Strona 1 z 2 • 1, 2
Sale Techniczne
Wto Maj 29, 2012 11:57 pm
First topic message reminder :
Sale Techniczne
Sala Słonecznych tętni życiem techników, to tutaj odbywają się testy na nowych projektach. Znajdziesz w tym miejscu changelingów, którzy swoje życie poświęcili nauce oraz technologi by uzbroić swoich braci do walki z wrogiem. Te małe lecz sprytne typki dobrze wiedzą kogo zabrać do pomocy czy wysłać na misje badawczą.
Sala Słonecznych tętni życiem techników, to tutaj odbywają się testy na nowych projektach. Znajdziesz w tym miejscu changelingów, którzy swoje życie poświęcili nauce oraz technologi by uzbroić swoich braci do walki z wrogiem. Te małe lecz sprytne typki dobrze wiedzą kogo zabrać do pomocy czy wysłać na misje badawczą.
Re: Sale Techniczne
Nie Lut 14, 2016 7:36 pm
Kto by się spodziewał, że ta zgraja weźmie się za robotę całkiem sprawnie i w równym tempie? No, prawie... Parę łamag dostało stosowne pouczenie ze strony Jaszczurów w fartuchach i zajęła się mozolną, najgorszą robotą - jaką było wyskrobywanie spalenizny spomiędzy płytek podłogi małymi szczoteczkami. Ledwo ktoś oczyścił ze złomy określony obszar, klękali i szorowali, aż powierzchnia nie zaczęła się błyszczeć, pewnie bardziej niż za nowości.
- Widzę, że masz bystre oko... - postać Dr Forge pojawiła się obok Vvien i spojrzała na jej postać z góry, mrużąc czerwone oczy wymownie. - Chodź ze mną, mam dla Ciebie specjalne zadanie.
Zaprowadził ją do drugiego pomieszczenia, gdzie na wielkim stole walały się mechaniczne części, przypominające organy wewnętrzne. Kable niby naczynia krwionośne, trybiki układały się w układ kostny nadgarstka, inne części tworzyły mikroprocesor nie większy od koniuszka jej ogona. Stołki były dwa. Doktor odsunął znaczą część części i wskazał Vvien drugie siedzisko. Przed nią leżały małe obcęgi, tyci nożyk i parę jeszcze dziwniejszych narzędzi. W pojemniku przed nią znajdowało się to, co po wybuchu dałoby się jeszcze uratować.
- Będziesz po kolei zajmować się wszystkim co tam znajdziesz. Kable, procesory i cała reszta, która wam za wiele nie mówi, a której nazw nie będę Ci tłumaczył. Masz za zadanie oczyścić to i podawać mi, w między czasie, jak zechcesz, możesz zabawiać mnie pogawędką. - Jaszczur siorbnął zielonawego płynu z kubka i małym pilnikiem zaczął szlifować metalowy tryb. - Wyglądasz na inteligentniejszą niż reszta tej bandy. Często Cię tutaj widywałem...
- Widzę, że masz bystre oko... - postać Dr Forge pojawiła się obok Vvien i spojrzała na jej postać z góry, mrużąc czerwone oczy wymownie. - Chodź ze mną, mam dla Ciebie specjalne zadanie.
Zaprowadził ją do drugiego pomieszczenia, gdzie na wielkim stole walały się mechaniczne części, przypominające organy wewnętrzne. Kable niby naczynia krwionośne, trybiki układały się w układ kostny nadgarstka, inne części tworzyły mikroprocesor nie większy od koniuszka jej ogona. Stołki były dwa. Doktor odsunął znaczą część części i wskazał Vvien drugie siedzisko. Przed nią leżały małe obcęgi, tyci nożyk i parę jeszcze dziwniejszych narzędzi. W pojemniku przed nią znajdowało się to, co po wybuchu dałoby się jeszcze uratować.
- Będziesz po kolei zajmować się wszystkim co tam znajdziesz. Kable, procesory i cała reszta, która wam za wiele nie mówi, a której nazw nie będę Ci tłumaczył. Masz za zadanie oczyścić to i podawać mi, w między czasie, jak zechcesz, możesz zabawiać mnie pogawędką. - Jaszczur siorbnął zielonawego płynu z kubka i małym pilnikiem zaczął szlifować metalowy tryb. - Wyglądasz na inteligentniejszą niż reszta tej bandy. Często Cię tutaj widywałem...
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Sale Techniczne
Nie Lut 14, 2016 9:49 pm
Ze nie lada zdumieniem przyglądała się, jak prace nad doprowadzeniem sal technicznych do należytego porządku przebiegały bez większych komplikacji. Większość Bauran nigdy nie miała styczności z szmatą, a co dopiero poważnym sprzętem oczyszczającym obszar z substancji niebezpiecznych. Najwyraźniej chociaż jedna osoba posługująca się pompą miała jeszcze głowę na karku nie wliczając jej własnej osobistości. Szczoteczka, to wspaniała dyscyplina dla tych najbardziej opornych i przygłupich. Przełożeni czerpali nie lada satysfakcje z bezradnych kadetów, którzy każdy skrawek spalenizny zeskrobywali od podłoża niezawodnym od wieków nylonowym włosiem. Nawet samą Vvien bawił ten żałosny widok mający trzymać co bardziej bezmózgich żołnierzy w ryzach i gotowości do wykonania rozkazów. Niestety co bystre oko czasami w pojedynkę nie mogło dostrzec, grupa jajogłowych w fartuchach przybyła bez zapowiedzi na miejsce hakerskiej zbrodni miała już odmienny punkt obserwacji. Kilka łamag postanowiło, że dobrym pomysłem byłoby rozłożenie masywnego wraku komputera na mniejsze elementy, lecz zajęli się owym problemem od niewłaściwej strony. W efekcie cała uszkodzona konstrukcja nie wytrzymała i z hukiem runęła na metaliczną posadzkę odbijając metaliczny dźwięk daleko poza sale techniczne. Wszyscy uciekli w panice niczym karły estariańskie na widok potężnej gwardii jej najukochańszej fregaty. Nikt nie ocalał z masakry, nawet cholerne króliczki patrzące tymi węgielkowymi oczkami na przybyłe jaszczury. Ich przyjazne pyszczki z ostrymi zębiskami i spasionymi odnóżami nie były jednak na tyle słodziuchne, by przeciwstawić się serii wiązek ki. Nietypowa hodowla karłów estariańskich niewątpliwie napełniła brzuchy wiecznie łakomych i aktywnych fizycznie żołnierzy.
Sięgała po kolejny odłamek bardzo delikatnego złomu, przebierając miedzy palcami miedzianą płytkę z podczepioną elektroniką najwyraźniej znalazła całkiem sprawny okaz jednostki przyśpieszającej procesy pamięciowe komputerów. Niestety nie mogła ocenić faktycznej użyteczności urządzenia, ale wizualny dobry stan i brak większych uszkodzeń już dobrze świadczył o prawdopodobieństwie wysokiej sprawności tej małej jednostki. Nie nacieszyła się nią długo, gdy z lewej strony względem jej ciała odezwał się dobrze znany i wiecznie czujny Dr. Forge.
„Co planujesz doktorku?” z tą myślą odwróciła się w jego kierunku, by spojrzeć na nieco wyższą postać lokalnego geniusza. Dobrze znała ten wyraz twarzy, który pojawiał się tylko wyłącznie przy obserwacji czegokolwiek wartego zmarnowania cennych sekund z myślicielskiego żywota. Nie często się spotykało sytuacje, by tak szanowana jednostka naukowa zamieniła więcej, niżeli jedno zdanie z podrzędnym Buraun. Może wyróżniała się spośród reszty okolicznych idiotów, ale ranga, nadal pozostawała plakietką identyfikującą i wyrównującą ją do poziomu tej reszty patologicznej gromady.
Podążając za granatowo-skórym miała przyjemność wejścia do drugiego pomieszczenia, gdzie bez zezwolenia mało kto miał prawo wstępu. Pierwsze co rzuciło się w oczy to konstrukcja rozsypanych części układających się kształtem w istotę humanoidalną. Zapewne mogła dociekać, czy ostatnie pracę nie zostały przeniesione z myślą o stworzeniu cybernetycznej, fizycznej jednostki, ale bardziej prawdopodobne w jej mniemaniu było, iż to najzwyklejszy bajzel ułożony zwykłym zbiegiem okoliczności. Posłusznie zasiadła na wyznaczonym jej stanowisku by przyglądając się ułożonym narzędziom dokładnie przewidzieć owe specjalne zadanie. Czyszczenie delikatnych i bardzo wartościowych elementów wymagających nie lada precyzji manualnej i wprawnego oka. Czy posiadała obie te cechy? Z pewnością wprawne oko służyło jej wiernie od pierwszych lat jej istnienia i reakcje foto receptorów jej gałek ocznych stały na wyjątkowo rozwiniętej pozycji, jednakże dłonie nie mogły się pochwalić podobną sprawnością, jako, że większość działań z natury wykonywała z użyciem własnego ogona, a tylko nieliczne prace zasługiwały na działanie ze strony drobnych, magentowych dłoni. Również z pudła delikatnym ruchem z użyciem obcegów wyciągnęła metalowy tryb, lecz ten z jakiejś ściśle nieokreślonej okoliczności uległ utlenieniu i wygenerował drobne pokłady rdzy. Na to mogła zaradzić wyłącznie rozcierając skażoną warstwę papierem ściernym, a następnie wygładzoną powierzchnie okrywając drobnym filtrem antykorozyjnego płynu. Płyn skutecznie wżarł się w pozostałości niechcianej pokrywy doprowadzając trybik do należytego stanu funkcjonalności. Sięgając po pilnik i przyglądając się sprawnym ruchom stałego bywalca laboratoriów, skutecznie oszlifowała tryb podając mu go w dostatecznie dobrym stanie. Większość części wymagało nie lada precyzji i zabawianie doktora najzwyklejszą gadką nie bardzo wchodziło w grę. Mogła zaryzykować rozdzielenie swojej uwagi, ale dla pewności wolała pozostawiać kontakt wzrokowy na nowo wyciąganych i należycie poddawanych obróbce bądź czyszczeniu wyciąganych obiektów.
- Wygląd nie czyni mnie inteligentniejszą, ale uznam to za małostkowy komplement. – docięła nie będąc jeszcze pewna, czy powinna się zagłębiać w jakąś wybitnie zbędną pogawędkę. Prawdopodobnie postaci jego pokroju nie zainteresowałaby dawne, jak i obecne zajęcia Cryonetty, choć mogła się oczywiście mylić.
- Obserwuje to miejsce i dziwności zachodzące w tych ścianach, tak jak niegdyś obserwowałam geologiczną strukturę planet oraz właściwości psychofizyczne selekcjonowanych przez mnie niewolników. – odparła z nutą tęsknoty za dawną robotą, ale to co zostawiła za sobą było w owej decyzji słuszne. Pragnienia miała wielkie, skryte głęboko w czeluściach własnego umysłu, a z przeszłości jedyne co powinna wyciągać to nabyte doświadczenia i użyteczna wiedza, a nie wygody siedzenia za biurkiem. Dalej skupiała uwagę na ściśle przydzielonej jej rozmowie.
Sięgała po kolejny odłamek bardzo delikatnego złomu, przebierając miedzy palcami miedzianą płytkę z podczepioną elektroniką najwyraźniej znalazła całkiem sprawny okaz jednostki przyśpieszającej procesy pamięciowe komputerów. Niestety nie mogła ocenić faktycznej użyteczności urządzenia, ale wizualny dobry stan i brak większych uszkodzeń już dobrze świadczył o prawdopodobieństwie wysokiej sprawności tej małej jednostki. Nie nacieszyła się nią długo, gdy z lewej strony względem jej ciała odezwał się dobrze znany i wiecznie czujny Dr. Forge.
„Co planujesz doktorku?” z tą myślą odwróciła się w jego kierunku, by spojrzeć na nieco wyższą postać lokalnego geniusza. Dobrze znała ten wyraz twarzy, który pojawiał się tylko wyłącznie przy obserwacji czegokolwiek wartego zmarnowania cennych sekund z myślicielskiego żywota. Nie często się spotykało sytuacje, by tak szanowana jednostka naukowa zamieniła więcej, niżeli jedno zdanie z podrzędnym Buraun. Może wyróżniała się spośród reszty okolicznych idiotów, ale ranga, nadal pozostawała plakietką identyfikującą i wyrównującą ją do poziomu tej reszty patologicznej gromady.
Podążając za granatowo-skórym miała przyjemność wejścia do drugiego pomieszczenia, gdzie bez zezwolenia mało kto miał prawo wstępu. Pierwsze co rzuciło się w oczy to konstrukcja rozsypanych części układających się kształtem w istotę humanoidalną. Zapewne mogła dociekać, czy ostatnie pracę nie zostały przeniesione z myślą o stworzeniu cybernetycznej, fizycznej jednostki, ale bardziej prawdopodobne w jej mniemaniu było, iż to najzwyklejszy bajzel ułożony zwykłym zbiegiem okoliczności. Posłusznie zasiadła na wyznaczonym jej stanowisku by przyglądając się ułożonym narzędziom dokładnie przewidzieć owe specjalne zadanie. Czyszczenie delikatnych i bardzo wartościowych elementów wymagających nie lada precyzji manualnej i wprawnego oka. Czy posiadała obie te cechy? Z pewnością wprawne oko służyło jej wiernie od pierwszych lat jej istnienia i reakcje foto receptorów jej gałek ocznych stały na wyjątkowo rozwiniętej pozycji, jednakże dłonie nie mogły się pochwalić podobną sprawnością, jako, że większość działań z natury wykonywała z użyciem własnego ogona, a tylko nieliczne prace zasługiwały na działanie ze strony drobnych, magentowych dłoni. Również z pudła delikatnym ruchem z użyciem obcegów wyciągnęła metalowy tryb, lecz ten z jakiejś ściśle nieokreślonej okoliczności uległ utlenieniu i wygenerował drobne pokłady rdzy. Na to mogła zaradzić wyłącznie rozcierając skażoną warstwę papierem ściernym, a następnie wygładzoną powierzchnie okrywając drobnym filtrem antykorozyjnego płynu. Płyn skutecznie wżarł się w pozostałości niechcianej pokrywy doprowadzając trybik do należytego stanu funkcjonalności. Sięgając po pilnik i przyglądając się sprawnym ruchom stałego bywalca laboratoriów, skutecznie oszlifowała tryb podając mu go w dostatecznie dobrym stanie. Większość części wymagało nie lada precyzji i zabawianie doktora najzwyklejszą gadką nie bardzo wchodziło w grę. Mogła zaryzykować rozdzielenie swojej uwagi, ale dla pewności wolała pozostawiać kontakt wzrokowy na nowo wyciąganych i należycie poddawanych obróbce bądź czyszczeniu wyciąganych obiektów.
- Wygląd nie czyni mnie inteligentniejszą, ale uznam to za małostkowy komplement. – docięła nie będąc jeszcze pewna, czy powinna się zagłębiać w jakąś wybitnie zbędną pogawędkę. Prawdopodobnie postaci jego pokroju nie zainteresowałaby dawne, jak i obecne zajęcia Cryonetty, choć mogła się oczywiście mylić.
- Obserwuje to miejsce i dziwności zachodzące w tych ścianach, tak jak niegdyś obserwowałam geologiczną strukturę planet oraz właściwości psychofizyczne selekcjonowanych przez mnie niewolników. – odparła z nutą tęsknoty za dawną robotą, ale to co zostawiła za sobą było w owej decyzji słuszne. Pragnienia miała wielkie, skryte głęboko w czeluściach własnego umysłu, a z przeszłości jedyne co powinna wyciągać to nabyte doświadczenia i użyteczna wiedza, a nie wygody siedzenia za biurkiem. Dalej skupiała uwagę na ściśle przydzielonej jej rozmowie.
Re: Sale Techniczne
Wto Lut 16, 2016 9:33 pm
- Mądre słowa. Wyjątkowo dobrane i odpowiednio użyte jak na kogoś Twojej rangi. - Dr Forge łączył cieniutką złotą siateczkę z płytką izolacyjną, dopiął o niej kawałek metalu i zespawał czymś, co wyglądało jak laserowy pilniczek. - Mam aż szczerzą nadzieję, że rozumiesz, co sama powiedziałaś.
Nastąpiła dłuższa chwila ciszy. Z dźwięków wydobywających się z drugiego pomieszczenia, wyglądało na to, że reszta Buraun powoli kończyła sprzątanie, skupiając się na szorowaniu podłogi oraz ścian. Jaszczury w fartuchach zajęły się szykowaniem nowego sprzętu do zamontowanie, paru wyższych rangą Changów nosiło najcięższe części maszyny. Co jakiś czas któryś z współpracowników, oczywiście nie tak mądrych i doświadczonych jak Forge, podchodził do niego i wylewnie podkreślając jaki to on inteligentny i w ogóle, pytało jak ustawić dany element. Doktor mruczał cicho instrukcje, naukowcy szybko zapisywali i wracali do sali obok.
Forge westchnął.
- Język nie zawsze świadczy o inteligencji. Miałem tutaj takiego jednego... Jąkał się, smarkał i bełkotał jak niespełna rozumu, a miał więcej w głowie niż cała ta banda pozorantów razem wziętych. - otworzył szafkę i pogmerał w niej łapą. - Wygląd może i nie świadczy o inteligencji, ale byłaś na tyle rozgarnięta, by wytrzeć sobie twarz po jedzeniu, w przeciwieństwie do niektórych, którzy mają jeszcze resztki w kącikach ust. Najpewniej trzymają je na czarną godzinę. - wyciągnął nieco odrapane szkiełko i dmuchnął na nie, polerując. wziął do ręki metalową część i zaczął łączyć obie rzeczy. - Po ciele, wbrew pozorom poznasz wiele, ale więcej mówią akcje. Zakładając jednak, że masz w tym niejakie doświadczenie, trzeba pamiętać, że czyjaś aparycja ma swoje tajemnice. Jedną z nich możesz zgłębić tym urządzeniem.
Dr Forge nałożył sobie na ucho scouter i spojrzał na Cryonette. Delikatnie zarysowane szkiełko zapikało.
- Twój poziom mocy wynosi 790, wierząc scouterowi. Jest Twój. Nie pierwszej jakości, bo lepszy by Ci pewnie zabrano, ale usprawniony. - podał jej urządzenie i wstał, kierując się do pierwszej części sali. - A teraz przepraszam, muszę zobaczyć czy ta banda idiotów czegoś nie spaprała.
OOC
Za ładne posty otrzymujesz od Forge scouter. Kolor szkiełka sobie wybierz, wytrzymuje do 30k PL, powyżej wybucha.
Możesz zostać albo iść gdzie chcesz, dostosuję się.
Nastąpiła dłuższa chwila ciszy. Z dźwięków wydobywających się z drugiego pomieszczenia, wyglądało na to, że reszta Buraun powoli kończyła sprzątanie, skupiając się na szorowaniu podłogi oraz ścian. Jaszczury w fartuchach zajęły się szykowaniem nowego sprzętu do zamontowanie, paru wyższych rangą Changów nosiło najcięższe części maszyny. Co jakiś czas któryś z współpracowników, oczywiście nie tak mądrych i doświadczonych jak Forge, podchodził do niego i wylewnie podkreślając jaki to on inteligentny i w ogóle, pytało jak ustawić dany element. Doktor mruczał cicho instrukcje, naukowcy szybko zapisywali i wracali do sali obok.
Forge westchnął.
- Język nie zawsze świadczy o inteligencji. Miałem tutaj takiego jednego... Jąkał się, smarkał i bełkotał jak niespełna rozumu, a miał więcej w głowie niż cała ta banda pozorantów razem wziętych. - otworzył szafkę i pogmerał w niej łapą. - Wygląd może i nie świadczy o inteligencji, ale byłaś na tyle rozgarnięta, by wytrzeć sobie twarz po jedzeniu, w przeciwieństwie do niektórych, którzy mają jeszcze resztki w kącikach ust. Najpewniej trzymają je na czarną godzinę. - wyciągnął nieco odrapane szkiełko i dmuchnął na nie, polerując. wziął do ręki metalową część i zaczął łączyć obie rzeczy. - Po ciele, wbrew pozorom poznasz wiele, ale więcej mówią akcje. Zakładając jednak, że masz w tym niejakie doświadczenie, trzeba pamiętać, że czyjaś aparycja ma swoje tajemnice. Jedną z nich możesz zgłębić tym urządzeniem.
Dr Forge nałożył sobie na ucho scouter i spojrzał na Cryonette. Delikatnie zarysowane szkiełko zapikało.
- Twój poziom mocy wynosi 790, wierząc scouterowi. Jest Twój. Nie pierwszej jakości, bo lepszy by Ci pewnie zabrano, ale usprawniony. - podał jej urządzenie i wstał, kierując się do pierwszej części sali. - A teraz przepraszam, muszę zobaczyć czy ta banda idiotów czegoś nie spaprała.
OOC
Za ładne posty otrzymujesz od Forge scouter. Kolor szkiełka sobie wybierz, wytrzymuje do 30k PL, powyżej wybucha.
Możesz zostać albo iść gdzie chcesz, dostosuję się.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Sale Techniczne
Sro Lut 17, 2016 6:34 pm
"Dawno nie miałam scoutera w posiadaniu, to już dwa lata od kiedy nie mogłam liczyć na swojego zielonego, poczciwego staruszka". Zamontowała urządzenie na lewej stronie oblicza by móc się przyjrzeć parametrom z bliska. Owa wersja zdecydowanie została ulepszona, ale dalece jej było do wersji handlarzy niewolników. Poza obliczaniem mocy, komunikacją oraz infrawizją, również pozwalały na identyfikacje biologiczną jednostek żywych. Skomplikowany skan określający parametry biochemiczne dzięki czemu, można już na pierwszy rzut oka było przyjrzeć się ich złożoności komórkowej. Nie wzgardziła prezentem, to właśnie takie drobnostki zmieniają obraz rzeczywistości. Wielu było pozorantów, ale intencje jaszczurki były do bólu szczere i determinujące. Musiała zwolnić mechanizm mrożący i wyjść na żer w walce o wymarzony cel. Została wyproszona z komnaty przez kilku osobników z fartuchach. Z pewnością jej obecność w tej sekcji sal technicznych już nie była mile widziana po odejściu ze stanowiska Dr. Forge. Jej wzrok zaczepił się o widok w miarę zadbanych pomieszczeń testowych. Najwyraźniej udało się motłochowi zrobić tu porządek, ale nadal kątem oka dało się dostrzec ślady dawnej destrukcji.
Re: Sale Techniczne
Sob Lut 20, 2016 5:39 pm
Ledwo sytuacja w salach uspokoiła się, coś innego mogło zaskoczyć młodą wojowniczkę. Jej nowy scouter zapikał cichą melodyjkę, wskaźnik na zielonym szkle oznajmił nadchodzącą wiadomość. Co ciekawe, sprzęt automatycznie został podpisany, wyświetlając przydzielony jej numer komunikatora i jej dane przy nim.
Przyszła wiadomość głosowa.
- Gado Buraun, masz udać się do wyjścia z Zamku. Mój przełożony kazał mi się Tobą zająć, Vvien. Gdyby strażnicy chcieli Cię zatrzymać, powiedz, że wysłano Cię tam z rozkazu Gado Kirin Polaris. Czekaj tam na mnie, bez odbioru. – głos rozłączył się.
I tyle.
OOC
Krótko. Pisz pierwsza przed wejściem.
Przyszła wiadomość głosowa.
- Gado Buraun, masz udać się do wyjścia z Zamku. Mój przełożony kazał mi się Tobą zająć, Vvien. Gdyby strażnicy chcieli Cię zatrzymać, powiedz, że wysłano Cię tam z rozkazu Gado Kirin Polaris. Czekaj tam na mnie, bez odbioru. – głos rozłączył się.
I tyle.
OOC
Krótko. Pisz pierwsza przed wejściem.
- Vvien
- Liczba postów : 1307
Data rejestracji : 05/02/2016
Identification Number
HP:
(1510/1510)
KI:
(0/0)
Re: Sale Techniczne
Sob Lut 20, 2016 6:15 pm
"Dostałam wiadomość? To ci dopiero niespodzianka. Najwyraźniej wieści się bardzo szybko roznoszą" przeszło jej przez myśl, jak w tak krótkim czasie została zarejestrowana do podstawowej bazy danych. Najwyraźniej Dr. Forge, bądź ktoś z wyżej postawionego stołka z góry zakładali, że takowy scouter otrzyma, potrzebowali jedynie pretekstu by omamić biedną kadetkę, iż to jest personalna nagroda. "Dobra, stara szkoła motywacji, udało się wam muszę przyznać" uśmiechnęła się szyderczo wciskając przycisk aktywujący scouter, aby odegrać wiadomość głosową. Rozkaz bo jakże by inaczej, przekierowany do jej lewego ucha mówił jednoznacznie, że powinna się udać przed wejście bazy. Kierując się w stronę wyjścia, zaniepokoiła ją jedna szczególna kwestia. To z jakim sposobem zwrócił się do niej wyżej wymieniony rangą. W oficjalnym rejestrze jest znana jako Gado Buaraun Cryonetta i nic więcej, a jednak w rozkazie przetoczyło się jej nieoficjalne nazewnictwo..."Vvien". Przemknęło przez myśl tak szybko, jak impuls nerwowy odgrzebujący prostą informacje. Nie mogła pohamować się od przyjrzenia całej sytuacji z bliska bo ktoś, najwyraźniej miał dostęp do starych baz danych jeszcze za jej podróży kosmicznych.
Vvien, to pseudonim nadany jej przez niewolników i jedynie kiedy się przetaczało to w prywatnych nagraniach podczas badań lub przesłuchiwania więźniów. Zaakceptowała go, ale czy się z nim obnosiła? Nigdy, dlatego cała sytuacja była wyraźnie podejrzana. Komu jednak przez myśl mogło nawet przejść ujawnianie takiej informacji, owa wskazówka miała zbyt wiele luk. Pozostało jedynie udać się w kierunku wyjścia i przekonać się...z kim bądź czym ma tak naprawdę do czynienia.
Z/T do Zamek Słonecznych, Wejście.
Vvien, to pseudonim nadany jej przez niewolników i jedynie kiedy się przetaczało to w prywatnych nagraniach podczas badań lub przesłuchiwania więźniów. Zaakceptowała go, ale czy się z nim obnosiła? Nigdy, dlatego cała sytuacja była wyraźnie podejrzana. Komu jednak przez myśl mogło nawet przejść ujawnianie takiej informacji, owa wskazówka miała zbyt wiele luk. Pozostało jedynie udać się w kierunku wyjścia i przekonać się...z kim bądź czym ma tak naprawdę do czynienia.
Z/T do Zamek Słonecznych, Wejście.
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Sale Techniczne
Sro Lut 22, 2017 7:26 am
Stali przez chwilę w namyślę, po krótkiej chwili changeling uciszył naszego bohatera oraz poinformował go o tym by nie błyszczał swoim rozumem, gdyż jego demoniczna krew może uprzykrzyć mu życie i dalszą drogę w samorealizacji czy samej egzystencji. Przewodnik nowej ziemi postanowił zabrać testera nowego translatora do siebie. Wilk szedł miarowo puszczając Zid'a delikatnie przed siebie by ten odgarniał teren przed zbędnymi nieproszonymi kłopotami. Na szczęście czerwonooki miał już plan w głowie jakby coś poszło nie tak. Pierw biegłby za jeden ze statków kosmicznych aby skrócić tam żywot grupce dziwnych słoniowatych ale jakże silorękich kreatur, które służyły za pachołków od noszenia tobołów i reszcie błahych spraw. Następnie swoją energią wewnętrzną odepchnąłby skrzynie, które tak niewolniczo noszą aby one zmiażdżyły tych którzy przylecą z odsieczą na pomoc. Mięśnie miał spięte cały czas, kontrolował emocje oraz swoje oczy do których dobiegała teraz ki. Dzięki temu zabiegowi wizualizacja zdarzeń oraz mały trening taktyczny mógł być w gotowości. Nos świdrował otoczenie dając metaliczno potny posmak w nozdrzach, szukał cały czas słabych punktów. Jak się okazało nie było ich wiele, ale po zmasakrowaniu tych potworków pewnie by próbował zniszczyć jeden ze statków by odwrócić uwagę i czmychnąć do jakiegoś otwartego i tam ukryć swe cielsko. Wracając. Nim taktyczne plany były na ukończeniu doszli do sektora zupełnie innego, więc trzeba było się skupić na tu i teraz. Gadzina przyłożyła swoją dłoń do czytnika tak by ten sprawie ją zeskanował i dał dostęp do następnej strefy. Właz w momencie bezproblemowo się otworzył ukazując lichy i wąski korytarz prowadzący do czeluści. Tupiąc i stepując to nogami czy łapami przemieszczali się wgłąb nowym zdarzeniom. Chwilę idąc dalej Zid przedstawił sytuację oraz obraz tego co się dzieje obecnie oraz przedstawił zniewagę magii przez większość żyjących tutaj. Korytarz zrobił się mniejszy a na jego końcu czekała żeńska wersja gadziny. Jak się okazało miała ciągłe wąty i niesnaski do przewodnika wilka. Cwana suka z niej, prawie jak ta która go tutaj zaciągnęła. Czuć od niej było niemiłą energię, która delikatnie jeżyła ogon Sage'zu. Krótka wymiana milczących zdań i kontynuowali swoją podróż. Przeszli spory kawałek to kwater technicznych. Wchodząc do kwatery Zid'a nos demona został zaatakowany szpitalnym zapachem oraz chemicznymi związkami, lecz nie były one aż tak odpychające jak smród z zewnątrz. Całe pomieszczenie oraz lokacje w nim zostały przedstawione przez właściciela. Ciekawe miejsce, widać że miał pasję inną niż wszyscy a raczej odbiegającą od normy. Rozkładając swoje cielsko Sage'Zu wreszcie mógł normalnie zagadać.
- Dobra nasza. Kim jest ta pyszna sucz, która tak się wywyższa? I cóż to za tabletka śmierci? Mimo iż jeszcze żyję pod pretekstem testowania Twojego translatora, coś czuję że się prędzej czy później doczepi. Trzeba ją usunąć.
Rozglądając się zeskoczył z koja podchodząc do grodzi laboratoryjnej. Obserwował co w niej jest próbując rozgryźć po co ona tutaj się znajduję.
-Coś czuję, że tam trafiają obiekty testowe albo te mniej opanowane. Pytanie tylko... Jeśli zajmujesz się demonologią powinieneś mieć schowane jakieś inne artefaty czy informację. Możemy sobie jakoś pomóc. Współpraca to podstawa do dalszych działań Zid!
Odwracając się wrócił jednym susem na pryczę, nie wiedział co jest w chemicznych probówkach i innych sprzętach, nie miał zamiaru ryzykować życiem czy uszczerbkiem przez te dziwne wynalazki czy mikstury.
OCC: Koniec treningu. Rozmowa.
- Dobra nasza. Kim jest ta pyszna sucz, która tak się wywyższa? I cóż to za tabletka śmierci? Mimo iż jeszcze żyję pod pretekstem testowania Twojego translatora, coś czuję że się prędzej czy później doczepi. Trzeba ją usunąć.
Rozglądając się zeskoczył z koja podchodząc do grodzi laboratoryjnej. Obserwował co w niej jest próbując rozgryźć po co ona tutaj się znajduję.
-Coś czuję, że tam trafiają obiekty testowe albo te mniej opanowane. Pytanie tylko... Jeśli zajmujesz się demonologią powinieneś mieć schowane jakieś inne artefaty czy informację. Możemy sobie jakoś pomóc. Współpraca to podstawa do dalszych działań Zid!
Odwracając się wrócił jednym susem na pryczę, nie wiedział co jest w chemicznych probówkach i innych sprzętach, nie miał zamiaru ryzykować życiem czy uszczerbkiem przez te dziwne wynalazki czy mikstury.
OCC: Koniec treningu. Rozmowa.
Re: Sale Techniczne
Czw Lut 23, 2017 6:10 pm
Changeling podszedł do monitora wbudowanego w ścianę z zaszczytną przekątną dwudziestu dwóch cali i wstukał parametry. Z sakiewki obok przypominającej szufladę prychnęła między szczelinami para, a następnie oczom wilka ukazały się dwie tabletki i kubek wody. Odgłos przełknięcia towarzyszył, gdy dwa medyczne obiekty błyskawicznie zniknęły w gardle, a woda wspomogła ich przeprawę głębszych zakamarków ciała.
-Doktor Icevengetta, zajmuje się departamentem bojowych środków psychotropowych, to medykamenty pozwalające osiągnąć nadzwyczajne zdolności walki bez potrzeby poddawania się skomplikowanym procedurom chirurgicznym bądź regularnemu treningowi. - Obojętnie rzekł kierując się w stronę wyra, ułożył się na nim, ale zamiast pozostać, zaczął się unosić do pół metra nad łóżkiem z rękoma ułożonymi na klatce piersiowej w krzyż.
-Ta pyszna sucz, gadasz jak samiec pożądający samicy. Większość z nas nie dzieli się na takie małostkowe podziały, ale ona... ona przybyła frachtowcem ze swoją grupą, która zmutowała w inne standardy rozrodcze. Uważam to za zbędne by nasz gatunek przetrwał, oni zaś mają znacznie odmienne zdanie. W każdym razie ich wiedza w aspektach biotechnologii okazała się niezmiernie doceniona i pozostali. - Zamknął już oczy, nie zamierzał dłużej rozmawiać, ale wilczur zapewne chciał wiedzieć więcej. Nowy właściciel okazał się wyjątkowo zmęczoną życiem istotą, nie przejmował się konsekwencjami i tym, jak spostrzegali go pozostałe osobniki po fachu.
-Opracowała mięsnego golema, serum mogące znacznie poprawić twoją wydajność fizyczną nawet dwukrotnie, jednak cena jaką przyjdzie ci za to zapłacić to własne życie. Wpierw toksyna da ci nadludzką moc, poczujesz się na równi z Bogami by z każdą kolejną zacząć czuć wewnętrzną degradacje ciała i osłabienie. Mięsny golem, potężny byt stworzony przez najmroczniejszych i najbardziej szalonych z naukowców, potężny byt zszyty na miarę z ochłapów różnych istot, z czasem jednak jego potęga zanika, a jego ciało rozpada się. Tak samo twoje ciało zacznie obumierać... - Zasnął, najwyraźniej ciągłe wyjaśnianie i odpowiadanie na pytania również męczyły Zida. Mrzonka o współpracy musiała jeszcze poczekać, ale póki co, trzeba było znaleźć jakieś zajęcie dla zabicia czasu. Za wiele się nie działo, ale wilka natychmiastowo przykuło uwagę to, co wcześniej zdecydowanie nie miało miejsca. Śluza prowadząca do sekcji laboratoryjnej została uchylona. Zid najwyraźniej zapadł w ciężki sen, bowiem nie reagował na żadne jego odgłosy, nawet najdonośniejsze.
-Doktor Icevengetta, zajmuje się departamentem bojowych środków psychotropowych, to medykamenty pozwalające osiągnąć nadzwyczajne zdolności walki bez potrzeby poddawania się skomplikowanym procedurom chirurgicznym bądź regularnemu treningowi. - Obojętnie rzekł kierując się w stronę wyra, ułożył się na nim, ale zamiast pozostać, zaczął się unosić do pół metra nad łóżkiem z rękoma ułożonymi na klatce piersiowej w krzyż.
-Ta pyszna sucz, gadasz jak samiec pożądający samicy. Większość z nas nie dzieli się na takie małostkowe podziały, ale ona... ona przybyła frachtowcem ze swoją grupą, która zmutowała w inne standardy rozrodcze. Uważam to za zbędne by nasz gatunek przetrwał, oni zaś mają znacznie odmienne zdanie. W każdym razie ich wiedza w aspektach biotechnologii okazała się niezmiernie doceniona i pozostali. - Zamknął już oczy, nie zamierzał dłużej rozmawiać, ale wilczur zapewne chciał wiedzieć więcej. Nowy właściciel okazał się wyjątkowo zmęczoną życiem istotą, nie przejmował się konsekwencjami i tym, jak spostrzegali go pozostałe osobniki po fachu.
-Opracowała mięsnego golema, serum mogące znacznie poprawić twoją wydajność fizyczną nawet dwukrotnie, jednak cena jaką przyjdzie ci za to zapłacić to własne życie. Wpierw toksyna da ci nadludzką moc, poczujesz się na równi z Bogami by z każdą kolejną zacząć czuć wewnętrzną degradacje ciała i osłabienie. Mięsny golem, potężny byt stworzony przez najmroczniejszych i najbardziej szalonych z naukowców, potężny byt zszyty na miarę z ochłapów różnych istot, z czasem jednak jego potęga zanika, a jego ciało rozpada się. Tak samo twoje ciało zacznie obumierać... - Zasnął, najwyraźniej ciągłe wyjaśnianie i odpowiadanie na pytania również męczyły Zida. Mrzonka o współpracy musiała jeszcze poczekać, ale póki co, trzeba było znaleźć jakieś zajęcie dla zabicia czasu. Za wiele się nie działo, ale wilka natychmiastowo przykuło uwagę to, co wcześniej zdecydowanie nie miało miejsca. Śluza prowadząca do sekcji laboratoryjnej została uchylona. Zid najwyraźniej zapadł w ciężki sen, bowiem nie reagował na żadne jego odgłosy, nawet najdonośniejsze.
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Sale Techniczne
Czw Mar 02, 2017 8:08 pm
Będąc w laboratorium cały arsenał doktora wyglądał dość konkretnie jak na taki mały ale jakże pokaźny przydział. Wszędzie coś się działo, bąbelki, jakaś aparatura w tle furgotała. Cholera wie po co. Chwilę potem Zid przedstawił mu kim był ten opryskliwy changeling, który przez krótki czas torował im drogę do dalszej przygody oraz kapsułki mięsnego golema. Szczerze powiedziawszy po co komu to brać jeśli potem umrze, no cóż kto chce niech ładuje sobie taki chłam w przełyk by na chwilę być jak bóg a potem zdechnąć niczym obdartuch z ulicy. Jedni niestety nie mieli wyboru jeśli byli oni testerami z łapanki albo tępymi żołnierzami. Doktor stwierdził, że jego umysł oraz ciało potrzebują chwili odpoczynku a wilka zostawił samemu sobie. Laboratorium umilkło, gdzie zapadła grobowa cisza. Istna tragedia dla naszego bohatera, stety czy niestety ale nie lubił marnować czasu. Szczerze mówiąc nie potrzebował pokarmu ani snu w koncu był demonem z innego wymiaru. Jego oczy mieliły pomieszczenie w którym się znajdował aktualnie, obszedł je całe aby obwąchać i zapamiętać ten zapach na przyszłość. Nigdy nie wiadomo co może się stać. Blaszano szklane drzwi zapraszały do środka ciekawskie kreatury a tym bardziej zwabiły one i Sage'Zu. No cóż, jednym wybiciem łap wpadł prosto tam gdzie chciał nie robiąc szkód. Znając życie pewnie zaraz się zamkną laboratoryjne specjalistyuczne drzwi i zacznie dziać się coś złego, ale co tam. Tyle razy umierał w poprzednich wojnach, że ten kolejny raz nic mu nie zrobi. Tyle, że łatwo przed obliczem kostuchy tanio skóry nie sprzeda. Rozglądał się po nowym pomieszczeniu szukając czegoś co przykuje jego uwagę....
OCC: jestem w środku i szukam 'czegoś'.
OCC: jestem w środku i szukam 'czegoś'.
Re: Sale Techniczne
Wto Mar 07, 2017 9:00 am
Nowy pupil wślizgnął się bez zgody właściciela do placówki badawczej pokoju (182). Aparatura jeszcze wrzała od różnokolorowych cieczy, najwyraźniej procesy chemiczne nie ustępowały nawet pod nieobecność właściciela. Pomieszczenie było zagracone, na wprost od włazu dało się w prawym przednim kącie dostrzec małe biurko z wirtualną tablicą na ekran dotykowy, gdzie wyświetlały się szeregi nieznanych Sage'zu matematycznych działań. Po całej lewej stronie szereg białych szaf o szklanych drzwiach rozciągał się prezentując probówki, książki, dziwne kamienie od centymetrowych drobin po kilkucentymetrowe i zaradne okazy geologiczne. Niskie półki poświęcone były najbardziej delikatnym z przedmiotów, głównie szklanych pojemników, środkowe przedstawiały różnorodne eksponaty w tym ówcześnie rzucające się w oczy kamyki, a szczyt wieńczyły wbudowane zakładki, podręczne tablety na których spisane były całe elektroniczne dane, niczym księgi. Podłoga była zarysowana obliczeniami oraz dziwnymi symbolami obrysowanymi całą powierzchnie chropowatej podłogi. Rzadko kto stąpał po podłożu, jako iż właściciel miał tendencje do lewitowania większość czasu po pomieszczeniu laboratoryjnym. Niezdarne łapy wilczura z każdym krokiem były w stanie zetrzeć drobny fragment podłogowego pisma, stąd musiał zachować dodatkową ostrożność, gdzie stąpa. Losowe znaki wryły się w pamięć demonicznego zwierza, jakby przedstawiały one jaką wartość w diabelskim półświatku.
W końcu zaszył się głębiej i stał w centrum pentagramu, na wprost po lewej od biurka aparatura laboratoryjna kontynuowała swoje bulgotanie, zaś w lewym, przednim kątem pomiędzy szafkami z lewej ściany, a owymi pojemnikami w stanie aktywnym, coś błyszczało zawieszone na małych haczykach. To różnego rodzaju amulety, kilka miało wygrawerowanych na nich gwiazdy, każda z innym zestawem i ilością, wszystkie od jednej gwiazdki po siedem gwiazdek. Płaskie krążki na lnianych sznurkach z oznakami czasu mogły zdradzać, że należały do wczesnej ery jakiejś cywilizacji. Ciężko było określić, czy mogło to dotyczyć changelingów, nameczan, tudzież innych bytów, a nawet, czy owe prastare wyroby jubilerskie w ogóle pochodziły z planety na której obecnie przebywał. Obwąchując różnorodne zapachy czuł środki żrące, zgniliznę, siarkę oraz przepoconego staruszka z anemią w ostatnich latach swojego żywota...kojący zapach mięty, również nie ominął nozdrzy po tak przykrym doświadczeniu woni, ale gdy zbliżył się do miseczek z moździerzami na jednej z półek, zakręciło go w nosie i niekontrolowanie kichnął. Odrzut okazał się niewielki, a właściciel nie przybył by sprawdzić co się dzieje. Za to głośny brzdęk rozległ się po całym laboratorium. Dziwna fioletowa para wydobyła się ze wnętrza małego naczynka, miniaturowej urny o wysokości nieprzekraczającej trzech centymetrów. Drobny obłok skrywał ze sobą mrok, a światło słabego oświetlenia laboratoryjnego zamierało w jego gęstej obecności. Rozpłynął się i uciekł przez szparę do pokoju w którym to spoczywał właśnie Zid.
- Przykłady wygrawerowanych symboli na podłodze:
W końcu zaszył się głębiej i stał w centrum pentagramu, na wprost po lewej od biurka aparatura laboratoryjna kontynuowała swoje bulgotanie, zaś w lewym, przednim kątem pomiędzy szafkami z lewej ściany, a owymi pojemnikami w stanie aktywnym, coś błyszczało zawieszone na małych haczykach. To różnego rodzaju amulety, kilka miało wygrawerowanych na nich gwiazdy, każda z innym zestawem i ilością, wszystkie od jednej gwiazdki po siedem gwiazdek. Płaskie krążki na lnianych sznurkach z oznakami czasu mogły zdradzać, że należały do wczesnej ery jakiejś cywilizacji. Ciężko było określić, czy mogło to dotyczyć changelingów, nameczan, tudzież innych bytów, a nawet, czy owe prastare wyroby jubilerskie w ogóle pochodziły z planety na której obecnie przebywał. Obwąchując różnorodne zapachy czuł środki żrące, zgniliznę, siarkę oraz przepoconego staruszka z anemią w ostatnich latach swojego żywota...kojący zapach mięty, również nie ominął nozdrzy po tak przykrym doświadczeniu woni, ale gdy zbliżył się do miseczek z moździerzami na jednej z półek, zakręciło go w nosie i niekontrolowanie kichnął. Odrzut okazał się niewielki, a właściciel nie przybył by sprawdzić co się dzieje. Za to głośny brzdęk rozległ się po całym laboratorium. Dziwna fioletowa para wydobyła się ze wnętrza małego naczynka, miniaturowej urny o wysokości nieprzekraczającej trzech centymetrów. Drobny obłok skrywał ze sobą mrok, a światło słabego oświetlenia laboratoryjnego zamierało w jego gęstej obecności. Rozpłynął się i uciekł przez szparę do pokoju w którym to spoczywał właśnie Zid.
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Sale Techniczne
Nie Mar 19, 2017 8:15 pm
Aparatura ciągle działała mimo iż ich operator aktualnie spał wisząc pod sufitem. Jego zdolność była dość pomocna w takich sytuacjach. Szklane naczynia, tablety ze starą wiedzą, bulgotające narzędzia doktora X robiły konkretne wrażenie. Jakby nie patrząc z tego wszystko pozbieranego w kupę można by doprowadzić do konkretnego rytuału przywołania albo i otwarcia na chwilę portal w stronę pochodzenia Sage'Zu. No cóż, czas mijał a nasz bohater węszył po laboratorium niczym lądowy szczur podczas eskapady kierowany głodem. Pod jego stopami ukazał się część potężnego pentagramu, który spowijał całe mini laboratorium. Wilk bacznie stawiał swoje kroki aby nie rozmazać bardzo dobrego siła mocy narysowanego przez samego changelinga. Jego oczom ukazała się pewna księga, która była otwarta. Wszystko było czytelne i zrozumiałe do pewnego stopnia, końcówka tekstu bowiem mówiła coś o jakiejś przepowiedni. Runy i wisiorki wyglądały niczym pochodnie w nocy, tak prawdopodobnie miały za zadanie być pod ręką w razie nagłych wypadków albo do powstrzymania czegoś niechcianego. Troszeczkę dalej wisiały kolejne, tym razem przywitały go kuliste wisiory a w ich środku przypisane z osobna gwiazdki. Wszystko wskazywało na to, że była to numeryczna informacja kolejności. Złotawy kolor mienił się na nich kusząc wzrok i umysł dzikusa. Niuchając przy okazji kolejne eksponaty, które mogły się do czegoś nadać wciągnął dość potężnego kłaka prosto w prawą dziurkę jak narkoman z gwiazdy Lark. Lekkie kichnięcie spowodowało niechciany skutek a było nim rozbite naczynie, bardzo małe. Nie mogło mieć to poważnej kary, ale niestety z niego wydobyło się coś na postać mgły która powodowała zamroczenie światła. Dosłownie promienie z oświetlenia zamierały, nie dość że cholera wie co to jest to uciekło to w stronę śpiącego Zid'a. Sage'Zu dość sprawnym skokiem przeskoczył nad pentagramem, wiedział że musi poinformować swojego nowego kumpla o tym co się stało a tym bardziej wspomnieć o tajemniczym mrocznym dymie. Podbiegając szarpał go za nogawkę.
OCC: Jak wyżej oraz trening start
OCC: Jak wyżej oraz trening start
Re: Sale Techniczne
Pon Mar 20, 2017 4:49 pm
- Muzyka:
Czarny obłoczek powędrował ospale na wysokości około 2,5 metra do pomieszczenia obok, gdzie spał właśnie Zid. Wyglądał jak kleks czy też plama smoły. Poruszał się podobnie do ameby, aż dotarł do niewielkiej kratki wentylacyjnej. Miała za wąskie prześwity, by mógł swobodnie przecisnąć się przez nią swoją gęstą strukturą. Przez chwilę na oczach wilka próbował przeniknąć do środka przewodu wentylacyjnego, który umiejscowiony był zbyt wysoko, by Snake lub changeling mogli dotknąć go nawet na wyciągniętych wysoko rekach.
Sage'Zu ledwie zdążył przeskoczyć nad pentagramem, gdy niespodziewanie całym budynkiem coś wstrząsnęło. Na tyle mocno, że demon w locie przesunął się i uderzył w stolik, na którym znajdowało się mnóstwo nieznajomego pochodzenia ingredientów i wywarów. Całe pomieszczenie zaczęło dygotać od podstaw. Szafy obijały się o ściany, szklane przedmioty dźwięczały, niektóre spadały na ziemię i roztrzaskiwały się. Wibracje z minuty na minutę natężały się, a nad wyrysowanym na podłodze pentagramem pojawiały się ni to iskry, ni to błyski. Wrażenie, jakby coś lub ktoś po drugiej stronie lustra próbował przebić się tutaj siekierą. Raz, dwa – uderzenie, błysk, ciach!
W drzwiach pokoju pojawił się Zid. Miał przerażone spojrzenie. Czoło zlane potem. Trzymał się kurczowo framug.
- Co tu się do diabła dzieje? – pisnął, patrząc ze smutkiem na niszczejące efekty jego pracy, składniki i substancje.
Nagle z umiejscowionego w rogu pomieszczenia głośnika zaczął dobiegać odgłos syreny alarmowej. Męczący, wwiercający się w uszy sygnał oraz komunikat:
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
OCC: Wilku, będę prowadziła ci wątek dalej. Jako MG mam pewne zasady, a mianowicie: gracz robi co chce, a jego decyzje wpływają na przebieg zdarzeń - nie ma prowadzenia za rączkę. Zatem, czuj się wolny. Rób co tylko chcesz, ale... pamiętaj, że ja ci nie będę podpowiadała nawet, jak będziesz szedł prosto w stronę zaświatów
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Sale Techniczne
Pon Mar 27, 2017 1:12 am
Czarna latająca smoła goniła po pomieszczeniu jak oszalała pszczoła szukając wyjścia poprzez kratkę wentylacyjną prowadzącą cholera wie gdzie. Wilk zdziwiony szukał jej co chwilę wzrokiem, lecz jej przeźroczystość smolista powodowała u niego znajome ruchy. Przez sprowadzenie go tutaj w postaci zwierza, dwie wiedźmy nie spodziewały się, że jego pamięć uszkodzi swoje złącza. To wszystko za sprawą przyzwyczajenia umysłu do nowego ciała, lecz wszystko powoli na nowo działało w tym kudłatym czerepie. Lekki i konkretny skok był skierowany z gracją, lądowanie miało być perfekto manifik. Do momentu aż potężna fala uderzeniowa z czarnej dziury zatrzepotała skrzydłami a nasz bohater zamiast grzecznie wylądować jak samolot na pasie do lądowania rozbił swój dziób o metalowe cholerstwo wykrzywiając przy tym swój szablozębny ryj. Wszędzie coś trzeszczało, jakaś tragedia. Wszystko rozbijało się między jego łapami, sufit błagał o pomoc by go czymś oprzeć - totalny chaos. Pentagram powoli budził się do życia, niczym starożytni krasnoludowie z wymiaru Sage'Zu walący swymi siekierami czy młotami. Takiż to był dźwięk, że Zid pojawił się przed ślepiami demona strasząc go niczym zjawa. Sam chang był przerażony. Nie było się czym dziwić, tyle pracy i zbierania przez miliardy lat idzie właśnie z dymem... w cholerę! Na szybko nasz bohater skrócił swojemu nowemu towarzyszowi co działo się pod jego nieobecność gdy spał. Oznajmił mu, że on musi tutaj zostać ponieważ coś wyłazi z pentagramu a pod sufitem grasuje nowy byt. Poprzez rozmieszane najróżniejsze mieszanki, które połączyły się ze sobą spowodowały, że czerwonooki chwiał się na boki a po chwili w ułamku sekundy wpadł w trans.
Ogarnięta czerń budziła mnie powoli do świata żywych pukając mnie w futrzasty łeb, który pulsował okropnie. Co to za draństwo spowodowało takie wstrząsy? Wszystko ucichło. Powoli rozglądałem się po pomieszczeniu. Wszystko zastygło w przestrzeni, tak jakby czas się zatrzymał... Wszystko nie miało grawitacji, jest za zasłoną poświaty. To coś mnie woła. Ucieka gdzieś dalej. Biegnę za czarnym pyłem zostawiając zamrożonego Zid'a w innej czasoprzestrzeni. Jestem na haju, moja głowa tętni nowym lecz ciężkim życiem. Napinam swoje mięśnie do granic wytrzymałości, kolejne kroki są niczym mrówki wpadające mi do uszów, gryzą ale czemu brzęczą? Stawiam kolejne kroki ciężko wysilając mózg z nowym urządzeniem przetwarzającym mowę. Biegnę a raczej wydaje mi się to. Czuje jak mnie to woła, ścigam się z tym o swoje życie, podskakuje próbując złapać to coś w zęby. Zaciskam szczęki, ale bez skutecznie. Padam na ziemię, ale zamiast ziemi jest to kałuża. Dlaczego mnie to woła? Kim jesteś?! pytam. Słyszę niewyraźny szelest a raczej mowę, ale nie rozumiem jej jest wszystko zamazanę strumieniem wody. Ponownie się oddala a ja za tym jak demon za krwią krok po kroku niczym żołnierz na torze przeszkód, podążam. Patrzę znów jesteśmy w pokoju technika. Czas stoi nadal w miejscu. Wszystko bez zmian. Widzę to, jest to prawie przed moim nosem. Ponownie zadaję pytanie: Kim jesteś? Znamy się? Pamiętasz mnie?
OCC: Dobry, dobry. Okey. | Wilk na szybkości przedstawił całą sytuację co się dzieję. Poprzez zmieszanie wszystkich mikstur, Sage'Zu wpada i jest w transie. Aktualnie opis treningu oraz próba rozmowy z tym czarnym czymś. Czas się zatrzymał, jedynie demon oraz kulka jest w stanie śnienia/transu/innego wymiaru. (jeśli można to zostańmy w nim) potem wrócimy do aktualnego czasu.
Ogarnięta czerń budziła mnie powoli do świata żywych pukając mnie w futrzasty łeb, który pulsował okropnie. Co to za draństwo spowodowało takie wstrząsy? Wszystko ucichło. Powoli rozglądałem się po pomieszczeniu. Wszystko zastygło w przestrzeni, tak jakby czas się zatrzymał... Wszystko nie miało grawitacji, jest za zasłoną poświaty. To coś mnie woła. Ucieka gdzieś dalej. Biegnę za czarnym pyłem zostawiając zamrożonego Zid'a w innej czasoprzestrzeni. Jestem na haju, moja głowa tętni nowym lecz ciężkim życiem. Napinam swoje mięśnie do granic wytrzymałości, kolejne kroki są niczym mrówki wpadające mi do uszów, gryzą ale czemu brzęczą? Stawiam kolejne kroki ciężko wysilając mózg z nowym urządzeniem przetwarzającym mowę. Biegnę a raczej wydaje mi się to. Czuje jak mnie to woła, ścigam się z tym o swoje życie, podskakuje próbując złapać to coś w zęby. Zaciskam szczęki, ale bez skutecznie. Padam na ziemię, ale zamiast ziemi jest to kałuża. Dlaczego mnie to woła? Kim jesteś?! pytam. Słyszę niewyraźny szelest a raczej mowę, ale nie rozumiem jej jest wszystko zamazanę strumieniem wody. Ponownie się oddala a ja za tym jak demon za krwią krok po kroku niczym żołnierz na torze przeszkód, podążam. Patrzę znów jesteśmy w pokoju technika. Czas stoi nadal w miejscu. Wszystko bez zmian. Widzę to, jest to prawie przed moim nosem. Ponownie zadaję pytanie: Kim jesteś? Znamy się? Pamiętasz mnie?
OCC: Dobry, dobry. Okey. | Wilk na szybkości przedstawił całą sytuację co się dzieję. Poprzez zmieszanie wszystkich mikstur, Sage'Zu wpada i jest w transie. Aktualnie opis treningu oraz próba rozmowy z tym czarnym czymś. Czas się zatrzymał, jedynie demon oraz kulka jest w stanie śnienia/transu/innego wymiaru. (jeśli można to zostańmy w nim) potem wrócimy do aktualnego czasu.
Re: Sale Techniczne
Pon Mar 27, 2017 2:46 pm
Na czole Zida pojawił się pot. Oczy przekrwiły się w momencie. Usta drżały. Zamarł w bezruchu.
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
- Co... co ty zrobiłeś? – wysapał z siebie, obracając się bardzo powoli za siebie. Gdy jego spojrzenie spotkało się z czarną plamą wykrzyczał jękliwie – NIEEEE...
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
Tymczasem plama niemalże przecisnęła się już na drugą stronę kratki wentylacyjnej.
- Nie masz pojęcia nawet, co narobiłeś. Szybko, matko, co z tym zrobić. – Zid zaczął biegac po pomieszczeniu jak oszalały, nie wiedząc, za co się łapać. – Aaaa! Co tu się dzieje?!– w ostatniej chwili zakrył się ramieniem przed wyładowaniem, które prawie w niego uderzyło z pentagramu.
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
Słowa Zida oddalały się jednak coraz bardziej od Snake’a. Powoli odchodził świadomością do innego wymiaru.
Czas spowolnił czy też zatrzymał się. Nie, on zaciął się. Ktoś cofał go przyciskiem prvv..., ale taśma zacinała się dalej. Wokoło obrazy cofały się, powracały, przycinały. Naocznie. I te odgłosy. Jakby słowa, ale puszczone do tyłu albo za szybko. Trudno było to ogarnąć. Coś działo się z czasoprzestrzenią, Snake widział to naocznie. On, jako demon, czuł, że to nie jest normalne. Gdy z trudem obrócił głowę w stronę pentagramu, zauważył jak... powietrze pęka w tym miejscu. Niczym szklana powłoka. Na miejscu przecięć czarnieje od ognia i ... zanika.
W miejscu kratki wentylacyjnej zauważył wychudzoną, czarną postać. Miała ciało wynędzniałe niczym kościotrup, długie, czarne włosy. Błyszczące kropki, sugerujące oczy, a nad nimi widniał znaczek:
Siedziało skulone w dziurze. Drapało z zaangażowaniem ścianę. Szybko, uporczywie. Gdy Snake zadał pytanie odwróciło się momentalnie w stronę wilka. Nie widać było żadnej mimiki twarzy czy innych objawów, mogących sugerować jego dalsze posunięcie. Czy było zaskoczone? Czy zniesmaczone czy przyjazne?
- Uciekaj fatrzana kłębo mięsa. – wysyczało. Wisiało własnie rękami zaczepione i wylot kratki wentylacyjnej – Uciekaj! Uciekaj! UCIEKAJ! – zaryczało niecierpliwie.
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
- Co... co ty zrobiłeś? – wysapał z siebie, obracając się bardzo powoli za siebie. Gdy jego spojrzenie spotkało się z czarną plamą wykrzyczał jękliwie – NIEEEE...
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
Tymczasem plama niemalże przecisnęła się już na drugą stronę kratki wentylacyjnej.
- Nie masz pojęcia nawet, co narobiłeś. Szybko, matko, co z tym zrobić. – Zid zaczął biegac po pomieszczeniu jak oszalały, nie wiedząc, za co się łapać. – Aaaa! Co tu się dzieje?!– w ostatniej chwili zakrył się ramieniem przed wyładowaniem, które prawie w niego uderzyło z pentagramu.
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
Słowa Zida oddalały się jednak coraz bardziej od Snake’a. Powoli odchodził świadomością do innego wymiaru.
- OBOWIĄZKOWA muzyka :
Czas spowolnił czy też zatrzymał się. Nie, on zaciął się. Ktoś cofał go przyciskiem prvv..., ale taśma zacinała się dalej. Wokoło obrazy cofały się, powracały, przycinały. Naocznie. I te odgłosy. Jakby słowa, ale puszczone do tyłu albo za szybko. Trudno było to ogarnąć. Coś działo się z czasoprzestrzenią, Snake widział to naocznie. On, jako demon, czuł, że to nie jest normalne. Gdy z trudem obrócił głowę w stronę pentagramu, zauważył jak... powietrze pęka w tym miejscu. Niczym szklana powłoka. Na miejscu przecięć czarnieje od ognia i ... zanika.
W miejscu kratki wentylacyjnej zauważył wychudzoną, czarną postać. Miała ciało wynędzniałe niczym kościotrup, długie, czarne włosy. Błyszczące kropki, sugerujące oczy, a nad nimi widniał znaczek:
Siedziało skulone w dziurze. Drapało z zaangażowaniem ścianę. Szybko, uporczywie. Gdy Snake zadał pytanie odwróciło się momentalnie w stronę wilka. Nie widać było żadnej mimiki twarzy czy innych objawów, mogących sugerować jego dalsze posunięcie. Czy było zaskoczone? Czy zniesmaczone czy przyjazne?
- Uciekaj fatrzana kłębo mięsa. – wysyczało. Wisiało własnie rękami zaczepione i wylot kratki wentylacyjnej – Uciekaj! Uciekaj! UCIEKAJ! – zaryczało niecierpliwie.
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Sale Techniczne
Pon Mar 27, 2017 9:54 pm
Wilkowski brodził dalej swymi łapami w mglistym transie, próbował się z niego wydostać. Skutkowało jedynie zamykanie ślepi i machanie głową w różne strony. W kratce wentylacyjnej z czarnej kulki dymi powstało coś przerażającego jak na ten wymiar. Czarna a raczej cenista sylwetka jednego z demonów opętanej rasy, która miała charakterek oraz smak na różnorakie żyjące stworzenia. Pytanie padło a odpowiedź była taka na jaką mógł się spodziewać. Uciekaj albo? No właśnie, to coś było zbyt potężne na bary naszego bohatera. Zresztą mało kto tutaj mógł wiedzieć co to jest a tym bardziej jaką mocą to włada. Tragiczne ślepia zjawy migły mu kolejny raz a on sam obudził się z transu. Tak długa chwila trwała dosłownie moment, przed nim stał przerażony i zdruzgotany Zid. Nie wiedział co robić, wpadł w panikę ponieważ jego całą pracę ciort zabrał a dodatkowo to coś było na wolności. Changelinga dopadł wystrzał iskier, kolejny potężny. Mimo iż zasłonił się swoimi łapami padł jak zapałka a wentylacyjny potwór śmiał się i chichotał bez dźwięku. Doktor leżał jakby odpływał w inną krainę, demon wiedział że jeśli mu nie pomoże to dalej jego droga będzie skończona i zdechnie pod stopami tych gadzich gnid. Wszystko wirowało albo roztrzaskiwało się o ściany, podłogę czy sufit. Lewitacja na maksa. Nie byli tutaj bezpieczni. Do ich drzwi ktoś zaczynał się dobijać, nie jest dobrze bo ktoś się zczaił że to z tego pokoju dochodzą dziwne tragiczne dźwięki. Głośniki ciągle nie dawały spokoju bijąc na alarm by wynosić się do schronu. Sage'Zu nie tracił czasu, pochwycił gadzinę za tył doktorskiego kitla i targał go pod drzwi. Jednym mocnym uderzeniem kopnął w drzwi do których się ktoś dobijał. Do środka wpadła Doktor Icevengetta od środków psychotropowych oraz innych badziewi. Nasza dwójka nie lubiała się z nią. Wpadając upadła na twarz a kolejne przedmioty otłukły ją trochę. Futrzasty wywlukł Zid'a na korytarz i łbem zamknął za sobą drzwi, które momentalnie się zablokowały zostawiając biedną muszkę pająkowi. Oparł nowego znajomego o ścianę a sam podbiegł do drzwi by przez małą dziurkę popatrzyć co stanie się z tą pyszną suczą, która była tak zawsze pewna swego.
OCC: cofka do realności, Zid i Wilk na korytarzu a doktorka w środku. Sage'Zu patrzy przez dziurkę co będzie dalej.
OCC: cofka do realności, Zid i Wilk na korytarzu a doktorka w środku. Sage'Zu patrzy przez dziurkę co będzie dalej.
Re: Sale Techniczne
Wto Mar 28, 2017 12:29 pm
Sage’Zu posłuchał rady kreatury, którą spotkał. Widok jej przerażających ślepi jeszcze długo pozostanie wyryte w jego pamięci. Zdążył tylko wyciągnąć ze sobą Zida z pomieszczenia, wepchnął do niego niczego nie spodziewającą się Doktor Icevengetta. Po tym zamknął szczelne drzwi na trzy spusty. Na szczęście nie musiał wpatrywać się w dziurkę od klucza. Razem z oszołomionym Changelingiem przywarł do niewielkiego, wykonanego z przeciwpancernej szyby, okrągłego okienka.
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
Icevengetta podniosła tułów na rękach. Popatrzyła leżącej pozycji na to, co działo się nad pentagramem. Nagle przestrzeń rozszczepiła się. Trzęsienie ziemi zatrzymało się, ale w zamian za niego jakby trąba powietrzna zaczęła wsysać wszystko, co znajdowało się w środku. Kobieta darła się wniebogłosy. Trzymała się nogi od lichego stolika, który sam powoli przysuwał się do wnętrza ogromnej, czarnej dziury. Jednocześnie coś zaczęło rozdzierać jej skórę w różnych miejscach. Robiło krótkie, głębokie nacięcia. Jakby brzytwą czy szponami. W przypadkowych miejscach.
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
- RATUNKU! AAAaaaaAAA!!! – wrzeszczała. Obróciła się wraz z meblem o 180 stopni i widziała twarze obserwatorów całej sceny – Snake,a i Zida. – Pomocy! POMOCY! LITOŚCI! BŁAGAM! Pomóżcie miii!!!!
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
Zid chwycił Snake’a za pysk z zaskakującą siłą i pewnością. Spojrzał mu prosto w oczy.
- CO TY WYPRAWIASZ?! Wypuść ją, natychmiast!- palce changa wbiły się głęboko, z histeryczną pasją i bezradnością, w futro demona.
OCC: Wilku. Takie rzeczy, jak to, kto pojawia się za drzwiami, to decyzja MG, pamiętaj. Niemniej podobał mi się twój pomysł, więc go wykorzystałam
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
Icevengetta podniosła tułów na rękach. Popatrzyła leżącej pozycji na to, co działo się nad pentagramem. Nagle przestrzeń rozszczepiła się. Trzęsienie ziemi zatrzymało się, ale w zamian za niego jakby trąba powietrzna zaczęła wsysać wszystko, co znajdowało się w środku. Kobieta darła się wniebogłosy. Trzymała się nogi od lichego stolika, który sam powoli przysuwał się do wnętrza ogromnej, czarnej dziury. Jednocześnie coś zaczęło rozdzierać jej skórę w różnych miejscach. Robiło krótkie, głębokie nacięcia. Jakby brzytwą czy szponami. W przypadkowych miejscach.
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
- RATUNKU! AAAaaaaAAA!!! – wrzeszczała. Obróciła się wraz z meblem o 180 stopni i widziała twarze obserwatorów całej sceny – Snake,a i Zida. – Pomocy! POMOCY! LITOŚCI! BŁAGAM! Pomóżcie miii!!!!
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
Zid chwycił Snake’a za pysk z zaskakującą siłą i pewnością. Spojrzał mu prosto w oczy.
- CO TY WYPRAWIASZ?! Wypuść ją, natychmiast!- palce changa wbiły się głęboko, z histeryczną pasją i bezradnością, w futro demona.
OCC: Wilku. Takie rzeczy, jak to, kto pojawia się za drzwiami, to decyzja MG, pamiętaj. Niemniej podobał mi się twój pomysł, więc go wykorzystałam
- Snake
- Liczba postów : 65
Data rejestracji : 23/11/2014
Skąd : Szczyrk / Bielsko - Biała
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Sale Techniczne
Sro Mar 29, 2017 8:54 pm
A wiec stało się., changelingowa doktorka kręciła piruety razem z lichym stolikiem w pomieszczeniu badawczym Zid'a. Darła si pięknie a strach w jej oczach wyglądał elegancko i złośliwie, prawdopodobnie pluła sobie w brodę, że wcześniej nie znalazła trochę szacunku do naszej dwójki. No cóż, tak to już jest. Gdy Icevengetta toczyła się powoli do środka pentagramu on otworzył swoje oblicze i zaczął w szybkim tempie wchłaniać wszystko co było w pomieszczeniu nie zbaczając na nic. Dziwne było również to, że jej ciało było cięte jakby setkami żyletek. Krew sikała delikatnie, ale i ona w powietrzu była zasysana przez diabelskie czyny nie powodując ochlapania posadzki, która i tak nie była w dobrym stanie. Jeden z dwóch obserwatorów patrzył prawie z pasją ale i lekkim podnieceniem zaś drugi widać, że jego nerwy powoli odchodzą do krainy cieni. Zid chwytając naszego bohatera za kudłaty ryj w amoku ścisnął go dość potężnie, wilk jęknął delikatnie z bólu wysłuchując co ma do powiedzenia zmiennokształtny. W ich głowach ciągle pulsował jeden i ten sam dźwięk, który nie dawał im spokoju. Sage'Zu nie wytrzymał paniki swojego towarzysza.
- Zid głupcze! Nie rozumiesz?! Nie ro-zumiesz?! Nie miałem wyjścia, gdyby nie ona to bylibyśmy tam my! Ta kreatura ma jakiś dziwny znak, który nie zwiastuje nic dobrego!
Po tych krzykach, lekko uwolnił się z uwięzi technika i z wilczej głowy wyprowadził cios w jego czoło, dodał:
-Otrząśnij się! Żyjemy! Zamknij się i prowadź to tego schronu. Co tu się dzieje?! Prowadź, potem tu jeszcze wrócimy...
OCC: Atak poteżny w Zid'a głowe by sie otrząsnął. /trening start/
- Zid głupcze! Nie rozumiesz?! Nie ro-zumiesz?! Nie miałem wyjścia, gdyby nie ona to bylibyśmy tam my! Ta kreatura ma jakiś dziwny znak, który nie zwiastuje nic dobrego!
Po tych krzykach, lekko uwolnił się z uwięzi technika i z wilczej głowy wyprowadził cios w jego czoło, dodał:
-Otrząśnij się! Żyjemy! Zamknij się i prowadź to tego schronu. Co tu się dzieje?! Prowadź, potem tu jeszcze wrócimy...
OCC: Atak poteżny w Zid'a głowe by sie otrząsnął. /trening start/
Re: Sale Techniczne
Czw Mar 30, 2017 1:20 pm
- Aaaa! Aaaach! Aaaa! AAAAAaaa!!! – zza drzwi dobiegały całkiem głośne, choć przygłuszone odgłosy.
Oszołomiony uderzeniem demona Zid puścił natychmiast jego łeb. Zatoczył się kilka kroków do tyłu, łapiąc za czoło, na którym pojawiła się rana. Przez chwilę milczał, aż wydusił z siebie.
- Tak... tak, masz rację... wiem o tym. Dobra, chodź za mną.
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
Obaj wybiegli z pomieszczenia. Wkrótce krzyki umilkły.
Z/T do Lochy
Oszołomiony uderzeniem demona Zid puścił natychmiast jego łeb. Zatoczył się kilka kroków do tyłu, łapiąc za czoło, na którym pojawiła się rana. Przez chwilę milczał, aż wydusił z siebie.
- Tak... tak, masz rację... wiem o tym. Dobra, chodź za mną.
- Uwaga, ewakuacja do schronu. Uwaga, ewakuacja do schronu...
Obaj wybiegli z pomieszczenia. Wkrótce krzyki umilkły.
Z/T do Lochy
Re: Sale Techniczne
Nie Lip 09, 2017 12:18 pm
Alarm ucichł, a po bazie rozszedł się komunikat:
„Alarm odwołany. Wstęp do sali technicznej numer 13 surowo wzbroniony.” – sala 13 należała oczywiście do Zida.
Wraz z Asystentem i Sage’Zu schron opuścili i inni, powoli udając się w swoim kierunku. Wkrótce wilk i jego nowy opiekun dotarli do laboratorium Zida. W pierwszym pomieszczeniu nie znajdowało się zbyt wiele. Naprzeciwko drzwi wejściowych mieściły się pancerne drzwi do kolejnej komnaty, gdzie właśnie szalał wir. Przy ścianie stało jedno, pojedyncze łóżko, na którym wcześniej uciął sobie drzemkę Zid. Nad nim, tuż nad sufitem, widniała niewielkiej wielkości kratka wentylacyjna. Na drugiej ścianie postawiono biurko z komputerem, a obok niego grzejnik.
Asystent podszedł do pobliskiego kaloryfera i przywiązał do niego smycz.
- Zostań! – powiedział, pokazując wilkowi wyciągnięty palec wskazujący.
Po tych słowach rozejrzał się wokoło. Nie zauważywszy jednak nic specjalnego, podszedł więc do pancernych drzwi i przez niewielkie, okrągłe okienko oglądał, co się dzieje w środku. Mrucząc coś do siebie, spisywał notatki w elektronicznym zeszycie. Trwało to dłuższą chwilę.
Sage Zu tymczasem zauważył ledwie zauważalne mignięcie w przewodzie wentylacyjnym... Początkowo mógł przypuszczać, że coś mu się tylko przywidziało, ale wkrótce sprawa stała się dla niego jasna... Przez kratki wentylacji zaczęła przeciskać się czarna niczym kleks, leista masa. Przeciskała się, można by rzec, prawie niezdarnie do środka. Wydłużała się i wyciągała w stronę... odwróconego tyłem naukowca... Nagle zatrzymała się jednak w półkroku. Powolnie obrodziła czubek swojego bezkształtnego niczym ameba ciała, który był już zaledwie na wyciągnięcie ręki od Asystenta, skupiając swoją uwagę na wilku...
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach