Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Planeta Tihai
Czw Cze 01, 2017 9:53 pm
First topic message reminder :
Planeta Tihai
Czy marzyliście kiedyś o idealnej planecie na emeryturę? Tihai na pewno bardzo przypadłaby Wam do gustu. W większości pokrywają ją spokojne oceany, na których rozsianych jest wiele pomniejszych wysepek. Temperatura oscyluje pomiędzy 25 a 30 stopni w ciągu całego roku. Nie brak tu pysznych owoców i urodzajnych, wulkanicznych terenów. Znajduje się na tyle daleko od Vegety, że Saiyanie jeszcze jej nie podbili, a nawet, gdyby próbowali, nie byłoby sensu, ponieważ zamieszkuje go najbardziej uległy i sympatyczny lud, jaki możecie sobie wyobrazić. BA! Jego zaludnienie to pięć do jednego niesłychanie piękne i frywolne tubylczanki, które wierzą, że z nieba przylatują bogowie, których należy czcić, a posiadanie z nimi potomstwa okryje je wieczną pomyślnością...
Fregata Bounty właśnie przebiła się przez górne warstwy atmosfery i płynnym ruchem zmierzała ku pierwszej widocznej, większej wyspie. Bez dłuższego zastanowienia Jennis zakołowała i w końcu znalazła dogodne miejsce na szerokiej, uroczej plaży.
Gdy trap opadł, cała załoga statku szykowała się uzbrojona po zęby do zejścia z pokładu. Zeszli na plażę i dopiero wtedy do ich uszu doszły dźwięki muzyki:
I wtedy zobaczyli dwa rzędy niezwykle pięknych, opalonych i młodych tubylczanek w spódniczkach wykonanych z liści pobliskich drzew i w staniczkach z kokosowych skorupek. Wszystkie pisnęły na widok mężczyzn i zaczęły skakać z radości. Potem zaczęły zmysłowo tańczyć, kręcąc z wprawą bioderkami. Asger i Rainer zaśmiali się gromko i cali spąsowiali, gdy cztery śliczne dziewczęta z kocimi uszkami na głowie i świecącymi oczętami złapały ich za ręce i poprowadziły do przody. Kobiety tworzyły drogę prowadzącą na obrzeże tropikalnego lasu, gdzie stała jakaś męska postać ubrana ozdobny strój ze zwierzęcej skóry.
Do każdego członka załogi podbiegły kolejne młode dziewczęta, do Frosta również. Między innymi wyróżniająca się z tłumu urodą, wyglądająca na siedemnastolatkę tubylczanka ze smacznie jędrnym biustem i ledwie okrywającymi je długimi, zadbanymi włosami:
- Chodź! Chodź! – zachęcała, uwieszając się Changelingowi na ramieniu. – Ty silny i piękny. Ty nasz Bóg!
- Ty zostajesz. – burknęła Jennis, zatrzymując w półkroku Wąsacza.
- CO, kurwa? – powiedział, nie ukrywając oburzenia, bo już łapał jedną z dziewczyn za nieskalany męską ręką tyłeczek.
- Tak, dobrze słyszałeś. – warknęła Jennis. – Myślałeś, że kara cię ominie, to się grubo myliłeś! Śmiałeś podważać mój autorytet przed Kolrą.– dodała, wytykając go palcem. – Zostajesz na statku i masz być w gotowości, jasne?
- Jenn, chodź! - zawołał za nią Swen, oglądając się za plecy. Był już daleko z przodu, a młode dziewczęta obeszły go z każdej strony.
Wąsacz przeklął pod nosem jeszcze kilka razy, ale w końcu zniknął z powrotem do statku w akompaniamencie jęków zawiedzionych dziewcząt.
Po tych słowach wszyscy udali się przed siebie, aż stanęli przed postacią starego, pomarszczonego mężczyzny, odzianego w skórę tutejszego zwierzęcia. Zmierzył całą załogę wzrokiem, aż zwrócił się do Frosta.
- Ty na pewno Król. – powiedział, podając mu rękę.
- Eeee, nie! To nie on Król, tylko ja. – warknęła Jennis, nie pozwalając na uściśnięcie dłoni.
Mężczyzna zmarszczył czoło i podrapał się po głowie.
- Niemożliwe. On silniejszy. On Król. – powiedział.
Planeta Tihai
Czy marzyliście kiedyś o idealnej planecie na emeryturę? Tihai na pewno bardzo przypadłaby Wam do gustu. W większości pokrywają ją spokojne oceany, na których rozsianych jest wiele pomniejszych wysepek. Temperatura oscyluje pomiędzy 25 a 30 stopni w ciągu całego roku. Nie brak tu pysznych owoców i urodzajnych, wulkanicznych terenów. Znajduje się na tyle daleko od Vegety, że Saiyanie jeszcze jej nie podbili, a nawet, gdyby próbowali, nie byłoby sensu, ponieważ zamieszkuje go najbardziej uległy i sympatyczny lud, jaki możecie sobie wyobrazić. BA! Jego zaludnienie to pięć do jednego niesłychanie piękne i frywolne tubylczanki, które wierzą, że z nieba przylatują bogowie, których należy czcić, a posiadanie z nimi potomstwa okryje je wieczną pomyślnością...
***
Fregata Bounty właśnie przebiła się przez górne warstwy atmosfery i płynnym ruchem zmierzała ku pierwszej widocznej, większej wyspie. Bez dłuższego zastanowienia Jennis zakołowała i w końcu znalazła dogodne miejsce na szerokiej, uroczej plaży.
Gdy trap opadł, cała załoga statku szykowała się uzbrojona po zęby do zejścia z pokładu. Zeszli na plażę i dopiero wtedy do ich uszu doszły dźwięki muzyki:
I wtedy zobaczyli dwa rzędy niezwykle pięknych, opalonych i młodych tubylczanek w spódniczkach wykonanych z liści pobliskich drzew i w staniczkach z kokosowych skorupek. Wszystkie pisnęły na widok mężczyzn i zaczęły skakać z radości. Potem zaczęły zmysłowo tańczyć, kręcąc z wprawą bioderkami. Asger i Rainer zaśmiali się gromko i cali spąsowiali, gdy cztery śliczne dziewczęta z kocimi uszkami na głowie i świecącymi oczętami złapały ich za ręce i poprowadziły do przody. Kobiety tworzyły drogę prowadzącą na obrzeże tropikalnego lasu, gdzie stała jakaś męska postać ubrana ozdobny strój ze zwierzęcej skóry.
Do każdego członka załogi podbiegły kolejne młode dziewczęta, do Frosta również. Między innymi wyróżniająca się z tłumu urodą, wyglądająca na siedemnastolatkę tubylczanka ze smacznie jędrnym biustem i ledwie okrywającymi je długimi, zadbanymi włosami:
- Chodź! Chodź! – zachęcała, uwieszając się Changelingowi na ramieniu. – Ty silny i piękny. Ty nasz Bóg!
- Ty zostajesz. – burknęła Jennis, zatrzymując w półkroku Wąsacza.
- CO, kurwa? – powiedział, nie ukrywając oburzenia, bo już łapał jedną z dziewczyn za nieskalany męską ręką tyłeczek.
- Tak, dobrze słyszałeś. – warknęła Jennis. – Myślałeś, że kara cię ominie, to się grubo myliłeś! Śmiałeś podważać mój autorytet przed Kolrą.– dodała, wytykając go palcem. – Zostajesz na statku i masz być w gotowości, jasne?
- Jenn, chodź! - zawołał za nią Swen, oglądając się za plecy. Był już daleko z przodu, a młode dziewczęta obeszły go z każdej strony.
Wąsacz przeklął pod nosem jeszcze kilka razy, ale w końcu zniknął z powrotem do statku w akompaniamencie jęków zawiedzionych dziewcząt.
Po tych słowach wszyscy udali się przed siebie, aż stanęli przed postacią starego, pomarszczonego mężczyzny, odzianego w skórę tutejszego zwierzęcia. Zmierzył całą załogę wzrokiem, aż zwrócił się do Frosta.
- Ty na pewno Król. – powiedział, podając mu rękę.
- Eeee, nie! To nie on Król, tylko ja. – warknęła Jennis, nie pozwalając na uściśnięcie dłoni.
Mężczyzna zmarszczył czoło i podrapał się po głowie.
- Niemożliwe. On silniejszy. On Król. – powiedział.
Re: Planeta Tihai
Pon Lip 24, 2017 1:24 pm
Zapadło milczenie. Wszyscy przyglądali się Jennis, która zmarszczyła usta i przewróciła oczami.
- No tak, bo wszystkie dziewczyny są łatwe i chętne i do tego piękne. – burknęła, wypuszczając z ust dym. – Nie sądzisz, że ich entuzjazm jest trochę nad wyraz? Rzuciły się na chłopaków jak na świeże bułeczki, a powiedzmy sobie szczerze – nie wszyscy to wcielenie Apolla. – zaśmiała się szyderczo. – Jacyś samce tam grali na bębnach... Nie wiem, co z nimi robią. W sumie może i są gdzieś pochowani. No jest takie ryzyko... – przyznała niechętnie.
- Mogą ukrywać KI. Levellan na pewno to robi. Chyba, że już go tutaj w ogóle nie ma. – przyznał Buzz.
- Mnie za to śmierdzi fakt, że te dziewczyny tak się na chłopaków rzuciły. Bo ok, rozumiem jakieś dziwki w porcie, bo chcą zarobić, ale takie sobie dziewusie? No i zapłodnienie w ramach daru? Serio? – ciągnęła dalej Jennis, trochę ignorując Buzza.
- Nie wiemy nic o tej rasie, tu przyznam Frostowi rację. Ale to również znaczy, że spanie z tymi dziewczynami może być ryzykowne... – wyraziła swoje zdanie Hirn. – Może cię to bawi, Frost, ale to wcale zabawne nie jest i może być tak, że zabijają mężczyn...
- Ten cały Wódz mógł być wkurwiony też, bo nie poszło z nami tak łatwo jak z innymi naiwniakami, którzy przylatują na tę planetę. Zamiast od razu zajebać ‘króla’, okazało się, że to laska i plan wziął w łeb. Nie wiem, czy to w ogóle prawdopodobne, ale gdzieś tam możliwe. – stwierdził Buzz, który chyba naoglądał się w życiu wielu dziwnych pornosów.
- I jak wyjaśnisz, że Swenowi tak się pomieszało w głowie? – zapytała Jennis. Każde słowo ledwie wycedziła. – Generalnie to on raczej strategicznie działa. Jeszcze nie widziałam, żeby jakaś laska tak mu namieszała w głowie.
- No wiesz, Jenn, on jest trochę taki podrywacz... – stwierdziła Hirn ostrożnie.
- No może podrywacz, ale właśnie chyba nigdy nie było odwrotnie... – skomentowała Jenn. – Ale dobra, jakie ja widzę problemy z twoim pomysłem? Przede wszystkim ten Wódz MOŻE ci powie. A nam dziewczyny MOŻE powiedzą. A co, jeśli nie powiedzą? Jaki masz wtedy pomysł? Pewnie podobny do mojego i koło się zamyka. Osobiście czuję pismo nosem, że coś się święci na tej planecie. Oni coś knują. Każdy dzień zwłoki może nam zaszkodzić. Więc przekonaj mnie, że warto spróbować i dać ci tej jeden dodatkowy dzień na próby przekonania Wodza i wioskowych.
- No tak, bo wszystkie dziewczyny są łatwe i chętne i do tego piękne. – burknęła, wypuszczając z ust dym. – Nie sądzisz, że ich entuzjazm jest trochę nad wyraz? Rzuciły się na chłopaków jak na świeże bułeczki, a powiedzmy sobie szczerze – nie wszyscy to wcielenie Apolla. – zaśmiała się szyderczo. – Jacyś samce tam grali na bębnach... Nie wiem, co z nimi robią. W sumie może i są gdzieś pochowani. No jest takie ryzyko... – przyznała niechętnie.
- Mogą ukrywać KI. Levellan na pewno to robi. Chyba, że już go tutaj w ogóle nie ma. – przyznał Buzz.
- Mnie za to śmierdzi fakt, że te dziewczyny tak się na chłopaków rzuciły. Bo ok, rozumiem jakieś dziwki w porcie, bo chcą zarobić, ale takie sobie dziewusie? No i zapłodnienie w ramach daru? Serio? – ciągnęła dalej Jennis, trochę ignorując Buzza.
- Nie wiemy nic o tej rasie, tu przyznam Frostowi rację. Ale to również znaczy, że spanie z tymi dziewczynami może być ryzykowne... – wyraziła swoje zdanie Hirn. – Może cię to bawi, Frost, ale to wcale zabawne nie jest i może być tak, że zabijają mężczyn...
- Ten cały Wódz mógł być wkurwiony też, bo nie poszło z nami tak łatwo jak z innymi naiwniakami, którzy przylatują na tę planetę. Zamiast od razu zajebać ‘króla’, okazało się, że to laska i plan wziął w łeb. Nie wiem, czy to w ogóle prawdopodobne, ale gdzieś tam możliwe. – stwierdził Buzz, który chyba naoglądał się w życiu wielu dziwnych pornosów.
- I jak wyjaśnisz, że Swenowi tak się pomieszało w głowie? – zapytała Jennis. Każde słowo ledwie wycedziła. – Generalnie to on raczej strategicznie działa. Jeszcze nie widziałam, żeby jakaś laska tak mu namieszała w głowie.
- No wiesz, Jenn, on jest trochę taki podrywacz... – stwierdziła Hirn ostrożnie.
- No może podrywacz, ale właśnie chyba nigdy nie było odwrotnie... – skomentowała Jenn. – Ale dobra, jakie ja widzę problemy z twoim pomysłem? Przede wszystkim ten Wódz MOŻE ci powie. A nam dziewczyny MOŻE powiedzą. A co, jeśli nie powiedzą? Jaki masz wtedy pomysł? Pewnie podobny do mojego i koło się zamyka. Osobiście czuję pismo nosem, że coś się święci na tej planecie. Oni coś knują. Każdy dzień zwłoki może nam zaszkodzić. Więc przekonaj mnie, że warto spróbować i dać ci tej jeden dodatkowy dzień na próby przekonania Wodza i wioskowych.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Sro Lip 26, 2017 8:00 pm
-Oczywiście że może to być wszystko na pokaz. Uśpić czujność, oszołomić i gdzieś zaciągnąć na jakieś obrządki ku czci ich bogów. Jednak to wszystko spekulacje. Jeśli zrobią coś co nam zagrozi to możemy sie z nimi rozprawić, ale jak na razie nic nie zrobili więc można być czujnym ale nie można ich oskarżac o coś czego może nie robią. A co do zapłodnienia, to może jest im to do czegoś potrzebne i wodzowie wioski tak je wychowywali. Nie są zbyt rozwiniętą cywilizacją. Byle błazen mógłby im do głowy gnoju nawrzucać, a one w to uwierzą, bo on jest ich ojcem. - odpowiedział na wątpliwości Jennie. - Młode umysły są bardzo podatne na czynniki zewnętrzne. Mnie też to nie bawi, bo to o moje ręce i nogi tu chodzi Hirn.
Frost założył ręce na piersi i puścił luzem ogon który zaczął myszkować sobie bezwładnie za nim.
- Co do Swena, to nie możesz zakładać że jest niepoczytalny, bo ktoś rzucił na niego urok. Mało prawdopodobne, gdyż reszta zachowuje się normalnie, a też mieli do czynienia z tymi dziewczynami. Tak, mój pomysł nie jest lepszy niż twój, ale mój nawet jakby nie wypalił to możemy przejść do mojego, ale odwrotnie to nie zadziała. Równie dobrze możemy puścić załogę by poszła spalić tą wioskę i przeszukać siłą każdą chatę w poszukiwaniu zbiega. Tyle że nasi raczej nie będą zadowoleni z takiego rozkazu. Tak czy inaczej, ty decydujesz ale powiedz mi jedno. Ty jako jedyna miałaś "bliższy" kontakt z dziewczyną z tej wioski. - wspomniał o jej pójściu do córki wodza. - Możesz nam powiedzieć czy zauważyłaś w jej zachowaniu coś podejrzanego i co tam zaszło? Oczywiście w celach informacyjnych.
Wiedział że to ostatnie pytanie sprawi że Jenn poczuje się nieswojo i pewnie nawet zgromi go wzrokiem, ale jak na razie jest jedyną osobą która wykonała ten "zwiad". W sumie to ona tez odpowiadała że nie mają żadnych informacji o tej wiosce ani okolicach po całym dniu stania tutaj. Zakazy ich obezwładniły.
Frost założył ręce na piersi i puścił luzem ogon który zaczął myszkować sobie bezwładnie za nim.
- Co do Swena, to nie możesz zakładać że jest niepoczytalny, bo ktoś rzucił na niego urok. Mało prawdopodobne, gdyż reszta zachowuje się normalnie, a też mieli do czynienia z tymi dziewczynami. Tak, mój pomysł nie jest lepszy niż twój, ale mój nawet jakby nie wypalił to możemy przejść do mojego, ale odwrotnie to nie zadziała. Równie dobrze możemy puścić załogę by poszła spalić tą wioskę i przeszukać siłą każdą chatę w poszukiwaniu zbiega. Tyle że nasi raczej nie będą zadowoleni z takiego rozkazu. Tak czy inaczej, ty decydujesz ale powiedz mi jedno. Ty jako jedyna miałaś "bliższy" kontakt z dziewczyną z tej wioski. - wspomniał o jej pójściu do córki wodza. - Możesz nam powiedzieć czy zauważyłaś w jej zachowaniu coś podejrzanego i co tam zaszło? Oczywiście w celach informacyjnych.
Wiedział że to ostatnie pytanie sprawi że Jenn poczuje się nieswojo i pewnie nawet zgromi go wzrokiem, ale jak na razie jest jedyną osobą która wykonała ten "zwiad". W sumie to ona tez odpowiadała że nie mają żadnych informacji o tej wiosce ani okolicach po całym dniu stania tutaj. Zakazy ich obezwładniły.
Re: Planeta Tihai
Sob Lip 29, 2017 8:57 pm
- Ehh... – Jennis głośno westchnęła. Skrzywiła usta i popatrzyła po całym towarzystwie. Liczyła może na jakieś wsparcie. Że ktoś powie ‘ale jakie to ma znaczenie?’. Tak się jednak nie stało, wszyscy patrzyli na nią w oczekiwaniu na odpowiedź. – Mam wrażenie, że bardziej was to interesuje, bo o tym plotkujecie... – wyznała, przewracając oczami. – Nie, Frost, nic dziwnego nie zauważyłam, bo ... do niczego nie doszło. Weszłam tam i powiedziałam jej, że to nie ma sensu. Ale lepiej będzie, jak posiedzimy tam dłuższy czas i poczekamy, żeby nikt się do niej nie doczepił, że nic się nie wydarzyło. – Po tych słowach wypuściła dym z ust. – Zadowolony? – dodała na koniec, tak, jakby Changeling pytał tylko ku zaspokojeniu swojej ciekawości. – Jakby to ode mnie zależało, to tak, puściłabym to towarzystwo w dymem.
- Byłaby chociaż dobra zabawa, he he he. – powiedział Buzz.
- Humm... – Jennis zastanowiła się dłużej. – W zasadzie chodzi faktycznie o twoje kończyny, Frost. I w sumie krótko cię znamy i jeszcze nie mieliśmy okazji zobaczyć, co potrafisz. Dlatego właśnie niech ci będzie. Zrobimy tak, jak tego chcesz. – zawyrokowała, po czym pochyliła się w jego stronę i popatrzyła śmiertelnie poważnie. – Ale jak się nie uda albo spierdolisz tę sprawę, to całą odpowiedzialność spadnie na ciebie, zrozumiano? – zagroziła i na pewno nie wliczała taryfy ulgowej w żadnej formie. – To jak wszystko ustalone, to widzimy się rano, odmeldować się!
Następnego dnia większość ekipy została na statku, natomiast Buzz, Hirn, Jenni Frost udali się wgłąb dżungli na spotkanie z Wodzem. Napotkali na ożywioną wioskę. Wokoło kręciły się dziewczęta i nad czymś pracowały. Niektóre niosły wodę, inne owoce w dużych koszach, gdzieś dalej któraś szyła skóry lub robiła na drutach. Sam Wódz siedział na ławeczce i palił fajkę.
- Dobra, to jaki jest plan? Mamy się rozejść do różnych osób, a ty idziesz sam do Wodza? – zapytała Jennis, ponosząc głowę do góry, aby móc spojrzeć Frostowi w twarz.
W tym momencie do trójki podbiegła białowłosa dziewczyna, która zauroczyła Swena.
- Swen? – zapytała, przechodząc wzrokiem po całej czwórce.
- Co Swen? – burknęła Jennis.
- Nie ma? Nie móc przyjść? – dopytywała, a jej głos zdradzał silne rozdrażnienie.
- Tak, nie móc przyjść i więcej nie przyjść. – syknęła Jennis, uśmiechając się dumnie kącikiem ust.
- Dlaczemu? – dopytywała, zwijając ręce nerwowo.
- Trzeba było nie mącić mu w głowie, to może nie byłby teraz w tarapatach.
- Mącić w głowie? Ja... ja...
- TAK, rzuciłaś na niego czar, wiedźmo, ale przejrzałam cię na wylot.
Przerażona dziewczyna przełknęła głośno ślinę. Złapała się za policzki patrzyła, to na Frosta, to na Hirn, to na Buzza. W końcu padła na kolana i objęła rękami nogi Jennis. Płakała spazmatycznie.
- Przeprasza, przeprasza! Ja nie chciała. Nie chciała kłopoty dla Swen. Wszystko ja wina. JA! – wykrzykiwała, głosem przerywanym przez łzy. – Błagać, błagać, nie karać Swen...
Jennis podniosła brwi do góry i skamieniała. Popatrzyła na Frosta, oczekując jakiejś rady w tej sytuacji.
- Byłaby chociaż dobra zabawa, he he he. – powiedział Buzz.
- Humm... – Jennis zastanowiła się dłużej. – W zasadzie chodzi faktycznie o twoje kończyny, Frost. I w sumie krótko cię znamy i jeszcze nie mieliśmy okazji zobaczyć, co potrafisz. Dlatego właśnie niech ci będzie. Zrobimy tak, jak tego chcesz. – zawyrokowała, po czym pochyliła się w jego stronę i popatrzyła śmiertelnie poważnie. – Ale jak się nie uda albo spierdolisz tę sprawę, to całą odpowiedzialność spadnie na ciebie, zrozumiano? – zagroziła i na pewno nie wliczała taryfy ulgowej w żadnej formie. – To jak wszystko ustalone, to widzimy się rano, odmeldować się!
***
Następnego dnia większość ekipy została na statku, natomiast Buzz, Hirn, Jenni Frost udali się wgłąb dżungli na spotkanie z Wodzem. Napotkali na ożywioną wioskę. Wokoło kręciły się dziewczęta i nad czymś pracowały. Niektóre niosły wodę, inne owoce w dużych koszach, gdzieś dalej któraś szyła skóry lub robiła na drutach. Sam Wódz siedział na ławeczce i palił fajkę.
- Dobra, to jaki jest plan? Mamy się rozejść do różnych osób, a ty idziesz sam do Wodza? – zapytała Jennis, ponosząc głowę do góry, aby móc spojrzeć Frostowi w twarz.
W tym momencie do trójki podbiegła białowłosa dziewczyna, która zauroczyła Swena.
- Swen? – zapytała, przechodząc wzrokiem po całej czwórce.
- Co Swen? – burknęła Jennis.
- Nie ma? Nie móc przyjść? – dopytywała, a jej głos zdradzał silne rozdrażnienie.
- Tak, nie móc przyjść i więcej nie przyjść. – syknęła Jennis, uśmiechając się dumnie kącikiem ust.
- Dlaczemu? – dopytywała, zwijając ręce nerwowo.
- Trzeba było nie mącić mu w głowie, to może nie byłby teraz w tarapatach.
- Mącić w głowie? Ja... ja...
- TAK, rzuciłaś na niego czar, wiedźmo, ale przejrzałam cię na wylot.
Przerażona dziewczyna przełknęła głośno ślinę. Złapała się za policzki patrzyła, to na Frosta, to na Hirn, to na Buzza. W końcu padła na kolana i objęła rękami nogi Jennis. Płakała spazmatycznie.
- Przeprasza, przeprasza! Ja nie chciała. Nie chciała kłopoty dla Swen. Wszystko ja wina. JA! – wykrzykiwała, głosem przerywanym przez łzy. – Błagać, błagać, nie karać Swen...
Jennis podniosła brwi do góry i skamieniała. Popatrzyła na Frosta, oczekując jakiejś rady w tej sytuacji.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Pon Lip 31, 2017 9:09 am
Czyli nic się nie wydarzyło. no cóż, cała Jennis. Najgorsze jeśli córka potem jednak pożaliła się ojcu, ale to mało prawdopodobne. Chyba miała dosyć wstydu na jakiś czas. Eh, Jenn, Jenn ... Robi wszystko po swojemu i na opak niż tak jak powinno być zrobione. No cóż, szanuj dowódcę swego, możesz mieć gorszego.
Na słowa o puszczeniu wszystkiego z dymem uśmiechnął się cierpko. Za grosz opanowania te małpy nie mają. Żadnej zimnej kalkulacji, tak bardzo się różnią od changów którzy z reguły zachowują zimna krew póki ktoś ich nie wkurwi.
Koniec końców Jenn przystała na plan Frosta co go lekko zaskoczyła. Oczywiście powiedziała to tak że jeśli zawali to ona zgotuje mu ognie piekielne. W sumie nie przejął się tym zbytnio, takie próby zastraszania już na niego nie działają. W laboratorium mu mała cipa wyrywała oko na żywca, więc na razie Jenn się do niej nie umywa. Jest nawet łagodnym kotkiem.
Tak czy inaczej następnego dnia ruszyli znów do wioski, a w sumie Frost miał jakiś ogólny plan jak zagadać do wodza. Nie było to nic skomplikowanego, ale może dzięki temu w końcu wyduszą ze starca to co chcą wiedzieć. Przecież mimo wszystko wódz jest pozytywnie do nich nastawiony.
Niestety zanim doszli do niego to na ich drodze stanęła białowłosa i rozpoczęła niezbyt przyjemny dialog z Jennis. Na tą rozmowę to Frost najchętniej strzeliłby facepalma. Może jednak trzeba było przekonać by to ona też została na statku? Ale to raczej by nie wyszło. No cóż, rozmowa przebiegła tak że tubyleczka teraz płakała jak małe dziecko którym w sumie była obejmując nogi ich koleżanki. Ta oczywiście spojrzała błagalnie na Frosta jakby był skarbnicą wiedzy na co on westchnął.
Podszedł do białowłosej i położył jej rękę na głowie.
- Uspokój się. Jest jeden sposób by Swen mógł tu przyjść. - nie wiedział czy Jennis mu pozwoli, ale tubyleczka nie musiała o tym wiedzieć. Dodatkowo jej miłość do Swena może im się przydać. - Jeśli chcesz zobaczyć jeszcze Swena, powiedz nam co wiesz o tym mężczyźnie.
Gestem poprosił szefową by pokazała małej podobiznę poszukiwanego.
- Jeśli nam pomożesz, nasz król rozważy twoją chęć spotkania się ze Swenem i myślę że się zgodzi. - mówi chcąc ja przekonać do pomocy. Miał nadzieję tylko że Jennis nie wystrzeli znów z jakąś bombą słowną i też zagra w tę grę.
Na słowa o puszczeniu wszystkiego z dymem uśmiechnął się cierpko. Za grosz opanowania te małpy nie mają. Żadnej zimnej kalkulacji, tak bardzo się różnią od changów którzy z reguły zachowują zimna krew póki ktoś ich nie wkurwi.
Koniec końców Jenn przystała na plan Frosta co go lekko zaskoczyła. Oczywiście powiedziała to tak że jeśli zawali to ona zgotuje mu ognie piekielne. W sumie nie przejął się tym zbytnio, takie próby zastraszania już na niego nie działają. W laboratorium mu mała cipa wyrywała oko na żywca, więc na razie Jenn się do niej nie umywa. Jest nawet łagodnym kotkiem.
Tak czy inaczej następnego dnia ruszyli znów do wioski, a w sumie Frost miał jakiś ogólny plan jak zagadać do wodza. Nie było to nic skomplikowanego, ale może dzięki temu w końcu wyduszą ze starca to co chcą wiedzieć. Przecież mimo wszystko wódz jest pozytywnie do nich nastawiony.
Niestety zanim doszli do niego to na ich drodze stanęła białowłosa i rozpoczęła niezbyt przyjemny dialog z Jennis. Na tą rozmowę to Frost najchętniej strzeliłby facepalma. Może jednak trzeba było przekonać by to ona też została na statku? Ale to raczej by nie wyszło. No cóż, rozmowa przebiegła tak że tubyleczka teraz płakała jak małe dziecko którym w sumie była obejmując nogi ich koleżanki. Ta oczywiście spojrzała błagalnie na Frosta jakby był skarbnicą wiedzy na co on westchnął.
Podszedł do białowłosej i położył jej rękę na głowie.
- Uspokój się. Jest jeden sposób by Swen mógł tu przyjść. - nie wiedział czy Jennis mu pozwoli, ale tubyleczka nie musiała o tym wiedzieć. Dodatkowo jej miłość do Swena może im się przydać. - Jeśli chcesz zobaczyć jeszcze Swena, powiedz nam co wiesz o tym mężczyźnie.
Gestem poprosił szefową by pokazała małej podobiznę poszukiwanego.
- Jeśli nam pomożesz, nasz król rozważy twoją chęć spotkania się ze Swenem i myślę że się zgodzi. - mówi chcąc ja przekonać do pomocy. Miał nadzieję tylko że Jennis nie wystrzeli znów z jakąś bombą słowną i też zagra w tę grę.
Re: Planeta Tihai
Sro Sie 02, 2017 4:47 pm
Rzut oka Frosta na Jennis wystarczył, by zauważyć, że ledwie panuje nad sobą. Dosłownie w ostatniej chwili Changeling zdążył dodać kolejne zdanie, które nieco ochłodziło jej temperament. Skamieniała i nic nie mówiąc czekała na reakcję młodej. Wyciągnęła zdjęcie i pokazała je wszystkim.
Jasnowłosa popatrzyła szklistymi oczami z nadzieją najpierw na Frosta a potem na Jennis, a ponieważ Ruda nie protestowała, zerwała się na nogi i przyjrzała dokładnie wizerunkowi mężczyzny. Wpuściła głośno powietrze, złapała się za policzek, przykrywając usta i pocierając niedbale dłonią patrzyła nieobecnym wzrokiem w ziemię.
- Levellan... – wyszeptała, po czym zaczęła chlipać głośno. Padła na ziemię i tak została. – Ja znać... ja znać... – łkała. – Ale nie wiedzieć, gdzie on jest. – po dłuższej chwili opanowała się nieco i zaczęła mówić składniej. – On przylecieć do nas dawno temu. Rozmawiał z nami i bawił się. – próbowała przypomnieć sobie cokolwiek. – Wódz go kochać jak syn. On zakochany w Laurianna. Oni razem i mają dziecko. Ale pewnego dnia on zniknął. Wódz zaopiekował się Laurianną, ale Levellan nigdy nie powrócił. Jego statek dalej stoi w dżungli. Nikt nic nie rozumieć, gdzie on zniknął...
Jenn, Hirn i Buzz wymienili się spojrzeniami, ale czekali na dalszą inicjatywę Frosta.
Jasnowłosa popatrzyła szklistymi oczami z nadzieją najpierw na Frosta a potem na Jennis, a ponieważ Ruda nie protestowała, zerwała się na nogi i przyjrzała dokładnie wizerunkowi mężczyzny. Wpuściła głośno powietrze, złapała się za policzek, przykrywając usta i pocierając niedbale dłonią patrzyła nieobecnym wzrokiem w ziemię.
- Levellan... – wyszeptała, po czym zaczęła chlipać głośno. Padła na ziemię i tak została. – Ja znać... ja znać... – łkała. – Ale nie wiedzieć, gdzie on jest. – po dłuższej chwili opanowała się nieco i zaczęła mówić składniej. – On przylecieć do nas dawno temu. Rozmawiał z nami i bawił się. – próbowała przypomnieć sobie cokolwiek. – Wódz go kochać jak syn. On zakochany w Laurianna. Oni razem i mają dziecko. Ale pewnego dnia on zniknął. Wódz zaopiekował się Laurianną, ale Levellan nigdy nie powrócił. Jego statek dalej stoi w dżungli. Nikt nic nie rozumieć, gdzie on zniknął...
Jenn, Hirn i Buzz wymienili się spojrzeniami, ale czekali na dalszą inicjatywę Frosta.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Pią Sie 04, 2017 12:11 am
Oho, Jennis udało się opanować jako tako. Moze mały kroczek w dobrym kierunku. Już miała pluć kwasem, a tu proszę. Coś takiego. W końcu załapała, że wszystko zalezy od niej. Może poczuć się jak władca który ma władzę absolutną, a reszta to takei małe pacynki co mogą ewentualnie poprosić by jej buty szorować. No ale tak czy inaczej, chyba zrozumiała że te dziewczyny tutaj są po prostu głupiutkie i jak się im da nadzieję to powiedzą coś ciekawego, nie ważne czy Jennis będzie chciała potem się wywiązać z umowy czy nie. W końcu kto jej zabroni.
Frost uśmiechnął się tryumfalnie do swojej szefowej gdy okazało się że dzięki zaledwie dwóm zdaniom jaszczura dziewczyna powiedziała wiecej niż Jennis próbowała wydusić ze wszystkich całego zeszłego dnia. Chang nie widział w tym problemu, bo mimo jaszczurowej postaci potrafił zachować zimną krew i trzeźwość umysłu. W przeciwieństwie do Sayian. Jak to się stało że ci jeszcze nie wyginęli? Chyba mają bardzo duży kredyt w szczęściu.
Wracając do młodej która poczuła że może wpłynąć na swoje spotkanie ze Svenem zaczęła sypać jak na przesłuchaniu. Frost mimo wszystko machał zadowolony ogonem za sobą im więcej dziewczyna mówiła.
A więc facet nazywa się Levellan. Spojrzał na resztę ale jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności teraz wszyscy patrzyli na Frosta jak na słup i czekali na decyzje która chyba była prosta. Mieli ślady, ale bardzo zatarte. Jednak zawsze to więcej niż wymyśliła Jenn ze swoimi planami. Przynajmniej mógł być odrobinę z siebie dumny.
- Skoro dziewczyna ma z nim dziecko to musiało być z jakiś rok temu. Jednak skoro statek dalej tu jest to albo gdzieś tu zmarł, albo się ukrywa nie wiadomo czemu. - spojrzał na Jennis. - Powinniśmy się rozdzielić i jedna grupa pójdzie porozmawiać z tą laurianną, a druga rzucić okiem na statek naszego poszukiwanego. Tak czy inaczej, co rozkażesz królu? Białowłosa może wskazać nam chatę dziewczyny jak i pewnie zaprowadzić do statku.
Ostatnie zdanie dodał tak, by tubyleczka dalej była przekonana o ich boskich korzeniach i że jednak Jennis tu rządzi. Bezpieczeństwa nigdy dosyć.
Frost uśmiechnął się tryumfalnie do swojej szefowej gdy okazało się że dzięki zaledwie dwóm zdaniom jaszczura dziewczyna powiedziała wiecej niż Jennis próbowała wydusić ze wszystkich całego zeszłego dnia. Chang nie widział w tym problemu, bo mimo jaszczurowej postaci potrafił zachować zimną krew i trzeźwość umysłu. W przeciwieństwie do Sayian. Jak to się stało że ci jeszcze nie wyginęli? Chyba mają bardzo duży kredyt w szczęściu.
Wracając do młodej która poczuła że może wpłynąć na swoje spotkanie ze Svenem zaczęła sypać jak na przesłuchaniu. Frost mimo wszystko machał zadowolony ogonem za sobą im więcej dziewczyna mówiła.
A więc facet nazywa się Levellan. Spojrzał na resztę ale jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności teraz wszyscy patrzyli na Frosta jak na słup i czekali na decyzje która chyba była prosta. Mieli ślady, ale bardzo zatarte. Jednak zawsze to więcej niż wymyśliła Jenn ze swoimi planami. Przynajmniej mógł być odrobinę z siebie dumny.
- Skoro dziewczyna ma z nim dziecko to musiało być z jakiś rok temu. Jednak skoro statek dalej tu jest to albo gdzieś tu zmarł, albo się ukrywa nie wiadomo czemu. - spojrzał na Jennis. - Powinniśmy się rozdzielić i jedna grupa pójdzie porozmawiać z tą laurianną, a druga rzucić okiem na statek naszego poszukiwanego. Tak czy inaczej, co rozkażesz królu? Białowłosa może wskazać nam chatę dziewczyny jak i pewnie zaprowadzić do statku.
Ostatnie zdanie dodał tak, by tubyleczka dalej była przekonana o ich boskich korzeniach i że jednak Jennis tu rządzi. Bezpieczeństwa nigdy dosyć.
Re: Planeta Tihai
Pią Sie 04, 2017 1:49 pm
Powieka zadrżała na oku Jennis. A jej mina mówiła tylko tyle, że chętnie by kogoś uszkodziła. Zacisnęła pięści.
- Pogadamy sobie późnij, Frost. Na osobności. W mojej kajucie. Przypomnij mi. – powiedziała i brzmiało to jak ostrzeżenie. – Ja i Hirn idziemy przeszukać ten statek. A Frost i Buzz do tej Laurianny. Może lepiej się z nią dogadacie. Gdzie znajdziemy ten statek? – spytała białowłosej.
- Musicie iść na północny wschód. Tam w dżungli polana. – powiedziała, zbierając się na nogi.
- Chyba polecimy na skróty... – dodała Jennis, wzbijając się w powietrze, a za nią zrobiła to samo Hirn.
- Czy ja mogę zobaczyć Swen? – zapytała pełna nadziei, patrząc na wznoszącą się dziewczynę.
- Najpierw pokażesz nam, gdzie jest ta Laurianna i nam pomożesz, Laleczko. – powiedział Buzz, głaszcząc dziewczynę lubieżnie po głowie. Białowłosa opuściła wzrok zmartwiona, ale przytaknęła wąsaczowi.
- Za mną! – powiedziała, po czym wszyscy się rozeszli.
***
Białowłosa poprowadziła mężczyzn gdzieś wgłąb wioski. Im dalej szło się w stronę dżungli, tym coraz więcej chatek urokliwie ukrytych w konarach drzew można było znaleźć. W końcu wspięła się z wprawą na jedną ze spuszczonych drabinek i stanęła przed wejściem. Gdy zapukała, wewnątrz rozległ się dziecięcy krzyk. Niemowlęcy. Po dłuższej chwili drzwi otworzyła pewna brunetka. Była skromnie ubrana, w czarną spódniczkę i koszulkę. Na rękach miała dzieciątko. Popatrzyła nieufnie na obu mężczyzn.
- Witaj Kristal... – powiedziała cichutkim, delikatnym głosikiem. – Czy mogę wam w czymś pomóc?
- Witaj kochana Laurko. – powitała ją czule. – Jak się ma Malinka?
- Niezła dupeczka – powiedział Buzz Frostowi na ‘ucho’.
- Dobrze... – powiedziała wymijająco. I nadal przyglądała się innym gościom. Nie wpuszczała ich jednak do środka chaty.
- Poznaj nowych Bogów, którzy wczoraj naszą wioskę powitali. Oni chcieli tobą porozmawiać.
Białowłosa popatrzyła na Frost i Buzza, dając im możliwość dalszego poprowadzenia rozmowy.
OCC:
1-30 Jennis
31- 60 Hirn
61-90 Buzz
10 – sam
1-50 Statek
51-100 kobieta
- Pogadamy sobie późnij, Frost. Na osobności. W mojej kajucie. Przypomnij mi. – powiedziała i brzmiało to jak ostrzeżenie. – Ja i Hirn idziemy przeszukać ten statek. A Frost i Buzz do tej Laurianny. Może lepiej się z nią dogadacie. Gdzie znajdziemy ten statek? – spytała białowłosej.
- Musicie iść na północny wschód. Tam w dżungli polana. – powiedziała, zbierając się na nogi.
- Chyba polecimy na skróty... – dodała Jennis, wzbijając się w powietrze, a za nią zrobiła to samo Hirn.
- Czy ja mogę zobaczyć Swen? – zapytała pełna nadziei, patrząc na wznoszącą się dziewczynę.
- Najpierw pokażesz nam, gdzie jest ta Laurianna i nam pomożesz, Laleczko. – powiedział Buzz, głaszcząc dziewczynę lubieżnie po głowie. Białowłosa opuściła wzrok zmartwiona, ale przytaknęła wąsaczowi.
- Za mną! – powiedziała, po czym wszyscy się rozeszli.
***
Białowłosa poprowadziła mężczyzn gdzieś wgłąb wioski. Im dalej szło się w stronę dżungli, tym coraz więcej chatek urokliwie ukrytych w konarach drzew można było znaleźć. W końcu wspięła się z wprawą na jedną ze spuszczonych drabinek i stanęła przed wejściem. Gdy zapukała, wewnątrz rozległ się dziecięcy krzyk. Niemowlęcy. Po dłuższej chwili drzwi otworzyła pewna brunetka. Była skromnie ubrana, w czarną spódniczkę i koszulkę. Na rękach miała dzieciątko. Popatrzyła nieufnie na obu mężczyzn.
- Witaj Kristal... – powiedziała cichutkim, delikatnym głosikiem. – Czy mogę wam w czymś pomóc?
- Witaj kochana Laurko. – powitała ją czule. – Jak się ma Malinka?
- Niezła dupeczka – powiedział Buzz Frostowi na ‘ucho’.
- Dobrze... – powiedziała wymijająco. I nadal przyglądała się innym gościom. Nie wpuszczała ich jednak do środka chaty.
- Poznaj nowych Bogów, którzy wczoraj naszą wioskę powitali. Oni chcieli tobą porozmawiać.
Białowłosa popatrzyła na Frost i Buzza, dając im możliwość dalszego poprowadzenia rozmowy.
OCC:
1-30 Jennis
31- 60 Hirn
61-90 Buzz
10 – sam
1-50 Statek
51-100 kobieta
Re: Planeta Tihai
Pią Sie 04, 2017 1:49 pm
The member 'NPC.' has done the following action : Rzut Kośćmi
'Procent' : 77, 97
'Procent' : 77, 97
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Nie Sie 06, 2017 1:57 pm
Mimo iż dzięki negocjacjom Frost poszli o krok dalej to Jennis nie była zadowolona. Mimo wszystko jaszczur chyba zaczął się przyzwyczajać bo nic sobie nie zrobił z syczenia Jennis. Nie to żeby zlekceważył że potem sobie pogadają, ale już po prostu nie przejmuje się tym tak żeby zaprzątał tym sobie teraz głowę. Tak czy inaczej, szefowa zdecydowała że chłopaki maja iść pogadać z dziewczyna. A zawsze sie wydawało że to kobieta dogada się dobrze z inną kobietą. Chyba jednak nie w przypadku czerwonowłosej, pewnie by urwała dziewczynie głowę na starcie zanim jeszcze by doszło do rozmowy.
Frost skinął głową Jennis
- Uważaj na siebie, na statku mogą być jeszcze zamontowane systemy bezpieczeństwa. Dajcie nam znać jakbyście znalazły jakiś trop dobrze? - rzekł jej na odchodne po czym ruszył za białowłosą.
Kiedy byli już w drodze Frost zagadnął do wąsatego koleżki.
- Jennis jest strasznie narwana, czy ona się kiedyś uśmiecha? - spytał żartobliwie idąc za dziewczyną. - Może kupić jej kwiaty czy coś na tą rozmowę w kajucie?
Czekając na odpowiedź szli dalej w głąb wioski. Dziewczyna weszła w końcu po drabince, a Frost po prostu uniósł się w powietrze i po chwili stanął na kładce przed drzwiami domku. Otworzyła im nieznajoma, ładna dupeczka. Ciekawe czy tutaj są brzydkie kobiety? Może tak geny mają ułożone, że nie rodzą się tutaj dziewczęta przeciętne ?
Na słowa Buzza uśmiechnął się lekko. Stary ale jary jak widać dziadek. Ciekawe, że tam była bardziej nieufna do przybyszy niż cała reszta wioski. Może ich zbieg jej naopowiadał coś o zewnętrznym świeci i jednak miała co nieco w główce? Trzeba prowadzić rozmowę ostrożnie.
- Witaj, przepraszamy ze tak bez zapowiedzi, ale usłyszeliśmy że twoim partnerem był Levellan. To nasz dawno zaginiony brat którego szukamy od jakiegoś czasu. Chcemy go sprowadzić do domu, ale okazuje sie że i tutaj znów zaginął. Pomyśleliśmy że masz może o nim jakieś informacje? - trochę pokłamał ale raczej dziewczyna nie pomogłaby nic gdyby usłyszała że ścigają jej partnera by wsadzić go do pierdla.
Frost skinął głową Jennis
- Uważaj na siebie, na statku mogą być jeszcze zamontowane systemy bezpieczeństwa. Dajcie nam znać jakbyście znalazły jakiś trop dobrze? - rzekł jej na odchodne po czym ruszył za białowłosą.
Kiedy byli już w drodze Frost zagadnął do wąsatego koleżki.
- Jennis jest strasznie narwana, czy ona się kiedyś uśmiecha? - spytał żartobliwie idąc za dziewczyną. - Może kupić jej kwiaty czy coś na tą rozmowę w kajucie?
Czekając na odpowiedź szli dalej w głąb wioski. Dziewczyna weszła w końcu po drabince, a Frost po prostu uniósł się w powietrze i po chwili stanął na kładce przed drzwiami domku. Otworzyła im nieznajoma, ładna dupeczka. Ciekawe czy tutaj są brzydkie kobiety? Może tak geny mają ułożone, że nie rodzą się tutaj dziewczęta przeciętne ?
Na słowa Buzza uśmiechnął się lekko. Stary ale jary jak widać dziadek. Ciekawe, że tam była bardziej nieufna do przybyszy niż cała reszta wioski. Może ich zbieg jej naopowiadał coś o zewnętrznym świeci i jednak miała co nieco w główce? Trzeba prowadzić rozmowę ostrożnie.
- Witaj, przepraszamy ze tak bez zapowiedzi, ale usłyszeliśmy że twoim partnerem był Levellan. To nasz dawno zaginiony brat którego szukamy od jakiegoś czasu. Chcemy go sprowadzić do domu, ale okazuje sie że i tutaj znów zaginął. Pomyśleliśmy że masz może o nim jakieś informacje? - trochę pokłamał ale raczej dziewczyna nie pomogłaby nic gdyby usłyszała że ścigają jej partnera by wsadzić go do pierdla.
Re: Planeta Tihai
Pon Sie 07, 2017 4:15 pm
Buzz zmierzył Frosta wzrokiem i uśmiechnął się pod nosem.
- Potem pogadamy. – powiedział krótko.
Czarnowłosa dziewczyna popatrzyła lękliwie na obu mężczyzn. Opuściła głowę i zmarszczyła brwi. Usteczka zwinęła w dziubek. Dzieciątko przytuliła do siebie mocniej, cofnęła się o krok wgłąb mieszkanka.
- Levellan nie miał brata. – pisnęła cichutko, po czym popatrzyła proszącym wzrokiem na Białowłosą.
- Potem pogadamy. – powiedział krótko.
Czarnowłosa dziewczyna popatrzyła lękliwie na obu mężczyzn. Opuściła głowę i zmarszczyła brwi. Usteczka zwinęła w dziubek. Dzieciątko przytuliła do siebie mocniej, cofnęła się o krok wgłąb mieszkanka.
- Levellan nie miał brata. – pisnęła cichutko, po czym popatrzyła proszącym wzrokiem na Białowłosą.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Pon Sie 07, 2017 11:21 pm
No dobra, nie była zbyt bystra. Zbyt pochopnie ją ocenił, no dobra. trzeba było załagodzić sytuację. Mimo iż kobieta cofnęła się kilka kroków Frost pozostał spokojny i nieruchomy. W końcu jakby chciała uciec to pewnie szybko by ją złapali. Ale może na spokojnie uda się to wszystko wycyrklować. Frost nie jest nerwusem kiedy nie walczy, a odkąd skończył walkę na Vegecie nikt nie dał mu pretekstu do walki więc jego duch sadysty pozostał na razie uśpiony. Sam nie wywołuje niepotrzebnych konfliktów jak nie musi.
- Źle mnie zrozumiałaś niewiasto. - rzekł łagodnym tonem. - My wszyscy z panteonu naszego króla jesteśmy jak rodzina. Nie łączą nas więzy krwi, ale nasi królowie są dla nas jak rodzice. Także Levellan nie jest moim rodzonym bratem... no bo to chyba widać że nie wyglądam nawet podobnie do niego prawda? Jest jednak moim bratem w orszaku i członkiem naszej rodziny. Tak więc chcielibyśmy mu pomóc, jeśli ma kłopoty. Słyszeliśmy że i tu zaginął. Nie chciałabyś go więcej zobaczyć?
Miał nadzieję że te łagodne słowa i fakt że się nie poruszył i nie rzucił na nią jak zwierze gdy sie cofała jednak trochę ją podbuduje w duchu.
Do tych kobiet trzeba prosto i bez żadnych metafor z tego co widział. Jak facet chciał którąś przelecieć to musiał mówić prosto z mostu że idziemy się ruchać, a nie że idziemy zakisić ogóra w ziemi....
- Źle mnie zrozumiałaś niewiasto. - rzekł łagodnym tonem. - My wszyscy z panteonu naszego króla jesteśmy jak rodzina. Nie łączą nas więzy krwi, ale nasi królowie są dla nas jak rodzice. Także Levellan nie jest moim rodzonym bratem... no bo to chyba widać że nie wyglądam nawet podobnie do niego prawda? Jest jednak moim bratem w orszaku i członkiem naszej rodziny. Tak więc chcielibyśmy mu pomóc, jeśli ma kłopoty. Słyszeliśmy że i tu zaginął. Nie chciałabyś go więcej zobaczyć?
Miał nadzieję że te łagodne słowa i fakt że się nie poruszył i nie rzucił na nią jak zwierze gdy sie cofała jednak trochę ją podbuduje w duchu.
Do tych kobiet trzeba prosto i bez żadnych metafor z tego co widział. Jak facet chciał którąś przelecieć to musiał mówić prosto z mostu że idziemy się ruchać, a nie że idziemy zakisić ogóra w ziemi....
Re: Planeta Tihai
Wto Sie 15, 2017 8:51 pm
Czarnowłosa wsłuchiwała się w słowa Xanasa. Miała przy tym wielkie, nieufne oczy i usteczka zwinięte w geście zatrwożenia. Maleńkie dzieciątko na jej rękach najwidoczniej odczuwało ten niepokój i zaczęło głośno płakać.
- Zakłamany język! – syknęła w końcu i już miała wycofać się do chaty, gdy zatrzymała ją ręka Buzza.
- Hola!- Złapał ją za ramię i siłą wyciągnął z drzwi wejściowych. Pozostawił jej ślady palców na skórze.- A mnie się zdaje, że coś tam ukrywasz w tej chatce, Laluniu.
- Nieee! – krzyknęła Czarnula histerycznie. Nagle znalazła w sobie mnóstwo siły, by przepchnąć się z powrotem do wejścia do chaty. – Idźcie sobie! WON! – i już miała zamknąć drzwi na cztery spusty...
- Zakłamany język! – syknęła w końcu i już miała wycofać się do chaty, gdy zatrzymała ją ręka Buzza.
- Hola!- Złapał ją za ramię i siłą wyciągnął z drzwi wejściowych. Pozostawił jej ślady palców na skórze.- A mnie się zdaje, że coś tam ukrywasz w tej chatce, Laluniu.
- Nieee! – krzyknęła Czarnula histerycznie. Nagle znalazła w sobie mnóstwo siły, by przepchnąć się z powrotem do wejścia do chaty. – Idźcie sobie! WON! – i już miała zamknąć drzwi na cztery spusty...
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Sro Sie 16, 2017 8:04 pm
Eh, czemu akurat ta nie mogła być głupiutka i tępa jak całą reszta dzieci wodza. Kiedy było potrzeba to oczywiście nic nie działało. Pewnie ich poszukiwany zbieg musiał jej cos naopowiadać. W głowie jednak teraz widział inne światła w tunelu. Jeśli dziewczyna nie chce nic im powiedzieć, to znaczy że musi być przekonana że jej kochanek żyje i że inni na niego polują. Skoro statek nadal tu jest to znaczy, że albo ukrywa się gdzieś w lesie albo w domu swojej kochanki. Nawet jeśli się mylił to może znajdą tu jego jakieś rzeczy. Z dziewczyny nic już nie wyciągną więc trzeba przejść do przymusowej rewizji.
Zanim ta zdążyła zatrzasnąć drzwi Frost spróbował złapać je zdrową ręką i otworzyć z impetem na oścież. Był miły dla ludzi, ale nie lubił jak ktoś mu przeszkadzał w pracy. A taka dziewka- foszka nie była typem człowieka za którym przepadał. Miał nadzieję że kobieta nie okaże się super strongmenką której w sekundę przybędzie z 50 kg mięśni jak to już widział u Sayianek.
- Nie chciałem tego robić, ale skoro nie chce Pani współpracować... Buzz przytrzymaj dziewkę, ja przeszukam ten dom. Nie zrób jej krzywdy, w końcu nie chcemy mieć problemu z miejscowymi.
Kiedy już dziewczyna nie będzie zawadzać Frost wchodzi do domku i rozglądać się po nim w poszukiwaniu rzeczy które ewidentnie nie pasują do wystroju. Np. jakaś kurtka, jakieś urządzenia bardziej zaawansowane technologicznie od tego co miejscowi tutaj reprezentują czy innych poszlak. A może i znajdzie tutaj samego poszukiwanego?
Zanim ta zdążyła zatrzasnąć drzwi Frost spróbował złapać je zdrową ręką i otworzyć z impetem na oścież. Był miły dla ludzi, ale nie lubił jak ktoś mu przeszkadzał w pracy. A taka dziewka- foszka nie była typem człowieka za którym przepadał. Miał nadzieję że kobieta nie okaże się super strongmenką której w sekundę przybędzie z 50 kg mięśni jak to już widział u Sayianek.
- Nie chciałem tego robić, ale skoro nie chce Pani współpracować... Buzz przytrzymaj dziewkę, ja przeszukam ten dom. Nie zrób jej krzywdy, w końcu nie chcemy mieć problemu z miejscowymi.
Kiedy już dziewczyna nie będzie zawadzać Frost wchodzi do domku i rozglądać się po nim w poszukiwaniu rzeczy które ewidentnie nie pasują do wystroju. Np. jakaś kurtka, jakieś urządzenia bardziej zaawansowane technologicznie od tego co miejscowi tutaj reprezentują czy innych poszlak. A może i znajdzie tutaj samego poszukiwanego?
Re: Planeta Tihai
Czw Sie 17, 2017 3:14 pm
Frost złapał drzwi ręką i otworzył z impetem. Laurianna pisnęła, w oczach miała przerażenie. Przytuliła do siebie dziecko, zamknęła oczy i zaczęła krzyczeć wniebogłosy, panicznie. Z pobliskich dwóch pobliskich chat wynurzyły się kobiece postacie. Nie było czasu jednak zwracać na nie uwagi, Buzz złapał Czarnulę za głowę, jednak dłonią zatykając jej usta. Ugryzła go.
- Kurwa mać, jebana priekrasn... – syknął, wpychając ją siłą do środka chaty. – Weź dziecko. –powiedział do Kristal. Wyrwał niemowlę z rąk rozhisteryzowanej Czarnowłosej i wręczył drugiej dziewczynie.
- Nie, nie! Błagam, zostaw moje dzieciątko! – krzyczała.
- Spokojnie, Laurko, my chcieliśmy tylko zapytać o Levellana... – tłumaczyła... jej czy też sobie samej przerażona sytuacją Białowłosa. Drżąco wycofała się i podparła plecami o ścianę przy wejściu. Nie protestowała ani nie przeszkadzała.
Tymczasem Wąsacz złapał ją za biodra i rzucił na pobliskie, dwuosobowe łóżko. Przygniótł ją swoim ciałem, siadając na niej w pasie.
- Chyba nie tylko Frost jest tu kłamczuszkiem. – powiedział, przyglądając się lubieżnie wdziękom czarnowłosej. - Mów, co wiesz. Albo... – wyciągnął zza pasa nóż i przyłożył w miejscu pomiędzy piersiami.
Tymczasem Frost miał okazję przypatrzeć się wnętrzu chatki. Była to jedna izba, w której znajdowała się prowizoryczna szafa z bambusa, obok łóżko dwuosobowe i kołyska. Przy jednej ścianie stolik, półka naczyniami z kokosa i trochę zapasów. Wszystko całkiem ładnie wysprzątane, wręcz pedantycznie. Wokoło w większości rzeczy należące do dziecka... żadnych większych śladów... poza tym, że w misce do zmywania naczyń dwa talerze, dwa kubki... .
OCC: Jeśli chcesz się czemuś bliżej przyjrzeć, to daj znać.
- Kurwa mać, jebana priekrasn... – syknął, wpychając ją siłą do środka chaty. – Weź dziecko. –powiedział do Kristal. Wyrwał niemowlę z rąk rozhisteryzowanej Czarnowłosej i wręczył drugiej dziewczynie.
- Nie, nie! Błagam, zostaw moje dzieciątko! – krzyczała.
- Spokojnie, Laurko, my chcieliśmy tylko zapytać o Levellana... – tłumaczyła... jej czy też sobie samej przerażona sytuacją Białowłosa. Drżąco wycofała się i podparła plecami o ścianę przy wejściu. Nie protestowała ani nie przeszkadzała.
Tymczasem Wąsacz złapał ją za biodra i rzucił na pobliskie, dwuosobowe łóżko. Przygniótł ją swoim ciałem, siadając na niej w pasie.
- Chyba nie tylko Frost jest tu kłamczuszkiem. – powiedział, przyglądając się lubieżnie wdziękom czarnowłosej. - Mów, co wiesz. Albo... – wyciągnął zza pasa nóż i przyłożył w miejscu pomiędzy piersiami.
Tymczasem Frost miał okazję przypatrzeć się wnętrzu chatki. Była to jedna izba, w której znajdowała się prowizoryczna szafa z bambusa, obok łóżko dwuosobowe i kołyska. Przy jednej ścianie stolik, półka naczyniami z kokosa i trochę zapasów. Wszystko całkiem ładnie wysprzątane, wręcz pedantycznie. Wokoło w większości rzeczy należące do dziecka... żadnych większych śladów... poza tym, że w misce do zmywania naczyń dwa talerze, dwa kubki... .
OCC: Jeśli chcesz się czemuś bliżej przyjrzeć, to daj znać.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Pon Sie 21, 2017 7:39 am
Frost nie znał Buzza na tyle by w pełni mu zaufać, ale miał nadzieję że stary dziadyga nie jest napalonym berserkerem który pierw gwałci, a potem zabija. Nie potrzebowali tu rozlewać krwi skoro wszyscy tutaj byli słabi. Mimo wszystko zaufał mu, bo może zastraszaniem kolega wyciśnie z niej coś więcej. W końcu Frost grał tu dobrego glinę, a Buzz najwyraźniej złego. Byle by się tylko nie zapędził zbytnio. Śmierć dziewczyny pewnie by narobiła im tylko kłopotów i utrudniła poruszanie się po wiosce. Na szczęście białowłosa nie wtrącała się za co Frost dziękował w duchu.
- Tylko nie zrób jej krzywdy. Jeśli teraz nic ci nie powie to pewnie nic nie wie. Tutejsze samice nie są zbyt inteligentne. - krzyknął za siebie do dziada we wspólnym, bez tłumacza tak by tylko Buzz go zrozumiał, a kobiety nie.
W tym czasie skupił się na pomieszczeniu. Nie miał zamiaru być zbyt delikatny. Na szczęście nie była to wielka kondygnacja złożona z kilku pięter, a jedna, mała izba.
Na pierwszy rzut oka od razu rzuciły się dwa talerze i dwa kubki. A więc ktoś ją odwiedził.
- Spytaj ją o naczynia. Są tu brudne dwa kubki i talerze, a więc ktoś niedawno ją odwiedził. Spytaj ją kto tu był. - rzucił do Buzza.
Od razu odrzucił myśl że facet jest tutaj. Jakby był to pewnie rzuciłby sie na ratunek ukochanej samicy. No chyba że woli swoje życie od jej życia to ok, ale chyba nikt nie siedziałby bezczynnie gdyby było zagrożone jego pisklę.
Koniec końców Frost skupił się na pomieszczeniu. Sprawdza dokładnie zawartość szafy, worki z zapasami oraz czy może któraś z desek w podłodze nie jest obluzowana. Takie schowki są prymitywne, ale się zdarzają.
- Tylko nie zrób jej krzywdy. Jeśli teraz nic ci nie powie to pewnie nic nie wie. Tutejsze samice nie są zbyt inteligentne. - krzyknął za siebie do dziada we wspólnym, bez tłumacza tak by tylko Buzz go zrozumiał, a kobiety nie.
W tym czasie skupił się na pomieszczeniu. Nie miał zamiaru być zbyt delikatny. Na szczęście nie była to wielka kondygnacja złożona z kilku pięter, a jedna, mała izba.
Na pierwszy rzut oka od razu rzuciły się dwa talerze i dwa kubki. A więc ktoś ją odwiedził.
- Spytaj ją o naczynia. Są tu brudne dwa kubki i talerze, a więc ktoś niedawno ją odwiedził. Spytaj ją kto tu był. - rzucił do Buzza.
Od razu odrzucił myśl że facet jest tutaj. Jakby był to pewnie rzuciłby sie na ratunek ukochanej samicy. No chyba że woli swoje życie od jej życia to ok, ale chyba nikt nie siedziałby bezczynnie gdyby było zagrożone jego pisklę.
Koniec końców Frost skupił się na pomieszczeniu. Sprawdza dokładnie zawartość szafy, worki z zapasami oraz czy może któraś z desek w podłodze nie jest obluzowana. Takie schowki są prymitywne, ale się zdarzają.
Re: Planeta Tihai
Pon Sie 21, 2017 1:02 pm
Czarnowłosa drżała. Co chwilę spoglądała w stronę drzwi, gdzie Kristal trzymała w rękach jej niemowlę. Jej klatką piersiową wzdragały spazmy.
- Więc? Z kim jadłaś? – dopytywał Buzz, wodząc koniuszkiem noża po jej piersiach.
Tymczasem Frost oglądał dokładniej pomieszczenie. Otworzyła szafę i przyjrzał się głębiej jej zawartości. Były tam głównie damskie ubrania, spódniczki i korale z kwiatów. Także niemowlęce pieluszki i kocyki. Ale także kilka skór zwierząt w różnych wzorach i ozdób na głowę lub ręce. Mogły należeć zarówno do mężczyzny jak i kobiety. Tak samo jak kilka opasek na biodra...
Laurianna milczała, choć łzy spływały po jej policzkach.
- Ogłuchłaś? Mów. Gdzie jest Levellan. – napierał Buzz, wyraźnie coraz bardziej zirytowany.
W workach z zapasami nie było nic interesującego. Trochę typowego dla tego klimatu kokosów i innych owoców. Suszone mięso. Laurianna na pewno nie narzekała na głód.
- Zmuszasz mnie do tego... – syczał Buzz, po czym naciął ubranie dziewczyny na samym środku i odrzucił na boki, okazując zaokrąglone piersi. Laurianna jednak obróciła głowę w stronę ściany i zaciskała zęby.
Deski w mieszkaniu były mocno przymocowane. Żadna nie wskazywała na ukryte pomieszczenie...
- Wiem, że coś wiesz, sikso. Mów! – warczał Buzz - Nie chcesz mówić, to najpierw zrobię ci nożem kilka ozdóbek a twarzy i cyckach, potem się tobą zabawię, a na koniec zabiorę ci twój mały skarb... – zagroził, po czym zaśmiał się.
- Nieee! – krzyknęła z pasją.
- Taaak, oj taaak. – rzekł Buzz, uśmiechając się szeroko.
Nagle w drzwiach pomieszczenia pojawiła się męska postać ubrana w zwierzęce skóry. To był Wódz.
- Co się tu wyprawia?! – krzyknął.
- Więc? Z kim jadłaś? – dopytywał Buzz, wodząc koniuszkiem noża po jej piersiach.
Tymczasem Frost oglądał dokładniej pomieszczenie. Otworzyła szafę i przyjrzał się głębiej jej zawartości. Były tam głównie damskie ubrania, spódniczki i korale z kwiatów. Także niemowlęce pieluszki i kocyki. Ale także kilka skór zwierząt w różnych wzorach i ozdób na głowę lub ręce. Mogły należeć zarówno do mężczyzny jak i kobiety. Tak samo jak kilka opasek na biodra...
Laurianna milczała, choć łzy spływały po jej policzkach.
- Ogłuchłaś? Mów. Gdzie jest Levellan. – napierał Buzz, wyraźnie coraz bardziej zirytowany.
W workach z zapasami nie było nic interesującego. Trochę typowego dla tego klimatu kokosów i innych owoców. Suszone mięso. Laurianna na pewno nie narzekała na głód.
- Zmuszasz mnie do tego... – syczał Buzz, po czym naciął ubranie dziewczyny na samym środku i odrzucił na boki, okazując zaokrąglone piersi. Laurianna jednak obróciła głowę w stronę ściany i zaciskała zęby.
Deski w mieszkaniu były mocno przymocowane. Żadna nie wskazywała na ukryte pomieszczenie...
- Wiem, że coś wiesz, sikso. Mów! – warczał Buzz - Nie chcesz mówić, to najpierw zrobię ci nożem kilka ozdóbek a twarzy i cyckach, potem się tobą zabawię, a na koniec zabiorę ci twój mały skarb... – zagroził, po czym zaśmiał się.
- Nieee! – krzyknęła z pasją.
- Taaak, oj taaak. – rzekł Buzz, uśmiechając się szeroko.
Nagle w drzwiach pomieszczenia pojawiła się męska postać ubrana w zwierzęce skóry. To był Wódz.
- Co się tu wyprawia?! – krzyknął.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Czw Sie 24, 2017 8:42 pm
Dziewczyna była albo odważna albo głupia skoro nie chciała nic powiedzieć mimo noża przy torsie. Prawdopodobnie to drugie. Nie była zaprawiona w bojach kobietą ktorej urywano ręce w przeszłości. Jesli byłaby doświadczonym wojownikiem to oczywiscie takie zagrywki nie zrobiłyby na niej wrażenia, ale przy takim charakterze. Mimo wszystko ją podziwiał. Tak czy inaczej nic tutaj nie znalazł. Tak samo nie miał zamiaru robić dalszej awantury, ale miał w zanadrzu kolejny plan.
Buzz albo był dobrym aktorem albo psychopatą. Frost stawiał na to pierwsze, bo jednak na statku nie zachowywał sie dziwnie. W sumie Frost miał też swoją ukrytą postać bydlaka i krwiożerczego potwora, ale nie ukazywał jej poza walką. W sumie wiedział o niej, ale nie mógł nic z nią zrobić. Aktywowała się tylko wtedy gdy wyciągał cała swoja energię. Niektóre changi kontrolowali swoje sto procent, inni nie i wtedy zachowywali sie różnie. Frost zamieniał się wtedy w maniaka który chciał zabawy ze swoja ofiarą. Nucił, śmiał się , wyrywał ręce. Nie chodziło mu wtedy o wygraną, a o satysfakcję.
Mimo wszystko otrząsnął się z zadumania gdy koło niego działa się ostra scena łóżkowa. Chciał już kopnąć Buzza, by przestał bo to i tak nie ma sensu gdy do środka wparował wódz.
no tego jeszcze brakowało. Gdy ten krzyknął Frost podszedł do Buzza i trącił go w ramię.
- Starczy. Nic tu nie ma. - powiedział bez włączonego komunikatora. - Mam jeszcze pare pomysłów w rękawie.
Po czym zwrócił się do wodza używając już komunikatora.
- Wybacz wodzu że posunęliśmy się za daleko, ale dowiedzieliśmy się że osoba której poszukuje nasz orszak faktycznie się tu znajduje. Mój przyjaciel, bóg Wojny jest trochę zbyt narwany i gdy usłyszał że ta kobieta jest bliżej związana z naszym poszukiwanym przyjacielem nie mógł znieść że nic nam nie powie. Jednak nie pozwoliłbym by zrobił cokolwiek pańskiej protegowanej. Proszę o wybaczenie. - skłonił się lekko. - Co nie zmienia faktu że jesteśmy żołnierzami naszego Króla, a on kazał nam znaleźć Levellana o którym ta kobieta coś wie. Nie chcemy wciągać was w nasze sprawy więcej niż to konieczne więc może dojdziemy do jakiegoś porozumienia? Pomożecie nam, a my pomożemy w czymś wam? Kiedy znajdziemy Levellana gwarantuję że król nasz będzie zadowolony i będziemy mogli bytować w przyjaźni.
Buzz albo był dobrym aktorem albo psychopatą. Frost stawiał na to pierwsze, bo jednak na statku nie zachowywał sie dziwnie. W sumie Frost miał też swoją ukrytą postać bydlaka i krwiożerczego potwora, ale nie ukazywał jej poza walką. W sumie wiedział o niej, ale nie mógł nic z nią zrobić. Aktywowała się tylko wtedy gdy wyciągał cała swoja energię. Niektóre changi kontrolowali swoje sto procent, inni nie i wtedy zachowywali sie różnie. Frost zamieniał się wtedy w maniaka który chciał zabawy ze swoja ofiarą. Nucił, śmiał się , wyrywał ręce. Nie chodziło mu wtedy o wygraną, a o satysfakcję.
Mimo wszystko otrząsnął się z zadumania gdy koło niego działa się ostra scena łóżkowa. Chciał już kopnąć Buzza, by przestał bo to i tak nie ma sensu gdy do środka wparował wódz.
no tego jeszcze brakowało. Gdy ten krzyknął Frost podszedł do Buzza i trącił go w ramię.
- Starczy. Nic tu nie ma. - powiedział bez włączonego komunikatora. - Mam jeszcze pare pomysłów w rękawie.
Po czym zwrócił się do wodza używając już komunikatora.
- Wybacz wodzu że posunęliśmy się za daleko, ale dowiedzieliśmy się że osoba której poszukuje nasz orszak faktycznie się tu znajduje. Mój przyjaciel, bóg Wojny jest trochę zbyt narwany i gdy usłyszał że ta kobieta jest bliżej związana z naszym poszukiwanym przyjacielem nie mógł znieść że nic nam nie powie. Jednak nie pozwoliłbym by zrobił cokolwiek pańskiej protegowanej. Proszę o wybaczenie. - skłonił się lekko. - Co nie zmienia faktu że jesteśmy żołnierzami naszego Króla, a on kazał nam znaleźć Levellana o którym ta kobieta coś wie. Nie chcemy wciągać was w nasze sprawy więcej niż to konieczne więc może dojdziemy do jakiegoś porozumienia? Pomożecie nam, a my pomożemy w czymś wam? Kiedy znajdziemy Levellana gwarantuję że król nasz będzie zadowolony i będziemy mogli bytować w przyjaźni.
Re: Planeta Tihai
Nie Sie 27, 2017 7:59 pm
Po szturchnięciu i zauważywszy wejście Wodza, Buzz wypuścił dziewczynę, przetaczając się na bok. Laurianna zerwała się z miejsca i nawet nie okrywając piersi pobiegła prosto do starego mężczyzny. Ten złapał ją ramieniem i wtulił w siebie. Czarnowłosa rozpłakała się głośno.
Wódz omiótł spojrzeniem pomieszczenie i obecne w nim osoby. Najpierw rzucił Buzzowi gromiące spojrzenie, nawet zacisnął pięści i wyszczerzył zęby. Potem rzuciła mu się w oczy Kristal, która próbowała chyba zapaść się pod ziemię. Dziecko na jej rękach krzyczało donośnie. Mężczyzna odsunął od siebie delikatnie czarnowłosą i wręcz wyrwał niemowlę z rąk białowłosej. Potem wymierzył jej policzek, którego plask rozniósł się po całym pomieszczeniu.
- Jak mogłaś. – powiedział krótko.
Kristal zaczęła płakać i wybiegła z domku.
Wódz wysłuchał do końca słów Frosta. Przekazał w międzyczasie dziecko Czarnowłosej, szepnął coś na ucho, pocałował w czoło, po czym dziewczyna wybiegła z pomieszczenia. Skierował swój wzrok na Changelinga.
- Levellan nie żyje. Przestańcie go szukać. – powiedział śmiertelnie poważnie i całkiem poprawnie się wypowiadając. – A teraz zabierajcie się na statek i wypierdalać z naszej planety. Zrozumiane? Albo napytacie sobie biedy. To, co próbujecie robić to nie jest akceptowane.
Wódz omiótł spojrzeniem pomieszczenie i obecne w nim osoby. Najpierw rzucił Buzzowi gromiące spojrzenie, nawet zacisnął pięści i wyszczerzył zęby. Potem rzuciła mu się w oczy Kristal, która próbowała chyba zapaść się pod ziemię. Dziecko na jej rękach krzyczało donośnie. Mężczyzna odsunął od siebie delikatnie czarnowłosą i wręcz wyrwał niemowlę z rąk białowłosej. Potem wymierzył jej policzek, którego plask rozniósł się po całym pomieszczeniu.
- Jak mogłaś. – powiedział krótko.
Kristal zaczęła płakać i wybiegła z domku.
Wódz wysłuchał do końca słów Frosta. Przekazał w międzyczasie dziecko Czarnowłosej, szepnął coś na ucho, pocałował w czoło, po czym dziewczyna wybiegła z pomieszczenia. Skierował swój wzrok na Changelinga.
- Levellan nie żyje. Przestańcie go szukać. – powiedział śmiertelnie poważnie i całkiem poprawnie się wypowiadając. – A teraz zabierajcie się na statek i wypierdalać z naszej planety. Zrozumiane? Albo napytacie sobie biedy. To, co próbujecie robić to nie jest akceptowane.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Sro Sie 30, 2017 10:44 pm
No i akcja zaczeła nabierać tempa. Jedna baba płakała, druga baba płakała. Ah te samice, takie delikatne. Tak łatwo można je złamać. Nic dziwnego że dziad był tutaj szefem. Tak czy inaczej. Nici z wypytywania kobiet, więc został im wodzu. Z jego słów mógł wywnioskować całkiem sporą dawkę informacji. Na deser z tym, że wcześniej specjalnie udawał debila i ciemnego człowieka. Tak czy inaczej po kłopotach wnioskował że będzie wesoło.
Wątpił by ten staruch stanowił jakiekolwiek zagrożenie więc nie napinał się przy nim zbyt specjalnie. Mimo wszystko był wyższy i prawdopodobnie silniejszy nawet z tymi protezami chociaż nie sprawdził swojej siły po ostatnim wypadku na Vegecie.
Tak czy inaczej uśmiechnął się cwanie.
- Skoro nie żyje, to oddajcie nam jego ciało. Dostaniemy je i już nas nie ma. - omiótł jeszcze raz wzrokiem chatę, po czym wrócił spojrzeniem do wodza przyglądając mu sie uważnie.
Wiedział że wódz zmyśla. W końcu czarnowłosa nie broniłaby tak uparcie trupa, a dodatkowo z kimś niedawno jadła posiłek i o tym też nie chciała mówić. A więc Levellan najprawdopodobniej żyje.
- Gwarantuję ci wodzu, że ja mam dużą cierpliwość do ściemniających starców. Wcześniej witani jak bogowie, teraz zwykły śmiertelnik każe bogom "wypierdalać"? I to nie na swoim rydwanie czy jak to tam byś nazwał ale na statku? Nagle wyrosłeś z czczenia bogów?! Nagle nauczyłeś się poprawnie mówić?... - jego ogon strzelił w losowym kierunku niczym bat waląc w podłogę. - Ja mam cierpliwość, ale moja szefowa nie. Dasz nam ciało, albo powiesz gdzie gość sie ukrywa, albo moja szefowa najprawdopodobniej spali tą wioskę do cna szukając go. Zaręczam ci że łatwiej będzie ci się ugadać ze mną, niż z nią...
Po tej sentencji nastała chwila milczenia.
- To jak będzie wodzu? Dogadasz się ze mną po dobroci... czy z moją "królową" po złości? Mnie tam wszystko jedno. Twój ruch. - przekrzywił głowę.
Wątpił by ten staruch stanowił jakiekolwiek zagrożenie więc nie napinał się przy nim zbyt specjalnie. Mimo wszystko był wyższy i prawdopodobnie silniejszy nawet z tymi protezami chociaż nie sprawdził swojej siły po ostatnim wypadku na Vegecie.
Tak czy inaczej uśmiechnął się cwanie.
- Skoro nie żyje, to oddajcie nam jego ciało. Dostaniemy je i już nas nie ma. - omiótł jeszcze raz wzrokiem chatę, po czym wrócił spojrzeniem do wodza przyglądając mu sie uważnie.
Wiedział że wódz zmyśla. W końcu czarnowłosa nie broniłaby tak uparcie trupa, a dodatkowo z kimś niedawno jadła posiłek i o tym też nie chciała mówić. A więc Levellan najprawdopodobniej żyje.
- Gwarantuję ci wodzu, że ja mam dużą cierpliwość do ściemniających starców. Wcześniej witani jak bogowie, teraz zwykły śmiertelnik każe bogom "wypierdalać"? I to nie na swoim rydwanie czy jak to tam byś nazwał ale na statku? Nagle wyrosłeś z czczenia bogów?! Nagle nauczyłeś się poprawnie mówić?... - jego ogon strzelił w losowym kierunku niczym bat waląc w podłogę. - Ja mam cierpliwość, ale moja szefowa nie. Dasz nam ciało, albo powiesz gdzie gość sie ukrywa, albo moja szefowa najprawdopodobniej spali tą wioskę do cna szukając go. Zaręczam ci że łatwiej będzie ci się ugadać ze mną, niż z nią...
Po tej sentencji nastała chwila milczenia.
- To jak będzie wodzu? Dogadasz się ze mną po dobroci... czy z moją "królową" po złości? Mnie tam wszystko jedno. Twój ruch. - przekrzywił głowę.
Re: Planeta Tihai
Sob Wrz 02, 2017 10:19 pm
Zapadła cisza. Wódz wioski zaciskał pięści i rozluźniał je. Podobnie na jego twarzy malował się grymas. Rzucał krótkie spojrzenia. Patrzył na ogon Changelinga, który uderzył o podłogę. Potem prosto w jego oczy ukryte za dziwnymi okularami. Wyczuwało się napięcie. Ogon. Okulary. Pięść. Zaciśnięte zęby. Pot na czole.
- Nie mam jego ciała. – powiedział z cicha. – Spłonęło w lawie wulkanu. – wyjaśnił, ale widocznie ważył każde swoje słowo od tego momentu. – Ale mam dla was lepszą propozycję. – mówiąc to, przyglądał się też Buzzowi. – Ostatnią propozycję. – sprostował. – Wasza szefowa to nieudolna idiotka. Nie powinniście słuchać kogoś takiego, jak ona. Widać, że jest niestabilna emocjonalnie i za młoda, by dowodzić takiej grupie mężczyzn. Widać też, że z jakiegoś powodu się jej boicie. – Spojrzał znów na Frosta. – Mnie ona też nie jest na rękę. Więc zawrzyjmy układ. Ona zniknie jak Levellan. Możecie powiedzieć nawet, że to on ją zabił, historyjkę pozostawiam wam. W zamian to wy przejmiecie statek, a ja dam wam moje dziewczynki. Którąkolwiek tylko chcecie. No... może poza Laurianną. Pomyślcie, jak wiele problemów to rozwiąże. Wszystkie spory w zespole. No i każdy będzie zadowolony. Potem rozejdziemy się w pokoju.
- Nie mam jego ciała. – powiedział z cicha. – Spłonęło w lawie wulkanu. – wyjaśnił, ale widocznie ważył każde swoje słowo od tego momentu. – Ale mam dla was lepszą propozycję. – mówiąc to, przyglądał się też Buzzowi. – Ostatnią propozycję. – sprostował. – Wasza szefowa to nieudolna idiotka. Nie powinniście słuchać kogoś takiego, jak ona. Widać, że jest niestabilna emocjonalnie i za młoda, by dowodzić takiej grupie mężczyzn. Widać też, że z jakiegoś powodu się jej boicie. – Spojrzał znów na Frosta. – Mnie ona też nie jest na rękę. Więc zawrzyjmy układ. Ona zniknie jak Levellan. Możecie powiedzieć nawet, że to on ją zabił, historyjkę pozostawiam wam. W zamian to wy przejmiecie statek, a ja dam wam moje dziewczynki. Którąkolwiek tylko chcecie. No... może poza Laurianną. Pomyślcie, jak wiele problemów to rozwiąże. Wszystkie spory w zespole. No i każdy będzie zadowolony. Potem rozejdziemy się w pokoju.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Wto Wrz 05, 2017 10:28 am
Na scenie atmosfera zagęściła się mocno. Frost nie spuszczał wzroku z wodza. Był pewny siebie, dodatkowo miał za plecami Buzza, a nawet jakby ten dziadek okazał się super siłaczem to we dwóch powinni dać radę go przycisnąć, lub uciec w razie czego. Tak więc stał tak czekając na decyzję wodza z rękami założonymi na piersi.
Cóż, takiej propozycji od starca się nie spodziewał. Wiele z tego co powiedział było prawdą. Jennis często zachowuje się dziecinnie, jak idiotka, ale Frost na pewno się jej nie bał. Była młoda, kierowała się emocjami w maksymalnym stopniu, co nie wychodziło na dobre. Jednakże Jennis była Jennis i mimo wszystko Frost ją szanował.
Tak czy inaczej, widać że tubylcy którzy jednak w większości widać dobrze aktorzyli, mieli jakiś sposób na pozbywanie się niechcianych gości. Pytanie tylko na ile facet jest kłamcą. Ciężko było dotrzeć co było kłamstwem, a co prawdą.
Jaszczur jednak był pewny że mężczyzna którego szukają nadal żyje. Dowodziły temu pozostałe poszlaki, a wódz kręcił.
- Masz pecha wodzu. Trafiłeś na niewłaściwą osobę do takich układów.- rzekł krzywiąc się lekko. - Nie wiem która część, ale w niektórych sprawach kłamiesz. A na pewno w sprawie Levellana. Oszukujesz i manipulujesz. Jennis może i jest młoda i czasami zachowuje się jak dzieciak, ale to nasza Jennis. Myślisz że któraś z tych dziewek mogłaby ją zastąpić? Nie rozśmieszaj mnie. - splunął na podłogę i zrobił krok do przodu. - A teraz pójdziemy sobie na przejażdżkę.
Frost brutalnie wyciągnął zdrową rekę i złapał wodza za rękę żelaznym uściskiem, o ile był wstanie.
Kątem oka spojrzał na Buzza. Gość był na statku Jen dłużej od Frosta i wydawało mu się że jest jej lojalny, ale cholera go wie czy po propozycji dziada ten nie zmieni stron i nie zaatakuje Frosta.
Jeśli nic na to nie wskazuje to jaszczur wyciąga starca z chaty i wznosi się z nim w powietrze by polecieć teraz do jennis.
Cóż, takiej propozycji od starca się nie spodziewał. Wiele z tego co powiedział było prawdą. Jennis często zachowuje się dziecinnie, jak idiotka, ale Frost na pewno się jej nie bał. Była młoda, kierowała się emocjami w maksymalnym stopniu, co nie wychodziło na dobre. Jednakże Jennis była Jennis i mimo wszystko Frost ją szanował.
Tak czy inaczej, widać że tubylcy którzy jednak w większości widać dobrze aktorzyli, mieli jakiś sposób na pozbywanie się niechcianych gości. Pytanie tylko na ile facet jest kłamcą. Ciężko było dotrzeć co było kłamstwem, a co prawdą.
Jaszczur jednak był pewny że mężczyzna którego szukają nadal żyje. Dowodziły temu pozostałe poszlaki, a wódz kręcił.
- Masz pecha wodzu. Trafiłeś na niewłaściwą osobę do takich układów.- rzekł krzywiąc się lekko. - Nie wiem która część, ale w niektórych sprawach kłamiesz. A na pewno w sprawie Levellana. Oszukujesz i manipulujesz. Jennis może i jest młoda i czasami zachowuje się jak dzieciak, ale to nasza Jennis. Myślisz że któraś z tych dziewek mogłaby ją zastąpić? Nie rozśmieszaj mnie. - splunął na podłogę i zrobił krok do przodu. - A teraz pójdziemy sobie na przejażdżkę.
Frost brutalnie wyciągnął zdrową rekę i złapał wodza za rękę żelaznym uściskiem, o ile był wstanie.
Kątem oka spojrzał na Buzza. Gość był na statku Jen dłużej od Frosta i wydawało mu się że jest jej lojalny, ale cholera go wie czy po propozycji dziada ten nie zmieni stron i nie zaatakuje Frosta.
Jeśli nic na to nie wskazuje to jaszczur wyciąga starca z chaty i wznosi się z nim w powietrze by polecieć teraz do jennis.
Re: Planeta Tihai
Wto Wrz 05, 2017 5:23 pm
Zapadło pełne napięcia milczenie. Wódz słuchając słów Frosta przymrużał co chwilę oczy i zaciskał pięści. Gdy jaszczur zrobił krok do przodu, ten ne wycofał się jednak. Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek, a przez usta wydobył się kpiący śmieszek. Changeling złapał go silnie i wyprowadził z chaty. Potem wzleciał w powietrze.
W powietrzu podleciał do niego bliżej Buzz. Jego wąsy rozwiewały się w locie.
- Sprawdzałem cię. – powiedział poważnie. – Jakbyś się zgodził, to już byś nie żył. Dobrze zrobiłeś z tym chujkiem.
Lecieli nad lasem. Droga trochę zajmowała, tym bardziej, że nie wiedzieli, w jakim kierunku lecieć. Wystarczyło jednak wznieść się dość wysoko, by w końcu zorientować się, gdzie wylądował sporej wielkości statek. Gdy podlecieli bliżej, znaleźli się na niewielkiej polanie. Tam na środku osadzony był stary frachtowiec. Nosił na sobie liczne oznaki walki, był też na tyle leciwy, że wątpliwym było, czy on nadal funkcjonował... Nie to jednak przykuło uwagę przybyszy, lecz widok nieprzytomnych Jennis i Hirn, przywiązanych do drzewa. A strzegły je trzy kobiety. Jedną z nich była Tarika...
- Hahahaha! – Wódz zaczął śmiać się maniakalnie.
Tarika wyciągnęła zza pasu nóż wykonany z ostrego kamienia. Złapała Jennis za rude włosy i odgięła głowę do tyłu. Narzędzie przystawiła w miejsce tętnicy.
- Wypuść go! – krzyknęła. Druga zrobiła to samo z Hirn. A trzecia stała z założonymi rekami i czekała.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Sro Wrz 06, 2017 8:38 am
Frost już dawno się przekonał, że wódz to cwana szuja. Udawanie głupiego na początku, było po to najwyraźniej by sami chłopacy się pozabijali, a on pewnie by zagarnął ich rzeczy. Taka była pierwsza myśl. Najchętniej dałby mu w pysk, ale nie było teraz na to czasu. W sumie to nie lubił być oszukiwany, a dał się zwieść grze aktorskiej wodza.
Tak czy inaczej wyprowadził faceta z chałupy po czym trzymając go mocno wzleciał w powietrze. Miał ochotę go puścić gdy byli już wysoko, ale powstrzymał się. Był ciekawy jak on poradzi sobie z Jennis gdy Frost jej zda relację z tego co się wydarzyło wcześniej. W końcu ona nie była tak spokojna jak Frost.
W pewnym momencie odezwał się Buzz i Frost tylko uśmiechnął się ironicznie.
- No to mamy podobnie, bo ja się zastanawiałem czy jak odmówię dziadkowi to nie wbijesz mi noża w plecy, bo ci się propozycja spodobała. Ale widzę że jednak jedziemy po tej samej stronie.
Frost był żołnierzem jak to wiele razy podkreślał. Nigdy też nie pomyślał o dezercji, czy o zdradzie swoich dowódców pod którymi służył. Ciekawe czy kiedyś będzie mu jeszcze dane ujrzeć swoją bazę na Namek? Dowódcy pewnie już dawno pomyśleli że Frost nie żyje. W końcu minęło już kilka lat, od kiedy zdał swój ostatni raport. Tak czy inaczej, teraz miał inne rzeczy do roboty.
W końcu zauważyli sporej wielkości statek który musiał należeć do zbiega. Gdy podlecieli bliżej Frost zauważył ślady niedawnej walki. Przeklął pod nosem. Czyżby znalazły zbiega kiedy oni gadali i przeszukiwali chaty?
W końcu zauważył Jennis i Hirn które przywiązane były do drzewa nieprzytomne. Wódź zaczął się śmiać, a Frost skrzywił się mocno.
- Oh zamknij ryj. - mruknął do wodza, po czym walnął go w łeb ogonem by ten się uciszył i stracił przytomność.
Tak więc tubyleczki nie były takie słabe skoro pokonały dziewczyny. A może to dziewczyny były słabe? W sumie nie widział ich w walce więc nie wiedział co tu się stało i na jakim poziomie byłaby walka jakby teraz z Buzzem zaatakowali.
Tak czy inaczej, widać wszystko tu było podstępem. Ale chyba nie każda była wojowniczkom. Bo wcześniej gdy Buzz groził jednej nożem to ta piszczała przerażona. Tak czy inaczej sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. Frost spojrzał poważnie na Tarikę i strzelił karkiem. W tym momencie stała się jego wrogiem.
- Czyli jednak wodziłyście nas za nos cały ten czas Tariko? - odkrzyknął Frost patrząc poważnie. - Skoro oboje mamy jeńców jedynym wyjściem jest wymiana. Zostawmy jeńców w tych miejscach i po prostu wy pójdziecie do waszego wodza, a my do swoich. Nie ma potrzeby zabijać jeńców prawda? Pozabijać się możemy później.
Postawił twarde warunki, ale to jedyny sposób w tej sytuacji by doszło do normalnej wymiany jeńców. Puścił nieprzytomnego wodza na ziemię pod swoimi nogami. Jeśli jednak był przytomny to dał mu ostrzeżenie.
- Rusz się, a umrzesz.
Czekał na decyzję kobiet, ale jeśli są inteligentne to powinny przystać na takie warunki wymiany.
Tak czy inaczej wyprowadził faceta z chałupy po czym trzymając go mocno wzleciał w powietrze. Miał ochotę go puścić gdy byli już wysoko, ale powstrzymał się. Był ciekawy jak on poradzi sobie z Jennis gdy Frost jej zda relację z tego co się wydarzyło wcześniej. W końcu ona nie była tak spokojna jak Frost.
W pewnym momencie odezwał się Buzz i Frost tylko uśmiechnął się ironicznie.
- No to mamy podobnie, bo ja się zastanawiałem czy jak odmówię dziadkowi to nie wbijesz mi noża w plecy, bo ci się propozycja spodobała. Ale widzę że jednak jedziemy po tej samej stronie.
Frost był żołnierzem jak to wiele razy podkreślał. Nigdy też nie pomyślał o dezercji, czy o zdradzie swoich dowódców pod którymi służył. Ciekawe czy kiedyś będzie mu jeszcze dane ujrzeć swoją bazę na Namek? Dowódcy pewnie już dawno pomyśleli że Frost nie żyje. W końcu minęło już kilka lat, od kiedy zdał swój ostatni raport. Tak czy inaczej, teraz miał inne rzeczy do roboty.
W końcu zauważyli sporej wielkości statek który musiał należeć do zbiega. Gdy podlecieli bliżej Frost zauważył ślady niedawnej walki. Przeklął pod nosem. Czyżby znalazły zbiega kiedy oni gadali i przeszukiwali chaty?
W końcu zauważył Jennis i Hirn które przywiązane były do drzewa nieprzytomne. Wódź zaczął się śmiać, a Frost skrzywił się mocno.
- Oh zamknij ryj. - mruknął do wodza, po czym walnął go w łeb ogonem by ten się uciszył i stracił przytomność.
Tak więc tubyleczki nie były takie słabe skoro pokonały dziewczyny. A może to dziewczyny były słabe? W sumie nie widział ich w walce więc nie wiedział co tu się stało i na jakim poziomie byłaby walka jakby teraz z Buzzem zaatakowali.
Tak czy inaczej, widać wszystko tu było podstępem. Ale chyba nie każda była wojowniczkom. Bo wcześniej gdy Buzz groził jednej nożem to ta piszczała przerażona. Tak czy inaczej sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. Frost spojrzał poważnie na Tarikę i strzelił karkiem. W tym momencie stała się jego wrogiem.
- Czyli jednak wodziłyście nas za nos cały ten czas Tariko? - odkrzyknął Frost patrząc poważnie. - Skoro oboje mamy jeńców jedynym wyjściem jest wymiana. Zostawmy jeńców w tych miejscach i po prostu wy pójdziecie do waszego wodza, a my do swoich. Nie ma potrzeby zabijać jeńców prawda? Pozabijać się możemy później.
Postawił twarde warunki, ale to jedyny sposób w tej sytuacji by doszło do normalnej wymiany jeńców. Puścił nieprzytomnego wodza na ziemię pod swoimi nogami. Jeśli jednak był przytomny to dał mu ostrzeżenie.
- Rusz się, a umrzesz.
Czekał na decyzję kobiet, ale jeśli są inteligentne to powinny przystać na takie warunki wymiany.
Re: Planeta Tihai
Sro Wrz 06, 2017 2:33 pm
Ogon Changelinga był gruby, ale zarazem zwinny. Chydż! Słuchać było świst i plask, gdy spotkał się z twarzą starca. Było to na tyle silny policzek, że ten odgiął głowę w przeciwnym kierunku. Jego parszywy śmiech zamilkł w momencie. Przez całą długość policzka zdobiła go od teraz czerwona blizna, rozerwana skóra. Podobnie usta pękły w pobliżu kącika. Trysnęła z nich krew. Przytomności nie stracił. Ale umilkł.
Tarika tymczasem patrzyła na Frosta. Jej mina nie wyrażała nic. Kompletnie nic. Swego rodzaju pewność siebie. Nie odpowiedziała.
Wódz leciał chwilę, aż padł na ziemię twarzą do dołu.
- Głupcy... – wysyczał starczym głosem, podkładając pod siebie ręce. Wtedy wolna tubylczanka zaczęła lecieć w stronę Wodza, by osłonić go swoim ciałem z nabożnością. Gotowa była stanąć do walki z Frostem, gdyby była konieczność. Mężczyzna wstał i schował się za ochraniającymi go plecami. – Nic nie rozumiecie... – kontynuował swój wywód.
Stanął pewny siebie w rozkroku, zaciśnięte w pięści ręce z rekami zgiął i podniósł na wysokość klatki piersiowej. Jego żyły napięły się, oczy prawie wyszły z orbit.
– Aaaaaaa!!!!! – krzyczał w pasji. Changeling i Buzz obserwowali, jak jego ciało zmienia się. Pomarszczona skóra napina, jak zaczyna młodnieć w kilka sekund, jak jego mięśnie na rękach zarysowują się, tors powiększa. Wkrótce zobaczyli, że stoi przed nimi... Levellan. – Nie znacie mojej potęgi. Nie wyobrażacie sobie nawet, co potrafię. – jego głos zmienił się i nabrał męskiego wyrazu. – Te kobiety nie mają już władzy nad swoimi umysłami. Są jak kukły, które steruję. Dawałem ci szansę, Changelingu. Nie skorzystałeś z niej. Nie jestem naiwny. Próbowałeś zgwałcić moją kobietę, wąsaty skurwysynu. Zapłacicie za to. – skierował rękę w stronę kobiet, które właśnie trzymały zakładniczki. Nie było najmniejszych szans na reakcję... Ciach! Ostrze przebiło tętnicę i krtań Hirn. Krew trysła na oprawczynię, zabrudziło jej twarz. Druga dziewczyna też nie wahała się. Ostrze przebiło skórę rudowłosej. Trysnęła krew. Już miało dojść do żyły. Gdy... metalowa ręka Jennis chwyciła dłoń przeciwniczki wydając mechaniczny brzdęk.
- Suka... – wyszeptała rudowłosa. – Osłabiłaś mnie, ale nie moją sztuczną rękę. Ona ma własną duszę. Zginiesz, dziwko. POMOCY! – zakrzyknęła. Mechaniczna dłoń dawała im tylko chwilkę. Jennis była za słaba, by walczyć. Mogła tylko chwilowo odroczyć wyrok.
Tarika tymczasem patrzyła na Frosta. Jej mina nie wyrażała nic. Kompletnie nic. Swego rodzaju pewność siebie. Nie odpowiedziała.
Wódz leciał chwilę, aż padł na ziemię twarzą do dołu.
- Głupcy... – wysyczał starczym głosem, podkładając pod siebie ręce. Wtedy wolna tubylczanka zaczęła lecieć w stronę Wodza, by osłonić go swoim ciałem z nabożnością. Gotowa była stanąć do walki z Frostem, gdyby była konieczność. Mężczyzna wstał i schował się za ochraniającymi go plecami. – Nic nie rozumiecie... – kontynuował swój wywód.
Stanął pewny siebie w rozkroku, zaciśnięte w pięści ręce z rekami zgiął i podniósł na wysokość klatki piersiowej. Jego żyły napięły się, oczy prawie wyszły z orbit.
– Aaaaaaa!!!!! – krzyczał w pasji. Changeling i Buzz obserwowali, jak jego ciało zmienia się. Pomarszczona skóra napina, jak zaczyna młodnieć w kilka sekund, jak jego mięśnie na rękach zarysowują się, tors powiększa. Wkrótce zobaczyli, że stoi przed nimi... Levellan. – Nie znacie mojej potęgi. Nie wyobrażacie sobie nawet, co potrafię. – jego głos zmienił się i nabrał męskiego wyrazu. – Te kobiety nie mają już władzy nad swoimi umysłami. Są jak kukły, które steruję. Dawałem ci szansę, Changelingu. Nie skorzystałeś z niej. Nie jestem naiwny. Próbowałeś zgwałcić moją kobietę, wąsaty skurwysynu. Zapłacicie za to. – skierował rękę w stronę kobiet, które właśnie trzymały zakładniczki. Nie było najmniejszych szans na reakcję... Ciach! Ostrze przebiło tętnicę i krtań Hirn. Krew trysła na oprawczynię, zabrudziło jej twarz. Druga dziewczyna też nie wahała się. Ostrze przebiło skórę rudowłosej. Trysnęła krew. Już miało dojść do żyły. Gdy... metalowa ręka Jennis chwyciła dłoń przeciwniczki wydając mechaniczny brzdęk.
- Suka... – wyszeptała rudowłosa. – Osłabiłaś mnie, ale nie moją sztuczną rękę. Ona ma własną duszę. Zginiesz, dziwko. POMOCY! – zakrzyknęła. Mechaniczna dłoń dawała im tylko chwilkę. Jennis była za słaba, by walczyć. Mogła tylko chwilowo odroczyć wyrok.
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Sro Wrz 06, 2017 3:24 pm
Ogony changelingów są grube, zwinne i silne. W końcu to same mięśnie i uderzenie takim musiało być porównywalne przynajmniej z uderzeniem cegłą. Niewielu wiedziało, ale te ogony miały kilka zastosowań, a pomoc w walce to jedno z nich. Tak więc wódz padł plackiem na ziemię, a Frost skierował wzrok na dziewczyny. Nic nie odpowiedziały, a to było dziwne.
Starzec jednak nie miał zamiaru odpuścić i powoli zbierał się na równe nogi. Frost obserwował go uważnie, a ogon napiął się, by znów go zdzielić, gdy nagle starzec skoncentrował się i zaczął krzyczeć.
Jaszczur obserwował jak ciało człowieka zmienia się. W sumie mógł sie tego domyślić. Transformacja nie była niczym szczególnym w tych rejonach. Changi zmieniały sie co jakiś czas, Sayianie zmieniali kolor włosów, a widać ten też coś umiał.
Jednak jego ciało młodniało, a po chwili przed nimi staną Levellan. A więc wszystko się rozwiało, po chwili oczywiście wyjaśnił co się tutaj dzieje jak każdy zuol w kreskówkach. Ciekawe czy potrzebował się przemienić do walki, bo jakby został starcem to mógłby dalej się ukrywać. A więc kontrola umysłów, to będzie problematyczne.
Tak więc dziewczyny nie są niczemu winne, a jedynie spętał je i zniewolił. Dla Frosta nie miało to jednak żadnego znaczenia. Jennis potrzebowała jego pomocy i on ją uratuje, chociażby miał połamać te tubyleczki. Same są sobie winne że dały się omamić. Nic personalnego, ale życie Jennis i Hirn stawiał wyżej.
W sekundzie gdy Frost miał sie ruszyć jedna z dziewczyn podcieła Hirn gardło. Oczy Frosta wypełniła wściekłość. Nie miał czasu włączyć stu procent mocy, ale wiedział, że zaraz ktoś tu straci głowę.
- Levellaaaannn!- Pożałujesz tego... - ryknął, po czym gdy zobaczył że Jennis jeszcze się broni wystrzelił jak pocisk w kierunku Tariki i Jenn olewając Levellana.
W palcach zdrowej ręki skumulował energię po czym wystrzelił elektryczne nici w kierunku Tariki by ją oplątały, sparaliżowały i poraziły prądem. Mógł to zrobić mechaniczną, ale nie był pewny czy uda mu się dobrze zebrać energię, za pomocą tej protezy. Wolał więc nie ryzykować, więc użył zdrowej. Skoro Tarika była taka silna w tym stanie, by pokonać Jenn to nie powinna doznać śmiercionośnych obrażeń ale Frost nie cackał się i dał maksimum mocy do nici, by mocno ją przypiec. W ten sposób zyskał kilka sekund na które druga tubyleczka musiałaby poświęcić czas by rzucić się na Jenn. Jeśli w tej chwili Frostowi uda się do niej dotrzeć to smaga z siłą młota ogonem drugą oprawczynię tak by
ta odleciała na najbliższe drzewo, a on będzie mógł zabezpieczyć Jenn. Miał nadzieję że Buzz w tym czasie kupi mu trochę czasu walcząc z pozostała dwójką.
--------------------------------------
https://dbng.forumpl.net/t623-smiercionosne-wypasione-epickie-techniki-frosta - Death web 2 poziom w Tarikę i jak się uda to potężny cios w drugą oprawczynię przy drzewie.
Power attack ogonem : 10308 dmg
Death web 2 : 6926 dmg / koszt 13852 ki
Trening start.
Starzec jednak nie miał zamiaru odpuścić i powoli zbierał się na równe nogi. Frost obserwował go uważnie, a ogon napiął się, by znów go zdzielić, gdy nagle starzec skoncentrował się i zaczął krzyczeć.
Jaszczur obserwował jak ciało człowieka zmienia się. W sumie mógł sie tego domyślić. Transformacja nie była niczym szczególnym w tych rejonach. Changi zmieniały sie co jakiś czas, Sayianie zmieniali kolor włosów, a widać ten też coś umiał.
Jednak jego ciało młodniało, a po chwili przed nimi staną Levellan. A więc wszystko się rozwiało, po chwili oczywiście wyjaśnił co się tutaj dzieje jak każdy zuol w kreskówkach. Ciekawe czy potrzebował się przemienić do walki, bo jakby został starcem to mógłby dalej się ukrywać. A więc kontrola umysłów, to będzie problematyczne.
Tak więc dziewczyny nie są niczemu winne, a jedynie spętał je i zniewolił. Dla Frosta nie miało to jednak żadnego znaczenia. Jennis potrzebowała jego pomocy i on ją uratuje, chociażby miał połamać te tubyleczki. Same są sobie winne że dały się omamić. Nic personalnego, ale życie Jennis i Hirn stawiał wyżej.
W sekundzie gdy Frost miał sie ruszyć jedna z dziewczyn podcieła Hirn gardło. Oczy Frosta wypełniła wściekłość. Nie miał czasu włączyć stu procent mocy, ale wiedział, że zaraz ktoś tu straci głowę.
- Levellaaaannn!- Pożałujesz tego... - ryknął, po czym gdy zobaczył że Jennis jeszcze się broni wystrzelił jak pocisk w kierunku Tariki i Jenn olewając Levellana.
W palcach zdrowej ręki skumulował energię po czym wystrzelił elektryczne nici w kierunku Tariki by ją oplątały, sparaliżowały i poraziły prądem. Mógł to zrobić mechaniczną, ale nie był pewny czy uda mu się dobrze zebrać energię, za pomocą tej protezy. Wolał więc nie ryzykować, więc użył zdrowej. Skoro Tarika była taka silna w tym stanie, by pokonać Jenn to nie powinna doznać śmiercionośnych obrażeń ale Frost nie cackał się i dał maksimum mocy do nici, by mocno ją przypiec. W ten sposób zyskał kilka sekund na które druga tubyleczka musiałaby poświęcić czas by rzucić się na Jenn. Jeśli w tej chwili Frostowi uda się do niej dotrzeć to smaga z siłą młota ogonem drugą oprawczynię tak by
ta odleciała na najbliższe drzewo, a on będzie mógł zabezpieczyć Jenn. Miał nadzieję że Buzz w tym czasie kupi mu trochę czasu walcząc z pozostała dwójką.
--------------------------------------
https://dbng.forumpl.net/t623-smiercionosne-wypasione-epickie-techniki-frosta - Death web 2 poziom w Tarikę i jak się uda to potężny cios w drugą oprawczynię przy drzewie.
Power attack ogonem : 10308 dmg
Death web 2 : 6926 dmg / koszt 13852 ki
Trening start.
Re: Planeta Tihai
Sob Wrz 09, 2017 9:27 pm
Xanas wyleciał przed siebie. Liczyło się tylko jedno. Uratować Jennis, za wszelką cenę. Wygenerował ręką wiązkę energii, która jak pajęczyna rozłożyła się w powietrzu. Tarika uskoczyła, ale nie udało jej się całkiem, ponieważ była zwrócona do napastnika tyłem i w ręku trzymała nóż. Sieć oplotła całe jej nogi i jedną dłoń. Siła jej wyrzutu i skok w powietrze sprawiły, że nastolatka poleciała przed siebie. Przeturlała się, brudząc się na twarzy i ramionach błotem.
- Aaaaaaa! – ryknęła z bólu, gdy technika przeszyła jej ciało. Nie było najmniejszych wątpliwości. Bolało to mało powiedziane. Nitki sieci wgryzły się w jej delikatną skórę i przepalały ją, tworząc blizny... które zapewne zostaną jej już na zawsze. Nie mogła się ruszać.
Jak przypuszczał Frost, druga dziewczyna rzuciła się w jego kierunku, wtedy jednak w locie spotkała się z jego ogonem. CHLAST! Zabrzmiało uderzenie, gdy trafiło w nią. Była lekka, więc ogon wyrzucił ją do tyłu. Uderzyła plecami o drzewo, tracąc chwilowo oddech.
Jennis zdążyła tylko zarejestrować, kto przyleciał jej na ratunek. Jej ręka padła bezwładnie, a zaraz za nią reszta ciała osunęła się na ziemię. Straciła przytomność. Podobnie stało się z ciałem Hirn. Tylko szybka interwencja medyczna mogłaby jej teraz pomóc. Na statku znajduje się ambulatorium. Jennis uratowała w nim Frosta, być może udałoby się powstrzymać krwotok zanim blondynka umrze?
Tymczasem Buzz nie należał do facetów, którzy się cackają. Rozłożył ręce po bokach ciała. W dłoniach narastała świecąca KI, która rozświetliła mu twarz.
- BUSTER CANNON! – Wymruczał pod nosem. Wiązka KI poleciała prosto w chroniącą Levellana dziewczynę. Nie zrobiła jej wiele krzywdy, ale odsunęła w dal. Co Wąsacz widocznie zamierzał wykorzystać...
Levellan obrzucił spojrzeniem scenę. Nagle zaczął ruszać się z ogromną prędkością i nim ktokolwiek zdążył zorientować się w jego zamiarach, z jednego ciała wybiegły w sumie cztery dodatkowe kopie faceta. Rozbiegły się tak, że dwaj znajdowali się bliżej Buzza, dwóch bliżej Frosta, a jeden gdzieś pomiędzy nimi. Kompletnie nie wiadomo, ktory był tym oryginalnym...
Levellan
- 5000 za każdą kontrolowaną dziewczynę= -15000 KI
- 200 KI Zanzoken
Tarika
Paraliż
-6926 HP
Laseczka 1
- 10308 HP (po ataku potężnym)
Laseczka 2
- 1730 HP po buster cannon
Buzz
-1557 KI
- Aaaaaaa! – ryknęła z bólu, gdy technika przeszyła jej ciało. Nie było najmniejszych wątpliwości. Bolało to mało powiedziane. Nitki sieci wgryzły się w jej delikatną skórę i przepalały ją, tworząc blizny... które zapewne zostaną jej już na zawsze. Nie mogła się ruszać.
Jak przypuszczał Frost, druga dziewczyna rzuciła się w jego kierunku, wtedy jednak w locie spotkała się z jego ogonem. CHLAST! Zabrzmiało uderzenie, gdy trafiło w nią. Była lekka, więc ogon wyrzucił ją do tyłu. Uderzyła plecami o drzewo, tracąc chwilowo oddech.
Jennis zdążyła tylko zarejestrować, kto przyleciał jej na ratunek. Jej ręka padła bezwładnie, a zaraz za nią reszta ciała osunęła się na ziemię. Straciła przytomność. Podobnie stało się z ciałem Hirn. Tylko szybka interwencja medyczna mogłaby jej teraz pomóc. Na statku znajduje się ambulatorium. Jennis uratowała w nim Frosta, być może udałoby się powstrzymać krwotok zanim blondynka umrze?
Tymczasem Buzz nie należał do facetów, którzy się cackają. Rozłożył ręce po bokach ciała. W dłoniach narastała świecąca KI, która rozświetliła mu twarz.
- BUSTER CANNON! – Wymruczał pod nosem. Wiązka KI poleciała prosto w chroniącą Levellana dziewczynę. Nie zrobiła jej wiele krzywdy, ale odsunęła w dal. Co Wąsacz widocznie zamierzał wykorzystać...
Levellan obrzucił spojrzeniem scenę. Nagle zaczął ruszać się z ogromną prędkością i nim ktokolwiek zdążył zorientować się w jego zamiarach, z jednego ciała wybiegły w sumie cztery dodatkowe kopie faceta. Rozbiegły się tak, że dwaj znajdowali się bliżej Buzza, dwóch bliżej Frosta, a jeden gdzieś pomiędzy nimi. Kompletnie nie wiadomo, ktory był tym oryginalnym...
Levellan
- 5000 za każdą kontrolowaną dziewczynę= -15000 KI
- 200 KI Zanzoken
Tarika
Paraliż
-6926 HP
Laseczka 1
- 10308 HP (po ataku potężnym)
Laseczka 2
- 1730 HP po buster cannon
Buzz
-1557 KI
- Xanas
- Liczba postów : 610
Data rejestracji : 31/10/2012
Identification Number
HP:
(1127/1500)
KI:
(0/0)
Re: Planeta Tihai
Pon Wrz 11, 2017 8:56 am
- < muzyczka klimatyczna xd
Jego sieć była niebezpieczną techniką z której był bardzo dumny. W końcu sam ją wymyślił. Zabójcza precyzja i dotkliwy paraliż od elektryczności był czymś z czym miał problem nie jeden z jego wrogów. Tarice nie udało się uniknąć tych nici, a do pełnego efektu wystarczyło by chociaż jedna nić oplotła się wokół celu. Nie zastanawiał się czy zostaną jej jakieś blizny. W sumie to mała cena, gdyż Frost na własnej skórze wiedział jak niebezpieczne mogą być walki. Tak czy inaczej, Tarika została obezwładniona na kilka chwil i pewnie trochę czasu minie nim dojdzie do siebie. O ile w trakcie nie straci przytomności.
Tak jak przewidział druga laseczka rzuciła się na niego, ale spotkała się z szybką reakcją jego ogona który robił mu w walce za trzecią rękę.
Dziewczyna odleciała z impetem i trzasnęła o drzewo. Frost nie był w pełni sił, ale dziewczyny nie okazały się dostatecznie silne by stanowić na razie jakiekolwiek wyzwanie. Tak więc Jennis i Hirn musiały zostać zaskoczone, bądź były dosyć słabe w walce skoro zwykłe dziewczyny pod kontrolą umysłu dały im radę.
Jennis straciła przytomność. Frost wiec brutalnie rozerwał krępujące ją więzy i mechaniczną ręką przerzucił ja sobie przez ramię jak worek ziemniaków. Zwrócił się w kierunku Hirn, o dziwo jeszcze żyła, na co Frost się zdziwił. Musiał jak najszybciej je stąd zabrać. Owinął masywny ogon w okół Hirn. W ten sposób nie był wstanie walczyć.
- Wycofujemy się Buzz. Rozwal mu statek i wracamy! - krzyknął do wąsacza. Sam by to zrobił, ale nie było czasu. Miał nadzieję że wąsacz zrozumie że życie dziewczyn jest ważniejsze niż walka z tym kolesiem. Będą inne okazje. Miał też nadzieję że ich cel zapomni w tej sekundzie o nim i zajmie się obroną statku.
Szybko uniósł się w powietrze z dwoma dziewczynami chcąc uniknąć ataku ze strony klonów. Następnie zwrócił się w kierunku Fregaty Bounty i dookoła niego zaświeciła się różowa energia. Potrzebował wielkiej prędkości by dotrzeć do statku nim Hirn umrze, a miał technikę która dawała mu straszną szybkość. A Frost sam w sobie już był bardzo szybki. (może to że pakowałem głównie w szybkość się przyda ;p )
Przekierował całą energię do szybkości i użył techniki Nova Strike w kierunku statku. Po czym wystrzelił jak torpeda. Jeśli jakiś klon stanie mu na drodze to powinien poczuć zderzenie jak z pędzącym tirem, ale nie powinno to zahamować Frosta.
Jeśli uda mu się dotrzeć w pobliżu Bounty, to stara się wyhamować przed włazem.
-----------------------------------------------------------
Nova strike Opis: Wokół changelinga powstaje aura, która nadaje mu niesamowitą szybkość. Leci on do przodu niszcząc wszystko dookoła (a kierunek obrał sobie w lini prostej na swój statek), jedyną wadą tej techniki jest to iż nie można w niej skręcać.
Głównie chodzi o to by zyskać efekt 2 x szybkość. Czyli na czas trwania techniki szybkość = 14856.
Koszt: 21465 KI
Trening koniec.
Jego sieć była niebezpieczną techniką z której był bardzo dumny. W końcu sam ją wymyślił. Zabójcza precyzja i dotkliwy paraliż od elektryczności był czymś z czym miał problem nie jeden z jego wrogów. Tarice nie udało się uniknąć tych nici, a do pełnego efektu wystarczyło by chociaż jedna nić oplotła się wokół celu. Nie zastanawiał się czy zostaną jej jakieś blizny. W sumie to mała cena, gdyż Frost na własnej skórze wiedział jak niebezpieczne mogą być walki. Tak czy inaczej, Tarika została obezwładniona na kilka chwil i pewnie trochę czasu minie nim dojdzie do siebie. O ile w trakcie nie straci przytomności.
Tak jak przewidział druga laseczka rzuciła się na niego, ale spotkała się z szybką reakcją jego ogona który robił mu w walce za trzecią rękę.
Dziewczyna odleciała z impetem i trzasnęła o drzewo. Frost nie był w pełni sił, ale dziewczyny nie okazały się dostatecznie silne by stanowić na razie jakiekolwiek wyzwanie. Tak więc Jennis i Hirn musiały zostać zaskoczone, bądź były dosyć słabe w walce skoro zwykłe dziewczyny pod kontrolą umysłu dały im radę.
Jennis straciła przytomność. Frost wiec brutalnie rozerwał krępujące ją więzy i mechaniczną ręką przerzucił ja sobie przez ramię jak worek ziemniaków. Zwrócił się w kierunku Hirn, o dziwo jeszcze żyła, na co Frost się zdziwił. Musiał jak najszybciej je stąd zabrać. Owinął masywny ogon w okół Hirn. W ten sposób nie był wstanie walczyć.
- Wycofujemy się Buzz. Rozwal mu statek i wracamy! - krzyknął do wąsacza. Sam by to zrobił, ale nie było czasu. Miał nadzieję że wąsacz zrozumie że życie dziewczyn jest ważniejsze niż walka z tym kolesiem. Będą inne okazje. Miał też nadzieję że ich cel zapomni w tej sekundzie o nim i zajmie się obroną statku.
Szybko uniósł się w powietrze z dwoma dziewczynami chcąc uniknąć ataku ze strony klonów. Następnie zwrócił się w kierunku Fregaty Bounty i dookoła niego zaświeciła się różowa energia. Potrzebował wielkiej prędkości by dotrzeć do statku nim Hirn umrze, a miał technikę która dawała mu straszną szybkość. A Frost sam w sobie już był bardzo szybki. (może to że pakowałem głównie w szybkość się przyda ;p )
Przekierował całą energię do szybkości i użył techniki Nova Strike w kierunku statku. Po czym wystrzelił jak torpeda. Jeśli jakiś klon stanie mu na drodze to powinien poczuć zderzenie jak z pędzącym tirem, ale nie powinno to zahamować Frosta.
Jeśli uda mu się dotrzeć w pobliżu Bounty, to stara się wyhamować przed włazem.
-----------------------------------------------------------
Nova strike Opis: Wokół changelinga powstaje aura, która nadaje mu niesamowitą szybkość. Leci on do przodu niszcząc wszystko dookoła (a kierunek obrał sobie w lini prostej na swój statek), jedyną wadą tej techniki jest to iż nie można w niej skręcać.
Głównie chodzi o to by zyskać efekt 2 x szybkość. Czyli na czas trwania techniki szybkość = 14856.
Koszt: 21465 KI
Trening koniec.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach