Yotar

1. Imię i nazwisko – Yotar

2. Rasa – Changeling

3. Wiek – 40

4. Wygląd –  Yotar to mierzący niemal półtora metra Changeling o błękitnej skórze. Kiedyś z pewnością uchodziłby za przedstawiciela Lodowych, ale odkąd połączyli się oni ze Słonecznymi to wygląd Changa nie przykuwa aż takiej uwagi. Jeśli chodzi o wagę to jest ona jednym wielkim znakiem zapytania, ponieważ Chang ten nigdy się nie mierzył, z pewnością nie jest on jednak ofiarą niedożywienia lub posiadaczem nadwagi. Jego ciało jest dobrze zbudowane, widoczne są mięśnie, świadczące o tym, że Yotar często ćwiczy. Jego paznokcie i raczej średniej długości rogi są czarne niczym krucze pióro. Oczy jego są barwy krwi zaś twarz ukrywa pod maską.
Oczywiście posiada także ubiór, co może niektórych zdziwić. Chociaż oczywiście nie paraduje w kurtce, koszulce, butach i czym tam jeszcze można na siebie narzucić ale zawsze ma na sobie spodnie i rękawice w tym samym kolorze co rogi.
5. Charakter – Jak więc prezentuje się charakter tego gada?  Jest to niewątpliwie istota dumna, znająca swoją siłę i potencjał a także polegająca i ufająca wyłącznie sobie. Stara się nie okazywać swoich słabości przed innymi. Chang ten jest ambitny a przy tym uparty i dąży do swoich celów po przyslowiowych trupach. Nie jest jednak tak zapatrzony w siebie jak spora część jego rasy. Potrafi on dostrzec siłę swojego przeciwnika i nigdy nie traci ostrożności. Potrafi docenić swojego wroga a przegraną z lepszym nie traktuje jak ujmy na honorze a lekcję i znak, że musi trenować częściej. Najprośiej zaimponować mu w walce, swoimi zdolnościami bojowymi. Ma on jednak ogromny szacunek do osób zajmujących się produkcją broni i pilotów okrętów. Nienawidzi zaś tchórzostwa i gardzi tymi którzy stojąc z tyłu wydają podwładnym rozkazy zamiast ruszać wraz z nimi do walki.  Ma w sobie trochę spryty ale na pewno za grosz umiejętności dyplomatycznych. Z pewnością nie potrafiłby powiedzieć komuś żeby spadał a on odczuwałby ekscytacje na myśl o czekającej go podróży. Brzydzi się dyplomacją.

6. Główna motywacja – Odzyskanie pamięci a później...czas pokaże.

7. Historia: Przejdźmy do jednego z najważniejszych punktów ,o ile nie najważniejszego a więc historii. Nie podzieli się on nią z nikim, nie dlatego, że jest nieufny. Po prostu stracił on swoją pamięć, a wraz z nią swoją tożsamość, większość technik, potęgę i umiejętności. Można powiedzieć, że wyzerowano mu wszystko poza wiekiem i wyglądem. Jego prawdziwe imię brzmiało niegdyś Shen, z takim się bowiem urodził. Imienia ojca nie znał, mówił mu tak jak i wszyscy inny na okręcie – Kapitanie zaś matka umarła gdy Shen był mały podczas jednego z abordażów. Jak nie trudno się domyśleć Shen pochodzi więc ze społeczeństwa Changów – Nomadów i jest synem dowódcy jednego z mniejszych odłamów tejże grupy. Jego ojciec bowiem miał pod swoim panowaniem tylko jeden okręt wraz z załogą, ale nie byle jaki. Nie bez powodu zwano go ‘’Molochem’’.
Już od małego nasz bohater był trenowany przez swojego ojca na wojownika. A jego rodzicowi trzeba było przyznać, że był surowym i wymagającym nauczycielem. W końcu Shen miał przejąć po nim dowództwo, a byle kogo na fotel kapitana nie mógł wpuścić. Gdy wzywały go obowiązki, młodego gada trenował jeden z przybocznych dowódcy. Nie skupiał się on jednak  na sile fizycznej, zdecydowanie wolał walkę za pomocą technik. Działanie wielu z  nich Shen poznał na własnej skórze. Czasem dawano mu odpocząć jeśli za formę odpoczynku uznać medytacje. Lenistwa bowiem nie tolerowano na tym okręcie. Wielokrotnie Shen trafiał po treningach do skrzydła medycznego, było to jedyne miejsce gdzie nie musiał ćwiczyć czy medytować.
Trzeba było jednak przyznać, że te lata morderczych treningów przyniosły efekt. Shen stał się bowiem jednym z najsilniejszych wojowników na pokładzie. Przezwano go Błękitnym Tajfunem bo niczym żywioł uderzał na wroga i zostawiał za sobą same trupy. Na polu bitwy wspierała go dwójka towarzyszy, można by rzec – rówieśników. Kobieta i mężczyzna. Jedno zabójcze przy walce na dystans, bombardujące swoich wrogów pociskami. Jeśli chodzi o mężczyznę to dobrze uzupełniał on Shena w walce wręcz, gdy zawodziła szybkość naszego bohatera, on uderzał z ogromną siłą. Był przy tym spostrzegawczy i wielokrotnie ratował towarzyszy przed wejściem w jakąś pułapkę.
Oczywiście Shen nie zaprzestał treningów, w końcu nie mógł osiąść na laurach. Trafiał on jednak do szpitala rzadziej niż gdy trenował go ojciec. Lepiej znał swoje umiejętności i słabości. Wiedział kiedy przestać a kiedy mógł sobie pozwolić jeszcze na kolejne godziny. Więcej czasu poświęcał także medytacji. Jego życie stało się ciągłą służbą i walką. Wielu wskazywało go jako wzór żołnierza, bowiem zawsze wykonywał swoje rozkazy i nie zadawał głupich pytań, był piekielnie lojalny wobec swojego kapitana a swoje zadania wykonywał perfekcyjnie. Niestety, na wszystko musi przyjść kiedyś koniec.
Jedna decyzja jego ojca sprawiła, że ten niegdyś potężny wojownik stał się tym co widzimy teraz. Zaczęła go toczyć bowiem coraz większa rządza bogactwa. A jak w łatwy zdobyć pieniądze? Oczywiście, niewolnicy. Wyprawiał się on po nich coraz dalej i dalej, poza znane regiony galaktyki. Ciągłe zwycięstwa sprawiły, że przestał sobie zawracać głowę czymś takim jak ostrożność. Aż wreszcie trafił na  rasę która to wykorzystała.
Nie wiadomo jak się zwali ani skąd dokładnie pochodzili. Changelingowie stwierdzić zdążyli tylko dwie rzeczy, byli piekielnie szybcy i sprytni. Osłabili wpierw systemy obronne Molocha i zaciągnęli go w pułapkę, a następnie przypuścili zmasowany atak. Kapitan postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Rzucił wszystkie siły do abordażu. Okręt nie mógł już prowadzić ostrzału więc siedzenie w nim nie miało sensu. Jedyną nadzieją był atak na okręt dowodzenia wroga i zabicie ich przywódcy. To mogło wprowadzić chaos w szeregach wroga i drastycznie obniżyć ich morale.
Przebijali się powoli ale uparcie brnęli w stronę mostka. Shen walczył obok swego ojca, a za nimi szli inni, głównie przyboczni ojca . Nie wiedzieli, że pchają się prosto w kolejną zasadzkę. Changelingowie walczyli także z mieszanymi efektami.
Wróćmy jednak do tych którzy wybrali się po dowódcę. Kapitan postanowił podzielić swoje siły, posyłając większość ludzi do maszynowni. Został z nim tylko syn i dwójka zaufanych ludzi. Drzwi na mostek zniszczono jednym silnym ciosem. Shen wraz z przybocznymi walczył ze strażą zaś jego ojciec starł się z wrogim dowódcą. Walka trwała dłuższą chwilę, niestety syn nie mógł pośpieszyć ojcu z pomocą gdy ten został trafiony wrogim pociskiem. Dalsza część walki trwała kilka sekund, po których kapitan padł na podłogę bez życia. Shen, mimo, że ojciec urządzał mu przez lata prawdziwe piekło wpadł we wściekłość i bezmyślnie ruszył na jego zabójcę. Ostatnie co zobaczył to palące w oczy światło. A później obudził się na Namek, nie wiedząc kim jest. Pamięta jednak, jak przez mgłę widok wybuchających okrętów i uciekających Changów.
Czyżby wróg pozbawił go pamięci i większość pokładów mocy? To chyba najbardziej prawdopodobna teoria. Jeśli chodzi o jego dawnych towarzyszy to część z pewnością żyje do dzisiaj, jednak została rozsiana po galaktyce.  Czy dawny Shen a dzisiejszy Yotar odnajdzie któregoś z nich? Czy może odzyska pamięć i się zemści? To los pokaże, na razie jest uwięziony na zielonej planecie. Na której się rozbił jakiś czas temu gdy jego ciało przemierzało galaktykę.

8. Tokeny Treningowe [TT]

Całkowita ilość Tokenów Treningowych: 0
Tokeny Treningowe pozostałe do rozdania:  0

9. Statystyki:

Siła:  50
Zręczność: 75
Wytrzymałość: 75
Energia: 100
PL (Power Level z ang. Poziom Mocy) 2650

-PŻ: 750.


10. Techniki


1 TKI - Wir: Fizyczna(Zwykła), Obrażenia: S, masowa - Wojownik obraca się wokół własnej osi z wyprostowanymi rękoma na boki i tworząc małe tornado ki. Wywołuje niewielkie spustoszenia, ale wyrządzone szkody obejmują wszystkich, przyjaciół i wrogów.


11. Przemiany


12. Umiejętności

Aspekt Energi

Całkowita ilość Tokenów Nauki: 0
Tokeny Nauki pozostałe do rozdania: 0

13. Przedmioty

Ilość Smoczego Oddechu:  300
Ilość pożywienia:  100



14. Ważne informacje

Karta ciekawa z wieloma możliwościami na wątki. Z mojej strony Akcept.

Przeczytałam, nie mam zastrzeżeń i wszystko zostało rozsądnie wyjaśnione. Przypominam jedynie, że kultura używania uzbrojenia wmontowanego w okręty jest już na "wymarciu" ze względu na nieprzydatność z ekonomicznego punktu widzenia.

Akcept