.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Pon Kwi 08, 2013 12:37 am
Biedne dziewczę cały czas drżało jak liść zdenerwowane. Im bardziej dwaj młodzi Saiyanie starali się być dla niej dobrzy, tym bardziej kuliła się ile mogła. Mimo najszczerszych intencji nie są w stanie jednym pstryknięciem naprawić całego zła, jakie wyrządzali saiyanie od lat. Nie trzeba było być uczonym aby domyślić się, co wojownicy zwykli robić ze swoimi umownymi zapłatami.
Aurora okryta kocem cofnęła się jeszcze dwa metry w głąb jaskini. Ukrywając się nieco cichutko skubała swoją porcję. Patrzyła szeroko otwartymi oczyma na poczyniła obu wojowników. Telekineza Hazarda była dla niej jak sztuczka, a uprzędzenia elektroniczne jak magia. Na tej planecie panował prosty tryb życia. Nawet nazwy wiosek nie były wyszukane. Cywilizacja tutaj zatrzymała się setki lat wstecz.

Nie trzeba było czekać długo aż trener odpisze obojgu. Jednak tym razem wiadomość dostała najpierw do Hazarda, wiadomość zaadresowana do nich obu.

Przyjąłem. Macie dalej kontynuować misję. Tak Hazardzie masz sprawdzone wiadomości, dużo naszych żołnierzy straciło życie na tej planecie. Z reguły wysyła się tu takich, którzy są mało przydatni dla arami. Jak myślicie ile da się tutaj wytrzymać gapiąc się tylko na biały śnieg za oknem? Obyście nie musieli tego sprawdzać na własnej skórze. Będziecie tu tkwi tak długo, aż zaczniecie używać mózgów poprawnie.
Altair Drake w dobra stronę podążasz doszukując się przyczyn związanych z trudnościami działania Waszego sprzętu oraz zmysłów. Oto kolejny powód przez który żołnierze tracą życie. Radzę Wam się uporać z zadaniem, nim dopadną Was poważniejsze objawy.

Powodzenia


Trener zdawał się wiedzieć o planecie więcej niż im się wydawało. Wychodziło na to, że kazał zbierać im informacje, którymi już dysponował. Sprawdzał ich. Kilka minut po pojawieniu się pierwszej wiadomości oba komputery zapiszczały i na ekranach pojawiły nowe wiadomości od trenera. Tym razem dla każdego osobno. Trener subtelnie wprowadzał małe zamieszanie między obojgiem wojowników.

Wiadomość dla Hazarda

Przyjąłem. Kontynuuj.



Wiadomość dla Altaira

Żołnierzu zacznę Cię prosić o zdanie, jak będziesz przedstawiał sobą większą wartość, a na razie jeszcze spora droga przed to, aby to osiągnąć. Dostajesz polecenie od przełożonego o kilka stopni wyższego Tobie. Tu nie ma miejsca na dyskusje. Albo wykonujesz rozkaz albo się rozstajemy w niemiły dla Ciebie okolicznościach. Zrozumiano?!
Skoro lubisz być taki ciekawski to odpowiedz mi na pytanie. Czy gdyby postawić Hazarda na Twoim miejscu wykonałby rozkaz? Przecież fizycznie ma takie możliwości.

Tym razem trener nie był przychylny dla Altaira. Trener wprowadzał zamęt miedzy nimi. W tym czasie Aurora swoimi rączkami gładziła futra martwych zwierząt. Posiłek, ciepło koca i ogniska zrobiły swoje, nieco się rozluźniła. Siedząc na swoim miejscu odezwała się cichutko:

- Pani Altair, Panie Hazard może zrobić Wam ciepłe ubrania z tych futer. Ja potrafię, nie jestem darmozjadem.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 3 9tkhzk800/800Iceberg - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 3 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Pon Kwi 08, 2013 10:58 pm
Chwilę po wysłanu wiadomości podszedł Altair. Czarnowłosy z lekkim uśmiechem wypomniał mu, iż wszystko robi sam.

- Przecież pomogłeś, pilnowałeś ogniska - odwzajemnił uśmiech - a tak na poważnie to musiałem przemyśleć parę spraw. A najlepiej idzie mi to, gdy jestem sam, skupiony na jakiejś robocie.

Westchnął usłyszawszy kolejne słowa kompana. Spojrzał wgłąb jaskini, gdzie wtulona w jego koc Aurora powolutku konsumowała mięso. Przynajmniej coś zjadła, bał się, że strach przed nimi nie pozwoli jej niczego przełknąć.

- Mam parę koncepcji - kontynuował - ale na razie poczekajmy na odpowiedź Trenera.

Gdy tylko to powiedział, holo - komputer znajdujący się nadal na jego kolanach dał znać. Przychodząca wiadomość. Nie spodziewał się tak szybkiej odpowiedzi. Po chwili urządzenie Altair'a również zapiszczało. Czerwonooki udał się do swojego plecaka. Haz szybko kliknął odpowiednią ikonę i zabrał się za czytanie. Zacisnął lekko pięść. Niezbyt podobało mu się to, co miał do powiedzenia przełożony. Już miał wyłączyć sprzęt, gdy nadeszła kolejny news. Dwa słowa, które spowodowały u niego szybsze bicie serca. Zupełnie zapomniał o swoim "bonusowym" zadaniu. Usłyszał kolejny sygnał, na holo - komputer Altair'a również nadeszła nowa wiadomość. A to ciekawe, co za dodatkowe wytyczne mógł mu zlecić Trener? Czyżby też miał jakąś ukrytą misję? Ale to bezsensu, skoro on sam otrzymał rozkaz zlikwidowania kompana, to po co zlecać i jemu jakieś inne misje? Myślał nad tym przez chwilę, gdy nagle ciszę panującą w jaskini przerwał cichutki głosik. To Aurora, chyba nieco się rozluźniła skoro zdecydowała się przemówić. A to co powiedziała bardzo go zaskoczyło, choć z drugiej strony nie mógł powstrzymać zachwytu.

- Naprawdę? Zrobisz takie coś dla Nas?

Dość gwałtownie podniósł się na nogi i zbliżył do dziewczynki. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że czymś takim mógł ją śmiertelnie przerazić. Uśmiechnął się lekko i wycofał. Zachowując odpowiedni dystans rzekł:

- To naprawdę miły gest, dziękuję. Ten nóż chyba się przyda prawda? W takim posłuż się nim. I nie zapomnij o ubraniu dla siebie, w Twoim obecnym chyba nie jest zbyt ciepło.

Obdarzył ją jeszcze jednym uśmiechem, po czym udał się w stronę wyjścia. Odpowiedź Trenera dała mu wiele do myślenia. Znów miał mętlik w głowie, nie wiedział co zrobić najpierw. A na taką sytuację miał tylko jedną receptę - solidny trening. To oczyści jego myśli, a być może pozwoli bardziej racjonalnie zbadać ich położenie i wybrać najlepszą opcję.

- Idę potrenować - zakomunikował - nie odejdę daleko, wiec w razie czego wołajcie.

Wyszedł z groty i poleciał kilkadziesiąt metrów dalej. Znalazł sobie kilka metrów wolnej od skał przestrzeni i zaczął od rozgrzewki. W tych warunkach mięśnie wyjątkowo szybko się "spinają", więc ważne jest, aby odpowiednio je rozgrzać. Z każdym kolejnym ćwiczeniem przyjemne ciepło rozchodziło się po całym jego ciele. Czuł już podekscytowanie, chociaż niewiele czasu minęło od walki z bestiami na obrzeżach tej nieprzyjaznej wioski. Wiedział już co będzie robił. Cel jaki wyznaczył sobie już dawno, teraz wreszcie się za to zabierze.

OCC:
Następny post - Trening
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Pon Kwi 08, 2013 11:55 pm
Krwistooki wiedział, że tak na prawdę nie wiele pomógł, chociaż rozumiał złotowłosego. Najwidoczniej był on przykładem samotnika, a teraz dostał rozkaz by lecieć z nim na misje. Raczej się szybko nie przyzwyczai. Przynajmniej tak myślał, że może to być taki powód. A z resztą to nie ważne. Dziewczynka się ich bała i cokolwiek by nie robili to nie mogli tego niestety zmienić, ale przynajmniej coś zjadła. Dziwne było to, że chciała by ją zabrał chociaż się go bała....kobiety są dziwne. Nie dostał tak na prawdę odpowiedzi na zadane pytanie, ale ważne było to, że mają już gotowy koncept, a nawet kilka. Altair sam rozmyślał co by tu można zrobić i też było wiele możliwości. W końcu przyszła wiadomość od trenera. To co pisał trochę go zaskoczyło. Najwidoczniej trener wiedział więcej niż myślał, a i na dodatek wszelkie informacje o tej planecie już miał. Nie za bardzo im to pomagało, bo nadal nie dostali żadnych wytycznych. Co ciekawe u Hazarda ponownie zapiszczało tak samo jak u kruczowłosego. Ta wiadomość już go nie zaskoczyła, bo spodziewał się, że trener tak powie. To było do przewidzenia. Z resztą nie obchodziło go to, ale musiał przynajmniej udawać, że stara się rozkaz wykonać. Trochę racji kapitan miał. Nie może z nimi dyskutować bo są wyżsi stopniem. Co do jego kompana....coś mu zaczęło świtać. Czyżby złotowłosy dostał jakąś dodatkową tajną misję jak Drake? Ale czemu tak było? W końcu jak miał go zabić to chyba nie będzie to potrzebne. A może tak na prawdę jest testowany? Ale czy by się posuwali aż do tego? To chyba nie możliwe...ale te ostatnie słowa w wiadomości dają sporo do myślenia. Co by było jakby jego dowódca miał te samo zadanie. Chłopak popatrzył się w jego stronę, a następnie odwrócił wzrok. Nie miał pojęcia jak się jego kompan by zachował. Z resztą nie ma po co o tym teraz myśleć, trzeba działać i zabrać się za główne wytyczne. Schował rzeczy do plecaka i już miał zamiar ruszyć dalej, gdy odezwała się Aurara mówiąc, że może zrobić im ubrania. One akurat by się przydały...zwiększy się szansa na ich przeżycie. Hazard zaraz dał jej nóż i powiedział, by też zrobiła dla siebie.
-Jeśli możesz zrobić coś takiego to będę wdzięczny.
Uśmiechnął się do znajomej.
-To na pewno zwiększy szanse na nasze przeżycie, ale też nie zapomnij o sobie.
Powiedział i wstał myśląc co trzeba zrobić. Gdy usłyszał słowa ogoniastego oprzytomniał. Warto by było potrenować to fakt.
-Ja też idę. jakby co to wołaj.
Tu się zwrócił do dziewczynki a następnie zostawił jej koc i udał się do wyjścia, idąc gdzieś, gdzie nie przeszkodziłby towarzyszowi, i nie zawalił przy okazji jaskini. W końcu trzeba było zacząć trening jak nie chce być kołem u wozu dla wojownika. Rozpoczął od krótkiej solidnej rozgrzewki, aby nic sobie nie nadwyrężyć okazyjnie. Po krótkiej chwili już nie było mu tak zimno jak wcześniej a i jego ciało przyzwyczai się do ujemnej temperatury panującej na tej planecie. Doszedł teraz do wniosku, że to idealne miejsce do treningu komandosów. W każdym razie zaczął krótką przebieżkę w miejscu, oraz skakał z kamień na kamień i prawie poślizgnął się na lodowatej nawierzchni tym samym by się wywalił. Na swoje szczęście złapał równowagę i kontynuował. Pajacyki, przeplatanki czy tez zwykłe rozluźnianie bardzo mu pomagało. Po paru minutach miał już gotowe podstawy i tym samym zmniejszyła się szansa, że coś sobie zrobi. To też doskonała okazja na trenowanie i medytacje, co tylko sprawi, że jego ciało będzie bardziej odporne. Wprost wyśmienity trening w idealnych warunkach które to panują na tej planecie.

OCC:
Start Treningu
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 3 9tkhzk800/800Iceberg - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 3 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 11, 2013 10:32 pm
Trening:
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 11, 2013 10:52 pm
Czerwonooki skończył rozgrzewkę, zastanawiając się jaki to teraz może przejść trening. Ogólnie nie potrzebował się uczyć jak na razie żadnych technik, bo i też te co zna to umie...przynajmniej tak sądzi. W każdym razie zimny klimat sprzyja jego treningowi, bo może zdoła choć trochę się uodpornić na mrozy, zanim nadejdzie zamieć. Przekrzywił głowę na boki i zaczął trening. Ogólnie starał się zrobić to co zrobił poprzednio Hazard, a mianowicie miał zamiar podgrzać kamień by się na nim nadawało gotować. W tym celu znalazł jakąś skałę i rozwalił ją jednym uderzeniem ręki. Patrząc na swoje dzieło, starał się znaleźć jakiś kawałek który się nada. W końcu też jakiś to mu się udało zobaczyć, lecz nadal nie było dostatecznie dobry. Postanowił użyć swojego ostrza ki i trochę obrobił go, tworząc coś na kształt płaskiego koła. Na wszelki wypadek zrobił to po parę razy, na wypadek jakby coś mu nie wyszło. Bądź co bądź, złotooki jest bardziej doświadczony w kontroli ki to może mu to iść naturalnie, a Altair musi poćwiczyć swoją kontrolę. Najpierw położył kamień na lodzie a następnie używając małej dawki ki zaczął go rozgrzewać. Niestety przesadził i kamień się stopił z powodu zbyt dużej dawki promienia. Postanowił się jednak tym nie przejmować i wyłożył kolejny kawał skały, starając się tym razem uważać. Niestety chyba puścił zbyt skoncentrowaną energię ponieważ jego rzecz na której trenował wybuchła, rozpadając się ma malutkie kawałeczki. Kolejnym razem zbyt mało użył energii. Jednakże, trening czyni mistrza, toteż postanowił przemyśleć to na spokojnie. Usiadł w siadzie skrzyżnym i zaczął medytować powoli się wyciszając. Ki przepływała przez całe jego ciało sprawiając, że czuł miłe ciepełko. Po pewnym czasie pozbył się wszelkich nie potrzebnych mu myśli. Dysponując czystym umysłem rozmyślał nad techniką lepszej kontroli. Bawił się tym i po chwili cała energia ki zebrała się w jego ręce, a potem przeniósł ją do nóg, by na końcu ponownie rozprowadzić ją po całym ciele. Otworzył oczy mając nowe pomysły. Od razu przystąpił do działania i gdy został mu ostatni okrągły kamień to w końcu równomiernie udało mu się rozprowadzić ki po całym kamieniu przez co cały śnieg pod nim stopniał. Ponownie przesadził z ilością energii. Musi tym razem robić tak, aby nagrzać tylko jedną stronę. W końcu używając promienia, rozprowadzając równomiernie ki po jednej stronie kamienia. Był dumny z siebie. Udało mu się zyskać choć większą kontrolę nad energią. Ale miał zamiar sprawdzić coś jeszcze. Podszedł do pewnej góry i utworzył w ręce ki blasta mając zamiar bawić się tym razem w kopacza. Delikatnie przycisnął dłoń z kulą do ściany roztapiając ją dzięki temu, że lepiej opanował swoją moc. To była niezła zabawa i lepiej mógł tworzyć jaskinię bo była mniejsza szansa, że się zawali, choć trwało to masę czasu. W końcu jednakże się mu to znudziło i wrócił się przystępując do ostatnich rzeczy treningowych. Ćwiczył swoją siłę niszcząc każdą z napotkanych skał, rozwalając je na małe kawałeczki, a niektóre zniszczył promieniem ki. Robił masę ciosów i kopniaków, wyprowadzając je w powietrze w kierunku niewidzialnego wroga. Wyglądało to całkiem śmiesznie ale każdy trening się nada. W końcu gdy skończył postanowił wrócić do jaskini. Zanim jednakże się ruszył usłyszał olbrzymi wybuch, a następnie kolejny. Aż włożył na ucho scouter i go włączył sprawdzając co się dzieję. Na szczęście się okazało, że to był jego kompan toteż odetchnął z ulgą i wrócił do ich bazy.

OCC: Koniec Treningu
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 11, 2013 11:45 pm
Saiyanie zajęci treningiem nawet nie spostrzegli, ze zaczął zapadać zmierzch. Trzeba było odpocząć, nie da się teraz na siłę szukać bazy Saiyan. Ciemność nocy ogarnęła całą planetę tylko nieliczne gwiazdy dawały jakieś marne światło. Pogoda znów się popsuła. Logiczniej było zostać na noc, tam gdzie są.
Siedząca w kacie Aurora pilnie pracowała. Odcinała kawałki sprawionego futra. Ze skóry robiła rzemień, którym zszywała kawałki w całość. Widać, ze miała w tym wprawę, nawet nie potrzebowała wymiarów wojowników. Siedziała przy ogniu i pogrążona we własnych myślach szyła. O dziwo zostawiono ją sama i nie niepokojono. Ani Altair ani Hazard nie wypytywali już o nic. Nawet o plotki i opowieści, które mogła znać. Ile byłoby w tym prawdy, a ile zmyślonych faktów tego nie wie nikt. Jednak w każdej bajce jest ziarno prawdy i to ziarno mogło by naprowadzić Saiyan na jakiś ślad. Nawet nie wiedzieli, w którą stronę lecieć. Nawet nie pytali się, co wcześniej mogli robić ich przodkowie zesłani tutaj, co nie ulegało wątpliwości w jakimś celu. Kolejne godziny upływały, a dziewczyna szyła bez przerwy.
Gdy nastał nowy dzień Aurora spała zwinięta w kacie. Obok Wojowników leżały komplety ubrań. Kubraki zakładane przez głowę i z otworami na ręce bez rękawów, za to długie aż do kolan. Ocieplacze zakładane od kostek do kolan, rękawice z dwoma palcami i płaszcze z kapturami wiązane pod szyją, długie aż do ziemi. Na złożonych w kostkę ubraniach spoczywały ocieplane czapy oraz kilka pasków i rzemieni do związania się. Z pewnością to typowe męskie ubranie na tej planecie. Sama sobie też coś uszyła, płaszcz, ocieplacze i suknię. To jej wystarczyło. Czas najwyższy na śniadanie. Ognisko paliło się cały czas, z pewnością dziewczyna szyjąc w nocy dodawała węgla. Przyjemne i rozleniwiające ciepło roztaczało się po jaskini.

Co teraz zaplanują zrobić dwaj Saiyanie?

OCC: Dopiszcie sobie do ekwipunku ciepłe wdzianka.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 3 9tkhzk800/800Iceberg - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 3 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Sob Kwi 13, 2013 3:20 pm
Trening zajął mu wiele czasu, nawet nie spostrzegł, że zbliżała się noc. Z minuty na minutę było coraz ciemniej. Gdy wracał do jaskini panował już półmrok. Haz był zadowolony z rezultatów ćwiczeń, jednak jedna rzecz mu umknęła. Pod wpływem ciągłej przemiany w Super Saiyan'a jego organizm przyzwyczaił się do tego stanu. Przebywanie na tym poziomie nie męczyło go już. Nie widział się w lustrze, więc nie spostrzegł, iż jego włosy stały się jaśniejsze, prawie białe. Po chwili był na miejscu. Wszedł do groty. Altair był już na miejscu, natomiast Aurora skupiona była na szyciu. Usiadł przy ognisku by się trochę ogrzać. Gdy już było mu cieplej, przesiadł się na swoje miejsce i ułożył jak najwygodniej, by nieco odpocząć. Zregeneruje choć trochę sił i może zrobi coś do jedzenia. Niestety żadne z ich trójki nie doczekało się kolacji. Powieki Hazard'a przymykały się mimowolnie i nim się zorientował, głowa osunęła mu się na ziemię, po czym zasnął. Śniło mu się, że poleciał sam do bazy Saiyan, o której wspominał przywódca osady. Wkroczył do budynku i rozejrzał się. W środku roiło się od zmasakrowanych ciał jego pobratymców. Poszedł dalej by zbadać wnętrze. Nagle rozległ się jakiś hałas. Spojrzał za siebie i żołądek podszedł mu do gardła. Ożywione zwłoki zmierzały powoli w jego kierunku. Strzelał w nie Ki Blast'ami, lecz nie odnosiło to żadnego skutku. Zombie - ogoniaści byli coraz bliżej. Chwyciły go w swoje lodowate dłonie....

Gwałtownie zbudził się ze snu. Rozejrzał się po grocie. Był świt. Ogień nadal się palił, najwyraźniej ktoś pilnował by nie zgasł. Aurora i Altair smacznie sobie spali. Podparł się na rękach by wstać, gdy nagle wyczuł dłonią coś miękkiego. Spojrzał zdziwiony na komplet ubrań. A wiec dziewczyna skończyła. Uśmiechnął się i chwycił futrzany materiał. Był pełen podziwu, iż zrobiła tyle rzeczy w tak krótkim czasie. Musiała mieć w tym wprawę. Długie kubraki z dziurami na ręce, płaszcz z kapturem, ocieplacze na nogi. Do tego czapy, oraz kilka pasków i rzemieni. Mieli wszystko. Obok jego kompana leżał identyczny zestaw, Aurora sprawiła sobie nieco inny komplet. Odłożył to wszystko z powrotem na kupkę, przeciągnął się i wyszedł na zewnątrz. Warunki nie zmieniły się zbytnio, jednak po nocy spędzonej w ciepłym pomieszczeniu, jakoś bardziej odczuł mróz. Czym prędzej zabrał się za obrabianie mięsa na śniadanie. Specjalnie nie nałożył na siebie nowych ciuchów, by nie ubrudzić ich podczas tego procesu. 10 minut później siedział z powrotem przy ognisku, piekąc 2 ogromne kawałki mięsa i jeden mniejszy. Ponownie posłużył się przy tej czynności telekinezą. Obracał co jakiś czas mięcho, ziewając przy tym potężnie. Wreszcie posiłek był gotowy. Położył dwa płaskie kamienie ze strawą obok Aurory i Altair'a, a sam zabrał się za swoją porcję.

Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Sob Kwi 13, 2013 6:27 pm
Krwistooki po skończeniu treningu postanowił wrócić do jaskini. Podczas powrotu, ze zdziwieniem zaobserwował, że już jest noc. Nawet się nie spodziewał, że jego nauka może tyle potrwać. Na szczęście nie był daleko toteż nie zgubił się i z łatwością dotarł do tymczasowej bazy. Widząc to, że dziewczyna jest skupiona, postanowił jej nie przeszkadzać. Hazard jeszcze nie wracał przez jakiś czas, ale wiedział, że sobie poradzi. Gdy wrócił, zaobserwował pewną interesującą zmianę...jego włosy była o wiele jaśniejsze, prawie przypominające kolor biały. Pomyślał, że to dziwne, ale wolał się towarzysza o to nie pytać i po prostu zasnął, raczej nikt ich by nie mógł zaatakować podczas snu, a jakby było inaczej to raczej zostaną wybudzeni, przez pikanie scouterów. Jak przez mgłę widział osobę bardzo podobną do niego...wręcz wyglądającą jak jego sobowtór, a jedyne co ich różniło to źrenice które to też ktoś wyglądający jak on miał podobne do...demonicznych. To co zobaczył, zmroziło w nim krew w żyłach. Demon stał ubabrany we krwi swoich przeciwników pośród wielu ciał, a na jego twarzy było widać psychodeliczny uśmiech i zimne spojrzenie przeszywające duszą. Masa trupów, swąd ciał. Krew, śmierć i zniszczenie. Wielki pożar trawiący całą planetę i on stojący po środku, a za nim upiorna armia. Co dziwniejsze nie tylko były tam demony, ale także umarlaki i zwyczajne rasy stojące pośród tego zniszczenia. Wyglądało to jakby jego sobowtór popatrzył się w oczy Altaira i...uśmiechał się złowrogo. Zaczął uciekać, a demoniczny władca pobiegł za nim, gdzie też słychać było jego złowieszczy śmiech. Wiedział, że nie ma szans w walce z nim. Instynkt zadziałał sam i odważny wojownik po prostu biegł przed siebie. Cały świat zaczął się zmieniać w ciemność, a następnie zanikać. Chłopak znalazł się w samym sercu pustki i ostatnie co widział to jego oczy. Obudził się gwałtownie oddychając. Cały ten sen był taki realny. Domyślał się kim był jego sobowtór...Lethal. Jedyna osoba której nie chciałby spotkać a która była nim...chociaż sam nie wiedział dokładnie jak to jest. Lodowaty chłód podziałał dziwnie kojąco. Zauważył, że Hazard robi śniadanie, natomiast Aurora sobie spała. Nie przywitał się nawet. Patrzył się ślepo, pustym wzrokiem na ścianę. Dopiero mocniejszy podmuch i zapach jedzenia go wybudził. Dojrzał niedaleko jakieś ubrania. Najwyraźniej to przygotowała dziewczynka. Musiał przyznać, że wyszło jej to znakomicie. Gdy wszyscy byli przebudzeni powiedział krótkie.
-Dzień dobry.
A następnie wstał i ruszył przed jaskinie. Mróz działał na niego kojąco i dopiero gdy trochę się uspokoił to postanowił wrócić, a przed nimi leżało już śniadanie. Najpierw postanowił pójść do dziewczyny. Gdy znalazł się niedaleko niej, uśmiechnął się.
-Dziękuję, że zrobiłaś dla nas ubrania. Na pewno się przydadzą.
Potem usiadł tam gdzie była strawa i rzekł.
-Smacznego.
A następnie zaczął jeść. Jednakże przez dłuższy okres czasu nie mógł przejść na porządek dzienny po tym koszmarze.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 3 9tkhzk800/800Iceberg - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 3 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Nie Kwi 14, 2013 9:46 pm
Zajadał się w spokoju przyrządzonym przez siebie jedzeniem, gdy nagle usłyszał jakiś dziwny odgłos. Jego towarzysz jakoś niespokojnie oddychał. Leżał zwrócony tyłem do złotowłosego, więc nie wiadomo było czy obudził się, czy jeszcze śni. Zagadka rozwiązała się po paru minutach. Altair wstał i ruszył w stronę wyjścia, witając się krótko.

- Dzień dobry - odparł - ale chyba nie dla każdego.

To ostatnie zdanie wypowiedział już po tym, jak czarnowłosy opuścił jaskinię. Trochę dziwnie się zachowywał, ale cóż, to jego sprawa. Haz nie zamierzał go o to wypytywać, zechce to sam mu powie. Chociaż czy naprawdę tego chciał? Jak tak sobie przypominał, to nikt nigdy nie zdradził mu jakiegoś swojego sekretu, nie podzielił się swoimi zmartwieniami. Chyba nie jest dobrym materiałem na pocieszyciela. Zajął się znów śniadaniem, a po minucie obudziła się również Aurora. Saiyan uśmiechnął się do niej, przełknął spory kawałek mięsa, który miał w ustach i rzekł:

- Wyspałaś się? Chciałbym Ci podziękować za te ubrania, są wspaniałe. Nie spodziewałem się, że tak szybko sie z tym uwiniesz. Smacznego - wskazał brodą na strawę leżącą u stóp dziewczynki.

Gdy już uporał się ze swoją porcją, wstał i zaczął przymierzać nowe ciuchy. Pasowały, chociaż nie to było najważniejsze. W międzyczasie wrócił Altair i zaczął jeść. Haz podszedł do wyjścia i opierając się o ścianę groty, czekał aż reszta skończy. Warunki na dworze nadal były ciężkie, lecz teraz, zaopatrzeni w futrzane ubrania, nie będą tego aż tak odczuwali. Miał już w głowie gotowy plan. W grocie rozległy się dźwięki, świadczące o gotowości do działania. Stanął na środku pomieszczenia i rzekł:

- Najedzeni? Jeśli tak to ruszamy, ubierajcie się. Lecimy do Wioski Lasu, mam nadzieję że wskażesz nam drogę Auroro.

Spojrzał badawczo na dziewczynę. W zasadzie nie miała powodu by im odmawiać. Może nadal się ich bała, ale przez ostatnie kilkanaście godzin udowodnili jej chyba, że nie są tacy jak reszta Saiyan, o których wiele się nasłuchała. Wioska do której się wybierają może dostarczyć im nowych informacji o tej planecie. A przy odrobinie szczęścia może ich towarzyszka spotka znajome twarze i będzie można ją tam zostawić. Co jak co, ale nie zamierzał wiecznie z nią podróżować.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Nie Kwi 14, 2013 10:16 pm
Krwistooki spokojnie jadł sobie posiłek rozmyślając o tym śnie. Jego koszmary zawsze miały związek z tą jedną osobą. Czyżby Lethal był bliski przebudzenia? Jeśli tak to będzie bardzo nie dobrze. Nie uśmiechało mu się oddanie swojego ciała i duszy temu demonicznemu władcy, bądź co bądź już raz oparł się opętaniu, zyskując tym samym o wiele większą moc. Dzięki temu uzyskał Czarną Aurę, która nie raz ratowała mu życie w trudnych sytuacjach. Jednakże nie zamierzał na tym poprzestać, chociaż nie pytał się już jak Hazard uzyskał tą samą moc co Siegrein, jego zmarły towarzysz.
"-I co Siegrein...za taką planetę zginąłeś? Planetę, gdzie tylko moc i siła jest ważna. Dla osób, dla których byłeś niczym? Wojownikiem na rzeź? Co....poległy...towarzyszu..."
Chłopak mimowolnie zacisnął pięść. Nadal nie mógł uwierzyć, czemu jego dawny kompan się poświecił. Dla większości był pewnie nic nie warty...Postanowił jednak nie psuć sobie jeszcze bardziej humoru i dokończył jedzenie, a następnie wstał i ubrał się w nowe ciuchy. Było mu teraz bardzo cieplutko. Dziewczyna odwaliła kawał dobrej roboty.
-Naprawdę wspaniała robota Auroro.
Mówiąc to odwrócił się do dziewczyny, obdarzając ją uśmiechem. Ich szanse teraz gwałtownie wzrosły. Jednakże cokolwiek by się nie stało nie zamierza pozwolić umrzeć swoim towarzyszom, nawet jeśli to on miałby przy tym stracić swoje życie. Gdy usłyszał pomysł złotowłosego, pokiwał głową na znak, że to wspaniały pomysł. W końcu zapewnią jej jako taką ochronę, bo przecież jak z nimi będzie podróżowała to coś się jej może stać. Chociaż co do tej wioski lasu....nie. To na pewno dobry pomysł nie ma co o tym rozmyślać.
-Gotowy.
Odrzekł poprawiając scouter i swoje ubranie, a następnie powoli podchodził bliżej Aurory.
-Chyba ci się to nie spodoba, ale znowu będę musiał cię unieść, gdy będziemy lecieć.
Powiedział trochę smutnym głosem. Nie miał pojęcia, czy ona dalej się ich boi czy też nie. Ale jeśli chcą tam dotrzeć to nie mają wyboru...muszą tam polecieć. Może, gdy dotrą do wioski to dowiedzą się czegoś nowego? W każdym razie warto też będzie później zwiedzić tą bazę, tak na wszelki wypadek.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 3 9tkhzk800/800Iceberg - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 3 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Pon Kwi 15, 2013 10:26 pm
Wszyscy najedzeni, ubrani w ciepłe ubrania, więc czas ruszać w drogę. Mina Altair'a świadczyła, iż ten pomysł przypadł mu do gustu. Natomiast mina Aurory sugerowała, iż nie ma za bardzo pojęcia jak trafić stąd do Wioski Lasu.

- Nie dasz rady? - spytał rozczarowany - Na pewno? Eh w takim razie spróbujemy inaczej. Polecimy do osady z której Cię zabraliśmy i może tam coś sobie przypomnisz. Alt... - dodaj po chwili.

Jednak jego towarzysz jakby czytał mu w myślach. Sam pofatygował się do dziewczyny i zaproponował pomoc podczas lotu. Dobrze, że trafił mu się taki kumaty gość. Chociaż bardzo przejął się swoim dowództwem, starał się dbać o kompanów, a przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji pieczołowicie analizował ich sytuację, to fajnie że nie jest sam i zawsze ktoś może podsunąć mu jakiś pomysł. Cała trójka wyszła już na zewnątrz. Mijali właśnie ciała bestii, gdy Haz'owi przyszedł do głowy pewien pomysł.

- Moment - rzekł podchodząc do ogromnych pysków.

Imponujące kły. I rogi. Mogą się jeszcze na coś przydać, podobnie jak futro. Tylko jak się z tym zabrać?

- Altair możesz poucinać im te kły i rogi? I pazury też. Wiesz co, może jeszcze nieco futra? Tak, też może się przydać. Zaraz Ci pomogę, tylko coś załatwię.

Czym prędzej wrócił do jaskini, musi znaleźć coś, w czym będą mogli to ulokować. Po co tak w ogóle to robić? Być może na tej planecie obowiązuje handel wymienny, a te trudno dostępne materiały mogą okazać się bezcenne. Zależy im tylko na jednym - informacjach, a kto wie jaką wiedzą podzielą się z nimi tubylcy w zamian za takie rarytasy. Rozejrzał się po grocie, lecz nie dostrzegł niczego, co by się nadawało. Kręcił się bez celu wokół pomieszczenia. Dostrzegł swój plecak gdzieś w kącie. Doskonale znał jego zawartość, ale może coś uchowało się na dnie. Ostrożnie wyjął wszystko ze środka. Nagle na samym dnie wyczuł coś małego. Wyjął to i ze zdumieniem dojrzał małą kapsułkę. Jego statek zamieniony w coś takiego prezentował się niemal identycznie. Ciekawe co kryje w sobie ten przedmiot. Wyszedł z powrotem na zewnątrz, nacisnął i rzucił kapsułkę przed siebie. Po paru sekundach, wśród kłębów dymu pojawiła się.... skrzynka! A przynajmniej coś w tym rodzaju. Długa na kilka metrów, szeroka na półtora, może dwa. Idealnie nadawała się na przechowanie rogów i całej reszty.

- Super - zawołał - składujemy to wszystko do środka.

Altair pozbawił już jednego potwora wszystkiego o co go prosił. Czym prędzej pomógł mu z drugim ciałem. Po paru minutach pojemnik był wyładowany pazurami, rogami, kłami i futrem, które zawinął w rulony. Zamknął skrzynkę i z powrotem transformował do postaci małej kapsułki, którą schował.

- No dobra, ruszajmy w drogę.

Jako pierwszy wybił się do góry. Założył scouter i sugerując się zapisanymi w nim koordynatami Wioski Lodu, obrał właściwy kurs. Nie leciał za szybko, miał na uwadze to, że Altair musi uważać na dziewczynę. Lot do celu zabrał im prawie godzinę. W oddali widać było zarys osady. Wyczuł obecność jej mieszkańców, o czym dały znać również scoutery. Zaczął lecieć coraz niżej, aż w końcu wylądował między jakimiś skałami ze 300 metrów od domków.

- I jak Auroro, poznajesz coś? - spytał, gdy tylko jej stopy dotknęły podłoża - wiesz w którą stronę mamy lecieć do Wioski Lasu?

Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Pon Kwi 15, 2013 11:47 pm
Krwistooki tak myślał właśnie czy by Aurora pamiętała drogę do wioski, ale prawda okazała się zgoła inna. W końcu była młoda toteż, było to możliwością, że nie wie gdzie się może ona znajdować. W każdym razie nic nie odpowiadała na to, że będzie musiał ją ponownie nieść. Hazard wymyślił tym razem zgoła coś innego. Trzeba było ją zabrać do poprzedniej osady ponownie, chociaż tubylcy dobrze ich nie potraktują, a groźbą mogą się wiele nie dowiedzieć, albo dowiedzą się jakiś kłamstw. Trzeba by było czymś im zapłacić. Na dodatek jego złotowłosy towarzysz ruszył się bliżej ogromnych stworów uważnie je oglądając, gdzie też odrzekł, by poucinać im rogi, pazury, zębiska i pozostałe futro jakie zostało. To była myśl. Dzięki temu będzie można im jakoś zapłacić, co da im możliwość poznania jakiś wskazówek a i sami tubylcy może będą bardziej chętni ich wspomóc. Altairowi chodziła po głowie ostatnio myśl by uczyć się szermierki, lecz na razie nie miał czym, a sam ki sword ledwo co mu starczał na to. No trudno wymyśli się co innego. Pokiwał głową do kompana i uklęknął nad stworem tworząc miecz z ki a następnie rozcinał wszelkie rogi, pazury, i zębiska z każdego stwora by pod koniec zabrać się za futerko. Jego miecz wchodził bez problemu jak w jakieś masło, więc dość szybko i sprawnie mu to szło, ale z mocniejszymi rzeczami jak rogi, miał lekki kłopot, chociaż nie narzekał. Złotooki poszedł coś załatwić, toteż czarnowłosy miał sporo czasu. Po chwili saiyan wrócił, a on usłyszał dziwny odgłos. Gdy się obejrzał, zauważył dość sporą skrzynkę. Jak to dobrze, że mieli coś takiego. Uśmiechnął się i kontynuował a z pomocą ogoniastego, szło mu to jeszcze sprawniej. Wszystko ładowali w jakieś dziwne rulony, a następnie składowali to do skrzyneczki, gdzie też ona zniknęła zamieniając się w kapsułę jak ich pojazdy. On sam na chwilę zawrócił i zamknął kapsułę, zabierając ją ze sobą w zminiaturyzowanej wersji. Natomiast nóż miał cały czas przy sobie jakby mu był potrzebny. Gdy usłyszał rozkaz Hazarda, to podszedł wolno do Aurory i lekko ją chwycił unosząc delikatnie do góry i trzymał ją w obu rękach. Widząc jak to wszystko wyglądało spalił buraka, ale uniósł się w powietrze i poleciał za wojownikiem. Po pewnym czasie dotarli w okolice osady i wylądowali, gdzieś niedaleko wioski a on odstawił kobiete. Gdy tamten zadał pytanie dziewczynie to Altair chwilę się nad tym zastanowił i też się jej zapytał.
-A może pamiętasz coś, co mogłoby nam pomóc, lub naprowadzić? Jak wyglądała twoja wioska? Ogólnie o niej opowiedzieć, to zawsze też będzie można się o nią zapytać, a może i my będziemy mieli ułatwioną szansę dostania się do niej.
Krwistooki uśmiechnął się do dziewczyny, starając się jej nie wystraszyć.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Wto Kwi 16, 2013 6:31 pm
Przez cały czas trwania śniadania dziewczyna zachowywała się, jak myszka, jakby jej nie było. Przynajmniej nie wyglądała już na zmarzniętą i przestraszoną. W trakcie lotu Aurora trzymała się kurczowo Altaira. Lot na takiej wysokości wiązał się z większym odczuwaniem zimna, silniejszym wiatrem. Saiyan rozgrzewała ich własna Ki, a jej nie.
Stała na śniegu zziębnięta i zastanawiała się co powiedzieć. Z jednej strony myślała, że wojownicy są dla niej mili, bo ją oszukują i chcą dotrzeć do jej wioski, aby wyrządzić krzywdę innym mieszkańcom. Z drugiej strony, kiedy przyjechała do Wioski Lodu miała 10 lat, nie znała się na mapie, a cała przejażdżka była dla niej kilkudniową przygodą. Skąd mogła wiedzieć, z której strony przyjechali, góry, doliny, kręte drogi i jaskinie.

- Tam był most, którym przejechaliśmy saniami kotlinę. Nie wiem, gdzie dalej. U nas jest dużo drzew, duży las, całe hektary. Są choinki i świerki, sosny, jodły, cise pachnące takie iglaste. Mieszkamy w drewnianych chatach.

Pokazała ręką gdzieś na północ za Wioską Lodu. Lepszy taki trop niż żaden, choć pewnie Saiyanie nie wiedzą, jak takie drzewa mogą wyglądać.


Lecieli tak kawał czasu aż na ich horyzoncie ukazała się czarna plama. Najdziwniejsze, że scoutery nie reagowały. Kiedy dolecieli ich oczom ukazało się pogorzelisko. Najprawdopodobniej drewniane chaty zamienione były w stosy spalonego i czarnego drewna, wszędzie unosił się zapach stopionych ciał i śmierci. Lasu już nie było, tylko smętne pnie stręczące i zwęglone straszyły nadając miejscu wygład cmentarza. Spaloną ziemię i stosy pozostałe z drewnianych chat przykrywał miękki biały puch. Czyżby to była wioska, której szukali?

OOC:
W trakcie lotu możecie zrobić jakiś postój na jedzenie i ciepłe picie, bo Wam się dziewczę w sopel zamieni. Dobra zostawiam Wam twórczy opis pogorzeliska Very Happy Zaglądacie pod jakiś stos spalonych belek a tam spalone ciała itp. Jak coś tam przetrwało to możecie sobie zabrać - tylko bez szaleństw.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Wto Kwi 16, 2013 10:26 pm
Gdy Aurora złapała go mocniej kurczowo się niego trzymając, i będąc bardzo blisko niego, czarnowłosy momentalnie zrobił się czerwony na twarzy i było mu niezmiernie gorąco. Może to dzięki temu ubraniu? W każdym razie leciał dalej nie zastanawiając się nad tym dalej, chociaż sam nie rozumiał czemu się tak zachowuje. Wciąż się uczy o emocjach. Jednakże, przebywanie obok przeciwnej płci tak blisko wywołuje w nim dziwne i niecodzienne uczucia. Lot się dłużył niemiłosiernie i zaczęło mu być coraz bardziej zimno. W końcu Aurora wskazała im drogę opisując wioskę. Z tych informacji wynikało to, że diametralnie się różniła od lodowej osady, oraz także od całego tego miejsca. Poleciał razem ze złotookim towarzyszem w miejsce wskazane przez dziewczynkę. Ponownie było mu niezmiernie zimno, a mając złe przeczucia, zatrzymał się i wylądował.
-Czekaj chwilę Hazardzie.
Odrzekł do swego towarzysza i odstawił dziewczynę dotykając jej policzek, lekko swoją dłonią.
"-Cholera."
Dziewczyna bardzo zmarzła toteż nie wiele myśląc zdjął z siebie futro.
-Zaczekaj tu chwilkę.
Powiedział do niej, zostawiając ją ze swoim kompanem, i przykrył ją futerkiem by bardziej nie zmarzła. Nigdy nie martwił się o siebie, a jego dobroć mogła być przyczyną jego zguby. Wpadł mu jednakże do głowy pewien pomysł. Rzucił kapsułkę na ziemię, i przeszukując rzeczy uśmiechnął się.
-Zaraz wracam.
Rzekł do reszty i odleciał nie daleko zbierając po drodze kamienie i tym podobne rzeczy. Następnie wrócił się do obozu i zaczął układać kamienie na kształt koła z zamiarem zrobienia ogniska, by było im cieplej, a sama dziewczyna nie zamarzła na kostkę lodu. Zważywszy, że nie leciał wtedy daleko nie musiał zapisywać miejsca na mapie w scouterze, ale tym razem to zrobił i poleciał w poszukiwaniu jakiejś jaskini. Na szczęście długo nie szukał i znalazł małą grotę. Wszedł do niej i aktywował aurę. Zawsze go dziwiło, że jego aura choć była czarna to biła z niej dziwny blask, rozświetlający magicznie teren. Nie postanowił się tym jednakże kłopotać i tworząc ki blasta w dłoni zaczął "kopać". Po prostu przybliżał swoją dłoń i za pomocą ki topił litą skałę, rozgrzewając ją do niewiarygodnych rozmiarów. Po paru minutach dostał się do małego złoża węgla. Miał tym razem szczęście. Odłupał kawałek i zaczął powoli kierować się do wyjścia. Niestety tym razem los nie był po jego stronie. Usłyszał ryk jakiejś ogromnej bestii. Nie zdążył się nawet ruszyć, gdy zobaczył ją w swojej pełnej okazałości. Wielka bestia o białym futrze, mająca całkiem pokaźną gromadę zębisk w paszczy. Tym bardziej wyglądała na sporą, gdy stanęła na obu tylnych łapach.
"-No to pięknie."
Machnęła swoimi przednimi łapami mając zamiar trafić krwistookiego. Ten na szczęście instynktownie odskoczył w tył. Musiał robić to ostrożnie. Wyjął swój nóż i zaczął okrążać niedźwiedzia. Ten chyba wiedział co się święci bo zaryczał przeraźliwie i rzucił się w stronę saiyana odrzucając go na pobliską ścianę jaskini. Chłopak głucho walnął o nią czując ból w plecach, lecz szybko powstał bo wróg szarżował. Poleciał do góry i unikając ataku sprawił, że rywal rąbnął o litą skałę będąc trochę ogłuszonym. To wykorzystał mężczyzna, i zapikował w stronę ofiary wbijając się nogą w jego plecy, a następnie złapał się go obiema rękoma. Potwór nie dawał za wygraną i próbował go zrzucić, chociaż ogoniasty trzymał się dzielnie i nożem starał się rozciąć gardło stworzeniu. Jego futro jednakże było wytrzymałe, gdy ten żył toteż, nic mu nawet nie zrobił, a jego broń została mu wytrącona z dłoni, a on sam ponownie walnął o jakiś głaz, niszcząc go. Nie miał czasu się masować po plecach i uniknął kolejnej szarży, bo po prostu przeturlał się bliżej noża, gdzie też potem schował go. To był silny i dziki zwierz, ale nie miał z krwistookim żadnych szans. Uśmiechnął się i tworząc ki sworda zaczął biec w jego stronę. Tak samo postanowił skołowany miś i ruszył na niego z zamiarem ostatecznego pokonania swojego przeciwnika. Gdy byli już blisko to Altair obrócił się i skoczył bokiem, robiąc obrót w powietrzu, gdzie też mieczem z ki odciał przeciwnikowi łeb, a ciało bezwładnie upadło na glebę. Walka była zakończona, a on był zwycięzcą. Wziął ciało napastnika, i głowę zwierzęcia. Po parunastu minutach od swojej wyprawy wrócił do mini obozowiska.
-Wybaczcie, że trwało to tak długo.
Uśmiechnął się i łeb rzucił gdzieś daleko, by im nie przeszkadzał, a truchło po prostu położył. Wyjął kawałek węgla i rzucił go na koło utworzone z kamieni, a następnie za pomocą ki blasta podpalił. Teraz przyszła pora na jedzonko. Najpierw rozłupał parę głazów, dzięki czemu wyglądały na płaskie talerze. Podszedł do stwora i używając miecza ki, pozbył się futerka, łagodnie je odcinając. To samo zrobił z kośćmi, by nie przeszkadzały w jedzeniu, a także odciął pazury i zębiska, tak na wszelki wypadek.
-Hazardzie, zajmiesz się gotowaniem obiadu? Niestety nie mam telekinezy czy choćby wprawy.
Zapytał się złotowłosego, a on sam ruszył do swojej kapsuły i wyjął z niej duży kubeczek. Kątem oka dojrzał lodowisko. Gdy tam dotarł i rozwalił lód, jego oczom ukazała się czysta woda. Fortuna była po ich stronie. Zanurzył naczynie w wodzie, a następnie wyjął je i położył na śniegu, by następnie ponownie rozłupując jeden kamień stworzył z niego małe kółko i za pomocą energii zaczął je nagrzewać. Gdy to zrobił postawił tam kubek, nastawiając wrzątek. Po skończeniu rozwalił kamień, a sam udał się do Aurory, dmuchając przy okazji na wodę. Była niby gorąca, ale zdatna do picia, i raczej nie oparzy sobie niczego. Gdy do niej dotarł przekazał jej kubek z wodą.
-Masz, tylko uważaj bo gorące.
Uśmiechnął się, a sam usiadł trochę dalej. Jego towarzysz doskonale przygotował dwie duże porcje i jedną mniejszą, toteż wszyscy mogli sobie smacznie pojeść.
-Smacznego.
Rzekł i zaczął jeść swoją porcję. Gdy wszyscy skończyli wziął od dziewczynki kubeczek i futerko. Ubranie założył na siebie a kubek schował, i to samo zrobił z kapsułą zmieniając ją w kapsułkę, by pod koniec ją schować.
-A przy okazji pozbyłem się także pazurów i zębów poprzednio to można je włożyć do skrzynki.
Powiedział i też pomógł z tym towarzyszowi. Teraz byli całkowicie gotowi do drogi, ale zanim to nastąpiło na wszelki wypadek pozbył się z towarzyszem wszelkich śladów po obozie.
-To co gotowi? Jak tak to ruszajmy.
Podszedł do dziewczyny i lekko czerwieniąc się delikatnie ją podniósł i leciał w poprzednio wskazane miejsce. Po około godzinie zauważyli dziwną czarną plamę, a ich scoutery nic nie wykrywały. Gdy wylądowali ich oczom ukazało się przerażające miejsce. Zanim dziewczyna zdołała, by na to spojrzeć to zakrył swoją dłonią jej oczy.
-Lepiej nie patrz.
To było istne cmentarzysko...co się tutaj stało? Wszędzie unosił się odór śmierci i ciał, a po wiosce nie było ani śladu.
-Co robimy?

OCC:
Haz opisuje pogorzelisko Razz.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 3 9tkhzk800/800Iceberg - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 3 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Sro Kwi 17, 2013 6:32 pm
Aurora nie potrafiła dokładnie wskazać w którym kierunku mają się teraz udać. Co prawda pokazała ręką na północ od wioski obok której się znajdowali, ale chyba sama nie była pewna czy dobrze ich naprowadza. Opisała jednak wygląd osady i to mogła być cenna wskazówka. Będą wiedzieli, że są na miejscu gdy uda im się odnaleźć poszukiwane miasteczko, w którym rośnie masa drzew, a chatki zrobione są z drewna. Był na Ziemi, wiedział jak owe drzewa wyglądają, choć nie wykluczone, że te tutejsze będą prezentować się nieco inaczej. Jednak najpierw sprawdzą kierunek podany im przez dziewczynę.

- W porządku, lećmy tam - rzekł - na razie ostrożnie, żeby nikt nas nie widział.

Lecąc metr lub dwa nad ziemią opuścili obszar, gdzie mogliby zostać zauważeni przez mieszkańców Wioski Lodu, po czym wznieśli się wyżej i obrali odpowiedni kurs. Póki lecieli, złotowłosy myślał o tym co mogą spotkać na miejscu, a także obmyślał różne strategie działania. Aurora wydawała się spokojną i sympatyczną osobą, toteż miał nadzieję, iż jej pobratymcy będą tacy sami. Z takimi łatwiej się dogadać, w przeciwieństwie do tych gburów z którymi przyszło im rozmawiać wczoraj. Uratowali ich wioskę od zagłady, a Ci nawet nie podziękowali. Ba, zamiast tego obrazili ich i łaskawie pozwolili zabrać ze sobą ciała bestii z których mieli jedzenie i futro. Chociaż trudno ich za to winić, skoro spotkały ich nieprzyjemności ze strony jego przodków, to nie dziwota że nie mieli zaufania do ogoniastych. Spojrzał do tyłu, gdzie Altair leciał niosąc na rękach dziewczynę. Haz uśmiechnął się na widok jego czerwonej twarzy, najwyraźniej krępowała go bliskość przedstawicielki płci przeciwnej. Taa, sam się śmieje, a pewnie byłby równie zawstydzony co czarnowłosy. Jego towarzysz zatrzymał się nagle, więc zrobił to samo. Spojrzał na niego pytająco. Chłopak wylądował, odstawił Aurorę i odszedł gdzieś na bok, informując iż wróci na chwilę. Po kolejnych jego czynnościach złotowłosy domyślił się, że Czerwonooki zamierza zrobić postój na posiłek. Dobry pomysł, gdy pomyślał o jedzeniu dało się słyszeć niezbyt głośne burczenie jego brzucha. Usiadł na jakiejś skale i czekał. Altair poszedł gdzieś dalej, więc został sam z ich nową towarzyszką.

- Eh, zimno tu - rzekł w jej stronę.

Dopiero po paru sekundach uświadomił sobie, że to co powiedział było idiotyczne. Każdy kto spędził tu choć minutę, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Odchrząknął i kontynuował:

- Znaczy eee chodziło mi o to, że na mojej Ojczystej planecie panuje zupełnie inny klimat, jest tam strasznie gorąco z porównaniu z tutejszymi warunkami. Nie jesteśmy z Altair'em przyzwyczajeni.

Uśmiechnął się krzywo jakby powiedział średnio śmieszny żart. Po co się odzywał, przecież dziewczyna i tak pewnie nadal się ich boi. No ale siedzieć tak w milczeniu, niezbyt ciekawa perspektywa. Nim zdołał wymyślić jakiś inny temat, wyczuł ciekawą rzecz. Do jego kompana ktoś lub coś się zbliżało. Bardzo mała Ki w porównaniu do tej czarnowłosego, ale ciekawiło go co to za nieoczekiwany gość. Jakiś czas po ich spotkaniu, ta słabsza zaczęła maleć, a po kilku kolejnych sekundach zniknęła. Prawdopodobnie to jakiś dziki zwierz, który chciał zjeść Altair'a na obiad. Jednak wyszło na odwrót. Głowa miśka malowniczo poleciała daleko od ich obozowiska, a czerwonooki zaczął przyrządzać mięso. Haz został poproszony o jego upieczenie.

- No pewnie - odrzekł.

Z brodą wspartą na ręce leniwie obracał mięsko by upiekło się równo z każdej strony. Miał już w tym wprawę. Czarnowłosy tymczasem zajął się ugotowaniem wody dla Aurory. Gorący napój powinien nieco ją rozgrzać. Parę minut później złotowłosy klepał się z lubością po brzuchu. Dieta oparta w całości na mięsie wcale mu przeszkadzała, wręcz przeciwnie, uwielbiał ten smak. Przy okazji wzbogacili swą kolekcję kłów i pazurów o te należące do niedźwiadka.

- Tak, lecimy dalej - zarządził, po czym ponownie wznieśli się w powietrze.

Lecieli kilkadziesiąt minut, gdy nagle na horyzoncie dało się coś zauważyć. Czyżby wioska której szukali? Nie, chyba nie, nikogo tam nie było. Nie wyczuwa niczyjej energii. Polecieli jednak tam i wylądowali w samym środku pogorzeliska. Rozejrzał się wokoło z szeroko otwartą buzią. Natychmiast coś sobie uświadomił. Obejrzał się szybko za siebie, jednak Altair pomyślał o tym szybciej i zakrył dziewczynie oczy by nie patrzyła. Pewności nie było, ale to może być jej rodzinna osada. Spojrzał na chłopaka, przełknął ślinę i rzekł:

- Idzcie stąd... gdziekolwiek. Zaraz do Was dołączę.

Nie było tu żywej duszy, jednak chciał się rozejrzeć. Gdy dwójka jego kompanów odleciała, omiótł wzrokiem cały ten cmentarz. Faktycznie rosły tu drzewa, jednak teraz zostały z nich jedynie czarnawe pnie. Spalone chaty straszyły swym wyglądem. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach. Podszedł do jednego z mieszkanek i zajrzał do środka. Dostrzegł trzy spopielone ciała. Zacisnął pięści i wyszedł. W każdym kolejnym domku zastawał ten sam widok, a szczątki znajdowały się również na zewnątrz. Zacisnął pięści ze złości. Kto mógł to zrobić? Całość pokrywał już biały puch, ale nie mogło się to wydarzyć dawno. Kto zdobyłby się na taki czyn? Wymordować całą wioskę, czy spalić ją żywcem, co za różnica. Wiedział jedynie, że gdyby spotkał sprawców to nie hamowałby się i sam wymierzyć sprawiedliwość. Obszedł osadę jeszcze raz, lecz nie było mowy o znalezieniu czegoś przydatnego, co naprowadziłoby ich na ślad innej. Spojrzał na ten smutny, a zarazem mrożący krew w żyłach widok i odleciał, kierując się w stronę energii dwójki towarzyszy. Żal mu było dziewczyny, z pewnością zobaczyła co stało się z tym miejscem. Jej opis pokrywał się z tym co zastali, a raczej co powinni zastać. Były drzewa, były drewniane domy. Pozostawała iskierka nadziei, że była to jakaś bliźniacza wioska, chociaż nie powinien tak myśleć. Śmierć to śmierć, na tej planecie jest ktoś niebezpieczny, kto być może lubuje się w bólu i cierpieniu innych. Miał wielką ochotę się z tym kimś spotkać.
Wylądował przy czerwonookim i ich małej towarzyszce. Spojrzał z góry na Aurorę. Chciał ją o coś spytać, lecz nie wiedział jak się za to zabrać. Po tym czego dopiero była świadkiem. Ale nie mógł czekać, musieli jak najszybciej ruszać dalej. Kucnął przed nią tak, że ich twarze znalazły się na tej samej wysokości.

- Auroro - rzekł najcieplejszym głosem na jaki było go stać - czy słyszałaś kiedykolwiek o innych miejscach na tej planecie, o innych zamieszkałych terenach? Choćby jakąś wzmiankę....

NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Sro Kwi 17, 2013 10:08 pm
Kiedy Alair poszedł na polowanie panowała niezręczna cisza. Hazard nieco starał się rozluźnić atmosferę zagadując dziewczynę.

- Teraz jest całkiem ciepło, mamy lato. – odpowiedziała nieco z uśmiechem widząc biednego Saiyana. A jak jest na Waszej planecie?

Posiłek wszystkim dobrze zrobił, rozgrzani i pełni sił ruszyli w dalszą drogę przed siebie.
Dotarcie na miejsce wszystkich wprawiło w osłupienie. Aurora też zdążyła zobaczyć ogólny stan zniszczeń. Altair w swoim postępowaniu z pewnością miał dobre intencje, jednak dziewczyna, a w zasadzie jeszcze dziecko. Myśląc, że wojownik chce jej zrobić krzywdę, krzyknęła po czym szybkim ruchem wyciągnęła nóż i cięła jego dłoń głęboko i boleśnie. W drążących ręka i ze łzami w oczach Aurora trzymała nóż, nóż wojskowy należący do Hazarda. Tenże dał jej go wczoraj, aby mogła zrobić ubrania dla wszystkich i go już nie odebrał. Młody Saiyan krwawiąc obficie odpowiadał właśnie za błąd swojego dowódcy.

W tym czasie Hazard z dala od obojgu przechadzał się po tym, co zostało z wioski. Może w scouterze słyszał co się stało, a może nie. Z jego scouterem działy się dziwne rzeczy, raz odbierał sygnał, a raz nie w zależności od miejsca, w którym obaj się znajdował. Raz urządzenie pokazywało, że jakieś 2 kilometry dalej na zachód są dwie Ki, jedna o sile 12, za to druga o sile 6000 jednostek. Co to do cholery ma znaczyć? Z drugiej strony to tylko 2km, może będą wiedzieli, co mogło się tutaj wydarzyć.

OOC:
Altair – 400 dmg i obficie krwawisz. Kombinuj, jak się opatrzyć.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Sro Kwi 17, 2013 10:49 pm
Krwistooki nie spodziewał się tego co miało nastąpić. Gdy Hazard odszedł gdzieś dalej, a Altair zasłonił ręką oczy Aurory, by nie oglądała tego pogorzeliska, ta krzyknęła jakby planował jej coś zrobić, wyciągnęła nóż i cięła jego dłoń. Czarnowłosy złapał się za bolącą dłoń i syknął z bólu, lecz nie pociekła mu nawet ani jedna kropelka łzy, a samą rękę instynktownie wsadził w śnieg, by równie szybko ją wyciągnąć...to mu nie pomoże.
-Ah....za co? Nie chciałem po prostu byś musiała oglądać ten widok.
Patrzył na nią ze smutkiem w oczach, ale nie z powodu bólu, a z tego, że całkowicie mu nie ufała...jeśli oczywiście o to chodziło bo mogła też po prostu chcieć go zabić, albo się zemścić. Chociaż to trochę by było dziwne bo sama prosiła by jej nie zostawiać.
W tym samym czasie poczuł ogromny ból w głowie, toteż i za nią się musiał złapać. Patrzył w dół trzymając się obiema rękoma za głowę. Jego źrenice niewidocznie zmieniły się w demoniczne, lecz potem znów były takie same. To wszystko działo się tak szybko, że nikt by nawet nie zauważył różnicy.
"-O nie...."
Czarnowłosy nie dość, że musiał opatrzyć bolącą rękę, to jeszcze demon starał się spróbować swoich sił i tym samym przejąć nad nim kontrolę. Na szczęście na ten czas udało mu się go odeprzeć tym razem.
"-Co tu robić..."
Nie myślał nawet by odebrać dziewczynie broń ponieważ, był zajęty zupełnie czym innym, a jego myśli krążyły tylko wokół walki z Lethalem oraz opatrzenia krwawiącej rany. Szybko wyjął z kieszeni kapsułkę i rzucił nią, sprawiając, że pojawił się tam statek kosmiczny. Nie miał wyboru i musiał tym razem ryzykować. Miał nadzieję, że w niej znajdzie coś potrzebnego. Ból stawał się powoli nie do zniesienia, ale nie zamierza z tego powodu narzekać, chociaż taki nóż ma niezłą siłę cięcia. Ucieszył się, gdy pod siedzeniem znalazł zapewne apteczkę którą to też widział w pokoju szpitalnym, gdy był tam kilka razy. Co prawda nie znał się doskonale na opatrywaniu ran, ale co nieco wiedział. Najpierw podniósł buteleczkę z napisem "woda utleniona" a następnie wlał jej trochę na bolącą dłoń, starając się tym samym ją przemyć. Zaczęło go to niemiłosiernie piec, ale tak po prostu trzeba było...chyba. Następnie znalazł jakieś pudełeczko z napisem "maść". Oczywiście on sam nie wiedział co te słowa znaczą, toteż działał po prostu instynktownie mając nadzieję, że robi dobrze. Nikt go nie uczył opatrywania ran. Otworzył pudełeczko i nabrał dziwną zieloną maź, podobną do gluta podawanego na stołówce i go sobie wtarł w ranę. Dziwne było to, że po piekącym bólu nadeszło ukojenie. Znalazł też jakiś dziwny biały materiał, toteż postanowił owinąć tym swoją ranę, by nie stracić jeszcze więcej krwi. Miał tylko nadzieję, że nie doszło do zakażenia. Nie chciał stracić dłoni bo wtedy by był dupa, a nie wojownik. Nie żywił także jakiejś urazy do dziewczyny. Schował apteczkę do kapsuły i ją zminimalizował chowając ją i usiadł na jakimś konarze głęboko wzdychając i patrząc ze smutkiem na Aurorę. Przez ten cały czas nie myślał nawet, że może ona go ponownie zaatakować. Nie obchodziło go to. Jeśli mu nie ufa...to co może zrobić? Patrzył się w nią tylko swoimi czerwonymi oczętami nie wiedząc jak zacząć rozmowę, toteż postanowił na razie milczeć. Miał nadzieję, że tym razem mu nic ona nie zrobi. Ale pojawiło się jedno pytanie...skąd miała nóż? Nagle doznał oświecenia. Otrzymała go od Hazarda, gdy tworzyła ubrania....no i wszystko było jasne.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 3 9tkhzk800/800Iceberg - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 3 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Sro Kwi 17, 2013 11:29 pm
Opuszczając wioskę nałożył scouter i zaczął skanować teren. Sam nic nie wyczuwał, lecz chciał mieć stuprocentową pewność, że nikogo nie ma w okolicy. Powoli leciał dalej, jednak nie nastawiał się na niespodziankę. Jakieś było jego zaskoczenie, gdy urządzenie zapikało i wskazało dwie siły, całkiem niedaleko. Stanął jak wryty i wyostrzył zmysły. Dość niewyraźnie, jakby przez mgłę, ale faktycznie, dwa osobniki. Jeden o sile przewyższającej nieznacznie Altair'a, natomiast drugi... słabiutki. Nie miał pojęcia co dwójka o tak skrajnych poziomach mocy może robić razem, ale.... Mogą mieć coś wspólnego z tym pożarem. Spojrzał na zachód. Stąd nie miał szans czegokolwiek zobaczyć. Stanął przed dylematem - wracać do towarzyszy, czy samotnie lecieć sprawdzić o co tam chodzi. Sygnał nie jest zbyt wyraźny, jeśli oddali się jeszcze bardziej to może go stracić. Z drugiej jednak strony nie może zostawiać chłopaka z Aurorą samych, jest za nich odpowiedzialny i jeśli zaatakuje ich ktoś silny to mogą mieć kłopoty. Nie było wyboru, musiał wracać. Czym prędzej im o tym powie i natychmiast ruszą w tamtym kierunku.
Po chwili był już na miejscu, nie odlecieli tak daleko. Altair stał parę metrów od dziewczyny. Był jakby skulony. Dziwne. Wylądował pomiędzy tą dwójką i otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Czarnowłosy owijał sobie zakrwawioną dłoń bandażem, podczas gdy Aurora stała nieco zapłakana, dzierżąc w roztrzęsionych palcach nóż.... Ten, który sam jej wczoraj podarował, by łatwiej było jej uszyć im ubrania.

- Szlag by to - szepnął pod nosem.

Podszedł do dziewczyny, wyciągnął rękę i rzekł spokojnie:

- Oddaj.

Nie czekał jednak na jej reakcję i szybkim ruchem pozbawił ją ostrza, które nosiło na sobie ślady krwi jego kompana. Podszedł do czerwonookiego, uprzednio wycierając i chowając nóż.

- Wszystko w porządku? - spytał - nie wygląda to najlepiej. Wybacz, to moja wina. Zapomniałem jej go zabrać.

Altair już bandażował ranę. Używał do tego apteczki. Nieopodal stał jego statek kosmiczny, to stamtąd musiał wziąć zestaw medyczny. Złotowłosy sam jakiś czas temu z niego korzystał, jego skład niewiele się od tamtego czasu zmienił.

- Parę kilometrów stąd znajduje się dwójka osobników - zakomunikował - jeden z nich jest nieco silniejszy od Ciebie, natomiast drugi ledwo przekracza poziom Saiyan'skiego noworodka. Musimy być jednak czujni. Daj znać jak będziesz gotowy, od razu tam polecimy.

Odwrócił się i spojrzał na dziewczynę. Było mu jej żal, jednak ten nagły atak go zaskoczył. Nie spodziewał się, że jest zdolna do czegoś takiego. To musiała być odruchowa reakcja, dobrze wie jaką siłą dysponują i co mogliby jej zrobić. Podjął decyzję, że tym razem on z nią poleci. Gdy tylko Altair dał znać że mogą lecieć, podszedł do niej pochylił się lekko i zagadnął:

- Lecimy dalej. Tym razem ja Cię wezmę. Pozwolisz....

Zręcznie chwycił ją w ramiona. Teraz wiedział jak czuł się jego kompan. Bliskość dziewczyny powodowała, że zrobiło mu się gorąco. Ale nie czas teraz na takie rzeczy. Podleciał do góry i zaczął kierować się w stronę dwóch nieznanych Ki. Za nim to samo zrobił czarnowłosy. Po paru minutach byli na miejscu. Pierwszy zaczął lądować i w raz z Aurorą stanęli naprzeciw nieznajomych.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Sro Kwi 17, 2013 11:45 pm
Krwistooki widząc Hazarda tylko rzekł.
-Nic się nie stało.
Chociaż chyba nie zdążył, bo on sam się domyślił i odebrał dziewczynie broń. Nie miał jej za złe bo się go wystraszyła, ale mimo to bolało go to, że mu nie ufała. W końcu nie może jej ochraniać jeśli sama tego nie chce, i widzi w nich tylko napastników. Z resztą nie wzięli ją tutaj siłą, ponieważ sama tego chciała. Gdy złotowłosy podszedł do niego pytając się czy wszystko w porządku ten tylko odrzekł.
-Tak nic mi nie jest. Mówiłem, że nic się nie stało. Z resztą miałem gorsze rany, a to jest tylko malutkie draśnięcie.
Uśmiechnął się trochę krzywo, ale już mu się to poprawiało, a sama ręka nie piekła. Jednakże, to co usłyszał z lekka go zaszokowało. Znajdowali się niedaleko jakiś silnych osobników? Jeden był silniejszy od Altaira ale to nie nowość. Co do drugiego to on na pewno zna tą samą technikę co Hazard, i umie ukrywać swoją energię, nie ma innej opcji, bo inaczej tak słaby by tu nie przeżył.
-Tak trzeba zachować szczególną ostrożność. Co do lotu jestem gotowy w każdej chwili.
Trochę się zdziwił tym, że to teraz złotooki miał ją nieść, ponieważ jeśli by go nie chciała zabić, to nadal by mógł służyć pomocą.
-To w drogę.
Powiedział i uniósł się lecąc za resztą, gdzie też wylądował obok Hazarda, uważnie obserwując nieznajomych.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 18, 2013 4:54 pm
Biedna dziewczyna całą drogę pochlipywała nad uchem Hazarada. Po pojawieniu się na miejscu wojownicy zastali jedno duże igla i dwa mniejsze połączone z tym największym. Przypominało to mniejszy kompleks mieszkalny. Dookoła ani żywej duszy, ani nawet kawałka zieleni. Przed największą z budowli stał młody mężczyzna, na oko w wieku między 20 a 25 lat. Właściciel pokaźnej mocy 6 000 jednostek. Akurat odpinał kilka niebieskich zwierzątek przypiętych do sań. Tych samych zwierzątek, które wojownicy widzieli w Wiosce Lodu. Widać, jednym z ich zastosować było ciągnięcie sań po śniegu do przemieszczania się. Mimo to, to dziwne aby osobnik posiadający taką moc nie latał.......
Mężczyzna wziął z sań dzidę z lodowym ostrzem i spojrzał na przybyszów:

Iceberg - Page 3 30kvyus

- Saiyanie – wycedził

Nie spuszczając oka z całej trójki zapukał w ścianę iglo i krzyknął:

- Babciu, przyszli goście, o których mówiłaś. Nosiciele Losu!

- Niech wlezą – odpowiedział drżący stary głos.

Mężczyzna oddziałał swoją bronią Aurorę od reszty.

- Ona pierwsza. Tylko żadnych numerów, bo podziurawię Was jak sito!

Sam wszedł jako ostatni. W środku iglo było znacznie większe niż mogłoby się wydawać na zewnątrz. 30 metrów kwadratowych było mocno zapchane. Podłoga wyłożona skórami zwierząt, komody, szafki, na ścianach suszyły się zioła i wisiało mnóstwo różnych plecione i wisiorków najprawdopodobniej z kłów oraz pazurów tutejszych zwierząt. Na środku paliło się ognisko i bulgotało coś w kociołkach nad nim. Tam też siedziała starowinka, właścicielka siły 12 jednostek. Obok niej spoczywał jej kij, zapewne do podpierania. Wrzuciła garść suszonej jakiejś zieleniny do małego półmiska i przywołała roztrzęsioną dziewczynkę. Podając jej napar do wypicia.

Iceberg - Page 3 2zowy1f


- Chodź dziecko do mnie, napij się ciepłego.

Po jednej stronie ogniska siedziała babina, Auroa i nieznajomy mężczyzna. Ruchem swojej włóczni wskazał Saiyan miejsca po przeciwnej stronie. Wojowników nikt niczym nie częstował. Po czym odezwała się staruszka, miała nwet całkiem miły wyraz twarzy:

- Tanana chce wiedzieć, czemu tu przylecieliście, jesteście daleeeko od waszego domu. Czego tu szukacie?
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 3 9tkhzk800/800Iceberg - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 3 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 18, 2013 5:58 pm
Delikatnie odstawił Aurorę na ziemię, wyprostował się i spojrzał na nieznajomego. To on posiadał moc oscylującą w granicach 6000 jednostek. Muszą na niego uważać. Stał on przed dużym igloo, od którego odchodziły dwa mniejsze. Mężczyzna majstrował coś przy saniach, a gdy złotowłosy lepiej się przypatrzył zauważył, że odpina z nich jakieś małe zwierzątka. Dopiero po chwili przypomniał sobie, iż widział je już w Wiosce Lodu. Na widok przybyszy natychmiast porwał z sań coś na kształt włóczni, z tym że ostrze wykonane było z lodu, po czym przemówił. Haz'a zdziwił fakt, iż doskonale wiedział kim są. Najwyraźniej zła reputacja Saiyan dotarła do każdego zakątka na planecie. Jednak jeszcze większą niespodzianką były kolejne słowa tubylcy. Zapukał w mieszkanko i poinformował o ich wizycie, nazywając ich "Nosicielami Losu". Że co? Nashi zrobił wielkie oczy i spojrzał na swego kompana. On również sprawiał wrażenie zaskoczonego. Po chwili ze środka rozległ się czyjś roztrzęsiony głos, nakazujący im wejść. Nieznajomy za pomocą dzidy rozdzielił ich od Aurory, która miała wejść pierwsza. Dziewczyna ruszyła w stronę wejścia, za nią Altair, potem Hazard, a mężczyzna na końcu. Wnętrze igloo zrobiło na nim wrażenie, gdyż prezentowało się dużo bardziej okazale, niż można było przypuszczać. Było tu ciepło, a to za sprawą futra, którym było obłożone podłoże pomieszczenie, a także płonącego na środku ogniska. Parę szafek, komód, a na ścianach porozwieszane jakieś wisiorki zrobione z kłów i pazurów. Na kilku złotowłosy dostrzegł te same, które mają w skrzyni. Należały do misia którego niedawno zjedli, a którego upolował czarnowłosy. Przy ognisku siedziała jakaś starowinka, 12 jednostek mocy należało właśnie do niej. Wrzuciła jakieś zielsko do półmiska, zalała go i dała dziewczynie do picia. Cała trójka usiadła po jednej stronie ogniska. Haz'owi o Altair'owi przypadło miejsce po drugiej stronie. Rozglądając się po izbie usiadł niepewnie. Wreszcie coś się dzieje. Posiedzieli tak chwilę w milczeniu, po czym babunia odezwała się pierwsza. Po jej słowach Haz wybałuszył oczy. Odwrócił głowę do Altair'a. Nie był pewien czy te słowa były kierowane do nich. A może chodzi o tego faceta z włócznią? Lecz on siedział naburmuszony patrząc na nich spode łba. A więc "Tanana" to według staruszki jeden z nich? Najwyraźniej zaszła jakaś pomyłka. Tyle że nie mogła pomylić ich z mieszkańcami tej planety. Wiedzieli, iż są Saiyan'ami, nieznajomy powitał ich tym stwierdzeniem. Czy to znaczy, że na tej planecie żyją jeszcze jacyś ogoniaści? A to Ci dopiero niespodzianka. Złotowłosy odchrząknął, po czym uśmiechnął się lekko i rzekł:

- Pani wybaczy, ale chyba Nas Pani z kimś pomyliła. Żaden z Nas nie nazywa się Tanana. Owszem jesteśmy Saiyan'ami, lecz przybyliśmy tu wczoraj i szczerze mówiąc nie takie były Nasze zamiary.

Spoglądał to na starowinkę to na mężczyznę oczekując jakichś wyjaśnień. Aurora siedziała cicho popijając gorący napar. Co tu jest grane?
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 18, 2013 6:36 pm
Krwistooki czuł małe pieczenie w ranie toteż niezauważenie pomachał dłonią by mniej go piekła, ale chyba coś takiego nie działało. Nie miał serca, żywić do niej urazy, chociaż nawet go nie przeprosiła...dlaczego mu nie ufała? Czy to dlatego, że jego oczy są koloru krwi? Dlatego wszyscy myślą, że jest on kimś złym? Że jest demonem pragnącym zniszczenia? Całkiem możliwe. Większość osób ocenia innych po wyglądzie i tak pewnie też było i tym razem. Na szczęście przynajmniej parę saiyan których spotkał go za takiego nie uważało....chyba. Spotkali za to dziwne osoby. Jakiegoś gościa z lodową dzidą którą to mierzył w ich stronę. Scouter wskazywał, że miał on około sześć tysięcy jednostek mocy. Jednakże i on nie sprawił, że Altair by się go bał. Ten tubylec robił coś przy saniach i chyba odpinał te małe zwierzątka...takie same jak w wiosce Lodu. Najwyraźniej są one używane jako zwierzęta pociągowe czy coś w ten deseń. Nawet on wiedział kim oni są. Ich rasa jest doskonale tutaj rozpoznawalna. Zostali nazwani Nosicielami Losu. Robi się coraz dziwniej, a on sam nie ukrywał swojego zaskoczenia. W końcu nakazano im wejść, oczywiście za pomocą swojej broni oddzielił ich od dziewczynki, mówiąc by niczego nie kombinowali. Miał gdzieś, jego groźby. Gdy tylko mu zezwolono ruszył w stronę wejścia i wszedł do Igloo. Musiał przyznać, że było całkiem spore, chociaż na takie nie wyglądało. Samo miejsce było stosunkowo ciepłe, a było stworzone z lodu. Niezła technika budowlana. Chociaż to pewnie było za sprawą palącego się ogniska na środku. Parę szaf i komód stworzonych z drewna...chyba. Przy ogniu siedziała jakaś starsza babuleńka mająca 12 jednostek mocy. Coś gotowała, chociaż sam zapach nie zachęcał. Usiadł na przeciw ogniska obserwując uważnie wszystko niedaleko niego. Życie to go już nauczyło, że zagrożenie może nadejść z każdej strony. Hazard patrzył w jego stronę, będąc nieźle zdziwionym. Imię Tanana....tak to było imię i zapewne tej babuszki. Mówiła o sobie w trzeciej osobie, ale w końcu oni są dzikusami....raczej tak wyglądają, ale woli nikogo nie oceniać po okładce. Ona się pytała co oni tutaj robią tak daleko od domu. Słysząc słowa Hazarda, wiedział, że ten musiał się pomylić toteż musiał obrócić tą sprawę w co innego. Poklepał się po głowie i uśmiechając się mówił.
-Oczywiście mój przyjaciel żartował.
Zaśmiał się obracając to wszystko w żart.
-Zgaduję, że Pani imię to Tanana. Ja jestem Altair Drake, a to jest Hazard. Jak Pani słusznie zauważyła jesteśmy saiyajinami, ale przybycie tu nie było naszym celem. Z resztą sami nie wiemy, gdzie tak na prawdę jesteśmy, a cele są nie jasne. Ale chyba Pani wie więcej niż na to wygląda...w końcu zostaliśmy nazwani Nosicielami Losu czy tak? Mogę wiedzieć co to oznacza?
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Czw Kwi 18, 2013 8:46 pm
Babince nie spodobała się odpowiedź Hazarda, wiec nim biedak zdążył się zorientować otrzymał uderzenie kijem w głowę. Najwyraźniej kobiecinka nic nie robiła sobie z potęgi wojowników.

Iceberg - Page 3 2zowy1f

- Złota mapa niech zacznie myśleć – rzekła

Z uwagą wysłuchała wypowiedzi Altaira. W tym czasie po wypiciu dziwnego napoju Aurora usnęła wtulona w futro okrywające szamankę. Dwaj wojownicy muszą mieć się na baczności, jeśli będą chcieli coś przyjąć.

- Duchy przodków mówią Tananie wiele rzeczy. Tanana widzi, to czego Wy nie widzicie. Trzeba sięgać tam gdzie wzrok nie sięga. Zawsze jest jakiś cel, coś Was tu przyprowadziło. Tanana chce wiedzieć dokładnie co. Ale niech będzie, skoro Wy nie chce mówić to ja Wam najpierw odpowiem. Jesteście Nosicielami Losu, bo wszędzie tam, gdzie się pojawiacie zmieniacie życie innych na dobre lub złe lub je odbieracie. Złota małpa i Czerwone oko jesteście wyjątkowi. Niezwykli. Tanana to czuje ale nic więcej nie powie. Tanana może uleczyć ci rękę Czerwone oko ale nie za darmo tym bardziej tutaj, musisz coś dać na wymianę. Informacja za informację. To się nazywa równo warta wymiana.
Sitka zabierz małą i połóż spać, dużo ostatnio przeszła.


Mężczyzna wziął ciałko śpiącej Aurory i wszedł do jednego z mniejszych iglo. Następnie wrócił i w milczeniu usiadł obok staruszki.

OOC: Haz - 100HP i przywyknijcie do kija.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Iceberg - Page 3 9tkhzk800/800Iceberg - Page 3 R0te38  (800/800)
KI:
Iceberg - Page 3 Left_bar_bleue0/0Iceberg - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Pią Kwi 19, 2013 7:47 pm
Głupi, głupi, głupi. Czy zaistniała sytuacja i wiążący się z nią stres spowodował, że przestał myśleć? Tanana to nie było zdaniem staruszki imię któregoś z nich. To ona sama tak się nazywała, po prostu mówiła o sobie w trzeciej osobie. Nie przywykł do tego typu wysławiania się, lecz byli na obcej planecie i powinien wziąć to pod uwagę. W sumie dobrze, że w ogóle potrafią się z nimi jakoś dogadać. Tak czy siak miał szczęście, bo Altair próbował obrócić jego gafę w żart. Spojrzał na niego lekko zaskoczony, lecz podłapał wątek i zaczął się głośno śmiać.

- Hahaha o tak, taki żarcik na rozluźnienie atmosfery hihi. Pani wybaczy, taki nawyk, z reguły zaczynam rozmowy w ten sposób.

Wątpił jednak czy ktokolwiek w to uwierzył, a dowodem na to był cios wymierzony z laski prosto w jego głowę.

- Auuu! - stęknął, pocierając szybko bolące miejsce.

Obrażony spojrzał na rozmówczynię i wysłuchał jej słów. Duchy przodków? Sięganie dalej wzrokiem? Jakoś nie wierzył w tego typu rzeczy, chociaż to co powiedziała było interesujące. Wszędzie tam gdzie zjawiają się Saiyan'ie zachodzą zmiany, czy to w dobrym kierunku czy w złym. Złotowłosy był zdania, iż raczej ta druga opcja. Nikt nie był chyba w stanie zliczyć ile planet podbili jego przodkowie w przeszłości. A i teraz podobny proces miał miejsce. Złota małpa i czerwona oko, tak zwykła nazywać ich babunia. Byli wyjątkowi? Potraktował tę informację z przymrużeniem oka. Chyba, że chodzi jej o ich charakter, a konkretnie o niechęć do zabijania i przyjazne nastawienie, wtedy miała rację. Skończyła mówić o ich przeznaczeniu i innych takich, a przeszła do kolejnej sprawy: ręki Altair'a. Mogła ją wyleczyć, ale nie za darmo. Oczekuję czegoś w zamian. A więc miał rację, na tej planecie obowiązuje handel wymienny. Tymczasem Aurora przysnęła sobie na futerku, po czym została wyniesiona do sąsiedniej izby przez mężczyznę, który nie odezwał się słowem odkąd znaleźli się w izbie. Sitka wrócił po minucie i zasiadł na swoim miejscu. Haz uśmiechnął się, po czym rzekł:

- Wymiana tak? To się bardzo dobrze składa. Sporo ma Pani tutaj wisiorków - wskazał ręką na ścianę - mamy masę materiału do ich sporządzania. Pazury, kły, a nawet rogi. A i dodatkowo futro, mnóstwo futra. To jak, dogadamy się? - spytał, wyjmując maleńką kapsułkę.

Oby tylko to wypaliło. Nie mieli nic innego, czym mogliby ubić targu. W grę wchodziła jeszcze jakaś fizyczna praca, ale od tego chyba jest gość siedzący naprzeciwko.
Anonymous
Gość
Gość

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Pią Kwi 19, 2013 8:12 pm
Niestety próba obrony towarzysza mu nie wyszła. Chociaż on sam podłapał wątek i zaczął się śmiać mówiąc, że tak zaczyna rozmowę, to chyba nie udało mu się babki przekonać, a ta co dziwniejsze walnęła go kijem w łeb. Altaira ta cała sytuacja rozbawiła i musiał uważać by nie wybuchnąć śmiechem. Na szczęście jakoś się powstrzymał, ale było blisko i tylko się uśmiechnął. Złota Małpa...zabawne. Aurora szybko usnęła po wypiciu tego dziwnego wywaru. Miał nadzieję, że jej nic nie będzie bo chociaż go zraniła....to nie miał do niej żalu, i chciał by tylko była bezpieczna. Może u tych osób tak właśnie będzie? Nie za bardzo jednak rozumiał co ta babuszka mówiła. Duchy przodków? Trzeba sięgać dalej wzrokiem? Czemu ona gada zagadkami? Tak czy siak to co mówiła było interesujące. Zmieniają los? Tak to prawda, ale zazwyczaj na gorsze. Są niezwykli? W to nie mógłby uwierzyć. On sam dostał też przezwisko....Czerwone Oko. Nawet pasujące do niego. Gdy ta powiedziała, że może mu wyleczyć rękę ten tylko rzekł.
-Nic mi nie jest. To tylko zadrapanie. Miałem gorsze rany.
Tym bardziej, że musieli by dać coś na wymianę...chociaż mają nawet tego sporo. Wojownik nazywał się Sitka. Zabrał śpiąca Aurorę do innego miejsca. Tak będzie lepiej. Nie powinna z nimi podróżować, bo to może być dla niej niebezpieczne. Jednakże, Złota Małpa sam kontynuował odnośnie wyleczenia jego rany, chociaż na prawdę było to nie potrzebne lecz się nie odzywał, chociaż sądził, że bardziej by chciała wymiany informacji, za informacje, czy coś podobnego...no ale chłopak się nie zna, toteż zostawił tą rozmowę kumplowi.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Pią Kwi 19, 2013 10:41 pm
- Kij Tanany działa. Złota głowa od razu mądrzej mówi.

Staruszka poczekała, aż Hazard wypakuje wszystko. Wystarczyło, że rzuciła okiem i od razu poznała się na wartości przedmiotów.

- Bogaci jesteście. Za to możecie dużo dostać. Do wyleczenia Czerwonego oka będzie potrzebny pazur bestii. To będzie kosztowało razem trzy pazury. Są tacy, co nie maja czym zapłacić. Tanana może Wam zrobić magiczne amulety z zębów, przyniosą Wam szczęście i ochronią Was. Czerwone oko pod rękę nad ogniem.

Widząc, że Altair nie jest przekonany i się waha zdzieliła go kijem po głowie.

- Z życiem, taki młody a taki powolny. Nic dziwnego, że dziewczyny ci uciekają.

Odwinęła opatrunek i obejrzała ranę. Następnie krzątając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu składników położyła na ranę kilka różnych pachnących liści Zawinęła wszystko czystym kawałkiem płótna i na wierzch położyła pazur upolowanego przez wojowników zwierzęcia.

- Tylko niech nie piszczy jak dziewczynka, albo niech nie zamoczy spodni, siedzi na świeżo upolowanym dywanie.


Sekundę później trzymając w niesamowicie silnym uścisku dłoń Saiyan włożyła ją wraz ze swoja do ognia. Nie zwracając uwagi na Altaira mamrotała pod nosem dziwne słowa. O dziwo ogień powinien oparzyć dłoń, jednak tak się nie działo. Altair mógł jedynie odczuć przyjemne ciepło ale tylko on. Jeśli Hazard próbowałby wsadzić rękę do ognia, niechybnie by się poparzył. W końcu szamanka puściła dłoń Saiyana i usiadła na swoim miejscu.

- Juz jesteś zdrowy Czerwone Oko. Masz ciekawą duszę. Tanana chciała by mieć więcej Waszych trofeów ale nie ma czym zapłacić. Macie jakieś pytania?


Rana Altaira w pełni się zagoiła, widać nie mają do czynienia z szaloną babiną.

OOC:
Alt rana wyleczona w zupełności, nie ma śladu ale - 100 HP za kij.
Mozecie pytać o co chcecie?
Sponsored content

Iceberg - Page 3 Empty Re: Iceberg

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito