Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Portiernia Empty Portiernia

Sro Maj 30, 2012 12:56 am
"Dzień Dobry, w czym można pomóc?" To pierwsze słowa, które można usłyszeć po wejściu do budynku. Przy ladzie stoi pracownik recepcji, który służy miłą radą, bądź uprzejmym wyproszeniem każdemu gościowi.
Anonymous
Gość
Gość

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Sie 24, 2012 9:21 am
ZT:

Chłopak leciał na pełnych obrotach ponownie w stronę miasta. Musiał tam dorwać pewną osobę, która w dawnym czasie mocno sobie nagrabiła u niego. Pewnie znacie już historię o tym, że właśnie w tym miejscu pokręcony profesorek zamienił go w ponętną kobietę? Dla nie których mogłoby się wydawać to śmieszne, ale jego to jednak wcale nie bawiło. Jego męskość została wystawiona na próbę i gdyby nie fuzja, to nie wiadomo czy dałby sobie radę na obcej planecie. Strasznie ciężko było mu się wtedy poruszać, bo musiał dźwigać dwa mocne ciężary na klacie. Dodatkowo jakieś cholerne szpilki, w których chodzić się nie mogło. Matko, co za utrapienie! Mimo wszystko musiał w tym walczyć, bo innych ciuchów nie miał. No, ale dał radę i teraz idzie wyjaśnić wszystko. Chciał załatwić tamtą sprawę najszybciej, bo chciał od razu przystąpić do nauki głupiutkiej demonicy. Zastanawiał się, co takiego będzie robiła podczas jego nieobecności. Zostawił ją w sumie u jakiegoś nieznajomego przybysza. Miał nadzieję, że nie odważy się nic zrobić, po tym co usłyszał. No, ale koniec rozmyśleń.

Kyoraku w końcu dostrzegał w oddali miasto, do którego wkroczył pędząc w miarę wysoko. Nie chciał zniżać lotu, bo jego szybkość mogłaby zrobić wiele szkód. Szyby by popękały, a wiele spódniczek poszłoby do góry. Nie chciał być nie miły dla młodych uczennic, dlatego trzymał się bardziej u góry. I w końcu dotarł. Zatrzymał swój lot, spoglądając na dół. Był dokładnie nad miejscem docelowym. Zmienił błyskawicznie wyraz twarzy na bardziej groźniejszy i bez jakichkolwiek zahamowań podleciał do drzwi, które lekko dotknął. Rozbłysła energia, która rozwaliła wrota, wpuszczając do środka stężone powietrze, które spowodowało lekki huragan. O tak, chłopak już dawno nie czuł czegoś takiego. Tej złościł płynącej z wnętrza ciała. Zbliżył się do siedzącej w oddali kobiety i ładnie się uśmiechnął. Wygląda na to, że wiatr lekko zmienił jej wygląd. Teraz wyglądała, jakby wyszła z tunelu aerodynamicznego. Brało go na lekki śmiech, ale nie po to tutaj przybył. Reakcja dziewczyny była następująca. Od razu chciała dzwonić po policje, ale chłopak ją powstrzymał. Złapał ją delikatnie za dłoń i uniósł do góry, stawiając obok siebie. Widział, że jest przerażona, dlatego pogładził ją delikatnie po włosach i podniósł palcem bródkę, mówiąc i patrząc głęboko w jej oczy.

- Wybacz mi złotko za te zniszczenia, ale chce pogadać z profesorkiem. Zaprowadź mnie do niego, a obiecuje, że nikomu nie stanie się krzywda, okej? Masz moje słowo... - Rzekł, robiąc kroczek w tył i czekając cierpliwie na ruch dziewczyny. Miał nadzieję, że ta będzie współpracować i powie, gdzie znajduje się ten wąsaty skubaniec. O tak, chłopak już nie mógł się doczekać ponownego spotkania.

OOC:
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Sie 24, 2012 6:06 pm
______Portierka była roztrzęsiona tym co się stało i po prostu milczała ze strachu lekko dygotając z przerażeniem w oczach patrząc na napastnika. Nie wierzyła Kyo w ani jedno jego słowo. Gdyby nie była tak sparaliżowana, to pewnie by nawet krzyczała. Policja, policja. Tylko to jej się kołatało po głowie. Trzeba ją wezwać, ale jak ? Niebieskowłosy po jej puszczeniu zaraz potem rozniósł w pył telefon niewielkim impulsem energii. Prawie nic nie zostało z urządzenia. W końcu po krótkiej chwili przemogła się i zrobiła jeden ruch. Doskoczyła do lady i wcisnęła guzik co był pod nim. Nie zdążył jej złapać nim to zrobiła. Teraz było po fakcie. Teraz chciała uciekać. Odważyła się go kopnąć w goleń czego zapewne nie poczuł i uciekła w głąb budynku. Nagle jakby znikąd wyłoniła sie ochrona. Wśród tej grupy nie było tego kogo teraz chłopak szukał. A tak to stało kilku facetów mocno zbudowanych z wygolonymi głowami i z paralizatorami w rękach. Ich twarze były jak z kamienia i mieli wyznaczony cel: pozbyć sie natręta, który wtargnął na ich teren.
____- To Ty zrobiłeś ten burdel ? - spytał jeden z nich, ten najwyższy. Kyo się uśmiechnął do nich cwaniacko potwierdzając wypowiedziane słowa. Tamci tylko uruchomili paralizatory w celu ich użycia w razie konieczności.
Anonymous
Gość
Gość

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Sie 24, 2012 6:24 pm
Ten strach, który widział w oczach dziewczyny. Nie lubił czegoś takiego, ale to było wyjątkowo dzisiaj wymagane. Musiał dorwać tego starucha i sobie z nim pogadać na poważnie. Pewnie pomyślicie, po jakiego ma się martwić jakimś człowieczkiem, który nawet nie dorównuje mu siłą? Otóż odpowiedź jest prosta - Honor! Wtedy kiedy przemienił go w kobietę, to odebrał mu chęci na życie! Gdy leciał na walkę z demonem, to miał mieszane uczucia. Myślał, że już nigdy nie odzyska swojej męskości i będzie kobietą już na zawsze! Szczęściem jednak się stało, że wszystko powróciło do normalności po fuzji. Takiej zniewagi łatwo się nie wybacza. Wpatrywał się w stojącą dziewczynę, która co chwile spoglądała na telefon. Kręcił głową, tylko lekko unosząc paluszka do góry. Po chwili maszyna została rozniesiona w pył przez mały impuls energii. Nawet nie musiał używać do tego pełni mocy. Ale nie wiedział o tym, że takie zagrania jeszcze bardziej zaczną powodować u niej niepokój. Zdesperowana w końcu skoczyła za swoje biurko i wcisnęła jakiś guzik.

Włączył się alarm, który chwilowo zajął chłopaka. Tamta błyskawicznie prysnęła, kopiąc go wcześniej. Niestety nic nie poczuł. Mógł ją łatwo złapać, ale skoro ucieka, to niech już sobie pójdzie. Miał teraz ważniejsze rzeczy na głowie. A konkretnie parę chłystków z paralizatorami, którzy wydawali się być tutaj ochroniarzami. Widać nie poznali jeszcze siły, Kyoraku bo ciągle zgrywali ważniaków. Ten jednak wolał darować sobie walkę z nimi, bo aż takiej rzezi nie miał w planach robić. Chciał po prostu pogadać z profesorkiem, ale gdy dokładniej to przemyślał, to wpadł na pewien pomysł. Może jeśli zajmie się na krótką chwilę tymi łysolami, powodując u nich lekki "ból". Jak będą krzyczeć i wołać o pomoc, to może staruszek w końcu wyjdzie z ukrycia. Taki miał plan i liczył na to, że wypali. Skończył ignorowanie gromadki i odwrócił się w ich kierunku. Widział ich lidera, który z taką powagą potrafił się odezwać. Zapytał, czy ten burdel to jego sprawka. Ten się tylko szyderczo uśmiechnął, potwierdzając. Widział, że teraz zechcą zaatakować, ale on nie miał zamiaru interweniować. Niech wykażą się siłą. W końcu ochraniają to miejsce, prawda?

- Zapraszam zatem. Pokażcie, czy naprawdę jesteście tacy silni. Ochrońcie to miejsce, ochrońcie profesorka. Mam nadzieję tylko, że będzie oglądał całe to przedstawienie. - Odparł, unosząc lekko dłoń do góry i machając prosząco palcami. Chciał tym gestem zaprosić rywali do ataku, niech zaczną.

OOC:
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Sie 24, 2012 8:17 pm
______Ochroniarze popatrzyli po sobie porozumiewawczo chwytając pewniej paraliżujące pałki. Owe urządzenia wyglądały niewinnie, ale to były tylko pozory. Tylko ci co poznali na sobie ich działanie wiedzieli do czego są zdolne. Ochraniarze obadali wzrokiem Kyo. Dla bólwogłowych niebieskowłosy wyglądał jak zwykły chłystek, który trochę pakował w miejskiej siłowni by dać czadu dziewczynom. Czy ten koleś sobie drwił z nich ? Wdrał się na prywatny teren i jeszcze miał czelność zdemolować własność publiczną. Podejrzewali, że ten użył zapewne granatu punktowego. W końcu wielka dziura ziała w ścianie miast framugi drzwi, a same wrota leżały kilka metrów w głąb pomieszczenia całe pokiereszowane. To już coś mówiło o intruzie, który sie głupio uśmiechał i ich wyzywał do zmierzenia się.
___- Widzę, że z ciebie niezłe ziółko. Myślisz, że to dobry pomysł na takie żarty ? Poniesiesz karę za zniszczenie mienia publicznego, a stawianiem się tylko sprawę pogorszysz chłopczyku.- wysoki mówił to stanowczym głosem nadal nie opuszczając swojej broni. Musiał być gotowy na niespodziewane. W końcu, który zwykły obywatel rozwala od tak sobie drzwi? Ta sprawa mocno śmierdziała i to nie była wina Kyo, który i tak już coś dawał zapachów od siebie.
___- Chyba nie masz zamiaru załatwić sprawy po dobroci. Chcesz się bawić z nami, tak ? My jakoś damy sobie radę w przeciwieństwie do ciebie.- szef grupy ochroniarzy dał znak i wszyscy równocześnie okrążyli niebieskowłosego mając w pogotowiu paralizatory. Wojownik był odcięty od wyjścia. Czy się ugnie pod naporem liczebności przeciwnika ?


OOC

Dobra Fen:
Okrążyli cię (tak z 8 ochroniarzy powinno ci styknąć)
Sam se wymyśl co dalej zrobili. Tylko ich jeszcze nie sponiewieraj zbytnio, bo będzie jeszcze ciąg dalszy z nimi.
Anonymous
Gość
Gość

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Sie 24, 2012 8:49 pm
Chłopak przyglądał się tylko stojącym ochroniarzom, którzy już wręcz nie mogli się doczekać, aby zaatakować pałkami jego osobę. Ahh, jak go to wręcz bawiło. Też nie mógł się doczekać tego, co pokażą. Miał nadzieję, że się na nich nie zawiedzie i spróbują chociaż na chwilę go zabawić. Nie śpieszyło mu się jednak na spotkanie z profesorkiem. Liczył na to, że sam w końcu wyjdzie, gdy ujrzy jak jego pracownicy cierpią. Nie chciałby jednak do reszty niszczyć tak pięknego budynku, którego stworzenie musiało kosztować kupę pieniędzy. Na razie poszły tylko drzwi, na które spojrzał kątem oka z uśmiechem. Taką anomalię da radę wymienić. Więc dlaczego ten strażnik, tak bardzo się przyczepia o głupie wrota? Skoro dało radę je zniszczyć, to musiały być cholernie tanie. Właściciel będzie musiał w końcu zrozumieć, że teraz trzeba kupować porządne, a nie jakieś z nieznajomego pochodzenia. No, ale czekał na "ową" karę, o której mówił ochroniarz. W końcu zniszczył mienie i teraz musi odpokutować, prawda? Wojownik tylko patrzył i krzywo się uśmiechał, cały czas poruszając palcami prawej dłoni. Ile jeszcze miał czekać, aż podejdą z tymi pałeczkami i zaczną w końcu działać? Lider grupy cały czas ostrzegał, ale sobie w końcu darował i ruszył ze swoimi pomagierami, otaczając chłopaka ze wszystkich stron.

Wyszło na to, że teraz nie ma dokąd uciec. Wpatrywał się w każdego z nich. Widział, widział, że każdy ma ochotę zadać pierwszy cios. Tylko, któremu przypadnie ten zaszczyt? Który z nich się okaże bardziej odważny, a może głupi, żeby ruszyć na chłopaka? Wyszło na to, że był jeden z pionków, który zaszedł Kyoraku od tyłu. Machnął swoją pałką, która po chwili zatrzymała się na palcu wojownika. Prąd błyskawicznie zetknął się z nerwami, które zaczęły przesyłać impuls do mózgu. Wielu by po takim ciosie zemdlało, ale nie chłopak. On tylko odczuł mrowienie. W tym samym momencie broń została wyrwana gościowi, a on zniknął, pojawiając się za stojącym ochroniarzem. Nim wszyscy zdążyli się połapać, to po chwili facet zaczął coś czuć w "rowie" i uciekać. Lider spojrzał na swojego pracownika, który miał w dupsku włożonego kijka od strony rączki, za którą się trzyma. Oznacza to, że prąd go nie kopie, ale ciężko mu będzie wyjąc własną broń. W tym samym momencie, chłopak zrobił szybki rajd, zabierając każdemu pałkę i umieszczając im w "rowach". Gdy usłyszał ten niesamowity krzyk, to na jego twarzy zagościł uśmiech. Nie wiedzieli nawet kiedy on to wszystko zrobił. Chłopak tak szybko się uwinął, że w przeciągu kilkudziesięciu sekund wykonał robotę i zatrzymał przy blacie, o który się oparł rękami.

- No to teraz możecie śmiało powiedzieć, że was dupa boli. Dziękujcie za to, że nie wsadziłem tych pałek w odwrotną stronę. Przez to moja dłoń leciutko zdrętwiała, ale przejdzie w końcu, nie? - Rzekł, poruszając palcami prawej dłoni, ponieważ ciągle czuł lekkie mrowienie. Bólu nie było, ale musiał poczekać dłuższą chwilę, żeby odzyskać czucie.

OOC:
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Sie 24, 2012 9:42 pm
______To co zrobił Kyokaru było niewybaczalne. Pozbawił honoru całą grupę przez swój niecny czyn. Potraktował ich broń niczym erotyczne zabawki umieszczając w czterech literach każdego z nich. Szczęściem było, to że ich nie uruchomił, bo pewnie każdy by padł nieprzytowmny po wstrząsie elektrycznym. Większość ochroniarzy trzymała się za tyłek jecząc z bólu i nie mogąc wstać. Niby taci twardzi na początku, to teraz wyszli na słabych frajerów. Co za porażka i wstyd. Na dodatek kamery będące poukrywane w pomieszczeniu wszytko nagrały, o ile działały mimo takiego efektownego zniszczenia odrzwi. Tylko ci ochrioniarze o tym wiedzieli i reszta personelu Capsule Corp jaki tu pracował. Tymczasem nieświadomy tego Kyo sobie stał i drwił z pokonanych. Można było powiedzieć, że za łatwo mu poszło. Chłopak posiadał wielką moc jak i pewność siebie, która może go kiedyś zgubić. Nawet nie zauważył jak lider zespołu ochroniarzy wstaje i uwalnia się od oweg przedmiotu z wiadomego miejsca. Był twardzszy niż reszta jego współpracowników. Nie martwił sie dziurą w spodniach, bo były ważniejsze sprawy. łysy ruszył w strone niebieskowłosego, który sobie właśnie oglądał dłoń. Paralizator zostal uruchumiony na pełną moc, że aż iskrzał. Strażnik rzucił się z nim na Kyo w celu nawet zabicia go prądem z urządzenia. Innego wyboru nie było jak intruza eksterminować, bo był zbyt niebezpieczny. Jednak mu się nie udało. W ostatniej chwili niebieskowłosy wymierzył mu cios kolanem w szczękę. Owy gest był wykonany tak od niechcenia i nawet Kyo nie patrzył jak to robił. Kolejny raz znieważył pracownika tutejszej ochorny i przy okazji złamał mu szczękę co też zlekceważył, bo w końcu chciał tego profesorka. Jednak nie zauważył jak pokiereszowany lider przy upadku "przypadkiem" popieścił go setkami tysięcy voltów po kroczu.

OOC

Uuu, nie dobrze. Teraz będziesz miał problem z chodzeniem, jak chcesz to zignoruj strażników i idź za tą portierką co uciekła wcześniej. Tylko uważaj, tu jest jak w labiryncie.
Anonymous
Gość
Gość

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Sie 24, 2012 10:19 pm
Chłopak miał już powoli dosyć siedzenia w tej cholernej portierni i przebywania ze strażnikami. Liczył na jakąś fajną zabawę, ale tamci nawet nie potrafili się wykazać. Jęczeli, krzyczeli, próbując wyjąc z własnego dupska paralizator. Jaki cudny to był obrazek dla chłopaka, który wyjątkowo się dzisiaj uśmiał. Już dawno nie widział czegoś takiego. Choć ten widok powoli zaczynał się robić nudny. Musiał jak najszybciej znaleźć profesorka, który pewnie ukrywa się gdzieś, schowany i bezpieczny. Czyżby chłopak naprawdę zrobił w tym miejscu tak wiele złego, że teraz nie chce się ujawnić? Czy nie interesuje go, jak jego ludzie cierpią? Co jeszcze musi zatem zrobić, aby go tutaj ściągnąć? Nie wiedział. Mimo wszystko pomylił się lekko, uważając, że wszyscy z tej gromadki to "cioty". Jeden z nich, a konkretnie lider przełamał się w bólu, wyjmując z dupska paralizator, który natychmiast przestawił na pełne obroty. Jego mina nie wróżyła nic dobrego, choć ten się tym niezbyt przejmował. Oglądał i masował sobie lekko prawą dłoń, która w końcu zaczęła odzyskiwać czucie. Mógł w końcu uginać palce, bo jakoś wcześniej było mu trudno. Czyżby przegiął lekko z prądem od tych wszystkich pałek? Nie czuł bólu, a na dłoni było widać żadnego czerwonego śladu.

Więc, co się w takim razie stało? Nie miał pojęcia, a też niezbyt przejął się drepczącym w jego kierunku strażnikiem. Gdy ten zamachnął się pałką, to po chwili oberwał tak z niczego z kolana wojownika. Było słychać "trzask" łamanej szczęki i bolesny upadek. Coś jednak się nie zgadzało. Gość przypadkowo zahaczył paralizatorem o sprzęt chłopaka. Mięsień przyjął na siebie tysiące voltów, które przez dłuższą chwilę jarały go od środka. Trwało to jednak chwilę, bo wojownik błyskawicznie odskoczył do tyłu, odpinając pas i lekko uchylając spodnie, z których zaczęło się dymić. Ale smród! - Pomyślał, gdy poczuł spaleniznę. Zaczął strzepywać lekko dłonią kostium, który po chwili ukazał jego sprzęt. Czarno tam było od włosów łonowych i ciężko było dostrzec mięsień. Czyżby go zjarało, czy nie będzie mógł w przyszłości już "pukać"? Zastanawiał się i w końcu dostrzegł, że sprzęt zrobił się jakiś czerwony, ale nadal funkcjonował, jak należy. O Boże! Co by było, gdyby stracił po raz drugi swoją męskość. Tego jednak wybaczyć gościowi nie mógł. Zapiął ponownie pas i podszedł do gościa, którego złapał za szyję. Spojrzał mu głęboko w oczy, zmieniając wyraz twarzy na bardziej groźniejszy.

- Skurwysynu! Prawie sfajczyłeś mojego druha! Czas ci odpłacić.. - Stwierdził, szukając wzrokiem jednego z jego sługusów. A znalazł jednego, który ustawił się pięknie, klęcząc i próbując wyjąc sobie pałkę. Chłopak mu pomógł. Chwycił za paralizator, który wyjął, ale to jednak nie koniec. Wkurzony zrobił krok lecąc w jedną i w drugą, aż w końcu był sam. Gdy wcześniej w dłoni miał gościa, tak ten teraz był umieszczony głową w dupsku jednego ze swoich sług. - Tylko nie wydalaj niczego, bo zrobi mu się za gorąco, bueh!! - Uśmiał się do bólu, po czym rozejrzał wokoło. Profesorka nie dało radę znaleźć, więc poszuka tej dziewczyny. Musiał wycisnąć od niej informacje. Błyskawicznie zatem wyleciał z portierni i ruszył w pogoń. Sprawdzał kolejno każdy z korytarzy.

OOC:
Anonymous
Gość
Gość

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Lis 30, 2012 8:36 pm
Energia dziewczyny skutecznie informowała człowieka o położeniu swojej przyszłej zdobyczy. Mijał każdy z kolejno napotkanych budynków, przy okazji starając się nie dać wytropić władzom miasta. Trochę zaczęło denerwować go postępowanie tutejszej policji, ale z jednej strony potrafił zrozumieć ich intencje. Kyo troszeczkę nabałaganił i przez to powinien już dawno wylądować w więzieniu. Szkoda tylko, że jedyną osobą, która byłaby w stanie go teraz powstrzymać, to tylko Hikaru. Choć nie bardzo znał jeszcze jego potencjał bojowy. Jednakże część duszy, którą odziedziczył od demona jakoś go w tym przekonaniu utwierdzała. Bo przecież nie myśleliście, że człowiek dostał w spadku tylko moc, co nie? Niestety nie. Prócz wielkiej mocy dostał jeszcze jego obrazy z przeszłości, wszelkie informacje o nim, o jego rodzinie i w ogóle całym jego pochodzeniu. Dodatkowo wiedza na temat istot jego pokroju zapisała się w głowie człowieka. Właśnie dlatego potrafił rozpoznać kim był Sedu, demoniczny przyjaciel June. Trochę zastanawiało go, co naopowiadał tej głupiutkiej, ale mimo wszystko był zadowolony, że nauczyła się czegoś pożytecznego od niego. Chociażby wymowy, bo wcześniej tylko potrafiła się przedstawić. A teraz nawet potrafi poprawnie sformułować zdanie. Powinien mu za to podziękować, ale jakoś nie potrafił go zlokalizować. Wcześniejsza jego energia była doskonale wyczuwana, lecz w pewnym momencie jakby się ulotniła. Są tylko dwa racjonalne wyjaśnienia zniknięcia tego demona. Jeśli znał technikę Ki - Feeling, to prawdopodobnie się ukrył i gdzieś zaszył, nie koniecznie na ziemi. Natomiast drugi sposób, to śmierć. Może coś mu odbiło i postanowił zakończyć swój żywot? Chyba nigdy się tego nie dowie.

- A ci tutaj czego szukają? Nie mówcie, że ta gromadka to jest jej eskorta... - Rozmyślał, czując jeszcze kilka energii w pobliżu dziewczyny. Wygląda na to, że ktoś postanowił doczepić się do uciekającej dziewczyny i eskortować ją. Ale gdzie oni się kierują? Chyba wiedział, gdzie córka doktorka się wybiera. Kierunek jakim podążali wskazywał na siedzibę Capsuły. - Zatem postanowiłaś uciec do tatusia... Świetnie. - Rzekł, a na jego twarzy namalował się szyderczy uśmieszek. A spowodowany był wspomnieniami, które miał gdy po raz trzeci pojawił się w tym miejscu. Trzeci, ponieważ dwa razy tutaj był gdy był niańką córki doktorka. Chętnie pojawi się tutaj ponownie. Miał zresztą nadzieję, że ta cała scena, którą dziewczyna przeżyła zmusi ją do udania się po urządzenia. Wciąż miał przecież zadanie do wykonania. Obiecał, że przywróci każdemu zamienionemu jego własność i słowa dotrzyma. I już wojownik musiał przyhamować, ponieważ dziewczyna doleciała na miejsce, lądując ze swoimi ludźmi przed wejściem. Człowiek wykorzystał chwilę, żeby ukryć się na dachu budynku. Miał szczęście, że znajdowały się tam okna, przez które było widać portiernie. Spojrzał, spoglądając na dziewczynę, która nie wiadomo dlaczego, ale poszła gdzieś w głąb. Wojownik musiał wejść do środka, ale chciał zrobić to tak, żeby córka nie mogła go namierzyć. Miał szczęście, że nowiutkie drzwi otworzył jakiś strażnik, bo dzięki temu zdołał wszystko wlecieć do góry i lewitować tuż nad pracującą portierką i jej biurkiem. Wygląda na to, że jeszcze nikt go nie dostrzegł, co było dobrą wiadomością. Tylko, gdzie teraz ta kłamczucha poszła?

OOC:
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Portiernia Empty Re: Portiernia

Sob Gru 08, 2012 4:23 pm
Śledzenie oprawczyni poszkodowanych chłopców szło jak po maśle wojownikowi. Nie został wykryty przez nikogo ani też zauważony. Chociaż jakiś pies będący niedaleko wyczuwszy go zaczął szczekać, jednak ten osobnik nie należał do policyjnych jednostek co tylko było na korzyść Kyo. Obecnie stan portierni był jeszcze w fazie odbudowy po jego poprzedniej wizycie. Obecnie były wstawione nowe drzwi i odbudowane po części zewnętrzne ściany. Widać szybko się uwijali z tym remontem po tych parunastu godzinach. Niebieskowłosy po wykorzystaniu okazji już był w środku. Na wszelki wypadek wszystkie elektroniczne sprzęty, które miały miejsce w dość widocznych miejscach uległy zniszczeniu poprzez użycie wobec nich Telekinezy. To było obecnie dobre rozwiązanie na bycie niewykrytym. Na dodatek obecnie nikt nie mógł pomyśleć o tym by sprawdzić kamerki czy też poprzednie zepsute wymienić. Jak na złość znowu trafił na labirynt korytarzy. Jednakże pamiętał uprzednio drogę i trafił na owe skrzyżowanie, na którym wcześniej bawił się czołgami. Kierując się jedną z wielu małych kropek Ki podążał tropem dziewczyny. Wybrał odpowiednie przejście i dalej nim podążył. Miał tyle szczęścia, że nikogo po drodze nie napotkał przez co jak na razie był tak jakby niewidzialny.
Dziewczyna nagle zatrzymała się i kazała wszystkim swoim ochroniarzom oddalić się od niej. Ona sama zaś udała się do Pomieszczenia Technologicznego sama. To był dobry moment na małą pogadankę.

OOC
Pisz w Pomieszczeniu Technologicznym. Możesz ją od razu złapać.
Khepri
Khepri
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Portiernia 9tkhzk0/0Portiernia R0te38  (0/0)
KI:
Portiernia Left_bar_bleue0/0Portiernia Empty_bar_bleue  (0/0)
http://rexvil.deviantart.com/

Portiernia Empty Re: Portiernia

Sro Lip 17, 2013 2:59 pm
Tak, jak poprzednio, żeby nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi, wylądował na przedmieściach i resztę drogi pokonał pieszo. Nadal był trochę poobijany i ubrany raczej odmiennie od wszystkich, co mogło przyciągać wzrok, ale na to nie miał dużego wpływu. Budynek Capsule Corp. był nie do przeoczenia, dosłownie. Ogromny kopulasty budynek o kremowej barwie i całej masie okien, do tego napisana niebieskimi literami nazwa. Bezsprzecznie był w dobrym miejscu. Pierwsze co zrobił, to udał się do portierni. Jak zgadywał, pracująca tam kobieta wskaże mu drogę do osoby, która będzie umiała naprawić mechaniczną część. Podszedł do niej.
-Przepraszam bardzo, mam pewne urządzenie... -tutaj przerwał by owy obiekt wyciągnąć i pokazać. -I ono niestety nie działa, co gorsza, u żadnego mechanika nie uda się go naprawić, jedynie tutaj. Czy mogłaby mi pani wskazać drogę do kogoś, kto może mi pomóc? -zapytał grzecznie i czekał na odpowiedź.
W tym momencie dopadły go wątpliwości, co jeśli tutaj jednak nie uda się nikomu naprawić tej części? Wtedy... Nee... Przecież to Capsule Corp. Tutaj pracują najwięksi geniusze ludzkości, to po prostu niemożliwe. Stworzyli cuda, o jakich co poniektórzy nawet nie śnili i do tej pory nie wierzą, a z naprawieniem jakiegoś złomu nie dadzą sobie rady? Nonsens. Chociaż... Technologia technologii nie równa i jednak mogą mieć z tym problem. Ale nawet jeśli, to przecież znajdą jakiś sposób, prawda?
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Portiernia Empty Re: Portiernia

Czw Lip 18, 2013 1:42 am
Portiernia znajdowała się w holu jednego z budynków. Przez ten hol co chwila ktoś przebiegał czy to z jakimś urządzeniem, czy to z papierami. Widać nikt tutaj się nie obijał i każdy pracował na przysłowiowe sto procent.
Kobieta pracująca w portierni była już w podeszłym wieku. Pewnie zbliżała się już do sześćdziesiątki i emerytury. Jednakże widząc gościa uśmiechnęła się miło i wysłuchała uważnie co ma do powiedzenia.
- Na pewno żaden? Tutejsi pracownicy są zawsze bardzo zajęci i nie można im przeszkadzać znienacka. - powiedziała uprzejmie. - Ale można się umówić na spotkanie. Tutaj ma pan listę przyjmujących. Najbliższa wizyta za około dwa tygodnie.
Podała mu szybko listę nazwisk które nic ci nie mówiły.
Capsule Corp to nie był serwis do którego każdy mógł przyjść tak sobie i zażądać naprawy. jeśli tak by było to by kolejka do wejścia była długa na kilka godzin.
W tej sekundzie podszedł do kobiety mężczyzna w długim , białym fartuchu. Na oko miał może trzydzieści lat, czarne włosy i niewielki zarost. Uśmiechnął się do kobiety.
- Pani Haniu, przyszła do mnie dziś może paczka? - spytał witając Chepriego tylko skinięciem głowy.
- Ależ oczywiście panie Maxelmie. - podała mu mała paczuszkę którą ten schował do kieszeni.
- Proszę też wykreślić pana Robena z listy oczekujących do mnie. Dzwonił że rozchorował się i nie może przyjść na spotkanie.
Następnie zaczął odwracać się do odejścia. Mogłeś zobaczyć na szybko że na liście widnieje w istocie ktoś taki jak Maxelm.
Khepri
Khepri
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Portiernia 9tkhzk0/0Portiernia R0te38  (0/0)
KI:
Portiernia Left_bar_bleue0/0Portiernia Empty_bar_bleue  (0/0)
http://rexvil.deviantart.com/

Portiernia Empty Re: Portiernia

Czw Lip 18, 2013 11:33 am
Odpowiedź kobiety wywołała mały zawód u chłopaka, ale jakby się nad tym zastanowić, to ona miała całkowitą rację. Przecież to wielka firma i nie mogą się przejmować każdym człowieczkiem, który przyjdzie z czymś do naprawy. Ale jednak, dwa tygodnie? Za ten okres czasu to on może być już martwy, taka prawda. Wtedy przyszedł ten mężczyzna, jak się okazało, pan Maxelm. Chepri przywitał go identycznie jak on jego, no może z większym wykazaniem szacunku, bo tak przecież wypada. Ale co to? Wyglądało na to, że była nadzieja.
-"Pan Roben się rozchorował i nie przyjdzie? Wykreślić go z listy? Przecież nie wykorzystani tego to byłby grzech" -uśmiechnął się w duchu.
-"Tylko teraz dobrze to rozegrać, inaczej może być cienko"
Zgadywał, że pokazywana do tej pory uprzejmość powinna wystarczyć, a jeśli to będzie za mało, to coś wymyśli, w końcu pomysłowość to jedna z jego zalet. Wtem coś zauważył, dokładniej kalendarz wiszący na ścianie, czy też raczej zaznaczoną na nim datę.
-"Heh, jak ten czas szybko leci, to już dzisiaj"
Nie spodziewał się, że ten dzień tak szybko nastąpi, ale niemal całkiem się zatracił w tym co robi ostatnio.
-"No to wszystkiego najlepszego Chepri"
Dokładnie szesnaście lat temu urodził się ten właśnie człowiek, ale ta data nie była dla niego naprawdę ważna, choć zawsze wiązała się z kilkoma pytaniami... Ale wracając.
-Przepraszam, czy w takim razie mógłbym wejść na miejsce pana Robena? Nie wprowadzi to zamieszania na liście oczekujących i załata dziurę w grafiku pana Maxelma.

OOC:
Reg 20% bo zapomniałem w ostatnim poście
NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Lip 19, 2013 3:57 pm
Kobieta za ladą już miała coś powiedzieć co pewnie by rozczarowało Chepriego gdy nagle wtrącił się pan Maxelm...
- Faktycznie. - powiedział mężczyzna zatrzymując się. - Skoro jeden odpadł mogę wsadzić na to miejsce drugiego. - Pomyślał na głos po czym zwrócił się do czerwonowłosego chłopaka - Co by pan chciał ode mnie? Mam nadzieję, że to coś szybkiego, chciałbym jeszcze pójść coś przegryźć. - Co prawda nie był to pan Briefs, ale również wyglądał na naukowca. Kto wie, może pomoże?
Khepri
Khepri
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Portiernia 9tkhzk0/0Portiernia R0te38  (0/0)
KI:
Portiernia Left_bar_bleue0/0Portiernia Empty_bar_bleue  (0/0)
http://rexvil.deviantart.com/

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Lip 19, 2013 11:36 pm
Haha, a jednak miał szczęście. Pan Maxelm zgodził się. Wyglądał na kogoś, kto zna się na swoim fachu, tym większe szanse, że będzie umiał pomóc chłopakowi. Chepri wystawił rękę, w której trzymał mechaniczną część. Podobnie jak naukowiec miał nadzieję, że nie potrwa to długo, bo i jemu się śpieszyło.
-Ta część wymaga naprawy - rzekł lakonicznie, tak jakby tyle tylko wystarczyło.
Dużo więcej tak naprawdę mówić nie było trzeba, wszystko co najważniejsze zostało zawarte w jego wypowiedzi, no prawie. Ale na inne pytania miał odpowiedzi, a przynajmniej tak uważał, bo też nie wiedział, czy pan Maxelm nie zapyta o coś innego. Tak, czy inaczej, był o krok bliżej załatwienia tej sprawy i powrotu do treningu. Tak naprawdę, to o niczym innym nie marzył, bo to z kolei przybliży go do dorównania Redowi i pokonania go.

NPC
NPC
Liczba postów : 1219
Data rejestracji : 29/05/2012

https://dbng.forumpl.net/f53-regulamin-i-informacje-ogolne-obowi

Portiernia Empty Re: Portiernia

Nie Lip 21, 2013 2:14 pm
Maxelm wziął część w ręce i zaczął ją przewracać bacznie się jej przyglądając. Popukał, poprzyciskał niektóre włączniki. Aż oczy mu się zaświeciły...
- To urządzenie nie wygląda jakby było z tej planety, mam rację? Takiego mechanizmu nigdy nie widziałem na oczy. Naprawianie tego lub zrobienie podobnego trochę potrwa. -widać było, że doktorek bardzo zainteresował się tym dziwnym czymś. - Chyba jedzenie może poczekać. Jak to przestudiuję to mogę ulepszyć parę swoich wynalazków. Potrzebuję kilku godzin. Jeśli zgodzisz się na to bym użył tego mechanizmu do celów własnych w nagrodę dam Ci jeden ze statków z hangaru lub czegoś innego... - kwadratowa puszka z przyciskami była chyba warta o wiele więcej niż się mogło to z początku wydawać.
Khepri
Khepri
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Portiernia 9tkhzk0/0Portiernia R0te38  (0/0)
KI:
Portiernia Left_bar_bleue0/0Portiernia Empty_bar_bleue  (0/0)
http://rexvil.deviantart.com/

Portiernia Empty Re: Portiernia

Nie Lip 21, 2013 7:19 pm
-Kilka godzin? -zdziwił się lekko szkarłatnowłosy.
-"Ehh... A już myślałem, że się z tym uwinę szybko... No cóż, to widocznie jedyna opcja"
-Proszę bardzo, skoro pan nalega - rzekł.
Ni jak nie podzielał zainteresowania naukowca, ale to najpewniej jego nieznajomość w temacie technologii była tego powodem. Czymś, co przykuło jego uwagę natomiast były ostatnie słowa mężczyzny.
-"Nagroda, tak? To może mi się bardziej opłacić, niż sądziłem" - o tak, Chepri miał pewną małą... Nie tyle wadę, co tendencję. Otóż, kiedy tylko los mu sprzyjał i mógł z tego czerpać korzyści, wykorzystywał ich sto procent, wszystko, co tylko mógł. Teraz właśnie była taka sytuacja i on musiał, nie chciał, musiał z tego skorzystać.
-Co do nagrody, to się dogadamy - uśmiechnął się życzliwie do pana Maxelma.
Zajmie mu to więcej czasu, ale nie będzie to czas stracony.
-To... Mam tutaj wrócić za kilka godzin, tak? Dobrze. Niech pan się zajmie studiowaniem tej części, a ja w tym czasie się gdzieś przejdę - rzekłszy to, udał się do wyjścia. -Do widzenia - dodał na odchodnym.
Khepri
Khepri
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Portiernia 9tkhzk0/0Portiernia R0te38  (0/0)
KI:
Portiernia Left_bar_bleue0/0Portiernia Empty_bar_bleue  (0/0)
http://rexvil.deviantart.com/

Portiernia Empty Re: Portiernia

Sro Lip 24, 2013 2:49 pm
I tak... Owe kilka godzin minęło, w tym czasie szkarłatnowłosy udał się do pobliskiego sklepu, gdzie uzupełnił swoje braki w zasobach jedzenia. Taa... On znowu był głodny. Az się można dziwić, gdzie on mieści to całe jedzenia. Ale od swojej walki z Redem nic nie jadł, miał prawo się posilić. Teraz był już najedzony i pełen sił, a co za tym idzie, gotowy do dalszej ciężkiej pracy. Właśnie wszedł do portierni Capsule Corp. Zastanawiał się, czy pan Maxelm skończył już, w końcu miał chyba dosyć czasu na to, prawa? Ale przecież nie dowie się, jeśli nie sprawdzi. Podszedł do kobiety, znanej mu już jako pani Hania.
-Przepraszam, nie wie może pani, czy pan Maxelm skończył już pracę? -zapytał równie grzecznie, co wcześniej.
Powoli zaczynało się zmierzchać, a przecież wyruszył rankiem. Heh, cały dzień na nogach, czy też raczej w locie, a wcale się tego nie spodziewał. To prawda, że los płata nam figle. Braska mówił mu, że ma się nie śpieszyć, pewnie mogłoby mu zając to dłużej, a jego Mistrz nie miałby mu tego za złe.

Wiem, że marny ten post, ale dzisiaj coś weny brak...
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Portiernia Empty Re: Portiernia

Sro Lip 24, 2013 7:03 pm
Pani zerknęła zza przeźroczystych okularów na chłopaka, którego od razu rozpoznała. Puściła mu serdeczny, krótki uśmieszek przechylając lekko głowę na bok, a następnie powiedziała:
- Pan Maxelm kazał przekazać, żebyś udał się do Pomieszczenia Technologicznego. Ma dla Ciebie niespodziankę. Oczywiście skończył naprawiać urządzenie. - Następnie wskazała mu drogę do owego pomieszczenia. Korytarze były długie, ale na pewno trafi na wielkie metalowe drzwi z napisem."
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Portiernia 9tkhzk0/0Portiernia R0te38  (0/0)
KI:
Portiernia Left_bar_bleue0/0Portiernia Empty_bar_bleue  (0/0)

Portiernia Empty Re: Portiernia

Czw Sie 14, 2014 7:00 pm
Dlaczego się tak jej przygląda? Nie widział nigdy kłębka nerwów opakowanego w zniszczoną zbroję i wystrzępioną kurtkę, czy może z przewrażliwienia to Vivian miała wrażenie, że chłopak ukradkiem na nią patrzy... Nieważne. Nie wyjmując dłoni z kieszeni, łypnęła na Chepriego znad kołnierza i prychnęła mimowolnie, słysząc jego słowa. Nie było to spowodowane arogancją, lecz raczej zmieszaniem i niedowierzaniem. Coś się jej stało, nic się jej nie stało... Dobre sobie. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, cała reszta połamie sobie na mnie zęby.
Więc dlaczego przez moment zdawało się jej, że chłopak patrzy na nią ze smutkiem? Nie, nie, nie... Cholera jasna, ostatnią rzeczą jakiej chciała dziewczyna, to by ktoś interesował się i przejmował jej losem. Celem wizyty na Ziemi było odcięcie się od zainteresowania wszystkich, a tu jak na złość pierwszy Ziemianin na którego wpada, wpycha nos w nie swoje sprawy, na dodatek robiąc spore zamieszanie. Zacisnęła palce na stopionej kapsułce i przymknęła oczy, pochylając głowę, jakby zamierzała skryć całą twarz za okurzonym kołnierzem. W kieszeniach pięści nie chciały przestać drżeć, nie mogąc jakoś się uspokoić. Nakazała sobie spokój, całą sobą miała być spokojna... Lecz  teraz tak łatwo to nie działało. Kontrola wymykała się jej z rąk i była jak bomba zegarowa z zepsutym czasomierzem - nie wiadomo kiedy nastąpi autodestrukcja. Bo patrząc prawdzie w oczy Ósemka miała zapędy do autoagresji i masochizmu, czego nie raz nie omieszkał jej wytknąć brat przyrodni. Grr... Zamknęła oczy, niemal czując, jak sińce pod powiekami powiększają się. Przydałaby się godzina, może dwie snu, ale w tych warunkach i w jej stanie prędzej zacznie walić głową w ścianie.
Axdra by powiedział - Sypiesz się, młoda.
Skinęła głową na znak, że rozumie i podąży za nim, wznosząc się nieznacznie. Leciała obok czerwonowłosego, trzymając jednak swój dystans, niezmiennie uciekając na bok wzrokiem. Zaś co do jego pytania...
Energia Reda gdzieś wysoko, w powietrzu uległa gwałtownej zmianie. Raziel wciąż tkwił z obcą mocą, mniejsze, bądź większe Ki na całej planecie przelewały się w swoistym rytmie... Kilka walczących uspokoiło się, ale demona podskoczyła w górę. Co się stało, czyżby podejrzany jegomość, pojawiający się na mgnienie oka przed Vivian na plaży jakoś namieszał mu w głowie? Udało się jej, jej, nieogarniętej halfce uspokoić nieobliczalnego acz zagubionego demona... Z tym, że jej akcje najwyraźniej poszły na marne. Skoro nie może pomóc sobie, jak ma pomóc komukolwiek..?
- Red... Trochę go znam. - odpowiedziała krótko. Czując siłę i mroczną moc dopadającą przyjaciela, (jeśli mogła tak demona nazywać) zmarszczyła nieco brwi. - W jego przypadku potęga nie idzie z dojrzałością. Jest trochę jak... Zagubione, bardzo silne dziecko. A teraz... - Umilkła. Chciałaby polecieć, problem w tym, że nie pomoże. Czy na jej widok cudem Red odzyska zmysły? Kolejne zagadnienie, które kończyło się tym, że była zbyt słaba by cokolwiek zdziałać. Szlaaag...
Nie zauważyła nawet gdy dotarli do miasta. Lądując w jakimś zaułku dała się zaprowadzić do wielkiego budynku z charakterystycznym logiem nad wejściem. Ziemia pod tym względem była... Luźniejsza. Tam, gdzie na Vegecie panowała dyscyplina i system, tutaj wszystko, nawet na pierwszy rzut oka wydawało się swojskie i swobodne. Szła patrząc prosto przed siebie, jednocześnie w jakiś sposób przyglądając się temu, co działo się naokoło. Dziwne machiny, ludzie, nawet budynki wyglądały kompletnie inaczej, ale co się dziwić? W końcu to inna planeta. Idąc otaczały ją śmiechy, chichy i podejrzliwe spojrzenia, i dopiero po dłuższej chwili do Vivian dotarło, że naśmiewano się z jej mocno wygniecionego stroju, który ucierpiał znacznie podczas walk. Spojrzała po sobie. Buty, zbroja, kurtka, ona sama, nieco obita i okurzona. Spojrzała na dłonie. To samo. Zaraz, zaraz... Gdzie się podziały rękawiczki?! Krótki, niemy atak paniki szybko przeszedł, gdy Ósemka przypomniała sobie, że schowała je do wewnętrznej kieszeni, nie chcąc by poplamiły się czymś tak prozaicznym jak jedzenie. Co tam krew, brud, to przecież normalne u żołnierza, ale tłuszcz z obiadu? Hańba.
No dobrze, koniec roztkliwiania się nad drobiazgami...
Chepri wszedł do czystego, sterylnego pomieszczenia, gdzie, jak wiele razy w życiu, Vivian poczuła się nie na miejscu. Pewnie wyglądała, jakby wyszła z jakiejś dziury, a teraz stała wśród lśniących płytek, nienagannie ubranych ludzi... Właściwie to jej nie obchodziło. Źle się czuła, zwracając na siebie jakąkolwiek uwagę. Bez słowa wytargała z kieszeni nadtopioną kapsułkę z jej pojazdem kosmicznym i podała chłopakowi. Niech on się tym zajmie, Vivian nie ma nerwów, nie ma kontaktów, nie wie co robić.
Stanęła obok lady, przymykając oczy i podpierając ścianę.
Wdech, wydech, wdech, wydech.

OOC
Ok, jesteśmy na miejscu
---> + 10% KI
Khepri
Khepri
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Portiernia 9tkhzk0/0Portiernia R0te38  (0/0)
KI:
Portiernia Left_bar_bleue0/0Portiernia Empty_bar_bleue  (0/0)
http://rexvil.deviantart.com/

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Sie 15, 2014 1:35 am
Moje podejrzenia potwierdziły się, Vivian znała Reda, co więcej, wyglądało na to, że znajdowała się z nim w dosyć dobrych stosunkach. Wywnioskowałem to z jej reakcji. W swoich słowach nie wyrażała się o nim źle, wręcz przeciwnie. Dało się w nich usłyszeć coś, jakby... Troskę? A przynajmniej coś na kształt. Na twarzy dziewczyny też zobaczyłem jakby cień zmartwienia w związku z tym co się działo z demonem. Bo, to co się z nim działo nie napawało optymizmem. Jakaś mroczna siłą pragnęła nim zawładnąć. To bardzo przypominało tamtą sytuację sprzed dwóch lat, miało podobne objawy, ale przyczyna... Te zdawały się być zupełnie inne. Wtedy to było coś z wewnątrz, coś, co bytowało w demonie od zawsze, tym razem jakaś obca siłą chciała nim zawładnąć.
Przez chwilę nie czułem nic, ani krzty jakiejkolwiek emocji. Bodźce zewnętrzne też jakoś do mnie nie docierały, jakby nic się nie działo. Co wywołało ten stan? Moja wewnętrzna walka. Emocje mówiły mi, żebym poleciał tam i chociaż spróbował coś zrobić, w końcu przyrzekałem, że nie pozwolę nigdy, by coś takiego się wydarzyło. Pierwszej obietnicy nie dotrzymałem, nie udało mi się sprowadzić Reda na dobrą drogę. To w prawdzie stało się bez mojej pomocy, ale sam fakt mnie przygnębiał.
Umysł natomiast podpowiadał, że nie powinienem się w to mieszać. Zważywszy na moc, jaką teraz posiadał i stan, w którym się znajdował, jakiekolwiek działania z serii tych, które chciałem podjąć, mogły okazać się bardzo niebezpieczne. Choć z wielkim bólem, to jednak musiałem przyznać sam przed sobą, byłem zbyt słaby by coś z tym zrobić.
Zakląłem w myślach.
Wtedy bym tego nie przyznał, ale potrzebowałem takiego otrzeźwienia. Na moment zapomniałem o tym, co było moim właściwym celem. Stanie się silniejszym. Niby szło dobrze... A jednak wiedziałem, że to zamieszanie z pomocą Vivian tylko zabierze mój czas. Ona była silna, musiałem to przyznać, stanowiła całkiem dobrą partnerkę do sparingów, ale nie wydawało mi się, żeby po tym wszystkim miała ochotę na walkę ze mną... Co najwyżej wybicie mi zębów pięścią, jak bym ją wkurzył...
Taa...
Poza tym, wolałem trenować sam, mimo wszystko. Tak jak niektórzy artyści nie lubią, jak się im patrzy na dłonie podczas pracy, tak ja nie lubiłem, jak ktoś przyglądał mi się w czasie treningu. Nawet mój Mistrz nie obserwował moich treningów, przynajmniej nie widziałem, że był gdzieś w moim pobliżu... Zazwyczaj.
Postanowiłem sobie, że jak tylko ta sprawa się rozwiąże, to każdą sekundę poświęcę na stanie się silniejszym. Tyle czasu marnowałem, do tego w tak idiotyczny sposób... Czułem żal do samego siebie o to. Musiałem zdobyć większą moc, musiałem! Z drugiej strony Braska też nic nie robił, by przypomnieć mi, że muszę się stawać silniejszy. I nikt mi nie wmówi, że to przez to, że szanował moją decyzję o powrocie do szkoły, w to nie uwierzę.
Ehh... Byłem młody i jeszcze nie zdążyłem stwardnieć odpowiednio... Mój Mistrz za to zmiękł na starość.
Westchnąłem. Musiałem zostawić te rozważania na później, musiałem zrobić coś ważniejszego wtedy. Wziąłem od Vivian kapsułkę i podszedłem do recepcji.
-Dzień dobry - zacząłem. -Jest taka sprawa. Na skutek pewnych wydarzeń, sam nawet nie wiem jak to się stało, ta kapsułka się stopiła - tu pokazałem przedmiot recepcjonistce -Jest akurat wolny ktoś, kto mógłby coś na to poradzić? To dosyć ważne.
W swoich słowach starałem się oddać prawdziwą chęć rozwiązania tego problemu. Nie wiedziałem, czy to jakkolwiek pomoże, liczyłem jednak, że ta szczera motywacja wpłynie jakoś na zachowanie recepcjonistki. Jeśli było mi coś wiadome o kobietach pracujących tu, to na pewno to, że jeśli się trafiło na wredną babę, to i przychodząc z czymś typowym dla tego miejsca, można było odejść z kwitkiem. Ta tutaj wyglądała na jedną z tych milszych. Musiałem liczyć na swoje szczęście.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Portiernia Empty Re: Portiernia

Pią Sie 15, 2014 10:19 pm
Kobieta:

Nie wiadomo czy kobieta, która właśnie teraz miała dyżur na recepcji była wredna czy też do rany przyłóż. Wiadome było jedno. Była to w pełni wykwalifikowana profesjonalistka, która do każdej sprawy podchodzi z odpowiednim zaangażowaniem. Kobieta przez chwilę pisała coś na komputerze w tempie, które dla Vivian wydawało się zastraszające. Po chwili zapisała coś i podniosła swoje niebieskie oczy na dwójkę interesantów.
- W czym mogę pomóc? – zapytała. Kiedy zaś rudowłosy pokazał jej stopioną kapsułkę, to od razu wzięła się do pracy. Sprawdziła przedmiot używając kilku czytników, pogrzebała w komputerze i wykonała kilka telefonów.
- Bardzo mi przykro, lecz nie damy rady naprawić tego urządzenia. Jeden z naszych naukowców jest teraz na urlopie i nie odbiera telefonów, zaś inny zaginął w dżungli. Jutro wyrusza ekipa ratunkowa. Tylko oni by dali sobie radę z tym problemem.
Kobieta zrobiła smutną minę, jakby naprawdę było jej przykro, że nie może pomóc. Po chwili jednak chyba na coś wpadła, gdyż uruchomiła holograficzną mapę Ziemi.
- Nasz naukowiec znajduje się w tym obszarze. – w tym momencie pokazał pewien, dość spory fragment terenu. – Jeśli wam naprawdę zależy możecie spróbować go poszukać. Tylko tyle mogę wam pomóc.

Occ:
Naukowiec znajduje się tu Mokradła
Lecicie.
avatar
Ósemka
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 17/02/2013


Identification Number
HP:
Portiernia 9tkhzk0/0Portiernia R0te38  (0/0)
KI:
Portiernia Left_bar_bleue0/0Portiernia Empty_bar_bleue  (0/0)

Portiernia Empty Re: Portiernia

Sob Sie 16, 2014 2:30 am
Skłonności obserwatorskie mają swoje plusy. Zwierzęta godzinami wypatrują swoją zdobycz, przez co wychodzą najedzone i na lepszej pozycji niż osobniki z gorszą zdolnością do śledzenia otoczenia. Wojownicy potrzebują tego samego, instynktu i zmysłu obserwacji, dzięki któremu udaje się im przetrwać. Nie chodziło tylko o 'widzenie' również słuch, węch, a nawet dotyk były ważne. Dla przykładu, Vivian mogła stać bardziej z boku, przyglądając się całej rozmowie, nie wypowiadając ani słowa i tylko słuchając. Nos w kołnierz, dłonie w kieszenie, wyciszona energia i czujne, brązowe oczy, patrzące ponad wystrzępionym materiałem.
W jakiś sposób sekretarka, lub kimkolwiek kobieta była, skojarzyła się Ósemce z Eve. Wiedziała dokładnie co robi, klikając, obsługując najdziwniejsze maszyny i czytniki, wpisując oraz porównując dane w komputerze. Czarnowłosa Saiyanka znana była ze swojego geniuszu w obsłudze różnego rodzaju technologi i inwencji w tworzeniu nowych. Tak, pewnie gdyby ona tu była, z łatwością naprawiłaby szkodę, bo halfka nie wiedziałaby nawet jak zacząć... Nie mówiąc o tym, że jak ostatnia lebiega nie wzięła zapasowej kapsuły. Już wyobrażała sobie tę reprymendę u Trenera... Moment. Jednak nie uda im się naprawić stopionej kapsułki. Vivian miała ochotę parsknąć, dając upust czarnemu humorowi, że mogli to przewidzieć, na pewno by się nie udało i etc. Może i ze zmęczenia palnęłaby coś bezmyślnie, lecz zakuła ją skroń i podniosła dłonie go góry. Przez moment przyciskała je do głowy niby strudzony filozof, jakby bała się, że się rozpadnie od natłoku myśli... Złych myśli.
Zapragnęła stąd wyjść, teraz, zaraz, natychmiast.
Milcząc obserwowała, jak sekretarka pokazuje im mapę Ziemi, wskazując konkretny obszar. Cóż, holokomputer Vivian powinien gdzieś być i ba, powinien nawet działać... Dżungle na pewno namierzy. Ale przecież jakim cudem uda się jej znaleźć zagubionego w dziczy naukowca? Gdyby znała jego Ki, nie byłoby problemu, a tak to zadanie podobne do szukania igły w stogu siana. Odruchowo potarła ramiona, wsadzając znów dłonie w kieszenie i wzrok wbijając w lśniące czystością kafelki. Ich symetryczne, równe linie rozjechały się i zamgliły, mechaniczny odgłos klikania dochodził z oddali.
Nosz...
Vivian przygryzła policzek od środka, przecierając powieki. Świat przestał wirować i wysunął się nagle z mgły, ukradkiem opadającą na wizję dziewczyny. Jest źle. Sztuczka polegała na tym, by zepchnąć na bok wszystko co wpędza w nerwicę i iść przed siebie - później dopadała ją za to bezsenność oraz masa podobnych efektów ubocznych, nigdy nie robiło się jej słabo. A teraz, jak na złość, nogi miała miękkie jak masło... Nici z pomocy w odzyskaniu pojazdu ze zniszczonej kapsułki. Nici z wakacji, z odpoczynku, z kruchej równowagi psychicznej.
- Czyli nic z tego nie będzie... - mruknęła pod nosem, po czym uniosła nieprzytomny wzrok na chłopaka. - Coś wymyślę. Trzymaj się. Muszę... Naprawdę tym razem muszę się przespać. - odwróciła się, mamrocząc już kompletnie nieskładnie do siebie. - W lesie jest wystarczająco dużo gałęzi.
Halfka przeszła kilka kroków w stronę wyjścia dziwnie sztywno i wzięła wolno głęboki wdech. Tam stanęła, zacięta, przymulona, łącząc z oporem kilka faktów. Po pierwsze, kapsułka dalej wymaga naprawy, po drugie, nie wie gdzie i kiedy uda się ją naprawić. Po trzecie, na Ziemi jest garść niepokojących osób, w tym tajemnicza obecność jej brata, który od razu wpakował się w jakąś bijatykę. Ha, to chyba rodzinne.
No i po czwarte... W końcu jakoś musi wypocząć, co nie?

OOC
---> + 10% KI
Khepri
Khepri
Liczba postów : 637
Data rejestracji : 28/03/2013


Identification Number
HP:
Portiernia 9tkhzk0/0Portiernia R0te38  (0/0)
KI:
Portiernia Left_bar_bleue0/0Portiernia Empty_bar_bleue  (0/0)
http://rexvil.deviantart.com/

Portiernia Empty Re: Portiernia

Sob Sie 16, 2014 3:23 pm
Mogłem się tego spodziewać... No po prostu czego jak czego, ale tego to powinienem. Dlaczego? To proste. Gdy człowiek staje się zbyt pewny siebie, to traci czujność, a gdy ona wraca, zaczyna mu się zdawać, że idzie mu zbyt łatwo. Tu też jest pies pogrzebany, bo właśnie wtedy się wszystko zmienia. Na gorszę, niż być powinno, niestety...
Ta informacja o naukowcach wywołała u mnie dosyć spore rozczarowanie, mimo wszystko liczyłem na to, że teraz już będzie prościej, w końcu jak do tej pory pojawiał się problem za problemem. Mogłoby się tak stać, że teraz już będzie prosto, tak? Jednak nie... Źle się stało, że miałem nadzieje na proste wyjście, gdyby nie to, lepiej bym się przygotował na to, co miało nadejść...
Gdy wyświetlił się hologram, a na nim miejsce, gdzie zaginął naukowiec, opuściły mnie nagle wszystkie siły. Ręce mi opadły, a kolana ugięły się lekko. Wszystkie złe wspomnienia znów zamigotały boleśnie w mojej głowie...
-"No nie, bo zaraz jebnę..."
Z pewnym trudem powstrzymałem się przed okazywaniem dalszych reakcji na tą informację, byłem szczerze zdemotywowany nią.
Dlaczego? Dlaczego spośród wszystkich miejsc na ziemi ten mózgowiec musiał mieć tego pecha i znaleźć się akurat tam? Dlaczego w tym przeklętym miejscu? Wydawało mi się to jakimś żartem szaleńca, konkretnie sadysty, zaadresowanym do mnie. Szkoda tylko, że nie lubiłem takich żartów. A też nie wydawało mi się, by Vivian widziała cokolwiek śmiesznego w tym. Po prostu w głowie mi się to nie mieściło...
W czym rzecz? Miejsce w którym zaginął naukowiec znajdowało się bardzo blisko terenów plemienia Alazame, a może i już na nich. Z tego właśnie plemienia pochodziłem... I niczego tak bardzo nie żałowałem, jak właśnie tego. Praktyki takie jak ludobójstwo i kanibalizm nie były im obce. Bardzo dbali by nikt spoza ich plemienia i kilku rywalizujących nie wiedział o ich istnieniu. Każdego turystę, odkrywcę i misjonarza zabijali. Robili to na tyle skutecznie, że od pół wieku nikt nie widział członka tego plemienia na oczy. Ludzie uważali ich za legendę, dosyć mocno przekoloryzowaną przy okazji, a tereny, na których mieszkali uważane były za przeklęte, to ze względu na niewyjaśnione zniknięcia ludzi, którzy się tam zapuszczali. Dołączył do nich kolejny szczęściarz.
Przyrzekałem sobie, że moja stopa nigdy więcej tam nie postanie... Ale najwyraźniej ktoś zadecydował inaczej. I żeby jeszcze ktoś inny mógł się tym zająć, niestety, tylko ja byłem w stanie to zrobić. Znałem drogę, zwyczaje, ludzi. No i mało który przeciętny człowiek dałby radę wojownikom Alazame, kiedy są na swoim terenie, zbyt dobrze go znają i umieją z nim współpracować.
Westchnąłem głośno.
-No nic, dziękuję za informacje, do widzenia - rzekłem do recepcjonistki i skierowałem się ku wyjściu.
Podszedłem do Vivian, wyglądała na jeszcze bardziej przybitą i zmęczoną, niż do tej pory.
Genialne wakacje jej zapewniłem, nie ma co...
Byłem wystarczająco zdołowany, żeby pójść i po prostu rąbnąć tym moim zakutym łbem w ścianę, ale myślałem wystarczająco trzeźwo by wiedzieć, że to i tak nic nie da. Ehh...
-Co? - zdziwiłem się na słowa dziewczyny. -A kto Ci takie coś powiedział? Będziesz miała tą kapsułkę naprawioną, ani się obejrzysz - zapewniłem ją, po czym nieco skróciłem dystans dzielący nasze twarzy i ściszyłem głos: -Ja... Znam miejsce, w którym znajdziemy tego naukowca, jak na razie nic mu nie grozi, ale jutro wieczorem będzie już martwy... Polecimy tam jutro, teraz i tak nie mamy na to sił. Zaraz... Czy Ty mówiłaś coś o gałęziach? -spojrzałem na blondynkę znacząco, ta jednak wydawała się mówić serio.
-Chyba żartujesz... Nie będziesz spała w lesie, co to to nie... Możesz... -tu speszyłem się trochę i, choć mam nadzieję, że nie, chyba lekko poczerwieniałem na twarzy - Możesz przenocować u mnie...
I znów dopadło mnie to dziwne uczucie zmieszania, ale lepsze już to niż samo zawstydzenie. Niby... Niby to nic takiego, tylko zaproponowałem jej gościnę, to oznaka uprzejmości, co nie? Ale z drugiej strony... Poznałem ją dzisiaj, a już zapraszałem ją do mieszkania. A zaznaczyć trzeba, że jeszcze nikt poza mną w nim nie był, ani Braska, ani nawet Vixen. Opcji, że mógłbym ją zabrać do wulkanu w ogóle nie rozważałem, to samobójstwo... Mistrz dostałby białej gorączki na wieść, że ktoś kto ma chociażby połowę saiyańskich genów jest na terenie jego "posiadłości", zwłaszcza teraz. Trochę... Dziwna sytuacja.

OOC:
Pisz tu, albo na Ulicach, to już jak wolisz.
Sponsored content

Portiernia Empty Re: Portiernia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito