Siedziba Szkoły Światła
+4
Red
NPC
Kuro
Hikaru
8 posters
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Siedziba Szkoły Światła
Wto Wrz 11, 2012 11:21 pm
First topic message reminder :
Na razie jest to wielka skała w lesie poniżej wodospadu. Całkowicie dziki teren czekający, wręcz krzyczący by ktoś go ogarnął własną pracą, potem i krwią.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy obaj wojownicy znaleźli się w okolicy jaką Hikaru postanowił okiełznać Kuro przełknął ślinę i ruszył znów pod górę by rozpocząć pracę. Miał sporo do wykopania, a Hikaru sporo do odcięcia. Musiał z prawie całkowicie płaskiej skały wyciąć na tyle dużą jaskinię by zmieścić stary przenośny dom w pach bach. Cóż, pozostało mu tylko przygotowanie się do tego i rozruszanie się. Zrzucił mięso z całym dobytkiem i śmieciami jakie zgromadzili już tego dnia na ziemię i ściągnął płaszcz by powiesić go na prowizorycznym plecaku wraz z mięsem. Teraz zrzucił z siebie sayię i wyciągnął z niej miecz. Stanął w pozycji do walki trzymając szamszira oburącz i wprowadził do niego Ki. Po chwili klinga zapłonęła błękitem i wydłużyła się odrobinę. Wbił ostrze pięć metrów nad ziemią i przeciągnął kilka metrów w poziomie, po czym skierował ostrze w dół ciągnąc je za sobą powoli, ale pewnie by stworzyć parabolę. Kiedy doszedł do samej ziemi wyjął klingę i skoczył znów na sam środek, na górze. Wbił znów ostrze i pociągnął w drugą stronę tak samo zaokrąglając wycięcie jak po prawej stronie. Czuł opór skały, ale wiedział, że połączenie magicznego ostrza jego miecza oraz ki sword w zupełności wystarczy.
Kiedy skończył stanął parę metrów od swego dzieła i oszacował czy aby wszystko jest równo. Wycięcie musiało być większe niż sam dom i dużo głębsze by można było przejść w głąb do magazynu jaki także wykuje w tej górze. Dezaktywował ki sworda by zacząć teraz wycinać po trochu skałę na głębokość kolejnych metrów. Musiał robić to powoli, stosunkowo powoli-żeby cała góra nie zasypała tego co już zrobił. Odcinanie po kawałku skały szło jak na ludzkie możliwości błyskawicznie, ale mistic nie szedł wcale szybko, przystawał co krok by zrobił w miarę gładką powierzchnię. Robiło się południe, a chłopak powoli kończył całość. Ostatnie wygładzenia młynkiem jaki robił z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Skała miała był gładka jak pupka niemowlaka, a może w przyszłości się to na coś przyda.
Kiedy już skończył wstępnie powyznaczał także miejsce na dom, oraz magazyn w głębi jaskini. Góra była całkiem spora, więc będzie można całkiem dobrze rozbudować w całą sieć labiryntów. Trzeba będzie przygotować miejsce na obrabialnię mięsa bo lepiej nie robić tego na dworze. Teraz jednak miał dość i wyszedł na zewnątrz by aktywować pach bach i rzucić w odpowiednie miejsce. Małe bum i dom już stał. W świetle słonecznym nie wyglądał za dobrze, widać było jego wiekowość, bez wątpienia. Teraz trzeba było zanieść mięso do chłodziarki do kuchni i włączyć całą maszynerię. Niestety zbiorniki z wodą były puste, ale po to właśnie Kuro męczył się nad tym rowem w ziemi, miał doprowadzić wodę z małego jeziorka, które wciąż i wciąż było dopełniane przez wodospad. Kolejne piętnaście minut zajęło mu ogarnięcie mięsa i podłączenie wszystkich sprawnych systemów. Musiał także napełnić prądnicę swoją Ki. Powinno styknąć na jakiś tydzień.
Kiedy skończył wstępne ogarnięcie domu przyszedł czas na zajęcie się pseudo rurociągami. Wyciął odpowiednie rowy na głębokości mniej więcej półtora metra , a szerokości połowy metra. Na jednym końcu rowu zrobił krater na tyle głęboki by można było pływać, strzelił dwoma ki blastami by poprawić to, potem powkładał bambus na samym dole tak by końcówka pseudo wodociągu stykała się z kraterem. Następnie zasypał wszystko mając nadzieję, że wszystko będzie ok. Zostawił tylko ostatnie pół metra by by podłączyć bambusociąg do zbiorników wodnych domu. teraz trzeba było czekać na Kurę. Ten właśnie kończył, więc się dobrze zgrali. To właściwie był koniec roboty dla Hikaru, potem jedynie dłubanie się z naczyniami. Ręce już miał pobrudzone, na twarzy też pojawiło się kilka smug pyłu. Właściwie zrobił błąd, że nie używał wody do krojenia tych skał. Na razie usiadł by odetchnąć, miecz wbił już jakiś czas temu w ziemię tuż przy płaszczu. Spojrzał w niebo i ocenił, że już jest w okolicach drugiej godziny. Wtedy właśnie mógł zająć się Kurą, który już skończył swoja pracę.
- Nieźle, jednak zanim puścimy wodę, warto by było wyłożyć rów gruzem, który zgromadziłem tutaj, zgniotę go na małe kamyczki,a Ty wyłożysz wszystko. Tylko podłącz swój rów do mojego zbiornika na wodę, tego co widzisz przy ścianie, tego krateru. Myślę, że to będzie koniec rozgrzewki na dziś. Potem przejdziemy do tematu głównego. Aha-rozrzucanie tych kamyków możesz robić z lotu bo na pewno pójdzie Ci szybciej niż pieszo. No... nie patrz tak na mnie. Dałem Ci senzu, poza tym już ponad miesiąc masz te obciążenia. Jesteś już na tyle silny by móc oderwać się od ziemi i kontrolować w miarę swój lot. Nawet nie zauważyłeś, jak po otrzymaniu senzu wzrosła Twoja energia. Kiedy skończył mówić zamknął oczy i wysunął dłoń w kierunku gruzu jaki pozostał po tworzeniu jaskini. Podniósł je wszystkie i zacisnął dłoń by telekinetycznie tak mocno je zgnieść by posypały się kamyczki nie większe od fistaszka. Usypał z nich małą piramidkę, wielkości mniej więcej małego samochodu i otworzył oczy. Musiał zrobić sobie przerwy. I ogarnąć się z tego pyłu, więc niech no już jego uczeń doprowadzi tą wodę.
Na razie jest to wielka skała w lesie poniżej wodospadu. Całkowicie dziki teren czekający, wręcz krzyczący by ktoś go ogarnął własną pracą, potem i krwią.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy obaj wojownicy znaleźli się w okolicy jaką Hikaru postanowił okiełznać Kuro przełknął ślinę i ruszył znów pod górę by rozpocząć pracę. Miał sporo do wykopania, a Hikaru sporo do odcięcia. Musiał z prawie całkowicie płaskiej skały wyciąć na tyle dużą jaskinię by zmieścić stary przenośny dom w pach bach. Cóż, pozostało mu tylko przygotowanie się do tego i rozruszanie się. Zrzucił mięso z całym dobytkiem i śmieciami jakie zgromadzili już tego dnia na ziemię i ściągnął płaszcz by powiesić go na prowizorycznym plecaku wraz z mięsem. Teraz zrzucił z siebie sayię i wyciągnął z niej miecz. Stanął w pozycji do walki trzymając szamszira oburącz i wprowadził do niego Ki. Po chwili klinga zapłonęła błękitem i wydłużyła się odrobinę. Wbił ostrze pięć metrów nad ziemią i przeciągnął kilka metrów w poziomie, po czym skierował ostrze w dół ciągnąc je za sobą powoli, ale pewnie by stworzyć parabolę. Kiedy doszedł do samej ziemi wyjął klingę i skoczył znów na sam środek, na górze. Wbił znów ostrze i pociągnął w drugą stronę tak samo zaokrąglając wycięcie jak po prawej stronie. Czuł opór skały, ale wiedział, że połączenie magicznego ostrza jego miecza oraz ki sword w zupełności wystarczy.
Kiedy skończył stanął parę metrów od swego dzieła i oszacował czy aby wszystko jest równo. Wycięcie musiało być większe niż sam dom i dużo głębsze by można było przejść w głąb do magazynu jaki także wykuje w tej górze. Dezaktywował ki sworda by zacząć teraz wycinać po trochu skałę na głębokość kolejnych metrów. Musiał robić to powoli, stosunkowo powoli-żeby cała góra nie zasypała tego co już zrobił. Odcinanie po kawałku skały szło jak na ludzkie możliwości błyskawicznie, ale mistic nie szedł wcale szybko, przystawał co krok by zrobił w miarę gładką powierzchnię. Robiło się południe, a chłopak powoli kończył całość. Ostatnie wygładzenia młynkiem jaki robił z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku. Skała miała był gładka jak pupka niemowlaka, a może w przyszłości się to na coś przyda.
Kiedy już skończył wstępnie powyznaczał także miejsce na dom, oraz magazyn w głębi jaskini. Góra była całkiem spora, więc będzie można całkiem dobrze rozbudować w całą sieć labiryntów. Trzeba będzie przygotować miejsce na obrabialnię mięsa bo lepiej nie robić tego na dworze. Teraz jednak miał dość i wyszedł na zewnątrz by aktywować pach bach i rzucić w odpowiednie miejsce. Małe bum i dom już stał. W świetle słonecznym nie wyglądał za dobrze, widać było jego wiekowość, bez wątpienia. Teraz trzeba było zanieść mięso do chłodziarki do kuchni i włączyć całą maszynerię. Niestety zbiorniki z wodą były puste, ale po to właśnie Kuro męczył się nad tym rowem w ziemi, miał doprowadzić wodę z małego jeziorka, które wciąż i wciąż było dopełniane przez wodospad. Kolejne piętnaście minut zajęło mu ogarnięcie mięsa i podłączenie wszystkich sprawnych systemów. Musiał także napełnić prądnicę swoją Ki. Powinno styknąć na jakiś tydzień.
Kiedy skończył wstępne ogarnięcie domu przyszedł czas na zajęcie się pseudo rurociągami. Wyciął odpowiednie rowy na głębokości mniej więcej półtora metra , a szerokości połowy metra. Na jednym końcu rowu zrobił krater na tyle głęboki by można było pływać, strzelił dwoma ki blastami by poprawić to, potem powkładał bambus na samym dole tak by końcówka pseudo wodociągu stykała się z kraterem. Następnie zasypał wszystko mając nadzieję, że wszystko będzie ok. Zostawił tylko ostatnie pół metra by by podłączyć bambusociąg do zbiorników wodnych domu. teraz trzeba było czekać na Kurę. Ten właśnie kończył, więc się dobrze zgrali. To właściwie był koniec roboty dla Hikaru, potem jedynie dłubanie się z naczyniami. Ręce już miał pobrudzone, na twarzy też pojawiło się kilka smug pyłu. Właściwie zrobił błąd, że nie używał wody do krojenia tych skał. Na razie usiadł by odetchnąć, miecz wbił już jakiś czas temu w ziemię tuż przy płaszczu. Spojrzał w niebo i ocenił, że już jest w okolicach drugiej godziny. Wtedy właśnie mógł zająć się Kurą, który już skończył swoja pracę.
- Nieźle, jednak zanim puścimy wodę, warto by było wyłożyć rów gruzem, który zgromadziłem tutaj, zgniotę go na małe kamyczki,a Ty wyłożysz wszystko. Tylko podłącz swój rów do mojego zbiornika na wodę, tego co widzisz przy ścianie, tego krateru. Myślę, że to będzie koniec rozgrzewki na dziś. Potem przejdziemy do tematu głównego. Aha-rozrzucanie tych kamyków możesz robić z lotu bo na pewno pójdzie Ci szybciej niż pieszo. No... nie patrz tak na mnie. Dałem Ci senzu, poza tym już ponad miesiąc masz te obciążenia. Jesteś już na tyle silny by móc oderwać się od ziemi i kontrolować w miarę swój lot. Nawet nie zauważyłeś, jak po otrzymaniu senzu wzrosła Twoja energia. Kiedy skończył mówić zamknął oczy i wysunął dłoń w kierunku gruzu jaki pozostał po tworzeniu jaskini. Podniósł je wszystkie i zacisnął dłoń by telekinetycznie tak mocno je zgnieść by posypały się kamyczki nie większe od fistaszka. Usypał z nich małą piramidkę, wielkości mniej więcej małego samochodu i otworzył oczy. Musiał zrobić sobie przerwy. I ogarnąć się z tego pyłu, więc niech no już jego uczeń doprowadzi tą wodę.
- Red
- Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pią Wrz 13, 2013 1:05 pm
Wsłuchiwał się we wszystkich, którzy zabierali głos, ukradkowo też spoglądał na nich. Kurcze, zamiast rozmawiać o Tsufulach przeszli na jego temat. Powinien był puścić tutaj Boginię samą - pokazać miejsce i tyle. Ale z drugiej strony nie poznałby chociaż z widzenia i imienia April. Kuro kojarzył, jednakże też nie w wersji mini-Saiyanin. Cóż, liczył cicho w myślach, że jak nie będzie brać głosu co do swojej osoby to przejdą do rzeczy, to jest do zagrożenia czyhającego nad Ziemią i wszechświata (znaczy tego drugiego nie był pewny, nie mniej jednak skoro tacy obcy z łatwością dotarli na Błękitną Planetę wcale nie oznaczało, iż na tym poprzestawali). Okazało się, że jeszcze parę chwil musiał zdzierżyć zarówno oskarżenia Hikaru jak i próby usprawiedliwienia Kaede czy April. Dziewczyny mniej znały demona, więc Mistic miał kilka uwag, które były autentyczne. Rzeczywiście, wpakowywał się z jednego problemu w drugi, nie mógł być określony mianem nieskazitelnego wojownika. Z tym, że chciał z tym pechem czy większą podatnością na Zło walczyć i sam zazwyczaj nie dawał sobie rady.
Nie chciał słuchać więcej dyskusji o nim samym, gdzie nie wypadało niby milczeć, ale znalazł się w niezręcznej sytuacji. Gdyby nawet starałby się zachować spokój i wyjaśnić parę spraw, to i tak nie przekonałby Hikaru o nagłej zmianie postawy. A z kolei gdyby zaczął rozmowę impulsywnie, to wszystkie przychylne epitety padające ze słów Kaede straciłyby na wartości i być może straciłaby w oczach Mistica więcej niż Red. W dodatku nie chciał przerywać, kiedy Tsufule dominowały w rozmowach, dlatego też wtedy utkwił po raz drugi intensywniejsze spojrzenie w April, która odwzajemniła gest. Właściwie nie wiedział jak przekazać to co chciał wcześniej powiedzieć, skoro był tutaj tylko jako zaplecze przeuroczej Kaioshinki. Białowłosa dwoiła się i troiła, żeby rozluźnić spiętą sylwetkę demona (nawet zawiesiła się na nim, co wywołało u Reda spuszczenie wzroku na ziemię, żeby nie pokazywać zakłopotanego oblicza z lekkimi rumieńcami), a demon tylko stał i towarzyszył. Nie miał odwagi wnieść w spotkanie cokolwiek od siebie, aby nie przyczynić się do niezręczności.
Wizyta dobiegała ku końcowi, Kaede wyraźnie podkreśliła swój cel przybycia oraz to, że odwiedzi Kamiego po wodę święconą właśnie po to, aby tak jak Szkoła Światła zneutralizować działania Tsufulów do zera... a młodzieniec wciąż milczał. Bogini nawet uniosła się już w powietrzu i odleciała na kilka metrów. Demon też powinien iść, lecz coś go trzymało w miejscu. To niedokończone zdanie przed zjawieniem się Mistica z domku chciał uzupełnić o kolejne słowa. Cholera, nie powie wprost tego co chciał, żeby nie usłyszeć zaraz słów sprzeciwu ze strony nauczyciela April. Ale może... innym razem?
>...do zobaczenia.
Odpowiedział krótko, wokół Reda pojawiła się lekka czarna aura, która na brzegach przeistaczała się w odlatujące mroczne motyle i odwrócił się na pięcie lecąc za Kaioshinką. Nie chciał Jej zgubić, nie znał Jej dalszych planów, a nie chciał pozostać sam. Chyba, że to Boginia będzie mieć go już dość, lecz przy Kaede powoli odzyskiwał wiarę w samego siebie - na zmianę na lepsze.
[z tematu x2 ->Sanktuarium Kaede]
Nie chciał słuchać więcej dyskusji o nim samym, gdzie nie wypadało niby milczeć, ale znalazł się w niezręcznej sytuacji. Gdyby nawet starałby się zachować spokój i wyjaśnić parę spraw, to i tak nie przekonałby Hikaru o nagłej zmianie postawy. A z kolei gdyby zaczął rozmowę impulsywnie, to wszystkie przychylne epitety padające ze słów Kaede straciłyby na wartości i być może straciłaby w oczach Mistica więcej niż Red. W dodatku nie chciał przerywać, kiedy Tsufule dominowały w rozmowach, dlatego też wtedy utkwił po raz drugi intensywniejsze spojrzenie w April, która odwzajemniła gest. Właściwie nie wiedział jak przekazać to co chciał wcześniej powiedzieć, skoro był tutaj tylko jako zaplecze przeuroczej Kaioshinki. Białowłosa dwoiła się i troiła, żeby rozluźnić spiętą sylwetkę demona (nawet zawiesiła się na nim, co wywołało u Reda spuszczenie wzroku na ziemię, żeby nie pokazywać zakłopotanego oblicza z lekkimi rumieńcami), a demon tylko stał i towarzyszył. Nie miał odwagi wnieść w spotkanie cokolwiek od siebie, aby nie przyczynić się do niezręczności.
Wizyta dobiegała ku końcowi, Kaede wyraźnie podkreśliła swój cel przybycia oraz to, że odwiedzi Kamiego po wodę święconą właśnie po to, aby tak jak Szkoła Światła zneutralizować działania Tsufulów do zera... a młodzieniec wciąż milczał. Bogini nawet uniosła się już w powietrzu i odleciała na kilka metrów. Demon też powinien iść, lecz coś go trzymało w miejscu. To niedokończone zdanie przed zjawieniem się Mistica z domku chciał uzupełnić o kolejne słowa. Cholera, nie powie wprost tego co chciał, żeby nie usłyszeć zaraz słów sprzeciwu ze strony nauczyciela April. Ale może... innym razem?
>...do zobaczenia.
Odpowiedział krótko, wokół Reda pojawiła się lekka czarna aura, która na brzegach przeistaczała się w odlatujące mroczne motyle i odwrócił się na pięcie lecąc za Kaioshinką. Nie chciał Jej zgubić, nie znał Jej dalszych planów, a nie chciał pozostać sam. Chyba, że to Boginia będzie mieć go już dość, lecz przy Kaede powoli odzyskiwał wiarę w samego siebie - na zmianę na lepsze.
[z tematu x2 ->Sanktuarium Kaede]
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sob Wrz 14, 2013 12:57 pm
Kiedy boginka się wynosiła Hikaru zrobił się blady na twarzy po słowach jakie wypowiedziała. Nie będzie tłumaczył gówniarzowi swoich powodów, które skłoniły go do takich poglądów... czy wszystkie niebiańskie istoty muszą przeżywać coś takiego ? Nigdy nie spotkał nikogo młodszego niż te 120 lat, a i tak to był gówniarz na miarę całej rasy.. taaak.. młoda nic nie rozumiała, a zadawanie się z Redosławem może się dla niej źle skończyć. To było jasne, że nie zajmował się istotami po śmierci-jeszcze czego by odwalać robotę nawet taką za kaioshinów. Nie miał zamiaru komentować słów swojego gościa bo właśnie zebrało mu się na bełta. Zrobił kilka kroków do najbliższego drzewa po czym podparł się dłonią i puścił pawia dalej niż widział. Trwało to chwilę, ale w końcu ulżyło misticowi po czym ogarnął trochę twarz w strumieniu i wytarł ją. zaraz potem wyciągnął ciastko od boginki i zmiażdżył je na proszek i pozwolił wiatrowi zrobić swoje.
Po ponad trzech wiekach istnienia dowiedział się, że ma alergie na słodkość. Ale nie cukier, tylko słodką aurę i słówka. Warto było to zapamiętać na przyszłość i nie zbliżać się do gówniary zbyt często. Warto było też śledzić Reda, ale na razie musiał wytrenować April, a to trochę potrwa. Odwrócił się do niej i spojrzał jak na halfkę.
- Nie miałem zamiaru jej dawać swojej porcji świętej wody. Skoro Kami przekazał ją mnie to na pewno przyda się bardziej. Ona jest Niebianką, może się kąpać w tej wodzie. Tu na Ziemi nie ma jej aż tak dużo. Butelka, którą mam musi wystarczyć na długo. Tym czasem zajmijmy się wreszcie Twoim treningiem. Musisz zacząć korzystać się ze swojej Ki i pozwolić jej na dodanie Ci sił. Widziałaś co potrafię ja i Braska. Możemy niszczyć planety i to jest "cool", ale ja osobiście zniszczyłem przez całą historię tylko dwie i to w walce z ... kimś z przeszłości. Całe szczęście nie były zamieszkane przez nic wartego istnienia. Tu zrobił pauzę, co fakt Xenon był prawie zupełnie wyludniony, było tam może parę setek istot, a te które tam były i tak potrafiły żyć w kosmosie. Cała reszta od dłuższego czasu mieszkała na Namek. Dark Star natomiast był planetą.. demonów.. te które były na tyle słabe by zginąć w explozji nie były warte istnienia. I nie-Hikaru tak nie myślał, to raczej punkt widzenia właśnie demonów. Te, które przeżyły, były na tyle godne istnienia by istniały. Teraz mogły rozplenić się po całym kosmosie, ale mało który demon potrafił się rozmnażać. W każdym razie nie były już tak groźne. Martwiło go jednak, że musiał się pojawić Red.. gdyby nie to to Tsu wyrosła by na całkiem silnego demona, w dodatku pod kontrolą mistica. Nad Redem nie miał żadnej kontroli, choć nie raz współpracowali..
Kiedy znalazł się na Ziemi po raz pierwszy, wraz z Nahan, musiał walczyć ze złotym żukiem o imieniu Revan. Prawie zginął z tego powodu. Red właśnie był tym, który go dobił. Choć białowłosy dowiedział się tego dopiero później bo po walce z bioandroidem i tak wbił się w wystający kawałek skały, który zrobił mu wielką dziurę w torsie. Myślał przez kilka lat, że to właśnie tak skończyło się jego życie. Okazało się, że jednak to Red zamienił go w skałę i rozwalił jak to się zwykle robi z kawałkami kamieni. Cóż, dzięki temu poznał Kaio i mógł wyuczyć się w spokoju SSJ, ale jednak zostawił na długo swoją pierwszą uczennicę, która po jego odzyskaniu życia i tak zniknęła. Opuściła go.. cóż.. Może gdzieś zginęła, tego do dziś się nie dowiedział. No tak, ale znowu odpłynął. Wrócił do rzeczywistości w parę chwil kontynuując.
-W każdym razie Ki służy do wielu rzeczy, nie tylko do niszczenia bezpośredniego, ale też do wzmacniania ciała tak jak formy ssj u małp. Dzięki temu rośnie siła i szybkość, ale zanim opanujesz te poziomy musisz opanować podstawową aurę, która może nie daje wielkich możliwości, ale przyzwyczaja ciało do obciążenia. Mieszkałaś na Vegecie jakiś czas, więc pewnie jesteś przyzwyczajona do wysokiej grawitacji. Tu na Ziemi grawitacja jest dziesięć razy mniejsza, ale to pewnie dawno temu poczułaś. Kiedy opanujesz podstawy Ki zabiorę was w miejsce, które przypomina Pustynię na Vegecie w nocy, ale jest o wiele gorzej. Nie widziałem jeszcze jak walczysz, więc przyjmij pozycję i pokaż co potrafisz. Teraz. Tu zakończył swoją wypowiedź jednak nie ustawił się w pozycji do walki. Nie musiał przecież, po prostu stał przed dziewczyną i czekał aż go zaatakuje.
OCC mały pokaz Twoich zdolności walki czysto fabularny, bez mechaniki. Pokaż co potrafisz Ap ^^
Po ponad trzech wiekach istnienia dowiedział się, że ma alergie na słodkość. Ale nie cukier, tylko słodką aurę i słówka. Warto było to zapamiętać na przyszłość i nie zbliżać się do gówniary zbyt często. Warto było też śledzić Reda, ale na razie musiał wytrenować April, a to trochę potrwa. Odwrócił się do niej i spojrzał jak na halfkę.
- Nie miałem zamiaru jej dawać swojej porcji świętej wody. Skoro Kami przekazał ją mnie to na pewno przyda się bardziej. Ona jest Niebianką, może się kąpać w tej wodzie. Tu na Ziemi nie ma jej aż tak dużo. Butelka, którą mam musi wystarczyć na długo. Tym czasem zajmijmy się wreszcie Twoim treningiem. Musisz zacząć korzystać się ze swojej Ki i pozwolić jej na dodanie Ci sił. Widziałaś co potrafię ja i Braska. Możemy niszczyć planety i to jest "cool", ale ja osobiście zniszczyłem przez całą historię tylko dwie i to w walce z ... kimś z przeszłości. Całe szczęście nie były zamieszkane przez nic wartego istnienia. Tu zrobił pauzę, co fakt Xenon był prawie zupełnie wyludniony, było tam może parę setek istot, a te które tam były i tak potrafiły żyć w kosmosie. Cała reszta od dłuższego czasu mieszkała na Namek. Dark Star natomiast był planetą.. demonów.. te które były na tyle słabe by zginąć w explozji nie były warte istnienia. I nie-Hikaru tak nie myślał, to raczej punkt widzenia właśnie demonów. Te, które przeżyły, były na tyle godne istnienia by istniały. Teraz mogły rozplenić się po całym kosmosie, ale mało który demon potrafił się rozmnażać. W każdym razie nie były już tak groźne. Martwiło go jednak, że musiał się pojawić Red.. gdyby nie to to Tsu wyrosła by na całkiem silnego demona, w dodatku pod kontrolą mistica. Nad Redem nie miał żadnej kontroli, choć nie raz współpracowali..
Kiedy znalazł się na Ziemi po raz pierwszy, wraz z Nahan, musiał walczyć ze złotym żukiem o imieniu Revan. Prawie zginął z tego powodu. Red właśnie był tym, który go dobił. Choć białowłosy dowiedział się tego dopiero później bo po walce z bioandroidem i tak wbił się w wystający kawałek skały, który zrobił mu wielką dziurę w torsie. Myślał przez kilka lat, że to właśnie tak skończyło się jego życie. Okazało się, że jednak to Red zamienił go w skałę i rozwalił jak to się zwykle robi z kawałkami kamieni. Cóż, dzięki temu poznał Kaio i mógł wyuczyć się w spokoju SSJ, ale jednak zostawił na długo swoją pierwszą uczennicę, która po jego odzyskaniu życia i tak zniknęła. Opuściła go.. cóż.. Może gdzieś zginęła, tego do dziś się nie dowiedział. No tak, ale znowu odpłynął. Wrócił do rzeczywistości w parę chwil kontynuując.
-W każdym razie Ki służy do wielu rzeczy, nie tylko do niszczenia bezpośredniego, ale też do wzmacniania ciała tak jak formy ssj u małp. Dzięki temu rośnie siła i szybkość, ale zanim opanujesz te poziomy musisz opanować podstawową aurę, która może nie daje wielkich możliwości, ale przyzwyczaja ciało do obciążenia. Mieszkałaś na Vegecie jakiś czas, więc pewnie jesteś przyzwyczajona do wysokiej grawitacji. Tu na Ziemi grawitacja jest dziesięć razy mniejsza, ale to pewnie dawno temu poczułaś. Kiedy opanujesz podstawy Ki zabiorę was w miejsce, które przypomina Pustynię na Vegecie w nocy, ale jest o wiele gorzej. Nie widziałem jeszcze jak walczysz, więc przyjmij pozycję i pokaż co potrafisz. Teraz. Tu zakończył swoją wypowiedź jednak nie ustawił się w pozycji do walki. Nie musiał przecież, po prostu stał przed dziewczyną i czekał aż go zaatakuje.
OCC mały pokaz Twoich zdolności walki czysto fabularny, bez mechaniki. Pokaż co potrafisz Ap ^^
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sob Wrz 14, 2013 8:02 pm
Wysłuchała cierpliwie Kaede, która odpowiedziała jej mniej więcej o co chodziło z tymi całymi Tsufulami. Wciąż jednak ciekawiło ją skąd oni się do diaska wzięli, ale najwidoczniej nikt nie znał odpowiedzi na to nurtujące ją pytanie, więc dała sobie z nim spokój. Obserwowała jak przybysze opuszczają ich, zerknęła tylko ukradkiem na Reda, znowu.
- Do zobaczenia! – wykrzyknęła uśmiechając się do nich promiennie. Śledziła ich wzrokiem, aż zniknęli jej z pola zasięgu, po czym spojrzała na srebrnowłosego, który właśnie skądś wracał, czyżby źle się poczuł? – Dobrze się czujesz Mistrzu?
Zapytała z troski obserwując go uważnie, ale on jak zwykle pominął całkowicie jej pytanie. Usłyszała o tym jak udało mu się zniszczyć dwie planety i z takim spokojem mówił, że nie pozostało na nich nic warte istnienia, oburzyła się lekko, co od razu dawało się w niej zauważyć.
- Fakt, obydwoje macie niesamowitą moc, ale to nie daje Wam prawa do mówienia takich rzeczy. – powiedziała naburmuszona z całej sytuacji. Dopiero wtedy dało się zauważyć, że dziewczyna jest pełna empatii do wszystkiego, co ją otacza. Nie była to raczej dobra cecha, zwłaszcza w walce. Znowu zbytnio na to nie zareagował tylko kontynuował swój wywód. Dalsza część była na szczęście zdecydowanie przyjemniejsza i bardziej przydatna, bo dowiedziała się czegoś nowego. Więc miała pokazać mu jak walczy? Nie wiem, czy było to dobre posunięcie, przecież ona nie wykona ani jednego ciosu, gdyż mężczyzna jest niesamowicie silny. Wzięła głęboki wdech i krzyknęła tylko.– Tak jest!
Była przekonana, że Hikaru ma ją za nic, że na pewno nic nie umie. Tak też jest, po prostu nie posiada aż tyle siły, aby prze kierunkować swój potencjał. Będąc tak długo w statku kosmicznym z tymi różnymi istotami, a później sam turniej wiele ją nauczył. Co dziwne nie były to żadne techniki, ale rodzaj walki. Nie miała z nim żadnych szans i o tym doskonale zdawała sobie sprawę, ale skoro miała go zaatakować, to tak postanowiła. W myślach zaczęła układać sobie jak to zrobić. Będąc na turnieju miała bardzo dużo szczęścia, bo oprócz tego, że nauczyła się posługiwania mieczem, to podpatrzyła w jaki sposób mniejszy przeciwnik może powalić na ziemię dużo większego od siebie i tutaj nie miała nic wspólnego siła. No chociaż miała… ale często bywało tak, że słabsza osoba powalała ją silniejszą, bo miała lepiej dopracowaną technikę walki. Nawet przez myśl oczywiście jej nie przeszło, że uda jej się cokolwiek zrobić, chociaż srebrnowłosy nie wyglądał na osobę, która miałaby się bronić. Nie wiedziała zbytnio od czego zacząć, ale miała pewien pomysł, a raczej cztery, krótkie kroki do niego. Chciała wykonać uchwyt z zewnątrz lewego przedramienia przeciwnika, następnie lekkie pchnięcie go w tył i zmuszenie, aby chcąc utrzymać równowagę zrobił krok w tył. Kolejnym krokiem byłby płynny obrót w lewo zabierając do wewnątrz jego rękę. Wzięcie przeciwnika na plecy przy lekko ugiętych kolanach (uderzenie biodrami o jego biodra). No i szybkie pochylenie się z jednoczesnym wyprostowaniem kolan i kończący sekwencje rzut przez prawy bark. Jak było widać nie należało to do zbyt prostych rzeczy, ale kto powiedział, że będzie łatwo? Niestety nic więcej nie jest w stanie zrobić, bo nie zna żadnych technik, które mogłyby jej w jakimkolwiek stopniu pomóc. Chciałaby mieć w sobie trochę mocy Kuro, June albo Rei’a. Tak to wszystko wydawało jej się bez sensu, nawet przez moment straciła ochotę.
Jest sens? Przecież ja Mistrza nawet nie dam rady drasnąć, co ja mówię! Nawet nie będę w stanie się zbliżyć. – jąknęła trochę bez przekonana, ale wiedziała, że nie ma odwrotu. – To i tak się nie uda, nic nie potrafię i mam mało siły, tylko się Mistrz pośmieje ze mnie.[/color]
Żachnęła się cicho nabierając do płuc dużo powietrza. On zbytnio nie reagował na jej mamlanie, trudno się dziwić, typowa kobieta. Dużo gada, mało robi. W końcu widząc, że ta jej cała gadanina idzie na marne postanowiła wykonać pierwszy krok, o którym wcześniej wspominała. Utworzyła z pięści przysłowiową gardę i zaczęła szarżować w jego kierunku jak tylko najszybciej się dało, czy jej się udało?
Occ: Zostawiam wolną rękę z tym, czy mi się uda, czy też nie w końcu to Ty masz tutaj siłę, nie ja.
- Do zobaczenia! – wykrzyknęła uśmiechając się do nich promiennie. Śledziła ich wzrokiem, aż zniknęli jej z pola zasięgu, po czym spojrzała na srebrnowłosego, który właśnie skądś wracał, czyżby źle się poczuł? – Dobrze się czujesz Mistrzu?
Zapytała z troski obserwując go uważnie, ale on jak zwykle pominął całkowicie jej pytanie. Usłyszała o tym jak udało mu się zniszczyć dwie planety i z takim spokojem mówił, że nie pozostało na nich nic warte istnienia, oburzyła się lekko, co od razu dawało się w niej zauważyć.
- Fakt, obydwoje macie niesamowitą moc, ale to nie daje Wam prawa do mówienia takich rzeczy. – powiedziała naburmuszona z całej sytuacji. Dopiero wtedy dało się zauważyć, że dziewczyna jest pełna empatii do wszystkiego, co ją otacza. Nie była to raczej dobra cecha, zwłaszcza w walce. Znowu zbytnio na to nie zareagował tylko kontynuował swój wywód. Dalsza część była na szczęście zdecydowanie przyjemniejsza i bardziej przydatna, bo dowiedziała się czegoś nowego. Więc miała pokazać mu jak walczy? Nie wiem, czy było to dobre posunięcie, przecież ona nie wykona ani jednego ciosu, gdyż mężczyzna jest niesamowicie silny. Wzięła głęboki wdech i krzyknęła tylko.– Tak jest!
Była przekonana, że Hikaru ma ją za nic, że na pewno nic nie umie. Tak też jest, po prostu nie posiada aż tyle siły, aby prze kierunkować swój potencjał. Będąc tak długo w statku kosmicznym z tymi różnymi istotami, a później sam turniej wiele ją nauczył. Co dziwne nie były to żadne techniki, ale rodzaj walki. Nie miała z nim żadnych szans i o tym doskonale zdawała sobie sprawę, ale skoro miała go zaatakować, to tak postanowiła. W myślach zaczęła układać sobie jak to zrobić. Będąc na turnieju miała bardzo dużo szczęścia, bo oprócz tego, że nauczyła się posługiwania mieczem, to podpatrzyła w jaki sposób mniejszy przeciwnik może powalić na ziemię dużo większego od siebie i tutaj nie miała nic wspólnego siła. No chociaż miała… ale często bywało tak, że słabsza osoba powalała ją silniejszą, bo miała lepiej dopracowaną technikę walki. Nawet przez myśl oczywiście jej nie przeszło, że uda jej się cokolwiek zrobić, chociaż srebrnowłosy nie wyglądał na osobę, która miałaby się bronić. Nie wiedziała zbytnio od czego zacząć, ale miała pewien pomysł, a raczej cztery, krótkie kroki do niego. Chciała wykonać uchwyt z zewnątrz lewego przedramienia przeciwnika, następnie lekkie pchnięcie go w tył i zmuszenie, aby chcąc utrzymać równowagę zrobił krok w tył. Kolejnym krokiem byłby płynny obrót w lewo zabierając do wewnątrz jego rękę. Wzięcie przeciwnika na plecy przy lekko ugiętych kolanach (uderzenie biodrami o jego biodra). No i szybkie pochylenie się z jednoczesnym wyprostowaniem kolan i kończący sekwencje rzut przez prawy bark. Jak było widać nie należało to do zbyt prostych rzeczy, ale kto powiedział, że będzie łatwo? Niestety nic więcej nie jest w stanie zrobić, bo nie zna żadnych technik, które mogłyby jej w jakimkolwiek stopniu pomóc. Chciałaby mieć w sobie trochę mocy Kuro, June albo Rei’a. Tak to wszystko wydawało jej się bez sensu, nawet przez moment straciła ochotę.
Jest sens? Przecież ja Mistrza nawet nie dam rady drasnąć, co ja mówię! Nawet nie będę w stanie się zbliżyć. – jąknęła trochę bez przekonana, ale wiedziała, że nie ma odwrotu. – To i tak się nie uda, nic nie potrafię i mam mało siły, tylko się Mistrz pośmieje ze mnie.[/color]
Żachnęła się cicho nabierając do płuc dużo powietrza. On zbytnio nie reagował na jej mamlanie, trudno się dziwić, typowa kobieta. Dużo gada, mało robi. W końcu widząc, że ta jej cała gadanina idzie na marne postanowiła wykonać pierwszy krok, o którym wcześniej wspominała. Utworzyła z pięści przysłowiową gardę i zaczęła szarżować w jego kierunku jak tylko najszybciej się dało, czy jej się udało?
Occ: Zostawiam wolną rękę z tym, czy mi się uda, czy też nie w końcu to Ty masz tutaj siłę, nie ja.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sob Wrz 14, 2013 9:26 pm
Dziewczyna dużo gadała, a Hikaru stał i czekał milcząc zupełnie. Patrzył na nią, na każdy jej ruch. Pomijając zupełnie fakt, że miała jędrne ciało bo potrafił panować nad hormonami i głupimi słabostkami. W końcu zebrała się w sobie i zaatakowała szarżując niczym nosorożec na swoją ofiarę... Hikaru zrobił krok jedną noga w bok, a lewą nogę zostawił w miejscu póki April nie zbliżyła się wystarczająco blisko. Uderzył ją z kolana w brzuch, lekko tylko by straciła równowagę, właściwie to przez impet po prostu się wbiła w kolano mistrza. Po tym ciosie lewa noga złączyła się z prawą, po czym znów prawa zrobiła płynny krok w przód nie odrywając się prawie od ziemi jednocześnie chwytając dziewczynę za lewą rękę w w nadgarstku i przy barku by zablokować ją na wszelkie sposoby. Hikaru nie użył właściwie w ogóle siły, ale znów obrócił się dookoła siebie wraz z halfką. Wyglądało to prawie jak taniec, ale przy każdym stopniu obrotu ściągał uczennicę na ziemię, po czym skończyła z twarzą w piachu.
Jednocześnie w miejscu gdzie stał mistic stworzył się na ziemi uklepany jego stopami krąg, w miejscach gdzie postawił stopy. Puścił dziewczynę i wyprostował się by kontynuować swój wykład.
-Jesteś słaba i zawsze miej to na uwadze. Lepiej myśleć, że jest się słabszym od przeciwnika, niż potem się przeliczyć. Słabość siłowa jednak nie znaczy od razu przegranej walki. Ważne jest jak wykorzystać siłę przeciwnika na swoją korzyść. Jesteś drobna i sama dobrze o tym wiesz. Jestem od Ciebie masywniejszy i silniejszy, a także szybszy. Jednak prawa fizyki działają także na mnie. Wykorzystaj je. Jednak nie metodą tylko obronną. Najlepszą obroną jest kontra. Przechwycenie ataku przeciwnika i wykorzystanie jego siły przeciw niemu dodając jedynie odrobinę swojej. Ja nie użyłem w ogóle siły. Wbiłaś się z impetem na moje kolano, a potem już byłaś moja. Chwila bezwładu pozwoliła mi zrobić z Tobą wszystko, więc zablokowałem Ci rękę, a sama z moją nie wielką pomocą sprowadziłaś się na ziemię. Tu zrobił pauzę by dziewczyna mogła przetrawić co powiedział. Poczekał też, aż się podniesie i otrzepie z piachu. Potem kontynuował.
-Widzę, że znasz podstawy obrony, ale nie do końca potrafisz je wykonać. Chcę zobaczyć jak atakujesz. To co zrobiłaś nadawałoby się do obrony. Jeśli chcesz mnie rzucić, musisz znaleźć odpowiedni sposób. Jeśli wychodzisz z inicjatywą nie możesz podejść czysto do rzutu. Znajdź słaby punkt podparcia i wykorzystaj. Tu zamachał lekko ogonem, który od jakiegoś czasu miał rozwinięty. Na czas walki z Braską co prawda go zawinął w pasie, ale teraz nie było to potrzebne. Zamarkuj ciosy, zadaj je nawet jeśli trzeba w odpowiednie punkty, kolano chociażby jest dobrym miejscem. Możesz też szarpnąć przy zadaniu ciosu przeciwnika by stracił koncentrację i stabilną postawę. Wykorzystaj do walki swoją Ki. Wyzwól ją tak jak podczas latania. Wsłuchaj się w siebie i odnajdź tą Ki, pozwól jej wyjść na zewnątrz. Przypomnij sobie moją walkę z Braską, jaką miałem potężną aurę, jak moja ki rosła. Może gdy poczujesz gniew będzie Ci łatwiej ? Wtedy kopnął ją w twarz odrzucając na parę metrów w tył, po czym zanim upadła skoczył w miejsce, w którym miała spotkać się z glebą i znów chwycił ją za rękę by zrobić obrót i z większą siła wbić ją właśnie w piach pokryty trawą. Po tym wrócił na miejsce w kręgu i czekał na swoją uczennicę. Pomogło ?
OCC próbuj dalej.
Jednocześnie w miejscu gdzie stał mistic stworzył się na ziemi uklepany jego stopami krąg, w miejscach gdzie postawił stopy. Puścił dziewczynę i wyprostował się by kontynuować swój wykład.
-Jesteś słaba i zawsze miej to na uwadze. Lepiej myśleć, że jest się słabszym od przeciwnika, niż potem się przeliczyć. Słabość siłowa jednak nie znaczy od razu przegranej walki. Ważne jest jak wykorzystać siłę przeciwnika na swoją korzyść. Jesteś drobna i sama dobrze o tym wiesz. Jestem od Ciebie masywniejszy i silniejszy, a także szybszy. Jednak prawa fizyki działają także na mnie. Wykorzystaj je. Jednak nie metodą tylko obronną. Najlepszą obroną jest kontra. Przechwycenie ataku przeciwnika i wykorzystanie jego siły przeciw niemu dodając jedynie odrobinę swojej. Ja nie użyłem w ogóle siły. Wbiłaś się z impetem na moje kolano, a potem już byłaś moja. Chwila bezwładu pozwoliła mi zrobić z Tobą wszystko, więc zablokowałem Ci rękę, a sama z moją nie wielką pomocą sprowadziłaś się na ziemię. Tu zrobił pauzę by dziewczyna mogła przetrawić co powiedział. Poczekał też, aż się podniesie i otrzepie z piachu. Potem kontynuował.
-Widzę, że znasz podstawy obrony, ale nie do końca potrafisz je wykonać. Chcę zobaczyć jak atakujesz. To co zrobiłaś nadawałoby się do obrony. Jeśli chcesz mnie rzucić, musisz znaleźć odpowiedni sposób. Jeśli wychodzisz z inicjatywą nie możesz podejść czysto do rzutu. Znajdź słaby punkt podparcia i wykorzystaj. Tu zamachał lekko ogonem, który od jakiegoś czasu miał rozwinięty. Na czas walki z Braską co prawda go zawinął w pasie, ale teraz nie było to potrzebne. Zamarkuj ciosy, zadaj je nawet jeśli trzeba w odpowiednie punkty, kolano chociażby jest dobrym miejscem. Możesz też szarpnąć przy zadaniu ciosu przeciwnika by stracił koncentrację i stabilną postawę. Wykorzystaj do walki swoją Ki. Wyzwól ją tak jak podczas latania. Wsłuchaj się w siebie i odnajdź tą Ki, pozwól jej wyjść na zewnątrz. Przypomnij sobie moją walkę z Braską, jaką miałem potężną aurę, jak moja ki rosła. Może gdy poczujesz gniew będzie Ci łatwiej ? Wtedy kopnął ją w twarz odrzucając na parę metrów w tył, po czym zanim upadła skoczył w miejsce, w którym miała spotkać się z glebą i znów chwycił ją za rękę by zrobić obrót i z większą siła wbić ją właśnie w piach pokryty trawą. Po tym wrócił na miejsce w kręgu i czekał na swoją uczennicę. Pomogło ?
OCC próbuj dalej.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Wrz 15, 2013 11:36 am
Podejrzewała, że tak się stanie, nie było szans na zaatakowanie go, więc byłoby to całkowicie bez sensu. Na początku dostała kolankiem w brzuch, co prawda było to lekko, co tylko spowodowało utratę równowagi, ale jednak. Dalszej części można było się spodziewać, wylądowała buźką w piachu. Od początku nie było sensu, aby to w ogóle zaczynać. Po co ma mu pokazywać na co ją stać, skoro i tak każdą jej próbę skończy na ziemi. Uznała, że to wszystko bez sensu, ale było już na to zdecydowanie za późno.
- Wiem, że jestem słaba, zauważyłam to już dawno temu, co więcej nawet oznajmiłam Ci to przed tym nim Cię zaatakowałam Mistrzu. – warknęła trochę wściekła, czuła się trochę jak pies w tym momencie. Ktoś nią pomiatał, a ona nie mogła nic z tym zrobić, Kuro miałby spory problem, a co dopiero ona?! – Mówisz, że prawa fizyki działają także na Ciebie, wyobraź sobie, że wiem, ale zaatakować kogoś takiego jak Ty jest praktycznie niemożliwe przez osobę mojego pokroju, nawet nie używając siły możesz mnie po prostu zmieść i doskonale o tym wiesz.
Wstała i otrzepała się z kurzu nie spuszczając z wzroku Hikaru. Może i nie wyglądała na bardzo doświadczoną, bo w sumie też nie była, ale naoglądała się sporo walk i widziała jak to działa. Nie zdążyła jednak nawet nic zrobić, bo poczuła ból, który ją przeszył, czuła, że dostała kopniaka. Wiedziała, że srebrnowłosy nie użył nawet trochę siły, ale przy jego umiejętnościach wiele nie było trzeba. Jeszcze jakby tego było mało, nawet nie doleciała na miejsce, bo ten zdążył ją złapać i zadać kolejny cios z impetem.
- Nie będziesz tak mną pomiatał! – wykrzyknęła niemal od razu stając na nogi, była wściekła i zdenerwowana, czuła jak adrenalina i złość wtłaczają się w jej krwiobieg. Czuła jak powoli energia wewnątrz niej wzrastała. – To, że jesteś tak niesamowicie potężny nie daje Ci do tego prawa.
Nie mogła się opanować, wkurzało ją jego zachowanie. Czuł się jak wielki Pan i władca, denerwowało ją to z każdą mijająco sekundą. Nie była wcale silna, ale tyle ile miała w sobie energii, to wprost zaczęła w niej kipieć. Stała parę metrów od niego, nawet nie zrobiła kroku do przodu, tylko stała zaciskając najmocniej jak potrafiła pięści. Jej duże, piękne, pogodne błękitne oczy zmieniły całkowicie wygląd. Nie były dobre i współczujące jak zwykle, wręcz odwrotnie. Widać w nich było zdenerwowanie i wściekłość. Znowu przypomniał jej się brat, który zawsze wypominał jej jak bardzo jest słaba. Wspomnienia, wspomnienia, które powinny już odejść w niepamięć, no cóż, takie jest życie, czasu cofnąć nie można. Czasami los samoistnie oddziela nas od ludzi, którzy nie byli wstanie wnieść niczego więcej do naszego życia, a przykładowo- od nas chcieli pobrać jak najwięcej. Wolę być cichym obserwatorem innych, odsunąć sie na dalszy plan jeśli chodzi o bezcelowe komentowanie i po cichu kształtować swoje rzemiosło i doskonalić się w tym fachu. Nie spoglądam w tył, żyję teraźniejszością i wyciągam ręce do przyszłości, aby przyciągnąć do siebie swoje cele. Nie, nie straciłam niczego- patrzę na to zupełnie inaczej. To, co mogłam to zyskałam, na pewno jakieś doświadczenie i lekcję na przyszłość. Teraz muszę się wytrzepać ze starego kurzu i znów brnąć przez siebie. Próbowała przekonać siebie samą do tego, ale jakoś zbytnio jej to nie wychodziło. Pomimo, że nie miała aż takiego powodu do złości, to jednak stało się inaczej. Widziała w Hikaru brata, który zawsze z niej kpił i się naśmiewał. Ciągle stała w miejscu, ale z każdą sekundą jej energia powoli wydobywała się na zewnątrz. Gdy usłyszała słowo ,,Pomogło’’ zagryzła zęby i wydobyła z siebie jeszcze więcej Ki, która okryła niemal jej ciało. Nie zwracała nawet uwagi, że to było dla niej coś nowego, powinna poczuć dookoła siebie nieznaną jej do tej pory aurę, ale gniew przysłonił jej wszystko. Nawet to, że jej siła delikatnie wzrosła od jej stałego słupka.
- Pomogło, nawet bardzo. – warknęła przez zęby chcąc go już atakować. – Jesteś taki sam jak mój brat, nie masz w ogóle szacunku do słabszych, nie każdy jest taki silny jak Ty i to nie znaczy, że powinno pozbawić się go życia albo poniżyć.
Ledwo dokończyła swoje słowa, a ponownie ruszyła na Hikaru, tylko tym razem było to trochę nieprzemyślane. Chciała trafić go w kolano, może straci równowagę, albo przynajmniej będzie udawał, że to na niego działa, a następnie szybko, ale zdecydowanie wymierzyć mu dwa ciosy w splot słoneczny.
Occ: BA, no i dalsza próba ataku
- Wiem, że jestem słaba, zauważyłam to już dawno temu, co więcej nawet oznajmiłam Ci to przed tym nim Cię zaatakowałam Mistrzu. – warknęła trochę wściekła, czuła się trochę jak pies w tym momencie. Ktoś nią pomiatał, a ona nie mogła nic z tym zrobić, Kuro miałby spory problem, a co dopiero ona?! – Mówisz, że prawa fizyki działają także na Ciebie, wyobraź sobie, że wiem, ale zaatakować kogoś takiego jak Ty jest praktycznie niemożliwe przez osobę mojego pokroju, nawet nie używając siły możesz mnie po prostu zmieść i doskonale o tym wiesz.
Wstała i otrzepała się z kurzu nie spuszczając z wzroku Hikaru. Może i nie wyglądała na bardzo doświadczoną, bo w sumie też nie była, ale naoglądała się sporo walk i widziała jak to działa. Nie zdążyła jednak nawet nic zrobić, bo poczuła ból, który ją przeszył, czuła, że dostała kopniaka. Wiedziała, że srebrnowłosy nie użył nawet trochę siły, ale przy jego umiejętnościach wiele nie było trzeba. Jeszcze jakby tego było mało, nawet nie doleciała na miejsce, bo ten zdążył ją złapać i zadać kolejny cios z impetem.
- Nie będziesz tak mną pomiatał! – wykrzyknęła niemal od razu stając na nogi, była wściekła i zdenerwowana, czuła jak adrenalina i złość wtłaczają się w jej krwiobieg. Czuła jak powoli energia wewnątrz niej wzrastała. – To, że jesteś tak niesamowicie potężny nie daje Ci do tego prawa.
Nie mogła się opanować, wkurzało ją jego zachowanie. Czuł się jak wielki Pan i władca, denerwowało ją to z każdą mijająco sekundą. Nie była wcale silna, ale tyle ile miała w sobie energii, to wprost zaczęła w niej kipieć. Stała parę metrów od niego, nawet nie zrobiła kroku do przodu, tylko stała zaciskając najmocniej jak potrafiła pięści. Jej duże, piękne, pogodne błękitne oczy zmieniły całkowicie wygląd. Nie były dobre i współczujące jak zwykle, wręcz odwrotnie. Widać w nich było zdenerwowanie i wściekłość. Znowu przypomniał jej się brat, który zawsze wypominał jej jak bardzo jest słaba. Wspomnienia, wspomnienia, które powinny już odejść w niepamięć, no cóż, takie jest życie, czasu cofnąć nie można. Czasami los samoistnie oddziela nas od ludzi, którzy nie byli wstanie wnieść niczego więcej do naszego życia, a przykładowo- od nas chcieli pobrać jak najwięcej. Wolę być cichym obserwatorem innych, odsunąć sie na dalszy plan jeśli chodzi o bezcelowe komentowanie i po cichu kształtować swoje rzemiosło i doskonalić się w tym fachu. Nie spoglądam w tył, żyję teraźniejszością i wyciągam ręce do przyszłości, aby przyciągnąć do siebie swoje cele. Nie, nie straciłam niczego- patrzę na to zupełnie inaczej. To, co mogłam to zyskałam, na pewno jakieś doświadczenie i lekcję na przyszłość. Teraz muszę się wytrzepać ze starego kurzu i znów brnąć przez siebie. Próbowała przekonać siebie samą do tego, ale jakoś zbytnio jej to nie wychodziło. Pomimo, że nie miała aż takiego powodu do złości, to jednak stało się inaczej. Widziała w Hikaru brata, który zawsze z niej kpił i się naśmiewał. Ciągle stała w miejscu, ale z każdą sekundą jej energia powoli wydobywała się na zewnątrz. Gdy usłyszała słowo ,,Pomogło’’ zagryzła zęby i wydobyła z siebie jeszcze więcej Ki, która okryła niemal jej ciało. Nie zwracała nawet uwagi, że to było dla niej coś nowego, powinna poczuć dookoła siebie nieznaną jej do tej pory aurę, ale gniew przysłonił jej wszystko. Nawet to, że jej siła delikatnie wzrosła od jej stałego słupka.
- Pomogło, nawet bardzo. – warknęła przez zęby chcąc go już atakować. – Jesteś taki sam jak mój brat, nie masz w ogóle szacunku do słabszych, nie każdy jest taki silny jak Ty i to nie znaczy, że powinno pozbawić się go życia albo poniżyć.
Ledwo dokończyła swoje słowa, a ponownie ruszyła na Hikaru, tylko tym razem było to trochę nieprzemyślane. Chciała trafić go w kolano, może straci równowagę, albo przynajmniej będzie udawał, że to na niego działa, a następnie szybko, ale zdecydowanie wymierzyć mu dwa ciosy w splot słoneczny.
Occ: BA, no i dalsza próba ataku
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Wrz 15, 2013 9:25 pm
No i stało się. W końcu aktywowała aurę i podniosła tymczasowo swój poziom mocy. To dobrze, ale stanowczo za dużo gadała. W dodatku kompletnie nie kontrolowała swojej złości przez co nie kontrolowała też swoich ciosów. Wbrew pozorom zanim jej ciosy zbliżyły się do niego, cała ich siła została wyrzucona gdzieś w przestrzeń przez za duże drgania mięśni ramion czy chociażby nóg. Krótko mówiąc, to co miało być prostym ciosem w splot słoneczny wyglądało jak cios kogoś chorego na parkinsona. Kopnięcie może jeszcze coś mogło by wskórać, ale nawet nie wyskoczyła w powietrze by zadać ten cios, nie dodała mu żadnej dodatkowej siły. Zablokował go podnosząc jedną nogę przyjmując całą siłę na piszczel co mogło zaboleć bardziej dziewczynę niż jego. Zaraz po tym sypnęły się dwa ciosy w tors, jednak dziewczyna z tej pozycji przez sekundę była bardziej zablokowana własnym ciałem przez co więcej siły poszło na odwrócenie ciała w odpowiedni sposób. Hikaru zepchnął oba ciosy poza granice swojego ciała bez żadnych problemów.
Po ostatnim ciosie dziewczyny chwycił ją znów za nadgarstek i podniósł jej rękę by wykręcić ją. Wszystko to mogło wyglądać jak jakaś figura tańca-walca, i mogłoby nawet być intymne gdyby nie to kto to wykonywał. W każdym razie skończyło się na tym, że April miała wykręconą rękę do tyłu i była bardzo blisko mistica, aż mogła poczuć jego oddech na szyi. Lekko pochylił się by coś szepnąć jej do ucha.
-Stanowczo, za dużo gadasz. Myślisz, że w walce będzie czas na to by sobie pogawędzić ? Twój przeciwnik nie siądzie sobie przy stole z kieliszkiem wina w ręku byś mogła sobie ponarzekać jakie życie jest złe. Żyję dużo dłużej niż Ty i przeżyłem dużo więcej niż Ty kiedykolwiek możesz przeżyć, więc wiem jak to jest. Musisz poza tym kontrolować ciało, a nie atakować jak jakiś paralityk. Tu znów zrobił pauzę by odepchnąć mocno dziewczynę od siebie. Zadajesz za mało ciosów poza tym. Staraj się markować ciosy i ukrywać je za nieprzewidywalnymi ruchami. Widziałaś przecież co robiłem ja kiedy walczyłem z Braską. Bo chyba dostrzegałaś nasze ruchy ? To co teraz mówię musisz koniecznie pogodzić ze zdawkowanym ruchem. Każda część Twojego ciała musi być kontrolowana przez Ciebie bo inaczej wyrzucasz swoja energię jak komin dym. Widziałaś co teraz zrobiłem. Dalej nie używam swojej siły, nie robię niepotrzebnych ruchów, nawet jeśli markuję cios, nie wkładam w to niepotrzebnych ruchów. Kontroluj oddech bo dla kogoś takiego jak my to podstawa. Nie dotlenisz mózgu i przez sekundę Cię zamroczy, a Twoje podroby mogą znaleźć się po nie właściwiej stronie skóry. Zaatakuj mnie większą serią ciosów, napieraj cały czas, a pokażę Ci sposób jak ktoś taki jak Ty, może obronić się przed kimś silniejszym. Mówiąc to wszystko cale z niej nie kpił, wytykał błędy i owszem bo taka była rola nauczyciela. Może nie była gotowa by to wszystko zrozumieć bo nie każdy byłby w stanie rzeczywiście zrozumieć to wszystko na raz. W walce niestety trzeba wyczuć kiedy przychylić się do jednego sposobu, a kiedy do innego. Do tego potrzeba doświadczenia, którego brakowało halfce.
Dlatego też często mistic był niezrozumiany. Przecież przeżył wszystko to co przeżywali oni i widział to tysiące razy podczas trzech wieków życia. Powinni mieć to na uwadze, ale byli młodzi i oni muszą wiedzieć przecież lepiej. Kuro może trochę zaczynał rozumieć mistica, ale też nie do końca. Byli jednak ze sobą najdłużej. Może April także go zacznie rozumieć po jakimś czasie. Teraz miał nadzieje, że ona znajdzie sposób by czerpać moc ze złości, ale nie popadać w całkowite zaślepienie podczas takich złych emocji. Przy tym nie mógł wiele zdziałać.
Po ostatnim ciosie dziewczyny chwycił ją znów za nadgarstek i podniósł jej rękę by wykręcić ją. Wszystko to mogło wyglądać jak jakaś figura tańca-walca, i mogłoby nawet być intymne gdyby nie to kto to wykonywał. W każdym razie skończyło się na tym, że April miała wykręconą rękę do tyłu i była bardzo blisko mistica, aż mogła poczuć jego oddech na szyi. Lekko pochylił się by coś szepnąć jej do ucha.
-Stanowczo, za dużo gadasz. Myślisz, że w walce będzie czas na to by sobie pogawędzić ? Twój przeciwnik nie siądzie sobie przy stole z kieliszkiem wina w ręku byś mogła sobie ponarzekać jakie życie jest złe. Żyję dużo dłużej niż Ty i przeżyłem dużo więcej niż Ty kiedykolwiek możesz przeżyć, więc wiem jak to jest. Musisz poza tym kontrolować ciało, a nie atakować jak jakiś paralityk. Tu znów zrobił pauzę by odepchnąć mocno dziewczynę od siebie. Zadajesz za mało ciosów poza tym. Staraj się markować ciosy i ukrywać je za nieprzewidywalnymi ruchami. Widziałaś przecież co robiłem ja kiedy walczyłem z Braską. Bo chyba dostrzegałaś nasze ruchy ? To co teraz mówię musisz koniecznie pogodzić ze zdawkowanym ruchem. Każda część Twojego ciała musi być kontrolowana przez Ciebie bo inaczej wyrzucasz swoja energię jak komin dym. Widziałaś co teraz zrobiłem. Dalej nie używam swojej siły, nie robię niepotrzebnych ruchów, nawet jeśli markuję cios, nie wkładam w to niepotrzebnych ruchów. Kontroluj oddech bo dla kogoś takiego jak my to podstawa. Nie dotlenisz mózgu i przez sekundę Cię zamroczy, a Twoje podroby mogą znaleźć się po nie właściwiej stronie skóry. Zaatakuj mnie większą serią ciosów, napieraj cały czas, a pokażę Ci sposób jak ktoś taki jak Ty, może obronić się przed kimś silniejszym. Mówiąc to wszystko cale z niej nie kpił, wytykał błędy i owszem bo taka była rola nauczyciela. Może nie była gotowa by to wszystko zrozumieć bo nie każdy byłby w stanie rzeczywiście zrozumieć to wszystko na raz. W walce niestety trzeba wyczuć kiedy przychylić się do jednego sposobu, a kiedy do innego. Do tego potrzeba doświadczenia, którego brakowało halfce.
Dlatego też często mistic był niezrozumiany. Przecież przeżył wszystko to co przeżywali oni i widział to tysiące razy podczas trzech wieków życia. Powinni mieć to na uwadze, ale byli młodzi i oni muszą wiedzieć przecież lepiej. Kuro może trochę zaczynał rozumieć mistica, ale też nie do końca. Byli jednak ze sobą najdłużej. Może April także go zacznie rozumieć po jakimś czasie. Teraz miał nadzieje, że ona znajdzie sposób by czerpać moc ze złości, ale nie popadać w całkowite zaślepienie podczas takich złych emocji. Przy tym nie mógł wiele zdziałać.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Wrz 16, 2013 2:04 pm
Stało się dokładnie tak, jak się spodziewała. Znowu wszystko odparł bez żadnych emocji, bez żadnej siły. Irytowało ją to, ale gdy się trochę ostudziła zauważyła, że udało jej się uruchomić aurę. Z jednej strony cieszyła się nawet z tak małego postępu, a z drugiej wciąż była lekko poirytowana całą sytuacją. Znowu ją zablokował bez najmniejszych problemów i stanął tuż za nią. Znowu ją pouczał, gdyby mogła to chyba zrobiłaby mu krzywdę.
- Rozumiem, ale dużo łatwiej się gada jak się jest super silnym Mistickiem, a nie słabą osobą. Widziałam wasze ruchy, były szybkie i płynne, staram się. A kontrola ciała też nie przychodzi z dnia na dzień, tylko to zależy od wprawy i dobrze o tym powinieneś wiedzieć. Na początku uczysz się używać poszczególnych mięśni aż dochodzisz do takiej sytuacji, że możesz ruszyć dokładnie tym, czym chcesz. – mówiła już dużo spokojniej niż poprzednio. Wbrew pozorom sztuki walki w tej kwestii przypomniały taniec. - Wszystko przychodzi z czasem, nic nie nabywa się od razu przecież, naprawdę się staram.
Próbowała się wybronić z tego jak jej szło, na dodatek utrudniało jej to wszystko to, że Hikaru był od niej dużo potężniejszy i bardziej doświadczony. Nawet niezwykle inteligentna osoba nie przechytrzy kogoś z dłuższym stażem, a przynajmniej nie od razu. Stała naprzeciwko niego obserwując go, był jak zwykle spokojny i niewzruszony, co jeszcze bardziej ją irytowało, ale nie mogła dać po sobie tego poznać, chociaż to nie było łatwe. Zerknęła tylko na Kuro, który na szczęście jeszcze spał, martwiła się o niego, nie wyglądał wcześniej dobrze, a no i jeszcze to całe jego zmniejszenie. Wciąż pamiętała, że ma dla Niego schowane ciastko od Kaede, zajrzała, aby sprawdzić, czy jest całe, na pewno się ucieszy jak się obudzi. W chwilę potem spoważniała, widać było, że srebrnowłosy oczekiwał od niej ataku, a ona przez parę sekund stała i rozmyślała nad chłopakiem. Kiwnęła głową na znak, że zrozumiała, co mężczyzna wcześniej chciał jej przekazać i stanęła w lekkim rozkroku uruchamiając swoją nową zdobycz. Biała aura rozbłysnęła nad nią dając poświatę, stała tym razem opanowana i wpatrywała się w jego oczy bez żadnych emocji. Postanowiła tym razem bardziej skupić się na swoim celu, którym był Hikaru. Nie wiązała większych nadziei, ale nie mogła w nawet najmniejszy sposób pokazać, że jej nie zależy, no i jakakolwiek słabość nie wchodziła w grę. Ruszyła, odbiła się od podłoża bardzo wysoko, tym razem miała trochę inny plan. W końcu zatrzymała się, widziała go z góry, nawet jej nie obserwował, zresztą nie musiał. Zaczęła w powietrzu robić duże koła, które z każdym kolejnym zbliżały ją do ziemi. Plan był następujący, jako, że jest mała i bardziej zwinna niż silna prześlizgnie się, aby kopnąć go w powietrzu w wiązadło poboczne piszczelowe, co spowodowałoby ugięcie się i stracenie równowagi, wtedy ona mogłaby zasadzić porządnego kopniaka w plecy, a dokładniej w odcinek lędźwiowy. To wszystko tylko po to, aby wznieść się w górę i dokończyć to uderzeniem w klatkę piersiową. I do tego szybkie wycofanie, ta technika wymagała niezwykłej szybkości, a niestety ona w porównaniu z Mistickiem jej nie posiadała, ale to była jej jedyna karta przetargowa, więc postanowiła spróbować, jak nie to znowu dostanie słynne OPR.
Occ: Trening start, mam dobrą okazję.
- Rozumiem, ale dużo łatwiej się gada jak się jest super silnym Mistickiem, a nie słabą osobą. Widziałam wasze ruchy, były szybkie i płynne, staram się. A kontrola ciała też nie przychodzi z dnia na dzień, tylko to zależy od wprawy i dobrze o tym powinieneś wiedzieć. Na początku uczysz się używać poszczególnych mięśni aż dochodzisz do takiej sytuacji, że możesz ruszyć dokładnie tym, czym chcesz. – mówiła już dużo spokojniej niż poprzednio. Wbrew pozorom sztuki walki w tej kwestii przypomniały taniec. - Wszystko przychodzi z czasem, nic nie nabywa się od razu przecież, naprawdę się staram.
Próbowała się wybronić z tego jak jej szło, na dodatek utrudniało jej to wszystko to, że Hikaru był od niej dużo potężniejszy i bardziej doświadczony. Nawet niezwykle inteligentna osoba nie przechytrzy kogoś z dłuższym stażem, a przynajmniej nie od razu. Stała naprzeciwko niego obserwując go, był jak zwykle spokojny i niewzruszony, co jeszcze bardziej ją irytowało, ale nie mogła dać po sobie tego poznać, chociaż to nie było łatwe. Zerknęła tylko na Kuro, który na szczęście jeszcze spał, martwiła się o niego, nie wyglądał wcześniej dobrze, a no i jeszcze to całe jego zmniejszenie. Wciąż pamiętała, że ma dla Niego schowane ciastko od Kaede, zajrzała, aby sprawdzić, czy jest całe, na pewno się ucieszy jak się obudzi. W chwilę potem spoważniała, widać było, że srebrnowłosy oczekiwał od niej ataku, a ona przez parę sekund stała i rozmyślała nad chłopakiem. Kiwnęła głową na znak, że zrozumiała, co mężczyzna wcześniej chciał jej przekazać i stanęła w lekkim rozkroku uruchamiając swoją nową zdobycz. Biała aura rozbłysnęła nad nią dając poświatę, stała tym razem opanowana i wpatrywała się w jego oczy bez żadnych emocji. Postanowiła tym razem bardziej skupić się na swoim celu, którym był Hikaru. Nie wiązała większych nadziei, ale nie mogła w nawet najmniejszy sposób pokazać, że jej nie zależy, no i jakakolwiek słabość nie wchodziła w grę. Ruszyła, odbiła się od podłoża bardzo wysoko, tym razem miała trochę inny plan. W końcu zatrzymała się, widziała go z góry, nawet jej nie obserwował, zresztą nie musiał. Zaczęła w powietrzu robić duże koła, które z każdym kolejnym zbliżały ją do ziemi. Plan był następujący, jako, że jest mała i bardziej zwinna niż silna prześlizgnie się, aby kopnąć go w powietrzu w wiązadło poboczne piszczelowe, co spowodowałoby ugięcie się i stracenie równowagi, wtedy ona mogłaby zasadzić porządnego kopniaka w plecy, a dokładniej w odcinek lędźwiowy. To wszystko tylko po to, aby wznieść się w górę i dokończyć to uderzeniem w klatkę piersiową. I do tego szybkie wycofanie, ta technika wymagała niezwykłej szybkości, a niestety ona w porównaniu z Mistickiem jej nie posiadała, ale to była jej jedyna karta przetargowa, więc postanowiła spróbować, jak nie to znowu dostanie słynne OPR.
Occ: Trening start, mam dobrą okazję.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Wrz 17, 2013 7:48 pm
-Skoro to wszystko co mówię wiesz to zacznij się do tego stosować. Jesteś halfką, a to znaczy, że pewne schematy Ciebie nie dotyczą. Uczysz się szybciej i jesteś silniejsza od człowieka, w dodatku masz coś co może Cię zabić, nie kontrolujesz emocji. W krytycznych chwilach powinnaś użyć ich jako paliwa do działania, ale nie mogą Cię zaślepiać. Rzucił jej kiedy wysłuchał tego co miała do powiedzenia. Kiedy April wzniosła się w powietrze i zaczęła krążyć nad misticiem jak jaskółka jej nauczyciel nie patrzył na nią, ale doskonale wiedział gdzie znajdowała się. Stał spokojnie z luźno opadającymi rękami wzdłuż ciała, ale koncentrował na swoim ciele Ki. Wystąpiła lekka aura, ledwo widoczna, szczególnie, w blasku zachodzącego słońca.
Zanim April cokolwiek zrobiła Hikaru wystrzelił kilka ki blastów kumulowanych nie w dłoniach, tylko po prostu na ciele. Miały pokazać dziewczynie... cóż.. różne rzeczy, ale jakie wnioski z nich wyciągnie to już zależy od niej. W każdym razie ki blastów było kilka i leciały w różne strony w zależności gdzie akurat była uczennica szkoły światła. Nie chciał jej trafić, ale nawet jeśli coś takiego miałoby miejsce poczułaby jedynie ból jak po wsadzeniu palca do gniazdka... do bardzo dużego gniazdka. W każdym razie nie było to bardzo niebezpieczne. Miało ją to zdekoncentrować, przybliżyć do warunków bojowych. A każdy błąd odczuje na własnej skórze i to dosłownie.
Mistic cały czas milczał czekając aż w końcu ptaszyna zleci do niego i zacznie atakować. Zaatakowała znów jego nogę, ale Hikaru wyskoczył w powietrze oraz ugiął nogi tak, że kopnięcie dziewczyny minęło jego nogi o parę centymetrów. Właściwie to ciężko mówić o jakimś skoku, sam skok może był na piętnaście centymetrów, ale to wystarczyło. Kiedy wylądował na ziemi, był bardzo nisko, teraz wypełniał to pole całym ciałem, w którym przed chwilą go nie było, a znajdował się w powietrzu. Podciął uczennicę stopą, którą na koniec podniósł i lekko uderzył w brodę. Nie ma to jak mistyczna gibkość ciała. Wstał by zaczekać aż dziewczyna przeprowadzi ciąg dalszy ataku i rzeczywiście to zrobiła. To co jej zrobił nie wywołało u niej zbyt wielkich szkód, co najwyżej na pół sekundy mogło ją zamroczyć.
W końcu przeprowadziła kopnięcie w plecy, ale te też białowłosy wojownik zablokował zewnętrzną stroną dłoni odpychając nogę atakującej nie odpychając jej całej zbyt daleko by dalej mogła kontynuować. Kiedy się odsłonił w miarę mogła trafić go w tors, jednak na ten cios też był gotowy i po prostu drugą ręką zepchnął cios płynnym ruchem tak by wyrzucić kończynę przeciwniczki poza zasięg swojego ciała. Nie używał przy tym żadnej siły. Korzystał z tego czym dysponowała atakująca April, dlatego same bloki nie były spektakularne i nie wyrywało kończyn na dziesięć metrów w dal. Ataki nie dochodziły o centymetr, może pięć dzięki temu. To w czasie walki i tak bardzo dużo. Takie bloki nie pozwalały dotknąć przeciwnika, ale nie odpychały go bo w walce z kimś silniejszym raczej jest to trudne i dlatego mistic nie chciał uczyć dziewczyny takiego zachowania. Niech nauczy się walki w zwarciu.
Zanim April cokolwiek zrobiła Hikaru wystrzelił kilka ki blastów kumulowanych nie w dłoniach, tylko po prostu na ciele. Miały pokazać dziewczynie... cóż.. różne rzeczy, ale jakie wnioski z nich wyciągnie to już zależy od niej. W każdym razie ki blastów było kilka i leciały w różne strony w zależności gdzie akurat była uczennica szkoły światła. Nie chciał jej trafić, ale nawet jeśli coś takiego miałoby miejsce poczułaby jedynie ból jak po wsadzeniu palca do gniazdka... do bardzo dużego gniazdka. W każdym razie nie było to bardzo niebezpieczne. Miało ją to zdekoncentrować, przybliżyć do warunków bojowych. A każdy błąd odczuje na własnej skórze i to dosłownie.
Mistic cały czas milczał czekając aż w końcu ptaszyna zleci do niego i zacznie atakować. Zaatakowała znów jego nogę, ale Hikaru wyskoczył w powietrze oraz ugiął nogi tak, że kopnięcie dziewczyny minęło jego nogi o parę centymetrów. Właściwie to ciężko mówić o jakimś skoku, sam skok może był na piętnaście centymetrów, ale to wystarczyło. Kiedy wylądował na ziemi, był bardzo nisko, teraz wypełniał to pole całym ciałem, w którym przed chwilą go nie było, a znajdował się w powietrzu. Podciął uczennicę stopą, którą na koniec podniósł i lekko uderzył w brodę. Nie ma to jak mistyczna gibkość ciała. Wstał by zaczekać aż dziewczyna przeprowadzi ciąg dalszy ataku i rzeczywiście to zrobiła. To co jej zrobił nie wywołało u niej zbyt wielkich szkód, co najwyżej na pół sekundy mogło ją zamroczyć.
W końcu przeprowadziła kopnięcie w plecy, ale te też białowłosy wojownik zablokował zewnętrzną stroną dłoni odpychając nogę atakującej nie odpychając jej całej zbyt daleko by dalej mogła kontynuować. Kiedy się odsłonił w miarę mogła trafić go w tors, jednak na ten cios też był gotowy i po prostu drugą ręką zepchnął cios płynnym ruchem tak by wyrzucić kończynę przeciwniczki poza zasięg swojego ciała. Nie używał przy tym żadnej siły. Korzystał z tego czym dysponowała atakująca April, dlatego same bloki nie były spektakularne i nie wyrywało kończyn na dziesięć metrów w dal. Ataki nie dochodziły o centymetr, może pięć dzięki temu. To w czasie walki i tak bardzo dużo. Takie bloki nie pozwalały dotknąć przeciwnika, ale nie odpychały go bo w walce z kimś silniejszym raczej jest to trudne i dlatego mistic nie chciał uczyć dziewczyny takiego zachowania. Niech nauczy się walki w zwarciu.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Wrz 17, 2013 9:53 pm
Kuro popatrzył jeszcze na Hikaru, domyślał się w jaki sposób dostaną się z powrotem. Nie przepadał za tą techniką, robiło mu się niedobrze. Wstał i pokuśtykał w stronę nauczyciela. Nie miał już siły wyciągać ręki, więc tylko złapał go za nogawką spodni.
Natychmiast znaleźli się na terenie szkoły. Saiyan usiadł na ziemi ukrywając swoje aktualne minusy, w razie gdyby doszło do konfrontacji. Znacznie mu ulżyło, kiedy zobaczył boginkę w jednym kawałku. Wpadła mu do głowy pewna myśl ale to już musi obgadać z Kaede. W tym towarzystwie wyróżniał się kolejny demon..... Red. Demon, przez którego Tsu nie żyje. Gdyby miał ogon z pewnością dałoby się dostrzec, jak jeży mu się sierść.
Uczestnictwo w akcji nie było dane, gdyż otrzymał od Hikaru dosyć bolesny zastrzyk. Nie spodziewał się tego. Z jednej strony jego obrażenia nie były poważne, 2 – 3 dni i byłby zdrów jak ryba. Jednak musiał mieć dostęp do swoich sił witalnych teraz, kiedy zagrodzenie na Ziemi rosło.
Przyjemne ciepło zaczęło rozchodzić się po jego ciele począwszy od miejsca ukłucia. Kuro zrobiło się sennie i ciężko. Jego umysł powoli ogarniała mgła. Poczuł, że April znowu bierze go na ręce. Nie był dzieckiem, nie chciał łaski i w ten sposób obnażyła gościom jego słabość i w razie co nie mógłby jej obronić. Chciał zaprotestować ale nie miał sił. Zza ramienia halfki posłał Redowi mordercze spojrzenie. Głowa opadała mu coraz niżej i zwijał się w kłębek na mamionych dziewczyny, bez słów protestu. Głos April był ciepły, łagodny i miły. Pozwolił się położyć pod drzewem i dokładniej okrył się kocem.
- Ja też Cię koooo.....
Tylko tyle z siebie wydusił nim usnął. Jeszcze próbował nabrać powietrza, jego usta poruszały się ale nie miał siły wydać z siebie dźwięku. Powoli jego świadomość opadała gdzieś na tył głowy, ból stawał się mniejszy. Hałas mu nie przeszkadzał, ani szum strumienia, szelest liści, czy śpiew ptaków. Nawet przebiegu rozmowy nie usłyszał. Docierały do niego tylko pojedyncze słowa. Czy April powiedziała „mistrzu”? Co ją tak nagle odmieniło. Potem dosłyszał Kaede macą o dawaniu drugiej szansy i wierze w innych, a potem już nic. Zapadł w głęboki sen.
Spał spokojnie, nawet walka treningowa go nie zbudziła. Koc poruszał się miarowo pod wpływem ruchów klatki piersiowej. Organizm się regenerował, a młody Saiyan śnił.
Biegł przez las w swoim Saiyańskim ubraniu, czarnym uniformie i nieco rozciągniętej niebieskiej bluzie z kapturem. Nie biegł sam. Ścigał się z wielkim białym wilkiem, przywódcą tutejszego stada. Wilk czasem siedział w krzakach i obserwował Hikaru wraz jego uczniami. Miał oko na tych, z którymi musiał dzielić terytorium łowieckie ale żadna ze stron nie wchodziła sobie w drogę. Tylko Kuro od czasu do czasu rzucał wilkowi jakiś kawałek mięsa. Nie za duży, żeby zwierzę nie uzależniło się od nich, ale taki żeby się z nim zaprzyjaźnić i oswoić.
Biegli przez las razem obok siebie, ścigając się, przeskakując przeszkody. Kuro nie wiedział gdzie pędzą, ale czuł że musi przegonić zwierzę. Wilka z czasem zyskiwał przewagę ale chłopak się nie poddawał. Zwierze widniało w symbolice jego rodu. Wilk wyjący na tle pełni księżyca. Kuro wielokrotnie pytał się ojca, co to oznacza ale słyszał tylko, że zrozumie jak przyjdzie czas. I do znudzenia powtarzał rodową dewizę: „Rodzina, Obowiązek, Honor”. Zdeterminowany Saiyan dawał z siebie wszystko aż zrównał się z wilkiem. W końcu dobiegli do stada. Pojawił się tam obcy wilk, cała wataha z nim walczyła. Biały wilk skoczył na przeciwnika i zwierzęta zaczęły walczyć. Kły i pazury migały z zawrotną szybkością, sierść latała naokoło. Kiedy chłopak chciał się wtrącić biały basior kłapnął ostrzegawczo zębami, to był jego obowiązek, pokonać i przegnać obcego. Kuro z zafascynowaniem obserwował sposób walki aż do krwawego zwycięstwa dotychczasowego lidera. Dzięki temu przyszedł mu do głowy pomysł.
Natychmiast znaleźli się na terenie szkoły. Saiyan usiadł na ziemi ukrywając swoje aktualne minusy, w razie gdyby doszło do konfrontacji. Znacznie mu ulżyło, kiedy zobaczył boginkę w jednym kawałku. Wpadła mu do głowy pewna myśl ale to już musi obgadać z Kaede. W tym towarzystwie wyróżniał się kolejny demon..... Red. Demon, przez którego Tsu nie żyje. Gdyby miał ogon z pewnością dałoby się dostrzec, jak jeży mu się sierść.
Uczestnictwo w akcji nie było dane, gdyż otrzymał od Hikaru dosyć bolesny zastrzyk. Nie spodziewał się tego. Z jednej strony jego obrażenia nie były poważne, 2 – 3 dni i byłby zdrów jak ryba. Jednak musiał mieć dostęp do swoich sił witalnych teraz, kiedy zagrodzenie na Ziemi rosło.
Przyjemne ciepło zaczęło rozchodzić się po jego ciele począwszy od miejsca ukłucia. Kuro zrobiło się sennie i ciężko. Jego umysł powoli ogarniała mgła. Poczuł, że April znowu bierze go na ręce. Nie był dzieckiem, nie chciał łaski i w ten sposób obnażyła gościom jego słabość i w razie co nie mógłby jej obronić. Chciał zaprotestować ale nie miał sił. Zza ramienia halfki posłał Redowi mordercze spojrzenie. Głowa opadała mu coraz niżej i zwijał się w kłębek na mamionych dziewczyny, bez słów protestu. Głos April był ciepły, łagodny i miły. Pozwolił się położyć pod drzewem i dokładniej okrył się kocem.
- Ja też Cię koooo.....
Tylko tyle z siebie wydusił nim usnął. Jeszcze próbował nabrać powietrza, jego usta poruszały się ale nie miał siły wydać z siebie dźwięku. Powoli jego świadomość opadała gdzieś na tył głowy, ból stawał się mniejszy. Hałas mu nie przeszkadzał, ani szum strumienia, szelest liści, czy śpiew ptaków. Nawet przebiegu rozmowy nie usłyszał. Docierały do niego tylko pojedyncze słowa. Czy April powiedziała „mistrzu”? Co ją tak nagle odmieniło. Potem dosłyszał Kaede macą o dawaniu drugiej szansy i wierze w innych, a potem już nic. Zapadł w głęboki sen.
Spał spokojnie, nawet walka treningowa go nie zbudziła. Koc poruszał się miarowo pod wpływem ruchów klatki piersiowej. Organizm się regenerował, a młody Saiyan śnił.
Biegł przez las w swoim Saiyańskim ubraniu, czarnym uniformie i nieco rozciągniętej niebieskiej bluzie z kapturem. Nie biegł sam. Ścigał się z wielkim białym wilkiem, przywódcą tutejszego stada. Wilk czasem siedział w krzakach i obserwował Hikaru wraz jego uczniami. Miał oko na tych, z którymi musiał dzielić terytorium łowieckie ale żadna ze stron nie wchodziła sobie w drogę. Tylko Kuro od czasu do czasu rzucał wilkowi jakiś kawałek mięsa. Nie za duży, żeby zwierzę nie uzależniło się od nich, ale taki żeby się z nim zaprzyjaźnić i oswoić.
Biegli przez las razem obok siebie, ścigając się, przeskakując przeszkody. Kuro nie wiedział gdzie pędzą, ale czuł że musi przegonić zwierzę. Wilka z czasem zyskiwał przewagę ale chłopak się nie poddawał. Zwierze widniało w symbolice jego rodu. Wilk wyjący na tle pełni księżyca. Kuro wielokrotnie pytał się ojca, co to oznacza ale słyszał tylko, że zrozumie jak przyjdzie czas. I do znudzenia powtarzał rodową dewizę: „Rodzina, Obowiązek, Honor”. Zdeterminowany Saiyan dawał z siebie wszystko aż zrównał się z wilkiem. W końcu dobiegli do stada. Pojawił się tam obcy wilk, cała wataha z nim walczyła. Biały wilk skoczył na przeciwnika i zwierzęta zaczęły walczyć. Kły i pazury migały z zawrotną szybkością, sierść latała naokoło. Kiedy chłopak chciał się wtrącić biały basior kłapnął ostrzegawczo zębami, to był jego obowiązek, pokonać i przegnać obcego. Kuro z zafascynowaniem obserwował sposób walki aż do krwawego zwycięstwa dotychczasowego lidera. Dzięki temu przyszedł mu do głowy pomysł.
OOC: Jutro opiszę, że się budzę
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Wrz 19, 2013 10:02 am
- Łatwo powiedzieć, masz tyle lat, że potrafisz kontrolować swoje emocje, dla mnie jest to trudne, nie mogę się uspokoić nawet jak próbuję. – powiedziała lekko nadąsana. Zobaczyła dziwne kule energii, które podążały za nią, co prawda nie były bolesne, ale dekoncentrowały ją. Była ciekawa jak to zrobił, nie widziała, aby używał dłoni. Co więcej, nie było to zbyt bolesne, aby mogło zrobić jej krzywdę, więc wszystko dokładnie obmyślane. Oczywiście ponownie jej się nie udało, próbowała go kopnąć, ale on delikatnie odskoczył. Ponownie dostała, ale nie boleśnie, najwyraźniej Hikaru robił to specjalnie. Nie chciał bezsensownie robić jej krzywdy, bo to nic by nie pomogło. Niby pozwolił jej dokończyć atak, ale i tak nic z niego nie wychodziło.
- Mistrzu, jak wydobyłeś z siebie KI? Może nie jestem silna, ale nie widziałam, abyś używał rąk. – powiedziała lekko zaskoczona brunetka stając trochę dalej. – Ciężko jest mi cokolwiek zrobić, jeżeli wiesz o czym mówię, jesteś tak niesamowicie silny, że nie musisz używać siły, aby mnie odeprzeć jakkolwiek bym się nie starała.
Chciała uzyskać odpowiedź na swoje pytania, ale to nie oznaczało, że miała zamiar się poddać, bo do takich nie należała. Stała parę metrów od Hikaru i delikatnie się gibała w prawo i w lewo.
- Z Kuro wszystko w porządku? Jakie mamy potem plany, jak trochę sobie odpocznie? – spytała uważnie go obserwując, nie spuszczała go z oczu. – Jestem ciekawa jakie masz plany, co do nas. No i co z Rei’em i June, wszystko z nimi w porządku? Ciągle ich nie ma i martwię się o nich.
Głośno westchnęła i ponownie ruszyła na mężczyznę, tym razem chciała pokazać, że jest też w stanie zmylić przeciwnika, chociaż zdawała sobie sprawę, że z nim jej się nie uda, ale chodzi o sam styl, bo o tym, że go nawet nie tknie już dawno zdała sobie sprawę. Tym razem próbowała złapać go z tyłu, ale to tak naprawdę była zmyłka, chciała zaatakować z przodu, aby z całej siły przywalić pięścią w podbródek.
Occ: Koniec...Wybaczcie, że tak późno, beznadziejnie i krótko, ale nie dość, że nie mam weny, to jeszcze angina mnie łamie...
- Mistrzu, jak wydobyłeś z siebie KI? Może nie jestem silna, ale nie widziałam, abyś używał rąk. – powiedziała lekko zaskoczona brunetka stając trochę dalej. – Ciężko jest mi cokolwiek zrobić, jeżeli wiesz o czym mówię, jesteś tak niesamowicie silny, że nie musisz używać siły, aby mnie odeprzeć jakkolwiek bym się nie starała.
Chciała uzyskać odpowiedź na swoje pytania, ale to nie oznaczało, że miała zamiar się poddać, bo do takich nie należała. Stała parę metrów od Hikaru i delikatnie się gibała w prawo i w lewo.
- Z Kuro wszystko w porządku? Jakie mamy potem plany, jak trochę sobie odpocznie? – spytała uważnie go obserwując, nie spuszczała go z oczu. – Jestem ciekawa jakie masz plany, co do nas. No i co z Rei’em i June, wszystko z nimi w porządku? Ciągle ich nie ma i martwię się o nich.
Głośno westchnęła i ponownie ruszyła na mężczyznę, tym razem chciała pokazać, że jest też w stanie zmylić przeciwnika, chociaż zdawała sobie sprawę, że z nim jej się nie uda, ale chodzi o sam styl, bo o tym, że go nawet nie tknie już dawno zdała sobie sprawę. Tym razem próbowała złapać go z tyłu, ale to tak naprawdę była zmyłka, chciała zaatakować z przodu, aby z całej siły przywalić pięścią w podbródek.
Occ: Koniec...Wybaczcie, że tak późno, beznadziejnie i krótko, ale nie dość, że nie mam weny, to jeszcze angina mnie łamie...
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Wrz 19, 2013 8:15 pm
- Zacznij od tego by przestać gadać. Mniej gadaj, a więcej rób. Oczyść umysł, zostaw tylko emocje, którymi będziesz się karmiła. Skarcił ją znów nauczyciel. Była strasznie gadatliwą uczennicą i nie mogła skupić się na działaniu. Tego trzeba było ja stanowczo oduczyć. Widać jego delikatne dotknięcia nie skutkowały, tak więc musiał trochę podkręcić siłę. Nie dawała jednak za wygraną i cały czas nawijała przez co nie mogli kontynuować treningu. Na chwilę jednak rozszerzył swoje zmysły na najbliższą okolicę nie w poszukiwaniu Ki, ale drewna. A dokładniej długich i mocnych kijów. Kiedy już je znalazł chwycił je w uścisku Ki i przyciągnął telekinetycznie do swoich dłoni. Zanim zaczął mówić machnął oboma kilka razy by sprawdzić czy będą się nadawały. Wyglądały na całkiem udane. Jeden rzucił April, a drugi zostawił sobie.
-Kuro ma się dobrze, po prostu jest zmęczony. Bywało z nim dużo gorzej kiedy trenowałem go. A to czym w Ciebie strzelałem to po prostu ki blasty. Nie potrzeba dłoni by ki z Ciebie wypłynęła w formie ataku. Ja je tworzyłem z otaczającej mnie aury i mogłem je materializować gdziekolwiek na ciele. Niektórzy lubią strzelać energią z ust, szczególnie nie-ludzie. Wszelkiej maści demony i roboty. Można też bez wielkich przeszkód zastępować dłonie stopami jeśli chce się mieć je wolne. Dojdziesz do tej wprawy i zobaczysz jakie to przydatne, z czasem. Jak będziesz wierzyła w każde moje słowo będzie dużo szybciej. Jak nie.. cóż.. jak postawisz tamę na drodze naszej komunikacji odwleczesz moment oświecenia. Sama mówisz wciąż, że jestem doświadczony, nie logiczne byłoby stawianie jakichkolwiek tam na naszej drodze. Otwórz swój umysł i pozwól mi Cię uczyć. Założyłem ta szkołę by ktoś z młodego pokolenia mógł bronić Ziemi zamiast mnie. Na tej planecie nie ma wielu istot chętnych się uczyć pod moim okiem, mimo iż oferuję wiedzę całego kosmosu. Żyję już na tyle długo, że mogłem sporo poznać, a życie wraz z bogami na ich planecie otworzyło mi drzwi do jeszcze bardziej tajemnych miejsc. Tu zamilkł a chwilę bo nie mógł powiedzieć też dlaczego trenuje uczniów między innymi.. Trenował dla siebie sparing partnera. Być może mogą się tego domyśleć, ale sam im tego nigdy nie powie. Chyba, że przyjdzie na to czas.
-Pytasz o plany ? Moim planem jest wytrenowanie was. Potem się zobaczy. Wracając jeszcze na chwilę do Reda.. mówiłem serio byście nie współpracowali. Nie możesz nawet się z nim raz spotkać., Jest niebezpieczny. W mojej młodości zabił mnie już raz.. to wystarczy. A co do demonicy i Reia.. są bezpieczni i mają się dobrze. Dość już gadania. Pokaż mi jeszcze jak machasz tym kijaszkiem. Chwycił kij jak miecz, jedną ręką stojąc dalej w kręgu, który stworzył na samym początku i czekał na to co zrobi dziewczyna. Zamknął oczy i znów rozszerzył swoja świadomość tym razem na mniejszą odległość by używać pozostałych zmysłów, a nie tylko wzroku do patrzenia. Chciał zademonstrować dziewczynie co to znaczy panować nad ki i ciałem. Musi zrozumieć, że to jak w tej chwili postrzega rzeczywistość to jak patrzenie przez dziurkę od klucza, na która nałożyło się przyciemniane szkło, w dodatku zamglone.
-Kuro ma się dobrze, po prostu jest zmęczony. Bywało z nim dużo gorzej kiedy trenowałem go. A to czym w Ciebie strzelałem to po prostu ki blasty. Nie potrzeba dłoni by ki z Ciebie wypłynęła w formie ataku. Ja je tworzyłem z otaczającej mnie aury i mogłem je materializować gdziekolwiek na ciele. Niektórzy lubią strzelać energią z ust, szczególnie nie-ludzie. Wszelkiej maści demony i roboty. Można też bez wielkich przeszkód zastępować dłonie stopami jeśli chce się mieć je wolne. Dojdziesz do tej wprawy i zobaczysz jakie to przydatne, z czasem. Jak będziesz wierzyła w każde moje słowo będzie dużo szybciej. Jak nie.. cóż.. jak postawisz tamę na drodze naszej komunikacji odwleczesz moment oświecenia. Sama mówisz wciąż, że jestem doświadczony, nie logiczne byłoby stawianie jakichkolwiek tam na naszej drodze. Otwórz swój umysł i pozwól mi Cię uczyć. Założyłem ta szkołę by ktoś z młodego pokolenia mógł bronić Ziemi zamiast mnie. Na tej planecie nie ma wielu istot chętnych się uczyć pod moim okiem, mimo iż oferuję wiedzę całego kosmosu. Żyję już na tyle długo, że mogłem sporo poznać, a życie wraz z bogami na ich planecie otworzyło mi drzwi do jeszcze bardziej tajemnych miejsc. Tu zamilkł a chwilę bo nie mógł powiedzieć też dlaczego trenuje uczniów między innymi.. Trenował dla siebie sparing partnera. Być może mogą się tego domyśleć, ale sam im tego nigdy nie powie. Chyba, że przyjdzie na to czas.
-Pytasz o plany ? Moim planem jest wytrenowanie was. Potem się zobaczy. Wracając jeszcze na chwilę do Reda.. mówiłem serio byście nie współpracowali. Nie możesz nawet się z nim raz spotkać., Jest niebezpieczny. W mojej młodości zabił mnie już raz.. to wystarczy. A co do demonicy i Reia.. są bezpieczni i mają się dobrze. Dość już gadania. Pokaż mi jeszcze jak machasz tym kijaszkiem. Chwycił kij jak miecz, jedną ręką stojąc dalej w kręgu, który stworzył na samym początku i czekał na to co zrobi dziewczyna. Zamknął oczy i znów rozszerzył swoja świadomość tym razem na mniejszą odległość by używać pozostałych zmysłów, a nie tylko wzroku do patrzenia. Chciał zademonstrować dziewczynie co to znaczy panować nad ki i ciałem. Musi zrozumieć, że to jak w tej chwili postrzega rzeczywistość to jak patrzenie przez dziurkę od klucza, na która nałożyło się przyciemniane szkło, w dodatku zamglone.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Wrz 22, 2013 1:13 pm
- Mam przestać gadać? Kiedy ja tak lubię rozmawiać z ludźmi dookoła... - powiedziała, a resztę wolała już przemilczeć, nie chciała denerwować Hikaru. – Dobra, dobra, nie odezwę się już więcej do końca pojedynku.
Powiedziała spoglądając na niego uważnie, była ciekawa, co tym razem kombinuje, nagle w jego ręce pojawiły się dwa długie kije. Była pod wrażeniem, bo nie miała pojęcia, co się stało. Srebrnowłosy rzucił jeden w jej kierunku, natychmiast go złapała i od razu przypomniała sobie trening z jaszczurem, który uczył ją posługiwania się mieczem na początku od właśnie głupich drewnianych kijów.
- Fajnie! Też tak chcę! – wykrzyknęła zapominając całkowicie o tym, co przed chwilą obiecywała. – Wiesz co Mistrzu? Mój poprzedni nauczyciel przed turniejem uczył mnie właśnie takimi kijkami, no znaczy podobnymi zanim dał mi do ręki miecz! Kurcze, czuję się jakbym miała deja vu, ciekawe, co teraz się z nim dzieje...
Trzymając drewno w ręce ustawiła się dokładnie tak jakby trzymała w ręce broń, a po chwili zaczęła dokładnie słuchać kontynuacji wypowiedzi mistrza. Nie zdziwiło ją wystrzeliwanie z ust, ale kiwnęła głową. Sam jaszczur też to robił, energia miała wielką KI, jednak łatwo było przed nią uciec i zaatakować przeciwnika, co było jej niewątpliwym minusem.
- Przecież nie tworzę tamy, nic złego nie zrobiłam. – powiedziała lekko naburmuszona krzyżując ręce, po chwili jeszcze dodała. – Ale po co, przecież Ty masz trzysta lat, prędzej ja, czy Kuro umrzemy, więc coś kręcisz Mistrzu! Poza tym przy mnie zrobiłeś się chyba strasznie gadatliwy.
Uśmiechnęła się przy ostatnim zdaniu bardzo szeroko, jeszcze niedawno on sam ją upominał, aby mniej gadała. Nagle usłyszała o nowo poznanym jej osobniku. Nie mogła w to uwierzyć, wyglądał na miłego i dobrego chłopaka. Postanowiła to przemilczeć, bardzo nie lubiła, gdy ktoś mówił jej co ma robić we wszystkich sprawach. Poza tym, chłopak miał jej coś do powiedzenia, a ona chciała wiedzieć co, nie może tak tego zostawić. Gdy usłyszała słowo ,,w mojej młodości’’ miała ochotę lekko wybuchnąć śmiechem, przecież on miał trzysta lat, to musiało być dawno i nieprawda. Trochę była zdziwiona, że nawet On był młody, chociaż to całkowicie normalny proces. Nie potrafiła wyobrazić go sobie jako takiego wrednego nastolatka, czy dziecka. Ciekawe, czy po tych trzystu latach… a nieważne. Wzięła się do ataku widząc poważną minę Misticka, który następnie zamknął oczy. Ciekawiło ją, co tym razem kombinował. Stanęła w lekkim rozkroku i uśmiechnęła się. Czuła, jakby naprawdę posiadała miecz w dłoni, co niesamowicie poprawiło jej nastrój. Jeżeli wróci kiedykolwiek na Vegetę, odbierze co jej- czyli miecz, który należy do jej rodziny i jest oddawany z pokolenia na pokolenie, z czym wiąże się długa historia, ale nie na teraz. Doskonale wie, że miecz, to przedłużenie ręki, ale musi być bardzo ostrożna, bo to pomaga, ale i przeszkadza równocześnie, wiele się o tym nauczyła i to akurat na własnej skórze. Zaczęła od powolnego biegania dookoła Hikaru, który najwyraźniej na to nie reagował, no w sumie nie miał na co, ale to tylko pierwszy krok. Następnie wybiła się z całej siły i ruszyła w jego kierunku, tylko po to, aby z góry zaatakować go drewnem, miało to jednak większe znaczenie, bo jako, że nie mógł jej w tym momencie dosięgnąć ręką, w tym samym czasie chciała po prostu wykonać zwykłego ki blasta prosto w jego twarz. Równocześnie musiała uważać, aby on nie zrobił tego szybciej.
Powiedziała spoglądając na niego uważnie, była ciekawa, co tym razem kombinuje, nagle w jego ręce pojawiły się dwa długie kije. Była pod wrażeniem, bo nie miała pojęcia, co się stało. Srebrnowłosy rzucił jeden w jej kierunku, natychmiast go złapała i od razu przypomniała sobie trening z jaszczurem, który uczył ją posługiwania się mieczem na początku od właśnie głupich drewnianych kijów.
- Fajnie! Też tak chcę! – wykrzyknęła zapominając całkowicie o tym, co przed chwilą obiecywała. – Wiesz co Mistrzu? Mój poprzedni nauczyciel przed turniejem uczył mnie właśnie takimi kijkami, no znaczy podobnymi zanim dał mi do ręki miecz! Kurcze, czuję się jakbym miała deja vu, ciekawe, co teraz się z nim dzieje...
Trzymając drewno w ręce ustawiła się dokładnie tak jakby trzymała w ręce broń, a po chwili zaczęła dokładnie słuchać kontynuacji wypowiedzi mistrza. Nie zdziwiło ją wystrzeliwanie z ust, ale kiwnęła głową. Sam jaszczur też to robił, energia miała wielką KI, jednak łatwo było przed nią uciec i zaatakować przeciwnika, co było jej niewątpliwym minusem.
- Przecież nie tworzę tamy, nic złego nie zrobiłam. – powiedziała lekko naburmuszona krzyżując ręce, po chwili jeszcze dodała. – Ale po co, przecież Ty masz trzysta lat, prędzej ja, czy Kuro umrzemy, więc coś kręcisz Mistrzu! Poza tym przy mnie zrobiłeś się chyba strasznie gadatliwy.
Uśmiechnęła się przy ostatnim zdaniu bardzo szeroko, jeszcze niedawno on sam ją upominał, aby mniej gadała. Nagle usłyszała o nowo poznanym jej osobniku. Nie mogła w to uwierzyć, wyglądał na miłego i dobrego chłopaka. Postanowiła to przemilczeć, bardzo nie lubiła, gdy ktoś mówił jej co ma robić we wszystkich sprawach. Poza tym, chłopak miał jej coś do powiedzenia, a ona chciała wiedzieć co, nie może tak tego zostawić. Gdy usłyszała słowo ,,w mojej młodości’’ miała ochotę lekko wybuchnąć śmiechem, przecież on miał trzysta lat, to musiało być dawno i nieprawda. Trochę była zdziwiona, że nawet On był młody, chociaż to całkowicie normalny proces. Nie potrafiła wyobrazić go sobie jako takiego wrednego nastolatka, czy dziecka. Ciekawe, czy po tych trzystu latach… a nieważne. Wzięła się do ataku widząc poważną minę Misticka, który następnie zamknął oczy. Ciekawiło ją, co tym razem kombinował. Stanęła w lekkim rozkroku i uśmiechnęła się. Czuła, jakby naprawdę posiadała miecz w dłoni, co niesamowicie poprawiło jej nastrój. Jeżeli wróci kiedykolwiek na Vegetę, odbierze co jej- czyli miecz, który należy do jej rodziny i jest oddawany z pokolenia na pokolenie, z czym wiąże się długa historia, ale nie na teraz. Doskonale wie, że miecz, to przedłużenie ręki, ale musi być bardzo ostrożna, bo to pomaga, ale i przeszkadza równocześnie, wiele się o tym nauczyła i to akurat na własnej skórze. Zaczęła od powolnego biegania dookoła Hikaru, który najwyraźniej na to nie reagował, no w sumie nie miał na co, ale to tylko pierwszy krok. Następnie wybiła się z całej siły i ruszyła w jego kierunku, tylko po to, aby z góry zaatakować go drewnem, miało to jednak większe znaczenie, bo jako, że nie mógł jej w tym momencie dosięgnąć ręką, w tym samym czasie chciała po prostu wykonać zwykłego ki blasta prosto w jego twarz. Równocześnie musiała uważać, aby on nie zrobił tego szybciej.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Wrz 22, 2013 10:00 pm
Kuro w końcu się obudził. Usiadł zaspany i owinięty kocem. Ziewnął i odruchowo chciał podrapać się końcówką ogona po głowie, jak to miał w zwyczaju. Niestety nie udało mu się.
- Hałasujecie ......
Odezwał się z pretensją, pospałby jeszcze. Siedział jeszcze dłuższą chwilę przypatrując się walce Hikaru z April. Mistick z pewnością testował jej styl walki i szukał błędów. Farciara, on musiał walczyć z Saibamenm na śmierć i życie. Zatopił się nieco we wspomnieniach z tej walki i wykrzyczeniu do mentora jakim jest draniem ale mimo wszystko nauczył się wtedy bardzo dużo. Cóż wypadałoby się doprowadzić do stanu używalności, choć w brzuchu mu zaburczało. Nie usiądzie brudny do jedzenia, Potupał do domku opatulony w koc. Najpierw zaszył w spodniach dziurkę na ogon. Szkoda mu było tej puszystej kity ale prędzej czy później odrośnie. Wcześniej jeden z pomagierów Zaurusa odciął mu już raz ogon. Kita odrosła kilka miesięcy później, kiedy wykłócał się z Trenerem Koszar. Wyprał strój i sam wskoczył pod prysznic. Kaskada ciepłej wody zmywała z jego ciała brud i zakrzepłą krew. Nawet we włosach miał masę piachu.
Teraz czuł się już znacznie lepiej, ranki i ból zniknęły. Szkoda, że wzrost mu nie powrócił. Nie było wyboru. Nim wyschną mu ubrania paradował w swoim białym t-shircie do spania przeznaczoną na jego wersje o 10 lat starszą. Wyglądał jakby nosił koszulę nocną. Wyszedł z domku i obok ogniska postawił kilka sztuk talerzy i sztućców dla wszystkich, Nawet dla Reia i June, którzy gdzieś wdali obściskiwali się znowu. Przygotował i zaniósł nawet porcję dla siedzącego nieopodal Raito. Nie wiedział, czy roboty jedzą, czy nie. Próbował mówić do niego ale odpowiedzi nie było. Saiyan pozostawił obok chłopaka talerz z kawałkiem mięsa i kubek z wodą, pozostawiając go w spokoju. Usiadł przy ognisku i z uwaga obserwował halfkę podczas walki. Szło jej całkiem nieźle. W krótkim czasie jego strój wiszący na pobliskim drzewie wysechł i chłopak podjadając kawałki pieczystego wpatrywał się pożądliwym wzrokiem w poczynania wojowników.
Kuro młodszy o 10 lat miał zupełnie inne spojrzenie. W jego oczach płonął inny żar. Chęć do walki, sprawdzenia się i nieodłączny łobuzerski ognik. W tym mniejszym ciałku kryło się teraz znacznie więcej determinacji i zawziętości do walki. Teraz był jak krew z krwi swoich małpich przodków. Hikaru szybko to dostrzegł i gestem dłoni zachęcił młodą małpę do pierwszego ruchu. Saiyan już od dobrych kilku minut pod wpływem snu obmyślał nową technikę ale musiał ją poćwiczyć, a przede wszystkim doszlifować. Okazja była wystarczająca. Zaatakował niczym dziki zwierz. Skoczył i rozpoczął grad ciosów. Na tym wstępnym etapie wilcza aura jeszcze nie była widoczna. Hikaru dzielił swoje ciosy jedną ręką dla April a drugą przy pomocy otwartej dłoni blokował ciosy Kuro. Już na początku chłopak robił błąd. Uderzał cały czas tylko w jedno miejsce. Nim Saiyan dostrzegł swój błąd, mistick zapewne znudzony czekaniem, aż młody na to wpadnie złapał go za nadgarstek zatrzymując cios. Jednym końcem kija zablokował cios dziewczyny, a drugim zdzielił go boleśnie w dłoń i rozluźnił uścisk. Kara za brak myślenie, Hikaru nie cackał się z Saiyanem a to dopiero początek.
- Hałasujecie ......
Odezwał się z pretensją, pospałby jeszcze. Siedział jeszcze dłuższą chwilę przypatrując się walce Hikaru z April. Mistick z pewnością testował jej styl walki i szukał błędów. Farciara, on musiał walczyć z Saibamenm na śmierć i życie. Zatopił się nieco we wspomnieniach z tej walki i wykrzyczeniu do mentora jakim jest draniem ale mimo wszystko nauczył się wtedy bardzo dużo. Cóż wypadałoby się doprowadzić do stanu używalności, choć w brzuchu mu zaburczało. Nie usiądzie brudny do jedzenia, Potupał do domku opatulony w koc. Najpierw zaszył w spodniach dziurkę na ogon. Szkoda mu było tej puszystej kity ale prędzej czy później odrośnie. Wcześniej jeden z pomagierów Zaurusa odciął mu już raz ogon. Kita odrosła kilka miesięcy później, kiedy wykłócał się z Trenerem Koszar. Wyprał strój i sam wskoczył pod prysznic. Kaskada ciepłej wody zmywała z jego ciała brud i zakrzepłą krew. Nawet we włosach miał masę piachu.
Teraz czuł się już znacznie lepiej, ranki i ból zniknęły. Szkoda, że wzrost mu nie powrócił. Nie było wyboru. Nim wyschną mu ubrania paradował w swoim białym t-shircie do spania przeznaczoną na jego wersje o 10 lat starszą. Wyglądał jakby nosił koszulę nocną. Wyszedł z domku i obok ogniska postawił kilka sztuk talerzy i sztućców dla wszystkich, Nawet dla Reia i June, którzy gdzieś wdali obściskiwali się znowu. Przygotował i zaniósł nawet porcję dla siedzącego nieopodal Raito. Nie wiedział, czy roboty jedzą, czy nie. Próbował mówić do niego ale odpowiedzi nie było. Saiyan pozostawił obok chłopaka talerz z kawałkiem mięsa i kubek z wodą, pozostawiając go w spokoju. Usiadł przy ognisku i z uwaga obserwował halfkę podczas walki. Szło jej całkiem nieźle. W krótkim czasie jego strój wiszący na pobliskim drzewie wysechł i chłopak podjadając kawałki pieczystego wpatrywał się pożądliwym wzrokiem w poczynania wojowników.
Kuro młodszy o 10 lat miał zupełnie inne spojrzenie. W jego oczach płonął inny żar. Chęć do walki, sprawdzenia się i nieodłączny łobuzerski ognik. W tym mniejszym ciałku kryło się teraz znacznie więcej determinacji i zawziętości do walki. Teraz był jak krew z krwi swoich małpich przodków. Hikaru szybko to dostrzegł i gestem dłoni zachęcił młodą małpę do pierwszego ruchu. Saiyan już od dobrych kilku minut pod wpływem snu obmyślał nową technikę ale musiał ją poćwiczyć, a przede wszystkim doszlifować. Okazja była wystarczająca. Zaatakował niczym dziki zwierz. Skoczył i rozpoczął grad ciosów. Na tym wstępnym etapie wilcza aura jeszcze nie była widoczna. Hikaru dzielił swoje ciosy jedną ręką dla April a drugą przy pomocy otwartej dłoni blokował ciosy Kuro. Już na początku chłopak robił błąd. Uderzał cały czas tylko w jedno miejsce. Nim Saiyan dostrzegł swój błąd, mistick zapewne znudzony czekaniem, aż młody na to wpadnie złapał go za nadgarstek zatrzymując cios. Jednym końcem kija zablokował cios dziewczyny, a drugim zdzielił go boleśnie w dłoń i rozluźnił uścisk. Kara za brak myślenie, Hikaru nie cackał się z Saiyanem a to dopiero początek.
OOC: Trening start - myślę, że środa/czwartek dopisze resztę.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Wrz 23, 2013 4:38 pm
<< Z Polany
____ - Ohayooo! - Krzyknęła wesolutko lądując wolno na ziemi. Zgięła się, lecz za chwilę wyprostowała wymachując długim ogonem. Niedługo potem pojawił się również Reito. Oj chyba oberwie się jej za wrzucenie go w te krzaki. Spojrzała co wszyscy tutaj wyczyniają. Od razu jej oczom rzucił się obraz, którzy przyprawił ją o wyraz twarzy wypowiadający same "what the f...". Wystraszyła się nie na żarty dlatego automatycznie schowała się za plecami Reito nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Myślała jeszcze przez chwilę, że to przez uderzenie w głowę w trakcie walki z Red'em lecz... lecz na prawdę April sparringowała się z Hikaru mówiąc do niego miłym tonem!
___ - April... dobrze się czujesz? - Powiedziała cicho do siebie mrużąc oczy. Ten Mistic musiał grzebać jej w głowie i poprzestawiać klepki. Niedawno było gołym okiem widać, że najchętniej ta dziewczyna by wypruła mu flaki wcale nie ogłuszając go przed tym, a teraz zwraca się do niego per Mistrzu! What the wielkie FUCK!?
Przełknęła ślinę i już oswojona z faktem, że April przeszedł okres wyszła zza ogoniastego. Zwróciła się do Hikaru:
___- Przepraszamy za małe spóźnienie! Musieliśmy polecieć em... do... - przyłożyła palec do ust zastanawiając się przed chwilą jak miał na imię zielony stary jegomość. Nagle ją oświeciło. - Boga Ziemi! Troszeczkę nie doceniliśmy siły przeciwnika i jakoś tak wyszło, że dostaliśmy solidnie po dupach. Ciężko było, ale ostatecznie wygraliśmy dzięki super atakowi Reito! Jak to było... - Zaczęła wymachiwać rękoma próbując powtórzyć Final Flash, ale już zdążyła zapomnieć jak to robił. Skutecznie ominęła fakt, że to ona oberwała najmocniej i prawie wylądowała w zaświatach. Nagle mina jej zrzedła, spuściła nieco głowę chowając oczy za gęstą grzywkę. - Niestety nie zdążyliśmy ocalić miasta, zrównał je z ziemią, mało komu udało się przeżyć, wszystko było zniszczone. Tak w ogóle to mam do Ciebie dwie sprawy, Hikaru. - ona nigdy nie nauczy się mówić z szacunkiem do starszych wiekiem...
Pojawiło się w jej głowie pytanie: "Gdzie Kuro?" Brakowało jej właśnie go tutaj więc zaczęła szukać mężczyzny wzrokiem. Za chwilę zrobiła się jeszcze bardziej bledsza niż przed chwilą. Kolejny szok? Nie, skąd. Za chwilkę oczy June wydały się zabłysnąć zachwytem. Uśmiechnęła się szeroko po czym szybkim krokiem pojawiła się przed małym słodkim chłopczykiem, którego mocno objęła. Zaczęła go tulić i głaskać przyciskając mocno do swoich wielkich baniaków na klatce piersiowej. Nie bardzo interesowało ją to, czy może oddychać czy nie. Widok takiego małego szkraba osłodził jej życie tak, że gdyby to przeliczyć na kalorie to dostałaby dziesięć razy cukrzycy.
- Jak tutaj, tylko bardziej brutalnie:
___ - Rany julek, Kuroooo! Jakiś ty słodki, co Ci się stałoooo? Jaką słodką masz twarzyczkę, słodkie rączki, słodkie nóżki, słodkie włoski! - Wymieniając te części ciała macała je dodatkowo zaciekawiona. Przestała uważać go za starszego oraz mądrzejszego chłopaka, a zaczęła traktować jak właśnie dziecko, którym się stał z wyglądu. Jeśli były jakieś protesty to nie dochodziły do uszu Rudowłosej. Zaczęła go nawet łaskotać by było śmieszniej...
Nast. Post Treningowy.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Wrz 23, 2013 9:12 pm
Był gotowy na odpieranie ataków ze wszystkich stron. Mimo zamkniętych oczu w promieniu kilkunastu metrów dokoła siebie widział wszystko. Może nie dosłownie... Widział głównie słuchem, węchem i smakiem.. tak.. czuł dosłownie dźwięki otaczające go, znał fakturę ubrań dziewczyny, którą trenował, a także jak bije jej serce. Każdy jej ruch był dużo lepiej dostrzegalny dla mistica kiedy nie używał oczu. Tak naprawdę oczy przeszkadzają. Trzymając kij jedną ręką czekał. Dalej stojąc w okręgu w całkowitym bezruchu ze spokojny oddechem po prostu czekał. Kiedy ona wywnętrzała się dalej i gadała jak na fecie on dalej milczał i czekał. Kiedy choćby na chwilę się uciszyła miał nadzieję, że wreszcie zaatakuje, ale dalej nic. W końcu ruszyła biegając wokół niego jakby to miało go zmylić. On jednak doskonale ja słyszał i czuł.. widział także całym sobą jej nikłą aurę Ki. Świeciła jak neon w Las Vegas.. Poza wszystkimi drzewami, górą i innymi przedmiotami-przeszkodami, które też widział doskonale mimo zamkniętych oczu nie rozpraszało go ani trochę to co robiła dziewczyna.
Kiedy w końcu wyskoczyła w powietrze by zaatakować stworzyła ki blasta, który chciała pchnąć w mistica, ale ten wreszcie zareagował. Uderzył kijem po nadgarstku April dłoni, w której trzymała drewno, a kiedy wypuściła blasta chwycił go obkręcając się na pięcie wokół siebie i rzucając go w jej buźkę. To trochę ją odrzuciło, bo zapewne tego się nie spodziewała, poza tym sam ki blast może był słaby, ale białowłosy go nie wystrzelił tylko przywalił niczym kamieniem trzymając energetyczną kulę w dłoni, dopiero kiedy zderzyła się z właścicielką pozwolił odlecieć kuli wraz z dziewczyną.
-Dalej za dużo gadasz. Ja potrafię walczyć i rozmawiać, poza tym jestem Twoim nauczycielem. Moim zadaniem jest wygłaszanie nauk, które Ty musisz zrozumieć, a przede wszystkim wysłuchać. Stosować się do nich także powinnaś. Tu przerwał na chwilę by za nią pobiec kiedy ledwo wstała uderzył kilka razy z boków dalej trzymając kij w jednej ręce. Całe szczęście był wystarczająco mocny by się nie złamać. I nic nie kręcę. Jako moi uczniowie macie obowiązek jak ja chronić Ziemię przed złem, choćby takim jak Tsufule. To, że żyję ponad trzy wieki nie oznacza, że nie mogę umrzeć. Choćby dzisiaj byłem blisko, a w przeciągu ostatniego roku przynajmniej cztery razy byłem bliski śmieci. W dodatku kiedy umrę.. to raczej już na śmierć. To właściwie mogło brzmieć zabawnie, ale nie w tym sensie i nie w tej rzeczywistości. Hikaru przecież raz już umarł.. poza tym żył tak długo.. od dawna czuł, że jego czasy minęły i może nie powinien istnieć w przyszłości..
Może mimo młodego ciała był po prostu nie dzisiejszy i powinien zniknąć jak wszyscy ... jak Greefis, jego matka, czy choćby Nahan.
W tym czasie obudził się Kuro i ogarnął się trochę by móc zacząć trening. Rozgrzał się trochę i zaszarżował na mistica bez żadnego ostrzeżenia. Oczywiście dla nauczyciela to nie był żaden problem bo nawet od tyłu widział nadbiegającą małą kurkę, i wystawił mu dłoń by jego cios właśnie w nią uderzył. I tak właśnie się stało, Hikaru walczył z dwoma uczniami na raz. Bez żadnego problemu rozdzielał uwagę pomiędzy April i Kuro. April zadawał "cięcia" w ścięgna, a także często popychał ją "z bara " symulując tym samym uderzenie tarczą. Kurze natomiast często podcinał skrzydła.. znaczy nogi kiedy na niego szarżował. Od czasu do czasu też rzucał nim na dziewczynę by ta znalazła się znów na ziemi. Znów jego ruchy wyglądały jak taniec. Płynnymi, wyćwiczonymi ruchami po prostu unikał ataków uczniów często pozwalając im uderzać samych siebie, czasem tylko z leciutką pomocą swojej siły czy delikatnego pacnięcia w plecy czy w twarz. Do czasu, gdy pojawiła się June i Reito.
Od razu wzięła kurę w objęcia i cieszyła się jakby widziała po raz pierwszy dziecko... choć może widziała.
- Co takiego chcesz mi powiedzieć, June ? Spytał widząc ją poprzez połączenie pozostałych zmysłów stojąc do niej co prawda plecami bo dalej czekał na ruch April. Ogon zawinął na nadgarstku swojego małego ucznia i pociągnął całkiem mocno by uwolnić go z uścisku demonicy.
Kiedy w końcu wyskoczyła w powietrze by zaatakować stworzyła ki blasta, który chciała pchnąć w mistica, ale ten wreszcie zareagował. Uderzył kijem po nadgarstku April dłoni, w której trzymała drewno, a kiedy wypuściła blasta chwycił go obkręcając się na pięcie wokół siebie i rzucając go w jej buźkę. To trochę ją odrzuciło, bo zapewne tego się nie spodziewała, poza tym sam ki blast może był słaby, ale białowłosy go nie wystrzelił tylko przywalił niczym kamieniem trzymając energetyczną kulę w dłoni, dopiero kiedy zderzyła się z właścicielką pozwolił odlecieć kuli wraz z dziewczyną.
-Dalej za dużo gadasz. Ja potrafię walczyć i rozmawiać, poza tym jestem Twoim nauczycielem. Moim zadaniem jest wygłaszanie nauk, które Ty musisz zrozumieć, a przede wszystkim wysłuchać. Stosować się do nich także powinnaś. Tu przerwał na chwilę by za nią pobiec kiedy ledwo wstała uderzył kilka razy z boków dalej trzymając kij w jednej ręce. Całe szczęście był wystarczająco mocny by się nie złamać. I nic nie kręcę. Jako moi uczniowie macie obowiązek jak ja chronić Ziemię przed złem, choćby takim jak Tsufule. To, że żyję ponad trzy wieki nie oznacza, że nie mogę umrzeć. Choćby dzisiaj byłem blisko, a w przeciągu ostatniego roku przynajmniej cztery razy byłem bliski śmieci. W dodatku kiedy umrę.. to raczej już na śmierć. To właściwie mogło brzmieć zabawnie, ale nie w tym sensie i nie w tej rzeczywistości. Hikaru przecież raz już umarł.. poza tym żył tak długo.. od dawna czuł, że jego czasy minęły i może nie powinien istnieć w przyszłości..
Może mimo młodego ciała był po prostu nie dzisiejszy i powinien zniknąć jak wszyscy ... jak Greefis, jego matka, czy choćby Nahan.
W tym czasie obudził się Kuro i ogarnął się trochę by móc zacząć trening. Rozgrzał się trochę i zaszarżował na mistica bez żadnego ostrzeżenia. Oczywiście dla nauczyciela to nie był żaden problem bo nawet od tyłu widział nadbiegającą małą kurkę, i wystawił mu dłoń by jego cios właśnie w nią uderzył. I tak właśnie się stało, Hikaru walczył z dwoma uczniami na raz. Bez żadnego problemu rozdzielał uwagę pomiędzy April i Kuro. April zadawał "cięcia" w ścięgna, a także często popychał ją "z bara " symulując tym samym uderzenie tarczą. Kurze natomiast często podcinał skrzydła.. znaczy nogi kiedy na niego szarżował. Od czasu do czasu też rzucał nim na dziewczynę by ta znalazła się znów na ziemi. Znów jego ruchy wyglądały jak taniec. Płynnymi, wyćwiczonymi ruchami po prostu unikał ataków uczniów często pozwalając im uderzać samych siebie, czasem tylko z leciutką pomocą swojej siły czy delikatnego pacnięcia w plecy czy w twarz. Do czasu, gdy pojawiła się June i Reito.
Od razu wzięła kurę w objęcia i cieszyła się jakby widziała po raz pierwszy dziecko... choć może widziała.
- Co takiego chcesz mi powiedzieć, June ? Spytał widząc ją poprzez połączenie pozostałych zmysłów stojąc do niej co prawda plecami bo dalej czekał na ruch April. Ogon zawinął na nadgarstku swojego małego ucznia i pociągnął całkiem mocno by uwolnić go z uścisku demonicy.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Pon Wrz 23, 2013 9:30 pm
___Nie bardzo wiedział co dziewczyna zamierza kładąc ręce na jego klatce piersiowej. Zaskoczyło go to, że w ten sposób postanowiła rzucić go w trawę. O co jej chodziło? Nie bardzo ogarniał ale mimo wszystko się uśmiechał. Była nieco dziwna ale chyba to mu się w niej podobało. Ruszył zaraz za nią starając się dotrzymać jej tempa. Jednak przez całą drogę leciał cały czas za nią. W jego głowie roiło się od dziwnych myśli i nie bardzo miał przez to ochotę widzieć się z Hikaru ani również z Kuro. Czuł, że to nie będzie miłe spotkanie. Mimo wszystko jednak dolecieli a na miejscu… czegoś takiego jeszcze nie widział. Co tam się do cholery działo!? April walczy z Misticem a Kuro stał się dzieckiem. Zrobił wielkie oczy i nie wydusił z siebie ani słowa przez dłuższy czas. Chciał zamienić słowo z kompanem ale June jak zwykle go uprzedziła. Jej zachowanie było co najmniej zaskakujące. Nagle zaczęła go tulić jak pluszową zabawkę zachwycając się przy tym jego słodkim wyglądem. Przed tym jeszcze zdała relację ze swoich przeżyć. A także poinformowała mistrza o zniszczonym mieście. Dziwne. Sama pytała czy warto jest mu mówić cokolwiek skoro zapewne i tak wszystko wie ale teraz mimo to to zrobiła. W sumie wypadało się odezwać. On również wtrącił kilka swoich słów.
- To był pasożyt. Ale nie taki jak Shadowy. Wiesz coś o tym?
Zapytał srebrnowłosego z niewyrażającym żadnych emocji wyrazem twarzy. Po chwili jednak jego uwagę przykuła mała wersja Kuro i zabawiająca się z nim June. Podszedł no niego i z niedowierzaniem zapytał.
- To naprawdę ty? Co Ci się stało?
Wpatrywał się w niego z każdej strony oglądając każdy skrawek jego ciała. Wyprostował się i rzekł.
- Ogon również straciłeś…
Przymknął oczy i stał przez moment w zamyśleniu. Po chwili jednak wybuch śmiechem na cały głos.
- BUAHAHAHA! Nie mogę uwierzyć, że dałeś się komuś tak wrobić.
Poczochrał jego włosy, złapał za policzki i uszczypnął je a na koniec zaczął łaskotać razem z June mając przy tym masę frajdy. Po jakimś czasie się uspokoił i odezwał się do niego jeszcze nieco przez śmiech.
- Wybacz. Nie mogłem się powstrzymać. Zamierzasz coś z tym zrobić czy pogodziłeś się już z tym?
Ostatnie zdanie wypowiedział z pełną powagą. Lecz jego ogon nadal wymachiwał wesoło.
OOC: Post treningowy w następnym poście.
- To był pasożyt. Ale nie taki jak Shadowy. Wiesz coś o tym?
Zapytał srebrnowłosego z niewyrażającym żadnych emocji wyrazem twarzy. Po chwili jednak jego uwagę przykuła mała wersja Kuro i zabawiająca się z nim June. Podszedł no niego i z niedowierzaniem zapytał.
- To naprawdę ty? Co Ci się stało?
Wpatrywał się w niego z każdej strony oglądając każdy skrawek jego ciała. Wyprostował się i rzekł.
- Ogon również straciłeś…
Przymknął oczy i stał przez moment w zamyśleniu. Po chwili jednak wybuch śmiechem na cały głos.
- BUAHAHAHA! Nie mogę uwierzyć, że dałeś się komuś tak wrobić.
Poczochrał jego włosy, złapał za policzki i uszczypnął je a na koniec zaczął łaskotać razem z June mając przy tym masę frajdy. Po jakimś czasie się uspokoił i odezwał się do niego jeszcze nieco przez śmiech.
- Wybacz. Nie mogłem się powstrzymać. Zamierzasz coś z tym zrobić czy pogodziłeś się już z tym?
Ostatnie zdanie wypowiedział z pełną powagą. Lecz jego ogon nadal wymachiwał wesoło.
OOC: Post treningowy w następnym poście.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Wto Wrz 24, 2013 1:31 pm
Nim zdążyła zaatakować pojawił się Kuro, co wywołało u niej uśmiech na twarzy, wciąż jednak czekała, aż w końcu chłopak wróci do swoich poprzednich rozmiarów. Nie mogła znosić pomniejszego chłopaka, był dokładnie taki jakie są dzieci, może zmniejszył mu się również mózg? To całkiem prawdopodobne, a najgorsze było, że Hikaru nic z tym nie robił, skąd mogli mieć pewność, że to samo przejdzie?
- Cieszę się, że czujesz się już lepiej. – powiedziała łagodnym głosem do niego, on jednak średnio był tym zainteresowany, był jak typowa małpa- obchodziła go jedynie walka. Tyle, że nawet ona, niedoświadczona na tyle, ile dorosły Kuro, widziała, że jego ciosy są bez sensu. Może i miały odpowiednią siłę, ale były po prostu na oślep jak u małego dziecka. Mimo to patrzyła na niego ciepłym spojrzeniem, a uśmiech nie schodził jej z buzi. W końcu on dla niej tak się wcześniej poświęcał, nie chciał jej zostawić, poza tym próbował coś powiedzieć zanim stracił całkowicie przytomność. Najchętniej chwyciłaby go w ramiona i długo nie puszczała, ale dziwnie wyglądałoby to obecnie. Na domiar reszty szczęścia nagle przyleciała June, a tuż za nią Rei. Jej oczy delikatnie się zeszkliły, nie mogła się nacieszyć, że ich widzi. – June! Rei! Tak się cieszę! Ze mną wszystko w porządku, ale miło was widzieć, martwiłam się o was!
Śmiała się, gdy rudowłosa opowiadała o tym jak walczyli, brakowało jej, a nawet bardzo, a potem rzuciła się na miniaturkę chłopaka, co jeszcze bardziej ją rozśmieszyło. Biedny chłopak, nawet brązowowłosy się z niego nabijał.
- Rei! Oczywiście, że zamierza coś z tym zrobić, a jak nie on, to ja! – powiedziała udając lekko obrażoną, a następnie parsknęła śmiechem witając się z mężczyzną poprzez krótki uścisk, po chwili dodała po cichu. – Przecież nie mogłabym z dzieckiem, to byłoby co najmniej dziwne. Coś mi się wydaje, że u was się trochę pozmieniało, co?
Zrobiła ciekawską minę mrużąc oczy i przyglądając się im oboje, nie mogła się opanować, a pojedynku z Hikaru zupełnie zapomniała przez to wszystko. Najpierw Kuro odzyskał przytomność, a teraz oni wrócili, ciekawe na jak długo? Musi porozmawiać z dziewczyną i to w miarę pilnie.
- Możemy potem porozmawiać przez chwilę na osobności? – spytała już bardziej poważnie, ale ona wciąż była zajęta chłopakiem, więc postanowiła zacząć trochę inny temat. – Braska mu to zrobił, porwał mnie, no a oni polecieli za mną i walczyli. I chyba nie do końca świadomie trafił go tym czymś, zastanawiałam się, czy Ty June potrafiłabyś to odwrócić, jesteś silna i zamieniłaś kiedyś łóżko Kuro w... no wiesz o co mi chodzi.
- Cieszę się, że czujesz się już lepiej. – powiedziała łagodnym głosem do niego, on jednak średnio był tym zainteresowany, był jak typowa małpa- obchodziła go jedynie walka. Tyle, że nawet ona, niedoświadczona na tyle, ile dorosły Kuro, widziała, że jego ciosy są bez sensu. Może i miały odpowiednią siłę, ale były po prostu na oślep jak u małego dziecka. Mimo to patrzyła na niego ciepłym spojrzeniem, a uśmiech nie schodził jej z buzi. W końcu on dla niej tak się wcześniej poświęcał, nie chciał jej zostawić, poza tym próbował coś powiedzieć zanim stracił całkowicie przytomność. Najchętniej chwyciłaby go w ramiona i długo nie puszczała, ale dziwnie wyglądałoby to obecnie. Na domiar reszty szczęścia nagle przyleciała June, a tuż za nią Rei. Jej oczy delikatnie się zeszkliły, nie mogła się nacieszyć, że ich widzi. – June! Rei! Tak się cieszę! Ze mną wszystko w porządku, ale miło was widzieć, martwiłam się o was!
Śmiała się, gdy rudowłosa opowiadała o tym jak walczyli, brakowało jej, a nawet bardzo, a potem rzuciła się na miniaturkę chłopaka, co jeszcze bardziej ją rozśmieszyło. Biedny chłopak, nawet brązowowłosy się z niego nabijał.
- Rei! Oczywiście, że zamierza coś z tym zrobić, a jak nie on, to ja! – powiedziała udając lekko obrażoną, a następnie parsknęła śmiechem witając się z mężczyzną poprzez krótki uścisk, po chwili dodała po cichu. – Przecież nie mogłabym z dzieckiem, to byłoby co najmniej dziwne. Coś mi się wydaje, że u was się trochę pozmieniało, co?
Zrobiła ciekawską minę mrużąc oczy i przyglądając się im oboje, nie mogła się opanować, a pojedynku z Hikaru zupełnie zapomniała przez to wszystko. Najpierw Kuro odzyskał przytomność, a teraz oni wrócili, ciekawe na jak długo? Musi porozmawiać z dziewczyną i to w miarę pilnie.
- Możemy potem porozmawiać przez chwilę na osobności? – spytała już bardziej poważnie, ale ona wciąż była zajęta chłopakiem, więc postanowiła zacząć trochę inny temat. – Braska mu to zrobił, porwał mnie, no a oni polecieli za mną i walczyli. I chyba nie do końca świadomie trafił go tym czymś, zastanawiałam się, czy Ty June potrafiłabyś to odwrócić, jesteś silna i zamieniłaś kiedyś łóżko Kuro w... no wiesz o co mi chodzi.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Wrz 25, 2013 10:45 pm
Atakował Hikaru z pełną parą. Powoli formował wygląd i dopracowywał swoją wymyśloną technikę. O dziwo niewiele różniła się ona od najpotężniejszej ziemskiej techniki, którą Hikaru znał. Dzięki czemu mógł chłopaka pokierować i subtelnie pokazać mu wady techniki. Niemniej interesujący był fakt, że Saiyan z pustynnej planety kombinował z techniką na bazie ziemskiego zwierzęcia.
Pierwsza fala dziecięcej ekscytacji z walki opuściła umysł chłopaka i wreszcie się uspokoił, zaczął lepiej myśleć, przestał być chaotyczny. Chociaż czasem ponosiła go złość, kiedy mu nie wychodziło i próbował użyć jakiś brudny numer na Hikaru. Raz spróbował kopnąć Mistika w twarz i pożałował. Wszystko zadziało się w ułamku sekundy, został złapany za kostkę, potem kilkukrotnie obrócił się wokół własnej osi i otrzymał bolesny cios w plecy wgniatający go w ziemie. Kilka dobrych minut zajęło mu dojście do siebie. Krótka piłka – zero brudnych zagrywek i maksymalne skupienie się.
Kiedy się uspokoił nie zapominał o April, cieszył się, że wyszli cało z tej przygody i że nic jej nie jest. Wizja tortur sprezentowanych przez Braskę była przerażająca. Uśmiechał się do niej od czasu do czasu tym swoim ciepłym uśmiechem. Czasem oboje oberwali za dekoncentracje ale musieli się nauczyć, że podczas walki trzeba też skupiać się tam, co dzieje się naokoło. Obecność dziewczyny chyba działała na młodzika tak uspokajająco.Cieszył się, ze tu była, cała i zdrowa.
Technika chłopaka nabierała kształtów, ciosy stawały się trafniejsze, choć nadal blokowała je otwarta dłoń nauczyciela, to Kuro celował w newralgiczne punkty. Uczył się także zadawać ciosy tak, aby jednocześnie chronić samego siebie – głownie twarz. Hikaru wykorzystywał każdą szczelinę w gardzie i nie oszczędzał chłopaka. Saiyan odskakiwał i atakował na nowo, za każdym razem wyraźniej formułując kształt wilka ze swojej aury.
Mały wzrost nie ułatwiał mu zadania. Teraz praca nóg była zupełnie inna, gdyż musiał utrzymywać się w powietrzu. Powróciwszy do poprzedniego wzrostu nie będzie musiał się aż tak pilnować, niemniej kilka bolesnych „przypomnień” od mentora pozwoli mu zapamiętać na zawsze aby nie zaniedbał tego elementu.
W końcu Kuro przemienił się w srebrzystowosego SSJ. Nie tylko po to aby lepiej dopracowywać technikę ale żeby przyzwyczajać ciało do tej mocy. Wilk nabrał srebrzystej i świecącej poświaty. Był głównym atutem techniki – zaskoczeniem. Kuro musiał poczuć się jak wilk, przewodnik, któremu skrzywdzono członka stada. Wilk, który dumnie wyjąc do księżyca powiewał jako sztandar na maszcie obok jego domu. Wilk, który opiekuje się stadem. „Rodzina, obowiązek, honor.” Wilcze kły i pazury rozszarpujące wroga na strzępy.
Szło mu lepiej i lepiej wilcza technika zadawała potężne obrażenia z dużą szybkością. Udało się, doszedł do tego, co sam wymyślił i doszlifował z pomocą nauczyciela. Musiał odpocząć. Usiadł na trawie i wyczuł zbliżające się towarzystwo. Mina mu zrzedła, obecność June przypomniała mu o Brasce. Zaczęła go ściskać i miętosić. Niby nie było mu do końca z tym źle ale zachowanie Reia przelało czarę goryczy. Do tego machał swoim ogonem pyszniąc się.
- Nie jestem nagrodą Nobla, żebym się podobał!
Omal już nie wybuchnął, kiedy z opresji i skończenia niczym maskotka wybawił go Hikaru, wyciągając z objęć June.
- June to Twój ojciec przyszedł tu i bez powodu porwał April. Po czym wyrwał mi ogon, następnie zamienił w dziecko i omal nas wszystkich nie pozabijał. Gdybyś tu była, zamiast biegać za Reiem i bawić się w pojedynki z Redem to by do tego nie doszło! Braska mnie popamięta, nikomu nie pozwolę krzywdzić mojej rodziny! Nikomu! Mam nadzieję, że Braska zapamięta na długo mój ostatni cios.
Tak zdecydowanie April należała do rodziny. Kuro choć mały miał bardzo poważną minę. Trudno powiedzieć, czy był zły, czy rozgoryczony, nie mógł winić June za to, robi jej ojciec. Do tego jego moc chciała się wyzwolić, a małe ciałko było sporym ograniczeniem. Przez to miał wrażenie, że mam jej większy zapas i z demonem sam by sobie poradził. Nagle skoczył w stronę Reito, przemienił się w SSJ i na szatyna ruszył srebrzysty wściekły wilk i wymierzył kilak ciosów w tors Saiyana. Wiedział, że się zregeneruje, zresztą specjalnie uderzył słabiej. Tylko po to, aby pokazać mu jak zaczynają się różnić poziomami. No i nie mógł mu darować traktowania, jak dziecko. Takie przekomarzanki.
- Rei znasz mnie, lubię mieć ostatnie słowo – powiedział z uśmiechem. Kilka wyładowań elektrycznych przebiegło po jego ciele nim wylądował i powrócił do normalnego stanu.
Pierwsza fala dziecięcej ekscytacji z walki opuściła umysł chłopaka i wreszcie się uspokoił, zaczął lepiej myśleć, przestał być chaotyczny. Chociaż czasem ponosiła go złość, kiedy mu nie wychodziło i próbował użyć jakiś brudny numer na Hikaru. Raz spróbował kopnąć Mistika w twarz i pożałował. Wszystko zadziało się w ułamku sekundy, został złapany za kostkę, potem kilkukrotnie obrócił się wokół własnej osi i otrzymał bolesny cios w plecy wgniatający go w ziemie. Kilka dobrych minut zajęło mu dojście do siebie. Krótka piłka – zero brudnych zagrywek i maksymalne skupienie się.
Kiedy się uspokoił nie zapominał o April, cieszył się, że wyszli cało z tej przygody i że nic jej nie jest. Wizja tortur sprezentowanych przez Braskę była przerażająca. Uśmiechał się do niej od czasu do czasu tym swoim ciepłym uśmiechem. Czasem oboje oberwali za dekoncentracje ale musieli się nauczyć, że podczas walki trzeba też skupiać się tam, co dzieje się naokoło. Obecność dziewczyny chyba działała na młodzika tak uspokajająco.Cieszył się, ze tu była, cała i zdrowa.
Technika chłopaka nabierała kształtów, ciosy stawały się trafniejsze, choć nadal blokowała je otwarta dłoń nauczyciela, to Kuro celował w newralgiczne punkty. Uczył się także zadawać ciosy tak, aby jednocześnie chronić samego siebie – głownie twarz. Hikaru wykorzystywał każdą szczelinę w gardzie i nie oszczędzał chłopaka. Saiyan odskakiwał i atakował na nowo, za każdym razem wyraźniej formułując kształt wilka ze swojej aury.
Mały wzrost nie ułatwiał mu zadania. Teraz praca nóg była zupełnie inna, gdyż musiał utrzymywać się w powietrzu. Powróciwszy do poprzedniego wzrostu nie będzie musiał się aż tak pilnować, niemniej kilka bolesnych „przypomnień” od mentora pozwoli mu zapamiętać na zawsze aby nie zaniedbał tego elementu.
W końcu Kuro przemienił się w srebrzystowosego SSJ. Nie tylko po to aby lepiej dopracowywać technikę ale żeby przyzwyczajać ciało do tej mocy. Wilk nabrał srebrzystej i świecącej poświaty. Był głównym atutem techniki – zaskoczeniem. Kuro musiał poczuć się jak wilk, przewodnik, któremu skrzywdzono członka stada. Wilk, który dumnie wyjąc do księżyca powiewał jako sztandar na maszcie obok jego domu. Wilk, który opiekuje się stadem. „Rodzina, obowiązek, honor.” Wilcze kły i pazury rozszarpujące wroga na strzępy.
Szło mu lepiej i lepiej wilcza technika zadawała potężne obrażenia z dużą szybkością. Udało się, doszedł do tego, co sam wymyślił i doszlifował z pomocą nauczyciela. Musiał odpocząć. Usiadł na trawie i wyczuł zbliżające się towarzystwo. Mina mu zrzedła, obecność June przypomniała mu o Brasce. Zaczęła go ściskać i miętosić. Niby nie było mu do końca z tym źle ale zachowanie Reia przelało czarę goryczy. Do tego machał swoim ogonem pyszniąc się.
- Nie jestem nagrodą Nobla, żebym się podobał!
Omal już nie wybuchnął, kiedy z opresji i skończenia niczym maskotka wybawił go Hikaru, wyciągając z objęć June.
- June to Twój ojciec przyszedł tu i bez powodu porwał April. Po czym wyrwał mi ogon, następnie zamienił w dziecko i omal nas wszystkich nie pozabijał. Gdybyś tu była, zamiast biegać za Reiem i bawić się w pojedynki z Redem to by do tego nie doszło! Braska mnie popamięta, nikomu nie pozwolę krzywdzić mojej rodziny! Nikomu! Mam nadzieję, że Braska zapamięta na długo mój ostatni cios.
Tak zdecydowanie April należała do rodziny. Kuro choć mały miał bardzo poważną minę. Trudno powiedzieć, czy był zły, czy rozgoryczony, nie mógł winić June za to, robi jej ojciec. Do tego jego moc chciała się wyzwolić, a małe ciałko było sporym ograniczeniem. Przez to miał wrażenie, że mam jej większy zapas i z demonem sam by sobie poradził. Nagle skoczył w stronę Reito, przemienił się w SSJ i na szatyna ruszył srebrzysty wściekły wilk i wymierzył kilak ciosów w tors Saiyana. Wiedział, że się zregeneruje, zresztą specjalnie uderzył słabiej. Tylko po to, aby pokazać mu jak zaczynają się różnić poziomami. No i nie mógł mu darować traktowania, jak dziecko. Takie przekomarzanki.
- Rei znasz mnie, lubię mieć ostatnie słowo – powiedział z uśmiechem. Kilka wyładowań elektrycznych przebiegło po jego ciele nim wylądował i powrócił do normalnego stanu.
OOC:
- Koniec treningu - nauka techniki własnej Silver Wolf.
- dla Reia - siła techniki zmniejszona o 50% - 2500 dmg
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Wrz 26, 2013 12:55 am
_______Jedynie April ucieszyła się z tego, że wróciła. Znała ją najkrócej, a okazała najwięcej pozytywnych emocji. Dlatego mimowolnie uśmiechnęła się do niej na jej słowa. Od samego początku była dla niej życzliwa oraz przyjacielska. Prawdziwy skarb.
Zaczerwieniła się lekko patrząc na Reito gdy czarnowłosa zasugerowała pewne 'zmiany' między nimi. Machnęła dłonią uśmiechając się nieco zamieszana. Aż tak to widać?
Kuro nie był zadowolony z uścisków, a z odsieczą przybył Hikaru wyciągając go z jej objęć. Nie przejęła się tym za bardzo, szybko wróciło jej normalne myślenie.
____ - W sumie to... - podrapała się w tyle głowy gdy odezwał się Hikaru. Ukłoniła się, nie wiedziała czy Białowłosy to widzi czy też nie, ale tak nakazywały dobre maniery. - Jestem zmusza odejść od Twojej szkoły, Hikaru. Nie czuję się tutaj dobrze, wręcz jak intruz. Wybacz, że jestem demonem, ale tak mnie już stworzył świat. Nie mam wpływu na to. Odchodzę. Dziękuję za poświęcony mi czas i przepraszam za kłopoty, które ze sobą nie raz niosłam. - wyprostowała się gdy skończyła. Kątem oka spojrzała na szalejącego szkraba. Może i by się śmiała z tego, że tak się rzuca bo z jego wzrostem wyglądało to komicznie, ale słowa, które wypowiedział trafiły ją jak strzała w serce. Zrobiła się momentalnie bledsza, nie wiedziała co powiedzieć, jej czyny znowu zostały źle zrozumiane. Chciała przecież dobrze! Zaczęła walczyć ze sobą mentalnie by nie wypaść z równowagi.
Doszła do wniosku, że to głównie Kuro jest powodem jej odejścia. Już kilka razy ją tak zbeształ mimo, że nie była niczemu winna. Powinien bardzo dobrze pamiętać ostatnią akcję. Źle zrozumiał absorbcję Reito. Chciała mu tym pomóc lecząc jego rany, a jedyne co ją spotkało to opierdziel. Nienawidziła go za to, nie dostrzegał jej pozytywnych cech, na siłę wyciągał tylko te negatywne chcąc pokazać demonicy jak zła jest jej rasa, a sam nie był czysty. Saiyanie słyną z tego, że mordują niewinnych i podbijają kolejne planety. To jest dopiero zło.
Uderzenie Reito przez Kuro było jak ostatni stopień do zdenerwowania dziewczyny. Rudowłosa zacisnęła zęby warcząc po czym w ułamku sekundy jej ciało zajęło się płomieniami. Była jak żywa pochodnia, jej energia znacznie wzrosła, była tak nieposkromiona jak ogień okrywający ją. To tego się nauczyła w piętnaście minut w czasie potyczki z Tsufulem. Nie chciała tego używać w takich okolicznościach, ale nie miała wyboru. Kuro był od niej silniejszy.
Demonica zacisnęła dłonie w pięści patrząc z nieukrytą złością na Kuro:
____ - Wiesz co... PIERDOL SIĘ! - krzyknęła zaciskając rzucając się na małego. Uderzyła go płomienną dłonią prosto w policzek po czym szybkim ruchem przewaliła na ziemię. Przysiadła nad nim i darła się dalej wracając do normalnej postaci - Traktujesz mnie podmiotowo tylko dlatego, że jestem demonem! Nie zauważyłeś faktu, że jestem inna niż współrasowcy!? Gdyby nie ja i Reito tamto miasto oraz inne w okolicy wraz ze wszystkimi niewinnymi ludźmi zostałyby zniszczone przez tamtą istotę!- nie użyła imienia Reda bo wiedziała, że był przez kogoś kontrolowany. To nie była jego wina. - Heh, nie wiem co robiłeś przez ten czas, pewnie się obijałeś, a całą robotę z Braską odwalił Hikaru. Stałeś się cholernie zarozumiały, Kuro. Nie wiem co April w tobie widzi cholerny konusie! Żyj w tym ciele, nie odmienię cię... a nawet przedłużę Ci tą mękę. - tutaj użyła techniki zamiany w cukierka, jednak zmieniła nieco taktykę nie zmieniając go w smakołyk, a po prostu zgodnie z tym co powiedziała przedłużyła czas działania czarów Braski. Potrafi zmieniać swoje ciało, więc co to za wyczyn zmienić czyjeś? Niech cierpi ten zarozumiały knypek.
Tutaj potwierdziły się jej wcześniejsze obawy. Jest dyskryminowana w tym towarzystwie za to kim jest. Braska z całą pewnością nie chciał skrzywdzić April, tylko wyzwać na sparring Hikaru. Nie jest tak złym demonem jak go opisują. Cholerne małpy, jeszcze ją popamiętają. Choć w sumie...
Wstała znerwicowana maksymalnie po czym pobiegła kawałek chcąc stąd odlecieć jak najszybciej lecz przypomniała sobie w porę słowa April o tym, że chce zamienić z nią parę słów dlatego jeszcze powstrzymała się. Cofnęła się o kilka kroków po czym przeszła obok niej łapiąc ją za rękę. Pociągnęła ją w głąb lasu stawiając nogi szybko i zdecydowanie. Gdy wszyscy zniknęli jej z oczu zatrzymała się puszczając rękę czarnowłosej. Musiała chwilę postać nieruchomo by się uspokoić.
____ - O czym chciałaś porozmawiać? - Spytała w końcu odwracając się w jej stronę. Była już opanowana, ale najchętniej by coś rozniosła. Cierpiała przez to jak jest traktowana przez osobę, która niedawno opiekowała się nią, była jak brat. Myślała, że też jest częścią tej "rodziny", ale myliła się. Teraz bliżej mu do wroga. - Mój ojciec nie chciał Cię skrzywdzić... nie zrobiłby tego. Jestem tego pewna jak to, że tu stoję! - spojrzała na nią błagalnym wzrokiem. Chciała by jej przytaknęła...
Po raz kolejny została skarcona za to, że chciała dobrze. Ratowała tych ludzi narażając życie, a mimo to... Jeśli tak dalej pójdzie nie będzie w stanie odróżnić dobra od zła i zamiast ratować niewinne istnienia będzie je zabijać. Sami wykreują sobie wroga.
OOC
Fire Torch - 2730 DMG dla Kuro
Koniec Treningu
Zaczerwieniła się lekko patrząc na Reito gdy czarnowłosa zasugerowała pewne 'zmiany' między nimi. Machnęła dłonią uśmiechając się nieco zamieszana. Aż tak to widać?
Kuro nie był zadowolony z uścisków, a z odsieczą przybył Hikaru wyciągając go z jej objęć. Nie przejęła się tym za bardzo, szybko wróciło jej normalne myślenie.
____ - W sumie to... - podrapała się w tyle głowy gdy odezwał się Hikaru. Ukłoniła się, nie wiedziała czy Białowłosy to widzi czy też nie, ale tak nakazywały dobre maniery. - Jestem zmusza odejść od Twojej szkoły, Hikaru. Nie czuję się tutaj dobrze, wręcz jak intruz. Wybacz, że jestem demonem, ale tak mnie już stworzył świat. Nie mam wpływu na to. Odchodzę. Dziękuję za poświęcony mi czas i przepraszam za kłopoty, które ze sobą nie raz niosłam. - wyprostowała się gdy skończyła. Kątem oka spojrzała na szalejącego szkraba. Może i by się śmiała z tego, że tak się rzuca bo z jego wzrostem wyglądało to komicznie, ale słowa, które wypowiedział trafiły ją jak strzała w serce. Zrobiła się momentalnie bledsza, nie wiedziała co powiedzieć, jej czyny znowu zostały źle zrozumiane. Chciała przecież dobrze! Zaczęła walczyć ze sobą mentalnie by nie wypaść z równowagi.
Doszła do wniosku, że to głównie Kuro jest powodem jej odejścia. Już kilka razy ją tak zbeształ mimo, że nie była niczemu winna. Powinien bardzo dobrze pamiętać ostatnią akcję. Źle zrozumiał absorbcję Reito. Chciała mu tym pomóc lecząc jego rany, a jedyne co ją spotkało to opierdziel. Nienawidziła go za to, nie dostrzegał jej pozytywnych cech, na siłę wyciągał tylko te negatywne chcąc pokazać demonicy jak zła jest jej rasa, a sam nie był czysty. Saiyanie słyną z tego, że mordują niewinnych i podbijają kolejne planety. To jest dopiero zło.
Uderzenie Reito przez Kuro było jak ostatni stopień do zdenerwowania dziewczyny. Rudowłosa zacisnęła zęby warcząc po czym w ułamku sekundy jej ciało zajęło się płomieniami. Była jak żywa pochodnia, jej energia znacznie wzrosła, była tak nieposkromiona jak ogień okrywający ją. To tego się nauczyła w piętnaście minut w czasie potyczki z Tsufulem. Nie chciała tego używać w takich okolicznościach, ale nie miała wyboru. Kuro był od niej silniejszy.
Demonica zacisnęła dłonie w pięści patrząc z nieukrytą złością na Kuro:
____ - Wiesz co... PIERDOL SIĘ! - krzyknęła zaciskając rzucając się na małego. Uderzyła go płomienną dłonią prosto w policzek po czym szybkim ruchem przewaliła na ziemię. Przysiadła nad nim i darła się dalej wracając do normalnej postaci - Traktujesz mnie podmiotowo tylko dlatego, że jestem demonem! Nie zauważyłeś faktu, że jestem inna niż współrasowcy!? Gdyby nie ja i Reito tamto miasto oraz inne w okolicy wraz ze wszystkimi niewinnymi ludźmi zostałyby zniszczone przez tamtą istotę!- nie użyła imienia Reda bo wiedziała, że był przez kogoś kontrolowany. To nie była jego wina. - Heh, nie wiem co robiłeś przez ten czas, pewnie się obijałeś, a całą robotę z Braską odwalił Hikaru. Stałeś się cholernie zarozumiały, Kuro. Nie wiem co April w tobie widzi cholerny konusie! Żyj w tym ciele, nie odmienię cię... a nawet przedłużę Ci tą mękę. - tutaj użyła techniki zamiany w cukierka, jednak zmieniła nieco taktykę nie zmieniając go w smakołyk, a po prostu zgodnie z tym co powiedziała przedłużyła czas działania czarów Braski. Potrafi zmieniać swoje ciało, więc co to za wyczyn zmienić czyjeś? Niech cierpi ten zarozumiały knypek.
Tutaj potwierdziły się jej wcześniejsze obawy. Jest dyskryminowana w tym towarzystwie za to kim jest. Braska z całą pewnością nie chciał skrzywdzić April, tylko wyzwać na sparring Hikaru. Nie jest tak złym demonem jak go opisują. Cholerne małpy, jeszcze ją popamiętają. Choć w sumie...
Wstała znerwicowana maksymalnie po czym pobiegła kawałek chcąc stąd odlecieć jak najszybciej lecz przypomniała sobie w porę słowa April o tym, że chce zamienić z nią parę słów dlatego jeszcze powstrzymała się. Cofnęła się o kilka kroków po czym przeszła obok niej łapiąc ją za rękę. Pociągnęła ją w głąb lasu stawiając nogi szybko i zdecydowanie. Gdy wszyscy zniknęli jej z oczu zatrzymała się puszczając rękę czarnowłosej. Musiała chwilę postać nieruchomo by się uspokoić.
____ - O czym chciałaś porozmawiać? - Spytała w końcu odwracając się w jej stronę. Była już opanowana, ale najchętniej by coś rozniosła. Cierpiała przez to jak jest traktowana przez osobę, która niedawno opiekowała się nią, była jak brat. Myślała, że też jest częścią tej "rodziny", ale myliła się. Teraz bliżej mu do wroga. - Mój ojciec nie chciał Cię skrzywdzić... nie zrobiłby tego. Jestem tego pewna jak to, że tu stoję! - spojrzała na nią błagalnym wzrokiem. Chciała by jej przytaknęła...
Po raz kolejny została skarcona za to, że chciała dobrze. Ratowała tych ludzi narażając życie, a mimo to... Jeśli tak dalej pójdzie nie będzie w stanie odróżnić dobra od zła i zamiast ratować niewinne istnienia będzie je zabijać. Sami wykreują sobie wroga.
OOC
Fire Torch - 2730 DMG dla Kuro
Koniec Treningu
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Wrz 26, 2013 7:11 pm
Nie przypuszczał, że June go uderzy ale się nie bronił, powalony na ziemie i przytrzymany przez nią patrzył jej badawczo w oczy, kiedy mówiła. Policzek piekł go niczym ogień. Kiedy dziewczyna odeszła wstał i potarł bolące miejsce, ale nie zamierzał tego tak zostawić.
- Mylisz się June, każdy z nas jest inny, nie ma istot jednakowych. Dla mnie zawsze będziesz June. Już zapomniałaś kto był od początku przy tobie, kto Cię wspierał, tłumaczył i brał na siebie całą robotę, kto prosił Cię, abyś została, z kim dzieliłaś swoje smutki i radości? Kto natychmiast się pojawił, kiedy Hikaru Cię uderzył? To byłem ja, nie mam pretensji, że przez prządek zabiłabyś mnie przybijając mi ogon gwoździem do ściany, ani o stos cukru zamiast lóżka. Pamiętasz obrazek, który zrobiłaś? Chciałem Cię prosić, żebyś dorysowała April i Reia........... W zamian poprosiłem Cię o opiekę nad April i nic więcej i nie mogłem na Tobie polegać.......
Twojego ojca nie interesowała potyczka z Hikaru, tylko zabawiał się moim życiem. Nawet nie wiesz jaki byłem przerażony, bo mam dla kogo żyć. Na mojej planecie są ludzie, którzy na mnie liczą, dla których muszę od dziecka ciężko pracować.
Wystarczy jedno złe słowo i zapomniałaś o wszystkim, skreśliłaś mnie. Odwracasz się i uciekasz zamiast zmierzyć się z tym? Tak jest wygodniej. Ty masz wybór, zazdroszczę, możesz przychodzić i odchodzić kiedy chcesz i kiedy się znudzisz. Ja mam tylko jedną drogę.
Od początku byłaś dla mnie ważna i to się nie zmieni. Jeśli będziesz potrzebować pomocy to możesz na mnie zawsze liczyć. Zapamiętaj sobie, że tylko przyjaciół stać na prawdziwą szczerość i czasem musi boleć, żeby było lepiej. Dla mnie zawsze będziesz June i nie chciałbym stanąć przeciw Tobie.
- Mylisz się June, każdy z nas jest inny, nie ma istot jednakowych. Dla mnie zawsze będziesz June. Już zapomniałaś kto był od początku przy tobie, kto Cię wspierał, tłumaczył i brał na siebie całą robotę, kto prosił Cię, abyś została, z kim dzieliłaś swoje smutki i radości? Kto natychmiast się pojawił, kiedy Hikaru Cię uderzył? To byłem ja, nie mam pretensji, że przez prządek zabiłabyś mnie przybijając mi ogon gwoździem do ściany, ani o stos cukru zamiast lóżka. Pamiętasz obrazek, który zrobiłaś? Chciałem Cię prosić, żebyś dorysowała April i Reia........... W zamian poprosiłem Cię o opiekę nad April i nic więcej i nie mogłem na Tobie polegać.......
Twojego ojca nie interesowała potyczka z Hikaru, tylko zabawiał się moim życiem. Nawet nie wiesz jaki byłem przerażony, bo mam dla kogo żyć. Na mojej planecie są ludzie, którzy na mnie liczą, dla których muszę od dziecka ciężko pracować.
Wystarczy jedno złe słowo i zapomniałaś o wszystkim, skreśliłaś mnie. Odwracasz się i uciekasz zamiast zmierzyć się z tym? Tak jest wygodniej. Ty masz wybór, zazdroszczę, możesz przychodzić i odchodzić kiedy chcesz i kiedy się znudzisz. Ja mam tylko jedną drogę.
Od początku byłaś dla mnie ważna i to się nie zmieni. Jeśli będziesz potrzebować pomocy to możesz na mnie zawsze liczyć. Zapamiętaj sobie, że tylko przyjaciół stać na prawdziwą szczerość i czasem musi boleć, żeby było lepiej. Dla mnie zawsze będziesz June i nie chciałbym stanąć przeciw Tobie.
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Wrz 26, 2013 7:51 pm
Cała sytuacja ją przerosła, po pierwsze- wszystko działo się bardzo szybko, a po drugie nie mogła zbyt wiele zrobić. Zamiast się cieszyć, że są cali i zdrowi, to pozostali traktowali ich na intruzy! Jak tak w ogóle można i te zarzuty od samego wejścia. Rzuciła Kuro złowrogie spojrzenie, stawał się powoli jak Hikaru- oziębły jak wszystko dookoła, a jej się to wcale nie podobało.
- Odchodzicie? – była zaskoczona i było jej przykro, nie chciała zostawać tutaj sama, a tak się właśnie czuła. Ledwo zdążyła o to zapytać, gdy nagle czarnowłosy rzucił się na Rei’a. – Kuro! Co Ty wyprawiasz?!
Wykrzyknęła zrozpaczona dziewczyna spoglądając na ta scenę, nie wiedziała co zrobić, nie miała pojęcia, wszystko zaczęła się sypać, a ona nie miała na to żadnego wpływu. June wybuchnęła gniewem w stosunku do niego. Stała i wgapiała się to na jednego i na drugiego.
- Spokojnie, nikt nie miał niczego złego na myśli, prawda? – spytała próbując ratować sytuację w jakikolwiek sposób. Jednak to na nic, nikt jej nie słuchał, każdy w tym momencie się przekrzykiwał, a ona miała ochotę odlecieć stąd jak najdalej i zrobi to zaraz, tylko najpierw... o nie! Rudowłosa zaatakowała chłopca bez żadnego ostrzeżenia, a on się nawet nie bronił. Była w szoku tym wszystkim, co się wydarzyło, ona złapała ją i na bok. Potem znowu jego słowa, na pewno ją zabolały, trudno było ich nie słyszeć, krzyczał chyba na cały obszar szkoły.
- Musisz mi pomóc, nie musisz, ale proszę Cię o to. Ty jedna to potrafisz, oni obaj się nie zgodzą, umiesz odnajdywać znajomą energię, prawda? – spytała błagalnym tonem, obawiała się tego, co wydarzy się za moment, musiała stąd jak najszybciej uciekać. – Chciałabym odnaleźć Reda, muszę z nim porozmawiać, to naprawdę pilne, nie zostawiaj mnie z tym, ja sama nie posiadam takich umiejętności, a nikt mnie do niego nie doprowadzi, bo uważają, że jest zły, ale ja muszę. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale czuję taką wewnętrzną potrzebę.
Wydusiła to wszystko na jednym tchu, chciała jak najszybciej się przy nim znaleźć, nie miała najmniejszej ochoty oglądać dalszej sprzeczki i mieszać się w to, ale tak się nie dało. Nie potrafiła siedzieć cicho.
- June, Twój ojciec nie chciał mi zrobić krzywdy, mógł mnie przy okazji zabić co najmniej dziesięć razy, a Tego nie uczynił, też jestem pewna, że chciał walczyć tylko z Hikaru. – dodała, bo taka była prawda, w końcu sama tam była i wszystko widziała. – Nie słuchaj Kuro, jest po prostu trochę zdenerwowany, on nie chce źle dla nikogo, mogę całą winę przyjąć na siebie, nie chcę, aby wasze relacje się pogorszyły. Nie chcę żebyście opuszczali to miejsce...
Mimo swojej woli, jej oczy delikatnie się zeszkliły, co natychmiast próbowała ukryć, przetarła swoje błękitne oczęta skrawkiem materiału ze swojego stroju i spuściła głowę w dół. Nie chciała, aby to wszystko tak się kończyło.
- Odchodzicie? – była zaskoczona i było jej przykro, nie chciała zostawać tutaj sama, a tak się właśnie czuła. Ledwo zdążyła o to zapytać, gdy nagle czarnowłosy rzucił się na Rei’a. – Kuro! Co Ty wyprawiasz?!
Wykrzyknęła zrozpaczona dziewczyna spoglądając na ta scenę, nie wiedziała co zrobić, nie miała pojęcia, wszystko zaczęła się sypać, a ona nie miała na to żadnego wpływu. June wybuchnęła gniewem w stosunku do niego. Stała i wgapiała się to na jednego i na drugiego.
- Spokojnie, nikt nie miał niczego złego na myśli, prawda? – spytała próbując ratować sytuację w jakikolwiek sposób. Jednak to na nic, nikt jej nie słuchał, każdy w tym momencie się przekrzykiwał, a ona miała ochotę odlecieć stąd jak najdalej i zrobi to zaraz, tylko najpierw... o nie! Rudowłosa zaatakowała chłopca bez żadnego ostrzeżenia, a on się nawet nie bronił. Była w szoku tym wszystkim, co się wydarzyło, ona złapała ją i na bok. Potem znowu jego słowa, na pewno ją zabolały, trudno było ich nie słyszeć, krzyczał chyba na cały obszar szkoły.
- Musisz mi pomóc, nie musisz, ale proszę Cię o to. Ty jedna to potrafisz, oni obaj się nie zgodzą, umiesz odnajdywać znajomą energię, prawda? – spytała błagalnym tonem, obawiała się tego, co wydarzy się za moment, musiała stąd jak najszybciej uciekać. – Chciałabym odnaleźć Reda, muszę z nim porozmawiać, to naprawdę pilne, nie zostawiaj mnie z tym, ja sama nie posiadam takich umiejętności, a nikt mnie do niego nie doprowadzi, bo uważają, że jest zły, ale ja muszę. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale czuję taką wewnętrzną potrzebę.
Wydusiła to wszystko na jednym tchu, chciała jak najszybciej się przy nim znaleźć, nie miała najmniejszej ochoty oglądać dalszej sprzeczki i mieszać się w to, ale tak się nie dało. Nie potrafiła siedzieć cicho.
- June, Twój ojciec nie chciał mi zrobić krzywdy, mógł mnie przy okazji zabić co najmniej dziesięć razy, a Tego nie uczynił, też jestem pewna, że chciał walczyć tylko z Hikaru. – dodała, bo taka była prawda, w końcu sama tam była i wszystko widziała. – Nie słuchaj Kuro, jest po prostu trochę zdenerwowany, on nie chce źle dla nikogo, mogę całą winę przyjąć na siebie, nie chcę, aby wasze relacje się pogorszyły. Nie chcę żebyście opuszczali to miejsce...
Mimo swojej woli, jej oczy delikatnie się zeszkliły, co natychmiast próbowała ukryć, przetarła swoje błękitne oczęta skrawkiem materiału ze swojego stroju i spuściła głowę w dół. Nie chciała, aby to wszystko tak się kończyło.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sob Wrz 28, 2013 11:49 am
Skoro po przybyciu kolejnych gości April i Kuro nie bardzo garnęli się do treningu Hikaru przerwał i otworzył oczy. Szczególnie, że June chciała z nim porozmawiać. Okazało się, że chce odejść ze szkoły bo biedaczka czuje się nieswojo. Nie zdążył niestety komentować tego bo zaraz odezwali się Kuro i April, a demonica się wściekła na słowa młodej małpy i odeszła z ich okolicy kierując się w głąb lasu. Cóż.. musiał za nią pójść, wypadałoby przynajmniej. Zanim w ogóle jednak zareagował April do niej poszła zostawiając Kuro. Dopiero po paru minutach ruszył za dziewczynami spokojnym krokiem aż nie doszedł do nich. Zastał je rozmawiające cicho nie interesowało go o czym.
- Powiedz mi co zamierzasz w takim razie robić skoro czujesz się tutaj nieswojo ? Myślisz, że z Reiem będzie Ci dobrze na Vegecie ? Widzę jak się zachowujecie. A z tego co wiem on chciał wrócić w końcu na swoją planetę. Jesteś może nierozgarniętą demonicą, ale byłaś i chyba dalej jesteś najporządniejszą istotą tej rasy jaką poznałem. Poza tym masz w sobie pokłady ukrytej mocy dalej, które opanujesz z czasem i odkryjesz światu. Zapewne się jeszcze spotkamy, to tylko kwestia czasu. Co do młodego... nie dziw mu się. Braska porwał April i bawił się nim w dodatku zamienił w to czym jest teraz. Jest stanowczo rozgoryczony z tego powodu. Twój ojciec ma charakterystyczne poczucie humoru. Nikt nie lubi jak się ktoś nim bawi i wykorzystuje bliskich. Mówił cicho spokojnie zbliżając się do dziewczyn patrząc teraz na demonicę. Zatrzymał się jakieś dwa metry od niej i czekał na jej reakcje. Zastanawiał się czy dobrze będzie jeśli ona poleci rzeczywiście na Vegetę.. tam raczej nie miała by zbytnio spokoju. Jakby król się o niej dowiedział.. no cóż.. różne rzeczy mogłyby się wydarzyć. Znała co prawda zdolność ukrycia się w Ki, ale nie zmienia to faktu, że nie może żyć ukryta do końca życia. Raczej została by na dłużej na Ziemi.
Z drugiej strony Reito raczej nie miał nic do stracenia, na Vegecie raczej nic go nie czeka uznano go za martwego zapewne choć mistic mógł się mylić. Czas pokaże jak sytuacja się rozwinie, a tymczasem stali tu i teraz. Skoro June odchodziła, wypadałoby jej coś dać by mogła się ewentualnie obronić przed hordą małp, tak więc zbliżył się do niej jeszcze bliżej i położył dłoń na jej głowie. Przekazał jej wiedzę, którą przekazał mu kiedyś demon przed śmiercią. Sam nie miał dostępu do informacji zapieczętowanych w jego umyśle, więc mógł je tylko przekazać. Jednak domyślał się co to za wiedza bo widział jak demon używa swoich zdolności zanim poszedł do piachu. Było to dawno temu.... tylko demon mógł odpieczętować te informacje o technice, dla Hikaru były tylko miejscem zajmowanym w jego umyśle i świadomości. Mógł jedynie wypchnąć je ze swojego umysłu do umysłu innego demona, a ten już będzie mógł na podstawie uzyskanych danych opanować nowe umiejętności. Po tej sekundzie wypchnięcia owej wiedzy ze swojego umysłu odsunął się od dziewczyny.
- To może Ci się przydać w takim razie. Tyle powiedział na zakończenie i choć był ciekaw co ona powie był gotów odejść do swojej szkoły.
occ June, możesz się uczyć shower raina z pełną ilością godzin.
- Powiedz mi co zamierzasz w takim razie robić skoro czujesz się tutaj nieswojo ? Myślisz, że z Reiem będzie Ci dobrze na Vegecie ? Widzę jak się zachowujecie. A z tego co wiem on chciał wrócić w końcu na swoją planetę. Jesteś może nierozgarniętą demonicą, ale byłaś i chyba dalej jesteś najporządniejszą istotą tej rasy jaką poznałem. Poza tym masz w sobie pokłady ukrytej mocy dalej, które opanujesz z czasem i odkryjesz światu. Zapewne się jeszcze spotkamy, to tylko kwestia czasu. Co do młodego... nie dziw mu się. Braska porwał April i bawił się nim w dodatku zamienił w to czym jest teraz. Jest stanowczo rozgoryczony z tego powodu. Twój ojciec ma charakterystyczne poczucie humoru. Nikt nie lubi jak się ktoś nim bawi i wykorzystuje bliskich. Mówił cicho spokojnie zbliżając się do dziewczyn patrząc teraz na demonicę. Zatrzymał się jakieś dwa metry od niej i czekał na jej reakcje. Zastanawiał się czy dobrze będzie jeśli ona poleci rzeczywiście na Vegetę.. tam raczej nie miała by zbytnio spokoju. Jakby król się o niej dowiedział.. no cóż.. różne rzeczy mogłyby się wydarzyć. Znała co prawda zdolność ukrycia się w Ki, ale nie zmienia to faktu, że nie może żyć ukryta do końca życia. Raczej została by na dłużej na Ziemi.
Z drugiej strony Reito raczej nie miał nic do stracenia, na Vegecie raczej nic go nie czeka uznano go za martwego zapewne choć mistic mógł się mylić. Czas pokaże jak sytuacja się rozwinie, a tymczasem stali tu i teraz. Skoro June odchodziła, wypadałoby jej coś dać by mogła się ewentualnie obronić przed hordą małp, tak więc zbliżył się do niej jeszcze bliżej i położył dłoń na jej głowie. Przekazał jej wiedzę, którą przekazał mu kiedyś demon przed śmiercią. Sam nie miał dostępu do informacji zapieczętowanych w jego umyśle, więc mógł je tylko przekazać. Jednak domyślał się co to za wiedza bo widział jak demon używa swoich zdolności zanim poszedł do piachu. Było to dawno temu.... tylko demon mógł odpieczętować te informacje o technice, dla Hikaru były tylko miejscem zajmowanym w jego umyśle i świadomości. Mógł jedynie wypchnąć je ze swojego umysłu do umysłu innego demona, a ten już będzie mógł na podstawie uzyskanych danych opanować nowe umiejętności. Po tej sekundzie wypchnięcia owej wiedzy ze swojego umysłu odsunął się od dziewczyny.
- To może Ci się przydać w takim razie. Tyle powiedział na zakończenie i choć był ciekaw co ona powie był gotów odejść do swojej szkoły.
occ June, możesz się uczyć shower raina z pełną ilością godzin.
- GośćGość
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sob Wrz 28, 2013 7:24 pm
______ Gdy odchodziła na bok wraz z April nie słuchała do końca tego co mówił Kuro. Już w połowie przestała zwracać uwagę na jego słowa bo tylko bardziej się denerwowała. Fakt, mieli za sobą wspaniałe i mniej wspaniałe chwile, ale czasami wystarczy tylko jedno potknięcie by je całkowicie zasłonić. June jest zbyt prostomyśląca by rozumować jak ktoś kto ma za sobą 20 lat życia lub więcej. Nie można ją za to winić.
Patrzała na April ciekawskim wzrokiem gdy ta opowiadała dokładnie o co jej chodzi. Zdziwiła się faktem, że chce się spotkać z Red'em, a tym bardziej faktem, że go w ogóle zna. Musiała przegapić moment, w którym ten demon wraz z Kaede się tutaj wybrali w małe odwiedziny. Za bardzo się wyłączyła myślami gdy była na tej polanie odpocząć lub działo się to w momencie gdy była jeszcze nieprzytomna. Zgubiła już rachubę czasu.
Zastanawiała się czego może od niego chcieć. Nawet nie pytała, nie chciała być taka dociekliwa. Przez chwilę martwiła się tylko czy demon nie skrzywdzi dziewczyny, ale gdy namierzyła jego KI wszelkie obawy zniknęły. Już nie emanował tym czystym złem co w trakcie walki, więc zapewne pozbył się pasożyta, który go kontrolował. Był też w pobliżu Kaede co dawało sto procent pewności, że ręki na halfkę nie podniesie.
___ - Jeśli polecisz w tamtą stronę na pewno go spotkasz. - powiedziała wskazując północ. Zgodziła się na to tylko dlatego, że sytuacja Red'a była podobna do tej June. Przez rasę był z góry uważany za czyste zło. - A co do wyczuwania energii... To proste. Reito nauczył mnie tego w czasie walki z niewidzialnym przeciwnikiem. Musisz wyciszyć wszystko co jest wokół, a wtedy na pewno pojawią się grupki KI emanujące czymś, czego nie da się opisać. Jakby działo się coś złego daj mi znać własną energią. - Uśmiechnęła się do niej przekazując krótką instrukcję. Powinna wystarczyć. Sam Reito nie mówił jej więcej.
Ucieszyła się z jej słów potwierdzających wersję June. Braska nie chciał niczyjej krzywdy. Ma dziwny sposób bycia i zabawy. Nigdy go do końca nie zrozumie, zbyt mało czasu z nim spędziła by móc w pełni określić jego charakter.
___ - Aaa rozumiem, dorastanie... - zaśmiała się głośno gdy temat zszedł na Kuro. - Odejść i tak chciałam już dawno. Siedzenie w jednym miejscu nie jest dla mnie, wolę zwiedzać świat nie ważne jak szeroki i wielki jest. - wyszczerzyła się pokazując szereg białych zębów. Widząc zaszklone oczy April zlękła się. Nawet jak spróbowała je ukryć to na nic się to nie zdało, bo czujne oko demonicy potrafiło to wychwycić. Nieco zamieszana spróbowała ją pocieszyć delikatnie przytulając. - Spokojnie, będę was odwiedzać często. Tak łatwo się mnie nie da pozbyć...
Po paru minutach zjawił się Hikaru. Wsłuchała się w jego słowa robiąc co jakiś czas dziwne minki. Gdy skończył od razu zaczęła gadać od końca:
___ - A jakbyś Ty się zachowywał gdyby cały świat obrócił się przeciwko Tobie? - tylko tyle powiedziała co do sprawy z Braską. Po krótkiej analizie zdała sobie sprawę z tego, że sama by nie była lepsza gdyby była w tej samej sytuacji co ojciec. Wszyscy są podobni, tylko nie każdy wychowuje się jednakowo.
___ - Vegeta? Pełna takich samych istot jak Kuro czy Reito? To pachnie walką, a ja lubię walkę. Z resztą potrafię się zlać z tłumem bardzo dobrze. Znam parę sztuczek, upodobnię się do saiyan jeśli będzie trzeba. I co zamierzam...? Myślę, że podróże oraz poznawanie świata nauczy mnie sporo. Jęśli Rei poleci na inną planetę to ja wraz z nim. To może być ciekawe. - Podrapała się w tyle głowy rozmyślając. Nagle ręka Hikaru spoczęła na jej głowie. Zamieszana demonica nie wiedziała jak zareagować, zachowywała się jak posąg patrząc na białowłosego. Zleje ją? Nie, zaczął przesyłać do jej głowy informacje. Chłonęła je jak gąbka obrazując wszystko. W ciągu parunastu sekund dowiedziała się jak wygląda i jak nauczyć się pewnej techniki. Przypominała ona deszcz, miliony raniących kawałków jakby szkła mknęły ku ofierze tnąc ją oraz poważnie raniąc. Słodko. Przyda się w razie gdyby grupka małpiatek się na nią rzuciła. Nauczy się jej przy najbliższej okazji.
Podziękowała kłaniając się. Oparła się o drzewo przymykając oczy. Poczeka tutaj na Reito, nie chce tam wracać i dalej sprzeczać się z Kuro...
OOC
April - możesz uczyć się KI Feeling
Patrzała na April ciekawskim wzrokiem gdy ta opowiadała dokładnie o co jej chodzi. Zdziwiła się faktem, że chce się spotkać z Red'em, a tym bardziej faktem, że go w ogóle zna. Musiała przegapić moment, w którym ten demon wraz z Kaede się tutaj wybrali w małe odwiedziny. Za bardzo się wyłączyła myślami gdy była na tej polanie odpocząć lub działo się to w momencie gdy była jeszcze nieprzytomna. Zgubiła już rachubę czasu.
Zastanawiała się czego może od niego chcieć. Nawet nie pytała, nie chciała być taka dociekliwa. Przez chwilę martwiła się tylko czy demon nie skrzywdzi dziewczyny, ale gdy namierzyła jego KI wszelkie obawy zniknęły. Już nie emanował tym czystym złem co w trakcie walki, więc zapewne pozbył się pasożyta, który go kontrolował. Był też w pobliżu Kaede co dawało sto procent pewności, że ręki na halfkę nie podniesie.
___ - Jeśli polecisz w tamtą stronę na pewno go spotkasz. - powiedziała wskazując północ. Zgodziła się na to tylko dlatego, że sytuacja Red'a była podobna do tej June. Przez rasę był z góry uważany za czyste zło. - A co do wyczuwania energii... To proste. Reito nauczył mnie tego w czasie walki z niewidzialnym przeciwnikiem. Musisz wyciszyć wszystko co jest wokół, a wtedy na pewno pojawią się grupki KI emanujące czymś, czego nie da się opisać. Jakby działo się coś złego daj mi znać własną energią. - Uśmiechnęła się do niej przekazując krótką instrukcję. Powinna wystarczyć. Sam Reito nie mówił jej więcej.
Ucieszyła się z jej słów potwierdzających wersję June. Braska nie chciał niczyjej krzywdy. Ma dziwny sposób bycia i zabawy. Nigdy go do końca nie zrozumie, zbyt mało czasu z nim spędziła by móc w pełni określić jego charakter.
___ - Aaa rozumiem, dorastanie... - zaśmiała się głośno gdy temat zszedł na Kuro. - Odejść i tak chciałam już dawno. Siedzenie w jednym miejscu nie jest dla mnie, wolę zwiedzać świat nie ważne jak szeroki i wielki jest. - wyszczerzyła się pokazując szereg białych zębów. Widząc zaszklone oczy April zlękła się. Nawet jak spróbowała je ukryć to na nic się to nie zdało, bo czujne oko demonicy potrafiło to wychwycić. Nieco zamieszana spróbowała ją pocieszyć delikatnie przytulając. - Spokojnie, będę was odwiedzać często. Tak łatwo się mnie nie da pozbyć...
Po paru minutach zjawił się Hikaru. Wsłuchała się w jego słowa robiąc co jakiś czas dziwne minki. Gdy skończył od razu zaczęła gadać od końca:
___ - A jakbyś Ty się zachowywał gdyby cały świat obrócił się przeciwko Tobie? - tylko tyle powiedziała co do sprawy z Braską. Po krótkiej analizie zdała sobie sprawę z tego, że sama by nie była lepsza gdyby była w tej samej sytuacji co ojciec. Wszyscy są podobni, tylko nie każdy wychowuje się jednakowo.
___ - Vegeta? Pełna takich samych istot jak Kuro czy Reito? To pachnie walką, a ja lubię walkę. Z resztą potrafię się zlać z tłumem bardzo dobrze. Znam parę sztuczek, upodobnię się do saiyan jeśli będzie trzeba. I co zamierzam...? Myślę, że podróże oraz poznawanie świata nauczy mnie sporo. Jęśli Rei poleci na inną planetę to ja wraz z nim. To może być ciekawe. - Podrapała się w tyle głowy rozmyślając. Nagle ręka Hikaru spoczęła na jej głowie. Zamieszana demonica nie wiedziała jak zareagować, zachowywała się jak posąg patrząc na białowłosego. Zleje ją? Nie, zaczął przesyłać do jej głowy informacje. Chłonęła je jak gąbka obrazując wszystko. W ciągu parunastu sekund dowiedziała się jak wygląda i jak nauczyć się pewnej techniki. Przypominała ona deszcz, miliony raniących kawałków jakby szkła mknęły ku ofierze tnąc ją oraz poważnie raniąc. Słodko. Przyda się w razie gdyby grupka małpiatek się na nią rzuciła. Nauczy się jej przy najbliższej okazji.
Podziękowała kłaniając się. Oparła się o drzewo przymykając oczy. Poczeka tutaj na Reito, nie chce tam wracać i dalej sprzeczać się z Kuro...
OOC
April - możesz uczyć się KI Feeling
- April
- Liczba postów : 449
Data rejestracji : 28/03/2013
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Wrz 29, 2013 6:44 pm
Rozumiała doskonale, co miała na myśli June mówiąc o świecie. Doskonale to znała, sama też średnio lubiła siedzieć w jednym miejscu, więc natychmiast się uśmiechnęła. Zwłaszcza, że ta obiecała, że będą ją odwiedzać, trochę w to wątpiła, przez głowę przeszła ją myśl, że to może nie być do końca prawda, że nie będą mieć okazji, ale najważniejsze, aby byli szczęśliwi.
- Dziękuję Ci bardzo, za wskazanie miejsca, no i oczywiście za to co powiedziałaś o wyczuwaniu energii, na pewno mi się przyda. Będzie mi was strasznie brakować, ale mam nadzieję, że oboje będziecie zadowoleni i pilnowali się nawzajem. Uważaj na Rei’a, a niech on na Ciebie. Następnym razem chcę was zobaczyć oboje żywych. – powiedziała próbując tym samym się również pocieszyć. Ledwo skończyła swój wywód, a dołączył do nich Hikaru. Nie spodziewała się, że tak łatwo ją wypuści, ale jego pogadanka chyba po raz pierwszy miała sens. – Wybacz, ale muszę na moment gdzieś polecieć. To pilne.
Odpowiedziała do srebrnowłosego i nawet nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź podeszła do rudowłosej i bardzo mocno ją przytuliła. Znała ją krótko, ale pomimo tego znaczyła dla niej wiele i nie chciała, aby stała jej się jakakolwiek krzywda.
- Trzymaj się, będzie mi Ciebie brakowało. – dodała już na pożegnanie, pomachała ręką i ruszyła w stronę chłopków, zerknęła na brązowowłosego i jemu również rzuciła się w ramiona. – Ciebie też będzie mi brakowało, uważajcie na siebie i odwiedźcie mnie kiedyś.
Starała się, aby uśmiech nie schodził z jej twarzy, co nie należało do najłatwiejszych zadań w tym momencie. Na samym momencie podeszła do Kuro, który stał i dziwnie się temu przyglądał. Było jej trochę go żal, został potraktowany najgorzej ze wszystkich.
- Mam nadzieję, że jednak się jakoś pożegnacie, muszę na chwilę lecieć, za niedługo będę. Nie rób nic głupiego. – dodała i uniosła się szybko w powietrze kierując się na północ.
zt Sanktuarium Ciasteczkowej Bogini i jej gromadki
- Dziękuję Ci bardzo, za wskazanie miejsca, no i oczywiście za to co powiedziałaś o wyczuwaniu energii, na pewno mi się przyda. Będzie mi was strasznie brakować, ale mam nadzieję, że oboje będziecie zadowoleni i pilnowali się nawzajem. Uważaj na Rei’a, a niech on na Ciebie. Następnym razem chcę was zobaczyć oboje żywych. – powiedziała próbując tym samym się również pocieszyć. Ledwo skończyła swój wywód, a dołączył do nich Hikaru. Nie spodziewała się, że tak łatwo ją wypuści, ale jego pogadanka chyba po raz pierwszy miała sens. – Wybacz, ale muszę na moment gdzieś polecieć. To pilne.
Odpowiedziała do srebrnowłosego i nawet nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź podeszła do rudowłosej i bardzo mocno ją przytuliła. Znała ją krótko, ale pomimo tego znaczyła dla niej wiele i nie chciała, aby stała jej się jakakolwiek krzywda.
- Trzymaj się, będzie mi Ciebie brakowało. – dodała już na pożegnanie, pomachała ręką i ruszyła w stronę chłopków, zerknęła na brązowowłosego i jemu również rzuciła się w ramiona. – Ciebie też będzie mi brakowało, uważajcie na siebie i odwiedźcie mnie kiedyś.
Starała się, aby uśmiech nie schodził z jej twarzy, co nie należało do najłatwiejszych zadań w tym momencie. Na samym momencie podeszła do Kuro, który stał i dziwnie się temu przyglądał. Było jej trochę go żal, został potraktowany najgorzej ze wszystkich.
- Mam nadzieję, że jednak się jakoś pożegnacie, muszę na chwilę lecieć, za niedługo będę. Nie rób nic głupiego. – dodała i uniosła się szybko w powietrze kierując się na północ.
zt Sanktuarium Ciasteczkowej Bogini i jej gromadki
Re: Siedziba Szkoły Światła
Nie Wrz 29, 2013 9:05 pm
Widząc ostre spojrzenie April postanowił już nic więcej nie mówić. Oczywiście June go zignorowała, to takie oczywiste. Taaak, bo Braska może robić co chce, bo on tylko się bawi. Ciekawe jakby ją zabolała taka zabawo, bo chłopakowi nie było do śmiechu. Co gorsza April brała winę na siebie i jakby tego mało poprosiła demonicę o naukę techniki wyczuwania Ki. Poczuł ukłucie zawodu, dlaczego nie zwróciła się z tym pytaniem do niego. Zresztą był na poziomie April, kiedy Mistik uczył go tej techniki i z pewnością nauczyłby jej i dziewczynę. Saiyan też najpierw musiał przejść test walki. Nie rozumiał dlaczego tak się zachowała. Kiedy Hikaru udał się w ich stronę Kuro zagadnął do Reia. Szatyn już się pozbierał. Młodszy Saiyan chętnie podałby mu rękę ale wiedział, że Reito nie zniósł by tego.
- Może chcesz coś wrzucić na ruszt? – wskazał ręką piekące się mięso na ogniu i jemu samemu głośno zaburczało.
Pewnie zaraz polecicie w swoją stronę, no cóż. Jak kiedyś spotkamy się na Vegecie to no wiesz.... wpadłem już na kilka pomysłów. Jeśli nadal o tym myślisz. I ten ..... opiekuj się dobrze June i proszę trzymaj ją z dala ode mnie, nie chcę zrobić nic głupiego.
Ostatnie zdanie wypowiedział szeptem. Nie chciał skrzywdzić June, to była raczej prośba aby Rei zapewnił jej bezpieczeństwo nawet przed Saiyanem. Kuro bał się tego, że może posunąć się zbyt daleko jeśli dojdzie do kolejnej konfrontacji. Tak bardzo zachowanie Braski odbiło piętno na duchy młodego Saiyana.
- Hikaru powiedział, że tylko ten wielki smok może mi wrócić poprzednią postać, no i Braska ale takie czary nie mają długotrwałych efektów. Ten facet nienawidzi Saiyan. Ah i dzięki, że w Komnacie nauczyłeś mnie Final Flash to nam dupy uratowało, było o włos.
Kuro całkowicie nagle zmienił temat. Podziekował Reiowi za technikę i po kryjomu, jak to miał w zwyczaju przemycił kilka informacji: ostrzeżenie przed Braską , jego mocą i o tym, ze na prawdę byli o włos od śmierci, nawet przy obecności Hikaru.
Rozmowę przerwało pojawienie się April. Przyschnął tylko w odpowiedzi, czuł się dotknięty i wykorzystany. Niemniej zdziwił się, że dziewczyna odleciała. Rozmawiając z szatynem przestał przysłuchiwać się rozmowie i tylko obaj Saiyanie przyglądali się pozostałym. Nagle wzbiła się w powietrze odleciała, chłopak założył, że w pewnością wykonuje jakieś polecenie Hikaru. Podążał za oddalającą się halfką wzrokiem.
- Może chcesz coś wrzucić na ruszt? – wskazał ręką piekące się mięso na ogniu i jemu samemu głośno zaburczało.
Pewnie zaraz polecicie w swoją stronę, no cóż. Jak kiedyś spotkamy się na Vegecie to no wiesz.... wpadłem już na kilka pomysłów. Jeśli nadal o tym myślisz. I ten ..... opiekuj się dobrze June i proszę trzymaj ją z dala ode mnie, nie chcę zrobić nic głupiego.
Ostatnie zdanie wypowiedział szeptem. Nie chciał skrzywdzić June, to była raczej prośba aby Rei zapewnił jej bezpieczeństwo nawet przed Saiyanem. Kuro bał się tego, że może posunąć się zbyt daleko jeśli dojdzie do kolejnej konfrontacji. Tak bardzo zachowanie Braski odbiło piętno na duchy młodego Saiyana.
- Hikaru powiedział, że tylko ten wielki smok może mi wrócić poprzednią postać, no i Braska ale takie czary nie mają długotrwałych efektów. Ten facet nienawidzi Saiyan. Ah i dzięki, że w Komnacie nauczyłeś mnie Final Flash to nam dupy uratowało, było o włos.
Kuro całkowicie nagle zmienił temat. Podziekował Reiowi za technikę i po kryjomu, jak to miał w zwyczaju przemycił kilka informacji: ostrzeżenie przed Braską , jego mocą i o tym, ze na prawdę byli o włos od śmierci, nawet przy obecności Hikaru.
Rozmowę przerwało pojawienie się April. Przyschnął tylko w odpowiedzi, czuł się dotknięty i wykorzystany. Niemniej zdziwił się, że dziewczyna odleciała. Rozmawiając z szatynem przestał przysłuchiwać się rozmowie i tylko obaj Saiyanie przyglądali się pozostałym. Nagle wzbiła się w powietrze odleciała, chłopak założył, że w pewnością wykonuje jakieś polecenie Hikaru. Podążał za oddalającą się halfką wzrokiem.
Re: Siedziba Szkoły Światła
Sro Paź 02, 2013 11:20 pm
___Gorące powitanie April poprawiło od razu humor Reia. On jak zwykle zamyślony nad czymś wyglądał jakby tylko połowicznie uczestniczył w rozmowie i tym co się tam działo. Może nie raz miał napady żywszego zachowania ale zazwyczaj był raczej przytłumiony. Taka jego natura. Uśmiechnął się lekko na słowa dziewczyny. Szczególnie po ostatnim zdaniu skierowanym w jego stronę. Zerknął przez moment na June z nieukrywanym zadowoleniem.
Nie spodziewał się, że Kuro tak nagle na niego naskoczy, choć może i było to do przewidzenia. Rei na jego miejscu prędzej dokonałby samozniszczenia niż dałby się tak poniżać. Ruchy srebrzystowłosego były niemalże idealne. Perfekcyjne połączenie stylu rodem z filmów kung-fu z techniką uwalniania KI. Każdy cios był jak uderzenie młotem choć dało się wyczuć, iż saiyan się wstrzymywał. Szatyn efektownie odleciał na parę metrów i wyrył twarzą rów w ziemi łykając się przy tym spore ilości piachu. Obrócił się na plecy i zaczął pluć na wszystkie strony chcąc pozbyć się nieprzyjemnego smaku. Dodatkowo masował swoje obolałe części ciała. Nawet nie skomentował tego. Jakkolwiek głupio to wyglądało, został pobity przez dzieciaka. W dodatku znacznie silniejszego. On się zabawiał z June gdy Kuro rósł w siłę i to w zastraszającym tempie. Dawno mu się tak nie dostało od niego. Mimo wszystko był nieprzygotowany na atak co dodatkowo wpłynęło na poniesione obrażenia.
Pokrótce sytuacja wymknęła się spod kontroli. June zaczęła kłócić się z Kuro i to nie na żarty. Padło parę mocnych słów po czym uciekła gdzieś w głąb lasu. A on został sam w męskim gronie. Choć Hikaru zdawał się nie zwracać uwagi na ogoniastego. Cóż… Posiedział chwilę wpatrzony w odlatującą pokrótce April i zmierzającą w stronę, w którą udała się demonica. Ciekawe… Pewnie miała jej coś ważnego do powiedzenia a nie chciała by inny to słyszeli. Nie jego to była sprawa. Spojrzał na Kuro podnosząc się ociężale z ziemi, gdy ten zaproponował mu coś do żarcia.
- Nie, dzięki…
Odrzekł wpatrzony w ziemię. Foch? Może coś w tym stylu. A raczej wewnętrzna przyzwoitość. Nie chciał wyjadać im ciężko zdobytego posiłku. To on miał coś upolować a wyszło na to, że uratował (albo i nie) sporą część miasta. W każdym razie zapobiegł większym zniszczeniom, z resztą nie sam. Tak naprawdę June skończyła ten pojedynek za niego czego nie mógł sobie i jej wybaczyć. Ale nie było sensu teraz tego wspominać. Co się stało to się nie odstanie. Wspomniana przez bruneta podróż na Vegetę nieco ożywiła Reito.
- Jeśli mam tam lecieć to na pewno nie sam. Kuro. Będę Cię potrzebował i wiedź, że jeśli nadejdzie ten dzień to z pewnością poinformuję Cię o tym. Myślę, że nawet ty miałbyś ciężko się tam dostać samemu zważywszy na to jak mogliby Cię potraktować żołnierze. A jeśli przyszłoby Ci do głowy cokolwiek zrobić June, to na pewno ci na to nie pozwolę.
Uśmiechnął się. Wiedział, że jeszcze nie raz się spotkają i z pewnością również June będzie wtedy z nim. Nie miał czego się obawiać z jego strony. Znał go wystarczająco dobrze. I choć miał czasem niewyparzony język to w rzeczywistości był łagodny jak baranek. Chyba, że odpowiednio mocno się go zdenerwuje, tak jak tym razem. Każdy ma swoje limity. Nawet on. A być może w ciele dziecka grymaszenie udzielało mu się podwójnie.
- Braska?
Starał sobie przypomnieć co to za jeden. Wtem przypomniało mu się jak June wspominała, iż jej to jej ojciec. Nieciekawa perspektywa.
- Ten smok nie pojawi się prędzej niż za rok. Sam chciałem go przywołać do ożywienia zabitych ludzi w mieście. Będziesz musiał coś wymyślić. Może June byłaby w stanie to zrobić ale skoro nie chcecie ze sobą gadać… Może ja ją jakoś przekonam.
Spojrzał w stronę, w którą się udała gotowy do odlotu.
- Ty też mnie czegoś nauczyłeś w komnacie.
Uśmiechnął się nieco zerkając na niego.
- Trzymaj się!
Po tych słowach zniknął na horyzoncie. Niebawem znalazł się obok June widocznie w tym samym momencie żegnającą się z April. Zatrzymał ją w locie chwytając za rękę.
- Poczekaj… Nie lubię się żegnać i nie zamierzam tego traktować jak pożegnanie. W każdej chwili możemy Cię odwiedzić póki będziemy na Ziemi. To niewielka planeta. Gdybyś czegoś potrzebowała to dzięki Kuro z pewnością nas znajdziesz. Zna technikę, dzięki której może porozumiewać się ze mną na odległość.
Przytulił ją do siebie.
- Uważaj na siebie. Mam nadzieję, że niebawem znów się spotkamy.
Powiedział powoli oddalając się od dziewczyny. Gdzie teraz się uda. Sam jeszcze nie wiedział. Ale z gdziekolwiek to będzie, ważne, że razem z June.
ZT z June ---> gdzieś
OOC: Następny post – trening.
Nie spodziewał się, że Kuro tak nagle na niego naskoczy, choć może i było to do przewidzenia. Rei na jego miejscu prędzej dokonałby samozniszczenia niż dałby się tak poniżać. Ruchy srebrzystowłosego były niemalże idealne. Perfekcyjne połączenie stylu rodem z filmów kung-fu z techniką uwalniania KI. Każdy cios był jak uderzenie młotem choć dało się wyczuć, iż saiyan się wstrzymywał. Szatyn efektownie odleciał na parę metrów i wyrył twarzą rów w ziemi łykając się przy tym spore ilości piachu. Obrócił się na plecy i zaczął pluć na wszystkie strony chcąc pozbyć się nieprzyjemnego smaku. Dodatkowo masował swoje obolałe części ciała. Nawet nie skomentował tego. Jakkolwiek głupio to wyglądało, został pobity przez dzieciaka. W dodatku znacznie silniejszego. On się zabawiał z June gdy Kuro rósł w siłę i to w zastraszającym tempie. Dawno mu się tak nie dostało od niego. Mimo wszystko był nieprzygotowany na atak co dodatkowo wpłynęło na poniesione obrażenia.
Pokrótce sytuacja wymknęła się spod kontroli. June zaczęła kłócić się z Kuro i to nie na żarty. Padło parę mocnych słów po czym uciekła gdzieś w głąb lasu. A on został sam w męskim gronie. Choć Hikaru zdawał się nie zwracać uwagi na ogoniastego. Cóż… Posiedział chwilę wpatrzony w odlatującą pokrótce April i zmierzającą w stronę, w którą udała się demonica. Ciekawe… Pewnie miała jej coś ważnego do powiedzenia a nie chciała by inny to słyszeli. Nie jego to była sprawa. Spojrzał na Kuro podnosząc się ociężale z ziemi, gdy ten zaproponował mu coś do żarcia.
- Nie, dzięki…
Odrzekł wpatrzony w ziemię. Foch? Może coś w tym stylu. A raczej wewnętrzna przyzwoitość. Nie chciał wyjadać im ciężko zdobytego posiłku. To on miał coś upolować a wyszło na to, że uratował (albo i nie) sporą część miasta. W każdym razie zapobiegł większym zniszczeniom, z resztą nie sam. Tak naprawdę June skończyła ten pojedynek za niego czego nie mógł sobie i jej wybaczyć. Ale nie było sensu teraz tego wspominać. Co się stało to się nie odstanie. Wspomniana przez bruneta podróż na Vegetę nieco ożywiła Reito.
- Jeśli mam tam lecieć to na pewno nie sam. Kuro. Będę Cię potrzebował i wiedź, że jeśli nadejdzie ten dzień to z pewnością poinformuję Cię o tym. Myślę, że nawet ty miałbyś ciężko się tam dostać samemu zważywszy na to jak mogliby Cię potraktować żołnierze. A jeśli przyszłoby Ci do głowy cokolwiek zrobić June, to na pewno ci na to nie pozwolę.
Uśmiechnął się. Wiedział, że jeszcze nie raz się spotkają i z pewnością również June będzie wtedy z nim. Nie miał czego się obawiać z jego strony. Znał go wystarczająco dobrze. I choć miał czasem niewyparzony język to w rzeczywistości był łagodny jak baranek. Chyba, że odpowiednio mocno się go zdenerwuje, tak jak tym razem. Każdy ma swoje limity. Nawet on. A być może w ciele dziecka grymaszenie udzielało mu się podwójnie.
- Braska?
Starał sobie przypomnieć co to za jeden. Wtem przypomniało mu się jak June wspominała, iż jej to jej ojciec. Nieciekawa perspektywa.
- Ten smok nie pojawi się prędzej niż za rok. Sam chciałem go przywołać do ożywienia zabitych ludzi w mieście. Będziesz musiał coś wymyślić. Może June byłaby w stanie to zrobić ale skoro nie chcecie ze sobą gadać… Może ja ją jakoś przekonam.
Spojrzał w stronę, w którą się udała gotowy do odlotu.
- Ty też mnie czegoś nauczyłeś w komnacie.
Uśmiechnął się nieco zerkając na niego.
- Trzymaj się!
Po tych słowach zniknął na horyzoncie. Niebawem znalazł się obok June widocznie w tym samym momencie żegnającą się z April. Zatrzymał ją w locie chwytając za rękę.
- Poczekaj… Nie lubię się żegnać i nie zamierzam tego traktować jak pożegnanie. W każdej chwili możemy Cię odwiedzić póki będziemy na Ziemi. To niewielka planeta. Gdybyś czegoś potrzebowała to dzięki Kuro z pewnością nas znajdziesz. Zna technikę, dzięki której może porozumiewać się ze mną na odległość.
Przytulił ją do siebie.
- Uważaj na siebie. Mam nadzieję, że niebawem znów się spotkamy.
Powiedział powoli oddalając się od dziewczyny. Gdzie teraz się uda. Sam jeszcze nie wiedział. Ale z gdziekolwiek to będzie, ważne, że razem z June.
ZT z June ---> gdzieś
OOC: Następny post – trening.
- Hikaru
- Liczba postów : 899
Data rejestracji : 28/05/2012
Identification Number
HP:
(0/0)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Szkoły Światła
Czw Paź 03, 2013 8:03 pm
Coraz bardziej męczyła go ta cała szkoła i coraz bardziej przekonywał się, że jedynym uczniem jaki się nadaje do niej to właśnie Kuro. Wszyscy inni, którzy byli testowani kompletnie nie rozumieli o co tu chodzi i nie przejmowali się zasadami. Hikaru wyjaśnił dziewczynie, że nie może spotkać się z demonem o imieniu Red, a nie minęło parę godzin, a już do niego poleciała. Będzie musiała zrozumieć wreszcie, że samowolka nie jest wskazana w jego szkole. Miał tego całkowicie dość. Kiedy ta odleciała mistic wrócił do obozu, minął się z Reiem, który zabierając June odlecieli gdzieś daleko. Cóż.. spojrzał na dom, który był budowany już od kilku dni i skumulował na swoim ciele w różnych miejscach trochę ki by wystrzelić kilka ki blastów co spowodowało małą explozję i całkowite zniszczenie domku, który miał być dla nowych uczniów, których nie będzie szukał, ani nawet brał. Widocznie dzisiejsza młodzież się do tego nie nadaje.
Kiedy resztki budynku zaczęły się dopalać poczuł się nieco lepiej. Złość troszkę go opuściła, ale dalej miał zamiar ukarać April za swoje postępowanie. Popatrzył na małego Kuro, który już wiedział co się święci, skoro białowłosy tak zareagował tuż po opuszczeniu przez dziewczynę jego szkoły. Cała twarz wskazywała na to, że Hikaru był zły, ale normalny osobnik z niewielkim poziomem percepcji nie zauważyłby tego. To przecież tylko parę mięśni się podkurczyło tylko pod skórą twarzy. Jednak to sprawiało, że wyraz całości był jeszcze bardziej surowy, a wzrok mógłby zabić gdyby... mógł zabijać..
- Twoją dziewczynę trzeba utemperować. Skoro nie dotrze do niej żadna persfazja fizyczna, to będę musiał Ciebie wykorzystać. Może wtedy się nauczy, że jeśli coś zrobi nie tak ucierpi cała grupa. Mam dość samowolki w tej szkole. Ty ucierpisz przez jej nie słuchanie. Myślę, że uradowany jesteś z tego powodu. Tu się zatrzymał w swojej wypowiedzi by załatwić sprawę dziecinności jego Kury. Wyszukał umysł Kaio gdzieś daleko w zaświatach by przekazać mu to co się stało i znaleźć odpowiedzi na pytania.
Kiedy resztki budynku zaczęły się dopalać poczuł się nieco lepiej. Złość troszkę go opuściła, ale dalej miał zamiar ukarać April za swoje postępowanie. Popatrzył na małego Kuro, który już wiedział co się święci, skoro białowłosy tak zareagował tuż po opuszczeniu przez dziewczynę jego szkoły. Cała twarz wskazywała na to, że Hikaru był zły, ale normalny osobnik z niewielkim poziomem percepcji nie zauważyłby tego. To przecież tylko parę mięśni się podkurczyło tylko pod skórą twarzy. Jednak to sprawiało, że wyraz całości był jeszcze bardziej surowy, a wzrok mógłby zabić gdyby... mógł zabijać..
- Twoją dziewczynę trzeba utemperować. Skoro nie dotrze do niej żadna persfazja fizyczna, to będę musiał Ciebie wykorzystać. Może wtedy się nauczy, że jeśli coś zrobi nie tak ucierpi cała grupa. Mam dość samowolki w tej szkole. Ty ucierpisz przez jej nie słuchanie. Myślę, że uradowany jesteś z tego powodu. Tu się zatrzymał w swojej wypowiedzi by załatwić sprawę dziecinności jego Kury. Wyszukał umysł Kaio gdzieś daleko w zaświatach by przekazać mu to co się stało i znaleźć odpowiedzi na pytania.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach