Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Wioska Drakonian

Pią Wrz 13, 2013 10:18 pm
First topic message reminder :

Lokalizacja: Mroczna Puszcza

Obszar trzech kilometrów dawniej pełen drewnianych domków ciemnego drewna.Po transformacji Dragota całość została odbudowana oraz zaklęta. Obszar jest równie dobrze ukryty co reszta Puszczy, nie da się jej zlokalizować z lotu ptaka. Jej nierozłącznym elementem jest mgła która skutecznie ogranicza widoczność. Klimat wioski jest porównywalny ze starym cmentarzem, ludzie nie są tu zazwyczaj mile widziani. Miejsce to dodatkowo jest nawiedzane przez jej mroczną, wynaturzoną wersję - Nether.

Motyw Wioski


Ostatnio zmieniony przez Drag dnia Nie Paź 09, 2016 7:07 pm, w całości zmieniany 9 razy

Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk500/500Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Pią Paź 25, 2013 6:22 pm
Zjeżył mu się włos na głowie słysząc reprymendę Novej. Ogólnie przejawiała objawy agresji, nie ze względu na okoliczności, a za czyny demonów. Uciekł spojrzeniem przed dziewczyną nie chcąc przyznać się do oczywistej oczywistości, to jest przyłożenia się do przedsięwzięcia zwalenia sufitu na potwora. Ale jak inaczej dało się uruchomić tego potwora? Kolejnym ciastkiem? Cóż, z dynamicznej akcji, która wprawiała go w dumę, powoli zrozumiał, iż popełnili błąd. Co prawda Rogaty wyjaśnił, iż są bliżej celu, chociaż Redowi wydaje się, że są bliżej kolejnych, niezidentyfikowanych monstrum. Westchnął cicho i na to stwierdzenie o pizzy, nici z obiadku. Szkoda, że nic nie przekąszą, ale z drugiej strony dzięki temu czemuś wydostaną się stąd? Dragot musiał ją odczytać - cokolwiek to znaczyło - i wtedy właśnie kiedy miał się podzielić z nimi informacją dokąd teraz mają się udać, zamurowało Rogatego. Bardziej zszokowało, z niewiadomej przyczyny. Aha! Długie spoglądanie na mapę powoduje efekt uboczny w postaci majaków! Dobrze, że Red tylko na chwilkę rzucił okiem na malowidła na papierze. Utkwił wzrok w to samo miejsce co kolega, lecz niczego nie dostrzegł. To Nether, najwyraźniej nawet niewielki, kolorowy arkusz może płatać figle. Wolał nie pytać się co widział, mogłoby to niepotrzebnie stawiać go w niekomfortowej sytuacji, a tylko on miał blade pojęcie jak trafić do schronu.
Tak czy inaczej, Dragot stracił resztkę dobrego humoru, spoważniał i nawet lekko posmutniał. Jedyny plus to że dał się wyrwać jawie i powiedział dokąd będą iść. Tak też zrobili, jednakże Red powoli tracił cierpliwość. Są w dupie, nie wiadomo czyjej, ale w dupie. Może w dupie Mr Popo, bo tak ciemno? Tylko skąd wzięłyby się schody?
Dotarli do pierwszych stopni, coraz mocniej ściskał rękę Novej, którą przepuścił przed siebie (teraz Drakonian prowadził przodem) i brwi nabierały gniewniejszego wyrazu. Wędrowali jak po labiryncie, przez długie, wąskie, zakrwawione korytarze. Nie biegli, po prostu szli i cieszyli się, że jeszcze nie przewróciło im się we łbach od tego wszystkiego. Utknęli przed wielkimi drzwiami, które prezentowały się solidnie, aczkolwiek była pod nimi wąska szpara. Padła propozycja z ust Rogatego, aby wykorzystać lukę i sprawdzić jak odblokować te wrota. Dookoła dudniło od przemieszczających się bestii, słyszał to albo i Red tracił resztki zdrowego rozsądku. Mimo wszystko nie cofnie się przed niczym, dlatego oznajmił krótko:
>Będę nas bronić od stworów, w razie gdyby podeszły za blisko.
Dobrze, że Red miał długie włosy, przez co nie musieli rozwiązywać supłów i być podatnym na oddzielenie się od grupy. Nawet jeśli któraś osoba przeciśnie się przez szparę pod drzwiami, to będzie mieć zasięg około dwóch metrów. Gorzej jeśli klucz znajdzie się w dalszym zasięgu. Niebezpiecznie byłoby się rozdzielić, lecz z drugiej strony gdyby tylko kudły Reda były przeszkodą, to można się w każdej chwili uwolnić. I tak były wątpliwości, zawsze są, gdy jest się w nowej sytuacji.
Rzucił spojrzeniem w kierunku innego korytarza, z którego dobiegał chód ciężkiej istoty. Co dziwne, nie mógł wyczuć jej Ki, tak jakby wszystkie istoty z tego wymiaru materializowały się z mroku. Na wszelki wypadek przygotował się na najgorsze, pojawiła się wokół niego czarna aura, a mina wyrażała pełne skupienie na jakikolwiek niespodziewany ruch czy poruszenie w otoczeniu. Rozświetlił nieco swoje tęczówki, by jeszcze lepiej wczuć się w panujące, egipskie ciemności.
Gość
Gość

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Pią Paź 25, 2013 6:42 pm
O tak! Byli w dupie! I to głęboko! Nova nie obwiania nikogo o to, że znaleźli się w Netherze, to nie była niczyja wina (chyba), ale pomysł z wysadzeniem sufitu w powietrze był dla niej całkiem chybiony. No ale co się stało to się nie odstanie, okazało się, że w tej dupie zajaśniało maleńkie światełko. Mapa! Mapa, którą chyba Dragot potrafił odczytać! Chociaż jakieś dobre wieści. Nawet dziwne zachowanie i wytrzeszcz nagły Rogatego nie mogły tego zmienić. Red może nie chciał pytać żeby nie wkurzać Dragota, ale Nova miała to gdzieś... to znaczy w tym momencie miała to gdzieś, ale i w tym momencie nie pytała, nie czas. Zapyta co też demon zobaczył w ciemnościach, że tak spiczniał nagle... zapyta, ale jak się stąd wydostaną i wrócą do swojego świata! Przynajmniej jakaś motywacja była! No dobra, na szczęście zonk Dragota nie trwał długo i ten zaczął prowadzić szczęśliwa drużynkę dalej, niby do schodów i kolejnego przejścia, ale... no własnie, jak zwykle ale! Po tym wszystkim Nova naprawdę będzie musiała komuś ostro przywalić... tak na rozluźnienie! Nie dość, że korytarz zmieniał się w cholerny labirynt, to na ich drodze stanęły pancerne drzwi... co jeszcze gorsze, tylko ona, albo Dragot... ciekawe jakim cudem, mógł przejść dalej. -Ciekawe jak Ty z tymi rogami chcesz tam przeleźć. - warknęła. Nie wiedziała, że może zmieniać swoją postać. Nie widziała, że wymodelował sobie ogon, kiedy zostawiła na nim ślady swoich zębów. Wychodziło więc na to, że ona musiała iść, no i do tego z tej strony też słyszała, że coś się święci. Przełknęła głośno ślinę i szybko przemyślała sytuację. Nawet jeśli Dragot jakimś cudem da radę się przecisnąć, to Nova i Red zostaną tutaj w towarzystwie potworów, z którymi tylko Czerwonooki miał szansę walczyć. Stanowiłaby ciężar, a tego nie chciała. Znacznie lepiej w tym przypadku wypadnie jako poszukiwacz klucza do drzwi, albo panelu kontrolnego, cokolwiek to przejście otwierało. -Ja pójdę. Tu się nie przydam, będę tylko przeszkadzać... a z tamtej strony przynajmniej nie słychać nic niepokojącego. to chyba najlepsze wyjście. - Powiedziała. Normalnie chciałaby walczyć, zawsze i za wszelką cenę, ale tutaj... to środowisko jej nie sprzyjało... zdecydowanie. -Nie dajcie się pokroić... - Szepnęła i ścisnęła chłopakom ramiona w geście otuchy (dla siebie czy dla nich?), po czym, gdy Red zaczął się przygotowywać, ona położyła się na glebę i przeczołgała się pod drzwiami.
-Dobra... jestem... - Jęknęła. Zabolał ją brak obecności u boku dwóch towarzyszy, ale co tam. Była Saiyanką... Saiyano - demonicą! Nic to dla niej! Dobra szukamy tego klucza. Nova zaczęła się rozglądać.
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Pią Paź 25, 2013 7:30 pm
Nie odpowiedziałem na pytanie Novy, gdyż uważałem że nadal najlepszym wyjściem będzie jej wejście dalej. Jeśli to coś się zbliży, lepiej się spiszę w jej spowolnieniu. Lecz po chwili mój słuch nie odnotowywał kroki, ale potworny dźwięk tarcia metalu o podłogę... W kilku sekundowych odstępach czasu dało się usłyszeć ten dźwięk zza prawej strony skrzyżowania. Było ono oddalone o 10 metrów a dźwięki były coraz głośniejsze. Sprawiały że włosy jeżyły się na głowie tym którzy je mieli, a reszcie zginają się nogi. Po około 20 sekundach zobaczyliśmy co szło w naszą stronę, a był to mój najgorszy koszmar widziany w wizjach. Coś czego za żadne skarby nie chciałem tutaj spotkać, a co dopiero w ślepym zaułku.
-Tylko nie to...
koszmar Dragota:
Wysoki mężczyzna z wielkim hełmem w kształcie czarnej piramidy, który wyglądał na niemożliwy by go bezboleśnie nosić. Miał na sobie szatę która wyglądała jak zszyta z ludzkiej skóry, i w prawej ręce ciągnąć po ziemi gigantyczny stalowy nóż. jego ręce wyglądały na spalone do szpiku kości. Poruszał się dość powoli, ale wyłonił się już zza ściany, i poruszał w naszą stronę. Trzeba to spowolnić jak tylko się da! Przypominał mi nieco Braske... Razem z Redem zaczęliśmy zasypywać go gradami pocisków energetycznych. Pociski go zauważalnie spowalniały. Dawałem z siebie wszystko by tylko nie doszedł do nas! Jednak jeśli Nova szybko go nie znajdzie, będziemy musieli do niego podejść i zająć. A styczność z nim nie powinna należeć do najbezpieczniejszych... Był prawie całkiem niewidoczny pod wpływem dymu powstałego z wybuchu pocisków, ledwo co poruszał się na przód. Byliśmy w sporych tarapatach, w razie gdyby Nova nie znalazła tego wystarczająco szybko, podejmę z nim walkę. Ale na inne wyjście się na razie nie zapowiada...
OOC:
Nova:
Twoje poszukiwania są bezowocne do czasu gdy postanawiasz pozbyć się ograniczenia przez włosy Reda. Korzystasz z tego że jest przejęty spowolnieniem tej kreatury i pozbywasz się go w sposób który sama wybierzesz. Potem po chwili eksploracji okolicy(na której proszę być się skupiła w swoim poście) znajdujesz jego lokacje. Jednak  Demoniczna Pielęgniarka stoi ci na drodzę. Reaguje na hałas i światło. Bez tego stoi jak wryta. Siedzi na krześle, przy biurku na którym leży klucz.Tutaj również daje ci dozę wolności jak sobie z tym poradzisz. Powodzenia Smile


Ostatnio zmieniony przez MrDragot dnia Pon Gru 23, 2013 3:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk500/500Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Pią Paź 25, 2013 8:52 pm
Słuszne stwierdzenie - rogi kolegi mogły utknąć we szczelinie i zaklinowałby jedyne przejście do tajemniczej części labiryntu po drugiej strony opancerzonych drzwi. Opcja, żeby to właśnie Czarnooka wykonała to zadanie, przypadła mu do gustu, ponadto potwierdził swoje przekonania słysząc wyjaśnienia Ogoniastej. Nie uważał ją za aż tak słabą, aczkolwiek Dragot był od niej silniejszy, i tylko z tego powodu byłoby na rękę, żeby to Drakonian bronił z nim drzwi przed atakiem niepożądanych istot.
>Wzajemnie, Nova.
Skinął w jej kierunku głową, że przyjął życzenie koleżanki i zgodził się na taki obrót spraw. Oby tylko za tymi drzwiami nie czyhało na nią coś gorszego niż to, co zmierzało w stronę grupy. Wyraźnie słyszał kroki i szurania stalą o podłoże. Mógł podejrzewać, iż dzierżył w dłoni jakąś broń. Skupił się na otwartej przestrzeni przed jego nosem. Hałas dawał się we znaki, ale mimo to starał się nie tracić koncentracji. Zawsze to mógł być element zaskoczenia mutanta.
Cholera, potwór już ujawnił się we smolistej otoczce i wcale nie wyglądał na kogoś, kto mógłby chcieć pomóc w przedostaniu się przez pancerne drzwi. Wypuścił pierwszą serię dziesięciu Ki Blastów wraz z Rogatym, by zobaczyć rezultat. Mizerny, pełzł wciąż na wojowników. Wkurzyło to nie na żarty coraz bardziej spiętego młodzieńca. Ale z drugiej strony... mógł wyżyć się i pozbyć się zbędnych emocji. Tak, to dobry moment na uwolnienie fragmentu zatrutej duszy demona.
Spojrzenie Reda:
Czerwone tęczówki rozjarzyły się tak mocno, iż tworzyły ostry kontrast z resztą barwy sylwetki. Zwłaszcza, że poświata demona rozpuszczała się przy końcówkach w czarne motyle, coraz bardziej wyraźne w swym kształcie. Naładowany energią po brzegi starał się odpowiadać naprzemiennie z Dragotem na natarcia potwora z hełmem na głowie. To było wkurzające, kiedy nic sobie nie robił z ich starań, tylko wciąż szedł uparcie na dwa demony. W końcu nie wytrzymał i wysunął obie ręce przed siebie posyłając dużą dawkę Ki w postaci podmuchu wiatru, by zdmuchnąć oponenta z drogi aż na odległą ścianę. Wiedział, że to za mało, aby zneutralizować potwora, lecz nie mógł sobie pozwolić na całkowitą wolność mocy. Nie dość, że te istoty nie były podatne na ich ataki, to jeszcze zwiększona ilość przesyłu many mogłaby się skończyć źle dla grupy. Byli w zbyt ciasnym zaułku, żeby użyć czegoś bardziej destrukcyjnego. Coraz mniej bawiło go to miejsce, a cierpliwość miał na wyczerpaniu. Jeśli sprawa nie przechyli się na korzyść zespołu, to zwariuje zupełnie. Już jego mordercze spojrzenie mówiło wiele - dobrze, że wlepiał je przed siebie, a nie w towarzysza broni.
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Sob Paź 26, 2013 12:11 am
Stanęła na nogi plecami do drzwi pancernych. Gdy tylko przelazła przez szczelinę przestała tak wyraźnie słyszeć wszystko to co działo się po tamtej stronie, jakby pomieszczenie było dziwnie wytłumione, nie przyjmowało dźwięków z zewnątrz. Swój oddech i bicie serca słyszała w dalszym ciągu znakomicie. No rusz się wreszcie! Co tak stoisz jak jakaś ciepła klucha! Nova ogarnij się! Pocisnęła sobie w myślach na zachętę. Wolałaby nie ruszać się z miejsca, skulić się gdzieś w kącie i przeczekać niewidoczna dla nikogo. To było nienormalne! zazwyczaj pewna siebie, żywiołowa, przebojowa i odważna wojowniczka, żadna wiedzy i poznawania nowego, trzęsła się ze strachu jak osika i nie mogła zrobić kroku. Nienawidziła tego miejsca!
Musiała skupić się jednak na kluczu... tak, ta myśl nieco pomagała, ale problem polegał na tym, że w tych ciemnościach nigdzie klucza nie było widać. Obszukała co mogła, spaloną podłogę, resztki mebli czy co to mogło tam się walać i nic. Gdy chciała odejść kolejny krok dalej jej ogon naprężył się i pociągnął za włosy Reda. - O kurde... - Jęknęła. To była ostatnia rzecz jaką chciała zrobić. To była jej nitka do kłębka z przyjaciółmi, ale co miała począć... bez klucza nie wydostaną się. Rozluźniła ogon i rozwiązała supeł włosów, które opadły na posadzkę. Wzięła dwa wdechy i ruszyła dalej. Co ja wyprawiam?... rany, w ogóle co to za miejsce!? Ja chcę zobaczyć słońce!. Jęknęła w myślach rozglądając się. Ciemno i cicho. Wszędzie jakieś stare, zniszczone meble, albo ich szczątki. Gdy w tych ciemnościach potknęła się o jakąś starą nogę od stołu, a to z kolei wywołało jakiś ruch z przodu i to całkiem niedaleko. Serce stanęło jej niemal w gardle. Czyżby też tutaj czaiło się coś, co chce ich zjeść, pokroić, rozsmarować na ścianie, wypruć im flaki - niepotrzebne skreślić? Na to wyglądało. Kilka kroków dalej nowa dostrzegła humanoidalną postać, chyba kobietę, zatrzymaną w pół kroku z jakimś zardzewiałym nożem w ręku i ubraną w kitel? Nova zatrzymała się i wstrzymała oddech, to pewnie ten ruch... Kiedy jednak po kilku sekundach napięcia, pielęgniarka się nie ruszyła, Nova zrobiła zastanowioną minę, opuściła gardę i podrapała się po głowie. Co to ma być? No coś trzeba było zrobić no nie? Krok do przodu, następny... nic. Babsko się nie ruszyło. Zareagowała trochę gdy Nova, widząc jej paskudną aparycję skrzywiła się robiąc znane wszystkim "yyyyy". Szmer na chwilę pobudził poczwarę, która zdążyła odwrócić się frontem do nastolatki. O -o. Mruknęła w myślach omijając ostrożnie to COŚ. Klucz - klucz - klucz, normalnie jak jakaś mantra, ważne, że działało! -MAM! - Krzyknęła widząc miedziany klucz na pustym, nieco chwiejnym stole. Zapomniała się. Upiorna kobieta jednak błyskawicznie jej o sobie przypomniała, atakując zza pleców pordzewiałym nożem. -Łooł! - Wydusiła ledwo robiąc unik przed narzędziem, które celowało w łopatkę. Na szczęście pielęgniarka nie poruszała się bezszelestnie! Kolejne cięcie, kolejne stęknięcie i unik. Zrobiło się małe zamieszanie. Akcja i reakcja. Nova jakoś niezbyt potrafiła walczyć w całkowitym milczeniu! Ktoś w ogóle to potrafił!? No mniejsza, trzeba wziąć klucz i zabrać nogi za pas! Po kolejnym uniku, dziewczyna rzuciła się na stół po swój mały skarb. Dosięgnęła go, ale stół nie poszalał ze stabilnością, zachwiał się i obalił przez pękniętą nogę. Hałas na nowo pobudził pielęgniarkę. Jej atak tym razem doszedł celu, choć nie całkiem. Pokraka zdołała rozciąć nieco ramię nastolatki, ta krzyknęła, po czym znowu zaczęła się seria ataków i uników. Zamknij gębę! Zganiła się w myślach. Zauważyła ta prawidłowość już chwilę temu, ale to miejsce nie sprzyjało skupieniu. Gdy wzięła się w garść i przymknęła japę, wylądowała właśnie plecami na ścianie z nożem pielęgniarki wbitym koło ucha w odłażącą farbę... Wstrzymała oddech i nawet nie pisnęła. Powoli wyszła spomiędzy ramion pielęgniarki. Łapiąc oddech wzbiła się leciutko w powietrze, minimalnie, byleby tylko znowu się o nic nie potknąć, ani na niczym nie stanąć! Wylądowała dopiero przy drzwiach, o które o mało co się nie rozbiła. Dysząc ciężko, oparła się o nie i spojrzała na klucz. Słyszała jakieś szmery pod drugiej stronie. Czekali na nią. Na pół po omacku znalazła dziurkę od klucza, wepchnęła go w mechanizm i przekręciła, otwierając chłopakom drogę dalej. -Bądźcie chicho tam dalej jes... - Zaczęła, ale to co zobaczyła raz kolejny wmurowało ją w ziemię...
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Sob Paź 26, 2013 1:58 pm
-CO TAM KU*** JEST!?
Wykrzyczałem od razu po otworzeniu drzwi przez Novą, będąc duszony jedną rękę w powietrzu przez Boogeyman'a.Pielęgniarka jednak nie powinna mnie usłyszeć. W czasie gdy Nova próbowała zdobyć klucz, zostałem zmuszony by odciągnąć go od drzwi. Nie potrzebowałem tlenu do życia, a jedynie do mówienia więc nie mogło mnie to zabić co nie znaczy że nie czułem bólu! Moje wcześniejsze próby walki z tym czymś kończyły się tym że o mało nie zostałem przecięty w pół dokładnie jak w mojej wizji. Jednak przez moje odwrócenie jego uwagi od drzwi, był w odległości około 6-8 metrów zamiast przy nich. Jednak otworzenie drzwi przez nową spowodowało że Boogeyman odwrócił swój hełm w jej stronę, patrząc prosto na nią. Wykorzystałem to że przemieścił swoją uwagę, i zrobiłem coś co mogło zapewnić nam od niego spokój. Włączyłem czarną aurę, wyrwałem się z jego uścisku, i gdy już chciał zamachnąć się na mnie swoim nożem, użyłem telekinezy i ten wyślizgnął się z jego łap. Cofnąłem go jak tylko mogłem, po czym powiedziałem ludzkie przysłowie:
-Kto nożem wojuje....
Po czym używając całej energii spowodowałem że ogromny nóż/miecz przebił go z dużą prędkością na wylot, przybijając go do ściany.
-...Od noża ginie.
Powiedziałem już nieco głośniej i wyraźniej, odwracając głowę w stronę Novy i drzwi. Potwór został czasowo zneutralizowany. Mieliśmy czas by wejść i się za nim zamknąć.
-Świetna robota Nova, bez ciebie wszyscy gryźlibyśmy glebę.
Powiedziałem gratulując Novie, i zamykając drzwi za sobą po tym jak weszliśmy. Zerknąłem na mapę. Tutaj nie powinno być już żadnych zgrzytów. Poruszaliśmy się cicho by nie wzbudzić zainteresowania pobliskich maszkar. Ale kogoś słyszałem, i jestem pewien na 100% że to nie była żadna maszkara. Znaleźliśmy w końcu drzwi do klatki schodowej, i nie było problemu z ich otworzeniem. Odgłosy się nasilały, zobaczyłem go gdy byliśmy na schodach pomiędzy piętrem 3 a 2.
muzyka od tego momentu:
Siedział jak gdyby nigdy nic na zardzewiałej poręczy schodów po których szliśmy. Był to chłopak na oko 5-8 letni.
dzieciak:
-Co tutaj robisz? nie powinieneś być w schronie z resztą?
Chłopak spojrzał na mnie z miną żartownisia.
-A wy nie powinniście? Nether trwa już od kilkunastu minut, jeśli nie pół godziny.
-Nie zdążyliśmy...
Popatrzyłem się na resztę(szedłem przodem) z miną w stylu "debile z nas".
-Posłuchaj, musisz iść z nami do schronienia. Tu jest niebezpiecznie.
Chłopak wyglądał jakby w ogóle nie przejął się niczym co do niego mówiłem. Po chwili skrzywił się trochę i powiedział:
-Po co? Roodaka radziła sobie tutaj gdy ją zostawiłeś.
-Zaraz, co?
W tym momencie sprzedał mi cios poniżej pasa. Skąd on zna jej imie!? radziła sobie tutaj gdy ją zostawiłem? Roodaka siedziała w Netherze? Zaraz, widziałem ją. Czyli to nie była wizja? Byłem całkiem pogubiony. Dzieciak widząc rezultat swoich słów zaczął uciekać.
-Zaczekaj! skąd znasz jej imię?
Nie odpowiedział jednak, zniknął w ciemności a ja nie byłem w stanie go gonić. Tylko wyciągnąłem za nim rękę, jakby sparaliżowany. Ponownie straciłem pewność siebie, całe to uczucie zastąpiły refleksje. Opuściłęm dłoń i tak jakby się zaciemniłem. Kompletnie mnie rozmontowało, klatka schodowa była wyjątkowo bezpieczna. Opuściłem głowę i wyglądałem na jeszcze bardziej zmartwionego niż wtedy. Lecz tego chłopaka widzieli wszyscy. Potrzebowałem paru chwil przerwy, by nie załamać się psychicznie. Chyba wszyscy potrzebowali.
OOC:
Dragot stoi rozbity oparty o ścianę półpiętra na klatce schodowej. Chwila przerwy, bądź nagadanie Dragota i kontynuowanie wędrówki. Wasz wybór.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk500/500Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Sob Paź 26, 2013 2:42 pm
Zarówno Dragot jak i Nova spisali się na medal. Pierwsza osoba, w dość spektakularny sposób, uśmierciła potwora w hełmie, a druga odnalazła sposób na otwarcie przejścia. Red rozplątał także Drakoniana, żeby nie krępować jego ruchów, a dziewczyna sama odwiązała pukiel włosów demona. Czarnowłosy zamierzał dokończyć dzieło Rogatego, ale nie było mu to dane. Wycofywali się, trzeba było zostawić ciągi nieprzyjemnych korytarzy za sobą.
>Kh...
Warknął przez zęby, kiedy zaczęli się już zbierać ku przejściu przez pancerne drzwi. Nova spisała się na medal, mogli uciec, chociaż w Redzie kipiała energia, którą chciałby wreszcie spożytkować na zamordowaniu tych bestii. Silniejsze szarpnięcie za jego ramię opamiętało go i zaczął wycofywać się z miejsca, gdzie Boogeyman miał wbite ostrze w brzuch i przybity do ściany poruszał się od drgawek. Nieprzyjemny widok. Musieli wyminąć cichaczem szereg innych maszkar, które dopóki było się spokojnym, nie reagowały w żaden sposób.
Dotarli do klatki schodowej, na stopniach których siedział z pozoru ludzki chłopiec. Jak to możliwe, że ktoś taki włóczy się sam w Netherze? Może to też jest bestia, ale w skórze niewinnej osoby? Już miał podnieść rękę, by użyć Kiaiho w celu zrobienia przejścia ku górze, gdy sprawy potoczyły się inaczej. Dragot wdał się w rozmowę z tym osobnikiem. Odpowiadał we zrozumiałym języku. Tak ze sobą rozmawiali jakby znali się z widzenia. Opuścił dłoń i przysłuchiwał się dialogowi, którego finał zmroził Rogatego, a współrozmówca uciekł w mrok. Nie wyglądało to dobrze - przewodnik stracił parę w mięśniach, wyraźnie coś było na rzeczy. Nawet dał to po sobie znać, a to zły znak.
Owszem, wszyscy potrzebowali wytchnienia, z różnych pobudek. Wiadomo było, że wszystkie powody miały wspólne tło - Nether. Przeklęte miejsce, mógł nie udawać bohatera i udać się do schronu. To była jego wina, iż pociągnął za sobą dwójkę kompanów. Przerwa dobrze zrobi drużynie.
Siadł pod ścianą i zaczął wolno majstrować rękami przy włosach, aby spiąć je w warkocza takiego jak miał wcześniej. Nie spieszył się, szukał w tej rzeczy odskoczni od tego co ich otaczało. Nie dokończył robótki, spuścił dłonie wzdłuż ciała i przyglądał się w milczeniu Novej oraz Dragotowi. Chyba wszyscy mieli dość wrażeń jak na jeden dzień, a przecież jeszcze to nie koniec zmagań z Netherem.
W ramach odstresowania dotykał palcem podłoża, z którego po chwili wyjmować słodycze i podawał do rąk zespołu. Posilą się, może lepiej wszystkim będzie się pogodzić z rzeczywistością. Wcinając czekoladową babeczkę nie spuszczał z oczu coraz bardziej ponurego demona. Co go gryzie?
>Kto to jest Roodaka?
Widać było, że to imię wiązało się z kimś bliskim dla Dragota. To z tego powodu markotniał w oczach, praktycznie był załamany, nie krył się z tym. Ale z Reda żaden psycholog, nie potrafił być subtelny. A skoro ten/ta/to Roodaka jest sprawcą jego podupadania na duchu, może dałoby się jakoś zaradzić problemowi? Nie przypuszczał, iż mowa tu o kimś, kto nie żyje.
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Sob Paź 26, 2013 5:09 pm
Dopiero kiedy monstrum z piramidom zamiast łba zostało przyszpilone do ściany a chłopaki pociągnęli ją dalej wciągnęła powietrze w płuca. To miejsce było straszne! Piekło demonów... cóż, może to mogło być pocieszeniem, że piekło ludzi było bardziej przyjemne... pf...
Skradając się obok pielęgniarki minęli ją bezpiecznie uprzedzeni przez Novuś, a potem poszło już z górki aż do schodów, na których siedział jakiś chłopiec. Smark jednak nic sobie za wiele z nich nie rozbił, potrzaskał swoją wypowiedzią Dragota i zwiał. Nova wymamrotała coś pod nosem zakładając ręce na piersi. Każdy odczuwał zapewne już zmęczenie i irytację! Ile można! Dziewczyna miała wrażenie, że błądzą tu już godzinami, długimi i niebezpiecznymi godzinami!
Kiedy Red zapytał o Roodakę, Nova przygryzła wargę, ona wiedziała, ale odpowiedź zostawiła Rogatemu, to jego część życia, on powinien zdecydować czy chce o tym mówić czy nie. - Umm... chłopaki... naprawdę chcecie się zatrzymywać tutaj?... - Mruknęła widząc, że chyba mają zamiar oprzeć się o ściany, albo klapnąć tyłkami na schodach... no bez żartów, tu wciąż nie było bezpiecznie, a przynajmniej Nova tak się nie czuła. Chciała się stąd wydostać jak najszybciej, bodaj miałaby wyleźć na czworakach ze zmęczenia, chciała stąd uciec! Nie podobała jej się perspektywa odpoczynku na półpiętrze.
-Głupia pinda... co to w ogóle było... no masakra jakaś... - Zaczęła warczeć pod nosem odchodząc kawałek dalej i oglądając swoje rozcięte ramię. Normalnie nic groźnego, ale wolała obserwować ranę powstałą w tym świecie, niezidentyfikowaną bronią, zadaną przez jakąś poczwarkę... blech...


OOC: Sorrki za marnotę, ale zmęczona jestem jakoś dzisiaj ;/
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Sob Paź 26, 2013 9:39 pm
Muzyka
ehh, i co jej odpowiedzieć... musiałem chwilę odpocząć psychicznie. Jak już mam się stąd wydostać to z wyciągniętymi wnioskami nie flakami.
-Dwa lata temu obudziłem się w tej puszczy, pozbawiony wspomnień. Nie wracałem do tego miejsca. Założyłem Krwawe Berło, a resztę historii znasz. Tyle że jest coś jeszcze, tuż przed twoim przybyciem tutaj, powiedzieli mi o niej. Roodaka była moją żoną.  Powiedziano mi o niej gdy wymieniano straty po ataku agresywnych demonów na wioskę. Została przez nich porwana. Nie wiadomo gdzie jest, ani czy jeszcze żyje......
Zrobiłem krótką przerwę, i dodałem:
-Spędziła 2 lata czekając na mnie. A ja zupełnie nieświadomy jej istnienia chodziłem po Ziemi. A teraz, to dziecko powiedziało mi co pewnie myślała. Myślała że ją zostawiłem. Nie powiedzieli mi o niej, bo myśleli że zaprzestałbym trening. Wiele bym dał bym tylko mógł ją przeprosić...
Byłem w proszku, nie zdolny do walki. Potrzebowałem chwili by się ogarnąć. Czułem że ją skrzywdziłem. Skrzywdziłem kogoś naprawdę mi bliskiego. Byłem demonem który nie przejmuje się gdy sytuacja jest krytyczna. Ale nie gdy chodzi o to co zrobił. Miał ogromne wyrzuty sumienia, mało który demon miał coś takiego. Jakie to mogło być uczucie? gdy osoba która jest ci bliska, odchodzi na 2 lata. Gdy każdego ranka budzisz się marząc by zastać tą osobę obok ciebie. A zastajesz tylko puste miejsce. Demony z rasy Drakonian mają ludzkie uczucia. Ale dlaczego odczuwam akurat to? Dlaczego odczuwam tęsknotę za kimś kogo nie pamiętam. Czy gdyby nie powiedzieli mi o Roodace, było by lepiej? Czy gdybym dalej o niej nie wiedział czy byłbym teraz szczęśliwszy? Żyłem w kłamstwie tyle czasu, ale nie ma co ukrywać. Jestem Demonem, nie jesteśmy przeznaczeni do odczuwania szczęścia. Jestem w piekle Demonów, piekle na ziemi. Muszę wziąć się w garść. Nie mogę spowolnić innych z powodu swoich uczuć. Muszę działać na zysk grupy. Muszę im pomóc, nie mogę żyć tylko dla siebie. Odszedłem parę centymetrów plecami od ściany, ogarniając się nieco.
(koniec muzyki)
-Możemy kontynuować....
Po czym powolnym krokiem zacząłem wchodzić po schodach na górę.Widać było że cierpię od wewnątrz. Ale nie mogłem spowalniać przez to innych. Choćbym nie wiem co odczuwał, nie mogę stawiać siebie ponad innych. To nauczył mnie pobyt w Zakonie Krwawego Berła.
Okazało się jednak, że to nie koniec naszych cierpień. Wejście na 1 piętro było zawalone. Nie była to nasza sprawka, ale nie było sposobu na wejście wyżej. Zostaje wejście na 2 piętro, i używając drugiej klatki wejście wyżej. Mam mapę wszystkich pięter, więc to nie powinno być problemem. Otworzyłem drzwi, i stworzyłem lampę z ki blasta. Otoczenie nie było drewnianie jak powinno. Wszystko było stalowe, żelazne, i co tylko się jeszcze dało. Wszystko wyglądało na spalone i nie podobne do podziemi jakie znałem. Zauważyłem że na tym piętrze były pokoje mieszkalne. Każdy z nas stworzył jedno światło, o różnych kolorach byśmy mogli się poznać nawzajem. I znowu natrafiliśmy na przeszkodę... Zawór który łączy przedziały nie chciał się otworzyć. Byliśmy w sekcji F. Do A trochę brakuje... Musimy rozpracować jak przejść dalej, rozwiązać zagadkę prosto mówiąc.
-Mam pomysł, rozdzielimy się nieznacznie i poszukamy czegoś co robi bum. Potem spotkamy się tutaj, i wysadzimy te drzwi w powietrze. Zrobimy to tak by przy okazji nie zwalić nam na głowę całego pierwszego piętra więc poszukajcie czegoś o średnim efekcie.
OOC:
Przeszukujemy pomieszczenia.
Dragot w następnym poście znajduje w magazynie kanister z benzyną.
Red w następnym poście znajduje dawny pokój Roodaki i Dragota w wersji Nether, a w nim pudełko prochu strzelniczego(w szufladzie).
Nova w następnym poście znajdujesz butelkę ze sprężonym ciekłym azotem. W magazynie nieopodal.
Powodzenia.
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk500/500Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Nie Paź 27, 2013 10:23 am
Eh, poczuł się nieco dotknięty, iż Rogaty bardziej zwracał się do Novej niż do niego, a sam zapytał o nieznaną istotę. Prawdopodobniej dziewczyna miała coś w sobie, że otwierać się przy niej nie było trudne. Cóż, trochę naburmuszony wsłuchiwał się więc we słowa Drakoniana i z każdym słowem zaczynał poważnieć. A więc stąd przygnębienie na twarzy kolegi. Znaczy, nie zrozumiał wszystkiego: Krwawe Berło, co to jest żona, ale zżerały go wyrzuty sumienia za pozostawienie Roodaki na pastwę losu. Z tego co jednak zrozumiał, został wprowadzony w błąd. Jak widać, każdy ma jakieś grzechy na duszy, póki co z wyjątkiem Novej, która to okazywała wiele wyrozumiałości dla tych mężczyzn. Może też skrywa tajemnicę? Tak czy inaczej, to nie czas i miejsce, by wyciągać siłą coś tak brudnego i chamskiego.
Trzeba było teraz myśleć o obecnych osobach, by nie zranić jeszcze bardziej bliskich istot, ani nie przyczynić się do ich utraty. Akurat dostrzegł jak Nova oddaliła się kawałek od facetów, Red przyglądał się jej w ciszy, aż zobaczył jej ramię. Podniósł się z miejsca i ruszył wolno ku niej, by nachylić się przy pół-Saiyance i przyjrzeć się bliżej zacięciu. Może nie było wielkie, ale mogło być na tyle głębokie, iż mogło przeciąć nerwy, lub nawet kość.
>Pokaż ramię.
Powiedział z powagą w głosie i ostrożnie objął palcami zdrowe okolice ręki. Drugą dłonią przysłonił odrobinę ranę i spod jego palców rozjaśniała wyjątkowo biała, jak na demona skażonego złem, aura. Wniknęła wgłąb ciała Novej przez ranę i lekko zasklepiło rozcięcie. Mina demona wskazywała, iż skupiał się jak mógł, by przynieść ulgę. Po krótkim, miał nadzieję bezbolesnym, zabiegu skierował następujące słowa do towarzyszki przygody po Nether:
>Gdyby bolało Cię dalej, powiedz. Coś zaradzimy.
Nie chciał powiedzieć, że mogło wdać się zakażenie, miał jednak nadzieję, że jego Ki oczyściło na tyle ranę, że nie będzie komplikacji. Pewności nie miał, po raz pierwszy kogokolwiek leczył, stąd były pewne obawy. Puścił ramię koleżanki i skinął głową w stronę przewodnika po Nether, iż mogą iść dalej. Spoważniał jeszcze bardziej i po wypowiedzi Dragota podrapał się w tyle głowy. Kompletnie nie wiedział jak wykonać "eksplozję o średnim efekcie" inaczej niż własną Ki.
>Aaa... jak coś takiego może wyglądać?
Bohaterowie już rozeszli się po zbiorowiskach różnych pomieszczeń, dlatego Red został bez odpowiedzi. Musiał liczyć na swój instynkt, westchnął i ruszył do pokoju po prawej stronie. Zużył trochę siły, by odblokować spieczone drzwi w zawiasach i wpaść do środka. To co zobaczył przypominało pokoik dla dwóch osób, z dużym łożem małżeńskim (oczywiście demon nie znał się na takich sprawach), wszystko zwęglone, przesiąknięte krwią. Gdzieniegdzie widniały zniekształcone meble, czarne ze śladami spalenizny i posoki. Bardzo ostrożnie stawiał kroki i rozglądał się po każdym zakamarku. Nawet w wielkiej szafie, która po otworzeniu drzwiczek ukazała stertę poniszczonych ubrań na wyłamanych wieszakach. Miał mieszane odczucia, już naprawdę wolał wąskie korytarze niż coś co wyglądało jak grzebanie we wspomnieniach Dragota. Może nie powinien tutaj zaglądać... ale szukał czegoś co mogłoby przydać się do rozsadzenia drzwi.
Na małej komodzie przy łóżku (szafka nocna) dostrzegł lampę, podszedł do niej i bezwiednie chciał zapalić światło. Gdy to uczynił, przez chwilkę było jasno, ale pojawiło się zwarcie i promyk z żarówki zniknął wraz ze źródłem. Wysadziło bezpieczniki. Iskry jednak na chwilę pokazały, iż szafka nocna miała jakieś przegródki. Sięgnął ręką po zawieszkę od szuflady i pociągnął. W przegródce znalazł coś, co miało dziwny zapach. Kichnął nawet po powąchaniu prochu. Wziął znalezisko i jeszcze przeszukiwał pod łóżkiem, po kątach, a gdy już miał kierować się do wyjścia, nadepnął stopą (jego stopy są normalnie lepszymi tropicielami od samego demona...) na ramkę z obrazkiem. Zamrugał oczyma i chwycił w dwa palce znalezisko. Rozświetlił swoje ślepia, by lepiej widzieć zawartość, i dostrzegł... rozmazany jakby krwią wizerunek dwójki istot. Na jednej połówce ujrzał Dragota, uśmiechniętego w kierunku bardziej zamazanej postaci. Dało się przyuważyć jej wesołe, zielone patrzałki. Stał jak wryty nie mogąc oderwać ślepi od zdjęcia. Sam nie wiedział dlaczego, ale przypomniał sobie o April i o Kaede, którą szukał. A co, jeśli Bogini stała się krzywda, i dlatego nie daje o sobie znaku życia? A co, jeśli April została źle potraktowana przez Mistica? Powinien był pilnować, jednej i drugiej bliskiej osoby, by nie dopuścić do rozpaczy, w jaką wpadł Drakonian. Nie z własnej winy, ale jednak. Został oszukany przez otoczenie, kiedy serce chciało spędzać chwile z ukochaną - towarzysze wmówili mu kłamstwo. Wyjął fotografię z ramki i wsadził ją do t-shirta, miał zamiar pokazać być może jedyną pamiątkę po Roodace. On sam zdecyduje czy zostawi dla siebie czy spali, by zapomnieć o przeszłości.
Wrócił do punktu, gdzie miała zebrać się ekipa. Trzymał w ręce pudełko z prochem strzelniczym, lecz wciąż miał w pamięci to, iż posiadał także zdjęcie z dawnych lat.

[Fabularnie leczę Novą, z mechaniki regulaminu +50 HP za moje 100 HP]
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Pon Paź 28, 2013 7:04 pm
-To nic takiego. - rzuciła, kiedy Red podszedł do niej i obejrzał zranione ramie. Piekło i krwawiło jeszcze, ale od takich rzeczy się nie umiera... chyba. Gdy zaczął leczyć westchnęła z ulgą. -Dzięki. Kurka świetna technika! Dragot też mnie leczył już w ten sposób! Musicie mnie tego nauczyć, bardzo przydatne! - Podziękowała z uśmiechem. Jednak znowu musieli się skupić, Rogaty pokrótce odpowiedział na pytanie Reda o Roodace, a potem ruszyli dalej. Kolejna przeszkoda... no ile można, Nether już wyprowadził dziewczynę z równowagi... była teraz jak rozlana po podłodze benzyna... do zapłonu wystarczy tylko iskra...
Drzwi, żeby iść dalej musieli je wysadzić. Nova podzielała zdanie Reda... najłatwiej przecież użyć KI... no nie? Będą mogli eksplozję kontrolować, po co sobie robić pod górkę i kombinować? -Nie prościej Ki?... - Wypowiedziała na głos swoje wątpliwości. Sama pewnie nie wysadzi ich, pamiętała problemy z siatką, ale gdyby tak tamte dwa napalone demony się przyłożyły, a ona ładnie dopingowała, zapewne lepiej wyjdzie niż użycie jakiś szemranych materiałów wybuchowych. - Róbcie co chcecie, ja tu zostaję. - Westchnęła, gdy chłopcy się rozeszli. Naprawdę nie chciała sama przeszukiwać tych zapyziałych pomieszczeń, wystarczająco brudna się czuła, do tego wciąż ciężko jej się oddychało. Nie potrzebnie w ogóle włazili do tego domu. Gdy tamci zniknęli w pomieszczeniach Nova czekała chwilę opierając się plecami o rzeczone drzwi stanowiące ich przeszkodę. -Oni w ogóle sprawdzili czy nie da się ich otworzyć?... - mruknęła do siebie i odwróciła się. Nie przypominała sobie, żeby któryś z nich sprawdzał, po prostu zobaczyli przed sobą zamknięte drzwi i stwierdzili żeby je wysadzić, nie sprawdzając czy nie są zablokowane... zamknięte nie znaczy zablokowane i nie do przejścia. Westchnęła i prawdę mówiąc, nie licząc na więcej, nacisnęła na klamkę (jeśli to taki typ drzwi), albo wcisnęła na drzwiach, albo panelu przy framudze przycisk "open" jeśli drzwi były z typu tych mechaniczno automatycznych zabaweczek. Jeśli się otworzą zawoła wesoło i głośno poszukiwaczy skarbów, żeby wrócili do niej, jeśli nie, mruknie pod nosem, coś o głupich drzwiach i jej wrodzonym pechu, po czym kopnie drzwi sfrustrowana i zaczeka na demony ponownie opierając się plecami o przejście.

OOC: Sorrki, że nie idę za wskazówkami. Prowadzę i odgrywam postać, która przecież nie musi iść po sznurku.
Sorrki, za mały poślizg.
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Wto Paź 29, 2013 7:56 pm
Ki nic by tutaj nie dało, potwora moje ataki energetyczne nawet nie tknęły. Wszystko tutaj jest spalone, więc spalenie czegoś Ki jest niemożliwe. Ale materiały wybuchowe powinny odstawać od tego.Kroki swe udałem po mapie do magazynu, rozdzieliliśmy się nie znacznie, dodatkowo cały świeciłem fioletową energią by można było łatwo mnie znaleźć. Lecz w pewnym momencie osoby które dostrzegały oznaki światła, gdyż byłem niedaleko zobaczyły że całkiem zgasło. Moja ki stała się nagle niewyczuwalna dla Reda. Można było usłyszeć ciężki cios, oraz odgłosy tarcia metalu o podłogę...
Magazyn był dużym prostokątnym pojem z trzema ogromnymi półkami do sufitu. Mapa została w tym samym pomieszczeniu. Ślady świeżej krwi jednak prowadziły do wyjścia.... lecz wkrótce się kończą. Nova i Red stoją przed wyborem 3 pomieszczeń. Mogą iść do stacji medycznej,  ogrodu podziemnego, bądź przeszukać wpierw pokoje mieszkalne w poszukiwaniu przydatnych rzeczy. Wybór należy do nich.
OOC:
Post bardzo krótki, ale taki miał być. Macie wybór gdzie idziecie, bądź czy się rozdzielacie. Przeszukanie jednej lokacji na turę. W postach będe podsumowywał czy coś/ co znaleźliście, i obecny los Dragota. Powodzenia Smile
EDIT
W związku z odejściem Reda daje ci swobodę. W tym poście opiszesz poszukiwania, bądź inną decyzje. Znajdziesz mnie w następnej turze.


Ostatnio zmieniony przez Dragot dnia Wto Paź 29, 2013 10:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
Red
Red
Liczba postów : 838
Data rejestracji : 21/07/2012


Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk500/500Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (500/500)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Wto Paź 29, 2013 10:03 pm
>To akurat każdy wojownik znający swoją Ki potrafi uczynić. Musisz tylko skoncentrować się i użyć swojej energii życiowej. Takie leczenie może być szkodliwe dla osoby leczącej, dlatego musisz uważać, by nie przesadzić z udzieleniem pomocy.
Poinstruował Ogoniastą, by mogła sama odnaleźć drogę do samodoskonalenia się. Wiedział, iż woli sama dochodzić do wniosków, dlatego powiedział tylko skrótem nowinkę. Być może tego nie czuła na swoim ciele, ale Red przesłał przez ranę krótki impuls wprost do jej głowy, gdzie widziała na parę sekund kadry z życia młodzieńca, w których to uczył się Ki Feeling. Od tej pory będzie mogła spróbować sił i starać się powtórzyć za retrospekcją demona.
Rozdzielili się, Red wyszedł w końcu z lokum z łożem małżeńskim i podszedł do drzwi, które to mieli rozwalić. Akurat słyszał jak Nova mruknęła coś niezrozumiałego w stronę blokady. Długowłosy sam westchnął i położył na ziemi pudełko z prochem strzelniczym. Oczywiście nie wiedział co zawierało pudełko, może Czarnooka lepiej orientowała się w takich zagadnieniach.
>Znalazłaś coś ciekawego? Ja tylko to... westchnął ciężej, niezadowolony ze swoich poszukiwań A Ty coś znalazłaś ciekawego? A właściwie... Coś nie czuję Dragota... Hmm... poszukam go. Miej oczy i uszy szeroko otwarte.
Usłyszeli w tym momencie głośnie szuranie metalowego przedmiotu o podłoże, dlatego też Red pobiegł w tamtą stronę. Ucichło wszystko po dziesięciu krokach, co poirytowało demona. Zacisnął zęby i uderzył pięścią w ścianę, która w tym miejscu akurat miała drzwi. Prawie je wyważył z zawiasów, taki był już wkurzony w Nether. Nie dziwota, iż to piekło demonów, albo chociaż jego przedsionek.
Pomieszczenie bardzo przypominało pokój należący do państwa Dragotów, ale na ścianach, normalnie na każdym wolnym skrawku, wisiało mnóstwo fotografii, szkiców, zdjęć, dzieł od płótna i kredkami. Różne różnorodne. Podszedł i oglądał dzieła niczym w galerii sztuk pięknych. Były zniekształcone krwią i brudem, jednak dało się rozpoznać niektóre kadry. Niestety, trafił na jeden dość znany mu wizerunek.
>Co do li-...
Jak wspominałam, na ścianach wisiało mnóstwo obrazów. Nie wszystkie były przejmujące, ale na jednym z nich... widniał on, Red. Dzieło stworzone 300 lat temu przedstawiało postać o wyglądzie diabła: czerwona skóra, czarne futro, duże czarne skrzydła, wielkie białe rogi i te ślepia... Nie mógł się mylić, to była jego ostateczna forma, śmiercionośna dla wielu istnień. Pamiętał, że gdy przeszedł na tą drogę ewolucji, to wyrwał swoje serce, aby nie mieć skrupułów w mordowaniu czy to wojowników czy niewinnych istot. Jak dobrze to zapamiętał, przypominał sobie więcej szczegółów, a każdy z nich jeszcze gorszy od poprzedniego. Zmarszczył brwi. Nie dopuści do powtórki z rozrywki.
Miał za dużo znanych dusz i istot na Ziemi, by być ich ciemiężcą. Wrogiem publicznym numer jeden. Nie chce, aby osoby, z którymi zakumplował się w większym lub mniejszym stopniu cierpiały z jego ręki. Fakt, Nova mówiła mu, iż to od niego zależy jak będzie postępować, i że mając poczucie winy będzie w stanie dostrzec pozytywne strony życia, a co za tym idzie - pomóc wielu istotom. Droga do pokuty daleka, miejsce także jest nieodpowiednie. Nie chodzi o Nether, tylko ogólnie - o Ziemię. Wiedział, że wciąż oddychają ziemskim powietrzem, tylko wymiar spowodował zniekształcenie otoczenia. Musi znaleźć sposób na uwolnienie się od czynników agresogennych, a jeśli nawet nie, musi odnaleźć sposób na rozładowanie negatywnych wibracji.
Być może to co zrobi za chwilę zaprezentuje go we złym świetle przed Novą i Dragotem, ale z czasem zrozumieją jego decyzję. Albo wcale nie dopuści do tego, by dowiedzieli się prawdy. Mówią jednak, że zawsze prawda wyjdzie na jaw, dlatego to tylko kwestia czasu sprawi, iż dojdą do tych samych wniosków co Red. Nie umiał korzystać z telekinezy, ba - nie potrafił napisać kilku słów pożegnania na kartce, dlatego rozejdą się ich ścieżki (miał nadzieję, że tylko tymczasowo - do opanowania swojej natury w stu procentach) bez formalnego ogłoszenia. Co prawda mogą wyczuć energię, jaką zaraz uaktywni, ale nie muszą. Mogą być zbyt pochłonięci poszukiwaniami, że nie zauważą, iż Red odejdzie.
Czarnowłosy zamknął za sobą drzwi (jakby to coś w ogóle dało) i zbliżył się do ściany z ohydnym portretem demona. Ostatni raz chce widzieć takie obrzydlistwo z dawnych czasów. Wyciągnął rękę przed siebie i skumulował tyle energii na poziomie -1, że ściany robiły się coraz czarniejsze, a z otworu rosnącego w oczach jawiły się wyładowania Ki. Demon wiedział, że to za mało, aby rozerwać wymiar Nether, dlatego włożył prawie całą moc, by chociaż na kilka sekund wygiąć czaso-przestrzeń. Okazało się, iż przy wirującej czarnej dziurze towarzyszył silny podmuch wiatru, który wytargał zdjęcie Dragota z jego ukochaną byłą żoną zza pazuchy, a wir wciągnął demona w otchłań. Prawda była taka, iż stały się istnymi wrotami do rzeczywistości.
Gdyby miał więcej Ki, to utrzymałby dziurę na tyle długo, by pozostali towarzysze dali dyla z ciemności. Efekt końcowy mógł przenieść tylko jedną osobę, chociaż pozostała materia nadal wsysała z Nether do Wioski Drakonian, aczkolwiek otwór był o średnicy tylko 40 centymetrów. Gdyby Dragot w porę przybył do pomieszczenia z obrazami, to powiększyłby drogę ucieczki na tyle, by uratować się. Red niestety padł prawie nieprzytomnie po drugiej stronie światów i naprawdę żałował, iż zostawił znajomych w innym wymiarze. Ale z drugiej strony, jakby ocalił tą dwójkę z tarapatów, to później miałby gorzej z rozstaniem się z kumplami.
Czy to, iż nie pomógł Drakonianowi i Bioandroidce, świadczyło o powrocie na złą ścieżkę? Niekoniecznie, po prostu świat Nether był tak mroczny, iż myślało się coraz częściej tylko o własnej skórze. Dlatego nie został długo w miejscu, lecz odleciał w inne rejony świata, aby znaleźć receptę na ucieczkę z Ziemi.

z tematu

Ooc:
Użycie Dimension Hole, Nova może nauczyć się Ki Feeling (po spełnieniu wymogów związanych stricte z techniką), wyjście z tematu
Dzięki za wspólne pisanie, aczkolwiek czas na zmiany. Mam nadzieję, że nie obrazicie się... : (
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Wto Paź 29, 2013 10:41 pm
-Um... - przytaknęła ze zrozumieniem obiecując sobie, że przy najbliższej okazji potrenuje, by nauczyć się zamieniać KI na energię życiową! To bardzo przydatne, a wskazówki od demona znacznie ułatwią jej sprawę. Młoda miała smykałkę do nauki, szybko łapała o co w czym chodzi, a do tego lubiła się uczyć!
Gdy nie otworzyła drzwi zirytowana zaczekała na kompanów, wrócił tylko Red, z jakimś pudełkiem. Zdążyła w odpowiedzi pokręcić głową, gdy usłyszeli ten niepokojący dźwięk. Novuś na kilka chwil wmurowało. Przez impuls przekazany jej od Reda podczas leczenia, teraz przed oczami mignął jej obraz wysiłku nauki demona, a ja samą przeszyło tragiczne uczucie pustki, gdy KI Dragota niemal zniknęło. Nie wiedziała dlaczego to poczuła, ale jednak. Później nad tym pomyśli. W tym czasie Red zdążył też się ulotnić, zapewne pobiegł za dźwiękiem. -HEJ!! - Zawołała za nimi, ale nikt nie odpowiedział. Otaczała ją ciemność, dopiero hałasy wyładowań dwa pokoje dalej zwróciły jej uwagę. Dragot?! Coś się tam dzieje. Ruszyła biegiem, wpadła na drzwi otwierając je z hukiem akurat by zobaczyć coś co ją zamurowało... znowu. Red stał przy ścianie i tworzył czarną dziurę! Wszystko w pokoju latało w koło, jakby wewnątrz panowało tornado, rozbłyski mocy przeszywały powietrze rozjaśniając to miejsce, a Nova stała z opuszczoną do pasa japą. Co on robił!? Co zamierzał!? Nie zdołała się odezwać. Gdy moc wyrwała dziurę w przestrzeni i czasie ukazując zieloną trawę, błękit nieba i jasne słońce normalnego świata serce jej stanęło. Wyjście! Ucieszyła się, ale radość trwała mniej niż sekundę. Przez  "portal" wskoczył Red, a ten zaczął się gwałtownie zmniejszać. Nova podbiegła do niego. Gdyby rzuciła się na szczupaka, dałaby radę się prześlizgnąć i byłaby wolna. Nie mogła zostawić jednak Dragota... coś się stało. Rozdzierały ją dwa potężne uczucia. Troska o Rogatego, który chyba wpadł w tarapaty i gniew na Reda, że tak od ucieka... sam... zostawia ją... ich w takim momencie!! Stała i patrzyła przez zanikające okienko jak osłabiony demona wstaje na nogi i odlatuje, nawet nie oglądając się za siebie.
Znowu została sama. Ciemność. Cisza... cisza, którą przerywały tylko uderzenia jej serca, które stawały się coraz szybsze i mocniejsze. Zostawił ich... zostawił, kiedy jest potrzebny... jak mógł to zrobić!? Dlaczego teraz?! W taki sposób!? Co za typ! Niech go znajdzie, to spuści mu łomot i się skończy! O tak, sam jej dał po temu sposobność, niech ona tylko nauczy się wyczuwać energię innych! Red jesteś celem!
Sekunda za sekundą, Nova stała tak gapiąc się w brudną ścianę, na której chwilę temu widniały drzwi do wolności. Oddychała płytko, w rytm uderzeń własnego serca. Jeśli przez ostatnie godziny była zirytowana i wyprowadzona z równowagi to teraz była naprawdę wściekła. Może gdyby nie to, że Dragot jej potrzebował, ta padłaby wyjąc na ziemię i tłukąc bezradnie pięściami w podłogę... bardzo możliwe. Teraz musiała jednak wziąć się w garść i znaleźć demona. Ona była potrzebna jemu i zapewne on jej jeśli mięli doczekać do wyjścia z tego piekła! -Niech Cię Reeeeeed!!! - wrzasnęła w końcu, gdy wszystkie uczucia i impulsy przelały jej czarkę wytrzymałości. Wciąż krzycząc zacisnęła pięści, pochyliła jakby chcąc stłumić ostateczny wybuch nerwów, ale nic to nie dało. Wyprostowała się gwałtownie buchając w tym czasie ostrą białą aurą. Ta pulsując robiła nie mniejszy bałagan niż Red wcześniej, ale cóż poradzić. Nova w tym stanie prezentowała sobą zimną determinację. Znaleźć Dragota, wysadzić w powietrze co się da, albo zmusić go do użycia techniki i wydostać się stąd! Potem sama chyba odleci musząc poukładać sobie w głowie wydarzenia ostatnich kilkunastu godzin. Co za dużo to nie zdrowo! -DRAGOT!!! - Zawyła, uniosła się minimalnie nad podłogą i wystrzeliła opuszczając pomieszczenie i zostawiając za sobą białą smugę.
Skierowała się tam, gdzie Dragot udał się na początku. Magazyn. Dotarła tam w mgnieniu oka i jak burza obleciała pomieszczenie lawirując między regałami gotowa przyłożyć komuś z kolanka z rozpędu jeśli będzie stał jej na drodze! Jeśli nic nie znajdzie, ponownie zawoła kompana, po czym wystrzeli tropem krwi by przeszukać następne pomieszczenia. Niech to szlag!

OOC:
Przemiana - Biała Aura
Szukam Cię Dragot na wnerwie.
Dzięki za grę Red. I tak Cię znajdę!
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Sro Paź 30, 2013 10:34 pm
Mapa jest w tym samym pomieszczeniu, pomieszczenie było zdemolowane. Leżała na podłodze tuż obok śladów krwi.
Zostałem staranowany, poskromiony, powalony na glebę niczym zwierze. Teraz to ja stałem się zwierzyną która tylko czeka na dostarczenie do sklepów. Dwóch Boogiemanów. Dwie ogromne kreatury z piramidą na głowie. Wpadłem w zasadzkę jak mucha. Błyskawicznie mnie pozbawili przytomności i zredukowali witalność do prawie zera. Po tym jak padłem na spaloną brudną podłogę jeden z nich podniósł mnie i zabrali mnie w inne miejsce. Czułem tyle bólu... byłem cały w śladach po cięciu. Niektóre cieńsze, inne głębsze. Obudziłem się w pomieszczeniu które wyglądało na ogromną salę w kształcie cylindra. Wyglądała nie czyściej niż wszystko inne, przesiąknięte krwią. Jednak była dość jasna i miała barwy raczej pomarańczowo brązowe niż czarne. Podłoga była dziurowana, a pod nią widoczny był nieokreślony płomień. Była ze stali jak wszystko inne, była jednak niczym przypalona patelnia. Obudziłem się wysoko, blisko sufitu. Ukrzyżowany..... za krzyżem była wolna przestrzeń i widocznie tędy wejdą Boogyeman'y. Pewnie są moimi katami, za zdradę nieokreśloną...
Byłem tak zmęczony, tak wyczerpany i ranny że nie byłem w stanie zmienić kształtu. Pozostało mi czekać z nadzieją że Red mnie wyczuje...

Tymczasem u Novej
Poszukiwania poszły średnio, Nova na pełnym wkurzeniu nie była raczej w stanie skupić się dostatecznie. W pewnym momencie, po około 4 -5 minutach pędzenia po korytarzach i pokojach trafia do ślepego zaułka. Pobliskie pielęgniarki wykorzystały okazję, ruszając się jak figurki wypełzły z pokoi, wyszły z ukryć i odcięły drogę. Było ich tuzin. Nova nie miała by specjalnych szans, ale jak to bywa w pospolitych fabułach ludzkich filmów, w ostatnim momencie Nova została ocalona. Usłyszała świst wiatru, i gdy otworzyła oczy zobaczyła pielęgniarki leżące na ziemi martwe.
wybawca z opresji:
Ozymandiak, przywódca wioski Drakonian zaprezentował tym samym swoje umiejętności. Używając swojego przerośniętego miecza załatwił zagrożenie w mgnieniu oka.Wyszedł ze schronu by wyszukać tych których brakuje. Pokazał tym samym czym jest bycie Drakonianem, że nie są zwykłymi demonami. Są niczym herosi Demonów, najbardziej elitarna jednostka wśród śmieci. Honor, szacunek, odwaga i poświęcenie. Te cechy były u każdego z nich. Ozzie schował miecz do pleców i zapytał nieco zmęczonym tonem:
-Jesteś ranna? Gdzie podział się Red? Przepraszam że tak długo zajęło dotarcie tutaj, liczyłem że sami znajdziecie drogę.
Przepraszał mówiąc to, tak naprawdę nie liczyliśmy na pomoc a otrzymaliśmy ją i otrzymaliśmy przeprosiny za spóźnienie.
-Wyczuwam gdzie podziewa się Dragot, polecisz ze mną? czy mam cię wpierw odprowadzić do schronu?
Zapytał, wyciągając rękę w stronę Novy. Dbał o swoją wioskę, a gdy powiedziałem by szanował Novę w 100% się do tego zastosował. Myślałem o nim tam, przybity do krzyża za dłonie i stopy. Nie mogło mnie to zabić bo nie potrzebujemy tlenu, ale bolało. Bardzo bolało...
OOC:
Ozzie przyszedł. twój wybór gdzie idziecie. Wybacz że tak długo czekałaś.
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Sro Paź 30, 2013 11:19 pm
Nigdzie go nie było! Niech to szlag! kiedy starała się skupić, przed oczami widziała migawki dawnych scen, co tylko ją irytowało. Nie czas był na podróże w czasie! Dragot jej potrzebował! Przeszukując pomieszczenia narobiła nieco hałasu i zwabiła wszystkie upiorne kreatury z budynku. No masakra! Pielęgniarki jednak nie były zbytnim zagrożeniem, oczywiście były niebezpieczne, ale tylko wtedy, gdy ktoś robił hałas. Nova zdążyła już poznać te urocze dziewczyny i wiedziała, że ma być cicho jeśli nie chce zostać pokrojona w plasterki. Gdy odcięły jej drogę już zbierała się by użyć Kiaiho, odepchnąć te paskudy, a potem cichaczem je wyminąć i polecieć dalej. Nim jednak zdążyła uwolnić KI, monstra padły martwe na glebę ukazując Ogoniastej przywódcę wioski Drakonian. Nova wciąż otoczona pulsująca białą poświatą zamrugała kilka razy zaskoczona na jego widok. Szybko się jednak ogarnęła i normalnie zapewne wyszczerzyłaby białe ząbki, ale była zbyt zdenerwowana. - Red jest bezpieczny nim się nie przejmuj. Ze mną też wszystko dobrze. - Odpowiedziała. Co prawda była wkurzona na Reda za tą ucieczkę, ale nie chciała szargać mu dodatkowo imienia, nie znała ostatecznie powodów jego nagłego odejścia. Policzy się z nim sama... później. -Żartujesz!? Prowadź, musimy go znaleźć, mam koszmarne przeczucia! - Zawołała zaraz. Odprowadzić do schronu?! No chyba sobie za przeproszeniem jajca stroił! Ją?! Odprowadzić!? Może była nastolatką, może była mieszanką genetyczną, może dużo szkoły jeszcze przed nią, ale nie da się odstawić na bok. Przyjaciół się nie zostawia choćby nie wiem co! Może jej potęga się nie przyda, z racji tego, że mała, ale nadrobi sprytem i pomysłowością. O! -Lecimy!

No spoko jest. Piszemy dalej.
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Czw Paź 31, 2013 10:31 pm
Przybity do krzyża, czekając na cud myślałem właśnie o niej... Przypominałem sobie niektóre rzeczy, fraktale kawałeczek po kawałeczku. 1/10000 po 1/10000.Przypomniał mi się jej charakter, Roodaka była czułą i mądrą osobą z dużym poczuciem humoru. Zawsze wiedziała kiedy sytuacja wymagała powagi, jednocześnie podobnie jak ja nie przejmując się nimi niepotrzebnie. Często przy niej żartowałem, byle by tylko zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Ze wszystkich osób jakie znałem, to właśnie ona była najbardziej ludzka.  Nigdy nie skrzywdziłaby z wyboru bliźniego. Nie nosiła w sobie ciężaru, a rządzę krwi zaspokajała na zwierzętach. No właśnie, przypomniałem sobie fakty bez żadnych obrazów. Podobnie jak Ozzie była myśliwym. Tyle rzeczy mógłbym jej teraz powiedzieć, tyle przeprosić, tyle wspominać... Ale teraz została porwana. Odebrali mi jedyną rozumiejącą mnie osobę na tym błękitnym globie.... Gdy jesteś cierpiący i smutny przez długi czas, cierpienie i smutek zmieniają się w nienawiść, a nienawiść ta zaczyna zmieniać świat....
W końcu się doczekałem, drzwi znajdujące się na dole pomieszczenia przede mną otworzyły się z hukiem, i zobaczyłem błyszczącego od pomarańczowej energii Ozziego i błyszczącą od białej Novę.
Muzyka od tego momentu
-Dragot! gdzie t....
I wtedy zobaczył mnie, cały w śladach po cięciach, przybitego gwoździami do Krzyża za którym było podium.
-Łosz k****, aleś się opalił! Łap Energizera!
I rzucił we mnie pomarańczową falą półprzezroczystej energii, przekazując mi ją. Jego żart spowodował u mnie dość głośne zarechotanie. Odzyskałem większość swoich sił, więc natychmiastowo zmieniłem kształt i będąc w całości z płynnego srebrnego metalu wyciągnąłem kończyny z gwoździ, czy też raczej wyślizgnąłem się.
po chwili byłem już na parterze, w stanie stałym i kolorowym.
-Dzięki, jesteście wspaniali. Ozzie, prowadź do schronu!
Powiedziałem pełen wdzięczności dla Novy oraz Ozymandiaka, którego się tu nie spodziewałem. Zaczęliśmy biec za Ozziem, który dostosował do nas prędkość. Wymieniłem przy okazji pare słów z Novą.
-Gdzie się podziewa Red? Chyba nie uciekł w takim momencie?  
Zapytałem, gdyż dla mnie było to nie możliwością. jeszcze się zdziwię.... ale znowu mieliśmy przesrane. Drogę zatarasował nam nie kto inny jak...
Boogeyman:
Jeszcze jego nam brakowało! zablokował nam drogę, w ręce unosił włócznię która miała ze 2 M długości! Po chwili okazało się że nie jest sam. Trzech innych wyszło zza korytarza. Nawet Ozymandiak nie dałby rady czterem Boogeymanom. Gdy odwróciliśmy się, okazało się że....
Zostaliśmy otoczeni. Będąc w wąskim korytarzu z każdej strony drogę dalej odcinali nam po 4 Boogeymanów. Każdy powoli się zbliżał. Serce podskoczyło mi do gardła. Adrenalina rosła coraz to bardziej. Byli już jakieś 5 metrów od nas! gdy już zdawało się, że nie opuścimy Netheru żywi, złapałem się za uszy, gdyż zawyły syreny.... Były bardzo głośne, oznaczały one że wracamy do prawdziwego świata! Musimy się przemóc! Zacisnąłem zęby z bólu, mając tak mocny słuch jak ja coś takiego boli jak cholera! Ozzie robił to samo, ale w przeciwieństwie do mnie nie padł na kolana. Novę to prawdopodobnie też bolało, ale duuużo mnie. jeszcze.......te......kilka.......sekund... Wszystko zaczęło się rozkładać. Niczym odklejana farba wszystko zaczęło wyparowywać. Boogeymany nie zdążyły do nas dotrzeć, stały się niczym więcej niż popiołem w tym świecie. To tak boli.....

OOC:
Nether się kończy. Jak się podobał "Quest" ? Dragot traci tutaj przytomność, więc w następnej turze możesz opisać siebie już w prawdziwym świecie, oraz gdzie się udajesz w wiosce lub poza nią. Sugestia Smile
Anonymous
Gość
Gość

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Pią Lis 01, 2013 2:42 pm
Mówiła, że ma koszmarne przeczucia? Mówiła! Kiedy zobaczyła Dragota mało kolana się pod nią nie ugięły! To był widok... Na szczęście Ozz szybko się nim zajął i podładował mu baterie. To Ki też można przekazywać komuś innemu? O kurde ten dzień był naprawdę owocny w naukę! No ale wracając... Dragot stanął na nogi i we trójkę dali dyla, kierując się w stronę schronu. Niestety wpadli w pułapkę. Otoczyły ich te piramidogłowe dziwolągi! -O nie! Tyle czasu daliśmy radę, nie dam się ubić tym pokrakom!!!! - Wrzasnęła rozgniewana już nie na żarty, jej biała aura powiększyła się nieco, a dziewczyna wyciągnęła ręce na boki skupiając KI, by wypuścić ją w uderzeniu Kiaiho, gdy tylko potwory się zbliżą. Nim zdążyły, ich uszy znowu rozdarł dźwięk syreny. Ki i jej aura się rozproszyły, gdy zasłoniła uszy krzywiąc się jak po cytrynie. Nikt nie zaatakował... zaczęli wracać do normalnego wymiaru. Gdy wyprostowała się, Dragot leżał nieprzytomny plackiem. Ona drżała na całym ciele stojąc obok drugiego demona i rozglądając się niepewnie. -Cho... chodźmy stąd... muszę zobaczyć słońce... niebo... bo chyba zwariuję. - Jęknęła słabo do Ozziego. Gdy demon wziął na ręce nieprzytomnego kumpla i ruszył, poczłapała za nim. Milczała. Duszności powoli ustępowały, ale musiała zobaczyć błękitne niebo, żeby całkowicie wróciło jej poczucie rzeczywistości. Gdy zobaczyła światło wyprzedziła demony i wypadła na powietrze niemal się nim dławiąc! Po kilkunastu krokach padła na kolana dysząc ciężko. Podpierając się rękoma klęczała, a kropelki potu z czoła kapały na ziemię. -Ja... ja muszę lecieć. Nie mogę tutaj dłużej zostać. Ozzi, jak Dragot będzie chciał mnie znaleźć to zapewne zrobi to bez problemu... Dzięki za pomoc... - Mruknęła wstając chwiejnie. Popatrzała na demona. Wzięła dwa głębokie oddechy. naprawdę nie mogła dłużej s\zostać w tej przeklętej wiosce. Wciąż czuła jakby jakaś metalowa obręcz ściskała jej duszę i serce. - Jak wy możecie tak tutaj żyć... - westchnęła, ale nie czekała już na pytanie. Wzbiła się w powietrze i odleciała najszybciej jak potrafiła...


OOC:
zt

Dzięki za grę. Było fajnie Smile Do zobaczyska Smile
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Czw Lis 07, 2013 10:04 pm
Dziennik Dragota, godzina 06:52, 3 rok ery Drakonian. Nienawiść.... to uczucie zaczęło mnie dotykać. Smutek i ból w końcu ustąpiły, ale pragnienie zemsty za nie jest rzeczą ludzką jak i demoniczną. Lecz to nie będzie zemsta, to puste pojęcie którymi ludzie usprawiedliwiają swoje pragnienia. To KARA.
-Dragot, wstawaj. Mam dla ciebie dobrą wiadomość.
Pierwsze słowa jakie usłyszałem po wznowieniu przytomności. Gdy zmysły do mnie powróciły, zobaczyłem że leżałem na swoim łóżku, w chatce której wybrałem. Ozzie mnie obudził, mając na sobie ten sam cwaniacki uśmieszek. Ale szczery był, więc martwić się nie trzeba było. Miałem nadzieję że myślimy o tym samym. Jego czerwony ozdobny płaszcz był nieco zabłocony, a on sam wyglądał jakby ktoś go walnął w twarz porządnie. Oj coś się szykuje....
-Ozzie, co to za wiadomość?
Ten natychmiastowo odpowiedział:
-Znaleźliśmy ją. Miejsce gdzie trzymają Roodakę, miejsce gdzie jest ich główna baza.Lecisz ją roz***ać razem z nami?
Przez kilka sekund myślałem, po czym uśmiechnąłem sie tak samo jak on i podałem mu dłoń mówiąc:
-Wchodzę w to.
Tutaj wyjaśnienia były zbędne. To trzeba było zrobić. Musiałem uwolnić Roodakę, bez względu na cenę. Z drugiej strony musiałem dać upust swej nienawiści. Jeśli znaleźli siedzibę czerwonych Messengerów, to jeszcze pożałują że podnieśli ręke na mnie, na Ozziego, na Roodakę i każdego Drakoniana. Wstałem z łóżka i od razu wziąłem rozbieg poza dom. Stamtąd z Hukiem odbiliśmy się od ziemi i zostaliśmy w powietrzu, lecąc na małej wysokości w stronę czarnego dymu. Oznacza to że nasi już zaatakowali. To będzie bitwa, ale wojna dopiero się zacznie...
OOC:
Z/t do Mroczna Puszcza
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Pią Sty 10, 2014 6:59 pm
Czy ja tchórzę? czy ja uciekam od zagrożenia? nie, musiałem zmienić pozycję bo skrzywdziłbym wielu ludzi. Nie wiem nawet ilu mnie ściga, i jak są silni. A może uciekam przed kimś słabym? tak czy tak nie mogę walczyć w mieście. Muszę jak najszybciej wrócić do........do..........do.....mu....
Wróciłem tam gdzie zwykle jest wioska, wylądowałem poniżej zakrywających ją wysokich drzew. Nie sądziłem że można mnie jeszcze bardziej zranić, a jednak im się udało. Wszystko zniszczone i spalone, ratusz zawalony a krwi było jeszcze więcej niż poprzednio. Nie było nikogo.....Udało im się...padłem na kolana, atakowali mnie i moich ziomków, chcieli mnie zabić, porwali moją żonę, a teraz zniszczyli jedyne co posiadam, czyli wioskę.... myślałem że pozwolę się tym zająć strażnikom, ale teraz już ich nie ma. A ja mam inne pragnienie. Chce wydobyć słowa prawdy prosto z ich gardeł, poczuć zapach ich krwi i wyrwać im wszystkie kończyny. Dowiedzą się dlaczego Dragot powinien być zostawiony w spokoju. moje poobijane żebra po ciosach Rikimaru przestały się liczyć. Robiłem kroki do przodu patrząc na zrujnowane domy, puste place treningowe i mając przed oczami wizję trupów, pytających czemu ich nie obroniłem....moja jedyna rodzina....a ja im nie mogłem pomóc...tak samo jak nie mogłem pomóc Roodace....Dobra! chcą demona? chcą tego złego? chcą maszyny do zabijania? dostaną ją. Odwróciłem się i zobaczyłem jak zza mgły wychodzi 5 postaci.
平均メッセンジャー(Heikin messenjā/average messenger/Przeciętny posłaniec):
to grupa składająca się z jednego messengera o barwie czerwonej, ale zdecydowanie silniejszego niż te czerwone z którymi miałem do czynienia wcześniej. Wylądowali gwałtownie na ziemię wyłaniając się zza mgły. Obok niego było czterech pomniejszych messengerów.
マイナーメッセンジャー(Maināmessenjā/minor messenger/Pomniejszy posłaniec):
Wtedy już wiedziałem że nie będzie miło. Podniosłem głowę ukazując swe oczy, żarzące się od zielonego światła KI. Powoli przyjąłem gardę. ugiąłem nisko kolana, będąc pod kątem uchylony w ich stronę. lewą rękę ustawiłem przed sobą, by cios ewentualnie zablokować, prawą zaś zgiąłem i ustawiłem blisko siebie, by cios swój zadać. Zbliżali się, jak to rozpocząć...
OOC:
trening start
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Pon Sty 13, 2014 6:53 pm
Muzyka
Zanim zdążyłem wymyślić jakąś sensowną taktykę, cała piątka rzuciła się na mnie. Błyskawicznie zbliżyli się i zaczęli zadawać mi serie ciosów z każdej strony. Przez chwile nie ruszałem się z miejsca i odpierałem ich ataki. Ale po chwili wiedziałem co zrobić, nastąpił ogromny huk połączony z zielonym błyskiem. Kiaiho odepchnęło ich na odległość 3 metrów wokół mnie, a ja korzystając z okazji zwiększyłem wysokość i techniką Renzoku Energy dan zacząłem zrzucać na nich grad pocisków energetycznych. Wyrzucałem je szybko i energicznie, furia nie przeszła mi ani trochę. Chmura dymu z powstałych wybuchów powiększała się i powiększała, aż nic nie widziałem. Nie zwalniałem przez niemal minutę, potem odpuściłem by zobaczyć co się udało. Jednak nie jestem głupi i zastąpiłem swoją pozycję zankokenem, a mysz wpadła w sidła. Czerwony zaatakował iluzję od tyłu, jednak ta zniknęła i po chwili zaatakowałem. Wleciałem z dużą prędkością w messengera od góry, posyłając go z powrotem na dół łokciem. Czułem że to za mało...zarówno dla nich jak i dla mojej furii. Napiąłem wszystkie mięśnie, zęby zaczęły mi szczękać a ja włączyłem aurę. Zielono-fioletowa aura kilkumetrowych rozmiarów zaczęła promieniować a ja ładowałem swoją siłę do maksimum. Oczy dosłownie promieniowały mi od Ki, całe ciało drżało a ja warczałem wręcz instynktownie w wyniku przypływu mocy. Po chwili niebo zaczynało się ściemniać, od ziemi która była jednak sporo niżej zaczęły odłamywać się kawałki skał, okolica wydawała się niczym wulkan mający niedługo eksplodować. Wokół powiększającej się aury zaczęły przemieszczać się ładunki elektryczne tej samej barwy. Gdy uznałem że wystarczy, chwyciłem odpowiedni moment i  skoncentrowałem całość w sobie. Aura w mniej niż sekundę pomniejszyła się i wydawała się dużo gęstsza i oślepiająca wręcz. Moja postać była widoczna pod postacią nieco ciemniejszej sylwetki wewnątrz zielonego płomienia. Zacząłem nurkować z pełną prędkością w dół, niebo wcale się nie zmieniło. Uderzenie z rozpędu w ziemię rozwiało kurz z R.E.D'a i pokazało że jedynie czerwony oraz jeden biały został po nim żywy. Szkoda że Mistrz mnie wtedy nie widział... Silniejszy posłaniec zaatakował mnie serią ciosów, z których każdy uniknąłem patrząc się na niego wzrokiem sądu. W końcu zablokowałem jego cios prosty prawą ręką, załadowałem silnego ki blasta w lewej dłoni i wykonałem cios, powodując wybuch wcześniej zrobionego pocisku. Eksplozja odepchnęła go do przodu i nie zamierzałem by to się skończyło. Wystrzeliłem za nim i zacząłem bombardować go setkami uderzeń podtrzymujących go w górze. Zakończyłem to wyziewając na spadającego już demona strumień HONOO który spopielił go doszczętnie. Przez chwilę myślałem że robota skończona, jednak przypomniało mi się że został jeszcze jeden. Odwróciłem się, zobaczyłem że zaczął uciekać. Chciał wezwać ich więcej? nigdy. Wystrzeliłem w jego stronę Eye beam ze wciąż świecących na zielono oczu powodując jego upadek z kilku metrów na podłogę. Dokończyłem go pociskiem Gack który teraz miałem na tyle opanowany że wyglądało to jakbym pluł. Kulisty wybuch zmiótł kolejne ścierwo z powierzchni tej planety.
[koniec muzyki]
Uznałem, że to koniec. Kara wydana, furia może odejść. Poddałem swoje ciało na ogromny wysiłek, powinno mnie to wzmocnić. Wziąłem kilka głębokich wdechów, rozluźniłem mięśnie... oczy wróciły do normalności, aura wygasła. Lecz niebo w tym czasie było na podobnym poziomie, więc niewiele się zmieniło. Dopiero po chwili zorientowałem się, jak duży zapas energii zużyłem na tą aurę. Wszystkie mięśnie miałem zmęczone po tym ataku, zacząłem się obniżać aż usiadłem, i głęboko oddychając chciałem zregenerować utracone siły. Tym razem jednak nie było tak jak zazwyczaj. Coś było nie tak, nie czułem jakby wracała do mnie energia. Wdychałem powietrze ile mogłem, a jednak nic mi to nie pomagało, byłem przestraszony co się dzieje. Zacząłem wydostawać się z wioski w porzukiwaniu odpowiedzi. Odbiłem się.....odbiłem! Coś odgradzało mi wyjście z wioski, jakaś bariera, która w dodatku nie przepuszcza tlenu? To nie był najgorszy kłopot. Zrozumiałem taktykę posłańców.Wysłali słaby oddział bym zmęczył się rozładowując furię, a potem nie pozwolić mi odpocząć i zaatakować na poważnie. To nie był dobry pomysł...Co nie znaczy że się poddam.
Wylądowałem z powrotem na ziemi, wokół mnie było dużo domów, w większości zawalonych. krzyknąłem na cały głos:
-CHCECIE MNIE? JESTEM TUTAJ, NA WIDOKU! WEŹCIE MNIE SOBIE! CZEKAM!
Nie musiałem długo czekać. Momentalnie wyszło do mnie trzech czerwonych takich jak ten którego wcześniej zniszczyłem. Łatwizna. Nie włączałem aury by nie narażać się na jeszcze większy spadek energii. Wystrzeliłem w ich stronę, i gdy znalazłem się pomiędzy nimi włączyłem Ki Swordy na obydwu rękach. Wtedy było nie skoncentrowane więc dostali jedynie oparzenia, ale nie skończy się tym razem tak dobrze. Próbowałem trafić och obydwu, jednak tym razem byli jakby szybsi i trudniejsi do trafienia. czyżby tamci mieli być mięsem armatnim? Pomimo widowiskowych ruchów obydwoma ostrzami, tylko raz udało mi się trafić. ale tym razem w sedno. Ruch mieczem odciął rękę jednemu z nich....Z doświadczenia wiem że oni kończyn nie regenerują... Odwróciłem się by wykonać kolejne machnięcie lecz dostałem cios z zaskoczenia...pierwszy raz mnie trafili. I to mocno, odleciałem na kilkanaście metrów, uderzając w drewniany domek. Miecze zgasły, a ja byłem chwilowo przytłumiony, łapy mają ciężkie.Trzeba zdjąć ich z daleka.Gdy wyszedłem z chatki ci jednak byli z pół metra ode mnie, ledwo uniknąłem kolejnego ciosu. Udało mi się go skontrować, mocnym kopnięciem pod kątem 90% w prawo i w górę. Natychmiastowo udałem się w miejsce gdzie go odepchnąłem, po czym zaatakowałem rękoma złożonymi w młot, kierując go z powrotem na glebę. Zmęczenie coraz bardziej dawało się we znaki, ten cios który wymierzył w głowę nadal czuje. Niestety ponownie straciłem czujność i od tyłu zaatakował mnie drugi, tym razem wbił swoje szpony w mój bark, wydarłem się na pół wioski, przeszło niemal na wylot. strumyki krwi pokryły mi większość ręki i pleców, tym to mnie załatwił. Z zaciśniętymi zębami włączyłem Ki sworda i korzystając że wbił się głęboko odciąłem mu głowę. Nie mógł wykonać uniku, ale jego ręka i ciało wciąż było przymocowane do mojego, a po odcięciu głowy jego ciało zaczęło spadać.... Aż mi łzy do oczu napłynęły, ból sparaliżował moje ciało. ostre pazury głęboko na kilkanaście centymetrów w moje ciało były ściągane w gół przez grawitacje. Gdyby nie to że w ostatnim momencie odciąłem ki swordem resztę jego ciała od długich szponów , straciłbym połowę ciała.
Ból był straszny, nie miałem czasu na wyciąganie tych odłamków, drugi już leciał. Jakikolwiek ruch prawą ręką sprawiał ból. A ruch barkiem dosłownie wciąga w piekło. została lewa ręka. dałem radę wysłać nią ofensywne Kiaiho, które posłało go z powrotem. Nie dam mu tak rady, a to na pewno nie koniec! Muszę się ukryć, w podziemiach mnie nie znajdą! Zacząłem chaotycznie lecieć po wiosce w poszukiwaniu tego wejścia, byłem w stresie i bólu, mdłości porobiły mi się od takiego wysiłku! Znalazłem, wejście było jeszcze w stanie gotowości. Wystrzeliłem tam najszybciej jak mogłem,ale gdy popatrzyłem za siebie zrozumiałem że to może być mój koniec. Kilkudziesięciu czerwonych Messengerów przekraczających barierę z zewnętrz. Zobaczyłem że kumulują coś, i wyglądało na to że to był atak. Pośpieszyłem się jeszcze bardziej, włączyłem aurę i starałem się ignorowac to że pazury wbijają mi się coraz głębiej, nie mogę zginąć! nie teraz! Byłem na granicy wejścia gdy zobaczyłem że tuż za mną leci pocisk ogromnych rozmiarów barwy czerwonej. Trafił on w ziemię dosłownie centymetry przede mną. Wybuch był ogromny i spowodował zawalenie się wejścia. Nie wiedziałem czy to przeżyłem... Ostatnie co pamiętam to głośny wybuch, i dźwięk kilkuset kilogramów gruzu, spadającego z każdej strony.
OOC:
Koniec treningu

Statystyki:
HP: 0001
KI: 0001
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Nie Sty 26, 2014 2:28 pm
Muzyka

Przez długi okres czasu nie miałem pojęcia o niczym. Nie wiedziałem by żyję, gdzie jestem, ani dlaczego nie mogę się ruszać. Wiedziałem tylko że spoczywa na mnie ogromny ciężar, za który sam jestem odpowiedzialny. Kolejny raz sprowadziłem na siebie cierpienie. Leżałem przygnieciony gruzem z zamkniętymi oczami przez Bóg jeden wie ile czasu. Nie miałem siły zrobić kompletnie nic, pazury nadal wbite były w mój bark, a ból tym spowodowany to jedyne co wtedy czułem. Leżąc tak, i praktycznie czekając na wyrok ani trochę nie przybywało mi sił. Nikt nie może mi pomóc, nikt nie usłyszy mojego krzyku, nikt nie weźmie mnie stąd i nie uleczy. Byłem całkiem sam. Po wielu godzinach mój mózg bezskutecznie próbował zmusić resztę ciała do wykonania ruchu. Ledwo byłem w stanie kiwnąć palcem. Jednocześnie wciąż przekonywałem sam siebie że to nie ma sensu. Powinienem zostać, a ostatnie porcje energii wykorzystać na odebranie sobie zbędnego życia. Za demonem nikt płakać nie będzie, przestałem wierzyć w to że Roodaka w ogóle istnieje...

A jednak, coś mi nie pozwoliło tego zrobić. Nie przechodziła mi żadna myśl przez głowę. Coś jednak za wszelką cenę kazało mi przetrwać. Pomimo usilnego pieczenia oraz skrajnych zakwasów po mojej furii, używałem ostatnich zapasów energii, i próbowałem się wydostać. To co robiłem można porównać do czołgania się. Zajmowało mi to długo, jakąś godzinę przemieściłem się zaledwie o metr, może dwa. Ani na sekundę nie otworzyłem oczu. Wtem poczułem to. kolejny ruch prawej ręki sprawił, że poczułem na jej palcach przepływ powietrza. To znaczy że przywaliło mnie blisko wnętrza podziemi. Ulga była niesamowita, pozostał mi tylko kawałeczek. Poruszałem się dalej, przepychając kamyki które prawie podpinały się pod żwir. To mnie coraz bardziej męczyło, a kolejny ruch o mało mnie nie zgubił. Pazury wbite w moje plecy wyjątkowo mocno się wygięły pod wpływem otarcia o żwir, powodując ogromny ból i powrót krwawienia. Nie czułem połowy ciała, gdyby moje kanaliki łzowe działały, to utopiłbym się w nich. Kolejny stop, brałem ciężkie oddechy mając nadzieję na złapanie choć najmniejszej ilości tlenu. Musiałem przetrwać, musiałem wydostać się z puapki. Nie znalazłem nawet jednego atomu w powietrzu. Jak pozbyli się go tak szybko... Dalej, dalej, dalej, obydwie ręce miałem już poza żwirem. Te godziny odpoczynku mi chyba pomogły, ale nie czułem się w pełni sił. Ale mógłbym tak przeżyć, i jestem w stanie się wydostać. Ostatni ruch...

Raz.....dwa....trzy.
Obydwoma rękoma wypchnąłem resztę ciała z mojego grobowca. Wypadłem i przeturlałem się po zakurzonej podłodze. Coraz bardziej pokrytej czerwienią.
Atarashii Ame
Atarashii Ame
Liczba postów : 195
Data rejestracji : 07/12/2013

Skąd : android ma duszę?

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk600/600Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (600/600)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)
https://dbng.forumpl.net/t1654-zasady-specjalne-androidy-wip

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Czw Sty 30, 2014 4:12 pm
Szła przez mgłę bardzo długo. Wolała iść tylko i wyłącznie przed siebie. Skręcanie w prawo lub lewo nie miało sensu. Zdarzyło się, że miała trening pod wodą i pływając w różnych kierunkach nie dotarła na następny brzeg. Nameczanin musiał po nią popłynąć, w innym przypadku utonęłaby. 
Wewnątrz mgły zapach był inny. Czuć było spróchniałe drewno oraz zioła, coś podobnego w zapachu i trafiła na zabudowania. Nie wyglądały jak te, które spotkała na drodze z North City. Wyglądały staro, były zniszczone, a na ścianach ciemne czarne i bordowe plamy. Idąc między budynkami czuła krew, a na środku wioski były świeże plamy krwi i intensywny zapach. Poszła za śladami, ale tam była tylko zawalona chata i trupy. 
- Wszyscy nie mogli zginąć. Ktoś musiał ich zabić. Trzeba iść w drugą stronę.
Odwróciła się na pięcie i poszła za śladami w przeciwnym kierunku. Znalazła tam ciało jak się spodziewała. Gruzowisko, kałuża krwi. Podeszła do zielonego gościa, bo jego klatka piersiowa lekko się poruszała.
- Wchłoń go.
Mistrz zawsze miał racje, ale nigdy nie uczył jej jak wchłonąć kogoś. Znał ją lepiej, niż ona sama.
- Absorbować bardzo słabych osobników rzucając palec twój i owijając nich.
- Rzucając palec? Mam sobie oderwać palec i nim owinąć go?
- Albo bierzesz swoje oko rozgniatając pochłaniasz to insekta oko nowe.
Takie tłumaczenie jej się bardziej podobało. Zrozumiała, że swoje oko wyciąga, rozgniata i przykłada je do tego gościa, a jego zabiera i wtedy następuje wchłonięcie. Będzie to dla niej próba, ale mistrz powinien wiedzieć lepiej. To będzie trudne, ale wykonalne. Wsunęła palce pod powiekę i wyciągnęła swoje oko szybkim ruchem. Nie miała skrupółów do zrobienia sobie czegoś takiego. Nie będzie miała wyciągając jego oko. Rozgniotła je i przyłożyła do jego ust, wlewając płyn. Zaczęli oboje świecić jak latarki. Parę sekund parował, a potem cały był dymem, który wleciał w jej oko. Teraz jedno oko miała inne. Jej moc znacznie wzrosła. Trwało to tylko chwilę, a stała się tak silna.
- Jak długo mam go w sobie trzymać?
- Ile zechcesz, ale ten gość może Ci zaszkodzić.
- To znaczy?
- Jest za dobry. Nie chcesz być dobra?
Nie chciała, ale wolała nacieszyć się chwilę tą mocą. Może gość zacznie odzyskiwać siły wewnątrz niej. Może da się z nim porozmawiać. Z mistrzem już taką rozmowę odbyła. Na statku. Była w swoim wnętrzu. Teraz też spróbowała. Usiadła na podłodze i skierowała swoją jaźń do wnętrza ciała.
- Hej. Ty. Kim jesteś? Powiedz mi coś o tej planecie. Nie będę Cię długo trzymać. Tak sądzę.
Obok tego zielonego gościa, który był teraz w dziwnym kokonie był drugi kokon, a w nim nameczanin, który jedynie obserwował. Nie posiadał żadnej mocy.

Absorbtion -36ki
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Sob Lut 01, 2014 12:37 pm
Bóg ma mnie w swojej opiece, szpony messengera opuściły moje ciało w wyniku wyjścia z tego gruzowiska.Było bardzo ciemno, żadne źródło światła nie docierało tutaj, co jednak nie powinno sprawiać problemu moim oczom. Miałem widok na ledwo ocalały sufit, jako jedyny nie pragnący mnie zabić w tej chwili. Próbowałem złapać do swej piersi choć trochę tlenu, by ten pozwolił mi wybrnąć z sytuacji. Przymrużone oczy, coraz wolniejszy puls, coraz mniej ostry widok... myślałem że już po mnie. I wtedy usłyszałem stłumiony odgłos syren.
-Tylko nie to...
Korytarz prowadzący do rozwidlenia w którym się znajdowałem drżał, i widoczny był spadające odłamki. Bałem się że ponownie zostanę zasypany, a wtedy już się nie wydostanę. Obserwowałem zmiany dookoła ledwo otwartymi oczami, jednak miałem nadzieję że w tym wymiarze akurat znajdę tlen. Syreny powoli cichły, a ja dostrzegłem że jestem już w Netherze. Tyle, że zupełnie innym.

Z sufitu zaczęły zwisać stalaktyty, i został on pokryty warstwą lodu, tak samo jak ściany, i podłoże na którym się znajdowałem. Temperatura obniżyła się w ogromnym stopniu, nawet ja to wyczułem. Całość wyglądało tak jakby sufit się po prostu topił od gorąca, a jego zawartość spływała po ścianach i podłodze. Pojawiła się szara mgiełka, a gruz został przykryty taką warstwą lodu, że nie miałem dokąd wracać. I wtedy wreszcie odetchnąłem, bowiem odczułem tlen. Nie było tego wiele, znacznie mniej niż w ziemskim, ale dość bym mógł się zregenerować. Ale to mi zajmie zdecydowanie więcej czasu, a jestem w Netherze. Zanim zregeneruje się w pełni ten wymiar pożre mnie, i wysra.
Muzyka
Wziąłem około 30 głębokich wdechów, i byłem wystarczająco silny, by móc chodzić. Dopiero po czasie będę mógł więcej. Podniosłem się na czworaka, nadal jednak lekko krwawiąc. To jeszcze bardziej spowalniało mój powrót do zdrowia. Na lewą rękę nie miałem jednak co liczyć, byle jaki ruch powodował ból połowy ciała. Jakby była przytwierdzona gwoździami, a każdy ruch je wciskał...  Dałem radę podnieść się na nogi, będąc w bardzo krzywej pozycji, moja ręka wisiała luźno niczym ubranie wywieszone na linie. mając bardzo złe przeczucia dotyczące tego miejsca, poszedłem przed siebie. Musiałem się jak najszybciej wydostać z ślepego zaułka. Tutaj nie obronie się przed nikim, ani niczym.

Teraz ciemność i ukrycie to moi jedyni sprzymierzeńcy.  Wkrótce ciemność pochłonęła mnie do tego stopnia, że nikt będący przy zamrożonym gruzowisku, nie dostrzegłby niczego. Nie usłyszałby mojego krzyku, nie wyczuł mojego lęku, ani bólu. I zdecydowanie mi nie pomoże.

OOC:
Regeneracja 10% HP i KI
HP:1 + 258 = 259
KI: 1 + 300 = 301
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Wto Lut 11, 2014 4:00 pm
Post opisujący Time Skip

Na pewnej błękitnej planecie, zamieszkanej przez ludzi o niewielkiej sile znajdowało się miejsce gdzie żaden z nich nie chciał się znaleźć. Puszcza nie przepuszczająca światła słonecznego, tak bardzo potrzebnego im do życia. Tysiące drzew o ciemnej korze i fioletowych liściach, ukrywających pod nimi wiele tajemnic. Najbardziej odizolowany obszar na Ziemi, idealny dla samotników. Zwierzęta już dawno tu zmutowały, aura niepewności nie znika ani na chwile. Ciągła cisza, ciągły spokój, ciągłe niebezpieczeństwo. Nazywam się Dragot, jestem ostatnim z rasy demonów Drakonian, a Mroczną Puszczę nazywam swym domem. Gdy dostatecznie zabłądzisz w tym miejscu, jest szansa że natrafisz na pozostałości Wioski Drakonian. Mgła nigdy stąd nie znikała, dodając temu miejscu charakteru. Wszystkie domy skończyły jako zbiorowisko desek i kamieni. Areny treningowe zrównane zostały z ziemią, nie istniało jakiekolwiek przejście do dawnych podziemi.Siedziałem na szczycie jednej z takich zbiorowisk, rozglądając się czy ktoś nie przeżył. Jednak nikogo nie znalazłem. Byłem tylko ja, i moje myśli.

Myśli o wydarzeniach z ostatnich dwóch lat.

Wydarzenia z podziemi Akt pierwszy - podziemie:

wydarzenia z podziemi akt drugi - przetrwanie:

Wydarzenia z podziemi akt trzeci - Psychika:

Wydarzenia z podziemi akt czwarty - biblioteka:

Wydarzenia z podziemi akt piąty - zemsta:

Całe dwa lata bez żywej duszy, pozostawiony z żądzą przetrwania jako jedyną wartością. Zdołałem zapomnieć niemalże wszystko co wydarzyło się przed znalezieniem wioski duchów. Pancerz mój stracił swe zabarwienie, okryty krwią obcego pochodzenia. Jednak wymuszona ostrożność przez tak długi okres czasu jeszcze bardziej wyostrzył moje zmysły. Słyszę szeleszczenie liści w obrębie połowy lasu. Widzę spadające gałęzie w obrębie 100 metrów nawet o zmroku. Mój mózg zapamiętuje małe obrazy i kształty jakby robił im zdjęcia. W nocy jestem Bogiem kamuflażu, w dzień szybkości. Jestem drapieżnikiem a mroczna puszcza moją jaskinią. Jestem w pełni sił i gotowy by ją opuścić.


Ostatnio zmieniony przez Drag dnia Sro Lut 10, 2016 11:48 pm, w całości zmieniany 1 raz
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Pią Mar 07, 2014 8:16 pm
zastanawialem sie czy opuszczenie puszczy bedzie oznaczalo kolejna zasadzke, ale jestem na to przygotowany. Nie spedze reszty zycia na tym cmentarzu, musze trenowac, znalezc inne demony i je tu sprowadzic. W puszczy bylo tak ciemno, a w podziemiach nie lepiej. Ukucnalem na jedno kolano, skoncentrowalem sie i uzywajac powolnego ale silnego podmuchu Ki odchylilem liscie na boki, tworzac dziure przez która moge wyleciec. To byl blad....
-AAAAAAAAAAAAAAARRRGHHHHHHHHHHHIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAHAAAAAAAAA
Jakby ktos wbil mi igly w oczy i wyjal z rozmachem. Promien slonca zobaczony po ponad dwuletnium przyzwyczajeniu do zwyczajnej ciemnosci sprawil ze ból mnie obezwladnil, po twarzy splywaly mi strumyki krwi. Choc liscie zdazyly zakryc slonce i zniwelowac jego próby dostania sie z powrotem, to ból nie ustapil od razu. Wznioslem swoje niemalze bezwladne cialo na metr w góre i po 10 minutach znalazlem maly zbiorniczek wodny w miejscu które niegdys bylo dzialka treningowa. Wsadzilem tam czesc glowy i dopiero wtedy otworzylem oczy. na chwile co prawda, ale to pomoglo. Po kolejnej chwili odpoczynku bylem juz w stanie widziec, jednak w takim stanie nie zdolam opuscic tego terenu. Musze zmienic swoje oblicze i uzyc techniki o której czytalem w zwojach biblioteki. Wiem o niej wszystko, od historii poprzez zastosowania. Dzieki niej bede mógl przybrac forme która da rade sie stad wydostac. A przy okazji pomoze mi sie wtopic w otoczenie. To Maska.
OOC:
Start treningu
Burzum
Burzum
Goat
Liczba postów : 515
Data rejestracji : 05/06/2013

Skąd : Warszawa

Identification Number
HP:
Wioska Drakonian - Page 3 9tkhzk0/0Wioska Drakonian - Page 3 R0te38  (0/0)
KI:
Wioska Drakonian - Page 3 Left_bar_bleue0/0Wioska Drakonian - Page 3 Empty_bar_bleue  (0/0)

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Pon Mar 10, 2014 8:47 pm
Usiadlem po turecku na srodku dzialki treningowej, rece majac na kolanach. Wzialem gleboki oddech. Po chwili zrobilem to jeszcze kilka razy, odciagalem ta chwile najbardziej jak tylko moglem. Dygalem sie strasznie, to nie bylo takie proste jak myslalem. Jesli nie podolam moja przygoda moze sie zakonczyc wlasnie w tej puszczy. Czekalo mnie mnóstwo bólu, rytual byl bardzo stary i wymagal wiele poswiecenia. Czyzby tylko ci którym sie udalo dostali sie do wioski?
-Dalej Dragot, dasz rade. To twoja jedyna szansa. To pestka w porównaniu z tym co jeszcze zrobisz...Teraz troche pocierpisz, a potem bedziesz mógl opuscic wioske.
Wstalem, poniewaz przypomnialo mi sie iz nie znalazlem potrzebnych rzeczy. Moje cierpienie poszlo by na marne. Czytalem ze moze sie on wydarzyc tylko na planecie Demonów gdyz tylko tam sa odpowiednie warunki. Jednak Mroczna Puszcza calkowicie je spelnia, jestem tutaj u siebie. Potrzebuje trzech rzeczy by dokonac rytualu na sobie.

ogniste ziele roślina rosnąca tylko w warunkach pozbawionych slonca, wbrew nazwie nie wyrasta w dodatniej temperaturze. Moge ją znaleźć pod korą ciemnych drzew na południu puszczy, gdzie jest najzimniej ciepła. Potrzebuje jej do nararcia miejsc gdzie bedzie nacięcie.

Serafis Bardzo rzadki kwiat rosnący pod suchą ziemią. Kryje w sobie całe mnóstwo błękitnego proszku nazywanego Fuską. Musze zrobić z niego okrąg w którym wykonam rytuał.

żądło krwiopijcy pewnego mucho podobnego owada wielkości metra, który swym żądłem w przeciwieństwie do nazwy nie wysysa krwi, jednak wprowadza jad. Fakt że jest mi on potrzebny niegdyś sprawiłby że byłbym przerażony. Jednak po tym co przeżyłem wisi mi to.

Udałem się na południe Puszczy wiedząc że być może po raz ostatni po niej spaceruje. Zapamiętywałem wszystko co widziałem i słyszałem już z daleka gdzie lata sobie krwiopijca. Okazuje sie że całkiem niedaleko, a ja jeszcze nie miałem z nim do czynienia. Po minucie zawiłego chodzenia po niezbyt przejezdnym terenie znalazłem to czego szukałem. Wyrwałem ogniste ziele z ziemi, a korzeń wskazał mi że serafis jest tuż pod nim. Upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu, pozostał trzeci. Żądło krwio..
-Kurna!
Krzyknąłem ledwo unikając ogona zakończonego kolcem. Latający wampir wcześniej nie był dla mnie wyzwaniem, ale do tej pory nie jestem w pełni sił. Za dużo latałem po wiosce i zużyłem za dużo energii, musiałem użyć 100% mojej zręczności by wyjść z tego cało.
Stworzyłem dość szerokiego Ki sworda barwy fioletowej i nisko podskakując szykowałem się do kontrataku. Jednak zachowanie owada było bardzo chaotycznie i nie sposób było przewidzieć jego ruchy. Ogon był długości mojej ręki, ale teraz mam ją znacznie dłuższą. Zwierze zaatakowało, a ja zawiodłem. Zanim zdążyłem się zamachnąć ogon został cofnięty, i ponownie mało nie oberwałem. Dla pewności stworzyłem drugi miecz, i wtem  mnie olśniło.
Muzyka
Z koron drzew wyskoczyła chmara rodem od pszczół, a bzyczenie stało się bardzo głośne i sprawiało wrażenie że są centymetry ode mnie. Nie mogłem tak po prostu ich zniszczyć bo nie dostanę ogonów, musiałem znaleźć inny sposób. Lecz to nie był czas na myślenie, spierdzielałem ile sił w nogach i ile ki w ciele. Miałem wrażenie bycia otoczonym co coraz bardziej doprowadzało mnie do paniki. Starałem się często skręcać i wzlatywać ponad puszczę i w razie gdyby nie było wyjścia - pod ziemie. Wtedy wpadłem na pomysł. Wzmacniając swój lot aurą wkopałem się około 3 metry pod ziemię, i zanim Krwiopijce do mnie doleciały użyłem potężnego kiaiho. Huk był ogłuszający a rezultatem było wystrzeleniem kawałków ziemi nade mną w strone tych pijawek, powalając większość z nich. Wtedy miałem czas. Chwytając momentum wyskoczyłem z dziury i używając Renzoku Energy dan powystrzelałem prawie wszystkie co zajęło mi kilkanaście sekund. Do ostatniej powoli podleciałem i odciąłem ogon cieniutkim Ki swordem. Kosztowało mnie to sporo ryzyka, ale miałem już wszystko. Przy okazji pozbyłem się szkodników na przyszłość.

Muzyka

Usiadłem po turecku w obręczy z fuski o średnicy 3 M. Po mojej lewej leżało żądło, po prawej ogniste ziele. Nie miałem już oporów. Zacząłem rytuał, podczas którego naucze się zmiany formy na ludzką. Początek był z grubej rury. Wziąłem żądło o długości pięciu centymetrów i z rozmachem
wbiłem je sobie w serce.
-ARGH!
Warknąłem z zaciśniętymi mocno zębami. Truciznę rozcieńczyłem, ale nadal bolała. Czułem jakby krew była ciekłym azotem. Cały drżałem jednocześnie z bólu i z zimna, tak dawno nie odczuwanego. Żądło wyjąłem, strup powstał natychmiastowo. Musiałem dokończyć rytuał, to był dopiero początek a czułem się jak człowiek z czterdziestostopniową gorączką! Tętnica zaznaczyła się na mojej skórze sinym znakiem, idącym od dłoni przez klatke piersiową aż po nogi. Wziąłem zielsko i zacząłem nacierać nim ślad, jako że było ono mokre. Fakt że samo nacieranie zajęło mi ponad 30 sekund, był mało pocieszający. Teraz będzie najgorsze.
Wziąłem dwa palce na każdej dłoni i rozgrzałem ich koniuszki do błysku. zacząłem od lewej ręki.
Jęknąłem długo i boleśnie, bowiem musiałem rozciąć natartą ścieżkę moją własną Ki. Czarna krew szybko zaczęła wypływać strumykami z nadgarstka i przedramienia, miałem mocno zaciśnięte zęby i brak wyjścia. Jechałem palcami po ścieżce wzdłóż lewej ręki aż dotarłem do barka. Tutaj pojawiło się kilka zawijasów i symboli. Ból nie był tutaj tak silny, ale krwawienie nie ustawało. Może musimy tyle wycierpieć by porównać się do ludzi... Potem zmieniłem ręke i zacząłem robić to samo od prawej ręki, ponownie wyjąc z bólu co każda żywa istota by zrozumiała poza masochistami. Potem jechałem coraz bardziej dygotając po plecach, a opadając z sił i ledwo przytomny rozcinałem  ślad po moich nogach. Krąg coraz bardziej się żarzył, zauwarzyłem że moje rany również. Bądź przytomny, bądź przytomny, wytrzymaj ten kawałek! Tylko że ból się wzmagał a nic się nie działo! Pomyśl Dragot, kim jesteś, jak wyglądasz, jakim jesteś człowiekiem, jakim jesteś człowiekiem.


ludzki wygląd:


Nie pamiętam niczego co działo się dalej. Nie wiem co widziałem, czy trafił mnie grom czy coś takiego. Wiem jednak że rytuał się udał. Poświęcenie się opłaciło, bowiem w tym momencie wychodzę z Mrocznej Puszczy, a jedyne co mi pomaga w bezpoblemowym widzeniu, to specjalne okulary przyciemniające, które miałem na sobie razem z resztą ubrań po przebudzeniu. Zieleń trawy,  błękit nieba i żar słońca. Sam nie wiem czy za tym tęskniłem, czy to znienawidziłem, ale potrzebuje odświeżenia. I to bardzo.

Z/t do South City
Sponsored content

Wioska Drakonian - Page 3 Empty Re: Wioska Drakonian

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito