Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Siedziba Cesarza Demonów
Nie Lip 23, 2017 8:23 pm
First topic message reminder :
Siedziba Cesarza Demonów położona jest w najbardziej niedostępnych górach znajdujących się na Ziemi. Na pierwszy, drugi, trzeci i dziesiąty rzut oka nie zachęca do wejścia, gdyż zamek przypomina niezdobytą twierdzę i praktycznie taką jest. Trudno się tam dostać, a setki demonów cały czas patrolują teren i stoją na murach. Twierdza jest też otoczona specjalną barierą, która chroni znajdujących się wewnątrz i blokuje wykrywanie energii. Jeśli byłoby tego mało, to pod powierzchnią znajduje się druga forteca. Znacznie większa i potężniejsza. Jeśli myślałeś, że zdobycie powierzchni było trudne, to lepiej nie myśl o dole. Pomieszczenia są zbudowane ze smakiem, a przynajmniej takim na jakie stać demony. Jednakże mało o nich informacji, gdyż mało kto tam wchodzi, a jeszcze mniej osób o tym opowiada.
Siedziba Cesarza Demonów położona jest w najbardziej niedostępnych górach znajdujących się na Ziemi. Na pierwszy, drugi, trzeci i dziesiąty rzut oka nie zachęca do wejścia, gdyż zamek przypomina niezdobytą twierdzę i praktycznie taką jest. Trudno się tam dostać, a setki demonów cały czas patrolują teren i stoją na murach. Twierdza jest też otoczona specjalną barierą, która chroni znajdujących się wewnątrz i blokuje wykrywanie energii. Jeśli byłoby tego mało, to pod powierzchnią znajduje się druga forteca. Znacznie większa i potężniejsza. Jeśli myślałeś, że zdobycie powierzchni było trudne, to lepiej nie myśl o dole. Pomieszczenia są zbudowane ze smakiem, a przynajmniej takim na jakie stać demony. Jednakże mało o nich informacji, gdyż mało kto tam wchodzi, a jeszcze mniej osób o tym opowiada.
- Powierzchnia:
- Podziemie:
- Sala Tronowa:
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Czw Sie 24, 2017 1:42 pm
Zapadło milczenie. Vulfila stała cała pokryta ciastem. Nie odzywała się ani nie komentowała słów demonicy. Ręce trzymała szeroko, nogi miała rozstawione. Kawałki ciasta odpadały od jej ciała. Cisza. Oczekiwanie. Napięcie.
...
...
...
- HAHAHA! – saiyanka zaśmiała się, kładąc ręce na biodrach. Głowę odchyliła mocno i chichotała na cały głos. Chyba nieczęsty widok w Pałacu Cesarza. Halfka pociągnęła palcem to śmietankowym kremie, który wylądował na jej ramieniu. Potem oblizała go ze smakiem. – Mmmm... Chcesz? Spróbuj, pychota. – zachęcała Demonicę, jeszcze raz pobierając trochę słodkości na swój palec i licząc na to, że Różowa nie będzie miała nic przeciwko zjedzenia jej z palca. Czy dziewczyna skusiła się czynie, poklepała ją po plecach. – Wyluzuj, Raa. Strasznie jesteś spięta! Czasem trzeba się trochę pobawić!
Po tych słowach stanęła na środku pomieszczenia i otrzepała się z ciasta jak pies, który wychodzi z wody.
- Chodź, zrobimy mały spacer i poszukamy prysznica. – rzekła, kierując się do drzwi wyjściowych. – Meh, gdybym tylko czuła się lepiej...
...
...
...
- HAHAHA! – saiyanka zaśmiała się, kładąc ręce na biodrach. Głowę odchyliła mocno i chichotała na cały głos. Chyba nieczęsty widok w Pałacu Cesarza. Halfka pociągnęła palcem to śmietankowym kremie, który wylądował na jej ramieniu. Potem oblizała go ze smakiem. – Mmmm... Chcesz? Spróbuj, pychota. – zachęcała Demonicę, jeszcze raz pobierając trochę słodkości na swój palec i licząc na to, że Różowa nie będzie miała nic przeciwko zjedzenia jej z palca. Czy dziewczyna skusiła się czynie, poklepała ją po plecach. – Wyluzuj, Raa. Strasznie jesteś spięta! Czasem trzeba się trochę pobawić!
Po tych słowach stanęła na środku pomieszczenia i otrzepała się z ciasta jak pies, który wychodzi z wody.
- Chodź, zrobimy mały spacer i poszukamy prysznica. – rzekła, kierując się do drzwi wyjściowych. – Meh, gdybym tylko czuła się lepiej...
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Nie Sie 27, 2017 8:43 pm
Vulfi i Raa
Dziewczęta mogły się posilić co na początku zrobiły, lecz im dłużej przebywały w pomieszczeniu tym głupsze pomysły im przychodziły do głowy. Walka na jedzenie zaś była chyba jednym z najgłupszych pomysłów. Całe pomieszczenie po ich walce wyglądało jak pobojowisko i raczej nie chciały być na miejscu osób, które to będą sprzątać. Choć przy potędze demonów mogło to pójść szybko. Kiedy jednak Vulfila podeszła do drzwi to jej ręka została zatrzymana kilka centymetrów od klamki. Nie ważne jak mocno napierała to niewidzialna bariera nie pozwalała jej przejść dalej.
- Widzę, że dobrze się bawiłyście. – usłyszały spokojny głos za swoimi plecami. Należał on jakże inaczej do Tyriona, który patrzył się na obie dziewczyny. W dalszym ciągu jego twarzy przypominała maskę i nie wiadomo czy było to dobre, czy złe.
- Proszę byście usiadły. Zobaczę z czym mam do czynienia. – poprosił uprzejmie.
Kaede
Z największą ochotą wysłałby ją na arenę, gdzie nauczyłaby się odrobiny pokory, ale niestety sytuacja była taka, że trzeba było ją wykorzystać. Spokojnie tłumaczył jej co ma zrobić, gdyż teraz to było najważniejsze. Mówił powoli, spokojnie i jak najbardziej zrozumiale, tak by nawet największy debil to zrozumiał.
- Byle debil potrafi wykonywać rozkazy. – powiedział Rukei. Fala pytań jaka poleciała z ust dziewczyny sprawiła, że Cesarz podniósł lekko brew, ale pozwolił jej się wygadać do końca.
- Poznasz ten artefakt bez problemu. Wydziela z siebie tak specyficzną i potężną moc, że nie da rady jej podrobić. Znajduje się on w świątyni na północy i jest chroniony barierą, która rani demony. Poza tym są tam też różne pułapki. Nie pytaj jakie, gdyż nie weszliśmy tak głęboko, a ja nie ryzykuję życia moich ludzi. Można powiedzieć, że to idealna misja dla kogoś z waszej rasy. W końcu to wy braliście udział w tworzeniu niektórych zabezpieczeń. Bariera jednak jest robotą kogo innego. W każdym razie więcej dowiesz się od moich ludzi przy wejściu. – powiedział Cesarz. Czy ona myślała, że powie jej wszystko jak grzeczny kundel? Jej niedoczekanie.
Dziewczęta mogły się posilić co na początku zrobiły, lecz im dłużej przebywały w pomieszczeniu tym głupsze pomysły im przychodziły do głowy. Walka na jedzenie zaś była chyba jednym z najgłupszych pomysłów. Całe pomieszczenie po ich walce wyglądało jak pobojowisko i raczej nie chciały być na miejscu osób, które to będą sprzątać. Choć przy potędze demonów mogło to pójść szybko. Kiedy jednak Vulfila podeszła do drzwi to jej ręka została zatrzymana kilka centymetrów od klamki. Nie ważne jak mocno napierała to niewidzialna bariera nie pozwalała jej przejść dalej.
- Widzę, że dobrze się bawiłyście. – usłyszały spokojny głos za swoimi plecami. Należał on jakże inaczej do Tyriona, który patrzył się na obie dziewczyny. W dalszym ciągu jego twarzy przypominała maskę i nie wiadomo czy było to dobre, czy złe.
- Proszę byście usiadły. Zobaczę z czym mam do czynienia. – poprosił uprzejmie.
Kaede
Z największą ochotą wysłałby ją na arenę, gdzie nauczyłaby się odrobiny pokory, ale niestety sytuacja była taka, że trzeba było ją wykorzystać. Spokojnie tłumaczył jej co ma zrobić, gdyż teraz to było najważniejsze. Mówił powoli, spokojnie i jak najbardziej zrozumiale, tak by nawet największy debil to zrozumiał.
- Byle debil potrafi wykonywać rozkazy. – powiedział Rukei. Fala pytań jaka poleciała z ust dziewczyny sprawiła, że Cesarz podniósł lekko brew, ale pozwolił jej się wygadać do końca.
- Poznasz ten artefakt bez problemu. Wydziela z siebie tak specyficzną i potężną moc, że nie da rady jej podrobić. Znajduje się on w świątyni na północy i jest chroniony barierą, która rani demony. Poza tym są tam też różne pułapki. Nie pytaj jakie, gdyż nie weszliśmy tak głęboko, a ja nie ryzykuję życia moich ludzi. Można powiedzieć, że to idealna misja dla kogoś z waszej rasy. W końcu to wy braliście udział w tworzeniu niektórych zabezpieczeń. Bariera jednak jest robotą kogo innego. W każdym razie więcej dowiesz się od moich ludzi przy wejściu. – powiedział Cesarz. Czy ona myślała, że powie jej wszystko jak grzeczny kundel? Jej niedoczekanie.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Wto Sie 29, 2017 7:07 pm
Bardzo dobrze czuła jego irytację i wiedziała, ze nie jest wymarzonym rozmówcą dla cesarza. Ale zgodnie z tym co przypuszczała, musiał. Akurat z nim się nie zaprzyjaźni, była o tym przekonana. Mówi się trudno, jest jeszcze trochę innych demonów. Jeszcze…
-Byle debil umie wykonywać rozkazy, ale nie zdobędzie wam artefaktu prawda?- pozwoliła sobie na odważniejszy ton. Miała cichą satysfakcję, ze mimo gróźb pozostawały one nie do spełnienia, przynajmniej tak długo, jak jest jemu potrzebna. Ale coś wymyśli, żeby do samego końca mieć asa w rękawie.
-Wiem już wszystko. Teraz wystarczy, że wasz cesarski majestat prześle mi telepatycznie lokalizcję, do której mam się udać i już mnie nie ma.- wróciła do lepszych manier, sygnalizując że mimo braku chemii między nimi, najważniejsza jest misja. Uśmiechnęła się czarująco, przyjaźnie i pogodnie. Aniołek pomoże demonom.
-Vulfi daj trochę więcej twojej energii, muszę cię zlokalizować.- poprosiła telepatycznie przyjaciółkę. W tym całym zamieszaniu była jeszcze jedna osoba, której pomoc mogła okazać się cenna.
-Lady Kiro? Czy wiesz cos o mojej misji pomocy demonom w zdobyciu wazy - artefaktu ze świątyni na Ziemi?- rzuciła w zaświaty, mając nadzieję, że uda jej się namierzyć najwyższą.
-Byle debil umie wykonywać rozkazy, ale nie zdobędzie wam artefaktu prawda?- pozwoliła sobie na odważniejszy ton. Miała cichą satysfakcję, ze mimo gróźb pozostawały one nie do spełnienia, przynajmniej tak długo, jak jest jemu potrzebna. Ale coś wymyśli, żeby do samego końca mieć asa w rękawie.
-Wiem już wszystko. Teraz wystarczy, że wasz cesarski majestat prześle mi telepatycznie lokalizcję, do której mam się udać i już mnie nie ma.- wróciła do lepszych manier, sygnalizując że mimo braku chemii między nimi, najważniejsza jest misja. Uśmiechnęła się czarująco, przyjaźnie i pogodnie. Aniołek pomoże demonom.
-Vulfi daj trochę więcej twojej energii, muszę cię zlokalizować.- poprosiła telepatycznie przyjaciółkę. W tym całym zamieszaniu była jeszcze jedna osoba, której pomoc mogła okazać się cenna.
-Lady Kiro? Czy wiesz cos o mojej misji pomocy demonom w zdobyciu wazy - artefaktu ze świątyni na Ziemi?- rzuciła w zaświaty, mając nadzieję, że uda jej się namierzyć najwyższą.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sro Sie 30, 2017 10:51 pm
- Nie... - warknęła wyrwana z chwilowego odrętwienia w jakie zapadła po zajęciu się sprawą tortu i posyłając dziewczynie najcięższe jak dotąd spojrzenie ignorując krem na palcu ogoniastej. Choć przez chwilę zastanawiała się, czy jednak się nie skusić przy okazji odgryzając jej palec.
- Ty mnie lepiej nie... nauczyć jak mam... życie... - oznajmiła śledząc dziewczynę wzrokiem, ale nie ruszając się z krzesła. Nie zamierzała bowiem jej nigdzie towarzyszyć. Ani w żadnym spacerze, ani w poszukiwaniu jakiegokolwiek prysznica. Najchętniej połamałaby by jej parę kości, lecz fakt, że znajdowały w tym pałacu wywoływał u niej lęk. Bynajmniej nie związany z samym miejscem, lecz z tym, że coś co zrobi mogłoby się nie spodobać Cesarzowi. Jednocześnie fakt, iż przejmowała się czymś takim zaczynał wywoływać u niej frustrację.
Pogrążywszy we własnych myślach po ponownie została z nich wyrwana wyrwana przez znajdującą się z nią w komnacie halfkę. Tym jednak razem było to wywołane kawałkami ciasta które wylądowały demonicy na twarzy.
- Nie - po raz kolejny z wyraźną złością podsumowała wypowiedź sprzeciwem ścierając z twarzy resztki kremu które strząsnęła z siebie Vulfi. Następnie odwróciła się do stołu szukając czegoś w co mogłaby się wytrzeć. Dostrzegłszy serwetkę przy talerzu zajęła się usuwaniem z siebie dowodów zbrodni jakiej dokonała halfka, po czym kontynuowała wypowiedź, a ton jej głosu zmienił się na odcień mściwej satysfakcji - A co do zabaw to... wiem jedną... To walka i... zabijesz tego co stwierdzę... że nie... robić tego ze wszystkich... siły...
Usłyszawszy głos Tyriona Raa niemal podskoczyła na swoim miejscu po czym momentalnie się odwróciła w stronę drzwi. Upewniwszy się, że to naprawdę on zaczęła się zastanawiać jakim sposobem ten mężczyzna po raz kolejny w tak bezszelestny sposób się pojawił jednocześnie mając do siebie pretensje, że ponownie ktoś ją zaskoczył.
- Chyba tylko ona... - mruknęła w odpowiedzi na słowa białowłosego przewracając oczami i powracając do pozycji z której wyrwała ją Vulfila. Bałagan w końcu był praktycznie w całości winą ogoniastej którą z niewiadomych przyczyn naszła chęć rzucania w demonicę jedzenie. No dobrze. Po części odpowiadała za resztki tortu na ścianie i paru innych rzeczach, jednak było to niezamierzoną przez różowoskórą konsekwencją Vulfili ciskającej w nią wypiekiem.
Bo przecież w tym momencie nigdzie z ciemnowłosą się nie wybierała więc jego ostatnie słowa jej nie dotyczyły.
- Ty mnie lepiej nie... nauczyć jak mam... życie... - oznajmiła śledząc dziewczynę wzrokiem, ale nie ruszając się z krzesła. Nie zamierzała bowiem jej nigdzie towarzyszyć. Ani w żadnym spacerze, ani w poszukiwaniu jakiegokolwiek prysznica. Najchętniej połamałaby by jej parę kości, lecz fakt, że znajdowały w tym pałacu wywoływał u niej lęk. Bynajmniej nie związany z samym miejscem, lecz z tym, że coś co zrobi mogłoby się nie spodobać Cesarzowi. Jednocześnie fakt, iż przejmowała się czymś takim zaczynał wywoływać u niej frustrację.
Pogrążywszy we własnych myślach po ponownie została z nich wyrwana wyrwana przez znajdującą się z nią w komnacie halfkę. Tym jednak razem było to wywołane kawałkami ciasta które wylądowały demonicy na twarzy.
- Nie - po raz kolejny z wyraźną złością podsumowała wypowiedź sprzeciwem ścierając z twarzy resztki kremu które strząsnęła z siebie Vulfi. Następnie odwróciła się do stołu szukając czegoś w co mogłaby się wytrzeć. Dostrzegłszy serwetkę przy talerzu zajęła się usuwaniem z siebie dowodów zbrodni jakiej dokonała halfka, po czym kontynuowała wypowiedź, a ton jej głosu zmienił się na odcień mściwej satysfakcji - A co do zabaw to... wiem jedną... To walka i... zabijesz tego co stwierdzę... że nie... robić tego ze wszystkich... siły...
Usłyszawszy głos Tyriona Raa niemal podskoczyła na swoim miejscu po czym momentalnie się odwróciła w stronę drzwi. Upewniwszy się, że to naprawdę on zaczęła się zastanawiać jakim sposobem ten mężczyzna po raz kolejny w tak bezszelestny sposób się pojawił jednocześnie mając do siebie pretensje, że ponownie ktoś ją zaskoczył.
- Chyba tylko ona... - mruknęła w odpowiedzi na słowa białowłosego przewracając oczami i powracając do pozycji z której wyrwała ją Vulfila. Bałagan w końcu był praktycznie w całości winą ogoniastej którą z niewiadomych przyczyn naszła chęć rzucania w demonicę jedzenie. No dobrze. Po części odpowiadała za resztki tortu na ścianie i paru innych rzeczach, jednak było to niezamierzoną przez różowoskórą konsekwencją Vulfili ciskającej w nią wypiekiem.
Bo przecież w tym momencie nigdzie z ciemnowłosą się nie wybierała więc jego ostatnie słowa jej nie dotyczyły.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pią Wrz 01, 2017 2:47 pm
- Nooo... –powiedziała Vulfila, patrząc to na Tyriona to na Raa. – To był jej pomysł! – krzyknęła, wskazując palcem na Balonówkę. Bądź co bądź bała się trochę tego dziwnego jegomościa. Gdyby znała go trochę lepiej, to też dostałby gałę ziemniaczaną. – Panie Tyrion, a czemu Pan zawsze taki ponury? – zapytała niewinnie, bo w sumie strasznie ją to ciekawiło. Po tym usiadła grzecznie na krześle.
Vulfila rozejrzała się nagle wokół siebie. Zdawało jej się, że słyszy głos Kaede, ale gdzieś bardzo, bardzo daleko i niewyraźnie. Pomachała głową i zignorowała to... dziwne wydarzenie.
Vulfila rozejrzała się nagle wokół siebie. Zdawało jej się, że słyszy głos Kaede, ale gdzieś bardzo, bardzo daleko i niewyraźnie. Pomachała głową i zignorowała to... dziwne wydarzenie.
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Nie Wrz 03, 2017 7:30 pm
Kaede
- Czuj się więc wyróżniona. – powiedział Rukei do młodej Kaio. Nikt nie był niezastąpiony, a dziewczyna pewnie była wybrana, bo posiadała całkiem wysoki poziom mocy. Powinno wystarczyć na to, by zdobyć artefakt. Jeśli nie, to będzie trzeba poprosić o kogoś lepszego. Jedyne co byłoby denerwujące w tej sytuacji to dłuższy okres oczekiwania.
- Proszę bardzo. – powiedział, pstrykając palcami, a w głowie dziewczyny pojawiły się koordynaty i współrzędne. Wiedziała już gdzie ma lecieć, choć znalezienie mogło danego miejsca mogło być trudne, gdyż znajdowało się ono gdzieś w Pasmach Górskich. Pomimo lokalizacji będzie musiała się natrudzić. Rukei uśmiechnął się lekko. – Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
W międzyczasie dziewczyna mogła wyczuć, że prośby telepatyczne, które starała się wysłać raczej nie osiągnęły skutku. Prawdę mówiąc nawet pewnie nie dotarły do odbiorców. Coś lub ktoś skutecznie ją zagłuszał. Pytanie czy stwierdzenie Cesarza odnosiło się do jej misji, miejsca czy może nieudanych prób dziewczyny? A może do każdej z tej rzeczy.
Vulfi i Raa
Mężczyzna patrzył na obydwie dziewczyny, które były sprawczyniami tego bałaganu. Dla niego to były małe dzieciaki, tak samo jak dla Cesarza. Demony żyły eony lat, więc nic dziwnego, że ta dwójka była dla nich kimś kim trzeba się tylko opiekować i uważać, by nie wsadziły łba do piekarnika. Tyrion cicho westchnął w środku swej duszy i klasnął dwa razy. W jednej sekundzie zapaskudzone pomieszczenie zalśniło czystością i to samo można powiedzieć o Raa i Vulfili. Jednakże zmiany na jej ciele w dalszym ciągu pozostawały takie same.
- Siadajcie. – powiedział demon, a ton jego głosu i jego siła sprawiły, że chcąc czy nie chcąc obie wykonały polecenie. Magia czy zwyczajny strach przed konsekwencjami.
- Nie mam ostatnio powodu, by się cieszyć dziecko. No dobrze. Pokaż to ramię dziewczyno. – powiedział Tyrion i spojrzał na rękę, a właściwie jej brak u Raa. Zaczął coś mruczeć pod nosem i nawet na chwilę przymknął oczy.
- W jaki sposób straciłaś rękę? Czuję też, że posiadasz w sobie zaabsorbowaną jednostkę, która niedługo opuści twoje ciało. Przejęłaś już wszystkie jej siły. – rzekł demon. Miał olbrzymią wiedzę, ale nie bez powodu. Zdobywał ją latami.
- Czuj się więc wyróżniona. – powiedział Rukei do młodej Kaio. Nikt nie był niezastąpiony, a dziewczyna pewnie była wybrana, bo posiadała całkiem wysoki poziom mocy. Powinno wystarczyć na to, by zdobyć artefakt. Jeśli nie, to będzie trzeba poprosić o kogoś lepszego. Jedyne co byłoby denerwujące w tej sytuacji to dłuższy okres oczekiwania.
- Proszę bardzo. – powiedział, pstrykając palcami, a w głowie dziewczyny pojawiły się koordynaty i współrzędne. Wiedziała już gdzie ma lecieć, choć znalezienie mogło danego miejsca mogło być trudne, gdyż znajdowało się ono gdzieś w Pasmach Górskich. Pomimo lokalizacji będzie musiała się natrudzić. Rukei uśmiechnął się lekko. – Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
W międzyczasie dziewczyna mogła wyczuć, że prośby telepatyczne, które starała się wysłać raczej nie osiągnęły skutku. Prawdę mówiąc nawet pewnie nie dotarły do odbiorców. Coś lub ktoś skutecznie ją zagłuszał. Pytanie czy stwierdzenie Cesarza odnosiło się do jej misji, miejsca czy może nieudanych prób dziewczyny? A może do każdej z tej rzeczy.
Vulfi i Raa
Mężczyzna patrzył na obydwie dziewczyny, które były sprawczyniami tego bałaganu. Dla niego to były małe dzieciaki, tak samo jak dla Cesarza. Demony żyły eony lat, więc nic dziwnego, że ta dwójka była dla nich kimś kim trzeba się tylko opiekować i uważać, by nie wsadziły łba do piekarnika. Tyrion cicho westchnął w środku swej duszy i klasnął dwa razy. W jednej sekundzie zapaskudzone pomieszczenie zalśniło czystością i to samo można powiedzieć o Raa i Vulfili. Jednakże zmiany na jej ciele w dalszym ciągu pozostawały takie same.
- Siadajcie. – powiedział demon, a ton jego głosu i jego siła sprawiły, że chcąc czy nie chcąc obie wykonały polecenie. Magia czy zwyczajny strach przed konsekwencjami.
- Nie mam ostatnio powodu, by się cieszyć dziecko. No dobrze. Pokaż to ramię dziewczyno. – powiedział Tyrion i spojrzał na rękę, a właściwie jej brak u Raa. Zaczął coś mruczeć pod nosem i nawet na chwilę przymknął oczy.
- W jaki sposób straciłaś rękę? Czuję też, że posiadasz w sobie zaabsorbowaną jednostkę, która niedługo opuści twoje ciało. Przejęłaś już wszystkie jej siły. – rzekł demon. Miał olbrzymią wiedzę, ale nie bez powodu. Zdobywał ją latami.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sro Wrz 06, 2017 4:24 pm
Dostała dane od miejsca i wielką satysfakcję bycia kimś niezastąpionym dla cesarza demonów. Aż chciałoby się zaśmiać mu w twarz i wykrzyczeć jak to jest czuć się zależnym od tak młodej kaio, ale zdawała sobie sprawę z tego, że gdy ten straci panowanie nad sobą, może nie być tak wesoło. Musiało jej starczyć te uczucie, które łechtało od środka jej psychikę.
Z komunikacją jednak nie było już tak łatwo. Wysłała w eter swój przekaz, ale czyżby była na podsłuchu i ktoś włamał się w jej strefę? Nie byłoby to dobre dla jej knowań. Nie sądziła nawet, że to możliwe. Wystrzeganie się telepatii w takich miejscach powinno stać się więc naturalnym odruchem, bogini uczy się całe życie.
-Tak, nikt nie mówił że będzie…- odpowiedziała z przekąsem. –Nie takie trudności doświadczyłam w życiu, ale to dłuższa historia i nie na teraz. Pójdę już wykonać tę misję, bardzo miło było tutaj gościć i do rychłego zobaczenia.- czuła, że już nic więcej nie uzyska, a czas do wycofania się z Sali tronowej był bardziej niż dogodny. Ukłoniła się na pożegnanie i odleciała tyłem w kierunku drzwi, żeby po chwili zniknąć z drugiej strony klamki.
Odetchnęła z ulgą, gdy tylko wyszła. Wyczuliła zmysły i rozpoczęła poszukiwania dziewczyn, niestety bez skutku, nadal nie dało się wyczuć ki. Zaczęła więc kręcić się od drzwi, do drzwi, podróżując wzdłuż korytarza. Był imponujący, choć doć zwyczajny, podobny do ziemskich zamków. Nagle usłyszała coś przez uchylone drzwi i wydawało jej się, że musi to być głos dziewczyn.
Pojawiła się w pomieszczeniu, które wyglądało jak po olbrzymiej bitwie na… jedzenie… Z zażenowaniem schowała twarz w dłonie, biorąc parę głębszych oddechów. Jaka siara, co one odpieprzają… Z jednej strony czuła odrętwiające uczucie beznadziei, a z drugiej cieszyła się jak matka z psikusów najmłodszych. Miała instynkt macierzyński odnoszący się do każdego stworzenia, już miała posprzątać po nich, kierowana bezinteresowną miłością, ale gdy podniosła oczy znad dłoni, gospodarz uprzątnął już całą przestrzeń.
-Oh, mam nadzieję, że nie narobili tobie kłopotu.- zwróciła się do Tyriona.
-Vulfi gotowa jesteś? Musimy udać się w dalsza podróż, zdaje się, że znów na Ziemię. Możesz tam kontynuować przygodę u mojego boku, bądź też zostawię cię tam, gdzie się poznałyśmy.-miała nadzieję, że to nie jest koniec ich czasu razem. Coś dziwnego w sercu ciągnęło ją do Vulfi, coś trochę niebezpiecznego, dzikiego i…
Z komunikacją jednak nie było już tak łatwo. Wysłała w eter swój przekaz, ale czyżby była na podsłuchu i ktoś włamał się w jej strefę? Nie byłoby to dobre dla jej knowań. Nie sądziła nawet, że to możliwe. Wystrzeganie się telepatii w takich miejscach powinno stać się więc naturalnym odruchem, bogini uczy się całe życie.
-Tak, nikt nie mówił że będzie…- odpowiedziała z przekąsem. –Nie takie trudności doświadczyłam w życiu, ale to dłuższa historia i nie na teraz. Pójdę już wykonać tę misję, bardzo miło było tutaj gościć i do rychłego zobaczenia.- czuła, że już nic więcej nie uzyska, a czas do wycofania się z Sali tronowej był bardziej niż dogodny. Ukłoniła się na pożegnanie i odleciała tyłem w kierunku drzwi, żeby po chwili zniknąć z drugiej strony klamki.
Odetchnęła z ulgą, gdy tylko wyszła. Wyczuliła zmysły i rozpoczęła poszukiwania dziewczyn, niestety bez skutku, nadal nie dało się wyczuć ki. Zaczęła więc kręcić się od drzwi, do drzwi, podróżując wzdłuż korytarza. Był imponujący, choć doć zwyczajny, podobny do ziemskich zamków. Nagle usłyszała coś przez uchylone drzwi i wydawało jej się, że musi to być głos dziewczyn.
Pojawiła się w pomieszczeniu, które wyglądało jak po olbrzymiej bitwie na… jedzenie… Z zażenowaniem schowała twarz w dłonie, biorąc parę głębszych oddechów. Jaka siara, co one odpieprzają… Z jednej strony czuła odrętwiające uczucie beznadziei, a z drugiej cieszyła się jak matka z psikusów najmłodszych. Miała instynkt macierzyński odnoszący się do każdego stworzenia, już miała posprzątać po nich, kierowana bezinteresowną miłością, ale gdy podniosła oczy znad dłoni, gospodarz uprzątnął już całą przestrzeń.
-Oh, mam nadzieję, że nie narobili tobie kłopotu.- zwróciła się do Tyriona.
-Vulfi gotowa jesteś? Musimy udać się w dalsza podróż, zdaje się, że znów na Ziemię. Możesz tam kontynuować przygodę u mojego boku, bądź też zostawię cię tam, gdzie się poznałyśmy.-miała nadzieję, że to nie jest koniec ich czasu razem. Coś dziwnego w sercu ciągnęło ją do Vulfi, coś trochę niebezpiecznego, dzikiego i…
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sob Wrz 09, 2017 9:53 pm
Siedząc na swoim miejscu Raa przyglądała się Tyrionowi czekała na jego kolejną wypowiedź. Nie spodziewał się jednak, że w tak prosty i szybki sposób ogarnie bałagan który panował w komnacie.
Zaś to co mówił o braku powodu do radości jakoś nie specjalnie nią ruszyło. Sama w tym momencie też jakoś nie miała powodów do tego by się ciszyć.
- Podczas... walka z Grnerał Ognia... - niezbyt chętnie odpowiedziała spoglądając w drugą stronę. W końcu nie czuła dumy ze sposobu w jaki straciła kończynę. Może i w walce, ale i tak nie było to według niej powód by się chwalić - Po prostu... zadawała cios w jej bok... Potem coś nie... dać mi... zabierz ręki kiedy jej nie... widać... a potem mojej ręki nie było... Nie wiem jak ona tego dokonać...
- I czemu niby ta co ją mam w sobie...? Wcześniej nikt ze mnie nie... wyjście... - zdziwiła się spoglądając to na mężczyznę, to na swój brzuch. Nie do końca bowiem rozumiała czemu coś miałoby z niej wychodzić. Nawet jeśli przejęła całą moc jaką w sobie miała.
W tym momencie przed oczami stanęła jej pokryta białym pancerze postać Vv. Czy to co zrobiła nim Raa ją wchłonęła mogło spowodować to, że już nie było w niej energii? Czy też po prostu to pierwszy raz gdy zaabsorbowała kogoś o większej sile i stąd te braki w wiedzy. Tylko czy naprawdę nigdy wcześniej w jej życiu nie było takiego przypadku? Czy może po prostu go nie pamiętała?
Po raz kolejny czarna dziura w miejscu wspomnień sprzed jej zamknięcia w kuli dawała się we znaki demonicy. Naprawdę będzie musiała w końcu coś z tym zrobić. Problem jednak polegał na tym, że nie miała bladego pojęcia jak miałaby się do tego zabrać.
Zniesmaczona tym faktem prychnęła ponownie brodę na dłoni.
Zaś to co mówił o braku powodu do radości jakoś nie specjalnie nią ruszyło. Sama w tym momencie też jakoś nie miała powodów do tego by się ciszyć.
- Podczas... walka z Grnerał Ognia... - niezbyt chętnie odpowiedziała spoglądając w drugą stronę. W końcu nie czuła dumy ze sposobu w jaki straciła kończynę. Może i w walce, ale i tak nie było to według niej powód by się chwalić - Po prostu... zadawała cios w jej bok... Potem coś nie... dać mi... zabierz ręki kiedy jej nie... widać... a potem mojej ręki nie było... Nie wiem jak ona tego dokonać...
- I czemu niby ta co ją mam w sobie...? Wcześniej nikt ze mnie nie... wyjście... - zdziwiła się spoglądając to na mężczyznę, to na swój brzuch. Nie do końca bowiem rozumiała czemu coś miałoby z niej wychodzić. Nawet jeśli przejęła całą moc jaką w sobie miała.
W tym momencie przed oczami stanęła jej pokryta białym pancerze postać Vv. Czy to co zrobiła nim Raa ją wchłonęła mogło spowodować to, że już nie było w niej energii? Czy też po prostu to pierwszy raz gdy zaabsorbowała kogoś o większej sile i stąd te braki w wiedzy. Tylko czy naprawdę nigdy wcześniej w jej życiu nie było takiego przypadku? Czy może po prostu go nie pamiętała?
Po raz kolejny czarna dziura w miejscu wspomnień sprzed jej zamknięcia w kuli dawała się we znaki demonicy. Naprawdę będzie musiała w końcu coś z tym zrobić. Problem jednak polegał na tym, że nie miała bladego pojęcia jak miałaby się do tego zabrać.
Zniesmaczona tym faktem prychnęła ponownie brodę na dłoni.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pon Wrz 11, 2017 2:25 pm
Vulfila siedziała grzecznie na krześle. Machała nogami. Gdy ślady walki zniknęły, uśmiechnęła się pod nosem. Spodziewała się tego, że nie będzie musiała sprzątać i bardzo ją to ucieszyło. Gdyby tylko mogła poczuć się lepiej. Wciąż działała na nią ta roślina, na którą się skusiła.
- Dziękuję, Panie Tyrion. – popatrzyła na gburowatego jegomościa wątpiąco. – A umiałby Pan usunąć mi te pryszcze i ten róg? – zapytała. Zawsze lepiej zapytać niż się potem zastanawiać. – Czuję się też nienajlepiej...
Po tym rozłożyła się wygodnie i ziewnęła, słuchając opowieści Balonowej.
- Dziękuję, Panie Tyrion. – popatrzyła na gburowatego jegomościa wątpiąco. – A umiałby Pan usunąć mi te pryszcze i ten róg? – zapytała. Zawsze lepiej zapytać niż się potem zastanawiać. – Czuję się też nienajlepiej...
Po tym rozłożyła się wygodnie i ziewnęła, słuchając opowieści Balonowej.
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sob Wrz 16, 2017 9:18 pm
Raa, Vulfi
Mężczyzna słuchał uważnie tego co Raa mu mówiła. Sam pomysł, by walczyć z tą istotą był dość głupi, a sama strata ręki była niewielką stratą. Prawdopodobnie Generał miała dobry humor, że nie zabiła całej trójki. Tyrion zastanawiał się nad czymś, lecz słowa demonicy wyrwały go z zamyślenia.
- Nie wyszło, ale ta jednostka znajdująca się w tobie nie jest normalna. Mogę spróbować pomóc jej i zrobić to jak najmniej boleśnie. – rzekł demon i przyłożył dłoń do brzucha Raa. Ta w tej samej chwili poczuła olbrzymi ból. Jeśli to było najmniej bolesne to ciekawe jak byłoby bez pomocy. Trwało to dobre kilka sekund, aż w końcu ze środka demonicy wystrzeliła różowa kula, która uformowała się w androida. Tak, tego samego, którego członkini klanu demonów kiedyś pochłonęła. Teraz istota była wyłączona, lecz Tyrion na pewno znajdzie jakiś sposób by ją zagospodarować. Spojrzał teraz na Vulfilię, która prosiła go o pomoc.
- Cóż. Zmiany na twoim ciele powstały za pomocą magii. Pewnie mógłbym to zrobić, ale doskonale wiem za co się pojawiły. Wiem też kogo musisz o to poprosić. Jeśli odpowiednio przeprosisz to Cesarz ci pomoże. W gruncie rzeczy nie jest zły. A co do ciebie moja mała. – powiedział, zwracając się potem do demonicy. – Myślę, że powinnaś już zacząć się uczyć technik, które leczą nasze ciała. No, ale chyba Cesarz już skończył, więc chodźcie ze mną.
Kaede
Kiedy Kaioshinka podeszła do drzwi to potężna fala mocy przeszła przez jej ciało i odrzuciła ją na najbliższą ścianę. Na pewno trochę ją to zabolało o czym świadczyło wgniecenie na ścianie i prąd przechodzący jeszcze przez kilka chwil przez jej ciało. Cesarz zszedł z tronu, a na jego twarzy malował się lekki uśmiech.
- Jak już wspominałem nic, ale to nic tu się nie dzieje bez mojego zezwolenia. Jeśli powiem, że możesz odejść to wtedy to zrobisz. Wcześniej masz słuchać tego co mam do powiedzenia. Taka nauczka na przyszłość dziewczyno. Zawsze mogło boleć bardziej. – powiedział Rukei, a jego głos był zimny niczym najniższe czeluści piekieł. W tym samym momencie drzwi się otworzyły i stanął w nich Tyrion z dwiema dziewczynami. Jego wzrok spoczął na leżącej pod ścianą Kaede.
- Widzę panie, że wszystko idzie dobrze. Przyprowadziłem te dziewczyny, jeśli chcesz im coś jeszcze powiedzieć.
- Dziękuję Tyrionie. Cóż. Mam nadzieję, że to co widziałyście zostawicie dla siebie. Ty młoda demonico będziesz obserwowana przez nas. Kto wie. Może dostąpisz zaszczytu, by tu wrócić. To wszystko. – powiedział Rukei. Jeśli ktoś chciał się o coś zapytać, to był ostatni moment.
OOC:
Raa - jednostka OneOne już nie jest w tobie. Jej moc wchłonęła twoja postać.
Kaede - otrzymujesz obrażenia w wysokości 6000 dmg
Mężczyzna słuchał uważnie tego co Raa mu mówiła. Sam pomysł, by walczyć z tą istotą był dość głupi, a sama strata ręki była niewielką stratą. Prawdopodobnie Generał miała dobry humor, że nie zabiła całej trójki. Tyrion zastanawiał się nad czymś, lecz słowa demonicy wyrwały go z zamyślenia.
- Nie wyszło, ale ta jednostka znajdująca się w tobie nie jest normalna. Mogę spróbować pomóc jej i zrobić to jak najmniej boleśnie. – rzekł demon i przyłożył dłoń do brzucha Raa. Ta w tej samej chwili poczuła olbrzymi ból. Jeśli to było najmniej bolesne to ciekawe jak byłoby bez pomocy. Trwało to dobre kilka sekund, aż w końcu ze środka demonicy wystrzeliła różowa kula, która uformowała się w androida. Tak, tego samego, którego członkini klanu demonów kiedyś pochłonęła. Teraz istota była wyłączona, lecz Tyrion na pewno znajdzie jakiś sposób by ją zagospodarować. Spojrzał teraz na Vulfilię, która prosiła go o pomoc.
- Cóż. Zmiany na twoim ciele powstały za pomocą magii. Pewnie mógłbym to zrobić, ale doskonale wiem za co się pojawiły. Wiem też kogo musisz o to poprosić. Jeśli odpowiednio przeprosisz to Cesarz ci pomoże. W gruncie rzeczy nie jest zły. A co do ciebie moja mała. – powiedział, zwracając się potem do demonicy. – Myślę, że powinnaś już zacząć się uczyć technik, które leczą nasze ciała. No, ale chyba Cesarz już skończył, więc chodźcie ze mną.
Kaede
Kiedy Kaioshinka podeszła do drzwi to potężna fala mocy przeszła przez jej ciało i odrzuciła ją na najbliższą ścianę. Na pewno trochę ją to zabolało o czym świadczyło wgniecenie na ścianie i prąd przechodzący jeszcze przez kilka chwil przez jej ciało. Cesarz zszedł z tronu, a na jego twarzy malował się lekki uśmiech.
- Jak już wspominałem nic, ale to nic tu się nie dzieje bez mojego zezwolenia. Jeśli powiem, że możesz odejść to wtedy to zrobisz. Wcześniej masz słuchać tego co mam do powiedzenia. Taka nauczka na przyszłość dziewczyno. Zawsze mogło boleć bardziej. – powiedział Rukei, a jego głos był zimny niczym najniższe czeluści piekieł. W tym samym momencie drzwi się otworzyły i stanął w nich Tyrion z dwiema dziewczynami. Jego wzrok spoczął na leżącej pod ścianą Kaede.
- Widzę panie, że wszystko idzie dobrze. Przyprowadziłem te dziewczyny, jeśli chcesz im coś jeszcze powiedzieć.
- Dziękuję Tyrionie. Cóż. Mam nadzieję, że to co widziałyście zostawicie dla siebie. Ty młoda demonico będziesz obserwowana przez nas. Kto wie. Może dostąpisz zaszczytu, by tu wrócić. To wszystko. – powiedział Rukei. Jeśli ktoś chciał się o coś zapytać, to był ostatni moment.
OOC:
Raa - jednostka OneOne już nie jest w tobie. Jej moc wchłonęła twoja postać.
Kaede - otrzymujesz obrażenia w wysokości 6000 dmg
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Nie Wrz 17, 2017 11:50 am
Vulfila przyglądała się wydarzeniom w pokoju z nieukrywanym obrzydzeniem. Rysowało się to na jej twarzy, choć nic nie mówiła. Rzucała tylko spojrzenia to na demonicę to na Tyriona. Zrobiło jej się niedobrze, gdy z dziewczyny wynurzyło się coś różowego. Saiyanka musiała powstrzymywać odruchy fizjologiczne, zasłaniając twarz. Musieli coś takiego robić przy niej? I w otoczeniu jedzenia?
Dopiero po chwili trwożnie zbliżyła się do robota, zasłaniając nos i usta. Oczy marszczyła. Nie wiedziała, co o tym myśleć. Całą ta scena była jak z koszmaru. A dodatkowo wciąż czuła się niedobrze. Trąciła robotą koniuszkiem buta, żeby sprawdzić, czy aby na pewno jest dezaktywowany.
„Skoro robi takie rzeczy z maszynami, czy mogłaby zrobić z istotą żywą?” – zadała sobie takie pytanie.
Popatrzyła z wyrzutem na Raa.
- Po co to zrobiłaś? – zwróciła się do Balonówki, po czym popatrzyła znów na Tyriona. – Eeeee... – wyraziła głośno niezadowolenie, które po części było wynikiem ohydnej sceny z robotem. – Panie Tyrion, niech Pan taki nie będzieeee... – jęczała, idąc za mężczyzną w kierunku, gdzie ich prowadził. – Skoro umie Pan to zrobić, to co za problem? – dopytywała, bo w zasadzie za nic w świecie nie chciała więcej gadać z Cesarzem. Właściwie liczyła na to, że Kaede już z nim wszystko dogada. Wydawał jej się niesympatyczny i słaby. – „W gruncie rzeczy nie jest zły...” – powtórzyła w myślach kpiąco. – „Co to więc za Cesarz Demonów. Czy taka osobistość nie powinna być kwintesencją zła? Przecież demony nie są dobre. Nie mogą być. Są zimne i nieludzkie i... w ogóle...”
Wtedy weszły znów do Sali trowonej. Vulfila omiotła wnętrze spojrzeniem. Najpierw spostrzegła Cesazra, a potem dopiero leżącą pod ścianą Kaede. Poskładać fakty nie było ciężko, nie saiyance. Momentalnie złość zakipiała w niej. Logiczne myślenie odpłyneło gdzieś w dal. Zacisnęła pięści, włosy zapłonęły jej na złoty kolor, a w lazurowych oczach odbiła się saiyańska wściekłość.
„To Kaede przychodzi tu pomóc, a odpłacają jej wbiciem w ścianę?”
Dyszała lekko, ale wiedziała, że jest dużo słabsza od samej Kaede, a jeśli ona oberwała od Cesarza, musiał być od niej silniejszy. Podleciała najszybciej, jak mogła, do bogini. Złapała ją za dłonie i z wyrazem przejęcia popatrzyła w oczy.
- Nic ci nie jest? – spytała, nijak inaczej nie mogłaby Kaede teraz pomóc. Co za upokorzenie dla Halfki. Być tak słabą, że nie może walczyć... – Chwila! – krzyknęła, obracając się w stronę Cesarza. – Wasza Wysokość! – te słowa ledwie przeszły jej przez gardło. Ale sądziła, że ludzie tacy jak Cesarz lubią swoje tytuły. – To Kaede przychodzi pomóc, a kończy wbita w ścianę. A mnie wyrósł róg na głowie i mam wysypkę... Mało to gościnne... – zajęczała, sycząc przez zęby. – Mogę prosić o odczarowanie? Potem już sobie pójdziemy... – zapytała, bo absolutnie nie chciała wychodzić stąd w takim stanie. A Kaede zamierzała wyperswadować przyjaźnie z demonami i pomaganie im...
Dopiero po chwili trwożnie zbliżyła się do robota, zasłaniając nos i usta. Oczy marszczyła. Nie wiedziała, co o tym myśleć. Całą ta scena była jak z koszmaru. A dodatkowo wciąż czuła się niedobrze. Trąciła robotą koniuszkiem buta, żeby sprawdzić, czy aby na pewno jest dezaktywowany.
„Skoro robi takie rzeczy z maszynami, czy mogłaby zrobić z istotą żywą?” – zadała sobie takie pytanie.
Popatrzyła z wyrzutem na Raa.
- Po co to zrobiłaś? – zwróciła się do Balonówki, po czym popatrzyła znów na Tyriona. – Eeeee... – wyraziła głośno niezadowolenie, które po części było wynikiem ohydnej sceny z robotem. – Panie Tyrion, niech Pan taki nie będzieeee... – jęczała, idąc za mężczyzną w kierunku, gdzie ich prowadził. – Skoro umie Pan to zrobić, to co za problem? – dopytywała, bo w zasadzie za nic w świecie nie chciała więcej gadać z Cesarzem. Właściwie liczyła na to, że Kaede już z nim wszystko dogada. Wydawał jej się niesympatyczny i słaby. – „W gruncie rzeczy nie jest zły...” – powtórzyła w myślach kpiąco. – „Co to więc za Cesarz Demonów. Czy taka osobistość nie powinna być kwintesencją zła? Przecież demony nie są dobre. Nie mogą być. Są zimne i nieludzkie i... w ogóle...”
Wtedy weszły znów do Sali trowonej. Vulfila omiotła wnętrze spojrzeniem. Najpierw spostrzegła Cesazra, a potem dopiero leżącą pod ścianą Kaede. Poskładać fakty nie było ciężko, nie saiyance. Momentalnie złość zakipiała w niej. Logiczne myślenie odpłyneło gdzieś w dal. Zacisnęła pięści, włosy zapłonęły jej na złoty kolor, a w lazurowych oczach odbiła się saiyańska wściekłość.
„To Kaede przychodzi tu pomóc, a odpłacają jej wbiciem w ścianę?”
Dyszała lekko, ale wiedziała, że jest dużo słabsza od samej Kaede, a jeśli ona oberwała od Cesarza, musiał być od niej silniejszy. Podleciała najszybciej, jak mogła, do bogini. Złapała ją za dłonie i z wyrazem przejęcia popatrzyła w oczy.
- Nic ci nie jest? – spytała, nijak inaczej nie mogłaby Kaede teraz pomóc. Co za upokorzenie dla Halfki. Być tak słabą, że nie może walczyć... – Chwila! – krzyknęła, obracając się w stronę Cesarza. – Wasza Wysokość! – te słowa ledwie przeszły jej przez gardło. Ale sądziła, że ludzie tacy jak Cesarz lubią swoje tytuły. – To Kaede przychodzi pomóc, a kończy wbita w ścianę. A mnie wyrósł róg na głowie i mam wysypkę... Mało to gościnne... – zajęczała, sycząc przez zęby. – Mogę prosić o odczarowanie? Potem już sobie pójdziemy... – zapytała, bo absolutnie nie chciała wychodzić stąd w takim stanie. A Kaede zamierzała wyperswadować przyjaźnie z demonami i pomaganie im...
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pią Wrz 22, 2017 4:51 pm
Wylądowała niespodziewanie na ścianie, a w piersiach zabrakło jej przez moment oddechu. Reakcja była za wolna, ale umysł nadążał i zaczęła się zastanawiać jak to możliwe, że bojowa telepatia nie zadziałała. Musi wyczulić swoje zmysły i zdolność bitewną. Byle cesarzyk nie będzie nią pomiatał, ale jeszcze mu pokaże co znaczy zadzierać z kaio. Teraz dokończy grzecznie misję, zrobi czego chcą i da raport swoim przełożonym, ale może już w trakcie pozyskania artefaktu uda się znaleźć sposobność do zemsty. Właściwe to po co komu demony, zawsze same z nimi problemy? Zdaniem przełożonych są potrzebne, ale jeśli Kaede mogła nienawidzić kogokolwiek, to właśnie demony mogły być tymi osobnikami, do których żywiłaby takie emocje. Nie podobne do niej, jakby to miejsce działało na nią bardziej demonicznie, pływając na twardą i miłującą osobowość.
-Oh, przepraszam… Myślałam, że się spieszymy, żebym mogła pomóc. Właściwie bezinteresownie.- przeprosiła czy nie? Mógł to różnie odebrać. –No dalej, ha ha ha. Zabijesz mnie, a oni? Nie wyślą nikogo na moje miejsce, wolą siedzieć w słodkich zaświatach i zbijać bąki. A może weźmiemy się do pracy wasza cesarska wysokość i zrobimy to co można dla wspólnego dobra? Pozwól mi robić swoje, chyba że chciałbyś przekazać mi coś jeszcze cesarzu?- bolało jak diabli, jej oczy przysłoniła biała grzywka, ukrywając pod śnieżnym jedwabiem błysk w oku znany wśród hazardzistów. Brnęła w nową grę, której do tej pory nie znała, oscylując na granicy sprzedania duszy diabłu i walki o godność. Trzymała się tego, co ustaliła wcześniej – to oni byli w potrzasku i potrzebowali bardziej jej, niż ona ich. Zaśmiała się słodkim głosem, a jej uśmiech stal się nieco zadziorny i pociągający. Stawiała na szali być albo nie być, ale komuś uciekał czas i chyba nie będzie ten ktoś skłonny do przeciągania negocjacji w nieskończoność.
Do komnaty wróciły dziewczyny w towarzystwie lokaja. Kaede nieco wymiękła na widok Vulfi, która, sądząc po jej reakcji, także polubiła Kaede. Swoim życiem mogła szastać, ale jest odpowiedzialna za halfkę, którą zaciągnęła tak daleko. Gdy przyjaciółka znalazła się przy niebiance, ta natychmiast znów przybrała twarz pełną ciepła i położyła dłoń na poliku zatroskanej partnerki, wkładając w to całą swoją empatię.
-Już dobrze Vulfi- w tym zapewnieniu było coś z mocy bogów, słowo stające się rzeczywistością od samego wypowiedzenia. Coś powodowało, że słysząc je chciało się w to wierzyć, nawet gdy nic na to nie wskazuje. –Zechcesz dalej ze mną podróżować? Zajmę się resztą.- uśmiechnęła się z wyrazem minki zapraszająco-urzekającym, pełnym cichej prośby, zaproszenia, zagubienia i zarazem siły.
-Wasza cesarska wysokość, jeśli pozwolisz udam się już w drogę.- wszystko zostało już powiedziane, teraz znów wróciła do dyplomatycznego tonu, ale rozmówca wiedział z kim ma do czynienia.
-Oh, przepraszam… Myślałam, że się spieszymy, żebym mogła pomóc. Właściwie bezinteresownie.- przeprosiła czy nie? Mógł to różnie odebrać. –No dalej, ha ha ha. Zabijesz mnie, a oni? Nie wyślą nikogo na moje miejsce, wolą siedzieć w słodkich zaświatach i zbijać bąki. A może weźmiemy się do pracy wasza cesarska wysokość i zrobimy to co można dla wspólnego dobra? Pozwól mi robić swoje, chyba że chciałbyś przekazać mi coś jeszcze cesarzu?- bolało jak diabli, jej oczy przysłoniła biała grzywka, ukrywając pod śnieżnym jedwabiem błysk w oku znany wśród hazardzistów. Brnęła w nową grę, której do tej pory nie znała, oscylując na granicy sprzedania duszy diabłu i walki o godność. Trzymała się tego, co ustaliła wcześniej – to oni byli w potrzasku i potrzebowali bardziej jej, niż ona ich. Zaśmiała się słodkim głosem, a jej uśmiech stal się nieco zadziorny i pociągający. Stawiała na szali być albo nie być, ale komuś uciekał czas i chyba nie będzie ten ktoś skłonny do przeciągania negocjacji w nieskończoność.
Do komnaty wróciły dziewczyny w towarzystwie lokaja. Kaede nieco wymiękła na widok Vulfi, która, sądząc po jej reakcji, także polubiła Kaede. Swoim życiem mogła szastać, ale jest odpowiedzialna za halfkę, którą zaciągnęła tak daleko. Gdy przyjaciółka znalazła się przy niebiance, ta natychmiast znów przybrała twarz pełną ciepła i położyła dłoń na poliku zatroskanej partnerki, wkładając w to całą swoją empatię.
-Już dobrze Vulfi- w tym zapewnieniu było coś z mocy bogów, słowo stające się rzeczywistością od samego wypowiedzenia. Coś powodowało, że słysząc je chciało się w to wierzyć, nawet gdy nic na to nie wskazuje. –Zechcesz dalej ze mną podróżować? Zajmę się resztą.- uśmiechnęła się z wyrazem minki zapraszająco-urzekającym, pełnym cichej prośby, zaproszenia, zagubienia i zarazem siły.
-Wasza cesarska wysokość, jeśli pozwolisz udam się już w drogę.- wszystko zostało już powiedziane, teraz znów wróciła do dyplomatycznego tonu, ale rozmówca wiedział z kim ma do czynienia.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sob Wrz 23, 2017 11:13 am
Wysłuchawszy słów drugiego demona obróciła głowę w jego stronę posyłając mu zdziwione spojrzenie.
- Co ty... - zaczęła, lecz w tym momencie jej rozmówca przyłożył dłoń do odsłoniętego brzucha demonicy co skutkowało tym, że momentalnie poczuła się tak jakby ktoś z całych sił próbował ją od środka rozerwać próbując się z niej wydostać wraz z czymś istotnym dla jej ciała. Stan ten utrzymywał się przed dobre kilka sekund, lecz dla Raa równie dobrze mogło być i kilka godzin podczas których jej ciało wygięło się w łuk.
Wreszcie, gdy kulisty fragment ciała demonicy oderwał się od niej, a ona skupiła na nim wzrok dostrzegła jak formuje w Vv. Tylko, że teraz nie było po niej widać by kiedykolwiek stoczyły ze sobą walkę.
- To... miała mniej boleć...? - zapytała z trudem łapiąc oddech. W prawdzie sam ból pomimo wręcz swojej obezwładniającej siły jej tak bardzo nie przeszkadzał jak mogło by się wydawać, to jednak ten którego dopiero co doświadczyła do najmniejszych nie należał.
- Bo tak chcieć... A co do ciebie... - mruknęła spoglądając na halfkę jednocześnie nie ukrywając swojej irytacji wynikającej z zachowania towarzyszki - To skończ z tym Vulfila... Chyba... że mam innych... sposób... by ty coś... rozumieć...?
Po czym ponownie zwróciła się białowłosego mężczyzny wciąż lekko mrużąc oczy ze zdenerwowania.
- Nie jestem mała...
Ograniczyła się jednak tylko do tej wypowiedzi wciąż lekko oszołomiona dopiero co przeprowadzonym na niej zabiegu po czym wraz z Vulfilą ruszyła za Tyrionem by po chwili ponownie znaleźć się w sali tronowej.
W której to zobaczyła leżącą pod ścianą Kaede. I choć ten widok sprawił jej dużo radości, to jednak czuła czuła nutkę niezadowolenia, że to nie jej było dane doprowadzić białowłosej do takiego położenia.
Przyglądając się Kaede jak i widocznie wzburzonej Vulfili która podleciała do leżącej zaczęła dostrzegać w ich zachowaniu coś czego Raa nie mogła zrozumieć. To, że zależało im na sobie to było jasne, lecz było w tym coś jeszcze. Nie potrafiła jednak powiedzieć co to dokładnie było.
Dopiero słowa wypowiedziane przez Cesarza odwróciły uwagę demonicy od rozgrywającej się scenki.
- Rozumiem... - oznajmiła kłaniając się lekko w stronę Cesarza. Po czym wyprostowała się, gdyż po usłyszeniu słów różowoskórej kaio naszła ją dziwna myśl jednocześnie zapominając o tym jak powinna zachować się przed władcą demonów - To ja... iść z nimi...?
- Co ty... - zaczęła, lecz w tym momencie jej rozmówca przyłożył dłoń do odsłoniętego brzucha demonicy co skutkowało tym, że momentalnie poczuła się tak jakby ktoś z całych sił próbował ją od środka rozerwać próbując się z niej wydostać wraz z czymś istotnym dla jej ciała. Stan ten utrzymywał się przed dobre kilka sekund, lecz dla Raa równie dobrze mogło być i kilka godzin podczas których jej ciało wygięło się w łuk.
Wreszcie, gdy kulisty fragment ciała demonicy oderwał się od niej, a ona skupiła na nim wzrok dostrzegła jak formuje w Vv. Tylko, że teraz nie było po niej widać by kiedykolwiek stoczyły ze sobą walkę.
- To... miała mniej boleć...? - zapytała z trudem łapiąc oddech. W prawdzie sam ból pomimo wręcz swojej obezwładniającej siły jej tak bardzo nie przeszkadzał jak mogło by się wydawać, to jednak ten którego dopiero co doświadczyła do najmniejszych nie należał.
- Bo tak chcieć... A co do ciebie... - mruknęła spoglądając na halfkę jednocześnie nie ukrywając swojej irytacji wynikającej z zachowania towarzyszki - To skończ z tym Vulfila... Chyba... że mam innych... sposób... by ty coś... rozumieć...?
Po czym ponownie zwróciła się białowłosego mężczyzny wciąż lekko mrużąc oczy ze zdenerwowania.
- Nie jestem mała...
Ograniczyła się jednak tylko do tej wypowiedzi wciąż lekko oszołomiona dopiero co przeprowadzonym na niej zabiegu po czym wraz z Vulfilą ruszyła za Tyrionem by po chwili ponownie znaleźć się w sali tronowej.
W której to zobaczyła leżącą pod ścianą Kaede. I choć ten widok sprawił jej dużo radości, to jednak czuła czuła nutkę niezadowolenia, że to nie jej było dane doprowadzić białowłosej do takiego położenia.
Przyglądając się Kaede jak i widocznie wzburzonej Vulfili która podleciała do leżącej zaczęła dostrzegać w ich zachowaniu coś czego Raa nie mogła zrozumieć. To, że zależało im na sobie to było jasne, lecz było w tym coś jeszcze. Nie potrafiła jednak powiedzieć co to dokładnie było.
Dopiero słowa wypowiedziane przez Cesarza odwróciły uwagę demonicy od rozgrywającej się scenki.
- Rozumiem... - oznajmiła kłaniając się lekko w stronę Cesarza. Po czym wyprostowała się, gdyż po usłyszeniu słów różowoskórej kaio naszła ją dziwna myśl jednocześnie zapominając o tym jak powinna zachować się przed władcą demonów - To ja... iść z nimi...?
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sob Wrz 30, 2017 7:56 pm
Cesarz odczuwał dziką przyjemność, gdy patrzył jak ta smarkula rozpłaszcza się na ścianie. O uszkodzenia się nie martwił, gdyż można było je usunąć w każdej chwili. Miał nadzieję, że dziewczyna czegoś się nauczy, choć patrząc z jakiej pochodzi rasy to szczerze w to wątpił. Kaioshini zachowywali się jakby zjedli wszelkie rozumy, a ta mała była doskonałym przykładem arogancji swojej rasy. Cesarz patrzył na nią znudzonym wzrokiem. Nie interesowały go przepychanki słowne. Mogła udawać i uważać się za sprytną, ale on wiedział, że prędzej czy później się na tym przejedzie. Każdy się kiedyś potykał.
- Nie zabiję cię, bo to nie leży w moim interesie. Widać, że ciężko przyswajasz lekcje, ale nie do mnie należy nauka ciebie. Może los cię odpowiednio doświadczy. – powiedział Cesarz, a w międzyczasie pojawili się w sali pozostali uczestnicy tej wizyty. Zmrużył oczy patrząc na zachowanie Saiyanki. Ona chyba też nie potrafiła zachowywać się przy ważniejszych od niej osobach. Już pominął nawet jej błędne zwracanie. Traciłby tylko na nie czas, a tego miał mało jak nigdy.
- Jeśli się robi coś czego nie powinno to trzeba brać pod uwagę to, że mogą spotkać nas przykre rzeczy. Cieszcie się, że stało się tylko tyle. Co do twojego wyglądu. Kiedy opuścisz zasięg mojego pałacu to zmiany na twoim ciele znikną dziewczyno. – powiedział Rukei, a chłód w jego głosie mroził krew w żyłach. Zwrócił swoją uwagę na demonicę, która jako jedyna zachowywała się przyzwoicie. A podobno demony to potwory.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz. Wyślę cię w inne miejsce, albo możesz zostać tutaj. Tyrion na pewno znajdzie ci jakieś zajęcie. Co do towarzyszenia młoda Kaio to wiedz, że swoją misję musisz wykonać sama. Świątynia nie pozwoli przejść nikomu innemu, a jeśli już to pewnie spotka was dość nieprzyjemny los. To tyle. Tyrion was odprowadzi do teleportu i wyśle w określone miejsca. – powiedział Cesarz demonów i udał się z powrotem na swój tron. Tyrion zaś dał całej trójce znak, by poszły za nim do dobrze już znanego miejsca.
- No dobrze. Mogę wysłać cię młoda Kaio w góry niedaleko świątyni. Nie mogę bezpośrednio, gdyż nie dociera tam nasza moc. Ciebie Saiyanko i ciebie młoda demonico mogę wysłać gdzieś indziej, jednakże nie wyobrażajcie sobie za wiele. To nie jest koncert życzeń. – powiedział stary demon. I po tym jak cała trójka wyraziła swoje cele, zaprosił je do teleportu, który przeniósł je w dane miejsca.
OOC:
Gratuluję przejścia wizyty u Cesarza. Sprawa wygląda więc następująco. Możecie przenieść się do Doliny między wzgórzami, Pola, Pustkowia, Dżungli. Inne miejsca są niedostępne. Kaede może udać się od razu do celu misji, ale tylko sama. Jeśli na razie nie idzie tam, to wybiera jedno z wyżej wymienionych miejsc. Vulfi w poście w nowym temacie możesz napisać, że zmiany na twoim ciele znikają.
Ode mnie dostajecie każdy po 20 pkt za fabułę. Upomnijcie się przy następnym treningu. W razie pytań piszcie na pw, a Kaede jeśli chce od razu się udać, to niech pisze na PW to jej podam temat.
- Nie zabiję cię, bo to nie leży w moim interesie. Widać, że ciężko przyswajasz lekcje, ale nie do mnie należy nauka ciebie. Może los cię odpowiednio doświadczy. – powiedział Cesarz, a w międzyczasie pojawili się w sali pozostali uczestnicy tej wizyty. Zmrużył oczy patrząc na zachowanie Saiyanki. Ona chyba też nie potrafiła zachowywać się przy ważniejszych od niej osobach. Już pominął nawet jej błędne zwracanie. Traciłby tylko na nie czas, a tego miał mało jak nigdy.
- Jeśli się robi coś czego nie powinno to trzeba brać pod uwagę to, że mogą spotkać nas przykre rzeczy. Cieszcie się, że stało się tylko tyle. Co do twojego wyglądu. Kiedy opuścisz zasięg mojego pałacu to zmiany na twoim ciele znikną dziewczyno. – powiedział Rukei, a chłód w jego głosie mroził krew w żyłach. Zwrócił swoją uwagę na demonicę, która jako jedyna zachowywała się przyzwoicie. A podobno demony to potwory.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz. Wyślę cię w inne miejsce, albo możesz zostać tutaj. Tyrion na pewno znajdzie ci jakieś zajęcie. Co do towarzyszenia młoda Kaio to wiedz, że swoją misję musisz wykonać sama. Świątynia nie pozwoli przejść nikomu innemu, a jeśli już to pewnie spotka was dość nieprzyjemny los. To tyle. Tyrion was odprowadzi do teleportu i wyśle w określone miejsca. – powiedział Cesarz demonów i udał się z powrotem na swój tron. Tyrion zaś dał całej trójce znak, by poszły za nim do dobrze już znanego miejsca.
- No dobrze. Mogę wysłać cię młoda Kaio w góry niedaleko świątyni. Nie mogę bezpośrednio, gdyż nie dociera tam nasza moc. Ciebie Saiyanko i ciebie młoda demonico mogę wysłać gdzieś indziej, jednakże nie wyobrażajcie sobie za wiele. To nie jest koncert życzeń. – powiedział stary demon. I po tym jak cała trójka wyraziła swoje cele, zaprosił je do teleportu, który przeniósł je w dane miejsca.
OOC:
Gratuluję przejścia wizyty u Cesarza. Sprawa wygląda więc następująco. Możecie przenieść się do Doliny między wzgórzami, Pola, Pustkowia, Dżungli. Inne miejsca są niedostępne. Kaede może udać się od razu do celu misji, ale tylko sama. Jeśli na razie nie idzie tam, to wybiera jedno z wyżej wymienionych miejsc. Vulfi w poście w nowym temacie możesz napisać, że zmiany na twoim ciele znikają.
Ode mnie dostajecie każdy po 20 pkt za fabułę. Upomnijcie się przy następnym treningu. W razie pytań piszcie na pw, a Kaede jeśli chce od razu się udać, to niech pisze na PW to jej podam temat.
- Vita OraAdmin
- Liczba postów : 806
Data rejestracji : 23/07/2013
Skąd : Kraków
Identification Number
HP:
(500/500)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Nie Paź 08, 2017 12:16 pm
Vulfila chciała podróżować z Kaede dalej. To, co przydarzyło jej się w tak krótkim czasie było ciekawsze niż cały okres nauki w akademii na Vegecie. Halfka zdawała sobie sprawę z tego, że będąc kompanką bogini mogłaby poznać miejsca i istoty, jakie żadnemu trenerowi się nawet nie śniło. Dzięki temu być może udałoby jej się poznać coś więcej na temat zamglonej przeszłości. Sama zaś białowłosa była najmilszą i najczulszą dziewczyną z jaką saiyanka miała do tej pory do czynienia. Fascynowała ją całą swoją osobą i gdyby tylko mogła wybierać, chciałaby poznać ją bliżej, zrozumieć lepiej i zostać jej przyjaciółką, jak Grd’er.
Wyglądało jednak na to, że Kaede będzie musiała iść sama. Vulfila nie mogła nic na to poradzić.
- Kaede, chciałabym z tobą podróżować dalej... – wyznała szczerze. Nie miała śmiałości łapać ją za ręce w tej chwili, choć miała na to ochotę. Popatrzyła jej więc tylko głęboko w oczy. Obawiała się o tę dziewczynę. Wydawała jej się taka do cna dobra i naiwna. – Przydałabym ci się jako taki ochroniarz. – dodała i tak właśnie myślała. Nawet, jeśli była dużo słabsza od bogini. Przez chwilę Halfkę ogarnęła lekka złość. Bo nie mogła iść z Kaede. – Wygląda jednak na to, że nie mogę tego zrobić... – w jej głosie słychać było lekką nutkę żalu. – Nie zapominaj o mnie, Kaede. Skontaktuj się ze mną, jak będziesz mogła. – przełknęła ślinę – I nie wahaj się ani chwili, gdybyś potrzebowała pomocy. Przylecę! – obiecała.- Dziękuję za poczęstunek, Panie Tyrion. Zapraszam na Vegetę, zamówię Panu coś na stołówce w zamian. – zaproponowała, choć jedzenie na stołówce w akademii raczej nie było zbyt wysokich lotów. – Proszę o transport do domu na Ziemi. West City, dom Pana Rogozina. – poprosiła, po czym zbliżyła się znow do Kaede i pocałowała ją w policzek na pożegnanie. Żeby nie było nader łzawe, uśmiechnęła się promiennie i mrugnęła do niej oczkiem. – A ty, Raa, jak chcesz, to chodź ze mną. Muszę cię nauczyć trochę manier, zanim przyleci po mnie ktoś z Vegety! – zaproponowała, gotowa zostać teleportowana. Obawiała się trochę, że Raa zachowa się nieprzewidywalnie, ale z drugiej strony wydawała jej się tak zagubiona. Nie rozumiała tego świata, więc Halfka chciała jej niektóre rzeczy wyjaśnić.
Wyglądało jednak na to, że Kaede będzie musiała iść sama. Vulfila nie mogła nic na to poradzić.
- Kaede, chciałabym z tobą podróżować dalej... – wyznała szczerze. Nie miała śmiałości łapać ją za ręce w tej chwili, choć miała na to ochotę. Popatrzyła jej więc tylko głęboko w oczy. Obawiała się o tę dziewczynę. Wydawała jej się taka do cna dobra i naiwna. – Przydałabym ci się jako taki ochroniarz. – dodała i tak właśnie myślała. Nawet, jeśli była dużo słabsza od bogini. Przez chwilę Halfkę ogarnęła lekka złość. Bo nie mogła iść z Kaede. – Wygląda jednak na to, że nie mogę tego zrobić... – w jej głosie słychać było lekką nutkę żalu. – Nie zapominaj o mnie, Kaede. Skontaktuj się ze mną, jak będziesz mogła. – przełknęła ślinę – I nie wahaj się ani chwili, gdybyś potrzebowała pomocy. Przylecę! – obiecała.- Dziękuję za poczęstunek, Panie Tyrion. Zapraszam na Vegetę, zamówię Panu coś na stołówce w zamian. – zaproponowała, choć jedzenie na stołówce w akademii raczej nie było zbyt wysokich lotów. – Proszę o transport do domu na Ziemi. West City, dom Pana Rogozina. – poprosiła, po czym zbliżyła się znow do Kaede i pocałowała ją w policzek na pożegnanie. Żeby nie było nader łzawe, uśmiechnęła się promiennie i mrugnęła do niej oczkiem. – A ty, Raa, jak chcesz, to chodź ze mną. Muszę cię nauczyć trochę manier, zanim przyleci po mnie ktoś z Vegety! – zaproponowała, gotowa zostać teleportowana. Obawiała się trochę, że Raa zachowa się nieprzewidywalnie, ale z drugiej strony wydawała jej się tak zagubiona. Nie rozumiała tego świata, więc Halfka chciała jej niektóre rzeczy wyjaśnić.
- KanadeCiasteczkowa Bogini
- Liczba postów : 715
Data rejestracji : 29/10/2012
Identification Number
HP:
(1000/1000)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Nie Paź 08, 2017 4:19 pm
Mimo niechęci, wychodząc z komnaty cesarza ukłoniła się nisko. Wróci tu silniejsza i z pomysłem, który spowoduje, że on będzie musiał się z nią liczyć. Obiecała to sobie. Jednocześnie miała okazję, której nie mogła przepuścić, nawet kosztem rezygnacji z własnej dumy. Czy możliwy sojusz z demonami nie jest istotniejszy niż osobista uraza? Motywowana w ten sposób wróciła do zachowywania się jak ambasadorka. Gdy podniosła głowę, obdarzyła go życzliwym uśmiechem, tak jakby cała jej złość minęła.
-Do zobaczenia mój panie.- rzuciła grzecznie i lekko kokieteryjnie, udając się za Tyrionem. Odzyskała lekkość lotu, tanecznie opuszczając komnatę.
Gdy dotarli do magicznego portalu musiała skupić się na dużo trudniejszej sytuacji dla jej psychiki. Widocznie samotność to jej domena, o ile sama towarzyszy non stop milionom stworzeń, udzielając duchowego wsparcia i słuchając modlitw, sama musi kolejne misje pokonywać samotnie. Spojrzała z troska i wdzięcznością na Vulfi.
-Ja rozumiem…- powiedziała smutnym głosem. –Taki mój los Vulfi, wiele wyzwań muszę pokonywać w pojedynkę. Mimo to dziękuję, że zechciałaś ze mną iść. Znajdę cię, gdy to się już skończy, obiecuję. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie, nawet gdy fizycznie będę oddalona. Moje duchowe wsparcie doda ci sił w trudnych momentach.- również dała jej buziaka i podleciała do samego teleportu. Pozostawiła za sobą ścieżkę złotych motyli, które jak fala obiły się o Vulfi i dały zastrzyk pozytywnych emocji. W ten sposób Kaede manifestowała swoją naturę, poprzez eskalację jej ki.
-Do zobaczenia balonówka.- rzuciła do Raa, tak bardzo słodkim i melodyjnym głosem, z pełną świadomością, jak bardzo demon tego nie lubi.
-Panie Tyrion poproszę do celu mojej misji.- wróciła do oficjalnego tonu, z zamiarem wskoczenia w bramę, gdy tylko kamerdyner da jej znak.
ZT--> Mroczna puszcza
-Do zobaczenia mój panie.- rzuciła grzecznie i lekko kokieteryjnie, udając się za Tyrionem. Odzyskała lekkość lotu, tanecznie opuszczając komnatę.
Gdy dotarli do magicznego portalu musiała skupić się na dużo trudniejszej sytuacji dla jej psychiki. Widocznie samotność to jej domena, o ile sama towarzyszy non stop milionom stworzeń, udzielając duchowego wsparcia i słuchając modlitw, sama musi kolejne misje pokonywać samotnie. Spojrzała z troska i wdzięcznością na Vulfi.
-Ja rozumiem…- powiedziała smutnym głosem. –Taki mój los Vulfi, wiele wyzwań muszę pokonywać w pojedynkę. Mimo to dziękuję, że zechciałaś ze mną iść. Znajdę cię, gdy to się już skończy, obiecuję. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie, nawet gdy fizycznie będę oddalona. Moje duchowe wsparcie doda ci sił w trudnych momentach.- również dała jej buziaka i podleciała do samego teleportu. Pozostawiła za sobą ścieżkę złotych motyli, które jak fala obiły się o Vulfi i dały zastrzyk pozytywnych emocji. W ten sposób Kaede manifestowała swoją naturę, poprzez eskalację jej ki.
-Do zobaczenia balonówka.- rzuciła do Raa, tak bardzo słodkim i melodyjnym głosem, z pełną świadomością, jak bardzo demon tego nie lubi.
-Panie Tyrion poproszę do celu mojej misji.- wróciła do oficjalnego tonu, z zamiarem wskoczenia w bramę, gdy tylko kamerdyner da jej znak.
ZT--> Mroczna puszcza
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pon Paź 09, 2017 10:04 pm
Wysłuchawszy do końca wszystkiego co Cesarz miał im wszystkim do powiedzenia i na znak dany przez Tyriona ruszyła za nim.
Gdy zaś doszło do możliwości wyboru miejsc w jakie mogłyby się udać demonica była świadkiem kolejnych zachowań między Kaede i Vulfili które znów zdawały się jej wychodzić poza normalne zachowanie w sytuacji konieczności rozdzielenia się.
- Czekaj żeby cię Raa nie... zaabsorbowaną... - mruknęła do siebie Raa w odpowiedzi na pożegnanie Kaio odwracając głowę od białowłosej, ciesząc się jednak, że w końcu przestały się tak dziwnie zachowywać. W tym momencie pozostało jej już tylko rozmówić się z ogoniastą i jej propozycją.
- Nie tym razem... - stwierdziła demonica, ale mając jeszcze możliwość poprawienia sobie humoru po tym co widziała w wykonaniu pozostałej dwójki złapała czarnowłosą za róg i przymusiła ją do tego by pochyliła się do tego stopnia by ich twarz znalazły się na tym samym poziomie - Ale liczę... że jak się znów... spotkać to będziesz silniejsza... Walka to ma być wyzwanie... a ty nim nie... być...
Następnie przysunęła głowę Vulfili jeszcze bliżej i powiedziała jej na ucho.
- A jeśli będziesz dla mnie wyzwaniem... to może ja ci dać szkolenia jak ty... prosiłem...
Po czym pościła halfkę i zrobila dwa kroki do tyłu.
- Ja... zostanie tu jakiś czas... - zwróciła się do Tyriona czekając na odpowiedź i na to, aż pozostała dwójka zniknie.
Wolała już bowiem spędzić najbliższy czas tutaj - nawet jeśli oznaczało to konieczność wykonywania poleceń innego demona - niż poświęcić go na bliższe poznawanie się z Vulfilą. Choć i tak byłoby to znacznie lepsze niż konieczność dalszego przebywania w pobliżu Kaede.
Gdy zaś doszło do możliwości wyboru miejsc w jakie mogłyby się udać demonica była świadkiem kolejnych zachowań między Kaede i Vulfili które znów zdawały się jej wychodzić poza normalne zachowanie w sytuacji konieczności rozdzielenia się.
- Czekaj żeby cię Raa nie... zaabsorbowaną... - mruknęła do siebie Raa w odpowiedzi na pożegnanie Kaio odwracając głowę od białowłosej, ciesząc się jednak, że w końcu przestały się tak dziwnie zachowywać. W tym momencie pozostało jej już tylko rozmówić się z ogoniastą i jej propozycją.
- Nie tym razem... - stwierdziła demonica, ale mając jeszcze możliwość poprawienia sobie humoru po tym co widziała w wykonaniu pozostałej dwójki złapała czarnowłosą za róg i przymusiła ją do tego by pochyliła się do tego stopnia by ich twarz znalazły się na tym samym poziomie - Ale liczę... że jak się znów... spotkać to będziesz silniejsza... Walka to ma być wyzwanie... a ty nim nie... być...
Następnie przysunęła głowę Vulfili jeszcze bliżej i powiedziała jej na ucho.
- A jeśli będziesz dla mnie wyzwaniem... to może ja ci dać szkolenia jak ty... prosiłem...
Po czym pościła halfkę i zrobila dwa kroki do tyłu.
- Ja... zostanie tu jakiś czas... - zwróciła się do Tyriona czekając na odpowiedź i na to, aż pozostała dwójka zniknie.
Wolała już bowiem spędzić najbliższy czas tutaj - nawet jeśli oznaczało to konieczność wykonywania poleceń innego demona - niż poświęcić go na bliższe poznawanie się z Vulfilą. Choć i tak byłoby to znacznie lepsze niż konieczność dalszego przebywania w pobliżu Kaede.
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Wto Paź 17, 2017 9:46 pm
Tyrion puścił Kaioshinkę i Saiyankę przodem. One zdecydowały się na podróż teleportem, lecz demonica chyba chciała skorzystać z propozycji, którą złożył jej Cesarz. Tyrion kiwnął głową i dokończył przesyłanie towarzyszek Raa w dane miejsca. Nie było to zbyt trudne, ale wymagało pewnej dozy koncentracji. Przecież nikt nie chciałby, by Kaioshinka wylądowała w bagnie, a Saiyanka na dachu czyjegoś domu. Choć nawet jakby chciały go obwiniać to nic z tym by nie mogły zrobić. Powinny sobie zdawać sprawę, że nie były w jego lidze. W końcu obie zniknęły i mógł zająć się młodą przedstawicielką jego rasy.
- Rozumiem. Każdy demon jest u nas mile widziany o ile wcześniej nie zrobił czegoś co go skreśliło w naszych oczach. Chodź więc ze mną i przy okazji opowiedz mi coś o sobie. – powiedział Tyrion i ruszył przed siebie. Raa musiała się pospieszyć jeśli nie chciała go zgubić. Starszy demon poruszał się naprawdę szybko i zupełnie nie czekał na koleżankę.
- Rozumiem. Każdy demon jest u nas mile widziany o ile wcześniej nie zrobił czegoś co go skreśliło w naszych oczach. Chodź więc ze mną i przy okazji opowiedz mi coś o sobie. – powiedział Tyrion i ruszył przed siebie. Raa musiała się pospieszyć jeśli nie chciała go zgubić. Starszy demon poruszał się naprawdę szybko i zupełnie nie czekał na koleżankę.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pon Paź 23, 2017 12:13 am
Przyglądając się jak Tyrion odsyła pozostałą dwójkę demonica cieszyła się, że przynajmniej jednej z nich nie będzie się musiała widzieć przez jakiś czas. Co zaś się tyczyło Vulifili to różowoskóra sama do końca nie wiedziała co sobie o niej myśleć.
- A co ja... by mogła o sobie? - spytała Tyriona wzruszając ramionami i ruszając za nim, choć tempo z jakim się poruszał ją zaskoczyło. Wyciągając nogi by dorównać mu kroku rozważała nawet skorzystanie z możliwości latania, lecz szybko zrezygnowała z tej myśli.
- Nie wiem nic o sobie... przed tym jak... wyrwać się ze... swój... więźniem. A było to... tylko kilka... dnia temu... Przez ten czas nie... robić nic szczególnego... Raczej.. dać się ponieść... Może i... spotkać kilka... osoba przed Generał Ognia... ale nikt mnie tak nie... zainteresowanie jak... pracowita dla niej Gdr'er... Choć... - przerwała na chwilę swoją wypowiedź przypominając sobie o pewnym szczególnym wydarzeniu sprawiając, że na jej ustach pojawił się niewielki uśmiech, a wzrok nieco się rozmarzył - jak jednostka sześć sześć punkt sześć... zostać zdezintegrować za... sprawę czegoś ionizowanego... To był naprawdę... dobra... widać...
- A tak co trzeba zrobić by nie być tu dobrze... widać...? - dodała jeszcze próbując zrównać się ze demonem.
- A co ja... by mogła o sobie? - spytała Tyriona wzruszając ramionami i ruszając za nim, choć tempo z jakim się poruszał ją zaskoczyło. Wyciągając nogi by dorównać mu kroku rozważała nawet skorzystanie z możliwości latania, lecz szybko zrezygnowała z tej myśli.
- Nie wiem nic o sobie... przed tym jak... wyrwać się ze... swój... więźniem. A było to... tylko kilka... dnia temu... Przez ten czas nie... robić nic szczególnego... Raczej.. dać się ponieść... Może i... spotkać kilka... osoba przed Generał Ognia... ale nikt mnie tak nie... zainteresowanie jak... pracowita dla niej Gdr'er... Choć... - przerwała na chwilę swoją wypowiedź przypominając sobie o pewnym szczególnym wydarzeniu sprawiając, że na jej ustach pojawił się niewielki uśmiech, a wzrok nieco się rozmarzył - jak jednostka sześć sześć punkt sześć... zostać zdezintegrować za... sprawę czegoś ionizowanego... To był naprawdę... dobra... widać...
- A tak co trzeba zrobić by nie być tu dobrze... widać...? - dodała jeszcze próbując zrównać się ze demonem.
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Pon Paź 23, 2017 7:01 pm
Tyrion nie wiedział, co Raa mogła mu o sobie powiedzieć. Każdy miał inną historię i każdy dążył do zupełnie innego celu. Chciał poznać młodą demonicę, by wiedzieć na czym stoją i do czego może mu być przydatna. Wbrew pozorom u demonów nikt się nie marnował i nawet najsłabsze jednostki wypełniały określone role. Może nie podbijały planet i nie zniewalały całych ludów, ale też byli ważni. Stanowili podstawę, a od podstaw wszystko się zaczyna. Tak więc starszy demon chciał wiedzieć z czym ma doczynienia.
- Generał ognia tak? Twoja znajoma Kaioshinka uważa się za jej przyjaciółkę. Ty też uważaj na ludzi, którymi się otaczasz. Nie wszyscy są tacy za jakich ich uważasz. – powiedział Tyrion. Było to dość enigmatyczne, ale w końcu Raa powinna załapać. Jeśli nie, to wielkich rzeczy nie osiągnie. Słuchał dokładnie wszystkiego co mu przekazywała. Może były to zwykłe i niepotrzebne informacje, a może było na odwrót. Kto wie.
- Wiele rzeczy. Między innymi zdradzić swoich pobratymców, pozwolić by szał krwi miał nad tobą pełną kontrolę czy też zdradzić Cesarza. Jest wiele przewinień i każde jest inaczej rozpatrywane, ale zdrady nigdy nie wybaczamy. Zapamiętaj to jeśli nie chcesz stracić zbyt wiele. Masz jakieś pytania? Nie krępuj się. Jesteś jedną z nas.
- Generał ognia tak? Twoja znajoma Kaioshinka uważa się za jej przyjaciółkę. Ty też uważaj na ludzi, którymi się otaczasz. Nie wszyscy są tacy za jakich ich uważasz. – powiedział Tyrion. Było to dość enigmatyczne, ale w końcu Raa powinna załapać. Jeśli nie, to wielkich rzeczy nie osiągnie. Słuchał dokładnie wszystkiego co mu przekazywała. Może były to zwykłe i niepotrzebne informacje, a może było na odwrót. Kto wie.
- Wiele rzeczy. Między innymi zdradzić swoich pobratymców, pozwolić by szał krwi miał nad tobą pełną kontrolę czy też zdradzić Cesarza. Jest wiele przewinień i każde jest inaczej rozpatrywane, ale zdrady nigdy nie wybaczamy. Zapamiętaj to jeśli nie chcesz stracić zbyt wiele. Masz jakieś pytania? Nie krępuj się. Jesteś jedną z nas.
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sob Paź 28, 2017 10:11 pm
- Ona może robić na co ma ochotę... Póki nie ma jej tutaj to Kaede nic mnie nie ciekawi... A jak jej się coś... stanąć to tym lepiej... - stwierdziła demonica wysłuchawszy słów drugiego demona dalej za nim idąc. Kaede była najbardziej wykurzającą postacią jaką dotąd spotkała Raa. Choć sama do końca nie wiedziała co było tego przyczyną to jednak nie próbowała nawet się nad tym zastanawiać.
- I ja nie mam na kogo tak mówić...
Co zaś tyczyło się informacji odnoszących się podpadnięcia zamieszkującym pałac demonom to Raa zaskoczyła ilość sposobów w jaki można było do tego dojść. Choć jak zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać to tylko jedna rzecz tak naprawę ją dziwiła.
Czemu utrata kontroli nad sobą był przez nich tak źle postrzegany? I choć pomimo, że próbowała to rozgryźć przez dłuższą chwilę to jednak nie poruszyła tego tematu. Zamiast tego spojrzała na Tyriona rozważając to co ją nurtowało.
- Mam... jedną... Czy...widziane... kiedy demony takie jak ja...? - spytała w końcu przykładając sprawną rękę do piersi.
- I ja nie mam na kogo tak mówić...
Co zaś tyczyło się informacji odnoszących się podpadnięcia zamieszkującym pałac demonom to Raa zaskoczyła ilość sposobów w jaki można było do tego dojść. Choć jak zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać to tylko jedna rzecz tak naprawę ją dziwiła.
Czemu utrata kontroli nad sobą był przez nich tak źle postrzegany? I choć pomimo, że próbowała to rozgryźć przez dłuższą chwilę to jednak nie poruszyła tego tematu. Zamiast tego spojrzała na Tyriona rozważając to co ją nurtowało.
- Mam... jedną... Czy...widziane... kiedy demony takie jak ja...? - spytała w końcu przykładając sprawną rękę do piersi.
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Czw Lis 02, 2017 8:51 pm
Niechęć demonicy do młodej Kaio była dość mocno widoczna. W przyszłości może eskalować w większy konflikt i trzeba było zastanowić się jak to wykorzystać. Czy próbować doprowadzić do tego, czy też może dać jej inny cel. Wszystko zależało jakie cele będą przyświecać starszym i potężniejszym osobnikom, które będą mogły kształtować Raa. Co do ilości przewinień, to jeśli by się chciało to długo można byłoby wymieniać, ale nie mieli na to czasu, a ostatecznie wszystko sprowadzało się do wykluczenia. Każda kara miała sens i nikt nie był tu karany za niewinność.
- Takie jak ty? Czyli gumy balonowe? Możliwe. Sam chyba kiedyś widziałem kilka takich osobników, ale to było lata temu. Wiesz moja droga. Każdy demon ma własną moc i jeśli ją odpowiednio opanuje to może nawet zmieniać swój wygląd. Wszyscy są inni i nie istniejemy tylko na Ziemii. Cały wszechświat jest nas pełen, więc kto wie. Może gdzieś są osobnicy podobni do ciebie. – rzekł Tyrion zatrzymując się przed dębowymi drzwiami z metalowymi okuciami, które po chwili się otworzyły. Zupełnie jakby doskonale wiedziały, kto przed nimi stanął. Ciekawe co stałoby się, gdyby próbował je otworzyć ktoś niepowołany. W chwili, gdy przekroczyli prób sali zapłonęły pochodnie oświetlając pomieszczenie. Była to pusta komnata o dość sporym metrażu. Większa od sali tronowej Rukeia. Tyrion wyszedł na sam środek i spojrzał na młodą balonówę.
- Jak już mówiłem, musisz się wiele nauczyć. W twoim aktualnym stanie nie przydasz się na wiele, więc muszę cię trochę podszkolić. Patrząc na ciebie to wysnuwam przypuszczenie, że nie znasz techniki regeneracji. Polega ona na tym, że możemy wyleczyć swoje rany, a nawet przywrócić utracone kończyny. – rzekł i następnie szybkim ruchem odciął swoją dłoń. Nim ta jednak upadła na ziemię, to nowa pojawiła się na miejsce starej. Szybka prezentacja.
- Twoja kolej. Spróbuj się wyleczyć z tych mniejszych ran. Nad ręką popracujemy potem.
OCC:
Raa dajesz jednego posta, gdzie starasz się wyleczyć mniejsze ranki. Początek twojego treningu techniki Regeneration
- Takie jak ty? Czyli gumy balonowe? Możliwe. Sam chyba kiedyś widziałem kilka takich osobników, ale to było lata temu. Wiesz moja droga. Każdy demon ma własną moc i jeśli ją odpowiednio opanuje to może nawet zmieniać swój wygląd. Wszyscy są inni i nie istniejemy tylko na Ziemii. Cały wszechświat jest nas pełen, więc kto wie. Może gdzieś są osobnicy podobni do ciebie. – rzekł Tyrion zatrzymując się przed dębowymi drzwiami z metalowymi okuciami, które po chwili się otworzyły. Zupełnie jakby doskonale wiedziały, kto przed nimi stanął. Ciekawe co stałoby się, gdyby próbował je otworzyć ktoś niepowołany. W chwili, gdy przekroczyli prób sali zapłonęły pochodnie oświetlając pomieszczenie. Była to pusta komnata o dość sporym metrażu. Większa od sali tronowej Rukeia. Tyrion wyszedł na sam środek i spojrzał na młodą balonówę.
- Jak już mówiłem, musisz się wiele nauczyć. W twoim aktualnym stanie nie przydasz się na wiele, więc muszę cię trochę podszkolić. Patrząc na ciebie to wysnuwam przypuszczenie, że nie znasz techniki regeneracji. Polega ona na tym, że możemy wyleczyć swoje rany, a nawet przywrócić utracone kończyny. – rzekł i następnie szybkim ruchem odciął swoją dłoń. Nim ta jednak upadła na ziemię, to nowa pojawiła się na miejsce starej. Szybka prezentacja.
- Twoja kolej. Spróbuj się wyleczyć z tych mniejszych ran. Nad ręką popracujemy potem.
OCC:
Raa dajesz jednego posta, gdzie starasz się wyleczyć mniejsze ranki. Początek twojego treningu techniki Regeneration
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Czw Gru 28, 2017 1:32 am
- Wiem... że demony... są nie tylko tutaj... Sama jestem jedną z takich demonów... - stwierdziła demonica usłyszawszy odpowiedź drugiego demona po czym przeszła za nim przez drzwi ignorując fakt, iż same się otworzyły. Ostatnio praktycznie co chwila trafiała na coś co mogło wydawać się dziwne. Ją jednak przestawało już w jakimś większym stopniu ruszać. Ot kolejny szczegół który różni się od tego co mogłoby się wydawać.
- Nie... I... jakiś mi to nie... przeszkody... - odparła czując się dotknięta tym, że nie byłaby przydatna tylko przez to w jakim stanie fizycznym była. Coś jednak jej mówiło, że w tych słowach jest coś jeszcze poza przytykiem. Nie potrafiła jednak stwierdzić, czy to była może troskam, czy też coś zupełnie innego.
- Tylko nie wiem... czy to coś dla mnie... - dodała jeszcze gdy miną pierwszy szok po wręcz momentalny odnowieniu odciętej dłoni i zaczęła się sobie przyglądać próbując i w inne sposoby stwierdzić jakie ma jeszcze rany Okazało się, że prócz braku ręki dorobiła się w międzyczasie paru głębszych zadrapań i odkształceń. Co dziwniejsze dotad wydawało jej się, że wszystkie takie obrażenia zdążyły się już zagoić. Spojrzała jeszcze na kikut którym kończyła się jej prawa ręka zaginając ją lekko w łokciu uświadamiając sobie, że chyba robi się sama dla siebie coraz bardziej obca.
W końcu odsunęła te myśli na bok skupiając się na własnym ciele i tych miejscach które były nie takie jak powinny być. Oczywiście efektów nie było żadnych pomimo tego, że skupiała się na tym ile tylko mogła, nie będąc nawet świadomą, że wstrzymuje oddech.
Wypuściwszy wreszcie powietrze przerwała próbę rozumiejąc, że nie na tym to polega. Zamiast tego nieznacznie pobudziła swoją Ki dochodząc do wniosku, że skoro dotychczasowe zdolności wymagały jej użycia to zapewne i przy regeneracji będzie ona niezbędna.
Powoli wybudzała coraz więcksze pokłady energii, choć starał się ją tym razem zatrzymać w sobie, a nie w jakiś sposób wyzwalać. W końcu wypuszczając Ki poza ciało wpływała na wszystko wokół siebie. Wychodziło więc na to, że nie robiąc tego mogłaby wpłynąć na samą siebie i zrobić coś z własnymi obrażeniami.
Stała tak więc czując jak ponownie ogarnia ją uczucie towarzyszące buzującej się w ciele Ki, a im bardziej pozwalała jej szaleć tym wyraźniej zaczynała odczuwać mrowienie w różnych częściach na swoim ciele, przy czym praktycznie wszytskie były mniej więcej w tych samych miejscach w których dała radę dostrzec rany.
Mysląc, że doszła do właściwych wniosków napieła się cała jednoczęśnie jeszcze bardziej uaktywniając drzemiącą w jej wnętrzu moc. Wówczas kątem oka dostrzegła jak jedno z zadrapań na lewym przedramieniu zaczyna maleć wypełniając się nowym ciałem, aż zniknęło całkowicie. Czuła również, że i inne uszkodzenia poddając się leczeniu pozbywającemu się dowodów otrzymanych dotychczas obrażeń.
Gdy stwierdziła, że wszystko dobiegło już końca rozluźniła się uspokajając Ki która mimo to jeszcze przez chwilę szalała po ciele demonicy podczas gdy ona w milczeniu przyglądała się efektom swojego zabiegu.
OCC:
Start treningu
Próba nauki Regeneration
- Nie... I... jakiś mi to nie... przeszkody... - odparła czując się dotknięta tym, że nie byłaby przydatna tylko przez to w jakim stanie fizycznym była. Coś jednak jej mówiło, że w tych słowach jest coś jeszcze poza przytykiem. Nie potrafiła jednak stwierdzić, czy to była może troskam, czy też coś zupełnie innego.
- Tylko nie wiem... czy to coś dla mnie... - dodała jeszcze gdy miną pierwszy szok po wręcz momentalny odnowieniu odciętej dłoni i zaczęła się sobie przyglądać próbując i w inne sposoby stwierdzić jakie ma jeszcze rany Okazało się, że prócz braku ręki dorobiła się w międzyczasie paru głębszych zadrapań i odkształceń. Co dziwniejsze dotad wydawało jej się, że wszystkie takie obrażenia zdążyły się już zagoić. Spojrzała jeszcze na kikut którym kończyła się jej prawa ręka zaginając ją lekko w łokciu uświadamiając sobie, że chyba robi się sama dla siebie coraz bardziej obca.
W końcu odsunęła te myśli na bok skupiając się na własnym ciele i tych miejscach które były nie takie jak powinny być. Oczywiście efektów nie było żadnych pomimo tego, że skupiała się na tym ile tylko mogła, nie będąc nawet świadomą, że wstrzymuje oddech.
Wypuściwszy wreszcie powietrze przerwała próbę rozumiejąc, że nie na tym to polega. Zamiast tego nieznacznie pobudziła swoją Ki dochodząc do wniosku, że skoro dotychczasowe zdolności wymagały jej użycia to zapewne i przy regeneracji będzie ona niezbędna.
Powoli wybudzała coraz więcksze pokłady energii, choć starał się ją tym razem zatrzymać w sobie, a nie w jakiś sposób wyzwalać. W końcu wypuszczając Ki poza ciało wpływała na wszystko wokół siebie. Wychodziło więc na to, że nie robiąc tego mogłaby wpłynąć na samą siebie i zrobić coś z własnymi obrażeniami.
Stała tak więc czując jak ponownie ogarnia ją uczucie towarzyszące buzującej się w ciele Ki, a im bardziej pozwalała jej szaleć tym wyraźniej zaczynała odczuwać mrowienie w różnych częściach na swoim ciele, przy czym praktycznie wszytskie były mniej więcej w tych samych miejscach w których dała radę dostrzec rany.
Mysląc, że doszła do właściwych wniosków napieła się cała jednoczęśnie jeszcze bardziej uaktywniając drzemiącą w jej wnętrzu moc. Wówczas kątem oka dostrzegła jak jedno z zadrapań na lewym przedramieniu zaczyna maleć wypełniając się nowym ciałem, aż zniknęło całkowicie. Czuła również, że i inne uszkodzenia poddając się leczeniu pozbywającemu się dowodów otrzymanych dotychczas obrażeń.
Gdy stwierdziła, że wszystko dobiegło już końca rozluźniła się uspokajając Ki która mimo to jeszcze przez chwilę szalała po ciele demonicy podczas gdy ona w milczeniu przyglądała się efektom swojego zabiegu.
OCC:
Start treningu
Próba nauki Regeneration
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sob Sty 06, 2018 6:56 am
Skończywszy w końcu oceniać efekty swoich dotychczasowych działań wzrok demonicy przeniósł się na prawą rękę i miejsce w którym się kończyła.
Przedtem nie zwróciła na to większej uwagi, ale gdy zaczynała leczyć inne obrażenia w tym jednym miejscu nic nie czuła. Tak jakby nic nią nie było. Lub po prostu nie wiedziała jak się za to zabrać.
I choć z początku uważała, że tak cała nauka leczenia własnych ran nie będzie czymś dla niej, jak i zdążyła przywyknąć do korzystania z jednej ręki, to teraz nie zamierzała odpóścić puki nie spróbuje odzyskać straconej w taki dziwny sposób kończyny. Nie oderwana, odgryziona, czy choćby odcięta. W jednej chwili obecna, a chwilę później jej nie ma tak jakby tek kawałek Raa nigdy nie istniał.
Zamierzał to zmienić.
Ponownie skoncetrowała się pobudzeniu Ki, lecz tym razem nie pozwalała by ta krążyła sfobodnie po ciele. Zamiast tego próbowa przekierować ja do okaleczonej ręki. I choć na pierwszy rzut oka nie dawało to żadnych rezultatów to różowoskóra nie zamierzała się poddawać. Skoro dała radę z innymi obrażeniami to z tym też musiała dać sobie radę.
Tak wiec stała tak na środku komnaty, a jedynym na co zwracałą uwagę to na swoje poczynania. A te w końcu zaczynały dawać o sobie znać, bo zaczynał czuć w kikucie znajome mrowienie, choć dojście do tego okazało się być znacznie trudniejsze niż przypuszczała.
Napięte ciało zaczyna drżeć z wysiłku, a z otworów na skórze zaczynały wydobywać się coraz większe pokłady pary, lecz ona nie przerywa dalsztych starań nawet, gdy zczyna mieć mieć problemy z oddechem.
Nie wiedziała ile czasu tak próbowała osiągnąć coś więcej niż tylko mrowienie w kikucie które tak naprawdę wywoływało jedynie potęgował coraz większym dyskomfort, gdy nagle poczuła jak nogi się pod nią uginają. Nim jednak danej jej było bkliżej poznać z posadzką poczuła jak ktoś ją od tyłu łapie za ramiona.
Okazało się, że tym kimś był Tyrion, choć była pewnia, że jeszcze przed chwila stał kawałek przed nią.
Raa choć trochę wdzieczna, za to co drugi demon zrobił, to chciała mu powiedzieć, by zostawił ją w spokoju. Lecz nim zdążyła otworzyć usta by cokolwiek powiedzieć ten przyłożył dłoń tuż nad jej kikutem.
W tym samym momencie ponownie dane jej było doświadczyć jak energia innego demona wnika w jej ciało, choć tym razem było było to zupełnie inne wrażenie. Zamiast uczucia agresji było to bardziej chłodne opanowanie. A zamiast próbować zagarnąć dla siebie jak najwięcej ta Ki jedynie łączyła się z jej własną energią uspokajając ją iwskazując jak powinna się zachować.
Zrozumiawszy intencje drugiego demona podjęła nową próbę.
Zaczęło się powoli lecz momentalnie niczym pokazana w przyszpieszonym filmie roślina z kikuta wyłoniło się kilka macek które szybko rozrosły się splatając się ze sobą odrwarzając przedramię i wcięż się rozrastając. Gdy przyszła kolej na dłoń proces zwolnił, a demonicy zaczynała tracić koncentrację. Wszystko szło jednak dalej. Tkana rozrastałą się odtwarzając środkową część dłoni, po czym z jednego z knykci wyłonił się środkowy palec. Pomimo nieznacznych oprów szystko szło całkiem dobrze, lecz w momencie pojawienia się na palcu paznokcia wszystko staneło. Tak jakby coś w niej samej stwierdziło, że więcej otwarzać już nie trzeba.
OCC:
Koniec treningu
Próba nauki Regeneration
Przedtem nie zwróciła na to większej uwagi, ale gdy zaczynała leczyć inne obrażenia w tym jednym miejscu nic nie czuła. Tak jakby nic nią nie było. Lub po prostu nie wiedziała jak się za to zabrać.
I choć z początku uważała, że tak cała nauka leczenia własnych ran nie będzie czymś dla niej, jak i zdążyła przywyknąć do korzystania z jednej ręki, to teraz nie zamierzała odpóścić puki nie spróbuje odzyskać straconej w taki dziwny sposób kończyny. Nie oderwana, odgryziona, czy choćby odcięta. W jednej chwili obecna, a chwilę później jej nie ma tak jakby tek kawałek Raa nigdy nie istniał.
Zamierzał to zmienić.
Ponownie skoncetrowała się pobudzeniu Ki, lecz tym razem nie pozwalała by ta krążyła sfobodnie po ciele. Zamiast tego próbowa przekierować ja do okaleczonej ręki. I choć na pierwszy rzut oka nie dawało to żadnych rezultatów to różowoskóra nie zamierzała się poddawać. Skoro dała radę z innymi obrażeniami to z tym też musiała dać sobie radę.
Tak wiec stała tak na środku komnaty, a jedynym na co zwracałą uwagę to na swoje poczynania. A te w końcu zaczynały dawać o sobie znać, bo zaczynał czuć w kikucie znajome mrowienie, choć dojście do tego okazało się być znacznie trudniejsze niż przypuszczała.
Napięte ciało zaczyna drżeć z wysiłku, a z otworów na skórze zaczynały wydobywać się coraz większe pokłady pary, lecz ona nie przerywa dalsztych starań nawet, gdy zczyna mieć mieć problemy z oddechem.
Nie wiedziała ile czasu tak próbowała osiągnąć coś więcej niż tylko mrowienie w kikucie które tak naprawdę wywoływało jedynie potęgował coraz większym dyskomfort, gdy nagle poczuła jak nogi się pod nią uginają. Nim jednak danej jej było bkliżej poznać z posadzką poczuła jak ktoś ją od tyłu łapie za ramiona.
Okazało się, że tym kimś był Tyrion, choć była pewnia, że jeszcze przed chwila stał kawałek przed nią.
Raa choć trochę wdzieczna, za to co drugi demon zrobił, to chciała mu powiedzieć, by zostawił ją w spokoju. Lecz nim zdążyła otworzyć usta by cokolwiek powiedzieć ten przyłożył dłoń tuż nad jej kikutem.
W tym samym momencie ponownie dane jej było doświadczyć jak energia innego demona wnika w jej ciało, choć tym razem było było to zupełnie inne wrażenie. Zamiast uczucia agresji było to bardziej chłodne opanowanie. A zamiast próbować zagarnąć dla siebie jak najwięcej ta Ki jedynie łączyła się z jej własną energią uspokajając ją iwskazując jak powinna się zachować.
Zrozumiawszy intencje drugiego demona podjęła nową próbę.
Zaczęło się powoli lecz momentalnie niczym pokazana w przyszpieszonym filmie roślina z kikuta wyłoniło się kilka macek które szybko rozrosły się splatając się ze sobą odrwarzając przedramię i wcięż się rozrastając. Gdy przyszła kolej na dłoń proces zwolnił, a demonicy zaczynała tracić koncentrację. Wszystko szło jednak dalej. Tkana rozrastałą się odtwarzając środkową część dłoni, po czym z jednego z knykci wyłonił się środkowy palec. Pomimo nieznacznych oprów szystko szło całkiem dobrze, lecz w momencie pojawienia się na palcu paznokcia wszystko staneło. Tak jakby coś w niej samej stwierdziło, że więcej otwarzać już nie trzeba.
OCC:
Koniec treningu
Próba nauki Regeneration
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sob Sty 06, 2018 11:52 am
Tyrion popatrzył na swoją nową uczennicę z typowym dla siebie kamiennym wyrazem twarzy. Jedynie jego oczy skierowały się na odrośnięty palec wskazujący.
- Huh. – wydał z siebie dźwięk, który wyrażał w zasadzie zawód, ale i też lekkie rozbawienie zaistniałą sytuacją. – Minie jeszcze wiele czasu, zanim uwolnisz swój pełen potencjał. – skomentował spokojnie, po czym zmienił temat. – Pewnie zastanawiasz się, po co cię tu przyprowadziłem. Taka wielka sala nie jest ci potrzebna, by ćwiczyć technikę regeneracji. Chciałem ci coś pokazać…- rzekł, po czym zamknął oczy, ręce rozłożył szeroko po bokach, uniósł wyżej i zacisnął.
Zamknął powieki, zmarszczył czoło, a z dłoni zaczęły wystrzeliwać obłoki pary. Zaczęła rozchodzić się po pomieszczeniu i płożyć po posadzce. Wkrótce rozdymała się, tworząc swego rodzaju scenę.
Tyrion otworzył oczy. Zaszły bielą. W tym momencie w obłokach dymu zaczęły pojawiać się obrazy. Pierwsza ukazała się okrągła, zielona planeta, mająca na swojej powierzchni kilka plugawych, czarnych plam.
- To jest planeta Namek. Odległa od Ziemi. – tłumaczył Tyrion i choć stał w bezruchu, by prezentować obrazy, wciąż poruszał, ale tylko ustami.
Obraz szybko przemienił się, a oczom demonicy ukazała się pustynna równina, a na niej skupisko straganów. Widok przybliżył się, ukazując niewielki podest, a na nim kilka różnych demonicznych stworzeń skutych magicznymi kajdanami i łańcuchami. Odbywała się licytacja.
- Odkąd władzę tam stracili jej rdzenni mieszkańcy Nameczanie, demony takie jak ty czy ja stały się punktem przetargowym. Są sprzedawane w różnych celach, więzione, torturowane i niszczone. A jest ich bardzo wielu na tej planecie. Zapewne nie obchodzi cię to jednak za bardzo. Więc popatrz na to. – Tyrion zaśmiał się pod nosem.
Ze sceny zniknęła równina, a pojawiło się pomieszczenie laboratorium. Znajdował się tam stół operacyjny, a na nim leżała… Raa? Tak, to była ona. Prowadzono na niej eksperymenty tak bestialskie, że wyglądała jak marny robak w stosunku do tego, kim była w dniu dzisiejszym. Jej ciało było pokiereszowane, leżała zwijając się. Jej oczy wyrażały rezygnację, chęć skończenia tych tortur.
- To twoja przyszłość, Raa. Pokazałem Ci obraz tego, co się z tobą stanie i jest to nieuniknione. Nie sądzę, byś się tego bała w tym momencie. – dodał szybko. – Ale na pewno nie takiej przyszłości chcesz dla siebie. Upokorzenia, słabości i wstydu. Czyż nie tak?
- Huh. – wydał z siebie dźwięk, który wyrażał w zasadzie zawód, ale i też lekkie rozbawienie zaistniałą sytuacją. – Minie jeszcze wiele czasu, zanim uwolnisz swój pełen potencjał. – skomentował spokojnie, po czym zmienił temat. – Pewnie zastanawiasz się, po co cię tu przyprowadziłem. Taka wielka sala nie jest ci potrzebna, by ćwiczyć technikę regeneracji. Chciałem ci coś pokazać…- rzekł, po czym zamknął oczy, ręce rozłożył szeroko po bokach, uniósł wyżej i zacisnął.
Zamknął powieki, zmarszczył czoło, a z dłoni zaczęły wystrzeliwać obłoki pary. Zaczęła rozchodzić się po pomieszczeniu i płożyć po posadzce. Wkrótce rozdymała się, tworząc swego rodzaju scenę.
Tyrion otworzył oczy. Zaszły bielą. W tym momencie w obłokach dymu zaczęły pojawiać się obrazy. Pierwsza ukazała się okrągła, zielona planeta, mająca na swojej powierzchni kilka plugawych, czarnych plam.
- To jest planeta Namek. Odległa od Ziemi. – tłumaczył Tyrion i choć stał w bezruchu, by prezentować obrazy, wciąż poruszał, ale tylko ustami.
Obraz szybko przemienił się, a oczom demonicy ukazała się pustynna równina, a na niej skupisko straganów. Widok przybliżył się, ukazując niewielki podest, a na nim kilka różnych demonicznych stworzeń skutych magicznymi kajdanami i łańcuchami. Odbywała się licytacja.
- Odkąd władzę tam stracili jej rdzenni mieszkańcy Nameczanie, demony takie jak ty czy ja stały się punktem przetargowym. Są sprzedawane w różnych celach, więzione, torturowane i niszczone. A jest ich bardzo wielu na tej planecie. Zapewne nie obchodzi cię to jednak za bardzo. Więc popatrz na to. – Tyrion zaśmiał się pod nosem.
Ze sceny zniknęła równina, a pojawiło się pomieszczenie laboratorium. Znajdował się tam stół operacyjny, a na nim leżała… Raa? Tak, to była ona. Prowadzono na niej eksperymenty tak bestialskie, że wyglądała jak marny robak w stosunku do tego, kim była w dniu dzisiejszym. Jej ciało było pokiereszowane, leżała zwijając się. Jej oczy wyrażały rezygnację, chęć skończenia tych tortur.
- To twoja przyszłość, Raa. Pokazałem Ci obraz tego, co się z tobą stanie i jest to nieuniknione. Nie sądzę, byś się tego bała w tym momencie. – dodał szybko. – Ale na pewno nie takiej przyszłości chcesz dla siebie. Upokorzenia, słabości i wstydu. Czyż nie tak?
- Rex
- Liczba postów : 457
Data rejestracji : 18/10/2015
Identification Number
HP:
(1170/1250)
KI:
(0/0)
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Wto Sty 09, 2018 7:56 pm
- Zobaczenia co z tego będzie... - mruknęła nieco odruchowo w odpowiedzi dalej przyglądając się swojej prawej ręce, a raczej to co teraz ją stanowiło i dopiero po chwili spojrzała na swojego rozmówcę dostrzegając jego poczynania, co momentalnie sprawiło, że zrezygnowała z oznajmienia mu, iż nawet nie zastanawiała się nad takim szczegółem jak wielkość sali w której byli.
Co zaś tego co dane jej było zobaczyć oraz było jej powiedziane to jedynie przyglądała się kolejnym obrazom które były jej pokazywane. I choć przez większość wyjaśnień Tyriona stała w milczeniu z rękami skrzyżowanymi na piersi, choć na wzmiankę o więzieniu innych demonów cała się spięła. A na widok tego co miało być jej przyszłością to napięła się jeszcze bardziej i to tak, że przez chwilę zdawało się jej, że zaraz coś w niej pęknie zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Gdy w końcu monolog się skończył różowoskóra przez parę sekund stała w bezruchu ruszając jedynie oczami które wędrowały między wizjami, a brodatym mężczyzną wciąż ogarniając w myślach to co zobaczyła i usłyszała.
- A skąd wiesz co ja myślę...? - spytała w końcu drugiego demona po wypuszczeniu z siebie kilku obłoczków pary i podchodząc do niego bliżej spojrzała jeszcze raz na to co jej pokazywał. - A co do... ten... obraz... to skąd wiesz... że nie... dać się od tego uciec...? A może ja na to nie... pozwól...?
Co zaś tego co dane jej było zobaczyć oraz było jej powiedziane to jedynie przyglądała się kolejnym obrazom które były jej pokazywane. I choć przez większość wyjaśnień Tyriona stała w milczeniu z rękami skrzyżowanymi na piersi, choć na wzmiankę o więzieniu innych demonów cała się spięła. A na widok tego co miało być jej przyszłością to napięła się jeszcze bardziej i to tak, że przez chwilę zdawało się jej, że zaraz coś w niej pęknie zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Gdy w końcu monolog się skończył różowoskóra przez parę sekund stała w bezruchu ruszając jedynie oczami które wędrowały między wizjami, a brodatym mężczyzną wciąż ogarniając w myślach to co zobaczyła i usłyszała.
- A skąd wiesz co ja myślę...? - spytała w końcu drugiego demona po wypuszczeniu z siebie kilku obłoczków pary i podchodząc do niego bliżej spojrzała jeszcze raz na to co jej pokazywał. - A co do... ten... obraz... to skąd wiesz... że nie... dać się od tego uciec...? A może ja na to nie... pozwól...?
Re: Siedziba Cesarza Demonów
Sro Sty 10, 2018 9:54 pm
- My demony myślimy w podobnych kategoriach. Strach przed śmiercią to domena istot żywych, natomiast demon obawia się, że straci swoja wolność. Prawda? – zgeneralizował. Przestał chwilowo przedstawiać wizje i skupił swój wzrok na Raa. – W tym toku rzeczywistości nie da się uciec od tej wizji przyszłości. Słyszałaś kiedyś o wymiarach czasowych? To, co dzieje się na świecie jest wypadkową decyzji wszystkich, którzy jej rzeczywistość kreują. Największy wpływ mają Ci, którzy mają najwyższą pozycję, ponieważ to od nich zależy w wielu przypadkach los innych istot. W ten sposób nasze istnienie w czasoprzestrzeni może odbyć się w nieskończonej ilości scenariuszy. Większość z nich jest do siebie podobna, toczą się w niema identycznym stopniu, ponieważ istoty na najwyższych szczeblach podejmują w nich takie same, typowe dla siebie decyzje. – przerwał na chwilę i zamruczał, zastanawiając się nam tym, co powiedział. – Taki więc los nieuchronnie czeka cię w tej rzeczywistości, jakiej obecnie jesteśmy… I tylko diametralna zmiana we wszechświecie mogłaby to zmienić, Raa. Taka zmiana, której nie jesteśmy w stanie dokonać, nie mając w swych rękach ważnych kart przetargowych, które zmusiłyby innych do podejmowania lepszych dla nas decyzji. Rozumiesz? – przyglądał się jej uparcie, oczekując potwierdzenia, nawet, jeśli nieszczerego. – Jakichkolwiek nie podejmiesz decyzji, twój los i tak doprowadzi cię do tego scenariusza. Tylko decyzje podejmowane przez inne, ważne istoty na wysokich szczeblach może cię uratować. Teraz pozostaje pytanie, kto ma na ciebie dzisiaj najważniejszy wpływ i jak przekonać go, by odwrócić losy historii. Losy twoje, ale i innych demonów, więzionych i katowanych. ROZUMIESZ? – złapał Raa za ramiona i ścisnął lekko. Widać było, że i jego ten temat wzburzał bardzo mocno. Choć starał się zachowywać spokój i kamienną twarz.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach