Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Go down
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Eggroot [Układ Ufryg]

Sob Mar 11, 2017 10:32 am
First topic message reminder :

Znane cytaty:

Wygląd planety Eggroot:

Proszę jeszcze nie pisać postów w tym temacie, informacje będą przekazywane na PW, bądź pokażą się w następnym poście wprowadzającym do przygody. ~ Vvien

Zawracaj wędrowcze, bo poza skałami dryfującymi po przestrzeni kosmicznej, nic tu nie uświadczysz.

NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Nie Kwi 09, 2017 10:45 pm
-Oczywiście, że jesteś legowiskiem ke~ ro~ no bo czym innym?. Tylko umiesz gadać łe~ ke~- Zdziwiła się trochę nie rozumiejąc do końca pytania Raziela. Chciała się wdrapać, ale Raziel odruchowo od niej odchodził. Kroczyła za nim nieustannie z nadzieją, że w końcu wróci na swoje upragnione miejsce. Możliwe, że zbyt skupiona była na tym, że czuła zimno, dlatego zignorowała chęć pożarcia przez jednego z obcych, a no i w końcu...leże by ją uchroniło.
-Układ Łe~ Re~? No dobrze, ale nie uciekaj mi. Noce są tu bardzo zimne, a muszę się prędko ogrzać. Tutaj mieszkali tacy, jak ty z dziwnym mchem na ogonach. Po rozmowie ze starszym odeszli do świątyni i stamtąd nie wrócili. Ke~ Ro~ - krążyła za nim kumkając wyraźną, choć chropowatą w tonie mową. Nagle zniknęła wszystkim z oczu i błyskawicznym susem skoczyła na plecy księcia nie pozwalając mu dostatecznie szybko zareagować. Gibkie ruchy, jakie zaprezentowała zdradziły jej naturalne skłonności do ki. Scouter Kurisu zapikał ostrzegawczo wychwytując maksymalny pułap mocy.
-Oni tak samo zimni, jak twoi ziomkowie Ke~ Ro~, nie przetrwają tu nawet jednej nocy i zamarzną na kość skoro wydzielają, aż tak niskie pokłady ciepła. - skwitowała rozbawiona spoglądając na wszystkie strony zezowato. Noc zbliżała się stosunkowo prędko, ale to nie powstrzymywało od przeszukiwania obozu przez dwójkę saiyan, zimnych w odczuciu Camoli.

Shadow rozglądał się po obozie w międzyczasie badając magazyny oraz domostwa. Właściwie nie licząc braku zasilania, dałoby się w tym miejscu wyżyć przez najbliższe kilka dni. Część skrzyń w jednym z domostw, których okazał się właśnie magazynem, to były zapasy pożywienia, dodatkowych par ubrań oraz sprzętu badawczego do pomiarów szeroko pasmowych planety. Kurisu za to zrobił coś zaskakującego, w zaskakująco szybkim stopniu opanował tajniki telekinezy na podstawie obserwacji Raziela. Wręcz można było sądzić, że nabył ją nienaturalnie i słusznie, bowiem nie on przyczynił się do tego sukcesu, a tajemnicza demoniczna energia drzemiąca w jego ciele, która do jego podświadomości szeptała ideę działania owej techniki. Raziel mógł wyraźnie to wyczuć, coś było nie tak z tym chłopakiem.
W wydobytych z bagna skrzyniach wylała się zamulona woda, ale we wnętrzu znajdowały się wyłącznie pojemniki żelaznych racji opróżnione, w drugiej zaś faktycznie znajdowały się scoutery oraz sprzęt badawczy, ale większość z nich to były stare modele, bądź służyły bardziej jako części zamienne.
-Nie widzicie w ciemności ke~ ro~? Dlatego potrzeba wam tyle światła łe~ ke~. - skomentowała Camoli widząc, jak usilnie próbują znaleźć cokolwiek, co mogłoby ułatwić ich sprawie. W międzyczasie Shadow włożył baterie do wnętrza urządzenia, a wisząca na gałęzi kula rozświetliła się intensywnie pokrywając światłem cały obóz. Źródło oświetlenia miało inną naturę niż światło słoneczne, więc nawet będąc tuż przy kuli nie raziło ono po oczach.
-Tak długo, jak mogę na tobie leżakować, czy wisieć, powiem ci wszystko co wiem. W wiosce i tak jestem niemile widziana. ke~ ro~. - rozciągnęła się szeroko leżąc na barkach Raziela. Odsłoniła kamuflaż, a śliski ogon owinęła wokół talii saiyanina.
-Ci dwaj potrzebują pomocy starszego wioski, są za zimni...ale może właśnie przez ich ciepłotę ciała, żadne większe żyjątko nie zainteresuje się konsumpcją łe~ ke~. - wskoczyła najwyższemu rangą na łepetynę po czym twarzą w twarz zawisła nad nim.
-Ty sobie poradzisz ke~ ro~ tylko ustabilizuj ciepłotę ciała na jak najwyższą -


OCC:
Już praktycznie noc, szykujcie się, bo robi się wyjątkowo zimno i cicho
[Temperatura 6'C, Wyjątkowo cicho, Wiatr porywisty]
*Poszukiwania Shadowa i Kurisu odnalazły:
-Żelazne racje żywnościowe, suszone mięsa, owoce, etc. na kilka dni
-Skład części zamiennych do scouterów w tym, jeden z poszukiwanych przez was scouterów [jednak się znalazł na dnie wypełnionej bagnem skrzyni, oby działał, potrzeba jeszcze jeden]
-Jedno z domostw to magazyn[żywność, ciuchy, sprzęt badawczy do mierzenia fizjonomii planet], drugie z domostw to pomieszczenie mieszkalne z kuchnią, komorą sypialnianą oraz łazienką dla trzech osób.
-Trzecie domostwo jest niezbadane, ale bardzo pewne, że jest podobne, jak drugie (mieszkalne), co by zdradzało, że prawdopodobnie była to grupa sześcioosobowa.
-Zauważyliście, że tak naprawdę powinno być jeszcze czwarte domostwo, dowódca zawsze śpi samotnie i ma kabinę oddzielnie od typowych żołnierzy na podstawie ostatnich dyrektyw wojskowych zarządzania nowo ustanowionym obozowiskiem. Możliwe, że jedno z domostw...znajduje się w wodzie, pod taflą bagna i zapadło się.
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk800/800Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (800/800)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Pon Kwi 10, 2017 2:32 pm
Raziel robił się coraz bardziej nerwowy, a przynajmniej ja to zauważyłem. W jego słowach oraz zachowaniu było coraz więcej agresji, która przemieniała się w niewidzialną złą aurę, którą mój demon wchłaniał. Natto niemalże prawie wybuchnął złością. Nie wiedziałem, co go tak denerwuję, choć mogło to być to, że ja dalej zapominam o swoim zachowaniu do wyższych stopniem. Zapomniałem, że jesteśmy drużyną na służbie, a nie koleżkami. Czego on oczekiwał po mnie? Że będę nawalał dla niego pokłony? Bez takich, odrzućmy dobre manierki oraz klepanie rękawicami na bok. Nie mógł wymagać ode mnie kultury, ponieważ ja nie wiedziałem, co to jest kultura. Nikt mnie nie wychowywał... no, znaczy brat, ale on tylko próbował zrobić ze mnie wafla na zamówienie. Tak więc... nie mógł ode mnie wymagać grzeczności oraz kultury, ponieważ nikt mnie jej nie nauczył oraz nie pokazał, do czego to służy, w jakich przypadkach i tak w ogóle po co to jest. Zrozumiawszy swój problem oddaliłem się od dowódcy bez słowa. Nie ma sensu go denerwować, skoro moja osobowość go tak drażni. Jeszcze będąc nieco dalej od niego usłyszałem kolejny rozkaz.

- Drewno? Bardzo śmieszne. Znajdź suche drewno na bagiennej planecie... - Powiedziałem sam do siebie z oburzeniem. Byłem już w znacznej odległości od Raziela, tak więc nie słyszał, co szemrałem pod nosem. Tak czy siak, ciekawe, co on zrobi z tym drewnem. Czyżby pokaże nam technikę rozpalania wilgotnego i spróchniałego od pleśni drewna? To będzie ciekawe.


Szukając po skrzynkach nie znalazłem niczego istotniejszego. Kiedy na pierwszy rzut oka zobaczyłem jedzenie zapakowane w metalowe puszki od razu rzuciłem się na nie rękoma, ale szybko dostrzegłem prawdę. One są stare i w dodatku puste. Cholera - pomyślałem rzucając puszki za siebie i uciekając wzrokiem w inną stronę. Nagle mój scouter zaczął wykonywać obliczenia. Po krótszym namierzeniu zauważyłem, że to coś koło Raziela. To pewnie ten kosmita. Popatrzyłem chwilę w jego stronę, a następnie odleciałem lewitując nad ziemią w innym kierunku szukać dalej. To nie mój problem, niech się bawi dalej w opiekunkę.

Przeleciałem już chyba wszystkie skrzynie, nie ma tutaj tych scouterów. Znalazłem jakieś wcześniej, ale to nie tem model. Pełno jakiś małych części elektrycznych, Eskel czułby się teraz pełen różnych możliwości, jakie można byłoby stworzyć za pomocą tych rzeczy. Nagle na terenie całego obozu pojawiło się światło. Od razu przeszedłem do pozycji defensywnej i zacząłem rozglądać się we wszystkie strony gwałtownymi i szybkimi ruchami jak paranoik. Po chwili dostrzegłem, że to half aktywował jakieś urządzenie oświetlające teren. Brawa dla tego pana, w końcu po coś się przydał. Patrząc wtedy wokół siebie już stojąc w powietrzu na prosto dostrzegłem ostatnią skrzynię, która była nieco podtopiona błotem. Podleciałem do niej, następnie ruchem dwóch palców w górę uniosłem za pomocą telekinezy błoto przylegający do dna skrzyni, następnie odrzuciłem na bok. Spojrzałem się do środka. Jest! Znalazłem jeden! Szybko wziąłem go w swoje ręce i zacząłem przecierać od błota. Już myślałem, że z tymi scouterami tutaj to jakiś kit, który miał nasz wstrzymać w tym miejscu na dłużej. Zacząłem rozmyślać teraz, co zrobić. Scouter jest jeden, a ich jest dwóch. Po krótszym namyśle postanowiłem, że ten oddam Razielowi, ponieważ halfowi dalej w znacznym stopniu nie ufałem. Sądzę, że nasz przywódca lepiej się nim posłuży, niżeli Nashi. Podleciałem do Raziela tak, aby mnie widział. Następnie lekko rzuciłem w jego stronę scouter tak, aby mógł bez problemu go złapać.

- To dla ciebie. - A niech ma, niech stracę. Niech to będzie dla niego rekompensata za to, że wcześniej go zdenerwowałem. Choć nie ukrywam, że im coraz bardziej się denerwował, tym coraz większą miałem chętkę, aby kontynuować moje zachowanie.

Teraz wziąłem się za opał. Coraz bardziej się ściemniało, było coraz zimniej, ale zbytnio nie odczuwałem tego. Lubiłem niższe temperatury i byłem na nie bardziej odporny, niż na te wysokie. Na lodowej planecie mógłbym czuć się jak u siebie w domu, jakkolwiek to brzmi. Poczułem też, że zbiera się na wiatr. Musimy się pośpieszyć z tym drewnem, bo będzie niewypał. (Jaki suchar mi wyszedł xD) Jedzenie musi jeszcze chwilę poczekać, choć głód ściskał mnie już od środka. Zacząłem z czasem coraz bardziej odczuwać moc, którą demon się żywił. Z tego co wiem, to on wchłania mroczną, demoniczną, złowrogą energię, aby móc potem z niej korzystać w moim ciele. To by wyjaśniało, że zużywa tą energię nawet przy normalnym funkcjonowaniu, aby podtrzymywać swój stan, by znów nie usnąć. Ale skąd ta złowroga aura tutaj? Wiem, że ja i Raziel mieliśmy już wpływ na to wytwarzając jej małą ilość, ale to, co poczułem było jak odepchnięcie. Demon wchłaniał coraz więcej energii, co mnie uspokajało. Dobrze się z nim dogadywałem i na niego przynajmniej mogę liczyć. Tak więc zaufałem i czekałem z zadawaniem sobie pytań, bowiem odpowiedzi na nie przybędą niebawem. Nie mniej jednak zastanawia mnie dalej ta kwestia. Skąd tutaj tyle złej aury? Czyżby w tym miejscu stała się jakaś straszna rzecz? To możliwe. Możliwe było również to, że mrok i ciemność tej planety sam w sobie wytwarzał tę aurę. Zobaczymy, co powie na to demonica.

Szukałem dalej gałęzi wokół obozowiska, choć moim zdaniem to nie miało sensu. Jednak lepiej nie będę lekceważył rozkazów elitarnego wojownika. Latałem i szukałem, zbierałem, co znalazłem. Oddalałem się również nieco od bazy, ale nie za daleko. Tam, gdzie padało jeszcze światło i dało się coś widzieć, dalej już nie. Nie ma sensu się rozdzielać, jest to też dosyć niebezpieczne. Osobno możemy nie dać sobie rady, tak więc zawsze przyda się pomoc... I znów poczułem się od czegoś zależny... Jeśli udało mi się znaleźć jakieś gałęzie, to zostawiłem je przy jednym z budynków, a następnie szybko pofrunąłem do jednego z mieszkań. I tak, jak mi się wydawało właśnie tam znalazłem to, czego szukałem. Jeszcze więcej puszek, ale też i trochę jedzenia! Siadając szybko tyłkiem na ziemi zacząłem wcinać wszystko, co tylko znalazło mi się pod ręką. Nie patrzyłem już nawet na to, czy te jedzenie jest zdrowe, czy nie jest spleśniałe i takie tam. Czułem się coraz lepiej, te jedzenie mi przynajmniej smakuje. Od bardzo dawna nie miałem w ustach pysznego jedzenia, miałem dosyć kuchni Vegety. Z napełnianiem żołądka na mojej twarzy pojawił się również uśmiech, co jest bardzo rzadkim zjawiskiem u mnie. Cieszyłem się jak małe dziecko wpychając ciągle jedzenie do buzi. W końcu jakaś przyjemność nadarzyła się z wykonywania obowiązku. Przez chwilę zacząłem się zastanawiać. A co, jeśli ona potrafi mi zmieniać kubki smakowe? Nie ważne, zajmijmy się wcinaniem!

- Znalazłem jedzenie. - Powiedziałem z pełną buzią wcinając dalej. Jeśli ktoś wszedł do tego pomieszczenia, to zauważył taki widok, jak na obrazku (w sensie ja jako marchewa) :

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 12407510


OOC:
Szukanie za gałęziami.

Edit: Zapomniałem dodać, że z pomieszczenia, w którym się znajduję wydobywa się mój cichy chichot.~


Ostatnio zmieniony przez Kurisu dnia Pon Kwi 10, 2017 5:54 pm, w całości zmieniany 1 raz
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk2100/2100Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (2100/2100)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Pon Kwi 10, 2017 5:02 pm
Half przeszukał w miarę dokładnie, przynajmniej na ile potrafił obóz. Znalazł kilka ciekawych i przydatnych rzeczy, Doszedł do wniosku że można by wyżyć w tym obozie przez kilka dni.  Część skrzyń w jednym z domów, odkrył  zapasy pożywienia, dodatkowych par ubrań oraz sprzętu badawczego.  Inne było mieszkalne, znajdowały się w nim najważniejsze pomieszczenia. Jednego nie sprawdził. O dziwo jakby brakowało 1 budynku, gdyż dowódcy zazwyczaj mieli własne domy w których przebywali. Potem usłyszał głos szefa który rozkazał im poszukać drewna na opał. -Ta jest- Odpowiedział krótko, wtedy dostrzegł że Ten drugi Sayian kręci się wokół obozu i zbiera patyki. Shad poleciał nieco dalej od niego, ale tak aby zarówno on widział sporą część obozu, ale żeby  i oni go mogli dostrzec. Wybrał drzewo i zaczął najpierw za pomocą KI-sworda przypominającego siekierę  ucinać  gałęzie z samej góry aby mu nie przeszkadzały, potem je wszystkie dostarczył do obozu [tam gdzie Kurisu jak jakieś znajdzie]. Wrócił do miejsca pracy i zaczął przecinać od góry w poziomie drzewo. Szło mu to dość powoli i musiał kilka razy uderzać, ponieważ robił to dokładnie. Tymczasem noc się zbliżała a temperatura spadała.  W końcu miał dość duży stos okręgów z drewna. Wziął je i położył w obozie, zaczął je przecinać na połówki, tym razem szło mu szybciej. W końcu miał stos rzeczy którymi będzie mógł podtrzymywać ognisko. Wiatr był porywisty więc musi zadbać aby nie płomień mu nie zaczął się nagle gasić. Dlatego przeszedł jeszcze raz po obozie w poszukiwaniu cegieł lub podobnych przedmiotów. Kiedy znalazł ich wystarczająco ilość położył je obok idealnego miejsca w którym można rozpalić ognicho. Stworzył wokół tego miejsca dość mały okrąg z cegieł, w miarę wysoki, aby ochroniło płomień do dostatecznych rozmiarów. Poza tym gdyby płomień był zbyt dużo wspomagany przez wiatr to o wiele szybciej zużyliby zapasy drewna.  Kiedy już miał odpowiednią rozpałkę i miejsce zaczął  tworzyć „platformę” z patyków lub pobliskich kamieni które się nadawały [nie były porowate np] . Dzięki temu o wiele łatwiej pójdzie mu rozpalanie. Potem zaczął stopniowo rozpalać rozpałkę za pomocą patyków i powoli rozpalać podłożone drewno. Siadł przy nim  i dbał o nie, czekał aż reszta towarzystwa przyjdzie, z racji że pilnował płomieni nie mógł na razie iść nigdzie, więc nie wiedział że jego kompan objada im zapasy. Przy okazji rozmyślał na głos - Cóż mogło się stać z tymi co tu byli przed nami? na pewno musieli być silną ekipą i pewnie dobrze zgraną, zatem coś działo się tutaj dziwnego, trzeba będzie to zbadać i jeśli  się uda uratować tamtą drużynę.


Oc:
Zabawa w drwala, + przygotowanie do stworzenia ogniska + próba rozpalenia.


Ostatnio zmieniony przez Shadow dnia Wto Kwi 11, 2017 9:07 pm, w całości zmieniany 1 raz
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk750/750Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Wto Kwi 11, 2017 8:58 pm
On naprawdę starał się zachować cierpliwość i nie drzeć się, ale co poniektórzy mu tego nie ułatwiali. Dwójka gości. Jeden zachowywał się jak małe dziecko. Drugi choć trochę się starał i jak na razie nie dawał Razowi powodów do strzelenia sobie w łeb. Na razie. Na dodatek został legowiskiem jakiejś kosmitki, która chyba pomyliła go z łóżkiem. I chyba naprawdę potrzebowała ciepła, które wytwarzał przez posiadaną energię Ki, gdyż goniła go naprawdę długo. To się nazywa ambicja i dążenie do celu. Nashi i kadet mogliby się od tej małej uczyć, a nie błaznować. No, ale prawdę mówiąc to było dość upierdliwe.
- Jakim starszym? Ej co ty robisz do cholery?! – warknął Raziel, kiedy zdał sobie sprawę, że Camoli znów wlazła na niego. Bosko. Z Księcia rasy Saiyanin stał się grzejnikiem dla jakiejś gekonicy. Gdyby jego siostra go teraz widziała, to pewnie umarłaby ze śmiechu. I nawet dobrze, że tego nie widziała, bo by nie pozwoliła mu zapomnieć do końca życia. Zahne chciał coś powiedzieć tej zielonej cwaniarze, ale zrezygnował. Wypuścił tylko powietrze, by się uspokoić. Nic by nie wyszło z tłumaczenia, a skoro już wlazła to może dowiedzieć się czego chce. Bo jak nie, to koniec ogrzewania i niech szuka sobie innego grzejnika.
- Zimni? Mówisz o ilości wydzielanej ki? Umiesz odczytać na ile kto jest silny? Powiedz mi. Wyczuwasz więcej ciepłych legowisk? – zapytał Zahne. Jeśli dobrze rozumiał, to poprzez temperaturę Camoli mogła ocenić kto jest lepszym legowiskiem. Czyli im bardziej gorący dla niej organizm tym jest on potężniejszy. Wcześniej wspomniała o jakimś tęczowym stworze. Czyżby to był ten wielki latający jaszczur? Był potężny, więc nic dziwnego. A ci dwa tutaj byli słabi, więc nic dziwnego, ze nie byli wystarczająco gorący dla tej małej. Interesujące. Na dodatek zaczynało być coraz chłodniej, a oni dalej nie znaleźli scouterów. Jak tak dalej pójdzie trzeba będzie rozpalić kilka ognisk, bo inaczej zdechną tutaj. No i w tym momencie zapanowała światłość. A przynajmniej wreszcie coś mogli zobaczyć, gdyż Shadow się spisał i znalazł baterię, która uruchomiła oświetlenie w obozie.

- Dobra robota. – pochwalił go Natto. W końcu jakaś dobra akcja, która zakończyła się sukcesem. Raziel też musiał świetnie wyglądać. Unoszący się nad tą breję, z gekonicą na sobie i wydający rozkazy. Prawdziwy pan i władca. Brakowało jeszcze żeby zaczął drapać Camoli i dawać jej jakieś smakołyki. Wtedy wyglądałby jak król zbrodni. Kami.
- Tak. Nie widzimy, więc potrzebujemy światła. Wiesz może gdzie znajdziemy jakieś sprzęty, które pozwalają widzieć w ciemności. Wyglądają jak… - no właśnie. Zahne nie miał jak pokazać scoutera, gdyż jedyny egzemplarz miał kadet, który właśnie grzebał się ze skrzyniami. No i też go zadziwił chłopak, kiedy rzucił mu scouter. Może się na coś przydadzą.
- Właśnie tak. Widziałaś więcej takich. – powiedział Raziel i założył urządzenie, równocześnie je uruchamiając. Camoli w tym czasu mówiła mu dość interesujące rzeczy.
- Jakiego starszego wioski? Kim on jest i o jakiej wiosce mówisz? Wspomniałaś też coś o jakiejś świątyni. Możesz powiedzieć coś więcej? – zapytał Natto i podniósł swoją energię do piętnastu tysięcy jednostek. Niech uzna to za małą zaliczkę. I kiedy on rozmawiał z gekonicą to Shadow i Kurisu zajęli się ścinaniem drzew, zbieraniem gałęzi i rozpalaniem ognia. Tym ostatni Nashi, gdyż kadet gdzieś zniknął. Zahne skupił się i wyczuł jego energię w jednym z pomieszczeń. Co on tam do cholery robił? Natto ruszył po woli, równocześnie skanując całą planetę. Wolał mieć pewność, że żaden mocniejszy stwór nie znajduje się w pobliżu.
- Powiedz mi. Od dawna ta baza jest opuszczona? – zapytał Camoli, kiedy wylądował już na twardym podłożu. Dziwne było to, że były tylko trzy domy. Brakowało czwartego, dla dowódcy. Czyżby zapadło się pod wodę? Jeśli tak, to w jaki sposób? Tyle pytań i tak mało odpowiedzi.
- Znalazłeś coś? – zapytał Saiyanin wchodząc do pomieszczenia. Odpowiedź dostał szybko. Widok kadeta, który siedzi sobie w najlepsze i wpieprza jedzenie, które mogło starczyć im na kilka dni przelał pewną czarę goryczy. Camoli mogła poczuć jak energia Raza podskoczyła do dwudziestu tysięcy jednostek. Czyli stał się teraz bardziej gorący. Scouter kadeta mógł to wyczuć, ale ten raczej nie miał szans na reakcję. Zahne złapał go za kark i zwyczajnie wyrzucił z budynku prosto w bagno. Był już wkurzony.
- Czy ty jesteś opóźniony w rozwoju? O znalezieniu jedzenia się melduje dowódcy, czyli mnie! Za karę bierzesz pierwszą i drugą wartę, a jak znów zrobisz coś podobnego to ci pokażę dlaczego ja mam rangę Natto, a ty kadeta. Czy to kurwa jasne żołnierzu? – warknął Zahne, a fale energii biły od niego. Takie zachowanie nie będzie tolerowane przez Raziela. Usłyszał też pytanie Shadowa. Ten przynajmniej się zachowywał w jakiś sposób.
- Nie wiem. Z tego co mówi ta mała spotkali się z jakimś starszym wioski i poszli do świątyni. Potem już nie wrócili. Miał im pomóc gdyż byli jak wy za zimni. Czyli chyba słabi. - powiedział syn władców Vegety. Ta misja zaczynała mu coraz bardziej śmierdzieć. Na dodatek nie dostawali żadnych wieści od innych oddziałów. Co tu się kurwa działo?
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Sro Kwi 12, 2017 7:57 pm
Gekonica zamarła w miejscu i wysunęła język na wierzch w głupkowatym uśmiechu. Wygniotła czuprynę legowiska dogłębnie, ale ten krzak na głowie okazał się niezmiernie ciężki do okiełznania. Nie mając innego wyjścia i musząc się przyzwyczaić do nowych warunków, położyła głowę na włosach księcia dając wrażenie, jakoby miał złączone dwie głowy w linii pionowej. Nie miała ochoty rozmawiać, ale błogo się uśmiechnęła czując, że grzejnik spełnia swoją role. Nadal liczyła, że podkręci temperaturę i choć wyraźnie wsłuchiwała się w saiyana, nie miała jeszcze kaprysu odpowiedzieć.
-Ki, co za bezużyteczne nazewnictwo, ciepło to ciepło łe~ ke~ - głupkowato przemówiła nie mogąc uwierzyć, że ktoś próbował to nazwać, aż poczuła się nagle znacznie mądrzejsza.
Przyglądała się świdrująco na wszystkie strony, jak Raziel musiał tolerować ugniatające łapki przy interakcji ze swoimi żołnierzami. Pokazał jej scouter, zastanowiła się łypiąc oczami na wszelkie strony próbując coś wygrzebać ze własnej pamięci, by w końcu splunąć na urządzenie swoją śliną.
-To nie jest jadalne, jestem głodna ke~ ro~, ale wiem gdzie to szukać. W moim schronieniu, ale teraz to będzie składzik z żywnością. - w całym wyjaśnieniu nie zamknęła, ani razu oczu. Co więcej, właściwie w ogóle nie miała tendencji do mrugania. Razielowi nie pozostało nic innego by założyć po przetarciu obśliniony scouter. Działał doskonale, a stylowe podwójne szkiełko odcienia żółtego na każde oko, z pewnością przykuwało uwagę futurystycznym wyglądem.
-Moje leże chyba jest zepsute, ma potencjał grzania, ale jest zimne. - jęknęła nie dowierzając, że Raziel tak skąpił swojej energii.
-Mówiłam, że musisz grzać, im bliżej maksymalnych możliwości tym lepiej. Umrzesz tutaj bez grzania, zwierzęta polują na zimno. - skwitowała nie mogąc zrozumieć postawy Raziela.

W międzyczasie Kurisu obżerał się suszonymi owocami oraz kawałkami mięsa. Każdą puszkę otwierał w mocarnych dłoniach saiyan zlizując łapczywie nawet resztki. Żadnych sztućców, tylko dziki instynkt i brudne łapska. W skrzyni już niewiele zostało, a nawet nie zauważył, jak wiele pożarł na własność żołądka...nie wiedział, że mogło mu się przypłacić tą postawą. Właśnie Raziel wkroczył w całej okazałości i mimo pokrzepiających słów odnalezienia jedzenia, dowódca wyglądał na bardziej wkurwionego niżeli trener akademii na co dzień, a ci byli zdolni wgnieść w ziemie każdego kadeta i wrzucić go do kibla z własną szczoteczką do zębów. "Szoruj kible!" przypomniał sobie Kurisu w jednym z akademickich dni, a teraz mógł poczuć potężny uścisk prawdziwego wojownika. Przebił się przez barierę zaśmierdłego powietrza by wylądować w bagnie pod warstwę wody. Poczuł, jak zgniłozielona ciecz wżerała mu się w gałki oczne i odruchowo wypłynął łapiąc się najbliższego korzenia drzew...
Zapadła długa cisza przerywana jedynie pierwszymi iskrami wspaniałego ogniska, które Shadow rozłożył w pobliżu jednego z domostw mieszkalnych. Małe wwiercenie w korzeniu okazało się idealne do tego, by wrzucić do wnętrza najsuchszy, możliwy chrust oraz pocięte gałęzie by rozpalić, a następnie paroma metalowymi płytami je zagrodzić. W sumie nie był pewny skąd je znalazł, jako iż cegły i kamienie znajdowały się zapewne wyłącznie na dnie bagna, ale w jednym miejscu pływały fragmenty budynku i je wykorzystał w zamian.
-Mój grzejnik, grzeje łe~ ro~!!! - długa przerwa ciszy w końcu została przerwana przez jaszczurzycę, jakby chciała zagłuszyć okoliczne świerszcze grające przez ostatnie parę minut. Mieli wspaniałe ognisko do półtora metra wysokości, resztki jedzenia po Kurisu oraz miejsce do spania. Ta noc zapowiadała się doskonale.

Znowu cisza zapadła, zastanawiali się nad obecną sytuacją, gdy cała czwórka znajdowała się w pobliżu ogniska. W końcu Camoli przemówiła, bo skoro leże spełniało co raz lepiej swoją role, nie miała powodu milczeć. -Jesteście zabawni! Camoli ma dom i się cieszy z tego powodu, ale wasi poprzednicy byli tak samo lodowaci, jak...no wy! Łe~ ke~- wskazała palcem na Shadowa oraz Kurisu, a więc z pewnością nie byli wiele silniejsi od Shadowa. Zastanawiała się, choć dla nich jedynie głupkowato się uśmiechała ruszając oczami, jakby to miało jej pomagać w myśleniu.
-Nie mogę wrócić do wioski i wam pokazać, ale z nowym leżem mam szanse odzyskać na nowo prawa. -
wyjaśniła swoje położenie, co mogła jeszcze w sumie powiedzieć? Za każdym razem saiyanie i pół saiyanie mieli wrażenie, że mówiła losowo i bez jednoznacznej kolejności.
-Zjadłam dzisiaj owoce bez soku i wody, niesamowite! Ke~ Ro~ - rozmarzyła się o jedzeniu, po prostu przypominała, że nadal jest głodna.
-Widziałam patrzajke, jest w moim składzie żywności! Nie ruszam się bez mego leża, choć to najlepsza pora na pływanie. Łe~ ke~ - ...czy ona kiedykolwiek przestanie? Nawet nie wiedzieli, że jej losowe zdania zabijały czas w przerażającym tempie, gdy ponad warstwą liści było również ciemno, co tutaj w głębi bagiennej dżungli.
-Świątynia! Po co oni tam poszli!? Są za zimni by przetrwać babunie gagunie...Ha! Zawsze mnie to bawi, babunia gagunia, babunia gagunia...łe~ ke~ ke~ - zamknęła się na moment by krzyknąć niespodziewanie po pół minuty milczenia. -Nie lubię jej! Ke~ ro~ -
...
...
...Proszę, niech przestanie...ale część tych informacji wydaje się niezmiernie użyteczna. Ten bełkot miał jakiś sens mimo wszystko.

...
-Starszy wioski wykopał biedną Camoli, dosłownie łe~ ke~...czuje jeszcze jego pazury na zadku! Jego pazury przecięły podobno czasoprzestrzeń i wytworzyła czarną dziurę...Co to jest czarna dziura!? Camoli nie wie! Brzmi, jak latryna... ... ... przerażająca latryna Ke~ ro~! -
...
-On pożarł wam wszystko! Ha łe~ ke~ łe~ ke~ łe~ ke~~, Camoli nie pokaże wam jak polować, ale Camoli lubi podarunki, to podzieli się jedzeniem ze składziku łe~~ ro~.
...
-Co jest zimne i pożarte jeszcze tej nocy!? Re~ łe~ zdecydowanie nie ja i moje legowisko! -
...
-Odnajdźcie świątynie i upewnijcie się, że starszy mówi prawdę. To może okazać się największym odkryciem armii saiyańskiej w całej historii i zapewnić nam władzę nad uniwersum! ... Hej! To nie moje słowa~! Kto to powiedział!? To nie Camoli, nie patrzcie na nią! Glururgu~ -
...
-Camoli nie lubi robali w diecie, a oni to jedzą na co dzień. Biedny Mamara i jego legowisko nie dali rady, gdy ssajka duchodajka zamieniła ich w zero absolutne. Ładnie się prezentują poza wioską, to mogę przyznać! Ke~ ro~ -
...
-Czy moje leże przetrwa dwadzieścia dwa tysiące lat? Takie leże nie znalazłam jeszcze w tej okolicy Ke~ ro~...może Camoli powinna iść przed siebie, dalej, bo w końcu i tak do wioski już nie należy. Łe~ ke~-
...
-Camoli jest samotna, Camoli chce śpiewać o tym, jak ją wykopali z wioski! Camoli tęskni! Nuuuu glururgu~ -
...
-Zzz...Camoli wcale nie śpi! Ja nie śpię...znaczy Camoli Ke~ Ro~!
...
-A tytuł najcieplejszej istoty w Eggroot przypada... ... ... Cioci Veloko, leżu starszego wioski. Nie dziwi mnie, że starszy nigdy z niej nie schodzi, ale może to bardziej dlatego, że nie ma już własnych nóg! -
...
-Nie jestem jadalna! Zostaw mnie bo nie chce ci zrobić krzywdy! Łi~ ki~! -
...
-To się pali? Czemu właściwie wzniecacie ogień!? Nie rozumiem łe~ ke~ -
...
-Tęczowa fruwajka o mało nie pożarła małą Likulu, gdy bawiła się między liściami adanowca. Łe~ ke~ na szczęście fruwajka wie, kiedy coś jej nie pasuje w pożywieniu i wypluła ją. Później śmierdziała jego śliną! Ke~ ro~ -
...
-Tytuł najzimniejszego przypada... łe~ ke~ to nieważne, bo dzisiejszej nocy ma zostać zjedzony przecież! Łe~ ke~-
...
-Opóźniony w rozwoju, to jest jadalne!? Oczywiście, że musi być jadalne, w końcu jak nie myśli, to daleko nie ucieknie! Łe~ ke~ -
...
-Ziele viro-viro ma silne właściwości lecznicze! O mało moja mama na nią nie zmarła! Łe~ ke~ -
...
-Tęsknie za mamą! Wybrała za zimne leże, zachorowała i skonała w męczarniach niewiele po moim urodzeniu. Pamiętam całe pół vodziny(godziny) z naszego wspólnego życia! łe~ ke~ -
...
-Czemu władca ognia grzeje dwukrotnie!? Ma potencjał na dogodne legowisko, ale niestety zostanie zjedzony tej nocy. -
...
-ZZzzz...zzz... panierowana żaba ładajka i do tego ciasko ziołkowe. Na miejscu, polane dodatkową warstwą tłuszczu z pentagóźca. Łeeee~ Znaczy jeść! Jeść! -
...
-Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Leże ruszyć się do składziku! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! Jeść! -
avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk800/800Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (800/800)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Czw Kwi 13, 2017 2:17 pm
Jadłem sobie spokojnie, no... znaczy nie spokojnie, bo wyżerałem jedzenie jak dzikus, który dorwał się pierwszy raz do pełnej lodówki, kiedy nagle wparował rozgniewany Raziel. Pomiędzy nagłymi zwrotami akcji przez chwilę zauważyłem, że ja i Raziel mamy ze sobą coś wspólnego. On też bardzo mocno się denerwuje, widzę i czuję to, tylko, że on jakoś nad tym potrafi panować, a ja nie. Większy wzrost agresji dowódcy sprawił, że wytworzył jeszcze więcej złej aury, którą demon wchłaniał cały czas. Zostałem wyrzucony ze środka i wpadłem do bagna. Chciałem zatrzymać się przed taflą wody dzięki technice latania, ale pomyślałem o tym za późno i zanurzyłem się do środka. Szybko zamknąłem oczy, gdyż poczułem, że mnie mocno pieką. Wtedy jakby dostałem powera w nogach i wyleciałem spod tafli bagna. Unosząc się nad nią zacząłem gwałtownie przecierać oczy i kaszleć. W sumie, to ma rację. Przesadziłem, ale po tak długim głodowaniu należała mi się wyżerka. Kiedy przetarłem oczy, a następnie wysuszyłem się od wody wytwarzając nieco silniej bijącą aurę, która odrzuciła ode mnie krople wody i błota - zacząłem słuchać opieprzu od Raziela i rozkazów. Wciąż zapominałem, jak działa wojsko, i że w ogóle należę do najsłabszej jej jednostki. Natto wytworzył jeszcze więcej złej aury, za co mogłem mu tylko podziękować, ale wolałem to zrobić przy nieco innej okazji. Demon wchłonął już prawie odpowiednią ilość energii, przez co zaraz się we mnie przebudzi. Tylko na to teraz czekam. A w tym czasie założyłem ręce na torsie i podleciałem bliżej dowódcy patrząc poważną miną.

- Jasne, jak słońce. I tak nie zbiera mi się na sen. Jeśli chcecie, to weźcie sobie przydzieloną dla mnie porcję dla siebie. Poradzę sobie bez tego. - Spokojnie mówiłem, a kiedy mówiłem ostatnie dwa zdania, wtedy odwróciłem się do Raziela plecami i wymachnąłem obojętnie za siebie nadgarstkiem. Wiedziałem, że jesteśmy w wojsku i to mnie najbardziej wkurwiało. Przez pierdoloną rangę jestem spostrzegany jako zero. Gdybym tylko posiadał emblemat elitarnej jednostki, jak on, od razu inaczej by się zachowywał wobec mnie. Grrr. Zacisnąłem agresywnie pięści trzymając je przy nogach, kiedy zobaczyłem, że ognisko już się pali. Podleciałem bliżej i utrzymywałem się przy ognisku lewitując po turecku z założonymi rękoma. Przymknąłem oczy i lekko zsunąłem głowę w dół nastawiając karku, ale nie spałem ani nie drzemałem. Byłem cały czas w gotowości, skupiałem się na sobie. Zapadała coraz większa ciemność, która wytwarzała złą aurę. Czułem się doskonale, choć nie dawałem tego po sobie poznać. Koniec z wygłupami.

Siedziałem i czekałem, aż demon użyje energii do przebudzenia się, lecz tymczasem tylko wchłaniał i wchłaniał dalej. Po co mu aż tyle tej energii? Oszczędza na niej? Siedziałem spokojnie, kiedy kosmitka zaczęła coś biadolić. Na początku słuchałem, lecz okazał się to dla mnie niezrozumiały bełkot. Świątynia? Wioska? Dajcie spokój, tutaj nic nie ma. Po dłuższym siedzeniu i słuchaniu bełkotanie drażniło mnie coraz mocniej. Na mojej twarzy pojawiało się coraz więcej złości, kiedy nagle nie wytrzymałem. Stanąłem w powietrzu prosto i zacząłem zmierzać w stronę budynku.

- Idę stąd. Mam dosyć tego bełkotu. - Oznajmiłem lecąc dalej cały czas. Miałem już dosyć i miałem wielką ochotę wyrządzić kosmitce jakąś krzywdę, ale to nie ja jestem od wydawania rozkazów. Nie mam zamiaru robić niczego pod górkę, a przynajmniej od tej pory. Raziel może i wydawał się agresywny, ale widziałem już gorsze rzeczy, niż rozgniewany elitarny wojownik. Jak chce kogoś nastraszyć, to niech próbuje tą dziewczynkę, a nie mnie. Nie mam zamiaru użerać się o pierdoły.

Udałem się do pustego pomieszczenia, następnie stanąłem stopami o powierzchnię i zacząłem wolno spacerować po pokoju w tę i wew tę. Dałem sobie odpocząć od Bukujutsu. Te pomieszczenie może być nawet w porządku. Nie panuje tutaj aż taka zimnica, chociaż jest ciemno, to mi jednak nie przeszkadza. Lubię małe towarzystwo, ale to, co ta dziewczynka zaczęła pierdolić to już szczyt bezczelności na moją psychikę. Czekałem na moment, który właśnie po chwili nastał. Tak oczekiwany. Po mojej głowie rozległ się kobiecy głos.

Ku... Kuris? Co się dzieje? Tutaj jest strasznie dużo złowieszczej aury. - Spojrzałem się za siebie, w stronę drzwi oraz miejsca, gdzie obaj saiyanie wraz z kosmitką powinni przesiadywać. Nie chciałem, któryś z nich podsłuchiwał moją rozmowę, więc postanowiłem, że będę mówił w myślach, a nie jak do tej pory na głos. Powinno zadziałać, a oni mogliby mieć tylko podejrzenia bądź uznaliby mnie za dziwadło, gdyby zobaczyli, że rozmawiam z kimś, kogo nie ma.

W końcu się obudziłaś. Długo musiałem na to czekać. Aktualnie jesteśmy na innej planecie, zwanej... Eggroot? Jakoś tak pisało na komputerze pokładowym kapsuły, którą tutaj przyleciałem. Panuje tutaj straszny mrok. Znajomy też wytworzył nieco energii, którą mogłaś wykorzystać. - Stałem prosto rozmawiając z nią w myślach. Tak było bezpieczniej, ponieważ miałem pewność, że nikt nie dowie się o rozmowie oraz o tym, że mam w sobie demona.

Tak... czułam wszystko. Cały czas wchłaniam dalej tę energię, może przydać się na potem. Nie wiadomo, kiedy ponownie będzie okazja do tego. Energia powinna wystarczyć mi na długo, jeśli nie będę używać innych mocy. Dobrze, że odkryłeś to miejsce, ale... czy czasem kadeci nie są wysyłani na misje? - Zdenerwowałem się lekko po tym. Ona też mnie traktuje jako zwykłego kadeta?! Wrrr!

Oczywiście, że nie. Znalazłem się tutaj czysto przez przypadek. Misji nadano wysoki priorytet, a ja zostałem tak jakby wpakowany do statku na siłę. Jest tutaj dziwnie i nieprzyjemnie, ale nie jest tak koszmarnie. Mam nadzieję, że będę mieć jakieś zyski z mojego pobytu tutaj.

Żołnierze zawsze zostają wynagradzani za przysługi. Wykorzystaj to. Przyda się nam to w późniejszym celu, o który chciałabym cię później poprosić. A tamci dwaj za tobą? Kim są?

Jeden z nich jest elitarnym wojownikiem. Bawi się w opiekunkę trzymając wzrok na moje ręce, więc nie odwal żadnej głupoty, bo będziemy mieli problem. A ten drugi to jakiś pół saiyanin, też przyleciał tutaj na misję. Reszta została gdzieś na orbicie, zostali zaatakowani. Jesteśmy tutaj tylko my i wybryki tej dziwnej planety. - Zacząłem tłumaczyć jej sytuację i myśleć nad okolicznościami. Próbowałem wymyślić coś sensownego, jakiś plan. Cokolwiek. Muszę przeplanowwać sobie przebieg misji w głowie. Mam nadzieję, że Raziel nie wpadł na pomysł, aby mnie podglądać. Nie lubię tłumaczyć mu się. Zachowuje się jak nie wiadomo kto, ale lubię go. Gdyby nie ta cała wojskowa solidarność i reguły, to może mielibyśmy nawet okazję zaprzyjaźnić się. Mógłbym też niby sprawdzić scouterem, ale on potrafi maskować moc, więc to bez sensu. Już wiem, że nie można całkowicie ufać tym liczbom.


OOC:
Trening start
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk2100/2100Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (2100/2100)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Sob Kwi 15, 2017 11:45 am
Shadow wzniecił wspaniałe ognisko. Nagle wyczuł gwałtowny wzrost mocy Raza który następnie najwyraźniej wyrzucił Kurisu z budynku. Ten przeleciał dość spory kawał i wylądował w bagnie. Half odwrócił wzrok i spokojnie rozsiadł się wygodnie przy ognisku. Natychmiast zmienił osobowość na spokojną aby nie zobaczyli jego szaro-czerwonych oczu. Po chwili przy nim pojawiła się reszta. Gekonica zaczęła mówić jak najęta. Kadet w końcu postanowił opuścić towarzystwo. - Tylko za daleko nie idź Rzucił do niego na odchodne i zamilknął. Zaczął się przysłuchiwać bełkotowi. Co ciekawe, można było się z niego czegoś dowiedzieć. Ciekawe było to że drużyna Beeko najwyraźniej poszli do jakiejś świątyni, ale już nie wrócili. Miała jakiś składzik z żywnością, choć prawdopodobnie byłoby to jedzenie niezbyt pyszne. Potem mówiła że ktoś zostanie pożarty tej nocy, Władca ognia czyli najprawdopodobniej Shadow i Kurisu, ponieważ mówiła że tytuł najsłabszego pada dla kogoś a potem że go ktoś zje. Ale Szarooki nie miał zamiaru dać się komukolwiek wszamać. Oddział który był tutaj nie był aż tak silny, prawdopodobnie z informacji wynika że byli ledwo silniejsi niż Shad. Ale pytanie czy umieli się zmieniać w Super Sayianina. Jeśli nie to możliwe że Half jest od nich silniejszy. Wszystko okaże się w przeciągu kilku dni. Wojownik położył się na ziemi i zasnął twardym, żołnierskim snem. Ale jako że byli w niebezpiecznej okolicy, cały czas był czujny, ponadto miał w sobie dwie osobowości, więc gdy jedna spała to druga pilnowała teren za pomocą Ki Feeling, aby czasem nic się do nich nie podkradło.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk750/750Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Nie Kwi 16, 2017 9:58 pm
Raziel starał się słuchać uważnie Camoli, gdyż każda informacja mogła być ważna. Mówiła naprawdę dużo, lecz trzeba było się skupić, by wyciągnąć z jej gadki coś ważnego. Najwidoczniej mówiła to co chciała, a teraz chciała tylko tego by wyzwolił z siebie jak największą ilość energii. Wybacz skarbie, ale tak to nie działa. Raziel nie był aż tak durny, by wyzwalać całą swoją moc i dawać wszystkim na planecie wielki znak, że tu jest.
- Dam sobie radę. Jeśli zechcę to w ciągu jednej chwili pomnożę swoją moc dziesięciokrotnie. Więc uspokój się. – powiedział Zahne do gekonicy, która trochę go irytowała tym domaganiem się jego energii. Czy on był pieprzonym grzejnikiem? Robił jej grzeczność, że pozwalał na sobie siedzieć i dzielił się swoją energią. Więc proszę tutaj grzeczniej. Poza tym miał na głowie dwójkę gówniarzy z czego jeden praktycznie prosił się o łomot. Widać, że nie posiadał żadnej kultury osobistej, a jego inteligencja też stała na dość niskim poziomie. Ale chyba powinien wiedzieć, że jeśli ktoś stoi wyżej od niego, to się mu melduje o wszystkim. Cóż możliwe, że przegapił tą lekcję, ale Zahne postara się dać mu szybkie korki. Można nawet powiedzieć, że udzielił mu ich w ekspresowym tempie, kiedy wyrzucił kadeta prosto w bagno. Przy okazji sprawił Camoli uciechę, gdyż zwiększył mocno swoją energię. W sumie może nawet zostać przy tych dwudziestu tysiącach jednostek. Ognisko było już rozpalone, a jedzenia jeszcze trochę zostało. Raz rzucił jedną puszkę Shadowi i spojrzał na Kurisu, a dokładniej na jego plecy. Gnojek zachowywał się jakby prosili go o pomoc, a sam był jakimś bogiem rozpierdalajacym galaktyki. Chyba trzeba go nauczyć co znaczy hierarchia. Zahne naprawdę nie lubił znęcania się nad słabszymi, ale nie mógł sobie pozwolić na takie lekceważenie. Jak nie on, to niedługo ktoś inny tego doświadczy, a wtedy Kurisu może skończyć z rozwalonym łbem. Ale to za chwilę. Zahne usiadł obok Shadowa przy ognisku i otworzył drugą puszkę z żarciem. W dalszym ciągu miał tą fasolkę od Kamiego, ale wolał jej nie używać. Poza tym nie potrzebował aż tak dużo jedzenia. Najadł się tam mocno.
- Czym są te babunie? Jakieś potwory? – zapytał Raziel, kiedy już skończył swoją puszkę, a Camoli przerwała na chwilę monolog. Serio. Jeśli tak gadała w wiosce, to się nie dziwił, że ją wykopali. A ona cały czas się rozkręcała. Mała wyluzuj.
- Przestań na chwilę. O co chodzi z tą świątynią i tym twoim szefem wioski? I kim jest ta ciocia Veleko? Możesz powiedzieć jak wygląda? Jeśli powiesz, to zabiorę cię do składziku. – powiedział Zahne i już się podniósł, gdy znów to wyczuł. Demoniczna energia, aż waliła od Kurisu. Teraz nie było mowy o pomyłce. Trzeba to ukrócić. Zahne podleciał do pomieszczenia, z którego emitowała energia demona i kadeta. Czuć to było doskonale. Natto nawet nie bawił się w pukanie. Zwyczajnie podszedł do dzieciaka, odwrócił go i złapał jedną ręką za kombinezon. Chwilę później mały znalazł się na ścianie i to trochę wyżej, gdyż jego stopy nie dotykały podłoża.
- Nie przeszkadzam? Chciałem wyjaśnić parę rzeczy z jaśnie wielmożnym księciem Saiyan. A wybacz. Nie jesteś nim. Nie jesteś nawet dowódcą tej drużyny. Jesteś kadetem, którego pierdolonym obowiązkiem jest słuchanie starszych szarżą jeśli chcesz tu przeżyć. – mówił Raziel. Był nad wyraz spokojny, lecz cała jego postawa emanowała złowrogą energią. Wyglądał tak, że można było już robić rachunek sumienia. No jeśli posiadało się jakąś inteligencję.
- Widziałem o wiele lepszych od ciebie, którzy umierali, bo byli debilami. Nie mam zamiaru potem pisać raportu, bo jakiś kadecik, który uważa się za nie wiadomo kogo dał się zeżreć. Bo to cię tutaj czeka jeśli nie będziesz się mnie słuchał. Czy to jasne? Już pomijam twoje bezczelne zachowanie przed kilkoma minutami, gdyż musiałbym ci własnoręcznie wpieprzyć. No, ale co się odwlecze to nie uciecze jak to mówią. Druga sprawa jest zaś o wiele ciekawsza. – rzekł i puścił kadeta, który upadł na ziemię lub nie. Zahne założył sobie teraz ręce na piersi, lecz dalej wpatrywał się w Kurisu. – Mianowicie chodzi o to, że śmierdzisz demonem na kilometry. Możesz to jakoś wytłumaczyć? I nie radzę ci kłamać. Nie lubię tego.

OOC:
Start treningu.


Ostatnio zmieniony przez Raziel dnia Sob Kwi 22, 2017 7:42 pm, w całości zmieniany 1 raz
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk2100/2100Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (2100/2100)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Pon Kwi 17, 2017 8:41 pm
Shad złapał puszkę od Raza i otworzył ją. Zwykłe żołnierskie twarde rację, zaczął je jeść z apetytem. Minął już jakiś czas podczas ich jedzenia. Half próbował się zdrzemnąć gdy znowu wyczuł Energię Demona od Kurisu. Otworzył oczy  i zobaczył jak Szef idzie w jego stronę. Nashi wstał i także postanowił tam iść. Kiedy doszedł na miejsce usłyszał głos Raziela który stał nad kadetem. - Prawdopodobnie ma w sobie uwięzioną duszę demona szefie . Wskazuję na to min. to że pochłania złą aurę otaczającą go. Już coś takiego widziałem.- Powiedział a następnie pomyślał Ba, sam mam w sobie dwie a może nawet więcej dusz . Podszedł i stanął obok nich, zwrócił się do Kurisu. -Wychowałeś się bez rodziny prawda? to widać, nie mam nic przeciwko temu. Ale nie uważasz że lepiej byłoby chociaż część wyjaśnić? Ja nie wyjawię twojej tajemnicy, jeśli nie będzie dla nikogo niebezpieczna, włącznie z tobą.-   Szarooki zgrywał tak jakby troskliwego Sayianina, ale miał taką naturę. Nie chciał dla nikogo źle, pod warunkiem że ten ktoś nie robił czegoś złego co dotyczyło Halfa. Oczywiście był przygotowany na wszelki wypadek, jakby niesforny kadet postanowił go zaatakować czy coś w tym stylu. Chłopak przeżył naprawdę sporo, wziąwszy pod uwagę że jeszcze sporo wspomnień brakowało, czyli mogło być tego znacznie więcej. Ale to część tego że jest pół-sayianinem. Tacy zwykle mają mniejszą chęć do walki czy agresji. Choć istnieją wyjątki, a co by się stało gdyby ktoś z szefostwa się dowiedział że ma rozdwojenie jaźni? pewnie nic, choć mogliby go uznać za niestabilnego emocjonalnie, niby  tak było, ale potrafił się kontrolować. Można było wciąż wyczuć w ciemnościach wysokie poziomy Energi. Trzeba będzie uważać na wszystko wokół nich, ale dadzą sobie radę.
avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk800/800Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (800/800)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Wto Kwi 18, 2017 12:32 pm
Deja vu? Prawie. Raziel ponownie wbił do środka i znowu złapał mnie i przybił do ściany. Było widać doskonale, że coraz bardziej puszczają mu nerwy. A może daje się ponieść emocjom specjalnie? Wytwarza coraz więcej złej aury i wcale nie zdaje sobie z tego sprawy, co w sumie nie oznacza, że to dla mnie źle. Nie opierałem się nawet przeciw jego działaniom, niech sobie po gwiazdorzy. Założyłem ręce na klatce, a nogę oparłem sobie o tą drugą. Tacy jak on lubią domagać się szacunku, lecz ci zazwyczaj na niego nie zasługują. Jak sobie czymś zaszczyci więcej niż rangą, to mu przecież pokażę, jak go szanuję. Nagle zaczął gadać, co go gryzło raczej od dłuższego już czasu. Tak mogłem to wywnioskować. Znowu morały o dowódcach, rangach, wojsku i tak dalej. Czegoż innego mógłbym się spodziewać? Potem mówił dalej, on chyba serio uważa się za najlepszego. Rozkazał mi słuchać się go, a czy ja nie zrobiłem czegoś, co on mi kazał? Nie. Skąd miałem wiedzieć z tym jedzeniem, że mam mu najpierw zgłosić? Tego mi nie powiedział, choć możliwe, że to samo w sobie było wręcz oczywiste. Poza tym jestem pierwszy raz na misji i umierałem z głodu od dłuższego czasu. Błąd polegał jedynie na tym, że traktowałem Raziela jak swojego kolegę, a nie kogoś wysokiego rangą, lecz sam tego jeszcze nie wiedziałem. Zdenerwowało mnie to, co on mówił, czego to on nie widział. Kiedy mnie puścił opadłem lekko na ziemię za pomocą bukujutsu, a potem stanąłem prosto. Patrzyłem na niego zdenerwowanym wzrokiem.

- Nie masz zielonego pojęcia, co to znaczy przeżyć prawdziwe piekło. - Powiedziałem to, ale... coś było nie tak. Spojrzałem się na Raziela zdziwionym wzrokiem, który po chwili skupiłem na swoich dłoniach. To nie było naturalne. Nie rozumiałem, co i dlaczego to powiedziałem, lecz po części to była racja. To było coś, jak wypowiedz osoby, która przeszła fuzję, i ta druga część osobowości chciała dodać coś od siebie. To zapewne demonica dzięki swojej energii dała radę wykrzesać te zdanie moimi ustami. Opanuj się...

Dokończenie zdania Raziela jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Czyli on potrafi wyczuwać energię? I klasyfikować ją, czyja jest kogo? Mniejsza z tym, bo w tym momencie doszedł jeszcze Nashi, który dodał swoje trzy grosze. No i chuj bombki strzelił, wszystko poszło się kochać. Nastąpiła sytuacja bez wyjścia. Demon w mojej głowie podpowiadał, abym niczego nie mówił, ale to nie ma sensu. Half i tak dopierdolił mi do pieca trafiając w samo sedno sprawy. Założyłem ręce na klatce, a następnie zbiłem zwój wzrok na dół. Zacząłem zastanawiać się. Co zrobić do cholery? Przecież to jest już mój koniec. Tak czy siak, nie ma już odwrotu. Nie mogę zrobić nic innego, jak wyjaśnić sytuację. Przez chwilę w myślach próbowałem jeszcze nakłonić demona, aby pomógł mi w wyjaśnieniu sprawy, którą sam do końca jeszcze nie rozumiałem. Po krótszych namowach w końcu się zgodził i zaczął tłumaczyć sytuację mi w głowie, którą następnie ja przelewałem na słowa. Spojrzałem się wtedy na obu stojąc prosto.

- No dobra. Powiem wam, ale nie mówcie tego nikomu, bo to nie jest sprawa, którą można paplać na prawo i lewo. Jestem saiyaninem z krwi i kości, jak wy, ale jest coś, co znacznie różni mnie od was. Posiadam w sobie dwie osoby - swoją oraz demona. Demon pochodzi z piekła, chciał się z niego wydostać. Nie rozumiem dokładniej, na czym miała ta sztuczka polegać, jakieś wypełnianie pustego ciała nową duszą. Ciało znajdowało się w świecie żywych i kiedy właśnie demon miał wejść do nowego i pustego ciała, tak stało się coś nie tak i wszedł w moje ciało. Jesteśmy fuzją. Demon przez długi czas był we mnie uśpiony, ponieważ potrzebował energii do przebudzenia się i dalej jej potrzebuje do czuwania, aby ponownie nie popaść w sen. Mrok tel planety sam w sobie wytwarza duże ilość tej energii, co świadczy również to, dlaczego ją we mnie czujecie. - Powiedziałem już chyba wszystko, co wiedziałem od demona. Mam nadzieję, że teraz nie będą chcieli mnie zabijać za to, przecież to nie ja miałem wpływ na demona. Oczekiwałem na jakieś pytania i reakcje, a kiedy nastąpiła dłuższa cisza, wtedy sam się odezwałem.

- Co teraz ze mną zrobicie? - Zapytałem patrząc się na Raziela, ponieważ to jego zdanie najbardziej się tutaj liczy. Miałem też nadzieję, że zaraz mnie znowu zostawią samego. Chciałem tutaj trochę potrenować, a oni mi tylko zawracają głowę


OOC:
Post treningowy bez treningu
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk750/750Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Pią Kwi 21, 2017 6:19 pm
Był wkurzony, gdyż wylądował na jakiejś zapomnianej przez boga planecie z dwójką gości, którymi musiał się opiekować. Shadow przynajmniej wiedział o co chodzi i robił wszystko to co rozkazał Zahne. Kurisu natomiast był jego przeciwieństwem. Nie słuchał go, był bezczelny i cały czas robił tak dziwne rzeczy, że gdyby Raz nie wiedział iż jest on świeżakiem, to pewnie uznałby to za celowe działania. Choć ta ki demona, którą wyczuwał od chłopaka mogła być dowodem tej teorii. Dlatego też Natto postanowił sobie pogadać z kadetem, który chyba sobie nie zdawał sprawy z tego, że przeżycie na tej planecie jest uzależnione od słuchania rozkazów. Trzeba więc go uświadomić, a że nie zrobił tego przy kawie, ciasteczkach i nie pogłaskał go po główce, to proszę wybaczyć, ale byli Saiyanami. Niech się cieszy, że Raziel był z tych, którzy myślą, a nie napierdalają na oślep. Trafiło mu się zadanie, gdzie miał się bawić w opiekunkę dla sfochanego kadeta. Czy on się zapisywał do jakiejś ochronki czy do wojska? W każdym razie teraz trzymał gówniarza przy ścianie i chciał sobie wyjaśnić z nim kilka rzeczy.
- Nie mam? Uwierz mi. Widziałem więcej piekła niż możesz sobie wyobrazić. – powiedział Zahne uśmiechając się kpiąco. Dla niego piekłem pewnie było nie dostanie kolacji od mamusi. W międzyczasie do pomieszczenia wszedł Nashi, który zaczął fachowym tonem wyjaśniać zaistniałą sytuację. No proszę, proszę. Ktoś tutaj ma bardzo wysoką wiedzę na temat opętań. Ciekawe gdzie ją nabył.
- Widziałeś tak? Jestem ciekaw gdzie i skąd to wszystko wiesz. Aż się nie mogę doczekać wyjaśnienia. – powiedział Raziel, zaś sarkazmu w jego wypowiedzi nie dostrzegłby chyba tylko kompletny idiota. W każdym razie Natto puścił kadeta i teraz czekał na jego łaskawe wyjaśnienia. No naprawdę był tego wszystkiego ciekaw, zwłaszcza iż Kurisu wyglądał i zachowywał tak pewnie. No, ale mina mu zrzedła kiedy Shadow podał swoją teorię i chyba zaczął rozumieć, że milczenie i kłamanie nie jest zbyt dobrą opcją.
- Jeśli będzie ona zagrażać Vegecie to raczej nie będę siedział cicho. – rzekł Książe Saiyan lodowatym tonem. Kadet raczej nie był w pozycji do tego, by wysnuwać żądania. W każdym razie wyjaśnienia tego dzieciaka były tak durne i dziwne, że aż można było uznać, że rzeczywiście mogło mu się coś takiego przydarzyć. W końcu niedawno demoniczna magia zamieniła Raziela w dziewczynę, a sam widział o wiele więcej dziwnych zastosowań tych sztuczek. Dlatego też zielonooki nie znosił magików i demonów, którzy myśleli, że im wszystko wolno. Teraz zaś mieli przed sobą bardzo ciekawy przypadek, lecz pytaniem było czy ich nie okłamywał. Tudzież czegoś nie zatajał. Zahne nie potrafił czytać w myślach, ale w ludziach bardziej.
- Po pierwsze nie jesteście fuzją, gdyż fuzja jest to dobrowolne połączenie dwóch osób. Wiem, gdyż sam to przechodziłem. To bardziej wygląda na opętanie i pasożytowanie. Z tego co mówisz to ten demon żywi się negatywnymi emocjami. Więc im jest potężniejszy tym ma większe szanse na przejęcie ciała i zniszczenie twojej duszy geniuszu. – powiedział Raziel. Nie wiedział dokładnie jak to wszystko może przebiegać, ale wystarczająco dużo widział, by przypuszczać prawdopodobieństwo takiego scenariusza. – W każdym razie teraz najważniejsze jest wiedzieć jak długo trwa już to opętanie i od kiedy o tym wiesz. I lepiej mów dokładnie bo od tego zależy twoje życie.


OOC: Koniec treningu
avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk800/800Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (800/800)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Nie Kwi 23, 2017 12:30 am
Raziel nie da nikomu skrzywdzić swoją ukochaną planetę, tego można było być pewnym po jego wypowiedzi. Założyłem ręce na klatce i spojrzałem się na bok, bardziej do góry, oczekując odpowiedzi od demona, którą zaraz przekazałem Razielowi.

- Nie masz czego się obawiać. Nasza planeta ją nie obchodzi. - Dałem Razielowi do zrozumienia, aby chociaż trochę był spokojniejszy, choć wcale bym się nie zdziwił, gdyby mi nie ufał. Już im pokazałem, że potrafię być niezłym ziółkiem... Mogłem za to obwiniać tylko i wyłącznie siebie, ale cóż... czasu się już nie cofnie. A gdybym tak mógł, to przynajmniej postarałbym się naprawić relacje pomiędzy nami. Trudno, że tak się stało.

Po mojej wypowiedzi od razu Raziel zaczął mówić, co o tym myśli. Zaczął się wymądrzać, a ja w sumie po zawahaniu odpuściłem sobie. Możemy przemądrzać się tak w nieskończoność, a i tak żaden z nas nie będzie miał racji. Niech myśli o tym, co chce, ja nie mam zamiaru go wpieniać. W sumie fakt, że raz przejęła kontrolę nad moim ciałem, ale nie robiła tego w złym celu i nie trwało to stosunkowo długo. Jeśli ja zginę, to zginie również i demon, przez co przejął moje ciało, abyśmy nie umarli. Ufałem jej w pełni i nie widziałem niczego złego w działaniach, które obieraliśmy. To nie jest żadne pasożytnictwo, jesteśmy sobie bardzo bliscy. Nie miałem już nawet ochoty wyjaśniać, że demon może zniszczyć moją duszę. To po prostu niemożliwe. Demonica również tłumaczyła się w mojej głowie, że to nie jest prawda, a ja nie miałem podstaw, aby jej w czymkolwiek nie wierzyć.

- To nie jest opętanie... - Spojrzałem się na niego zażenowanym wzrokiem lekko wzdychając, po czym mówiłem dalej. - Nie mam pojęcia, jak długo to trwa. Mógłbym przysiąc, że aż od dnia moich narodzin. Co prawda wiem o tym od niedawna, ale... jakie to ma znaczenie? - Zapytałem zainteresowany. Czekałem na odpowiedź, chociaż coraz bardziej robiłem się niecierpliwy. Przyszedłem tutaj posiedzieć sam na sam z demonicą, potrenować, a tymczasem trują mi tylko dupę.

- Zostawicie mnie samego? Chciałem chwilę posiedzieć w samotności i trochę potrenować. Muszę się nad czymś zastanowić, resztę domówimy potem. - Oznajmiłem Raziela patrząc na niego, a potem na halfa chłodnym wzrokiem, po czym klepnąłem na podłodze po turecku i odwróciłem się plecami w stronę wyjścia z pomieszczenia. Czekałem, aż stąd wyjdą zakładając ręce na klatce oraz przymykając oczy. Niech dadzą mi na chwilę spokój, czy to tak wiele?


OOC:
Kolejny post treningowy bez treningu.
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk2100/2100Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (2100/2100)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Nie Kwi 23, 2017 4:47 pm
Tak jak obstawiał Half, trafił w samą sedno tego co dotyczyło Kurisu. Uważnie wysłuchał opowieści Kadeta a gdy ten powiedział że jest inny niż oni i ma w sobie dwie dusze, to nie mogąc się powstrzymać uśmiechnął się zagadkowo pod nosem. Najciekawsze że chwile wcześniej obaj poddawali wątpliwość to kwestie przejścia piekła. Widocznie mieli jakiś bagaż cierpienia. Potem Zahne zwrócił się do niego i zapytał z sarkazmem skąd to wszystko wie. On odparł swoim ironicznym tonem nasuwającym myśl że nie bierze życia zbyt na serio. - Może kiedyś przy browarze opowiem ci tą fascynującą Historię?- Potem uważnie wysłuchał reszty rozmowy nie dodając do niej nic i rozważając wszystko co usłyszał. Dowiedział się czym jest Fuzja, może się to kiedyś przydać. Zaciekawiło go to że Kurisu był niezwykle pewny że nic z strony wewnętrznego demona mu nie grozi. Ten ktoś mógł być bardzo miły i pomagać mu, ale czy nie pomyślał on że robi to tylko dlatego aby mieć większą szansę przeżycia do czasu aż przejmie nad nim kontrolę?. Shadow wyszedł bez słowa z pomieszczenia ignorując już dalszą konwersację. Stanął do ogniska i zaczął się rozciągać, gdyż chciał przeprowadzić swój trening. Gdy był przygotowany do ćwiczeń zaczął wykonywać serie brzuszków. po zrobieniu kilkunastu serii po sto przerzucił się na pompki na rękach. Trenował tak długo dopóki nie uznał że zajmie się czymś innym /lub ktoś mu przerwie.

Occ:

Trening Start
avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk800/800Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (800/800)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Nie Kwi 23, 2017 8:11 pm
Siedząc w środku pustego pomieszczenia po turecku z założonymi rękoma czekałem aż stąd wyjdą. W końcu chwila dla siebie, mogę na spokojnie zastanowić się nad pewnymi rzeczami.

Musiałeś to zrobić? To nie było rozsądne. Nie wiem nawet, kim są i jakie mają zamiary. Skąd mogę mieć pewność, co teraz zrobią? - Po mojej głowie rozchodził się przerażony kobiecy głos. Ona chyba naprawdę bała się o siebie. Przymykając oczy lekko posunąłem głowę w dół.

Uspokój się, nie masz czego się bać. Wiem, że można zaufać Razielowi, natomiast ten drugi... tak naprawdę to nic o nim nie wiem. Zainteresował mnie, kiedy zgadł większość rzeczy o mnie. Muszę dowiedzieć się o nim trochę więcej, ale to zostawimy na potem. Może tym razem będzie chciał ze mną rozmawiać, kiedy zasugerował, że widział kiedyś już coś podobnego. Tymczasem mam do ciebie prośbę. Możesz mnie przenieść do mojej głowy? Tak, jak ostatnio. - Rozmawiałem z nią w myślach przy okazji wsłuchując się również w otoczenie wokół mnie, a raczej pomieszczenie. Ostatni raz kiedy wpuściła mnie do mojej głowy było to w szpitalu, kiedy próbowano wkręcić mnie w jakieś narkotyki, to był niezły cyrk. Wtedy moje ciało pozostawało dalej w tym samym miejscu, jakby w trybie medytacji, natomiast zaś umysł odpłynął w kompletnie inne miejsce - do mózgu. Byłem wtedy w środku swojej głowy, ciężko jest to sobie wyobrazić. Można byłoby to uznać również jako inny wymiar, ale nie do końca. Zwykłe przeniesienie świadomości do środka głowy.

Dlaczego? Co chcesz zrobić? Musiałabym wtedy zużyć nieco swojej energii, a wolałabym ją oszczędzać najbardziej, jak się da.

Nie bój się, przecież nie zrobię ci krzywdy. Chcę coś sprawdzić, a o energię nie musisz się bać. Masz jej tutaj od groma. - Musiałem uspokoić demonicę, ponieważ była przerażona sytuacją oraz osaczeniem przez dwojga saiyan, ale po chwili wpuściła mnie do swojej głowy. Moje ciało zostało w tym miejscu, dalej w tej samej pozycji, w której siedziałem. Było umiejscowione w bezruchu.

***

Przed moimi oczami nastała ciemność, która nagle została nieco rozświetlona. Pojawiłem się w swojej głowie. Pomieszczenie to wydawało się niczym niekończący się wymiar z mroczną mgłą dalej, zaś powierzchnią była tafla wody, po której można było kroczyć bez problemu. Zacząłem podejrzliwie rozglądać się wokół za demonicą, która po chwili wynurzyła się z mrocznej i ciemnej mgły. Wolnym krokiem zacząłem iść w jej stronę rozglądając się na boki.

- Dawno mnie tutaj nie było. - Rzekłem na głos, lecz ci, którzy nie byli w mojej głowie nie mogli wiedzieć, co się w niej działo i nie mogli niczego słyszeć, co mówiłem. Niepewnie położyła swoją dłoń na mojej klatce, lecz nie odczuwałem jej dotyku. Nie mogłem tutaj nic odczuwać, ponieważ to wszystko tutaj jest tylko wizualizacją, iluzją.

- Co chciałeś sprawdzić? Chciałeś się ze mną zobaczyć? - Powiedziała delikatnym tonem, jej oczy zabłyszczały niczym małe gwiazdki. Wtedy odszedłem od niej i stojąc plecami zacząłem rozglądać się wokół myśląc nad planem i strzelając kośćmi w palcach.

- To też, ale głównie przyszedłem tutaj, bo chciałem potrenować. - Powiedziałem zadowolony, wtedy ona wkurzona naskoczyła na mnie. Aż widziałem płomień w jej oczach.

- Wam - saiyanom, to tylko trening w głowie! - Dobrze, że jest tylko iluzją, bo jeśli mogłaby się zmaterializować, to chyba by mnie zabiła. Spojrzałem się na nią zażenowanym wzrokiem obracając głowę za siebie.

- O co ci chodzi? Nic ci nie grozi, możesz być bezpieczna. Nic tobie nie zrobią, będę cię ochraniać, a żeby cię ochraniać to muszę trenować. - Zacząłem myśleć dalej drapiąc się po głowie. Na początek przydałaby się jakaś rozgrzewka. Trochę skakania, salt i tak dalej, ale po płaskim pomieszczeniu byłoby nieco trudno. Po krótszym namyśle wpadłem na pomysł, aby nieco zniekształcić powierzchnię i wysunąć z niej a la belki, po których mógłbym skakać. Jedne wyższe, drugie wyższe i nieco odstające w odległości od siebie. Próbowałem wytłumaczyć demonicy, o co ją chcę poprosić, ale olała mnie.

- Sam sobie je zrób. W końcu jesteśmy w twojej głowie, możesz tutaj wszystko. - Powiedziała odwracając się plecami do mnie i zaczęła odchodzić machając obojętnie nadgarstkiem za siebie. Jej zachowanie łudząco przypomina moje. A może to właśnie przez nią się tak zachowuję?W każdym bądź razie próbowałem sobie to wymyślić i wyobrazić, lecz szło mi to dosyć mozolnie. Dopiero po większym skupieniu się ów kłody wynurzyły się przede mną spod powierzchni tafli. Nie czekając dłużej wskoczyłem na jeden z nich i zacząłem skakać z jednego na drugi robiąc mały parkour. Od jednego do drugiego salta, obroty i wyskoki. Potem zacząłem to łączyć z kata, którego uczył mnie mój brat. Niezbyt skomplikowane ruchy połączone z udawaniem uników i ciosów. Wymachy, uderzenia, bloki, kombinacje. Wszystko starałem się sobie przypominać i utrwalać. Po chwili usłyszałem jej głos, który wyprowadził mnie z równowagi i spadłem z jednej z belek. Prawie spadłem na dół, gdyż zdążyłem złapać się jedną ręką za czubek belki.

- Twój brat ma ciekawy styl walki, choć wykonujesz go źle. Pokazywał ci inaczej ruchy, a ty popełniasz błędy, które sam utrwaliłeś w technice. - Patrzyłem przed siebie zdenerwowany. Jeśli ona nawet to zauważyła, to moja technika walki nie została dopracowana tak, jak chciałem. Gdzie leży błąd? Zapewne w tym, że potem sam utrwalałem technikę pod własnym okiem robiąc to coraz bardziej po swojemu. Mogłem się tylko domyślać.

- Zamiast przeszkadzać mi w treningu, to może byś mi w nim pomogła? - Zapytałem zdenerwowany, kiedy nagle usłyszałem niewinny chichot, po którym znowu się odezwała.

- Dobrze, ale nie zrób sobie krzywdy. - Nagle zobaczyłem, jak belki unoszą się w powietrze. Również ta, na której się zawisłem. Zaczęły obracać się nierówno, czubkiem w moją stronę. Wtedy jedna z bardzo dużą prędkością zaczęła lecieć w moją stronę, niczym pocisk. Szybko podciągnąłem się ręką wyskakując do góry i tym samym robiąc unik, wtedy następne leciały w moją stronę. Dzięki bukujutsu zrobiłem przed nimi unik na boki. Tak się bawisz? No to zobaczmy. Robiłem uniki przed następnymi, które próbowały uderzyć we mnie latając coraz szybciej. Potem zacząłem robić uniki na podłożu robiąc salta i przewroty. To wszystko działo się coraz szybciej, zacząłem popełniać coraz więcej drobnych błędów, aż w końcu zacząłem nie nadążać i jedna uderzyła prosto w twarz. Znaczy... prawie by mnie uderzyła, ale zapomniałem, że wszystko tutaj jest tylko iluzją, a kłoda przeleciała przez moją głowę niczym duch przez ścianę. Gdyby to działo się naprawdę, to nieźle bym oberwał. Zacząłem zastanawiać się nad sytuacją. Jak mogłem jej uniknąć? Wtedy po chwili demonica nasunęła mi na myśl, aby próbować rozwalać kłody, ale jak? Wpadłem wtedy bardzo szybko na pomysł, że przydałaby mi się jakaś przecinająca technika. Coś, dzięki czemu będę w stanie przecinać kłody jak mieczem. Również długo nie potrwało to, abym wpadł na pomysł, że dzięki manipulacją KI mogę stworzyć w dłoni prowizoryczny miecz. Od razu zacząłem się za ćwiczenia.

Wystawiłem rękę przed siebie, trzymałem otwartą dłoń przed twarzą. Próbowałem skupić energię w dłoni i skumulować ją w tnące ostrze. Początkowo mi nie wychodziło, co jakiś czas też skumulowałem tak dużo energii KI w dłoni, że musiałem wystrzelić KI blasta w pustą przestrzeń. Próbowałem i starałem się, skupiałem, ale dalej nic. Dopiero po jakimś czasie, kiedy próbowałem skupić KI wokół dłoni wtedy spowijała się wokół niej delikatna aura. Aura stopniowo zaczynała się wolno powiększać, stopniowo przemieniając się w ostrze. Już prawie mi się udało, teraz tylko je utrzymać. Próbowałem robić kilka wymachów z mieczem, ale po chwili rozpraszał się i ''uciekał'' mi. Wtedy ponownie starałem się utworzyć ostrze w dłoni. Po kilku próbach udało się utrzymać go w ruchu, ale... jak będzie w praktyce? Pokazałem demonowi ręką znać, że jestem gotowy. Wydawała się, jakby czekała na ten moment nie wiadomo jak długo. Zaczęła rzucać we mnie belkami, a ja z początku znowu robiłem przed nimi uniki. Przeskakiwałem, uciekałem, robiłem salta oraz obroty. Kiedy tempo podkręciło się jeszcze bardziej wtedy w akcji starałem się utworzyć ostrze w dłoni, a następnie robiąc uniki na boki przecinałem kłody w połowie ich długości tak przecinałem następne, które leciały w moją stronę, aż poprzecinałem wszystkie. Stanąłem prosto i spojrzałem się na kupę nieregularnie ułożonej sterty poprzecinanych belek, które po chwili rozpłynęły się w powietrzu, tak samo przestałem wtedy używać już technikę. To by było dzisiaj na tyle z treningu. Demonica wydawała się być przynudzona i uciekała znudzoną miną na bok. Czas wracać do realnego świata.

***

Ocknąłem się, oparłem się rękoma o podłogę za siebie. Lekko wzdychnąłem, to był dobry trening. Choć, jak demon uważa, w mojej technice jest pełno błędów, tak powinienem jak najszybciej zacząć się za naprawianie jej. Ale wszystko w swoim czasie. Pomyślałem, że wrócę teraz do nich. Wstałem i wyszedłem z pomieszczenia.

Wychodząc z budynku dalej unosząc się w powietrzu zbliżyłem się do ogniska i stanąłem w powietrzu w takim miejscu, aby mieć wszystkich na widoku. Podejrzliwie przyglądałem się halfowi, aż po jakimś czasie musiałem zadać po prostu to pytanie.

- Skąd o mnie tyle wiesz? Czy my mamy może coś ze sobą wspólnego? Nie przypominam sobie ciebie znikąd. Nadal nie wiem, jak masz nawet na imię. - Mówiłem spokojnym tonem. Może z początku nasze relacje nie szyły najlepiej, ani sobie nawet nie ufaliśmy z początku, ale widać, że jednak coś nas łączy. On może sporo wiedzieć, a ta wiedza na pewno mi się przyda. Po dłuższym czasie pomyślałem, aby załagodzić nieco atmosferę, która i tak była dosyć napięta. Chciałem też nieco poznać lepiej swoich towarzyszy, a to była dobra okazja. Spojrzałem się ponownie na halfa.

- Chciałbym cię o coś zapytać, ponieważ zżera mnie ciekawość. Na pewno potrafisz zmienić się super saiyanina. Muszę dowiedzieć się, jak to zrobić. Mam pewne rachunki do wyrównania. - Może i przesadzałem z gadaniem i pytaniami, ale starałem się zagłuszyć ciszę, która mogła panować w obecnej sytuacji, a rozmowa jest dobrym rozwiązaniem w tej kwestii. Nienawidzę ciszy.


OOC:
Koniec treningu - nauka KI sword
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk750/750Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Wto Kwi 25, 2017 5:42 pm
Oczywiście, że nie dałby nikomu skrzywdzić Vegety. Pomimo tego, że go wkurwiała i naprawdę czasem miał ochotę ją opuścić, to w dalszym ciągu była jego domem. A wojownik i mężczyzna zawsze broni swojego domu. Jego odpowiedź jakoś go nie uspokoiła. I nawet nie było na to szans, gdyż Zahne z natury był cholernie nieufną osobą. Więc już zapaliła się u niego czerwona lampka, by obserwować tego kadeta. W razie problemów po prostu go zabije. Raziel przestał się już bawić w jakieś niańczenie. Jeśli coś jest zagrożeniem, to zagrożenie się eliminuje. Raz okazał łaskę i prawie się to dla niego skończyło śmiercią. Nie popełni już tego błędu. Co do aktualnej sytuacji to prychnął kiedy Shadow się do niego zwrócił.
- Nie wiedziałem, że jesteśmy na ty. – odparł lodowato. Gdyby wzrok mógł zabijać, to ci dwaj już dawno leżeliby tu martwi. Może to ta planeta, a może ci dwa, ale jego humor zdecydowanie nie należał do najlepszych. Mieli się dowiedzieć co z oddziałem, a na razie się kurwa zabawiają informacjami o życiu i przejściach.
- Takie znaczenie, że ten demon, demonica czy co w tobie siedzi może w końcu zdobyć wystarczająco dużo mocy, by zająć twoje miejsce. A nie mam zamiaru posiadać tykającej bomby. Więc dopóki nie będę wiedział, że nie jesteś zagrożeniem to licz się z tym, że jak zrobisz coś podejrzanego to może źle się to skończyć. – powiedział i spojrzał dzieciakowi głęboko w oczy. Miał nadzieję, że ta demonica go słyszy. – Za dużo razy się użerałem z demonami. Zostałeś ostrzeżony. Niektórzy nawet tyle nie dostają.
Po tych słowach Zahne wyszedł z pomieszczenia, ale nie wrócił do ogniska. Ruszył do pomieszczenia, które miało być magazynem żywności. Camoli mówiła, że tam miała swoje legowisko i przetrzymywała tam jakieś rzeczy. W tym może i scouter. Warto by się tam rozejrzeć. Sama gekonicą też się powoli budziła o czymś świadczyło szybsze poruszanie i jakieś tam mruczenie. Ta to ma sen.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Sro Kwi 26, 2017 6:20 pm
Raziel opuścił domostwo w którym obecnie przebywał Kurisu zostawiając go swoim własnym myślom. Cichy szmer w odpowiednio wyposażonej, przenośnej chatce to jedyne co było dane mu usłyszeć. Zamknął się bowiem we swoim umyśle, by znaleźć ukojenie i spokój w morderczym treningu...choć dalece niebezpiecznym od tego, przed czym stawali najlepsi z najlepszych, jego czas jeszcze nadejdzie.
Dowódca czuł łapy ugniatające jego krzaczasty fryz, to Camoli budziła się ze słodkiego snu o mało nie zapominając o podstawowej potrzebie biologicznej. Konsumpcja żywności u jaszczurek była całkowicie obca saiyaninom, ale najprostszym rozwiązaniem było stwierdzenie, że pożerają drobne insekty i mniejsze żyjątka na podobnej zasadzie, co ich większe osobniki na pustkowiach Vegety. Wspominała o tym, choć wyraźnie stwierdziła, że za takim pożywieniem nie przepada. Shadow właśnie ćwiczył chcąc wycisnąć z siebie siódme poty, ale fizyczna błahostka nie mogła zaspokoić wojownika, z pewnością korciło go do prawdziwej walki, gdzie mógłby nie tylko poczuć dreszcz emocji, ale także znacząco rozwinąć swoje zdolności. Najwyższy rangą nie zapewnił mu towarzystwa, udał się do ówcześnie odnalezionego magazynu, gdzie sprzęt laboratoryjny nadal spoczywał nietknięty. Większość żywności została pożarta przez Kurisu, że każdy obozowicz z radością i bez wahania mógłby go przeklinać w duchu. Gładki ogon zawisnął na klacie potężnego woja, niczym szal zgładzonej kosmicznej bestii. Brakowało barbarzyńskich ornamentów, jak kolce, czaszki i ostrza, ale to w zupełności powinno wzbudzić strach w przeciwnikach. W końcu mieszkanka Eggroot nie należała do słabych istot, ale jej prawdziwy potencjał nadal był nieznany rasie małpiastych.
-Kiedy pójdziemy do składziku? Ke~ ro~ głodna... - zasmuciła się, a owe słowa pobudziły saiyańską myśl, iż magazyn z żywnością nie jest ówcześnie wspomnianym przez nią miejscem. W sumie zważając na jej dziką naturę musiała chować jedzenie w miejscu trudno dostępnym. W końcu to planeta nieskalana prawdopodobnie technologicznymi konwencjami. W takim razie gdzie powinien szukać?

W międzyczasie Kurisu skończył swój mentalny trening, wyobraźnia działała cuda dzięki współpracy niezbyt zadowolonej z sytuacji diablicy. Lewitując niewiele nad taflą bagnistej wody, kadet postanowił zakłócić spokój Shadow'a, gdy ten na jednym z mniej mokrych korzeni wykonywał partię pompek. Raziel nie słyszał ich rozmowy, ale zapewne niedługo opuści magazyn. W pobliżu dało się słychać bulgot, bardzo cichy, ale dotarł do uszu dwójki grzejącej się niedaleko ogniska. Zapewne dopiero nastał środek nocy, a liście adanowca mimo dziur po ki blastach nie zdradzały faktycznego położenia księżyca, tudzież księżyców. Ogień poruszył się gwałtownie przy większym podmuchu wiatru, przydałoby się dorzucić więcej drewna do liżących podłoże płomieni. Bulgoczące dźwięki wydobywały się spod korzeni na których stali, najwyraźniej coś przepływało pod nimi bądź otaczająca ich natura przeprowadzała pod wodą skomplikowane reakcje. Ich wiedza z chemii, tudzież biologii ograniczała się głównie do miejsca uderzeń, nie dziwne więc było, że mieli małe pojęcie co wokół nich na większą skale się działo.

-Leże ruszyć się do składziku ro~ ro~! - uniosła się z krzykiem stając wręcz Razielowi na głowie. Jakby już jego plecy i barki nie stanowiły dostatecznej powierzchni dla jej obłego, dziewczęcego ciała.
-Tu tylko resztki! Za mało dla mnie Ke~ ro~ - kończąc tym głośnym akcentem usiadła na dowódcy wygodnie, jakby ujeżdżała go niczym dziecko niesione przez ojca na barana.
-Naprzód! Łe~ ke~ - chwyciła za jego kudły i szarpnęła ostro, jakby miała zamiar nim kierować niczym majestatycznym wierzchowcem. Owa jazda mogłaby zyskać na epickości, gdyby o mało Camoli nie uderzyła się o sufit podczas wychodzenia na zewnątrz. Pacnęła go lewą nogą o barek by ten obrócił się w lewo, a następnie wskazała na bajoro. Raczej tafle bagnistej wody, która jako jedyna nie była aż tak zarośnięta przez korzenie drzew i florę, jak reszta okolicy. Również ciecz bagniska wydawała się w tym miejscu znacznie przejrzysta i rzadsza, mimo zielonkawego odcienia. Oczywiście to zawartość wody nadawała ten smrodliwy, zgniłooliwkowy kolor, ale i w tym wszechświecie było powszechne, że wiele saiyanin nie miało pojęcia o prawdziwej barwie H2O. Mógł słyszeć bez problemu dalszą rozmowę swoich podwładnych, choć nie miał nic pojęcia o tym, że Kurisu narzucał się komu popadnie, by odkryć tajemnice przebudzenia własnego potencjału.

OOC: Jako tako przerwa socjalna nadal trwa, dopóki nie zadeklarujecie dalszej akcji, możecie parę spraw w paru postach uzgodnić ze sobą, jeśli potrzebujecie.
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk2100/2100Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (2100/2100)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Sro Kwi 26, 2017 8:44 pm
Shadow powoli zakończył zwykły trening i siadł przy ognisku. Powoli zaczynało mu się nudzić na tej planecie, cniło mu się od jakiejś porządnej bitki w miarę na maksimum możliwości. Kiedy tak chwilę sobie posiedział wpadł na pomysł jaką technikę mógłby spróbować opanować. Była nią telekineza którą widział już w użyciu co najmniej 2 razy z czego raz za jej pomocą zakopaną go pod ziemią. Przypomniał sobie dokładnie co robiła Kisa walcząca z Zielonym i Drag kiedy użył jej na nim. Obok niego leżało kilka cegieł które idealnie nadają się do ćwiczeń. Half wskazał je palcem i skupił się na nich. Spróbował w jakiś sposób wpłynąć na jedną z nich. Nagle ta zaczęła się powoli unosić do góry a potem po geście zbliżała się do Shada. Ten złapał ją i podrzucił dość wysoko po czym ponownie się skupił. Ta trochę zdążyła spaść zanim zatrzymała się pod wpływem siły telekinezy. Postawił ją na ziemi i rzucił jeszcze raz. Tym razem o wiele szybciej zatrzymał cegłówkę. Za trzecim razem już prawie od razu mu się udało. Postawił ją na ziemi i odwrócił się plecami tak aby reszta z towarzystwa nie widziała jego twarzy. Oczy zaświeciły na czerwono, Obok niego leżał stosik drzewa do podkładania. Zgarnął część z nich na raz za pomocą zdolności i okrążył nimi wokół siebie po czym pojedynczo wsadził do ogniska. Wygląda na to że opanował tą technikę w dostatecznym stopniu. Szybko ,,zgasił'' czerwień w oczach na szarość i wpatrywał się w płonące drewno. Zauważył że Kurisu wyszedł z pomieszczenia i zaczął się do niego zbliżać. Unosił się lekko obok ogniska tak aby widzieć cały obóz. Przyglądał się chwilę Szarookiemu i zaczął gadać. Najpierw pytał o to skąd tyle o nim wie, i jak się nazywa. Potem zaczął się pytać o przemianę w Super Sayianina. Za dużo gadał na raz jak na gust Nashiego ale trzeba to jakoś znieść. Po chwili uznał że odpowie chociaż na część pytań. - Shadow, tak się nazywam. Nie, nie mamy ze sobą nic wspólnego i nie spotkaliśmy się wcześniej. Spotkałem i znam kilka osób z tymi samymi lub podobnymi przypadkami do twojego. Ale nie ufam żadnemu z was. , więc nie licz że od razu dowiesz się wszystkiego. Co do SSJ... Opowiem ci ogólnie to może zostawisz mnie w spokoju. Do przebudzenia SSJ potrzeba silnego wstrząsu emocjonalnego, każdy z nas jest inny więc inaczej reaguję na dany bodziec. Np: ktoś może stracić duszę z wspomnieniami i to wyzwoli w nim SSJ, a niektórym kiedy mama nie da im obiadu, zdarza się że niektórzy nie umieją od razu kontrolować tej mocy albo siebie. To przychodzi z czasem, Zadowolony? więc koniec pytań? Odparł ze spokojem na koniec. Po chwili uznał że doda coś jeszcze. - Nie myśl że jestem do ciebie uprzedzony czy coś... Ale ja po prostu nie lubię większości osób, moim jedynym przyjacielem jest cisza i oni... dodał małą wskazówkę wojownikowi.


Occ:

Trening koniec

Telekineza -8 pkt treningowych
avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk800/800Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (800/800)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Sro Kwi 26, 2017 10:20 pm
Słuchałem uważnie towarzysza wsłuchując się w istotne informacje, które mogłyby nakierować mnie na sukces w wymarzonym celu do osiągnięcia. Tymczasem usłyszałem również niedaleko za mną dziwne bulgotanie w wodzie. Stałem dalej nieruchomo w nadziei, że coś zaraz wyskoczy, zaatakuje mnie i zacznie się bitka o śmierć i życie, ale nic nie nastąpiło. Stałem uważnie, aby zwabić to coś, lecz po chwili bulgotanie ustało. Tak dawno z nikim się nie biłem, że walczyłbym teraz nawet z natrętnym komarem. Wsłuchiwałem się dalej w wypowiedź Shadowa. Kiedy zapytał się o pytania wtedy dałem sobie do zrozumienia, że zbyt wiele oczekuję od co niektórych. Miałem właśnie odpowiedzieć, kiedy zauważyłem wychodzącego Raziela. Zakryłem ręką twarz i próbując zbić wzrok w inną stronę zacząłem cicho parskać ze śmiechu pod nosem próbując powstrzymywać się od śmiania. Elitarny, kosmiczny super wojownik zamienił się w pegaza, a to dobre. Skoro Raziel ma taki matczyny instynkt do opiekowania się, to może najwyższy czas, żeby zrobił sobie dzieciaka? Chyba zacznę mówić do niego ''ciociu''.

Kiedy po chwili uspokoiłem się wróciłem do rozmowy z Shadowem, na poważnie. Potrzeba silnego wstrząsu emocjonalnego, tak? Muszę się nad tym zastanowić, bo to nie będzie łatwe. Tym bardziej, że ja z natury jestem bardzo nerwowy i ciężko doprowadzić mnie do stanu większej złości. Po chwili Cień dodał na koniec coś od siebie. To wskazywało na to, że mamy ze sobą coś wspólnego, a możliwe, że nawet dużo więcej. Poza ciszą. Nienawidzę ciszy. Nie ma żadnych przyjaciół? A oni? Chodziło mu o kogoś w jego wnętrzu? Tak mogło być. Spojrzałem się wtedy głęboko w płomień ogniska.

- Rozumiem. Nie masz nikogo, zupełnie jak ja. To nie jest dobre uczucie, ponieważ każdy czasem potrzebuje kogoś, o kogo można się oprzeć i odsapnąć od tego wyścigu szczurów nazywanym życiem, szczególnie w dzisiejszych czasach jest to potrzebne, kiedy nic nie jest takie proste... - Patrzyłem dalej wpatrując się głęboko w ogień, kiedy w ciągu jednej sekundy przypomniały mi się wszystkie wspomnienia, jakie dotąd przeszedłem w swoim życiu. Nagle poczułem zimny podmuch wiatru, przez który skuliłem głowę do przodu i przytuliłem się rękoma ogrzewając sobie ręce. Zrobiło mi się zimno. Można byłoby myśleć, że jestem odporny na zimno, ale to nieprawda, ponieważ nie jest to możliwe, aby ktoś, kto przybywał całe życie na pustynnej planecie, gdzie najniższe temperatury wahają się około 30 stopni, mógł być odporny na niższe temperatury. (Jednak nie jestem odporny na niskie temperatury, rozmyśliłem się.) Podleciałem wtedy do Cienia i wysunąłem w jego stronę swoją dłoń patrząc nieco chłodniejszym wzrokiem, ale bez gniewu i bez agresji.

- Dobrze byłoby mieć jakiegoś przyjaciela, na którego można polegać. Mogę na ciebie liczyć? - Czekałem na jego reakcję. Jeśli podał mi dłoń, to lekko uśmiechnąłem się w jego stronę.

Chwilę ogrzewałem się przy ognisku trzymając ręce w stronę ognia. Spojrzałem się wtedy na Shadowa i zacząłem się na niego spoglądać przez chwilę przyglądając mu się dokładniej. Po chwili stanąłem do niego prosto.

- Shadow? Nie masz czasem może ochoty powalczyć? Od dawna z nikim się nie biłem i cholernie mi tego brakuje. Chętnie bym też zobaczył, co potrafi wyższy stopniem. - Zacząłem odlatywać nieco dalej od ogniska strzelając kośćmi w palcach oraz karkiem. - Może cię to zdziwi, ale mieli zrobić ze mnie maszynę do zabijania. Niestety plan nie doszedł do skutku, ponieważ nastąpiły lekkie komplikacje. - Stanąłem wtedy w pozycji gotowej do obrony i oczekiwałem na ruch Shadowa.


OOC:
Walczymy? Tylko chyba raczej nie mechanicznie, bo mnie zabijesz w 2 turach.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk750/750Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Pią Kwi 28, 2017 7:04 pm
Musiał ochłonąć, a w towarzystwie tych dwóch to było naprawdę trudne. Dlatego też skończył tą rozmowę i postanowił sprawdzić składzik na żywność, gdzie myślał iż znajdują się rzeczy Camoli. Co do niej, to ona traktowała go jak chodzący grzejnik i legowisko. Ostatnią istotą, która na nim jeździła była jego siostra, ale raczej nie zasypiała. Bardziej wolała się skupić na tym jak się ma utrzymać. Gekonica zaś chyba miała to doskonale opracowane, ale wpisane w DNA. W każdym razie trzymała się go, jak rzep psiego ogona i nawet kiedy usnęła to niespadła. Teraz zaś się obudziła i od razu zaczęła się wiercić. Plus wyprowadziła go z błędnego rozumowania.
- No właśnie idziemy. Myślałem, że to tutaj. Wybacz. Więc może łaskawie powiesz gdzie iść? – powiedział Zahne i już miał się odwrócić, kiedy ta mała franca rozpoczęła swój show. Czy on kurna wyglądał na pierdolony środek transportu? Zahne próbował złapać tą małą szuję, ale dobrze się ustawiła i nie mógł jej dorwać. Powiedzenie, że wlazła mu na głowę stało się w tym przypadku bardzo realne.
- Ej… Kurna… Bo jak cię strzelę… - warczał Raziel gdy Camoli postanowił się pobawić w kierowcę Saiyanina. Kurna jak małe dziecko. A nie mógł jej wpieprzyć bo stanowiło źródło informacji. Czego to jego spotykają takie sytuacje? Miał tylko znaleźć pieprzony oddział, a nie bawić się w opiekunkę. Choć małym pocieszeniem było to, że ta zielona franca o mało co nie wyrżnęła o próg. Wtedy byłoby to bardzo zabawne. W każdym razie wyszli z pomieszczenia i Camoli wskazał mu bajoro. Czyli tam miała swoje skarby? Pomysłowo. No, ale on się nie będzie taplał w tym gównie. Gdyby jego wzrok zabijał to już by wszyscy byli martwi. Teraz zaś obiecywał bardzo bolesną śmierć. No, ale znalazł też pierwszych ochotników. Wyobraźcie sobie, że Raziel ma bardzo dobry wzrok i umie zobaczyć, kiedy ktoś się z niego nabija. Albo próbuje powstrzymać śmiech. Więc ofiara została wytypowana.
- Uspokój się, albo cię pizgnę i tyle będzie z ciepełka dla ciebie. – warknął Zahne, a jego energia znów podskoczyła na moment. Za jakie kurwa grzechy? Trzeba będzie to skończyć jak najszybciej, bo on tutaj oszaleje. Co do jego podwładnych, to Zahne pojawił się jak jeden proponował sparing drugiemu. No, bo zadanie zostało już dawno wykonane.
- Jak już wymieniliście się bransoletkami przyjaźni i ustaliliście, kto śpi u kogo to może łaskawie się weźmiecie do roboty. Nasza mała znajoma mówi, że w tym bajorku znajduje się jej składzik, a tak są pewne przydatne rzeczy, w tym scouter. Więc proponuję już zacząć wam myśleć jak wyciągniecie je. Spytajcie Camoli, gdzie to się znajduje. I bez głupich sztuczek. Jestem szybszy i silniejszy od was. Do roboty. – rzucił Raziel. On naprawdę nie był w humorze, więc radzę z własnej woli ruszyć na poszukiwania. W końcu rozkaz to rozkaz. Kiedy Shadow i Kurisu próbowali ogarnąć co się dzieje, to Zahne uruchomił swój scouter i zaczął szukać odpowiedniego kanału. Chciał się połączyć z dowództwem i zdobyć więcej informacji.
- Tu Natto Raziel Zahne. Czy ktoś mnie słyszy? – rzucił. Miał nadzieję, że nie zostali olani.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Sob Kwi 29, 2017 10:18 am
Atmosfera Eggroot wyraźnie wpływała na psyche Nachi. Mógł przyglądać się bajorku bez końca, ale czyn wydawał się jakże oczywisty, trzeba dać nura i liczyć, że żaden drapieżnik nie dziabnie nieszczęśnika pod taflą wody. Camoli zezowato zerknęła na wszelkie możliwe strony, jakby upewniając się, że nic wokół jej się nie dzieje interesującego. -Łe~ ke~ no tutaj - raz jeszcze łapą o przeciwstawnej połówce dłoni wskazała na najczystsze według standardów tego bagna, miejsce do dawania nura.
-Znajdę drogę do leża ke~ ro~ ty idziesz za mną. - chwyciła za rękę Shadowa, wcale nie miała zamiaru brać ze sobą Kurisu mimo prawdopodobnych zaleceń saiyańskiego dowódcy.
-Jesteś bardziej opływowy i przy tobie jeszcze nie zmarznie, woda teraz lodowata. - stała nieznacznie niższa od całej trójki, tylko jej giętkie ciało często odmawiało konieczności prostowania się bądź czasami miała w kaprysie poruszać się w kucki zamiast w pozycji wyprostowanej. Machnęła ogonem pociesznie i wyłupiła gały jeszcze bardziej na Shadow'a, najwyraźniej nie było opcji odmowy bo albo się z nią uda, albo Camoli postanowi zachować energie na pociesznym i jakże ciepłym leżu. -Jeść - posmutniała kładąc lewą dłoń na brzuszku, gdy prawą dłonią trzymała rękę drugiego z najsilniejszych saiyaninów na tym małym zakątku Eggroot'a. Stanęła z nim na bajorem gotowa do skoku, czekała wyłącznie na niego, czy aby był gotowy na podwodną podróż.

Raziel w tym czasie postanowił skontaktować się z dowództwem, wychwycił jakąś aktywną linie i z trzaskiem zaczął do niego dochodzić wątły głos nieznanego mu mężczyzny.
-Cholera, ale zapchana ta linia, wszystkie wieże komunikacyjne najwyraźniej zrobiły sobie fajrant, czy tak samo się obijają...w sumie to tego nie słyszeliście. - zaczął zaniżać ton, odkaszlnął coś, dało się usłyszeć w tle cichym tonem następujący wywód. "-Co za lafirynda mi się trafiła... -", następnie po dłuższej ciszy dało się wyraźnie stwierdzić, że miał kogoś jeszcze na innej linii.
"-Panienko, nie krzycz do scoutera, mów do mnie, jakbyś stała przed mną na żywo. Teraz ładna poza, ujęcie i trzy, dwa, jeden dziękować za kooperacje. -" Ostry skrzekot przerwał dalsza wypowiedź, Raziel musiał niecierpliwie poczekać, aż po nie lada minucie niezrozumiałego bełkotu znowu dojdzie do jego uszu kolejny przekaz, całkowicie nie związany z jego sprawą.
-...Eggroot. Ugrzęzłaś tam słonko i raczej znajdź dogodną miejscówkę by to przeczekać. Planowany czas misji trwa od kilku dni, do paru lat... -, a następnie niezbyt zrozumiale "-Każdego ziemskiego wieczoru odblokowuj sygnał by w czasie bliżej nieokreślonym mogli ciebie namierzyć i zabrać z powrotem na Vegetę. Póki co istnieje informacja, jakoby na planecie Ziemia panoszyły się różnorakie formy demonów....-" by zakończyć wywód z "-...obecnego statusu rozwoju cywilizacyjnego według wskaźnika Potarotoraikona.-"

Kimkolwiek był rozmówca, miał totalnie wyjebane i nie miał bladego pojęcia, że na linii oczekiwał na niego Natto będący zarazem samym księciem Vegety. W końcu chwalebnie i z wyraźnym głosem dało się dosłyszeć.
-Wieża kontrolna numer trzy melduje się, obecnie o tej porze większość dowództwa jest na obradach tudzież sypia sobie potulnie, gdy my zapierdalamy za pół darmo. Cholera potrzebuje papierosa, no tego...co tam trzeba? Słyszę ciebie wyraźnie, odblokowujcie sygnał scoutera, żebym mógł namierzyć wasze współrzędne na galaktycznych mapach. -
Joker
Joker
Liczba postów : 364
Data rejestracji : 29/11/2015


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk2100/2100Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (2100/2100)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Wto Maj 02, 2017 10:36 am
Chłopak miał nadzieje chociaż na chwilowy spokój, ale Kadet ani myślał go zostawić. Tak właściwie to Half miał kilka osób które chciały być z nim w bliskich kontaktach np: Seika. Potem kurisu zaczął smęcić o tym jak dobrze rozumie uczucie bycia samemu. Podleciał do Shada i chciał się dowiedzieć czy może na niego liczyć. -Błąd, próbujesz się  zaprzyjaźnić o kim nic nie wiesz, poza tym nie jesteśmy podobni Shadow zignorował też wyciągnięto w jego stronę rękę. Przez chwilę jego oko dziwnie zaczęło świecić, jakby zmieniało kolor... Ale czy to tylko złudzenie Kurisu?  Chwilę później przyszły władca zaszczycił ich wizytą. Wydał rozkazy z podkreśleniem jaki on to szybki i silny i zaczął próbować komunikować się z dowództwem. Wtedy podeszła do niego Camoli i zaczęła ciągnąć go za rękę w kierunku bajora. Half zdjął przy ognisku część  górną stroju Nashi zostając w bluzie, położył na nim swój Scouter i  i podszedł do gekonicy. -Możemy zaczynać Zakomunikował jej gotowość do akcji, nabrał dużo powietrza  i wskoczył za nią w kierunku nowej podwodnej przygody. Płynął utrzymując się blisko towarzyszki i obserwował okolicę za pomocą zmysłów a także Ki-Feeling. Ta umiejętność w tych warunkach była piekielnie przydatna, dzięki niej żaden rekino-podobny stwór nie zaskoczy go nagle próbując zrobić sobie z niego przekąskę. Szarooki pilnował także swojej kompanki, nie wiedział czy ta potrafiłaby sobie poradzić więc na wszelki wypadek był tuż obok niej.


Occ:

Zostawiam przy ognisku część stroju i Scouter z ekwipunku


Ostatnio zmieniony przez Shadow dnia Wto Maj 02, 2017 8:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk800/800Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (800/800)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Wto Maj 02, 2017 12:45 pm
Zdziwiłem się, gdy Shadow okazał się dalej wobec mnie nieufny, a po chwili na mojej twarzy pojawiła się złość. Dostrzegłem również dziwny błysk w jego oczach, choć mogłoby mi się tylko wydawać. Zabrałem swoją rękę powoli do siebie, po czym stanąłem z założonymi rękoma w powietrzu. Znowu zostałem olany, to miało się już nie powtarzać. Byłem zły na całe otoczenie, po czym po prostu rzuciłem fochem na wszystko i odwróciłem się od towarzystwa plecami oddalając się nieco od nich, ale nie aż tak daleko. Nie potrafiłem zrozumieć tego, dlaczego nie mogą mnie zaakceptować. Dlaczego to się dzieje?

Potem Raziel zaczął coś mówić, po czym jeszcze bardziej wkurzyłem się. Skoro tak stawiają sprawę, to nie pozostaje mi nic innego, jak przybrać ich postawę. Gekonica próbowała zrobić z Cienia przewodnika w podwodnej podróży, ale nie widziałem zbytnio, co robili, ponieważ byłem odwrócony do nich plecami i przestało mnie obchodzić, co robią.

W tym czasie Raziel próbował skontaktować się z Vegetą. I tutaj pojawia się pewien problem, o którym miałem świadomość, oraz o którym dowódca drużyny raczej powinien wiedzieć.

- Nie sądzę, aby udało ci się skontaktować z Vegetą. Kiedy byłem w akademii coś wyleciało z laboratoriów lecąc na samą górę budynku rozwalając przy tym pozostałe piętra, a potem poleciało w stronę portu. Słyszałem wybuchy oraz strzały. Możliwe, że uderzyło w wieżę kontrolną. - Powiedziałem oschle do Raziela będąc do niego odwróconym plecami. Nie sądziłem, że nadejdzie jakiś przekaz, chodź po krótszych oczekiwaniach doszedł sygnał. Wtedy ja również uruchomiłem komunikator w scouterze wchodząc na kanał, aby posłuchać. Spojrzałem się wtedy z małym zdziwieniem oraz zainteresowaniem na Raziela, gdy słuchałem komunikatu. Coś tutaj nie gra. Nie jesteśmy tutaj bezpieczni. To było pewne od samego początku, lecz cała sytuacja narodziła jeszcze większy niepokój. Nie mam zielonego pojęcia, co się tutaj dzieje, i wcale nie zamieram tutaj skonać. Jeśli ci dwaj nie dadzą rady, to trudno. Muszę patrzeć na samego siebie. Ostrożności nigdy za wiele, tym bardziej, że jesteśmy tutaj sami bez jakichkolwiek istotnych informacji o niczym. Uruchomiłem sygnał w scouterze tak, jak zalecali ci z radia. To może uratować mi dupę, kiedy zrobi się gorąco, więc czemu nie. Kiedy komunikat się skończył znowu odwróciłem się plecami z założonymi rękoma.

Po dłuższych oczekiwaniach na Shada zacząłem odczuwać coraz większy niepokój, zaczęło mi się śpieszyć. Odwróciłem się do tafli wody i spojrzałem się ze złością.

- Znajdź szybko ten przeklęty scouter i bierzmy się do roboty. - Powiedziałem do Shadowa, kiedy był pod wodą, ale w sumie to powiedziałem do samego siebie, ponieważ tego nie słyszał. Powinniśmy być już w trakcie szukania grupy, a dalej jesteśmy w dupie z robotą. Ileż można czekać? Po krótszym oczekiwaniu i myśleniu nad szybszym szukaniem pod wodą wpadłem na pewien pomysł, który Shadow pewnie nie wykorzystał. Postanowiłem, że wezmę sprawy w woje ręce. Nie powinniśmy się również rozdzielać teraz, a on puścił go samego. W dodatku z tą dziwną kosmitką, o której nic nie wiemy. W powietrzu przeniosłem się nad taflę wody, a następnie dzięki Bukujutsu zanurzyłem się w wodzie biorąc ostatni oddech w ostatniej chwili. Przemieszczałem się pod wodą dzięki tej technice, co sprawiało szybsze przemieszczanie się w wodzie, niż tradycyjne pływanie. Co chwilę rozglądałem się na boki, aby uważać na czyhające niebezpieczeństwo. Podpłynąłem na samo dno i tam szukałem tego cholernego scoutera.


OOC:
Szukam scoutera na dnie.
P.S. Shadow zauważyłem, że masz za dużą liczbę KI w scouterze. Powinieneś mieć 3225 KI, a nie 3675.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk750/750Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Wto Maj 02, 2017 8:08 pm
Miał gdzieś ich krzywe spojrzenia. Mogą go sobie nawet potem obgadywać. Nie zależało mu na tym, żeby go uwielbiali. Zachowywali się jak małe dzieciaki, więc tak ich będzie traktować. Poza tym doskonale wiedział, że jak przyjdzie do walki to nie pomogą zbytnio. Nawet jakby chcieli to nie dadzą sobie rady z przeciwnikiem na poziomie Natto. Chyba, że chowali jakiegoś asa w rękawie, ale o coś takiego ich nie podejrzewał. Skoro jeden pytał się o to jak osiągnąć SSJ, to Zahne wątpił by gość umiał czymś zaskoczyć. W każdym razie niech zajmą się zadaniem, które im zlecił i nie przeszkadzają mu przez chwilę. Choć też musiało się coś ciekawego między nimi wydarzyć, gdyż kadet strzelił mega focha na cały świat. Jego komentarz o tym, że coś rozpieprzyło poł Akademii, był nawet pożyteczny.
- Dlatego też Vegeta posiada więcej niż jedną wieżę. Miło też, że podzieliłeś się tym co się ostatnio działo. – odparł kąśliwie Raziel. Proszę, jaki oburzony i sfochany. Zahne mógłby coś mu powiedzieć, ale mu się nie chciało, a poza tym próbował znaleźć odpowiedni kanał. W końcu złapał, ale okazało się, że ktoś jeszcze jest na linii i aktualnie jest pierwszy w kolejce. Zahne raczej nie miał zamiaru się wpieprzać w komunikat, a poza tym szanse, że się przebije były cholerne niskie. Choć co nieco wyłapał z tego co gość mówił. Między innymi, że czas przebywania na tej planecie może się wydłużyć do kilku lat. No chyba ich zgięło. Przy okazji zainteresował go zwrot ziemskie wieczory. Czyżby Kisie znudziło się siedzenie na tej planecie? Zahne od niechcenia przeczesał niebieską planetę, ale nie wyczuł energii Kisy. Zaniepokoiło go, ale dziewczyna potrafiła ukrywać energię, a on też to często robił. Poza tym był w znacznej odległości, a na samej Ziemi coś się działo. Masy różnych silnych energii. Jednakże udało mu się wyłapać inną energię. Proszę, proszę. Czyli Vulfilia dalej żyje. Możliwe, że to ona była adresatką tych wszystkich tekstów, które rzucał ten koleś z wieży. Ciekawa rozmowa się tam szykowała. W każdym razie gość postanowił łaskawie się zająć Zahnem. Jego rozmówca był dość wyluzowany, ale w miarę uprzejmy. Poza tym Raziel doskonale wiedział, że jak chce się z kimś połączyć, to musi mieć dobry stosunek z pracownikiem wieży. Bo inaczej sygnał zostanie utracony, a ty się Saiyaninie wiecznie bujaj. Przy okazji Raziel usłyszał ciche pikanie swojego scoutera, że ktoś też jest na tej linii. Ciekawe, kto. Czyżby teraz kto inny podsłuchiwał jego? W każdym razie Raziel odblokował sygnał i dał chwilę, by gość mógł dokładnie ustalić jego położenie.
- Natto Raziel Zahne. Misja na Eggroot. Chciałem się połączyć z oficerem kierującym tą misją, by uzyskać więcej szczegółów i dowiedzieć się co dalej. – powiedział Natto. Oby to załatwili szybko i sprawnie.
NPC.
NPC.
Liczba postów : 2525
Data rejestracji : 29/05/2012

http://poke-life.net/pokemon.php?p=58946863&nakarm

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Sro Maj 03, 2017 10:18 am
Zniekształcony głos dosięgał do Shadowa, gdy ten oddalał się w bagiennych głębinach czeluści planety Eggroot. Prędko się ucieszył, że znajdowali się przy samym dnie, znaczyło to bowiem, że w razie utraty tchu będzie mógł szybko wynurzyć się na powierzchnie. Lodowata woda łechtała jego ciało niczym królowa śniegu pracująca na pół etatu jako arabska tancerka. Każda smuga mroźnego prądu pieściła go, ale zarazem kłuła dając do zrozumienia, że ciało za prędko nie wytrzyma takich warunków podróży. Hypotermia to ostatnie i najgorsze, co mogłoby mu się przytrafić pośród zazielenionych glonem i zamulonych błotem wód...

-Odbieram ciebie Natto Raziel Zahne, a więc Eggroot...niezgorsze zadupie, podobno tamtejsza kultura jest tam całkiem przyjazna, a warunki są idealne do tego by nie dożyć następnego dnia. W każdym razie nie mam możliwości przekierowania ciebie do Oficera, ale z tego co znalazłem w systemie zostawili wam wirtualną notkę... ... ...

Poinformuj woźnego, że ma wpierdol za nieoznakowanie śliskiej podłogi...emm co to tutaj robi!? Czy nie potrafią nawet przyporządkować wiadomości do odpowiedniego działu. Serio powinni zamienić akademie na normalną szkołę edukacyjną, dzieciaki są uczone walki, a nie potrafią policzyć do dziesięciu. Za parę generacji będziemy mieli tak odmóżdżone społeczeństwo, że tylko elita będzie podejmować decyzje na bazie objętości swoich mięśni. Pfff...degeneraci, chociaż za rządów Zella była jakaś edukacja. No dzięki za oczekiwanie, więc piszę, że za trzy dni dołączy do was ośmiu żołnierzy, macie po znalezieniu scouterów zrobić trochę słodkiej, słodkiej miłości z tamtejszymi dzikuskami. -
informacja przekazana, zapewne wzruszył ramionami i najwyraźniej w świecie się rozłączył, ale po dłuższej chwili dodał jeszcze luzacko.
-Przy okazji, ktoś nielegalnie wszedł na tą linie, cóż wieże komunikacyjne nie posiadają zbyt dobrego systemu zabezpieczeń i byle głupek może się włamać. Według procedur mam wysadzać scoutery, które tego dokonały. Nie ma problemu, nieszczęśnikowi zapewne urwie łeb albo straci ucho, bez odbioru...czy jak to tam gadata - z chwilą tych słów Kurisu postanowił wyruszyć za towarzyszem, ale będąc niewiele poniżej trzech metrów pod powierzchnią wody poczuł oszałamiające uderzenie wokół uszu. Raziel przyjrzał się, jak woda w miejscu kadeta zaczęła gwałtownie bulgotać, a wydobywające się na powierzchnie bańki wydawały z siebie zniekształcone odgłosy małej eksplozji oraz kłęby dymu. Pokrótce z powodu szoku po eksplozji scoutera, Kurisu nie mógł utrzymać powietrza w ustach i wypłynął na powierzchnie z niewyobrażalnym bólem w okolicach uszu. Nie miał pewności, czy w ogóle jeszcze posiadał uszy, ale po obmacaniu się najwyraźniej scoutera już nie było, a drobne jego odłamki wrzynały mu się w policzki i kąciki oczu. Jedyne co słyszał przez najbliższe parę minut, to szum, jako iż dźwięk był tak wysokiego tonu, że jego bębenki źle to zniosły. Jedynym plusem z tej sytuacji była znajomość całego przebiegu rozmowy, ale czy ta wiedza faktycznie okazałaby się użyteczna i warta zachodu, jeśli Raziel domyśli się co zaszło?

Shadow przepływał z Camoli pomiędzy masywnymi korzeniami, czasami było tak ciasno, że musiał się wolną ręką podpierać o odnogi drzeworytu i wciskać się w pół metrowe szpary. Drobne rozgałęzienia łapczywie wchłaniające bagienne wody zaplątywały się w jego ciele, ale w końcu wypłynęli z tej plątaniny i położyli się na dnie. Pierwsze macanie ze strony saiyanina wykryło obecność masy z gluta, prawdopodobnie jakiś odpowiednik wodorostów, ale sama roślina nigdy nie była znana Nashi, na Vegecie woda stanowiła niezmierną rzadkość, a i tamtejsza flora była niezmiernie uboga. Lekko wyżej poczuł łukowatą framugę przypominającą wejście do domostw podobnych, jak tych w obozie. Pół metrowa szpara drzwi, przysypana w dolnej części mułem pozwoliła wczołgać się do środka. Jak nie trudno było się domyśleć to właśnie Camoli go tutaj zaprowadziła i jako pierwsza wtargnęła do wnętrza. Wkrótce mimo mułu, Shadow mógł poczuć znajome elementy dobrze funkcjonujących kapsuł mieszkalnych. To złapał za odnóże przymocowanego do podłogi stołu, a to chyba natrafił na leżący na dnie garnek. Także same domostwo najwyraźniej grzało, co mogłoby świadczyć, że zasilanie jeszcze funkcjonuje w tym miejscu mimo zalania przez wodę zewsząd. Jaszczurka wstała na równe nogi, więc chłopak uczynił podobnie. Wynurzył głowę z wody, do sufitu brakowało zaledwie półtora metra i choć ledwo czuł grunt pod nogami, mógł przebywać we wnętrzu kapitańskiej loży bez większych problemów. Najwyraźniej powietrze nie całkowicie uciekło z tegoż miejsca, a więc dało się oddychać. Camoli podpłynęła do szafek i otworzyła je by odsłonić przed Shadowem dziesiątki ciasno zapakowanych puszek z racjami żywnościowymi.
-Jedzenie... łe ke~ - ucieszyła się, jak przeciwstawna dłoń chwyciła najwyższą z nich, zaś drugą chwyciła za cyngiel i pociągnęła odsłaniając rybną zawartość w oleju. Ze smakiem zaczęła konsumować rybki łapczywie wygrzebując je ze środka śliskimi paluchami.
-To jest składzik Camoli, bądź grzeczny ke~ ro~ - odrzekła poważnie mimo głupkowatej i jakże zezowatej miny.
-Tu parę pokoi, zalanych, w jednym z nich jest skrzynia ze skarbami. Latryna jest po prawej, tam śmierdzi, tam nie wchodzę, więc zamknięte drzwi. Po lewej sypialnia, tam woda grzeje bardziej, jeśli ci zimno tam płyń. Tutaj kuchnia, tu składzik Camoli. Pod wodą różności. Cztery pokoje, pamiętać latrynę nie otwierać bo zanieczyści wodę tutaj.

OOC:
-Shadow loża kapitańska jest podobna do pozostałych domostw, ale ma więcej wygód, prawdziwe łóżko, grzejącą podłogę, większe zapasy żywności. Jest mnóstwo wiszących szafek na powietrzu, są tam różne naczynia, sztućce, inne drobnostki oraz żarcie Camoli. Na dnie są przyrządy kuchenne, krzesła, stół, muł. Jeden pokój to latryna, aka łazienka, jest zaryglowana przez Camoli krzesłami i innymi gratami. Drugi pokój to sypialnia, tam najlepiej grzeje i są personalne rzeczy kapitana zapewne. Trzeci pokój to magazyn, sprzęt laboratoryjny, parę różnych skrzyń w jednej z nich jest skarb jak mówi jaszczurka. Postaraj się wczuć i dobrze opisać te pomieszczenia po swojemu, to w/w to tylko wskazówki.

Najważniejsze, jesteś poza zasięgiem pozostałych graczy, więc nie musisz czekać na kogokolwiek i możesz napisać post w dowolnym momencie.

-Kurisu zdobyłeś wszystkie informacje i choć to było ciekawe posunięcie z twojej strony, niestety istnieją zabezpieczenia pewne. Nawet najbardziej prymitywne, za informacje straciłeś scouter i otrzymujesz  250 obrażeń w głowę. Gdybyś nie był w tym czasie pod wodą mogłoby być znacznie gorzej. Lepiej znajdź dobrą wymówkę dla Raziela, czemu scouter został zniszczony

-Raziel jeszcze nie wiesz, że to Kurisu był na linii. Wiesz jedynie, że po paru minutach od tej rozmowy Kurisu wypłynął na powierzchnie zraniony po bokach twarzy i ze zgubionym scouterem. Nie masz prawa stwierdzić w tej turze, że to on odpowiada za to...ale jeśli nie da dogodnego wytłumaczenia, możesz go najwyżej podejrzewać.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk750/750Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Pią Maj 05, 2017 7:14 pm
Chwilę musiał poczekać, ale było to zrozumiałem. Gość miał albo od zajebania roboty, albo robił wszystko byle jak, bo i tak mu za mało płacili. W każdym razie Natto musiał być cierpliwy, bo to on był na Eggroot, a tamten siedział sobie na Vegecie i w każdej chwili mógł go rozłączyć.
- Zauważyłem. Na wakacje to bym się tu nie wybrał. – odparł Raziel. Mieli podobne poczucie humoru, a przynajmniej na razie tak to wyglądało. Notka od oficera. Ciekawe co? Zgadnij co się stało, że się zjebało? Poczekaj, aż skończymy obiad? Znajdź córkę wodza? Czy wszystko na raz i dodatek, by nie zamordował podwładnych? Wszystko było możliwe w tej sytuacji, choć notka o tym, że woźny dostanie wpierdol, chyba nie była przeznaczona dla niego. Gość miał bogaty repertuar i leciał po wszystkich jak mu się podobało. Zupełnie nie zważał sobie, że ma kogoś na linii. Chuj. Poprzeklina sobie i powie co sądzi o kadrze zarządzającej i nikt mu nie będzie zwracał uwagi. Bo Raziel nie miał najmniejszej ochoty tego robić. Zwyczajnie czekał i tylko stukanie palcami o nogę mogło świadczyć o tym, że poziom jego irytacji narasta. Na całe szczęście w końcu została znaleziona odpowiednia informacja. Trzy dni z tymi dwoma, a potem przyleci kolejnych ośmiu? Zahne miał nadzieję, że przynajmniej posiłki będą w miarę ogarnięte, bo tu naprawdę może dojść do czegoś nieprzyjemnego. Co do zapoznawania się z tubylcami, to tą część mogli już odhaczyć jako rozpoczęte. No i jednak miał rację, co do tego, że ktoś wlazł na jego linię. Forma ukarania sprawcy może i była dość brutalna, ale jak ktoś ma za dużo czasu, to niech się liczy z konsekwencjami.
- Bez odbioru. Dzięki. – powiedział Raziel i zszedł z linii. Westchnął ze zrezygnowaniem, ale nie miał czasu by odpocząć. W okolicy, gdzie zanurzył się kadet woda zaczęła bulgotać. Przypominało to trochę gotowanie, albo jakiś wybuch. Coś się pod wodą musiało stać. Na samego dzieciaka nie trzeba było długo czekać, gdyż wyskoczył z wody jak oparzony. Wyglądał też na nieźle otumanionego.
- A tobie co się stało? I gdzie masz scouter? – zapytał Natto patrząc na poranioną twarz kadeta. Dostał Ki Blastem czy jak?

avatar
Kurisu
Liczba postów : 143
Data rejestracji : 04/12/2016


Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk800/800Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (800/800)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Pią Maj 05, 2017 8:01 pm
Przemieszczając się pod wodą dzięki Bukujutsu zmierzałem prosto na dno. W tym czasie wysłuchiwałem jeszcze informacji z linii. Kiedy spojrzałem się dokładniej dalej zauważyłem płynącego Shadowa z kosmitką. Wtedy zawróciłem i podpłynąłem szukać w innym miejscu, oni niech szukają tam. Wysłuchiwane informacje nie miały zbytnio wartości. Szukając pod wodą dalej zastanawiałem się nad tym, że możemy tutaj pozostać na kilka lat. To okropne, lecz patrząc z drugiej strony te kilka lat spędzone na tej planecie w celach treningowych powinny mocno podnieść mój poziom, lub mnie zabić. Dlatego tez nie wiedziałem, co o tym myśleć. Kwestia dania trochę miłości tubylcom też zaczęła mnie zastanawiać. O co mogło chodzić? Mamy wybić tę ich wiochę? Cóż, niech lepiej Raziel weźmie się za nadawanie następnych poleceń. Najwyżej on oberwie za to, jeśli źle odebrał ten komunikat. Ostatnia kwestia, która również mnie zainteresowała to to, że ktoś włamał się na ich linię. O kogo chodzi? O mnie? Myślałem, że na tę linię może wejść każdy żołnierz Vegety. Zbytnio też nie przeraziłem się groźbą. Co, wysadzą mi łeb? Słaby blef, przecież scoutery nie posiadają takich ładunków wybuchowych. I nagle w tym momencie coś huknęło. Nie usłyszałem pod wodą wybuchu, raczej nagle ciszę z coraz mocniej narastającym piskiem oraz bólem. Dosyć mocno zabolało, aż chciałem krzyknąć, ale wtedy woda zaczęła nabierać mi się do ust i szybko musiałem ewakuować się na górę. Wyleciałem spod tafli wody i padłem na bagnisty brzeg, jakbym właśnie został złapany na wędkę jak ryba. Nic nie słyszałem wokół, jedynie pisk. Odczuwałem mocny ból przy prawym uchu. Próbowałem wymacać ręką głowę, żeby sprawdzić, czy czasem nie oderwało mi ucha, bo ból był tak potworny, że nawet nie czułem tego ucha. Gdy zabrałem rękę przed oczy, zobaczyłem na dłoni krew. Co ja zrobiłem? Siedziałem tak przez chwilę na kolanach oparty jedną ręką o ziemię, czekałem, aż efekt ogłuszenia minie. Jeszcze do końca mi nie przeszło, ale usłyszałem, jak ktoś mnie co coś pyta. Wstałem na nogi i podniosłem się patrząc na tę osobę, to był Raziel.

- Czekaj, nic nie słyszę. - Rzekłem do niego trzymając się za krwawiące ucho. Nie będzie zadowolony, kiedy dowie się prawdę... Wtedy wpadłem również na pomysł, aby wykorzystać moment, aby wymyślić jakąś lepszą wymówkę, żeby znowu nie musiał mną rzucać. Tym czasem przecierałem ucho oraz szyję od krwi, która spływała mi po ranie. Przetarłem też trochę twarz, aby odczepić drobinki po scouterze, które wbiły mi się bok twarzy. Zastanawiałem się i myślałem nad wymówką.

- Pierwsza rana bitewna, co? - Rzuciłem suchy żart z pełną powagą na twarzy oraz w tonie. Raziel mógł nie skumać tego żartu i wcale bym się nie zdziwił. Potem dopowiedziałem jeszcze będąc dalej ogłuszonym. - Cholerne ustrojstwa. Już nigdy więcej nie założę tego szajsu na ucho. - Dopowiedziałem wycierając krew ręką i strzepując je na bok nadgarstkiem. Kiedy już pisk mniej więcej przeszedł mi - wtedy zacząłem się tłumaczyć.

- Musiało pójść jakieś zwarcie. Zanurzyłem scouter pod wodą, bo zapomniałem, że mam go na sobie. Zaczął wtedy obliczać jakąś dużą moc, bezpiecznik pewnie nie dał rady i nastąpiła eksplozja, a jak wiadomo, woda jest przewodnikiem prądu, tak wybuch nastąpił silniejszy... - Spojrzałem się na ekwipunek Cienia, który zostawił na powierzchni. - Shadow pewnie przewidział taką sytuację i dlatego zostawił swój ekwipunek. Ech. - Zakończyłem swoje zdanie wzdychnięciem, następnie uniosłem się lekko nad ziemią i podleciałem w stronę ogniska. Chciałem nieco wyschnąć z lodowatej wody, a nadchodząca zimna noc dodawała jeszcze więcej cyferek do ujemnej temperatury powietrza. Ognisko już lekko przygasało, tak więc zmierzyłem ku stercie porąbanego drewna i wziąłem kilka kawałków na ręce, następnie wróciłem się do ogniska i je od razu rzuciłem. Zbliżyłem się bardziej do ognia, aby szybciej oschnąć, ale nie za blisko, aby spalić się. Przecierałem jeszcze przez jakiś czas ranę, ale krew po chwili przestała już lecieć. Kiedy już się ociepliłem przy ognisku i wyschnąłem, wtedy zwróciłem się do Raziela.

- Co teraz robimy? Nie powinniśmy tracić czasu na czekanie. - Dodałem od siebie. Już wiem, że to nie ja jestem od dyktowania, ale charakter nie mógł zabronić dodania czegoś od siebie.
Raziel
Raziel
Succub Admin
Succub Admin
Liczba postów : 1140
Data rejestracji : 19/03/2013

Skąd : Rzeszów

Identification Number
HP:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 9tkhzk750/750Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 R0te38  (750/750)
KI:
Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Left_bar_bleue0/0Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty_bar_bleue  (0/0)

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Sob Maj 06, 2017 10:23 pm
Jak na razie ten dzień przynosił naprawdę wiele zaskakujących zwrotów akcji. Sama ta misja już była zaskakująca, a jej składniki tylko dodawały coraz więcej. Normalnie Razielowi by się to podobało, gdyby tylko był w innym towarzystwie. A tak utknął w ich towarzystwie, a posiłki dotrą za trzy dni. I to przy dobrych wiatrach i z założeniem, że ten gość z wieży go nie oszukał. Shadow przynajmniej się starał, a kadet… Cóż, spuśćmy zasłonę milczenia na jego zachowanie i poczynania. Wystarczy powiedzieć, że nie miał dobrej prasy u Natto. Na dodatek został chodzącym grzejnkiem jakiejś gekonicy, która uważała go za jej przedmiot. Uroczo. Inna osoba na jego miejscu już dawno, by ją spaliła i zjadła, ale informacje na tej zapomnianej przez Boga planecie były bardzo potrzebne. Trzeba było więc zaciskać zęby i udawać, że wszystko jest dobrze. Chęć mordu i zniszczenia musiał zdusić głęboko w sobie i nie pozwolić by eksplodowały. Jak dojdzie do jakiejś walki, to będzie miał się na kim wyżyć, choć z tego co już wywnioskował, to energie na tej planecie wahały się naprawdę mocno. Było tu wiele słabych jednostek, ale było też kilka, które swoją mocą przeważały jego. Trzeba będzie unikać z nimi walki, albo załatwić ich fortele. W każdym razie otrzymane informacje zgrały się z powrotem Kurisu, który wyglądał jakby coś go pierdolnęło. W międzyczasie Zahne postanowił ponownie poszukać sygnatury Vulfi. Możliwość, że to ona mu wlazła na linię była całkiem spora, gdyż z tego co wywnioskował to ona była Saiyanką na Ziemi i możliwe, że to z nią rozmawiał kontroler. I wyobraźcie sobie zdziwienie Raziela, kiedy wyczuł obok niej inną sygnaturę. Nie należała ona do ziemian, ale kojarzył ją, gdyż już raz spotkał jej właścicielkę. Minęło trochę czasu, ale ciemnowłosy tak łatwo nie zapomina. Co ona znowu kombinowała? Kolejny przewrót planowała? Trzeba by poinformować jego znajomą z kim ma teraz do czynienia. Już na przykładzie Kuro i April wiedział jak można zostać zmanipulowanym. Na nim też tego próbowała, ale nie wyszło jej. Raziel namierzył sygnaturę Rogozin i skupił się na przekazie telepatycznym. „Vulfi uważaj na tą osobę. Może i wydaje się miła i przyjazna, ale to sprytna manipulantka. Nie bierz niczego za pewnik, a każde jej zdanie dokładnie analizuj. Liczę, że spotkamy się na Vegecie. Mamy wiele do omówienia.” Przekaz poszedł. Nie wiedział czy adresatka znała telepatię, ale miał nadzieję, że nie da się łatwo podejść. Raz nie ufał zbytnio osobom, które obiecywały złote życie za nic. Zawsze był jakiś haczyk.

W międzyczasie kadet doszedł już do siebie, choć jego mina w dalszym ciągu była nietęga.
- Można tak powiedzieć. – odparł sucho Zahne w dalszym ciągu czekają na wyjaśnienia. Pożartować mogą sobie później, kiedy już mu łaskawie wyjaśni co tak jebnęło i co mu przefasonowało buźkę. Jego wyjaśnienie było sensowne, ale coś mu nie grało. Zwyczajnie coś było dziwnego w tym. Zahne nigdy nie próbował włazić w scouterze do wody, ale jakoś nigdy nie słyszał o tym, by zwarcia powodowały takie eksplozje. No, ale Kurisu chyba nie był na tyle głupi, by go podsłuchiwać co?
- Powinien się dezaktywować, ale możliwe, że miał jakąś usterkę. I ciesz się, że woda osłabiła wybuch, bo w najlepszym wypadku nie miałbyś już ucha, a może nawet i oka. – powiedział Raziel i usiadł przy ognisku. Nie było sensu tak sterczeć, gdyż Shadow był z Camoli. Jak nie wróci to wtedy podejmą poszukiwania. Poza tym Natto monitorował status Nashiego. Miał jego sygnaturę na oku, można by rzec. Kiedy kadet w końcu wysechł, a trochę to zajęło to zechciał już lecieć. Uroczo, ale to właśnie różniło go, od Księcia. Doświadczenie.
- A gdzie chcesz lecieć? Jesteś zraniony, a na dodatek ślepy. Nie masz scoutera, a twoja wartość bojowa jest naprawdę niska. Poza tym musielibyśmy zostawić Shadowa samego, a to byłoby durne. Poza tym już jest noc i nawet nie wiemy gdzie lecieć. – powiedział spokojnie Raziel, opierając się o drzewo i wpatrując w ogień. Ta planeta była cholernie niebezpieczna i doskonale sobie zdawał z tego sprawę. Nie będzie ryzykować.
- Opatrz się najpierw. Poczekamy, aż Shadow wróci i zobaczymy co znajdą. Potem weźmiesz wartę. Wiec się lepiej prześpij póki masz czas. Jedzenia już nie ma. – rzekł Natto. To byłoby mu nawet na rękę. Mógłby spokojnie pomyśleć.
Sponsored content

Eggroot [Układ Ufryg] - Page 2 Empty Re: Eggroot [Układ Ufryg]

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

Copyright ©️ 2012 - 2018 dbng.forumpl.net.
Dragon Ball and All Respective Names are Trademark of Bird Studio/Shueisha, Fuji TV and Akira Toriyama.
Theme by June & Reito