Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Przez pieniądze do serca

Wto Lut 12, 2019 7:20 pm
Odcinek pierwszy – Bodyguard


Tego dnia słońce świeciło wysoko na czystym, bezchmurnym nieboskłonie, pobudzając do lśnienia zieleń ogrodu domu Nikos, w którym tego dnia zgromadziła się cała śmietanka towarzyska miasta. Panna Nikos nie opuściła jednak do tej pory swojego pokoju. Stała zamyślona w oknie rezydencji. Jej szlachetne, bordowe włosy, opięte pod diamentowym diademem, opadały kaskadami fal na głęboki dekolt przesyconej bogactwem sukni. W jej oczach gościły krople łez. Jeszcze tak niedawno rodzice Asterii stali u jej boku, troszcząc się o losy rodziny. Teraz wszystko spadło na jej niedoświadczone barki.

Jedyną osobą, która wciąż dawała jej poczucie bezpieczeństwa, był Deriet. Jej zaufany ochroniarz. Stał za jej plecami. Czekał cierpliwie. Dopiero po dłuższej chwili poczuła dotknięcie na swojej szyi. Odgarnął dłonią pukiel jej włosów.

- Pani Nikos. Nie mogę znieść widoku Pani smutku. – wyznał, zachowując wciąż niewielki dystans.

Asteria odwróciła się, targana silnymi emocjami. Wtopiła się w ramiona swojego ochroniarza. On początkowo zamarł w bezruchu. Dopiero po chwili zdobył się na to, by położyć dłonie na jej głowie. Przycisnął ją nieznacznie do siebie.

Drzwi otworzyły się skrzypiąco, zaraz po tym, jak po pokoju rozniósł się krótki dźwięk pukania. Do środka wkroczył Rex, lokaj Asterii.

- Pani… - zamarł, widząc tę scenę.

Para odsunęła się od siebie, jakby rażona piorunem. Rex jedynie opuścił wzrok, udając, że nie widział zajścia.

- Deriet tylko mnie… pocieszał. – powiedziała poważnie, choć zabrzmiało to tylko jak próba wytłumaczenia swojego zachowania.
- Pani Nikos. Rodzina Kellen jest już na miejscu. Oczekują powitania. – powiedział krótko i rzeczowo Rex.

Asteria zacisnęła pięści i westchnęła drżąco.

- Zaproś ich do salonu. Już schodzę…
- Wedle rozkazu. – odparł i wyszedł tak szybko, jak to możliwe.

[Napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Wto Lut 12, 2019 7:53 pm
Odcinek drugi – Rodzina Kellen


Salon rodziny Nikos skąpany był w złotych sztukateriach. Przykuwał uwagę wyszukanymi obrazami, których autorką była sama Asteria. Drewniane meble obite atłasami i skórą świadczyły o statusie, a ręcznie tkane dywany i dodatki o szacunku dla tradycji.

Rodzina Kellen rozgościła się niebywale szybko w salonie rodziny Nikos.

Vvien, kobieta o kruczoczarnych włosach, zajęła niemal całą sofkę. Jej rozłożysta suknia znacznie przekraczała to, co można nazwać klasyczną elegancją. Epatowała luksusem i rozrzutnością.

Yotar, wspinający się po szczeblach kariery polityk, stał za jej plecami. Rękę trzymał na jej nagim ramieniu. Był to niemy sygnał przynależności. Choć nie powiedzieli sobie jeszcze sakramentalnego „tak”, wszystkim dobrze wiadomy był fakt o ich romansie.

Naprzeciwko siostry, w wygodnym fotelu, zasiadał dziedzic majątku Kellenów, Kenzuran. Rozsiadł się wygodnie, zakładając nogę na nogę. W słońcu błyszczały jego wypolerowane buty. Jego aparycja wzbudzała respekt, a silne umięśnienie dodawało mu tylko męskości. Tak, był przystojny, lecz całkiem nieprzystępny. Mawiano o nim „Baron bez serca”, bo tylko osoba bez serca godna była przejąć stery tej rodziny. Złośliwi zaś twierdzili, że miłością darzy tylko swoją siostrę, pokrewną duszę.

U jego stóp klęczała pokojówka, z którą Kenzuran się nie rozstawał. Pucowała jego buty, by nie straciły blasku. Była to młoda dziewczyna, mogła mieć około siedemnastu lat. Nosiła imię Vita.

Najważniejsza jednak dotychczas osoba stała przy niewielkim, drogim stoliku, antyku wyszukanym za bezcen przez ojca Asterii na pchlim targu. Oglądał wazę, która na nim stała. Był to nikt inny jak sam Hikaru. Nestor rodu Kellen, ojciec Kenzurana i Vvien. Choć na jego pomarszczoną twarz opadały kosmyki siwych włosów, w duszy był równie podstępny jak dawniej. Jedyną jego słabością było chore biodro. Musiał podpierać się o berło.

- Brzydkie. – zawyrokował, obracając w rękach wazę.
- Już niebawem sprzedamy wszystkie te brzydkie buble, tatku. – odpowiedziała Vvien.

W tym momencie do salonu wkroczyła Asteria w towarzystwie Derieta. Zmierzyła wzrokiem całą rodzinę Kellenów.

- Asteria! – zakrzyknęła Vvien z udawaną radością. Zerwała się z miejsca, by uściskać Pannę Nikos. Ta dała się objąć, lecz sztywna była niczym kłoda.

Zaraz za Vvien ruszyła cała rodzina Kellenów. Gdy Asteria dygnęła, witając się z nimi, Deriet natychmiast udał się w głąb salonu. Podał rękę Vicie, pomagając jej wstać. Gdy ich ręce zetknęły się, a spojrzenia spotkały, oboje spłonęli rumieńcem. Dziewczyna otrzepała spódnicę i szybko dołączyła do swojego Pana.

Asteria spojrzala na Kenzurana, jednak jego mina pokazywała wyższość. Ani odrobiny sympatii.

- Witaj Asterio. – głos zabrał Hikaru. – Cieszymy się na dzisiejszą uroczystość. Zabiorę głos jako pierwszy, gdy tylko wszyscy zbiorą się w ogrodzie.
- Dobrze, Panie Hikaru. – zgodziła się krótko Asteria. – Proponuję… dopiero po rozdaniu szampana.
- Doskonale.
- Rozgośćcie się, ja muszę jeszcze powitać resztę gości.
- Zatem udamy się do ogrodu. – postanowiła Vvien.

[napisy końcowe]

NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Wto Lut 12, 2019 8:25 pm
Odcinek trzeci– Nostalgiczna przeszłość


Asteria z ciężkim sercem wyszła z salonu, dając rodzinie Kellen dość czasu, by nie musieli spotkać się ponownie zbyt szybko. Wystarczyło, że wyszła na dwór i zeszła po schodach na werandę, by zauważyć grupę mężczyzn stojącą przy jednym ze stolików bankietowych. Jeden z nich, siwowłosy, stał do niej tyłem. Poznała jednak szybko swojego adwokata, Hazarda. Był to około trzydziestoletni mężczyzna. Diabelnie inteligentny, wybitny w swoim fachu. A jednocześnie zabójczo przystojny. Wystarczy jeden jego uśmiech, by omotać kobietę. Machał do niej, zapraszającym gestem. Panna Nikos niechętnie, ale poszła w ich kierunku.

- Panno Nikos. Dziękuję za zaproszenie. Cieszę się, że mogę uczcić dzisiejszą uroczystość. – rzekł Hazard, uśmiechając się kącikiem ust. – Chciałbym Pani kogoś pokazać. Spotkałem tego Pana całkiem przypadkiem w okolicy rezydencji…

W tym momencie siwowłosy mężczyzna obrócił się, a Asteria poczuła w momencie, że ilość emocji przekroczyła maksymalną dla niej dawkę na ten dzień. Upadła na wysypany ozdobnymi kamieniami podjazd.

- Panno Nikos! – zakrzyknęli obaj mężczyźni, ale to siwowłosy klęknął przy niej. Podłożył rękę pod jej głowę, skąpaną w bordowych falach.
- Asterio… - wyszeptał, przeciągając wierzchem palców po jej policzku. – Nie chciałem, by tak to się zaczęło…
- Shido… - wyszeptała Asteria, zamykając powieki na chwilę. W momencie przypomniały jej się chwile, które ponad pięć lat temu spędziła w towarzystwie tego mężczyzny. Jak szczęśliwi spędzali wspólnie czas nocą na plaży. Jak jej serce mocno biło na każdy jego uśmiech. Ale także, jak wypłakała całe swoje złamane serce, gdy natknęła się na swoją siostrę, Kanade, w jego ramionach. – Ależ przecież to już dawno się skończyło. – odparła, otwierając oczy. Jej wzrok miał porażać i odstraszać, lecz zabrakło jej tej sił.
- Gadasz bzdury, skarbie. – powiedział z niezachwianą pewnością. – Pomogę ci wstać.

Shido wsparł dziewczynę na swoim ramieniu. Gdy stanęła pewnie na nogach, otrzepał kilkoma ruchami jej suknię, by nie było widać na niej drobinek kurzu.

- Czemu wróciłeś? – zapytała wprost suchym tonem głosu. Całkowicie ignorując jego zabiegi.

Mina siwowłosego mężczyzny natychmiast zrzedła. Widocznie trafiła swoim zachowaniem w jego czuły punkt.

- Pytasz, czemu? – rzekł z żywym oburzeniem. – Wybacz, Hazardzie… - powiedział, łapiąć dziewczynę za nadgarstek. Odprowadził ją kilka kroków dalej. Niestety nie dość daleko, by prawnik nie usłyszał ich rozmowy. – Dowiaduję się o tym, że chcesz zaręczyć się z Kenzuranem. I ty mnie pytasz, czemu wróciłem?

Asteria wyrwała się z uścisku mężczyzny. I odpowiedziała mu niemal krzykiem.

- To nie twój interes! Nie było cię tutaj przez ostatnich pięć lat. Co ty możesz wiedzieć?
- Wiem, że go nie kochasz. I wiem, że chcesz podjąć najgorszą decyzję w swoim życiu! – odpowiedział z pasją.

Asteria wymierzyła siarczysty policzek siwowłosemu mężczyźnie.

- Gdyby nie ty, nie musiałabym jej podejmować.
Po tych słowach wprost uciekła. Pobiegła dalej, w tłum ludzi. Nie była w stanie znieść tego więcej…

[Napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Wto Lut 12, 2019 8:57 pm
Odcinek czwarty – Więzy przyjaźni


Asteria biegła przed siebie w stronę labiryntu żywopłotów. Wbiegła między liściaste krzewy w dobrze sobie znanym kierunku. Do jej osobistej kryjówki. Po paru minutach krążenia, jej oczom ukazała się samotna ławka w niewielkim zaułku. Na której spoczywał stos miękkich poduszek. Opadła ławkę i zanurzyła twarz jedwabnych materiałach. Zacisnęła pięści, próbując powstrzymać łzy. Jej ciałem wstrząsnęło kilka wstrzymywanych spazmów.

- Asterio… - wyszeptał znany jej dobrze, krystaliczny głos jej przyjaciółki, Lilou, zjawiskowo pięknej modelki, znanej w całym kraju. Gdy odwróciła twarz w jej kierunku, zauważyła również Kuro, jej rycerza, przyjaciela ze szkolnej ławy. Chłopaka niepozornego, ale niezwykle honorowego.  – Martwimy się o ciebie…
- Lilou… - Asteria wypowiedziała imię swojej przyjaciółki, robiąc jej miejsce obok siebie. Przytuliły się do siebie.
- Co się stało?
- Ach… przyjechał tu Shido… - wyszeptała zrezygnowana.
- Shido tu jest? Ten łajdak?! – Kuro oburzył się w momencie. – Gdzie on jest? – dopytywał, gotowy już w momencie ruszyć, by pięściami wyprosić go z uroczystości.
- Nie! Kuro! Nie rób mu krzywdy. – wyszeptała Asteria bezsilnie.
- Asterio, może to znak? Może nie powinnaś wychodzić za Kenzurana? Może twój los związany jest z Shido? – dopytywała zmartwiona Lilou.

Asteria zamilkła i wbiła wzrok w trawnik.

- Czemu to robisz? – zapytał Kuro, wyraźnie poruszony zaistniałą sytuacją.

Asteria milczała. Dopiero, gdy doszła do siebie, zabrała głos.

- Moja matka. Prosiła mnie o to na łożu śmierci. Muszę dotrzymać obietnicy. Pogrzebać topór wojenny pomiędzy naszymi rodami.

Kuro i Emi zamilkli. Wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami.

- Asterio, wcale nie musisz tego robić… - zaczęła Lilou, ale przerwał jej Kuro.
- Musi. – powiedział z niezachwianą pewnością. – Obietnica tego rodzaju nie może być zignorowana, Lilou. Przecież nie chcielibyśmy, by matka Asterii nie zaznała spokoju.
- Ależ co ty opowiadasz. Asteria może robić dokładnie to, czego chce. A wyjście za Kenzurana oznacza dla niej… same nieszczęścia. – oburzyła się Lilou.
- Wystarczy. – Asteria ukróciła tę dyskusję. – Już zadecydowałam. Muszę wkroczyć na scenę…

[Napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Wto Lut 12, 2019 9:37 pm
Odcinek piąty – Nieprzychylni

Przedstawienie miało się dopiero rozpocząć. Goście zebrali się na trawniku koło sceny, gdzie stały stoły bankietowe. Zespół grał jeszcze muzykę, gdy po schodkach na podest wkraczała Panna Nikos. Na publiczności rozeszły się szepty gorączkowych rozmów. Nikt nie wiedział jeszcze, z jakiej okazji zostali zaproszeni.

Dwóch mężczyzn komentowało toczące się wydarzenia z żywym zainteresowaniem. Jeden z nich zdążył tego dnia wypić już kilka drinków, a nawet nie wybiła jeszcze godzina dziewiętnasta. Z trudem wytrzymywał taką dawkę alkoholu. Nazywał się Al i wodził wzrokiem za kruczoczarną pięknością, jego byłą żoną, Vvien.

- Co też kombinuje ta zołza… - wyszeptał i zacisnął pięść na kieliszku, obserwując, jak Yotar przynosi Vvien szampana.

Tymczasem drugi mężczyzna trzymał rezon przez cały czas. Był to postawny, długowłosy jegomość o jasnych oczach i szlachetnych rysach. Pomimo wyprostowanej postawy i wielkopańskiego wyglądu, nikt go tu nie znał. Jeszcze. A na imię mu było… Nihilius.

- Szanowni Państwo… - zaczęła Asteria, uciszając w ten sposób najgłośniejsze głosy.- Miło mi powitać Państwa w rezydencji rodziny Nikos. Proszę o chwilę uwagi. Chcielibyśmy ogłosić pewne ważne wydarzenie.

Na scenę wkroczył w tym momencie Kenzuran. Powolnym krokiem podszedł do Asterii. Spojrzał na nią z typową dla siebie pogardą.

- Szanowni Państwo. Wszem i wobec ogłaszam, że w dniu dzisiejszym… - zaczął swoim głębokim, basowym głosem. - … postawimy pierwszy krok ku zakończeniu odwiecznego konfliktu rodzin Nikos… i Kellen… - Kenzuran wyciągnął z kieszeni niewielkie, czarne pudełeczko.
- Hę? Czy oni zrobią dokładnie to, co myślę? – zdziwił się Al., ocierając twarz rękawem.
- Będą chcieli. Ale im się to nie uda. – odparł Nihilius z niezachwianą pewnością siebie.  - Bo jeszcze nie wiedzą… kto tu rozdaje karty. I … do czego jestem zdolny.
- Brzmi jak przechwałki. – skomentował Al.

Tymczasem Kenzuran obrócił się w stronę Asterii. Otworzył pudełeczko, ukazując oślepiający, diamentowy pierścionek. Nie przyklęknął.

- Asterio… - zaczął powoli.

Pokojówka Kenzurana, która stała obok Hikaru, odwróciła się na pięcie i schowała twarz w dłonie.

- … Wyjdziesz za mnie? – zapytał.

Zapadła śmiertelna cisza. Każdemu gościowi zaparło dech. Całą publiczność zamilkła i obserwowała scenę z niedowierzaniem. Czy to mogła być prawda? Czy to tylko sen?

Oczy zebranych skupiły się na Asterii. Dziewczyna wahała się. Zaciskała pięści. Serce waliło jej jak młotem. Jej pewność siebie uleciała w momencie.

- Tak. – wyszeptała niemal niedosłyszalnie.
- Niewiarygodne… - powiedział Al, odkładając na chwilę swój drink. – Jak Vvien tego dokonała? Jak?
- Jeszcze nic nie dokonała. – uspokajał go Nihilius.

Kenzuran wyciągnął pierścionek. Złapał dłoń Asterii. Skierował krążek w kierunku palca dziewczyny, gdy… nastąpił ogłuszający strzał. Kula pistoletu wystrzeliła z precyzją zegramistrza. Trafiła prosto w środek kruszca, który trzymał w dłoni Kenzuran. Porwał go, przebił scenę i wbił się w mur rezydencji…

Wzrok publiczności skierował się na mężczyznę, który dzierżył broń. Wyglądał jak książę z bajki. Nosił dopasowany, modny smoking i białe rękawiczki. Jego fachowo przycięte włosy powiewały luźno na wietrze. Twarz była enigmatyczna, oczy miały dwa różne kolory.

- Nazywam się Joker. – przedstawił się, chowając pistolet do skórzanej pochwy przy pasie. – I jeśli chcesz zaręczyć się z Panną Nikos, będziesz musiał … najpierw mnie zabić. – rzekł tonem godnym wariata. – Za tydzień spotkamy się na wichrowym wzgórzu i stoczymy pojedynek na pistolety. Przyjdź, jeśli jesteś godzien. – po tych słowach obrócił się na pięcie i poszedł w kierunku bramy wyjściowej…

[Napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Sro Lut 13, 2019 11:14 am
Odcinek szósty – Pierwsze starcia


Tempo zatrzymało się. Wszystko działo się jak na zwolnionej taśmie. Asteria obejrzała się za odchodzącym mężczyzną. Nie znała go, nigdy nie widziała go na oczy. Jednak tego dnia jego wizerunek utkwił na zawsze w jej głowie.

- Złapać go! Zanim ucieknie! – zakrzynął Deriet, przebijając się mozolnie przez tłum ludzi zebranych w ogrodzie.

Rozpoczęła się gonitwa. Wszyscy ochroniarze ruszyli za nieznajomym. Mieli jednak trudne zadanie. Publiczność nie ułatwiała im pracy. Kłębiła się niezdecydowana, czy powinna uciekać czy raczej oglądać widowisko dalej, tym samym dając nieznajomemu czas na ucieczkę.

- Co to ma znaczyć? Ty to zaplanowałaś?

Z zamyślenia wybił Asterię Kenzuran, który złapał ją za nadgarstek.

- Puszczaj! – syknęła w odpowiedzi, wyrywając dłoń. – Nie znam tego mężczyzny.
- Jeśli to twoja sprawka, dowiem się o tym. Lepiej powiedz prawdę.
- Uspokój się. Powtarzam: nie znam tego mężczyzny.

Tymi słowami Asteria uspokoiła porywczy charakter Kenzurana. Wyprostował się i zaczął mówić spokojnym tonem.

- Zaręczyny przyjęłaś. Nawet, jeśli bez pierścionka. – zawyrokował, poprawiając muchę pod szyją.
- Nawet, jeśli tak jest, to nie ominie cię pojedynek z tym mężczyzną. – odparła, gotując się wewnętrznie.
- Czyżby? – Kenzuran uniósł brew i uśmiechnął się złośliwie. – To się jeszcze okaże…

[Napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Czw Lut 14, 2019 1:02 pm
Odcinek siódmy – Poszukiwania winnego



- Szanowni Państwo… - Asteria zabrała głos. Stała na scenie, cała rozedrgana. Zacisnęła dłonie w pięści i przemawiała. – Proszę o zachowanie spokoju. Ochrona zaraz złapie zbiega. My natomiast możemy świętować naszą uroczystość. – jak tylko wypowiedziała te słowa, ruszyła do schodków na zejście z podwyższenia. Po drodze minęła się z Kenzuranem, który z uśmiechem na ustach pokiwał jej aprobująco głową. Zignorowała to, odwróciła twarz w drugą stronę i niemal zbiegła ze sceny. Udała się prosto do stolika, przy którym stali Kuro i Lilou. Z trudnem uniosła wzrok, by spojrzeć im w oczy.
- Asterio… kim był ten mężczyzna? – zapytała trwożliwie Lilou.
- Nie wiem, kim jest ten mężczyzna, ale wiem, kto to wszystko zaplanował…
- Kto? – zapytali oboje pełni ciekawości.
- Jak to kto… Shido. – powiedziała z niezachwianą pewnością. - Kuro, mogę prosić cię o przysługę? Przekaż mu ten liścik…

Wzięła do reki jedną z serwetek i zaczęła na niej zapisywać ołówkiem:

Spotkajmy się o dwunastej pod starym dębem.

Kuro odebrał liścik i westchnął ciężko, zmartwiony zaistniałą sytuacją.

- A jeśli to nie on? – zapytała Lilou
- Kto inny mógłby to być? – ton głosy Asterii wskazywał na duże zniecierpliwienie.

Lilou jednak nie znalazła w myślach lepszego wyjaśnienia. Opuściła tylko głowę.

- Kto mógłby nie chcieć waszego małżeństwa… Wiesz, dla mnie to dziwna sprawa. Że też wpuszczono na teren posesji tego mężczyznę uzbrojonego. Musiał go tu ktoś wpuścić inną drogą niż brama główna. Asterio… - złapała przyjaciółkę za rękę. – …pozwól mi porozmawiać z lokajem Rexem.

Przez chwilę w oczach Asterii zabłysła iskierka.

- To nie może być jego sprawka… - wyszeptała jak urzeczona do siebie, ledwie dosłyszalnie dla pozostałych. – Chyba… że to rzeczywiście jego sprawka… - podniosła wzrok i spojrzała prosto w krystalicznie niebieskie oczy przyjaciółki. – Dobrze… porozmawiaj z nim, ale… proszę, nie groź mu zwolnieniem. On jest dobrym sługą. Być może… za dobrym dla mnie… Jeśli okaże się, że to on… wtedy ja będę musiała z nim porozmawiać.

Lilou podniosła brew zaskoczona tę reakcją, ale przytaknęła…

[Napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Wto Lut 19, 2019 4:10 pm
Odcinek ósmy - "Szpieg"


Już zmierzchało, gdy rodzina Kellenów dotarła dorożką do domu. Powitani przez służbę, wkroczyli wspólnie do salonu. Ten odróżniał się od tradycyjnej rezydencji Nikos. Epatował nowoczesnością i majętnością, ale również chłodem. Począwszy od marmurowych podłóg przez kryształowe żyrandole po najwyższej jakości umeblowanie. Na ścianach wisiały obrazy wszystkich przodków rodu. Na honorowym miejscu, nad kominkiem, portret ślubny Hikaru wraz ze zmarłą już żoną, zjawiskowo piękną Red.

Wszyscy członkowie rodziny zasiedli wygodnie na obszernych sofach i fotelach

- Nie sadziłem, że tę Nikos stać na coś takiego… - stwierdził Hikaru, rozkładając się w swoim ulubionym krześle.
- Nie sądzę, by to była jej inicjatywa. Brakłoby jej inteligencji na takie zagranie. – stwierdziła Vvien, rozkładając wygodnie nogi na Yotarze.
- Więc mamy jakiegoś innego wroga? – zastanowił się Kenzuran, siadając obok siostry.
- Przede wszystkim musimy jak najszybciej dowiedzieć się, kim jest ten mężczyzna i kto go nasłał. – stwierdziła Vvien.
- Zajmę się tym. – zaproponował Yotar. – Pociągnę za odpowiednie sznurki. Zdobędę całą kartotekę na tego człowieka. Za dwa dni będzie leżała na Pana biurku, Panie Hikaru.
- Doskonale! – zakrzyknął żywo Hikaru.
- Przydałoby się zinfiltrować rezydencję Nikos i chyba mam pewien pomysł. – zaczęła znów Vvien. – VITA! – zakrzyknęła głośno.

Po niecałych dwóch minutach do pokoju wstąpiła roztrzęsiona pokojówka. Ręce trzymała za plecami. Rzuciła płochliwe spojrzenie na Kenzurana, a następnie na Vvien.

- Tak, Pani?
- Vita, chodź tutaj do mnie. – Vita zaprosiła ją gestem. Zdjęła nogi z kolan Yotara i pokazała dziewczynie miejsce obok siebie, poklepując je dłonią.

Vita zaskoczona sytuacją i roztrzęsiona, powoli podeszła do miejsca i w końcu usiadła obok Vvien. Cała spięta. Ta natomiast objęła dziewczynę ramieniem.

- Pracujesz u nas już jakiś czas. Zyskałaś sobie nasze zaufanie. – zaczęła, uśmiechając się perfidnie. – Mam dla ciebie niecodzienne zadanie. Ale! Jeśli dobrze się spiszesz, spełnię twoje marzenie. Takie, jakie sobie wybierzesz. Zgadzasz się?
- Oczywiście. – odpowiedziała ulegle. - Co miałabym zrobić, Pani?

Vvien wstała z miejsca i zaczęła chodzić w kółko po pokoju, pełna pasji i zaangażowania w swój plan.

- Pójdziesz do rezydencji Nikon. Powiesz, że cię wyrzuciliśmy. Za jakąś błahostkę. Kenzuranowi nie zasmakowała kolacja, którą przygotowałaś. – zaśmiała się na ten pomysł. - Poprosisz o posadę tam i… dowiesz się wszystkiego o tym mężczyźnie, który pokrzyżował dzisiejsze zaręczyny. Wypytasz całą służbę, prywatnego ochroniarza Nikos i może nawet ją samą. Staraj się wkupić w jej łaski. Niech zaprzyjaźni się z tobą. Nikt nie będzie posądzał cię o szpiegostwo. Nie ciebie… - podeszła znów do Vity i pogładziła reką jej podbródek.- …niewinną. Płochliwą. – po tym chwyciła mocno brodę dziewczyny i ścisnęła długimi paznokciami. – Będziesz mi meldowała codziennie listownie lub osobiście, czego się dowiedziałaś. Rozumiesz?
- Tak… - pisnęła cicho.

Vvien puściła uścisk i wyprostowała się.

- Skoro tak, to możesz stąd wyjść. To, że przyjdziesz o tak późnej porze, będzie tylko bardziej wiarygodne.
- Dobrze, Pani… - odparła Vita i zerwała się z miejsca. Niemal pobiegła w stronę wyjścia.
- Czekaj! – zakrzyknął za nią Kenzuran. – Jesteś moją niewol… służącą. – poprawił się w ostatniej chwili. – Chcę najpierw porozmawiać z tobą. Na osobności. W mojej sypialni. Już! – pogonił ja stanowczym głosem.

- Dobrze, Panie. – pisnęła dziewczyna i cał roztrzęsiona wybiegła z pokoju.

[napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Sro Lut 20, 2019 11:26 am
Odcinek dziewiąty – „Syndrom sztokholmski”


Vita udała się prosto po schodach na piętro i czmychnęła przez drzwi do sypialni Pana Kenzurana. Znała ją jak własną kieszeń. Sprzątała ją codziennie. Stąd poznała każdy zakamarek i tym samym każdą tajemnicę, skrywaną w tym pokoju przez jego właściciela. Spędzała w niej sporo czasu, także wtedy, gdy Pan Kellen wzywał ją do siebie. Podejrzewała, że lubił jej towarzystwo, skoro opowiadał jej o swoich dylematach, traktował jak powiernicę. Dlatego wcale nie zdziwiło jej, że chciał z nią porozmawiać przed wyjściem.

Wkroczyła do wnętrza. Minęła łazienkę, w której mieścił się dwuosobowy prysznic. Przeszła koło wielkiego łóżka, nakrytego purpurową narzutą. Stanęła przy oknie. Wyglądała przez szybę, nerwowo gładziła dłonie. Za plecami usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Nie odwróciła się, czekała.  Wkrótce poczuła zapach perfum i ciepło męskiego ciała za swoimi plecami. Przywarł do niej. Uniósł ręce i powiódł dłońmi po jej podbródku. Zadrżała.

Odwróciła się drżąco. Ich spojrzenia spotkały się. Jego, zdecydowany, nieodparty wzrok i jej płochliwe, uległe spojrzenie.

- Panie Kenzuran… - pisnęła, lecz zanim zdążyła wypowiedzieć zdanie, położył jej palec na ustach.

Po tym złapał pukiel je włosów okalający twarz. Pogładził go między palcem wskazującym i środkowym.

- Vito… - zaczął spokojnym głosem. – Chyba… rozumiesz. Że … nie możesz wyjawić w rezydencji Nikos niczego, o czym rozmawialiśmy w mojej sypialni? – Przycisnął ją swoim ciałem do parapetu. – To wszystko jest naszą tajemnicą.

Vita opuściła głowę, unikając jego wzroku. On jednak chwycił ją za podbródek i uniósł jej twarz, by patrzyła mu prosto w oczy.

- Oraz… nie życzę sobie… by ktokolwiek zbliżał się do ciebie…

Spróbowała wyrwać się z uścisku, lecz wtedy silna dłoń Kenzurana spoczęła na jej nadgarstku.

- Czy jest Pan zazdrosny? – wyrzuciła z siebie, na co Kenzuran odsunął się od niej bezwiednie o krok, jak poparzony.
- Oczywiście, że nie, głupia dziewczyno. – powiedział, po czym wymierzył jej siarczysty policzek. Złapała się za pieczące miejsce i pochyliła. On jednak dostąpił do niej i znów objął ręką jej twarz, na której malowało się zaczerwienienie od uderzenia. – Jesteś moją własnością. Nie zamierzam się tobą dzielić. Rozumiesz? Jeśli się nie posłuchasz, to… czeka cię kara. Tak samo jak każdego, kto spróbuje się do ciebie zbliżyć. – warknął prywczo.

Vita wyprostowała się dumnie. Wypuściła powietrze ustami. Jej twarz przybrała kamienny, nieprzystępny wyraz. W oczach zalśniły łzy. Zdystansowała się w tym momencie i patrzyła na niego z wyższością i pogardą. Teraz to ona miała mieć więcej asów w rękawie niż on, wiedziała o tym. Kenzuran poczuł, że traci w niej posłuch i musi ją przekupić.  

- Ale! Jeśli będziesz grzeczna… - zaczął znów, łapiąc ją za rękę i prowadząc na łóżko. Usiedli obok siebie na posłaniu. - … wtedy pomyślimy nad jakąś nagrodą dla ciebie…
- Pani Vvien da mi już nagrodę. – odparła.
- Haha! – Kenzuran zaśmiał się szczerze rozbawiony. – Nie bądź naiwna. To było zwykle kłamstwo z jej strony. Poza tym chcę, żebyś do mnie raportowała najpierw, o czym się dowiesz. Dopiero później do Vvien.
- Nie ufa Pan siostrze?
- Jestem z Kellenów. Nikomu nie ufam, głupi bym był, gdyby było inaczej. – wyjaśnił. Po sekundzie wyczuł, że nie przekonał jeszcze Vity. – Zatem, czego byś chciała w nagrodę? – zapytał czułym głosem, głaszcząc ręką jej policzek.

Vita przymknęła powieki. Pozwalała mu głaskać się z przykrością i rozkoszą malującą się na twarzy. Przysunęła się do niego. Zetknęli się ze sobą. Uniosła głowę i szepnęła mu spokojnie na ucho:

- Chciałabym… żeby mnie Pan nigdy więcej nie uderzył.

Kenzuran zamilkł i poruszył nerwowo ustami. Przez chwilę oddychał głęboko, a gdy już opanował się i przemyślał tę prośbę, złapał jej podbródek w obie dłonie. Skierował lekko do góry…

- Obiecuję. – powiedział poważnie, wpatrując się głęboko w jej krystaliczne tęczówki. Schylił się nad nią. Niemalże spoczywała zatopiona w jego ramionach. Czuł, jak całe jej ciało dygocze, a serce waliło jak oszalałe. Oboje przeszedł w tym momencie ciepły dreszcz, gdy zatrzymał się o centymetr od jej młodzieńczych, spragnionych pocałunków ust. W końcu złożył na nich długi pocałunek, pełen pasji. Nie odrywał się od niej przez dłuższą chwilę, aż poczuł, że brakuje jej powietrza i jej ciało wiotczeje w jego rękach.

[Napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Wto Lut 26, 2019 2:20 pm
Odcinek dziesiąty: „Walka o pracę”


Zapadł zmrok. Posiadłość Nikos skąpała się w mroku i złowieszczej ciszy. W tej starej rezydencji zawsze miało się wrażenie, że ktoś szepcze w ciemnościach. Szczególnie w ogrodzie wśród labirynku żywopłotów. Mieszkańcy przywykli już do tego. Nie zwracając uwagi na te zjawiska, zajmowali się obowiązkami życia codziennego. Pokojówki uwijały się, zbierając zastawę po bankiecie. Ochrona kroczyła przy murach. Panna Nikos natomiast spędzała czas w swojej komnacie, którą rozświetlał blask setki świec.

Tego wieczoru działo się coś niepokojącego. Kilka ciekawskich i zbłąkanych dusz skrywało się na terenie rezydencji. Jedną z nich była przyjaciółka Asterii… Lilou. Zamierzała rozmówić się z Rexem, zgodnie z tym, co ustaliła z gospodynią tej rezydencji. Szła już w kierunku kamerdynera, gdy zauważyła, że zbliża się do niego ochroniarz, Deriet. Skryła się więc za pniem drzewa i w ciszy przysłuchiwała się ich rozmowie, która toczyła się przy bramie wejściowej.

- Zatem? – zapytał Rex napastliwym tonem.
- Nikt się nie przyznał. – odpowiedział spokojnie Deriet.
- Jak to nikt się nie przyznał?! – oburzenie Rexa widoczne było na jego twarzy. – Zmuś ich do gadania! Czy ty wiesz, co nam grozi za to, co się stało? To było nie-do-pusz-czal-ne! Co się zdarzyło.
- Uspokój się. W ten sposób niczego się nie dowiesz. Trzeba to na spokojnie zrobić. Powoli… – odparł Xanas, próbując uspokoić rozmówcę.
- Chyba żartujesz! Wiesz co? Sam jesteś w to umoczony! – warknął Rexa, tykając Derieta w tors. – Dowiodę tego! Bo niby czemu tak ci nie zależy, na znalezieniu winnego, co?

Gdy Deriet miał już odpowiadać, gdy nieopodal, w ciemnościach, rozszedł się dźwięk kroków na usypanej piaskiem drodze. Mężczyźni obejrzeli się w kierunku drogi do miasta. Wkrótce z mroku wyłoniła się młoda dziewczyna. Szła w wytartych trzewikach. Miała na sobie wciąż fartuch. W ręku niosła starą walizkę. Trzymała się za policzek. Obaj znali ją z widzenia. Była to pokojówka, która nie odstępowała Kenzurana Kellena na krok. Zatrzymała się w miejscu. Stała przez chwilę bez słowa, aż opuściła głowę i powiedziała:

- Zostałam zwolniona. Nie mam się gdzie podziać… - bąknęła cicho.
- Możesz zostać tutaj. Daj walizkę. – Deriet rzucił się w kierunku dziewczyny i odebrał od niej ciężki bagaż. Już chciał objąć ją ramieniem, by ją pocieszyć, ale wstrzymał go głos Rexa.
- Chyba zapomniałeś, że to ja jestem tutaj odpowiedzialny za to, kogo wpuszczamy… - burknął Rex. – Za co cię zwolniono? Jeśli za kradzież, to nie masz tutaj czego szukać.
- Niee… Pan Kenzuran był bardzo zły za to, co stało się dzisiaj w czasie zaręczyn. Uderzył mnie i w złośli kazał mi odejść. – odpowiedziała, po czym podeszła do Rexa i złapała go za dłonie. – Błagam Pana. Nie mam rodziny. Nie mam się gdzie podziać. Nie będę sprawiała kłopotów…

Rex popatrzył na nią z pochmurną miną. Potem na Derieta.

- Na okres próbny… - zaczął, a wtedy dziewczyna rzuciła mu się w ramiona. Przytuliła go mocno.
- Dziękuję! Ratuje mi Pan skórę.
- Bez spoufalania się! – powiedział szybko Rex, wycofując się o kilka kroków. – Jestem twoim szefem i masz mnie traktować z szacunkiem!
- Ona tylko podziękowała… - Deriet wstawił się w jej obronie.
- Dosyć tego. Ty pójdziesz ze mną. - wskazał palcem na Vitę - A ty… - zwrócił się do Derieta. – Masz jeszcze tylko dwa dni na rozwiązanie sprawy. Chcę wiedzieć, kto wpuścił tutaj tego mężczyznę. A jeśli nie znajdziesz winnego, możesz pożegnać się ze swoją pracą!

[Napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Czw Lut 28, 2019 11:17 am
Odcinek jedenasty: „Pod dębem”


Blask świec oplatał gładkie lico dziedziczki. Siedziała na atłasowym krześle przy misternie rzeźbionej toaletce. Na drewnianej powierzchni stolika leżały rozłożone kartki pergaminu. Jedną z nich trzymała w wypielęgnowanej dłoni, pocierając szorstką powierzchnię między palcami. Głowę trzymała opuszczoną. Spod półotwartych powiek wypłynęła kropla łzy. Starła ją z policzka jedwabną chusteczką.

Kochana Asterio,
Nie potrafię pogodzić się z tym, że zraniłam Cię w tak perfidny sposób. Wiem, że nic nie usprawiedliwi mojego zachowania. Zniszczyłam Twoje szczęście i pogrzebałam naszą przyjaźń. Dlatego zdecydowałam się wstąpić do zakonu, by odkupić moje winy. Będę modlić się o pomyślność dla Ciebie i zmazanie moich grzechów.
Twoja siostra,
Kanade


***

Księżyc świecił w pełni na bezchmurnym, gwiaździstym niebie. Jego promienie zdawały się oświetlać tylko jedno miejsce. Stary dąb na wzgórzu w okolicach posiadłości. Najstarsi mieszkańcy pobliskich wiosek opowiadali o nim wiele lokalnych historii. Ponoć drzewo miało magiczną moc pojednania, ponieważ przed wiekami zostało zaczarowane przez leśnych druidów, którzy pragnęli, by rody możnowładców Nikos i Kellen zaprzestały wojny między sobą. Niestety jedna z prababek rodu Kellenów była wiedźmą. Dążyła do zniszczenia wrogów Nikos, a gdy dowiedziała się o magicznym drzewie, obróciła zaklęcie w klątwę. Ktokolwiek więc próbował pogodzić się w tym miejscu, musiał w zamian ofiarować coś najbliższego sercu.

Asteria brnęła przez zroszoną łąkę, trzymając w rękach fałdy swojej grubej sukni. Wkrótce znalazła się na szczycie wzgórza. Powiodła wzrokiem po starych, powykręcanych gałęziach drzewa. Na jednej z nich spostrzegła obserwatorskie spojrzenie okrągłych, żółtych ślepi sowy. Serce waliło jej w piersi, ręce drżały. Zza pnia wyłoniła się znana jej doskonale sylwetka mężczyzny. Miał na sobie wciąż garnitur, a na ramionach nosił czarną pelerynę.

- Zjawiłem się. Jak prosiłaś. – powiedział ciepłym, przyciszonym głosem. To ta wspaniała barwa jego głosu sprawiała, że traciła dla niego głowę, gdy szeptał jej do ucha.

Asteria wyprostowała się. Opuściła głowę, gdy jej ciało przeszła gorąca fala.

- Dlaczego mi to robisz? – zapytała drgającym od emocji głosem. – Wiesz, dlaczego chciałam spotkać się z tobą właśnie w tym miejscu?
Shido zaczął powoli zbliżać się w jej kierunku.
- Oczywiście. To drzewo pojednania.

Asteria zaczęła wycofywać się w rytm jego kroków.

- Znasz tę legendę, prawda? Na łożu śmierci mojej matki uświadomiłam sobie, że to ja mam dopełnić losu tego drzewa.  

Plecy dziewczyny napotkały na gruby pień drzewa. Zatrzymała się. Dłonie położyła na chropowatej korze.

- Proszę cię, odwołaj ten pojedynek.

Shido stanął przed nią. Ich ciała niemal stykały się ze sobą.

- Absolutnie nie mam zamiaru tego robić. – wyszeptał. – Nie dopuszczę do tego, by ta przepowiednia spełniła się.

Przysunął się jeszcze bliżej. Zetknęli się ze sobą. Asteria unikała jego intensywnego spojrzenia.

- Nie rozumiesz? – wyrzuciła z siebie, ledwie powstrzymując targające nią emocje. – Za dużo poświęciłam już, by to wszystko stało się prawdą. – słowa wypływały z jej ust niczym wodospad. – Najpierw straciłam miłość, potem siostrę. A teraz matkę. Czy to nie jest wystarczająca cena za pojednanie z Kellenami? Nie mogę tego teraz zmarnować. Proszę cię, nie stój mi na drodze. Odwołaj pojedynek. Proszę…

Shido uniósł dłonią podbródek dziewczyny. Pochylił się i złożył delikatny, czuły pocałunek na jej miękkich wargach, powstrzymując dalszy potok słów. Asteria nie broniła się. Choć zesztywniała w czasie ich złączenia. A jej ciałem potrząsały lekkie drgawki. Gdy oderwał swoje usta, popatrz na nią swoimi krystalicznymi oczami, wzbudzającymi tyle sympatii.

- Sama nie wierzysz w to, co mówisz. Gdzie jest moja waleczna Asteria? Gdzie jej pewność siebie i bojowość ducha?
- Nie jestem już twoja. I nigdy nie będę. – odparła sucho, przymrużając powieki.
- Jesteśmy pod drzewem pojednania. Powinniśmy zapomnieć o przeszłości, Asterio. – opuścił wzrok na głęboki dekolt jej sukienki. Pozwolił sobie na położenie dłoni na jej talii. Powiódł nimi w górę i w dół. - Czuję, jak twoje ciało pragnie tej miłości. Nie oszukasz mnie, Asterio…

Asteria zamilkła. Ścisnęła dłonią pień drzewa za swoimi plecami.

- Przychodzisz tu i nawet nie prosisz o wybaczenie. – powiedziała pełna żalu.
- Prosiłem o przebaczenie wiele razy… - odparł urażony tym stwierdzeniem.

Teraz to Asteria podniosła dłoń i położyła ją na policzku mężczyzny. Popatrzyła mu prosto w oczy.

- Proszę cię, unieważnij ten pojedynek. – wyswobodziła się z jego uścisku. Odeszła kilka kroków w kierunku posiadłości. - A wtedy … wybaczę ci. – powiedziała.

Posłała mu już tylko jedno spojrzenie, po czym zaczęła zbiegać w dół doliny. Pozostawiając Shida w pełnym zamyśleniu…

[Napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Pią Mar 01, 2019 3:02 pm
Odcinek dwunasty: „Zmowa”

- Panie Hazardzie! – zachichował damski głos. – Nie mogę!
- Pozwalam Pani… - odpowiedział uwodzicielsko mężczyzna.
- Ktoś wejdzie…
- Niech wchodzi…
- Ach! Niech Pan nie gryzie! Zostanie mi ślad.
- Wrrr! – zawarczał.

W tym momencie mahoniowe drzwi rozwarły się. W przejściu stanęła posągowa postać mężczyzny o szlachetnych rysach i jasnych oczach. Jego długie włosy, proste jak struny, zafalowały za jego plecami. Zawiało chłodem, choć trudno było poznać, czy to przeciąg czy aura złowieszczego jegomościa.

W środku zastał parę w uścisku. Kobieta była zjawiskowo piękną dziewczyną. Jej długie, czarne włosy opadały za plecami na blat biurka, o który opierała swoje jędrne pośladeczki. Nogi prezentowały się kusząco, ledwie przysłonięte podwiniętą miniówką. A między nimi zagościł Pan prawnik, Hazard. Pochylał się nad dziewczyną, składając pocałunku na ramionach i szyi.

Oderwali się od siebie niemal natychmiast, gdy wszedł. Nihilius, którzy mierzył ich beznamiętnym wzrokiem. Lilou oblała się rumieńcem. Stanęła na nogi, poprawiła miniówkę i wyleciała drzwiami, mijając przybysza.

- Odezwę się. – rzuciła tylko krótko speszona zaistniałą sytuacją.

Bardziej zażenowana sytuacją była jednak asystentka Hazarda, która zła była i na Nihiliusa i najwidoczniej również na swojego szefa.

- Ten Pan wtargnął. Przepraszam… - bąknęła, po czym zniknęła znów w swoim gabinecie.
- Co Pan sobie wyobraża… - zaczął zbulwersowany Hazard.

Nihilius podszedł do jego biurka, wyciągnął z jego cygaretki cygaro, usiadł na krześle wygodnie i odpalił tytoń.

- Nie był Pan umówiony… - ciągnął Hazard, gotowy powoli wyrzucić go siłą z gabinetu.
- Cel, w jakim tu przyszedłem, jest ważniejszy niż zabawianie się z dziewczynami. – odpowiedział ponuro. – Usiądź Pan. – rozkazał.
- Nie zamierzam siadać, dopóki nie uzyskam wyjaśnienia…
- Jestem bratem Asterii Nikos i dziedzicem fortuny. – powiedział prosto z mostu.

Hazardowi zadrżała powieka. Wciąż wzburzony usiadł na swoim miejscu.

- Dobrze… mam pięć minut.
- I jestem w stanie zapłacić Panu bardzo dużo za pomoc w odzyskaniu fortuny.- ciągnął.
- Czemu ją Pan utracił?
- Moja matka… Xalanth Kellen, tragicznie zmarła siostra Kenzurana Kellena i Vvien Kellen… miała romans ojcem Asterii Nikos. Jestem owocem tego związku. Moja biologiczna matka pozostawiła mnie jako niemowlę w oknie życia. Jestem jedynym i najstarszym synem i to dlatego mnie należy się majątek mojego ojca.

Hazard zagwizdał.

- Czy ma Pan dowody na to wszystko?
- Chcę zdobyć je od Pana.
- Rozumiem… jednak ze względu na to, że jestem prawnikiem Pani Nikos, pomoc Panu byłaby nieetyczna.
- Tak, dlatego pójdę do mojej siostry i wyznam jej prawdę. Ona, jeśli ma trochę oleju w głowie, przyjdzie z tym do Pana i każe Panu zrewidować dokumenty rodzinne. W ten sposób będzie Pan czysty. Tylko przekaże Pan kopię tych dokumentów do mnie.

Nihilius wyciągnął przed siebie dłoń.

- Umowa stoi?

Hazard patrzył na dłoń. Byłby w tym momencie w stanie przysiąc, że światło padło na twarz Nihiliusa. Rozświetliło ją, rysując rogi na jego głowie. Czy miał podpisać pakt z diabłem?

[Napisy końcowe]

NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Wto Mar 05, 2019 4:10 pm
Odcinek trzynasty "Tajemnica starca"

Nestor rodu Kellenów, stary Hikaru, nie był już tak żywotny jak dawniej. Jeszcze parę lat temu żywo uczestniczył w intrygach, których był autorem. I choć w umyśle wciąż ochoczo plótł perfidne scenariusze, jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Musiał zdawać się na innych, a nie ufał nikomu. A w szczególności swoim równie przebiegłym dzieciom. Bądź co bądź jednak były jego potomkami i troszczył się o ich los. Obawiał się jedynie o swoją własną przyszłość. Czy przypadkiem nie zostanie mu dolana trucizna do napoju, bo Vvien straci cierpliwość i zechce przejąć władzę? Na szczęście ubezpieczał się na wszelką ewentualność. Miał osobistego smakosza, który zawsze brał pierwszego kęsa i upijał pierwszy łyk. Podobnie w stosunku do rodziny, zatroszczył się o to, by jego kochane pociechy nie zabrały się za niego zbyt ochoczo. Napisał bowiem w swoim testamencie, że zarówno Kenzuran jak i Vvien otrzymają spadek tylko, jeśli Kenzuran poślubi Asterię Nikos.

Jedyną pociechą Hikaru ostatnimi czasy był Yotar. Był doskonały. Wierny i usłuchany. Dokładnie taki, jakiego Hikaru wymarzył sobie na męża dla Vvien. Ona wprawdzie nie była nim zainteresowana bardziej niż kot upolowaną myszą, ale zawsze był on jakąś kartą dla starego nestora. I do tego wpływową kartą.

Jakże więc ucieszył się, widząc teczkę na swoim biurku. Akta. Zatytułowane „Shadow Fox – Joker”. Nawet ze zdjęciem i to nie jednym. Stary rozsiadł się wygodnie w swoim skórzanym fotelu, nogi oparł o blat biurka. Popalając fajkę w szlafroku, zaczął przeglądać dokumenty. Jak poranną gazetę.

- Urodzony w tej miejscowości… - komentował głośno. – Wiek dwadzieścia osiem lat… Rodzina… ojciec nieznany. Matka striptizerka, haha. Dobre. Rzucił szkołę w wieku szesnastu lat i dołączył… do rodziny mafijnej. – Hikaru zastanowił się. Wypuścił dymek. Zamruczał. – Niedobrze. Dlaczego mafia się w to miesza? – zastanowił się głośno. – Obecnie status sicario… cholera by to.

Hikaru zerwał się z miejsca. Rzucił aktami z impetem o podłogę. Kartki rozwiały się po całym pokoju.

- Do cholery. Sicario mafijny. Jesteśmy w gorszej dupie, niż sądziłem… Kto… Dlaczego?

Podszedł do okna. Uderzył pięścią w ścianę. Przyłożył rękę do ust i zastanowił się.

- On zabije Kenzurana, jeśli dojdzie do pojedynku… Muszę się dowiedzieć. Muszę wiedzieć, kto teraz ma wpływy w mafii.

Poczłapał szybko do telefonu. Wykręcił numer pośpiesznie.

- Cześć.  To ja, Hikaru. Potrzebuję szybkiej informacji. Powiedz mi szybko, kto jest teraz najbardziej wpływowy w mafii. Kto? – chwila ciszy. – Ehe, no to wiem. Ehe. Lire nie żyje? Kto? KTO?! – ryknął do telefonu. Krew zawrzała w starych żyłach. Zaczął trząść się na całym ciele. – KTO? Nie wierzę. To niemożliwe! Nihilius?!

Nagle silny, promieniujący ból zakłuł w piersi starca. Zwalił się na kolana. Zdążył tylko nieporadnie odłożyć słuchawkę, gdy opadł bezwładnie na podłogę.  Dostał wylewu…

[Napisy końcowe]
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Sro Mar 13, 2019 3:27 pm
Odcinek czternasty: „Testament”

- To skandal! Proszę nas natychmiast przepuścić. Jesteśmy rodziną Kellenów i bez względu na wszystko mamy prawo widzieć się z naszym ojcem!

Po korytarzach szpitalnych rozszedł się gromki głos rozjuszonego Kenzurana.

- Ale procedury…

Uderzenie o blat. I wtedy z pokoju dla personelu wyłonił się młody lekarz.

- Pani Basiu, zaprowadzę tych Państwa na intensywną terapię. – powiedział stanowczo i zanim kobieta zdążyła odpowiedzieć, położył jej rękę na ramieniu. – Biorę to na siebie. – dodał, po czym wyciągnął dłoń zarówno do Kenzurana jak i do Yotara i Vvien. – Doktor Rikimaru. – przedstawił się, po czym poszedł wzdłuż korytarza.

Hikaru leżał na szpitalnym łóżku. Miał zamknięte oczy. Aparatura chodziła głośno, sprawdzając puls i monitorując jego czynności życiowe.

- Niestety diagnoza nie jest zbyt rokująca. Ciężki wylew, w wyniku którego pacjent może mieć duże problemy z mową i poruszaniem się. O ile uda nam się go wyratować. – zawyrokował lekarz, nie starając się nawet załagodzić sprawy.
- Dziękujemy, proszę pozostawić nas samych… - poprosiła Vvien.

Gdy lekarz opuścił pomieszczenie, Vvien podeszła bliżej do ojca i skrzywiła usta.

- Cholera… - wydusiła – Co teraz? – zapytała, odwracając się do brata. Na jej twarzy malował się niepokój.
- Miałaś sprawdzić, do kogo dzwonił... – odparł z wyrzutem Kenzuran.
- Nie znam tego numeru. W jego pokoju znalazłam tylko rozwiane kartki z raportu Yotara. I chyba niekompletnego… część zniknęła… Ktoś go zabrał. I zrobił to na tyle sprytnie, by zamaskować brak kilku kartek.
- Kogo podejrzewasz?
- Jeszcze nie wiem. W obecnej sytuacji wiemy tylko, że ktoś pozyskał te informacje i być może je sprzeda…
- Ta sprawa zaczyna mnie denerwować… - syknął Kenzuran, podchodząc do okna. Wyglądał przez nie nieobecnym wzrokiem.
- Przynajmniej wiemy, że ten Joker to profesjonalista. – powiedział Yotar, próbując rozładować sytuację.
- Tylko kto go nasłał, do cholery… - burknął Kenzuran. – Jeśli mnie zabije na pojedynku albo plan z Asterią się posypie, wtedy nici nie tylko ze zgarnięcia pieniędzy od Nikos, ale i z testamentu ojca… - podszedł do łóżka, pochylił się nad starcem i rzekł. – Po co nam to zrobiłeś, co? – syknął.
- Bbbrrrł… - z gardła starca wydobył się trudny do zinterpretowania pomruk. Oczu nie otwierał.
- To chyba przez sen… - stwierdziła Vvien, której stres dawał się we znaki.
- Słuchajcie… a jeśli… udałoby się… - zaczął lękliwie Yotar. – no… wiecie… sfałszować testament?

Rodzeństwo popatrzyło na Yotara zaskoczone z podziwem i uznaniem.

- To jest też jakaś droga. Plan B. – stwierdziła Vvien ożywiona. Podskoczyła do Yotara i pocałowała go w policzek. – Zajmiesz się tym? Musimy dowiedzieć się, gdzie jest teraz testament, tamten najlepiej spalić. I sporządzić nowy.
- Dla ciebie wszystko, skarbie. – powiedział Yotar, wyraźnie zadowolony z obrotu spraw.

[Napisy końcowe]
Sponsored content

Przez pieniądze do serca Empty Re: Przez pieniądze do serca

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito