Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
Anonymous
Go??
Gość

Transformacje Danasha  Empty Transformacje Danasha

Nie Paź 21, 2012 5:08 pm
SSJ2



Na zaciekawionej twarzy wojownika pojawiło się zdziwienie. Dowódca nie uwierzył w osiągnięcia ogoniastego. Nawet nie był zaskoczony. Poziom wydawał się dla niego tak nierealny, że postanowił zaryzykować i zignorować propozycje. Danash był świadomy, że osobnik nie przystanie na ugodę, jednak nie spodziewał się, że zachowa tak zimną krew. Albo jest bardzo głupi, albo bardzo odważny. Natychmiast rozkazał obydwu stworzeniom zaprzestać ataku, chroniąc je przed niechybną śmiercią. Te, nieświadome zagrożenia, mocno zirytowane, dowiedziawszy się o swoich małych możliwościach odsunęły się powoli na bok. Były pełne zawodu, liczyły bowiem, na interesującą walkę. Czerwonooki był natomiast zadowolony z tego, że nie będzie musiał przelać ich krwi. Uwielbiał się bić, jednak starał się robić to tylko w ostateczności. Z resztą, pojedynek z tak słabymi przeciwnikami nie sprawiłaby mu żadnej przyjemności, czy kłopotu. Wydarzenia jednak nie wydawały toczyć się na tyle dobrze, by uniknąć czyjejś śmierci. Przełożony bandy zadbał o rzekomo wyrównanego poziomem przeciwnika. Był to Itami, jeden z zakapturzonych przeciwników, którzy bezlitośnie zaatakowali go na pustkowiu. Nie był zbyt wysoki. Czubek jego głowy sięgał conajwyżej do klatki bohatera. Odmieniec mógł się mu teraz dokładniej przyjrzeć. Za wiele mu to jednak nie dało. Czarny kaptur zaciemniał kompletnie wszystkie rysy twarzy przyszłego przeciwnika. Jedyną charakterystyczną cechą były jego oczy. Świeciły się one jasno zimnym, błękitnym światłem. Cała jego osoba była bardzo tajemnicza i przyprawiała o dreszcze. Saiyan jednak nie zamierzał się wcale poddawać. Mógł go pokonać nawet nie osiągając wyższej formy. Nagle usłyszał polecenie wydane do kogoś nieopodal. Był to Medi, drugi z atakujących go wcześniej wojowników. Miał kogoś przyprowadzić. Czyżby jeszcze jakiś as z rękawa? Kolejny żołnierz obdarzony niemniejszą siłą?

No pole bitwy wkroczyła starsza, zielona osoba. Z nietęgą miną i lekko opuszczoną głową stał ze związanymi z tyłu rękoma. Wyglądał na zmęczonego. Nie wydawał się wierzący w szansę na wyzwolenie. Zapewne nie do końca wiedział o co chodzi. Nie był zbyt wysoki. Wyglądem nie różnił się zbytnio od innych przedstawicieli swojej rasy. Ubrany był w biały, gruby szal otaczający całą jego szyję. Na plecy zarzuconą miał brązową, poszarpaną kamizelkę. Zdawał się bardzo osłabiony. Jego sędziwy wiek nie pomagał mu w przetrwaniu w takich warunkach, podkreślał natomiast jego mądrość. Złotowłosy kompletnie otworzył swój umysł, pozwalając, by w razie potrzeby zielony mógł dostać się do jego myśli i przeczytać jak z książki jego intencje. Nie był jednak pewien, czy starszy to potrafi. W końcu to bardzo trudna sztuka, której nawet on sam nie umiał i wątpił, czy kiedykolwiek się jej nauczy. W każdym razie, było mało czasu. Musiał się pośpieszyć, po czym zająć się uwięzionym.

Przemyślenia przerwał zryw błękitnookiego. Wojownik był bardzo szybki. W ułamku sekundy zdołał znaleźć się tuż przed swoją potencjalną ofiarą. Nie zaskoczył jednak ogoniastego. Stał niewzruszony, czekając na atak. Nie mylił się, zakapturzony postanowił bowiem uderzyć kaskadą ciosów kierując w jego brzuch. Atakowany natomiast nie ruszył się nawet na milimetr. Jego prawa, otwarta dłoń zasłaniała coraz to kolejne uderzenie wydając charakterystyczny dźwięk. Druga ręka pozostała w tej samej pozycji. Z każdym kolejnym uderzeniem przeciwnik wydawał się coraz bardziej zirytowany. Szczerze powiedziawszy, Danash na swojej obecnej formie ledwo za nim nadążał. Był bardzo szybki. Nie było mu jednak pisane zadanie jakiegokolwiek obrażenia. Seria ciosów trwała dobre półtorej minuty. Następnie kapturnik odskoczył na niecały metr, po czym z lekkim rozbiegiem desperacko spróbował zadać cios kopniakiem w podbródek oponenta. Sentencja była błyskawiczna. Czerwonooki wiedział, że nie byłby w stanie tego zablokować. Nawet nie próbował. Kiedy przeciwnik się rozpędzał, on opuścił dłoń, układając ją w tej samej pozycji, co druga. Niemal wystawił się na uderzenie. Jego noga ze świstem powietrza powędrowała prosto do celu. Milimetry dzieliły go od ciosu. Coś go jednak zatrzymało. Ziemia zadrżała. Wokoło ogoniastego pojawiła się widoczna gołym okiem aura, która obezwładniła tajemniczego. Z dużym hukiem niski oponent został wyrzucony wysoko w powietrze, na odległość kilkudziesięciu metrów. Następnie bezwładnie opadł na ziemię, dając czas na ruch Danasha. Obrażenia nie były duże, przyniosły jednak zamierzany skutek.

Trzeba opracować strategię. Nie ma dużo czasu. Ataki muszą być rozważne i przemyślane. Siła fizyczna odpada. W prawdzie bez problemu mógł go zmasakrować, jednak walka byłaby zbyt długa i wyczerpująca. Poza tym, nie miał ochoty nikogo zabijać. Nie jest w końcu zły. Hmmm. Mógłby spróbować użyć Zanzokena. Zmylenie wszystkich tutaj, po czym znokautowanie drugiego kapturnika, zabranie najstarszego i zmycie się stąd wydawało się idealnym pomysłem. Było jednak jedno ale. Był pewny, że większość z obecnych ma opanowaną technikę wyczuwania energii. Bez problemu mogliby rozpoznać oryginał od falsyfikatów, po czym bezproblemowo powstrzymać złotowłosego. Z drugiej strony, zawsze mógł użyć fali uderzeniowej. Final Flash bez przeszkód zmiótłby wszystkich tutaj z powierzchni ziemi, niszcząc przy tym wszystko dookoła. Pomysł jednak okazał się zbyt pochopny i bezmyślny. Nie uwzględniał on bowiem zielonego starca, który bez dyskusji zginąłby na miejscu. Nie ma innej opcji. Danash musiał poddać się transformacji w Hiper Kosmicznego Wojownika.

Stanął w rozkroku. Pochylił się nieco do przodu. Głowę opuścił, zawieszając wzrok na wysuszonej ziemi przed nim. Zaciśnięte pięści uniósł wysoko, na poziom głowy. Nie przychodziło mu inne rozwiązanie. W swoim ciele skumulował pokłady całej swojej KI. Wokoło rozbłysła jasna, złota aura, która rozświetliła otoczenie niczym żarówka podłączona do prądu. Na jego skroniach pojawiły się żyłki, czoło zaś stało się wilgotne od potu, który wręcz spływał po jego policzkach. Kiedy ostatni raz przybierał tą formę? Sam nie pamiętał. Było to bardzo dawno. Już prawie zapomniał, jak to się robi. Nie był pewien, czy mu się to uda. Bardzo dużo ryzykował. Jego ciało po wybuchu nadal było osłabione. Mógł nie poradzić sobie z rozpierającą go energią. Ma tylko jedną szansę. W innym wypadku umrze na miejscu. Mięśnie zaczęły wibrować, po czym powoli rosły. Widocznie barki miał teraz szersze. Żyły pojawiły się teraz w wielu miejscach. To był jego ostatni zryw. Wojownik czuł się bardzo podekscytowany. W końcu miał okazję wykorzystać cały swój potencjał. Podnieceniu towarzyszył też strach. Co, jeśli nie poradzi sobie z tranformacją? Starszy na pewno tutaj zginie. Nie mógł go zawieść. Cała planeta na niego liczy. Stawka jest bardzo wysoka. Musiał widzieć się z Guru. W innym razie nigdy nie odnajdzie swojego krewnego.

Krzyk rozległ się po całej równinie. Otaczająca go aura zwiększyła się kilkukrotnie. Włosy zaczęły podnosić się ku górze. Powietrze zaczęło drgać, a kamienie wokoło rytmicznie falować. Poziom mocy rósł z minuty na minutę. Ogromna, jasna iskra otoczyła jego sylwetkę. Potem kolejna. Trzecia natomiast była już jak uderzenie pioruna. Właśnie w tym momencie jego KI osiągnęła wartość okrągłego 70. Siedemdziesiąt tysięcy. Niewyobrażalna siła. Wojownik stanowczym ruchem opuścił gwałtownie pięści na poziom klatki piersiowej. Jego głowa jak za uderzeniem powędrowała ku górze. Krzyk stał się intensywniejszy. Złota poświata z dodatkami iskier była teraz niewiarygodnych rozmiarów. Jego wygląd również nieco się zmienił. Włosy były teraz uniesione maksymalnie ku górze. Na czole nie ostał się nawet jeden kosmyk. Z daleka przypominać musiał żółtego jeża. Jego sylwetka także uległa zmianie. Mięśnie urosły do niezrozumiałych rozmiarów. Wyglądał teraz na ogromnego siłacza. Krzyk ustał. Chwila na zebranie myśli. Mimo, że był teraz niezwyciężony, nadal nie zamierzał nikogo zabijać. Towarzyszył mu ten sam cel. Uratować starszego unikając przelania się krwi. Wątpił, żeby teraz któryś z obecnych ośmielił się z nim walczyć. Z góry byli skazani na przegraną. Ogoniasty wyprostował się. Lewą ręką ułożył wzdłuż ciała, prawą natomiast wyciągnął przed siebie. Wyprostowanym palcem, z groźną miną wskazał na przywódcę.

-Czujesz to? Ponad 70 tysięcy. Daję wam ostatnią szansę. Oddajcie mi starszego po dobroci. To jest poziom Hiper Kosmicznego Wojownika. Ostrzegam, nie jestem w tej postaci ani zbyt cierpliwy, ani opanowany. Twoja głupota może kosztować was wszystkich życie.
Anonymous
Gość
Gość

Transformacje Danasha  Empty Re: Transformacje Danasha

Nie Paź 21, 2012 7:23 pm
Hmm... jak dla mnie jest spoczko.
Hazard
Hazard
Don Hazardo
Liczba postów : 928
Data rejestracji : 28/05/2012

Skąd : Bydgoszcz

Identification Number
HP:
Transformacje Danasha  9tkhzk800/800Transformacje Danasha  R0te38  (800/800)
KI:
Transformacje Danasha  Left_bar_bleue0/0Transformacje Danasha  Empty_bar_bleue  (0/0)

Transformacje Danasha  Empty Re: Transformacje Danasha

Nie Paź 21, 2012 9:25 pm
Również nie mam zastrzeżeń Smile
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Transformacje Danasha  Empty Re: Transformacje Danasha

Nie Paź 21, 2012 9:52 pm
Akcept

//Rei
Hikaru
Hikaru
Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012


Identification Number
HP:
Transformacje Danasha  9tkhzk0/0Transformacje Danasha  R0te38  (0/0)
KI:
Transformacje Danasha  Left_bar_bleue0/0Transformacje Danasha  Empty_bar_bleue  (0/0)

Transformacje Danasha  Empty Re: Transformacje Danasha

Nie Paź 21, 2012 9:58 pm
akcept.
Sponsored content

Transformacje Danasha  Empty Re: Transformacje Danasha

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito